Bóg nie jest wielki
Autor tekstu: Andrzej Koraszewski
Wielki Boże, kolejne credo ateisty, tym razem
pod tytułem bóg nie jest Wielki. O książce Christophera
Hitchensa jest głośno od dłuższego czasu i natychmiast
(podobnie jak ostatnie książki Dawkinsa i Harrisa)
zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Wielkiej
Brytanii znalazła się na listach bestsellerów.
Do Dobrzynia Hitchens dotarł nie w jakimś
czerwonym pudle z masą innych książek, ale jak jakiś
VIP, w osobnej zielonej kopercie, pachnący świeżą farbą
drukarską, w twardej oprawie, z tytułem wytłoczonym
złotymi literami.
Od czasów Oświecenia, a potem Ludwika
Feuerbacha i innych antyromantyków, nie było takiej
kanonady ze strony uczonych ateistów, więc uczciwie
mówiąc, brałem tę książkę do ręki z pewnym niepokojem,
obawiając się, że nie znajdę tu już niczego nowego.
Gorzej, wiedziałem, że Hitchens jeszcze w latach
dziewięćdziesiątych był namiętnym trockistą, a ponieważ
jak każdy człowiek mam skłonność do kierowania się
uprzedzeniami, więc otwierałem jego książkę trochę
uprzedzony. Fakt, miał Hitchens dobre referencje od
Richarda Dawkinsa, ale tenże Dawkins nawołuje, żeby nie
uważać autorytetów za święte krowy, tylko badać wszystko samodzielnie (a w tej sprawie jest
Dawkins dla mnie absolutnym autorytetem).
Co odróżnia tę książkę od innych? Warsztat korespondenta zagranicznego. Hitchens, jak
Kapuściński, jest podróżnikiem, więc jego refleksje podparte są mnóstwem osobistych
obserwacji. Jeżdżąc po świecie dziennikarz widzi jak religia przenika wszystkie dziedziny życia
społecznego i jak naiwne są wszystkie twierdzenia o jej dobroczynnym wpływie na ludzkie
zachowania.
Zaledwie w tydzień po zamachu na WTC, 11 września 2001 roku Christopher Hitchens
brał udział w programie telewizyjnym, podczas którego prowadzący zapytał go, czy nie czułby
się bezpieczniej spotykając w obcym mieście grupę mężczyzn, gdyby wiedział, że właśnie
wyszli z świątyni. Odpowiedział na to pytanie proponując, by zostać tylko przy literze B;
osobiście, w stosunkowo krótkim czasie, odwiedził następujące miasta: Belfast, Bejrut,
Bombaj, Belgrad, Betlejem i Bagdad. W każdym z tych miast informacja, że zbliżająca się
grupa mężczyzn wyszła właśnie z świątyni, budziłaby wyłącznie lęk.
W XXI wieku, podobnie jak we wcześniejszych, niemal wszystkie konflikty zbrojne
powiązane są w ten lub inny sposób z religią. Dzieci jednego boga bardzo chętnie zabijają
dzieci innego boga wiedząc, że mogą przy tym liczyć na poparcie braci w wierze, na nagrody
doczesne i na obietnicę nagród niebiańskich. Niejednokrotnie obserwując jako dziennikarz
spory teologiczne, Hitchens zmuszony był zakładać kamizelkę kuloodporną i hełm. Pisząc, że
religia zabija, nie odwołuje się do odległych w czasie wojen religijnych, ale do zdarzeń
mających miejsce w czasie teraźniejszym. W byłej Jugosławii żołnierze naklejali sobie obrazek
Matki Boskiej na kolby karabinów, w Ruandzie księża informowali, że Tutsi schronili się w ich
kościołach, w Belfaście, czy w Bagdadzie ani język, ani narodowość nie pozwala odróżnić
wyznawców różnych odmian tej samej religii, ale wierni podtrzymywani na duchu przez
kapłanów jakoś sobie z tym radzą i krew leje się na chwałę Pana.
Oczywiście wszędzie pojawiają się kapłani próbujący powstrzymać fanatyzm i tonować
religijne podziały. Po pierwsze są oni marginalizowani, zastraszani a często również
mordowani, a po drugie - pisze Hitchens — przy bliższym oglądzie okazuje się, że jest to raczej
głos humanizmu niż religii.
