Najwięksi przyjaciele: Zmiany i Śmierć
(Dział Rozwój Duchowy)
Wyzwania i gotowość do zmian
Pewna pani afirmowała sobie, że awansuje, po czym wyleciała z hukiem ze stanowiska. Była przerażona. Innemu panu zdarzyło się to samo, ale on przyjął wywalenie go z pracy jako znak, że afirmacja działa i że powinien zmienić miejsce pracy.
Kto z nich miał rację?
Pan zaczął zarabiać więcej na swoim, pani zaś dostała 6 - miesięczną odprawę i pobierała przez jakiś czas zasiłek dla bezrobotnych - zupełnie za darmo.
Jak widać, to tylko od nas zależy, czy wydarzenia zachodzące w naszym życiu potraktujemy jako szansę, czy jako nieszczęście. Świat działa sprawiedliwie obdarzając każdego według potrzeb. Jeden bowiem bardziej potrzebuje pracy, a inny nieróbstwa. Wydaje się przy tym, że wszyscy potrzebują pieniędzy. Tylko nie wszyscy chcą je zarabiać.
Każda sytuacja może dla nas być wyzwaniem lub sygnałem informującym o konieczności dokonania zmian.
W nowych warunkach najgorszym wydaje nam się to, że nie wiemy, jak reagować w nowych sytuacjach. Ba, często nie wiemy, jak reagować i w takich, które znamy, na które, wydaje się, jesteśmy przygotowani. Wówczas jakaś wewnętrzna siła paraliżuje nas, ogłupia i każe działać wbrew sobie, wbrew swoim interesom i pragnieniom.
Co to za siła? I skąd się bierze?
Na imię jej bezradność. A jej paraliżujące działanie wynika z przyzwyczajenia.
Kiedy się zastanowisz, zauważysz, że możesz sobie z nią poradzić i zacząć reagować w sposób właściwy, adekwatny do zastanej sytuacji.
Czym jest gotowość do właściwej reakcji?
Można ją nazwać zaradnością, czyli sztuką radzenia sobie w różnych sytuacjach. Podobno cała nauka ma nas do tego przygotować.
A czy możesz sobie poradzić w sytuacji, w której nigdy dotąd się nie znalazłeś i o której nie słyszałeś?
Czy masz pewność, że w każdej sytuacji uda ci się wygrać?
Czy wierzysz, że zawsze "spadniesz jak kot na cztery łapy"?
Jeśli tak, to jesteś zaradny i nie masz powodów do zastanawiania się, co ci przyniesie przyszłość. Po prostu wiesz, że coś wspaniałego!
Jeżeli chodzi o zaradność, nastawienia ludzi dzielą się na trzy grupy:
'6e
w pełni zaradni
'6e
zrezygnowani (ofiary losu i okoliczności)
'6e
usiłujący być zaradnymi, zmuszający się do zaradności.
Oczywiście, cudownie być w pełni zaradnym. Ktoś taki czuje się na pewno dobrze i bezpiecznie w każdych nowych warunkach, w każdej sytuacji i nic mu nie jest straszne. Jest gotów podjąć każde wyzwanie, często ze świadomością, że jeśli Bóg z nim, to cóż może być dla niego niemożliwe?
Bycie ofiarą losu wydaje się wygodne (nawet bardzo wygodne!), ale ma jedną wadę: człowiek dostaje od życia wszystko, "jak leci" i najczęściej nie potrafi z tego korzystać. Zawsze jest niezadowolony i obwinia za to innych, Boga lub cały świat.
Najtrudniej jest tym, którzy usiłują lub nawet muszą być zaradni. Im bardziej muszą, tym większą odczuwają niechęć do siebie i do zaradności. Udowadniając sobie i innym, jak bardzo są zaradni, prowokują wciąż nowe wyzwania i, tak naprawdę, spalają się walcząc ze swoją bezradnością. Dla nich życie jest nieustanną walką. Szczególnymi postaciami reprezentującymi tę postawę są mistrzowie sztuk walki, których "jakaś" siła (czyli przymus sprawdzania się) gna po świecie w poszukiwaniu mistrzów, od których okażą się silniejsi lub od których dostaną lekcję świadczącą, że jeszcze nie wszystko potrafią.
