misja retingera i mordy na widerszalu i makowieckich









Misja Retingera i mordy na Widerszalu i Makowieckich







 


Rzeczpospolita - 21-11-2009
 
Władysław Bułhak
Misja Retingera i mordy na Widerszalu i
Makowieckich
 
Popełnione latem 1944 r. polityczne mordy na grupie
funkcjonariuszy Biura Informacji i Propagandy KG AK od dawna kładą się
cieniem na pamięci Polskiego Państwa Podziemnego
 
Uczestnicy toczącej się wokół nich dyskusji zbyt często
skupiają się niestety na oskarżaniu jednych i usprawiedliwianiu innych (na
podstawie różnych ahistoryczne konstrukcji umysłowych). Utrudnia to dotarcie
do istoty sprawy. Tymczasem, trzeba otwarcie przyznać, że ciąg wydarzeń,
jaki doprowadził do tragedii, był świadectwem głębokiego kryzysu, w jakim
znalazło się polskie podziemie, czy też w ogóle polska polityka, w czasie
poprzedzającym powstanie warszawskie, a więc w okresie poszukiwania wyjścia z
sytuacji bez wyjścia.
Misja Retingera

Istnieje cały szereg poszlak pozwalających sądzić, że
jako swoisty zapalnik czy też katalizator dla tych tragicznych zdarzeń posłużyła
znana misja Józefa Hieronima Retingera do Warszawy (kwiecień - lipiec 1944
r.). Jej celem było przekonanie "kraju" do polityki ówczesnego premiera
Stanisława Mikołajczyka. Zakładał on wówczas, że możliwe będzie
uzyskanie od Związku Sowieckiego i Wielkiej Brytanii gwarancji niepodległości
Polski w zamian za ustępstwa terytorialne na Wschodzie i ewentualne włączenie
komunistów do rządu.
Misja ta odbywała się za zgodą i wsparciem Brytyjczyków,
choć to nie oni byli jej inicjatorami. W ślad za Retingerem do Warszawy trafiła
instrukcja pochodząca z otoczenia Naczelnego Wodza gen. Kazimierza
Sosnkowskiego, której sensem było uniemożliwienie jej realizacji, łącznie
- jak zrozumiano w Warszawie - z wyeliminowaniem samego wysłannika.
Co prawda, zagadnienie "sprawstwa kierowniczego" prób
zamachów na samego Retingera i na grupę liberalno-lewicowych polityków
podziemia trzeba traktować rozdzielnie, tym niemniej informacja o rodzącym się
groźnym spisku o wymiarze międzynarodowym musiała trafić do wielu punktów
konspiracyjnej sieci (zapewne też do gestapo), pobudzając różne ośrodki i różnych
ludzi do działania. Uruchomiony został podziemny system naczyń połączonych,
o którym swego czasu pisał płk Jan Rzepecki.