Tu, jak diabeł z pudełka, wyskakują argumenty o bezbożnych dyktatorach. Korea
Racjonalista.pl
Strona 1 z 4
Północna jest być może lepszym przykładem niż inne, gdyż znów pozostajemy w
teraźniejszości. Hitchens odwiedził ten kraj w pierwszych miesiącach naszego stulecia i
obserwował jak niemal w każdym momencie oczekiwano od jego obywateli by chwalili
Najwyższą Istotę i Ojca Narodu. W szkole, w kinie, na ulicy, słuchając radia, patrząc na
telewizję czy biorąc do ręki dowolną gazetę obywatel przez cały czas ma kontakt ze swoim
Wielkim Przywódcą. Korea Północna powstała w tym samym roku, w którym wydano Rok 1984
Orwella. Odnosi się wrażenie jakby Kim Il Sung otrzymał maszynopis tej książki i postanowił
wprowadzić ją w życie. Wielki Ojciec Narodu już nie żyje, ale nadal pełni funkcje Prezydenta.
Jego syn, Kim Jong Il, jest co prawda jego wcieleniem, ale sprawuje tylko funkcję dowódcy
armii i Przewodniczącego Partii. Funkcja Prezydenta ma już na zawsze pozostać w rękach
Wielkiego Zmarłego.
Totalitaryzm, tak jak go definiowała Hannah Arendt, tym różni się od „zwykłego"
despotyzmu, iż żąda od poddanych podporządkowania władzy swojego życia prywatnego, a
nawet własnych myśli. Ta idea pełnego i bezwzględnego podporządkowania jest w historii
ludzkości przede wszystkim połączona z religią, zaś reżimy totalitarne deklarujące się jako
areligijne, czy wręcz antyreligijne, przez swój kult jednostki i fanatyzm ideologiczny są tylko
inną formą teokracji. Kiedy dyktator żąda boskiej czci, nie jest istotne, czy wierzy jeszcze w
innych bogów, czy nie.
Muzułmański terroryzm, wojna domowa w Iraku, Liban, konflikt palestyński, wojna w
byłej Jugosławii, Ruanda — lista zbrojnych konfliktów na tle religijnym nie ma końca, każdego
dnia mordowani są ludzie w imię takiego czy innego boga. Mordowanemu jest wszystko jedno,
czy morderca krzyczy Allah jest wielki, czy podpala dom miotaczem płomieni poświęconym
przez katolickiego księdza, popa, rabina lub pastora .
Wiara zabija nie tylko wtedy, kiedy otwarcie wzywa do mordów. Częściej niż sobie to
uświadamiamy zabija przez swoją nieufność czy też otwartą wrogość wobec nowoczesnej
medycyny. W 2001 roku Hitchens był w Kalkucie, obserwował akcję UNICEF-u szczepień
przeciwko polio. Początkowo ludność, a w szczególności kobiety, zareagowała na tę akcję z
ufnością. Niebawem jednak muzułmańscy aktywiści rozpuścili „informację", że akcja jest
chrześcijańskim spiskiem, że szczepionka jest tak zaprojektowana, żeby doprowadzić do
sterylizacji muzułmanów. Kontrakcja się udała i szczepienia zostały skutecznie zahamowane
nie tylko w Kalkucie, ale i w wielu krajach muzułmańskich. Obecnie polio powraca nawet w
tych krajach muzułmańskich, w których było już całkowicie wyeliminowane.
Jak długa jest lista tego typu osiągnięć ludzi pobożnych? Czy są to tylko wybryki
oszołomów, którzy nadużywają religii dla szerzenia swoich przesądów? Christopher Hitchens
pisze o posiadanym przez niego filmie video rejestrującym wystąpienie kardynała Alfonso
Lopeza de Trujilo (Przewodniczącego Papieskiej Rady d.s. Rodziny), w którym ostrzega on
publiczność, „informując", że prezerwatywy są podstępnie tak produkowane, żeby przez
mikroskopijne kanaliki wirusy AIDS mogły się przedostać. Nie wystarczy już przeciwstawianie
się środkom antykoncepcyjnym z motywacją czysto religijną, niezbędne okazuje się odwołanie
się do ewidentnego kłamstwa. Jak łatwo się domyśleć słowa tak wielkiego kościelnego
autorytetu powtarzane były tysiące razy w Afryce i w Ameryce Łacińskiej przez kardynałów,
biskupów i szeregowych księży, w imieniu instytucji głoszącej Jedyną Prawdę. Tego typu
namaszczonych kłamstw nie musimy szukać daleko, wystarczy zajrzeć do internetu i zobaczyć,
co w Polsce wypisują o środkach antykoncepcyjnych organizacje zajmujące się promowaniem
„naturalnego planowania rodziny".
