cyrylica nad wisla










Cyrylica nad Wisłą







Rzeczpospolita - 04-02-2012 
Adam Tycner
Cyrylica nad Wisłą
 
Коньч
Васць! Встыду
ощедзь! Tak wyglądałby w druku dialog
Kmicica z Wołodyjowskim, gdyby w latach 60. XIX w. powiódł się rosyjski
zamysł wprowadzenia zapisu języka polskiego grażdanką
 
 


"Kiedy ranne wstają zorze, Tobie ziemia, Tobie morze..." złożone
petersburską czcionką, czyli XIX-wieczna wojna kultur

Źródło: Biblioteka Narodowa
 

"Zdrowaś Mario" - najważniejszy tekst dla włościan, których
zamierzano "reslawizować" 
Źródło: Biblioteka Narodowa
 


Cyrylicki "Powrót Taty" Adama Mickiewicza. Zecer najwyraźniej składał tekst
bez znajomości polskiego, stąd wezwanie "zwówcie paciorek"

Źródło: Biblioteka Narodowa
 
"W przeszłym roku wydaną została w Petersburgu mała książeczka, na którą
nikt dotychczas, jak się zdaje, nie zwrócił należytej uwagi" - donosił
w połowie 1866 roku "Dziennik Warszawski" - "Książeczką tą jest
polski abecadlnik, czyli elementarz dla dzieci wiejskich wydany po rusku, ruskim
szryftem zastosowanym do polskiej ortografii".

Tą książeczką był "Elementarz dla dzieci wiejskich", ale wbrew temu,
co pochopnie podał "Dziennik Warszawski", "abecadlnik" bynajmniej
nie przeszedł niezauważony. Wydano go w 25 tys. egzemplarzy i już wkrótce
stał się podręcznikiem dla polskich dzieci w pierwszych klasach szkół
elementarnych. Zabór rosyjski kojarzy się z rusyfikacją. Po co więc, zamiast
po prostu zruszczać polskie dzieci, carscy czynownicy zadali sobie trud
transliteracji języka i próbowali wprowadzić ten dziwaczny twór do użytku
codziennego?

Kiedy w Królestwie Polskim dogasało powstanie styczniowe, a na Litwie dopalały
się puszczane z dymem przez żołnierzy Michaiła "Wieszatiela"
Murawiowa wsie, w Rosji trwała wielka antypolska nagonka prasowa. Wśród
rosyjskiej inteligencji rozpowszechniony był stereotyp polskiego feudalnego
wstecznictwa przesiąkniętego katolickim fanatyzmem i pretensjami do utraconej
potęgi. "Patriotyzm polski to wstający z grobu upiór, który gotów jest pić
krew żywych istot" - pisał znany z nacjonalistycznych poglądów,
niezwykle wpływowy publicysta "Moskowskich Wiedomosti" Michaił Katkow.
- "Umarłe organizmy nie powstają z martwych. Śmierć państwa powinna
pociągnąć za sobą śmierć narodu".

Katkow mógł liczyć na poparcie dużej części rosyjskich liberałów, którzy
w powstaniu styczniowym widzieli "polską Wandeę" - feudalną i
katolicką reakcję na zmiany wprowadzane przez oświecone siły postępu. Było
już jasne, że spełzły na niczym rozbudzone w Petersburgu po powstaniu
listopadowym nadzieje, iż pojawi się wśród polskiej arystokracji frakcja
rosyjska na tyle silna, żeby skutecznie zapobiec kolejnemu powstaniu. Rosjanie
nie chcieli w nieskończoność utrzymywać w swoich polskich guberniach
wielkich garnizonów. Car Aleksander II postanowił sięgnąć po skalpel i raz
na zawsze przeciąć "polski wrzód".
Romantyzm a la russe
Najwięcej kłopotów sprawiała Rosjanom patriotycznie i antyrosyjsko
nastawiona szlachta. Należało ją więc trwale unieszkodliwić przeprowadzając
reformę rolną, wyzwolić chłopów, których większość nie miała wówczas
wykształconego poczucia przynależności narodowej i wydawało się, że będą
podatni na rusyfikację. Zadanie to przypadło Nikołajowi Milutinowi, pełnomocnikowi
cara Aleksandra II do spraw polskich. Po pokonaniu przez Rosjan "na wpół
uzbrojonych band księży, smarkaczy i wszelkiej hołoty", jak pisał o
powstańcach styczniowych Milutin, został on nieformalnym szefem Komitetu Urządzającego
w Królestwie Polskim.
Komitet miał początkowo jedynie przeprowadzić reformę włościańską,
szybko jednak przybywało mu zadań. Teraz chodziło już o całkowite
przeoranie istniejących w Kongresówce polskich struktur społecznych. Milutin
potrzebował ludzi, którzy znają polskie stosunki, polską kulturę i język.
Łatwo ich było znaleźć w kręgu rosyjskich słowianofilów. To u nich
Milutin uzyskał wsparcie, i to oni w dużej mierze zadecydowali o rozwoju
wydarzeń w Królestwie.
Doktryna słowianofilska była specyficznym tworem rosyjskiego romantyzmu.
Opierała się na przekonaniu, że "Rosja to kraj samoistny, ani trochę
niepodobny do państw i krajów europejskich", jak pisał Konstanty Aksakow,
jeden z prekursorów tego nurtu myślowego. Na czym miała polegać owa wyjątkowość
Rosji? Otóż w przeciwieństwie do Zachodu, nie wyrosła ona na dziedzictwie
starożytnego Rzymu. "Społeczeństwo rosyjskie wyrosło samodzielnie i w sposób
naturalny, pod wpływem jednego wewnętrznego przekonania zaszczepionego przez
Cerkiew i uświęconego przez tradycję" - pisał inny słowianofil Iwan
Kirejewski. Dzięki temu lud rosyjski nie został skażony zachodnim
racjonalizmem prawa rzymskiego i dziedzictwem rewolucji francuskiej, która według
słowianofilów zatomizowała społeczeństwa Zachodu, zamieniając je w zbiór
wyobcowanych, egoistycznych jednostek. Rosyjski lud opierał swoje więzi społeczne
nie na bezdusznym prawie, ale na uświęconych zwyczajach i tradycjach.

