107
XVI
WSZYSTKO PRZYGOTOWANE
A!Pan sędzia!
zawołał Mateusz widząc go wchodzącego.
Pan sędzia!
Nie spodziewałeś się mnie?
Nie śmiałem
odpowiedział pół szydersko,pół niespokojnie gospodarz,któremu na-
przód na myśl przyszło,czy się kwitnie znalazł.Tak dawno nie miałem tego szczęścia.
Nie kłam,proszę cię
rzekł sędzia spokojnie
dałeś mi się poznać dostatecznie,na cóż
jeszcze te ceremonie!Doświadczywszy twojej wdzięczności,twojej uczciwości,nie chcę już
słyszeć o nich więcej.
Panie sędzio!
Miałbyś się srożyć?Tego jeszcze brakowało!Przypomnij jakieś podle mnie podszedł,
coś ze mną zrobił i oszczędź sobie słów próżnych.
Pan Mateusz nie wiedział,co odpowiedzieć,szukał jednak w głowie,za co by mógł jakie-
kolwiek tłumaczenie uczepić,ale napróżno .Sędzia usiadł i rzekł:
Trudno,abym ci przywrócił moję przyjaźń i szacunek,nadto cię już znam,panie Mate-
uszu;chciałbym jednak skończyć z tobą.
Na cóż kończyć:ja się niczego nie dopominam,ja nic nie chcę...
Jest to jeszcze łaska z twojej strony,nieprawdaż?I wielka łaska!Lecz ty się dziś nie do-
pominasz,bo ja żyję,bo nie chcesz,żebym cię tak wystawił przed sądem,jak jesteś,nie-
wdzięcznym,to mało,ale podłym złodziejem.
Panie sędzio!
Obrażają cię słowa,a nie bałeś się uczynku?Dziś ty mnie nie zaczepiasz,ale gdybym
jutro umarł,pozwiesz pozajutro moich biednych synowców i wyzujesz ich z ostatniego ka-
wałka chleba za to,że ich stryj podał ci rękę i pomógł:nieprawdaż?
Pan Mateusz gryzł wargi i milczał.
Chcę więc skończyć z tobą,panie Mateuszu;ustępuję ci coś z twojej kradzieży i będę milczał.
Ja nie chcę żadnej ugody i nic się nie dopominam
odpowiedział gospodarz
boli mnie
tylko,żeś tak się względem mnie odmienił,sędzio .
A ty?
Cóż chcesz:prawdziwie,cóż ja ci robię!
Nie pojmowałem,żebyś potrafił jeszcze usta do tłumaczenia się otworzyć.
Pan mnie chcesz z własnego domu wypędzić!
Nie zatrzymuję cię,ale rozumiem,że przynajmniej mi pozwolisz tu odetchnąć.
Więc ja uchodzę!
rzekł gospodarz porywając za kapelusz.Wyszedł zatrzasnąwszy
drzwi za sobą,a wkrótce podano mu konia i sędzia ujrzał go z chartami wyjeżdżającego w pole.
Tego mu potrzeba było właśnie;natychmiast więc udał się do Anny,która z bocznego po-
koju całej rozmowy słuchała.
Przybyłem tu dla ciebie
rzekł spiesznie do niej sędzia
nie mam chwili do stracenia.
Chcesz być wolną?
Ja wolną?Alboż to być może?Cóż to jest?
Dziś będziesz mieć zapisy od ciotki i jej zezwolenie na rozwód;dziś w.nocy wyjedziesz
stąd do klasztoru i nie wyjdziesz z niego,aż wolną od ślubów i panią swej woli!
Byćże może?!sędzio!Jakże to się stanie?
zawołała Anna podbiegając ku niemu.
Mogłoż by to być?!
Wszystko jest przygotowane przez twoich przyjaciół:ja ci pomagam.Zostaw drzwi
otwarte od ogrodu.Nie mogę dłużej mówić,żeby ludzie nas nie podsłuchali lub nie postrze-
gli.Bądź spokojna i czekaj!Bądź zdrowa.
Tych słów domówiwszy,a widząc z oczu Anny,ze się nie potrafi oprzeć nadziei oswo-
bodzenia,pewien jej zezwolenia wyszedł sędzia z pokoju i,nim pan Mateusz wieś minął,
wyjechał ze dworu umyślnie spiesząc,aby był przez niego widzianym.Dla niepoznaki minął
Złotowolską drogę i za laskiem dopiero kazał zwrócić na nią i konie puścić cwałem.
KONIEC ROZDZIAŁU
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
calebieda17calebieda5calebieda8calebieda6calebieda11calebieda7calebieda19calebieda9calebieda15calebieda18calebieda13calebieda2calebieda10calebieda1calebieda14calebieda3calebieda3calebieda20calebieda12więcej podobnych podstron