Rozdział 43


ROZDZIAA CZTERDZIESTY TRZECI
SAM
Powinienem się domyślić, że do tego dojdzie. I pewnie nawet wiedziałem, bo nie byłem zaskoczony,
gdy zobaczyłem niebieskiego SUV-a na podjezdzie. To był jeden z tych lśniących i ogromnych wozów,
rozmiarem przypominających mały sklep spożywczy. Tablica rejestracyjne miała napis  CULPEPER , a obok
auta stał Tom Culpeper i gestykulował dziko, krzycząc coś do Cole a, który wyglądał na kompletnie
niewzruszonego.
Nie żywiłem żadnej urazy do ojca Isabel, no, może poza tym, że organizował polowania na wilki i
postrzelił mnie w szyję. Jednak coś ścisnęło mnie w żołądku, gdy sobie to uświadomiłem.
- Czy to jest Tom Culpeper?  zapytała Grace, a jej głos wyrażał ten sam brak entuzjazmu, który
ja odczuwałem.  Myślisz, że jest tu w związku z Isabel?
Kiedy parkowałem, przeszły mnie ciarki.
- Nie  powiedziałem.  Nie sądzę.
- To dobrze  wyszeptała z ulgą.
COLE
Tom Culpeper był dupkiem.
Mogłem tak o nim pomyśleć, ponieważ sam byłem draniem. Próbował wydobyć ode mnie informacje
na temat miejsca pobytu Becka przez jakieś pięć minut, aż wreszcie volkswagen Sama zatrzymał się przy
krawężniku. Sam wysiadł z auta, zaciskając usta. Najwyrazniej znał tego palanta. Facet zamknął jadaczkę,
gdy Sam ruszył przez trawnik, najwyrazniej pojął, że ja mu i tak nic nie powiem.
- W czym mogę panu pomóc?  zapytał Sam.
Culpeper zatknął kciuki o kieszenie swoich spodni koloru khaki i zmierzył go wzrokiem.
- Ty jesteś dzieciakiem Geoffrey a Becka? Tym adoptowanym?  Nagle stał się jowialny i pewny
siebie.
- Zgadza się.  Uśmiech Sama był nikły.
- Nie wiesz, czy jest gdzieś w pobliżu?
- Obawiam się, że nie  odpowiedział Sam.
Grace dołączyła do nas. Lekko zmarszczyła czoło, jakby słyszała muzykę, której nikt inny nie słyszy, i
jakby nie podobały jej się te dzwięki. Uprzejmy wyraz twarzy ojca Isabel wyostrzył się na jej widok.
- Powiem mu, że pan wpadł  dodał Sam.
- Nie wróci dziś?  Culpeper domagał się odpowiedzi.
- Nie, proszę pana  głos Sama był jednocześnie uprzejmy i bezczelny. Być może niespecjalnie.
- To niedobrze. Bo mam dla niego coś, co chciałem mu wręczyć osobiście. Chociaż tak sobie
myślę, że ty też możesz mu to przekazać.  Skinął podbródkiem w stronę tyłu SUV-a.
Twarz Sama była szara jak niebo, gdy on i ja ruszyliśmy za nim; Grace trzymała się z tyłu.
- Czy sądzisz, że to mogłoby choć trochę zainteresować pana Becka?  zapytał Culpeper, a
następnie podniósł tylna klapę.
Są takie chwile, które zmieniają człowieka na zawsze; a to był ten moment, który zmienił mnie.
W bagażniku SUV-a, pośród plastikowych reklamówek i kanistrów na paliwo, leżał martwy wilk  na
boku, ze skrzyżowanymi łapami, wepchnięty brutalnie, żeby się zmieścił. Krew plamiła jego futro na szyi i
brzuchu. Szczękę miał zwiotczałą, język wywalony&
Victor.
Sam odruchowo przytknął pięść do ust, a potem opuścił. Ja gapiłem się na bladoszary pysk z ciemną
pręgą i na ciemnobrązowe oczy Victora, wpatrujące się ślepo w wyłożoną wykładziną ścianę SUV-a.
Skrzyżowałem ręce na piersiach i zacisnąłem dłonie, żeby powstrzymać je od drżenia. Serce waliło mi
jak oszalałe. Chciałem odwrócić wzrok, ale nie mogłem.
