08 KONTROWERSJE DOKTRYNALNE NA WSCHODZIE 2


KONTROWERSJE DOKTRYNALNE NA WSCHODZIE (2):

PIERWSZA FAZA SPORÓW CHRYSTOLOGICZNYCH

Przedmiot sporów chrystologicznych Tradycje antiocheńska i aleksandryjska
Nestoriusz,
przyszły arcyheretyk, i jego opory przed nazwaniem Marii Panny Theotokos
Cyryl, jego
pobożność i jego gwałty Przebieg soboru efeskiego w 431 r. Dalsze losy
Nestoriusza po
klęsce Warunki kompromisu między Aleksandrią i Antiochią "Faraon"
Dioskoros i próba
jego obrony "Rozbój" w Efezie w 449 r., czyli jak manipulowano
zgromadzeniami biskupimi

W eseju tym czytelnik znajdzie relację z kontrowersji, które pojawiły się
jeszcze w czasie trwania sporów między zwolennikami a przeciwnikami credo
nicejskiego ł-szybko zyskały na sile, gdy arianizm został zredukowany do zja-
wiska marginesowego. Nazywa się je zazwyczaj kontrowersjami chrystolo-
gicznymi. Wspominałam już o nich kilkakrotnie na końcu poprzedniego ese-
ju, gdyż przedstawiając zasięg i styl doktrynalnych sporów, posługiwałam się
także przykładami z V i VI w.

Pisząc o sporach doktrynalnych w niniejszym i w następnym eseju, chciała-
bym poświęcić sporo miejsca temu, co działo się na synodach i soborach. Nie
będę jednak kontynuować wykładu z eseju pierwszego, w którym starałam
się przedstawić podręcznikowe wiadomości na temat tej instytucji, ale zajmę
się przebiegiem konkretnych zgromadzeń, a przy okazji pokażę to, co można
nazwać soborową "kuchnią". Będzie więc mowa o składzie delegacji, o roli
cesarza i jego reprezentantów, o miejscu i procedurze posiedzeń, charakte-
rze dyskusji, procesie ustalania i zatwierdzania decyzji soborowych itp.
Oczywiście tę stronę soborowej działalności należy uznać z perspektywy hi-
storycznej za mniej ważną od toczących się na soborach (a także przed nimi
i po nich) dysput teologicznych, jednak jej poznanie jest bardzo istotne dla
zrozumienia biegu spraw i specyficznej mentalności duchowieństwa tych cza-
sów.

Szczególnie dokładnie opiszę zgromadzenie zwołane do Efezu w 449 r.,
zwane latrocinium ("rozbój") lub Efez II (w odróżnieniu od Efezu I, który
odbył się w 431 r.). Wybór tego synodu (lub soboru termin zależy od pun-
ktu widzenia) bierze się stąd, że nieźle znamy jego przebieg, a w pracach na




206 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

z Tarsu (biskup tego miasta w latach 374393), wybitny egzegeta, teoretyk
ascetyzmu, wszechstronny teolog, oraz jego uczeń, Teodor z Mopsuestii.
Kładąc nacisk na pełnię człowieczej natury Chrystusa, podkreślali obecność
w Nim dwóch natur: Boskiej i ludzkiej. Obaj teolodzy byli przy tym świado-
mi niebezpieczeństwa rozdzielania natur, niebezpieczeństwa, które mogło
prowadzić do absurdalnej tezy o dwóch Chrystusach odrzucali ją z całym
zdecydowaniem. Nie potrafili jednak wytłumaczyć, jak powstała, oczywista
dla nich, jedność wcielonego Logosu. Teodor z Mopsuestii dla jej wyrażenia
posługiwał się terminem synafeia, "połączenie" (używanym, gdy w grę
wchodziło złączenie przedmiotów czy bytów różnych), dodając do niego
przymiotniki: ścisłe, wieczyste, nierozerwalne, doskonałe itp.

Doktryna Diodora i Teodora niosła z sobą potencjalne niebezpieczeństwo
nadmiernego akcentowania człowieczeństwa Chrystusa. Niebezpieczeństwo
to zdawało się urzeczywistniać w naukach głoszonych przez ucznia Teodora,
Nestoriusza, mnicha i prezbitera, a od 428 r. patriarchy Konstantynopola.
Był on człowiekiem gwałtownym i w swej gorliwości wielce nietolerancyj-
nym. W Konstantynopolu natychmiast przystąpił do ataku na niewielkie gru-
py heretyków i schizmatyków, nikomu zbytnio nie wadzące. Niezwykła za-
ciekłość jego postępowania (niezwykła nawet w tak nietolerancyjnym świe-
cie) wzbudziła powszechną niechęć. Nestoriusz łatwo popadał w skrajności,
brak mu było elastyczności niezbędnej dla pasterza Kościoła tej rangi. Miał
wszelkie wady intelektualisty, któremu racje doktrynalne przesłaniały wszy-
stko. Ze swych poglądów wyciągał radykalne wnioski i kierował się nimi nie-
zależnie od praktycznych tego konsekwencji dla niego samego. Nie ulega
przy tym wątpliwości, że był człowiekiem wielkiej wiary i wielkiej stałości
na swoje nieszczęście.

Ocena jego dorobku teologicznego uległa w ostatnich czasach znacznemu
przewartościowaniu. Odsądzany długo od czci i wiary, jest dziś traktowany
z większą uwagą.

Rozmaite powody złożyły się na ową zmianę stosunku do Nestoriusza. Na
pewno przysłużyły się jej studia nad odnalezionym na początku XX w. i opu-
blikowanym w 1910 r. jedynym znanym nam jego dziełem, Księgą Heraklide-
sa. Jest to rodzaj apologii, pisanej wprawdzie w dwadzieścia lat po soborze
efeskim, ale jeśli weźmiemy pod uwagę cechy charakterologiczne autora,
możemy przyjąć, że poglądy zawarte w Księdze nie odbiegały od tych, które
wyznawał na początku kontrowersji. Księga zachowała się wyłącznie w wer-
sji syryjskiej. Pozwala nam ona na usłyszenie Nestoriusza mówiącego włas-
nym głosem, odtwarzanie zaś jego poglądów na podstawie tego, co o nim
piszą jego polemiści, którzy nienawidzili go z rzadką zaciekłością, jest zabie-
giem dającym wątpliwe rezultaty.

207

Gdy Nestoriusz objął stanowisko biskupa Konstantynopola i rozpoczął
działalność kaznodziejską w nowym środowisku, zwrócił na siebie uwagę




Kontn

stwierdzeniem,^
krzyżu. Kryt
Boga"). Oski
dził się, byt ]
może wszak r
zrodzić. Okn
sprowadzało l
ono być akcep
jego teologiczna
kos drugi epitet; j
wiązanie stanoil)
ka Chrystusa"). 3
konany, że dwa,
rębne w M
i "człowieka'
giej. Przywia:

gosu nie moglol
zmianom lub ci
życia, gdyby za^ J^"
liwe.

Poglądy Nestoriu
i nietaktowny, " 7
antiocheńskiej.
wielkie oburzen,
ryjnego, .st;'
telności tc>
Anthropoii
spraw Boś k
prowadzą r
miaru toki'
telektualisn
cheńskiej pi
sporów.

Przy chai.
nych podl^
kos ]estzav;u-v.
przyczynę uzna,
w V i w VI w., gdy
decydowała przede
nacisk: jeśli nie we/
mieć, skąd się brały
resem takich tci




stwierdzeniem, że nie można mówić o tym, jakoby Boski Logos cierpiał na
krzyżu. Krytykował także epitet Marii Panny: Theotokos ("Rodzicielka
Boga"). Oskarża! o idolatrię tych, którzy twierdzili, że to Boski Logos uro-
dził się, był karmiony, owijany w pieluchy, podlegał obrzezaniu. Bóg nie
może wszak mieć matki, żadna istota stworzona przez Boga nie może Boga
zrodzić. Określenie Theotokos, teologicznie jego zdaniem nieuzasadnione,
sprowadzało ludzi na manowce apolinaryzmu lub nawet arianizmu mogło
ono być akceptowane jako wyraz ludowej pobożności, ale biorąc pod uwagę
jego teologiczną niedoskonałość, lepiej byłoby wtedy dodawać do Theoto-
kos drugi epitet: Anthropotokos ("Rodzicielka człowieka"). Najlepsze roz-
wiązanie stanowiłoby zastąpienie Theotokos przez Christotokos ("Rodziciel-
ka Chrystusa"). Jako bezkompromisowy antiocheńczyk, Nestoriusz był prze-
konany, że dwie natury wcielonego Chrystusa pozostały nie zmienione i od-
rębne w swym zjednoczeniu. Wyobrażał sobie "Bóstwo w człowieku"
i "człowieka w Bóstwie" bez zmian lub rozpłynięcia się jednej natury w dru-
giej. Przywiązywał wielką wagę do stwierdzenia, że wcielenie Boskiego Lo-
gosu nie mogło sprawić, aby niecierpiętliwy i niezmienny Logos podlegał
zmianom lub cierpieniu. Był przekonany, że Chrystus żył pełnią ludzkiego
życia, gdyby zaś jego boska natura górowała nad ludzką, byłoby to niemoż-
liwe.

Poglądy Nestoriusza i ludzi z jego otoczenia, wyrażane w sposób radykalny
i nietaktowny, wywoływały w Konstantynopolu, nie przywykłym do teologii
antiocheńskiej, silne protesty. Zwłaszcza jego krytyka Theotokos wzbudziła
wielkie oburzenie. Początek V w. był okresem szybkiego wzrostu kultu ma-
ryjnego, stanowiącego autentyczny przejaw religijności nowego typu. Sub-
telności teologiczne w rodzaju dodawania do Theotokos drugiego epitetu
Anthropotokos wynikały z racjonalistycznego, chłodnego widzenia materii
spraw Boskich i były głęboko antypatyczne zwykłym wiernym. Czuli oni, że
prowadzą one do umniejszenia wielkości Marii Panny, tego zaś nie mieli za-
miaru tolerować. Nestoriusz w swej sztywnej pobożności, wspartej pychą in-
telektualisty, nie chciał tego zrozumieć, ale jego towarzysze ze szkoły antio-
cheńskiej pojęli to od razu. Sprawa Theotokos nie była więcej przedmiotem
sporów.

Przy charakteryzowaniu teologicznych poglądów Nestoriusza w nowoczes-
nych podręcznikach i syntezach dziejów Kościoła protest przeciwko Theoto-
kos jest zawsze wysuwany na plan pierwszy, traktuje się go jako podstawową
przyczynę uznania Nestoriusza za heretyka. Inaczej jednak miały się rzeczy
w V i w VI w., gdy o stosunku do niego i ludzi o podobnych mu poglądach
decydowała przede wszystkim chrystologia. Chciałabym na to położyć wielki
nacisk: jeśli nie weźmiemy tego pod uwagę, nie będziemy w stanie zrozu-
mieć, skąd się brały uporczywe oskarżenia o nestorianizm kierowane pod ad-
resem takich teologów jak Teodoret z Cyru lub papież Leon Wielki, a więc

208 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych ^

ludzi nie podważających nigdy zasadności epitetu Theotokos ich doktry-
^ ^^
nalni przeciwnicy zdawali sobie jednak sprawę, że wyznawana przez oskarża-
nych chrystologia jest bliska chrystologii Nestoriusza (co nie oznacza, że
identyczna).

