Jak uciec przed czarną śmiercią


Jak uciec przed czarną śmiercią?

Epidemie powodowały nie tylko skutki biologiczne, wpływały też na postawy i zachowania społeczne

W Polsce czarna śmierć XIV wieku nie pochłonęła tylu ofiar co w Europie Zachodniej, również w XV wieku epidemie były mniej groźne. Nad Wisłę dotarł jednak strach przed dżumą, co zmieniło sposób życia ludzi - nawyki związane z warunkami zamieszkania, odżywiania, higieny i rozrywki.

0x01 graphic

0x01 graphic
GRAŻYNA KLIMECKA  0x01 graphic

0x01 graphic

Z czasem wiele tych zasad się upowszechniło i przestano je łączyć z zarazą. Niezależnie od stosunkowo znikomej liczby ofiar wiedza o chorobach zakaźnych w Polsce była znacząca i wykładana na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Krakowskiego na poziomie światowym. Jednak dotychczas historycy w małym stopniu wykorzystywali ów dorobek piśmienniczy do badań społecznych. W średniowiecznym rękopisie (sygn. BOZ 66) przechowywanym w Bibliotece Narodowej w Warszawie, a pochodzącym z klasztoru Kanoników Regularnych w Czerwińsku, znajdują się traktaty o postępowaniu podczas zarazy. Powstały one zapewne w kręgu jednego z najwybitniejszych profesorów medycyny Uniwersytetu Krakowskiego Andrzeja Grzymały z Poznania w latach sześćdziesiątych XV wieku. Owe teksty medyczne oprócz recept zawierają bardzo interesujące uwagi na temat zdrowego, higienicznego trybu życia, który mógł ustrzec człowieka przed zachorowaniem.

POWODY ZARAZY

W późnym średniowieczu przyjmowano, że istnieją dwa źródła zarazy. Uważano po pierwsze, że jest ona karą bożą, po drugie, że pochodzi z zatrutego i zgniłego powietrza. Przed pierwszym nie sposób się było ochronić, na drugie było jedno lekarstwo - ucieczka z miejsca zarażonego. Znajdowało to swój wyraz w powiedzeniu: Fuge cito, longe, tarde scilicet revertaris (uciekaj szybko, daleko, wracaj zaś powoli). Trudno jednak było wyjechać, a jeszcze trudniej znaleźć bezpieczne miejsce. Doradzano takie, w którym zaraza już była i zostało przez nią oczyszczone, a lęk przed nią ustąpił. Przede wszystkim jednak należało przestrzegać zasad, które niebezpieczeństwo zarażenia zmniejszały.

Przestrzeń miejska w średniowieczu, jak dzisiaj, dzieliła się na miejsca lepsze i gorsze, co znajdowało odbicie w stratyfikacji społecznej. Mówimy więc często o socjotopografii miejskiej, zazwyczaj przyjmując, że najlepsze tereny znajdowały się w centrum i pobliżu rynku. Jednak w XV wieku, pod wpływem doświadczeń z epidemiami, pojawiło się nowe kryterium wyboru miejsca do życia: świeże, czyste i wolne powietrze. Należało więc unikać bagien i wód stojących, miejsc jamistych. Zalecano trzymanie się z daleka od cmentarzy, na które przynoszono ciała zmarłych, a także jatek mięsnych, miejsc, gdzie wyprawiają skóry, czyszczą futra, len i konopie, a także miejsc zatopionych, w których znajdują się padłe zwierzęta, i miejsc, do których dochodzi cuchnące powietrze.

LECZNICZA MOC OGNIA

Należało unikać nie tylko miejsc śmierdzących, ale i fetoru dochodzącego z gospód, ulic i kuchni, a szczególnie chorych zainfekowanych i gnijących trupów. Z tego też powodu okna domu skierowane na południe powinny być stale zamknięte. Rano trzeba było otworzyć okna wschodnie, żeby wpuścić słońce, a po południu północne dla odświeżenia powietrza.

