Czy Biblia
rzeczywiście jest
Słowem Bożym?
Dedykowano prawdzie,
którą pragną poznać
szczerzy ludzie we wszystkich krajach
Czy Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym?
Wydano w języku angielskim w r. 1969
w języku polskim w r. 1979
przez
WATCHTOWER BIBLE AND TRACT SOCIETY OF NEW YORK
,
INC
.
International Bible Students Association Brooklyn, New York, U.S.A.
Pierwszy nakład angielski 3 000 000 egzemplarzy
Is the Bible Really the Word of God? Polish
Made in the United States of America
Drukowano w Stanach Zjednoczonych A.P.
SPIS RZECZY
ROZDZIAŁ
STRONA
1
Dlaczego należy badać Biblię?
5
2 Biblijne sprawozdanie o stwarzaniu - prawda czy fikcja?
11
3 Czy
potop był na całej ziemi?
35
4
Czy Biblia jest zgodna z historią starożytną?
45
5
Czy wiadomości o początkach chrystianizmu są wiarogodne?
62
6
Czy naprawdę miały miejsce cuda opisane w Biblii?
74
7
Czy w Biblii są sprzeczności?
81
8
Czy biblijne mierniki moralne nie zawierają sprzeczności?
89
9 Znaczenie proroctw biblijnych
102
10
Proroctwa biblijne, które się spełniły na twoich oczach
119
11
Czy Biblia ma praktyczną wartość w naszych czasach?
134
12 Jak o
trzymaliśmy Biblię
150
13
Czy kościoły chrześcijaństwa ujmują się za Biblią?
162
14
Biblia wskazuje ci drogę do szczęśliwej przyszłości
180
Odsyłacze
189
ROZDZIAŁ 1
Dlaczego należy badać Biblię?
CZY Wszechmocny Bóg dał człowiekowi jakieś pisemne pouczenia? Czy wierzysz, że te
pouczenia są zawarte w Biblii? A może twoim zdaniem Biblia jest po prostu tylko „dobrą
książką” napisaną przez starożytnych mędrców?
Są ludzie, którzy nie wątpią, że Biblia została spisana pod natchnieniem Stwórcy
człowieka. Inni nie są o tym przekonani. Dlaczego? Wielu z nich nigdy nie czytało Biblii i
dlatego w najlepszym razie mogą mieć zaledwie mgliste pojęcie o tym, co ona zawiera.
Niejeden pyta:
Co mi to da, gdy w dzisiejszym no
woczesnym świecie będę czytał Biblię, którą przecież napisano
setki lat temu?
Jaką praktyczną wartość może mieć Biblia dla ludzi, którzy muszą ciężko pracować na utrzymanie
rodziny?
Jeżeli Biblia wywiera korzystny wpływ na swych czytelników, to dlaczego narody
„chrześcijańskie” prowadzą wojny, w czasie których tyle ludzi straciło życie?
A co powiedzieć o wynikach badań naukowych? Czy one nie dowodzą, że akceptowanie
wszystkiego, co mówi Biblia, byłoby nierozsądne?
Może i ciebie nurtowały już kiedy takie pytania. Ale co mówią fakty? Czy kiedykolwiek
próbowałeś je zbadać, żeby znaleźć odpowiedź? Jeżeli nie, powinieneś uczynić to teraz.
Dlaczego?
UZASADNIONE POWODY DO PROWADZENIA BADAŃ
Nie chodzi jedynie o to, że Biblia jest bardzo starą księgą, której pewne fragmenty
powstały z górą 3400 lat temu. Sam wiek nie jest najważniejszym powodem do
interesowania się nią. Skoro jednak dzieje człowieka liczą już tysiące lat, trudno się
spodziewać, żeby księga, która ma być Słowem Wszechmocnego Boga dla całej ludzkości,
powstała dopiero niedawno. Również niebywałe rozpowszechnienie Biblii nie jest główną
przyczyną, dla której warto się nią zainteresować. Chociaż i tu, logicznie rzecz biorąc,
należałoby się spodziewać, że książka, która ma być drogowskazem dla rodzaju
ludzkiego, będzie dostępna dla wszystkich ludzi bez względu na rasę. I rzeczywiście,
Biblia trafiła do każdego kraju na ziemi. Obecnie jest dostępna, w całości lub częściowo,
w ponad 1600 językach. Tylko nieliczne książki doczekały się milionowych nakładów,
natomiast Biblia została już wydrukowana w miliardach egzemplarzy. W The World
Book Encyclopedia (1966, t. 2, s. 218) jest powiedziane:
„Prawie
każdy mieszkaniec ziemi może czytać przynajmniej fragmenty Biblii w swoim języku
ojczystym.
(...) Żadna inna książka nie miała takich nakładów. W ciągu zaledwie jednego roku
rozpowszechniono tyle Biblii, że w przeliczeniu wynosi to 47 egzemplarzy na minutę każdej godziny
dnia i nocy”.
Chociaż już same te fakty wywołują wielkie wrażenie, to jednak są jeszcze ważniejsze
powody do zbadania Biblii. W księdze tej są omówione sprawy, które mają żywotne
znaczenie dla ciebie - dla twej pomyślności, twojego szczęścia i bezpieczeństwa, bez
względu na to, kim jesteś i gdzie mieszkasz. Do prawdziwego szczęścia i wewnętrznego
spokoju człowiek potrzebuje dostatecznej ilości zdrowego pokarmu, odpowiedniej
odzieży i wygodnego mieszkania. Poza tym potrzebuje zabezpieczenia przed szkodą dla
siebie i swych najbliższych. Dalszym warunkiem jest dobre zdrowie i długie życie. W
Biblii można znaleźć wskazówki, jak zaspokoić te istotne potrzeby. Czy wobec tego
możemy sobie pozwolić na niezbadanie jej treści?
Niektórzy powiedzą: „Przecież Biblię napisano tysiące lat temu, a my żyjemy w
nowoczesnym, naukowym świecie”. To prawda, ale nadal istnieją i domagają się
rozwiązania odwieczne problemy ludzkości. Postęp techniczny, który przyniósł ze sobą
szybkie środki transportu i komunikacji, a zarazem dalekosiężny sprzęt wojenny,
zmniejszył odległości między ludami ziemi. Nie zmniejszył jednak trudności, z którymi
ludzkość musi się borykać, tylko jeszcze je zwiększył. Chociaż dzięki nowoczesnym
wynalazkom udało się wprowadzić wiele udogodnień i ułatwić człowiekowi pracę, to
jednak do tej pory nie zdołano rozwiązać najważniejszych problemów życia ludzkiego.
Czy istniała już kiedykolwiek tak pilna potrzeba uczenia się współżycia z innymi w
pokoju i jedności, zacieśniania serdecznych więzów rodzinnych, rozwijania umiejętności
podejmowania mądrych decyzji w trudnych sytuacjach? A właśnie Biblia zajmuje się
takimi problemami i dlatego wszędzie cieszy się uznaniem. Jest to bardzo istotny powód,
dla którego w dzisiejszych niebezpiecznych czasach należałoby bliżej zbadać jej treść.
Ale jest jeszcze ważniejsza przyczyna. Biblia zasługuje na staranne zbadanie, ponieważ
skupia uwagę na samym celu życia. Zwierzę może się zadowolić pokarmem,
schronieniem oraz możliwością rozmnażania się. Obdarzonemu inteligencją człowiekowi
to nie wystarcza. Ludzie mogą być naprawdę zadowoleni i szczęśliwi tylko wtedy, gdy ich
życie ma jakiś cel. Może i ty, podobnie zresztą jak wielu innych, zadawałeś sobie już
następujące pytania: „Jak powstało życie? Po co tu jestem? Co przyniesie przyszłość?”
Skoro w ogóle potrafimy zadawać takie pytania, należałoby przyjąć, że Stwórca postarał
się też o możliwość udzielenia na nie zadowalającej odpowiedzi. W każdym zakątku ziemi
znajdują się ludzie, którzy uznają Biblię za Słowo Boże właśnie dlatego, że znaleźli w niej
odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
Wiąże się z tym ściśle godny uwagi fakt, że sama Biblia otwarcie mówi, iż jest Słowem
Stwórcy rodzaju ludzkiego. Ona zresztą ustawicznie to podkreśla. Na przykład król
Dawid, pisarz licznych psalmów, oświadcza: „Duch Jahwe [Jehowy] mówi przeze mnie i
Jego słowo jest na moim języku” (2 Samuela 23:1, 2). Prorok Izajasz napisał: „Tak mówi
Pan, Jahwe [Jehowa] Zastępów” (Izajasza 22:15). Apostoł Paweł powiedział: „Całe Pismo
jest natchnione przez Boga” (2 Tymoteusza 3:16, NW). Czy takie wypowiedzi pisarzy
Biblii są przejawem zarozumialstwa? A jeśli Biblia rzeczywiście jest orędziem Stwórcy
skierowanym do rodzaju ludzkiego, to czy jej pisarze postąpiliby uczciwie, gdyby nie
ujawnili, że Autorem tej księgi jest Bóg? Biblia zdecydowanie obstaje przy tym, że jest
Słowem Bożym. Czy wobec tego nie postąpiłbyś mądrze, gdybyś zbadał jej treść?
Istnieje jeszcze jedna przyczyna, dla której powinieneś starannie zbadać Biblię, i to
właśnie teraz. Z księgi tej wynika, że żyjemy w ostatnich dniach obecnego niespokojnego
systemu rzeczy. Nawet przywódcy światowi otwarcie przyznają, że z wielu stron zagraża
powszechna katastrofa. A przecież Biblia już tysiące lat temu zapowiedziała taki kryzys
światowy i szczegółowo opisała wszystko, czego świadkiem ma być obecne pokolenie.
Biblia wyjaśnia, dlaczego światu grozi zagłada, oraz wskazuje na źródło tego zagrożenia.
Podaje przy tym, jakie wymagania trzeba spełnić, żeby przeżyć tę katastrofę, i zaznacza,
że ludzie, których Bóg zachowa, będą mieć wspaniałą sposobność dostąpienia życia
wiecznego na ziemi, na której zapanują sprawiedliwe, szczęśliwe warunki. Takie widoki
powinny ucieszyć wszystkich, którzy codziennie ciężko pracują, aby polepszyć sobie byt, i
stwierdzają jedynie, że w obecnym systemie szczęście w najlepszym wypadku jest tylko
krótkotrwałe. Gdy na starość człowiek opada z sił, okazuje się, że jest jeszcze wiele rzeczy,
które pozostały nieosiągalne, że szczerze chciałoby się jeszcze wiele zdziałać, ale trzeba z
tego zrezygnować. Jeżeli Biblia naprawdę jest księgą, w której Bóg mówi nam, jak On
zamierza zapewnić ludzkości wiecznotrwałe błogosławieństwa, to za wszelką cenę
powinniśmy zabiegać o to, żeby się dowiedzieć, co jest w niej napisane.
Co prawda wiele ludzi odmawia zbadania Biblii, ponieważ ta księga kojarzy się im z
kościołami chrześcijaństwa. Dostrzegają, że wiele ludzi chodzących, do kościoła traci
wiarę albo nie trzyma się zasad swej wiary. Ale czy Biblia jest temu winna? A może te
kościoły wcale nie chcą stosować się do Biblii? Ilu uczestników nabożeństw przeczytało
już całą Biblię? Dlatego zwracamy się także do członków różnych wyznań, żeby zbadali
zebrane tu dowody, które mają dać odpowiedź na pytanie: Czy cała Biblia rzeczywiście
jest Słowem Bożym?
SPRAWDŹ JĄ
Dlaczego więc nie zbadać bezstronnie Biblii? Sprawdź ją, jak to już zrobiło wielu
innych. Należał do nich były przewodniczący Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych
Salmon P. Chase. Mając wątpliwości, czy Biblia jest Słowem Bożym, postanowił ją zbadać
tak, jak się bada sprawę w sądzie: rozpatrzył dowody przemawiające za Biblią i przeciw
niej. O wyniku tych dociekań powiedział:
„Studiowałem to zagadnienie długo, rzetelnie i gruntownie; stosowałem w tej sprawie religijnej
takie same zasady postępowania dowodowego, jakich zawsze przestrzegałem w sprawach świeckich, i
doszedłem do wniosku, że Biblia jest księgą nadprzyrodzoną, że pochodzi od Boga”.
1
Ale po co polegać na czyimś zdaniu? Dlaczego nie zbadać faktów osobiście?
Jeżeli Biblia jest tym, za co się podaje, to ludzie, którzy ją chcą zdyskredytować, są w
rzeczywistości nieprzyjaciółmi Wszechmocnego Boga. Gdybyś padł ofiarą ich
przebiegłych machinacji, poniósłbyś niepowetowaną szkodę. A jeżeli Biblia rzeczywiście
jest Słowem Bożym, to powinieneś się podporządkować jej mądremu przewodnictwu i
stosować się do jej pouczeń, żebyś mógł korzystać z dobrodziejstw, których nie można
dostąpić w żaden inny sposób.
Zapraszamy cię zatem, a nawet usilnie zachęcamy, żebyś zbadał dowody. Przekonaj się
dla własnego dobra, czy Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym.
[Ilustracja na str. 6]
Łączny nakład Biblii wynosi miliardy egzemplarzy w ponad 1600 językach.
ROZDZIAŁ 2
Biblijne sprawozdanie o stwarzaniu
- prawda czy fikcja?
„NA POCZĄTKU Bóg stworzył niebo i ziemię”. Takimi słowami rozpoczyna się Księga
Rodzaju (1 Mojżeszowa), pierwsza księga Biblii. Dzisiaj wiele ludzi wyraża pogląd, jakoby
nauka współczesna udowodniła, że biblijne sprawozdanie o stwarzaniu, a zatem również
wyżej przytoczone zdanie, mijało się z prawdą. Podzielają to stanowisko nawet
duchowni.
Na przykład w pewnej publikacji protestanckiego zjednoczonego kościoła
kanadyjskiego pierwszych jedenaście rozdziałów Księgi Rodzaju nazwano „mitem”.
2
W
wydanym w Holandii nowym katechizmie katolickim powiedziano o tych rozdziałach, że
po większej części jest to poezja i legendy.
3
Czy te twierdzenia odpowiadają prawdzie? Musimy się o tym upewnić, gdyż
sprawozdanie Księgi Rodzaju stanowi podstawę szeregu kluczowych nauk całej Biblii.
Czy już kiedy przeczytałeś to sprawozdanie? Zechciej wziąć do ręki Biblię i odszukać
pierwszy rozdział, żeby się dowiedzieć, co tam jest napisane. Następnie porównaj to, co
przeczytasz, z poniższymi informacjami.
OPARTE NA STAROŻYTNYM MICIE?
W czasach starożytnych krążyły wśród ludów „opowiadania o stworzeniu”. Do jakich
wniosków prowadzi porównanie ich z biblijnym sprawozdaniem o stwarzaniu? Czy to
sprawozdanie rzeczywiście jest na nich oparte? Rozpatrz dowody:
Według najbardziej znanego babilońskiego mitu o stwarzaniu bóg Marduk podczas
buntu bogów rozciął boginię Riamat „jak mięczaka na dwie części”; z jednej połowy
powstała ziemia, a z drugiej niebo. Z naczyń krwionośnych innego boga, który został
stracony, bogowie mieli rzekomo ukształtować ludzi (Pritchard: Ancient Near Eastern
Texts, s. 67, 68). Egipcjanie wierzyli, że bóg słońca Ra stworzył ludzi ze swoich łez.
A co mówi biblijne sprawozdanie o stwarzaniu? Przede wszystkim jest w nim
powiedziane, że Bóg stworzył „niebo i ziemię”. Potem zaczął przygotowywać ziemię na
mieszkanie dla ludzi. Na początku tej działalności spowodował, że dla planety ziemi
„stała się światłość”. Następnie utworzył nad powierzchnią globu przestworze, przy czym
zarówno pod tym przestworzem, jak i nad nim była woda. Z kolei nad powierzchnię
morza pokrywającego cały glob wyłonił się suchy ląd - kontynenty oraz inne obszary
ziemi - i Bóg sprawił, że pojawiła się roślinność, a wśród niej drzewa owocowe. Potem
‚powstały światła na rozpostarciu’ w przestworzu, żeby odmierzać pory roku, dni i lata.
Później nastąpiło stworzenie zwierząt morskich i stworzeń skrzydlatych. W dalszej
kolejności zostały stworzone zwierzęta lądowe, a w końcu Bóg ukształtował z prochu
ziemi człowieka. - 1 Mojżeszowa 1:1-28; 2:7, NW.
Porównaj to sprawozdanie ze wspomnianymi mitami. Czy rozsądne jest twierdzenie,
że biblijne sprawozdanie o stwarzaniu opiera się na tych mitach? Profesor J. A.
Thompson mówi: „[Biblijne sprawozdanie] jest wzniosłym, majestatycznym opisem,
pozbawionym elementów prostackich, którymi są przepojone niebiblijne opowieści o
stworzeniu”.
4
Biblijne sprawozdanie o stwarzaniu pozostaje w takim stosunku do tych
mitów, jak pałac do chlewa. Co prawda oba budynki mają ściany, ale na tym kończy się
podobieństwo.
A co można powiedzieć o kształcie ziemi? Czy Biblia odzwierciedla średniowieczny
pogląd, według którego ziemia jest płaska, albo czy zawiera takie mity, jak mit pewnego
starożytnego plemienia hinduskiego, które wierzyło, że ziemia leży na grzbietach słoni
stojących na ogromnym żółwiu morskim, który z kolei usadowił się na kobrze? Nic
podobnego. Już dawno temu w Biblii powiedziano o Bogu:
„On rozciąga północny kraj [północ, NW] nad próżnią i zawiesza ziemię nad niczym”. „Do kogóż
to przyrównacie Boga (...) [On] mieszka nad okręgiem ziemi”. - Joba 26:7, Wk; Izajasza 40:18, 22.
Chociaż pisarze Biblii nie okrążali ziemi w statku kosmicznym ani nie oglądali jej z
orbity okołoksiężycowej, to jednak ich opis jest zupełnie dokładny i wolny od wpływu
starożytnej mitologii.
POCHODZENIE WSZECHŚWIATA
A co wykazały badania naukowe nad pochodzeniem wszechświata? Czy nie dowiodły,
że biblijne sprawozdanie o stwarzaniu jest anachroniczne i niedokładne? Niektórzy tak
właśnie myślą, a są też naukowcy, którzy przynajmniej to sugerują. Na przykład znany
astronom brytyjski Fred Hoyle pisze w swej książce The Nature of the Universe
(nazywanej przez niektórych „Biblią w tej dziedzinie”):
„Moim zdaniem nie da si
ę zaprzeczyć, że kosmologia starożytnych Hebrajczyków to zwykły kicz
w porównaniu z zachwycającą wspaniałością obrazu odkrywanego przez dzisiejszą naukę. (...) nie
ulega wątpliwości, że zupełnie nie zdawali sobie sprawy z wielu rzeczy, które dla nas są oczywiste”. -
1960, s. 137.
Rzecz jasna Mojżesz, który spisał biblijne sprawozdanie o stwarzaniu, nie korzystał z
takiego wyposażenia technicznego, jakim dysponują dzisiejsi astronomowie. Mają
możność posługiwania się olbrzymimi teleskopami o średnicy zwierciadła 2,5 i 5 metrów
oraz radioteleskopami, którymi można „widzieć” jeszcze dalej niż teleskopami
optycznymi.
A jakich odkryć dokonała za pomocą wszystkich tych przyrządów współczesna nauka,
jeśli chodzi o pochodzenie wszechświata? Czy może nam powiedzieć coś, czego by nie
mówiło biblijne sprawozdanie o stwarzaniu albo co by mu zaprzeczało?
Wybitni astronomowie brytyjscy P. D. Kahn i H. P. Palmer rozpoczynają swą wydaną
w roku 1967 książkę Quasars (Kwazary) następującym szczerym wyznaniem:
„Prawie nic nie wiemy o
początkowych dziejach Wszechświata”.
Czy to możliwe? Naukowcy powinni przecież cos wiedzieć o pochodzeniu
wszechświata. Rzeczywiście coś wiedzą, a nawet stawiają trzy różne hipotezy nazywane
popularnie „teorią prawybuchu”, „teorią stanu stacjonarnego” i „teorią pulsującego
Wszechświata”.
[*]
Czy miałbyś więcej zaufania do biblijnego sprawozdania o stwarzaniu, gdyby ono było
zgodne z którąś z tych współczesnych teorii, powiedzmy z „teorią stanu stacjonarnego”?
Jeżeli tak, to jak wpłynęłaby na twoje zaufanie następująca wiadomość zamieszczona w
czasopiśmie Science Digest z grudnia 1965?
„Astronom brytyjski Fred Hoyle, czołowy rzecznik teorii stanu stacjonarnego Wszechświata,
przyznał, że głoszony przez niego od 20 lat pogląd na powstanie Wszechświata może być błędny”.
A może bardziej wiarogodna jest któraś z dwóch pozostałych teorii? Zwróćmy uwagę
na wypowiedź uczonych E. M. Harbecka i L. K. Johnsona na temat tych trzech teorii,
podaną w ich książce pt. Earth and Space Science (Nauka o ziemi i przestrzeni
kosmicznej):
„Żadna z nich nie jest lepsza od pozostałych. Czytelnik może sobie wybrać tę, która mu się
najbardziej podoba, albo może wszystkie odrzucić”. - 1965, s. 224.
Biblijne sprawozdanie o stwarzaniu wyraźnie góruje nad sprzecznymi teoriami nauki
dwudziestego wieku. Dlaczego? Ponieważ te teorie nie zajmują się najważniejszym
zagadnieniem: Skąd się wzięła pierwotna materia lub energia dająca początek materii, z
której powstał wszechświat? Natomiast Biblia daje odpowiedź na to pytanie.
ŹRÓDŁO ENERGII I MATERII
Szwedzki fizyk Hannes Alfvén z Królewskiego Instytutu Techniki w Sztokholmie pisze,
że rzecznicy teorii prawybuchu „dają bardzo wymijające odpowiedzi, gdy ich zapytać, co
było przed wielkim wybuchem. Czasem twierdzą, że istniał jakiś wcześniejszy
Wszechświat, całkiem podobny do naszego. (...) Ale równie często wmawia się nam, że
przedtem nie było nic”. Przyznaje on całkiem otwarcie:
„Nie wiemy, jak ‚pierwotnie’ powstał wszechświat, i chyba nigdy nie będziemy tego wiedzieć na
pewno”. - Varlden - Spegelvarlden
(Światy - antyświaty). 1966, s. 3, 11, 26.
Czy wobec tego rozsądne jest twierdzenie, że wierzący w stworzenie wszechświata
przez Boga, jak o tym mówi sprawozdanie w 1 Mojżeszowej, jest naiwny, podczas gdy ten,
kto woli którąś ze współczesnych teorii, ma pogląd naukowy? Zwróćmy uwagę na
wypowiedź docenta nauk przyrodniczych Allana Bromsa zamieszczoną w jego książce
Our Emerging Universe (Nasz nowy obraz Wszechświata). O głównym rzeczniku teorii
stanu stacjonarnego Broms pisze:
„On nie mówi nam, jak powstaje ta
nowa materia, tylko żąda, żebyśmy (przynajmniej na razie)
stopniowe tworzenie się jej przyjęli na wiarę (to jest wiarę w sensie naukowym), co oczywiście
znaczy, że natychmiast się z tego wszystkiego wycofamy, gdy tylko jakiś pozytywny fakt da nam do
tego jakikolwiek pretekst. (...) A gdy się wahamy, nie mogąc się zdobyć na tyle wiary, słusznie nam
przypomina, że przecież nie mamy żadnego innego wyjaśnienia powstania materii (...) i że do
przyjęcia teorii prawybuchu potrzeba prawie takiej samej wiary”. - 1961, s. 18.
W gruncie rzeczy chodzi o to, czy się zechce uwierzyć sprawozdaniu biblijnemu,
którego nigdy nie trzeba było uaktualniać, czy też łatwowiernie przyjmie się teorie
ludzkie, które się ciągle zmieniają.
Ciekawa rzecz, że większość współczesnych naukowców pod jednym względem zdaje
się być zgodna. Na podstawie sformułowanej przez Einsteina zasady równoważności
masy i energii naukowcy utrzymują, że tak jak materię można przemienić w energię, tak
też energię można przemienić w materię. Jeżeli tak jest, oznaczałoby to, że
inteligentnemu Stwórcy, Źródłu ogromnej energii, nie sprawiało żadnych trudności
utworzenie materialnego wszechświata. Biblia mówi o tym Źródle energii:
„Podnieście oczy ku górze i zobaczcie. Kto stworzył te rzeczy? Ten, który wywodzi ich poczet
nawet według liczby, wszystkie je woła nawet po imieniu. Dzięki obfitości energii dynamicznej - bo
on jest także pełen siły żywotnej - żadna z nich nie zawodzi”. - Izajasza 40: 26, NW.
Biblia nazywa tego Stwórcę Jehową Bogiem. - Jeremiasza 10:10-12.
SZEŚĆ DNI
A jak się przedstawia sprawa wieku wszechświata? W książce pt. Science Year
(Rocznik naukowy) z roku 1968 jest mowa o tym, że „pierwiastki chemiczne” powstały
„jakieś 7 do 15 miliardów lat temu”. Czy jednak biblijne sprawozdanie o stwarzaniu nie
podaje, że wszechświat został stworzony mniej więcej sześć tysięcy lat temu w ciągu
zaledwie sześciu dni?
Nie, gdyż sześć „dni” wspomnianych w sprawozdaniu biblijnym nie dotyczy
wszechświata, tylko planety Ziemi. Biblia nie mówi, jak dawno temu powstała materia, z
której się składa nasza planeta. Sześć „dni” odnosi się jedynie do okresu
przygotowywania już istniejącej planety na mieszkanie dla człowieka. Nie jest
powiedziane, ile czasu upłynęło od stworzenia „na początku” materialnego wszechświata
- jak to podano w wierszu 1 - do rozpoczęcia się pierwszego „dnia” opisanego w wierszach
3 i 4. Już więc przez sam fakt, że Biblia nic nie mówi, kiedy miał miejsce ów „początek”,
nie zaprzecza ona obecnym ocenom wieku wszechświata ani żadnym przyszłym rewizjom
takich ocen.
Niektórzy mogą jednak powiedzieć: „Mimo to nadal nie mogę uwierzyć, żeby ziemia,
która była ‚próżna i pusta’, w ciągu zaledwie sześciu dni dwudziestoczterogodzinnych
stała się tym, czym jest obecnie - planetą z kontynentami, porosłą drzewami i inną
roślinnością, zamieszkaną przez zwierzęta i ludzi!” A gdzież to w biblijnym sprawozdaniu
o stwarzaniu jest powiedziane, że te sześć dni były dniami dwudziestoczterogodzinnymi?
Co prawda niektóre wyznania religijne uczą czegoś takiego, ale to sprawozdanie nic o
tym nie wspomina. Może i ty sam używasz wyrazu „dzień” w szerszym znaczeniu, gdy
mówisz o „naszych dniach”. Tak samo w Biblii słowo „dzień” często ma szersze
znaczenie. - 1 Mojżeszowa 2:4, Gd.
Nie wolno zapominać, że w pierwszym rozdziale 1 Mojżeszowej jest mowa o dziełach
Boga, a nie człowieka. Człowiek pojawił się dopiero pod koniec omawianego okresu. Czy
nie należałoby więc zgodzić się z tym, że chodzi tu o okresy czasu stosowane przez Boga,
a nie przez człowieka? Czy długość Bożych „dni” pracy wyznacza ruch obrotowy ziemi?
Skądże! Biblia mówi o Bogu: „Jeden dzień u Pana [Jehowy, NW] jest jak tysiąc lat, a
tysiąc lat jak jeden dzień” (2 Piotra 3:8). Nawet u Boga „dzień” może mieć więcej niż
jedno znaczenie, na co wskazuje porównanie tego wersetu z Psalmem 90:4, gdzie jest
powiedziane: „Tysiąc lat w Twoich oczach jest [nie jak pełny dzień, tylko] (...) niby straż
nocna”.
Słowo „dzień” może więc służyć do określenia dnia dwudziestoczterogodzinnego,
całego życia ludzkiego, 1000 lat, a nawet jeszcze dłuższego okresu. Biorąc za podstawę
długość siódmego „dnia”, można przyjąć, że każdy okres, czyli „dzień” stwarzania trwał
7000 lat.
NAJDAWNIEJSZE DZIEJE ZIEMI
Czy można się spodziewać, że nauka współczesna potwierdzi prawdziwość zawartego
w 1 Księdze Mojżeszowej sprawozdania o najdawniejszych dziejach ziemi? Nie, i to z
bardzo istotnych przyczyn. Dzisiejsza nauka ciągle usiłuje znaleźć własne wyjaśnienie
powstania ziemi. Geofizyk Arthur Beiser pisze:
„Chociaż poznawanie wielkości i kształtu Ziemi jest tak stare, jak geometria grecka, i tak
nowoczesne, jak rakiety wystrzeliwane z Przylądka Kennedy’ego, to jednak wiedza człowieka o
pochodzeniu naszej planety oraz o jej dokładnej budowie jest wysoce nieścisła. (...) [Jak] powstały
kontynenty (..
.) to jedno z najtrudniejszych pytań, które można zadać w odniesieniu do Ziemi, (...) Jest
znacznie więcej hipotez niż kontynentów - prawie tyle, ilu jest geologów”.
5
Jeszcze bardziej otwarcie wypowiada się na temat tych wątpliwości profesor J. H. F.
Umbgrove, który pisze:
„Dlaczego jednak nie mielibyśmy wkroczyć [na ten teren], jeżeli każdy, kto chciałby wziąć udział
w naszej ‚geopoetyckiej’ wyprawie w nieznaną dziedzinę wczesnego dzieciństwa Ziemi, został od
początku ostrzeżony, że prawdopodobnie ani razu nie uda się stanąć na twardym gruncie?”
6
Nauka dwudziestowieczna nadal błądzi po omacku nie tylko w kwestii pochodzenia
wszechświata, lecz także w kwestii najdawniejszych dziejów ziemi. Czy więc można uznać
jej teorie za miernik autentyczności biblijnego sprawozdania o stwarzaniu?
To prawda, że biblijne sprawozdanie o stwarzaniu jest bardzo proste. Ale czy twoim
zdaniem straciło przez to na wartości? Czy z tego powodu uważasz je za „nienaukowe”?
Nie powinieneś. Dlaczego? Ponieważ nawet współcześni naukowcy zmuszeni są uznać
wartość i sugestywność prostoty. W książce Earth’s Shifting Crust (Ruchy skorupy
ziemskiej) czytamy, że prostota była u Einsteina jedną z głównych cech naukowego
myślenia. Biblijne sprawozdanie o stwarzaniu cechuje prostota, a zarazem daje ono
zadowalającą odpowiedź na wszystkie ważniejsze pytania, które sobie zadaje człowiek.
Poza tym nie wolno zapominać, że wiedza stale się rozwija i że nowe odkrycia
zmuszają do wprowadzania drastycznych zmian w poglądach naukowych, które
uznawano za ostateczne. Profesor nauk przyrodniczych Merritt Stanley Congdon udziela
następującej przestrogi:
„Nauka jest sprawdzoną wiedzą, ale ciągle jeszcze jest narażona na wpływ błędnych wyobrażeń i
niedokładności. (...) Jej początkiem i końcem nie jest pewność, tylko możliwość. (...) Wnioski
naukowe nie są ostateczne. Naukowiec mówi: ‚Poznane dotąd fakty przedstawiają się tak a tak’”.
7
Pamiętając o tym, rozpatrzmy teraz niektóre zarzuty wysuwane przez krytyków Księgi
Rodzaju (1 Mojżeszowej).
CO SIĘ DZIAŁO W PIERWSZYM I CZWARTYM DNIU
Często słyszy się argument, że w biblijnym sprawozdaniu o stwarzaniu jest
powiedziane, iż Bóg w „pierwszym dniu” stworzył światło, a dopiero „czwartego dnia”
uczynił słońce, księżyc i gwiazdy (Księga Rodzaju 1:3-5, 14-19). Jak to wyjaśnić?
Przede wszystkim trzeba uzyskać pełny obraz tego, o czym jest mowa w tym
sprawozdaniu. W żadnym z tych „dni” nie zostało stworzone słońce, księżyc ani gwiazdy.
Słowo „uczynić” (asah), którego użyto w opisie czwartego „dnia”, nie jest
odpowiednikiem tego samego wyrazu hebrajskiego co słowo „stwarzać” (bara),
występujące w wersetach 1, 21 i 27. Z Księgi Rodzaju 1:1 wynika, że „niebo”, do którego
należy słońce, księżyc i gwiazdy (porównaj Psalm 8:4; 19:2-5), było już stworzone, kiedy
się rozpoczął pierwszy „dzień”. Ale przed nastaniem „pierwszego dnia” sama ziemia
pozostawała w ciemności (Księga Rodzaju 1:2). Dlaczego było na niej ciemno, skoro
przecież istniało już słońce i ziemia krążyła wokół niego?
Biblia nie mówi, dlaczego promienie słoneczne wówczas nie mogły dotrzeć do naszej
planety. Wiadomo, że w orbicie Drogi Mlecznej - Galaktyki, do której należy nasz Układ
Słoneczny - istnieją regiony zaciemnione pyłem kosmicznym czy może gazami (smogiem
kosmicznym) i że potrafią przez nie przeniknąć tylko fale radiowe, wychwytywane przez
radioteleskopy. Bez względu na przyczynę ciemności otulających ziemię przed
„pierwszym dniem”, czyli przed pierwszym okresem przygotowania, została ona w tym
„dniu” usunięta. Obracająca się planeta nie pozostawała już w całkowitej ciemności, lecz
była z jednej strony oświetlona, podczas gdy druga strona pozostawała w cieniu.
Co się wydarzyło „czwartego dnia”? Musimy pamiętać, że między „pierwszym dniem”
a „czwartym dniem” pojawił się nowy czynnik. W drugim okresie stwarzania powstał
„przestwór”, atmosfera. Sprawozdanie podaje, że przestwór, w którym później miały
latać ptaki, powstał przez rozdzielenie wód; w rezultacie część wód znalazła się poniżej
przestworza, a część zawisła nad nim. Zwróćmy uwagę, że w „czwartym dniu” właśnie w
tym przestworzu ‚stały się’ światła (1 Mojżeszowa 1:6-8, 20 NW). Jak do tego doszło?
Niewątpliwie kluczem do zrozumienia tej sprawy jest wskazówka, że były ‚wody nad
przestworzem’. Te wody prawdopodobnie uniemożliwiały przenikanie promieni
świetlnych do przestworza. W podanym w księdze Joba opisie powstawania globu
ziemskiego jest mowa o tym, że dany był „obłok za szatę jego, a ciemność za pieluchy
jego”. - Ijoba 38:4-9, Gd.
Posłużmy się następującym przykładem: Jedna z planet naszego Układu Słonecznego,
Wenus, jest otoczona gęstą pokrywą chmur. Astronomom, mimo posiadania silnych
teleskopów, nie udało się zobaczyć jej powierzchni. „Pieluchy” Ziemi mogły mieć inny
skład, ale obecny wygląd Wenus poniekąd unaocznia, jak sąsiednia planeta Ziemia mogła
wyglądać przed nastaniem „czwartego dnia”.
Jedno jest pewne: W tym czwartym okresie zaszła godna uwagi zmiana. Nie wiemy
dokładnie, jakie procesy przyczyniły się do tego. Biblia nic o tym nie mówi. Naukowcy
nie potrafią nam tego wyjaśnić. Widocznie Bóg sprawił, że znajdująca się wysoko nad
ziemią „pielucha” stała się przezroczysta, wskutek czego rozjaśniła się panująca pod nią
ciemność. Swą mocą twórczą Bóg „uczynił”, że słońce, księżyc i gwiazdy stały się wtedy
widoczne w obrębie atmosfery ziemskiej, że „świeciły nad ziemią” (Księga Rodzaju 1:15).
Człowiekowi, który został stworzony później, miało to ułatwić mierzenie czasu. Wschody
i zachody słońca zaczęły oddzielać dni od nocy. Fazy księżyca miały odmierzać miesiące.
Położenie słońca na niebie w czasie jego pozornego ruchu w kierunku zwrotnika
południowego lub północnego miało wyznaczać pory roku i lata.
ROŚLINNOŚĆ W „TRZECIM DNIU”
W trzecim „dniu” stwarzania, po ukazaniu się suchego lądu i ukształtowaniu się mórz
Stwórca sprawił, że ziemia wydała „zieleń, trawę rodzącą nasienie, drzewo owocowe
wydające owoc według swego gatunku (rodzaju, Gd.)”. - Księga Rodzaju 1:9-13, Kr.
Tu nasuwa się pytanie: Jak to było możliwe, że te rośliny mogły istnieć i rozwijać się
przez całe tysiąclecia aż do „czwartego dnia”, kiedy się pojawiło słońce? Jak była możliwa
fotosynteza, proces, dzięki któremu zielony barwnik roślin zwany chlorofilem reaguje na
światło, umożliwiając przemianę wody i dwutlenku węgla w życiodajny pokarm? Czyżby
więc podana w sprawozdaniu biblijnym kolejność, według której roślinność pojawiła się
w trzecim okresie stwarzania, była nieścisła?
Oczywiście i w tym wypadku nikt nie może z całą pewnością powiedzieć, co we
wczesnym okresie dziejów ziemi było możliwe, a co niemożliwe. Godny uwagi jest pod
tym względem artykuł, który się ukazał w czasopiśmie Science News Letter z 25 sierpnia
1962, pt. „Fotosynteza bez światła”. Dowiadujemy się z niego, że dwaj biochemicy, Kunio
Tagawa i Daniel Arnon, zdołali uzyskać w ‚warunkach bezświetlnych wywołującą
przemianę energii, ważną reakcję procesu fotosyntetycznego’ w liściach szpinaku.
„Według teorii (...), które jeszcze kilka lat temu były powszechnie uznawane, uchodziłoby
to za niemożliwe”. W dalszej części tego artykułu czytamy:
„W miejsce światła słonecznego za bodziec energetyczny użyli wodoru w postaci gazowej, który
jest znany jako potężne źródło elektronów”.
„W rezultacie chloroplasty w całkowitej ciemności wytworzyły zredukowane nukleotydy
pirydynowe (tzn. powstał podstawowy zapas energii chemicznej)”.
W eksperymencie chodziło jedynie o wywołanie „części wstępnego procesu
fotochemicznego bez udziału światła”. Może się to wcale nie pokrywać z dokonaniami
Stwórcy w trzecim okresie stwarzania albo może być tylko zbliżone do nich. Mamy tu
jednak przykład, że to, co często uchodziło za „niemożliwe”, okazuje się możliwe, gdy się
wykorzysta nieznane dotąd czynniki. Kto wie, jakie warunki atmosferyczne panowały na
ziemi, kiedy się pojawiły rośliny, albo kto może powiedzieć, jakie siły wówczas działały?
Czy rozsądne byłoby zaprzeczanie prawdziwości biblijnego sprawozdania o stwarzaniu,
gdy się weźmie pod uwagę, że wielu szczegółów jeszcze w ogóle nie znamy? Rzecz ma się
tak, jak to wyraził Eugeniusz Rabinowicz, biochemik i fizyk rosyjskiego pochodzenia:
„Pod względem rozumienia fotosyntezy jesteśmy niby podróżni w nieznanym kraju obserwujący,
jak podczas unoszenia się porannej mgły wyłaniają się powoli niewyraźne zarysy krajobrazu”.
8
Horyzonty wiedzy ludzkiej nadal będą się rozszerzać. Dzięki postępom wiedzy już się
okazało, że poglądy wielu krytyków Biblii były zbyt ciasne.
Dotyczy to również zapylania roślin. Fakt, że stworzenie roślin w „trzecim dniu”
wyprzedziło stworzenie owadów, nie może stanowić podstawy do powątpiewania w
prawdziwość sprawozdania biblijnego. Istnieją przecież różne sposoby zapylania.
Profesor J. D. Meeuse pisze na ten temat w wydanej w roku 1961 książce pt. The Story of
Pollination (Dzieje zapylania):
„Wbrew słynnej wypowiedzi Darwina (‚Przyroda unika wiecznego samozapładniania’) fakty
dowodzą, że u wielu roślin, do których należą ważne rośliny uprawne, jak groch, samozapładnianie się
występuje bardzo regularnie. Poza tym zapylenia dokonuje wiatr, na przykład u traw, roślin
zimozielonych oraz u różnych kwitnących wiosną drzew liściastych. W niektórych nielicznych
wypadkach zapylenie następuje za pomocą wody, i wreszcie zdarzają się rzadkie wyjątki, kiedy
zapylenie w ogóle nie jest potrzebne”. - S. 209.
Ponadto ów uczony dodaje, że nawet w obrębie rodzin niektórych drzew, takich jak
klony, dęby i kasztany, jedne odmiany są wiatropylne, inne zaś są zapylane przez owady.
Kto wie, które z tych drzew są starsze? I dlaczego mielibyśmy powątpiewać, czy Bóg,
który stworzył tak zdumiewająco różnorodną roślinność, był w stanie zatroszczyć się o to,
żeby przed pojawieniem się owadów roślinność ta była zapylana jednym ze
wspomnianych sposobów albo w jakiś inny sposób, którego ludzie jeszcze nie odkryli?
Nie wolno nam przy tym zapominać o pewnym decydującym czynniku. Sprawozdanie
biblijne mówi, że w tych dniach stwarzania działał cudownie w najróżnorodniejszy
sposób duch Boży, czynna moc Boża. - Księga Rodzaju 1:2.
SPRAWOZDANIE O STWARZANIU,
A „KRONIKA SKAŁ”, NA KTÓRĄ SIĘ POWOŁUJĄ GEOLODZY
Po wzmiance o powołaniu do istnienia roślin i uwidocznieniu się ciał niebieskich
sprawozdanie biblijne opisuje stworzenie w piątym i szóstym „dniu” zwierząt morskich,
ptactwa i zwierząt lądowych. - Księga Rodzaju 1:20-25.
Chociaż Biblia pozwala przyjąć, że „dni” stwarzania trwały tysiące lat, niektórych ludzi
to nie zadowala. Czytali bowiem wypowiedzi geologów i innych naukowców, którzy
twierdzą, że rośliny i zwierzęta istnieją już na ziemi setki milionów lat. Czy to prawda?
Czym jest tak zwana „kronika skał”, która ma jakoby dowodzie słuszności tego
twierdzenia?
Gdy człowiek mający przeciętne wykształcenie czyta książkę o budowie i dziejach
ziemi, mogą go zbić z tropu, a nawet oszołomić obce terminy, takie jak: kambr, dewon,
karbon. Może nie zdawać sobie sprawy, że okresy, którym nadano te nazwy, jak również
inne okresy, o których mówią geolodzy, w gruncie rzeczy są wytworem ludzkiej
interpretacji. Oto co pisze pewien profesor geologii w podręczniku pt. Outlines of
Geology (Zarys geologii):
„Wiele info
rmacji zawartych w tej książce można uznać za bezsporne fakty. Ale nikt nie powinien
zabierać się do studiowania nawet podstaw geologii, dopóki sobie nie uświadomi, że szybko
opuszczamy grunt potwierdzonych faktów i przenosimy się w dziedzinę wniosków, gdzie już nie
możemy twierdzić: ‚Rzecz się ma tak’ tylko musimy mówić: ‚Rzecz ma się chyba tak’ i że od tej
chwili pogrążamy się w ciemności, którą tylko gdzieniegdzie rozjaśnia jakieś przypuszczenie, jakaś
hipoteza. W procesie myślenia stawianie hipotez jest dozwolone, dopóki myślący pamięta o tym, że
tylko teoretyzuje. Kiedy jednak tylko teoretyzuje, a przy tym wmawia sobie (oraz, co gorsza, swoim
słuchaczom), że wyciąga wnioski na podstawie faktów, wtedy nie może już być mowy o pogłębianiu
wiedzy. Czytelnik tej książki powinien przy każdej stronicy pamiętać (...), że prawie zawsze
należałoby dodać lub milcząco założyć, iż tego nie wiemy i że to, czego jeszcze nie wiemy,
wypełniłoby niezliczone tomy”. - 1949, s. 12.
Zajmijmy się teraz wspomnianą „kroniką skał”. Patrzącemu na tabelę formacji
geologicznych może się wydawać, że geolodzy znajdują takie nawarstwienia prawie
wszędzie, gdzie tylko kopią dostatecznie głęboko. Czy to prawda? Nic podobnego! W
książce The Earth Our Home (Ziemia, nasz dom) czytamy:
„Kroni
ka skał jest niejasna i fragmentaryczna, a wielu rzeczy w ogóle w niej nie ma”. - 1957, s. 30.
W innym dziele naukowym jest powiedziane:
„Nie ma takiego miejsca na ziemi, gdzie by wszystkie warstwy skał występowały w tej kolejności.
Wszędzie niektóre z nich uległy zniszczeniu. Geolodzy zbadali w wielu miejscach najwyraźniejsze z
rozmaitych nawarst
wień skalnych. Następnie po długich i żmudnych badaniach zestawili te
warstwy”.
9
Ponieważ geolodzy nigdzie nie znaleźli kompletnego zestawu warstw, więc
niewątpliwie sami ustalili kolejność pokładów skalnych, zbadanych w różnych miejscach,
i według własnego widzimisię określili czas trwania poszczególnych formacji. Miliony lat,
które rzekomo miał trwać każdy z tych okresów geologicznych, są zatem wielkościami
arbitralnie wyznaczonymi przez geologów. Jak do tego doszli? Przede wszystkim
kierowali się długością czasu, jaki ich zdaniem musiałby upłynąć, żeby pasował do teorii
ewolucji.
[*]
Jednakże od niedawna geolodzy twierdzą, jakoby nowe metody datowania
potwierdzały ich oceny, że pewne okresy geologiczne trwały miliony lat. Stosowanie tych
metod opiera się na używaniu takich pierwiastków, jak węgiel radioaktywny oraz
promieniotwórczy potas, uran i tor, które emitują cząsteczki radioaktywne. Naukowcy
mierzą ilość materiału radioaktywnego oraz końcowy wynik jego rozpadu, czyli utraty
radioaktywności. Następnie porównują ustalony dla danego pierwiastka „okres
połowicznego rozpadu”. Zakładają, że od czasu powstania tej substancji nic się nie
zmieniało, że okres połowicznego rozpadu był zawsze jednakowy, i na podstawie tego
wniosku obliczają wiek przedmiotu, w którym się znajduje materiał promieniotwórczy.
Czy te „zegary” radioaktywne są dokładne?
Do zmierzenia czasu potrzebny jest jakiś początek, jakiś „punkt zerowy”, od którego
zegar zaczynałby odmierzać. Astronom Allan R. Sandage wskazuje w książce pt. Science
Year (Rocznik naukowy) z roku 1968, że chcąc określić punkt zerowy, od którego zegar
zaczął „chodzie”, trzeba najpierw ustalić, jaka była pierwotna zawartość takiej substancji
promieniotwórczej, po czym pisze:
„Wiemy, w jakich ilościach te pierwiastki występują we Wszechświecie obecnie. Moglibyśmy
odczytać czas, gdyby nam się udało stwierdzić, jak te pierwiastki się kształtowały, bo wtedy
bylibyśmy w stanie ocenić, ile każdego z nich powstało”. - S. 64.
