Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
WIERZENIA
Standardowy opis (trochę luzny) Bogów Słowian i ich "właściwości"
Bogowie
Święta
Demologia
Zwyczaje i obrzędy
ROLA KAPAANÓW POGACSKICH W ŻYCIU PLEMION SAOWIAN
POAABSKICH
ÅšLSKIE WIERZENIA LUDOWE, OBYCZAJE I PRZESDY
LUDOWE KOSMOGONIE A PROBLEM RELIGII SAOWIAN
ZACHODNICH
1
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
WIERZENIA
Standardowy opis (trochę luzny) Bogów Słowian i ich "właściwości".
Dodatkowo opis świąt i obrzędów. Znajdziecie tu również opisy, jak można
uchronić się przed złymi mocami, w które wierzyli nasi przodkowie. Polecam
tym, którym nie odpowiada moje spojrzenie na ten temat!
Jak już mówiłem podana zaraz poniżej koncepcja jest uznawana za błędną (tj.
chronologia ważności). Niemniej jednak warto ją przeczytać, gdyż daje nam
wiele informacji o samych bogach.
Bogowie
Możemy dziś przyjąć, że w skład panteonu słowiańskiego wchodziło czterech
głównych bogów. Bogowi ci znani byli na całym terenie zamieszkałym przez
plemiona prasłowiańskie.
Najważniejszy z nich to Dadzbóg Swarożyc. Bóg słońca, ognia, nieba i spraw
ziemskich. Dadzbóg to ten, który daje szczęście. Słowo bóg oznaczało w języku
Prasłowian bogactwo. Swar w nazwie Swarożyc oznacza słońce. W różnych
rejonach zamieszkałych przez Słowian, nazywano tego boga również:
Świętowitem, Trzygłowem, Stribogiem, Swarogiem. Przedstawiany był jako
mężczyzna z obfitym wąsem. Jego atrybutem był róg zwierzęcy, który nosił
u pasa oraz biały koń.
Kolejny ważny bóg to Perun, władca błyskawic i pogody. Czasem pełnił
funkcjÄ™ boga wojny. Jego imiÄ™ oznacza to samo, co dzisiaj piorun, grom,
błyskawica. Perun zamieszkiwał według Prasłowian stare dęby, gaje dębowe lub
szczyty wzgórz. Jego atrybutem był oczywiście grom.
2
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Pieczę nad światem zmarłych trzymał bóg Weles. Opiekował się duszami
zmarłych ludzi (nawiami), strzegł prasłowiańskiej krainy szczęśliwości Nawii.
Ostatni z bogów to Rod, personifikacja losu i przeznaczenia. Rod pełnił ważną
rolę podczas narodzi dziecka. To on wyznaczał nowonarodzonemu jego
przyszły los, szczęście i długie życie lub troski i rychłą śmierć.
Święta
Prasłowianie obchodzili cztery główne święta:
21 Marzec - pierwszy dzień wiosny. Święto Jare poświęcone narodzinom
nowego życia po mroznej zimie. W święto malowano pisanki, jajka które były
symbolem odrodzenia życia. Święto poświęcone bogu Rodowi.
21-22 Czerwiec - pierwszy dzień lata. Święto Kresu (kupała) obchodzone ku
czci ognia. To właśnie w noc tego święta rósł legendarny kwiat paproci. W
święto palono ogniska, puszczano wianki na wodę, chłopcy i dziewczęta łączyli
się w pary. Święto poświęcone bogu Dadzbóg Swarożycowi.
23 Wrzesień - Pierwszy dzień jesieni. Święto plonów poświęcone tegorocznym
zbiorom zbóż. W święto dziękowano bogom za plony i proszono o jeszcze
lepsze w przyszłym roku. Wróżono przyszłość , a po modlitwach organizowano
rytualne biesiady. Święto poświęcone bogom Perunowi i Dadzbóg
Swarożycowi.
21-22 Grudzień - pierwszy dzień zimy. Święto zmarłych poświęcone
przodkom. W święto palono ogniska na cmentarzach by ogrzać zmarłych,
organizowano obiaty (uczty ku czci zmarłych) by zmarli nie głodowali, na
rostajach dróg palono "grumadki", drewniane polana. Święto poświęcone bogu
Welesowi.
3
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Demologia
Słowianie również oddawali cześć wielu innym bogom, bożkom i demonom
złym i dobrym. Z pośród nich można wymienić kilku najbardziej znanych:
Mokosz - bóstwo znane na Rusi związane z "matką ziemią wilgotną"
Perepłut - bóstwo ruskie, prawdopodobnie demon wodny.
Płanetnik - życzliwy duch powietrzny. Wierzono, że Płanetnik opiekuje się
chmurami.
Perperuna - znana wśród Słowian bałkańskich, prawdopodobnie bóstwo
żeńskie towarzyszące Perunowi.
Rodzenice - bóstwa losu ludzkiego, pomocnice boga Roda.
Świętowit - bóg naczelny plemienia Ranów na Rugii. Przez jednych
utożsamiany z Swarożycem (np. pan Bruckner) przez innych z Perunem (np.
pan Gieysztor)
Ubożę - duch domowy, współczesny skrzat.
Wampir (wąpierz) - demon pastwiący się nad żywymi, duch osoby zmarłej.
Wilkołak - ogólnosłowiański demon półludzki - półzwierzęcy.
Żmij - zły demon, wróg bóstwa nieba.
Licho - zły demon lasu.
Zwyczaje i obrzędy
Narodziny - Kobiety tuż przed porodem wzywały Boga Roda i jego pomocnice
Rodzenice prosząc o pomyślny los dla swojego dziecka. Stare kobiety zaraz po
narodzeniu dziecka szykowały posiłek rytualny, z którego część była
4
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
przeznaczona dla Rodzenic i duchów domowych. Prawdopodobnie również
czyniono różne wróżby, starając się odgadnąć przyszłość noworodka. Dziecko
otrzymywało imię, nadawane prawdopodobnie przez ojca lub plemiennego
Żyrzca (kapłana).
Przyjście w wiek dojrzały (tylko mężczyzni) - Postrzyżyny
Małżeństwo - praktycznie nic nie wiemy.
Śmierć - Słowianie wierzyli, że każdy człowiek posiada duszę (nawie), która po
śmierci wędruje do krainy zwanej Nawią. Jest to kraj ukryty gdzieś głęboko pod
ziemią, gdzie wszyscy dobrzy ludzie żyją w wiecznej szczęśliwości. Dusze
mogły od czasu do czasu wracać na ziemię. W celu ich godnego przyjęcia
urządzano różnego rodzaju zabiegi magiczne. Chodzono całymi rodzinami na
cmentarze gdzie spożywano posiłki oddając ich pewną część zmarłym
przodkom. Palono ogniska w celu ogrzania wędrujących dusz. Dusze złych ludzi
mogły wracać na ziemię w celu nękania ludzi.
Człowiek po śmierci był traktowany z należytą czcią. Śmierć zawsze budziła
wśród żywych pewien respekt. Zmarłego ubierano w najlepsze szaty, ozdabiano
biżuterią, nierzadko wyposażano w różnego rodzaju przedmioty codziennego
użytki, czasem nawet w broń. Ciało zmarłego kładziono na stosie, płonęło
w oczyszczajÄ…cym ogniu. Prochy umieszczano w glinianych naczyniach (tzw.
popielnicach) i zakopywano w grobach. Czasami były to płaskie, zwykłe groby,
a czasami okazałe kurhany usypywane z ziemi. Zmarłymi oraz krainą wiecznej
szczęśliwości, Nawią opiekował się Weles.
5
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
I SÅ‚owianie swoje demony majÄ…! Tak, tak i to niejednego. Niewielu z was
zapewnie wie, że taki wampir, zwany ongiś "wąpierzem" to wytwór
ewidentnie słowiański i Anglosasi nam go podkupili, wraz z nazwą
("vampyre"). Nie myślcie sobie, że nie stać było naszych przodków na porządne
potwory, którymi mogli się straszyć się w czasach gdy nie było video i horrorów
i za pomocą których mogli wyjaśnić to, co było niezrozumiałe...
Demony lÄ…dowe:
Najpopularniejszym demonem wśród Słowian była ZMORA zwana też
KIKIMOR lub MAR, (stąd powiedzenie "sen - mara, Bóg wiara").
Mara to dusza człowieka, który zmarł nagłą śmiercią bez rozgrzeszenia. Jej
specjalnością było bolesne duszenie śpiących, a szczególnie dziewek.
Zmora zaś mogła być duszą zmarłej osoby, ale równie dobrze mogła to być
złośliwa dusza żyjącej osoby, która korzystając ze snu "właściciela" opuszczała
jego ciało i używała ile wlezie.
Dana osoba mogła nawet nie wiedzieć, że jej sen uwalniał zmorę. Zmorami
często bywała siódma córka danego małżeństwa. Na "zmorowatość" wskazywać
też mogły zrośnięte nad oczyma brwi lub różnokolorowe oczy. Zmora lubiła się
w nocy sadowić na piersiach śpiącej osoby i powoli pozbawiać ją tchu.
Zmora miała możliwość transformacji w rozmaite zwierzęta: kota, kunę, żabę,
mysz a także w przedmity martwe, jak słomka czy igła. Jeśli zatem Słowianin
budził się rankiem z uczuciem, że coś go całą noc gniotło w piersiach i znalazł
6
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
tam np. śpiącego kota - no to wiadomo; zmora! Los takiego zwierzaka nie był
do pozazdroszczenia.
Jak można było uchronić się przed zmorą i marą? Skuteczną metodą była
zmiana pozycji snu - tzn. należało położyć się w łóżku odwrotnie, tam gdzie
nogi - głowa. Myliło to większość demonów. Dodatkowo można było spać ze
skrzyżowanymi nogami.
