3 Z czym je się Touge


3.,, Z czym je się Touge?łł

- Tu Góra, Góra do Dołu, słyszycie mnie?
pytał chłopak odpowiedzialny za "czystość" trasy.
- Tu Dół, słyszymy cię, Góra.
odpowiedział trzeszcząc głos z radia.
- Możemy puszczać kolejnych zawodników?
- Nie, Góra. Jakiś czas temu na trasę wjechało cywilne auto, powinno zaraz u was być.
odpowiedziała "czujka" na dole.
- OK, czekamy.
- Ta Calibra to model z silnikiem C20XE, nie powinno być z nią większych problemów
mówił tymczasem Mateusz do kumpla, siedzącego już w swoim Nissanie i rozgrzewającego silnik.
- Nic mi nie mówi C20XE. O co chodzi?
Robert był dostatecznie zestresowany zbliżającym się wyścigiem, by jeszcze rozgryzać zagadki literowe.
- C20XE to oznaczenie silnika. Jednostka ma dwa litry pojemności, dwa wałki rozrządu i około 150 koni. Do setki przyśpiesza w trochę ponad osiem sekund, więc nieco wolniej niż 200SX. Gorzej, że to silnik NA
- Co ku**a?
Robert zdecydowanie nie był w nastroju do rozpracowywania skrótów.
- Naturally Aspired. Bez żadnych turbosprężarek, kompresorów i innych tego typu rzeczy. Ty masz pod maską turbinę, więc całą moc osiągniesz dopiero na wysokich obrotach silnika. On całą mocą dysponuje w każdej chwili. Na dodatek, turbo potrzebuje chwili do "rozruszania". Tyle w teorii, cholernie okrojonej, ale więcej czasu nie mamy. Najważniejsze, żebyś cały czas trzymał silnik na wysokich obrotach. Ta wskazówka
Mateusz wskazał palcem na mały wskaźnik turbo
musi być cały czas na górze. Teraz jeszcze
Na prostej prowadzącej do szczytu Przełęczy pojawiły się dwa światła.
- Jedzie cywil!
krzyknął ktoś z dalszej części widowni.
- kur*a, zaraz będziesz ruszać. Jeszcze tylko o touge, słuchaj uważnie - kontynuował Mateusz.
- Cały kur*a czas słucham uważnie, ale używaj psiamać prostszego języka!
odpalił Robert.
- Fuck. Touge to po japońsku "przełęcz". Określenie na wyścigi górskie. Ale ch*j z tym. Jeżeli weźmiesz przód
- Hm?
- Jak uda ci się być przed Calibrą na pierwszym zakręcie, to wyścig jest już praktycznie twój. Wystarczy, że będziesz się trzymał wewnętrznej strony drogi, nie spanikujesz i nie rozbijesz się. No i uważaj na zakrętach, nie przesadzaj z driftem. I hamuj delikatnie, bo ważny jest stan opon
- To jest przecież kilka kilometrów, opony nie zdążą - zaczął Robert.
- Przy tym stylu jazdy, prędkościach i takim pokonywaniu zakrętów, opony grzeją się i zużywają diablo szybko. Im wóz cięższy, tym bardziej. 200SX nie jest bardzo ciężkie, ale jadąc zbyt ostro możesz pod koniec odczuwać większe znoszenie i ślizganie. Weź na to poprawkę. Gorzej, jak to Calibra weźmie przód
- Góra, tu Dół, droga jest czysta, żaden pojazd nie wjechał na Serpentyny. Jak macie czysto, to możecie ich puszczać.
- OK, Dół. Cywil właśnie przejechał, będziemy ich startować.
- szlag. Już ruszasz. OK, jak weźmiesz tył, to po prostu czekaj na okazję. Będziesz szybszy na prostych, a jego przedni napęd będzie go ściągał do zewnętrznej na zakrętach. Opanuj tylko poślizgi, a go wyprzedzisz. Na prostej, o ile nie uda mu się zablokować, albo na zakręcie, jak go wyniesie. I nie przesadzaj z prędkością, bo w downhill zakręty
- Wiem
przerwał Robert
trudniej się kręci. Trenowałem przez ostatni tydzień, dam radę. Dzięki za wskazówki
- Kierowcy, na miejsca!
ryknął jeden z zajmujących się wyścigami.