Stosunek wszelkich religii do medycyny był zawsze podejrzliwy i bardzo często przeradzał
się w otwartą wrogość. Medycyna jest nie tylko konkurentką, niszczącą źródło intratnych
dochodów z handlu obietnicami uzdrowienia, podważa również odwieczne źródło lęków
wykorzystywanych do wzmocnienia więzi z bogiem (bogami). Epidemie i zarazy były od
wieków wspaniałym przykładem boskich kar i twierdzenie, że jakaś szczepionka może wytrącić
bogu z ręki miecz zemsty jest herezją, a wprowadzanie tego rodzaju metod profilaktycznych w
życie jest świętokradztwem. Niemal wszystkie cuda Nowego Testamentu powiązane są z
uzdrowieniami. Wspaniała nowoczesna medycyna nie tylko kwestionuje te cuda, ale również
masowo dokonuje cudów znacznie bardziej zadziwiających, musi więc być naturalnym
wrogiem. Dzisiejsza opozycja wobec badań medycznych na nowych polach, wobec nowych
metod leczenia jest logiczną konsekwencją wcześniejszej historii wszystkich religii. Propaganda
nieufności wobec medycyny pociąga za sobą miliony ofiar śmiertelnych, nie są one jednak tak
dobrze widoczne jak ofiary konfliktów zbrojnych, więc mówi się o nich mniej. Hitchens opisuje
śmiertelne skutki zakażenia żydowskich chłopców przy obrzezaniu w Nowym Jorku w roku
2005, rzecz dzieje się w najbardziej rozwiniętym świecie; kiedy spojrzymy na praktykę i
sposób obrzezania dziewczynek w Afryce, liczba ofiar śmiertelnych tego rodzaju praktyk rośnie
lawinowo.
Konflikt między religią i medycyną jest tylko szczególną odmianą szerszego konfliktu
między religią i nauką. Od mitu o drzewie wiadomości dobrego i złego, od mitu Prometeusza
widzimy jak bogowie (a raczej ich producenci) zazdrośnie strzegą swoich tajemnic i jak
okrutnie karzą wszelkie próby złamania swego monopolu. Czy warto się zastanawiać, gdzie
byśmy byli bez tej morderczej walki z każdą nową myślą? Tę kolizję między rozumem i wszelką
zorganizowaną religią najlepiej ilustruje proces Sokratesa z 399 roku przed Chrystusem. Jak
pisze Christopher Hitchens, informacje o życiu i twórczości Sokratesa są tylko z drugiej ręki,
ale nie tak bardzo z drugiej jak informacje o życiu i dokonaniach Jezusa czy Mahometa. W
czasach paranoi i tyranii w Atenach na Sokratesa złożono donos, iż jest bezbożnikiem.
Odmówił złożenia oczekiwanego sprostowania, wygłaszając swoje słynne stwierdzenie: „wiem,
że nic nie wiem". Hitchens przywołuje sztukę Arystofanesa Chmury, w której jest postać
Sokratesa dyskutującego w pewnym momencie z rolnikiem. Kiedy rolnik pyta: jeśli nie ma
Zeusa, to kto spuszcza deszcz, żeby podlewał plony? Sokrates odpowiada na to, że gdyby Zeus
umiał sprowadzać deszcz, deszcz mógłby padać z jasnego nieba. Jeśli tak się nie dzieje,
rozsądniej jest wnioskować, że deszcz ma coś wspólnego z chmurami. Kiedy rolnik pyta, kto
porusza chmury twierdząc, że robi to z pewnością Zeus, Sokrates wskazuje na wiatr i
temperaturę. Kiedy wreszcie dochodzi do pytania o pioruny, Sokrates wskazuje na zupełnie
przypadkowe miejsca ich uderzenia, włącznie z świątyniami Zeusa. Niemal przekonany rolnik
zostaje jednak odzyskany i w końcowej scenie podpala szkołę wraz z filozofem.
Trudno o lepszy przykład ilustrujący historyczne relacje między wiarą i nauką. Jeszcze
wcześniej skazano na wygnanie Anaksagorasa za twierdzenie, że słońce jest tylko gorącą
skałą. Demokryt twierdzący, że wszelka materia składa się z atomów, osobiście nie był
prześladowany, ale już zwolennicy jego poglądów tak. Młodszy o dwieście lat od Sokratesa
Eratostenes przedstawił teorię, że Ziemia jest kulą i oszacował średnicę Ziemi. Również jego
poglądy budziły wzburzenie kapłanów. Kiedy w tym świetle spojrzymy na historię
średniowiecza i systematycznego niszczenia starożytnych bibliotek, zobaczymy jak
uzasadniony był lęk Kopernika i jak "naturalny" był los Giordano Bruno. Obserwując dziś
wysiłki wszystkich religii bez wyjątku, aby wzbudzić maksymalną podejrzliwość wobec nauki,
by zakazać jednych badań i ograniczyć finansowanie innych, żeby podważyć udowodnione
teorie naukowe nie przy pomocy argumentów i naukowych metod sprawdzania, a przy pomocy
religijnego bełkotu, widzimy jak nauka nadal rozwija się wbrew religii, a nie jak niektórzy chcą
twierdzić, dzięki niej. Gdzie byśmy dziś byli, gdyby kapłani wszystkimi sposobami nie dławili
rozwoju nauki? Uświadamiając sobie historię torturowanych i zabijanych uczonych, palonych
książek, zamykanych szkół, prześladowań za rozpowszechnianie niepożądanych poglądów,
trudno o wątpliwości, że dzisiejszy stan nauki mógł być osiągnięty stulecia temu.