Oczywiście, jeśli żyjemy, to ciągle spotyka nas coś nowego, coś, czego jeszcze nie doświadczyliśmy i na co nie mamy gotowej recepty ze szkoły lub z książek. Życie bowiem to rozwój. A rozwój to nieustanne zmiany i nowości.
Człowiek naprawdę zaradny ma świadomość, że nic go nie zaskoczy, bo on sam jest w stanie poradzić sobie z nową sytuacją, z każdym nowym wyzwaniem.
Uwaga! Człowiek zaradny nie jest kimś, kto zawsze potrafi stoczyć zwycięską walkę! Człowiek zaradny potrafi wygrywać bez walki! Potrafi wygrywać nawet tam, gdzie inni bardzo się starają, by przegrał.
No tak - wyjęczysz zapewne - a gdzie te szczytne ideały, w imię których warto nawet zginąć?
Jeśli jakiś ideał jest ważniejszy od twego życia, to już jesteś trupem! To tylko kwestia czasu, by twoja śmierć się zmaterializowała.
Żyją tylko ci, dla których najważniejsze jest życie. Cala reszta jest w stanie postępującej agonii. Na tę postępującą agonię składa się poważne traktowanie rodziców, starszych ludzi, szkoły, nauczycieli, pracy, obowiązków i cierpienia - czyli wszystkiego z wyjątkiem siebie. Takie nastawienie do życia rodzi postępujący stres i zniechęcenie. A stres i zniechęcenie z każdym dniem zbliżają nas do śmierci, która wydaje się jedynym wyzwoleniem z tego bezsensownego kieratu życia.
Czy w życiu jest jakiś sens?
Pojmiesz go, gdy oduczysz się udowadniania, że jesteś gotowy stawić czoła każdemu wyzwaniu.
Możesz przecież być szczęśliwy nie stawiając czoła, nie walcząc. Podejrzewam jednak, że wówczas zaczniesz sobą gardzić, tak jak gardzi sobą większość poniewieranych "przez życie" ofiar. Na pewno nie chcesz tak skończyć, więc nie mam nawet zamiaru namawiać cię do czegoś podobnego. Spróbujemy więc znaleźć inne wyjście.
Tym co najpierw powinieneś, będzie przekonanie się, że możesz zrezygnować z niektórych swoich dążeń i ideałów nie tracąc dla siebie szacunku. Stanie się to dla ciebie o wiele łatwiejsze, gdy pojmiesz, że chyba wszystkie z nich przejąłeś od innych ludzi podziwiając ich lub zazdroszcząc im. Być może, że dużą część wszczepili ci księża, nauczyciele, rodzice lub dziadkowie, kiedy miałeś do niech bezkrytycznie entuzjastyczne podejście.
Nasze zainteresowanie i uznanie budzi przede wszystkim to, co zostaje pokazane w ładnym, atrakcyjnym opakowaniu. Dlatego jednym szczególnie ważnym i cennym wydaje się ojczyzna i jej obrona, a innym okradanie bogatych. Wbrew pozorom obie te idee bazują na pozorach uczciwości. Był też taki czas, kiedy pewnej grupie ludzi wydawało się, że świat będzie lepszy, kiedy uwolnią go od żebraków, nierobów i ludzi chorych psychicznie. Inni wpadli na pomysł, że szczęśliwy może być tylko świat wolny od Żydów (szczególnie gdy uda się zagarnąć ich majątek), a jeszcze innym wydawało się, że Bóg nienawidzi czarownic, więc je palili na stosach. Wszyscy z nich byli przekonani o szlachetności swych motywów, więc żaden z nich (w swoim mniemaniu) nie popełniał zbrodni.
Takie są konsekwencje urojenia, że życie jest walką o przetrwanie.
Urojenie to jest niebezpieczne również dla ludzi parających się magią. Prowadzi ono do tracenia energii na różne tarcze i płaszcze ochronne, na zabezpieczanie się przed innymi, przed ich mocą, wiedzą, presjami, złymi życzeniami itd. Staje się powodem szkolenia się w sztuce walk magicznych i energetycznych, oraz zajmowania się czarną magią.
