U Lip Magia słowa, czyli dlaczego wyczarowane światy są prawziwe

background image

1

Urszula Lip

MAGIA SŁOWA, CZYLI DLACZEGO WYCZAROWANE ŚWIATY SĄ

PRAWDZIWE



Każda rzecz ma swoje źródło
Salman Rushdie

Ż

ycie jak powieść


W filmowym hicie pt. Bridget Jones jest taka scena: tytułowa bohaterka na
przyjęciu z okazji prezentacji nowej książki w jej wydawnictwie staje obok
grupki żywo rozprawiających panów. Udając, że rozumie, o co w tej rozmowie
chodzi, uśmiecha się promiennie i co jakiś czas kiwa głową z mądrą miną. W
pewnym momencie niewysoki, łysiejący Hindus w okularach, który nienaganną
angielszczyzną opowiada o teorii opowiadań i nowel Martina, zwraca się do niej
z pytaniem: "Co pani o tym sądzi?" Zmieszana bohaterka odpowiada
niezręcznie: "Czy wie pan może, gdzie jest toaleta?". W kilka minut później to
samo pytanie zadaje Hindusowi przystojny szef Bridget, a Salman Rushdie, bo
to on jest owym łysiejącym Hindusem w okularach, pokazuje mu drogę do
toalety takim ruchem, jakby przez ostatnie pół godziny nie robił nic innego.
I tak, z grubsza rzecz biorąc, wygląda fenomen Salmana Rushdie'ego: świat o
nim mówi jako o jednym z największych pisarzy XX wieku, podziwiają go elity
i hołubią masmedia jako kandydata - w odległej przyszłości - do literackiej
Nagrody Nobla, a w rzeczywistości, jak sądzę, wśród tych pełnych zachwytów
ludzi niewielu znalazłoby się czytelników, którzy mogliby się pochwalić, że
rozumieją, o co tak naprawdę chodzi w jego książkach. Sam Rushdie to, jak
widać na powyższym przykładzie, rozumie, i potrafi do swojej osoby podejść z
dystansem i umie zaprezentować swoje słynne poczucie humoru. Doskonale
zdaje sobie sprawę, co daje wyraz w licznych wywiadach, że jego twórczość nie
jest lekka, i wymaga od czytelnika pewnej erudycji oraz wykształcenia w
zakresie historii Europy i Azji, kultury, sztuki, a czasami nawet filozofii i teorii
literatury, ale nie spędza mu to snu z powiek. Motywuje to tak w internetowym
wywiadzie SALONU, odpowiadając na pytanie:
- Czy nie jest Panu przykro, że używanie tak wielu specyficznych odwołań
kulturowych powoduje, że wielu czytelników nie jest w stanie zrozumieć, co
Pan próbuje powiedzieć?
- Nie. Używam ich jak przypraw. Mogę czytać książki z Ameryki i nie zawsze
znać slang. Amerykańscy pisarze zawsze zakładają, że cały świat mówi po
amerykańsku, ale faktycznie cały świat nie mówi po amerykańsku.
Amerykańscy pisarze pochodzenia żydowskiego używają często jidysz w
swoich książkach i czasem nie wiem, co chcą powiedzieć. Czytam książki

background image

2

takich pisarzy, jak Philip Roth, gdzie ludzi się uderza w kishkes, i myślę: "w
co?!". To zabawne czytać rzeczy, kiedy nie znasz wszystkich słów. Każde
dziecko to kocha.
W tym kontekście Harun i Morze Opowieści jest książką szczególną, i to z
wielu względów. Z pozoru wydaje się być opowieścią przeznaczoną dla dzieci,
ale tak wiele w niej odwołań, aluzji czy zabaw z konwencją, że biegłość autora
w posługiwaniu się słowem przypomina żonglerkę. Z tego względu książka ta
może być odczytywana na wielu płaszczyznach: (1) jako powieść-alegoria -
ilustruje pewne ogólne prawidła ludzkiego losu, (2) jako obraz niemocy
literackiej i próby jej przezwyciężenia, (3) jako wielka alegoria Literatury, jej
ź

ródeł, mechanizmów powstawania konwencji, prądów, nowych gatunków

literackich, (4) a także próba dotarcia do istoty techniki pisarskiej i geniuszu
pisarza. (5) Przede wszystkim jednak jest to wielka debata nad wolnością słowa
i granicami wolności słowa - swoisty manifest Salmana Rushdie'go, który z
powodu tego, co napisał, został napiętnowany i skazany na śmierć. Debata o
tym, jak słowo kształtuje rzeczywistość i ile z tej literackiej rzeczywistości
przenika do naszego życia.
Nie jestem zwolenniczką biografizmu w badaniach literackich, ale w tym
wypadku uważam, że nie można rozpatrywać Haruna i Morza Opowieści i
zwartej w tej książce teorii na temat wielości światów i ich autotelicznego bytu,
bez sięgnięcia do życiorysu samego pisarza. Harun był bowiem pierwszym
utworem, który powstał po wydaniu Szatańskich wersetów. Jak wszyscy wiemy,
Szatańskie wersety zostały w 1989 r. uznane przez świat islamu za utwór
bluźnierczy, godzący w dogmaty religii, i za jego napisanie ajatollah Chomeini
wydał na Rushdie'go klątwę fatwy, czyli wyrok śmierci. Od tej pory pisarz żyje
w ukryciu pod stałą ochroną brytyjskich służb specjalnych, chociaż ostatnio
irański rząd - zapewne pod naciskiem międzynarodowej opinii publicznej -
wycofał swoje groźby. Fatwa nie została jednak cofnięta, ponieważ cofnąć ją
mógł jedynie ten, kto ją wydał, czyli nieżyjący już Chomeini. Harun i Morze
Opowieści, książka dla dzieci napisana w 1990 r., stała się więc w pewnym
sensie reakcją na to, co przydarzyło się jej twórcy, a także - przede wszystkim -
próbą odpowiedzi na pytanie, w czym przejawia się moc słowa i dlaczego
niektórzy ludzie tak się jej obawiają.
O problemie szkodliwości fikcyjnych opowieści słyszeliśmy ostatnio dość
dużo w masmediach przy okazji wydania kolejnych książek I. K. Rowling o
Harry'm Potterze. Uderzyła mnie tutaj dziwna zbieżność argumentacji
przeciwników zarówno Szatańskich wersetów Rushdiego, jak i Harry'ego
Pottera: i jedni, i drudzy starali się udowodnić, że fikcyjna rzeczywistość może
stanowić niebezpieczeństwo dla czytelnika, że w jakiś sposób może wypaczyć
ś