Calibra powoli ruszyła i ustawiła się na wyznaczonej kredą linii startu. Dres wybrał lewy pas jezdni. Ścigał się raptem kilka razy, ale wiedział, że pierwszy zakręt po ponad stumetrowej prostej jest w lewo. Będzie więc od razu po wewnętrznej stronie toru, a ten japoński gniot nie powinien przecież mieć lepszego przyśpieszenia od jego dwulitrowej Cali
Robert wrzucił jedynkę i powoli przejechał na linię startu. Adrenalina sięgała szczytu, a szum w głowie, tak uciążliwy, nagle ustąpił. Był w pełni skoncentrowany. Czuł, że wygra. Musiał wygrać.
Obcasy stuknęły o asfalt. Blondwłosa piękność (w odczuciu Roberta, dresa i wszystkich zgromadzonych) lub też zbyt silnie umalowana blachara (w odczuciu Mateusza) stanęła metr przed pojazdami. Rzuciła okiem na oba pojazdy i uśmiechnęła się do właściciela Nissana. Na ten widok, kark wdusił gaz do oporu, robiąc silnikowi "pełną przegazówkę"
I wtedy Mateusz usłyszał coś ważnego. Silnik wyraźnie, metalicznie charczał w najwyższej partii obrotów. Wsłuchawszy się, wyczuł w grze motoru pewną nierówność. Może i było to dwulitrowe DOHC
ale w wyraźnie złym stanie technicznym. System zasilania? Świece? Nie potrafił tego określić stojąc kilka metrów od auta, ale silnik na pewno nie dysponował pełną mocą. Na dodatek te spoilery musiały swoje ważyć seryjna Calibra na pewno była by szybsza od tego (jego zdaniem
zwieśniaczonego) egzemplarza.
Robert napawał się chwilą. Odziana w krótką, obcisłą spódniczkę panna wyraźnie się do niego uśmiechnęła. Do niego, a nie do karka w Calibrze. Pochłaniał wzrokiem każdy jej ruch. Delikatne kołysanie biodrami. Lekkie napięcie mięśni na odsłoniętym (niezwykle seksownym) brzuchu. Czerwone usta wypowiadające słowa
- Do startu!
wznoszenie do góry ślicznych dłoni, ze słowami
- Gotowi!
i ich opadanie, szybkie i energiczne, któremu towarzyszyły słowa
- Start!
Calibra z rykiem silnika wystrzeliła do przodu.
- Nosz ku**a, ch**u, jedź!
ryknął Mateusz, nie zważając w tym momencie na elegancję języka. Widok stojącego na starcie 200SX, odległej już o kilka metrów Calibry i Roberta wpatrzonego w dziunię na starcie nie był tym, czego oczekiwał.
Wyzwanie od "ch**a" wróciło Roberta na ziemię. Błyskawicznie wbił bieg i ruszył, przy akompaniamencie pisku opon i w towarzystwie tumanów dymu.
- Za dużo ku**a gazu! Oszczędzaj te je**ne opony!
krzyknął jeszcze w kierunku odjeżdżającego Nissana Mateusz (nie liczył nawet na to, że Robert usłyszał jego ostatnią radę).
Teraz miał zamiar słuchać relacji z wyścigu za pomocą radiostacji, do której przychodziły komunikaty od "czujek", stojących na trasie wyścigu. Cały odcinek pełen był widzów, a niektórzy z nich nadawali komunikaty na miejsce startu. Odwrócił się na pięcie.
I wpadł prosto na Mistrza
Robert czuł, że dał dupy na całej linii. Zapatrzył się na laskę dającą sygnał do startu, i w efekcie miał około piętnaście metrów straty do Opla. Teraz ze wszystkich sił dusił gaz, ale wątpił, że zdąży wyprzedzić Calibrę przed pierwszym zakrętem
Dres spojrzał w lusterko. Nie tego się spodziewał. Nissan w szybkim tempie odrabiał stratę. Ale frajer, który nim kierował, zje**ł start, więc przód raczej na pewno należał do jego Calibry. Pięćdziesiąt metrów do zakrętu. Czterdzieści. Przy trzydziestu nacisnął hamulec, zwalniając do sześćdziesiątki. Zaczął kręcić w lewo
- Przepraszam, nie chciałem - mówił ze skruszoną miną Mateusz do stojącego przed nim Mistrza.
- Spokojnie, nic się nie stało. Słuchałem, jak udzielałeś wskazówek temu gościowi w 200SX. Znasz się na rzeczy, chłopcze - powiedział z nieskrywanym podziwem Mistrz.
- Dziękuję, ale daleko mi do pańskiego poziomu - odparł (dumny z siebie) Mateusz.
