Szalikowcy
Początki
Korzenie szalikowców to przede wszystkim subkultura "chuliganów", która posiadając wszelkie znamiona gangu - z silnym przywódcą, spoistością i hierarchią w grupie - rozwinęła się w Anglii pod koniec XIX wieku i była synonimem wykolejonej młodzieży. Wówczas nie była związana z piłką nożną. Dopiero w latach 50-tych minionego wieku na Wyspach Brytyjskich pojawia się subkultura "futbolowych chuliganów" i wtedy, kiedy dochodzi do licznych bójek między fanami klubów piłkarskich, jest już utożsamiana z futbolem. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych przyłączają się grupy skinhedów, którzy lokalny szowinizm kibiców "ubogacili" nacjonalistycznymi i rasistowskimi treściami.
Każdy kraj z tradycjami piłkarskimi posiada swoich trudnych kibiców. Nie inaczej jest także w Polsce, chociaż ich historia w naszym kraju jest krótsza. Zjawisko to obserwuje się u nas od ok. 25 lat. Jednak trudno jest wskazać jego jednoznaczny początek, między innymi dlatego, ponieważ w latach 70-tych nie publikowano żadnych informacji o ekscesach kibiców. Z biegiem lat zjawisko narastało i dzisiaj możemy mówić o polskiej subkulturze szalikowców.
Inni
Czym się odznaczają? Stylem życia, sposobem ubierania się, językiem i specyficznym zachowaniem. Istotną cechą subkultury szalikowców jest stworzenie i poczucie swoistej wspólnoty, co z pewnością służy zaspokojeniu potrzeby "bycia razem". Wszelka podejmowana aktywność ma charakter zbiorowy, począwszy od dojazdu na mecz (początkowo rozproszone siły zaczynają się łączyć i wyrażać wspólnie swoje sympatie i antypatie), przez wspólne śpiewy, gesty i okrzyki (bardzo często okraszone sporą dawką wulgaryzmów) na stadionie, aż - już po meczu - do zbiorowego wyładowania agresji w przypadku porażki ulubionej drużyny lub ekstazy (która równie łatwo przechodzi w agresję) z powodu zwycięstwa.
Odpowiednie barwy stroju, najczęściej kolory swojego klubu, to rytualne elementy "jednoczące" grupę, znaki tożsamości grupowo-klubowej. Najwżniejszym wśród "akcesoriów" jest szalik. Inne to ogromne flagi, transparenty, sztuczne ognie, baloniki w klubowych barwach.
U szalikowców nie liczy się wiek, poglądy, wykształcenie czy też status materialny; nie ma cenzusu wieku, wykształcenia czy pozycji społecznej. Tak więc w grupie biegnących szalikowców znajdziemy nie tylko licealistów czy bezrobotnych, ale również kierowników poważnych firm, a jeśli wierzyć kibicom z Gdańska, nawet księdza...
Cechą charakterystyczną każdej subkultury jest specyficzny język, który w przypadku szalikowców jest silnie zabarwiony agresją i nienawiścią. Oto kilka podstawowych wyrażeń:
krojenie - zdobywanie akcesoriów wroga, np. szalika, flagi;
sztama - sojusz między klubami;
kosa - nóż albo nienawiść do innego klubu;
młyn - miejsce zgrupowania najaktywniejszych kibiców;
kasowanie wroga - zachowanie agresywne z użyciem siły wobec kibiców przeciwnej drużyny;
pały, pedały, psy, pałkarze - to policja;
pieszczotka - wyćwiekowana skóra zakładana jako opaska na nadgarstki, służy uderzaniu w twarz przeciwnika;
żyleta - lider kierujący dopingiem;
pierdol ch... - atakuj go;
ożeń mu kosą żebra - wbij nóż między żebra;
wjazd - nieoczekiwane wejście kibiców do obcego sektora;
baterflej - rozkładany nóż.