wiatopogląd jednostki, zmusić ją do zmiany przekonań, do zanegowania

takiego świata, w jakim dotychczas żył. Harun i Morze Opowieści może nam
przybliżyć ten problem.

background image

3

Wielość światów

Rozważania na ten temat należy rozpocząć stwierdzeniem, że słowo w
Harunie i Morzu Opowieści ma moc sprawczą, a rzeczywistość przez nie
stwarzana staje się bytem autonomicznym. To zresztą jest od samego początku
bardzo mocno podkreślane w Harunie:
Nikt nigdy nie wierzył ani jednemu słowu polityków, chociaż ze wszystkich
sił starali się udawać, że mówią prawdę. (I właśnie po tym poznawano, jak
bardzo kłamią). Ale Raszidowi wierzono bez zastrzeżeń, bo zawsze z góry
przyznawał, że wszystko, co powie, będzie kompletną nieprawdą, wziętą z
głowy, czyli znikąd. [16]
Z tego wniosek, że powieści snute przez Raszida Khalifę stają się
rzeczywistością, np. Dolina K, do której przybywają ojciec i syn, okazuje się
wymyśloną przez Mistrza Wodolejstwa Kapryśną Krainą, gdzie nastrój Raszida
natychmiast obrazuje pogoda. Przygody Haruna na Kahani również są
wymyślone przez Raszida, ale sam fakt opowiedzenia ich sprawił, że stały się
rzeczywistością.
Czy zresztą sama kraina Alifbaj, w której mieszka Harun i w której wszystkie
miejscowości i punkty geograficzne są nazwane według alfabetu, jest krainą
baśniową i magiczną? Być może, ponieważ ludzie nie zachowują się tam
całkiem normalnie: kierowcy karetek pocztowych jeżdżą jak szaleni, w mieście
Haruna produkuje się w fabrykach smutek, domy biedaków są zamiast zaprawy
spojone rozpaczą. Nic nie jest takie, jak się wydaje. Kiedy Raszid zachęca syna
do wyjazdu do Doliny K, opowiada Harnowi, że są tam złote pola i srebrne
góry. Potem okazuje się, że
kiedy wyjechali z Tunelu I, pan Alle zatrzymał Karetkę, żeby wszyscy mogli
się napatrzeć do syta, jak nad Doliną K zachodzi słońce, zalewając swym
ś

wiatłem złote pola (w rzeczywistości porośnięte szafranem), srebrne góry

(pokryte po prostu lśniącym, nieskazitelnym śniegiem) i Jezioro Nudne (do
którego ta nazwa wcale nie pasowała). [35]
Jest więc to świat, w którym wszystko zależy od tego, w jaki sposób się na
niego patrzy, czy może w jaki sposób Raszid o nim opowiada. Może to być
wszędzie i nigdzie, co potwierdza fakt, że w Krainie Alifbaj wszystkie miejsca i
punkty geograficzne są nazwane literami alfabetu i w związku z tym dochodzi
do licznych pomyłek w adresach. Zatem kraina, w której mieszka Harun i ojcem
i matką, jest niedookreślona. Ta niedookreśloność sprawia, że świat Krainy
Alifbaj staje się nierzeczywisty, nierealny, a jednocześnie nabiera wymiaru
bardzo uniwersalnego. Jest to świat nudny, nieciekawy, w którym neguje się
zdarzenia, które wymagają choćby odrobiny wyobraźni. Dopiero nadanie
imienia wszystkiemu na nowo sprawia, że rzeczywistość nabiera barw i
kolorów, a wszystko zyskuje urok nowości. Jak mówi dżinn Jeśli:

