VI. Związek Radziecki i USA
stosunki wzajemne i przemiany wewnętrzne
Niereformowalne supermocarstwo
ZSRR od Breżniewa po Gorbaczowa
Upadek Chruszczowa praktycznie zamknął dziesięcioletni okres prób zreformowania państwa
radzieckiego, jego systemu i gospodarki. Ukształtowany w okresie stalinowskim organizm wyraźnie
utracił dynamikę rozwoju. Zmiany, które odtąd zachodziły w nim, nie miały kompleksowego charakteru
i odnosiły się jedynie do pewnych płaszczyzn. Jako całość Związek Radziecki przestał nadążać za
otaczającym go światem, chociaż nadal w wielu dziedzinach jego osiągnięcia były imponujące, a
niekiedy wręcz unikatowe. Problem polegał jednakże na tym, iż państwo to nie rozwijało się
równomiernie, toteż obok enklaw na miarę przyszłości funkcjonowały coraz rozleglejsze strefy
nieprawdopodobnego zacofania. Z biegiem lat coraz bardziej dająca się we znaki słabość
gospodarcza powodowała, iż Związek Radziecki stać było na odpowiednie finansowanie tylko
pewnych dziedzin. Ugruntowane w przeszłości poglądy oraz praktyka sprawiały, że w obliczu
rozmaitych niepowodzeń przedmiotem specjalnej troski pozostawała sfera mocarstwowej polityki
międzynarodowej.
Następca Chruszczowa, Leonid Breżniew, był typem partyjnego biurokraty. Uchodził za niezłego
organizatora, o zdolnościach kierowniczych, chociaż w istocie nie znał się na niczym konkretnym.
Jego kariera była typowo urzędnicza, pełna rozgrywek i walki o kolejne stanowiska. Taką też okazała
się droga ku szczytowej pozycji w państwie, gdyż początkowo władzę sekretarza generalnego
ograniczała zasada kolektywnego kierownictwa. Obalając Chruszczowa, aparat partyjny najwyższego
szczebla nie zamierzał przecież fundować sobie władcy
despoty. Wystąpił, gdy chruszczowowskie
reformy zagroziły jego uświęconej pozycji, wprowadzając częściową rotację oraz możliwość roszad na
nomenklaturowych stanowiskach. Biorąc pod uwagę oparcie się na aparacie partyjnym, proces
dochodzenia Breżniewa do jednoosobowego kierowania państwem miał być znacznie dłuższy aniżeli
w przypadku jego poprzedników. Swoich rywali Breżniew pozbywał się powoli i stopniowo, bez
rewolucji, jak przystało na urzędnika.
Z czasem skupił w swoim ręku funkcje: sekretarza generalnego KPZR, który był zarazem szefem
państwa, przewodniczącego parlamentu, Rady Najwyższej, RadyObrony i głównodowodzącego. W
1978 r. ograniczył władzę premiera na rzecz "kolegialnego kierowania", a dwa lata później faktyczną
władzę w państwie przejął jego gabinet, kierowany przez Konstantina Czernienkę
efemerycznego
poprzednika Gorbaczowa.
Koncentracja władzy przez Breżniewa pociągnęła za sobą rozwój kultu jego osoby. Początki tych
praktyk sięgają pierwszej połowy lat siedemdziesiątych. Tak jak dotąd zresztą, państwo radzieckie
nigdy nie obywało się bez "Przywódcy". "Przywódcami" byli Lenin, Stalin i Chruszczow, chociaż o
kulcie tego ostatniego trudno by mówić. Zgromadziwszy w swym ręku większość kluczowych
stanowisk, Breżniew nieuchronnie stał się "Przywódcą". Aby wzmocnić ową pozycję, partyjni
propagandyści szybko sfabrykowali nowy życiorys sekretarza generalnego. Przede wszystkim
zweryfikowano jego karierę wojenną, gdyż jako naczelny dowódca sił zbrojnych winien mieć stosowną
kartę. W czasie wojny Breżniew zajmował w istocie podrzędne stanowisko szefa zarządu politycznego
18. Armii. Nowa wersja była dość niejasna (wszelako żyli jeszcze ci, którzy znali prawdę), ale oficjalnie
wszystko wskazywało na to, że to Breżniew osobiście zaplanował i przeprowadził słynną operację
lądowania na Małej Ziemi, w rejonie Noworosyjska. Z czasem okazało się, że to właśnie on, a nie kto
inny, przyczynił się do zwycięstwa w II wojnie światowej. Wkrótce otrzymał za to tytuł marszałka oraz
szereg odznaczeń bojowych, w tym trzy gwiazdy "Bohatera ZSRR". Szczególnie przyznanie ostatniej z
nich wzbudziło szczere zdumienie, które wyraził m.in. jadowity list czytelnika
nauczyciela do redakcji
"Prawdy", z uprzejmym zapytaniem, jakie to nowe czyny sekretarza generalnego ujawniono niemal
czterdzieści lat po wojnie, gdyż czuje się w obowiązku opowiedzieć o nich dzieciom... Mało kto w
dziejach miał tyle orderów co Breżniew, co nie przeszkadzało mu jednak wymóc na władzach polskich
brakującego mu do kolekcji "Krzyża Wielkiego Virtuti Militari". Kult Breżniewa propagowano w
instytucjach, szkołach, na ulicach miast i miasteczek Związku Radzieckiego. Powoli stawał się
artystycznym natchnieniem jako temat dla rzeźbiarzy, malarzy i filmowców. Przy okazji tradycyjnej
wymiany legitymacji partyjnych (co służyło czystkom w organizacji) otrzymywał zawsze dokument nr 2,
co stawiało go na drugim miejscu w hierarchii wodzów za Leninem (legitymacja nr 1). W 1979 r.
okazało się, iż "Przywódca" jest również wielkim literatem, co potwierdziła nagroda leninowska w tej
dziedzinie, wręczona mu "na życzenie mas pracujących". Inne nagrody i wyróżnienia potwierdziły jego
rangę jako wybitnego teoretyka w zakresie marksizmu-leninizmu. Jednym z ostatnich objawów
roznieconego kultu było przemianowanie położonego nad Kamą miasta Nabiereżne Czełny na
Breżniew, już po śmierci patrona w 1982 r.
Osoba żadnego z jego następców, krótko zresztą pozostających na szczycie władzy, nie wywołała już
podobnej paranoi. Atmosfera kultu jednostki wymagała bowiem czasu i wytworzenia nowego
establishmentu zainteresowanego jej rozniecaniem. Zjawisko to nie wynikało wyłącznie z cech
osobistych przywódcy, lecz z zapotrzebowania tych, którzy stanowili jego oparcie. Dominacja w sferze
ducha nie była sprawą prostą, gdyż Stalin wraz ze swoim systemem potrzebował blisko dwudziestu
lat, aby osiągnąć "szczyty nieomylności". Absurdalny kult wzmacniał i spajał breżniewowską elitę
władzy. W terenie ukształtowały się tysiące "lokalnych Breżniewów" różnego szczebla, którzy rzekomo
najlepiej wiedzieli, jakiesą intencje "drogiego Przywódcy". Szczególnym przejawem tej praktyki było
przekształcenie niektórych republik Azji Środkowej w rodzaj satrapii, z chłopami przywiązanymi do
ziemi, prywatnymi więzieniami dla oponentów i haremami dla dygnitarzy. Powszechnie zdawano sobie
sprawę, iż breżniewowski system istnieć będzie tak długo, jak jego filar, tj. sekretarz generalny. W
warunkach bowiem tak rozdmuchanego kultu odejście przywódcy prowadzić musiało do
nieuchronnych zaburzeń w radzieckim establishmencie. Jako czołowy gwarant zachowania systemu i
płynących z niego apanaży, Breżniew musiał zatem trwać na urzędzie aż po biologiczną granicę, którą
w jego przypadku stanowiła śmierć. Dla ludzi, którzy w jego cieniu kosztowali rozkoszy władzy,
nieważny był stan fizyczny przywódcy. Spustoszenia, jakie poczyniła w nim choroba, były już w
ostatnich latach powszechnie zauważalne i wywoływały liczne komentarze, jak choćby... odruch
dyrygowania śpiewającymi Międzynarodówkę podczas partyjnych gremiów... Pod koniec życia
Breżniew czuł się fizycznie skończony i autentycznie chciał odejść. To jednakże nie wchodziło w
rachubę. Zmuszono go do formalnego urzędowania, bo trudno nazwać to rządzeniem, do samego
końca. Niedługo po tym, jak sekretarza generalnego znaleziono martwego w jego gabinecie, upadły
"imperia" jego lokalnych protegowanych, a niektórzy z nich trafili nawet przed plutony egzekucyjne.
W znaczącej mierze kult jednostki wiązał się z charakterystycznym dla ZSRR lat siedemdziesiątych i
osiemdziesiątych zjawiskiem gerontokracji. Wyrastającym z epoki Breżniewa, choć zauważalnym
dopiero w jej schyłkowej fazie, a oczywistym po śmierci tego przywódcy. Poza okresem rewolucji,
szczyty władzy w państwie radzieckim rzadko bywały sferą ludzi młodych. Sytuacja, jaka wytworzyła
się u schyłku lat siedemdziesiątych, budzić mogła jednakże rzeczywisty niepokój. Na szczytach
zasklepionego systemu wyraźnie obecni byli ludzie starzy, co nie znaczy, że pozbawieni
doświadczenia i autorytetu. Doprawdy trudno było jednak od nich wymagać pociągnięć rewolucyjnych,
których coraz bardziej potrzebowało państwo. Starzejący się "strażnicy" blokowali również awans
młodej generacji, co budziło oczywistą frustrację.
W warunkach komunizmu procedury demokratyczne stanowiły absolutną fikcję, toteż system ten nigdy
nie wypracował sposobu rotacji kadr. Przeciwnie, powszechnie funkcjonowało stalinowskie
przekonanie, iż aparat doskonali się w miarę upływu czasu. Jak długiego
tego nie precyzowano.
Chruszczowowski wariant reformy wewnątrzpartyjnej, który tak oburzył aparat, zakładał jedynie rotację
jego części, i to niższego szczebla. Sam Stalin był również bardzo przywiązany do swoich kadr.
Należy zwrócić uwagę, że po ostatniej wielkiej czystce z lat 1937
1938 i wyeliminowaniu resztek
opozycji wewnątrzpartyjnej grono jego bliższych i dalszych współpracowników praktycznie nie
podlegało zmianom.
Pozbawiony rotacji system miał wszelkie warunki ku kostnieniu. Potęgowały się one wraz z eliminacją
terroru, który
jak na ironię
zastępował demokratyczną rotację. Znaczenie tej stalinowskiej praktyki
zdają się potwierdzać tezy, iż "wielki terror" usunął kadry nie przystające do unowocześnianego
państwa radzieckiego
tak na płaszczyźnie gospodarczej, jak i wojskowej. Bez zbrodniczej eliminacji
starej kadry dowódczej Związek Radziecki być może nie miałby szans na zwycięstwo w II wojnie
światowej. Jej odejście utorowało bowiem drogę takim jak Gieorgij Żukow czy Konstanty Rokossowski,
a fakt, że ZSRR poniósł porażkę w pierwszej fazie konfliktu, nie zależał od dowódców, lecz od
zaskoczenia i nie przygotowanego organizmu gospodarczego.
Pozbawiony zdrowej rotacji system stawał się w istocie bezradny. Nawet pozbycie się ewidentnego
nieudacznika stanowiło wielki problem. Sukcesja władzy
tak w Związku Radzieckim, jak i krajach
bloku wschodniego
odbywała się niemal wyłącznie w trybie przewrotów pałacowych. Kiedy jednak
odchodził przywódca, czystki tylko w niewielkim stopniu dotykały jego kadry, niemal wyłącznie
najwierniejszych i najbardziej skompromitowanych współpracowników. Spraw związanych z rotacją na
stanowiskach partyjnych i państwowych nie rozwiązano właściwie do końca epoki komunizmu w
Europie Środkowej i Wschodniej. Dopiero u schyłku lat osiemdziesiątych, m.in. w Polsce, ograniczono
liczbę kadencji, na które mogli być wybierani partyjni dygnitarze.
Stanowiska państwowe w systemie komunistycznym pozostawały wypadkową działalności partyjnej i
podlegały desygnacji. Ranga szefów rządów czy też ministrów nie należała do szczególnie wysokich,
gdyż wszyscy oni odpowiadali przed kierownictwem rządzącej partii komunistycznej. W związku z tym,
że obalenia przywódcy dokonywali w istocie jego bliscy współpracownicy, a nie gremia partyjne,
będące jedynie fasadą
o gruntowną wymianę ekipy było bardzo trudno. Odnowa rządzących ekip
była zazwyczaj jedynie częściowa, mocno rozciągnięta w czasie. Tym sposobem funkcjonowały
osoby, które na rozmaitych stanowiskach "przeżywały" dwóch, a nawet trzech przywódców partii. Były
to postaci znaczące, choć z różnej sfery cienia, o szeroko rozgałęzionych wpływach.
Przewrotom na szczytach władzy zazwyczaj nie towarzyszyły rewolucje "na dole". Krytyka
poprzednika była wyraźna, lecz umiarkowana. Przywódcy rzadko popełniali błędy kardynalne,
zazwyczaj wymagały one jedynie "korekty kursu". Rolą rozmaitych "dinozaurów" było również
legitymizowanie nowej władzy. Nie mogła ona być rewolucyjna, znikąd. Wymagała bowiem tego
zasada ciągłości, którą najlepiej reprezentowali starzy członkowie partii, często związani z całą galerią
poprzednich rządzących. Ich rola była w pewnym sensie zbliżona do funkcji cenzoratu w imperialnych
Chinach, badającego zgodność postępowania aktualnej władzy ze starodawnymi prawami. Długość
stażu partyjnego miała wielkie znaczenie, jeszcze większe wieloletnie współuczestnictwo w partyjnych
decyzjach. Pozycję wyjściową każdego nowego przywódcy i jego ekipy komplikował fakt, iż musiał on
skrytykować swojego poprzednika, rzecz w demokracji oczywista i jakże dla rządzących użyteczna! W
państwie komunistycznym jednak rodził się problem ciągłości, wynikający z obowiązku wierności
zasadom marksizmu-leninizmu. Stąd zazwyczaj nowi rządzący zaczynali co prawda od odbrązowiania
poprzedników, lecz szybko przywracali blask ich poprzednikom... Było to zjawisko dość typowe, toteż
za Breżniewa wyraźny renesans przeżywała osoba Stalina (którego w 1969 r. zamierzano nawet
zrehabilitować); za Andropowa ostro krytykowano Breżniewa i jego system, "odkurzano" zaś
Chruszczowa; Czernienko wyraźnie orientował się na breżniewowską przeszłość... Nie inaczej było w
Polsce, gdzie za Gierka w niełasce znalazł się Gomułka, za to wyraźny renesans przeżywała pamięć o
Bierucie, potępionym przez Gomułkę. Za rządów Jaruzelskiego na cenzurowanym znaleźli się Gierek
co logiczne i Bierut
co oczywiste, Gomułkę zaś upamiętniły liczne publikacje oraz tablica w miejscu
zamieszkania.
Od czasu śmierci Stalina ogromnie wzrosła liczba członków KPZR, która w 1953 r. wynosiła 7 mln
osób, w 1981 r. aż 17,5 mln. Niegdyś była to elitarna grupa, z czasem utraciła ona taki charakter, a
przynależność do niej wcale nie oznaczała udziału we władzy czy jakichś profitów. Aż do XX Zjazdu
jedną z fundamentalnych zasad funkcjonowania partii komunistycznej była tzw. zdolność do
oczyszczania się z oportunistów. Był to "termin
wytrych", umożliwiający przeprowadzenie czystek
wewnętrznych, o niekoniecznie krwawym charakterze.
