Olivia Cunning One Night with Sole Regret 03 Take me

background image

Olivia Cunning – One Night with Sole Regret 03 – Take Me

Tłumaczyła: Eiden //

http://chomikuj.pl/Eiden

background image

Rozdział 1

Dzień Shade'a przeszedł z totalnej bzdury w gówno. Puste

uczucie niedowierzania rozprzestrzeniło się z jego gardła do piersi, a
następnie wściekłość prześlizgnęła się na jego kark. Gapił się na
puste miejsce między Firebirdem Kellena, a dżipem Owena, starając
się zrozumieć nieobecności tony stali, którą tu zostawił. Shade
rozejrzał się po parkingu. Może jego pamięć była niewyraźna. Może
nie zaparkował na swoim zwykłym miejscu. Dwie ciężarówki
zawierające sprzęt Sole Regret już były załadowane i stały przy
ogrodzeniu na tyle parkingu, gotowe by następnego dnia wyjechać
do San Antonio. Ich autobus stał po przeciwnej stronie parkingu.
Perkusista zespołu, Gabe, wyciągał swoją torbę z bagażnika pod
busem. Wszyscy - zespół i załoga - już kierowali się do swoich
pojazdów. Tylko wyraźnie puste miejsce na parkingu było tym, na
którym Shade zaparkował swoją ulubioną zabawkę.

- Dobra - krzyknął.- To nie jest śmieszne. Kto ukrył mój

samochód?

- Nie jestem naukowcem ani nic - powiedział Kellen.- Ale

powiedziałbym, że został skradziony - wrzucił swoją torbę do
bagażnika Firebirda.

background image

- Właśnie to dostajesz za bycie dupkiem i kupienie samochodu

za sto-piędziesiąt-tysięcy-dolarów - Owen powiedział z uśmieszkiem.

- Powinieneś zadzwonić na gliny i zgłosić to - powiedział Kellen.

Ściągnął swoje długie, czarne włosy na karku skórzanym rzemieniem
i sięgnął do swojej torby. Potem otworzył drzwi swego samochodu i
powiedział.- Chciałbym zostać i napawać się twoim cierpieniem, ale
już jestem spóźniony na spotkanie.

Shade znał te uczucie.
- Nie mam teraz na to czasu - powiedział.- Muszę gdzieś być.

Już przegapiłem szansę, aby wbić się na przyjęcie urodzinowe Julie,
ale nie chcę, by pomyślała,że całkowicie zapomniałem o jej
urodzinach - rzucił swoją torbę na ziemię, gdzie powinien się
znajdować bagażnik jego samochodu.- Kurwa!

- Gdzie twój samochód?- Adam zatrzymał się między Owenem a

Shade'em.

Adam był gitarzystą prowadzącym zespołu i znajdował się na

drugim miejscu na liście gówien Shade'a, zaraz po tej osobie, która
ukradła jego samochód. Trzech muzyków wpatrywało się w puste
miejsce parkingowe, jakby oczekiwali, że samochód nagle sam się
zdemaskuje i wyjdzie z ukrycia.

Shade już był wkurzony na Adama, że przez niego wrócili do

domu z kilkugodzinnym opóźnieniem. Adam spędził ponad połowę
dnia na wylegiwaniu się w hotelu z jego konsulatorką od narkomanii -
która nie była dobra w tym co robiła, bo Shade przyłapała Adama jak
ten popalał trawkę za sceną dwie noce wcześniej. Adam zasłużył na
to, gdyby zespół i załoga zostawili go, aby sam dojechał z Dallas do
Austin. Może to dałoby nauczkę temu samolubnemu dupkowi.
Wszyscy wypatrywali tego dnia w ich mieście rodzinnym, ale jedyna
osoba, która liczyła się dla Adama to Adam.

- Przysięgam, że jeżeli spóźnię się na urodziny Julie, to będziesz

musiał znaleźć bardzo dobrego dentystę - Shade powiedział do
Adama.

- Dlaczego? Nie ukradłem twojego samochodu - powiedział

Adam.- Ale mogę cię podwieźć.

Shade był zaskoczony, że to zaproponował, ale Adam jeździł

motocyklem i Shade nie sądził, żeby była to mądra decyzja, by być
tak blisko nieco przy szybkiej jeździe po autostradzie. Jako że Shade
był strasznie wkurwiony, to pewnie udusiłby go od tyłu.

background image

Owen klepnął Adama w środek piersi.
- Hej, nie martw się o to. Ja już powiedziałem, że go podwiozę.

Dom Julie nie jest daleko od mojego.

Technicznie rzecz biorąc, Adama był jeszcze bliżej, ale Owen

wiedział jak Shade był wkurzony, więc jeżeli zespół straciłby zarówno
wokalistę jak i gitarzystę w tragicznym wypadku motocyklowym, to
nie mieliby w przyszłości takiego szczęścia jak teraz.

Adam wzruszył ramionami.
- W porządku. Ale Shade, gdy już nieco ochłoniesz, to będziemy

musieli pogadać jak facet z facetem.

Shade nie chciał z nim rozmawiać. Ciśnienie jego krwi było już

wystarczająco wysokie, aby spowodować wylew. Nic, co powie Adam,
nie zdobyłoby przebaczenia Shade'a.

Adam odwrócił się i podszedł do swojego motoru ze spuszczoną

głową i zgarbionymi ramionami. Kellen już wycofał swojego Firebirda
i kierował się do wyjazdu z parkingu.

Owen podniósł torbę Shade'a z asfaltu i rzucił ją na tylne

siedzenie dżipa. Po tym jak wrzucił swoje własne rzeczy, zasiadł za
kółkiem i czekał. Shade spojrzał po raz ostatni na puste miejsce
parkingowe, myśląc, że może jakoś przegapił tonę czarnego,
błyszczącego metalu i wsunął się na fotel pasażera obok Owena.

- Tina się wkurzy, że spóźniłeś się na przyjęcie Julie?
- Tina wkurza się na sam fakt, że oddycham - powiedział

Shade. W sumie to jego była żona nie zaprosiła go na przyjęcie. Nic z
tego, jej życzenia nie powstrzymają go przed pokazaniem się.

Owen zachichotał.
- Czyż to nieprawda?- uruchomił dżipa i wyjechał ze swojego

miejsca. Owen pomachał Gabe'owi, który wszedł do swojego
nieprzyzwoicie dużego pickupa i schylił nisko głowę, aby nie otrzeć
się o dach swoim wysokim, czerwono czarnym irokezem. Gabe
zasalutował Owenowi, zanim zamknął za sobą drzwi.

Owen włączył radio i ciężki otwór trysnął z głośników.
- Więc co kupiłeś Julie na jej urodziny?- krzyknął przez hałas

drogowy i muzykę.

Shade'owi zamarło serce.
- Kurwa. Całkowicie zapomniałem o prezencie dla niej - pewnie

spodziewała się prezentu. Shade nawet nie był pewien co lubiła. Ale
każda kobieta na świecie lubiła błyskotki, nieprawdaż?- Nie mogę

background image

przyjść z pustymi rękoma. Znajdź najbliższy sklep jubilerski.

Owen westchnął ciężko.
- Jasne. Dlaczego nie? Z pewnością nie mam nic ciekawszego

do roboty, jak zabawiać się w moją wolną noc w taksówkarza. Nie
mam rodziny, którą chciałbym zobaczyć. Żadnych kłopotów, w które
mógłbym wpaść - Owen uśmiechnął się.

Shade dokładnie wiedział, w jakie kłopoty Owen chciał wpaść.

Był największym psem na baby jakiego Shade kiedykolwiek spotkał.
Nawet był większy od tego faceta, którego Shade codziennie spotykał
w lustrze.

Shade wziął kilka głębokich oddechów, aby uspokoić swoje

postrzępione nerwy.

- Przepraszam - powiedział po chwili.- Nie miałem zamiaru cię

tak ciągać - zrzucił swoje gówniane zachowanie na Adama, który jak
zwykle był na sto procent winny. Samochód Shade'a można było
zastąpić, ale nie jego ograniczony czas z Julie.- Jestem nieco napięty
w tym momencie.

Owen zachichotał.
- Nieco.
- Mógłbyś zatrzymać się w centrum handlowym w drodze do

domu?- wziął kolejny głęboki oddech.- Proszę?

- Nie dla ciebie - powiedział Owen, spoglądając przez ramię,

gdy włączył się w ruch na autostradzie.

- Poważnie? Sukin... powinienem zadzwonić po pieprzoną

taksówkę - spieprzmy ten dzień jeszcze bardziej, dobrze?

- Jednak zatrzymam się w centrum dla Julie - Owen uśmiechnął

się, a przebiegłość w jego głosie była szczerze mówiąc, niepokojąca.-
Co za mała łamaczka serc. Pewnego dnia się z nią ożenię.

Shade popchnął go na drzwi.
- Nie myśl nawet o dotykaniu jej.
Owen dźgnął go łokciem w żebra.
- Serio, stary? Kurwa, co dzisiaj z tobą jest nie tak? Lepiej,

żebyś się uspokoił, zanim się z nią zobaczyć. Całkowicie straciłeś
panowanie nad sobą.

Owen miał rację. I wiedział, że Owen nie wdałby się w romans

z jego Julie. Ale Shade stracił resztkę swego poczucia humoru, kiedy
zmusił pokojówkę, aby wpuściła go do hotelowego pokoju Adama,
aby mógł wykopać jego żałosny tyłek o pierwszej po południu. Boże,

background image

dlaczego ten koleś zawsze musiał spieprzyć jego plany?I dlaczego
wyładowywał swoją frustrację na ludziach, którzy na to nie
zasługiwali?- Kurwa.

Owen wziął następny zjazd z autostrady. Okrążyli centrum

handlowe, aż zauważyli sklep jubilerski. Gdy już znalazł się w środku,
Shade'owi nie zajęło dużo czasu, aby znaleźć coś, co Julie by
pokochała. Wyszedł ze sklepu z zarówno lżejszym portfelem i
humorem, niż gdy się w nim pojawił. Nie mógł się doczekać, jak
weźmie swojego aniołka w ramiona i zobaczy jej twarz, kiedy otworzy
swój prezent. Uśmiechnął się na te myśli.

- Czujesz się lepiej?- zapytał Owen.
- Tak. Minęło zbyt wiele czasu, odkąd ją ostatnio widziałem.

Bardzo za nią tęsknie.

Wrócili do dżipa i Owen zawiózł do do jedynej dziewczyny,

która kiedykolwiek posiadała jego serce.

Na długim podjeździe domu, który kiedy był rezydencją

Shade'a, było zaparkowanych kilka samochodów. Jego była żona
otrzymała większość ich wspólnych dóbr materialny w ugodzie
rozwodowej. Nie walczył z nią o to; wiedział, że ją skrzywdził.
Gwieździe rocka było łatwo być ciągle w trasie. Zbyt łatwo. Starał się
jej nie zdradzić i udało mu się to przez ponad rok, ale stała się gorzka
co do jego kariery i stracił zainteresowanie swoją własną żoną.
Zamiast próbować udowodnić, że jej nie zdradzał - o co go fałszywie
oskarżała za każdym razem, gdy jechał w trasę - wprowadził w życie
jej oczekiwania i stał się niewiernym palantem. Wiedział o tym.
Zasłużył na to. Już nigdy nie popełni tego samego błędu, jakim było
małżeństwo. Nie był typem mężczyzny, który potrafił uszczęśliwić
kobietę poza łóżkiem i o tym też wiedział.

- Chcesz, bym na ciebie zaczekał?- Owen zapytał Shade'a, gdy

ten otworzył drzwi.

Shade zawahał się. Nie był pewien, co zrobi, jeżeli Tina nie

pozwoli mu wejść do domu. Nie chciała go tam. Zaprosiłaby go na
przyjęcie, gdyby go tam chciała. Był pewien, że myślała, że nie
będzie go w mieście i nie będzie mógł uczestniczyć. Gdyby jej siostra,
Amanda, nie napisałaby do Shade'a o przyjęciu, to nigdy by się o nim
nie dowiedział.

- Nie. Sam trafię do domu. Nie musisz być moją taksówką przez

całą noc. Jedź się zabaw.

background image

- Nie mam nic przeciwko. Wiem, jak to gówno na tobie ciąży.
Shade uśmiechnął się do Owena.
- Doceniam, że mnie wspierasz, ale zasłużyłeś na wolny

wieczór. Jedź do domu.

- Jeśli jesteś pewien.
- Tak - Shade'a nie obchodziło, jeżeli Tina tego nie chciała.

Zobaczy się z córką w jej urodzony i da jej prezent, który kupił. Nie
przyjmie nie jako odpowiedzi.- Dzięki za podwiezienie. Przyjechałbyś
jutro do mnie, żeby mnie zgarnąć?- tak jakby nie miał samochodu.

- Nie ma problemu. Będę coś koło południa.
- Dzięki - nie miał dzisiaj ochoty zajmować się policją i firmą

ubezpieczeniową. Może mógłby przekonać jednego z asystentów
zespołu, aby zgłosił za niego kradzież samochodu. Czyż nie płacili im
za rozwiązywanie ich problemów?

Shade przerzucił torbę przez jedno ramię i zamknął za sobą

drzwi dżipa. Ruszył szerokim chodnikiem do drzwi frontowych,
trzymając w dłoni niedorzecznie różową torbę. Zastanawiał się
przelotnie, czy Julie spodoba się to co wybrał. Wszystkie dziewczyny
uwielbiały diamenty, prawda?

Stojąc na schodach i zbierając się na odwagę, Shade usłyszał

śmiech wewnątrz domu. Nie było go zbyt wiele, gdy tu mieszkał.
Kłótnie były normą. Oskarżenia. Wyzwiska. I cała masa wściekłego
seksu. Shade wcisnął dzwonek i czekał.

Po chwili drzwi otworzyły się i zimne, niebieskie oczy Tiny

zmrużyły się w momencie, w którym go rozpoznała. Blond włosa,
niebieskooka bomba, była po prostu wspaniała. Przynajmniej dopóki
nie otworzyła ust.

- Co tu do cholery robisz?
- Przyszedłem życzyć Julie wszystkiego najlepszego - uniósł

błyszczącą, różową paczuszkę.- Mam dla niej prezent.

- Od jubilera?- Tina przewróciła na niego oczyma.- Jesteś tak

głupi, jak zwykle. Ona ma cztery latka, Shade. Jest zbyt młoda na
biżuterię.

Jego serce pękło. Nienawidził, kiedy Tina nazywała go głupkiem

i wiedziała o tym. Nawet jeśli była to prawda, to nie lubił o tym
słyszeć. A teraz jeszcze bardziej się martwił, że Julie nie spodoba się
prezent od niego. Kiedy go zobaczył, pomyślał, że byłby dla niej
idealny. Teraz nie był tego taki pewien.

background image

- Mogę ją zobaczyć?
- To nie twój weekend - Tina próbowała zamknąć mu drzwi

przed nosem, ale uniósł rękę, aby je przytrzymać.

- Nie widziałem jej od tygodni.
- A czyja to wina? Nigdy nie ma cię w domu. Zawsze jesteś w

trasie ze swoim zespołem, wpychasz swego kutasa w cokolwiek z
dziurami.

- Mamusiu - słodki głos Julie podryfował z holu za Tiną.- Chcę

więcej lodów truskawkowych, ploszę. Tylko truskawkowe.

Shade uśmiechnął się lekko zamroczony jej słowami. Jego mała

dziewczynka mówiła znacznie lepiej, niż wtedy, gdy Shade ją ostatnio
widział. Zastanawiał się, ile urosła przez te pięć tygodni.

- Za chwilę, kochanie - zawołała Tina.
- Pozwól mi z nią tylko porozmawiać - powiedział Shade.- Nie

zajmie mi to dużo czasu. Chcę jej tylko złożyć życzenia.

- Zobaczenie ciebie ją zmyli, Shade. Ledwo cię zna. Najlepiej

będzie, jeżeli ograniczysz się do przysyłania pieniędzy i przepadniesz
na stałe.

Pewnie tak, ale było egocentrycznym draniem i chciał zobaczyć

swoją córeczkę w jej urodziny. Nie odejdzie, dopóki tego nie zrobi.

- Mamusiu? Kto to?- Julie pojawiła się przy swojej mamie.

Zatrzymała się, gdy zobaczyła jak jej tata stoi w drzwiach. Jej lodowo
niebieskie oczy rozszerzyły się i wsunęła swą dłoń w mamy. Miała na
swojej twarzy różowy puder i miała na sobie skrzydełka wróżki oraz
swój różowy strój księżniczki. Shade rozpłynął się. Za każdym razem
jak na nią patrzył, rozpływał się w papkę. Jego córka wyglądała tak
jak on. Miała blond włosy swojej matki, ale te jasne, niebieskie oczy,
prosty nos, uparty podbródek były jego.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie - powiedział.
- Cześć, tatusiu. Śpiewasz dzisiaj piosenki w głośnym miejscu?
Uśmiechnął się. Nie bawiła się dobrze na koncercie Sole Regret

na którym była, ponieważ muzyka jej przeszkadzała. Ale lubiła jego
muzykę, kiedy nie była zbyt głośna. Jego maleńka rządziła. Zakładał,
że było to genetyczne.

- Nie dzisiaj, księżniczko. Ale mam dla ciebie prezent

urodzinowy - wyciągnął różową paczuszkę w jej kierunku.

Wciągając podekscytowany oddech do swojej wąskiej klatki

piersiowej, Julie rozpromieniła się i puściła dłoń Tiny, aby chwycić

background image

torbę.

Tina chwyciła ją za nadgarstek.
- Nie. Idź znajdź babcię, to da ci więcej lodów.
- Chcę mój plesent - powiedziała.
- Julie, powiedziałam nie. Idź znajdź swoją babcię.
- Nie możesz jej powiedzieć, że nie może dostać swojego

urodzinowego prezentu - powiedział Shade. Ten stary gniew, jaki czuł
do swojej byłej żony, wypłynął na powierzchnię. Jak Adam, Tina
dokładnie wiedziała jak naciskać mu na odcisk.

- Nie możesz wpadać za każdym razem, kiedy będziesz miał

ochotę, Shade. Opieka zarządziła...

- Przyszedłem dać jej prezent -wtrącił się.- Dlaczego zawsze

musisz być taką su... ?- powstrzymał się w samą porę.

Julie wybuchnęła płaczem. Powinien wiedzieć, żeby przed nią

nie krzyczeć. Cholera. Trudno było mu kontrolować swoje nerwy, gdy
chodziło o Tinę.

- Jeżeli nie odejdziesz, to zadzwonię na policję - powiedziała

Tina i podniosła Julie, przytulając tył głowy, aby przytulić jej
twarzyczkę do swego ramienia.

- Za co?
- Wymyślę coś.
- Chcę tylko zobaczyć moją dziewczynkę w jej urodziny...
Tina zakryła uszy Julie obiema dłońmi.
- A co z pozostałymi trzysta sześćdziesiąt czterema dniami w

roku, kiedy jesteś zbyt zajęty pieprzeniem się z dziwkami, aby chociaż
do niej zadzwonić?

- Próbuję do niej dzwonić, ale nie pozwalasz mi z nią

porozmawiać.

- Bo jest w łóżku. Trzylatki nie imprezują do drugiej nad ranem.
- Tylko raz zadzwoniłem tak późno. Nie zauważyłem, która jest

godzina, by byliśmy w Kalifornii.

- Nie imprezuje również do północy.
- Nie krzyczcie - Julie krzyknęła, odpychając dłonie matki od

uszu.- Nie krzyczcie. Nie krzyczcie!

- Przepraszam, kochanie - powiedział Shade.
- Widzisz, jaka jest przez ciebie zdenerwowana?- Tina otarła

smarki z noska Julie różową serwetką, którą wyciągnęła z kieszeni i
usunęła lukier z jej policzka niewykorzystanym rogiem.

background image

- Przeze mnie? Przyszedłem zobaczyć ją na kilka minut, a ty

zachowujesz się jakbym był jakimś kryminalistą.

- Nie kryminalistą - Tina powiedziała chłodno.- Tylko idiotą.

Wyjdź. Teraz! Już, Shade.

- Chcę mojego tatusia - Julie zawodziła. Szlochając

niekontrolowanie, wyciągnęła rękę w jego kierunku.

Tina wypuściła ciężkie westchnienie irytacji.
- Jesteś teraz szczęśliwy, Shade? Zrujnowałeś jej urodziny. Tak

dobrze się bawiła, zanim się pojawiłeś.

Shade był zbyt zdenerwowany, aby się bronić. Nie zrobił

niczego złego. Wiedział, że Tina lubiła unieszczęśliwiać mu życie i
czasami czuł się tak, jakby na to zasługiwał, ale była dobrą matką dla
Julie. Tym razem to Tina zdenerwowała Julie. To ona nie pozwoliła jej

wziąć swojego prezentu. To ona nawet nie zaprosiła Shade'a na
przyjęcie urodzinowe jego własnej córki. On w ogóle nie był tu
winien. A może coś mu umknęło?

- Mogę z nią przez chwilę posiedzieć na schodach?- zapytał

Shade.- Nie wejdę do środka.

- Tatusiu!- krzyknęła Julie.
Nie był pewien, czy byłby w stanie w tej chwili uspokoić Julie,

ale nie mógł tak stać i patrzeć na jej rozpacz. Może byłoby lepiej,
gdyby trzymał się z dala. Może było im lepiej bez niego. Ale na myśl
o tych kilku skradzionych chwilach z jego księżniczką, ostre żądło
ukuło go w oczy i spowodowało ból w piersi.

- Dobra. Dziesięć minut, Shade. A potem idziesz.
Skinął głową, gotów zgodzić się na jakikolwiek warunek.
Łkająca dziewczynka biegła prosto w jego stronę.
Shade złapał Julie w zgięcie swego ramienia. Jej rączki owinęły

się wokół jego szyi i ukryła małą, mokra twarzyczkę w jego ramieniu.

Julie westchnęła i podciągała nosem przez kilka minut, ale

natychmiast przestała płakać. Shade po prostu ją trzymał, kołysząc
lekko i głaszcząc jej jedwabiste blond włosy. Usłyszał, jak drzwi się
zamykają i zdziwił się, że Tina nie została, aby nadzorować ich
dwójkę.

- Mamusia powiedziała, że zapomniałeś o moich urodzinach -

powiedziała Julie.

- Oczywiście, że nie zapomniałem o twoich urodzinach,

księżniczko. Przyjechałem tak szybko, jak tylko mogłem.

background image

- Powiedziała, że musisz dzisiaj śpiewać w głośnym miejscu,

więc nie przyjedziesz.

- Nie, nie mam dzisiaj koncertu, ale muszę zaśpiewać. Muszę

zaśpiewać solenizantce.

Julie odsunęła się i spojrzała mu w oczy. Krzywiąc się, chwyciła

jego okulary na nosie i ściągnęła je.

- Ściągnij je. Nie widzę cię.
Z odkrytymi oczyma, spojrzał na nią z sercem jednocześnie

przepełnionym miłością i stratą, radością i smutkiem.

- A teraz mnie widzisz?- szepnął.
Skinęła głową i zgniotła jego twarz dwoma lepkimi rączkami.

Zrobił rybie usta dla niej i zachichotała.

- Co mam dla ciebie zaśpiewać?
- Piosenkę Kopciuszka!
Zaśmiał się.
- Chyba jej nie znam.
- Nauczę cię.
- Dobrze.
- Sen jest syceniem, kiedy sypko zasypiasz - zaśpiewała,

używając swych rąk i dłoni, aby wyraźnie podkreślić swoje serdeczne
słowa. Zapłacił za miejsca w pierwszym rzędzie, aby obejrzeć jej
występ.

Shade otworzył usta, aby zaśpiewać po niej i zakryła dłonią

jego usta.

- Chwila. Zepsułam to.
- Wiem - powiedział, gdy odsunęła rączkę.- Co powiesz na coś z

Aeroshmith?

Wciągnęła głęboki, podekscytowany oddech i jej oczy

zapłonęły.

- Tak, tatusiu. Zaśpiewaj mi piosenkę o aniołku. Zobacz moje

skrzydełka - sięgnęła za ramię i pociągnęła jedno ze swych kruchych,
świecących skrzydeł.- Jestem aniołem.

- Pewnie, że jesteś - powiedział.- Anielą księżniczką.
Odchrząknął i zaśpiewał jej piosenkę, jak zawsze wkładając w

słowa całe serce i duszę.

- I'm alone, yeah...

1

- gdy kończył drugą linijkę, wierciła się w

oczekiwaniu. Wiedział, czego chciała. Lubiła tylko refren, więc

1 Jestem sam, tak...

background image

pominął większość z pierwszej zwrotki i przeszedł prosto do jej
ulubionej części.

Julie rozpromieniła się, gdy jej śpiewał. Patrzyła na niego z

takim uwielbieniem, że aż ścisnęło mu się gardło i wykrztusił kilka
kolejnych słów. Podskakiwała podekscytowana i uniósł swoją wolną
dłoń, aby przytrzymać ją na jej plecach, aby nie wypadła z jego
ramion i nie upadła na ceglane schody. Objęła go, gdy skończył i
zacisnęła rączkę na krzyżu, który wisiał na jego szyi na łańcuszku.

- A teraz zaśpiewaj piosenkę dziecinki - zażądała.
Uśmiechnął się. Nie mógł na to nic poradzić. Zawsze nazywała

piosenkę Aerosmith „I Don't Want to Miss a Thing” piosenką
dziecinki.

- A nie chcesz otworzyć swojego prezentu?- zapytał.
Odsunęła się do tyłu i uśmiechnęła się do niego szeroko.

Skinęła głową, wciąż się wijąc, aby się uwolnić. Postawił ją na nogi i
przykucnął przed nią, wyciągając ku niej różowy pakunek. Miał
nadzieję, że jego prezent był zapakowany, aby Julie mogła otworzyć
go jak każde dziecko. Wyciągnęła bibułkę i starała się otworzyć
kwadratowe pudełko, które było obwiązane wstążką. Shade jej
pomógł. Gdy otworzył dla niej wieko, opadła jej szczęka.

- Och, tatusiu!- pisnęła podekscytowała.
- Podoba ci się?
Nie mogła sformułować słów. Ale mogła biec w miejscu w

podekscytowaniu, jej całe ciałko drżało z radości. Shade wyciągnął z
pudełka diamentową tiarę z różowymi szafirami położył ją na jej
głowę. Jej rączki uniosły się w górę, aby dotknęła swoją małą
koronę.- Teraz jestem naprawdę, naprawdę prawdziwą księżniczką -
skinęła i spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami.

- Jesteś najpiękniejszą księżniczką, jaka istniała.
Jej olśniewający uśmiech zrobił coś z jego sercem, na co

pewnie wzdrygnie się kardiolog.

- Chcę zobaczyć w lustrze swoją koronę księżniczki!- odwróciła

się i ruszyła do drzwi, ale złapał ją i znowu uniósł w ramionach.

Wiedział, że jeżeli weszłaby do domu, to jego czas z nią by się

skończył. Nie był jeszcze gotowy, by się z nią pożegnać.

- Mogę najpierw zaśpiewać piosenkę dziecinki?
Przytrzymała diadem jedną rączką i przytaknęła.
- Tak, tak. Uwielbiam piosenkę dziecinki - objęła go jedną

background image

rączką.- I uwielbiam moją koronę księżniczki. I kocham ciebie,
tatusiu.

Żałował, że nie miał na sobie swoich pieprzonych okularów

przeciwsłonecznych. Jaka gwiazda rocka stała przed domem byłej
żony, trzymając małą dziewczynkę ze łzami płynącymi z oczu?

- Ja ciebie też kocham, dziecinko.
- Mamusia mówi, że nie mogę już być dziecinką. Jestem już

dużą dziewczynką.

- Jesteś dużą dziewczynką - szepnął do niej. I nawet nie był

pewien, kiedy to się stało. Przegapił tyle jej etapów.- Ale jeżeli
chcesz, to możesz być dziecinką, gdy jesteś ze mną.

- Zaśpiewaj.
Zaśpiewał „I Don't Want to Miss a Thing”, jakby występował

przed dwunastu tysięcznym tłumem. Kiedy dotarł do refrenu, Julie
przerwała mu słowa, uśmiechając się do niego i całując w policzek. W
stosownych chwilach, przytulała go. Czuła pod swoją maleńką dłonią
bicie jego serca i swoje, pod drugą. Doświadczył tą piosenkę na
bardzo emocjonalnym poziomie, gdy ją jej śpiewał. Śpiewał ją jej w
środku nocy, kiedy była dzieckiem i zawsze ją uspokajała. Gdy
ostatnia linia refrenu wypłynęła z jego rozchylonych ust, uświadomił
sobie jak za nią tęsknił. Chociaż ją trzymał, to tęsknił za nią.
Strasznie.

A przegapił już tak wiele rzeczy w jej młodym życiu. Zbyt wiele.

Te chwile przepadły na dobre. Musiał znaleźć sposób, by częściej
bywać w domu. Jego dziecko dorastało bez niego. Nie było
możliwości, żeby wstrzymać jej dzieciństwo, aby znalazł czas, by się
nim cieszyć.

Drzwi frontowe otworzyły się i ramiona Shade'a automatycznie

zacisnęły wokół małego kochania w jego ramionach.

- Dobrze śpiewasz - powiedziała Julie.- Chcę śpiewać, gdy

dorosnę. Chcę być taka jak ty, tatusiu.

Kiedy cały tlen wyparował z atmosfery? Shade walczył, aby

wciągnąć powietrze w swoje nagle niefunkcjonalne płuca.

Stojąc w drzwiach, Tina prychnęła zirytowana.
- Chcesz zostać wyrzutkiem, który rzuci liceum i będzie

zdradzać? Nie sądzę, Jules. Pójdziesz na studia.

Shade nie wiedział, dlaczego wciąż mu tak dopiekała. Było to

wystarczająco bolesne,gdy robiła to, gdy byli sami, ale gdy robiła to

background image

przed Julie, nie mógł tego znieść. Zastanawiał się jakie bzdury
wygadywała ta kobieta, kiedy nie było go w pobliżu. To był tylko cud,
że miał jakikolwiek związek ze swoją córką.

- Czas wrócić do środka, Julie - powiedziała Tina.
- Chcesz zobaczyć mój nowy domek dla lalek, tatusiu? Wygląda

jak pałac. I ma lalkę księżniczkę. I ma łóżeczko, w którym powinna
spać - ziewnęła na wspomnienie snu.

- Tatuś musi już iść - powiedziała Tina.
- Wrócisz jutro?- spytała Julie.
- Jutro muszę śpiewać w głośnym miejscu - powiedział.
- Wrócisz za dwa spania?- spytała.
Pokręcił głową.
- Za trzy spania?- spytała, wyciągając trzy paluszki.
- Za sześć spań.
Jej wąskie brwi zmarszczyły się w zamyśleniu. Wyciągnęła pięć

palcy i on dodał jeden swój. Spojrzała na niego przerażono.

- To zbyt wiele spań, tatusiu.
- Czy to coś jest prawdziwe?- Tina warknęła ściągając diadem z

głowy Julie i gapiąc się niego.

- Oczywiście, że tiara jest prawdziwa. Nie dałbym jej żadnych

śmieci.

- Nie może jej nosić.
- Daj mi ją - nalegała Julie, próbując ją chwycić.
- Po prostu wspaniale, Jacob. Przyszedłeś tutaj, zepsułeś

wszystko, dałeś jej coś, czego pewnie nie będzie mogła zatrzymać a
teraz to ja muszę być tą złą, odbierając jej to.

