Simmons趎 Hyperion 2 Zaglada Hyperiona


Dan Simmons

Zag艂ada Hyperiona

聽聽聽 . 1 .

Czy B贸g mo偶e podj膮膰 rozgrywk臋

z istot膮 stworzon膮 przez Siebie?

Czy jakikolwiek tw贸rca, nawet niedoskona艂y,

mo偶e podj膮膰 rozgrywk臋 z istot膮 stworzon膮 przez siebie?

Norbert Wiener, God and Golem, lnc.

Wyobra藕ni臋 mo偶na przyr贸wna膰 do snu Adama

- obudzi艂 si臋 i stwierdzi艂, 偶e to, co mu si臋 艣ni艂o,

dzieje si臋 naprawd臋.

Z listu Johna Keatsa do przyjaciela

聽 聽 W dniu, kiedy wyruszy艂a armada, w ostatnim dniu 偶ycia do jakiego przywykli艣my, zosta艂em zaproszony na przyj臋cie. Tego wieczoru podobne spotkania odbywa艂y si臋 na wszystkich stu pi臋膰dziesi臋ciu planetach Sieci, ale tylko to liczy艂o si臋 naprawd臋.

聽 聽 Po艣wiadczy艂em odbi贸r za po艣rednictwem datasfery, upewni艂em si臋, 偶e m贸j najlepszy str贸j oficjalny jest czysty, umy艂em si臋, ogoli艂em, ubra艂em z wyszukan膮 staranno艣ci膮 i skorzysta艂em z jednorazowego zapisu na chipie zaproszeniowym, 偶eby o wyznaczonym czasie teletransportowa膰 si臋 z Esperance do Centrum Tau Ceti.

聽 聽 Na tej p贸艂kuli TC2 g臋ste, 艂agodne 艣wiat艂o zalewa艂o pag贸rki Parku 艁ani, szare wie偶e kompleksu administracyjnego po艂o偶onego daleko na po艂udniu, wierzby p艂acz膮ce, paprocie ogniste rosn膮ce wzd艂u偶 brzeg贸w rzeki Tetydy i bia艂膮 kolumnad臋 samego budynku rz膮dowego. Nadci膮ga艂y tysi膮ce go艣ci, ale personel zabezpieczaj膮cy wita艂 ka偶dego z osobna, por贸wnywa艂 kody na zaproszeniach z wzorem DNA i wdzi臋cznym ruchem d艂oni pokazywa艂 drog臋 do baru i bufetu.

聽 聽 - M. Joseph Severn? - upewni艂 si臋 uprzejmie przewodnik.

聽 聽 - Tak - sk艂ama艂em. Takie teraz nosi艂em imi臋.

聽 聽 - CEO Gladstone chcia艂aby spotka膰 si臋 z panem p贸藕niej, tego wieczoru. Zostanie pan powiadomiony, kiedy b臋dzie mog艂a pana przyj膮膰.

聽 聽 - Doskonale.

聽 聽 - Je艣li 偶yczy艂by pan sobie jakiej艣 rozrywki albo posi艂ku, kt贸rych nie ma na miejscu, wystarczy, 偶eby wypowiedzia艂 pan to na g艂os, a monitory naziemne zatroszcz膮 si臋 o spe艂nienie pa艅skiego 偶膮dania.

聽 聽 Skin膮艂em g艂ow膮, u艣miechn膮艂em si臋 i wymin膮艂em przewodnika. Zanim zdo艂a艂em przej艣膰 kilka krok贸w, zwr贸ci艂 si臋 do nast臋pnych go艣ci ukazuj膮cych si臋 na platformie terminalu.

聽 聽 Z punktu widokowego na niskim pag贸rku dostrzeg艂em tysi膮ce go艣ci, k艂臋bi膮cych si臋 na kilkuset akrach wypiel臋gnowanego trawnika. Wielu z nich przechadza艂o si臋 po zagajnikach przystrzy偶onych drzewek. 艁膮czka, na kt贸rej sta艂em, by艂a ocieniona przez drzewa rosn膮ce wzd艂u偶 rzeki. Wy偶ej rozci膮ga艂y si臋 reprezentacyjne ogrody, a za nimi wznosi艂a si臋 ogromna masa budynku rz膮dowego. Na odleg艂ym patio gra艂a orkiestra. Ukryte g艂o艣niki przenosi艂y d藕wi臋ki do najodleglejszych zak膮tk贸w Parku 艁ani. Wysoko w g贸rze nie ko艅cz膮cy si臋 sznur EMV wyp艂ywa艂 z bramy teletransportera. Przez chwil臋 obserwowa艂em, jak ich jaskrawo odziani pasa偶erowie wysiadali na platformie terminalu dla pieszych. Zafascynowa艂a mnie r贸偶norodno艣膰 pojazd贸w. Wieczorne 艣wiat艂o odbija艂o si臋 od b艂yszcz膮cych karoserii standardowych vikken贸w, altz贸w i sumato. Ale promienie b艂膮dzi艂y te偶 po rokokowych kad艂ubach barek lewitacyjnych i metalowych pokrywach antycznych 艣migaczy, kt贸re stanowi艂y osobliwo艣膰 jeszcze w czasach, gdy istnia艂a Stara Ziemia.