Ludzie rozwijający się często są przywiązani do poglądu, że od nich nic nie zależy, że wszystko w ręku Boga. Dlatego często odrzucają pojawiające się okazje poprawy jakości swego życia i mają żal do całego świata, że o nich nie dba!
Ja osobiście w rozwoju duchowym wolę preferować zasadę magiczną: "mój świat zależy ode mnie". To znaczy, że mogę dokonywać w świecie zmian, których sobie życzę. To pociąga za sobą aktywność.
Ale bez przesady! Ważne jest zachowanie równowagi między inspiracją z poziomu Wyższej Inteligencji, a działaniem. Jeśli chcesz osiągnąć mistrzostwo w magii, musisz wyrobić w sobie przekonanie, że jesteś zaradny zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji. A to jest możliwe tylko wówczas, gdy pojmiesz, że cały ten świat jest areną, na której zawsze i wszędzie możesz wygrywać nie poniżając innych i nie pokonując ich.
W tym, co robisz, możesz być najlepszy, ale porównywanie się z innymi, na pewno cię zgubi.
Już teraz zaakceptuj tę prawdę, że możesz zapanować nad swoim światem, ale nie uda ci się zapanować nad światem w ogóle. Spróbuj to zaakceptować i poczuć się wygranym właśnie z tą myślą. Poczuj się też z taką myślą nieograniczony!
Takie, na pierwszy rzut oka bzdurne, twierdzenia nazywa się w buddyzmie zen koanami. Ich rozwiązanie staje się możliwe tylko w wyniku długotrwałych medytacji.
Spróbuj sobie wyobrazić, że w tym świecie jest wystarczająco dużo miejsca dla ciebie i dla innych ludzi (magów), dla twoich i dla ich kreacji itd., itp.
Kiedy kulę ziemską zamieszkiwało kilka milionów ludzi, wydawało im się, że duszą się brakiem przestrzeni. Dziś, kiedy na tym świecie mieszka ponad 4 miliardy istnień ludzkich, ludzie boją się, że zabraknie im kogoś do towarzystwa! Nie wszyscy są w stanie zauważyć, że to tylko gra wyobraźni.
Podstawowym problemem człowieka, który konkuruje, jest pragnienie wepchnięcia się tam, gdzie już są inni. Nie interesuje go najczęściej miejsce, gdzie nikogo nie ma. Większość ludzi chce robić to, co inni, produkować to, co inni i pisać to, co już inni napisali. Pragną przy tym, by za ich wcale nie "jedyne i niepowtarzalne" dzieła płacić im większe sumy, niż innym.
Tymczasem mam dla ciebie przykrą (a może radosną) wiadomość. Ktoś, kto chce zajmować się rozwojem duchowym bądź praktyczną magią, musi być odkrywcą, innowatorem! A to znaczy, że musi mieć pozytywny stosunek do zmian i do nowości.
Pomaga w tym przepracowanie afirmacji:
Moja przyszłość jest bezpieczna i pełna cudownych niespodzianek.
Mam odwagę, wolę i moc dokonywania w moim życiu wszelkich pozytywnych zmian.
Zmiany zachodzące w moim życiu są dla mnie bezpieczne i korzystne.
To, co się dzieje w moim życiu, zależy tylko od moich wyborów,
a te są dla mnie najlepsze, najkorzystniejsze.
Powtarzanie afirmacji prowadzi do ugruntowania i uświadomienia sobie, że to prawda.
Z takim nastawieniem na pewno będziesz gotowy do zmian na lepsze.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Nawięksi przyjaciele Zmiany i Śmierć cz IINajwierniejszy przyjaciel człowieka od 14 tysięcy latprzyjazn to najwiekszy?rGorączka śmierci Dead Heat 1988SMIERC SAMOBOJCOMCzechow Śmierć urzędnikazmiany w sprawozdaniach finzmiany plastyczneEfekt substytucyjny i dochodowy zmiany?nyZmarł lider największej irackiej partii (26 08 2009)więcej podobnych podstron