Rozdział 35
Srebrzysta plama przeleciała ponad innymi samochodami na parkingu, zanim
przeniknęła do naszej czarnej furgonetki. Byliśmy tylko o kilka mil od cmentarza
Trwałego Spokoju i domu pogrzebowego w Garland w Teksasie. Marie Laveau
zajęło dwanaście lat wysyłania duchów, by znalezć Gregora, ale Fabian otrzymał
informacje, gdzie przebywa Apollyon, po sześciu dniach.
Szczerze, świat był dużym, przeklętym miejscem, a Mencheres trzymał Gregora
w starym, wzmocnionym tunelu wykopanym w Madagaskarze. Ja, jednakże,
zawęziłam poszukiwania Apollyona do tylko jednego kraju i typu biznesu.
Nadal, oni wykonali zdumiewającą pracę. Nikt nie mógł oczerniać duchów,
kiedy byłabym w pobliżu, to było pewne.
Cechy Fabiana utrwaliły się od przypadkowych zamglonych wirów, ale jego usta
zostały wykrzywione.
"Myślę, że potrzebujesz więcej ludzi.
"Jak dużo ich tam jest? spytał Bones.
" Przynajmniej osiemdziesiąt, Fabian odpowiedział. "Oni mają zebranie, mniej
więcej za godzinę.
" Apollyon nadal tam jest? Naciskałam.
Fabian pokiwał głową. "Mogłabyś schwytać go potem, gdy inni odejdą.
Bones wymienił spojrzenie ze mną. Apollyon mógłby odejść z innymi gulami.
Wtedy duchy musiałyby polować na niego od nowa.
"Duża ilość guli oni wyglądają jak goście czy jak straż? Bones spytał, pukając
się w podbródek.
Fabian wyglądał na zdezorientowanego. "Jak by to powiedzieć?
" Możesz powiedzieć jak wielu z nich jest uzbrojonych, Vlad powiedział,
z naciskiem na ostatnie słowo.
"Ach. Brwi Fabiana wygładziły się. "Kilku z ich miało duże bronie z kulami,
przewieszonymi dookoła ich torsów.
Zrobiłam umysłową notatkę, by zaznajomić Fabiana z nowoczesną artylerią,
by był w stanie podawać lepsze opisy.
"Karabiny maszynowe? Spytałam, naśladując je i robiąc serię szybkich
przerywanych hałasów.
Usta Bonesa wykrzywiły się, ale on schylił głowę, więc nie widziałam jak
naśmiewa się z mojej imitacji.
"Tak, te, Fabian powiedział. "Kilku innych może mieć noże, ale to była jedyna
broń, którą widziałem.
Vlad wypuścił parsknięcie. "Nie przyszedłem tak daleko, by teraz uciekać.
Czułam to samo. Nadal, musiałam założyć, że karabiny maszynowe zostały
uzbrojone srebrnymi kulami i kilku guli miałoby srebrne noże. Większość z nich
mogłaby nie być uzbrojona, ale osiem na jednego to nadal osiem na jednego.
"Mencheres, użyj twojej mocy, by ochronić ludzi przed zranieniem. Jedna
strona cmentarza graniczy z biznesową dzielnicą i nie mogę wysyłać oddziału
Tatea, by ich zablokować, ponieważ to zaalarmowałoby Apollyona o naszej
obecności. Tak, więc trzymanie ludzi z dala, jest twoim bezwzględnym
priorytetem.
"W przeciwieństwie do powstrzymywania Apollyona? on spytał z lekkim
sprzeciwem w jego tonie.
Spotkałam jego ciemne spojrzenie. "Jeżeli pozbawisz go głowy, to będzie
wyglądać bardzo imponująco dla ciebie, ale to nie będzie dobre dla mnie.
Powtarzacie mi, że jeśli nie będę cackać się z ludzmi, którzy przychodzą po
mnie, wtedy więcej pójdzie za mną. Jestem tym, którego Apollyon użył jako
kozła ofiarnego, więc to ja jestem tym, który musi go zdjąć.
Cisza spotkała tę wypowiedz. Użyłam argumentów, specjalnie dla Bonesa, więc
byłam zaskoczona kiedy on chłodno skinął głową.
" Nie używaj twojej mocy, by powstrzymywać też inne gule, stwierdził.
"Wezmiemy ich na siebie.
