0647 Maya Blake Ucieczka od przeszłości

background image
background image
background image

MayaBlake

Ucieczkaodprzeszłości

Tłu​ma​cze​nie:
EwaPa​we​łek

<

background image

ROZDZIAŁPIERWSZY

–Nojuż,nieocią​gajsię!Ru​szaj!Dla​cze​gotojaza​wszemu​szęod​wa​laćcałąro​bo​tę?

Sa​kisPan​te​li​desopu​ściłwio​słananie​znacz​nieroz​ko​ły​sa​nąwia​tremwodę.Uwiel​białtendreszczra​do​-
sne​gopod​nie​ce​niaiad​re​na​li​nę,któ​rato​wa​rzy​szy​łamuza​wszepod​czasupra​wia​niaspor​tu.Uśmiech​nął
sięwod​po​wie​dzinapeł​nąiry​ta​cjiuwa​gębra​ta.

–Prze​stańna​rze​kać,sta​rusz​ku.Toniemojawina,żełu​piecięwko​ściach.–Takna​praw​dęAribyłod
nie​gostar​szyza​le​d​wieodwaipółroku,aleniecier​piał,gdyktośmuwy​po​mi​nałwiek,zcze​goSa​kis
skwa​pli​wieko​rzy​stał,gdychciałsięznimtro​chępo​draż​nić.–Niede​ner​wujsię.Na​stęp​nymra​zempły​-
wajzTheo.Onzpew​no​ściąniebę​dziesięocią​gał.

–Jużtowi​dzę.Theoza​miastwio​sło​wać,prę​żył​bymu​sku​ły,pró​bu​jącim​po​no​waćswo​imprzy​ja​ciół​kom
pa​trzą​cymnanie​gozbrze​gu–skwi​to​wałcierp​koAri.–Wciążniero​zu​miem,ja​kimcu​dempięćrazyzdo​-
byłpu​charwmi​strzo​stwachświa​ta.

Sa​kismia​ro​wopo​ru​szałwio​sła​mi,zsa​tys​fak​cjąspo​strze​ga​jąc,żeniestra​ciłfor​mypo​mi​mokil​ku​mie​-
sięcz​nejprze​rwywulu​bio​nymspo​rcie.My​ślącomłod​szymbra​cie,niemógłsiępo​wstrzy​maćoduśmie​-
chu.

–Tak,wła​snynie​ska​zi​tel​nywi​ze​ru​nekiko​bie​ty,oto,codlanie​gonaj​waż​niej​sze–od​parłpo​god​nie.Wio​-
sło​wałwdo​sko​na​łejsyn​chro​ni​za​cjizbra​tem.Ichru​chybyłypłyn​ne,ryt​micz​ne,gdypo​ko​ny​wa​lipo​ło​wę
tra​syje​zio​rana​le​żą​ce​godoeks​klu​zyw​ne​goklu​buwio​ślar​skie​go,kil​kamilzaLon​dy​nem.

Sa​kisuśmie​chałsięsze​ro​ko,czu​jąc,żespły​wananie​goko​ją​cyspo​kój.Mi​nę​łospo​rocza​su,od​kądbyłtu
ostat​nimra​zem,wdo​dat​kuwto​wa​rzy​stwiestar​sze​gobra​ta.Za​rzą​dza​nietrze​mafi​lia​miprzed​się​bior​stwa
Pan​te​li​desIncspra​wia​ło,żeniemie​lidlasie​biezbytdużocza​su.Praw​dzi​wymcu​dembyło,gdyuda​wa​ło
imsięzgraćter​mi​narztak,bywszy​scytrzejmo​glisięspo​tkaćwtymsa​mymcza​sie.Dłu​gopla​no​wa​li
wspól​nąwy​pra​wędoklu​buże​glar​skie​go,aleTheowostat​niejchwi​liod​wo​łałswójudział.Pry​wat​nym
je​temle​ciałdoRio,byza​że​gnaćkry​zysnaświa​to​wymryn​ku.Przy​naj​mniejtaktwier​dził.Sa​kisniezdzi​-
wił​bysię,gdy​bysięoka​za​ło,żepraw​dajestzu​peł​nieinna.Jegobrat,play​boy,byłwsta​nieprze​le​ciećty​-
sią​cemil,byspę​dzićjed​nągo​dzi​nęwto​wa​rzy​stwiepięk​nejko​bie​ty.

–Je​ślisiędo​wiem,żewy​sta​wiłnasdowia​tru,jużjamupo​ka​żę!Skon​fi​sku​jęsa​mo​lotnaconaj​mniej
mie​siąc.

–Po​wo​dze​nia–prych​nąłAri.–We​długmniena​ra​ziszsięnaszyb​kąśmierć,je​ślispró​bu​jeszsta​nąćna
dro​dzeTheo.Samwiesz,żemafio​łanapunk​cieko​biet.Asko​romowaoko​bie​tach.Tatwo​jawresz​cie
zdo​ła​łaode​rwaćwzrokodta​ble​taipa​trzypro​stona…

–Wy​ja​śnij​myso​biejed​nąrzecz.Onaniejestmojąko​bie​tą–za​pro​te​sto​wałostro,spo​glą​da​jącnabrzeg.

Brian​naMo​ney​pen​ny,jegoasy​stent​ka,sta​łaprzyli​mu​zy​nie,pa​trzącwprostnanie​go.Miałwra​że​nie,że
ce​lo​wością​gagowzro​kiem.Od​kądjąza​trud​nił,mi​nę​łoosiem​na​ściemie​się​cyiniezda​rzy​łosię,by
wtymcza​siezdra​dzi​łasięzja​ki​mi​kol​wiekemo​cja​mi.Nie​za​leż​nieodoko​licz​no​ścipro​fe​sjo​nal​na,su​-
mien​na,sku​tecz​naizim​najaklód.Tymra​zemjed​nakcośbyłonietak…

background image

–Niemów,żenieule​głatwo​je​muuro​ko​wi–drą​żyłAri.

Sa​kiszmarsz​czyłbrwi,napróż​nosta​ra​jącsięza​pa​no​waćnadsła​bo​ścią,doktó​rejzanicwświe​cienie
chciałsięprzy​znać,aktó​raogar​nia​łagoza​wsze,ile​kroćmy​ślałoswo​jejasy​stent​ce.Kie​dyś,jakomło​dy
chło​pak,do​stałna​ucz​kę,żele​piejtrzy​maćro​man​tycz​nepo​ry​wynawo​dzy.Ulo​ko​wa​nenie​wła​ści​wie
uczu​ciamo​głypo​zo​sta​wićnadu​szynie​za​bliź​nio​nąranęiprzy​po​mi​naćostra​co​nychzłu​dze​niach.Na​uczył
siętego,pa​trzącnamat​kę,któ​rani​g​dyniewró​ci​ładorów​no​wa​gipotym,jakoj​cieczła​małjejser​ce.
Prze​lot​nemi​łost​ki,pro​szębar​dzo,ależad​nychtrwa​łychzwiąz​ków.Na​to​miastro​manswpra​cybyłnaj​-
gor​sząrze​czą,najakąmógł​byso​biepo​zwo​lić.Jużrazpo​peł​niłtenbłądinieza​mie​rzałpo​wtó​rzyćgoni​g​-
dywię​cej.

–Och,za​mknijsię,Ari.

–Jasiępopro​stumar​twię.Tadziew​czy​nawy​glą​datak,jak​byza​mie​rza​łaza​razwsko​czyćdowody.Chy​-
baniemożesięcie​biedo​cze​kać.Pro​szę,po​wiedz,żeza​cho​wa​łeśzdro​wyroz​są​dekinieprze​spa​łeśsię
znią.Pa​mię​tasz,ja​kiemia​łeśkło​po​typrzezGi​sel​le?

–Mógł​byśsięwresz​cieod​cze​pić?Totwo​jenie​zdro​weza​in​te​re​so​wa​niemoimży​ciemsek​su​al​nymza​czy​-
namniemar​twić.

Po​now​niespoj​rzałnaMo​ney​pen​ny,któ​raprze​stę​po​wa​łaner​wo​woznoginanogę.Tknię​tyzłymprze​czu​-
ciemza​pra​gnąłjaknaj​szyb​ciejpod​pły​nąćdobrze​gu.

–Czy​linicniemamię​dzywami?–na​ci​skałAri.

Ja​kaśdziw​nanutawgło​siebra​tado​pro​wa​dzi​łagodosza​łu.

–Trzy​majsięodniejzda​le​ka.Tonaj​lep​szaasy​stent​ka,jakądotejporymia​łem,inierę​częzasie​bie,je​-
ślispró​bu​jeszjąpod​ku​pić.

–Wy​lu​zuj,bra​cisz​ku.Niczłe​goniemia​łemnamy​śli–za​pro​te​sto​wałnie​coroz​ba​wio​ny.–Bro​niszjejjak
ja​kiśbłęd​nyry​cerz.Cośmisięwy​da​je,żejed​nakzro​bi​łeśto,cze​goniepo​wi​nie​neś.

Iry​ta​cjaSa​ki​saro​słazkaż​dąse​kun​dą.Kie​dyAriwresz​ciedamuspo​kójizmie​nite​mat?!

–Po​słu​chaj,to,żedo​ce​niamjąjakopra​cow​ni​ka,niezna​czy,żepo​sze​dłemzniądołóż​ka.Możepo​roz​ma​-
wia​myotwo

–Pan​naMo​ney​pen​nyjestprzedewszyst​kimdo​sko​na​łymfa​chow​cem.Świet​niedbaomojein​te​re​sy,praw​-
dzi​wyrot​twe​iler.Żad​nazpo​przed​nichasy​sten​teksiędoniejnieumy​wa​ła.Jestbar​dzokom​pe​tent​na,ato
jestnaj​waż​niej​sze.

–Nojużdo​brze,nierzu​cajsiętak.

Sa​kispo​szu​kałwzro​kiemBrian​ny.Tymra​zemniecze​ka​łaprzysa​mo​cho​dzie,tyl​kosta​łanapo​mo​ście,za​-
sła​nia​jącsięra​mio​na​miprzedzim​nymwia​trem.Byławy​star​cza​ją​cobli​sko,bymógłdo​strzecwy​razjej
twa​rzy.Niemiałwąt​pli​wo​ści,żejestbar​dzozde​ner​wo​wa​naiporazko​lej​nywjegogło​wieroz​ległsię
ostrze​gaw​czydzwo​nek.Po​nad​totrzy​ma​ławdło​niachręcz​nik,aprze​cieżwie​dzia​ła,żeza​wszeprzedpo​-
wro​temdobiu​rako​rzy​stałzprysz​ni​cawklu​bie.Co​kol​wieksięsta​ło,wy​ma​ga​łona​tych​mia​sto​wejin​ter​-

background image

wen​cji,sko​roocze​ki​wa​ła,żeodrazuwsią​dziedosa​mo​cho​du.

–Cośjestnietak–oznaj​mił.–Mu​szęwra​cać.

–Wy​czy​ta​łeśtozru​chujejwarg,czyteżje​ste​ściezesobątakbli​sko,żepo​tra​fi​cieczy​taćso​biewmy​-
ślach?

–Mó​więse​rio,Ari.Wra​ca​mynabrzeg.Na​tych​miast.

Gdytyl​koza​cu​mo​wa​li,Sa​kisru​szyłprzedsie​bieszyb​kimmar​szem.

–Niemartwsięomnie–za​wo​łałzanimAri.–Samso​biepo​ra​dzęzesprzę​tem.Idrin​ka​mi,któ​rezo​sta​ły
dlanasza​mó​wio​ne.

Sa​kisnieza​re​ago​wał,niemiałte​razanicza​su,aniocho​tynaprze​ko​ma​rza​niesięzbra​tem.

–Cosięsta​ło?–spy​tałostro,awi​dząc,żedziew​czy​nasięwaha,po​na​glił:–Niechtopanizsie​bie
wresz​ciewy​rzu​ci.

Wziąłodniejręcz​nikiowi​nąłwo​kółkar​ku.

–Pa​niePan​te​li​des,mamypro​blem.

–Do​my​śli​łemsięjuż–rzu​ciłznie​cier​pli​wio​ny.–Jakipro​blem?

–Je​denzna​szychtan​kow​ców,Pan​te​li​desSzó​sty,osiadłnamie​liź​nieprzyPo​in​teNo​ire.

Sa​kis,po​czułlo​do​wa​tydreszcz,mimożestałwpeł​nymsłoń​cu.Zmu​siłsię,byprze​łknąćśli​nę,nimpod​jął
te​mat.

–Kie​dytosięsta​ło?

–Do​sta​łamwia​do​mośćpięćmi​nuttemu.

–Wia​do​mocoświę​cej?

–Tak.Za​gi​nąłka​pi​tanidwóchczłon​kówza​ło​gi.Jestjesz​czecoś…

–Niechpanimówi!

–Tan​ko​wiecwpadłnaska​ły.Ropanaf​to​wawy​cie​kadopo​łu​dnio​we​goAtlan​ty​ku,mniejwię​cejsześć​-
dzie​siątba​ry​łeknami​nu​tę.

Brian​namia​łanadłu​gopa​mię​taćto,codzia​łosiępo​tem.Sa​kisPan​te​li​despo​zor​niewy​da​wałsiętymsa​-
mymnie​wzru​szo​nym,twar​dympo​ten​ta​tem,któ​re​goniciniktniejestwsta​niewy​pro​wa​dzićzrów​no​wa​gi,
aledo​my​śla​łasię,żezłewia​do​mo​ścimu​sia​łynimwstrzą​snąć.Wi​dzia​ła,jakzbie​la​łymukost​ki,gdyza​ci​-
skałdło​nienaręcz​ni​ku.

Po​nadjegora​mie​niemdo​strze​głaArie​go,któ​rycu​mo​wałłód​kę.Ichspoj​rze​niaskrzy​żo​wa​łysięnajed​ną

background image

chwi​lęinaj​wy​raź​niejmu​siałsięzo​rien​to​wać,żespra​wajestpo​waż​na,bozo​sta​wiłwszyst​koiru​szył
wichstro​nę.Byłrów​nieprzy​stoj​nyipo​cią​ga​ją​cyjakjegomłod​szybrat,Brian​namu​sia​łatoprzy​znać,
mimożenacodzieństa​ra​łasięigno​ro​waćmę​skiuroksze​fa.

–Czywia​do​mocośoprzy​czy​nachwy​pad​ku?–spy​tałSa​kis.

Po​krę​ci​łagło​wą.

–Nara​zienie.Niemamykon​tak​tuzpo​zo​sta​ły​miczłon​ka​miza​ło​gi.Roz​ma​wia​łamzprzed​sta​wi​cie​la​mi
stra​żyprzy​brzeż​nej.Będąnasnabie​żą​coin​for​mo​wać.–Zro​bi​łakrokwstro​nęsa​mo​cho​du.–Do​my​ślam
się,żebę​dziepanchciałodrazuudaćsięnamiej​sceka​ta​stro​fy.Wy​sła​łamjużwia​do​mośćza​ło​dzesa​mo​-
lo​tu.Sąwgo​to​wo​ści.

Sa​kiskiw​nąłgło​wą,porazko​lej​nynieża​łu​jąc,żeza​trud​niłMo​ney​pen​ny.Za​wszetraf​nieod​ga​dy​wa​łanie​-
wy​po​wie​dzia​nejesz​czepo​le​ce​nia.

–Idzie​my.–Zdą​żyłzro​bićkrok,gdypo​czułnara​mie​niusil​nyuścisk.

–Cosięsta​ło?–usły​szałgłosstar​sze​gobra​ta.

–Szóst​karoz​bi​łasięprzyPo​in​teNo​ire–od​parł,re​fe​ru​jąckrót​koto,cousły​szałodBrian​ny.

–Jedź.Jazo​sta​nęnamiej​scuibędęstądmo​ni​to​ro​wałsy​tu​ację.

Sa​kiskrót​kimuści​skiemdło​nipo​że​gnałsięzArimipo​now​niezwró​ciłsiędoasy​stent​ki:

–Mu​szęsięskon​tak​to​waćzpre​zy​den​temKon​ga.

–Oczy​wi​ście.–Brian​naprzyj​mo​wa​łakaż​deza​da​niezesto​ic​kimspo​ko​jem.–Po​wi​niensiępanprze​brać.
Przy​nio​sęsu​cheubra​nie.

Kie​dywy​cią​ga​łazba​gaż​ni​kapo​kro​wiec,usły​sza​ładźwiękroz​su​wa​ne​goko​stiu​muspor​to​we​go.Nieod​-
wró​ci​łasię,choćbyłapew​na,żejejszefniepo​czuł​bysięskrę​po​wa​ny,na​wetgdy​bywle​pi​ławnie​gona​-
tar​czy​wespoj​rze​nie.Byławgo​to​wo​ściprzezdwa​dzie​ściaczte​rygo​dzi​nynadobę,sie​demdniwty​go​-
dniu,spę​dza​łaznimwię​cejcza​suniżkto​kol​wiekinnyiwie​dzia​ła,żedlaSa​ki​saPan​te​li​de​sajesttyl​ko
spraw​niedzia​ła​ją​cym,asek​su​al​nymau​to​ma​tem.

Naj​pierwpo​da​łamunie​bie​skąko​szu​lę,ana​stęp​nieciem​no​gra​fi​to​wygar​ni​turodAr​ma​nie​go.Nako​niec
wy​ję​łazba​gaż​ni​kaskó​rza​nebutyiskar​pet​ki,poczymod​wró​ci​łasięple​ca​mi,pa​trzącnalśnią​cąwsłoń​cu
ta​flęje​zio​ra.Niechcia​łapa​trzećnasze​ro​kie,sil​nera​mio​naSa​ki​sa,do​sko​na​lewy​ćwi​czo​ne,umię​śnio​ne
cia​ło,je​dwa​bi​stewło​synapier​si,cią​gną​cesiępa​smemwdółdotwar​de​gojakstalbrzu​cha.Mo​głapra​-
co​waćjakro​bot,aleprze​cieżda​lejbyłako​bie​tą.

Mę​czą​cąci​szęprze​rwałdzwo​nekte​le​fo​nu.

–Pan​te​li​desShip​ping–rzu​ci​łama​chi​nal​nie,wsia​da​jącdoli​mu​zy​ny.Pochwi​limiej​sceobokza​jąłSa​kis,
da​jącznakkie​row​cy,byru​szał.–Przy​kromi,alenara​zieniemogęudzie​lićżad​nychin​for​ma​cji.Na​praw​-
dęniemogę.Pan​te​li​desShip​pingzago​dzi​nęwydaofi​cjal​neoświad​cze​nie.Tak,bę​dziedo​stęp​nenana​-
szejstro​nie.Je​ślibę​dziemiałpanjesz​czeja​kieśpy​ta​nie,pro​szęsiękon​tak​to​waćzbiu​rempra​so​wym.

background image

–Ta​blo​idyczyma​in​stre​amo​weme​dia?–spy​tałSa​kis,gdyza​koń​czy​łaroz​mo​wę.

–Pra​sa.Chcie​lizwe​ry​fi​ko​waćto,cousły​sze​li.–Nietra​cąccza​su,otwo​rzy​łalap​top,bynabie​żą​co
spraw​dzaćskrzyn​kęmej​lo​wą.Cochwi​laspły​wa​łyko​lej​nein​for​ma​cjeodsłużbprzy​brzeż​nych.

Pochwi​liznówza​dzwo​niłte​le​fon.Brian​na,wi​dzącnawy​świe​tla​czunu​merpo​pu​lar​nejbul​wa​rów​ki,nie
ode​bra​ła.Byłypil​niej​szespra​wydoza​ła​twie​nia.Przezko​lej​nedzie​sięćmi​nutpró​bo​wa​łasięskon​tak​to​-
waćzse​kre​ta​ria​tempre​zy​den​ta.Wresz​cieuzy​ska​łapo​łą​cze​nieiprze​ka​za​łate​le​fonSa​ki​so​wi.Zprzy​jem​-
no​ściąsłu​cha​łajegoni​skie​go,moc​ne​gogło​suświad​czą​ce​goospo​ko​juipew​no​ścisie​bie.Takmógłmó​-
wićtyl​koczło​wieksuk​ce​su.

–Pa​niepre​zy​den​ciepro​szępo​zwo​lić,żewy​ra​żęgłę​bo​kiżaliza​nie​po​ko​je​niezpo​wo​dutego,cosięsta​ło.
Oczy​wi​ście,mojeprzed​się​bior​stwopo​nie​siepeł​nąod​po​wie​dzial​nośćzawy​pa​dekido​ło​żywszel​kich
sta​rań,byna​pra​wićskut​kieko​lo​gicz​nejieko​no​micz​nejka​ta​stro​fy.Tak,moieks​per​cijużsąwdro​dze…
Oczy​wi​ście,zga​dzamsię.Tak,będęnamiej​scuzadwa​na​ściego​dzin.Dzię​ku​ję.

Le​d​wiezdą​żyłsięroz​łą​czyć,po​now​nieroz​ległsiędzwo​nek.

–Ży​czypanso​bie,że​bymtojaode​bra​ła?

–Nie.Tojaje​stemsze​femfir​myiod​po​wie​dzial​nośćspo​czy​wanamnie.Naj​pierwmusibyćgo​rzej,żeby
po​tembyłole​piej.Ro​zu​miepani,pan​noMo​ney​pen​ny?

Brian​nazmu​si​łasię,bynor​mal​nieod​dy​chać,gdyna​glezcałąmocąpo​wró​ci​łowspo​mnie​niesprzed
dwóchlat,gdy,zmę​czo​napła​czem,zło​ży​łapew​nąuro​czy​stąprzy​się​gę.Odtam​tejchwi​limia​łobyćtyl​ko
le​piej.„Ni​g​dywię​cejnadnie”.Tobyłojejkre​doży​cio​we.

–Tak,ro​zu​miem,pro​szępana–od​par​łaspo​koj​nie.

–Pan​te​li​des,słu​cham–rzu​ciłkrót​ko,od​bie​ra​jącte​le​fon.–PaniLo​well.Nie,przy​kromi,wciążniemam
żad​nychwie​ści–tłu​ma​czyłzewspół​czu​ciemżo​nieza​gi​nio​ne​goka​pi​ta​na.–Pro​szębyćdo​brejmy​śli.
Oso​bi​ścieza​dzwo​niędopani,jaktyl​kosięcze​gośdo​wiem.

Roz​łą​czyłsięipo​now​niezwró​ciłdoBrian​ny:

–Przy​szłain​for​ma​cja,ileekippra​cu​jenamiej​scu?

–Dwie,nadwu​na​sto​go​dzin​nejzmia​nie.

–Niechpanizgło​siza​po​trze​bo​wa​nienatrzy.Niechcę,żebyco​kol​wiekprze​oczy​li.Imająszu​kać,do​pó​ki
nieznaj​dączłon​kówza​ło​gi,czytoja​sne?

–Oczy​wi​ście.

Brian​naomałosięniepo​tknę​ła,gdywcho​dzącdosa​mo​lo​tu,po​czu​łanaple​cachrękęSa​ki​sa.Jesz​czeni​g​-
dyjejniedo​tknął,nieli​czącsłuż​bo​we​gouści​skurękiprzypierw​szymspo​tka​niu.Oczy​wi​ścieniebyło
wtymnicszcze​gól​ne​go,zwy​kły,uprzej​mygest,amimotozro​biłnaniejwra​że​nie.Zer​k​nę​łanaSa​ki​sa.
Miałścią​gnię​tebrwi,jakza​wsze,gdyin​ten​syw​nieoczymśroz​my​ślał.Po​pro​wa​dziłjąnamiej​sceido​-
pie​rowte​dyopu​ściłdłoń.Gdyusiadłobokniej,pierw​sze,cozro​bił,toza​dzwo​niłdoThea,bygopo​in​-

background image

for​mo​waćonie​spo​dzie​wa​nychkło​po​tach.Brian​natym​cza​semotwo​rzy​łalap​topipra​co​wa​ławmil​cze​niu.
Nieode​rwa​ławzro​kuodekra​nu,gdysa​mo​lotko​ło​wałnapa​sie,do​pie​rogdywzbiłsięwpo​wie​trze,za​-
mknę​łaoczy,po​zwa​la​jącso​bienakrót​kiod​po​czy​nek.Naj​bliż​szego​dzi​ny,amożena​wetidnibę​dziemu​-
sia​łaspę​dzićwto​wa​rzy​stwieswo​je​gosze​fa,któ​rywy​ma​gałab​so​lut​nejkon​cen​tra​cjiipro​fe​sjo​na​li​zmu.
Całeszczę​ście,żeSa​kisPan​te​li​dessamrów​nieżbyłstu​pro​cen​to​wopro​fe​sjo​nal​ny.Ni​g​dyniepo​zwo​lił
so​bienaanijed​nosło​woczygest,któ​rewy​kra​cza​ły​bypozare​la​cjesłuż​bo​we,idla​te​gotakce​ni​łaso​bie
tępra​cę.Tegowła​śnieocze​ki​wa​ła.

Do​sta​łaodży​ciabo​le​snąlek​cję,zktó​rejskut​ka​miwciążmu​sia​łasięzma​gać.Wie​dzia​ła,żeni​g​dyniewy​-
rzu​cizpa​mię​citego,cosięsta​ło,agdy​byja​kimścu​demtaksięsta​ło,ta​tu​ażnara​mie​niuzpew​no​ściąjej
przy​po​mni.Iotocho​dzi​ło.Niemożeza​po​mnieć,żebyznówniepo​peł​nićbłę​du.

Sa​kisodło​żyłte​le​foniupiłłykwody.Odkie​dywszedłnapo​kład,niemiałna​wetcza​su,bycośprze​ką​sić.
Na​prze​ciw​kosie​dzia​łaBrian​nazewzro​kiemutkwio​nymwekra​nielap​to​pa,ude​rza​jącryt​micz​niewprzy​-
ci​skikla​wia​tu​ry.Onarów​nieżnicjesz​czenieja​dła,ami​nę​łyjużczte​rygo​dzi​nylotu.Przezchwi​lęprzy​-
glą​dałjejsięwmil​cze​niu.Jakzwy​kletwarzniewy​ra​ża​łażad​nychemo​cji,czo​łopo​zo​sta​łogład​kie,bez
choć​byjed​nejzmarszcz​kiświad​czą​cejogłę​bo​kimsku​pie​niuczyzmar​twie​niu.Gę​stewło​sy,zwią​za​ne
wgład​ki,skrom​nykok,wy​glą​da​łytaksamonie​na​gan​nieischlud​niejakoszó​stejrano,gdyprzy​szłado
pra​cy.Na​wetje​denko​smykniewy​do​stałsięzcia​sne​gowę​zła.Jejstrójrów​nieżbyłbezza​rzu​tu.Czar​na
mar​ko​wagar​son​kaibia​łako​szu​lado​da​wa​łyjejmożenie​po​trzeb​niesu​ro​wejpo​wa​gi,alepa​so​wa​łyide​al​-
nie.Kla​sycz​ne,de​li​kat​neper​ło​wekol​czy​kiład​nieroz​świe​tla​łytwarz.

Sa​kisprze​su​nąłwzroknaszy​ję,li​niępier​si,brzuchinogi.Mo​ney​pen​nybyłaszczu​pła,możena​wetzbyt
szczu​pła.Takade​li​kat​na,apo​tra​fi​łaso​biepo​ra​dzićzkaż​dym,na​wetnaj​trud​niej​szymza​da​niem.Jesz​cze
ni​g​dyniezda​rzy​łosię,żebysięspóź​ni​ładopra​cyalbożebywzię​łazwol​nie​nie.Zda​wałso​biespra​wę,że
co​razwię​cejcza​suspę​dza​ławfir​mieniżwewła​snymdomu,gdzie​kol​wiekonbył,amimotoni​g​dynie
usły​szałsło​waskar​gi,żezbytwie​lespo​czy​wanajejbar​kach.Byłna​praw​dęwdzięcz​nylo​so​wi,żepo​sta​-
wiłjąnajegodro​dze.Po​przed​niaasy​stent​kaGi​sel​lebu​dzi​ławnimje​dy​nienie​mi​łewspo​mnie​nia.Nie
przy​pusz​czał,żeznaj​dzieko​goś,ktospeł​niwszyst​kieocze​ki​wa​nia,aleCVBrian​nyna​praw​dęzro​bi​łona
nimwra​że​nie.Za​sta​na​wiałsięna​wet,dla​cze​gooso​baztakwy​so​ki​mikwa​li​fi​ka​cja​michcepra​co​waćjako
asy​stent​ka,za​miastszu​kaćja​kie​gośkie​row​ni​cze​gosta​no​wi​ska.Za​py​tałotoido​stałkrót​kąod​po​wiedź:

–Jestpannaj​lep​szywtym,copanrobi,ajachcępra​co​waćdlanaj​lep​szych.

Oczy​wi​ścieniebył​bymęż​czy​zną,gdy​bynieza​uwa​żył,żejestatrak​cyj​nąko​bie​tą,aleaku​rattoniemia​ło
żad​ne​gozna​cze​nia,gdyprzyj​mo​wałjądopra​cy.Po​trze​bo​wałby​strej,od​po​wie​dzial​nejisu​mien​nejasy​-
stent​ki,aBrian​naMo​ney​pen​nyide​al​niespraw​dzi​łasięwtejroli.

Tak​su​jącwzro​kiemsmu​kłełyd​ki,za​uwa​żyłma​leń​kita​tu​ażnawe​wnętrz​nejstro​niele​wejkost​ki.Ry​su​nek
fe​nik​sa,wy​peł​nio​nyczar​nyminie​bie​skimtu​szemwy​róż​niałsięnatleja​snejskó​ry.Takaeks​tra​wa​gan​cja
zu​peł​nienieko​re​spon​do​wa​łazty​pemoso​bo​wo​ścijegoasy​stent​ki,to​teżprzezchwi​lęmy​ślał,żemożemu
sięprzy​wi​dzia​ło.Po​waż​na,su​ro​waMo​ney​pen​nywskrom​nychgar​son​kachita​tu​aż?Zer​k​nąłrazjesz​cze.
Oczy​wi​ście,byłnaswo​immiej​scu.

Brian​naja​kimśszó​stymzmy​słemmu​sia​ławy​czuć,żeszefsięjejprzy​glą​da,boode​rwa​ładło​nieodkla​-
wia​tu​ryipod​nio​słagło​wę.

–Bę​dzie​mylą​do​waćdo​pie​rozatrzygo​dzi​ny–po​wie​działSa​kisobo​jęt​nymto​nem.–Zrób​myso​bieprze​-

background image

rwęizjedz​mycoś.Cze​kanasjesz​czedużopra​cy.

Mi​mo​wol​niejegowzrokznówspo​cząłnale​wejko​st​ce.Brian​nana​tych​miastskrzy​żo​wa​łanogi,chcąc
ukryćta​tu​ażprzedna​tręt​nymspoj​rze​niem.

–Niechpo​da​dząlunchzadzie​sięćmi​nut.–Sa​kispod​niósłsięzmiej​sca,prze​rzu​ca​jącma​ry​nar​kęprzez
opar​ciefo​te​la.–Idęwziąćprysz​nic.

Pro​fe​sjo​nal​na,pra​co​wi​taisku​tecz​na,takza​wszemy​ślałoswo​jejasy​stent​ce,takpre​zen​to​wałjejwa​lo​ry
Arie​mu.Porazpierw​szyzdałso​biespra​wę,żewgrun​cierze​czynie​wie​leoniejwie​dział.Od​kądosiem​-
na​ściemie​się​cytemuza​czę​ładlanie​gopra​co​wać,ni​g​dynieza​dałso​bietru​du,bydo​wie​dziećsięcze​goś
ojejży​ciupry​wat​nym.Dziw​ne,aleta​tu​ażnako​st​ceprzy​po​mniałmu,żeBrian​nawpraw​dziejestpro​fe​-
sjo​nal​na,aleniejestma​szy​ną.

�jejasy​stent​ce?

–Janiemamasy​stent​ki,tyl​koasy​sten​ta.Tomęż​czy​znaimogęcięza​pew​nić,żeniejesttakin​te​re​su​ją​cy
jakpan​naMo​ney​pen​ny.

background image

ROZDZIAŁDRUGI

–Kie​dytyl​kowy​lą​du​je​my,je​dzie​myspo​tkaćsięzestra​żą–po​wie​działSa​kis,koń​cząclunch.

Brian​napo​krę​ci​łagło​wą,od​kła​da​jącwi​de​lecnata​lerz.

–Naj​pierwmi​ni​sterśro​do​wi​ska.Pró​bo​wa​łamprze​ło​żyćspo​tka​nie,alena​le​gał.Chcesięwy​ka​zać,
wkoń​cuwtymrokusąwy​bo​ry.Cze​kanasjesz​czekon​fe​ren​cja.

Sa​kisprych​nąłznie​cier​pli​wio​ny.Brian​naniemu​sia​łapy​taćdla​cze​go,do​sko​na​lewie​dzia​ła,jakisto​su​nek
majejszefdowszel​kichwy​stą​pieńpu​blicz​nychiza​in​te​re​so​wa​niame​diów.Czy​ta​ławin​te​re​cieoskan​da​-
lu,jakiprzedlatyza​fun​do​wałswo​jejro​dzi​nieoj​ciecSa​ki​sa.Pra​saniepo​zo​sta​wi​ławów​czassu​chejnit​ki
naPan​te​li​de​sach.

–He​li​kop​terbę​dziecze​kałwpo​go​to​wiu,żebyza​braćpananamiej​sce,gdyjużbę​dziepospo​tka​niu–do​-
da​ła.

–Do​pil​nuj,żebywszyst​koprze​bie​ga​łozgod​niezpla​nem.Oczy​wi​ście,je​stemświa​do​my,żenieunik​nie​-
myroz​gło​su,alewo​la​ła​bym,żebyspra​wajaknaj​szyb​ciejprzy​ci​chła.Toniesłu​żyprzed​się​bior​stwu.

–Nakon​fe​ren​cjibędąprzed​sta​wi​cie​leAgen​cjiOchro​nyŚro​do​wi​ska.

–Nie​ste​ty!Copraw​daniemo​że​myimza​bro​nić,żebyuczest​ni​czy​liwspo​tka​niu,alepa​mię​taj,żeAgen​cja
niemażad​nychpraw,bymie​szaćsięwak​cjęra​tun​ko​wąalbopro​cesoczysz​cza​niawy​brze​ża.Niktnasnie
musipo​uczać,żeprio​ry​te​temjestzmi​ni​ma​li​zo​wa​nieszkód,choćprzy​znam,żewal​kazza​nie​czysz​cze​nia​-
miniebę​dzieła​twa.

–Wiem.I…chy​bamampe​wienpo​mysł.

Jejplanbyłry​zy​kow​ny,mógłzwięk​szyćza​in​te​re​so​wa​nieme​diów,cze​goSa​kisniecier​piał,alegdy​bysię
uda​ło,Pan​te​li​desShip​pingprze​ku​ło​bypo​raż​kęwsuk​ces.Topo​zwo​li​ło​bytak​żeumoc​nićpo​zy​cjęBrian​ny
woczachSa​ki​sa,po​twier​dzićjejnaj​wyż​szekom​pe​ten​cje.Możewte​dypo​zby​ła​bysięwresz​cietego
okrop​ne​go,bo​le​sne​gossa​niawżo​łąd​ku,któ​rydo​pa​dałjąwnocy,gdybu​dzi​łasięzla​nazim​nympo​tem.
Brian​nace​ni​łaso​biebez​pie​czeń​stwoza​trud​nie​niabar​dziejniżco​kol​wiekin​ne​go.Potym,coprze​szła
wdzie​ciń​stwie,pra​cada​wa​łajejgwa​ran​cję,żeso​biepo​ra​dzi.Strach,czybę​dziemia​łacojeśćalboczy
niestra​cidomu,wciążprze​śla​do​wałjąwbez​sen​nenoce.Zaswo​jąna​iw​nośćza​pła​ci​ławiel​kącenęipo​-
sta​no​wi​ła,żeniepo​zwo​lisięjużni​g​dywię​cejskrzyw​dzić.Ni​g​dywię​cejnieznaj​dziesięnadnie!

–Mo​ney​pen​ny,słu​cham–po​na​gliłSa​kis.

–My​śla​łamotym,żemo​gli​by​śmywy​ko​rzy​staćme​diaipor​ta​lespo​łecz​no​ścio​wenana​sząko​rzyść.Oso​-
by,któ​repi​sząblo​gipo​świę​co​neochro​nieśro​do​wi​ska,jużza​czę​łypo​rów​ny​waćwy​pa​dekna​sze​gotan​-
kow​cazka​ta​stro​fąin​nejfir​mysprzedkil​kulat.Mu​si​myzdu​sićwza​rod​kufalęnie​chę​ciwo​becPan​te​li​des
Ship​ping.

–Wiem,oczympanimówi,aletoprze​cieżdwiezu​peł​nieinnespra​wy.Unasdo​szłodowy​cie​kuropyna
po​wierzch​nioce​anu,aniedopęk​nię​ciarurynajegodnie.

background image

–Tak,wiem,ale…

–Pozatymza​le​żymi,żebytrzy​maćme​diajaknaj​da​lej.–Jegogłosbyłzim​ny,ostry.–Niewie​rzę,bymo​-
głynamwja​ki​kol​wiekspo​sóbpo​móc.

–Ajamy​ślę,żetonaj​od​po​wied​niej​szymo​ment,żebyzdo​byćichprzy​chyl​ność.Znamkil​kurze​tel​nych
dzien​ni​ka​rzy,zktó​ry​mimo​gli​by​śmywspół​pra​co​wać.Przy​zna​li​śmy,żedowy​pad​kudo​szłozna​szejwiny,
niemamywięcnicdoukry​cia.Cho​dzioto,bypo​ka​zać,żenietyl​konieuchy​la​mysięodod​po​wie​dzial​no​-
ści,aletak​żero​bi​mywszyst​ko,byna​pra​wićbłąd.Po​win​ni​śmyteżnabie​żą​coin​for​mo​waćopi​niępu​blicz​-
nąopo​stę​pachprac.

–In​for​mo​waćnabie​żą​co?Wjakispo​sób?

Brian​nawe​szłanawła​ści​wąstro​nęiod​wró​ci​łalap​topwjegostro​nę.Sa​kiszer​k​nąłwekran,mru​żącpo​-
wie​ki.

–Ra​tuj​myPo​in​teNo​ire?

Po​ki​wa​łagło​wą,awna​pię​ciuocze​ku​jąc,czyjejpo​mysłspo​tkasięzapro​ba​tą.

–Ocodo​kład​niecho​dzi?

–Za​ło​ży​łamspe​cjal​nąstro​nę.Toza​pro​sze​niedlakaż​de​go,ktochciał​bypo​móc.

–Pan​te​li​desShip​pingsamoso​biepo​ra​dzi.Niepo​trze​bu​je​mypo​mo​cy.

–Wiem,alelu​dziechęt​niebio​rąudziałwtegotypuak​cjach.Dzię​kitemuutrwa​lisięprze​kaz,żewspól​nie
zespo​łe​czeń​stwemwal​czy​mywimięsłusz​nejspra​wy.

–Ro​zu​miem.Czyjed​nakwo​lon​ta​riatniezo​sta​nieode​bra​nyjakoszu​ka​nieta​niejsiłyro​bo​czej?

–Nie,je​ślinaochot​ni​kówbę​dziecze​ka​łana​gro​da.

–Naprzy​kładjaka?

Brian​napo​czu​ła,żezezde​ner​wo​wa​niaza​schłojejwgar​dle.

–Jesz​czeniewiem,alewy​my​ślęcośdokoń​cadnia.

Pa​trzyłnaniąprzezdłuż​sząchwi​lę,tak​su​jącuważ​niewzro​kiem.

–Nie​ustan​niemniepaniza​ska​ku​je,pan​noMo​ney​pen​ny.Po​do​bamisiętenplan,alejakpaniza​mie​rzapo​-
ra​dzićso​biezor​ga​ni​za​cjąwo​lon​ta​ria​tu?Todużewy​zwa​nie.

–Je​ślipo​zwo​limipandzia​łać,zor​ga​ni​zu​jęze​spółlu​dzi,któ​rzybędąwe​ry​fi​ko​waćpo​da​nia.

–Nodo​brze,zo​staw​mynachwi​lętente​mat.Nieskoń​czy​łapanijeść.

Za​sko​czo​na,spoj​rza​łanata​lerz.

background image

–Nieje​stemjużgłod​na.

–Cze​kanasdużopra​cy,musipanimiećsiłę.

Jejwzrokspo​cząłnajegota​le​rzuznie​do​koń​czo​nympo​sił​kiem.

–Apan?

–Jaje​stemzde​cy​do​wa​niebar​dziejwy​trzy​ma​łyodpani.Niechciał​bymwyjśćnaszo​wi​ni​stę,alemęż​czy​-
znadaradę,na​wetje​śliniedo​ja​da,zko​bie​ta​mijestjużgo​rzej.Niechciał​bym,żebypanize​mdla​łazgło​-
du.

–Niespo​dzie​wa​łamsię,żemojewy​ży​wie​niezo​sta​niepod​da​neana​li​zie–oświad​czy​ła,ści​ska​jącwi​de​-
lecmoc​nowdło​ni.

–Trud​nonieza​uwa​żyć,żejepanijakpta​szek.Zu​peł​niejak​bybyłapaninadie​cie.

–Możeje​stem–mruk​nę​ła,wbi​ja​jącwzrokwta​lerz.

–Cóż,nadłuż​sząmetętomożebyćnie​bez​piecz​ne.Ry​zy​ku​jepanizdro​wie.Po​win​nabyćpaniwdo​brej
for​mie,żebydo​brzewy​ko​ny​waćobo​wiąz​ki.

–Pro​szęwy​ba​czyć,alemamwra​że​nie,żeroz​ma​wia​myoczymświę​cejniżtyl​koonie​zje​dzo​nejsa​łat​ce.

Nieod​po​wie​działodrazu.Oparłłok​cienako​la​nach,ści​ska​jącwjed​nejdło​niszklan​kęzwodą.Zezdu​-
mie​niemspo​strze​gła,żedłońdrży…

–Niedasięza​po​mniećwi​do​kuko​goś,ktomar​niałwoczach,mimożemiałwszyst​ko.

–Och,prze​pra​szam…Niechcia​łamobu​dzićzłychwspo​mnień.Okimpan…?

Po​krę​ciłgło​wą.

–Tonie​waż​ne.Niechpaniniepo​zwo​li,żebymar​no​wa​łosięje​dze​nie.