Wzorem współżycia społecznego była dla słowianofilów tradycyjna,
staroruska wspólnota gminna - obszczina, której funkcjonowanie opierało się
na kolektywnym użytkowaniu ziemi i lasów, zbiorowej odpowiedzialności i
rozstrzyganiu sporów na podstawie niepisanych, zwyczajowych praw. "Obszczina
jest ową zasadą najwyższą, która nie może już znaleźć nic wyższego nad
siebie, lecz tylko sama może się rozwijać, oczyszczać i wznosić coraz wyżej.
To związek ludzi, którzy rezygnują ze swojego egoizmu, z osobowości swojej i
okazują swoją wzajemną zgodność: jest to dzieło miłości, wzniosłe dzieło
chrześcijańskie" - pisał słowianofilski myśliciel Aleksiej Chomiakow.
I podczas gdy na Zachodzie dziedzictwo rzymskie, katolicyzm i tworzenie się państw
na zasadzie zniewolenia jednych plemion przez drugie zniszczyły wspólnoty
oparte o miłość, wprowadzając bezduszne, racjonalne prawo, to u podwalin państwa
rosyjskiego miała leżeć "dobrowolność, swoboda i pokój". Na
Zachodzie państwo zburzyło stary ład społeczny i stworzyło nowy, w Rosji ład
społeczny istniał przed powstaniem państwa.