A jeśli obudzimy się w nocy i ujrzymy dławiącą nas zmorę (lub marę) możemy
obiecać jej sera, bo powszechnie wiadomym było, że demony te uwielbiają
nabiał. Ale biada jeśli ktoś nie dotrzymał obietnicy - wkurzona kikimora
zaduszała takiego delikwenta na śmierć. Ogólnie był to demon dość
naprzykrzajÄ…cy siÄ™ ale Å‚atwy do okpienia i zasadniczo nieszkodliwy.
Szczególną odmianą zmory był inkub i sukkub, czyli demon objawiający się
pod postacią mężczyzny lub kobiety i kochający się ze swą ofiarą, czasem za jej
zgodą, czasem bez, czasem na jawie, czasem (częściej) we śnie.
Jeśli jakaś dziewka w czasie snu stękała i miotała się po łóżku to niewątpliwie
właśnie jakiś demon się z nią zabawiał. Wskazane było ją szybko zbudzić, bo
inaczej mogło się to skończyć ciążą i to wcale nie wyśnioną tylko jak
najbardziej rzeczywistą. Zapewne niejedna Słowianka wyłgała się
wyjaśnieniem, że ta ciąża to niewątpliwa robota demona.
POAUDNICA - demon zabójca.
7
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Znany też jako: żytnia, rżana baba, baba o żelaznych zębach. Był to nader
złośliwy i morderczy demon polujący na tych, którzy niebacznie w samo
południe przebywali w polu. Zabijał dorosłych (np. kosiarzy czy oraczy
pracujących w pełnym słońcu) oraz porywał dzieci bawiące się na skraju pola.
Niekiedy zadowalał się "tylko" pozbawieniem ofiary na jakiś czas przytomności
lub zesłaniem potężnego bólu głowy. Przedstawiano go pod postacią odzianej na
biało kobiety o surowej bladej twarzy.
Jeśli w bezwietrzny dzień łany zbożna nagle zaczynały falować to było jasne, że
południca jest tuż tuż. Szczególnie lubiła przebywać wśród łanów łubinu. Nie
było przeciw niej obrony - należało po prostu w okolicy południa unikać
przebywania na polu a już szczególnie drzemki na polu. Śpiący był bowiem
szczególnie pożądaną ofiarą. Południca nie lubiła cienia, więc dobrze było
przesiedzieć południe w cieniu drzew - tam demon nie miał dostępu.
BOGINKI zwane też MAMUNAMI
Niekiedy nazywano je też dziwożonami.
Demony te przedstawiano w postaci bardzo szpetnych kobiet, chudych,
owłosionych na całym ciele, z piersiami tak zwisającymi, że niekiedy dla
wygody demon przerzucał je sobie przez ramię.
Mamuny specjalizowały się w szkodzeniu położnicom i ich świeżo narodzonym
dzieciom, zsyłając na nie nagłe gorączki i inne choroby. Ich popisowym
numerem jest zamiana niemowląt - w miejsce dziecka podkładają blizniaczo
podobne niemowlę, będące jednak dzieckiem czarownicy i demona.
8
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Niemowlę takie po wyrośnięciu staje się zwykle złoczyńcą i czyni wiele złego,
zaś w dzieciństwie już charakteryzuje się wielką złośliwością i paskudnym
charakterem. Np. wyjada wszystko z garów, szcza do mleka by skwaśniało, itp.
Mamuny szkodzą nawet przyszłym matkom, tzn. kobietom w ciąży, zsyłając im
koszmarne sny oraz zmuszając do wymiotów, tudzież sprawiając, że puchną im
nogi itp.
Na szczęście można było przeciwdziałać ich zakusom. Należało mieć przy sobie
coś metalowego i ostrego, np. szpilkę lub agrafkę. W czasie porodu należało
zwiększyć kaliber amuletu i pod łóżko wkładało się duży nóż lub nawet pług.
Dzieciom zaś należało przywiązać do ręki czerwoną wstążeczkę lub chociaż
czerwoną nitkę. Skutecznie chroniło to przed podmianką.
Mamuny potrafiły też zabrać dopiero co urodzonemu dziecku cień, co sprawiało
że dziecko wyrastało na przygłupa lub szaleńca.
WILKOAAK
Był to człowiek, który potrafił się w określonym czasie (np. pełnia księżyca)
przekształcić w wilka. Był wtedy grozny dla innych ludzi i zwierząt domowych,
gdyż atakował je w morderczym szale. Po powrocie do ludzkiej postaci nie
pamiętał niczego, co czynił w wilczej skórze. Niekiedy nawet człowiek taki nie
wiedział, że jest wilkołakiem.
Skuteczną metodą obrony przed wilkołakiem było mieć przy sobie coś
srebrnego, gdyż stwór ten nienawidził srebra. Wilkołaka, gdy zmienił się w
9
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
wilka, nie można było zranić żadną klasyczną bronią. No chyba, że użyto np.
srebrnej kuli czy takiego ostrza.
Taka broń powodowała natychmiastowe przerwanie przemiany w wilka i
powrót do ludzkiej postaci. Wszelako należało uważać przy polowaniu na
wilkołaka, gdyż jego ukąszenie sprawiało, że ukąszony również stawał się
wilkołakiem. Osobę, o której wiedziano, że jest wilkołakiem, dobrze było pętać
przy pełni księżyca srebrnym lub ostatecznie metalowym łańcuchem.
Uniemożliwiało mu to transformację w wilka.
WAMPIR a właściwie WPIERZ
To zmarły żywiący się krwią śmiertelnych. Mówiąc dokładniej jest to ciało
ożywione przez demona. Nienawidzi światła słonecznego i dnia, ponieważ
słońce jest dla niego mordercze. Noce spędza w grobie lub w lochach, noce
schodzÄ… mu na polowaniach na ludzi.
Wbrew potocznym opiniom jego jednorazowe ukąszenie nie zaraża ukąszonego
wampiryzmem - inaczej szybko cała ludzkość przekształciłaby się w wampiry.
Wampiry uwielbiają wysysać krew ze śpiących ludzi, którzy nawet nie są tego
świadomi.
Objawami działania wampira jest tylko coraz większe osłabienie, bladość i pot
na czole po obudzeniu, oraz koszmarne sny i stałe uczucie wielkiego zmęczenia.
Wampiry nie lubią czosnku i cebuli, stąd dobrze jest mieć w domu nieco tych
warzyw. Wskazane jest ich spożywanie. Wampira można też skutecznie
odstraszyć wbijając nóż w jego cień. Demony te mogą przybierać też postać
nietoperzy.
10
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Wampiry w swym demonim wcieleniu są wrażliwe na srebro, które je odstrasza
ale nie unicestwia. Podobnie jest z krucyfiksem. Można natomiast unicestwić
ciało, w którym przebywa demon, przebijając spoczywające w grobie zwłoki
drewnianym (najlepiej osikowy) kołkiem.
Wskazane też jest odcięcie trupowi głowy i włożenie jej między nogi. Jeśli jakiś
nieboszczyk po wykopaniu z grobu nie wykazuje widocznych śladów rozkładu
to w 100% pewne jest, że jest to wampir.
Demony powietrzne:
LATAWIEC i LATAWICA
To zwykle dusze wisielców i straconych złoczyńców. Demony te miały pieczę
nad zjawiskami atmosferycznymi. Osobliwie gustowały w wirach i trąbach
powietrznych, zaś odmiana zwana "płanetnik" uwielbiała urządzać gradobicia i
oberwania chmury. Naturalnie ze szkodą dla ludzi. Demony te były z gatunku
złośliwych ale w sumie mało groznych.
Co więcej można je było "obłaskawiać" za pomocą specjalnych zaklęć czy
modlitw albo obfitego poczęstunku i wtedy demon taki wręcz sprzyjał
wybranym ludziom. Dość często bywał to młynarz, któremu latawica dmuchała
odpowiednio w skrzydła wiatraka, jednocześnie zabierając wiatr konkurencji.
Demony wodne:
TOPIELICE i RUSAAKI
11
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Topielice, zwane też utopcami, wodnikami, topcami itp. to ludzie, którzy
popełnili samobójstwo poprzez utopienie się, lub też zostali utopieni (np.
wyrodna matka topiła świeżo urodzone [nieślubne?] dziecko).
Także płody kobiet, które utonęły będąc w ciąży stawały się wodnikami.
Demony te zwykle zachowywały postać jaką miały w momencie śmierci ale
można je było łatwo pozna po nienaturalnie dużej lub małej głowie, cienkich,
wręcz pajęczych, nogach, takoż zielonych włosach. Niekiedy utopiec był
dodatkowo napuchnięty jak bania. A juz na pewno zawsze miał wilgotne
ubranie, z którego sączyły się strumyki wody.
Utopiec jak sama nazwa wskazuje zajmował się głownie topieniem
nieostrożnych pływaków. Bardzo nie lubił gdy ktoś przeszkadzał mu w tym
zajęciu, więc często zdarzało się, że topił nie tylko tego, kogo chciał, ale i tego,
który ruszył mu na pomoc.
Zasadniczo przed utopcami nie było skutecznej obrony, więc najlepiej było nie
wchodzić im w drogę. W pózniejszych czasach wierzono, że tonącemu dobrze
jest zarzucić na szyję różaniec, co odstraszy utopca.
W przeciwieństwie do utopców, zwykle dość paskudnych, rusałki były nader
piękne i ogólnie sexy. Rusałkami były zwykle piękne młode dziewczyny, które
się utopiły z powodu nieodwzajemnionej miłości lub wskutek porzucenia ich
przez niewiernych kochanków. Lubiły stroić się w wieńce z kwiatów i
powłóczyste białe szaty, ale też często preferowały absolutną nagość.
Rusałki bywały niebezpieczne dla mężczyzn, których to wabiły pięknym
śpiewem (i ciałem). Mężczyzna zwabiony przez rusałki tonął w ich ramionach i
12
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
wodzie. Nie było przeciwko nim obrony podobnie jak przed AIDS jedyną
skuteczną ochroną była wierność stałemu partnerowi lub celibat.