- No, znowu bez przesady. Jaki wynik tego pojedynku typujesz?
Robert przyhamował przed zakrętem, puścił gaz i skręcił koła. Tył auta zaczął się ślizgać, ale kontrolował to. Zakręt nie był bardzo ostry, więc moment później wdusił ponownie gaz, przywracając tylnym kołom przyczepność. Z zadowoleniem stwierdził, że odległość od Calibry malała
Dres przeszedł przez dwa następne, małe zakręty, nieznacznie zwalniając. Jego oczom ukazała się długa prosta, zakończona ostrym skrętem w prawo. Wrzucił trójkę i docisnął gaz do oporu. Potrzebował teraz całej mocy, jaką mógł wydobyć z silnika
Robert nie próbował nawet ślizgać się na tych małych zakrętach. Jak zauważył, Calibrę nieco znosiło w momencie skręcania, w przeciwieństwie do jego 200SX. Po powrocie musi o to zapytać Mateusza. Prosta. Sprzęgło, trójka, gaz. Do Opla jakieś osiem metrów.
- Cóż, moim zdaniem o jakieś dziewiętnaście koni mniejsza moc Calibry w połączeniu z bardzo podobnymi masami powinna dać dość wyrównany pojedynek. Ale wydaje mi się, że silnik Calibry nie jest całkowicie sprawny - dyskutował w tym czasie Mateusz z Mistrzem.
- Ta, też słyszałem nierówną pracę. Zwróciłeś uwagę na ospoilerowanie?
zapytał Mistrz.
Wskazówka turbiny osiągnęła maksymalny poziom. Robert poczuł nagłe "kopnięcie" i wóz wystrzelił do przodu. Pięć metrów do Opla. Osiemdziesiąt do zakrętu. Postanowił spróbować manewru wyprzedzania
- Tak, kilkanaście kilo dodatkowej masy będzie działało na szkodę Calibry.
odparł Mateusz.
- Nie tylko. Spoilery są bardzo nisko, a wóz jest dodatkowo obniżony. Przy mocniejszym naciśnięciu hamulca może zaryć przednim zderzakiem w drogę
Kark spostrzegł, że skur**el z 200SX zaczyna go wyprzedzać.
- Po moim ku**a trupie!
krzyknął, opluwając przy okazji przednią szybę, i gwałtownie skręcił, zajeżdżając Robertowi drogę.
- Je*anee!
spanikował Robert i nacisnął hamulec. Tył Calibry, razem z jej wieśniackim zderzakiem, znalazł się tuż przed jego maską. W efekcie hamowania wskazówka turbo poleciała trochę w dół, a "kop" mocy ustał. Ponownie docisnął gaz do podłogi. Od Calibry znów dzieliło go jakieś dziesięć metrów
- Zaryć zderzakiem? I co wtedy?
zapytał z niedowierzaniem Mateusz.
- Samo rycie nie powinno znacząco wpłynąć na zachowanie auta. W najgorszym wypadku kierowca może spanikować i stracić kontrolę. Na pewno będzie musiał hamować trochę wcześniej i delikatniej, żeby uniknąć tego efektu... - odpowiedział Mistrz, niezmiennym, nieco nawet znudzonym tonem.
Dres uśmiechnął się szyderczo. Manewr był nieczysty, ale cel uświęcał wszelkie środki. Ci*l z Nissana stracił rozpęd na tym wymuszonym hamowaniu. Ledwie kilkadziesiąt metrów do zakrętu uniemożliwi mu ponowny atak. Za to on zostawi go w pobitym polu na tym właśnie nawrocie.
- Patrz teraz, kut**ie! - powiedział, nie zważając na fakt, że przeciwnik nie może go usłyszeć. Postanowił opóźnić hamowanie do maksimum. 50 metrów do zakrętu. 40. 30. 20. Gwałtownie wdusił hamulec i szarpnął kierownicą w prawo...
Robert ze zdziwieniem patrzył, jak przód Calibry w snopach iskier leci prosto na barierkę, pomimo maksymalnie skręconych kół. Puścił gaz, przyhamował i wszedł w zakręt po wewnętrznym (chwilę wcześniej zajmowanym przez Opla) pasie.