Brian​nęza​sta​no​wi​łojegodziw​neza​cho​wa​nie.Drżą​cedło​nieibo​le​snewspo​mnie​nianiepa​so​wa​łydo
pew​ne​gosie​bie,twar​de​goibez​kom​pro​mi​so​we​gosze​fa,zktó​rymmia​łanacodzieńdoczy​nie​nia.Oczy​-
wi​ścieniebyłagłu​piaizda​wa​łaso​biespra​wę,żeSa​kisPan​te​li​deswpra​cypo​ka​zu​jetyl​kojed​nązwie​lu
twa​rzy.Któ​rabyłapraw​dzi​wa,aktó​ratyl​koma​ską?Byćmożeni​g​dysiętegoniedo​wie.

Na​gleprzy​po​mnia​łaso​biemo​mentpod​czasroz​mo​wykwa​li​fi​ka​cyj​nej,gdySa​kisode​rwałwzrokodtecz​ki
zdo​ku​men​ta​miispoj​rzałnanią.Jegoin​ten​syw​niezie​lo​neoczywy​da​wa​łysięzim​neibez​względ​ne.

–Je​śliudasiępanido​staćtępra​cę,ra​dził​bymwziąćso​biedoser​capew​nąradę,pan​noMo​ney​pen​ny.
Niechsiępaniwemniecza​semnieza​ko​cha.

–Zca​łymsza​cun​kiem,pa​niePan​te​li​des,ubie​gamsięopra​cę,bochcęza​ra​biać.Ztegocowiem,mi​ło​ścią
nieopła​cisięra​chun​ków.

background image

Wte​dynakoń​cuję​zy​kamia​łastwier​dze​nie,żepopierw​szeniejestnimza​in​te​re​so​wa​na,apodru​gie,że
jeststrasz​nieza​ro​zu​mia​ły,sko​rouwa​ża,żekaż​dapra​cow​ni​canierobinicin​ne​go,tyl​koma​rzy,byszefła​-
ska​wiezwró​ciłnaniąuwa​gę.

Te​razmia​łaocho​tępo​wie​dzieć,żeza​zna​ławży​ciucze​gośgor​sze​goniżpu​styżo​łą​dek.Po​zna​ła,czymjest
od​rzu​ce​nie,sa​mot​nośćistrach.Żyławbe​to​no​wejdżun​gli,zda​nanaopie​kęmat​kinar​ko​man​ki,osa​cza​na
przezza​mro​czo​nychodal​ko​ho​luipro​chówsą​sia​dówocięż​kichpię​ściach.Ni​g​dyni​ko​muotymnieopo​-
wia​da​ła,chcącze​pchnąćwnie​bytbo​le​snewspo​mnie​nia,ukryćjegłę​bo​ko,za​mknąćpodklu​czem,bynie
wy​do​sta​łysięnaświa​tłodzien​ne.To,cobyłokie​dyś,niemia​łozna​cze​nia.Li​czy​łasięte​raź​niej​szość
iprzy​szłość.Ni​g​dynadnie.

Wmil​cze​niudo​koń​czy​łapo​si​łekiwy​tar​łaustaser​wet​ką.Pochwi​liznówza​dzwo​niłte​le​fon.

–Ka​pi​tanstra​żyprzy​brzeż​nejchcezpa​nemroz​ma​wiać–po​in​for​mo​wa​łaSa​ki​sa,prze​ka​zu​jącmute​le​fon,
samazaśotwo​rzy​łalap​top.

Pospo​tka​niuzmi​ni​stremSa​kisiBrian​nana​tych​miastwsie​dlidohe​li​kop​te​ra,bypo​le​ciećnamiej​scewy​-
pad​ku.Cze​ka​łoichjesz​czewie​leza​dań,ajużda​wa​łooso​bieznaćznu​że​niespo​wo​do​wa​nekil​ku​go​dzin​ną
po​dró​żą.Naszczę​ściekawawto​wa​rzy​stwiewy​so​kie​gourzęd​ni​kaszyb​kopo​sta​wi​łaichnanogi.

Sa​kiswy​dałpo​le​ce​niepi​lo​to​wi,byza​to​czyłkołonadtan​kow​cem.Chciałsamzo​ba​czyćszko​dy,za​nim
wy​lą​du​ją.

Namiej​scucze​ka​łanietyl​koeki​para​tun​ko​wa,aletak​żeżąd​nisen​sa​cjire​por​te​rzy,któ​rzyusta​wi​lisięza
szczel​nymkor​do​nemstra​żyprzy​brzeż​nej.

–Jaksy​tu​acja?–spy​tałSa​kiska​pi​ta​nastra​ży,krę​pe​go,szpa​ko​wa​te​gomęż​czy​znęwśred​nimwie​ku.

–Uda​łonamsiędo​staćdośrod​ka.Wtrzechko​mo​rachjużpra​cu​jąpom​py.Sta​ra​mysięza​trzy​maćwy​ciek.

–Jakdłu​gotopo​trwa?

–Trud​nopo​wie​dzieć.Odtrzy​dzie​stusze​ściudoczter​dzie​stuośmiugo​dzin.

Sa​kiskiw​nąłgło​wą,szu​ka​jącwzro​kiemBrian​ny,któ​raroz​ma​wia​łazczłon​kiemeki​py.Od​kądsięprze​-
bra​ła,ztru​demroz​po​zna​wałwniejswo​jąasy​stent​kę.Oczy​wi​ście,wło​sywciążmia​łaścią​gnię​tewcia​-
snywę​zeł,alelnia​neja​snespodnieibia​łyT-shirtspra​wi​ły,żewy​glą​da​łaja​kośina​czej,mniejfor​mal​nie
izcałąpew​no​ściąład​niej.

Jużporazdru​gitegodnia,po​my​ślał,żenie​wie​lewieoswo​jejasy​stent​ce.Na​gleuświa​do​miłso​bie,że
niepa​trzynanią,jakpo​wi​nienpa​trzećszef,iod​wró​ciłgło​wę,kon​cen​tru​jącsięnaroz​mo​wiezka​pi​ta​nem
stra​żyubra​nymwochron​nykom​bi​ne​zon.

–Zatrzygo​dzi​nyzro​bisięciem​no.Ileło​dzipro​wa​dzipo​szu​ki​wa​nia?

–Czte​ry,wtymdwiezPan​te​li​desShip​ping.Pań​skihe​li​kop​terteżpo​ma​gaprze​szu​ki​waćte​ren.Jed​nakto,
comniemar​twi,topi​ra​ci.

–My​ślipan,żeczłon​ko​wieza​ło​gimo​glizo​staćpo​rwa​ni?

background image

–Niemo​że​mytegowy​klu​czyć–po​twier​dziłka​pi​tanzza​tro​ska​nąminą.–Prze​pra​szam,mu​szęwra​caćdo
lu​dzi.

Sa​kisod​szu​kałwzro​kiemBrian​nęiprzy​wo​łałjąski​nie​niemg

Niepo​zwo​liłjejdo​koń​czyć,tyl​kochwy​ciłzapod​bró​dekide​li​kat​nieuniósł,zmu​sza​jąc,byspoj​rza​łamu
woczy.Do​strzegłwnichcieńgłę​bo​kie​gosmut​ku,cozbi​łogoztro​pu.

–Spo​koj​nie,ofi​ce​ro​wieśled​czysąnamiej​scuizaj​mąsiętym.Paniitakmia​ławy​star​cza​ją​codużopra​cy
przezostat​niego​dzi​ny.Pro​szęprzy​go​to​waćli​stędzien​ni​ka​rzy,októ​rychpaniwspo​mi​na​ła.

Kiw​nę​łagło​wą,aon,choćpo​wi​niencof​nąćdłoń,niero​biłtego.Czułpodpal​ca​micie​płą,gład​kąjakje​-
dwabskó​ręi…Nie!Gwał​tow​niezro​biłkrokwtył,od​py​cha​jącodsie​bienie​bez​piecz​nemy​śli.Tonie
miej​sceiczas!

–No,topro​szęsięza​jąćtym,coka​za​łem–rzu​ciłszorst​ko.–Japły​nęnatan​ko​wiec.

–Jarów​nież–po​spie​szy​łazod​po​wie​dzią.

–Nie,panizo​sta​nietu​taj.Tomożebyćnie​bez​piecz​ne.

–Bę​dziepanpo​trze​bo​wałko​goś,ktozro​bino​tat​kiizdję​ciaszkód.

–Tymzaj​mąsięśled​czy.Aje​ślijużko​niecz​niebędępo​trze​bo​wałzdjęć,tosamso​biepo​ra​dzę.Niewiem,
cotamza​sta​nę,iniechcę,żebypaninie​po​trzeb​niery​zy​ko​wa​ła–oświad​czył,wy​cią​ga​jącręce,byod​da​ła
muapa​ratfo​to​gra​ficz​ny.

Wy​glą​da​łatak,jak​byniemia​łaza​mia​ruustą​pić.Wi​dział,jakpodbia​łymT-shir​temjejpier​sifa​lu​ją,ina​-
gleznówpo​czułdreszczero​tycz​ne​gona​pię​cia.

–Je​ślijestpanpe​wien…

–Tak,je​stempe​wien.

Ocią​ga​jącsię,nie​za​do​wo​lo​nazjegode​cy​zji,po​da​łamuapa​rat.Nauła​mekse​kun​dyichpal​cesięze​tknę​-
ły,aletymra​zemSa​kisniepo​zwo​lił,bytoroz​pro​szy​łojegouwa​gę.Gdyza​cząłiśćwstro​nęło​dzi,usły​-
szałjesz​czekrzyk:

–Pro​szęza​cze​kać!

–Ococho​dzi,Mo​ney​pen​ny?–rzu​ciłszorst​ko,od​wra​ca​jącsię.

Brian​napod​bie​głaszyb​ko,wrę​kachtrzy​ma​ładuży,od​bla​sko​wykom​bi​ne​zonochron​ny.

–Po​wi​nienpantoza​ło​żyć.Prze​pi​syBHPtakna​ka​zu​ją.

Po​mi​możesy​tu​acjawca​leniena​stra​ja​ławe​so​ło,miałocho​tęsięro​ze​śmiać,wi​dzącpo​waż​ną,nie​prze​-
jed​na​nąminęasy​stent​ki.

background image

–Dzię​ku​ję.–Szyb​koza​ło​żyłnaubra​niekom​bi​ne​zon.Dojed​nejkie​sze​nischo​wałapa​rat,dodru​giejte​le​-
fon.–Niechpanitrzy​marękęnapul​sie.

Go​dzi​nępóź​niejje​denzespe​cja​li​stów,któ​ryodkil​kugo​dzinspraw​dzałtan​ko​wiec,prze​ka​załmuwy​ni​ki
usta​leń.

–Niemamowy,żebyza​wiódłsys​temna​wi​ga​cji.Tenza​in​sta​lo​wa​nytu​tajjestnaj​no​wo​cze​śniej​sze​gotypu.
Spraw​dzi​łem,dzia​łabezza​rzu​tu.

Sa​kisza​kląłpodno​semiwy​cią​gnąłte​le​fon.

–Mo​ney​pen​ny,pro​szęmniepo​łą​czyćzsze​fempo​li​cji.Chcęwie​dziećwszyst​kooMor​ga​nieLo​wel​lu…
Tak,toka​pi​tantan​kow​ca.Ipro​szęprzy​go​to​waćre​la​cjędlapra​sy.Nie​ste​ty,spe​cja​li​ścisąnie​malpew​ni,
żedowy​pad​kudo​szłozwinyka​pi​ta​na.

–Do​brywie​czór,pa​nieipa​no​wie–Brian​napo​wi​ta​łaprzy​by​łychnakon​fe​ren​cjędzien​ni​ka​rzypro​fe​sjo​-
nal​nymuśmie​chem.–Otojakprze​bie​gniespo​tka​nie.PanPan​te​li​deswydaoświad​cze​nie.Po​temod​po​wie
napań​stwapy​ta​nia.Pojed​nymodkaż​de​go.–Unio​słarękędogóry,uci​sza​jącpo​mru​kinie​za​do​wo​le​nia.–
Je​stempew​na,żezro​zu​mie​jąpań​stwosy​tu​ację.Kon​fe​ren​cjamu​sia​ła​bypo​trwaćwie​lego​dzin,aniemamy
tylecza​su.Te​razna​szymprio​ry​te​temjestak​cjara​tun​ko​wa.Wzwiąz​kuztymjed​nopy​ta​nieodjed​ne​go
dzien​ni​ka​rza.

Sta​nę​łaobokpo​dium,ustę​pu​jącmiej​scaSa​ki​so​wi.Kie​dyza​cząłprze​ma​wiać,sta​ra​łasięuda​waćsama
przedsobą,żejegonie​zwy​kległę​bo​ki,cie​płygłosnierobinaniejnaj​mniej​sze​gowra​że​nia.Przy​po​mnia​ła
so​bie,jakprzy​ła​pa​łago,gdyspo​glą​dałnajejta​tu​aż.Mia​ławte​dywra​że​nie,żeporazpierw​szydo​strze​-
gławjegooczachbłyskza​in​te​re​so​wa​nia.Apo​tem,gdydo​tknąłjejnapla​ży…Moc​neświa​tłoka​me​ry
ośle​pi​łojąnamo​ment.Dziew​czy​no,skupsię,je​steśwpra​cy!

–Copanza​mie​rzazro​bićzropąnaf​to​wą,któ​raniewy​cie​kładooce​anu?–pa​dłopierw​szepy​ta​nie.

–Wpo​dzię​ko​wa​niuzanie​ce​nio​nąpo​mocchcęprze​ka​zaćropętu​tej​szymwła​dzom.Jużpo​ro​zu​mia​łemsię
wtejspra​wiezmi​ni​stremśro​do​wi​ska.

–Więcchcepanprze​ka​zaćropęwar​tąmi​lio​nydo​la​rówwy​łącz​niezdo​bro​ciser​ca?Czymożematobyć
ła​pów​ka?Chcepanwtenspo​sóbuchy​lićsięodod​po​wie​dzial​no​ści?

Brian​nawcią​gnę​łagwał​tow​niepo​wie​trzeprzezzęby.Spoj​rza​łaza​nie​po​ko​jo​nanaSa​ki​sa,aleonporaz
ko​lej​nydałdo​wódże​la​znejsa​mo​kon​tro​li.

–Mojeprzed​się​bior​stwobie​rzenasie​biecałąwinę.Po​no​si​mystopro​centod​po​wie​dzial​no​ścizatenwy​-
pa​dekiwspół​pra​cu​je​myzrzą​dem,żebyna​pra​wićszko​dy.Je​ślizaścho​dzioprze​ka​za​nieropy…Trze​ba
jaknaj​szyb​ciejopróż​nićtan​ko​wiecwoba​wieprzeddal​szymwy​cie​kiem.Spro​wa​dze​nietan​kow​caPan​te​-
li​desShip​ping,żebyprze​pom​po​wałropę,za​ję​ło​byspo​rocza​su,zde​cy​do​wa​łemwięcprze​ka​zaćjąrzą​do​-
wi.Pew​niezgo​dzisiępanzemną,żetosen​sow​niej​szeroz​wią​za​nie.Na​stęp​nepy​ta​nie,pro​szę.

–Czymożepanpo​wie​dzieć,cobyłoprzy​czy​nąwy​pad​ku?Tobyłje​denznaj​now​szychtan​kow​ców,wy​-
po​sa​żo​nywnaj​no​wo​cze​śniej​szysys​temna​wi​ga​cji,wta​kimra​zie,cosięsta​ło?

–Natopy​ta​nieod​po​wie​dząspe​cja​li​ści,gdyza​koń​cząśledz​two.

background image

–Acopanumówiin​stynkt?

–Wolępo​le​gaćnafak​tach–od​parłSa​kiskrót​ko.

–Ni​g​dyniero​biłpanta​jem​ni​cy,żenieda​rzysym​pa​tiąme​diów.Czyza​mie​rzapanwja​kiśspo​sóbogra​ni​-
czaćkon​tak​tyzpra​są,abyniepi​sa​łaowy​pad​ku?

–Gdy​bytakbyło,nieza​pro​sił​bympań​stwanakon​fe​ren​cję.Wła​ści​wie…–prze​rwał,spo​glą​da​jącna
Brian​nę–…ze​bra​łemgru​pępię​ciudzien​ni​ka​rzy,któ​rzynabie​żą​cobędązda​waćre​la​cjęzpo​stę​pówna​-
szejpra​cy.Nieza​mie​rza​myni​cze​goukry​wać.

Brian​naode​tchnę​łazulgą.Spo​tka​nieprze​bie​ga​łowdo​brejat​mos​fe​rze,Sa​kisod​po​wia​dałnapy​ta​niarze​-
czo​woiwy​czer​pu​ją​co,ra​tu​jącre​pu​ta​cjęfir​my.

–Gdy​byżyłpań​skioj​ciec,jakza​re​ago​wał​bynatenwy​pa​dek?–pa​dłopy​ta​niezkoń​casali,któ​rezbu​rzy​-
łomiłyna​strój.–Czypró​bo​wał​byza​mieśćwszyst​kopoddy​wan,jaktomiałwzwy​cza​ju?

Za​pa​dłagro​bo​waci​sza.Sa​kis,sto​jącnapo​dium,bez​wied​nieza​ci​snąłpię​ści.Brian​najęk​nę​łaci​cho.
Chcia​łaza​re​ago​wać,po​wie​dziećcoś,bygochro​nić,alena​gleświatza​cząłjejwi​ro​waćprzedocza​mi.
Wpa​ni​cespoj​rza​łanaswo​je​gosze​fa,któ​rynie​znacz​niekiw​nąłgło​wą,da​jącznak,żewi​dzi,cosięznią
dzie​je.

–Byćmoże,gdykie​dyśznaj​dziesiępannatam​tymświe​cie,mójoj​ciecsampanuod​po​wienatopy​ta​nie–
od​parłspo​koj​nie.–Janiemamwzwy​cza​juwy​po​wia​daćsięwimie​niuzmar​łych.

Potychsło​wachzszedłzpo​diumiru​szyłwstro​nęBrian​ny.

–Cosiędzie​je?–spy​tałszep​tem.

–Nie…Nic.Jużwszyst​kowpo​rząd​ku–prze​ko​ny​wa​ła,pró​bu​jącutrzy​maćrów​no​wa​gę.Czu​łasię,jak​by
ze​szłazka​ru​ze​liwwe​so​łymmia​stecz​ku.

–Napew​no?Jestpanibar​dzobla​da.Mamna​dzie​ję,żetoniepo​ra​że​niesło​necz​ne.Możeogło​si​myprze​-
rwę?

–Nicminiejest,pa​niePan​te​li​des.–Ob​ser​wo​wałjąuważ​nie,ztro​ską,bezznie​cier​pli​wie​nia,któ​rewtej
sy​tu​acjiby​ło​byuza​sad​nio​ne.–Za​pew​niam,żetochwi​lo​wanie​dy​spo​zy​cja.Zde​ner​wo​wałmnietendzien​-
ni​karz,alejużjestdo​brze.Imwcze​śniejza​koń​czy​mykon​fe​ren​cję,tymszyb​ciejzaj​mie​mysięin​ny​mispra​-
wa​mi.

Sa​kisski​nąłgło​wą,uśmiech​nąłsięlek​koiwró​ciłnapo​dium.Brian​nanamo​mentza​sty​gławosłu​pie​niu.
Pra​co​wa​ładlaswo​je​gosze​faodwie​lumie​się​cy,wy​ko​ny​wa​ławszyst​kieza​da​niabezza​rzu​tu,uprze​dza​ła
ży​cze​niaini​g​dyniedo​cze​ka​łasięuśmie​chuwpa​kie​ciezesło​wem„dzię​ku​ję”.Tenuśmiech,wpa​trzo​ne
wniązie​lo​neoczy…Nie,nie,nie…Na​tych​miastprzy​wo​ła​łasamąsie​biedopo​rząd​ku,nimza​ga​lo​po​wa​-
łasięwab​sur​dal​nychma​rze​niach.Niemożeso​biepo​zwo​lić,bykieł​ko​wa​łowniejuczu​ciedosze​fa.Ta​-
tu​ażnako​st​ceiwięk​szynara​mie​niumiałjąprzedtymostrze​gać.Spę​dzi​ładwalatawwię​zie​niuzacoś,
cze​goniezro​bi​ła.Awszyst​kodla​te​go,żeza​ko​cha​łasięwnie​od​po​wied​nimmęż​czyź​nie.Niemożeznów
po​peł​nićtegosa​me​gobłę​du.

background image

ło​wy.

–Sły​sza​łamoba​wyka​pi​ta​na.Po​win​nambyłaprze​wi​dzieć…–za​czę​ła,spusz​cza​jącgło​węjakdziec​ko,
któ​rewie,żenieomi​niejekara.

background image

ROZDZIAŁTRZECI

Na​tych​miastpokon​fe​ren​cjiSa​kiszpo​wro​temza​ło​żyłochron​nykom​bi​ne​zoniwsko​czyłdojed​nejzkil​ku
cze​ka​ją​cychnabrze​guło​dzi,byra​zemzza​ło​gądo​świad​czo​nychlu​dziza​jąćsięusu​wa​niemroz​la​nejropy.
Za​po​ryole​jo​weniepo​zwa​la​ły,byche​mi​ka​liasięroz​prze​strze​nia​ły,alebyłatodo​pie​ropierw​szafazaak​-
cjira​tun​ko​wej.Przezna​stęp​netrzygo​dzi​nySa​kispra​co​wałbezwy​tchnie​nia,bywy​pom​po​waćzwodyjak
naj​wię​cejszko​dli​wychsub​stan​cji.Wpo​bli​żu,nadru​giejło​dzigru​padzien​ni​ka​rzyfil​mo​wa​łacałypro​ces.
Nie​któ​rzyznichza​da​wa​lina​wetin​te​li​gent​nepy​ta​nia,któ​reniepo​wo​do​wa​łybia​łejgo​rącz​kiizgrzy​ta​nia
zę​bów.Poza​cho​dziesłoń​cawłą​czo​nore​flek​to​ryiniezwal​nia​jąctem​pa,kon​ty​nu​owa​nooczysz​cza​nie.
Byłajużpra​wiepół​noc,gdySa​kisnasą​sied​niejło​dzido​strzegłzna​jo​mątwarz.Przezchwi​lęsą​dził,że
wzrokspła​tałmufi​gla,aleimdłu​żejpa​trzył,tymwy​raź​niejwi​dział,ktojesz​czepo​ma​gałwusu​wa​niu
skut​kówka​ta​stro​fy.

–Co,dodia​bła?–mruk​nął.

Wła​ści​wiepo​wi​niensiętegospo​dzie​waćpoBrian​nie,któ​raza​wszero​bi​ławię​cej,niżodniejocze​ki​wa​-
no.Tymra​zemjed​nakprze​sa​dzi​ła.

Niena​my​śla​jącsiędłu​go,wsiadłdoma​łejmo​to​rów​kiipod​pły​nąłpoddru​gąłódź.Brian​na,za​uwa​żyw​szy
go,po​de​szładobur​ty.

–Pa​niePan​te​li​des,po​trze​bu​jepancze​goś?

Samniewie​działdla​cze​go,alesły​szącwjejustachna​zwi​skoswo​je​goojca,wpadłwewście​kłość.Ty​-
sią​cerazytaksiędonie​gozwra​ca​ła,więcniero​zu​miał,skądtaagre​sja.Możedla​te​go,żebyłpo​twor​nie
zmę​czo​ny,amożeuświa​do​miłso​bie,żeza​wsze,ile​kroćpo​my​ślioojcu,przy​po​mniso​bie,jaktenskrzyw​-
dziłwła​snąro​dzi​nę,azwłasz​czamat​kę.

–Niechpanizo​sta​witenszlauchiwsia​dadomnie.

–Słu​cham?

–Niechpaniwsia​da!Już!

–Sta​łosięcoś?

Zo​ba​czyłnajejpo​licz​kudużąpla​męole​ju,bia​łyT-shirtcałybyłwciem​no​zie​lo​nychcęt​kach,po​dob​nie
jakspodnie.Je​dy​niecia​snywę​zełwło​sównadkar​kiempo​zo​sta​wałnie​na​ru​szo​ny.

–Jużpół​noc,apanijesz​czejestnano​gach?!Niepo​win​notupanibyć!–za​wo​łałzwy​rzu​tem.

–Pa​niePan​te​li​des,prze​cieżpra​cu​ję.

–Niejestpaniczłon​kiemeki​pyra​tun​ko​wej,ana​wetonipra​cu​jąnasze​ścio​go​dzin​nychzmia​nach.Omało
paninieze​mdla​łanakon​fe​ren​cji.–Wjegogło​siesły​chaćbyłoznie​cier​pli​wie​nieizłość.–Panijestna
no​gachodszó​stejrano.Pozatymtoniena​le​żydopaniobo​wiąz​ków.

–Znamza​kresmo​ichobo​wiąz​ków,pro​szępana–stwier​dzi​łagniew​nie.–Prze​cieżpantak​żeniena​le​ży

background image

doeki​py,amimotojestpantu​tajipo​ma​ga.

Sa​kisuniósłbrwiwzdu​mie​niu.Brian​naza​wszezgod​niewy​ko​ny​wa​łakaż​depo​le​ce​nie,bezsło​wasprze​-
ci​wu.Ni​g​dyniezda​rzy​łosię,bypod​nio​słananie​gogłos.Po​czułsa​tys​fak​cję,żeuda​łomusięze​rwaćzjej
twa​rzyma​skęchłod​ne​goopa​no​wa​nia.

–Jaje​stemsze​femimogęro​bić,cochcęikie​dychcę–od​po​wie​działnon​sza​lanc​ko.Całazłośćpry​sła
wułam​kuse​kun​dy.

–Oczy​wi​ście.Je​śliniechcepan,bymtupra​co​wa​ła,zoba​wy,żewra​ziewy​pad​kubędęsiędo​ma​ga​łami​-
lio​no​we​good​szko​do​wa​nia,tonicta​kie​gosięniesta​nie.Za​nimwsia​dłamnałódź,pod​pi​sa​łamsto​sow​ne
oświad​cze​nie,żero​biętonawła​snery​zy​ko.

Iry​ta​cjapo​wró​ci​łazewzmo​żo​nąsiłą.

–Nieob​cho​dzimnieja​kieśgłu​pieoświad​cze​nie!Zatoniejestmiobo​jęt​ne,czybę​dziepaniwsta​nieju​-
trowy​peł​niaćwła​ści​wieswo​jeobo​wiąz​ki,sko​ronocpo​świę​cipaninabie​ga​niezeszlau​chem.Od
osiem​na​stugo​dzinjestpaninano​gach,więcpro​szęna​tych​miastzo​sta​wićtoizejśćtudomnie.Niechcę,
żebyju​tropanize​mdla​ła–pod​kre​śliłzna​czą​co.

Brian​naprzezchwi​lęwa​ha​łasię,ażwkoń​cupo​da​łapom​pęjed​ne​muzra​tow​ni​ków.

–Nodo​brze.Wy​grałpan–wes​tchnę​łade​mon​stra​cyj​nie.

Sa​kisdo​strzegłjejbun​tow​ni​cząminęisamniewie​dział,dla​cze​gojejnie​sub​or​dy​na​cjaspra​wiamuprzy​-
jem​ność.Pochwi​liBrian​nastra​ci​łacałyre​zon.Gdyscho​dzi​ładomo​to​rów​ki,po​tknę​łasię,igdy​bynie
moc​nera​mio​naSa​ki​sawy​ło​ży​ła​bysięjakdłu​ga.

–Prze​pra​szam–bąk​nę​ła,co​fa​jącsięgwał​tow​nie,jak​bydo​tknę​łaroz​ża​rzo​nychwę​gli.

–Niemazaco–od​parłroz​ba​wio​ny,alejed​no​cze​śniepod​eks​cy​to​wa​nynie​spo​dzie​wa​nąbli​sko​ściąswo​-
jejasy​stent​ki.

Gdydo​pły​nę​lidobrze​gu,wy​cią​gnąłrękęipo​mógłjejwy​siąść.Tymra​zemoby​łosiębezpo​tknię​cia.

–Copaniprzy​szłodogło​wy,żebypo​ma​gaćprzyzbie​ra​niuropy?–spy​tał.–Tona​praw​dęniena​le​żydo
paniobo​wiąz​ków.

–Wiem,alemy​ślę,żeprzy​dasiękaż​dapararąk.Roz​ma​wia​łamwcze​śniejzmiej​sco​wy​mi.Za​tocz​ka,
gdziedo​szłodowy​pad​ku,madlanichspe​cjal​nezna​cze​nie,tonie​malichsank​tu​arium.Jestmibar​dzo
przy​kroztegopo​wo​du.

–Zwró​ci​myimza​to​kęnie​ska​zi​tel​nieczy​stą.

–Wiem,za​pew​ni​łamich,żeoso​bi​ściepanotoza​dba.

–Dzię​ku​ję.

Ze​szlizpla​ży,kie​ru​jącsięwstro​nęwą​skiejulicz​ki,gdziekie​row​capo​in​stru​owa​nywcze​śniejprzez

background image

Brian​nęza​par​ko​wałsa​mo​chódte​re​no​wy.

–Za​re​zer​wo​wa​łamapar​ta​mentwho​te​luNo​ire.Wa​liz​kijużtamsą.Lap​topjestw

–Dla​cze​go?

–Po​nie​ważnieno​cu​jęwho​te​lu.

–Togdziesiępaniza​trzy​ma?

–Wna​mio​cienapla​ży,po​dob​niejakwięk​szośćeki​pyra​tun​ko​wej.Zo​sta​wi​łamtamjużswo​jerze​czy.

–Chy​bapaniżar​tu​je–za​wo​łał.–Mapanija​kiśpro​blemztym,żemiesz​ka​li​by​śmywtymsa​mymho​te​lu?

–Nieotocho​dzi.Popro​stuwNo​ireniemajużwol​nychmiejsc.Uda​łosięwostat​niejchwi​liza​re​zer​wo​-
waćtenje​denapar​ta​ment.Inneho​te​lesązada​le​koodza​to​kiizbytdłu​gotrwał​bydo​jazd.

–Takniemożebyć–za​pro​te​sto​wałSa​kis.–Pra​cu​jepaniodwie​lugo​dzin,dla​te​goniemożepanispać
wja​kimśna​mio​cienapla​ży.Pro​szę,niechpaniprzy​nie​sieswo​jerze​czy.Je​dzie​myra​zem.Ipro​szęsięze
mnąniekłó​cić,niemamnatosiły.

–Ależza​pew​niam,żenietrze​ba.Na​praw​dęwo​la​ła​bymzo​staćtu​taj.

–Nie.Mó​wi​łapani,żewy​na​ję​łaapar​ta​ment,tak?

–Tak.

–Wta​kimra​ziewy​star​czymiej​scadlanasoboj​ga.

–Wo​lał​bymnie,pa​niePan​te​li​des.

Jejupórza​cząłgoiry​to​wać.Zdzi​wiłsięteż,żeucie​kawzro​kiem,jak​bysięcze​gośbała,codotejpory
jesz​czeni​g​dysięniezda​rzy​ło.

–Dla​cze​gonie?Niechpaninamniespoj​rzy–roz​ka​zał.

Nie​bie​skieoczy…Pięk​neoczy,ocie​nio​nedłu​gi​mirzę​sa​mi,rzu​ca​ją​cemuwy​zwa​nie.

–Toapar​ta​mentzjed​nympo​dwój​nymłóż​kiem.Niejestod​po​wied​nidladwóchosób…po​wią​za​nych
służ​bo​wo.Niepo​tra​fi​ła​bymdzie​lićsiępry​wat​nąprze​strze​nią.

Sa​kispo​my​ślałonie​zli​czo​nejilo​ściko​biet,któ​rebezwa​ha​niasko​rzy​sta​ły​byzszan​sy,bydzie​lićznim
„pry​wat​nąprze​strzeń”ipo​dwój​nełóż​ko.Ina​tych​miastprzy​po​mniałso​bie,pocotujest.Ropazjegotan​-
kow​caza​nie​czy​ści​łaza​to​kę,za​gi​nę​łokil​kuczłon​kówza​ło​gi,ata​blo​idytyl​kocze​ka​ją,żebypo​wi​nę​łamu
sięnoga,abyogło​sić,żenie​da​le​kopadajabł​koodja​bło​ni.Nieza​po​mniałdła​wią​ce​gouczu​ciaroz​pa​czy
ibez​rad​no​ści,gdymat​kaga​słanajegooczach,aonniemógłzro​bićnic,byjejpo​móc.Nieza​po​mniał,jak
strasz​niecier​pia​łapotym,cozro​biłjejwła​snymążime​dia.

–Bezura​zy,alemamgdzieśpanipry​wat​nąprze​strzeń.Za​le​żymi,żebyju​tropra​co​wa​łapaninapeł​nych

background image

ob​ro​tach,bezwy​tchnie​nia.Za​pew​ni​łamniepani,żepo​do​łakaż​de​muza​da​niu,atym​cza​semza​czy​nasię
panibun​to​waćilek​ce​wa​żyćmojepo​le​ce​nia,atosta​wiapodzna​kiemza​py​ta​niana​sządal​sząwspół​pra​cę.
Możeobo​wiąz​kipa​niąprze​ra​sta​ją?

Obu​rze​nienachwi​lęode​bra​łojejmowę.

–Nieuwa​żam,żebytobyłytraf​nespo​strze​że​nia,pro​szępana.Zro​bi​łamwszyst​ko,copanka​zał,jesz​cze
ni​g​dynieza​wio​dłamije​stembar​dziejniżpew​na,żenieza​wio​dę.To,żenieza​wszepo​dzie​lampań​skie
zda​nie,niezna​czy,żesiębun​tu​jęalbożelek​ce​wa​żępo​le​ce​nia.Niechcęspra​wiaćkło​po​tu.

–Pro​szętoudo​wod​nić.Pro​szęsięjużzemnąniekłó​cić,tyl​kowsiąśćdosa​mo​cho​du.

Chcia​łacośpo​wie​dzieć,za​pro​te​sto​wać,alewie​dzia​ła,kie​dyspra​węna​le​żyuznaćzaprze​gra​ną.

–Pój​dęposwo​jerze​czy.

–Niemata​kiejpo​trze​by.Kie​row​casiętymzaj​mie.–Za​stu​kałwszy​bęiwy​dałpo​le​ce​niemło​de​mumęż​-
czyź​nie.–Paniwtymcza​sieniechmiopo​wie,jakidąpo​szu​ki​wa​niawo​lon​ta​riu​szy.

–Zna​la​złamsześćosób,któ​remo​gły​bynambyćpo​moc​ne.Pro​fe​sorbio​lo​giizGwi​neiBis​sauorazmło​de
mał​żeń​stwoeks​per​tówzza​kre​suochro​nyfau​nyiflo​ry.Całatrój​kaspe​cja​li​zu​jesięak​cjachra​tun​ko​wych.
Po​zo​sta​liochot​ni​cyniemająmożetakwy​so​kichkwa​li​fi​ka​cji,alesązna​nizudzia​łuwmi​sjachhu​ma​ni​tar​-
nych.Wszy​scysąspraw​dza​niprzezsłuż​bybez​pie​czeń​stwaije​ślipo​myśl​nieprzej​dąte​sty,ju​troprzy​le​cą
namiej​sce.

–Wdal​szymcią​gunieje​stemprze​ko​na​ny,czyścią​ga​niewię​cejuwa​ginawy​pa​dekjestdo​brymroz​wią​za​-
niem,Mo​ney​pen​ny–stwier​dził,my​ślącomat​ce.–Cza​sa​mijesttak,żeza​uwa​żasiępro​blem,gdyjestjuż
zapóź​no.

Cośotymwie​dział.Mat​kado​pie​ropowie​lula​tachod​kry​ła,żeuko​cha​nymąż,któ​re​mubez​gra​nicz​nieufa​-
ła,miałwie​leko​cha​nekwróż​nychza​kąt​kachświa​ta.Gdypraw​dawy​szłanajaw,całedniepła​ka​ła,za​-
mknię​tawpo​ko​ju,za​pi​ja​jącsmu​tekal​ko​ho​lem.Sa​kisza​pa​mię​tałrok,wktó​rymkoń​czyłpięt​na​ścielat,
jakonaj​gor​szywswo​imży​ciu.Mat​kasza​la​łazroz​pa​czy,aoj​ciecna​wetniepró​bo​wałzbli​żyćsiędodo​-
ra​sta​ją​cychsy​nów,niezro​biłnic,byichochro​nić.Naj​gor​szebyłojed​nakjesz​czeprzednimi.Oka​za​ło
się,żeoj​ciecmiałzanicuczci​wośćza​rów​nowdomu,jakiwfir​mie,któ​rąza​rzą​dzał.Pra​sabezskru​pu​-
łówwy​ko​rzy​sta​łaro​dzin​nyskan​dal,byzwięk​szyćna​kład.

Sa​kiszro​zu​miałwte​dy,żeoj​ciecgonieko​chał,nieko​chałni​ko​gopozasa​mymsobą.Czułsiętak,jak​by
zo​stałsamnaświe​cie.Miałjesz​czebra​ci,aleonisamipo​trze​bo​wa​liopie​kiiwspar​cia.Star​szyorokAri
pró​bo​wałgraćtwar​de​go,alebyłrów​niezdru​zgo​ta​nyjakSta​kis.Theo,trzy​na​sto​la​tekbun​to​wałsięprze​-
ciwwszyst​kimiwszyst​kie​mu.Wie​lo​krot​nieucie​kałzdomu,aleArizakaż​dymra​zemspro​wa​dzałgo
zpo​wro​tem.Tobyłwy​jąt​ko​wotrud​nyczas.

–Za​pew​niam,żedo​ło​żęwszel​kichsta​rań,abydzien​ni​ka​rzeprzed​sta​wi​lispra​węrze​tel​nie,bezta​niejsen​-
sa​cji.Wiem,jakważ​najestre​pu​ta​cjafir​my.Je​ste​śmywtrud​nejsy​tu​acji,me​diaitakonaspi​szą,le​piej
więcwyjśćimna​prze​ciw.Sko​rzy​sta​myzoka​zji,bypo​ka​zać,żeni​g​dynieucie​ka​myprzedpro​ble​ma​mi
tyl​kojeroz​wią​zu​je​myitosku​tecz​nie.

background image

Lek​kiuśmiechwy​pełzłnaustaSa​ki​sa.

–Po​win​napanipra​co​waćwdy​plo​ma​cji,Mo​ney​pen​ny.

Wzru​szy​łara​mio​na​mi,si​lącsięnaobo​jęt​ność,choćuśmiechpo​ru​szyłwniejja​kąśczu​łąstru​nę.

–Dzien​ni​ka​rzomnaj​bar​dziejza​le​żynała​twymdo​stę​piedoin​for​ma​cji.Po​mo​że​myim,jed​no​cze​śniepo​-
ma​ga​jącso​bie.

–Apaninaczymza​le​ży?

–Słu​cham?

–Cze​gonaj​bar​dziejpanipra​gnie?

Od​wró​ci​łagło​wę,zmie​sza​nanie​spo​dzie​wa​nympy​ta​niem.Sa​kisza​uwa​żyłnajejtwa​rzyulgę,gdypo​ja​wił
siękie​row​cazmałąwa​liz​kązręku.Brian​nabyłaprze​ko​na​na,żenie​bez​pie​czeń​stworoz​mo​wynapry​wat​-
nete​ma​tyzo​sta​łoza​że​gna​ne,aleSa​kisnieza​mie​rzyłod​pu​ścić.Gdywsie​dlidosa​mo​cho​du,przy​pu​ścił
atak.

–Więc?

–Niero​zu​miem…

–Cze​kamnaod​po​wiedź.

–Cze​gonaj​bar​dziejpra​gnę?

–Tak.

–Chcia​ła​bymudo​wod​nić,żepo​tra​fiędo​brzewy​ko​ny​waćswo​jąpra​cęibyćdo​ce​nio​na.

Wes​tchnąłde​mon​stra​cyj​nie,niekry​jącznie​cier​pli​wie​nia.

–Prze​cieżjużtopaniudo​wod​ni​ła.Ijestpanido​ce​nia​na,oczymświad​czynie​ma​łapen​sjaikwar​tal​nena​-
gro​dy.

Ocze​ki​wał,żepo​wiecośbar​dziejoso​bi​ste​go.Niemiałnickon​kret​ne​gonamy​śli,popro​stuchciałsiędo​-
wie​dzieć,kimjestko​bie​ta,któ​rakry​łasięzefa​sa​dąstu​pro​cen​to​we​gopro​fe​sjo​na​li​zmu.Jejży​ciepry​wat​ne
po​zo​sta​wa​łodlanie​gowciążza​mknię​tąksię​gą,cze​goniemoż​nabyłopo​wie​dziećojegoży​ciu.Mo​ney​-
pen​nywie​dzia​łaolicz​nychro​man​sachsze​fa.Re​zer​wo​wa​łasto​li​kiwre​stau​ra​cjach,wy​sy​ła​ławjego
imie​niukwia​ty,ku​po​wa​łapo​że​gnal​neupo​min​kiini​g​dyniepo​zwo​li​łaso​bienaża​dennie​sto​sow​nyko​men​-
tarz.

–Mapaniko​goś?–spy​tał,da​jącupustcie​ka​wo​ści.

Unio​słajed​nąbrew.

–Słu​cham?–Gdy​byjejwzrokmiałzdol​nośćza​mra​ża​nia,Sa​kisza​mie​nił​bysięwfi​gu​ręzlodu.

background image

–Tobar​dzopro​stepy​ta​nie,Mo​ney​pen​ny.Wy​star​czypo​wie​dzieć„tak”albo„nie”.

–Wiem,aleniero​zu​miem,jakitomazwią​zekzpra​cą.

–Chciał​bymwie​dziećcośoswo​ichpra​cow​ni​kach,zwłasz​czaotych,któ​rzyspę​dza​jązemnąwięk​szość
doby.

–Czy​lichcepanwie​dzieć,oczy​wi​ściekie​ru​jącsięwy​łącz​nieza​wo​do​wąmo​ty​wa​cją,czyzkimśsy​piam,
cono​szępodspodemicolu​bięjeśćnaśnia​da​nie?

Sa​kisniedałsięzbićztro​pu.

–Do​kład​nietak.

–Sko​rotein​for​ma​cjesąażtakistot​ne,od​po​wiem–mó​wi​łaspo​koj​nie,choćwśrod​kutrzę​słasięzezło​-
ści.–Niemamko​chan​ka,to,cono​szepodspodem,towy​łącz​niemojaspra​wa,imamwiel​kąsła​bośćdo
na​le​śni​ków.Jestpanusa​tys​fak​cjo​no​wa​ny?

