MICHALKIEWICZ PARTIA MALKONTETNTÓW


MICHALKIEWICZ Stanisław: Partia Malkontentów? 2005-04-25

Na jednym z raportów ambasadora rosyjskiego w Berlinie, że Bismarck zapewnia,
iż podróż jego syna do Londynu nie ma żadnego politycznego znaczenia, cesarz
Aleksander III napisał: "czto to snowa zatiewajet etot obier-skot, no czto
imienno nieizwiestno" (to ober-bydlę znowu coś kombinuje, ale co konkretnie -
nie wiadomo). Red. Adam Michnik, przebywający dotychczas na kuracji aureoli,
trochę pokiereszowanej w aferze z Rywinem, opublikował w "Gazecie Wyborczej"
szalenie erudycyjny "tekst" pod tytułem "Ultrasi rewolucji moralnej". Cytując
obficie autorów i przywołując panią prof. Barbarę Skargę, wypowiada wojnę
"nienawiści".
Red. Michnik i w ogóle całe środowisko "Gazety Wyborczej", wojowało z
"nienawiścią" wielokrotnie, w 1992 r. publikując nawet poświęcone temu
zagadnieniu "poetessy poezyje", czyli stosowny wierszyk Wisławy Szymborskiej,
która na dźwięk znajomej trąbki, w odruchu Pawłowa stanęła do szeregów, by
zwolenników lustracji dźgać nieubłaganym palcem w chore z nienawiści oczy. W
nagrodę dostała Nobla, a po najdłuższym życiu będzie pewnie pochowana na
Skałce, bo kogóż w końcu wyróżniać w tych plugawych czasach, jak nie
nieubłaganych wrogów nienawiści i nienawistników? Ich zasługi są tym większe,
że nienawistnicy, pewnie od wrogów klasowych, którym Józef Stalin wraz ze swymi
staliniętami zgotował zasłużony zgon, nauczyli się maskować. Na przykład teraz
z upodobaniem przywdziewają maski "obrońców zasad konserwatywnych", ale wprawne
oko doświadczonego współpracownika organów państwowych nawet i przez maskę
dojrzy prawdziwą "twarz sadysty". Ci sadyści ekscytują sobie libido lekturą
list konfidentów z wypiekami na twarzy, o czym zapewnił nas niewątpliwy znawca
zagadnienia red. Lesław Maleszka, którego red. Michnik nie zacytował chyba
przez roztargnienie.
Tym razem jednak w wojnie z nienawiścią red. Michnik najwyraźniej idzie na
całość. Pisze bowiem, że "nie ma szlachetnych wartości i celów, które by
usprawiedliwiały sięganie po tak osobliwie nieszlachetne środki i metody.
Dlatego nie wolno poniżać ludzi w imię ich wywyższenia, nie wolno rozsiewać
trucizny strachu w imię cnoty i rewolucji moralnej, nie wolno handlować
narkotykiem podejrzliwości w imię prawdy i oczyszczenia". No proszę - nawet "w
imię prawdy i oczyszczenia"! Ale czy aby na pewno, ale czy aby w każdej
sytuacji? Na przykład, czy w imię "rewolucji moralnej" w pokonanych
hitlerowskich Niemczech naprawdę nie powinno się "rozsiewać trucizny strachu"
wobec byłych gestapowców, esesmanów i funkcjonariuszy NSDAP? Czy zatem
denazyfikacja, zawierająca w sobie potężną dawkę "narkotyku podejrzliwości",
była błędem, zaś dzisiaj powinniśmy rehabilitować ofiary mordu sądowego w
Norymberdze? Red. Michnik żadnych wyjątków nie przewiduje, przeciwnie -
stwierdza z niezwykłą u niego jasnością, że "nie ma" żadnych celów, które
usprawiedliwiałyby takie rzeczy. Czy się aby zanadto nie zagalopował? Co na
takie dictum powie instytut Yad Washem, a zwłaszcza holokaustowi industria,
która swoje finansowe sukcesy opiera na całkiem odwrotnym fundamencie?
Przypuszczenie, że red. Michnik nie zdaje sobie z tego sprawy, byłoby
niegrzeczne, więc nie pozostaje nam nic innego, jak dojść do wniosku, iż
przyczyna, dla której red. Michnik opowiedział się przeciwko nienawiści aż tak
pryncypialnie, musi być bardzo ważna. Taki wniosek znajduje zresztą
potwierdzenie w zakończeniu wspomnianego "tekstu", w którym autor pisze o sobie
i jemu podobnych nie wiedzieć czemu, jako o "malkontentach". Ja rozumiem, że
apetyt wzrasta w miarę jedzenia, ale przecież aureola chyba już zesztukowana,
Rywin stawił się na Rakowieckiej, teoria spiskowa po chwilowej dyspensie znów
na indeksie, więc skąd to "malkontenctwo"? Ale mniejsza z tym, bo ważniejsza
jest przyczyna zapierającej dech pryncypialności. "Nie chcemy kolejnych
rewolucji moralnych, - pisze red. Michnik - ściągania cugli, specjalnych
komisji do tropienia wrogów cnoty czy ładu Bożego, list proskrypcyjnych,
wrogów, podejrzanych o wrogość i kandydatów na podejrzanych. (...) My,
malkontenci nie chcemy kolejnych rewolucji w kraju, który nie doszedł jeszcze
do siebie po kilku poprzednich".
"My, malkontenci"... Czyżby taką właśnie nazwę miało przybrać ugrupowanie
Tadeusza Mazowieckiego, Jerzego Hausnera i Marka Belki z naturszczykiem
Władysławem Frasyniukiem na fasadzie, kiedy "Partię Demokratyczną" ktoś już
sobie zastrzegł? Właśnie IPN, według którego liczba konfidentów SB przekraczała
milion, poinformował, że w odruchu paniki tylko 20 tys. osób z "listy
Wildsteina" poprosiło o swoje akta, ale teraz panika najwyraźniej opadła i
żadnego oblężenia już nie ma. Czyżby "malkontenci" skądś już wiedzieli, że bez
względu na odwrócenie sojuszy nie tylko "nienawiść", ale nawet "rewolucja
moralna" nie ma w Polsce najmniejszych szans powodzenia? Taka wiadomość
zaledwie w tydzień po zmasowanej kanonadzie podniosłych aktów strzelistych może
budzić pewne zaskoczenie, ale z drugiej strony przecież gestapo też konfidentów
potrzebuje i bez powodu krzywdzić ich nie pozwoli. Jeśli zatem jeszcze nawet
nic pewnego nie wiedzą, to red. Michnik podał klucz, na jaki teraz nastroją
sobie swoje kamertony.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MICHALKIEWICZ PARTIA TRACI WIĘŹ Z MASAMI
MICHALKIEWICZ ZATRUTA MARCHEWKA
Godzinki ku czci Św Michała Archanioła tekst
MICHALKIEWICZ JAKÓŁKI WSCHODNIE I ZACHODNIE
MICHALKIEWICZ OD KOR u DO KOK u
MICHALKIEWICZ Troski i wnioski szermierzy wolności
MICHAŁ WOJCIECHOWSKI ZASADY SPOŁECZNE STAREGO TESTAMENTU
MICHALKIEWICZ DESUETUDO
S Michalkiewicz Cały pogrzeb na nic
PLANSZA BIURO Angelika Michale Nieznany
MICHALKIEWICZ PROTECTOR CONFIDECTORUM
I9G1S1 Nadolny Michal Lab10
MICHALKIEWICZ PRÓŻNIA DOSKONAŁA

więcej podobnych podstron