Oskarżenia wysuwane wobec Nestoriusza zarzucają mu poglądy, których
nie głosił. Przedstawiano go jako kontynuatora teorii, odrzuconej już w po-
przednim wieku, o dwóch Synach związanych czysto moralnym zjednoczę- j
^
niem. Byli tacy, którzy z Nestoriuszowego twierdzenia, iż Maria Panna uro- j
^
dziła jedynie człowieka, wnioskowali, że Nestoriusz kontynuował poglądy j ^.
Pawła z Samosat. Powszechnie przypisywano mu intencję rozdzielenia ^
Boga-Człowieka na dwie osoby. Nie pomagały pełne oburzenia protesty Ne-
^ gj
storiusza, który od takich sądów był jak najdalszy. (

Rzym z wielkim opóźnieniem zareagował na nauki Nestoriusza. Papież ,;

Celestyn miał swoje powody do nieufności wobec patriarchy Konstantynopo-
^ ,
la, gdyż Nestoriusz próbował wtrącać się w sprawę pelagian, absorbującą
^,^
uwagę teologów na Zachodzie, i czynił to bardzo niezgrabnie (prawda, że
^^,
żadna zręczność by nie pomogła, papieże nie mieli zamiaru tolerować inter-
^,^
wencji wschodnich w ogóle, a już specjalnie interwencji konstantynopoli- ]^
tańskich). O wadze nowego niebezpieczeństwa Celestyn dowiedział się do-
^ "
piero od patriarchy Aleksandrii, Cyryla, któremu przypadła główna rola ^/^
w walce z Nestoriuszem. Hvl^

Cyryl wysłał papieżowi całe dossier, przełożone od razu na łacinę (zdawał ^
-,
sobie sprawę, że w otoczeniu papieża greki nie znano). Można sobie wyobra-
,ggp ^
zić, jak było ono przygotowane niedawno mówiliśmy o miejscu, jakie ^
w obyczajach antycznej polemiki zajmowała lojalność wobec przeciwnika.
Celestyn nie miał jednak wątpliwości co do racji Cyryla i na podstawie
przedstawionych materiałów na synodzie zwołanym w Rzymie w 430 r. zło-
żył Nestoriusza z urzędu pod zarzutem herezji, a egzekutorem decyzji mia-
nował Cyryla.

Cyryl był postacią niezwykle skomplikowaną i trudną do oceny, po dziś
dzień jest przedmiotem diametralnie różnych sądów. Nie cofał się przed
gwałtami, intrygami, manipulowaniem ludźmi i informacjami. Zdolność do
przebaczania nie nalegała do jego cnót. Oskarżano go (zapewne słusznie)
o posługiwanie się zasobami pieniężnymi patriarchatu w celu zdobycia so-
juszników w kręgach dworskich, gdzie szukał oparcia wśród wysoko posta-
wionych eunuchów i bliskich cesarzowi kobiet. Czuł się dziedzicem tradycji
patriarchatu aleksandryjskiego, którego pretensje do odgrywania decydują-
cej roli na Wschodzie i wrogość do biskupa Konstantynopola dały już o sobie
znać w przeszłości. Był notabene bliskim krewnym Teofila, który tak
bezwzględnie a skutecznie walczył z Janem Chryzostomem.

Izydor z Peluzjum, znany epistolograf, asceta nieposzlakowanie ortodok-
syjny, który obserwował działania Cyryla z perspektywy miasta położonego




Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 209

((zdawał
Itwyobra-
BSCU, jakie
pciwnika.
i podstawie
b^r.zlo-
|cyzji mia-

|iy. po dziś
M się przed
fflolność do
K słusznie)
dobycia so-
Bolio posta-
mi tradycji
a decyduj ą-
(yjuż o sobie
l, hory tak

w Delcie, a więc nieodległego od Aleksandrii, napisał do Cyryla niezmiernie
interesujący list (ale czy go wysłał? mocno w to wątpię, znając stosunki
w Kościele egipskim). Warto go tu zacytować, gdyż oddaje punkt widzenia
tych, którzy patrzyli na potężnego przywódcę Kościoła egipskiego bez entu-
zjazmu:

"Stronniczość nie ma bystrego wzroku, niechęć zaś wcale nie widzi. Jeśli
więc nie chcesz mieć w oku ropy obu rodzajów, nie wydawaj nie przemyśla-
nych wyroków, ale sprawy powierz sprawiedliwemu sądowi. Przecież i Bóg,
choć zna wszystko, zanim się stanie, zechciał z miłości ku ludziom zejść
z góry i zbadać krzyk Sodomy, ucząc nas zasady dokładnego badania sprawy.
Wielu z tych, którzy byli zgromadzeni w Efezie, drwi z Ciebie, zarzucając
Ci, że mścisz się na własnych wrogach, a nie szukasz prawowiernie tego, co
należy do Chrystusa. Jest siostrzeńcem Teofila, powiadają, i przejmuje jego
ducha. Tak jak tamten przejawiał szaloną nienawiść w stosunku do Jana,
noszącego w sobie Boga i Jemu miłemu, tak i ten pragnie się przechwalać,
choć duża zachodzi różnica między oskarżonymi." (przekł. L. Małunowi-
czówny)

Izydor nie żywił najmniejszej sympatii do Nestoriusza, szokowaFgo Jed-
nak styl i metody walki Cyryla. Prawdopodobnie gorszyła go zwłaszcza woj-
na z Janem, biskupem Antiochii, o której będę jeszcze miała okazję pisać.

Byłoby skrajnym nieporozumieniem widzieć w Cyrylu wyłącznie polityka,
nie przebierającego w środkach, obojętnego na racje teologiczne. Motywy
jego działania wydają się o wiele bardziej złożone. Był on człowiekiem au-
tentycznej wiary, zgodnie z tradycją szkoły aleksandryjskiej głęboko przeję-
tym misterium Wcielenia, które w jego przekonaniu, właśnie dlatego że było
misterium, nie poddawało się filozoficznym badaniom i racjonalisty cznym
opisom. Choć i on, tak jak Nestoriusz, uformował się pod wpływem antycz-
nego sposobu myślenia, był z nim związany w znacznie mniejszym stopniu,
silniej natomiast odczuwał religijne potrzeby ludzi swojej epoki, podzielał
ich niepokoje, lepiej je wyrażał.

Chciałabym skłonić czytelnika do takiego spojrzenia na Cyryla, które nie
narzuca wyboru między wielkim teologiem, człowiekiem ogromnej pobożno-
ści, naznaczonej mistycyzmem, a księciem Kościoła, zdolnym do zręcznych
intryg, wolt, a nawet zbrodni w imię interesów swego patriarchatu. Był i jed-
nym, i drugim. Ambicja, nawet ta niepohamowana, nie wyklucza wiary. Pa-
miętajmy, że u schyłku starożytności, gdy sprawy metafizyczne z taką siłą
angażowały wszystkich, pogan i chrześcijan wszelkich odmian, czysta żądza
władzy, cynicznie zimny, instrumentalny stosunek do sfery wierzeń musiały
być niezmiernie rzadkie. I wielcy, i mali czuli obecność Boga. Trzeba głębo-
kich przemian całej cywilizacji europejskiej, aby w XIX i XX w. pojawili się
politycy manipulujący religią, nie wierzący w nic poza własnym geniuszem.

Dzieje Kościoła są pełne wielkich osobowości, o wielkiej sile charakteru

14 Kościół w świecie...

210 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

i umiejętności przewodzenia innym, które realizowały coś więcej niż potrze-
by własnej, skądinąd istniejącej ambicji. Gdybyśmy tę elementarną prawdę
odrzucili, musielibyśmy przyjąć wizję przeszłości niezmiernie naiwną, która
nie wytrzymałaby pierwszej konfrontacji z rzeczywistością historyczną.

Zresztą dla przyszłości chrześcijaństwa nieważne było, czy Cyryl był czło-
wiekiem ambitnym, czy nie, i czy zaatakował Nestoriusza dlatego, że widział
w nim narzędzie szatana, czy też traktował go jako groźnego konkurenta do
sprawowania hegemonii w kościelnym świecie rzymskiego Wschodu. Ważne
było, że go zaatakował i jakich użył argumentów.

Cyryl oskarżał Nestoriusza, że ten zakładał jedynie zewnętrzny związek
między Logosem a zwykłym człowiekiem w Chrystusie wtedy wcielenie
stawało się iluzją, sprawą pozorów i "pustych słów". On natomiast silnie ak-
centował boskość i jedność natur Chrystusa; jeśli zaś Boski Logos dla nasze-
go zbawienia wziął na siebie ciało, to Maria musiała być nazwana Theoto-
kos. Poszukując argumentów, Cyryl zwracał się ku temu, który w jego
oczach miał największy autorytet: ku Atanazemu. Ale dla Atanazego pro-
blematyka natur Chrystusa nie miała takiej wagi jak dla teologów następ-
nych pokoleń i niewiele o tym pisał. Cyryl natomiast natrafił na apokryfy
apolinarystyczne i z nich przejął sławną formułę: "jedna wcielona natura Bo-
skiego Logosu" w oczach następnych pokoleń będzie ona kwintesencją
teologii Cyryla. Druga sławna jego formuła brzmiała: "henosis kat' hyposta-
sin" ("zjednoczenie hipostatyczne"), rozumiał ją jako jedność natur i osób.




W listopadzie 430 r. Cyryl zwołał swoich biskupów do Aleksandrii i przed-
stawił im do aprobaty tekst listu do Nestoriusza. Jeśliby ten nie przyjął za-
wartych w nim poglądów, po upływie dziesięciu dni Kościół egipski miał od-
mówić utrzymania z nim komunii. Tekst przekazany Nestoriuszowi zawierał
doktrynę aleksandryjską w bardzo skrajnej postaci, wyraźnie odbiegającej
od tego, co było ogólnie przyjętą doktryną całego Kościoła. Kwintesencję
teologicznych tez Cyryla stanowiło 12 anatematyzmów.

Przede wszystkim dwa spośród nich są dla nas ważne, gdyż budziły potem
najwięcej wątpliwości drugi i dwunasty: "Jeśli ktoś nie wyznaje, że Logos
Boga Ojca został złączony z ciałem substancjalnie i że jeden jest Chrystus
we własnym ciele, a mianowicie że ten sam jest jednocześnie Bogiem i czło-
wiekiem niech będzie wyłączony ze społeczności wiernych." oraz "Ten,
kto nie wyznaje, że Logos cierpiał w ciele i w ciele został ukrzyżowany oraz
że doznał śmierci, stając się pierworodnym z umarłych [Koi l, 18 E.W.],
a dzięki temu jako Bóg jest życiem i ożywicielem niech będzie wyłączony
ze społeczności wiernych."

Tezy Cyryla wywołały liczne protesty, zwłaszcza twierdzenie o hiposta-
tycznej unii Logosu i ciała oraz formuła: "Logos cierpiał w ciele." Widziano
w nich odstępstwo od tradycyjnej nauki Kościoła i przejaw herezji Apoli-







Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 211

narego. Opory, jak można się tego spodziewać, były szczególnie silne w pa-
triarchacie antiocheńskim.