To tylko drobna część z ogromnej kolekcji demonów z panteonu Słowian. Jak
widać nasi przodkowie obdarzeni byli bogatą wyobraznią i mieli dużego cykora.
Autor: Adam Pawłowski (przynajmniej On przesłał mi ten tekst).
ROLA KAPAANÓW POGACSKICH W ŻYCIU PLEMION SAOWIAN
POAABSKICH
Instytucja kapłanów w społeczeństwie Słowian północno-zachodnich od dawna
intrygowała naukę. Wielu badaczy poświęciło temu zagadnieniu sporo uwagi,
chociaż właściwie na marginesie ogólnych rozważań na temat charakteru
pogańskiej religii lub form ustrojowych u Słowian. Jedynym zródłem, z którego
czerpano wszelkie wiadomości na temat kapłaństwa, były skąpe w tym
względzie przekazy pisane. Wszystko to, co zostało w nich jednoznacznie i
jasno przedstawione, a więc funkcje obrzędowe kapłanów, zabiegi o charakterze
magicznym itp., nie powodują na ogól wśród badaczy dyskusji. Natomiast
zagadnienie udziału kapłanów w życiu społecznym, ich ewentualnego wpływu
na bieg wydarzeń politycznych, wreszcie charakteru i zakresu władzy
kapłańskiej jako instytucji w łonie organizmów plemiennych Słowian, budziło
13
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
sporne poglądy. Artykuł niniejszy nie ma charakteru polemicznego, jest tylko
jeszcze jedną próbą określenia roli kapłanów w społeczeństwie Słowian
połabskich. Opierając się na trzech podstawowych w tym zakresie zródłach -
kronikach Thietmara, Helmolda i Saxo Grammatyka - warto zwrócić uwagę, że
zainteresowanie kronikarzy skupia się na ogół na ośrodkach kultu pogańskiego
szczególnej rangi, mianowicie Radogoszczy (Retrze) w ziemi Redarów i
Arkonie na Rugii. Poświęcając sporo uwagi kultom pogańskim, opisom świątyń,
uroczystościom obrzędowym, wspominają kronikarze o kapłanach, używając
zresztą na ich określenie różnych terminów: minister u Thietmara, flamen,
sacerdos u Helmolda i Saxo Grammatyka. W świetle dotychczasowych badań
wydaje się, iż terminy te były przez kronikarzy używane zamiennie i
odpowiadają temu samemu pojęciu kapłana. Przywileje i obowiązki kultowe
kapłanów. O kapłanach radogoskich w ziemi Redarów informują skromne
wzmianki zaczerpnięte z kroniki Thietmara. Dając opis świątyni w Radogoszczy
Thietmar zaznacza, iż "dla strzeżenia tego wszystkiego z należytą
pieczołowitością ustanowili tubylcy osobnych kapłanów". Do obowiązków
kapłanów należała więc w pierwszym rzędzie troska o całość świątyni, a przede
wszystkim o znajdujący się wewnątrz posąg Boga Swarożyca. Poza tym kapłani
byli obowiązani do przeprowadzania wróżb "przez losy oraz przez konia".
Wróżono przed podjęciem decyzji wagi ogólnoplemiennej, a także dla
rozstrzygnięcia, jakie ofiary należy złożyć dla zapewnienia sobie przychylności
boskiej. Samo składanie ofiar także należało do obowiązków kapłańskich.
Thietmar stwierdza, iż podczas czynności kultowych kapłani są szczególnie
uprzywilejowani, gdyż oni "jedynie mają prawo siedzieć, podczas gdy inni
stoją". Sporo szczegółów o organizacji kapłaństwa na Rugii zawierają kroniki
Helmolda i Saxo Grammatyka. Saxo Grammatyk opisuje nawet wygląd kapłana,
który odznaczał się "wbrew powszechnemu miejscowemu zwyczajowi
długością spadających włosów". Kapłani rugijscy, podobnie jak wieleccy, mieli
wiele obowiązków kultowych, jak modły, składanie ofiar ze zwierząt i ludzi
14
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
(przeważnie, a może wyłącznie, chrześcijan), a także z płodów roślinnych i
miodu, jak również pilnowanie przestrzegania tych obowiązków przez
wiernych. Kapłani i tu spełniali funkcje wróżbitów. Rozmaite sposoby wróżenia
opisuje dokładnie Saxo Grammatyk. Wróżb dokonywano przed podjęciem
wyprawy wojennej, jak również dla określenia urodzajów w danym roku. Pod
przewodnictwem kapłanów odbywały się uroczystości doroczne, jak np. święto
plonów, w czasie których kapłan spełniał cały szereg obrzędów ku czci bóstwa.
Do obowiązków kapłanów należało wreszcie utrzymywanie w czystości
świątyni, opieka nad koniem poświęconym bóstwu (którego dosiadać mógł
tylko kapłan) oraz nadzór nad świątynnym skarbcem, do którego wpływały
dary, podatki i daniny z sąsiednich ziem. Do świątyni prawo wstępu mieli tylko
kapłani. Podobnie w ziemi Wagrów, jak podaje Helmold, w obręb świętego
miejsca poświęconego bogu imieniem Prowe wejść mógł tylko kapłan, a także
wyjÄ…tkowo przynoszÄ…cy ofiary i szukajÄ…cy azylu. Nic nam nie wiadomo na
temat liczby kapłanów pozostających na służbie Świętowita w Arkonie, wydaje
się tylko, iż rozliczne obowiązki kultowe, jakie wchodziły w skład funkcji
kapłańskich, musiały być spełniane przez większą ilość ludzi. Jeżeli chodzi o
Radogoszcz, to Thietmar mówi o kapłanach radogoskich w liczbie mnogiej, tak
samo w innym miejscu o większej ilości kapłanów jednej Bogini. Poza kultowe
funkcje kapłanów. Wiemy z przekazu Helmolda, iż kapłan uczestniczył w
rozprawach sądowych. Nie jest jasno powiedziane, czy sam pełnił funkcję
sędziego. Być może, iż tylko jego obecność, jak i miejsce sądu - święty gaj,
nadawały wyrokowi sądowemu sankcję religijną. Kapłan występował też w roli
posła. Helmold podaje wyraznie, iż kapłan jako poseł do księcia Henryka
ofiarowywał temuż różne sumy w zamian za zawieszenie broni. I tu może się
nasunąć podejrzenie, że kapłan został wydelegowany przez wiec dla podjęcia
rokowań pokojowych, gdyż jako opiekun świątynnego skarbca był najlepiej
poinformowany o jego zawartości, a tym samym o możliwościach finansowych
układu z Henrykiem. Rola posłów zresztą była udziałem także innych ludzi, np.
15
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
z kręgu starszyzny plemiennej, wydelegowanych przez wiec. Należy się w tym
miejscu zastanowić nad pozycją kapłana na wiecu. Wiec, jak wiadomo, był
władzą naczelną u Wieletów, podobnie u Ranów, z tym że na Rugii wyrazniej
się rysuje szczególne znaczenie starszyzny plemiennej (priores) oraz księcia (w
zródłach - rex). Nie wiadomo, czy kapłani byli pełnoprawnymi członkami
zgromadzenia ogólnego, czy nawet, jak chcą niektórzy, starszyzny plemiennej -
"koła możnych stanowiącego kierowniczy organ wiecu". Fakt, iż radzono się w
sprawach wagi ogólnoplemiennej Bogów, którzy mieli rozstrzygnąć, jak w
danym momencie należy postąpić, nie świadczy o ograniczonej na rzecz
kapłanów roli wiecu czy starszyzny plemiennej, jedynie o pewnych
ograniczeniach wypływających z systemu wierzeń. Kapłani-wróżbici mogli
interpretować pewne zjawiska dowolnie, tylko problem w tym, czy ich
interpretacja podporządkowana była uświęconym tradycją sposobom
objaśniania, czy też tendencyjna, zależnie od potrzeb chwili i woli kapłanów.
Faktem . jest w każdym razie, iż wyniki wróżb nie zawsze były respektowane
przez starszyznÄ™ plemiennÄ…. Åšwiadczy o tym fragment z kroniki Thietmara
dotyczący pewnego zdarzenia w czasie wyprawy wojennej Wieletów u boku
wojsk cesarskich, kiedy to w wezbranej rzece zatonÄ…Å‚ "obraz bogini wraz z
doborowym oddziałem pięćdziesięciu wojowników". Niektórzy przyjęli to za
"złą wróżbę" i żądali powrotu do domu: "Tam malo omine residui domum
venientes a servicio saesaris se malorum instinctu abalienare nituntur; sed habito
post communi suimet placito a prioribus suis convertuntur". Owi "zli" ("mali"),
jak mówi Thietmar, właśnie mogli pod wpływem kapłanów żądać powrotu i
złamania sojuszu z Niemcami. Jednakże głos starszyzny, a w ślad za tym
uchwała wiecu przeważyły i Wieleci pozostali. Stosunek kapłana do wiecu
ilustrują też słowa Helmolda, iż kapłan "zwoławszy króla i naród, objawił im, że
Bogi silnie są zagniewane i że gniew ich nie inaczej złagodzonym być może, jak
krwią kapłana, który śmiał pośród nich obce obrzędy religijne odprawiać". To
zdanie wywołuje wręcz przeciwstawne opinie w literaturze. Mówi się albo o
16
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ograniczonych kompetencjach kapłana, który dla swych poczynań musi uzyskać
zgodę wiecu, lub też o decydującym znaczeniu kapłana, który miał prawo
zwołać wiec i obwieścić mu "wolę Bogów". To, że właśnie kapłani wypowiadali
na wiecu wolę Bogów, a nawet zwoływali lud, aby tę wolę zakomunikować, nie
stanowi żadnego jeszcze argumentu dla twierdzenia, iż byli rzeczywistymi
członkami wiecu, a nie tylko wróżbitami towarzyszącymi obradom,
pośrednikami między bóstwem a człowiekiem. Wydaje się, iż przytoczona
wyżej wiadomość świadczy jedynie o możliwościach i sposobach walki
kapłanów pogańskich z ekspansją nowej wiary. W szczególnie trudnych dla
pogańskiej religii czasach kapłani uciekali się do różnych sposobów, mniej lub
bardziej skutecznych, dla pognębienia chrześcijan. Ciekawe pod tym względem
dla porównania są relacje kronikarzy o walce kapłanów z chrześcijaństwem na
Pomorzu. W specyficznych warunkach kapłani mogli postępować nawet
niezgodnie z obowiązującymi na ogół regułami i dlatego niebezpieczne jest
uogólnianie poszczególnych faktów. Niebagatelną rolę dla rozstrzygnięcia
kwestii znaczenia kapłanów na wiecu miałoby poznanie, w jakich warunkach i z
jakiej grupy społecznej rekrutowali się kapłani; brak informacji zródłowej na ten
temat. Wiele miejsca w literaturze poświęca się również zagadnieniu - kapłan a
książę w odniesieniu do Rugii. Materiału do rozmyślań dostarczyła tu
kilkakrotnie powtarzana przez Helmolda opinia, iż książę w porównaniu z
kapłanem "mało znaczy... kapłan zależy od skinienia losów, król zaś i lud od
jego woli". Saxo Grammatyk nic o tej przewadze kapłana nie wspomina.