Kark nie potrafił zrozumieć, co się do ku**y ciężkiej nędzy dzieje. Odgłos darcia metalem o podłogę go zaskoczył, ale brak reakcji auta na skręt kierownicą po prostu przeraził. Barierka odgradzająca drogę od opadającego gwałtownie w dół stoku (porośniętego gęsto drzewami) zbliżała się w zastraszającym tempie. Kurczowo trzymał kierownicę, i gdy już był pewien, że zaraz wyleci z trasy, wóz odzyskał sterowność. Spojrzał na swoje nogi - jedna z nich cały czas spoczywała na lekko wciśniętym hamulcu. Podniósł ją, zredukował bieg i wdusił gaz. Spojrzał w prawo - było już za późno. Nissan, ślizgając się nieco tyłem, właśnie go wyprzedzał...
- Ten steryd z Calibry jest dobry? - zapytał Mateusz.
- Nie, z tego, co widziałem, to typowy mistrz prostej - odpowiedział z nieukrywaną pogardą Mistrz - w downhill ścigał się raptem kilka razy, i cała jego taktyka opierała się na duszeniu gazu do oporu. No i nie rozumie chyba, że auta w układzie FF cierpią na podsterowność... dobrze powiedziałeś swojemu kumplowi z Nissana. Najłatwiej zaatakować mu będzie na zakręcie, gdzie Calibrę będzie znosić podsterowność...
Robert nie mógł uwierzyć, że udało mu się właśnie wyprzedzić przeciwnika. Co więcej, jak wnioskował z widoku z lusterek, Calibra traciła do niego już jakieś czterdzieści metrów...
Dres był wściekły na niezrozumiałe dla niego zachowanie pojazdu. Wytracił cały impet na tym felernym zakręcie, i rozpędzenie auta musiało mu chwilę zająć. 200SX coraz bardziej mu się oddalało, ale wiedział, że nie może się poddać. Nie przegra z jakimś nikomu nieznanym gnojem, który jedzie w downhill pierwszy raz w życiu. Biorąc kolejny zakręt doszedł wniosku, że wyścig się jeszcze nie skończył. Kilka zakrętów później skontastował, że to dopiero połowa. Weźmie tego sku**iela na "Patelni".
Robert spokojnie pokonywał kolejne zakręty. Hamował odpowiednio wcześniej, żeby (zgodnie ze słowami Mateusza) nie obciążać opon. Driftował tylko tam, gdzie był pewien swoich umiejętności. Co jeszcze może mu przeszkodzić w drodze do wygranej?
- Góra, tu obserwator z "Patelni", Góra, czy mnie słyszysz? - zatrzeszczała radiostacja na szczycie przełęczy.
- Słyszymy cię wyraźnie, idziesz na głośnik, co się dzieje na trasie? - odparł operator, włączając jednocześnie duży system nagłaśniający. Głos sprawozdawcy był teraz wyraźny dla wszystkich kibiców, którzy znajdowali się na starcie.
- Słychać już zbliżające się auta. Według obserwatorów z wcześniejszych fragmentów, 200SX wyprzedził Calibrę na zakręcie po drugiej długiej prostej. Twierdzą, że Calibra rozsiewała snopy iskier, i miała problemy z podsterownością...
- Miał pan rację - powiedział Mateusz do Mistrza...
- Jest, widzę ich! Nissan na przedzie, Opel jakieś trzydzieści metrów za nim. Moment, będą wchodzić w "Patelnię"... - nadawał podekscytowany obserwator.
Dres schwycił mocniej kierownicę. Odrobił nieco stratę, jadąc cholernie szybko i hamując późno, ale wszystko kosztem przedniego zderzaka. Iskry leciały na prawie każdym zakręcie. Trudno, streetracing wymaga poświęceń.
Teraz nadszedł czas na finalny atak...
Spojrzał w lusterko - Opel znowu był niebezpiecznie blisko. Robert nie mógł sobie pozwolić na wyprzedzenie pod koniec trasy, to było by upokorzenie. "Patelnia" była szerokim, ostrym i nachylonym do wewnętrznej nawrotem w lewo. 180 stopni, prawdziwa karuzela i wyzwanie. Nie próbował jej nigdy pokonać poślizgiem. Zerknął w lusterko - jego przewaga zmalała do dziesięciu metrów. Jeśli będzie chciał zwolnić i pokonać zakręt bez utraty przyczepności, to straci ciśnienie w turbo i cały rozpęd. Musiał zaryzykować drift.
Puścił gaz, zredukował bieg do dwójki i gwałtownie skręcił kołami. Dodał gazu i skontrował. Rzut oka na lusterko - udało mu się świetnie, tył auta "szedł" pod odpowiednim, nie za dużym kątem. Ale co...
