ROZDZIAŁ III
KOŚCIÓŁ I PAŃSTWO SZKOCKIE 1560-1707
1. Rządy Marii Stuart
Maria Stuart (1542-1587) należy do wyjątkowo barwnych postaci wśród europejskich władców. Od ponad trzech stuleci jej życie i działalność stanowią przedmiot licznych rozpraw naukowych. Mimo olbrzymiego materiału poświęconego królowej Szkotów, historycy w dalszym ciągu nie są zgodni w ocenie podejmowanych przez nią decyzji. Ogólnie rzecz biorąc, większość stanowisk w tej kwestii można usytuować między dwoma skrajnymi punktami widzenia. Jeden z nich proponuje widzieć w Marii Stuart aktywną uczestniczkę gry politycznej, która to gra - na skutek błędów młodej królowej - doprowadziła ostatecznie do całkowitej ruiny jej pierwotnych planów. Drugi upatruje w królowej Szkotów mniej lub bardziej bezwolną ofiarę burzliwych wydarzeń, w jakie została wciągnięta z racji urodzenia oraz czasu i miejsca, w którym przypadło jej żyć.
Losy i osobowość Marii Stuart stanowią kanwę licznych dzieł literackich i plastycznych. Już za jej życia opiewali ją poeci, zwłaszcza francuscy, malowali lub rzeźbili liczni artyści. Stała się ona bohaterką powieści i dramatów, z których najbardziej znane to sztuki Fryderyka Schillera i Juliusza Słowackiego.
Portet Marii Stuart
malarza dworskiego Françoisa Cloueta
Ponieważ polski czytelnik ma możliwość bliższego zapoznania się z życiem i działalnością Marii Stuart , w niniejszym rozdziale przedstawię pokrótce jedynie najważniejsze wydarzenia, jakie nastąpiły w okresie sprawowania przez nią władzy królewskiej.
Maria odziedziczyła tron po ojcu Jakubie V już w szóstym dniu życia. Jeszcze przed ukończeniem pierwszego roku, 9 września 1543 r., ukoronowano ją na królową Szkocji. Uroczystość odbyła się w katedrze Stirling, z zachowaniem pełnego ceremoniału. W sierpniu 1548 r. wysłano ją potajemnie do Francji, po uprzedniej zgodzie Parlamentu na przyszłe małżeństwo z Delfinem. Poślubiła go 10 lat później.
Po tragicznej śmierci Henryka II , w lipcu 1559 r. młoda para wstąpiła na tron. Maria miała lat 17, a Franciszek - 15. Był on jednak chory na gruźlicę i jako Franciszek II panował bardzo krótko. Nabawiwszy się zapalenia ucha, zmarł 5 grudnia 1560 r. Tego samego dnia brat Franciszka, dziesięcioletni Karol IX, oddał regencję w ręce matki, Katarzyny Medycejskiej (1519-89), która uważała Marię i cały ród Gwizjuszy za swych przeciwników politycznych.
Portret Marii Stuart,
wg rysunku Françoisa Cloueta
Sytuacja Marii Stuart we Francji uległa zatem raptownej zmianie. Pół roku wcześniej, 11 czerwca 1560 r., w Szkocji zmarła sprawująca regencję jej matka, Maria de Guise. W tych okolicznościach młoda królowa podjęła pierwszą ważną decyzję - postanowiła wracać do ojczyzny. Była wszak koronowaną władczynią Szkocji. Taki wybór wiązał się jednak z poważnymi problemami. W jej królestwie zwyciężyli protestanci, Maria zaś nie chciała porzucić katolicyzmu. Dla niej Edynburg nie był wart wyrzeczenia się mszy . Podczas pertraktacji z delegacją Szkotów ustalono jednak, że obie strony uznają status quo.
Po drugie, w Szkocji zwyciężyła opcja angielska, młoda królowa była natomiast wychowana w duchu i kulturze francuskiej. Sądziła jednak, że kierując się zasadą tolerancji w sprawach wyznaniowych i unikając konfliktów z angielską kuzynką Elżbietą I (1558-1603), będzie mogła sprawować królewską władzę.
Maria miała nadzieję, że przekona Szkotów o swej tolerancji religijnej, ogłaszając proklamację zakazującą jej poddanym występowania przeciwko nowej religii, którą uznała za „publicznie i powszechnie wyznawaną (publict and universalie standing)” . Chodziło, oczywiście, o prezbiterianizm. Takie stanowisko było wynikiem świadomie zamierzonej strategii. Królowa nie ratyfikowała nigdy ustaw „Parlamentu reformacyjnego”, ale jednocześnie aprobowała stan faktyczny. Jako oficjalne uznanie Kościoła szkockiego można traktować decyzje Rady Królewskiej z 1562 r. dotyczące finansowania tego Kościoła, a także ratyfikację przez Koronę ustawy Parlamentu z 1563 r., przyznającej ministrom parafialnym prawo do posiadania plebanii (manse) i działki ziemi (glebe).
Co się tyczy stosunków z Anglią, sprawa przedstawiała się gorzej. Ponieważ Maria nie godziła się na ratyfikację Traktatu Edynburskiego, pozbawiającego ją praw do tronu angielskiego, Elżbieta nie wyraziła zgody na przejazd swej kuzynki przez terytorium angielskie. Podejmując decyzję o powrocie drogą morską, była więc Maria świadoma grożącego jej ryzyka. W grę wchodził nie tyle kapryśny żywioł, co angielskie okręty.
Anglikom nie udało się jednak pochwycić królowej Szkotów. 20 sierpnia 1561 r. wylądowała w Leith, a 2 września nastąpił jej uroczysty wjazd do Edynburga. Przyjęcie młodej królowej było ciepłe, acz dwuznaczne; na powitanie mały chłopczyk wręczył jej egzemplarz ... Biblii protestanckiej.
Szczególnym przejawem skomplikowanych od początku stosunków pomiędzy Marią a szkockimi protestantami były słynne audiencje, których udzielała ona Knoxowi. Królową bulwersował fakt, że poddany ośmiela się krytykować ją publicznie w swych kazaniach. Lidera szkockiej Reformacji oburzał zwłaszcza precedens, jakim było odprawianie, specjalnie dla Marii, prawnie zakazanej mszy. Dla niego bowiem jedna msza była „bardziej niebezpieczna niż dziesięć tysięcy uzbrojonych wrogów”. Krytykował też tryb życia królowej, stanowiący wyzwanie dla surowej kalwińskiej moralności. Już podczas pierwszej z tych audiencji Knox skierował do Marii słynne słowa: „Jest cnotą występować przeciw błądzącemu w wierze władcy i nie okazywać mu posłuszeństwa” .
Knox podczas audiencji u Marii Stuart
(wizytówka Domu Jana Knoxa przy Royal Mile w Edynburgu)
Podczas objazdu kraju w 1561 r. Maria została zmuszona do podpisania w St Andrews wyroku więzienia na czterdziestu ośmiu księży oskarżonych o odprawianie katolickiej mszy. Władze miejskie Edynburga, pod wpływem kazań Knoxa, nakazały wypędzenie ze stolicy wszystkich mnichów i księży oraz cudzołożników i prostytutek. Po powrocie Maria zdymisjonowała burmistrza i rajców miejskich. „Była to ostatnia z jej strony - jak zauważa Maria Bogucka - publiczna manifestacja na rzecz własnego wyznania” .
Jakub Stewart, earl Moray
Należy jednak podkreślić, że - demonstrując przywiązanie do katolicyzmu - Maria otaczała się doradcami głównie z obozu protestanckiego, wśród których czołowe miejsce zajmował jej przyrodni brat, syn Jakuba V z nieprawego łoża , lord Jakub Stewart (1531-70), późniejszy earl Moray. Jedna ze wspomnianych wyżej kontrowersji w ocenie Marii Stuart dotyczy właśnie jej stosunku do protestanckich doradców. Tak np. J. D. Mackie pisze, że „do 1565 r. kierowała się ona polityczną mądrością, zgodnie z radami przyrodniego brata, lorda Jakuba” . Natomiast M. Bogucka twierdzi, że wystąpienie w 1562 r. przeciwko katolickiemu earlowi Huntly stanowiło przejaw „karygodnej ślepoty politycznej” królowej.
Podczas panowania Jakubów IV i V Gordonowie stali się jednym z najpotężniejszych rodów w Szkocji . Jerzy Gordon (1514-62), czwarty earl Huntly, zwany Kogutem Północy (Cock o' the North), był synem lorda Jana Gordona i Małgorzaty, nieślubnej córki Jakuba IV. Cieszył się względami Jakuba V i kardynała Beatona. W 1535 r. wszedł w skład Rady Królewskiej, a osiem lat później został namiestnikiem królewskim północnej Szkocji, Orkad i Szetlandów. Nie uczestniczył w klęsce pod Solway Moss, ponieważ w tym czasie bronił granicy na rzece Tweed. Po morderstwie kardynała Beatona został kanclerzem i wrócił do Rady. W bitwie pod Pinkie (1547 r.) dostał się do angielskiej niewoli, ale po roku został zwolniony. Za regencji Marii Gwizjuszki popadł w niełaskę. W kwietniu 1560 r. poparł Lordów Kongregacji, ale było to jedynie posunięcie taktyczne. W grudniu tego roku proponował Marii Stuart powrót przez Aberdeen i eskortę dwudziestu tysięcy ludzi w drodze do Edynburga. Snuł także plany zajęcia Zamku Edynburskiego. Po powrocie Marii wszedł w skład Rady Królewskiej. Królowa odnosiła się jednak do niego z dystansem i nieufnością, podejrzewając nie bez podstaw, że marzy mu się udzielne księstwo na północy. Pełnym zaufaniem darzyła natomiast lorda Jakuba Stewarta, któremu latem 1562 r. nadała tytuł earla i ziemie Moray , będące dotychczas w posiadaniu earla Huntly. Nic więc dziwnego, że ci dwaj nienawidzili się wzajemnie.
W sierpniu 1562 r. Maria i Moray udali się na czele armii na objazd północnej Szkocji. Można założyć, że ich celem było poskromienie zapędów hardego magnata. Gdy przybyli do Inverness, komendant tamtejszego zamku, Aleksander Gordon, nie pozwolił na otwarcie bram, tłumacząc się, że nie może tego uczynić bez zgody earla Huntly (nadeszła następnego dnia). Za ten despekt poczyniony Królowej Szkotów Moray rozkazał powiesić go na blankach.
Przez następne sześć tygodni trwała swoista zabawa w kotka i myszkę. Huntly pojawiał się, to znów znikał. Tymczasem jego trzeci syn, sir Jan Gordon, z oddziałem tysiąca ludzi zaczął podchodzić armię królewską, rozgłaszając zarazem, że porwie królową i zmusi ją do małżeństwa. 28 października doszło wreszcie do bitwy w Corrichie, niedaleko Aberdeen. Earl Huntly z oddziałem tysiąca wiernych mu górali stawił czoło wojskom królewskim. Przed bitwą miał podobno modlić się słowami: „Panie! Byłem człowiekiem krwiożerczym i wiele niewinnej krwi popłynęło z mojego powodu. Daj mi jednak dziś zwycięstwo, a będę Ci wiernie służył do końca mych dni”. Pan nie wysłuchał tej modlitwy, a earl i jego dwaj synowie zostali pojmani. Doprowadzono go na koniu przed oblicze Królowej Szkotów, nie zdążył jednak poprosić o łaskę, gdyż doznał śmiertelnego ataku serca i runął przed nią na ziemię. Następnego dnia w obecności Marii ścięto sir Jana Gordona. Ciało jego ojca przewieziono do Aberdeen, skąd po zabalsamowaniu wysłano statkiem do Edynburga. Zgodnie bowiem ze starym szkockim prawem, śmierć oskarżonego o zdradę stanu nie stanowiła przeszkody, by „stanął” on przed sądem. Doszło do tego sześć miesięcy później, w obecności królowej, jej Rady i pełnego składu Parlamentu. Zabalsamowane zwłoki earla Huntly „wysłuchały” wyroku, który ogłaszał konfiskatę majątku, utratę czci i tytułu, a także zakaz pełnienia przez Gordonów wszelkich urzędów.
Drugi syn earla, Jerzy Gordon (1535-76), został ujęty podczas próby ucieczki do Francji i osadzony w więzieniu. Wstawiennictwu królowej zawdzięczał ocalenie życia, a gdy po kilku latach sytuacja polityczna uległa radykalnej zmianie, został nawet na krótko kanclerzem i odzyskał tytuł oraz majątek .
Rodzima autorka biografii Marii Stuart bardzo krytycznie ocenia ten wątek polityki Królowej Szkotów. „Miast wygrywać rozdźwięki między potężnym szkockim magnatem a bratem, zamiast korzystać z lojalności tego pierwszego dla uzyskania większej samodzielności i prowadzenia niezależnej gry politycznej, mając poparcie własnych stronników - zgodziła się unicestwić Huntleya, bo tak chciał Jakub Stewart. Trudno o bardziej samobójcze postępowanie, o większe dowody naiwności i niezaradności politycznej” .
Obalenie potęgi Gordonów umocniło stronnictwo protestanckie na czele z earlem Morayem, który przejmując skonfiskowane dobra swego rywala został najbogatszym panem w Szkocji. Obrady pierwszego Parlamentu za panowania Marii w maju 1563 r. wykazały niezbicie, że ta katolicka królowa zmuszona była rządzić krajem zdominowanym politycznie przez protestantów. Symbolicznym wyrazem tego stanu rzeczy było odrzucenie przez izbę wniosku o uwolnienie Jana Hamiltona, arcybiskupa St Andrews, uwięzionego na pewien czas z oskarżenia o publiczne odprawianie mszy rzymskokatolickiej. Ta sama izba zatwierdziła amnestię dla protestantów za napaści na katolików.
W tej sytuacji młoda królowa zaczęła coraz częściej myśleć o małżeństwie. Być może liczyła na to, że mężczyzna u boku da jej cenne wsparcie w politycznych rozgrywkach z wielmożami. Tak doszło do kolejnej ważnej decyzji - ocenianej przez historyków zgodnie jako fatalnej - poślubienia Henryka Stewarta (1546-67), lorda Darnleya, syna earla Lennoxa.
Henryk Stewart, lord Darnley
Jest zrozumiałe, że młoda i piękna wdowa na tronie nie musiała kłopotać się o kandydatów do ręki. W grę wchodzili książęta europejscy z królewskich rodów Hiszpanii, Francji czy Austrii, nie mówiąc o miejscowych konkurentach. W książce poświęconej Marii Stuart, Hamilton przytacza listę potencjalnych kandydatów do ręki królowej Szkotów. Według niego, najodpowiedniejszym był starszy od Marii o osiem lat Fryderyk, król Danii i Norwegii (panował w latach 1559-88) . Anglicy, a ściślej sama Elżbieta, proponowała swego faworyta Roberta Dudleya, którego mianowała earlem Leicesterem. Ta oferta jednak mogła mieć dla dworu szkockiego co najmniej dwuznaczny, jeśli nie wręcz ironiczny podtekst.
Maria zdecydowała się poślubić Szkota, pochodzącego, co prawda, z wysokiego rodu, ale przebywającego wówczas na emigracji w Anglii. Jego ojciec, earl Lennox, wystąpił swego czasu przeciwko regentce i musiał uchodzić z kraju, a majątek rodowy został skonfiskowany. Tak więc, lord Darnley był, przynajmniej formalnie, poddanym Elżbiety I.
Stosunki między obu władczyniami były wówczas dwuznaczne. W prowadzonej korespondencji obie używały nierzadko zwrotów w rodzaju „Moja Droga Siostro”. Pełna nadziei, że uda się jej pozyskać życzliwość kuzynki poprzez bezpośredni kontakt, Maria dążyła do spotkania z Elżbietą I. Ustalono nawet termin - 6 sierpnia 1562 r. Wybuch walk religijnych we Francji, wywołany rzezią protestantów w Vassy w marcu 1562 r., za którą odpowiedzialny był Franciszek de Guise, sprawił jednak, że królowa Anglii przesunęła ów termin o rok. Do spotkania nigdy nie doszło.
Elżbieta, bardziej wyrachowana od Marii, była żywo zainteresowana nieudanym małżeństwem swej rywalki. Pewne oznaki świadczą nawet, że to właśnie ona podsunęła „drogiej siostrze” tego nieszczęsnego zalotnika. Tej supozycji przeczyłby jednak fakt, że na wieść o projektowanym mariażu była podobno wściekła i kazała nawet uwięzić w Tower matkę Henryka, countessę Lennox. Pochodzenie lorda Darnleya - po kądzieli był prawnukiem króla angielskiego Henryka VII - mogło bowiem wzmacniać aspiracje szkockiej pary królewskiej do tronu angielskiego.
Do spotkania Marii i Henryka doszło na początku 1565 r. Romans dwudziestotrzyletniej królowej z młodszym o cztery lata lordem wywołał oburzenie szkockich protestantów. Wielmoże, jak earl Moray, widzieli w tym zagrożenie własnej, uprzywilejowanej pozycji. Prezbiteriańscy kaznodzieje, jak Jan Knox, piętnowali hedonistyczny tryb życia zakochanej pary oraz plany poślubienia przez królową Szkotów „papisty”. Trzeba dodać, że lord Darnley był katolikiem, który w Anglii udawał anglikanina, natomiast w Szkocji uczęszczał na nabożeństwa prezbiteriańskie i nawet słuchał kazań samego Knoxa.
Srebrny medal upamiętniający ślub Marii i Darnleya
Zauroczenie młodym Darnleyem (niektórzy historycy utrzymują, że nie był on w Marii zakochany) doprowadziło do radykalnej zmiany dotychczasowej polityki szkockiej królowej. Jej niedawni jeszcze doradcy zeszli na drugi plan. W maju Darnley został pasowany na rycerza, a także otrzymał tytuł lorda Armanach i earla Ross. W lipcu Maria nadała mu tytuł diuka Albany, zastrzeżony dla członków rodziny królewskiej. Po ogłoszeniu kościelnych zapowiedzi, 28 lipca Darnley mianowany został „królem w naszym królestwie”, otrzymując prawo podpisywania wraz z nią wszystkich oficjalnych dokumentów państwowych. Maria uczyniła to, nie radząc się nikogo i nie pytając Parlamentu o zgodę.
Obok chełpliwego i zarozumiałego narzeczonego, polityczne znaczenie zaczęli teraz uzyskiwać dotychczasowi figuranci, a zwłaszcza Włoch Dawid Riccio (1533-66), którego Maria przywiozła z Francji jako nadwornego śpiewaka, a teraz mianowała osobistym sekretarzem. Prawdopodobnie zdając sobie sprawę ze wzrastającej opozycji (earl Moray miał nawet planować uprowadzenie królowej), zakochana Maria - jakby wbrew wszystkiemu - zdecydowała się na zawarcie małżeństwa. Po uzyskaniu papieskiej dyspensy, gdyż Maria i Henryk byli krewnymi, rankiem 29 lipca 1565 r. katolicki ksiądz udzielił im ślubu w kaplicy zamkowej.
Reorientacja polityki wewnętrznej Marii znów ożywiła stronnictwo katolickie. Królowa uwolniła bowiem z więzienia Jerzego Gordona, a także wyraziła zgodę na powrót do Szkocji innych katolickich panów. Wrócił również Jakub Hepburn (1535-78), earl Bothwell, były członek Rady Królewskiej. Przed trzema laty wraz z młodym earlem Arranem był oskarżony o plany uprowadzenia Marii i zabicia jej najbliższych doradców.
Maria i jej małżonek lord Darnley
Kulisy owego spisku nie zostały do końca wyjaśnione. Młodemu Arranowi z potężnego klanu Hamiltonów marzyło się poślubienie Marii Stuart. Jego ojciec miał ostry konflikt z Bothwellem. Jednak ten ostatni, za pośrednictwem Knoxa, pogodził się z Hamiltonami, a następnie wciągnął ich do spisku. Młody Arran załamał się jednak psychicznie i - w stanie wskazującym na obłąkanie - ujawnił plany Bothwella. Po kilku miesiącach uwięzienia, temu ostatniemu udało się zbiec do Anglii, gdzie przez rok również go więziono; następne lata spędził we Francji.
W wyniku wspomnianej kontrakcji królowej protestanccy wielmoże, na czele z earlem Morayem, zostali zepchnięci do opozycji. Wspierani angielskimi pieniędzmi i - raczej symbolicznymi - posiłkami wojskowymi, chwycili za broń, ale ponieśli klęskę. Ich przywódcy, w tym także sam Moray, schronili się w Anglii. Jednym z elementów reorientacji politycznej królowej było też utworzenie nowych tytułów szlacheckich, w tym pięciu earlów.
Osiągnąwszy cel, Darnley przestał kryć się ze swoją próżnością i niczym nie uzasadnioną zarozumiałością. Demonstrował też ostentacyjnie swój katolicyzm, a francuskiemu ambasadorowi obiecywał nawet, że przywróci Szkocji prawdziwą wiarę. W wyniku tej bufonady Maria przejrzała na oczy, a jej zauroczenie pyszałkowatym małżonkiem przeszło w antypatię. „Młody głupiec” (young foul) został całkowicie odsunięty od władzy i komnat królowej. Pod koniec 1565 r. najbliższe otoczenie królowej wiedziało już, że jest ona brzemienna.
Odtrącony Darnley zaczął podejrzewać, że Maria ma romans z Riccio. Zazdrosny małżonek wszedł w konspirację z protestanckimi wielmożami. Tak powstał plan zamordowania młodego Włocha. Darnleyem kierowały namiętności, arystokraci obawiali się utraty wpływu na politykę. Podejrzewali oni, podobnie jak ich angielscy poplecznicy, że Riccio, to tajny agent papieża organizującego właśnie Ligę do zwalczania herezji. Po mieście krążyły plotki, że sekretarz namawiał królową, by zrehabilitowała Hamiltonów. Protestanci tracili kolejne urzędy w Edynburgu. Demonstracja katolicyzmu, do jakiej doszło w stolicy w dzień Matki Boskiej Gromnicznej 2 lutego 1566 r., stała się dla zdesperowanych spiskowców sygnałem do krwawych czynów.
9 marca 1566 r. Riccio został zamordowany pod drzwiami apartamentu królowej w Pałacu Holyrood. Zabójcy pod wodzą lorda Ruthvena dostali się do środka przez pokoje Darnleya. Z wycelowanym w Marię pistoletem odciągnęli od niej błagającego o litość sekretarza i zabili, nie bacząc na krzyk przerażonej monarchini, będącej wówczas w szóstym miesiącu ciąży. W ciele zamordowanego pozostawiono sztylet małżonka królowej. Tej samej nocy zamordowano również jednego z czterech kapelanów Marii, dominikanina Jana Blacka.
To tragiczne wydarzenie miało paradoksalnie pewne korzystne dla monarchii skutki. Zamiast eskalacji walk, za sprawą królowej pojawiły się oznaki zwiastujące zgodę między zwaśnionymi obozami. Po pewnym czasie Marii udało się poróżnić męża z jego wspólnikami i doprowadzić do wydalenia ze Szkocji wszystkich uczestników mordu.
W czerwcu 1566 r. Maria urodziła syna, którego ochrzczono dopiero pół roku później. Do tego czasu królowa prowadziła nową politykę godzenia zwaśnionych obozów. Jednym ze sposobów były nadania, amnestie i prezenty. Polityka ta osiągnęła apogeum w okresie przygotowań do chrztu królewicza. Monarchini starała się pozyskiwać obie strony - katolicką i protestancką.
Już w październiku tego roku Kościół szkocki otrzymał pewne beneficja, natomiast z okazji chrztu został obdarowany sumą dziesięciu tysięcy funtów. Z tej samej okazji były arcybiskup St Andrews otrzymał pozwolenie na ponowne objęcie swego urzędu; być może Maria przygotowywała już sobie grunt do przyszłego rozwodu z Darnleyem. Pod koniec roku Rada Królewska składała się z protestantów i katolików, nie wyłączając duchownych obu stron. Nic dziwnego, że takim radykałom jak Jan Knox zaczęło być w Szkocji nieswojo. W grudniu wyjechał on na „urlop” do Anglii.
Chrzest następcy tronu odbył się 17 grudnia w kaplicy królewskiej na zamku w Stirling. Procedurę przeprowadzono zgodnie z liturgią katolicką, a mały Stuart otrzymał imiona Karol Jakub. W uroczystości nie wzięli udziału magnaci protestanccy. Matką chrzestną była (zaocznie) sama Elżbieta I. Lord Darnley nie został dopuszczony. Nie pojawił się także na wielkim bankiecie wydanym z okazji chrztu. Przy jednym stole usiedli natomiast katolicy i protestanci, Szkoci i zagraniczni ambasadorowie. Protestant earl Argyll i katolik lord Georg Seton (1533-85), zarządzający dworem królowej, weszli trzymając białe pałki, tradycyjny znak końca waśni. Młody protestancki duchowny, Patrick Adamson, zaprezentował panegiryk na cześć królowej i małego księcia. Opiewał w nim „silną młodą kobietę”, której mądre rządy utemperowały wojowniczych Szkotów, oraz wieszczył długie panowanie dynastii Stewartów, także na tronie zjednoczonych królestw Brytanii.
Małżonkowie żyli w całkowitej separacji, ale królowa nie godziła się na rozwód, by nie komplikować sytuacji prawnej ich dziecka. Widziała bowiem w nim przyszłego władcę Anglii i Szkocji. „Mój panie - miała powiedzieć do odtrąconego małżonka - Bóg dał nam syna spłodzonego przez ciebie, a nie kogoś innego ... Mam nadzieję, że ten syn połączy królestwa Szkocji i Anglii” .
W tym okresie Maria dostała się pod wpływ wspomnianego już earla Bothwella. On właśnie uważany był powszechnie za organizatora kolejnego spisku, w wyniku którego tym razem zamordowany został lord Darnley. Co do udziału samej Marii, nie ma wśród historyków zgody. Faktem jest jednak, że to ona przewiozła chorego małżonka z Glasgow do Edynburga, gdzie został umieszczony w domu nazywanym Kirk o'Field. Nocą z 9 na 10 lutego 1567 r. nieznani sprawcy dokonali morderstwa. Prawdopodobnie uśmiercenie ofiary miało nastąpić w wyniku detonacji podłożonego ładunku. Okazało się jednak, że ciała Darnleya i jego służącego znaleziono na zewnątrz budynku, a przyczyną zgonu było uduszenie.
Okoliczności sprowadzenia Darnleya do Edynburga oraz jego tragiczna śmierć, stanowią jedną z najbardziej intrygujących i nie rozwiązanych zagadek w historii Szkocji. Szkocka, a ściślej protestancka opinia publiczna nie miała jednak wątpliwości, kto za tym stoi. Od początku miano „pierwszego mordercy” przylgnęło do Bothwella, nie oszczędzano także imienia Marii. Szukając motywacji tego czynu można jednak wskazać co najmniej kilka grup zainteresowanych usunięciem Darnleya. Byli wśród nich Douglasowie, Ruthvenowie, Hamiltonowie, ludzie Moraya i wreszcie sam Bothwell. Dwa lata później powieszono, oskarżonego o mord w Kirk o'Field, francuskiego pazia, Nicholasa Huberta, znanego w Szkocji jako „French Paris”. W 1571 r. podobny los spotkał Jana Hamiltona, arcybiskupa St Andrews, a jedno z oskarżeń dotyczyło współudziału w tym morderstwie. Wiele wskazuje jednak na to, że ten pierwszy był zwykłym kozłem ofiarnym, drugi zaś zginął w ramach toczącej się wówczas w Szkocji wojny domowej.
Historycy szkoccy uważają, że niezależnie od kwestii udziału Marii w spisku na życie Darnleya, wcześniejsza decyzja poślubienia go była jednym z największych błędów królowej Szkotów. Dalszy ciąg zdarzeń okazał się być dla niej katastrofalny.
12 kwietnia Bothwell stanął przed sądem, który przypominał raczej farsę. Pozyskana przez zuchwałego earla część wielmożów doprowadziła nie tylko do wydania wyroku uniewinniającego, ale też zaaprobowała jego pomysł poślubienia królowej. Oświadczyny przybrały przy tym bardzo osobliwą formę. Według ówczesnej oficjalnej wersji, Bothwell porwał Marię, a następnie ją ... zgwałcił.