- Dlaczego miałabyś jej to odebrać? To nie twoje. To jej.
- A co jeśli to zgubi? Albo wypadnie jakiś kamień? Albo ktoś jej

to zabierze? Albo zostanie przez nią porwana? Jezu, Shade, to
kosztowało pewnie jakieś dziesięć tysięcy.

Gdyby wiedziała ile na to wydał, to nie wątpił, że sprzedałaby

to i kupiłaby sobie kolejnych sto par butów, których nigdy nie nosiła.

- Więc niech nosi ją w domu - powiedział Shade.- Jest

ubezpieczona, jeśli zostanie uszkodzona albo gdy się zgubi. Nic jej nie
będzie.

- Daj mi ją - zawodziła Julie.- Jestem księżniczką. Naprawdę

prawdziwą księżniczką. Mój tatuś tak powiedział.

- A teraz znowu przez ciebie płacze - Tina warknęła i

background image

wyszarpnęła Julie z jego ramiona.

- Przeze mnie?
- Dlaczego zawsze musisz być taki głupi, Shade? To tak, jakbyś

urodził się bez mózgu.

- Do cholery, nie nazywaj mnie głupim przed Julie, Tina.
- Prawda boli, co nie?
- Tatusiu!- Julie krzyknęła, gdy Tina zaniosła ją do domu i

zamknęła drzwi przed nosem Shade'a. Słyszał furię Julie przez drzwi.

Nie chciał, żeby jego prezent był takim problemem. Po prostu

myślał tylko o tym, że Julie by się spodobał. Nie brał pod uwagę
kosztów. Może powinien jej kupić jakiś gówno z kryształu górskiego.
Julie nigdy nie poznałaby różnicy. Miała trzy latka. Cztery,
przypomniał sobie. Kurwa. Naprawdę był głupi.

Przeklinając się pod nosem, podniósł puste pudełko i wepchnął

je do różowej torebki wraz z pogniecionym papierem i powiesił ją na
klamce. Julie była teraz dalej od drzwi, więc nie słyszał co krzyczała,
ale nie było wątpliwości, że wciąż była smutna. Może powinien zrobić
wszystkim przysługę i przepaść na stałe.

Shade wyciągnął swoje okulary z kieszeni i założył je. Nie miał

pojęcia, jak wróci do domu. Podejrzewał, że powinien zadzwonić po
taksówkę. Odwrócił się i ruszył podjazdem; pomyśli o tym, gdy
będzie na tyle daleko, że nie będzie słyszeć płaczu Julie. Bo Boże, ten
dźwięk był jak nóż przeszywający i skręcający się w jego piersi i
wiedział, że Tina nie pozwoliłaby mu nic z tym zrobić. Czuł się tak
cholernie bezsilny.

Drzwi za nim otworzyły się.
- Jacob?- za nim odezwał się łagodny głos.
Zatrzymał się i powoli odwrócił. Powinien się spodziewać, że tu

będzie, ale nie był w żaden sposób przygotowany na reakcję swojego
ciała na jej widok. Jego serce podskoczyło, wnętrzności ścisnęły, a
jaja napięły. Jej brązowe włosy do ramion rozwiał lekki, ciepły wiatr.
Jej zielono-piwne oczy rozjaśniały, gdy na jej uroczej twarzy pojawił
się szczery uśmiech. Czas stanął w miejscu, pozwalając jego oczom
osunąć sie po jej chudym ciele. Te długie, opalone nogi były dla
niego niczym śmierć. Minęło dużo czasu, odkąd widział ją ostatni raz.

Amanda.

background image

Rozdział 2

Amanda pewnie nie powinna podglądać prze okno prywatnych

chwil Jacoba z jego córką, ale nie mogła się powstrzymać. Chciała
otworzyć okno i przysłuchiwać się cudownej barwie jego głosu, ale
Tina chodziła po pokoju, wyzywając go najgorszymi słowami jakie
ślina przyniosła jej na język, a on sam nie musiał tego słyszeć.
Amanda rozumiała dlaczego Tina nienawidziła Jacoba. Skrzywdził ją
zdradą z inną kobietą. Cóż, kilkoma innymi kobietami. Amanda nie
oczekiwała, że Tina mu wybacz, ale żeby odseparować go od jego
córki? To nie było w porządku. Zwłaszcza, gdy było oczywiste, że
wzajemnie siebie uwielbiali. Potrzebował tą małą kobietkę w swoim
życiu. I pomimo tego co myślała Tina, Julie potrzebowała swojego
ojca.

Amanda zeszła ze schodka i zamknęła za sobą drzwi. Miała

nadzieję, że ich mama przemówi jej siostrze do rozumu, aby
pozwoliła Julie nosić jej tiarę. Jacob wykonał świetną robotę,
wybierając coś, co spodobało się Julie. Najwyraźniej bardzo dobrze
znał swoją córkę i nieźle pomyślał o prezencie.

background image

- Gdy Tina się tylko uspokoi, to pozwoli Julie ją założyć -

powiedziała Amanda. Żałowała, że z powrotem założył swoje okulary.
Miał najpiękniejsze niebieskie oczy. I jego krótkie, czarne włosy,
opalona cera i gęste, czarne rzęsy sprawiały, że jego uroda była
jeszcze bardziej uderzająca. Zapamiętała każdy centymetr jego
przystojnej twarzy - seksowne wargi, prosty nos, wysokie czoło, silna
szczęka, uparty podbródek. Pragnęła Jacoba „Shade'a” Silvertona tak
długo, że nie pamiętała nawet kiedy jej myśli o nim stały się stało.

- Nie byłbym taki pewien -powiedział.
- Jak idzie trasa?- zapytała. Mała pogawędka, by zatrzymać go

na tak długo, jak tylko się da. Jeżeli Tina wiedziałaby, że Amanda
teraz z nim rozmawia, to dostałaby zawału. Właśnie taki był problem
bycia zauroczoną byłym mężem swojej młodszej siostry. Nie było
możliwości, aby wyjść z tego bez zranienia, albo by ktoś nie oszalał.

Jacob uśmiechnął się łagodnie.
- Jest świetnie. Muzyka to jedyna rzecz, która mi dobrze

wychodzi.

Spojrzał na wielki, ceglany dom w stylu gregoriańskim. Już nie

słyszał krzyków Julie. Może Tina już ustąpiła.

- Nie masz dzisiaj koncertu?- dobrze wiedziała, że nie miał.

Kupowała bilety za każdym razem, gdy Sole Regret występowali w
Austin. Przeglądała uważnie harmonogram zespołu, ponieważ kolejną
najlepszą rzeczą oprócz spędzania czasu z Shade'em Silvertonem było
obserwowanie go na scenie. Jeżeli Amanda nie wiedziałaby, że będzie
dzisiaj w mieście, to nie pokłóciłaby się ostro z Tiną za niezaproszenie
go na przyjęcie urodzinowe Julie. Zamiast zrobić tak, jak
zasugerowała Amanda, Tina wygodnie zapomniała o tym, by mu
powiedzieć o przyjęciu. Więc w imię szczęścia swojej siostrzenicy,
Amanda musiała zainterweniować. Nie powiedziała Tinie, że wysłała
Jacobowi wiadomość o przyjęciu. Chociaż czasami czuła przymus, by
wetknąć nos w cudze sprawy, to mimo wszystko nie chciała zginąć.

Jacob pokręcił głową.
- Jutro gramy w San Antonio, więc zdecydowaliśmy noc spędzić

w domu. Odległość między miastami stąd nie jest taka zła.

Skinęła głową w zrozumieniu i spojrzała na podjazd, szukając

jego seksownego jak grzech, elektryzującego, sportowego
samochodu. Na widoku nie było żadnego Tesla Roadster.

- Gdzie twój samochód?

background image

- Ktoś go ukradł.
Wgapiła się na tą jego nonszalancję.
- Ktoś go ukradł?

- No tak - wzruszył ramionami.- Można go zastąpić.
- Więc jak się tu dostałeś?
- Owen mnie podrzucił. Właśnie miałem zamiar zadzwonić po

taksówkę, by zawiozła mnie do domu. Zniknę stąd za parę minut.

- Ja cię podwiozę - zaproponowała zbyt niecierpliwie. Musiała

uważać, bo inaczej zauważył, jak bardzo go pożądała. Nie chciała,
aby sprawy między nimi były niezręczne. Pewnie nie potrafił
zapomnieć o tym, że była siostrą kobiety, która zamieniła jego życie
w piekło.

- Nie trzeba. Powinnaś wrócić na przyjęcie.
- Już się skończyło. Wszystkie dzieciaki już poszły. Teraz

pomagałam w sprzątaniu.

- Och.
- To będzie dla mnie świetna wymówka, aby nie zmywać

różowego lukru ze ścian.

Uśmiechnął się, a ona stopniała. Było tak, jakby ten facet

posiadał jakąś magiczną zdolność usuwania z niej kości.

- W porządku - powiedział.- Skoro to pozwoli ci się wymknąć.
- Skoczę tylko po torebkę i kluczyki - rzuciła się do domu i

znalazła swoją matkę w fotelu bujanym z Julie. Mała księżniczka
miała nową tiarę na głowie i szybko zasnęła z kciukiem w ustach.
Amanda rozpłynęła się. Julie musiała odziedziczyć tą magię po swoim
ojcu. Boże, kochała to dziecko.

- Muszę iść - Amanda szepnęła do swojej matki.
Ta skinęła głową.
- Powiem Tinie. Znowu wkurzyła się na Jacoba.
- Zawsze się na niego wkurza.
Amanda pochyliła się, aby pocałować swoją matkę w policzek i

swoją siostrzenicę w skroń, zanim chwyciła swoją torebkę i wypadła
na zewnątrz.

Znalazła Jacoba tam, gdzie go zostawiła. Wpatrywał się w dom,

jakby w transie. Zastanawiała się o czym myślał za tymi ciemnymi
okularami.

- Julie już zasnęła - powiedziała mu.- I ma na sobie swoją tiarę.
Jacob wypuścił głośne westchnienie.

background image

- Nie lubię, gdy Tina tak na mnie naskakuje, ale naprawdę tego

nienawidzę, gdy robi to przed Julie. Twoja siostra pewnie przez cały
czasy wygaduje o mnie głupoty.

Amanda nie chciała potwierdzać jego podejrzeń. Chociaż nigdy

nie były ze sobą blisko, to Tina była jej młodszą siostrą. Ale jednak
Jacob miał rację. Tina przez cały czas źle o nim gadała. Właśnie
dlatego Julie nie wiedziała, jaką rolę w jej życiu pełnił jej ojciec.
Jacob mógłby się postarać, by widywać się z córką częściej, ale ilość
bzdur jaką wyrzucała z siebie Tina za każdym razem gdy się pojawiał,
odrzuciłaby większość mężczyzn.

- Julie cię kocha - powiedziała Amanda, odkluczajac drzwi

samochodu.- To wszystko co się liczy.

- Mam tylko nadzieję, że nie zmieni zdania.
- Nie musisz się o to martwić.
Amanda otworzyła bagażnik i pochylił się nad nią, aby wrzucić

do środka swoją torbę. Kiedy poczuła ostry zapach jego wody po
goleniu, to ugięły się pod nią kolana. Musiała wykorzystać swoją całą
silną wolę, aby nie wtulić twarzy w jego szyję i zaciągnąć się jeszcze
raz. Żałowała, że ją pociąga. Jego męskość sprawiała, że trudno jej
się było dobrze zachowywać.

Gdy Jacob nie odsunął się od razu, Amanda przesunęła

wzrokiem po jego ciele. Jego sześć stóp twardych mięśni i szerokie
ramiona całkowicie przytłoczyły jej zmysły. Przez chwilę myślała, że
pochyla się bliżej z zamiarem pocałowania jej, ale nie widziała jego
oczu przez te ciemne okulary, więc nie była pewna, czy patrzył na
nią. Ściągnęła mu z nosa jego okularu.

- Nie rozumiem, dlaczego zawsze nosisz to cholerstwo -

powiedziała, składając je i wsuwając za brzeg jego białej koszulki.
Powstrzymała swoje dłonie, by nie zaczęły obmacywać każdego
mięśnia jego klatki piersiowej przez koszulkę. Był wspaniałym
mężczyzną. Idealnym. I lubiła go. Zawsze. Nie mogła się
powstrzymać.

- Bo tak.
Oderwała swe zadowolone spojrzenie od ciała Jacoba i

spojrzała mu w oczy. Wiedziała, dlaczego zawsze nosił okulary. Miał
wyraziste oczy, przez które można było szybko zauważyć, że nie był
narcystycznym sukinsynem bez serca, którego udawał. I właśnie
dlatego go pragnęła. Nie dlatego, że był najbardziej

background image

okoorgazmicznym facetem jaki chodził po ziemi, ale dlatego że czuł.
Głęboko. A te jego śliczne, niebieskie oczy ukazywały wszystko, co
próbował ukryć.

- Jadłeś?- zapytała.- Zabiorę cię. Ja stawiam.
- Planowałem spędzić czas w domu. Może zamówić pizzę. Zjeść

przed telewizorem. Wypić piwo. Poćwiczyć nieco a potem popływać.
Potem wejdę do jacuzzi i będę wegetować.

Brzmiało to tak, jakby miał być spocony, mokry i nagi przez

większość wieczoru. Jasna cholera. Amanda nagle poczuła potrzebę,
by zmienić majtki.

- Och.
- Chociaż nie pogardzę towarzystwem - zanim zdążył się

odwrócić, dostrzegła jego beznadziejną minę. Ach, Boże, był
samotny. Nie wiedziała, jak mężczyzna, który był otoczony przez
wieczny tłum mógł być kiedykolwiek samotny, ale odkąd te całuśne
usta mogły kłamać, to te wyraziste, niebieskie oczy nie posiadały
takiej zdolności.

Amanda zamknęła bagażnik.
- Liczę się jako towarzystwo?- zapytała.
- Nie łapiesz aluzji?- powiedział z uśmiechem. Wsiadł do

samochodu i zamknął drzwi.

Aluzji? Co miał na myśli? Że chciał spędzić z nią więcej czasu?

Oby tylko. Amanda była mądrą, dziwaczną siostrą. To Tina była
seksowną siostrą, którą pragnęli wszyscy faceci. Włącznie z Jacobem.

Amanda pogodziła się z wyglądem Tiny - albo brakiem swojego - po
tym, jak została po raz czwarty rzucona przez chłopaka, który chciał
się zbliżyć do Tiny. Nie miało to dla nich znaczenia, że Tina nie była
zainteresowana kimś, kto nie miał grubego portfela.

Amanda wsiadła za kierownicę swojej praktycznej Toyoty,

zamknęła drzwi i zapięła pas.

- Chcesz się gdzieś zatrzymać, zanim podwiozę cię do domu?-

zapytała.

- Naprawdę nie łapiesz aluzji - zachichotał; był to bogaty,

głęboki dźwięk, przez który Amandzie ścisnął się brzuch.

- Powiedz, Amando, chcesz spędzić ze mną czas i zjeść pizzę,

popijając piwem? Obejrzeć film?

- Jaki film?
- Nie obchodzi mnie to - jego oczy rozszerzyły się, jakby został

background image

porażony przerażającym objawieniem.- Tylko żadnych romansideł.

Jej serce waliło jak młot pneumatyczny, ale jakoś udało jej się

to fajnie rozegrać, gdy uruchomiła silnik.

- Nie wiem, Jacob. Jestem całkiem wybredna wobec filmów,

które chcę obejrzeć. Lubię romanse.

- W takim razie obejrzymy golf. Nie lubię romansów.
Golf? Idealna pora na chrapnie. Chociaż nie wyobrażała sobie, by

oglądanie golfa z Jacobem mogłoby być nudne.

- No cóż, w takim razie... chyba jakoś przełknę nieco

testosteronu. Ale od razu mówię, że nie przepadam za filmami ze
specjalnymi efektami dźwiękowymi, gdzie się ciągle biją.

Uśmiechnął się, a temperatura wewnątrz samochodu

podskoczyła co najmniej o dziesięć stopni.

- Mówię to o horrorze slasher.

2

Roześmiała się niepewnie. Była certyfikowanym tchórzem, jeżeli

chodziło o straszne horrory.

- Pewnie. O ile nie masz nic przeciwko, żebym się do ciebie

przylepiła i w przerażaniu ukryła twarz w twojej piersi - nie mogła
powstrzymać swego wzroku od prześledzenia tej dużej, muskularnej
piersi. Tak, wyglądała na idealną by ukryć w niej twarz. Była także
idealna dla pieszczot. I lizania. Całowania. Ssania. Masowania.
Gryzie...

- Nie mam nic przeciwko - powiedział.
Jej oczy uniosły się do jego. Jedna chwila.

- Podrywasz mnie, Jacob?
- Myślałem, że to oczywiste.
O tak.

- Nie jestem pewna, czy powinnam być z tobą sam na sam.

Mógłbyś spróbować dostać się do moich majtek.

Zaśmiał się.
- Mógłbym.
Wiedziała, że się z nią droczył, ale to i tak nie powstrzymało jej

miejsca w majtkach na przygotowanie się do przyjęcia inwazji.

- Sądzę, że będę musiała zaryzykować - powiedziała, gdy jej

serce waliło w jej piersi.- Przez ciebie mam ogromną ochotę na pizzę.

2 Slasher (ang. slash – ciąć) – rodzaj horroru filmowego o charakterystycznej fabule, w której liczba

bohaterów zmniejsza się w „dziwnych” okolicznościach. Slashery spotykały się z ogromną aprobatą
szczególnie w latach 70. i 80. XX wieku. Obecnie, pomimo dalszej popularności, powstaje ich coraz
mniej.

background image

I zimne piwo - wyjechała z podjazdu.- I na ukrycie twarz w twoim
torsie - dodała.

Roześmiał się.
- Dam sobie radę z całą trójką.
Jego knykcie musnęły bok jej nogi i omal co nie wyskoczyła ze

swojej skóry. Pochwaliła swoją mądrą decyzję, aby dzisiejszego ranka
założyć szorty.

- Hej, dzięki, że poinformowałaś mnie o przyjęciu Julie.
- Nie ma problemu!- pisnęła.
Kciuk Jacoba potarł drobne miejsce tuż nad jej kolanem. Majtki

Amandy z pewnością będą potrzebowały sprzętu do nurkowania,
jeżeli staną się jeszcze bardziej mokre.

- Żałuję, że nie udało mi się dotrzeć wcześniej - powiedział.-

Adam zdaje się myśleć, że jako jedyny w zespole ma życie. Mam już
dość próbowania, by wyjrzał poza czubek własnego nosa.

Amanda zerknęła na niego. Patrzył tam, gdzie jego kciuk

rozpala nerwy w jej skórze, ale zdawał się nie widzieć tego, co robił.

- Nie przegapiłeś wiele. Dziesiątka nieznośny, wrzeszczących

dzieci, lepkie ręce pokryte różowym lukrem, kilka napadów złości i
jeden ból brzucha, które źle się skończył w basenie dla dzieci.

- Czy Julie pomyślała życzenie i zdmuchnęła świeczki?
Amanda uśmiechnęła się, opierając się chęci, by pogłaskać jego

ciemne włosy. Uwielbiała fakt, że największą słabością tego
mężczyzny była trzydziestu funtowa dziewczynka,która uwielbiała
lody truskawkowe.

- Tak. Zdmuchnęła wszystkie za jednym razem. Jest tak

wietrzna jak jej ojciec.

Roześmiał się i oderwał rękę od jej kolana, jakby dopiero

zauważył, że wciąż ją dotykał.

- To chyba niezbyt dobra cecha do odziedziczenia.
- Oczywiście, że jest. Właśnie dlatego jesteś tak niesamowitym

piosenkarzem - oderwała wzrok od drogi, by spostrzec, iż patrzył się
na deskę rozdzielczą. Zamęt w jego pięknych, niebieskich oczach
złamał jej serce.- Wiesz, nagrałam na telefon jak Julie zdmuchnęła
świeczki.

Wyprostowała się i uśmiech rozluźnił jego twarde rysy.
- Naprawdę?
- Wyciągnij mój telefon z torebki i obejrzyj.

background image

Skrzywił się na jej torebkę, która była wepchnięta między

przednie fotele.

- Jest kilka rzeczy, których nie dotknę. Jedną z nich jest kobieca

torebka.

- Dlaczego?- zapytała.- Boisz się, że natrafisz na tampon lub

coś?

- Odkąd obejrzałem jako dziecko film Mary Poppins, byłem

nieufny wobec kobiecych torebek. Nie wiem, czy trzymasz tam
wieszak, czy aligatora na łańcuchu.

- Nie - powiedziała.- Żadnych łańcuchów. Nie ma tam też

tamponów - perfekcyjnie mu wyjaśniła, że to nie ten czas w miesiącu.

Jeżeli chciałby sprawdzić tą gorącą, pulsującą mokrość w jej
spodenkach.

Zaśmiał się i niepewnie wsadził rękę do torebki. Jego krzyk

spowodował, że zaskoczona Amanda wcisnęła hamulce. Za nią
rozległo się trąbienie samochodu.

- Och, to tylko twój portfel - powiedział.- Myślałem, że to

aligator.

Kilkakrotnie walnęła go w ramię.
- Nieźle mnie wystraszyłeś.
Szturchnął ją w bok i zawierciła się, zdając sobie sprawę jak

bardzo była podniecona. Rozległo się kolejne trąbienie, gdy dojechała
do pasa ruchu. Była zdziwiona, że jeszcze nie walnęła w słup
telefoniczny. Było jej niezwykle trudno skoncentrować się na drodze z
siedzącym obok niej Jacobem Silvertonem, pachnącym tak cudownie
jak wyglądał. Mogła sobie tylko wyobrazić jaki musiał być przyjemny
w dotyku. Cholera, była napalona. Musiała znaleźć czas, by częściej
umawiać się na randki.

Jacob wyciągnął jej komórkę i musnął palcem ekran.
- Hmm - mruknął.- Co to? Seks nagranie z udziałem Amandy

Lange?

- Co?- spróbowała odebrać mu telefon - chociaż dobrze

wiedziała, że nie było w nim zapisanego żadnego zboczonego
nagrania.- Myślałam, że je usunęłam.

- Ooo - powiedział, obejmując telefon obiema dłońmi.- Chcę to

zobaczyć.

Z małych głośników jej telefonu dobiegły słowa „Wszystkiego

najlepszego Julie”. Jacob wgapił się w ekran całkowicie

background image

zahipnotyzowany i jeżeli Amanda się nie myliła, to miał oczy nieco
zamglone łzami. Uśmiechnęła się. No proszę. Jednak był wrażliwy.

- Pomyśl życzenie, Julie - głos Tiny dobiegł z głośnika telefonu.
- Jak Aladyn?- zapytała Julie.
- Szybko, bo świeczki kapią.
- Chciałabym zostać księżniczką. Prawdziwą księżniczką -

nastąpiła cisza, a potem wszyscy zaklaskali.

- Widzisz, spełniłeś jej życzenie nawet o tym nie wiedząc -

powiedziała Amanda.

- Ten dzieciak będzie moją śmiercią - powiedział Jacob. Jeszcze

raz obejrzał nagranie. Dwukrotnie.

Jej ręka uniosła się nad jego udem. Chciała go dotknąć, ale

ostatecznie nie znalazła tyle odwagi aby to zrobić, więc zamiast tego
pokręciła gałką klimatyzatora. Przelotnie zastanowiła się, czy była mu
potrzebna naprawa. Była dziwnie przegrzana, chociaż otwory były
skierowane na nią i dmuchały całą mocą.

- Jeśli chcesz, to mogę ci wysyłać filmiki z nią.
Skręciła na drogę, która prowadziła do domu Jacoba, myśląc o

tym, że powinna jechać jak jej dziadek - jakby starała się ścigać ze
ślimakiem. Jazda była zdecydowanie zbyt krótka. Zwolniła i zsunęła
stopę z gazu, aż dosłownie turlali się do odpowiedniego miejsca.

- Wiesz, często się nią opiekuję. Sądzi, że jej ciotka jest całkiem

fajna - i ktoś musiał opiekować się dzieckiem, gdy Tina chodziła na
zakupy. Tina uwielbiała wydawać pieniądze Jacoba. Obrała to sobie
za zadanie, jakby próbowała wygrać jakąś konkurencję Olimpijską.

- Zrobiłabyś to dla mnie?- powiedział Jacob, odwracając się w

swoim siedzeniu i pochylając ku niej, aby móc spojrzeć jej w oczy.

- Oczywiście, że tak. Powinnam wcześniej o tym pomyśleć.
- Dzięki, Amanda. Jesteś naprawdę kochana.
Stłumiła skrzywienie się. Nie chciała, by myślał o niej jak o tej

miłej, nieciekawej dziewczynie. O tej, o której faceci zawsze myśleli

jak o koleżance. Ich kumpeli. Nie chciała być nazywana prawdziwym

kochaniem. Nie po tym, jak Jacob flirtował z nią przez te kilka chwil
wcześniej i sprawił, że chciała, aby jej najgłębsze pragnienia się
spełniły.

Amanda wjechała na podjazd Jacoba i zatrzymała się za jego

samochodem.

- Um, Jacob?- powiedziała.- Czy to nie twój samochód?

background image

Nie odpowiedział jej, tylko otworzył drzwi i wyskoczył z jej

samochodu. Już przytulał się do błyszczącej, czarnej karoserii
swojego samochodu, zanim odpięła swój pas. Wyszła z pojazdu i
stanęła obok niego.

- Myślałam, że ktoś go ukradł.
- Bo sam tak pomyślałem.
- Więc jak się tu znalazł?
- Nie mam pojęcia.
Amanda zauważyła kawałek różowego papieru wetknięto pod

jedną wycieraczkę. Wyciągnęła ją i przeczytała na głos.

- Shade, wiem, że nie masz nic przeciwko temu, że pożyczyłam twój

samochód, aby dojechać do twojego domu. Będę czekać w jacuzzi, aby
wstrząsnąć twoim światem, ogierze.
Podpisała Veronica. I napisała

serduszko nad i. Jak miło - Amanda udawała, że ta notatka na nią nie
wpłynęła, ale naprawdę chciała spędzić z nim ten wieczór. Niestety,
jakaś inna kobieta ją w tym wyprzedziła. I w przeciwieństwie do
Amandy, Veronica pewnie była pewna siebie, miała piękną twarz i

seksowne ciało, które faktycznie przyciągało kogoś takiego jak Jacob.

- Pieprzona Veronica - Jacob ryknął.- Zastanawiałem się, gdzie

zostawiłem zapasowy komplet kluczy.

Pewnie w jej spódniczce, gdy ostatnim razem była w jego

jacuzzi.

- Sądzę, że pojadę do domu - powiedziała Amanda.- Cieszę się,

że masz z powrotem swój samochód. Dobrze było cię zobaczyć...

Jacob zagrodził Amandzie drogę. Nie była pewna, jakim cudem

tak łatwo udało jej się utknąć między pięknym kawałkiem metalu i
jeszcze wspanialszym kawałkiem metalowego wokalisty, ale zwróciło
to jej uwagę. Opierając się plecami o bok samochodu, starała się
odzyskać swoje zmysły. Nie było dobrze. Jej serce wyrwało się spod
kontroli i powoli uniosła wzrok, by spojrzeć mu w oczy.

- Zostajesz - powiedział.- Zaprosiłem cię. Ona wychodzi. Nikt jej

nie zaprosił.

- Może nie chcę...
Jacob dotknął jej policzka, a oddech zatrzymał się jej w gardle.
- Zostajesz.
Nie mogła oderwać wzrok od jego intensywnie niebieskich oczu.
- Zostaję - powiedziała posłusznie.
Uśmiechnął się zadziornie i wyciągnął okulary ze swojej

background image

koszulki, by je założyć. Spojrzała na krzyż na jego szyi.

- Chcesz poczekać tutaj, gdy zamówię dla niej taksówkę, czy

wolisz poczekać w domu?- zapytał.- Z pewnością zrobi scenę.

- Um.
- Możesz pójść do salonu i wybrać film, albo znaleźć coś do

jedzenia w kuchni. Pozbycie się jej nie zajmie mi dużo czasu.

- Cóż, no dobrze. Masz może Stalowe Magnolie?- zachowała

swoją pokerową twarz, gdy mrugnęła do niego.- Minęły wieki, odkąd
ostatnio widziałam ten film.

Roześmiał się.
- Myślałem, że doszliśmy do porozumienia, że nie będzie

żadnych romansideł.

Amanda prychnęła, jakby chciała postawić na swoim, co zresztą

było prawdą. Nie winiła Veronici za zaproszenie samej siebie na tą
noc z tym mężczyzną, ale Amanda była och taka szczęśliwa, że Jacob
pozbędzie się tej kobiety.

- Przypuszczam, że doszliśmy.
Wsunął palec pod jej brodę i pogładził kciukiem jej skórę tuż

pod jej wargami.

- Pocałowałbym cię - powiedział.- Al nie chcę, żeby Veronica

pomyślała, że startuję z tym wzwodem dla niej.

Co?
Naprawdę to powiedział?
Nie mógł mieć tego na myśli. Zbyt

oszołomiona, aby odpowiedzieć, Amanda wgapiła się w niego.

Roześmiał się.
- Co za bezcenna mina.
Ścisnął jej ramię i nogi zadrżały pod nią niekontrolowanie.
- Zobaczymy się w środku.
- Uch huh - powiedziała, przełykając ślinę.
Jacob odwrócił się i ruszył do drzwi frontowych, otworzył je i

zostawił otwarte, aby mogła wejść do środka. Potem pobiegł wzdłuż
domu, aż doszedł do basenu i jacuzzi na tyłach.

Amanda z trudem powstrzymała się, by nie rozpłynąć się w

kałużę pożądania.

background image

Rozdział 3

Shade przebył dystans swego tylnego podwórza w długich,

wściekłych krokach. Nie mógł uwierzyć, że Veronica miała czelność
„pożyczyć” jego samochód bez pytania. I myślała, że będzie na tyle
szczęśliwy, aby ją przerżnąć? Nie dzisiaj. Może już nigdy. Oczywiście
jeżeli nie zabrałaby jego samochodu, to Amanda nie podwiozłaby go
do domu i nie przewidywał spędzenia wieczoru z jedną z nielicznych
osób, przy której pozwolił sobie być prawdziwym sobą.

Szlak rozrzuconych ubrań rozpoczął się od rogu z tyłu domu i

ciągnął się do jacuzzi, które było otoczone z trzech stron cedrowym
płotem w celu zachowania prywatności. Kiedy szedł wzdłuż domu,
podnosił jej seksowne ciuszki. Koronka tu. Czarne, satynowe stringi
tam. Shade rzucił ubrania na patio przy drewnianych schodach
jacuzzi.

Veronica była tam, gdzie powiedziała. Trzymała kieliszek z

winem w jednej dłoni, jej hebanowe włosy były ułożone na czubku
głowy, miała zamknięte oczy, a jej piękne, nagie piersi unosiły się
nad powierzchnią wody. Miała fantastyczne cycki. Tak, zauważył. Nie

background image

było żywego, heteroseksualnego mężczyzny, który by nie stwierdził,
iż jej seksualność była zapraszająca. I jeśli Amanda nie zgodziłaby się
zostać, Shade niewątpliwie już by się rozebrał, by dołączyć do
Veronici. Ale Amanda tu była i chociaż było to dziwne, to wydawało
się, że wolał spędzić wieczór drocząc się z nią, niż pieprzyć się z
boginią seksu w jacuzzi aż nie będzie się mógł ruszać.