Wersja Kazimierza Leskiego

Podobną interpretację uprawdopodobniają powojenne
zeznania (z 1946 r.) Kazimierza Leskiego, jednego z kluczowych oficerów wywiadu
i kontrwywiadu AK. Na ich podstawie można próbować odtworzyć nieoficjalne
opinie (plotki) na temat misji Retingera, jakie krążyły w podziemnej
Warszawie wiosną i latem 1944 r. Co ważne, ten obraz opierał się głównie
na opiniach zaczerpniętych od Witolda Bieńkowskiego "Kalskiego", a więc
od osoby powszechnie wiązanej (m.in. przez najwybitniejszego znawcę tematu
Janusza Marszalca) ze sprawą mordów na Widerszalu i Makowieckim.
Leski opowiadał zatem o Retingerze, a mający pewne
problemy z poprawnością językową protokolant zapisywał, że: "jest to człowiek
z pochodzenia Polak, o charakterze wybitnie międzynarodowym oraz mający powiązania
z międzynarodowymi sferami wielkofinansowymi (...) poza tym reprezentuje
interesy kierowniczych sfer polityczno-ekonomicznego wywiadu angielskiego (...)
jednocześnie kieruje wywiadem i wykorzystuje go do gry politycznej na wysokim
szczeblu".
Wedle Leskiego przed wojną Retinger, ani nie uważał się
za Polaka, ani nie bywał w Polsce. W sprawach polskich miał on "wypłynąć"
w 1940 r. "jako człowiek posiadający wielkie możliwości i wykorzystując
je do wprowadzenia [gen. Władysława] Sikorskiego na arenę świata
wielkopolitycznego". Jednocześnie on miał być "głową nieoficjalnego
tzw. czarnego gabinetu składającego się oprócz Rettingera (...) z czterech
ludzi - wszystkich mających powiązania z międzynarodową finansjerą.
Gabinet ten spełniał rolę jak gdyby doradcy Sikorskiego". Następnie miał
spełniać podobną rolę przy Mikołajczyku. Przy czym owa rola miała być
nawet "daleko aktywniejsza ze względu na mniejsze powiązanie międzynarodowe
Mikołajczyka i jego znacznie mniejszy ciężar gatunkowy". Pod pojęciem
"finansjery" - co wydaje się wynikać z kontekstu - należy tutaj
rozumieć także międzynarodową masonerię (wolnomularstwo).
Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, że ten sam
Witold Bieńkowski jest wielokrotnie wymieniany w kalendarzu asystenta i
opiekuna Retingera (z ramienia Mikołajczyka), czyli Marka Celta-Chciuka
(jednego z legendarnych kurierów). Co więcej spotkania dokładnie zbiegały się
w czasie ze wspomnianymi wyżej mordami na funkcjonariuszach BIP. Jest to zbieżność
co najmniej zastanawiająca.
Przypomnijmy jeszcze, wiązane ze sprawą zbrodni na
Makowieckim i Widerszalu, mniej znane morderstwo na osobie badacza problematyki
masońskiej dr. Jana Korwin-Czarnomskiego. W analizie sprawy autorstwa
kontrwywiadu AK wymienia się m.in. podobną "opinię" o możliwych powodach
zabójstwa: "morderstwo dokonane przez ONR na Cz.[arnomskim] jako na
przeciwniku politycznym. Wspomina się przy tem, iż Cz.[arnomski] mógłby
sobie mieć przez Rettingera zlecone komunikowanie się z komunistami,
podtrzymywanie z nimi kontaktu".

Referat "996" kontrwywiadu AK

Owa analiza pochodzi z referatu "996" kontrwywiadu AK,
a jeszcze ściślej z włączonej do niego na początku 1944 r. "samodzielnej
komórki wywiadowczo-dywersyjnej" Aleksandra Kelusa "Kondratowicza", "Łukasza";
wcześniej podporządkowanej bezpośrednio szefowi wywiadu AK ppłk Marianowi
Drobikowi. Jak twierdził członek tej grupy Tadeusz Kelus (brat Aleksandra i
ojciec opozycyjnego barda Jana Krzysztofa) do końca 1943 r. wykonywała ona
zadania "likwidacyjne, dywersyjne i rozpoznawcze". W rzeczywistości,
zdaniem Stefana Rysia (zastępcy szefa kontrwywiadu AK), zakres zainteresowań
"grupy Łukasza" dotyczył przede wszystkim "zagadnień żydowskich oraz
spraw masońskich".
Co więcej, ten sam Aleksander Kelus organizował tuż po
wojnie siatkę wywiadowczą opierającą się na "Organizacji Wewnętrznej
(Organizacji Polskiej, OP)" (niejawnej strukturze decyzyjnej ONR-ABC, Związku
Jaszczurczego i NSZ), w szczególności szefie jej wywiadu Bolesławie Sobocińskim.
Rzecz jasna nie byłoby to możliwe, gdyby nie wcześniejsza współpraca z lat
wojny i wykute w tym czasie wzajemne zaufanie. To kolejny interesujący trop, który
wiąże się z treścią notatki Tadeusza Kelusa, dotyczącej już bezpośrednio
mordu na Widerszalu i Makowieckich, powstałej na podstawie danych informatora
jego brata "w kierownictwie NSZ".
Czytamy tutaj o powiązaniach "grupy odpryskowej
Stronnictwa Narodowego (...) pod przewodnictwem Zb[igniewa] Stypułkowskiego i
ugrupowań żydowsko-masońskich w AK związanych z czynnikami międzynarodowymi
o tendencjach prosowieckich". Stypułkowski (później jedna z ofiar
moskiewskiego procesu 16) miał być rzekomo: "narzędziem świadomem działającem
w oparciu o czynniki międzynarodowe (liberalno-masońskie w typie
zasymilowanych żydów)". Jeżeli przypomnieć, że jak wiadomo Stypułkowski
spotykał się z Retingerem, to zapewne znów natykamy się na element tej samej
układanki. Bo to przecież o tym spotkaniu jest tutaj mowa.

