Jednym tchem prolog rozdział 2


 Jednym tchem
Autor: yeans girl
Beta: choco.late
Spis treści
" Wstęp & & & & & & & & & & & ...& & & & & & & & & & & & & & & & & 3.
" Prolog & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & ... 4.
" Rozdział 1 & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & 5.
" Rozdział 2 & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & & 11.
Wstęp
Oto i moje nowe opowiadanie. Trochę z innej beczki. Tak czy siak, mam nadzieję, że Was nie
zawiodę i podołam temu, co sobie w głowie wymyśliłam. Mówią, że z każdym kolejnym
opowiadaniem pisanie idzie coraz lepiej. Mam nadzieję, że to prawda i wyjdzie mi przynajmniej w
połowie tak jak chcę.
Chciałabym zadedykować to opowiadanie przede wszystkim MissMelody, Bells_94 i Karolci_512.
Dziewczyny, zawsze jesteście przy mnie, więc chciałabym przynajmniej w taki sposób powiedzieć
jakie jesteście dla mnie ważne. Kocham Was razem i każdą z osobna. Dziękuję przede wszystkim za
wiarę we mnie i cierpliwość.
Dziękuję również osobą, które to czytają, o ile takowe istnieją. Prosiłabym o szczere komentarze
pod plikiem, bo nie wiem czy jest sens pisać dalej. Fanfiction na samym początku ma charakter
lekko drastyczny, ale tak nie będzie do końca. Chwilowy stan. Zapraszam do czytania!
3
Prolog
Praca fizyczna od wieków należy do najtrudniejszych, ale jeśli dojdzie do tego jeszcze śmiertelne
niebezpieczeństwo, życie staje się darem od Boga. Każdy dzień jest spełnieniem najskrytszych i
najśmielszych marzeń. Jednak mimo strachu o swoje jutro, da się to kochać. Jest coś pięknego w
byciu policjantem. Pomoc ludziom. Niby zwykły zawód, ale może uratować czyjeś życie. Nie ma
nic piękniejszego niż śmierć za kogoś. Odejście z tego świata w pięknym stylu jest tyle samo warte,
co życie zgodnie z Dekalogiem.
Bycie policjantem jest z reguły trudne, ale jak dojdzie to tego pełnienie tego zawodu w Las Vegas,
praca staje się rosyjską ruletką. Pogoń za przestępcami, wybawienie kogoś od wypadku drogowego,
uratowanie przed gwałcicielem. I właśnie ten ostatni przypadek sprawił, że życie Edwarda Cullena
przewróciło się do góry nogami. A wszystko przez zamienienie się dyżurami z kolegą. Akcja roku.
Padły strzały. Naga nieprzytomna kobieta, a w niedużej odległości od niej, mężczyzna bez spodni,
oparty o ścianę ze związanymi przez policjantów rękami. Więzienie nie jest dla niego wystarczającą
karą. Wystarczyło tylko zerknąć na tę dziewczynę. Brutalnie zgwałcona, blada, posiniaczona,
zakrwawiona. Jej życie prawdopodobnie nigdy nie wróci do normy.
4
Rozdział pierwszy
 Kolejny rutynowy dzień  pomyślał Edward Cullen zajadając swoje drugie śniadanie podczas
przerwy na lunch.
Mężczyzna w policji pracuje od niedawna, ale koledzy i przełożeni szanują go.  Ma talent 
mówią, i jest to prawdą. Wszystkie ważniejsze i trudniejsze sprawy są przydzielane właśnie jemu.