Prze​nik​nąłgodreszczpod​nie​ce​nia.Eks​cy​ta​cjaro​słaiwy​peł​nia​łacia​łopul​su​ją​cym,le​ni​wymcie​płem.
Po​pa​trzyłnado​sko​na​łypro​filBrian​ny,ja​snewło​sybłysz​czą​cewsztucz​nymświe​tleulicz​nychlamp,pro​-
sty,kształt​nynosipeł​neustaza​ci​śnię​tewzi​ry​to​wa​nymigniew​nymgry​ma​sie.Ztru​demod​wró​ciłwzrok,
za​ci​ska​jącmoc​nopię​ści,bydaćupustmę​czą​cejfru​stra​cji.Resz​tadro​giupły​nę​ławmil​cze​niuina​pię​tej
at​mos​fe​rze.

Me​ne​dżerho​te​lupo​mi​mopóź​nejporycze​kałprzedre​cep​cją,bypo​wi​taćważ​ne​gogo​ściaoso​bi​ście.Nie
spo​dzie​wałsięjed​nakdwóchosób.

–Wi​ta​mywNo​ire,pa​niePan​te​li​des.Pań​skiapar​ta​mentjestgo​to​wy.Wy​da​wa​łomisięjed​nak,żebę​dzie
pansam?

–Zo​stałpanźlepo​in​for​mo​wa​ny.

–Ach,bar​dzoprze​pra​szam,żeniemogęza​pro​po​no​waćdo​dat​ko​we​gopo​ko​ju.Wszyst​kiezo​sta​łyza​ję​te,
gdytyl​kodo​szłodotejka​ta​stro…prze​pra​szam,kie​dydo​szłodotegonie​szczę​śli​we​gowy​pad​ku.

–Nicnieszko​dzi–rzu​ciłkrót​ko.

Apar​ta​mentoka​załsiędużomniej​szy,niżsięspo​dzie​wał.Wła​ści​wienie​wie​lesięróż​niłoddwu​oso​bo​-
we​gopo​ko​ju.Sa​kisjed​nymuchemsłu​chałme​ne​dże​ra,któ​ryroz​pra​wiałoza​le​tachho​te​lu.Całąuwa​gę
sku​piłnaBrian​nie,któ​ra,roz​glą​da​jącsiępopo​ko​ju,mia​łaminę,jak​byprzy​je​cha​łatuzkarę.Gdyzo​sta​li
sami,nachwi​lęznówza​pa​dłakrę​pu​ją​caci​sza.

–Możepanipierw​szasko​rzy​staćzła​zien​ki–po​wie​działwresz​cie.

–Je​ślijestpanpe​wien…

–Tak,je​stempe​wien.–Na​glewy​cią​gnąłdłońido​tknąłpo​licz​kadziew​czy​ny,mimożewszyst​kownim
krzy​cza​ło,bytrzy​małsięzda​le​ka.–Matupanipla​męporo​pie.

background image

Brian​nawstrzy​ma​łanamo​mentod​dech,poczymcof​nę​łasięgwał​tow​nie.Niespu​ści​łajed​nakwzro​ku
iSa​kisdo​strzegłwjejgłę​bo​kich,pięk​nychoczachcie​ka​wośćicośjesz​cze,cze​goni​g​dyniewi​dział
użad​nejko​bie​ty,zktó​rąbyłbli​sko:strach.

–Po​sta​ramsię…po​sta​ramsięszyb​kozwol​nićła​zien​kę–wy​ją​ka​ła.

Znik​nę​ła,za​nimzdą​żyłza​py​tać,cze​gosięboiidla​cze​go.

Brian​naopar​łasięca​łymcia​łemodrzwi,nie​zdol​na,byzła​paćko​lej​nyod​dech.Tor​bazrze​cza​miwy​su​nę​-
łajejsięzdło​niiupa​dłazgłu​chymło​sko​temnapod​ło​gę.Ser​cetłu​kłosięwpier​sijakosza​la​łe.Icóżsię
ta​kie​gosta​ło?Le​d​wiemu​snąłpo​li​czek,aletowy​star​czy​ło,byroz​pa​liłwniejdłu​gotłu​mio​nąna​mięt​ność.
Ja​kimpra​wempo​zwa​lałso​bienatakąpo​ufa​łość?Ja​kimpra​wembu​rzyłjejspo​kój?

Złośćdo​da​łajejsił.Zdję​łabuty,ścią​gnę​łapo​pla​mio​nespodnieipod​ko​szu​lek.Sta​nę​łanagoprzedlu​-
strem,sku​pia​jącuwa​gęnata​tu​ażuzdo​bią​cymra​mię.Ni​g​dynadnie.Tęman​trępo​wta​rza​łanie​ustan​nie
wnaj​czar​niej​szychdniachży​cia.Te​razteżnieza​mie​rza​łasięzna​leźćsięnadnie.Nieza​mie​rza​łapod​dać
sięuro​ko​wiSa​ki​sa,pod​daćwła​dzyjegooczu,zktó​rychbiłma​gne​tycz​nyero​tyzm.Po​ło​ży​ładłońnaser​cu,
jakgdy​bychcia​łapo​wstrzy​maćjegobi​cie,apo​temdo​tknę​łabli​znynabio​drze.Ni​g​dyjużni​ko​munieza​-
ufa.Niepod​dasię!Ni​g​dywię​cejnadnie!

Wzię​łaszyb​kiprysz​nic,zmy​wa​jączsie​biezmę​cze​nieca​łe​godnia,iprze​bra​łasięwT-shirtile​gin​sy,któ​-
rychuży​wa​ładoćwi​czeń,całeszczę​ście,żewzię​łajezesobą.Gdy​bynieobec​nośćSa​ki​sa,po​prze​stał​by
nako​szul​ce,alewobec​nejsy​tu​acjimu​sia​łaza​dbaćoskrom​niej​szystrój.Umy​łazęby,zwią​za​ławło​sy
wnie​dba​łykokiwy​szłazła​zien​ki.Sa​kisstałnabal​ko​niezeszklan​kąwdło​ni,wsłu​cha​nywod​gło​sywil​-
got​nej,go​rą​cejnocy.Mu​siałbyćrów​niezmę​czo​nyjakona.Streszwią​za​nyznie​spo​dzie​wa​nymwy​pad​-
kiem,wie​lo​go​dzin​napo​dróż,kon​fe​ren​cja,pra​caprzyusu​wa​niuskut​kówka​ta​stro​fy…Wi​dzia​ła,jakza​re​-
ago​wał,gdydzien​ni​karzwspo​mniałoojcu.Twarzniezdra​dza​łażad​nychemo​cji,alezna​łagowy​star​cza​-
ją​codo​brze,bywie​dzieć,żemu​sia​łogotoza​bo​leć.

Na​gleod​wró​ciłsię.Brian​nachcia​łacośpo​wie​dzieć,aległosuwiązłjejwgar​dle,gdypo​czu​łanaso​bie
jegospoj​rze​nie.Tak​so​wałjąwzro​kiempo​wo​li,bezskrę​po​wa​niaipo​śpie​chu.Nieod​ry​wa​jącodniej
oczu,do​piłza​war​tośćszklan​ki.Byłowtymge​ściecośdwu​znacz​ne​go,nie​przy​zwo​ite​go,ajed​no​cze​śnie
cu​dow​niepod​nie​ca​ją​ce​go.

–Ła​zien​kajestjużwol​na–wy​du​ka​ła,sta​wia​jąctor​bęoboksofy.Się​gnę​łapota​bletle​żą​cynasto​li​ku,tyl​-
kopoto,byza​jąćczymśtrzę​są​cesięręce.

–Dzię​ku​ję–od​parł,wcho​dzącdopo​ko​ju.Od​sta​wiłszklan​kęnaba​rekiza​nimza​mknąłzasobądrzwiła​-
zien​ki,rzu​ciłprzezra​mię:–Mo​ney​pen​ny?

–Tak?

–Czasza​koń​czyćpra​cęnadziś.

–Chcia​łamtyl​ko…

–Wy​łączta​blet.Topo​le​ce​niesłuż​bo​we.

Na​wetniepró​bo​wa​łapro​te​sto​wać,conaj​wy​raź​niejgoucie​szy​ło,bouśmiech​nąłsięlek​ko.

background image

–Tybę​dzieszspa​ławłóż​ku,ajanaso​fie–do​dałjesz​czeiza​nimzdą​ży​łaza​re​ago​wać,za​mknąłzasobą
drzwi.

je​epie.Dozo​ba​cze​niaju​trorano,pa​niePan​te​li​des.

–Jakto„dozo​ba​cze​niaju​trorano”?Nieje​dziepanizemną?

–Nie.

background image

ROZDZIAŁCZWARTY

Kie​dyobu​dzi​łasięna​stęp​ne​goran​ka,zulgąspo​strze​gła,żejestsamawpo​ko​ju.Nietra​cąccza​su,wzię​ła
szyb​kiprysz​nic,apo​temza​ło​ży​łaparęczy​stychspodniwko​lo​rzekha​kiikre​mo​wybluz​kę.Wło​sytra​dy​-
cyj​niespię​łamoc​no,anatwarzpo​ło​ży​łagru​bąwar​stwękre​muzfil​trem.Po​przed​niejnocybyłatakzmę​-
czo​na,żeza​snę​łaodrazu,gdyprzy​ło​ży​łagło​wędopo​dusz​ki,ina​wetniesły​sza​ła,kie​dySa​kiskładłsię
spać.Całeszczę​ście,bowprze​ciw​nymra​ziemu​sia​ła​bysiętłu​ma​czyć,dla​cze​goniesko​rzy​sta​łazofer​ty
za​ję​ciałóż​ka.

Po​spiesz​niespraw​dzi​łaskrzyn​kęmej​lo​wą,wtenspo​sóbsym​bo​licz​nieroz​po​czy​na​jącko​lej​nydzieńpra​-
cy.Jed​nawia​do​mośćbyłaodSa​ki​sa,któ​ryza​jąłpo​kójkon​fe​ren​cyj​nynadoleipro​sił,bydo​łą​czy​łado
nie​go,gdyjużbę​dziego​to​wa.Kil​kako​lej​nychbyłoodlu​dziza​in​te​re​so​wa​nychwo​lon​ta​ria​tem.Wciążjed​-
nakżad​nychwie​ścioza​gi​nio​nychczłon​kachza​ło​gi.

Za​rzu​ci​łanara​mio​naciem​no​zie​lo​nąma​ry​nar​kę,wzię​łatecz​kęzdo​ku​men​ta​mi,ta​bletize​szładosalikon​-
fe​ren​cyj​nej.Sa​kissie​działprzydu​żymsto​leiroz​ma​wiałprzezte​le​fon,alekie​dyjązo​ba​czył,za​koń​czył
roz​mo​wę.

–Wcią​gukil​kugo​dzinopróż​niątan​ko​wieczropy–po​in​for​mo​wałkrót​ko.

–Czy​lizakil​kadnibę​dziemoż​nawy​cią​gnąćtan​ko​wiec?

Ski​nąłgło​wą.

–Gdytyl​kosłuż​byza​koń​cząśledz​two,zo​sta​nieod​ho​lo​wa​nydoPi​reus.Trze​ba…

–…ode​słaćza​ło​gętan​kow​cadodomu.Zaj​męsiętym.

Wy​ję​łata​blet,go​to​wa,bydzia​łać.Całyczasjed​nakczu​łanaso​biewzroksze​fa.

–Dziśwy​ko​nu​jepanimojepo​le​ce​niabezwa​ha​nia,aleze​szłejnocyjaw​niejepanizlek​ce​wa​ży​ła.

–Słu​cham?

–Mó​wi​łem,żebyza​ję​łapaniłóż​ko.Niepo​słu​cha​łapani.

Pró​bo​wa​łaod​wró​cićwzrok,na​praw​dępró​bo​wa​ła,alezie​lo​neoczySa​ki​samia​łynadniąwła​dzę.

–Popro​stuuzna​łam,żenaso​fiebę​dziemiwy​god​nie.Przy​je​cha​łamtupra​co​wać,więcniemapo​wo​du,
byre​zy​gno​wałpanzwła​sne​gokom​for​tu.Ta​kiery​cer​skieza​cho​wa​nie…

–Ry​cer​skie?My​ślipani,żekie​ro​wa​łamnąwy​szu​ka​naga​lan​te​riawo​becdamy?–za​py​tałlek​koroz​ba​-
wio​ny.

–Nocóż,pew​niemiałpanswo​jepo​wo​dy,wkaż​dymra​zieja…

–Za​pro​po​no​wa​łem,żeprze​śpięsięnaso​fie,bodlamnietoża​denpro​blem.Ipro​szęmiwie​rzyć,żenie
by​ło​bytożad​nepo​świę​ce​niezmo​jejstro​ny.

background image

–Zmo​jejstro​nytoteżniebyłopo​świę​ce​nie.Ipro​szę,do​pó​kibę​dzie​mymiesz​kaćra​zem,niewra​caj​my
jużdotegote​ma​tu,do​brze?

–Do​brze.Wiem,kie​dyska​pi​tu​lo​wać,Mo​ney​pen​ny.Pozatymmamdlapanido​brąwia​do​mość.Niebędę
jużdłu​żejwcho​dziłwpani„pry​wat​nąprze​strzeń”.Zwol​niłsiępo​kój.We​zmęgo.

Po​win​nado​znaćnie​by​wa​łejulgi,atym​cza​sempo​czu​łamoc​neszarp​nię​cieza​wo​du.

–Wspa​nia​le.

Pośnia​da​niudo​łą​czy​lidoza​ło​gira​tun​ko​wej,któ​ranie​stru​dze​niepra​co​wa​łaprzyoczysz​cza​niuoce​anu.
Mi​nę​łopo​łu​dnie,gdynaho​ry​zon​ciepo​ja​wi​łasięeki​pate​le​wi​zyj​na.

–Coonitu,dodia​bła,ro​bią?–Sa​kisna​wetniepró​bo​wałukryćroz​draż​nie​nia.

–Niemo​że​myichode​słaćaniimza​bro​nićtubyć,alezro​bięwszyst​ko,bynamnieza​szko​dzi​li.Musimi
panza​ufać.

Przezchwi​lępa​trzyłnaniąspodzmru​żo​nychpo​wiek,jak​byod​rzu​całmoż​li​wośćufa​niako​mu​kol​wiek,ale
wkoń​cuwjegooczachza​lśni​ływe​so​łeogni​ki.

–Niewiem,cobymbezpanizro​bił,Mo​ney​pen​ny–po​wie​działni​skim,cie​płymgło​sem.–Kie​dyAriza​-
cząłmniestra​szyć,żemipa​niąod​bie​rze,omałoniedo​stałodemniewio​słem.

–Nieode​szła​bym.–Nieode​szła​byna​wetzami​lionlat.Uwiel​bia​łapra​co​waćzSa​ki​sem,na​wetje​śli
ostat​niedninie​cona​ru​szy​łyjejemo​cjo​nal​nąrów​no​wa​gę.

–Miłowie​dzieć.Na​le​żypanidomnieini​g​dyniepo​zwo​lił​bympaniodejść.Oso​bi​ściepo​ra​cho​wał​bym
ko​ści,każ​de​mu,ktopró​bo​wał​bymipa​niąza​brać.

Brian​napo​czu​łaprzy​spie​szo​nebi​cieser​caiprzy​pływdzi​kiej,nie​po​skro​mio​nejeu​fo​rii.Pra​ca.Manamy​-
ślipra​cę.Ztru​demza​pa​no​wa​łanadnie​rów​nymod​de​chem.

–Mu​szę…Pój​dępo​roz​ma​wiaćzeki​pąTV.

Od​wró​ci​łasięiza​mknę​łanase​kun​dęoczy,byopa​no​waćemo​cje.Pra​ca.Po​win​nasięsku​pićnapra​cy.

Dzien​ni​ka​rze,takjaksięspo​dzie​wa​ła,niechcie​liod​pły​nąć,aleobie​ca​li,żeniebędąprze​szka​dzaćiza​-
cze​piaćza​ło​gi.Uzna​ła,żemożetoza​li​czyćdopo​myśl​nieza​ła​twio​nychspraw.

Sa​kisusiadłzasto​łemwsalikon​fe​ren​cyj​nej,ner​wo​woprze​cze​su​jącwło​sypal​ca​mi.Śled​czypo​twier​dzi​-
li,żeprzy​czy​nąwy​pad​kubyłludz​kibłąd.

–Czyprzy​szłyjużaktaMor​ga​naLo​wel​la?–spy​tałBrian​nę.

Sta​rałsię,byjegowzrokniebłą​dziłwoko​li​cyjejpier​siibio​der,alenapróż​nowal​czyłzpo​ku​są.Przez
całydzieńprzy​ła​py​wałsięnatym,żewciążsięjejprzy​glą​daina​wetniemu​siałsięza​sta​na​wiać,comu
jest,bowie​działdo​sko​na​le.Pra​gnąłjej.Opa​no​wa​łogodzi​kie,nie​malzwie​rzę​cepo​żą​da​nie.Wcze​śniej
zła​two​ściąkon​tro​lo​wałuczu​cia,ja​kiebu​dzi​ławnimtawy​jąt​ko​wa

background image

GdyBrian​napo​ło​ży​łaprzednimnabla​cietecz​kęzdo​ku​men​ta​mi,sta​rałsięniega​pićnajejde​li​kat​nenad​-
garst​ki.

–Coonimwie​my?–spy​tałszorst​ko.

–Jestżo​na​ty.Niemadzie​ci.Żonamiesz​kaujegoro​dzi​ców.Ztego,cowia​do​mo,jestje​dy​nymży​wi​cie​-
lemro​dzi​ny.Pra​cu​jewprzed​się​bior​stwieodczte​rechlat.Wcze​śniejsłu​żyłwma​ry​nar​cecy​wil​nej,tak​że
jakodo​wód​ca.

–Tojużwiem–prych​nął.Pochwi​lido​dałto​nemza​sta​no​wie​nia:–Zdo​ku​men​tówwy​ni​ka,żewcią​gu
ostat​nichtrzechlatanirazuniewziąłurlo​pu.Odtrzechlatjesttak​żeżo​na​ty.Dla​cze​goświe​żopo​ślu​bio​ny
mał​żo​nekniechcebyćzżoną?

–Możechcecośudo​wod​nić?Albocośukryć.

Sa​kisod​chy​liłsięnakrze​śledotyłu.

–Cie​ka​wespo​strze​że​nie.Pro​szękon​ty​nu​ować.

–Niemia​łamnickon​kret​ne​gonamy​śli,nic,cobymia​łoso​lid​nepod​sta​wy.

–Ajed​nakcośpanipo​dej​rze​wa,praw​da?

–Za​gi​nię​cieka​pi​ta​naidwóchczłon​kówza​ło​gibu​dzipo​waż​newąt​pli​wo​ści.Dla​cze​gocałatrój​kabyła
pozamost​kiemka​pi​tań​skim?Jaktomoż​li​we,żeża​denznichnieod​po​wie​dział,kie​dywłą​czyłsięalarm?

Ob​lałgozim​nypot.

–Śled​czyuwa​ża​ją,żeprzy​czy​nąwy​pad​kubyłbłądczło​wie​ka.My​ślisz,żetoniebyłbłąd,tyl​koce​lo​we
dzia​ła​nie?

Otwo​rzyłtecz​kęiprzezchwi​lęprze​glą​dałaktaMor​ga​naLo​wel​la,aleniezna​lazłnic,como​gło​bybu​dzić
nie​po​kój.Pa​pie​rymiałczy​stejakłza.Wy​ni​ka​łoznich,żeza​gi​nio​nyka​pi​tanbyłkom​pe​tent​nymspe​cja​li​-
stą,pra​cow​ni​kiemonaj​wyż​szychkwa​li​fi​ka​cjach,któ​ryodczte​rechlatzpo​wo​dze​niemste​ro​wałtan​kow​-
ca​mi.

Pa​pie​ry…Wie​działzau​top​sji,jakbar​dzopo​tra​fitobyćmy​lą​ce.Gdy​byktośmiałosą​dzićAle​xan​draPan​-
te​li​de​sanapod​sta​wiedo​stęp​nychin​for​ma​cji,uznał​by,żemadoczy​nie​niazpra​wym,ho​no​ro​wymczło​-
wie​kiem,cha​ry​zma​tycz​nymsze​fem,ko​cha​ją​cymmę​żemiczu​łymoj​cem.Tyl​koSa​kis,jegobra​ciaimat​ka,
wie​dzie​li,ktosiękry​jezabłysz​czą​cąfa​sa​dą.Praw​dabyćmożeni​g​dyniewy​szła​bynajaw,gdy​bynie
wzgar​dzo​nako​chan​ka,któ​radałacynkgłod​ne​musen​sa​cjidzien​ni​ka​rzo​wi,atenko​pałtakdłu​go,ażdo​ko​-
pałsiędonaj​gor​sze​goszam​ba.

Zpa​pie​rówwy​ni​ka​ło,żeGi​sel​lejestsu​mien​ną,am​bit​nąasy​stent​ką.Wy​da​wa​łasiępro​fe​sjo​nal​na,uprzej​-
maimiła,do​pó​kiSa​kisniepo​sta​no​wiłza​koń​czyćro​man​su.Wte​dywy​szłanajawjejpraw​dzi​wana​tu​ra.
Zmie​ni​łasięwzim​ną,bez​względ​nąpsy​cho​pat​kę.Stra​szy​ła,żeznisz​czyjegoicałąfir​mę.

Tak,do​ku​men​tymo​głybyćbezza​rzu​tu,li​czyłsięczło​wiek.

background image

–Mu​si​mygozna​leźć,Mo​ney​pen​ny.Mamco​razwię​cejwąt​pli​wo​ści.Niechsiępaniskon​tak​tu​jezsze​fem
ochro​ny.Niechszu​ka​jągłę​biejwży​cio​ry​sieLo​wel​la.Musibyćcoś,coprze​oczy​li​śmy.

Wi​dzącpo​bla​dłątwarzBrian​ny,spy​tałznie​po​ko​jem:

–Sta​łosięcoś?

–Nie.

Zer​k​nąłnajejmoc​noza​ci​śnię​tedło​nie.

–Prze​cieżwi​dzę.

–Nieuwa​żam,żebygrze​ba​niewczy​imśży​ciubyłofairtyl​kodla​te​go,żemapanja​kieśprze​czu​cia.

–Czytoniepaniza​su​ge​ro​wa​łaprzedchwi​lą,żeLo​wellmożemiećcośdoukry​cia?

Nie​chęt​niekiw​nę​łagło​wą.

–Wta​kimra​zieczyniepo​win​ni​śmyspró​bo​waćsiędo​wie​dzieć,cotojest?

–Takmisięwy​da​je.

–Ale?

–Alerów​niedo​brzemo​że​mysięmy​lić.Tenczło​wieknieza​słu​gu​jenato,bywy​wra​caćjegoży​ciedo
góryno​ga​mi.Przy​kromi,je​ślinie​chcą​cyda​łamdozro​zu​mie​nia,żepo​win​ni​śmytozro​bić.

Sa​kiswstałzkrze​sła,pod​szedłdooknaioparłsięopa​ra​pet,pa​trzącnaBrian​nęzgóry.

–Cza​sa​mita​kiedzia​ła​niejestnie​zbęd​ne.Celuświę​caśrod​ki.

–Ipantomówi?Potym,copanaspo​tka​ło?Jużpanza​po​mniał,jaksięczuł,gdywszy​scypo​zna​lise​kre​ty
pań​skiejro​dzi​ny?

Sa​kisporazpierw​szystra​ciłpa​no​wa​nienadsobą.Rzu​ciłsiędoprzo​du,oparłdło​nienasto​leipo​chy​lił
gło​wę,pa​trzącBrian​niepro​stowoczy.Dzie​li​łyichza​le​d​wiecen​ty​me​try.

–Słu​cham?!–wy​sy​czał.–Copaniso​biewy​obra​ża?Nicpaniomnieniewie!

–Wiem,żegdybyłpanna​sto​lat​kiem,panaoj​ciecwy​wo​łałstrasz​nyskan​dal–od​par​ła,napo​zórspo​koj​-
nie,choćgwał​tow​neza​cho​wa​nieSa​ki​saprze​stra​szy​łoją.Chy​bana​wetnieza​uwa​żył,żeporazpierw​szy
zwró​ciłsiędoniejna„ty”.–Win​ter​ne​cieni​cze​gosięnieukry​je.Awczo​raj,gdydzien​ni​karzza​py​tał
oojca,pań​skare​ak​cja…

–Niebyłożad​nejre​ak​cji!

–By​łamtam.Wi​dzia​łam,żebyłopanuprzy​kro.–Jejgłosbyłmięk​ki,pe​łenwspół​czu​ciaizro​zu​mie​nia.

Myśl,żemógł​bybyćobiek​temli​to​ści,spra​wi​ła,żedło​nie,któ​reopie​rałnasto​le,za​ci​snę​łysięwpię​ści.

background image

–Iuwa​żapani,żeztegopo​wo​dumamcho​waćgło​węwpia​sekiod​pu​ścićLo​wel​lo​wi?

–Nie,jatyl​komó​wię,żewy​wra​ca​niejegoży​ciadogóryno​ga​miniejestwpo​rząd​ku.Zwłasz​czażesam
panbyłwta​kiejsy​tu​acji.

–Nie,jegosy​tu​acjaniemanicwspól​ne​gozmoją.Niedla​te​gokażęprze​świe​tlićLo​wel​la,żeszu​kamta​-
niejsen​sa​cjialbocie​ka​we​goma​te​ria​łudoszma​tław​ca.Po​win​napaniwi​dziećróż​ni​cę.

–Sko​ropantakmówi…

Sa​kiszpo​wro​temusiadłnakrze​śleimil​czałprzezdłuż​sząchwi​lę,wście​kłyijed​no​cze​śnieza​wsty​dzo​ny,
żepo​zwo​liłso​bienawy​buch.Brian​namia​łara​cję.Py​ta​niedzien​ni​ka​rzaza​bo​la​łogo,aleniespo​dzie​wał
się,żekto​kol​wiektoza​uwa​ży.Pan​naMo​ney​pen​nyzkaż​dymdniem,zkaż​dągo​dzi​nąco​razbar​dziejgoza​-
ska​ki​wa​ła.

–Czymapanjesz​czedlamnieja​kieśza​da​nie?–spy​ta​łaswo​imzwy​kłym,służ​bo​wymto​nem.

Pod​niósłwzrok,alenieod​po​wie​działodrazu.Za​uwa​żył,żeje​denzja​snychko​smy​kówuwol​niłsięzcia​-
sne​gowę​złaiopadłnapo​li​czek.Miałocho​tępo​dejśćiod​gar​nąćgozucho,tyl​kopoto,bypo​czućmięk​-
kośćwło​sów,bymu​snąćopusz​kąpal​caskó​ręnaszyi.Wie​działjed​nak,żetonie​moż​li​we.

–Niepo​do​basiępanimojade​cy​zja?–spy​tał,choćbar​dziejbrzmia​łotojaksmut​nakon​sta​ta​cja.

–Niepo​do​bamisię,gdyna​ru​szasięczy​jąśpry​wat​ność.Ro​zu​miemjed​nak,żerobitopanzesłusz​nych
po​bu​dek.Prze​pra​szam,je​ślipo​zwo​li​łamso​bienazbytwie​le…–za​wa​ha​łasię.–Jestpanczło​wie​kiem
god​nymza​ufa​niaidla​te​gowie​rzę,żeniepo​zwo​lipan,abyco​kol​wiekdo​sta​łosięnie​po​wo​ła​neręce.

–Mapanimojesło​wo.Bezwzglę​dunato,cze​godo​wie​mysięoka​pi​ta​nie,za​cho​wa​mydys​kre​cję.

Zo​ba​czyłjejnie​śmia​łyuśmiechina​glebyłgo​tówprzy​rzecwszyst​ko,byletyl​koza​wszesiętakuśmie​cha​-
ła.

–Mo​ney​pen​ny?

–Tak?

–Niejestła​twozdo​byćmojeza​ufa​nie,aleudo​wod​ni​łapani,żemoż​nanapanipo​le​gać.Niewiem,co
bymzro​biłbezpanipo​mo​cy.Dzię​ku​ję.

Otwo​rzy​łasze​ro​kooczyzezdu​mie​nia.

–Nie…niemazaco,pro​szępana.

–My​ślę,żewna​szejsy​tu​acjile​piejbę​dziezre​zy​gno​waćztychsztyw​nychform.Mo​żeszmimó​wićpo
imie​niu.

–Nie.

Uniósłwy​so​kobrwi.

background image

–Takpopro​stu…nie?

–Prze​pra​szam,aleniemogę.–Po​de​szładodrzwiina​ci​snę​łaklam​kę.–Je​śliniemapandlamniejuż
żad​nychza​dańnatenwie​czór,po​że​gnamsię.Do​bra​noc.

–Do​bra​noc…Brian​no.

Jejimięwjegoustachza​brzmia​łojaknaj​słod​szapiesz​czo​ta.Za​wa​ha​łasię,nimdo​da​łaci​cho:

–Wo​la​ła​bym,żebypanwciążmó​wiłdomnie,Mo​ney​pen​ny.

Jużchciałza​pro​te​sto​wać,alewporęprzy​po​mniałso​bie,żeBrian​nawi​dziwnimsze​fa,czło​wie​kagod​ne​-
goza​ufa​nia.Pew​niebar​dzobyjąroz​cza​ro​wał,gdy​bysięza​cząłza​cho​wy​waćjakod​trą​co​nyko​cha​nek.

–Wpo​rząd​ku.Dozo​ba​cze​niarano,Mo​ney​pen​ny.

Ob​ser​wo​wał,jakwy​cho​dzi​łazsali,jejdłu​gienogi,bar​dzoszczu​płąta​lięipięk​nąli​nięszyi.Kie​dyza​-
dzwo​niłte​le​fon,mi​nę​łokil​kase​kund,za​nimzdo​łałpo​wró​cićnazie​mię.

–Pan​te​li​des,słu​cham.

Roz​mo​wabyłakrót​kaikon​kret​na,alepojejza​koń​cze​niuSa​kisdłu​goisiar​czy​ścieza​klął.

ko​bie​ta.Po​do​ba​łamusię,aledo​pie​rote​razwi​dział,jakbar​dzojestpięk​naipo​cią​ga​ją​caico​raztrud​niej
przy​cho​dzi​łomuuda​wać,żewi​dziwniejje​dy​nieasy​stent​kę.

background image

ROZDZIAŁPIĄTY

Ener​gicz​nepu​ka​niedodrzwiza​sko​czy​łoBrian​nę,któ​rawła​śnieza​mie​rza​ławziąćką​piel.Mi​nę​łago​dzi​-
na,od​kądwró​ci​ładopo​ko​ju,aleza​ję​taczy​ta​niemiwy​sy​ła​niemmej​li,do​pie​rote​razmo​głaza​dbaćosie​-
bie.Czu​łasięfi​zycz​nieipsy​chicz​niewy​czer​pa​napoca​łymdniu,ajed​no​cze​śniedziw​niepo​bu​dzo​na,nie​-
spo​koj​naido​sko​na​lewie​dzia​łaco,ara​czejktojesttegoprzy​czy​ną.

Nie​cier​pli​wepu​ka​nieroz​le​głosięrazjesz​cze.Brian​napo​spiesz​niespię​ławło​syiotwo​rzy​ładrzwi.

–Ococho​dzi?–rzu​ci​łaim​pul​syw​nie,za​nimzdą​ży​łapo​my​śleć.Niespo​dzie​wa​łasięSa​ki​saotejpo​rze.
–Prze​pra​szam,czycze​gośpanpo​trze​bu​je?

–Wi​dzę,żejesz​czenieśpisz,todo​brze.Pi​lotza​bie​rzenasśmi​głow​cemzapięt​na​ściemi​nut.

–Za​bie​rze?

–Tak,nalot​ni​sko.Ranomamybar​dzoważ​nespo​tka​niewLon​dy​nie.

–Wra​ca​mydoLon​dy​nu?Aledla​cze​go?

–Wszyst​kowska​zu​jenato,żesępywy​czu​łykrew.

–Me​diaczyinneprzed​się​bior​stwa?–spy​ta​ła,zdu​mio​na,żektośśmiał​byrzu​cićwy​zwa​nieSa​ki​so​wi.

–Przed​się​bior​stwa.

Brian​nana​tych​miastwpu​ści​łaSa​ki​sadośrod​ka,asamasię​gnę​łapotor​bęle​żą​cąprzyłóż​kuiwpo​śpie​-
chuza​czę​łasiępa​ko​wać.

–Ro​zu​miem,żenie​któ​rzychcąsko​rzy​staćnatymwy​pad​ku,aleprze​cieżak​cjefir​myza​czę​łyznówro​snąć
pochwi​lo​wymspad​ku.Potym,jakwy​sto​so​wałpanoświad​cze​nie,żepo​no​si​myod​po​wie​dzial​nośćzaka​-
ta​stro​fęina​pra​wi​myszko​dy,wszyst​koza​czę​łowra​caćdonor​my,więcskąd…

–Sy​tu​acjaniejestjesz​czedokoń​caopa​no​wa​na,comożespo​wo​do​waćko​lej​netąp​nię​cie.Natowła​śnie
li​czą.

–Nieda​dząrady…–uśmiech​nę​łasięlek​ce​wa​żą​co.

–Wpo​je​dyn​kęnie.Pro​blempo​le​ganatym,żenasiopo​nen​cidziśranoogło​si​lifu​zję.

–Októ​reprzed​się​bior​stwacho​dzi?

–Mo​ore​croftOiliLan​dersPe​tro​leum.

Brian​naza​sty​głajakpo​ra​żo​napio​ru​nem.Sta​łaod​wró​co​naty​łemiSa​kisniemógłzo​ba​czyćwy​ra​zujej
twa​rzy,prze​ra​że​niawoczachikro​pe​lekpotunaczo​le.

Nie,tonie​moż​li​we.Tozpew​no​ściązwy​kłyprzy​pa​dek,żejed​naztychfirmna​zy​wasiętaksamojak
Greg,naj​więk​szeprze​kleń​stwojejży​cia.Lan​derstowkoń​cudośćpo​pu​lar​nena​zwi​sko.Pozatymjego

background image

fir​ma,za​nimogło​si​łaupa​dłość,zaj​mo​wa​łasięwy​do​by​ciemgazu,anieropynaf​to​wej.

–Ju​trorano,pospo​tka​niu,chciał​bym…Brian​no?Copanijest?

–Nic,tro​chębolimniegło​wa.

–Pew​niezezmę​cze​nia–pod​su​nąłła​god​nie.–Ate​razzno​wupaninieod​pocz​nie.Prze​pra​szam,prze​śpi
siępaniwsa​mo​lo​cie.

Wy​cią​gnąłrękę,bywziąćodniejtor​bę,iwte​dyichdło​niesięze​tknę​ły.Brian​napo​czu​łagwał​tow​necie​-
płoroz​le​wa​ją​cesiępoca​łymcie​leina​tych​miastcof​nę​łasię,prze​ry​wa​jącin​tym​nykon​takt.

–Nicminiebę​dzie–rze​kła,za​my​ka​jączasobądrzwi.–Te​raznaj​waż​niej​sze,byzdo​byćjaknaj​wię​cej
in​for​ma​cjiotychdwóchfir​mach.

Niewspo​mnia​ła,żeprzyoka​zjispraw​dzi,czyGregmacośwspól​ne​gozLan​dersPe​tro​leum.

Ro​bi​łojejsięnie​do​brzenamyśl,żetenłaj​dakbezza​sadmógłroz​krę​cićko​lej​nyin​te​res.Czymia​łaza​-
alar​mo​waćSa​ki​sa,niezwra​ca​jącjed​no​cze​śnieuwa​ginasie​bie?Nieprzy​zna​jąc,żebyłatakna​iw​naitak
roz​pacz​li​wiespra​gnio​nami​ło​ści,żenieza​uwa​ży​łapu​łap​ki,wktó​rąwpa​dła,gdybyłojużzapóź​no?

Żo​łą​dekpod​cho​dziłjejzestra​chudogar​dła,gdyle​cie​lihe​li​kop​te​remnalot​ni​sko.Do​bryBoże,znówmo​-
gławszyst​kostra​cić.Nie,nieznaj​dziesięzno​wunadnie.Nietymra​zem.

Sa​kismu​siałza​uwa​żyć,żeźlesięczu​je,bokie​dywcho​dzi​lidosa​mo​lo​tuzła​pałjązanad​gar​stekimimo
żepró​bo​wa​łauwol​nićrękę,trzy​małmoc​no,do​pó​kiniewe​szlinapo​kład.

–Niechpaniza​pniepasy–po​le​cił.–Jaktyl​kowy​lą​du​je​my,idzie​mydołóż​ka.

–Słu​cham!?

Za​jąłmiej​scena​prze​ciw​ko,scho​wałte​le​fondokie​sze​niipo​pa​trzyłnaniązuśmie​chempeł​nymmę​skiej
aro​gan​cji,ajed​no​cze​śniewdzię​ku.

–Skrótmy​ślo​wy,Mo​ney​pen​ny.Kie​dydo​trze​mydoLon​dy​nubę​dzieśro​deknocy,więccze​kanasjużtyl​ko
sen.

–Mogęza​cząćzbie​raćin​for​ma​cjeotychprzed​się​bior​stwach…

Po​krę​ciłprze​czą​cogło​wą.

–Moilu​dziejużnadtympra​cu​ją.Każ​deznasmawła​snąka​bi​nęzłóż​kiem.Niechpaniidziespać.

–Apanniechwresz​cieprze​sta​niemnietrak​to​wać,jak​bymbyłara​chi​tycz​nąro​ślin​ką,ipo​zwo​limipra​co​-
wać!

–Słu​cham?

Świa​do​mość,żeGregmożepo​now​niewkro​czyćwjejży​cie,do​pro​wa​dza​łająnie​maldoobłę​du.Ajesz​-

background image

czeobok,takbli​sko,nawy​cią​gnię​cierękibyłmęż​czy​zna,któ​rysta​wałjejsięco​razbliż​szy,wzbu​dzał
wniejco​razsil​

–Wy​da​jesiępanu,żepo​trze​bu​jęwie​lugo​dzinsnu,peł​no​war​to​ścio​we​gopo​sił​kuiwy​god​ne​gołóż​ka,że​-
bymmo​głafunk​cjo​no​waćnor​mal​nie,aletonie​praw​da.–Wgło​wieusły​sza​łaostrze​gaw​czygłos,któ​ry
ka​załjejza​mknąćusta,za​nimpo​wiezadużo,aleniemo​głasiępo​wstrzy​mać.–Sy​pia​łamwmiej​scach,
gdziemu​sia​łamnie​ustan​nieczu​wać,żebyniestra​cićcze​goświę​cejniżkurt​kanagrzbie​cie.Więcpro​szę,
niechpanmnienietrak​tu​je,jak​bymbyłaja​kąśroz​piesz​czo​nąksięż​nicz​ką,któ​raroz​pad​niesięnaka​wał​ki,
gdysięjąpo​zba​wipo​po​łu​dnio​wejdrzem​ki.

Sa​kiszmru​żyłoczy,pa​trzącnaniąuważ​nie.

–Cotobyłyzamiej​sca?–spy​tał.

Wgło​wiesły​sza​łaznówostryostrze​gaw​czygłosprze​bi​ja​ją​cysięprzezha​łasstar​tu​ją​ce​gosa​mo​lo​tu.Bo​-
le​sne,okrop​newspo​mnie​niapo​wró​ci​ły.Ob​ra​zyle​go​wisknar​ko​ma​nów,prze​sy​co​nychwstręt​nymodo​rem,
odktó​rychro​bi​łojejsięnie​do​brze…

–Nie​waż​ne.

Oparłłok​cienako​la​nach,po​chy​la​jącsięwjejstro​nę.

–Ow​szem,tobar​dzoważ​ne.

–Tobyłodaw​notemu,pa​niePan​te​li​des.

–Sa​kis–roz​ka​załni​skim,głę​bo​kimgło​sem,któ​rytaklu​bi​ła.

Po​krę​ci​łagło​wą,porazko​lej​nyod​rzu​ca​jącmoż​li​wośćmó​wie​niadonie​gopoimie​niu.

–Po​wiedz​my,żemojedzie​ciń​stwoniebyłota​kieró​żo​wejakzczy​ta​nek,aletojużprze​szłość.

–Byłapanisie​ro​tą?

–Nie,nieby​łam,aletaksięczu​łam.–Po​nie​ważjejmat​ka,wiecz​nienapro​chach,za​po​mi​na​ła,żemacór​-
kę.Brian​nanamo​mentza​mknę​łaoczy,byniepo​zwo​lićłzompo​pły​nąćpopo​licz​kach.Niechcia​ła,bySa​-
kiswi​dział,jakpła​cze.

–Chcepaniotympo​roz​ma​wiać?–spy​tałde​li​kat​nie.

–Nie.–Itakjużzawie​lepo​wie​dzia​ła.

–Mimowszyst​kouwa​żam,żepo​win​nasiępanizdrzem​nąć–oznaj​miłiwsta​jączmiej​sca,wy​cią​gnąłdo
niejrękę.

Po​czu​łaulgę,żeniepró​bu​jedłu​żejwy​py​ty​waćoprze​szłośćiwra​machwdzięcz​no​ścibezpro​te​stupo​da​-
łamudłoń.

–Do​brze,podwa​run​kiem,żepanrów​nieżpój​dzieod​po​cząć.

background image

Jegouśmiechbyłnie​spo​dzie​wa​ny.Iza​pie​ra​ją​cydechwpier​siach.

–Wresz​ciedo​szli​śmydopo​ro​zu​mie​nia.Oczy​wi​ście,żepój​dęod​po​cząć.Na​wettakihe​rosjakjapo​trze​-
bu​jesnu–za​żar​to​wał.

–Ulży​łomi.Wresz​cieza​czy​nasiępanza​cho​wy​waćjakzwy​kłyśmier​tel​nik.

Uśmiechza​mie​niłsięwra​do​snyśmiech,któ​ryjesz​czebar​dziejdo​dałmumę​sko​ściiuro​ku.Brian​na
chcia​łacośpo​wie​dzieć,gdyna​glepo​czu​ławo​kółta​liijegodło​nie.De​li​kat​nie,alesta​now​czopo​pro​wa​-
dziłjąprzej​ściemdodrzwika​bi​ny.