Czy naukowcy potrafią spełnić to ważne wymaganie? Allan Sandage zaprzecza temu.
Dlaczego! Ponieważ żaden astrofizyk nie był obecny przy powstawaniu tych
pierwiastków. A profesor metalurgii Melvin A. Cook pisze:
„Niestety można się tylko domyślać, jaka była ta zawartość [substancji promieniotwórczej], i
dlatego
uzyskiwane w ten sposób oceny wieku nie mogą być lepsze niż te domysły”.
10
I co powiedzieć o zegarze, o którym nie tylko nie wiadomo dokładnie, kiedy zaczął
chodzić, ale który do tego jeszcze nie zgadza się z innymi zegarami, a nawet są oznaki, że
jego mechanizm został uszkodzony? W książce How Old Is the Earth? (Ile lat liczy
ziemia?) można znaleźć taką wypowiedź na temat zegara izotopowego:
„Wada tej metody [izotopowej] polega na tym, że minerały promieniotwórcze nie występują
powszechnie i wykazują tak znaczne zmiany wywołane promieniowaniem, że pomiary często
prowadzą do rozbieżnych ocen wieku”. - 1959, s. 105.
Nic więc dziwnego, że określanie ilości lat za pomocą zegarów izotopowych daje
błędne wyniki. Do jak sprzecznych wniosków może prowadzić ocena wieku za pomocą
takiego uszkodzonego zegara, wskazuje następujące doniesienie z Rumunii
opublikowane w New York Times z 26 marca 1967:
„Od blisko pięćdziesięciu lat antropolodzy toczą między sobą spór o to, kiedy istniała kultura
Vinča. Przeprowadzone w latach 1953/54 badanie ilości węgla radioaktywnego w zwęglonych
kawałkach drewna znalezionych na terytorium Vinča wykazało, że pochodzą one mniej więcej z roku
4100 przed Chr., ale ta data zaprzecza świadectwu warstwy skalnej, które nasuwa wniosek, że owa
kul
tura datuje się gdzieś od roku 2900 przed Chr.”
Przyznaje się przy tym, że i w innych wypadkach są możliwe pomyłki sięgające kilku
tysięcy lat.
Czy metoda określania wieku, przy której można się pomylić o tysiące lat i której
punktem wyjściowym są przypuszczenia, może stanowić odpowiednią podstawę do
powątpiewania w dokładność biblijnego sprawozdania o stwarzaniu? Czy polegałbyś na
zegarze, gdybyś nie miał pewności, czy został właściwie nastawiony, i gdybyś stwierdził,
że jego mechanizm jest wadliwy?
ADAM I EWA
Chyba żaden fragment sprawozdania biblijnego nie jest tak atakowany, jak miejsce, w
którym opisano stworzenie pierwszego mężczyzny i pierwszej kobiety w ogrodzie Eden.
„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i
niewiastę”. - Księga Rodzaju 1:27; 2:8.
Czego potrzeba, żeby komuś dowieść prawdziwości sprawozdania o Adamie i Ewie?
Czyżby egzemplarza Echa Edenu z roku 4026 p.n.e., zawierającego zdjęcie aktu
stwarzania? Takiego dowodu, rzecz jasna, nie sposób dostarczyć. A jakie zastrzeżenia
może budzić w rozsądnym człowieku biblijne sprawozdanie o stwarzaniu? Czy są powody
do powątpiewania, że ludzkość wywodzi się z jednej pary rodzicielskiej? Czy wiara w to
jest „nienaukowa”?
W pewnej publikacji wydanej w Paryżu z inicjatywy Organizacji Narodów
Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury znajdujemy następującą odpowiedź
na to pytanie:
„Gdyby każdy z nas cofnął się setki pokoleń w przeszłość, wówczas dotarlibyśmy wszyscy do tego
samego miejsca - do korzeni
drzewa genealogicznego ludzkości, do pierwszego Homo sapiens (...)
Tego naszego wspólnego przodka można równie dobrze nazwać Adamem, co po hebrajsku znaczy
człowiek, ponieważ owa słynna opowieść biblijna stanowi zarys świadectwa nauki, że dzisiejsi ludzie
wywodzą się ze wspólnego pnia”.
11
A w innej publikacji naukowej pt. The Races of Mankind (Rasy ludzkie) jest
powiedziane:
„W biblijnej opowieści o Adamie i Ewie, ojcu i matce całego rodu ludzkiego, tkwi odwieczna
prawda, którą ujawniły współczesne badania naukowe, że wszystkie ludy ziemi stanowią jedną
rodzinę i pochodzą od wspólnego przodka”. - 1951, s. 3, 4.
Jak naukowcy doszli do takiego wniosku? Antropolog M. F. Ashley Montagu wyjaśnia:
„Wszystkie rasy ludzkie należą do tego samego gatunku i wywodzą się od wspólnego dalekiego
przodka. Taki wniosek nasuwają wszystkie odnośne dowody z anatomii porównawczej, paleontologii,
serologii i genetyki. Już choćby tylko ze względów genetycznych właściwie nie da się obronić
założenia, że rasy ludzkie powstały niezależnie od siebie”.
12
Fakt, iż ludzie wszystkich ras są podobnie zbudowani, mogą między sobą zawierać
małżeństwa i wydawać na świat dzieci, wskazuje, że wszyscy pochodzą od jednej pary
rodzicielskiej - od „mężczyzny i niewiasty”. Dlaczego więc mielibyśmy się obawiać
nazywania tej pierwszej pary rodzicielskiej Adamem i Ewą?
Niektórzy pokpiwają sobie z fragmentu sprawozdania biblijnego opisującego
stworzenie kobiety. Powiedziano tam, że gdy Adam był pogrążony we śnie, Jehowa Bóg
zbudował „z żebra, które wyjął z Adama, niewiastę i przywiódł ją do Adama” (Księga
Rodzaju 2:21, 22 Wujek). Niektórzy nie chcą w to uwierzyć, a przecież sami czytują z
wielkim zainteresowaniem i traktują poważnie artykuły podobne do tego, jaki
opublikowano w czasopiśmie Life z 10 września 1965. Opisano w nim dokonane przez
biologów eksperymenty na komórkach roślinnych i zamieszczono między innymi
następującą wypowiedź:
„Oni [biolodzy] mają nadzieję, że uda im się osiągnąć równie pomyślne rezultaty z komórkami
zwierzęcymi. Nie ma więc nic absurdalnego w założeniu, że pewnego dnia uda się z pojedynczej
maleńkiej komórki, pobranej ze skóry największego geniusza na świecie wyhodować drugą osobę,
która by pod każdym względem była taka sama”. - S. 72.
A zatem ludziom łatwiej jest uwierzyć, że jakiś naukowiec byłby w stanie
wyprodukować kobietę lub mężczyznę z pojedynczej komórki niż przyjąć za prawdę, że
Bóg utworzył kobietę z żebra. Nasuwa to wniosek, że dla takich ludzi biblijne
sprawozdanie o stwarzaniu byłoby „wiarygodniejsze”, gdyby słowo „Bóg” zastąpić w nim
słowem „naukowiec”.
WYDARZENIA W EDENIE
Przy czytaniu dalszej części sprawozdania o wydarzeniach w Edenie znowu rzuca się w
oczy jego prostota. Ale, jak wiadomo, sama prostota jeszcze nie upoważnia do
powątpiewania w jego prawdziwość. Co najważniejsze, to sprawozdanie wyjaśnia pewne
sprawy, których inaczej nie dałoby się wytłumaczyć.
Bez względu na to, kim jesteśmy i gdzie mieszkamy, wszędzie znajdujemy dowody, że
mamy wspólnych przodków. Tę wzniosłą prawdę, podaną w biblijnym sprawozdaniu o
stwarzaniu, apostoł Paweł w czasie swego pobytu w Atenach w Grecji sformułował w
następujący sposób: „[Bóg] z jednego człowieka wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby
zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi” (Dzieje Apostolskie 17:26). Ta prawda stanowi
podstawę do osiągnięcia od dawna upragnionego celu, jakim jest utworzenie ze
wszystkich ludów i ras jednej rodziny.
Dalszym bezspornym faktem, z którym się ciągle spotykamy, jest wrodzona wszystkim
niedoskonałość. Niesie ona ze sobą nie tylko choroby, starość i śmierć, lecz także
niegodziwe postępowanie, trudności i błędy; poza tym prowadzi do przestępstw,
niemoralności i przelewu krwi. Dlaczego człowiek jest niedoskonały? Wyjaśnienie tego
można znaleźć tylko w pierwszej księdze Mojżeszowej zwanej Księgą Rodzaju.
Powinieneś więc uważnie przeczytać zawarte w niej informacje.
POŁOWICZNE UZNAWANIE NIEDOPUSZCZALNE
Czy chcąc uznawać Biblię za natchnione Słowo Boże, koniecznie trzeba wierzyć we
wszystko, co podaje Księga Rodzaju? Czy nie można wybrać z niej tylko to, co się komu
podoba i co pasuje do jego poglądów? Takie nastawienie zdradza coraz więcej tzw.
„chrześcijańskich” duchownych. Na przykład podczas pierwszego udanego lotu na
księżyc astronauci amerykańscy czytali sobie urywki z Księgi Rodzaju. A co powiedzieli
potem duchowni kościoła episkopalnego, do którego należało dwóch astronautów?
Pospiesznie zaprzeczyli prawdziwości biblijnego sprawozdania o stwarzaniu, a nawet
jeden z nich nazwał je „mitem”.
13
Natomiast Chrystus Jezus niedwuznacznie uznawał prawdziwość biblijnego
sprawozdania o stwarzaniu. Zwracając się do współczesnych mu krytyków religijnych,
Jezus powiedział:
„Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? I rzekł:
Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak
już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. - Mateusza
19:4-
6; Księga Rodzaju 1:27; 2:24.
Jeden z pisarzy Biblii, Łukasz, który zapewnia, że ‚zbadał dokładnie wszystko’, wylicza
przodków Jezusa aż do Adama. Jeżeli treść Księgi Rodzaju jest mitem, to od którego
przodka między Jezusem a Adamem rodowód staje się niehistoryczny? - Łukasza 1:1-4;
3:23-38.
Poza tym Juda, przyrodni brat Jezusa Chrystusa, mówi, że Enoch był „siódmy po
Adamie” (Judy 14). Jaki sens miałoby powoływanie się na kogoś jako na „siódmego” w
linii rodowej, gdyby początek tej linii był zwykłym mitem?
Apostoł Paweł, który był człowiekiem wykształconym, nie wątpił w wiarogodność
biblijnego sprawozdania o Adamie i o pochodzeniu grzechu. Napisał bowiem: „Dlatego
też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten
sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... A przecież
śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli
przestępstwem na wzór Adama” (Rzymian 5:12, 14). Z tego wynika, że zastosowanie
ofiary okupu Jezusa Chrystusa dla dobra całej ludzkości jest możliwe tylko dlatego, że
wszyscy ludzie pochodzą od Adama.
Kto odrzuca biblijne sprawozdanie o stwarzaniu, ten może nawet nie zdaje sobie
sprawy z tego, że tym samym odrzuca chrystianizm. Dlaczego? Ponieważ postępek
Adama sprawił, że stała się konieczna ofiara okupu Jezusa Chrystusa, a kto uznaje tę
ofiarę, ten musi też wierzyć, że biblijne sprawozdanie o stwarzaniu zawiera prawdę
historyczną, ponieważ jedno zazębia się ściśle o drugie. Połowiczne uznawanie tego jest
niedopuszczalne. O czym więc świadczą te dowody? Że wszystko przemawia za tym, aby
uznać biblijne sprawozdanie o stwarzaniu za prawdę historyczną. Chociaż jest ono
sprzeczne z pewnymi teoriami, to jednak zgadza się z dowiedzionymi faktami
naukowymi. Obejmuje znacznie więcej niż drobiazgi mające ograniczoną wartość i daje
odpowiedzi na żywotne pytania, co dla każdego z nas ma doniosłe znaczenie.
[Ilustracja na str. 13]
Ziemia widziana przez astronautów okrążających Księżyc. Mogli się przekonać, że - jak to zostało
powiedziane w Biblii tysiące lat temu - jest okrągła i zawieszona „nad niczym”.
[Ilustracja na str. 16]
Naukowcy pr
zyznają: „Prawie nic nie wiemy o początkowych dziejach Wszechświata”. „Nie wiemy, jak
‚pierwotnie’ powstał wszechświat”.
[Ilustracja na str. 31]
Biblia mówi, że wszyscy ludzie pochodzą od Adama i Ewy. Naukowcy przyznają, że „wszystkie ludy
ziemi stanowią jedną rodzinę i pochodzą od wspólnego przodka”.
ROZDZIAŁ 3
Czy potop był na całej ziemi?
BIBLIA donosi, że za czasów Noego ziemia była „pełna gwałtu”, co zresztą ma miejsce
również w dobie obecnej. Co wówczas z tego wynikło?
Jak mówi Pismo Święte, Bóg powiadomił Noego, że wytraci przez potop cały
rozbestwiony ród ludzki, ponieważ „wszelkie ciało skaziło swą drogę na ziemi”. Noe miał
zbudować przestronną arkę, w której mogłaby znaleźć ocalenie jego rodzina oraz
wszelkie rodzaje zwierząt lądowych i ptaków. Potem na rozkaz Boży spadły wody potopu,
które pokryły nawet najwyższe góry. Z ludzi przeżyli tylko ci, którzy byli w arce (1
Mojżeszowa 6:12, 13, NW; 7:1-24). Czy to się rzeczywiście wydarzyło? Tak; potwierdzają
to przekonywające dowody.
Niektórzy byliby skłonni przyjąć te informacje za prawdę historyczną jedynie pod
warunkiem uznania potopu za wydarzenie lokalne. Ale to nie byłoby zgodne z Biblią.
Jeżeli potop był tylko powodzią o ograniczonym zasięgu, to dlaczego Bóg po prostu nie
nakazał Noemu, żeby się przeniósł gdzie indziej? Po co byłoby potrzebne tyle pracy przy
budowie ogromnej arki umożliwiającej ocalenie? Jeżeli wody potopu nie zalały całej
ziemi, to po co zabierano do arki wszelkie rodzaje zwierząt lądowych i ptaków, żeby je
ocalić? Zwierzęta przebywające w innych okolicach pozostałyby przecież przy życiu, a
ptaki mogłyby się z łatwością uratować, gdyby poleciały gdzie indziej. Jeżeli zatem
wierzymy, że to sprawozdanie jest prawdziwe, to pozostaje nam tylko uznać, że potop
objął swym zasięgiem cały glob ziemski.
WODY POTOPU - SKĄD SIĘ WZIĘŁY I GDZIE SPŁYNĘŁY?
Oczywiście może ci się tu nasunąć pytanie: Skąd się wzięło tyle wody? Sprawozdanie
biblijne mówi, że w drugim okresie, czyli w drugim „dniu” stwarzania, kiedy została
utworzona atmosfera ziemska, czyli „rozpostarcie”, były ‚wody pod rozpostarciem’ i
‚wody nad rozpostarciem’ (1 Mojżeszowa 1:6, 7, NW). Wodami „pod” rozpostarciem były
wody znajdujące się już na ziemi. Wodami „nad” rozpostarciem były ogromne masy pary
wodnej zawieszone wysoko nad ziemią i stanowiące „źródła przepaści wielkiej”. Właśnie
te wody spadły za czasów Noego. - 1 Mojżeszowa 7:11, 12, Gd.
W książce pt. The Genesis Flood (Potop biblijny), s. 240, 241, profesor Henry M.
Morris z Instytutu Politechnicznego Stanu Virginia w USA wdaje się w rozważania
naukowe na temat takiego baldachimu wodnego nad ziemią, pisząc:
„Na wysokości powyżej 120 km jest bardzo gorąco; temperatura wynosi tam ponad 40°C i
prawdopodobnie sięga nawet do 1600°C. Właśnie z tego powodu strefę tę nazwano termosferą. Jak
wiadomo, wysoka temperatura stanowi podstawowy warunek magazynowania olbrzymich ilości pary
wodnej. Poza tym wiadomo, że para wodna jest znacznie lżejsza od powietrza”.
Oczywiście nikt dzisiaj nie wie, z czego się składały bardzo dawno temu górne warstwy
atmosfery albo jakie miały właściwości. Profesor Morris pisze jednak dalej:
„Z fizykalnego punktu widzenia nie można więc nic zarzucić koncepcji istnienia kiedyś w górnych
warstwach atmosfery ogromnej powłoki z pary wodnej”.
W Biblii jest powiedziane, że wody, które unosiły się nad ziemią i potem opadły,
„podnosiły się coraz bardziej nad ziemię, tak że zakryły wszystkie góry wysokie, które
były pod niebem. Wody podniosły się więc na piętnaście łokci [około 6,5 m] ponad
górami i zakryły je”. - Księga Rodzaju 7:19, 20.
Czy trudno ci to sobie wyobrazić? Ponieważ większość z nas mieszka na stałym lądzie,
może to być niełatwe. Nie wolno nam jednak zapominać, że obecnie 71 procent
powierzchni ziemi pokrywają wody. Tylko 29 procent zajmuje powierzchnia lądów. A czy
wiedziałeś, że powierzchnia lądów wznosi się przeciętnie tylko 800 metrów ponad
powierzchnię morza, natomiast przeciętna głębokość wszystkich mórz wynosi 4000
metrów? Ziemia jest w gruncie rzeczy planetą wód. W książce pt. The Sea (Morze), z serii
„Life Nature Library”, powiedziano:
„Gdyby
zniwelować wszystkie nierówności ziemi - zarówno nad, jak i pod powierzchnią wody, tak
że nigdzie nie byłoby wzniesień ani wgłębień, wówczas nie byłoby żadnego lądu. Ocean pokryłby całą
ziemię na wysokość 2700 metrów, czyli prawie 3 km”. - Wydanie duńskie.
Czyżby więc ziemia nie była kiedyś tak górzysta, jak obecnie? Czyżby wysokie góry, jak
wznoszące się na wysokość ponad 8000 m Himalaje albo Alpy, Andy czy Góry Skaliste
nie były kiedyś tak wysokie? Tak, to prawda.
Na przykład w czasopiśmie The Scientific Monthly wyrażono pogląd, że we wczesnym
okresie dziejów ziemi „nie było wysokich gór, które by stanowiły naturalną zaporę, czyli
granicę klimatyczną”.
14
Jest wiele dowodów, że na powierzchni ziemi zaszły uderzające
zmiany. Nawet jeszcze niedawno nastąpiły znaczne zmiany w ukształtowaniu
powierzchni naszego globu. Na skutek wielkiego trzęsienia ziemi, które miało miejsce w
roku 1950 na terytorium stanu Asam w Indiach, zmienił się kształt całych łańcuchów
górskich we wschodnich Himalajach. Kiedy więc Biblia mówi, że wody potopu zakryły
najwyższe góry, nie możemy sobie wyobrażać, iż stan wód był wówczas tak wysoki, że
mogłyby pokryć dzisiejszy Mount Everest.
A co można powiedzieć o głębokościach mórz? Czy one też się zmieniały? Niejedno
przemawia za tym, że tak się stało. Na przykład we wspomnianej już książce pt. The
Genesis Flood jest powiedziane:
„W ostatnim dziesięcioleciu odkryto wiele ‚gór podwodnych’, które po prostu są zatopionymi w
oceanie wyspami. (...) Wiele przemawia za tym, że niegdyś wystawały ponad powierzchnię wody”. -
1967, s. 124, 125.
Głęboko pod powierzchnią morza znaleziono kolonie koralowców, które żyją tylko w
płytkich wodach. Geolog morski Edwin L. Hamilton napisał w związku z tym w
czasopiśmie The Scientific Monthly:
„Z jakiegoś nieznanego powodu, który prawdopodobnie miał związek z przystosowaniem się [do
siły ciążenia] lub z siłami działającymi pod skorupą ziemską cały podmorski łańcuch górski zatonął
tak szybko, że rafotwórcze koralowce, których strefą życia są płycizny, zginęły”.
15
Jeżeli więc przed potopem góry były niższe niż dzisiaj, a baseny morskie nie tak
głębokie jak obecnie, to wody znajdujące się teraz na ziemi wystarczyły do zatopienia
całej jej powierzchni. A co spowodowało, że potem wody potopu ‚powoli ustępowały’, jak
o tym mówi sprawozdanie z Księgi Rodzaju? Było to najwidoczniej wynikiem pogłębiania
się mórz, czyli zapadania się dna morskiego, czemu towarzyszyło wypiętrzanie się lądów.
- Zobacz też Psalm 104:6-8.
ZMIANA KLIMATU
Ponieważ dzięki otaczającej ziemię powłoce wodnej wszędzie, nawet w strefach
podbiegunowych, panował klimat cieplarniany, więc po zalaniu tymi wodami całej ziemi
musiała nastąpić radykalna zmiana klimatu. Czy są jakieś dowody, że taka zmiana
rzeczywiście nastąpiła? Tak, są. I ta zmiana jest tak uderzająca, że geologom, którzy
ignorują sprawozdanie biblijne, bardzo trudno jest ją wytłumaczyć.
W różnych publikacjach naukowych przedstawia się dowody, że kiedyś na całej ziemi
panował łagodny klimat. Na przykład naukowiec francuski Henri Decugis mówi w swej
książce pt. Le vieillissement du monde vivant (Zwyrodnienie żywej przyrody):
„Niegdyś pod każdą szerokością geograficzną klimat był jednakowo łagodny i wilgotny. (...)
Wyspy i kontyn
enty stale pokrywała bujna roślinność. (...) Początkowo różnice między temperaturą
lata i zimy były nieznaczne. Na Grenlandii pod 70° szerokości geograficznej północnej wykopano
drzewa figowe, a na Syberii - palmy”. - 1941, s 12, 13.
Są zatem dowody, że nastąpiło to, co musiało nastąpić wskutek opadnięcia
baldachimu wodnego podczas powszechnego potopu - dowody radykalnej zmiany
klimatu.
OGROMNE, NAGŁE ZNISZCZENIA
Oczywiście należałoby się spodziewać, że oprócz zmian klimatycznych potop
spowodował też na całej ziemi ogromne, nagłe zniszczenia. Czy są na to dowody? Tak, i
można je znaleźć nie tylko w jednej okolicy, lecz na całej ziemi.
W wyniku prac wykopaliskowych odkryto liczne cmentarzyska, w których znaleziono
kości i całe zwłoki niezliczonych tysięcy zwierząt. Często nie są to zwierzęta stadne. Stan,
w jakim się je znajduje, świadczy o tym, że śmierć zaskoczyła wszystkie jednocześnie i że
potem jakaś potężna siła zniosła ich ciała na jedno miejsce.
Profesor F. C. Hibben pisze o tego rodzaju wykopaliskach na Alasce:
„Są dowody świadczące o niesłychanie gwałtownych zaburzeniach atmosferycznych. Mamuty i
bizony zostały porozdzierane i poskręcane jakby jakąś kosmiczną ręką, kierowaną gniewem Bożym.
(...) Zwierzęta zostały porozrywane na strzępy i porozrzucane, jak gdyby były ze słomy i sznurka, a
przecież niektóre z nich ważyły po kilka ton”.
16
Pisarz francuski François Derrey wspomina o tych znaleziskach w swej książce pt. La
Terre Cette Inconnue (Nieznana Ziemia) i dodaje:
„Takie jaskinie są nie tylko na Alasce. Na całym świecie znajduje się podobne ‚kostnice’
wypełnione pod sam strop kośćmi tysięcy zwierząt”.
Jeszcze bardziej zdumiewa fakt, że w niezwykle mroźnych rejonach dalekiej północy
znaleziono zwłoki dziesiątków tysięcy zwierząt, które normalnie nigdy nie żyją w
zimnych strefach. Niektóre były zamrożone i tak doskonale zachowane, że obecnie, choć
już upłynęło tysiące lat, mięso z nich po rozmrożeniu nadawałoby się jeszcze do spożycia.
W żołądkach, a także między zębami tych zwierząt znaleziono jeszcze zieloną trawę i
świeże kwiaty. Znaleziono w tych rejonach nawet drzewa owocowe z doskonale
zachowanym, dzięki nagłemu zamrożeniu, listowiem i owocami. Nie ma najmniejszej
wątpliwości, że kiedy te drzewa rosły i kiedy się pasły te zwierzęta, panował tam ciepły
klimat i że potem nagle nastąpiła katastrofa.
Dowody potwierdzają akurat to, czego należało się spodziewać w następstwie
opadnięcia wielkiej, zapobiegającej utracie ciepła powłoki wodnej. Strefy podbiegunowe
nagle zostały skute mrozem. Stworzenia, które przebywały w tych rejonach albo gdzieś w
pobliżu, dostały się jakby w potrzask i nagle zamarzły. Zwierzęta, które katastrofa
zaskoczyła w innych częściach ziemi, zostały masowo pogrzebane pod zwałami mułu i
kamieni. Przypuszczenia, że te zwierzęta umarły śmiercią naturalną albo że powpadały
do rzeki i utonęły czy też że zginęły od jakiejś choroby, nie stanowią dostatecznego
wyjaśnienia tych faktów. Natomiast wyjaśnia je wystarczająco powszechny potop, który
pociągnął za sobą radykalną zmianę klimatu.
ROZPOWSZECHNIONE PODANIA O POTOPIE
Należałoby się spodziewać, że ludzkość długo pamiętała tę gigantyczną katastrofę, jaką
był powszechny potop. Czy poza Biblią są jeszcze jakieś dowody, że faktycznie tak było?
Tak, we wszystkich częściach świata zachowały się wśród pewnych ludów podania o
wielkim potopie, w którym potonęli wszyscy ludzie oprócz nielicznych wybrańców. W
książce Target: Earth (Cel: Ziemia) jest powiedziane:
„Na ogół w dziejach ludzkości nie było tak wielkich i rozległych powodzi, żeby ludzie byli skłonni
stworzyć legendę o gigantycznym, niszczycielskim potopie (...) Dlaczego więc prawie wszystkie rasy
powtarzają legendę o wielkim potopie? Dlaczego wśród ludów mieszkających z dala od morza na
suchych wyżynach, na przykład na Wyżynie Meksykańskiej albo na wyżynach Azji Środkowej krąży
legenda o potopie? (...)
„Gdyby powszechny potop nie wydarzył się naprawdę, wówczas niektóre szczepy kazałyby zginąć
swym złym przodkom w następstwie straszliwych wybuchów wulkanów, wielkich burz śnieżnych
albo suszy (..
.) A zatem powszechność podań o potopie stanowi sama przez się jeden z najlepszych
dowodów potwierdzających ich prawdziwość.
„Gdyby rozpatrywać te legendy każdą z osobna, można by je uznać za wytwór bujnej fantazji
człowieka, ale (...) razem wzięte i z racji występowania na całym świecie (...) dostarczają niemal
niezaprzeczalnego dowodu”. - 1953, s. 239, 253.
CZY W ARCE MOGŁO SIĘ POMIEŚCIĆ TYLE ZWIERZĄT?
Ponieważ w Biblii jest powiedziane, że Noe zabrał do arki po kilka z każdego rodzaju
zwierząt lądowych i ptaków, więc niektórzy pytają: „Jak mogło się tam pomieścić tyle
zwierząt?”
Z opisu biblijnego wynika, że arka była wielką pływającą skrzynią bez dzioba i rufy,
które nie były potrzebne, ponieważ ta skrzynia miała się tylko utrzymywać na
powierzchni wody. Miała 300 łokci długości, 50 łokci szerokości i 30 łokci wysokości.
Długość łokcia wynosiła prawdopodobnie jakieś 44,5 do 61 centymetrów. Gdyby przyjąć
krótszy łokieć, wówczas arka miałaby 133,5 metra długości, 22,25 metra szerokości i
13,35 metra wysokości. Dopiero od niedawna buduje się jeszcze większe jednostki
pływające. Arka miała trzy kondygnacje. - Księga Rodzaju 6:14-16.
Gdy się odliczy 2800 metrów sześciennych na pokłady i inne konstrukcje wewnętrzne,
to pozostaje jeszcze ponad 36 700 metrów sześciennych przestrzeni użytkowej.
Odpowiada to ładowności 10 pociągów towarowych, z których każdy składałby się mniej
więcej z 48 amerykańskich wagonów bydlęcych!
Poza tym badania wykazały, że spośród około 3000 „gatunków” ssaków lądowych,
które wymieniają systematycy świata zwierzęcego, zaledwie jakieś 300 przewyższa
rozmiarami konia, a co najmniej 2200 gatunków nie jest większe od królika.
17
Ssaki
morskie, na przykład ogromne wieloryby i delfiny, nie stanowiły dla Noego
najmniejszego problemu, ponieważ mogły pozostać poza arką. Noe musiał więc zadbać o
stosunkowo niewiele dużych zwierząt.
Ponadto nie wolno zapominać o bardzo ważnej sprawie, że to, co współcześni
systematycy nazywają „gatunkiem”, nie pokrywa się z biblijnymi „rodzajami”, które Noe
zabrał do arki (Księga Rodzaju 6:20). Na przykład do rodziny kotów należą liczne
„gatunki”: tygrysy, pantery, lamparty itd. Wiele z nich może się jednak wywodzić z
pierwotnego „rodzaju” kotów. Dotyczy to również rozmaitych odmian w rodzinie psów. A
zatem nie wszystkie odmiany znanych obecnie zwierząt lądowych i ptaków trzeba było
umieścić w arce. Musieli się w niej znaleźć tylko przedstawiciele każdego „rodzaju”.
Kiedy się analizuje fakty, staje się rzeczą oczywistą, że arka była dostatecznie wielka, aby
pomieścić wszystkie te zwierzęta.
CHRZEŚCIJAŃSKI PUNKT WIDZENIA
Oczywiście niektórzy wątpią w prawdziwość sprawozdania o powszechnym potopie.
Dziwna rzecz, należą do nich również niektóre rzekomo chrześcijańskie organizacje
religijne. Na przykład najnowsze z wydanych w Ameryce encyklopedii luterańskich i
katolickich podają, że sprawozdanie o potopie jest oparte na „micie” względnie
„imaginacji”.
18
Czy jednak wobec wszystkich przedstawionych tu dowodów mają rację
bytu jakiekolwiek zastrzeżenia przeciw temu sprawozdaniu biblijnemu? Wykazano
dobitnie, że pod każdym względem jest ono rozsądne i zgodne ze znanymi faktami.
Kto odrzuca to sprawozdanie, ten popada w konflikt nie tylko z przedstawionymi tu
dowodami, lecz także z Jezusem Chrystusem, Założycielem chrystianizmu. Jezus mówił o
„dniach Noego” i o zniszczeniu ludzi, którzy „nie zważali na nic, aż przyszedł potop i
zmiótł ich wszystkich” (Mateusza 24:37-39, NW). Również Paweł, apostoł Jezusa, uważał
potop biblijny za wydarzenie historyczne, bo przecież napisał, że Noe „zbudował arkę,
aby zbawić swą rodzinę” (Hebrajczyków 11:7). Apostoł Piotr powiedział, że Bóg „Noego,
kaznodzieję, sprawiedliwości, zabezpieczył wraz z siedmioma innymi, gdy sprowadził
potop na świat ludzi bezbożnych”. - 2 Piotra 2:5, NW.
Czy wobec tego mądrze jest odrzucać biblijne sprawozdanie o potopie jako zwykły mit
albo odtrącać je jako coś mało ważnego? Czy postępując w ten sposób bylibyśmy uczciwi
wobec samych siebie?
Należałoby się nad tym poważnie zastanowić”. Dlaczego? Ponieważ Biblia wskazuje, że
potop jest ostrzegawczym przykładem większego zniszczenia, które Bóg ześle na ludzi
odrzucających Jego Słowo; poza tym Pismo Święte stanowczo ostrzega, że to zniszczenie
grozi pokoleniu, które właśnie teraz żyje na ziemi (Mateusza 24: 36-42; 2 Piotra 3:5-7). A
jeśli to ostrzeżenie rzeczywiście pochodzi od Boga, to czy swoim nastawieniem do Biblii i
swoim postępowaniem zaskarbisz sobie łaskę, gdy nadejdzie dzień, w którym wypadnie
zdać rachunek?
[Rysunek na str. 37]
Gdyby zniwelować wszystkie nierówności ziemi, wówczas woda pokryłaby cały glob ziemski na
wysokość około 2700 m.
71% powierzchni ziemi pokrywają wody. Przeciętna głębokość wynosi 4000 m.
29%
lądu
[Ilustracja na str. 43]
Nie wszystkie ze znanych obecnie zwierząt lądowych i ptaków trzeba było umieścić w arce. Na przykład
wszystkie „odmiany” z rodziny psów, które krzyżują się między sobą, mogą się wywodzić z jednej pary.
ROZDZIAŁ 4
Czy Biblia jest zgodna
z historią starożytną?
KSIĘGA, która jest Słowem Bożym, musi się okazać prawdziwa w każdym omawianym w
niej szczególe. Jeżeli wymienia jakieś miasta czy inne miejsca, to one musiały istnieć.
Ludzie, o których jest w niej mowa, musieli żyć. Jeżeli doniesiono w niej o jakimś
wydarzeniu, to musiało ono mieć miejsce. Czy pod względem rzetelności historycznej
Biblia okazuje się taką księgą? W ciągu ostatnich dwóch stuleci wykopaliska
archeologiczne rzuciły dużo światła na historię starożytną. Grobowce faraonów egipskich
oraz wspaniałe pałace królów Asyrii, Babilonii i Persji, jak również ruiny setek miast i wsi
dostarczyły dosłownie tony materiału do badań. Czy ten materiał potwierdza historyczne
sprawozdania biblijne?
LICZNE ZBIEŻNOŚCI
Zawarte w Biblii dane geograficzne potwierdzają się w każdym szczególe.
Prawdopodobnie z tego powodu dr Ze’ev Shremer, kierownik ekspedycji geologicznej na
półwyspie Synaj, powiedział:
„Oczywiście mamy własne mapy i plany geodezyjne, ale gdzie Biblia i mapy sobie zaprzeczają,
tam dajemy pierwszeństwo Księdze ksiąg”.
19
Znaleziono starożytne inskrypcje, w których występują imiona osób znanych
dotychczas tylko z Biblii. W pobliżu bramy Isztar w Babilonie znaleziono pewną ilość
tabliczek pokrytych pismem klinowym, zawierających imiona robotników i niewolników
otrzymujących przydziały produktów żywnościowych. Na kilku z nich pojawia się imię
„Jaukina, króla ziemi Jahud”; tak Babilończycy pisali imię „Jojakina, króla Judzkiego”.
W sprawozdaniu biblijnym w 2 Królewskiej 25:27-30 jest powiedziane, że Jojakin był
więźniem w Babilonie i otrzymywał codziennie racje żywnościowe. Na pokrytych
znakami klinowymi tabliczkach z czasów dawnych władców asyryjskich znaleziono
imiona królów judzkich i izraelskich, jak Achaza, Manassesa, Omriego, Jehu,
Menachema i Ozeasza.
Oprócz imion tych królów hebrajskich odkryto jeszcze wiele innych imion postaci
historycznych, znanych do niedawna tylko z Biblii, nie występujących poza tym w
żadnym innym dziele historycznym. Od wieków tylko z Biblii wiedziano o istnieniu
Sargona, władcy asyryjskiego (Izajasza 20:1). Dopiero w roku 1843 odkryto w pobliżu
Chorsabadu rozległe ruiny jego pałacu. Dzisiaj Sargon II należy do królów asyryjskich,
których panowanie zostało wyczerpująco udokumentowane.
Wspomniane w Biblii wydarzenia, zwyczaje, tytuły itp. znalazły potwierdzenie w
inskrypcjach oraz innych wykopanych przedmiotach. Dotyczy to na przykład
sprawozdania podanego w Księdze Rodzaju, w rozdziałach 39 do 50, gdzie jest opisane
życie Józefa w Egipcie na początku drugiego tysiąclecia p.n.e. Egipskie pomniki,
inskrypcje i obrazy stanowią potwierdzenie licznych szczegółów tego sprawozdania.
Imiona egipskie, więzienie, tytuły „przełożony podczaszych” i „przełożony piekarzy”, fakt,
że Józef musiał się ogolić, zanim stanął przed faraonem, stanowisko najwyższego
urzędnika w państwie i zarządzającego żywnością (które Józef otrzymał od faraona),
wielkie wpływy czarowników na dworze egipskim, egipskie ceremonie pogrzebowe -
wszystko to potwierdziły wykopaliska. W książce pt. New Light on Hebrew Origins
(Nowe światło na pochodzenie Hebrajczyków) jest powiedziane o pisarzu dziejów Józefa:
„Używa właściwego tytułu, jaki w owym czasie nadawano, i czyni to w sposób powszechnie
przyjęty w omawianym okresie; gdzie nie było żadnego stosownego odpowiednika hebrajskiego, tam
po prostu przenosi do tekstu hebrajskiego transliterowane słowo egipskie”. - 1936, s. 174.
Sprawozdanie biblijne nosi wszelkie cechy opartej na faktach historycznych relacji
naocznego świadka.
CZY ZGODNOŚĆ ABSOLUTNA?
Czy to znaczy, że Biblia jest absolutnie zgodna ze wszystkimi innymi starożytnymi
źródłami historycznymi? Na pewno nie. Nie powinniśmy też sądzie, że wszystkie
interpretacje znalezisk archeologicznych pod każdym względem są zgodne z Biblią. Czy
jednak w związku z tym mielibyśmy zmienić nasz pogląd na Biblię i na jej dokładność
historyczną? W żadnym wypadku.
Przede wszystkim Biblia często wspomina o wydarzeniach, które miały miejsce w
czasach tak odległych, że nie ma o nich wzmianki w żadnym innym starożytnym źródle
historycznym. Ponadto większość historyków nowożytnych przyznaje, że dawne kroniki
egipskie i mezopotamskie tracą wszelką wartość, gdy zaczynają sięgać wstecz poza pewną
określoną granicę. Weźmy na przykład „sumeryjski spis królów”, który się rozpoczyna
takimi słowami:
„Kiedy królestwo zostało zesłane z nieba, było królestwo (najpierw) w Eridu. (W) Eridu Alulim
(został) królem i panował 28 800 lat. Alalgar panował 36 000 lat. Dwóch królów panowało (więc)
przez 64 800 lat”. - Ancient Near Eastern Texts
(Starożytne teksty bliskowschodnie), s. 265.
Wreszcie, po wzmiance, że ośmiu królów panowało ogółem 241 000 lat, jest mowa o
tym, że ‚potop zalał ziemię’. Jaki sens miałaby próba uzgodnienia z tym biblijnego
sprawozdania o czasach przedpotopowych? Jak dalece Biblia może się więc zgadzać ze
starożytnymi zapiskami historycznymi?
WCZESNE DZIEJE PO POTOPIE
Zwróć uwagę, co Biblia mówi o czasach po potopie. Dowiadujemy się z niej, że w
drugiej połowie trzeciego tysiąclecia p.n.e. ludzkość rozproszyła się po całej ziemi z
jednego punktu centralnego. Tym centrum była równina Szinear. Na tej równinie, jak
donosi Biblia, ludzie wbrew woli Boga rozpoczęli budowę miasta zwanego Babel i
usiłowali wznieść wielką wieżę, „której wierzchołek będzie sięgał nieba”. Bóg pomieszał
jednak ich wspólny język i „rozproszył ich stamtąd po całej powierzchni ziemi” (Księga
Rodzaju 11:1-9). Czy można się spodziewać, że historia lub archeologia potwierdzi to
sprawozdanie? A jeśli tak, to w jakim stopniu?
To miejsce jest znane. Archeolodzy odkryli w Mezopotamii ruiny miasta Babel, czyli
Babilonu. Ale współcześni historycy i archeolodzy przyznają, że nie potrafią dowieść ani
zaprzeczyć prawdziwości pozostałej części sprawozdania biblijnego. Za przykład może tu
posłużyć kwestia pochodzenia rozmaitych języków ludzkich. Zdaniem G. L. Tragera,
profesora antropologii i językoznawstwa, liczne dowody przemawiają za tym, że
wszystkie dawne języki są jednakowo stare, a mimo to uczeni nic nie wiedzą o ich
pochodzeniu. Profesor Trager pisze:
„Nasza znajomość dziejów istniejących języków sięga zaledwie parę tysięcy lat wstecz (...) Nie ma
żadnych ‚prymitywnych’ języków, wszystkie bowiem zdają się być jednakowo stare i jednakowo
rozwinięte.
„Nie wiadomo, czy wszystkie języki wywodzą się z jednego źródła i jak długo się rozwijały”.
20
Studia nad rozprzestrzenianiem się dawnych języków w różnych częściach świata
zdradzają jednak coś bardzo ważnego. Co takiego? Okazuje się, że to rozprzestrzenianie
miało początek w określonej części ziemi. Angielski orientalista Sir Henry Rawlinson
wskazuje na to centrum, kiedy pisze:
„Gdybyśmy się kierowali wyłącznie odgałęzieniami linii językowych, nie biorąc przy tym w ogóle
pod uwagę sprawozdania biblijnego, to i tak doszlibyśmy do wniosku, że centrum, z którego rozchodzą
się promieniście te rozmaite linie, znajduje się na równinie Szinear [w Mezopotamii]”.
21
Dawniej w przeciwieństwie do Biblii historycy twierdzili, że Egipt jest ośrodkiem
najstarszej cywilizacji. Zwróćmy jednak uwagę, co pisze archeolog pani Jaquetta
Hawkes, wydawczyni The World of the Past (Świat przeszłości):
„Przez długi czas wierzono, że Egipt (...) stanowił ośrodek, z którego przeniknęły do reszty świata
wszelkie osiągnięcia cywilizacyjne. Badania archeologiczne wykazały coś zupełnie innego. Zarówno
w uprawie roli, jak i w rozwijaniu prawdziwej kultury Egipt odegrał drugorzędną rolę w porównaniu z
Azją Zachodnią”. - T. I, s. 443.
Taki pogląd jest zgodny ze sprawozdaniem biblijnym.
Poza tym liczne odnalezione zikkuraty (wieże w kształcie piramid) potwierdzają
sprawozdanie biblijne, według którego budowniczowie „wieży Babel” używali
wypalanych cegieł i zaprawy bitumicznej. Cegła była powszechnie używanym materiałem
budowlanym, a w Ur znaleziono pewną wieżę zbudowaną przy użyciu zaprawy
bitumicznej (asfaltowej). Oczywiście nikt nie twierdzi, że któraś z tych wież jest „wieżą
Babel”. Jest jednak rzeczą interesującą, że w Babilonie znaleziono inskrypcje dotyczące
tych wież, zawierające prawie taki sam zwrot, jaki się znajduje w sprawozdaniu
biblijnym: „Jej wierzchołek ma sięgać aż do nieba”. - Porównaj Księgę Rodzaju 11:4.
Wszystko to dowodzi, że dostępne nam dokumenty starożytne są zgodne z Biblią, jeśli
chodzi o dane geograficzne, opis zwyczajów lub inne szczegóły. Zazwyczaj jednak mają
one jedną zasadniczą wadę: Nie wyjaśniają, dlaczego się wykształciły pewne stosunki i
dlaczego nastąpiły pewne wydarzenia. Poza tym trudno chyba się spodziewać, aby
niebiblijne sprawozdania przyznały, że Jehowa, Bóg Biblii, ingerował w sprawy ludzkie.
OCENA WIARYGODNOŚCI HISTORYKÓW STAROŻYTNYCH
Wyłania się tu jeszcze jeden ważny powód, dla którego nie można się spodziewać
pełnej zgodności między starożytnymi zapiskami historycznymi a Biblią. Chodzi o ludzi,
którzy pisali takie sprawozdania historyczne. W World Book Encyclopedia (1966)
czytamy na ten temat:
„Historyk jest człowiekiem. Miłuje i nienawidzi tak samo, jak inni ludzie. Ma własne przekonania,
poczucie wartości, określone nastawienie i pogląd, a także określone nadzieje i obawy (...) Wybiera to,
co uznaje za ważne”. - T. 9, s. 233.
Tu nasuwa się pytanie: Jacy ludzie spisywali w starożytności świeckie dzieła
historyczne? Czy oni zasługują na nasze zaufanie? Czy bieg ich życia wskazuje, że można
na nich polegać bardziej niż na pisarzach biblijnych?
U wielu narodów starożytnych weszło w zwyczaj, że pisanie kronik powierzano
kapłanom. Nawet pisarze królewscy kształcili się najwidoczniej w szkołach
prowadzonych przez kapłanów. Olbrzymia większość starożytnych inskrypcji egipskich,
asyryjskich, babilońskich i perskich wysławia króla albo bóstwa danego narodu, które
król reprezentował. Historycy i archeolodzy mogą dziś uważać te kroniki państwowe za
„świeckie” w przeciwieństwie do „religijnego” sprawozdania biblijnego. Ale w
rzeczywistości te starożytne niebiblijne zapiski są daleko bardziej religijne niż „świeckie”.
Bez względu na to, czy się to komu podoba, przy układaniu tych sprawozdań
niewątpliwie wielką rolę odgrywała religia. Wyłania się zatem następująca kwestią: Czy
inne starożytne religie nie wydały uczciwszych pisarzy historycznych niż religia Biblii?
Weźmy na przykład pisarzy asyryjskich. O ich sprawozdaniach mówi na podstawie
wnikliwych badań asyriolog D. D. Luckenbill:
„Od razu nasuwa
się wniosek, że pisarzom królewskim nie zależało zbytnio na dokładnym
opisaniu wydarzeń w poszczególnych latach panowania króla. (...) Jeszcze częściej rzuca się w oczy
fakt, że schlebianie próżności króla wymagało złożenia w ofierze ścisłości historycznej”. - Ancient
Records of Assyria and Babylonia, t. I, s. 7.
Potwierdza to inny autorytet w sprawach Bliskiego Wschodu, profesor Olmstead,
wskazując, że władca asyryjski Assurbanipal „bez skrupułów stopniowo przejmował
zasługi za przeprowadzenie przez jego ojca dwóch ostatnich wypraw egipskich, aż w
końcowym wydaniu kronik nie ma już nic, czego by nie przypisał sobie” (Assyrian
Historiography, s. 7). Niehebrajscy pisarze nie odznaczali się więc dokładnością ani
rzetelnością.
Czego zatem - logicznie rzecz biorąc - można się spodziewać po takich dziełach
historycznych? Przypuśćmy, że sprawozdanie biblijne mówi o zwycięstwie odniesionym
przez któryś z tych narodów nad królestwem izraelskim albo judzkim. Czy wzmiankę o
tym będzie można znaleźć w kronikach pozabiblijnych? Na pewno! W dodatku mogą być
przesadzone rozmiary odniesionego zwycięstwa, ponieważ wśród tych ludów panował
taki zwyczaj, jak na to wskazują tabliczki z pismem klinowym. Czy jednak można się
spodziewać, że w kronikach takiego narodu znajdą się wzmianki o poniesionej porażce?
Rozpatrzmy poniższy przykład.
WYJŚCIE Z EGIPTU
Wiele ludzi zastanawia się, dlaczego kroniki egipskie całkowicie przemilczają wyjście
narodu izraelskiego z Egiptu oraz zniszczenie doborowych oddziałów egipskich w Morzu
Czerwonym. Egiptolog J. A. Wilson wyjaśnia to następująco:
„Kroniki egipskie zawsze są pozytywne; podkreślają sukcesy faraona względnie bóstwa, natomiast
nigdy nie wspominają o niepowodzeniach i klęskach, jeśli nie liczyć pewnych dopisków z dalekiej
przeszłości”.