Spojrzałam dookoła na pasażerów furgonetki. Oprócz Mencheresa, Kiry, Vlada,
Spadea, Denise, Eda i Scratcha, zebraliśmy kilku nowych ochotników w
ostatnich dniach. Ian, którego stworzył Bones, uśmiechnął się w perspektywie.
Gorgon, stary przyjaciel Mencheres, tylko wzruszył ramionami. Blond stróż
prawa, Veritas, która była tak stara jak Mencheres, chociaż wyglądała jak
młodsza siostra lalki Barbie, tylko okazała znudzenie przez temat. Nikt nie
wyraził słowa sprzeciwu.
Jedenaście wampirów i zmiennokształtna przeciw czemukolwiek co Apollyon
miał w tym kompleksie. To mogło nie brzmieć dobrze, ale wiedziałam jak
śmiertelna była ta grupa. Też, jeżeli zebralibyśmy zbyt dużo wampirów razem,
istniało ryzyko, że Apollyon dowiedziałby się o tym.
"W porządku . Posłałam każdemu mocne spojrzenie. "Apollyon chce wojny?
Dostanie ją, ale nie między naszymi dwoma gatunkami. To będzie między jego
najlepszymi i naszymi najlepszymi.
Bones spotkał moje spojrzenie, ciemne brązowe oczy błyskające zielenią.
" Wchodzimy za godzinę, on stwierdził z obietnicą przemocy pieszczącą każde
słowo. "Damy czas reszcie z nich, by przybyć.
Każda z tych istot tam, nie miała szans decydując się na walkę. Uśmiechnęłam
się do Bonesa, czując mieszaninę podekscytowania i zniecierpliwienia, która
zawsze napełniała mnie przed walką.
"Nie mogę się doczekać, by rozwalić tę imprezę.
Jego uśmiech w odpowiedzi był z tym samym śmiertelnym oczekiwaniem.
"Nie bardziej niż ja, Kotek.
Ostry wiatr zmusił mnie do zmrużenia oczu, gdy leciałam z Bonesem ponad
cmentarzem. Większość terenu nie została oświetlona, z dwoma wyjątkami.
Jednym był dom pogrzebowy. Od frontu świecił się napis TRWAAY SPOKÓJ,
podkreślając ponury, a jednak elegancki budynek. Inny obszar, który miał
światła, był na krawędzi południowych parcel, graniczących z miejscami na
przyszłe groby. Patrzyłam w dół na małą, oświetloną platformę i jednego gula
stojącego pomiędzy dwoma przenośnymi reflektorami i nie mogłam
powstrzymać szyderczego chichotu.
Apollyon umieścił te światła po obu jego stronach, więc jego zwolennicy mieli
dobry widok na niego, gdy gestykulował z naciskiem podczas przemowy, jak to
Kain był naprawdę gulem i wampiry pierwotnie pochodzą od mięsożerców
zamiast na odwrót. Gule widzą w ciemności. Jak arogancki Apollyon musiał być,
by rozjaśniać się jak gwiazda rocka podczas tajnego zjazdu nieumarłych? I czy to
był garnitur od Armaniego, który miał na sobie? W moim nudnym,
funkcjonalnym, zupełnie czarnym trykocie z wieloma kaburami broni, byłam
wyraznie nieodpowiednio ubrana na to przyjęcie.
Bones nagle nachylił nas w dół i wszystkie myśli o odzieży opuściły mój umysł.
Fabian miał rację; tłum z około sześćdziesięciu guli zebrał się w luznej
rombowej formacji, słuchając Apollyona z uwagą i zachwytem, kiedy około
dwóch tuzina straży, uzbrojonych w karabiny maszynowe, przechadzało się
dookoła zgromadzenia. Widzieliśmy czterech albo pięciu strażników blisko
głównego wejścia cmentarza, ale nie martwiłam się o nich. Mencheres załatwi
ich, a Denise i Kira upewnią się, żeby żadni spóznialscy już się nie pokazali.
Chwyciłam moje dwa miecze, jak tylko Bones skierował się w stronę
największego grona uzbrojonej straży. Cel numer jeden nie zdążył nawet wyjąć
pistoletu. Miałam ułamek sekundy, aby ucieszyć się widokiem szoku na
twarzach straży, jak moc Bonesa dotarła do nich, albo gdy zobaczyli dużą
ciemną formę zmierzającą prosto na nich. I wtedy wylądowaliśmy na nich
z olbrzymim trzaskiem.