Z tych historiozoficznych wizji wynikały istotne wnioski: "Koncepcja świętej
własności prywatnej prowadzi do odczłowieczenia i depersonalizacji stosunków
międzyludzkich". - pisał Kirejewski. Ostrze krytyki wymierzone było więc
nie tylko w feudalizm, ale także w zachodni kapitalizm i nierówności społeczne.
Dlatego przeciwnicy ideowi słowianofilów nazywali ich koncepcje "prawosławnym
socjalizmem". Dla słowianofilów dawna Ruś była rajem utraconym, w którym
ludzie do życia w zgodzie nie potrzebowali przepisów prawnych, a nad
powszechnym szczęściem i zgodą czuwała Cerkiew prawosławna. Raj został częściowo
zniszczony przez reformy Piotra I, który chciał na siłę zeuropeizować społeczeństwo.
Słowianofile stworzyli więc swoistą ideologię mesjanistyczną, w której
Rosja po przekształceniu się na powrót w Ruś miała do wykonania dziejową
misję przywrócenia staroruskich wartości i niesienia ich chylącemu się ku
upadkowi Zachodowi.
Triumf nad łacinnikami
W tej mesjanistycznej koncepcji Polska odgrywała jedną z głównych ról. Słowianofile
rozciągali bowiem swoją historiozofię, której centralnym punktem była prasłowiańska
obszczina, na wszystkich Słowian. "Cały świat słowiański chroni dla
ludzkości jeśli nie gotowy zarodek, to przynajmniej możliwość
odrodzenia" - pisał Chomiakow. Katolicka i feudalna Polska była więc
"Judaszem słowiańszczyzny", który za zdradę zapłacił upadkiem.
Już Bolesław Chrobry, prosząc papieża o błogosławieństwo, a cesarza
niemieckiego o koronę usankcjonował zależność kraju od Zachodu. Ta zależność
spowodowała wytworzenie się przepaści między polskim ludem a szlachtą.
Przejęcie zachodnich wzorów kulturowych i katolicyzmu miało spowodować
zniszczenie polskich obszczin i wytworzenie się w Polsce indywidualistycznego,
wielbiącego siłę i gardzącego wspólnotowym braterstwem
"arystokratyzmu", zagrażającego słowiańskim krajom, w których
zachowała się wspólnota gminna.
Przegonienie Polaków z Kremla w 1612 roku nie było w tej koncepcji
przypadkiem, ale rezultatem moralnej wyższości rosyjskich stosunków społecznych.
Słowianofile nie spisywali jednak Polski na straty. Wprawdzie, jak pisał późniejszy
doradca Komitetu Urządzającego Jurij Samarin, polski kler i szlachta "wbiły
ostry klin łacinizmu w serce słowiańskiego świata, by rozłupać go na
drzazgi", ale oryginalna słowiańska tradycja przetrwała w odciętym od
szlacheckiej kultury polskim chłopstwie. "Łacińska dusza" szlachty i
kleru nie zdołała zabić "słowiańskiej duszy" ludu polskiego. Żeby
przywrócić Polsce jej zatracony charakter należało dokonać rewolucji
moralnej, "zreslawizować" ją, emancypując lud kosztem ziemiaństwa.
Kiedy Nikołaj Milutin poprosił o wsparcie słowianofilów jako znawców
spraw polskich, była to dla nich wymarzona okazja, żeby zacząć wprowadzać w
życie to, co do tej pory było tylko utopijną wizją. Podstawę ideologiczną
działań Komitetu Urządzającego stworzył dla Milutina wspomniany wcześniej
Jurij Samarin. W zamówionym specjalnie na tę okazję artykule "Współczesny
pogląd na sprawę polską" dokonał modyfikacji doktryny słowianofilskiej
na użytek carskiej biurokracji. Rząd rosyjski - twierdził Samarin -
powinien znaleźć oparcie w polskim ludzie i wypowiedzieć w imię słowiańskości
bezkompromisową walkę "polonizmowi", czyli sile kulturalnej ściśle
związanej z katolicyzmem. Przyszłość Polski, jeżeli ma ona przyszłość
przed sobą, leży w świecie słowiańskim i w zgodnym pożyciu ze wszystkimi
narodami, nie zaś na szarym końcu świata łacińskiego - pisał.
Eksperyment słowianofilski
Na słowianofilsko-nacjonalistycznej diagnozie Samarina Komitet Urządzający
oparł projekty reform. Ta diagnoza tłumaczy zaciekłą walkę Komitetu z Kościołem
katolickim, która objęła konfiskatę majątków kościelnych, zerwanie przez
Królestwo konkordatu i zamknięcie większości klasztorów. Tłumaczy też,
dlaczego reforma włościańska została przeprowadzona na znacznie
korzystniejszych dla chłopów warunkach niż w Rosji. Słowianofilskie
koncepcje Samarina przejawiały się w przekazaniu samorządu gminnego w ręce
chłopów rządzących się za pośrednictwem wiejskiej gromady i w bezwzględnej
walce ze szlachtą. Program "reslawizacji" i stworzenia nowej, ludowej
Polski nie sprowadzał się jednak tylko do przebudowy układu społecznego.
Obejmował również podważenie charakteru polskiej kultury, czerpiącej z łacińskich
i katolickich wzorców. Jednym z ważniejszych nośników tej kultury był dla słowianofilów,
a co za tym idzie również dla Komitetu Urządzającego, alfabet łaciński.
Reforma szkolnictwa stanowiła ważny element nowego systemu. Milutin bowiem
