Rozpoczęła się wojna z szatanem
Kościół ruszył na nową wojnę z szatanem Od kilku lat wzmacnia szeregi egzorcystów, którzy każdego dnia przyjmują dziesiątki osób. Co na to medycyna?
Najpierw słyszą tajemnicze głosy i mają koszmary. Później pojawiają się lęki i wybuchy złości. Z dnia na dzień tracą kontrolę nad czynami. Zanika ich świadomość. Bywa, że w obłędzie targają się na własne lub czyjeś życie. W końcu trafiają przed oblicze egzorcysty. W czasie rytuału bluźnią i krzyczą w językach, których nigdy się nie uczyli, a na widok krzyża i święconej wody dostają drgawek. To nie kadr z horroru, ale relacje egzorcystów i naocznych świadków ich obrzędów. I to nie z czasów średniowiecza, ale współczesnych.
Choć mogłoby się wydawać, że w naszych czasach diabeł jest tylko metaforą, Kościoły chrześcijańskie go nie lekceważą. Mówi się nawet, że Kościół bez diabła nie mógłby istnieć. Księża zaangażowani w egzorcyzmy powtarzają za Charles'em Baudelaire'em, że największym sukcesem szatana jest to, że współcześni przestali w niego wierzyć. Według kościelnej wykładni diabeł istnieje i przedstawiany jest jako upadły anioł, który z własnej woli odrzucił Boga.
- Nowy katechizm wspomina o szatanie wiele razy. Na jego realną obecność zwracali uwagę Paweł VI i Jan Paweł II - zauważa ks. Grzegorz Mączka z Jarocina, uczestnik kilkudziesięciu egzorcyzmów.
Zdaniem hierarchów ożywienie zainteresowania egzorcyzmami to wyjście naprzeciw oczekiwaniom wiernych. Księża informują, że w ostatnich latach przybywa osób, które uważają się za opętane lub zniewolone. Duchowni uważają, że wynika to z uczestnictwa ludzi w praktykach okultystycznych, spirytystycznych, seansach bioenergoterapeutycznych, aktywności sekt, wróżbitów oraz coraz bardziej hołubionych w niektórych kręgach niekonwencjonalnych sposobów uzdrawiania lub poprawy koncentracji. Według księży takie praktyki oddalają od Boga, czyniąc tym samym ludzi bardziej podatnymi na pokusy szatana. Dlatego z roku na rok w Kościele rośnie liczba oficjalnie zatwierdzonych księży sprawujących posługę egzorcysty.
We Włoszech działa obecnie ponad 300 poskramiaczy diabła. Rekordziści przyjmują po kilkadziesiąt osób dziennie.
Ożywione zainteresowanie Kościoła egzorcyzmami wymagało wprowadzenia zmian w sposobie ich odprawiania. W październiku 1998 roku Jan Paweł II zatwierdził opracowany przez zespół teologów i liturgistów nowy sposób egzorcyzmowania. Dokument oficjalnie zaczął obowiązywać od 1999 roku, a dwa lata później przetłumaczono go na polski.
Do tego czasu w Kościele obowiązywał tzw. rytuał rzymski ustanowiony w 1614 roku przez Pawła V. Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów argumentowała zmianę rytuału koniecznością uwzględnienia ducha reform liturgicznych zapoczątkowanych przez Sobór Watykański II. Nowe teksty egzorcyzmów zawierają bardziej współczesne modlitwy, także w językach narodowych.
- Uwspółcześniony rytuał nie zawiera schematu bezpośredniego dialogu z demonem. W starym rytuale można było znaleźć nawet pytania, jakie należy zadawać złemu duchowi, m.in. o jego imię, a także o czas rozpoczęcia zniewolenia i przyczyny owładnięcia danej osoby - wyjaśnia ks. Mączka.
Egzorcyzm może odbywać się w kaplicy lub w domu księdza.
- Niekiedy wystarczy odprawić go raz, kiedy indziej potrzeba kilku czy kilkunastu spotkań. Zdarzają się też sytuacje, że egzorcyzmy odprawia się nawet po kilka lub kilkanaście lat. Zwykle aż do skutku - mówi ks. Mączka.
