odnalezc sens w drugiej polowie zycia pdf


Odnalezć sens w drugiej połowie życia 7
Spis treści
Wstęp. Ciemny las ................................................... 13
Rozdział 1. Duchy przeszłości, czyli jak się tu znalezliśmy? ... 29
Rozdział 2. Jak stajemy się tymi,
którymi naszym zdaniem jesteśmy ................. 49
Rozdział 3. Zderzenie różnych ja .................................. 79
Rozdział 4. Przeszkody na drodze do przemiany .............. 105
Rozdział 5. Dynamika związku ................................... 121
Rozdział 6. Rodzina w drugiej połowie życia ................... 147
Rozdział 7. Praca a powołanie ..................................... 165
Rozdział 8. Nowy mit wyłaniający się z psychopatologii
życia codziennego ..................................... 183
Rozdział 9. Odzyskiwanie dojrzałej duchowości
w dobie materializmu ................................ 205
Rozdział 10. Odwiedziny na mokradłach ....................... 233
Rozdział 11. Uzdrawianie duszy .................................. 261
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 9
 I wtedy wiem już, że zyskałem przestrzeń na drugie życie, co bez
czasu płynie .
R.M. Rilke
Lubię te ciemne godziny w mym bycie
 O utracony i przez wiatr opłakiwany duchu, wróć do mnie raz
jeszcze .
ThoMas Wolfe
Spójrz ku domowi aniele
Z języka niemieckiego przełożył Andrzej Lam  przyp. tłum.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 11
Twoje życie kieruje do ciebie następujące pytania:
Jak to się stało, że znalazłeś się właśnie na tym etapie twojej po-
dróży, co przywiodło cię do tego momentu w życiu?
Jacy bogowie, jakie siły, jaka rodzina, jakie środowisko społecz-
ne, ukształtowały twoją rzeczywistość  być może wspierając cię,
być może tłamsząc?
Czyim życiem żyjesz?
Dlaczego, nawet gdy wszystko dobrze się układa, coś jednak jest
nie tak?
Dlaczego tak wiele spraw niesie ze sobą rozczarowanie, zdradę,
zawód?
Dlaczego sądzisz, że musisz ukrywać tak wiele przed innymi
i przed samym sobą?
Dlaczego życie zdaje się być napisanym bez konsultacji z tobą
scenariuszem?
Dlaczego dotarłeś do tej książki, lub  dlaczego trafiła w twoje
ręce właśnie teraz?
Dlaczego pojęcie duszy zaprząta twoje myśli i wydaje się znajome
niczym dawno utracony towarzysz?
Dlaczego życie, które wiedziesz, jest zbyt ciasne, aby móc po-
mieścić pragnienie twojej duszy?
Dlaczego akurat teraz, jeżeli w ogóle, nadszedł czas, abyś odpo-
wiedział na wezwanie duszy, na zaproszenie do drugiego, pełniejszego
życia?
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 13
Wstęp
Ciemny las
zasami, ku naszemu przerażeniu, stwierdzamy, że żyjemy życiem
Ckogoś całkiem innego, że o dokonywanych przez nas wyborach
decydują wartości wyznawane przez inną osobę. I choć życie, które
wiedziemy, niemal nigdy nas nie satysfakcjonuje, to jednak zdaje się
nie mieć alternatywy. Nawet wtedy, gdy zyskujemy uznanie innych
osób, w głębi duszy czujemy się nieuczciwi. Oto historia, która zda-
rzyła się naprawdę: pewien człowiek poświęcił całe swoje życie pracy
na uczelni, całkowicie oddając się nauce. Gdy przeszedł na emerytu-
rę, popadł w depresję, ponieważ dotychczas nie zdołał wykształcić
w sobie struktury, która udzwignęłaby za niego całą jego psychiczną
energię, żadnego ugruntowanego systemu wartości, któremu mógłby
służyć, żadnego wyobrażenia o tym, kim jest poza ramami swojej do-
tychczasowej roli, swoich zobowiązań i nauczycielskich powinności.
Pewnego dnia, w drodze powrotnej z sesji terapeutycznej, z przyczyn
całkowicie dla niego niewytłumaczalnych zaczął szlochać. Człowiek
ten, dotychczas ze sporym powodzeniem żyjący z pracy umysłu, wy-
znał, jak upokorzony i bezsilny poczuł się w swoim ciele. Tej nocy
śnił, że znów znalazł się w akademickich murach, zdając egzamin, do
którego  w przeciwieństwie do pozostałych egzaminowanych  był
kompletnie nieprzygotowany. W pewnym momencie podeszła do
niego pani egzaminator i powiedziała:  Nie pozwolę ci wylecieć z tych
zajęć . Przypomniało mu się, że gdy był dzieckiem, jego matka stale
www.laurum.pl
14 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
nim kierowała, czyniąc z własnych zamierzeń jego cele, niejednokrot-
nie ingerując w jego sprawy. Posługiwała się przy tym takim samym
tonem, jakim posłużyła się egzaminatorka. Bezbronny, tak jak bez-
bronne są wszystkie dzieci, wiedział, że wola matki musi stać się jego
wolą, dlatego żył tak, aby zaspokoić jej ambicje związane z jego oso-
bą. Paradoksalnie to właśnie sen pozwolił mu przebudzić się, o czym
świadczą jego słowa:  Całkiem znienacka dotarło do mnie, że wcale
nie muszę uczęszczać na ten kurs. Pomyślałem: Ten test nie ma dla
mnie żadnego znaczenia! Nie poddam się tej presji!. Ogarnęło mnie
poczucie ulgi. Podarłem test i wyszedłem z sali . W taki oto sposób
mężczyzna ten zapoczątkował inne życie  swoje życie.
Rozważmy inny przykład, dotyczący trzydziestodziewięcioletniej
kobiety, która w ciągu swej kariery zawodowej wspięła się na stano-
wisko wiceprezesa działu sprzedaży w firmie handlującej sprzętem
medycznym. Właśnie czytała książkę, siedząc w samolocie lecącym
z Nowego Jorku do Denver, gdy nagle, gdzieś nad stanem Nebra-
ska, do jej świadomości przedarła się wstrząsająca myśl:  Nienawi-
dzę mojego życia . Dotychczas kobieta ta utożsamiała swoje życie
z realizacją celów zawodowych, lecz poczynając od tej chwili, która
miała miejsce na wysokości dziesięciu tysięcy metrów nad ziemią,
zaczęła zdawać sobie sprawę, że przez cały ten czas stąpała po nie-
zwykle kruchej tafli dzielącej ją od depresji.
Kolejnym przykładem niech będzie pierwszy sen, jaki miałem
w Zurychu, gdzie, osiągnąwszy tak zwany wiek średni, poddałem
się psychoanalizie. We śnie byłem rycerzem walczącym na szańcach
średniowiecznego zamku, nad którego głową świstały grozne nie-
przyjacielskie strzały. Wtem na skraju lasu ujrzałem przypominającą
wiedzmę postać, która dowodziła atakiem. Ogarnął mnie ogromny
niepokój, ponieważ bałem się, że zamek może w każdej chwili zostać
zdobyty. Pod koniec snu los twierdzy był wysoce niepewny. Mój psy-
choanalityk zasugerował, że być może w końcu nadszedł czas, abym
opuścił most zwodzony mojego zamku i wyszedł na spotkanie wiedz-
mie, aby dowiedzieć się, dlaczego tak się na mnie gniewa. Rzecz jasna
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 15
bałem się tej konfrontacji, bo któż z nas z własnej nieprzymuszonej
woli opuściłby swój pilnie strzeżony zamek, aby stanąć bezbronnie,
twarzą w twarz z wiedzmą, której się obawia? Wiedziałem jednak, że
rada mojego terapeuty była słuszna, że znajdowałem się na początku
długiej podróży przez ciemny las  las, w którym żyłem przez wiele
lat, zanim zdałem sobie z tego sprawę.
Co łączy te całkowicie różne osoby? Każda z nich doświadczyła
swoistego buntu duszy, klęski pojmowania przez ego własnego  ja
oraz otaczającego świata, a także spotkała się ze stanowiącą spore
wyzwanie zachętą do bardziej świadomego życia w jego drugiej po-
łowie. Najpierw jednak wszyscy doświadczyli prawdziwego wstrzą-
su świadomości oraz wrażenia, że wyszli lub  jeszcze lepiej  zo-
stali wyciągnięci z dobrze znanego otoczenia do jakiegoś ciemnego
lasu. Czy komuś obcy jest obraz wędrówki przez ciemny las? Na-
wet Dante, w drugiej połowie swojego życia, właśnie od zagubienia
się w ciemnym lesie rozpoczął swą słynną, fantastyczną podróż do
świata zmarłych. Pomimo naszych najlepszych intencji również i my
często, ni stąd, ni zowąd znajdujemy się w ciemnym borze. Żadne
dobre intencje, wybitna inteligencja, przezorność, planowanie, mod-
litwa ani wskazówki udzielane przez inne osoby nie mogą oszczędzić
nam tych okresowych zmagań z niepewnością, dezorientacją, nudą,
depresją, rozczarowaniem samym sobą i innymi osobami, a także
niepowodzeniem planów i forteli, które wcześniej wydawały się takie
skuteczne. Jakie znaczenie może mieć dla nas ten pozornie niezależ-
ny od nas proces, który burzy świadomy bieg naszego życia? W jaki
sposób możemy wzbogacić się dzięki tym przygnębiającym spotka-
niom z ciemnością? Jeżeli pytania zawarte na początku tej książki
poruszają cię, napawają lękiem, prowokują  oznacza to, że i ty pod-
legasz temu procesowi, i to nie od dziś. Opuszczenie starej dobrej
kei, być może pogwałcające twoje całkowicie zrozumiałe pragnienie
wygody, bezpieczeństwa i przewidywalności, wiąże się z silnym po-
ruszeniem duszy, wyruszeniem na poszukiwanie sensu, uzdrowienia
i poczucia spójności. W obliczu psychologicznych dyslokacji często
www.laurum.pl
16 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
postrzegamy samych siebie jako ofiary, ponieważ nie jesteśmy w sta-
nie pojąć, że nasze cierpienie może mieć jakiś głębszy sens. Często
 znacznie pózniej  stwierdzamy, że coś kierowało nami w sposób
celowy, zapoczątkowując nowy etap naszej podróży, choć oczywiście
nie mieliśmy takiego poczucia w chwili, gdy miało to miejsce. Być
może  aczkolwiek dość niechętnie  będziemy skłonni przyznać, że
cierpienie to wzbogaciło nas, czyniąc bardziej ludzkimi.
Uznanie istnienia tych głębokich prądów, które początkowo krą-
żyły pod powierzchnią naszej świadomości, to początek czegoś, co
nie bezzasadnie możemy nazwać mądrością. Ajschylos, pierwszy
wielki tragediopisarz, podawał, jakoby bogowie mieli wydać uroczy-
sty dekret, zgodnie z którym mądrość mogła zrodzić się wyłącznie
z cierpienia. Mądrość w taki sposób zdobyta miała wnosić w nasze
życie większą godność i głębię, a my w konsekwencji doznawać łaski
duchowego wzbogacenia. W odczuciu ludzi pogrążonych w cierpie-
niu mowa o wzbogaceniu zdaje się być pozbawiona sensu lub wręcz
świadczyć o braku wrażliwości, a jednak często, choć dopiero po
upływie dłuższego czasu, osoby te zaczynają zdawać sobie sprawę,
że zyskały większą świadomość, pełniejsze zrozumienie samych sie-
bie i  co najwspanialsze  ciekawsze życie. Dzięki ich osobistemu
wysiłkowi ich życie stało się bogatsze pod względem duchowym
i psychicznym. Ich dusza przemówiła do nich, nie pozwalając na
zaprzeczenie jej istnieniu. Zażądała swojej obecności w ich życiu.