Potrafi myśleć strategicznie, jest odważny i pewny siebie w kontaktach z ludzmi. Posiada wszystko
czego potrzebuje dobry glina. Edward już od dłuższego czasu nie zajmuje się dawaniem mandatów,
ani inną równie banalną czynnością. Większość swojego czasu spędza na posterunku, za co również
podziwiają go współpracownicy, nie ważne dla niego czy jest już po godzinach, czy nie. Jego życie
prywatne prawie nie istnieje. Jest przystojny, bystry i ambitny  może mieć każdą, ale on sam
twierdzi, że szuka  tej jedynej i nie chce się wdawać w niepotrzebne związki z kobietami, do
których nic nie czuje. W głębi serca czuje strach przed zbliżeniem się do kogoś, w obawie, że
zostanie zraniony. Wieży, że szczęście przyjdzie samo  nieoczekiwane, a do tego czasu będzie
czekał cierpliwie.
Zazwyczaj przybiera  pokerową twarz , nikt nie wie o czym myśli, jak się czuje, ani czy jest
szczęśliwy. Swoje uczucia trzyma daleko od pracy, ale bardzo często okazuje się, że nie mógł komuś
pomóc, a wtedy zadręcza się. Martwi się o innych. Nawet kiedy jest smutny, bije od niego ciepło i
pozytywna energia. Wrażliwość jest ukryta pod grubą powłoką obojętności i ciepła. Nie można
wytłumaczyć jego charakteru w kilku, nawet najbardziej rozbudowanych, zdaniach, ani rozgryzć go
w krótkim czasie. Prawdę mówiąc jeszcze nikt go nie rozszyfrował. Tak jak kameleon potrafi
zmieniać kolor, on potrafi przybierać różne osobowości. Najdziwniejsze jest to, że w każdej z nich
jest w stu procentach sobą.
Jedząc kanapkę, Edward tylko trwał. Nie myślał o niczym, wpatrywał się w jeden punkt, którego
ściśle rzecz biorąc, nie widział. Jego wzrok, tak jak i myśli, był nieobecny. Sprawiał wrażenie
robota, który jedynie unosi rękę, aby posmakować kolejnego gryza posiłku. Trwałby w tym stanie
pewnie jeszcze długo, ale głośne trzaśnięcie drzwiami i sfrustrowany przyjaciel nie dał mu na to
szansy. Mógł się domyślić, że prędzej czy pózniej, Jasper wparuje do pokoju i zacznie się na sobą
użalać. Już od dłuższego czasu podoba mu się pewna policjantka, ale ta nie zwraca na niego uwagi.
Codziennie przechodzi chwilowe załamanie nerwowe, którego pomaga mu się wykaraskać Edward.
 Alice?  zapytał rzucając Jasperowi drugą zawiniętą w folię kanapkę. Przyjaciel nie ci
odpowiedział, walnął tylko głową w stół i tak pozostał.  Musisz dać jej jakiś znak. Podoba ci się już
ponad półtora roku, a ty nadal boisz się do niej podejść i zagadać. To już zaczyna się robić nudne.
Podejdz i porozmawiaj z nią.  Tym razem chłopak nie próbował pocieszyć nieszczęśliwie
zakochanego kumpla. Kazał zrobić mu pierwszy krok, do którego Jasper zamierza przystąpić już od
dłuższego czasu. Czy teraz to się uda?
Wskazówki zegara przesuwały się, a mężczyzni spożywali swój posiłek w ciszy. Edward
rozmyślał nad śledztwem, które aktualnie się toczy, a jego przyjaciel rozważał to, co od niego
5
usłyszał. Obiecał sobie, że wreszcie zagada do Alice. Najbardziej trapi go to, jak dziewczyna
zareaguje. To akurat nie jest problemem, bo ona lubi go równie mocno.
Zegar wybił pełną godzinę, a przerwa dobiegła końca. Edward wyrzucił do kosza folię po kanapce,
pożegnał się z kolegą i wyszedł na korytarz. Nie wiedział do czego ma się zabrać. Po chwili
rozmyślań stwierdził, że najlepiej będzie jeśli pójdzie do komendanta i porozmawia z nim.
Kiedy doszedł do drzwi i zapukał, z wnętrza pomieszczenia usłyszał gruby basowy głos, który
zapraszał do środka. Cullen bez wahania otworzył mahoniowe drzwi i wszedł do pokoju.