Niektórzy egzorcyści mawiają, że ile czasu wchodziło się w układy z szatanem, tyle czasu będzie się od niego uwalniało. Niemiecki egzorcysta ks. Adolf Rodewyk w książce "Demoniczne opętanie dzisiaj" opisuje przypadek dręczenia, które trwało 40 lat.
Sam ceremoniał zaczyna się od znaku krzyża i pokropienia wodą święconą na upamiętnienie oczyszczenia otrzymanego w czasie chrztu, który jest pierwotnym egzorcyzmem, wyzwalającym od grzechu i szatana. Następnie ksiądz recytuje psalmy i czyta fragmenty ewangelii mówiące o wypędzeniu złych duchów przez Jezusa oraz zachęca do wyznania wiary w Boga. W dalszej części kapłan nakłada ręce na głowę osoby, za którą się modli, i wypowiada modlitwy, rozkazując demonowi opuścić ciało dręczonej osoby.
- Bywa, że w przypadku opętania dochodzi do tzw. manifestacji obecności złego ducha i wówczas dana osoba zaczyna inną barwą głosu bluźnić pod adresem Boga, tracić przytomność lub krzyczeć w nieznanych sobie językach. Często też demonstruje niebywałą siłę. Zwykle po zakończeniu egzorcyzmu takie osoby niczego nie pamiętają i odczuwają duże zmęczenie - opowiada ks. Mączka.
Podkreśla, że to właśnie dlatego duchowny prowadzący egzorcyzm musi być osobą niezwykle silną psychicznie, opanowaną i zdecydowaną. Kapłan egzorcysta zwykle działa samotnie, w niektórych przypadkach decyduje się na pomoc innych księży lub świeckich. Egzorcyści zaznaczają, że z samego egzorcyzmu nie wolno robić widowiska, dlatego na rytuały nie zapraszają mediów. Tylko w krajach Ameryki Południowej zdarzało się, że fragmenty tych obrzędów pokazywano w telewizji.
Świeccy oszuści
Kościół ostrzega przed świeckimi egzorcystami, których bez problemu można znaleźć w Internecie. W zamierzchłych czasach chrześcijaństwa prawo do odprawiania egzorcyzmów mieli wszyscy kapłani. To się zmieniło za papieża Innocentego, który w 416 roku zdecydował, że będą je mogli sprawować jedynie księża zatwierdzeni przez biskupa. Dziś jest podobnie. Mimo to świeccy egzorcyści obiecują, że za sowitą opłatą wypędzą demony z ludzi, mieszkań, a nawet firm, którym nie idą interesy. Niektórzy działają nawet na odległość. Wystarczy e-mailem przysłać dane dotyczące opętanych osób lub dręczonych przedsiębiorstw, a oni znanymi sobie sposobami sprawią, że problemy znikną... Świecki egzorcysta z Trójmiasta osoby prywatne uwalnia od złych duchów za 400 zł, a firmy za 1,5 tys. zł.
Księża ostrzegają, że to oszustwo. Sami za pomoc opętanym nie pobierają opłat. Jak mówią, odprawianie egzorcyzmów przez osoby świeckie prowadzi do licznych nieporozumień i utrzymanych w tonie sensacji plotek na temat rytuału. Niekiedy może to też być niebezpieczne dla zdrowia - przekonują.
- Egzorcyzmy może odprawiać tylko specjalnie przygotowany i upoważniony przez biskupa kapłan - podkreśla ks. Mączka.
Kwestię przyznania takich uprawnień reguluje prawo kanoniczne, które stanowi, że posługę taką może sprawować jedynie ksiądz odznaczający się "pobożnością, roztropnością i nieskazitelnością życia". Ważne jest również, aby miał stosowną wiedzę oraz przygotowanie psychologiczne. W doskonaleniu tych umiejętności mają pomagać zjazdy, konferencje i sympozja. Okazji do wymieniany doświadczeń - także z naukowcami i specjalistami psychiatrii - mają sporo, bowiem co pół roku organizowane są spotkania krajowe, a raz w roku międzynarodowe. Ostatnie takie światowe sympozjum odbyło się w połowie lipca w Częstochowie. Na Jasną Górę dotarło 280 osób, w tym 130 księży i ponad 140 osób świeckich - w tym psychiatrów - z 27 krajów świata. Konferencja była zamknięta dla mediów i osób postronnych.
