eros kwas solny










Mariusz SZCZYGIEŁ - EROS I KWAS SOLNY






Gazeta Wyborcza - 28/01/1994
 
 
Mariusz SZCZYGIEŁ
ARS EROTICA
EROS I KWAS SOLNY


 


 


Nie rozgłaszałyśmy trzyletnich przygotowań, bo obawiałyśmy się, że ktoś zacznie przeciwdziałać - mówi komisarz wystawy Elżbieta Dzikowska. - "Ars erotica" mogła być prowokacją w Polsce zetchaenowskiej.



W Muzeum Narodowym w Warszawie rozpoczyna się 28 stycznia wystawa dzieł, które traktują o
sprawie "dotykającej człowieka najgłębiej", lecz często skrywanej. Elżbieta Dzikowska i Wiesława Wierzchowska przygotowały wystawę "Ars erotica". 51 polskich artystów opowiada o ciele. - Tak wielkiej wystawy na ten temat jeszcze nie było - mówi Dzikowska.



Sto lat temu. Marzec 1894. Warszawa szaleje na punkcie pewnej kobiety. Kobieta jest naga, ma rozwiane jaskrawożółte włosy, dosiadła konia i gniecie mu boki kolanami. Oczy zamknęła, na twarzy widać rozkosz. Autorem jest Władysław Podkowiński, obraz ma tytuł "Szał uniesień", wystawiono go w Zachęcie. Malarzy w tym czasie interesuje głównie ukazywanie konfliktów społecznych i dola chłopa polskiego. W Krakowie działa duchowny, który w szpitalu nr 7 obtłukuje posągom fallusy młotkiem przyniesionym pod sutanną. W Zachęcie na "Szale" frekwencja nieprawdopodobna, pierwszego dnia przychodzi tysiąc osób. Prasa pisze o księdzu, który organizuje procesje w intencji zniszczenia płótna. Publiczność warszawska dostrzega wielką potęgę obrazu. Krytycy pytają: "Czy można sobie wyobrazić zmysłowość w jeszcze potworniejszej formie?", inni ogłaszają: "Fantastyczne, druzgoczące wszystkie szablony dzieło Podkowińskiego witamy z największą radością!".



Prasa wrze, do ostateczności w sądach o autorze posuwa się krytyk Stanisław Karpowicz: "Tacy ludzie nie myślą o niczem, (...) do nich spieszą Flauberty, Zole, by rozgrzebując śmietniki życia, narkotyzować więdnące umysły". "Obraz ten - to ohydny ducha wytwór". Patrząc na "Szał" Karpowicz tworzy określenie: "CZŁOWIEK-ZWIERZĘ". "Człowiek-zwierzę dla społeczeństwa roznosi tylko zarazę" - stwierdza.



W dniu 23 kwietnia Podkowiński wchodzi do Zachęty, prosi o drabinę, przystawia ją do bezwstydnego "Szału" i tnie obraz.



"Ars erotica" oczyszczeniem?



Pięćdziesiąt lat po "Szale", rok po śmierci Stalina.



Młody krytyk, Wiesława Wierzchowska w pracy magisterskiej o Podkowińskim pisze też o "Szale": "Słabość leży w treści tego dzieła"; "Uczynienie z pierwiastka erotycznego jedynej siły kształtującej losy człowieka wypacza rzeczywistość i ten właśnie fałsz tak ostro uderza nas w obrazie".



Sto lat po "Szale", styczeń 1994 roku. To właśnie Wiesława Wierzchowska jest komisarzem wystawy "Ars erotica". Może postanowiła się oczyścić?



- Gdy pisałam swą pracę, na pewno o "Szale" tak myślałam - mówi. - Ale dziś rewiduję pogląd, że obraz jest słaby z powodu swej treści. Nasza wystawa jest pomysłem Elżbiety Dzikowskiej, która długo mnie przekonywała o ważności nurtu erotycznego w polskiej sztuce. Moje oczyszczenie? Nie. Chociaż... kto wie, może w podświadomości...



Eros a personel



Pierwotnie "Ars erotica" miała być wystawiona w Muzeum
Archeologicznym w Warszawie.



- Archeologia - tłumaczą autorki - uwiarygodnia nasz zamiar: pierwsze dzieła sztuki dotyczyły erotyzmu. Wystawić więc miały kopie Wenus z Willendorfu, fallusa z Nemrik, kamiennego fallusa z Feliksowa. Dyrektor Muzeum Archeologicznego w warszawskim Arsenale Jan Jaskanis wyraził zgodę, a po półrocznych przygotowaniach, na oficjalnym spotkaniu z prasą nagle, nikogo wcześniej nie uprzedzając, oznajmił: - Wystawy nie będzie.