 Dzień dobry, panie Stewart  przywitał się.
 Witaj, Edwardzie. Siadaj.  Komendant wskazał ręką krzesło naprzeciwko siebie i wrócił do
przeglądania papierów, którymi zajmował się wcześniej. Odkąd awansował na to stanowisko i rusza
się znacznie mniej niż kiedyś, przytył, rzec by można, że wygląda jak rasowy policjant z
amerykańskich filmów obżerający się pączkami.
 Coś się zmieniło?  zapytał Edward mając na myśli oczywiście śledztwo.
 Pamiętasz tę sąsiadkę, która była przesłuchiwana niedawno?  Poniósł głowę znad dokumentów.
 Poleciłem Emmettowi aby ja śledził, co było trafionym posunięciem, bo okazało się, że spotyka się
z jednym z członków bandy.  Edward na nowo skanował w umyśle wszystkie dowody i
wypowiedzi świadków. Wszystko coraz bardziej przypominało mu logiczną całość. To jedna z
najpoważniejszych spraw, w jakich miał przyjemność brać udział. W mieście grasowało wiele szajek
przestępców, ale jedna z nich była nader grozna. Byli oni podejrzani o znaczną ilość gwałtów na
kobietach, a większość wykorzystanych kobiet została zamordowana. Policja zdołała złapać już
trzech członków tej bandy, ale najgrozniejszy   Nomad dalej był na wolności, a wraz z nim jego
prawe ręce.
 Słyszałeś kiedyś o Forks?  Próbę rozwiązania zagadki przerwał chłopakowi pan Stewart.
 Forks, Forks&   powtarzał w myślach młody policjant. Definitywnie nazwa ta była dla
niego obca.
 Dzięki tamtejszemu burmistrzowi, dawny szef tej szajki został aresztowany. Mężczyzna, jako
świadek koronny, jest chroniony, ale uważa, że jest coś, a raczej ktoś, kogo szukają w Vegas. Nie
dowiedzieliśmy się kto. Swan twierdzi, że jeśli my nie wiemy i nie próbujemy szukać tej osoby, to
oni też nie będą. Ponoć wie ona więcej niż wszyscy, których przesłuchiwaliśmy. Specjalnością
naszych poszukiwanych tam, też były gwałty i napady. Tak jak teraz. Nadal nie wiemy po co oni to
robią.
Po tym czego się właśnie dowiedział, Edward stracił wątek tego, nad czym myślał przez
ostatnie kilka dni. Poprosił komendanta o akta i zdjęcia zranionych kobiet i przyjrzał się im jeszcze
raz. Tym razem nie patrzył na ich dane, bo wszystkim co je łączyło był tylko wiek .Spojrzał na
zdjęcia i odkrył, że każda kobieta była w takim samym typie urody. Niska brunetka o brązowych
oczach. Oznacza to, że albo przestępcy lubią takie dziewczyny, albo szukają kogoś konkretnego.
Pokazał swoje odkrycie szefowi, za co został pochwalony, ale teraz nie było to dla niego ważne.
Można by objąć ochroną wszystkie kobiety, które są podobne do ofiar, ale zajęłoby to dużo czasu, a
wszystkich i tak nie dałoby się ochronić.
6
Komendant postanowił zwołać zebranie, na którym Edward przedstawił swoje przypuszczenia.
Nie udało mu się jednak zachęcić kolegów do działania. Padł rozkaz aby czekać, a ilość jednostek
patrolujących miasto została potrojona.
Bezradność zawsze niezwykle dołowała Cullen. Kiedy wiedział, że przez to, iż on siedzi i nic nie
robi, ktoś może zostać zraniony, albo zginąć, wpadał w furię. Wyzywał się w myślach i przeklinał.
 Jak leci, stary?  Ciszę panującą w pomieszczeniu przerwało smocze wejście Emmetta.