W okresie późniejszym czystki zastąpiono rozmaitymi weryfikacjami, co nie miało już jednak dawnej
skali i nie gwarantowało pozbycia się z szeregów niezadowolonych, toteż procentowy udział członków
partii w społeczeństwie systematycznie wzrastał. W tej sytuacji szanse na intratne stanowiska objęte
desygnacją, czyli tzw. nomenklaturą partyjną, zmniejszały się. System biurokratyczny co prawda
rozrastał się zgodnie z "prawem Parkinsona", ale otrzymanie zadowalającej, kierowniczej posady
stawało się coraz trudniejsze.
Zmiany w partii stanowiły oczywiście pochodną tego, co działo się w społeczeństwie i w państwie. W
dziesięcioleciach od śmierci Stalina Związek Radziecki ogromnie się zmienił. W roku 1959 liczba jego
ludności wzrosła do 208,8 mln, w 1965 r. wynosiła 232 mln, w 1975 r.
253 mln, a na krótko przed
rozpadem w roku 1991 r. blisko 289 mln. W tym samym czasie, wskutek procesów urbanizacyjnych,
mocno zmieniła się struktura zamieszkania: w 1950 r. tylko 39% obywateli ZSRR żyło w miastach, w
1956 r.
45%, w 1965 r.
53%, a w 1984 r. aż 68%.
W ciągu ćwierćwiecza doszło zatem do odwrócenia układu zaludnienia i nie koł-chozowa wieś, tak jak
w przeszłości, lecz miasta stanowiły o obliczu Związku Radzieckiego. Urbanizacji towarzyszył
zwiększony dostęp do ośrodków kształcenia, toteż w 1979 r. niemal 140 mln obywateli radzieckich
posiadało wykształcenie średnie (w tym nie ukończone) bądź wyższe. Oznaczało to wzrost o blisko
połowę w stosunku do sytuacji z 1970 r. W 1958 r. ośmioletnim programem nauczania objęto
wszystkie dzieci, a później wprowadzono również 10-latkę w typie szkoły średniej. Choć rezultaty
radzieckiego systemu kształcenia niejednokrotnie kwestionowano, wzrost poziomu umysłowego
społeczeństwa był niewątpliwy. Ogromny zasięg uzyskało czytelnictwo, zwłaszcza klasycznej literatury
pięknej. Książki były bardzo tanie, a dla wielu stanowiły jedyną rozrywkę oraz wytchnienie od
propagandowego nacisku prasy, radia i telewizji. Dzięki środkom masowego przekazu i książkom
wzrastała rola języka rosyjskiego, kosztem języków narodowych. W 1970 r. aż 214 mln osób
deklarowało rosyjski jako język ojczysty lub tzw. drugi, w tym dwie trzecie nierosyjskiej ludności ZSRR.
Tylko w ćwierćwieczu po śmierci Stalina dokonała się olbrzymia transformacja społeczeństwa
radzieckiego. Stało się ono bardziej wykształcone, a jego znacząca większość zamieszkiwała w
miastach. Powoli odchodził w przeszłość model ciemnego kołchoźnika z zapyziałej wioski, przedmiotu
manipulacji aparatu partyjnego, całkowicie pozbawionego wiedzy o otaczającym go świecie.
Urbanizacja była oczywiście pochodną procesów uprzemysłowienia, które obywateli radzieckich
kosztowały tak wiele. Była to cena, jaką zapłacili za wzrost własnej świadomości. Bez industrializacji
nie mieszkaliby przecież w miejskich blokowiskach, lecz w zadymionych chałupach oświetlanych
łuczywem lub smrodliwym, rybim kopciem z "wijuna". Tylko większe skupiska były w stanie zapewnić
im edukację naprzyzwoitym poziomie, bez której nigdy nie byliby w stanie pokierować własną
przyszłością. W tym sensie komunizm stanowił inną drogę, wiodącą ku cywilizacyjnemu awansowi
niektórych obszarów. Mobilizacja, której dokonał, skutkowała budową społeczeństw industrialnych, a
więc tego, co na Zachodzie dokonało się znacznie wcześniej. Dokonując przebudowy i rozbudowy
gospodarczej, industrializując i urbanizując kraj oraz kształcąc społeczeństwo odpowiadające
potrzebom takiego państwa
komunizm nieuchronnie podrywał swoje podstawy.
Zachodzącym przemianom nie towarzyszyły bowiem zmiany, a ograniczone reformy sprzyjały
wewnętrznej deregulacji systemu. Komunistyczne państwo tworzono dla innych warunków, a priori
uznano je za doskonałe i nie przewidziano w nim mechanizmów pozwalających na kontrolowaną
ewolucję. Co gorsza, wzrostowi poziomu intelektualnego bynajmniej nie towarzyszył wzrost jakości
życia. Nie tylko w ZSRR, ale i w innych krajach bloku wschodniego sprawy tyczące stopy życiowej nie
stanowiły priorytetu w działaniach partyjnych decydentów. Inna rzecz, że tak naprawdę niewiele
można było zrobić. Komunistyczny system gospodarowania stawał się anachronizmem, a
mocarstwowe programy oraz rywalizacja z Zachodem pochłaniały ogromną część budżetu.
Dokonujący się w świecie postęp cywilizacyjny sprawiał, iż Związek Radziecki nie mógł w pełni
zachować swojej izolacji, która w okresie międzywojennym przyczyniła się do skonsolidowania
społeczeństw. Dzięki środkom masowego przekazu obraz otaczającego świata stał się Rosjanom
bliższy i coraz trudniej przychodziło skłaniać ich do wyrzeczeń w imię niejasnych zagrożeń. Zresztą
czas wyrzeczeń
tak ze strony ciała, jak i ducha
powoli odchodził w przeszłość, nad czym wielu
radzieckich "inżynierów dusz" mocno ubolewało. Zapewne niewielu z nich zdawało sobie sprawę, że
wykształcone społeczeństwo, które zaspokoiło swoje najpilniejsze potrzeby materialne (w radzieckich
realiach znaczyło to doprawdy niewiele), zapragnie rzeczywistej reformy systemu, a w razie
konieczności przeprowadzenia jej odrzuci komunistyczny porządek. Wydaje się, że taka kolejność
rzeczy stanowiła prawidłowość niezupełnie zależną od rzeczywistego stanu gospodarczego państwa,
choć niewątpliwie miał on na to katalizujący wpływ. Tak czy inaczej, sam komunizm niósł w sobie
zalążki społeczeństwa demokratycznego. Nie powstało ono z żadnej alternatywy, kontestacji czy
opozycyjności, chociaż te kręgi właśnie przejęły później kierownictwo nad transformacją ustrojową.
W procesie dziejowym komunizm nie był ślepą uliczką, lecz pokrętną, kosztowną i krwawą drogą
zmierzającą do tego samego celu. Dla niektórych narodów być może jedyną możliwą, uwzględniając
kwestię krótkiego czasu. Dla innych
przymusową, wynikającą z dziejowego splotu okoliczności.
W ostatnim ćwierćwieczu swojego istnienia Związek Radziecki był niekwestionowaną potęgą
gospodarczą w światowej skali. Realna ocena tego molocha po dziś dzień pozostała trudna. Przede
wszystkim ZSRR był ogromnym państwem o powierzchni 22,4 mln km2, a zatem dwukrotnie
większym aniżeli Stany Zjednoczone. Obszar ten był nieźle zaludniony, bogaty we wszelkie kopaliny,
o liczącej się w świecie infrastrukturze. Wszystko to składało się na jego ogólny potencjał
bezdyskusyjnie imponujący, tak jak i wiele osiągnięć radzieckiej nauki i techniki. W szczegółach
sprawy przedstawiały się znacznie gorzej. Korzenie radzieckiego gospodarowania sięgały rewolucji i
wojny domowej. Wtedy to ukształtował się system, z którego korzystano przez następne
dziesięciolecia
bliski wojennemu, nieprawdopodobnie kosztowny i materiałochłonny. Budując swoje
imperium, Rosjanie nie troszczyli się o siłę roboczą, której mieli pod dostatkiem i za bardzo niskie lub
żadne wynagrodzenie. W system ten wplecione było nawet imperium gułagów, które stanowiły nie
tylko ośrodki karne, ale i gigantyczny rezerwuar darmowej pracy. Realizując kolejne "pięciolatki",
nieprawdopodobnie trwoniono siły, surowce i kapitał. Dwa pierwsze elementy teoretycznie kosztowały
niewiele, gdyż pozyskiwano je za darmo lub półdarmo, finansowanie gotówką czy kredytami
rozliczano natomiast bez związku z regułami rynku.
Konsekwencje prowadzonej przez dziesięciolecia ekstensywnej gospodarki dały o sobie znać u
schyłku lat sześćdziesiątych. Zasoby ZSRR nie były niewyczerpane, a jeśli nawet wykorzystano
jedynie ich część, to pozostała znajdowała się na obszarach trudno dostępnych, pozbawionych
infrastruktury, skąd eksploatacja nawet w radzieckich realiach była mało opłacalna. Jeszcze w latach
1966
1970 średnie tempo rocznego wzrostu tamtejszej gospodarki zachodni specjaliści szacowali na
ok. pięć procent, w następnej pięciolatce na trzy procent, a później jeszcze niżej. Być może jest
prawdą, że w dziesięcioleciu poprzedzającym rozpad imperium Związek Radziecki wszedł w fazę
ujemną. Przemiany w społeczeństwie powodowały, iż bezlitosna eksploatacja siły roboczej, taka, jak
do połowy lat pięćdziesiątych, nie była już możliwa. W połączeniu ze wzrastającymi kosztami
eksploatacji surowców oznaczało to wzrost cen wszystkich inwestycji. Próby zaprowadzenia bardziej
opłacalnego systemu gospodarowania, z naciskiem na intensywność działań, podejmowane przez
premiera Aleksieja Kosygina, a później podczas krótkotrwałych rządów Jurija Andropowa, niczego
konkretnego nie przyniosły. Były one zresztą zbyt płytkie, a całego systemu demontować nie
zamierzały.
Skostniały moloch stopniowo przegrywał gospodarczą rywalizację ze światem Zachodu. Jego sytuację
pogarszały rosnące dysproporcje w zakresie technologii. Ani Rosja, ani też Związek Radziecki nigdy
nie przodowały w tej dziedzinie. Pozyskanie nowoczesnych technologii, jako warunek sine qua non
komunistycznego sukcesu, stanowiło myśl przewodnią Lwa Trockiego, gdy daremnie starał się
przenieść płomień rewolucji do Europy Zachodniej. Jak wyglądał stan gospodarczy przedrewolucyjnej
Rosji świadczy fakt, iż na wielu obszarach w ogóle nie znano kopcowania płodów rolnych, lecz
pozostawiano je na polu... Pomimo wielkich wysiłków, różnice w poziomie technologii udało się
zniwelować tylko na niewielu odcinkach. Rozwój nauki przebiegał bowiem w zupełnej dysharmonii z
rozwojem całości organizmu gospodarczego. To, że istniały dziedziny osiągnięć na miarę epoki, nie
zmieniało niekorzystnego obrazu całości, lecz stanowiło jedynie propagandowe usprawiedliwienie
niepowodzeń. Dysproporcje w stosunku do Zachodu narastały w takim tempie, że coraz bardziej były
one odczuwane na tak priorytetowej dla ZSRR płaszczyźnie, jaką był przemysł zbrojeniowy. Nie
rozwijał się on przecież w oderwaniu od całości struktury, lecz stanowił jej zapewne najbardziej
zaawansowany wytwór. W odróżnieniu od Zachodu, konsumpcja bynajmniej nie nakręcała prosperity,
lecz zagmatwaną logiką stanowiła dla budżetu rodzaj obciążenia. Jego stopień był różny, w zależności
od rozmaitych czynników. Z pewnością jednak wzrost urbanizacji sprzyjał naciskom społecznym na
zwiększenie możliwości w zakresie konsumpcji. Dało to o sobie znać zwłaszcza z początkiem lat
osiemdziesiątych. Akceptacja przez Zachód układu sił w Europie Środkowej i Wschodniej nie
oznaczała przecież zgody na radziecką ekspansję w innych częściach świata.
W roku 1993 w Rosji opublikowano wiarygodne, jak się wydaje, zestawienie strat militarnych Związku
Radzieckiego po 1945 r. Zgodnie z tymi danymi:
Podczas wojny w Korei (1950
1953) Rosjanie stracili 299 zabitych, w tym 120 lotników. Wówczas też
zestrzelono 335 ich samolotów.
Interwencja na Węgrzech kosztowała ich 720 zabitych i zaginionych bez wieści oraz 1540 rannych.
W Algierii, w latach 1962
1964 poniosło śmierć 25 doradców, z czego 21 w warunkach bojowych.
W Egipcie, w latach 1962
1974, zginęło 21 doradców, z czego 11 w warunkach bojowych.
W Jemenie, w latach 1962
1963
1 zabity doradca.
W Wietnamie, w latach 1965
1975
16 zabitych doradców, z czego 13 w warunkach bojowych.
W Syrii, w latach 1967
1973
utracono 35 doradców, z czego 30 w warunkach bojowych.
W Angoli, w latach 1975
1979, zginęło 7 doradców, z czego 3 w warunkach bojowych.
W Mozambiku, w latach 1967
1979, zginęło 6 doradców, z czego 5 w warunkach bojowych.
W Etiopii, w latach 1977
1990, poniosło śmierć 34 doradców, w tym 14 w warunkach bojowych.
Interwencja w Czechosłowacji w 1968 r. pociągnęła za sobą 11 zabitych i 87 rannych Rosjan;
ponadto, w warunkach niebojowych poniosło śmierć dalszych 85.
Podczas starć z Chinami w rejonie wyspy Damanskiej na Ussuri utracono bezpowrotnie 58 ludzi, a 94
zostało rannych; w rejonie jeziora Żałanaszkoł
2 zostało zabitych, a 5 rannych.
Dla Afganistanu straty bezpowrotne, tj. w zabitych i zaginionych, określa się na 14 751 osób, liczby
rannych i chorych zaś na 469 685. W tej drugiej grupie 115 308 spośród radzieckiego personelu
chorowało na żółtaczkę zakaźną, 31 080
na dur brzuszny, 140 665
na inne choroby zakaźne.
Średnia miesięcznych strat bezpowrotnych w Afganistanie (zabici i zmarli z chorób) oscylowała
pomiędzy 75 (lata 1987
1989) a 144 (lata 1980
1985). Podczas tej wojny Rosjanie utracili również
118 samolotów, 333 helikoptery, 147 czołgów, 1314 transporterów, 433 działa, 11 369 samochodów.
Szacuje się, iż w latach 1950
1989 Związek Radziecki utracił ogółem z powodu zaangażowania
militarnego w świecie 16,1 tys. ludzi.
Dane za: Grif sekretnosti sniato. Potieri woorużonnych sił SSSR w wojnach, bojewych diejstwijach i
wojennych konfliktach. Statisticzeskoje isledowanije, pod red. G. T. Kriwoszejna, Moskwa 1993.
Wyrównanie przez ZSRR parytetu sił ze Stanami Zjednoczonymi, które dokonało się u schyłku lat
sześćdziesiątych, osiągnięto z trudem i kosztem wielu wyrzeczeń w zakresie konsumpcji. Nie były to
oczywiście wyrzeczenia tej skali, co w okresie stalinowskim, lecz w zmienionych warunkach już brak
oczekiwanego wzrostu stopy życiowej stanowił poważny problem. Z tych też przyczyn załamał się
breżniewowski projekt poprawy bytu z lat 1970
1975. Później było zresztą jeszcze gorzej, gdyż
tendencje wzrostowe w gospodarce zamarły, a kraj powoli zmierzał ku fazie recesji, a potem
ku
załamaniu.
Poza mocarstwowymi wydatkami zbrojeniowymi istniała jeszcze rozległa sfera związanych z
mocarstwowością wydatków innego rodzaju. Przede wszystkim była to rozmaita "pomoc", wynikająca
z zaangażowania w Trzecim Świecie. Część "inwestycji" była zresztą zupełnie nietrafiona i nie
przyniosła żadnych korzyści, nawet z politycznego punktu widzenia. Dostawy broni dla Kuby,
Wietnamu, Angoli, Etiopii, Nikaragui i wielu innych krajów bynajmniej nie nakręcały gospodarki, jak w
świecie kapitalistycznym, lecz stanowiły dodatkowe obciążenie dla budżetu. Szacuje się, że rozmaite
formy "pomocy" tylko dla Kuby i Wietnamu kosztowały Moskwę po ok. miliard dolarów rocznie.