22
Nowy władca po wstąpieniu na tron potrafił nawet pousuwać z wcześniejszych
zapisków wszystko, co uznał za niepożądane. Okazało się na przykład, że po śmierci
królowej Hatszepsut jej następca Totmes III kazał usunąć jej imię i podobiznę z
kamiennego pomnika odkrytego później w Dejr el-Bahari w Egipcie.
A czy za naszych czasów nie postępuje się podobnie? Czy dzisiejsze rządy są skłonne
powiedzieć swoim poddanym wszystko o swych wielkich porażkach i niepowodzeniach?
Czy nie usiłują ich zatuszować? A czy nie zdarza się, że z podręczników historii usuwa się
wszystko, co przedstawiało w korzystnym świetle jakąś znienawidzoną mniejszość? Czy
nie postąpiono tak w Niemczech za panowania reżimu faszystowskiego? A czy inne rządy
nie kazały przeredagować historii swego kraju ze względów politycznych lub innych?
Nic więc dziwnego, że w dawnych kronikach egipskich nie ma takich imion, jak
Mojżesz czy Aaron, albo imion innych Izraelitów czy opisu związanych z nimi wydarzeń.
Należałoby się dziwić, gdyby było inaczej. Oznaczałoby to przecież przyznanie się w
kronikach egipskich do tego, co powiedziano w Księdze Wyjścia 12:12, że ‚Jahwe odbył
sąd nad wszystkimi bogami Egiptu’.
Z drugiej strony zwróćmy uwagę na to, co w Biblii jest powiedziane o zwycięskim
najeździe faraona Szeszonka na niewierną Judę za królowania Roboama, syna Salomona
(1 Królewska 14:25, 26). Ma się rozumieć, potwierdzają to kroniki egipskie! Wiadomość o
zwycięstwie odniesionym w Palestynie Szeszonk kazał uwiecznić na murach świątyni w
Karnaku w Egipcie. Wśród miast, które rzekomo zdobył w królestwie judzkim, znalazły
się Gabaon i Soko.
PORÓWNANIE Z INNYMI STAROŻYTNYMI KRONIKAMI
Czy kroniki innych ludów starożytnych są podobne do kronik egipskich? Zwróćmy
uwagę na następujący przykład z historii asyryjskiej: W Biblii jest powiedziane, że za
panowania Ezechiasza król asyryjski Sennacheryb dokonał najazdu na Judę. Zdobył
wiele obronnych miast judzkich. Król Ezechiasz opłacił się trzydziestoma talentami złota
i trzystu talentami srebra (równowartość około 1 500 000 dolarów), żeby zapobiec
atakowi na stolicę. Mimo to jednak Sennacheryb zażądał kapitulacji. Jeruzalem znalazło
się w niebezpieczeństwie. Ale miasto nie zostało zdobyte ani nawet zaatakowane.
Dlaczego? Biblia podaje, że Jehowa w ciągu jednej nocy poraził śmiercią 185 000
żołnierzy asyryjskich (2 Królewska 18:13 do 19:36). A co z tego zanotowali kronikarze
asyryjscy?
Podczas prac wykopaliskowych wydobyto graniastosłup Sennacheryba (wielokątny
cylinder gliniany), na którym jest utrwalony asyryjski opis tej inwazji na Judę. Jak on
brzmi? Między innymi czytamy tam:
„A Ezechiasz, Żyd, ten nie poddał się pod moje [Sennacheryba] jarzmo; obiegłem 46 z jego
silnych, warownych miast i niezliczoną ilość małych wiosek w ich okolicy, i wziąłem [je] (...)
wyprowadziłem (z nich) 200 150 ludzi (...) [jako] łup. [Ezechiasza] zamknąłem w Jeruzalem, jego
królewskiej rezydencji, jak ptaka w klatce (...) Sam Ezechiasz (...) posłał mi później do Niniwy, mojej
rez
ydencji, 30 talentów złota, 800 talentów srebra, (...) wszelkiego rodzaju kosztowności (...) Żeby
zapłacić mi daninę i złożyć mi hołd jako niewolnik przysłał do mnie swego (osobistego) posłańca”.
23
Kiedy chodzi o asyryjskie zwycięstwa, relacja Sennacheryba zgadza się ze
sprawozdaniem biblijnym. Co prawda podwyższa o 500 talentów ilość wymuszonego
srebra - czego zresztą należało się spodziewać - i podaje olbrzymią liczbę jeńców.
Oceniając asyryjską rzetelność w takich sprawach, profesor Olmstead pisze:
„(...) kiedy Sennac
heryb donosi, że uprowadził z (...) Judy co najmniej 200 150 więźniów, mimo że
samo Jeruzalem nie zostało zdobyte, możemy odjąć 200 000 jako wytwór bujnej fantazji kronikarza
asyryjskiego i uznać pozostałe 150 za bardziej zbliżone do rzeczywistej liczby pojmanych i
uprowadzonych”. - Assyrian Historiography, s. 7, 8.
Warto zaznaczyć, że Sennacheryb nie wyjaśnia, dlaczego nie zdobył Jeruzalem, a
nawet twierdzi, że powrócił spokojnie do Asyrii, gdy tylko Ezechiasz obiecał mu zapłacić
nałożoną daninę. Ira M. Price, emerytowany profesor języków semickich, mówi
wyraźnie:
„Wydaje się, że podając taką kolejność wydarzeń, chciał ukryć coś, o czym wolałby nie
wspominać”.
24
O utracie całej armii nie wspomina ani słowem. Czy to nie było do przewidzenia?
Profesor Jack Finegan tak pisze na ten temat w swej książce Light from the Ancient Past
(Światło z dalekiej przeszłości):
„Gdy się weźmie pod uwagę z reguły chełpliwy ton inskrypcji królów asyryjskich, (...) to trudno
się spodziewać, żeby Sennacheryb kazał upamiętnić taką porażkę”. - 1946, s. 178.
I znowu nasuwa się pytanie: Czy dzisiaj dzieje się inaczej?
Pod względem rzetelności historycznej kroniki babilońskie i perskie niewiele się
różnią od starożytnych kronik egipskich i asyryjskich. Oto przykład: „Perska
wierszowana kronika Nabonida”. Asyriolog A. Leo Oppenheim nazywa zarówno tę
kronikę, jak i „cylinder Cyrusa” „zniekształconym opisem całego okresu rządów
Nabonida”, a profesor Olmstead nazywa je „świadomą propagandą”, niemniej jednak
można się z niej dowiedzieć, co się stało z kronikami babilońskimi po zdobyciu Babilonu
przez Cyrusa. Uzupełniony tekst brzmi:
„(...) [Cyrus] usunął obrazek/symbol [Nabonida] (...) inskrypcje z jego imieniem zostały
wyskrobane, [(...) cokolwiek on (Nabonid) stwo]rzył, to (Cyrus) kazał spalić”.
25
Czy wobec tego można się spodziewać, że kroniki babilońskie będą kompletne?
W związku z istnieniem takiego zwyczaju czy można się dziwie, że w starych kronikach
brak imion osób wymienionych w Biblii, na przykład Daniela, jego trzech hebrajskich
towarzyszy albo Żydówki Estery, która została królową Persji? Nie wolno zapominać, że
te opisy historyczne z reguły sporządzali kapłani, którzy byli jednocześnie kronikarzami, i
że wielu z nich było zaciekłymi wrogami religii żydowskiej. Byłoby doprawdy rzeczą
dziwną, gdyby uwiecznili w ten sposób imiona i czyny Żydów albo choćby tylko imiona
przychylnych im królów, takich jak Dariusz Med. - Daniela 6:1-28.
RÓŻNICE NIE POWINNY NIEPOKOIĆ
Czy mielibyśmy się niepokoić w razie stwierdzenia, że o niektórych wydarzeniach
opisanych w Biblii nie ma wzmianki w innych kronikach historycznych albo że takie
kroniki przedstawiają pewne szczegóły nieco inaczej niż Biblia? Wcale nie. Poniższe dwa
przykłady, z których jeden dotyczy Sennacheryba, a drugi Baltazara, wskazują, że nie
powinno się nigdy powątpiewać o prawdomówności Biblii.
W 2 Królewskiej 19:36, 37 czytamy, że król asyryjski Sennacheryb został zabity przez
swych dwóch synów Adrameleka i Saresera. Tymczasem zarówno w sprawozdaniu
przypisywanym królowi babilońskiemu Nabonidowi, jak i w kronice kapłana
babilońskiego Berossosa (z 3 wieku p.n.e.) jest powiedziane, że morderstwa dokonał
tylko jeden syn Sennacheryba. Czy to jest powód do niepokoju? Bynajmniej. Może
wymieniono tylko jednego syna, ponieważ on był prowodyrem, a może był jakiś inny
powód. Bez względu na przyczynę rzetelność sprawozdania biblijnego potwierdził
fragment graniastosłupa Assarhaddona, trzeciego syna Sennacheryba, o którym również
wspomniano w Biblii jako o następcy tronu Sennacheryba. Na tym graniastosłupie jest
napis:
„Niezłomne postanowienie opanowało moich braci. Oni (...) uciekli się do przemocy (...) Chcąc
zdobyć władzę królewską, zabili Sennacheryba, swego ojca”.
26
Sprawozdanie biblijne jest więc po prostu dokładniejsze niż inne źródła znane przed
odkryciem tego graniastosłupa.
Podobnie rzecz się ma ze wzmianką o Baltazarze. W księdze Daniela jest powiedziane,
że w czasie upadku Babilonu na tronie królewskim zasiadał Baltazar. Inni starożytni
historycy, jak Babilończyk Berossos i Grek Herodot oraz Ksenofont piszą, że w tym czasie
królem Babilonu był Nabonid. Niedawno znaleziono jednak tablice z pismem klinowym,
z których wynika, że Baltazar był synem Nabonida, że przez szereg lat był jego
współregentem i że pod nieobecność ojca panował w Babilonie do chwili zdobycia
miasta. Niewątpliwie z tego powodu Baltazar zaproponował Danielowi, że będzie
„panował jako trzeci w królestwie”, a nie drugi, bo drugim był sam Baltazar (Daniela
5:16, 29). Chociaż Berossos, Herodot i Ksenofont mogli po prostu pominąć te sprawy w
swoich dziełach historycznych, to jednak po porównaniu księgi Daniela z ich dziełami
profesor na Yale University B. P. Dougherty wydał następującą opinię:
„Trzeba
przyznać, że sprawozdanie biblijne góruje nad innymi, ponieważ użyto w nim imienia
Baltazara, ponieważ przypisuje ono Baltazarowi władzę królewską i ponieważ uwzględnia fakt, że w
królestwie istniało dwuwładztwo”. - Nabonidus and Belshazzar, s. 200.
Można by przytoczyć jeszcze wiele innych przykładów, ale te dwa wystarczą, aby
pokazać, że pozorny brak zgodności jest często po prostu wynikiem błędnej interpretacji.
Uwidaczniają one, jak niemądre jest wszczynanie sporu z powodu powierzchownej
różnicy w zamiarze wygrywania źródeł niebiblijnych przeciw sprawozdaniu biblijnemu.
DATOWANIE WYDARZEŃ HISTORYCZNYCH
Przypuśćmy, że zachodzi różnica między biblijną datą jakiegoś wydarzenia a datą
przyjętą przez historyków na podstawie pogańskich źródeł historycznych oraz
interpretacji archeologów - która data zasługuje wtedy na większe zaufanie, oczywiście z
uwzględnieniem materiału dowodowego?
W rozdziale zatytułowanym „Nauka o ustalaniu dat historycznych” książka The Secret
of the Hittites (Tajemnica Hetytów) zawiera następujące spostrzeżenie:
„Każdy, kto dopiero zaczyna studiować historię starożytną, jest pod wrażeniem pewności siebie, z
jaką historycy współcześni określają daty wydarzeń, które miały miejsce tysiące lat temu. W trakcie
dalszych studiów ten podziw jeszcze wzrasta, bo gdy się bada źródła historii starożytnej, wychodzi na
jaw, jak skąpe, niedokładne i zakłamane były one już w okresie powstawania. A jeśli były ubogie na
samym początku, to o ileż uboższe przetrwały do dnia dzisiejszego, na pół zniszczone zębem czasu
albo uszkodzone na skutek ludzkiej nieostrożności i niedbalstwa”. - S. 134.
W dalszej części tej książki określa się zbudowaną przez historyków strukturę
chronologiczną jako „układ czysto hipotetyczny, w którym lada chwila rozpadną się
wszystkie wiązania”. Przykładem na to są podawane przez nich najrozmaitsze daty
początku panowania pierwszej dynastii egipskiej. Umieszcza się je w okresie między
rokiem 5867 a 2224 p.n.e.!
Chronologia starożytnych narodów niehebrajskich w jej obecnym stanie jest zwykłym
zlepkiem. Zestawiono ją mozolnie z fragmentarycznych informacji zaczerpniętych z
najróżniejszych źródeł. W przeciwieństwie do tego Biblia utrwala na swych kartach
niezwykle konsekwentne i szczegółowe dane historyczne obejmujące okres mniej więcej
czterech tysięcy lat, przedstawiając barwnie i wiernie blisko szesnastowieczne dzieje
narodu izraelskiego. Dzięki temu chronologia biblijna jest niezawodna, czego nie można
powiedzieć o innych starożytnych dziełach historycznych.
BIBLIA ZASŁUGUJE NA ZAUFANIE
Z jakich więc powodów Biblia jest bardziej wiarogodnym źródłem historycznym niż
inne dzieła historyczne? Dlaczego powinniśmy wierzyć, że ludzie użyci do spisania Biblii
byli uczciwsi niż współcześni im kronikarze innych narodów?
Uzasadnienie tego można znaleźć w samej Biblii. Między treścią sprawozdań
biblijnych a innymi starożytnymi dziełami historycznymi istnieje niewątpliwie ogromny
kontrast. W źródłach pozabiblijnych rzuca się w oczy przede wszystkim chełpliwy ton,
gloryfikowanie jednostek i materialistyczny pogląd na świat, co stanowi odbicie
zapatrywań religijnych ich autorów. Najbardziej brak w nich szczerości, skromności i
pokory, a właśnie te cechy odróżniają pisarzy biblijnych od wszystkich innych autorów
dawnych dzieł historycznych. Oto wyjątek z inskrypcji króla asyryjskiego Assarhaddona:
„Jestem potężny, jestem wszechpotężny. Jestem bohaterem, jestem mocarzem, jestem tytanem”.
27
Porównajmy tę wypowiedź ze słowami króla judzkiego Jozafata, zapisanymi w Drugiej
Księdze Kronik 20:6,12:
„Jahwe, Boże naszych ojców, czy to nie Ty jesteś Bogiem w niebie, i czyż nie Ty rządzisz w
każdym królestwie pogan? W Twoim to ręku jest siła i moc. Nie ma takiego, który by z Tobą mógł się
mierzyć (...) Jesteśmy bowiem bezsilni wobec tego ogromnego mnóstwa, które na nas napadło. Nie
wiemy, co czynić, ale oczy nasze zwracają się ku Tobie”.
Czy nie zgodzisz się z tym, że między wypowiedziami tych władców jest ogromna
różnica? Tylko w sprawozdaniu biblijnym można znaleźć tak szczere przyznanie się do
słabości człowieka; mówi ono o hańbie i nieszczęściu spowodowanym przez niewiernych
królów izraelskich oraz o upokarzającej niewoli i uciemiężeniu. - Psalm 51:3-7;
Nehemiasza 1:5-7.
Cała Biblia utwierdza nas w przekonaniu, że wielbienie prawdziwego Boga zapewnia
błogosławieństwa w postaci pokoju, sprawiedliwości i zadowolenia zarówno teraz, jak i
po wszystkie czasy, natomiast przekraczanie Boskich praw i lekceważenie Jego rad
prowadzi do cierpień, wykroczeń, sporów i śmierci. Bezpośredniość i szczerość biblijnego
sprawozdania historycznego świadczy o praktycznym oddziaływaniu tego, co ta księga
zawiera, i dobitnie przemawia za jej autentycznością.
Porównując sprawozdanie biblijne z innymi starożytnymi dziełami historycznymi,
należy pamiętać o jednym: Kroniki pozabiblijne mogą być wyryte w kamieniu albo w
glinie - w materiałach, które mogły przetrwać tysiące lat. Ale ambitne osobistości oraz
imperia, o których mówią, jak również liczne bóstwa, których kult opisują, nie wywierają
dziś żadnego wpływu na życie ludzi. W najlepszym wypadku kroniki te są eksponatami
muzealnymi, a przedstawione w nich idee dawno się przeżyły. Natomiast sprawozdanie
biblijne zostało, jak wiadomo, spisane na papirusie albo pergaminie, a więc na
materiałach, które stosunkowo szybko niszczeją i są mało odporne na szkodliwe
działanie czasu oraz wpływów atmosferycznych. Mimo to jednak jego treść nic nie
straciła na aktualności! Biblię ciągle odpisywano i czytano; przez tysiące lat była
przekazywana z pokolenia na pokolenie. Religie starożytnych Egipcjan, Asyryjczyków i
innych ludów dawno poszły w zapomnienie, natomiast wielbienie Jehowy, Boga Biblii,
do dziś wywiera silny wpływ na życie setek tysięcy ludzi na całej ziemi. - Porównaj
Izajasza 40:6-8.
Często się zdarza, że dzięki odkryciu starych, pozabiblijnych dokumentów
historycznych zostaje potwierdzona słuszność krytykowanego sprawozdania biblijnego.
W takich dokumentach występują imiona wielu osób, nazwy ludów i miejscowości oraz
opisy zwyczajów i wydarzeń znanych dotąd jedynie z Biblii. Ale trudno się spodziewać,
żeby inskrypcje sporządzone przez niedoskonałych, żądnych władzy ludzi pokrywały się
całkowicie z treścią sprawozdania biblijnego. Nie można też oczekiwać, żeby w pismach
dawnych czcicieli mnóstwa mitycznych bożków i bogiń znalazły się potwierdzenia
czynów, których Jehowa dokonał w przeszłości na rzecz swoich sług. Starożytne kroniki
wcale nie zasługują na zaufanie. Z drugiej strony czyż nie jest zachętą i pokrzepieniem
świadomość, że Biblia pod każdym względem jest godna zaufania, jak przystoi Słowu
Bożemu?
[Ilustracja na str. 53]
Biblia podaje, że faraon Szeszonk pokonał Judę; wieść o tym zwycięstwie została uwieczniona na murach
świątyni w Karnaku. A dlaczego w inskrypcjach egipskich nie ma ani słowa o wyjściu Izraelitów z
Egiptu? Czy sądzisz, że Egipcjanie uwieczniliby wiadomość o swej klęsce?
ROZDZIAŁ 5
Czy wiadom
ości o początkach chrystianizmu
są wiarogodne?
OPIS początków chrystianizmu stanowi ukoronowanie sprawozdania biblijnego.
Sporządzony w języku greckim w pierwszym wieku n.e. mówi o naukach i wielkich
czynach przypisywanych Jezusowi Chrystusowi i jego apostołom. W opisie tym można
znaleźć słowa Jezusa, że mówił „prawdę usłyszaną u Boga” (Jana 8:40). Apostoł Paweł
oświadcza, że wierzący przyjęli te wiadomości „nie jako słowo ludzkie, ale - jak jest
naprawdę - jako słowo Boga”. - 1 Tesaloniczan 2:13.
Czy jednak fakty usprawiedliwiają takie zaufanie do sprawozdania biblijnego o
początkach chrystianizmu? Czy ono polega na prawdzie, czy też chodzi jedynie o wytwór
fantazji jakichś pobożnych ludzi?
Interesujące porównanie przeprowadził w związku z tym orientalista George
Rawlinson, który pisze:
„Nic tak nie odróżnia chrystianizmu od innych religii światowych, jak jego obiektywny,
historyczny charakter. Religie Grecji i Rzymu, Egiptu, Indii, Persji i Wschodu były na ogół
oderwanymi od rzeczywistości systemami, które nawet nie wymagały podbudowy historycznej. (...)
Całkiem inaczej ma się rzecz z religią Biblii”.
Jeżeli jednak można tak powiedzieć o stronie historycznej sprawozdania biblijnego, to
jak wygląda sprawa samych jego nauk? Rawlinson pisze dalej:
„Zarówno w St
arym, jak i w Nowym Testamencie (...) można znaleźć system doktrynalny oparty
na faktach, całkowicie od nich uzależniony, a bez nich nie przedstawiający żadnej wartości; jeżeli one
zasługują na wiarę, to cały system, praktycznie rzecz biorąc, można uznać za uzasadniony”.
28
Zbadaliśmy już dowody dotyczące Pism Hebrajskich - nazywanych przez wielu
„Starym Testamentem” - i stwierdziliśmy, że można na nich polegać. Czy jednak równie
godne zaufania są Chrześcijańskie Pisma Greckie, nazywane też „Nowym Testamentem”?
JEZUS POSTACIĄ HISTORYCZNĄ
Przede wszystkim zajmijmy się postacią samego Jezusa Chrystusa. Czy jego
działalność w Palestynie na początku naszej ery jest faktem historycznym?
Tacyt, historyk rzymski z drugiej połowy pierwszego wieku naszej ery nie był
chrześcijaninem, a jednak w swych Rocznikach przyjmuje to za fakt:
„Początek tej nazwie [chrześcijanie] dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został
na śmierć przez prokuratora Poncjusza Pilatusa [Piłata]”.
29
Również Józef Flawiusz, historyk żydowski z pierwszego stulecia nie był
chrześcijaninem; on także wspomina o Jezusie Chrystusie. W swoich Dawnych dziejach
Izraela pisze o straceniu Jakuba, „brata Jezusa zwanego Chrystusem”. - Księga XX, r. 9,
ust. 1.
Słusznie więc doktor T. B. Glover, wykładowca historii starożytnej na uniwersytecie
Cambridge, oświadczył:
„Gdy się w tej sprawie zastosuje mierniki historyczne stosowane w każdym innym wypadku, to
bez wątpienia Jezus okaże się postacią historyczną. Jeżeli nie jest on postacią historyczną, to pozostaje
tylko uznać, że w ogóle nie ma żadnej historii - oczywiste szaleństwo; wtedy byłoby lepiej, gdyby
istota rozumna zajęła się kolekcjonowaniem tabakierek. A jeśli nie ma historii, to nie ma też żadnej
innej wiedzy”.
30
CZY SPRAWOZDANIA EWANGELICZNE SĄ WIAROGODNE?
Są ludzie, którzy co prawda zgadzają się z tym, że kiedyś żył Jezus Chrystus, ale
chcieliby wiedzieć, jak można dowieść, że wiadomości o życiu Jezusa zawarte w czterech
Ewangeliach są godne zaufania. Czy Jezus rzeczywiście dokonał tego wszystkiego, co
opisuje Biblia?
Wtedy nie było jeszcze kamer filmowych ani magnetofonów. Nie ma wśród nas
współczesnych mu ludzi. Musimy się zatem zdać na pisemne świadectwa osób, które
wówczas żyły. Gdzie można znaleźć takie świadectwa! Jedyne istniejące obecnie
dokładne sprawozdanie o życiu Jezusa znajduje się w Biblii. Ciekawa rzecz, że zawiera
ona cztery Ewangelie, cztery oddzielne sprawozdania, które choć traktują rzecz z różnych
punktów widzenia i zawierają pewne szczegóły pominięte w pozostałych, to jednak są ze
sobą zgodne.
A jak się przedstawia sprawa ze świadectwem innych źródeł? Warto tu wspomnieć o
relacjach zawartych w Talmudzie żydowskim. Co prawda zaprzeczają one Ewangeliom,
ale pod jakim względem: Zaprzeczenie nie dotyczy samego faktu zajścia pewnych
wydarzeń, tylko przyczyn, które je wywołały. Talmud nie kwestionuje, że Jezus się
urodził, tylko zaprzecza nadprzyrodzonym okolicznościom towarzyszącym jego
urodzinom. Nie zaprzecza też, że Jezus dokonał uzdrowień i innych cudów, tylko
twierdzi, że posługiwał się przy tym zaklęciami i magią. Innych szczegółów ze
sprawozdań ewangelicznych Talmud nie atakuje. Czy jednak wypowiedzi Talmudu
dyskwalifikują Ewangelie? Wcale nie. Z Ewangelii wynika bowiem, że religijni
przeciwnicy Jezusa właśnie w tych sprawach toczyli z nim spory (Jana 8:41, 48;
Mateusza 12:24). Tym samym więc Talmud raczej potwierdza sprawozdanie
ewangeliczne.
Po zbadaniu zawartych w Talmudzie wypowiedzi o Jezusie uczony żydowski Joseph
Klausner przynaje bezstronnie:
„Nie wszystko, o czym mówi
ą Ewangelie, było negowane; uczyniono z tego jedynie przedmiot
kpin i obelg”. - Jezus von Nazareth, s. 18, 19, 66.
Również starożytni pisarze rzymscy wspominają o chrystianizmie, chociaż najczęściej
są to tylko krótkie wzmianki. Tacyt, Swetoniusz, Juwenalis, a nawet Seneka,
wychowawca Nerona, potwierdzają, że chrystianizm rozprzestrzeniał się szybko w całym
imperium rzymskim.
Trudno się jednak spodziewać, żeby ci czciciele mitycznych bóstw powiedzieli coś na
korzyść orędzia zawartego w pismach chrześcijańskich. Przecież właśnie w tych pismach
zaatakowane zostały podstawy ich politeistycznej religii. Nie można się więc dziwić, że
Celsus, przemyślny filozof z drugiego wieku n.e., napisał dzieło skierowane przeciw
chrystianizmowi. Orygenes, znany pisarz kościelny, który żył w następnym wieku,
zacytował poszczególne zarzuty z tego dzieła i obalił je. Celsus skrytykował w swoim
obszernym dziele sprawozdania ewangeliczne, wyśmiał je i odrzucił. Na poparcie swych
oskarżeń nie podał jednak żadnego dowodu historycznego.
Charakterystyczne dla jego wywodów są następujące argumenty: Chrystus nie może
być Boskiego pochodzenia, ponieważ sprawozdania ewangeliczne podają, że pochodził z
prostej rodziny, był biedny, zdradzono go, cierpiał i został skazany na śmierć (Orygenes:
Contra Celsum, księgi I i II). To dowodzi, że Celsus nie neguje tego, co Biblia mówi o
okolicznościach, w jakich Chrystus żył i umarł na ziemi, jednakże jest odmiennego
zdania o tym, co ta księga mówi na temat pochodzenia Chrystusa, ale nie opiera swej
opinii na faktach, tylko na własnych przekonaniach religijnych.
Co wobec tego mówią fakty? Czy w tych dokumentach pozabiblijnych jest choć jeden
niezbity dowód, że biblijny opis pierwotnego chrystianizmu nie polega na prawdzie?
Warto się nad tym poważnie zastanowić. Rozpatrzmy więc, co w tej sprawie mają do
powiedzenia Chrześcijańskie Pisma Greckie.
NIEZBITE DOWODY WIAROGODNOŚCI
W przeciwieństwie do pism mitologicznych Chrześcijańskie Pisma Greckie traktują o
osobach, które rzeczywiście żyły, oraz o miejscowościach istniejących po dzień dzisiejszy.
Poza tym określają bardzo dokładnie czas poszczególnych wydarzeń. Prawnik Irwin H.
Linton pisze w swej książce A Lawyer Examines the Bible (Prawnik bada Biblię):
„Podczas gdy w romansach, legendach i fałszywych zeznaniach usiłuje się umiejscawiać
omawiane wydarzenia gdzieś daleko i w czasie bliżej nieokreślonym, naruszając w ten sposób
wszczepioną nam, prawnikom podstawową zasadę dobrej obrony: ‚W oświadczeniu musi być podany
czas i miejsce’, to opowiadania biblijne p
odają nam z największą dokładnością daty i miejsca
omawianych spraw”. - S. 38.
Przykładem tego jest werset z Ewangelii według Łukasza 3:1, 2:
„Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem
Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego Filip tetrarchą Iturei i kraju Trachonu, Lizaniasz tetrarchą
Abileny; za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza skierowane zostało słowo Boże do Jana, syna
Zachariasza, na pustyni”.
Wymieniono tu siedem wysoko postawionych osobistości politycznych i religijnych
razem z ich tytułami. Do potwierdzenia autentyczności sprawozdania Łukasza musiałoby
się okazać, że wszyscy ci ludzie żyli współcześnie na podanych przez niego obszarach i
zajmowali wymienione stanowiska. A tak właśnie było. Dowody na to możesz znaleźć
sam w dziełach historycznych. Nie ma ani cienia czczej przechwałki w tym, co Łukasz
pisze na początku Ewangelii nazwanej jego imieniem: „Postanowiłem więc i ja zbadać
dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać (...), abyś się mógł przekonać o
całkowitej pewności nauk, których ci udzielono”. - Łukasza 1:3, 4.
Dokładność Chrześcijańskich Pism Greckich jest też widoczna w księdze Dziejów
Apostolskich. F. F. Bruce z Uniwersytetu Manchester pisze na ten temat:
„Tłem jego [pisarza Dziejów Apostolskich] opowiadania jest historia współczesna; często
wymienia magistraty miejskie, zarządców prowincji, królów lennych itp., przy czym za każdym razem
okazuje się, że te wzmianki dotyczące miejscowości i czasu zawsze są zgodne z prawdą. Minimalną
ilością słów oddaje prawdziwy koloryt rozmaitych miast, które wymienia w swoim sprawozdaniu. A
jego opis podróży Pawła do Rzymu (...) jest do dnia dzisiejszego jednym z najważniejszych
dokumentów starożytnej sztuki żeglarskiej”.
31
Dawniej krytycy Biblii wysuwali zastrzeżenia co do niektórych szczegółów tego
sprawozdania biblijnego. Twierdzili na przykład, że występujący w Biblii grecki wyraz
politarches niesłusznie był zastosowany do „przełożonych” miasta Tesalonika. Czy Biblia
okazała się w tym miejscu nieścisła? Przeciwnie, znaleziono już bowiem dziewiętnaście
starych inskrypcji potwierdzających istnienie takich tytułów, znanych dotąd tylko z
Biblii, a pięć tych inskrypcji pochodzi z Tesaloniki. - Dzieje Apostolskie 17:6, 8.
Krytycy usiłowali też pomniejszyć znaczenie Dziejów Apostolskich z uwagi na to, że
Sergiusza Pawła, zarządcę Cypru, nazwano w nich „prokonsulem” (Dzieje Apostolskie
13:7). Ale nie mieli racji i zostali zmuszeni do milczenia, kiedy na tej wyspie wykopano
starą inskrypcję zawierającą słowa „prokonsul Paweł”.
Można by przytoczyć dziesiątki podobnych przykładów. Przy dokonywaniu oceny
autentyczności pism należałoby jednak zadać sobie inne pytanie: Czy pisarze starają się
chwalić samych siebie? Bo pokora i uczciwość zazwyczaj idą w parze.
Co pod tym względem można powiedzieć o Chrześcijańskich Pismach Greckich?
Piszący otwarcie przyznają się do swych słabości i błędów. Mówią nam, że przywódcy
religijni traktowali ich z pogardą jako ‚ludzi nieuczonych i prostych’ (Dzieje Apostolskie
4:13). Uczciwie przyznają, że nie byli pojętni, że mieli mało wiary i że zostali zganieni za
spieranie się o to, kto z nich jest największy (Mateusza 16:5-12; 17:18-20; Łukasza
22:24-27). Przyznają, że opuścili Jezusa, kiedy go pojmano, i że Piotr nawet trzykrotnie
wyparł się jakichkolwiek powiązań z Jezusem (Mateusza 26: 36-45, 56, 75). Wyznają, iż z
początku trudno im było uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa (Łukasza 24:10, 11). Czy
ludzie, którzy by chcieli sfałszować swoje sprawozdanie, zamieściliby w nim coś takiego?
Dlaczego nie mieliby przedstawiać siebie jako bohaterów?
Również w listach apostolskich można znaleźć wzmianki, że wśród pierwszych
chrześcijan było wiele niedociągnięć, że niektórzy znowu wracali do niemoralnego
prowadzenia się, a inni odpadali od wiary albo stawali się materialistami i że w
niektórych zborach zdarzały się rozłamy (1 Koryntian 1:10-13; 2 Tymoteusza 2:16-18;
4:10; 2 Piotra 2:14, 17, 18, 20-22; 3 Jana 9). Apostołowie nie starali się niczego upiększać
ani „wybielać”. Otwarcie przedstawiali fakty.
Szczerość pisarzy biblijnych wprowadziła w błąd Celsusa. Ten człowiek pozostający
pod wpływem mitologii rzymskiej nie mógł pojąc, dlaczego uczniowie tak otwarcie
wypowiadają się o „swoim Panu”. Wspomnieli, w jak skromnych warunkach Jezus się
urodził i jak przeżył dzieciństwo. Opisali nie tylko wypadki, w których słuchacze Jezusa
uwierzyli w niego, lecz i te, w których go odrzucili. Opowiedzieli otwarcie, że Jezus, jak
każdy inny człowiek, odczuwał pragnienie, głód i zmęczenie, że bywał smutny i płakał
oraz że prosił Boga o pomoc.
Właśnie w tych pismach noszących wszelkie znamiona wiarogodnej historii i
zawierających dowody niewątpliwej uczciwości jest przedstawione życie Chrystusa. Czy
wierzysz, że one rzeczywiście są tym, za co się podają - autentycznym Słowem Bożym?
Wszystko przemawia za tym, że tak jest.
DLACZEGO NIEKTÓRZY ODRZUCAJĄ PISMA CHRZEŚCIJAŃSKIE
Dlaczego więc niektórzy zaprzeczają, autentyczności biblijnego opisu wczesnego
chrystianizmu? Dlaczego zalicza się do nich coraz więcej księży? Np. pewien duchowny
anglikański nazwał sprawozdania ewangeliczne „zręcznymi zmyśleniami”. Według gazety
Kolundborg Folkeblad dziekan kościoła Holmen w Kopenhadze w Danii miał
powiedzieć: „Nowy Testament nie ma wartości historycznej ani nie zasługuje na wiarę”.
Jak się już przekonaliśmy, takie oskarżenia nie są oparte na faktach. Ale dlaczego się je
wytacza?
Czyżby kościoły reprezentowane przez tych ludzi nie odpowiadały wysokim
miernikom biblijnym? Interesująca jest w związku z tym wypowiedź austriackiego
kardynała Koeniga, którą opublikowała włoska gazeta La Stampa z 15 listopada 1964:
„To, co się podaje za chrystianizm, bardzo często nie ma nic wspólnego z religią Chrystusową.
Egoizm, nacjonalizm, kolonializm, oświadczył kardynał Koenig, wyrządziły w przeszłości wiele
złego, wykorzystując do tego spaczony chrystianizm. (...)
„[Hindus] Gandhi miał zwyczaj mawiać, że europejski chrystianizm stanowi zaprzeczenie religii
Jezusowej”.
A co można powiedzieć o samym duchowieństwie? Czy czasem nie pomniejsza
znaczenia Biblii dlatego, że nie żyje zgodnie z jej zasadami? Na przykład Jezus ostrzegł,
żeby wobec ludzi nie udawać sprawiedliwych (Mateusza 6:1-8; Łukasza 16:14, 15).
Powiedział swym uczniom, żeby nie wyróżniali siebie takimi tytułami, jak rabbi czy ojciec
(Mateusza 23:6-12). Nauczał, że ci, którzy obejmują przewodnictwo, nie mają „panować”
nad innymi, lecz mają im służyć (Mateusza 20:25-28, Gd.). Nie kazał też swym
apostołom zbierać składek podczas kazania lub po nim, lecz powiedział: „Darmo
otrzymaliście, darmo dawajcie” (Mateusza 10:8). A może kler nie życzy sobie, aby ludzie
czytali te pouczenia biblijne, mogłyby bowiem trafić im do przekonania?
Za naszych czasów napisano wiele książek i artykułów krytykujących Chrześcijańskie
Pisma Greckie. Ale co one zawierają! Są pełne długich i zawiłych argumentacji, licznych
oskarżeń i insynuacji. Ale wszystko to jest zwykłym teoretyzowaniem, produktem
wyobraźni autorów tych publikacji. Nie podają oni żadnych niezbitych dowodów ani
żadnych faktów historycznych, a w dodatku wyrażają sprzeczne poglądy. Czy różnią się
czymkolwiek od tych, którzy występowali przeciw Jezusowi, kiedy go przesłuchiwano? W
Marka 14:55, 56 jest napisane:
„Arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali świadectwa przeciw Jezusowi, (...) lecz nie znaleźli.
Wielu wprawdzie zeznawało fałszywie przeciwko Niemu, ale świadectwa te nie były zgodne”.
CO OZNACZA UZNANIE TEGO SPRAWOZDANIA
Niektórym ludziom cena przyjęcia nauk podanych w Chrześcijańskich Pismach
Greckich wydaje się zbyt wysoka. Musieliby bowiem zrezygnować z poważania w świecie
i uniżyć się, żeby służyć Bogu i bliźnim. Musieliby też przyjąć nowe mierniki moralne.
Twierdzą, że nie potrafią uwierzyć. Ale w czym tkwi trudność? Czy te pisma nie
przemawiają do inteligentnego umysłu? Czy może brak jest dowodów ich wiarogodności?
A może chodzi po prostu o to, że znajdują one uznanie tylko u ludzi pokornych,
miłujących prawdę i sprawiedliwość?
Chcąc się ustosunkować do biblijnego sprawozdania o wczesnym chrystianizmie,
trzeba najpierw odróżnić czyste nauki biblijne od nauk niektórych ugrupowań
religijnych, rzekomo opartych na Biblii. Uznając Chrześcijańskie Pisma Greckie, nie
trzeba jednocześnie wierzyć, że Jezus Chrystus jest ‚prawdziwym Bogiem i prawdziwym
człowiekiem’ albo ‚Bogiem-człowiekiem’. Wprost przeciwnie, apostoł Jan napisał pod
koniec swego sprawozdania ewangelicznego:
„Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc
mieli życie w imię [przez imię, NW] Jego”. - Jana 20:31.
Jezus nigdy nie podawał się za Boga, tylko powiedział: „Ojciec większy jest ode Mnie”. -
Jana 14:28.
Z drugiej strony uznawanie Chrześcijańskich Pism Greckich nie oznacza uznawania
Jezusa po prostu za „dobrego człowieka”, za wielkiego „przyjaciela ludzkości”, który poza
tym nie różnił się od innych ludzi. A właśnie taki pogląd wyznaje obecnie wielu
duchownych. Jednakże Biblia tego nie uczy.
Biblia naucza, że zanim Jezus stał się człowiekiem, żył w dziedzinie duchowej w
obecności Boga i chętnie zgodził się na to, żeby Bóg przeniósł jego siłę życiową na ziemię,
gdzie się urodził jako człowiek doskonały. Kiedy przebywał na ziemi, Bóg powiedział z
nieba: „Ten jest mój Syn” (Jana 6:62; Łukasza 1:26-32; Mateusza 3:17). W Biblii jest
powiedziane, że Jezus został posłany, aby służył cierpiącej ludzkości, aby przez złożenie
w ofierze swego życia umożliwił wyzwolenie od grzechu i śmierci. Dowiadujemy się z
niej, że po śmierci Jezusa jego niebiański Ojciec wskrzesił go do życia duchowego (Jana
3:16; Mateusza 20:28; 1 Piotra 3:18). Wskazuje ona, że Chrystus panuje teraz w niebie
jako Król; wierzącym w niego Bóg zapewni wkrótce za jego pośrednictwem trwały pokój,
zdrowie, szczęście oraz sposobność życia wiecznego (1 Koryntian 15:24-26; Objawienie
21:3, 4). Uznawanie Chrześcijańskich Pism Greckich oznacza, że się w to wszystko
wierzy.
Jeżeli opisana w nich nadzieja jest uzasadniona, to czy nie warto obudzić jej w swoim
sercu? Jak wielu przyznaje, nadzieja ta znacznie przewyższa wszystko, cokolwiek mogą
zaofiarować ludzie z całą swoją wiedzą polityczną, lekarską i techniczną. Dlaczego nie
miałbyś bliżej poznać takiej nadziei? Przeczytaj Chrześcijańskie Pisma Greckie, a dowiesz
się z nich, co jest wymagane, żeby się cieszyć uznaniem Boga i móc dostąpić
błogosławieństw, których On udzieli przez Jezusa Chrystusa.
Co prawda zaufanie do tych Pism wymaga wiary. Ale czy po rozważeniu
przedstawionych tu dowodów jest jeszcze jakiś poważniejszy powód, żeby nie wierzyć?
[Ilustracja na str. 69]
Pokora i uczciwość cechują biblijne sprawozdanie historyczne o pierwotnym chrystianizmie. Piszący
otwarcie przyznają się do swoich błędów - np., że opuścili Jezusa, kiedy go pojmano.
ROZDZIAŁ 6
Czy naprawdę miały miejsce cuda opisane w Biblii?
WIELU szczerym czytelnikom Biblii trudno jest zrozumieć, jak mogły się wydarzyć
opisane w niej cuda.
Kiedy na przykład czytają, że za czasów Jozuego stanęło słońce, trudno im w to
uwierzyć. A kiedy czytają, że Jezusa urodziła dziewica, że chodził po wodzie, uzdrawiał
chorych i wskrzeszał umarłych, wówczas dochodzą do wniosku, że te wydarzenia przeczą
ich dotychczasowemu doświadczeniu.
Czy jednak mielibyśmy sądzie, że wszystko, z czym się nigdy nie zetknęliśmy, nie
mogło się zdarzyć? Zastanów się: Czy w ostatnich latach tacy jak ty ludzie nie dokonali
wyczynów, które twoi pradziadkowie uznaliby za „niemożliwe”? Na pewno sam też byłeś
świadkiem zdumiewających rzeczy. Ale czy te osiągnięcia naukowe dają podstawę do
uwierzenia w cuda opisane w Biblii?
Nie, ponieważ te zdobycze człowiek zawdzięcza licznym eksperymentom, stosowaniu
już istniejących praw fizycznych i korzystaniu ze skomplikowanych urządzeń. Inaczej ma
się rzecz z cudami opisanymi w Biblii. Cudami nazywa się na ogół procesy lub skutki
fizyczne, których nie można wytłumaczyć działaniem jakichkolwiek znanych sił, czyli sił
przyrody, i dlatego przypisuje się je siłom nadprzyrodzonym. Zdumiewające osiągnięcia
ludzkie nie wyjaśniają więc cudów, o których mówi Biblia. Ilustrują natomiast
następującą ważną prawdę: Nigdy nie należy pochopnie twierdzić, że coś jest
„niemożliwe”.
W związku z tym zwróćmy uwagę na wypowiedz Johna R. Brobecka, profesora
fizjologii na Uniwersytecie Pensylwańskim:
„Rzetelny naukowiec nie może już twierdzić, że coś jest niemożliwe. Może jedynie powiedzieć, że
to jest nieprawdopodobne (...) Trzeba przy tym uwzględnić źródło energii nieznane jeszcze w biologii
i fizjologii. W Piśmie Świętym to źródło energii bywa nazywane mocą Bożą”.
32
A zatem nikt nie ma prawa mówić, że wiara w cuda jest „nienaukowa”. Ale czy jest
rozsądna?
Czyż nie jest rzeczą oczywistą, że widzialny wszechświat, którego ogrom przechodzi
ludzkie pojęcie, musiał powstać wskutek działania mocy, której człowiek w żaden sposób
nie potrafi dorównać? A czy życie na ziemi z całą jego złożoną różnorodnością nie
świadczy o istnieniu mocy twórczej, której człowiek w ogóle nie potrafi sobie wyobrazić?
Biblia mówi, że ta moc pochodzi od Boga. Apostoł Paweł napisał do pewnych
mieszkańców Rzymu:
„Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego [Boże] przymioty - wiekuista Jego potęga oraz
bóstwo -
stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą wymówić się od winy”. -
Rzymian 1:20.
Czy byłoby więc rzeczą rozsądną, gdyby ktoś z nas, mieszkańców tego pyłku w
bezkresnym wszechświecie, twierdził, że żadna siła nie mogłaby dokonać cudów
opisanych w Biblii?
SPRZECZNE Z „NATURĄ”?
Niektórzy jednak zarzucają, że cuda są sprzeczne z prawami „natury”, to znaczy z
prawami rządzącymi wszechświatem i procesami życiowymi. A czy ten, kto ustanowił te
prawa, nie mógł tak nimi pokierować, żeby dokonać cudu?
Posłużmy się następującym przykładem: Przypuśćmy, że chciałbyś nastawić swój
zegarek według innego czasu strefowego. Wystarczyłoby wtedy posunąć lub cofnąć
wskazówki. W takim wypadku zatrzymujesz zegarek, nie naruszając tym żadnego
przepisu właściwego użytkowania go; nawet konstruktor zegarka zadbał o to, żeby można
go było nastawiać. Czyż nie jest rzeczą logiczną, że Stwórca wszechświata mógł postąpić
podobnie, na przykład za czasów Jozuego, kiedy spowodował, że (z ludzkiego punktu
widzenia) zatrzymało się słońce? - Jozuego 10:12-14.
Biblia opisuje, jak sługa Boży Elizeusz sprawił, że siekiera wypłynęła na powierzchnię
wody; z Biblii również dowiadujemy się, że Jezus chodził po morzu (2 Królewska 6:5-7;
Jana 6:16-21). Niedorzeczność? Niektórzy mogą sobie tak myśleć. Ale na ekranach
swoich telewizorów sami mogli widzieć, jak podczas podróży w „kosmosie” ludzie i
przedmioty unosili się w stanie nieważkości. Oczywiście potrzebne były do tego potężne
rakiety i inne wyposażenie. Dlaczego więc wydaje im się nieprawdopodobne, żeby
Stwórca wody i prawa ciążenia mógł użyć swej nieporównanie większej mocy i oddziałać
na to, co sam stworzył, dzięki czemu siekiera wypłynęła, a Jezus chodził po wodzie?
URODZENIE PRZEZ DZIEWICĘ
A jak się zapatrywać na tę część sprawozdania biblijnego, która mówi o urodzeniu
Jezusa przez dziewicę? Czy nawet tak zwany chrześcijański kler nie odrzuca tej nauki?
Niestety tak. Na przykład doktor William Snow, duchowny kościoła anglikańskiego,
powiedział:
„Czy którykolwiek inteligentny człowiek w dwudziestym wieku mógłby uwierzyć (...), że Jezus
narodził się z dziewicy bez udziału ludzkiego ojca?
„Gdyby każdemu, kto nie wierzy w narodzenie z dziewicy, kazano wystąpić z kościoła
anglikańskiego, to dałby się odczuć wielki brak duchownych, a na uczelniach teologicznych nie
byłoby chyba ani jednego profesora”.
33
Warto zwrócić uwagę, że za główny powód powątpiewania w ten cud podaje się
„inteligencję” oraz fakt, że żyjemy „w dwudziestym wieku”. Czy takie rozumowanie jest
rozsądne? Czy człowiek dwudziestowieczny wie w tej sprawie dużo więcej niż jego
przodkowie?
Jakie istotne czynniki wiążą się z narodzeniem przez dziewicę? Najważniejszym z nich
jest samo życie. Co w dwudziestym wieku wiedzą o tym ludzie z naukowcami włącznie?