Na pomoc psychiatrom
Psychiatrzy i naukowcy są mocno podzieleni co do istoty opętań. Wielu z nich uważa wszelkiego autoramentu egzorcystów - świeckich bądź kościelnych - za zwykłych hochsztaplerów, którzy niepotrzebnie ingerują w kompetencje lekarzy. Inni z kolei przekonują, że być może jest coś na rzeczy, ale w obawie przed środowiskowym ostracyzmem lub posądzeniem o niefachowość niechętnie rozmawiają na ten temat. Jest jednak spora grupa psychiatrów i naukowców, którzy nie wykluczają skuteczności takich praktyk, choć do całej sprawy podchodzą z dystansem.
- Tradycyjna medycyna nie zawsze pomaga, a sposoby niekonwencjonalne nie muszą szkodzić, byleby tylko nie odwodziły od leczenia tradycyjnego - uważa psychiatra Tomasz Jaroszewski.
Dr Mariusz Furgał, psychiatra z Collegium Medicum UJ, jest podobnego zdania:
- Potrafimy rozpoznać i leczyć wiele chorób, ale zdarzają się sytuacje, które wykraczają poza nasze kompetencje, zwłaszcza jeśli dotyczą kwestii duchowych. Wtedy bardziej przydatny może być mądry ksiądz czy nawet egzorcysta. Dr Furgał - choć agnostyk - nie wyklucza, że w niektórych przypadkach ich działania mogą być skuteczne.
- Jest jednak warunek: najpierw trzeba wykluczyć chorobę psychiczną - zastrzega.
Zna przypadki, w których egzorcyści zajmowali się osobami z chorobami psychicznymi i ich działania zamiast pomóc, doprowadziły do pogłębienia schorzenia.
- Jeden ze znanych polskich egzorcystów odprawiał swoje rytuały na osobie ewidentnie chorej na schizofrenię. W takich przypadkach pacjent zaczyna wierzyć, że został opętany przez diabła, wchodzi w inny świat i jego stan się tylko pogarsza. Dlatego ważne jest, aby egzorcyści ściśle współpracowali z lekarzami - tłumaczy.
Spory lekarzy, duchownych i naukowców na temat realności opętań dodatkowo potęguje fakt, iż zostały one wpisane do rejestru ICD-10 (Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych). Czy to oznacza, że medycyna uznaje opętanie w sensie religijnym jako stan chorobowy? Zdaniem Mariusza Furgała - nie.
- Zapis o transie i opętaniu w rejestrze jest nieszczęśliwie sformułowany. Tak naprawdę dotyczy on zaburzeń dysocjacyjnych, czyli sytuacji, w których człowiek traci spójność osobowości, nie kontroluje ruchów i wypowiedzi - wyjaśnia Mariusz Furgał. - W takich sytuacjach podświadomość bardziej niż świadomość kieruje zachowaniem człowieka, ale nie ma to nic wspólnego z opętaniem w wymiarze religijnym.
Duchowni przyznają, że granica między opętaniem a chorobą psychiczną jest subtelna.
- Dlatego każde spotkanie z egzorcystą zaczyna się od dokładnego wywiadu, który pozwala księdzu dobrze poznać daną osobę oraz problemy, z którymi się boryka - mówi ks. Mączka.
Niekiedy ten mechanizm działa w drugą stronę i sami psychiatrzy wysyłają swoich pacjentów do księdza. Dr Furgał zdradza, że decyzję o skierowaniu pacjenta do księdza podejmuje zwykle wtedy, gdy widzi, że jego problemy wynikają raczej z dylematów duchowych niż zaburzeń psychicznych. Psychiatra zwraca uwagę na fakt, iż ludzie wolą chodzić do księdza niż lekarza, bo trudno im się przyznać, że mogą mieć problemy ze zdrowiem psychicznym. Dla wielu z nich egzorcyści pełnią funkcję terapeutów.
Chory na opętanie
- Myślę, że ok. 60 proc. osób, które przychodzą do egzorcystów, nie oczekuje od nich specjalnych modlitw, ale wsparcia duchowego, czasem rozmowy świadczącej o zainteresowaniu ich problemami - zauważa ks. Mączka.