Podział Wschodu był głęboki i w tych latach przyszłe zwycięstwo Cyryla
bynajmniej nie wyglądało na oczywiste. Chrystologia aleksandryjska budziła
ostre sprzeciwy i trzeba było skomplikowanych zabiegów ze strony Cyryla,
aby je i tylko na pewien czas zneutralizować.

Jeśli zajmujemy się wyłącznie abstrakcyjnymi sformułowaniami doktry-
nalnymi, emocje wynikające z różnic między szkołami teologicznymi nie są
dla nas w pełni wytłumaczalne. Nie zdajemy sobie sprawy, że różnicom teo-
logicznym towarzyszyły odmienne typy religijności. A ta odmienność była
znaczna, wspierała ona, i to skutecznie, upór wojujących teologów.

Chrystologia antiocheńska wychodziła z przekonania może lepiej po-
wiedzieć: z intuicji że nasze zbawienie jest możliwe tylko dzięki doskona-
łej i w pełni dobrowolnej ofierze Chrystusa, który jest dla nas wzorem posłu-
szeństwa, świętości, wiary. Nie możemy stanąć przed Bogiem z nadzieją zba-
wienia inaczej niż z Chrystusem i w Chrystusie, jedynie wtedy, gdy jest On
z nami i w nas. Tylko ten, kto jest taki jak my, może być naszym Zbawicie-
lem.

Z drugiej strony u podstaw chrystologii typu aleksandryjskiego leżało
przeświadczenie, że posunęliśmy się tak daleko w grzechu i upadku, że nie
ma dla nas zbawienia wewnątrz naszego porządku świata. Zbawienie, jakie-
go pragniemy, może być osiągnięte tylko poprzez naszego Stwórcę, który
wkracza w najtajniejsze głębie naszego zepsutego bytu, aby oczyścić nas
z winy i grzesznych skłonności, zwalczyć nasze wyobcowanie, włączyć nas
w społeczność Kościoła. Właśnie dlatego potrzebujemy Zbawiciela innego
niż my. Stąd teza, że tak jak Bóg nie zmienił się w toku tworzenia świata,
również Logos nie zmienił się, wcielając się w ludzkie ciało i cierpiąc za nas.
Logos pozostaje niezmiennie jednym z Trójcy, Jego Matka musi być uznana
za Theotokos. Wieczny wkracza do czasu i historii po to, by przynieść swą
wieczną miłość nam, stworzeniom podległym czasowi, choć cieszącym się
wolnością, rozumem, indywidualnością, które zostały nam dane na podo-
bieństwo Boga.

Pierwsza szkoła w sposób naturalny kładła nacisk na wartość człowieka
będącego obrazem Boga, człowieka wprawdzie zepsutego przez grzech, ale
skierowanego na dobrą drogę właśnie przez człowieczeństwo Jezusa z Naza-
retu. Zbawienie polega na odzyskaniu wartości i godności człowieka. Stąd
lęk szkoły antiocheńskiej przed umniejszaniem ludzkiej natury Chrystusa,
redukowaniem jej do symbolu.

Z kolei teolodzy aleksandryjscy podkreślają z całą mocą konkretną i real-
ną obecność Boga we wcielonym Logosie. Właśnie ona nadaje wartość życiu
Chrystusa, Jego śmierci, zmartwychwstaniu. Człowieczeństwo Chrystusa
w ujęciu szkoły aleksandryjskiej stawało się o wiele bardziej abstrakcyjne niż

212 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

u antiocheńczyków, u niektórych jej przedstawicieli w ogóle przestawało być
dostrzegalne. Teologia ta znajdowała swe uzasadnienie i źródło w głębokiej
tęsknocie człowieka do Zbawiciela zdolnego dać mu życie wieczne, Zbawi-
ciela, który przychodziłby do ludzkości z tamtej strony przepaści między nie-
zmiennym Boskim Stwórcą a jego zmiennymi, podległymi zepsuciu tworami.
Siła chrystologii antiocheńskiej brała się z jej biblijnej podstawy (teologia
aleksandryjska o wiele mniej odwoływała się do Biblii). Odpowiadała ludz-
kiemu dążeniu do moralnej wolności, pragnieniu miłości i posłuszeństwa wo-
bec Boga. Jej słabością była tendencja do czynienia ze Zbawiciela istoty tak

bliskiej ludziom, że mogły rodzić się wątpliwości, czy będzie On mógł wy-
zwolić nas z grzechu.

Różnice między szkołami dotyczyły również sposobu pojmowania Eucha-
rystii. Cyryl kładł nacisk na to, że ciało Chrystusa, które przyjmuje człowiek
przystępujący do Komunii, jest podstawowym środkiem zbawienia. Jeśli Eu-
charystia ma dać nam życie, musi być wypełniona Boską naturą. Zarzucał

Nestoriuszowi, że pozbawiał Eucharystię życiodajnej siły i sprowadzał ją do
aktu kanibalizmu. .

Odwołując się do Biblii, antiocheńczycy przypominali, że Chrystus mówił:

"ten, kto spożywa ciało moje i pije moją krew", a nie: "kto spożywa moje
Bóstwo i pije moje Bóstwo". To, co otrzymujemy w Komunii, jest ciałem
i krwią Pana o substancji identycznej z naszą, właśnie po to, byśmy mogli
mieć udział w Jego zmartwychwstaniu i nieśmiertelności.

Patrząc z naszego dystansu na te dysputy, zdajemy sobie sprawę z tego, że
pojawienie się ich nie było ani przypadkiem, ani efektem złej woli zadufa-
nych w swej wiedzy intelektualistów, jak to aż nazbyt często sugeruje trady-
cyjna historiografia katolicka. Spierające się z sobą szkoły dopracowały się
różnych odpowiedzi na pytania wynikające w sposób naturalny ze stanu ów-
czesnej refleksji teologicznej. Trzeba w nich widzieć dowód prężności myśli
chrześcijańskiej, objaw jej bogactwa, twórczej siły. Obie chrystologie w po-
ważnym stopniu uzupełniały się wzajemnie, ich "czołowe" zderzenie obiek-
tywnie przyśpieszyło proces syntezy chrześcijańskiej doktryny o Bogu.

Jednak ludzie tamtych czasów mieli do takich sporów inny stosunek: byli
przekonani, że muszą wybierać, byli wrażliwi na przeciwieństwa, mniej jasno -
rysowały się im zbieżności. Ich postawa jest w pełni zrozumiała trudno od J
ludzi pogrążonych w walkach, nie mających do ich przedmiotu tego dystan- m
su, jaki przychodzi z czasem, wymagać zdolności do chłodnej analizy. Nato- q

miast dwudziestowieczni historycy doktryn chrześcijańskich, podzielający za- -
Ę:

cietrzewienie naszych przodków i identyfikujący się bez reszty z jedną ze
stron (z reguły ze stroną Cyryla; to, co pozostało z doktryny nestoriańskiej,
praktycznie jest nieobecne w badaniach nad historią Kościoła), a przeciwni- i

ków odsądzający od czci i wiary, nie mają już alibi przed trybunałem historii.; 'S
Powinni być mądrzejsi, wyrozumialsi, życzliwsi dla drugiej strony. J










Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 213

Wróćmy do przebiegu wydarzeń. Cesarz Teodozjusz II zgodnie ze stano-
wiskiem papieża zdecydował się powierzyć rozwiązanie sporu soborowi zwo-
łanemu w 431 r. do Efezu. Poza Nestoriuszem i Cyrylem istotna rola w deba-
tach soborowych i posoborowych winna była przypaść patriarsze Antiochii,
Janowi. Miał on niezłą kulturę teologiczną, daleki był od skrajności. Kiedy
otrzymał list od papieża Celestyna z zawiadomieniem o wyłączeniu z Kościo-
ła Nestoriusza, napisał do tego ostatniego (znał go zresztą z jego lat antio-
cheńskich) list w tonie bardzo życzliwym, namawiając go do podporządko-
wania się papieżowi i zrezygnowania z opozycji przeciwko Theotokos. Ne-
storiusz odpowiedział Janowi w tym samym pojednawczym tonie, akceptując
Theotokos i zostawiając przyszłemu soborowi ostateczną decyzję w tej kon-
trowersyjnej kwestii. Wygłosił nawet zawierające taki sens kazanie. Wyda-
wało się więc, że konflikt zostanie zażegnany. W tym jednak momencie do-
tarły do Nestoriusza anatematyzmy Cyryla, które dla przedstawicieli szkoły
antiocheńskiej były nie do przyjęcia. Nestoriusz odpowiedział kontranate-
matyzmami, wytykając swemu adwersarzowi błędy doktrynalne.

Nie on jeden w tym momencie chwycił za pióro. Jan w tezach Cyryla do-
patrzył się apolinaryzmu, dwaj teolodzy związani z Janem, Andrzej z Samo-
sat i Teodoret z Cyru, podjęli polemikę na piśmie. Z tej pary ważny był
przede wszystkim Teodoret, płodny pisarz, oryginalny teolog kontynuujący
tradycje antiocheńskie. Cyryl i jego zwolennicy nie zapomnieli mu tego, że
ośmielił się otwarcie przeciwstawić nauce zawartej w anatematyzmach po
usunięciu Nestoriusza Teodoret stanie się głównym obiektem ich ataków.

Sobór miał się rozpocząć 7 czerwca. Wielka grupa Egipcjan (pięćdziesięciu
biskupów i liczne grono towarzyszących im osób) zjawiła się wcześniej, tuż
przed Zielonymi Świątkami. Następnie przybył biskup Jerozolimy Juwenalis,
a z nim około piętnastu biskupów palestyńskich; opowiedział się on po stro-
nie Cyryla ze względów czysto ambicjonalnych: chciał podniesienia rangi
swego Kościoła. Także na miejscu, w Azji, Cyryl miał mocne poparcie. Bis-
kupi Efezu od pewnego czasu dążyli do stworzenia własnego patriarchatu,
znajdowali do tego jakieś podstawy w cytowanym przeze mnie w eseju o sto-
licach kościelnego świata drugim kanonie soboru konstantynopolitańskiego.
Na przeszkodzie stały jednak poczynania biskupa Konstantynopola już
Jan Chryzostom otwarcie, a wbrew kanonom, mieszał się w sprawy efeskie.
Biskup Efezu Memnon chętnie więc widział spór mogący doprowadzić do
zmniejszenia wpływów Konstantynopola i w imię tego celu stał się gorliwym
współpracownikiem Cyryla.