–Po​dob​niejakpani.Choćmu​szęprzy​znać,żeokre​śle​nie„zwy​kła”ab​so​lut​niejesttunienamiej​scu.Udo​-
wod​ni​łapani,żepo​tra​fidaćso​bieradęwnaj​trud​niej​szychsy​tu​acjach,jestpaninie​zwy​kleam​bit​na,ale
nieza​po​mnia​łapani,cotoem​pa​tiaiuczci​wość.

Gdydo​szlidodrzwika​bi​ny,od​wró​ci​łasięwjegostro​nęzmoc​nobi​ją​cymser​cem.

–Przy​kładidziezgóry.Powy​pad​kutan​kow​camia​łamoka​zjęsięprze​ko​nać,żejestpannietyl​kotwar​-
dymbiz​nes​me​nem,aletak​żepra​wymczło​wie​kiem.

Sa​kisprze​su​nąłwzroknajejkształt​newar​gi.

–Hm,czyż​by​śmywła​śnieza​kła​da​lieks​klu​zyw​nyklubwza​jem​nejad​o​ra​cji?

Czu​łanaso​biejegowzrokimia​ławra​że​nie,żetospoj​rze​niebu​dzidoży​ciajejcia​ło,emo​cjeipra​gnie​-
nia.Wy​cią​gnę​łazasie​biedłoń,poomac​kuszu​ka​jącklam​ki.

–Dzię​ku​jępanuzacie​płesło​wa,alewtym,coro​bię,niemanicnie​zwy​kłe​go.Nieje​stemja​kaśwy​jąt​ko​-
wa,tyl​kosta​ramsiępopro​studo​brzewy​ko​ny​waćswo​jąpra​cę.

–Po​zwo​lipani,żesięniezgo​dzę.–Pod​szedłnatylebli​sko,żeczu​łajegoza​pach.–Uwa​żam,żejestpani
bar​dzo,bar​dzowy​jąt​ko​wa.Chy​batyl​kozarzad​kotopanisły​sza​ła.–Po​chy​liłsięjesz​czebar​dziejwjej
stro​nę.Wciążjed​nąrękąobej​mo​wałjąwta​lii,dru​gąpo​ło​żyłnadrzwiach.–Kie​dytowszyst​kosięskoń​-
czy,po​sta​ramsię,żebypaniuwie​rzy​ła,żejestnad​zwy​czaj​na.

–Niemusipan…Na​praw​dę…

–Czy​liniechcepanipod​wyż​ki?Żad​nejna​gro​dy?

–Pra​cu​jędlaświet​ne​gobiz​nes​me​naiwi​zjo​ne​rawjed​nejznaj​lep​szychfirmnaświe​cie.Towy​star​cza​ją​-
cana​gro​da.

–Pro​szęuwa​żać!Oba​wiamsię,żemojeegouro​śnieza​razdonie​by​wa​łychroz​mia​rów.

–Cowtymzłe​go?

Jegowar​giroz​chy​li​łysięwsek​sow​nym,cu​dow​nymuśmie​chu.

–Tomo​gło​bybyćnie​bez​piecz​ne.Dlanasoby​dwoj​ga.–Cof​nąłsięokrokiwy​pro​sto​wał.–Czasnaj​wyż​-

background image

szypo​ło​żyćsięspać,nad​zwy​czaj​naBrian​no–szep​nąłmięk​ko,za​nimwszedłdoswo​jejka​bi​ny.

Brian​nasta​łaprzezchwi​lę,opar​taodrzwi.Nogimia​łajakzwaty,agdywy​cią​gnę​ładło​nieprzedsie​bie,
zo​ba​czy​ła,żedrżą.Sa​kisPan​te​li​despra​gnąłjej.Niebyłanatylena​iw​na,byniedo​strze​gaćewi​dent​nych
zna​ków.Czyza​chę​ci​łagowja​ki​kol​wiekspo​sób?Sta​ra​łasiębyćwstupro​cen​tachpro​fe​sjo​nal​na,ale
prze​cieżniebyłazka​mie​nia.Mu​siałza​uwa​żyć,żeniejestjejobo​jęt​ny.

Mia​łana​dzie​ję,żegdyzpo​wro​tembędąwLon​dy​nie,ichre​la​cjewró​cądonor​my.Mu​szą!Ogar​niałją
po​twor​nylęknasamąmyśl,cosięsta​nie,je​ślipo​su​nąsięokrokzada​le​ko.

Sa​kisstałpodzim​nymprysz​ni​cemikląłnaczymświatstoi.Miałwra​że​nie,żewcią​guostat​nichczter​-
dzie​stuośmiugo​dzinpo​ja​wi​łosięwy​jąt​ko​wodużopo​wo​dów,bytoro​bić.Tymra​zemjed​nakprzy​czy​na
byłana​tu​ryoso​bi​stej.Nie​ste​ty,anido​sad​nesłow​nic​two,anizim​nawodanieprzy​no​si​łyulgi.Je​dy​ne,
oczymma​rzył,toko​chaćsięzBrian​nąMo​ney​pen​ny.Miałocho​tępro​stospodprysz​ni​caru​szyćwkie​run​-
kujejka​bi​ny,ze​rwaćzniejubra​nieiwziąćjągwał​tow​niewbrewroz​sąd​ko​wiilo​gi​ce.

Odmie​się​cynieupra​wiałsek​suite​raz,przytejcu​dow​nejdziew​czy​nie,na​tu​radałaoso​bieznać.Po​wi​-
niensku​pićsięwy​łącz​nienara​to​wa​niusy​tu​acjiwfir​mie.Wszyst​koinneniemia​łozna​cze​nia.Niemo​gło
mieć!

Brian​nako​lej​netrzygo​dzi​nyprze​sie​dzia​łanałóż​kuzno​ga​mipod​cią​gnię​ty​mipodbro​dę.Jejlap​topita​-
bletzo​sta​ływtor​bie,któ​rąste​war​de​saza​nio​sładoka​bi​nySa​ki​sa.Potym,comię​dzynimiza​szło,ara​-
czej,coomałonieza​szło,niemo​głatakpopro​studonie​gopójść,więcpa​trzy​ławścia​nę,awgło​wie
ro​iłojejsięodczar​nychmy​śli.

Byłapo​twor​niezmę​czo​na,alewie​dzia​ła,żenieza​śnie,do​pó​kiniespraw​dziin​for​ma​cjioGre​gu.Tenby​-
dlakjużrazznisz​czyłjejży​cie.Byłanie​win​na,wie​działotym,amimotozrzu​ciłnaniącałąod​po​wie​-
dzial​ność.Przezswo​jąna​iw​nośćsta​łasięko​złemofiar​nym,pła​cącnaj​wyż​szącenę,pod​czasgdyonzca​-
łejafe​rywy​szedłbezszwan​ku.Za​pew​neniespo​dzie​wałsię,żepotym,cojejzro​bił,zdo​łapod​nieśćsię
jakfe​nikszpo​pio​łów.Byłczas,kie​dyma​rzy​łaoze​mście.Za​mknię​tawcia​snejceli,zno​szącupo​ko​rze​nia
iwal​czączestra​chem,wy​obra​ża​łaso​bie,żena​dej​dzieczas,gdywy​mie​rzyspra​wie​dli​wość.Te​razjed​nak
wszyst​komi​nę​ło.Chcia​łaje​dy​niebyćBrian​nąMo​ney​pen​ny,asy​stent​kąSa​ki​saPan​te​li​de​sa–naj​in​te​li​gent​-
niej​sze​go,naj​sek​sow​niej​sze​gomęż​czy​zny,ja​kie​gozna​ła.Męż​czy​zny,któ​rywcią​guostat​nichczter​dzie​stu
ośmiugo​dzinzbli​żyłsiędoniejbar​dziejniżprzezostat​nieosiem​na​ściemie​się​cy…

Za​ci​snę​łamoc​nopal​cenara​mie​niuzta​tu​ażem.Nie!Nicsięniezmie​ni​ło.Nicsięniemo​głozmie​nić!

Człon​ko​wieza​rzą​duze​bra​lisięwprze​stron​nejsalikon​fe​ren​cyj​nejnapią​tympię​trzesie​dzi​byprzed​się​-
bior​stwaPan​te​li​des.

Sa​kiswkro​czyłdobiu​rapunk​tu​al​nieosiód​mej.Brian​napo​dą​ża​łatużzanim,mimonie​prze​spa​nejnocy
go​to​wanako​lej​newy​zwa​nia.Wciążniezna​la​złaod​po​wie​dzinanur​tu​ją​cejąpy​ta​nie,czytoGregLan​ders
ostrzyso​biezębynaPan​te​li​desShip​ping.Przedwej​ściemdosalipo​sie​dzeńSa​kiswziąłodniejtecz​kę
zdo​ku​men​ta​miioznaj​miłzdaw​ko​wo:

–Paniobec​nośćniejesttuko​niecz​na.Pro​szęwra​caćdoswo​je​gopo​ko​ju.

Przy​sta​nę​ła,za​sko​czo​naiza​smu​co​natąde​cy​zją.

background image

–Jestpanpe​wien?Czyzro​bi​łamcoś…

–Chy​bajużso​biewy​ja​śni​li​śmy,żejestpanidlamniebez​cen​nympra​cow​ni​kiem.Pro​szęwięcniero​bić
ta​kiejminy,jak​bymudzie​liłpanina​ga​ny.

Ostry,nie​przy​jem​nytonza​sko​czyłją.Wsa​mo​lo​cie,kie​dynago​dzi​nęprzedlą​do​wa​niemopu​ści​liswo​je
ka​bi​ny,zwra​całsiędoniejwtensamlo​do​wa​tyspo​sób,alemia​łana​dzie​ję,żena​pię​ciemi​nie,gdybędą
wpra​cy.Zro​bi​łojejprzy​kro,mimożesamachcia​ła,abyichre​la​cjebyłyta​kiejakkie​dyś,wy​łącz​niesłuż​-
bo​we.

Na​gleprze​nik​nąłjąpa​nicz​nystrach.Aje​śliSa​kiswie?Je​ślija​kimścu​demdo​wie​działsięojejprze​szło​-
ści?Pa​trzy​łamupro​stowoczy,aleniezo​ba​czy​ławnichnic,copo​zwo​li​ło​byjejwie​rzyć,żepo​znałjej
mrocz​ną,głę​bo​koskry​wa​nąta​jem​ni​cę.Nie,niemógłwie​dzieć.Byławy​jąt​ko​woostroż​naido​kład​niepo​-
za​cie​ra​łazasobąwszyst​kieśla​dy.

–Ja…prze​pra​szam,niechcęsięna​rzu​cać,pró​bu​ję…tyl​ko…

–Pra​co​wać.Wiem.Tegoprze​cieżocze​ku​ję.Popro​stumamwtymmo​men​ciedlapaniinneza​da​nie.Pro​-
szęspraw​dzić,jakpo​stę​pu​jąpra​ceprzyPo​in​teNo​ireijakwy​pa​da​mywme​diach.

–Oczy​wi​ście.

Su​ro​wywzroknie​cozła​god​niał.

–Świet​nie.Spo​tka​mysiępo​tem–do​dałnaza​koń​cze​nieiwszedłdosali.Au​to​ma​tycz​nedrzwiza​su​nę​ły
sięzanimzci​chymsze​le​stem.

Brian​nawes​tchnę​łaizuczu​ciembo​le​snejpust​ki,nie​copo​włó​czącno​ga​mi,po​szładobiu​ra.Przezko​lej​ne
kil​kago​dzinwy​ko​ny​wa​łasu​mien​nieswo​jeobo​wiąz​ki,choćbezdaw​ne​goza​pa​łu,jak​bypra​cana​gleprze​-
sta​łabyćje​dy​nymce​lemwży​ciu.

Odru​giejza​dzwo​niłte​le​fon.

–Odczte​rechgo​dzinniktmnieniein​for​mu​je,jaktamsy​tu​acjanafron​cie–usły​sza​ławsłu​chaw​cewład​-
czygłosSa​ki​sa.

–Dla​te​go,żewszyst​kojestpodkon​tro​lą.

–Takczyina​czej,pro​szępo​wie​dzieć,cze​gosiępanido​wie​dzia​ła.

–Ho​low​nikjestjużnamiej​scuiprzy​go​to​wu​jesię,żebyza​braćtan​ko​wiec.Ko​or​dy​na​toreki​pyra​tun​ko​wej
po​wie​dział,żetenwo​lon​ta​riuszbio​logudzie​liłimwie​leświet​nychrad.Punktdlanas.

–Punktdlapani–pod​chwy​ciłto​nem,su​ge​ru​ją​cymzej​ścieroz​mo​wynain​tym​niej​szypo​ziom.

–Hm…dzię​ku​ję.Pozatymkam​pa​niame​dial​naza​czę​łaprzy​no​sićefek​ty.

–Brian​no?

background image

–Tak?

–Cie​szęsię,żesko​rzy​sta​łemzpanirady,bywłą​czyćwna​szedzia​ła​niame​dia.Wy​szłonamtonado​bre.

–Jateżsięcie​szę.Za​le​żyminafir​mieiniechcia​ła​bym,żebyucier​piałjejwi​ze​ru​nek.

–Dla​cze​go?Dla​cze​gotakpaniza​le​ży?

–Pan…dałmiszan​sę.Mógłpanwy​bie​raćspo​śródse​tekkan​dy​da​tów,apra​cędo​sta​łamwła​śnieja.Ni​g​-
dyotymnieza​po​mnę.

–Wy​bra​łempa​nią,bojestpaniświet​na.Ikaż​de​godniapo​twier​dzapaniswo​jenaj​wyż​szekwa​li​fi​ka​cje,
Brian​no.

Uwiel​bia​łaspo​sób,wjakiwy​ma​wiałjejimię.

–Dzię​ku​ję,pa​niePan​te​li​des.

–Sa​kis–po​wie​działzna​ci​skiem.

–Nie..–za​pro​te​sto​wa​ła,krę​cącgło​wą,choćprze​cieżniemógłtegowi​dzieć.

–Na​wetniewiepani,jakmnietomę​czy,aletrud​no.Prę​dzejczypóź​niejzmu​szępa​nią,by​śmymó​wi​liso​-
biepoimie​niu.

Za​mknę​łaoczy,pró​bu​jącsku​pićsięnaroz​mo​wie.

–Ajaksięuda​łospo​tka​niezza​rzą​dem?

–Mamyprze​rwę.Zo​sta​łojesz​czekil​kasprawdoomó​wie​nia.

Przezchwi​lęopo​wia​dałoprze​bie​guze​bra​nia,aro​biłtozta​kimza​an​ga​żo​wa​niemipa​sją,żemy​śliBrian​-
nynie​kon​tro​lo​wa​niepo​pły​nę​ływnie​bez​piecz​nymkie​run​ku.Wsy​pial​niteżby​ło​bywnimtyleognia.Na​-
tych​miastod​su​nę​łaodsie​bietęmyśl.

–Jesz​czeja​kieświa​do​mo​ści?

Wie​dzia​ła,żepytaoza​gi​nio​nychma​ry​na​rzy.

–Nie​ste​tynie.

–Je​śliza​dzwo​niżonaLo​wel​la,pro​szęmniena​tych​miastpo​łą​czyć.

–Oczy​wi​ście.

Oszó​stejzaj​rzałdoniejdy​rek​torna​czel​nyzpy​ta​niem,czypój​dzieznimcośzjeść.Ode​pchnę​łasięna
krze​śleodbiur​kaipod​nio​słaręce,roz​cią​ga​jącmię​śnie.

–Dzię​ki,Tom.Naj​pierwpój​dętro​chępo​ćwi​czyć.Wszyst​komnieboli.

background image

Ski​nąłgło​wąiznik​nąłzadrzwia​mi.Brian​nazaśspa​ko​wa​ładoto​reb​kita​blet,te​le​fonipo​je​cha​ławin​dą
naszó​stepię​tro,gdziemie​ści​łasięsi​łow​nia.Otejpo​rzeniebyłotamży​we​godu​cha,coaku​ratbar​dzojej
od​po​wia​da​ło.Wszat​nizmie​ni​łasłuż​bo​wymun​du​reknawy​god​neszor​tyikrót​kitop,poczymru​szy​łana
bież​nię.Przezpółgo​dzi​nyćwi​czy​łaroz​grzew​kę,do​pó​kiniepo​czu​łaprzy​pły​wuen​dor​finikro​pe​lekpotu
naskó​rze.Chwy​ci​łazacię​żar​ki,gdyna​gledośrod​kawszedłSa​kis.Za​trzy​małsięgwał​tow​nie,gdyjązo​-
ba​czyłwod​bi​ciuwiel​kie​golu​stranaścia​nie.

–Niechpaniso​bienieprze​szka​dza–rzu​ciłkrót​ko,wy​cią​ga​jączespor​to​wejtor​bybu​tel​kęwody.Pi​jąc,
niespusz​czałzniejwzro​ku.

Brian​naprzezchwi​lęniewie​dzia​ła,jaksięza​cho​wać.Wkrót​kichszor​tachiod​sła​nia​ją​cymbrzuchto​pie
czu​łasięnie​malnaga.Naszczę​ściewło​syzwią​za​łabar​dzomoc​noiża​denko​smykniewy​do​stałsięzcia​-
sne​gowę​zła,przy​naj​mniejnara​zie.Wró​ci​ładoćwi​czeń,choćnieczu​łasiękom​for​to​woześwia​do​mo​-
ścią,żeSa​kisjąob​ser​wu​je.

–Jaksięza​koń​czy​łospo​tka​niezradąnad​zor​czą?–spy​ta​ła,byprze​rwaćcięż​kąjakołówci​szę.

Sa​kiswrzu​ciłpu​stąbu​tel​kędoko​sza,poczymzdjąłkra​watiwsu​nąłgodokie​sze​nispodni.

–Do​brze.Niemamwąt​pli​wo​ści,żeznaj​dzie​myuprze​ciw​ni​kasła​bepunk​ty.Każ​dytrzy​mawsza​fieja​kiś
szkie​let,spra​wy,októ​rychniechce,żebyświatsiędo​wie​dział.

–Mó​wi​myte​raz…oLan​dersPe​tro​leum?–spy​ta​łazna​pię​ciem.

–Nie.–Mach​nąłlek​ce​wa​żą​coręką.–Lan​derstopłot​ka.Bar​dziejin​te​re​su​jemnieMo​ore​croft.Tooniza​-
czę​licałąak​cję,alenie​do​cze​ka​nie,bypo​ło​ży​liłapęnamo​jejfir​mie.Ju​tropre​zesRi​chardMo​ore​croft
do​sta​niete​le​fonzBry​tyj​skie​goUrzę​dudoSprawFi​nan​so​wych.Bę​dziemu​siałod​po​wie​dziećnakil​ka
bar​dzonie​wy​god​nychpy​tań.

Wie​dzia​ła,żejesz​czezawcze​śnie,byświę​to​waćsuk​ces,alepo​zwo​li​łaso​bienamałewes​tchnie​nieulgi.

–I…my​ślipan,żetoza​ła​twispra​wę?

–Je​że​liniechcąso​bieza​szko​dzić–stwier​dził,roz​pi​na​jącgu​zi​kiko​szu​li.–Je​ślijed​nakbędąpró​bo​wa​li
da​lejmie​szać,gorz​kotegopo​ża​łu​ją.

–Mapannamy​śliwy​cią​ga​nienawierzchko​lej​nychtru​pówzsza​fy–mruk​nę​ła,co​razbar​dziejskon​fun​-
do​wa​naza​cho​wa​niemSa​ki​sa.–Copanrobi?

–Bio​ręzcie​bieprzy​kład.Przy​sze​dłempo​ćwi​czyć–od​parł,ścią​ga​jącko​szu​lęirzu​ca​jącwkąt.

–Tak…ale….

–Mójnagitorspa​niąkrę​pu​je?–Za​stygłnachwi​lęzrękąnaklam​rzeodpa​ska.

–Prze​bie​rałsiępanjużprzymniewie​lerazy–od​par​ła,choćztru​demdo​bie​ra​łasło​wa.

–Nieotopy​ta​łem.

background image

Pa​sekopadłnapod​ło​gę.

–Czy…czytomaja​kie​kol​wiekzna​cze​nie?Je​stemnie​wi​dzial​na,za​po​mniałpan?Daw​niejnieza​wra​cał
panso​bietymgło​wy,wogó​leniezwra​całpannamnieuwa​gi.

Pod​szedłbli​żej,zmniej​sza​jącmię​dzynimidy​stans.

–Tyl​kodla​te​go,żećwi​czy​łemsa​mo​kon​tro​lę,byniepa​trzeć,nieoka​zy​waćza​in​te​re​so​wa​nia.Te​raznie
jestpanidlamnienie​wi​dzial​na.Wi​dzęcię.Całą.Jestpanijak…moc​ny,szla​chet​nytru​nek,obie​cu​ją​cy
naj​lep​szedo​zna​niajużprzedpierw​szymły​kiem.

Ro​zumpod​po​wia​dałjej,byucie​kać,alenadcia​łemniemia​łajużżad​nejkon​tro​li.

–Trud​nomitosko​men​to​wać.Niepiję.

Iznówbyłatoza​słu​gaGre​ga.Ostat​niejnocy,za​nimpo​li​cjawtar​gnę​ładodomu,upiłjądro​gimszam​pa​-
nem.Byłatakpi​ja​na,żepra​wiesięniezo​rien​to​wa​ła,kie​dyjejży​ciewjed​nejchwi​lista​łosiępie​kłem.

–Ja​kieżcno​tli​weży​ciepanipro​wa​dzi,Mo​ney​pen​ny.Mapanija​kieśwady?Pozasła​bo​ściądona​le​śni​-
kównaśnia​da​nie?

–Żad​nej,któ​rąchcia​ła​bymwy​ja​wić.

Sa​kispar​sk​nąłgło​śnymśmie​chem,pod​cho​dzącjesz​czebli​żej.

–Bar​dzoin​try​gu​ją​ce.

Jegowzrokbłą​dziłwoko​li​cyjejust,draż​niłją,roz​pa​lał.

Ruszsię,Brian​no!

Ogłu​szo​napo​żą​da​niem,tro​chęnie​pew​niezro​bi​łakrokwtył,aleSa​kisbyłszyb​szy.Chwy​ciłjąwta​lii
iprzy​cią​gnąłdosie​bie.Uniósłjejbro​dę,pa​trzącpro​stowoczy.

–Za​mie​rzampa​niąpo​ca​ło​wać,Mo​ney​pen​ny–szep​nął,omió​tł​szyjącie​płymod​de​chem.–Toniebę​dzie
mą​dreanibez​piecz​ne.

–Wta​kimra​zieniepo​wi​nienpan…–Niemia​łajużsiływal​czyćiznim,izsamąsobą.

–Oba​wiamsię,żenieudamisiępo​wstrzy​mać.

–Pa​niePan​te​li​des.

–Sa​kis.Po​wiedzto.Po​wiedzwresz​ciemojeimię.

Po​krę​ci​łagło​wą.

–Zno​wutoro​bisz.

–Co…coro​bię?

background image

–Niesto​su​jeszsiędomo​ichpo​le​ceń.

–Nieje​ste​śmyjużwbiu​rze.

–Tymbar​dziejmo​że​mydaćso​biespo​kójztyminie​do​rzecz​ny​migrzecz​no​ścio​wy​mifor​ma​mi.Po​wiedz
mojeimię,Brian​no.

Spo​sób,wjakiwy​po​wie​działjejimię,mięk​ki,ku​szą​cy,zmy​sło​wy,niezdo​łałjejjed​nakode​braćresz​tek
przy​tom​no​ści.

–Nie–szep​nę​ła.

Za​cząłpo​py​chaćjąlek​kodotyłu,do​pó​kinieuwię​ziłjejmię​dzyścia​nąawła​snymcia​łem.

–Maszszczę​ście,żepo​trze​bapo​ca​ło​wa​niacięjestsil​niej​szaodudzie​le​niacina​ga​ny.–Na​chy​liłsięnad
jejwar​ga​mi,piesz​czącod​de​chem.–Jesz​czetro​chęiusły​szę,jakmó​wiszmojeimię.

–Nieli​czy​ła​bymnato.Niemó​więdoprze​ło​żo​nychpoimie​niu.Mamswo​jeza​sa​dy.Tojestjed​naznich.

Ko​niusz​kiemję​zy​kaza​cząłwo​dzićpojejgór​nejwar​dze.

–Ajakajestna​stęp​na?

–Niewią​zaćsięzsze​fem.

–Itusięztobązgo​dzę.

–Wta​kimra​zie…copanrobi?–wy​rzu​ci​łazsie​biepi​skli​wie.

–Do​wo​dzę,żeto,cosiędzie​je,totyl​kochwi​lo​wesza​leń​stwo.

–Niewy​star​czy,żepopro​stupanodej​dzie?Sampanpo​wie​dział,żetoniejestmą​dre.

–Po​ca​łu​nektonicwiel​kie​go.Po​temza​po​mni​myowszyst​kim.

Po​ca​łu​nektonicwiel​kie​go…Mo​głasięzgo​dzićztymstwier​dze​niem.Cobyszko​dzi​łoprze​ko​naćsiętyl​-
koje​denraz,jaktojest.

–Za​po​mni​myowszyst​kim?–po​wtó​rzy​ła.

–Tak.Tywdal​szymcią​gubę​dzieszpo​waż​nąasy​stent​kąwciem​nychgar​son​kach,ajabar​dzowy​ma​ga​ją​-
cymsze​fem.

–Mo​że​myteżprze​rwaćtojużte​raz.Mo​że​myuda​wać,żenicsięniesta​ło.

–Toniewmoimsty​lu.–Przy​cią​gnąłjąmoc​nodosie​bie,ści​ska​jącwta​lii.–Niebędęuda​wał,żeprzez
ostat​niedniniepra​gną​łemcięca​ło​waćido​ty​kać.Tyrów​nieżniepo​tra​fiszuda​waćko​gośin​ne​goidla​te​go
takbar​dzocięce​nię.

Iwte​dyjąpo​ca​ło​wał,moc​no,bru​tal​nie,za​chłan​nie,spra​wia​jąc,żewszyst​kieroz​sąd​nemy​śliznik​nę​ły

background image

wjed​nejchwi​li.Naszczę​ście.Wprze​ciw​nymra​zieBrian​nanieukry​ła​byre​ak​cjinajegosło​wa,żenie
po​tra​fiuda​waćni​ko​goin​ne​go.Tęumie​jęt​nośćopa​no​wa​ładoper​fek​cji.

niej​szeuczu​cia.Niechcia​łatejmi​ło​ści.Ży​ciena​uczy​łoją,żemoż​nasiębezniejobejść.Prze​szłatak
wie​le,po​świę​ci​ławszyst​ko,żebytyl​koniktnieod​krył,przezcoprze​szła.

background image

ROZDZIAŁSZÓSTY

Sa​kis,usły​szałci​chyjękroz​ko​szy,czułdrże​niejejdo​sko​na​łe​gocia​łaiwod​po​wie​dzitu​liłjądosie​bie
jesz​czemoc​niej.The​os,pohi​sto​riizGi​sel​le,któ​rawsą​dzieime​diachzro​bi​łaznie​goskoń​czo​ne​gołaj​-
da​ka,byłtakzde​ter​mi​no​wa​ny,bywpra​cytrzy​maćsięodko​bietzda​le​ka,żena​rzu​ciłso​biedys​cy​pli​nę,
abynieza​uwa​żać,jakcu​dow​na,ko​bie​caisek​sow​najestBrian​na.Te​razna​resz​cieniemu​siałsięjużpo​-
wstrzy​my​wać.Obej​mu​jącją,mógłsięprze​ko​nać,żemawą​skąta​lię,cie​płe,mięk​kiecia​ło,austa…The​-
os!
De​li​kat​neizmy​sło​we,stwo​rzo​nedoca​ło​wa​nia.

Pra​gnąłjejznie​cier​pli​wo​ścią,któ​rejjesz​czeni​g​dyniedo​świad​czył.Chciałjąmiećpodsobąnagąichęt​-
ną.Kie​dywsu​nąłję​zykmię​dzypeł​newar​gi,jużniebyłwsta​nieda​lejmy​ślećlo​gicz​nie.Na​parłnanią
moc​niej,do​ma​ga​jącsięwza​jem​no​ści.Przy​lgnąłbio​dra​midojejcia​łaszczel​nie,jak​bychciałjąwsie​bie
wchło​nąć.Dłoń​miod​na​lazłkrą​głepier​siina​brzmia​łesut​ki,ster​czą​cepo​przezgład​kima​te​riał.Krew
dud​ni​łamuwskro​niachnamyśl,żemógł​byjessać,pie​ścić,przy​gry​zać.Kie​dypo​czułnaswo​ichbar​kach
jejdło​nieiostrepa​znok​cie,po​żą​da​nienie​malzwa​li​łogoznógiza​cząłsiębać,żejesz​czechwi​lainie
wy​trzy​ma.

Niero​zu​miał,cosięznimdzie​je.Ni​g​dyjesz​czeniedo​świad​czyłta​kie​gona​pię​cia,na​wetjakona​sto​la​tek
zbu​rząhor​mo​nal​ną.Byłzdro​wym,sil​nym,spraw​nymfi​zycz​niefa​ce​tem,któ​rydzia​łałnako​bie​tyichęt​nie
ztegoko​rzy​stał,zakaż​dymra​zemosią​ga​jącsa​tys​fak​cję.Jed​nakporazpierw​szywży​ciupo​znał,czymtak
na​praw​dęjestżą​dza,któ​razwa​laznógiod​bie​raro​zum.Aprze​cieżtobyłza​le​d​wiepo​ca​łu​nek!

Brian​nawsu​nę​łapal​cewjegowło​sy,aleonbyłtakza​mro​czo​ny,żedo​pie​ropodłuż​szejchwi​lipo​czułból
izo​rien​to​wałsię,żedziew​czy​naroz​pacz​li​wiepró​bu​jegoode​pchnąć.

–Nie!–zdo​ła​łakrzyk​nąć.

Zezdła​wio​nymwes​tchnie​niemuniósłgło​węicof​nąłsię.Brian​napa​trzy​łananie​go,od​dy​cha​jącztru​dem,
war​giodwy​mu​szo​nychpo​ca​łun​kówmia​łaczer​wo​neina​brzmia​łe,aleto,conaj​bar​dziejgoude​rzy​ło,to
mie​szan​kawzbu​rze​niaistra​chuwpięk​nychoczach.Niero​zu​miał,dla​cze​gokie​dyśbyłaprze​stra​szo​na,ale
tymra​zemwie​dział,żetowy​łącz​niejegowina.Rzu​ciłsięnaniąjakwy​posz​czo​nydzi​kus.Cof​nąłsię
jesz​czeokrok.Jegoklat​kapier​sio​wauno​si​łasięiza​pa​da​ławco​razbar​dziejwy​rów​na​nymryt​mie.

–My​ślę…żepo​su​nę​li​śmysięzada​le​ko–po​wie​dzia​łazocza​mipo​ciem​nia​ły​miodemo​cji.

Sa​kischciałza​pro​te​sto​wać,zlek​ce​wa​żyćtedziw​neoba​wy,choćdo​sko​na​lewie​dział,żegdy​byniezde​cy​-
do​wa​nare​ak​cjaBrian​ny,nieskoń​czy​ło​bysięnapo​ca​łun​ku.Dodia​bła.Chciałsiępo​snąćzada​le​ko.Tyl​-
kocopo​tem?

–Tak,maszra​cję–oznaj​mił,od​ru​cho​woza​ci​ska​jącmoc​nousta,bypo​czućjesz​czenanichsmakwil​got​-
nychpo​ca​łun​ków.Zse​kun​dynase​kun​dęod​zy​ski​wałpa​no​wa​nienadsobą.–Prze​pra​szamzamojeza​cho​-
wa​nie.Zrzuć​mytonakarbogrom​nejpre​sji,ja​kiejby​li​śmypod​da​niprzezostat​niesie​dem​dzie​siątdwie
go​dzi​ny.

–Za​wszewtenspo​sóbod​re​ago​wu​jepanstres?

Uśmiech​nąłsięcierp​ko,spo​glą​da​jącnasweod​bi​ciewlu​strzenabocz​nejścia​nie.The​os,nicdziw​ne​go,
żesięprze​stra​szy​ła.Wy​glą​dałjakdzi​kus,jakja​kiśpo​twórzocza​mipa​ła​ją​cy​migo​rącz​kąisza​leń​stwem.

background image

–Nie,za​zwy​czajjadęnadje​zio​roalboprzy​cho​dzęnasi​łow​nięićwi​czędoupa​dłe​go.Fi​zycz​nywy​si​łek
po​zwa​lamile​piejfunk​cjo​no​wać.

–Cóż…ro​zu​miem.Chy​bawe​szłampanuwdro​gę.Czymo​że​my…za​po​mnieć,otym,cosięwy​da​rzy​ło?–
Toniebyłaproś​ba,tobyłożą​da​nie.–Pa​niePan​te​li​des?

Wzru​szyłra​mio​na​mi,przy​bie​ra​jącobo​jęt​nąminę.

–Spo​koj​nie,Mo​ney​pen​ny.Nicsięniezmie​ni.Je​steśsłod​ka,aletozamało,bymstra​ciłgło​wę,więcbez
obaw.Niebędęcięnie​po​ko​ił.Naszmałyeks​pe​ry​mentwła​śniesięskoń​czył.–Pod​niósłzpod​ło​giko​szu​lę
irazjesz​czezwró​ciłsięwjejstro​nę.–Ju​trooósmejjestko​lej​nespo​tka​nieza​rzą​du.Bądźwpra​cy
osiód​mejtrzy​dzie​ści.

–Oczy​wi​ście.Wta​kimra​ziedozo​ba​cze​niarano.Do​bra​noc,pa​nie…

–Do​bra​noc,Mo​ney​pen​ny–prze​rwałjejwpółsło​wa.

Je​steśsłod​ka,aletozamało,bymstra​ciłgło​wę.Brian​napró​bo​wa​łaprze​ko​naćsamąsie​bie,żeczu​je
ulgę,anieroz​cza​ro​wa​nie.Prze​cieżtoitakniemia​ło​bysen​su,więcle​piej,żeza​koń​czy​łosięwtenspo​-
sób.Ajed​nakbyłojejprzy​kro,żepo​trak​to​wałjąjakkrót​ką,nicnie​zna​czą​cąprzy​go​dę.

We​szłapodprysz​niciod​krę​ci​łaku​rekzlet​niąwodą.Stru​giwodyspły​wa​łypojejgło​wie,ustach,szyi,
miej​scach,któ​rejesz​czeprzedchwi​ląca​ło​wałSa​kis.

–Nie!–Wy​ci​snę​łatro​chężeluiener​gicz​nieza​czę​łatrzećcia​ło.–Tosięwca​leniewy​da​rzy​ło.Niemo​-
gło.Ajed​nak…

Po​zwo​li​ła,żebySa​kisjąca​ło​wał,bezopo​rupod​da​łamusię,za​po​mi​na​jącowcze​śniej​szychde​kla​ra​-
cjach.Jesz​czeniktni​g​dyjejtaknieca​ło​wał,żar​li​wie,bezopa​mię​ta​nia,iniemo​głaza​prze​czyć,żebyło
cu​dow​nie.Przezchwi​lęnie​malza​po​mnia​ła,coso​bieprzy​si

Na​stęp​ne​godnia,gdyprzedsiód​mąwe​szładoga​bi​ne​tu,Sa​kisjużtambył.Roz​ma​wiałprzezte​le​fon,ale
chłod​ne,zie​lo​neoczyuważ​nieśle​dzi​łykaż​dyjejruch.Gdynachwi​lęskrzy​żo​wa​łysięichspoj​rze​nia,
Brian​namo​głasięprze​ko​nać,żenieżar​to​wał,mó​wiącze​szłejnocy„wszyst​kobę​dziejakdaw​niej”.Nie
do​strze​głachoć​bycie​niaza​in​te​re​so​wa​niaczybły​skupo​żą​da​nia.

Ski​nę​łagło​wą,wło​ży​łado​ku​men​tydosza​fyiprze​szładopo​ko​jure​stau​ra​cyj​ne​go,żebyza​pa​rzyćkawę
zeks​pre​su.Wciążniemo​gładojśćdosie​biepotym,cowy​da​rzy​łosięwsi​łow​ni.Pró​bo​wa​łaso​biera​cjo​-
nal​nietłu​ma​czyć,żeprze​cieżnicta​kie​gozno​wusięniesta​ło.Po​ca​ło​wa​lisiętyl​ko.Wiel​kierze​czy.Zdru​-
giejjed​nakstro​nyprze​kro​czy​ligra​ni​cęczy​stosłuż​bo​wejre​la​cji.Za​baw​ne,niechcia​łamó​wićmupo
imie​niu,apo​zwo​li​ła,żeby…

–Czyż​byeks​presofe​ro​wałdziścoświę​cejniżkawę?Możecze​kapanijesz​czenaho​ro​skop?–usły​sza​ła
zasobązna​jo​mygłos.

–Ja…słu​cham?–od​wró​ci​łasięna​tych​miast.Sa​kisstałtużobokipa​trzyłtonanią,tonaeks​presdo
kawy.

–Kawajużsięza​pa​rzy​ła,apaniwciążgapisięnatęma​szy​nęjaknakrysz​ta​ło​wąkulę,zktó​rejmoż​na

background image

wy​czy​taćprzy​szłość.

–Ależnie…Jatyl​ko…Niepa​trzy​łam…–mó​wi​łabezładuiskła​du,ze​stre​so​wa​najakprzedpierw​szą
rand​ką.Bra​ko​wa​łojejtchuiprze​strze​ni.Topo​miesz​cze​niezpew​no​ściąbyłozamałedlanichdwoj​ga.–
Za​my​śli​łamsię,pa​niePan​te​li​des.

Chcia​łaodejść,aleza​sła​niałsobądrzwi,aniechcia​ławyjśćnatchó​rza.Prze​su​nę​łasiętyl​kowbok,by
mógłna​laćso​biekawy.

–Do​brzespa​łaś?–spy​tał,upi​ja​jącłykespres​so.

Naj​chęt​niejoświad​czy​ła​by,żetoniejegoin​te​res,aleuzna​ła,żetakaod​po​wiedźmo​gła​byzo​staćźlezin​-
ter​pre​to​wa​na.Asy​stent​kaniemo​głamó​wićtakdoswo​je​gosze​fa.

–Tak,spa​łamdo​brze.Dzię​ku​ję.

Cze​ka​ławna​pię​ciu,coda​lej.Mia​łana​dzie​ję,żeSa​kiswyj​dzie,aleonniepo​ru​szyłsięomi​li​metr.

–Ajaspa​łemfa​tal​nie.Naj​gor​szanocodbar​dzodaw​na.

–No…cóż.Ostat​niednibyłybar​dzostre​su​ją​ce.Tomu​sia​łosięnapanuod​bićprę​dzejczypóź​niej.

–Pew​niemaszra​cję.

Jegowzrokspo​cząłnajejustach.

–Czymogęjesz​czewczymśpo​móc?–spy​ta​ła,bli​skapa​ni​ki.Czu​ła,żepło​nąjejpo​licz​ki,żecałapło​nie.

Sa​kiswy​piłkawędokoń​caiod​sta​wiłku​beknablat.Mil​czałprzezdłuż​sząchwi​lę,za​nimod​po​wie​dział.

–Prze​pra​szam…je​śliwczo​rajcięwy​stra​szy​łem.Nieza​mie​rza​łem…

–Wiem.Nicsięniesta​ło.–Wstrzy​ma​łaod​dech,gdySa​kiszbli​żyłsięokrok.

–Todla​cze​gowy​glą​da​łaśnatakąprze​ra​żo​ną?Czyktościękie​dyśskrzyw​dził?

–Czyniejesttak,żekaż​dykie​dyśzo​stałskrzyw​dzo​nyprzezko​goś,komuufał?Kogoko​chał?

Zbladłnie​co,za​ci​ska​jącusta.

–Mamna​dzie​ję,żenieprzy​po​mi​namcitejoso​by.

–Bezoba​wy.Rów​niedo​brzejamo​gła​bymprzy​po​mi​naćpań​skie​goojca.

Wcią​gnę​łagwał​tow​niepo​wie​trzeprzezzęby,ża​łu​jąc,żenieod​gry​złaso​bieję​zy​ka.Prze​cieżdo​sko​na​le
wie​dzia​ła,żeoj​ciecSa​ki​satote​mattabu.Od​ru​cho​wowy​cią​gnę​ładłońipo​ło​ży​łanajegora​mie​niu.

–Prze​pra​szam,niechcia​łam.

–Wiem–od​parłzlek​kimuśmie​chem.–Sta​ra​mysięniemy​ślećobo​le​snejprze​szło​ści,aleprę​dzejczy

background image

póź​niejonanasitakdo​pa​da.

–Itojestnaj​gor​sze–przy​zna​łaci​cho.

Smu​tekwjejgło​sieprze​szyłmuser​ce.

–Ktocięskrzyw​dził,Brian​no?

–Toniejestczasanimiej​sce…

–Kto?–na​le​gał.

–Panmiałpro​blemzoj​cem,ajazmat​ką.

Uśmiech​nąłsięgorz​ko,bezodro​bi​nyra​do​ści.

–Po​patrznanas.Dwabez​na​dziej​neprzy​pad​ki,ofia​rycu​dow​nychro​dzi​ców.Psy​cho​logmiał​bynadczym
pra​co​wać.

Porazpierw​szypo​my​śla​ła,żebyćmożemawię​cejwspól​ne​gozSa​ki​sem,niżsą​dzi​ła.Jegosło​wawja​-
kiścu​dow​nyspo​sóbko​iłyjejwła​snyból.

–My​ślipan,żedo​sta​li​by​śmyzniż​kę,gdy​by​śmyra​zemcho​dzi​linate​ra​pię?

Po​słałjejwe​so​ły,nie​cofi​glar​nyuśmiech,jak​bybyliparąwspól​ni​ków.

–Nie​wy​klu​czo​ne.

Brian​napo​czu​łaulgę,gdyna​pię​ta,peł​nanie​do​po​wie​dzeńat​mos​fe​raroz​luź​ni​łasię.Znówmo​glizesobą
nor​mal​nieroz​ma​wiać.

–Te​ra​piązaj​mie​mysiępopra​cy,ate​razchcia​łemciprze​ka​zaćnaj​now​szewie​ści.Śled​czyuwa​ża​ją,że
ist​nie​jezwią​zekmię​dzyka​ta​stro​fątan​kow​caapró​bąprze​ję​ciafir​my.

–Na​praw​dę?

–Tomoc​nopo​dej​rza​ne,żedzieńpowy​pad​kuMo​ore​croftOiliLan​dersPe​tro​leumchcie​linaspod​ku​pić.
Trze​batobę​dziedo​kład​niespraw​dzić.