background image

4

Nic nie bierze się z niczego, złodziejaszku, żadna opowieść nie wypływa
znikąd; nowe rodzą się ze starych i tylko świeże kombinacje nadają im urok
nowości. [84]
Do tego generowania światów jeszcze wrócimy, tymczasem przyjrzymy się
odbiciu krainy Alifbaj - Kahani, Krainie Morza Strug Opowieści, stąd biorą się
wszystkie historie.
Jedna strona Kahani jest zawsze słoneczna (Kraina Gup), a druga zawsze tonie
w mroku (Kraina Chup); te dwie krainy dzieli Pasmo Zmierzchu. Sprawcami
podziału są Jajogłowcy na czele z Sumem, a taki stan rzeczy jest możliwy przez
Działanie Przez Swą Zawiłość Niewytłumaczalne - czyli, krótko mówiąc,
magię. Kahani nie widać z Ziemi, gdyż porusza się po orbicie niewiarygodnie
szybko. Kiedy Harun próbuje racjonalnie wyjaśnić niemożliwość istnienia
takiego księżyca, mówiąc, że
Skoro Kahani obiega Ziemię, to nawet jeśli krąży z nadzwyczajną prędkością,
Ziemia musi go chwilami odgradzać od Słońca. Nie może więc być prawdą, że
na jednej połowie księżyca wiecznie trwa dzień; znowu bajki opowiadasz -
Dudek Alle odpowiada z rozbrajającą szczerością: - Jasne, że opowiadam bajki
[...] Jeśli masz jakieś zastrzeżenia, zwróć się z nim do Suma. [78]
W wielu miejscach opowieści różne postaci podkreślają niemożliwości faktu
istnienia księżyca Kahani w tej rzeczywistości, jaka jest nam dana, ale
jednocześnie ustawicznie zapewnia się nas, że to nie przeszkadza nam uwierzyć,
ż

e istnieje:


- Wodnego Dżina też zresztą nigdy w życiu nie widziałem - powiedział
naburmuszony Harun.
Raszid wzruszył ramionami.
- Nigdy nie widziałeś mleczarza, bo za długo sypiasz. - odparł. - Ale mleko
pijesz bez oporów. [14]
To samo mówi Wodny Dżin Jesli:
- Ile ty właściwie zdążyłeś w życiu zobaczyć? [...] Widziałeś może Afrykę?
Nie? No, to czy ona naprawdę istnieje? [...] A czy jesteś pewien, że wszystkie
wydarzenia z przeszłości rzeczywiście miały miejsce? I że nadejdzie w ogóle
jakaś przyszłość? Kto wierzy własnym oczom, wpadnie w niezłe tarapaty i
będzie miał się z pyszna jak śliwka w kompocie. [61-62]
I Papla:
[...] tym facetom z miasta smutasów zawsze się wydaje, że wszędzie musi być
nędznie i szaro jak w wiadrze z pomyjami, bo inaczej to nie jest rzeczywistość.
[112]

Jeśli zestawić to, co mówią bajkowe postaci z Kahani z tym, co narrator mówi
o sile opowieści Rushdie'ego, po raz kolejny możemy powtórzyć, że słowo ma
moc sprawczą. Świat otaczający nas jest zawsze ten sam, ale to my sami
czynimy go albo kolorowym, albo szarym. Jest to bardzo spójne z tym, co

background image

5

mówiła dziś rano pani magister Agnieszka Kruszyńska, a także z tym, o czym
J.R.R. Tolkien pisał w eseju O baśniach.
Gwoli ciekawostki możemy zadać sobie pytanie, dlaczego Morze Opowieści
Salman Rushdie umieścił właśnie na drugim księżycu Ziemi. Być może chodzi
tu o stworzenie dystansu przestrzennego, co może zrekompensować brak
dystansu czasowego. Kahani leży właśnie poza czasem. Choć Harun przebywa
na niej kilka dni (chodzi ciągle ubrany w tę samą koszulę nocną, fioletową w
czerwone łaty), na Ziemi mija tylko jedna noc. Nie ma to wielkiego znaczenia,
gdyż tak naprawdę na Ziemi czas także nie płynie, zatrzymał się w miejscu na
godzinie jedenastej, odkąd odeszła Soraja, żona Raszida, a matka Haruna. Być
może w tym miejscu następuje rozdzielenie światów, które tak naprawdę
stanowią jedność, a czas zaczyna płynąć dla Haruna subiektywnie. Nie istnieje
także zależność między czasem a przestrzenią, co czyni rzeczywistość Kahani
jeszcze bardziej podobną do baśni. W pewnej chwili czytelnik ma wrażenie, że
pobyt Raszida i Haruna na Kahani jest tylko snem - ale potem te wrażenie się
rozwiewa. Nie może tu być mowy o śnie, ponieważ przez cały czas narrator
sugeruje nam prawdziwość tej opowieści. Gdyby przygoda Haruna okazała się
tylko snem, słowo w opowieści nie zyskałoby mocy sprawczej.

Magia imienia

Słowo jest narzędziem pracy pisarza. Salman Rushdie w swoich książkach
zawsze używa słów nieznanych przeciętnemu czytelnikowi: fraz zaczerpniętych
z dialektów indyjskich, z hindustani, z języka hiszpańskiego, włoskiego,
francuskiego, używa aluzji pozaliterackich, nawiązań, cytatów z dzieł kultury
Wschodu i Zachodu, zawiłych metafor. Bawi się słowami, żongluje słowami,
używa języka jako materii podlegającej ciągłej transformacji.
W Harunie i Morzu Opowieści także spotykamy się z grą słowami, z
wieloznacznością nazw. Przykładem może być Raszid Khalifa, zwany Mistrzem
Wodolejstwa - Shah of Blah; angielska nazwa oddaje wieloznaczność zarówno
jednego, jak i drugiego określenia: Szach Bla (po angielsku bla bla nie musi
mieć znaczenia tylko pejoratywnego). Mamy tu pierwsze odwołanie do Baśni z
tysiąca i jednej nocy, a tych odwołań będzie więcej, chociażby w szeregu
bajkowych postaci, np. dżinów, rajskich ryb, pływających ogrodów itd., jak
również ustawicznie wykorzystywany motyw liczby 1001 - przewija się on
przez całą opowieść. Innym przykładem aluzji i nawiązań pozaliterackich jest
użycie nazwy autentycznego kaszmirskiego jeziora Dull jako nazwy własnej
(Dull Lake, czyli Jezioro Nudne). Ponadto imiona Ryb Mnóstych (Goophy i
Bagha) są imionami postaci z pewnego popularnego filmu indyjskiego reżysera
Satyajita Raya. Jako zabawną ciekawostkę dodam, że w jednym z artykułów
poświęconych Harunowi przeczytałam informację, że postać księżniczki
Beatchet (której imię oznacza "trajkotać") jest swoistą autokarykataurą, gdyż
opis tej postaci odpowiada opisowi autora (ten wielki nochal, i te zębiska...).

