Małżeńskie powołanie
Rozeznanie powołania do życia konsekrowanego czy kapłańskiego wydaje się konieczne. Ale kto dziś mówi o odkrywaniu swego powołania do życia we wspólnocie małżeńskiej i rodzinnej?
Już na początku trzeba podkreślić, iż mówiąc o życiu w małżeństwie i rodzinie jako o powołaniu, nie można przeciwstawiać tej drogi życia całkowitemu oddaniu się Bogu na drodze rad ewangelicznych czy święceń kapłańskich. Pomiędzy miłością Boga a miłością człowieka nie może być sprzeczności. Bóg jest miłością i dlatego jest On podstawą i oparciem dla wszystkich innych więzi miłości. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza, iż Powołanie do małżeństwa jest wpisane w samą naturę mężczyzny i kobiety, którzy wyszli z ręki Stwórcy. Znaczy to, iż Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie do miłości, właściwe zdolności do realizacji miłości oraz odpowiedzialność za miłość. Jak pisze Karol Wojtyła powołanie oznacza zawsze jakiś główny kierunek miłości danego człowieka. Stąd patrząc na Krzyż, z którego płynie nadprzyrodzona miłość chrześcijańska, w kierunku pionowym obejmuje ona osoby konsekrowane prowadząc ich bezpośrednio ku oblubieńczej miłości Chrystusa, zaś w kierunku poziomym ogarnia ludzką miłość ku drugiemu człowiekowi, by nadać jej nowy wymiar, by ją podnieść, uświęcić.
Zamysłem Bożym już u początku dzieła stworzenia było powołanie człowieka do istnienia z miłości i powołanie go do miłości. Według drugiego opisu stworzenia (por. Rdz 2,4-25) Bóg wpierw stworzył mężczyznę, a następnie pozostawił go samego we wspaniałym, pięknym ogrodzie. Ale mężczyzna mimo to wcale nie czuł się szczęśliwy. Ponieważ nie znalazł pomocy odpowiedniej dla siebie tkwiło w nim jakieś niezaspokojone pragnienie. Otwarł się w nim jakiś głębszy wymiar i szukał kogoś, kogo mógłby pokochać. Bóg zostawiając człowieka samego, a równocześnie mówiąc: Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam (Rdz 2,18) chce, byśmy zrozumieli, iż stwarzając człowieka z całą jego autonomią, równocześnie składa w nim wielkie pragnienie miłości, otwartości ku drugiemu i tworzenia z nim wspólnoty miłości. Dlatego Bóg stwarza kobietę, a mężczyzna wyraża swą radość: Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta bowiem będzie się zwała niewiasta (hebr. Iszsza), bo z mężczyzny (hebr. Isz) została wzięta (Rdz 2,23). Ukazane terminy hebrajskie bardzo mocno zdają się podkreślać tę jedność i wspólnotę, jaką tworzą mężczyzna i kobieta, i do jakiej na nowo zostają powołani. Bóg chciał, by byli we dwoje i by stanowili jedno. Powołał ich dla nich samych, inaczej człowiek nie byłby dzieckiem Stwórcy - Miłości. Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,24). Trzeba mocno odnawiać w sobie chrześcijańskie powołanie do życia we wspólnocie małżeńskiej i rodzinnej. Chodzi bowiem o to, aby z jednej strony włączyć się w działanie Boga - uczestnicząc w dziele stworzenia poprzez przekazywanie nowego życia - i odpowiadając na Jego miłość, a z drugiej strony, by zaprosić Go do wzajemnych rodzinnych relacji i pozwolić Mu działać. Nie można też zapomnieć, że jeśli jest tu mowa o powołaniu chrześcijańskim, to trzeba rozumieć je jako powołanie do pójścia za Chrystusem i służenia Królestwu Bożemu w stanie małżeńskim. Bo tylko wtedy będzie się czerpało wiarę w miłość i siłę jej rozwoju, gdy zródłem będzie Jezus Chrystus. Chrześcijanin, który trwa przy Sercu Jezusa jest bardziej zdolny do kochania innych, bardziej zdolny do kochania tego lub tej, których Bóg postawił na jego ścieżce życia. I to właśnie dzięki tej Miłości, świadomość swego chrześcijańskiego powołania do małżeństwa pozwala mężowi i żonie pójść znacznie dalej w ich wzajemnym ofiarowaniu się sobie, w miłości o wiele głębszej, bardziej bezinteresownej, w ich wspólnym dążeniu do świętości.
Lecz w rozeznawaniu i podjęciu swego powołania nigdy nie brakuje lęków i niepokojów. Lęk jest największym zagrożeniem dla miłości, bo jest jej przeciwstawieniem, a jego zródło tkwi w skutkach grzechu pierwodnego oraz w działaniu szatana. W miłości nie ma lęku lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości (J 4,18). Lęk zniekształca obraz miłości, wprowadza zamieszanie, burzy zaufanie, dzieli tam, gdzie miłość jednoczy. Chrześcijański lęk może zaistnieć przed posłannictwem - pisze Hans Urs van Balthasar. Stąd też strach czy lęk może stać się dla mężczyzny przyczyną ucieczki od odpowiedzialności za kształt rodziny i podjęcia trudu jej budowania. Bywa, że właśnie lęk jest też przyczyną postaw egoistycznych, zamknięcia się w obrębie własnych pragnień i dążeń. Wspólnota małżeńska jest wówczas skazana na wiele trudności, które mogą doprowadzić wręcz do jej rozpadu. Dla kobiety zaś słowa: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci (Rdz 3,16a) są zapowiedzią związanego z jej powołaniem, jej posłannictwem, cierpienia i bólu. Dlatego kobieta może bać się zostać matką, może przeżywać lęk, niepokój zamiast radości. Nie można pozwolić, by ten lęk nami kierował powodując różne sposoby ucieczki przed swoim powołaniem, czyli osobistym kierunkiem miłości. Bóg bowiem wysłuchuje tych, którzy błagają o łaskę zapomnienia dla nienawiści, lecz głuchy jest na głos tych, którzy pragną uciec przed miłością... (Paula Coelho, Piąta góra).
Małgorzata Wszołek
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Humor małżeńskiStare Dobre Małżeństwo U studni (2003) Złota kolekcjamalzenstwo pod gorkemyśli o małżeństwieOdpis aktu urodzenia, małżeństwa, zgonu w LublinieTwoje Malzenstwo instrukcja obslugi[PDF][Alien]UCHWAŁA Z 26 X 1917r O POWOŁANIU RADY KOMISARZY LUDOWYCHPoeci współcześni o roli poezji Powołaj się na przykładyW3 ?HAWIORALNA TERAPIA MALZENSTW4 03 powolanie zacheuszaŻycie jako powołanie konspektSAKRAMENT MAŁŻEŃSTWAJak dawniej za niewierność małżeńską karanoMalzenstwo i rodzina w nauczaniu Jana Pawla II e49więcej podobnych podstron