Od wielu lat mam zaszczyt pracować z osobami zmagającymi
się z cierpieniem. Odczuwam pokorę wobec ich gotowości dzielenia
się ze mną najbardziej intymnymi doznaniami, a także zaufaniem,
którym darzą mnie jako towarzysza ich podróży. Razem odczuwa-
my pokorę podczas naszych wspólnych spotkań z Ja  stworzoną
przez Carla Junga metaforą wrodzonej, unikalnej, rozumnej, ce-
lowej inteligencji, która znajduje się całkowicie poza naszą zwykłą
świadomością ego. Metafora Ja wyrasta z naszej intuicyjnej wiedzy,
wedle której coś w każdym z nas nie tylko monitoruje zachodzące
w naszym organizmie procesy biochemiczne, czyniąc nas bardziej
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 17
złożonymi istotami, lecz  przede wszystkim  dąży do takiego sta-
nu, który jest rzeczywistym celem naszego wcielenia.
Dusza to kolejne słowo, które, jak na ironię, zostało niemal cał-
kowicie wykluczone ze współczesnej terminologii psychologicznej
i psychiatrycznej, mimo iż słowo psyche, od którego wywodzą się ta-
kie słowa jak psychologia, psychiatria, psychopatologia, psychofarmakolo-
gia czy psychoterapia, to grecki termin oznaczający duszę. W sposób
niemal równie skandaliczny dusza jest sentymentalizowana przez
znaczną część tak zwanej myśli New Age lub więziona przez fun-
damentalistów religijnych w wynikającym z lęku, anachronicznym
dogmacie. Ja jednak zaryzykuję, używając w mojej książce słów
dusza i psyche zamiennie, ponieważ w każdym z nas Ja* pozostaje
w służbie duszy; oznacza to, że celowe energie, które żądzą na-
szym życiem, same służą sensowi, jednak sensowi transcendentne-
mu, który często niewiele ma wspólnego z naszym wąskim polem
świadomego pojmowania. Pamiętam, że czytałem kiedyś o pewnej
kobiecie, która podczas trzęsienia ziemi w jednej z byłych republik
ZSRR została wraz ze swym dzieckiem pogrzebana pod gruzami.
Dziecko przeżyło dzięki temu, że kobieta celowo okaleczyła swoje
ciało i własną krwią karmiła je w czasie wielodniowego oczekiwania
na pomoc. Być może sądzisz, że podstawową życiową zasadą jest
ochrona samego siebie, lecz owo matczyne poświęcenie dla dzie-
cka pokazuje, że nawet ten aspekt Ja może podporządkować się
sensowi, którego dopomina się nasza dusza. Zauważmy, że  idea
dziecka miała dla jego matki większe znaczenie niż  idea jej sa-
mej. Ta historia podporządkowania interesów Ja sensowi powiela
się w różnych wersjach w życiu każdego z nas. Gdy żyjemy pozba-
wieni poczucia sensu, cierpimy na największą ze wszystkich cho-
rób. Starożytny egipski tekst zatytułowany Znużony życiem człowiek
*
Ja, archetypiczne, poszukujące dynamiki poczucie integralności, jest zapisy-
wane wielką literą, aby uniknąć mylnego utożsamiania go z naszą zwykłą, dość
ograniczoną świadomością ego. W moim śnie świadomość ego to rycerz, wiedzma
to odszczepiony element mojego życia uczuciowego, lecz architektem całego snu
jest Ja wzywające świadomość i nawołujące ją do większej odpowiedzialności.
www.laurum.pl
18 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
w poszukiwaniu swojego ba (duszy) ilustruje uniwersalność tego dyle-
matu. Jakże aktualny to tytuł, choć powstał wiele tysięcy lat temu!
Czyż nie widujesz zmęczonych ludzi, dojeżdżających autobusem do
pracy, wyczerpanego robotnika, biznesmena pochylonego nad trze-
cim tego wieczoru martini  wszystkich pełnych tęsknoty za czymś
istotniejszym w ich życiu? Gdy tylko uda nam się doprowadzić do
spotkania naszej świadomości z naszą duszą, zmienimy się i, czy
sobie tego życzymy, czy nie, wzbogacimy się.
Tysiące lat temu przedsokratejski filozof Heraklit doszedł do
wniosku, że dusza to odległy kraj, którego bezkresnych terenów
nigdy nie uda się w całości zbadać. A jednak wszyscy intuicyjnie
wiemy, co kryje się pod pojęciem duszy. Dusza to słowo, którym po-
sługujemy się, aby wskazać tę najgłębszą intuicyjną relację z samym
sobą, istniejącą od pierwszych w naszym życiu momentów refleksji
po chwilę obecną. Dusza to nasze intuicyjne poczucie własnej głębi,
wypływająca z najgłębszych pokładów celowa energia, tęsknota za
sensem oraz udział w czymś znacznie większym od tego, co jest
w stanie uchwycić zwykła świadomość. Dusza to coś, co czyni nas
w najgłębszym tego słowa znaczeniu ludzkimi i nieustannie prowa-
dzi ku bardziej świadomemu i pełnemu zaangażowaniu we wsparte
na czterech stałych filarach prawo tajemnicy, w ramach której odby-
wa się nasza podróż: ( ) bezkresny wszechświat, w który zostaliśmy
ciśnięci z kosmiczną prędkością, (2) otaczająca nas przyroda, będąca
naszym domem i kontekstem, w którym istniejemy, (3) każdy bliski
inny, z którym możemy nawiązać jakieś relacje, (4) nasze własne,
nieuchwytne, zbuntowane Ja, wiecznie proszące, nalegające, aby
o nim nie zapomnieć.
Jesteśmy poszukującymi sensu, sens stwarzającymi zwierzętami.
Inne stworzenia, podobnie jak my, żyją zgodnie z biologicznym cy-
klem życia, lecz najwyrazniej nie są zdolne do refleksji nad sobą, do
tworzenia abstrakcyjnych pojęć czy budowania złożonych struktur
społecznych, będących nośnikami wyznawanych przez nie wartości.
Mogą walczyć o życie, lecz nie troszczą się o swoją moralność. Podob-
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 19
nie jak my niosą tajemnicę istnienia jako instynktowne dziedzictwo,
lecz tylko nasz szczególny gatunek tak często odseparowuje się od
własnego, naturalnego, instynktownego zaplecza. Nasza skłonność
do osobliwej autorefleksji, odkrycie przez nas metafory, symbolu,
analogii i abstrakcji, oraz to niewysłowione pragnienie, które cha-
rakteryzuje naszą naturę, są wyrazem naszej tęsknoty za sensem. To
głębokie, nieprzeparte pragnienie sensu, oraz nasza udręka w ob-
liczu jego utraty, dają pewne pojęcie o naszej duszy i jej naglących
potrzebach. Andr Malraux, kandydat do Nagrody Nobla, w swojej
powieści zatytułowanej Orzechowe drzewa Altenburga napisał:
Największa tajemnica nie polega na tym, że zostaliśmy w sposób
przypadkowy rzuceni pomiędzy bogactwa ziemi i galaktykę gwiazd,
lecz że w więzieniu tym możemy kształtować wyobrażenia o samych
sobie na tyle potężne, by zaprzeczały naszej nicości*.
Życie, które tłamsi sens, rani duszę. Jakże często mam do czy-
nienia z parami, które deklarują wzajemne dobre intencje, lecz ich
archaiczne przekonania sprawiają, że w rzeczywistości ranią się na-
wzajem. Gdy pytam ich:  Czy zależy wam na tym, aby żyć z pogrą-
żonym w depresji, pełnym złości, opornym partnerem? , wszyscy
szybko odpowiadają, że pragną czegoś wprost przeciwnego. A jed-
nak to właśnie ich działania, powodowane skrywanymi motywami,
sprawiają, że mają do czynienia z tak irytującym, opornym partne-
rem, który tak ich przeraża. Relacje, które z założenia mają wzbo-
gacać oboje partnerów, jakże często zubożają ich. Dusza każdego
z nich jest krępowana, i wyraża się poprzez ponawiające się patolo-
gie codziennej niezgody.
Czy to w relacji z drugim człowiekiem, czy też poza nią, każdy
z nas nosi w sobie głęboką potrzebę, aby czuć silne oparcie we włas-
nej duszy, aby mieć poczucie, że uczestniczy w sakralnie zakorze-
nionej historii. Carl Gustav Jung napisał w swoich wspomnieniach:
*
A. Malraux, The Walnut Trees of Altenburg, s. 74.
www.laurum.pl
20 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
 Bezsens uniemożliwia życie pełnią, przeto jest chorobą. Sens nato-
miast sprawia, że wiele  a może nawet wszystko  da się znieść 2.
Jako analityk jungowski mam przywilej obserwowania procesu
wyłaniania się sensu z wielkiego cierpienia i niechlubnych porażek
niezliczonych pacjentów, jak również śledzenia wzbogacających ich
spotkań z rozwijającą się podświadomością. Jak sugeruje etymolo-
gia słowa psychoterapia ( obserwować lub leczyć duszę ), praca nad
duchowym wzbogaceniem to nasze wspólne dzieło, czy to podczas
formalnej sesji terapeutycznej, czy to w codziennym życiu.
Jung zauważył kiedyś, że człowiek nie jest w stanie dotrzeć
z drugą osobą dalej niż tam, gdzie dotarł sam. Stwierdzenie to może
wydać się Czytelnikowi czymś oczywistym, lecz większość osób
nie wie, że tylko nieliczni psychoterapeuci sami poddali się psy-
choterapii. (Fakt konieczności rozpoczęcia własnej terapii  kiedy
to w wieku trzydziestu pięciu lat padłem ofiarą klasycznej depresji
wieku średniego  wydawał mi się w tamtym czasie prawdziwą po-
rażką, bynajmniej nie początkiem drugiej połowy życia). Jedynie
szkoły psychodynamiczne, dążące do pogłębionej komunikacji pomię-
dzy życiem świadomym i nieświadomym, wymagają od terapeuty
poddania się osobistej terapii. Obecnie większość terapeutów to be-
hawioryści, dążący do tego, aby modyfikować nieproduktywne za-
chowania i zastępować je bardziej efektywnymi strategiami. Druga
pod względem wielkości grupa praktykuje pewną formę terapii kog-
nitywnej (poznawczej), w której nabyte przez nas  błędne przekona-
nia skutkujące dokonywaniem niekorzystnych dla nas wyborów, są
identyfikowane w celu zastąpienia ich bardziej efektywnymi przeko-
naniami. Obydwa podejścia do ludzkiej kondycji są bardzo logiczne
i zasadniczo pożyteczne; sam niejednokrotnie je stosowałem.
Ponadto scena terapeutyczna w coraz większym stopniu jest
zdominowana przez psychofarmakologię. Wiele osób cierpi z powodu
zaburzeń równowagi chemicznej, wymagającej interwencji medycz-
2
C.G. Jung, Wspomnienia, sny, myśli, tłum. R. Reszke, L. Kolankiewicz, Wy-
dawnictwo Wrota, Warszawa 997, s. 295  przyp. tłum.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 21
nej. Gdy tylko biologiczne pole gry zostaje wyrównane, osoby te
zaczynają radzić sobie z czymś, co Freud zwał zwykłymi tajemnica-
mi życia. Sądzę jednak, że leczenie psychofarmakologiczne jest po-
wszechnie nadużywane, głównie dlatego, że jest prostsze, bardziej
ekonomiczne i stosunkowo łatwo dostępne. To jego zalety, lecz bar-
dziej niepokojąca jest możliwość, że farmakologia pozwoli komuś
w wygodny sposób unikać zadawania sobie ważnych życiowych
pytań, które  ignorowane  stanowią sekretne zródło cierpienia.
