TW Nr 37 - Lowisko tygodnika
Dokąd mamy pojechać i na jakie metody zdecydować się, kiedy już dojedziemy... W którym kącie, czy na którym zakręcie szukać wymarzonego okazu... Jeśli tylko możemy, podzielmy się naszymi łowiskami. Mięsiarze nas nie czytają!
NR 37 20
MARCA
Wydawca: KROKUS ska z o. o. oraz Zespół - Łódź i Wałcz
PIASKOWE JELCE
Mam kilka - może nawet kilkanaście
- miejsc na warszawskim odcinku Wisły, gdzie można w marcu łowić jelce.
Tak, tak, nasza wielka rzeka oczyściła się na tyle, że wróciły do
niej także te rybki - niewielkie, ale sprawiające wędkarzowi wielką
przyjemność. Opisywać będę konkretne łowiska, ale myślę, że dzięki
temu wielu wędkarzy z innych stron Polski odnajdzie podobne miejsca
w swoich okolicach, na swoich wielkich rzekach.
Jelce lubią piasek i żwir. Nie
przepadają za zbyt wielkimi przestrzeniami. Gdzież więc ich szukać,
jak nie w pobliżu żwirowni, piaskarni czy u wylotu sypiących piachem
strumieni. Dwa rowki odwadniające piaskarnię na Tarchominie przekraczałem
wielokrotnie podczas wczesnowiosennych wypraw z drgającą szczytówką.
Nigdy by mi nie przyszło do głowy, by spróbować w nich łowić. Co prawda,
w samym ujściu do Wisły rowki rozszerzają się do 10-12 m, ale pięciu
groszy bym za nie nie dał, gdyby nie fakt, że któregoś dnia zastałem
tu staruszka z bambusową wędką, który co i raz wyciągał z wody srebrzystą
rybkę.
ODKRYCIE ZAGINIONEGO GATUNKU
Przyglądałem mu się dość długo.
Niechętnie odpowiadał na pytania, nie chciał pokazać ryb, w końcu
zły jak diabli zwinął sprzęt i poczłapał w kierunku osiedla. Ja miałem
już dość wędrówki, przysiadłem więc na stołeczku i trochę dla zgrywy,
trochę dla zasady zarzuciłem delikatny zestaw w miejsce, które dziadek
penetrował spławikówką. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po chwili
pikerek zatrzepotał, przygiął się. Nie zaciąłem. Następnym razem także
nie. Dopiero wymiana haczyka na odgięte w bok druciane Kushiro nr
12 przyniosła mi rybkę. Niewielką, niespełna dwudziestocentymetrową,
ale bardzo wojowniczą.
To był jelczyk. Od wielu lat
nie natknąłem się w Wiśle na te ryby, więc radość, jaką odczułem,
przypominała frajdę badacza, który odnalazł przedstawiciela gatunku
uznanego za wymarły.
Oba wyloty rowków okazały się
"zajelczone" w niesamowity sposób. Jeszcze kilka razy bywałem tu w
marcu i na początku kwietnia. Dobremu żerowaniu nie przeszkadzały
zawieje, zamiecie, mrozy, raptowne ocieplenia. Rybki brały dotąd,
dopóki stan wody utrzymywał się na dość wysokim poziomie, zaś z piaskarni
spływała woda roztopowa.
STRUMIENIE, STRUMYCZKI, ROWKI
Niechętnie zdradzam swoje konkretne
łowiska... Ale ciekawski wędkarz i tak znajdzie sobie jakieś miejsce,
zaś ci, którzy poznają moje tajne miejscówki, nauczą się, mam nadzieję,
szukać ich samodzielnie. Piaskarni w okolicach Warszawy jest kilka.
Po odkryciu łowiska tarchomińskiego, szukałem dalej. Odkryłem bardzo
podobne na Łuku Siekierkowskim. Tam jest także wielka piaskarnia,
z której nadmiar wód spływa do Wisły ciekawym rowkiem. Jest to chyba
miejsce bardziej interesujące od tarchomińskiego, bowiem rowek wpada
do zatoczki u podnóża betonowej główki. Można tam - oprócz gwarantowanych
jelcy - złowić także niebrzydkie płocie, zdarzają się drobne krąpie
oraz przeurocze kiełbiki.
