"W nieszczęściu człowiek w swej wielkości dowodzi" - Jan Paweł Woronicz. Prawda o sile i słabości człowieka na wybranych przykładach literatury wojennej i powojennej
Wisława Szymborska w wierszu "Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej" napisała: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Jest to jedna z największych prawd dotyczących ludzkiej psychiki i zachowań. Człowiek nigdy nie może z góry przewidzieć swoich uczynków i tego, jak postąpi w określonej sytuacji. Dowiaduje się tego dopiero w chwili próby. Niektórzy wychodzą z niej zwycięsko, z mianem bohatera, inni natomiast dowodzą swojej małości i tchórzostwa. Na heroiczny czyn zdobyła się zwyczajna dziewczyna z wiersza Szymborskiej, kiedy zdecydowała się wskoczyć w ogień, aby uratować palące się dzieci. Zapewne nie myślała wcześniej, że jest zdolna poświęcić życie dla innych, że jest gotowa wyrzec się wszystkiego, co może dać świat człowiekowi. "A więc jak to, tak nagle odwyknąć od siebie od przyszłorocznych śniegów od rumieńca jabłek od żalu za miłością której nigdy dosyć?"
O swojej sile lub słabości człowiek przekonuje się w chwili zagrożenia. W tak szczególnym czasie, jakim jest wojna, gdzie rzeczą niezwykle trudną jest przeżycie jednego dnia, ludzie częściej niż zwykle mają okazję poznać siebie. Dowiedzieć się, czy są materiałem na bohatera, czy zdrajcę, czy są egoistami, czy też potrafią zdobyć się na poświęcenie w imię wyższych celów - z miłości do innych ludzi lub do ojczyzny.
Literatura opisująca czasy drugiej wojny światowej zawiera wiele przykładów bohaterskich czynów zwykłych obywateli, którzy potrafili w tym trudnym czasie zdobyć się na heroiczny wysiłek lub poświęcić życie dla wyznawanych przez siebie ideałów. Opisuje także wypadki ludzkiej małości i podłości, kiedy największą wartością dla człowieka było jego własne życie i dla jego ratowania gotowy był na największą zbrodnię. Sądzę, że nie wolno potępiać tych ludzi, gdyż nikt nie wie, jak sam zachowałby się w danej sytuacji.
Zofia Nałkowska jedno ze swoich opowiadań z tomiku "Medaliony", który powstał w oparciu o materiały, które zdobyła jako członek Międzynarodowej Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, zatytułowała "Człowiek jest mocny". Chciała tym tytułem uświadomić, że człowiek zdolny jest do największych okrucieństw, potrafi drugiego człowieka uprzedmiotowić, a jego włosy, skórę i tłuszcz przerabiać na wiele rzeczy codziennego użytku, takich jak papier, mydło, abażury. Pokazała, przytaczając zdania osób pracujących w niemieckich fabrykach, że człowiek jest "mocny", ponieważ potrafi do tego przywyknąć, traktować to jako rzecz normalną, nie dziwiącą nikogo. Poza rozważaniami o moralności i etyce.
Również Tadeusz Borowski w swoich utworach obozowych pokazuje, że największą wartością dla człowieka jest jego własne życie i potrafi on wiele znieść, aby je ocalić. Potrafi wyrzec się własnego człowieczeństwa i godności ludzkiej, zagłuszyć sumienie i własną wrażliwość, byle tylko przeżyć. Jego zbiory opowiadań wywołały burzę protestów, ponieważ ukazał on więźniów inaczej, niż wszystkie utwory do tej pory. Borowski starał się opisać w nich rzeczywistość obozową bez żadnych upiększeń i przemilczeń. Chciał pokazać i uświadomić czytelnikom prawdę o tamtych czasach i ludziach w nich żyjących. Nie była ona dla więźniów zbyt korzystna i nie przedstawiała ich w pozytywnym świetle. Ukazywała ich upodlenie dokonane przez strach o własne życie, zapomnienie o własnej człowieczej godności z lęku przed torturami i śmiercią. Jego teksty nie zostały napisane w modnym, wojenno- martyrologicznym stylu i nie eksponowały męczeństwa i niewinności ofiar terroru, jak to przyjęte było we wspomnieniach wojennych. Borowski unikał heroizacji swoich bohaterów. Najważniejszym problemem jego utworów był wpływ obozu koncentracyjnego na psychikę i kodeks etyczny człowieka. Opisywał ludzi zlagrowanych, czyli tych, którzy przystosowali się do warunków obozowych, i których nie bulwersowały dziejące się tam sceny.