Wydatki tego rodzaju można by zapewne mnożyć, częściowo w postaci bezzwrotnej pomocy
rzeczowej, subwencji oraz kredytów. Większość tych kwot Rosja nie jest w stanie wyegzekwować po
dziś dzień.
Największy ciężar dla państwa radzieckiego stanowiły jednakże nakłady związane z jego militarną
pozycją. W latach 1963
1969 ZSRR o ponad połowę zwiększył swoje wydatki zbrojeniowe, toteż od
1965 r. nieco przekraczały one poziom wydatków amerykańskich. Trzeba jednak pamiętać, że
potencjał wojskowy Stanów Zjednoczonych wzmacniali zachodnioeuropejscy sojusznicy. Na podobny
wysiłek ze strony krajów bloku wschodniego Rosjanie nie mogli liczyć, toteż dźwiganie ciężaru zbrojeń
spadało niemal wyłącznie na nich. Porównanie produktu krajowego brutto obu rywali wypadało
niekorzystnie dla ZSRR, ale choćby ze względu na trudności w szacunkach o rzeczywistej skali tych
różnic trudno mówić. To samo dotyczy procentowego udziału w budżecie wydatków wojskowych, które
w Stanach Zjednoczonych oscylowały wokół 5% rocznie. Dla ZSRR szacuje się te wydatki od 15% do
40%. Ta ostatnia wartość jest mało prawdopodobna, podobnie jak i to, że przemysł zbrojeniowy
angażował ponad jedną trzecią ogółu siły roboczej. Z pewnością jednak procentowy udział wydatków
militarnych w Związku Radzieckim wzrastał wraz ze słabnięciem tempa przyrostu produktu
narodowego brutto. Aby nie przegrać coraz kosztowniejszej rywalizacji pomiędzy supermocarstwami,
Moskwa musiała systematycznie zwiększać nacisk na swój słabnący budżet.
Bezsensowna interwencja w Afganistanie przypadła w najmniej dogodnym dla Rosjan momencie. Gdy
wspomagali oni walczącą Koreę czy też Wietnam
stan ich gospodarki, relatywnie do epoki, był
lepszy. Z tych też przyczyn nie straty osobowe, czy też wydatki wojenne, a pośrednie koszta
finansowe interwencji w Afganistanie najboleśniej dotknęły ZSRR. Będące następstwem
zaangażowania sankcje Zachodu okazały się wyjątkowo dotkliwą karą, gdyż przecięły strumień
kredytów, które ZSRR uzyskał po podpisaniu Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach w 1975 r.
Bezpośrednie finansowanie tej wojny było w istocie o wiele mniej dolegliwe.
Poważne konsekwencje wywoływała realizowana przez komunistów polityka gospodarcza. W
odróżnieniu od cyklicznie rozwijającej się gospodarki kapitalistycznej, w ZSRR kryzys narastał powoli,
acz systematycznie. Dopiero u samego schyłku istnienia Związku Radzieckiego przybrał on formę
głęboką i ostrą. Nieznaczy to, że zadecydował o rozpadzie imperium, choć jego udział w katastrofie
był ogromny. Jak utrzymuje wielu badaczy, to nie zbrojenia, lecz realizowana przez całe
dziesięciolecia błędna koncepcja gospodarcza decydowała o narastaniu kryzysu. Już bowiem w
1947 r. w Związku Radzieckim zakończył się blisko dwudziestoletni okres totalnej militaryzacji
gospodarki. Zainicjował ją Stalin w latach 1927
1929, gdy przekonał się o niemożności ułożenia
stosunków zarówno z Zachodem, jak i nacjonalistycznymi Chinami. Podejmując w roku 1929 program
przyspieszenia uprzemysłowienia dążył w istocie do zrealizowania przebudowy ZSRR w strukturę
wojskowo-przemysłową, zdolną sprostać nadciągającej w jego przekonaniu wojnie. Społeczne koszta
realizacji tego przedsięwzięcia są dobrze znane, choćby z drastycznych następstw kolektywizacji
rolnictwa
bezlitośnie rabowanego ze środków, by mogły powstać gigantyczne inwestycje służące
przemysłowi ciężkiemu. Zgodnie z tą logiką miliony zmarłych z głodu i nędzy stworzyły solidny
fundament dla radzieckiego zwycięstwa w II wojnie światowej, jak i powojennej budowy światowego
imperium.
Jak wspomniano, w roku 1947 zarysowała się tendencja w kierunku demilitaryzacji gospodarki
radzieckiej, wkrótce potem jednak zbrojenia uległy intensyfikacji. Gospodarka ta była jednak daleko
silniejsza aniżeli w poprzednich dekadach, toteż nie stanowiły one aż tak gigantycznego ciężaru oraz
nie wymagały aż tak wielkich wyrzeczeń. Realną demilitaryzację, a także demontaż
zinstytucjonalizowanego komunizmu wojennego przyniosła jednakże dopiero epoka Nikity
Chruszczowa. Z uwagi na rosnące koszta coraz doskonalszych programów zbrojeniowych nie można
jednak mówić o rzeczywistej redukcji wydatków wojskowych. Dopiero w okresie "pierestrojki" zmiany
te osiągnęły wymiar bezwzględny. Nie zapobiegło to jednak osiągnięciu najgłębszej fazy kryzysu, gdyż
biorąc pod uwagę całość prowadzonej polityki gospodarczej
nawet bardziej zdecydowane
redukcje wydatków militarnych nie powstrzymałyby postępującej degradacji.
Poza krótkimi okresami radziecki rynek stale cierpiał na niedobór towarów. Pod kontrolą państwową
znajdowała się całość sfery produkcyjnej i tylko państwo zdolne było wpływać na dostępność dóbr na
rynku. W "wyjściowym" roku 1947 państwo spowodowało ich sztuczną dostępność, drogą absurdalnie
wysokich cen oraz zredukowanej do minimum wskutek reformy pieniężnej siły nabywczej ludności.
Źródła wszelkiego zła i gospodarczych nieszczęść Stalin upatrywał w inflacji. To ona prowadziła
światowy kapitalizm ku zatraceniu i nie do pomyślenia było, aby stałe roszczenia płacowe nakręciły jej
spiralę w Związku Radzieckim. A zatem dążąc do poprawy stopy życiowej i zwiększenia dostępności
dóbr, zamiast podwyższać płace
obniżano ceny. W rezultacie, towarów na rynku nie było. Idiotyzm
ten Stalin podniósł do rangi ekonomicznego prawa socjalizmu. System obniżek utrzymał się do roku
1955, dopiero później stopę życiową regulował wzrost płac; wzrostowi nie podlegały jednak renty i
emerytury. Hałaśliwie reklamowane radzieckie obniżki cen z ekonomicznego punktu widzenia były
ewenementem
w skali światowej, z politycznego zaś
ważnym narzędziem partyjnej propagandy i partyjnego
sterowania państwem.
Już za czasów Stalina zaprowadzono szereg darmowych lub niemal darmowych świadczeń dla
ludności, w tym m. in. dostaw gazu, ciepła, energii elektrycznej, wody, opłaty za przejazdy komunikacji
miejskiej, czynsze mieszkaniowe i in. Pakiet ów był nie tylko utrzymywany przez całe dziesięciolecia,
ale i rozszerzany o nowe pozycje. Tak zwane świadczenia bytowe, ważące w krajach gospodarki
rynkowej na stopie życiowej większości obywateli, w ZSRR stanowiły nikły procent wydatków, co
wynikało z bezpłatności lub symbolicznej odpłatności za wiele podstawowych dóbr i usług. Za pozorną
równością kryło się jednak znaczne rozwarstwienie. Rozbudowywane przywileje dotyczyły oczywiście
kadry politycznej i wojskowej, przedstawicieli środowisk naukowych i twórczych, technokratów i
specjalistów. Była bowiem niewątpliwa różnica w tym, czy za półdarmo żyło się w willi, czy też w
"komunałce" (mieszkaniu zajmowanym przez wiele rodzin).
Niemal nie istniały podatki, toteż wpływy z ich tytułu stanowiły około 8% budżetu. O reszcie
decydowały dochody z przedsiębiorstw
zarówno państwowych, jak i spółdzielczych. Państwo było
zresztą producentem-monopolistą, pozostawiając nader ograniczony sektor dla innych form własności.
Spośród producentów na rynek wewnętrzny największe dochody przynosił monopol spirytusowy,
zwłaszcza pod koniec lat siedemdziesiątych. Wśród przedsiębiorstw eksportujących dominowały firmy
zajmujące się sprzedażą surowców: ropy i gazu, metali kolorowych, drewna, złota, futer i in. Oparty na
dotacjach system nie mógł istnieć bez zasilania z budżetu. Ten zaś opierał się na sprzedaży wódki i
światowych cenach zbytu surowców. Wydawał się stabilny, ale tylko do czasu. Podjęta w połowie lat
osiemdziesiątych walka z alkoholizmem (tzw. suchoj zakon) odebrała budżetowi ok. dziesięciu procent
wpływów. Jak wszystko w ZSRR, kampanii nie prowadzono bowiem drogą perswazji i przedkładania
alternatywy, taką zresztą nie dysponowano, lecz metodami administracyjnymi. Jak się wydaje,
zapomniano wówczas o wydarzeniach sprzed siedemdziesięciu lat, kiedy to w związku z wybuchem I
wojny światowej car Mikołaj II zaprowadził prohibicję na terenie całego imperium. Również wtedy
wódka decydowała o wysokości dochodów budżetowych państwa rosyjskiego, toteż wkrótce zabrakło
pieniędzy na prowadzenie wojny, czego dalsze konsekwencje są powszechnie znane.
Aż do schyłku 1953 r. ceny żywności były absurdalnie niskie. Było to możliwe dzięki sztucznie niskim
cenom skupu, a zatem kosztem pauperyzacji wsi. Podwyżka cen skupu, którą podjęto po śmierci
Stalina, pociągała za sobą nieuchronną podwyżkę cen żywności. Próbował ją przeprowadzić
Chruszczow w 1962 r., co jednakże zakończyło się strajkami oraz krwawo tłumionymi rozruchami.
Pomysł podwyżek zarzucono, a wkrótce rolnictwo stało się nierentowne.
System dotacji, który w czasach Stalina mimo wszystko ograniczał się do nie tak wielu dóbr, ulegał
systematycznej rozbudowie. Stopniowo dotowano niemal całą sferę konsumpcyjną, finansując całe
dziedziny życia. Jak się szacuje, dotacje do sprzedawanego po niskich cenach mleka w latach 1983
1986 trzykrotnie przekraczały równoległe wydatki na wojnę w Afganistanie. W tym samym czasie
dotacje do mięsa sięgały dziesięciu procent całego budżetu. Po wystąpieniach ludności w 1962 r., na
reformowanie cen nikt w kierownictwie państwa nie miał już ochoty. Rezultatem mogła być bowiem
eksplozja społecznego niezadowolenia, co w warunkach słabnącej partii mogło zakończyć się
dramatem.
Pomimo widocznych oznak kryzysu i bezsensu takiego stanu rzeczy, nie dbano o parytet pomiędzy
artykułami rolnymi i przemysłowymi. Tworzyło się błędne koło: zubożałe kołchozy odprzedawały zboże
po sztucznie niskich cenach, przez co wypłacane kołchoźnikom pensje trzymały się na mizernym
poziomie. Były zbyt niskie, aby kupić za nie artykuły przemysłowe, na tyle wysokie jednak, aby
zaopatrzyć się w wielkie ilości dotowanego chleba... dla skarmiania prywatnie hodowanych zwierząt.
To samo tyczyło zresztą nienormalnych relacji pomiędzy ceną cukru i wódki, co sprzyjało
bimbrownictwu. Jak widać, wbrew powszechnym tendencjom, dotacje nie szły do producentów,
lecz do konsumentów. Realne zarobki były w ZSRR niskie, niskie były jednakże również podstawowe
wydatki, wsparte całym systemem "dodatków w naturze". W połowie lat osiemdziesiątych spadły ceny
na wiele radzieckich surowców eksportowych, w tym na ropę naftową.
Z Afganistanu zdołano co prawda wycofać się, gdy słabnący budżet państwa doszedł granic swojej
wytrzymałości, ale wielkie katastrofy pociągnęły za sobą ogromne wydatki (awaria w Czernobylu,
trzęsienie ziemi w Armenii). Dla ratowania dochodów rozpoczęto dodruk "pustego" pieniądza, a
inflacja szybko ogarnęła ceny wszystkich towarów nie dotowanych. Stopniowo rozszerzał się wykup
towarów powszechnego użytku, co zakończyło się wprowadzeniem kartek, i to nie zawsze
realizowanych
za to po "starej" cenie... Gospodarka ZSRR sięgnęła dna absurdu (jeśli takie
istnieje...): dla ratowania systemu zaopatrzenia uruchamiano kredytowany import po to, by towar
sprzedać na rynku wewnętrznym po dotowanej, śmiesznie niskiej cenie.
Coraz poważniejszych trudności przysparzały Związkowi Radzieckiemu kraje jego sfery wpływów w
Europie Środkowej i Wschodniej. Poza wyjątkami, procesy destalinizacji w tych krajach doprowadziły
do daleko większej liberalizacji systemów aniżeli w samym ZSRR. Rodziło to poważne konsekwencje
zarówno w sensie ideologicznym, jak i gospodarczym. Zwłaszcza ten pierwszy aspekt wzbudzał
szczególny niepokój Moskwy. Realnie obawiała się ona "rozmiękczania" systemu, swoistej "pełzającej
kontrrewolucji". Pierwszym poważnym wyzwaniem była interwencja na Węgrzech. Ocalenie systemu
nie było tam jednakże pełne. Zdławiwszy opozycję, Kadar zainicjował szereg reform gospodarczych,
przywracając w znaczącym stopniu stosunki rynkowe, co w istocie było obce "realnemu socjalizmowi".
Z ideologicznego punktu widzenia jednakże o wiele groźniejszy dla ZSRR wymiar miały wydarzenia w
Czechosłowacji w 1968 r. Doszło tam do wyraźnego zakwestionowania kierowniczej roli partii
komunistycznej, co stanowiło fundament radzieckiego modelu. Co gorsza dla Moskwy, kontestacja
wiodąca ku takim wnioskom miała swoje źródło w samej partii komunistycznej i jej najwyższych
władzach. Na Kremlu z ogromnym trudem klecono steki oskarżeń wymierzonych w decyzje KP
Czechosłowacji, która jako partia podobno mylić się nie mogła... Oryginalne rozstrzygnięcie tych
kwestii przyniosło wystąpienie sekretarza generalnego KPZR z listopada 1968 r., którego fragmenty
opatrzono później mianem "doktryny Breżniewa". Głosiła ona, że każdy kraj bloku wschodniego jest
ograniczony w swojej suwerenności na rzecz interesów "wspólnoty socjalistycznej". Wspólnota ta
miała określać zakres swobód w polityce wewnętrznej i zagranicznej oraz interweniować w przypadku
prób wyłamania się; zgodnie z tą logiką
w obronie własnej.
Równie realnie dla Związku Radzieckiego jawiła się perspektywa naruszenia monopolu partii
komunistycznej w Polsce, w latach 1980
1981. Pod naciskiemz zewnątrz, generał Wojciech
Jaruzelski spacyfikował jednakże siły opozycji wewnętrznej. Jak na ironię, to samo rozumowanie
prowadziło do przyzwolenia Rumunii na prowadzenie polityki zagranicznej o znacznym, jak na realia
bloku wschodniego, stopniu samodzielności. Rumuni w 1968 r. nie tylko wymówili się od udziału w
interwencji w Czechosłowacji, lecz nawet skrytykowali ją. Ich system wewnętrzny zachował jednakże
model funkcjonowania godny czasów Stalina. Stamtąd żadna "zaraza ideowa" "wspólnocie" z
pewnością nie groziła.
