Rilke Rainer Maria Wiersze

background image

Rilke Rainer Maria

background image

*** (Co byś Ty zrobił Boże, gdyby mnie nie było?)

Co byś Ty zrobił, Boże, gdyby mnie nie było?

Jam Twe naczynie (a gdyby się zbiło?)

Jam jest Twój napój (a gdyby to zgniło?)

Jam jest Twą szatą, rzemiosłem i siłą,

Ty sens twój stracisz, gdy stracę go ja.

Po mnie nie będziesz miał domu, gdzie gra

ku Tobie słowo blisko i serdecznie.

Opuści stopy, strudzone odwiecznie,

sandał kosztowny, którym jestem ja.

I spadnie złota Twa opona.

Twe oczy, które na policzki moje

jak na wezgłowie biorę i ukoję,

przyjdą, szukając, czyli je napoję -

i o zachodzie, jak ciche powoje

oplotą głazów obce łona.

Co byś Ty zrobił, Boże? Ja się boję.

Baudelaire

Tylko poeta w sobie w całość zdźwięczył

świat, co się w nas rozpada bez wytchnienia.

Na piękno rzucił blask nieznanej tęczy,

lecz, że sam jeszcze sławi co go dręczy,

gruzy oczyścił, ruinę uwieńczył:

I nawet moc niszcząca w świat się zmienia.

background image

Do Anioła

Silny, cichy, na krawędzi postawiony,

ty, świeczniku: noc w górnej połowie.

Roztrwaniamy się w niewyjaśnionej

niepewności na twej podbudowie.

Udział nasz: nie znać wyjścia z ciemności

zwodzącego nam dusze okręgu,

zjawiasz się wśród naszych przeciwności

i oświecasz je jak gór potęgę.

Nas przewyższa blask twojego trwania,

i zaledwie upadek nam pojąć;

jak noc czysta wiosennego porównania

dzielisz dzień od dnia pośrodku stojąc.

Któż by miał kiedykolwiek śmiałość

zmieszać z tobą nasz byt pełen cieni,

ty masz wszystkich wielkości wspaniałość,

kiedy my w małostkach zaprawieni.

Gdy płaczemy, ledwie wzruszający,

gdy patrzymy, wzrok ledwie czuwaniem,

uśmiech nasz zbyt słabo uwodzący,

a gdy wabi, to kto pójdzie za nim ?

Ktoś. Aniele, czy się skarżę na pewno ?

Lecz czym byłaby ta skarga głucha ?

Ach, ja krzyczę, biję drewnem o drewno

i nie myślę, że ktoś mnie wysłucha.

Hałas mój dla ciebie nie mniej mroczny,

jeśliś nie czuł mnie, bo jestem żywym.

Świeć mi, świeć mi, uczyń mnie widocznym

dla gwiazd. Bowiem tam - niknąc odpływam.

background image

Do Snu

Chciałbym tak kogoś utulić

i przy kimś siedzieć, gdzieś, hen...

Chciałbym cię pieścić i lulić,

z tobą iść ze snu w sen.

Chciałbym jedynym być w tym domu,

wiedzącym: mroźny był czas.

I podsłuchiwać chciałbym po kryjomu

i ciebie i świat i las. -

Zegary wołają się z wieży

i widac czas aż do dna.

Na dole jeszcze obcy pan bieży

i straszy obcego psa.

A za tym cisza rośnie. Ogromnie

na twoim składam oczy śnie;

trzymają cię słodko i puszczą niepomnie,

gdy w czarnej głębi coś tam drgnie.

Dzień jesienny

Panie: już czas. Tak długo lato trwało.

Rzuć na zegary słoneczne twój cień

i rozpuść wiatry na niwę dojrzałą.

Każ się napełnić ostatnim owocom;

niech je dwa jeszcze ciepłe dni opłyną,

znaglij je do spełnienia i wpędź z mocą

ostatnią słodycz w ciężkie wino.

Kto teraz nie ma domu, nigdy mieć nie będzie.

Kto teraz sam jest, długo pozostanie sam

i będzie czuwał, czytał, długie listy będzie

pisał i niespokojnie tu i tam

błądził w alejach, gdy wiatr liście pędzi.

background image

Pantera

Tak ją znużyły mijające pręty,

że jej spojrzenie całkiem się zamąca.