A to nie żadna zaleta! Farmakologia, pomagając złagodzić bolesne
symptomy, może czasami wręcz opóznić lub nawet uniemożliwić
nasze spotkanie z własną duszą.
Każde z tych podejść, jakkolwiek cenne w danej sytuacji, może
okazać się zawodne w obliczu ważniejszych dylematów duszy. Mo-
żemy poprawić naszą chemię lub zachowania, lecz czemu ma to
służyć? To, co wiedzie nas w gęstwinę ciemnego lasu, często jest
interpretowane jako wewnętrzny gwałt na duszy, jako zakłócenie
spokojnego życia, będące konsekwencją działań innych osób, zrzą-
dzeń losu bądz naszych własnych wyborów. A jednak równie czę-
sto, z całkowicie niewyjaśnionych przyczyn, to właśnie sama dusza
przywodzi nas w to niewygodne dla nas miejsce, aby nas wzbogacić,
aby poprosić o więcej, niż planowaliśmy z siebie dać. Jedynie po-
przez leczenie obrażeń duszy, jak również poprzez naukę zestrajania
naszych wyborów z jej tajemniczymi działaniami naprawczymi, mo-
żemy czynnie odpowiadać na to naglące wezwanie do uzdrowienia.
Wszystko, co uczynimy, aby uniknąć podjęcia kwestii związanych
z naszą duszą, przedłuży tylko nasze przywiązanie do obumarłych
szczątków starego życia oraz bezsensowność związanego z nim cier-
pienia. Jedyna droga, która może wyprowadzić nas z ciemnego lasu,
wiedzie przez uświadomienie sobie sensu doświadczanego cierpienia
oraz wynikającego z niego dążenia do duchowego wzbogacenia.
Druga połowa życia to doskonały czas na poszerzanie duchowych
horyzontów, ponieważ nigdy już nie będziemy mieli większych możli-
wości wyboru, więcej lekcji historii, z których moglibyśmy czerpać na-
www.laurum.pl
22 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
ukę. Nigdy też nie będziemy posiadali większej emocjonalnej elastycz-
ności, większego rozeznania w kwestii tego, co jest dla nas dobre, a co
nie jest, lub głębszego, czasem bardziej desperackiego przeświadczenia
o tym, jak ważne jest, abyśmy odzyskali nasze życie. Należymy do
tych, którzy przetrwali, a to wiele znaczy. Jak i czy w ogóle ostatecznie
wykorzystamy ten zgromadzony potencjał, aby uwolnić nasze życie
od piętna naszej osobistej historii, będzie znaczyło jeszcze więcej.
Czymże jednak są wewnętrzne imperatywy, które rodzą się, by
wspierać nas i rzucać nam wyzwania podczas naszej podróży w dru-
giej połowie życia? Być może najistotniejszą zasługą Junga jest stwo-
rzenie koncepcji indywiduacji, która stanowi zadanie na całe życie,
polegające na stawaniu się w pełni człowiekiem, istotą, którą z za-
łożenia powinniśmy być  wedle zamierzeń bogów, a nie rodziców
czy plemienia, a zwłaszcza lękliwego lub nadętego ego. Indywidu-
acja wzywa każdego z nas do tego, abyśmy  przy jednoczesnym
poszanowaniu tajemnicy innych osób  stawili czoło naszej własnej
tajemnicy i przyjęli większą odpowiedzialność za to, kim jesteśmy
w podróży, którą zwiemy naszym życiem. Jakże często koncepcja
indywiduacji jest mylona z pobłażaniem samemu sobie, bądz ze zwy-
kłym indywidualizmem, jednak indywiduacja najczęściej wzywa nas
właśnie do porzucenia dyktowanego przez ego dążenia do zapew-
nienia sobie bezpieczeństwa i emocjonalnego pokrzepienia na rzecz
pokornego podporządkowania się zamierzeniom duszy. To wręcz
przeciwieństwo pobłażania samemu sobie; to podporządkowanie
ego wyższemu nakazowi objawiającemu się nam poprzez Ja.
Ja stanowi ucieleśnienie wszystkich aspektów życiowych orga-
nizmu. To architekt spójności. Co monitoruje twoją biologiczną
równowagę w momencie, gdy czytasz te słowa? Co kieruje twoimi
emocjonalnymi i umysłowymi reakcjami? Co zapewnia trwanie, gdy
świadomość jest rozproszona lub śpi? Obecny w nas niematerialny
pierwiastek, który wszyscy intuicyjnie wyczuwaliśmy jako dzieci,
z którym następnie utraciliśmy kontakt, porusza całym organizmem,
kierując nas ku przetrwaniu, wzrostowi, rozwojowi i poczuciu sensu.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 23
To, kim w naszym mniemaniu jesteśmy, to ledwie efekt ograniczo-
nego działania ego, cienki wafelek świadomości, dryfujący po bez-
kresnym oceanie zwanym duszą. Zważywszy na tendencję ego do
podejmowania prób zestalania tego, co podlega ciągłym zmianom,
lepiej myśleć o Ja bardziej jako o czasowniku, niż rzeczowniku. Ja sa-
morealizuje się; zawsze to robi, nawet wtedy, gdy, ku konsternacji ego,
wiedzie nas ku naszemu własnemu śmiertelnemu końcowi. Taki dy-
namiczny model psyche przeczuwał dziewiętnastowieczny zakonnik
i ksiądz Gerard Manley Hopkins w swych kunsztownych wersach:
Wszelka rzecz tego świata czyni to jedynie:
Wydziela z siebie wnętrze swe, tkwiąc w nim jak w domu;
Trwa sama w sobie  i swe  ja rzuca nam do nóg,
Krzycząc Po tom powstała: by być tym, co czynię .
Ja jest ucieleśnieniem planu natury lub też woli bogów względem
nas  w zależności od tego, która metafora bardziej ci odpowiada.
Czasami nasza podróż odbywa się w kontekście żywotnej, osadzonej
w mitologii kultury, w której otwieramy się na tajemnice i czujemy się
przez nie wspierani. Wtedy towarzyszy nam poczucie sensu istnienia,
poczucie życia w harmonii ze światem oraz z samym sobą  zarówno
świat, jak i nasza indywidualna podróż są naznaczone sensem. Jednak
w przypadku większości z nas podróż ta odbywa się pośród gruzów
historii, rozterek hałaśliwej kultury, a towarzyszy jej doświadczenie
utraty sensu. Tak czy inaczej celem tej metafory  nawoływań duszy
do pełniejszego życia  jest zachęcenie twojej świadomości do przy-
jęcia bardziej troskliwego stosunku do twojej podróży. Gdy służymy
naszemu Ja, rzadko kiedy jesteśmy w stanie jednocześnie podporząd-
kować się stadu. Jak często musimy uczyć się, że nie można służyć
dwóm panom jednocześnie, nie płacąc za to okrutnej ceny?
3
G.M. Hopkins,  I ważek wartkie wrzenia , Gerard Manley Hopkins, w prze-
kładzie Stanisława Barańczaka, Biblioteczka Poetów Języka Angielskiego, tom V,
Wydawnictwo Arka, Wrocław 992  przyp. tłum.
www.laurum.pl
24 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
Twoje Ja poszukuje siebie samego poprzez realizację tkwiących
w tobie możliwości. Jednocześnie ego jest wzywane do współpracy
z transcendentną wolą Ja, ponieważ w przeciwnym razie zostanie
nadwyrężone przez erupcje, które określamy mianem psychopato-
logii w przypadku jednostki oraz socjopatii w odniesieniu do spo-
łeczeństwa. Służba Ja jest niemal równoznaczna z oświeceniem,
lub podporządkowaniem woli Boga, często słusznie głoszonymi
przez niemal wszystkie wielkie religie, zanim nie wpadną one
w sidła dogmatycznych form i instytucjonalnych roszczeń, które
wyparły suwerenność duszy. Według ewangelii gnostycznej To-
masza Jezus miał powiedzieć:  Gdy poznacie samych siebie, to,
co poznacie, ocali was. Jeżeli nie poznacie samych siebie, to, czego
nie poznacie, zniszczy was . To istota indywiduacji w rozumieniu
Junga. Nie jest to podporządkowanie ego, lecz temu, co pragnie
żyć poprzez nas. I choć ego może obawiać się tej klęski, naszą naj-
większą wolność paradoksalnie znajdujemy w poddaniu się temu,
co dąży do pełniejszej ekspresji poprzez nas. Pełniejsze istnienie
powinno być tym, co wniesiemy światu, społeczeństwu i naszym
rodzinom i czym będziemy dzielić się z innymi. Przeświadczenie
o tym, że indywiduacja izoluje człowieka od innych ludzi, jest cał-
kowicie błędne. Odcina człowieka od stada, od zbiorowości, lecz
jednocześnie poszerza sferę, w której mogą zaistnieć bardziej au-
tentyczne relacje. Od czasu do czasu wycofanie się ze świata po
to, aby móc przemyśleć, zreorganizować lub zrewidować naszą
podróż, może być konieczne, lecz ostatecznie musimy z powrotem
przywrócić tę wzbogaconą osobę światu. Jung przedstawia dia-
lektykę odosobnienia i wspólnoty w następujący sposób:  Ponie-
waż jednostka nie jest tylko pojedynczą, odrębną istotą, lecz przez
samo swoje istnienie buduje relacje wspólnotowe, proces indywi-
duacji musi prowadzić do bardziej intensywnych i szerszych relacji
wspólnotowych, a nie do izolacji 4.
4
C.G. Jung, Typy psychologiczne, tłum. R. Reszke, Wydawnictwo Wrota, War-
szawa 997, par. 744  przyp. tłum.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 25
W chwilach dokonywania wyborów egzystencjalnych uświa-
damiamy sobie, jak wątła jest nić łącząca nas z życiem. Wszyscy
cierpimy z powodu przesłania dzieciństwa, wedle którego świat jest
wielki i potężny, a my podatni na zranienie i zależni. Zmiana for-
matu na większy, wkraczanie w bardziej przestronne obszary naszej
psychiki, napawa nas lękiem przez całe nasze życie. Nigdy nie po-
winniśmy bagatelizować tego osłabiającego paradygmatu, a także
licznych sposobów, na które przenika on nowe sytuacje z tą swoją
jakże znajomą nam dynamiką, wywołując niezamierzone, regre-
sywne efekty. Co więcej, praktycznie wszystkim nam brakuje we-
wnętrznego poczucia przyzwolenia na to, by żyć swoim własnym
życiem. Bardzo wcześnie nauczyliśmy się, że świat stawia warunki,
których niespełnienie może skutkować karą lub porzuceniem. Prze-
słanie to, zbyt głęboko wyryte w naszej świadomości i nadmiernie
zinternalizowane, niezwykle skutecznie blokuje zdolność ego do
obierania własnej ścieżki. Dopiero wtedy, gdy ego osiągnie pewną
określoną siłę, lub  co być może częstsze  gdy do podjęcia innego
wyboru popycha je desperacja, jesteśmy w stanie pokonać tę tyra-
nię historii. W przeciwnym razie wszyscy mamy tendencję do tego,
by drzemać w niepościelonym łóżku naszej historii. A jednak jest
sprawą oczywistą, że nie możemy podjąć decyzji o niedokonywaniu
wyboru, ponieważ niedokonywanie wyboru samo w sobie stanowi
wybór, pociągający za sobą konsekwencje w postaci poszerzania się
wewnętrznego rozdarcia pomiędzy duszą a światem. Większość lu-
dzi nie ma poczucia przyzwolenia na życie własnym życiem. Muszą
je samodzielnie zdobyć bądz przez wczesne oparcie się na ego, bądz
przez pózniejszy akt desperacji.