Szkic przesłany Cecilowi, przedstawiający eksplozję w Kirk o'Field, ciała zabitych, transport zwłok, a także małego królewicza modlącego się o pomszczenie śmierci ojca
Trudno dziś dociec, czy była to jedynie gra, czy też wszystko odbyło się bez przyzwolenia królowej. Niemniej jednak już wkrótce earl wziął rozwód ze swoją dwudziestoletnią żoną Jean Gordon, siostrą piątego earla Huntly, otrzymał tytuł diuka Orkney i 15 maja 1567 r. poślubił Marię. Wszystko to, oczywiście, mogło jedynie pogorszyć położenie królowej.
Opinia publiczna była zaszokowana nie tyle morderstwem Darnleya, co małżeństwem Marii z Bothwellem, nie dając jej wiary, że została przez niego porwana. Mariaż ten zaskoczył również katolickich sojuszników Marii w kraju i za granicą. Tym razem bowiem ślub był protestancki.
Wkrótce okazało się, że również i ten związek nie spełnił oczekiwań Marii. Na dodatek, wpływy polityczne jej nowego męża zaczęły wyraźnie maleć. Kiedy większość magnatów wystąpiła zbrojnie przeciwko niemu, Maria zdecydowała się jednak przyłączyć do małżonka.
Tym razem stroną zwycięską okazała się opozycja. Konfrontacja zbrojna 15 czerwca w Carberry Hill, niedaleko Musselburgh, ograniczyła się jedynie do demonstracji siły. Po całodziennych negocjacjach, z udziałem francuskiego ambasadora jako pośrednika, uzgodniono, że Bothwell może wolny opuścić pole niedoszłej bitwy za cenę oddania się Marii w ręce „skonfederowanych lordów”, jak nazwali siebie rebelianci. Królowa, która podobno wymogła na małżonku zgodę na tę transakcję, została pojmana, a następnie uwięziona. Gdy w eskorcie żołnierzy wjeżdżała do Edynburga, zgromadzony tłum krzyczał: „Spalić ladacznicę!”, jako że śmierć przez spalenie była wówczas karą dla mężobójczyni.
Earl Bothwell i jego pierwsza żona lady Jean Gordon
Po uwięzieniu Marii na wyspie na jeziorze Leven, w nocy 17 czerwca tłum wdarł się do Pałacu Holyrood, plądrując komnaty królowej oraz usuwając z jej kaplicy wszystkie przedmioty stanowiące dla protestantów przejaw „idolatrii”. Zgromadzenie Generalne Kościoła szkockiego opowiedziało się po stronie konfederatów. 24 lipca wymusili oni na Marii podpisanie oświadczenia o abdykacji. Podobno lord Lindsay miał siłą poprowadzić jej rękę do złożenia podpisu. Pod pretekstem słabego stanu zdrowia, królowa Szkotów przekazywała władzę trzynastomiesięcznemu synowi, mianując regentem i opiekunem małego króla „naszego ukochanego brata Jakuba, earla Moraya” .
Pięć dni później w Stirling odbyła się dość ponura uroczystość koronacyjna Jakuba VI. Jej miejscem nie była jednak kaplica zamkowa, gdzie dwadzieścia pięć lat wcześniej koronowano malutką Marię, lecz miejscowy kościół parafialny Holy Rude. Jak pisze M. Lynch, koronacja ta miała „najgorszą frekwencję w historii Szkocji” . Przybyło tylko dziesięciu magnatów, zabrakło także angielskiego ambasadora.
W wygłoszonym z tej okazji kazaniu Jan Knox odwołał się do biblijnego przykładu nieletniego królewicza Joasza, syna Ochozjasza, uratowanego przed własną babką, okrutną Atalią, która przejęła władzę po śmierci syna. Przeciwko uzurpatorce wystąpił kapłan świątyni Pańskiej, Jojada, który doprowadził do zgładzenia Atalii oraz osadzenia na tronie Joasza .
W sierpniu przybył z Francji earl Moray i objął regencję.
2. Szkocja w okresie regencji 1567-78
15 grudnia 1567 r. Parlament jednogłośnie zatwierdził koronację Jakuba VI i nominację earla Moraya na regenta. Nie było natomiast zgody, co do uwięzienia królowej. Mimo wszystko, miała ona jeszcze w Szkocji wielu zwolenników, zwłaszcza wśród katolickich wielmożów, którzy tłumaczyli jej małżeństwo z Bothwellem jako element rozgrywki politycznej z obozem protestanckim. Po niespełna rocznym pobycie w więzieniu, 2 maja 1568 r. Marii udało się zbiec. Było to możliwe dzięki brawurowej akcji szesnastoletniego Williama Douglasa, syna komendanta zamku, w którym ją trzymano. Młodzieniec, podobnie jak wielu szkockich panów, uległ urokowi starszej od niego o prawie dziesięć lat Marii. Po udanej ucieczce, znalazła ona schronienie u Hamiltonów i zaczęła działać z myślą o odzyskaniu tronu.
Sześć dni później grupa złożona z dziewięciu earlów, dziewięciu biskupów i ponad stu szlachciców różnej rangi, zadeklarowała wolę restauracji Marii Stuart. Był to tzw. bond Hamiltona. Wkrótce zdetronizowana królowa zebrała pod swym sztandarem ok. sześć tysięcy wiernej jej szlachty. Znaleźli się wśród nich katolicy i protestanccy radykałowie, jak lord Jerzy Seton i earl Rothes, a także William Maitland z Lethington, zwany „Makiawelem” (Michael Wylie) szkockiej polityki. Do rojalistów dołączył earl Huntly, choć uważane za posłuszne jego woli katolickie Aberdeen opowiedziało się po stronie regenta Moraya. Główną rolę w obozie królewskim odgrywali jednak Hamiltonowie.
13 maja w Langside w pobliżu Glasgow doszło do krwawej bitwy między armią stronników królowej a wojskami dowodzonymi przez regenta. Rojaliści dowodzeni przez nieudolnego Klaudiusza Hamiltona ponieśli druzgocącą klęskę. Przerażona Maria uciekła na południe Szkocji, gdzie - wbrew radom pozostałej z nią garstki sojuszników - podjęła ostatnią z ważnych decyzji swego życia. Odrzuciła propozycje dalszej walki, choć mogła jeszcze liczyć na klany północne, które nie zdążyły przybyć na czas bitwy. Nie zgodziła się też na plan ucieczki do Francji. Postanowiła natomiast szukać ratunku u swej „Drogiej Kuzynki” - Elżbiety I. 16 maja przeprawiła się z szesnastoosobową świtą przez Zatokę Solway i wylądowała w Anglii.
Tak rozpoczął się nowy, najsmutniejszy okres w jej życiu. Przez dziewiętnaście lat „Droga Siostra” traktowała ją faktycznie jak więźnia, a wraz z nasilającymi się pogłoskami o „papistycznych” spiskach na życie królowej Anglii, warunki w jakich trzymano Marię stawały się coraz dokuczliwsze. Sprawny wywiad Anglików kontrolował jej tajną korespondencję i praktycznie miał pełną kontrolę nad próbami szukania pomocy u szkockich i zagranicznych sojuszników.
Po formalnej abdykacji Marii Stuart, Szkocja była rządzona ponad dekadę przez czterech regentów. Wszyscy cieszyli się mniejszym lub większym poparciem Anglii i pod ich rządami stronnictwo Marii zostało ostatecznie rozbite. Przełomowym wydarzeniem było zdobycie w kwietniu 1571 r. silnej twierdzy Dumbarton, znajdującej się w rękach zwolenników królowej. Spektakularny wyczyn grupki śmiałków, którzy pod osłoną nocy wdarli się do zamku, zaskakując całkowicie jego załogę, stanowił początek końca dzielących Szkocję walk wewnętrznych. Największym łupem napastników okazał się Jan Hamilton, arcybiskup St Andrews. Po przewiezieniu do Stirling, został on oskarżony o współudział w morderstwie Darnleya i zabójstwie regenta Moraya, oraz spiskowanie przeciwko Jakubowi VI, a następnie powieszony na tamtejszym rynku.
Po okresie wyniszczającej kraj wojny domowej ster władzy ujęli protestanci. Osłabiony obóz katolicki, w którego rękach pozostawał jeszcze Zamek Edynburski, nie mógł liczyć na Francję, gdyż ta zajęta własnymi problemami nie była wówczas zdolna do poważniejszej interwencji.
Zamek Edynburski
Żaden z regentów nie zmarł śmiercią naturalną. Earl Moray został zastrzelony na ulicy w Linlithgow przez jednego z Hamiltonów w styczniu 1570 r. Kilkanaście miesięcy później kolejny regent, earl Lennox (ojciec lorda Darnleya), poniósł śmierć podczas nocnego najazdu stronników królowej na Stirling. Co do zgonu earla Mara, którego opiece powierzyła Maria maleńkiego królewicza Jakuba, nie ma pewności. Prawdopodobnie został on otruty, a jego nagła śmierć w listopadzie 1571 r. przerwała pertraktacje z Anglikami o ewentualnym wydaniu Marii i skazaniu jej na śmierć przez samych Szkotów.
Wyniszczające walki wewnętrzne doprowadziły do tego, że po pewnym
„Królewska zemsta”, czyli rodzaje śmierci głównych uczestników wojny domowej
uwikłanych w spiski na życie Riccia i Darnleya
(wg: Duke Hamilton, Mary Queen of Scots. Crucial years, Edinburgh 1991)
czasie szkocka scena polityczna została oczyszczona z większości czołowych protagonistów. Pozostał na niej jeden z zabójców Riccia, Jakub Douglas (1516-81), czwarty earl Morton , który w 1573 r. zaprowadził względny porządek w kraju, przynajmniej na Nizinach. Część przeciwników kupił angielskim złotem i obietnicą amnestii, pozostałych pokonał orężem. To pierwsze odnosi się zwłaszcza do tzw. Pacyfikacji z Perth, czyli porozumienia, jakie w lutym 1573 r. Morton osiągnął z Hamiltonami i earlem Huntly. W maju z pomocą Anglików zdobył Zamek Edynburski, znajdujący się jeszcze w ręku ostatnich „marianów”, jak nazywano zwolenników zdetronizowanej królowej . W ten sposób stronnictwo Marii Stuart praktycznie przestało istnieć. Istotnym czynnikiem były też stopniowo słabnące nadzieje na jej powrót do Szkocji.
W 1578 r. Morton został zmuszony do rezygnacji przez grupę wrogich mu wielmożów. Trzy lata później, gdy władzę objął młody Jakub VI, oskarżono go o udział w morderstwie Darnleya i postawiono przed sądem. Wyrok śmierci wykonano za pomocą swego rodzaju gilotyny (Maiden), którą wprowadził w Szkocji sam Morton (!).
Podczas regencji Mara (1571-72) i Mortona (1572-78) dokonano szeregu ważnych zmian organizacyjnych w Kościele szkockim. Przede wszystkim, wzorując się na Kościele anglikańskim, przywrócono system episkopalny. Dotychczas sytuacja biskupów, którzy przeszli na protestantyzm, była niejasna. Zatrzymali oni swe majątki, ale - jeśli nie zostali superintendentami - ich pozycja w Kościele szkockim pozostawała nie określona.
Precedensu dostarczył problem arcybiskupstwa St Andrews po egzekucji Jana Hamiltona w 1571 r. Regent Mar mianował wtedy na to stanowisko, bez konsultowania się z władzami kościelnymi, pryncypała miejscowego uniwersytetu, Jana Douglasa. Duchowni ostro zaprotestowali i dopiero styczniowa konwencja w Leith doprowadziła do kompromisu. Władza nowych biskupów była ograniczona i odpowiadała uprawnieniom superintendentów z pierwszego okresu Reformacji, ale ich nominacja pozostawała w gestii Korony, czyli regenta i jego Rady, co w zasadniczy sposób pomniejszało znaczenie Zgromadzenia Generalnego. Biskupi mieli, co prawda, podlegać temu ciału w sprawach duchowych, ale faktycznie byli zależni od Korony, gdyż od niej otrzymywali nominacje w sferze doczesnej. Nowi nominaci otrzymali przezwisko „biskupów tulchanowych”, od wypchanej słomą skóry cielęcia (szk. tulchan), za pomocą której oszukiwano krowę, by dawała mleko.
Wprowadzenie systemu episkopalnego doprowadziło do głębokich podziałów w Kościele szkockim, a biskupi stanowić będą odtąd (do 1690 r.) jedną z głównych przyczyn konfliktów wewnętrznych. Polityczny aspekt tego zagadnienia polegał na dążeniu Korony, czyli regenta lub króla, do podporządkowaniu sobie Kościoła, zaś instrumentem owego podporządkowania mieli być właśnie biskupi, podobnie jak w Anglii. Radykalni prezbiterianie obawiali się natomiast, że wprowadzenie biskupów może zapowiadać powrót władzy Rzymu, a w każdym razie stanowić wyraz absolutyzmu.
Andrzej Melville
Od roku 1574 na czele stronnictwa przeciwnego „tulchanowym biskupom” stał Andrzej Melville (1545-1622). Ten wybitny uczony i teolog należy - obok Jana Knoxa - do najwybitniejszych przywódców szkockiej Reformacji. Studia rozpoczął w 1579 r. w St Andrews, następnie kontynuował je w Paryżu, Poitiers i Genewie, gdzie jego mistrzem był następca Kalwina, wybitny teolog Teodor Beza (1519-1605). Po powrocie do ojczyzny Melville objął stanowisko pryncypała Uniwersytetu w Glasgow.
Choć szkoccy reformatorzy przywiązywali wielką wagę do reform w szkolnictwie, to jednak na uniwersytetach zmiany były raczej niewielkie. Królował tu tradycyjny system, w ramach którego jeden wykładowca, zwany „regentem”, prowadził z danym rocznikiem wszystkie zajęcia przez trzy lata studiów. Po przybyciu do Glasgow, Melville wprowadził nowy program nauczania i nowy system, w którym regentów zastąpili profesorowie specjaliści. Po kilku latach objął on kierownictwo macierzystej uczelni, College'u św. Marii w St Andrews. Melville kładł nacisk na studiowanie języków biblijnych: hebrajskiego, greki, aramejskiego, bez znajomości których nie wyobrażał sobie, podobnie jak Erazm z Rotterdamu, prawdziwego rozumienia Pisma Świętego.
Współcześni historycy kościelni widzą w Melville'u „jednego z najbardziej zdolnych i najbardziej patriotycznych Szkotów w całej historii” . Jego faktyczny wpływ na ukształtowanie się dzisiejszego Kościoła szkockiego jest z pewnością większy, niż wpływ innych przywódców szkockiej Reformacji, włącznie z samym Janem Knoxem.
Fundamentem filozofii politycznej Melville'a stało się twierdzenie, że władza Kirku pochodzi od Boga, a zatem przewyższa wszelką władzę świecką. W tym duchu opracowano pod jego kierunkiem Second Book of Discipline (Druga Księga Dyscypliny, 1578 r.), zatwierdzoną w kwietniu 1581 r. przez Zgromadzenie Generalne. Dokument ten zawiera podstawowe zasady uznawane przez Kościół szkocki do dziś.
Druga Księga Dyscypliny rozpoczyna się od dobitnego stwierdzenia autonomii Kościoła i jego niezależności od władzy świeckiej, co przyjęło się określać jako teorię „dwóch królestw” (szk. Twa Kingdoms). Władza kościelna pochodzi od Boga i ma charakter duchowy, nie podlega żadnej władzy ziemskiej, a jej jedyną głową jest Jezus Chrystus. Władza świecka, nazywana „władzą miecza” (Power of the Sword), również pochodzi od Boga, ale jej jurysdykcja rozciąga się jedynie na sprawy doczesne. W sprawach duchowych, w dziedzinie świadomości i religii, musi ona podporządkować się władzy kościelnej. Należycie sprawowana władza świecka winna bronić prawdziwej religii, opartej na Słowie Bożym.
Tytułowa strona
broszury A. Melville'a z 1590 r.
Druga Księga Dyscypliny wyróżniała w Kościele cztery rodzaje funkcji: a) duchowne - pastor, minister lub biskup; b) doktor (nauczyciel, katecheta); c) prezbiter, czyli starszy; d) diakon, czyli nadzorca kościelnego majątku. Wszystkie inne tytuły i urzędy określała jako „wynalezione w królestwie Antychrysta”. Terminy „biskup”, „pastor” i „minister” oznaczają osobę duchowną, uprawnioną do głoszenia Słowa Bożego i akceptowaną przez daną kongregację oraz prezbiteriat. Różnorodność terminów ukazuje jedynie różne aspekty tej samej misji, jaką jest posługiwanie wiernym. Duchowni znajdują się ponad doktorami, starszymi i diakonami, ale między sobą są wszyscy równi. Wszelkie inne rozumienie biskupów, np. jako zwierzchników czy panów innych duchownych, winno być odrzucone.
Druga Księga wyróżniała cztery rodzaje wspólnot kościelnych: a) kongregacja, b) prowincja, c) ogół wiernych danego kraju, c) ogół wszystkich narodów „wyznających jednego Jezusa Chrystusa”. Poza ostatnią, wspólnotami tymi kierują ciała kolegialne - rady kościelne, prezbiteriaty, zgromadzenia generalne .
Kierując się taką właśnie nauką, zgromadzenia generalne Kościoła szkockiego z lat 1580-81 zdecydowanie potępiły wprowadzony przez władzę świecką system episkopalny. Była to zapowiedź dalszej walki między Kościołem a Koroną.
3. Panowanie Jakuba VI. Unia personalna
Jakub VI wstąpił na szkocką scenę polityczną w dwunastym roku życia, po ustąpieniu regenta Mortona w 1578 r. Królem był już od 1567 r., ale decyzje w jego imieniu podejmowali regenci. Protestanccy panowie zadbali, by został wychowany na protestanta. Jako tutora przydzielono mu samego G. Buchanana, której to postaci warto poświęcić nieco uwagi.
Jerzy Buchanan (1506-1582), historyk i piszący po łacinie poeta, duchowny, czołowy teoretyk szkockiego protestantyzmu, uważany jest za najwybitniejszego przedstawiciela szkockiego humanizmu. Po studiach na uniwersytetach w St Andrews i Paryżu, gdzie był uczniem Piotra Ramusa, a także wykładał, w 1535 r. powrócił do kraju, by objąć stanowisko tutora Jakuba Stewarta, późniejszego earla Moraya.
Jerzy Buchanan
portret Arnolda Bronckorsta z 1581 r.
Z powodu swych antyklerykalnych satyr atakujących tryb życia duchowieństwa zakonnego, Buchanan został uwięziony jako heretyk. Udało mu się jednak zbiec do Anglii, skąd udał się do Francji, gdzie otrzymał stanowisko profesora w nowym kolegium w Guyenne, będącym wówczas centrum studiów latynistycznych. Od 1547 r. wykładał przez pięć lat na Uniwersytecie Coimbra w Portugalii. Uwięziony przez Inkwizycję z oskarżenia o herezję, został jednak uwolniony i odesłany do Anglii. Ponownie wyjechał do Francji, gdzie wykładał w College Boncourt, a następnie był tutorem syna diuka Brissac. W tym okresie napisał m. in. poemat łaciński De Sphaera, komentujący teorię Ptolemeusza, a także epitalamium z okazji małżeństwa Delfina z Marią Stuart oraz elegię na śmierć jej męża Franciszka II.
W roku 1561 Buchanan powrócił do ojczyzny, opowiadając się otwarcie po stronie Reformacji. Początkowo należał do koterii dworskiej i występował w roli tutora Marii, za co otrzymywał pensję 500 funtów. W latach 1566-70 zajmował stanowisko pryncypała College'u św. Leonarda w St Andrews. Po morderstwie Darnleya i małżeństwie Marii z Bothwellem, stał się jej zagorzałym przeciwnikiem. To on był moderatorem Zgromadzenia Generalnego w 1567 r., które opowiedziało się za konfederatami. Publikował także liczne łacińskie teksty polemiczne, znane jako Detectio, wymierzone przeciwko swej władczyni. Jednym z głównych wątków jego traktatu De Jure Regni Apud Scotos była teza uzasadniająca prawo poddanych do pozbycia się tyrana, zarysowana już przez Knoxa w streszczeniu Drugiego ryku trąby. W dziele Rerum Scoticarum Historia (1582) Buchanan powtórzył i upiększył historie o legendarnych królach szkockich, cofając się głęboko w czasy przedhistoryczne.
Nie ulega wątpliwości, że jako tutor młodego Jakuba VI, od czwartego do dwunastego roku życia chłopca, Buchanan musiał wywrzeć duży wpływ na kształtowanie się umysłowości króla. Stosunek do matki, do religii katolickiej, erudycja i zamiłowanie do działalności literackiej, wszystkie te cechy zostały mu wszczepione w znacznym stopniu przez Buchanana.
Trzynastoletni Jakub VI z sokołem
Po faktycznym objęciu władzy Jakub VI jeszcze przez parę lat słuchał swoich doradców. Od 1579 r. największy wpływ na niego miał przybyły z Francji jego kuzyn Esmé Stewart . Wzmogło to jeszcze bardziej plotki o spiskach z Francją i Hiszpanią w celu restauracji katolicyzmu. Dla uspokojenia protestantów, w styczniu 1581 r. Jakub VI podpisał „krótkie i zasadnicze wyznanie prawdziwej chrześcijańskiej wiary i religii zgodnej ze Słowem Bożym i aktami naszych Parlamentów”, znane jako Negatywne Wyznanie (Negative Confession) lub Królewski Kowenant (Royal Covenant). Rozpoczyna je następujące oświadczenie: „Po długim i starannym rozważeniu naszych własnych poglądów w kwestii prawdziwej i fałszywej religii, dzięki Słowu oraz Duchowi Bożemu doszliśmy obecnie do prawdy i oświadczamy, że wierzymy całym naszym sercem, wyznajemy naszymi ustami, podpisujemy naszymi rękoma i niezmiennie potwierdzamy przed Bogiem i całym światem, że jedyną prawdziwą wiarą i religią chrześcijańską, miłą Bogu i przynoszącą człowiekowi zbawienie, jest ta, która została z łaski Boga objawiona światu przez głoszenie błogosławionej Ewangelii oraz jest wyznawana i broniona przez wiele różnych znanych Kościołów i królestw, ale głównie przez Kościół szkocki, królewski Majestat i trzy stany tego Królestwa, jako wieczna prawda Boża i jedyna podstawa naszego zbawienia, jak to bardziej szczegółowo wyrażone zostało w wyznaniu naszej wiary, przyjętej i publicznie potwierdzonej przez różne ustawy parlamentów, a od dłuższego czasu jest otwarcie wyznawana przez królewski Majestat oraz we wszyststkich miastach i wsiach tego Królestwa” . W dalszej części Jakub VI odżegnuje się od „wszelkiego rodzaju papizmu”, a zwłaszcza odrzuca „autorytet tego rzymskiego Antychrysta, który uzurpuje sobie prawo do Pisma św., Kościoła, władzy świeckiej i ludzkich sumień”.
Podpis Jakuba VI
Nawet ta deklaracja nie uspokoiła podejrzliwych prezbiterian. W sierpniu 1582 r. Jakub VI został porwany podczas polowania przez grupę wielmożów, która na pewien czas przejęła władzę w państwie. Zamach ten określany jest jako „Ruthven Raid”, od nazwiska przywódcy tej gupy, Williama Ruthvena (1514-1584), earla Gowrie'ego. W czerwcu następnego roku młodemu królowi udało się jednak uciec. Przy pomocy Jakuba Stewarta, earla Arrana , podjął on zarazem próbę prowadzenia własnej polityki.
Warto dodać, że Arran, choć nastawiony niechętnie do aspiracji politycznych duchowieństwa prezbiteriańskiego (kością niezgody był zwrotu Kirkowi majątków odebranych Kościołowi katolickiemu), reprezentował jednak opcję protestancką i proangielską. Nie oznaczało to, że sam Jakub VI dokonał już wtedy wyboru określonej polityki. Tak np., mimo nauk Buchanana i podpisania wspomnianego Negatywnego Wyznania, do 1584 r. pozostawał on na wszelki wypadek w kontaktach z Gwizjuszami i papieżem Grzegorzem XIII, którzy mieli nadzieje na jego nawrócenie.
Srebrna moneta półmarkowa z 1591 r. (na rewersie miecz i waga oraz napis: „Tym różni się król od tyrana”
Ostatecznie jednak Jakub VI zdecydował się poprzeć protestantyzm, podporządkowując sobie zarazem władze kościelne. Sytuacja polityczna uległa zaostrzeniu. Earl Arran twardą ręką zwalczał wszelką opozycję. Przywódcy obozu antyepiskopalnego znaleźli się w zagrożeniu i musieli opuścić na pewien czas Szkocję. Wśród nich był także Andrzej Melville. W maju 1584 r. Parlament uchwalił tzw. Czarne Akty (Black Acts), które stwierdzały, że król jest głową Kościoła szkockiego, a zatem żadne zgromadzenie generalne nie może być zwoływane bez jego zgody. Czarne Akty głosiły również, że prawo mianowania biskupów przynależy Koronie, a duchownym zabrania się podejmować kwestii politycznych w kazaniach .
Maria Stuart w wieku lat 36
(obraz przypisywany Rowlandowi Lockeyowi)
Jakub VI zdecydował się także na opcję proangielską w polityce zagranicznej, choć to właśnie Anglicy w listopadzie 1585 r. doprowadzili do usunięcia zbyt ostro poczynającego sobie Arrana i do pogodzenia króla szkockiego z wypędzonymi uprzednio wielmożami. Zawarty w lipcu 1586 r., w obawie przed atakiem Hiszpanii, sojusz szkocko-angielski przypieczętowany został pieniędzmi. Elżbieta obiecała Jakubowi roczną pensję w wysokości 4 tys. funtów, a także tron angielski po jej śmierci.
W tej sytuacji Anglicy postanowili ostatecznie zakończyć sprawę więzionej Marii Stuart. Pretekstu dostarczyło wykrycie spisku Antoniego Babingtona, którego celem miało być zamordowanie Elżbiety i uwolnienie Marii. Przejęta korespondencja uwięzionej miała świadczyć o jej aktywnym udziale w spisku poprzez zachęcanie do zabójstwa królowej Anglii. Sąd Gwiaździsty wydał wyrok śmierci, a Parlament go zatwierdził, domagając się rychłej egzekucji.
Egzekucja Marii Stuart
(rycina z 1587 r.)
„Z formalnego punktu widzenia - pisze Mackie - przedstawione Marii dowody opierały się na bardzo kruchych podstawach i jest mało prawdopodobne, by zostały uznane przez dzisiejszych prawników” . Elżbieta przez pewien czas wahała się jeszcze, ale 1 lutego podpisała nakaz wykonania wyroku, choć zabroniła go wysyłać. Być może było to tylko taktyczne posunięcie, by oficjalnie uniknąć odpowiedzialności za przelanie królewskiej krwi. Jej Rada zignorowała jednak to zalecenie i doprowadziła do egzekucji. Rankiem 8 lutego 1587 r. czterdziestoczteroletnia Maria Stuart została ścięta.
Jakub miał wtedy 21 lat. Wszystko wskazuje na to, że myśl o tronie angielskim była dlań ważniejsza niż troska o los matki. W jego korespondencji z Elżbietą I, podobnie jak w traktacie szkocko-angielskim z 1586 r., ani razu nie wymieniono imienia Marii, zaś odpowiedź Jakuba na list matki w tej sprawie była bardzo chłodna . Trudno się zatem dziwić, że w testamencie nie podała go jako sukcesora, wyznaczając do tej roli Filipa II hiszpańskiego.
Egzekucja Marii Stuart miała też konsekwencje międzynarodowe. Przyczyniła się bowiem częściowo do próby inwazji podjętej przez Hiszpanię przy zachęcie Rzymu. Wielka niezwyciężona armada wzięła w następnym roku kurs na Brytanię, nie przewidując, jaka klęska ją czeka.
W roku 1590 Jakub VI poślubił duńską księżniczkę Annę (1574-1609), córkę Fryderyka II. Ponieważ z powodu złej pogody nie mogła ona w uzgodnionym terminie przybyć do Szkocji, młody król wykazał się odwagą i romantyzmem; popłynął do Oslo, gdzie odbył się ślub. Para ta miała siedmioro dzieci, w tym Henryka (1594-1612), księcia Walii, Karola (1600-49) i Elżbietę (1596-1622). Ta ostatnia wydana została za Fryderyka V, elektora Palatynatu. Jej wnuk zasiadł w 1714 r. na tronie brytyjskim jako Jerzy I.