W World Book Encyclopedia (1966) czytamy:
„W m
iarę rozwoju nauki ludzie zaczęli badać rozmaite (...) żywe organizmy. Dowiedziano się, jak
te organizmy rosną, czego potrzebują do życia, jak reagują na otoczenie i jak się rozmnażają. (...) Ale
nadal nie wiadomo, czym w gruncie rzeczy jest samo życie”. - T. 12, s. 241.
Inteligentny człowiek dwudziestowieczny nie może więc określić istoty życia
dokładniej niż jego inteligentny przodek z pierwszego stulecia.
Wysuwanie twierdzenia, że urodzenie dziecka przez dziewicę - nawet dzięki mocy
Stwórcy - było niemożliwe, bo za naszych czasów nic takiego się nie zdarzyło, nie
świadczy o inteligencji, tylko o powierzchownym myśleniu. Co jest bardziej
skomplikowane: rozwój dziecka w łonie już żyjącej kobiety czy stworzenie życia z materii
nieożywionej! Czy ktoś na ziemi obserwował stworzenie życia! Nie. Nawet w
dwudziestym wieku uczeni przyznają, że życie musiało mieć początek. A przecież nie
widzieli tego początku. Nie udało im się też dotąd odtworzyć go w swoich laboratoriach.
Mimo to są przekonani, że taki nie widziany i niepowtarzalny początek na pewno miał
miejsce.
Podobnie ma się rzecz z przekazywaniem życia. Korzystając z mikroskopów
elektronowych i innych przyrządów, ludzie znacznie poszerzyli swą wiedzę o plemnikach
i komórkach jajowych, o chromosomach i genach, jak również o związkach chemicznych,
z których one się składają. Wiedzą wprawdzie, jak te substancje chemiczne się
zachowują, ale nadal nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. W dwudziestym wieku nadal
mogą tylko snuć przypuszczenia i teorie, jak coś tak maleńkiego, jak czubek szpilki, może
zawierać wszystkie plany budowy, które kierują kształtowaniem się i organizowaniem
miliardów rozmaitych komórek, dzięki czemu w ciągu dziewięciu miesięcy powstaje cały
organizm dziecka.
Jeżeli człowiek nie jest w stanie w pełni pojąć, w czym tkwi istota życia i zdolności
rozmnażania się, to jakież rozsądne podstawy mogą go uprawniać do zaprzeczania, że
Źródło życia i zdolności rozmnażania się mogło spowodować urodzenie dziecka przez
dziewicę? Wiemy tylko, jak powstaje normalna ciąża. Ale to nas nie upoważnia do
powątpiewania, że Stwórca wszelkiego życia może spowodować ciążę w jakiś inny
sposób, w tym wypadku przez przeniesienie siły życiowej swego niebiańskiego Syna do
łona żydowskiej dziewicy Marii.
DLACZEGO W SPRAWOZDANIU BIBLIJNYM JEST MOWA O CUDACH
Zastanów się: Czy byłoby więcej, czy mniej podstaw do uznawania Biblii za Słowo
Boże, gdyby ona nic nie mówiła o cudach? Odpowiedź może być tylko jedna: Tych
podstaw byłoby mniej. Cuda dokonane przez Mojżesza i proroków, jak również przez
Jezusa i jego apostołów były przekonywającym dowodem, że oni reprezentowali Boga.
Kiedy faraon egipski odmówił usłuchania orędzia przekazanego mu przez Mojżesza i
Aarona, Jehowa Bóg poparł ich słowa tak niezwykłymi cudami, że praktykujący magię
kapłani egipscy byli zmuszeni przyznać: „Palec to Boży”. - Księga Wyjścia 8:15 (w Gd
8:19).
Wyobraź sobie, że dzisiaj ktoś by twierdził, iż przychodzi z nieba i jest Synem Bożym.
Czy uwierzyłbyś mu, gdyby potrafił zrobić tylko tyle co inni ludzie? Czy nie miałbyś
prawa oczekiwać, że potrafi dać dowody Boskiego poparcia uczynieniem czegoś, czego
nie są w stanie dokonać zwykli ludzie? Apostoł Piotr powiedział kiedyś do tysięcy
słuchaczy:
„Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami,
cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie”. - Dzieje
Apostolskie 2:22.
Biblia mówi, że pod panowaniem Królestwa Bożego nie będzie bólu ani śmierci
(Izajasza 25:8; Apokalipsa 21:1-4). Czy ta obietnica byłaby równie przekonywająca,
gdyby jednocześnie w Biblii nie było ani słowa o tym, że Jezus i jego uczniowie
uzdrawiali ciężko i nieuleczalnie chorych, a nawet wskrzeszali umarłych? Czy brano by
równie poważnie oświadczenie apostołów, że byli naocznymi świadkami
zmartwychwstania Jezusa, gdyby nie mogli dostarczyć przekonywających dowodów, że
wspiera ich Bóg, na przykład przez cudowne dary mówienia obcymi językami, których się
przedtem nie uczyli!
DOWODY, KTÓRYCH NALEŻAŁO SIĘ SPODZIEWAĆ
Niektórzy mogą jednak powiedzieć: „Ale dzisiaj coś takiego w ogóle się nie zdarza”. To
prawda, ale nawet gdyby się zdarzało, czy wtedy wszyscy by uwierzyli? Czy cud zdoła
przekonać kogoś, kto nie chce wierzyć?
Biblia mówi, że Jezus wskrzesił Łazarza, gdy ten był już od czterech dni martwy! Czy
po tym wydarzeniu religijni przeciwnicy Jezusa uwierzyli w niego? Apostoł Jan pisze:
„Arcykapłani naradzali się, aby i Łazarza zabić. Gdyż wielu Żydów z powodu niego (...)
uwierzyło w Jezusa” (Jana 11:3844, 53; 12:10, 11, NP). Wszystko wskazuje na to, że ci
ludzie nie chcieli dać się przekonać.
Biblia nie daje żadnych podstaw do spodziewania się teraz cudów na dowód, że Pismo
Święte pochodzi od Boga. Przeciwnie, powiedziano w niej wyraźnie, że cudowne dary
miały ustać, ponieważ stały się niepotrzebne, gdy zbór chrześcijański wyszedł z okresu
dzieciństwa (1 Koryntian 12:27-31; 13:8-10). Czy jednak są jakieś wiarygodne dowody, że
te cuda rzeczywiście miały miejsce?
Przypuśćmy, że posiadalibyśmy oryginalny dokument z wynikami szczegółowej
analizy chemicznej wody, którą Jezus podczas wesela w Kanie Galilejskiej przemienił w
wino, oraz wyniki późniejszej analizy płynu, w który zamieniona została woda (Jana
2:1-11). Czy byłby to dowód, że taki cud został dokonany? Czy nasza wiara w ten cud nie
byłaby zależna raczej od rzetelności osób, które sporządziły i poświadczyły ów
dokument? Podobnie byłoby w wypadku posiadania świadectwa zgonu Łazarza oraz
świadectwa lekarskiego, które by stwierdzało, że po czterech dniach Łazarz znowu żył. A
chociaż dzisiaj do udokumentowania czegoś używa się fotografii i taśmy
magnetofonowej, to jednak nawet takie dokumenty mogą być sfałszowane. Jesteśmy
więc nadal zdani na zaufanie do osób, które takie dowody przedstawiają.
Biblia zawiera więc najsilniejszy dowód, jakiego słusznie można się spodziewać:
pisemne świadectwo naocznych świadków. Czy możemy na nich polegać? Owszem, ale
dopiero po przeczytaniu ich pism i sprawdzeniu, czy zawierają prawdę - po sprawdzeniu,
czy byli szczerzy, czy mieli jakieś wzniosłe ideały, czy się kierowali czystymi pobudkami i
czy ich przekonania miały rozsądne podstawy.
Czy nie widzisz nic osobliwego w fakcie, że mieszkańcy naszej ziemi stale głodują i że
w dobie dzisiejszej są całe miliony takich ludzi? Wobec tego biblijne sprawozdanie o tym,
że Jezus nakarmił tysiące ludzi, wyda ci się prawdopodobnie mało ważne. Czy uważasz to
za rozsądne, że zwykły żółw żyje ponad 150 lat; a człowiek, stworzenie wyższego rzędu,
żyje mimo wysiłku współczesnej medycyny z reguły mniej więcej tylko połowę tego
okresu? W takim razie nie zainteresują cię zbytnio zawarte w Biblii wiadomości o
cudownych uzdrowieniach. A czy twoim zdaniem jest rzeczą logiczną, że z chwilą śmierci
ginie wszelka nadzieja na powrót do życia? Wówczas to, co Biblia mówi o wskrzeszaniu
zmarłych, nie wzbudzi w tobie żadnej nadziei. Jeżeli jednak wszystko to daje ci wiele do
myślenia, jeżeli zdajesz sobie sprawę, że w obecnych warunkach życia na ziemi wszystko
jest na opak, wówczas wiadomości o tych cudach mogą rozproszyć twoje wątpliwości,
mogą stanowić dla ciebie dowód, że Stwórca nie tylko chce, ale też jest w stanie dopomóc
ludzkości i że wszystko doprowadzi do porządku. Wtedy cuda, o których mówi Pismo
Święte, zamiast być dla ciebie kamieniem obrazy, mogą się stać przekonywającym
dowodem, że Biblia jest Słowem Bożym.
ROZDZIAŁ 7
Czy w Biblii
są sprzeczności?
TYLKO książka wolna od sprzeczności potrafi zdobyć zaufanie czytelnika. Szczególnie
Biblia musi spełniać ten warunek, żeby zasługiwać na miano Słowa Bożego. Czy
rzeczywiście nie zawiera ona sprzeczności? Czy jest od początku do końca harmonijna?
Niektórzy odpowiedzą: „Ale przecież Biblia sama sobie zaprzecza”. Może sam
spotkałeś się już z takim twierdzeniem. W takim razie przypomnij sobie: czy człowiek,
który tak twierdzi, otworzył Biblię i pokazał ci przykład takiej sprzeczności? Zazwyczaj
bowiem ludzie, którzy mówią, że Biblia zawiera sprzeczności, wcale nie próbują tego
dowieść. Nie potrafią przytoczyć żadnego przykładu, tylko po prostu powtarzają, co
posłyszeli od innych.
Ale są i tacy, którzy podczas czytania Biblii nie mogli zrozumieć pewnych wersetów.
Łamali sobie nad tym głowę i być może doszli do przekonania, że w Biblii są jakieś
rozbieżności. Czy na ich pytania można dać zadowalające odpowiedzi? Skąd się biorą
takie trudności?
POZORNE SPRZECZNOŚCI W ANALOGICZNYCH WYPOWIEDZIACH
Niektóre wydarzenia Biblia opisuje nie tylko w jednym miejscu. Zdarza się nawet, że
jakiś szczególny temat jest kilkakrotnie omawiany w tej samej księdze biblijnej. Czy te
analogiczne fragmenty zawsze są ze sobą zgodne?
Ktoś mógłby zapytać: „Jak można mówić o braku sprzeczności, jeżeli apostoł Jan
pisze, że Jezus ‚udzielał chrztu’, a kilkanaście wierszy dalej twierdzi, że ‚sam Jezus nie
chrzcił, lecz Jego uczniowie’? (Jana 3:22; 4:2). A jeśli Mateusz zgodnie z prawdą
powiada, że ‚setnik’ prosił Jezusa, aby uzdrowił jego chorego sługę, to dlaczego Łukasz
pisze, że posłał do Jezusa ‚starszyznę’, aby go prosiła o uzdrowienie tego sługi! (Mateusza
8:5; Łukasza 7:3) Poza tym Mateusz pisze, że matka synów Zebedeusza podeszła do
Jezusa ze swymi synami i prosiła: ‚Daj słowo, że ci dwaj synowie moi będą mogli zasiąść
w twoim królestwie jeden po twej prawicy, a drugi po twej lewicy’. Marek natomiast
podaje, że tę prośbę przedstawili dwaj synowie, Jakub i Jan (Mateusza 20:20, 21, NW;
Marka 10:35-37). Jeżeli nie ma tu sprzeczności, to jak to wytłumaczyć?”
Zastanów się: Czy w naszym języku potocznym nie jest przyjęte przypisywanie komuś
czynu dokonanego w gruncie rzeczy przez kogo innego, ale na jego polecenie i
odpowiedzialność? Na przykład w Encyclopœdia Britannica (wydanie z roku 1959)
czytamy pod hasłem „Agra” o mauzoleum zwanym Tadż Mahal: „Zbudowane przez
Szahdżehana dla jego żony”. Ale nieco dalej czytamy w tym samym artykule:
„Rzemieślników, którzy przez 17 lat pracowali przy jego budowie, sprowadzono ze
wszystkich stron Azji; prawdopodobnie znalazł się wśród nich także francuski złotnik
Austin de Bordeaux”.
Czy można się w tym dopatrzyć jakiejś sprzeczności? Szahdżehan kazał budować, a
prace budowlane wykonali inni.
Podobnie rzecz się ma ze wspomnianymi cytatami biblijnymi. Sam Jezus nie chrzcił,
tylko chrzcili jego uczniowie pod jego kierownictwem. Z prośbą o uzdrowienie sługi
wystąpił sam setnik, który posłał do Jezusa kilku starszych, żeby przedstawili jego
prośbę. A w wypadku synów Zebedeusza matka prawdopodobnie działała za ich namową
albo przynajmniej za ich zgodą. Potwierdza to Mateusz, który pisze, że po usłyszeniu tej
prośby i inni uczniowie oburzyli się nie na matkę, tylko na obu braci (Mateusza 20:24).
W tych wypowiedziach wydarzenia zostały więc przedstawione z różnych punktów
widzenia. Czy wobec tego można tu mówić o jakichś sprzecznościach?
Nie ulega wątpliwości, że przy ocenie analogicznych wypowiedzi trzeba się kierować
rozwagą. Na przykład na rozprawach sądowych istnieje małe prawdopodobieństwo, żeby
dwóch świadków opisało jakiś wypadek dokładnie tak samo. Fakt, że jeden świadek
wymienił pewne szczegóły, które drugi pominął, wcale nie dowodzi, że ich zeznania są
sprzeczne. Podobnie w jedynym sprawozdaniu biblijnym mogą być podane szczegóły,
które pominięto w drugim, analogicznym sprawozdaniu, ale to nie znaczy, że te
sprawozdania sobie wzajemnie zaprzeczają. Pochopne dopatrywanie się sprzeczności w
razie stwierdzenia różnic nie jest więc mądre.
PUNKT WIDZENIA PISARZA
Do wytłumaczenia innych pozornych sprzeczności często wystarczy wziąć pod uwagę
punkt widzenia pisarza biblijnego.
Przykładem na to może być użycie przez Mojżesza określenia „z tej strony Jordanu”.
W 4 Mojżeszowej 35: 14 (Gd) „z tej strony Jordanu” znaczy po wschodniej stronie
Jordanu. Jozue natomiast mówi o obszarach po wschodniej stronie, że leżą „za
Jordanem” (Jozuego 14:3; 17:5; 22:4). Czy sprzeczność między tymi wypowiedziami jest
rzeczywista, czy tylko pozorna? Mojżesz pisał na terytorium Moabu, na wschód od
Jordanu, i to było dla niego „z tej strony”. Jozue zaś był w Kanaanie, po zachodniej
stronie rzeki, i dla niego tereny na wschód do Jordanu leżały „za Jordanem”. Znajomość
punktów widzenia pisarzy może się więc przyczynić do wyjaśnienia tego rodzaju
sprzeczności.
Powyższa zasada dotyczy także na pozór sprzecznych sprawozdań biblijnych o
uzdrowieniu przez Jezusa ociemniałych żebraków w pobliżu Jerycha. Przy czytaniu tych
sprawozdań można zauważyć, że Marek i Łukasz piszą o uzdrowieniu jednego ślepego,
Mateusz natomiast mówi o dwóch. Sprzeczność? Czy powiesz, że Łukasz, który mówi o
uzdrowieniu ‚ jakiegoś nie widomego’, zaprzecza Markowi, który twierdzi, że został
uzdrowiony „niewidomy żebrak, Bartymeusz”? Raczej jeden pisarz przedstawia rzecz
bardziej szczegółowo niż drugi, podaje bowiem imię niewidomego i pisze, że był on
żebrakiem. A czy któreś z tych sprawozdań wyklucza możliwość, że w tym samym czasie
został uzdrowiony jeszcze inny niewidomy żebrak, towarzysz Bartymeusza, jak o tym
wspomina Mateusz, który mówi o ‚dwóch niewidomych’? Nie; tu także nie ma żadnej
sprzeczności, tylko Mateusz podaje po prostu dodatkowe fakty i przedstawia je z
odmiennego punktu widzenia. - Mateusza 20:29-34; Marka 10:46-52; Łukasza 18:35-43.
A gdzie miało miejsce to uzdrowienie? Mateusz i Marek piszą, że Jezus wtedy
„wychodził” z Jerycha. Natomiast Łukasz powiada, że to się zdarzyło, kiedy Jezus „zbliżał
się” do Jerycha. Oczywiście w tym wypadku nie można tego uznać za dodatkowy
szczegół. Wygląda to na sprzeczność. Ale czy tak jest naprawdę? Zwróćmy uwagę na
poniższą ciekawą informację z książki pt. Archaeology and Bible History (Archeologia a
Biblia):
„Na początku dwudziestego wieku po Chr. (1907-1909) Ernest Sellin z Niemieckiego
Towarzystwa Orientalnego prow
adził prace wykopaliskowe na terenie Jerycha. Okazało się, że za
czasów Jezusa Jerycho składało się z dwóch miast. Stare miasto żydowskie leżało w odległości około
półtora kilometra od miasta rzymskiego”. - 1950, s. 295.
Czy więc nie mogło tak być, że Jezus spotkał żebraków, kiedy opuścił miasto
żydowskie, a zbliżał się do miasta rzymskiego albo na odwrót? Znajomość stanu
faktycznego, jaki istniał w czasie, kiedy spisywano sprawozdanie, pomaga zrozumieć
punkt widzenia pisarza. Wyjaśniają się przy tym rozmaite pozorne sprzeczności, których
mógłby się dopatrzyć czytający to sprawozdanie kilkaset lat po jego napisaniu, nie znając
ówczesnych warunków.
KONTEKST CZĘSTO WYJAŚNIA POZORNE SPRZECZNOŚCI
W razie wyłonienia się jakiejś wątpliwości co do znaczenia wersetów, które zdają się
sobie zaprzeczać, zawsze warto zbadać kontekst, czyli tekst, którego częścią jest dany
wyraz lub zwrot. Może i ty zostałeś już kiedyś źle zrozumiany, ponieważ twoje słowa
wyrwano z kontekstu. Rozumiesz więc, że można przekręcić znaczenie wersetu
biblijnego, gdy się nie bierze pod uwagę jego kontekstu.
Na przykład w Jana 1:18 jest napisane: „Boga nikt nigdy nie widział”. Natomiast w
Księdze Wyjścia 24:9, 10 czytamy: „Wstąpił Mojżesz wraz z Aaronem, Nadabem, Abihu i
siedemdziesięciu starszymi Izraela. Ujrzeli Boga Izraela”. Czy te wersety sobie
zaprzeczają? Można odnieść takie wrażenie, gdy się je wyrwie z kontekstu. Jednakże w 11
wierszu 24 rozdziału Księgi Wyjścia (NW) jest pewien szczegół, który wszystko wyjaśnia.
Jest tam bowiem powiedziane: „Mieli widzenie prawdziwego Boga”. Czy można więc
powiedzieć, że widzieli Boga w dosłownym znaczeniu tego wyrazu?
Uwzględnienie kontekstu dostarcza również odpowiedzi na często zadawane pytanie:
Skąd Kain, pierwszy syn Adama i Ewy, wziął sobie żonę? (Księga Rodzaju 4:1, 2, 17)
Czyżby Ewa, jego matka, nie była jedyną kobietą na ziemi? Nie, bo z Księgi Rodzaju
5:1-5, gdzie się znajduje krótki życiorys Adama, dowiadujemy się, że Adam „miał synów
oraz córki”. Niewątpliwie Kain wziął sobie za żonę jedną ze swych sióstr. Bóg zezwolił,
żeby potomkowie pierwszej pary ludzkiej pobierali się między sobą w celu zaludnienia
ziemi (Księga Rodzaju 1:28; 2:23, 24). Ponieważ człowiek był wtedy znacznie bliższy
doskonałości cielesnej, którą cieszył się na początku Adam, więc takie małżeństwa
między rodzeństwem nie odbijały się ujemnie na potomstwie, jak to ma miejsce w dobie
dzisiejszej.
Dalszym przykładem pozornych sprzeczności są dwa rodowody Jezusa przedstawione
przez Mateusza i Łukasza (Mateusza 1:1-16; Łukasza 3:23-38). Chociaż w pewnych
miejscach obie linie rodowe są ze sobą, zgodne, to jednak najczęściej różnią się od siebie.
A czy sobie wzajemnie zaprzeczają? Mateusz i Łukasz należeli do najstarszych członków
zboru chrześcijańskiego. Ten, który sporządzał swoje sprawozdanie później, na pewno
wiedział, co napisał drugi. Nie ma więc najmniejszej wątpliwości co do tego, że
wprowadził te różnice świadomie. Z jakiego powodu?
Gdy się czyta kontekst, można zauważyć, że w Ewangelii według Mateusza Józef,
ojczym Jezusa, jest wymieniany znacznie częściej niż Maria. Mateusz opisuje, jak Józef
był zatroskany, kiedy się dowiedział, że Maria jest brzemienna, jak Bóg objawił mu, co to
ma znaczyć, jak Józef otrzymał polecenie, żeby uciekł z żoną i dzieckiem do Egiptu, i jak
potem przeniósł się z rodziną do Nazaretu. Czytając natomiast sprawozdanie Łukasza,
stwierdzamy, że znacznie więcej pisze on o Marii, o Józefie zaś wspomina tylko
przelotnie. Z jego sprawozdania dowiadujemy się, że Maria otrzymała przekazaną jej
przez anioła wiadomość od Boga, że odwiedziła swoją kuzynkę Elżbietę, że śpiewała ku
chwale Jehowy, że urodziła syna oraz że zachowała w sercu wypowiedzi pasterzy, którzy
ich odwiedzili.
Wszystko wskazuje na to, że Mateusz podaje rodowód Jezusa ze strony jego ojczyma
Józefa, Łukasz zaś ze strony matki, Marii. Dlaczego? I znowu kontekst pomaga nam to
zrozumieć. W obu sprawozdaniach przedstawiono dowody, że Jezus pochodził z
królewskiego rodu Dawida i że królestwo należało mu się prawnie przez jego ojczyma
Józefa, a cieleśnie przez matkę Marię. W ten sposób przedstawiony został podwójny
dowód, że Jezus jest królewskim dziedzicem Dawida.
Uwzględnianie kontekstu pomaga więc wyjaśnić pozorne sprzeczności i ułatwia
właściwe zrozumienie Biblii.
WŁAŚCIWY POGLĄD NA POZORNE SPRZECZNOŚCI
Omówione tu przykłady wskazują, że na ogół można znaleźć rozsądne wytłumaczenie
pozornych sprzeczności. W każdym wypadku okazało się, że w Biblii nie ma sprzeczności.
Co wobec tego powinieneś zrobić, gdybyś pewnego dnia napotkał w Biblii jeszcze inne
pozorne sprzeczności!
Bez żadnych uprzedzeń przeczytaj najpierw dokładnie, co naprawdę mówi Biblia.
Często stwierdzisz, że domniemana trudność wynika z błędnego zrozumienia. Odczytaj
sąsiednie wersety w celu ustalenia, jaki temat jest omawiany i jaki jest punkt widzenia
pisarza. Weź też pod uwagę czas, w którym się coś wy darzyło, oraz panujące wtedy
warunki. Odszukaj w Biblii wersety pokrewne. Możesz je znaleźć za pomocą
konkordancji biblijnej. Ale co zrobić, gdy mimo wszystko nie uda ci się znaleźć
zadowalającego wyjaśnienia?
Warto pamiętać, że choćby problem wydawał się trudny, a nawet niemożliwy do
rozwiązania, nie znaczy to jeszcze, że nie da się go rozwiązać. Ktoś lepiej znający Pismo
Święte może szybko i łatwo znaleźć wyjaśnienie. Możesz na przykład bezskutecznie
starać się rozwiązać jakieś równanie algebraiczne, a tymczasem ktoś inny potrafi znaleźć
całkiem proste rozwiązanie. Gdy początkującemu w tej dziedzinie nie uda się od razu
rozwiązać trudniejszych zadań algebraicznych, na pewno nie powie, że jego podręcznik
jest do niczego. Tak samo ma się rzecz z Pismem Świętym. W razie natrafienia na
trudniejsze problemy powinieneś je omówić z kimś, kto ma szacunek dla Biblii i dobrze
zna jej treść. Powinieneś też wiedzieć, że często niezbędnym warunkiem zrozumienia
głębokiego sensu udzielanych ci odpowiedzi jest twoja własna wiedza. Bądź cierpliwy.
W toku dalszego czytania Biblii możesz dojść do wniosku, że nawet występujące w niej
pozorne sprzeczności - a są one stosunkowo nieliczne i raczej nieistotne -zaczynają
nabierać w twoim umyśle całkiem nowego znaczenia. Zamiast budzić wątpliwości, mogą
wzmocnić twoją wiarę. W jaki sposób! Ponieważ takie odchylenia dowodzą, że pisarze
Biblii nie byli ze sobą w zmowie. Staje się wtedy rzeczą oczywistą, że nikt nie sfałszował
Pisma Świętego. Sprawozdanie biblijne zawierające wypowiedzi wielu świadków nosi
wszelkie znamiona prawdomówności. Jest harmonijne. Stanowi to jeszcze jeden powód,
aby wierzyć, że Biblia jest tym, za co się podaje - Słowem Bożym.
ROZDZIAŁ 8
Czy biblijne mierniki moralne
nie zawierają
sprzeczności?
CZY można znaleźć jakąkolwiek podstawę do krytykowania biblijnych mierników
moralnych? Czyż Pismo Święte nie zakazuje mordowania, cudzołożenia, kradzieży i
dawania fałszywego świadectwa o bliźnim? Ponadto Biblia wymaga znacznie więcej niż
prawo ludzkie. Biblia nakazuje bowiem, żeby nawet nie pożądać własności bliźniego oraz
żeby go miłować jak samego siebie. - Księga Wyjścia 20:13-17; Marka 12:31.
Jednakże niektórzy są zdania, że pewne fragmenty Biblii zaprzeczają tym zasadom
moralnym. Wysuwają zastrzeżenia: „Jakże mogę wierzyć, że Biblia pochodzi od Boga,
jeżeli z jednej strony zawiera wspaniały kodeks moralny, a z drugiej strony donosi o tak
szokujących wydarzeniach, jak na przykład upicie się Noego albo zgwałcenie Tamar
przez jej przyrodniego brata Amnona?”
PRZYKŁADY ZŁYCH POSTĘPKÓW
Zastanów się: Dlaczego Biblia wspomina o takich wydarzeniach? Czy po to, żeby
dostarczyć „rozrywki”, która by podniecała wyobraźnię niemoralnych ludzi, albo żeby
pobudzać do podobnego postępowania?
Czy na przykład o upiciu się Noego Biblia mówi po to, żeby zachęcić czytelnika do
pijaństwa? W sprawozdaniu podanym w Księdze Rodzaju 9:20-27 nic nie nasuwa
wniosku, że ten postępek jest godny naśladowania. Wprost przeciwnie, w wersetach tych
podkreślono, że w następstwie upicia się Noego jeden z jego potomków zachował się
niestosownie i to pociągnęło za sobą przykre skutki, inni zaś okazali należny szacunek, co
przyniosło błogosławieństwa. Podobnie ma się rzecz ze sprawozdaniem o zgwałceniu
Tamar przez Amnona. Biblia wyraźnie wskazuje, że Tamar doznała uczucia palącego
wstydu, Amnon natomiast przypłacił swój postępek życiem (2 Samuela 13:1-29). Opis
tego wydarzenia na pewno nie zachęca nikogo do pójścia w ślady Amnona.
Dlaczego więc w Biblii jest mowa o takich niegodziwościach? Możemy się z tego dużo
nauczyć. Apostoł Paweł powiedział, że to wszystko „jest napisane ku przestrodze dla nas”
(1 Koryntian 10:11, NP). Uzmysławia nam to wartość wysokich mierników moralnych,
jasno sformułowanych w innych rozdziałach Biblii. - Księga Przysłów 20:1; 1 Koryntian
6:9, 10.
Poza tym ujawnianie grzesznego postępowania ludzi, którzy zostali nazwani sługami
Bożymi, świadczy o szczerości i prawdomówności Biblii, czego na próżno szukalibyśmy u
starożytnych historyków egipskich, asyryjskich czy innych. A jak jest dzisiaj? Iluż to
pisarzy przyznaje się do własnych grzechów, jak to czynili pisarze Biblii? Mojżesz mówi
otwarcie o błędach, które popełnił on sam i jego lud. Nie zostały też zatajone grzechy
takich wybitnych postaci, jak Dawida, Salomona, apostoła Piotra i innych.
Ta uczciwość i szczerość pozostaje w całkowitej zgodności z faktem, że Biblia jest
księgą prawdy, obstającą przy wysokich miernikach moralnych. Nie spodziewasz się
chyba, że Słowo Boże będzie przekręcać lub ukrywać prawdę. Jeżeli więc niektórzy
krytykują Biblię za nieprzemilczanie prawdy, to kto właściwie jest w błędzie: Biblia czy ci,
co krytykują jej uczciwość? Felietonista Sydney J. Harris napisał na ten temat w artykule
zatytułowanym „Biblia jest z gruntu uczciwa”:
„Gdyby ta księga zawierała jedynie zręcznie sformułowaną propagandę religijną, wówczas
kompilatorom łatwo byłoby usunąć wszystkie gorszące fragmenty tekstu (...)
„Niewybredni ateiści, którzy pokazują z triumfem takie miejsca jako ‚dowód’, że Biblia jest księgą
barbarzyńską i pełną sprzeczności, uznają za błąd to, co w rzeczywistości jest cnotą (...)
„Żadna inna książka, jaką kiedykolwiek napisano, nie jest przepojona tak rozbrajającą
szczerością”.
34
SKĄD SIĘ BIORĄ POZORNE SPRZECZNOŚCI
Z Biblii można się dowiedzieć, jak Bóg postępował z ludźmi w ciągu tysięcy lat.
Przedstawiono w niej ludzi, którzy się Bogu podobali, i ludzi, którzy Mu się nie podobali;
takich, którzy zaskarbili sobie Jego łaskę, i takich, którzy ściągnęli na siebie Jego
niezadowolenie albo potępienie. Jeżeli Biblia naprawdę jest Słowem Bożym, jak na to
wskazują wszystkie już przytoczone dowody, to przez studiowanie tej księgi możemy
poznać Boga i dowiedzieć się, co trzeba robić, aby Mu się podobać. Czy szczerze tego
pragniemy? Nie każdy, kto bada Biblię, kieruje się takimi pobudkami.
Niektórzy sięgają do Biblii w przekonaniu, że jej treść będzie zgodna z ich poglądami.
Oczywiście takie nastawienie prowadzi nieuchronnie do trudności. Dlaczego? Sam Bóg
daje w Biblii następującą odpowiedź: „Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje
nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi” (Izajasza 55:9). Ponadto
Biblia uczy, że wszyscy jesteśmy niedoskonali i popełniamy błędy (Rzymian 3:23).
Potwierdzają to wyraźnie ludzkie doświadczenia. Gdy się patrzy na Biblię z punktu
widzenia niedoskonałego człowieka, wówczas opisane w niej czyny Boga mogą się
niekiedy wydać dziwne, a nawet niekonsekwentne. Ale czyż zgodność Biblii z naszymi
ciasnymi, ludzkimi poglądami miałaby świadczyć o jej Boskim pochodzeniu? Jaką
korzyść odnieślibyśmy z poznawania Biblii i jak mogłaby nam ona pomóc, gdyby jedynie
potwierdzała nasze poglądy! Logicznie rzecz biorąc, należałoby się spodziewać, że księga
będąca Słowem Bożym powinna nas korygować, oświecać i podnosić na wyższy poziom
duchowy.
W Biblii czytamy, że nieposłuszni Izraelici krytykowali kiedyś Boga, mówiąc: „Sposób
postępowania Jahwe nie jest słuszny”. Bóg odpowiedział im:
„Czy mój sposób postępowania nie jest słuszny, domu Izraela, czy to nie wasze postępowanie jest
przewrotne? (...) Odstąpcie od wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były
sposobnością do przewiny [kamieniem obrazy, który prowadzi do błędu, NW]”. - Ezechiela 18:29, 30.
Gdy sobie uświadomimy, że tak jak wspomniani Izraelici nie mamy dzisiaj żadnego
prawa osądzać Boga, wówczas, sięgając do Biblii, możemy żywić nadzieję, że zostaniemy
oświeceni. Do przykładów, z których wypływa cenna nauka, należy biblijne sprawozdanie
o wytępieniu Kananejczyków - sprawozdanie, które dla niejednych stało się „kamieniem
obrazy”.
BOSKI WYROK NA KANANEJCZYKÓW
Przypomnijmy sobie najpierw najważniejsze szczegóły z tego sprawozdania: Po
wyzwoleniu Izraelitów z niewoli egipskiej Jehowa zaprowadził ich do Kanaanu. Mniej
więcej 400 lat wcześniej uroczyście obiecał dać tę ziemię wiernemu Abrahamowi i jego
potomkom. Jehowa dotrzymał tego przyrzeczenia. Upoważnił Izraelitów do wytępienia
mieszkańców Kanaanu (Księga Powtórzonego Prawa 7:2; Jozuego 10:40). Mieli wytracić
całe plemiona. Dlaczego? Mojżesz wyjaśnił to następująco: „Skutkiem niegodziwości tych
ludów twój Bóg, Jahwe, wypędził [wypędza, Gd] je przed tobą, a także aby dopełnić
słowa przysięgi danej twoim przodkom: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi” (Księga
Powtórzonego Prawa 9:5). Jednakże mieszkańcy kilku miast kananejskich, jak również
pojedynczy Kananejczycy, którzy zrozumieli, że Bóg popiera Izraelitów, przeszli na ich
stronę i uratowali życie.
Jaka z tego wypływa nauka? Czy to sprawozdanie podważa wiarygodność wypowiedzi
zawartych w innych miejscach Biblii, np. że Jehowa jest Bogiem miłości i że „miłuje
sprawiedliwość”? - 1 Jana 4:8; Psalm 37:28.
Wprost przeciwnie, wpaja nam to bardzo ważną zasadę: Bóg miłuje sprawiedliwość,
ale nienawidzi niegodziwości. Rozdział 18 Księgi Kapłańskiej, zwanej też 3 Mojżeszową,
informuje o wszystkich „obrzydliwościach”, których się dopuszczali Kananejczycy, i z
powodu których Bóg sprawił, że ziemia ‚wypluła ich’. Ale są jeszcze inne źródła
historyczne mówiące o tym, jak zdeprawowani byli Kananejczycy. Profesor Merrill F.
Unger pisze:
„Brutalność, zmysłowość i wyuzdanie występują w mitologii kananejskiej w znacznie większym
nasileniu niż w wierzeniach innych ludów mieszkających wówczas na Bliskim Wschodzie. Bóstwom
kananejskim obca była wszelka moralność; ta zaskakująca cecha musiała wyzwalać u ich czcicieli
najgorsze instynkty i doprowadzić do rozpowszechnienia się najhaniebniejszych zwyczajów owych
czasów, takich jak: prostytucja sakralna, składanie ofiar z dzieci i kult węży.
„(...) Nakreślony w literaturze ugaryckiej obraz religii kananejskiej stanowi szerokie tło (...)
biblijnego opisu okropnego zwyrodnienia Kananejczyków pod względem moralnym i religijnym oraz
potwierdza dokładność sprawozdania biblijnego”.
35
Nie jest chyba rozsądne mniemanie, że miłość Boga do rodzaju ludzkiego zobowiązuje
Go również do umiłowania nieprawości.
Nie chodzi tu jedynie o uwypuklenie zasady, że Bóg brzydzi się niegodziwością. Ze
sprawozdania tego wynika również, że Bóg nie wytraca niedoskonałych ludzi zaraz po
pierwszych przejawach grzesznego postępowania. Bóg zwrócił uwagę na nieprawość
amorejskich mieszkańców Kanaanu już przeszło 400 lat wcześniej, ale ich wtedy nie
wytępił (Księga Rodzaju 15:13-21). Zgadza się to z innymi wypowiedziami Pisma
Świętego, według których Bóg ‚nie pragnie śmierci występnego’, lecz jest miłosierny i
daje ludziom sposobność porzucenia złych dróg (Ezechiela 33:11; Psalm 103:8). Zamiast
więc odpychać nas od Boga, to sprawozdanie powinno tylko rozproszyć nasze
wątpliwości i przybliżyć nas do Niego. Jednocześnie nakaz wytracenia Kananejczyków
dowodzi, że Bóg nie pobłaża niegodziwości. Dlatego możemy być pewni, że nie będzie bez
końca tolerował zła, które coraz bardziej kazi ziemię i zagraża życiu jej mieszkańców.
Ktoś może jednak powiedzieć: „Ale przecież w Kanaanie wytraceni zostali nie tylko
mężczyźni i kobiety, lecz nawet małe dzieci”. To prawda. Czy z tego wynika, że Bóg jest
niekonsekwentny? Czy można tu wysnuć jakieś pouczające wnioski? A co ważniejsze, czy
gotowi jesteśmy uznać przedstawione fakty i dostosować ‚swoje postępowanie’ do
zdrowych i sprawiedliwych zasad? Zobaczmy.
Biblia uczy, że Bóg obarcza rodziców pełną odpowiedzialnością za nieletnie dzieci,
które wydali na świat. Taka odpowiedzialność jest szczególnym przywilejem otrzymanym
od Boga. Ale jest to zarazem nałożony przez Boga obowiązek. Rodzicom, którzy chcą się
podobać Bogu, nie wolno zaniedbywać tego obowiązku ani przerzucać go na inne barki.
Bóg trzymał się tej samej zasady, kiedy powiedział do Izraelitów:
„Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc
życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Boga swego, Jahwe, słuchając Jego
głosu, lgnąc do Niego”. - Księga Powtórzonego Prawa 30:19, 20.
Okazaniem posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa Izraelici mogli obrać życie albo
śmierć dla siebie i swoich dzieci. Na każdym kroku w życiu potwierdza się
niezaprzeczalny fakt, że to, kim są i jak postępują rodzice, przynosi dzieciom pożytek lub
szkodę. To prawdziwe dobrodziejstwo dla dzieci, gdy ojciec jest człowiekiem prawym i
sumiennym i gdy serdecznie troszczy się o materialny i duchowy dobrobyt rodziny. W
przeciwnym razie dzieci nieuchronnie cierpią, choćby nawet ktoś chciał, żeby było
inaczej. Mężczyzna prowadzący się niemoralnie ryzykuje nabawienie się choroby
wenerycznej. Czy może się wtedy słusznie spodziewać, że Bóg uchroni od przykrych
następstw tej choroby jego dzieci już urodzone lub mogące się dopiero urodzić? Czy leń
lub pijak ma prawo oczekiwać, że Bóg przejmie jego obowiązki albo obarczy nimi innych,
aby jego dzieci nie musiały cierpieć? Czy Bóg byłby konsekwentny, gdyby pomagał
ludziom zaniedbującym swoje obowiązki? Kto zatem jest winien, że dzieci cierpią? Biblia
wykazuje, że wyłącznie ci, na których Bóg włożył obowiązek troszczenia się o dzieci, to
znaczy rodzice.
A co można powiedzieć o rodzicach kananejskich? Oni również mogli wybrać dla
siebie i swoich dzieci życie lub śmierć, błogosławieństwo lub przekleństwo. Mieszkańcy
czterech miast kananejskich, podobnie jak Rachab z Jerycho i jej rodzina,
podporządkowali się woli Bożej. W rozgrywających się wówczas wydarzeniach dostrzegli
palec Boży i dlatego stanęli po stronie ludu Bożego. Dzięki temu pozostali przy życiu
razem z dziećmi (Jozuego 2:1-21; 6:25; 9:3-27). Inni rodzice kananejscy mogli postąpić
tak samo, ale nie chcieli (Księga Liczb 21:21-24). Tym samym obrali śmierć dla siebie i
swoich dzieci.
Wypływa stąd istotna nauka. Dzisiaj niektórym rodzicom może się zdawać, że sposób
postępowania Jehowy ‚nie jest słuszny’; można by ich jednak zapytać, czy słuszny jest
sposób postępowania dzisiejszych rodziców? Skąd się bierze na całej ziemi taki wzrost
przestępczości wśród młodocianych, przejawiający się w braku szacunku, niemoralności i
zbrodniach - niekiedy popełnianych z niesłychanym okrucieństwem? Nie tylko Biblia,
lecz także wielu prawników odpowiedzialnością za ten stan obarcza przede wszystkim
zaniedbujących swe obowiązki rodziców. Z drugiej strony - jak na to wskazuje Pismo
Święte - wszyscy rodzice, którym na tym zależy i którzy naprawdę miłują Boga, siebie i
swą rodzinę, mogą się nauczyć przestrzegania w życiu Boskich zasad. Mogą wychowywać
swe nieletnie dzieci „w karności i według wytycznych Jehowy” (Efezjan 6:4, NW). Biblia
mówi, że gdy Bóg usunie z ziemi wszelkie zło, wówczas okaże się, iż tacy rodzice wybrali
życie dla siebie i swych dzieci. - 1 Koryntian 7:14; 2 Tesaloniczan 1:6-10.
CZY MIERNIK CHRZEŚCIJAŃSKI JEST INNY?
A co powiedzieć na temat poglądu, że wymagania podane w Pismach Hebrajskich
różnią się od wymagań stawianych chrześcijanom?
Biblia uczy, że Bóg nie dawał swoim sługom jednakowych poleceń w każdym okresie
dziejów. Noe otrzymał polecenie zbudowania arki, ale potem powiedziano mu, że taki
powszechny potop nigdy się już nie powtórzy (Księga Rodzaju 9:11). Zbiór praw, który
Bóg dał narodowi izraelskiemu, zobowiązywał do przestrzegania przymierza Prawa tylko
ten naród (Psalm 147:19, 20; Księga Wyjścia 31:16, 17). W Biblii jest powiedziane, że
chrześcijanie nie podlegają Prawu Mojżeszowemu, ponieważ, jak to wyjaśniono w
Rzymian 10:4, „kresem Prawa jest Chrystus”. Dlaczego tak jest?
To nie znaczy, że się zmieniły zasady Boże. W Galatów 3:24 (NW) jest powiedziane:
„Prawo stało się zatem wychowawcą prowadzącym nas do Chrystusa, abyśmy dzięki
wierze zostali uznani za sprawiedliwych”. Przepisy zawarte w tym Prawie to „cienie
spraw przyszłych, a rzeczywistość należy do Chrystusa” (Kolosan 2:17). Chociaż więc
wymagania stawiane podlegającym Prawu Żydom różnią się od wymagań stawianych
chrześcijanom, to jednak nie ma między nimi sprzeczności. Porządek żydowski stanowił
proroczy wzór systemu chrześcijańskiego. - Hebrajczyków 10:1.
Ktoś może jednak zapytać: Czyż nie chodzi tu o różne mierniki moralne? Czy prawo
Mojżeszowe nie zachęca do stosowania odwetu, kiedy mówi: ‚Życie za życie, oko za oko’?
(Księga Powtórzonego Prawa 19:21) Jakże bardzo różni się to od chrześcijańskiej
gotowości do przebaczania!” Czy rzeczywiście tak jest?
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Prawo nie nakłaniało Izraelitów do osobistego
wywierania zemsty czy dochodzenia swych praw na własną rękę. Przeciwnie, Bóg
okazywał gotowość przyjmowania ofiar i przebaczania Izraelitom, ucząc ich w ten sposób
wzajemnego przebaczania sobie (Księga Kapłańska 4:20). Prawa „oko za oko” nie miały
stosować poszczególne osoby, tylko sędziowie narodu powoływani do rozpatrywania
spraw (Księga Wyjścia 21:1, 22-25). Sprawiedliwe stosowanie przepisów tego Prawa
skutecznie odstraszało od złośliwego napadania i kaleczenia niewinnych ludzi.
Zaszczepiało głęboki szacunek dla bliźniego. Czyż w obecnych czasach, kiedy ludzie są
coraz bardziej narażeni na napady przestępców, nie widzimy wyraźnie, jak mądre było
stosowanie takiego środka odstraszającego? Jednakże sprawa ta ma jeszcze inny aspekt.
Jaki?
Biblia uczy, że Jehowa Bóg, Najwyższy Sędzia, sam trzyma się zasady „życie za życie”.
Kierował się nią, gdy podejmował kroki zmierzające do uwolnienia ludzi od przykrych
skutków buntu pierwszego człowieka Adama. Przez popełnienie grzechu Adam ściągnął
na wszystkich swych potomków grzech i karę śmierci. Żeby uczynić zadość Boskiej
sprawiedliwości i uwolnić ludzkość od śmierci, ktoś bezgrzeszny musiał zaofiarować swe
życie w celu zniesienia tej kary. Bóg był konsekwentny i nie uchylił wyroku, jaki wydał na
Adama w Edenie. Jednakże zgodnie z zasadą prawną „życie za życie” utorował
potomkom Adama drogę do zbawienia dzięki ofierze okupu ze swego własnego Syna
Jezusa Chrystusa (Rzymian 5:12; 1 Tymoteusza 2:5; Jana 3:16). Zasada ta ma więc ścisły
związek z samą istotą chrystianizmu.
W sprawie wywierania zemsty dano chrześcijanom następującą przestrogę: „Kochani,
nie mścijcie się sami, lecz pozostawcie miejsce dla gniewu”. I to napomnienie jest
poparte cytatem z Prawa Mojżeszowego: „Bo napisano [w Księdze Powtórzonego Prawa
32:35, 41]: ‚Pomsta jest moja, ja odpłacę, mówi Jehowa’” (Rzymian 12:19, NW). A zatem
zarówno członkowie narodu żydowskiego, jak i chrześcijanie byli zachęcani do
pokładania ufności w Bogu, który na swój sposób karci i odpłaca za zło.
A jak się przedstawia sprawa wysuwanego niekiedy zarzutu, że „Bóg Starego
Testamentu jest Bogiem wojny, natomiast Bóg Nowego Testamentu jest Bogiem
pokoju”? Zbadanie tego zarzutu wykazuje, że nie ma on żadnego uzasadnienia.
Pisma Hebrajskie co prawda mówią o wojnach, lecz można też w nich znaleźć ważne
proroctwa dotyczące „Księcia Pokoju” i jego pokojowego panowania, które ma być
ustanowione dzięki „gorliwości Jehowy zastępów”. - Izajasza 9:6, 7, NW; Psalm 72:1-7;
Micheasza 4:1-4.