Katastrofa elektrowni atomowej w Czernobylu na Ukrainie wywołała wielkie wrażenie w świecie, a
zwłaszcza w Europie Zachodniej, gdzie poczucie zagrożenia było największe. Lęk przed eksplozją o
sile przekraczającej rozmiary wybuchu atomowego w Hiroszimie, a później spekulacje co do szkód
wywołanych przez opad radioaktywny uświadomiły Europejczykom, jak bezsilny jest człowiek wobec
energii, którą sam wytwarza i którą stara się kontrolować. Pożar elektrowni wybuchł nocą 26 kwietnia
1986 r. Stało się to w tzw. czwartym reaktorze, który oddawano do planowanego remontu.
Awaria nie wywołała co prawda reakcji łańcuchowej, co groziło wybuchem, ale zapalił się grafit
służący do spowalniania neutronów. Uszkodzeniu uległa osłona biologiczna reaktora, a do atmosfery
przedostały się substancje skażone. Opanowanie sytuacji w reaktorze trwało w sumie kilka tygodni.
Sprowadzone siły ratownicze starały się najpierw ugasić pożar, później zaś zasypać reaktor
materiałami izolacyjnymi, aby substancje promieniotwórcze nie przedostawały się do atmosfery. Z
czasem nad reaktorem pobudowany został betonowy "sarkofag". W Czernobylu doszło do
niewielkiego wybuchu i wyrzutu elementów radioaktywnych do atmosfery, wewnątrz jednakże
znajdowała się spora ilość paliwa atomowego, co przez dłuższy czas groziło kolejnymi eksplozjami o
trudnej do określenia skali.
To, że do nich nie doszło, zawdzięczać należy ofiarności radzieckich strażaków, którzy za cenę
własnego życia zabezpieczyli groźne elementy. W uznaniu ich poświęcenia dla całej ludzkości rządy
krajów zachodnich, w tym USA, uruchomiły później pomoc medyczną dla nich, z najkosztowniejszymi
środkami i najlepszymi specjalistami. Wysiłki te okazały się jednak daremne. Awaria w elektrowni
Czernobyl kosztowała życie kilkudziesięciu osób, straty pośrednie są trudne do oszacowania, a teren
w tym rejonie został skażony na całe dziesięciolecia. Krytykę w świecie wywołała nie sama katastrofa,
lecz postawa władz radzieckich, które z opóźnieniem informowały o skali zagrożenia nie tylko
własnych obywateli zamieszkałych w tym regionie, ale i międzynarodowe gremia. Awaria w
Czernobylu na zawsze zapisała się w pamięci świata i zdynamizowała ruchy ekologiczne, w tym
wymierzone w budowę elektrowni atomowych, niezależnie od gwarantowanych przez rządy
zabezpieczeń.
Inny i nie mniej ważny problem stanowiły obciążenia finansowe związane z utrzymaniem i kontrolą
strefy wpływów w Europie Środkowej i Wschodniej. Poza wyjątkami, gospodarki krajów bloku
wschodniego były niewiele mniej anachroniczne (a w przypadku Bułgarii
bardziej) aniżeli radziecka.
Z uwagi na zacofanie technologiczne, tamtejsze inwestycje były kosztowne i mało rentowne,
natomiast większość tamtejszych społeczeństw była nastawiona bardziej konsumpcyjnie. Jeśli jednak
Moskwa myślała o bezproblemowej kontroli i pogłębionej zależności, to nie sposób było uniknąć
udziału, przynajmniej w kredytowaniu. Środków finansowych zaś, w tym zwłaszcza dewiz, coraz
bardziej brakowało. Znacznie częściej udzielano pomocy rzeczowej, w tym myśli technicznej i
doradztwa. Kraje bloku liczyły jednak na środki pieniężne, toteż Breżniew konsekwentnie sugerował
im pożyczki zachodnie. Skrycie liczył na utworzenie swoistego pomostu, który ułatwiłby dostęp do
niektórych technologii, nieosiągalnych bezpośrednio dla ZSRR. Zadłużanie się miało oczywiście swoje
negatywne konsekwencje, szczególnie dobrze znane na przykładzie Polski. Reperkusje tych faktów
były przykre dla samego inicjatora, zmuszonego wspomagać Polskę w najgłębszej fazie kryzysu, w
nader niekorzystnym dla siebie czasie i okolicznościach.
O ile podpisanie Aktu Końcowego KBWE w sierpniu 1975 r. na podstawie pierwszych dwóch
"koszyków", tj. politycznego i ekonomicznego ocenić można jako sukces polityki radzieckiej, o tyle
trzeci "koszyk", oceniając z perspektywy czasu, krył poważne dla ZSRR konsekwencje. Jego
"zawartość" tyczyła respektowania praw człowieka i obywatela, wolności przekonań i in.
słowem
swobód o wymiarze ogólnoludzkim, oczywistych w świecie Zachodu. Rzecz jasna
nie w Związku
Radzieckim, który zresztą sprawę od początku bagatelizował. We współ-czesnym świecie jednakże
nie można było tego ukryć, co miało znaczące, choć odległe w czasie konsekwencje. Doniosła ranga
dokumentu helsińskiego, którego podpisaniu przydano w ZSRR ogromną oprawę propagandową,
sprawiała, iż trudno go było traktować całkowicie instrumentalnie i tylko wybiórczo. Mimo że opozycja
radziecka skrytykowała Helsinki, być może sądząc, iż za ich cenę Moskwa co najmniej rozwiąże łagry,
dzięki podpisanym dokumentom zyskała oręż o wielkim znaczeniu moralnym i propagandowym.
Widać już było, że represyjność systemu wyraźnie zmalała, a komunistyczna władza zaczyna liczyć
się z czymś takim, jak światowa opinia publiczna, czy też w ogóle podejmuje dyskusję nad kwestią tak
dla niej fantastyczną, jak prawa człowieka.
W sumie jednak, choć "wielki terror" odszedł w przeszłość wraz ze Stalinem, państwo radzieckie nie
utraciło swojego represyjnego charakteru. W porównaniu z latami stalinizmu liberalizacja systemu
była ogromna, już jednak na tle większości krajów bloku wschodniego relacje wypadały niekorzystnie
dla ZSRR. Choć wyeliminowano pojęcia wielu przestępstw uznawanych poprzednio za ciężkie
zbrodnie polityczne, powszechnie nadużywano oskarżeń o "propagandę antyradziecką", pod którą to
można było podciągnąć dosłownie wszystko. "Archipelag Gułag" jedynie zmniejszył swój obszar, lecz
nadal, jak przed laty, pochłaniał licznych niezadowolonych z panującego systemu.
Novum epoki Breżniewa stanowiły natomiast zakłady psychiatryczne, gdzie bezterminowo
przetrzymywano co bardziej znanych kontestatorów i opozycjonistów. Podstawę dla takiego
traktowania stanowił przepis o przymusowym leczeniu oraz stanowiąca płód radzieckiej psychiatrii
koncepcja bezobjawowej, "ukrytej schizofrenii". Kary śmierci za działalność polityczną w zasadzie nie
orzekano, co stanowiło niewątpliwy postęp. Wyjątek stanowiły sporadyczne oskarżenia o
nacjonalistyczny terroryzm lub szpiegostwo. "Prawa człowieka" interpretowano oczywiście zupełnie
inaczej aniżeli na Zachodzie. Państwo radzieckie stało na straży socjalizmu, dobra ogólnego,
specyficznie pojmowanego interesu zbiorowego, nie zaś interesu jednostki. W części tyczącej praw
obywatelskich konstytucja radziecka zawierała slogany i sprzeczności, realia były zupełnie inne. Tak
też, mimo zadeklarowanej wolności sumienia, praktyki religijne mogły przynieść uszczerbek interesom
państwa (paragraf!), wolność zgromadzeń godzić w podstawy ustroju (paragraf!), wolność słowa
przekształcać się w "propagandę antyradziecką" (paragraf!), o wolności prasy i co z tego mogło
wyniknąć w ogóle nie wspominając Co znamienne dla późniejszych wydarzeń, represyjność
radzieckiego systemu radykalnie zmniejszyła się jedynie w okresie destalinizacji. Przez następne trzy
dziesięciolecia proces ten był tak bardzo powolny, że dla większości ledwie zauważalny. Wywoływało
to ostrą krytykę zarówno w kręgach opozycji, jak i w świecie.
W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jednym z elementów systemu represji w Związku
Radzieckim stały się zakłady psychiatryczne, zwane przez Rosjan "psychuszkami". Kwalifikowano do
nich na podstawie zmanipulowanych orzeczeń współpracujących z aparatem ścigania lekarzy
psychiatrów.
Poza "bezobjawową schizofrenią" wynajdywali oni rozmaite psychozy i paranoje, co ustalali w oparciu
o bardzo wątpliwy dorobek radzieckiej psychiatrii. Posługiwanie się medycyną w systemie represji
wywołało na Zachodzie wielki wstrząs. Szczególnego rozgłosu nabrała sprawa generała Piotra
Grigorienki, przetrzymywanego w zakładzie psychiatrycznym w latach 1964
1965 i 1969
1974. W
1963 r. utworzył on nielegalny "Związek Walki o Odrodzenie Leninizmu", a później zaangażował się w
obronę praw człowieka oraz Tatarów krymskich. Pod naciskiem organizacji międzynarodowych, w
1977 r. umożliwiono mu wyjazd za granicę, a następnie pozbawiono możliwości powrotu.Tak oto
opisuje swój pobyt w "psychuszce" znany radziecki dysydent Władimir Bukowski:
"Dożywający żywota paralitycy z wywalonymi językami, leniwi, powolni jak foki idioci, wychudzeni
schizofrenicy, epileptycy z atakami co godzinę
i naturalnie na każdym oddziale nieliczne
towarzystwo ludzi zdrowych, zupełnie normalnych, głównie moskiewskich złodziei: kieszonkowców,
włamywaczy, rabusiów.
Wpakowali mnie tutaj, by mnie zgnoić, izolować, uzyskać potwierdzenie mojej niepoczytalności i
wysłać później do Leningradu.
[...] Oddział był przepełniony
ze dwieście osób. Spali na podłodze, na ławkach i stołach obiadowych.
Na łóżko czekało się miesiącami, w kolejności przybywania. Za drobne przewinienie lekarz mógł
ukarać winowajcę pozbawieniem łóżka jako największego dobra. Przenosił na podłogę. Żeby dopchać
się do łóżka, wciskano sanitariuszom łapówki.
[...] Wspólnota zdrowych, jakieś osiem osób, składała się wyłącznie z otrzaskanych złodziei,
siedzących tu bynajmniej nie po raz pierwszy. Podczas gdy w naukowym światku toczyły się spory na
temat schizofrenii bezobjawowej, prowadzono badania i pisano rozprawy, moskiewscy krętacze
prędko dostrzegli jej zalety. Zamiast przez pięć lat tłuc się po łagrach, rąbać lasy i gnić w karcerach,
bez porównania lepiej jest przesiedzieć 6, 8 miesięcy w wariatkowie".
Cyt. za: W. Bukowski, I powraca wiatr, Warszawa 1990.
Coraz wyraźniej rysowała się tak znacząca później kwestia narodowościowa. Za czasów Stalina
problemy te rozwiązywano krótko, i dobrze, jeśli znajdowały swój finał tylko na Syberii Część
nieprawości tamtego czasu starał się naprawić Chruszczow. Już w 1956 r. podjęto decyzję o
przywróceniu autonomii Czeczenów i Inguszów, a później
Kałmuków, Bałkarów i Karaczajów.
Niemców nadwołżańskich oraz Tatarów krymskich pominięto, choć formalnie zostali amnestionowani.
Nie mogli jednakże powrócić do swoich siedzib, które były zajęte przez nowych osadników.
Problemów takich było oczywiście bardzo wiele, zwłaszcza w części zachodniej imperium, którą w
latach 1939
1945 znacznie rozszerzono o terytoria anektowane. Zmniejszenie represyjności systemu
powodowało, iż coraz częściej przedstawiciele rozmaitych kręgów, głównie intelektualnych, otwarcie
wypowiadali się w kwestii praw dla swojego narodu, jego kultury i języka. W przypadku tzw.
nacjonalistów-separatystów prawo radzieckie było nadal bezwzględne, choć już nie tak drakońskie, jak
w epoce stalinowskiej. Na obszarze Związku Radzieckiego wystąpienia na tle narodowościowym,
niekiedy z hasłami niepodległościowymi, notowano dość często, choć wynikało to ze skali kraju. Były
to jednak akty sporadyczne i oderwane od siebie. Dopiero w drugiej połowie lat osiemdziesiątych wraz
z gorbaczowowską pierestrojką wystąpienia tego rodzaju zyskały nowy charakter i szeroki wymiar.
Chociaż w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych upatruje się początków "przebudzenia"
narodów ZSRR, w istocie ówczesna skala tego zjawiska była doprawdy znikoma. Dla przytłaczającej
większości obywateli Związek Radziecki w swojej wielonarodowej formie był jedynym znanym im
państwem. Większość zamieszkujących go narodowości nigdy państw własnych nie posiadała, toteż
deliberowanie nad własną samodzielnością było sprawą raczej abstrakcyjną. Dla wielu przynależność
do światowego imperium była wystarczająca. Czynnikiem integrującym wewnętrznie była zarówno
armia, jak i partia komunistyczna. Ludność rosyjska stanowiła ponad połowę mieszkańców ZSRR.
Było to bardzo dużo. Wielu Rosjan mieszkało na Syberii, w republikach Azji Środkowej. Z upływem
czasu zmieniły się stosunki ludnościowe w republikach nadbałtyckich. Państwo popierało małżeństwa
pomiędzy przedstawicielami różnych narodowości. Powszechnie mówiło się nie o Rosjanach,
Ukraińcach, Kazachach czy Buriatach, lecz o "ludziach radzieckich". Był tylko "naród radziecki",
pozostałe nacje określano mianem narodowości. Oficjalnie Związek Radziecki był "państwem
wielonarodowościowym", a jego społeczeństwo "zjednoczone pod względem moralnym i politycznym".
Trudna droga Stanów Zjednoczonych do supermocarstwowego monopolu
W ćwierćwieczu od śmierci prezydenta Johna F. Kennedyłego oblicze Stanów Zjednoczonych Ameryki
uległo ogromnym przemianom. Lata sześćdziesiąte były okresem gospodarczej prosperity. Tempo
wzrostu produktu krajowego brutto było co prawda niższe aniżeli w krajach Europy Zachodniej, w
rzeczywistości jednak w USA dokonał się wówczas ogromny wzrost jakościowy, u źródeł którego
leżała rewolucja naukowo-techniczna. Coraz wyraźniej Stany Zjednoczone decydowały o kształcie
współczesnego świata. Stamtąd wywodziła się myśl naukowa i techniczna, technologie i rozwiązania
praktyczne. Symbolem wysokiego rozwoju technicznego stała się realizacja programów kosmicznych,
w tym lądowanie człowieka na Księżycu. U schyłku lat siedemdziesiątych potencjał gospodarczy USA
byłnajwiększy w świecie, a amerykański produkt krajowy brutto dwukrotnie przekraczał produkt
radziecki i blisko trzykrotnie japoński.