Odłączanie się od stada charakteryzuje bunt dorastających mło-
dych ludzi, szybko przeistaczający się w kolejną formę uległości.
Odłączanie się od plemienia przez dojrzałą osobę jest naznaczone
ryzykiem, lecz wyrasta z czegoś, co można by nazwać imperatywem
religijnym, a mianowicie z potrzeby większej uczciwości w relacjach
z tym, co transcendentne. Paradoksalnie odmowa uległości wobec
www.laurum.pl
26 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
stada to najlepszy sposób na to, by z czasem powrócić do świata
i służyć mu. Jung zauważa:
Indywiduacja pozbawia osobę konformizmu i przez to odcina ją
od wspólnoty. To odcięcie jest winą nie obciążającą jednostki, lecz
domagającą się zadośćuczynienia. Trzeba zaoferować coś w zamian,
to znaczy, stać się zródłem takich wartości, które zadośćuczynią jej
nieobecności we własnej sferze społecznej*.
Przedstawiając indywiduację w kontekście mitu rozumianego
jako forma świadomości ludzkiej, pojmujemy ją jako nacechowaną
uczuciem, pełną potencjału i związaną z transcendentnym celem.
Tak rozumiana indywiduacja daje psychologiczne umocowanie, któ-
re pozwala wieść świadome życie. Większość kulturowo obciążonych
alternatyw, dostępnych w naszych czasach, zdecydowanie zawodzi,
ponieważ ostatecznie okazują się one nieefektywne, nie zaspokajając
potrzeb duszy; jedynie mit indywiduacji wzbogaca i uszlachetnia na-
szą podróż. Zamiast dla zyskania powszechnej aprobaty pytać, czego
żąda ode mnie moje plemię, co sprawi przyjemność moim rodzicom,
pytamy raczej, co chcą wyrazić przeze mnie bogowie? To niemal zu-
pełnie inne pytanie, a odpowiedzi na nie będą odmienne w zależności
od etapu życia oraz ze względu na osobę pytającego. Dokonywanie
koniecznych wyborów nigdy nie będzie łatwe, jednak zadawanie so-
bie tego pytania oraz związane z nim szczere cierpienie wiodą przez
meandry życia ku krainie większego sensu i celu. Możliwe jest zna-
lezienie takiego bogactwa doświadczenia, takiego poszerzenia świa-
domości i perspektywy, że szybko okazuje się, że warto było podjąć
taki wysiłek. Fałszywi bogowie naszej kultury, władza, materializm,
hedonizm i narcyzm, na które cedujemy naszą tęsknotę za transcen-
dencją, wyłącznie zubażają nas i zawężają nasze spojrzenie. Stojąc
na rozdrożach wyboru, warto zadać sobie pytanie:  Czy ta ścieżka
wzbogaci mnie, czy zuboży? . Zazwyczaj znamy odpowiedz na to
*
C.G. Jung, The Symbolic Life, CW 8, par. 095.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 27
pytanie. Poznajemy ją intuicyjnie, instynktownie. Wybór ścieżki,
która nas wzbogaci, zawsze będzie równoznaczny z wyborem ścieżki
indywiduacji. Bogowie chcą, abyśmy wzrastali, abyśmy wychodzili
naprzeciw naszemu najwyższemu powołaniu, które stanowi przezna-
czenie każdej duszy. Wybór ścieżki, która wzbogaci nas raczej niż
zuboży, pomoże nam w naszej żegludze przez zdominowane przez
bożyszcza, hałaśliwe, lecz jałowe czasy i poprowadzi dalej, ku spot-
kaniu z osobą, którą powinniśmy się stać.
* * *
To nie jest typowy poradnik. Moim głównym pragnieniem jest
pobudzenie do refleksji, zaszczepienie niepokoju, który nie pozwala
zasnąć, oraz ukazanie szerszej perspektywy. Z książki tej nie dowiesz
się, jak znalezć Boga, poznać idealnego partnera, zdobyć przyjaciół
czy wpływać na ludzi. To twoje zadanie, nie moje. Książka ta ma
być może więcej szacunku dla twojej wewnętrznej mocy, niż ty sam.
Wychodzi z założenia, że i tak musisz przejść przez wszystkie próby,
którym podda cię życie, że towarzyszą ci rozterki, oraz że twoimi
przeciwnikami są strach i niezmiennie powtarzająca się historia. Za-
warto w niej przekonanie, zgodnie z którym, aby móc podążać włas-
ną ścieżką, będziesz musiał stać się o wiele bardziej odpowiedzial-
ny niż ktokolwiek z nas by sobie tego życzył. Książka ta dostrzega
wagę duchowości w procesie brania życia we własne ręce, jednak
nie narzuca żadnych przekonań religijnych. Książka ta szanuje cię
i prosi, abyś robił to samo, dzięki czemu wspólnie przejdziemy przez
to życie z większym poczuciem integralności i celowości.
Książa ta została oparta na osobistej podróży, dziesiątkach lat
pracy polegającej na towarzyszeniu innym osobom w ich podró-
żach, a także na kilku wcześniej powstałych książkach. Każda z nich
 The Middle Passage, Swamplands of the Soul, Under Saturn s Shadow,
Creating a Life oraz On This Journey We Call Our Life  porusza róż-
ne aspekty tej złożonej historii, dlatego polecam je Czytelnikom,
www.laurum.pl
28 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
którzy pragną skoncentrować się na którymś z nich. Odnalezć sens
w drugiej połowie życia stanowi rezultat wysiłków zmierzających ku
zbadaniu zmieniającego się porządku drugiej połowy życia z punktu
widzenia psychologii głębi, w dostępnym dla każdego stylu i języ-
ku. Staram się pisać tak, jak gdybym przemawiał do ciebie z drugie-
go końca stołu, jasno i z szacunkiem, lecz jednocześnie nieustannie
prowokując cię do tego, abyś znalazł swoje własne odpowiedzi na
stale pojawiające się pytania, które zadaje ci życie.
Jestem szczególnie wdzięczny Liz Williams za wyjście z pomy-
słem napisania tej książki oraz czuwanie nad nią na różnych eta-
pach jej powstawania. Jestem także wdzięczny za pomoc i wspar-
cie redaktorskie ze strony Billa Shinkera, Lauren Marino i Hilary
Terrell, którzy również wierzyli w sens napisania tej książki oraz
dopilnowali, aby rzeczywiście powstała. Od samego początku łą-
czyło nas jedno wspólne pragnienie: poruszyć temat uniwersalnej
podróży, jaką jest oddzielne, całkiem odrębne życie każdego z nas,
z szacunkiem, z poszanowaniem godności oraz ze współczuciem dla
wszystkich ludzi.
Pomimo zmian, które każdy z nas wnosi do swojej niepowta-
rzalnej podróży, opisana w niniejszej książce historia ma charakter
uniwersalny; to historia każdego z nas. A jednak każdy z nas jest
zobligowany, aby znalezć swoją własną, osobistą ścieżkę przez ciem-
ny las. W średniowiecznej legendzie rycerze poszukujący świętego
Graala, ujrzawszy go, intuicyjnie domyślili się, iż symbolizuje on ich
poszukiwanie sensu i podjęli wyzwanie, zanurzając się w ciemnym
lesie. Jednak z tekstu wynika, że każdy z nich postanowił wejść do
lasu w innym miejscu,  tam, gdzie nie ma ścieżki, ponieważ wsty-
dem jest obrać drogę, którą ktoś stąpał przed nami . Twoja podróż
jest twoją podróżą, i nikogo innego. Nigdy nie jest za pózno, aby
podjąć ją na nowo.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 29
Rozdział 1
Duchy przeszłości,
czyli jak się tu znalezliśmy?
 Główną przyczyną popełnianych przez ludzi błędów są uprzedze-
nia nabywane przez nich w dzieciństwie .
kaRTezjusz, Rozważania o metodzie
 Ciągniemy duchy przeszłości przez niepościelone łóżko pamięci .
Paul hooveR, Theory of Margins
zy wydawało ci się kiedyś  podczas jazdy samochodem w go-
Cdzinach szczytu, albo podczas spaceru na plaży, albo w środku
nocy  że nie masz pojęcia, kim jesteś, albo że nie wiesz, o co chodzi
w tym szalonym pędzie? Gdybyśmy nie doświadczali takich chwil
autentycznego zakłopotania, konsternacji i zwątpienia, istniałoby
prawdopodobieństwo, że żyjemy wedle zaprogramowanego automa-
tycznego pilota. Niedawno pewien prawnik opowiadał mi o ogrom-
nym odszkodowaniu, które reprezentowana przez niego firma ubez-
pieczeniowa miała wypłacić swojemu klientowi. Pewien mężczyzna
kupił samochód kempingowy, którym wyruszył w podróż po mię-
dzystanowej autostradzie. Podczas jazdy postanowił przyrządzić
sobie filiżankę kawy. Gdy pojazd rozbił się, powodując obrażenia
u właściciela, człowiek ten stwierdził, że wypadek nie nastąpił z jego
www.laurum.pl
30 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
winy, ponieważ sprzedawca nie wytłumaczył mu, że tempomat słu-
ży do utrzymywania prędkości, a nie jako autopilot. Choć brzmi to
niewiarygodnie, ława przysięgłych przyznała mu rację. Czyż nie by-
łoby miło, gdyby ktoś nagradzał nas za naszą głupotę, za trwanie
w nieświadomości oraz uchylanie się od odpowiedzialności za kie-
rowanie naszym życiem? Być może naszym największym grzechem
jest podejmowanie decyzji o pozostawaniu nieświadomymi, pomimo
wszystkich gromadzonych przez lata dowodów na to, że inne żywio-
ły dokonują za nas wyborów, często katastrofalnych w skutkach.
A zatem, co przywiodło cię w miejsce, w którym obecnie przeby-
wasz? Czy sam zadecydowałeś o życiu, które wiedziesz, o jego kon-
sekwencjach? Jakie siły ukształtowały cię, być może zadecydowały
o zmianie obranego wcześniej kierunku, zraniły i wypaczyły; jakie
siły wspierały cię dotychczas i nadal działają w tobie, bez względu
na to, czy dostrzegasz je, czy też nie? Jedno z pytań, na które nikt
z nas nie jest w stanie odpowiedzieć, brzmi: czego jesteśmy nieświa-
domi? A jednak to, co nieświadome, ma wielki wpływ na nasze ży-
cie, być może nawet w tej chwili dokonuje za nas wyborów oraz,
co najbardziej prawdopodobne, niezauważalnie konstruuje w nas
wzorce postępowania. Nikt, kto budzi się rano, nie zerka w lustro
stwierdzając:  Dzisiaj powtórzę moje błędy albo  Dzisiaj zrobię
coś naprawdę głupiego, monotonnego, uwsteczniającego, działając
wbrew temu, co dla mnie najlepsze . Jakże często jednak nasza hi-
storia powiela się, ponieważ jesteśmy nieświadomi cichej obecno-
ści zaprogramowanych energii, przekonań, które nabyliśmy, zin-
ternalizowaliśmy, i którym się podporządkowaliśmy. Jak zauważył
Szekspir w Wieczorze Trzech Króli, najbardziej zniewala nas więzienie,
o którym nie wiemy, że nas otacza.