background image

6

Imiona postaci stanowią w Harunie ciekawy przykład aluzji literackich i
pozaliterackich, ponieważ są zapożyczeniami z różnych źródeł: z Baśni z tysiąca
i jednej nocy, np. imiona Haruna i Raszida, jak też z języka hindustani, i mają
określone znaczenie: Bolo - mów! (tryb rozkazujący od czasownika "mówić"),
Mudra - to każdy z gestów składających się na mowę gestów (Abhinaja) w
indyjskim tańcu klasycznym, Gup: plotka, bzdura, kłamstewko, Chup - cichy.
Ciekawym zabiegiem są imiona będące partykułami w języku angielskim: Butt
[double -t-], w polskim tłumaczeniu Jeśli [bez zmiękczonego -ś-], Iff [dobule -f-
], tłumaczone jako Alle [z podwójnym -l-]. Nadanie imienia jest tutaj bowiem
równoznaczne ze stwarzaniem. W momencie, gdy miasto Haruna odzyskuje
nazwę - Kahani (opowieść) - następuje szczęśliwe zakończenie dla jego
mieszkańców, gdyż jest to stworzenie tego miasta na nowo. Kiedy Wodny
Dżinn Jesli prosi Haruna, żeby wybrał sobie ptaka, który poniesie go na Kahani,
mówi:
Nadać istocie miano, przydomek, ksywkę, uratować ją przed anonimowością,
wyrwać z przestrzeni Bezimienności, krótko mówiąc, ustalić jej tożsamość... no
cóż, to poniekąd to samo, co stworzyć rzeczoną istotę [...]. [61]
Dopiero pod koniec książki dowiadujemy się, iż historia, którą czytamy, jest
opowieścią snutą przez Raszida Khalifę podczas spotkania wyborczego w
Dolinie K. Nie mamy tu jednak do czynienia z typową pętlą narracyjną (Raszid
opowiada o sobie w trzeciej o sobie, żeby opowieść wydawała się bardziej
prawdziwa), gdyż na ostatnich stronach pojawia się narrator auktorialny
wszystkowiedzący. Związek tego narratora z autorem Haruna..., Rushdie'em,
jest bardzo silny - poczynając od dedykacji dla synka Zafara (sugerującą, iż
mamy do czynienia z pewnym typem oralności) poprzez zadziwiającą zbieżność
imienia Raszida z nazwiskiem Rushdie'ego, na sytuacji samego Raszida
(cudowna umiejętność snucia opowieści i żonglowania słowami, brak
natchnienia, odejście żony, zagrożenie życia itd.) kończąc.
Zatrzymajmy się na chwilę przy owej dedykacji:

Zembla, Xanadu, Bergamoty, Zenda
Abrakadabra! Każdy ziścić się sen da.
Fajnie jest bać się przy baśniach, legendach,
Ale gdy to czytasz, ojciec twój zgłębia
Rzeki, morza, noce bez dna

Dedykacje

książkowe

zazwyczaj

jednozdaniowe,

wyrażające

podziękowania czy wyrazy miłości. Tutaj mamy wierszyk-zaklęcie, którego
zakończenie zestawione z pierwszymi dwoma wierszami jest dość zaskakujące:
brzmi niezwykle poważnie, nawet "mrocznie". Wydaje się, że tkwi w nim
pewna sugestia: choć jest to książka dla o dziecku i pisana dla dziecka, zawiera
o wiele więcej treści, niż się z pozoru wydaje. Być może Rushdie chciał także w
ten sposób stworzyć opowieść o sobie samym, o swojej sytuacji, o tym, jak się

background image

7

czuje "w niewoli"; napisać ją w taki sposób, aby mogło to zrozumieć dziecko.
Tę tezę potwierdzają w niejako słowa samego Rushdie'go w wywiadzie dla
magazynu internetowego SALON. Rushdie mówi:
[...] kiedy ktoś dołącza do rodziny - rodzi się dziecko, ktoś się żeni - wtedy te
nowe osoby stopniowo są wtajemniczane w sekrety rodzinnych opowieści. A
gdy w końcu znasz je wszystkie, należysz do rodziny.
Zgodnie z tą koncepcją, Harun byłby jeszcze jedną opowieścią rodzinną. Stąd
mamy w dedykacji złowrogie słowa: Ale gdy to czytasz, ojciec twój zgłębia
rzeki, morza, noce bez dna.