Wydaje się, że słowa Helmolda: "Ille ad nutum sortium, porro rex et populus ad
illius nutum pendent" należy w ten sposób interpretować, iż kronikarz
zaobserwował pewną zależność poczynań księcia i ludu od odpowiedniej
interpretacji przez kapłana wyniku wróżby. W innym miejscu Helmold mówi:
"...maior flaminis quam regis veneracio apud ipsos est". To, iż w okresie starć
pogaństwa z chrześcijaństwem lud chętnie słuchał kapłana, jest chyba sprawą
zrozumiałą. Książęta często zawierali przymierza z obcymi i chętnie godzili się
17
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
na przyjęcie nowej wiary, co wprowadzało niepokój wśród ludu. Niewątpliwie
kapłani oddziaływali na umysłowość członków plemienia, mieli w pewnym
sensie nad nimi "władzę duchową", w pewnych wypadkach mogli oddziaływać
na bieg poszczególnych wydarzeń, jednakże nie wydaje się, by to mogło wiązać
się rzeczywistą ich przewagą nad księciem i wiecem. Wiec i książę np.
prowadzą pertraktacje z Duńczykami, podczas gdy Saxo Grammatyk nic nie
mówi o kapłanach, a przecież jako uczestnik wyprawy duńskiej był chyba
najlepiej zorientowany w tych sprawach. Zastanawia, iż nie przekazał też
imienia żadnego z kapłanów, chociaż imiona księcia i niektórych przedstawicieli
starszyzny są znane. Niewątpliwie wpływ na znaczenie kapłanów miała ranga
ośrodków kultu. Redarowie byli głównym plemieniem związku wielookiego i
chyba też dlatego ich ośrodek kultowy zyskał taką sławę. Potem, po faktycznym
rozpadzie związku, upadku świątyni Swarożyca w Radogoszczy (1067 r.), ostoją
w walce Słowian o zachowanie niepodległości i religii pogańskiej stali się
Ranowie. Świątynia Świętowita w Arkonie cieszyła się największą czcią u
Słowian. Dary do świątyni napływały ze wszystkich zakątków
Słowiańszczyzny. Rugia stanowiła bastion pogaństwa, utrzymanie starej wiary
łączyło się w pojęciu Słowian połabskich z zachowaniem niepodległości. Stąd
przede wszystkim szczególna rola bóstwa; "Bóg słowiański był rodzajem wodza
plemienia wyposażonego w nadnaturalne zdolności", gwarancją niezawisłości
plemienia. Dlatego też zaopatrzono posąg bóstwa w insygnia władzy,
utrzymywano dla niego wierzchowca i zbrojną drużynę, jemu też oddawano
część łupów. W rzeczywistości kapłani byli jedynie sługami bóstwa. Jak dalece
- świadczy najlepiej opis sprzątania świątyni, podczas której to czynności kapłan
nie miał prawa swobodnie oddychać w jej wnętrzu i dla nabrania tchu musiał
biec do drzwi. Wszystko, co znajdowało się w świątyni - koń, skarbiec, załoga -
nie stanowiło własności kapłana i przypuszczalnie nie było w każdej chwili do
jego dyspozycji i dlatego też chyba, jak podkreśla Wachowski, "z własnego
zapoczątkowania arcykapłan nie mógł wymierzyć kary za obrazę Bogów,
18
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
pomimo że w świętej drużynie posiadał potrzebną do tego siłę zbrojną".
Kompetencje kapłana czy kapłanów w Arkonie były większe niż w innych
ośrodkach kultu na Rugii, chyba właśnie ze względu na sławę arkońskiej
świątyni. Być może ograniczały się przeważnie do przewodzenia we wszystkich
uroczystościach związanych z kultem. Nie jest wykluczone, że kompetencje
kapłanów ulegały zmianie w miarę rozwoju wypadków dziejowych. Do
ustalonych od dawna i wykonywanych funkcji mogły dochodzić nowe, zależnie
od potrzeb chwili, a może od wpływu obcych religii. Funkcje i znaczenie
kapłanów nie musiały też być jednakowe na całym terytorium Słowian
połabskich. Warto zwrócić uwagę na tezę Wieneckego, z którym w innych
wypadkach nie zawsze można się zgodzić, iż w pojęciu kronikarzy
wychowanych w duchu chrześcijańskim, często opierających się na wzorach
antycznych, instytucja kapłaństwa była niejako zjawiskiem w społeczeństwie
niezbędnym. Wszyscy wróżbici-czarodzieje, jakich np. spotykamy w tym czasie
na Rusi, gdzie nie ma mowy o kapłanach, mogli uchodzić w oczach tych
kronikarzy za kapłanów. Nie znaczy to, byśmy w ogóle nie mieli do czynienia u
Słowian połabskich z właściwymi kapłanami, tylko że wśród opisywanych przez
kronikarzy mogli znajdować się tacy właśnie wróżbici o dosyć ograniczonych
kompetencjach. Należy chyba zgodzić się z tezą Urbańczyka, że "do
wytworzenia zawodowego kapłaństwa doprowadziła na Pomorzu wyjątkowa
sytuacja, parowiekowy kontakt z chrześcijaństwem i walka z nim".
Podsumowując trzeba stwierdzić, iż kapłani nie zajmując jakiejś szczególnej,
usankcjonowanej prawnie pozycji w hierarchii organów władzy naczelnej
plemienia, mieli duży wpływ na kształtowanie świadomości ludności, zwłaszcza
najszerszych, rzesz pospólstwa, i dzięki dopełnianiu i przestrzeganiu wszystkich
czynności związanych z pogańskim kultem stworzyli, nawet niezależnie od swej
woli, tę potencjalną siłę, która tak długo potrafiła bronić plemiennych tradycji.
yródło: Acta Archeologica Lodziensia #17 (skrócono artykuł o przypisy)
19
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
TERESA TRBACZKIEWICZ-OZIEMSKA
ÅšlÄ…skie wierzenia ludowe, obyczaje i przesÄ…dy
Tekst mógł powstać dzięki mojej nieżyjącej już babci.
Niedawno w jednej z lokalnych gazet ukazujących się w Katowicach natrafiłem
na ciekawy tekst. Otóż etnografowie dokonali odkrycia, teraz już wiedzą, skąd
się biorą podciepy i czyimi są dziećmi. Dziwożon i leśnych diabłów
mianowicie. Nietrudno (jeśli ktoś zna wierzenia Słowian) zidentyfikować owe
diabły leśne jako Licho. Wspomniano w artykule również o południcach,
utopcach, strzygach i innych fantastycznych istotach, w tym o Skarbku
zazdrośnie strzegącym w kopalniach czarnego złota węgla.
Nie są to dla mnie rzeczy nowe, a fakt, że etnografowie teraz dopiero
uporządkowali legendę świadczy o tym, że niezbyt uważnie zajmowali się
Górnym Śląskiem. Ja mogę na podstawie własnych obserwacji i rozmów
dorzucić jeszcze więcej wierzeń, przesądów i obyczajów ludu śląskiego, owej
tajemniczej ludowo-lumpenproletariackiej kultury pogranicza. Robię to z dwóch
powodów: aby ocalić od zapomnienia, oraz by udowodnić słowiańskie korzenie
Ślązaków, czasami zbyt niemieckich dla Polaków, a zawsze zbyt polskich dla
Niemców.
20
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Tak się złożyło, teraz sądzę, że szczęśliwie, że wychowywała mnie babcia, a nie
rodzice. Babcia posługiwała się gwarą śląską w sposób całkowicie naturalny,
inaczej mówić nie umiała, a nawet, gdy bardzo się pilnowała zdradzał ją
specyficzny akcent, typowa dla Śląska wymowa y jako samogłoski pośredniej
między i a y ( Trziy grziyby ), nosowe u oraz wtrącone tu i ówdzie
gwarowe słowo. Wbrew powszechnej opinii, gwara śląska ma więcej wspólnego
z archaiczną polszczyzną niż z językiem niemieckim, niemieckie naleciałości są
pózniejsze. Ocalało w gwarze prapolskie, z pierwszego dokumentu w języku
polskim pochodzące słowo pobrusić , z tym, że zmieniło znaczenie i teraz
oznacza naostrzyć , nie zaś mleć.