Obok zbrojeń, podbój kosmosu stał się najważniejszym obszarem rywalizacji pomiędzy
supermocarstwami. Militarne aspekty sztucznych satelitów, badań nad wielkimi rakietami nośnymi i
stacjami kosmicznymi nie ulegały kwestii. Powszechnie zdawano sobie sprawę, iż pokojowy aspekt tej
rywalizacji to tylko część programu naukowego, który w przyszłości doprowadzić miał do
reaganowskiej koncepcji "wojen gwiezdnych" (SDI). Wkrótce po Sputniku
1 Rosjanie wystrzelili w
kosmos pierwszą żywą istotę
psa Łajkę. Dnia 31 stycznia 1958 r. również Amerykanie posiedli
własnego sztucznego satelitę Explorer
1. Intensywnie przygotowywano się do lotu załogowego.
Pierwszy w kosmos wyleciał i powrócił stamtąd Jurij Gagarin, który dnia 12 kwietnia 1961 r. na
radzieckim statku Wostok
1 w 108 minut okrążył Ziemię. Dnia 5 maja 1961 r. lotem balistycznym
wyleciał w kosmos pierwszy Amerykanin, Allan Shephard (Mercury
3), jednakże pierwszy lot orbitalny
USA przeprowadziły dopiero 20 lutego 1962 r. z udziałem Johna Glenna, na statku Friendship
7.
Realizowały w ten sposób swój program Mercury, przechodząc później, tak jak ZSRR, do programu
lotów grupowych (USA
projekt Gemini 1965
1966). Grupowo znowu Rosjanie byli pierwsi w kosmosie
(sierpień 1962). Również ich satelity pierwsze twardo lądowały na innych planetach: Księżycu (Łuna-
2, wrzesień 1959) i Wenus (Wenus-3, marzec 1966).
Tymczasem jednak Amerykanie zintensyfikowali badania i w 1968 r. przystąpili do realizacji programu
Apollo
lotu załogowego na Księżyc, o co jeszcze w maju 1961 r. apelował do Kongresu prezydent
Kennedy. Dnia 16 lipca 1969 r. w kierunku Księżyca wystrzelony został amerykański statek kosmiczny
Apollo-11 z trzyosobową załogą. Stanowili ją: Neil Armstrong, Edwin Aldrin i Michael Collins. Dnia 20
lipca 1969 r. na powierzchni Srebrnego Globu w rejonie Morza Spokoju lądował pojazd "Eagle".
Następnego dnia Neil Armstrong opuścił pojazd i stając na powierzchni powiedział: "Jest to mały krok
dla człowieka, lecz wielki krok dla ludzkości". W ramach programu Apollo przeprowadzono jeszcze 6
lotów, zanim w grudniu 1972 r. program ten został przerwany z powodu wysokich kosztów.
W latach siedemdziesiątych oba kraje przystąpiły do programu budowy stacji satelitarnych oraz
długotrwałego pobytu człowieka w kosmosie. Dla światowej opinii publicznej powoli stawało się to
rutyną i budziło coraz mniejszą sensację. Z pewnością jednak wielki entuzjazm wzbudził lot
pierwszego wahadłowca amerykańskiego, promu kosmicznego Columbia z kwietnia 1981 r., na
którym Robert Crippen i John Young wylecieli i powrócili z kosmosu. Otworzyło to zupełnie nową
jakość podróży na zasadzie zbliżonej do kosmicznego samolotu. W istocie daleko większe znaczenie
miało doskonalenie przez strony tego, co już osiągnięto, a głównie programów satelitarnych oraz
rozbudowy stacji kosmicznych.
Wiele wskazywało, iż przyszła wojna może przenieść się w kosmos, a jeśli nawet nie, to
rozmieszczone tam środki dokonają prawdziwego spustoszenia na Ziemi. Realizacja takich
programów była jednak ogromnie kosztowna, toteż większość z tego rodzaju pomysłów pozostała w
sferze projektu. Niezależnie od wielu innych aspektów, rozmieszczone w kosmosie satelity odegrały
ogromną rolę w pertraktacjach rozbrojeniowych. Przede wszystkim dzięki informacjom na temat
potencjału przeciwnika (tzw. satelity szpiegowskie). Minęło zaledwie dwieście lat, by szpiega,
symbolicznego "dziada z worem", niczym z powieści J.F. Coopera, tułającego się wokół żołnierskich
ognisk, zastąpił sztuczny kosmiczny obserwator, oddalony o tysiące kilometrów, a mimo to zdolny do
precyzyjnej obserwacji nawet małych obiektów i przedmiotów. Koszty tak wysokiego rozwoju techniki
były jednakże ogromne i w końcu, dla ZSRR, okazały się nie tylko niemożliwe do sfinansowania, ale
legły u podstaw wielu niepowodzeń.
Dzięki rewolucji naukowo-technicznej Stany Zjednoczone stały się krajem nowoczesnym, o przeciętnie
zamożnym społeczeństwie. Wyraźna stała się jego konsumpcyjność oraz zdominowanie przez typowo
amerykańską popkulturę. Dzięki ofensywności amerykańskich mediów, książek, prasy, filmu i przede
wszystkim telewizji, a także dzięki popularności wielu innych wytworów, często codziennego użytku,
osiągnęła ona znaczące wpływy w świecie. Amerykanizacja życia stała się zjawiskiem powszechnie
widocznym w wielu krajach i na różnych kontynentach.
Amerykańska popkultura w swoim zasadniczym kształcie powstała w połowie XX w., a dzięki swojej
ofensywności oraz łatwej akceptacji odegrała znaczącą rolę w upowszechnianiu elementów
postmodernizmu. Jest pełna symboliki adresowanej do raczej naiwnego odbiorcy, choć przesadą
byłoby określenie jej mianem prymitywnej. Wachlarz tego, co zalicza się do popkultury, jest bardzo
szeroki i praktycznie odnosi się do niemal wszystkich aspektów życia. W wielu przypadkach jest to po
prostu przenoszenie wzorców amerykańskich i daleko wykracza poza filmy z Myszką Miki czy
zamiłowanie do hamburgerów z McDonalda lub coca-coli. Z pewnością jednak są to jej istotne "filary"
o statusie symboli USA, a zatem warte przypomnienia:
1) Postać Myszki Miki (Mickey Mouse) wymyślił Walt Disney w 1928 r. i pierwotnie był to Mortimer
Mouse gadający falsetowym głosem, występujący w filmie animowanym Parowiec Willy. Od 1930 r.
ukazywał się komiks o nazwie Mickey Mouse, a ogromnie popularna mysz dorobiła się przyjaciół, m.
in. psa Pluto i Goofy`ego. Najwspanialszą rolą Myszki był uczeń czarnoksiężnika z filmu Fantazja z
1940 r., a absolutny sukces zapewniła jej stała prezentacja w Disneylandzie.
2) Swoją pierwszą budkę z hamburgerami otworzyli Richard i Maurice McDonaldowie w 1940 r. w San
Bernardino w Kalifornii, a czternaście lat później dysponowali już siecią kilkunastu podobnych.
Imperium rozbudował w istocie Ray A. Kroc, który odkupił wówczas pomysł i "restauracje" za 3 mln
dolarów. Dopiero w latach sześćdziesiątych bary Mc Donalda stały się restauracjami z miejscami
siedzącymi, gdyż wcześniej obsługiwały raczej wyłącznie zmotoryzowanych. Dziś McDonald jest
największym przedsiębiorstwem gastronomicznym na świecie.
3) Coca-cola wynaleziona została w 1886 r. przez dr Johna S. Pembertona z Atlanty i do dziś skład
oryginalnej recepty nie jest w pełni znany. Należy do najszerzej reklamowanych produktów w świecie i
poza "klasyczną" stale pojawiają się nowe jej odmiany.
Zob. D. Scheck, Leksykon amerykańskiej popkultury, Kraków 1997.
Wzrostowi zamożności Amerykanów towarzyszyła ożywiona konsumpcja.
W stosunku do innych krajów płace w USA były wysokie, a ceny towarów obłożonych
niewygórowanym podatkiem
relatywnie niższe. Stwarzało to szanse zaspokajania większych
potrzeb, a z czasem przyczyniło się do ugruntowania konsumpcyjnego stylu życia. W USA bardziej niż
w innych krajach Zachodu liczył się pieniądz i posiadane dobra. Prawdziwą rewolucją było
upowszechnienie "plastikowego pieniądza", tj. kart kredytowych. Usprawniło to obieg pieniądza i
złamało wiele barier związanych z jego wydawaniem.
Trudniejszy dla USA był początek lat siedemdziesiątych. Wydatki na wojnę wietnamską poważnie
nadwyrężyły budżet, utrudniając wywiązanie się z zainicjowanych przez prezydenta Lyndona
Johnsona programów socjalnych.
W celu przeciwdziałania inflacji, w 1971 r. prezydent Richard Nixon zainicjował "nową politykę
ekonomiczną", stanowiącą przejaw rzadko ustanawianej kontroli cen i płac w gospodarce. Oznaczała
ona również odejście od wielu zamierzeń socjalnych Johnsona, wyraźnie przedkładającego politykę
wewnętrzną nad zagraniczną.
Operacją służącą zrównoważeniu niekorzystnego bilansu handlowego była dwukrotna dewaluacja
dolara, w związku z czym załamał się jego parytet złota. W sierpniu 1971 r. w USA zarzucono
wymianę papierowych dolarów na złoto, a w grudniu urzędowa cena złota 35 $ za uncję, stabilna od
1934 r., wzrosła do 38 $. Ta i następna dewaluacja, z 1973 r., wywołały ogromne konsekwencje w
świecie w postaci zmiany kursów innych walut pozostających w systemie Bretton Woods. Chociaż
dolar był ostatnią walutą związaną ze złotem, odejście od powiązań z kruszcem nie pozbawiło go
pozycji pieniądza światowego, co zawdzięczał potencjałowi gospodarczemu USA.
Walkę z inflacją oraz wyraźną recesją kontynuowali następcy prezydenta Nixona: republikanin Gerald
Ford (1974
1976) i Jimmy Carter (1977
1980), którzy jednak nie osiągnęli znaczących sukcesów.
Poważniejsze rezultaty na tym polu odniósł dopiero prezydent Ronald Reagan, choć odbyło się to
kosztem zmniejszenia sfery bezpieczeństwa socjalnego wielu uboższych Amerykanów.
Wskutek zaciągnięcia wielkich kredytów na cele zbrojeniowe, Stany Zjednoczone stały się
największym dłużnikiem w świecie. Oczywiście w przypadku tak wielkiego zadłużenia, zarówno
zagranicznego, jak i wewnętrznego, trudno było realizować w pełni rozbudowane w poprzednich
dekadach programy socjalne.
Z tych też przyczyn wszelkie wydatki, poza wojskowymi, zostały zredukowane. Tzw. reaganomika
nawiązywała do neoliberalizmu, a w myśl założeń obniżone podatki miały zaowocować wzrostem
gospodarczym i zwiększeniem przychodów budżetowych. W zależności od punktu widzenia,
dokonania Reagana stały się okresem wielkiej prosperity gospodarczej, z niską inflacją, niskim
bezrobociem i znaczącym wzrostem stopy życiowej Amerykanów. W innych ocenach rozwój ten był
jedynie fragmentaryczny, a polityka Reagana doprowadziła tylko do wzrostu deficytu budżetowego, z
konsekwencjami czego musieli się borykać jego następcy. Niewątpliwie jednak Ronald Reagan
(1981
1989) był popularny, przynajmniej wśród aktywnej politycznie części społeczeństwa. Świadczy
o tym jego dwukrotna elekcja, a także nimb najznakomitszego prezydenta nowoczesnej Ameryki. Już
jednak kontynuacja reaganowskiego konserwatyzmu przez Georgeła Busha (1989
1993) wykazała
skalę nie rozwiązanych problemów związanych z deficytem w budżecie i w handlu zagranicznym,
recesją gospodarczą i kłopotami finansowymi. Na krótki dystans "reaganomika" okazała się korzystna,
w dłuższym czasie jej neoliberalne metody wywołały recesję.
Lata sześćdziesiąte przyniosły pewne rozwiązanie najpoważniejszego problemu społecznego Ameryki
segregacji rasowej. W połowie 1964 r. weszła w życie ustawa o prawach obywatelskich, co
przyspieszyło proces integrowania szkół pod względem rasowym. Chociaż jednak "Civil Rights Act"
zlikwidował prawne podstawy segregacji na Południu, wyegzekwowanie tej ustawy było bardzo trudne.
Gdy w sierpniu 1965 r. prezydent Johnson podpisał ustawę o prawach wyborczych, w wielu
murzyńskich dzielnicach, w tym w Watts
Los Angeles, wybuchły zamieszki. Zarówno pastor Martin
Luther King, jak i inni przywódcy ruchu o równouprawnienie zdali sobie sprawę, że przeszkody
formalne to jedynie część problemu. Był on bowiem bardzo rozległy, silnie zakorzeniony w
mentalności Amerykanów, także na Północy. Poza tym tyczył również sfery społecznej i
ekonomicznej, gdzie rezultaty dyskryminacji były szczególnie boleśnie odczuwane. Wielu rasistom
skupionym m. in. w Ku
Klux
Klanie wydawało się, że nowe prawa niewiele zmienią w dawnym
układzie, a Murzyn do końca świata pozostanie dyskryminowanym Murzynem, z którym nie należy się
liczyć. W wielu przypadkach Ku
Klux
Klan sięgał po krwawy terror: tak zamordowano trzech
działaczy walki o prawa obywatelskie w Missisipi w 1964 r. (w tym dwóch białych), czy też białą
uczestniczkę marszu w obronie czarnych na trasie Selma
Montgomery, w 1965 r.
Organizacje rasistowskie cieszyły się na Południu ugruntowaną pozycją i rozległymi wpływami. W
wielu okręgach sterroryzowani Murzyni w ogóle nie ośmielali się korzystać ze swoich praw. Trzeba
powiedzieć, że w ugrupowaniach rasistowskich dość rzadko pojawiali się ludzie zamożni i
wykształceni, w typie dawnego plantatora z Południa. Dominowała przeciętność lub warstwy niższe,
ludzie sfrustrowani własnymi niepowodzeniami, których źródła upatrywali w Murzynach, Żydach i
"komunistach" z Waszyngtonu. Dla wielu z nich rząd USA stał się komunistycznym, a ich rasizm nieźle
wyrażało powiedzonko: "Jeśli nie jesteś lepszy od Murzyna, to od kogo jesteś lepszy ?"
Osiągnąwszy sukces na płaszczyźnie prawnej działacze murzyńscy, a zwłaszcza pastor Martin Luther
King, szybko zdali sobie sprawę ze społecznych źródeł nierówności. Murzyn w USA był biedny, gdyż
był Murzynem; sfera ubóstwa wśród białych była nieporównywalnie mniejsza. To, że większość
Murzynów rodziła się w biedzie, powodowało, iż zmuszona była w niej pozostać, a nic tak jak getta
czarnej nędzy nie umacniało zjawisk dyskryminacji. Próba przeniesienia przez pastora Kinga walki o
równouprawnienie do wielkich miast przyniosła jednak nieoczekiwane przezeń rezultaty. Były nimi
tumulty i zamieszki, gdyż wykształcony na wiejskim i małomiasteczkowym Południu styl pracy
zupełnie nie sprawdzał się w aglomeracjach. W "miejskiej dżungli" autorytet pastorów wyraźnie
ustępował pozycji radykalnych przywódców, rozwijających działalność na pograniczu gangów. Bardzo
szybko też ruch upominania się o prawa człowieka przekształcał się tam w ruch o charakterze
społeczno-radykalnym. Otwarcie się Kinga na problemy społeczne, a także podjęte przezeń protesty
przeciwko wojnie w Wietnamie przyniosły porażkę. Utracił on wielu zwolenników wśród czarnych, dla
których integracja ze społecznością białych nie miała żadnych perspektyw. King za wcześnie bowiem
przeszedł ku rozwiązaniu problemów tyczących całej Ameryki.
W nadal rasistowskiej propagandzie powszechnie oskarżano go o wzniecanie krwawych waśni
rasowych, które w istocie były dziełem grup skrajnych. Pomimo wyraźnego spadku poparcia King
zaplanował jeszcze masowy marsz ubogich na Waszyngton, w czym przeszkodziła mu śmierć w
zamachu w Memphis w kwietniu 1968 r.
Walka o zniesienie segregacji rasowej umocniła poczucie godności własnej czarnych Amerykanów.
