Wings of the wicked rozdział 12


Rozdział 12
-Co znowu kombinujesz  zapytał Will znudzonym głosem, za zamkniętymi drzwiami. 
Impreza walentynkowa?
Przewróciłam oczami, kiedy luzna czerwona sukienka przeciskała się przez moje biodra.
Trudności w ubierani były spowodowane, że zaczęłam ubierać ją od głowy.  To nie impreza
walnetynkowa. To byłoby nudne.
Zaśmiał się.  To jest to samo.
-Nie, nie jest  mruknęłam.  To impreza płonących serc. Całkowita różnica.
-Niby jaka? Walentynki są za kilka dni.
-To impreza płonących serc. Zebrałam szef wzdłuż boku sukni i miałam większą swobodę
ruchu, kształt ołówka sprawił, że miałam bardziej widoczną figurę klepsydry, niż w
normalnych ciuchach. Oparłam się o półkę szafy, żeby zachować równowagę i nie poślizgnąć
się na czarnych obcasach.
Teraz wystarczyło, żeby ktoś zapiął mój zamek od sukienki. Obejrzałam się ze wszystkich
stron w lustrze, zawieszonym na drzwiach mojej szafy. Kiedyś znajdowało się w moim
pokoju, ale odkąd Will zaczął w nim przebywać, musiałam przenieś go tutaj i zyskać trochę
prywatności. Musiałam się upewnić, że wyglądam dobrze, przed wyjściem z garderoby.
- Dlaczego ci tak bardzo na tym zależy? Chodzisz przecież na tyle imprez.
-Wcale, że nie. To jest praktycznie moja pierwsza impreza w tym miesiącu.
- Czy Kate nie organizowała przyjęcia dwa tygodnie temu?
Zezłościłam się.  To było w styczniu. Teraz jest luty. Co zamierzasz zrobić, kiedy pójdę do
collage i będę chodzić trzy razy w tygodniu? Zwariujesz.
- Mam nadzieję, że znajdziesz czas na patrole wśród tych wszystkich planów.
- Żyję pięcioma życiami na raz. Jestem boginią wielozadaniowość. Wiesz to.
Otworzyłam drzwi od garderoby i wyszłam. Ogarnęło mnie ciepło, kiedy jego oczy rozszerzyły się i
gapił się na mnie z mojego krzesła przy biurku.
Ruszył przez pokój, przytrzymywałam przód mojej sukni do piersi.  Potrzebuję twojej pomocy.
-Co? Uniósł brew prawie niedostrzegalnie, ale nie było sposobu, żebym przegapiła to spojrzenie.
Przygryzłam od wewnątrz policzek, żebym nie zaczęłam się uśmiechać, jak idiotka i odwróciłam się.
-Zapniesz mnie?
-Uh, tak.
Ciepło jego wzroku było nie do zniesienia, kiedy zasuwał moją sukienkę. Jego palce dotknęły moją
gołą skórę, kiedy przesuwał do góry zamek.
-Wyglądasz& pięknie  powiedział cicho, czułam jego oddech na mojej szyi.
Odetchnęłam głęboko i przełknęłam ślinę, kiedy sobie wyobraziłam, jak ciągnie suwak w przeciwnym
kierunku, a jego rozgrzane usta dotykają mojej skóry. Coś zatrzepotało w moim brzuchu, a ja
zadrżałam.  Dziękuję.
Nie odszedł i nie poruszył się przez długą, potworną chwilę. W końcu podeszłam do komody i
zaczęłam robić makijaż, przeglądając się w lusterku. Spojrzałam na niego kątem oka i uśmiechnęłam
się, moja wiara w nas powróciła.
-Masz trochę śliny  dokuczałam mu, dotykając rogu ust.  Tutaj.
Jego policzki zabarwiły się na czerwono i uśmiechnął się nerwowo, kiedy usiadł na krześle.  Jesteś
zabawna. Naprawdę.
Spojrzałam w lusterko, nakładając kolejną warstwę maskary. Moje serce waliło, kiedy chciałam
wyglądać na niewzruszoną.  Nie tak zabawna, jak twoją twarz w tym momencie.