Zwierciadło i projekcja

Wróćmy teraz do kwestii budowy świata Haruna i świata Kahani. Są to dwie
paralelne rzeczywistości, w których rzeczy wzajemnie się odbijają, bardzo
często w sposób karykaturalny czy nawet groteskowy. Przykłady: (1) Miasto, w
którym mieszka Harun, zapomniało własnej nazwy. Drugi księżyc Ziemi to
Kahani (opowieść). Okazuje się, że nazwa księżyca jest również nazwą miasta
Haruna. (2) Matka Haruna, urodziwa Soraja, która zawsze pięknie śpiewała,
znika wraz z panem Senguptą. Księżniczka Beatchet o wielkim nochalu i
zębiskach, która śpiewać nie umie, zostaje porwana przez Khattam-Shuda (lub
jego Cień, nie jest to do końca jasne), który wyglądem przypomina pana
Senguptę. (3) Podobny do ptaka kierowca karetki pocztowej o imieniu Alle
przywozi Haruna do Doliny K. Stworzony przez Haruna Dudek Alle zawozi
Haruna do Miasta Gup. (4) W Jeziorze Nudnym żyją Ryby Mnóste i Pływający
Ogród, w Morzu Opowieści również żyją Ryby Mnóste i Pływający Ogrodnik o
imieniu Mali, etc. Jak widać, elementy ze świata Haruna nakładają się na siebie
w jakiś sposób, światy - mimo że od siebie odległe - przenikają się nawzajem.
Wynika z tego, że rzeczywistość Kahani jest w jakiś sposób zdeterminowana
poprzez świat Haruna, a w świetle mocy sprawczej słowa wręcz projektowana
przez Raszida do naszej rzeczywistości.
Przestrzeń w obu światach jest także odpowiednio waloryzowana - dopóki
miasto nie odzyskało nazwy, jego ulice były szare i smutne, domy ponure i
sklejone rozpaczą, fabryki produkowały smutek. Na Kahani, dopóki istniał
podział na Ciemną i Jasną stronę, Ocean był ustawicznie zatruwany, i to nie
tylko za sprawą Khattam-Shuda i jego niecnych praktyk, ale także z powodu
zaniedbania Starej Strefy. Kiedy Harun wraz z Dudkiem Alle, dżinem Jesli oraz
ogrodnikiem Malim przybywaj w to miejsce w poszukiwaniu Najwyższego
Herezjarchy, okazuje się, że Stara Strefa, czyli prastare opowieści, potwornie
zarosła chwastami. Baśniowe postaci z Kahani doskonale zdają sobie z tego
sprawę:
- To wszystko nasza wina - szlochał [Jesli]. - Jesteśmy przecież Strażnikami
Oceanu, aleśmy go nie ustrzegli. Patrzcie, jak wygląda, no sami spójrzcie!
Patrzcie, jak wyglądają najstarsze z ludzkich opowieści. Pozwoliliśmy im

background image

8

zapleśnieć, poniechaliśmy ich na długo przedtem, nim zatruto Ocean.
Straciliśmy wszelką styczność z tym, co było naszym początkiem, z własnymi
korzeniami, ze Źródłem, z Krynicą. Niechodliwe nudziarstwo, mówiliśmy.
Podaż większa niż popyt. No i sami widzicie! Ani barw, ani życia, ani nic.
Wszędzie tylko zniszczenie! [144]
Gdy Khattam-Shud zostaje zniszczony, a równowaga świata Kahani
przywrócona za sprawą Jajogłowców, Suma i Działań Przez Swą Zawiłość
Niewytłumaczalnych, Ocean Strug Opowieści stał się znowu czysty, a Raszid
odzyskuje natchnienie - które tak naprawdę nigdy go nie opuściło. I w końcu,
kiedy wraca Beatchet, a Harun prosi w nagrodę za bohaterskie czyny o
szczęśliwe zakończenie swoich przygód i historii swojego smutnego miasta,
wraca także Soraja.
Najbardziej przekonywającym dowodem na kreacyjną moc słowa jest właśnie
szczęśliwe zakończenie całej opowieści dla Haruna i jego ojca. Sum, nie bez
racji, przyznaje, że:
Szczęśliwe zakończenia w opowieściach, a także w życiu, zdarzają się dużo
rzadziej, niż się ludziom wydaje. Można by właściwie powiedzieć, że
szczęśliwe zakończenie to wyjątek, a nie reguła. [198]
Mamy tu dalekie echa słów samego Salmana Rushdie'go, którego przygoda z
magią słowa wcale nie zakończyła się szczęśliwie. Tym niemniej w tym
wypadku narrator zastosował receptę Bilba Bagginsa: Książki powinny kończyć
się dobrze i Sum opracował dla Haruna w Gmachu D/SZ(n)W metodę sztucznej
syntezy takich zakończeń, czyli po prostu je sfabrykował. To sfabrykowanie
ś

wiadczy o sile słowa, które powołuje do życia rzeczywistość i nieustannie ją

kształtuje. W każdej opowieści kryje się potencjalny byt niezależny, wolność i
tego właśnie obawia się Khattam-Shud.