Jakby miał tysiąc prętów świat zaklęty

i nie ma świata prócz prętów tysiąca.

Jej miękki chód na opór nie napotka,

wędrując wewnątrz najmniejszego pola -

to jakby taniec siły wokół środka,

w którym zdrętwiała trwa ogromna wola.

Niekiedy źrenic unosi zasłonę

cicho. - I obcy obraz sie przedziera.

Idzie przez ciała milczenie stężone -

i w głębi serca bezgłośnie umiera.

Pieśń miłosna

Jak przed zetknięciem się z twoją duszą mogę

zachować własną duszę? Ponad tobą

ku innym rzeczom jakże ją przeniosę?

Ach, obcą raczej wybierając drogę

w ciche ją miejsce zaniósłbym po ciemku,

gdzie już jej nie udzieli się jak wcześniej

drżenie twojego wewnętrznegoo lęku.

Zetknięcie nasze jest jak pociągnięcie

smyczka, oboje łączy nas ze sobą,

żeby dwie struny jednym brzmiały głosem.

Na jakim nas rozpięto instrumencie?

Jakiż to skrzypek trzyma nas w swym ręku?

O, słodka pieśni.

background image

Poeta

Umykasz, godzino, zanim cię złowię.

Rani skrzydłed ulotny cień.

Samotnemu: cóż mi po słowie?

na cóż mi noc? na cóż mi dzień?

Miłej, ani domu, o którym śnię,

niczego w życiu nie posiadam.

Wszystko, do czego się przykładam,

bogaci się na mnie i trwoni mnie.

Porwanie

Wymykała się często służącym,

dzieckiem będąc, by noc i wiatr

(że tak inny jest wewnątrz ich świat)

ujrzeć z zewnątrz w ich w ich źródle szumiącym.

Ale żadna noc nie rozszarpała

na takie cienie olbrzymiego parku

jak sumienie jej dzisiaj w tę noc,

gdy z drabiny jedwabnej w głąb alej

zniósł ją i dalej niósł, dalej,

aż wszystko zakrył wóz.

Chłonąc czarną powozu woń,

wokół którego skrycie pogoń stała

i groza,

poczuła: mróz

wyściela wnętrze powozu.

I czerń i chłód przyjęła dreszczem ciała.

I wtuliła w kołnierz płaszcza skroń,

i do włosów wzniosła ręce obie,

jakby tu było to...I w jej uchu

głos Nieznajomego brzmiał głucho:

Jestemprzytobie.

background image

Samotność

Samotność jest jak deszcz.

Z morza powstaje, aby spotkac zmierzch;

z równin niezmiernie szerokich, dalekich,

w rozległe niebo nieustannie wrasta.

Dopiero z nieba opada na miasta.

Mży nieuchwytnie w godzinach przedświtu,

kiedy ulice biegną witać ranek,

i kiedy ciała, nie znalazłszy nic,

od siebie odsuwają się rozczarowane;

i kiedy ludzie, co się nienawidzą,

spać muszą razem - bardziej jeszcze sami:

samotność płynie całymi rzekami.

Wprowadzenie

Ktokolwiek jesteś, z domu o wieczorze,

ze znanych kątów wyjdź i stań na dworze;

dom twój przed sobą ma tylko przestworze:

ktokolwiek jesteś.

Oczyma teraz znużonymi, które

z progiem szczerbatym zwykły się rachować,

smutne, samotne drzewo dźwignij w górę

i czarnym kształtem w niebo je wyprowadź.

Oto stworzyłeś świat, co jest potężny,

co się z milczenia niby słowo rodzi.

Gdy wola twoja treści w nim dochodzi,

on już twym czułym oczom niedosiężny.

background image

Wielka noc

Często wpatrzony stałem przy wczoraj zaczętym oknie,

stałem i podziwiałem cię. Jeszcze mi nowe

miasto jak zabronione było i nie nakłonione

krajobraz mroczniał - beze mnie. Nie trudziły sie jeszcze

bliskie przedmioty, by dać się im poznać. Obok

latarni szła w górę ulica: widziałem, że była obca.

Naprzeciw pokój, gotowy współczuć, stał w świetle lampy,

już udzielałem się; odczuli to, spuścili żaluzje.