-Jak możesz chodzić w tych szpilkach  zapytał, zmieniając temat.
-Masz całkowicie za mało wiary we mnie. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na jego strój i skrzywiłam
się.  To ubrałeś? Naprawdę?
Skrzywił się i spojrzał na swoje dżinsy i bluzkę z długim rękawem.  Co jest nie tak?
Przechyliłam głowę, żeby mu się lepiej przyjrzeć.  Wyglądasz normalnie. Nie wygłaszasz w ogóle
płomienie. Przynajmniej twój T-shirt jest czarny. Zasady ubioru mówią tylko czerwony i czarny.
Każdy inny kolor i cię nie wpuszczą, tylko oszczekam.
-Ellie  powiedział, przygryzając górną wargę.  Wiem, że kochasz te imprezy i nie przeszkadza mi
wyjście tam z tobą. Wolę być z tobą. Ale nie znoszę, kiedy ubierasz mnie dla nich. To nie ja.
Podeszłam do niego i dotknęłam jego włosów, wiedziałam że to uspokoi jego i mnie. Zamknął oczy, a
motyle w moim brzuchu zaczęły latać.  Przykro mi. Ja po prostu lubię cię torturować.
Otworzył swoje zielone oczy i wpatrywał się w moje, ale nic nie odpowiedział. Pierwszy raz
spojrzałam, tak naprawdę w jego twarz odkąd mi powiedział, że przespał się z Avą. Próbowałam z
całych sił nie myśleć o niej, o rękach Will na jej ciele, chciałam żeby były na moim, ale im dużej mój
wzrok przytrzymywał jego, tym bardziej moje serce bolało. Czułam, że moje usta zaczęły drzeć i od
razu dotknęłam mojej szczęki, ale było już za pózno. Wyczytał wszystko z wyrazu mojej twarzy i
zmartwienie przemknęło przez jego obliczę.
-Jesteś gotowy?  spytałam, przerywając zanim zacznę płakać.
Odetchnął zmęczony.  Tak.
Rodzice Josie Newport mieli nieprzyzwoicie dużo pieniędzy, ich dom był wspaniały. Kiedy
wyjeżdżali z miasta i gospodyni również nie było, robiła wszystko, co chciała, a jej imprezy były
niesamowite. Josie i ja byłyśmy blisko, kiedy byłyśmy małe, ponieważ nasze mamy były
przyjaciółkami, ale z upływem lat mamę Josie zaczęły bardziej interesować drogie wakacje i
trzymanie na oku męża, żeby mu ręce, albo coś innego, za bardzo nie chodziło. (bez komentarza) Josie
była kochana, ponieważ zapraszała mnie i moich przyjaciół na swoje imprezy.
Prułam na przód w moich dziesięciocentymetrowych szpilkach z Willem snującym się za mną. Linia
zaparkowanych samochodów rozciągała się po całej ulicy. Zanim jeszcze weszłam do rezydencji,
usłyszałam walenie muzyki. Spojrzałam na Willa, który wreszcie podniósł na mnie wzrok po
analizowaniu zaśnieżonych chodników. Posłałam mu uspokajający uśmiech.
Podniosła rękę, żeby zapukać, ale lokaj otworzył już drzwi, zanim zdążyłam to zrobić. Ściany
wielkiego przedpokoju Josie był udrapowany czerwonym materiałem i jasne, czerwone światło
napływało z podłogi. Szliśmy przez ogromy korytarz, mijając klimatyzator i czerwone zasłony, które
wyglądały wspaniale powiewne na wietrze, jakby tańczyły na parkiecie.
Korytarz zaprowadził nas do sali bankietowej, która bardziej przypominała sale balową i
uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam praktycznie wszystkich ze starszych klas, ubranych na czarno
lub czerwono, jak być powinni. Więcej zasłon wisiało za żyrandolem, rozszerzone na ścianach. Białe
światła błyszczały z sufitu, jak gwiazdy, a Dj był na stanowisku na podwyższeniu naprzeciwko
wejścia, obok czerwonych i białych świateł.