Mnie w marcu najbardziej jednak
cieszą właśnie jelce. Brania są niesamowicie widowiskowe, niełatwe
do zacięcia. To znakomity trening przed prawdziwym "ruszeniem się
ryb". Gdy przechodzi pora na jazie, duże przybrzeżne płocie i leszcze,
to ja już jestem roztrenowany. Na tyle - pochlebiam sobie - że mało
które zacięcie bywa puste. Jestem urodzonym wędrownikiem, więc nie
byłbym sobą, gdyby co roku wczesną wiosną nie szukał jelcowych stanowisk.
Znalazłem ich kilka, jest ich zapewne dużo więcej.
Między miejscowościami Nadbrzeż
i Otwock Wielki do Wisły uchodzi strumień rodzący się gdzieś w Lasach
Celestynowskich. Do tego samego ujścia wpływa także rów odprowadzający
wodę z Jeziora Otwockiego, przebiegający tuż koło pałacu, którego
wydzierżawieniem zainteresowany był Michael Jackson. Tam też dobrze
łowiło mi się marcowe jelce.
Na południowym krańcu Miedzeszyna,
w pobliżu miejscowości Skrzypki do Wisły uchodzi strumień płynący
aż z Józefowa. Wiosną zbiera on wodę z nadwiślańskich olsów. Wisła
jest tu płytka, zapiaszczona, samo ujście strumienia zaś bywa pełne
cudownych jelczyków. Spławikowcy mogą tu w niektóre dni nałowić się
do woli niedużych, ale już wymiarowych okonków. Raj dla każdego, kto
nie wstydzi się polować na małe ryby.
ŚMIESZNY LĘK PRZED DEKONSPIRACJĄ
Kilka kilometrów w dół Wisły,
także w pobliżu Wału Miedzeszyńskiego, tam, gdzie zaczynają się brzegi
z litej, betonowej opaski, wąskim kanałem uchodzi do Wisły nadmiar
wody ze starorzeczy nazywanych Starą Wisłą. W samym ujściu można złowić
sporo jelcy, choć trzeba to czynić dość dyskretnie, jako że miejsce
cieszy się sporą popularnością wśród okolicznych spławikowców. Łowią
co prawda w pewnym oddaleniu, ale po co mają widzieć...
Przepraszam, zdałem sobie sprawę,
że jestem idiotą - zdradzam wędkarzom konkretne stanowisko i radzę
im uważać na innych wędkarzy. Ot, takie myślenie, Naturalne chyba,
nieprawdaż? 600 m niżej uchodzi do Wisły kanał Nowa Ulga. Choć jego
wody nie wyglądają zachęcająco, to także i tam warto postawić pikerka...
Zdradziłem szanownej publiczności
kilka naprawdę zacnych stanowisk na łowienie ryb nietypowych dla Wisły.
Na tym zakończę tę samobójczą dekonspirację, za którą zapewne będę
potępiony przez krąg moich znajomych. Nie boję się jednak o to, że
nie znajdę dla siebie jakiegoś wolnego miejsca na treningi z jelcami.
Do Wisły, Narwi, Bugu, myślę, że do Odry, Warty i wielu innych rzek
uchodzi mnóstwo czystych i piaszczystych ciurków. Należy takie miejsce
odkryć - być może wystarczy przypomnieć sobie letnie wędrówki - dotrzeć
tam w niesprzyjającej aurze, przy podwyższonym stanie dużej rzeki,
rozłożyć wędkę...
Trzeba reagować na każdy ruch
szczytówki. Jelce biorą zdecydowanie, łapczywie. Hol jest przyjemny,
to waleczne, silne rybki. Przy słonecznej pogodzie można z wczesnowiosennej
wyprawy przywieźć i trzydzieści jelczyków. Warto, bowiem literatura
powiela od lat opinię jakiegoś skowronkami karmionego kulinarnego
idioty, jakoby jelce były niesmaczne. Tymczasem smażone na gorącym
tłuszczu są po prostu pyszne.
Jacek Jóźwiak
All rights reserved, teksty, rysunki i zdjęcia powierzone przez autorów do publikacji wyłącznie na tych stronach internetowych
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
lowiskolowiskolowiskolowiskolowiskolowiskolowiskolowiskolowiskolowiskoŁowiska PZW Częstochowa w 2015 rokuwięcej podobnych podstron