Prawdą jest, że Bóg nie wyznaczył chrześcijanom takiego zadania jak Izraelitom,
którzy mieli być wykonawcami wyroku Bożego. Biblia mówi bowiem, że chrześcijanom
Bóg nakazał prowadzenie walki duchowej, którą się toczy „mieczem ducha” - Słowem
Bożym (Efezjan 6:10-17). Poza tym chrześcijanie - w przeciwieństwie do Żydów - nie
mieli mieć żadnego ziemskiego królestwa, lecz mieli być narodem duchowym,
rozproszonym po całej ziemi. Mieli więc żyć jako usposobieni pokojowo, prawomyślni
poddani wielu istniejących rządów (Rzymian 13:1-7; 1 Piotra 2:9-17). Bóg miał jednak w
dalszym ciągu prowadzić wojnę ze złymi i wykonać na nich swój wyrok w wojnie
Armagedonu, ale już nie za pośrednictwem ludzi, tylko za pośrednictwem aniołów. Syn
Boży Chrystus Jezus miał objąć przewodnictwo i ‚paść narody rózgą żelazną’ (2
Tesaloniczan 1:6-10; Apokalipsa 16:13-16; 19:11-16). Chrześcijańskie Pisma Greckie
mówią wyraźnie, że tylko dzięki temu zaistnieją warunki, w których ‚Boża wola będzie się
spełniać na ziemi, tak jak i w niebie’ ku błogosławieństwu wszystkich ludzi miłujących
sprawiedliwość (Mateusza 6:10). A zatem Pisma Hebrajskie są całkowicie zgodne z
Chrześcijańskimi Pismami Greckimi, jeśli chodzi o zamierzenie Boże co do wojny i
pokoju.
ODKRYWA TAJNIKI SERCA
Zarówno dzięki formie, w jakiej Biblia została spisana, jak i samej treści przenika ona
głęboko do serca ludzkiego i wywołuje znamienną reakcję. Czytamy w niej: „Żywe
bowiem jest Słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny (...) zdolne
osądzić pragnienia i myśli serca. (...) wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami
Tego, któremu musimy zdać rachunek” (Hebrajczyków 4:12, 13). Gdybyśmy byli skłonni
dawać pierwszeństwo własnym pragnieniom i poglądom przed zamierzeniami Stwórcy
oraz ustalonymi przez Niego miernikami dla rodzaju ludzkiego i gdybyśmy przy tym
kierowali się uczuciem, a nie właściwymi zasadami, to czy nie musielibyśmy liczyć się z
ujawnieniem tego przez Słowo Boże?
W niektórych wypadkach Biblia szczegółowo wyjaśnia, dlaczego działanie Boga
przyniosło jednym błogosławieństwo, a drugim nieszczęście. Niekiedy jednak nie podano
żadnych powodów. Pewni ludzie mogą odrzucać całą Biblię, ponieważ jakiś jej urywek
nie zawiera wystarczającej ilości szczegółów potrzebnych im do rozproszenia wszystkich
wątpliwości. Ale czy taka nieufność jest uzasadniona?
Czy przy starannym, a nie powierzchownym tylko badaniu biblijnych mierników
moralnych nie stwierdzamy, że są one odbiciem mądrości daleko przewyższającej
mądrość ludzką! Zapoznanie się z tymi miernikami pozwala zrozumieć, dlaczego
wszechmocny Stwórca niezmierzonego wszechświata tak długo czekał z usunięciem zła z
małej planety Ziemi (Księga Wyjścia 9:16; 2 Piotra 3:8, 9; Apokalipsa 11:18). Biblia
przedstawia szczegółowo miłościwe zamierzenie Boga wobec ludzkości; wyjawia, jakie
kroki Bóg podejmował stopniowo, żeby wyzwolić na zawsze ludzi pragnących żyć zgodnie
z tym, co jest słuszne i prawdziwe (Galatów 4:4; 1 Jana 4:9, 10; Apokalipsa 21:4, 5).
Przystępnym językiem, zrozumiałym nawet dla dziecka, Biblia wyłuszcza podstawowe
wymagania, jakie Bóg stawia tym, którzy chcą Mu się podobać; wymagania te może
spełnić każdy (Jana 17:3; Micheasza 6:8). Pismo Święte konsekwentnie zachęca swych
czytelników, żeby przez spełnianie tych wymagań obrali dla siebie i swych rodzin życie, a
nie śmierć. - Jozuego 24:15.
Dlaczego więc pewne fragmenty Biblii są dla niektórych kamieniem obrazy? Dlaczego
powstrzymują ich od uwierzenia w nią? Czy może dlatego, że zawarte w niej objawienie
Boże rzeczywiście jest niekonsekwentne albo zawiera sprzeczności? Nie, fakty dowodzą
czegoś wręcz przeciwnego. A może ich zastrzeżenia wypływają stąd, że uznając Biblię za
Słowo Boże, musieliby dokonać zmian w swoim życiu? Tylko nieliczni przyznają się do
tego otwarcie. A tymczasem Biblia wskazuje, że źródłem trudności jest najczęściej serce.
- Księga Przysłów 4:23; Jeremiasza 17:9, 10; Marka 3:1-6.
Słusznie wychodzimy z założenia, że w Słowie Bożym nie ma sprzeczności. Nie
spodziewamy się też po nim wypowiedzi przepraszających, tylko stanowczych, choć
nacechowanych serdecznością i wyrozumiałością. Czytaj więc Biblię bez uprzedzenia, ze
szczerym sercem i sprawdź, czy odpowiada tym wymaganiom.
ROZDZIAŁ 9
Znaczenie proroctw biblijnych
WYBITNĄ cechą charakterystyczną Biblii są jej proroctwa. Na jej stronicach Bóg
‚obwieszcza od początku to, co ma przyjść, i naprzód to, co się jeszcze nie stało’. (Izajasza
46:10). W jej proroczych księgach przepowiedziano setki lat naprzód, które królestwa i w
jakiej kolejności staną się mocarstwami światowymi. Ponadto wymieniono w niej po
imieniu niektórych mężczyzn, zanim się jeszcze urodzili, oraz opisano szczegółowo
czyny, których mieli dokonać. Zapowiadano naprzód interwencje Boga. Zawarte w tej
Księdze proroctwa stanowią chyba najistotniejszą cechę wyróżniającą Biblię spośród
wszystkich innych starożytnych świętych ksiąg. Ma to - jak się przekonamy - wielkie
znaczenie.
Możesz jednak zapytać: „Czy poza wymienionymi w Biblii prorokami hebrajskimi nie
było w starożytności żadnych innych proroków? Niewątpliwie byli, jednakże G. R. Berry,
profesor Uniwersytetu Colgate, pisze na ten temat:
„Nie zachował się żaden ważniejszy dokument z wypowiedzią choćby jednego z tych proroków
nieizraelskich. (...) Prorocy innych narodów, nie-Hebrajczycy, byli zazwyczaj swego rodzaju
jasnowidzami, którzy odpowiadali pojedynczym osobom na określone pytania; toteż ich wypowiedzi
nie miały żadnego znaczenia dla ogółu ani trwałej wartości”.
36
Historia dowodzi, że wieszczkowie i autorzy wyroczni u starożytnych Greków oraz
innych dawnych narodów byli czymś w rodzaju dzisiejszych wróżbitów. Nie szli do ludu,
żeby mu oznajmiać prorocze wypowiedzi Boże, tylko poszczególni ludzi przychodzili do
nich, aby się dowiadywać o swej przyszłości. Pytający otrzymywali jednak z reguły
dwuznaczne odpowiedzi i to dopiero po opłaceniu kosztownych ceremonii i ofiar. Kto nie
miał pieniędzy, ten nie otrzymał przepowiedni. Natomiast proroctwa biblijne były i są
bezpłatne dla każdego. - Izajasza 55:1-3; Apokalipsa 22:17.
NATCHNIONE PROROCTWA CZY PRZEPOWIEDNIE LUDZKIE?
Niektórzy mają wątpliwości. Mówią: „Czy proroctwa biblijne rzeczywiście są
natchnione przez Boga? Czy nie mamy tu czasem do czynienia z przepowiedniami
mądrych ludzi, ułożonymi na podstawie zaobserwowanej przez nich ogólnej tendencji w
rozwoju wydarzeń? Czy i dzisiaj nie ma ludzi, którzy potrafią przepowiedzieć, w jakim
kierunku potoczy się rozwój tego czy innego narodu?”
Ludzie mogą coś przepowiedzieć i czasami to się sprawdza. Podobnie jak szachiści
potrafią niekiedy drogą wnikliwych rozważań przewidzieć ruch przeciwnika, tacy ludzie
potrafią niekiedy odgadnąć, jakie kroki podejmie rząd. Ale zbyt często się mylą. Zupełnie
co innego jest przepowiedzieć dokładnie na przekór wszelkim oznakom cały łańcuch
ważnych wydarzeń historycznych. A już nikt nie potrafi przepowiedzieć takich wydarzeń
setki lat naprzód. Czy w Biblii rzeczywiście można znaleźć takie prorocze zapowiedzi i
czy chodzi przy tym o dokładne przepowiadanie wydarzeń, czy też o zwykłe składanie
oświadczeń na chybił trafił? Gdyby jednak ta księga zawierała prawdziwe proroctwa,
wówczas nie można by już słusznie zaprzeczać, że jest ona natchnionym Słowem Bożym.
Zapraszamy więc do rozpatrzenia dowodów.
DALEKOSIĘŻNE PROROCTWA O BABILONIE I JERUZALEM
W ósmym wieku p.n.e. prorok Izajasz napisał, że Bóg kazał mu prorokować o
Babilonie. W proroctwie przedstawił on Babilon jako głowę potężnego imperium,
„władczynię królestw”. Przepowiedział również, że to imperium zdobędzie Judeę oraz jej
stolicę Jeruzalem, spustoszy kraj, a jego mieszkańców uprowadzi w niewolę. - Izajasza
24:1-3; 39:3-7; 47:5.
Za czasów Izajasza Babilon był jeszcze podrzędnym państwem, przeciętnym satelitą
potężnego imperium asyryjskiego. Dopiero całe sto lat później uzyskał przewagę nad
Asyrią i stał się największym mocarstwem na Bliskim Wschodzie. Dziesiątki lat po
zniknięciu Izajasza z widowni Nabuchodonozor, król Babilonu, obiegł Jeruzalem. Kazał
je zrównać z ziemią, a Judeę spustoszył i wyludnił.
Mniej więcej 18 lat przed zburzeniem Jeruzalem prorok Jeremiasz tak ostrzegł przed
nadchodzącą niewolą:
„Cały ten kraj zostanie spustoszony i opuszczony, a narody będą służyć królowi babilońskiemu
przez siedemdziesiąt lat”. - Jeremiasza 25:1, 2, 8-11; porównaj 2 Kronik 36:10,21.
Na początku dwudziestego wieku niektórzy krytycy mieli wątpliwości, czy tak się stało.
A jaki pogląd panuje teraz, po półwieczu badań archeologicznych? Archeolog W. F.
Albright pisze:
„Prace wykopaliskowe i penetracje terenu w Judei wykazały, że podczas dwóch najazdów
chaldejskich
miasta judzkie nie tylko uległy zniszczeniu, ale pozostawały niezamieszkane przez szereg
pokoleń, często już na zawsze”.
37
Proroctwo spełniło się więc nieomylnie. Czy można to wyjaśnić twierdzeniem, że
Jeremiasz po prostu umiał trafnie przewidywać albo że był bystrym obserwatorem?
Ale to jeszcze nie wszystko. Izajasz ogłosił postanowienie Boże, że Babilon zostanie
zdobyty przez Medów sprzymierzonych z Persami. Wymienił nawet imię przyszłego
wodza zwycięskiej armii: Cyrusa; uczynił to jakieś 200 lat wcześniej, na długo przed
narodzinami Cyrusa! - Izajasza, rozdziały 13 i 14; również 44:26-28.
Babilon leżał po obu brzegach Eufratu. Miasto otaczał rozgałęziony system kanałów i
fos. Chroniły je silne bramy i mury. Jakże więc Cyrus miał wziąć to zdawałoby się
niezdobyte miasto? Proroctwa biblijne mówiły:
„To mówi Pan [hebr.: Jehowa] pomazańcowi swemu Cyrusowi, którego prawicę ujmę, a porażę
przed nim narody, i (...) pootwieram przed nim wrota, i bramy nie będą zamknięte”. - Izajasza 45:1,
Gd.
„Miecz (...) na mieszkańców Babilonu, (...) na jego wody, by wyschły”. „Bohaterowie babilońscy
odstąpili od walki (...) goniec zabiega drogę gońcowi, a posłaniec posłańcowi, by zawiadomić króla
Babilonu, że zdobyte jest zewsząd jego miasto, że brody są zajęte”. - Jeremiasza 50:35-38; 51:30-32.
Co się stało? Czy te proroctwa się spełniły? Zwróćmy uwagę, jak opisał zdobycie
Babilonu historyk grecki Herodot:
„Cyrus (...) wprowadził rzekę kanałem do jeziora, które właściwie było bagnem, i sprawił przez to,
że stare łożysko rzeki, której woda opadła, stało się możliwe do przejścia. Gdy to nastąpiło (...)
Persowie (...) wdarli się z tej strony do Babilonu. Gdyby Babilończycy byli wprzód się dowiedzieli o
zarządzeniu Cyrusa lub je zauważyli, byliby spokojnie przeczekali, aż Persowie wejdą do miasta, a
potem haniebnie
ich wytępili. Wystarczyłoby im bowiem zamknąć wszystkie furtki, które wiodły do
rzeki, a samym wejść na wały, poprowadzone wzdłuż brzegów rzeki - żeby Persów schwytać niby do
klatki. Atoli Persowie zaszli ich całkiem niespodziewanie. Z powodu wielkości miasta, jak donoszą
tamtejsi mieszkańcy, najdalsze jego części były już w rękach wroga, a Babilończycy mieszkający w
środku nic jeszcze o tym nie wiedzieli, lecz (ponieważ właśnie obchodzono u nich święto) tańczyli w
tym czasie i zabawiali się, aż wreszcie, i to nazbyt dokładnie, o tym się dowiedzieli. I tak Babilon
wtedy po raz pierwszy zdobyto”. - Herodot: Dzieje
, t. I, księga pierwsza, ustęp 191; porównaj Daniela
5:1-4, 30.
Podobny opis wydarzeń pozostawił starożytny historyk Ksenofont. Opowiada on, że
Cyrus zmienił bieg wód Eufratu i posłał korytem rzeki wzdłuż murów miejskich swoje
wojska, które niespodziewanie obezwładniły straże i w ciągu jednej nocy zawładnęły
miastem. - Cyropaedia, VII, 5:7-34.
Proroctwa biblijne spełniły się co do joty! Babilon upadł w roku 539 p.n.e., około
pięćdziesięciu lat po ogłoszeniu przez Jeremiasza jego proroctwa i blisko dwieście lat po
czasach Izajasza! Jakże więc można twierdzić, że te proroctwa były jedynie tworem
mądrości ludzkiej?
PROROK DANIEL A ALEKSANDER WIELKI
Podczas pobytu Żydów na wygnaniu w Babilonie prorok Daniel miał niezwykłe
widzenia dotyczące przyszłości. Ujrzał w nich jakby pochód kolejnych potęg światowych
mających się pojawić w następnych stuleciach. Daniel przepowiedział upadek imperium
medo-perskiego, które w widzeniu przedstawiał dwurogi baran (potęga dwuczłonowa).
Jak to miało nastąpić? Daniel prorokował, że to imperium zostanie znienacka
gwałtownie zaatakowane i pokonane przez Grecję, którą wyobrażał kozioł z okazałym
rogiem (Daniela 8:1-7, 20, 21). Zwróćmy uwagę, co według tej przepowiedni miało potem
nastąpić:
„Kozioł urósł niezmiernie, ale gdy był w pełni sił, wielki róg uległ złamaniu, a na jego miejscu
wyrosły cztery inne ku czterem stronom świata”. - Daniela 8:8.
Co to oznaczało? W proroczych pismach Daniela znajdujemy następujące wyjaśnienie:
„Kozioł zaś [oznacza] króla Jawami [Grecji], a wielki róg między jego oczami - pierwszego króla.
Róg zaś, który uległ złamaniu, i cztery rogi, co wyrosły w jego miejsce, to cztery królestwa, które
powstaną z jego narodu, będą jednak pozbawione jego mocy”.
„Ulegnie jego państwo upadkowi i podziałowi na cztery wiatry nieba, jednak nie między jego
potomków. Nie będą nim rządzić, tak jak on rządził”. - Daniela 8:21, 22; 11:4.
Jeśli czytałeś historię greckiego mocarstwa światowego, to wiesz, że miały miejsce
następujące wydarzenia:
Po blisko dwustuletniej dominacji imperium medo-perskie zostało podbite w wyniku
błyskawicznego najazdu wojsk greckich pod dowództwem Aleksandra Wielkiego. W roku
331 p.n.e. rozbił on w puch mocarstwo medo-perskie. Zdobyte miasto Babilon zamierzał
przekształcić w stolicę swego państwa, ale zachorował na malarię i umarł w roku 323
p.n.e., mając 32 lata. Tak jak to zostało przepowiedziane, zmarł jako władca świata „gdy
był w pełni sił”!
Aleksander miał dwóch synów: jednego ślubnego z księżniczką Roksaną i jednego
nieślubnego z niejaką Barsiną. Jednakże w widzeniu danym Danielowi powiedziano, że
królestwo przejdzie „nie między jego potomków. Nie będą nim rządzić, tak jak on
rządził”. Komu więc przypadło ono w udziale?
Bratu i synom Aleksandra nie udało się zawładnąć królestwem. W ciągu kilku lat po
śmierci Aleksandra i po decydującej bitwie pod Ipsos jego imperium podzieliło między
sobą czterech jego dowódców: Seleukos Nikator, Kasander, Ptolemeusz Lagos i
Lizymach. Jednakże zgodnie z proroctwem żaden z nich nie zdobył takiej władzy, jaką
miał „pierwszy król”, Aleksander.
Czy jest to tylko ‚historyczny przypadek’? Żaden rozsądny człowiek nie zgodzi się z
takim twierdzeniem. Nigdzie poza Biblią nie znajdziemy tak szczegółowego i tak
dalekosiężnego proroctwa. Przez proroctwa Daniela Biblia zwróciła uwagę na te
wydarzenia światowe 200 lat naprzód.
[*]
Warto przy tym zaznaczyć, że Daniel wskazał
na Boga jako na Dawcę proroctw, a nawet przyznał, iż niezupełnie rozumiał niektóre z
nich: „Ja wprawdzie usłyszałem, lecz nie zrozumiałem”. - Daniela 12:8.
HISTORIA POD MASKĄ PROROCTWA?
Wobec takiego dowodu Boskiej inspiracji niektórzy współcześni krytycy starają się
uzasadnić odrzucanie proroctw twierdzeniem, że są „po prostu historią przyobleczoną w
szaty proroctwa”. Mówią, że te pisma powstały dopiero po rozegraniu się opisanych w
nich wydarzeń, a nie wcześniej: Co odpowiedzieć na takie oskarżenia?
Przede wszystkim po bliższym zbadaniu tej sprawy okazuje się, że krytycy nie mają
żadnego dowodu na poparcie swoich twierdzeń. Utrzymują, jakoby znaczne fragmenty
pism proroków: Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela, Daniela i innych zostały sfałszowane
przez ludzi, którzy żyli później. Nie mogą jednak oprzeć swego oskarżenia ani na
zeznaniach świadków, ani na przekonywających dowodach. Gdyby owe pisma pochodziły
od ludzi żyjących później, wówczas należałoby zadać pytanie: Kim byli ci ludzie? Krytycy
nie podają żadnych imion; historia też milczy.
Krytycy nie potrafią też przedstawić żadnych rozsądnych motywów sporządzania
sfałszowanych dodatków do tych ksiąg biblijnych. Opiekę nad Pismem Świętym
sprawowali w Izraelu kapłani z rodu Aarona. Dołączanie sfałszowanych tekstów
musiałoby się odbywać w porozumieniu z nimi. Po co jednak kapłani mieliby
współdziałać w takich fałszerstwach? A gdyby nawet dopuszczali się fałszerstw, wówczas
staraliby się raczej, żeby te proroctwa nie znalazły się w Piśmie Świętym. Dlaczego? Bo
właśnie te proroctwa najsurowiej potępiają kapłaństwo izraelskie z powodu częstego
popadania w niewierność.
Na przykład Bóg opisuje tam kapłanów izraelskich jako ‚ślepych stróżów’, ‚pasterzy
niezdolnych do zrozumienia’, ‚chciwych zysku’, ‚hołdujących kłamstwu’ i Bezczeszczących
świętość’ (Izajasza 56:10, 11; Jeremiasza 8:10; Sofoniasza 3:4). Gdyby oszukańczy
kapłani „spreparowali” którąś z tych ksiąg, wówczas na pewno usunęliby takie
wypowiedzi kompromitujące przywódców religijnych. Z drugiej strony, gdyby ludzie
dokonujący w tych księgach rzekomych „poprawek” byli szczerymi, oddanymi Bogu
kapłanami, to trudno uwierzyć, żeby się dopuścili fałszowania Słowa Bożego.
Ponadto, gdyby te proroctwa rzeczywiście były falsyfikatami, to dlaczego sami Żydzi
nigdy nie kwestionowali ich autentyczności? W tym okresie starożytności pisma były
stosunkowo rzadkim zjawiskiem, a sporządzanie kopii było kosztowne. Toteż każda
nowość musiała zwracać większą uwagę niż dzisiaj. Falsyfikaty musiałyby wywołać spór,
którego echa na pewno znalazłyby odbicie w kronikach historycznych.
Autentyczne pisma święte cieszyły się wśród Żydów wielkim poważaniem. Szeregu
dzieł apokryficznych, w tym również dziejów walk Machabeuszy, nie zaliczyli do świętego
kanonu natchnionych ksiąg. Już samo to dowodzi, że czuwali nad tym, aby do tego
kanonu nie wkradło się nic, co by nie nosiło wyraźnych znamion natchnienia Bożego.
Jest rzeczą charakterystyczną, iż nawet współcześni krytycy nie próbują twierdzić, że
którekolwiek z proroctw biblijnych zawartych w Pismach Hebrajskich powstało później
niż w drugim wieku p.n.e. Dlaczego? Jednym z powodów jest odkrycie starożytnych
dokumentów znanych pod nazwą „Zwojów znad Morza Martwego”, które według zgodnej
opinii pochodzą z pierwszego lub drugiego wieku przed naszą erą. Z ksiąg biblijnych jest
tam między innymi proroctwo Izajasza. Ale jeszcze bardziej przekonywający jest fakt, że
przed nastaniem drugiego wieku p.n.e. podjęto prace nad tłumaczeniem Pism
Hebrajskich na język grecki. Przekład ten, zwany „Septuaginta”, zawiera wszystkie księgi
prorockie, które mamy w dobie obecnej. Wszystkie te fakty zadają kłam twierdzeniu, że
proroctwa przeredagowano, aby je dopasować do wydarzeń historycznych. Dlaczego?
Otóż Septuaginta powstała na długo przed wydarzeniami, które spełniły pewne
proroctwa. Zastanów się także nad poniższymi przykładami takich proroctw.
MIASTO, KTÓRE JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE ZAMIESZKANE
Co byś sobie pomyślał, gdybyś słyszał przepowiednię, że któraś z metropolii
światowych, takich jak Londyn, Rzym, Nowy Jork albo Moskwa, zostanie całkowicie
spustoszona i już nigdy nie będzie odbudowana? A przecież właśnie coś takiego
przepowiedziano o Babilonie, który niegdyś był stolicą świata. W proroctwie biblijnym
zapowiedziano, że to miasto stanie się „polem gruzów” oraz siedliskiem szakali i sów.
Przepowiedziano też, że „nie będzie nigdy więcej zamieszkany”! - Jeremiasza 51:37;
Izajasza 13:20-22; 14:22, 23.
Czy była to jedynie „historia przyobleczona w szaty proroctwa”? Wykluczone.
Dlaczego? Ponieważ jeszcze w pierwszym wieku n.e. Babilon był zamieszkany. Poza tym
było rzeczą wprost nieprawdopodobną, żeby takie miasto jak Babilon miało na zawsze
pozostać nie zamieszkane. Archeolodzy doskonale wiedzą, że w starożytności istniał
zwyczaj odbudowywania zniszczonego miasta w tym samym miejscu, zwłaszcza gdy było
dogodnie położone. A właśnie dzięki dogodnemu położeniu Babilon stał się jednym z
najznamienitszych miast w historii. Mimo to jednak proroctwo się spełniło.
Na początku naszej ery całe miasto Babilon stało się w końcu rzeczywiście „polem
gruzów”. André Parrot, główny konserwator Francuskiego Muzeum Narodowego, tak
opisuje ruiny Babilonu:
„Miasto leży w pobliżu Bagdadu, skąd prawie codziennie przybywają do niego gromady turystów.
Wracają zazwyczaj głęboko rozczarowani i niemal jednogłośnie orzekają: ‚Nie ma tam nic do
oglądania’. Jadąc tam, spodziewali się ujrzeć pałace, świątynie i ‚wieżę Babel’. Tymczasem pokazano
im wielkie rumowisko (...) szarych, rozsypujących się bloków glinianych, przedstawiających wcale
nieciekawy widok. Dzieła zniszczenia dokonanego przez człowieka dopełniła przyroda (...) Żadna siła
ludzka nie potrafi powstrzymać tego nieustannego rozpadu. Babilonu nie da się już odbudować; jego
los się dopełnił”.
38
Nie zamieszkany - cel wycieczek turystów, którzy po obejrzeniu tych ruin każą się
wieźć w dalszą podróż. Czy Izajasz i Jeremiasz mogli spowodować spełnienie się
postanowienia Bożego zawartego w proroctwach, które spisali? Rzecz jasna, że nie. Ale
mógł to uczynić Jehowa Bóg, który inspirował te proroctwa, i On to rzeczywiście uczynił.
NARODY, KTÓRYCH JUŻ NIE MA
Wiele ludów, które istniały w starożytności, istnieje jeszcze dzisiaj, po upływie tysięcy
lat. Może już zetknąłeś się z Żydami, Grekami, Egipcjanami lub Etiopami. Ale czy
spotkałeś kiedy Moabitów, Ammonitów albo Edomitów? Nie! Za naszych czasów nie
widział ich zresztą nikt. Dlaczego? Ponieważ proroctwo biblijne przepowiedziało, że
„stanie się Edom przedmiotem zgrozy (...) Jak przez obalenie Sodomy z Gomorą”
(Jeremiasza 49:17, 18, BT, wyd. I). A inny prorok Boży powiedział: „Moab będzie jak
Sodoma, a synowie Ammona jak Gomora: ziemią pokrzyw, usypiskiem soli i pustynią na
wieki”. - Sofoniasza 2:9.
Znowu możesz się sam przekonać, czy te proroctwa się spełniły. Stwierdzisz przy tym,
że chociaż niedobitki tych ludów przetrwały do początków naszej ery, to jednak nigdy już
nie odzyskały samodzielnego bytu narodowego. Wchłonęły je w końcu plemiona arabskie
i wszelki ślad po nich zaginął. Te narody nie przestały istnieć w okresie spisywania Pism
Hebrajskich, tylko dopiero setki lat po ich skompletowaniu.
PROROCTWA MESJAŃSKIE
Tysiące lat czekali potomkowie Abrahama na „nasienie Abrahama”, to znaczy na
Mesjasza. Na podstawie proroctw o Przychodzącym ukształtowały się w ciągu wieków
wyobrażenia o tym, jaki miał być i co miał robić (Dzieje Apostolskie 3:20-24). Setki lat
po napisaniu ostatniej księgi Pism Hebrajskich wszystkie te proroctwa zaczęły się
urzeczywistniać. Spełniły się na Jezusie Chrystusie.
W książce pt. Archaeology and Bible History (Archeologia a historia biblijna)
profesor J. P. Free ocenia, ile różnych proroctw z Pism Hebrajskich spełniło się na
Jezusie Chrystusie. I jaką liczbę podaje? 332! A w komentarzu na ten temat pisze:
„Prawdopodobieństwo spełnienia wszystkich tych proroctw przez jednego człowieka
jest tak nieskończenie małe, że w żadnym wypadku nie mogą to być jedynie trafne
przewidywania ludzkie”. - 1950, s. 284.
Oto wykaz zaledwie części tych proroctw biblijnych, w którym podano, gdzie dane
proroctwo jest zapisane w Pismach Hebrajskich, oraz wyszczególniono wersety z
Chrześcijańskich Pism Greckich, z których wynika, że się spełniło na Jezusie:
Pisma Hebrajskie
Proroctwo
Spe
łnienie się
Księga Rodzaju 49:10;
Izajasza 9:7; 11:1, 10
Narodził się z pokolenia Judy, z rodu
Dawida, syna Jessego
Mateusza 1:1-16;
Łukasza
3:23-33
Micheasza 5:2
Narodził się w Betlejem
Mateusza 2:1, 5, 6
Izajasza 7:14
Narodził się z dziewicy
Mateusza 1:18-
23; Łukasza
1:30-35
Ozeasza 11:1
Wezwany z Egiptu
Mateusza 2:15
Psalm 78:2
Mówił w przypowieściach
Mateusza 13:11-13, 31-35
Izajasza 53:1-3; Psalm
69:5
Nie wierzono w niego; był nienawidzony
bez przyczyny
Jana 12:37, 38: 15:24, 25;
Łukasza 23:13-25
Zachariasza 9:9; Psalm
118:26
Wjazd do Jeruzalem na oślęciu ; witany
jako król i jako przychodzący w imieniu
Jehowy
Mateusza 21:1-9; Marka 11:7-11,
NW
Psalm 41: 10; 109:8;
Zachariasza 11:12
Zaufany przyjaciel stał się niewierny;
zd
radził go za 30 srebrników
Mateusza 26:15, 47-50; 27:3-10;
Dzieje Ap. 1:16-20
Zachariasza 13:7
Uczniowie się rozproszyli, opuścili go
Mateusza 26:31, 56
Psalm 27:12 Izajasza
53:7
Postawiono przeciw niemu fałszywych
świadków ; milczał wobec oskarżycieli
Mateusza 26:59-61; 27:12-14;
Marka 14: 56-61; 15:4. 5
Izajasza 50:6;
Micheasza 4:14; Psalm
22:17
Bito go, opluto, przebito mu ręce i nogi
Mateusza 26:67; 27:26, 30; Jana
20:25
Izajasza 53:12; Psalm
22:19
Zaliczono go do przestępców ; rzucano
losy o jego szaty
Mateusza 26:55, 56; 27:35, 38
Psalm 22:8, 9; 69:22
Szydzono z niego, gdy wisiał na palu;
napojono go octem 1 żółcią
Mateusza 27:34, 39-43, 48;
Marka 15:23, 29-32
Izajasza 53:5;
Zachariasza 12:10;
Psalm 34:21
Przebito go, lecz nie z
łamano mu żadnej
kości
Jana 19:33-37
Izajasza 53:5, 8, 11,12
Zmarł śmiercią ofiarną, żeby odjąć grzechy
i otworzyć drogę do uznania nas przez
Boga za sprawiedliwych
Mateusza 20:28; 2 Koryntian
5:21; Hebrajczyków 9:12-15; 1
Piotra 2:24
Izajasza 53:9
Pogrzebany u bogacza
Mateusza 27:57-60
Jonasza 2:1; Psalm
16:8-11
Leżał w grobie przez niecałe trzy dni,
potem wskrzeszony przed skażeniem ciała
Mateusza 12:39, 40; 1 Koryntian
15:3, 4
Nawet te nieliczne proroctwa nie mogły się spełnić na skutek zwykłego zbiegu
okoliczności. A co powiedzieć o krańcowym poglądzie ludzi, którzy twierdzą, że Jezus tak
pokierował swoim życiem, by te proroctwa spełniły się właśnie na nim?
Jak myślisz, czy Jezus mógł tak pokierować biegiem wypadków, żeby się urodzić w
pokoleniu Judy jako potomek Dawida i w miejscu urodzenia Dawida, w Betlejem? Nie,
pokierowanie sprawami w taki sposób, aby spełnić proroctwa dotyczące początkowego
okresu jego życia, nie było w jego mocy.
Czy Jezus mógł się postarać, żeby kapłani zapłacili Judaszowi 30 srebrników za
zdradzenie go? Czy mógł sprawić, żeby wrogowie pluli mu w twarz, żeby władze rzymskie
skazały go na przygwożdżenie do pala, żeby żołnierze rzucali losy o jego szaty albo żeby
po przebiciu mu boku włócznią nie połamano mu kości, jak to wówczas było w zwyczaju?
I czy w ogóle takie oszukańcze manewrowanie wydarzeniami dałoby się pogodzić z
tym, co Jezus głosił? Z Kazania na Górze i ze wszystkich innych jego nauk przebija
najwyższa moralność, która nie ma sobie równej w całej literaturze starożytnej i
współczesnej. Kto więc zasługuje tu na miano przebiegłego krętacza: oskarżany, czy ci,
którzy go oskarżają? Czy ci oskarżyciele mogliby się powołać na własne uczynki lub
nauki, z których by jasno wynikało, że są niezdolni do takiego krętactwa?
NAJWIĘKSZY PROROK WSZYSTKICH CZASÓW
Jezus Chrystus był największym ze wszystkich proroków biblijnych. W znamiennym
proroctwie przepowiedział on całkowite zburzenie Jeruzalem za niewierność wobec Boga
i odrzucenie Jezusa Chrystusa jako Mesjasza.
„O gdy
byś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to zakryte przed
twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem [zbudują wokół
ciebie palisadę, NW], obiegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie
zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. -
Łukasza 19:41-44.
W późniejszej rozmowie z uczniami Jezus oświadczył wyraźnie, że przyszłe zniszczenie
nie ominie także świątyni. Ostrzegł ich przy tym, że mają uciec z tego skazanego na
zagładę miasta po ujrzeniu znaku, którym miało być otoczenie go przez wojska. Oto
ostrzegawcze proroctwo Jezusa:
„Gdy zaś ujrzycie Jeruzalem otoczone przez wojska, wówczas wiedzcie, że przybliżyło się jego
zburzenie. Wtedy mieszkańcy Judei niech uciekają w góry (...) Będzie bowiem wielka niedola na
ziemi i gniew nad tym ludem, i padną od ostrza miecza, i zostaną uprowadzeni do niewoli u
wszystkich narodów, a Jeruzalem będzie zdeptane przez pogan”. - Łukasza 21:20-24, NP; Marka 13:
2, 14.
A co odpowiedzieć, gdyby ktoś wyraził przypuszczenie, że Marek i Łukasz napisali to
proroctwo dopiero po zburzeniu Jeruzalem? Możesz zajrzeć do którejś z bezstronnych
dzisiejszych publikacji naukowych. Stwierdzisz, że właściwie wszyscy uczeni za datę
powstania Ewangelii Marka podają dziesięciolecie przed rokiem 70 n.e., to znaczy przed
upadkiem Jeruzalem.
Porównanie Łukasza 1:1-4 z Dziejami Apostolskimi 1:1 wykazuje, że Ewangelia
Łukasza została napisana przed księgą Dziejów Apostolskich, które się kończą na
dwuletnim uwięzieniu Pawła w Rzymie (Dzieje Apostolskie 28:16-31). Kiedy to było?
Punktem oparcia przy ustalaniu daty powstania księgi Dziejów Apostolskich są dane
dotyczące okresu urzędowania wymienionych w niej przedstawicieli władz rzymskich. Za
najwcześniejsza datę uwięzienia Pawła przyjmuje się lata 56-58 n.e., a za najpóźniejszą
lata 62-64 n. e. (Zobacz Encyclopœdia Britannica, wydanie 1959, t. 3, s. 528.) Obie te
daty prowadzą do wniosku, że Łukasz napisał swoje sprawozdanie ewangeliczne na wiele
lat przed zburzeniem Jeruzalem.
Co spotkało Jeruzalem? Gdy miasto zbuntowało się przeciw Rzymowi, wojska
rzymskie ruszyły przeciw niemu w roku 66 n.e. Zdawało się, że miasto niechybnie
zostanie zdobyte. Jednakże ze słów Jezusa przytoczonych przez Marka i Łukasza, jak
również przez Mateusza wynikało, że dla mieszkańców miasta miała się jeszcze otworzyć
możliwość ucieczki (Mateusza 24:15, 16; Marka 13:14; Łukasza 21:21). Czy tak było?
Oczywiście. Józef Flawiusz, ówczesny historyk żydowski, który nie był chrześcijaninem,
pisze:
„Nagle (...) Cestius [wódz rzymski] (...) dał znak do odwrotu i choć żadnej nie poniósł klęski,
wszelako straciwszy nadzieję zdobycia miasta, z niepojętych powodów odstąpił”.
39
Ten odwrót, którego ludzie nie byli w stanie przewidzieć, umożliwił chrześcijanom
usłuchanie proroczego wezwania Jezusa i opuszczenie miasta.
Co się potem stało? W okresie Paschy roku 70 n.e. wojska rzymskie pod naczelnym
dowództwem Tytusa otoczyły zatłoczone miasto i rozpoczęło się decydujące oblężenie.
Józef Flawiusz pisze, że podczas narady wojennej Tytus nalegał, żeby miasto otoczyć
palisadą. Jego plan został przyjęty. Ogołocono z drzew całą okolicę w promieniu ponad
piętnastu kilometrów i w ciągu zaledwie trzech dni wzniesiono palisadę, która miała
niemal osiem kilometrów długości. Po blisko pięciomiesięcznym oblężeniu Jeruzalem
zostało zdobyte.
Jaki los spotkał miasto i świątynię? Według Józefa Flawiusza, który był naocznym
świadkiem tych wydarzeń, Tytus nie chciał dopuścić do zniszczenia miasta i świątyni.
Podobno powiedział potem do ocalałych Żydów:
„Niechętnie wysunąłem machiny przeciwko waszym murom, powstrzymywałem żołnierzy od rzezi
a niby zgromiony a nie gromiący po każdem zwycięstwie o pokój do was wołałem. Na progu waszej
świątyni jeszcze zapomnieć chciałem o tem prawie wojennem, jakie miałem za sobą, jeszcze was
wzywałem abyście o Przybytku waszym i jego losach pomyśleli, pozwalałem wam, gdybyście się
poddali, pociągnąć, dokąd wola, a nie, to stoczyć walkę na innem miejscu”.
40
Jednakże wbrew pierwotnym intencjom wodza rzymskiego miasto i jego świątynia
zostały całkowicie zburzone. Ostały się tylko trzy wieże i część zachodniego muru
miejskiego. Flawiusz pisze:
„Resztę murów zrównano z ziemią tak, że gdyby się tam przybysz jaki zjawił a w koło rozejrzał,
aniby nawet przypuścił, że stało tam miasto przez ludzi zamieszkałe”.
41
Co zatem oznacza spełnienie się tych wszystkich proroctw biblijnych? Aby uzyskać
odpowiedź, zwróćmy uwagę na następujące słowa Jezusa: „Już teraz, zanim się to stanie,
mówię wam, abyście, gdy się stanie, uwierzyli, że Ja jestem” (Jana 13:19). Jezus
twierdził, że jest Synem Bożym, Mesjaszem, i na poparcie swojego twierdzenia nie tylko
czynił cuda, lecz przepowiedział koniec Jeruzalem z taką dokładnością, że to proroctwo
nigdy nie mogłoby się spełnić przez czysty przypadek. Każde z tych spełnionych proroctw
dowodzi, że nie mogło ono pochodzić od człowieka. A wszystkie proroctwa razem wzięte
stanowią niezbity dowód, że ich Autorem mógł być tylko Bóg, co z kolei oznacza, że Biblia
- księga zawierająca te proroctwa - musi rzeczywiście być Słowem Bożym!
Ale to jeszcze nie wszystko. Proroctwa biblijne nie dotyczą wyłącznie dalekiej
przeszłości. Jak się o tym jeszcze przekonamy, niektóre z nich w znamienny sposób
spełniają się w naszych czasach.
[Ilustracja na str. 117]
Jezus Ch
rystus przepowiedział daleko naprzód szczegóły zburzenia Jeruzalem w roku 70 n.e. Prorokował,
że po rozpoczęciu się oblężenia będzie dana możliwość ucieczki. Tak się łez słało i wszyscy ci, którzy
uwierzyli proroctwu, uszli z życiem.
ROZDZIAŁ 10
Proroctwa biblijne,
które się spełniły na twoich oczach
NIE byłeś naocznym świadkiem potopu za dni Noego. Nie słyszałeś, jak Jezus głosił, ani
nie widziałeś cudów, których dokonał. Są co prawda przekonywające dowody, że to
wszystko się wydarzyło, ale ciebie przy tym nie było. Byłeś jednak naocznym świadkiem
czegoś, co niezbicie dowodzi, iż Biblia jest Słowem Bożym. Widziałeś bowiem na własne
oczy spełnienie się proroctw biblijnych za naszych czasów.
Te proroctwa wypowiedział kiedyś Jezus Chrystus i jego apostołowie. Najważniejsze
zostały zanotowane w 24 i 25 rozdziale Ewangelii według Mateusza, w 13 rozdziale
Ewangelii według Marka, w 21 rozdziale Ewangelii według Łukasza, w 3 rozdziale
drugiego Listu do Tymoteusza i w 6 rozdziale Apokalipsy (Objawienia). Jezus Chrystus i
jego apostołowie przepowiedzieli znamienne wydarzenia, które miały cechować tzw. „dni
ostatnie”.
Ktoś może zapytać: „Czy niektóre z tych proroctw nie dotyczą raczej zburzenia
Jeruzalem przez Rzymian, w roku 70 n.e.?” Tak, to prawda, niektóre z nich dotyczą tego
wydarzenia, ale kiedy się je uważnie czyta, widać, że odnoszą się też do znacznie
późniejszego okresu, to jest do czasu ustanowienia Królestwa Bożego pod panowaniem
Chrystusa Jezusa, Syna Bożego (Łukasza 21: 31-36). Nie doszło do tego w okresie
zburzenia Jeruzalem ani w latach następnych. Skąd o tym wiemy?
Wynika to przede wszystkim z księgi Apokalipsy. Apostoł Jan napisał ją pod koniec
pierwszego wieku n.e., dziesiątki lat po zburzeniu Jeruzalem. W pierwszym wersecie tej
księgi czytamy, że jest to „objawienie Jezusa Chrystusa, które dał Mu Bóg” o tym, co ma
nastąpić w przyszłości (Apokalipsa 1:1). Proroctwa zawarte w Apokalipsie opisują w
symbolach przyszłość, w której Chrystus Jezus miał ująć władzę, stanąć do walki ze
wszystkimi swoimi wrogami i doprowadzić tę walkę do zwycięskiego końca (Apokalipsa
6:1, 2; 12:7-12; 19:11-20:3). Jak się przekonamy, proroctwa te najwyraźniej spełniają się
za naszych czasów.
Dlaczego Biblia zawiera te proroctwa? Aby jeszcze bardziej umocnić naszą wiarę, aby
nam wyjaśnić znaczenie przerażających stosunków panujących obecnie na świecie, aby
nas poinformować, w jaką fazę weszło urzeczywistnienie się zamierzenia Bożego, i żeby
nam wskazać cel w życiu. Patrząc na spełnianie się tych proroctw, lepiej sobie
uświadamiamy, że koniecznie musimy działać, jeżeli chcemy mieć widoki na przeżycie
końca obecnego złego systemu rzeczy i znalezienie się w obiecanym przez Boga nowym
porządku, ‚w którym ma mieszkać sprawiedliwość’. - 2 Piotra 3:13, NW.
Dla zachęty ludzi miłujących sprawiedliwość, którzy mieli oglądać spełnianie się tych
proroctw, Jezus powiedział:
„Ale gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze
wyzwolenie”. -
Łukasza 21:28, NW.
Jakież to wydarzenia przepowiedział Jezus?
„WIELKI MIECZ” DO PROWADZENIA WOJNY
Zgodnie z przepowiednią Jezusa częścią wielkiego „znaku” rozpoczęcia się jego
królewskiego panowania miała być wojna. Jeżeli ta wojna miała stanowić część składową
określonego znaku, to musiało w niej być coś szczególnego. Wynika to wyraźnie z
Apokalipsy 6:3, 4. Przepowiedzianą wojnę wyobraża tam symbolicznie jeździec na koniu
barwy ognia. Jeździec ten dzierży wielki miecz i dano mu ‚odebrać pokój’ nie kilku
narodom, lecz „ziemi”, żeby ludzie się wzajemnie zabijali. To proroctwo jest zbieżne z
wcześniejszym oświadczeniem Jezusa, według którego ‚naród miał powstać przeciw
narodowi i królestwo przeciw królestwu’. - Mateusza 24:6, 7.
Czy widziałeś spełnienie się tego proroctwa o wojnie? Tak, ponieważ żyjesz w czasie,
kiedy wojny prowadzi się zupełnie inaczej niż dawniej. Może nawet żyłeś już na początku
tego okresu; zaczął się on ponad pół wieku temu wojną, która trwała od roku 1914 do
1918 i którą historycy nazwali „wielką wojną” albo pierwszą wojną światową. Była to
pierwsza wojna totalna, pierwsza wojna o zasięgu światowym. Pierwsza wojna światowa
była inna niż wszystkie poprzednie wojny. Specjalista w zakresie wojskowości H. W.
Baldwin tak pisze w swej książce World War I (Pierwsza wojna światowa):
„Pod względem zasięgu, okrucieństwa, a przede wszystkim totalnego charakteru stała się ona
precedensem. Pierwsza wojna światowa zapoczątkowała wiek wojny totalnej, wiek w pełnym
znaczeniu tego wyrazu wojny globalnej. (...)
„Przed latami 1914-
1918 nigdy nie było wojny, która by pochłonęła tyle ogólnych zasobów tak
wielkiej liczby uczestników i która by objęła swym zasięgiem tak ogromne połacie ziemi. Nigdy
jeszcze nie było uwikłanych w wojnę tyle narodów. Nigdy przedtem nie pozbawiono życia tyle ludzi i
w tak masowy i bezwzględny sposób”. - 1962, s. 1, 2.
Nawet jeśli podczas pierwszej wojny światowej nie było cię jeszcze na świecie i dlatego
nie możesz ocenić, jakim ona była wstrząsem, to jednak mimo to jesteś świadkiem
spełnienia się proroctwa Jezusa, bo jak pisze profesor H. S. Commager z Amherst
College:
„[Pierwsza wojna światowa] zapoczątkowała półwiecze konfliktów, niepokojów, wojen, rewolucji,
spustoszeń i zniszczeń na skalę, jakiej dotąd nie znano ani nawet sobie nie wyobrażano”. - The
Saturday Review z 9 listopada 1968.
Druga wojna światowa była jeszcze o wiele gorsza niż pierwsza, pochłonęła bowiem
cztery razy więcej ofiar w ludziach i spowodowała czterokrotnie większe zniszczenia.
Wcale nie można więc twierdzić, że wymieniony w proroctwie „wielki miecz” został
schowany do pochwy. W roku 1967 powiedziano w czasopiśmie U.S. News & World
Report:
„Czy świat jest bardziej wzburzony niż przed drugą wojną światową? Nie ma co do tego żadnych
wątpliwości.
„Przeciętnie raz na miesiąc dochodzi do incydentów zbrojnych. Statystyki wykazują, że od
zakończenia drugiej wojny światowej na całym świecie było ponad 300 rewolucji, zamachów stanu,
powstań, buntów, rozruchów i przewrotów, nie licząc prawdziwych wojen, takich jak wojna koreańska
i wojna w Wietnamie”.
42
Ludzie, którzy zapowiadali pokój, okazali się fałszywymi prorokami. Nadzieje
przywódców światowych, którzy liczyli na to, że pierwsza wojna światowa „zapewni
światu demokrację” i że „stanie się wojną, która na zawsze położy kres wojnom”, okazały
się złudne. Równie złudne okazały się przepowiednie, że druga wojna światowa
przyniesie ‚wszystkim ludziom na całym świecie wolność wyznania i słowa, wolność od
strachu i nędzy’. Jezus natomiast dokładnie opisał w swym proroctwie zgubne
poczynania dzisiejszego wojowniczego świata. Czy nie wypływa stąd oczywisty wniosek,
że spełni się również jego obietnica bliskiego już „wyzwolenia”?