Po odsunięciu Arrana Jakub VI złagodził swoją politykę w stosunku do Kirku. W 1592 r. uchwalony został Złoty Akt (Golden Act), który w zasadzie uznawał Drugą Księgę Dyscypliny, przyznawał najwyższą władzę kościelną zgromadzeniu generalnemu, ale zakładał, że król lub jego komisarz mają prawo wyznaczyć datę i miejsce obrad w następnym roku. Złoty Akt sankcjonował także władzę zgromadzeń niższych szczebli: synodów, prezbiteriatów i rad kościelnych. Pominięte w nim zostały natomiast stanowiska biskupów .
Jakub VI w 1595 r.
(obraz przypisywany A. Vansonowi)
Wkrótce jednak Jakub VI znów postanowił zmienić politykę kościelną. Nie akceptował bowiem doktryny „dwóch królestw”, głoszonej przez Melville'a, który ośmielił się powiedzieć mu, że jest „jedynie głupim wasalem Boga (but God's sillie vassal)” . Uczony teolog w taki oto sposób wyłożył Jakubowi swoją doktrynę: "Sir, muszę ci znów powiedzieć, jak to już czyniłem uprzednio wiele razy, że w Szkocji są dwaj królowie i dwa królestwa: jest król Jakub, głowa tego państwa, oraz jest Jezus Chrystus i Jego Królestwo, czyli Kirk, którego poddanym jest król Jakub VI; nie jest on [Jakub] jego królem, ani głową, ani panem, a jedynie członkiem [Kirku]" .
Jakubowi nie podobali się również duchowni uprawiający politykę na ambonie. Stopniowo począł więc odchodzić od postanowień Złotego Aktu i podporządkowywać sobie Kościół. W tym celu m. in. ustanowił specjalnie dobraną komisję stałą (Standing Commission) zgromadzenia generalnego. W 1597 r. zaproponowała ona uchwalenie wniosku o przedstawicielstwie duchowieństwa prezbiteriańskiego w parlamencie. Z pięćdziesięciu jeden miejsc część miał przydzielać król, a część zgromadzenie generalne. Wniosek przeszedł niewielką większością głosów. Duchowieństwo odnosiło się bowiem nieufnie do polityki Jakuba VI, który nie stronił od obłudnych metod, choć życzliwi mu historycy widzą w nim władcę stosującego w polityce doktrynę środka. Sprzeciw budziły również absolutystyczne zapędy monarchy. Zarzuty te przybrały na sile po odkryciu w 1599 r. rozprawy politycznej Basilikon Doron (Królewski dar), napisanej przez Jakuba w formie podręcznika dla syna Henryka i wydrukowanej tylko w siedmiu egzemplarzach. Twierdził tam, że majestat królewski stanowi połączenie zarówno władzy świeckiej jak i duchownej.
Głównym i nadrzędnym celem wszystkich działań Jakuba VI, odkąd zaczął aktywnie zajmować się polityką, było jednak zdobycie tronu angielskiego. Cel ten osiągnął w 1603 r., po śmierci Elżbiety I, dzięki przychylnemu stanowisku głównego doradcy królowej, sir Roberta Cecila (1563-1612), kierującego w ostatnich latach życia angielskiej monarchini jej Radą Królewską, która powołała króla Szkotów na tron angielski. Cecil pozostawał w kontakcie z Jakubem jeszcze za życia Elżbiety, informując go listownie o sytuacji na angielskim dworze.
Tak oto Jakub VI szkocki, „komiczna latorośl tragicznego związku Marii (...) z Darnleyem” - jak go określił Trevelyan - został królem Jakubem I angielskim.
Basilikon Doron
Współczesne wydanie szkocko-angielskie
Zaraz po objęciu władzy Jakub podjął próbę doprowadzenia do unii realnej między obu królestwami. W tym celu Parlament angielski wyznaczył czterdziestu czterech komisarzy, wśród nich słynnego filozofa Franciszka Bacona, na spotkanie z grupą trzydziestu jeden Szkotów, dla przedyskutowania tej kwestii. Swoje stanowisko zaprezentował Jakub w mowie wygłoszonej w Izbie Lordów. Warto zacytować jej obszerny fragment, jako że oddaje on charakterystyczny styl myślenia tego władcy.
„Czyż sam Bóg - mówił Jakub do angielskich lordów - nie zjednoczył wcześniej obu tych Królestw, gdy idzie o język, religię i podobieństwo obyczajów? Czy nie umieścił nas wszystkich na jednej wyspie, nie otoczył jednym morzem (...). Te dwa kraje nie są oddzielone ani morzem, ani wielką rzeką, ani górami, ani jakąś inną przeszkodą naturalną, a jedynie kilkoma rzeczkami lub zniszczonymi małymi wałami, tak że raczej zostały one podzielone w pojęciu niż w rzeczywistości. I teraz wreszcie w godzinie przeznaczenia [zostały] zjednoczone w mojej osobie, poprzez prawo i tytuł (...) Tak więc, co Bóg złączył, człowiek niech nie rozłącza. Ja jestem Mężem, zaś cała Wyspa jest moją prawowitą Małżonką. Ja jestem Głową, a ona moim Ciałem. Ja jestem pasterzem, a ona moją trzodą. Mam zatem nadzieję, że nikt nie okaże się tak nierozumny, by sądzić, że ja, chrześcijański król wyznający Ewangelię, zamierzam być poligamistą i mężem dwóch żon; że będąc głową, będę miał podzielone i monstrualne ciało; lub że będąc pasterzem takiego pięknego stada, którego zagroda nie ma żadnych ścian, by je odgrodzić, a jedynie cztery morza, powinienem podzielić je na dwie części” . Warto dodać, że wkrótce po objęciu tronu angielskiego, Jakub polecił umieścić na szkockiej koronie napis: Quae Deus Coniunxit Nemo Separet (Co Bóg złączył, niech nikt nie rozłącza).
Jakub VI w wieku lat 29
(portret przypisywany J. de Critz)
Zamiar zjednoczenia obu królestw został wyłożony jeszcze wyraźniej w mowie tronowej z 1607 r.: „Moim pragnieniem - mówił Jakub - jest pełna unia praw i osób oraz taka naturalizacja, aby stworzyć jeden organizm obu królestw pode mną waszym królem. I żebym ja i moi potomkowie, jeśli tak się Bogu spodoba, mogli rządzić wami do końca świata. Taka unia, jaką w Szkocji była unia Szkotów z Piktami, a tutaj w Anglii unia Heptarchii [we wczesnym średniowieczu w Anglii istniało 7 królestw - S.Z.]. Odnośnie do Szkocji, to opowiadam się za taką unią, jaką można uzyskać przez podbój, ale podbój scementowany miłością, tą jedyną niezawodną więzią wzajemnej przyjaźni. A ponieważ ponad oboma [królestwami] jest tylko unus Rex [jeden król], tak też może być w obu tylko unus Grex [jedno stado] i una Lex [jedno prawo]. Nie jest bowiem możliwe dla jednego króla rządzić dwoma ościennymi krajami, jednym większym, a drugim mniejszym; jednym bogatszym, a drugim biedniejszym: (...) to tak, jakby jedna głowa rządziła dwoma ciałami, czy jeden mąż był dla dwóch żon, o czym sam Chrystus powiedział: Ab initio non fuit sic” .
Projekty flagi unijnej z lat 1603-1608
Z całej tej kampanii pozostała tylko flaga, zwana Union Jack, stanowiąca złożenie krzyży św. Andrzeja i św. Jerzego. Na realizację idei unii realnej trzeba było jeszcze poczekać równe sto lat. Jedyne, co ustalono w toku owych pertraktacji, to prawo post nati, na mocy którego szkoccy poddani Jakuba urodzeni po jego wstąpieniu na tron angielski uznani zostali za poddanych króla angielskiego. Tym samym, mogli oni nabywać ziemię i nieruchomości w Anglii.
Daiches zwraca uwagę na fakt, że te podobieństwa między obu krajami nie były wcale tak wielkie, jak utrzymywał Jakub VI. Niziny mówiły jeszcze po szkocku, a chociaż język ten był bardzo zbliżony do angielskiego, to jednak miał swoją odrębną gramatykę, słownictwo i wymowę. Co więcej, Jakub nie wspomniał w ogóle o tej części Szkocji, która mówiła po gaelicku, tzn. o Wyżynach i wyspach. Jest natomiast prawdą, że gdy protestancka Szkocja odwróciła się od katolickiej Francji ku protestanckiej Anglii, angielski stawał się coraz bardziej językiem proangielsko nastawionych Szkotów. History of the Reformation in Scotland Knoxa została napisana w rozmyślnie anglicyzowanym szkockim, a tutejsi protestanci używali angielskich wersji Biblii, najpierw Biblii Genewskiej z 1560 r., a następnie tzw. The Authorised Version z 1611 r. Ponadto, przeniesienie się króla do Londynu pozostawił Szkocję bez królewskiego dworu, tego wówczas głównego, jeśli nie jedynego mecenasa sztuki. Poeci dworscy udali się wraz z Jakubem na południe, by próbować sił w poezji pisanej w literackim angielskim, który dla nich był językiem znanym głównie z książek. „Ponieważ autorzy szkoccy - pisze Daiches - zaczęli oglądać się za angielskimi czytelnikami, język ich południowych sąsiadów stawał się coraz bardziej używanym przez nich w piśmie, nawet jeśli, na ogół, mówili oni dalej po szkocku. Skala tego problemu dla szkockiej kultury nie była jednak w pełni dostrzegalna aż do XVIII w.”
Jakub z Bożej łaski król Wlk. Brytanii, Francji i Irlandii (miniatura Izaaka Olivera)
W pażdzierniku 1605 r. Jakub obwołał się „Królem Wielkiej Brytanii, Francji i Irlandii”, podejmując działania w celu wprowadzenia unii realnej. Dwa lata później Izba Gmin przerwała debaty na ten temat. Anglicy stawiali warunek wprowadzenia jednego parlamentu i unifikacji prawa, na co Szkoci nie chcieli przystać. Istotne kontrowersje dotyczyły także zagadnień ekonomicznych. Anglicy nie godzili się m.in. na przyznanie północnym sąsiadom tych samych praw w dziedzinie handlu. Jako ciekawostkę warto przytoczyć argumentację angielskich przeciwników unii: "Jeśli przyznamy im nasze swobody, to zlecą się do nas jak bydło do zielonej paszy [...], czego świadectwem jest mnogość Szkotów w Polonii [Polsce]" . Na koniec wreszcie, dla większości ziemian i mieszczan angielskich Szkocja jawiła się jako kraina zbójów, półdzikich chłopów, złodziei bydła i morderców.
Pod nieobecność króla Szkocją rządził w jego imieniu Ludovick Stewart, drugi diuk Lennox. W swym pożegnalnym przemówieniu w kościele św. Egidiusza Jakub obiecywał odwiedzać swą ojczyznę co trzy lata, a zgromadzeni byli tym wzruszeni do łez. Słowa jednak nie dotrzymał - przybył jedynie na dwa tygodnie w 1617 r. Grupa wielmożów kierowana przez diuka Lennoxa poradziła sobie z opozycją. Między innymi rozbito klan Mac Gregorów oraz podporządkowano Koronie zawsze niespokojną północną część kraju. Zaprowadzono także porządek na zwykle niespokojnym Pograniczu (The Borders). Królewska kontrola nad szkockimi organami władzy wykonawczej i ustawodawczej zdawała się całkowita.
Władzę wykonawczą sprawowała Rada Królewska (Privy Council), której członków mianował sam monarcha. Organem wykonawczym Parlamentu był 30-40-osobowy Komitet Lordów Artykułów. Każdy ze stanów - biskupi, wielmoże, szlachta (barons of the shire) i mieszczanie - delegował doń po ośmiu przedstawicieli. W XVI w. stosowano tu "wybory krzyżowe", tzn. duchowni wybierali wielmożów, wielmoże - duchownych, a szlachta i mieszczanie - własnych przedstawicieli. W 1612 r. przywrócono tę ordynację, przy czym biskupi i wielmoże wybierali teraz przedstawicieli szlachty oraz mieszczan. Większość członków Rady Królewskiej zasiadała w Komitecie Artykułów albo z wyboru, albo z urzędu jako wysocy urzędnicy państwowi. Wielu członków Rady Królewskiej było również sędziami Sądu Najwyższego do spraw cywilnych (Court of Session).
Już w 1587 r. Jakub próbował wprowadzić, na wzór angielski, urząd sędziego pokoju. Wrócił do tego projektu w 1609 r. Rada Królewska mianowała wtedy sędziów w każdym hrabstwie. System ten nie działał jednak dobrze, gdyż sędziowie byli zbyt uzależnieni od Korony i wielmożów, przez co niezbyt dbali o interesy lokalnych społeczności. Lud nie lubił ich, gdyż uważał, że są na usługach króla i niepopularnej Rady. Poza tym, kompetencje tego urzędu kłóciły się z tradycyjnym prawem dziedzicznej jurysdykcji właścicieli ziemskich.
Jakub VI deklarował, że w przeciwieństwie do swych przodków będzie rządził nie za pomocą miecza, lecz pióra. W duchu tej zasady nakreślił plan zaprowadzenia porządku na Wyżynach poprzez rozwój szkolnictwa i wprowadzenie religii protestanckiej. W 1616 r. Rada Królewska ogłosiła dekret nakazujący założenie na tych terenach szkoły w każdej parafii. Władze wychodziły z założenia, że nauka w języku angielskim doprowadzi do zaniku „języka irlandzkiego”, tzn. gaelickiego, który był uważany za jedną z głównych przyczyn „barbarzyństwa i nieucywilizowania” górali. Dekret edukacyjny nie został jednak zrealizowany. Podobny los spotkał pomysł Jakuba VI, by przekonać naczelników klanów z Wysp i Wyżyn do przejścia na protestantyzm. Zadania tego podjął się biskup Hebrydów, Andrzej Knox. Spotkał się on z kilkoma naczelnikami, przekonując ich do podpisania tzw. Statutów z Iony. Dokument ten zawierał deklarację wyznawania "prawdziwej religii", posłuszeństwa królowi w sparawch doczesnych i duchowych oraz zobowiązanie przestrzegania praw i ustaw. Rezultat tej szumnej akcji okazał się jednak mierny. Większe sukcesy odniosła polityka królewska przy zaprowadzaniu porządku prawnego, choć jeszcze do połowy XVIII w. władze centralne miały kłopoty z Wyżynami.
Góralska chata na wyspie Coll
Warto odnotować projekty kolonizatorskie Jakuba VI. W 1610 r. zaczęło się osiedlanie Szkotów w północnej Irlandii, co zapoczątkowało utrzymujący się do dziś protestancki charakter tej części Zielonej Wyspy (Ulster).
Wielkie nadzieje wiązano z planami założenia kolonii na kanadyjskim półwyspie, zwanym przez Francuzów Akadią. Organizatorem tej akcji był sir William Alexander, który w 1621 r. otrzymał od króla patent na kolonizację północnej części Ameryki. Założono dwie osady, ale nieudolna polityka Anglików sprawiła, że po kilku latach tereny te przeszły w ręce Francuzów i Szkoci musieli się wynieść. Po całym przedsięwzięciu pozostała
Nowa Szkocja i order barona Nowej Szkocji
jedynie nazwa niedoszłej kolonii (Nova Scotia) i tytuł barona Nowej Szkocji, ustanowiony w celu finansowego wsparcia akcji kolonizacyjnej. Godność tę można było bowiem kupić za dwa tysiące marek, nabywając m. in. prawo do noszenia orderu ze złota i emalii. Jakub VI nie zdążył wprowadzić w życie tego projektu, pierwsze tytuły baronów Nowej Szkocji nadał Karol I. Jednym z nich był bogaty kupiec z Aberdeen William Forbes, nazywany „the Danzig Willie” (Gdański Wiluś), ponieważ dorobił się majątku na handlu z portami bałtyckimi, a zwłaszcza z Gdańskiem.
Za Jakuba VI rozpoczęła się wielka emigracja Szkotów. Obok akcji kolonizacyjnej w Ulsterze, gdzie nowe siedziby znalazło ponad 50 tysięcy osób, wielu Szkotów udawało się w XVII wieku na kontynent, głównie w charakterze zaciężnych żołnierzy. Szacuje się, że ok. 30 tysięcy służyło w Szwecji, 11 tysięcy we Francji i 6 tysięcy w Danii. Żołnierze szkoccy służyli także w oddziałach holenderskich, niemieckich, polskich i rosyjskich.
Żołnierze szkoccy w Szczecinie służący w armii Karola Gustawa
Mimo, iż nie doszło do unii politycznej Szkocji z Anglią, Jakub VI miał nadzieje na wprowadzenie przynajmniej unii religijnej. Dlatego starał się uzyskać pełną kontrolę nad Kościołem przy pomocy mianowanych przez siebie biskupów. Do realizacji swej polityki wykorzystywał także, przysługujące mu na mocy Złotego Aktu, prawo zwoływania oraz wyznaczania miejsca obrad Zgromadzenia Generalnego. Specjalnie zwoływał je w zimie, wybierając miejscowości na wschodnim wybrzeżu, by utrudnić przybycie prezbiteriańskim radykałom z południowego zachodu Szkocji. Na miejsce posiedzeń nie wyznaczał Edynburga, obawiając się wystąpień tamtejszych mieszczan.
W wypadku niesubordynacji Jakub VI nie cofał się przed stosowaniem represji. Gdy w 1605 r. duchowieństwo podjęło próbę zwołania Zgromadzenia Generalnego bez jego aprobaty, najbardziej aktywnych uwięziono i postawiono przed sądem. W następnym roku Andrzej Melville i siedmiu innych ministrów zostało wezwanych „na konsultacje” do Londynu. W rezultacie owych dysput teologicznych uwięziono go w Tower, gdzie przesiedział ponad trzy lata. Po uwolnieniu nie pozwolono mu powrócić do Szkocji, udał się więc na kontynent i przez ostatnie dziesięć lat życia wykładał w protestanckiej Akademii w Sedanie.
Jakub VI dążył do wprowadzenia w życie koncepcji podporządkowania Kościoła, wykorzystując do tego celu biskupów, zgodnie z zasadą: „Bez biskupa nie ma króla”. „Biskupi - powiadał - muszą kierować ministrami, zaś król jednymi i drugimi” . W 1606 r. Parlament proklamował supremację monarchy nad wszystkimi osobami i sprawami. Biskupi odzyskali prawo udziału w obradach jako tzw. „stan biskupi”, zwrócono im też majątki przyłączone w roku 1587 do Korony. Trzy lata później przywrócono im również władzę sądowniczą. Nie licząc się ze zdaniem władz kościelnych, w 1607 r. Rada Królewska wprowadziła stałych przewodniczących wszystkich zgromadzeń przedstawicielskich, włącznie ze Zgromadzeniem Generalnym, tworząc w ten sposób uległy biskupom i Koronie aparat wykonawczy. Stałych moderatorów wprowadzono pod pretekstem, że będą oni "bojownikami przeciwko papizmowi". Na synodach okręgowych funkcję tę mieli pełnić biskupi.
Uległe Zgromadzenie Generalne zaaprobowało status biskupów, którzy w tym samym roku otrzymali święcenia od swych angielskich kolegów. Akt Parlamentu z 1612 r. ratyfikował zaprowadzony przez Koronę system episkopalny. W ten sposób Jakub zrealizował pierwszy etap planu stępienia demokratycznego ducha szkockiego prezbiterianizmu, zgodnie z przekonaniem, że ten ostatni „tak się zgadza z monarchią, jak Bóg z diabłem”. Nasiliły się też represje wobec innowierców. W 1610 r. w St Andrews i Glasgow zaczęły działalność sądy Wysokiej Komisji. W 1615 r. został ścięty jezuita Jan Ogilvie.
Gdyby Jakub na tym poprzestał, być może wprowadzone przez niego zmiany miałyby dłuższy żywot. Niższa struktura prezbiteriańskiej władzy została prawie nienaruszona, rady kościelne i prezbiteriaty działały nadal.
Strona tytułowa Biblii, tzw. Authorized Version,
opublikowanej za aprobatą Jakuba VI i I w 1611 r.
Ale król chciał iść dalej. Zaczął wykorzystywać biskupów do rozgrywek politycznych, a co więcej - wtrącał się do doktryny i liturgii. Kiedy po dłuższej przerwie zwołał wreszcie w 1615 r. Zgromadzenie Generalne, zebranym przedłożono trzy projekty: nowego wyznania wiary, nowego katechizmu i nowej liturgii. Najbardziej spektakularnym i zarazem przeciwnym duchowi szkockiego prezbiterianizmu był projekt wprowadzenia nowych obrzędów: 1. klękania podczas Wieczerzy Pańskiej (The Lord's Supper), czyli komunii św.; 2. udzielania w niektórych wypadkach, jak np. wiatyk, indywidualnej komunii; 3. udzielania w niektórych wypadkach chrztu w prywatnym domu; 4. obchodzenia świąt kościelnych (Boże Narodzenie, Wielki Piątek, Wielkanoc, Dzień Wniebowstąpienia i Zielone Świątki); 5. bierzmowania w ósmym roku życia przez biskupa.
Projekt ten spotkał się z powszechną dezaprobatą. Największe oburzenie wywołał postulat przyjmowania postawy klęczącej przy komunii, co prezbiterianie uznali za przejaw „papizmu”. Kalwińskim teologom kojarzyło się to bowiem z pośrednim uznaniem doktryny o realnej obecności.
W 1617 r. Jakub VI udał się do Szkocji, by osobiście wprowadzić religijne innowacje. Przywiózł także duchownych anglikańskich, w tym sławnego później W. Lauda. Kaplicę zamkową, w której podczas pobytu króla odprawiano anglikańskie nabożeństwa, wzbogacono o chór i organy. Jakub napotkał jednak na silną opozycję ze strony Parlamentu i duchowieństwa. Dopiero w następnym roku Zgromadzenie Generalne w Perth przegłosowało, stosunkiem głosów 83:49, wspomniane projekty - stąd ich nazwa: Pięć Artykułów z Perth. Po zatwierdzeniu przez Radę Królewską, 21 października 1618 r. zostały one podane do wiadomości publicznej. Trzy lata później uzyskały także aprobatę Parlamentu (77:50), głównie głosami biskupów i wielmożów.
Do Pięciu Artykułów z Perth sięgano pod koniec panowania Jakuba VI niejednokrotnie. Przykładem może tu być sprawa pryncypała Uniwersytetu w Glasgow, tolerancyjnie nastawionego uczonego, Roberta Boyda, który w 1621 r. został usunięty z zajmowanego stanowiska, ponieważ nie akceptował wspomnianych Artykułów. Uniwersytet w Edynburgu wyraził chęć zatrudnienia go, jednak władze do tego nie dopuściły.
Mimo swej kontrowersyjnej polityki religijnej, Jakub VI oceniany jest jednak przez historyków szkockich pozytywnie. „Podczas jego długiego panowania - pisze Mackie - Szkocja dokonała większego postępu na drodze od barbarzyństwa do cywilizacji, niż w ciągu całego poprzedniego wieku” . Pozytywną opinię wystawia mu również D. Daiches, który daje następującą charakterystykę Jakuba: „Choć wychowany przez protestanckich uczonych, obce mu były zarówno skrajny kalwinizm, jak i rzymski katolicyzm. Próbował iść umiarkowanym protestanckim kursem. Ogólnie rzecz biorąc, Jakub VI dobrze rządził swymi poddanymi. Był uczonym i pisarzem, dumnym z łacińskiego wykształcenia i żądnym okazania uczoności w językach klasycznych i teologii. Na terenie polityki i religii poruszał się jak linoskoczek, nie tracąc nigdy z pola widzenia swych głównych celów: bliższego i dalszego. Ten pierwszy sprowadzał się do sprawnego kierowania Szkocją; ten drugi stanowiło uznanie go przez Elżbietę za jej następcę, nawet za cenę biernego zaakceptowania egzekucji własnej matki (której właściwie nie znał, będąc odłączony od niej we wczesnym dzieciństwie). (...) Jakub był bardziej skuteczny jako król Szkocji do 1603 r., niż jako król Anglii. Wynikało to z tego, że sprawy angielskie nie były mu zbyt dobrze znane, a poza tym z wiekiem stawał się coraz mniej elastyczny i bystry” .
Jakub VI przesłuchujący„czarownice”
Konsekwencje polityki religijnej Jakuba VI ujawniły się dopiero po jego śmierci, za panowania Karola I, który w tym względzie kontynuował kierunek przyjęty przez ojca. Polityka ta sprowadziła do jednego obozu politycznego wszystkich religijnych opozycjonistów w obu królestwach. W latach czterdziestych prezbiterianie szkoccy i angielscy wystąpili wspólnie przeciwko królowi, co po krwawej wojnie domowej zaowocowało upadkiem monarchii.
Jakub VI i I był człowiekiem wykształconym, znał kilka języków, wiele czytał, pisał prozą i układał wiersze. W związku z tym dziwić może jego zainteresowanie czarami, któremu dał wyraz w dziele o demonach, a także gorliwość w tropieniu i karaniu czarownic. Przyjmuje się, że z tego powodu Szekspir wprowadził wiedźmy do swego Makbeta, dramatu dedykowanego królowi Jakubowi.
Demonologiae
Jakuba VI
W omawianym okresie Szkocji przybyły dwie nowe szkoły wyższe. Jeśli poprzednio założenie uniwersytetu odbywało się zwykle z inicjatywy biskupa, przy poparciu króla i aprobacie papieża, tak teraz pojawili się nowi fundatorzy. Uniwersytet w Edynburgu ufundowała w 1583 r. tamtejsza Rada Miejska, stąd jego pierwotna nazwa Town College, natomiast Marischal College w Aberdeen zawdzięcza swe powstanie indywidualnemu fundatorowi, którym był Jerzy Keith, czwarty earl Marischal. Akt fundacyjny
Frontowa część Marischal College zbudowana z granitu w latach 1903-1906
według projektu Aleksandra Marshalla Mackenzie
został ratyfikowany przez Zgromadzenie Generalne Kościoła Szkockiego oraz Parlament. Rodzinie Keithów przyznano dziedziczny patronat , który uprawniał m. in. do nominowania profesorów. Akt fundacyjny powoływał czterech wykładowców: pryncypała i trzech regentów. Ten pierwszy miał nauczać anatomii, geografii, historii, fizjologii, hebrajskiego, syryjskiego i podstaw astronomii. Przedmioty starszego regenta obejmowały etykę, politykę i fizykę Arystotelesa, wykładane na podstawie tekstów greckich, a także wybrane łacińskie dzieło Cycerona. Drugi regent miał uczyć arystotelesowskiej logiki, zaś trzeci - łaciny i greki. W przeciwieństwie do King's College, Marischal nie miał wtedy prawa nadawania stopni doktorskich. W następnych wiekach uczelnia rozbudowywała się, już w drugiej dekadzie XVII w. patroni ufundowali dwie nowe katedry: matematyki i teologii.
Powstanie w Szkocji nowych uniwersytetów w drugiej połowie XVI w. miało związek ze zwycięstwem Reformacji i reorientacją tradycyjnego modelu kształcenia osadzonego w tradycji średniowiecznej. Za symboliczny można uznać fakt, że pierwszą siedzibą Marischal College były budynki po klasztorze franciszkańskim. Z kolei, przyjęty tam model nauczania oparty został w znacznym stopniu na reformie przeprowadzonej przez Melville'a najpierw w 1577 r. w Glasgow, a dwa lata potem w St Andrews. W King's College zmiany nastąpiły nieco później. W drugiej połowie XVI w. tradycyjnie nauczano tam greki i łaciny oraz obojga praw i teologii, podczas gdy Marischal College koncentrował się na sztukach wyzwolonych. Nawet po połączeniu się obu college'ów w jeden Uniwersytet Aberdyński, co nastąpiło w 1860 r., utrzymała się szlachetna rywalizacja obu uczelni, a także ich pierwotne zróżnicowanie programowe. Obecnie w Marischal College dominują kierunki ścisłe i przyrodnicze, podczas gdy jego rywal z Old Aberdeen kontynuuje tradycję przedmiotów humanistycznych, choć można tu studiować także inżynierię, biologię czy leśnictwo.
Warto dodać, że Marischal College był sto piętnastym uniwersytetem założonym w Europie, piątym w Szkocji i drugim w Aberdeen. Miasto to miało zatem wówczas tyle samo uniwersytetów, co cała Anglia, gdzie istniały tylko dwie, aczkolwiek szacowne uczelnie, Oksford i Cambridge, założone w początkach XIII w.