My i oni
Dla szalikowca fan przeciwnej drużyny, jak i sami piłkarze, to wróg, adresat wulgarnych okrzyków i przyśpiewek. Agresja wobec samej drużyny pozostaje najczęściej na poziomie symbolicznej, natomiast agresja wobec kibiców przeciwnej drużyny ma charakter bezpośredni i przeradza się najczęściej w bijatykę - przed, w trakcie i po meczu. W ten sposób podkreśla się swoją obecności wobec "obcych", czyli kibiców z innego kraju, a przede wszystkim kibiców innego klubu piłkarskiego. Często takie waśnie mają podłoże narodowe lub religijne. W Glasgow biją się kibice Celtic (katolicy) i Rangers (protestanci). W Hiszpanii "święta wojna" panuje między Barceloną (Katalonia) i Realem Madryt (Kastylia). Kiedy spotkają się drużyny z Chorwacji i Jugosławii, to odradza się konflikt narodowy, a prasa apeluje o "pomszczenie" Vukovaru. W Polsce natomiast niechęć okazuje się "hanysom", czyli kibicom ze Śląska, oraz "żydom", czyli kibicom ŁKS i Widzewa. Mianem "żydzi" określają kibice Wisły kibiców Cracovii; ci z kolei nazywają wiślaków "zomowskimi psami". Permanentna wojna trwa między Widzewem i Legią, a także Warszawą i Śląskiem. Nierzadko okazuje się nienawiść do "ukraińskiego" Motoru Lublin albo białostockiej Jagiellonii.
Wspólne "przedsięwzięcia"
Zadymy, czyli rozróby między dwiema wrogimi grupami szalikowców lub między szalikowcami a policją, to jedno z ważniejszych "działań". Przygotowanie i zrobienie "zadymy" jest swoistą wizytówką danej grupy. Akcja nierozreklamowana - według szalikowców - traci na wartości, dlatego dbają o nagłośnienie swoich wyczynów - chcą za wszelką cene "zaistnieć" w mediach.
Jednym ze środków komunikacji i wymiany korespondencji dla szalikowców są tzw. "fanziny". Wymieńmy przynajmniej dwa z nich: "Szalikowcy" (Bydgoszcz), "Polish Football Zin" (Gdynia). W każdym numerze najwięcej miejsca zajmują relacje "korespondentów" z wyjazdów na mecze. Na łamach fanzinów prowadzi się ranking najlepszych bojówek, w których dostaje się punkty przede wszystkim za "jakość" burd na stadionach i wokół nich. W 1997 r. "Szalikowiec" ogłosił "TOP-8", czyli listę ośmiu najmocniejszych grup szalikowców w sześciu kategoriach: pomysłowości (trafne hasła, wzory flag, zasadzki na rywali), liczebności bojówki na wyjeździe i u siebie, najlepsi w zadymach z innymi (z podpunktami: najlepsi w walkach i najambitniejsi "w dążeniu do zadymy"), najlepsi w zadymach z policją, najlepszy "młyn", czyli doping i efekty pirotechniczne. W roku 1999 czołówka Ligi Chuliganów wyglądała następująco: 1. Lech Poznań 2. Legia Warszawa; 3. Arka Gdynia.
O "wyczynach" szalikowców można także czytać w Internecie na nieoficjalnych stronach, gdzie oprócz informacji o klubie znajdziemy opisy chuligańskich burd, zdjęcia z zadym itp. Inną formą "twórczości" są graffiti, malowane na murach, mostach najczęściej w okolicach dworców kolejowych, np. w Warszawie "Legia wita" albo "ŁKS - ch.... jest" i w wersji łagodniejszej "Widzew - Żydzi, cała Polska się was wstydzi".
We własnym mniemaniu
A jak odbierają siebie sami "szalikowcy"? Najczęściej jako "rycerzy w szalikach", którzy bronią honoru barw swojego klubu i pragną sławy, której źródłem najczęściej jest udział w "wojnie". Jeden z nich na łamach czasopisma "Piłka Nożna" wyraził to wprost: "Kibice porównują się do... rycerzy. Kto zebrał kiedyś na polu bitwy więcej sztandarów wroga - był lepszy, dzielniejszy. Kto zabiera dziś większą flagę, więcej szalików - też czuje się lepszy".
Odwaga to podstawowa "cnota" i warunek wierności wobec grupy, natomiast tchórzostwo to najgorsza hańba dla szalikowca. Wyznawany przez nich "kodeks honorowy" głosi ponadto, iż nie atakuje się kobiet, dzieci i osób postronnych.
Kodeks kibica
1. kibic nie współpracuje z policja i nie szuka u niej ochrony przed innymi kibicami , jest na dobre i złe z klubem niezależnie od postawy piłkarzy.
2. walka miedzy kibicami chuliganami powinna być prowadzona na gołe pieści lub w szczególnych wypadkach , za zgoda obu stron przy użyciu sprzętu.
3. bitwy powinno się przeprowadzać w ustronnym miejscu aby Ne wciągnąć do walki osób postronnych.