Zasadniczo niezależnie od pogody i temperatury w izbie powinien być ogień, zapalany jeszcze przed wstaniem z łóżka. I niezależnie od pogody ważne było, by ogień pochodził z drewna dobrego, aromatycznego i suchego, a nie zgniłego czy zielonego. Drewno nie powinno dymić - tego szczególnie należało unikać. Za najlepsze drewno uważano suchą dębinę pochodzącą ze wzgórz i wierzbę, do czego dodawano jałowiec i inne pachnidła, do których zaliczano drewno aloesu. Rzecz jasna w dni zimne, a także mgliste lub deszczowe ogień powinien być większy, a w dni pogodne miarkowany. Po rozpaleniu ognia lub przebywaniu w jego pobliżu nie należało otwierać izby i wychodzić, bowiem od ciepła pory skóry są otwarte i trujące powietrze łatwo może wstąpić w ciało człowieka.

Problemem były dni upalne, ciepło bowiem, jak uważano, przyspiesza gnicie i psucie się żywności, ale i powietrza. Izbę należało więc czyścić z wszelkiego brudu, tak by nie wydobywały się z niej jakieś nieprzyjemne zapachy, i skrapiać wodą różaną z octem.

Dla ochrony przed zepsutym powietrzem stosowano rozmaite zioła nazywane odorifera, które dzielono najogólniej na odorifera calida i odorifera frigida, a więc takie, które wydzielały ciepło, i takie, które go nie wydzielały. Podczas upału rzecz jasna stosowne były takie, które nie dawały ciepła; kwiaty róży, nenufaru, liście wierzby, topoli rozsypywano w izbie lub melissę i szałwię umieszczano w oknach mieszkania, aby poprawić wchodzące złe powietrze. Te odorifera trzeba było w ciągu dnia skrapiać wodą różaną lub wodą z octem, ponieważ wysychając, traciły zapach. Podczas upału i suszy należało zmoczyć w bardzo zimnej wodzie ręczniki i rozciągnąć je wokół ścian, a na palenisko wkładać opał sproszkowany.

W czasie zimnym ogień powinien być większy, na palenisko należy kłaść rzeczy gorące, żywiczne, a dokoła rozkładać w izbie płótna gorące i rozpalone kamienie. W izbie należało rozsypać ciepłe zioła - maioranę, absynt, betonikę. Zarówno w czasie zimnym, jak i ciepłym pod głowę należało kłaść woreczek wypełniony ziołami.

UWAŻAJ, CO JESZ I PIJESZ

Szczególne znaczenie przykładano do odżywiania, z którego starano się usunąć wszelkie rzeczy łatwo podlegające zepsuciu. Omawiano wady i zalety najchętniej spożywanych potraw.

Chleb powinien być z dobrego ziarna, niestarego, niezgniłego, dobrze oczyszczonego, osolony i należycie zakwaszony, mieć jeden do czterech dni.

Mięso powinno być młode, pośrednie między tłustym i chudym, należy powstrzymywać się od wołowiny, wieprzowiny, jeleniny, gęsi, gołębi. Bardzo polecane są nóżki cielęce, marynata z ryb i kapary. Generalnie zalecane jest mięso marynowane, bowiem ocet dobrze robi zarówno pożywieniu, jak i leczeniu, chociaż źle smakuje. Niektórym osobom chorym na żołądek ocet szkodzi, niszczy trawienie i pomnaża niestrawność, dlatego powinny jeść potrawy gotowane w lecie i pieczone zimą. Dla lepszego trawienia potrawy gotowane należy spożywać rano, a pieczone wieczorem.

Ryb generalnie należy unikać, jednak kto lubi ryby, może je jeść, byle odpowiednio wybrane. Dobre są bowiem ryby świeże, z wód czystych i bieżących, które przygotowane z odrobiną soli i cynamonu i smażone, latem należy podawać z sałatą, a zimą z imbirem. Należy jednak unikać ryb łowionych w pobliżu miasta, w miejscach, gdzie zbierają się nieczystości. Nie należy jeść ryb mocno solonych, chyba że w niewielkiej ilości dla wywołania apetytu.

Mleko i potrawy mleczne łatwo się psują, dlatego nie należy ich mieszać z innym jedzeniem. Powinno być przyjmowane samo i dopóki nie zostanie strawione, nie należy jeść innych potraw. Masło i tłuszcze można spożywać świeże, w umiarkowanej ilości, zgodnie ze zwyczajem.