Wiedząc, że Will nie będzie chciał ze mną tańczyć, rozejrzałam się szukając wśród ludzi Kate.
Powiedziałam Willowi, że zaraz będę i ruszyłam przez czerwono, czarne morze, ale nie znalazłam jej
nigdzie. Wracając, spojrzałam na Willa i skrzywiłam się. Miał już koło siebie dziewczynę ruszającą
ustami, ale wydawał się wyraznie nudzić.
Kiedy podeszłam do nich, dziewczyna posłała mi wredne spojrzenie. Ja po prostu przewróciłam
oczami i chwyciłam Willa za ramię, ignorując jej protesty.
-Nie mogę cię nawet na chwilę zostawić - narzekałam.
-Czekałem na twój powrót  odpowiedział.  Nie ruszałem się.
Westchnęłam.  Nadal szukam Kate, więc niech cię nie poniesie, gdy odejdę. Wszystko w porządku?
Posłał mi zdziwione spojrzenie. Jak mógł nie zorientować się, o co mi chodzi?
-Jest tam  powiedział, patrząc mi ponad ramieniem.
Poszłam za jego wzrokiem. Rzeczywiście, Kate stąpała ku nam, jak modelka na wybiegu, ubrana w
sukienkę koktajlową wykonanej z błyszczącej, białej satyny.
-Zaproszenie mówiło tylko białe i czarne stroje  powiedziałam, unosząc brew.  Co się stało z
sukienką, którą przymierzałyśmy?
-Nie lubię się wtapiać w tłum  powiedziała lekceważąco. Posłała mi uśmiech.  Twoja sukienka
wygląda wspaniale na tobie. Czyż nie wygląda pięknie, Willu? Spojrzała na niego wyczekująco.
-Zawsze  powiedział.
Kate uśmiechnęła się aprobatą. Rozejrzała się i pomachała do kogoś po drugiej stronie pokoju.
Marcus. Zbliżył się do nas, miał na sobie ciemno czerwony smoking. Objął Kate w talii i pocałował ją
w policzek, zapalając u mnie czerwoną lampkę.
-Will, Ellie  przywitał nas z uśmiechem i spojrzał mi w oczy.  Wyglądacie ślicznie.
-Dzięki  powiedziałam.  Podoba mi się twój strój. Wyglądasz, jak najbardziej wydumany pomidor,
jakiego kiedykolwiek widziałam.
Roześmiał się.  Jak miło z twoje strony. Mi naprawdę podoba się twój strój. Do twarzy ci w
czerwonym.
Zamarłam. Bastian powiedział to samo do mnie, kiedy go ostatnio spotkałam, tylko zamiast w
sukience byłam cała we krwi.
Marcus spojrzał na mnie dziwnie.  Wszystko w porządku, Ellie?
Otrząsnęłam się.- Czuję się dobrze. Zaraz wracam. Potrzebowałam czegoś zimnego do picia. Bufet z
przekąskami znajdował się wzdłuż sąsiedniej ściany, w pobliżu kilku pluszowych siedzeń i par
siedzących w najciemniejszym kącie w pokoju. Podeszłam i napełniłam kubek ponczem, wypiłam
szybko rozkoszując się chłodnym, słodkim piciem wlewającym mi się do gardła.
-Powiedziałem, coś nie tak?  zapytał Marcus, kiedy zatrzymał się przy moim boku.
Machnęłam ręką. - Kiedy powiedziałeś, że w czerwonym mi do twarzy to przypomniało mi się&
właśnie to, powiedział do mnie Bastian. Zdenerwowałam się przez sekundę. Ale nic mi nie jest.
Przepraszam  powiedział.  Nie chciałem przywoływać złych wspomnień. Wyciągnął rękę.  Zatańcz
ze mną.
Wpatrywałam się w jego rękę, a potem w twarz.  Naprawdę?
-O, tak  powiedział.  Jestem wspaniałym tancerzem. I chcę zobaczyć uśmiech na twojej twarzy.