Wró​ci​lidoswo​ichspraw,jesz​czeprzezchwi​lęko​men​tu​jącnaj​now​szeusta​le​niapo​li​cji.Pięćmi​nutpóź​-
niejBrian​naprzy​nio​słado​ku​men​tydopod​pi​sa​nia.Gdyza​dzwo​niłte​le​fon,chcia​łasięwy​co​fać,aleSa​kis
dałznak,byzo​sta​ła.Wtenspo​sóbsta​łasięświad​kiemroz​mo​wykon​fe​ren​cyj​nejzRi​char​demMo​ore​cro​-
ftem.

–Jakśmieszmnieoskar​żaćocośtaknie​do​rzecz​ne​go,Pan​te​li​des!My​ślisz,żeupa​dłemtakni​sko,byroz​-
bi​jaćtwójtan​ko​wiec,żezro​bił​bymto,abyosią​gnąćcel?

–Ow​szem,alenieosią​gną​łeśnicpozazwró​ce​niemuwa​ginaswo​jeciem​nein​te​re​sy.Za​po​mnij,żepo​ło​-
żyszłapynamo​jejfir​mie.Zawy​so​kiepro​gi!

background image

–Niedo​ce​niaszMo​ore​croft.Je​stemgi​gan​temwprze​my​śle…

–Ra​czejchciał​byśbyć.

–Tojesz​czenieko​niec,Pan​te​li​des.Mo​żeszbyćtegope​wien.

–Maszra​cję,tojesz​czenieko​niec.Nie​dłu​goznaj​dędo​wo​dy,żetotysto​iszzawy​pad​kiem.

–Po​wo​dze​nia.Nicnamnieniemasz!–krzy​czałroz​wście​czo​ny.Wjegogło​siesły​chaćbyłocośjesz​cze.
Strach.

–Módlsię,żebytakzo​sta​ło,bowprze​ciw​nymra​zieznisz​częcię,atwo​jecen​neprzed​się​bior​stworzu​cę
napo​żar​ciepi​ra​niom.Le​piejbę​dzie,je​ślisięprzy​znasz.Wsą​dzietobędąoko​licz​no​ściła​go​dzą​ce.Za​sta​-
nówsię.Niemaszwie​lecza​su.

Sa​kisroz​łą​czyłsięipo​pa​trzyłnaBrian​nę.

–Cote​razbę​dzie?–spy​ta​ła.–My​śla​łam,żein​for​ma​cjeodśled​czychza​cho​wapannara​ziewta​jem​ni​cy.

–Nieby​łempe​wien,czyMo​ore​croftrze​czy​wi​ściestoizawy​pad​kiem,alepotejroz​mo​wieniemamjuż
żad​nychwąt​pli​wo​ści.Sły​sza​łaś,jaksięprze​ra​ził?Wie,żenie​dłu​gowszyst​kosięwyda.Bę​dziete​razpró​-
bo​wałza​cie​raćśla​dy.

–Aje​ślisięprzy​zna?

–Poci​chunatoli​czę.Bezwzglę​dunato,jaksięza​cho​wa,sło​nozawszyst​koza​pła​ci.

Sa​kisnieuzna​wałpół​środ​ków,zwłasz​czawin​te​re​sach.Zwła​sne​godo​świad​cze​niawie​dział,żeprę​dzej
czypóź​niejzawszyst​kopo​no​sisięod​po​wie​dzial​ność.Jegooj​ciecbyłtegonaj​lep​szymprzy​kła​dem.Te
samega​ze​ty,któ​reujaw​ni​łyjegopo​dwój​neży​cie,ujaw​ni​łyrów​nieżlicz​nenad​uży​ciafi​nan​so​wewo​bec
pra​cow​ni​ków.Kie​dytra​fiłzakrat​ki,aAribyłjużnatyledo​ro​sły,byprze​jąćsta​no​wi​sko,pierw​sząrze​-
czą,jakązro​bił,byłodo​pil​no​wa​nie,bywszy​scypo​szko​do​wa​nipra​cow​ni​cydo​sta​lire​kom​pen​sa​tę.

Mil​cze​nieBrian​nybyłobar​dzowy​mow​ne.

–Ococho​dzi?–spy​tałzpre​ten​sją.

–Onic–mruk​nę​ła,kie​ru​jącsięwstro​nędrzwi.

–Za​cze​kaj.–Chwy​ciłjąwpa​sieiod​wró​ciłkuso​bie.–Po​wiedz,oco,dodia​bła,cho​dzi!

–Onic.Chcia​łamtyl​kowró​cićdosie​bie–za​pew​ni​ła,czu​jąc,jakdo​tyksil​nychrąkpalijąprzezma​te​-
riał.–Mamdużorze​czydozro​bie​nia.

Sa​kisniedałsięzbyć.

–Uwa​żasz,żeźlepo​stę​pu​ję?

–Aczytomaja​kieśzna​cze​nie,cojaotymmy​ślę?–mruk​nę​ła,ucie​ka​jącwzro​kiem.

background image

–Po​wiedz,cobyśzro​bi​łanamoimmiej​scu?–Wciążobej​mo​wałjąwpa​sie.Naj​chęt​niejprzy​gar​nął​byją
dosie​biemoc​no,takjakze​szłe​gowie​czo​ruwsi​łow​ni.Mu​siałbar​dzonadsobąpa​no​wać,bytegoniezro​-
bić.

–Wy​słu​cha​ła​bymgo.Pró​bo​wa​ła​bymzro​zu​mieć,ja​ki​mikie​ro​wałsięmo​ty​wa​mi,za​nimrzu​ci​ła​bymgo
wil​komnapo​żar​cie.

–Kie​ro​wa​łanimchci​wość.Prze​stęp​stwojestprze​stęp​stwem,nictegoniezmie​ni.

–Sko​rotakpanuwa​ża,toniero​zu​miem,dla​cze​gopytamniepanozda​nie?

–Samapo​wiedz,jakmoż​nacośta​kie​gowy​tłu​ma​czyć,obro​nić?Tybyśwy​ba​czy​ła?

Wzru​szy​łalek​kora​mio​na​mi.

–Aje​śliro​biłto,byko​gośchro​nić?Albotakna​praw​dęwca​leoni​czymniewie​dział?Możezatymstoi
tendru​giwspól​nik.

–Chy​basamawtoniewie​rzysz.Mójoj​ciec,kie​dypo​peł​niałprze​stęp​stwo,ro​biłtoświa​do​mie.ZMo​-
ore​cro​ftemjesttaksamo.

–Niemożepanwszyst​kimprzy​pi​sy​waćgrze​chówojca,pa​niePan​te​li​des–po​wie​dzia​ła,pa​trzącmu
woczy.

–Chcętyl​ko,że​byśzro​zu​mia​ła,dla​cze​goniepo​tra​fiębyćwy​ro​zu​mia​ływo​becko​goś,ktodo​pusz​czasię
zdra​dy,ktojestgo​tówpo​su​nąćsiędonaj​gor​sze​goświń​stwa,żebyosią​gnąćcel.Mójoj​ciecprzezlatażył
wkłam​stwie.Niemiałżad​nychskru​pu​łówaniwy​rzu​tówsu​mie​nia,kie​dypraw​dawy​szłanajaw.Na​wet
wię​zie​niegoniezmie​ni​ło.

Znówogar​nę​łojąwspół​czu​cie,jakwte​dynaPo​in​teNo​ire.

–Przy​kromizpo​wo​dutego,copanaspo​tka​ło.–Po​wo​liod​su​nę​łasięnabez​piecz​nąod​le​głość.–Ate​raz
chcia​ła​bymwró​cićdosie​bie,mamkil​kamej​lidona​pi​sa​nia.

–Nie.

Rzu​ci​łazdzi​wio​nespoj​rze​nie.

–Nie?

–Nieja​dłaśjesz​cześnia​da​nia,praw​da?

–Nie,alemia​łamiśćdokuch​nipoowo​ceipłat​ki.

–Za​po​mnijotym.Wy​cho​dzi​my.

–Niewi​dzęsen​su…

–Alejawi​dzę.Odwczo​raj​sze​goran​katkwi​mywpra​cynie​malbezprze​rwy.Świe​żepo​wie​trzeipo​rząd​-

background image

nypo​si​łekdo​brzenamzro​bią.

Za​cząłiśćwstro​nęgłów​nychdrzwiiuśmiech​nąłsiępodno​sem,gdyusły​szałzasobąkro​ki.Punktdla
nie​go.

–Do​kądidzie​my?–spy​ta​ła.

–Zo​ba​czysz–od​parł,pusz​cza​jącoko.

Za​brałjądonie​du​żej,sty​lo​wejka​wiar​ninaChe​ap​si​de.Me​ne​dżersalipo​wi​tałichwpro​guiza​pro​po​no​-
wałmiej​sceprzyoknie,zda​le​kaoddrzwi.

Brian​naprzezchwi​lęprze​glą​da​łamenu,poczympod​nio​sławzrok,na​po​ty​ka​jącroz​ba​wio​nespoj​rze​nie
Sa​ki​sa.

–Oniser​wu​jągłów​niena​le​śni​ki–stwier​dzi​łanie​cozdzi​wio​na.

–Wiem,dla​te​gociętuprzy​pro​wa​dzi​łem.

–Chcepanzo​ba​czyćmniewak​cji,ro​zu​miem–rze​kłazhu​mo​rem.

Gdykel​nerprzy​niósłpa​ru​ją​cena​le​śni​kizczar​ny​mibo​rów​ka​mi,po​la​nemio​dem,at​mos​fe​rajesz​czebar​-
dziejsięroz​luź​ni​ła.Brian​naja​dłazape​ty​tem,któ​re​goSa​kisjesz​czeuniejniewi​dział.

–Mó​wi​łaśpraw​dę.Rze​czy​wi​ściemaszsła​bośćdona​le​śni​ków.Tawie​dzamożemisięprzy​dać.Już
wiem,jakcięprzy​mu​sić,że​byśro​bi​ławszyst​ko,cze​gochcę.

–Jajużro​bięwszyst​ko,cze​gopanchce.

–Czyż​by?Przy​po​mi​namso​biekil​kasy​tu​acji,kie​dyod​mó​wi​łaśwy​ko​na​niapo​le​ce​nia.

–Nieby​ła​bymdo​brąasy​stent​ką,gdy​bymzakaż​dymra​zemule​ga​łapań​skimka​pry​som.Za​wszejed​nak
mia​łamnawzglę​dziepań​skiedo​bro.

–Rze​czy​wi​ście.Kie​dyśpo​wie​dzia​łemArie​mu,żeje​steśjakrot​twe​iler.

Zmarsz​czy​łagroź​niebrwi,uda​jącobu​rzo​ną.

–Po​rów​nałmniepandopsa?

–Tobyłatyl​kome​ta​fo​ra–za​pew​niłzpo​wa​gą.–Po​wi​nie​nembyłjed​nakużyćbar​dziejpo​chleb​ne​go
okre​śle​nia.

Niechcia​łasiędo​py​ty​wać,alecie​ka​wośćwzię​łagórę.

–Tojakbymniepanokre​ślił?

Nieod​po​wie​działodrazu.Za​miasttegopo​pro​siłkel​ne​raodwiekawyiko​lej​nąpor​cjęna​le​śni​ków.
Brian​nasko​rzy​sta​łazoka​zji,byza​mó​wićjesz​czekil​kado​dat​ków.

background image

–Po​pro​szęmi​secz​kęmio​duibitąśmie​ta​nę…ima​sło.–Umil​kła,gdydo​strze​głaroz​ba​wio​nespoj​rze​nie
Sa​ki​sa.–Prze​pra​szam,wy​szłamnastrasz​ne​gożar​ło​ka.

–Nieprze​pra​szaj.Cie​szęsię,żedo​pi​su​jeciape​tyt.

–Chwi​laprzy​jem​no​ści,zaktó​rąpo​tembędęmu​sia​łaza​pła​cićwie​lo​go​dzin​nymtre​nin​giemnasi​łow​ni.

Na​glepo​wró​ci​łamy​śla​midotego,cosięwy​da​rzy​łomię​dzynimipo​przed​nie​gowie​czo​ru.Zespo​so​bu,
wjakinaniąpa​trzył,wy​wnio​sko​wa​ła,żeonteżotympo​my​ślał.

–Je​śliża​łu​jeszcze​goś,za​nimjesz​czezdą​ży​łaśtozro​bić,toza​tru​waszso​biecałąprzy​jem​ność.

–Czy​liwe​długpananiepo​win​nosięmy​ślećokon​se​kwen​cjach,tyl​kona​le​życie​szyćsięchwi​lą?

Jegowzrokbłą​dziłwoko​li​cyjejust.

–Tak,wła​śnietak.

Za​wi​słamię​dzynimidziw​na,przej​mu​ją​caci​sza,któ​rejniemą​ciłka​wiar​nia​nygwar,brzdękta​le​rzy
isztuć​ców.

–Miałmipanpo​wie​dzieć,jakbymniepanopi​sał–za​czę​ła,żebyprze​rwaćkrę​pu​ją​cemil​cze​nie.

Sa​kisoparłsięnakrze​śle,przy​glą​da​jącjejsiętakin​ten​syw​nie,żeza​czę​łamiećpro​ble​myzprze​ły​ka​niem.

–Wy​da​jemisię,żetoniemiej​sceiczas,byotymmó​wić.

–Czy​lijestażźle?

–Nie,jestażtakdo​brze,aga​pi​ta.

Od​dy​cha​łaco​razszyb​ciej,szczę​śli​waipod​eks​cy​to​wa​na.Gdykel​nerprzy​niósłna​le​śni​ki,za​ję​łasięje​dze​-
niem,wy​rzu​ca​jącso​bie,żepo​stę​pu​jenie​kon​se​kwent​nie.Chcia​łaprze​cież,byichre​la​cjepo​zo​sta​ływy​-
łącz​niesłuż​bo​we,atym​cza​semnie​malgopro​wo​ko​wa​łaicie​szy​łasięjakgłu​pia,wi​dzącwjegooczach
za​chwytipo​żą​da​nie.Możebez​tro​skaat​mos​fe​raka​wiar​nitaknaniąwpły​wa​ła?Wbiu​rzenie​coła​twiej
byłoza​cho​waćpo​wścią​gli​wość.

–Przy​kromi,topanawina–stwier​dzi​ła,za​bie​ra​jącsięzako​lej​ne​gona​le​śni​kazbitąśmie​ta​ną.–Wie​-
działpan,żemamsła​bośćdona​le​śni​ków.Te​razjużnicmnieniepo​wstrzy​ma.–Czu​jącnaję​zy​kuroz​pły​-
wa​ją​cąsięsło​dyczbi​tejśmie​ta​ny,przy​mknę​łapo​wie​ki.

–Niepo​wstrzy​mujsię.Topraw​dzi​waprzy​jem​nośćwi​dzieć,żejeszzta​kimsma​kiemcośin​ne​goniżsa​-
łat​kę.

–Niechpansięnieoba​wia.Nieza​mie​rzamod​gry​waćsce​nyzKie​dyHar​rypo​znałSal​ly.

–Cota​kie​go?

Ro​ze​śmia​łasię.

background image

–Nieznapantegofil​mu?Wktó​rymMegRyansy​mu​lu​jeor​gazmwre​stau​ra​cji?

–Nie,nieznam.Wo​lał​bymjed​nak,żebymojedo​świad​cze​niazor​ga​zmemniebyłysy​mu​lo​wa​ne.Praw​dzi​-
wyor​gazmtodo​pie​roprzy​jem​ność.Zgo​dziszsięzemną?

Czyonana​praw​dęjeśnia​da​niewto​wa​rzy​stwiesze​fairoz​ma​wiaoor​ga​zmach?

–Ja…niewiem…Tozna​czy,niemamzda​nianatente​mat.

Tymra​zemonpar​sk​nąłśmie​chem.

–Każ​dymaja​kieśzda​nienatente​mat.Jed​nisąwięk​szy​mieks​per​ta​mi,innitro​chęmniejsięzna​ją,aleja​-
kieśzda​niemakaż​dy.

Niemo​głamy​ślećjed​no​cze​śnieoor​ga​zmachioSa​ki​sie.Niemo​gła!

–Nodo​brze,pew​niemapanra​cję,alewo​la​ła​bymjużdłu​żejotymnieroz​ma​wiać,wpo​rząd​ku?

–Wpo​rząd​ku.Wkaż​dymra​ziecie​szęsię,żesma​ku​jącina​le​śni​ki.Ta​kiemałeprzy​jem​no​ścisąwży​ciu
bar​dzoważ​ne.Możesięmylę,aleczę​stood​no​si​łemwra​że​nie,żenieda​jeszso​biepra​wa,bycie​szyćsię
wży​ciupro​sty​mi,zwy​kły​mirze​cza​mi.

–Tymra​zemjestina​czej.Dzię​ku​ję,żeza​brałmniepannaśnia​da​nie.Daw​noniktminiespra​wiłta​kiej
przy​jem​no​ści.

–Mógł​bymtoro​bićczę​ściej.Chciał​bymciętro​chępo​roz​piesz​czać,aga​pi​ta.

Spu​ści​ławzrok,żebyniezo​ba​czył,jakbłysz​cząjejoczy,aleustaroz​chy​li​ławsze​ro​kimuśmie​chu.Nie
wie​dzia​ła,cozna​czytogrec​kiesło​wo,alebrzmia​łocu​dow​nie.

–Dla​cze​go?–wy​pa​li​ła,za​nimzdą​ży​łaugryźćsięję​zyk.Drą​że​niete​ma​tumo​głosięoka​zaćbar​dzonie​-
bez​piecz​ne.

–Popierw​sze,możewte​dyczę​ściejwi​dział​bymtwójuśmiech.Zarzad​kosięuśmie​chasz.Apodru​gie…
Niebyłociwży​ciulek​ko.Jana​wetwnaj​trud​niej​szychchwi​lachza​wszemia​łemprzyso​biebra​ci,aty
chy​baby​łaśsama,praw​da?

Emo​cjeści​snę​łyjązagar​dło.

–Praw​da.

–Po​wiedz​mywięc,żeroz​piesz​cza​nieby​ło​byfor​mąte​ra​pii.–Zer​k​nąłnajejta​lerz.–Skoń​czy​łaśjuż?

–Tak.Dzię​ku​jęzaśnia​da​nie…iza…–Niepo​tra​fi​łaubraćwod​po​wied​niesło​wara​do​ści,któ​raprze​-
peł​nia​łająodśrod​ka.

Sa​kiswstałzmiej​scaipo​dałjejrękę.

–Całaprzy​jem​nośćpomo​jejstro​nie.

background image

Kie​dywró​ci​lidobiu​ra,Brian​nawie​dzia​ła,żedia​me​tral​niecośsięmię​dzynimizmie​ni​ło.Na​wetniepró​-
bo​wa​łaprzy​wo​ły​waćsiędopo​rząd​ku,besz​taćsięzato,żejestjejwe​so​łoilek​konadu​szy.Rzu​ci​łasię
wirpra​cyzno​wy​misi​ła​mi,punktpopunk​ciewy​peł​nia​jącza​da​niazli​sty,od​po​wia​da​jącnamej​leimo​ni​-
to​ru​jącsy​tu​acjęwPo​in​teNo​ire.Poszó​stejzaj​rza​ładoSa​ki​sa,któ​rywła​śnieza​koń​czyłroz​mo​węzżoną
Mor​ga​naLo​wel​la,Per​lą.

–Mamdość–oświad​czył,opie​ra​jącgło​węnarę​kach.

–Do​brzesiępanczu​je?

Pod​niósłgło​węispoj​rzałjejwoczy.

–Mu​szęsięstądwy​rwać–od​parł,wsta​jączmiej​sca.

Prze​łknę​łaśli​nęiski​nę​łagło​wą.

–Czyży​czypanso​bie,że​bymza​re​zer​wo​wa​łasto​lik?Czymamza​dzwo​nićdo…–Za​mil​kła.Aran​żo​wa​nie
murand​kibyłopo​nadjejsiły.Rów​niedo​brzemo​gła​byso​biewbićnóżwple​cy.Wsłuż​bo​wymno​te​sie
mia​łanu​me​rywie​luprzy​ja​ció​łekSa​ki​sa.Jak​żeichwszyst​kichniezno​si​ła!

–Dajspo​kój,niemamsiłynabez​pro​duk​tyw​negad​kiotym,ktozkimidla​cze​go.

Jegood​po​wiedźspra​wi​łajejwięk​sząra​dość,niżmógłprzy​pusz​czać.

–Ro​zu​miem.Wta​kimra​ziewczymmogępo​móc?

Nachwi​lęza​wie​siłnaniejspoj​rze​nie,poczymru​szyłwkie​run​kudrzwi.

–Wni​czym.IdęzArimnadrin​ka.Tyteżsięjużzbie​raj.Niesiedźdopóź​na,czytoja​sne,Mo​ney​pen​ny?

Pa​trzy​łazanim,opar​taofra​mu​gę,czu​jącwżo​łąd​kumdłyucisk.Chcia​łabyćte​razznim.Chcia​łabyćtą
oso​bą,któ​raspra​wi,żesięod​prę​żyizre​lak​su​je.Izde​cy​do​wa​niewo​la​ła,bymó​wiłdoniej„Brian​no”,
anie„Mo​ney​pen​ny”.Uwiel​bia​łaspo​sób,wjakiwy​po​wia​dałjejimię.

Usia​dłazpo​wro​temprzybiur​ku,aletymra​zempra​co​wa​łajużbezwcze​śniej​sze​goza​pa​łu.Posiód​mej
trzy​dzie​ścistwier​dzi​ła,żenaj​wyż​szyczaswra​caćdodomu.Wy​łą​czy​łakom​pu​ter,spa​ko​wa​łata​bletdo
po​krow​caipod​su​nę​łakrze​sło.Gdyza​dzwo​niłte​le​fon,rzu​ci​łasiędosłu​chaw​kizta​kimim​pe​tem,że
omałoniezrzu​ci​ładru​kar​ki.Tomu​siałbyćSa​kis.Któżinnydzwo​nił​byotejpo​rze.Napew​noza​razusły​-
szy,żejużdaw​nopo​win​nabyćwdomu.Zra​do​snympod​nie​ce​niempod​nio​słasłu​chaw​kę.

–Halo?

–Czymógł​bymroz​ma​wiaćzAnnąSimp​son?

Po​czu​łaostry,prze​szy​wa​ją​cyból,któ​rymałonieroz​sa​dziłjejgło​wy.Upły​nę​łacałami​nu​ta,nimzdo​ła​ła
od​po​wie​dzieć.

–Przy​kromi,topo​mył​ka.Wy​krę​ciłpanzłynu​mer.

background image

Zło​śli​wy,okrut​nyśmiechpodru​giejstro​niebyłjakciosmię​dzyoczy.

–Obo​jewie​my,żetowła​ści​wynu​mer,praw​da,ko​cha​nie?

Nieod​po​wie​dzia​ła.Niemo​gła,bosłu​chaw​kawy​pa​dłajejzrąk.

–Halo?Anna?–usły​sza​łanie​cier​pli​wygłos.

Zro​bi​łojejsięciem​noprzedocza​mi.Trzę​są​cy​misiędłoń​mipod​nio​słasłu​chaw​kę.

–Jużpanumó​wi​łam,żetopo​mył​ka.Niktota​kimna​zwi​skutuniepra​cu​je.

Wie​dzia​łajed​nak,żejestjużzpóź​no.Wszyst​koprze​pa​dłowchwi​li,gdypo​zna​łatenznie​na​wi​dzo​ny,
prze​śla​du​ją​cyjągłos.

–Mo​że​myuda​wać,żesięniezna​my,je​ślitakaza​ba​waciod​po​wia​da,Anno.Dodia​ska,osta​tecz​niemogę
mó​wićnacie​bieBrian​na,aleobo​jewie​my,żedlamnieza​wszebę​dzieszAnną,praw​da?–GregLan​ders
po​now​niero​ze​śmiałsięzło​wiesz​czo.

�​ga​ła,gdyprze​ży​wa​łanaj​gor​szechwi​lewswo​imży​ciu.Pal​ca​mipo​gła​dzi​łata​tu​ażnara​mie​niu.Je​śli
Sa​kisszu​kałroz​ryw​ki,bę​dziejąmu​siałzna​leźćgdziein​dziej.

background image

ROZDZIAŁSIÓDMY

–Cze​gochcesz,Greg?–Brian​natrzy​ma​łate​le​fonko​mór​ko​wyprzyuchu,cho​dzącwtęizpo​wro​tempo
ma​łymsa​lo​niewswo​immiesz​ka​niu.

–Co?Żad​ne​go„wi​taj”,„miłocięsły​szeć”?Nie​waż​ne.Cie​szęsię,żeoka​za​łaśsięnatyleroz​sąd​na,bydo
mnieod​dzwo​nić.Niero​zu​miemjed​nak,dla​cze​goniechcia​łaśroz​ma​wiaćwbiu​rze.Upew​ni​łemsię,że
Pan​te​li​deswy​szedł,za​nimza​dzwo​ni​łem.

Przy​sta​nę​łazszo​ko​wa​na.

–Śle​dziszgo?

–Ależskąd,cie​bieśle​dzę.Totymniein​te​re​su​jesz.

–Ja?

–Oczy​wi​ście.Tyl​koiwy​łącz​niety.Po​wiedz,dla​cze​gozmie​ni​łaśna​zwi​sko?

–Ajakmy​ślisz!?Znisz​czy​łeśmojeży​cie,Greg.Skła​ma​łeśwsą​dziepodprzy​się​gą,żezde​frau​do​wa​łam
pie​nią​dzefir​my,cho​ciażobo​jewie​my,żetytozro​bi​łeś,za​kła​da​jącra​chu​neknamojena​zwi​sko.My​ślisz,
żekto​kol​wiekbymnieza​trud​nił,wie​dząc,żesie​dzia​łamwwię​zie​niuzade​frau​da​cję?!

–Nojużdo​brze,po​roz​ma​wiaj​myspo​koj​nie.Od​sie​dzia​łaśtyl​kodwalatazza​są​dzo​nychczte​rech.To
prze​cieżnietakdużo.Pozatym,je​śliciętopo​cie​szy,niesą​dzi​łem,żecięska​żą.My​śla​łem,żeconaj​wy​-
żejdo​sta​nieszpoła​pachityle.

–Toniejestżad​nepo​cie​sze​nie!

–Zresz​tą–kon​ty​nu​owałwtymsa​mymbez​tro​skimto​nie.–Sły​sza​łem,żewię​zie​nieniejestta​kiezłe.Ta​-
kieprzy​mu​so​wewa​ka​cje.

Bli​znanabio​drze,pa​miąt​kapo„przy​mu​so​wychwa​ka​cjach”,za​pie​kłająmoc​no.Wię​zie​niebyłonaj​gor​-
szymdo​świad​cze​niemwjejży​ciu,pie​kłem,októ​rymwciążniemo​głaza​po​mnieć.

–Sko​rotak,toszko​da,żesamsięniezgło​si​łeśnapo​li​cję,tyl​kojaknaj​gor​szytchórzpo​zwo​li​łeś,że​bym
tojapo​nio​słakaręzatwo​jeprze​stęp​stwo.Mów,cze​gochcesz,albood​kła​damsłu​chaw​kę.

–Odłóż,śmia​ło,ado​pil​nu​ję,żebyzsa​me​goranaPan​te​li​des,gdytyl​koprze​kro​czyprógfir​my,do​wie​dział
sięotwo​jejbuj​nejprze​szło​ści.

–Jakmniezna​la​złeś?–Wtymmo​men​cieniebyłtojejnaj​więk​szypro​blem,alena​praw​dęchcia​ławie​-
dzieć,bowy​da​ławszyst​kiepie​nią​dzezoszczęd​no​ścicodocen​ta,abyze​trzećśla​dypoAn​nieSimp​son
zpo​wierzch​nizie​miraznaza​wsze.

–Toniejacięzna​la​złem,tyl​kotymnie.Te​le​wi​zjatojed​nakcu​dow​nywy​na​la​zek.Wy​obraźso​biemoje
zdu​mie​nie,gdyoglą​damwia​do​mo​ściotymstrasz​nymwy​pad​kuzwy​cie​kiemropy,atuna​glewi​dzęcięza
Pan​te​li​de​sem.Wpierw​szejchwi​licięnieroz​po​zna​łem.Zde​cy​do​wa​niebar​dziejcidotwa​rzywja​snych

background image

wło​sach.Japa​mię​tamcięjakobru​net​kę.Któ​ryko​lorjesttwo​imna​tu​ral​nym?

–Acocię…–prze​rwa​ła,bozda​łaso​biespra​wę,żeGreg,któ​re​gozna​łaiwktó​rymkie​dyśtakbez​na​-
dziej​niesięza​ko​cha​ła,niezmie​niłsięanitro​chę.Za​wszewtenspo​sóbpro​wa​dziłroz​mo​wy,klu​czył,za​-
ha​czałodro​bia​zgi,do​pó​kiniebyłgo​to​wy,byude​rzyć.Te​razteżzbie​rałsiły.–Blondtomójna​tu​ral​nyko​-
lor.

Gregwes​tchnąłprze​cią​gle.

–Cozapech,żefar​bo​wa​łaśwło​synabrą​zo​wo,gdyby​li​śmyra​zem.Możewprze​ciw​nymra​ziepo​stą​pił​-
bymina​czej?

–Nie,zro​bił​byśdo​kład​nietosamo,boje​steśpod​łymłaj​da​kiembezskru​pu​łów.Po​wieszmiwresz​cie,
ococicho​dzi?

–Wi​dzę,żeje​steśtrosz​kęze​stre​so​wa​na,więcda​ru​jęcitęznie​wa​gę,alebądźmil​sza,boza​po​mnęodo​-
brychma​nie​rach.Cze​gochcę?Tobar​dzopro​ste,chcęPan​te​li​desShip​ping.Atypo​mo​żeszmijezdo​być.

Nakoń​cuję​zy​kamia​łaprze​kleń​stwoisfor​mu​ło​wa​nie„chy​baosza​la​łeś”.Zdo​ła​łajed​naknadsobąza​pa​-
no​wać.

–Anibydla​cze​gomia​ła​bymtozro​bić?

–Żebychro​nićswo​jąbrud​nąprze​szłość,oczy​wi​ście.

Strachniepo​zba​wiłjejzdol​no​ścija​sne​gomy​śle​nia.

–Mójszefowszyst​kimwie.

–Nieróbzemnieidio​ty,Anno.

–MamnaimięBrian​na!

–Je​ślichceszsięna​daltakna​zy​wać,todaszmito,cze​gochcę.Iniepró​bujmiwma​wiać,żePan​te​li​des
owszyst​kimwie.Fa​cetwy​jąt​ko​woniecier​piskan​da​li.Je​steśostat​niąoso​bą,któ​rąbyza​trud​nił,gdy​by
wie​dział,żetwo​japrze​szłośćjestrów​niepa​skud​najakprze​szłośćjegoojca.

–Wieszojegoojcu?

–Od​ro​bi​łemlek​cje,ko​cha​nie.Gdy​byonod​ro​biłswo​ją,szyb​kood​krył​by,kimna​praw​dęje​steś.Cie​szę
sięjed​nak,żetegoniezro​bił,bodzię​kitemuniemaszwy​bo​ruimu​siszmipo​móc.

Mia​ławra​że​nie,żektośwo​kółjejszyiza​ci​skalo​do​wąob​ręcz.

–Cze​godo​kład​niechceszodemnie?

–In​for​ma​cji.Dużoin​for​ma​cji.Przedewszyst​kim,któ​ryzczłon​kówza​rzą​dupozaPan​te​li​de​semmanaj​-
wię​cejudzia​łów.Iktó​ryznichbył​bywsta​niesprze​daćak​cje.

background image

–Wiesz,żetosięnieuda,praw​da?Sa​kis…PanPan​te​li​desznisz​czycię,je​ślityl​kospró​bu​jeszprze​jąć
fir​mę.

–Tyl​koniemów,żeznówtozro​bi​łaś,Anno!

Brian​naza​drża​ła.

–Cozro​bi​łam?

–Po​da​ro​wa​łaśswo​jegłu​piut​kieser​dusz​konasrebr​nejtacyko​lej​ne​mupra​co​daw​cy–wy​ja​śniłzfał​szy​-
wymwspół​czu​ciem.

–Niewiem,oczymmó​wisz.

Ajed​naktenczło​wiekna​zw

–Aje​ślinie?

–Wte​dytwójuko​cha​nyszefdo​wiesięowszyst​kim.Ga​ze​tyteżchęt​niepo​zna​jąpraw​dę.Takiskan​dalnie
po​mo​żefir​mie.

–Dla​cze​gotoro​bisz?Niedośćmnieskrzyw​dzi​łeś?Niewy​star​czycito,coukra​dłeś?

–Nie,ko​cha​nie.Mojeam​bi​cjesię​ga​jąwy​żej.Li​czy​łem,żespół​kazMo​or​cro​ftempo​mo​że,aletengłu​piec
wy​co​fałsięprzypierw​szychtrud​no​ściach.Naszczę​ściemamcie​bie.

–Jesz​czesięnanicniezgo​dzi​łam.

–Alezgo​dziszsię.Niepo​peł​nijbłę​du.

–Greg…

–Ode​zwęsięwpią​tek.Nieza​wiedźmnie.

Brian​napod​nio​słasięzsofy,alenogimia​łajakzwatyimu​sia​łaprzy​trzy​maćsięopar​cia,żebynieupaść.
Jejsy​tu​acjabyłabez​na​dziej​na.Cobyniezro​bi​ła,toitakbyłajużskoń​czo​na.Niemo​głazdra​dzićSa​ki​sa.
Nasamąmyśl,żemia​ła​bygoskrzyw​dzić,itowtakokrut​nyspo​sób,do​sta​wa​łamdło​ści.Ni​g​dybyjejtego
niewy​ba​czył.Wy​zna​niewszyst​kie​gotak​żeniewcho​dzi​łowra​chu​bę.Zdra​dajestzdra​dą,oszu​stwojest
oszu​stwem.Takpo​wie​dział.

Ucie​kaj!Chwy​ci​łasiętejmy​ślijakostat​niejde​skira​tun​ku.Znik​nieiGregniebę​dziemógłjejza​szko​dzić.
Jestwsta​niespa​ko​waćsięwpółgo​dzi​ny.

Jużru​szy​ławstro​nęsy​pial​ni,gdyza​trzy​ma​łasięwpółkro​kuiopar​łaościa​nę.Dla​cze​gomiał​byucie​kać?
Niezro​bi​łaniczłe​go.Je​dy​nymbłę​dem,jakipo​peł​ni​ła,byłana​iw​nawia​ra,żeGregjąko​chał.Za​pła​ci​ła
jużzatenbłąd.Niebę​dziepła​ci​łaporazdru​gi.Bę​dziemu​sia​łacośwy​my​ślećitoszyb​ko.

Wsy​pial​ni,zdej​mu​jączsie​biegra​na​to​wyko​stium,uzmy​sło​wi​łaso​bie,jaknie​wie​lerze​czypo​sia​da.Sy​-
pial​niabyłaume​blo​wa​nabar​dzoskrom​nie.Na​wetgar​de​ro​ba,mar​ko​wegar​son​ki,je​dwab​nebluz​kiisty​-

background image

lo​webutybyłyza​ku​pio​nenara​chu​nekPan​te​li​desShip​ping.Sa​kisuwa​żał,żeasy​stent​kajestwi​zy​tów​ką
sze​faipo​win​naza​wszeświet​niewy​glą​dać,dla​te​gowy​pła​ciłjejspo​rąsumę,byzro​bi​łapo​trzeb​neza​ku​-
py.Swo​ichubrańmia​łanie​wie​le.Kil​kapardżin​sów,kil​kablu​zekistrójnasi​łow​nię.Na​praw​dęnie​wie​-
le.Pa​ko​wa​nieza​bra​ło​byjejmałocza​su.

–Nie!–za​wo​ła​łanagłos,sta​now​czood​rzu​ca​jącpo​zor​nienaj​ła​twiej​szeroz​wią​za​nie.Wie​dzia​ła,żepo​-
temmu​sia​ła​byucie​kaćcałeży​cieinie​ustan​niedrżeć,czywsłu​chaw​cenieusły​szyznie​na​wi​dzo​ne​gogło​-
su.

Do​koń​czy​łaroz​bie​ra​nieiwe​szładoła​zien​ki.Le​d​wiezdą​ży​łaod​krę​cićku​rekzwodą,gdyusły​sza​ła
dzwo​nekte​le​fo​nu,aza​razpo​tempu​ka​niedodrzwi.Przezchwi​lęsta​łabezru​chu,alekie​dypu​ka​nieprzy​-
bra​łonasile,po​spiesz​niewy​tar​łasię,na​rzu​ci​łaszla​frokipo​de​szładodrzwi.Poci​chuwyj​rza​łaprzez
wi​zjeriode​tchnę​łazulgą,żetonieGreg.Bałasię,żemógłjątuzna​leźć.Zatoniespo​dzie​wa​łago​ścia,
któ​rycze​kałzadrzwia​mi.Zmoc​nobi​ją​cymser​cemotwo​rzy​łamu.

–Niesą​dzi​łam,żewiepan,gdziemiesz​kam.–Po​pa​trzy​ławroz​iskrzo​nezie​lo​neoczyisło​waza​mar​łyjej
nawar​gach.–Copanturobi?

–Przy​sze​dłem,bo…–prze​rwał,prze​cze​su​jącrękąwło​sy.–Dodia​ska,wła​ści​wieniewiemdla​cze​go.
Wiemtyl​ko,żeniechcia​łembyćsamwdomu.

–Wej​dziepan?

Przy​gry​zławar​gę,gdyzo​ba​czy​ła,żekiwagło​wą.Prze​su​nę​łasię,byzro​bićmumiej​sce,iza​mknę​ładrzwi.

–Na​pi​jesiępancze​goś?–Anirazunietknę​łabu​tel​kiszkoc​kiej,któ​rąroktemudo​sta​łanaświę​ta.Chcia​-
łana​wetwy​laćnie​tra​fio​nypre​zentdozle​wu.Te​razjed​nakbyłaza​do​wo​lo​na,żetegoniezro​bi​ła.Wy​ję​ła
szklan​kę,na​la​ładojed​nejtrze​ciejwy​so​ko​ściipo​da​łaSa​ki​so​wi.

–Niena​pi​jeszsięzemną?

–Jana​praw​dęnie…–Za​wa​ha​łasię.Potym,coprze​szłategodnia,je​denmałydrinkniemógłjejza​szko​-
dzić.Na​la​łaso​bietakąsamąpor​cjęiwy​pi​łajed​nymhau​stem,za​sko​czo​na,jakmoc​nytru​nekprzy​jem​nie
roz​grze​wairoz​luź​niana​pię​temię​śnie.

Sa​kis,niespusz​cza​jączniejwzro​ku,tak​żeopróż​niłswo​jąszklan​kęiod​sta​wiłnasto​likprzyso​fie.

–Nieod​bie​ra​łaśte​le​fo​nu–stwier​dziłnie​malzwy​rzu​tem.

Zer​k​nę​łanasofę,gdziezo​sta​wi​łako​mór​kęporoz​mo​wiezGre​giem.Nawy​świe​tla​czudo​strze​gładwa​na​-
ścienie​ode​bra​nychpo​łą​czeń.

–Prze​pra​szam,by​łampodprysz​ni​cem.

–Niechcia​łemciprze​szka​dzać–po​wie​dział,pa​trzącnapo​skrę​ca​ne,wil​got​neko​smy​kiwło​sów,któ​re
uwol​ni​łysięzupię​cianaczub​kugło​wyiluź​noopa​da​łynakark.

–Ka​załmipaniśćdodomu.Niesą​dzi​łam,żebę​dziemniepanjesz​czepo​trze​bo​wał–tłu​ma​czy​ła.Gdy
zo​ba​czy​ła,żepod​cho​dzibli​żej,wstrzy​ma​łaod​dech.

background image

–Błąd,Brian​no.Po​trze​bu​jęcię.Bar​dziejniżkie​dy​kol​wiekwcze​śniej.Je​steśje​dy​nąoso​bą,któ​raspra​-
wia,żewszyst​kowo​kółmasens.

–Co…cota​kie​go?

–Nielu​bię,kie​dyniemacięprzymnie.–Po​chy​liłgło​wę,do​ty​ka​jącjejczo​łaswo​im.–Niemogę,nie
po​tra​fiębezcie​biefunk​cjo​no​wać.

–Je​stemtu–wy​szep​ta​ła,oszo​ło​mio​nauczu​ciem,któ​re​gonieumia​łana​zwać.Czyto,cowstrzą​sa​łojej
ser​cemicia​łem,byłowzru​sze​niem,po​żą​da​niem,współ​czu​ciemczymożetę​sk​no​tą?Niewie​dzia​ła,zato
byłapew​na,żeniktni​g​dywży​ciuniebyłjejtakbli​skijakSa​kis.–Cze​go​kol​wiekpanpo​trze​bu​je,je​stem
tu.

Jed​nądłońwsu​nąłwewło​sy,prze​su​nąłnapo​li​czek,ażwkoń​cude​li​kat​nieująłzapod​bró​dek.

–Na​praw​dę?–spy​tałzde​spe​ra​cjąwgło​sie.

–Tak.

–Mu​siszbyćtegopew​na,botymra​zemniebędępo​tra​fiłsiępo​wstrzy​mać.Je​śliniechcesz,bympo​su​nął
sięda​lej,po​wiedzmitote​raz.

Brian​naczu​łatwar​de,moc​necia​łotużprzyswo​im,wi​dzia​ławpa​trzo​newniązie​lo​neoczyocze​ku​ją​ce
na​tych​mia​sto​wejod​po​wie​dzi.Wie​dzia​ła,żetomo​głabyćje​dy​naszan​sa,byspę​dzićnoczeSa​ki​sem.Za
czte​rydni,gdypraw​daoniejwyj​dzienajaw,wszyst​kosięskoń​czy.

–Brian​no?

Sa​kisjejpo​trze​bo​wał.Aona…chcia​łaza​po​mniećocier​pie​niu,naktó​reska​załjąGreg,ichoćprzezkil​-
kago​dzinza​znaćobez​wład​nia​ją​ce​goszczę​ścia.

–Pra​gnętego.

Ca​ło​wałjąica​ło​wał,miaż​dżyłustawde​spe​rac​kimgło​dzie.Brian​naniepo​zo​sta​wa​ładłuż​na.Roz​chy​li​ła
ustaiod​wza​jem​ni​łapo​ca​łu​nek.

