Faceci we mgle
rozmawiała Bożena Aksamit 2011-01-09, ostatnia aktualizacja 2011-01-05 12:59:25.0
Bitych mężczyzn jest wielu. Mało który się przyznaje i prosi o pomoc
Bożena Aksamit: Dlaczego ona bije?
Anna Franzl, psycholog i terapeutka*: Ilona rozbraja swoje emocje poprzez bicie bliskiej osoby, bo
najprawdopodobniej zaznała złego traktowania ze strony rodziców, a dodatkowo miała wiele okazji, aby przyglądać się,
jak najważniejsze w jej życiu osoby poniżają się nawzajem.
Dzieci rodziców skłonnych do przemocy narażane są na różnego rodzaju urazy: kłótnie, wyzwiska, bicie, głód, brak
regularnego snu, obojętność czy wyśmiewanie. Uraz, który pojawia się w dzieciństwie, kształtuje i zniekształca
osobowość. Takie dziecko musi znaleźć sposób na zachowanie zaufania do ludzi, którzy nie są tego godni; poczucia
bezpieczeństwa w sytuacji, która stanowi zagrożenie, i poczucia kontroli w sytuacjach całkowicie nieprzewidywalnych;
siły - w obliczu swej zupełnej bezradności. Kilkuletni maluch nie myśli "na dorosły sposób", ma swój rozum i swoje
konkretne dziecięce myślenie i aby dobrze mógł się rozwijać - jego rzeczywistość musi być uporządkowana. Śniadanie,
obiad, kolacja o podobnej porze. Bajka - ta, a nie inna, czytana 500 razy z rzędu. Powtarzalność daje poczucie
bezpieczeństwa, dziecko chce wiedzieć, co po czym następuje. W ten sposób tworzy sobie sekwencje zdarzeń - uczy
się.
Jeśli zostanie zaatakowane przez rodzica, uderzone lub wyśmiane, to uzna, że mu się należało. Pewnie zrobiło coś źle.
Jeśli rodzic zaatakuje je trzy razy z rzędu, dziecko uzna, że taki jest porządek świata. Mechanizm ulega utrwaleniu.
I już?
- Podobnie jak dorośli dzieci, których granice są naruszane, bywają pełne wściekłości i agresji. Na ogół brakuje im
werbalnych i społecznych umiejętności rozwiązywania konfliktów, każdy problem postrzegają jak gwałtowny atak. Im jest
mniejsze, tym mechanizmy kontrolujące emocje są gorzej rozwinięte. Niemowlę, jak się wścieka, to z siłą bomby
jądrowej. Gdy jest głodne, czuje wręcz, że umiera.
W rodzinie dotkniętej przemocą dziecko nie uczy się pozytywnej roli gniewu. Z jednej strony obserwuje w czasie awantur
ekspresyjny gniew rodziców, który wzbudza w nim przerażenie i tendencję do kojarzenia go z czymś bardzo groźnym i
złym.
Z drugiej - często samo jest bezpośrednio atakowane. Jednak dziecku nie wolno gniewać się - nie ma prawa okazywać
złości, a jest stale na nią narażone. Co się dzieje, gdy nie może pokazać uczuć i musi być cicho, bo instynktownie czuje,
że mama się boi, a tata wgląda, jakby miał ją za chwilę zatłuc. Dziecko nie może się odwinąć, gdy jest bite po twarzy
albo popychane, a jest tak wściekłe, że mogłoby tą energią napędzić pięć promów kosmicznych.
Te emocje nie znikają, zapadają się do środka. I tak niewyrażony gniew zostaje wyparty ze świadomości i zalega na
dnie formującej się osobowości. Z czasem staje się częścią istoty dziecka, przybierając postać bestii, która
podświadomie wywołuje w nim strach i przerażenie. Staje się obcą energią, którą należy utrzymać w ryzach.
Niewyrażony przez dłuższy czas gniew zamienia się w nienawiść i wściekłość. Uczucia te są tak dynamiczne, że
człowiek musi wydatkować olbrzymie zasoby energii, aby je poskromić. Jednocześnie czuje, że ma taką wściekłość w
sobie, która uwolniona poszłaby w miasto mordować.
Czasami dziecko rozwija cechy będące w pewnym sensie zaprzeczeniem nienawiści, staje się uległe, robi wszystko,
aby przypodobać się otoczeniu - nawet gdy staje się ofiarą nadużyć. W rezultacie wyrasta na człowieka, który działa tak,
aby nie dojrzeć swojego ciemnego wnętrza.
U Ilony ciąża zadziałała jak zapalnik.