Chociaż w owych pięciu uniwersytetach szkockich wykładało wielu dobrych profesorów, to jednak do historii nauki tego okresu przeszedł uczony-amator, Jan Napier of Merchiston (1550-1617). Zagorzały protestant,
I wydanie Mirifici Napiera
początkowo koncentrował swe zainteresowania na Piśmie Św., a zwłaszcza Apokalipsie wg św. Jana . W związku z próbami ustalenia daty końca tego świata zajął się działaniami na dużych liczbach .
W Mirifici Logarithmorum Canonis descriptio (1614 r.) przedstawił wynalazek logarytmów, który uczynił jego nazwisko sławnym w świecie uczonych. W Rabdologiae seu Numerationes per Virgulas Duo (1617) podał metody skracania obliczeń, w tym mnożenia, za pomocą odpowiednio skalowanych pałeczek, zwanych "pałeczkami" lub "kośćmi Napiera". Wykorzystując logarytmy do obliczeń daty Apokalipsy ustalił ją na rok 1638, w czym - jeśli uwzględnić mającą wkrótce nadejść wojnę domową - niewiele się pomylił. Twórczość matematyczna Napiera nie znalazła jednak w Szkocji kontynuatora , a za życia był on znany bardziej z innych zadziwiających pomysłów, jak wóz bojowy (czołg?) czy okręt podwodny. Dziś jego imię nosi najmłodszy uniwersytet w Edynburgu, założony w 1992 r. i mający jako swój herb czerwony trójkąt prostokątny.
4. Karol I i rewolucja prezbiteriańska
Karol Stuart, młodszy syn Jakuba VI, nie był przygotowywany do sprawowania władzy królewskiej. Do czasu śmierci brata Henryka w 1612 r. mało się nim zajmowano. Pierwszym jego poważniejszym przedsięwzięciem politycznym była misja dyplomatyczna do Madrytu, dokąd udał się w 1624 r. wraz z wpływowym na dworze londyńskim Jerzym Villiersem, diukiem Buckingham. Oprócz spraw polityki europejskiej, w programie wizyty znalazła się też sprawa małżeństwa młodego Stuarta z infantką hiszpańską. Z projektów matrymonialnych nic jednak nie wyszło. W maju następnego roku, w dwa miesiące po śmierci ojca, Karol I poślubił per procura francuską księżniczkę, piętnastoletnią Henriettę Marię (1609-66), która kilka tygodni później przybyła do Anglii w orszaku katolickich księży.
Po objęciu władzy Karol I koncentrował się na stosunkach z Parlamentem angielskim, jednak gdy spotkał się z przejawami opozycji, postanowił rządzić bez tego ciała. Jako gorący zwolennik monarchii absolutnej otoczył się doradcami, zwłaszcza duchownymi anglikańskimi, którzy upewniali go w przekonaniu, że niesubordynacja wobec monarchy jest nie tylko szaleństwem, ale i grzechem. Na czoło wysunął się tu zwłaszcza William Laud, biskup Londynu, a od 1633 r. arcybiskup Canterbury, który w 1626 r. został członkiem Rady Królewskiej, a w Kościele anglikańskim był głównym rzecznikiem interesów Korony.
Karol I nie znał stosunków szkockich, gdyż opuścił ojczyznę jako dziecko. Postanowił jednak, że również w północnym królestwie będzie realizował tę samą politykę religijną, co w Anglii. Jego plan zakładał wzmocnienie pozycji biskupów, przy jednoczesnym osłabieniu wpływu wielmożów. W tym celu, do Rady Królewskiej powołał duchownych, usuwając z niej panów świeckich. Głównym wykonawcą swej polityki uczynił powolnego mu Jana Spottiswoode'a, arcybiskupa St Andrews, mianując go najpierw skarbnikiem Korony, a następnie kanclerzem. Już w październiku 1625 r. Rada Królewska uchwaliła tzw. Akt rewokacji, przywracający Koronie prawa do wszelkiej własności odebranej Kościołowi katolickiemu od czasu koronacji Marii Stuart, czyli od roku 1542. Większość tych majątków była w posiadaniu wielmożów świeckich, którzy nabyli je drogą darowizn, sprzedaży, konfiskat czy zwykłej łupieży. Karol postanowił, by aktualni użytkownicy wykupili je, ale nie wszyscy mogli lub chcieli to zrobić. Odebrane w wyniku tej akcji majątki przyznano biskupom. Posunięcia te wywołały wielkie niezadowolenie wielmożów i szlachty. Potraktowano je bowiem jak zamach na własność prywatną.
Parlament powołał specjalną komisję do przeglądu i reformy granic parafii, w celu ustalenia dochodów z dziesięcin pobieranych od właścicieli ziemskich. Umożliwiło to prawne zagwarantowanie minimalnej rocznej pensji ministra w wysokości 800 marek, czyli ok. 528 funtów szkockich, co ówcześnie stanowiło równowartość 44 funtów, 8 szylingów i 11 pensów angielskich. Warto w tym miejscu dodać, że waluta szkocka przez wieki ulegała systematycznej dewaluacji w stosunku do funta szterlinga.
W 1633 r. Karol I przybył do Szkocji na ceremonię koronacji. Przy tej okazji zraził do siebie wszystkich: duchowieństwo - wprowadzeniem nabożeństw anglikańskich, Parlament - przedłożonymi projektami 168 ustaw, a szlachtę i mieszczaństwo - m.in. nowymi podatkami. Edynburg został oficjalnie ogłoszony siedzibą czternastego szkockiego biskupa. Stołeczny kościół św. Egidiusza (St Giles) podniesiono do rangi katedry. Decyzje te nie spotkały się jednak z aprobatą mieszkańców stolicy, gdyż miasto musiało ponieść dodatkowe koszty, m.in. na budowę budynku Parlamentu oraz nowego kościoła Tron Church.
Uzasadniając swoje ingerencje w sferze religii, Karol I powoływał się na władzę, jaką mieli w sprawach kościelnych królowie żydowscy i cesarze rzymscy. Przykładem zasięgu tych ingerencji mogą być instrukcje dotyczące ubioru duchowieństwa, przyjęte w formie ustawy podczas wspomnianej wizyty koronacyjnej w 1633 r. Nakazywały one ministrom Kościoła szkockiego noszenie takich samych szat, jakie mieli duchowni anglikańscy. Nowo wprowadzone ornaty Szkoci przezwali „papistycznymi szmatami” (rags of Poppery).
Katedra św. Egidiusza w Edynburgu
Nie zwracając uwagi na wzrost niezadowolenia w Szkocji, Karol I kontynuował jednak swoją politykę wobec Kościoła. W 1635 r. bez wiedzy Zgromadzenia Generalnego oraz Parlamentu zatwierdził książkę do nabożeństwa The Book of Canons, przygotowaną przez szkockich biskupów na wzór anglikańskiej Common Prayer Book. Traktowała ona króla jako głowę Kościoła, zawierała nową liturgię i wprowadzała odrzucane przez prezbiterian obrzędy. Przylgnęła do niej, niezgodna ze stanem faktycznym, etykietka: „liturgia Lauda”.
Na wiosnę 1637 r. ukazał się nowy modlitewnik The Booke of Common Prayer, wydrukowany w Edynburgu przez królewskiego drukarza Roberta Younga. Karol I nakazał, by we wszystkich szkockich parafiach nabożeństwa odbywały się według nowej liturgii. Realizacja tego zalecenia napotkała jednak na zdecydowany opór społeczeństwa. Jako symboliczny przykład podaje się często reakcję Jenny Geddes, sprzedawczyni warzyw z Edynburga. 27 lipca tego roku, podczas odprawiania nabożeństwa nowego typu w katedrze św. Egidiusza, miała ona rzucić stołkiem w biskupa, krzycząc: "Łotrze, jak śmiesz odprawiać mszę w moje ucho!" Wystąpienie to zapoczątkowało potężne rozruchy będące wyrazem protestu prezbiteriańskich mas przeciwko religijnym innowacjom. W kilka godzin zamieszki objęły całe miasto.
The Booke of Common Prayer (Edingurgh, 1637)
28 lutego 1638 r. wielmoże i szlachta, a następnego dnia duchowieństwo i mieszczanie, zebrani w stołecznym Greyfriars Kirk zaczęli podpisywać dokument, który odegrał ważną rolę w historii Szkocji. Był nim Kowenant Narodowy (National Covenant) , przygotowany przez ministra parafii Leuchars, Aleksandra Hamiltona oraz prawnika Archibalda Johnstona z Warriston.
Podpisywanie Kowenantu Narodowego przed Greyfriars Kirk
Kowenant Narodowy składał się z trzech części: pierwsza zawierała Negatywne Wyznanie, podpisane pięćdziesiąt lat wcześniej przez Jakuba VI; druga przytaczała ustawy Parlamentu szkockiego wymierzone przeciwko katolicyzmowi; trzecia deklarowała pragnienie „przywrócenia czystości i wolności [głoszenia] Ewangelii”. Na zakończenie zamieszczono modlitwę o łaskę Ducha św. dla „umocnienia nas w dążeniu do owocnej realizacji dzieła, by religia i sprawiedliwość mogły rozkwitać na tej ziemi na chwałę Boga, honor naszego Króla, a także na pokój i pożytek nas wszystkich” .
Kowenant Narodowy krążył po całej Szkocji. Podobno niektórzy sygnatariusze podpisywali się własną krwią. Kraj był zjednoczony jak nigdy przedtem, do 5 kwietnia podpisy złożyli przedstawiciele wszystkich szkockich hrabstw i miast z wyjątkiem trzech (wśród nich Aberdeen). Dzień 28 lutego 1638 r. nazwano „dniem chwalebnego małżeństwa tego Królestwa z Bogiem” .
Na pierwszy rzut oka tekst owego dokumentu nie wyglądał dla władzy tak groźnie - deklarował wszak lojalność wobec monarchy. Faktycznie jednak stanowił wyraz buntu przeciwko absolutyzmowi. Reakcja Karola I była jednoznaczna: uznał, że należy zdecydowanie przeciwstawić się rebelii wywołanej „przez kilku obłąkanych”. Gdy postulaty kierowane pod adresem króla nie natrafiły nawet na cień kompromisu, przedstawiciele czterech stanów (wielmożów, szlachty, mieszczan i prezbiteriańskiego duchowieństwa) utworzyli stały komitet, który wystąpił z żądaniem wycofania nowej liturgii i wydalenia biskupów ze składu Rady Królewskiej. Karol I odmówił, a jednocześnie zaznaczył, że od tej pory autorzy takich postulatów będą karani jak zdrajcy stanu. W kraju wrzało i biskupi woleli nie czekać na dalszy rozwój wypadków. Poszli w ślady arcybiskupa Spottiswoode'a i wyjechali do Anglii.
Karol I Stuart
Postulaty kowenanterów zaczęły się nasilać. Doszło do tego, że zażądali oni „wolnego Zgromadzenia” i „wolnego Parlamentu”. Widząc siłę oporu, Karol zaczął grać na zwłokę. Komisarzowi królewskiemu w Edynburgu, markizowi Hamiltonowi, polecił obiecać spełnienie tych żądań, podczas gdy w tym czasie gorączkowo szukał sojuszników, którzy byliby skłonni podpisać jego własny kowenant, nawiązający do Negatywnego Wyznania z 1581 r., ale potępiający Kowenant Narodowy i kwestionujący prawo świeckich do uczestnictwa w Zgromadzeniu Generalnym. Zabiegi te nie przyniosły jednak większych rezultatów.
W listopadzie 1638 r. zebrało się w Glasgow nie zwoływane od dwudziestu lat Zgromadzenie Generalne. Mimo natychmiastowego formalnego rozwiązania go przez królewskiego komisarza, obradowało ono dalej. Zebrani uchwalili zniesienie systemu episkopalnego, potępili Pięć Artykułów z Perth, nową liturgię i Trybunał Wysokiej Komisji, a także potwierdzili prawo świeckich Starszych do uczestnictwa w obradach. Duchownych przeciwstawiających się Kowenantowi pozbawiono zajmowanych stanowisk, a w niektórych przypadkach ekskomunikowano. Przed podjęciem decyzji sprzecznych z uchwałami sześciu poprzednich zgromadzeń aprobujących innowacje religijne Jakuba VI, zebrani w Glasgow uchwalili, że te ostatnie zostały przyjęte pod przymusem, a zatem były „bezprawne i nieważne od samego początku” .
Wojna stała się nieunikniona. Poza Aberdeen i większością Wyżyn, całą Szkocję ogarnęła fala religijnego entuzjazmu. Zaczęto organizować oddziały, do których zgłaszali się dobrze wyszkoleni żołnierze szkoccy z obcych armii. Natomiast Karol I nie miał pieniędzy na wojsko. Aby zdobyć potrzebne fundusze, musiał zwołać (czego nie robił przez jedenaście lat) nieprzychylny sobie angielski Parlament.
Willem Blaeu, Scotia Regnum, Amsterdam, 1635
(kontury Szkocji na podstawie mapy Gerarda Mercatora z 1595 r.)
Tymczasem armia kowenanterów przekroczyła rzekę Tweed, rozpoczynając działania zbrojne określane w historii Szkocji mianem „wojen biskupich” (1639-41). Była to dziwna wojna, gdyż obie strony unikały otwartego starcia. Szkoci wymusili na królu układ zwany Pacyfikacją z Berwick, zawarty 18 czerwca 1639 r. Karol I zgodził się uznać niezależność Zgromadzenia Generalnego, Parlamentu oraz wycofanie królewskich oddziałów, pod warunkiem, że Szkoci także rozpuszczą armię i zwolnią ufortyfikowane zamki. Nie chciał zarazem zaakceptować postanowień Zgromadzenia Generalnego z Glasgow.
Obie strony nie były jednak w tej rozgrywce szczere. Zwolennicy Kowenantu działali metodą faktów dokonanych, nie oglądając się na wspomniany układ. W maju 1640 r. Karol I zwołał Parlament angielski, by ten uchwalił podatki na wojnę ze Szkotami. Napotkawszy na sprzeciw, rozwiązał go, stąd nazwa „Krótki Parlament”. Nie zrezygnował jednak z poskromienia siłą poddanych z północnego królestwa.
Tymczasem Szkoci nie próżnowali. Przedstawiciele stanów - już bez królewskiego komisarza - ogłosili się legalnym ciałem ustawodawczym. Ten nie królewski Parlament uchwalił przede wszystkim tzw. Akt Trzyletni, który postanawiał, że przerwa między kolejnymi sesjami „pełnego i wolnego Parlamentu” nie może być dłuższa niż trzy lata . Zniesiono również Komitet Lordów Artykułów, powierzając jego uprawnienia Komitetowi Stanów, wybieranemu w wolnych wyborach i obradującemu między sesjami Parlamentu, a także zlikwidowano przedstawicielstwo biskupów. W następnym roku postanowiono, aby mianowanie członków Rady Królewskiej i sędziów Sądu Najwyższego odbywało się z inicjatywy i za aprobatą Parlamentu. W ten sposób, organ władzy ustawodawczej praktycznie podporządkował sobie władzę wykonawczą i sądowniczą.
W nowym Parlamencie szkockim prym wiedli religijni radykałowie, którzy - choć byli przekonani, że Bóg jest po ich stronie - doceniali argument siły. Tak więc, z jednej strony nadali oni Kowenantowi Narodowemu charakter obligatoryjny, z drugiej zaś uchwalili dodatkowe podatki na wyposażenie armii. Komitet Stanów podjął ścisłą współpracę z podobną komisją Zgromadzenia Generalnego. W ten sposób Kościół prezbiteriański uzyskał bezpośredni wpływ na politykę.
Armią kowenanterów dowodził doświadczony Aleksander Leslie (1580-1661), który jako marszałek polny wojsk szwedzkich brał udział w wojnie trzydziestoletniej w Niemczech . Bez problemów pokonał on słabo uzbrojone i źle wyćwiczone oddziały królewskie. Szkoci zajęli północną część Anglii, a Karola I zmuszono do pertraktacji. 16 października 1640 r. zawarto układ: Szkoci mieli zatrzymać się w marszu na południe za cenę prawa ściągania kontrybucji z zajętych terenów angielskich. Kwota była niebagatelna, bo szacowano ją na 850 funtów dziennie. 3 listopada król zwołał kolejny Parlament angielski, który tym razem nie dał się rozwiązać i zaczął przeprowadzać zasadnicze zmiany w państwie, rozpoczynając od zniesienia filarów aparatu wykonawczego władzy królewskiej. Przedtem jednak ratyfikował wspomniany układ ze Szkotami, w rezultacie czego - jak pisze Mackie - „triumfująca armia szkocka pomaszerowała do domu z dwustu tysiącami funtów na koncie” .
Jakub Graham, earl Montrose
Tymczasem wśród zwycięzców, jak to często bywa, zaczęły zarysowywać się podziały. Głównymi postaciami szkockiej sceny politycznej byli teraz: Archibald Campbell (1607-61), ósmy earl i pierwszy markiz Argyll, oraz młody Jakub Graham (1612-50), piąty earl i późniejszy pierwszy markiz Montrose. Karol I postanowił wykorzystać występujące między nimi rozbieżności. Przybył do Edynburga na pertraktacje ze Szkotami, którym przewodził Argyll. Wcześniej ten ostatni doprowadził do uwięzienia Montrose'a za rzekome plany ogłoszenia się królem Szkocji . W czasie rozmów wyszło jednak na jaw, że szkoccy rojaliści zawiązali spisek w celu porwania markiza Argylla i kilku jego towarzyszy. Karol I twierdził, że o niczym nie wiedział, ale ów fakt przekreślił jego szanse na porozumienie, choć tym razem był skłonny pójść na znaczne ustępstwa. Musiał też wracać do Londynu, gdyż z Irlandii przyszła wiadomość o wybuchu wielkiego powstania tamtejszych katolików przeciwko protestantom.
Debaty nad powołaniem armii, tym razem dla interwencji w Irlandii, zaostrzyły konflikt między Koroną a Parlamentem angielskim. Po nieudanej próbie uwięzienia pięciu członków Izby Gmin, Karol I udał się do północnej Anglii zdecydowany na użycie siły zbrojnej. W ten sposób zaczęła się wojna domowa, której przebieg przedstawię pod kątem związku ze sprawami szkockimi.
Obie strony angielskiego konfliktu, tzn. król i Parlament, zwróciły się do Szkotów z propozycją współpracy. Konwencja stanów z lipca 1643 r. i obradujące w miesiąc później Zgromadzenie Generalne przyjęły propozycje Parlamentu angielskiego, w którym na czoło wysunęli się tamtejsi prezbiterianie. We wrześniu zawarto traktat, któremu dano nazwę: Uroczysta Liga i Kowenant (Solemn League and Covenant) . Obie strony deklarowały wolę ustanowienia w Anglii i Irlandii zreformowanej religii, „zgodnie ze Słowem Bożym i przykładem najlepiej zreformowanych Kościołów [czytaj: Kościoła szkockiego - S. Z.]”, wytępienia „papizmu” i systemu episkopalnego, wykorzystywania uprawnień Parlamentu i władzy królewskiej do zachowania „prawdziwej religii i wolności w obu królestwach”, zwalczania wszelkich oponentów Ligi oraz zachowania pokoju między Anglią i Szkocją. Uznając swoje dotychczasowe winy we wzajemnych stosunkach, wiązały się przymierzem i deklarowały pragnienie poprawy postępowania. Powoływano się przy tym na „chwałę Boga, dobro Królestw i honor Króla”. Co się tyczy tego ostatniego, to „z tą samą szczerością, poczuciem rzeczywistości i stałością” deklarowano wolę „zabezpieczenia oraz obrony Osoby Królewskiego Majestatu i Autorytetu” . Sojusz wszedł w życie po ratyfikacji przez konwencję stanów i zaaprobowaniu przez Zgromadzenie Generalne w Szkocji, a w Anglii przez obie izby Parlamentu.
Dla Anglików najważniejsza była, oczywiście, pomoc wojskowa. W styczniu 1644 r. Aleksander Leslie na czele armii szkockiej przekroczył granicę i pomaszerował na południe wspomagać wojska Parlamentu angielskiego w walkach z „Kawalerami”, jak nazywano stronników króla. W lipcu ci ostatni zostali pobici pod Marston Moor. Jednak zaangażowanie Szkotów nie było na miarę oczekiwań Anglików, którzy nalegali, by Leslie szedł dalej na południe. Ten jednak obawiał się zbyt dużego oddalenia od rodzinnego kraju, zwłaszcza, że miejscowa ludność traktowała Szkotów jako obcych. Z północy dochodziły natomiast wieści o rojalistycznej rebelii pod wodzą earla Montrose'a.
A. Leslie prowadzi armię szkockich kowenanterów (ilustracja z 1985 r.)
Montrose początkowo był w obozie kowenanterów i brał udział w „wojnach biskupich”. Potem jednak naszły go wątpliwości, popadł w konflikt z Argyllem, krytykował Uroczystą Ligę i ostatecznie przeszedł na stronę rojalistów. Na początku 1644 r. udał się do Oksfordu i zaoferował swe usługi Karolowi I, który mianował go „głównodowodzącym wojsk królewskich w Szkocji”, aczkolwiek żadnych takich wojsk wówczas tam nie było. Przebrany za służącego Montrose udał się do zachodniej Szkocji na tereny kontrolowane przez klan Grahamów. Na bazie oddziału z Irlandii, liczącego około tysiąca żołnierzy, utworzył małą armię, z którą pokonał Argylla, a następnie ruszył na Niziny .
W tej sytuacji stało się coś nieoczekiwanego. Oto 5 maja 1646 r., już po klęsce Kawalerów pod Naseby, Karol I pojawił się nagle w kwaterze ambasadora francuskiego w obozie szkockim. Wydarzenie to wzmogło jeszcze bardziej podejrzenia Anglików, którzy i tak bez entuzjazmu przyjmowali sojusz ze Szkotami. Ich prezbiterianie od samego początku mieli zastrzeżenia do zasad szkockiego Kowenantu. Co prawda, w 1646 r. znieśli system episkopalny, ale Parlament angielski sprawował kontrolę nad Kościołem prezbiteriańskim, a to dla Szkotów stanowiło oczywistą dominację państwa nad Kościołem. Teorię uzasadniającą taką dominację nazwano erastianizmem, od nazwiska szwajcarskiego teologa protestanckiego Tomasza Erastusa (1524-83), który nie aprobował doktryny Kalwina o władzy sądowniczej Kościoła. Z biegiem czasu erastianie zaczęli opowiadać się za całkowitą dominacją państwa nad Kościołem.
Sojusz nie miał szans na przetrwanie, bo było zbyt dużo różnic między prezbiterianami szkockimi a angielskimi. 19 maja 1646 r. Izba Gmin przegłosowała wniosek nakazujący Szkotom opuszczenie Anglii, po uprzednim wydaniu króla za sumę 400 tysięcy funtów. Szkoci żądali dwa miliony.
Przywódcy Kowenantu nie byli w łatwej sytuacji. Nie mogli oni pozostać w Anglii ani też wracać do Szkocji z nieprzejednanym monarchą. Karol I szedł na pewne ustępstwa, ale Kowenantu Narodowego podpisać nie chciał. Ostatecznie więc Szkoci zdecydowali się przystać na propozycję Anglików, pod warunkiem, że ci zapewnią bezpieczeństwo królowi po ich wycofaniu się. 3 czerwca Karol I został zaaresztowany przez armię Parlamentu angielskiego.
Uroczysta Liga i Kowenant nie osiągnęły zamierzonego celu w Anglii, ale w Szkocji cieszyły się znacznym poparciem, choć nie brakowało im przeciwników. Odmowa podpisania Kowenantu Narodowego, czego wymagano np. od każdego żołnierza czy profesora uniwersytetu, groziła karą. Przypuszczono gwałtowny atak na czarownice i podjęto walkę z „monumentami bałwochwalstwa” w niektórych kościołach. Kowenanterzy wprowadzili także surowe zasady obyczajowe, a w szczególności zakazali wszelkich rozrywek w w niedzielę.
W tym miejscu należy wspomnieć o jeszcze jednym rezultacie Uroczystej Ligi, szczególnie ważnym dla Kościoła szkockiego. Chodzi o Zgromadzenie Westminsterskie powołane 12 czerwca 1643 r. przez obie izby Parlamentu angielskiego. W skład tego ciała miało pierwotnie wchodzić dziesięciu lordów, dwudziestu członków Izby Gmin i stu dwudziestu jeden duchownych wybranych przez Długi Parlament. Mieli oni opracować organizację i liturgię Kościoła anglikańskiego oraz „obronić i oczyścić jego doktryny z fałszywych oszczerstw i interpretacji” . Po uznaniu przez Karola I tego ciała za nielegalne, w Zgromadzeniu Westminsterskim pozostali głównie prezbiteriańscy purytanie. Zaproszono także ośmioosobową delegację Szkotów, którzy odegrali znaczącą rolę przy opracowaniu kilku dokumentów, stanowiących rezultat pięcioletnich obrad wspomnianego gremium. W skład tej grupy wchodziło pięciu duchownych i trzech świeckich; pierwszym przewodził Aleksander Henderson, drugim - prawnik Archibald Johnston.
Zgromadzenie Westminsterskie przygotowało Księgę nabożeństwa publicznego, Wyznanie Wiary, Duży i Mały Katechizm oraz Księgę Psalmów. Długi Parlament zatwierdził te dokumenty, ale realizacja zawartych w nich postanowień od początku szła w Anglii opornie, z biegiem czasu zarzucono je niemal całkowicie. Jest natomiast swego rodzaju paradoksem, że - choć przygotowane przez Anglików - zostały w całości uznane i wprowadzone w życie przez Kościół szkocki. Zgromadzenie Generalne zaaprobowało te dokumenty w 1647 r., a w dwa lata później ustawy dotyczące obu katechizmów i Wyznania Wiary przyjął szkocki Parlament. Zostały one ponownie zatwierdzone 7 czerwca 1690 r., wraz z ustanowieniem systemu prezbiteriańskiego. Wyznanie Westminsterskie do dziś stanowi teologiczną podstawę Kościoła szkockiego.
Współczesne wydanie westminsterskiego Wyznania Wiary i obu katechizmów
Po uwięzieniu Karola I, coraz większe znaczenie uzyskiwała w Anglii armia. Szkoccy kowenanterzy, których oddziały powróciły na początku 1647 r. do kraju, byli przekonani, że Oliver Cromwell (1599-1658) i jego independenci nie uczynią nic dla wprowadzenia w życie Kowenantu. W tej sytuacji, w Szkocji górę wzięli zwolennicy linii umiarkowanej pod wodzą diuka Jakuba Hamiltona, nadzorcy królewskiego Pałacu Holyrood. Podjęli oni jeszcze jedną próbę pertraktacji z Karolem I, do którego w grudniu 1647 r. dotarli trzej wysłannicy, obiecując mu pomoc szkockiej armii, pod warunkiem, że wprowadzi w Anglii obligatoryjnie na trzy lata prezbiterianizm i będzie zwalczał sekty religijne. W tekście traktatu deklarowano tępienie "antytrynitarzy, anabaptystów, antynomian, arminian, familistów, brownistów, separatystów, independentów, libertynów, poszukiwaczy, oraz [...] wszelkich okropnych doktryn i praktyk" . Karol przystał na przedstawione warunki i złożył swój podpis. Umowa ta znana jest jako Zobowiązanie (Engagement).
Parlament szkocki zażądał od Anglików uwolnienia króla, realizowania Kowenantu i rozpuszczenia armii. Wydawało się, że sytuacja jest dogodna, gdyż w Kencie, Essex oraz Walii wybuchły powstania rojalistów, a połowa floty opowiadała się za Karolem. Ale oddziały szkockie za późno zdecydowały się pójść na południe. W lipcu pod wodzą diuka Hamiltona przekroczyły Pogranicze, ale wkrótce spotkała je całkowita klęska. 17-19 sierpnia 1648 r. pod Preston Oliver Cromwell rozbił armię szkocką, Hamilton dostał się do niewoli, za siedem miesięcy został ścięty na dziedzińcu westminsterskim.
Archibald Campbell, markiz Argyll
Na wieść o wyniku bitwy pod Preston doszli w Szkocji do głosu przeciwnicy ugody z królem, zwani „Protestującymi”, reprezentujący radykalny odłam kowenanterów. Na drodze zbrojnego zamachu, nazwanego przez rojalistów ironicznie Whiggamore's Raid , dokonanego przez sześć tysięcy kowenanterów pod wodzą Loudouna i Eglintona, przejęli oni władzę w Edynburgu i zaproponowali układy Cromwellowi. Na Boże Narodzenie był on w stolicy Szkocji, gdzie spotkał się z Argyllem i Johnstonem, zawierając z nimi antyrojalistyczny sojusz. Gdy w styczniu 1649 r. zebrali się przedstawiciele stanów, natychmiast odnowili Uroczystą Ligę i Kowenant oraz przyjęli ustawę o wyrzeczeniu się Engagementu i Akt o klasach. Ten ostatni dzielił przeciwników Kowenantu na cztery grupy oraz odsuwał ich od wszelkich urzędów, dopóki nie okażą prawdziwej skruchy. Tak więc, była to swoista derojalizacja.
