Epilog
Mijał czas. Cullenowie stali się wampirami i wszystko było jak dawniej. No, z małymi wyjątkami. Przez pierwszy rok wszyscy musieli chodzić z soczewkami kontaktowymi, ale jak twierdzili: „Było warto”. Od razu wróciły do nich dary, podobnie jak samokontrola.
Carlisle nadal pracował jako lekarz, ale jego drugą pasją stały się choroby o podłożu psychologicznym. Otworzył nawet prywatny gabinet i był bardzo zadowolony.
Esme była szczęśliwą babcią. Jej największym hobby było nadal zamartwianie się o wszystko dookoła.
Emmett skończył medycynę i został laryngologiem. Bardzo bawiło go leczenie ludzkich uszu, czego nie mogła zrozumieć reszta rodziny. On sam mówił o swojej pracy, że „jest pokręcona jak małżowina uszna”. Nikt nie miał siły ani ochoty skomentować tego dziwnego stwierdzenia. Widocznie laryngologiem trzeba było się urodzić.
Rosalie urodziła bliźnięta: Betty i Toma, a po trzech miesiącach zamieniła się w wampira razem z Emmettem. Dzieciaki były bardzo rozgarnięte i pełne energii. Zaskakiwały inteligencją i pomysłowością. W wieku czterech lat zaczęły wymyślać różnego rodzaju zagadki.
- Babciu… - spytał jednego dnia Tom. - Wiesz dlaczego z nieba nie pada kakao? - w salonie zaległa cisza. Wszyscy Cullenowie, razem z Bellą przyjrzeli się uważniej szkrabowi.
- No dlaczego? - zapytała Esme.
- Bo parasole byłyby brudne! - powiedział zadowolony chłopiec.
- Znasz jeszcze jakieś zagadki? - zapytał roześmiany Emmett.
- Ja znam! - krzyknęła dziewczynka. - Co to jest: guzik z nóżkami?
Kolejna chwila ciszy:
- Klamerka!
Rosalie była bardzo szczęśliwa: spełniły się jej marzenia. Martwiła ją tylko jedna kwestia dotycząca przyszłości dzieci. Mają pozostać ludźmi czy też stać się wampirami? Po wielu nieprzespanych nocach (zasadniczo wszystkich, ponieważ Rose jako wampir nie spała) doszła do wniosku, że najlepiej pozostawić wybór samym zainteresowanym. Dla dzieci był on oczywisty: z chwilą, gdy ukończyły osiemnaście lat dołączyły do rodziców.
Alice i Jasper odzyskali równowagę. Jazz, po traumatycznych przeżyciach z Jacobem i Aro potrzebował trochę czasu, aby się otrząsnąć. Żona dzielnie mu pomagała i wkrótce wyszli z wszelkich problemów. Powrót do wampirzego życia sprawił, że Jasper przestał być oblegany przez mężczyzn.
Ku uldze Alice przestał opychać się irysami. Zmusił za to rodzinę do zakupu lodówki, gdzie kazał przechowywać rysiową [rysiowatą?] krew. Na szczęście w chwilach depresji sam ją sobie brał, nie zatrudniając do tego żony. Uzasadniał, że nie chce, aby „brudziła sobie ręce”. No tak. Krew raczej ciężko odpakować z papierka.
Mike pojechał razem z Nieśmiertelnym do Volterry, gdzie został pomocnikiem Elvisa Presleya [zajmował się akustyką], wampirem i bardzo dobrym przyjacielem Ara.
A Edward i Bella? Ich historię opisała dokładniej S. Meyer w książce pt. „Przed Świtem”.
I żyli szczęśliwie i nieśmiertelnie.
Koniec.