Stałem. A potem - płacz dziecka. Wiedziałem o matkach

w domach naokół, co jest w ich mocy, wiedziałem

zarazem płaczu wszelkiego niepocieszoną przyczynę.

Lub jakis głos zaśpiewał i z oczekiwania

dźwięk wybiegał daleko lub w dole zakaszlał starzec

kaszlem pełnym wyrzutu, jakby buntował sie ciałem

przeciw miękkości świata. Potem wybiła godzina -

lecz liczyc zacząłem za późno, przebrzmiała, minęła.

Jak chłopiec, obcy, gdy się go wreszcie przywoła,

lecz ani piłki nie chwyta i ani jednej gry nie zna,

w które tak ławo bawią się inni, stoi samotny,

wzrok odwracając, dokąd? - tak stałem, i nagle,

że to ty ze mną przestajesz i bawisz sie ze mna, dorosła

nocy, pojąłem i patrzec zacząłem na ciebie. Gdzie wieże

gniewów strzelały w niebo, gdzie odwróconego losu

miasto obeszło mnie wokół, i nieodgadnione góry

wrogie mi trwały, i w kręgu zbliżonym

głodna obcość obwiodła blask przypadkowy i drżenie

mych uczuć: nie było w tym, wysoka,

hańby dla ciebie, że ty mnie znałaś. Twój oddech

przewiał nade mną; twój na surową dal rozdzielony

uśmiech wszedł we mnie.

background image

Świat był w twarzy ukochanej

Świat był w twarzy ukochanej -

ale nagle wylał się, wypłynął:

świat jest z zewnątrz, świat nie do objęcia.

Czemu nie piłem, gdym podniósł do ust,

czemu nie piłem z pełnej lubej twarzy

świata, co bliski był, pachnący moim ustom?

Ach, piłem. Piłem nie do wyczerpania.

Lecz i mnie przepełnił nadmiar świata,

i gdy piłem, sam przebrałem miarę

Zgaś moje oczy

Zgaś moje oczy: ja cię widzieć mogę,

zamknij mi uszy, a ja cię usłyszę,

nawet bez nóg znajdę do ciebie drogę,

i bez ust nawet zaklnę cię najciszej.

Ramiona odrąb mi, ja cię obejmę

sercem mym, które będzie mym ramieniem,

serce zatrzymaj, będzie tętnił mózg,

a jeśli w mózg mój rzucisz swe płomienie,

ja ciebie na krwi mojej będę niósł.

background image

Rycerz

Rycerz wyrusza odziany w stal

na koniu w szumiący świat;

a w świecie jest wszystko: jest dzień i jest dal,

jest wróg i jest druh i jest bal wśród sal

i jest maj i dziewczyna, jest las i jest Graal

i Boga pełen jest każdy cal

i wszędy Jego jest ślad.

Ale pośrodku zbroi rycerza,

za najciemniejszym pierścieniem,

czyha i myśli Śmierć zza pancerza:

Kiedyż przejasnym mgnieniem

na stal tę runie klinga, co mści,

klinga niosąca zaranie,

co mnie dobedzie stąd jak lew,

gdzie sromotnego gnicia

tyle spędziłam dni, -

bym się podniosla z ukrycia

na granie
na śpiew.

W czwartek o świcie.

...Pragnąłbym utkać zasłony z purpury,

Po całej ziemi wzdłuż i wszerz

Wonne balsamy lać ze złotych dzbanów,

Napełnić lamki kwiatów aż po wierzch.

Niechby płonęły długo wszystkie razem,

Gdy nas oślepi dnia krwawego blask,

Wśród bladej nocy rozpoznamy siebie,

A nasze dusze ulecą do gwiazd.

background image

Wielka jest śmierć....

Wielka jest śmierć.

Wciąż z naszych krtani

Słychać jej śmiech.

Gdy w pełni życia mamy ją za nic,

Płakać w otchłani

Dusz naszych śmie.

Wyjście

Ktokolwiek jesteś: wyjdź nad wieczorem

z pokoju twego, w którym wszystko znasz;

już dal przed tobą stanęła otworem,

przed dalą tylko dom twój trzyma straż:

ktokolwiek jesteś.