Do pierwszej grupy zaliczono najwyższych dowódców wojskowych armii szkockiej, którzy zawarli Engagement, a także wszystkich biorących udział „w strasznej rebelii Jakuba Grahama [markiza Montrose]”. Do drugiej - zdeklarowanych zwolenników wspomnianego Engagementu. Do trzeciej - tych, którzy nie zostali zakwalifikowani do klasy pierwszej lub drugiej, ale sprawowali urzędy publiczne, od parlamentu po rady miejskie, przez co uczestniczyli w różnych formach akceptacji „tej zgubnej polityki”, np. składając przysięgi lojalności, lub też powstrzymywali się od czynnego jej potępienia. Mówiąc inaczej, kolaborowali z dawnym reżimem. Ostatnie kryterium miało charakter raczej moralno-religijny niż polityczny. Do czwartej grupy zaliczono bowiem „łapówkarzy, pijaków, oszustów, złorzeczących i wszelkich innych źle prowadzących się, a także [ojców rodzin] zaniedbujących obowiązku prowadzenia modlitwy z rodziną” . Zaliczeni do klasy pierwszej mieli zakaz pełnienia urzędów dożywotnio; ci, którzy znaleźli się w drugiej - przez dziesięć lat; w trzeciej - przez pięć lat; w czwartej - przez rok. Jak więc widać, już w połowie XVII w. szkoccy radykalni kowenanterzy opracowali drobiazgowo zagadnienie „rozliczania” poprzedniego systemu rządów, z którym to zagadnieniem trzy i pół wieku później zmagać się będą nowe elity polityczne w tzw. krajach postkomunistycznych.
Śmierć Karola I - obraz nieznanego autora
(u góry: po lewej Karol I, pośrodku scena egzekucji,
po prawej sir Tomasz Fairfax z głową Karola)
Zapewniwszy sobie nieingerencję Szkotów, Cromwell postanowił rozprawić się ostatecznie z Karolem Stuartem. Potraktowany jako tyran, zdrajca, morderca oraz wróg publiczny, król został postawiony przed sądem i po trzydniowej rozprawie skazany na karę śmierci przez ścięcie za to, że podjął działania wojenne przeciw Parlamentowi i ludowi w nim reprezentowanemu. Cromwell postraszył sędziów, że poobcina im ręce, jeśli nie podpiszą nakazu egzekucji. Wyrok wykonano 30 stycznia 1649 r.
Anglia została ogłoszona wolną republiką, rządzoną przez przedstawicieli narodu zasiadających w Parlamencie, ale faktycznie jej nowym panem była teraz dowodzona przez Cromwella armia. Ponieważ armia ta nie sprawowała żadnej kontroli nad Szkocją, na wieść o egzekucji Karola I, Szkoci obwołali królem jego syna Karola . To jednak musiało doprowadzić do konfliktu z cromwellowską Anglią.
5. Administracja Cromwella
Karol II przebywający na wygnaniu w Holandii liczył początkowo, że uda mu się objąć tron angielski przy pomocy z zewnątrz. Gdy nadzieje te spełzły na niczym, zwrócił się w stronę Szkotów. Na widowni znów pojawił się markiz Montrose, który powrócił z wygnania. Jego akcja mająca na celu poderwanie szkockich rojalistów poniosła jednak fiasko. W kwietniu 1650 r. wylądował on na północy Szkocji, ale już wkrótce został ujęty w hrabstwie Sutherland, przewieziony do Edynburga i skazany na śmierć. Legendarny markiz ubrał się na egzekucję jak na ślub. Najpierw go powieszono, a następnie poćwiartowano ciało. Karolowi zostali już tylko kowenanterzy. Rad nierad przystał wtedy na ich warunki, włącznie z podpisaniem Kowenantu. 23 czerwca przybył do Szkocji.
Szkoci ucierają nosa ich młodemu królowi (karykatura z 1561 r.)
Cromwell próbował dojść do porozumienia ze Szkotami, ale nie miał zamiaru podpisywać Kowenantu, z którego to warunku oni nie chcieli zrezygnować. Pozostała więc wojna. Po ciężkich zmaganiach armia szkocka została ostatecznie rozgromiona pod Dunbar 3 września 1650 r. Ponad trzy tysiące Szkotów poległo, około dziesięć tysięcy wzięto do niewoli. Część z nich zesłano „na plantacje”, czyli do zamorskich kolonii.
Wśród Szkotów znów zarysowały się podziały. Tzw. remonstranci (od „remonstracji” skierowanej do Komitetu Stanów) podawali w wątpliwość szczerość intencji młodego króla i odmówili mu poparcia. Umiarkowani prezbiterianie i rojaliści, określani mianem „rezolucjonistów”, doprowadzili do koronacji Karola II w historycznym Scone 1 stycznia 1651 r. Wiosną podjęto próby zorganizowania nowej armii. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza, gdyż Cromwell ze swymi oddziałami był już w Szkocji. Ponieważ jego działania koncentrowały się na wschodnim wybrzeżu, Karol II postanowił pomaszerować z wojskiem do Anglii. Zaalarmowany Cromwell zawrócił i pod Worcester, w rocznicę bitwy pod Dunbar, pokonał Szkotów.
Gdy Cromwell operował na wschodzie i południu, jego generał Jerzy Monck (1608-1670) zajął Stirling, a następnie wziął do niewoli Komitet Stanów, sprawujący wówczas władzę w Szkocji. Na początku 1652 r. bronił się jeszcze trudno dostępny zamek w Dunottar, gdzie - o czym wiedzieli ludzie Cromwella - ukryto prywatne papiery Karola II oraz szkockie regalia, w tym koronę, berło i miecz . Po ośmiu miesiącach oporu w wyniku silnego ostrzału artyleryjskiego załoga zmuszona została do poddania się. Zdobywcy nie znaleźli jednak tego, czego szukali. Dzięki pomysłowości Anny Lindsay królewska korespondencja i regalia zostały wyniesione z zamku i zakopane w podziemiach kościoła w Kinneff. Sprawa Karola II była już jednak przegrana, a on sam uciekł na kontynent.
Po pewnych wahaniach, Cromwell postanowił wprowadzić unię między oboma krajami. W lutym 1652 r. monarchia została formalnie zniesiona, a do Dalkeith zwołano przedstawicieli hrabstw i miast, którym zaproponowano "serdeczną unię" (tender union). Propozycja ta została przyjęta większością głosów i Szkocja stała się częścią cromwellowskiej "rzeczypospolitej" (Commonwealth).
Medal z popiersiem Cromwella
z okazji bitwy pod Dunbar
Była to jednak unia zwycięzcy z pokonanym. Szkoci nie mieli praktycznie nic do powiedzenia. Jeden z nich przyrównał swój kraj do „biednego ptaka, który połączył się z jastrzębiem w ten sposób, że został przezeń zjedzony” . W czerwcu 1653 r. starannie dobrany przez Cromwella tzw. Parlament Barebone'a, składający się ze stu czterdziestu bogobojnych purytanów, liczył zaledwie pięciu Szkotów. W kwietniu 1654 r., na mocy zarządzenia o unii, Szkocji przyznano we wspólnym Parlamencie trzydzieści miejsc na ogólną liczbę czterystu sześćdziesięciu. Dwadzieścia miejsc obsadzały hrabstwa, dziesięć przeznaczono dla przedstawicieli miast; w jednym i drugim wypadku stosowano metodę grupowania hrabstw oraz miast. Należy jednak dodać, że wśród owej trzydziestki znajdowali się też stacjonujący w Szkocji Anglicy.
Rozwiązania z czasów Cromwella zostały przypomniane w Szkocji podczas opracowywania ordynacji wyborczej do Parlamentu Wielkiej Brytanii, gdy zastosowano podobne łączenie hrabstw i okręgów miejskich.
Gen. Jerzy Monck
W okresie „rzeczypospolitej” i ustanowionego w 1653 r. Protektoratu władzę w Szkocji sprawowało ośmiu komisarzy mianowanych przez Cromwella; od 1655 r. ich miejsce zajęła Rada Państwa. Głównodowodzącym stacjonujących tu wojsk angielskich był wspomniany już generał Monck, który twardą ręką tłumił wszelkie przejawy oporu. Dotyczy to zwłaszcza poważnego powstania w 1654 r., którego przywódcy, earl Glencairn i gen. Middleton, działali z pełnomocnictwa znajdującego się na wygnaniu Karola II. W ramach planu spacyfikowania całej Szkocji Anglicy zbudowali pięć wielkich fortów: Leith, Ayr, Perth, Inverlochy i Inverness oraz ponad dwadzieścia mniejszych garnizonów.
Cromwellowska administracja, czy raczej okupacja, miała w Szkocji dobre i złe strony. Ukróciła bowiem wszelkie waśnie i konflikty wewnętrzne, wprowadziła jednolity system wymiaru sprawiedliwości nie powiązany z dotychczasowymi układami klanowymi czy przyjacielskimi, wypędziła holenderskich rybaków z ich baz na Szetlandach itd. Z drugiej strony, Szkocja musiała płacić wysokie podatki na utrzymanie wojsk angielskich. Najbardziej ucierpiały rodziny, które popierały Stuartów; zostały one bowiem obciążone dodatkowymi kwotami.
W dziedzinie religii angielscy purytanie okazali się bardziej tolerancyjni niż kowenanterzy. Zakazali oni działalności jedynie „papistom” (katolikom) i „prelatystom” (zwolennikom systemu episkopalnego). Ale nawet tych pozostawiano w spokoju, jeśli odbywali swe praktyki bez wyzywającej ostentacji i stronili od polityki. Kościół szkocki działał normalnie, poza tym, że utracił wpływ na władzę świecką i nie mógł korzystać z aparatu państwa przy realizacji swych orzeczeń. Mimo swobody działania, faktycznie stał się on jednak zależny od cromwellowskiej administracji. W jego łonie utrzymywał się podział na „protestersów” i „rezolucjonistów”. Lord Protektor opierał się głównie na tych pierwszych.
Rezolucjoniści posiadali większość w Zgromadzeniu Generalnym i byli nastawieni rojalistycznie. Gdy w 1653 r. zaczęli domagać się pełnej niezależności od państwa, zostali po prostu wyprowadzeni z miejsca obrad w szpalerze żołnierzy. Od tego czasu zwoływanie Zgromadzenia Generalnego zostało zakazane. Inne organy władzy kościelnej - synody, prezbiteriaty i rady kościelne - działały jednak normalnie. Na odnotowanie zasługuje fakt, że w tym okresie uległa poprawie sytuacja ekonomiczna szkockich uniwersytetów, choć ich poziom raczej się obniżył. Uposażenia profesorów zostały znacznie zwiększone, dzięki dochodom pochodzącym z przejętych majątków biskupich, a także kwotom przekazywanym przez Urząd Celny.
Po roku 1650 nastąpiło ogólne ożywienie ekonomiczne, ale nie objęło ono wszystkich rejonów Szkocji. W większych miastach portowych rozwinął się handel, choć flota handlowa była o wiele uboższa niż angielska. Pojawiła się produkcja manufakturowa, np. w Leith zaczęto produkować szkło. Jak pisze Mackie, „tradycja głosi, że to właśnie ludzie Cromwella wprowadzili robienie pończoch na drutach i sadzenie kapusty” . Jednak większość Szkotów uważała, że ich duma narodowa i poczucie wolności jednostki, podległej w pierwszym rzędzie i bezpośrednio Bogu, uległy znacznemu ograniczeniu. Poza tym, byli oni przekonani, że przysięga (mowa o Kowenancie) złożona przez cały naród Bogu stanowi zobowiązanie, od którego nie może zwolnić ani żaden protektor, ani król.
Plan ulic Edynburga w połowie XVII w.
6. Restauracja monarchii Stuartów (1660-89)
Medale upamiętniające koronację Karola II w Scone 1 stycznia 1651 r.
(wyprostowany lew trzyma w łapach oset; napis: Nikt nie skrzywdzi mnie bezkarnie)
Powrót na tron Karola II dokonał się głównie dzięki gen. Monckowi i jego armii. Gdy po śmierci Cromwella, 3 września 1658 r., nastał w Anglii czas destabilizacji, w styczniu 1560 r. generał postanowił wkroczyć do akcji. Z armią złożoną głównie z weteranów cromwellowskich wojen pomaszerował na południe i umożliwił zwołanie Długiego Parlamentu w pierwotnym składzie. Ciało to zatwierdziło ponownie Uroczystą Ligę, przyjęło ustalenia Zgromadzenia Westminsterskiego i w końcu rozwiązało się. Zwołana następnie konwencja zaproponowała Karolowi objęcie tronu angielskiego, pod warunkiem puszczenia w niepamięć przeszłości i złożenia obietnicy wprowadzenia pełnej wolności wyznania. W kwietniu 1660 r. Karol ogłosił tzw. Deklarację z Bredy, w której przyjął powyższe warunki, nalegając jednak na pewne wyjątki w odniesieniu do Aktu Zapomnienia. 8 maja został ogłoszony Karolem II (angielskim), a 29 maja wylądował w Dover witany owacyjnie przez poddanych.
Powrót Karola II przyjęty został w Szkocji wybuchem powszechnej radości. Organizowano publiczne uroczystości dziękczynne, podczas których lało się obficie wino - widok niezbyt typowy dla prezbiteriańskiego społeczeństwa. Tak oto szlachta i lud witały koniec „reżimu świętych”, którzy poddali naród zbyt dużej dawce „Bożej dyscypliny”. Protestersi sądzili, że Karol II potwierdzi Kowenant, rezolucjoniści zostali uspokojeni jego listem skierowanym do Prezbiteriatu Edynburga, w którym pisał m. in.: „Postanawiamy również opiekować się i chronić władze Kościoła szkockiego, jak to ustala prawo, bez [stosowania] przemocy” .
Jednak Karol II powrócił bez udzielenia żadnych gwarancji realizacji składanych obietnic. Od początku prowadził grę, w której kierował się dwiema podstawowymi zasadami. Po pierwsze, czynić wszystko tak, aby nigdy już nie trzeba było „udawać się w podróż”. Po drugie, rządzić, na ile to możliwe, jako monarcha absolutny. Cały czas wierzył bowiem, że kierunek polityki jego ojca był słuszny.
Polityka Karola II w Szkocji nie odbiegała zbytnio od tej, którą realizował w Anglii. Sprawował władzę za pośrednictwem londyńskiego sekretarza i urzędujących w Edynburgu komisarzy. Nie przybył nawet, by osobiście przejąć przechowane regalia. Pierwszych nominacji dokonał bez wiedzy Parlamentu; w pierwszym rzędzie nagrodził tych, którzy nie przestali mu być wierni za rządów Cromwella. Kanclerzem został William Cunningham (1610-64), dziewiąty earl Glencairn, a przewodniczącym Rady Królewskiej Jan Leslie (1630-81), siódmy earl i późniejszy pierwszy diuk Rothes. Szkoci, którzy weszli do angielskiej Privy Council, otrzymali także ważne stanowiska związane ze Szkocją. Jan Maitland (1612-82), diuk Lauderdale, który wzięty do niewoli w bitwie pod Worcester trafił do londyńskiej Tower, otrzymał nominację na sekretarza do spraw szkockich. Na uroczystość inauguracji nowej sesji Parlamentu szkockiego, która odbyła się 1 stycznia 1661 r., przybył komisarz królewski, generał Jan Middleton, podniesiony przez Karola II do godności earla.
Jan Maitland, diuk Lauderdale
(portret sir Petera Lely'ego)
Nowo mianowani wysocy urzędnicy otrzymali polecenie przeprowadzenia w Szkocji lustracji i „dekromwelizacji”, co w tym wypadku oznaczało usunięcie osób uznanych przez Karola II za niebezpieczne. Akcja ta miała jednak raczej spektakularny charakter, jako że ofiar było tu mniej niż w Anglii, gdzie wykonano czternaście egzekucji. W Szkocji ograniczono się jedynie do czterech wyroków śmierci. Najbardziej znaną postacią z tej czwórki był Archibald Campbell, markiz Argyll, ten sam, który 1 stycznia 1651 r. w Scone wkładał Karolowi II królewską koronę. Został on oskarżony o kolaborację z cromwellowską władzą przy zdławieniu powstania Glencairna w 1654 r. Jak na ironię, głównym świadkiem oskarżenia był sam gen. Monck, służący Cromwellowi daleko bardziej niż Argyll. Warto dodać, że Monck za przejście na stronę Karola otrzymał tytuł diuka Albermarle. We Francji pojmano w 1663 r. Archibalda Johnstona i po przywiezieniu do kraju poddano intensywnym przesłuchaniom z torturami, a następnie uśmiercono. Wśród skazanych znalazł się też pewien porucznik, który miał brać udział w egzekucji Karola I.
Pierwszy Parlament Karola II wykonał dlań dużą pracę. W ciągu pół roku posłowie uchwalili 393 (!) ustawy, z których najważniejsze dawały mu prawie władzę absolutną. Królowi przyznano prawo mianowania najwyższych urzędników oraz zwoływania Parlamentu. Przywrócono Komitet Lordów Artykułów. Jedna z ustaw nakazywała wszystkim osobom pełniącym stanowiska publiczne złożenie przysięgi wierności i uznania monarchy za „jedynego Najwyższego władcę tego Królestwa, ponad wszystkimi osobami i w każdych okolicznościach” . Do tego należy dodać uchwalony już na początku Restauracji Akt odwołania (Act Rescissory), który unieważniał wszelkie ustawodawstwo począwszy od 1633 r., w tym Engagement z 1648 r., podpisany przez Karola I.
Było to więc odrzucenie zarówno „unii kowenantowej” z 1643 r., jak i tej narzuconej pod presją militarną w latach 1651-60. Szkocja i Anglia znów stawały się odrębnymi królestwami, choć mającymi wspólnego króla. Dla tej pierwszej był to jednak kolejny „nieobecny monarcha”, przy czym nieobecność tę należy rozumieć dosłownie, bowiem od Restauracji Stuartów aż do 1822 r. żaden panujący władca nie odwiedził Szkocji.
Wkrótce też dały się zauważyć ekonomiczne konsekwencje tego rozdzielenia. Akt Nawigacyjny z 1660 r. i późniejsze ustawodawstwo angielskie znosiły wolność handlu dla kupców szkockich na terenie zamorskich kolonii. Stąd też projekty traktatu handlowego (1667 r.), czy unii parlamentarnej (1670 r.), wywołały w Szkocji pewne zainteresowanie. Jednak musiały upaść, gdyż żadna ze stron nie była gotowa do kompromisu. Szkoci obawiali się dominacji angielskiej, natomiast wyrachowani Anglicy uważali, że nie zrobią na unii żadnego interesu, zgodnie z przysłowiem: "Kto poślubia żebraka, może spodziewać się w posagu jedynie wszy" (Whoever marryed a beggar cou'd only expect a louse for a portion) .
Nowy Parlament podjął także próbę reformy ordynacji wyborczej w odniesieniu do hrabstw. Prawa wyborcze przysługujące dotychczas „czterdziestoszylingowym” właścicielom ziemskim zostały w 1661 r. rozszerzone na tych dzierżawców koronnych, których ziemie przynosiły dochód roczny w wysokości tysiąca funtów szkockich. Dwadzieścia lat później kwota ta została obniżona do czterystu funtów, co zwiększyło polityczne znaczenie średniej szlachty. W dziedzinie sądownictwa istotną zmianą wprowadzoną za panowania Karola II było ustanowienie w 1671 r. Trybunału Sądowego (The Court of Justiciary) do spraw karnych, składającego się z przewodniczącego, sekretarza i pięciu sędziów Sądu Najwyższego (Court of Session). Trybunał ten przetrwał z pewnymi zmianami do dziś jako najwyższy sąd do spraw karnych (High Court).
Na uwagę zasługuje też rewizja ustaw przyjętych za panowania Jakuba VI, a dotyczących opieki nad biednymi. Akty z lat 1663 i 1672 ograniczały włóczęgostwo, pozwalając na żebranie jedynie chromym, niewidomym i niezdolnym do pracy. Uprawniały zarazem dziedziców i rady kościelne każdej parafii do nakładania składek na biednych. Akt z 1663 r. postanawiał, że obciążenia te powinny być rozłożone po równo między właścicieli ziemskich i dzierżawców, którą to zasadą kierowano się w Szkocji aż do 1957 r.
W sprawach religijnych ukrytą intencją Karola II było całkowite przywrócenie systemu episkopalnego. Już pod koniec 1660 r. jeden z ministrów-rezolucjonistów, Jakub Sharp, wydelegowany do Londynu z postulatami swojego ugrupowania, zmienił front i wrócił jako ... arcybiskup St Andrews oraz prymas Szkocji.
Karol II, obrońca wiary,
z Bożej łaski król Anglii, Szkocji, Francji i Irlandii
(rycina Roberta White'a wg portretu sir Godfreya Knellera)
Przywrócono stanowiska biskupów oraz reaktywowano ich stan w Parlamencie, „jak to było w czasach przed owymi nieszczęsnymi wydarzeniami”. Potępiono „buntownicze i wywrotowe” kowenanty, a nabożeństwa w domach prywatnych zostały zakazane.
Rezultatem tych działań było pojawienie się opozycji. Po wprowadzeniu ustawy nakazującej, by ministrowie parafialni mianowani po 1649 r. zostali zatwierdzeni przez biskupa, co najmniej dwustu siedemdziesięciu duchownych, czyli jedna czwarta, odmówiło posłuszeństwa, choć było to równoznaczne z pozbawieniem ich pełnionej funkcji, a tym samym środków do życia. Szczególnie oporne okazały się tu rejony południowo-zachodniej Szkocji (Glasgow, Ayr), gdzie liczba „niepokornych ministrów” wyniosła ok. jednej trzeciej. Tamtejsi zwolennicy Kowenantu zaczęli organizować spotkania pod gołym niebem, zwane konwentyklami. Oczywiście, zostały one natychmiast zakazane, za udział w nich karano surowo. Ustawa z 1663 r. nakładała kary również na uchylających się od udziału w oficjalnych nabożeństwach. Zarządzenie Rady Królewskiej zakazywało przebywania wydalonym ministrom w promieniu dwudziestu mil od ich poprzednich parafii. Gdy Parlament uchwalił jeszcze akt zmuszający wszystkich urzędników do uznania dwóch ostatnich kowenantów za bezprawne i wywrotowe, Karol II zastopował nieco politykę represji i odwołał rządzącego twardą ręką komisarza Middletona. Jego miejsce zajął diuk Rothes.
Nowy komisarz rozwiązał Parlament i do roku 1669 w ogóle go nie zwoływał. W tym czasie władza w Szkocji spoczywała w rękach Rady Królewskiej, a jej rządy nie cieszyły się aprobatą społeczeństwa. W kraju wzrastało niezadowolenie. Rosły szeregi opornych kowenanterów, którzy przyjmowali wydalonych ministrów i korzystali z ich posług religijnych, choć groziły za to surowe kary.
Jesienią 1666 r. doszło do buntu, określanego jako Powstanie Pentlandzkie. Rebelianci porwali dowódcę oddziału rządowego i w sile ok. trzech tysięcy ludzi podążyli na stolicę, jednak 13 listopada zostali rozbici w Rullion Green. Z pięćdziesięciu jeńców trzydziestu trzech zostało powieszonych, dwóch po torturach. Pozostałych wysłano na Barbados. Gwałtowna reakcja władz na ten bunt spowodowana była podejrzeniami, że kowenanterzy działali na rzecz Holandii, z którą Anglia była wówczas w stanie wojny.
Sztandar kowenanterów
Podejrzenie to nie miało podstaw. Powstańcy byli ludźmi prostymi i głęboko religijnymi. Na swych sztandarach pisali, że walczą za kowenanty, religię, króla i trzy królestwa, czyli Anglię, Szkocję i Irlandię, które dwadzieścia trzy lata wcześniej chcieli połączyć jedną wiarą autorzy Uroczystej Ligi. Kowenanterzy nie posiadali odpowiedniego uzbrojenia, wierząc, że „konie i rydwany Izraela walczyć będą po ich stronie” . Prof. Rosalind Mitchison określiła ten bunt jako pierwsze powstanie ludowe w Szkocji.
I znów odpowiedzialnością za represje Karol II obarczył urzędników oraz wspomnianego arcybiskupa, który miał podobno ukryć list królewski zalecający wyrozumiałość wobec pojmanych. Diuka Rothesa zastąpił diuk Lauderdale. Za jego komisarostwa (1669-80) Korona próbowała złagodzić nieco kurs w sprawach religijnych. Postanowiono wprowadzić rozróżnienie między opozycją polityczną a religijnym nonkonformizmem . W tym też duchu utrzymane były akty amnestyjne z lat 1669, 1672 i 1679, zwane Deklaracjami Pobłażania. Druga z nich umożliwiła powrót do parafii ponad stu ministrom, którzy obiecali polityczną lojalność. Stu pięćdziesięciu odrzuciło jednak tę możliwość, stojąc na stanowisku, że w ten sposób złamaliby uroczyste przymierze, czyli kowenant zawarty z Bogiem. Według nich, owe ustawy tolerancyjne stanowiły przejaw erastianizmu i zapowiadały „powrót do władzy Rzymu”.
Mimo przywrócenia biskupów i zawieszenia działalności zgromadzenia generalnego, pozostałe organy przedstawicielskie Kościoła prezbiteriańskiego funkcjonowały bez przeszkód, aczkolwiek podejmowane przez biskupów próby współpracy z prezbiteriatami nie dawały rezultatów. Nie narzucano już jednak żadnej liturgii, ani też modlitewników. Karol II zdawał się trwać w postanowieniu, by nie popełniać błędów ojca.
Posunięciom o charakterze tolerancyjnym towarzyszyło zarazem nasilenie represji wobec nonkonformistów. Wygłaszanie kazania na konwentyklu groziło śmiercią, toteż kowenanterzy organizowali je najczęściej w trudno dostępnych miejscach w lasach lub górach. Nieobecność w kościele przez trzy kolejne niedziele karana była grzywną pieniężną. W 1674 r. postanowiono, że właściciele ziemscy odpowiadają za nonkonformizm swych dzierżawców, a w wypadku niesubordynacji religijnej służącego, karę ponosi jego pan. Z tego tytułu co roku ściągano znaczne kwoty. Część dziedziców odmówiła przyjęcia tych obowiązków, zwłaszcza gdy w 1677 r. Rada Królewska nakazała im podpisywać zobowiązania za wszystkie osoby zamieszkujące na ich terenie. Wielu z nich utraciło majątki.
W 1678 r. na południowym zachodzie Szkocji, w Renfrewshire i Ayr, zakwaterowano specjalne oddziały wojska do egzekwowania wymienionych zarządzeń. Choć werbowano do nich zarówno górali, jak i Szkotów z Nizin, zyskały one sobie złą sławę jako "armia góralska" (Highland Host). W tym też rejonie atmosfera była najbardziej zapalna, a konwentykle gromadziły najwięcej uczestników; część z nich przybywała uzbrojona.
Tablica w Hamilton
upamiętniająca męczeńską śmierć kowenanterów
W maju 1679 r. nastąpiło wydarzenie, które doprowadziło do punktu kulminacyjnego. Zamordowany został arcybiskup Sharp, od dawna znienawidzony przez prezbiteriańskich radykałów. Kilku zdesperowanych kowenanterów napotkało go przypadkowo w pobliżu St Andrews, co wzięto za znak Bożej opatrzności. Zabójcy udali się następnie na zachód, gdzie już wrzało. Do pierwszej próby sił doszło 1 czerwca w Drumclog; mały oddział kowenanterów odniósł zwycięstwo nad wojskami rządowymi dowodzonymi przez Jakuba Grahama z Claverhouse . Próba powstania spotkała się ze zdecydowaną reakcją władz. Trzy tygodnie później kilkutysięczny oddział rebeliantów został okrążony pod Bothwell Brig przez wojska królewskie pod dowództwem diuka Monmoutha, ulubionego nieślubnego syna Karola II.