Sa​kisjęk​nąłprze​cią​gleipo​pchnąłjąnasofę.Połyszla​fro​kalek​kosięroz​chy​li​ły,uka​zu​jącdłu​gie,szczu​-
płenogiijędr​ną,kształt​nąpierś.Mo​men​tal​nieza​schłomuwgar​dle.

–Wie​dzia​łem,żepodtymiwszyst​kimsłuż​bo​wy​mimun​dur​ka​miskry​wapanibo​skiecia​ło,Mo​ney​pen​ny.

Na​chy​liłsięnadniąipo​ca​ło​wałmoc​no.Kie​dywstał,zustBrian​nywy​rwałsięzdu​szo​nyokrzykroz​cza​-
ro​wa​nia.Uspo​ko​iłasię,gdyzo​ba​czy​ła,żezdej​mu​jezsie​biema​ry​nar​kę.

–Je​stemtakiszczę​śli​wy,żecięmam,aleoba​wiamsię,żeko​cha​niesięnaso​fiemożebyćtro​chętrud​ne.

–Jestzawą​ska,praw​da?

–Możenie,je​śliwy​ka​za​li​by​śmysięin​wen​cją,alezo​staw​mytonainnąoka​zję.Któ​rę​dydosy​pial​ni?

background image

Brian​nawzię​łagozarękęipo​pro​wa​dzi​łazasobą.Przydrzwiachza​wa​ha​łasię.Niechcia​ła,bywi​dział,
jakskrom​nieume​blo​wa​nyjestpo​kój.

–Niemamnicprze​ciw​ko,że​by​śmyzro​bi​litonasto​ją​co,gli​kiamou.Po​wiedztyl​kosło​wo–wy​szep​tał,
zusta​miprzyjejszyi.–Alede​cy​dujsięszyb​ko,boza​razosza​le​ję.

–Dosy​pial​ni.

Otwo​rzy​ładrzwiiwstrzy​ma​łaod​dech.Sa​ki​sanaszczę​ściein​te​re​so​wa​łowy​łącz​niełóż​ko,anieilośćme​-
bli.Zdjąłbuty,skar​pet​ki,roz​piąłko​szu​lę.Chwy​ciłBrian​nęwpa​sieirzu​ciłnapo​sła​nie,asamukląkłza
jejple​ca​mi.Po​py​cha​jącjąlek​kodoprzo​du,zła​pałzabio​draiprzy​ci​snąłdoswo​ich.

–Na​wetniewiesz,ilerazywy​obra​ża​łemnasso​biewtejpo​zy​cji.

Drżą​cy​midłoń​mipod​wi​nąłszla​frok,od​sła​nia​jącna​giepo​ślad​ki.

The​os,niemaszbie​li​zny.Jestjesz​czele​piejniżwmo​ichma​rze​niach.

Nie​cier​pli​wy​miru​cha​mizdjąłzniejszla​frokirzu​ciłnapod​ło​gę.Brian​nacie​szy​łasię,żeniewi​dzijej
twa​rzy,naktó​rejpo​żą​da​niemie​sza​łosięzlę​kiem.Wi​działjącałą.Mia​łana​dzie​ję,żeniebę​dziepy​tał
ota​tu​ażibli​znęnabio​drze.

Kie​dyza​cząłma​so​waćjejkark,ple​cy,pie​ścićpo​ślad​ki,prze​sta​łasięnie​po​ko​ićoco​kol​wiek.Ztru​dem
ła​pa​łaod​dech,czu​jącsu​ną​cepojejcie​ledło​nie.Prze​wró​ciłjąnaple​cy,ca​ło​wałpier​si,przy​gry​załde​li​-
kat​niesut​ki,li​załbrzuch,po​temroz​chy​liłnogiiję​zy​kiemdo​tknąłnaj​wraż​liw​sze​gomiej​sca,szep​czącja​-
kieśsło​wapogrec​ku.Brian​nakrzyk​nę​łaci​cho,obez​wład​nio​nagwał​tow​nążą​dzą,wy​peł​nia​ją​cąkaż​dy
skra​wekcia​ła.Zza​chwy​temprzyj​mo​wa​łabez​wstyd​nepiesz​czo​tyustiję​zy​ka.

Pokil​kumi​nu​tachSa​kispod​niósłsię,zrzu​ciłko​szu​lę,spodnieibie​li​znę.

–Po​cze​kaj–na​ka​zał,gdypró​bo​wa​łagodo​się​gnąć.–Jesz​czeztobąnieskoń​czy​łem.

–Za​bez​pie​cze​nie?–rzu​ci​łaochry​płymgło​sem.

–Spo​koj​nie,mam.

Jegodło​nieznówza​czę​łygła​dzićjejbrzuch,się​gnę​łydopier​si,draż​ni​łysut​ki.

–Wiesz,żeni​g​dyniewi​dzia​łemcięwroz​pusz​czo​nychwło​sach?

–Hm…wiem.

Po​mógłjejroz​pleśćcia​snywę​zeł,apo​temsap​nąłzza​chwy​tu,wsu​wa​jącpal​cewdłu​gie,ja​snepu​kle.

The​os,jakmo​głaśukry​waćcośtakpięk​ne​go.Za​słu​ży​łapaninakarę,Mo​ney​pen​ny.

Po​czu​łaprzyudzienie​pod​wa​żal​nydo​wódjegopo​żą​da​nia.

–Nieuwa​żapan,żejużwy​star​czytychtor​tur?

background image

Kciu​kiemza​cząłza​ta​czaćkół​kawo​kółna​brzmia​łe​gosut​ka.

–Nie,pe​thimou.Roz​suńsze​rzejnogi.

Po​słusz​niewy​peł​ni​łapo​le​ce​nie,bode​spe​rac​kocze​ka​łanato,comia​łosięstać,takdłu​gootymma​rzy​ła,
takbar​dzopra​gnę​ła.Kie​dypo​czu​ła,żeSa​kisza​cząłwniąwcho​dzić,wstrzy​ma​łaod​dech.Przedocza​mi
eks​plo​do​wa​łafe​eriabarw.Wszyst​kosta​łosięnie​wy​raź​ne,za​mglo​ne,nie​ziem​skie.

–Sa…–za​czę​łachra​pli​wie.

–Po​wiedztowresz​cie–roz​ka​zał.

–Niemogę…

Za​cząłsięzniejwy​su​wać.

–Nie,pro​szę!

–Po​wiedzmojeimię,Brian​no.

–Sa…Sa​kis–szep​nę​ła,aleonwciążniekoiłjejudrę​ki.–Pro​szę.

–Jesz​czeraz!

–Sa​kis!

–Grzecz​nadziew​czyn​ka.–Za​głę​białsięwniejpo​wo​li,dosa​me​gokoń​ca.–Ate​razpo​wiedz,jakbyś
chcia​ła.Wol​noczyszyb​ko?Pra​gnę,żebycibyłodo​brze.

Chcia​łamupo​wie​dzieć,żejestjejdo​brze,żeża​denmęż​czy​znaniedałjejtyleroz​ko​szy.

–De​cy​duj,gli​kiamou,do​pó​kijesz​czeje​stemwsta​niefunk​cjo​no​wać.

–Szyb​ko,Sa​kis–za​wo​ła​ła,zła​pa​nawsi​dłazbli​ża​ją​ce​gosięor​ga​zmu.–Chcęszyb​ko!

–Two​jeży​cze​niejestdlamnieroz​ka​zem.–Zgło​śnymję​kiemru​szyłna​przód,wbi​ja​jącsięniąmoc​no.
Po​ru​szałsięgwał​tow​nie,do​pó​kiniepo​czuł,żeBrian​naosią​gnę​łaszczyt.Na​tych​miastpo​dą​żyłzanią,
znie​ru​cho​miałnase​kun​dę,poczymopadłnałóż​koobokniejzgło​śnymwes​tchnie​niem.

ałpoimie​niuto,docze​goniechcia​łasięprzy​znać.Jejuczu​ciadoSa​ki​sada​le​kiebyłyodsłuż​bo​wych.

–Maszczte​rydni,Anno.Bę​dzie​mywkon​tak​cie.

background image

ROZDZIAŁÓSMY

Sa​kisprzy​tu​liłjądosie​bie,od​gar​nia​jącde​li​kat​nymru​chemrękiwło​syzpo​licz​ka.Po​ca​ło​wałjązczu​ło​-
ścią.

–Tobyłore​we​la​cyj​ne,gli​kiamou.

Gli​kiamou-po​wtó​rzy​łazuśmie​chem.–Cotowła​ści​wiezna​czy?

–Jestpanimą​drąko​bie​tą,Mo​ney​pen​ny.Do​myślsię.

–Za​uwa​ży​łam,żelu​biszmó​wićmojena​zwi​sko.Wpra​cyniebyłomi​nu​ty,że​bymniesły​sza​ła„Mo​ney​-
pen​nyto”,„Mo​ney​pen​nytam​to”.

–Dzi​wiszsię?Two​jena​zwi​skojestbar​dzoin​try​gu​ją​ceisek​sow​ne.

–Sek​sow​ne?

–Za​nimciępo​zna​łem,sły​sza​łemtona​zwi​skotyl​kowfil​machoBon​dzie.Pa​mię​tasztęse​kre​tar​kę?

–We​długcie​biebyłasek​sow​na?

–Oczy​wi​ście,bar​dzosek​sow​naibar​dzonie​do​ce​nia​na.

–Zwłasz​czaprzezBon​da,któ​rywo​lałsy​piaćzin​ny​mipa​nia​mi.Aonaza​wszedonie​gowzdy​cha​ła…–
za​koń​czy​łazroz​ma​rzo​nymuśmie​chem.

Sa​kisza​cząłusta​miwo​dzićpona​gimra​mie​niu.

–Głu​pifa​cet.Jaswo​jąMo​ney​pen​nydo​ce​niam.–Ca​ło​wałde​li​kat​nemiej​scezauchem.–Sza​le​jęzatobą.

–Niepo​zna​jęcię.

–Wi​dzisz,na​wettakimęż​czy​znajakja,szu​ka​ją​cywra​żeńiprze​kra​cza​ją​cygra​ni​ce,po​trze​bu​jesięza​ko​-
twi​czyć,bywie​dzieć,żegdzieśjestjegomiej​sce.Je​steśmojąko​twi​cą,Brian​no–oświad​czyłuro​czy​ście,
spra​wia​jąc,żejejoczyza​lśni​łyłza​mi.

–Sa​kis…ja…

Po​ca​ło​wałjąna​mięt​nieiostroż​nie.Brian​naopar​łagło​węnajegopier​siiwes​tchnę​łaprze​ję​ta.Wie​dzia​ła,
żeżad​negroź​byGre​ganiezmu​sząjej,byzdra​dzi​łaSa​ki​sa.Całyczasbiłasięzmy​śla​mi,czyniewy​ja​wić
praw​dy,alezakaż​dymra​zemod​rzu​ca​łatenpo​mysł.Mu​sia​ła​bywy​znać,żeoszu​ki​wa​łagoodsa​me​gopo​-
cząt​ku,żewśli​zgnę​łasiędojegofir​my,choćsie​dzia​ławwię​zie​niu.Znie​na​wi​dził​byją,takjaknie​na​wi​-
dziłojca.Je​dy​namoż​li​wość,tozwol​nićsięzpra​cyiwy​je​chać,naj​le​piejdoin​ne​gokra​ju,gdziegroź​by
Gre​ganiemo​gły​byjejdo​się​gnąć.

Unio​słagło​wę,pod​par​łasięnałok​ciuipo​gła​ska​łaszorst​kipo​li​czekSa​ki​sa.Po​mi​mozmę​cze​nia
woczach,któ​rebyłoefek​temostat​nichkil​kuner​wo​wychdni,byłtakicu​dow​ny.

background image

–Niemogęuwie​rzyć,żetakdłu​gomu​sia​łemcze​kać,za​nimsta​łaśsięmoja–po​wie​dział,poczymprzy​tu​-
liłwar​gidojejwargwdłu​gimpo​ca​łun​ku.

Ser​ceści​snę​łojejsięzżalu.Bę​dziedonie​gona​le​ża​łatyl​koprzezkil​kadni,apo​temnie​za​leż​nieodjej
de​cy​zjibędąmu​sie​lisięroz​stać.Te​razjed​nakniechcia​łaotymmy​śleć.Je​ślitobyłyostat​niechwi​le
szczę​ścia,chcia​łajewy​ko​rzy​staćjaknaj​le​piej.

–Amó​wi​łeś,żeje​stemsłod​ka,alenienatyle,byśstra​ciłgło​wę,pa​mię​tasz?

–Obo​jewie​my,żetobyłokłam​stwo.

–Tak?Ajakabyłapraw​da?

Po​ca​ło​wałjążar​li​wie,wpra​wia​jącjejcia​łowstaneks​ta​tycz​nejroz​ko​szy.

–Praw​dabyłataka,żepra​gną​łemrzu​cićcięnanaj​bliż​sząmatęiwziąćostro,ażniemo​gła​byśzła​pać
tchu.Cobyśzro​bi​ła,gdy​bymcitowte​dypo​wie​dział,za​miastprze​pra​szaćimó​wićgłu​po​ty,żeniestra​ci​-
łemdlacie​biegło​wy?

–Po​wie​dzia​ła​bym„bierzmnie”!–par​sk​nę​łaśmie​chem,aleumil​kłaszyb​ko,wi​dząc,jaktesło​wananie​-
gopo​dzia​ła​ły.Niemo​głasiębro​nić,niepo​tra​fi​ła.Pokil​kuchwi​lachniewie​dzia​łajuż,czybła​gaoli​tość,
czyoto,bynieprze​sta​wał.

–Sa​kis,pro​szę…–ję​cza​ła,gdyję​zy​kiemdraż​niłjejsu​tek.

–Uwiel​biamspo​sób,wjakiwy​ma​wiaszmojeimię.Dłu​gonatocze​ka​łem.Po​wtórzto.

Po​krę​ci​łaprze​czą​cogło​wą.

–Po​wiedzmojeimię,Brian​no.

–Dla​cze​go?

–Botonie​sa​mo​wi​ciepod​nie​ca​ją​ce.

–Aletobrzmi…

–Zbytin​tym​nie?–spy​tał,kon​ty​nu​ującero​tycz​nąwę​drów​kępojejcie​le.Dło​niąroz​chy​liłjejnogi,szu​ka​-
jącpul​su​ją​ce​gocie​płemmiej​sca.

–Tak–jęk​nę​ła,od​dy​cha​jącco​razszyb​ciejiszyb​ciej.

–Do​brze,Brian​no.Od​prężsię.Niepo​wstrzy​mujtego.

Czu​ła,żerobisięco​razsłab​sza,roz​pły​wasięwnad​cho​dzą​cejfali.

Pochwi​liznówca​ło​wałjejpier​si,su​nąłję​zy​kiempobrzu​chu,całyczassły​szącjejcięż​ki,na​brzmia​łyżą​-
dząod​dech.

background image

Brian​naza​ci​snę​łamoc​nopal​cenaprze​ście​ra​dle.Sa​kis.Toimięwy​peł​nia​łojejmy​śli,jejcia​ło.Sa​kis.
Czu​ła,żeskó​razro​bi​łasięwraż​li​wajakni​g​dy,żeje​ślipo​trwatodłu​żej,toniebę​dziewsta​niepo​wstrzy​-
maćkrzy​ku.Sa​kis.Gdyję​zy​kiemwnik​nąłdojejwnę​trza,prze​sta​ławal​czyć.Nie,tegojużniemo​gławy​-
trzy​mać.Za​mknę​łaoczy,ogłu​szo​naipo​ko​na​na.Wie​dzia​ła,żejestza​le​d​wieokrokodnaj​cu​dow​niej​sze​go
mi​ło​sne​godo​świad​cze​niawży​ciu.Otwo​rzy​łaoczy,gdypo​czu​ła,żejestwniej,go​rą​cyitwar​dy.

–Sa​kis!

–Tak!Wy​krzyczto!

Niemu​siałpo​wta​rzać.Razporazwy​krzy​ki​wa​łajegoimię,gdyprzezjejcia​łoprze​cho​dzi​łafalapo​tęż​ne​-
goor​ga​zmu.

–Brian​na,

Wpla​tałpal​cewjejwło​sy,nie​prze​rwa​niesu​nącwar​ga​miposzyiide​kol​cie.Na​wetniema​rzył,żemoże
byćtakwspa​nia​le.Iniecho​dzi​łotyl​kooseks.Tegoran​ka,wka​wiar​ni,cośsięsta​ło.Niepo​tra​fiłdo​kład​-
nieokre​ślićco,aleporazpierw​szyoddaw​nabyłomutakdo​brze.Zu​peł​niejak​bypodłu​gichpo​szu​ki​wa​-
niachod​kryłdro​go​cen​nyskarb.Onateżtopo​czu​ła,wie​działotym.Opusz​cza​lika​wiar​nięniejakoszef
ipod​wład​naalboparanie​do​szłychko​chan​ków,alejakoparaprzy​ja​ciół.On,któ​ryni​ko​munieufał,
uświa​do​miłso​bie,żeprzedniąje​dy​nąmógł​bysięod​sło​nić.

Usły​szał,jakznówpo​wta​rzajegoimię.Na​resz​ciezdo​ła​łapo​ko​naćtęba​rie​rę.Dźwiękjegoimie​niawjej
ustachdzia​łałnanie​gojaknaj​lep​szyafro​dy​zjak.Na​chy​liłsię,żebyznówpo​ca​ło​waćnie​wia​ry​god​niede​-
li​kat​neustaiwte​dytoza​uwa​żył.Zale​wymoboj​czy​kiemnaskó​rzewy​ta​tu​owa​nybyłna​pis„Ni​g​dyna
dnie”.Obokwid​niałry​su​nekzry​wa​ją​ce​gosiędolotufe​nik​sa.Wie​dział,żeBrian​najestbar​dzodziel​ną
dziew​czy​ną,któ​raniemami​łychwspo​mnieńzdzie​ciń​stwa,aletakna​praw​dęnieznałszcze​gó​łów.Czy
ta​tu​ażbyłod​nie​sie​niemdotam​tychcza​sów?Pod​nio​słasięjakfe​nikszpo​pio​łów?Mia​łaswo​jemałese​-
kre​ty,aleonespra​wia​ły,żebyłamujesz​czebliż​sza,jesz​czebar​dziejnie​za​stą​pio​na.

Po​czuł,żejegocia​łojestznówgo​to​wedomi​ło​ści,aprzy​spie​szo​nyod​dechBrian​nypo​zwa​lałsą​dzić,że
niebę​dziesięopie​rać.Ca​ło​wałjąipie​ścił,do​pó​kiniepo​znał,żejestgo​to​wa.Niesą​dził,żetomoż​li​we,
alepra​gnąłjejjesz​czebar​dziej.Wszedłwniązję​kiem,de​lek​tu​jącsiębli​sko​ściąjejgo​rą​ce​gocia​ła.
Chciałjed​nakcze​goświę​cej.Mu​siałwie​dzieć,żesąra​zem,wkaż​dymzna​cze​niutegosło​wa.

–Otwórzoczy,pe​thimou–za​żą​dałza​chryp​nię​tymgło​sem.

–Słu​cham?–Po​wo​liunio​słapo​wie​ki,spo​glą​da​jącnanie​gopi​ja​nymzeszczę​ściawzro​kiem.

–Chcę,że​byśzo​ba​czy​ła,jakije​stem,Brian​no.Chcę,że​byśpo​czu​ła,cozemnąro​biszijakbar​dzoje​stem
cizatowdzięcz​ny.

Znówjąpo​ca​ło​wał,uno​szącsięnie​conarę​kach.Po​ru​szałsięryt​micz​nie,czu​jączbli​ża​ją​cesięspeł​nie​-
nie,któ​remia​łowso​bienie​spo​ty​ka​ną,bru​tal​nąin​ten​syw​ność.Moc​niejroz​chy​liłjejuda,wcho​dzącwnią
głę​bo​ko,iwte​dyna​stą​piłmo​mentkul​mi​na​cyj​ny.Wtymsa​mymmo​men​ciewy​da​ligło​śnyokrzykroz​ko​szy,
któ​ryod​biłsięechempościa​nach.

Do​pie​ropodłuż​szejchwi​li,gdypo​znał,żeBrian​naod​dy​chanor​mal​nie,do​tknąłczub​ka​mipal​cówta​tu​ażu

background image

zaoboj​czy​kiem.

–Tobar​dzoin​te​re​su​ją​ce…

Drgnę​łalek​ko.Tobyłoza​pro​sze​nie,bywy​zna​łato,cze​gowy​znaćniemo​gła.Jakbę​dziemo​głaodejśćpo
tymwszyst​kim?Sa​kisspra​wił,żeod​wa​ży​łasięotwo​rzyćprzednimser​ceicia​ło.„Chcę,że​byśzo​ba​czy​-
ła,jakije​stem…Je​steśmojąko​twi​cą…”.

–Brian​no?–żą​dałod​po​wie​dzi,aonaniemo​głapo​wie​dziećpraw​dy.Ca​łejpraw​dy.

–Zro​bi​łamto…potym,jakode​szłamzpo​przed​niejpra​cy.

–Więk​szośćlu​dzimię​dzyjed​nąadru​gąpra​cąrobiso​biewa​ka​cje,atyzro​bi​łaśta​tu​aż?Itotakisym​bo​-
licz​ny?

Zmu​si​łasiędobez​tro​skie​gośmie​chu.

–Janieje​stemjakwięk​szośćlu​dzi.–Tyl​koniemówzadużo,uwa​żaj,uwa​żaj.–Toniebyłdo​bryokres
wmoimży​ciu.Przezchwi​lęczu​łamsięprze​gra​na…

–Alepo​temza​trium​fo​wa​łaś.

Chrząk​nę​łaci​cho.

–Notak.

–Hm.Zga​dzamsię,żenieje​steśjakwięk​szośćlu​dzi.Je​steśwy​jąt​ko​wa.–Po​ło​żyłdłońnajejra​mie​niu,
prze​su​nąłwdół,ażdo​tarłdobli​znynabio​drze.–Ato?

Napróż​nołu​dzi​łasię,żenieza​uwa​ży.

–By​łam…Zo​sta​łamza​ata​ko​wa​na.Ban​dyc​kina​pad.–Przy​naj​mniejtobyłopraw​dą.Niemo​głajed​nak
wy​znać,gdzieprze​by​wa​ła,kie​dytosięsta​ło.

Sa​kisprze​kląłsiar​czy​ście,za​ci​ska​jącpal​cenajejta​lii.

–Kie​dy?

–Dwalatatemu.

–Zła​pa​ligo?

–Tak.Ina​wetuka​ra​li.

Od​po​wiedźnaj​wy​raź​niejusa​tys​fak​cjo​no​wa​łago,boniewy​py​ty​wałdłu​żej.

–Todo​brze.Cie​szęsię.

Nimzdo​ła​ławziąćko​lej​nyod​dech,po​chy​liłsięipo​ca​ło​wałbli​znę.Spo​dzie​wa​łasię,żebę​dziepy​tał
jesz​czeota​tu​ażnako​st​ce,aleonnaj​wi​docz​niejuznał,żedośćroz​mo​wy.Po​now​nieza​cząłpo​bu​dzaćjej

background image

cia​ło,do​pó​kinieza​po​mnia​łaoca​łymświe​cie.

Brian​nęobu​dziłja​kiśszmerwsy​pial​ni.Otwo​rzy​łaoczy,wciążjesz​czeroz​grza​naponoc​nychdo​zna​niach,
iodrazudo​strze​gła,żeobiektjejcu​dow​nychsnówstoiprzyłóż​kuispo​glą​dananiązpo​waż​nąminą.Za​-
sko​czyłjąwy​razjegotwa​rzy.Znik​nąłna​mięt​nyko​cha​nekszep​czą​cyczu​łesło​wa.Najegomiej​scupo​ja​-
wiłsięSa​kis–mi​lio​nerira​so​wybiz​nes​men.

–Mu​szęiść–po​wie​działci​cho.–Złewie​ści.

Usia​dła,od​gar​nia​jącwło​syztwa​rzy.

–Cosięsta​ło?

–Zna​le​zio​nocia​ładwóchma​ry​na​rzy.

–Kie​dysiędo​wie​dzia​łeś?

–Przeddzie​się​cio​mami​nu​ta​mi.

Ze​rwa​łasięzłóż​ka,roz​glą​da​jącsięwo​ko​łowpo​szu​ki​wa​niuszla​fro​ka.

–Dajmichwi​lę,po​ja​dęztobą.Trze​babę​dziespro​wa​dzićich…ichcia​ładodomu.

–Spo​koj​nie–za​opo​no​wał,wy​cią​ga​jącdłoń,bypo​gła​skaćjąpopo​licz​ku.–Wy​da​łemjużdys​po​zy​cje.
Po​wia​do​mi​łemdy​rek​to​raBiu​raZa​rzą​dza​niaZa​so​ba​miLudz​ki​mi.Onsięwszyst​kimzaj​mie.Jaspo​tkam
sięza​razzro​dzi​na​mi,żebywy​ra​zićkon​do​len​cje.

Niespo​dzie​wa​łasiętaksmut​ne​gopo​ran​ka.

–Niktniechciał,bytakibyłre​zul​tatpo​szu​ki​wań.Któ​rzyto?

–Za​stęp​caka​pi​ta​naipierw​szyofi​cer.

–Awięccałyczasaniśla​duMor​ga​naLo​wel​la?

–Nie.

Toozna​cza​ło,żewciążniewie​dzie​li,cotakna​praw​dęwy​da​rzy​łosięnatan​kow​cu.

–Po​sta​ramsiętrzy​maćpra​sęzda​le​ka,aleniedajęgwa​ran​cji–rzu​ci​ła,za​kła​da​jącszla​frok.Pró​bo​wa​ła
byćpro​fe​sjo​nal​na,aleówpro​fe​sjo​na​lizmtop​niałjaklód,gdyczu​ła,jaksil​nedło​nieprzy​cią​ga​jąjądo
sie​bie.Za​drża​łazpo​żą​da​nia.

–Wszyst​kojestpodkon​tro​lą.Niemo​że​myzro​bićnicwię​cej.

–Więcje​stemnara​zienie​po​trzeb​na?

–Ni​g​dy.Ni​g​dyniebę​dzieszminie​po​trzeb​na.

Pró​bo​wa​łanieprzy​wią​zy​waćwagidotychsłów.Możeto,cosięsta​łownocy,byłotyl​kochwi​ląsła​bo​-

background image

ści?Takby​ło​byle​piejiła​twiej.

–Ni​g​dyniemówni​g​dy–zmu​si​łasiędośmie​chu,wy​su​wa​jączjegoob​jęć.–Idępodprysz​nic.Będęza
dzie​sięćmi​nut.

Przy​sta​nę​ławdrzwiach.

–Wkuch​niznaj​dzieszkawę.Nie​ste​ty,oba​wiamsię,żewlo​dów​ceniemazbytwie​leje​dze​nia.

–Kawawy​star​czy.

–Wszaf​cejestcu​kier–do​da​łaiznik​nę​łazadrzwia​miła​zien​ki.

Kie​dypokil​ku​na​stumi​nu​tachwe​szładosa​lo​nu,Sa​kiswrę​czyłjejdru​giku​bekzkawą,asamod​szedłna
bok,byode​braćte​le​fon.Brian​naprzy​glą​da​łamusięprzezchwi​lę,wciążniedo​wie​rza​jąc,żespę​dzi​ła
znimnoc.Zmęż​czy​zną,októ​rymtakdłu​goma​rzy​ła,któ​re​gopo​dzi​wia​łaiktó​ryspra​wił,żeznówpo​tra​fi​-
łasięotwo​rzyćnadru​gie​goczło​wie​ka.Niechcia​łamy​ślećte​razoroz​sta​niuaniokło​po​tach,któ​rejącze​-
ka​ły,gdyGregdo​wiesię,żenieza​mie​rzaulecszan​ta​żo​wi.

–Po​trze​bu​jeszcze​goś,za​nimwyj​dzie​my?–spy​ta​ła,gdySa​kisza​koń​czyłroz​mo​wę.

–Tak.Chodźdomnie.

Od​sta​wi​łaku​beknasto​likprzyso​fieipo​de​szłabli​żej.

–Cze​goso​bieży​czysz?

Przy​cią​gnąłjądosie​bieiująłwdło​niejejtwarz.

–Niepo​wie​dzia​łemcijesz​cze„dzieńdo​bry”jakna​le​ży.Kie​dystądwyj​dzie​my,byćmożeniebędęjuż
miałoka​zji.–Po​ca​ło​wałjąmoc​noidłu​go.–Dzieńdo​bry,aga​pi​ta.

–Dzień…dzieńdo​bry.

–Chodź​myjuż,bowprze​ciw​nymra​zieni​g​dyniewyj​dzie​my.

Po​dróżdobiu​raupły​nę​ławzu​peł​nejci​szy.Sa​kispo​grą​żyłsięwmy​ślach,napy​ta​niaod​po​wia​dałmo​no​-
sy​la​ba​mi,niepró​bo​wałjejdo​tknąćczyprzy​tu​lić.Brian​nęza​sko​czy​łatazmia​na.Wkoń​cu,gdysa​mo​chód
za​cząłwjeż​dżaćnapar​kingprzedsie​dzi​bęPan​te​li​des,niewy​trzy​ma​ła.

–Po​słu​chaj,je​śliza​sta​na​wiaszsię,jaktoro​ze​grać,toniemu​siszsięmar​twić.Niktsięniedo​wie,cowy​-
da​rzy​łosięwnocy.Wiem,żeGi​sel​le…

–Sta​rahi​sto​ria.To,cojestmię​dzynami,tozu​peł​niecoin​ne​go.

–Czy​liniemasznicprze​ciw​kotemu,żebylu​dziesięonasdo​wie​dzie​li?

–Tegoniepo​wie​dzia​łem–od​parłpo​wo​li.

background image

Niechcia​ła,byza​uwa​żył,jakbar​dzoza​bo​la​łyjątesło​wa.Niemia​łapra​wani​cze​gożą​daćiocze​ki​wać,
zwłasz​czażezakil​kadniitakbę​dziemu​sia​łaodnie​goodejść.Gdysa​mo​chódza​trzy​małsięnapar​kin​gu,
wy​sia​dłaina​tych​miastru​szy​ławstro​nęwin​dy,aleSa​kischwy​ciłjązara​mię,jed​no​cze​śnieda​jącznak
kie​row​cy,byod​je​chał.

–Za​cze​kaj,chcę,że​byśmniedo​brzezro​zu​mia​ła.Je​śliwa​hamsię,czyujaw​nićnaszzwią​zek,totyl​kodla​-
te​go,żeniechciał​bym,abykto​kol​wiekzro​biłciprzy​krość,że​byścier​pia​łazpo​wo​dutejhi​sto​riizGi​sel​le
igrze​chówmo​je​goojca.

–Czyon…Niebyłchy​baza​wszetakizły,praw​da?

Sa​kiswziąłdłu​giwdech,za​nimod​po​wie​dział.

–Ow​szem,za​wsze.Byłnie​mo​ral​nymłaj​da​kiem,ko​bie​cia​rzemioszu​stem,któ​rydo​sko​na​lepo​tra​fiłsię
ma​sko​wać.Kie​dyjegociem​nespraw​kiwy​szłynajaw,na​szeży​ciewy​wró​ci​łosiędogóryno​ga​mi.Dzien​-
ni​ka​rzeta​blo​idównieda​wa​linamspo​ko​ju.Nasipra​cow​ni​cywie​lo​krot​nieprzy​ła​py​wa​liich,jakgrze​ba​li
namwśmie​ciach,wpo​szu​ki​wa​niujesz​czewięk​sze​gosyfu.

–Tookrop​ne.

–Tak,alebyłocośjesz​czegor​sze​go.Ro​mansojcazse​kre​tar​kąbyłstrasz​nymcio​semdlamat​ki,aletę
jed​nązdra​dębyćmożeumia​ła​bywy​ba​czyć.Kie​dyjed​naktako​bie​ta,roz​go​ry​czo​napu​sty​miobiet​ni​ca​mi
ico​razwięk​sząobo​jęt​no​ściąpo​szładopra​sy,oka​za​łosię,żeoj​ciecmiałnie​zli​czo​nąilośćko​cha​nekito
nie​malwkaż​dymza​kąt​kuświa​ta.Wkrót​ceza​czę​łysięujaw​niać,jed​napodru​giej.Iwiesz,dla​cze​goto
ro​bi​ły,cze​gochcia​ły?

Po​krę​ci​łagło​wą,zszo​ko​wa​natymwy​zna​niem.

–Pie​nię​dzy.Teko​bie​tyżyłybar​dzowy​god​niezpie​nię​dzy,któ​redo​sta​wa​łyodojca,alekie​dyzo​stał
aresz​to​wa​ny,za​mro​żo​nezo​sta​ływszyst​kieak​ty​wa.Wie​dzia​ły,żeźró​dłoichdo​cho​dówwy​sy​cha,więc
po​sta​no​wi​łysprze​daćswo​jehi​sto​riepra​sie.Mat​kaniewy​trzy​ma​łana​gon​kinana​sząro​dzi​nęipró​bo​wa​ła
sięza​bić.

–Takmiprzy​kro,Sa​kis.

Uśmiech​nąłsięzesmut​kiem,ująłjejdłońiprzy​ci​snąłdoust.

–Te​razro​zu​mieszmojeoba​wy.Pra​sabę​dzieonaspi​sać,będąpo​rów​ny​waćmniedoojcaiwy​cią​gaćtę
spra​węzGi​sel​le.Niebę​dzienamła​two,aleje​stemgo​tówza​ry​zy​ko​wać.–Ostroż​nie,nie​malzna​masz​-
cze​niemuca​ło​wałjejusta.–Przyto​bie,Brian​no,światwy​da​jesięlep​szy.Za​wszewszyst​kichpo​dej​rze​-
wa​łemonaj​gor​szein​ten​cje,za​wszeby​łemnie​uf​ny,alete​raztosięza​czę​łozmie​niać.Na​wetniewiesz,jak
bymchciałsięmy​lićwspra​wiewy​pad​kuprzyPo​in​teNo​ire.

Nie​ste​ty,tymra​zemnaj​gor​szeprze​wi​dy​wa​niaoka​za​łysiępraw​dą.Otrze​ciejpopo​łu​dniuza​dzwo​niłRi​-
chardMo​or​croft,bywy​znaćcałąpraw​dęoswo​imudzia​lewka​ta​stro​fietan​kow​ca.

erosmou–szep​nął,opa​da​jącnapo​sła​nie.Pochwi​lioparłsięnałok​ciuica​ło​wałjądłu​go.–Je​steśnie​-
sa​mo​wi​ta.Niemogęsiętobąna​sy​cić.

background image
background image

ROZDZIAŁDZIEWIĄTY

Oczwar​tej,gdySa​kisusły​szał,żeShel​don,szefochro​ny,wy​mie​niapo​zdro​wie​niazBrian​ną,sze​ro​ko
otwo​rzyłdrzwidoga​bi​ne​tuiwrza​snął:

–Domniena​tych​miast!Obo​je!

Usiadłzpo​wro​temzabiur​kiem,pró​bu​jącsku​pićwzroknasze​fieochro​ny,alenie​ustan​niezer​kałna
Brian​nę.Wrę​kachtrzy​ma​łata​blet,mia​łasku​pio​ny,po​waż​nywy​raztwa​rzy,jakza​wsze,gdysłu​cha​łapo​-
le​ceń.Biłaodniejspo​koj​napew​nośćsie​bie,żepo​ra​dziso​biezkaż​dym,na​wetnaj​trud​niej​szymza​da​-
niem.Aniśla​duna​mięt​nejko​chan​ki,któ​raweks​ta​ziekrzy​cza​ławnocyjegoimię,aniśla​dubrat​niejdu​-
szy,któ​racier​pli​wiesłu​cha​łazwie​rzeńoojcu.Chciałjąznie​na​wi​dzićzatenka​mien​nyspo​kójiopa​no​wa​-
nie,alezdałso​biespra​wę,żetakna​praw​dęjąpo​dzi​wia.The​os,li​starze​czy,zaktó​repo​dzi​wiałBrian​nę,
ro​słazkaż​dymdniem.Tadziew​czy​nazna​czy​ładlanie​gowię​cejniż…

Uznał,żetoniejestnaj​od​po​wied​niej​szaporanazaj​mo​wa​niesięswo​imiuczu​cia​mi.Oparłłok​cienabiur​-
kuizwró​ciłsiędoShel​do​na:

–Comaszdlamnie?

–Takjakpanpro​sił,po​grze​ba​li​śmytro​chęgłę​biejwfi​nan​sachpierw​sze​goofi​ce​raiGre​ena,za​stęp​cyka​-
pi​ta​na.Sie​demdnitemuobajdo​sta​liwpła​tęnakon​towwy​so​ko​ścistuty​się​cyeuro.

Sa​kisza​ci​snąłmoc​nodło​nienaopar​ciukrze​sła.Na​wette​raz,kie​dyjużwszyst​kobyłoja​sne,trud​nomu
byłouwie​rzyćwwinęswo​ichlu​dzi.Zaspra​wąBrian​nychciałwie​rzyć,żemożejesz​czewszyst​kodasię
wy​tłu​ma​czyć,aleroz​mo​wazMo​ore​cro​ftempo​zba​wi​łagozłu​dzeń.

–Oczy​wi​ście,wia​do​mojuż,ktoprze​lałpie​nią​dze.

–Mo​ore​croftwy​ko​rzy​stałtu​zinlip​nychprzed​się​biorstw,żebyza​ta​ićswójudział.Jegowy​zna​nieza​osz​-
czę​dzi​łonamcza​su.Szu​ka​niedo​wo​dówpew​niepo​trwa​ło​bykil​kadni,atakmo​że​mydzia​łaćna​tych​miast.
Dzi​więsiętyl​ko,żecima​ry​na​rzeniezro​bi​linic,byukryćta​kiepie​nią​dze.

–Byliprze​ko​na​ni,żebez​piecz​niewró​cądodomu–wark​nął.

Kie​dyMo​ore​croftprzy​znał,żeprze​ku​piłczłon​kówza​ło​gi,abyroz​bi​litan​ko​wiec,Sa​kiswpadłwszał.
Na​gon​kanaprzed​się​bior​stwomia​łapo​mócwpod​ku​pie​niuudzia​łówiprze​ję​ciuwła​dzy.Sa​kismógłwy​-
ba​czyćznisz​cze​nietan​kow​ca;byłubez​pie​czo​nyizapie​nią​dzezod​szko​do​wa​niamógłku​pićko​lej​ny.Nie
mógłjed​nakznieśćmy​śli,żecho​ream​bi​cjeRi​char​dado​pro​wa​dzi​łydobez​sen​sow​nejśmier​cidwóch
osób.Pozatymnanie​bez​pie​czeń​stwozo​sta​lina​ra​że​nipo​zo​sta​liczłon​ko​wieza​ło​gi,któ​rzyopla​nachMo​-
ore​cro​ftaniemie​lipo​ję​cia.Całyczasmiałwpa​mię​cipo​ran​nespo​tka​niezro​dzi​na​mizmar​łychidla​te​go
niewa​hałsięwy​krzy​czećry​wa​lo​wi,żezro​biwszyst​ko,abytenpo​szedłzakrat​kinadłu​gielata.

–Acozkon​temLo​wel​la?

–Spraw​dza​my,aletojużtro​chębar​dziejskom​pli​ko​wa​ne.Lo​wellmiałpozazwy​kłymkon​tem,naktó​re
wpły​wapen​sja,tak​żekon​towSzwaj​ca​rii.

background image

Sa​kiszwró​ciłsiędoBrian​ny.

–Czywdo​ku​men​tach,wBiu​rzeZa​rzą​dza​niaZa​so​ba​miLudz​ki​mi,jestotymwzmian​ka?

–Nie–od​par​łakrót​ko.

–Do​brze,tobybyłonatyle,Shel​don.Dajmiznać,je​ślido​wieszsięcze​gośno​we​go.

Szefochro​nyski​nąłgło​wąiwy​szedł.Wga​bi​ne​cienakil​kachwilza​le​głaci​sza.Wresz​cieBrian​napo​de​-
szłabli​żejipo​wie​dzia​ła:

–Spo​dzie​wamsię,żeza​razpo​wiesz„aniemó​wi​łem?”.

Sa​kisjesz​czeni​g​dytakbar​dzoniepra​gnąłsięmy​lić.

–Nie,niepo​wiem–rzu​ciłszorst​ko.Po​trze​bo​wałmoc​ne​godrin​ka.Się​gnąłpobu​tel​kęza​mknię​tąwszaf​ce
przybiur​ku.–Popro​stunieje​stemza​sko​czo​ny.

–Todla​cze​gochceszpićwśrod​kudnia,wgo​dzi​nachpra​cy?

–Toniejestśro​dekdnia,jestpra​wiepią​ta.

–Aletypra​cu​jesznie​malkaż​de​godniadopół​no​cy,więcdlacie​bietośro​dekdnia.

Sa​kisprze​chy​liłbu​tel​kępięć​dzie​się​cio​let​niejwhi​skyina​lałdoszklan​ki.

–Je​ślijużmu​siszwie​dzieć,pró​bu​jęzro​zu​mieć,jakmoż​nasiędo​pu​ścićta​kie​goprze​stęp​stwa.Prze​cieżci
ma​ry​na​rzepra​co​wa​lidlanasodlat.Zanicmie​lilo​jal​nośćipo​ła​si​lisięnała​twyza​ro​bek.Jakmo​glizro​-
bićtoswo​imnie​świa​do​mymza​gro​że​niako​le​gom?Jakmo​glizro​bićtoswo​imro​dzi​nom?

–Isą​dzisz,żenadniebu​tel​kiznaj​dzieszod​po​wiedź?

Sa​kisod​sta​wiłszklan​kęipod​niósłsięzmiej​sca.

–Chceszmniezde​ner​wo​wać?Je​ślitak,toje​steśnado​brejdro​dze.

–Chcę,że​byśzro​zu​miał,żeniemoż​nasięob​wi​niaćzade​cy​zjein​nych.Tobyłichwy​bór.Je​dy​ne,como​-
żeszzro​bić,towy​ba​czyćim,albo…

–Albo?

–Albopopro​stuwy​rzu​cićichzeswo​je​goży​cia–od​par​łazwa​ha​niemidziw​nymdrże​niemwgło​sie.

–Ktocie​biewy​rzu​ciłzeswo​je​goży​cia,Brian​no?

Nase​kun​dęzjejtwa​rzyopa​dłama​skaopa​no​wa​nia.

–Niemó​wi​łamoso​bie.