Cynthia* była dumna, że udało jej się wyzwolić z ograniczeń na-
rzucanych przez rodzinę. Porzuciła farmerską społeczność, w której
*
Wszystkie imiona, występujące w tej książce to pseudonimy, wszystkie przy-
kłady stanowią zlepek różnych przypadków, lecz wszystkie sny, za zgodą samych
zainteresowanych, zostały przytoczone dokładnie tak, jak opisywały je poddawane
psychoanalizie osoby.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 31
się urodziła, uzyskała tytuł magistra prawa, wyszła za mąż za ak-
tywnego społecznie człowieka, a przed ukończeniem czterdziestego
roku życia otworzyła własną, prężnie rozwijającą się kancelarię. Po
czterdziestce zrealizowała wszystkie swoje cele i poczuła się nieszczę-
śliwa. Jak mogła się tak poczuć, skoro osiągnęła to wszystko, co ona
sama i osoby z jej otoczenia ceniły tak wysoko? Jej depresja pogłę-
biała się, a jej ciało było obolałe. Co poniedziałek siłą woli musiała
zmuszać się do rozpoczęcia kolejnego tygodnia pracy. Powiedziała
o swoim złym samopoczuciu interniście, który przepisał jej serię le-
ków antydepresyjnych. Wkrótce stwierdziła, że środki te stępiają jej
ból, lecz jednocześnie czuła się dziwnie uprzedmiotowiona. Podczas
pierwszej sesji terapeutycznej opowiedziała następujący sen:
Jestem w moim biurze, lecz jednocześnie jest ono również sypialnią
moich rodziców.
Nie widzę ich, lecz wiem, że są obecni.
To krótki sen  który mógł przyśnić się każdemu, bo któż z nas
całkowicie odcina się od widm swych przodków? Sen, jako wska-
zówka pozostawiona przez Ja, zabiega o uwagę świadomości i zadaje
pytanie.  Jak to możliwe, że mogę jednocześnie przebywać w świe-
cie moim i w świecie moich rodziców? Cynthia musiała zadać to
pytanie samej sobie. Podczas kilku kolejnych tygodni uświadomiła
sobie, że w proteście przeciwko oczekiwaniom rodziców związanym
z tym, kim powinna się stać, zaangażowała wszystkie swoje siły, by
stać się osobą stanowiącą przeciwieństwo rodzicielskich wyobrażeń.
Im bardziej z nimi walczyła, tym większy wpływ na dokonywane
przez nią wybory miała ta niewidzialna obecność. Odrzuciwszy za-
równo plany, które mieli względem niej rodzice, jak i inne ponure al-
ternatywy, Cynthia odkryła ku swemu przerażeniu, że tak naprawdę
wcale nie była takim znowu wolnym strzelcem, za jakiego dotych-
czas się uważała. Motywowana pragnieniem odcięcia się od ograni-
czającego ją świata rodziców, postawiła na model życia akceptowany
www.laurum.pl
32 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
przez kulturę klasy średniej, do której należała, lecz wciąż nie było
to zgodne z pragnieniem jej własnej duszy. Ze zbyt ciasnych i bez-
piecznych ram uciekła w mające wszystko jej zrekompensować życie
zawodowe, w konsekwencji czego poczuła się bardziej stłamszona,
niż kiedykolwiek była w stanie to sobie wyobrazić. Nic dziwnego,
że będąc w tak trudnym położeniu, popadła w depresję. Dlaczego
jej ciało nie miałoby buntować się, a psyche reagować wycofywaniem
energii z obszarów, w które chciałoby ją inwestować motywowane
kompleksami ego? A jednak ta kłopotliwa rebelia zachodząca w jej
psyche stała się jej sprzymierzeńcem, ponieważ zmobilizowała Cynthię
do wewnętrznych rozrachunków oraz stworzyła szansę na poszerze-
nie świadomości. W chwili, gdy piszę te słowa, Cynthia świadomie
dokonuje swoich wyborów, ucząc się, które z nich tak naprawdę są
jej, a które zostały jej narzucone. To proces rozróżniania, który musi
trwać zarówno przez resztę jej, jak i twojej podróży. Wszyscy żyjemy
wśród duchów przeszłości w niepościelonym łóżku pamięci, ponie-
waż to, czego my nie pamiętamy, i tak o nas pamięta.
Wydaje się nieprawdopodobne, by ktokolwiek mógł uświadomić
sobie istnienie niezależnych sił kierujących jego życiem, gdyby dzię-
ki jakiemuś szczęśliwemu zbiegowi okoliczności ciągle postępował
zgodnie z własną naturą. Gdy jesteśmy młodzi, wychodzimy z za-
łożenia, że jako istoty myślące będziemy dokonywali właściwych
wyborów, unikając głupich błędów popełnianych przez tych, którzy
byli przed nami. Niemniej jednak z konfliktu zachodzącego pomię-
dzy naszymi świadomymi wyborami a sygnałami wypływającymi
z naszej natury wynika, że coś jest nie tak. Jako terapeuta nigdy nie
cieszę się, gdy widzę, że ktoś cierpi, tym niemniej obecność cierpie-
nia sama w sobie świadczy o wysiłku podejmowanym przez psyche.
Ja, w sposób autonomiczny, czasem wręcz dramatyczny, protestuje
poprzez symptomy  uzależnienia, stany afektywne, których przy-
kładem może być niepokój lub depresja, albo poprzez konflikty
w świecie zewnętrznym, które pomimo naszych gorączkowych wy-
siłków nie chcą ustąpić w wyniku zwykłych działań wypływających
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 33
z intencji ego. Nikt z nas nie jest zadowolony, dowiadując się, że
jego wola nie wystarczy oraz że dobre intencje często pociągają za
sobą niezamierzone konsekwencje odczuwalne przez nas samych
oraz przez inne osoby. (Jak głosi pełen ironii napis na jednej z nakle-
jek na zderzak:  Żaden dobry uczynek nie pozostanie bez kary ).
Pierwsze ślady naprowadzające mnie na trop tego wielkiego dra-
matu rozgrywającego się w teatrze naszego życia odnajduję  jako
terapeuta  w naturze i dynamice tych symptomów. Następnie na-
szym  moim i pacjenta  zadaniem jest śledzenie ich do samych zró-
deł. Zawsze istnieje jakiś  logiczny związek pomiędzy zewnętrznym
objawem lub utrwalonym w naszej psychice wzorcem a zaistniałym
w przeszłości zranieniem duszy. I choć objawy zewnętrzne mogą
stwarzać wrażenie irracjonalnych, a nawet  szalonych , zawsze wy-
wodzą się od powstałej rany, stanowiąc jej symboliczny wyraz. Dla-
tego też, paradoksalnie, powinniśmy być wdzięczni naszym sympto-
matycznym dolegliwościom, ponieważ to one zwracają naszą uwagę,
zmuszają do poważnego potraktowania sprawy oraz dostarczają cen-
nych wskazówek dotyczących naszej ukrytej woli lub intencji naszej
własnej psyche. Ostatecznie nasza przemiana możliwa będzie tylko
wtedy, gdy będziemy potrafili uznać lub zaakceptować fakt istnienia
w każdym z nas woli, znajdującej się poza zasięgiem naszej świado-
mej kontroli, woli, która wie, co jest dla nas dobre, która raz po raz
daje o sobie znać poprzez nasze ciała, emocje i sny, oraz niestrudzenie
sprzyja procesowi naszego uzdrowienia i odzyskiwania integralności.
Wszyscy jesteśmy nawoływani, by wyjść na spotkanie z naszym we-
wnętrznym życiem, lecz wielu z nas nigdy tego nie robi. Na szczęście
to uporczywe zaproszenie przychodzi do nas raz za razem.
Wolność we współczesnym świecie
Aż do początku XX wieku nie moglibyśmy wieść rozmowy,
do której zachęca ta książka. W roku 900 średnia długość życia
www.laurum.pl
34 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
mieszkańca Ameryki Północnej wynosiła czterdzieści siedem lat.
Choć niektórzy ludzie żyli dłużej, statystyczna większość umierała
w czasie, który dzisiaj określilibyśmy mianem pierwszej połowy ży-
cia. (Nawet dzisiaj, gdybyśmy w dniu trzydziestych piątych urodzin
zostali śmiertelnie potrąceni przez ciężarówkę, to prawdopodobnie
żylibyśmy wyłącznie wedle ograniczonej świadomości typowej dla
pierwszej połowy życia, wedle jedynego dostępnego nam scenariu-
sza, jedynego znanego nam planu). Ponadto w przeszłości wartości
rodzinne, społeczne, etniczne były odgórnie narzucane, a odejście od
tradycyjnego modelu w małżeństwie czy życiu religijnym wiązało się
z dotkliwymi sankcjami. Zanim ogarnie nas nostalgia za przeszłością,
przypomnijmy sobie, jak wiele dusz umarło, wciśniętych w ograni-
czające role i schematy. Ileż kobiecych dusz zostało złamanych, iluż
mężczyzn rozbiło się o rafy ról i oczekiwań, które ograniczały pole
ekspresji nieskończonej różnorodności duszy?
Obecnie, w czasach erozji normatywnych ról i instytucji, jak
również znacznie wydłużonej średniej długości życia, którą zawdzię-
czamy lepszym warunkom sanitarnym, diecie i postępom w dzie-
dzinie medycyny, często uznajemy za oczywiste inne, ważniejsze
pytania, które musiały się pojawić. Obecnie nasze życie jest średnio
dwa razy dłuższe od życia naszego statystycznego przodka. Tak oto
zyskaliśmy bezprecedensową szansę, lecz także i obowiązek, by żyć
w sposób bardziej świadomy. Jesteśmy dziś w stanie postawić py-
tanie, którego nie mogliśmy zadawać sobie w przeszłości:  Kim je-
stem poza kontekstem ról, które odgrywam  niektórych dobrych,
produktywnych i zgodnych z wyznawanymi przeze mnie wartościa-
mi, a innych nie? . Możemy też zastanawiać się:  Skoro spełniam
oczekiwania określane przez kulturę, w której żyję, skoro zadbałem
o przedłużenie mojego gatunku, stałem się społecznie produktyw-
nym obywatelem i podatnikiem, co teraz? . Czym, w kilku słowach,
jest druga połowa życia  dziś czas pomiędzy trzydziestym piątym
a niemal dziewięćdziesiątym rokiem życia  skoro nie ma polegać na
powielaniu scenariusza i oczekiwań jego pierwszej połowy?
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 35
Zanim pytania te zaistnieją w naszej świadomości, muszą nastą-
pić dwie rzeczy. Po pierwsze musimy trochę pożyć, aby siła nasze-
go ego mogła rozwinąć się na tyle, abyśmy byli w stanie spojrzeć
wstecz, prześledzić naszą historię oraz poradzić sobie ze wszystkimi
rozczarowaniami i zawiedzionymi oczekiwaniami, które stały się na-
szym udziałem. Im jesteśmy młodsi i im mniej ukształtowane jest
nasze poczucie świadomego ja, tym bardziej onieśmielające i desta-
bilizujące zdają się być tego typu sondujące pytania. Młoda osoba
nie może pozwolić sobie na stawianie pytań, które grożą poważnym
naruszeniem delikatnej struktury ego. W połowie życia być może
staniemy się na tyle silni i na tyle zdesperowani, aby z pełnym zaan-
gażowaniem podejść do próby odpowiedzi na nie  być może po raz
pierwszy w życiu. Po drugie musimy żyć na tyle długo, aby potrafić
dostrzec schematy w naszym życiu  schematy w związkach, sche-
maty w pracy  jakże często przyczyniające się do naszej porażki,
udaremniające to, co dla nas najlepsze. Jesteśmy zobligowani, by
uznać, że jedyną osobą, która jest stale obecna w każdej scenie tego
długiego dramatu zwanego życiem, jesteśmy my sami. Trudno za-
tem zaprzeczyć twierdzeniu, że powinniśmy wziąć na siebie część
odpowiedzialności za dalszy rozwój tej sztuki, czy też telenoweli.
Bez wątpienia jesteśmy jej bohaterem, a możliwe, że również i au-
torem, bo skoro nie my, to kto lub co?
Tom Stoppard napisał wspaniałą sztukę, poświęconą tej kwestii,
zatytułowaną Rosencrantz i Guildenstern nie żyją. Tytuł sztuki został
zaczerpnięty z Hamleta. Wszyscy znamy ten dramat, w którym Ro-
sencrantz i Guildenstern, będący pomniejszymi postaciami, na mo-
ment pojawiają się na scenie, aby po chwili stracić życie. A jeżeli je-
steśmy właśnie Rosencrantzem i Guildensternem, a nie Hamletem?
Jego historia jest tragiczna, lecz co, jeżeli nasza okaże się banalna
i niezrozumiała? W sztuce Stopparda dwaj tytułowi bohaterowie
wędrują we mgle, podobnie jak i my, usiłując  podobnie jak i my
 dowiedzieć się, co się dzieje. Co jakiś czas na ich drodze pojawia
się pewien gość o imieniu Hamlet, lecz to tylko jakiś inny facet, z ja-
www.laurum.pl
36 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
kiejś innej sztuki. Cały czas nie wiadomo, o co tak naprawdę chodzi
w ich życiu, do momentu, w którym padają ofiarą sił uruchomio-
nych przez nieznane im moce, działające wbrew ich pragnieniom.
Jeżeli wiercimy się niespokojnie w fotelach, to dlatego, że treść sztu-
ki wydaje się nam niepokojąco bliska. Jaką rolę odgrywamy w na-
szych własnych dramatach? Czy jesteśmy głównym bohaterem, czy
raczej jedną z postaci z cudzego scenariusza? Jeśli tak, to czyj to
scenariusz, i o czym opowiada?
Ciche przejście do drugiego życia
Już podczas pierwszych miesięcy pracy w charakterze terapeu-
ty zacząłem rozpoznawać schematy, funkcjonujące w życiu niemal
wszystkich moich pacjentów. Każdy z nich miał inną historię, po-
chodził z innej rodziny, borykał się z innymi życiowymi problemami
i doświadczał innych emocjonalnych cierpień. Różny był też ich wiek
 od trzydziestu pięciu do ponad siedemdziesięciu lat. Jednak tym,
co zdawało się wszystkich łączyć, i co przywiodło ich do mojego ga-
binetu, był fakt, iż ich sposób pojmowania samych siebie oraz strate-
gie stosowane przez nich w życiu zdawały się podlegać radykalnym
przemianom. Niezależnie od jego kształtu,  plan , który mieli na
życie, świadomy bądz nie, stawał się coraz bardziej zawodny.
Dla żadnego z nich terapia nie była pierwszym środkiem za-
radczym, po który sięgnęli. Pierwszą linią obrony przeciwko znisz-
czeniom, dokonującym się w ich życiu na skutek trwania w nie-
świadomości, było zaprzeczenie. (To nasza najbardziej zrozumiała,
najbardziej prymitywna forma obrony, która  stosowana bez końca
 okazuje się być jedynym prawdziwym stanem patologicznym).
Z reguły druga obierana przez nich strategia polegała na ponow-
nym podjęciu wysiłków zmierzających ku realizacji starego planu.
Trzecia  na ucieczce w realizację jakiegoś nowego przedsięwzięcia:
w nową pracę, lepszy (inny) związek, kuszącą ideologię, a czasem
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 37
 na dryfowaniu w kierunku jakiegoś nieświadomego  planu samo-
uzdrowienia , jakim jest nałóg czy romans. Ich czwarty krok  gdy
już wypróbowali wszystkie powyższe możliwości  polegał na uzna-
niu ich bezskuteczności oraz niechętnym zapisaniu się na terapię,
czemu towarzyszyła frustracja, czasem złość i poczucie przegranej,
i zawsze, ale to zawsze poczucie upokorzenia. Ten niepewny krok
dawał początek najbardziej dogłębnemu śledztwu, jakie kiedykol-
wiek podjęli, ryzykownej przygodzie, polegającej na dowiadywaniu
się, kim tak naprawdę są. Nieraz okazywało się, że to, kim napraw-
dę są, nie ma wiele wspólnego z tym, kim niegdyś byli.
Kryzys wieku średniego?
W naukowych kręgach toczy się pewna debata, której uczestnicy
usiłują ustalić, czy tak zwany  kryzys wieku średniego rzeczywiście
istnieje. Debata ta nie powstrzymuje ludzi przed posługiwaniem się
tym terminem w celu lekceważącego kategoryzowania cierpień dozna-
wanych przez ich bliznich jako  chwilowego szaleństwa , nie mającego
większych konsekwencji dla całego życia tych osób, jak i życia ich sa-
mych. Jeszcze inni używają tego terminu w odniesieniu do szerokie-
go spektrum nagannych zachowań, nie przyjmując do wiadomości, że
może on mieć inny sens, który wiąże się z odpowiedzią na następujące
pytania: dlaczego ta trudna sytuacja zaistniała oraz jakie może mieć
znaczenie dla doświadczającej jej osoby? Niezależnie od toczącej się de-
baty, raczej nie podlega wątpliwości fakt, że rozmaite stany niepokoju
i dezorientacji towarzyszą wielu osobom w wieku od trzydziestu paru
do czterdziestu paru lat, nawet jeżeli niektórzy zdają się bez szwan-
ku przepływać przez mielizny wieku średniego, aby bez najmniejszego
uszczerbku wpłynąć na spokojniejsze wody dalszej części życia.
Istnieją przyczyny, dla których niepokoje te tak często dają o so-
bie znać w okresie, który zwykliśmy uznawać za  wiek średni . Mu-
siało upłynąć dostatecznie dużo czasu od chwili odłączenia się od
www.laurum.pl
38 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
rodziców, abyśmy mogli poznać trochę świat, dokonywać wyborów,
pozwalających stwierdzić, co jest dla nas dobre, a co nie, oraz aby do-
świadczyć załamania się, a przynajmniej stopniowej erozji, naszych
planów. W tym wieku siła ego (bez której zbadanie samego siebie
byłoby bardzo trudne), może już osiągnąć poziom, na którym możli-
wa jest autorefleksja, samokrytyka oraz podejmowanie ryzyka zwią-
zanego ze zmianą decyzji i tym samym także wyznawanych warto-
ści. (Spotykam również wiele osób, którym brakuje tej wewnętrznej
siły, w związku z czym na różne sposoby sabotują one zaproszenie
do uzdrowienia swego życia. Rzadko kiedy osoby te są w stanie wy-
trwać w terapii, czy choćby tylko ją podjąć). Tak dogłębne zbadanie
własnego życia, tak zobowiązujące zaangażowanie w sprawy duszy,
to nie kwestia chwilowej zachcianki czy weekendowych warsztatów
terapeutycznych. Odpowiedz na wezwania duszy wymaga zanurze-
nia się w najgłębszym oceanie, pomimo braku pewności, czy będzie
się w stanie dopłynąć do nieznanego, odległego brzegu. A jednak,
jeżeli nie zgodzimy się wypłynąć poza krąg znajomych świateł portu,
od którego się oddalamy, nigdy nie dotrzemy do nowego brzegu.
W przypadku niektórych osób proces ten przebiega stopniowo, inni
natomiast zostają znienacka rzuceni na głęboką wodę.
Jak to się zaczyna
Joseph przyszedł na swoją pierwszą sesję terapeutyczną z przeko-
naniem, że załatwi całą sprawę raz-dwa  wejdzie i wyjdzie niczym
z przydrożnego baru szybkiej obsługi. Gdy opisał kłótnię, którą nie-
dawno miał z żoną, zapytałem go:  Gdybyś miał wybrać pomiędzy
twoim małżeństwem a hazardem, na co byś postawił? . Uśmiechnął
się i powiedział:  Cóż, ożenić możesz się zawsze . Już wtedy wie-
działem, co się święci. Joseph nie przyszedł na terapię, aby się wyle-
czyć. Przyszedł, aby spełnić ultimatum postawione przez żonę. Bez
najmniejszego problemu mógł wymykać się ze swego biura i tracić
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 39
nawet do tysiąca dolarów dziennie przy zielonym stoliku, aby przed
końcem przerwy obiadowej powrócić do pracy, nie wzbudziwszy ni-
czyich podejrzeń. Jego nałóg wyszedł na jaw dopiero wtedy, gdy
pierwsze dziecko skończyło osiemnaście lat i okazało się, że pienią-
dze odkładane na szkołę gdzieś zniknęły. Joseph nie miał zamiaru
stawiać czoła swojemu nałogowi, wpływowi, jaki miał on na jego
rodzinę, ani wewnętrznym motywacjom, które dzień w dzień wiod-
ły go na skraj przepaści. Jak wiadomo każdemu, kto zajmuje się
jakąkolwiek formą uzależnień, osoby, które tak desperacko usiłują
na własną rękę  uleczyć swoje troski coraz bardziej kosztownym
medykamentem, noszą w sobie całe pokłady cierpienia.
W ośrodku szkoleniowym dla terapeutów, z którym jestem za-
wodowo związany, uczestnicy szkoleń, po przebyciu własnej te-
rapii oraz zdaniu licznych egzaminów, są zobowiązani do opisa-
nia pięciu poważnych przypadków, z których dwa można uznać
za  porażki . Na przykładzie tych ostatnich powinni przeanali-
zować własne niedociągnięcia i wyciągnąć wnioski na przyszłość.
W przypadku Josepha miałem do czynienia z odczuciem silnego
niepokoju, na skutek którego mój pacjent konsekwentnie odda-
lał się od mostu świadomego życia ku lodowej górze katastrofy.
Przyznawał, nie zdając sobie w pełni sprawy z tego, co mówi, że
poświęciłby wszystko, aby móc nadal  leczyć się z odczuwanego
głębokiego niepokoju. Choć osoba taka stwarza dla innych sytu-
ację nie do zniesienia, jej cierpienie zasługuje na współczucie. Po
trzeciej sesji terapeutycznej, nie znalazłszy żadnego cudownego
rozwiązania, żadnej strategii, pozwalającej na zjedzenie ciastka
i jednoczesne zatrzymanie go, Joseph zrezygnował. Nigdy więcej
go nie zobaczyłem. Nie stawił się na spotkanie ze swoją własną
smutną historią, a ja mogę tylko domyślać się, że wkrótce potem
statek jego życia zatonął.
Z moich doświadczeń wynika, że udręki wieku średniego, na-
pędzane przez wewnętrzne siły, prędzej ukazują się świadomości
w kontekście intymnych relacji, aniżeli w życiu zawodowym. Wi-
www.laurum.pl
40 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
doczne są też w postaci bardziej osobistych symptomów, do których
należy depresja. Intymny związek, który będzie tematem jednego
z dalszych rozdziałów, jest szczególnie obciążony, ponieważ jest noś-
nikiem naszych najgłębszych oczekiwań związanych z domem, po-
twierdzeniem naszej tożsamości, zaspokojeniem potrzeb doświad-
czania troski oraz opieki ze strony bliskich nam osób. W miarę
upływu czasu nasi partnerzy jawią się nam, podobnie jak i my im,
jako pełni wad śmiertelnicy. Obwiniamy ich, gdy obmyślone przez
nas scenariusze zawodzą, i w konsekwencji popadamy w konflikt.
Często oczekujemy, że życie zawodowe dostarczy nam życiowej
satysfakcji i, niezależnie od tego jak odnajdujemy się w naszym za-
wodzie, w drugiej połowie życia niejednokrotnie orientujemy się,
że pracujemy dla nich, z coraz mniejszą satysfakcją, mimo iż reali-
zujemy własne cele, odbieramy wypłatę i uczestniczymy w planie
emerytalnym. Gdyby duszę można było tak łatwo kupić, kultura
masowa miałaby na nas naprawdę dobry wpływ. Tylko ludzie żyjący
w nieświadomości myślą, że tak właśnie jest. Rozejrzyj się wokół sie-
bie; spójrz w głąb siebie. Bądz uczciwy. W jakim stopniu dostatek
decyduje o naszym szczęściu? I jaka jest jego cena?
Psyche zawsze do nas przemawia, a jej pragnienia początkowo
przejawiają się w postaci lekkiego znudzenia, potem  bardziej świa-
domej nudy, a następnie wewnętrznego oporu względem świadomie
snutych przez nas scenariuszy, aż ostatecznie  w miarę jak coraz
szczelniej zamykamy nasze uszy  w postaci erupcji destrukcyjnych
uczuć i zachowań: zaburzeń snu i jedzenia, oddawania się roman-
som, koszmarów sennych, nałogów, stanowiących próbę leczenia się
na własną rękę, i tym podobnych. Wszystkie te pozornie niezależne
zjawiska, towarzyszące tak różnym osobom, łączy fakt wyczerpania
się scenariuszy, które rzekomo osoby te same wybierają, oczekując,
że będą im służyły. Zadajemy sobie pytanie:  Zrobiłem wszystko,
czego ode mnie oczekiwano, wedle mojej najlepszej wiedzy na temat
siebie samego i świata, dlaczego więc moje życie nie jest dobre? . To
bolesne pytanie i wszyscy z nas, bez wyjątku, prędzej czy pózniej,
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 41
doświadczamy rozbieżności pomiędzy tym, czego poszukiwaliśmy,
czemu służyliśmy, co osiągnęliśmy, a tym, co czujemy w chwilach
szczerości wobec samych siebie.
A jednak, choć takie zderzenie zewnętrznych oczekiwań i rzeczy-
wistości wewnętrznej często wypływa na powierzchnię w połowie
życia, sugerowałbym, aby każdy z nas wsłuchiwał się w głos włas-
nej duszy nie raz, lecz wielokrotnie w ciągu swojego życia. Tak czy
inaczej poważny kryzys tożsamości ma miejsce za każdym razem,
gdy doświadczamy nieuniknionego konfliktu pomiędzy natural-
nym Ja oraz nabytym  poczuciem ja , z towarzyszącymi mu posta-
wami, zachowaniami i odruchowymi reakcjami. Czasami konflikt
ten następuje, gdy jesteśmy w trakcie rozwodu, po którym szyb-
ko zdajemy sobie sprawę z tego, że nasze problemy znajdują swoją
kontynuację w kolejnym związku. Czasami ujawnia się on w wyni-
ku traumatycznej utraty partnera, dobitnie ukazującej nam nasze
uzależnienie, które dotychczas niezauważone kryło się w pozornie
niezależnych zachowaniach. Czasami uzewnętrznia się on w chwi-
li opuszczenia rodzinnego domu przez nasze dzieci, obarczone na-
szymi projekcjami, mające spełniać nasze niezaspokojone ambicje
i marzenia, których nam samym nie udało się zrealizować. Czasami
wypływa na światło dzienne w kontekście zagrażającej naszemu ży-
ciu choroby lub innej formy otarcia się o śmierć. (Wystarczy guzek
w piersi lub podwyższony poziom PSA5, abyśmy zostali wytrąceni
z naszego dobrze zaplanowanego życia). Czasami po prostu dopa-
da nas jako nagły wstrząs, niczym chmura burzowa przepływająca
po słonecznym niebie, kiedy to uświadamiamy sobie, że nie wiemy,
kim tak naprawdę jesteśmy i w jakim celu żyjemy. Albo zaczynamy
czuć, że to, w jaki sposób spędzamy nasz ograniczony, cenny czas na
tej planecie, naprawdę może zależeć od nas samych.
Stąd niezależnie od wieku, pacjent po pacjencie przeżywali prze-
mianę, na którą ich świadomość nie była przygotowana, w związ-
5
PSA (ang. Prostate Specific Antigen)  antygen gruczołu krokowego (prosta-
ty). Jego podwyższone stężenie we krwi sygnalizuje przerost bądz raka prostaty
 przyp. tłum.
www.laurum.pl
42 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
ku z czym doświadczali zmieszania, frustracji, dezorientacji. Tak
poważne przemiany są zjawiskiem powszechnie obserwowanym.
W tradycyjnych kulturach ewoluowały wspólne obrzędy, mające
dostarczyć wsparcia osobie przeżywającej przejście z jednej fazy ży-
cia do drugiej. Rytuałom tym towarzyszyły tętniące życiem mitolo-
giczne obrazy, przenoszące utratę tego, co stare, w większy, trans-
cendentny zakres znaczeniowy. W naszych czasach jednak takiego
wsparcia i takich rytuałów przeważnie brakuje bądz są one osłabio-
ne, przez co w trudnych momentach jednostka czuje się zagubiona,
zdezorientowana i osamotniona. Obecne w wielu kulturach obrzędy
przejścia były zawsze zakorzenione w transcendentnych wyobraże-
niach i świętych historiach plemiennych; dlatego można było kiedyś
usłyszeć:  Robimy to, rozumiemy to, praktykujemy to, ponieważ
zapoczątkowali to nasi bogowie i przodkowie, a dzisiejsze powta-
rzanie tych obrzędów odzwierciedla i ożywia znaczenie, jakie nadali
światu . Porównaj takie podejście do naturalnej śmierci i odrodzenia
z tym, jak zawstydzana, ośmieszana, traktowana z politowaniem
i niemal zawsze z rezerwą jest dzisiaj osoba, której struktury oso-
bowości podlegają procesom dekonstrukcji. Czasami tak izolowane
osoby jedyne wsparcie, na jakie mogą liczyć, znajdują w towarzy-
stwie terapeuty.
Najbardziej powszechną cechą tego typu przejścia, pomimo róż-
nych bagaży doświadczeń, które każdy z nas niesie, jest demontaż
 fałszywego ja  wartości i strategii, które czerpiemy z uwewnętrz-
nienia dynamiki i przekazów pochodzących z naszej rodziny i kul-
tury. A jednak każdy człowiek jest zachęcany do przyjęcia nowej
tożsamości, nowych wartości, nowych postaw wobec samego siebie
i świata, często znajdujących się w jaskrawej opozycji względem ży-
cia, które wiódł zanim odpowiedział na to wezwanie. Ze względu na
nieobecność plemienia, w przypadku niektórych osób cotygodnio-
wy rytuał psychoanalizy zaczyna pełnić rolę wspierającego obrzędu
przejścia. Choć porzucenie starego życia i otrzymanych wzorców
może napawać lękiem i prowadzić do poczucia dezorientacji, to jed-
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 43
nak odkrycie, że pragnie się wyłonić coś wielkiego, jest wspaniałym
uczuciem, prowadzącym do ostatecznej przemiany. Na tym etapie
podróży jesteśmy zachęcani do tego, aby doświadczyć głębszego
sensu naszego cierpienia oraz przekonać się, że coś transcendental-
nego w stosunku do starego sposobu istnienia pojawia się, gdy tylko
starcza nam odwagi, aby kontynuować podróż przez ciemny las.
W takich chwilach przypomina mi się Julia, która żyła na skraju
szaleństwa i depresji, usługując innym ludziom. Czuła, że nikt po-
cząwszy od jej niedołężnych rodziców, przez narcystycznego męża,
po stale jej potrzebujące dzieci, nie kochał jej dla niej samej. Praca ze
snami, którą podjęła za radą terapeuty, doprowadziła ją do nieunik-
nionej konfrontacji z rozległym światem jej wnętrza. Jej sny odwo-
ływały się do przeszłości, rozterek i życia, którym nigdy nie żyła.
Dzięki temu nieustannemu dialogowi w końcu doświadczyła mi-
łości wypływającej z jakiegoś wewnętrznego zródła. Miłości trosk-
liwej i bezwarunkowej, której nigdy dotychczas nie doświadczała.
Oczywiście potrzeba było trochę czasu, zanim stare ego, napędzane
prowadzącym do udręki pragnieniem służenia innym po to, aby zy-
skać potwierdzenie swej wartości, zrezygnowało ze starego planu
działania. Skoro Julia rzeczywiście doświadczyła miłości, wypływa-
jącej z jakiegoś głębokiego zródła, niezależnego od jej ego, jej dawne
poczucie ja oraz wyzysk ze strony innych osób, na który dawne ja
przyzwalało, także musiały odejść w niepamięć. Nowe ukierunko-
wanie osobowości zajęło trochę czasu, wymagało zastosowania me-
tody prób i błędów, lecz doprowadziło do wzbogacenia życia, w któ-
rym własne potrzeby Julii były traktowane na równi z potrzebami
innych osób. Trudno przecenić kojące właściwości zmiany na lepsze
(w tym i takiej, która stanowi bolesne przejście) oraz śmierci stare-
go sposobu pojmowania i jego stopniowego ustępowania na rzecz
czegoś większego.
Niektórzy z nas, co zrozumiałe, nie chcą usłyszeć tego przesła-
nia nadziei i zwiastuna rozwoju osobistego. Chcielibyśmy, aby nasz
stary świat, nasze dawne założenia i fortele, zostały możliwie jak
www.laurum.pl
44 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
najszybciej przywrócone. Pragniemy usłyszeć:  Tak, twojemu mał-
żeństwu można przywrócić jego pierwotny kształt; tak, twoją de-
presję można w cudowny sposób zlikwidować, nie pytając, dlaczego
się pojawiła; tak, twój stary system wartości nadal się sprawdza .
Ledwie to zrozumiałe pragnienie czegoś, co zwiemy  regresywną re-
konstrukcją persony  , zdoła przykryć pogłębiającą się wewnętrzną
szczelinę, a już poszukujemy kolejnego środka uśmierzającego nasz
ból i kolejnego, mniej wymagającego spojrzenia na nasze trudności.
Kurczowe trzymanie się znajomego świata i lęk przed nieznanym są
czymś całkiem naturalnym. Wszyscy tego doświadczamy  nawet
wtedy, gdy szczelina pomiędzy fałszywym ja i ja naturalnym jeszcze
bardziej się pogłębia, a stare postawy stają się coraz mniej skuteczne.
Większość z nas żyje, ciężko pracując na rzecz przyszłości, dokonując
wyborów w oparciu o stare dane i nawyki. Potem zastanawia się, dla-
czego w życiu funkcjonuje tak wiele powtarzających się schematów.
Dylemat ten najlepiej został opisany w dziewiętnastym wieku przez
duńskiego teologa Słrena Kierkegaarda, który w swoim dzienniku
zwrócił uwagę na paradoks, polegający na tym, iż myślimy wstecz,
a żyjemy naprzód. Czyż zatem nie zwodzimy samych siebie, robiąc
stale to samo i oczekując innych niż dotychczas rezultatów?
Dla tych, którzy są gotowi stanąć w żarze ognia transformacji,
druga połowa życia stanowi okazję do odzyskania samych siebie.
Mogą nadal czule zerkać ku staremu światu, lecz podejmują ryzyko
poznania bogatszego świata, bardziej złożonego, mniej bezpiecznego,
stawiającego większe wyzwania, który nieubłaganie ku nim zmierza.
Paradoksalnie wezwanie to zachęca nas, abyśmy zaczęli trakto-
wać samych siebie poważniej niż dotychczas i w zupełnie inny spo-
Persona  w pierwotnym znaczeniu: maska nakładana przez aktorów w te-
atrze antycznym. Według C.G. Junga jest ona  systemem przystosowania się czy
też manierą obcowania ze światem. I tak np. niemal każdy zawód ma charaktery-
styczną dla siebie personę. (...) wiąże się to jednak z niebezpieczeństwem utożsa-
mienia się z personą, jak to np. robi profesor ze swym podręcznikiem czy tenor ze
swym głosem. (...) Z pewną przesadą można by również powiedzieć: persona jest
tym, czym człowiek w istocie nie jest, czym jest on tylko w mniemaniu własnym i
innych ludzi . (Odrodzenie. W: Archetypy i symbole, s. 30)  przyp. tłum.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 45
sób. Przykładowo introspekcja taka nie może przebiegać bez uczci-
wości większej od tej, na jaką było nas dotąd stać. W większości
przypadków docieramy do tego momentu naszego życia, posługując
się pomniejszonym wyobrażeniem o samych sobie. Jak to niegdyś
humorystycznie ujął Jung, wszyscy chodzimy w za ciasnych butach.
Patrząc w tak ograniczony sposób na naszą podróż i identyfiku-
jąc się ze starymi, defensywnymi strategiami, mimowolnie stajemy
się wrogami naszego własnego rozwoju, poszerzania horyzontów
własnej duszy, dokonującymi stale tych samych, zdeterminowanych
przez przeszłość wyborów.
Poważne podejście do samego siebie zaczyna się od radykalnej
akceptacji pewnych prawd, które wydają się być oczywiste dla osób
patrzących z zewnątrz, lecz onieśmielające dla niepewnego siebie ego,
dość nieudolnie kierującego naszym codziennym życiem. W tym mo-
mencie przychodzi mi na myśl przypadek pewnego mężczyzny. Czło-
wiek, o którym mowa, uczestniczył w spotkaniu klasowym zorganizo-
wanym w trzydzieści lat po maturze. Po powrocie do domu oznajmił
żonie, że właśnie spotkał się z miłością swoich młodzieńczych lat, i że
zamierza spędzić z tą kobietą resztę życia. Wpadł w sidła własne-
go planu, bazującego na niemal obcej mu osobie, upatrując w nim
szansy na odzyskanie minionej młodości, nadziei i witalności, karmiąc
nim mrzonkę o emocjonalnej odnowie. Cele te nie są same w sobie
złe, jednak wyobrażenie o tym, że romans z miłością sprzed lat po-
może je osiągnąć, może przynieść wyłącznie rozczarowanie. Wszyscy
patrzący z zewnątrz wiedzą to, lecz mężczyzna tkwiący w potrzasku
tych nieświadomych dążeń nie jest w stanie dostrzec, że pochodząca
ze świata zewnętrznego kobieta stanowi surogat jego wewnętrznego
życia, zaniedbywanego od tak wielu lat*. Problem z nieświadomością
polega na tym, że jest nieświadoma. Ilu z nas wie wystarczająco wiele,
aby pojąć, że naprawdę nie wie dostatecznie wiele?
*
Wychodząc naprzeciw zainteresowaniu czytelnika, przedstawiam zakończe-
nie całej sprawy: licealna miłość, która również dała się ponieść chwilowej fanta-
zji, zmieniła zdanie. Mężczyzna, zakończywszy swoje małżeństwo, dryfuje gdzieś
w siną dal.
www.laurum.pl
46 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
Druga połowa życia to nieustanne dialektyczne spotkanie z roz-
bieżnymi prawdami  prawdami, które z zasady trudno sobie uświa-
domić dopóki nie zostanie się do tego zmuszonym. Do prawd tych
należy uznanie, że życie to należy do nas, a nie do kogoś innego, że
ukończywszy trzydzieści lat tylko my sami jesteśmy odpowiedzialni
za jego przebieg, że trwamy zaledwie krótką chwilę, i że w każdym
z nas rozgrywa się tytaniczna walka, w której stawką jest suweren-
ność duszy. Już samo pojęcie tej prawdy, przeżywanie jej, odpowia-
danie na jej wezwania oznacza poszerzenie perspektywy, z której pa-
trzymy na nasze życie. Nieważne jak skromne są nasze możliwości,
musimy wyjść na środek sceny, gdzie toczy się gra o wielkie sprawy,
i zacząć aktywnie uczestniczyć w boskim dramacie. W swych wspo-
mnieniach Jung tak mówi o naszych zmaganiach:
Często byłem świadkiem, jak ludzie stają się znerwicowani, gdy
zadowalają się niedostatecznymi lub fałszywymi odpowiedziami na
pytania, które przynosi życie. Szukają posady, małżeństwa, sławy,
zewnętrznego sukcesu i pieniędzy, pozostają zaś znerwicowani i nie-
szczęśliwi nawet wówczas, gdy osiągną to, za czym się uganiali. Lu-
dzie tacy często tkwią w zbyt wielkiej ciasnocie umysłu. Ich życie nie
obfituje w treść, nie ma sensu. Gdy mogą się rozwinąć w pełniejszą
osobowość, nerwica zazwyczaj ustępuje*.
Bez wątpienia słowa te odnoszą się do najbardziej rozpowszech-
nionej, a jednak nie pozbawionej uwodzicielskiego powabu, iluzji
naszych czasów, polegającej na przeświadczeniu, że znajdziemy coś
 gdzieś, tam  jakąś osobę, postawę społeczną, jakąś ideologię, ja-
kieś zewnętrzne potwierdzenie  dzięki czemu nasze życie stanie się
lepsze. Gdyby to była prawda, wszędzie dookoła widzielibyśmy na
to dowody. Zamiast powszechnej satysfakcji obserwujemy szaleń-
stwa popkultury, próżniacze rozrywki, furię odsuniętych na boczny
*
C.G. Jung, Wspomnienia, sny, myśli, w przekładzie Roberta Reszke i Leszka
Kolankiewicza, Wydawnictwo Wrota, Warszawa 997, s. 2  przyp. tłum.
www.laurum.pl
Odnalezć sens w drugiej połowie życia 47
tor, i tylko z rzadka osobę, której towarzyszy poczucie transcenden-
tnego celu, która jest psychicznie ugruntowana i wiedzie bogate
życie duchowe. Idea rozwoju pełniejszej osobowości  korzystając
z trafnego określenia, którym posłużył się Jung  brzmi obiecująco,
lecz rzadko kiedy jej realizacja jest możliwa bez rozliczenia się ze
starym porządkiem. Zazwyczaj wzrastamy na skutek niechcianego
cierpienia, chociaż łatwiej wieść życie nie poddane próbie.
Aby usprawnić przejście ku bardziej autentycznemu istnieniu,
warto zapoznać się z mechanizmami działania psychiki. Jesteśmy
nawoływani do przyjrzenia się symptomom z innej perspektywy.
Naszą pierwszą, naturalną reakcją jest chęć stłamszenia ich, jednak
musimy nauczyć się odczytywać je jako wskazówki naprowadzające
nas na trop zranionych pragnień naszej duszy lub jako wyraz jej
samoistnego protestu wobec naszego błędnego gospodarowania jej
zasobami. Uczymy się dyscypliny polegającej na codziennej analizie
naszego życia:  Co zrobiłem i dlaczego, skąd wypłynęła moja moty-
wacja? . Zaczynamy działać zgodnie z tym, co dyktuje nam dusza,
a to wymaga pokory i wielkiej uważności. Musimy pojąć, że nasze
życie, nawet wtedy, gdy borykamy się z zewnętrznymi trudnościa-
mi, zawsze rozwija się od wewnątrz. (Jak zauważył Jung, wszystkie
ignorowane przez nas wewnętrzne symptomy, podobnie jak i te,
którym zaprzeczamy, najczęściej powracają do nas pod postacią
zrządzeń losu).  A więc, gdzie znajduje się wewnętrzne zródło tych
zdarzeń?  to najważniejsze pytanie, niosące szansę na wyzwole-
nie. Nieustanne zadawanie go sobie wymaga codziennej dyscypliny,
zwiększonej osobistej odpowiedzialności i niemałej odwagi. Ozna-
cza to, że bez względu na to, jaką mamy tremę, musimy wyjść na
środek sceny i wziąć udział w sztuce, którą zwiemy naszym życiem
 jedynym, jakie mamy.
Dalsza część książki ilustruje niektóre spośród licznych spraw,
których w tym szczególnym czasie możemy dowiedzieć się o sobie:
jak działa psychika, jak możemy z nią współpracować oraz w jaki
sposób możemy wzbogacić naszą podróż, odnalezć jej rozmaite zna-
www.laurum.pl
48 Odnalezć sens w drugiej połowie życia
czenia i ostatecznie przeżyć ją tak, aby nasz świat stał się lepszy. Pra-
ca, która cię czeka, nie ma nic wspólnego z ćwiczeniem się w narcy-
zmie czy pobłażliwości względem samego siebie. (I nie pozwól, aby
ktoś wmówił ci, że tak jest!) Jakość naszych relacji z innymi ludzmi,
to, jakimi jesteśmy rodzicami czy obywatelami, oraz jakość naszej
życiowej podróży nigdy nie wykroczą poza uzyskany przez nas po-
ziom rozwoju osobistego. To, co wniesiemy w nasze życie, będzie
wypadkową tego, jaką część naszej podróży przebyliśmy świadomie,
oraz tego, na ile odwagi było nas stać, aby odbyć ją w rzeczywistym
świecie, w którym toczy się nasze życie. Bardziej świadoma podróż,
wymagająca duchowej i psychicznej spójności, to jedyna podróż,
w którą warto się wybrać. Bądz co bądz, zewsząd otaczają nas jej roz-
rywkowe, uzależniające alternatywy, ale smutny rezultat ich wyboru
wskazuje, iż bardziej efektywna droga musi wiązać się z ryzykiem
poszukiwania zródeł przemiany we własnym wnętrzu.
Książka ta sama w sobie może stać się swego rodzaju przejściem
dla Czytelnika, zachęcając go do odrzucenia dawnych założeń, do
podjęcia ryzyka związanego z życiem pośród prawdziwych wielo-
znaczności bytu oraz do odgrywania większej niż kiedykolwiek do-
tąd roli w kierowaniu własnym życiem. To podróż przez pradawne,
najbardziej przerażające, najbardziej nęcące z mórz  przez naszą
własną duszę.
www.laurum.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
sens życia
Sens Zycia Lamek
ARTYKUŁY SENS ŻYCIA
cwiczenia biologia puls zycia 3 odpowiedzi pdf
Bochenski Sens życia
Sens zycia z buddyjskiej perspektywy w2 READ
zjawisko drugiego zycia hierarchia, normy
Sens zycia
Archetypy a sens życia
Sens życia wg Monty Pythona
12 Sens życia według Przemka
Sens życia
aforyzmy sens zycia cytaty
Lamek Sens Zycia

więcej podobnych podstron