Zdaniem ks. Mariana Piątkowskiego, który jest egzorcystą od ośmiu lat, przypadków rzeczywistego opętania jest ok. 2 proc. Według biskupa Corrado Balducciego jest ich jeszcze mniej - pięć-sześć osób na każdy tysiąc odwiedzających egzorcystę. Reszta to ludzie chorzy lub zagubieni.
Niezależnie jednak od tego, ile osób naprawdę jest opętanych, istotne jest jedno: to, że ludziom, którzy cierpieli naprawdę straszne duchowe, fizyczne i psychiczne katusze, ktoś wreszcie może pomóc.
Ważne jest, by być z nimi...
Publikowane: 01-12-2006 23:52:36
Rozmowa z ks. Andrzejem Burchardtem, diecezjalnym duszpasterzem osób głuchoniemych.
Na czym polega praca duszpasterska wśród osób głuchoniemych?
Duszpasterzem osób głuchoniemych zostałem w październiku 1992 roku. Od tego momentu zacząłem organizować duszpasterstwo głuchoniemych w diecezji. Powstały ośrodki w Kaliszu, Jarocinie, Krotoszynie, Ostrowie Wielkopolskim, Kępnie. Początkowo byłem sam, potem znalazło się jeszcze kilku księży, którzy w tej pracy mnie wspomagają. Duszpasterstwo polega przede wszystkim na sprawowaniu Eucharystii oraz na spotkaniach z głuchoniemymi, w czasie których między innymi są poruszane problemy wiary, życia wewnętrznego. Można powiedzieć, że są to katechezy. Ważne jest także by być z nimi. Cieszą się, że ksiądz chce porozmawiać z nimi o ich problemach.
Jak często Ksiądz odprawia im Eucharystię?
To zależy od ośrodka. W Kaliszu u księży orionistów Msza św. jest co tydzień. W Jarocinie, Krotoszynie i Ostrowie Wielkopolskim raz w miesiącu, w niedzielę, najczęściej w godzinach popołudniowych. Z reguły jest to trzecia lub czwarta niedziela miesiąca. Osoby głuchonieme przygotowują liturgię i w niej na swój sposób uczestniczą. Cała Msza św. jest w języku migowym.
W jaki sposób doszło do Księdza zainteresowań?
Głuchoniemymi zacząłem się interesować w seminarium w Pelplinie. Mieliśmy spotkania z księdzem, który był duszpasterzem głuchoniemych w ówczesnej diecezji chełmińskiej. Cały mój rocznik seminaryjny ukończył kurs przygotowawczy do pracy z głuchoniemymi. Jeździliśmy do różnych ośrodków na Msze święte, spotkania i od tego się zaczęło. Po święceniach Ksiądz Biskup dowiedział się, że czymś takim się zajmowałem i w 1992 roku zostałem Diecezjalnym Duszpasterzem Głuchoniemych.
Jak osoby głuchonieme przeżywają swoją wiarę?
Przeżywają ją na swój sposób. Ich wiara jest w pewnym sensie trudniejsza. Wielu pojęć po prostu nie potrafią sobie wyobrazić, zrozumieć. Trudno im je wytłumaczyć. Trzeba do nich dotrzeć etapami. Inaczej jest z osobą głuchą od urodzenia, inaczej z taką, która słuch lub mowę straciła na skutek jakiejś choroby lub wypadku. Zaczynam zawsze od najprostszych rzeczy. Pewne rzeczy jednak przekraczają ich zdolności poznawcze.
Wiara u osób głuchoniemych jest głęboka. Ale oni mają po prostu swój świat. Czasami mają żal do Pana Boga, że są poszkodowani, że nie mówią, że nie słyszą. Trzeba przezwyciężyć mur, którym się odgradzają. Trzeba ich przekonać, że Pan Bóg też jest ich Ojcem, oni są Jego dziećmi, że Bóg też ich kocha.
Czy prawdy wiary w ogóle można wyrazić przy pomocy języka migowego?
Nie w 100%, tak jak tłumaczy się to człowiekowi zdrowemu. Niektórych pojęć nie są w stanie w ogóle zrozumieć. Trzeba wytłumaczyć im to "na około", w sposób obrazowy czy opisowy. Zajmuje to czasem trochę więcej czasu, ale to do nich dociera i to potrafią zrozumieć. Posługuję się najczęściej obrazami, rysunkami, zdjęciami, żeby przybliżyć im prawdy wiary i w ogóle pojęcia związane z wiarą, z życiem wewnętrznym.