Większość jeńców czekał okrutny los. Część powieszono, część w okropnych warunkach przewieziono statkiem na Barbados. Czterystu, którzy przyrzekli nie brać już broni do ręki, uwolniono. Sam Monmouth doprowadził do uchwalenia kolejnego aktu łaski. Nielubiany Lauderdale musiał odejść, jego miejsce zajął Jakub Stuart (1633-1701) diuk Yorku , brat Karola II.
Jakub Stuart nie był w Anglii osobą popularną. Jego cechy osobiste, jak również sympatie prokatolickie , sprawiały, że politycy londyńscy podjęli starania o przygotowanie ustawy wykluczającej go z sukcesji. W tej sytuacji nominacja na komisarza królewskiego w Edynburgu była sprytnym posunięciem Karola II. Zanim jednak Jakub wystąpił w nowej roli, przystąpił do zapoznania się z sytuacją w Szkocji. Złożył dwie wizyty w Edynburgu i wziął udział w posiedzeniu tamtejszej Rady Królewskiej.
Część „niepokornych ministrów” skorzystała z amnestii ogłoszonej po ostatniej rebelii, ale nieliczna grupa radykalnych kowenanterów trwała dalej w nieprzejednanym oporze, mimo grożących im surowych kar. Kierowani przez Donalda Cargilla i Ryszarda Camerona, stali się znani jako „kamerończycy”. Utworzyli oni oddział ukrywający się w górach, a 22 czerwca 1680 r. wywiesili na rynku w Sanquhar dokument zatytułowany: Deklaracja i świadectwo stronnictwa prawdziwie prezbiteriańskiego, anty-prelatystycznego, anty-erastiańskiego, prześladowanego w Szkocji .
Autorzy Deklaracji stwierdzali, że występując „pod sztandarami naszego Pana Jezusa Chrystusa, Kapitana Zbawienia”, wypowiadają wojnę „temu tyranowi i uzurpatorowi [Karolowi Stuartowi] oraz wszystkim ludziom praktykującym jak on, jako wrogom naszego Pana Jezusa Chrystusa, Jego sprawy i kowenantów”. Protestowali również przeciwko wspomnianym wizytom Jakuba Stuarta: „niniejszym wyrażamy oburzenie z powodu przyjmowania diuka Yorku, tego zdeklarowanego papisty, jako coś sprzecznego z naszymi zasadami i solennymi ślubami złożonymi Najwyższemu Bogu (...), protestując zarazem przeciwko przejmowaniu przez niego tronu” .
Miesiąc później niewielki oddział kamerończyków został zaskoczony przez dragonów Claverhouse'a i rozbity pod Aird's Moss. Podczas walki zginął Ryszard Cameron. Ujętych powieszono, co jednak nie powstrzymało ich pozostałych przy życiu towarzyszy od zaprzestania działalności. Na najbliższym konwentyklu Cargill ekskomunikował Karola II, jego brata Jakuba i innych przywódców obozu rojalistycznego. Kamerończycy odcięli się też od wszystkich prezbiteriańskich duchownych, którzy zajęli bierną postawę wobec poczynań władz. W maju 1681 r. Cargill został ujęty i powieszony wraz z czterema innymi kamerończykami. Wydawało się, że opozycja w Szkocji została zlikwidowana.
Jakub Stuart, diuk Yorku
W tej sytuacji Jakub Stuart zdecydował się przejąć oficjalnie władzę komisarza królewskiego, a Parlament szkocki uchwalił, że wyznanie nie może stanowić powodu do pozbawienia prawa dziedziczenia tronu. Ceną za to ustępstwo wobec Stuartów była ustawa o przysiędze. Z jednej strony nakazywała ona, by każda osoba sprawująca urząd publiczny złożyła przysięgę uznającą „prawdziwą religię protestancką zawartą w Wyznaniu Wiary zapisanym w pierwszym Parlamencie króla Jakuba szóstego”, z drugiej zaś wymagała uznania supremacji królewskiej w sprawach świeckich i kościelnych, a także złożenia obietnicy powstrzymania się od wszelkich wystąpień przeciwko władzy. Celem tej na pozór dziwacznej ustawy było odsunięcie od stanowisk zarówno katolików („papistów”), jak i kowenanterów („fanatyków”) . Przysięgę musieli złożyć wszyscy urzędnicy, członkowie Parlamentu, duchowni, a także profesorowie i nauczyciele.
Owemu „testowi lojalności” poddani zostali również wszyscy podejrzani o postawę opozycyjną. Kilka wysoko postawionych osobistości, w większości biskupi, odmówiło złożenia podpisu, argumentując, że tekst przysięgi jest wewnętrznie sprzeczny. Ponad siedemdziesięciu ministrów opuściło swe parafie. Na opornych posypały się kary. Do tego doszły nowe represje wobec oskarżonych o udział w spisku na życie króla oraz diuka Yorku. Kilka osób poddano torturom, co najmniej jedną powieszono. Represje dotknęły również rodzin oskarżonych. W w późniejszej prezbiteriańskiej mitologii okres ten otrzymał nazwę: „czas zabijania” (The Killing Time).
Ofiar nie było jednak wiele, jako że radykałowie należeli już do rzadkości. Ci jednak, którzy wierzyli dalej w słuszność Bożej sprawy, posuwali się czasem do skrajności. Przykładem może być grupka, złożona w większości z kobiet, kierowana przez Jana Gibba, byłego kapitana statku. W 1681 r. porzucili oni pracę, by pościć, modlić się i śpiewać psalmy. Przyjęli także biblijne imiona - Gibb ogłosił się „królem Salomonem”. Pierwszy atak spotkał tych „słodkich śpiewaków Izraela, jak sami się nazywali, nie ze strony władz, lecz ... mężów pragnących odbić swe żony. Gdy męska część gupy Gibba została uwięziona, ich radykalizm doszedł do tego stopnia, że naszkicowali nowy kowenant, w którym poddali krytyce wszystkie poprzednie, potępili wiele praktyk religijnych kowenanterów, ekskomunikowali Karola I i wszystkich innych tyranów, a nawet - antycypując francuskich jakobitów - odrzucili ... tradycyjne nazwy miesięcy i dni tygodnia.
W listopadzie 1684 r., znów dali o sobie znać zdesperowani kamerończycy, tułający się w skrajnej nędzy i dodający sobie otuchy religijną egzaltacją. Na rynkach i kościołach kilku miast południowo-zachodniej Szkocji umieścili Apologetyczną Deklarację. Ogłaszali w niej, że każdy człowiek władzy, który podejmuje jakiekolwiek działania przeciwko osobom broniącym Reformacji realizowanej w duchu Kowenantu, „będzie traktowany jako wróg Boga oraz naszej kowenantowej Reformacji i jako taki zostanie ukarany, zgodnie z naszymi możliwościami i stosownie do jego winy” . Władze przystąpiły do zakrojonego na szeroką skalę śledztwa. Podejrzanych pytano, czy gotowi są wyprzeć się wspomnianej Deklaracji. Odpowiedź: „nie” - równała się śmierci. Prowadzący śledztwo Claverhouse i Mackenzie otrzymali przydomek Bluidy (Krwawy).
6 lutego 1685 r. zmarł Karol II. Dwa główne cele, jakie postawił sobie na początku panowania, zostały zrealizowane: utrzymał się na tronie i rządził jak monarcha absolutny. Zapewnił także sukcesję swemu bratu , co - biorąc pod uwagę jawny katolicyzm tego ostatniego - nie było zadaniem łatwym. Cztery dni później diuk Yorku został ogłoszony w Edynburgu Jakubem VII. Nie złożył przysięgi nakazującej władcy obronę religii protestanckiej, a ogłoszona z okazji koronacji amnestia nie objęła wszystkich zwolenników Kowenantu. Parlament przyznał Jakubowi VII dożywotnio dochody z ceł oraz przyjął ustawę zakazującą wszelkich nielegalnych zgromadzeń pod groźbą kary śmierci.
W obu królestwach wzmagały się nastroje opozycyjne. W Anglii przygotowywane było powstanie pod kierownictwem Monmoutha, przebywającego na emigracji w Holandii. W Szkocji wystąpił dziewiąty earl Argyll.
Ruiny Zamku Dunnottar
Archibald Campbell (1629-85), dziewiąty earl Argyll, był synem Archibalda, ósmego earla i pierwszego markiza. Jako przeciwnik cromwellowskiej unii, walczył pod Dunbar, brał udział w powstaniu Glencairna. Pomimo egzekucji ojca w 1669 r.doszedł do pozrozumienia z Karolem II, odzyskując skonfiskowany majątek rodzinny. Za komisarostwa diuka Yorku, z którym pozostawał w złych stosunkach, wszedł w konflikty z lokalnymi klanami, a zastrzeżenia wobec obowiązku przysięgi wymaganej przez Test Act w 1681 r. dostarczyły władzom pretekstu do aresztowania go, oskarżenia o zdradę i skazania na śmierć. Po ucieczce z więzienia w Edynburgu udał się do Holandii, gdzie przebywał do 1685 r. Po wstąpieniu na tron Jakuba VII wrócił do ojczyzny, podejmując próbę powstania, które zostało stłumione w zarodku, gdyż władze wiedziały zawczasu o planach rebeliantów. W czerwcu tego roku Argyll został ujęty i stracony. Liczną grupę kowenanterów, sto dwudziestu dwóch mężczyzn i czterdzieści pięć kobiet, uwięziono w lochach twierdzy Dunnottar; usiłujących zbiec poddawano torturom. Mogło się wydawać, że obóz rojalistyczny sprawuje pełną kontrolę nad krajem.
Na wieść o odwołaniu w 1685 r. przez Ludwika XIV edyktu nantejskiego, co równało się przywróceniu prześladowań protestantów francuskich, w Edynburgu doszło do ataków na księży katolickich. Jakub VII zbagatelizował jednak to ostrzeżenie i realizował swój plan przywracania praw katolikom. Na stanowisko kanclerza powołał Jakuba Drummonda, earla Perth, a na komendanta Zamku Edynburskiego - diuka Gordona . Obaj nawrócili się wcześniej na katolicyzm. Po odrzuceniu przez Parlament projektu ustawy znoszącej represje wobec katolików, Jakub nakazał Radzie Królewskiej anulowanie nietolerancyjnych praw. Gdy i tu spotkał się ze sprzeciwami, przeprowadził czystkę w składzie Rady.
Jakub VII postanowił rozszerzyć tolerancję religijną także na sekty protestanckie, pod warunkiem ich lojalności politycznej. W 1686 r. zaproponował Parlamentowi szkockiemu ustawę o zniesieniu ograniczeń w handlu z Anglią w zamian za tolerancję dla katolików, ale posłowie odrzucili tę transakcję. W następnym roku ogłosił Listy Pobłażania, które przywracały prawa do wolności religijnej katolikom i nonkonformistom. Wielu usuniętych uprzednio duchownych mogło znów powrócić do swych parafii. Wkrótce odegrają oni ważną rolę w wydarzeniach z lat 1688-90.
Amnestia ta nie obejmowało kamerończyków, nie uznających „żadnego króla, prócz Chrystusa”. Ich ostatni minister, dwudziestopięcioletni Jakub Renwick, został schwytany na początku 1688 r. w Edynburgu i powieszony. Była to już jednak ostatnia ofiara „czasu zabijania”.
Absolutystyczne rządy, nominacje katolików, kontakty z papieżem (do Anglii przybył nuncjusz papieski), aresztowanie siedmiu anglikańskich biskupów, a wreszcie narodziny następcy tronu , doprowadziły do powstania w Anglii silnej opozycji. Jej przedstawiciele zwrócili się z prośbą do Wilhelma Orańskiego (1650-1702), od 1672 r. stadhoudera Niderlandów, by „przybył i uratował protestantyzm”. Warto dodać, że Orańczyk był siostrzeńcem Jakuba VII i od 1677 r. mężem jego córki Marii, protestantki. Po pewnych wahaniach Wilhelm przyjął zaproszenie delegacji złożonej z siedmiu angielskich wielmożów. Obiecał jednocześnie, że wszystkie kwestie sporne zostaną rozstrzygnięte przez wolny Parlament.
Lądowanie w listopadzie 1688 r. potężnej armii inwazyjnej (11 tys. piechoty i 4 tys. jazdy), a także słabość sił rojalistycznych sprawiły, że na dwa dni przed Bożym Narodzeniem Jakub VII zdecydował się po raz drugi na ucieczkę do Francji. Dwa tygodnie wcześniej został schwytany i odstawiony do Londynu. Wilhelm Orański nie chciał jednak robić ze swego teścia męczennika i pozwolił mu opuścić wyspę, jak się okazało na zawsze. 13 lutego 1689 r. obie izby angielskie uznały to za akt abdykacji oraz ofiarowały koronę Wilhelmowi i Marii. Dziesięć dni później wyrazili oni zgodę, a w kwietniu zostali ukoronowani na królów Anglii jako William III i Maria II.
Order Ostu
(łaciński napis na obwodzie:
„Nikt nie skrzywdzi mnie bezkarnie”)
Co się tyczy spraw szkockich, to warto dodać, że w 1687 r. Jakub VII ustanowił Order Ostu, uważany za najwyższe szkockie odznaczenie. Oprócz króla prawo do noszenia tego orderu zostało wówczas przyznane sześciu osobom. Królowa Anna, która przywróciła Order Ostu w 1703 r., poszerzyła grono jego kawalerów do dwunastu. W 1827 r. liczba ta wzrosła do szesnastu. Z obcokrajowców jedynym kawalerem Orderu Ostu został król norweski Olaf V, który w latach 1940-45 przebywał na emigracji w Wielkiej Brytanii. Otrzymanie tego orderu równoznaczne jest z nadaniem godności rycerskiej (Knighthood). Jego posiadacze mają prawo umieszczania po nazwisku skrótu K.T. (Knight of the Thistle). Co do rangi, w Wielkiej Brytanii kawalerowie Ostu ustępują jedynie kawalerom Orderu Podwiązki.
Sześćdziesięcioszylingowa moneta
według projektu z 1688 r.
W ostatnim roku swego panowania Jakub VII nakazał wybić w Szkocji nową sześćdziesięcioszylingową monetę, która jednak nie zdążyła już ujrzeć światła dziennego. Zachowały się jednak matryce i sto sześćdziesiąt lat później sporządzono z nich okazowe egzemplarze. Łaciński napis ma obwodzie głosi: MAG. BR. FRA. ET HIB. REX, które to skróty oznaczają, że Jakub VII i II uważał się - podobnie jak jego dziadek, ojciec i brat - za króla Wielkiej Brytanii, czyli Anglii i Szkocji, oraz Francji i Irlandii. W środku znajduje się godło, a na nim angielskie lwy, szkocki rampant (wyprostowany lew), francuskie lilie i irlandzka harfa. Wilhelm Orański doda do tego zestawu jeszcze jednego lwa - godło rodu Nassau.
7. Rewolucyjna Umowa i panowanie Williama II
Jeszcze przed przybyciem do Anglii, Wilhelm Orański skierował do Szkotów specjalne pismo z propozycją „uwolnienia ich kraju od tyranii”. Tymczasem w Szkocji po krótkim okresie zamieszania okazało się, że rojalistyczne władze w Edynburgu są za słabe, by postawić tamę rosnącej w siłę opozycji radykalnych prezbiterian. Ci ostatni rozpoczęli w dzień Bożego Narodzenia 1688 r. akcję wyrzucania z domów duchownych będących zwolennikami systemu episkopalnego. Nikogo nie zabito, ale też nie zwracano uwagi na srogą, zimową pogodę. Represje te dotknęły prawie dwustu rodzin.
W tym okresie zwolenników odsuniętego od tronu Jakuba VII i II zaczęto nazywać „jakobitami” (od łac. Jacobus - Jakub). Określenie to przeszło potem na zwolenników powrotu na tron potomków tego króla, syna Jakuba Franciszka Edwarda ("Jakuba VIII") oraz wnuków: Karola Edwarda ("Karola III") i Henryka Benedykta ("Henryka IX"). Jakobici występowali w Anglii i Irlandii, ale główną bazą jakobityzmu była Szkocja, a zwłaszcza Wyżyny. Pojęcie "jakobityzm" przeżyło ostatnich Stuartów i stało się jednym z synonimów szkockiego nacjonalizmu, odwołującego się do istniejących do dziś w Szkocji nastrojów anglofobii.
14 marca 1689 r. w Edynburgu rozpoczęła obrady konwencja stanów, mająca rozstrzygnąć o dalszych losach szkockiego tronu. Obaj konkurenci nadesłali listy: Wilhelm - utrzymany w tonie uprzejmym; Jakub - agresywny. Po wstępnej próbie sił w stolicy jakobici wycofali się do Stirling, gdzie usiłowali zwołać, bez większych sukcesów, konkurencyjną konwencję.
Tymczasem obradujące w Edynburgu stany poszły drogą jaką przyjęli Anglicy. 4 kwietnia ogłoszono, że Jakub VII utracił prawa do tronu szkockiego, a tydzień później przyjęto deklarację znaną jako Żądanie Prawa oraz propozycję ofiarowania korony Wilhelmowi i Marii. Deklaracja przedstawiała długą listę zarzutów pod adresem Jakuba, który „występował jako król bez złożenia wymaganej prawem przysięgi”, a w części dotyczącej religii nosiła wyraźnie antykatolicki i antyepiskopalny charakter . Uchwalono także Artykuły Krzywd znoszące cały aparat odrestaurowanej po 1660 roku monarchii, a w szczególności Komitet Lordów Artykułów. Oba te dokumenty potępiały „nielegalne czyny” Jakuba VII, takie jak popieranie papizmu, utrzymywanie stałej armii w czasie pokoju, samowolne nakładanie podatków, grzywien i kar aresztu, nadużywanie prawa stanu wojennego, zawieszenie praw miejskich (chodziło o mianowanie rajców) itd.
Z punktu widzenia czystego legalizmu Parlament, a już tym bardziej konwencja stanów, nie miały uprawnień do pozbawienia tronu króla, który nabył doń prawo zgodnie z zasadą dziedziczności. Anglicy obeszli tę trudność, zakładając, iż Jakub II opuścił tron z własnej woli, czyli abdykował. Godzi się tu przypomnieć, że Maria Stuart została zmuszona do podpisania własnej abdykacji.
Konwencja postanawiała również, że system episkopalny, jako „wielka i nie do zniesienia krzywda” powinien być zniesiony, w Parlamencie winna obowiązywać zasada wolności słowa, a wszelkie komitety wykonawcze muszą pochodzić z wolnego wyboru, przy czym nie mogą do nich kandydować urzędnicy państwowi. Temu ostatniemu postulatowi towarzyszyło potępienie instytucji Lordów Artykułów. Przedstawiono również projekt nowej przysięgi koronacyjnej.
Wszystkie te postanowienia i uchwały przyjęte w okresie od kwietnia 1689 do czerwca 1690 r. zwykło się nazywać Umową Rewolucyjną (Revolution Settlement). Za cenę uznania Wilhelma Orańskiego królem i przekazania mu pełni władzy monarszej, Szkoci przywrócili prezbiterianizm, znosząc zarazem system episkopalny i Komitet Lordów Artykułów.
William II Maria II
(portret sir Godfreya Knellera) (portret z pracowni Willema Wissinga)
Wilhelm przyjął propozycję objęcia tronu i zgodził się złożyć przysięgę, choć podobno miał zastrzeżenia do sformułowania: „przykładać się do wytępienia wszystkich heretyków”. Zapewniono go jednak, że można je interpretować w sposób tolerancyjny. Konwencję stanów, która zaprosiła go na tron szkocki, Wilhelm - dla Szkotów William II - przekształcił w Parlament, przedłużając następnie kadencję tego ciała na dziewięć kolejnych sesji. Gdy natrafił na opór wobec polityki legislacyjnej, nadał mianowanym przez siebie członkom Sądu Najwyższego prawo wydawania dekretów. W 1692 r. rozwiązał Parlament, nie wyznaczając daty następnego spotkania.
William II miał poparcie Szkotów, gdy idzie o przeciwstawianie się „papizmowi” i zagrożeniu francuskiemu. W innych sprawach stał się jednak niepopularny. Zwolennicy systemu episkopalnego mieli mu za złe wprowadzenie systemu prezbiteriańskiego. Na początku 1689 r. Aleksander Rose, biskup Edynburga, pojechał ze specjalną misją do Londynu, ale nie udało mu się przekonać ani tamtejszego biskupa, ani samego Wilhelma Orańskiego, by uznali szkocki episkopat za filar nowej władzy. Fiasko tej misji mogło być jednym z powodów opowiedzenia się nowego monarchy za prezbiterianizmem.
Kamerończycy zrazili się do Wilhelma za zlekceważenie kowenantów. Utworzyli oni zresztą oddzielną sektę, która istnieje do czasów współczesnych, a od 1743 r. nosi nazwę: Zreformowany Kościół Prezbiteriański. Latem i jesienią 1689 r. wielu ministrów tego Kościoła usunięto z parafii za to, że nie chcieli odprawiać publicznych modłów w intencji królewskiej pary.
Już w trzy miesiące po ucieczce Jakub VII podjął próbę odzyskania tronu i z francuskich oficerami, amunicją oraz zaopatrzeniem, które otrzymał od Ludwika XIV, wylądował w Irlandii, gdzie już trwało powstanie miejscowej ludności katolickiej. Początkowo protestanci byli w defensywie, chroniąc się na północy w twierdzach Enniskillen i Londonderry. Obrońcy tej ostatniej dzielnie stawiali opór przez sto pięć dni. Gdyby wtedy Francuzi wsparli bardziej akcję podjętą przez zdetronizowanego Jakuba, losy Rewolucji Chwalebnej mogłyby potoczyć się inaczej. Nie przeszkodzili oni jednak interwencji Wilhelma Orańskiego, który w 1890 r. zebrał doborowe oddziały złożone z protestantów różnej narodowości i w czerwcu przejął dowództwo swych sił w Irlandii. 12 lipca nad rzeką Boyne, na północ od Dublina, armia irlandzko-francuska przegrała bitwę, która przesądziła o dalszych losach Zielonej Wyspy. Wbrew opinii towarzyszących mu dowódców, Jakub Stuart przestraszył się rywala i zarządził odwrót. Uznał, że jego sprawa jest już przegrana, zostawił Irlandię samej sobie i uciekł do Francji.
Wilhelm Orański nie dotrzymał wszystkich warunków kapitulacji ustalonych w Traktacie z Limericku, podpisanym 13 października 1691 r. Pozwolił na emigrację ponad dziesięciu tysięcy żołnierzy, którzy wybrali służbę w armii Ludwika XIV, ale nie dotrzymał obietnicy tolerancji dla katolików. Protestanci wprowadzili ustawy, które odmawiały Irlandczykom-katolikom prawa do własnej ziemi, do wykształcenia, do większości wolnych zawodów, do wszystkich urzędów państwowych i miejskich. Zawarcie małżeństwa mieszanego łączyło się z poważnymi konsekwencjami natury prawno-ekonomicznej, np. protestant żeniący się z katoliczką tracił prawo do urzędów państwowych.
Patrząc z perspektywy szkockiej można by powiedzieć, że bitwa nad rzeką Boyne stanowiła jedynie drobny epizod, który z dziejami tego kraju miał jedynie taki związek, że wśród irlandzkich protestantów znajdowało się wielu Szkotów, a do kwietnia 1689 r. Jakub VII był oficjalnie królem Szkocji. Część historyków podkreśla jednak znacznie szersze znaczenie tej bitwy. „Był to bój Anglo-Szkotów - pisze Trevelyan - przeciw Celto-Iberom o przewodnictwo w Irlandii. Ale w nie mniejszym stopniu była to walka Brytanii i jej europejskich sojuszników o niedopuszczenie do jakobickiej restauracji w Anglii, prowadzącej w konsekwencji do opanowania świata przez monarchię francuską. Obecność po obu stronach rzeki pułków z kontynentu podkreślała międzynarodowy charakter sporu. Wynik tego historycznego dnia przyniósł Irlandczykom prześladowanie i tyranię, ciągnącą się przez wiele następnych pokoleń, ale ocalił protestantyzm w Europie i umożliwił brytyjskiemu imperium podjęcie wielkich kroków na drodze do dobrobytu, wolności i zamorskiej ekspansji” . Do tego komentarza brytyjskiego historyka dodać należy jeszcze, że coroczne świętowanie rocznicy owego zwycięstwa protestantów pod wodzą Wilhelma Orańskiego, przybrało formę przemarszów oranżystów przez katolickie dzielnice ulsterskich miast. Ten element tradycji stanowi dzisiaj poważną przeszkodę w procesie pokojowym.
W roku 1692 zdetronizowany Jakub Stuart podjął jeszcze jedną próbę. Tym razem miała to być inwazja z Normandii na Anglię, przeprowadzona przy użyciu dostarczonej mu przez Francuzów floty złożonej z czterdziestu czterech okrętów. Akcja została udaremniona w zarodku przez holenderską i angielską marynarkę, które zaatakowały flotę francuską już w zatoce La Hogue, zatapiając w sześciodniowej bitwie 15 okrętów przeciwnika. Warto dodać, że do rozwoju marynarki angielskiej przyczynił się sam Jakub Stuart, pełniąc jako diuk Yorku stanowisko Lorda Admiralicji. Próba wprowadzenia podatku, określanego jako Ship Money, a przeznaczonego na budowę floty, była zaś jedną z przyczyn wojny domowej, która zakończyła się tak fatalnie dla jego ojca.
Claverhouse, którego Jakub VII upoważnił do werbowania szkockich klanów, poległ w bitwie pod Killiecrankie 27 lipca 1689 r., choć dowodzone przez niego oddziały odniosły zwycięstwo nad zwolennikami Williama II. Niecały miesiąc później wojska rządowe okrążyły i pokonały górali pod Dunkeld. Ich resztki zostały ostatecznie rozbite w maju następnego roku. Jako symbol tego zwycięstwa, w strategicznym miejscu zachodnich Wyżyn zbudowano twierdzę Fort William. Wojownicze nastroje wśród górali zneutralizowano za pomocą pieniędzy wręczonych naczelnikom klanom. Na ten cel władze miały wyasygnować 12-15 tys. funtów. Latem 1691 r. ogłoszona została amnestia dla wszystkich, którzy do 1 stycznia następnego roku złożą wiernopoddańczą przysięgę przed miejscowym szeryfem.
Naczelnik Macdonaldów z miejscowości Glencoe (gael. Dolina Łez), Aleksander Macdonald, którego mały klan cieszył się złą sławą z powodu kradzieży bydła, nie dotrzymał podanego terminu złożenia przysięgi. Niezadowolony, że nie dostał rządowych pieniędzy, zwlekał do ostatniego dnia i dopiero 31 grudnia stawił się w Fort William. Tu powiedziano mu, że królewski szeryf urzęduje w innej miejscowości, odległej o 40 mil. Dotarł tam dopiero 6 stycznia.
Klan Macdonaldów był solą w oku szkockich polityków z otoczenia Williama II. Jeden z nich miał powiedzieć, że ci górale stanowią "diabelską zgraję (damnable sect), najgorszą na całych Wyżynach". Król nie został dokładnie poinformowany o okolicznościach niedotrzymania terminu przez naczelnika Macdonaldów. Szkoccy doradcy namówili go do wydania rozkazu przeprowadzenia akcji „ogniem i mieczem” (Fire and Sword), by „wytępić tę zgraję złodziei” .
Glencoe - fotografia współczesna
1 lutego 1692 r. przybył do Glencoe oddział żołnierzy dowodzony przez kapitana Roberta Campbella z klanu wrogiego Macdonaldom. Mieszkańcy musieli ich zakwaterować, co było znacznym obciążeniem dla biednych górali. Dwanaście dni później, o piątej nad ranem, żołnierze Campbella znienacka zaatakowali śpiących górali, zabijając trzydzieści osiem osób, w tym dwie kobiety i dwoje dzieci. Wśród ofiar był także naczelnik klanu. Reszta liczącej około stu czterdziestu mieszkańców wioski uciekła w góry, gdzie część z nich zmarła z głodu i mrozu. „Być może - pisze dość wstrzemięźliwy w ocenie historyk szkocki - że dokładne okoliczności tej masakry w Glencoe zostały przedstawione niezbyt wiernie, ale przy każdej interpretacji pozostaje ona odrażającym i strasznym czynem, za który odpowiedzialność ponosi rząd Williama” . Co prawda, król zdymisjonował swego sekretarza, Jana Dalrymple'a, ale uwzględniając rozmiar dokonanej z pełną premedytacją zbrodni, nie mogło to stanowić żadnego zadośćuczynienia dla Szkotów, nie mówiąc już o rodzinach ofiar. Dymisja ta nastąpiła, zresztą, długo po fakcie, bo dopiero trzy lata później.
