86
XV
Dano mi na sypialnię pokój osobny, w sąsiedztwie którego umieszczono moją garderobianę,
Zosię. Pokój ten był jak inne, wprzódy widziane, więcej długi niż szeroki. W ogóle całe
wnętrze domu moich babek miało tę szczególność, że wydawało się komodą, a raczej misternym
biurkiem pełnym szuflad ogromnych, mniejszych i najmniejszych.
Sypialna moja szufladka ostawiona była staroświeckimi krzesłami o wysokich rzeźbionych
poręczach; takie same szerokie, staroświeckie, rzeźbione łóżko, zasłane batystem i jedwabiem,
czekało na moje przyjęcie. Gdy weszłam do tego pokoju, jeszcze większą niż przedtem
czułam duszność; odprawiłam prędko Zosię, narzuciłam na siebie lekki peniuar i otworzyłam
okno.
"O! mamże was przecie, gwiazdeczki śliczne, co tak mile mrugacie na szafirowym sklepieniu!
zawołałam w myśli.
Mam cię, szmerze jodeł starych! Mam cię, powiewie wiatru
letniego, ciepły, orzeźwiający!... Nie puszczano mię do was, zamknięto mię w komodzie na
klucz zwyczaju, który wzbrania dobrze wychowanej pannie przechadzać się po ogrodzie bez
towarzystwa starszych osób; ale oto teraz otworzyłam moją szufladkę i widzę was, jodły
czarne, czuję cię, powiewie wietrzyka, kocham was, gwiazdeczki!..."
Zniknęły mi z pamięci babki, Hortensja i Ludgarda, zapomniałam o frywolitkach i kwadratach,
przestałam nawet myśleć o kuzynku, dźwięczne imię Agenor nie brzmiało już w
mych uszach. Przechyliłam głowę na dłoń, tak aby oko w oko móc patrzeć gwiazdom, ścigałam
uchem szmer drzew ogrodowych, wietrzyk łagodny rozwiewał mi włosy i pieszczotliwie
muskał po twarzy...
KONIEC ROZDZIAŁU
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Waclawa79Waclawa57Waclawa82Waclawa52Waclawa83Potocki Wacław PoezjeWaclawa49Waclawa87Waclawa10Waclawa58Waclawa8Waclawa13Waclawa20więcej podobnych podstron