Minął termin 7 czerwca, wyznaczony na rozpoczęcie soboru. Wciąż brako-
wało legatów papieskich i grupy biskupów podległych Janowi z Antiochii,
podróżujących lądem (podróż morska była o wiele szybsza; nie da się ustalić,
czy spóźnienie Jana o mniej więcej dwadzieścia dni było efektem nie zna-
nych nam trudności w podróży, czy zostało przez Jana zamierzone, ale po

214 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

co? nie spotkałam się z rozsądnym uzasadnieniem takiej tezy). Skorzystał
z tego Cyryl, który, jak pamiętamy, został egzekutorem papieskiego wyroku
i któremu nieobecność antiocheńczyków była na rękę. Oni to przecież mogli
być potencjalnymi obrońcami Nestoriusza i groźnymi przeciwnikami na
gruncie teologicznym. Cyryl zdecydował się więc na swoisty zamach stanu.
21 czerwca zwołał posiedzenie na dzień następny. Mimo jego wielkiego auto-
rytetu znaleźli się tacy, którzy zaprotestowali: wieczorem Cyryl otrzymał list
w tej sprawie podpisany przez 68 biskupów, w tym 21 metropolitów.

Nie przejęło go to bynajmniej. Obrady zaczęły się wedle jego planu. Przy-
biegł przedstawiciel cesarza, komes Kandydian, protestując i błagając, aby
czekać na przybycie Jana z jego biskupami. Na próżno. Grupa biskupów bę-
dących po stronie Nestoriusza jeszcze raz protestowała, ale wyrzucono ich za
drzwi razem z Kandydianem. Nestoriusz nie chciał stawić się na obrady, gdyż
skład soboru był w tym momencie taki, że przesądzał o wyniku głosowania.
Wezwano go bezskutecznie po raz drugi i trzeci.

Nieobecność Nestoriusza nie może w tej sytuacji dziwić. Zresztą niezja-
wianie się na sali kościelnego sądu było taktyką często stosowaną. Wybieg
był prosty i niejednokrotnie skuteczny. Praktyka prawna i poczucie sprawie-
dliwości nakazywały nie potępiać oskarżonego bez wysłuchania jego racji,
sąd mógł przystąpić do pracy dopiero po trzech nieskutecznych wezwaniach.
Oskarżeni, znając skład zgromadzenia, mogli z góry przewidzieć jego wynik
i jeśli przewidywali, że będą potępieni, woleli, aby stało się to bez ich udzia-
łu. Dawało im to jakąś szansę wznowienia procedury w dogodniejszych wa-
runkach pod pretekstem błędu formalnego.

Ostatecznie sobór na swym pierwszym posiedzeniu podjął decyzję wyłą-
czającą Nestoriusza ze społeczności chrześcijańskiej. Komes Kandydian pro-
testował, ale nie miał odwagi przeciwstawić się temu orzeczeniu czynnie.
Trudno mu było stosować przemoc wobec biskupów, ponadto atmosfera
w mieście była tak napięta, że podjęcie jakiejkolwiek akcji musiałoby pro-
wadzić do zamieszek.

Cyryl tak opisuje atmosferę tego dnia:

"Przez cały dzień prowadziliśmy obrady i w końcu potępiliśmy bluźniercę
Nestoriusza, który nie miął odwagi stawić się na obrady świętego soboru.
Orzekliśmy na niego wyrok depozycji i usunęliśmy go z biskupstwa.

Zebrało się nas około 200 biskupów. Cała ludność miasta stała od wczes-
nego ranka aż do wieczora i z napięciem oczekiwała na wyrok świętego so-
boru. Kiedy usłyszano, że ten nieszczęśnik został usunięty ze stanowiska,
wszyscy jednym głosem dali wyraz radości, winszowali soborowi i wysła-
wiali Boga za to, że obalono wroga wiary. Skoro tylko wyszliśmy z kościo-
ła, odprowadziła nas ludność z pochodniami aż do naszych domów. Był bo-
wiem już późny wieczór. Radość zapanowała ogromna. Zapalono latarnie
na mieście, a nawet niewiasty z kadzidłem szły przed nami. Tak pokazał

Zbawiciel swoją wszecl^H
ks. A. Bobera) '^1

List Cyryla pozwala ^H
w ciągu poprzednich tyJ^B
wanego w kazaniach f>4^H
pomiotem (nie na dann^H
złudzeń co do spontana|B
mi. Takie manifestem ^|
kleru.

Nestoriusz zachowywał
ich rozmiar go przeraża}, l
obronę. Początkowo pozwo
młode lata, stąd przeniesie
rozkazano mu udać się na ff
za złe, że przekonany o sw|
się zapewne, że pozostali
kiem teologicznego op^l
wość. Patriarsze Aleki^^H
w cesarstwie było doś^^B
go mieć w swoim rękl^^H
mną gorliwością, Jednd^H
kontakty z odległym N^B
nić wyekspediowanie 111^H

Nestoriusz wykaza^^^H
i wyrzec swych poglad^^H
zdawał się zresztą pd^^H
warunkach. Zmart|^^^B
go po części za POjj^^^B
formie. Uczynion^^^H
no jako narzędzie I^^^H
nowal Cyryl, ^I^^H
bronić. J^^^^l

Biskupi, ^ÓOI^^^M
wiernych, "^"'I^^^^^H
jednak cesarz J^^^^^H
zwolenie na Jl^^^^^H
stało się l^l^^^^^^H
by po!>tępl|^^^^^H
dopiero ^^^^^^^^H
Cyryla-|^^^^B

Pódl
kupi z f

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 215

Zbawiciel swoją wszechmoc tym, co jego chwale bluźnili." (Listy, 24; przekł.
ks. A. Bobera)

List Cyryla pozwala nam wczuć się w nastrój miasta, przygotowywanego
w ciągu poprzednich tygodni do wielkiego spektaklu soborowego, przekony-
wanego w kazaniach przez Memnona i Cyryla, że Nestoriusz jest szatańskim
pomiotem (nie na darmo Cyryl przybył tak wcześnie do Efezu). Nie miejmy
złudzeń co do spontaniczności zachowań tłumu z pochodniami i kadzielnica-
mi. Takie manifestacje się organizuje: czynili to członkowie miejscowego
kleru.

Nestoriusz zachowywał się biernie. Nie chciał być przedmiotem sporów,
ich rozmiar go przerażał. Nie bronił się, zresztą, w Efezie nie miał szans na
obronę. Początkowo pozwolono mu wrócić do klasztoru, w którym spędził
młode lata, stąd przeniesiono go najpierw do arabskiej Petry, a następnie
rozkazano mu udać się na wygnanie do Egiptu, do Wielkiej Oazy. Miano mu
za złe, że przekonany o swej niewinności, pisał listy z protestami. Cyryl bał
się zapewne, że pozostając w pobliżu Antiochii, Nestoriusz stanie się ośrod-
kiem teologicznego oporu, ponadto w grę wchodziła zwykła, ludzka mści-
wość. Patriarsze Aleksandrii nie starczyło wygnanie pokonanego wroga
w cesarstwie było dość miejsc, w których można go było izolować chciał
go mieć w swoim ręku. W Wielkiej Oazie szykanowano Nestoriusza z ogro-
mną gorliwością, jednak, jak wynika z Księgi Heraklidesa, utrzymywał on
kontakty z odległym kościelnym światem, potrafił też u schyłku życia zapew^
nić wyekspediowanie swego dzieła z miejsca wygnania.

Nestoriusz wykazał wielką stałość charakteru, nie chciał się upokorzyć
i wyrzec swych poglądów (dalszy przebieg sporu między Cyrylem a Janem
zdawał się zresztą przyznawać mu rację). Żył jeszcze długo w bardzo złych
warunkach. Zmarł dopiero w 451 r. Jego dramat był autentyczny. Skazano
go po części za poglądy, których nie głosił, a przynajmniej nie w tak skrajnej
formie. Uczyniono z niego heretyka par excellence, opluwano go, traktowa-
no jako narzędzie szatana. Gwałtowność ataków, które inspirował i koordy-
nował Cyryl, była tak wielka, że stronnicy wygnańca nie mieli odwagi go
bronić.

Biskupi, którzy w Efezie potępili Nestoriusza i usunęli go ze społeczności
wiernych, uznali swe zadanie za zakończone i chcieli wrócić do swych miast,
jednak cesarz (a tylko on, jako instancja zwołująca sobór, mógł wydać ze-
zwolenie na jego zamknięcie), zawiadomiony przez Kandydiana o tym, co
stało się na posiedzeniu 22 czerwca, nie wyraził na to zgody. Nie wydaje się,
by postępując tak, chciał bronić Nestoriusza, ale był świadom, że konflikt
dopiero się zaczyna, gdyż antiocheńczycy nie przyjmą bez oporów poglądów
Cyryla niebezpieczeństwo rozłamu w Kościele było realne.

Pod koniec czerwca (być może 27 lub 28) wreszcie przybyli do Efezu bis-
kupi z patriarchatu antiocheńskiego z Janem na czele. Natychmiast zmienił

216 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

się układ sił, sobór podzielił się na dwie części, obradujące w atmosferze
niewiarygodnego zamieszania, intryg, pomówień i ulicznych tumultów. An-
tiocheńczycy wyklęli Cyryla i jego zwolenników (w tym także Memnona)
w odpowiedzi, po pewnym czasie, grupa wierna Cyrylowi potępiła antio-
cheńczyków (ale do formalnej klątwy nie doszło). Zacietrzewienie sięgnęło
szczytu. Obie strony uchwaliły osobne credo. Obrady komplikowała nieobe-
cność Teodozjusza, do którego informacje o kolejnych pociągnięciach zwaś-
nionych stron docierały z opóźnieniem, a który choć nie interweniował
wprost w przebieg teologicznych dysput, miał na nie istotny wpływ.

Komes Kandydian, świecki dostojnik kierujący z polecenia cesarza organi-
zacyjną stroną soboru, był przychylny antiocheńczykom, lecz niewiele mógł
zdziałać. Cyryl potrafił mobilizować tłumy mieszkańców Efezu, a także po-
służył się mnichami, którzy napłynęli do miasta z całej okolicy i stanowili
bardzo groźne narzędzie nacisku. Manifestując hałaśliwie swoje przekona-
nia, grożąc zebranym gwałtami, jeśli wynik obrad nie będzie po ich myśli,
stali się oni nową, w porównaniu z IV w., siłą w walkach doktrynalnych.
Egipski Kościół miał w tym względzie niebagatelne doświadczenia: poprzed-
nik Cyryla, Teofil, rozstrzygał spory z przeciwnikami, wyprowadzając na uli-
ce tłumy braci gotowych w imię prawdy nawet zabijać.

W niewiele dni po antiocheńczykach przybyli również legaci papiescy
i zgodnie z instrukcjami oddali się do dyspozycji Cyryla; podpisali też akta
soborowe, nie odgrywając w dalszych wydarzeniach istotniejszej roli.

Na początku sierpnia nowy komisarz cesarza, komes Jan, przywiózł list od
władcy. Teodozjusz akceptował depozycję Nestoriusza, ale także Cyryla
i Memnona, nawoływał do pokoju i nakazywał powrót do domów. W trakcie
czytania listu cesarskiego wybuchła awantura, komes Jan uznał za niezbędne
aresztowanie jej uczestników i próbował ich skłonić do porozumienia. Nic
nie zyskawszy, napisał do cesarza.