Wydarzenie to, jeśli nawet zastraszyło niepokorne zazwyczaj klany góralskie, a taki chyba był sens polityczny tej masakry, nie przyczyniło się do wzrostu ich sympatii dla urzędującego w Londynie władcy i jego edynburskiego rządu. Przez ponad pół wieku wzdychać będą jeszcze górale do swego „króla za wodą”. Masakra w Glencoe stała się natomiast, nie tylko dla górali, tragiczną legendą i niezapomnianą krzywdą, a pamięć o niej odżywać będzie wśród Szkotów podczas kolejnych wystąpień przeciwko londyńskim władzom.
Tymczasem w Edynburgu toczyła się, prowadzona środkami politycznymi, rozgrywka między Koroną a Parlamentem. Na plan pierwszy wysunęły się kwestie religii. Nowy Parlament, zgodnie z Żądaniem Prawa, podczas pierwszej sesji zniósł system episkopalny i wprowadził prezbiterianizm. Przyjęte ustawy nie zostały jednak dotknięte królewskim berłem, co stanowiło tradycyjny znak ich ratyfikacji. W tym czasie bowiem William II jeszcze się wahał, czy nie zostawić w Szkocji instytucji biskupów. Ostatecznie jednak doradcy przekonali go, że taka polityka byłaby zbyt niebezpieczna. Toteż dopiero podczas drugiej sesji Parlamentu, w czerwcu 1690 r., komisarz królewski zatwierdził ustawę przywracającą w Szkocji prezbiterianizm, zgodnie z ustaleniami Złotego Aktu z 1592 r. Dziedzicom i świeckim Starszym przyznano prawo do zgłaszania kandydatów na wakujące stanowiska ministrów.
To tradycyjne prawo "patronatu" wiązało się z istniejącym od dawien dawna obowiązkiem wybudowania oraz utrzymywania kościoła i plebanii, jak też przydzielenia ministrowi odpowiedniego kawałka ziemi. Dziedzic mógł proponować kandydata, natomiast ewentualne odwołanie ministra leżało wyłącznie w gestii właściwego prezbiteriatu. Novum ustawy z 1690 r. polegało na tym, że parafianie mogli teraz wykupić od dziedzica prawo patronatu. Duszpasterskie kwalifikacje kandydata musiały być zawsze potwierdzone przez właściwy prezbiteriat. Późniejsza ustawa z 1697 r., tzw. Barrier Act, wymagała, by wszystkie projekty przedkładane Zgromadzeniu Generalnemu Kościoła szkockiego miały aprobatę większości lokalnych prezbiteriatów.
Zwołane w październiku 1690 r. Zgromadzenie Generalne, po trzydziestu siedmiu latach od ostatniego spotkania, odrzuciło zasadę Stuartów, przyznającą królowi prawo podejmowania decyzji dotyczących Kościoła oraz potępiło Akt Supremacyjny z 1669 r. Odsunięci ministrowie powrócili do swych parafii. Nawiązano do Złotego Aktu i Westminsterskiego Wyznania Wiary, choć nie wspomniano o kowenantach i „boskim prawie Kościoła Prezbiteriańskiego”. Biskupi i episkopalni profesorowie zostali wydaleni, a w 1692 r. Zgromadzenie Generalne nie zgodziło się na powtórne przyjęcie nawet tych, którzy chcieli uznać prezbiteriańskie władze i zaakceptować westminsterskie zasady.
Władza świecka była bardziej tolerancyjna. W 1693 r. William II zażyczył sobie, aby wszyscy urzędnicy cywilni, wojskowi i duchowni złożyli przysięgę, że uznają go jako króla de iure i de facto. Odpowiednie ustawy z 1693 i 1695 r. umożliwiły objęcie tolerancją tych duchownych episkopalnych, którzy złożyli tę przysięgę; z okazji skorzystało blisko stu ministrów. Tych, którzy odmówili, przyjęło się nazywać „niezaprzysiężonymi”. Utworzyli oni oddzielny Kościół Episkopalny w Szkocji. Status duchownych niezaprzysiężonych utrzymywał się aż do roku 1792.
Nacisk Kościoła na Parlament doprowadził też do przyjęcia ustaw skierowanych przeciw „bluźnierstwu i profanacji”, z których robiono nieraz niechlubny użytek, np. w 1696 r. na ich podstawie postawiono przed sądem osiemnastoletniego studenta Tomasza Aikenheada za zaprzeczanie autentyczności Pisma Św. Na mocy wyroku sądu został on powieszony.
Bardziej pozytywnym rezultatem postulatów duchowieństwa był Akt Edukacyjny z 1696 r., na mocy którego dziedzic każdej parafii miał obowiązek przydzielenia odpowiedniego domu na szkołę i przekazywania ustalonych kwot na pensję dla nauczyciela: 100-200 marek rocznie, płatne w dwóch ratach - na Zielone Świątki i na św. Marcina. Jeśli dziedzic nie spełniał tego obowiązku, miejscowy prezbiteriat miał prawo zwrócić się do lokalnych organów władzy królewskiej o wyegzekwowanie należnych świadczeń. Ustawa ta odegrała wielką rolę w rozwoju szkockiego systemu edukacji narodowej.
Do pozytywnych aspektów polityki Wilhelma Orańskiego w Szkocji zaliczyć należy także przeprowadzonej w 1690 r. reformy prawa wyborczego, przyznającego wszystkim mieszczanom czynne prawo wyborcze, które dotychczas posiadali tylko rajcy. W szkockim życiu politycznym zaczęło rosnąć znaczenie stanu trzeciego .
Ogólnie rzecz biorąc, stosunki Williama II ze Szkotami układały się jednak nie najlepiej, zwłaszcza pod koniec jego panowania. Okazało się bowiem, że Orańczyk, który obiecywał uwolnić ich od tyranii despotycznego Jakuba VII, okazał się władcą jeszcze bardziej absolutnym. Ponadto, występowały znaczne różnice w poglądach na politykę zagraniczną. Od 1689 do 1697 r. Anglia prowadziła wojnę z Francją i wielu Szkotów poległo na odległych polach bitew. Co prawda, „stary sojusz” już nie obowiązywał, ale sentymenty pozostały, a wojna Anglii z Francją wyrządzała szkodę tradycyjnym stosunkom handlowym Szkocji z kontynentem.
Do największego zaognienia w stosunkach angielsko-szkockich doszło jednak w związku z próbami włączenia się Szkotów do ekspansji kolonialnej. Okazało się wtedy, że nie tylko nie mogą oni liczyć na pomoc ze strony władz w Londynie, które robiły, co mogły, by pokrzyżować im plany. Szczególnie dobitnego przykładu dostarcza historia szkockiej Kompanii do handlu z Indiami i Afryką, założonej w 1695 r. na mocy ustawy Parlamentu. I choć komisarz królewski w Edynburgu zatwierdził tę ustawę, to gdy okazało się, że przedsięwzięcie może zagrozić handlowi angielskiemu, a ponadto grozi uwikłaniem w wojnę z Hiszpanią, Anglicy zaczęli utrudniać realizację projektu.
Autorem pomysłu był Szkot wychowany w Anglii, William Paterson (1658-1719), człowiek niezwykle zdolny i energiczny. Zdobył wielką fortunę w Ameryce Środkowej, a po powrocie osiadł w Londynie, zajmując się handlem. Według jego projektu w 1694 r. założono Bank Anglii w celu sfinansowania rozbudowy floty angielskiej. Instytucja ta zrewolucjonizowała angielski system finansowy, m. in. przez wprowadzenie do obiegu na szeroką skalę pieniądza papierowego, czyli banknotów. Rok później zaczął działalność Bank Szkocji.
Nowy plan Patersona przewidywał założenie kolonii handlowej w Ameryce Środkowej na wybrzeżu Zatoki Darien (dzisiejsza północna Kolumbia). Miała ona umożliwić handel z Indiami, bez potrzeby okrążania Afryki, łącząc Atlantyk z Pacyfikiem. Początkowo zakładano równy udział akcjonariuszy angielskich i szkockich. Ponieważ jednak planowana kompania stanowiła niebezpieczną konkurencję dla istniejącej od stu lat Kompanii Indii Wschodnich, oburzenie londyńskiej Izby Gmin wypłoszyło angielskich udziałowców. Nie zrażeni tym Szkoci doprowadzili do realizacji projektu Patersona. Zebrano zawrotny majątek wartości 400 tys. funtów szterlingów - równowartość prawie wszystkich pieniędzy znajdujących się wówczas w obiegu w Szkocji.
Wewnętrzna strona wieka sejfu Kompanii szkockiej
zawierająca wymyślny mechanizm zamykający
12 lipca 1698 r. pięć statków wyszło z Leith, biorąc kurs na Amerykę Środkową; oprócz towarów, wiozły tysiąc dwustu kolonistów. 3 listopada rzucono kotwicę w rejonie, który nazwano Kaledonią. Osada otrzymała na-
Strona tytułowa dzienników Zarządu Kompanii Szkockiej
zwę Nowy Edynburg, a strzegący ją fort - St Andrews. Koloniści nawiązali pokojowe stosunki z tubylcami, z którymi zaczęli handlować. Reakcja Hiszpanów była wroga. W wyniku walk z nimi w lutym następnego roku Szkoci stracili jeden statek.
Trudne warunki klimatyczne, epidemia malarii, brak żywności i odmowa pomocy ze strony kolonistów angielskich na Jamajce (podobno na polecenie Williama II), zmusiła Szkotów do opuszczenia po ośmiu miesiącach Nowego Edynburga. Nie wiedzieli, że ze Szkocji płynęły do nich statki z zaopatrzeniem i posiłkami. Straszne warunki podczas podróży zdziesiątkowały niefortunnych kolonistów. Z trzech statków, które wyruszyły w drogę powrotną, po długich perypetiach tylko jeden przybił do ojczystego brzegu, przywożąc połowę pierwotnego składu.
Mapa Darienu w: John Senex, A new general atlas ... of the world. London, 1721.
Przybyła do Darienu kolejna ekspedycja podjęła próbę odbudowy Nowego Edynburga i wznowienia działalności placówki. Ponownie jednak zjawili się Hiszpanie. Po pierwszych, niekorzystnych dla siebie potyczkach, zmobilizowali przeciw Szkotom znaczne siły lądowe i morskie.
Bardzo ważnym elementem planu Patersona było założenie, iż w wypadku zagrożenia ze strony dominującej w tamtym rejonie Hiszpanii, kolonistom szkockim przyjdzie z pomocą flota angielska. Tak się nie stało, gdyż William II obawiał się „zakłócić pokój chrześcijańskiego świata” . 31 marca 1700 r. Hiszpanie zmusili Nowy Edynburg i fort St Andrews do kapitulacji.
Kompania poniosła kompletną klęskę . Szkoci stracili ok. dwa tysiące ludzi i ponad 200 tys. funtów. Ich gniewu nie ostudził nawet list Williama II skierowany do zwołanej w październiku dziewiątej sesji Parlamentu szkockiego. Król usprawiedliwiał się koniecznością utrzymania „chrześcijańskiego pokoju” i obiecywał wynagrodzenie strat Kompanii oraz promowanie szkockiego handlu.
Drugą ważną sprawą, która zaogniła w tym czasie stosunki szkocko-angielskie, była kwestia sukcesji po Williamie II. Jego małżeństwo z Marią (zm. w 1694 r.) było bezdzietne. Szeptana wieść głosiła, że Orańczyk miał skłonność do płci męskiej. Druga córka Jakuba VII z jego pierwszego małżeństwa, księżniczka Anna (1665-1714), miała innego rodzaju problemy prokreacyjne. Wydana za duńskiego księcia Jerzego (zm. 1708 r.), siedemnaście razy zachodziła w ciążę, kilka razy poroniła, a dzieci które rodziła zaraz umierały. Okres niemowlęcy przeżył jedynie syn William Henryk (ur. 1789), diuk Gloucester. Gdy i on zmarł w roku 1700, Parlament angielski postanowił, że w wypadku bezpotomnej śmierci królowej sukcesja winna przejść na jej najbliższą protestancką krewną i jej potomstwo. Ustalono, że warunek ten spełnia Zofia, wnuczka Jakuba VI, żona elektora hanowerskiego. Wprowadzono zarazem zastrzeżenie, by nowy monarcha praktykował anglikanizm. Akt Sukcesyjny nie wspominał jednak w ogóle o Szkocji.
Anna Stuart w wieku lat osiemnastu
(obraz W. Wissinga i J. van der Vaarta)
Biorąc pod uwagę ówczesny stan nastrojów w północnym królestwie, zwłaszcza po historii w Zatoce Darien, było mało prawdopodobne, że Szkoci zgodziliby się na to, by Anglicy wybierali im króla. Istniała jeszcze całkiem realna perspektywa powrotu Stuartów, dynastii sprawującej w Szkocji władzę, z krótkimi przerwami, od 1371 r. Co prawda, w 1701 r. zmarł odsunięty od tronu Jakub VII, ale gdyby jego syn Jakub Franciszek Edward (1688-1766) - dla jakobitów Jakub VIII, zaś dla przeciwników Stary Pretendent - przedsięwziął w 1702 r. zdecydowaną akcję i przybył do Szkocji, mógłby zamiast Anny być uznany królem. Okazało się jednak, że nie nadawał się on zupełnie do podejmowania takich śmiałych decyzji.
Trzeba dodać, że Wilhelm Orański już od objęcia tronu myślał o unii realnej obu królestw. W 1689 r. szkocka konwencja stanów wyraziła na to zgodę, a jedenaście lat później angielska Izba Lordów mianowała nawet komisarzy do rozmów ze Szkotami. Jednak Izba Gmin nie godziła się na tę propozycję. Stan stosunków szkocko-angielskich nie sprzyjał wtedy takim planom. Niemniej jednak, król nalegał i w roku następnym skierował posłanie do angielskiego Parlamentu, by ten zawarł pełną unię ze Szkocją.
8. Traktat o Unii
Po śmierci Williama II i wstąpieniu na tron królowej Anny polityka angielska nie uległa zbyt wielkim zmianom, chociaż faworyci dworscy rekrutowali się teraz głównie z obozu torysów, podczas gdy wcześniej przeważali wigowie. Meandry polityki zagranicznej i wewnętrznej sprawiły, że protestancka królowa nie mogła przekazać tronu szkockiego, a tym bardziej angielskiego, swemu bratu, katolikowi Jakubowi Franciszkowi.
Kiedy Ludwik XIV uznał tego ostatniego za króla Anglii, Szkocji i Irlandii, lada dzień spodziewano się wojny z Francją. Wtedy też sprawa unii stała się aktualna.
Oba parlamenty wyraziły wreszcie zgodę na pertraktacje. Choć szkocka opinia publiczna była raczej przeciwna, w listopadzie 1702 r. doszło w Londynie do spotkania delegacji Anglików i Szkotów. Po czterech miesiącach negocjacje zostały jednak przerwane z powodu rozbieżności w kwestiach ekonomicznych.
W tym czasie w Edynburgu zebrał się Parlament. Opozycja, złożona z tak różnorodnych elementów, jak tzw. Country Party , jakobici czy episkopalianie, była skłócona, ale jeszcze na tyle silna, by doprowadzić do uchwalenia dwóch ustaw utrudniających dyskusję delegacji w Londynie. Pierwsza z nich, dotycząca pokoju i wojny (Act anent Peace and War), orzekała, że żaden następca królowej Anny nie może wypowiadać wojny bez konsultacji ze szkockim Parlamentem. Była to bezpośrednia reakcja na wypowiedzenie przez Anglię wojny Francji bez wiedzy posłów w Edynburgu. Ustawa o bezpieczeństwie (Act of Security) stwierdzała natomiast, że w okresie dwudziestu dni po bezpotomnej śmierci Anny, Parlament szkocki powinien wyznaczyć jako jej następcę protestanta i potomka rodu Stuartów, który zapewni Szkocji wolność polityczną, religijną i ekonomiczną (wolność handlu). Ponieważ komisarz królewski w Edynburgu odmówił ratyfikacji tej ustawy, Parlament nie wyraził zgody na unię.
Fragmenty ryciny z 1685 r. przedstawiającej uroczysty przejazd parlamentu
z Pałacu Holyrood do miejsca obrad (Parliament House).
Jeźdźcy wiozą regalia: po lewej - berło, pośrodku - koronę, po prawej - miecz.
Na początku sierpnia 1704 r. niepewni o los armii angielskiej na kontynencie doradcy Anny przekonali ją, by ratyfikowała Ustawę o bezpieczeństwie. Jednak na wieść o zwycięstwie pod Blenheim , doszli do wniosku, że niepotrzebnie ustąpili Szkotom i w lutym następnego roku Parlament angielski uchwalił ustawę o cudzoziemcach (Alien Act). Postanawiała ona, że jeśli do Bożego Narodzenia Szkocja nie zaakceptuje hanowerskiej sukcesji, to Szkoci będą traktowani jak cudzoziemcy, a ich kupcy nie otrzymają prawa prowadzenia działalności w Anglii i w koloniach. Kwestia unii pozostawała jeszcze otwarta, gdyż ustawa upoważniała królową do wyznaczenia komisarzy na negocjacje ze Szkotami.
Anna w pierwszych latach panowania (portret sir Godfreya Knellera)
Spory wśród polityków szkockich dotyczyły nie tylko kwestii zawarcia unii, ale także jej charakteru. Anglicy nastawali bowiem na unię inkorporacyjną, czyli unię parlamentów. Tymczasem wielu parlamentarzystów edynburskich, wyjąwszy zdecydowanych opozycjonistów, skłonnych było poprzeć ideę unii federacyjnej. Żywili oni słuszne obawy, że inkorporacja sprowadzi się do wchłonięcia Parlamentu szkockiego przez Parlament angielski i nie pozostawi Szkocji żadnej samodzielności politycznej. Nie było także zgody, co do tego, kto ma mianować szkockich komisarzy na negocjacje: Parlament czy Korona.
Sprawa ruszyła z miejsca 1 września 1705 r., kiedy nie tylko przyjęto ustawę dotyczącą traktatu o unii, ale również postanowiono zwrócić się do królowej o mianowanie komisarzy reprezentujących stronę szkocką.
Historyków intryguje fakt, że ten ostatni wniosek zgłosił jeden z dotychczasowych opozycjonistów, Jakub Douglas (1658-1712), czwarty diuk Hamilton. Wcześniej zapewniał on swoich zwolenników, że tego dnia kwestia sposobu wyznaczenia komisji nie będzie podnoszona. Ale zaraz potem, gdy wielu z nich udało się „na wino i obiad”, postawił wniosek, by sprawę nominacji komisarzy pozostawić królowej. Mackie sugeruje, że ta "wolta Hamiltona" spowodowana była przyjęciem przez niego od Korony znacznej sumy pieniędzy . Prawdopodobnie angielskie złoto dostało się do kieszeni jeszcze innych parlamentarzystów szkockich . Peter Ross, Amerykanin szkockiego pochodzenia, żyjący w drugiej połowie XIX w., podał nawet listę tych, którzy „sprzedali niepodległość Szkocji za angielskie złoto”. Widnieją na niej m. in.: diuk Montrose - Ł 200, diuk Atholl - Ł 1000, diuk Roxburgh - Ł 500, markiz Tweeddale - Ł 1000, earl Seafield - Ł 490, earl Findlater - Ł 100, lord Ormiston - Ł 200, lord Fraser - Ł 100, lord Forbes - Ł 50, lord Banff - Ł 11 (!) i burmistrz Ayr - Ł 100 .
Wniosek Hamiltona przeszedł około czterdziestoma głosami. Przedtem dodano warunek, że traktat unijny nie będzie dotyczył spraw wyznaniowych, a także zwrócono się do Anny, by odwołała obraźliwy dla Szkotów Alien Act. Królowa przychyliła się do tego postulatu i na początku 1706 r. mianowała z każdego kraju po trzydziestu jeden komisarzy. Wśród nich przeważającą większość stanowili zwolennicy unii. Jedynym wyjątkiem był czołowy jakobita Jerzy Lockhart of Carnwath (1673-1731), dla którego przyjęcie przez Parlament wspomnianej ustawy było równoznaczne z „początkiem końca Szkocji”.
Warto dodać, że w 1714 r. Carnwath opublikował dzienniki , gdzie ze stanowiska jakobickiego przedstawione zostały debaty na temat unii prowadzone wśród polityków szkockich. Carnwath, który nie podpisał uzgodnionego póżniej traktatu unijnego, w latach 1708-15 był wybierany w Edynburgu na członka Izby Gmin. W 1715 r. został aresztowany jako jakobita; po uwolnieniu wyemigrował do Holandii i tam zginął w pojedynku.
W składzie szkockiej komisji zabrakło nie tylko ówczesnego Lorda Adwokata, które to stanowisko zajmował przeciwny unii Jakub Stewart, ale także diuka Hamiltona.
Tym razem sprawy przybrały szybki obrót. Piersze spotkanie komisarzy odbyło się 16 kwietnia, a już po dziewięciu tygodniach projekt traktatu był gotów. Należałoby powiedzieć, że został on wytargowany, gdyż to nie sentymenty zadecydowały o ostatecznym rezultacie negocjacji. Pierwsze trzy artykuły, na ogólną liczbę dwudziestu pięciu, obejmowały minimum politycznych żądań Anglików. A oto w skrócie ich najważniejsza treść:
I. Królestwa Szkocji i Anglii łączą się w jedno pod nazwą Wielkiej Brytanii; flaga Zjednoczonego Królestwa przedstawia połączone krzyże św. Andrzeja i św. Jerzego.
II. Prawo dziedziczenia tronu Wielkiej Brytanii przechodzi na księżniczkę Zofię Hanowerską i jej następców będących protestantami. „Wszyscy papiści oraz osoby, które zawarły małżeństwo z papistą”, nie mają żadnych praw do „imperialnej korony Wielkiej Brytanii”, jak również wszelkich jej dominiów.
III. „Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii reprezentowane jest przez jeden i ten sam Parlament noszący nazwę: Parlament Wielkiej Brytanii”.
Obok kwestii polityczno-ustrojowych traktat wprowadzał także regulacje dotyczące zagadnień prawno-administracyjnych oraz ekonomicznych. Artykuły odnoszące się do tej pierwszej sfery głosiły w szczególności, że:
XVI. Wprowadza się jednolity (angielski) system monetarny. Mennica szkocka ma prawo kontynuować swą działalność na tych samych prawach co mennica angielska.
XVII. Wprowadza się jednolity (angielski) system miar i wag.
XVIII. Prawa regulujące handel, cła i akcyzy w Szkocji, przewidziane w traktacie o unii, z chwilą wejścia go w życie będą takie same jak w Anglii. Natomiast wszystkie inne prawa, które obowiązywały dotąd w królestwie Szkocji, pozostają w mocy, z wyjątkiem tych, które są sprzeczne bądź niezgodne z niniejszym traktatem. Parlament Wielkiej Brytanii może dokonać zmian w prawie publicznym odnoszącym się do polityki i administracji publicznej; nie może jednak dokonywać żadnych zmian dotyczących prawa prywatnego, „chyba że byłoby to z korzyścią dla poddanych w Szkocji”.
XIX. System sądowniczy w Szkocji pozostaje w swym dotychczasowym kształcie, z tym zastrzeżeniem, że w niektórych przypadkach, np. dotyczących spraw morskich, Parlament Wielkiej Brytanii może wprowadzić zmiany. Zastrzeżenie to odnosi się również do Komisji Skarbu (Court of Exchequer) i Rady Królewskiej (Privy Council). Od spraw rozpatrywanych przez sądy szkockie nie może być odwołania do „żadnego trybunału w Westminster Hall” . Te ostatnie nie są władne dokonywać żadnych rewizji spraw ani zmieniać czy wstrzymywać egzekucji wyroków wydanych przez sądy szkockie.
XX. Pozostają w mocy wszystkie uprawnienia dotyczące dziedzicznych i dożywotnich urzędów, dziedzicznych jurysdykcji, a także praw własności, które zapewnia obecne prawo szkockie, jeśli nie kłóci się to z niniejszym traktatem).
XXI. Pozostają w mocy dotychczasowe prawa i przywileje miast królewskich.
XXII. Liczba szkockich przedstawicieli w Parlamencie Wielkiej Brytanii wyniesie odpowiednio: 16 dla Izby Lordów (na ogólną liczbę 190) i 45 dla Izby Gmin (na ogólną liczbę 513). Zostaną oni wybrani do czasu wejścia traktatu w życie, tzn. 1 maja 1707 r. Od tego dnia członkowie obu izb obecnego Parlamentu angielskiego stają się członkami odpowiednich izb Parlamentu Wielkiej Brytanii. Wszyscy oni winni złożyć przysięgę lojalności i posłuszeństwa, zgodnie z aktem uchwalonym w pierwszym roku panowania Williama i Marii, oraz podpisać deklarację przewidzianą odpowiednimi aktami uchwalonymi dla zapewnienia bezpieczeństwa osoby.
Należy dodać, że Szkotom bardziej odpowiadała zasada ustalania liczby posłów oparta na proporcjach ludności, które wynosiły w przybliżeniu 1:5; Szkocja liczyła wówczas około miliona, natomiast Anglia - ponad pięć milionów mieszkańców. Anglicy nalegali na przyjęcie proporcji wynikających z porównania globalnych sum podatku gruntowego (the land tax) w obu królestwach. Pierwszy wariant dawałby Szkotom osiemdziesięciu pięciu przedstawicieli w Izbie Gmin, drugi przyznawałby im jedynie trzynaście miejsc. Liczby przyjęte w traktacie unijnym stanowiły więc rezultat kompromisu.
XXIV. Wprowadza się nową Wielką Pieczęć (The Great Seal) Zjednoczonego Królestwa. Regalia Szkocji (korona, berło i miecz), protokoły z obrad Parlamentu szkockiego oraz inne dokumenty urzędowe „będą przechowywane jak dotychczas w tej części Zjednoczonego Królestwa, które jest obecnie nazywane Szkocją” .
Art. XXIII dotyczył praw i przywilejów parów szkockich oraz wprowadzał pojęcie „para Wielkiej Brytanii”. Art. XXV - i ostatni - unieważniał wszystkie prawa i statuty sprzeczne lub niezgodne z pozostałymi dwudziestoma czterema artykułami lub ich fragmentami. Kwestia prawa odwoływania się do Izby Lordów, w której zasiadało dwudziestu dwóch biskupów anglikańskich, została - jak pisze Mackie - „celowo pominięta, by nie drażnić szkockich prezbiterian” .
Ważnym uzupełnieniem tych decyzji politycznych były ustalenia dotyczące spraw ekonomicznych i finansowych. Traktat wprowadzał wolność handlu i żeglugi „dla wszystkich poddanych Zjednoczonego Królestwa” (art. IV); polecał wciągnięcie do Rejestru Generalnego statków handlowych Wielkiej Brytanii wszystkich jednostek należących do poddanych JKM (art. V); wprowadzał „wolny rynek” w granicach Zjednoczonego Królestwa oraz jednolity (angielski) system ceł i taką samą dla wszystkich akcyzę, a także ujednolicony podatek gruntowy (art. VI - XIV). W odniesieniu do części akcyz, m. in. na sól i słód, oraz podatku gruntowego, przyznano Szkotom pewne ulgi na ustalony okres.
Na szczególną uwagę zasługuje art. XV, zarazem najdłuższy, mówiący o dotacji pieniężnej, traktowanej po części jako rekompensata za objęcie Szkocji spłatą angielskiego długu publicznego, przy czym na Szkotów przypadło 160 tysięcy funtów. Dług ten powstał w wyniku pożyczki udzielonej Koronie przez Bank Anglii na rozbudowę floty wojennej. Na spłatę tej pożyczki przeznaczano dochody z ceł i akcyz nakładanych na trunki. Przyznane pieniądze miały też stanowić pewne zadośćuczynienie za straty jakie ponieśli Szkoci w swych przedsięwzięciach kolonizacyjnych w Darienie.
Kwota określana w traktacie mianem „Ekwiwalentu” (The Equivalent), wynosiła 398 085 funtów 10 szylingów, a jej wypłatę rozłożono na siedem lat. Połowa tej sumy miała pójść na rekompensaty dla akcjonariuszy szkockiej Kompanii do handlu z Afryką i Indiami, w związku z fiaskiem przedsięwzięcia w Zatoce Darien. Anglicy zgodzili się na wypłacenie tych rekompensat, ale postawili warunek, że wspomniana Kompania, jako stanowiąca zagrożenie dla monopolu Kompanii Indii Wschodnich, zostanie rozwiązana. Komisarze szkoccy początkowo oponowali, ale potem wyrazili zgodę.