Wolność słowa

O wolność słowa trzeba walczyć. Od samego początku w Harunie jest
eksponowany silnie wątek mowy i milczenia, niewoli i wolności, od samego
początku bohaterowie starają się uciec od przymusu i przyziemnego, nudnego
ż

ycia. Bardzo ładnie jest to pokazane, kiedy Harun i jego ojciec jadą pocztową

karetką do Dolina K, a Alle mówi:
O, mus to naprawdę ptaszka-dziwaczka: pod jego naciskiem ludzie posuwają
się do kłamstwa. Wszystkich on gnębi, ale ale ale nie zawsze się do tego
przyznają. [32]
To, że Chupwalowie milczą, nie jest najpotworniejsze, ponieważ w gruncie
rzeczy nie oznacza to braku komunikacji - mają przecież swój język gestów,
Abhinaję, którymi się porozumiewają, maje swoje cienie, coś w rodzaju
Pullmanowskich dajmonów (o których jutro będzie mówiła pani magister
Katarzyna Woźniak), które są w pewnym sensie wyrazem ich uczuć. Zresztą

background image

9

sam Harun w pewnym momencie, snując rozważania na temat wojny Mowy z
Milczeniem, dochodzi do wniosku, że:
[...] cisza też nie jest pozbawiona wdzięku i piękna (tak jak mowa może być
nieskładna i brzydka); że Czyny bywają równie szlachetne jak Słowa, a istoty
ż

yjące w mroku okazują się nie mniej urodziwe od dzieci światła. "Gdyby

Gupcy i Chupwalowie nie pałali do siebie taką nienawiścią - myślał dalej - "to
może nawet wydaliby się sobie nawzajem dość interesujący. Podobno
przeciwieństwa się przyciągają". [123]
Najgorsze jest to, że Chupwalowie nie mogą być wolni w swoim milczeniu,
ponieważ nie ich potworny przywódca zakazuje w ogóle używania
jakichkolwiek słów, nawet w formie gestów, gdyż każde słowo kryje w sobie
potencjalną groźbę stworzenia osobnego bytu. Dlatego właśnie Khattam-Shud
zatruwa Ocean Strug Opowieści - żeby najpierw spowodować chaos w
strukturach historii, by potem je całkiem zniszczyć. Jednocześnie jednak jest
ś

wiadomy, że aby całkowicie zniszczyć Kahani, musi zatkać Źródło Opowieści,

ponieważ jeśli zostanie ono otwarte, ocean z czasem sam się oczywiści.
Widzimy tutaj oczywistą analogię: Khattam-Shud, Najwyższy Herezjarcha
Sekty Bezabana, którą postać niektórzy badacze twórczości Rushdie'ego kojarzą
z ajatollahem Chomeinim, jest cherlawym, szmatławym, zasmarkanym,
zaplutym, nędznym, zrzędnym, wątłym, skąpym, lepkim i śliskim urzędasem,
Wielkim Cenzorem, Chwalupowie zaś są początkowo jego zwolennikami.
Gupcy natomiast to zwolennicy nieograniczonej wolności słowa. Oto obraz
wojska Gupców ruszającego do bitwy:
Harun zauważył, że sam Generał Kitab przemyka wśród ptasiej floty na
skrzydlatym koniu mechanicznym, podobnym do rumaka, na którym jechał
Bolo i przysłuchuje się kilku dyskusjom równocześnie. Stronnicy oraz inni
obywatele Państwa Gup cieszyli się najwidoczniej taką swobodą, że stary
Generał bez mrugnięcia okiem znosił obelżywe, buntownicze tyrady.
Haurunowi wręcz się zdawało, że dowódca sam często prowokuje dysputy, a
potem z entuzjazmem i rozkoszą się do nich włącza, prezentując już to jeden
pogląd, już to (dla czystej rozrywki) zdanie całkiem przeciwne.
- To mi dopiero armia! - zdumiał się chłopiec. - Gdyby na Ziemi żołnierze tak
się zachowywali, w okamgnieniu oddano by ich pod sąd wojskowy.
- Ale ale ale po co przyznawać obywatelom Wolność Słowa - zakrzyknął Dudek
Alle - jeśli potem zabrania im się z niej korzystać? A czyż Moc Słowa nie jest
najpotężniejszą z wszystkich Mocy? Trzeba jej dać jak najszersze pole do
popisu, prawda? [117]
I w końcu to właśnie zjednoczeni słowem Gupcy zwyciężają w bitnie, odbijając
nieszczęsną Beatchet, której śpiewu nota bene Chwalupowie mają serdecznie
dosyć.
Okazuje się więc, że wszelkie próby ograniczenia wolności słowa są z góry
skazane na niepowodzenie, gdyż nikt nie ma władzy nad ludzkim umysłem,
który wciąż produkuje nowe opowieści, tworzy nowe teksty. Trzeba by było