W stolicy panowała atmosfera wielkiej nerwowości. Zwolennicy obu stron
próbowali wpłynąć na cesarza, ponoć ludzie Cyryla pośpiesznie rozdawali
prezenty w kobiecej części dworu. Przystąpili do dzieła mnisi niechętni Ne-
storiuszowi olbrzymi ich tłum ze śpiewem psalmów ruszył na pałac cesar-
ski. Był wśród nich Eutyches, który wkrótce odegra doniosłą rolę w dalszym
przebiegu kontrowersji.

Cesarz próbował doprowadzić do zażegnania sporu między Cyrylem a Ja-
nem sprawa Nestoriusza przestała już mieć istotniejsze znaczenie. Władca
wezwał więc obie strony na rozmowy w Chalcedonie, a nie osiągnąwszy
w ich toku niczego, ostatecznie zdecydował się na początku września za-
mknąć sobór i pozwolić biskupom na powrót do domu.




Wkrótce na miejsce Nestoriusza wybrano (przy udziale kilku biskupów
z partii Cyryla) nowego patriarchę Konstantynopola. Został nim Maksy-
mian, zwolennik Cyryla.

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 217

Cyryl jeszcze przed otrzymaniem cesarskiego pozwolenia zdołał opuścić
Efez w Aleksandrii, gdzie witano go tryumfalnie, nikt nie byłby w stanie
usunąć go z urzędu bez urządzania prawdziwej masakry, cesarz dobrze to
wiedział. Władca musiał więc akceptować stan faktyczny. Właśnie wtedy
Izydor z Peluzjum napisał cytowany wyżej list do Cyryla, tak bardzo wobec
niego krytyczny.

Głęboki rozdźwięk między biskupami, jaki powstał w czasie obrad w Efe-
zie, został ostatecznie zażegnany przy czynnym udziale papieża Sykstusa III
i cesarza Teodozjusza. W 433 r., po miesiącach skomplikowanych negocja-
cji, obie strony przystały na kompromis.

Jan potępił Nestoriusza, Cyryl zaś bardzo głęboko zmienił stanowisko
doktrynalne. Przyjął, z niewielkimi korektami, wyznanie wiary sformułowa-
ne w Efezie przez antiocheńczyków. Usunięto ze słownictwa teologicznego
podejrzany termin synafeia ("zmieszanie") i zastąpiono go cyryliańskim he-
nosis ("zjednoczenie"), dodając przymiotnik asynchytos ("bez zmieszania").
Zgodzono się na formułę, wedle której Chrystus był w swym bóstwie "współ-
istotny" (homoousios) Bogu, a w swym człowieczeństwie ludziom.

Obie strony wymieniły między sobą listy zawierające to credo. Tekst Cyry-
la zaczynał się od słów: "Niech cieszy się niebo i ziemia raduje" (Psalm 96,
11). W literaturze naukowej znany on jest pod łacińskim tytułem Laetentur
caeli. "Formuła zjednoczenia" (tak się ją zazwyczaj nazywa), choć powstała
w dwa lata po soborze, jest jego najbardziej dojrzałym owocem.

Dla znacznej części zwolenników Cyryla jej przyjęcie było ciężkim ciosem
i ogromnym zaskoczeniem. Z ich postawy narodzą się spory następnego po-
kolenia. Taka reakcja była jednak w pełni uzasadniona: nawet Nestoriusź
mógłby podpisać ten tekst, gdyby nie jego gorzka duma. Protestowali i an-
tiocheńczycy, ale ich stanowisko miało dla przyszłości Kościoła na Wscho-
dzie mniejsze znaczenie.

Bynajmniej nie wszyscy zwolennicy Nestoriusza żyjący na Wschodzie po-
tępili go i wyrzekli się jego pamięci. Ci, którzy pozostali mu wierni, odsunęli
się od Kościoła i zaczęli formować osobną społeczność. Nestorianizm został
przyjęty zwłaszcza za perską granicą. Powstał tam osobny Kościół, który
w latach 484486 w sposób formalny ogłosił swe oddzielenie. Nestorianizm
miał przed sobą długą i świetną historię. Gminy nestorian istniały nawet
w Chinach. Owa wierność Nestoriuszowi wynikała na pewno z wierności an-
tiocheńskiej tradycji teologicznej, jakąś jednak rolę odegrały też czynniki
polityczne. Chrześcijanie pod perskim panowaniem, nieustannie podejrze-
wani o sprzyjanie chrześcijańskiemu cesarzowi Rzymian, wykorzystali oka-
zję, by zaznaczyć swą odrębność.

Co skłoniło Cyryla do tak zasadniczej zmiany stanowiska: względy prakty-
czne (osiągnął to, czego pragnął, upokarzając dwa patriarchaty, konstanty-
nopolitański i antiocheński) czy teologiczna ewolucja, której towarzyszyła

t>.oTO.TO-wers)e doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

218

świadomość, że rysujący się coraz silniej rozłam w Kościele jest tragedia?
W tekstach z owej epoki nie znajdziemy jasnej odpowiedzi na to pytanie,
jesteśmy skazani na hipotezy. Moim zdaniem bezpieczniej byłoby nie przyj-
mować pierwszej odpowiedzi, wymaga ona bowiem założenia, że Cyryl cy-
nicznie manipulował treściami religijnymi wydaje mi się to mało prawdo-
podobne. Łatwiej sobie wyobrazić, że powodowały nim względy religijne,
a satysfakcja zaspokojonej ambicji, której nie ma powodu negować, nie ode-
grała roli decydującej.

Wydawało się, że porozumienie między patriarchatami Antiochii i Alek-
sandrii definitywnie zamyka spory. W 438 r. zmarł Jan, nieco później
Cyryl.

Pod koniec lat czterdziestych konflikt jednak odżył, przede wszystkim
w tych środowiskach, które nie pogodziły się z "formułą zjednoczenia".
Z ich protestu wyłoni się po latach prąd zwany monofizytyzmem.

Początek nowym polemikom dał Eutyches, znany asceta stojący na czele
dużego klasztoru w Konstantynopolu. Miał on rozległe wpływy wśród mni-
chów stolicy, był szanowany na dworze. Jego gorącym zwolennikiem był
wszechwładny eunuch Chryzafiusz, pod urokiem Eutychesa pozostawał sam
cesarz Teodozjusz. Charyzmatyczny autorytet Eutychesa tłumaczy nam opo-
ry, z jakimi spotykały się próby jego potępienia: ludziom, którzy mieli z nim
do czynienia, z najwyższym trudem przychodziło uwierzyć, że jego wiara nie
jest najwyższej próby. Nowocześni historycy Kościoła traktują go surowo
(lub najwyżej ze wzgardliwą pobłażliwością), idąc za sugestiami papieża Le-
ona Wielkiego, który pisał o nim "imprudentissimus senex" ("starzec zupeł-
nie pozbawiony rozsądku"), "stultissimus homo" ("bardzo głupi człowiek").
Jednak ostrożniej będzie nie przyjmować bez zastrzeżeń tych opinii, wielce
stronniczych i na dodatek wygłaszanych przez człowieka, który nigdy z Euty-
chesem nie rozmawiał i znał jego poglądy wyłącznie z materiałów przygoto-
wanych przez jego przeciwników. Inaczej nie będziemy w stanie zrozumieć
reakcji współczesnych na oskarżenie i skazanie Eutychesa.

Studiując dzieje Kościoła, stale musimy liczyć się z tym, że umyka nam
bardzo istotny aspekt wydarzeń, którego nie potrafimy rekonstruować: oso-
bowość ludzi zamieszanych w spory. Wielka, płomienna pobożność (lub jej
brak), wielka dobroć (lub przeciwnie, nadmierna surowość i rygorystyczna
sztywność) mogły w znacznym stopniu decydować o sukcesie danej osobisto-
ści lub jej porażce.

Eutyches jest uważany za twórcę skrajnej postaci monofizytyzmu, podług
której ludzka natura Chrystusa została w całości wchłonięta przez Jego Bos-
ką naturę postaci skrycie doketycznej. Doketyzm (od gr. dokein, wyda-
wać się) był poglądem chrystologicznym, głoszącym, że Jezus Chrystus miał

219

tylko ciało pozorne albo niebiańskie oraz że tylko na pozór cierpiał i umari.
Krzyż służył jedynie wprowadzeniu w błąd niewierzących. Takie poglądy
miały rozwiązać podstawowy problem teologiczny: jak nieśmiertelny, nie-
cierpiętliwy Logos mógł cierpieć i umrzeć.

Niełatwo jest nam ustalić, jaka była naprawdę doktryna Eutychesa, nie
mamy bowiem jego pism i musimy polegać na tym, co zanotowano w proto-
kole synodu, który go potępił; oczywiście nie jest to obiektywne świadectwo.
Na pewno Eutyches przyjmował istnienie jednej natury po wcieleniu. Za-
przeczał, jakoby twierdził, że ciało Chrystusa przyszło z nieba, ale nie chciał
się zgodzić z poglądem, wedle którego jest ono współistotne z naszym ciałem
(natomiast twierdził, że ciało Marii Panny jest współistotne z ciałem ludz-
kim). Możliwe, że jakąś samodzielną, spójną teologię przypisywano Euty-
chesowi niesłusznie. Na pewno miał tendencję do wyciągania skrajnych
wniosków z twierdzeń Cyryla i ta właśnie tendencja zaniepokoiła wielu teo-
logów. Później, zgodnie z logiką polemik, o której mówiłam w poprzednim
eseju, przypisano mu poglądy, które wprawdzie z jego twierdzeń wynikały,
ale których nie głosił.

Eutyches długo działał bezkarnie, gdyż potencjalni krytycy byli świadomi
rozległości jego wpływów. Znalazł się jednak w końcu oponent na nic nie
zważający i gotowy podjąć niemałe ryzyko zaatakowania człowieka powszech-
nie szanowanego. Był nim Euzebiusz z Dorylajon, wojowniczy rygorysta,
tropiciel heretyków, oskarżyciel Nestoriusza w Efezie w 431 r. Na początku
listopada 448 r. przedstawił on formalne oskarżenie na posiedzeniu synodu,
w którym wzięli udział biskupi przebywający w tym czasie w Konstantynopo-
lu bądź zwołani ad hoc z najbliższej okolicy (o tym typie synodu, zwanym
synodos endemousa, wspominałam już w pierwszym eseju). Zgromadzenie,
w którym wzięło udział 42 biskupów, potępiło poglądy Eutychesa jako jaw-
nie heretyckie.

Teodoret, biskup Cyru, najwybitniejszy teolog ówczesnego Wschodu,
wziął na siebie trud zaatakowania Eutychesa na piśmie, puszczając w obieg
traktat Eranistes ("Żebrak").

Z ogromnym opóźnieniem wiadomości o rozpoczynającym się konflikcie
dotarły do papieża Leona Wielkiego, który poważnie się nim zaniepokoił
i miał za złe patriarsze Konstantynopola, Flawianowi, trzymanie go z dala
od całej sprawy. Rzeczywiście na skuteczną reakcję było już za późno, spra-
wy biegły coraz szybciej.

Eutyches bynajmniej nie zamierzał się poddać. Twierdził, że na synodzie
potraktowano go niesprawiedliwie, nie wysłuchano jego argumentów, z góry
przygotowano tekst potępienia. Nie jest to nieprawdopodobne, synody rzad-
ko przestrzegały zasady lojalnego traktowania przeciwnika, najczęściej ła-
mano reguły procedury, gdy mogło to przyśpieszyć decyzje; jeśli owe niezu-

220 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

pełnie zgodne z kanonami posunięcia miały oparcie w większości, rzadko
atakowano je od strony formalnej.

