Pabianice: zamiast pogotowia do chorych jeżdżą... strażacy
Z kraju; 2010-09-20; "Dziennik Łódzki"
Strażacy w Pabianicach musieli wyręczyć pogotowie ratunkowe, pędząc na sygnale do przechodnia, który zemdlał na ulicy. To w ostatnich dniach już drugi taki przypadek. Strażacy wysłali do leżącego mężczyzny lekki wóz, ale gdyby takiego akurat nie mieli, do pacjenta pojechałby... ciężki wóz strażacki z gaśnicami. Szef pogotowia potwierdza, że zdarzają się takie przypadki, ale zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek o godz. 6.40 na ul. Moniuszki, blisko ul. Kilińskiego. Zasłabł 55-letni Waldemar H.
- Dyspozytor pogotowia nie miał wolnej karetki, więc nas poprosił o pomoc - mówi Szymon Giza, rzecznik Powiatowej Komendy PSP w Pabianicach. - Wysłaliśmy lekki wóz gaśniczy. Na miejscu okazało się, że 55-latek jest przytomny i siedzi w radiowozie straży miejskiej. Miał otarcia skóry na dłoni. Zawieźliśmy go do miejscowego szpitala.
Niedawno strażacy ratowali mężczyznę, który zasłabł podczas niedzielnej mszy św. w kościele na osiedlu Bugaj. Czy to oznacza, że pogotowiu w Pabianicach brakuje karetek?
- Nie brakuje - zapewnia Grzegorz Anioł, dyrektor Falcka w regionie. - W Pabianicach mamy cztery karetki i to całkowicie wystarczy. Bywają jednak sytuacje, że ambulansy są w rozjazdach i wtedy, zgodnie z procedurą, prosimy o pomoc straż pożarną. Tak więc nie ma dramatu, wszystko jest pod kontrolą. Sytuacje, gdy brakuje wolnej karetki biorą się stąd, że notujemy sporo nieuzasadnionych wezwań. ("Dziennik Łódzki")