background image

10

najpierw zniszczyć źródła, czyli mity i baśnie, głęboko zakorzenione w
ś

wiadomości społeczeństw, a i tak, gdyby jakimś cudem taka rzecz by się udała

- dopóki istnieją ludzie, którzy mają wyobraźnie, dopóty będą powstawać nowe
ś

wiaty, czy to się cenzorom podoba, czy nie. Khattam-Shud rozumie to

niebezpieczeństwo i dlatego, zapytany przez Haruna, dlaczego nienawidzi
opowieści, których tak przyjemnie się słucha, odpowiada:
- Świat nie istnieje dla niczyjej przyjemności [...] Świat istnieje po to, żeby nim
Władać.
- Który świat? - zdołał spytać Harun.
- Twój, mój i każdy inny - padła odpowiedź. - Wszystkie istnieją po to, żeby
nimi Władano. Tymczasem w każdej opowiastce, w każdej Strudze Oceanu
kryje się osobny świat, baśniowa rzeczywistość, a ja nie mam nad nią żadnej
Władzy. [159]
Brak przymusu i nieograniczoną możliwość wypowiedzenia się możemy
porównać ze słowami Khattam-Shuda:
Trzeba było stąpać obiema nogami po ziemi, ale ty wolałeś chodzić z głową w
chmurach. Trzeba było trzymać się faktów, ale ty się nałykałeś opowieści.
Trzeba było siedzieć w domu, ale ty się wybrałeś na księżyc. Opowieści czynią
zamęt. Ocean Opowieści to Ocean Zamętu. Wytłumacz mi, co komu po
opowieściach, które nawet nie są prawdziwe? [153]
To ostatnie pytanie jest zasadnicze w tej książce, to pytanie o sens pisania w
ogóle. Zadaje je pan Sengupta, zadaje je Harun, zadaje je wreszcie Khattam-
Shud. Wydaje się, że odpowiedzi należy szukać w Strugach Oceanu Opowieści.

Czym jest Ocean?

Ocean (czy Morze) Opowieści to alegoria Literatury złożonej z niezliczonej
ilości słów i struktur językowych, a Stara Strefa symbolizuje źródło wszystkich
opowieści - mity i baśnie. Jest to skądinąd pogląd bliski Jungowskiej koncepcji
archetypu, a sam Rushdie dość często w książkach do tej właśnie koncepcji
nawiązuje, stwarzając przy okazji własną teorię językowego poznania świata,
zbieżną w pewnym punktach z kognitywistyczną. Język determinuje sposób
myślenia człowieka, a nie odwrotnie (teza Sapira-Whorfa). Właśnie w
strukturach językowych, na poziomie elocutio, uzewnętrznia się cała historia
ś

wiata, mity, myśli wielu pokoleń, przetworzone niezliczoną ilość razy, toposy i

figury

retoryczne,

schematy

fabularne.

Najważniejszą

cechą

tego

niezgłębionego obszaru ludzkiej egzystencji jest to, że język ciągle ewoluuje,
zmienia się, mutuje, tworząc ze starych tekstów nowe, diametralnie różne od
tych, z których powstały. Z tej nieskończenie pojemnej skarbnicy człowiek,
obdarzony umiejętnością żonglowania słowami, czerpie jak ze studni i poprzez
odpowiedni ich dobór może powoływać do życia opowieści. A każda opowieść,
jak to już było wcześniej powiedziane, kryje w sobie autonomiczny świat, nad
którym nie ma zewnętrznej władzy - i nikt nie jest w stanie tego zmienić.

background image

11

Oceanem Strug Opowieści nie można rządzić - Gupcy są strażnikami i
opiekunami Oceanu, ale nie pretendują do władzy nad nim - nie można go też
zniszczyć. Khattam-Shud, zatruwając ocean, przyczynia się do mutacji, które
nie są powszechnie akceptowane, ale które dzisiejsi krytycy uznaliby, być może,
za groteskę lub postmodernizm, w ostateczności zaś za literaturę niskiego lotu
(np. opowieści o gadających helikopterach). Gorzej, gdy tworzy anty-opowieści:
Musimy wytworzyć wiele rozmaitych trucizn, bo każdą opowieść z Oceanu
niszczy się inaczej. Żeby zniszczyć opowieść radosną, należy ją zatruć
smutkiem. Żeby zniszczyć utwór sceniczny, trzeba nadmiernie spowolnić akcję.
Ż

eby zniszczyć kryminał, należy sprawić, że nawet najgłupsza publiczność z

góry odgadnie, kto popełnił przestępstwo. Chcąc zniszczyć opowieść o miłości,
trzeba ją przerobić na historię narodzin nienawiści. Chcąc zniszczyć tragedię,
należy doprowadzić do tego, żeby budziła w odbiorcach przemożny śmiech.
[158]
Ale mimo tych niszczycielskich zabiegów, i tak jest to wciąż Literatura.
Jak więc widać, teoria Salmana Rushdie'go dotycząca kreacji nowych światów
jest w wielu miejscach zbieżna z tym, co mówili moi poprzednicy.

Wolność w niewoli

Pytanie, jakie zadaje Harun w chwili wielkiego gniewu: Co komu po
opowieściach, które nawet nie są prawdziwe? odebrało natchnienie jego ojcu i
zamknęło mu drogę do Wody ze Źródła Opowieści. Bardzo podobne pytanie
zadaje sobie wielu z nas w momentach zwątpienia: Jaki jest sens tego, co robię?
Zarówno Salman Rushdie, jak i Raszid znaleźli w końcu odpowiedź. Jeśli snucie
opowieści komuś, kto ich słucha (lub czyta), przynosi radość i sprawia, że choć
na chwilę osoba ta może przenieść się w inny świat - cel został osiągnięty. Moc
słowa bowiem sprawia, że ludzie zaczynają żyć zarówno w naszym, realnym
ś