Cesarz, do którego Eutyches się odwołał, utworzył komisję, złożoną z cy-
wilnych dostojników, w celu zbadania dokumentacji synodu. Był od począt-
ku po stronie Eutychesa, uznał, że Flawian grzeszył zacietrzewieniem i nie
dał pobożnemu ascecie szans na obronę. Nie jest wykluczone, że w jakimś
stopniu władca miał rację.

Z prośbą o pomoc zwrócił się Eutyches także do następcy Cyryla w Alek-
sandrii, Dioskorosa.

Dioskorosowi (lata episkopatu 444451) warto poświęcić kilka słów. Nie-
wiele wiemy o pierwszym okresie jego kościelnej kariery. Był archidiakonem
u boku Cyryla, co jasno wskazuje, że ten widział w nim jeśli nie swego nastę-
pcę, to człowieka godnego zaufania. Brał udział w soborze efeskim. Jego
wybór na tron aleksandryjski odbył się bez konfliktów, natomiast energiczne
poczynania nowego patriarchy wywołały sprzeciwy w Aleksandrii i w Egipcie
to jest pewne, natomiast niezmiernie trudno nam ustalić, jak szeroko ów
opór sięgał. Dioskoros zaatakował wpływową grupę krewnych Cyryla i jego
bliskich współpracowników rządzących kurią aleksandryjską. Ludzie ci na
soborze chalcedońskim w czasie procesu Dioskorosa wiele mówili o jego
gwałtach i niesprawiedliwości. Ile było w tych oskarżeniach prawdy, trudno
powiedzieć. Dioskoros bywał przedmiotem albo hagiograf icznych pochwał,
albo nienawistnych napaści, na podstawie takiego dossier nie można skon-
struować spójnego obrazu jego działalności. Usuwanie ze stanowisk człon-
ków ekipy poprzednika należało w starożytności (czy tylko w starożytności?)
do zwykłych zabiegów ludzi obejmujących rządy w diecezjach, inaczej nowi
pasterze nie byliby w stanie zapewnić sobie kontroli nad bardzo skompliko-
waną maszynerią Kościołów. Zabieg był niesympatyczny, lecz nieuchronny.

Ambicje Dioskoros miał ogromne, ale nie większe niż Teofil lub Cyryl,
był dziedzicem tradycji Kościoła aleksandryjskiego i działał zgodnie z linią
wytyczoną w poprzednich pokoleniach. Utwory literatury koptyjskiej kładą
wielki nacisk na jego pobożność, autorytet, uczciwość, druga strona czyniła
z niego potwora pełnego faraońskiej pychy (słowo "faraon" użyte zostało
w liście papieża Leona). Jedno da się powiedzieć: na pewno działał brutal-
niej niż Cyryl i niewątpliwie to była podstawowa przyczyna, dla której osta-
tecznie przegrał. ,

Papież Leon fałszywie ocenił nowego biskupa Aleksandrii. W liście napi-
sanym do niego zaraz po ordynacji potraktował go jak własnego sufragana.
Przypomniawszy Dioskorosowi, że Marek był uczniem apostoła Piotra,
wskazał mu, jakich reguł winien przestrzegać przy wyświęcaniu duchownych:

należy to czynić w niedzielę przed świtem, po odbytym poście. Ponadto jeśli-
by kościoły w Aleksandrii były za małe, aby w czasie świąt pomieścić zebra-
ne tłumy, należy odprawiać mszę dwukrotnie (w Kościele egipskim uważano,

221

że przy jednym ołtarzu można odprawić dziennie tylko jedną mszę). Jak za-
reagował na taki list człowiek posadzony na tronie Marka Ewangelisty, dzie-
dzic wielkiego teologa Cyryla, przywódca największego Kościoła Wschodu
nietrudno sobie wyobrazić. Leon chciał pokazać Dioskorosowi, gdzie jest
jego miejsce, prawdopodobnie nie zależało mu na upokorzeniu biskupa
Aleksandrii, ale na to wyszło. Nie był to najlepszy wstęp do harmonijnej
współpracy.

W Wielką Sobotę 27 marca 449 r. doszło do przykrej sceny między Teo-
dozjuszem a patriarchą Konstantynopola. W trzy dni później cesarz podpisał
dokumenty zwołujące na l sierpnia zgromadzenie w Efezie i polecające Dio-
skorosowi zajęcie się jego prowadzeniem.

Znamy treść listu cesarza określającego skład przyszłego soboru. Skiero-
wany jest on do Dioskorosa, z pewnością podobne listy dostali inni patriar-
chowie. Dioskoros miał wziąć z sobą dziesięciu metropolitów i dziesięciu in-
nych biskupów odznaczających się świętością, wiedzą, prawowiernością.
W samym Egipcie nie było metropolii (były natomiast w Libii podległej Dio-
skorosowi), jest więc jasne, że sekretarze cesarscy stosowali ogólnie przyjęty
formularz; w tej sytuacji biskup Aleksandrii wybierał, kogo uznał za stosow-
ne, inni patriarchowie trzymali się zaleceń cesarskich. Pamiętając o liczebno-
ści egipskiej delegacji na sobór 431 r., powinniśmy widzieć w cesarskich zale-
ceniach raczej intencję ograniczenia jej siły.

Cesarz chciał zwołać synod dostatecznie wysokiej rangi, aby uniewinnienie
Eutychesa wypadło poważnie i przekonywająco, ale nie miał zamiaru organi-
zować zgromadzenia ekumenicznego, nie dążył więc do ściągnięcia większej
liczby biskupów. Teodoretowi zakazano udziału w zgromadzeniu, mógł się
na nim znaleźć tylko, jeśliby tego zażądali jego uczestnicy. W ten sposób
cesarz uwalniał Dioskorosa od jedynego człowieka, który z racji swej wiedzy
teologicznej i talentów oratorskich mógłby mu stawić czoło - potępienie
Teodoreta pod nieobecność jego samego stawało się o wiele łatwiejsze. Wy-
łączanie ludzi niedogodnych z list zaproszeń nie było zresztą czymś specyficz-
nym dla zgromadzenia w Efezie, należało do zwykłych zabiegów ze strony
tych, którzy synody/sobory organizowali.

Teodozjusz wyłączył z synodu biskupa Cyru, zaprosił natomiast syryjskie-
go mnicha Barsaumę, którego miał okazję poznać w Konstantynopolu osobi-
ście, a choć asceta mówił tylko po syryjsku, zrobił na cesarzu wielkie wraże-
nie. Barsauma zorganizował w swym klasztorze, położonym w pobliżu Eu-
fratu, grupę mnichów, z którymi następnie dokonywał aktów, jak dziś po-
wiedzielibyśmy, terrorystycznych. Niszczyli oni kościoły i podpalali klaszto-
ry, wypędzali z diecezji biskupów wszystko to w imię walki z herezją ne-
storiańską. Podobnych gorliwych mnichów, nie cofających się przed użyciem
gwałtu przeciwko poganom, heretykom, Żydom, było w owych czasach wie-
lu, grupy zbrojnych w kije i motyki ascetów skutecznie terroryzowały całe

222 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

okolice w poczuciu pełnej bezkarności, rzadko kto bowiem ośmielił się sto-
sować przemoc wobec walczących w słusznej sprawie świętych mężów, szcze
rżę gotowych na śmierć w obronie ortodoksji: represje raczej ich ekscytowa
ły, niż odstręczały. Ich egzaltacja religijna opierała się na autentycznej wie
tze, o czym warto pamiętać, gdyż mnisi, zwłaszcza sam Barsauma, traktowa
ni są przez historyków dzisiejszych z wielką niechęcią, jako bandyci nie-"
słusznie, gdyż ich pobożne intencje nie mogą być podawane w wątpliwość,
W każdym razie obecność Barsaumy nie wróżyła dobrze takim ludziom jakJ
Flawian i Teodoret, których oskarżano o sprzyjanie nestorianizmowi; A
Efezu przybył on wraz ze swymi mnichami i, jak zobaczymy, będzie mia
sposobność się nimi posłużyć. >1

Leon Wielki odpowiedział na list przerażonego Flawiana niedużym, al(
niezmiernie ważnym traktatem teologicznym, zawierającym wykład jeg(
doktryny chrystologicznej; nazywany jest on Tomem do Flawiana. Wystano^
go z Rzymu 12 czerwca 449 r. Papież nie w pełni zdawał sobie sprawę z tego,
jak groźnie przedstawiają się sprawy na Wschodzie, jeszcze w liście datowa-
nym 20 czerwca tłumaczył cesarzowi, że nie należy zwoływać synodu
oczywiście było już za późno.

Z 6 sierpnia pochodzi jeszcze jeden list cesarza, oddający Dioskorosowi
kierownictwo obrad we wszystkich sprawach. Miał on przywrócić credo Ni-
cei i Efezu I. Przeciwnikom doktrynalnym, a więc osobom podejrzanym
o nestorianizm, nie należało wedle cesarza pozwalać na parrhesia, to jest na
swobodę wypowiedzi (Ariusz też jej nie miał na soborze w Nicei ani Nesto-
riusz w Efezie; w ogóle parrhesia przysługiwała na biskupich zgromadze-
niach tylko ludziom "słusznie myślącym" z punktu widzenia organizatorów
spotkania, zazwyczaj jednak nie odczuwano potrzeby formułowania takiej
zasady na piśmie). Biskupi, którzy brali udział w synodzie endemousa 448 r.
w Konstantynopolu, zostali pozbawieni prawa głosu, znajdowali się w sytua-
cji oskarżonych (o wydanie niesłusznego wyroku). Na pomocników Diosko-
rosa w czasie obrad cesarz wyznaczył biskupów Juwenalisa z Jerozolimy
i Talazjusza z Cezarei kapadockiej.




Do Efezu przyjechała delegacja wysłana przez papieża: Juliusz, biskup
Puteoli, i diakon Hilary. Żaden z nich nie mówił po grecku, a mieli brać
udział w obradach, których uczestnicy na ogół nie rozumieli łaciny. Ów fakt
daje nam miarę rosnącej izolacji obu części cesarstwa i jej praktycznych kon-
sekwencji. Niedobrze to wróżyło skuteczności działania papieskich legatów
w warunkach dla nich niedogodnych, przy jawnej niechęci przewodniczące-
go. Nie byli oni w stanie dobrze rozumieć toczącej się dyskusji ani swoimi
wystąpieniami wpływać na opinię obecnych, trudno im też było nawiązywać |
kontakty osobiste poza obradami, .'l

Listę uczestników synodu możemy określić ze znaczną dozą dokładności; |
mamy bowiem dwa jej warianty: jeden w aktach greckich, drugi w syryj- i

223

skich. Lista grecka jest obszerniejsza, liczy ponad 130 nazwisk, syryjska ma
tylko 113. Być może różnica wzięła się z tego, że zostały one sporządzone
w różnych momentach synodu prawdopodobnie część biskupów, zrozu-
miawszy, co się święci, po pierwszych posiedzeniach wyjechała pod mniej
lub bardziej godziwymi pretekstami. '

Ośmiu biskupów było reprezentowanych na obradach przez swych du-
chownych; był to obyczaj powszechnie przyjęty, gdyż wielu pasterzy po pro-
stu nie mogło znieść trudów podróży z racji wieku i stanu zdrowia.