Jak wygląda sakrament pojednania u osób głuchoniemych?
Spowiadają się w osobnym pomieszczeniu. To jest najlepsze wyjście. Siadamy naprzeciwko siebie i migając zachęcam do wyznania grzechów. Oni wtedy wyznają swoje grzechy albo też migając, albo ustnie, bo nie wszyscy mają uszkodzone narządy mowy czy słuchu. Niektórzy piszą swoje grzechy na kartce. Ma to swój plus, bo wtedy muszą się zastanowić, z czym do tej spowiedzi idą. Co na tej kartce napisać. Na znak, że grzechy są odpuszczone, kartka jest przedzierana. Osoby głuchonieme bardzo przeżywają sakrament pokuty. Dla nich jest to rzeczywiste spotkanie z Bogiem. Przychodzą, żeby z siebie wyrzucić coś, co jest dla nich ciężarem. Czasami kłócą się z Panem Bogiem o to swoje upośledzenie.
A czy potrafi Ksiądz powiedzieć, jak wielu głuchoniemych uczestniczy w duszpasterstwie?
To zależy od danego ośrodka czy księdza. Ja na przykład w większości mam osoby starsze, które mają kłopot z poruszaniem się. W całej liturgii uczestniczą na siedząco. Młodzi czytają Pismo święte, migają, służą normalnie do Mszy św. jako ministranci, starają się w jakiś sposób liturgię ubogacić na tyle, na ile potrafią. Jeżeli są organizowane jakieś spotkania opłatkowe wtedy też starają się przemigać swoje życzenia. Na pewno duszpasterstwo głuchoniemych działa lepiej w większych miastach jak Kalisz, gdzie jest ośrodek dla dzieci głuchoniemych, stała opieka i ksiądz, który cały czas się nimi zajmuje.
Czym jest dla Księdza praca wśród osób głuchoniemych? Jakie ona ma znaczenie dla Księdza osobiście?
Na pewno daje wiele radości. Głuchoniemi rzeczywiście potrzebują kontaktu z księdzem. Daje to dużo radości, kiedy się widzi, że ci ludzie naprawdę się cieszą, kiedy mogą się wyspowiadać. Czasami jest tak, że nie ma w danym rejonie księdza, który umie posługiwać się językiem migowym i dla nich jest problemem iść i wyspowiadać się normalnie ze wszystkimi ludźmi. W niektórych parafiach jest tzw. spowiedź osób słabosłyszących, gdzieś w zakrystii. Oni z tego korzystają, ale często nie potrafią wszystkiego powiedzieć, czy na kartce napisać. Czują się dowartościowani, że ktoś się nimi zajmuje, że mają okazję się wyspowiadać, uczestniczyć we Mszy św., a potem mogą porozmawiać z księdzem o swoich problemach. Wspólnie obchodzimy imieniny, urodziny czy jakieś jubileusze. To ich cieszy, że nie są gdzieś zostawieni na marginesie życia, że są komuś potrzebni. Ale również dają wiele radości, bo naprawdę widać, że cieszą się z tego, że jest się pośród nich.
Rozmawiał ks. Krystian Szenowski
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Przed warszawskim sądem rozpoczął się proces Jerzego Kędziory, ubeckiego sadysty z Mokotowa i Miedze[wybory lokalne 2009] Irak rozpoczęły się lokalne wybory do rad prowincji (31 01 2009)Wkrótce rozpoczną się testy komunikatora GG ProTeraz rozpoczęło się końcowe odliczanieJAK ROZPOCZĘŁA SIĘ INTIFADA068 Szatan boi sie myszy030 Wojna się skończyła kino sowieckiePolska przygotowuje się na wojnę z Rosja III Wojna ŚwiatowaJohn Marsden Kroniki Ellie 1 Wojna się skończyła, walka wciąż trwa Ja, Lucyfer, stałem się Szatanem01 Wojna się skończyła kino brytyjskie89 24 Grudzień 1999 Ta wojna nie skończy się nigdyjak sie zaprezentowacwięcej podobnych podstron