Uderzenie było jak zderzenie z grupą drzew, pod warunkiem, że te drzewa
krzyczą i odwzajemniają się. Cięłam moimi mieczami zanim nawet się
zatrzymałam, wiedząc, że Bones już usunął się z pola zasięgu moich ostrzy.
Kończyny i głowy były w separacji po moim dzikim ataku, ponieważ użyłam
krótszych mieczy jako przedłużenia moich rąk, tnąc wszystkich po drodze, nie
ważne uzbrojonych czy nie. Jeżeli byli tutaj, byli po stronie Apollyona,
co oznaczało, że oni zabiliby mnie, gdyby mogli.
Więcej ognia i krzyku dało mi znać, że reszta naszego serdecznego przyjęcia
wylądowała. Chociaż chciałam spojrzeć wokoło i sprawdzić co z Bonesem,
nie zrobiłam tego, skupiając moją uwagę na wycinaniu sobie drogi przez gule,
które teraz wysilały się, by przepędzić intruzów. Błysk gorącego do białości bólu
przeszył mój bok, sprawiając, że przyjęłam pozycję obronną, nawet nie
przestając wymachiwać moimi mieczami w kogoś pechowego wystarczająco,
by być blisko mnie. Cholera. Zostałam trafiona.
Całe to zamieszanie popsuło moją fryzurę. Ciemne pasmo opadło mi na oczy
i wyrwało mnie z zamyślenia, potoczyłam się, by uniknąć kolejnego gradu kul,
a gdy podniosłam głowę zobaczyłam jak trawa eksploduje w miejscu, gdzie
jeszcze przed chwilą byłam.
Instynktownie wypchnęłam miecz do przodu, słysząc wrzask zanim skoczyłam,
mój bok nadal płonął, by zobaczyć, jak gul cofa się z rękojeścią mojego miecza,
w miejscu gdzie był jego nos.
Zignorowałam ból i skoczyłam naprzód, uporać się z nim, zanim on mógłby
podnieść pistolet znów. Twarde uderzenie przez jego szyję i nie poruszył się
więcej. Kolejne uderzenie rozwaliło pistolet. Nie ma potrzeby zostawiać go
działającego, gdyż ktoś mógłby podnieść go i zacząć strzelaninę.
Ból eksplodował w mojej szyi w następnej chwili, napełniając moje usta krwią.
Chwyciłam martwego gula, używając jego ciała jak tarczy, kaszląc, chociaż nie
oddychałam. To piekło jak rana w moim boku, ale przeszło szybciej, a czerwień
na moim ubraniu wyjaśniała co się zdarzyło. Zostałam postrzelona w gardło.
Jakoś, to wkurzyło mnie bardziej, niż kule nadal lecące w moją stronę. Nadal
trzymając trupa, balansując jego ciałem przed sobą szarżowałam do gula, który
kontynuował strzelanie do mnie. Te kule uderzyły w jego martwego towarzysza
i miałam czas, by wypuścić dzikie warczenie zanim rzuciłam ciało na niego,
przewracając go. Natychmiast wyciągnęłam miecz, krojąc na plasterki rękę,
którą on podniósł w obronie, potem jego szyja, wkładając cały mój ból i gniew
w to uderzenie. Jego głowa potoczyła się daleko od jego ciała.
Nie zatrzymałam się, by świętować, ale obróciłam się wokoło. W samą porę.
Para guli zbliżała się do mnie, jeden strzelał, drugi wyciągnął nóż. Miałam czas,
by wyskoczyć w górę, a kule przeznaczone dla mnie uderzyły w puste
powietrze, wylądowałam za nimi. Mój miecz rozpruł się przez obie ich szyje
z pędem od mojego skoku, krew obryzgała mnie, gdy spadli, bez głów, na
ziemię.
"Kotek!
Odwróciłam głowę w samą porę, by zobaczyć błysk srebra nade mną. Rzuciłam
się w dół, a miecz, który miał pozbawić mnie głowy tylko drasnął moją szyję.
Natychmiast ból eksplodował w mojej czaszce. Każdy wewnętrzny impuls
wrzasnął w mnie, by skulić się defensywnie i chwycić moją ranę, ale część mnie,
która zapamiętała wszystkie brutalne treningi Bonesa, kazała mi uderzyć
natychmiast. Zamachnęłam się mieczem w miejscu gdzie były nogi gula,
wkładając całą moją siłę w to uderzenie. Zostałam nagrodzony przez wrzask
i grzmotnięcie, coś ciężko wylądowało na mnie. Krew przesłaniała mi wzrok,
utrudniała precyzyjne ciosy, ale z każdym nowym wrzaskiem wiedziałam, że
trafiałam w cel, pomimo tego, że nie widziałam gdzie ten cel był. Palący ból
przeszył moje plecy, wyginając mnie w łuk i podwajając moje wysiłki. Gul nie
przestał jeszcze walczyć.