Na pierwszym miejscu listy znajdował się Dioskoros, następnie Juliusz
z Puteoli, jako reprezentant papieża, dalej Domnos, patriarcha Antiochii,
i Juwenalis z Jerozolimy, Flawian był piąty i to już miało posmak skandalu:

zgodnie z decyzją soboru 381 r. patriarsze Konstantynopola należało się
wśród biskupów drugie miejsce, po Rzymie, wedle kościelnych obyczajów to
on właściwie powinien przewodniczyć obradom.

Cesarz polecił dwóm wysokim dostojnikom, komesowi Elpidiuszowi i try-
bunowi Eulogiuszowi, wspomagać Dioskorosa od strony organizacyjnej.
Niewątpliwie otrzymali oni ustne instrukcje od władcy, ponadto wiedzieli
i bez instrukcji, co Teodozjusz myślał o Eutychesie, Dioskorosie i Flawianie.
Elpidiusz i Eulogiusz odegrali istotną rolę podczas obrad synodu, w których
oczywiście nie uczestniczyli, to znaczy nie zabierali głosu (poza sprawami
proceduralnymi) ani nie brali udziału w głosowaniach. Także w innych zgro-
madzeniach biskupich zwoływanych z inicjatywy cesarzy spotkamy podob-
nych komisarzy, z reguły wysokich dostojników ich ranga świadczyła
o respekcie władcy dla zgromadzonych. Do nich należało pośredniczenie
między uczestnikami synodu a cesarzem.

Teodozjusz, nauczony doświadczeniem soboru efeskiego z 431 r., chciał za
wszelką cenę uniknąć kompromitujących Kościół awantur na posiedzeniach
i tumultów w mieście. W instrukcjach, które otrzymali komisarze, wiele
o tym było mowy; w celu zapobieżenia niepokojom otwarcie upoważniono
ich do posłużenia się żołnierzami.

Dioskoros jako przewodniczący synodu miał do pomocy pierwszego sekre-
tarza synodu (primicerius notariorum), którym mianował jednego z alek-
sandryjskich prezbiterów, Jana. Kierował on stroną proceduralną obrad
i przyjmował dokumenty przeznaczone dla synodu. Primicerius dysponował
liczną grupą sekretarzy, zwanych w terminologii tamtych czasów notariusza-
mi. Prowadzili oni protokół, posługując się rozbudowanym systemem zna-
ków stenograficznych. Stosowano go powszechnie w administracji jeden
z autorów żyjących w drugiej połowie IV w., antiocheńczyk Libanios, skar-
żył się, że do zrobienia kariery urzędniczej niepotrzebna już jest kultura lite-
racka, wystarczy opanowanie zasad stenografii i nauczenie się łaciny. Także
Kościół korzystał ze stenografów, nie tylko w czasie zgromadzeń biskupich,

224 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

ale i wtedy, gdy chciano zapisywać kazania wygłaszane przez znanych kazno-
dziejów.

Sekretarze na soborach i synodach mieli istotne znaczenie, od nich zależa-
ło, co z przemówień trafi do protokołu. Osoby składające dokumenty "do
protokołu" mogły napotkać trudności właśnie wśród sekretarzy, ich szef do-
brze wiedział, co jego mocodawcy chcą mieć w protokole, a czego nie, i po
prostu odmawiał przyjęcia niewygodnych tekstów. Dioskoros w swym prag-
nieniu panowania nad zgromadzeniem wydał decyzję radykalną i bezprece-
densową: zabronił biskupom używania osobistych sekretarzy do sporządza-
nia sprawozdań z obrad na własny użytek. Z zakazu byli wyłączeni tylko
dwaj najbliżsi mu ludzie, Juwenalis i Talazjusz miało powstać tylko jedno
pisemne sprawozdanie, kontrolowane przez niego osobiście. Metropolita
Efezu, Stefan, spróbował nie poddać się temu poleceniu, jego sekretarze zo-
stali jednak napadnięci i siłą wyrwano im tabliczki z rąk.

Zgromadzenie rozpoczęło się 8 sierpnia, odbywało się w kościele Theoto-
kos i trwało ponad dwa tygodnie. Większość synodów/soborów obradowała
w kościołach, wynikało to ze względów praktycznych, potrzebna bowiem
była znaczna przestrzeń dla członków zgromadzenia i ludzi im towarzyszą-
cych, których mogło być więcej niż właściwych uczestników obrad ale
i religijnych: już samo miejsce obrad uświęcało zgromadzenie i przydawało
mu autorytetu.

Synod zaczął się od przeczytania listu cesarskiego nakazującego jego zwo-
łanie (dokonał tego primicerius Jan), następnie zabrali głos legaci papiescy,
Juliusz i Hilary. Ważniejsza rola przypadła Hilaremu, który także w później-
szych obradach był wyraźnie aktywniejszy (notabene po śmierci Leona wła-
śnie Hilary został jego następcą). Tłumaczył on zebranym, dlaczego papież
nie wziął udziału w zgromadzeniu, i oznajmił, że legaci posiadają listy papie-
skie do synodu, poprosił też o możliwość ich odczytania. Dioskoros, który
w żadnym wypadku nie chciał dopuścić do czytania Tomu do Flawiana, od-
powiedział, że przyjmuje list do synodu, biorąc go do ręki, na wniosek zaś
Juwenalisa dano pierwszeństwo listowi cesarskiemu i sekretarz przeczytał list
Teodozjusza w sprawie zaproszenia Barsaumy. Był to oczywisty wybieg.
Akurat ten list nie miał większego znaczenia i w ogóle nie musiał być odczy-
tywany.




Legaci wrócili jeszcze do tej sprawy w toku późniejszych obrad, ale wów-
czas Eutyches zablokował lekturę listu papieskiego, oskarżając ich o stronni-
czość: nawiązali kontakt z Flawianem i spożyli z nim posiłek, ergo byli po
jego stronie i nie powinni przemawiać, zanim biskupi podejmą decyzję co do
jego ortodoksji. Zgromadzeni przyjęli punkt widzenia Eutychesa. Kwestia
Tomu do Flawiana była jeszcze podnoszona w toku jednej z następnych se-
sji, ale bezskutecznie, a później odczytanie tego tekstu nie miało już sensu.
Sprawa ta pokazuje, jak wiele mógł zdziałać przewodniczący obrad, spycha-

Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 225

jąć lekturę niedogodnego dokumentu (lub wystąpienie niedogodnej osoby)
na dalsze miejsce w porządku obrad, kiedy już kwestia stanie się nieaktualna.

Sobór zajął się przede wszystkim sprawą Eutychesa, który wygłosił dłuż-
sze przemówienie, a także wręczył Janowi swe pisemne wyznanie wiary, któ-
re natychmiast odczytano. Eutyches krytykował postanowienia synodu, któ-
ry go potępił, twierdził, że wyrok był z góry ukartowany, a jemu nie dano
możliwości obrony. Gdy skończył, Flawian zażądał, aby udzielono głosu Eu-
zebiuszowi z Dorylajon, oskarżycielowi z synodu konstantynopolitańskiego.
Na to usłyszał od komesa Elpidiusza, że zgodnie z poleceniem cesarza bisku-
pi sądzący poprzednio Eutychesa mają być w Efezie sądzeni, nie mogą więc
odgrywać jeszcze raz roli oskarżycieli. Oznaczało to, że w praktyce głos na
synodzie należał tylko do obrońców Eutychesa.

Przystąpiono do czytania protokołu synodu konstantynopolitańskiego.
Gdy w toku siódmej już sesji czytający doszli do pytań, które na tamtym
synodzie stawiał Eutychesowi Euzebiusz, biskupi zaczęli krzyczeć: "wypędzić
Euzebiusza, spalić go", "spalić Euzebiusza żywcem", "rozsiekać człowieka,
który dzieli Zbawiciela". Dioskoros zapytał: "Czy możecie zgodzić się na
formułę: dwie natury po wcieleniu?" Sala krzyczała: "Nie, nie, anatema na
tego, kto tak twierdzi". Dioskoros: "Potrzebuję waszych rąk tak jak waszych
głosów, kto nie może krzyczeć, niech podniesie rękę." Kiedy Dioskoros za-
pytał: "Czyje wyznanie wiary potwierdzacie: Eutychesa czy Euzebiusza?",
zakrzyknięto: "Nie nazywajcie go Eusebios (to znaczy pobożny), lecz Ase-
bios (czyli bezbożny)."

Scena ta wymaga pewnego komentarza. Przytoczone okrzyki były akla-
macjami, a więc formą głosowania pospolitą nie tylko na synodach/soborach,
ale i w senacie (a raczej wówczas już w senatach: rzymskim i konstantynopo-
litańskim), a także w radach miejskich. Sekretarze notowali, ile razy i ilu
uczestników obrad wykrzykiwało daną formułkę (dawało to sekretarzom
znaczną władzę: od nich zależało, co wpisano do akt, a nawet gdyby szczerze
chcieli dać świadectwo prawdzie, mieliby istotne trudności z jej ustaleniem).
Nie należy żywić złudzeń co do spontaniczności takich okrzyków, nie tylko
w czasie tego synodu. Teksty określano z góry, wybrani ludzie je intonowali,
inni zaś podejmowali okrzyki. Działanie takich specjalistów od aklamacji
jest nam dobrze znane ze spektakli w cyrku-hipodromie. Kluby ("kolory")
skupiające zwolenników określonej fakcji woźniców cyrkowych miały swoich
stałych, zawodowych klakierów. Traktowanie aklamacji jako formy głoso-
wania budzi z naszej strony uśmiech, nie w pełni słuszny. Wprawdzie był to
bardzo niedoskonały sposób badania opinii zgromadzenia, jednak dawał nie-
złe rezultaty. Ludzi w tłumie trudno zmusić do krzyczenia haseł niepopular-
nych, klakierzy narażali się w takim przypadku na niebezpieczną sytuację, że
odzew na ich wrzaski będzie zbyt skromny, starano się więc tego unikać.

Po przeczytaniu akt synodu w Konstantynopolu Dioskoros wezwał ucze-

15 Kościół w świecie...

226 Kontrowareje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

stników do głosowania. Zgodnie z ogólnie przyjętymi obyczajami głosowano
nie przez podniesienie rąk, ale przez ustną deklarację, którą kolejno każdy
głośno składał. Była to procedura utrudniająca osobom myślącym odmien-
nie manifestowanie wlasnej opinii. Łatwiej jest podnieść rękę w tłumie,
trudniej stownie przedstawić niechętnej sali własne stanowisko. Taki system
głosowania w ważnych sprawach Kościół przejął z życia publicznego w Rzy-
mie, tak wlaśnie głosowano w rzymskim senacie.