ERA BRAKU ŻYWNOŚCI POMIMO OSIĄGNIĘĆ NAUKOWYCH
Wojna światowa była jednakże tylko częścią proroczego „znaku”, jaki się miał pojawić
w związku z objęciem w niebie władzy królewskiej przez Jezusa Chrystusa. Jezus
przepowiedział, że w ślad za jeźdźcem z „wielkim mieczem” miał podążyć inny jeździec
wyobrażający braki żywności (Apokalipsa 6:5, 6). W równoległym proroctwie w
Mateusza 24:7 Jezus ostrzegł:
„Będą miejscami (...) głody”. - Wydanie I.
Czy nie widziałeś spełniania się tego proroctwa? Po pierwszej wojnie światowej wiele
krajów nawiedziły straszliwe klęski głodu. Możesz potwierdzić, że to proroctwo się
sprawdziło, nawet jeśli wówczas nie było cię jeszcze na świecie, bo chyba czytałeś
doniesienia prasowe albo oglądałeś programy telewizyjne świadczące o powadze
obecnego kryzysu żywnościowego. W czasopiśmie New York Times z 29 grudnia 1967
czytamy:
„W krajach gospodarczo zacofanych co 8,6 sekundy u
miera człowiek z powodu choroby
wywołanej niedożywieniem. (...) tzn. 10 000 osób dziennie, ponad 3 500 000 rocznie”.
Ale czy klęski głodu nie były w ogóle częstym zjawiskiem w dziejach ludzkości?
Owszem, były, ale obecne braki żywności są pod wieloma względami paradoksem. Kryzys
żywnościowy trwający już od roku 1914 nastąpił pomimo wielkich osiągnięć naukowych
w dziedzinie rolnictwa. Prace na roli bardzo ułatwiają różne maszyny rolnicze. A jednak
pomimo obfitych plonów w wielu częściach świata daje się odczuć poważny kryzys
żywnościowy. Profesor Commager pisze:
„U schyłku życia obecnego pokolenia, które osiągnęło niezrównane postępy w
dziedzinie nauki i techniki, ludzkość musi przyznać, że głód staje się zjawiskiem coraz
powszechniejszym, że stosowanie przemocy przybiera coraz brutalniejsze formy i że życie
stało się bardziej niepewne niż kiedykolwiek przedtem w naszym stuleciu”.
Niezwykłość obecnego kryzysu żywnościowego polega również na tym, że eksperci od
spraw wyżywienia nie widzą żadnych możliwości rozwiązania tego problemu. Dr Paul
Ehrlich, biolog z uniwersytetu w Stanford, przyznaje otwarcie w swej książce pt. The
Population Bomb (Bomba populacyjna), wydanej w roku 1968:
„Zmagania o nakarmienie całej ludzkości już się skończyły. W latach siedemdziesiątych świat
będzie głodował - setki milionów ludzi umrze z głodu bez względu na to, jakie natychmiastowe
programy pomocy zostaną wcielone w życie. Już za późno, żeby zapobiec znacznemu wzrostowi
światowego wskaźnika śmiertelności”. - Przedmowa.
Dokładność, z jaką się spełniają słowa Jezusa, pozwala żywić nadzieję, że ten problem
zostanie rozwiązany, ale nie przez wiedzę ludzką, tylko przez Królestwo Boże, które
zapanuje nad całą ziemią.
EPIDEMIE I CHOROBY MIMO OSIĄGNIĘĆ WSPÓŁCZESNEJ MEDYCYNY
Żyjemy w epoce zdumiewających osiągnięć w dziedzinie medycyny. Jednakże prorocze
widzenie, które dał Jezus, wskazuje, że ziemię miał przemierzać jeszcze inny jeździec,
symbolizujący śmierć. Niektóre jego ofiary miały zginąć od „śmiertelnej plagi”
(Objawienie 6:7, 8, NW). Według Łukasza 21:11 Jezus przepowiedział to słowami:
„Będą (...) miejscami zarazy”. - N P.
Czy widzimy spełnianie się tych proroctw? Bardzo możliwe, że jesienią roku 1918
nawet ktoś z twoich krewnych padł ofiarą epidemii grypy zwanej hiszpanką. Wybuchła
całkiem nieoczekiwanie, szybko zabijała i, przenosząc się z jednego miejsca na drugie,
obiegła całą ziemię. Jak wypada porównanie jej z dawniejszymi epidemiami! Zwróćmy
uwagę na następujące doniesienie zamieszczone w czasopiśmie The Saturday Evening
Post z 26 września 1959:
„Żadna epidemia w dziejach ludzkości nie pochłonęła tyle ofiar, co epidemia w latach 1918-1919.
Ocenia się, że w ciągu tych dwóch lat umarło na grypę na całym świecie 21 000 000 ludzi, a 850 000
w samych Stanach Zjednoczonych”.
Dwudziestowieczna medycyna była bezsilna wobec tej zarazy. Od równika po obszary
polarne więcej ludzi straciło życie wskutek tej epidemii grypy niż na polach bitew w ciągu
czterech lat pierwszej wojny światowej. Uchowały się tylko dwa miejsca na świecie:
Wyspa Świętej Heleny i Mauritius!
Pomimo postępów w dziedzinie medycyny choroby i epidemie pochłaniają na całej
ziemi coraz więcej ofiar. Zarówno w krajach „rozwiniętych”, jak i „zacofanych” ludność
nawiedzają różne choroby, chociaż nie wszędzie te same. Ile znanych ci osób zmarło na
raka! Ilu znałeś takich, którzy zmarli na serce? W pewnym czasopiśmie Amerykańskiego
Stowarzyszenia Lekarzy, w wydaniu z roku 1965, jest powiedziane, że w roku 1900
wypadki raka płuc były w Stanach Zjednoczonych niezmiernie rzadkie. „Od roku 1930
liczba ich wzrosła o ponad 90%”. Ponieważ coraz więcej ludzi zapada na chorobę serca
zwaną miażdżycą tętnic wieńcowych, więc nazwano ją w tym czasopiśmie „epidemią
dwudziestego wieku”.
43
Zagrożenie zdrowia ludzkiego jest obecnie tak powszechne, jak jeszcze nigdy w całych
dziejach ludzkości; przyczynia się do tego skażenie wody, gleby i powietrza. Barry
Commoner pisze na ten temat w książce pt. Science & Survival (Nauka a utrzymanie się
przy życiu):
„Jako
biolog doszedłem do następującego wniosku: sprawa istnienia człowieka na ziemi weszła w
okres krytyczny (...) Myślę, że jeśli się nie położy kresu dalszemu zatruwaniu ziemi, to w końcu nasza
planeta przestanie się nadawać na mieszkanie dla człowieka”. - 1966, s. 122.
‘SILNE TRZĘSIENIA ZIEMI - MIEJSCAMI’
Jak wynika z Mateusza 24:7, Marka 13:8 i Łukasza 21:10, 11, do „znaku”, o którym
mówił Jezus, miał należeć jeszcze jeden ważny szczegół. Co takiego? „Miejscami
trzęsienia ziemi”, „silne trzęsienia ziemi”. Czy od roku 1914 widzimy spełnianie się tego
proroctwa? Zwróćmy uwagę na poniższe fakty:
W roku 1915 trzęsienie ziemi w Avezzano we Włoszech pociągnęło za sobą 29 970 ofiar
w ludziach; w roku 1920 w wyniku trzęsienia ziemi w Chinach zginęło 180 000 ludzi; w
roku 1923 w Tokio i w Jokohamie w Japonii postradało życie na skutek trzęsienia ziemi
143 000 ludzi; w roku 1935 trzęsienie ziemi w Kwecie (Indie) pociągnęło za sobą 60 000
ofiar.
Może ktoś zapyta: „Przecież tak silne trzęsienia ziemi zdarzały się chyba zawsze?” Z
zamieszczonego w World Almanac na rok 1969 zestawienia większych trzęsień ziemi,
opartego na danych Amerykańskiego Instytutu Geodezyjnego, wynika, że w okresie 200
lat przed rokiem 1914 nastąpiło zaledwie 16 większych trzęsień ziemi. Natomiast w
okresie nieco więcej niż 50 lat po roku 1914 miało miejsce blisko dwa razy tyle
większych trzęsień ziemi. W czasopiśmie Scientific American z września 1950 wskazano
na niezwykłą okoliczność: w latach od 1917 do 1948 zaznaczyły się cztery okresy
aktywności trzęsień ziemi poprzedzielane okresami spokoju; w dalszej części tego
artykułu czytamy:
„Okresy aktywności stają się jednak coraz krótsze i częstsze. W roku 1948 rozpoczęła się nowa
faza: Obecnie silne trzęsienie ziemi zdarza się mniej więcej raz na rok”.
W samym tylko dziesięcioleciu po roku 1960 silne trzęsienia ziemi nawiedziły Iran,
Chile, Maroko, Jugosławię, Libię, Salwador, Związek Radziecki, Kolumbię, Francję,
Indonezję, Turcję, Wenezuelę, Sycylię i inne kraje. Występujące „miejscami” coraz
liczniejsze trzęsienia ziemi po pierwszej wojnie światowej niewątpliwie stanowią
spełnienie proroctwa. Ten szczegół „znaku” jest dla ciebie widoczny bez względu na to,
gdzie mieszkasz.
WSZYSTKO MA SIĘ SPEŁNIĆ ZA ŻYCIA OBECNEGO POKOLENIA
Wszystkie te fakty nie napawają optymizmem, ale potwierdzają prawdziwość
proroctwa biblijnego. Przepowiedziane w nim wydarzenia i stosunki można by
przyrównać do elementów składanki. Brane pojedynczo nie mogłyby stanowić „znaku”
„dni ostatnich”. Ale gdy występują wszystkie jednocześnie w skali zapowiedzianej przez
Jezusa, stanowią kompletny i bardzo wymowny obraz.
Jezus opowiedział pewną przypowieść, abyśmy mogli zrozumieć jego wielkie
proroctwo oraz sposób spełnienia się go za życia pokolenia, które widziało początek tych
znamiennych wydarzeń. Powiedział:
„Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami
poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest
królestwo Boże. Zaprawdę powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie”. -
Łukasza 21:29-32.
Nie myślimy chyba, że nadchodzi lato, gdy w środku zimy po kilku cieplejszych dniach
jedno drzewo wypuści pączki. Ale kiedy widzimy, że wszystkie drzewa wypuściły pąki, że
dni stają się dłuższe, a słońce jest coraz wyżej, wtedy wiemy, że lato jest blisko. Podobnie
rzecz się ma z tym, co przepowiedział Jezus: Kiedy widzimy wszystkie zapowiedziane
wydarzenia, mamy wszelkie podstawy, aby wierzyć, że Biblia jest Słowem Bożym, i
możemy nabrać przekonania, że wyzwolenie jest naprawdę bliskie.
Są jednak jeszcze inne ważne szczegóły uzupełniające kompletny obraz owego
„znaku”. Sprawiają one, że wydarzenia i stosunki, których jesteś naocznym świadkiem,
nabierają jeszcze większego znaczenia. Chodzi o charakterystyczne dla naszych czasów
nastawienie ludzi.
ATMOSFERA STRACHU
Jezus zapowiedział, że szczególną cechą charakterystyczną pokolenia żyjącego podczas
objęcia władzy przez jego Królestwo miała być atmosfera strachu i złowieszczych
przeczuć. Mówił, że „ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń
zagrażających ziemi”. - Łukasza 21:25, 26.
Czy nie sądzisz, że słowa te odnoszą się do pokolenia, które żyje w okresie ostatniego
półwiecza? Czy którekolwiek pokolenie w przeszłości miało więcej powodów do strachu?
Po raz pierwszy w dziejach ludzkości przywódcy światowi mówią z całą otwartością o
możliwości zagłady rodzaju ludzkiego w razie użycia nowoczesnej broni. W telewizji
mogłeś oglądać wystrzeliwanie rakiet z załogowymi statkami kosmicznymi. A z doniesień
prasowych wynika, że takie rakiety można zaopatrzyć w kilka głowic nuklearnych, które
mogą siać śmierć i zniszczenie na znacznych obszarach. W politycznych zmaganiach o
władzę bierze się pod uwagę nawet księżyc; niektórzy wyrażają obawy, czy nasz satelita
nie zostanie przekształcony w bazę wojskową. Nowego rodzaju niebezpieczeństwo
zagraża także z morza. Jego głębiny przemierzają atomowe łodzie podwodne uzbrojone w
rakiety z głowicami nuklearnymi, które mogą każdej chwili spaść na większe miasta,
nawet położone w głębi lądu.
Czy ustne i pisemne umowy międzynarodowe rzeczywiście uwolniły ludzi od strachu
przed tymi niebezpieczeństwami? Wprost przeciwnie, wszędzie ludzie odnoszą wrażenie,
że są uwikłani w sytuację, która nieuchronnie zmierza do niszczycielskiego konfliktu. Ani
narody, ani ich przywódcy nie widzą żadnego wyjścia, żadnego sposobu zażegnania
powszechnego kryzysu, który z dnia na dzień staje się coraz bardziej skomplikowany i
niebezpieczny. Nie tak dawno w artykule wstępnym czasopisma The Saturday Review
tak opisano obecną sytuację międzynarodową:
„Na całym świecie dochodzi wśród ludzi do jakiegoś konwulsyjnego przełomu. Trudno już
doszukać się śladów odwiecznego rytmu historii. Dawniej mijało 100 lat lub więcej, zanim doszło do
stanu
wrzenia z powodu konfliktów społecznych lub innych, teraz zaś ten stan utrzymuje się stale.
Wszystko jest stłoczone: czas, przestrzeń, państwa, narody, konflikty. I do wszystkiego jest
przyczepiony lont”. - 22 czerwca 1968.
Wiele ludzi stara się w ogóle nie myśleć o tych problemach światowych. Jednakże
przytłaczające obecne pokolenie uczucie lęku ogarnia w coraz większym stopniu
poszczególnych ludzi, zagrożenie zbliża się bowiem do ich domów. Jak to rozumieć?
ROZMNOŻENIE SIĘ BEZPRAWIA I BRAK MIŁOŚCI
Jezus przepowiedział również, że „bezprawie się rozmnoży” (Mateusza 24:12, NP).
Jesteś świadkiem spełniania się tego proroctwa, a może nawet doświadczyłeś skutków
przestępczości. Nie chodzi tu o jakieś zjawisko przejściowe, o lokalny wzrost liczby
przestępstw, tylko - jak czytamy w czasopiśmie New York Times z 6 czerwca. 1968 - o to,
że
„Plaga bezprawia i gwałtu (...) zalewa ziemię”.
Niektórzy mogą jednak powiedzieć: „To tylko na skutek przyrostu ludności i lepszych
metod przekazywania informacji odnosi się wrażenie, jakoby nastąpił wzrost
przestępczości”. Ale poniższa notatka prasowa mówi co innego:
„Waszyngton, 31 maja (AP) -
J. Edgar Hoover, dyrektor Federalnego Biura Śledczego, zaatakował
dzisiaj tych wszystkich, którzy problem przestępczości w Ameryce usiłują zbagatelizować składaniem
go na karb znacznego zwiększenia się liczby młodzieży wskutek przyrostu naturalnego oraz na karb
prowadzenia dokładniejszych statystyk przez policję. (...) powiedział, że ci, którzy usiłują
‚usprawiedliwić szokującą prawdę kryjącą się w statystyce dokonywanych przestępstw’, popełniają
błąd w swych rachubach”.
44
Z artykułu zamieszczonego w czasopiśmie U.S. News & World Report z 3 czerwca
1968 można się dowiedzieć, jak wygląda owa „szokująca prawda” o tym ‚rozmnożeniu się
bezprawia’:
„Nasze dzielnice mieszkaniowe stały się niebezpieczne zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.
Kupcy się żalą, że policja nie zapewnia dostatecznej ochrony ich pracownikom oraz ich własności w
miastach. Ludność na ogół boi się chodzić ulicami oraz korzystać z komunikacji miejskiej. Parki
miejskie stają się punktem zbornym dla młodocianych gangsterów (...) mieszkańcy przedmieść boją
się dokonywać zakupów w dzielnicach handlowych czy też chodzić do teatru. Turyści stronią w
miastach od zabytków historycznych
, które niegdyś chętnie zwiedzano”.
Przyczyn takiego stanu rzeczy autor artykułu dopatruje się w powszechnym
lekceważeniu prawa, po czym dodaje:
„Odrzucanie wszelkich autorytetów, tolerowanie aktów przemocy, przestępczość i brak dyscypliny
zdaje się dochodzić na całym świecie do punktu szczytowego”.
Jakże aktualne w tej sytuacji są słowa Jezusa: „Ponieważ wzmoże się nieprawość,
oziębnie miłość wielu” (Mateusza 24:12). Czy nie dostrzegasz znacznej zmiany w
nastawieniu ludzi wobec bliźnich? Kiedyś ludzie byli gotowi udzielić pomocy, gdy ktoś
znalazł się w opałach; dzisiaj wolą udawać, że nic nie widzą, z obawy, żeby sami nie
zostali zaatakowani.
A jaki jest stosunek ludzi do Boga? Czy zauważyłeś, że postępowanie większości
rzekomych chrześcijan jest odbiciem ‚oziębienia’ miłości do Boga? Świadczą o tym
następujące doniesienia:
„Dla co trzeciego Niemca w Republice Federalnej Bóg jest martwy”. - Der Spiegel z 18 grudnia
1967.
„Większość Duńczyków żyje bez Boga”. - Dziekan Nepper-Christensen w Kristeligt Dagblad z 26
września 1963.
„Zdetronizowano Boga; na ołtarze wyniesiono seks”. - Courier-Mail z Brisbane w Australii, 15
czerwca 1964.
„Klasa robotnicza w Anglii, Francji i Niemczech pra
wie zupełnie zrywa z kościołem. Życie
codzienne ludzi w naszej cywilizacji staj
e się coraz bardziej świeckie, toczy się bez jakiejkolwiek
więzi z Bogiem”. - Toronto Daily Star z 2 stycznia 1960.
Paweł, apostoł Jezusa, również dał prorocze ostrzeżenie, że takie nastawienie będzie
cechować ludzi w „dniach ostatnich”. W drugim Liście do Tymoteusza 3:1-12 (NW)
czytamy:
„W dni ostatnie nastaną czasy krytyczne, trudne do zniesienia. Bo ludzie będą samolubni, miłujący
pieniądze, (...) nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, (...) nieprzystępni dla żadnego porozumienia, (...)
uparci, nadęci poczuciem własnej godności, miłujący raczej rozrywki niż Boga, mający formę
zbożnego oddania, ale okazujący się fałszywymi względem jego mocy”.
Czy nie dostrzegasz tego na każdym kroku? Wiele ludzi myśli tylko o sobie; dla wielu
głównym celem w życiu jest zdobywanie pieniędzy. Zastraszające rozmiary przybiera
przestępczość wśród młodocianych, którzy naśladują dorosłych w łamaniu prawa i
lekceważeniu wszelkich autorytetów. Ciągle się tylko mówi i mówi, podczas gdy strajki i
najrozmaitsze spory dowodzą, że ludzie - jak na to wskazuje proroctwo - są
„nieprzystępni dla żadnego porozumienia”. Pogoń za rozrywkami sprowadza „zbożne
oddanie” milionów ludzi do zwykłej „formy”, która jest zbyt słaba, żeby nimi pokierować
i skłonie do właściwego postępowania.
Niezwykły jest jednak nie tylko zasięg obecnej niemoralności. Filozof Will Herberg
pisze:
„Obecny kryzys moralny polega nie tyle na powszechnym łamaniu uznanych zasad moralnych - bo
w które j ż epoce tego nie było? - ile na odrzucaniu samych zasad moralnych (...) właśnie to świadczy
o skrajnym załamaniu moralnym”.
45
Ten pęd do obalania i odrzucania wszelkich mierników moralnych jest niezwykle
charakterystyczny dla obecnego pokolenia, i to zostało przepowiedziane w Biblii.
CO OZNACZA SPEŁNIANIE SIĘ TYCH PROROCTW
Wszystko, co tu omówiono, dzieje się na twoich oczach. Nie chodzi tu o jakieś
sporadyczne zjawiska ani o chwilowe, przejściowe warunki. Od roku 1914,
[*]
który
zdaniem historyków zasługuje na miano „punktu zwrotnego naszych czasów”, a więc od z
górą pięćdziesięciu lat, ilość dowodów rośnie z roku na rok. Podczas gdy ludzkie
przepowiednie na temat światowego pokoju i dobrobytu z reguły zawodzą, pogarszające
się stosunki światowe konsekwentnie potwierdzają zdumiewającą dokładność proroctw
biblijnych. Czyż nie jest to najlepszy dowód, że Biblia nie pochodzi od ludzi?
Niewątpliwie tylko Bóg mógł tak dokładnie przewidzieć setki lat naprzód postępowanie
poszczególnych jednostek, jak i całych narodów, a nawet wstrząsy skorupy ziemskiej.
Większość ludzi nie znajduje żadnego wytłumaczenia obecnych wydarzeń i stosunków.
Znajomość proroctw biblijnych pozwala jednak pojąc ich znaczenie; okazuje się, że
wszystkie razem tworzą jeden ogólnoświatowy „znak”. Ten „znak” może dostrzec i
zrozumieć każdy mieszkaniec ziemi, jeśli tylko zechce zbadać go w świetle proroctw
biblijnych. Liczne części składowe proroczego „znaku” wskazują, że nasze pokolenie żyje
w „dniach ostatnich” obecnego niesprawiedliwego systemu rzeczy. Wskazuje na
zbliżającą się zmianę na świecie, zmianę, którą sprawi moc Boża działająca za
pośrednictwem królewskiego rządu Syna Bożego, Jezusa Chrystusa (Łukasza 21:31;
Daniela 2:44; 7:13, 14). Ów „znak” świadczy więc o tym, że natychmiast trzeba zacząć
działać, jeżeli chcemy dostąpić obiecanych przez Boga błogosławieństw i uniknąć
ściągnięcia na siebie Jego gniewu. - Łukasza 21:34-36; 2 Piotra 3:13, 14.
Proroctwa biblijne są jedynym godnym zaufania źródłem nadziei w obecnym okresie
największego kryzysu w dziejach ludzkości. Tylko one podają uzasadniony powód, żeby
‚podnieść głowy, ponieważ zbliża się wyzwolenie’. Czy to nie dowodzi, że Biblia jest
rzeczywiście księgą przewidzianą na nasze czasy?
ROZDZIAŁ 11
Czy Biblia ma praktyczną wartość w naszych czasach?
PO KSIĘDZE, która jest Słowem Bożym, należałoby się chyba spodziewać, że będzie
najpraktyczniejszą książką na świecie. Zbadanie jej nauk powinno potwierdzić słuszność
tych oczekiwań. Ludzie kierujący się w życiu jej radami powinni odczuwać zbawienne
skutki takiego postępowania. I właśnie te skutki powinny przewyższać wszystko, co da
się osiągnąć w jakikolwiek inny sposób. Jeżeli można tak powiedzieć o Biblii, to
niewątpliwie mamy przekonywający dowód, że ta księga jest Boskim przewodnikiem dla
człowieka, ‚lampą dla jego stóp i światłem na jego ścieżce’. - Psalm 119:105.
Ale co daje kierowanie się radami Biblii w dobie dzisiejszej? Czy biedny stanie się
przez to bogatym? Czy chory przyjdzie przez to do czerstwego zdrowia albo czy
całkowicie rozwiąże to problemy, z którymi się borykają mężczyźni, kobiety lub całe
rodziny?
Nie, Biblia nie mówi, że dojdzie do tego w warunkach narzuconych przez obecny stan
rzeczy. Biblia nie jest księgą filozoficzną, oderwaną od rzeczywistości. Jak żadna inna
książka, przedstawia tę rzeczywistość tak, jak ona wygląda, i wyjaśnia, dlaczego w życiu
niedoskonałego człowieka nie da się uniknąć trudności. Jednakże żadna inna książka
poza Biblią nie zawiera zasad, które by umożliwiały rozwiązanie zarówno wielkich, jak i
małych trudności powstających w każdej dziedzinie życia ludzkiego. Dzięki temu Słowo
Boże wskazuje nam, jak już teraz możemy prowadzić lepsze i szczęśliwsze życie, oraz
daje nam wspaniałą nadzieję na przyszłość. Mogą z tego skorzystać ludzie wszystkich ras
i narodowości bez względu na warunki, w jakich żyją. Zastanówmy się więc nad radami,
jakich Biblia udziela w niektórych istotnych dziedzinach życia.
PRZEZWYCIĘŻANIE TRUDNOŚCI GOSPODARCZYCH
Na ogromnych obszarach ziemi największy problem stanowi nędza. Czy Biblia może
człowiekowi pomóc, żeby miał więcej chleba? Tak, może, jeżeli prowadzi do tego
sumienniejsza i energiczniejsza praca. Biblia zachęca do pracowitości i wyjaśnia,
dlaczego Bóg brzydzi się lenistwem (Księga Przysłów 6:6-11; 10:26; 2 Tesaloniczan
3:10-12). Biblia może wyzwolić człowieka z okowów zabobonnych tradycji, które często
tłumią oświatę i hamują postęp (Izajasza 44:14-20; Marka 7:6-8; Jana 8:32). Przyczynia
się do oszczędzania pieniędzy, wszczepiając człowiekowi nowe pojęcie wartości i
pomagając mu zrozumieć, jak niemądre jest liczenie na szczęście w różnych grach z
myślą o wzbogaceniu się (1 Tymoteusza 6:6-12; Izajasza 65:11). Przez usłuchanie biblijnej
rady zalecającej unikanie nieczystych praktyk można się wyzbyć jeszcze innych
kosztownych przyzwyczajeń (2 Koryntian 7:1). Człowiekowi, który się stosuje do tego, co
Biblia mówi o umiarkowaniu, nie grozi nędza z powodu pijaństwa (Księga Przysłów
23:29, 30). Człowiek kierujący się w życiu radami Biblii nie dopuści do tego, żeby
zawziętość lub zazdrość podkopywała mu siły (Psalm 37:1-5). A nawet gdyby go
potraktowano niesprawiedliwie albo gdyby się spotkał z szykanami, czyż w końcu nie
stawia się wyżej człowieka, który ma opinię uczciwego, pilnego i niezawodnego
pracownika niż kogoś, kto takim nie jest? - Księga Przysłów 10:4; 12:24.
Jak wiadomo nastawienie pracownika wywiera decydujący wpływ na wyniki jego
pracy. Przyczyną zmęczenia, wypadków i wielu innych niepożądanych zjawisk może być
niewłaściwe nastawienie. Biblia ma i pod tym względem niemałą wartość praktyczną,
gdyż pracownik kierujący się jej radami rozwija w sobie pozytywne nastawienie, a poza
tym ma pewność, że otrzyma nagrodę bez porównania lepszą niż wynagrodzenie od
pracodawcy. Nawet niewolnicy w dawnym imperium rzymskim, którzy się stosowali do
tych rad, mogli pracować nie dla przypodobania się człowiekowi, lecz szczerze, „z całej
duszy jako Jehowie, a nie ludziom”, wiedzieli bowiem, że ‚od Jehowy otrzymają należną
nagrodę dziedzictwa’. - Kolosan 3:22-25, NW; zobacz też Efezjan 6:5-9.
LEPSZE ZDROWIE PSYCHICZNE I FIZYCZNE
Pomimo osiągnięć współczesnej medycyny zachowanie zdrowia nadal pozostaje
jednym z najważniejszych problemów życiowych. Czy Biblia może się przyczynić do
poprawy zdrowia? Tak, ponieważ są pewne czynniki, które oddziałują korzystnie na
zdrowie każdego człowieka. Należy do nich między innymi wpływ, jaki na nasze ciało
wywiera nastawienie i wzruszenia. O istnieniu tego wpływu Biblia mówi wielokrotnie. Na
przykład w Księdze Przysłów 14:30 czytamy: „Życiem dla ciała jest serce spokojne,
próchnieniem kości jest zazdrość” (wyd. I). Tysiące lat później w The Encyclopedia
Americana (wyd. 1956, t. 18, s. 582 b) powiedziano:
„Od roku 1940 staje się rzeczą coraz bardziej oczywistą, że istnieje ścisła zależność między
fizjologiczną funkcją ludzkich narządów oraz ich układów a stanem psychicznym człowieka i że w
nar
ządzie wystawionym na taki wpływ może nawet dojść do zmian tkankowych”.
W książce wydanej przez Amerykańskie Stowarzyszenie Lekarzy jest powiedziane:
„Przypuszczalnie 50 do 70 procent pacjentów leczących się u swego lekarza domowego cierpi na
zaburzenia o
podłożu emocjonalnym, a nie fizycznym”.
46
W książce pt. Cancer (Rak) dr J. E. Hett tak ocenia wpływ różnych stanów
emocjonalnych na zdrowie organizmu:
„Uczucia strachu, żalu, nienawiści, gniewu, zazdrości, zemsty i wrogości stanowią dodatkowe
obciążenie dla gruczołów dokrewnych. Upośledzają pracę żołądka i jelit. Powstają jady, które z kolei
oddziałują szkodliwie na tkanki i osłabiają sprawność umysłu. Powstaje błędne koło”. - S. 85.
Biblia pomaga przezwyciężyć szkodliwe dla zdrowia uczucia i nastawienie. Ona radzi:
„Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość,
znieważanie - wraz z wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni”
(Efezjan 4:31, 32). Pomaga wydawać owoce ducha Bożego, to znaczy „miłość, radość,
pokój, wielkoduszność, życzliwość, dobroć, wiarę, łagodność, panowanie nad sobą”. -
Galatów 5:22, 23, NW.
Wypieranie negatywnych, szkodliwych uczuć przez uczucia pozytywne i budujące daje
bezsprzecznie skutki korzystne dla zdrowia. Niektórzy mogą tu jednak wysunąć zarzut:
„Łatwiej powiedzieć niż zrobić”. Owszem, ale tak zwykle bywa, gdy chodzi o coś
wartościowego. Nie znaczy to jednak, że nie da się tego osiągnąć. Biblia umożliwia
człowiekowi przeobrażenie się. Jaki Dostarczając tyle zdrowego pokarmu duchowego, że
można nim karmie umysł i serce przez całe życie. - Księga Przysłów 3:7, 8; 4:20-22;
Filipian 4:8.
Biblia uczy, że człowiek winien być posłuszny Bogu oraz tym prawom ludzkim, które
nie są sprzeczne z prawami Bożymi. Ma to dla człowieka doniosłe znaczenie, ponieważ
powstrzymuje go od udziału w przestępstwach, rozruchach i innych wykroczeniach. Ma
czyste sumienie, co jest dla niego błogosławieństwem, ponieważ służy to zachowaniu
dobrego zdrowia cielesnego i pogodnego usposobienia. - 1 Piotra 3:16-18.
Poza tym przestrzeganie wysokich mierników biblijnych dotyczących czystości i
moralności chroni przed zapadaniem na wiele odrażających chorób (Księga Przysłów 7:5,
22-27). Również usłuchanie biblijnego napomnienia, żeby zachować umiar w jedzeniu i
piciu, pomaga zachować zdrowie (Księga Przysłów 23:20; Łukasza 21: 34). W artykule
zatytułowanym „Długowieczność” dr med. Sr. Humphry Rolleston i statystyk Alfred J.
Lotka piszą o ludziach, którzy dożyli stu lat i więcej:
„Większość z nich (...) jadała niewiele, (...) przejadanie się nadmiernie obciąża narządy i w
rezultacie prowadzi do chorób przemiany materii, takich jak cukrzyca (...) choroby naczyń
krwionośnych, serca i nerek. (...) Ze statystyk towarzystw ubezpieczeniowych wynika niezbicie, że
nadużywanie alkoholu jest szkodliwe”.
47
A więc we wszystkich tych dziedzinach rady podane w Biblii mają praktyczną wartość.
Kierując się nimi, można przedłużyć swoje życie o całe lata.
A co powiedzieć o podanych w Biblii wymaganiach moralnych? Czy obecne stosunki
nie zmuszają do poważnego zastanowienia się nad wartością biblijnego kodeksu
moralnego?
MORALNOŚĆ I MAŁŻEŃSTWO
Wiele ludzi odrzuca dzisiaj biblijne mierniki moralne. Dlaczego? Czy może dlatego, że
są niepraktyczne? A może ma to być usprawiedliwieniem rozwiązłego prowadzenia się?
Czy człowiek „traci na tym”, gdy się trzyma mierników biblijnych? Zwróćmy tu uwagę
na znamienną wypowiedź Maurice Zolotowa:
„Od blisko piętnastu lat jestem powiernikiem aktorów i aktorek pracujących na Broadwayu i w
Hollywood, którzy mają dosyć sposobności do prowadzenia nieutemperowanego życia płciowego. I
niektórzy z nich robią to bez opamiętania (...) Ale w chwilach szczerości przyznają, że jest to
beznadziejne i nie daje żadnego zadowolenia”.
48
Co jest rozsądniejsze: Kilka minut niedozwolonego podniecenia płciowego czy
posiadanie przez 24 godziny na dobę rok po roku czystego sumienia i szacunku dla
samego siebie? Co może dać prawdziwe zadowolenie i szczęście? Jakże niepodważalnie
praktyczna jest następująca rada biblijna:
„Miód wycieka z wa
rg obcej [żony], (...) lecz w końcu będzie gorzka niby piołun (...) pod drzwi jej
domu nie podchodź, byś obcym swej sławy nie oddał (...) Na końcu przyjdzie ci wzdychać, gdy ciało i
siły wyczerpiesz. (...) znajduj radość w żonie młodości”. - Księga Przysłów 5:3-11, 18,
W Biblii jest powiedziane, że Jehowa Bóg potępia mężczyznę obchodzącego się
zdradliwie ze swą żoną, która jest ‚jego towarzyszką’ (Malachiasza 2:14-16). Ze
wszystkich związków małżeństwo jest związkiem najściślejszym. Czy jakiemukolwiek
innemu związkowi, na przykład spółce handlowej, wychodzi na dobre oszukiwanie
wspólnika przez nielojalne poświęcanie czasu i sił innemu przedsięwzięciu, może nawet
w firmie konkurencyjnej? Jaka byłaby korzyść z takiej spółki! Mężczyźni i kobiety, którzy
brzydzą się niewiernością i szanują swoje małżeństwo, kochają się wzajemnie, są sobie
oddani i całkowicie sobie ufają. Owoce tego w postaci lojalnego poparcia i współpracy
stanowią dla nich ogromną wartość w życiu.
Jakie są następstwa lekceważenia mierników biblijnych? Obecnie w wielu krajach
świata rośnie liczba rozwodów. W czasopiśmie Medical World News z 19 stycznia 1968
tak opisano skutki tego zjawiska:
„Wyniki [spisu ludności przeprowadzonego w Kalifornii] dowodzą, że problemy stanu
zdrowotnego ludności - choroby społeczne, alkoholizm, choroby psychiczne i zaburzenia ciążowe -
mają określony związek z sytuacją panującą w rodzinie i że rozwód i separacja są przy tym
najczęstszą przyczyną zapadania na zdrowiu”.
Każdy rozwód wyrządza szkody, zwłaszcza gdy są dzieci. Każdy rozwód jest porażką, a
nie sukcesem. Czy nie warto więc usłuchać rad biblijnych i przez to umocnić swoje
małżeństwo? - Mateusza 19:4-9; Hebrajczyków 13:4.
Wierność małżeńska to oczywiście tylko jeden z warunków szczęścia w małżeństwie.
Biblia podaje praktyczne wskazówki i przykłady, które pomagają rozwiązywać jeszcze
inne problemy życia rodzinnego.
SZCZĘŚLIWE ŻYCIE RODZINNE
Twórca małżeństwa i rodziny wie najlepiej, co jest potrzebne do prawdziwego
szczęścia w małżeństwie i harmonijnego życia rodzinnego. Możemy być pewni, że w Jego
Słowie znajdziemy najpraktyczniejsze wskazówki na ten temat. Zastanów się nad
następującą kwestią:
Czy życie rodzinne może się układać harmonijnie, gdy poszczególni członkowie
rodziny nie wiedzą dokładnie, jaka pozycja im przysługuje oraz jakie mają obowiązki i
prawa? A jednak w dobie obecnej panuje pod tym względem coraz większy zamęt.
Szczególnie niejasna jest kwestia przewodnictwa. W niektórych częściach świata mąż nie
tylko ma niekwestionowane prawo do sprawowania przewodnictwa, ale korzysta z tego
prawa w sposób szorstki, bezwzględny, zatruwając życie swojej żonie. Gdzieindziej zaś
żony przejawiają coraz większą skłonność do podawania w wątpliwość, a nawet
odrzucania przewodnictwa męża, i w takich okolicach liczby rozwodów są wysokie.
Biblia nie pochwala żadnej z tych skrajności. Chociaż bezsprzecznie przyznaje ona
stanowisko głowy mężczyźnie, to jednak wskazuje, że żona zajmuje razem z nim
uprzywilejowaną pozycję przed Bogiem. Profesor Woody pisze w Encyclopœdia
Britannica: „Hebrajsko-chrześcijańska etyka podźwignęła kobietę na wyższą pozycję w
społeczeństwie”.
49
Kobiecie przyznaje się „cześć jako naczyniu słabszemu, żeńskiemu”;
dobra i dzielna żona jest opisana jako „korona” swego męża; ponadto jest powiedziane,
że „jej wartość przewyższa perły” i że jest warta tego, aby mąż ją sławił (1 Piotra 3:7, NW;
Księga Przysłów 12:4; 31:10, 28). A jednak Biblia nieodmiennie trzyma się zasady, że mąż
jest głową. Czy to rzeczywiście ma praktyczną wartość?
Wyniki badań naukowych coraz wyraźniej potwierdzają istnienie różnic między
mężczyzną a kobietą, na które już od dawien dawna wskazuje Biblia. Biolodzy twierdzą,
że potrafią określić, czy pojedyncza komórka ludzka pochodzi od mężczyzny, czy od
kobiety. Nie tylko rola mężczyzny w akcie zapładniania oraz silna budowa, lecz także
hormony, które produkuje jego organizm, świadczą o tym, że ma być bardziej agresywny
niż kobieta i obejmować przewodnictwo. Już małe dziewczynki i chłopcy wyborem
zabawek ujawniają, jaką rolę będą później odgrywać w życiu. Chociaż mężczyzna i
kobieta prawie się nie różnią pod względem inteligencji, to jednak istnieją między nimi
zasadnicze różnice psychiczne umożliwiające im wykonywanie przypadających im zadań.
Psycholog Cleo Dawson, której amerykańskie Zrzeszenie Pracodawców zleciło
przeprowadzenie specjalnych badań, tak napisała w swoim sprawozdaniu:
„(...) w gruncie rzeczy kobiety
czują, a mężczyźni myślą. Kobiety często dorównują mężczyznom,
a nawet przewyższają ich inteligencją, ale są obciążone balastem uczuć, który jest im zawadą.
Mężczyźni są praktyczniejsi, co ich uzdalnia do wydawania sądów, organizowania i kierowania.
Wydaje się więc, że sama natura zaplanowała nadzorowanie kobiet przez mężczyzn, choćby one temu
zapamiętale zaprzeczały”.
50
A zatem Biblia trafia w sedno, kiedy daje następującą receptę na szczęśliwe
małżeństwo:
„Żony niech będą poddane mężom tak jak Panu (...) Mężowie powinni miłować swe żony jak
własne ciała. (...) bo nikt nie żywi nigdy nienawiści do swego ciała, ale je karmi i pielęgnuje, (...) z
drugiej strony żona powinna mieć głęboki szacunek dla swego męża”. - Efezjan 5:22-33, NW.
Czy nie dałoby się przezwyciężyć mnóstwa najrozmaitszych trudności powstających
między mężami a żonami, gdyby mężowie okazywali żonom więcej uczucia, a żony miały
więcej szacunku dla mężów?
Innym poważnym problemem naszych czasów jest przestępczość młodocianych.
Jednocześnie daje się zauważyć, że coraz więcej rodziców pozwala dzieciom na wszystko i
coraz mniej je nadzoruje. Biblia ostrzega: „Chłopiec pozostawiony sobie jest wstydem dla
matki” i „w sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd”
(Księga Przysłów 29:15; 22:15). Czy więc wystarczy być zawsze surowym albo stale
stosować kary cielesne? Nie, to nie wystarczy, i dlatego dana jest rodzicom następująca
rada:
„Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha”. - Kolosan 3:21.
Jeżeli rodzicom, którzy są równie niedoskonali, jak ich dzieci, udaje się łączyć
stanowczość z miłością, to są szanowani i kochani przez swoje potomstwo.
W dobie obecnej więzy rodzinne kruszą się i pękają pod naporem warunków
współczesnego życia. Sam fakt, że członkowie rodziny mieszkają razem i są ze sobą
spokrewnieni, jeszcze ich ze sobą nie wiąże. Jak Biblia może się przyczynie do
zjednoczenia rodziny, do tak koniecznego umocnienia łączących ją więzów! Przez
budzenie poczucia odpowiedzialności i lojalności wobec Tego, który jest wyższy niż każdy
członek rodziny.
Nauki Biblii pomagają każdemu w rodzinie zdać sobie sprawę, że musi odpowiadać
przed niebiańskim Życiodawcą za wszystko, co mówi i czyni. Nadaje to większe znaczenie
radzie i karceniu ze strony ojca oraz pouczeniom udzielanym dzieciom przez matkę.
Pomaga mężowi w wywiązywaniu się z jego obowiązków i sprawia, że żona znajduje
większą przyjemność w swej pracy; przypomina dzieciom, że ich rodzice również
podlegają Boskiej dyscyplinie (Hebrajczyków 12:8-11). Każdy członek rodziny pragnie tak
postępować, żeby życie rodziny przynosiło Jehowie cześć, a nie ujmę.
Dalszym dowodem praktyczności Biblii są jej rady dla członków rodziny rozdzielonej
pod względem religijnym. Jezus Chrystus powiedział otwarcie, że głoszone przez niego
prawdy podziałają w niektórych rodzinach jak „miecz”, gdy jeden lub kilku członków
takiej rodziny przyjmie te prawdy, a inni je odrzucą (Mateusza 10:34-37). Nawet w takich
wypadkach można znaleźć w Biblii pociechę i mądrą radę (1 Koryntian 7:12-16; 1 Piotra
3:1-6). A miłość, której Biblia naucza i która „nie szuka własnych korzyści, nie daje się
rozdrażnić (...) nie prowadzi rachunku krzywdy”, lecz „wszystko znosi (...) wszystkiego
się spodziewa, wszystko przetrzymuje”, pozwala być szczęśliwym nawet w tych trudnych
okolicznościach. - 1 Koryntian 13:4-7, NW.
POKOJOWE STOSUNKI Z LUDŹMI POSTRONNYMI
I PROBLEM BEZPIECZEŃSTWA
Człowiek nie spędza całego życia w domu. Co prawda nietrudno jest przebywać z
obcymi ludźmi, którzy są przyjaźni i wyrozumiali (Mateusza 5:46, 47), ale niestety takich
ludzi spotyka się dziś bardzo rzadko. A jak reagujesz, gdy ktoś jest wobec ciebie
nieuprzejmy, szorstki lub niesprawiedliwy?
W Biblii znajdujemy następującą radę: „Cierpliwy jest lepszy niż mocny, opanowany -
od zdobywcy grodu” (Księga Przysłów 16:32). Czy taka postawa jest praktyczna? Kiedy w
Paryżu pewnego razu przechodzień niosący skrzynię przeszedł tuż obok nowego
samochodu, kierowca wyskoczył z wozu i zaczął na niego krzyczeć, że porysował mu
karoserię, a następnie uderzył go tak silnie, że człowiek ten stracił przytomność i już jej
nie odzyskał. W obecnych niespokojnych czasach takie wybuchy gniewu są typowe. Czy
jednak mają one jakąś praktyczną wartość?
Ludzie bardzo często postępują w myśl zasady „człowiek człowiekowi wilkiem”. Czy
tacy ludzie mogą być naprawdę szczęśliwi? Kto znosi niesprawiedliwość, temu Biblia
udziela pociechy i pokrzepienia, żeby mógł trzymać się szlachetnych mierników
postępowania. Czytamy w niej na przykład:
„Nikomu złem za złe nie oddawajcie (...) Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi
pokój miejcie.
Najmilsi! Nie mści j cię się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem
napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan. Jeśli tedy łaknie nieprzyjaciel twój, nakarm
go; jeśli pragnie, napój go; bo czyniąc to, węgle rozżarzone zgarniesz na głowę jego. Nie daj się
zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”. - Rzymian 12:17-21, NP.
Niektórzy nazywają takie rady ‚,utopia” i twierdzą, że w dzisiejszych czasach trzeba
myśleć „bardziej realnie”. Pytają: „Co by to było, gdyby większość mieszkańców kraju
miała takie nastawienie? Czy bylibyśmy wtedy bezpieczni!” A jak ta sprawa wygląda
dzisiaj, kiedy większość ma wprost przeciwne nastawienie? Czy dzięki temu ludzie czują
się bezpieczni? I czy ty sam czujesz się bezpieczny?
Czy czułbyś się bezpieczny, gdyby wszystkie domy w twojej okolicy były ogrodzone
płotami naładowanymi prądem elektrycznym, gdyby wszystkie ogrody były zaminowane,
a przy wszystkich furtkach i bramach były ustawione karabiny maszynowe? Ten obraz
może ci się wydać przejaskrawiony, jednakże właśnie w tym kierunku zmierza ludzkość
nękana nieufnością, strachem i uprzedzeniami. Czy potrafiłbyś ją zawrócić? Nie, Biblia
wcale nie żąda od ciebie podejmowania takiej próby. Ona mówi, że tylko Bóg może to
zrobić i że On to zrobi. Jest rzeczą oczywistą, że żadne propozycje i żadne wysiłki
zmierzające do rozwiązania problemu „bezpieczeństwa” nie mają praktycznej wartości,
jeżeli nie uwzględnia się przy tym Boga. - Psalm 37:8-11.
Jak się już o tym dowiedzieliśmy z poprzedniego rozdziału, proroctwa biblijne
przepowiedziały obecną katastrofalną sytuację, w jakiej się znalazł człowiek, obecne
czasy, w których ludzie nie uznający Biblii za swój drogowskaz obmyślają plany
niemożliwe do zrealizowania albo dokonują wynalazków zagrażających dalszemu
istnieniu życia na ziemi. Należałoby się więc spodziewać, że Biblia pouczy nas, co trzeba
robić w tym czasie największego zagrożenia. Rzeczywiście ona to mówi.
Biblia nie zachęca nas do biernego wyczekiwania, tylko wskazuje, że koniecznie trzeba
działać już teraz. Chodzi jednak nie o popieranie jakiejś z góry przegranej sprawy, tylko
dzieła kierowanego mądrością Bożą, które na pewno zostanie uwieńczone powodzeniem.
