Janusz A Zajdel Nieingerencja


Janusz A. Zajdel - Nieingerencja

www.bookswarez.prv.pl



Ukryty za kepa gestych krzewów Numi bacznie obserwuje mala, ruchliwa postac. Z
rutyna wytrwalego badacza rejestruje w swiadomosci drobne, lecz istotne
szczególy, z rzadka tylko uciekajac sie do pomocy ekstrapolatora wyciaga
przejrzyste wnioski.
"Dluga jeszcze przed nimi droga, ale rozwina sie, bez watpienia rozwina sie
wspaniale. Maja wszelkie warunki. Na przyklad ta niezwykla, unikalna wprost
budowa ciala... To im daje szybkiej ewolucji w bardzo korzystnym kierunku..."
Z przyjemnoscia prawdziwego znawcy przedmiotu Numi zauwaza rózne drobiazgi dla
laika moze nieistotne i niedostrzegalne, lecz jakze wazne z punktu widzenia
perspektyw rozwoju:
"Te dolne konczyny, dosc krótkie wprawdzie, ale zupelnie niezle. Inna rzecz, ze
ich troche przymalo, ale za to wyrostki chwytne redukuja sie juz ponad wszelka
watpliwosc. Przy zupelnym braku ogona oznacza to pewien utrwalony juz sposób
poruszania sie, bardzo interesujacy z punktu widzenia biomechaniki. No i,
oczywiscie, te górne konczyny... W calosci - znakomity material ewolucyjny!"
Na podstawie swej rozleglej wiedzy i bogatego doswiadczenia, korzystajac z
pomocy ekstrapolatora, Numi potrafi wyobrazic sobie dosc dokladnie typ
cywilizacji, jaka beda zdolne wytworzyc te istoty, stojace dzis u stóp drabiny
rozwojowej.
Numi przeczuwa piekno ksztaltu i barwy tych przedmiotów, ozdób, naczyn, które
zastapia widziane w osadzie nieudolne wyroby z kamienia i gliny; wyobraza sobie
piekne gmachy i posagi, które w dalekiej przyszlosci zostana stworzone przez te
sprawne, wielopalczaste konczyny.
"Stworza pismo, poezje, literature, muzyke... Ich ciala stana sie jeszcze
piekniejsze, okryja je barwnymi, wymyslnymi strojami. Planeta pelna jest
bogactw, których jeszcze nie dostrzegli, nie przeczuwaja ich nawet..."
Numi z upodobaniem patrzy na dlonie mlodego osobnika, na sprawne palce gladzace
sprezysta, prosta galazke za pomoca ostrego krzemienia. Patrzy, jak te palce
wybieraja stzajnie dlugie wlókna z lodyg wysokiej rosliny, jak splataja z nich
cienki, mocny sznur.
"Dojda do wielkich rzeczy - mysli Numi. - Beda kontynuowali dziedzictwo rozumu,
gdy - byc moze - zgina inne, dzis juz dojrzale cywilizacje Galaktyki. Beda
naprawde piekni i rozumni, wielu z nich osiagnie wyzyny wiedzy i poznania..."
Mlody osobnik nacina ostroznie powierzchnie wygladzonej galazki w poblizu obu
jej konców. Na koncach splecionego sznura wiaze petelki. Teraz wybiera dlugi
prosty patyczek, cienki, lecz sztywny. Pilnie szlifuje na plaskim kamieniu
jeden z jego konców. Próbuje palcem ostrosci stozkowatego grotu. Drewno jest
twarde, lecz on cierpliwie nadaje mu odpowiedni ostry ksztalt. Numi czuje, jak
przenika go chlód i niepokój, znany przeciez i nie po raz pierwszy odczuwany,
lecz zawsze jednakowo przykry, jak przypomnienie koszmaru. Koszmaru, który
istnieje wsród licznych wariantów prawdopodobienstwa...
Patyk, wygiety lukowato, pozostaje w petach sznura wiazacego jego konce.
Sprawne palce opieraja strzale na cieciwie. Numi chcialby wyrwac z rak chlopca
to prymitywne urzadzenie, polamac, odrzucic precz - ale wie, ze nie wolno mu
tego zrobic... A gdyby nawet to zrobil, cóz?... I to musi nastapic. Numi widzi
w wyobrazni zwarte szeregi luczników, kuszników, muszkieterów, snajperów,
erkaemistów, kanonierów... Widzi wreszcie gesty, kryjacy wszystko bury oblok,
waski u podstawy, rozszerzajacy sie ku górze, niknacy szczytem w stratosferze
planety...
"Nie, nie! Zostaw to, wyrzuc" - szepce Numi w jezyku swojej rasy i wylacza
wzmacniacz wyobrazni. Patrzy, jak napieta cieciwa wysuwa sie z dlugich,
zrecznych palców, a strzala wypryska plaskim lotem szyjac zarosla tuz kolo
kryjówki Numiego.
Numi cofa sie w kierunku swego talerzowatego pojazdu, skrytego w zaklesnieciu
gruntu, wsród wysokich traw. Widzi jeszcze jak chlopiec odnajduje strzale i z
napietym ponownie lukiem rozglada sie szukajac celu. Niedaleko w trawie buszuje
cos malego. Chlopiec ma reke pewna, wzrok bystry. Zalosny pisk, zamieszanie w
gaszczu traw. Dlugie wlosy chlopca rozwiewaja sie, gdy biegnie po zdobycz. Numi
laczy w jeden splot czternascie sposród swych dwudziestu osmiu cienkich,
wiotkich odnózy, co u jego gatunku jest wyrazem bezgranicznego smutku i
poczucia bezsilnosci. Talerzowaty pojazd unosi sie bezglosnie i szybuje wysoko,
ponad zielone wierzcholki lasu.
"Wyrzuc to, chlopcze, polam, spal, wyrzuc... Tyle jest innych, pieknych i
ciekawych zajec - czy musisz...?!" - szepce Numi w zadumie, odlatujac bez
spojrzenia poza siebie.
Nie widzi juz, jak chlopiec porzuca luk i wydobywa z trawy male, drzace i
piszczace zwierzatko o dlugich uszach. Oczy chlopca smutnieja, gdy oglada
krwawiace skaleczenie, przepraszajaco przytula twarz do pstrego futerka, niesie
w kierunku strumienia, zrywajac po drodze waskie, lancetowate liscie...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Janusz A Zajdel Uranofagia
Bunt Janusz A Zajdel
janusz a zajdel epizod bez następstw
janusz a zajdel psy agenora
janusz a zajdel raport z piwnicy
janusz a zajdel satelita
janusz a zajdel feniks
janusz a zajdel dżuma, cholera i ciężka grypa
janusz a zajdel eksperyment
janusz a zajdel skok dodatni
janusz a zajdel ogon diabła

więcej podobnych podstron