Uczestnicy synodu uznali, że Eutyches został skazany niewinnie i jego wia-
ra jest słuszna. W głosowaniu wzięli udział także trzej biskupi spośród kon-
stantynopolitańskich sędziów Eutychesa, którzy wycofali się ze swych po-
przednich pozycji; innym biskupom uczestniczącym w tamtym synodzie nie
pozwolono głosować w ogóle.

Następnie primicerius Jan odczytał skargę mnichów z klasztoru Eutychesa
w Konstantynopolu, skierowaną przeciwko Flawianowi. Była mowa o gwał-
tach, o pozbawieniu mnichów możliwości zarządzania dobrami ich klasztoru,
o dziewięciomiesięcznym odsunięciu od Komunii. Tekst podpisało 35 mni-
chów, w klasztorze jednak było ich 300. Dlaczego inni nie podpisali oskarże-
nia? Czyżby nie zgadzali się z jego treścią?

Przyznawszy rację mnichom, synod przystąpił do dalszych obrad. Diosko-
ros rozegrał je z ogromną zręcznością. Zależało mu bowiem nie tylko na
uniewinnieniu Eutychesa. Głównym celem jego ataku był Flawian, a uzyska-
nie zgody biskupów na depozycję patriarchy Konstantynopola nie było zada-
niem prostym- Aby uzyskać podstawę do działania, Dioskoros nakazał prze-
czytać akta szóstej sesji soboru efeskiego z 431 r. Postanowiono na niej, że
należy pozbawić urzędu kościelnego tych, którzy by cokolwiek zmienili
w credo uchwalonym w czasie soboru nicejskiego lub którzy by chcieli ułożyć
nowe credo; jeśli takie inicjatywy podejmowaliby ludzie świeccy, winni być
karani ekskomuniką. Owa uchwala stanowi godne uwagi świadectwo zmian
zachodzących w postawie ludzi Kościoła, wyraźnie przerażonych głębokością
doktrynalnych podziałów, reagowali oni na nie próbą postawienia tamy
wszelkim dyskusjom teologicznym, próbą absurdalną, pozbawioną szans na
sukces.

Gdy skończono lekturę decyzji efeskich, Dioskoros nakazał biskupom zło-
żyć na piśmie oświadczenia, że zgadzają się z tym, iż należy ukarać tych,
którzy naruszyli credo Nicei. Od razu odezwali się tacy, którzy mu głośno
przytakiwali. Znaleźli się jednak uczestnicy obrad oponujący przeciwko ta-
kiemu kierunkowi debaty. Hilary ponowił prośbę o przeczytanie listu papie-
ża bezskutecznie.

Rozpoczęła się ta część efeskich obrad, której przebieg najbardziej obciąża
Dioskorosa ze względu na otwarte użycie siły (a nie tylko zwykłych nacisków
psychologicznych, które stosowano powszechnie i przeciwko którym protesto-
wali jedynie przegrywający). Przebieg fatalnego posiedzenia rekonstruuje-







Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych 227




my z relacji, jaka znajduje się w aktach soboru chalcedońskiego, który kaso-
wal decyzje z 449 r. Czytano wówczas protokól z tego posiedzenia, uzupeł-
niany deklaracjami jego uczestników, którzy starali się w maksymalnym stop-
niu obciążyć Dioskorosa i zmniejszyć rozmiar własnej winy; z góry możemy
stwierdzić, że nie powinno im się wierzyć we wszystkim, a zwłaszcza nie nar
leży sądzić, iż podporządkowali się Dioskorosowi wyłącznie z przymusu.

Dioskoros przystąpił wreszcie do najważniejszego dla siebie punktu: ataku
na Flawiana i Euzebiusza z Dorylajon. Oświadczył, że w świetle decyzji efe-
skich, potwierdzonych teraz głosowaniem obecnych, winni oni być usunięci
z zajmowanych urzędów kościelnych. Biskupi, przynajmniej znaczna ich
część, nie oczekiwali takiego obrotu sprawy. Bez oporów uniewinnili Euty-
chesa, gdyż byli szczerze przekonani o jego pobożności, a ich pewność
wzmacniał niefortunny atak Teodoreta z Cyru, uważanego przez wszystkich
za zwolennika Nestoriusza (były ku temu realne podstawy, gdyż Teodoret
nie chciał Nestoriusza potępić). Wzdragali się natomiast przed złożeniem
z urzędu patriarchy Konstantynopola, w którym znaczna część obecnych wi-
działa swego naturalnego przywódcę. Trzech uczestników synodu zaczęło
błagać Dioskorosa o wycofanie wniosku.

Flawian zawołał: "odwołuję się" ("paraitoumai se"), Hilary krzyczał:

"protestuję" ("contradicitur", zapisano to w aktach po łacinie). W powsta-
łym zamieszaniu Dioskoros zwrócił się do komisarzy cesarskich, ci zaś pole-
cili otworzyć drzwi kościoła: do wnętrza wkroczył namiestnik prowincji Azji
(Efez był jej stolicą), prokonsul Proklos, a za nim żołnierze z mieczami
i łańcuchami w dłoniach, mnisi Barsaumy oraz parabalanoi, pielęgniarze
podlegli patriarsze Aleksandrii, ściągnięci do Efezu jako jego ochrona i gru-
pa szturmowa. Następnie zamknięto drzwi kościoła, biskupi nie mogli go
opuścić.

Uczestnicy synodu (dokładniej niektórzy uczestnicy synodu) miotali się
wewnątrz kościoła. Metropolita Efezu Stefan schował się do zakrystii, skąd
pozwolono mu wyjść tylko za cenę podpisania oświadczenia, którego zażądał
Dioskoros.

Dioskoros wezwał biskupów do zajęcia miejsc, zapowiedział, że powinni
pisemnie wyrazić swą opinię, dodał pogróżkę pod adresem tych, którzy będą
odmiennego niż on zdania, przypomniał, że teksty oświadczeń zostaną prze-
kazane cesarzowi. Jako pierwszy z biskupów zabrał głos Juwenalis, oczywi-
ście domagał się depozycji Flawiana, później Domnos z Antiochii, także ten
stanął po stronie Dioskorosa. Gdy Euzebiusz z Ankyry próbował wyrażać
wątpliwości, podniósł się tumult, o mało co jego samego pozbawiono by
urzędu. Następny biskup zażądał dla Flawiana kary śmierci' Jednak nie wszyscy
biskupi byli za jego depozycją (osoba Euzebiusza z Dorylajon mniej intereso-
wała obecnych). W normalnych warunkach owa grupa nie poparłaby wniosku,
ale po to właśnie by ją złamać, wprowadzono do kościoła żołnierzy i mnichów.




228 Kontrowersje doktrynalne na Wschodzie (2): pierwsza faza sporów
chrystologicznych

Pojawiła się trudność czysto techniczna: sekretarze nie byli w stanie w tym
tempie i przy takim zamieszaniu sporządzić tekstu indywidualnych oświadczeń.
Po krótkiej naradzie ze współpracownikami Dioskoros postanowił nie wypusz-
czać biskupów z kościoła bez podpisania dokumentów in blanco. Podniosły się
głosy protestu, gwałcono przecież wszelkie reguły proceduralne. Dioskoros
zdecydował się więc na osobiste zbieranie podpisów, szedł po kościele od ławy
do ławy. Jest to scena bardzo znamienna, pokazująca w sposób wielce konkret-
ny, na czym polegała presja Dioskorosa w stosunku do wahających się. Wynika
z niej, że grupa szturmowa raczej nie przystąpiła do działania wewnątrz kościo-
ła, jej członkowie stanowili zagrożenie dla niepokornych przez sam fakt swej
obecności, mogli jedynie to i owo wykrzykiwać i potrząsać łańcuchami ina-
czej Dioskoros nie musiałby wędrować wśród ław. Jacyś biskupi podpisali jed-
nak dokumenty dopiero następnego dnia, widocznie było to możliwe.

Relacje na temat tego, co stało się następnie z Flawianem, są z sobą sprzecz-
ne. Na soborze chalcedońskim, gdy rozpatrywano przebieg synodu efeskiego,
jego uczestnicy twierdzili, że Dioskoros osobiście uderzył Flawiana w twarz,
a następnie, gdy dwaj jego diakoni złapali go wpół i przewrócili, kopał leżące-
go. Flawiana mieli także maltretować nadbiegający mnisi, a Barsauma ponoć
krzyczał: "zabić go, zabić go". Później żołnierze wyciągnęli Flawiana z kościoła
i zamknęli w więzieniu, skąd następnego dnia wyekspediowano go do na wy-
gnanie zmarł w drodze. Relacja ta jest ze wszech miar podejrzana, gdyż
pochodzi od ludzi pragnących w imię własnych interesów pognębić i tak pogrą-
żonego już Dioskorosa. Papież w liście do Pulcherii, siostry Teodozjusza II, nie
wspomina o tak drastycznych scenach. Osobisty udział Dioskorosa w katowaniu
Flawiana jest mało prawdopodobny, za takie czyny wcześniej lub później mu-
siałby odpowiedzieć przed kościelnym trybunałem. Był zaś człowiekiem inteli-
gentnym i dobrym taktykiem, nie dałby się ponieść furii. Jest bardziej prawdo-
podobne, że żołnierze wyprowadzili Flawiana z kościoła, a przeżyty szok,
strach, złe traktowanie wystarczyły, by ten niemłody człowiek wkrótce zmarł.

Flawian miał jeszcze możliwość napisania listu do papieża z prośbą o inter-
wencję, a dokument ten posłużył następnie Leonowi jako podstawa do
działania. Do Rzymu przywiózł go papieski legat Hilary, który odpłynął do
Italii 20 sierpnia, po dwunastu dniach od owego fatalnego posiedzenia.

W czasie następnych posiedzeń złożono z urzędu patriarchę Antiochii,
Domnosa; jego tchórzostwo w sprawie Flawiana na nic mu się nie zdało.
W atmosferze zbiorowej histerii pozbawiono godności biskupiej Teodoreta
i drugą kościelną osobistość oskarżaną powszechnie o nestorianizm łbasa
z Edessy. Pozbawiono godności także dwóch biskupów wyświęconych przez
Teodoreta. Przynajmniej te decyzje były wśród uczestników zgromadzenia
popularne. Juwenalisowi przyznano tytuł patriarchy Jerozolimy i sześć pro-
wincji zabranych patriarchatowi Antiochii.

Synod zakończył się uroczystym przyjęciem anatematyzmów Cyryla.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
09 Kontrowersje doktrynalne na wschodzie 3
07 KONTROWERSJE DOKTRYNALNE NA WSCHODZIE 1
Wpływ ambulatoryjnego kontrolowanego treningu na ciśnienie tętnicze
podroz na wschod
Dostosuj zakład do przepisów prawa pracy Komentarz do ankiety kontrolnej bhp na budowie, 2005 cz1
Komentarz do listy kontrolnej BHP na budowie
Lista kontrolna bhp na budowie
Obchody 71 rocznicy pierwszej masowej zsyłki Polaków na Wschód
M Kofta, T Szustrowa Poczucie kontroli, złudzenia na temat siebie, odpowiedzialność psychologicz
QART Serwis s c Kontrolery USB na PCI lub CardBus
Krall Na wschód od Arbatu

więcej podobnych podstron