Emmett McCarty, kuzyn Edwarda. Od zawsze mieli ze sobą dobry kontakt, dogadywali się jak nikt
inny. Chłopak był ogromny, nie gruby, ale napakowany. Nic dziwnego, na siłowi spędzał prawie tyle
samo czasu, co w pracy. Jego ulubionym zajęciem, oprócz pakowania i jedzenia, było
dowcipkowanie. Jednym słowem pluszowy miś. Sprawiający wrażenie groznego wrażliwy
mężczyzna. Cóż, nie zbyt inteligentny. Sposób w jaki skończył studia do dziś pozostaje zagadką.
 Te wszystkie elementy śledztwa, które mamy, są ze sobą powiązane jakąś tajemniczą nicią, ale
do jasnej cholery, nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
W pracy młody Cullen mówi głównie o niej. Jego zawód jest na tyle niebezpieczny, że nie chce
mieszać tego, co dzieje się na służbie, z życiem prywatnym, chociaż jest to nieuniknione.
Mężczyzna dobrze pamięta co się stało, kiedy przyczynił się do aresztowania jednego kryminalisty.
Okazało się, że osobnik siedzący w więzieniu miał wspólnika. Zginęła wtedy matka Edwarda 
Esme Cullen. Policjant miał wtedy z nią wspaniały kontakt, była dla niego najważniejsza. Z ojcem
dogadywał się gorzej, ponieważ ten zawsze uważał, że jego syn powinien zostać lekarzem. Starszy
Cullen kilkakrotnie mówił, że praca w policji to niebezpieczne zajęcie i że naraża całą rodzinę.
Młody jednak nie brał sobie tego do serca, a kiedy przepowiednie ojca sprawdziły się, obawiał się,
że straci jedynego już członka rodziny. Chwała Bogu, tak się jednak nie stało. Mężczyzni dogadują
się jeszcze lepiej niż wcześniej, tragedia zbliżyła ich ku sobie. Doktor wiedział, że syn zacznie
obwiniać się za śmierć matki,
~*~*~*~
Bella Swan z wielką ulgą zamknęła swój zeszyt i włożyła go do torby, którą miała
przewieszoną przez ramię. Wreszcie skończyły się wykłady. Tego dnia były poruszane niezwykle
trudne zagadnienia, a przyszła pani psycholog próbowała zapisać w swoim notesie wszystko, o czym
mówili lektorzy. To już ostatni rok studiów i wszyscy studenci marzyli tylko o tym, aby dobrnąć do
końca.
anna Swan była przeciętnego wzrostu brunetką. Jej brązowe włosy na słońcu przybierały raz
kolor rudy, a raz niemal blond. Falami spływały po jej plechach i ramionach, sięgały prawie do pasa.
Jednak to nie jedyny atut tej dziewczyny. Oczy w kolorze gęstej czekolady. Zdawać by się mogło, że
słodycz lada chwila wyleje się z jej zrenic. Cerę miała bardzo jasną, ale to dlatego, że wcześniej
mieszkała w najbardziej deszczowym miejscu w Stanach Zjednoczonych  Forks. Żyłaby tam
pewnie nadal, ale zdarzenia, które miały miejsce kilka lat temu uniemożliwiły jej to.
7
Dzieciństwo upłynęło jej bardzo lekko. Miała wszystko, czego tylko zapragnęła. Otaczała ją
rodzina i masa przyjaciół. Czar doskonałego życia prysnął, kiedy na jaw wyszła choroba matki.
Kobieta już od dłuższego czasu chorowała, ale lekarze nie znali przyczyny. Nie zorientowali się, że
rak, którego miała, wyżarł już większą część jej wnętrzności. Po śmierci Renee, Bellę wspierał
Charlie, ale jednak nie długo. Niecałe pół roku po tym, jakże przykrym, zdarzeniu, musiał wyjechać.