Babcia uważała się za gorliwą katoliczkę i w istocie nią była, wierzącą,
praktykującą osobą. Nie miała pojęcia, ile elementów pierwotnej, pogańskiej
kultury kultywowała na co dzień, dzięki czemu mogłem je poznać. Powróćmy
do naszych podciepów . Pełna wersja legendy mówi, że podciepy były to
dzieci dziwożon i Licha, tak odstręczające wyglądem i zachowaniem, że ich
własne matki dziwożony nie chciały ich znać i podmieniały na nie ludzkie
niemowlęta. Babci zdarzało się i na mnie, gdy coś jako dzieciak nabroiłem,
mówić ty podciepie . Nie wiem, jak jest w innych miejscach Polski, ale na
Śląsku utopce mieszkają również w studniach, oprócz tego że w naturalnych
zbiornikach wodnych. Wyobrażano je sobie jako postać z grubsza ludzką, lecz o
zielonej skórze i błonie między palcami rąk i nóg, jak u żab.
TypowÄ… chyba jedynie dla ÅšlÄ…ska postaciÄ… jest Skarbek skrzat o wielkiej
magicznej mocy pilnujący kopalni. Gdy jest dobrze traktowany, pomoże,
uratuje, wskaże nową żyłę węgla czy kruszcu. Gdy natomiast poskąpi mu się
ofiary, potrafi zmylić drogę, zawalić strop i zasypać górnika. Bardzo nie lubi
kobiet, starsi i miejscowego pochodzenia górnicy do dziś nie lubią wycieczek
szkolnych, podczas których zjeżdżają na dół i dziewczęta. Mówią: Skarbka
nam rozgniewajÄ… i spluwajÄ… dla odegnania uroku.
21
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
O południcach od babci nie słyszałem, za to o strzygach owszem. Za strzygę
uważa się kobietę złą za życia, która po śmierci, dopóki jej zwłoki nie rozłożą
się całkowicie, nadal prześladuje te same osoby co i za życia. W gwarze nazywa
się je szcziygi . Licho również jest obecne, gdy kiedyś spędziłem z babcią noc
u rodziny w leśniczówce i chciałem w nocy iść na pobliską polanę popatrzeć na
gwiazdy, odradzała mi to, tłumacząc, że może mnie licho porwać.
Chyba tylko tutaj tak powszechnie do dziÅ› wzywa siÄ™ Peruna. Pieronie , a
nawet pieronie ognisty jest powszechne i najczęściej jest typowym
przecinkiem zamiast ogólnopolskiego kur... , czyli jest bluznierczym
przekleństwem, choć niemal nikt już nie zdaje sobie z tego sprawy.
Uważa się, że śmierć, tu zwana śmiertką bądz kostuchą ukazuje się żywym na
krótko przed śmiercią w postaci kościotrupa z kosą, w czarnym płaszczu do
ziemi, z kapturem na gołej czaszce. W przypadku mojej babci to się sprawdziło,
powiedziała, że przyszła po nią ta z kosą dwa dni przed śmiercią...
Żywa jest wiara w czarownice i uroki. Trzeba splunąć lub posypać solą, by urok
odegnać. Kobiety podejrzane o złośliwe czary to heksy , tu akurat z
niemieckiego, czyli czarownice.
Człowiek jednak nie pozostaje bezbronny wobec tych wszystkich sił. Na
wąpierza czy strzygę skuteczną bronią jest czosnek, u babci nie dość, że zawsze
wisiał w kuchni, to jeszcze co wieczór zjadała przynajmniej pół ząbka, coby
scziygę somym dychaniem odegnać . Dobrym amuletem dla domu jest
podkowa przybita nad drzwiami, a osobistym kawałek sznura użytego przez
wisielca. O wisielcach mówi jeszcze jeden przesąd: gdy nieoczekiwanie zerwie
się silny wiatr, starzy ludzie mówią, że na pewno ktoś się powiesił.
Nie wolno podarować partnerowi czy partnerce butów, bo w nich odejdzie .
Nie powinno się przechodzić pod drabiną, jeśli czarny kot przebiegnie drogę
22
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
należy nadłożyć drogi, a gdy to niemożliwe splunąć i zasypać solą . Bardzo zle
wróży, gdy ptak uderzy o szybę: to zmarły bliski zapukał po kogoś z
domowników. To samo wróży wycie kilku psów naraz.
Najbardziej jednak zaskoczył mnie obyczaj sylwestrowy. Któregoś razu babcia
zdecydowała się spędzić sylwestra u znajomych, mnie zaś zostawiła kartkę z
poleceniami. Napalić w piecu, kupić to i tamto, postraszyć drzewa . Jak to:
postraszyć drzewa??? Proste: należy zaraz po północy wyjść do ogrodu czy sadu
z siekierą i do każdego drzewa owocowego po kolei zwrócić się tymi słowy:
Ty cholero! Jak mi nie bydziesz dobrze rodzić w tym roku, to cie zetna! .
Elementy kultu Matki Ziemi są lepiej zakamuflowane, ale je również można
znalezć. Babcia zawsze bardzo dbała o to, by żadnych odpadków organicznych
nie wyrzucać do kosza, a jedynie na kompost, do ziemi . Któregoś razu
zmusiła mnie nawet, bym powyciągał z kubła obierki z jabłka. Podobnie popiół
z pieca, trzeba go wysuć (wysypać) na ziemię, w specjalnie do tego
przeznaczone miejsce. Wszelkie prace w ogródku można wykonywać dopiero w
trzeciej dekadzie marca całkiem, jak przed wiekami...
Pozostałością krwawej ofiary może być obyczaj towarzyszący ubojowi drobiu.
Każdą kurę, kaczkę, gęś czy inne domowe ptactwo po zabiciu należy najpierw
okapać , mimo, że rodowici Ślązacy uwielbiają czerninę, bez żalu oddają ziemi
sporo swego przysmaku.
Na wsiach Śląska Cieszyńskiego i sąsiedniej Ziemi Żywieckiej do dziś się
kolęduje, z turoniem, a jakże. Wiele jeszcze mitów, obyczajów i przesądów
zachowała śląska ludowa kultura. Może warto wybrać się kiedyś do jakiejś wsi
w okolicach Raciborza czy Orzesza i porozmawiać ze starymi autochtonami,
zanim zaginie... Ja przynajmniej mam taki zamiar.
23
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Miecław II
Ludowe kosmogonie a problem religii SÅ‚owian zachodnich
Zagadnienie wykorzystania zródeł folklorystycznych do badania
przedchrześcijańskiej religii Słowian jest jednym z tych nielicznych, którymi
ludoznawcy zajmowali siÄ™ od poczÄ…tku istnienia swojej dyscypliny. O ile jednak
problem ten znajdował się do pierwszych dekad wieku XX w głównym nurcie
refleksji naukowej, o tyle, z różnych przyczyn, wraz z upływem czasu był on
coraz bardziej marginalizowany. I choć nigdy nie zniknął on zupełnie z
horyzontu zainteresowań badaczy rzeczy ludowych , to jednak wydaje się
znaczącym, że przez długie dziesięciolecia po II wojnie światowej
ludoznawstwo polskie, w tym i folklorystyka, w zasadzie milczało na temat
słowiańskiego pogaństwa w świetle materiału zebranego na polskiej i nie tylko
wsi. Doprowadziło to do sytuacji, że swoisty monopol na zagadnienie
wierzeń przedchrześcijańskich zyskały historia, językoznawstwo i archeologia, a
równoprawna na tym obszarze badań dziedzina przestała się w gruncie rzeczy
liczyć, mimo że reprezentanci tych nauk, mając świadomość trudności i
ograniczeń etnografii i folklorystyki, niejednokrotnie wzywali o pomoc .
Wielki polski historyk, Stanisław Urbańczyk, pisał:
24
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Właśnie zapiski etnografów XIX i XX wieku są jedną z podstaw do
rekonstrukcji wierzeń naszych przodków. Jest to zresztą zródło
nieraz zmącone z winy zbieraczy, czasem nie dość
systematycznych, nie dość starannych, czasem dyletantów-
fantastów. Nowoczesny krytyczny etnograf ma wiele trudności z
oddzieleniem prawdy od zanieczyszczeń; osobną trudność stanowi
odróżnienie wierzeń rodzimych (w tym przynajmniej sensie, że
istniały u nas nie pózniej jak w chwili przyjęcia chrześcijaństwa) od
obcych, nowszych naleciałości. Nie ulega przecież żadnej
wątpliwości, że wiele wątków wierzeniowych przyszło z
kolonizacjÄ… niemieckÄ…, z literaturÄ… straganowÄ… XVI i XVII wieku,
ba! nawet średniowieczni duchowni chrześcijańscy swoimi
kazaniami zaszczepili niejeden włoski, francuski czy niemiecki
zabobon. Krytyczna ocena i krytyczne wyzyskanie zródeł
etnograficznych dla historii kultury nie jest jeszcze ukończone.
Zmiana tej sytuacji nastąpiła w połowie lat 70., kiedy to ukazały się podstawowe
dla naszego zagadnienia studia Ryszarda Tomickiego. Od tego momentu daje
się zaobserwować zwiększone zainteresowanie tą problematyką, czemu sprzyjał
także fakt, iż w tym czasie powojenna folklorystyka z dziedziny przede
wszystkim filologicznej stała się dziedziną co najmniej w równym stopniu
antropologiczną. Zmiana ta zresztą poniekąd nastąpić musiała , ponieważ o ile
archeologia jest ciągle nauką otwartą , tzn. każdy dzień prac terenowych może
przynieść nowe, rewelacyjne odkrycia, o tyle historia i językoznawstwo opierają
się na skończonym zasobie zródeł, a przy tym, w przypadku pierwszej
dyscypliny, zródeł tych jest bardzo niewiele. W konsekwencji materiał
pozwalający wysnuć konstruktywne wnioski o dawnej religii Słowian został już
wielokrotnie przeanalizowany tak dogłębnie, że obecnie trudno na jego
25
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
podstawie zbudować jakieś zasadniczo nowe propozycje. W takim kontekście
wydaje się, że wykorzystanie materiału ludowego do badania wierzeń
przedchrześcijańskich nabiera szczególnej wagi, ponieważ mimo
hipotetyczności wniosków, a nawet ewentualnej wynikającej ze
wspomnianych wyżej ograniczeń błędności konkluzji, ich krytyka, również ze
strony innych nauk, może prowadzić do wartościowych poznawczo obserwacji.
