Część 10
Kajusz zmrużył oczy:
- To nasz nowy przyjaciel. Dołączył do nas kilka tygodni temu. Wcześniej ukrywał się i prowadził koczowniczy tryb życia. Jest odpowiedzialny za dział muzyczno-rozrywkowy w Volterrze. Poznajcie Elvisa Presleya.
- Rzeczywiście. Król rock-and-rolla wiecznie żywy. - stwierdził Edward śliniąc się na jego widok. Teraz to powiedzonko nabrało w moich uszach nowego znaczenia. Przyjrzałam się jednak mojemu ukochanemu. Nie podobało mi się, że tak reaguje na jego widok. Jak dla mnie mógł być nawet Einsteinem, ale dopóki mój mój chłopak tak się na niego patrzył nie było mowy o żadnym porozumieniu. Szturchnęłam go w ramię. Spojrzał na mnie zaskoczony:
- O co ci chodzi?
- Mam zacząć flirtować z Markiem? - zapytałam groźnym tonem. Potrzebował kilkunastu sekund, aby zorientować się, o czym mówię.
- To nie to, co myślisz! - zaśmiał się. - Po prostu Elvis ma adidasy `Pumy'. - Edward trochę się zawstydził. Chyba ja też zacznę nosić ubrania `Pumy', jeżeli tak to przyciąga Edwarda…
Muzyk wszedł na przygotowaną wcześniej scenę i rozpoczęła się zabawa. Wśród tłumu rozpoznałam Mike'a, który tańczył z Aro, Kajusza i Marka z żonami, Charliego z Sue Claearwater i Jacoba z Leah. Wielu osób nie znałam. Widać Alice zaprosiła całe Forks i wszystkich innych mieszkańców w promieniu 20 kilometrów. W pewnym momencie podeszła do nas rozpromieniona Rosalie z Emmettem.
- Jestem w ciąży! - krzyczała blondynka. To by wyjaśniało jej dziwaczne zachowanie ostatnimi czasy.
***
Zabawa trwała w najlepsze. Mimo że Aro tańczył z Newtonem, wciąż od czasu do czasu zerkał pożądliwie na Jaspera. Ten natomiast nie odstępował Alice na krok. Trzymał ją za rękę i wydawał się nad czymś ciężko zastanawiać. W pewnym momencie podszedł do Carlisla:
- Tato… - zaczął. Było to co najmniej dziwne, ponieważ Cullenowie zwracali się do niego na ogół po imieniu.
- Tato, zrób mi operację. - zaproponował Jasper nieśmiało.
- Co???
- Operację plastyczną. Mam dosyć bycia pociągającym dla tych wszystkich facetów. Może jak mnie trochę oszpecisz, to się odczepią. - Alice spojrzała na męża z przerażeniem, natomiast Carlisle z pewną pobłażliwością:
- Jasperze, myślę, że to naprawdę nie jest konieczne. Ale jeżeli cię to martwi mogę umówić cię na spotkanie z pewnym miłym panem. On ci na pewno pomoże, tak jak mi.
- Tato! To nie we mnie leży problem, tylko w moim wyglądzie.
- Uspokój się, Jasperze, bo to już jest szczyt głupoty! Idź się wyspać, odpocznij trochę, ja już nie mam do ciebie cierpliwości! - wykrzyczał Carlisle piskliwym głosem. Teraz zrozumiałam, dlaczego nigdy się nie denerwował: jego głos był wtedy piskliwy, jak pięcioletniej dziewczynki. No i wszystko jasne. Też bym się wtedy starała być spokojna.
***
W pewnym momencie Edward złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej siebie.
- Teraz się przygotuj. Za chwilę na środek przyjedzie prawdziwy gwóźdź programu. - wyszeptał mi cicho do ucha śmiejąc się. Rzeczywiście. Nie minęła minuta, a muzyka ucichła. Tłum zrobił miejsce w centrum ogrodu i po chwili wjechała na nie taczka z ogromnym garnkiem prowadzona przez panią Cope. Uśmiechnęła się zalotnie do mojego chłopaka, a ja odruchowo objęłam go mocniej. Wyczuł to i zaśmiał się całując mnie w czubek głowy. Stojący obok nas Emmett zaczął węszyć.