Zaprowadził mnie na parkiet i od razu zaczął mną kręcić, jak profesjonalista. Wirowaliśmy przez tłum,
śmiejąc się i świetnie się bawiąc. Żałowałam, że zamiast Markusa nie jest ktoś inny, ale i tak byłam
szczęśliwa z nim. Kiedy piosenka się skończyła, uściskałam go mocno i on też się do mnie przytulił. 
O wiele lepiej  powiedział, śmiejąc się.  Jesteś piękna, kiedy się uśmiechasz.
Nagle Kate przetaranowała sobie drogę przez rój ludzi i chwyciła mnie za ramię.  Uratuj mnie.
-Co?  wybełkotałam, kiedy mnie ciągnęła przez parkiet i wyciągnęła mnie z salonu do korytarza.
(jeszcze sześć stron juupi)
-Josie  powiedziała.  Widocznie jednak był powód, dla którego wszyscy musieli ubrać się na czarno
lub czerwono. Ona jest ubrana na biało.
Skrzywiłam się. Oczywiście Josie chce być jedyną osobą, która się wyróżnia.  Jest wkurzona?
-Nie sądziłam, że może się wściec, ale popatrzyłam na mnie, jak seryjny morderca.
-Mamy uciekać?
-Nie  powiedziała.  Po prostu zabawimy chwile tutaj. Niech znajdzie coś, co odwróci jej uwagę.
-Mądrze  zauważyłam.
Twarz Kate rozjaśniła się i uśmiechnęła się.  Marcus wygląda dzisiaj gorąco, prawda?
-Smoking.
-Chyba się w nim zakochałam.
Zmusiłam się do uśmiechu.  Naprawdę? Czy jesteś pewna, że to dobry pomysł?
Jej uśmiech zniknął.  Co masz na myśli?
-On jest po prostu& - zaczęłam, próbując dobrać odpowiednie słowa.  On nie jest normalnym
facetem.
-Wiem!  ćwierkała.  To jest właśnie to, co czyni go takim niesamowitym. On jest niesamowicie
wspaniały, mądry, dobrze się ubiera i jego oczy. Widziałaś jego oczy? Wyglądają, jak kamień
szlachetny. On nawet nie wygląda na prawdziwego. A czasami, przysięgam że jaśnieją. Podobne do
oczu Willa, wiesz? Nie to, że go obserwuję& przez cały czas&
Posłałam jej gniewne spojrzenie.  Tak, ale& -urwałam nerwowo. Marcus i Will byli kosiarzami. Ich
oczy były prawie nie z tego świata, tak jak i reszta.
Uśmiechnęła się do siebie.  Ale on jest taki słodki dla mnie, Ellie. Nie ma żadnych gierek, żadnych
niedojrzałych zachowań licealistów. Jest wszystkim, czego chce.
-Może to jest zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Zmarszczyła brwi.  Co się z tobą dzieje? Czy uważasz, że jestem dla niego kolejną panienką do
zaliczenia? Wyczuwam wiele nienawiści w tobie.
-Nie, nie nie cierpię go  powiedziałam.  Po prostu& jest niebezpieczny, Kate.
Roześmiała się.  Och, naprawdę? Trenuję sztuki walki, czy coś w tym rodzaju? Oh, czekaj. Nie
powinnyśmy o tym mówić.
-Mówię poważnie, Kate  powiedziałam stanowczo.  Słuchaj, po prostu bądz ostrożna.
-Dlaczego chcesz, żebym trzymała się od niego z daleka  spytała, kładąc ręce na piersi.  Lubisz go?
-Nie! Wiesz, że to nieprawda. Wiesz, co czuję do Willa.
-Przepraszam, ale ja po prostu nie rozumiem.
Prawda była taka, że nie mogłam jej wyjaśnić. Może nie jest dla niej odpowiedni, ponieważ pochodzi
od upadłego anioła i jest nieśmiertelnym kosiarzem z wiekowym, poważnym bagażem. Może dla tego,
że nie wiedzą, jak funkcjonować w realnym świecie i nie rozumieją ludzi. A może mówię o Willu.
-Will powiedział mi  powiedziałam niepewnie.  Nie chciał tego wyjaśniać. Powiedział tylko, że
Marcus wpakował się w jakieś kłopoty.