–Ajamy​ślę,żetak–oświad​czył.Pod​szedłbli​żejipo​ło​żyłdło​nienajejra​mio​nach.–Coonacizro​bi​ła?

background image

Spoj​rza​łananie​gojakzwie​rzęschwy​ta​newpu​łap​kę.

–Wy​bra​ła…nar​ko​ty​kiza​miastmnie.Niechcęotymmó​wić.

–Otwo​rzy​łemsięprzedtobądziśrano.By​ło​byspra​wie​dli​wie,gdy​byśteżtozro​bi​ła.

–Czu​jęsięjakupsy​cho​te​ra​peu​ty.

–Opo​wiedzmioniej.Gdziemiesz​ka?Czyjesz​czeżyje?

–Tak,żyje.Niemamyzesobąkon​tak​tu.

–Dla​cze​go?

Za​czę​łanie​cier​pli​wieprze​stę​po​waćznoginanogę.Ro​zej​rza​łasięwo​ko​ło,żebytyl​kood​wró​cićwzrok.

–Sa​kis,toniewpo​rząd​ku.Je​stemtwo​ją…Je​steśmoimsze​fem.

–Tenetapza​mknę​li​śmyosta​tecz​niewczo​rajwnocy.Od​po​wiedznamojepy​ta​nie,wprze​ciw​nymra​zie
będęzmu​szo​nyprzy​po​mniećci,jakietaproz​po​czę​li​śmy–rzu​ciłzbły​skiemoku,gła​dzącpal​cemjejdol​ną
war​gę.

–Jużcimó​wi​łam.Mojedzie​ciń​stwoniebyłozbytszczę​śli​we.Zpo​wo​dujejuza​leż​nie​niamiesz​ka​ły​śmy
nauli​cy.Trwa​łotoodmo​ichczwar​tychdodzie​sią​tychuro​dzin.Cza​sa​miprzezkil​kadnicho​dzi​łamgłod​-
na.

Sa​kisprzezchwi​lę,niewie​dział,jakza​re​ago​wać.Trud​nomubyłopo​łą​czyćob​razko​bie​ty,któ​rasta​ła
przednim,pięk​nej,wy​kształ​co​nejioby​tejwświe​cie,zob​ra​zemma​łej,gło​du​ją​cejdziew​czyn​ki.

–Cosiędzia​łopo​tem?

–Opie​kaspo​łecz​naza​bra​łamnieodniej,gdyskoń​czy​łamdzie​sięćlat.Poośmiula​tachuda​łomisięją
od​szu​kać.

–Szu​ka​łaśjej?Potymwszyst​kim,nacocięna​ra​zi​ła?

Kie​dyob​jąłjąra​mio​na​mi,przy​sta​łanatobar​dzochęt​nie.

–Byłamojąmat​ką.Niezro​zummnieźle.Przezdłu​giczasjejnie​na​wi​dzi​łam,alewkoń​cuzro​zu​mia​łam,
żeonarów​nieżbyłabar​dzonie​szczę​śli​wa.Na​łógpra​wiejąznisz​czył.

Sa​kispoci​chuprze​kląłko​bie​tę,któ​raspra​wi​łaBrian​nietylebólu.Zro​bił​bywszyst​ko,żebyjużni​g​dy
wię​cejniecier​pia​ła.

Dodia​ska.Cosięznimdzie​je?Na​glejegouwa​gęzwró​ci​łojed​nosło​wo.

–Jakto„pra​wie”?

–Kie​dynasroz​dzie​lo​no,po​sta​no​wi​ławal​czyćzna​ło​giem.Iwkoń​cusięuda​ło.Niezro​bi​łategowy​sił​ku,

background image

kie​dyby​łamznią.Iza​wszepa​trzy​łanamnietak,jak​bymnienie​na​wi​dzi​ła.

–Na​wetniewiesz,jakmiprzy​kro.Wy​gra​łazna​ło​giemicopo​tem?

–Wy​szłazamążiuro​dzi​łako​lej​nedziec​ko.

–Czy​licałahi​sto​riaza​koń​czy​łasiędlaniejszczę​śli​wie?–rzu​ciłzprze​ką​sem.Jegomat​kapoafe​rzezoj​-
cemjużni​g​dyniedo​szładosie​bie.–Mąż,dziec​ko,alecie​biewy​rzu​ci​łazeswo​je​goży​cia,tak?

–Tak.Niechcia​łapa​mię​taćoprze​szło​ści.Zdo​ła​łamjejjed​nakwy​ba​czyć.

–Jani​g​dyniewy​ba​czy​łemojcutego,cozro​biłmnie,moimbra​ciom,azwłasz​czamat​ce.Cza​sa​mimy​ślę,
żece​lo​woumarłnaatakser​ca,żebymat​kacier​pia​łajesz​czebar​dziej.Ża​ło​bamałojejnieza​bi​ła.Mam
żal,żeniepo​tra​fi​łasięnamiza​jąć,jakna​le​ży.

Do​tknę​łajegopo​licz​ka.

–Bar​dzocier​pia​ła,takjakwy.

Sa​kiszsza​cun​kiempo​pa​trzyłnaBrian​nę,któ​rapró​bo​wa​łagopo​cie​szyć,choćsamamia​łajesz​czego​rzej.
Onza​wszemógłli​czyćnabra​ci,ku​zy​nów,wuj​ków.Na​wetwnaj​gor​szychmo​men​tachży​ciaktośnie​ustan​-
niebyłobokiwy​cią​gałpo​moc​nądłoń.Brian​naniemia​łani​ko​go.

Przy​tu​liłjądosie​biejesz​czemoc​niej.

–Je​steśnie​sa​mo​wi​ta,wieszotym?–wy​mru​czałwjejwło​sy.

–Na​praw​dę?

–Oczy​wi​ście.Wie​leprze​szłaś,atylewto​biewy​ro​zu​mia​ło​ściiem​pa​tii.Możejateżspró​bu​jęzro​zu​mieć,
dla​cze​golu​dziepo​stę​pu​jątak,jakpo​stę​pu​ją.

Wy​su​nę​łasięde​li​kat​niezjegoob​jęć.

–Mu​szęwra​caćdopra​cy–przy​po​mnia​łała​god​nie.

Sa​kisskrzy​wiłsię.Niechciał,żebywy​cho​dzi​ła.Po​trze​bo​wałjej.Zda​wałso​biespra​wę,gdziesięznaj​-
du​ją,alecoztego?Bylisamiwjegoga​bi​ne​cie,aonpo​trze​bo​wałtyl​kojed​ne​go,krót​kie​gopo​ca​łun​ku…

–Do​kądto?!–za​wo​łał,gdyzo​ba​czył,żewy​cho​dzi.Zdo​ła​łauchy​lićnie​codrzwi,aleonsta​now​czymru​-
chemza​mknąłjezpo​wro​tem.–Cosiędzie​je?

–Nic–za​pew​ni​ła.Niero​zu​mia​łajegodziw​ne​goza​cho​wa​nia.–Wra​camdoswo​je​gobiur​ka,pa​nie…

–Na​wetniepró​bujsiędomniezwra​caćwtenspo​sób!–ostrzegł.

–Okej.Sa​kis,czymogęwró​cićdosie​bie?

Chwy​ciłjąwta​lii.

background image

–Takpopro​stuchceszte​razwró​cićdopra​cy?Nicztego!

–Sa​kis…

–Niemogęzmie​nićsięwcią​gujed​nejnocy,Brian​no.Wy​ba​cza​nieprzy​cho​dziciła​twiejniżmnie,alepo​-
sta​ramsię,tyl​kopo​trze​bu​jętro​chęcza​su.

–Niechcę,że​byśsięzmie​niał,je​ślitysamtegoniechcesz.Niemu​siszro​bićni​cze​goprzezwzglądna
mnie.Ja…niemamżad​nychocze​ki​wań.Niean​ga​żu​jęsięwto,cojestmię​dzynami.Wkaż​dymra​zienie
natyle,żebysta​wiaćcija​kie​kol​wiekwy​ma​ga​nia.

Wod​po​wie​dziprze​krę​ciłkluczwdrzwiach,zła​pałjąpopa​chyiprze​rzu​ciłso​bieprzezra​mię.

–Sa​kis!

–Prze​ko​naj​mysię,jaktojestztymtwo​imza​an​ga​żo​wa​niem,do​brze?

–Po​stawmnienazie​mi!

Igno​ru​jącżą​da​nie,pod​szedłdobiur​ka,jed​nymru​chemrękizrzu​ciłznie​gowszyst​kiepa​pie​ryipo​sa​dziłją
bla​cie.

–Tyl​koniemyślso​bie,żebędętopo​temsprzą​ta​ła–oświad​czy​ła.Mia​łaza​ró​żo​wio​nepo​licz​ki,ajejoczy
błysz​cza​ływe​wnętrz​nymogniemirzu​ca​łygniew​nebły​ski.

Tak,wła​śnieta​kiejjejchciał,peł​nejpa​sjiiemo​cji.Niezno​siłchłod​nej,zdy​stan​so​wa​nejispo​koj​nej
Brian​ny,zwłasz​czapoostat​niejnocy.

–Je​ślita​kiebę​dziemojeży​cze​nie,zro​biszto.

–Chy​baśnisz.Mojeobo​wiąz​kinieobej​mu​jąsprzą​ta​nia.Nieje​stemtwo​jąpo​ko​jów​ką.

Zła​pałjejręceiprzy​ci​snąłdoswo​jejpier​si.

–Poostat​niejnocyza​kresobo​wiąz​kówroz​sze​rzyłsięoro​bie​niewszyst​kie​go,coza​do​wo​limniewsy​-
pial​ni.

–Nieje​ste​śmywsy​pial​ni.Apozatym,cozemną?Cozmo​imipra​gnie​nia​mi?

Wsu​nąłpal​cewjejwło​syilek​kopo​cią​gnął,zmu​sza​jąc,żebyod​chy​li​łagło​wędotyłu.

Gli​kiamou,wiemdo​kład​nie,cze​gopra​gniesz.

Za​śmiałsięci​cho,gar​dło​wo.Roz​piąłje​dy​nygu​zikjejża​kie​tuina​parłnaniątak,żemu​sia​łapo​ło​żyćsię
nabla​cie.

–Sa​kis,nali​tośćbo​ską!Je​ste​śmywpra​cy.Wtwo​imga​bi​ne​cie.

–Moimza​mknię​tymnakluczga​bi​ne​cie.Pozatymjestjużpopią​tej.Wbiu​rzeniemani​ko​gopozanami.

background image

–Na​daluwa​żam…

Niechciałsłu​chaćżad​nychar​gu​men​tów.Po​ca​ło​wałjąmoc​no,niewal​czącdłu​żejzpo​ku​są.Zdjąłzniej
ża​kiet,ana​stęp​niesu​kien​kęprzyna​praw​dęmi​ni​mal​nympro​te​ście.Gdyzo​ba​czył,coBrian​namapod
spodem,mo​men​tal​nieza​schłomuwgar​dle.

–Niemów,żeprzezcałyczas,kie​dydlamniepra​co​wa​łaś,no​si​łaśtakąbie​li​znę.

Uśmiech​nę​łasiępro​wo​ka​cyj​nie.

–Do​brze,niepo​wiem.

Prze​cią​gnę​łasię,drżącpodwpły​wempeł​ne​goza​chwy​tuipo​żą​da​niaspoj​rze​nia.Po​zwo​li​ła,bySa​kisroz​-
piąłko​ron​ko​wybiu​sto​nosz.Gdywziąłwustasu​tek,zroz​ko​sząprzy​mknę​łapo​wie​ki.

–Przy​znajsię,żewy​obra​ża​łeśso​biecza​sa​mi,jakleżęwtenspo​sóbnatwo​imbiur​ku?

Za​ska​ku​ją​ce,aletakisce​na​riuszni​g​dyniepo​wstałwjegogło​wie.

–Nieicałeszczę​ście.Gdy​bymtoso​biewy​obra​żał,niedał​bymradypra​co​wać–po​wie​dział,gła​dzącjej
brzuchiuda.–Aleczę​stowi​dzia​łemciępodprysz​ni​cem,natyl​nymsie​dze​niusa​mo​cho​du,wwin​dzie.

–Wwin​dzie?

–Tak,aletenwi​dokprze​biłmojenaj​skryt​szefan​ta​zje.

Nieprze​sta​wałpo​że​raćjejwzro​kiem,jed​no​cze​śniemu​ska​jącusta​mikaż​dyskry​wekjejcia​ła.Kie​dy
Brian​naza​czę​ławićsięnie​cier​pli​wie,roz​wią​załta​siem​kiską​pychfigizsu​nąłje.Te​razle​ża​łaprzednim
zu​peł​nienaga.Roz​piąłwpo​śpie​chuspodnieizdjąłko​szu​lęprze​ko​na​ny,żechy​baniemożebyćjużbar​-
dziejpod​nie​co​ny.Chwi​lępóź​niejmu​siałzmie​nićzda​nie.GdyBrian​nausia​dłaipo​ło​ży​łarękęnajego
udzie,zsy​kiemwcią​gnąłpo​wie​trze.Tenpro​stygestpo​dzia​łałnanie​gojesz​czebar​dziejsty​mu​lu​ją​co,
agdyprze​su​nę​ładłońnatwar​dąmę​skość,zjegoustwy​rwałsięjęk.

Pie​ści​łago,ażza​cząłtra​cićpo​czu​cierze​czy​wi​sto​ści.Byłtakpod​nie​co​nyioszo​ło​mio​nypo​nadzmy​sło​wy​-
mido​zna​nia​mi,żeniezo​rien​to​wałsię,coBrian​naza​mie​rza,do​pó​kinieopa​dłanako​la​naprzednim.

–Brian​no!–krzyk​nął.Mu​siałprze​trzy​maćsiębiur​ka,bynieupaść,gdydo​tknę​łagousta​mi.Byłnagra​ni​-
cywy​trzy​ma​ło​ściinaj​chęt​niejpo​zwo​lił​by,żebysłod​kator​tu​raskoń​czy​łasięjaknaj​szyb​ciej.Wostat​niej
chwi​liwy​co​fałsię,kunie​za​do​wo​le​niuBrian​ny.Przezchwi​lęjesz​czeroz​wa​żał,czynieulec…Nie!Mu​-
siałjąmiećichciał,byto​wa​rzy​szy​łamuwdro​dzenaszczyt.Chwy​ciłjązara​mio​naizpo​wro​tempo​sa​-
dziłnabla​cie,asamusta​wiłsięmię​dzyjejuda​mi.Pa​trzy​łananie​gogłod​nymwzro​kiem,wnie​mejproś​-
bie,bysiępo​spie​szył.Wy​cią​gnąłza​bez​pie​cze​nie,alewciążzwle​kał.

–Więcnieza​an​ga​żo​wa​łaśsię?–wy​chry​piał.

–Sa​kis…

–Nie?Bojasięza​an​ga​żo​wa​łem,Brian​no.

background image

–Pro​szęcię,Sa​kis.Niemówtak.

–Dla​cze​go?

–Wca​letakniemy​ślisz.

–Ow​szem,my​ślę.Wal​czy​łemztymtakdłu​go,jakmo​głem,alewiem,żetoniemasen​su.Chcętyl​kocie​-
biei…tego,cojestmię​dzynami.Tyteżtegochcesz?

–Tak.Chcętego–jęk​nę​ła,opa​da​jącple​ca​minatwar​dyblat.

Wszedłwniąodrazu,możetro​chęmoc​niej,niżza​mie​rzał,aleniepa​no​wałjużnadsobą.Gdypa​trzyłna
pier​si,któ​reko​ły​sa​łysięwtaktjegopchnięć,byłprze​ko​na​ny,żeza​razzwa​riu​je.Zżad​nąko​bie​tąniebyło
mutakdo​brze,żad​naniewzbu​dzi​ławnimta​kichuczuć.Byłaje​dy​na,wy​jąt​ko​waicał​ko​wi​ciewjego
mocy.

Kie​dyczuł,żespeł​nie​niejestbli​

Brian​napo​czu​ła,jakobej​mu​jąjąmoc​nera​mio​na.Po​wo​lido​cho​dzi​ładosie​bie,choćser​cewjejpier​si
wciążtłu​kłosięjakosza​la​łe.Nieprzy​pusz​cza​ła,żeży​ciemożebyćta​kiecu​dow​ne,ra​do​sneipod​nie​ca​ją​-
ce.Ob​ję​ciaSa​ki​sabyłyjejpry​wat​nymra​jem,wktó​rymniebyłomiej​scanasa​mot​ność,strachiwąt​pli​-
wo​ści.By​ła​bynaj​szczę​śliw​sząko​bie​tąnaświe​cie,ale…Niezdo​ła​łaza​po​mnieć,żewpią​tekbę​dziejuż
powszyst​kim.Gregspeł​niswo​jegroź​byibę​dziemu​sia​łaodejśćzży​ciaSa​ki​sa.Po​wie​dzia​łamuomat​ce
niedla​te​go,byspeł​nićjegoży​cze​nie.Zro​bi​łato,po​nie​ważroz​pacz​li​wiepra​gnę​ła,żebyzo​ba​czyłpraw​-
dzi​wąBrian​nęMo​ney​pen​ny,kie​dyśAnnęSimp​son,cór​kęnar​ko​man​ki.Ko​bie​tę,któ​raprzy​ję​łana​zwi​sko
pobab​ceiza​czę​łanoweży​cie,zo​sta​wia​jączasobąprze​szłość.Taprze​szłośćmo​głasięte​razstaćjej
prze​kleń​stwem.Sa​kis,choćde​kla​ro​wałchęćwy​ba​cza​nia,jejzpew​no​ściąniewy​ba​czy,gdydo​wiesię
praw​dy,zwłasz​czażetakiskan​dalna​praw​dęmógłza​szko​dzićfir​mie.

–Oczymtakmy​ślisz?–usły​sza​łacie​płyod​dechprzyuchu.

–Przedchwi​ląupra​wia​li​śmyseksnabiur​ku.Jestoczymmy​śleć,praw​da?

–Byćmoże.Przy​pusz​czamjed​nak,żeta​kieza​cho​wa​niesta​niesięstan​dar​demwna​szymzwiąz​ku,więc
przy​wyk​niesz.

Spu​ści​ławzrok,cho​wa​jącgło​węwra​mio​nach.

–Prze​ra​żacięsło​wo„zwią​zek”?

Jakmia​łamupo​wie​dzieć,żedlanichniebyłoprzy​szło​ści?

–Sło​womnienieprze​ra​ża,ale…wy​da​jemisię,żetosiędzie​jezaszyb​ko.Do​pie​rowczo​rajpo​szli​śmy
dołóż​kai…

–Przy​po​mi​namci,żezna​mysięodosiem​na​stumie​się​cy.Je​ślipro​siszowięk​sząpo​wścią​gli​wość,tonie
są​dzę,żebytobyłomoż​li​we.

Spoj​rza​łamupro​stowoczy.

background image

–Pod​czasroz​mo​wykwa​li​fi​ka​cyj​nej,sie​dzączatymbiur​kiem,uprze​dzi​łeśmnie,że​bymna​wetniema​rzy​ła
ozwiąz​kuztobą.

–Tobyłoza​razpoGi​sel​le.Wciążby​łemwście​kłyidla​te​gotakgłu​piopo​wie​dzia​łem.Kie​dyzo​rien​to​wa​-
łemsię,żenieje​steśmiobo​jęt​na,wal​czy​łemztym,boniechcia​łemmiećzno​wukło​po​tów.

Wsu​nę​łapal​cewjegowło​sy,uśmie​cha​jącsięczu​le.

–Wy​wi​nę​łacinie​złynu​mer,co?

–Da​łemsięoszu​kać.Niepo​zna​łemsięnajejpraw​dzi​wejna​tu​rze,ażbyłozapóź​no.

–Och,więcitynieje​steśnie​omyl​ny.Niewiem,czymamsiętymmar​twić,czycie​szyć.

Uśmiech​nąłsięipod​niósłjązbiur​ka,jak​bynicniewa​ży​ła.

–Ni​g​dynietwier​dzi​łem,żeje​stemdo​sko​na​ły.

–Skrom​nośćtopięk​nace​cha.

Jegobez​tro​skiśmiechspra​wiłjejprzy​jem​ność.

–Po​cze​kaj.Do​kądmnieza​bie​rasz?

–Nagórę,doła​zien​ki,podprysz​nic.

–Sa​kis,po​stawmnie.Na​szeubra​nia!–Wier​ci​łasięiwierz​ga​łano​ga​mi,do​pó​kijejniepu​ścił.

–Zo​stawje.–Wci​snąłkoddopry​wat​nejwin​dy.

–Nie!Niedo​pusz​czędotego,żebysprzą​tacz​kazna​la​zławtwo​imga​bi​ne​ciemojemajt​kiista​nik.Niestój
tak,za​kła​dajko​szu​lę.–Brian​nawy​da​wa​łapo​le​ce​niazde​cy​do​wa​nymgło​sem,apo​nie​ważna​praw​dęnie
mo​głaznieśćpo​roz​rzu​ca​nychwo​kółpa​pie​rów,ze​bra​łajeizpo​wro​tempo​ło​ży​łanabiur​ku.Kie​dySa​kis
skwi​to​wałtogło​śnym,drwią​cymśmie​chem,na​sko​czy​łananie​go:

–Na​stęp​nymra​zemsambę​dzieszsprzą​tał!

Zła​pałjąwte​dyidałlek​kie​goklap​sawpo​śla​dek.Kie​dykrzyk​nę​łaobu​rzo​na,po​ca​ło​wałjąmoc​no.

–Tozato,żezno​wuby​łaśnie​po​słusz​na.Cie​szęsięjed​nak,żeprzy​zna​łaś,żebę​dziena​stęp​nyraz.

Sa​kisprze​bu​dziłsięgwał​tow​nie,do​pie​ropokil​kuse​kun​dachorien​tu​jącsię,żezesnuwy​rwałgodzwo​-
nekte​le​fo​nuko​mór​ko​we​go.Oboknie​gospa​łaBrian​na,cie​pła,nagaibar​dzozmę​czo​napomi​ło​snych
unie​sie​niach.

Ro​zej​rzałsięwo​ko​ło,szu​ka​jącźró​dłaha​ła​su.Wresz​ciewkie​sze​niża​kie​tu,prze​wie​szo​ne​goprzezopar​-
ciekrze​słazna​lazłte​le​fon.Od​ru​cho​wowci​snąłgu​zik,żebytyl​koko​mór​kaprze​sta​ładzwo​nić.

–Anna?–usły​szałnie​cier​pli​wymę​skigłos.

background image

–Po​mył​ka–rzu​ciłci​cho.–Tote​le​fonBrian​ny.Ktomówi?

Idla​cze​go,docho​le​ry,dzwo​niszotrze​ciejnadra​nem?–do​dałwdu​chu.

Chwi​lępo​tempo​łą​cze​niezo​sta​łoze​rwa​ne.Sa​kischciałspraw​dzić,ktosiędo​bi​jałotejpo​rze,alenu​mer
byłza​strze​żo​ny.Wró​ciłdołóż​ka,ate​le​fonpo​ło​żyłnasto​li​kunoc​nym.Dłu​goprze​wra​całsięzbokuna
bok,mimoże,jakprze​ko​ny​wałsamsie​bie,niemiałpra​wani​cze​gopo​dej​rze​wać.Zwy​kłapo​mył​ka.Męż​-
czy​znachciałroz​ma​wiaćprze​cieżzAnną.Ajed​nakmę​czyłsięprzezko​lej​nedwiego​dzi​ny,pró​bu​jącpo​-
now​nieza​snąć.Gdyusły​szał,żeprzy​szedłese​mes,niena​my​ślałsiędłu​go,tyl​kochwy​ciłte​le​foniod​czy​-
tałwia​do​mość.

„Grzecz​nieprzy​po​mi​nam,żemaszjesz​czetrzydni,żebydaćmito,cze​gochcę.G.”.

skie,opadłnanią,wtu​la​jąctwarzwjejszy​jęimięk​kiewło​sy.Jesz​czezdą​żyłza​gar​nąćjejustawpo​ca​-
łun​ku,za​nimprzezichcia​łaprze​to​czy​łasiępo​tęż​nafalaroz​ko​szy.

background image

ROZDZIAŁDZIESIĄTY

Tonic.Niewy​cią​gajpo​chop​nychwnio​sków.

Sa​kispo​wta​rzałtozda​nienie​ustan​nie,gdyoszó​stejranonasi​łow​nićwi​czyłnama​szy​niedotre​nin​gu
wio​ślar​skie​go.Jed​nopo​cią​gnię​ciewio​sła,jed​nozda​nie.Izno​wu.Niero​zu​miał,coozna​cza​łata​jem​ni​cza
wia​do​mość.KimbyłG.?

Prze​rwałćwi​cze​nia,czu​jąc,jakpotspły​wamupople​cach.Na​wetnieza​uwa​żył,kie​dyna​rzu​ciłso​bieta​-
kietem​po.Spoj​rzałwlu​stronaprze​ciw​le​głejścia​nieiwes​tchnąłzgnę​bio​ny.

„Za​an​ga​żo​wa​łaśsię?”.Kie​dyze​szłe​gowie​czo​ruza​dałtopy​ta​nie,sambyłza​sko​czo​ny,jakbar​dzopra​gnął
uzy​skaćod​po​wiedźtwier​dzą​cą.Zdałso​biespra​wę,żeonza​in​we​sto​wałwtęzna​jo​mośćzbytwie​leuczuć,
bymógłsięwy​co​fać.

„Masztrzydni,żebydaćmito,cze​gochcę…”.

Czybrzmia​łotojaksłuż​bo​wepo​le​ce​nie?Ra​czejnie.Tobyłaoso​bi​staproś​ba,ara​czejżą​da​nie.

Wtymmo​men​cieBrian​nawe​szładośrod​kaiza​sty​gławbez​ru​chu.Skrzy​żo​wa​lispoj​rze​niawlu​strze.Sa​-
kiswie​dział,żejegooczywy​ra​ża​jąwście​kłość,idla​te​goniezdzi​wiłsię,gdyBrian​naza​czę​łasięwy​co​-
fy​wać.

–Przyj​dępóź​niej,je​śliciprze​szka​dzam.

Zmu​siłsiędouśmie​chu.

–Nieprze​szka​dzasz.Za​pra​szam.Po​tre​nu​je​myra​zem.Półgo​dzi​nywy​star​czy?

Wie​dział,jakibę​dziefi​nałwspól​nychćwi​czeń.Popro​stuniemógłsięopa​no​wać,kie​dywi​dział,jak
Brian​naprę​żysięprzednimiwy​gi​na.My​ślałtyl​kootym,byze​rwaćzniejko​stiumiwziąćjątak,jak
kie​dyśma​rzył.Bez​ce​re​mo​nial​niezła​pałjązara​mięiprzy​cią​gnąłdosie​bie.Czu​jącnabrzu​chumoc​nydo​-
wódjegopo​żą​da​nia,niemo​głanieza​uwa​żyć,ja​kiemapla​ny.

–Samawi​dzisz,jakąmasznademnąwła​dzę–stwier​dziłnie​malzwy​rzu​tem.

–Niewy​da​jeszsięztegopo​wo​duszczę​śli​wy–od​par​ła,czu​jąc,jakogar​niająpod​nie​ce​nie.

–Lu​bięmiećkon​tro​lęnadwszyst​kim,aprzyto​biejesttonie​moż​li​we.

–Sa​kis–krzyk​nę​ła,gdypo​ca​ło​wałjąwszy​ję.

–Niero​zu​miem,jakmo​głempo​zwo​lićcizwra​caćsiędosie​bie„pa​niePan​te​li​des”.Gdywy​ma​wiasz
mojeimię,ro​bięsięjesz​czebar​dziejpod​nie​co​ny.

Gdywziąłjąnaręce,oto​czy​łara​mio​na​mijegoszy​ję.

–Czyjestsenspy​tać,do​kądmnieza​bie​rasz?

background image

–Naj​chęt​niejko​chał​bymsięztobąnaktó​rejśma​cie,aleniemo​że​myry​zy​ko​wać,żektośnaszo​ba​czy.
Mojapry​wat​nałaź​niapa​ro​wamusiwy​star​czyć–od​parł,za​głu​sza​jącmyśl,żerobitowszyst​ko,abynie
skon​fron​to​waćsięzpraw​dą.Wie​działjed​nak,żeprę​dzejczypóź​niejbę​dziemu​siałza​py​tać,coozna​cza​ła
tadziw​nawia​do​mość.

Naj​pierwza​niósłjąpodprysz​nic,byzmy​lizsie​biepot,ana​stęp​nieza​pro​wa​dziłdołaź​ni.Tam,bezżad​-
nychwstę​pów,po​sa​dziłjąso​bieprzo​demnako​la​nach.Czułjejprzy​spie​szo​nyod​dechnaszyiimoc​noza​-
ci​ska​ją​cesięra​mio​nawo​kółbar​ków.

–Sa​kis,takmido​brze–wy​szep​ta​ła,czu​jąc,żespeł​nie​niejestbli​skie.

–Tak,aga​pi​ta.By​ło​byszko​da,gdy​bycośtopo​psu​ło.–Chwy​ciłzawło​syiod​chy​liłjejgło​wę,bymóc
spoj​rzećwoczy.–Praw​da?

Zwięk​szyłtem​po,czu​jąc,żeBrian​nacał​ko​wi​ciejestwjegomocy.

–Ta…Tak–wy​ją​ka​ła.

–Do​brze.Wta​kimra​zieniedo​pu​ść​mydotego.

Niemia​łacza​suza​sta​no​wićsięnadtym,comó​wiłidla​cze​go.Se​kun​dępóź​niejdo​świad​czy​łaeks​ta​zy,
któ​rapo​zba​wi​łajątchu.Sa​kiswi​dział,jakzmie​niasięjejtwarz.Wmo​men​cieszczy​to​wa​niawy​da​łamu
siętakpięk​najakni​g​dyitozwięk​szy​łojegowła​snedo​zna​nia.Przy​ci​snąłjądosie​biemoc​noioparłgło​-
węnajejra​mie​niu,pod​da​jącsięnaj​dłuż​sze​muor​ga​zmo​wiwswo​imży​ciu.

Gdysięnie​couspo​ko​ił,nieod​ry​wa​jącjejodsie​bie,za​brałjąpodprysz​nicitampo​wo​li,wstru​gach
chłod​nejwodyobo​jepo​wra​ca​lidorze​czy​wi​sto​ści.

Sa​kisprzezcałyczasmil​czał.Tyl​konakrót​kąchwi​lęuda​łomusięza​po​mniećodziw​nymte​le​fo​nie
wśrod​kunocyiwia​do​mo​ści,któ​ramo​głanieozna​czaćnicalbobar​dzowie​le.

–Nicniemó​wisz–zwró​ci​łauwa​gęBrian​na.–Toefektzmę​cze​niaczymożedzie​jesięcoś,oczympo​-
win​namwie​dzieć?

Bezsło​wapo​dałjejręcz​nik.

–Sa​kis?

–Za​razza​czy​namne​go​cja​cjezChiń​czy​ka​miwspra​wiedo​stawropy.Potym,cosięostat​niowy​da​rzy​ło,
niechciał​bym,żebycośprze​szko​dzi​łonamwza​war​ciuumo​wy.

–Niemartwsię.Nicniewska​zu​jenato,żebymia​łybyćja​kieśkło​po​ty.

Osu​szyłręcz​ni​kiemcia​łoiwło​żyłbok​ser​ki.

–Je​steśpew​na?Ostat​niąrze​czą,ja​kiejbymte​razchciał,toja​kieśtru​pywy​ska​ku​ją​cezsza​fy.Wy​star​czy
jużtychprzy​krychnie​spo​dzia​nek.Fir​mawię​cejnieznie​sie.

Za​nimod​po​wie​dzia​ła,mi​nę​łokil​kase​kund.Nieumknę​łotouwa​dzeSa​ki​sa.

background image

–Je​stempew​na.

–Todo​brze.

–Czy​li…cho​dziwy​łącz​nieoChiń​czy​ków?–upew​ni​łasię,wciążniero​zu​mie​jąctegona​głe​gochło​du,
dziw​ne​gona​pię​ciemię​dzynimi.–Toniem

–Niewiem,alewy​sze​dłeśranozdomu,kie​dyjesz​czespa​łam.Niepo​cze​ka​łeśnamnie.Wsi​łow​nimia​-
łamwra​że​nie,żeje​steśnamniezły.Po​temtosza​leń​stwowłaź​ni…

–Znaszmojeuczu​cia,aga​pi​ta.Chy​banieza​po​mnia​łaś,cociwczo​rajpo​wie​dzia​łem?

–Nie,nieza​po​mnia​łam.

Pod​szedłdoniej,pró​bu​jącwy​czy​taćztwa​rzyod​po​wiedźnanur​tu​ją​cegopy​ta​nie.Wie​dział,żeje​ślioto
nieza​py​ta,nieza​znaspo​ko​ju.

–Cie​szęsię.Aczyby​ła​byśuprzej​mawy​tłu​ma​czyćmi,cozna​czywia​do​mość,któ​rądo​sta​łaśwnocy?

Onwie!Strachpod​szedłjejdogar​dłaizmie​niłsięwdła​wią​cą,nie​moż​li​wądoprze​łknię​ciagulę.

–Wia​do​mość?–Byłojejwstyd,żepo​słu​gu​jesiętakpry​mi​tyw​nymwy​krę​tem,alepo​trze​bo​wa​ławię​cej
cza​su.

–Twójte​le​fondzwo​niłwśrod​kunocy.Ktośza​py​tałoAnnęiroz​łą​czyłsię.Po​temprzy​szedłese​mes.Mo​-
gła​byśtowy​tłu​ma​czyć?

Nie,nie,nie!Niebyłajesz​czego​to​wa.Pla​no​wa​łana​stęp​ne​godnizło​żyćwy​mó​wie​nieiwte​dywy​znać
praw​dęoswo​jejprze​szło​ścizna​dzie​ją,żeSa​kisza​miastpo​tę​pie​niawy​bie​rzewy​ba​cze​nie.Niechcia​ła
jed​nakro​bićtegote​raz,sto​jącpół​na​gawszat​ni,za​le​d​wiekil​kami​nutpomi​ło​snymunie​sie​niu.

–Brian​no?–GłosSa​ki​sabyłtaksamolo​do​wa​tyjakwy​razjegotwa​rzy.

–Toprzy​ja​ciel.Pro​siłmnieoprzy​słu​gę.

–Przy​słu​gę.Idla​te​godzwo​niłotrze​ciejnadra​nem?Cotozaprzy​słu​ga?

–Po​moc…Pro​sił,że​bympo​mo​głamuwpra​cy.

–Awięctoniebyłpry​wat​nyte​le​fon?

–Nie.

–Toniebyłktośzkon​ku​ren​cyj​nejfir​my?Niepró​bu​jeciępod​ku​pić?

–Nie,oczy​wi​ście,żenie.

Chwy​ciłjąpodbro​dęipod​niósł,byspoj​rzećjejwoczy.Co​kol​wiekwnichzo​ba​czył,mu​sia​łogoto
uspo​ko​ić,bopo​ki​wałgło​wą.Przy​cią​gnąłjądosie​bie,ze​rwałzniejręcz​nik,któ​rymia​łaowi​nię​tywo​kół

background image

cia​ła,ipo​ca​ło​wałmoc​no.

–Do​brzewie​dzieć,bowprze​ciw​nymra​zieza​ła​twił​bymko​le​sia.Idźte​raziubierzsię.Za​łóżje​denztych
swo​ichgrzecz​nych,bez​na​dziej​nieprzy​zwo​itychmun​dur​ków.Wy​koń​częsię,wy​obra​ża​jącso​bie,comasz
podspodem,aleprzy​naj​mniejniebędęsięnacie​bierzu​cał,ile​kroćwej​dzieszdomo​je​goga​bi​ne​tu.Zo​ba​-
czy​mysięwbiu​rze.

Pa​trzy​łazanim,gdywy​cho​dził,iporazpierw​szyniewa​ha​łasięna​zwaćpoimie​niuswo​ichuczuć.Ko​-
cha​łago.Byłjejbliż​szyniżkto​kol​wieknaświe​cieiża​ło​wa​ła,żeniespo​tka​lisięwcze​śniej,win​nych
oko​licz​no​ściach,za​nimmu​sia​łaza​trza​snąćdrzwidoswo​jejprze​szło​ści.

Zdą​ży​łasięprze​braćwsta​lo​wo​sza​ryko​stiumodVer​sa​ce,gdyusły​sza​ławi​bru​ją​cydzwo​nekte​le​fo​nuko​-
mór​ko​we​go.Wie​dzia​łaktoto.

–Po​trze​bu​jęwię​cejcza​su,Greg–syk​nę​ła.

–Awięcjesz​czesięni​cze​goniedo​wie​dzia​łaś?

–Nie,aledzwo​niąciwy​sy​ła​jącdomniewia​do​mo​ściotrze​ciejnadra​nem,niepo​ma​gasz.

–Maszztymja​kiśpro​blem?

–Po​słu​chaj,mu​szębyćte​razostroż​na.Chcętozro​bićwła​ści​wie,wprze​ciw​nymra​zieobo​jebę​dzie​my
miećkło​po​ty.

Zkaż​dymko​lej​nymkłam​stwemskro​niepul​so​wa​łyjejco​razbar​dziejnie​zno​śnymbó​lem.

–Mu​szęnie​spo​dzie​wa​niewy​je​chaćzmia​sta.Zaj​miemitokil​kadni,możety​dzień.Gdywró​cę,chcędo​-
staćin​for​ma​cje.Je​ślitegoniezro​bisz,graskoń​czo​na.Ostrze​gamcię,Anno!

Nakoń​cuję​zy​kamia​łacierp​kąuwa​gę.NiebyłajużAnnąSimp​son.De​cy​zja,byzmie​nićna​zwi​sko,była
mi​lo​wymkro​kiemwkie​run​kuno​we​goży​cia,aledo​pie​rowob​ję​ciachSa​ki​sa,wjegooczachpeł​nychod​-
da​niaicie​płazro​zu​mia​ła,żena​ro​dzi​łasięnanowo.

Świa​do​mość,żebę​dziemu​sia​łaodejść,byłaniedoznie​sie​nia.Czyniedośćsięna​cier​pia​ła?

Wsmut​nymna​stro​juwe​szładopo​ko​jure​stau​ra​cyj​ne​gopokawę,gdyna​glezo​ba​czy​łanasto​leobokeks​-
pre​suta​lerzgo​rą​cychna​le​śni​ków,adotegosło​icz​kimio​du,cze​ko​la​dyibi​tejśmie​ta​ny.Łzysta​nę​łyjej
woczach.

–Todlacie​bie,zna​szejka​wiar​ni–usły​sza​łagłosSa​ki​sa.Stałzanią,zrę​ka​miwkie​sze​niach,iuśmie​-
chałsięwe​so​ło.

Za​czę​łapo​cią​gaćno​semimu​sia​ławy​jąćchu​s​tecz​kę.

–Wczo​rajwnocyko​cha​li​śmysiędłu​goiostro,atyanirazusięniewzru​szy​łaś.Chy​bawpad​nęwkom​-
plek​sy.Żebypła​kaćnadna​le​śni​ka​mi!

–To…todla​te​go…Niktdlamnieni​g​dyniebyłtakido​bry.

background image

–Za​słu​gu​jesznawszyst​koconaj​lep​sze,gli​kiamou.

Wziąłjejtwarzwdło​nieipo​ca​ło​wałdrżą​ceusta.

Po​wiedzmu.Wy​znajmute​raz.

Bałasięjed​nak,żewte​dyna​stą​piko​niec.Pra​gnę​łaza​cho​waćdlasie​biejesz​czeje​dendzień,go​dzi​nę,
jesz​czeje​denpo​ca​łu​nekiuściskra​mion.Je​dy​ne,cojejpo​zo​sta​nie,towspo​mnie​nia.Zgwał​tow​no​ścią,
któ​rająsamąza​sko​czy​ła,od​wza​jem​ni​łapo​ca​łu​nek.Pró​bo​wałwy​ra​zićwtenspo​sóbswo​jąmi​łość,po​żą​-
da​nieiskru​chę.Ge​stemprze​pra​sza​łazato,comia​łona​stą​pić.

–Zata​kiepo​ca​łun​kimogęciza​ma​wiaćna​le​śni​kikaż​de​godnia.Ityl​koniewspo​mi​najoka​lo​riach.Za​-
pew​niam,żewmoimłóż​kustra​ciszjebar​dzoszyb​ko.

Gdyzje​dlina​le​śni​ki,wró​ci​lidoswo​ichza​jęć.Oszó​stejSa​kiswe​zwałjądosie​bieiodrazuza​ko​mu​ni​ko​-
wałnaj​śwież​szewia​do​mo​ści.

–Zna​leź​li​śmygowTaj​lan​dii.

–Ka​pi​ta​naLo​wel​la?

Kiw​nąłgło​wą.

–Awięconżyje?

–Natowy​glą​da–stwier​dziłcierp​ko.

–Comamro​bić?

–Nara​zienic.Cze​kam,ażpraw​ni​cyprzed​sta​wiąmicałąsy​tu​ację.

–Acozprzy​ję​ciem,któ​remia​łamzor​ga​ni​zo​waćdlaeki​pypra​cu​ją​cejnaoce​anie?Mamtood​wo​łać?–
Im​pre​zamia​łasięod​byćwGre​cji,wpry​wat​nejre​zy​den​cjiro​dzi​nyPan​te​li​des.

–Nie.Kon​ty​nu​ujprzy​go​to​wa​nia.Za​ło​gaiwo​lon​ta​riu​szeza​słu​gu​jąnaład​nepo​dzię​ko​wa​niepocięż​kiej
pra​cy,jakąwło​ży​liwusu​wa​nieszkód.Przyoka​zjimyteżsięro​ze​rwie​my.

–AcozżonąLo​wel​la?Za​mie​rzaszjejpo​wie​dzieć,żegozna​leź​li?

Zo​ba​czy​ła,jakpio​no​wazmarszcz​kaprze​ci​namuczo​ło,iwie​dzia​ła,żeprzy​po​mnia​łamusięsy​tu​acja
zjegomat​ką,gdydzien​ni​ka​rze,wpo​szu​ki​wa​niusen​sa​cji,nieda​wa​lijejspo​ko​ju.

–Nieza​mie​rzamprzedniąni​cze​goukry​wać,aleniechcęspra​wiaćjejbólu,prze​ka​zu​jącnie​pre​cy​zyj​ne
in​for​ma​cje.Skon​tak​tu​jęsięznią,gdypo​znamwszyst​kieszcze​gó​ły.