Ideologia grupy "Kalskiego"

Kolejne ślady prowadzą znów do wspomnianego już
niezwykle ambitnego działacza Delegatury Rządu Witolda Bieńkowskiego "Kalskiego"
i grupy jego najbliższych współpracowników. Byli to: tajemniczy oficer komórki
"999" (antykomunistycznej) kontrwywiadu Władysław Nidenthal "Karol",
związany z nią zapewne jeszcze w okresie, gdy była ona częścią BIP i
oficerowie znanej nam już komórki "996", m.in. Aleksander i Tadeusz
Kelusowie, Władysław Jamontt i Adam Leszczyc-Gutowski, mający z tytułu
swoich podziemnych obowiązków (a i przedwojennych jeszcze powiązań
polityczno-towarzyskich) bezpośrednie i pośrednie "styki" zarówno z NSZ,
jak i z gestapo.
I znów wypada zwrócić uwagę na ich wizję świata i
podziemnych powiązań. Adam Leszczyc-Gutowski "Bratkowski" zeznawał na
przykład w MBP: "Jamontt (...) powiedział mi, że AK jest powtyczkowana
przez elementy posiadające orientację polityczną wschodnią, które jego
zdaniem prowadzą robotę destruktywną, przeciwną linii politycznej AK, a
zarazem rządu londyńskiego. W związku z takim stanem rzeczy powstał na
terenie AK ruch mający za zadanie sanowanie stosunków w szeregach AK". Wedle
Jamontta w skład tej grupy mieli wchodzić gen. Stanisław Tatar ps. Tabor (z
KG AK) i znów Witold Bieńkowski ps. Jan Kalski.
Mieli oni stanowić "coś w rodzaju mafii w AK (...),
noszą się z zamiarem przeprowadzenia jeszcze szeregu akcji likwidacyjnych w KG
AK, między innymi padły nazwiska [prof. Marcelego] Handelsmana, który był
jakoby w masonerii, [prof. Stanisława] Arnolda, który miał być według niego
typowany na premiera komunistycznego, i Retingera", który "wówczas
zeskoczył na teren Polski z Anglii".
Specyficzna ideologię opisanej wyżej grupy "Kalskiego"
w sposób najbardziej zwarty spisał (przyjmując ją paradoksalnie za swoją)
przywoływany już tutaj Marek Celt w swym raporcie z wyprawy do Polski.
Asystent Retingera - człowiek tyleż dzielny, co naiwny - powoływał się
tutaj na rozmowy z Bieńkowskim i Nidenthalem. "U obu (...) - pisał Celt
- nie widziałem ani cienia karierowiczostwa. Wszystko, co mówili, mówili z
prawdziwym bólem głęboko myślących patriotów". Esencję ich myśli Celt
przedstawiał w sposób następujący: "U ludzi uczciwych, niezasklepionych w
błędnym kole partyjnym czy wojskowym, zaczyna się mocno kształtować chęć
ponownego rewizjonizmu, chęć nowych wstrząsających przemian, które by tak
zohydziły przeszłość podziemną, jak rewizjonizm powrześniowy zohydził
sanację i jej dzieło.
Prace D[elegatury] R[ządu] - a w szczególności prace
AK uważa się za zbrodnie. Cechuje je kompletna nieudolność, inercja,
przereklamowanie (...). Rozumuje się tu, że sytuację tę uratuje po części
okupacja bolszewicka (...) uratuje w tym sensie, że w nowych potokach krwi, w
potrzebie nowej zupełnie innej konspiracji, (...), zrodzi się nowy
rewizjonizm, nowa myśl (...). Dyktatura kraju oparta o autorytet rządu w
Londynie. Dyktatura nowoczesna, polegająca na świadomej zgodzie stronnictw na
oddanie władzy jednej osobie. To (...) skończy prawie wszystkie podziemne
niemoralności i nienormalności. A w każdym razie pozwoli nam zostawić po
sobie dobrą pamięć".