Jeszcze w latach pięćdziesiątych określenie "wuj Tom" (Uncle Tom) zostało przez nich uznane za
pogardliwe. Osławiony "wuj Tom" był bohaterem niegdyś niezwykle poczytnej książki Chata wuja
Toma autorstwa Harriet Beecker Stowe (1852 r.). Ukazywała ona losy pokornego i pobożnego
niewolnika, z modlitwą na ustach i łzą w oku znoszącego wszelkie okrucieństwa swojego stanu. W
połowie ubiegłego wieku książka ta obudziła sumienia wielu Amerykanów, a zdaniem Lincolna
przyczyniła się do wybuchu wojny secesyjnej. Później Chatę coraz częściej wyśmiewano za jej
melodramatyzm i dewocję. Jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych murzyńscy
radykałowie związani z rozmaitymi organizacjami, niekiedy terrorystycznymi, nazywali zwolenników
pokojowych metod walki o prawa obywatelskie "wujami Tomami". Do znanych radykałów należał przez
długi czas charyzmatyczny przywódca "Czarnych Muzułmanów"
Malcolm X. Jego śmierć w
tajemniczym zamachu w lutym 1965 r., być może spowodowanym porachunkami pomiędzy
ugrupowaniami religijnymi, wywołała wielki wstrząs. Chociaż trzej czarni zamachowcy zostali ujęci,
wielu Afroamerykanów było przekonanych, iż za zamachem stali rasiści, przerażeni radykalną agitacją
Malcolma X. "Czarni Muzułmanie" byli radykalnym ruchem religijno
społecznym utworzonym w 1930
r. Wierzyli, iż są potomkami zaginionego plemienia muzułmańskiego; domagali się od białych
rekompensaty za doznane krzywdy oraz prawa do własnego państwa w Ameryce. Popularności
przysporzyło im "nawrócenie" w 1964 r. słynnego boksera
Cassiusa Claya, który przybrał imię
Muhammad Ali.
Poza segregacją istniały jeszcze inne problemy społeczne, wynikające głównie z przyczyn
ekonomicznych. Rozgraniczenie świata dostatku od świata ubóstwa nie w pełni przebiegało wzdłuż
linii podziału rasowego, choć z pewnością procent obywateli amerykańskich o innym aniżeli białym
kolorze skóry po stronie niedostatku lub nędzy był wielokrotnie wyższy. Zasadnicza próba rozwiązania
wielu problemów społecznych przypadła na lata prezydentury Lyndona B. Johnsona (1964-1968).
Wówczas też uchwalono ogromną liczbę ustaw, których zadaniem było wsparcie prezydenckiego
programu "wielkiego społeczeństwa z równymi szansami w edukacji i gospodarce dla wszystkich
Amerykanów". Spośród wielu działań w tym zakresie na przypomnienie zasługują programy:
uruchomienia powszechnego transportu miejskiego w miastach amerykańskich (przedtem było z tym
różnie), likwidacji slumsów, dotacji do szkół kościelnych i prywatnych kształcących dzieci ubogich, a
przede wszystkim program stworzenia ogólnego systemu opieki medycznej
"Medicare", z
ubezpieczeniami zdrowotnymi dla starców i ubogich z puli rządu federalnego oraz ubezpieczeniami
pracowniczymi opłacanymi przez pracodawców. Ogromnie umocniło to pozycję emerytów i rencistów,
którzy stali się zabezpieczoną i politycznie aktywną warstwą społeczną.
Osiągnięcia socjalne tamtego czasu były później niejednokrotnie krytykowane przez kolejne
administracje, jako zbyt kosztowne czy wręcz rozrzutne. Proces rozbudowy sfery socjalnej był
jednakże niepowstrzymany. Znacząca część działań narzecz poprawy bytu najuboższych polegała
również na kalkulowaniu odpowiedniej stopy podatkowej. W oparciu o tzw. próg nędzy, decyzje takie
podjęli zarówno Nixon, jak i Reagan, choć w obu przypadkach mocno krytykowano ustalenia, którymi
się kierowali. Na znaczący awans nie-białych Amerykanów trzeba było jednakże poczekać aż do lat
osiemdziesiątych. Wówczas to znacznie zmniejszyła się liczba żyjących w całkowitym ubóstwie,
umocniła natomiast grupa wysoko kwalifikowanych czarnych pracowników. Wielu z nich żyło w
warunkach względnego dobrobytu, nadal jednak co trzeci czarny Amerykanin i tylko co dziesiąty biały
bytowali w nędzy. Wielkim problemem pozostały natomiast getta, gdzie bezrobocie przekraczało
połowę siły roboczej, a wszelkie patologie społeczne, w tym zbrodnia i narkomania, były zjawiskiem
powszechnym.
Ważnym elementem rozwijającej się kultury pop była muzyka. Gwiazdy jej różnych form stały się
prawdziwymi idolami społeczeństw drugiej połowy XX wieku, zarówno na Zachodzie, jak i na
Wschodzie. Jedną z wczesnych gwiazd pierwszej wielkości był z pewnością Elvis Presley (1935
1977), amerykański piosenkarz w stylu pop, country, blues, gospel i in., popularnie zwany "królem rock
and rolla" lub też od charakterystycznego kołysania biodrami "Elvis the Pelvis". Jego pierwsze
nagranie powstało w 1954 r., a już kolejne przyniosły mu wielką sławę. Łącznie nagrał 45 płyt, z
których każda rozeszła się w ponad milionie egzemplarzy. Występował w wielu filmach, a popularność
utrzymał praktycznie aż do śmierci. Do powszechnie znanych w świecie należały m. in.: Love Me
Tender, Hound Dog, Dont Be Cruel, Heartbreak Hotel i in. Podobnie jak amerykańska aktorka Marylin
Monroe, miał on w świecie miliony fanów, a jego sława przetrwała po dziś dzień. Presley występował
indywidualnie, jednakże z początkiem lat sześćdziesiątych wyraźnie zarysowała się tendencja w
kierunku zespołów
kapel muzycznych.
Najsłynniejszym zespołem tamtego czasu, o kultowym wymiarze, byli grający w stylu wchodzącego
podówczas w modę "mocnego uderzenia", tzw. big beatu
słynni "Beatlesi". Zespół powstał już w
1956 r. w Liverpoolu w Wielkiej Brytanii, a założyli go Paul Mc Cartney i John Lennon. Później
dołączyli do nich George Harrison i Ringo Starr (właśc. Richard Starkey). W roku 1960 grupa ta
przyjęła nazwę "The Beatles", a w latach 1962
1963 sławę przyniosły jej piosenki Love Me Do,
Please, Please Me, She Loves You, I Want To Hold You Hand. Muzykę "Beatlesów" w znacznej
mierze inspirowali twórcy amerykańscy: Chuck Berry, Bill Harris i właśnie
Elvis Presley. W 1964 r.
"Beatlesi" wystąpili przed kamerami telewizji, co przyniosło im światowy rozgłos połączony z niemal
powszechnym uwielbieniem, znanym jako "Beatlemania". Zespół prezentował rozległy przegląd
tematyczny piosenek, wiele występował publicznie, zrealizował dwa krytycznie przyjęte filmy: Żółta
łódź podwodna (Yellow submarine) oraz Na pomoc. (Help !). W 1966 r. Beatlesi zakończyli publiczne
wystąpienia, jednakże do czasu rozpadu zespołu w 1971 r. dokonali jeszcze wielu nagrań, w tym
albumu Sgt Pepper`s Lonely Hearts Club Band (1967 r.).
Po rozpadzie zespołu jeden z jego założycieli, John Lennon, zamieszkał w USA, gdzie zajął się
działalnością pacyfistyczną, co przyniosło mu popularność nie mniejszą aniżeli gra w zespole.
Rozgłosu przydawały mu również ekscentryczne happeningi, w czym wspomagała go japońska żona,
znana artystka konceptualna, Yoko Ono. Popularny w latach siedemdziesiątych konceptualizm
sprzyjał rozmaitym "performance" (tj. przedstawieniom), podniósł do rangi naczelnej ideę oraz słowa
Marcela Duchampa (1887
1968): "Jeśli mówię, że coś jest sztuką, to jest sztuką". Na wystawach
konceptualistów stanęły stare fortepiany i gaśnice, które trzęsły się i paliły w stosownym momencie
performance (Jean Tinguely w 1960 r.) albo publiczność odcinała po kawałku ubranie stojącego na
piedestale artysty (Yoko Ono w 1964 r.). Lennon został zamordowany przez obłąkanego fana w
grudniu 1980 r.
Muzyka "Beatlesów" oraz podobnych im zespołów grających w najróżniejszych i coraz bardziej
wymyślnych stylach odegrała wielką rolę w ruchu hippisów z lat sześćdziesiątych i później
w rozwoju
różnych form, ruchów i subkultur młodzieżowych.
Lata osiemdziesiąte przyniosły również poprawę życia amerykańskich Indian. Wytoczone procesy
przywróciły im utracone w przeszłości ziemie, na których zorganizowali rozmaite dochodowe
przedsięwzięcia. Gdy zwrot w naturze był niemożliwy, plemiona otrzymywały rekompensatę w postaci
inwestycji. W wielu miastach narastał jednakże problem emigrantów, głównie Latynoamerykanów,
którzy masowo i zazwyczaj nielegalnie przybywali do USA w poszukiwaniu pracy. W wielu
przypadkach ich pozycja zbliżała się do dawnego usytuowania Murzynów, gdyż wielu z nich ze
względu na nielegalny pobyt żyło poza sferą prawa. W związku z szeroką falą imigracyjną szacuje się,
iż u progu XXI w. w Kalifornii ludność biała stanowić będzie już tylko mniejszość.
Lata sześćdziesiąte przyniosły wielkie zmiany w kulturze, w tym w sztukach plastycznych. Do tego
czasu odeszła większość uznanych autorytetów, których twórczość stworzyła podstawy nowoczesnej
kultury XX wieku. Ich miejsca zajęła nowa generacja. Umacniającą wówczas swoje wpływy kulturę
masową (popkulturę) szeroko wiązano z tym, co nazywano "anty
sztuką" czyli pop
artem. W tym
rozumieniu "anty
sztuka" była swoistą antytezą "sztuki", tj. sztuki nowoczesnej, z pierwszej połowy XX
w. Termin trudno uznać za pejoratywny, gdyż szybko doceniono związek pop
artu ze sztuką żywą,
związaną z praktyczną stroną życia.
Zdaniem niektórych pop
art rozwinął się niezależnie od siebie w Wielkiej Brytanii, gdzie stanowił
reakcję na konsumpcyjny styl życia, i w USA, gdzie był raczej odpowiedzią na ekspresjonizm
abstrakcyjny. Zapewne jednak bardziej znany jest on w wersji amerykańskiej ze swoim
przedstawicielem światowej sławy
Andy Warholem. Andy Warhol (1928
1987) był początkowo
grafikiem reklamowym, pierwsze serie jego obrazów powstały w 1962 r. Motywem jego prac były
artykuły związane z konsumpcją: zupy Campbella, banknoty dolarowe, znaczki rabatowe i pocztowe.
Warhol w ten sposób pozbawiał swoje dzieła elementu osobistego. Jego słynne serigrafie obejmowały
również znane fotosy z czasopism, podobizny idoli (m. in. Elvisa Presleya i Marylin Monroe). Wkrótce
stał się słynny, stworzył własne atelier "Factory" (od 1963 r.), organizował happeningi, realizował
zamówienia firm. Na osobiste zamówienie stworzył portrety wielu osobistości, w tym szacha Iranu i
Michaela Jacksona. Tworzył w najróżniejszych i najdziwniejszych technikach i materiałach. Dla
amerykańskiego pop
artu był postacią kultową.
Rzecz jasna, że sprzeczności rasowe oraz nierówności społeczne wpływały destabilizująco na
sytuację wewnętrzną w USA. Zmniejszenie poczucia bezpieczeństwa wywoływało obawy klasy
średniej, która z trudem zbudowała swój zamożny byt. Ze szczególnym niepokojem postrzegano
wszelkie formy masowych wystąpień, które często przekształcały się w zamieszki. Do życia w stałym
zagrożeniu ze strony przestępczości, co dotyczyło przede wszystkim wielkich miast, zdołano się jakoś
przyzwyczaić. Działania policji i władz miejskich doprowadziły zresztą w wielu przypadkach do
skutecznego ograniczenia skali przestępstw, a Nowy Jork stał się miastem stosunkowo bezpiecznym.
Poza okresem walki z segregacją rasową falę wielkich niepokojów społecznych przyniosła wojna
wietnamska. Nigdy przedtem ani później miasta amerykańskie nie były widownią tak gigantycznych
manifestacji. Protestom przeciwko wojnie towarzyszyły hasła społeczne. Zmieniono system poboru do
wojska, selekcję zastępując losowaniem. Ostatecznie w 1972 r. armia amerykańska stała się
ochotnicza. Tą drogą wyrażał się również studencki bunt 1968 r. przeciwko "staremu światu".
Rzeczywistą konsekwencją młodzieżowych wystąpień tamtego czasu była tzw. XXVI poprawka do
konstytucji z lipca 1971 r., obniżająca wiek wyborców z 21 do 18 lat.
Wystąpienia antywojenne oraz rewolta młodzieży łączyły się z typową dla USA tamtego czasu
"rewolucją hippiesowską". Był to rodzaj protestu przeciwko normom obyczajowym i systemowi
tradycyjnych wartości. Hippisi byli pacyfistami nastawionymi hedonistycznie do życia, otwarcie
negujący państwo, konsumpcyjne społeczeństwo i rządzące nimi wartości. Atrybutami tego ruchu były
muzyka i narkotyki. Demonstracje młodzieżowe skutecznie zdestabilizowały sytuację w wielu
miastach. Pod hasłami zakończenia wojny w Indochinach masowo palono karty powołania, a pod
Biały Dom kierowały się wielotysięczne "marsze gwiaździste". Na tym tle administracja Nixona
zaostrzyła kontrolę nad osobami uznanymi za potencjalnych wrogów porządku. Nie dotyczyło to
wyłącznie przestępców czy też murzyńskich ekstremistów spod znaku "Czarnych Panter", ale i wielu
organizacji uznanych za "dysydenckie". Rozmaite nieprzyjemności ze strony władzy spotkały wielu
dziennikarzy, których uznano za podżegaczy do rozruchów lub zdrajców tajemnic państwowych.
Skłonność do zakulisowych praktyk, źle postrzeganych w społeczeństwie amerykańskim, ostatecznie
zgubiła samego Nixona
w związku z aferą "Watergate".
Przyczyną złożenia urzędu przez prezydenta Richarda Nixona była tzw. afera Watergate, którą to
nazwą opatrzony jest kompleks biurowo
mieszkalny nad Potomakiem w Waszyngtonie. W połowie
czerwca 1972 r. w zespole tym aresztowano pięciu ludzi, którzy usiłowali się włamać do pomieszczeń
wynajętych na biura komitetu wyborczego Partii Demokratycznej. Dzięki dziennikarzom z "Washington
Post" ujawnione zostało, iż we włamanie zamieszani są republikanie. Afera stała się rozległa, a sam
prezydent skompromitowany poprzez nagrania magnetofonowe, z których wynikało niezbicie, iż był
inicjatorem bezprawnych działań. Dziennikarskie odkrycie byłoby niemożliwe bez informatora z
bliskiego otoczenia Nixona, który przesyłał przedstawicielowi "Washington Post" tajne materiały. Nigdy
nie został on zidentyfikowany i znany jest tylko z kryptonimu "Deep Throat"
"Głębokie Gardło", co
nasuwa zabawne acz bezpodstawne skojarzenia z Lindą Lovelace
słynną gwiazdą filmów porno. W
następstwie ujawnionej "afery Watergate" Nixon, obawiając się postępowania o tzw. impeachment,
złożył swój urząd w sierpniu 1974 r.
Bezpośrednie zaangażowanie się USA w Wietnamie w 1964 r. poważnie skomplikowało ich sytuację
oraz przyczyniło się do wielu napięć daleko wykraczających poza Azję Południowo-Wschodnią.