Przede wszystkim powinniśmy poznać zasady i nauki Biblii oraz nauczyć się stosowania
ich w życiu codziennym. Następnie powinniśmy przyłączyć się do rozproszonego po
całym świecie ludu Bożego i pomagać innym, żeby postąpili podobnie (Apokalipsa
22:17). Wszystko to ma istotne znaczenie dla ocalenia i dostąpienia życia wiecznego, nie
gdzieś na innej planecie, tylko tu, na naszej ziemi, w nowym porządku ustanowionym
przez Boga. Czy to jest rozsądne? Czy od czasu do czasu nie czytasz albo nie słyszysz o
tym, jak znane osobistości i przywódcy światowi ostrzegają, że któregoś dnia człowiek
może zniszczyć wszelkie życie na ziemi? Dlaczego więc wydaje ci się dziwna myśl, że Bóg
zajmie się tą sprawą i zniszczy wszystkich złych, a zachowa sprawiedliwych? W tej
sytuacji biblijna rada dotycząca zbożnego postępowania rzeczywiście jest wyrazem
praktycznej mądrości. - Psalm 37:9; 2 Piotra 2:9.
WYMOWNE ŚWIADECTWO PRAKTYCZNEJ WARTOŚCI BIBLII
Omawiane tu zasady i nauki biblijne nie są zwykłą teorią. Istnieje wymowne
świadectwo ich praktycznej wartości. Zwróć uwagę na następujące wypowiedzi ludzi
postronnych dotyczące pewnej społeczności chrześcijan, którzy się kierują zasadami
biblijnymi:
Gazeta New York Times pisała o zorganizowanym w roku 1958 międzynarodowym
kongresie tej społeczności, którego uczestnicy zjechali się ze 123 krajów. Ludzie ci
pochodzili z najróżniejszych ludów i ras rodziny człowieczej. Mimo to jednak we
wspomnianym reportażu czytamy:
„Od sześciu dni odbywa się w Nowym Jorku kongres, który można uznać za największy z dotąd
zorganizowanych w naszym mieście, a zachowanie jego uczestników za najbardziej wzorowe.
„Od niedzieli około 180 000 Świadków Jehowy je, śpi i pracuje na terenie miasta. (...)
„Nowojorczycy (...) jednomyślnie przyznają, że Świadkowie zachowują się nienagannie. (...) Ich
czystość jest już niemal przysłowiowa”. - 1 sierpnia 1958.
Reportaż z tego kongresu zamieszczony w czasopiśmie Life potwierdza praktyczne
znaczenie ich nastawienia oraz metod organizacyjnych. Czytamy tam:
„Przybyło około 35 000 delegatów zagranicznych. Przywiozły ich dwa wynajęte statki, osiem
pociągów, 65 samolotów, 500 autobusów i 18 000 samochodów prywatnych. Wszystko przebiegało
tak sprawnie, że zrobiło to wrażenie nawet na zblazowanych nowojorczykach”. - 11 sierpnia 1958.
We włoskim czasopiśmie Selezione Piacentina powiedziano w roku 1968 o tej samej
społeczności:
„Są tak uprzejmi i nie zepsuci (...) niezwykle skromni, szczęśliwi, swobodni, zajęci pilnym
studiowaniem Słowa Bożego, Biblii. (...) Ich moralność, podobnie zresztą jak ich wiara, nie zna
żadnych furtek, wykrętów, kompromisów ani obłudnego maskowania się”.
W książce pt. Christians of the Copperbelt (Chrześcijanie w Pasie Miedzionośnym)
jest między innymi mowa o afrykańskich członkach tej społeczności zamieszkujących Pas
Miedzionośny w Zambii. O ich rzetelności oraz zachowaniu się autor pisze:
„Afrykańscy nauczyciele i przedstawiciele opieki społecznej, którym wykształcenie umożliwia
wydanie bardziej bezstronnego sądu, mówią, że ‚ludzie Strażnicy [Świadkowie Jehowy] są bardzo
rzetelni i punktualni. Są zdyscyplinowani i nigdy się nie upijają’. (...) Stwierdziliśmy, że pod tym
względem zaskakująco różnią się od większości innych ugrupowań społecznych”. - 1961, s. 231.
Książka ta mówi też o wpływie, jaki nauki biblijne wywarły na życie rodzinne i jak
pomogły ludziom uwolnić się od zakorzenionych zwyczajów i tradycji:
„Poznane przez nas [afrykańskie] rodziny Strażnicy prowadzą chyba wyjątkowo hormonijne życie
rodzinne i są szczęśliwe.
„Ta gotowość męża i żony do współpracy w gronie rodziny rzuca się w oczy szczególnie w domu.
(...) Podczas gdy w większości innych zgromadzeń religijnych dość trudno było ustalić, kto z kim
stanowi małżeństwo, ponieważ mężowie i żony nie chodzą razem do kościoła ani nie siedzą obok
siebie na mszy, to rodziny Strażnicy można było z łatwością rozpoznać na ich zgromadzeniach,
tworzyli bowiem grupki złożone z ojca, matki i dzieci”. - S. 235, 112.
Ta społeczność z biegiem lat staje się coraz liczniejsza, mimo że w wielu krajach jest
prześladowana. Znany dziennikarz szwedzki, Björn Hallström napisał o przeżyciach tych
chrześcijan w nazistowskich obozach koncentracyjnych:
„Traktowano ich gorzej niż każdą inną grupę, ale dzięki swej wierze w Boga znosili to lepiej niż
wszyscy inni”.
Bruno Bettelheim, profesor psychologii wychowawczej, który sam był więźniem
obozów koncentracyjnych w Dachau i Buchenwaldzie, również wspomina o tych
chrześcijanach, wskazując przy tym, dzięki czemu zdołali przetrwać.
W swej książce pt.
Aufstand gegen die Masse (Bunt przeciw masie) Bettelheim pisze:
„Mam na myśli Świadków Jehowy, którzy nie tylko zachowywali niezwykłe poczucie godności
ludzkiej oraz wysoki poziom moralny,
ale również zdawali się być uodpornieni na wpływy życia
obozowego, które w krótkim czasie niszczyły osobowość ludzi uznanych przez zaprzyjaźnionych ze
mną psychoanalityków oraz przeze mnie samego za doskonale zespolonych ze sobą.
„Uwięzienie robiło na nich jeszcze mniejsze wrażenie niż na więźniach politycznych i pozostawali
zespoleni dzięki niezachwianym przekonaniom religijnym. (...)
„Ponieważ byli sumiennymi pracownikami, więc często wybierano ich na kapów. (...) Byli jedyną
grupą więźniów, którzy nigdy nie lżyli ani nie maltretowali innych więźniów w obozie (...), mimo to
esesmani woleli ich jako kapów, ponieważ byli pracowici, zręczni i skromni. W przeciwieństwie do
innych grup więźniów, które prowadziły między sobą stałą, morderczą wojnę podjazdową,
Świadkowie Jehowy nigdy nie wykorzystywali swoich kontaktów z esesmanami do uzyskania
uprzywilejowanych stanowisk w obozie”. - 1960, s. 27, 135.
Wszędzie na ziemi są więc liczne dowody na to, że rady biblijne do dziś nic nie straciły
na aktualności. Czy wobec tego można twierdzić, iż Biblia nie ma już praktycznej
wartości, jeżeli dzięki niej tysiące, a nawet setki tysięcy ludzi tak zmieniło swoje życie, że
odpowiadają miernikom biblijnym i osiągają pod tym względem wspaniałe wyniki?
Słowa, które kiedyś napisał do współchrześcijan apostoł Paweł, dotyczą również
chrześcijan doby obecnej:
„A pr
zeto i my dziękujemy Bogu nieustannie, że przyjęliście Słowo Boże, które od nas słyszeliście
nie jako słowo ludzkie, ale, jak jest prawdziwie, jako Słowo Boże, które też w was wierzących
skutecznie działa”. - 1 Tesaloniczan 2:13, NP.
Biblia zaprasza cię, żebyś wypróbował jej nauki w swoim życiu. Dzięki temu będziesz
się mógł przekonać, że te nauki nie są teoriami ani filozofiami ludzkimi, lecz stanowią
część składową Słowa żywego Boga. - Psalm 34:9; Malachiasza 3:10; Mateusza 6:31-33.
ROZDZIAŁ 12
Jak otrzy
maliśmy Biblię
WSZYSTKIE fakty prowadzą do wniosku, że Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym. Ale
jak otrzymaliśmy Biblię? Czy to Bóg ją napisał i potem wręczył człowiekowi? A jeśli do
napisania jej posłużył się ludźmi, to jak można mówić, że ta księga jest Słowem Bożym?
Czy Bóg podyktował ją słowo po słowie? Jeżeli nie, to skąd można mieć pewność, że
pisarze nie popełnili żadnego błędu albo że nie spisali tylko własnych wymysłów?
Chcąc uzyskać odpowiedzi na te pytania, musimy dociec, jak należy rozumieć
wypowiedź, że Biblia jest „natchniona przez Boga”.
JAK ZOSTAŁA NATCHNIONA?
Nawet ludzie, którzy uważają Biblię jedynie za dobrą książkę, mówią niekiedy, że jest
natchniona. Ale co przez to rozumieją? Ich zdaniem pisarze Biblii byli natchnieni tak
samo, jak bywają natchnieni poeci i muzycy. Wyobrażają sobie, że pisarz biblijny, na
przykład Izajasz czy Dawid, niby utalentowany poeta tak bardzo przejął się wspaniałym
tematem, że jego talent niejako „natchnął” go do stworzenia arcydzieła.
To znaczy, że ludzie tak myślący uznają Biblię jedynie za zbiór ksiąg napisanych przez
pobożnych ludzi, a nie za dzieło jedynego Boskiego Autora spisane dzięki oddziaływaniu
Jego świętego ducha, Jego niewidzialnej czynnej mocy. Ten drugi pogląd jest zgodny z
twierdzeniem samej Biblii, która mówi, że „całe pismo jest natchnione przez Boga” oraz
że „proroctwo (...) nigdy nie było dane z woli człowieka, lecz mężowie Boży mówili tak,
jak byli uniesieni duchem świętym”. - 2 Tymoteusza 3:16; 2 Piotra 1:21, NW.
Wyrażenie „natchnione przez Boga” jest tłumaczeniem greckiego słowa oznaczającego
„tchnięte przez Boga”. Przez ‚tchnięcie’ na wiernych ludzi swego ducha Bóg skłonił ich do
spisania świętych Pism. To znaczy, że Bóg przekazywał tym ludziom swoje orędzia lub
widzenia, wszczepiając je w ich podatne umysły. Prorocy zaś mieli obowiązek spisania
tego. - 2 Samuela 23:2; Apokalipsa 1:19.
W początkowym okresie powstawania Biblii „palec Boży” napisał Dziesięcioro
Przykazań na tablicach kamiennych (Księga Wyjścia 31:18). Przykazania te są jedynym
fragmentem Biblii napisanym przez samego Boga dzięki bezpośredniemu oddziaływaniu
Jego ducha na tablice. Do spisania wszystkich innych części Biblii Bóg posłużył się
ludźmi jako swymi pisarzami, czyli sekretarzami.
Niekiedy Bóg dyktował wiernym ludziom swoje orędzia albo przekazywał je za
pośrednictwem anielskiego posłańca, a oni spisywali te orędzia dokładnie tak, jak je
otrzymali (Księga Wyjścia 34:27; Izajasza 56:1; Jeremiasza 11:1). Wiele swych orędzi Bóg
podyktował Mojżeszowi, który sumiennie je zapisał. Kiedy na górze Synaj Mojżesz
otrzymał Prawo, Bóg powiedział do niego: „To oznajmisz synom Izraela”. A jaki dowód
mieli inni Izraelici, że Bóg rozmawiał z Mojżeszem? Bóg dał znaki, dzięki którym lud
mógł się przekonać, iż Mojżesz rzeczywiście jest na ziemi rzecznikiem Boga. Bóg sprawił,
że „rozległy się grzmoty z błyskawicami, a gęsty obłok rozpostarł się nad górą i rozległ się
głos potężnej trąby, tak że cały lud przebywający w obozie drżał ze strachu”. Dla
milionów Izraelitów, którzy byli świadkami tego zjawiska, był to przekonywający dowód,
że Bóg mówił do nich za pośrednictwem Mojżesza. - Księga Wyjścia 19:3-25.
Setki lat później, gdy Bóg założył zbór chrześcijański, znowu dowiódł za pomocą
nadprzyrodzonych znaków widzianych przez przedstawicieli wielu narodowości, że Jego
duch spoczywa na członkach tego zboru. Niektórych członków zboru Bóg użył do
spisania Chrześcijańskich Pism Greckich. W Biblii czytamy: „Bóg zaś uwierzytelnił je
cudami, znakami przedziwnymi, różnorakimi mocami i udzielaniem Ducha Świętego
według swej woli”. - Hebrajczyków 2:4; Dzieje Apostolskie 2:1-43.
Nie ulega wątpliwości, że w wielu wypadkach Bóg pozostawiał natchnionym pisarzom
pewną swobodę, jeśli chodzi o wybór stylu. Chociaż święty duch Boży kierował ich
myślami, to jednak sami dobierali słowa, którymi chcieli wyrazić orędzie Boże. Mimo to
nadal pozostawało ono orędziem Bożym. Można to unaocznić następującym przykładem
z naszych czasów: Dyrektor przedsiębiorstwa może polecić swemu sekretarzowi, żeby
odpisał na jakiś list, zaznaczając przy tym, jakie istotne punkty powinien uwzględnić.
Przy pisaniu listu sekretarz kieruje się wskazówkami dyrektora, a poza tym z
doświadczenia wie mniej więcej, jak dyrektor postępuje w takich sprawach. Dyrektor
odczytuje list, stwierdza, że został napisany po jego myśli, i podpisuje go. Taki list uznaje
się za list samego dyrektora. - 1 Koryntian 2:11-16; 4:1, 2.
Niekiedy duch Boży sprawiał, że pisarze Biblii miewali widzenia, to znaczy w ich
umysłach powstawały obrazy. Potem opisywali to, co ujrzeli. - Ezechiela 1:1; Daniela 7:1;
Apokalipsa 1:10, 11; 4:1.
Dzisiaj nie powinno być trudno zrozumieć, jak przebywający w niebie Stwórca mógł
spowodować, że ci pisarze Biblii na ziemi widzieli w duchu obrazy albo słyszeli głos Boży.
W dobie obecnej można sobie siedzieć w mieszkaniu i, patrząc na ekran telewizyjny,
oglądać obrazy przekazywane z wielkiej odległości dzięki wykorzystaniu praw fizyki
ustanowionych dawno temu przez Stwórcę. Czyżby więc Bogu miało sprawiać trudność
przekazanie do umysłu Jego sług obrazów rzeczy przyszłych?
Podczas okrążania księżyca kosmonauci przekazywali na ziemię wiadomości
odbierane tu z niezwykłą wyrazistością. Czy zatem Bóg nie mógł przekazywać z nieba
swoim sługom wiadomości w sposób bez porównania doskonalszy? Niewątpliwie tak!
Warto też zaznaczyć, że tylko ludzie, którzy mieli odpowiednie urządzenia, mogli słyszeć,
co mówią kosmonauci. A zatem również Bóg mógł przekazywać swe orędzie na ziemię
wiernym ludziom, którzy mieli właściwe nastawienie wobec Niego; On to czynił i nakazał
im zapisać otrzymane w ten sposób wiadomości.
Zastosowanie tej niezwykłej metody redagowania tekstu doprowadziło do
powstawania jedynego w swoim rodzaju arcydzieła - księgi, która ma jednego Autora,
lecz wielu pisarzy. Charakteryzuje ją wspaniała harmonia wewnętrzna odzwierciedlająca
mistrzowski umysł tego jednego Autora. Od Księgi Rodzaju aż do Apokalipsy, inaczej
mówiąc od ‚raju utraconego’ aż do ‚raju odzyskanego’, przewija się przez nią jeden
podstawowy temat: Królestwo Boże. Spisanie całej Biblii zajęło około 1600 lat, a udział w
tym miało co najmniej 39 osób. O czym to świadczy? O tym, że ci pisarze w żaden sposób
nie mogli „się zmówić”, żeby wszystko dopasować. Nie mogło też dojść między nimi do
tajnego porozumienia, ponieważ w niektórych wypadkach dzieliły ich całe stulecia.
Niejedni z nich oświadczyli nawet, że nie zrozumieli tego, co napisali (Daniela 12:8, 9; 1
Piotra 1:10-12). Rozumiał to jednak Boski Autor i właśnie Jemu zawdzięczamy jednolitą
treść Biblii.
BOSKA BIBLIOTEKA
Czy znalezienie czegoś w Biblii sprawia ci trudności? Jeżeli tak, to możesz sobie
wyobrazić, jak onieśmielone musi być dziecko, które po raz pierwszy znalazło się w
bibliotece publicznej i widzi długie szeregi książek. Jednakże nawet już po krótkim
wyjaśnieniu wie, jak sobie poradzić. Stopniowo pojmuje, dlaczego książki nie są
ustawione na półkach w takim porządku, w jakim zostały napisane. Pojmuje też,
dlaczego nie są tak ułożone, jak by się to jemu podobało, to znaczy książki najbardziej dla
niego interesujące na pierwszej półce, a książki, które je najmniej interesują, na
ostatniej.
To przyrównanie do biblioteki dobrze pasuje do Biblii. Słowo „Biblia” pochodzi od
greckiego wyrazu bibli’a, którym z biegiem czasu zaczęto określać rozmaite zwoje,
książki, a w końcu zbiór książeczek, z których składa się dziś nasza Biblia. Hieronim,
znany z dokonania przekładu Biblii na język łaciński, nazwał ten zbiór „Boską
Biblioteką”.
Pierwsze 39 ksiąg Biblii (według porządku przyjętego w większości współczesnych
przekładów) zostało napisane głównie po hebrajsku, a tylko krótkie fragmenty - po
aramejsku. Ostatnie 27 ksiąg spisano w języku greckim, który w czasie pobytu Jezusa na
ziemi był powszechnie używanym językiem międzynarodowym. Można więc słusznie
powiedzieć, że Biblia dzieli się na „Pisma Hebrajskie” i „Pisma Greckie”.
Chociaż porządek 39 ksiąg Pism Hebrajskich może być w niektórych przekładach
nieco odmienny, to jednak zazwyczaj dzieli się je na następujące trzy główne części: (1)
historyczne, od Księgi Rodzaju do Księgi Estery - 17 ksiąg; (2) poetyckie, od Księgi Joba
do Pieśni nad Pieśniami - 5 ksiąg; (3) prorockie, od Izajasza do Malachiasza - 17 ksiąg.
Oczywiście jest to jedynie podział ogólny, ponieważ pewne fragmenty każdej części
można by zaliczyć do którejś z dwóch pozostałych. Również 27 ksiąg Chrześcijańskich
Pism Greckich dzieli się, logicznie rzecz biorąc, na następujące 3 części: (1) 5 ksiąg
historycznych, mianowicie cztery Ewangelie i Dzieje Apostolskie; (2) 21 listów niektórych
apostołów i uczniów oraz (3) Apokalipsa (Objawienie), która zapowiada przyszłe
doniosłe wydarzenia i stanowi wspaniałe zakończenie całej Biblii.
Im więcej czytasz Biblię, tym wyraźniej dostrzegasz współzależność poszczególnych
części tej księgi. Chrystianizm przyniósł ze sobą wielkie zmiany. Mimo to Chrześcijańskie
Pisma Greckie są najzupełniej zharmonizowane z Pismami Hebrajskimi. Nie można ich
od siebie oddzielić. Pisarze chrześcijańscy rozwinęli rozmaite tematy poruszone już
uprzednio w Pismach Hebrajskich. Przytoczyli z nich bezpośrednio ponad 365 wersetów,
a poza tym jeszcze około 375 razy powołali się na nie. Cztery Ewangelie stanowiły cel, ku
któremu zmierzały prorockie Pisma Hebrajskie. W pozostałych księgach
Chrześcijańskich Pism Greckich można znaleźć zastosowanie i wyjaśnienie z punktu
widzenia chrystianizmu wielu szczegółów zawartych w Pismach Hebrajskich. Nawet
proroctwa podane w natchnionych Pismach Greckich stanowią rozwinięcie proroctw
zawartych w Pismach Hebrajskich.
Biblia nie jest więc dowolnym zlepkiem fragmentów piśmiennictwa żydowskiego i
chrześcijańskiego, tylko starannie dobraną biblioteką natchnionych ksiąg, które łączy
jeden główny temat i które zostały zachowane do naszych czasów, żeby nas pocieszać i
zachęcać. Ta wspaniała księga wyraża mądrość jej Autora i pozwala dostrzec jednolity
charakter zamierzenia Stwórcy.
CZY TEKST MOJEJ BIBLII JEST ZGODNY Z ORYGINAŁEM?
Takie pytanie zadaje wiele ludzi. A co mówią fakty! Materiał, na którym pierwotnie
spisywano księgi biblijne, był bardzo nietrwały i dlatego nie zachował się żaden oryginał.
Jest jednak do dyspozycji mnóstwo odpisów tekstów oryginalnych. Już w początkowym
okresie spisywania ksiąg biblijnych Bóg zezwolił na sporządzanie kopii natchnionych
pism. - Księga Powtórzonego Prawa 17:18.
Ale skąd można wiedzieć, czy te odpisy są całkowicie zgodne z oryginałem? Czy można
mieć pewność, że nasze Biblie rzeczywiście zawierają Słowo natchnione przez Boga?
Jak się dowiadujemy z historii, kopiści Pism Hebrajskich słynęli z pedantycznej
dokładności. Odręczne kopie (rękopisy) były bardzo starannie sporządzane przez
wyspecjalizowane szkoły skrybów. Co prawda nie wykonywali oni tej pracy pod
natchnieniem, ale wielu z nich było ludźmi bogobojnymi; należał do nich między innymi
Ezdrasz, o którym czytamy: „Był on pisarzem biegłym w prawie Mojżeszowym, które dał
Jahwe [Jehowa], Bóg Izraela” (Ezdrasza 7:6, Kr). Wiadomo, że późniejsi odpisywacze,
tak zwani masoreci, kierowali się następującą myślą przewodnią: „Nic nie zmieniać,
wszystko powtarzać i chronić, wszystkiego strzec”. Starożytne rękopisy zawierają ślady
niezwykłej staranności, z jaką je sporządzano, gdyż odpisywacze pracowicie zliczali i
notowali na marginesie nie tylko liczbę słów, ale nawet liter, żeby się ustrzec od pomyłek
lub opuszczenia czegokolwiek.
Ktoś może powiedzieć: „Ale pomimo całej tej staranności przy sporządzaniu kopii z
kolejnych odpisów w ciągu setek, a nawet tysięcy lat mogło się przecież zakraść wiele
błędów”. A jednak nie, choć może trudno w to uwierzyć. Za przykład mogą posłużyć
słynne Zwoje znad Morza Martwego. Rękopisy te znaleziono podczas prac
wykopaliskowych w latach 1947 do 1955. Wśród zwojów znajdują się również odpisy
ksiąg Pism Hebrajskich pochodzące z pierwszego lub drugiego wieku przed naszą erą.
Jeden zwój zawiera odpis księgi Izajasza. Najstarszy ze znanych dotąd hebrajskich
tekstów księgi Izajasza pochodził z dziesiątego wieku n.e. Dzięki temu odkryciu czas
dzielący powstanie pierwotnego rękopisu Izajasza od najstarszego ze znanych odpisów
został skrócony o połowę! A kiedy porównano tekst proroctwa Izajasza w Zwoju znad
Morza Martwego z odpisem sporządzonym 1000 lat później, stwierdzono tylko drobne
odchylenia, polegające najczęściej na zmianie pisowni.
Poza tym istnieje mnóstwo innych dawnych rękopisów, tak iż przez porównywanie
można wykryć i sprostować nawet te nieliczne błędy, które się do nich zakradły. W
książce The Bible from the Beginning (Biblia od początku swego istnienia) czytamy:
„Pod względem ilości ms [manuskryptów], które poświadczają zgodność z oryginałem, oraz pod
względem czasu, jaki dzieli powstanie oryginału od sporządzenia poświadczających go ms, Biblia
wyraźnie góruje nad utworami klasyków [np. Homera, Platona i innych], (...) W porównaniu z ilością
ms
biblijnych istnieje zaledwie garstka ms klasyków. Żadna ze starożytnych książek nie jest tak
dobrze poświadczona jak Biblia”. - S. 74, 76.
W bibliotekach i muzeach całego świata znajduje się ponad 1700 kompletnych lub
fragmentarycznych hebrajskich rękopisów Biblii. Najstarszy z tych rękopisów pochodzi z
pierwszego lub drugiego wieku p.n.e. Istnieje też tysiące odpisów natchnionych Pism
Greckich. Wiele z nich pochodzi z trzeciego wieku n.e. Najstarszym jest papirus z
fragmentem Ewangelii według Jana; pochodzi on gdzieś z roku 150 n.e., a zatem został
sporządzony zaledwie jakieś 50 lat po napisaniu tej Ewangelii przez Jana! Rzecz ma się
istotnie tak, jak pisze Sir Frederic Kenyon:
„Różnica czasu między powstaniem oryginałów a sporządzeniem najstarszych zachowanych do
dziś tekstów staje się tak niewielka, że w gruncie rzeczy można ją pominąć. Tym samym upada
ostatnia podstawa do powątpiewania, czy Pismo Święte rzeczywiście przetrwało do naszych czasów
tak, jak zostało spisane”. - The Bible and Archaeology, s. 288, 289.
Co prawda w starych odpisach mogą się zdarzać drobne odchylenia. Nie mają one
jednak żadnego wpływu na treść tych odpisów. Słynni znawcy języka greckiego, Westcott
i Hort, tak piszą o Chrześcijańskich Pismach Greckich:
„Jeżeli pominąć stosunkowo nieznaczne odchylenia, jak zmiany kolejności, wtrącenia lub
pominięcia rodzajnika przy imionach itp., to naszym zdaniem słowa, które mogłyby jeszcze budzić
wątpliwości, stanowią najwyżej jedną tysięczną całego Nowego Testamentu”.
51
Jeżeli więc ktoś twierdzi, iż nie da się udowodnić, że tekst Biblii przetrwał bez zmian
do naszych czasów, ten widocznie nie zna wyżej ustalonych faktów. Możemy być pewni,
że Bóg czuwał nad zachowaniem swego Słowa, aby zawarte w nim prawdy, zasady i
wiadomości nie doznały żadnego uszczerbku. W samej Biblii Bóg dał obietnicę
zachowania swego Słowa w takiej formie. - Daniela 12:4; 1 Piotra 1:24, 25; Apokalipsa
22:18, 19.
DLACZEGO TYLE RÓŻNYCH PRZEKŁADÓW?
Gdybyś znał starożytne języki: hebrajski, aramejski i grecki, wówczas nie byłby ci
potrzebny przekład Biblii, mógłbyś ją bowiem czytać w językach oryginalnych. Większość
ludzi musi się jednak zadowolić czytaniem Biblii w swoim języku ojczystym. Cała Biblia,
albo przynajmniej jej fragmenty, jest dzisiaj dostępna w ponad 1600 językach.
Poza tym język ciągle się zmienia i dlatego trzeba dokonywać coraz to nowych
przekładów Biblii, żeby dostosować do tych zmian język biblijny, i powinniśmy się z tego
cieszyć. Zobaczmy na przykład, jak na przestrzeni z górą 400 lat różnie oddawano werset
z Mateusza 11:12:
„Gdzieto od dniów tegoto Jana chrciciela
asz [i] teras królestwu niebieskiemu gwałt się dzieie a
gwałtownicy gwałtem bierzą ie”. - St. Murzynowski, ok. 1551.
„A od dni Jana Chrzciciela aż dotąd, królestwo niebieskie gwałt cierpi, a gwałtownicy porywają
je”. - Wujek, 1599.
„Lecz od dni Jana Chrzci
ciela aż dotąd królestwo niebios jest celem, do którego ludzie się cisną, a
cisnący się pochwytują je”. - Pismo Święte w Przekładzie Nowego Świata (z języka ang.), 1961.
W nowszych przekładach nie tylko zastosowano bardziej dla nas zrozumiały język
współczesny, ale uwzględniono także lepszą znajomość języków starożytnych. Ponadto
usunięto wszelkie błędy, które uczeni odkryli dzięki starannemu porównywaniu licznych
dawnych rękopisów. Przykładem tego może być wtręt w 5 rozdziale Pierwszego Listu
Jana. Końcowa część wersetu 7 i początek wersetu 8 brzmi według Biblii ks. Jakuba
Wujka wydanej w roku 1599 (w protestanckiej Biblii gdańskiej z roku 1632 obie części
tych wersetów brzmią prawie identycznie): „(...) na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty; a
ci trzej jedno są. A trzej są, którzy świadectwo dają na ziemi”. Jednakże słów tych nie ma
w żadnym rękopisie greckim z pierwszych trzynastu wieków n.e. W katolickiej Biblii
Tysiąclecia zupełnie je pominięto, wyjaśniając w przypisach: „Słów tych (...) brak w
najstarszych rkp gr. [rękopisach greckich] i w najstarszych przekładach. Nie spotykamy
ich również w ważniejszych kodeksach Wlg [Wulgaty]”. Podobnie postąpiono w innych
polskich przekładach, zarówno katolickich, jak i protestanckich.
Nowoczesne przekłady Biblii ułatwiają nam więc poprawne zrozumienie znaczenia
tego, co czytamy.
CZY TRUDNO CI ZROZUMIEĆ BIBLIĘ?
Język Biblii jest prosty i jasny, a przy tym dobitny i obrazowy. Czyny i wydarzenia,
prorocze symbole i porównania - wszystko jest przedstawione słowami, które można
jasno i dokładnie przetłumaczyć na większość języków nowożytnych. Język Biblii nie jest
niezrozumiały ani zawiły jak język ludzkich dzieł filozoficznych. A mimo to wiele ludzi
twierdzi, że zrozumienie Biblii sprawia im trudności. Dlaczego? Jezus powiedział przy
pewnej sposobności:
„Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, iż zakryłeś to przed mądrymi i uczonymi, a objawiłeś
to maluczkim. Tak, Ojcze! bo tak się spodobało Tobie”. - Mateusza 11: 25, 26, Szczepański.
Czy to znaczy, że Biblię mogą zrozumieć tylko ludzie, którzy nie są mądrymi i
uczonymi? Nie, ponieważ zachęca ona do nabywania wiedzy; zresztą sam Jezus był
zarówno mądry, jak i uczony; apostoł Paweł był znany z wielkiej uczoności (Księga
Przysłów 1:1-7; Mateusza 12:42; 13:54; Dzieje Apostolskie 26:24). Co więc miał na myśli
Jezus, kiedy mówił te słowa? Chciał przez to powiedzieć, że jeśli chodzi o zrozumienie
prawdziwego znaczenia i głębokiego sensu orędzia biblijnego, to ludzie, którzy według
pojęć światowych są mądrzy i uczeni, nie górują nad tymi, którzy zdobyli skromniejsze
wykształcenie i nie mają tak oświeconych umysłów. - Dzieje Apostolskie 4:13.
Dlaczego tak jest? Dlatego, że „Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę”
(Jakuba 4:6). Chociaż nie wszyscy starannie wykształceni ludzie są pyszni, to jednak
często tak bywa. Chociaż nie wszyscy, którzy otrzymali niewielkie albo podstawowe
wykształcenie, są pokorni, to jednak wielu z nich przejawia tę cechę. Jest to jeszcze jeden
dowód, że Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym. Zdolnym ludziom nietrudno jest
napisać coś w taki sposób, żeby zrozumiał to tylko człowiek z wyższym wykształceniem.
Ale ułożenie książki, którą mogłoby zrozumieć więcej ludzi z podstawowym
wykształceniem niż takich, którzy mają za sobą wyższe studia, wymaga już mądrości
Bożej. - 1 Koryntian 1: 19, 20, 26-29.
Zrozumienie Biblii zależy więc nie tyle od umysłu, ile od serca. Ważną rolę odgrywa
przy tym szczerość, pokora oraz umiłowanie prawdy i sprawiedliwości (Księga Przysłów
3:5-7; 28:5; Mateusza 18:1-6). Bez względu na to, czy ktoś otrzymał rozległe, czy tylko
skromne wykształcenie, zrozumienie tej księgi wymaga poważnego wysiłku. Ponadto
potrzebna jest przy tym modlitwa. - Psalm 119:34.
[*]
Sposób spisania Biblii oraz fakt, że cała jej treść obraca się wokół jednego tematu,
stanowi przekonywający dowód, że jej Autorem jest Jehowa Bóg. A zachowanie jej w nie
zmienionej postaci przez całe tysiąclecia dowodzi, że Bóg interesuje się ludzkością. Są to
uzasadnione powody, żeby ją zbadać. Zachęcają nas one do ‚ustawicznego proszenia i
szukania’, do poszukiwania zrozumienia „jak skarbów ukrytych”. Biblia zapewnia nas, że
znajdziemy wówczas prawdę i mądrość cenniejsze niż złoto, srebro czy drogie kamienie. -
Mateusza 7:7, 8; Przypowieści 2:1-9, NW.
ROZDZIAŁ 13
Czy kościoły chrześcijaństwa ujmują się za Biblią?
W POJĘCIU wielu ludzi Biblia jest nierozłącznie związana z chrześcijaństwem.
Określenie chrześcijaństwo odnosi się do krajów i narodów, w których większość
ludności podaje się za chrześcijan. Jeżeli mieszkasz w którymś z tych krajów, to może
będziesz zdziwiony, gdy się dowiesz, że miliony ludzi w krajach niechrześcijańskich nie
interesują się Biblią głównie z uwagi na przeszłość chrześcijaństwa. A jeżeli mieszkasz w
kraju niechrześcijańskim, to prawdopodobnie będziesz wiedział, co mamy na myśli.
Większość ludzi na pewno nie życzy sobie wojny, ucisku, niezgody i przestępczości.
Jednakże w obrębie chrześcijaństwa, które twierdzi, że reprezentuje Boga, wrogość i
samolubstwo stale prowadziły do straszliwych aktów gwałtu, których punktem
szczytowym stały się masowe rzezie podczas obu wojen światowych. W drugim z tych
konfliktów jeden z krajów chrześcijaństwa zapoczątkował erę wojen nuklearnych,
zrzucając bomby atomowe na wrogi kraj niechrześcijański.
Oczywiście wszędzie na świecie popełnia się przestępstwa, ale należałoby się
spodziewać, że w chrześcijaństwie, które rzekomo kieruje się Słowem Bożym, popełnia
się ich mniej niż gdzie indziej. A jednak wcale tak nie jest, ponieważ w krajach
chrześcijaństwa przestępczość osiąga zatrważające rozmiary, niespotykane poza jego
granicami. Wobec takiego stanu rzeczy wiele ludzi odwraca się od Biblii. Czy słusznie?
Zastanówmy się. Należałoby najpierw znaleźć odpowiedź na następujące ważne pytania:
Czy kościoły chrześcijaństwa ujmują się za Biblią? Czy przestrzegają podanych w niej
zasad? Czy rzeczywiście idą w ślady Chrystusa i czy zawsze wywierały na inne narody
wpływ czysto chrześcijański? Gdyby na te pytania trzeba było odpowiedzieć przecząco,
znaczyłoby to, że te kościoły oszukują ludzi. Warto więc uczciwie zbadać fakty.
POSTAWA CHRZEŚCIJAŃSTWA WOBEC BIBLII
To prawda, że Biblia jest najbardziej rozpowszechniona w krajach chrześcijaństwa. Ma
ją większość jego wyznawców. Ale czy samo posiadanie jakiejś książki jest równoznaczne
z czytaniem jej? A czy nawet czytanie Biblii stanowi dowód, że się w nią wierzy? I choćby
ktoś twierdził, że wierzy, czy to już znaczy, że kieruje się w życiu jej naukami? Wprost
przeciwnie, księga ta może nawet potępiać jego postępowanie.
Ilu wyznawców chrześcijaństwa czyta Biblię? W roku 1961 w tokijskim czasopiśmie
Yomiuri Shimbun zamieszczono następującą wypowiedź sekretarza generalnego
Zjednoczonych Towarzystw Biblijnych:
„Biblię kupuje dzisiaj miliony ludzi, ale oprócz niechrześcijan mało kto ją czyta”. - 11 czerwca
1961.
W znanym czasopiśmie religijnym The Christian Century z 5 września 1962
powiedziano bez ogródek:
„Szczerze mówiąc, czy zamknięta i zakurzona Biblia pełna pożółkłych nekrologów nie byłaby
lepszym symbolem obecnego stanu protestantyzmu?”
Czy o ludziach, którzy nie czytają Biblii, można powiedzieć, że ją reprezentują?
Ale skąd się bierze ta obojętność wobec Biblii! A co powiedzieć o przywódcach
religijnych, o klerze pouczającym wyznawców chrześcijaństwa! Mogłoby się zdawać, że
duchowni żywo interesują się Biblią i bardzo ją cenią. Czy to prawda?
W gazecie katolickiej Luxemburger Wort z 16 stycznia 1965 znalazła się następująca
wypowiedź na temat sytuacji, jaka panuje w Luksemburgu:
„Czy to
nie jest niepokojące, (...) że znaczna większość naszych katolików, a nawet naszych
duchownych, jeszcze nigdy nie przeczytała całej Biblii ani nawet Nowego Testamentu?”
Czy ten widoczny w chrześcijaństwie brak zainteresowania Biblią wynika tylko z
opieszałości jego członków oraz duchowieństwa? Przyczyna tkwi znacznie głębiej.
Wchodzi tu w grę nie tylko zainteresowanie. Jest to przede wszystkim kwestia wiary.
Niewątpliwie sam czytałeś już oświadczenia podobne do niżej przytoczonych, ponieważ
często pojawiają się na łamach różnych gazet i magazynów.
Według ukazującego się w Melbourne w Australii czasopisma The Age z 18 lutego
1967, pewien proboszcz anglikański oświadczył: „Dla 80 procent Starego Testamentu
najlepszym miejscem byłoby muzeum”.
W niemieckim magazynie Der Spiegel podano:
„Dla szeregu profesorów teologi
a jest mianowicie ‚nauką jak każda inna’, a ich ‚krytyczny umysł’
czyni z Pisma Świętego ‚zbiór mitów i symboli, bajek, utworów poetyckich i przenośni’”. - 16
sierpnia 1961.
Czołowy odłam kościoła prezbiteriańskiego w Stanach Zjednoczonych podał do
wiadomości, że nie uważa Biblii za „wolną od błędów”.
52
A w jednym z artykułów
czasopisma Time
53
powiedziano o pewnym konserwatywnym teologu metodystów z
uniwersytetu stanu Michigan, że uczy swoich studentów, iż „Biblia jest największym
zbiorem mitów w dziejach zachodniej cywilizacji”.
[*]
Takie poglądy nie datują się dopiero od niedawna. W roku 1929 zadano 500
studentom teologii będącym baptystami, kongregacjonalistami, wyznawcami kościoła
episkopalnego, ewangelikami, luteranami, metodystami i prezbiterianami następujące
pytanie: „Czy wierzysz, że Biblia jest całkowicie wolna od legend i mitów?” 95 procent
zapytanych odpowiedziało „Nie”.
54
Odpowiedzi te zdradzają, czego ich nauczyli
przywódcy religijni.
W obecnej sytuacji różnica polega głównie na tym, że kler chrześcijaństwa coraz
otwarciej demonstruje swą niewiarę w Biblię jako natchnione Słowo Boże.
CO MYSLĄ O BOGU BIBLII?
Negując fakt, że Biblia jest natchnionym Słowem Bożym, ci przywódcy religijni w
gruncie rzeczy twierdzą, że Bóg jest niemy, że milczy, nie komunikuje się z ludźmi. Warto
przy tym podkreślić, że specjalnie starają się podkopywać wiarę w pewne fragmenty
Biblii, które mówią o tym, jak Bóg ingerował w sprawy ziemi i jej mieszkańców, dając
wyraz swej suwerennej władzy i swojej woli. Uznają tylko te fragmenty Biblii, które da się
wytłumaczyć w sposób czysto ludzki. W gruncie rzeczy zmierzają więc do wykazania, że
Bóg nie jest zdolny zająć się sprawami ludzi.
Toteż nic dziwnego, że niektórzy przywódcy religijni posuwają się znacznie dalej w
swoim zaprzeczaniu prawdziwości Biblii. Występują oni z teorią, że „Bóg jest martwy”, i
głoszą naukę o „nieobecności Boga za naszych czasów”. Taki wniosek jest logiczną
konsekwencją nie uznawania Biblii za natchnione Słowo Boże. Kim są ci rzecznicy teorii,
że „Bóg jest martwy”?
Kanadyjski duchowny E. Harrison pisze w swej książce A Church Without God
(Kościół bez Boga):
„Werner Pelz, który napisał książkę pt. God Is No More [Boga już nie ma], jest pastorem kościoła
anglikańskiego; (...) Ojciec Jackson, który twierdzi: ‚Jeżeli istnieje Bóg, to nie możemy o nim mówić
jako o istocie najwyższej’, jest kapelanem uniwersyteckim; Thomas Altizer, który napisał Ewangelię
chrześcijańskiego ateizmu [The Gospel of Christian Atheism], jest profesorem nadzwyczajnym teologii
biblijnej na jednym z uniwersytetów amerykańskich; ja jestem duszpasterzem w pewnej parafii
anglikańskiej w Toronto. Uważam się za chrześcijanina i anglikanina; jednakże mogę z całą powagą
powiedzieć, że BOGA NIE MA”. - 1966, s. 39.
Tacy ludzie wcale nie są rzadkim wyjątkiem wśród duchownych chrześcijaństwa. W
czasopiśmie National Observer powiedziano m. in.: „90 procent teologów
protestanckich w wieku poniżej 40 lat opowiada się za teorią, że ‚Bóg jest martwy’”.
55
A
mimo to ci duchowni uważają się za „chrześcijan”!
CO DUCHOWNI MYŚLĄ O MORALNOŚCI BIBLIJNEJ
Kościoły chrześcijaństwa od dawien dawna twierdzą, że są stróżami moralności
publicznej. Ale czy przywódcom religijnym rzeczywiście zależy na przestrzeganiu zasad
biblijnych? Czy w obecnej dobie załamywania się porządku społecznego, rozwodów,
nieobowiązkowości i zbrodni uznają Biblię za źródło siły moralnej i czy bronią jej
wysokich mierników postępowania? Co oni głoszą?
Przede wszystkim trzeba podkreślić, że biblijne mierniki moralne są całkiem jasne. Na
przykład apostoł Paweł napisał:
„Jak to! Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie odziedziczą królestwa Bożego? Nie dajcie się
zwodzić. Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani mężczyźni utrzymywani do
celów przeciwnych naturze, ani mężczyźni, którzy się kładą z mężczyznami, ani złodzieje, ani
chciwcy, ani pijacy, ani lżyciele, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego”. - 1 Koryntian 6: 9,
10, NW.
Biblia całkiem wyraźnie ogranicza stosunki płciowe do ludzi związanych węzłem
małżeńskim. Powiedziano w niej stanowczo: „Uciekajcie od wszeteczeństwa”,
powstrzymujcie się od wszeteczeństwa’, „niech (...) łoże małżeńskie [będzie] bez
splamienia, bo Bóg będzie sądził wszeteczników i cudzołożników” (1 Koryntian 6:18; 1
Tesaloniczan 4:3, Hebrajczyków 13:4, NW). Czy przywódcy kościołów chrześcijaństwa
ujmują się za tymi naukami biblijnymi?
Coraz więcej duchownych propaguje tak zwaną „nową moralność”. Cóż to jest! Joseph
Fletcher, profesor episkopalnego seminarium teologicznego, wyjaśnia: „Według tej etyki
nie ma nic złego w pozamałżeńskich stosunkach płciowych, a w niektórych wypadkach
nawet wychodzą one na dobre”.
56
Rzymskokatolicki teolog Eugene Hillman wyraził
pogląd, że poligamia „może służyć dobrym i konstruktywnym celom społecznym”.
57
Tacy ludzie zdają sobie sprawę, że ich oświadczenia są sprzeczne z Biblią. Wynika to z
pewnego artykułu zatytułowanego „Pogląd na seks w wieku pigułki”, zamieszczonego w
magazynie The Christian Century z 8 stycznia 1969. Autor, prezbiteriański duchowny
Gordon Clanton, pisze:
„Za czasów Jezusa i w okresie blisko 2000 lat istnienia kościoła nauka, że obcowanie płciowe jest
zastrzeżone wyłącznie dla ludzi związanych małżeństwem, była słuszna (...) ale dzisiaj taka surowa
r
eguła nie jest już potrzebna. (...)
„Już od jakiegoś czasu ‚liberalni’ teolodzy napomykają o pojawieniu się ‚nowej moralności’.
Zdobyli się na śmiałość, aby powiedzieć, że obcowanie płciowe między ludźmi wolnymi
niekoniecznie zasługuje na potępienie. Musimy teraz pójść jeszcze dalej i ogłosić, że właściwie
pojmowane i praktykowane z miłości pozamałżeńskie stosunki płciowe naprawdę wychodzą na
dobre”.
Pastor Clanton, który określa mierniki biblijne mianem „przedpigułkowej
moralności”, pisze ponadto:
„Kościół powinien się starać raczej o osłabienie, a nie o umocnienie wpływu, jaki wywiera na
społeczeństwo moralność przedpigułkowa”.
Jak można uznać, że duchowni ujmują się za Biblią, jeżeli zamiast umacniać wpływ,
jaki nauki biblijne wywierają na ludzi, starają się go osłabić? A nie są to bynajmniej
wypadki odosobnione. Czasopismo Time podaje, że taki pogląd na moralność ma
„imponujący zastęp rzeczników”. - 21 stycznia 1966.
Jak się już dowiedzieliśmy z 1 Koryntian 6:9, 10, Biblia stanowczo potępia
homoseksualizm. A jakie jest stanowisko kleru w tej sprawie? Czy w ostatnich latach nie
spotkałeś doniesień prasowych z gatunku niżej przytoczonych?
12 lutego 1966 gazeta New York Times przyniosła wiadomość, że w Wielkiej Brytanii
wniesiono projekt ustawy uchylającej sankcje karne za stosunki homoseksualne
uprawiane za obopólną zgodą przez osoby dorosłe. W artykule czytamy:
„Na czele domagających się reformy znalazły się kościoły. Zarówno kościół anglikański, jak i
ugrupowania rzymskokatolickie i metodystyczne domagały się uchwalenia [nowej ustawy]”.
W następnym roku w tym samym czasopiśmie powiedziano w reportażu z
odbywającej się w Nowym Jorku konferencji biskupów kościoła episkopalnego:
„Wczo
raj 90 duchownych kościoła episkopalnego zgodnie doszło do wniosku, że kościół powinien
traktować stosunki homoseksualne uprawiane za obopólną zgodą przez osoby dorosłe za ‚moralnie
neutralne’ i uznać, że w niektórych wypadkach takie stosunki mogą nawet być pożyteczne. (...)
Episkopalna diecezja San Francisco zupełnie otwarcie poparła organizację homoseksualistów”. - 29
listopada 1967.
Z Hagi w Holandii nadeszła następująca wiadomość:
„W ubiegłym tygodniu w Rotterdamie duchowny rzymskokatolicki potajemnie udzielił ‚ślubu’
dwom homoseksualistom. (...) Wśród duchowieństwa katolickiego podnoszą się liczne głosy za takim
samym traktowaniem sto
sunków między homoseksualistami, jak między mężczyzną a kobietą”.