Odchrząknął i senne, brązowe oczy Veronici rozchyliły się.

Zachęcający uśmiech rozciągnął jej bujne wargi.

- Tutaj jesteś, kochanie - powiedziała.- Już zaczęłam żałować,

że po prostu nie zaczekałam na ciebie na parkingu, ale miałeś
przyjechać dopiero za kilka godzin a ja byłam rozgrzana i spocona -
żachnęła się.- I to nie przez ciebie - wzięła łyk swego wina. Zielona
butelka stała za nią w styropianowej chłodziarce z lodem.- Chcesz sie
napić?

- Mam towarzystwo, Veronica. Musisz się ubrać i spadać.
- Towarzystwo? Jakie towarzystwo?
Starał się wymyślić najlepszy sposób, jak opisać Amandę.

Przyjaciółka? Rodzina? Długoletnie zadurzenie?

- Kobiece towarzystwo.

- No i? Nie mam problemu, by do nas dołączyła, Shade. Jest

seksowna?- Veronica zaśmiała się gardłowo.- Wiesz, jak bardzo lubię
kobiety.

Chociaż normalnie pomyślałby, że to świetny pomysł, to nie

sądził, żeby Amanda weszła w trójkąt z kobietą, której nie znała.
Shade uwielbiał flirtować z Amandą, droczyć się z nią, ale była poza
granicami. Nie miał zamiaru kiedykolwiek się z nią przespać. Co go
zastanawiało, dlaczego wolał spędzić z nią wieczór, zamiast cieszyć
się cyckami i tyłeczkiem w jacuzzi. Może dlatego, że wciąż odzyskiwał
siły po tej szalonej lasce w Tulsa. Jak miała na imię? Nikki. Cholera,

ta kobieta próbowała zajechać jego kutasa.

- Nie, Veronico. Przyszedłem tutaj, aby ci powiedzieć, byś

poszła. Nie możesz brać mojego samochodu bez pozwolenia. Masz
szczęście, że nie zadzwoniłem na policję i nie oskarżyli cie o kradzież
samochodu.

- Oczekiwałeś, że będę czekać na parkingu przez godziny?
- Po co w ogóle na mnie czekałaś? Nie prosiłem cię o to.
- Teraz to już jesteś dupkiem.
Był gorzej nazywany.

background image

- Skąd wzięłaś moje kluczyki?
- Zostawiłeś je u mnie. Pamiętasz?
- Nie.
- Byłeś zbyt pijany, by prowadzić, więc Selene zabrała cię do

domu, a następnego dnia przyjechałeś odebrać samochód. Nie było
mnie w domu, więc użyłeś swojego zapasowego kompletu.

Podczas gdy przypominał sobie nieco z pijackiej nocy z Veronicą

i Selene, to pamiętał także, że rano obudził się w łóżku z Selene i
pojechał odebrać samochód dopiero następnego ranka. Całkowicie
zapomniał, że zostawił u Veronici swoje kluczyki. Sole Regret
następnego dnia mieli wrócić w trasę i odzyskanie jego kluczyków nie
było priorytetem.

- To było ponad miesiąc temu. Miałaś je przez cały czas?
Uśmiechnęła się.
- Nie powiem, żeby nie przeszło mi przez myśl, by przejechać

się w nocy twoim samochodem. Jednak tego nie zrobiłam. Aż do
dzisiaj. I nie wzięłabym go dzisiaj, gdybyś się tak nie spóźnił.

I nie spóźniłby się aż tak bardzo, gdyby gitarzysta prowadzący

jego zespoły nie był takim nierozważnym dupkiem.

Urodziny Julie nie były jedynym wielkim wydarzeniem, jakie

przegapił przez Adama. Przegapił narodziny Julie, ponieważ jechał z

nieprzytomnym tyłkiem Adama do szpitala. W tamtych czasach Adam
miał skłonność do przesadzania z heroiną. Podczas gdy czekał w
poczekali na Adama, by ten został reanimowany, przegapił telefon,
który informował, że poród Tiny zaczął się przedwcześnie. W tym
czasie dostał wiadomość, że Julie urodziła się w innym szpitalu,
innym stanie - trzy tygodnie za wcześnie, ale była zdrowa. Nigdy nie
wybaczył Adamowi, że to przez niego przegapił pierwszy oddech, jaki
zaczerpnęła jego córka. Nigdy. Zwłaszcza, że ten dupek nawet nie
rozumiał, dlaczego Shade był na niego taki wściekły. Może kiedy
Shade odpuści Adamowi i pozwoli mu zniszczyć siebie, ale ten facet
był chodzącym nieszczęściem i Shade czuł się odpowiedzialny. Jeżeli
ktoś nie miałby oka na Adama, to pewnie ten skończyłby jako trup.
Shade tego nie chciał. Przeszli razem przez wiele. W rzeczywistości to
Adam był tym, który dał Shade'owi marzenie do zrealizowania. Zanim
Adam przekonał Shade'a, że ten potrafił śpiewać, to Shade był w
dobrej drodze do pracowania w jakieś fabryce - jeżeli miałby
szczęście.

background image

- Dlaczego nie pójdziesz zapytać swojego kobiecego

towarzystwa czy do nas nie dołączy?- powiedziała Veronica.- Jest mi
tak wygodnie i jestem w nastroje. Aż wstyd zmarnować taką gorącą i
soczystą cipkę - jej palce musnęły jej sutek.- Możemy zadzwonić po
Selene, jeżeli twoja towarzyszka jest zby nieśmiała, aby do nas
dołączyć.

Veronica i Selene utrzymałyby go w pionie przez całą noc. Nie

mógł powiedzieć, że nie był kuszony. Ale też nie był sprzedany.

- Zamówię ci taksówkę, gdy będziesz się ubierać - powiedział.
Odwrócił się, by wejść do domu i kieliszek z winem rozbił się u

jego stóp.

- Ty pieprzony kretynie!
- Upewnij się, że posprzątasz rozbite szkło zanim sobie

pójdziesz. Taksówka będzie na ciebie czekała na końcu podjazdu -
ruszył do wejścia, którymi były drzwi kuchni.

- Poczekaj, Shade. Przepraszam - Veronica zawołała za nim.

Woda rozlała się, gdy wyszła z jacuzzi. Mokre stopy wylądowały na
cedrowym patio. Shade nie popełnił błędu, by się odwrócić. Wszedł
do domu. Amanda wyglądała przez kuchenne okno.

- Wiem, że to nie moja sprawa - powiedziała.- Ale twoja

seksowna, naga laska zdaję się być nieco na ciebie wkurzona.

Zaśmiał się.
- Wkurzanie kobiet odziedziczyłem w genach po moim ojcu.
- W takim razie musisz być homozygotą dominującą.
- Co?
Roześmiała się i przygładziła dłonią swoje jedwabiste, brązowe

włosy.

- Przepraszam. Humor nauczycielki biologii.
Shade nigdy nie lubił szkoły, ale szanował nauczycieli. Mądre

laski nieco go przerażały. Nie żeby się do tego przyznał przed
mądrymi laskami. A już szczególnie nie przed taką mądrą, seksowną

laską jak Amanda Lange.

- Jak tam praca?- zapytał, zamykając za sobą drzwi i

zakluczając je.

- Och, jest wspaniale. Zwłaszcza w czerwcu, lipcu i sierpniu.
Zaśmiał się.
- Cała ta przerwa musi być miłym akcentem. Wiesz, w ciągu

tych miesięcy pracuję najbardziej.

background image

- Jakby to dumne kroczenie po scenie przez godzinę w nocy

było pracą. Proszę cię - przewróciła oczami.

Wyprostował się i skrzywił.
- Nie krocze dumnie.
- Owszem. Kroczysz - uśmiechnęła się. - Ale to diabelnie

seksowne, więc nigdy nie przestawaj.

Roześmiał się. Miło było flirtować z kobietą, która nie sądziła,

że to oznaczy, że spadnie na jego penisa z swą napędzaną pochwą.

- Zadzwonię po taksówkę dla Veronici a potem zamówię pizzę.
Amanda skinęła głową w stronę okna, które wychodziło na

podwórko.

- Myślę, że już wyszła.
Shade'owi opadło serce.
- Cholera! Wciąż ma moje kluczyki!
Przebiegł przez dom i otworzył drzwi frontowe. Stojąc obok

drzwi kierowcy jego samochodu, Veronica rzuciła w niego swoją
szpilką.

- Dupek!
Z łatwością uniknął jej pocisku i popędził na podjazd. Veronica

otworzyła drzwi i w połowie weszła do samochodu, zanim do niej
dotarł. Przyciągnął ją do siebie i zamknął stopą drzwi. Jedna
katastrofa uniknięta. Inna wszczęta.

Veronica uderzyła do w tors z zaskakującą siłą.
- Nie dotykaj mnie. Nie dotykaj mnie.
Puścił jej ramię i opadła na jego pierś, łkając niekontrolowanie.

Cholera. Ciągle sprawiał, że dzisiaj kobiety płakały a miał
patologiczną słabość do łez. Podwójne cholera.

Objął Veronicę w luźnym uściski i pogłaskał jej plecy.
- Nie płacz.
- M-myślisz, my-myślisz, że jestem brzydka - zawodziła.
- Co? Nie. Nie sądzę, żebyś była brzydka. Jesteś piękna.

Idealna.

- Więc d-dl-dlaczego nie chcesz się ze mnąąąąą przespać?
Zagryzł wargę, by się nie roześmiał. Brzmiała absolutnie

śmiesznie.

- Powiedziałem ci już: mam inne plany.
- Prz-prześpisz się z niąąąą?
Nie miał zamiaru się przespać z Amandą. Lubił ją za bardzo, by

background image

ją bzyknąć.

- To nie twoja sprawa.
Veronica przytuliła się do niego.
- Nie odsyłaj mnie. Proszę. Musze być z tobą.
- To się dzisiaj nie stanie, Veronico. Może innym razem.
Odsunęła się, by na niego spojrzeć. Miała czerwony nos, czarne

strumienie ciągnęły się w dół każdego policzka.

- To dlatego, że zabrałam twój samochód? Jesteś na mnie zły?
Było to bardziej skomplikowane niż to, ale poszedł na łatwiznę.
- Tak. I jeżeli weźmiesz go teraz, to już do ciebie nie

zadzwonię.

Zapiszczała.
Przyjrzał się jej twarzy.
- A nie jesteś zdenerwowana, bo coś do mnie czujesz?-

ponieważ on już do nikogo niczego nie czuł. Nie po swoim nieudanym
małżeństwie. I Veronica o tym wiedziała. Spotykał się z nią
regularnie. Zwyczajny seks był jedynym sposobem i odniósł wrażenie,
że to rozumiała.

Veronica otarła łzy tyłem nadgarstka i powiedziała:
- Oczywiście, że nie. Chcę tylko seksu. Byłam napalona przez

cały dzień, myśląc o twoim wielkim, grubym kutasie.

Jakoś udało mu się nie przewrócić na nią oczu.
- Tak mówisz, ale zachowujesz się jak zazdrośnica.
Veronica odsunęła się o krok, wyprostowała i wróciła do

postawy pewnej siebie kobiety.

- Nie jestem zazdrosna, Shade. Zazdroszczę seksu. Naprawdę

czekałam, abyś mnie dzisiaj przeleciał. Nikt nie ma takiej kondycji jak
ty, kochanie.

Cóż, jego kutas oczekiwał nocy odpoczynku.
- Zawieziesz mnie przynajmniej do domu?- zapytała.- Selene

jeszcze nie wróciła z pracy. Podrzuciła mnie na parking, bym na
ciebie poczekała. Właśnie dlatego wzięłam twój samochód.

Shade spojrzał przez ramię na dom. Zawiezienie Veronici do

domu skróciłoby jego czas z Amandą, ale jej dom znajdował jakieś
dziesięć minut jazdy i zajęłoby to mniej czasu, niż przybycie taksówki.

- Dobra, w porządku. Daj mi chwilę.
Shade podniósł but Veronici w drodze do domu. Amanda stała

w holu ze skrzyżowanymi rękami na piersiach i wyglądała, jakby

background image

czuła się niezręcznie.

- Powinnam iść - powiedziała.
- Proszę, nie. Tylko podwiozę ją do domu. Możesz jechać z

nami, jeżeli chcesz.

- Twój samochód ma tylko dwa miejsca, Shade.
Shade? Była jedną z kilku osób, które nazywały go jego

prawdziwym imieniem, więc użycie jego pseudonimu scenicznego
było niczym bicie dzwonów alarmowych. Shade potarł swoje czoło.
Naprawdę to spieprzył.

- Racja.
- Myślałam, że zamówisz jej taksówkę.
- Czekanie na taksówkę zajmie więcej czasu, niż odwiezienie jej

do domu. Nie mieszka daleko.

Amanda wzruszyła ramionami.
- Jak chcesz. Rozumiem. Może zrobimy to innym razem.
Shade ściągnął okulary i spojrzał jej w oczy, mając nadzieję, że

ujrzy szczerość w jego wypowiedzi.

- Nie chcę, żebyś sobie poszła, Amando. Chcę, żeby to ona

zniknęła.

Zaskoczyła go, gdy się zarumieniła i odwróciła wzrok.
- Dobrze - wzięła głęboki oddech, a potem uśmiechnęła się do

niego.- Zamówię pizzę, gdy cię nie będzie. Mam nadzieję, że jesteś
fanem anchois i ananasa.

- Lubię je niemal tak samo jak Stalowe Magnolie.

Roześmiała się i poklepała go po piersi. Jego serce

podskoczyło, a jego kutas zdecydował, że nie potrzebuje wolnej
nocy. Spokojnie, kowboju. Seksowna czy nie, Amanda jest poza granicą.

- Zabierz Nagą Panienkę do domu. Poradzę sobie.
Zwalczył ochotę, by delikatnie pocałować ją w te uśmiechnięte

wargi i zamiast tego z powrotem założył okulary.

- Pospieszę się - były korzyści posiadania samochodu, który

rozpędzał się od zera do sześćdziesiątki w cztery sekundy.

W chwili w której zamknął drzwi za sobą, Veronica czekała w

jego samochodzie. Wsiadł do środka i upuścił jej but na kolano.

- Przepraszam, że cię wkurzyłam - powiedziała. Pochyliła się i

pocałowała go w szyję. Jej dłoń przesunęła się na jego udo i między
nogi.- Wybacz mi?

- Ta. Jasne.

background image

Uruchomił samochód, a jego cichy, elektryczny silnik zamruczał.

Kiedyś posiadał większe i głośniejsze samochody, ale w sumie to lubił
cichą moc Tesly. Jeździł szybko, jak każdy sportowy samochód, ale
silnik był niemal niesłyszalny dopasowywał się bezproblemowo,
biorąc prowadzenie w swoje ręce i kontrolując pojazd. Uwielbiał ten
samochód głównie za to, że czuł się jakby jeździł pojazdem z
przyszłości i nigdy nie musiał uzupełniać gazu. Jednak będzie musiał
go podładować, gdy wróci do domu. Bateria była niska.

- Mogę ci to wynagrodzić - dłoń Veronici przesunęła się na jego

krocze.- Wolisz ręczny czy obciąganie?

- Nie jestem teraz zainteresowany - powiedział, ale jego już

podniecony penis zrobił z niego kłamcę. Czasami jego libido nie
działało na jego korzyść.

- Właśnie czuję - powiedziała i zachichotała gardłowo.- Zajmę

się tobą. Wielkooka nie musi o tym wiedzieć.

- Wielkooka?
- Ta śliczna laleczka, która na ciebie czeka.
- Widziałaś ją?
- Ma tendencję do podglądania spraw przez okno, które jej nie

dotyczą.

- Cóż, myślę, że podziękuję ci za to, że jestem taki twardy. Rób

dalej to co robisz i będę gotowy przelecieć jak jak tylko przejdę przez
drzwi - doszedł do wniosku, że to będzie bardziej skuteczne w
powstrzymaniu Veronici, niż poproszenie jej by przestała. Oderwała
dłoń od jego krocza i odsunęła się od niego, opierając o drzwi
samochodu i krzyżując ręce pod swym dużym biustem.

- Naprawdę jesteś dupkiem - próbowała wypalić wzrokiem

dziurę w desce rozdzielczej.

- A ty nie wiesz jak przyjąć nie za odpowiedź.
- Nie rozumiem, dlaczego powinnam. Zawsze się razem dobrze

bawiliśmy.

I właśnie tylko w tej dziedzinie się dogadywali. Opony

zapiszczały na jej podjeździe. Zatrzymał się przed drzwiami jej
garażu. Kiedy wciąż patrzyła na deskę rozdzielczą i nie wyszła z
samochodu, pochylił się nad nią i otworzył drzwi.

- Nie zamierzasz nawet wysiąść z samochodu?
- Nie, mam teraz niezłego twardziela w spodniach i jestem

gotowy, by wrócić do Wielkookiej - co było prawdą, ale oba

background image

doświadczenia nie były ze sobą powiązane. Nie żeby Amanda i
szalejący wzwód szli w parze. Chciał być z nią z innych powodów, niż
z tych, które działy się w jego spodniach.

- Mam nadzieję, że odpadnie ci fiut - Veronica powiedziała i

wyszła z samochodu z jednym butem na stopie, a drugim w ręce.

Zaśmiał się.
- Nie, nie masz. Bo inaczej sama nie mogłabyś go pieprzyć.
Warknęła na niego i trzasnęła drzwiami. Uśmiechając się do

niej, pomachał jej na pożegnanie i wyjechał z podjazdu, kierując się
do domu. Kolejną dobrą rzeczą w posiadaniu szybkiego, sportowego
samochodu było to, że złośliwa kobieta nie potrafiła trafić w niego
butem.

Shade poczuł ulgę, gdy zauważył, że samochód Amandy jeszcze

był na podjeździe, gdy wrócił. Spodziewał się, że pojedzie. Rozumiał,
dlaczego czuła się niezręcznie. Jaka kobieta chciałaby spędzić czas z
facetem, który wracał do domu w którym czekała na niego
niezaproszona goła laska w jacuzzi? Amanda pewnie pomyślała, że
był największym dziwkarzem na świecie. I może był pretendentem do
dziesięciu najlepszych łowców cipek wszech czasów, ale nie myślał
swym penisem. Lubił po prostu, by ten był szczęśliwy dając mu to, co
chciał. Była to całkowicie świadoma decyzja z jego strony. Nie miał
problemu z odmawianiem kobietom. Tak samo jak kobiety nigdy nie
powinny mieć problemu z odmawianiem jego. Łatwo przyszło, łatwo
poszło. Ale przede wszystkim łatwo doszło.

Shade wjechał do garażu i podłączył samochód pod ładowarkę,

zanim wszedł do domu bocznymi drzwiami. Usłyszał śpiew Amandy w
kuchni, gdy tylko wszedł do domu. Piszczała w rytmach piosenki z lat
osiemdziesiątych, a mianowicie „Walking on Sunshine”. Uśmiechnął
się podążył za dźwiękiem jej głosu do kuchni. Przyglądał jej się z
drzwi. Miała słuchawki w uszach i była nieświadoma jego obecności,
zaszczycając go swoim małym tańcem, gdy wyciągała świeże owoce
z jego lodówki. Przesunęła się do zlewu i umyła winogrona, truskawki
i jabłka, zanim wrzuciła je do miski i otworzyła kilka szuflad, aż
znalazła nóż.

Gdy dziarsko zaśpiewała refren, jej słodki, mały tyłeczek

zakołysał się na boki. Jej taniec był o wiele lepszy niż śpiew.

- Whoa-o - Shade nie mógł się oprzeć, by do niej dołączyć.
Amanda odwróciła się z nożem w dłoni. Jej twarz natychmiast

background image

poczerwieniała i wyszarpnęła słuchawki z uszu.

- Kiedy wróciłeś?- spytała.
- Odłóż nóż, kochanie, to porozmawiamy.
Spojrzała na swoją dłoń, w której wciąż trzymała nóż jak broń i

odłożyła ją na granitową wyspę w kuchni.

- O Boże, jak długo tu stałeś?
- Na tyle długo, by stwierdzić, że fałszujesz. Aż za bardzo.

- Nie miałeś tego usłyszeć. Doszłam do wniosku, że minie co

najmniej godzina, zanim wrócisz.

Zmarszczył brwi.
- Powiedziałem ci, że się pospieszę.
- No tak, ale nie brałam cię za faceta, który kończy w minutę.
- Co?
- Och, daj spokój, Jacob, wiem dlaczego chciałeś zabrać ją do

domu. Nie jestem głupia.

- Myślisz, że chciałem z nią być sam na sam?
- No cóż, a nie?
- Nie. Chciałem być z tobą sam na sam.
Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami i z pięścią nad

sercem, najwyraźniej będąc oniemiała.

Shade okrążył wyspę i wyciągnął ręcznik, aby osuszć owoce i

włożyć je do dużej miski w zlewie. Jego sprzątaczka zawsze
zaopatrywała jego lodówkę w świeże owoce, bo wiedziała jak ich
pragnął, gdy wracał do domu. Wsunął do ust winogrono i rzucił
Amandzie przepysznie złote jabłko. Zaśpiewał pierwszą linijkę refrenu
„Walking on Sunshine”.

- Whoa-oh - zaśpiewała Amanda.
Powtórzył swoją część.
- Whoa-oh-oh - zaśpiewała z większym gustem.
Razem zaśpiewali kolejną linijkę, uśmiechając się do siebie jak

para szalonych hien.

Shade obrał z łodyg winogrona i wrzucił je do miski, podczas

gdy Amanda wykroiła rdzenie z kilku odmian jabłek - czerwone, żółte,
zielone - i pokroiła je. Śpiewała wokale wspierające, gdy pracowali.

Zastanawiał się, co powiedzieliby jego fani, gdyby usłyszeli jak

śpiewa dziewczęcą piosenkę pop. Jego zespół był znany z tworzenia
metalu, ale tak dobrze bawił się wygłupiając z Amandą, że
zaryzykowałby publiczne oburzenie.

background image

Amanda zajęła się następnie kilkoma pomarańczami, a on

oderwał ogonki truskawek. Naładowali do miski owoców dla
dziesięciu osób, a gdy skończyli, to zaśpiewali refren piosenki po raz
dwudziesty, ale Shade tak bardzo nie chciał zakończyć ich
koleżeńskiej współpracy, że zerknął do lodówki po następne owoce,
które mógłby przegapić. Nie robił często czegoś takiego. A już na
pewno nie z kobietą. Miał pewną reputację do utrzymania, ale z
Amandą mógł odpuścić i być po prostu sobą, nie martwić się o to, co
o nim pomyśli. Zawsze tak między nimi było. Nawet wtedy, gdy
zaręczył się i ożenił z jej siostrą, to gdy chciał się powygłupiać, to
szukał sympatycznego towarzystwa Amandy.

Coś lodowatego strzeliło mu w kark. Krzyknął i odwrócił się, by

oberwać strumieniem wody w twarz. Wymachując opryskiwaczem
wody ze zlewu na wyspie, Amanda roześmiała się i spryskała jego
ucho.

- Cholera, to zimne - zaprotestował, zakrywając jedną dłonią

swoje ucho, a drugą ścierając z niego płyn.

Zrobiła smutną minę szczeniaczka, wydymając dolną wargę.
- Och, biedne dziecko - powiedziała i strzeliła w podstawę jego

szyi.

- Ty - warknął, chociaż nie mógł się pozbyć uśmiechu z twarzy.
Śmiejąc się radośnie, Amanda okrążyła wyspę, a gdy blat

znalazł się między nimi, to znowu go zmoczyła.

Biegiem okrążył wyspę. Zapiszczała i wymknęła się, rozlewając

wszędzie wodę. Lodowaty płyn trafił go w ramię. Pomimo możliwości
bycia przemoczonym, nie cofnął się, nawet wtedy, gdy uwięził ją przy
sobie spryskiwała wodę po ich brzuchach.

- Zimno - pisnęła i puściła dyszę.
Shade wyrwał opryskiwacz z jej ręki.
- Masz cholerną rację, że jest zimno - objął ją mocno jednym

ramieniem i spryskał jej koszulkę wodą. Co przykuło jego uwagę do
jej teraz mokrych piersi i przezroczystej, jasnoróżowej koszulki i
twardych sutków. Reakcja jego ciała była natychmiastowa. Jego
mózg był kilka mózg za nim.

Krzyknęła:
- Zimno, zimno, zimno. Jacob! Przestań!
Puścił wąż i chwycił zachęcającą soczystość jej piersi w dłoń.

Jego kciuk musnął stwardniały sutek i zadrżała. Nie było

background image

wystarczająco dużo zimnej wody w Oceanie Arktycznym, aby
schłodzić gorące pożądanie, które zalało jego pachwinę.

Amanda musiała go walnąć, i to prędko, albo zrobić coś, czego

obydwoje będą żałować. Zamiast tego dotknęła knykciami jego
policzka, ściągnęła jego okulary i rzuciła je na blat.

Ich oczy się spotkały. Nie mógł odwrócić wzroku. Przysunęła się

bliżej. Albo on to zrobił. Nie był pewien które. Nie obchodziło go to.
Wszystko co wiedział, to to, że chce spróbować jej warg. Tyle razy
marzył, by ją pocałować... Zastanawiał się, czy smakowała tak
słodko, jak wyglądała.

Jego serce waliło szybciej i szybciej, gdy pochylił się bliżej. Nie

czuł tego zawrotu głowy od swego pierwszego pocałunku w
gimnazjum.

Jego usta były o włos od jej, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi i

wróciły mu zmysły.

- Przepraszam - powiedział i odskoczył.
Bez względu na to, jak bardzo jej pragnął, to Amanda Lange

była poza zasięgiem.

Ta, powiedzcie to jeszcze tylko jego kutasowi.

background image

Rozdział 4

Amanda nigdy nie chciała skrzywdzić dostawcy pizzy, ale gdy

Jacob się odsunął i została obrabowana z ciepła jego twardego ciała i
zapachu przemiłego ciała, to zaczęła tworzyć listę tortur.

Jacob ją prawie pocałował. Prawie. I wciąż czuła ciężar jego

dłoni na swojej piersi. O Boże, pragnęła tego mężczyzny. I przez
jakieś trzydzieści sekund myślała, że może jej życzenie wreszcie się
spełni.

Opierając się o kuchenną wyspę dla wsparcia, przyglądała się

jak wychodzi z pomieszczenia, by otworzyć drzwi. Dlaczego nie była
bardziej agresywna? Powinna go chwycić i pocałować. Postawić
sprawę jasno, że go pragnęła.

Jej skłonność do wahania i przemyślenia znowu pozostawiła ją

bez nagrody, której pragnęła. Musiała być bardziej swobodna. Stać
się agresywniejsza. Pożreć tego faceta jak wygłodniała seksu lwica.
Tak, racja. Nawet jeżeli zebrałaby się na odwagę, aby rzucić się na
niego, to takie metody i tak nie działały na Jacoba.

Amanda sięgnęła z westchnieniem po ręcznik i zaczęła wycierać

background image

wodę pokrywającą kuchnię. Przynajmniej miała czym zająć dłonie, by
nie rozebrać się i poczekać na niego nago, jak kobieta której
wcześniej się pozbył. Nie zamierzała uwikłać się w sytuację, w której
zostanie odrzucona. Amanda współczuła Veronice - nie żeby chciała,
aby Cycata kręciła się pod nosem, nie żeby nie cieszyła się, że Jacob
ją odrzucił i odwiózł do domu - ale Amanda była tak zdesperowana
by mieć tego mężczyznę, że rozważała opcję, by poczekać na niego
nago w jacuzzi, więc współczuła tamtej kobiecie.

Zapach pizzy towarzyszył Jacobowi, który wrócił do kuchni.

Amanda wrzuciła mokry ręcznik do zlewu i odwróciła się do niego
twarzą, udając, że fcale nie czuje się niezręcznie, gdy wymusiła
uśmiech.

- Pięknie pachnie.
Unikając jej wzroku, spojrzał nad jej głowę, gdy położył

pudełko z pizzą na wciąż mokry blat wyspy. Jemu ukrywanie
niezręczności nie wychodziło zbyt dobrze.

- Mam nadzieję, że nie zdecydowałaś się na ananasa i anchois.
- Nie, jadłam ją kilka dni temu. Pomyślałam, że dzisiaj nieco ją

pomieszam.

Sięgnął po swoje okulary, ale porwała je, zanim zdążył je

chwycić. Nie było mowy, żeby znowu się za nimi ukrył. Nie
obchodziło jej, czy przez to czuł się niezręcznie patrząc na nią, po
tym jak prawie ją pocałował.

- Żadnych okularów dzisiejszego wieczoru - powiedziała,

wsuwając je za brzeg przodu swojej koszulki. Jego wzrok wylądował
na jej piersiach i wilgotnej koszulce. Tym razem jej sutki nie
stwardniały z zimna. Stwardniały przez żar w jego oczach.

- Um - szarpnął głowę do góry i cofnął się.- Przyniosę ci coś

suchego do założenia.

Wyleciał z kuchni, zanim zdążyła mu powiedzieć, że wolałaby

nosić mokrą koszulkę, jeżeli miałby tak na nią patrzeć. Westchnęła,
ukryła jego okulary w jakiejś szufladzie i przeszukała szafki za
talerzami. Kilka minut później wrócił z ręcznikiem kąpielowym i
zapiętą, flanelową, męską koszulą.

- Pomyślałem, że mogłoby być ci zimno.
Och, pewnie. Niby miała założył wielką, flanelową koszulę,

która zasłaniałaby ją od szyi po kolana, podczas gdy była zmuszenia
do patrzenia na jego obcisłą koszulkę, która idealnie przylegała do

background image

jego wyrzeźbionych mięśni, za każdym razem gdy się poruszał? I
oczekiwał, że nie powali go na podłogę i nie przesunie dłońmi po
każdym wybrzuszeniu? Spojrzała na jego krocze. Tak, zwłaszcza
chciała dostać w ręce jedno konkretne wybrzuszenie.

- Dzięki - udało się jej powiedzieć.
Ściągnęła swoją koszulkę przez głową i sięgnęła po koszulę,

którą wyciągnął w jej kierunku. Wgapił się w nią, jakby nigdy
wcześniej nie widział laski w staniku. Gdy tylko odebrała od niego
koszulę, to odwrócił się w przeciwnym kierunku.

- Amanda - powiedział bez tchu.- Co ty wyprawiasz?
Uśmiechnęła się, zadowolona, że chociaż trochę się speszył.
- Zakładam twoją koszulę, żeby się nie przeziębić - zapięła ją do

środka biustu i ściągnęła swoje mokre spodenki. Rzuciła nimi w niego
i pacnęły w jego plecy, zanim upadły na podłogę.

- Powinnam też ściągnąć majtki? Są bardzo przemoczone.
- Nie!
Przygryzła wargę, by się nie roześmiać. Dlaczego był taki

zakłopotany? Amanda wyobrażała sobie, że kobiety przez cały czas
rzucały w niego majtkami.

- Jestem porządna - powiedziała mu. Ale nie chciała być.
Wziął głęboki oddech i odwrócił się do niej, jakby się bał, że

zaraz trafi pod gilotynę. Jego wzrok przesunął się od jej nagich nóg,
po bezkształtnej koszuli, która pasowała na nią jak długa, luźna
suknia.

- Dziękuję - powiedział pod nosem. Zacisnął oczy i pochylił się,

by podnieść jej przemoczone spodenki i koszulkę.- Wrzucę je do
suszarki - znowu uciekł z kuchni.