Nawet jego córka nie wie gdzie jest. Zostawił list, w którym opisał dziewczynie przyczynę wyjazdu
i poprosił ją, żeby brunetka również się wyprowadziła. Na samym początku Isabella nie chciała tego
zrobić, ale Charlie przygotował się na to i napisał, że to dla ich wspólnego dobra.
 Idziemy?  zapytała drobna szatynka  Angela Weber.
Bella tylko kiwnęła głową. Była już przemęczona wykładami, a poza tym, od samego rana
miała złe przeczucia. Była przygotowana na to, że dzisiaj się coś wydarzy. Bała się, że chodzi o ojca,
ale starała się, żeby nie było widać jej zmartwień. Jej plan się powiódł, podczas luznych rozmów na
błahe tematy, Angela nie zauważyła, iż z jej przyjaciółką jest coś nie tak.
 Bells, co planujesz na wieczór?  Już od jakiegoś czasu towarzyszka brunetki pragnęła się
rozerwać. Ostatnio spędzała zbyt wiele godzin nad książkami. Nawet jak na nią.
 W sumie nic. Masz jakieś konkretne plany?  Dziewczyny uzgodniły, że wyjdą poszaleć w
klubach, po czym pożegnały się i każda poszła w swoją stronę. Drogę z uczelni do domu Bella znała
już na pamięć, ale rutyną stało się, że codziennie przystaje na chwilkę przed wystawą jednej z
księgarni i ogląda książki. Czasami nawet, gdy któraś z nich szczególnie przykuje jej uwagę,
wchodzi do środka i kupuje ją. Czytanie to jedno z jej, jakże licznych, hobby. Posiada wielki zbiór
książek, praktycznie z każdej dziedziny. Fascynuje ją wszystko, co tylko nadaje się do czytania. Tym
razem nie zauważyła nic, co by ją zaciekawiło, więc poszła dalej.
W pewnej chwili poczuła, że ktoś idzie za nią. Bardzo blisko. Przyspieszyła kroku.
Zatłoczone ulice nie dawały jej poczucia bezpieczeństwa, ponieważ każdy przechodzień miał na
głowie swoje sprawy. Zdążyła się już do niego przyzwyczaić. Nagle poczuła na swoich oczach
czyjeś ręce.
 Bądz cicho  usłyszała tuż przy swoim uchu. Serce waliło jej tak, jakby chciało wyskoczyć na
zewnątrz. W pewnym momencie została wciągnięta do jednej z kamieniczek, a pózniej
poprowadzona do piwnicy. Brązowooka dopiero teraz zorientowała się co się dzieje. Zaczęła
krzyczeć i wyrywać się, ale pierwszą czynność szybko uniemożliwia jej ręka porywacza, która
brutalnie zamknęła jej usta. Chwilę pózniej poczuła, że mężczyzna wtyka jej do ust knebel, a ręce
związuje jej z tyłu. Z oczu panny Swan zaczęły sączyć się łzy. Z turem łapała oddech.
 Kim on jest?  zadała sobie pytanie w myślach.   Dlaczego mi to robi?
Bella została popchnięta i upadła pod ścianę uderzając w nią głową. Słyszała jak napastnik
zbliża się do niej. Nie wiedziała co się dzieje. Ręka, która całkiem niedawno zakrywała jej usta,
błądziła teraz po jej szyi i dekolcie. Dziewczyna szamotała się, ale to nic nie dawało. Dłoń
mężczyzny była nieprzyjemna w dotyku. Ogromna i szorstka. Brunetka mogła wyobrazić sobie jego
twarz, ale nie była pewna w ilu procentach jej przypuszczenia zgodne są z prawdą. W pomieszczeniu
było ciemno. W pewnej chwili przestępca zdarł jej bluzkę wraz z biustonoszem. Kobieta wiedziała
co nadchodzi.
 Pomocy!  usiłowała zawołać, ale z jej ust wydobył się niezidentyfikowany dzwięk . Nie
8
mogła przełknąć śliny. Knebel powodował u niej odruch wymiotny.