Bóg nie jest wielki, powiada Hitchens i najwyższa pora na nowe Oświecenie, najwyższa
pora uświadomić sobie to, co swego czasu zauważył Heinrich Heine pisząc, że w ciemnych
wiekach religia była najlepszym przewodnikiem, tak jak ślepiec jest najlepszym przewodnikiem
w ciemnościach, zna bowiem drogi i ścieżki lepiej niż człowiek, który widzi. Jednak w dziennym
świetle głupstwem jest korzystanie z przewodnictwa starego ślepca.
Wszystkie religie są w równym stopniu prawdziwe, wszystkie oparte są na takich samych
dowodach, wszystkie dostarczają równie prawdziwej wiedzy o kosmosie, o początkach życia, o
pochodzeniu moralności. Dlatego właśnie pora porzucić tyranię religii. Byłoby jednak
naiwnością sądzić — pisze w zakończeniu Christopher Hitchens — że ta nowa cywilizacja
rozwinie się jako konsekwencja jakiegoś naturalnego „postępu". Musimy się wyrwać z łap,
które wyciągają się, żeby wciągnąć nas ponownie do katakumb. Bóg nie jest wielki, ale
podstępne zastępy jego sług tworzą wiry, nieustannie wciągające w nie nowe ofiary. Dlatego
warto poznawać historię i teraźniejszość instytucji religijnych, aby epikurejski nurt stawał się
coraz mocniejszy.
Christopher Hitchens god is not Great, the Case Against Religion, Atlantic Books, Londyn
2007, s.307
Były dziennikarz BBC (także wiceszef polskiej sekcji) i współpracownik paryskiej
Racjonalista.pl
Strona 3 z 4
"Kultury". Z Racjonalistą współpracuje od września 2004 r. Zastępca redaktora
naczelnego Racjonalisty.
(Publikacja: 10-07-2007)
Oryginał.. (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,5452)
Contents Copyright © 2000-2008 by Mariusz Agnosiewicz
Programming Copyright © 2001-2008 Michał Przech
Autorem tej witryny jest Michał Przech, zwany niżej Autorem.
Właścicielem witryny są Mariusz Agnosiewicz oraz Autor.
Żadna część niniejszych opracowań nie może być wykorzystywana w celach
komercyjnych, bez uprzedniej pisemnej zgody Właściciela, który zastrzega sobie
niniejszym wszelkie prawa, przewidziane
w przepisach szczególnych, oraz zgodnie z prawem cywilnym i handlowym,
w szczególności z tytułu praw autorskich, wynalazczych, znaków towarowych
do tej witryny i jakiejkolwiek ich części.
Wszystkie strony tego serwisu, wliczając w to strukturę podkatalogów, skrypty
JavaScript oraz inne programy komputerowe, zostały wytworzone i są administrowane
przez Autora. Stanowią one wyłączną własność Właściciela. Właściciel zastrzega sobie
prawo do okresowych modyfikacji zawartości tej witryny oraz opisu niniejszych Praw
Autorskich bez uprzedniego powiadomienia. Jeżeli nie akceptujesz tej polityki możesz
nie odwiedzać tej witryny i nie korzystać z jej zasobów.
Informacje zawarte na tej witrynie przeznaczone są do użytku prywatnego osób
odwiedzających te strony. Można je pobierać, drukować i przeglądać jedynie w celach
informacyjnych, bez czerpania z tego tytułu korzyści finansowych lub pobierania
wynagrodzenia w dowolnej formie. Modyfikacja zawartości stron oraz skryptów jest
zabroniona. Niniejszym udziela się zgody na swobodne kopiowanie dokumentów
serwisu Racjonalista.pl tak w formie elektronicznej, jak i drukowanej, w celach innych
niż handlowe, z zachowaniem tej informacji.
Plik PDF, który czytasz, może być rozpowszechniany jedynie w formie oryginalnej,
w jakiej występuje na witrynie. Plik ten nie może być traktowany jako oficjalna
lub oryginalna wersja tekstu, jaki zawiera.
Treść tego zapisu stosuje się do wersji zarówno polsko jak i angielskojęzycznych
serwisu pod domenami Racjonalista.pl, TheRationalist.eu.org oraz Neutrum.eu.org.
Wszelkie pytania prosimy kierować do redakcja@racjonalista.pl