Kate przewróciła oczami i prychnęła.  Nie wierzysz chyba, że Marcus zdobył tą bliznę w walce na
noże, prawda? Ewentualnie możesz mi powiedzieć, że kogoś zabił, patrząc na niego, jestem w stanie
w to uwierzyć.
Lepiej nie odpowiadać na to. Szanse były dość duże, że Marcus zabił kilka, kilkanaście osób zanim
zaczął polować na kosiarzy z Avą.
Ugh. Ava. Nadal nie powiedziałam Kate, czego się dowiedziałam.  Czy pamiętasz tą dziewczynę, z
którą spotykał się Will, a ty mnie przekonałaś, żeby ich śledzić kilka tygodni temu? Ten pomysł był,
nawiasem mówiąc, okropny.
Skrzywiła się.  Tak, stara znajoma.
-Cóż, moje podejrzenia były słuszne  powiedziałam.
Jej oczy wyszły na wierzch.  Nie! Zdradził cię?
Pokręciłam głową.  On nigdy mnie nie zdradził. Nie byliśmy wtedy razem. Ale on i ta dziewczyna,
Ava& spali ze sobą.
-Przykro mi, Ell. Nie są wciąż razem, co nie?
-Nie  powiedziałam.  To było dawno temu.
-Ell  Kate westchnęła.  Nie chce cię załamywać, kochana, ale jesteś bardzo naiwna. Ludzie, którzy
są  tylko przyjaciółmi , nadal uprawiają sex. Przyjaciele od sexu  nie słyszałaś o tym?
Żołądek ścisnął mi się ponownie.  Cóż, powiedział, że nigdy z nią nie chciał być, że miał trudny
okres i to był błąd. Nie chciała jej powiedzieć, że ja byłam przyczyną tego ciężkiego okresu.
Jej twarz stała się bardziej sympatyczna.  Błędy się zdarzają. Nie możesz być na niego zła.
-Czuję się po prostu dziwnie  powiedziałam.  Nie mogę być na nich oboje zła. Jestem po prostu&
zazdrosna o nią, tak mi się wydaję.
Skinęła głową, a jej twarz złagodniała.  Rozumiem, nikt nie chce być w pobliżu ex swojego
chłopaka, szczególnie jeśli jest ona tak wspaniała.
-Will nie jest moim chłopakiem  poprawiłam ją. W ogóle nim nie był, tak naprawdę, ale mówiąc, że
jest moim chłopkiem łatwiej można było wyjaśnić jego stałą obecność w moim życiu.  Co sprawia,
że jeszcze trudniej jest mi być zazdrosną.
-Bez różnicy  powiedziała.  Czy on jest teraz twoim chłopakiem, czy był miesiąc wcześniej to i tak
nadal boli. Przykro mi, że musisz ją widywać.
Wzruszyłam ramionami.  Tak. Wychodzi z Willem i Marcusem cały czas.
Jej oczy pociemniały.  Niech lepiej nie dotyka Marcusa.
Zaśmiałam się, próbując złagodzić napięcie w moim ciele.  Nie martw się. Pracują razem. Coś w ten
deseń.
Kate usiadła i chrząknęła.  Lepiej żeby trzymała pazurki z dala od naszych chłopców. Marcus i ja
idziemy do jego miejscówki po imprezie. I nie, nie zamierzam się z nim przespać, więc nawet nie
zaczynaj. Znam go tylko od kilku tygodni.
Może Kate nie będzie cierpieć. Marcus był niebezpiecznie, ale nie sądzę, żeby jej coś zrobił.
Kochałam Kate, jak siostrę, ale musiałam jej zaufać. I jeśli Will nie wydaję się zaniepokojony to może
będzie wszystko w porządku. Nadal chciałam jeszcze wyjaśnić sobie, co nie co z Markusem.
Jak gdyby usłyszał moje myśli lub, co bardziej prawdopodobne, usłyszał, jak o nim mówimy, Marcus
wszedł do pokoju z bardzo zarozumiałym wyrazem twarzy. Na pewno słyszał, jak o nim mówimy.