Po kilku szybkich mrugnięciach, moje spojrzenie przejaśniło się wystarczająco,
by zobaczyć go. Brakowało mu ręki. Jego nogi były pocięte, ale miał srebrny
nóż, którym dzgał mnie dalej w plecy, szukając mojego serca. Zamiast odtoczyć
się od niego, pchnęłam naprzód, uderzając w niego głową z całą moją furią.
On szarpnął się w tył oszołomiony, ale gwiazdy przed oczami i chęć,
by zwymiotować dały mi znać, że moje zranienie głowy nie zostało jeszcze
zagojone. Z bólem pulsującym w mojej czaszce i okropnymi nudnościami,
podniosłam miecz do jego szyi.
On kopnął mnie w tym samym czasie, strącając mój miecz. Zamiast trafić w jego
szyję, mój miecz utknął głęboko w jego ramieniu. Pociągnęłam mocno, ale nie
uwolniłam ostrza. Gul wypuścił coś podobnego do warczenia i śmiechu.
"Nie trafiłaś , on rechotał złośliwie, podnosząc jego pistolet.
Moja druga ręka pomknęła naprzód i śmiech gula zamarł w jego gardle.
On strzelał, ale kule mijały mnie, prawdopodobnie dlatego, że teraz miał dwa
srebrne noże w jego oczodołach. Nie powinien szydzić ze mnie zanim strzelił.
Miałam mnóstwo innej broni oprócz mojego miecza.
On sięgnął po noże drugi błąd. Gwałtownie wykręciłam pistolet z jego rąk
i użyłam go do strzelenia w jego szyję, wypuszczając wrzask śmiertelnego
triumfu. Uwolniłam mój miecz, obracając się wokoło, by znalezć cel następnego
ataku.
Żaden nie przyszedł. Chociaż nadal słyszałam serie wystrzałów, były dużo
rzadziej niż wcześniej. Cmentarz został zaśmiecony ciałami, a ci, którzy jeszcze
stali wyglądali bardziej jakby chcieli uciec, niż walczyć. Przez chwilę byłam
zaskoczona. Tak, wiedziałam, że nasza grupa była twarda, ale . . .
Czarno-żółty błysk przemknął mi przed oczami, poruszając się z szybkością
jakiegoś diabła tasmańskiego z kreskówki. To wpadło na dwóch guli, którzy
strzelali do Iana. Chwilę pózniej, nie było tam niczego więcej, niż szkarłatny stos
części ciała na ziemi i giętkiej blondynki z dwoma mieczami stojącej nad nimi.
Veritas? Nie miałam szansy, by wytrzeszczyć oczy, ona już była szaleńczym
rozmazanym pędem, zmierzającym do wybuchu ognia na wzgórzu. W chwilę
pózniej wystrzały zamarły.
"Czy jestem jedyny oczarowany przez tę małą lisicę? Ian spytał radośnie
wbijając miecz w gula. To otrząsnęło mnie z chwilowego odrętwienia i zaczęłam
ścigać następną serię ognia, którą usłyszałam. Mój bok nadal palił
niemiłosiernie, ale odepchnęłam to od siebie. Nie miałam czasu, by wyciągnąć
kule, a nic innego nie zatrzyma pieczenia.
Kontynuowałam bieg do dzwięków ognia, oczyszczając wierzchołek małego
wzgórza. U podnóża była pamiątkowa fontanna, ale to nie to napełniło moje
ciało świeżym strumieniem adrenaliny. To był widok niskiego, drogo odzianego
gula cofającego się do fontanny, trzech strażników otaczało go w ochronnej
formacji i to oni strzelali do wampirów, które odcięły im drogę ucieczki.
"Apollyon! Wrzasnęłam, przemierzając wzgórze w prostej linii do niego.
"Pamiętasz mnie, nieprawdaż?
Nawet z odległości, widziałam, jak jego oczy poszerzają się. "Żniwiarz ,
wyszeptał. Potem głośniej, wrzeszcząc do guli ochraniających go, "To ona,
to Żniwiarz!