58
Nie do przyjęcia jest twierdzenie, że chodzi tu tylko o odosobnione poglądy
pojedynczych kapłanów czy pastorów. W czasopiśmie De Gelderland z 14 czerwca 1968
zamieszczono informację o zjeździe około 260 duchownych katolickich i protestanckich,
którzy przybyli z różnych krajów do Zeist w Holandii. Ci przywódcy religijni doszli do
następującego wniosku: „Należy dążyć do całkowitego zespolenia z kościołem
bliźniego-homoseksualisty jako zbiorowości”.
Chociaż nie każdy duchowny pochwala homoseksualizm, to jednak w wielu krajach
wyraźnie zaznacza się taka tendencja. A co Biblia mówi na temat homoseksualizmu i jego
rzeczników? Jej stanowisko w tej sprawie nie budzi żadnych wątpliwości:
„Znikczemnieli w swoich myślach (...) Podając się za mądrych stali się głupimi. (...) Prawdę Bożą
przemienili oni w kłamstwo (...) Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności:
mianowicie kobiety ich
przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i
mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie,
mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za
zboczenie”. - Rzymian 1:21-27.
Ktoś mógłby jednak powiedzieć: „Ależ ja nigdy nie słyszałem, żeby nasz ksiądz mówił
coś takiego”. Być może, ale czy pytałeś go kiedy, jak on się zapatruje na te sprawy? A
choćby nawet wielu księży nie zgadzało się z przytoczonymi wypowiedziami, to gdzie są
ich głosy zdecydowanego protestu? Gdzie można usłyszeć albo przeczytać, że duchowni
lojalnie bronią Biblii przed jej wrogami? A co myśleć o wyznaniach, które godzą się z
tym, żeby cytowani tu ludzie pozostali ich ordynowanymi przedstawicielami? Czy te
kościoły chrześcijaństwa mogą zrzucić z siebie odpowiedzialność za to, co mówią i czynią
ich duchowni! Czyż Biblia nie ostrzega, że „trochę kwasu ma moc zakwasić całe ciasto” i
że „nie może (...) złe drzewo wydawać dobrych owoców”? - Galatów 5:9; Mateusza 7:18.
Może powiesz: „Ależ takie jednoczesne występowanie w charakterze przedstawicieli i
przeciwników Boga i Jego Słowa to czysta obłuda!” Nie tylko ty tak myślisz. Nawet
duchowni chrześcijaństwa wypowiadają się w podobnym duchu. Oto wyznanie biskupa
Austina Pardue z pittsburskiej diecezji protestanckiego kościoła episkopalnego:
„Nasza obłuda jest nie tyle wyrachowana, ile wygodna. Przyczyną dokuczliwej choroby
prawowiernych wyznań amerykańskich jest żrący kwas niewiary, który do tego stopnia osłabił nasze
przekonania, że nasza religia stała się już tylko kwestią przyzwyczajenia i tradycji”.
59
A czy inaczej było w czasie, kiedy na ziemi przebywał Jezus? Ówczesnym przywódcom
religijnym powiedział on otwarcie: „Ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie
Boże”. Przyrównał ich do „grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz
wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa”, oraz dodał: „Tak i wy z
zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i
nieprawości” (Mateusza 15:1-9; 23:27, 28). Co Jezus powiedziałby o ludziach, którzy
dzisiaj postępują podobnie? Czy tacy duchowni rzeczywiście ujmują się za Bogiem i Jego
słowem?
JAKIMI POBUDKAMI SIĘ KIERUJĄ?
Czy jednak postępowanie kościołów chrześcijaństwa oraz ich duchownych
przywódców miałoby budzie wątpliwości co do tego, że Biblia jest Słowem Bożym?
Wprost przeciwnie, powinno raczej zwiększyć nasze zaufanie do tego Słowa. Dlaczego?
Ponieważ Biblia potępia praktyki duchowieństwa, a przy tym wyraźnie przepowiedziała
tę jego obłudę. Poza tym wskazuje ona dobitnie, z jakich pobudek duchowni
przeciwstawiają się Biblii i naukom chrystianizmu.
Dziewiętnaście wieków temu apostoł Paweł przepowiedział takie odstępstwo:
„Przyjdzie bowiem c
hwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań -
ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli”. - 2 Tymoteusza 4:3.
Kler chrześcijaństwa chce się przypodobać swoim słuchaczom, żeby mieć dużo
wiernych i żeby sobie zapewnić większe poparcie finansowe. W pogoni za popularnością
stale pomija zasady Biblii i coraz bardziej się oddala od jej sprawiedliwych mierników.
Duchowni „rozwodnili” Słowo Boże na wzór starożytnych handlarzy wina, którzy
dolewali do niego wody, żeby go było więcej (2 Koryntian 2:17, NW). Czy tacy ludzie oraz
ich kościoły mogą być ostojami moralności, za jakie się podają? Czy można brać
poważnie wypowiedzi takich ludzi, gdy występują z oskarżeniami pod adresem Biblii?
Nie, ponieważ ich postępowanie dowodzi, że brak im siły moralnej oraz że nie potrafią i
nie chcą się stosować do wysokich mierników biblijnych.
Znamienna jest pod tym względem wypowiedź pastora kościoła uniwersalistów (First
Universalist Church) w Denver na temat kleru chrześcijaństwa:
„Cz
łonkowie naszych kościołów oceniają nas na podstawie danych statystycznych o naszych
osiągnięciach w zakresie werbowania nowych członków, zdobywania pieniędzy, organizowania misji
i udzielania poparcia finansowego naszym nadrzędnym instytucjom kościelnym.
„Pod wieloma względami dzisiejszy duchowny jest najemnikiem swojej parafii. Bardzo szybko
przekształcamy się w ‚organizatorów’ - a przez włączenie się do systemu zapewniamy sobie
dożywotnią posadę. Gdy zachowujemy się przyzwoicie, to wiemy, że zostaniemy przeniesieni do
większej parafii i będziemy otrzymywać wyższą pensję. (...) W rezultacie bardziej nam zależy na
budowaniu kościoła niż ludzi. (...) Szybko stwierdzamy, co ludzie chcą usłyszeć, i mówimy im to”.
60
W Biblii jest przepowiedziane, że „w dni ostatnie nastaną czasy krytyczne, trudne do
zniesienia” i że ludzie będą mieli ‚formę zbożnego oddania, ale okażą się fałszywi
względem jego mocy’. Kościoły chrześcijaństwa oraz ich przywódcy zachowują dzisiaj
jeszcze tylko „formę”. Nie ulega wątpliwości, że brak im „mocy” Słowa Bożego i
zawartego w nim orędzia. Biblia radzi: „Od tych się odwróć”. - 2 Tymoteusza 3:1-5, NW.
JAK DOSZŁO DO ODSTĘPSTWA
To odstępowanie od mierników i nauk biblijnych rozpoczęło się już w pierwszych
wiekach naszej ery. Jezus Chrystus, założyciel chrystianizmu, wiedział, że dojdzie do
takiego odstępstwa, i przepowiedział je w jednej ze swych przypowieści. Prawdziwych
chrześcijan, „synów królestwa”, przyrównał do dobrego nasienia pszenicy, posianego na
roli, która jest świat. Tymczasem nieprzyjaciel Boży, Szatan Diabeł, posiał na owej roli
„chwast” - „synów Złego”. Bóg miał dopuścić, żeby zarówno „pszenica”, jak i „chwast”
rosły razem aż do „żniwa”. Potem miał umożliwić odróżnienie „pszenicy” od „chwastu” i
rozkazać żeńcom, żeby „pszenicę” zebrali, a „chwast” zniszczyli. - Mateusza 13:24-30,
36-43.
Również uczniowie Jezusa przepowiedzieli to odstępstwo. Apostoł Paweł skierował do
chrześcijan w Azji Mniejszej następujące ostrzeżenie:
„Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także
spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą
uczniów”. - Dzieje Apostolskie 20:29, 30.
Historia potwierdza, że tacy ludzie o usposobieniu wilków rzeczywiście odciągnęli
wielu od mierników biblijnych do świeckiego trybu życia. Chrystus Jezus powiedział
wyraźnie: „Królestwo moje nie jest częścią tego świata”. Uczeń Jakub nazwał ludzi
szukających przyjaźni ze światem „cudzołożnicami” i dodał: „Ktokolwiek więc chce być
przyjacielem świata, staje się wrogiem Boga” (Jana 18:36; Jakuba 4:4, NW). Odstępczy
chrześcijanie zignorowali te nauki biblijne. W czwartym wieku naszej ery rzekomo
„nawrócił się” rzymski cesarz Konstantyn.
[*]
Ludziom, którzy odpadli od prawdziwego
chrystianizmu, otworzyło to drogę do światowych zaszczytów. W Cyclopœdii M’Clintocka
i Stronga czytamy:
„Prostota ewangelii została skażona; wprowadzono wystawne rytuały i ceremonie; nauczycieli
chrystianizmu obsypano światowymi zaszczytami i wyznaczono im hojne wynagrodzenie, a królestwo
Chrystusa przekształciło się w znacznym stopniu w królestwo tego świata”. - T. 2, s. 488.
Nie miało to nic wspólnego z chrystianizmem biblijnym. Taki chrystianizm był
sfałszowany, oszukańczy. Biblia wskazuje, że Chrystus Jezus odrzucił zaproponowane
mu przez przeciwnika Bożego, Szatana, panowanie nad politycznymi królestwami tego
świata (Mateusza 4:8-11). Zupełnie inaczej postąpił w piątym wieku n.e. papież Leon I,
który oświadczył:
„Chcę na tej ziemi jeszcze raz powołać do życia rząd - nie przez przywrócenie Cezarów, tylko
przez obwołanie nowej teokracji, przez uczynienie siebie namiestnikiem Chrystusa (...) Będę nosił nie
diadem, tylko tiarę, symbol powszechnego zwierzchnictwa, przed którym pierzchnie barbarzyństwo, a
przywrócone zostani
e szczęście”.
61
Skutek był taki, że zamiast szczęścia nastał okres zepsucia, przesądów i przelewu krwi.
Dla Europy Zachodniej nastało mroczne średniowiecze. Praktycznie rzecz biorąc, lud nie
miał dostępu do Biblii w swoim języku. W tym okresie Biblia nie była czytana najczęściej,
tylko najrzadziej. Przeczytaj sobie w jakimś dobrym podręczniku, co przyniosło takie
odstępstwo od mierników biblijnych ludziom żyjącym w owym okresie największego
rozkwitu potęgi, bogactwa i wpływów chrześcijaństwa. Przeczytaj sobie o wyprawach
krzyżowych, zapoczątkowanych w jedenastym wieku n.e. w wyniku zabiegów
przywódców kościelnych, o tym, jak hordy krzyżowców ciągnęły jedna po drugiej na
Wschód plądrując i pustosząc wszystko. Przeczytaj coś o tym, jak krzyżowcy po zdobyciu
Jerozolimy bezlitośnie wycięli w pień mahometan i żydów. W książce pt. The Story of
Civilization (Dzieje cywilizacji) pewien historyk współczesny zamieścił następującą
zwięzłą wypowiedź na temat tych „świętych wojen”:
„Krótko mówiąc, te krucjaty były przejawem rozpasanego, pozbawionego wszelkich skrupułów i
niepohamowanego barbarzyństwa w imię Chrystusa”. - S. 587.
Zastanów się teraz: Czy ci krzyżowcy chrześcijaństwa spełniali proroctwo biblijne
zapisane w Izajasza 2:4 (NW)? Jest tam powiedziane:
„Będą musieli przekuć swe miecze na lemiesze, a swoje włócznie na nożyce ogrodnicze. Naród
przeciw narodowi nie podniesie miecza ani nie będą się już uczyć wojowania”.
Czy kierowali się zasadami prawdziwego chrystianizmu, których uczyli apostołowie?
Apostoł Paweł napisał:
„Choć chodzimy w ciele, nie toczymy boju według tego, czym jesteśmy w ciele. Bo oręż naszego
boju nie jest cielesny, ale jest potężny za sprawą Boga, żeby obalać silne obwarowania”. - 2 Koryntian
10:3, 4, NW.
Pamiętaj o tej nauce biblijnej przy czytaniu poniższej wypowiedzi kompetentnych
przedstawicieli kościoła katolickiego zamieszczonej w broszurze The Truth About the
Inquisition (Prawda o inkwizycji):
„Kościół nie zdoła się uwolnić od odpowiedzialności za stosowanie tortur oraz za palenie ofiar na
s
tosie. (...) Otwarcie uznajemy odpowiedzialność papieży za stosowanie tortur i spalenie na stosie
tysięcy heretyków. Sankcjonowanie przez nich takich okrutnych, brutalnych metod jest bezsprzecznie
jednym z najbardziej ponurych rozdziałów w dziejach Świętego Oficjum i na zawsze okryło
papiestwo wstydem i hańbą”. - S. 47, 49.
Reformacja, która się zaczęła w szesnastym wieku, sprawiła, że przez jakiś czas ludzie
częściej czytali Biblię. W parze z tym szedł postęp w szkolnictwie i prawodawstwie, a w
ślad za tym większa sprawiedliwość i tolerancja. Jednakże duchowni kościołów
protestanckich nie wzięli sobie do serca biblijnej rady, której apostoł Paweł udzielił w
Pierwszym Liście do Koryntian 1:10-13:
„A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by
nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli. (...) Czyż Chrystus jest
podzielony?”
Nie tylko nie było między nimi zgody, ale oni także nie odrzucili wielu nauk
sprzecznych z Biblią, np. nauki o trójcy bogów, którzy są sobie równi, współwieczni i
mają tę samą naturę. A przecież Jezus powiedział: „Ojciec większy jest ode Mnie” (Jana
14:28; 5:19, 30). Zatrzymali naukę o piekle, według której Bóg rzekomo męczy złych w
literalnym ogniu. Tymczasem Biblia mówi: „Zmarli niczego zgoła nie wiedzą” oraz:
„Zapłatą za grzech jest śmierć”, a nie wieczne męki (Eklezjastesa 9:5,10; Rzymian 6:23).
Chociaż odrzucili autorytatywne rządy papiestwa, to jednak zachowali podział kościoła
na duchownych i laików. Jezus natomiast uczył swych uczniów, żeby nie używali żadnych
tytułów, bo - jak powiedział: „wy wszyscy braćmi jesteście” i „kto się wywyższa, będzie
poniżony”. - Mateusza 23:8-12.
Protestanccy przywódcy kościelni nie zawahali się też zawierać sojuszów z państwem.
Udzielali błogosławieństwa zaborczym wojnom prowadzonym przez rządy polityczne i
popierali ich politykę kolonialną. Z powodu powiązań kościołów chrześcijaństwa z
kolonializmem ich misjonarze często są nienawidzeni przez ludność krajów, w których
działają.
Czy słyszałeś kiedy o „wojnach opiumowych”, które w połowie dziewiętnastego wieku
kraje chrześcijaństwa prowadziły z Chinami? Przeczytaj poniższy opis zamieszczony w
czasopiśmie Life z 23 września 1966:
„Podczas szeregu interwencji zbrojnych [Brytyjczycy] dowiedli, że nikt - a już najmniej
rząd cesarski [Chin] - nie może im przeszkodzić w prowadzeniu handlu narkotykami czy
innymi towarami, które przynoszą wielkie zyski, jeśli tylko znajdą chłonny rynek (...)
„W latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia wwożono co roku do Chin 4000 ton [opium]. (...)
„Najważniejszym rezultatem wojny opiumowej było wydzielenie pięciu portów, w których
cudzoziemscy kupcy mogli mieszkać i handlować pod nadzorem własnych konsulów. Zezwolono też
na przyjazd misjonarzy (...)
„Ale pa
ństwa zachodnie chciały jeszcze więcej ustępstw. (...) Francja i Wielka Brytania
zorganizowały wspólną ekspedycję, która w roku 1860 dotarła do stolicy [Chin]. (...) W końcu Chiny
zostały zmuszone do otwarcia jeszcze innych portów, do pokrycia kosztów ekspedycji oraz do uznania
poselstw Zachodu. Zezwoliły także na swobodną działalność misyjną w całym kraju; zostało przez to
zasiane ziarno, z którego po 40 latach wykiełkowało zaciekłe, antychrześcijańskie powstanie
Bokserów”.
Zastanów się również nad następującym oświadczeniem pastora metodystów Gabriela
Setiloane, złożonym na Ogólnoafrykańskiej Konferencji Kościelnej zorganizowanej w
roku 1963 w Ugandzie:
„W Afryce kościół nacierał ramię w ramię z awanturnikami, odkrywcami, kolonizatorami, a nawet
imperialis
tami. Ręka, która ustawiała krzyż (...) na tym kontynencie, nie była ręką kapłana ani
apostoła. Była to zbroczona krwią ręka żołnierza. (...) Nawet już w naszym stuleciu kościół, pomimo
protestów, nie potrafił się puścić ‚spódnicy’ Cezara”.
Kto więc ocenia wartość Biblii na podstawie dziejów, nauk i postępowania
chrześcijaństwa, ten popełnia wielki błąd. Potwierdza to następujące wyznanie znanego
duchownego Harry’ego Emersona Fosdicka:
„Historia Zachodu to opis licznych, następujących po sobie wojen. (...)
„Jednym kątem ust głosimy o Księciu Pokoju, a drugim wysławiamy wojnę. O tym, jak dobrze
nauczyliśmy się mieszać ze sobą Chrystusa i rzeź, ewangelię i zorganizowane ludobójstwo, świadczy
niedawne przeżycie jednego z misjonarzy działających w pewnym kraju na Wschodzie. Po wygłoszeniu
kazania na temat chrześcijańskiej dobrej woli jeden tubylec odwołał go na stronę i powiedział: ‚Chciałem
tylko zaznaczyć, że w tym kraju ludzie wykształceni widzą w chrystianizmie religię wojny i przelewu
krwi’”.
62
Za uprzedzenia milionów ludzi do Biblii nie ponosi winy ugruntowany na Biblii
chrystianizm, tylko chrześcijaństwo i jego skłócone między sobą kościoły. Ale właśnie w
Biblii jest napisane, że Bóg potępia postępowanie chrześcijaństwa i że chrześcijaństwo
dopuściło się w imię chrystianizmu niesłychanego oszustwa! Do chrześcijaństwa i jego
kościołów odnoszą się bowiem słowa:
„Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą”. - Tytusa 1:16.
CHRZEŚCIJAŃSTWO ZBIERA, CO POSIAŁO
Nastało przepowiedziane w Biblii „żniwo”. Różnica między „chwastem”, to znaczy
rzekomymi chrześcijanami nasianymi przez przeciwnika Bożego, a „pszenicą”, czyli
chrześcijanami prawdziwymi, jest teraz wyraźnie widoczna. Chrześcijaństwo wcale nie
jest rajem duchowym wydającym owoce ducha Bożego, tylko zachwaszczoną grzędą
braku jedności i wiary oraz postępowania wyzutego z wszelkich zasad. W wielu częściach
świata wychowało jedynie „ryżowych chrześcijan”, tzn. ludzi, którzy przystali do jego
kościołów, bo się spodziewali korzyści materialnych.
Jakże słuszna jest zanotowana w Biblii wypowiedź:
„Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie”. - Galatów 6:7.
Ponieważ chrześcijaństwo rozsiewało nasiona przeciwne Słowu Bożemu, Biblii, więc
teraz zbiera zasłużone plony: zaciekłe walki wewnętrzne, dotkliwy brak kandydatów do
seminariów duchownych, stały spadek liczby wyznawców, coraz większą utratę
wpływów, publiczną krytykę z powodu mieszania się do polityki oraz szerzenie się
przestępczości i niemoralności. Ponieważ kościoły chrześcijaństwa starały się uzyskać
wpływ na władze polityczne przez uprawianie z nimi nierządu, więc nie zdołają uniknąć
uznania ich za część składową nierządnego „Wielkiego Babilonu”, symbolicznego
‚Wielkiego Miasta, mającego władzę królewską nad królami ziemi’ (Apokalipsa 17:1-6,
18). W niemniejszym stopniu niż do pogaństwa, również do chrześcijaństwa odnoszą się
słowa:
„Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego i aby was nie dotknęły
plagi na niego spadające, gdyż aż do nieba dosięgły grzechy jego i wspomniał Bóg na nieprawości
jego”. - Objawienie 18: 4, 5, NP.
Jeżeli chcesz należeć do tych, których Bóg nazywa ‚ludem swoim’, to nie wolno ci
kierować się wypowiedziami chrześcijaństwa na temat Słowa Bożego ani wierzyć, że ono
postępuje zgodnie z naukami i zasadami Biblii. Jednakże są dzisiaj prawdziwi
chrześcijanie, którzy wierzą, że Biblia jest Słowem Bożym, i oni są przekonani o
słuszności jej mierników i zasad, starają się żyć zgodnie z tymi zasadami i wolą raczej
umrzeć niż od nich odstąpić. Ci chrześcijanie żyją we wszystkich częściach świata i
pochodzą ze wszystkich ras i narodów, ale żyją w pokoju ze sobą, miłują się nawzajem i
jednomyślnie biorą udział w niesamolubnym pomaganiu ludziom, którzy chcą poznać
prawdę o Bogu i Jego Słowie. Jakaż to wspaniała nadzieja - której i ty mógłbyś się
uchwycić - tak ich zjednoczyła? Powie ci o tym ostatni rozdział niniejszej książki.
ROZDZIAŁ 14
Biblia wskazuje ci drogę do szczęśliwej przyszłości
DO JAKIEGO wniosku doszedłeś po rozpatrzeniu dowodów? Czy Biblia rzeczywiście jest
Słowem Bożym? Dowody to potwierdzają. Mogliśmy się przekonać, że nawet podnoszone
przeciwko niej zarzuty, po bliższym zbadaniu ich, poświadczają tylko wyższość Biblii nad
mądrością ludzką.
A w co ty wierzysz? Miałeś możność przekonać się, że Biblia odpowiada na zasadnicze
pytania, na które gdzie indziej nie można znaleźć odpowiedzi. Zrozumiałeś, że naukowcy
nie mogą wyjaśnić pochodzenia wszechświata ani naszej planety Ziemi oraz życia na niej,
a Biblia to wyjaśnia. Tłumaczy, dlaczego człowiek musi walczyć z trudnościami oraz
dlaczego choruje i umiera. Wskazuje też, skąd można oczekiwać pomocy. Biblia nie jest
martwą literą, jest bowiem żywym źródłem praktycznej mądrości i niezawodnym
drogowskazem. Wzywa nas do działania już teraz, bo tylko w tym wypadku nasze życie
będzie mieć sens i tylko wtedy będziemy się mogli spodziewać szczęśliwej przyszłości.
Czy pragniesz tego?
Czy wierzysz, że Stwórca wszechświata jest dostatecznie mądry i potężny, aby
wszystko uporządkować na naszej planecie? Jeżeli tak, to zechcesz się dowiedzieć, co On
postanowił. Zechcesz się też do tego dostosować.
NOWY RZĄD DLA CAŁEJ ZIEMI
Biblia ujawnia, dlaczego panowanie człowieka nad ziemią sprawiło tyle rozczarowań.
Wyjaśnia, że Jehowa Bóg nie po to stworzył człowieka, żeby rządził się na ziemi
niezależnie od swego Stwórcy (Jeremiasza 9:23, 24; 10:23). Dlatego Chrystus Jezus, Syn
Boży, uczył ludzi modlić się do Boga:
„Niech przyjdzie Królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie”. -
Mateusza 6:9.
Czy modlisz się w ten sposób? Jeżeli tak, to powinieneś zdawać sobie sprawę, że
wysłuchanie przez Boga tej modlitwy będzie oznaczać koniec rządów ludzkich. Cała
ziemia będzie wtedy podlegać jednemu rządowi, którego siedziba znajduje się w niebie:
Królestwu Bożemu. - Daniela 2:44.
„To nie do wiary!” - mógłby ktoś powiedzieć. A jednak przywódcy światowi coraz
wyraźniej uświadamiają sobie pilną konieczność scentralizowanego zarządzania
sprawami ziemi. Podzielają pogląd angielskiego historyka Arnolda J. Toynbee, który
oświadczył, że ‚cywilizacja osiągnęła punkt krytyczny, w którym dalsze istnienie
ludzkości zależy od utworzenia Rządu Światowego’.
63
Próbują nawet położyć podwaliny
pod jego istnienie. Mówią, że taki rząd jest ich „marzeniem”.
Ale dla Jehowy Boga to nie jest marzenie. Obiecany w Słowie Bożym rząd dla całej
ludzkości odniesie sukces, którego nie było dane uzyskać ludziom pomimo
międzynarodowych wysiłków. Dlaczego? Ponieważ głową tego rządu nie jest
niedoskonały, śmiertelny człowiek, tylko Syn Boży. Ponieważ ten rząd nie zawdzięcza
swej potęgi i władzy partiom politycznym ani siłom zbrojnym, tylko Najwyższemu
Suwerenowi, Jehowie Bogu (Daniela 7:13, 14, 27). Jehowa Bóg, który potrafi czytać w
sercu ludzkim, sięgnie aż do korzeni ludzkiej nieprawości (Jeremiasza 17:9, 10). Sprawi,
że Jego Syn wprowadzi w życie na całej ziemi zasadę zapisaną w Przypowieściach 2:21,
22 (NW):
„Bo prawi będą przebywać na ziemi (...) Jeśli chodzi o złych, ci będą wyplenieni z ziemi; a jeśli
chodzi o zdradliwych
, będą z niej wyrwani”.
Nie tylko nieliczni dyktatorzy czy zbrodniarze wojenni, ale wszyscy, którzy podjudzają
innych lub popierają niesprawiedliwość, zostaną wykorzenieni, gdy Bóg będzie niszczył
całą religię fałszywą albo potem, w Jego wojnie Armagedonu (Apokalipsa 17:5-18;
16:14-16; 19:11-21). Co więcej, Syn Boży usunie niewidzialny, pozaziemski wpływ, który
pobudza do złego. Nie mamy tu na myśli wpływu jakichś obcych stworzeń
zamieszkujących rzekomo Marsa czy inną planetę we wszechświecie. Chodzi o
niewidzialne moce, które Biblia utożsamia z Szatanem Diabłem oraz współdziałającymi z
nim złymi duchami (Efezjan 6:12). Widziałeś dowody wywieranego dziś przez nich
wpływu, który pobudza ludzi do takiej brutalności i wywołuje taką żądzę krwi, jaka jest
nieznana nawet wśród zwierząt. Król rządu Bożego posiada moc umożliwiającą mu
dokonanie tego, czego nigdy nie zdołaliby dokonać fizycy atomowi: położy kres
działalności sił demonicznych. - Hebrajczyków 2: 14, 15: Apokalipsa 20:1-3.
TRWAŁY POKÓJ I BEZPIECZEŃSTWO
Czym się stanie ta oczyszczająca akcja dla ludzi, którym dane będzie ją przeżyć?
Będzie oznaczać koniec wojen i przekreślenie wszystkich programów zbrojeniowych
(Psalm 46:10). Pomyśl o dobrodziejstwach, jakie stąd wynikną. Świat wydaje obecnie na
broń i na wojsko ponad 20 milionów dolarów na godzinę. Ale to jeszcze nie wszystko. W
gazecie New York Times ukazała się następująca wiadomość:
„[Ponieważ] co najmniej cztery osoby muszą pracować na to, aby można było uzbroić, wyżywić i
odpowiednio zaopatrzyć tylko jednego żołnierza (...), więc gdyby ustał wyścig zbrojeń, wówczas 75
000 000 ludzi mogłoby się zająć pracą pokojową”.
64
Czy nie byłbyś szczęśliwy, gdyby do tego doszło? Jednakże podstawy do powszechnego
rozbrojenia może stworzyć tylko rząd Boży. Każdy, kto chciałby dożyć panowania tego
sprawiedliwego rządu, musi najpierw spełnić wymaganie zapisane w Izajasza 2:4 (NW):
„Będą musieli przekuć swe miecze na lemiesze, a swoje włócznie na nożyce ogrodnicze. Naród
przeciw narodowi nie podniesie miecza ani nie będą się już uczyć wojowania”.
„A co zapobiegnie ponownemu wzrostowi przestępczości, który mógłby zakłócić
spokój i porządek na ziemi?” - może ktoś zapytać. Zatroszczy się o to rząd Królestwa
(Izajasza 9:6, 7). Jest przepowiedziane, że Syn Boży będzie kierować sprawami
ziemskimi sprawiedliwie i bezstronnie, ale zarazem stanowczo.
„Upodoba sobie w bojaźni Jahwe. Nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek;
raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i (...) tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego”. -
Izajasza 11:3, 4.
Pod rządami Jezusa nie będziesz musiał zamykać na klucz drzwi swego domu ani
obawiać się o bezpieczeństwo swoich najbliższych. Złym uczynkom nie będą wtedy
zapobiegać elektroniczne aparaty podsłuchowe ani ukryte kamery telewizyjne, tylko
duch Boży, który oddziałuje na umysły i serca ludzi w taki sposób, że pomaga im wyzbyć
się zwierzęcych skłonności do warczenia, wyszczerzania zębów i wzajemnego napadania
na siebie (Galatów 5:22, 23, Jakuba 3:13-18). Rząd Chrystusa będzie wspierać działanie
tego ducha i zapewni ludziom najwyższe wykształcenie, kładąc nacisk na zdobywanie
wiedzy o Stwórcy, jak również o Jego dziełach, prawach i zamierzeniach. - Izajasza 11:2,
6-9.
Czy nie cieszyłbyś się, gdyby twoimi bliźnimi byli ludzie szczerze miłujący Boga z
całego serca i miłujący innych jak samych siebie? Czy ty sam chciałbyś być takim
bliźnim! (Psalm 133:1; Mateusza 22:37-39) Jeżeli tak, to zechcesz być objęty programem
szkoleniowym realizowanym obecnie przez rząd Królestwa Bożego.
OGÓLNOZIEMSKI EDEN
Może widziałeś barwne fotografie naszej planety, wykonane przez kosmonautów w
pobliżu Księżyca. Patrząc na nie, można się domyślić, dlaczego Ziemia jest nazywana
„klejnotem w przestrzeni kosmicznej”. Dzisiaj jednakże widzimy na ziemi wiele rzeczy
brzydkich, a nawet odrażających. Wielkie miasta zatruwają powietrze, a przeludnione
dzielnice biedoty są siedliskiem zwątpienia i rozpaczy. Czy nie cieszy cię biblijna
obietnica, że Bóg wkrótce ‚zniszczy tych, którzy niszczą ziemię’? - Apokalipsa 11:18.
Gdy burza Armagedonu oczyści ziemię ze wszystkich, którzy ją niszczą, wówczas lasy i
pola, góry i doliny, jeziora i rzeki odzyskają swoje naturalne piękno. Odpowiednio
uprawiana, cała ziemia stanie się podobna do parku, do ogrodu Bożego (Księga Rodzaju
1:28; Łukasza 23:43). Zapanuje pokój między człowiekiem a zwierzętami (Ozeasza 2:18).
Ludzie, którzy przeżyją Armagedon, będą zabiegać o błogosławieństwo i kierownictwo
Boże, dzięki czemu ziemia wyda obfite plony. Bóg spełni swoją obietnicę zapisaną w
Izajasza 25:6 (NW):
„Jehowa zas
tępów na pewno sprawi dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z dań suto
omaszczonych oliwą, ucztę z wina na drożdżach, z suto omaszczonych oliwą dań napełnionych
szpikiem”.
Kiedy Syn Boży zapanuje nad ziemią, skończą się raz na zawsze męki głodu i śmierci
głodowej. - Ps. 67:7,
CZERSTWE ZDROWIE - NA ZAWSZE
Chociaż medycyna zrobiła dziś wielkie postępy, to jednak nadal toczy beznadziejną
walkę z chorobami. Życie ludzkie nadal jest krótkie. Zaledwie człowiek zacznie się uczyć i
gromadzie wiedzę oraz doświadczenie, a już zaczyna się starzec. Jehowa Bóg obiecał
przez swego proroka Izajasza, że „raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Jahwe Pan otrze
łzy z każdego oblicza” (Izajasza 25:8). Czy trudno ci w to uwierzyć? Więc pomyśl o
Bożym dziele stworzenia. Przypatrz się takim drzewom, jak sekwoje czy cyprysy, które
niekiedy żyją tysiące lat. Czy nie jest rzeczą logiczną, że Stwórca tak stworzył
obdarzonego rozumem człowieka, by mógł żyć znacznie dłużej niż rośliny? Bóg Stwórca
obdarzył rozgwiazdę zdolnością regenerowania całego utraconego ramienia. Czy wobec
tego Bóg nie może doprowadzić ludzi do doskonałego zdrowia i przywrócić im utracone
członki lub narządy? Oczywiście, że tak. Nawet tego dowiódł. W jaki sposób? Dając
swemu Synowi podczas jego pobytu na ziemi moc uzdrawiania chorych.
Dzięki mocy otrzymanej od Boga Jezus Chrystus uzdrawiał niewidomych, głuchych,
sparaliżowanych, jak również chorych na straszliwy trąd. Historyczne sprawozdanie o
tym można znaleźć w Biblii (Mateusza 4: 23; Marka 5:25-34; 7:31-37; Łukasza 5:12, 13;
13:11-13; Jana 9:1-32). Jezus nie dokonywał przeszczepów narządów lub tkanek,
pobranych od ludzi bądź zwierząt, tylko zawsze uzdrawiał chory narząd lub chorą część
ciała. Czy chciałbyś należeć do ludzi, którzy doświadczą na sobie zostosowania przez
niego tej uzdrawiającej mocy pod jego królewskim panowaniem? Nie będzie żadnej
choroby ani dolegliwości, której nie potrafiłby uleczyć. Na podstawie zasługi swej ofiary
okupu usunie odziedziczony grzech i niedoskonałość - przyczynę chorób, starości i
śmierci. - 1 Koryntian 15:25, 26; Apokalipsa 21:4.
A co się stanie z tymi wszystkimi, którzy pomarli i których ciała rozpadły się w prochu
ziemi? W Biblii jest napisane, że Bóg wyzwoli z grobów ofiary śmierci (Apokalipsa 20:12,
13). Dlatego Jezus powiedział:
„Nie dziwcie się temu, ponieważ nadchodzi godzina, w której wszyscy, co są w grobowcach
pamięci, usłyszą [mój] głos i wyjdą”. - Jana 5:28, 29, NW.
Fakt, iż w czasie swego pobytu na ziemi Jezus wskrzeszał umarłych, w tym także
człowieka, który już cztery dni był martwy, stanowi rękojmię, że leży to w jego mocy. -
Jana 11:43, 44.
Wskrzeszonym z martwych również będzie dana sposobność dostąpienia życia
wiecznego (Apokalipsa 20:12-15). Czy te obietnice biblijne nie są wzruszające? Któż nie
odczuwa wdzięczności wobec Boga, gdy się dowiaduje, że wskrzesi On z martwych ofiary
wojen, morderstw, chorób i nieszczęśliwych wypadków?
Może ci się tu nasunąć słuszne pytanie: „Czy w warunkach, kiedy wszyscy ludzie będą
się cieszyć doskonałym zdrowiem, nie dojdzie do przeludnienia ziemi?” W pierwszym
rozdziale pierwszej księgi biblijnej przedstawiono wyraźnie zamierzenie Boże co do
ziemi. Pierwszej parze ludzkiej Bóg polecił:
„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię”. - Księga Rodzaju 1:28.
Możesz być pewien, że Bóg nie postępuje jak człowiek, który po zrobieniu jakiegoś
naczynia nierozsądnie usiłuje wtłoczyć do niego więcej niż ono może pomieścić. Stwórca
obdarzył ludzi zdolnością rozmnażania się. Jako ich niebiański Ojciec potrafi pokierować
korzystaniem z tej zdolności i sprawować nad nią kontrolę, żeby Jego ziemska rodzina
dostatecznie napełniła ziemię, nie przeludniając jej. - Izajasza 40:12-14.
PORA NA DECYZJĘ
Każdy normalny człowiek chciałby żyć dostatnio i szczęśliwie. Ale ileż to ludzi
chciałoby żyć pod rządami Królestwa Bożego? Ilu jest gotowych dostosować swoje życie
do zasad biblijnych? W dobie dzisiejszej wiele ludzi wcale tego nie pragnie. A jak ty się na
to zapatrujesz?
Stoisz dzisiaj wobec takiego samego wyboru, jaki Bóg, za pośrednictwem Mojżesza,
pozostawił Izraelitom:
„Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie,
abyście żyli wy i wasze potomstwo”. - Księga Powtórzonego Prawa 30:19.
Możesz wybrać. Nie zapominaj jednak, że w myśl proroctw biblijnych pozostało ci już
niewiele czasu. Nastała pora na podjęcie decyzji. Czy wierzysz, że Biblia jest Słowem
Bożym, czy też ją odrzucasz? A może jest ci to obojętne? Niewątpliwie twoje nastawienie
i postępowanie odbija się na innych. Jeżeli jesteś w stanie małżeńskim, to twoje
postępowanie wywiera wpływ na współmałżonka i na dzieci. A co z nimi? Czy chciałbyś,
żeby dostąpili łaski Bożej i żyli pod panowaniem Królestwa Bożego? Czy chciałbyś coś
zrobić, aby im pomóc?
Biblia wskazuje, że tylko jedna droga prowadzi do życia w pokoju i szczęściu. Tego
życia nie uzyskuje się od człowieka ani przez przypodobanie się człowiekowi. Jezus
Chrystus wskazał na najważniejszy krok, jaki trzeba uczynić, kiedy powiedział:
„To znaczy życie wieczne: ich nabywanie wiedzy o tobie, jedynym prawdziwym Bogu, i o tym,
któregoś posłał, Jezusie Chrystusie”. - Jana 17:3, N W.
Jak można zdobyć taką wiedzę? Na pewno nie przez chodzenie na nabożeństwa do
kościoła, który co prawda twierdzi, że służy Bogu, ale nie pomaga swym członkom w
poważnym studiowaniu Słowa Bożego. Nie zbliżysz się też do Stwórcy człowieka przez
chodzenie do kościoła, w którym być może cytuje się urywki Biblii, ale nie przestrzega się
jej mierników moralnych. Jak na to wskazują wypowiedzi samych rzeczników
chrześcijaństwa, nie ujmuje się ono za Biblią. Nie możesz się więc spodziewać, że
spodobasz się Bogu, gdy będziesz szukać wskazówek w kościołach chrześcijaństwa, albo -
jeżeli już jesteś członkiem któregoś z nich - gdy nim pozostaniesz.
Nie zdołasz także zaskarbić sobie uznania Bożego, gdy się staniesz odludkiem (Księga
Przysłów 18:1). Biblia niedwuznacznie radzi:
„Zważajmy jedni na drugich, aby się pobudzać do miłości i właściwych uczynków, nie opuszczając
naszych wspólnych zebrań, jak to niektórzy mają zwyczaj czynić, ale zachęcając się wzajemnie, i to
tym więcej, gdy widzicie zbliżanie się dnia”. - Hebrajczyków 10:24, 25, NW.
Ale z kim chcesz się zbierać dla oddawania czci Bogu! Na pewno byłoby mądrze
zbierać się z ludźmi, którzy wierzą, że Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym, którzy się
stosują do niej w swoim życiu i ujmują się za nią wobec innych. Dzisiaj są setki tysięcy
takich, ludzi w ponad 200 krajach i na wyspach. Są to chrześcijańscy Świadkowie
Jehowy. Ci Świadkowie postępują zgodnie ze swą nadzieją życia w nowym porządku
Bożym. Szczerze starają się pomóc jak największej liczbie ludzi, żeby i oni poznali tę
nadzieję. Dlatego na całej ziemi prowadzą setki tysięcy bezpłatnych studiów biblijnych. Z
radością pomogą również tobie i twojej rodzinie.
Skontaktuj się ze Świadkami Jehowy w najbliższej Sali Królestwa albo napisz do
wydawców niniejszej książki i poproś o prowadzenie z tobą studium biblijnego. Będzie
cię wtedy odwiedzał co tydzień wykwalifikowany nauczyciel. Na podstawie biblijnego
podręcznika Prawda, która prowadzi do życia wiecznego będziesz mógł w ciągu sześciu
miesięcy zdobyć we własnym mieszkaniu podstawową wiedzę biblijną. Kurs ten jest
bezpłatny. Chcąc jednak odnieść z niego pełny pożytek, będziesz musiał włożyć w to
nieco wysiłku.
Jehowa Bóg zaprasza cię do zdobywania życiodajnej wiedzy i do praktycznego
zużytkowania jej. Na kartach Biblii usilnie wzywa cię:
„Synu mój, nie zapomnij mych nauk, twoje serce niech strzeże nakazów, bo wiele dni i lat życia i
pełnię ci szczęścia przyniosą (...) na tablicy serca je zapisz, a znajdziesz życzliwość i łaskę w oczach
Boga i ludzi. Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku”. - Księga Przysłów 3:1-5.
Biblia może nadać nowy sens twojemu życiu, jak go już nadała życiu wielu ludzi
wszelkich ras, narodowości i języków. Studiuj ją. Niech ona się stanie twoim
drogowskazem. Żyj według niej. Dowiedź swoim zdecydowanym postępowaniem, że
wierzysz, iż Biblia rzeczywiście jest Słowem Bożym. W obecnej porze podjęcia decyzji
‚wybierz więc życie, abyś żył ty i twoje potomstwo’.
ODSYŁACZE
1 The Book of Books: An Introduction, 1948, s. 194.
2 The Junior Teacher’s Guide, rok 1, 1964, s. 4.
3 Daily Star,
Toronto w Kanadzie, 14 października 1967.
4 The New Bible Dictionary, 1963, s. 270.
5 The Earth, 1963, s. 35, 38, 87.
6 Earth’s Shifting Crust, 1958, s. 133.
7 The Evidence of God in an Expanding Universe, 1958, s. 34.
8 Scientific American Reader, 1953, s. 230.
9 Science Problems, 1958, s. 469.
10 Prehistory and Earth Models, s. 24. u What Is Race?, 1957, s. 11, 12.
12 Man’s Most Dangerous Myth: the Fallacy of Race, 1964, s. 83.
13 New York Times, 30 grudnia 1968, s. 18.
14 The Scientific Monthly,
sierpień 1949, s. 71.
15 The Scientific Monthly,
grudzień 1957, s. 303.
16 Earth’s Shifting Crust, 1958, s. 269.
17 Oparte na Mammals of the World pióra Ernesta P. Walkera.
18 The Encyclopedia of the Lutheran Church, 1965, t. II; New Catholic Encyclopedia, 1967, t. II, s. 509.
19 The Sun,
San Bernardino w Kalifornii, 19 października 1967.
20 Encyclopaedia Britannica, 1959, t. 13, s. 698, 699.
21 The Historical Evidences of the Truth of the Scripture Records, 1862, s. 287.
22 The World History of the Jewish People, 1964, t. I, s. 338, 339.
23 Ancient Near Eastern Texts, 1955, s. 288.
24 Funk i Wagnalls: A New Standard Bible Dictionary, 1936, s. 829.
25 Ancient Near Eastern Texts, 1955, s. 315.
26 Archaeology and the Old Testament, 1964, s. 270.
27 Light from the Ancient Past, 1959, s. 215.
28 The Historical Evidences of the Truth of the Scripture Records, 1862, s. 25, 26.
29 Tacyt:
Dzieła, 1964, t. I, s. 461.
30 Beyond the Gospels, 1957, s. 161.
31 The New Bible Dictionary, 1962, s. 11
32 Time, 4 lipca 1955.
33 The Sunday Express, England, 6 sierpnia, 1967.
34 Telegraph-Journal, Saint John, New Brunswick w Kanadzie, 16 grudnia 1959.
35 Archaeology and the Old Testament, 1964, s. 175, 176.
36 The Encyclopedia Americana, 1956, t. 22, s. 664.
37 The Bible After Twenty Years of Archaeology, 1954, s. 546.
38 Babylone et l’Ancien Testament, 1956, s. 5.
39 Józef Flawiusz: Dz
ieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom, 1908, ks. II, rozdz. 19, ust. 7.
40
Jak wyżej, ks. VI, rozdz. 6, ust. 2.
41
Jak wyżej, ks. VII, rozdz. l, ust. 1.
42 U.S. News d World Report, 27 listopada 1967, s. 62.
43 Today’s Health Guide, s. 380, 412.
44 New York Daily News, 1 czerwca 1968, s. 8.
45 The Bakersfield Californian, 1 czerwca 1968.
46 Today’s Health Guide, 1965, s, 188.
47 Encyclopaedia Britannica, 1959, t. 14, s. 377.
48 Reader’s Digest,
kwiecień 1954, s. 9.
49 Encyclopaedia Britannica, 1959, t. 23, s. 702.
50 Reader’s Digest,
grudzień 1957, s. 212.
51 The New Testament in the Original Greek, 1957, s. 565.
52 New York Times, 25 maja 1966.
53 Time, 4 luty 1966, s. 75.
54 A Guide to the Religions of America, 1955, s. 236.
55 National Observer, 31 stycznia 1966.
56 Commonweal, 14 stycznia 1966, s. 427.
57 Daily Star, Toronto w Kanadzie, 10 lutego 1968. 58 New York Post, 5 lipca 1967.
59 Powiedziane 7 sierpnia 1950.
60 The Denver Post, Religious News Weekly, 10 grudnia 1966.
61 John Lord: Beacon Lights of History, 1884, t. m, s. 244, 245.
62 The Modem Use of the Bible, 1951, s. 204.
63 Depesza Associated Press, Nowy Jork, 20 lutego 1965.
64 New York Times, 26 lutego 1961.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, wersety biblijne są przytoczone według brzmienia zrewidowanego wydania
Biblii
Tysiąclecia z r. 1971. Symbole innych przekładów Pisma świętego przytoczonych w tej
książce:
Gd -
Biblia gdańska (1632), wyd. Bryt. i Zagr. Tow. Bibl.
Kr - Pismo
święte Starego Testamentu tłum. przez ks. dra J. Kruszyńskiego.
NP - Nowy P
rzekład Nowego Testamentu wyd. przez Bryt. i Zagr. Tow. Bibl.
NW - Pismo
święte w Przekładzie Nowego Świata, w jęz. ang.
Wk - Pismo
święte Starego Testamentu w przekładzie polskim W. O. Jakuba Wujka, 1962.
CZEGO NAPRAWDĘ UCZY BIBLIA
Czy chciałbyś skorzystać z krótkiego, zwięzłego, zrozumiałego objaśnienia tego, czego naprawdę uczy
Biblia? Znajdziesz je w niewielkiej książeczce zatytułowanej „Prawda, która wprowadzi do życia
wiecznego”. Książka ta cieszy się tak wielkim popytem, że w ciągu zaledwie czterech lat po wydaniu jej
trzeba było wydrukować aż 50 000 000 egzemplarzy w 80 językach.
Omówione są w niej między innymi następujące prawdy biblijne:
Dlaczego starzejemy się i umieramy
Gdzie się znajdują nasi zmarli krewni?
Jak można się upewnić, która religia podoba się Bogu?
W jaki sposób złe duchy zwodzą ludzi?
Dlaczego
Bóg dotąd dopuszcza zło?
Jak się modlić, żeby Bóg wysłuchał
Co Biblia mówi o kształtowaniu szczęśliwego życia rodzinnego
Ta 192-
stronicowa książka w twardej oprawce jest ładnie ilustrowana. Otrzymasz ją przez pocztę z
opłaconym portem za jedyne 35 centów. Po dalsze informacje zwróć się proszę do WATCH TOWER pod
jednym z poniżej podanych adresów: