sasiad


TW Nr 25/26 - Po sasiedzku   Przede wszystkim muszkarze wiedzą, że łowić z łbem zanurzonym pod wodą się nie da. Ci, którzy otwarci są na naturę, zagapiają się na nadwodny świat bez względu na uprawianą metodę. Więc trochę o tym, co w pobliżu nas...     NR 25/26      26 PAŹDZIERNIKA Wydawca: KROKUS ska z o. o. oraz Zespół - Łódź i Wałcz   OTO WIDZISZ, ZNOWU IDZIE JESIEŃ... Oto widzisz, znowu idzie jesień - człowiek tylko leżałby i spał... Załóżże twój szmaragdowy pierścień: blask zielony będzie miło grał. Lato się tak jak skazaniec kładzie pod jesienny topór krwawo bardzo - a my wiosnę widzimy w szmaragdzie, na pierścieniu, na twym jednym palcu. Konstanty Ildefons Gałczyński SŁONECZNY ZEGAR      Jesienią wszystko idzie nie tak. Najdrobniejsze potknięcie urasta do rangi straszliwego, życiowego problemu. Czujemy się gorsi, brzydsi, grubsi niż w rzeczywistości. Najchętniej przespalibyśmy ten męczący okres - ale cóż - trzeba jeść, chodzić do pracy... A w pracy - szef to świnia, sekretarka kretynka, a my... Ech, szkoda gadać.      A wszystkiemu winne światło, którego jest coraz mniej. I cywilizacja.      Światło wyznacza rytmy biologiczne wszystkich żywych organizmów. Przyjmuje się, że dla prawidłowego funkcjonowania człowiek potrzebuje "łykać" przez kilka godzin dziennie światło o natężeniu ok. 4000 luksów. Tymczasem współczesny uniemożliwił nam to całkowicie - przynajmniej jesienią i zimą. Wychodzimy z domu, kiedy jest jeszcze ciemno, wracamy, gdy już jest. Czas nieobecności w pieleszach spędzamy zaś w pomieszczeniu zamkniętym. A tam z trudem światło osiąga 500 luksów... Organizm głupieje, zaczyna się zachowywać jak system Windows na chwilę przed formatem. I depresja gotowa.      Cywilizacja rozwala nam przy okazji coś jeszcze: licznik cykli. Co to takiego, najłatwiej wytłumaczyć chyba na przykładzie zapadających w "sen zimowy" owadów. Robaki te w momencie, gdy dzień staje się krótszy, a promienie słoneczne padają pod mniejszym kątem - zaczynają w mózgu gromadzić białko. Białka przybywa codziennie tyle samo. Wreszcie, gdy dochodzi do odpowiedniego z punktu widzenia owada poziomu, ten wie, że czas przygotować się do zimy: gromadzić substancje, związki zapobiegające zamarzaniu płynów. Jego pobratymcy z gorących krajów w tym samym czasie zaczynają produkować osłony, zapobiegające wyschnięciu. Gdyby nie było licznika, który rejestruje zmiany cykli natężenia światła - robaczki nie przetrwałyby, bo ich rozumek nie byłby w stanie zrozumieć, co te zmiany świetlne właściwie oznaczają.      I ten właśnie licznik cywilizacja rozstroiła nam kompletnie. Jak ma, biedak, działać, skoro cykle człowieka pracującego wyglądają wręcz idiotycznie: raz do roku kupa światła (urlop), a potem - jak się da. A zazwyczaj się nie da, bo dziecko, bo zakupy, bo nadgodziny, bo remont. Na dodatek owa kupa zazwyczaj co roku wypada w innym terminie... I potem taki pracujący Norweg nie dość, że cierpi jesienią na bezsenność, to jeszcze gwałci, napada i morduje. Na koniec dostaje fioła.      A i oczka już nie te...      Tak, tak, oczka. To właśnie tędy głównie pochłaniamy światło. Stamtąd informacje o tym, że jest jasno, docierają do odpowiednich miejsc w mózgu. A tam - oprócz zadań już opisanych - ma wpływ między innymi na geny komórek nerwowych mózgu. Także tych rakowych. Jak pokazują badania, długotrwałe siedzenie w ciemności, a następnie "łyknięcie" sporej porcji światła pomaga się im rozwijać... Informacja dociera także do szyszynki, odpowiedzialnej u kręgowców między innymi za syntezę melatoniny. Cykle jej przetwarzania odpowiadają na przykład za pomiar czasu w organizmie, czyli - mówiąc inaczej - spełniają rolę zegara biologicznego właśnie.      Być może dlatego zwierzęta, mając zapewnione o wiele bardziej regularne naświetlania niż człowiek, nie tylko rzadziej chorują na depresję, ale i na raka. Rzecz jasna, mowa o zwierzętach dzikich. Nasze, domowe, cierpią na choroby psychiczne równie często jak my, a i nowotwory łapią coraz systematyczniej. Nie na darmo w USA są specjalni terapeuci dla psów kotów i innych "małych domowników".      Niektóre zwierzęta, przede wszystkim owady, przewidziały także i taką możliwość i nauczyły się chłonąć światło "pozaocznie". Jeden z chrząszczy na przykład ma w tym celu puszkę mózgową w jednym miejscu odpowiednio cieńszą. Odkrył to pewien profesor z Anglii w latach 60., zamalowując mszycom oczy czarną farbą... Swoją drogą, miał facet metody! Gośka Jurczyszyn   All rights reserved, teksty, rysunki i zdjęcia powierzone przez autorów do publikacji wyłącznie na tych stronach internetowych

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9 rzeczy, których nie znosimy u sąsiadów
sasiad
sasiad
sasiad
sasiad
Młotek człowiekowi sąsiadem
Budowa na granicy działki sąsiada będzie łatwiejsza
Z wizytą u sąsiadów
ROSJA WOBEC SWOICH SĄSIADÓW
sasiad
sasiad
Jak dobrze mieć sąsiada
sasiad
U stóp sąsiadki 2

więcej podobnych podstron