Ogień zmienił kierunek, ale oczekiwałam tego. Odskoczyłam w prawo,
wszystkie z wyjątkiem jednej kuli ominęły mnie. To trzasnęło w moje żebra
z siłą torpedy, ale potoczyłam się dalej, wiedząc, że ogień nie ustałby.
W przeciwieństwie do filmów, w prawdziwym życiu, zli faceci nie odpuszczają
strzelaniny, by sprawdzić czy nie żyłeś. Te kule ścigały mnie, ale wspięłam się
wyżej i kontynuowałam podążanie do celu, nagrobki eksplodowały dookoła
mnie, gdy kule trafiały w nie, zamiast we mnie.
Usłyszałam wrzask, gdy jeden z pistoletów ucichł. Potem następny. Nawet
biegnąc uśmiechałam się. Wiedziałam, że Vlad, Spade i Gorgon potrzebowali
tylko chwili, by tu dotrzeć. Apollyon i jego straże powinni to także wiedzieć
i nigdy nie skupiać wszystkich trzech z ich pistoletów na mnie.
Wirowałam wokoło, zmierzając do dna wzgórza. Vlad trzymał jednego
ze strzelców w bezlitosnym uścisku, płomienie wybuchały po całym gulu. Spade
walczył z innym, ale nie bałam się o niego, ponieważ w którymś momencie, on
zdołał odrzucić pistolet daleko. Na lewo Ed i Gorgon walczyli z dwoma innymi,
którzy dołączyli się do bitwy, ale moja uwaga nie pozostała skupiona na ich.
Przeniosłam ją na krępego gula biegnącego w kierunku bramy cmentarza.
Po drugiej stronie tej bramy była mała biznesowa dzielnica, opuszczona w nocy,
ale z wieloma budynkami i apartamentami, w których Apollyon mógłby się
schować.
"O nie, nie zrobisz tego, warknęłam, biegnąc szybciej. Ten obrzydliwy ból
powiększył się, ale nie mogłam skoncentrować się na tym teraz. Musiałam
skupić się na powietrzu dookoła mnie, obrazując je jako coś z formą, którą
mogłabym umodelować i zgiąć według mojej woli.
Słowa Bonesa rozbrzmiały w moim umyśle. Masz zdolność. Tylko musisz
wyostrzyć ją.
Moje stopy podniosły się z ziemi, ale nie spadłam. Leciałam, pochylając się,
pozwalając powietrzu zabrać mnie szybciej, niż mogłabym biec wcześniej. Wiatr
targał moje włosy, płynąc wzdłuż mojego ciała, wznosząc mnie, jakby zrozumiał
moją potrzebę i chciał pomóc. Odległość między mną i Apollyon zmniejszała się,
jego kroki wydawały się tak powolne i niezdarne w porównaniu do drogi, którą
przemierzałam ponad ziemią. Nadałam opływowy kształt mojemu ciału, ręce
wyciągnęłam do przodu, w kierunku jego pleców odzianych w marynarkę
od Armaniego, byłam strzałą. Trzydzieści metrów. Dwadzieścia. Dziesięć . . .
Kiedy dotarłam do niego, moja prędkość powaliła go na ziemię. Uśmiechałam
się, chociaż świeży potop bólu przelał się przez moje żebra. Kiedy podniosłam
się, Apollyon był przede mną, ulga uczyniła mnie prawie odporną na ciosy,
które mi zadał, zanim zamknęłam jego szyję w żelaznym uścisku.
" Porusz się, a oderwę ci głowę, powiedziałam, znacząc każde śmiertelne
słowo.
Apollyon był, albo inteligentniejszy, niż myślałam, albo naprawdę bał się mnie,
ponieważ przestał ruszać się natychmiast.
"Co ze mną zrobisz? on syknął słowa zniekształcone od uścisku dookoła jego
gardła.
Wypuściłam zasmucony śmiech.
"Cieszę się, że spytałeś.
Tłumaczenie: Sylwia
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Pan Wolodyjowski Rozdzial 35rozdział 35 Zmiana wyznaczonego kursu spadania statku KARNAKRozdział 35Rozdział 35Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdziały 35 36 (nieof tłum Scarlettta)Tom II rozdziały 31 35Alchemia II Rozdział 8Drzwi do przeznaczenia, rozdział 210 35czesc rozdzialRozdział 51rozdzialrozdzial (140)rozdzialrozdział 25 Prześwięty Asziata Szyjemasz, z Góry posłany na Ziemięwięcej podobnych podstron