- Być może ona nie powinna mieć dzieci i warto było zaufać jej intuicji, która nakazywała odrzucić ciążę. Bardzo się bała,
ale nie w takim sensie, że boję się nadmiernie, a potem jakoś sobie poradzę. Jakby przeczuwała, co się z nią stanie,
gdy urodzi.
Ciążę i poród należy potraktować jako jeden z naturalnych kryzysów, które kobieta przechodzi w życiu. W tym czasie
jest bardzo bezradna, również wobec swoich emocji. Bardzo często po porodzie matki przeżywają załamanie - przez
dziewięć miesięcy nosiły w sobie drugiego człowieka, bardzo blisko, tuż pod sercem. Nagle on znika, a w ich świecie
pojawia się totalne zamieszanie. Kobiety różnie na to reagują, te, które były bardziej kochane jako dzieci, dają sobie
radę. Czasami dochodzi jednak do poważnego załamania psychicznego, zdarza się to, gdy młode matki nie zaznały
wystarczająco dużo miłości w dzieciństwie.
Ilona przeżywała ten kryzys specyficznie.
- Myślę, że broniła się w taki desperacki sposób przed jakąś psychiczną dezorganizacją, wręcz chorobą. Jakby nie
mogła opanować swoich impulsów. Może przeczuwała, że jak jest z kimś, to raz kocha, raz nienawidzi. Podświadomie
bała się bliskiego związku, stąd te desperackie reakcje. Jakby miłość kojarzyła jej się z niedobrą relacją rodziców.
Z drugiej strony, jak ktoś lubi takie gorące związki, gdzie jest miejsce tylko na duże emocje, i nie jest w stanie inaczej
funkcjonować, to powinien przemyśleć problem dzieci. Bo Tomek i Ilona narazili własne dziecko na mnóstwo cierpienia.
Co innego, jeśli tylko dwie dorosłe osoby się w coś takiego angażują i dokładają sobie nawzajem do pieca. Uważam, że
taka miłość jest możliwa, gdy ludzie są młodzi i mają przekonanie, że są niezniszczalni i siła nigdy ich nie opuści.
Tomek nie znalazł się przy Ilonie przez przypadek?
- Tak naprawdę jest taki sam jak ona. Nie mniej agresywny. Tyle że załatwia to w inny sposób, ma najwyraźniej jakiś
interes, żeby całe zło widzieć w ukochanej. Tomek nie chce mieć kontaktu ze swoją agresją. Prawdopodobnie jako
dziecko nauczył się, że bycie wściekłym lub złym jest czymś potwornym. Więc blokuje te emocje, ale tak się nie da -
prędzej czy później, pod tą czy inną postacią, znajdą ujście. Jego metoda polega na prowokowaniu świata do zachowań
agresywnych, nie robi oczywiście tego świadomie. Miał pewnie trudne doświadczenia z rodzicami, gdyby było inaczej,
Strona 1 z 2
Faceci we mgle
2011-01-11
http://wyborcza.pl/2029020,82709,8908401.html?sms_code=
nie brnąłby w taki związek, po drugim czy trzecim razie uciekłby. Rozchwiane emocje Ilony trafiły na podatny grunt.
Był w ogóle jakiś sposób na Ilonę?
- Według mnie terapia, bo jeśli ktoś jest rozedrgany, przestraszony lub wściekły, to przyklepywanie takich stanów działa
odwrotnie, niż pomagający by sobie życzył. Udawanie, że nie ma problemu, tłumaczenie: "Uspokój się, nic się nie
dzieje", zamiast ukoić, rozwścieczy.
Należałoby utworzyć przestrzeń dla tych emocji: jesteś wściekła, masz prawo, ale co teraz z tym robimy. Mentalnie
przytulić taką osobę.
A on wychodził i zostawiał ją w tym szale.
- To akurat mądre posunięcie, w sytuacjach, gdy człowiek jest przyparty do muru, może zrobić w zasadzie dwie
sensowne rzeczy: uciekać albo się bronić. On nie wchodził z nią w konfrontację, bo nie czuł się na siłach, ale swoje
robił. Starał się zadbać o siebie. Pozwalanie na przemoc, niebronienie się demoralizuje sprawcę i nasila agresję.
On jakby w ogóle nie czuł złości, ale jeśli spojrzymy na nieświadome procesy - związał się z osobą, która miała do niej
bardzo łatwy dostęp.
Prowadziła pani grupę terapeutyczną dla osób doświadczających przemocy. Czy przyszli mężczyźni
maltretowani przez partnerki?