Art. XV zapowiadał także wydzielenie po dwa tysiące funtów rocznie przez okres siedmiu lat na promowanie szkockich manufaktur produkujących wełnę oraz na rozwój rybołówstwa i innych dziedzin przemysłu. Powołana przez królową specjalna komisja miała czuwać nad prawidłowym rozdysponowaniem wymienionych kwot, a następnie przedstawić Parlamentowi Wielkiej Brytanii stosowne rozliczenia.
Ważne uzupełnienia traktatu dotyczyły religii. Ponieważ przygotowany projekt nie podejmował tych kwestii, jako że komisarze nie byli do tego upoważnieni, Parlament w Edynburgu opracował Ustawę dla zabezpieczenia religii protestanckiej i prezbiteriańskiej władzy kościelnej, natomiast Parlament angielski - analogiczną ustawę dotyczącą Kościoła anglikańskiego. W akcie szkockim powiada się, że „Jej Wysokość, za radą i zgodą Parlamentu postanawia i zatwierdza, że prawdziwa religia protestancka, tak jak jest ona obecnie wyznawana w tym Królestwie, oraz nabożeństwo, regulamin i władza tego Kościoła, mają być utrzymane bez żadnych zmian dla ludu tej ziemi i jego przyszłych pokoleń”. Następnie królowa potwierdzała ważność ustaw przyjętych za panowania Williama i Marii: ratyfikującego westminsterskie Wyznanie Wiary i ustalającego prezbiteriański system władzy kościelnej. Powoływała się również na deklarację stanów królestwa szkockiego z 11 kwietnia 1689 r., zawierającą Żądanie Prawa. Ustawa o zabezpieczeniu religii protestanckiej postanawiała zarazem, że prezbiteriański system władzy kościelnej, „przez co należy rozumieć rady kościelne, prezbiteriaty, synody prowincjonalne i zgromadzenia generalne”, pozostaje „jedyną władzą Kościoła w Królestwie Szkocji”.
W tej ustawie znalazła się też ważna klauzula o uniwersytetach i szkołach. Potwierdzała ona dotychczasowe ustawodawstwo regulujące działalność uniwersytetów w St Andrews, Glasgow, Aberdeen i Edynburgu oraz nakładała na wszystkich „profesorów, pryncypałów, regentów, magistrów lub innych zajmujących stanowiska w college'ach uniwersyteckich czy szkołach tego Królestwa” obowiązek podpisania dwóch oświadczeń. Pierwsze dotyczyło uznania władzy cywilnej, drugie zawierało deklarację, że dana osoba w całości aprobuje westminsterskie Wyznanie Wiary, bierze udział w nabożeństwach i podporządkowuje się władzy kościelnej.
Ustawa o zabezpieczeniu religii protestanckiej i prezbiteriańskiej władzy w Kościele postanawiała także, że każdy szkocki poddany jest na zawsze zwolniony „od jakiejkolwiek przysięgi sprzecznej lub niezgodnej z wymienioną wyżej prawdziwą religią protestancką i prezbiteriańskim systemem władzy kościelnej, nabożeństwem i dyscypliną”. Na koniec wreszcie, powtórzono dwukrotnie, że ustawa stanowi „fundamentalny i konieczny warunek” Traktatu o unii .
Historycy szkoccy zwracają uwagę, że wiele artykułów mających charakter prawno-ustrojowy sformułowano w traktacie unijnym „zaskakująco nieprecyzyjnie” . Tak np. nie określono statusu nowego Parlamentu. W Anglii tradycyjnie podlegał on królowi, ale w odniesieniu do Szkocji zasada ta nie była wcale taka oczywista. „Ta podstawowa kwestia konstytucyjna - pisze Daiches, mając na myśli relację między Parlamentem a królem - nie została w ogóle podniesiona. Jest oczywiste, że angielscy komisarze traktowali unię jako wchłonięcie szkockiego Parlamentu przez o wiele większy Parlament angielski w zamian za wolność handlu, pewne regulacje finansowe, zagwarantowanie praw Kościołowi prezbiteriańskiemu oraz pozostawienie dotychczasowego szkockiego systemu prawnego. Tłumaczy to, dlaczego nie rozpatrywano wcale możliwości wprowadzenia systemu federacyjnego ani pozostawienia, choćby z ograniczonymi uprawnieniami, szkockiego Parlamentu” .
Projekty takie były w Szkocji formułowane przez przeciwników unii inkorporacyjnej, znajdując najpełniejszy wyraz i najbardziej rozwiniętą argumentację w wystąpieniach wybitnego teoretyka i parlamentarzysty Andrzej Fletchera z Saltoun (1653-1713), autora m. in. Two Discourses concerning the State of Scotland (1698 r.).
Andrzej Fletcher z Saltoun
Początkowo Fletcher opowiadał się za koncepcją ograniczenia władzy królewskiej w Szkocji, sądząc, że w ten sposób można będzie osłabić obawy Anglików przed wyborem przez Szkotów własnego króla, a zarazem zadowolić tych ostatnich nie narzucaniem im sukcesji hanowerskiej. Ponieważ jednak koncepcja ta uznana została za zbyt „republikańską”, Fletcher zaproponował zamiast unii traktat przyjaźni, który gwarantowałby Anglikom pokojowe stosunki z ich północnym sąsiadem, zaś Szkotom mógłby otwierać perspektywy korzystnej wymiany handlowej. Ta, na wskroś współczesna koncepcja, była jednak na początku osiemnastego wieku zbyt śmiała. Fletcher do końca życia pozostał przeciwnikiem unii Szkocji z Anglią. Po uchwaleniu omawianego traktatu odsunął się od polityki i wrócił do swego majątku, zajmując się postępem rolniczym.
Historycy szkoccy zwracają uwagę na różne wątpliwości dotyczące prawnych podstaw traktatu o Unii. Tak na przykład, jeśli uznać go za traktat międzypaństwowy, zawarty między dwoma suwerennymi państwami, to - jak twierdzi Daiches, powołując się na znawców prawa międzynarodowego - była to nie tyle umowa między parlamentami, które nie posiadały takich prerogatyw, co raczej między Anną jako królową Szkocji a Anną jako królową Anglii. Traktat nie stwierdzał expressis verbis, ale Szkoci milcząco się z tym godzili, że nowy Parlament, jako najwyższa władza ustawodawcza, przejmie prerogatywy Parlamentu angielskiego. „Można przyjąć - komentuje tę kwestię Daiches - że cała prawna i konstytucyjna podstawa Traktatu o Unii budzi wątpliwości, a jego realizacja opiera się głównie na pragmatyce” .
Warto nadmienić, że kilka artykułów traktatu unijnego zostało anulowanych w XVIII i XIX w. Pod koniec XIX w. reformy administracyjne, wyborcze i sądownicze uchyliły art. XXI (gwarantujący przywileje dla miast królewskich), art. XXII (ordynacja wyborcza) i art. XIX (organizacja sądownictwa). Dokonano również innych drobniejszych zmian dotyczących gospodarki i polityki. Pozostały w mocy przede wszystkim artykuły I, II, III i IV oraz te ustalenia, które ujednolicały systemy ekonomiczne obu krajów. Zachowało się także szkockie prawo.
Przyjęło się uważać, a pogląd ten wyrażony został najpełniej przez historyków brytyjskich o orientacji wigowsko-liberalnej, że Unia z 1707 r. była niezwykle korzystna dla Szkocji . Kiedy jednak komisarze powrócili do Edynburga i w październiku 1706 r. projekt traktatu przedstawiony został tutejszemu Parlamentowi, a następnie na jego polecenie opublikowany, opinia publiczna zareagowała z dezaprobatą. Wśród ludu dominowało przekonanie, że Szkocja została sprzedana Anglikom. W wierszu z 1791 r. Robert Burns tak wyraził nastroje Szkotów uważających zawarcie Unii za zdradę:
Żegnaj nam, szkocka sławo! Ot,
Żegnajcie chwały dawne:
Swe miano nawet żegna Szkot,
Tak w dziejach wojen sławne.
Dziś płynie Sark przez piasków krzem,
A Tweed ku morskiej wodzie
Jedną z angielskich znacząc ziem:
Taka garstka łajdaków w narodzie!
Czego nie podbił w żaden wiek
Ni gwałt, ni podstęp ciemny,
To dziś tchórzliwy zdziałał człek
Za zdrajców żołd najemnych.
Nie straszny nam angielski miecz,
On mężnych nie przebodzie;
Angielskie złoto - zgubna rzecz!
Taka garstka łajdaków w narodzie!
Bodajbym zmarł, nim nadszedł dzień,
Gdy zdrada nas przymusem
Sprzedała, legł w mogilny cień
Z Wallacem mężnym, z Brucem!
Lecz klnę się tu, że póki tchu
To głosić będę co dzień:
Za złoto nas sprzedano wraz;
Taka garstka łajdaków w narodzie!
Wrogo nastawieni do traktatu byli dworzanie, którzy utracili uprzywilejowane stanowiska. Episkopalianom nie podobała się korzystna pozycja Kościoła szkockiego. Prezbiteriańscy fundamentaliści uważali, że Anglicy powinni powrócić do zatwierdzonej przez ich przodków Uroczystej Ligi i Kowenantu, a nie gwarantować bezpieczeństwo Kościołowi anglikańskiemu. Jakobici, liczni nawet w Parlamencie, nie mogli zaakceptować traktatu unijnego, gdyż przyznawał on prawo do sukcesji dynastii hanowerskiej, wykluczając następców Jakuba VII.
Na ulicach Edynburga, a także innych szkockich miast, prowadzono ożywione debaty. „Na rogu ulicy - pisał John Clerk of Penicuik - możecie zobaczyć prezbiteriańskiego ministra, papistycznego księdza i episkopalnego prałata, wszystkich zgodnych w swym sprzeciwie wobec Unii, ale na podstawie całkowicie odmiennych poglądów i sprzecznych racji” .
Rozgorzała walka propagandowa, która objęła wszystkie warstwy społeczeństwa szkockiego. Obie strony wykorzystywały do tego celu najlepszych mówców i najlepsze pióra. W obozie antyunijnym wyróżniał się m. in. jeden z najbardziej wymownych i płodnych propagandzistów tego okresu, Jakub Hodges, którego pierwszy pamflet The Rights and Interest of the two British Monarchies enquired into and cleared, with respect to Union or Separation (Prawa i interes dwóch brytyjskich monarchii zbadany i wyjaśniony w odniesieniu do unii lub rozdziału) ukazał się jeszcze w 1702 r. Argumentacja zawarta w tej broszurze była szeroko przytaczana w 1706 r., kiedy to ukazało się jej trzecie wydanie. W wysoce patriotycznym tonie Hodges wychwala „antyczność, honor, godność pierwszeństwa” Szkocji nad Anglią. Jego zdaniem, Szkocja - najstarsze królestwo Europy i jedyne nie podbite nigdy przez Rzymian - mogłaby zgodzić się na unię federacyjną na wzór stanów holenderskich czy szwajcarskich kantonów, ale „nie można podać żadnego argumentu na rzecz unii inkorporacyjnej, poza fałszem i sofistyką” . Hodges odrzucał zdecydowanie argumenty ekonomiczne. Jak można - pytał - „przefrymarczyć niepodległość za beczki cukru, indygo czy cuchnący tytoń z Plantacji?”. Przestrzegał on zarazem przed zgubnymi skutkami ewentualnej unii inkorporacyjnej: szerzeniem się bezbożnictwa i herezji, wzrostem pijaństwa w związku z zalewem tańszego angielskiego piwa i czerwonego wina, upadkiem handlu i wyludnieniem.
Krytyka unii prowadzona była za pomocą różnych środków wyrazu. Dawid Daiches w książce Scotland and the Union przytacza przykłady poezji antyunijnej z końca 1706 r., zawierające oskarżenia pod adresem arystokratów i szlachty, że „sprzedali Kościół, państwo i naród”, a także „swój honor, imię i reputację”, a także litanię przeciwko unii:
Od przymusowej i dzielącej [naród] Unii,
Od łączenia Kirku z Kościołem [anglikańskim],
W którym dominują wyniośli prałaci
Wybaw nas, Panie!
W obozie zwolenników unii inkorporacyjnej był m. in. słynny pisarz Daniel Defoe (1660-1731), który wówczas przebywał w Szkocji jako specjalny wysłannik rządu londyńskiego. Swoje stanowisko przedstawił w broszurze zatytułowanej Essay at Removing National Prejudices (Rozważania dotyczące usuwania przesądów narodowych). Od października 1706 r. Defoe prowadził systematyczną kampanię pro-unijną na łamach wydawanego przez siebie, od lutego 1704 r., periodyku „A Review of the State of the English Nation”, zwanego krótko „Review”. W pierwszym artykule z tego cyklu, opublikowanym 3 października 1706 r., wyszedł on z założenia, że oba narody „nie mogą się bez niej [tzn. unii] obejść”. Stoją one bowiem przed wyborem: „Unia albo wojna”. Pochwałę unii i jej dobroczynne następstwa przyszły autor Robinsona Crusoe wyraził nawet wierszem. W kolejnych numerach starał się on krok po kroku zbijać argumenty przeciwników zjednoczenia, głównie szkockich. Stąd też lektura „Review” pozwala prześledzić racje obu stron ówczesnego sporu. Argumenty swego obozu Defoe podsumował w Dedykacji skierowanej do królowej Anny, dołączonej do jego History of Union of Great Britain, wydanej w 1709 r. w Edynburgu. Napisał tam m. in., że unia „będzie stanowić śmiertelny cios zadany interesom papizmu, tyranii, francuskich uzurpacji i fałszywej sukcesji” .
Obok Daniela Defoe, spośród propagandzistów obozu popierającego unię, którzy starali się przedstawiać racjonalne argumenty i odwoływać do realiów politycznych i ekonomicznych, wymienić można także znanego szkockiego speca od finansów, pomysłodawcę projektu Darienu, Williama Patersona. Swoje stanowisko wyłożył on w pamflecie An Enquiry into the Reasonableness and Consequences of an Union with Scotland (Badania dotyczące racjonalności i skutków unii ze Szkocją).
Od 3 października 1706 r. do 21 stycznia 1707 r. Parlament szkocki spotykał się na ostatniej sesji, by punkt po punkcie omawiać projekt Traktatu o Unii, którego treść opublikowano 12 października. W Edynburgu, Glasgow i Dumfries doszło do zamieszek. 23 października kilkusetosobowy tłum zgromadzony na ulicach stolicy obrzucił kamieniami i splądrował dom jednego z komisarzy i adherentów Unii, sir Patricka Johnsona. Ten były burmistrz Edynburga, jeszcze do niedawna cieszący się dużą popularnością, musiał salwować się ucieczką. Dla ochrony Parlamentu wezwano dwa regimenty gwardii. Szczegółową relację z tych wydarzeń przekazał D. Defoe w liście napisanym następnego dnia do jednego z czołowych londyńskich polityków, Roberta Harleya. Pisał tam m. in., że podniecony tłum krzyczał: „Żadnej unii! Żadnej unii! Angielskie psy!” i temu podobne hasła . Na początku listopada wybuchły zamieszki w Glasgow, gdzie podburzony przez wrogo nastawionych do unii kaznodziei tłum zaatakował dom burmistrza i zmusił władze miejskie do podpisania antyunijnego apelu.
19 listopada w Edynburgu rozwścieczony tłum obrzucił kamieniami komisarzy, którzy negocjowali projekt traktatu. Do zamieszek doszło także w innych miastach. W Dumfries publicznie spalono egzemplarz traktatu unijnego. Na władzach nie robiło to jednak żadnego wrażenia. Interesowały się one jedynie głosowaniem w Izbie. Dopiero 30 listopada Parlament przyjął ustawę zakazującą organizowania w czasie bieżącej sesji wszelkich zgromadzeń pod bronią.
Przez cały październik trwało omawianie projektu traktatu, ale jeszcze bez głosowania. Już wtedy zaczęły pojawiać się petycje i adresy z protestami przeciwko unii inkorporacyjnej. Były one odczytywane na kolejnych posiedzeniach Parlamentu i wywieszane na tablicy informacyjnej. Do 10 stycznia napłynęło ich około dziewięćdziesięciu. Na jednym z posiedzeń diuk Argyll złożył ironiczną propozycję, aby zrobić z nich ... latawce.
30 października rozpoczęła się debata poprzedzająca głosowanie pierwszego artykułu. Jego przyjęcie przesądzało kwestię charakteru unii. Przeciwników unii inkorporacyjnej było w Izbie wielu. Wśród nich znajdowali się też wybitni mówcy.
Historycy wymieniają tu zwykle lorda Belhavena, który swe płomienne przemówienie zakończył przywołaniem obrazu „Matki Kaledonii” i porównaniem jej położenia do losu Cezara siedzącego w rzymskim senacie na chwilę przed skrytobójczą śmiercią. Oto ona, rozglądająca się wokół, okrywająca się królewską szatą w oczekiwaniu na śmiertelny cios i dysząca w ostatnim tchnieniu: Et tu quoque mi fili? (I to wy, moi synowie, przeciwko mnie?). Belhavenowi projekt Unii wydawał się ojcobójstwem, mordem dokonanym na własnym kraju. „Boże, Boże! - wybuchnął. - Czy to już całkowite poddanie się?”. Po czym przerwał na chwilę, by w milczeniu otrzeć łzę. Następnie, już bez takich emocji, stwierdził, że byłoby głupotą zaczynać od uchwalania unii inkorporacyjnej bez rozważenia jej warunków i zaproponował rozpoczęcie od art. VI (o wolności handlu i żeglugi). Earl Marchmont, który miał zainkasować od Anglików tysiąc funtów łapówki, skomentował tę patetyczną mowę Belhavena następująco: „Tak oto on marzył, ale popatrzcie! Kiedy się przebudził, stwierdził, że to sen” .
4 listopada przewagą trzydziestu dwóch głosów przyjęto art. I. Przesądzili o tym członkowie tzw. Szwadronu (Squadrone Volante), ugrupowania liczącego dwudziestu czterech posłów. Po tym głosowaniu okazało się, że rząd ma większość w Parlamencie, jeśli idzie o poparcie traktatu w całości. Ale zanim Izba przeszła do głosowania nad kolejnymi artykułami, przez cały tydzień debatowano nad wspomnianą wyżej Ustawą zabezpieczającą religię protestancką i prezbiteriański system władzy kościelnej.
W bardzo trudnej sytuacji znalazł się Kościół szkocki. W trakcie obrad Parlament zasypany został protestami zaniepokojonych środowisk kościelnych. Niektóre prezbiteriaty i parafie uznały, że Kirk znalazł się w niebezpieczeństwie. Komisja Zgromadzenia Generalnego ogłosiła 18 października dniem modlitwy w intencji toczonej debaty, zaś tydzień później zalecono wszystkim prezbiteriatom zorganizowanie dnia poświęconego kwestii zjednoczenia. Część duchownych wyrażała obawy, czy prezbiterianie będą mogli obejmować urzędy w Anglii, gdzie obowiązywał tzw. Sacramental Test. Z drugiej strony, radykalni kalwiniści uważali, że w Szkocji powinna obowiązywać akceptacja westminsterskiego Wyznania Wiary. 30 października zastrzeżenia te zostały podniesione w Parlamencie przez Hamiltona.
12 listopada 1706 r. zdecydowaną większością głosów Parlament przyjął Ustawę o zabezpieczeniu religii protestanckiej i wyznania wiary prezbiteriańskiego Kościoła szkockiego (Act for Securing the Protestant Religion and Presbyterian Church of Scotland's Confession of Faith). Przeciwnych było tylko dwudziestu trzech posłów, m. in. Hamilton. Nie zadowoliła ona jednak części prezbiteriańskich duchownych, którzy z dezaprobatą przyjmowali fakt, że w przyszłym Parlamencie Wielkiej Brytanii zasiądą biskupi anglikańscy, będący już członkami Parlamentu angielskiego.
Po burzliwej debacie, 15 listopada większością pięćdziesięciu ośmiu głosów przyjęto art. II - o sukcesji. Trzy dni później stosunkiem głosów 114 do 57 przyjęto art. III - o Parlamencie Wielkiej Brytanii. Na „nie” głosowali m.in. diukowie Hamilton i Atholl, earlowie Errol, Marischal, Wigton, Strathmore, Galloway, a także Lockhart z Carnwath i Fletcher z Saltoun. 21 listopada przeszedł art. IV - o wolności handlu i żeglugi. Następnie Parlament dość gładko przyjął artykuły od IX do XIII, dotyczące spraw finansowych. Opór opozycji wystąpił dopiero przy art. XIV, w którym była mowa o cłach i akcyzach, a w szczególności o tym, że na czas trwającej wojny Szkocja nie zostanie objęta podatkiem słodowym; Fletcher postulował, by produkcję słodu zwolnić od podatku bezterminowo. W końcu 6 grudnia artykuł ten przyjęto większością osiemnastu głosów.
Następnego dnia rozpatrywano i zaakceptowano art. XV, ten zawierający ustalenia dotyczące Ekwiwalentu. W trakcie debaty wysłuchano sprawozdania specjalnej komisji, powołanej do zbadania prawidłowości obliczeń kwoty wymienionej w projekcie traktatu. Fletcher of Saltoun utrzymywał, że Szkoci nie powinni spłacać angielskiego długu publicznego. Pierwszy paragraf artykułu przyjęto jednak przeważającą większością; tym razem nawet Hamilton głosował „za”. 16 grudnia izba zaakceptowała odesłany wcześniej do komisji art. VI, dotyczący importu i eksportu artykułów żywnościowych. Podobnie było z art. VIII - o cłach, który przyjmowano punkt po punkcie od 16 do 26 grudnia. Następnie powrócono do art. XV, który oprócz Ekwiwalentu obejmował także inne sprawy finansowe. Po pewnych zmianach i uzupełnieniach przegłosowano go 30 grudnia (112:54). Hamilton, Atholl, Lockhart i Fletcher znów byli zgodnie przeciw. W Hogmanay, czyli szkockiego Sylwestra, przyjęto aż trzy artykuły: XVI - o standaryzacji monety, XVII - o wagach i miarach, oraz XVIII - gwarantujący utrzymanie szkockiego prawa cywilnego. 3 stycznia uchwalono art. XIX - o niezależnym szkockim systemie sądowniczym, zaś trzy dni później art. XX - o dziedzicznych urzędach, oraz art. XXI - o utrzymaniu praw i przywilejów miast królewskich. Pewne sprzeciwy wywołał art. XXII ustalający liczbę Szkotów w Izbie Lordów i Izbie Gmin. Jego akceptacja obywała się również punkt po punkcie i wreszcie, po wprowadzeniu pewnych poprawek, został on przyjęty stosunkiem głosów 83 do 65. „Część zwolenników Unii - komentuje ten wynik Daiches - musiała, jak widać, wyjść z sali, sądząc, że sprawa jest pewna” .
Warto dodać, że w toku tej debaty zgłoszono także wniosek, by Parlament Wielkiej Brytanii zbierał się co trzy lata na terenie Szkocji. Z kolei, Errol i Marischal zaprotestowali przeciwko ewentualnemu pomniejszeniu praw i godności dziedzicznych urzędów Konstabla i Marszałka Szkocji, które to urzędy piastowali.
10 stycznia wiele ożywienia wywołała propozycja uzupełnienia art. XXII warunkiem, że dopóki w Anglii od osób piastujących publiczne urzędy wymagany jest test lojalności wobec Kościoła Anglikańskiego, dopóty w Szkocji powinien być taki sam Sacramental Test wobec Kościoła szkockiego. Poprawka ta nie przeszła (62 do 68), ale podniesiona kwestia zjednoczyła tym razem zarówno ekstremistycznych prezbiterian, jak i prelatystycznych jakobitów. 13 stycznia przyjęto art. XXIII - o prawach i przywilejach parów, a następnego dnia art. XXIV - o nowej Wielkiej Pieczęci. Ten ostatni uzupełniony został warunkiem, że korona, berło i miecz, a także protokoły obrad Parlamentu szkockiego, jak również pozostałe dokumenty państwowe pozostają w Szkocji . Tego samego dnia zaakceptowano art. XXV unieważniający wszystkie prawa i statuty obu królestw sprzeczne z postanowieniami traktatu o Unii.
15 stycznia, po drugim czytaniu, stosunkiem głosów 109:69 uchwalono akt ratyfikujący całość traktatu unijnego. Opowiedziała się za nim większość posłów z każdego stanu, przy czym stosunkowo największego poparcia udzieliła mu grupa wielmożów. Tylko szesnastu z nich, m. in. Hamilton oraz Belhaven, głosowało przeciw. Spośród przedstawicieli szlachty bez tytułów, czyli baronów, nie poparło traktatu trzydziestu posłów, w tym Fletcher. Lockhart nie był obecny. Z pięćdziesięciu reprezentantów miast na „nie” głosowało dwudziestu. Członkowie Szwadronu (Montrose, Rothes, Roxburgh, Haddington i in.) i tym razem byli „za”. Bezpośrednio po głosowaniu komisarz królewski dotknął berłem aktu na znak, że uzyskał on sankcję królewską. Komisarzem był wtedy Jakub Douglas (1662-1711), drugi diuk Queensberry, zwany potem „unijnym diukiem”, gdyż za zasługi w przeforsowaniu traktatu królowa Anna nadała tytuł diuka Dover .
21 stycznia, po długich dyskusjach i protestach, m. in. Hamiltona, stosunkiem głosów 84 do 65 przyjęto ustawę ustalającą metodę wyboru szesnastu szkockich parów i czterdziestu pięciu członków Izby Gmin, w tym trzydziestu przedstawicieli hrabstw i piętnastu przedstawicieli miast. Warto dodać, że godność para posiadały wówczas w Szkocji sto pięćdziesiąt cztery osoby - dziesięciu diuków, trzech markizów, siedemdziesięciu pięciu earlów, siedemnastu viscountów i czterdziestu dziewięciu baronów bez tytułu. Hrabstw było trzydzieści trzy - sześć najmniejszych połączono w pary; wybierały one posła co drugą elekcję. Sześćdziesiąt miast królewskich połączono po trzy lub cztery w dystrykty delegujące po jednym deputowanym. Wyjątkiem był Edynburg, wybierający swego posła do Parlamentu Wielkiej Brytanii .
Komisarz królewski Diuk Queensberry wręcza Annie Traktat o unii
przyjęty przez Parlament szkocki
Przez następne dni dyskutowano jeszcze różne drobne sprawy. 19 lutego komisarz królewski wygłosił mowę w imieniu królowej. Po przyjęciu przez Parlament angielski wprowadzonych przez Szkotów poprawek i wyrażeniu na nie zgody przez królową Annę, szkocka kopia traktatu została opatrzona stosownymi pieczęciami, podpisana, a następnie zawieziono ją do Londynu. Kanclerz James Ogilvy, earl Seafield, po złożeniu podpisu miał powiedzieć: „Oto jest koniec starej pieśni” (Now there's ane end of ane auld sang). 19 marca zakończono obrady. Planowano jeszcze odbycie jednego posiedzenia w kwietniu, do którego nie doszło.
28 kwietnia ostatni monarcha królestwa Szkocji, królowa Anna, formalnie rozwiązała ostatni szkocki Parlament.
1 maja 1707 r., rozpoczął istnienie nowy Parlament Wielkiej Brytanii. Ceremonia inauguracyjna z udziałem Anny, pierwszej królowej Wielkiej Brytanii, odbyła się w londyńskiej katedrze św. Pawła. Biskup Londynu wygłosił kazanie i wzniesiono modły dziękczynne. Tego dnia rozdzwoniły się wszystkie stołeczne dzwony i całe miasto pełne było świątecznych iluminacji. Jeden ze Szkotów biorących udział w londyńskiej uroczystości napisał, że „nigdy dotąd Szkoci nie byli bardziej akceptowani przez Anglików, niż tego dnia” .
Strona z dziennika ustaw Parlamentu szkockiego z tekstem traktatu unijnego
W Szkocji nastroje były zasadniczo odmienne. Tradycja głosi, że 1 maja 1707 r. ktoś dostał się na dzwonnicę kościoła św. Egidiusza w Edynburgu i zaczął grać starą pieśń: How can I be sad upon my wedding day? (Jak mogę być smutny w dzień mego wesela?)
Przypisy do rozdziału III