Borowski opisywał obozy, w których więźniowie byli eksterminowani przez Niemców, Gustaw Herling-Grudziński był więźniem sowieckich łagrów i uwiecznił je w swoich utworach. Opisał porządek dnia obozowego, warunki pracy i wyżywienia. Ukazał szereg typowych sytuacji, które często miały miejsce w łagrach - panujący terror, nieludzką obyczajowość, której musieli podporządkować się wszyscy ci, którzy chcieli przeżyć. Obozowy dzień wypełniała więźniom praca i rozmyślania, jak oszukać głód, zdobyć wyższą rację żywnościową, nie podpaść strażnikom i nie trafić do obozu karnego. Ale nawet w takich warunkach niektórzy potrafili zachować swoje człowieczeństwo i godność osobistą. Umieli zdobyć się na heroiczny w tych trudnych warunkach gest, np. podzielenia się z kimś jedzeniem. Było to bohaterstwo najwyższej miary.
Miron Białoszewski jest autorem niezwykle oryginalnego tekstu napisanego wiele lat po wojnie zatytułowanego "Pamiętnik z Powstania Warszawskiego". Jego niezwykłość wynika z tego, że Białoszewski starał się o jak najwierniejsze oddanie w swojej książce języka mówionego i jest to jakby zapis odbywanych wtedy rozmów. Stworzony przez niego bohater został odheroizowany, pokazany w sytuacjach codziennych, kiedy jak wielu innych mieszkańców Warszawy starał się przeżyć jeszcze jeden dzień życia. Spędza on dnie w piwnicach, chowając się przed ogniem, pociskami i kulami. Najważniejszą dla niego sprawą jest zdobycie jedzenia i wody, a nie walka z wrogiem. Wykazuje on bierną postawę i nie czuje się z tego powodu zażenowany. Nie ma zamiaru oddać życia za ojczyznę jak tysiące jego rówieśników. Chce przeżyć, nie czuje się wybrany przez historię.
W literaturze wiele jest także przykładów bohaterstwa zwykłych ludzi. Samo przystąpienie do walki z wrogiem dowodzi niezwykłego patriotyzmu, gdyż każdy miał prawo wyboru i nie musiał brać w niej udziału. Życiorysy poetów pokolenia apokalipsy spełnionej uświadamiają nam, że prawie wszyscy z nich oddali życie za ojczyznę. Znany jest fakt o czynionych próbach odsunięcia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, jednego z najzdolniejszych poetów swojego pokolenia, od walki zbrojnej, niestety, zakończonych niepowodzeniem. Wybrał on śmierć z bronią w ręku, gdyż nie chciał jedynie być kronikarzem wydarzeń, wolał w nich uczestniczyć. Decyzję Baczyńskiego profesor Pigoń skomentował zdaniem: "Jesteśmy narodem, którego losem jest strzelanie do wroga z brylantów". Los Baczyńskiego podzieliło jeszcze paru poetów, np. Gajcy, Trzebiński, oraz wielu bezimiennych młodych ludzi. Dopiero w chwili próby okazuje się jakim jesteśmy człowiekiem. Doświadczyli tego bohaterowie "Dżumy" Alberta Camusa. Niektórzy nie spodziewali się, że potrafią zdobyć się na podobny uczynek, że będą umieli tak wiele z siebie dać innym. Przykład zarówno doktora Bernarda Rieux, jak i Jeana Tarrou czy Raymonda Rambert udowadnia, że ludzie potrafią zdobyć się na bycie wielkimi, że nie zawsze myślą tylko o sobie. Działanie bohaterów "Dżumy" było heroizmem tragicznym, gdyż pozbawionym gwarancji nagrody, ale nie dla uznania czy odznaczeń próbowali oni zwalczyć zarazę z narażeniem własnego życia.
W chwilach nieszczęścia lub zagrożenia człowiek zmuszony jest okolicznościami do porzucenia bierności i do działania. To jak się zachowa, czy będzie starał się pomóc innym, bardziej potrzebującym i słabym, czy też myślał o zapewnieniu własnych potrzeb, zależy tylko od niego. I dowie się on o tym dopiero w momencie próby, gdyż nie jest w stanie tego przewidzieć. W czasie najgorszego zagrożenia, za jakie można uznać wojnę, ludzie udowadniali zarówno swą małość, jak i wielką ofiarność i poświecenie. Uważam, że nie mamy moralnego prawa potępiać tych pierwszych, gdyż my nie przeszliśmy przez koszmar obozów koncentracyjnych, nas jeszcze, jak powiedziała Szymborska, "nie sprawdzono".