Spośród owoców należy unikać słodkich i tych, które rodzą krew rozwodnioną, która łatwiej podlega zepsuciu, jak przede wszystkim dynie i melony. Dobre są natomiast owoce leśne, gorzkie i kwaśne. Zalecane są orzechy. Jeden orzech zjedzony z jedną suchą figą przed posiłkiem zapobiega wszelkiemu zepsuciu.

Zalecany także jest czosnek, który podobnie zapobiega truciznom. On jednak jest stosowny dla osób przyzwyczajonych, bowiem w czasie upału niekiedy wyrządza wielkie szkody, rodząc gorące humory. W czasie upału należy także unikać gorczycy, która ma ostry zapach. Dobrym lekarstwem jest chrzan czy rzodkiew podawana z solą po posiłku. Należy także unikać słodyczy i takich potraw mącznych, jak pączki czy torty.

Z napojów autor traktatu wymienia wino, które powinno być umiarkowanie spożywane przez nawykłych. Wino może być białe, jasne lub czerwone, pośrednie między nowym i starym. Nowe bowiem jest ciężkostrawne, a stare zbyt wysuszające i w czasie lata kwaśnieje. Niektórzy dla wzmocnienia wrzucają do wina złoto. Należy także unikać wina zbyt winnego, mocnego i palącego, a także win słodkich. Takie dobre jest dla chłopców i ludzi nieprzywykłych.

Drugim napojem jest piwo, które powinno być jasne, czyste, dobrze oczyszczone i strawne.

Jedzenie powinno być ograniczone pod względem ilości, nie należy wychodzić z jadalni z pełnym żołądkiem, lecz resztką głodu, a między posiłkami powinna być przerwa ośmiu do dziesięciu godzin w zależności od kondycji.

Należy je dobrze przeżuwać i nie połykać dużych kęsów. Unikać wielości potraw, najlepiej w jednym posiłku spożywać jedną lub dwie potrawy, które nie są podatne na zepsucie.

Należy także unikać głodu i pragnienia. W czasie zarazy zarówno pragnienie, jak i głód są złe, podburzają bowiem humory. Dlatego chorych nie mających siły gromadzi się na jedzenie.

Ciało powinno być oczyszczone, a żołądek opróżniony w sposób naturalny albo przy pomocy czopków i pigułek morowych, których należy używać nawet codziennie.

SEN, RUCH I HIGIENA

Dla zdrowia najważniejsze są, zdaniem autora, sen i ruch. Sen nie powinien następować bezpośrednio po zjedzeniu posiłku, ale w odstępie dwóch godzin. W tym czasie należy zażywać rozrywki, słodkiej muzyki i radosnych śpiewów. Jeżeli ktoś z powodu obyczaju lub głupoty będzie chciał spać w południe, niech zrobi przerwę między posiłkiem i snem.

Ruchu podczas zarazy należy unikać zarówno w ciężkich pracach, jak i obyczaju. Dobry jest ruch przed posiłkiem, zimą można zażywać więcej ruchu niż latem, podobnie flegmatyk więcej niż choleryk, który podczas wściekłego upału i dużego mrozu nie powinien z domu wychodzić. Szczególnie należy unikać tych zabaw i ćwiczeń, które prowadzą do przyspieszenia oddechu. Zamiast tego zalecany jest masaż - nacieranie płótnem, począwszy od kończyn przez biodra i ramiona do piersi.

Należy unikać wszystkiego, co osłabia siły, odsunąć smutek, gniew, strach, nienawiść i melancholię. Szczególnie należy odrzucić strach przed zarazą, który działa na wyobraźnię. Wesołość jest dobrym lekarstwem dla ciała. Trzeba używać radości stosownych do czasu zabaw, a szczególnie odpowiednich rozmów z przyjaciółmi.

Wszystkie przepisy zalecają powstrzymanie się od chodzenia do łaźni i sauny, szczególnie tych, do których uczęszcza wiele osób, bowiem jak odrobina zakwasu psuje ciasto, tak jeden zarażony wielu innych zaraża. Zalecana jest jednak czystość: mycie twarzy, ust i rąk wodą różaną zmieszaną z octem.