- Jeden i zbierał tam cięgi za wszystkich facetów. Ale z historii moich pacjentów wynika, że takich mężczyzn jest wielu.
Mało który się przyznaje i prosi o pomoc. Nie dziwię się wcale, ról płciowych jesteśmy uczeni od pierwszych chwil życia,
a na ich straży stoją niezliczone normy kulturowe i społeczne.
Gdy płacze dziewczynka, bo pies pogryzł jej ukochaną lalkę, zazwyczaj ją się przytula i głaszcze - dostaje informację, że
jest akceptowana. Oznacza to dla niej, że sama może zaakceptować swój smutek, a jej chęć zaznania ukojenia i
pociechy jest czymś dobrym. Ma zatem prawo odczuwać taką potrzebę oraz oczekiwać, że będzie zaspokojona.
Gdy analogiczna sytuacja zdarza się chłopcu, słyszy: "Nie płacz, przecież masz inne autka, zresztą chłopcy nie mażą
się. Musisz być dzielny". Jaką informację dostał przyszły mężczyzna? Smutek nie jest czymś dobrym, co można uznać
za część siebie. Ponadto otrzymał właśnie pierwszą lekcję techniki odwracania się od emocji. Dowiedział się, że
pocieszania nie należy traktować poważnie, a najlepiej o nim zapomnieć.
Mężczyźni, ofiary przemocy, musieliby sami przed sobą oraz innymi ludźmi przyznać, że mają duży problem, z którym
nie umieją sobie poradzić, a przecież oni powinni zawsze zwyciężać.
Proszę się przyjrzeć własnym odczuciom w reakcji na zwrot "skrzywdzony mężczyzna" i warto pomyśleć, co większość
z nas sądzi o mężczyznach, którzy sobie nie radzą.
Tyle że role kulturowe powoli się zmieniają
- Nie ma wątpliwości, ale mężczyźni czują się coraz częściej jak dzieci we mgle, a o kobietach można powiedzieć, że
poślizgnęły się na emancypacji. Z jednej strony chciałyby leżeć i pachnieć, a z drugiej decydować, rywalizować,
wygrywać z facetami. Dziewczynki przeklinają nie gorzej niż chłopcy, biją się ze sobą i z kolegami, a jeśli chodzi o seks,
kobiety są już tak wyzwolone, że ufff. Faceci zaczynają się bać.
Agresja fizyczna to oznaka niedojrzałości, słabości czy siły?
- Siły na pewno nie, raczej kruchości emocjonalnej. Ludzie silniejsi psychicznie w obliczu traumatycznych doświadczeń
potrafią przystopować, zadzwonić po wsparcie do przyjaciela, popłakać, napisać o tym książkę, namalować obraz,
ułożyć piosenkę - zrobić cokolwiek, aby zniwelować dyskomfort. Słabsi rozładowują go, poprzez działania, których
skutkiem jest cudza krzywda. Człowiek kruchy psychicznie jest jak dziurawy kubek - co się wleje, to wyleci.
To jest paradoks. Niełatwo jest dostrzec w agresorze osobę, która tak naprawdę jest przerażona, ale nie chce przyjąć
własnego lęku. Trudne emocje: strach, krzywdę czy ból, potrafi poczuć jedynie przez drugiego człowieka.
Ale można czasami się pokłócić?
- Powiedziałabym, że nie można być razem i się nie kłócić. Należy robić to jak najbardziej otwarcie, ale tak, by awantura
nie była zbyt niszcząca. Nie po pijanemu i nie za często przy dzieciach. Przyjaciół i znajomych radziłabym w miarę
możliwości także oszczędzać. A gdy jest już po, ważny jest proces dochodzenia do siebie.
Gdy opadną emocje, któreś powinno się wycofać pierwsze, potem drugie nie powinno za długo się dąsać. Warto też
spokojnie pogadać, co nas tak naprawdę wkurzyło. Mówmy, co nas boli, ale starajmy się nie oceniać zbyt dociekliwie
drugiej strony. Bo żeby się dogadać, nie można siedzieć w okopach. Trzeba przerzucić kładkę.
<i>*Anna Franzl jest psychologiem, terapeutą psychoanalitycznym, pracuje z młodzieżą i dorosłymi, którzy
doświadczyli silnych urazów emocjonalnych, fizycznych, seksualnych. </i>
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.pl -
http://wyborcza.pl/0,0.html
© Agora SA
Strona 2 z 2
Faceci we mgle
2011-01-11
http://wyborcza.pl/2029020,82709,8908401.html?sms_code=