Osierocona grupa polityczna gen. Tatara?

I rzeczywiście, opisywana przez Celta grupa, dość
amorficzna i skupiająca ludzi o bardzo różnych poglądach, mogła być w
pewnym sensie osieroconym produktem zakulisowych działań politycznych
prowadzonych w drugiej połowie 1943 r. przez wysokich oficerów KG AK w osobach
ppłk Mariana Drobika "Dzięcioła" i gen. Stanisława Tatara "Tabora".
Warto tutaj zwrócić uwagę na odnaleziony przez Andrzeja Chmielarza dokument
zatytułowany "Replika dzięcioła". Jego tematem był problem zagrożenia
zbrojnym przewrotem ze strony "komuny" (wspartej przez "demokratycznych"
poputczyków). Co charakterystyczne, podobnie jak w wywodach Bieńkowskiego i
Nidethala, pojawia się tutaj jako środek zaradczy, wątek specyficznej
"demokratycznej dyktatury".
Jak wiadomo ppłk Drobik i gen. Tatar zostali
wyeliminowani z gry na skutek odrzucenia ich propozycji wojskowo-politycznych
(skądinąd, o paradoksie, bliskich koncepcjom Retingera i Mikołajczyka) przez
kierownictwo AK, a następnie aresztowania pierwszego z nich i ewakuowania
drugiego do Londynu. "Osierocona" sieć organizowanych przez nich pod hasłem
"sanacji podziemia" nieformalnych powiązań mogła się stać narzędziem
ludzi o wyraźnych osobowościowych deficytach takich jak Witold Bieńkowski czy
Aleksander Kelus (jeden z nich cierpiał na depresję i być może był
narkomanem, drugi miał poważną chorobę mózgu).
Być może też uległa - jak wskazywali szef kontrwywiadu
AK Bernard Zakrzewski i jego zastępca Stefan Ryś - niemieckiej operacji
inspiracyjnej, w której wykorzystano Ryszarda Sędka (agenta gestapo w NSZ). To
za jego pośrednictwem w podziemnym obiegu znalazł się osławiony "elaborat
dotyczący tzw. żydokomuny tkwiącej w AK", w którym to "było
wymienionych szereg nazwisk, jak Makowiecki, Widerszal i inni jako podejrzani o
działalność komunistyczną w organizacji AK". W pierwotnej wersji tego
dokumentu miał zresztą widnieć pseudonim Ryszarda Sędka "Palec 11".
Połączenie tych wszystkich elementów stworzyło
ostatecznie masę krytyczną, która doprowadziła do jednej z największych, a
na pewno najbardziej znanych, tragedii w dziejach polskiego podziemia. Ciemne
strony działalności konspiracyjnej, a też i polskiej polityki tego czasu,
widoczne są tutaj jak na dłoni. I nikt tutaj nie jest bez winy.

Janusz Marszalec, Rafał Wnuk - Kainowa zbrodnia - 65. rocznica mordu na Widerszalu i Makowieckim


PIOTR LIPIŃSKI - Raport Rzepeckiego








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Żydowskie mordy na Polakach – antysemityzm, czy prawda historyczna
S Bojemski Likwidacja WIderszala i Makowieckich Glaukopis
Makowiec na biszkopcie
Zabili nas w Wigilię mordy Ukraińców na Polakach
retinger misja salamandra
zestawy cwiczen przygotowane na podstawie programu Mistrz Klawia 6
PKC pytania na egzamin
Prezentacja ekonomia instytucjonalna na Moodle
Serwetka z ukośnymi kieszonkami na sztućce

więcej podobnych podstron