uważał polskie chłopstwo za czystą kartę, na której można zapisywać
dowolne treści. Rozpowszechnienie szkół elementarnych na wsi miało odsunąć
szlachtę i księży od wpływu na lud. Do prac Komitetu włączono trzech słowianofilów:
rosyjskiego slawistę Aleksandra Hilferdinga i dwóch polskich językoznawców:
Stanisława Mikuckiego i Jana Papłońskiego. Hilferding w myśl doktryny słowianofilskiej
był zwolennikiem zachowania praw narodów do swoich języków. Jednak zapis
polskiego alfabetem łacińskim był już w odczuciu jego środowiska
konsekwencją wpływu na Polskę kultury zachodniej. Słowianofile szczególnymi
względami darzyli grażdankę, współczesną odmianę cyrylicy, alfabetu
stosowanego do zapisu pierwotnego języka Słowian, staro-cerkiewno-słowiańskiego.
Trójka naukowców opracowała więc transliterację polskiej wersji łacinki.
Polskie głoski niewystępujące w rosyjskim postanowiono zapisywać odpowiednio
zmodyfikowanymi bukwami. "Rz" zapisano jako "р", a zbitkę
"ją" jako "я". "Ś", "ć" i "ź" trójka
językoznawców zastąpiła rosyjskimi "с", "ц" i "з"
uzupełnionymi o miękkie znaki, a "ó" zamieniono na "". Z
alfabetu łacińskiego ostały się niewystępujące w rosyjskim polskie samogłoski
nosowe "ę" i "ą".
W 1865 roku ukazał się zatem drukowany polską wersją grażdanki
"Elementarz dla dzieci wiejskich", rok później wydana tą samą metodą
"Chrestomatja wiejska", czyli wybór poezji polskich poetów, m.in.
Kochanowskiego, Mickiewicza, Lenartowicza i Malczewskiego, a w 1867 roku "Krótki
zbiór historii Starego i Nowego Testamentu". Te trzy książki stanowiły
komplet podręczników dla pierwszych klas szkół elementarnych w Królestwie.
Trudno oszacować, w jak wielu szkołach ich używano. Z pewnością korzystały
z nich dzieci w niemal 900 placówkach otwartych w ciągu kilku lat po powstaniu
styczniowym przez Komitet Urządzający. Kwestią sporną pozostaje natomiast,
czy używano ich także w szkołach, które istniały wcześniej.
Eksperyment słowianofilski w Kraju Przywiślańskim, jak zaczęto nazywać
Kongresówkę, trwał zaledwie kilka lat. Utopijny plan przebudowy społecznej
Polski okazał się zbyt trudny do zrealizowania. Słowianofile szybko utracili
swoje wpływy i musieli ustąpić pola zwolennikom całkowitego zruszczenia
Polaków. Niedługo później twórca nowego systemu szkolnictwa w Królestwie
Aleksandr Apuchtin postawił sobie za cel, żeby "matka Polka nuciła nad kołyską
dziecka rosyjską piosenkę". Już wkrótce miała nastać noc
apuchtinowska, epoka bezwzględnej rusyfikacji, zamykania szkół, wzrostu
analfabetyzmu, całkowitego rugowania polskości w oświacie, którą Żeromski
opisuje w "Syzyfowych pracach".
Przez lata uwaga historyków skupiona była na rusyfikacji i mało kto pamiętał
o "polskiej grażdance". Tuż przed pierwszą wojną światową historyk
Aleksander Kraushar opisał ją jako szatański pomysł, jej współtwórcę
Stanisława Mikuckiego nazywając "ohydnej pamięci litwinem". Sam
"Elementarz dla dzieci wiejskich" w Bibliografii Polskiej XIX stulecia
Estreichera dorobił się miana "curiosum azyatyzmu".
Dla słowianofilów epizod współpracy z carskimi biurokratami okazał się
brzemienny w skutki. Fuzja słowianofilskich pomysłów i imperialnej
Realpolitik zaczęła wypierać romantyczną utopię prawosławnej wspólnoty.
Do lamusa odeszły poglądy twórców słowianofilstwa, że "nie rosyjskość
jest ważna jako taka, ale emocjonalna wspólnota jako forma współżycia
ludzkiego". Niektóre oryginalne pomysły słowianofilów natomiast,
traktowane często wybiórczo, zaczęły stanowić budulec dla rosnącego w siłę
panslawizmu i rodzącego się nowoczesnego nacjonalizmu rosyjskiego. Historia
pokazała, że wpływy dziewiętnastowiecznych konserwatywnych utopistów na stałe
wpisały się w rosyjską myśl polityczną, a koncepcje odwrócenia polskiej
tradycji historycznej i zwrócenia kraju przeciwko Zachodowi miały jeszcze dać
o sobie znać.
 
Przy pisaniu artykułu korzystałem m.in. z:
Maria Strycharska-Brzezina, "Polskojęzyczne podręczniki dla klasy I
szkoły elementarnej w Królestwie Polskim drukowane grażdanką", Kraków
2006
Henryk Głębocki, "Fatalna sprawa: kwestia polska w rosyjskiej myśli
politycznej", Kraków 2000
Andrzej Walicki, "W kręgu konserwatywnej utopii. Struktury i przemiany
rosyjskiego słowianofilstwa", Warszawa 1964








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kandyd i Pangloss dotarli do kraju nad Wisłš
Cud nad Wisla
Polska Czy to jakieś głupawe państwo nad Wisłą
027 Tam nad Wisłą w dolinie
Międzynarodowy Program Badań nad Zachowaniami Samobójczymi
Assembly of outer membrane proteins in bacteria nad mitochondria

więcej podobnych podstron