Ambicją niniejszego wystąpienia nie jest, oczywiście, ujęcie całości tytułowej
problematyki, lecz tylko odnotowanie kilku spostrzeżeń na marginesie toczącej
się dyskusji o tzw. wysokiej mitologii Słowian zachodnich, a ściślej kilku
uwag, które wynikają z porównania polskiego materiału ludowego z XIX i
początku XX wieku i analogicznych opowieści zarejestrowanych na południu i
wschodzie Słowiańszczyzny.
Na historię o powstaniu świata składa się kilka fabuł, przy czym w materiale
folklorystycznym odnajdujemy zarówno opowieści będące realizacjami
pojedynczych wątków, jak i teksty łączące kilka z nich, co uprawnia nas, jak
sądzimy, do całościowego ujmowania tradycji o zaraniu dziejów. Takie
podejście wspiera także systematyka Juliana Krzyżanowskiego, w której
zajmujący nas materiał, choć uporządkowany według odpowiednich typów, jest
jednocześnie zgrupowany w jednym podziale pt. Powstanie kosmosu.
Najogólniej mówiąc, opowieści te przedstawiają nam następującą historię: na
początku świata Bóg i diabeł ukazani jako równorzędni w swych mocach
kreacyjnych partnerzy spacerujÄ… po wodach pierwotnego morza. Po pewnym
czasie, z inspiracji lub na prośbę diabła, Bóg postanawia stworzyć ziemię. W
tym celu wysyła swego antagonistę na dno morza, by ten wydobył garść piasku,
z której będzie mógł wykreować kosmos. Diabeł, jakkolwiek z pewnymi
oporami i dokonując nieudanych prób oszustwa, wypełnia to polecenie. Bóg z
dostarczonej mu garści piasku tworzy ziemię, a nieco pózniej anioły oraz
wszystkie żyjące na nim stworzenia. Diabeł, zazdrosny o władzę jaką nad
26
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
światem ma Bóg, postanawia podnieść przeciwko Niemu bunt. Bunt ten kończy
się jego przegraną, w wyniku której zostaje, wraz ze swymi pomocnikami,
strącony z nieba na samo dno piekieł i tam też, przykuty do wielkiego słupa, ma
przebywać do dziś.
Naturalnie, poszczególne opowieści oraz poszczególne zespoły tych opowieści
pochodzące z wielu obszarów różnią się między sobą, ale są to różnice
dotyczące mniej znaczących szczegółów, takich jak występowanie lub brak
pewnych motywów, kolejności zdarzeń, charakteru podejmowanych działań.
Jednak ogólny, przedstawiony wyżej schemat pozostaje w zasadzie
niezmieniony na całej Słowiańszczyznie. Stąd powszechność oraz względna
stabilność fabularna tych przekazów sprawiały, że myślą jaka najczęściej
towarzyszy refleksjom nad ludowymi kosmogoniami, myślą wyrażaną explicite
lub zakładaną milcząco, jest to, że zajmujące nas opowieści sięgają swymi
korzeniami epoki przedchrześcijańskiej, a być może nawet czasów wspólnoty
prasłowiańskiej. Oczywiście, przyjęcie takiego założenia nie wykluczało i nie
wyklucza bezdyskusyjnego wpływu chrześcijaństwa i literatury apokryficznej
na zajmujący nas materiał. Niejednokrotnie sugerowano także, iż na ostateczny
kształt tradycji kosmogonicznej złożyły się także wyobrażenia zaczerpnięte z
religii irańskich, manicheizmu, paulicjanizmu oraz przede wszystkim
bułgarskiego bogomilizmu, choć w przypadku tego ostatniego zaznaczano, iż
ustna kultura ludowa w pełni rozwiązuje problem genealogiczny bogomilizmu,
tj. dotyczący zródeł jego dziedzictwa doktrynalnego , a więc wracano do jego
ludowych korzeni. Tym niemniej, dwa tak ważne i akcentowane w wielu
pracach kryteria opisu literatury ustnej, jakimi sÄ… frekwencja i rozprzestrzenienie
danego wątku, zdawały się przesądzać o archaiczności chłopskich kosmogonii.
Czy słusznie?
Zestawienia opowieści o początków świata, na których oprzemy się w dalszej
części tego wystąpienia, zostały opracowane przez Ryszarda Tomickiego i
27
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Juliana Krzyżanowskiego. Trzeba tu od razu powiedzieć, że nie są to z
pewnością zestawienia pełne, tzn. nie obejmują wszystkich przekazów, jakie
można znalezć w zródłach, wydaje się jednak, że są one dość reprezentatywną
próbką rozprzestrzenienia interesującej nas tradycji.
Wymienieni uczeni rejestrują dla całej Słowiańszczyzny 52 kosmogonie.
Geograficzne rozmieszczenie materiału wygląda następująco. Z terenów
Słowian południowych pochodzą dwie historie, przy czym warto w tym miejscu
bardzo mocno podkreślić, że z uwagi na cele jakie przyświecały badaczom, jak i
w wyniku trudności w dostępie do zródeł obcojęzycznych, ta niewielka liczba
nie oddaje w pełni popularności i bogactwa fabularnego wątku
kosmogonicznego na tym terenie; wskazują na to zarówno starsze opracowania,
sukcesywnie ukazujące się nowe antologie, a także całościowe ujęcia
monograficzne. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że kosmogonie
pochodzące z tego obszaru, choć ustępują, to jednak są porównywalne z
ogromnym zespołem tekstów zarejestrowanych na Słowiańszczyznie
wschodniej, z której mamy 44 opowieści: dwie białoruskie, 13 rosyjskich, a
ukraińskich 29 (w tym 8 huculskich); dodajmy, że i w tym wypadku wyzyskane
przez nas teksty to przypuszczalnie tylko drobna część spuścizny pozostającej w
zródłach świadczą o tym wydawane zbiory. Na tym tle polska tradycja
kosmogoniczna przedstawia się wyjątkowo ubogo, zarówno pod względem
jakości materiał ten jest zupełnie nieporównywalny pod względem
fabularnego rozbudowania z tradycją południową i wschodnią, jak i pod
względem ilości z terenu naszego kraju, w obecnych jego granicach, pochodzi
zaledwie pięć opowieści. Przyjrzyjmy się im nieco bliżej.
Przekazem wzbudzającym największe zaufanie co do jego autentyczności jest
opowieść zapisana przez Stanisława Chełchowskiego. Niepokoi jednak fakt, że
teksty składające się na zbiór tego badacza pochodzą od wybitnych bajarzy, z
których część wywodziła się z drobnej szlachty, a więc ich repertuar ze
28
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
względu na talent i ogólne wiadomości mógł być wzbogacony o wątki i
motywy obce polskiemu folklorowi. Co więcej, Chełchowski czasami opatruje
zapisane przez siebie historie komentarzem wskazujÄ…cym na obce pochodzenie
takiego lub innego elementu, ale nie czyni tego przy żadnej opowieści z tomu 2
zbioru, z którego pochodzi kosmogonia spisana z ust narratora o szlachecko
brzmiącym nazwisku Piotr Połomski, a trudno przypuścić, by wszystkie z
kilkudziesięciu (40) tam zanotowanych tekstów były w całości i wyłącznie
pochodzenia rodzimego. Drugim przekazem, w którego autentyczność nie
wÄ…tpimy, to kosmogonia zarejestrowana przez Macieja MaciÄ…ga w Olszance
Turobińskiej, a więc w zasadzie na pograniczu polsko-ukraińskim, co może
świadczyć o tym, że opowieść ta wyznacza jedynie szlak wędrówki
interesującego nas wątku ze wschodu na zachód, a znowu niekoniecznie
dowodzi jego rodzimości dla polskiej kultury ludowej. Trzeci zapis
najobszerniejszy i najbogatszy sporządzony został przez Oskara Kolberga.
Pomijając już fakt, że opowieść ta jest właściwie Kolbergowską kompilacją
kilku różnych wątków, pochodzących z wielu miejscowości i dodatkowo
poddanych literackiej obróbce , problem z wartością tego przekazu w
perspektywie naszego problemu jest zbieżny z tym, jaki wystąpił nieco
wcześniej. Kosmogonia ta bowiem powstała w bliskości Karpat, a więc
swoistego tygla kultur, wpływów i tradycji, co ma tutaj dość poważne
znaczenie, gdyż w tekście tym odnajdujemy zupełnie nieoczekiwane motywy,
które mają raczej niewiele wspólnego z polskim folklorem. Na przykład
czytamy tam, że [...] Bóg światła wziął dwa wieloryby, złożył je na krzyż i na
nie rzucił kruszynę jakby ziarnko piasku, z którego na ich grzbietach rosła, coraz
w górę wzrastała ziemia, taka Europa miękka gdyby ciasto [...] . Motyw ten,
dość dziwny w polskim folklorze, jest, chyba, pochodzenia bułgarskiego i
wyrasta z tradycji bogomilskiej, gdzie pojawiajÄ… siÄ™ dwie unoszÄ…ce siÄ™ na
falach ryby, złączone w niby jarzmie, mające podtrzymywać ziemię . Po raz
kolejny więc stajemy przed, może niezbyt wielkim, ale jednak znakiem pytania
29
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
dotyczącym kwestii rodzimości wątku kosmogonicznego. Czwarta historia,
wcale często wykorzystywana w opracowaniach naukowych, zapisana została
przez Ignację Piątkowską. Zbieraczka ta zarejestrowała tyle niezmiernie
oryginalnych podań i wierzeń, że wzbudziła tym podejrzenia Kazimierza
Moszyńskiego, który bezspornie udowodnił, że wyobrażenia przypisywane
przez nią ludności sieradzkiej są zapożyczeniami z prac Aleksandra
Afanasjewa i Maxa Toeppena. Dlatego z naszych rozważań, jako mało
wiarygodną, wyłączymy tę kosmogonię. Na koniec pozostał nam przywołany
przez Aleksandra Petrowa tekst, mówiący, że: Kiedy Pan Bóg stwarzał ziemię,
czart kazał kaczce ukraść trochę ziemi. Kaczkę uciekającą z ziemią pochwycił
jastrzÄ…b i zaczÄ…Å‚ jÄ… dusić; wtedy kaczka krzyknęła, a z ziemi, która wypadÅ‚a jéj z
nosa [dzióba] powstały góry . Niestety, podejrzewamy, że i w tym przypadku
nastąpił ten sam rodzaj nadużycia jakiego dopuściła się Piątkowska, a
mianowicie przypisanie ludności dobrzyńskiej tradycji, które właściwa jest
ludom zupełnie innym. Takie oskarżenie wymaga, jak sądzimy, szerszego
uzasadnienia.