A wzrokiem swoim, co ledwo leniwie

opuszcza juz zużyty próg pod bramą,

podnosisz wolno czarny kadlub drzewa

i stawiasz je przed niebem: smukłe, samo.

I uczyniłeś świat. A świat przyziemny

jest jak to słowo, co milcząc dojrzewa.

A gdy twa wola pojmie sens tajemny,

oczy go twoje porzucają tkliwie...

Zakochana

Tak jest. Tęsknię do ciebie. Jak potok zbudzony,

sama się sobie wyślizguję z rąk,

bez nadziei, bym zmogla to, co od twej strony

idzie mnie zamknąć, jako niecofniony,

mocny, niezłomny i wyroczny krąg.

background image

...lata one: o, jakże bez drgnienia!

Nic, co by zwało - lub targnęło ster, -

cisza ma była, jak cisza kamienia,

po którym źródło toczy senny szmer.

Ale dzisiaj - z tej wiosny nawałą

coś mnie z wolna lekko odłamało

od bezwiednych moich ciemnych lat.

I coś ciepłe odkrzepłe me ciało

komuś w ręce litościwie dało,

kto nic nie wie, czym był ten mój świat.

Sonety do Orfeusza - I

Niewidzialny poemat oddechu!

Wszechświat, co wciąż wymienia

z moim byciem. W rytmicznym pośpiechu -

przeciwwaga, powołująca mnie do istnienia.

Pojedyncza fala: dla fal

ja, to miarowe morze;

najoszczędniejsza z wszystkich morskich dali -

zdobyte przestworze.

Ileż tych punktów w przestrzeni mi przypomina

to, co było już we mnie. W niejednym wietrze

mam swego syna.

Moich jeszcze miejsc pełne, czy się do mnie

przyznasz, powietrze?

Koro, gładka niegdyś jedwabiście,

Słów mych obłości i liście.

background image

Sonety do Orfeusza - XI

Niejedna powstała reguła śmierci spokojnie-surowa,

ujarzmiający człowieku, gdy trwasz przy łowach do czasu;

lepiej niż siodło i sieć znam ciebie, płachto żaglowa,

którą zawiesza się w górze w jaskiniach Krasu.

Cicho wypuszczono cię, jakbyś w tych pieczar głębi

była znakiem pokoju. Lecz łowca cię ściągnął niebawem

- i wtedy z jaskiń garść bladych otumanionych gołębi

noc wyrzuciła na światło...

Ale to także jest prawem.

Niech nawet powiew żalu nie muśnie osoby

patrzącego, nie tylko łowcy, bo w czujnym objawia ruchu

to, co przynosi mu pora zdobyczy.

Zabijanie jest formą naszej wędrownej żałoby...

Czyste w pogodnym duchu

jest to, co nas samych dotyczy.

Sonety do Orfeusza - XII

Pragnij metamorfozy. O, zachwyć się płomieniem,

gdzie umyka ci rzecz, co się pyszni z przemiennej natury;

ten kształtujący duch, trudzący się nad istnieniem,

kocha jedynie punkt zwrotny we wzlocie figury.

Już formą zdrętwienia jest to, co się w trwaniu utrwala;

czyż się bezpiecznie czuje w lęku wątłego opiece?

Czekaj, ta moc najtwardsza zdrętwiałość ostrzega z dala.

Biada: zmierza się młot nieobecny!

Kto się jak światło rozlewa, tego poznaje poznanie;

i w zachwycie prowadzi go przez pogodę stworzenia,

co często początkiem kończy i końcem zaczyna swój kształt.

Każde miejsce szczęśliwe jest dzieckiem lub wnukiem rozstania,

idącym przez nie w zdumieniu. I Dafne, co się przemienia,

od chwili, gdy czuje laurowość, chce, abyś zmienił się w wiatr.

background image

Sonety do Orfeusza - XIII

Wyprzedzaj wszelkie rozstanie, jakby już było za tobą

jak zima, co mija właśnie. Bo jest tak nieskończona

zima pośród zim wszystkich, mijających obok,

że zimujące twe serce pokona.

Bądź zawsze umarły w Eurydyce - zstąp śpiewający,

sławiący wróć w porozumienie bez lęku.

Tu, wśród gasnących, bądź, w królestwie nocy,

bądź szkłem dźwięczącym, co rozbiło już w dźwięku.