wiecie, jak też jednocześnie w wielu światach naraz, i tam są wolni od

wszelkich nakazów, które nakłada na nich życie w społeczeństwie. Siła tej mocy
zależy od tego, kto opowiada historię oraz w jaki sposób ją opowiada. Jak mówi
dżinn Jeśli, każdy umie snuć, ale nie każdy umie opowiedzieć ją w sposób
kreacyjny. Salman Rushdie to potrafi. Potrafi także śmiać się z samego siebie,
czego dowodem jest występ w Bridget Jones, romantycznej i zabawnej komedii
o miłości.
W czym zatem tkwi niebezpieczeństwo? Jakieś niebezpieczeństwo musi
bowiem istnieć, skoro tak wielu ludzi uważa książki takie jak Szatańskie
wersety czy Harry Potter za niebezpieczne dla młodych i słabych umysłów.
Wydaje mi się, że chodzi tutaj o totalne pomieszanie fikcji z realnością.
Przeprowadziłam kiedyś z koleżanką, z wykształcenia historykiem, dyskusję na
ten właśnie temat. Powiedziała mi, że według niej książki mogą nieść ze sobą
pewne niebezpieczeństwo, z racji tego, że ludziom o słabym charakterze mogą
podsunąć pewne szkodliwe pomysły, o których ci ludzie nawet by nie

background image

12

pomyśleli, nie przeczytawszy książki. Wcześniej ta sama koleżanka mówiła mi
o szkodliwości takich książek jak Imię róży Umberto Eco, która to książka
wypacza obraz średniowiecza, wprowadzając duży element fikcji, którego
zwykły, niewykształcony czytelnik nie jest w stanie odróżnić od prawdy
historycznej. Przez to średniowiecze w umysłach ludzi czytających Imię róży
jawi się zupełnie inaczej niż było w rzeczywistości.
Te argumenty opierają się zatem na założeniu, że słowo tworzące nową
rzeczywistość jest w stanie tak na nas oddziaływać, że będziemy na wszystko
patrzeć poprzez pryzmat właśnie tej fikcji. To założenie jest z gruntu błędne.
Czytelnik sięgający po Imię róży nie czyta tej książki po to, żeby zasięgnąć
informacji, tak samo jak dziecko, które czyta Harry'ego Pottera nie czyta książek
z tego cyklu, zwłaszcza ostatniego tomu, jako podręcznika do czarnej mszy,
choć na pewno jakieś wiadomości uzyskuje. Wierzący głęboko muzułmanin po
przeczytaniu Szatańskich wersetów będzie zgorszony i obrażony w swoich
uczuciach religijnych, tak samo jak żarliwy katolik może dostać zawału serca
czytając Ostatnie kuszenie Chrystusa Kavanzackisa czy oglądając Żywot Briana
Monthy Pythona, ale to nie znaczy, że obaj zaczną się zastanawiać nad
porzuceniem wiary i faktem, czy Mahomet czy Jezus istnieli naprawdę. Równie
dobrze można powiedzieć, że Mistrz i Małgorzata M. Bułhakowa jest
kłamliwym oszustwem. Wydaje mi się, że większą szkodę i chaos informacyjny
wyrządzają masmedia, podając komentarze i opinie jako fakty, albo, co gorsza,
fakty te przeinaczając, usiłując wykreować w naszym realnym świecie
nieprawdziwy obraz rzeczywistości.
Salman Rushdie uważa, że jesteśmy wolni w niewoli poprzez dwie rzeczy:
literaturę i miłość. Jesteśmy stworzeni po to, żeby szukać, odkrywać i stwarzać -
i w tej mocy kreacji podobni jesteśmy do Boga. Narrator Szatańskich wersetów
w pewnym momencie mówi:
Anioły łatwo da się uciszyć, zmienić ich w instrumenty [...]. Ludzie są
twardszym orzechem do zgryzienia, potrafią wątpić we wszystko, nawet w
ś

wiadectwo swoich oczu. Tego, co za-ich-własnymi oczami. Tego, co przenika

spoza zamkniętych ślepiów, kiedy ludzie z ociężałymi powiekami zapadają w
sen... aniołowie, nie dano im dużo, jeśli chodzi o posiadanie woli. Chcieć
oznacza nie zgadzać się; nie podporządkowywać się; mieć inne zdanie.
Na początku było słowo. A Galaktyka Gutenberga nie ma końca.

© Urszula Lip


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Dieta śródziemnomorska czyli dlaczego warto udawać Greka, materiały farmacja, Materiały 4 rok, broma
DLACZEGO NA ŚWIECIE SĄ PUSTYNIE, S E N T E N C J E, Bajki
Siku i do domu, czyli dlaczego nie lubimy spacerów z psem
Ja w niewoli, Pokusa silniejsza niż rozum, Pokusa silniejsza niż rozum, czyli dlaczego ludzie nie ra
Dlaczego tak ważne są zajęcia (akademickie) o UCZENIU SIĘ
Nic nie dzieje się?z przyczyny, czyli dlaczego jesteśmy agresywni
Borderline czyli dlaczego się tego boimy, Psychologia, Borderline (osobowość z pogranicza)
J Bocheński, O Cyceronie czyli dlaczego stoicy źle wychodzą na swym stoicyzmie
podroze w czasie czyli dlaczego nie mozna podrozowac w czasie eioba
Dlaczego frytki McDonald's są tak smaczne
Dlaczego drzewka bonsai są takie małe, Dlaczego drzewka bonsai są takie małe
Doświadczenie to jest to czyli dlaczego wszystko jest inne niż się wydaje
Drugie oblicze Wall Street czyli dlaczego odszedlem z Goldman Sachs
2010 03 03 Płeć mózgu czyli dlaczego się różnimy
Dlaczego suplementy diety są szkodliwe dla zdrowia Józef Słonecki
25 powodów dlaczego gry komputerowe są lepsze od kobiet
Drugie oblicze Wall Street czyli dlaczego odszedlem z Goldman Sachs

więcej podobnych podstron