Motywy ówczesnego kroku Waszyngtonu po dziś dzień nie są całkowicie jasne. Być może dlatego, iż
wydarzenia ocenia się z perspektywy późniejszej porażki oraz jej konsekwencji. Podobnie jak
Rosjanie, Amerykanie w poczynaniach politycznych kierowali się swoim systemem wartości, które
uważali za uniwersalne i godne polecenia całemu światu. To, że system amerykańskich wartości nie
jest w pełni akceptowany, widać dopiero w ostatnich czasach, już po zakończeniu "zimnej wojny". Na
Dalekim Wschodzie wartości te nigdy nie były i najprawdopodobniej nigdy nie zostaną
zaakceptowane. Ku zdumieniu Amerykanów, była to zresztą jedna z przesłanek klęski w Wietnamie.
Misja moralna stanowiła jednakże tylko argument dodatkowy, gdyż w istocie, podejmując decyzję o
interwencji, Waszyngton kierował się geopolityką, przesadnie oceniając konsekwencje dla USA
rysującego się tam przejęcia władzy przez komunistów. Ta błędna kalkulacja kosztować miała
Amerykę ponad 56 tys. zabitych i niemal ćwierć biliona dolarów. Nie mniej dotkliwe były straty
moralne, które poniesiono i które rzutowały na utrzymujący się przez dziesięciolecia kompleks
bezsensownego zaangażowania w świecie, zakończonego porażką z rąk komunistów. Aspekt ten miał
ogromne znaczenie dla wyhamowania zbrojeń, akceptacji radzieckich propozycji odprężeniowych i
krótkotrwałej równowagi z potencjałem militarnym ZSRR.
Zaangażowanie w Wietnamie ogromnie obniżyło amerykańską aktywność w innych częściach świata.
Dopiero wycofanie się stamtąd umożliwiło rozszerzenie perspektywy na zagadnienia globalne.
Niewielki Wietnam, przez całe lata angażujący blisko półmilionowy kontyngent amerykański, stanowił
prawdziwą pułapkę, toteż decyzja Nixona o wycofaniu się stamtąd, pomimo wcześniejszych prób
siłowego rozstrzygnięcia konfliktu, okazała się zbawienna w skutkach. Podejmując politykę odprężenia
z ZSRR Nixon asekurował się porozumieniem z Chinami. W lutym 1972 r. gościł w Pekinie i był to
prawdziwy zwrot po blisko ćwierć wieku trwającej wzajemnej niechęci. Już wówczas Chiny były
niewątpliwym mocarstwem w skali globalnej, co według niektórych ocen wyznaczało kres
dwubiegunowości świata i oznaczało przejście do świata trójbiegunowego. W ocenie Amerykanów,
tylko działania na linii Waszyngton
Moskwa
Pekin były w stanie stworzyć "strukturę pokoju" i
zmienić bieg wielu wydarzeń. Tak dla Rosjan, jak i dla Amerykanów perspektywa zbliżenia z Chinami
była równie ryzykowna. Dla pierwszych pozostały one rywalem na gruncie mocarstwowej pozycji, dla
drugich były zawsze państwem komunistycznym i niebezpieczną siłą rewolucyjną.
Po Rosji drugim pod względem powierzchni krajem świata jest Kanada (9,97 mln km2). Nie odgrywa
ona jednakże mocarstwowej roli w polityce międzynarodowej.
W odległej przeszłości jej obszar był miejscem rywalizacji francusko
angielskiej, lecz po wojnach w
XVIII w. całe terytorium znalazło się pod zwierzchnictwem Londynu. Pozostałością tamtego czasu jest
podział etniczny Kanady na ludność angielsko- i francuskojęzyczną. W 1867 r. Kanada uzyskała
status dominialny, a w 1931 r. statut westminsterski przyznał jej faktyczną niepodległość w ramach
Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Związki prawne z Wielką Brytanią pozostały jednakże silne i dopiero
w 1982 r. kraj ten oficjalnie potwierdził swoją suwerenność, przyjmując własną konstytucję. Nadal
jednak głową państwa pozostała królowa brytyjska, reprezentowana przez gubernatora generalnego.
W kanadyjskim systemie politycznym dominują dwie partie: Partia Postępowo
Konserwatywna (PCP)
i Narodowo
Liberalna Federacja Kanady (NLCF). Państwo ma charakter federalny. W jego skład
wchodzi dziesięć prowincji o znacznej autonomii: Alberta, Kolumbia Brytyjska, Manitoba, Nowy
Brunszwik, Nowa Fundlandia, Nowa Szkocja, Ontario, Quebec, Saskatchewan i Wyspa Księcia
Edwarda oraz dwa terytoria: Północno
Zachodnie i Jukon. Poza związkami z Wielką Brytanią Kanada
jest mocno powiązana gospodarczo z USA, a wpływy amerykańskiego kapitału w tym kraju stały się
dominujące zwłaszcza po II wojnie światowej. Jest krajem wysoko rozwiniętym, a dochód narodowy
należy do najwyższych w świecie. W polityce światowej odgrywa ona doniosłą rolę mediatora w
sporach i inicjatora wielu rozwiązań. Jest członkiem
założycielem ONZ i NATO; niezależnie od swojej
wielkości, nie bywa podmiotem międzynarodowych konfliktów. Poważnym problemem wewnętrznym,
z którym boryka się Kanada, są niepodległościowe aspiracje francuskojęzycznego Quebecu. Pod
wpływem żądań tamtejszych nacjonalistów kilkakrotnie już rozpisywano referenda w sprawie
wyseparowania tej prowincji z Kanady. Quebec i tak cieszy się specjalnymi przywilejami.
Jeszcze w 1968 r. zawarty został traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej. Rok później podjęte
zostały amerykańsko-radzieckie rokowania w sprawie ograniczenia zbrojeń strategicznych, które w
maju 1972 r. uwieńczone zostały układem SALT-I. Wraz z układem o ograniczeniu zbrojeń
ofensywnych w Moskwie podpisano również układ o ograniczeniu systemów obrony
przeciwrakietowej, tzw. ABM. Dotyczył on rakiet balistycznych wystrzeliwanych z ziemi, a niszczących
cele nadlatujące z powietrza. Ponieważ system ABM był dopiero w budowie, obie strony zgodziły się
co do posiadania jedynie dwóch systemów, tj. chroniącego stolicę oraz wyrzutnie rakietowe. Mniej
gruntowny charakter miało ograniczenie zbrojeń ofensywnych, które wygasało w 1977 r.
Problem stałego układu o ograniczeniu zbrojeń ofensywnych powierzono rokowaniom SALT-II, które
podjęto jeszcze w listopadzie 1972 r. Trwały one aż siedem lat, a sam układ podpisano w czerwcu
1979 r. Choć w związku z radziecką interwencją w Afganistanie dokumentu tego Stany Zjednoczone
nie ratyfikowały
obie strony przestrzegały powziętych postanowień, tj. ograniczenia środków
przenoszenia (wyrzutni, bombowców i in.) i zredukowania liczby samych rakiet. Trudności w
osiągnięciu porozumienia SALT-II wynikały głównie z różnic w potencjale militarnym stron.
Amerykanie dysponowali ponad trzykrotnie większą liczbą bombowców dalekiego zasięgu, Rosjanie
natomiast mieli przewagę w rakietach balistycznych dalekiego zasięgu. Amerykanie dysponowali
również wielogłowicowymi rakietami nośnymi (MIRV), montowanymi na wyrzutniach lądowych
(Minuteman-3) i na okrętach podwodnych (Poseidon). Takich wielogłowicowych rakiet ZSRR
podówczas nie posiadał. Oceniano jednak, że wobec tempa radzieckich zbrojeń proporcje te mogą
szybko zmienić się na niekorzyść USA.
Rozwój techniki militarnej obu supermocarstw ogromnie komplikował zawarcie porozumienia, gdyż z
trudem uzgadniane warunki szybko stawały się nieaktualne. Rosjanie w krótkim czasie skonstruowali i
rozmieścili własne wielogłowicowe rakiety nośne, powracające po wystrzeleniu ładunków, a także
zwiększyli moc wielkich rakiet balistycznych, tzw. ICBM. W Stanach Zjednoczonych rozwijano
natomiast prace nad nowym bombowcem strategicznym oraz bombą neutronową. Dopiero
wstrzymanie realizacji tych planów przez prezydenta Jimmyłego Cartera umożliwiło podpisanie układu
w 1979 r.
Już wówczas jednak odprężenie w stosunkach Wschód
Zachód znaczyły coraz większe rysy.
Szczytowym punktem "detente" była z pewnością KBWE, w której oprócz państw europejskich wzięły
udział Stany Zjednoczone i Kanada. Po raz pierwszy Europa pojawiła się wówczas jako odrębny blok,
będący nie tylko polem przetargu pomiędzy supermocarstwami, ale i siłą zdolną w przyszłości
zadecydować o sobie. Stało się to jednak rzeczywistością dopiero po zakończeniu "zimnej wojny".
Negatywny wpływ na proces odprężenia miały wydarzenia w świecie. Od połowy lat
siedemdziesiątych ZSRR i kraje jego bloku, głównie Kuba i NRD, czynnie angażowały się w Afryce.
Okazję ku temu stwarzały marksistowskie rządy, które powstały w byłych koloniach portugalskich,
zwłaszcza w Angoli i Mozambiku, a także w Etiopii. Wielu innym krajom Afryki ZSRR udzielał
znaczącej pomocy gospodarczej i sprzedawał broń. Poza doradcami, do niektórych krajów
przerzucano całe jednostki wojskowe państw bloku wschodniego. Na mocy rozmaitych układów
Rosjanie posiedli bazy wojennomorskie zarówno w Afryce, jak i w Azji: w Somalii, Jemenie i w
Wietnamie.
Wraz z rozwojem floty podwodnej bazy morskie odzyskiwały swoje dawne znaczenie. Amerykanie
wyraźnie grozili Rosjanom swoimi rakietami "Polaris", w odpowiedzi na co przystąpili oni do
rozbudowy sił podwodnych, w tym konstruowania wielkich okrętów o gigantycznej wyporności. Słynny
radziecki "Tajfun" z 1979 r. miał wyporność aż 25 tys. t, a w przypadku zanurzenia niemal dwukrotnie
większą. O ile polityka odprężenia wyraźnie przetrzymała kryzys na Bliskim Wschodzie związany z
"wojną Jom Kipur" w 1973 r., o tyle w drugiej połowie dekady dążność do wzajemnego zrozumienia
malała. Stany Zjednoczone nie były aktywne w Afryce, kiedy tam instalowały się marksistowskie
rządy, a w ślad za nimi Związek Radziecki. Ich stanowczość ujawniała się zbyt późno, gdy wycofanie
się stamtąd ZSRR było już właściwie niemożliwe. Doskonale obrazowało to trudną materię
odprężenia, stanowiącego specyficzną mieszankę dobrej woli i stanowczości. Jakiekolwiek zaburzenia
w tym parytecie prowadziły do napięć i konfliktów.
Wkrótce po odejściu Nixona realizowane przez jego administrację odprężenie stało się przedmiotem
szerokiej krytyki. Uważano, że lata poprzednie doprowadziły do wybiórczego traktowania problemu
amerykańskiego zaangażowania w świecie, co w rezultacie wzmocniło pozycję ZSRR. Z uwagi na
niepopularność terminu "odprężenie", prezydent Gerald Ford zabronił nawet posługiwania się nim w
kampanii wyborczej 1976 r. Niewiele mu to pomogło, a zwycięski Carter przez najbliższe lata w istocie
kontynuował politykę poprzedników. Zamiary Cartera co do przywrócenia prymatu Stanów
Zjednoczonych w świecie w praktyce ujawniły się stosunkowo późno. Stopniowo narastało
przekonanie, iż nieuchronnie zbliża się koniec "zimnej wojny", a wówczas dwu- czy trójbiegunowy
podział świata ustąpi miejsca znacznemu rozdrobnieniu na ośrodki lokalne. Wszystkich spraw nie da
się zatem załatwić wyłącznie na szczeblu supermocarstw.
W polityce prezydenta Cartera widoczna stała się tendencja preferowania wspólnoty globalnej oraz
eksponowania praw człowieka. Coraz bardziej też demonstrowano zainteresowanie losem
dysydentów oraz mniejszości etnicznych w krajach bloku wschodniego. Jeszcze w 1974 r.
amerykański Kongres uzależnił pomoc gospodarczą dla ZSRR od respektowania prawa do emigracji
tamtejszych Żydów. Dopiero jednak za czasów Cartera i Reagana zawiązująca się w krajach bloku
wschodniego demokratyczna opozycja uzyskała amerykańskie wsparcie propagandowe i finansowe.
Na gruncie prawnym takie możliwości stwarzało sygnowanie przez ZSRR i blok wschodni Aktu
Końcowego KBWE. Odtąd też prześladowania demokratycznych oponentów systemu oznaczały
naruszanie przyjętych na siebie przez komunistów międzynarodowych zobowiązań.
W powojennym świecie nawet sportowa rywalizacja coraz częściej wiązała się z polityką, choć nie
stanowiło to reguły. W 1956 r. na Igrzyskach Olimpijskich w Melbourne, podczas meczu piłki wodnej
ZSRR
Węgry olimpijski basen dosłownie spłynął krwią sportowców obu drużyn, którzy dali upust
swoim narodowym animozjom. W 1972 r. w Monachium sportowcy izraelscy stali się obiektem
krwawego ataku ze strony palestyńskich terrorystów. Igrzyska moskiewskie 1980 r. zostały
zbojkotowane przez USA i wiele krajów Zachodu, z uwagi na radziecką interwencję w Afganistanie.
Próba odwetowego potraktowania igrzysk w Los Angeles w 1984 r. miała ograniczony charakter. W
1988 r. KRLD podjęła rozległą acz prymitywną kampanię propagandową dla zdezawuowania igrzysk
w Seulu. W ostatecznej desperacji Phenian rozpowszechniał wieści, iż cała gastronomia
południowokoreańska zarażona jest ponoć AIDS ... (Czy chcecie jechać umierać do burdelu?
pytały
retorycznie północnokoreańskie gazety ...). Bez rezultatu, gdyż udział wzięła rekordowa do 1988 r.
liczba państw. Przepiękną ideę olimpijską, wywodzącą się jeszcze ze starożytności, przywrócił światu
w roku 1894 zwołany do Paryża przez barona Pierre de Coubertina Międzynarodowy Kongres dla
Przywrócenia Igrzysk Olimpijskich. Antycznym wzorem, igrzyska odbywają się co cztery lata,
poczynając od 1896 r., a ich organizatorem są miasta wybierane przez Międzynarodowy Komitet
Olimpijski (MKOL). W 1924 r. zorganizowany został "Tydzień Sportów Zimowych", a rok później MKOL
podjął decyzję o ustanowieniu zimowych igrzysk olimpijskich, z zaliczeniem "Tygodnia" w Chamonix
jako "pierwszych". Przez długi czas igrzyska zimowe odbywały się w tym samym "roku olimpijskim" co
letnie, a obecnie przemiennie, co dwa lata
lecz w cyklu czteroletnim. Swoją wielką światową
popularność igrzyska uzyskały dopiero po wojnie, m. in. dzięki środkom masowego przekazu, a także
nowo powstałym państwom, skorym do zaprezentowania się na międzynarodowej arenie.
U schyłku lat siedemdziesiątych sytuacja w świecie była już mocno skomplikowana. Na Dalekim
Wschodzie wyraźny stał się konflikt interesów chińskich i radzieckich, czego przejawem było nie tylko
utworzenie bazy w Cam Ranh, ale również wkroczenie Wietnamczyków do Kambodży, a później
chiński atak na Wietnam. W grudniu 1979 r. Rosjanie interweniowali w Afganistanie i był to pierwszy
przypadek ich bezpośredniego zaangażowania militarnego poza własną strefą.