 Zaraz będziesz moja, dziwko!  W pomieszczeniu ponownie zabrzmiał ten sam ochrypły głos,
który Isabella słyszała wcześniej.
 Pomocy!  krzyczała w myślach, ale pomoc nie nadchodziła. Czy spotka ją to samo, co
poprzedniczki?
9
Rozdział drugi
Przystojny brunet siedział na sofie i za wszelką cenę próbował powstrzymać oczy od zamknięcia
się. Od dwóch dni nie zrobił nawet kroku poza komisariat. Nie robił tego przymusowo. Po prostu
przejął się sprawą i tak jakby podświadomie czuł, że właśnie teraz powinien być niezwykle czujny,
ponieważ śledztwo to w przyszłości będzie w dużym stopniu dotyczyć właśnie jego.
- Edward, zbieraj się. Mam kolejną ofiarę  zakomunikował Emmett z progu drzwi, które otworzył
z wielkim przejęciem.
Młody Cullen zerwał się z miejsca, chwycił leżące na stole kluczyki i w pośpiechu biegł
korytarzami budynku. Na komisariacie panował zamęt i hałas. Planowano akcję ratunkową
dziewczyny. Wszystko musiało być perfekcyjnie zgrane. Tutaj nie ma powtórek, stopów czy
dodatkowych żyć. Trzeba przede wszystkim myśleć i mieć oczy wokoło głowy. Gdy wszyscy mieli
już zaplanowane role i wiedzieli co, gdzie, kiedy, został wydany rozkaz, aby ruszać. Edward poczuł,
jak żołądek podchodzi mu do gardła i w myślach dziękował Bogu, że ktoś usłyszał wołanie
dziewczyny i wezwał policję.
Auta policyjne okrążyły budynek. Dopiero teraz przechodni zaczęli zauważać, że coś się dzieje.
Wcześniej byli głusi na wołanie o pomoc biednej dziewczyny, która przez cały ten czas przeżywała
katusze. Z samochodów wysiadła plaga, w większości umundurowanych, ludzi oraz snajperów,
którzy z bronią przed klatką piersiową, cicho stawiali kroki w kierunku wejścia do kamieniczki. Tak,
aby nie wystraszyć przestępcy.
~*~*~*~
Drobna, zakrwawiona, półprzytomna brunetka leżała na zimnej piwnicznej podłodze. Wszędzie
panowała ciemność, a ona na swoim ciele czuła niemiły dotyk rąk napastnika. Krzyczała wiele razy,
ale pomoc nie przybywała i już straciła nadzieję, że ktoś przybędzie, a ona wyjdzie z tego żywa.
Zdawało się, że minęła wieczność, odkąd ostatni raz widziała światło dzienne. Bella usłyszała
brzdęk paska od spodni, ale wiedziała, że to nie ona zostaje właśnie pozbawiona części garderoby.
Jej spodnie już dawno zostały z niej zerwane. Oddychała ciężko, z trudem nabierała powietrze.
Przeczuwała, że lada chwila zemdleje, ale była w stanie jeszcze słyszeć podniecony oddech
mężczyzny i szelest odrzuconego materiału. Teraz on również był nagi. Brunetka nie była dziewicą i
wiedziała, co stanie się za chwilkę.
- Zostaw ją! - Do jej uszu dobiegł krzyk mężczyzny, a raczej anioła, bo była pewna, że trafiła do
nieba. I nagle zapanował gwar, ale ona już nie zarejestrowała nic więcej. Ciemność dookoła
przybrała jeszcze bardziej czarny kolor.