-Przeszkadzam?  zapytał.
-Mówiłyśmy o tobie, oczywiście  Kate powiedziała.
Roześmiał się.  Tak myślałem. Chodzcie dołączyć do zabawy. Ellie, twój Will wygląda na bardzo
wyczerpanego od tej walki z dziewczynami przez całą noc. Możesz go uratować?
Przewróciłam oczami.  On tylko patrz wilkiem i je ignoruję. Cała sprawa jest nawet zabawna. Nie
mam pojęcia, dlaczego go nękają.
-Bo jest gorący i ma tatuaż  zaproponowała Kate, patrząc na mnie, jak na idiotkę.
-Dlaczego ich ręce są ciągle na nim? Dlaczego to nie są twoje?  wzięła mnie za rękę.  Gotowa?
-Tak. Naprzód.
Udaliśmy się z powrotem do sali tanecznej, gdy jeden z moich ulubionych utworów zaczął grać.
Zauważyłam na lewo Willa, stojącego cierpliwie i lekko patrzącym znudzenie.
-Czujesz się lepiej?  zapytał, kładąc rękę na mojej.
-Tak, dużo.
Nagrodził mnie uśmiechem.
-Zatańczysz ze mną?
Jego uśmiech zgasł i zawahał się przed odpowiedzią.  Ellie&
-Zapomnij  powiedziałam i odeszłam od niego. Zawołał jeszcze mnie, ale się nie odwróciłam.
Marcus pojawił się przede mną z wyrazem politowania.  Mogłaś założyć inną sukienkę.
Złożyłam ręce na klatce piersiowej.  Myślałam, że ci się podoba.
-Och, bardzo, ale zabijasz tam swojego strażnika  Marcus powiedział, kłaniając się w stronę Willa.
Przewróciłam oczami i starałam się nie rumienić.  Cóż, on też mnie zabija. Ale ostatnią rzeczą, jaką
chciałam to rozmawiać z Markusem o moich problemach z Willem.  Czy mogę z tobą porozmawiać
na temat Kate.
Skrzywił się.  Możemy.
-Zdajesz sobie sprawę, że to zły pomysł, prawda?
-Rozumiem twoją troskę  powiedział.  Ale jeśli to ma jakieś dla ciebie znaczenie, to dbam o nią.
Znaczy coś dla mnie.
-Dlaczego?  zapytałam.  Jesteś stary. Ile dziewczyn poznałeś, kochałeś, z iloma spałeś? Jak ma się
czuć Kate pośród tylu innych?
Roześmiał się.  To nie tak. Kate jest wyjątkowa. Jest piękna, trudno za nią nadążyć i zawsze daję
wszystko, co ma. Ale musisz zrozumieć. Jestem nieśmiertelny. Nic nie trzyma na dużej uwagi
nieśmiertelnego, z jednym wyjątkiem. Ty i twój Will.
-Will to mój opiekun  odparłam.  To zmienia postać rzeczy.
Prychnął i uśmiechnął się.  Pewnie.
-Sytuacja między mną i Willem to nie pretekst, żebyś uganiał się za niewinną ludzką dziewczyną i
wziął ją do łóżka.
-Uwierz mi  powiedział.  Nie mam zamiaru skrzywdzić Kate. W rzeczywistości jest wręcz
przeciwnie.
-Ale masz zamiar zostawić ją, kiedy ci się znudzi.
-Ty zupełnie jej nie doceniasz.
-Jak to?  zapytałam wyzywająco.
-Czy naprawdę sądzisz, że złamie jej serce? Ona nie jest taką dziewczyną. Zamierza ode mnie odejść
w krótkim czasie.
Zwęziłam wzrok.  Możesz mieć rację, ale ona zaczyna się w tobie zakochiwać, Marcus. Wiesz, jak to
zle.
-Jaka jest różnica między nami, a Willem i tobą.
-Nie jesteśmy razem.
-No przestań, Ellie  powiedział.  Nie bądz śmieszna. Oboje szalejecie za sobą, jesteście przy sobie
dłużej niż ktokolwiek inny, kogo znam i jeszcze długo będziecie.