4. wrogim kibicom nie można zabierać Tel komórkowych, kurtek , butów i innych rzeczy nie związanych z kibicowaniem. Kibice nie są złodziejami.
5. gdy wrogi kibic odda szalik lub flagę i nie ma ochoty na walkę należy go puścić wolno, gdy jest sam przeciwko większej grupie, można mu co najwyżej zaproponować solówkę. Nie można się znęcać nad pokonanym przeciwnikiem.
6. Na meczach reprezentacji powinien być zachowany rozejm wśród kibiców - wszyscy dopingujemy jedną drużynę.
7. szanować własne zgody i układy. Zgód nie wypierać się w żadnej sytuacji.
Współcześni "rycerze w szalikach" potrafią jednak zostawić swoje wewnętrzne "kosy" i "przybić sztamę", gdy chodzi o "zadymę" z policją, która w subkulturze szalikowców kumuluje wszystkie negatywne cechy. Policjantów uważa się za ludzi brutalnych, niekompetentnych, głupich i tchórzliwych. Wobec policji najbardziej wrogie grupy kibiców potrafią stanąć obok siebie i walczyć zaciekle, bo to jest powodem do dumy dla każdej z nich.
Dlaczego?
Dlaczego "błędni rycerze w szalikach" są tak naładowani agresją i zemstą, iż ma się wrażenie, że piłka nożna bądź sama drużyna, której kibicują, stają się jedynie tematem pobocznym w ich "działalności"? Z pewnością jedną z przyczyn ich zachowań jest zagubienie tożsamości, zwłaszcza gdy znajdują się w tłumie, gdyż - jak pisze francuski psycholog Le Bon w "Psychologii tłumu" - jednostka w tłumie staje się anonimowa i traci świadomość swoich czynów, a gwałtowność spotęgowana jest brakiem odpowiedzialności. Ta pewność bezkarności wzrasta wraz z liczebnością grupy i ze świadomością chwilowej potęgi. Rodzi się wtedy tzw. "instynkt stadny" - wówczas ta sama osoba zachowuje się inaczej w codzienności, a inaczej przebywając w dużej zbiorowości. Agresywne zachowania są w pewnym sensie wypadkową frustracji, których doświadcza się we własnym środowisku społecznym: stres, bezrobocie i brak perspektyw na pracę, a we własnym domu: poczucie braku akceptacji, miłości i zrozumienia. To wszystko może w pewnym sensie "tłumaczyć" pragnienie odreagowania w tłumie, w którym nieznany człowiek nagle staje się "twoim bratem", bo ma np. taki sam szalik i tego samego wroga. A mając niezaspokojone podstawowe potrzeby na przykład w swoim domu, szkole, szuka ich w subkulturze, która daje mu poczucie bezpieczeństwa i przynależności, poczucie, że jest się akceptowanym przez innych fanów.
Niemożność rozładowania energii, czyli brak możliwości spędzenia wolnego czasu w aktywny sposób, ma również duży wpływ na agresywne zachowania pseudokibiców. Brak zajęć pozaszkolnych, a przy tym utrudniony dostęp - bo płatny - do sal gimnastycznych, siłowni, pływalni, sprawia, że szuka się innych sposobów spędzania wolnego czasu.
Kolejną z przyczyn jest również pewne zagubienie w świecie wartości, zwanym przez socjologów anomią, które przejawia się m.in. w dezorganizacji społecznej, a ta bywa często konsekwencją przesileń, czyli zmian, kryzysów, wojen. To zagubienie młodych oraz brak pozytywnych wzorów i autorytetów wydaje mi się bardzo istotne w całościowej ocenie zjawiska szalikowców. Trudno przecież - gdy w życiu brak zasad moralnych - wytłumaczyć, że rzucanie w kibica "wroga" wyrwanym krzesełkiem, może go uczynić inwalidą. Rzucający wie lepiej - to "z miłości" do ukochanego klubu...
Wspomnijmy jeszcze o roli mediów. Dla szalikowców są one wręcz nieodzowne, ponieważ dzięki nim zyskują rozgłos i popularność. Mamy wówczas do czynienia z "efektem śnieżnej kuli" - im więcej prasowych czy telewizyjnych doniesień, tym bardziej szalikowcy rosną w siłę. Ponadto "być szalikowcem" to dla wielu jedyna możliwość pokazania się i zrealizowania pragnienia bycia bohaterem, bycia KIMŚ, a pokazanie "wyczynów" na ekranie telewizyjnym jest postrzegane jako nagroda i powód do dumy. Między innymi dlatego wielu brytyjskich dziennikarzy