Ogólnie trzeba zauważyć, że w wypowiedziach na temat tego zbieracza
dominuje ton umiarkowanego szacunku. Co prawda, pierwszy recenzent
podstawowego dziełka Petrowa czyli Ludu Ziemi Dobrzyńskiej zauważył
kilka merytorycznych i kompozycyjnych mankamentów jego pracy (uwagi te
dotyczyły pominięcia topografii oraz przemilczeń i nieścisłości w zapisach
odnoszących się do kultury materialnej), to jednak na koniec wyraził duże
uznanie dla tego zbioru. Podobnie o badaczu wypowiadali się Ryszard Górski i
Helena Kapełuś. Petrow, obok wymienionej pracy, napisał jeszcze kilka mniej
lub bardziej cennych przyczynków zamieszczanych w dziale Poszukiwania
Wisły i często sygnowanych inicjałami Al.P. Jego matką, której zawdzięcza
miłość ludu i zajęcie się nim , była Polka, Joanna z Bagińskich, zmarła w
kwietniu 1893 roku w rosyjskim Krasnoufimsku. Wynikałoby z tego, że Petrow
30
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
był jakoś rodzinnie powiązany z tym miastem, na co wskazuje także fakt, iż
swoje szkice przez wiele lat przesyłały do redakcji Wisły właśnie z tej
miejscowości. Przypuszczenie to za moment nabierze dużej wagi, na razie
jednak musimy zadać pytanie: jakie przesłanki wskazują na to, by Petrow
dopuścił się przynajmniej w odniesieniu do tej opowieści zarzuconego mu
nadużycia? Po pierwsze: przywołane w niej motywy (myślimy tu o ptakach) nie
znajdują analogii w innych polskich, ale także wschodnio- i
południowosłowiańskich kosmogoniach. Po drugie: najbliższym nam zespołem
ludów, w którego tradycji motywy te się pojawiają, są, jak się wydaje, ludy
ugrofińskie, a ściślej: nadwołżańscy Mordwini i Maryjczycy (daw. Czeremisi),
przy czym kaczka, jako zwierzę biorące udział w stworzeniu świata, pojawia się
w opowieści maryjskiej:
Duch zrodził Jumo i Kieremetia [...] i nie było między niemi ani
starszego, ani mÅ‚odszego: obaj byli silni. Lecz Kieremet´ powsta i
zechciał panować sam jeden. Wtedy Kieremetia siły zaczęły
słabnąć, a siły Jumo rosnąć. Jumo zrobił się mocniejszym i
Kieremet´ byÅ‚ mu posÅ‚usznym i zÅ‚ość swojÄ… skryÅ‚ w sobie. Co tylko
uczyni dobry Jumo, zÅ‚y Kieremet´ z pewnoÅ›ciÄ… zepsuje, jeÅ›li tylko
jest w stanie. Postanowił Jumo stwarzać ziemię. Dla tego
potrzebowaÅ‚ tylko garÅ›ci ziemi. Widzi, że Kieremet´ w postaci
kaczora pływa po wodzie. I mówi do niego dobry Jumo: Daj nurka
i dostaÅ„ mi ziemi . Kieremet´ daÅ‚ nurka i dostaÅ‚ dla Jumo ziemi;
lecz nie wszystką mu oddał, gdyż część schował sobie w gębie.
Dmuchnął Jumo na ziemię i kazał jej, aby pokryła wodę. Widząc to
Kieremet´ zaczÄ…Å‚ wypluwać ziemiÄ™, którÄ… skryÅ‚ przed Jumo i gdzie
napluÅ‚ Kieremet´, tam zjawiaÅ‚y siÄ™ góry i bÅ‚ota. I od tego czasu
31
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
powstała niezgoda między niemi: dobro od Jumo, złe od
Kieremetia.
Po trzecie: obie te społeczności żyją na terenach sąsiadujących z
Krasnoufimskiem, z którym, jak pamiętamy, Petrow mógł być związany
rodzinnie. Co więcej, kulturę ludową tych społeczności znał on świetnie, o czym
świadczy praca, w której czytamy między innymi, że
Dawniej powszechnie, obecnie zaÅ› w pewnych tylko
miejscowościach [...]. Gdy wszystko, co opowiedziałem, robią na
cmentarzu, gospodarze, od których wywieziono zmarłego, każą
napalić w łazni [...], wymyć wszystko w domu, a ubranie
nieboszczyka, w którym skonał nieboszczyk, jeśli ono nie było
wrzucone do grobu, powiesić na podwórzu, przygotować jadła i
napoju. Po powrocie do domu, wszyscy, nim wejdÄ… do izby, przed
sienią myją ręce i przeskakują przez ognisko [...].
Szczegółowość i niemal reportażowy styl tej relacji zdają się wskazywać, że
Petrow prowadził jakieś własne badania tradycyjnej kultury ugrofińskiej,
badania opierajÄ…ce siÄ™ nie tylko na opracowaniach regionalnych, ale
dokonywane także z autopsji. Po czwarte: Petrow napisał artykuł, w którym
notuje cztery kosmogonie; wspomnianą tu już maryjską, mordwińską, ukraińską
oraz, zamieszczonÄ… na pierwszym miejscu, historiÄ™ znanÄ… nam z Ludu Ziemi
Dobrzyńskiej. Nie byłoby w tym niczego osobliwego, gdyby nie wstęp do tego
przyczynku: Dla przyszłego badacza podań polskich przedstawi zapewne
niejaki interes zbliżenie podań, należących do różnych narodowości, lecz
majÄ…cych za przedmiot opowiadania jeden i ten sam fakt, mianowicie poczÄ…tek
32
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ziemi . Jasno widzimy, że opowieść, którą 12 lat wcześniej zapisał w ZWAK-u
jako polską, teraz, tzn. w 1890 r., przedstawiona jest wśród opowieści zupełnie
niepolskich. Krótko mówiąc, zbierając te wszystkie przesłanki uważamy, że
tekst przez niego zapisany choć prawdopodobnie autentyczny jest
pochodzenia ugrofińskiego i jako taki nie przynależy do polskiej literatury
ustnej.
Tak więc z pięciu kosmogonii zarejestrowanych we współczesnych granicach
Polski dwie pochodzą z miejscowości sąsiadujących z terenami społeczności, w
folklorze których zajmujące nas historie są wyjątkowo rozbudowane i
popularne, jedna opowieść została przekazana prawdopodobnie przez wybitnego
narratora, a dwie, pochodzÄ…ce z centralnej Polski i jako takie nie zabrzmi to
najzręczniej, ale ujmie istotę rzeczy niosłyby ze sobą walor etnicznej
rdzenności, okazują się fałszerstwami. W takiej sytuacji wnioski narzucają się
właściwie same: polska ludowa tradycja kosmogoniczna jawi się z niezbyt
jasnych powodów bardzo wątle w porównaniu z zespołami paralelnych
opowieści spotykanych u Słowian południowych i wschodnich. Oczywiście, jest
kilka prawdopodobnych wyjaśnień takiego stanu rzeczy: tradycja ta mogła być
kiedyś znacznie bogatsza, ale, powiedzmy, nie dotrwała do XIX wieku; mogła
istnieć w wieku XIX, ale nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności nie została,
stosownie do swej wagi, szeroko opisana; mogła wreszcie być zapisana w
pracach, które, z tych czy innych względów, nie weszły do obiegu naukowego.
Wszystkie te przyczyny są prawdopodobne, ale przyjęcie ich powoduje z jednej
strony niemożność podjęcia dalszej konstruktywnej refleksji, ponieważ
błądzimy w sferze przypuszczeń o możliwościach występowania lub nie
naszego wątku, z drugiej natomiast prowadzi do lekceważenia pewnego stanu
faktycznego, który ma poparcie w konkretnym materiale folklorystycznym.
Dlatego więc, trzymając się faktów, musimy zadać pytanie: co jest przyczyną
33
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
takiego rozprzestrzenienia i takiej frekwencji ludowych opowieści o powstaniu
świata?
Wspominaliśmy już, że podobieństwo i powszechność występowania tradycji
kosmogonicznej na obszarze Słowiańszczyzny, skłaniało wielokrotnie badaczy
do przyjmowania założenia o niezwykłej, sięgającej epoki prasłowiańskiej,
archaiczności tego wątku, a przynajmniej jego ogólnych zrębów. Temu jednak
założeniu, w perspektywie wyżej zaprezentowanych uwag, stoi na przeszkodzie
pewna okoliczność. Otóż, najpopularniejsza obecnie koncepcja dotycząca
etnogenezy Słowian, przyjmowana przez większość historyków i archeologów,
mówi, że ich kolebką były tereny wschodniej Ukrainy (m.in. dorzecze średniego
Dniepru), z której następnie Słowianie, w toku swej ekspansji, wywędrowali
najpierw na zachód, a pózniej na południe. W takim kontekście nie dziwiłby
fakt, że znane nam wyobrażenia o powstaniu świata, na terenach kolebki
Słowian, wpisały się najtrwalej w świadomość żyjących tam społeczności,
czego świadectwem byłaby zdecydowanie najbogatsza i najczęściej występująca
na całej Słowiańszczyznie tradycja kosmogoniczna. Z powyższą koncepcją
korespondowałby również analogiczny materiał południowy, który, choć nieco
uboższy i zawierający motywy oryginalne wynikające z kontaktu z innymi
kulturami, w pełni nawiązuje do wyobrażeń wschodniosłowiańskich, co
mogłoby dowodzić, że w trakcie wędrówki Słowian na południe został
przeniesiony z pierwotnych terenów osiedlenia. W świetle tego stanowiska
słusznie oczekiwalibyśmy, że z kolei tradycja zachodniosłowiańska powinna
być co najmniej równie bogata i popularna jak na południu, zważywszy także na
fakt, że tereny te miały zostać zasiedlone wcześniej niż Bałkany czy Bułgaria.