LEKARZ DOMOWY

Przestrzeganie powyższych zasad powinno uchronić przed zarazą. Niekiedy jednak dochodzi do infekcji i wówczas jedynym skutecznym lekarstwem jest puszczanie krwi i nacinanie żył. Był to zabieg, jak wierzono, skuteczny i konieczny szczególnie wówczas, gdy na ciele pojawiły się guzy, ale dosyć skomplikowany.

Trzeba było wiedzieć, komu, kiedy i w jaki sposób puszczać krew. Podstawowym błędem było nacinanie guza i dotykanie żelazem miejsca, w którym pojawiły się oznaki choroby.

Nacinanie żył osobom przed czternastym rokiem życia i po sześćdziesiątym było niewskazane. Na wiosnę i na jesieni flebotomia była bardziej skuteczna niż latem lub zimą. Jej skuteczność była zależna także od typu człowieka, większa u flegmatyka i melancholika, którzy byli spod znaku ognia i powietrza, niż u sangwinika i choleryka spod znaku ziemi i wody, a także znaku zodiaku: najlepiej pomagała Baranom i Wagom, średnio Strzelcom, Rakom, Skorpionom i Rybom, pozostałym mało pomocna.

Wrzody pojawiały się zazwyczaj na węzłach chłonnych, toteż zalecano nacinanie żył poniżej miejsca ich wystąpienia po tej samej stronie ciała. Wymagało to znajomości podstaw anatomii. I tak, jeżeli guzy pojawiły się pod prawym ramieniem, nacinano żyłę, która nazywała się mediana cephalica i biegnie pośrodku ramienia. Jeżeli na szyi, nacinano żyłę cephalica koło kciuka, jeżeli na ramieniu, żyłę salvatella, koło małego palca, jeżeli w okolicach miejsc wstydliwych, żyłę saphena na nodze.

Ten, któremu puszczono krew, nie powinien spać, lecz przez cały dzień być w stałym ruchu, umiarkowanie jeżdżąc konno lub chodząc. Nie należy się bać, jeżeli po nacięciu żył wrzód stanie się większy, bowiem zbierają się w nim złe płyny. Należy nań położyć opatrunek lub posmarować. Dobry jest między innymi opatrunek z liści bzu, gorczycy i tiriaki.

Jak widać, większość tych zaleceń miała racjonalny charakter. Wpływały one na życie codzienne, bowiem nawet jeżeli dżuma pojawiała się rzadko i miała zasięg ograniczony, to odnosiły się także do innych chorób zakaźnych, które nie tyle należało leczyć, ile im zapobiegać. Ta profilaktyka średniowieczna nie była przecież ograniczona w czasie, a zasady racjonalnego odżywiania, higieny trybu życia zyskiwały walor powszechny. Dodajmy, że dziś bardziej się zmienił język opisu choroby niż pojmowanie istoty zagrożeń.

Na zakończenie warto podkreślić znaczenie klasztoru jako ośrodka, w którym rozwijano wiedzę nie tylko medyczną, na poziomie uniwersyteckim, i łączono ją z praktyką, tworząc wzory postępowania, a także z funkcjami opiekuńczymi. Klasztor w Czerwińsku należał do kanoników regularnych, których główne zainteresowania związane były z liturgią i nauczaniem, ale który pełnił także funkcję szpitala i ośrodka zdrowia mającego bogato zaopatrzoną aptekę.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Idźcie i pokazujcie czyli jak uciec przed nakazem Jezusa
Na tydzień przed swoją śmiercią prezydent Kennedy wydał rozkaz wykonawczy 11111, N W O - nowy p
Jak wygląda życie po śmierci
Jak zabezpieczyć?zę?nych przed włamaniem za pomocą dopisania fragmentu kodu w formularzu
Bernhard Uciec przed chorobą, rehabilitacja masaż fizjoterapia anatomia fizjologia, masaż, medycyna,
Jak się żyje w obozie śmierci, wszystko do szkoly
Jak uciec z nudnej randki, dokumenty
Czarna śmierć największa epidemia w dziejach
Cenna przed Panem śmierć Jego wyznawców
Masterton Graham Uciec przed koszmarem
12 Uciec przed złem Caroline Burnes
Burnes Caroline Romans i Sensacja 12 Uciec przed złem
Rozdział 5 Obrona przed czarną magią
Uciec Przed Potopem Danych

więcej podobnych podstron