Wtedy dla zebranych motywy były jasne. Dziennikarze wspominają, że tego dnia było już pewne: ministrem kultury zostanie człowiek z ZChN. Janina Paradowska z "Polityki" przypomina sobie: - Przyszedł przestraszony urzędnik. Gdyby powiedział wprost, że boi się stracić pracę, każdy by go zrozumiał. Ale wygłosił taki referat, o jakim myślałam, że już nigdy w życiu nie usłyszę, jak na plenum KC. Wolałabym, żeby powiedział: ktoś mi nie pozwolił na TAKĄ wystawę.



- Remont w Arsenale trwa od lat, a budowla jest z XVIII wieku - tłumaczy dzisiaj Jan Jaskanis. - Technicznie nie jesteśmy przygotowani do wielkiej wystawy malarskiej. Fallus znaleziony w wykopaliskach to nie sztuka erotyczna, ale efekt zachowań magicznych. Poza tym byłaby niewygoda w kontaktach ze społeczeństwem. Rocznie dajemy cztery tysiące lekcji uczniom, a nasze warunki lokalowe są takie, że nie dałoby się "Ars erotiki" oddzielić od dzieci. Nie, nie miałem żadnej wizyty z ZChN.



- Zresztą - dodaje - nawet nasz personel nie byłby chętny tego typu wystawie.



- Ale dlaczego? - pytam.



- Bo nie czułby się we własnym domu.



Kościelny dekorator, z duszy i ciała



Z niepokojem na "Ars erotikę" czeka Jerzy Kalina.



Jest autorem między innymi: projektu grobowca ks. Jerzego Popiełuszki przy kościele św. Stanisława Kostki, projektów warszawskich ołtarzy na msze odprawiane przez Jana Pawła II oraz wystroju wnętrza kaplicy w Belwederze. Uczestniczył we wszystkich ważniejszych wystawach kościelnych stanu wojennego. - Gdy spytałam, czy nie dałby czegoś na wystawę "Ars erotica" - opowiada Wierzchowska - aż podskoczył z zadowolenia.



- Boję się trochę reakcji ludzi - powiedział artysta.



- Swoich rysunków erotycznych nie pokazywałem dotychczas publicznie, oglądali je tylko znajomi. Pomyślałem sobie: znają mnie jako "kościelnego dekoratora", a jestem normalnym człowiekiem, ujawnię się. Składam się przecież i z duszy, i z ciała, mam troje dzieci, z powietrza się nie wzięły. Co się tyczy świata erotycznego, mimo ZChN, najpierw nadeszły szmatławce, zalani zostaliśmy najgorszym porno. "Ars erotica" wreszcie będzie odtrutką. Pokaże, że o tym świecie, dla wielu ludzi wstydliwym, można mówić na poziomie.



Kult kobiety za sześć złotych



Sześćdziesiąt lat po "Szale".Wiosna roku 1964. Z pani
Diakowskiej, członkini Gliwickiego Towarzystwa Fotograficznego, władze robią wariatkę i potwora. Zostaje wyśmiana. Zaproponowała zorganizowanie w Gliwicach wystawy fotografii artystycznej o nagiej dziewczynie w XX-leciu PRL!



Wystawa dochodzi do skutku, ale w Krakowie. Pani Diakowskiej pomaga nauczyciel technikum, fotografik Władysław Klimczak. Koledzy - nauczyciele, widząc go przechodzą na drugą stronę ulicy, niektórzy spluwają pod nogi. Są lata sześćdziesiąte: para, która melduje się w hotelu musi się wylegitymować, że jest małżeństwem; prof. Werner z krakowskiej ASP próbuje wydać pierwszy w Polsce Ludowej album aktu artystycznego - po 10 latach usiłowań rezygnuje.



Sześćdziesiąt sześć lat po "Szale".



Władysław Klimczak wraz z Krakowskim Towarzystwem Fotograficznym "bombarduje obyczajowość Krakowa": rusza I Ogólnopolski Salon Fotografii Artystycznej Akt "Wenus '70". Kolejki mają po pół kilometra długości. Plakaty z "Wenus" sąsiadują z plakatami na setne urodziny Lenina. Do Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Krakowie wpływa protest od doktora z Gdańska: ">>Wenus<< jest winna zatrucia ryb w Wiśle".



Z księgi pamiątkowej: "Nigdy tej wystawy nie zapomnę!"; "Wystawa rozwija niskie instynkty, a w związku z tym choroby weneryczne", "Zamknąć natychmiast!" itp.



Wystawa "Wenus" organizowana jest co roku.