- Co to jest?  zapytał Sam chłodno.
Culpeper złapał za tylne łapy wilka i jednym szarpnięciem wyrwał ciało z bagażnika. Gdy walnęło o
podjazd, wydało przyprawiający o mdłości odgłos. Grace krzyknęła, a jej głos był pełen przerażenia, które
właśnie zaczęło wzbierać i we mnie. Musiałem się odwrócić. Żołądek odmawiał mi posłuszeństwa.
- Powiedz swojemu ojcu  warknął Culpeper  powiedz mu, żeby przestał dokarmiać te
cholerne zwierzęta. Jeśli zobaczę jeszcze jednego wilka na moim terenie, też go zastrzelę.
Zabiję każdego sierściucha, który znajdzie się w zasięgu mojego wzroku. To jest Mercy Falls, a
nie  National Geographic !  Popatrzył na Grace, która wyglądała na tak chorą, jak ja się
czułem, i zwrócił się do niej: - Sądziłem, że będziesz się obracała w lepszym towarzystwie,
biorąc pod uwagę to, kim jest twój ojciec.
- W lepszym niż towarzystwo pańskiej córki?  zdołała zripostować Grace.
Culpeper wykrzywił usta.
Sam trwał oniemiały.
- Panie Culpeper, niewątpliwie jest pan świadomy tego, jaki zawód wykonuje mój ojciec  głos
Grace przywrócił go do życia.
- To jedna z niewielu rzeczy, które nas łączą.
- Jestem pewien, że istnieją prawne konsekwencje dla takich zachowań, jak zwożenie
martwych dzikich zwierząt na teren prywatny  Sam był niepokojąco opanowany.  Poza tym
minął sezon łowiecko dla praktycznie każdego zwierzęcia, a na pewno dla wilków. I domyślam
się, że jeśli ktoś wie, jaki z tego zrobić użytek, to właśnie on.
Ojciec Isabel tylko pokręcił głową i ruszył do swojego samochodu.
- Jasne. Życzę mu powodzenia. Trzeba spędzać więcej niż tylko pół roku w Mercy Falls, jeśli
chce się mieć sędziego po swojej stronie.
Miałem ochotę go uderzyć i to tak bardzo, że aż bolało. Chciałem zetrzeć z jego ust ten uśmieszek,
który zdradzał zadowolenie z siebie. Co mogłoby mnie powstrzymać?
Poczułem dotyk na ramieniu i spojrzałem w dół, na palce Grace otaczające mój nadgarstek tuż ponad
zaciśniętą pięścią. Z napięcia jej barków wyczytałem, że też ma ochotę mu przyłożyć i właśnie to mnie
pohamowało.
- Lepiej zabierzcie to ścierwo, jeśli nie chcecie, żebym je rozjechał!  zawołał Culpeper,
zatrzaskując drzwi auta; nasza trójka się rzuciła i odciągnęła ciało Victora na trawę, zanim
ojciec Isabel wyjechał tyłem na drogę.
Minęły wieki, od kiedy ostatnio czułem się tak cholernie młody, tak absolutnie bezsilny w kontakcie z
kimś dorosłym.
Gdy tylko błękitny SUV zniknął z naszego pola widzenia, Grace powiedziała:
- Odjechał. Sukinsyn.
Padłem na kolana tuż obok wilka i uniosłem jego pysk. Oczy Victora spoglądały na mnie, matowe i
pozbawione życia, z każdą sekundą tracąc coraz bardziej na znaczeniu w obliczu śmierci.
I wtedy powiedziałem mu to, co powinienem był powiedzieć już dawno temu:
- Przepraszam, Victor. Tak mi przykro.
Błagałem o wybaczenie ostatnią osobę, jaką miałem jeszcze kiedykolwiek zniszczyć.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział 43
Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 43 (nieof tłum Scarlettta)
rozdzial (43)
rozdział 43 Pogląd Belzebuba na proces wzajemnego unicestwiania się ludzi
Pan Wolodyjowski Rozdzial 43
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
czesc rozdzial
Rozdział 51
rozdzial
rozdzial (140)
rozdzial
rozdział 25 Prześwięty Asziata Szyjemasz, z Góry posłany na Ziemię

więcej podobnych podstron