- O żesz kur*a! - zaklął głośno, widząc pojawiający się w lusterku kształt...
- O żesz kur*a! - Dres był tego samego zdania. Zaczął hamować kilka metrów przed początkiem "Patelnii", wbijając praktycznie hamulec w podłogę. Skręcił koła do oporu, ale wóz znowu nie zareagował. Snopy iskier. Przybliżajacy się tył Nissana. Jęk szorującego o ziemię metalu. Wóz nie reagował. Piszczenie opon. Zaraz uderzy w konkurenta!
W ostatniej chwili tył 200SX zniknął, w cudowny dla karka sposób. Nie mógł wiedzieć, że od uderzenia uratował go rozpoczęty w tym momencie przez Roberta drift. Radość z tego faktu trwała jednak tylko krótką chwilę. Calibra prześmignęła kilkanaście centymetrów za Nissanem, i z impetem uderzyła w barierkę. Na szczęście metal oparł się uderzeniu. Tył Opla lekko podskoczył, a przedni zderzak rozleciał się na kawałeczki. Autu, którego jadowicie pomarańczowy lakier skrywał pokłady korozji, uderzenie wygięło cały przód. Pasy bezpieczeństwa pewnie uchroniły by dresa przed jakimikolwiek skutkami wypadku (uderzenie nie było bardzo silne), ale takowe kolesiom git nie przystoją. Kark przywalił więc głową o kierownicę ze znaczkiem Opla (poduszki powietrznej Cali nie miała, przyjechała jako rozbitek z Niemiec).
Wszystko ucichło. Podniósł głowę, rozejrzał się, stwierdził, że żyje...
- O kulwa - powiedział, wypluwając resztki zębów...
- Góra, tu "Patelnia". Calibra się rozbiła. Kierowcy chyba nic się nie stało. Ten właściciel Nissana jest przej*bany, - meldował sprawozdawca, nie ukrywając podziwu - uniknął uderzenia w niesamowitym stylu. Uciekł przed uderzeniem, driftując! Zaraz będzie na mecie.
- OK, "Patelnia". To musiało wyglądać zaje**ście. Mam nadzieję, że ktoś to kręcił. Chyba mamy nowy talent - odpowiedziała "Góra", przy akompaniamencie wiwatującej widowni - pomóżcie temu z Calibry, jeśli tego potrzebuje. "Góra" wyłącza się...
- Chleba i igrzysk - powiedział z sarkazmem Mateusz, patrząc na wiwatujące tłumy.
- Twój przyjaciel wygrał - odparł Mistrz - i wygląda na to, że zdobył sobie uznanie tłumów. On umie driftować? Jak długo jeździ? - Mateusz wyczuł u Mistrza nutkę zainteresowania. I podziwu dla Roberta.
- Samochodem jeździ od małego, ale tylnionapędówką dopiero tydzień - odpowiedział zgodnie z prawdą Mateusz - a driftować chyba dopiero się uczy...
- No to rzeczywiście pojawił się na Serpentynach nowy talent - powiedział Mistrz, i ruszył w stronę swojej Mazdy - miło mi było poznać, panie... - zrobił "pytającą" przerwę.
- Mateusz. - odpowiedział właściciel Sierry - Mi również było niezmiernie miło.
- No to do zobaczenia, Mateuszu. Do następnego razu na trasie... - Mistrz wsiadł do swojej RX-8, zapalił światła i odjechał w kierunku Istebnej...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
CZYM CHARAKTERYZUJA SIE GL
postawy logiki, czym zajmuje sie logika
01 czym zajmuje się psychologia społeczna
4 Na czym polega „darwinizm społeczny, Czym rozni sie od ewolucjonizmu Darwina
Czym różni się HIV od AIDS (maj 2007)
Czym zajmuje się Analiza Systemów
W czym wyraził się romantyczny indywidualizm w Giaurze B~E18
Co to jest dziedzicznośc i czym zajmuje się genetyka(1)
W czym wyraża się lenistwo duchowe
Czym różni się barok szlachecki Potockiego od baroku sarmackiego Paska i baroku dworskiego Morsztyna
Czym zajmuje się makro
Czym zajmuje się wynajęta przez ministra Grabarczyka chińska firma
W czym przejawja się renesansowy charakter twórczości J ~AB2
Lekcja 1 Czym zajmuje sie Handel
29 Czym rozni sie rewolucja od rewolty (buntu)

więcej podobnych podstron