Obecnie niedobory B12 są epidemią
Witaminki, witaminki. Obecnie niedobory B12 są epidemią. Jest to typowa witamina
brudu, wytwarzają ją tylko i wyłącznie bakterie. Człowiek pozyskiwał ją przez
tysiace lat jedząc zabrudzoną żywność. Ostatnie lata przyniosły prawdziwą rewolucję
w tej dziedzinie. Pozbyliśmy się co prawda większości pasożytów oraz sporej liczby
śmiertelnych chorób, ale niestety - coś za coś. Pozbawiliśmy się głównego źródła
witaminki.
Jeszcze całkiem niedawno witamina ta była przepisywana masowo na tzw.
"wzmocnienie", zwłaszcza osobom starszym, u którym niedobory były głębokie. Ale
cóż się okazało? Człowiek po zastrzyku z B12 przez 3 lata nie przychodził do
lekarza. Taka strata kasy... tak nie mogło dalej być. Przestano przepisywać witaminę,
zaczęto antybiotyki - które jak wiadomo osłabiają system odpornościowy. Osoba po
kuracji antybiotykowej, z wyjałowionym organizmem, będzie chorować 2 razy
częściej - i dwa razy tyle zapłaci za wizyty i za leki.
Jako że człowiek jest z natury roślinożercą, organizm nasz potrafi zmagazynować
ilość tej witaminy wystarczającą na długie, długie lata (podobnie jak wszystkich
substancji które nie występują w roślinach), więc niedobory nie wychodzą od razu.
Zbierają się stopniowo, narastają. Najprostszy sposób na oznaczenie to oczywiście
testy. Uwaga - test na oznaczenie samej witaminy niekoniecznie jest wiarygodny,
jako że oznaczane są przy okazji jej nieaktywne analogi. Tutaj z pomocą przyjdzie
zwykła morfologia. Średnia objętość krwinek czerwonych (MCV, ŚOK) - u
mężczyzn nie może być większa niż 94, u kobiet - niż 99. Ale nawet wynik zbliżony
do tych wartości powinien budzić niepokój. Średnia zawartość hemoglobiny (MCH) -
nie może być wyższa niż 31, góra 32. Ilość płytek powinna być pośrodku normy
(około 300), wyniki poniżej 200 może świadczyć o niedoborach. Jeśli mamy takie
wyniki, można podejrzewać, iż lekkie niedobory gnębią nas od dłuższego już czasu,
jako że w morfologii ukazują się dopiero po latach. Oczywiście przyczyny wyników
mogą też być inne, ale - jak to się mówi - terapia może i nie pomoże, ale na pewno
nie zaszkodzi. W przypadku wykrycia bardzo silnego niedoboru, powinno się
sprawdzić możliwe przyczny złego wchłaniania bądź zbyt szybkiego tracenia tej
witaminki.
Witamina B12 pełni rolę produkcji nowych komórek. Przy jej niedoborach proces ten
jest bardzo upośledzony. Zwłaszcza dotyczy to komórek krwi, które regenerują się
bardzo często. Konsekwencją niedoboru będzie więc silny spadek odporności
organizmu (zdegenerowane białe ciałka), co za tym idzie częste infekcje, a więc i
okresowe łamanie w kościach, które jest przecież niczym innym jak reakcją na
toksyny wydzielane przez mikroby. Będą częste biegunki, jako że błona śluzowa jelit
też się regeneruje. Będą zanikowe zapalenia języka, pieczenie całej jamy ustnej. A co
najgorsze, będzie szereg objawów ze strony układu nerwowego. Te są najgroźniejsze,
jako że zbyt długie ich lekceważenie może skończyć się naprawdę przykro - głębokie
uszkodzenia są już, niestety, nieodwracalne. Będą to delikatne porażenia nerwowe,
zwłaszcza w obrębie nóg, problemy z chodzeniem, z utrzymaniem równowagi. Do
tego wszystkiego dojdzie paskudne samopoczucie. No i oczywiście nieszczęsna
niedokrwistość makrocytowa, która objawi się osłabieniem, zadyszkami,
marznięciem kończym - a kończyny przemarznięte często reagują jak "przewiane",
czyli zaczyna w kościach łamać.
Leczenie jest naprawdę baaardzo proste. Żadne tabletki, one za wolno działają.
Zastrzyk, najczęściej jeden wystarczy, czasem - przy ciężkich niedoborach - kilka
pod rząd. Zastrzyk kosztuje bodajże 3 zł. Przez 2 tygodnie po zastrzyku należy jeść
dużo żelaza i kwasu foliowego, aby ułatwić organizmowi regenerację krwinek. 2
tygodnie - tyle zajmuje regeneracja krwi. Nieco dłużej układu immunologicznego.
Osoby chorujące na boreliozę powinny B12 zażyć profilaktycznie, z dwóch
powodów. Po pierwsze, silnie stymuluje organizm, ułatwia mu walkę z chorobą. Po
drugie, duże dawki tej witaminy pomagają regenerować uszkodzenia nerwów.