~*~*~*~
10
- Zostaw ją!  krzyknął Edward. Widok nagiego mężczyzny wstrząsnął nim, mimo że wiedział,
czego się spodziewać. Podbiegł do niego, a on bez najmniejszego skrępowania swoim ubraniem, a
raczej jego brakiem, wszczął bójkę. Cullen dostał kilka silnych ciosów w głowę, brzuch i oko, ale
sam nie zostawał mu dłużny. Kiedy go obezwładnił i przycisnął do ściany, skończyło się jego
zadanie. Inni policjanci zmienili Edwarda i poprowadzili szamocącego się przestępcę z nadgarstkami
w kajdankach do policyjnego karawanu. Blady brunet szybko sięgnął po komórkę i wykręcił numer
pogotowia. Podał adres lokalizacji, w której znajdowali się i w myślach przeklinał służbę zdrowia za
to, że zamiast wziąć się do roboty i ratować dziewczynę wypytywali o całe zdarzenie. Po
zakończonej rozmowie zielonooki z impetem zamknął klepkę telefonu i pospiesznie skierował się do
miejsca, w którym leżała otoczona przez mundurowych ofiara.
- Co z nią?  zapytał, próbując zbliżyć się do dziewczyny.
- Zemdlała, ale oddycha. Co z karetką?  Edward nawet nie starał się rozpoznać głosu kolegi,
który mu odpowiedział
- Zaraz powinna być  rzucił i pospiesznie obwinął dziewczynę kocem, który podał mu Emmett.
Całym sercem współczuł kobiecie tego, co się wydarzyło oraz że nieświadoma niczego, została
obserwowana przez mężczyzn, którzy najchętniej zaciągnęliby ją do swojego łóżka. W myślach
Edward nazywał ich bezdusznymi. Zamiast współczuć biednej brunetce togo, że niewiele
brakowało, a zostałaby zgwałcona, wyobrażali siebie z nią w dwuznacznych pozycjach. Nikt nie
przyznawał się do tego na głos, ale ich oczy zdradzały myśli.
Pół godziny pózniej, do piwnicy weszli sanitariusze z noszami. Sprawdzili jej puls i wykonali
podstawowe czynności, po czym wynieśli ją. Edward zapytał, czy może udać się razem z nimi, a po
uzyskaniu pozwolenia, szedł tuż za sanitariuszami w kierunku ambulansu.
Dopiero na zewnątrz zauważył urodę nieprzytomnej Belli. Była ona podobna do poprzednich ofiar,
ale miała w sobie coś takiego, iż przyciągała jak magnez. Trudno był powstrzymać się od patrzenia
na nią. Skórę miała bladą i nawet bez dotykania jej można było zaobserwować, jaka jest delikatna.
Włosy jej były w kolorze czekolady i mimo że teraz były poplątane i każdy sterczał w inną stronę,
biło od nich zdrowie. Barwy oczu nie można było zobaczyć, gdyż były one zamknięte, ale sine
cienie i podkowy okalające je rzucały się w oczy. Panna Swan nie wyglądała jak modelka. Jej piękno
było bardzo delikatne, ale niezwykle ujmujące. Teraz jej bladą twarz pokrywały liczne sińce i brud,
który był nieunikniony, podczas leżenia na zimnej, zakurzonej podłodze w starej kamiennicy
Podczas drogi do szpitala, Edward wsłuchiwał się w ciche odgłosy, które świadczyły o tym, że
dziewczyna, którą chwilkę temu uratował, nadal żyje. Były one muzyką dla jego uszu. Przez ostatnie
dni robił wszystko aby nikt więcej nie zginął z rąk szajki. Udało się. Sprawa ta przestała być już dla
niego tak ważna. Teraz chciał tylko zemścić się za to, co zrobili tym wszystkim kobietom, a w
szczególności drobnej brunetce, która samym wyglądem niemal zahipnotyzowała policjanta.
Mimo że zarówno lekarze jak i ojciec Edwarda powtarzali mu, iż życiu dziewczyny już nic nie
grozi, nie potrafił w to uwierzyć. Obawiał się, że mówią tak tylko, żeby go uspokoić. Ale czy
mieliby w tym jakiś interes? Przecież młody Cullen jest tylko policjantem, który martwi się o
zdrowie ofiary poszkodowanej w sprawie, którą dowodził. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, co
czuł chłopak. On sam nie wiedział co to było. Nie znał nawet imienia dziewczyny, a mógłby się
11
założyć o własne życie, że łączy ich pewnego rodzaju niewidzialna magiczna nić.