W roku 1972 cenzura zakazuje druku zaproszeń, prasa nie może opublikować wyników obrad jury. W ciągu 22 lat z wystaw ukradziono 1200 fotogramów. W roku 1974 - duże włamanie: złodzieje z wielkim artystycznym smakiem wybierają najlepsze zdjęcia. Milicja odnajduje je po roku na ścianach pijackiej meliny. Ukradli: mechanik, elektryk i absolwent wyższej uczelni. Mówią w sądzie, że takich prac nie mogli w Polsce kupić, a chcieli na nie ciągle patrzeć. W 1975 roku pewnego wieczoru na wystawie trwa wykład o światowej sztuce erotycznej, 200 osób zapatrzonych w prelegenta nie zauważa, że do galerii wchodzi elegancka dama w trenczu. Idzie do ostatniej sali, z której za chwilę dochodzi przeraźliwy smród. Kobieta oblewa prace mieszanką kwasu solnego i lizolu. Płyty paździerzowe, na których umieszczono zdjęcia - palą się, szkło się topi. Kobieta zauważa Władysława Klimczaka; "Zaraz ci wypalę ślipki" - krzyczy. Mieszanką spala biurko, publiczność ucieka. Wzywa się wojska chemiczne. Sprawczyni dostaje półtora roku z zawieszeniem, jest bowiem matką małego dziecka.



Salon jest czynny 12 godzin. Wieczorami masowo przychodzą ekshibicjoniści i onaniści. W 1976 roku złodziej, który wojskowym bagnetem podważa szkło chroniące fotogramy, drze sukienkę na sekretarce, pani Frączak, i ucieka. Pani Frączak goni go po ulicy. Sprawa nie trafia do sądu, bo złodziej jest synem jednego z dygnitarzy.



Wanda Pułtawska, psychiatra, obecnie dziekan w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, publikuje w
"Polityce" krytykę "Wenus": "Pokazywanie nagiej kobiety wszystkim, kto tylko ma sześć złotych, jest autentyczną krzywdą wyrządzoną tym, którzy na nią patrzą".



Kto tego nie lubi



Kto agresywnie reaguje na erotyzm w sztuce?



Seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz: - Największa agresja rodzi
się u tych, którzy mają w dziedzinie seksu własne problemy. Obraz, film, sztuka pobudza ich i przypomina im o nich samych. Agresywnie może reagować niejeden impotent; może - mężczyzna odrzucony przez kobiety, który nie ma osiągnięć na tym polu; mogą ludzie, którzy nie mają zrealizowanych potrzeb erotycznych. Łączy się to nieraz z zazdrością wobec tych, którzy są w sztuce przedstawiani. Bo są piękni, bo są sexy, "a ja tego nie mam".



Inna grupa - to ludzie owładnięci obsesją na temat seksu. Z powodu rygoryzmu religijnego seks wyparli do podświadomości i stworzyli sobie nadbudowę obronną: moralizatorstwo. Osiągają radość życia, jeśli tępią seks.



Eros z krzyżem



Najstarszy uczestnik "Ars erotica" Eugeniusz Markowski, 82 lata: - Jestem witalny, wszystko co maluję jest ostre i mocne - mówi od progu. - Wychowałem się w szkole księży marianów.



Swe prace wystawia rzeźbiarka Barbara Falender; dwadzieścia lat temu nie pozwolono jej wystawić w Polsce pierwszych prac, zwanych "poduszkami erotycznymi"; debiut miały więc w Kopenhadze.



Wiktor Gutt, wykładowca w pracowni rzeźby, po raz pierwszy wystawia "Krzyż duży": tableaux, na którym umieścił trzynaście zdjęć kobiety, w pozach także wyuzdanych. - Krzyż nadaje sakralność formie - tłumaczy. - Praca ma być rodzajem adoracji zjawiska ciała. Ale jak widzowie przejdą barierę szoku? - zastanawia się.




GAZETA WYBORCZA - wybór tekstów









Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
kwas solny HCl
KWAS SOLNY
KWAS PALMITYNOWY
phenylcopper eros rp058
peracetic?id eros rp034
palladium on?rium sulfate eros rp003
iodine eros ri005
KWAS?ENOZYNOTRIFOSFOROWY
benzyl bromide eros rb047
palladium II?etate eros rp001
zinc borohydride eros rz004
potassium permanganate eros rp244
nickel?talysts heterogeneous eros rn011
boric?id eros rb242
sodium amide eros rs041
hydrogen peroxide urea eros rh047
BiochŻyw(Biotech)Ćw4 Kwas askorbinowy

więcej podobnych podstron