-Nie możemy być razem  powiedziałam.  Jest milion powodów, w tym te same mówiące przeciwko
tobie i Kate.
Wesołość przemknęła po jego twarzy.  Przynajmniej zawsze wrócisz, kiedy umrzesz.
Popatrzyłam na niego.  Powinieneś też wiedzieć, że nie tylko krzywdzisz siebie, ale też Kate. To
masochizm, nie sądzisz?
Pochylił się do mnie, złość była widoczna w zmarszczonym czole.  A ty pomyślałaś o Willu?
Każde twoje wcielenie przychodzi, a on zawsze stoi, jak kamień dla Ciebie. Tak, być może
będę opłakiwać Kate, ale tylko raz.
Odwrócił się ode mnie, gniew zmył całą jego charyzmę i łagodność. Odwróciłam się od
tłumu, twarzą do ściany i szloch wyrwał mi się z gardła. Pobiegłam do łazienki, ponieważ już
nie mogłam wytrzymać ryku muzyki atakującą moją głowę.
Kiedy dotarłam do drzwi, poczułam ciepłą, silną dłoń na moim nagim ramieniu.
-Ellie.
Odwróciłam się do Willa. Jego wzrok był krystalicznie zielony, współczujący i zmartwiony. 
Nic mi nie jest  powiedziałam ostro.
-Nie, nie prawda. Ona zawsze wiedział.
Odsunęłam się.  Nie myślisz o sobie?
Zamrugał zdezorientowany.  Co?
-Nieważne  powiedziałam, odwracając się plecami do niego i odchodząc.
-Ellie  zawołał za mną i ruszył.  Nie zrozumiałem, co do mówisz. Czy zrobiłem coś zle? (co
za chłopak)
Odwróciłam się do niego i oparłam obok drzwi do łazienki.  Dlaczego to sobie robisz?
Torturujesz się zostając przy mnie, jako opiekun.
Pochylił się, dopóki nie zatraciłam się w nim.  Ellie&
-Wiem, dlaczego nie chcesz być ze mną  powiedziałam, prostując się.  Nie tylko, dlatego że
boisz się Michała. Tylko przez to, że ciągle umieram. Will zamknął oczy i zacisnął usta, nie
odpowiadając, ale ja wiedziałam o czym myślał. Zasady mógł złamać. Z Michałem mógł
walczyć (życzę powodzenia). Najbardziej obawiał się tego, że kiedy zniknie ściana
zbudowana pomiędzy nami to byłoby dla niego zbyt bolesne kochać mnie. Jeśli to zrobi, ja i
tak będę umierać, a on się w końcu załamie.
Zrobiłam krok ku niemu, a on odsunął się bez protestów. Nie odwracałam się, aż znalazła się
za drzwiami łazienki. Drzwi zamknęły się za mną, a ja przekręciłam zamek. Moje plecy
uderzyły o ścianę i zsunęłam się, płacząc. Słyszałam jego pięści, walące o ścianę ze złość, na
zewnątrz pomieszczenia. Nie chciałam przez całą noc płakać na podłodze w łazience. To było
dla mnie tak trudne, być obok niego codziennie i pragnąc go, tak bardzo, że zapominałam, jak
bardzo jego bolą uczucia do mnie. To było dla nas tak bardzo bolesne, że nie jestem pewna,
czy jesteśmy wystarczająco silni by być razem.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wings of the wicked rozdział 1
Wings of the wicked rozdział 20
Wings of the wicked rozdział 24
Wings of the wicked rozdział 19
Wings of the wicked rozdział 13
Wings of the wicked rozdział 18
Wings of the wicked rozdział 7
Wings of the wicked rozdział 23
Wings of the wicked rozdział 15
Wings of the wicked rozdział 4
Wings of the wicked rozdział 14
Wings of the wicked rozdział 10
Wings of the wicked rozdział 2
Wings of the wicked rozdział 8
Wings of the wicked rozdział 22
Wings of the wicked rozdział 17
Wings of the wicked rozdział 9
Wings of the wicked rozdział 16
Wings of the wicked rozdział 6

więcej podobnych podstron