W pewnej chwili chłopak energicznie zerwał się z krzesła i zaczął stawiać kroki w kierunku
szpitalnej recepcji. Kiedy już dotarł do celu, zwrócił się do młodej blondynki, ubranej w biały,
służbowy fartuch pielęgniarski:
- Przepraszam, jestem z policji.  Wyciągnął swoją odznakę. - Chciałbym dowiedzieć się, czy
przywieziona przed chwila młoda dziewczyna miała przy sobie jakieś dokumenty.
Pielęgniarka zaczęła szperać w komputerze i po chwili dała Edwardowi informacje, o które prosił.
 Isabella, Swan... Swan - powtarzał w myślach brunet. Nazwisko, które usłyszał coś mu mówiło,
ale w tej chwili nie potrafił przyporządkować do niego żadnej twarzy, czy innego powiązania.
 Komendant Forks, Charlie Swan! - olśniło go po chwili. Nagle każdy element układanki
pasował do siebie w tak idealny sposób, że nie było między nimi nawet najmniejszej szparki. To jej
szukali! Jeśli się nie mylił, horror z seryjnymi gwałtami dobiegł końca. Pozostała tylko jedna jedyna
kwestia  dlaczego. Dlaczego w tak drastyczny sposób, chcieli zemścić się na Isabelli. Przecież ją i
tych bandytów łączyła tylko sprawa związana z jej ojcem. Córka była Bogu ducha winna. Ale czy na
pewno?
~*~*~*~
Panującą tego dnia piękną pogodę zmąciły krople deszczu. Typowy letni deszcz. Krople były duże
i spadały na ziemię z wielkim impetem. Mogłoby się wydawać, że ich wysoka temperatura ma coś
wspólnego z mocno świecącym słońcem, które niestety teraz zostało częściowo zakryte przez
chmury. Edward Cullen wysiadając ze srebrnego volvo nie przejmował się, że zmoknie. Zresztą
nawet do głowy mu nie przyszło, aby wziąć parasolkę. Nim dotarł do rozsuwanych szpitalnych
drzwi, jego włosy były całkowicie mokre, co nadawało im ciemniejszego koloru. Kiedy znalazł się
już w środku, szybko potrząsł je ręką, żeby chociaż w najmniejszym stopniu pozbyć się z nich wody
i aby nie były przyklapnięte.
Przemierzając szpitalne korytarze, przypominał sobie rozmowę z szefem, która miała miejsce
niecałą godzinę temu. Przedstawił mężczyznie swoje obserwacje, a ten przyznał mu rację. Po
wyjściu z pracy coś go skłoniło, aby zajrzeć do szpitala i sprawdzić co ze stanem Isabelli Swan.
Oczywiście wizyta ta nie miała charakteru służbowego. Po prostu przyszedł. Gdy znalazł się
niedaleko drzwi wejściowych do sali, w której leżała dziewczyna, zauważył przed jej drzwiami
młodych ludzi. Szybko przyszło mu na myśl, że to znajomi panny Swan. Z wnętrza pomieszczenia,
do którego drzwi były otwarte, usłyszał melodyjny, kobiecy śmiech.
 Obudziła się - pomyślał i zawrócił.
12


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rescued Ocaleni Prolog i 1 rozdział
Władcy Ciemności Gena Showalter (prolog 1 rozdział)
Jednym tchem Piasek
Wybranki Śmierci Prolog 1 rozdział
Prolog i rozdział I
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
czesc rozdzial
Rozdział 51
rozdzial
rozdzial (140)
rozdzial
rozdział 25 Prześwięty Asziata Szyjemasz, z Góry posłany na Ziemię
czesc rozdzial

więcej podobnych podstron