Ski​nę​łagło​wąiru​szy​ławstro​nędrzwi.

–Za​cze​kaj!–Pod​biegłdoniejipo​ca​ło​wałkrót​ko,alemoc​no.–Kie​dytowszyst​kosięskoń​czy,za​bie​ram
ciędomo​je​goszwaj​car​skie​godom​ku.Za​mknie​mydrzwinaklucziprzezty​dzieńniebę​dzie​mywy​cho​dzić

background image

złóż​ka.Je​ślity​dzieńoka​żesięnie​wy​star​cza​ją​cy,zo​sta​nie​myjesz​czeje​denty​dzieńijesz​cze,ażsięsobą
na​sy​ci​my.Zga​dzaszsię?

Jejskro​niepo​now​nieza​pul​so​wa​łyostrymbó​lem.Kie​dytosięskoń​czy,jejjużtuniebę​dzie.Wie​dzia​ła
jed​nak,żeco​kol​wieksięsta​nie,jejser​ceza​wszebę​dziena​le​żećdoSa​ki​saPan​te​li​de​sa.

anicwspól​ne​goztym,cosięwy​da​rzy​łoprzedchwi​lą?

Wcią​gnąłspodnieiwsu​nąłpa​sekwklam​rę.

–Skądtenpo​mysł?

background image

ROZDZIAŁJEDENASTY

Grec​kare​zy​den​cjaSa​ki​saroz​cią​ga​łasięnanie​wiel​kimwzgó​rzupod​my​wa​nymprzezspie​nio​nefaleMo​-
rzaJoń​skie​go.Dombyłsta​ry,aleso​li​dy,zbu​do​wa​nywtra​dy​cyj​nymgrec​kimsty​luzprze​stron​nympa​tio,
wiel​kimba​se​nemipięk​nymogro​dempeł​nymcy​tru​so​wychdrzewipach​ną​cychsłod​kokwia​tów.

Brian​nabyłaza​chwy​co​namiej​scem,aor​ga​ni​za​cjaprzy​ję​ciabyłaczy​stąprzy​jem​no​ścią.Pa​trzy​łanaba​-
wią​cychsięlu​dzi,sto​jączboku,bymiećwszyst​kopodkon​tro​lą.Na​glete​le​fonza​wi​bro​wałwjejdło​ni.
Zmoc​nobi​ją​cymser​cemod​czy​ta​ławia​do​mość.

„Po​trze​bu​jęin​for​ma​cji,szyb​ko.G.”.

Wostat​nichkil​kudniachese​me​syprzy​cho​dzi​łyzre​gu​lar​nączę​sto​tli​wo​ścią.Sta​ra​łasięjelek​ce​wa​żyć,ale
wie​dzia​ła,żecier​pli​wośćGre​gamaswo​jegra​ni​ce.Od​pi​sa​łapo​spiesz​nie.

„Wkrót​ce”.

Czassiękoń​czył,alenawszel​kiemoż​li​wespo​so​bypró​bo​wa​łaod​wle​kaćchwi​lę,gdybę​dziemu​sia​ła
zdo​byćsięnaszcze​rość.Kra​dłaostat​niego​dzi​ny,byjesz​czetro​chępo​byćzSa​ki​sem.Po​szu​ka​łagowzro​-
kiem.Stałprzysto​leszwedz​kimwto​wa​rzy​stwiebra​ci.Wszy​scytrzejbyliprzy​stoj​ni,wy​so​cyido​brze
zbu​do​wa​ni,aledlaniejitakSa​kisbyłnaj​cu​dow​niej​szy.Wciążniemo​głauwie​rzyć,żespo​śródwszyst​-
kichko​bietwy​brałwła​śnieją.Czu​ła,żejestdlanie​gonaj​waż​niej​sza,za​pew​niałjąoswo​imza​an​ga​żo​wa​-
niu,choćni​g​dyniepo​wie​działwprost,żejąko​cha.Za​sta​na​wia​łasię,cobywte​dypo​czu​ła.Łzyna​pły​nę​ły
jejdooczu,kie​dyzro​zu​mia​ła,żeni​g​dysiętegoniedo​wie.

Te​le​fonznówza​wi​bro​wał.

„Wkrót​ce,czy​likie​dy???Od​po​wiedzna​tych​miast!”.

Scho​wa​łate​le​fondokie​sze​nisu​kien​kiiidącszyb​kimkro​kiem,ze​szłanapla​żę,gdzierów​nieżba​wi​lisię
za​pro​sze​nigo​ście.Ma​sze​ro​wa​ławzdłużli​niibrze​go​wejtakdłu​go,ażzo​sta​wi​łazasobągwarskocz​nej
mu​zy​ki.Ro​zej​rza​łasięwo​ko​ło.Byłazu​peł​niesama,nieli​czącza​błą​ka​nejmewy,któ​raza​ta​cza​łakołonad
jed​nązeskał.

Brian​naopa​dłanako​la​na,po​zwa​la​jąc,bypo​pły​nę​łyłzywście​kło​ściiroz​pa​czy.Gdypokil​kumi​nu​tach
zdo​ła​łasięopa​no​wać,wie​dzia​ła,comusizro​bić.Wy​ję​łate​le​fonina​pi​sa​ławia​do​mośćdoGre​ga.

–Jaksięmatwo​jacu​dow​naasy​stent​ka?

Sa​kisspio​ru​no​wałstar​sze​gobra​taspoj​rze​niem.

–Pro​po​no​wał​bym,że​byśsięza​mknął,je​śliniechceszdo​staćwzęby.

Theozro​biłzdzi​wio​nąminę,poczymszturch​nąłArie​gołok​ciem.

–Ty,po​patrz,jestcośnarze​czy.Ostat​nirazza​re​ago​wałtakner​wo​wozpo​wo​duko​bie​tywprzed​szko​lu,
kie​dypo​da​ro​wa​łemIy​anieli​za​ka.Le​d​woucie​kłem,kie​dypró​bo​wałze​trzećmnienamia​zgę.Le​piejuwa​-
żaj,Ari!

background image

–Za​mknijsię,Theo.–Sa​kismiałdo​syćdo​cin​kówiżar​tówswo​imkosz​tem.Do​lałso​bieszam​pa​na
iuniósłgło​wę,na​po​ty​ka​jąctymra​zempo​waż​nespoj​rze​niestar​sze​gobra​ta.

–Niechtoszlag,zro​bi​łeśto,praw​da?Spa​łeśznią.Czytywogó​leuży​waszmó​zgu?

–Ostrze​gamwasoby​dwu,niewtrą​caj​ciesięwmojeży​cie!

–Po​wiedztyl​ko,czytopraw​da–na​ci​skałAri.

Sa​kisupiłłykmu​su​ją​ce​gotrun​ku,lek​ce​wa​żącbra​ta.Niebyłwnaj​lep​szymhu​mo​rze,zwłasz​czażeBrian​-
nawciążotrzy​my​wa​łaese​me​sy.Są​dzi​ła,żeonnieza​uwa​żawy​ra​zujejtwa​rzyzakaż​dymra​zem,gdywi​-
bra​cjesy​gna​li​zo​wa​łyna​dej​ściewia​do​mo​ści.Opią​tejrano,prze​ko​na​na,żeśpi,wzię​łazesobąte​le​fon
iwy​szłanata​ras,agdySa​kisspy​tał,dla​cze​gosiętakwcze​śnieze​rwa​ła,za​czę​łazpo​dej​rza​nymen​tu​zja​-
zmemopo​wia​dać,żespraw​dza​ła,czywszyst​kojestgo​to​wenaprzy​ję​cie.Opią​tejrano!Niewy​py​ty​wał
dłu​żej,boniemiałsiłyaniocho​tynado​cho​dze​nie.Za​razjed​nakpoprzy​ję​ciuza​mie​rzałzniąpo​roz​ma​-
wiać.Prze​cieżje​ślidrę​czyłjąja​kiśpro​blem,mógł​byjejpo​móc.

–Za​mie​rzaszsiędonasnieod​zy​wać?Pięk​nie,chy​bana​praw​dęcięwzię​ło–draż​niłsięTheo.

–Ana​wetje​śli,tocoztego?

–Ato,żeniero​zu​miem,ilerazymu​siszsięspa​rzyć,żebyna​braćro​zu​mu–od​parłspo​koj​nieAri,bezzło​-
śli​wo​ści,zatoztro​skąwgło​sie,któ​rapo​ru​szy​łaSa​ki​sa.

–Onatakaniejest,Ari.Ja…jajejufam.

Wie​dział,żenie​po​trzeb​niewście​kasiębra​ci.Mar​twi​lisięonie​go.Chciałimpo​wie​dzieć,żenie​po​trzeb​-
nie,aleco,je​śli…?

–Czyśled​czyza​koń​czy​liwresz​ciespra​węLo​wel​la?–spy​tałTheo,po​rzu​ca​jąckpiar​sko-żar​to​bli​wyton.

–Jesz​czenie.Po​li​cjauwa​ża,żektośzanimstoiiniejesttoMo​ore​croft.Wcią​gudobypo​win​ni​śmydo​-
staćwia​do​mość.

Do​piłszam​pa​naiza​cząłszu​kaćwzro​kiemBrian​ny.Wspa​nia​leprzy​go​to​wa​łaprzy​ję​cieichciałjejzato
po​dzię​ko​wać,aleprzedewszyst​kimpra​gnąłwresz​ciemiećjątyl​kodlasie​bie.

–Po​szłatam​tąścież​ką,napla​żę–usły​szałgłosArie​go.Po​słałbra​tuzdu​mio​nespoj​rze​nie.Czyż​byuczu​cia
dotejdziew​czy​nymiałwy​pi​sa​nenaczo​le?Rze​czy​wi​ście,wzię​łogo!Kie​dyBrian​nyniebyłoprzynim,
tę​sk​nił,akie​dybyła,wciążniemógłsięniąna​sy​cić.Nie​któ​rzypew​niena​zwa​li​bytakistanmi​ło​ścią,on
wo​lałna​zy​waćto…Szu​kałod​po​wied​nie​gosło​wa,alemu​siałska​pi​tu​lo​wać.Nie​za​leż​nieodna​zwyzde​-
cy​do​wałsięza​ry​zy​ko​wać.

–Ari,bę​dzieszmiałtuokonawszyst​ko?Za​

–Ni​g​dynieby​łembar​dziejpew​ny.

–Wta​kimra​zieży​częcipo​wo​dze​nia,bra​cisz​ku–po​wie​dział,kle​piącgopora​mie​niu.Sa​kischciałcoś
po​wie​dzieć,aleArizdą​żyłodejść.

background image

Za​cząłiśćwkie​run​kupla​żyipochwi​lizo​ba​czyłjąnaścież​ce.Wy​glą​da​łaprze​ślicz​nie,ubra​nawlek​ką,
ba​weł​nia​nąsu​kien​kęprzedko​la​na,wczer​wo​neizło​tepasy.Wjejtwa​rzybyłojed​nakcoś,cogoza​nie​-
po​ko​iło.

–Hej–za​wo​łał,pod​cho​dzącbli​żej.

–Wła​śniemia​łamcięszu​kać.Czasnatwo​jeprze​mó​wie​nie–rze​kła.

–Ża​łu​ję,żesięnatozgo​dzi​łem.–Wi​dział,żecośjądrę​czy,inaj​chęt​niej,nieba​czącnawspół​pra​cow​ni​-
kówigo​ści,po​ca​ło​wał​byją,żebyprze​go​nićwszyst​kietro​ski.Miałgdzieśplot​ki.Oba​wiałsięjed​nak,że
Brian​na,pro​fe​sjo​na​list​kawkaż​dymcalu,nieby​ła​bytymza​chwy​co​na.

Wkrót​ce,obie​całso​bie.

–Po​wiesztyl​kokil​kasłów,po​dzię​ku​jesz.Wszy​scynatocze​ka​ją.

–Niechbę​dzie.

Za​cząłsięod​wra​cać,gdypo​czułnara​mie​niujejdłoń.

–Po​cze​kaj.Mu​szę…mu​si​mypo​roz​ma​wiać.Dziświe​czo​rem,poprzy​ję​ciu.

–Do​brze,poprzy​ję​ciu.

Ko​lej​nego​dzi​nywy​da​wa​łymusięwiecz​no​ścią.Naj​chęt​niejroz​go​nił​bycałeto​wa​rzy​stwo,alecier​pli​wie
peł​niłrolęgo​spo​da​rzadocza​su,ażostat​nigośćopu​ściłre​zy​den​cję.Na​resz​cie,mruk​nąłina​tych​miast
pod​szedłdoBrian​ny,któ​raod​pra​wia​łaob​słu​gęca​te​rin​gu.

–Cosiędzie​je?–za​py​tał,wi​dzącjejdziw​nąminę.

–Nietu​taj.Wejdź​mydodomu.

Wziąłjązarękęipo​ca​ło​wałwnę​trzedło​ni.

–Ja​sne,aleco​kol​wiekchceszmipo​wie​dzieć,zróbtoszyb​ko.Przezcałydzieńma​rzy​łem,żebysięztobą
ko​chać,iniewiem,czydłu​żejwy​trzy​mam.

Gdywe​szlidoga​bi​ne​tu,za​mknąłdrzwiiod​wró​ciłsięwjejstro​nę.

–Ococho​dzi?

Mil​cza​łakil​kase​kund,za​gu​bio​nainie​szczę​śli​wa.Sa​kisni​g​dyjejta​kiejniewi​dział.

–Brian​no,pe​thimou,niepo​mo​gęci,je​ślisięniedo​wiem,ococho​dzi.

–Oba​wiamsię,żeniemo​żeszmipo​móc.

Wziąłgłę​bo​kiod​dech.Cze​kał.

–Paręlattemupra​co​wa​łamdlaGre​gaLan​der​sa.

background image

–Lan​ders?Wspól​nikMo​ore​cro​fta?

–Tak.

–I?–po​na​gliłszorst​ko,prze​czu​wa​jąc,żeniespodo​bamusięod​po​wiedź.Gdymil​cza​ła,na​glezro​zu​miał.
–Toondocie​biepi​sał.GjakGreg.–Niemu​siałpy​tać,popro​stuwie​dział.

–Tak.

Sa​kiscof​nąłsięokrok,bio​rącko​lej​nygłę​bo​kiwdech.Wie​lewy​sił​kukosz​to​wa​łogopo​wścią​gnie​cie
emo​cji.

–Totwójko​cha​nek?

–Nie!–krzyk​nę​ła,apochwi​lido​da​łaci​cho,zewsty​dem:–Alekie​dyśnimbył.

Sa​kisni​g​dyniewie​dział,czymjestza​zdrość,ażdotejchwi​li.Po​czułostreukłu​ciebólupo​łą​czo​ne
zwście​kło​ściąiza​wo​dem.

–Dla​cze​gona​zwałcięAnną?-spy​tałzim​no.

–Botaksięna​zy​wam.Tozna​czy,na​praw​dęna​zy​wamsięAnnaSimp​son.Zmie​ni​łamna​zwi​skonaMo​ney​-
pen​nypo…potymjak…

–Poczym?

–Potymjakwy​szłamzwię​zie​nia.Sie​dzia​łamdwalatazade​frau​da​cję.

Miałwra​że​nie,żezim​na,sta​lo​waob​ręczza​ci​snę​łasięwo​kółjegogło​wyiklat​kipier​sio​wej.

–Sie​dzia​łaśwwię​zie​niu?!Zade​frau​da​cję?!

Kiw​nę​łagło​wązocza​mipeł​ny​miłez.

Sa​kisniemógłod​dy​chać.Du​siłsię.Znówzo​stałzdra​dzo​ny.Itymra​zemprzezko​bie​tę,któ​rąko​chał.Tak,
wresz​ciemógłtoprzy​znać,bonieznaj​do​wałin​nejna​zwydlatego,coczuł.

–Okła​ma​łaśmnie!–wy​char​czałwście​kle,ztru​demwy​do​by​wa​jączsie​biegłos.

–Tak–przy​zna​łazpła​czem.

–Je​steśkry​mi​na​list​kąioszust​ką!Wśli​znę​łaśsiępod​stęp​niedomo​jejfir​myiłóż​ka,żebymnieznisz​czyć.
Przezcałyczasby​łaśwzmo​wieztymiłaj​da​ka​mi,po​ma​ga​łaśim!

–Nie!Pro​szę,wy​słu​chajmnie.Ni​g​dybymcitegoniezro​bi​ła.

–Odkie​dyje​steśwzmo​wiezLan​der​sem?

–Nieby​łamznimwzmo​wie.Sa​kis,pro​szęuwierzmi.

background image

–Uwie​rzyćci?!–ryk​nął.–Do​bryżart.Mów:odkie​dy!

–Skon​tak​to​wałsięzemnąpotym,jakwró​ci​li​śmyzPo​in​teNo​ire.

–Ico?Po​wieszmite​raz,żena​gledo​pa​dłycięwy​rzu​tysu​mie​nia?Da​rujso​bie!Wie​dzia​łaś,żejesttyl​ko
kwe​stiącza​su,kie​dypo​li​cjawpad​nienawasztrop,istądtona​głewy​zna​nie.

Brian​naocie​ra​łałzypły​ną​cepopo​licz​kach.

–Nie,nie.Na​praw​dęchcia​łamciwszyst​kopo​wie​dzieć,aleba​łamsię,żecięstra​cę.

Ob​rzu​ciłjąpo​gar​dli​wymspoj​rze​niem.

–Ba​łaśsię,żemniestra​cisz,więcpo​my​śla​łaś,żejakbę​dzieszzemnąsy​piać,totaksięniesta​nie?Jakna
ko​bie​tę,któ​rejin​te​li​gen​cjękie​dyśce​ni​łem,toże​nu​ją​cogłu​pie.–Wzdry​gnę​łasię,jak​bydo​sta​łacios
wtwarz.–Mów,copla​no​wa​li​ście!Zde​ta​la​mi!

–Gregchciałin​for​ma​cjioczłon​kachza​rzą​du.Za​mie​rzałpod​ku​pićak​cję,żebyprze​jąćwła​dzęwfir​mie.

–Izro​bi​łaśto?Mówpraw​dę,boitaksiędo​wiem.

–Nie!Niemo​gła​bym…Ni​g​dyniezro​bi​ła​bym…–Pró​bo​wa​łaopa​no​waćwe​wnętrz​nełka​nie.–Wiem,że
jestjużzapóź​no,że​byśmógłmiuwie​rzyć,ale…

–Comia​łaśdo​staćwza​mian?–spy​tał,gło​sempeł​nymnie​na​wi​ści.

–Nic!Niebra​łamwtymudzia​łu.Gregmnieszan​ta​żo​wał.Stra​szył,żepo​wieomo​jejprze​szło​ści.

–Za​razmipew​niepo​wiesz,żesie​dzia​łaśwwię​zie​niuzanie​win​ność.

–Takbyło!Gregmniewro​bił.

–Nibyjak?

–Po​pro​sił,że​bympod​pi​sa​łapew​nedo​ku​men​tyi…

–Zmu​siłciędotego?

–Słu​cham?

–Zmu​siłcię,że​byśpod​pi​sa​łatedo​ku​men​ty?Przy​sta​wiłcipi​sto​letdogło​wyalbogro​ziłwinnyspo​sób?

–Nonie.Pod​szedłmnie,oszu​kał.

Prych​nąłpo​gar​dli​wie.

–Chcesz,że​bymuwie​rzył,żenaj​bar​dziejskru​pu​lat​naasy​stent​ka,jakąmia​łem,któ​rakaż​depi​smo,każ​dy
do​ku​mentspraw​dzapopięt​na​ścierazy,któ​rani​g​dyniepo​peł​ni​łabłę​du,pod​pi​sa​ła​bycośbezczy​ta​nia?

Sa​kiscie​szyłsię,żewście​kłośćprzy​tłu​mi​ławszyst​kieinneuczu​cia.Wprze​ciw​nymra​ziemu​siał​byzmie​-

background image

rzyćsięzpraw​dą,żeko​bie​ta,któ​rąko​chał…ko​cha​łako​gośin​ne​go,żesy​pia​łaznimtyl​kopoto,bypo​-
móctam​te​mu.

Się​gnąłpote​le​fon,we​zwałdosie​biesze​faochro​ny,poczymzwró​ciłsiędoniejzlo​do​wa​tymspo​ko​jem.

–Dajmiswo​jąko​mór​kę.

–Cota​kie​go?

–Te​le​fon.Wiem,żemaszgowkie​sze​ni.Da​waj!

Drżącnaca​łymcie​le,zro​bi​ła,coka​zał.

–Pococimójte​le​fon?

Sa​kispod​szedłdobiur​ka,wrzu​ciłgodojed​nejzszu​flad,któ​rąna​stęp​nieza​mknąłnaklucz.

–Odte​razjesttodo​wódwspra​wie.Prze​ka​żęgopo​li​cji.

Wcią​gnę​łagwał​tow​niepo​wie​trze,co​fa​jącsiękil​kakro​ków.

–Nie!Sa​kis,bła​gam.Niemogęwró​cićdowię​zie​nia!

Wy​da​wa​łomusię,żeniejestwsta​nieod​czu​waćjużnicpozawście​kło​ścią,alewi​dzącprze​ra​że​nie
iudrę​kęwoczachBrian​ny,za​wa​hałsię,ogar​nię​tyna​głymża​lem.

–Tabli​zna,któ​rąmasznabio​drze…Tosięsta​łowwię​zie​niu?

–Tak,zo​sta​łamna​pad​nię​taipo​bi​ta.

Od​wró​ciłsiędookna,więcniemo​głazo​ba​czyć,jakza​ci​skapo​wie​ki,wal​czącokaż​dyko​lej​nyod​dech.
Kie​dyusły​szałpu​ka​niedodrzwi,po​czułulgę.Pochwi​lidośrod​kawszedłShel​don.

–Za​bie​rzeszna​tych​miastpan​nęMon​ney​pen​nyzmo​jejpo​sia​dło​ści–oświad​czył,zwra​ca​jącsięwjego
stro​nę.–Umieśćjąwtymsa​mymsa​mo​lo​cie,któ​rymwra​ca​jąpra​cow​ni​cy.Mabyćpodstra​żąprzezdwa​-
dzie​ściaczte​rygo​dzi​nynadobędocza​su,ażpo​wiem,coda​lej.Je​ślispró​bu​jeuciec,maszmojepo​zwo​le​-
nie,byużyćsiły.Iodrazudzwońnapo​li​cję.Czytoja​sne?

Shel​donbyłwszo​ku,aleski​nąłgło​wą.

–Takjest.

–Sa​kis–za​wo​ła​łaBrian​na.–Wiem,żeminiewie​rzysz,alepro​szę,bądźostroż​ny.Gregtonaj​gor​szaka​-
na​lia.

Na​wetnaniąniespoj​rzał.Stałod​wró​co​nyty​łemprzezdłu​giemi​nu​ty,nieru​sza​jącsięzmiej​scani​czym
po​sąg.Kie​dyusły​szał,żedrzwisięotwie​ra​ją,ru​szyłsiępo​wo​liizwy​sił​kiem.

–Wszyst​kowpo​rząd​ku?–spy​tałAri.Zzajegople​cówwy​chy​liłsięTheo.

background image

–Nie,nicni​g​dyjużniebę​dziewpo​rząd​ku.

razwró​cę.

–Je​steśpe​wien,żedo​brzero​bisz?–spy​tałci​cho.

Tak,po​trze​bo​wałBrian​ny,byłaczę​ściąjegoży​cia.

background image

ROZDZIAŁDWUNASTY

Brian​nadźwi​gnę​łasięzłóż​kaipo​de​szładookna,li​czącnacud,alena​dzie​jeoka​za​łysiępłon​ne.Sa​mo​-
chód,wktó​rymsie​działochro​niarzSa​ki​sa,odtrzechdninieru​szyłsięzmiej​sca.Niemu​sia​ławy​glą​dać
przezoknoku​chen​nepodru​giejstro​niemiesz​ka​nia,bowie​dzia​ła,żewalej​ceza​par​ko​wałko​lej​nysa​mo​-
chód.Pew​nienawy​pa​dek,gdy​byjejprzy​szłodogło​wyspu​ścićsięzdru​gie​gopię​tranali​niezprze​ście​-
ra​deł.

Na​sta​wi​łaczaj​nikisię​gnę​łapopacz​kękawy,wciążroz​pa​mię​tu​jącostat​niąroz​mo​węzSa​ki​sem.Niemo​-
głaza​po​mniećwy​ra​zujegotwa​rzy,gdywy​zna​łamupraw​dę.„Okła​ma​łaśmnie”.

Zwy​czaj​nesło​wa,aroz​trza​ska​łyjejświatnaka​wał​ki.Niebyłojużpo​wro​tu.Sa​kisza​wszebę​dziewniej
wi​działko​bie​tę,któ​rawe​szłamudołóż​ka,żebygozdra​dzićioszu​kać.

Usły​sza​łagwiz​dekiwy​łą​czy​ławodę.Ma​chi​nal​niewy​ję​łazszaf​kiku​bekiza​pa​rzy​łamoc​nąkawę.Na​gle
jejuwa​gęzwró​ciłha​łas,gło​śnetrza​śnię​ciedrzwia​misa​mo​cho​du,po​temko​lej​neiko​lej​ne.Od​sta​wi​łaku​-
beknastółipo​de​szładookna.Zbla​dła,gdyzo​ba​czy​łaprzedbu​dyn​kiemtłumdzien​ni​ka​rzyzmi​kro​fo​na​mi
ika​me​ra​mi.Naj​wy​raź​niejktó​ryśznichmu​siałjądo​strzec,bokrzyk​nąłgło​śno:

–PaniSimp​son!Czysko​men​tu​jepaninaj​now​szedo​nie​sie​nia?

Cof​nę​łasięgwał​tow​nie.Świa​do​mość,żeSa​kisrzu​ciłjąwil​komnapo​żar​cie,byładru​zgo​cą​ca.Niezro​bi​-
łanic,cze​gomu​sia​ła​bysięwsty​dzić.Nieza​mie​rza​łaukry​waćsię,jak​bybyłaprze​stęp​cą.Iniepo​zwo​li
dłu​żejwię​zićsięwewła​snymdomu.

Po​bie​gładosy​pial​niispa​ko​wa​ładopo​dróż​nejto​reb​kinaj​po​trzeb​niej​szerze​czy.Na​stęp​nieotwo​rzy​ła
drzwiiprze​bie​głajakstrza​łaobokza​sko​czo​nychstraż​ni​ków,któ​rzyodtrzechdniwa​ro​wa​linaklat​ce
scho​do​wej.

–Pan​noMo​ney​pen​ny,pro​szęsięza​trzy​mać!

Do​pa​dlijąwpo​ło​wiescho​dów.

–Do​tknij​ciemnietyl​ko,apierw​szaza​dzwo​nięnapo​li​cję.Oskar​żęwasona​paśćipró​bęgwał​tu!

Po​czu​łasa​tys​fak​cję,gdycof​nę​lisięostroż​nie.Niena​my​śla​jącsiędłu​żej,zbie​głaposcho​dach.Gdyośle​-
pi​łojąja​skra​weświa​tłofle​szy,przezse​kun​dępo​ża​ło​wa​łaswo​jejde​cy​zji,aleśmia​łoru​szy​ładoprzo​du,
zni​skoopusz​czo​nągło​wą.Tłumna​pie​rał,po​krzy​ki​wał,więcza​czę​łabiecwzdłużuli​cy,gdyna​gleusły​-
sza​łapiskoponiwście​kłygłos:

–Coty,dodia​bła,wy​pra​wiasz!

Za​trzy​ma​łasięgwał​tow​nie.Po​czu​łair​ra​cjo​nal​nąra​dośćpo​mie​sza​nązbó​lem,gdyzo​ba​czy​ła,jakSa​kis
wy​sia​dazsa​mo​cho​du.Jakonazanimtę​sk​ni​ła.

–Wy​sta​wiaszsięnażer!

–Tojużnietwo​jaspra​wa–żach​nę​łasię,wciążma​jącwpa​mię​ciichostat​niąroz​mo​wę.

background image

Zła​pałjązało​kiećipo​cią​gnąłlek​ko.

–Nie,puśćmnie!–zdo​ła​łasięwy​szarp​nąćizro​bićje​denkrokwtył,aleSa​kisbyłszyb​szy.

–Czymoilu​dzienieostrze​glicięprzedpa​pa​raz​zi?

–Dla​cze​gomie​li​bytozro​bić?Czytonietwo​jaspraw​ka?

–Nie.Niemamztymnicwspól​ne​go.Chodźzemną,Brian​no.Mu​si​mypo​roz​ma​wiać.

–Po​wie​dzie​li​śmyso​biejużwszyst​ko.Ja​snoda​łeśmidozro​zu​mie​nia,coomnie…auu!–krzyk​nę​ła,gdy
Sa​kisbez​ce​re​mo​nial​niewe​pchnąłjądoli​mu​zy​ny.–Coro​bisz!?

–Pa​pa​raz​ziza​raztubędą.Moilu​dzienieda​dząradyichpo​wstrzy​mać–wy​ja​śnił,zaj​mu​jącmiej​sceobok
niej.–Na​praw​dęmu​si​mypo​roz​ma​wiać.

–Maszdwiemi​nu​ty.Po​temwy​sia​dam.

Za​nimzdą​ży​ławy​mó​wićostat​niesło​wo,sa​mo​chódru​szyłzpi​skiemopon.Kie​row​caza​trzy​małsięza​le​d​-
wietrzyuli​ceda​lej,naszkol​nympo​dwór​ku,tużobokhe​li​kop​te​ra.

–Wy​lą​do​wa​łeśnate​re​nieszko​ły?Wcen​trumLon​dy​nu?–spy​ta​łazdu​mio​na,gdypo​ma​gałjejwy​siąść
zsa​mo​cho​du.

–Tech​nicz​nierzeczuj​mu​jąc,toniejestcen​trum,aszko​ławcza​siewa​ka​cjijestza​mknię​ta.Jakbę​dzie
trze​ba,za​pła​cęman​dat.Mogąmniena​wetaresz​to​wać.Tojesttegowar​te.

–Comasznamy​śli?

Nieod​po​wie​dział,tyl​kootwo​rzyłdrzwiśmi​głow​ca.Brian​nawie​dzia​ła,żetotyl​kokwe​stiacza​su,kie​dy
po​ja​wiąsiępa​pa​raz​zi,więcwsia​dładośrod​ka,wciążoszo​ło​mio​nazwa​rio​wa​nympo​ran​kiem.Jesz​cze
dzie​sięćmi​nuttemupiłakawę,ma​rzącoSa​ki​sie,ate​razsie​dzia​łana​prze​ciwnie​goiniewie​dzia​ła,cze​go
możesięspo​dzie​wać.Kil​ku​mi​nu​to​wapo​dróżdoapar​ta​men​tuSa​ki​sawsie​dzi​biePan​te​lid​sesShip​ping
upły​nę​ławmil​cze​niu.Gdyza​mknę​łysięzanimidrzwimiesz​ka​nia,Brian​naniewy​trzy​ma​ła.

–Po​wiedzwresz​cie,ococho​dzi?

–Atypo​wiedz,dla​cze​gowy​bie​głaśzdomu?

–Nietwo​jaspra​wa.Niebę​dzieszmijużroz​ka​zy​wałanimnądy​ry​go​wał.–Zewzbu​rze​niadrżałjejgłos.
–Niepo​zwo​lęsięskrzyw​dzić.Odte​raztyl​kojabędęde​cy​do​wa​łaoswo​imży​ciuiprzy​szło​ści.

Zro​bi​łapau​zę,wna​pię​ciucze​ka​jącnare​ak​cjęSa​ki​sa,aleonmil​czał.Pochwi​liwy​jąłzkie​sze​nite​le​fon.
Jejte​le​fon.

–Jesz​czegomasz?Są​dzi​łam,żemia​łeśza​miarprze​ka​zaćgopo​li​cji.

–Niepotym,cozo​ba​czy​łem.

background image

–Co…cozo​ba​czy​łeś?

Pod​szedłdoniejiwska​załnawy​świe​tlacz.

–Prze​czy​ta​łemtęwia​do​mość.

„Idźdodia​bła,Greg.Jużrazmniewro​bi​łeśwprze​stęp​stwo,ate​razocze​ku​jesz,żezdra​dzęmęż​czy​znę,
któ​re​goko​cham?Za​po​mnij!”.

Brian​napod​nio​sławzrok,czu​jąc,jakmoc​nobijejejser​ce.

–Coztego?Niepo​wi​nie​neświe​rzyćwewszyst​ko,coczy​tasz.Mo​głamtowy​słaćspe​cjal​nie,żebycię
zmy​lić.

–Wta​kimra​ziedla​cze​goostrze​głaśmnieprzedtymczło​wie​kiem?

Wzru​szy​łara​mio​na​mi.

–Brian​no,wiemwszyst​ko.Gregprzy​znałsię,żewte​dycięwro​bił.

–Przy​znałsię?

–Zo​stałaresz​to​wa​nyioskar​żo​nyoto,żeprze​ku​piłLo​wel​la,żebyroz​biłtan​ko​wiec.Jestbezszans.
Wszyst​kiedo​wo​dywska​zu​jąnajegowinę.Od​kry​totak​żejegoza​gra​nicz​nekon​tonaKaj​ma​nach,wAme​-
ry​ceŚrod​ko​wej,naktó​repo​nadtrzylatatemuwpły​nę​łypie​nią​dze,któ​rerze​ko​mozde​frau​do​wa​łaś.

To​reb​kawy​pa​dłajejzręki.

–Awięcwie​rzyszmi?

–Ża​łu​ję,żewcie​biezwąt​pi​łem.Lan​dersjużni​g​dywię​cejcinieza​szko​dzi.Nie​ste​tyzdą​żyłpo​daćme​-
diomtwo​jąpraw​dzi​wątoż​sa​mość.

–Niedbamoto,żelu​dziesiędo​wie​dzą,kimje​stem.Czytakiskan​dalnieza​szko​dzijed​nakfir​mie?

–Skan​da​lemjestto,cozro​biłcitenłaj​dak.Jateżnieby​łemlep​szy.Wte​dy,kie​dypo​wie​dzia​łaśmipraw​-
dę,strasz​nieciępo​trak​to​wa​łem.Dzi​więsię,żewogó​lezgo​dzi​łaśsiętuzemnąprzy​je​chać.

–Itakwy​bie​ra​łamsiędobiu​ra.

Spoj​rzałnaniązna​dzie​ją.

–Na​praw​dę?

–Niepo​chle​biajso​bie,Sa​kis.Nieza​mie​rza​łamciębła​gać,że​byśmipo​zwo​liłwró​cić.Chcia​łamza​brać
swo​jerze​czyzbiur​ka,ewen​tu​al​niepo​pro​sićochro​nę,żebytozro​bi​ła.

–Po​słu​chaj,Brian​no…

–Niemu​siszmnietakna​zy​wać.Wiesz,kimna​praw​dęje​stem.

background image

–Dlamnieza​wszebę​dzieszBrian​ną.TowBrian​niesięza​ko​cha​łem.Wsil​nejiod​waż​nejko​bie​cie,przy
któ​rejby​łemszczę​śli​wy.Wko​bie​cie,któ​rązo​sta​wi​łem,za​nimmia​łemszan​sępo​wie​dziećjej,jakbar​dzo
jąko​chamice​nię.

–Ko​chaszmnie?–wy​ją​ka​łaiza​chwia​łasię,przy​tło​czo​nanad​mia​rememo​cji.Sa​kispod​trzy​małjąira​-
zemopa​dlinasofę.

–Wiem,żeza​cho​wa​łemsięnie​wy​ba​czal​nie.Niepo​zwo​li​łemcisięwy​tłu​ma​czyć,tyl​koodrazucięosą​-
dzi​łem.Zro​bięjed​nakwszyst​ko,żebytona​pra​wić.Po​wiedztyl​ko,comamzro​bić.Po​czy​ni​łemjużod​po​-
wied​niekro​ki,żebywzno​wio​nopro​cesode​frau​da​cję.Zo​sta​nieszoczysz​czo​nazza​rzu​tów.Niktniezwró​-
cicidwóchzmar​no​wa​nychlat,aleprzy​naj​mniej…

–Ko​chaszmnie?–po​wtó​rzy​ła.

Za​milkłipo​ki​wałgło​wą,apa​trzyłnaniąta​kimwzro​kiem,żeniemia​ławąt​pli​wo​ścicodojegouczuć.

–Ko​chamciębar​dziej,niżmogętowy​ra​zićsło​wa​mi.Po​trze​bu​jęcię.Zro​bięwszyst​ko,na​praw​dęwszyst​-
ko,żebycięod​zy​skać,aga​pi​ta.

–Cotozna​czy?

–Cozna​czy…ach:aga​pi​ta?Tozna​czy„uko​cha​na”.

–Za​czą​łeśmnietakna​zy​wać,za​nimpo​szli​śmydołóż​ka.Wte​dy,wka​wiar​ni,doktó​rejza​bra​łeśmniena
na​le​śni​ki.

Po​god​nyuśmiechroz​ja​śniłjegotwarz.

–Jużwte​dywie​dzia​łem,iledlamniezna​czysz,tyl​koba​łemsiędotegoprzy​znać.

–Akie​dyprze​sta​łeśsiętegobać?

–WGre​cji.AriiTheoza​czę​liocie​biewy​py​ty​waćidraż​nićsięzemną.Wte​dyzro​zu​mia​łem,żeniechcę
żyćbezcie​bie.Za​mie​rza​łemcitopo​wie​dziećpoprzy​ję​ciu.

–Po​wiedzte​raz.

Po​wtó​rzyłwięc,ana​stęp​niepo​ca​ło​wałjąmoc​no,doutra​tytchu.

–Czyzdo​łaszmiwy​ba​czyć?

–Niemamcicze​gowy​ba​czać.Cią​glewy​da​jemisię,żetosen.Je​stemtuztobą.Ko​chamcię.

Za​czę​lica​ło​waćsięnie​cier​pli​wie,jak​bychcie​linad​ro​bićtrzydniroz​łą​ki.

–Wy​jeż​dża​my–rzu​ciłna​gleSa​kis,ztru​demod​ry​wa​jącsięodjejwarg.

–Do​kąd?

background image

–Wzią​łemurlopnacałymie​siąc.Szwaj​car​skido​meknanascze​ka.

–My​ślisz,żemie​siącwy​star​czy?–spy​ta​łaześmie​chem,szczę​śli​wa.

Przy​cią​gnąłjąbli​żejirazjesz​czepo​ca​ło​wał.

–Ja​sne,żenie.Todo​pie​ropo​czą​tek.

Ogieńtrza​skałwko​min​kuimi​go​tałcie​płym,pul​su​ją​cymświa​tłem.Brian​na,le​żącnamięk​kiejskó​rze
przedpa​le​ni​skiem,spo​glą​da​ła,jakczer​wo​neję​zycz​kiliżąszcza​py.Sa​kisprzy​su​nąłsiębli​żejina​cią​gnął
nanichkoc.

–Jestmitutakdo​brze–wes​tchnę​ła.–Niewiem,czydamradęwró​cićdopra​cy.

–Wiesz,żeniemaszsięcze​gooba​wiać.Wy​ja​śni​łemza​rzą​do​wi,żeza​słu​gu​jesznauzna​nie,bouchro​ni​łaś
fir​męprzedko​lej​nymspad​kiemak​cji.

–Na​praw​dę?

–Dzię​kitemu,żepo​wie​dzia​łaśmioGre​gu,po​li​cjaza​osz​czę​dzi​łamnó​stwocza​su.Kie​dyjużwie​dzie​li​-
śmy,kogoszu​ka​my,zna​le​zie​nietejka​na​liiwrazzLo​wel​lemwTaj​lan​diibyłopro​ste.Obajzo​sta​liaresz​-
to​wa​nitegosa​me​godnia.Mó​wi​liotymprze​cieżwwia​do​mo​ściach.Jakmo​głaśtegoniewi​dzieć?

–Sa​kis,pona​szymroz​sta​niule​d​wiemia​łamsiłępod​nieśćsięzłóż​ka.Niemia​łamocho​tyoglą​daćte​le​wi​-
zji.Pozatymniechcia​łamry​zy​ko​wać,żecięzo​ba​czę.

–Wy​baczmi,aga​pi​ta-mruk​nąłspe​szo​ny.

Po​ca​ło​wa​łagowusta,jak​bychcia​łapo​wie​dzieć,żewszyst​koconaj​gor​szemająjużdaw​nozasobą.

–Wszyst​kociwy​ba​czępodwa​run​kiem,żeza​wszebę​dzieszdomniemó​wiłaga​pi​ta.

Ścią​gnąłzniejkociza​cząłca​ło​waćkaż​dycen​ty​metrjejcia​ła,nie​ustan​nieszep​cząctoczu​łesło​wo.Kie​-
dypomi​ło​snymak​ciena​chy​liłsięnadniąizo​ba​czyłwjejoczachłzyszczę​ścia,po​czuł,jakroz​pie​rago
dumaira​dość.Uca​ło​wałpo​wie​kiipo​licz​ki,czu​jącnawar​gachsło​nysmak.

–Na​resz​ciemisięuda​ło.Bezpo​mo​cyna​le​śni​kówspra​wi​łem,żepła​czeszzeszczę​ścia,aga​pi​ta.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Erich Fromm Ucieczka od wolności
Ucieczka od wolności - Erich Fromm - streszczenie, Dokumenty(2)
Fromm Erich Ucieczka od wolności
Fromm Ucieczka od wolnosci
Teoria kultury II smestr konwersatorium, Erich Fromm - Ucieczka od wolności, Erich Fromm: UCIECZKA O
Blazek wyklady z ub roku (2006-07), Ucieczka od Ja-dylematy tożsamości1, Materiały autorskie- dr Mag
FROM ERICH UCIECZKA OD WOLNOŚCI
Blazek wyklady z ub roku (2006-07), Ucieczka od Ja-dylematy tożsamości, Ucieczka od Ja- dylematy toż
Fromm Erich Ucieczka od wolności
Erich fromm Ucieczka od wolności, rozdz 5
Ucieczka od wolnosci Fromm (opracowanie)
Fromm Erich Ucieczka od wolnosci
Erich Fromm (osiol NET) Fromm Erich Ucieczka od wolnosci
Fromm Erich Ucieczka od Wolności
Fromm, Erich Ucieczka od wolnosci (rozdzial
Fromm Erich ucieczka od wolności rozdz 7(2)
Fromm - ucieczka od wolności. streszczenie, Notatki, opracowania, materiały na kolokwia
Ucieczka od życia, Studia, Patologie
Ucieczka od wolno┬Âci FROMM

więcej podobnych podstron