- Co tu tak śmierdzi? - zapytał po chwili. - Coś jakby nieświeża woń trupka.
- Byłeś blisko. - odparł mój chłopak. - To nieświeża wątróbka przygotowana przez panią Cope. Usiłuje mnie poderwać. - wytłumaczył bratu Edward.
- Podryw na wątróbkę? Muszę to przetestować. - powiedział Emmett poważnym tonem. Od razu zrozumiałam, że tylko żartuje. Stojąca obok Rosalie walnęła go lekko w głowę i zapytała roześmianym głosem:
- Na kim niby?
- Tylko na tobie. - odparł zadowolony Em.
***
Zabawa trwała dalej. Po chwili podbiegła do nas załamana Alice:
- Nigdzie nie mogę znaleźć Jaspera! - krzyknęła podenerwowana.
Pobiegliśmy razem z nią. Przeszukaliśmy cały ogród, ale niegdzie go nie było. W końcu znaleźliśmy go w domu: leżał w pokoju Edwarda na podłodze z wielką strzykawką z wampirzym jadem.
- Co ty robisz? - wykrzyknął mój ukochany przerażonym głosem. Alice podbiegła do niego i przytuliła swojego męża.
- Spokój! - powiedział Carlisle stając w progu. - On ma rację!
- Słucham? - spytał Edward zdezorientowanym głosem.
- Jasper ma rację. Musimy z powrotem stać się wampirami.
- Słucham? - powtórzył pytanie Emmett.
- Nie nadajemy się na ludzi. Lata życia jako wampiry spowodowały, że nie potrafimy zachowywać podobnie do człowieka.
- Słucham? - dopytała się zadziwiona Esme.
- Zamieniamy się z powrotem w wampiry! - wykrzyknął z pełną mocą doktor.
- Słucham?! - krzyknęła przerażona Rosalie. - Ja jestem w ciąży! Ja się nie mogę zamienić! Nie chcę być w wiecznej ciąży!
- Tak, to byłoby koszmarne. Znosić wahania nastroju Rosalie przez wieki. Koszmar. - wzdrygnął się Emmett.
- Ty naturalnie nie. - zwrócił się do blondynki lekarz. - Jeżeli ktoś z was chce, też może pozostać człowiekiem.
Zapadła chwila ciszy. Widać wszyscy Cullenowie doszli do wniosku, że nie nadają się na ludzi. Szkoda, że tak późno. Oszczędziłabym mnóstwo siły i śliny.
- Ja. - szepnął Emmett.
- Słucham? - Rosalie wydawała się zaskoczona.
- No, chcę zostać człowiekiem. Nie chcę zostawić Rose samej. - przyznał się Emmett.
- Ależ nie zostawisz! Po prostu będzie teraz inaczej: ja zostanę człowiekiem, a ty wampirem. Przecież nic mi nie zrobisz, prawda?
- Naturalnie, że nie. Tylko widzisz… Ty będziesz krucha, a ja nadludzko silny. Ja nie chcę tak jak Edward i Bella.
- Ach, no tak. - zreflektowała się blondynka. - Ale mam pomysł. Ja urodzę dziecko i zamienię się w wampira. Co ty na to?
- Świetny pomysł! Ale do tego czasu chcę zostać człowiekiem.
- Okej! Skoro już wszystko ustalone, to nie ma na co czekać! - Carlisle pocałował Esme, uśmiechnął się do nas krzepiąco i wstrzyknął sobie jad do krwioobiegu.
Wróciłam na dół. Musiało minąć trochę czasu zanim przemiana się dokona. Imprezawłaśnie się kończyła. Elvis Presley już opuścił scenę i właśnie rozmawiał z podpitym Charliem:
- Koncert był niezły. Bardzo dobrze udaje pan Króla, ale jednak czegoś panu brakuje do doskonałości. To nie to samo.
- Dziękuję. - powiedział rozbawiony Elvis. - Staram się jak mogę.