Tak jednak z pewnością nie jest. Odrzucając więc przywołaną wyżej,
historyczno-archeologiczną, koncepcję etnogenezy, Słowian spróbujemy
osaczyć nasz problem z innej strony.
34
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Problem słowiańskości podobnie jak indoeuropejskości to problem w
pierwszym rzędzie lingwistyczny; stąd podstawową nauką dla badań
etnogenetycznych, z którymi przypuszczalnie można połączyć niektóre
zagadnienia z zakresu szeroko rozumianego ludoznawstwa, jest
językoznawstwo. Jak się wydaje, najnowsze obserwacje poczynione w ramach
tej dziedziny nauki, a przede wszystkim wypracowanie przez Witolda Mańczaka
oryginalnej i nowatorskiej metody badania pokrewieństw języków, idą nam (i
nie tylko nam) w sukurs. Metoda ta, nazywana przez autora metodÄ…
porównywania słownictwa w paralelnych tekstach , opiera się na założeniu, że
pokrewieństwo językowe przejawia się nie, jak dotychczas uważano, w
gramatyce, ale w słownictwie, przy czym analizie należy poddawać powstałe
mniej więcej w tym samym czasie te same teksty (np. tłumaczenia Biblii), a nie
zespoły leksemów znajdujące się w opracowaniach słownikowych. Przykład:
analiza słownika języka angielskiego pod kątem pochodzenia poszczególnych
słów w nim zawartych, wskazywać by mogła, że jest to język romański,
ponieważ większość z nich wywodzi się z łaciny lub francuskiego. Tak
oczywiście nie jest, ale widoczne jest to dopiero w konkretnych tekstach, w
których wyrazy pochodzenia rodzimego, a więc germańskiego, pojawiają się
znacznie częściej niż pożyczki. Z kolei porównanie pierwiastków słów, a nie
morfemów fleksyjnych, w poszczególnych językach pozwala określić stopień
pokrewieństwa tych języków, będącego świadectwem takich lub innych
kontaktów w przeszłości; języki, które w stosunku do innych takich
podobieństw (odpowiedników etymologicznych) mają najwięcej, są językami
najbardziej archaicznymi, co ma zasadnicze znaczenie dla kwestii etnogenezy
danego ludu. Zastosowanie tej metody do zbadania języków słowiańskich
doprowadziło Witolda Mańczaka do następujących wniosków: najbardziej
archaiczne ze wszystkich są zachodnio-, a następnie wschodnio- i
południowosłowiańskie, tym samym nie sposób zlokalizować praojczyzny
Słowian gdzie indziej niż w dorzeczu Odry i Wisły . Najbardziej archaicznym
35
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
językiem ze wszystkich indoeuropejskich jest polski, co oznacza, że
praojczyznę indoeuropejską należy utożsamiać z praojczyzną Słowian .
Pierwsza z powyższych konkluzji, nie jest nowa (nowa jest argumentacja),
ponieważ z takim stanowiskiem spotkać się można w starszych opracowaniach
historyków i archeologów. Tym co dla nas jest szczególnie ważne w takiej
koncepcji migracji Słowian z zachodu na wschód, a stamtąd na południe to
fakt, że może ona tłumaczyć dość zastanawiające rozprzestrzenienie tradycji
kosmogonicznej. Mówiąc wprost: wydaje się prawdopodobne, iż znane nam
wyobrażenia o powstaniu świata niekoniecznie muszą mieć tak archaiczną
metrykę, jak to bywa postulowane. Tradycja ta mogła wytworzyć się dopiero na
terenach, które zasiedlili Słowianie wschodni na przykład, jak na to wskazuje
przywołany materiał, pod wpływem ugrofińskim a stamtąd zaniesiona została
na południe. Tłumaczyłoby to fakt zarówno popularności tej tradycji u naszych
pobratymców, jak i ubóstwa tego wątku na ziemiach Polski. Oczywiście, nie
chcemy sugerować, że wierzenia te były zupełnie obce naszemu ludowi
przeczylibyśmy w ten sposób konkretnym zapisom, jak również temu, że
wykazują one dość rozległe ukorzenienie w szerszym materiale
folklorystycznym, czego najlepiej dowodzÄ… prace Ryszarda Tomickiego, Anny
Brzozowskiej-Krajki czy Magdaleny Zowczak. Chodzi nam o to, że w
perspektywie, powiedzmy, długiej chronologii kreacja świata dzięki
współdziałaniu dwóch demiurgów może nie mieć nic wspólnego z
najdawniejszymi, słowiańskimi, wyobrażeniami kosmogonicznymi. Tu,
naturalnie, nasuwa się trop, jakim podążył Władimir Toporow, wskazujący, że
pierwotnym mitem kreacyjnym był ten, który mówi o jaju kosmicznym.
Materiału polskiego, wspierającego tę tezę, nie brakuje; tak archeologicznego,
jak i ludowego wystarczy tu wspomnieć jaja wielkanocne czy wierzenia
mówiące, iż ziemia została stworzona z wielkiego jaja, które leżało na
niebotyczném drzewie . PoÅ›rednio korespondujÄ… z tymi Å›wiadectwami także
36
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
zródła historyczne. Według Henryka Aowmiańskiego politeizm w wykształconej
formie (choć nieporównywalnej z np. politeizmem greckim) pojawił się tylko na
Połabiu. Natomiast w pozostałych częściach Słowiańszczyzny system
wierzeniowy przybrał (tuż przed aktem chrztu) następujące formy: w
odniesieniu do Słowian południowych można mówić o najwyżej zalążkach
politeizmu, choć pewniejszym byłoby uznanie, iż właściwy im był bardziej
archaiczny prototeizm (kult materialnego nieba). Religia SÅ‚owian wschodnich
(Rusi Kijowskiej), mimo że nieco wyżej zorganizowana, to również nie
przekroczyła etapu owego zalążkowego politeizmu (przy czym, co ważne w
kontekście przypuszczeń o niesłowiańskich inspiracjach kosmogonicznych, dla
obu tych kompleksów wierzeniowych charakterystyczne i względnie
prawdopodobne jest istnienie dwóch bogów). Wreszcie w przypadku Słowian
zachodnich potwierdzona została jedynie polidoksja (system wierzeniowy
złożony z czterech elementów: magii, wiary w dusze zmarłych, kultu przyrody
oraz demonologii) z elementami prototeizmu, czyli, co badacz wyraznie
akcentuje, system najbardziej pierwotny. W takim kontekście warto odnotować,
że o ile polski materiał folklorystyczno-etnograficzny w całej rozciągłości może
być odzwierciedleniem polidoksyjnego charakteru religii naszych przodków, o
tyle, jeżeli dobrze się orientujemy, w tym samym materiale nie znajdziemy
żadnego przekazu, który pozwoliłby nam w sposób bezdyskusyjny wnioskować
o politeizmie SÅ‚owian zachodnich. A w micie przedstawiajÄ…cym powstanie
świata z jaja kosmicznego osobowi demiurgowie brać udziału nie muszą, co
współgra z tezą o braku w zachodniosłowiańskim Panteonie
antropomorficznych bóstw.
Na koniec chcielibyśmy na moment powrócić do drugiej z tez wysuniętych
przez Witolda Mańczaka. Jeżeli jest słuszna, to przypuszczalnie ma ona
fundamentalne znaczenie również dla naszego obszaru zagadnień. Przyjmując
bowiem, trudne do weryfikacji, ale chyba też niezbyt ryzykowne, założenie, że
37
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
archaiczność języka implikuje archaiczność spetryfikowanych w nim
wyobrażeń w tym religijnych może się okazać, iż w folklorze polskim, niby
w kapsule czasu, przechowały się najdawniejsze, indoeuropejskie wierzenia.
Choć z drugiej strony warto pamiętać, że
Aatwo [...] o popełnienie błędu, stosując metody jednej dyscypliny.
Dopiero w pełni kompleksowe opracowanie wszelkich dostępnych
zródeł może ułatwić rozwiązanie tego skomplikowanego
zagadnienia. [...] W swym postępowaniu badawczym wykorzystać
[winniśmy] zródła i metody takich nauk, jak: językoznawstwo,
historia, archeologia, antropologia, etnografia z folklorem, historia
religii, socjologia, historia państwa i prawa.
Te słowa Witolda Hensla, jakkolwiek dotyczące badań etnogenetycznych, w
pełni przystają także do zagadnień rekonstrukcji archaicznych wierzeń.
Adrian Mianecki
Zakład Folklorystyki
Instytut Literatury Polskiej UMK
ul. Fosa Staromiejska 3
87-100 Toruń
38
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
mianecki@wp.pl
39
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wierzenia slowianskieWierszyki, cytaty, różne teksty itprozne teksty 2Rozne tekstywierzenia i bogowie słowianwierzenia i bogowie słowianróżne (29)Śnieżny Dzień Powieść o wierze, nadziei i miłości Billy Coffey ebookRóżne interpretacje tytułu powieści GranicaTeksty na sekretarkęWedy Słowiansko AryjskieKuchnia słowiańskateksty dietetykawięcej podobnych podstron