Niektórzy muszą na Cyprze
Nie każdy może w Szwajcarii.
Niektórzy muszą na Cyprze,
jeśli należą do gwardii,
związku nie mogą się wyprzeć.
Dotychczas było jak w raju.
Gotówka płynęła rurą
i wszyscy mieli w zwyczaju
dzielić się najmniejszą bzdurą.
Prastara przyjaźń frontowa
tu w biznesową przerosła.
Każdy wierności dochował.
Jeżdżono tylko na osłach.
Rozkosz się rodziła z piany
i kwitła na rajskiej plaży,
aż pewien stwór dawno znany
szepnął, by ktoś się odważył.
Pierwsza sięgnęła Lal Unia,
a potem Fun Dusz spróbował
i nagle każdy zrozumiał,
ż
e będzie ciężko pracował.
Nie każdy może w Szwajcarii.
Musiało wielu na Cyprze
depozyt Czerwonej Gwardii
w firmach poukrywać chytrze.
Tam dziesięć procent to dużo.
Więcej niż tu w obligacjach.
Upadki już bankom wróżą.
Gwardziści stracą na akcjach.
Znikają na świecie raje.
Są jeszcze cudze kieszenie.
W kolejce następne kraje
zejdą z obłoków na ziemię.
Bogowie i Afrodyty
z czasem się także starzeją.
Przelewy, transze, kredyty
podkrada złodziej złodziejom.
A cierpią zwyczajni ludzie,
gdy pustka jest w bankomatach
i myślą o jakimś cudzie.
Jest tak od początku świata.
Nie wolno! – nikt nie rozumie
i zawsze kiedyś się skusi.
Potem napisze na trumnie,
ż
e nie chciał, lecz przecież musi!
Nie każdy może w Szwajcarii.
Niektórzy muszą na Cyprze.
Zapłacą za wszystko marni,
chyba, że łeb utną Hydrze.