Amanda z zakłopotaniem podrapała się po głowie. O co mu do

cholery chodziło? Nie była aż tak nieprzyjemna, prawda? Przez kilka

minut myślała, że był nią zainteresowany. Teraz traktował ją jakby
miała jakąś zakaźną chorobę.

No cóż. Nie zamierzała pozwolić, aby brak jego zainteresowania

zrujnował jej wieczór. Nawet jeżeli nie postrzegał jej w seksualny
sposób, to wciąż mogli się razem pośmiać. Znalazła w lodówce kilka
piw i wrzuciła kilka kawałków pizzy na talerze i chwyciwszy miskę z
owocami, zaniosła to wszystko do salonu. Postawiła wszystko na
stoliku do kawy i uklękła przed półkami z płytami Blu-ray,
sprawdzając tytuły w poszukiwaniu czegoś, co dałoby jej powód, by

background image

mogła ukryć twarz w jego piersi. To, że nie był nią zainteresowany,
to nie oznaczało, że nie mogła się do niego zbliżyć. Prawda??

Jesteś aż tak zdesperowana, Amando? Wypuściła głośne

westchnienie.

Będąc na kolanach i łokciach, zakołysała się tam i z powrotem z

nerwową energią, gdy czytała tytuły. Nie wiedziałaby, gdy wszedł do
pokoju gdyby nie mruknął „sukinsyn” pod nosem. A teraz o co mu
chodziło? Wyciągnęła pudełko z półki i rzuciła je na stolik.

- Może ten?
- Dobra - powiedział, nie patrząc na film. Przeszedł przez pokój

do dużej otomy u stóp ponad gabarytowego, niebieskiego fotela.
Otworzył ją i wyciągnął koc.

- Usiądź.
Kiedy usiadła na kanapie przed telewizorem, rozłożył koc i otulił

jej kolana i nogi, jak daleko mógł.

- Tak lepiej - powiedział.
- Niby co jest lepiej?
Zamarł.
- Pomyślałem, że jest ci zimno.
- W flanelowej koszuli?
- Miałem na myśli twoje nogi.
- Jest czerwiec.
- Jest włączona klimatyzacja.
- Dobra, łapię. Będę zakryta - powiedziała z rozdrażnieniem.-

Siadaj i jedz.

Drapiąc się po karku, spojrzał na fotel po przeciwnej stronie

pokoju. Jeżeli by tam usiadł, to walnęłaby go w nos.

- Włącz film - powiedziała i poluzowała koc, aby móc sięgnąć

po kawałek pizzy.

Posłuchał. Spojrzała na niego groźnie. Nawet się nie

pocałowali, a cała życzliwość między nimi wyparowała, jakby odkrył,
że przeleciał swoją najbliższą kuzynkę. Zatrzymała swoją pizzę w
ustach. O Boże. Może myślał o niej jak o siostrze. Nagle zebrało jej się

na wymioty jak dziecku na przyjęciu Julie.

Jacob włączył film i usiadł na przeciwnym końcu kanapy, na

której Amanda była owinięta jak fasolka w burrito.

- Uch, nie - powiedziała.- Jeżeli mam przez ciebie oglądać

straszny film, to musisz siedzieć w moim zasięgu.

background image

Przysunął się nieco, ale wydawał się nie być z tego zadowolony.

Przeżuła swoją pizzę i siorbnęła piwo, gdy udawała, że nie czuła się
jak brzydkie kaczątko. W pokoju zapanował mrok, gdy słońce
wsunęło się pod horyzont. Podejrzany dźwięk wypełnił salon i
Amanda była tak pochłonięta filmem, że nie mogła oderwać wzroku
od ekranu. Była zagubioną kobietą w lesie. Była kobietą, która
oglądała się przez ramię. Dźwięk szeleszczących liści stał się
głośniejszy za nią. Bliżej. Głośniej. Coś chwyciło Amandę za ramię.
Krzyknęła.

Jacob parsknął śmiechem.
Walnęła go w ramię.
- Wystraszyłeś mnie na śmierć - jej serce waliło jak szalone.
- Hej, to ty chciałaś bym siedział w polu twego zasięgu.
- Żebym mogła się ciebie chwycić, kiedy będę się bać, a nie

żebyś mnie przestraszył.

Niebieskie światło telewizora rzuciło niesamowity blask na jego

uśmiechniętą twarz.

- Przykro mi.
- Nie, nie jest ci przykro - miała zamiar wziąć kolejny łyk piwa,

ale spostrzegła, że było puste. Jej pizza zniknęła w jej brzuchu, gdy
była pochłonięta filmem. Zauważyła, że Jacob zjadł wszystkie kawałki
jakie przyniosła z kuchni, ale nie chciała się ruszyć z miejsca.

Amanda sięgnęła po miskę owoców i postawiła ją między siebie

i Jacobem na kanapie. Oboje sięgnęli do miski w tym samym czasie i
jego dłoń musnęła jej. Jej całe ciało napięło się w odpowiedzi.
Wyszarpnął rękę z miski i sięgnął po swoje piwo. Jezu, było tak
gorąco czy to przez niego? Pewnie głównie było jej gorąco przez ten
pieprzony koc, którym była otulona. Skopała go i wsunęła nogi pod
siebie, przez co bliżej przysunęła się do Jacoba. Zdawał się tego nie
zauważyć, ale jego zapach ją ogarnął, mieszając się z zapachem
smakowitych truskawek i pomarańczy, który unosił się z miski.

Nieszczęśliwa kobieta na ekranie została brutalnie

zamordowana, ale Amandę bardziej przeraziło budowanie napięcia.
Krew i wnętrzności nie przeszkadzały nauczycielom biologii. Jednak
śledzenie w ciemnościach ją przerażało. Gdy nieszczęsna kobieta
znalazła się w ciemnej uliczce w złej części miasta, Amanda pochyliła
się do Jacoba, aż jej skroń spoczęła na jego ramieniu.

Napiął się, ale jej nie odepchnął.

background image

- Boże, czy te kobiety nie noszą ze sobą cholernego telefonu?-

powiedziała Amanda. A do kobiety na ekranie, która włamała się do
opuszczonego magazynu, krzyknęła.- Nie wchodź tam, idiotko.

Jacob wyciągnął miskę owoców spomiędzy ich bioder i postawił

ją na stole. Potem zrobił kompletnie zaskakującą rzecz. Objął ją
ramieniem i przytulił do swojego boku. Krew pędziła w jej uszach,
tłumiąc krzyki kobiety w filmie. Film? Jaki film? Świadomość Amandy
skoncentrowała się całkowicie na twardym męskim ciele, które było
przy niej. Wcale nie chciała odwrócić głowy i pocałować go w szyję,
ale gdy już raz przekroczyła granicę, to nie było odwrotu.

background image

Rozdział 5

Każde zakończenie nerwów w ciele Shade'a już było nakręcone

przez siedzącą obok niego kobietę, więc gdy jej miękkie wargi
musnęły jego gardło, to ostatni strzęp jego samokontroli pękł niczym
zbytnio rozciągnięta gumka. Myślał, że zakrycie jej wielką,
bezkształtną flanelową koszulę powstrzyma jego szalejące hormonu,
ale wyglądała w niej na taką małą i kobiecą w jego koszuli, że jego
hormony odpaliły ze zdwojoną siłą. Ukrycie jej seksownych, nagich
nóg nie pomogło w uspokojeniu żądzy w jego kroczu. A teraz? Teraz
nie było opcji, żeby przetrwał kolejną minutę bez spróbowania jej.
Każdego jej cala. Nie obchodziło go, że była poza granicą - płonął.

Krzyknęła, gdy zręcznie przesunął ją na plecy i zakrył jej małe,

kuszące ciałko swoim. Wplótł dłonie w jej włosy i odchyliła głowę.
Spojrzała na niego swymi łagodnymi, zielonymi oczami, które teraz
były szeroko otwarte z szoku.

- Nie powinnaś tego robić, Amando - powiedział.- Nie mam aż

tyle samokontroli - porwał jej usta w głębokim, wygłodniałym
pocałunku, nie wiedząc, czy chciał ją ukarać za bycie tak nieodparcie

background image

nieosiągalną, czy jakby chciał ją pożreć w całości. Jęknął, gdy
otworzyła dla niego usta. Cholera, była słodsza niż sobie wyobrażał.

Oderwał od niej wargi i pocałował ją ssącymi pocałunkami w

szyję.

- Jacob - wyszeptała bez tchu.
Większość kobiet nazywała go Shade'em, bo myślały, że tak ma

na imię. Usłyszenie jego prawdziwego imienia sprawiło, że czuł się
wrażliwie i nieustabilizowanie. Ale w ogóle nie wpłynęło to na jego
pieprzone podniecenie. Jeżeli coś zrobiło, to napędziło piekło, które w
nim szalało. Jego palce zacisnęły się na miękkiej flaneli na jej
ramionach. Nie wystarczyło mu całowanie jej, ale pieszczoty,
pieszczot było wiele. Mógł na tym poprzestać. Nie posuwać się za
daleko. Mógłby przerwać, zanim zniszczy ich cenną przyjaźń
bezmyślnym pieprzeniem. Mógł przestać.

Jego palce mocowały się z guzikami jej koszuli. Musiał poczuć

jej miękkie piersi pod swoimi dłońmi. Właśnie o to chodziło. Potrzyma
jej soczyste piersi w swych dłoniach przez jakiś czas i przestanie.
Shade rozchylił jej koszulę i oparł się na łokciach, aby móc chwycić
jej piersi. Wygięła plecy, pewniej przyciskając miękkie globy w jego
dłonie.

- Jacob - jęknęła.
O Boże. Nie mógł jej pozwolić, by znowu nazwała go tym

imieniem, ale jej twardniejące sutki, które wybijały dziury przez jej
stanik w jego dłoniach musiały zostać possane, polizane i
nadgryzione. Nie zamierzał posunąć się tak daleko posunąć. Musiał
przestać, zanim... przesunęła plecy na kanapie i odpięła stanik.

- Amanda - mruknął. Chciał ją upomnieć, ale zabrzmiało to jak

pieszczota kochanka. Kurwa.

No dobra, pomasuje jej piersi swoimi dłońmi i nie posunie się

dalej. Odsunął jej poluzowany biustonosz, by uwolnić jej piersi. O
Boże, były idealne. Zakrył je dłońmi, żeby ich widok nie kusił go do
ssania ich przez godziny. Zajął się jej ustami, podczas gdy gładził
kciukami pąki jej sutków, aż zaczęła się pod nim wić, ocierając się
swym kroczem o coś, co musiało być najtwardszą erekcją jakiej
kiedykolwiek doświadczył. Jej nogi rozsunęły się i zatonął między jej
udami. Czuł roztopione ciepło jej płci i nie mógł się powstrzymać od
otarcia się swym penisem o jej miękkie ciało. Cholera. Nie możesz
posunąć się ani trochę dalej, Silverton. Musisz przestać. Przerwij

background image

natychmiast. Przestań, zanim posuniesz się za daleko.

- Weź mnie, Jacob - jęknęła w jego usta.
Jego umysł mówił nie, nie, ie, ale jego ciało już się poddało.
Oderwał od niej swe wargi, kończąc ich gorący pocałunek i

oparł policzek na jej, starając się odzyskać oddech.

- Nie możemy tego zrobić, Amando.
- Dlaczego nie?
- Bo to... bo to skomplikuje rzeczy.
- Nie musi. To tylko seks.
Właśnie do tego był przyzwyczajony; do tylko seksu. Tylko-

seksu. Ale nie z kobietą, na której mu zależało, która rozbawiała go

poza sypialnią i w której był niewłaściwie zakochany od lat. Nie, nigdy
nie uprawiał tylko seksu z kimś takim jak Amanda. Uprawiał tylko
seks z kobietami takimi jak Veronica. Wolał to robić w ten sposób.
Więc dlaczego był tak podekscytowany, że mógł w każdej chwili
wystrzelić na swoje udo?

- Jacob, proszę, nie zostawiaj mnie tak. Zaraz eksploduję.
Ta, znał to uczucie.
Dobra, da jej ulgę poprzez doprowadzenie jej i przestanie. To

było wykonalne. Jasne.

- Spokojnie - szepnął jej do ucha.- Mam cię.
Powoli scałował ścieżkę od jej ucha do obojczyka. Masował jej

obie piersi w okrężnych ruchach, decydując się, że pozwoli sobie
poczuć przyjemność spróbowania jej sutków. Possania ich. Były takie
twarde. I tak potrzebowały należytej uwagi. I pieszczenie ich
doprowadzi ją do orgazmu. A potem, Boże, położy kres temu
szaleństwu.

Kiedy jego wargi wciągnęły do ust twardy pączek, zadrżała i

chwyciła się tyłu jego głowy obiema rękami.

- Jacob - wyszeptała.- Tak.
Na dźwięk swego imienia, jego kutas szarpnął się i poczuł

wilgoć kropelki przedwczesnego wytrysku na swoim udzie. Zakołysał
biodrami, ocierając się o poduszki kanapy, bo chociaż bardzo chciał
pogrąż swego pulsującego penisa w jej gorącej wilgoci, to nie
zamierzał posunąć się tak daleko. Musiał ją szybko doprowadzić, żeby
mógł sobie zwalić konia w łazience. Nie pamiętał, kiedy ostatnio się
masturbował, ale z pewnością wiedział jak to zrobić.

Przesunął jedną dłoń na jej łono i potarł jej szczyt, delikatnie

background image

masując jej łechtaczkę przez satynowe majtki.

- Jacob!
Musiała przestać mówić jego imię w taki sposób. Bo inaczej

straci kontrolę. Jego penis był obolały, protestując na tą niewygodną
pozycję w jakiej był uwięziony w środku jego dżinsów. Przesunął
rękę, by rozpiąć rozporek. Westchnął z ulgą, gdy jego kutas
wyskoczył na zewnątrz. O wiele lepiej. Ze swym penisem w o wiele
mniej bolesnej i rozpraszającej pozycji, mógł pozornie odzyskać
kontrolę. Wciąż ssąc jej sutek, przesunął językiem po wrażliwym ciele
w swych ustach, aż zadrżała. Amanda chwyciła się jego głowy, kek
palce przytrzymały go przy jej piersi, gdy jego dłonie przesunęły się,
by powoli zsunąć jej majki. Wysunęła się z nich niecierpliwie i uniósł
swe biodra, aby mogła uwolnić z materiału swe nogi. Szybko
przycisnął swego fiuta do poduszek kanapy, żeby nie zrobił czegoś
naprawdę głupiego i nie zatonął w jej wnętrzu.

Panie, czuł zapach jej piżmowego podniecenia, czuł ciepło jej

cipki przy swym brzuchu. Gdyby przesunął się o stopę w górę, to
zanurzyłby się w jej zapraszającym cieple. Wbijałby się w nią bez
końca. Mocniej i szybciej. Cholera, musiał przestać myśleć o jej
śliskiej, ciepłej cipce. Zamiast zrobić to, czego domagało się jego
ciało i wbić się w nią, Shade przesunął się w dół. Ugryzł mocno jej
sutek swymi zębami, zanim przesunął otwarte pocałunki w dół jej
brzucha. Jeżeli prędko nie posmakuje jej płci, to po prostu zwariuje.
A może już stracił swój pieprzony umysł.

Amanda rozsunęła szeroko nogi dla niego i jęknął na widok

uległej pozycji w przyciemnionym świetle telewizora. Rozsunął jej
mokre wargi dwoma palcami i potarł językiem jej opuchniętą cipkę.
Krzyknęła i zakołysała biodrami, gdy jej całe ciało napięło się w
orgazmie.

- O Boże, Jacob. Dochodzę. Dochodzę.
Dobra, doprowadził ją. Obiecał sobie, że przestanie po tym jak

ona skończy, ale cholera, to było za szybkie. Jakieś pięć sekund? To
nie liczyło się jako prawdziwy orgazm. Znowu ją doprowadzi - tym
razem mocniej - a później pójdzie zająć się sobą w łazience.

- Weź mnie, Jacob - powiedziała, kołysząc biodrami w

mimowolnych skurczach jakie ją chwyciły.- Proszę. Weź mnie.

Wsunął w nią dwa palce, a jej śliskie ciepło ogarnęło je,

zaciskając się i wciągając jak najgłębiej. Jego pulsujący kutas był

background image

zazdrosny.

Zwiotczała. Oddychała ciężko.
- Masz gumki? Jeżeli nie, to kilka w swojej torebce.
Nie odpowiedział jej. Nie zamierzał posunąć się aż tak daleko.

Całowanie. Pieszczoty. Ssanie jej cycków. Palcówka. Posmakowanie
jej orgazmu. Okay. Wbijanie swego penia w nią, aż wybuchnie w
bardzo potrzebnym orgazmie? Nie stanie się.

Użył swoich palców w taki sposób w jaki chciałby użyć swego

penisa, wbijając je w jej jedwabisty tunel, mocno i rytmicznie. W tym
samym czasie ssał i lizał jej łechtaczkę, aż jej mięśnie znowu się
napięły i zaczęła się kołysać przy jego twarzy.

- Jacob - zawołała go.- O Boże. Znowu jestem blisko. Weź mnie

teraz. Proszę.

Jego penis był gotowy do uderzenia. Przesunął się na bok,

pociągając ją ze sobą, gdy się odwrócił. Kontynuował będąc na
swoich plecach, ciągnąc ją na górę tak, że klęczała nad jego twarzą.
Ustawił ją w takiej pozycji, aby móc ssać jej cipkę i wsuwać w nią
palce bez przytrzymywania jej drugą ręką, bo do diabła, potrzebował
w tej chwili swojej drugiej ręki. Przywitał swego drgającego penisa
dłonią, owijając go lekko palcami i pocierając w tym samym rytmie,
jaki używał na jej słodkiej, śliskiej cipce. Pozwolił sobie
pofantazjować, że nie wbijał się w swą dłoń, ale w jej ciało. Mógł o
tym myśleć tak długo, jak tego nie robił. Prawda? Tak, to nie było nic

złego. O Boże, dojdzie tak mocno. Amanda. Amanda.

Jej cipka zacisnęła się wokół jego palców i krzyknęła gdzieś nad

jego głową, gdy przedarł się przez nią kolejny orgazm. Potarł się
szybciej, chcąc do niej dołączyć, ale nawet się do tego nie zbliżał.
Oderwał usta od jej cipki, starając się złapać oddech i orgazm,
zauważając, że jego palce były żadnym substytutem dla jej cipki. A
potem zrobiła coś, czego się nie spodziewał. Odwróciła się twarzą w
drugą stronę kanapy i wciągnęła główkę jego penisa do ust.

Dobra. To było w porządku. Dał jej oralną rozkosz. Mogła

odwdzięczyć się tym samym zupełnie nie naruszył swojej obietnicy,
że nie będzie uprawiać z nią tylko seksu. O Boże, jej gorące usta
ciągnęły go tak dobrze. Był bardzo podniecony, ale nie mógł się
powstrzymać od dogadzania sobie dłonią, więc zakryła jego rękę
swoimi obiema i poruszała nimi wraz z jego, aż eksplodował
wystrzelając w jej usta, gdy w końcu sięgnął szczytu. Nie widział co

background image

robiła, gdy przewrócił oczy na tył głowy i odrzucił ją w oślepiającej
ekstazie, ale był całkiem pewien, że połknęła wszystko co wystrzeliło
z niego w dwunastu galonach nasienia.

- O Boże, Amanda - powiedział bez tchu.- Amanda.
Gdy pulsujące skurcze przyjemności zmniejszyły się, rozluźnił

się na kanapie łapiąc powietrze. Bujne usta Amandy uwolniły jego
penisa i odwróciła się, aby przytulić się do jego boku na szerokiej
kanapie. Oparła głowę na jego ramieniu i położyła dłoń na jego
brzuchu. Nie miał siły, żeby zachować między nimi odpowiednią
odległość. Ach, cholera, był w tarapatach.

background image

Rozdział 6

Amanda musiała wyciągnąć prezerwatywę ze swojej torebki,

ponieważ nie była usatysfakcjonowana kilkoma palcówkami, po tym
jak jej oczy i dłonie i usta zapoznały się z potworem w spodniach
Jacoba.

- O cholera - powiedział.- Nie powinienem tego robić.
Amanda zesztywniała i uniosła głowę, by na niego spojrzeć. Nie

chciał spojrzeć jej w oczy. Zajęcie się nią na kanapie było aż tak

żenujące?

- Czego nie powinieneś zrobić?- powiedziała, jej głos splótł się z

narastającym, odczuwalnym gniewem.

- Nie zamierzałem cię podrywać, Amando, przysięgam.

Przepraszam.

Jacob „Shade” Silverton przepraszał za kontakt seksualny?

Czyżby świat się skończył bez jej wiedzy? A może był głęboko
zniesmaczony, że to ona miała dwa odjazdowe orgazmy, a nie Cycata

Bomba, która niewątpliwie znała drogę do jego penisa?

background image

- Dlaczego nie miałbyś mnie podrywać?- powiedziała, mentalnie

przeklinając swój emocjonalny pisk w głosie.- Jestem dla ciebie aż tak

seksualnie odpychająca?

- Co? Nie - powiedział i ścisnął ją przy sobie.- Ledwo mogę nas

sobą panować, gdy jesteś blisko. Chodzi o to... lubię cię, Amanda.
Nie powinienem był cię dotknąć.

- Lubisz mnie, więc nie powinieneś mnie dotknąć? Jacob, to w

ogóle nie ma sensu.

- Nie sypiam z kobietami, które lubię.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ...
Była to część niego jakiej wcześniej nigdy nie widziała i nie była

pewna, jak sobie poradzić z tym facetem. Zarozumiały palant? Tak,
rozumiała go. Ale nigdy nie sądziła, że tam gdzieś pod przepychem i
widowiskowością Shade'a Silvertona było serce. Cóż, nie do końca
była to prawda. Widziała jego serce. Było ono jak wielki cel na jego
piersi, kiedy spędzał czas ze swoją dziewczynką. Ale czy mógł z takim
samym oddaniem myśleć o kobiecie?

- Ponieważ?- nacisnęła.
- Ponieważ nie chcę skrzywdzić kobiet, które lubię. Nie w taki

sposób w jaki zraniłem Tinę. A to zrobię. Rozerwę jej serce. Nic na to
nie poradzę. W ten sposób jestem dupkiem.

Zachichotała i rozluźniła się przy nim.
- Co, jeśli ci obiecam, że nigdy mnie nie zranisz, Jacob? Bo

chociaż ja też cię lubię, to nawet za milion lat nie pomyślałabym, że
poważny związek z tobą wytrwa. Chcę tylko z tobą spędzać z tobą
czas. Bawić się z tobą.

- Uprawiać ze mną seks?
- Tak, jest i to.
- Jesteś pewna?
- Dlaczego nie miałabym być? To tylko seks. Nie musi nic

znaczyć.

Jego napięte ciało się rozluźniło.
- Tylko seks.
- Tak, nic więcej.
- Dobrze, w takim razie nadajemy na tej samej fali.
- Więc lepiej przestań się zachowywać tak troskliwie i wrażliwie.

Chyba nie chcesz, żebym się w tobie zakochała, prawda?

background image

- Nie - powiedział szybko.- To byłby zły pomysł.
- Zgoda.
- Jesteś pewna, że tylko-seks nie zrani twoich uczuć?
- Jestem pewna.
- W porządku - usiadł i ściągnął koszulkę przez głowę.- W takim

razie ubrania muszą zniknąć.

O Boże, był geniuszem. Nie wspominając już o tym, jaki był

wspaniały. Następnie pozbył się swoich spodni i rozsiadł na kanapie z
nią przytuloną do swego boku. Zsunął z jej ramion swoją pożyczoną
koszulę.

- Nie potrzebujesz tego na resztę nocy.
- A co jeśli będzie mi zimno?- powiedziała z uśmiechem.
- Nie ma takiej możliwości.
Ściągnęła resztę swoich ubrań i przytuliła się do niego, gdy

objął ją ramieniem. Wolną ręką sięgnął do miski z owocami, położył
ją na swym wyrzeźbionym brzuchu i zaczął ją powoli karmić.
Pozwoliła swojej dłoni wędrować po u jego ciele, zastanawiając się
czy śniła, czy naprawdę była naga w ramionach Jacoba Silvertona,
podobno oglądając film i starając się, aby ten jego wspaniały penis
znowu powstał.

Kiedy zebrała w sobie na tyle odwagi, aby przesunąć jednym

palcem po długości jego bezwładnego penisa, powiedział:

- Próbuję tu oglądać film.
Uśmiechnęła się, gdy otrzymała stosowną odpowiedź od jego

piątej kończyny, gdy ta zaczęła twardnieć i grubieć.

- Och, przykro mi - powiedziała.- Przeszkadzam ci?
- Nieco mnie rozpraszasz, panno Lange.
- Tylko nieco?- owinęła rękę wokół jego grubiejącej długości.- Z

mojego punktu widzenia to raczej coś wielkiego.

Zaśmiał się, pogładził jej włosy i pocałował w czubek głowy.
- Mamy na to całą noc. To znaczy, jeżeli chcesz zostać.
O tak, chciała zostać.
- Zapraszasz mnie?
- Już uzgodniliśmy, że nie potrafisz zrozumieć aluzji.
Oderwała wzrok od piękna, jakim było w pełni wyprostowany

penis i przechyliła głowę, by spojrzeć mu w oczy.

- Więc?
- Zostaniesz ze mną na noc, Amando?

background image

- To zależy - powiedziała.
Skrzywił się.
- Od czego?
Uśmiechnęła się do niego.
- Od tego ile erekcji możesz mieć podczas jednej nocy.
Odwzajemnił uśmiech.
- Jedna nie starczy?
Zajmie mu lata, aby zaspokoił jej każdą fantazję jaką o nim

miała.

- Nie dla tego, co mam na myśli.
- I domyślam się, że mam dojść do tego co masz na myśli na

podstawie prób i błędów?

I już była pewna, że spełni jej marzenia o jakich nigdy nie

marzyła.

- Normalnie nie lubię, gdy ludzie wymyślają za mnie pomysły,

ale to brzmi jak plan.

- Trzy.
Podejrzewała, że mogła z tym żyć.
- W takim razie chyba zostanę.
Pocałował ją czule w czoło.
- W takim razie możesz się rozluźnić. Nie trzeba się spieszyć.
Podejrzewała, że to była twarda, ale pragnęła go od tylu lat, a

teraz był dosłownie na wyciągnięcie jej ręki, że nie chciała tracić
czasu. Może gdyby wiedziała, że nie będą mieć tylko tej jednej nocy,
to nie byłaby taka zdesperowana, aby spędzić cały czas z nim między
swoimi udami.

Jacob przeżuł owoc i wrócił do oglądania przygód seryjnego,

psychicznego mordercy, podczas gdy Amanda delikatnie masowała
długość jego fiuta. Była zdziwiona, gdy wciąż stawał się większy pod
jej trwałym dotykiem. Błędnie myślała, że już był wystarczająco
twardy.

Jego skóra była tak gładka. Żyły napięły się w krętych

ścieżkach tuż pod powierzchnią. Niemal uwierzyła, że jej dotyk w
ogóle na niego nie wpłynął, gdyby nie urywany oddech, który
wypuszczał z siebie za każdym razem gdy go dotykała. Kiedy
zamknęła jego główkę w luźnej pięści i szybko potarła, jego brzuch
napiął się, a oddech utknął w gardle.

Spojrzała na jego twarzy i odkryła, że miał zamknięte oczy,

background image

rozchylone wargi, napiętą twarz. Dobry Boże, nigdy nie widziała
seksowniejszego mężczyzny w całym swoim życiu. Opuchnięta cipka
Amandy natychmiast zaczęła pulsować z powodu zaniedbania.

Wziął głęboki oddech i siłą otworzył oczy. Drapieżne spojrzenie

jego oczu spowodowało, że ścisnął się jej żołądek. Odstawił miskę na
podłogę, a następnie w jednym szybkim ruchu przerzucił ją na plecy i
nakrył swoim ciałem.

- Dobrze, Amando. Łapię. W przeciwieństwie do ciebie, ja

rozumiem aluzję.

Uśmiechnęła się do niego.
- Och? A co ci niby sugerowałam?
- Chcesz być porządnie wypieprzona.
- Może - powiedziała.- A może po prostu lubię czuć twojego

penisa w dłoni.

Opadł na nią. Brzuch do brzucha, pierś do piersi. Jego twarde

ciało sprawiło, że czuła się taka miękka, kobieca. Grube włosy na
jego nogach sprawiały, że jej wydawały się gładkie, zmysłowe. Jego
skóra była chłodna, za każdym razem gdy się dotykali. Głównie
dlatego, że ona płonęła.

- Myślę, że wolisz poczuć mojego penisa zanurzonego głęboko

w tobie - szepnął jej do ucha. Ugryzł płatek jej ucha, a potem
rozrzucił miękkie, ssące pocałunki po jej szyi. Jęknęła i owinęła ręce
wokół jego ciała, kładąc dłonie na dolnej części jego pleców. Jego
dłonie oparły się po obu stronach jej klatki piersiowej, każdy kciuk
gładził zewnętrzną krzywiznę jej piersi.

Krew szalała w jej ciele, gdy serce biło coraz szybciej. Jej ciało

płonęło. Chciała, by każdy jej skrawek zapoznał się z jego. Jego
wargi przesunęły się na drugą stronę jej szyi, przez co jęknęła z
udręką. Wystarczył zaledwie taki kontakt, aby jej sutki stwardniały
przy jego muskularnej klacie, a jej rdzeń był obolały i gorący jak
lawa. Rozsunęła nogi, otwierając się dla niego, chcąc tego co
powiedział - poczuć jego penisa głęboko w sobie.

- Jacob - szepnęła.- Jestem dla ciebie gotowa.
- To miło - mruknął, przesuwając się w dół. Przesunął usta po

każdym calu jej ramion, jej obojczyka i wgłębienia między nimi, gdzie
jej puls wymsknął się spod kontroli. Pod jego pocałunkami jej skóra
ożyła, każde zakończenie jej nerwów nastroiło się z rozkoszy i
potrzeby. Jego kciuki wciąż pocierały boki jej piersi, co zaczęło

background image

doprowadzać ją do szaleństwa. Potrzebowała tej rytmicznej
pieszczoty na swoich pulsujących sutkach, a nie na mnie wrażliwych
bokach piersiach. Jacob przesunął swe zmysłowe wargi, aby possać
szczyty jej piersi. Jego kciuki przesunęły się bliżej sutków, wciąż
pocierając tam i z powrotem, wciąż sprawiając, że była bardzo
świadoma twardości swoich sutków. Pewnie mogłaby nimi pociąć
diamenty.

- Jacob, proszę.
- O co prosisz?- powiedział przy jej mostku.
- Moje sutki.
- Są piękne - powiedział.
Jego ręce przesunęły się pod jej piersi, uniosły je i ścisnęły

razem. Kciuki pocierały wnętrze jej dolnych krzywizn opuchniętego
ciała i jego język wsunął się między nie. Chociaż było to niemożliwe,
to jej sutki stwardniały jeszcze bardziej. Jej łono się zacisnęło. O
Boże, jeżeli tylko by ją teraz musnął, to by eksplodowała.

Wciąż trzymając jej piersi razem, tym razem je masował tuż

pod sutkami. Jacob przesunął wargi na jej brzuch. Jęknęła w
proteście.

- Proszę, Jacob.
- O co prosisz?
- Moje sutki doprowadzają mnie do szaleństwa.
- To miło - potarł wargami każdy skrawek jej brzucha między

żebrami i pępek. Kiedy zaczął gryźć tuż pod pępkiem, to jęknęła. Jej
palce wbiły się w jego głowę i pchnęła w dół. Na dół, Jacob. Na dół.

Jego kciuki musnęły szczyty obu piersi i wygięła plecy. Próbowała
pociągnąć jego głowę do góry. Do góry, Jacob. Do góry. Na górę czy

na dół, nie obchodziło jej to, o ile powstrzymałby to jej szalenie z
potrzeby i dał ulgę jej pulsującym częściom.

Przesunął się niżej i jej dłonie zsunęły się z jego głowy.

Chwyciła się poduszek kanapy, aby nie zacząć rozpaczliwie skubać
swoich sutków. Jacob rozsunął szeroko jej nogi i possał wnętrze jej
ud. Majaczyła, gdy jej biodra kołysały się mimowolnie i odrzucała
głowę w tył i przód, gdy wydobywały się z nich stałe strumienie
jęków z jej rozchylonych ust. Język Jacoba kreślił chaotyczne wzory
cale od jej opuchniętej cipki. Słodka, męczeńska agonia. Nigdy w
życiu nie potrzebowała aż tak bardzo pieprzenia.

Jego język musnął jej cipkę. Szarpnęła się, jej tyłeczek uniósł

background image

się z kanapy, aby ułatwić mu penetrację. Polizał środek jej mokrego
szwu. Jedno długie muśnięcie jego języka. O Boże, wreszcie, tak.
Amanda mocno zadrżała, szukając orgazmu, który był tak blisko, tak
blisko. Gdyby tylko... Jego usta przesunęły się do ogolonej strefy jej
łona, tuż nad wąskim paskiem na środku. Possał i ugryzł oba boki,
skupiając jej uwagę na mokrym i obolałym centrum jej ciała.

- Jacob, proszę.
- Twoje sutki wciąż doprowadzają cię do szaleństwa?
- Nie, tak. Proszę. Po prostu...
Jego język musnął jej cipkę, która zacisnęła się mocno.
- Tak, właśnie tak. Nie przestawaj.

- Och. A myślałem, że jesteś gotowa na mnie.

Słyszała droczenie w jego głosie i chciała go uderzyć z

frustracji. Niestety, jej umysł w tej chwili zdawał się być niezdolny do
kontrolowania jej ciała.

- W takim razie będę kontynuował - powiedział.
Jacob wessał do ust jedną z jej wewnętrznych warg. Pieścił ją

ugryzieniami i liźnięciami, aż cipka Amandy zaciskała się rytmicznie w
przedsmaku orgazmu, który nie nadchodził.

Dłoń Jacoba odsunęła się od jej piersi; usłyszała ślizg

drewnianej szuflady. Teraz to odsunęły się od niej jego obie dłonie.
Jej uszu sięgnął szelest opakowania. Oderwał od niej i usta, aby
wciągnąć oddech przez zęby.

- Kurwa, ale jestem dla ciebie twardy.
Uniósł się na kanapie, układając biodra między jej nogami. Jego

kolano wsunęło się pod jedną stronę jej tyłka, unosząc ją pod kątem.
Drugę stopę trzymał na podłodze jako dźwignię. Wpatrywała się
oczarowana, jak chwycił swego penisa w jedną dłoń, drugą otworzył
szeroko jej cipkę i wsunął się w nią. Natychmiast wybuchnęła, jej
ciało szarpnęło się w twardych skurczach zawrotnego orgazmu.
Wykrzyczała jego imię, jej dłonie sięgnęły do niego rozpaczliwie, ale
nie mogły go znaleźć.

- Naprawdę byłaś na mnie gotowa - powiedział, wysuwając

spod niej nogi, aby móc się w nią lepiej wbijać.

Dał jej teraz wszystkie rzeczy, jakich wcześniej jej odmawiał.

Pochylił się, by possać jej sutki, wypełniał ją głęboko, pocierał jej
łechtaczkę za każdym głębokim razem. Szlochała, gdy jej ciało
walczyło z kolejnym orgazmem. Jeden nie wystarczył, aby przełamać

background image

całe napięcie, jakie stworzył w jej ciele.

- Ciii - Jacob szepnął. Jego język musnął jej sutek.- Nie

zostawię cię tak.

Podniósł się i odchylił do tyłu, jego jaja uderzały w jej tyłek z

każdym głębokim pchnięciem. Przesunął dłoń na jej cipkę i poklepał
ją dwoma palcami, zanim potarł w głębokich, masujących kręgach i
znowu poklepał. Grał na jej ciele jak na instrumencie i dokładnie
wiedział, w jaki sposób uzyskać z niej najlepsze dźwięki. Kiedy znowu
osiągnęła szczyt, uszczypnął jej sutek i mocno skręcił, dodając to do
twardych, rytmicznych skurczów jej łona, sprawiając że jej cipka
chwyciła się się jego wbijającego penisa, jakby próbowała z niego
wyssać życie. Uderzyła w nią rozkosz, jakiej nigdy nie czuła.

- O tak, Jacob. Tak!
- Właśnie tak, Amando. Dojdź mono. Dojdź cholernie mocno.
Nie miała innego wyboru jak ho posłuchać, gdy jej ciało

zdecydowało, że ma dość i opadła na kanapę w drżącej masie ciała
bez kości.

- Dobry Boże, dobry Boże - powiedziała między westchnieniami.

Każda część jej ciała drżała. Próbowała otworzyć oczy, by spojrzeć na
mężczyznę, który był odpowiedzialny za jej absolutny zachwyt, ale
nie potrafiła dobrze funkcjonować powiekami. Nie miała pojęcia, że w
ten sposób mogła tak mocno dojść.

Wysunął się i usiadł na dalekim końcu kanapy.
Co?

- Nie skończysz?- zapytała. Jej głos był niewyraźny, jakby

wypiła o jedną Margaritę za dużo.

- Myślę, że jestem gotowy by wykąpać się w jacuzzi. Chcesz się

przyłączyć?

- A oznacza to świński orgazm, który będzie trwać trzydzieści

minut?- sypała.

Zmarszczył brwi.
- Um, tak?

Uśmiechnęła się.
- To tak.

background image

Rozdział 7

Jak to się stało?

Shade siedział w parującej wodzie w jacuzzi, jego zachwycony

kutas był głęboko zatopiony w cieple Amandy. Będąc skierowana
twarzą do niego, jej wyczerpane ciało opierało się na jego piersi, a
głowa spoczywała na jego ramieniu. Wciąż jeszcze nie doszedł - nie z
braku przyjemności. Shade nie był gotów, by to już się skończyło,
więc rozkoszował się swoimi próbami dojścia. A to oznaczało, że
jeszcze trochę się nacieszy byciem w Amandzie. Ale zaczął się
martwić, że wpadnie w śpiączkę. Ujeżdżała go z tą samą
determinacją co jeźdźcy przez ponad piętnaście minut.

- Dlaczego jeszcze nie doszedłeś?- szepnęła.- Nie mogę się już

ruszać.

- Zawsze tak mam. Mój pierwszy orgazm łatwo przychodzi.

Drugi zawsze zajmuje wieki. Właśnie dlatego najpierw próbowałem
skończyć oglądać film. Pomyślałem, że powinnaś oszczędzać energię.

- Cóż, cieszę się, że pokrzyżowałam twoje plany - nie widział jej

twarzy, ale słyszał uśmiech w jej głosie.- Boże, dzięki tobie doszłam

background image

tak mocno.

- Nie ma potrzeby, by nazywać mnie Bogiem - droczył się.
Wyciągnął dłoń z wody i pogładził jej włosy, które były mokre

na końcach i kołysały się na jej nagich ramionach.

- Moje ciało się z tym nie zgadza.
- Nie przemęczaj się. Odpocznij na chwilę - pocałował ją w

czoło, zdziwiony tymi nagłymi czułymi uczuciami, jakie w nim
wywoływała. Nie było tak, że nigdy niczego nie czuł do kobiet.
Jednak czułość nie była jedną z tych cech.

- Nie dajesz jutrzejszego wieczoru koncertu?- zapytała.
- Tak. W San Antonio.
- W takim razie to ty musisz oszczędzać swoje siły.
- Nie trzeba wiele energii, na to - jak to powiedziałaś?-dumne

kroczenie po scenie przez godzinę.

Roześmiała się.
- Tylko z ciebie żartowałam.
Poruszył biodrami, zagłębiając się bardziej w jej jedwabnym

cieple.

- A teraz ja żartuje z ciebie.
Znowu się roześmiała i go przytuliła.
- Możesz żartować ze mnie ile chcesz, panie Silverton.
- W takim razie to dobrze, że masz wolne wakacje.
Odsunęła się by na niego spojrzeć szeroko otwartymi oczami i

zauważył, że pozwolił sobie oczuć się zbyt komfortowo. Po tej nocy w
ogóle nie będzie się w nią zaczepiać. Dlaczego musiał wspomnieć o
lecie?

- Uch... - niby jak miał ukryć tą wpadkę?
Znowu na niego opadła.
- Nie ładnie żartować o takich rzeczach, panie Silverton. Moja

wagina właśnie znalazła nowego najlepszego przyjaciela. Nie dawaj
jej fałszywych nadziei, że spędzi z nim całe lato, skoro dobrze wiesz,
że będzie latać solo.

Shade zachichotał i ścisnął ją. Pozwoliła mu tak łatwo wymknąć

się z opresji, co docenił, ale jakaś część jego chciała spędzić z nią
całe wakacje, nawet jeżeli miała zachować swoją cipkę tylko dla
siebie.

- Nigdy nie spotkałem takiej kobiety jak ty, Amando Lange.
- Nie wierzę w to. Jestem pewna, że wiele wagin uważa

background image

twojego penisa za ich najlepszego przyjaciela.

- Może, ale nie żartują na ten temat.
Przesunęła się do tyłu, by usiąść na jego udach i spojrzała mu

w oczy.

- To chyba nie jedna z tych pogawędek po seksie, prawda?

Bardzo nieseksowne. Przykro mi.

- W zasięgu mego wzroku nie ma żadnej poduszki

3

-

powiedział.- I nawet jeżeli nie byłabyś najseksowniejszą kobietą w
moim jacuzzi, to i tak cieszyłbym się twoim towarzystwem.

- Och, proszę cię - przewróciła oczami.- Widziałam kobietę,

która czekała na ciebie, gdy przyjechaliśmy. Była wspaniała. I miała
ogromne cycki - Amanda uniosła obie dłonie przed swoją piersią,
pokazując zbliżony rozmiar podwójnego D Veronici.

Chwycił jej tyłek w obie dłonie i nasunął na swego penisa.
- A jednak ty tu jesteś, a nie ona.
- Co sprawia, że myślę, że to wszystko to dla ciebie kolejny

podbój.

Roześmiał się, aż z jego oczu popłynęły łzy i potoczyły się po

bokach twarzy.

- Jeżeli to ja jestem ścigany, to myślę, że to przypadek.
Nie musiał ganiać za kobietami, to zawsze one go ścigały. I nie

miał nic przeciwko temu.

- Może powinnam być większym wyzwaniem i być cięższa do

zdobycia.

Jednak było na to za późno, gdyż była naga w jego jacuzzi i

nabita na jego penisa. I nie potrzebował żadnej gierki, ale musiał
przyznać sam przed sobą, że posiadanie jej było o wiele bardziej
ekscytujące, niż zabawianie się ze zwykłymi kochankami.

Shade przesunął się do przodu i skradł jej pocałunek.
- Czekałem na ciebie wystarczająco długo.
- Pięć minut? A może dziesięć? To musi być dla ciebie nowy

rekord. Wolisz medal czy trofeum za to osiągnięcie - Najdłuższe
Uwodzenie Jacoba?

Znowu się zaśmiał.
- Przestań mnie tak bardzo rozśmieszać. Brzuch mnie już boli.
- Gdybym miała siłę, to bym się tym zajęła, ale moje nogi nie

chcą się ruszyć. Ale moje usta za to świetnie pracują. Gdybym miała

3 Pillow talk – dosłownie „poduszkowa rozmowa” - to rozmowa po seksie

background image

skrzela, to zeszłabym tam na dół.

Jeżeli nie stanie się poważna, to będzie się śmiać, aż zrobi sobie

krzywdę. Pora wziąć sprawę w swoje ręce. Owinął ramiona wokół niej
i przewrócił się tak, że to ona siedziała a on był między jej nogami,
klęcząc na podłodze jacuzzi.

- Czekałem na ciebie wystarczająco długo - powiedział,

zacząć się w nią powoli wbijać.- Pragnąłem cię od pierwszej chwili, w
której wyplułem mrożoną herbatę przez nos.

Spojrzała na niego, jakby gadał bzdury - uniosła oczy ku niebu,

zacisnęła usta, pokręciła głową.

- Jasne. Byłam ostatnią osobą, o której myślałeś tego wieczoru.

Tina nie była zbyt szczęśliwa, że oplułeś jej suknię ślubną herbatą.
Spędziłeś następną godzinę na obiecywaniu jej, że wynagrodzisz jej
to podczas miesiąca miodowego.

- To dlatego, że brakuje jej tego co ty masz.
Amanda wyglądała na zakłopotaną. Ściągnęła razem brwi,

jakby próbowała rozwiązać złożony problem. Shade ożenił się z
kobietą, którą większość ludzi uważała za ładniejszą, modniejszą i
trofealną siostrą. Tina wyglądała świetnie - nie przeczył temu - ale

miała osobowość kaktusa.

- Pracę?- Amanda powiedziała wreszcie.
Zaśmiał się. Jego portfel co miesiąc odczuwał zachcianki Tiny.
- No cóż, jest i to. Ale miałem na myśli poczucie humoru.
- Och - uniosła ostrożnie brew.- Tak, z tego powodu chłopaki

walą do mych drzwi.

Wyobraził sobie, że tak było. Sam chciał rozwalić jej drzwi. Ale

skoro nie mógł jej tego powiedzieć, to zaczął jej okazywać swoją
fizyczną uwagą.

Shade wziął ją powoli, zatracił się w jej zielony oczach, gdy go

zaakceptowała. I nie tylko swym ciałem. Zaakceptowała go całego.
Nawet te części, które próbował ukryć. Te części, którymi nie dzielił
się z nikim, gdy się z kimś pieprzył. Pewnie powinien być bardziej
ostrożny - nie chciał, aby któreś z nich źle to zrozumiało - ale przez
kilka chwil pozwolił sobie poczuć coś więcej, niż tylko jej ciało.
Pozwolił sobie poczuć ją na znacznie głębszym poziomie.

Wiedział, że Amanda była wyczerpana, więc spróbował się

pospieszyć. Przyglądanie się jej rozanielonej twarzy, gdy pompował
biodrami zbliżając ją coraz bliżej do orgazmu, sprawił, że sam się do

background image

niego zbliżył. Jej dłonie wędrowały po jego plecach, piersi, ramionach
i rękach, jakby próbowała zapamiętać jego ciało.

Kiedy ścisnęła go za tyłek obiema dłońmi, pospieszając go,

spełnił jej prośbę, pozwalając ustalić jego rytm. Nie mógł oderwać
oczu, gdy potrzeba go ogarnęła i szukał uwolnienia w krótkich,
szybkich uderzeniach. Pod tym kątem jej bioder, jego penis pracował
w niej tak idealnie, że nie mógł skoncentrować się na niczym innym
jak dojściu. Dojściu w niej, gdy patrzył jej do góry.

Orgazm wziął go z zaskoczenia. Starał się wbić głęboko i się

wstrzymać, by odzyskać kontrolę, ale było za późno. Twarde spazmy
rozkoszy pulsowały u podstawy jego penisa, przeciągając go przez
granicę. Uderzył biodrami o jej, mając nadzieję, że dołączy do niego
w szczęściu. Był tak pochłonięty patrzeniem jej w oczy, że zignorował
jej ciało. Znowu się o nią otarł, nie będąc pewien, czy w ogóle
stymulował jej łechtaczkę. Dojdź, kochanie. Teraz. Jakby usłyszała jego

polecenie, wygięła plecy w łuk, uderzając brzuchem o jego i krzycząc.
Przez moment myślał, że udawała orgazm, co by było dla niego
największą zniewagą jaką mogła mu dać, ale poczuł jak jej cipka
zaciska się wokół niego w mocnych spazmach, wyciągając jego
orgazm, gdy chwycił ją jej.

Skończywszy, Shade opadł na tył jacuzzi, wciąż ciężko

oddychając. Zsunął prezerwatywę z penisa i rzucił ją na krawędź
wanny. Po chwili zauważył wino w styropianowej chłodziarce i
wyciągnął butelkę, by się napić. Amanda leżała bokiem do ściany,
ledwo utrzymując głowę nad pulsującą wodą.

- Wszystko w porządku?- spytał.
- Gorąco.
- Jest tu całkiem ciepło - zgodził się.
- Ty. Ty jesteś gorący.
Sięgnął po nią i przyciągnął do siebie po śliskim siedzeniu, aż

znalazła się obok niego. Mogli mieć tą intymność między sobą przez
tylko jedną noc, więc zamierzał ją w pełni wykorzystać ich wspólny
nagi czas.

- Napij się wina.
Jej ręka drżała, gdy chwyciła butelkę.
- Jesteś pewna, że nic ci nie jest?- zapytał.- Trzęsiesz się.
- Jestem tylko wyczerpana. Powinnam zacząć trenować

miesiące temu.

background image

Zaśmiał się i pomógł jej podnieść butelkę do ust. Wzięła jeden

łyk, zanim odsunęła od siebie butelkę i opadła na tył z zamkniętymi
oczami.

Postawił wino na oparciu za wanną i objął ją ramieniem.

Musnął wargami jej czoło.

- Chcesz się nieco zdrzemnąć?
- Mmm hmm - mruknęła, opierając się na nim.
- Musisz odzyskać nieco siły. Za trzecim razem jeszcze trudniej

mi dojść.

Otworzyła oczy.
- Za trzecim razem?
A zachowywała się tak, jakby trzy erekcje jej wystarczały.
Uśmiechnął się.
- Noc jest jeszcze młoda. Może uda mi się czwarty raz, jeżeli

będziesz miała szczęście.

- Drogi Panie. Jeżeli nie cieszyłabym się każdą minutą z tobą, to

moja cipka by zastrajkowała.

Zachichotał. Większość kobiet nie nadążała za jego libido, ale to

nie znaczyło, że zamierzał ją potraktować ulgowo. Była jego na noc.
Całą noc.

Amanda milczała przez długą chwilę, że pomyślał, że zasnęła.
- Jak twój zespół wymyślił nazwę Sole Regret?- zapytała.- Jest

za tym jakieś ukryte znaczenie?

Zastanawiał się, skąd przyszło to pytanie.
- Tak, ale to tajemnica. Wszyscy obiecaliśmy zabrać ją do

grobu.

- Brzmi ekstremalnie.
Uśmiechnął się na wspomnienie, jacy kiedyś byli pasjonujący.
- Byliśmy młodzi. Wszystko było ekstremalne.
- To ty wymyśliłeś nazwę?
- W sumie to Kellen. Miał jeden z tych swoich filozoficznych

momentów. Powiedział, że w jego życiu był tylko jedna rzecz, której
szczerze żałował, a reszta bzdur była na drugim miejscu.

- Jego jedyny żal.

- Dokładnie. Wypiliśmy wtedy zbyt wiele piw. Każdy z nas

podzielił się swoim największym żalem i zawarliśmy pakt, że nigdy o
tym nikomu nie powiemy. Nazwaliśmy zespół Sole Regret by
przypomnieć sobie o naszej obietnicy.

background image

- Więc jaki jest twój żal, Jacob?
- Nie powiem.
- Dlaczego nie? Potrafię dotrzymać tajemnicy.
- Ponieważ to osobiste.
- Bardziej osobiste niż seks?
Skinął głową.
- O wiele bardziej osobiste niż seks.
- Ma to coś wspólnego z twoim rozwodem?
- Nie, stało się to nawet zanim poznałem twoją siostrę.
- Miałeś jakieś dwadzieścia dwa lata gdy ją poznałeś. Więc musi

mieć to coś wspólnego z liceum,

Miał wrażenie, że nie ustąpi, dopóki się nie dowie.
- Powiedziałem już, że niczego nie powiem.
- Pobiłeś kogoś? Ukradłeś coś? Spędziłeś czas w kozie?
- Co?- powiedział.- Nie. Dlaczego myślisz, że to coś złego?

Wzruszyła ramionami.
- Bo nie chcesz mi powiedzieć. Przez to zakładam najgorsze.
Wziął głęboki oddech.
- Żałuję tego, że nie skończyłem liceum - powiedział.- Właśnie

to. To nawet nie tajemnica. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy,
jak bardzo żałuję rzucenia jej - nie był pewien, dlaczego jej o tym
powiedział. Może dlatego, że prawda była znacznie mnie kryminalna,
niż sobie wyobrażała.

- Więc ją skończ.
Spodziewał się pogardy lub litości, nie rozwiązania.
- Jestem za stary, by je skończyć.
- Żartujesz, prawda? Możesz zdobyć dyplom. Jesteś

wystarczająco mądry. Tylko będziesz musiał wziąć powtórkowy kurs.

- Nie jestem wystarczająco mądry. Zawaliłem rok w liceum.

Właśnie dlatego rzuciłem szkołę. Miałem powtórzyć cały ostatni rok,
a w tamtym czasie rzucenie jej wydawało się lepsze niż kolejna
porażka.

Przesunęła się w wodzie, by spojrzeć mu w oczy.
- Jesteś wystarczająco inteligentny.

Zagubiony bez swych okularów, spojrzał nad jej głowę.
- Nie.
- Jacob, jestem nauczycielką, wiem o czym mówię. Jesteś

wystarczająco mądry.

background image

Znał swoje osobiste ograniczenia. Jej naleganie nie zrobią

żadnej różnicy.

- Nie.
- Jedna z moich najlepszych przyjaciółek daje przyspieszone

kursy - nacisnęła.- Powinieneś się zapisać. Jest naprawdę wspaniałą
nauczycielką.

- Nie zapiszę się, Amanda, i nie będę pisał testu tylko po to, by

go oblać. Odpuść sobie.

- Nie powinieneś iść przez życie z żalami, Jacob. Zwłaszcza z

tymi, które możesz naprawić.

- Amanda - spojrzał na nią surowo i dopasowała się do niego ze

swoim morderczym spojrzeniem, które niewątpliwie powstrzymywało
najbardziej niesfornych uczniów, by się słuchali.

- Tylko o tym pomyśl - powiedziała.- Jeżeli zdecydujesz że

chcesz spróbować, to zapiszę cię na zajęcia Leah. Zwykle ma listę
oczekujących, ale jestem pewna że cię wciśnie, jeżeli poproszę ją o
przysługę.

- Dlaczego to ma dla ciebie takie znaczenie? Wstydzisz się, że

przeleciał się licealny kibelkowicz?- jej siostra z pewnością te
przeciwko niemu używała.

- Nic to dla mnie nie znaczy. Z całą pewnością świetnie sam

sobie radzisz. Jestem wścibską, nachalną suką, bo to liczy się dla
ciebie.

- Nie jesteś suką - powiedział. Napotkał już wiele w swoich

podróżach.- Jesteś tylko wścibska i nachalna.

Spojrzała na niego wyczekująco i gdyby miał na nosie swoje

oku,ary, albo gdyby była mniej spostrzegawczą kobietą, to miałby
jakieś szanse w oszukaniu jej, chociaż miał to gdzieś. Nie cierpiał
robić tego co mu mówiono, ale musiał przyznać, że miała dobry
pomysł. Nie miał pojęcia, dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej.
Zdanie egzaminy da Tinie mniej amunicji do wykorzystania przeciwko
niemu i może przestanie wreszcie przypominać Julie, że był głupi.

- Jeżeli powiem, że o tym pomyślę, to dasz mi spokój?
Uśmiechnęła się.
- Zadzwonię jutro do Leah.
- Nie powiedziałem, że zrobię to na pewno.
- Tak na wszelki wypadek - pocałowała go i znowu się do niego

przytuliła, opierając głowę na jego ramieniu.

background image

Uścisnął jej ramię swą ręką i delikatnie pogładził je w górę i w

dół, myśląc nad możliwościami. Rzucenie szkoły było jego jedynym
prawdziwym żalem i nie potrzebował dyplomu by zarabiać na życie,
ale go chciał. Kawałek papieru mógłby udowodnić, że nie był taki
głupi, jak wszyscy myśleli. Nie miał czasu by się uczyć podczas trasy,
ale może za kilka miesięcy, gdy zespół będzie miał przerwę, to się
wciśnie w swój grafik powtórkowy kurs. Jesienią Sole Regret będzie
nagrywać w studio nowy album, ale podczas nadchodzącej zimy
może znajdzie czas. Miał nadzieję, że ta cała Leah była cierpliwa i
działała cuda, ponieważ oboje czekała ciężka praca, by coś wkuć do
jego zakutej czaszki. Nigdy nie był dobry w szkole. Z roku na rok
ledwo się prześlizgiwał. Nauczyciele mu współczuli i przepuszczali go
w ramach systemu.

Zastanawiał się, jaką nauczycielką była Amanda. Wyobraził

sobie, że jej lekcje były trudne i bardzo zabawne. Mimo to pewnie i
tak by je oblał. Zwłaszcza gdyby spędził cały czas na fantazjowaniu o
jej seksownym ciele.

- Lubisz być nauczycielką?- zapytał.
- Tak, lubię. Cóż, lubię większą część bycia nauczycielką. Lubię

moich uczniów i znajduję nowe sposoby, aby zachęcić ich do nauki,
ale ta cała administracyjna bzdura zaczyna być męcząca.

- Byłem zakochany w kilku nauczycielkach - uśmiechnął się.
- Dlaczego? Lubisz kobiety z autorytetem, panie Silverton?
- Nie. Lubię duże mózgi - pocałował ją w czubek głowy.- Są

seksowne.

- Och, serio? Myślałam, że lubisz wielkie cycki.
- Hej, mogę lubić więcej niż jedno na raz.
Roześmiała się.
- Możesz także zadowolić więcej niż jedną moją część w tym

samym czasie.

- Mężczyzna musi się skupiać na swoich talentach.
- Och, ja się z całą pewnością na tobie skupię.
- Och, dobrze - głęboki głos powiedział z cienia domu.- Masz

towarzystwo. Muszę ją o coś zapytać.

background image

Rozdział 8

Amanda wstała gwałtownie na dźwięk męskiego głosu. Jęknęła,

gdy chłodne powietrze uderzyło w jej nagie piersi i z powrotem
zatonęła w parującej wodzie, by się ukryć.

- Mógłbyś najpierw zadzwonić, zanim wpadniesz - powiedział

Jacob.- Mam lepsze rzeczy do roboty, niż spędzanie z tobą czasu w
swoją wolną noc.

Perkusista zespołu Shade'a, Gabe, wyszedł z półmroku w

resztkę światła dziennego. Amanda nie zauważyła, że Jacob
umiejscowił jacuzzi w zaciemnionym miejscu, aż ich nieproszony gość
zbliżył się. Była pewna, że słabe oświetlenie było zamierzone. Pewnie
powstrzymywało sąsiadów od podglądania, co działo się na podwórku
Jacoba.

- Dla mnie wygląda to tak, jakbym ci przerwał - powiedział

Gabe.

Gabe był wysoki i chudy, miał czerwono czarnego irokeza, za

którego Amanda wyrzuciłaby go z klasy za bycie rozpraszającym w

background image

procesie edukacyjnym. Nie znała go zbyt dobrze, spotkała go tylko
kilka razy, gdy Jacob oswajał się z dużą rodziną na imprezach - która
zawierała ją. Co zaskakujące, jego zespół był dobrze wychowany.
Matka Amandy szczególnie upodobała sobie basistę, Owena, który
był dobry w słodkich gadkach. Było tak oczywiście przed tym, jak
Jacob i Tina się rozstali. W przeszłości, gdy Amanda tylko spotykała
Gabe'a, to zawsze miał bejsbolówkę na swych włosach, ale
dzisiejszego wieczoru były postawione w górę. Podszedł do jacuzzi i
usiadł na krawędzi, zrzucając po drodze parę japonek i zanurzając
stopy w wodzie. Miał na sobie szerokie szorty, więc zanurzył nogi po
kolana.

- Muszę sobie taką sprawić - powiedział.
- Musisz spadać - odpowiedział Jacob.

- Wiesz dużo o kobietach - Gabe powiedział do Jacoba. Spojrzał

na Amandę, która używała ramienia Jacoba, aby zasłonić tyle swego
ciała, ile było to możliwe. Gabe'owi opadła szczeka, gdy wskazał na
nią palcem.- Chwila? Czy ty czasem nie jesteś siostrą Tiny?

- Nie widziałeś jej - Jacob powiedział niskim głosem.
- Kurwa, Jacob - powiedział Gabe, odwracając głowę w jego

stronę.- Jesteś skończonym idiotą?

- To nie twoja sprawa - skrzywił się.- I nie nazywaj mnie idiotą.
Palce Amandy zacisnęły się na jego brzuchy, gdy próbowała go

słabo uścisnąć. Była zbyt wyczerpana i rozluźniona, aby dać mu
odpowiednie wsparcie. Nienawidziła faktu, że wierzył, iż był głupi i
zaczęła się zastanawiać ilu ludzi sprawiło, że się tak czuł, skoro było
oczywiste, że przez całe życie był wrażliwy na ten temat. Zwłaszcza,
gdy wiedziała, że nie była to prawda.

Gabe przesunął palcem wzdłuż krawędzi swojej linii włosów.
- Przyszedłem zapytać cię o radę wobec kobiet, ale chyba

zapytam któregoś z techników. Widać, że nie masz zdrowego
rozsądku, jeżeli chodzi o kobiety.

Wzbudził tym zainteresowanie Amandy, która się

wyprostowała.

- Jaką radę wobec kobiet?
Gabe spojrzał w wodę i uniósł wzrok, aby spotkać jej

spojrzenie. Miał najbardziej uderzające, zielone oczy jakie
kiedykolwiek zobaczyła. Z pewnością to przez kontrast z czarno-
czerwonym tatuażem na jego głowie i jego idealnie zrobionym

background image

irokezem, ale zatonęła w jego spojrzeniu i nie mogła oderwać
wzroku.

- Może lepiej zapytać kobietę o radę, niż faceta - powiedział.-

Chodzę z kobietą z Wichita.

- Przez chodzenie ma na myśli jedną wspólną noc z nią - Jacob

zachichotał.

- Wal się - odpowiedział Gabe.- Właśnie przez to żaden z nas

nie spotyka się z nikim regularnie - powiedział Amandzie.- Od czasu
rozwodu Jacoba, wszyscy w zespole zdają się myśleć, że kobiety liczą
tylko na jedno.

- Na seks?- wypaliła. Bo właśnie na to leciała.
Oczy Gabe'a rozszerzyły się, a następnie się roześmiał.
- Miałem na myśli pieniądze.
Amanda zaczerwieniła się i nie mogła już za to winić gorącej

wody.

- Och.
- Od tamtej pory pilnujemy siebie nawzajem - powiedział Jacob.
- No chyba, że znajdziemy kogoś, z kim chcemy zacząć

poważny związek; wtedy reszta zespołu próbuje spieprzyć to tak
szybko, jak to możliwe - powiedział Gabe.- W każdym bądź razie,
chodzę z dziewczyną, która mieszka w Wichita - przerwał na moment
i zerknął na Jacoba, jak gdyby chciał go ośmielić, by temu
zaprzeczył.- Która ma na imię Melanie - znowu przerwał. Gdy Jacob
się z nim nie droczył, Gabe spojrzał na Amandę.- Jest wkurzona, bo
nie zaprosiłem jej, aby spędziła ze mną w tym tygodniu moją wolną
noc.

- Jestem pewna, że po prostu chciała spędzić z tobą czas -

powiedziała Amanda.

- Myśli, że ją zdradzam.
- Cóż, jesteś w jacuzzi z nagą kobietą - zauważył Jacob.
Gabe wyciągnął nogi z wody i stanął na deskach. Amanda

stłumiła chichot. Było oczywiste, że go to martwiło.

- Kiedy ją spotkałeś?- zapytała Amanda.
- Dwie noce temu.
Zszokowana Amanda zamrugała na niego. Dlaczego tak bardzo

martwił się o kobietę, którą dopiero co poznał? Ale był też
zmartwiony, gdy spytał o radę. Większość facetów spróbowała by
poradzić sobie w pojedynkę, a następnie spieprzyć wszystko, zanim

background image

cokolwiek by się zaczęło.

- Może po prostu się martwi, że naobiecywałeś jej zbyt wiele?

Zamierzasz się niebawem z nią zobaczyć?

- Tak, zespół ma trzy dni przerwy w najbliższy weekend i

podczas tego czasu zamierza przyjechać do mnie do Austin.

Jacob zesztywniał obok Amandy, więc zerknęła na niego, aby

dostrzec, jak posyła Gabe'owi spojrzenie typu zamknij-się-do-cholery.
Więc nie chciał, by wiedziała, że będzie w domu w przyszłym
tygodniu? Nie żeby spodziewała się, że ta przygoda przerodzi się w
coś bardziej stałego, ale skoro była dobra do pieprzenia, to równie
dobrze mogła dowiedzieć się o takim szkopule. Przecież nie
zamierzała go śledzić. Albo spróbować go uwięzić. Będą musieli
porozmawiać, gdy tylko Gabe wyjdzie, aby zrozumiał, że nie była
taka jak jej siostra. Nie była poszukiwaczką złota. Nie chciała od
niego niczego, oprócz mile spędzonego czasu.

- Dzisiaj pracowałem nad niespodzianką dla Mel - powiedział

Gabe.- To główny powód, dla którego jej tutaj nie chciałem.
Dodatkowo to długa podróż, więc spędzilibyśmy razem tylko kilka
godzin.

- Powiedziałeś jej, że pracujesz nad niespodzianką dla niej?-

zapytała Amanda.

- Jacob stłumił chichot. Tym razem to Gabe posłał mu takie

spojrzenie, by się zamknął.

- To nie byłaby niespodzianka, gdybym jej o tym powiedział -

powiedział Gabe.

- Nie musisz jej mówić co to jest - zauważyła Amanda.
- Racja - podrapał się za uchem.- Um, powiedz, Amando -

powiedział.- Co bardziej zadowala kobiety? Długość, czy objętość?

Jacob parsknął śmiechem.
- Masz braki w obydwóch sprawach, Force?- zapytał, używając

pseudonimu scenicznego Gabe'a.

Gabe kopnął w niego wodą.
- Nie. Tylko się zastanawiam.
- Po trochu z każdego - powiedziała Amanda.- Będzie zbyt

długi, to zrobi ci piekło z szyjki macicy. Po jakimś czasie zaczyna
boleś. Zbyt gruby... Cóż, nigdy nie miałam takiego, który był zbyt
gruby.

Jacob spojrzał na nią ze zdziwieniem i roześmiał się jeszcze

background image

mocniej. Objął ją mocniej, aby przycisnąć do swego boku.

- Kobieto, nigdy nie wiem czego się po tobie spodziewać.
Gabe zdawał się robić mentalne notatki.
- Właśnie tak myślałem. Tak więc, w odniesieniu do ruchu, gdy

jest w pochwie, co jest najlepsze? Powtarzające się, równomierne
pchnięcia, czy większa różnorodność w rytmie? Płytko czy głęboko?
Szybko, czy powoli? Najlepiej go wprowadzać prosto, pod pewnym
kątem, czy okrężnych ruchach?- naśladował różne erotyczne ruchy
dwoma palcami.

Amanda nie miała pojęcia, dlaczego pytał ją o radę jak

dopieścić pochwę, ale jej zaczęła znowu puchnąć na te wszystkie
myśli, które nagle wbijał jej do głowy.

- Um, dlaczego nie zapytasz jej co najbardziej ona lubi?

- Zapytałem - powiedział.- Ale to dla niej niespodzianka.
- Że niby zamierzasz rzucić się na nią w chwili, w której

przekroczy twój próg?- zapytał Jacob. Pod wodą jego ręka gładziła
biodro Amandy. Czyżby całe mnóstwo pytań Gabe'a nakręcały go tak
samo jak ją? Nigdy nie spotkała mężczyzny, który byłby tak ciekawski
i otwarty na te sprawy. Przynajmniej nie z kobietą, którą ledwie znał.

Gabe zignorował Jacoba i spojrzał na Amandę, gdy czekał na

jej odpowiedź.

- Najlepiej oba nieco pomieszać - powiedziała wreszcie.
- Dlaczego pytasz o to Amandę?- zapytał Jacob.- Zadzwoń do

swojej laski i zapytaj ją o to.

- Już ci powiedziałem, że chcę ją zaskoczyć.
- Zaskoczyć ? Czy jej cipkę?- zapytała Amanda.

Gabe zachichotał.
- Cóż, głownie to jej cipkę, ale inne części też. Chociaż muszę

jeszcze zaprogramować jedną rzecz - uniósł brwi.- Co sądzisz o tym,
by obwód wciąż się zwiększał? Mam na myśli, gdy będzie w środku.
Grubszy i grubszy - Amandzie opadła szczęka.- Właśnie tak myślałem
- powiedział Gabe i przygryzł dolną wargę, jakby rozważał swój
pomysł.

Jacob zaśmiał się.
- Brzmi to tak, jakbyś pracował nad jakąś seks maszyną.
- Rozwali ją to - Gabe uśmiechnął się szelmowsko.- Dzięki za

wykład - wstał i zszedł po schodkach, połączonych do jacuzzi.

- Jesteś popieprzonym zboczeńcem - powiedział Jacob.

background image

- Więc teraz jestem zboczeńcem?- odezwał się Gabe,

zakładając swoje japonki.- Amanda zobaczyła już twoją sypialnię?

Amanda odwróciła głowę w kierunku Jacoba.

Jeszcze nie - powiedział Jacob.- Ale ma taki zamiar.

background image

Rozdział 9

Amanda nie była pewna, jak wyobrażać sobie sypialnię Jacoba,

ale nie postawiłaby swych pieniędzy na to, co odkryła. Zorientowała
się, że musiał mieć duże łóżko, które rzeczywiście miał, ale
brakowało tych wszystkich perwersyjnych zabawek, których się
spodziewała. W sypialni znajdowały się telewizory różnych rozmiarów
nad ciężkim, drewnianym baldachimem łóżka. Był nawet monitor nad
poduszkami, tak że można było oglądać, leżąc płasko na plecach.
Pokój wyglądał bardziej na sportowy bar, niż sypialnię.

- Nie miałam pojęcia, że jesteś takim wielkim fanem telewizji -

powiedziała Amanda.

- Tylko wtedy, gdy leci coś na żywo.
- Jak golf czy coś?
- Czy coś - przyciągnął jej wilgotne ciało do siebie, jego duża

dłoń przykryła dolną część jej pleców, a druga spoczęła między jej
łopatkami.- Jeżeli oglądając to nie będziesz czuła się komfortowo, to
mi powiedz. Wtedy wyłączę - pocałował ją w skroń.

background image

- Oglądanie telewizji w łóżku?
- Nie, kochanie - powiedział.- Oglądanie, jak cię pieprzę.
Sięgnął i wcisnął guzik na panelu obok drzwi. Telewizory

zapaliły się. Ledwo co usłyszała dźwięk kamer. Gdy zdała sobie
sprawę, że łóżko na ekranach było łóżkiem Jacoba, to wstrzymała
oddech.

- Zamierzasz nas nagrać, jak uprawiamy seks?- pisnęła. Z

pewnością zostałaby zwolniona za coś takiego.

- Nie, nigdy nie nagrywam. Zbyt wielka odpowiedzialność.
Ujął jej głowę i odwrócił, by spojrzała na niego. Dlaczego jej

serce tak mocno dudniło? Pocałował ją, pocierał zmysłowo wargami o
jej, pieścił je ssaniem, aż przez jej ciało przeszło rozkoszne mrowienie
i zachwiała się na nogach. Dobry Boże, ten facet potrafił całować.
Zrezygnowałaby z jedzenia i picia, ażby umarła, gdyby tylko mogła
go całować przez resztę swego życia.

Przez resztę jej życia? A skąd przyszła ta myśl? To nigdy by nie

wyszło, nie ważne jak dobrze ją całował, albo jak bardzo lubiła z nim
być. Tylko dzisiaj. Chciała go tylko na dzisiaj. Objęła go i przyciągnęła

bliżej. Tylko dzisiaj. To wszystko, czego potrzebowała, a potem
pozwoli mu odejść. Obiecała sobie, że się nie przywiąże, ponieważ
wiedziała, że złamie jej serce.

Amanda zacisnęła swe oczy na nagłe ukłucie pod nimi. Och,

pewnie że okazyjnie jej ścieżka będzie się krzyżować z Jacoba - nie
było na to innego sposobu - ale nie mogli znów wejść ze sobą w
intymny związek. Nie mogła się emocjonalnie angażować. Nie. Mogła.

Amanda pocałowała Jacoba bardziej namiętnie, bardziej

rozpaczliwie. Jej dłonie zaczęły wędrować po twardych konturach
jego ciała. Jego twardy tyłek napiął się pod jej badawczymi dłońmi.
Oderwał wargi i uśmiechnął się od niej.

Dostrzegła ruch na największym ekranie, który wisiał nad

łóżkiem. Ukazywał on fantastyczny męski tyłek i parę znajomych
dłoni, które masowały pewnie pośladki. Przesunęła dłonie na dolną
część pleców Jacoba i obraz zmienił się wraz z ruchem.

- Co do diabła?
- Kamery są wyposażone w czujniki ruchu.
Roześmiała się.
- Jakie to sciene fiction.
- Szef ochrony Sole Regret lubi bawić się w zaawansowanej

background image

technologi. Sam to ustawił.

Przyglądała się ekranowi, który byłoby znacznie łatwiej oglądać,

gdyby leżała plecami na łóżku. Było coś niezaprzeczalnie seksowanie
w uczuciu jego chłodnej skóry pod swoimi dłońmi i przyglądanie się
sobie na ekranie, jak go dotykała. Zastanawiała się, ile będzie w
stanie zobaczyć, gdy zabiorą się do rzeczy.

- Nie masz z tym problemu?- zapytał.
Nie mogła oderwać swej uwagi od wyświetlacza i jej dłoni

masujących jego tyłek.

- Amanda?
Obróciła głowę na dźwięk swego imienia i z wysiłkiem skupiła

się na nim.

- Nie mam, tak długo jak nie będzie nagrywania.
- Żadnego nagrywania - obiecał.
- W takim razie nie mam z tym problemu. Twój tyłek

niesamowicie wygląda w moich dłoniach - klepnęła go w pośladek, a
jego mięśnie napięły się. Ten widok zrobił wiele rzeczy z pulsującym,
obrzękniętym, rozgrzanym ciałem między jej udami.

Jacob puścił ją, odwrócił się do panelu blisko drzwi i zaczął

wciskać guziki. Światła w pokoju zgasły, rzucając jedynie cienie na
czarną, satynową pościel na łóżku. Drewniane zadaszenie nad
łóżkiem zostało otwarte i jakieś elektryczne ustrojstwa na suficie
przesunęły się w dół. Gdzieś nad środkiem łóżka zawisły czarne
szelki, kołysząc się pod ciężkimi łańcuchami, do których była
dołączona kolekcja pętli i ciężkich sprężyn.

Amanda uniosła brew na to wszystko.
- Och, jasne, zgodziłam się na jedną perwersyjną rzecz, więc

teraz myślisz, że to w porządku wspomnieć o urządzeniu tortur.

- To nie dla torturowania. To seksualna huśtawka. Doszedłem

do wniosku, że musisz być zmęczona. To ułatwi twojemu ciału
radzenie sobie z moim szalonymi, seksualnymi umiejętnościami.

Roześmiała się.
- Szalonymi, seksualnymi umiejętnościami?- chociaż nie

zaprzeczała, że posiadał szalone, seksualne umiejętności, to i tak
było zabawne, że się o nich wypowiadał w ten sposób. Zawsze
wyobrażała sobie, że Jacob będzie uprzejmy w łóżku. Bezosobowy. W
rzeczywistości to ulżyło jej, że potrafi być tak samo zabawny w
sypialni, tak jak poza nią.

background image

- Śmiejesz się ze mnie, Amando Lange?- kącik jego ust drgnął.

Jego własne próby zachowania powagi nie szłymu dobrze.

- Oczywiście, że nie.
- Nikt nie śmieje się z Shade'a Silvertona - chwycił ją w ramiona

i zaniósł do łóżka.

- A śmieją się z Jacoba Silvertona? Ponieważ jest diabelnie

zabawny. Szalone, seksualne umiejętności. O Boże - Amanda oplotła

jego szyję ramionami i ukryła nos w jego gardle. Zaciągnęła się jego
zapachem i zamknęła oczy w zadowoleniu. Nawet z zapachem chloru
z jacuzzi, to i tak nie miała dość zapachu tego faceta. Chciała się w
nim wykąpać.

- Z tego kolesia śmieją się cały czas - powiedział.- Ale Jacob

tego wieczoru poszedł na emeryturę. Teraz nadszedł czas aby Shade
wyszedł z cienia i się zabawił.

- Wolę Jacoba. Jest zabawny.
- Ale nie posiada szalonych umiejętności seksualnych. Jest tak

jakby głupkiem - Shade posadził ją na materacu i pocałował
łagodnie, zanim zdążyła zaprotestować, że Jacob faktycznie posiadał
szalone zdolności seksualne i nie był głupi.

Shade otworzył szufladę w stoliku i wyciągnął z nich okulary

przeciwsłoneczne. Żachnęła się, gdy je założył. Starczył zaledwie
jeden ruch, aby kamery skierowały się na jego dłoń i powiększyły
jego twarz. Uśmiechnął się na ekranie powyżej. Nie wyluzowanym
uśmiechem Jacoba. Uśmiech Shade'a mówił, nie masz pojęcia co
zamierzam z tobą zrobić.

Brzuch Amandy zacisnął się, gdy zadrżała.
Shade otworzył szufladę pod łóżkiem i wyciągnął poduszkę w

kształcie klina. Położył ją na środku łóżka, obok Amandy. Jej uwaga
zwróciła się na jego przód, gdy się nad nią pochylił, i na jego plecy,
które było widać na obrazie powyżej. Lubiła widzieć go z dwóch stron
naraz. Żałowała tylko, że nie ma więcej par oczu, aby niczego nie
przegapić. Monitor u stóp łóżka przedstawiał jego tyłek pod
ciekawym kątem. I właśnie zobaczyła, jak jego sprzęt wisiał
swobodnie między jego nogami, gdy się przesunął Chociaż także była
na ekranach większości telewizorów, to w ogóle się o to nie martwiła.
Chciała patrzeć na niego pod każdym kątem. Samo oczekiwanie, aby
zobaczyć jak wygląda, gdy ją pieprzył, spowodowało, że nie mogła
się doczekać.

background image

Shade pokrył klin jedwabnym, czerwonym materiałem i

ostrożnie wziął ją w ramiona. Przesunął ją tak, że jej biodra znalazły
się na wierzchołku kilka, a plecy przechyliły się w dół w kierunku
materaca. Ze zgiętymi kolanami, trzymała stopy przyciśnięte do
łózka, aby utrzymać się plecami na poduszce. Podobało jej się to i
byłoby cholernie wygodnie, gdyby wierzchołki jej ud nie protestowały
na tą rozciągliwą pozycję.

- Jak twoja szyja?- zapytał Shade. Puścił jej włosy, by opadły

na jej plecy.

- Z moją szyją jest dobrze. Chociaż moje uda nie utrzymają

mnie długo w tej pozycji.

- Zajmiemy się tym - uśmiechnął się i zobaczyła swoje odbicie

w jego okularach. Chciała spojrzeć mu w oczy, ale musiała przyznać,
że było coś seksownego w nieświadomości, co działo się w jego
dewiacyjnym umyśle.

Shade sięgnął i złapał za jeden pasek huśtawki. Jej oczy skupiły

się na napiętych mięśniach jego fantastycznego brzucha, aż do chwili,
gdy twarda kość biodrowa przyciągnęła uwagę niżej, do jego penisa,
który wykazywał oznaki ponownego podniecenia. Boże, ten facet był
znakomity. Wsunął jej stopę przez jedną pętle, a następnie sięgnął
po jej drugą stopę. Nurkując pod huśtawką, przesunął jej nogi.
Spojrzała na jego okulary, czując jego spojrzenie na swych oczach,
chociaż tego nie widziała. Przesunął obie pętle na jej łydki i tyły
kolan. Jej stopy oderwały się od łóżka. Huśtawka wzięła całe
obciążenie z jej bioder i ud. Pewnie mogłaby tkwić w tej pozycji przez
godziny.

A czy to nie brzmiało obiecująco?
- Lepiej?
- Tak.
Uśmiechnął się.
- To dobrze.
Schylił się pod sznurami utrzymującymi jej nogi w powietrzu i

zszedł z łóżka. Machnął ręką do głównej kamery na końcu łóżka,
która pochwyciła jego ruch. Powoli opuścił rękę między rozsunięte
nogi Amandy. Przez cały czas uważnie przyglądała się ekranowi
bezpośrednio nad nią. Wciągnęła powietrze, gdy jego palce musnęły
jej cipkę i rozsunęły jej opuchnięte wargi, aby w pełni pokazać jej
śliską cipkę.

background image

- Więc właśnie to mój ginekolog widzi pod spódnicą -

powiedziała.

- Szczęściarz.
- To kobieta - powiedziała, tracąc ciąg swych myśli, gdy jego

palce przy jej wrażliwej cipce przysłoniły widok, jak ją dotykał.

Jęknęła, kiedy odsunął dłoń.
- Zmocz dla mnie swoją cipkę, Amanda. Chcę, aby soki

spływały po twoim tyłku, zanim go w ogóle pożrę.

- Co?
Wyciągnął się obok niej na plecach i wsunął złożone ręce pod

głowę. Zaczął wpatrywać się w ekran nad nim, który wciąż był
skupiony na jej obrzękniętej, obolałej cipce.

- Czekam - powiedział po długiej chwili jej gapienia się na niego

w niedowierzaniu. Nigdy przed nikim się nie masturbowała. Była
pewna, że nie chciała widzieć siebie na dużym ekranie, jak to robiła.
Ale chciała, aby ją pożarł i chciała zobaczyć, jak to wyglądało z

różnych stron.

Zamknęła oczy i przesunęła dłoń w dół brzucha. Jej palce

znalazły jej cipkę i potarła ją, mocno i szybko. Jej uda szybko
zadrżały w orgazmie, który szybko nastąpił. Wcześniej nie zauważyła
jak bardzo była podniecona.

- Nie doprowadzaj siebie do orgazmu - powiedział Shade.-

Tylko zmocz.

Oddychając ciężko, w ciągu kilku sekund posłała się na krawędź

i przestała. Zakręciła biodrami od niespełnionej potrzeby, chcąc aby
coś dużego i twardego wypełniło jej pustkę.

- Mokrzej - Shade powiedział obok niej.
Po tym jak jej podniecenie nieco osłabło, znowu potarła cipkę.

Wsunęła palce do środka. Potarła cipkę. Słyszała, jaka była mokra,
gdy jej palce rozpracowywały wrażliwe ciało coraz mocniej i szybciej i
mocniej i... Jęknęła, gdy przerwała swe ruchy, tuż przed orgazmem.

- Powinnaś otworzyć oczy - Shade powiedział cicho.
Amanda otworzyła oczy i skupiła się na obrazie nad swą głową.

Przygryzła wargę na widok swego własnego czerwonego, mokrego i
opuchniętego ciała. Jej francuski manicure wyglądał niezwykle
erotycznie w jej fałdkach. Przyglądała się sobie, jak pracowała nad
swoją cipką, mając nadzieję, że Shade był tak samo podniecony jak
ona. Kamera z boku łóżka pochwyciła widok i wyświetliła szybko

background image

unoszącego się penisa Shade'a. Oblizała wargi. Objął swoją
imponującą długość dłonią i zaczął się powoli pocierać. W górę i w
dół. W górę i w dół. Teraz to ona chciała patrzeć.

Była tak pochłonięta dotykaniem siebie i przyglądaniem się jak

to on pieścił sam siebie, że niemal zapomniała, by przestać, gdy
orgazm był blisko. Gdy jej całe ciało zadrżało na przebłysk orgazmu,
spróbowała ścisnąć razem uda, ale paski na jej kolanach trzymały jej
nogi szeroko rozchylone.

- O cholera - jęknęła, gdy rozkosz liznęła ją aż do kręgosłupa, a

jej cipka się zacisnęła. Zacisnęła oczy na te erotyczne obrazy, które ją
przytłaczały.

- Nie dochodź, Amando - zażądał Shade.- Tylko zmocz.
- Nie mogę być jeszcze bardziej mokra - narzekała, gdy

pulsujący ból w środku stał się nie do zniesienia.- Proszę, Shade.

- Dobrze, ale obiecaj, że będziesz miała otwarte oczy.
- Obiecuję - obiecałaby mu wszystko dla ulgi.
- Odsuń dłoń.
Odsunęła ją.
- Otwórz oczy.
Z trudem otworzyła oczy. Przesunął się tak, że pochylał się nad

jej ciałem. Jego język musnął wilgoć na wargach jej cipki.

- Smakujesz jeszcze lepiej niż wyglądasz - powiedział.
Amanda z trudem miała otwarte oczy, gdy Shade zaczął

pożerać jej cipkę. Jego głowa sporadycznie znalazła się w centrum
zainteresowania, ale widziała większość tego - jego język gorączkowo
muskał każdy mokry centymetr jej ciała. Kiedy jej jęki przeszły w
okrzyki ekstazy, uczepił się jej cipki i zaczął mocno ssać, wsuwając
dwa palce głęboko w jej ciało. Czuła to. I widziała. Na obie
stymulacje, jej ciało wymsknęło jej się spod kontroli. Pieprzył ją
swymi palcami, gdy doszła. Starała się mieć otwarte oczy, aby
przyglądać się jak jego place wsuwają się do środka i na zewnątrz,
ale rozkosz była tak przytłaczająca i znakomita, że straciła zdolność
kontrolowania swego ciała, w tym do oddychania. Kiedy powoli
wróciła z powrotem na Ziemię, Shade wysunął palce i oblizał jej
wrażliwe otwarcie, aż jęknęła w proteście.

- Teraz jest wystarczająco mokra - powiedział, zbierając na

język jej soki.

Po chwili otworzyła oczy, ale nie patrzyła już na ekrany

background image

powyżej. Skupiła się na grubym, twardym kutasie, który podskakiwał
za każdym razem, gdy Shade się poruszał. Sięgnęła po niego,
obejmując go luźno. Zakołysał biodrami, wbijając się delikatnie w jej
dłoń. Chciała widzieć, jak się w nią wbija.

- Jacob?
- Nie odpowiadam teraz na to imię.
Irytujący facet.
- Shade?
- Hmm?
- Weź mnie.
- W bisie - powiedział.- Masz zawroty głowy?
- Nieco - przyznała, ale nie sądziła, że to przez pozycję. Ten

mężczyzna był po prostu zbyt męski.

Shade odsunął się i wyciągnął pilot z szuflady. Wcisnął guzik i

rozpoczęło się znajome intro do „Elevate” Sole Regret. Wciśnięcie
kolejnego guzika spowodowało, że światła w pokoju zgasły i nad
ramą łóżka pojaśniały wielokolorowe światła. Niczym oświetlenie
sceniczne, świeciły na przemian czerwienią i niebieskością w rytmie
perkusji.

Amanda przyglądała się Shade'owi z szeroko otwartymi oczami,

jak ten się przygotowuje. Co u licha?

- Seks jest dla ciebie występem?
Zaśmiał się i zdjął pętle z jednej z jej nóg. Pomasował jej

długość od kostki do uda, gdy powiedział:

- Nikt się jeszcze na to nie skarżył.
Nie narzekała, tylko zastanawiało ją jego rozumowanie. Pewnie

dlatego nalegał, by nazywała go Shade'em, gdy weszli do jego
pokoju. W jego umyśle było jakieś powiązanie między jego
występami na scenie, a wykonami w sypialni. Czyżby był to jego
sposób na wyeliminowanie wszystkich emocjonalnych więzi z seksu?

- Kobiety uwielbiają, gdy przypomina im się, że są pieprzone

przez gwiazdę rocka - powiedział.

Przez te głupie okulary nie mogła się zorientować jak się czuł, a

nie miała siły, by unieść rękę i je ściągnąć.

- Ja nie potrzebuję przypomnienia - powiedziała.- Wolę

prawdziwego ciebie.

- Mam zamiar zmienić twoje zdanie.
Wyciągnął jej drugą nogę z pętli huśtawki i pomasował ją,

background image

zanim posadził na poduszce i położył płasko na materacu. Zsunął klin
z łóżka i ułożył swe duże, muskularne ciało nad nią. Jego ciężar
sprawił, że czuła się uziemiona. Chroniona. Drobna. Spojrzała na
niego z walącym sercem. Ten mężczyzna, Shade, był obcy dla niej, i

chociaż była bardzo podniecona, to chciała spojrzeć mu w oczy.
Chciała Jacoba.

Gdy sięgnęła do jego okularów, to złapał ją za nadgarstki i

przycisnął je do materaca po obu stronach jej głowy. Długie intro
„Elevate” przeszło w pierwszą zwrotkę i zaczął śpiewać, zapierając
Amandzie dech w piersiach. Zmysłowy, niski głos Shade'a przepłynął
przez nią, przez co każdy skrawek jej skóry mrowił z zachwytu.
Migające światła i pulsująca muzyka sprawiały wrażenie, że
wykonywał dla niej prywatną serenadę. O Boże, jego głos był gładki i
bogaty jak masło. Sam jego dźwięk pieścił jej kręgosłup. Jej mięśnie
napięły się. Jej sutki stwardniały ku jego nagiej piersi. Jej cipka
pulsowała w rytmie głębokich dźwięków gitary basowej. Gdy Amanda
wpatrywała się w niego, to zauważyła, że nie chciała już Jacoba.
Pragnęła Shade'a. Pragnęła gwiazdy rocka. Chciała, aby pieprzył ją
mocno.

W przerwie po pierwszej zwrotce, pocałował ją głęboko zanim

wziął oddech. W refrenie puścił jej nadgarstki i zsunął się w dół jej
ciała. Chwycił jej piersi w obie dłonie, śpiewając narastający refren,
aż wykrzyczał: „Elevate from deep. Elevate from dark. Elevate.
Elevate.

4

Głęboki, niski pomruk, który wykonał pod koniec refrenu,

przeszył ją dreszczem.

Wciągnął do ust jedną pierś, pocierał jej sutek swym wijącym

się językiem, podczas kolejnego gitarowego kawałka. Cholera, jego
cały zespół był fenomenalny.

Jej uwaga znowu skupiła się na ekranie powyżej, gdzie miała

wspaniały widok na usta Shade'a, który wyprawiał niesamowite rzecz
z jej wrażliwymi piersiami. Kolejna kamera pochwyciła ruch jego
kciuka na drugim sutku. Ale jej wciąż ulubionym obrazem był widok
jego fantastycznego tyłka i widok jego brązowego ciała, na które
składały się jego plecy. Migoczące światła odbijały się od jego skóry,
podkreślając kontury jego mięśni, przykuwając uwagę do jego
wspaniałego ciała.

Shade uniósł głowę, wziął głęboki oddech i zaśpiewał kolejny

4 Podnieś się z głębi. Podnieś się z mroku. Podnieś. Podnieś.

background image

refren. Amanda czuła się, jakby była w jakimś bardzo erotycznym
teledysku. Była zaskoczona, jak bardzo ją to podniecało. Jego
muzyka nigdy nie była atrakcyjna, ale nie mogła zaprzeczyć, że teraz
dodawała wiele podniecenia. Zawsze uwielbiała jego głos, ale nigdy
wcześniej nie myślała o nim pod względem seksualnym. Była pewna,
że za każdym razem gdy usłyszy tą piosenkę w przyszłości, to zmoczy
swoje majtki. Już planowała, że będzie w kółko powtarzać tą
piosenkę w swojej wieży.

Polizał językiem jej sutek wraz z rytmem, przez co jego muzyka

ożyła, sprawiając, że czuła się jej częścią. Jej dłonie przesunęły się na
tył jego głowy, przytrzymując go przy piersi, zachęcając do dalszej
przyjemności.

- Shade.
Ugryzł jej wrażliwe ciało i uspokoił przebłysk bólu muśnięciami

swego języka. Jego oddech owiewał jej pobudzone i delikatne sutki,
gdy zaśpiewał końcowy refren. Jej serce biło w rytm muzyki. Każdy
jej skrawek dostroił się do rytmu i tego mężczyzny. Gdy piosenka się
skończyła, Amanda wzięła głęboki oddech, niemal czując ulgę, że
nastąpił koniec, by mogła pozbierać swoje poszarpane zmysły.

Zassała głęboki, drżący oddech, gdy zaczęła się kolejna

piosenka. „Darker” była jeszcze szybsza, niż poprzednia piosenka -
wokal był wybitny i ostry. Wyobraziła sobie, że nie bez powodu
wybrał taki zestaw piosenek. By podniecić swoją publiczność, na
którą składała się jedna kobieta. Czyżby była ułożona jak lista
piosenek na koncert? Narastało i narastało, aż do punktu
kulminacyjnego? Powiedział coś o bisie. Wszystkie próby stworzenia
logicznej myśli gdzieś zniknęły, gdy muzyka znowu zawładnęła jej
ciałem. Jego kciuki pocierały jej sutki, podczas gdy jego wargi, zęby i
język skoncentrowały się na spodach jej piersi i jej żebrach.
Przesunął się na jej brzuch przy następnej piosence. Potem na
wnętrze jej ud. Nie wziął jej, nawet gdy o to prosiła. Spodziewała się,
że zadowoli jej opuchnięte i obolałe centrum w następnej piosence,
ale przewrócił ją na brzuch i zaczął pieścić i gryźć jej tyłeczek, aż
zaczęła się wić, jej obolałe sutki i wrażliwe łono ocierały się o
satynową pościel.

Piosenka dobiegła końca i w pokoju nastała cisza. Jedynym

dźwiękiem był jej chrapliwy oddech. Światła pociemniały. Shade
odsunął się. Amanda uniosła głowę, by go odnaleźć, ale nie było go

background image

obok niej. Opuścił łóżko. Zamrugała, próbując przyzwyczaić oczy do
nagłego braku światła, ale wszystko było rozmyte, zamazane. Czuła
się jak pod wpływem alkoholu.

Czy to już koniec? Zapewne nie zamierzał zostawić jej tak

podekscytowanej, nie oferując ulgi. Przewróciła się na bok,
rozglądając się za nim w kierunku, w którym myślała, że się
przesunął.

- Shade?
Rozbrzmiało bębnienie i białe światło zapulsowało do rytmu.

Dostrzegła Shade'a stojącego obok łóżka, rozwijającego
prezerwatywę na długości swego penisa. Stał twardo, grubo i
dumnie, unosząc się nieznacznie w górę. Cipka Amandy zacisnęła się
na ten widok. Chwilę później pokój znowu pociemniał.

Kolejne bębnienie. Zapulsowało niebieskie światło. Shade był

jednym kolanem na łóżku. Potem znowu nastąpiła ciemność.

Znowu bębnienie. Zamigotało zielone światło. Był teraz bliżej.

Ciemność.

Serce Amandy wyrwało się spod kontroli. Czuła się odkryta.

Śledzona. Złap mnie, Shade. Pożryj mnie.

Kolejne bębnienie. Białe światło. Pchnął ją na plecy i rozsunął

szarpnięciem jej nogi. Ciemność.

Pieprz mnie.

Rozpoczął się basowy riff; światła rozbłysły razem w

skomplikowanej linii nut.

Penis Shade'a odnalazł jej otwarcie. Wsunął się w nią,

wypełniając ją. Zanurzał się w niej w szybkim i wściekłym tempie
piosenki. Był zbyt silny, zbyt zdyszany by śpiewać. Po prostu ją
pieprzył - ostro - i zadrżała w orgazmie, który ogarnął ją tak mocno i

długo, że aż krzyknęła.

- Właśnie tak, kochanie - powiedział Shade, warcząc szorstko

gdzieś nad nią.- Dojdź mocniej. niż kiedykolwiek w swym życiu.

Nie musiał jej bardziej zachęcać.; już tam była. Jasna cholera!

Chwyciła się jego ramion obiema dłońmi, wygięła plecy w łuk

na łóżku, jej cały środek zaciskał się na twardym jak kamień kutasie,
który się w nią wbijał. Nawet, gdy intensywność zniknęła, jej ciało
drżało z przerwami, gdy zwiotczała. Otworzyła oczy i spojrzała na
Shade'a, który miał okulary na nosie, pot spływał po jego twarzy, szyi
i piersi. Chciała teraz swojego Jacoba z powrotem, nawet jeśli Shade

background image

pieprzył ją jak bestia.

Wyciągnęła rękę i ściągnęła jego okulary i rzuciła je przez

pokój.

Stracił swój rytm, a następnie całkowicie znieruchomiał,

wpatrując się w nią szeroko otwartymi, zszokowanymi oczyma.

- Dlaczego to zrobiłaś?
- Chciałem spojrzeć ci w oczy.
- Dlaczego?
Ponieważ wciąż wolę tego mężczyznę od gwiazdy rocka, ale nie

mogła tego powiedzieć.

- Ponieważ są cudownie niebieskie.
Obniżył swe ciało na jej, poruszając się wolniej. Zakręcił

biodrami, by wbić się mocniej i ukrył twarz w jej szyi, gdy
kontynuował.

Więc nawet bez okularów nie zamierzał patrzeć jej w oczy, gdy

uprawiali seks w jego łóżku. Jego scenie. Pozwoli kiedykolwiek komuś

połączyć się z jego sercem? Amandzie ścisnęło się gardło, okradając
ją z powietrza. Objęła ramionami Jacoba, by trzymać go tak blisko
jak to tylko możliwe. Po chwili otworzyła oczy i spojrzała w ekran,
który skupiał się na jego napiętym, pompującym tyłku, gdy za
każdym razem pchał biodrami. Piosenka dobiegła końca, światła
zgasły.

Opadł na nią.
Jego ciało, takie ciężkie.
Oddychał nierówno, tak głośno.
- Zazwyczaj dopasowuję swój orgazm do ostatecznego

bębnienia - powiedział.

Zastanawiała się, ile już występów dokonał w tym łóżku.
- Nie mam nic przeciwko, by zajęło ci to tyle czasu, ile

potrzebujesz - powiedziała. Nie, ani trochę jej to nie przeszkadzało.

- Będziesz żałować, że to powiedziałaś - wysunął się i podniósł,

sięgając po huśtawkę nad sobą.- Podnieśmy cię z tego łóżka.

Amanda nie opierała się, by zostać owinięta pasami i uprzężą.

Nie miała siły ani ochoty, by protestować.

Kiedy skończył, to znalazła się twarzą nad łóżkiem. Amanda

rozłożyła przed sobą ręce.

- Jestem jak Superman.
Zaśmiał się.

background image

- Gwarantuję ci, że wkrótce będziesz latać. Chcesz, by kamery

były włączone.

Wyciągnęła szyję, by spojrzeć na ekrany. W tej pozycji

grawitacja nie była wdzięczna dla jej piersi.

- Um, może powinniśmy je na teraz wyłączyć.
- Czasami przez nie tracę swą koncentrację na jakiś czas -

powiedział.- Ale muzyka mi pomaga.

- Podoba mi się muzyka.
Użył swego pilota, by wyłączyć kamery i telewizory. Przyćmione

światła nad baldachimem ledwo dawały blask. Gdyby nie wiedziała,
że była przywiązana jakimś szalonym sprzętem do ćwiczeń, to
pomyślałaby, że nastrój był romantyczny. Kiedy muzyka zalała pokój
dźwiękiem i melodia zwróciła jej uwagę, Amanda ledwo co usłyszała
swym uszom.

- Muzyka klasyczna?

- Nie lubisz takiej?- zapytał.
- Lubię. Jestem zaskoczona, że tobie się podoba.
- Jest świetnie zbudowana i ma niesamowite crescendo. Tak jak

dobry seks.

Roześmiała się.
- Nigdy nie myślałam o niej w ten sposób.
- Powiedział ci ktoś, że zbyt dużo gadasz?- zapytał. Chwycił

pasek na jej placach, który był owinięty wokół jej brzucha i podniósł
ją do czterdziestu pięciu stopniowego kąta. Jej kolana wciąż były
kilka centymetrów nad łóżkiem. Była zaskoczona, jak nieważko się
czuła.

- Tak - powiedziała.- Przez cały czas.
- Pocałuję cię, byś się uciszyła, ale będę z tyłu przez jakiś czas.

Zachowaj swoje pytania na koniec.

Zaśmiała się.
- Postaram się.
Ukląkł za nią, uniósł za biodra i powoli pochylił, aż główka jego

penisa opierała się o jej otwarcie. Przesuwając swe biodra, znalazł
lepszy kąt położył swe duże dłonie na jej piersiach i nabił ją na swoją
długość. Użył jej ciężaru i odrzutu w sprężynach huśtawki, aby
znaleźć rytm. Kąt jego penetracji był niesamowity. Łatwość
przemieszczania powstrzymywało jej mięśnie od zmęczenia. I ta
diabelna rzecz sprawiała jej wiele przyjemności. W sumie to nie

background image

wiedziała, czy powinna jęczeć z rozkoszy, czy chichotać z radości, gdy
jej ciało kołysało się dzięki sprężynom. Zajęło jej mniej niż minutę, by
stwierdzić, że jęczenie było najlepszą odpowiedzią. Gdy Shade znalazł
swój rytm dostosowany do muzyki, to wciąż używał swej ręki, by
połączyć ich ciała. Druga błądziła po jej rozgrzanym ciele - piersiach,
brzuchu, udach, biodrach. Jako że była zawieszona, nie miała innego
wyboru, jak przyjmować rozkosz. Nie miała co z tym walczyć. Gdy
muzyka zaczęła narastać ku crescendo, jego palce odszukały jej
łechtaczkę i posłały ją do nieba. Jej ciało napięło się, by znaleźć
rozkosz, gdy uniosła się w nirwanie. Jedyną rzeczą, jaka utrzymywała
ją na miejscu, to on.

- Och!
Kiedy odzyskała oddech, zmienił pozycję, tak że wciąż wisiała,

ale teraz na swym boku. Zaskoczona utratą środka ciężkości,
chwyciła się go dla równowagi.

- Spokojnie, kochanie - powiedział.- Zaufaj huśtawce, utrzyma

się. Zaufaj mi, bym cię prowadził. Nie spadniesz.

Jej oddech zwolnił i wypuściła ramię Shade'a ze swego

żelaznego uścisku. Ufała mu. Ale nie była taka pewna kolekcji
pasków, które owijały jej ciało.

Wziął ją z boku w tej pozycji, która byłaby niemożliwa do

utrzymania dłużej, niż kilka sekund bez pomocy huśtawki. Uwielbiała
tą pozycję, ponieważ mogła go dostrzec. Zobaczyć połączenie
koncentracji i rozkoszy na jego silnej, pięknej twarzy. Zobaczyć pot,
który kapał mu z czoła. Zobaczyć zgięcie wybrzuszenia jego bicepsy,
gdy przyciągał jej ciało do siebie i pchnięć w rytmie muzyki. Unosiła
się w powietrzu. Zastanawiała się, jak długo mógł tak wytrzymać.
Podczas gdy jej ciału było łatwo, to on musiałby się szybko zmęczyć.

Amanda prędko się dowiedziała, że mężczyzna z seksualną

huśtawką, wytrzymałością i fantastycznym górnym ciałem mógł
pieprzyć kobietę w stan delirium. Zwłaszcza mężczyzna, który znał
przynajmniej czterdzieści pięć pozycji. Straciła rachubę, ile razy
doprowadził ją do orgazmu. Kiedy wreszcie sam osiągnął szczyt,
napięła się przy nim, gdy znowu ją zaspokoił.

- Jacob.
Po tym jak jego chwiejny oddech się uspokoił, uwolnił ją z

huśtawki i ostrożnie opuścił na łóżko. Spróbowała unieść swe drżące
ramiona, aby go przytulić. Tak bardzo chciała go objąć.

background image

- Nie mogę się ruszyć - szepnęła.
Przytulił jej ciało do swego śliskiego od potu, oparł jej głowę na

jednym ze swych ramion, a następnie naciągnął prześcieradło na ich
splątane ciała.

- Śpij - szepnął.
Jej powieki były chwile za jego.

background image

Rozdział 10

Ktoś przytulił się do boku Shade'a i otworzył oczy. Światło

słoneczne przelewało się przez żaluzje i plątaninę czerwono czarnej
pościeli jego łóżka. Dobra, spojrzy na to ciepłe, miękkie ciało
przyciśnięte do jego boku i to nie będzie Amanda. Bo jeżeli to byłaby
ona, jeżeli ostatnia noc naprawdę się wydarzyła i nie była najbardziej
niesamowitym mokrym snem w jego życiu, to naprawdę spieprzył
sprawę.

Przechylił brodę, modląc się, aby była to jakaś nieznana fanka,

która używała jego ramienia jako poduszki.

Nie miał takiego szczęścia. Jego serce przeskoczyło uderzenie,

gdy piękna twarz Amandy, taka spokojna w śnie, pojawiła się przed
jego oczami. Przeskoczyło o kolejne uderzenie, gdy ogrom ich
sytuacji wreszcie osiadł w jego myślach.

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Co zrobili? Co on zrobił? Dotknął

nietykalne. Dotknął? Cholera, pieprzył ją aż niemal straciła

świadomość. A teraz odczuwał tą rozkosz ich fizycznego kontaktu w

background image

każdym obolałym, zmęczonym mięśniu ciała. Ale sam fakt, że
podobało mu się, że przewyższyło to jego wszystkie oczekiwania, to
nie znaczyło, że było to właściwe. Czy to słońce przywróciło mu jego
zdrowe zmysły? I sprawiło, że jedna z najwspanialszych nocy w jego
życiu wydawała się być błędem?

Leżał tak przez długą chwilę, wpatrując się w sufit i głaszcząc z

roztargnieniem ramię Amandy, starając się uporządkować bałagan,
który zrobił. Wiedział, że musieli zachować to w tajemnicy przed
wszystkimi, zwłaszcza przed Tiną. Ta kobieta użyłaby jego
niedyskrecji z jej siostrą przeciwko niemu. Wiedział o tym. Użyłaby
tego jako wymówki, aby utrzymać go z dala od Julie, a chociaż
bardzo uwielbiał Amandę, to nie mógł zrobić niczego, co zagroziłoby i
tak już ograniczonemu związkowi z jego córką.

Kurwa. Kurwa. Kurwa. Dlaczego nie pomyślał o tym zeszłej

nocy, zanim zadziałał impulsywnie?

Amanda mruknęła w śnie:
- Psy nie mają pieniędzy na czynsz.
Uśmiechnął się, zastanawiając się o czym śniła. Najwyraźniej

nie o nim. Co było najlepsze. Chociaż nie mógł przetrawić myśli, że
już nigdy nie spędzi kolejnej nocy pochłoniętej przez jej ciepło i
serce, to to nie mogło dalej się rozwinąć. I nie mogli tego znowu
zrobić. Nigdy. Musiał jej to jasno wytłumaczyć. Boże, miał nadzieję, że

nie będzie płakała, kiedy da jej jasno do zrozumienia, że nie był
zainteresowany. Nie był pewien, czy dałby radę wytrzymać jej łzy.
Ścisnął nasadę swego nosa kciukiem i palcem wskazującym i wziął
głęboki oddech.

Jeżeli zostałby z nią w łóżku jeszcze dłużej, to jego

determinacja skruszałaby. Przeturlałby ją na plecy i wypełnił swoje
dłonie jej miękkimi krągłościami, zanim zdążyłaby mrugnąć. Shade
ostrożnie wysunął się spod jej ciała, położył jej głowę na poduszce i
wstał z łóżka.

- Nie kąp sznaucera w serze - powiedziała i przytuliła się do

poduszki.

Shade zagryzł wargę, by stłumić śmiech. Nawet gdy spała, to

przyprawiała go o uśmiech. I ogrzewała jego serce. I sprawiała, że
część niego chciała, by mógł budzić się przy niej każdego ranka.

Nie dobrze.
Przyglądał jej się przez długi moment, gdy wyglądała taka

background image

potargana, seksowna i nieosiągalna. Nawet po wspólnie spędzonej
nocy, czuł się jakby była poza jego zasięgiem. I powinna tam zostać.
Boże, naprawdę był idiotą. O czym do cholery myślał? Nie myślał.
Tylko czuł. Cholera, kiedy nauczy się, by tak nie robić? Kiedy
zrozumie, że uczucia, jakiekolwiek uczucia, zawsze prowadzą do
komplikacji, na radzenie z którymi nie był przygotowany?

Założył parę kąpielówek i skierował się do basenu. Nie było nic

lepszego jak godzina intensywnych ćwiczeń, aby pozbyć się kobiety
spod swojej skóry. Ale nie zrobił nawet połowy okrążenia długości
basenu, kiedy zdał sobie sprawę, że zajęcie jego ciała nie uwolniło
jego umysłu od masowych obrazów ciała Amandy, gdy ją brał, twarzy
Amandy, gdy doszła, oczu Amandy, gdy wpatrywała się w jego
duszę.

Kurwa. Kurwa. Kurwa.

I co niby miał zrobić? Mógł sobie poradzić z byciem użytym dla

seksu - kobiety używały go do sypiania ze sobą, by podbudować
swojego - ale to była Amanda. Amanda. Mimo, że powiedziała, że nie

miała nić przeciwko samemu seksowi, to nie wierzył w to, ponieważ
po raz pierwszy sam nie czuł, by to było dobre. Nie mógł jej
odepchnąć i zapomnieć, że istniała, ponieważ już była zbyt blisko.
Była zbyt blisko już wtedy, zanim jej miękkie wargi musnęły jego
szyję i każdy skrawek jego zdrowego rozsądku spalił się całkiem
spontanicznie.

Po kilku okrążeniach, zatrzymał się na płytkim końcu basenu i

spojrzał tępo na niebieską wodę. Może mogliby udawać, że ta noc
nigdy się nie wydarzyła i wrócić do bycia przyjaciółmi. Może mógłby
udawać, że wszystko co dzielili, to tylko fizyczna intymność.

Nie, wiedział lepiej. To nie był tylko seks. Nie dla niego. Dla

niego czas spędzony z nią był czymś więcej. Nie bał się, że zostanie
zraniony po nocy niepohamowanej namiętności. Martwił się o siebie.

Musiał osobiście poradzić sobie z tymi uczuciami. Musiał być

ostrożny, by jej nie zranić. Nie lubił krzywdzić kobiet, na których mu
zależało, ale owszem, zależało mu na niej. Nie zaprzeczał tego przed
samym sobą. Zależało mu już od jakiegoś czasu. Nawet zanim zaczął
jej pożądać, to już wiedział, że była wyjątkowa. Najpierw polubił ją
jako osobę, a dopiero potem jako kobietę. I to był cały problem.

Nie wiedział, czy czuła coś do niego poza przyjaźnią i

tymczasowym seksualnym zauroczeniem, ale jeżeli się w nim

background image

zakochała, to skończy się na tym, że zrobi coś, co ją zrani. Coś, czego
będzie żałować. Bo gdy chodziło o kobiety, to mógł się z nimi bawić,
ale nie miał pojęcia, jak stworzyć z nimi poważne i trwałe związki.
Zbyt łatwo się rozpraszał. Właśnie dlatego wyrzekł się związków. I
było to mądre posuniecie.

Więc dlaczego siedział tutaj, drżąc na krawędzi basenu z pełną

głową i pustym sercem? Po prostu potraktuje Amandę tak, jak
traktował swoje wszystkie kochanki - jak tymczasową i wymienną
rozrywkę.

I miał nadzieję, że wpadnie w jego podstęp, ponieważ jeżeli

dostrzegłaby, że blefuje, to nie byłby w stanie zaprzeczać, że myślał
o niej jak o kimś więcej, niż tylko jak o partnerce do łóżka. I bycie
szczerym wobec niej o jego uczuciach było naprawdę przerażającą
propozycją.

Shade wrócił do domu i skierował się do kuchni, by zrobić

śniadanie. Jeżeli zacznie zachowywać się jak nie on, to Amanda
zorientuje się, że coś przed nią ukrywał. Była mądrą kobiet i z
jakiegoś powodu czytała z niego jak z otwartej księgi. Większość ludzi
złapała by się na jego beztroskie zachowanie, ale nie Amanda.

Właśnie skończył smażyć kiełbasę z indyka i dodawał ciasto

naleśnikową na rozgrzaną patelnię, gdy weszła do kuchni. Pożyczyła
jedną z jego białych koszuli, ale jej nogi były gołe. Udawał, że nie
była najseksowniejszą kobietką, jaką kiedykolwiek zobaczył, żeby nie
zintensyfikować poranka - przez niezręczność, z jaką się w nią
wpatrywał. Przez jej przejście się po kuchni. Przez przyciśnięcie jej do
blatu i znowu pieprzeniu jej.

- Dzień dobry - powiedział.- Mam nadzieję, że jesteś głodna.
- Dobry. I tak, umieram z głodu.
Brzuch Shade'a zacisnął się, gdy dłonie Amandy objęły go od

tyłu.

- Nie wiedziałam, że potrafisz gotować - powiedziała zaspanym

głosem. Jej dłonie wędrowały po jego brzuchu.- Twoje talenty mają
jakieś granice?

- Jestem pewien, że jestem w czymś do dupy - powiedział z

uśmiechem.

- Mogłabym wymyślić coś, co mógłbyś possać.

5

Był zaskoczony, że jeszcze była w stanie się zabawnie

5 Gra słów. Shade użył słowa „suck” co oznacza ssać, jak i być w czymś do bani.

background image

przekomarzać; spodziewał się, że będzie zażenowana i zawstydzona.
Ale powinien wiedzieć lepiej. Amanda zawsze płynęła z prądem.
Jeżeli tego ranka czuła jakieś skrępowanie, to nieźle to ukryła.

- Jeżeli nie skończysz mnie podrywać - powiedział.- To zacznę

myśleć, że zakochałaś się we mnie czy coś.

- Niesamowity głos, wspaniałe ciało, wspaniały w łóżku,

utalentowany kucharz i mądrala. Komu byś się nie podobał?

Shade skrzywił się. Mądrala? Nie bardzo. Ale przyznał resztę co

do reszty - była to prawda - ale nie był mądry. Ledwie potrafił czytać.

- Powiedziałam coś nie tak?- zapytała Amanda.
Boże, zapomniał, że nie miał na nosie swoich okularów

przeciwsłonecznych.

- Nie - przewrócił kilka naleśników na patelni i dodał na nią

więcej ciasta.

- Powiedziałam coś nie tak. Nagle stałeś się zamyślony.
- Twoje naleśniki są już gotowe.
Westchnęła.
- Nie musisz się przede mną pilnować, Jacob. Nie zamierzam

rozgrzebywać dziur w twoim przewrażliwionym ego.

Zaśmiał się. Nikt nigdy nie oskarżył go o to, że był

przewrażliwiony. Wręcz przeciwnie. Zimny. Egocentryczny. Twardy.
Właśnie dlatego okulary okazały się takie przydatne.

- Idź zjedz swoje naleśniki.
- Chcę zjeść z tobą. Poczekam - przycisnęła swoje czoło do jego

ramienia, gdy przewracał naleśniki na patelni.

- Nie powinnaś się przywiązywać, Amanda - tak samo jak i on.

Cholera. Co on tu w ogóle zaczął? Pewnie coś, czego nie mógł
ewentualnie skończyć. Durny ruch, Silverton.

- Nie przywiązuję się - jej dłonie przesunęły się w górę jego

brzucha.- Moje ręce dłonie nie chcą przestać dotykać tego
luksusowego towaru na rzecz zwykłego widelca.

Uśmiechnął się. Jak ona to robiła? Jak sprawiała, że czuł się tak

dobrze wobec siebie? Już samo bycie w jej towarzystwie go
uszczęśliwiało. I przez to rozważał sposoby, aby znowu się z nią
zobaczyć.

Zobaczyć? Niezbyt mądrze. Zgasił palnik i zsunął naleśniki na

drugi talerz.

- Chyba to oznacza, że muszę cię teraz puścić - jej dłonie

background image

przesunęły się na jego gołą pierś.

- Nieźle się na kłopotałem, by zrobić ci śniadanie - co było

wbrew jego porannym zasadom rutyny po seksie. Obudzić je i jak
najszybciej wyrzucić z domu. Albo jeszcze lepiej, uciec do busu tak
szybko, jak tylko słońce wzejdzie nad horyzontem.

- Doceniam to. Po zeszłej nocy zdecydowanie zapracowałam na

ten apetyt - odsunęła się i uderzyła go w tyłek.

Usiadł naprzeciwko niej przy małym, okrągłym stole w

śniadaniowym zakątku. Wychodził na basen, więc gapił się przez
okno, zamiast spojrzeć jej w oczy.

- Żałujesz tego - powiedziała po długiej chwili niezręcznej ciszy.

Żadne z nich nie dotknęło swojego posiłku. Oderwał wzrok od basenu
i skoncentrował się na swoim śniadaniu.

Żałował. Nie tego cudownego czasu, jaki spędzili razem, ale

komplikacji, jakie ze sobą niósł. Nie był pewien jak powinien
postępować, ponieważ wszystkie znaki wskazywały na to, by wyrzucić
ją ze swego życia tak szybko jak możliwe, ale jego głupie serce
pękało na samą myśl. Mógł znieść opcję nie uprawiania z nią już
seksu, ale możliwość, że nigdy by jej już nie zobaczył, nie usłyszał jej
śmiechu, albo nie drażnił by jej bezlitośnie w sposób, w jaki nikt inny
się nie odważył? Były to rzeczy, bez których nie mógł się obejść. A
skoro już nawiązali kontakt fizyczny, to był pewien, że będzie musiał
zrezygnować z rzeczy, które w niej tak uwielbiał.

- Jaki dzisiaj do cholery masz problem, Jacob?
Nie spojrzał na nią. Nie chciał zobaczyć jej usprawiedliwionego

gniewu.

- Nie mam żadnego problemu - wziął kęs naleśników. Poświęcił

dużo czasu na przerzucie i zmuszenie się do połknięcia.

- Co? Myślisz, że spróbuję wymusić na tobie jakieś

zobowiązanie? Wiem, że nie masz tego w sobie. Wiedziałam o tym od
samego początku.

Jej słowa powinny uspokoić jego obawy. Zamiast tego przecięły

jego duszę. Ale miała rację. Nie posiadał zdolność do związania się z

kimś, więc dlaczego jej słowa tak zabolały? Powinien poczuć ulgę.
Odczuł ogromną potrzebę, by założyć swe okulary. Pewnie dostrzegła
zamęt w jego oczach. Przypuszczał, że powinien być zadowolony, że
choć raz błędnie go zrozumiała.

- Co za ulga - powiedział i zmusił się do śmiechu, mając

background image

nadzieję, że nie zabrzmiał w jej uszach tak sztucznie, jak w swoich.

- Nie wyglądasz, jakby ci ulżyło.
No i na tyle z oszukiwaniem jej.
- Nie chciałem wejść z tobą w intymny związek, Amando. To

tak jakby się stało.

- Cóż, ja zamierzałam - powiedziała.- Chciałam cię przelecieć od

lat.

Uśmiechnęła się do niego, a jego serce po raz pierwszy

energicznie zabiło, odkąd tego ranka otworzył swe oczy. Spróbował
się uśmiechnąć. Czuł, jakby wyszło mu bardziej naturalnie. Jednak
jego plecy i ramiona wciąż były napięte.

- Więc skąd przyszedł ci do głowy pomysł, żeby przerobić swoje

łóżko na scenę?

Zaczerwienił się. Boże, nikt nie przyprawił go o rumieniec.
- Uch, Adam i ja chodziliśmy często do seks klubów w Nowym

Orleanie. Jest tam scena z reżyserem, który mówi ci jak masz
pieprzyć swego partnera. Ludzie obserwują. To takie, jak zawrót
głowy. Spodobał mi się moment przedstawienia, ale nie posiadanie
reżysera.

- To dlatego, że lubisz dowodzić - uśmiechnęła się do niego.
Napięcie zaczęło powoli opuszczać jego ciało. Spostrzegł, że

mógł naturalnie przeżuwać, a nawet połykać.

- Tak, nie słuchałem zbyt dobrze poleceń. Powiedziano mi, że

skoro nie słucham wskazówek reżysera, to nie powinienem wracać.
Od tamtej pory tam nie poszedłem. Chociaż sądzę, że Adam wciąż
tam chodzi. Lubi patrzeć. Ja po prostu kocham występować na
scenie; nie potrzebuję publiczności, by sobie ulżyć. Kiedyś pewna
kobieta powiedziała mi, że jej największą fantazją było, był przeleciał
ją na scenie podczas koncertu - śpiewając jej - i aby każdy ruch był
wyświetlonych na dużych ekranach stadionu, aby każdy mógł to
zobaczyć. Wtedy zdecydowałem, żeby zamienić swoją sypialnię w
prywatną halę koncertową. Lubię zaspokajać kobiety - puścił jej
oczko.

- A my ci za to dziękujemy.
- Podobały ci się twoje chwile na scenie, panno Lange?
- Dałeś niesamowity występ.
Mile połechtany jej komplementem, uśmiechnął się szeroko i

wziął kolejny kęs naleśników.

background image

- Nie miałabym nic przeciwko kolejnemu bisowi - powiedziała.
Zakrztusił się.
- O której musisz być w busie?- zapytała.
- Około południa.
Uśmiechnęła się.
- Nie jestem pewna, czy dwie godziny nam starczą. Nigdy nie

spotkałam mężczyzny, który byłby tak wytrwały jak ty.

- Praktyka czyni mistrza - urwał. Dlaczego to powiedział?

Spodziewając się odwetu, skulił się i zmusił, by spotkać z jej
wściekłym spojrzeniem.

Uśmiechała się do niego.
- Zgłaszam się na ochotnika, aby udoskonalić twoje

umiejętności.

Znowu się zrelaksował. Zawsze mu ułatwiała takie sytuacje.
- Myślałem, że już je doszkoliłem.
- Z pewnością dałabym ci piątkę - powiedziała.
Zaśmiał się. Mogła dopieszczać jego ego przez cały dzień; nigdy

by się tym nie znudził.

- Ale za dodatkowe zaliczenie dałabym ci piątkę plus.

- Dodatkowe zaliczenie, tak? O jakiej pracy tu mówimy? Jestem

zadowolony piątką - przechylił głowę na nią i zlizał syrop z kciuka.

- Nie chcę ci mówić co masz robić i tłamsić swoją kreatywność,

panie Silverton, ale jak widać, dzisiaj nie założyłam żadnych majtek,
więc nie namęczysz się zbytnio, by dostać to czego chcesz.

Teraz uśmiechnął się całkowicie swobodnie. Jak to robiła?
- Więc ile zdobędę za dodatkowe zaliczenie, jeżeli pochylę cię

nad tym stołem i będę posuwał od tyłu?

- Nie powiem, dopóki nie zobaczę cię w akcji.
Poruszył się szybko. Zachowanie jego sprośnej nauczycielki już

postawiło na baczność jego kutasa w kąpielówkach. Ściągnął ją z
krzesła i pchnął twarzą na stół. Uniósł jej koszulę nad tyłeczek i
odnalazł palcami gorące miejsce między jej udami. Była tak samo
podniecona, jak on. Z szarpnął swoje kąpielówki do kolan i potarł
główką penisa o jej otwarcie.

Cholera, musiał przynieść z sypialni gumkę. Nie mógł się

zanurzyć w niej od tak niechroniony, bez względu na to jak bardzo
chciał.

- Nie ruszaj się - powiedział.

background image

Złapała go za nadgarstek, zanim zdążył się odsunąć i wsunęła

prezerwatywę w jego dłoń. Ta mała lisica zaplanowała to od samego
początku. W przeciwieństwie do niego, pomyślała naprzód. Uwielbiał
ją za to, że wiedziała jak dostać to, czego chciała. Szybko nałożył
prezerwatywę i wypełnił ją jednym, głębokim pchnięciem.

Zakołysała biodrami, na spotkanie jego pchnięć.
- Weź mnie, Jacob.
Jego jaja ścisnęły się na dźwięk jego imienia w jej ustach.
- Jacob.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
Amanda spięła się.
- Kto to może być?
Shade pchnął mocniej, starając się pozyskać jej skupienie.
- Nie wiem, nie obchodzi mnie to - zakręcił biodrami. Amanda

jęknęła i rozluźniła się przy stole.

Dzwonek znowu zadzwonił, a następnie ktoś zastukał do drzwi.
- Jacob, otwórz drzwi - Amanda nakazała.
- Jestem w środku czegoś.
- Tak, mnie. A teraz idź otwórz te drzwi.
- Despotyczna, przeklęta kobieta - mruknął i wysunął się,

krzywiąc się w proteście.

Dzwonek zadzwonił kilka razy w szybkim powtórzeniu.
- Kurwa, lepiej żeby to było ważne - warknął, zdejmując

prezerwatywę i naciągając kąpielówki na swoje wciąż sztywnego jak
maszt penisa.

- Bo jeżeli nie, to skopie temu komuś tyłek - powiedziała

Amanda, naciągając koszulę na swój zniewalający tyłeczek.

Cholera, wyglądała świetnie w tej koszuli.
Więcej pukania. Shade ruszył, aby sprawdzić kto odważył się

przeszkodzić jego dodatkowemu zaliczeniu z Amandą na kuchennym
stole.

Shade otworzył drzwi Adamowi. Powinien wiedzieć, że to on

będzie odpowiedzialny za dyskomfort Shade'a.

- Lepiej, żeby to było ważne - powiedział Shade.
- Muszę z tobą pogadać.
Shade przyjrzał się Adamowi nieco uważniej. Miał na sobie te

same ubrania co dzień wcześniej i wyglądał, jakby w nich spał. Albo
jakby w ogóle nie spał.

background image

- Wyglądasz ja gówno - powiedział Shade. Cofnął się,

pozwalając Adamowi wejść do środka.

- Taa, tak czasami się dzieje, gdy jest się na nogach przez całą

noc.

- Niech zgadnę: pojechałeś z powrotem do Dallas, aby spotkać

się ze swoją konsultantką.

- Właściwie to byłem na pogotowiu, ale nie po to tu

przyszedłem - wzrok Adama przeniósł się za Shade'a i jego oczy
rozszerzył się.- Amanda?

- Hej, Adam - powiedziała.- Czy dobrze usłyszałam, że byłeś na

ostrym dyżurze? Co się stało? Jesteś ranny?

- Nie, mój tata jest w szpitalu.
- Och - powiedziała Amanda.- Nic mu nie jest?
- Tak jakby.
- Cholera, facet. Dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie?

Potrzebujesz kilku dni wolnych?- zapytał Shade.

- Nie, nie po to przyszedłem. Zapewnili mnie, że nic mu nie

będzie. Przyszedłem porozmawiać z tobą. Musimy rozładować
napięcie, Shade. Nie mogę już znieść tego gniewu między nami.

- Rozładować napięcie?
- Muszę wiedzieć, co według ciebie zrobiłem takiego

strasznego.

Kręgosłup Shade'a wyprostował się automatycznie. Nie miał

pojęcia, dlaczego Adam wybrał właśnie ten moment, aby rozpocząć
bójkę.

- A jak sądzisz, co takiego złego zrobiłeś?

Adam zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Wydaje się, że uważasz, iż zrobiłem coś naprawdę strasznego,

ale ja nawet nie wiem co to jest. Więc mógłbyś mi wreszcie
powiedzieć, żebyśmy mieli to już za sobą. Albo inaczej, żebyśmy
mogli wreszcie się przestać wkurzać z powodów, których nie
rozumiemy.

Shade był oszołomiony. Przez ten cały czas uważał, że Adam

był nieuprzejmym, samolubnym i nieczułym dupkiem, po tym jak
skradł jego jedno z najbardziej znaczących wydarzeń w życiu
Shade'a, ale wyszła na to, że Adam nie miał pojęcia, dlaczego Shade
był na niego wściekły przez te wszystkie lata?

- Naprawdę nie wiesz co zrobiłeś?

background image

- Jestem pewien, że ma to coś wspólnego z moim

przedawkowaniem. Byłem skończony przez cały czas, ale nie, nie
pamiętam.

- Nie pamiętasz, jak wepchnąłem ci palec do gardła w

Nashville, abyś wyrzygał ten koktajli pigułek, jaki połknąłeś tamtej
nocy?

Adam ledwie potrząsnął głową.
- Nie pamiętasz, jak się na mnie wyrzygałeś i jak wyciągnąłem

cię z autobusu, bo sanitariusze nie mogli zmieścić noszy w drzwiach?

- Nie, nie pamiętam.
- Nie pamiętasz, jak w międzyczasie wyzwałeś mnie od dupków

i powiedziałeś mi, abym zajął się swoimi sprawami i że możesz się
naćpać, jeżeli chcesz?

Adam uśmiechnął się.
- To pamiętam.
Shade skrzywił się na niego.
- Nie pamiętasz, jak umarłeś w karetce? Nie pamiętasz, jak

przywrócili cię do życia defibrylacją?

Adamowi opadła szczęka. Przestał oddychać. Zbladł.
- Umarłem?

- Tak, Adam, kurwa umarłeś, a gdy ja oglądałem, jak zabija cię

własna egoistyczna głupota, to moje dziecinka wzięła swój pierwszy
oddech w innym szpitali. Przegapiłem narodziny Julie, ponieważ ty
byłeś tak pochłonięty niszczeniem samego siebie.

Adam przeczesał swoje czarne włosy drżącą dłonią.
- Shade, nie pamiętam zbyt wiele z tych dni. Byłem wtedy w

złym miejscu.

- A teraz jest inaczej?
Adam zacisnął dłonie w pięści.
- Tak, teraz jest zupełnie inaczej! Już nie ćpam. Jesteś zbyt

zajęty, aby zauważyć. Albo się zatroszczyć.

Shade zamknął oczy i pokręcił głową. Żałował, że nie był zbyt

zajęty, by się troszczyć. Był już tym wszystkim taki zmęczony. Taki
zmęczony ciągłymi zaprzeczeniami Adama. Jego kłamstwami.

- Wciąż ćpasz, Adam. Przyłapałem cię jak jarałeś trawkę dwa

dni temu. Tak szybko zapominasz.

Adam potarł swoją wymizerniałą twarz obiema dłońmi i

skrzyżował ręce na torsie.

background image

- To było tylko trochę. I w dodatku to była tylko trawka. To

znaczy... - skrzywił się, oczywiście wciąż zaprzeczając.- Sam ją
paliłeś.

- Nie palę trawki od lat, Adam. Nie od momentu narodzin Julie.

Dorosłem, podczas gdy ty zatrzymałeś się w miejscu. Nawet nie
zauważyłeś.

Adam westchnął ciężko.
- Już nie ćpam, Shade.
Shade uniósł na niego brew.
Adam stał tak, zaciskając i rozluźniając dłonie. Jego całe ciało

było napięte. Shade już widział te zachowanie. Adam zachowywał się
tak, zanim zaczął machać swymi pięściami. Shade czekał, aż pęknie.
Skopie mu tyłek, jeżeli będzie musiał. Nie byłby to pierwszy raz.
Szare, intensywne spojrzenie Adama utkwiło w Shade'a, ale zamiast
rzucić się na niego, powiedział:

- Kurwa, Shade. Dlaczego nie możesz mi dać drugiej szansy?
Adam wciąż obwiniał za swoje problemy innych, oprócz siebie

samego. Nie był w stanie zobaczyć rzeczywistości?

- Drugiej szansy?- Shade wrzasnął, nie potrafiąc już dłużej

zachować spokoju.- Już dałem ci drugą szansę, Adam. I trzecią
szansę. Sto kolejnych szans - Shade pchnął go w ramię, zmuszając
Adama by ten cofnął się o krok.- Myślisz, że na ile pieprzonych szans
zasługujesz?

Rysy Adama stwardniały.
- Nie wierzysz, że się zmieniłem. Nie wierzysz, że mogę

zapanować nad swoim życiem. Jedyną osobą, która widzi
prawdziwego mnie, to Madison.

Shade parsknął szyderczo.
- Twoja konsultantka? Tą, którą pieprzysz?- Shade pokręcił na

niego głową.- Będzie tylko widzieć, to co chce. Jest twoim
największym bodźcem. Są pewne kobiety z którymi nigdy nie powinno

się pieprzyć.

Adam skinął głową w stronę drzwi, w których jeszcze kilka chwil

temu przywitała go Amanda.

- Takie jak siostra twojej byłeś żony?
Touché.
- Odpieprz się, Adam. Nic nie wiesz o moim życiu.
- A ty nie wiesz niczego o moim.

background image

Shade zmrużył oczy. Naprawdę chciał już nie martwić się o tego

faceta, ale tylko mógł próbować postawić zepsuty pociąg na tory,
zanim uwierzy, że silnik jednak i tak spowoduje kolejne wykolejenie. I
chociaż Adam bardzo lubił myśleć, że jego życie teraz było normalne,
Shade widział katastrofę, która nadchodziła z daleka. Już nie będzie
tym, który będzie próbował uratować Adama. Już tam był, zrobił to,
kupił koszulkę. Już więcej nie pasowała.

- Dlaczego twój ojciec jest w szpitalu?- Shade nie musiał nawet

pytać. Znał odpowiedź.

Adam spojrzał w dół, przechodząc z wkurzonej postawy do

pokonanej i wciągnął powietrze.

- Dostał w ręce jakieś złe dragi, które źle na niego zadziałały.

Wini mnie za to, że nie dałem mu namiarów na swojego dilera.

- Cudownie - prychnął Shade.- Wciąż masz z nim kontakt, co

nie?

Adam skrzywił się.
- Nie mam żadnego pieprzonego dilera, Shade. Kiedy stałeś się

takim dupkiem?

- Od momentu, w którym zabrałeś mi zbyt wiele rzeczy, których

nikt mi już nie wróci - Shade ścisnął swoją nasadę nosa. Nie
zamierzał dzisiaj walnąć Adama, chociaż bardzo chciał.- Powiedziałeś
już to, co miałeś do powiedzenia?

Adam skinął głową.
- Tak. Przepraszam, że umarłem i że przeze mnie przegapiłeś

narodziny Julie. Poczekałbym do następnego dnia, gdybym wiedział,
że Tina urodzi twoje dziecko trzy tygodnie wcześniej. Przynajmniej
teraz rozumiem, dlaczego mnie tak nienawidzisz. Ja też siebie
nienawidzę.

Była to najbardziej dojrzała obserwacja, jakiej Adam dokonał w

ciągu tych lat. Rzeczywiste przeprosiny zamiast defensywnego
unikania? Może Adam robił postęp. Może faktycznie jego życie miało

się lepiej. Może Shade znowu mógł pozwolić sobie zatroszczyć się o
tego faceta. Musiał się najpierw upewnić, że Adam był na drodze
wyzdrowienia, zanim znowu uwierzy w jego postępy, ponieważ Adam
wyrwał serce Shade'owi już milion pieprzonych razy w przeszłości, że
nie mógł mu na to pozwolić po raz kolejny.

- Nie nienawidzę cię - powiedział Shade. Nigdy go nienawidził.
Adam zamknął oczy i wziął głęboki oddech.

background image

- Ja też cię nie nienawidzę.
Czują się niezręcznie, że wymienił swe uczucia z facetem,

Shade spojrzał na podłogę, stojąc w ciszy przez kilka minut.

- Ja, um, zobaczymy się w busie - powiedział Adam. Sam też

zauważył,że jego stopy są dziwnie fascynujące.

- Dobra. Mam nadzieję, że twój ojciec wkrótce wydobrzeje.
- Dzięki. Powinienem go gdzieś porzucić i mieć nadzieję, że nie

znajdzie powrotnej drogi, ale nie mogę tego zrobić. Nie po tym, jak
mnie w to wszystko wpieprzył.

Shade wiedział więcej od kogokolwiek innego, o tym co zrobił

ojciec Adama własnemu synowi. Kiedy byli w liceum, Shade nie miał
pojęcia, ile razy Adam uciekał ze swego domu, aby poczuć się
bezpiecznie. Rodzina Shade'a przyjmowała Adama. Matka Shade'a
była jak magnes na porzuconych ludzi, złamanych ludzi i zagubione
zwierzęta. Shade był zawiedziony i owszem, zraniony, gdy Adam

podążył drogą swego ojca. Shade nie chciał tego dla Adama i nie
wiedział co powinien zrobić. Jak pomóc. Próbował zmusić Adama, by
ten zobaczył światło, ale to nie zadziałało. Adam zawsze mówił, że

chciałby zbudować dla siebie lepsze życie, że nie chciał być taki jak
jego ojciec, a jednak ruszył jego śladami człowieka, który miał
pretensje do wszystkich. Jedyną rzeczą, która powstrzymała Adama
od prędkiego wylądowania w grobie, to członkowie jego zespołu,
którzy się o niego martwili, nawet jeżeli tego nie widział.

- Naprawdę powinieneś wyrzucić tego kolesia ze swego życia -

powiedział Shade.- On nigdy się nie zmieni.

- Nie chcę, aby był doskonały - powiedział cicho Adam.- Chcę

tylko, by był moim tatą. Mimo tego wszystkiego to i tak tego chcę.

Shade pochylił się i ścisnął ramię Adama. Chciał powiedzieć, że

rozumie przez co przechodzi Adam, ale nie mógł. Mógł go za to
wspierać. Albo spróbować.

- Jeżeli będziesz czegoś potrzebować, to zadzwoń do mnie.
Adam uniósł głowę, aby spojrzeć Shade'owi w oczy. Zaśmiał się

w połowie szczerze.

- Nie myślisz tak.
- Myślę. Wiem, jak trudno jest sobie radzić z uzależnionym,

który nawet nie widzi, że niszczy siebie.

Adam uśmiechnął się krzywo.
- Są jak totalny ból w dupie.

background image

- Ale może im się polepszyć - Shade miał taką nadzieję. Proszę,

niech mu się polepszy.

- Taa - Adam wziął głęboki oddech i spojrzał na frontowe

drzwi.- Już pójdę. To nie moja sprawa z kim sypiasz, ale Amanda?-

Adam pokręcił głową.- Nie dostałeś nauczki po młodszej siostrze
Lange?

- Myślę, że wybrałem niewłaściwą - Shade westchnął. Wiedział,

że nie mógł być z Amandą w poważnym charakterze, ale ta kobieta
dawała mu radość, co było wystarczająco dobrym powodem, aby
trzymać ręce z dala od niej. Wiedział, że spektakularnie spieprzy z nią
sprawę i zabierze ze sobą to dobre uczucie, gdy odejdzie.

- Tylko nie rób niczego głupiego.
Za późno.
- Zobaczymy się później - powiedział Shade. Był

kwestionowania był gotów zrobić kolejne głupoty z tą piękną kobietą.
Przynajmniej do czasu, gdy będzie musiał wrócić do busu.

Shade i Adam wymienili niezręczne, braterskie uściski, poklepali

się po plecach z siłą, która by pozbawiłaby słonia powietrza i potem
Adam wyszedł z domu.

Uśmiechając się, Shade poszedł szukać kłopotów. Znalazł je

pod swoim prysznicem.

background image

Rozdział 11

Amanda wciąż nie wiedziała, dlaczego czuła się tak nieswojo,

gdy Adam ją rozpoznał. To oczywiste, że zorientował się, dlaczego
była w domu Jacoba w jego koszuli, ale oboje byli przecież
samotnymi, rozsądnymi dorosłymi. To nie była sprawa Adama, co
robili w robili w zacisznym kątku śniadaniowym Jacoba. Nie martwiło
jej to tak bardzo, jak w nocy, gdy pokazał się Gabe. Dlaczego nie?
Zamarła, z dłońmi wplątanymi w spienione włosy. Pewnie dlatego, że
była przyćmiona pożądaniem i nie myślała jasno.

Potarła swoją głowę. Z zamkniętymi oczami spłukała swoje

włosy parującą wodą.

Musiała wrócić do domu i pozbierać swoje rozproszone myśli.

Coś w Jacobie posyłało jej logikę w krótkim locie do nikąd.

Kiedy wszedł pod prysznic tuż za nią, jej zmysły weszły na

pokład. Odwróciła się, tak że woda uderzała w jej ramiona i objęła
jego szyję, stając na palcach i przyciskając swe piersi do jego torsu.

- Z Adamem wszystko dobrze?- zapytała.

background image

- Jedna rozmowa nie rozwiąże lat konfliktu - powiedział. Jego

dłonie zsunęły się na jej plecy, przyciągając ją bliżej.- Ale to
początek.

- Nie powie Tinie, że tu byłam, prawda?
- Nie. Nie może jej znieść. Właśnie dlatego nie chciał być

drużbą na naszym ślubie. Powiedział, że popełniam największy błąd
w swoim życiu.

- Zgadzasz się z perspektywy czasu?
- Nie. Nie żałuję. Gdybym nie ożenił się z Tiną, to nie miałbym

Julie. A ona jest moim sercem.

Amanda pocałowała go w środek piersi, prosto w dumny nos

wytatuowanego lwa.

- Dobry sposób, bym rozpuściła się w kałużę, Silverton -

powiedziała.

- Również mógłbym nigdy nie spotkać ciebie.
Uśmiechnęła się do niego.
- Próbujesz zasłużyć sobie na dodatkowe zaliczenie słowami,

zamiast czynami?

- W sumie to miałem nadzieję, że dokończymy to, co

rozpoczęliśmy w kuchni - jego dłonie zsunęły się na jej tyłeczek i
przysunął ją bliżej.

- Mam z tym jeden problem.
- Jaki?- pochylił głowę i skubnął jej ucho, aż niemal zapomniała

o swojej droczącej uwadze.

- Nie ma tutaj stołu - powiedziała bez tchu.
- Nie, ale za to jest doskonała ściana.
Okazało się, że ściany nie były takie zabawne jak huśtawki, ale

zdejmowana głowica prysznica była przyjemnym doświadczeniem.
Seks z Jacobem był zabawny i w tym momencie nie potrzebowała
niczego więcej, jak dobra zabawa.

Taa, wmawiaj to sobie dalej, Amando, to może wreszcie zaczniesz w

to wierzyć.

Gdy był w jej ramionach, to pozwoliła sobie cieszyć się byciem

z nim. Później uporządkuje swoje uczucia - nie musiał o nich słyszeć.
Ten facet sam czuł się winny, oprawiając z nią seks.

W dodatku chciała, aby zapamiętał ich wspólny czas jako

błogosławieństwo, a nie ciężar. Mogła ukryć jak się czuła, sprawić, by
wierzył, że chciała tylko seksu. Nie było powodu, aby komplikować

background image

ich związek i przyszłość gadaniem. Żadne z nich tego nie chciało -
ucierpiałoby na tym zbyt wiele osób, jeżeli kiedykolwiek spróbowaliby
być w stałym związku.

Amanda wciąż sobie to wmawiała, przekonywała, że miała

rację, ponieważ jej myśli były jedyną przeszkodą powstrzymującą jej
serce od ujawnienia.

W czasie, w którym nadeszła pora, aby wrócił do busu i w

trasę, Amanda była zaspokojona seksualnie i ubrana w swoje
ubrania, które znalazła w suszarce - nie założyła brudnych majtek,
więc tam na dole była nieco naga.

Nie była pewna co powiedzieć. Powinna cokolwiek mówić? Z

pewnością nie pożegnanie. Było to zbyt ostateczne. Siedziała sama w
salonie, podczas gdy on pakował się w sypialni. Odważy się go
zapytać o następny weekend? Wiedziała, że będzie w mieście. Jednak
również pamiętała jego reakcję, kiedy Gabe go wkopał.

On nie chce się już z tobą widzieć, głupia. Nie nastawiaj się na taki

ból serca.

Więc nie, nie poprosi go o to, by znów się zobaczyli. Nie

wpakuje go w takie głupoty. Powstrzyma swój język i postara się nie
wyciągać z ich wspólnej nocy. Była to tylko niesamowita noc - i
poranek - przypadkowego seksu i nadeszła pora na koniec.

Kiedy Jacob wszedł do salonu, upuścił swoją torbę na podłogę i

stanął w drzwiach. Znowu miał na nosie swoje okulary, więc nie była
pewna, ale zdawał się czuć niezręcznie, że jeszcze tu była.

- Myślę, że już pójdę - powiedziała, wstając.- Po tym treningu

przez miesiąc nie będę musiała chodzić na siłownię.

Uśmiechnął się lekko.
Powinna pójść, gdy się pakował. Podniosła swoją torebkę ze

stołu, na którym położyła ją noc wcześniej i przeszła obok niego ze
sztywnym kręgosłupem i bolącym sercem.

- Amanda?- powiedział.
Jej serce szarpnęło się, gdy zatrzymała się w połowie holu.

Proszę, zapytaj mnie o następny raz. Proszę.

- Dobrze było cię widzieć.
Jej nadzieje umarły.
- Tak.
Otworzyła drzwi, gdy dżip przejechał przy chodniku, wjechał

dwoma kołami na krawężnik i zatrzymał się przed przodem

background image

samochodu Amandy. Kierowca, Owen, zatrąbił.

Amanda pobiegła do swego samochodu. Czuła na sobie

spojrzenie Owena, gdy modliła się o niewidzialność i usiadła za
kierownicą. Blokował jej przejazd, więc siedziała tak, wpatrując się w
swoją deskę rozdzielczą, starając się nie gapić, gdy Jacob pewnie
siebie ruszył do dżipa Owena. Przez zamknięte okna ledwie słyszała
jego słowa.

- Powinienem do ciebie zadzwonić, że znalazłem swój

samochód - powiedział Jacob.- Wypadło mi to z głowy.

Owen powiedział coś, czego nie usłyszała. Przekręcając kluczyk,

ale nie uruchamiając silnika, opuściła lekko okno od strony kierowcy.

- Pojadę z tobą, skoro już tu jesteś - powiedział Jacob. Wrzucił

swoją torbę na otwarty bagażnik dżipa, otworzył drzwi i wsiadł do
pojazdu. Nawet nie spojrzał w jej stronę. To naprawdę był koniec ich
wspólnego czasu.

Amanda przyglądała się, jak dżip Owena się wycofuje. Jej serce

opadło do samego brzucha. Nie była pewna, czego spodziewała się
po Jacobie. Wiedziała, że nie był zainteresowany czymś znaczącym,
zresztą tak samo jako ona. Więc dlaczego to tak bardzo bolało, gdy
myślała o tym, że wszystko co miała, to tylko jedna noc? Dlaczego
była sparaliżowana bólem w swym sercu?

Zbierz się do kupy, Amando. To nie pierwszy raz, gdy nie dostałaś

tego faceta, którego pragnęłaś. I nie będzie ostatni.

Wzięła głęboki oddech i uruchomiła samochodów. Zanim

zdążyła wyjechać, tylne światła samochodu Owena pojaśniały i
otworzyły się drzwi od strony pasażera, a następnie Jacob biegł w jej
stronę. Jej serce pominęło uderzenie. Pewnie zapomniał jej o czymś
powiedzieć, ale mogła mieć tylko nadzieję.

Zatrzymał się przed jej drzwiami i postukał w szybę. Nacisnęła

przycisk i opuściła okno. Spojrzała na niego wyczekująco.

- Jak już wiesz, jestem naprawdę głupi - powiedział i zanim

zdążyła zaprotestować, pochylił się w otwartym oknie i pocałował ją.

Co? Co miał na myśli? Straciła bieg swych myśli, gdy pogłębił

pocałunek, a jej ciało rozpuściło się.

Jacob.

Oderwał od niej wargi i spojrzał jej w oczy. Przynajmniej

myślała, że patrzy jej w oczy. Znowu ukrywał się za tymi przeklętymi
okularami.

background image

- W następny weekend mam Julie - powiedział.- Pomyślałem,

że może chciałaby pójść do zoo. Co o tym myślisz?

- Um... - wypadł z samochodu, aby zapytać ją, czy Julie

chciałaby pójść do zoo? Nie było to dokładnie czego chciała, ale
uśmiechnęła się dla dobra Julie, ponieważ uwielbiała tą małą
dziewczynkę bardziej niż swoje życie i wiedziała, że Julie chętnie
spędzi dzień w zoo ze swoim tatą.- Spodoba jej się. Naprawdę lubi
zwierzęta i zawsze jest pełna pytań.

Uśmiechnął się.
- Na które nigdy nie jestem w stanie odpowiedzieć. Pójdziesz z

nami?

Powietrze uleciało z płuc Amandy.
- Um... nie chciałabym się wtrącać w twój wspólnie spędzony

czas z Julie.

- Nie, pomożesz mi. Jesteś w tych zwierzęcych sprawa, racja,

nauczycielko biologii?

- Jesteś pewien, że to czasem nie wymówka, by znowu się ze

mną zobaczyć?- zapytała.

- Naprawdę nie łapiesz aluzji, prawda?
Aluzji?

- Nie wiem co masz na myśli.
Oparł łokcie na ramie i delikatnie odgarnął jej włosy za ucho.
- To naprawdę głupie, że to robię, ale nie zniósłbym myśli, że

nie spędzę z tobą więcej czasu. Nawet jeśli wiem, że bycie osobno
jest najlepsze, ale nie obchodzi mnie to.

Uśmiechnęła się, jej pierś była gotowa by wybuchnąć z radości,

która kwitła w jej sercu.

- Nie sądzę, byś był głupi, Jacobie Silverton. Uważam, że

wyjście z tego dżipa i pocałowanie mnie, to najmądrzejsza rzecz jaką
zrobiłeś.

Uśmiechnął się.
- Więc pójdziesz z nami?
- Z przyjemnością. Zawsze dobrze się bawiłam z Julie w zoo.
- A ze mną?
Uśmiechnęła się.
- Myślę, że z tobą też nie jest gorzej.
- Nie musimy uprawiać seksu - powiedział.
- Uch, ale możemy. Jeżeli najdzie nas ochota - zamierzała od

background image

razu pracować nad swoją wytrzymałością. I na tyle po miesiącu
wolnym od ćwiczeń.

Roześmiał się i znowu ją pocałował.
- Muszę już iść.
Gd tym razem Amanda przyglądała się, jak dżip odjeżdża z

Jacobem Silvertonem w środku, to miała uśmiech na twarz i nadzieję
w sercu. Musiała się tylko upewnić, że jej siostra nigdy nie dowie się,
że widywała się z Jacobem, ponieważ to tylko skomplikuje sytuację.
Ten mężczyzna nie potrzebował kolejnego powodu dla swojej byłej
żony, by ta go nienawidziła.

background image

Rozdział 12

- Jesteś największym idiotą na świecie - Owen powiedział

Shade'owi, gdy wyjechali z jego podjazdu.- Nie wiem co pływa w tym
twoim wielkim łbie, ale to z pewnością nie jest mózg. Dlaczego
pieprzysz Amandę Lange?

Shade wzruszył ramionami. Był w zbyt dobrym humorze, aby

pozwolić słowom Owena, by go zmartwiły. Znów zobaczy się z
Amandą za mniej niż tydzień. Spędzi dzień ze swoimi dwoma
ulubionymi kobietami na świecie. Nic, co zostanie powiedziane nie
mogłoby pogorszyć mu nastroju. I zanim Owen nawet spróbował,
Shade zmienił temat.

- Adam wpadł do mnie dziś rano. Wyglądał jak gówno. Nie spał

przez całą nos. Jego ojciec jest w szpitalu.

- Dlaczego, do cholery, do nasz nie zadzwonił? Moglibyśmy być

z nim tam, aby go wspierać.

- Wiesz,że wstydzi się swojego ojca.
- Nie wiem który z was jest jest większym idiotą - powiedział

background image

Owen.

- On jest - zapewnił go Shade.
Owen roześmiał się.
- Naprawdę musicie przestać się na siebie rzucać. To stresuje

nas wszystkich.

- Dzisiaj rozmawialiśmy nieco o tym. Myślę, że sprawy między

nami wreszcie zaczną się układać - Shade wątpił, aby kiedykolwiek
byli tak blisko jak kiedyś, ale nie chciał już walczyć z Adamem. Shade
popracuje nad panowaniem nad swoim temperamentem. Znajdzie
sposób, aby bezmyślne zachowanie Adama nie wpływało tak na jego
życie. I już nie będzie stawiał Adama na pierwszym miejscu, zamiast
siebie; nauczenie Adama odpowiedzialności nie było jego działką.
Może Adam w końcu zrozumie, jak jego zachowanie oddziałuje na
innych, gdy Shade będzie spokojny, zamiast dodawać mu kolejne
problemy, z którymi musiał się konfrontować.

Cholera, nic z tego nie będzie proste, ale Owen miał rację:

wszyscy byli zestresowani stałą walką między Shade'e a Adamem.
Shade obiecał sobie, że nie wybuchnie, gdy następnym razem Adam
znowu zrobi coś samolubnego i bezmyślnego. Tkwili w nieskończonej
pętli niechęci i któryś z nich musiał cofnąć się o krok, by przerwać ten
cykl. Już nie będzie się kłócić z Adamem; nie mógł kontrolować
zachowania innego człowieka. Shade zastanawiał się, jak długo
będzie o tym pamiętać.

- Mam nadzieję, że wypocząłeś na dzisiejszą noc - powiedział

Owen.

- Zostało mi mnóstwo energii na koncert - ale ani uncji więcej.

Amanda była niesamowita. Wzięła wszystko, co chciał jej dać.
Większość jego kochanek powstrzymywało go, zanim był prawdziwie
zaspokojony, ponieważ je wykańczał.

- I na seks klub po koncercie. Nie zapominaj o tym.
Shade zmarszczył nos. Nie było mowy, aby był w nastroju, aby

tej nocy spiknąć się z jakąś nieznajomą. Nie po tym wspaniałym
czasie, jaki spędził z kimś, kto był dla niego ważny.

- Nie idę - powiedział Shade.- Nie jestem w nastroju.
- Co? Kurwa, żartujesz sobie ze mnie? Najpierw Gabe i Adam, a

teraz ty wyrzekasz się idealnych cipek? Co z wami jest nie tak?

- Nie wiem co z nimi, ale mój fiut potrzebuje kilka dni

odpoczynku.

background image

- Od kiedy?
- Odpuść, Owen. Nie idę.
- Przynajmniej został mi Kellen - mruknął Owen.
- Będziecie się lepiej bawić beze mnie. Wiesz, że jestem

największym magnesem na cipki w zespole. Mógłbyś przelecieć jakiś
półśrodek, jeżeli zgarnąłbym wszystkie laseczki - Shade'owi jakimś
cudem udało się nie roześmiać, gdy drażnił się z Owenem.

Owen walnął go w ramię i wjechał oponą po stronie pasażera

na krawężnik. Wrócił na drogę, nie trafiając na szczęście w żadnego
przechodnia.

- Bzdura, Silverton. To ja jestem największym magnesem na

cipki w zespole.

- Taa - Shade zachichotał.- Jeżeli lubi się kocice.
- Ja lubię kocice - Owen uśmiechnął się podstępnie.- Nie boją

się naostrzyć swoich pazurków, aby wbić je w moje plecy.

- Dla każdego coś, co się lubi - powiedział. Przykładowo

Shade'a nienaturalnie ciągnęło do inteligentnych lasek. Cóż, w
szczególności do jednej. Cieszył się, że zrobił coś złego, sprzeciwił się
rozsądnym słowom każdego i poprosił Amandę o kolejne spotkanie.
Teraz miał czego wypatrywać przez resztę tygodnia.

- Ten twój uśmieszek miałem-mnóstwo-seksu jest durny -

powiedział Owen, przewracając oczami ku niebu.

- Jesteś zazdrosny - i miał ku temu powód. Shade będzie

musiał zaimprowizować tą sprawę z Amandą, jeden dzień - jedna noc
- w tym samym czasie, ale po raz pierwszy od wieków miał nadzieję,
że będzie w stanie być w związku.

Zakładając, że ta kobieta pragnęła go tak bardzo, jak on jej.
- Jezu, przestań się tak uśmiechać - powiedział Owen.-

Zaczynasz mnie martwić.

Shade pewnie powinien się martwić, jak jego decyzja wpłynie

na Amandę i skomplikuje jego życie, ale był zbyt szczęśliwy, by go to
obchodziło.

- Zamknij się i prowadź, Owen. Mamy koncert, na który musimy

dotrzeć.

Cała reszta później się poukłada. Nie musiał być geniuszem, by

to zrozumieć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Olivia Cunning One Night with Sole Regret 05 Tie me
Olivia Cunning One Night with Sole Regret 02 Tempt me Pl
Olivia Cunning One Night with Sole Regret 04 Touch me
Olivia Cunning – One Night with Sole Regret 07 – Tease me 1 2
One Night with Sole Regret 03 Take Me
1 One Night with Sole Regret 01 Try me
One Night with Sole Regret 01 Try Me
One Night with Sole Regret 02 Tempt Me
Cunning Olivia One Night with Sole Regret 0 5 Share me
One Night with Sole Regret 6 Tell Me
One Night with Sole Regret 1 Try Me
One Night with Sole Regret 4 Touch Me
One Night with Sole Regret 5 Tie Me
One Night with Sole Regret 3 Take Me
One Night with Sole Regret 2 Tempt Me
Lawrence Kim W rajskim zakątku One Night With The Consequences 03
US5 one night with you
One Night 4 One Night With Her Boss Noelle Adams

więcej podobnych podstron