Bądź - i zarazem znaj warunek nieistnienia,

dno niezmierzone twego wewnętrznego drżenia,

abyś ten jeden raz wypełnił je bezgranicznie.

Do zużytych i martwych zasobów natury całej,

do sumy, której usta niczyje nie powiedziały,

wlicz się radośnie, a potem zniszcz liczbę.

Sonety do Orfeusza - XIX

Choć jak obłoki nietrwałe

zmienia się prędko świat,

wszystko, co doskonałe,

wraca do dawnych lat.

Nad zmianą czasów i dróg

swobodniej, wyżej

trwa dalej przedśpiew twój,

Boże z ręką na lirze.

Nieznana cierpień przyczyna,

miłość nie wyuczona,

i dotąd nie zdarta zasłona

z tego, co dzieli nas w śmierci.

I tylko pieśń nad krainą

sławi i święci.

background image

Sonety do Orfeusza - XVI

Tyś samotny przyjacielu mój, bo zawsze...

My w naszych gestach i w naszym słowie

z wolna ze świata przywłaszczamy sobie

może to, co najgroźniejsze i najsłabsze.

Kto zapach wskazuje palcami? -

Ale z potęg, co nam zagroziły,

czujesz wiele... Znasz umarłych i mogiły,

i trwożysz się przed zaklęciami.

Spójrz, trzeba razem pozbierać

wszystkie cząstki, jakby mogły się uładzić

w całość. Trudno ci pomóc. Wpierw: strzeż się zasadzić

mnie w sercu twym. Za prędko wybujałbym w górę.

Lecz chcę prowadzić rękę pana mego teraz

mówiąc: Tu. Oto Ezaw odziany w skórę.

Sonety do Orfeusza - XXV

Lecz ciebie chcę teraz, ciebie, którą znałem

jak kwiat niewiadomego mi imienia

raz jeszcze przypomnieć, i w kształcie zmartwychpowstałym

ukazać im, uczestniczkę krzyku nie do zwalczenia.

Tancerka wpierw, która nagle swoje ciało trwożne

zatrzymała, jakby wlano spiż w jej istnienie dziewczęce,

smutna i zasłuchana - kiedy z woli przemożnej

wtargnęła muzyka w jej przemienione serce.

Już bliska była choroba. Już owładnięta jej cieniem

krew napierała mroczna, lecz podejrzliwie i z drżeniem

ku naturalnej wiośnie parła popędem samym,

wciąż hamowana ciemnością, upadkiem, dławionym porywem,

świeciła ziemskim blaskiem. Aż biciem serca straszliwym

weszła w otwartą bez nadziei bramę

background image

Sonety do Orfeusza - XXVII

Jestże naprawdę czas niszczący wszystko?

Kiedy na górze spokojnej burzy warownię?

To serce, serce bogom oddane niewymownie,

Kiedyż Demiurg stłumi w gwałtownym uścisku?

Czy naprawdę tak łamliwi jesteśmy,

jak los chciałby przedstawić nas dzisiaj?

Czy głęboka zapowiedź w dzieciństwie wczesnym,

u korzeni - później - się ucisza?

Ach, widmo przemija

przez tego, co się nie wzbrania

przechodzi dymem.

My, nieustannie śpieszący,

przy sile wiecznie trwającej

za boski zwyczaj starczymy


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rilke Rainer Maria
Rilke Rainer Maria Księga godzin
Rainer Maria Rilke Wiersze
Kto teraz płacze gdziekolwiek na świecie, Rainer Maria Rilke
Zgaś moje oczy, Rainer Maria Rilke
Samotność, Rainer Maria Rilke
Porwanie, Rainer Maria Rilke
Pieśń miłosna, Rainer Maria Rilke
Rainer Maria Rilke Die Aufzeichnungen des Malte Laurids Brigge (Auszug) 2
Rainer Maria Rilke Sąd Ostateczny
RAINER MARIA RILKE
Rainer Maria Rilke – „Malte”, opracowanie
Rainer Maria Rilke Malte
Rainer Maria Rilke
Rainer Maria Rilke
Rainer Maria Rilke
Rainer Maria v Rilke Elegie Duinejskie
Rainer Maria Rilke, Malte

więcej podobnych podstron