To, co wydarzyło się w Afganistanie, stanowiło dla administracji prezydenta Cartera znaczący
argument na rzecz przyjęcia zdecydowanego kursu wobec ZSRR. Coraz częściej bowiem Carter
krytykowany był za swoją ustępliwość, gdy fakty przemawiały za nową radziecką ofensywą w świecie,
i to nie tylko w Azji czy Afryce, ale i w nie tak odległej Nikaragui. Sytuacja była o tyle groźna, iż
niewiele wcześniej Iran, niedawny strażnik amerykańskich interesów w Zatoce Perskiej, przybrał kurs
zdecydowanie wrogi Stanom Zjednoczonym. Zdaniem prezydenckich doradców brak zdecydowania w
polityce zagranicznej źle rokował Carterowi w nadchodzących wyborach prezydenckich. Zarówno
sekretarz stanu Cyrus Vance, jak i doradca prezydenta Zbigniew Brzeziński nie byli zresztą zgodni co
do środków, jakie należy podejmować. Oni też, jak i zazwyczaj niezdecydowany Carter byli
odpowiedzialni za umocnienie pozycji ZSRR w świecie u schyłku lat siedemdziesiątych.
Potęga USA i państw Zachodu w sposób oczywisty górowała nad potencjałem gospodarczym i
militarnym całego bloku wschodniego. W różnych ocenach relacje te mogły kształtować się jak 2 : 1,
toteż nawet względnie niski poziom amerykańskich wydatków zbrojeniowych nie stwarzał
potencjalnego zagrożenia. Stale zresztą inicjowano nowe, coraz doskonalsze programy wojskowe,
umożliwiające prowadzenie długotrwałej wojny nuklearnej. W świetle niektórych koncepcji wydawało
się bowiem, że nowoczesną wojnę będzie można kontrolować, kiedy cele atakowane będą wybiórczo
(tzw. doktryna Cartera, dyrektywa 59).
Trudności gospodarcze bloku wschodniego były powszechnie znane, toteż w Waszyngtonie dobrze
zdawano sobie sprawę, jakie konsekwencje wewnętrzne wywołuje tam podkręcenie spirali zbrojeń.
Politykę "kija i marchewki" wobec ZSRR stosowano jednakże z bardzo różnym skutkiem. Często
amerykańskie sankcje prowadziły jedynie do zaostrzenia radzieckiego kursu, co zdaniem niektórych
sygnalizowało gotowość Związku Radzieckiego do rozpętania wojny w chwili, gdy utraci on dystans
wobec zbrojących się Stanów Zjednoczonych.
Kwestia, którą zmuszony był rozstrzygnąć prezydent Reagan, rysowała się już wcześniej. Tyczyła ona
ogólnej koncepcji usytuowania Stanów Zjednoczonych w świecie: czy mają zachować się defensywnie
w obliczu rosnącego w potęgę ZSRR, czy też podjąć próbę bardziej aktywnego przeciwstawienia się.
Popularnie nazywano to odbudową prestiżu czy międzynarodowego znaczenia, nadwyrężonego nie
tylko przed ZSRR, ale i kraje Trzeciego Świata. Prawie dwuletnie hamowanie przez Reagana tempa
wzrostu gospodarczego dla okiełznania inflacji zakończono rozluźnieniem kontroli pieniądza, co w
połączeniu z napływem wysoko oprocentowanego obcego kapitału przyniosło dość szybki rozwój. W
istocie wskutek uruchomienia programów zbrojeniowych lawinowo wzrastał deficyt budżetowy, a
Stany Zjednoczone ze światowego pożyczkodawcy stały się światowym pożyczkobiorcą. Z dłuższej
perspektywy czasu ocenić można, iż w sumie polityka prezydenta Reagana osłabiła potęgę
gospodarczą USA, zmniejszając dystans wobec innych ośrodków współczesnego świata. Wystąpiła
bowiem znacząca dysproporcja pomiędzy rzeczywistym rozwojem gospodarczym USA tamtego
czasu, co zakwestionować nie sposób, a wielkimi nakładami na zbrojenia. Monstrualny ciężar zbrojeń
przyjęty na siebie przez Stany Zjednoczone doprowadził co prawda do zakończenia "zimnej wojny" i
politycznego prymatu USA, ale też powojenny układ nie był zapewne takim, jakiego oczekiwał
Reagan. Pozycja polityczna w świecie zdawała się bowiem znacznie wykraczać poza amerykańskie
możliwości gospodarcze. Poza wszystkim zresztą nikt chyba nie sądzi, iż swoiste "dorzynanie"
wrogiego supermocarstwa, jakim był Związek Radziecki, nie pociągnęło za sobą niekorzystnych
konsekwencji.
Już u schyłku lat siedemdziesiątych europejskie siły NATO otrzymały nowoczesne pociski Cruise i
Pershing II (balistyczne), co ogromnie wzmocniło zdolność ich szybkiego reagowania. Głównym
atutem Rosjan były wówczas wielogłowicowe rakiety SS-20, a także tankujący w powietrzu
bombowiec Tu-26. W nowych rokowaniach rozbrojeniowych, które otrzymały później kryptonim
START, szczególnego znaczenia nabierała kwestia broni średniego zasięgu, tzw. INF. Doktryna
ograniczonej wojny jądrowej Reagana zakładała bowiem możliwość zwycięstwa nad ZSRR na
europejskim teatrze działań, bez przekształcenia konfliktu w globalny.
Rozmowy START do reszty skomplikował ogłoszony przez Reagana w marcu 1983 r. program
Inicjatywy Obrony Strategicznej Stanów Zjednoczonych (SDI), zwany też programem "wojen
gwiezdnych". Przewidywał on rozległe badania nad możliwością rozmieszczenia w kosmosie systemu
rakiet strategicznych. Na cel ten przeznaczono wielkie kwoty i już w 1985 r. przeprowadzono udane
zestrzelenie satelity przez rakietę antysatelitarną. Obok dowództwa sił lądowych, morskich i
powietrznych utworzono również dowództwo sił "kosmicznych", co sygnalizowało wejście USA w XXI
wiek.
Zarówno termin "gwiezdne wojny" (star wars), jaki przydano programowi SDI, a także epitet Reagana
"imperium zła", którym opatrzył on ZSRR, zaczerpnięte zostały z amerykańskiej popkultury. Odnoszą
się one do słynnego filmu fantastycznego, a właściwie trylogii: Gwiezdne wojny wyreżyserowanego
przez George`a Lucasa w 1977 r. W 1980 r. powstało Imperium kontratakuje (reż. Irvin Kershner), a w
1983 r. Powrót Jedi (reż. Richard Marquand). Filmy te cieszyły się niesłychaną popularnością nie tylko
w USA, ale i w świecie, niezależnie od wieku widzów. Treścią była walka Luke Skywalkera z
"Imperium"
zła i ciemności, któremu przewodził Imperator oraz jego zausznik, o aparycji samuraja z
buchającym spod maski oddechem
Darth Vadder. Trudno doszukiwać się w tych filmach głębszych
wartości, natomiast odniosły one nieprawdopodobny sukces komercyjny.
Zob. D. Scheck, Leksykon amerykańskiej popkultury, Kraków 1997.
Jak pokazał czas, badania nad SDI były nie tylko kosztowne, ale i "na wyrost". Wówczas jednak
wywołały wielką konsternację w świecie, a Związek Radziecki oskarżył USA o łamanie wielu
podpisanych wcześniej układów. Postęp w pracach nad "wojnami gwiezdnymi" mógł załamać
dotychczasowe formy wzajemnego odniesienia pomiędzy supermocarstwami, a próba przeniesienia
starcia w kosmos zakończyłaby się starciem na ziemi. Natomiast dotychczasowy model odstraszania
zapewnił światu niemal cztery dziesięciolecia pokoju.
Napięcie w stosunkach Wschód
Zachód wyraźnie zmniejszyło się wraz z dojściem do władzy w
Związku Radzieckim Michaiła Gorbaczowa i jego "nowym myśleniem". Reagan sam zresztą zdawał
sobie sprawę, że zaszedł w swoim nieprzejednaniu za daleko. Wiele jego pociągnięć nie tylko
przyczyniło się do naprężenia w relacjach z ZSRR, ale i wywołało rozdźwięki z krajami Europy
Zachodniej. O ile Zachód poparł sankcje związane z wejściem Rosjan do Afganistanu, o tyle wiele
kontrowersji wzbudziło obłożenie nimi Polski, w związku z wprowadzeniem stanu wojennego w 1981 r.
czy też manipulacje wokół gazociągu z ZSRR do Europy Zachodniej.
Startując do wyborów w 1984 r., Reagan oficjalnie afirmował "szansę dla pokoju", a także nowe
podejście do ZSRR. Nie przeszkadzało mu to zresztą wkrótce po reelekcji nazwać Związek Radziecki
"imperium zła", które wkrótce trafi na śmietnik historii. Ponadto
w świetle nowej doktryny
Stany
Zjednoczone uzurpowały sobie prawo interweniowania w świecie przeciwko komunistycznym
reżimom, które jako takie dochodziły do władzy drogą bezprawia.
Gdy Gorbaczow i Reagan spotykali się w Genewie w 1985 r., oba ich kraje były już mocno
wyczerpane ciężarem zbrojeniowej konfrontacji. Związek Radziecki wstępował w stan gospodarczej
zapaści, a budżet Stanów Zjednoczonych osiągnął poziom ogromnego zadłużenia. Przedmiotem
nowych debat stała się sprawa nie tylko redukcji zbrojeń nuklearnych, ale i ograniczenia sił
konwencjonalnych w Europie. Ustalenia w tej drugiej kwestii były szczególnie trudne, gdyż Rosjanie
wsparci siłami państw bloku dysponowali znaczącą przewagą. Toczące się od 1973 r. aż do 1989 r.
rokowania wiedeńskie w ramach KBWE nie przynosiły w tej sprawie właściwie żadnych rezultatów.
Dopiero w listopadzie 1990 r. zawarty został traktat o siłach konwencjonalnych (tzw. CFE), lecz Układ
Warszawski już wówczas praktycznie nie istniał, a sytuacja w Europie była zupełnie inna.
Postępy w rokowaniach pomiędzy Reaganem i Gorbaczowem utrudniała nie tylko sprawa broni
średniego zasięgu, ale i program SDI, którego Rosjanie szczególnie się obawiali. Nic dziwnego, gdyż
w ich sytuacji gospodarczej próba sprostania takiemu wysiłkowi zakończyłaby się ekonomicznym
samobójstwem. Z tych też powodów Gorbaczow musiał odrzucić w listopadzie 1986 r. w Rejkiawiku
korzystną zdawałoby się ofertę rozbrojeniową Reagana, a nawet propozycję udostępnienia części
technologii SDI. Broń INF, tj. średniego i bliższego zasięgu, wyeliminował dopiero układ
waszyngtoński z grudnia 1987 r., co stanowiło widoczny znak słabnięcia ZSRR, a tym samym i
łagodzenia stanowiska w sprawach niemożliwych zdawałoby się do przyjęcia. Na krótko przed
upadkiem ZSRR, w lipcu 1991 r. podpisano również negocjowany przez blisko dekadę układ START
I. Tym samym wraz z upadkiem radzieckich aspiracji do hegemonii w świecie wszelkie przesłanki
przeciwko porozumieniu przestawały istnieć.
Upadek ZSRR i kres "zimnej wojny" nie likwidowały oczywiście supermocarstwowej pozycji
spadkobierczyni radzieckiego imperium, tj. Rosji, choć coraz trudniej było jej temu sprostać. Chociaż
rzeczywistym zwycięzcą w wieloletnim konflikcie okazała się Ameryka ze swoją potęgą gospodarczą i
militarną, a także demokratyczną wizją świata
źródłem jej sukcesu była nie tylko konsekwentnie
budowana przewaga. Bez upadku radzieckiego systemu oraz imperium zwycięstwo byłoby bowiem
niepełne i skutkowało jedynie wygaszeniem "zimnej wojny". Z udziałem ZSRR światowy komunizm
miał bowiem szanse na dalsze trwanie, chociaż już w formie coraz mniej zagrażającej pozycji Stanów
Zjednoczonych. Choć w przeszłość odszedł konfrontacyjny aspekt tej ideologii, wynikający z dążności
do narzucenia określonego systemu całemu światu
nie mniej ważny jej aspekt, zrodzony z wiary w
egalitaryzm i taką też sprawiedliwość społeczną, pozostał nadal żywy. Trwa on nadal w umysłach
setek milionów, dla których kapitalizm nie tworzy życiowych szans i nie jest perspektywą na
przyszłość. Zagadnienie to już w chwili upadku ZSRR zrodziło pytania tyczące dalszych perspektyw
kapitalizmu oraz nowej pozycji USA w świecie. Nie ulegało bowiem kwestii, iż konfrontacja z ZSRR
kosztowała Amerykanów bardzo wiele, w tym wyhamowanie wielu szans rozwojowych, które zapewne
zechcą zrekompensować sobie w przyszłości.
Materializacja życia, komercjalizacja większości celów i pogoń za pieniądzem u schyłku XX wieku
wywołały u wielu poczucie zagrożenia. W wielu sferach wyraźne stało się ponowne zainteresowanie
sprawami ducha, poszukiwaniem wiary, wewnętrznej harmonii i in. Zwłaszcza w USA dość licznie
pojawili się rozmaici szarlatani głoszący odnowę moralną poprzez wiarę w ich posłannictwo. O ile
większość grup religijnych wypełniała przestrzeń pozostawioną przez tradycyjne wyznania i kościoły,
o tyle niewielka część podejmowała działania ze wszech miar groźne.
Szczególnie wstrząsający wymiar miała tragedia w Gujanie, gdzie w listopadzie 1978 r. dokonało
zbiorowego samobójstwa ponad dziewięciuset wyznawców tzw. Świątyni Ludu, którzy wyemigrowali
tam z USA wraz ze swoim prorokiem Jamesem Jonesem. Po ujawnieniu faktów psychicznego terroru
wobec wiernych, do Jonestown w Gujanie udała się amerykańska komisja, z kongresmanem Ryanem
na czele. Jones liczył, że osada wywrze pozytywne wrażenie. Tak się jednak nie stało, dając asumpt
do wymordowania części komisji, a później zmuszenia wiernych, w tym wielu dzieci, do zbiorowego
samobójstwa, z użyciem cyjanku. Sam Jones zastrzelił się w dżungli.
Nie mniejszym echem odbiły się wydarzenia w Waco w Teksasie, gdzie zabarykadowali się
"dawidianie", kierowani przez Davida Koresha. W lutym 1993 r. ich siedzibę przemienioną w twierdzę
zamierzali przetrząsnąć agenci federalni, co skończyło się 51
dniowym oblężeniem. Gdy FBI
zdecydowała się użyć gazów, na rozkaz Koresha pod budynki podłożono ogień. W pożarze zginęło
ponad osiemdziesiąt osób, w tym kilkanaścioro dzieci oraz "Baranek Boży"
David Koresh. Powodem
przeszukiwania "Karmelu" przez FBI było gromadzenie przez "dawidian" wielkich ilości broni, w tym
ciężkiej.
Zob. C. Sifakis, Encyklopedia zamachów, Warszawa 1994.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Formuła przemiany wewnętrznejnotatek pl twierdzenie maxwella o wzajemnosci przemieszczen30 kroków do kompleksowej przemiany wewnętrznejPRZEMIANA WEWNETRZNAWAŻNIEJSZE ZAŁOGOWE LOTY KOSMICZNE (ZSRR, ROSJA, USA, CHINY)Stosunek polskiej prasy konserwatywnej do rządu i przemian ustrojowych do roku 1935Doświadczalne sprawdzenie twierdzeń o wzajemności prac i przemieszczeń07 Udział sfer finansowych USA w budowie potęgi ZSRR2 Stosunki wewnętrzne państw europejskichRozwoj inteligencji emocjonalnej 7 krokow do wewnetrznej przemianynotatek pl sily wewnetrzne i odksztalcenia w stanie granicznymAudyt wewnętrzny 2014 86 95R6Krytyczna temperatura wewnętrznej powierzchninotatek pl dr in Jaros aw Chmiel, Nauka o materia ?h, Przemiany podczas odpuszczaniawięcej podobnych podstron