聽 聽 Szed艂em wzd艂u偶 brzegu rzeki Tetydy obramowanego schodami. Mija艂em przystanie, przy kt贸rych niewiarygodna zbieranina 艂odzi wypluwa艂a t艂umy pasa偶er贸w. Tetyda by艂a jedyn膮 w ca艂ej sieci rzek膮 przep艂ywaj膮c膮 przez bramy teletransporter贸w na ponad dwustu planetach i ksi臋偶ycach. Ludzie, kt贸rzy mieszkali nad jej brzegami, nale偶eli do najbogatszych w ca艂ej Hegemonii. Na rzece pojawia艂y si臋 wielkie, bogato zdobione kr膮偶owniki, pokryte p艂贸tnem d艂ubanki i pi臋ciopok艂adowe barki - wiele z nich mia艂o na pewno urz膮dzenia lewitacyjne. By艂y te偶 wykwintne 艂odzie mieszkalne z w艂asnymi teletransporterami, ma艂e p艂ywaj膮ce wyspy sprowadzane z ocean贸w Maui - Przymierza, sportowe, pochodz膮ce z ery przed hegir膮 艣cigacze i 艂odzie podwodne oraz r贸偶norakie r臋cznie rze藕bione wodne EMV z Renesansu. Znalaz艂o si臋 te偶 kilka wsp贸艂czesnych jacht贸w - wsz臋do艂az贸w. Ich kontury ukryte by艂y za owaln膮 pow艂ok膮 pola si艂owego.

聽 聽 Go艣cie, kt贸rzy wychodzili na l膮d, wygl膮dali nie mniej okazale ni偶 ich 艂odzie. Nosili najrozmaitsze ubrania, pocz膮wszy od przedhegirowych, konserwatywnych stroj贸w wieczorowych - wk艂adali je ci, kt贸rych cia艂 nie tkn臋艂a kuracja Poulsena - sko艅czywszy na najmodniejszych w tym tygodniu kreacjach z TCZ opinaj膮cych figury ukszta艂towane przez najs艂ynniejszych ARNist贸w Sieci. Poszed艂em dalej i zatrzyma艂em si臋 na chwil臋 przy d艂ugim stole, 偶eby na艂o偶y膰 na talerz pieczon膮 wo艂owin臋, sa艂at臋, filet z ka艂amarnicy curry z Parvati i gor膮cy jeszcze chleb.

聽 聽 Zanim znalaz艂em miejsce w ogrodzie, 偶eby usi膮艣膰, 艂agodne 艣wiat艂o wieczoru przesz艂o w zmierzch. Pojawi艂y si臋 gwiazdy. 艢wiat艂a pobliskiego miasta i kompleksu administracyjnego zosta艂y przy膰mione, 偶eby wszyscy lepiej widzieli armad臋. Niebo nad Centrum Tau Ceti by艂o przejrzyste jak nigdy.

聽 聽 Kobieta siedz膮ca obok zerkn臋艂a i u艣miechn臋艂a si臋 do mnie.

聽 聽 - Jestem pewna, 偶e ju偶 kiedy艣 si臋 spotkali艣my.

聽 聽 Odwzajemni艂em u艣miech, pewien, 偶e nie widzieli艣my si臋 nigdy wcze艣niej. By艂a bardzo atrakcyjna, oko艂o dwa razy starsza ode mnie. Mog艂a mie膰 dobrze po pi臋膰dziesi膮tce, licz膮c w latach standardowych. Ale wygl膮da艂a m艂odziej ni偶 ja - dwudziestosze艣ciolatek - a to dzi臋ki pieni膮dzom i Poulsenowi. Sk贸r臋 mia艂a bardzo jasn膮, niemal przezroczyst膮. W艂osy upi臋艂a wysoko. Piersi - ledwo os艂oni臋te lekk膮 jak tchnienie tunik膮 - wydawa艂y si臋 bez zarzutu. W jej oczach czai艂o si臋 okrucie艅stwo.

聽 聽 - By膰 mo偶e - odpowiedzia艂em. - ale to ma艂o prawdopodobne. Nazywam si臋 Joseph Severn.

聽 聽 - Oczywi艣cie - stwierdzi艂a. - Pan jest artyst膮!

聽 聽 Nie... artyst膮 nie. By艂em... kiedy艣... poet膮. Ale to偶samo艣膰 Severna, kt贸r膮 przybra艂em od czasu mojej prawdziwej 艣mierci osobniczej i narodzin rok temu, stwierdza艂a, 偶e jestem artyst膮. Tak by艂o zapisane w moim pliku WszechJedno艣ci.

聽 聽 - Przypomnia艂am sobie - roze艣mia艂a si臋 dama. K艂ama艂a. U偶y艂a swojego drogiego implantu komlogowego, by uzyska膰 dost臋p do datasfery.

聽 聽 Ja nie musia艂em szuka膰 dost臋pu... c贸偶 za niezgrabne, niepotrzebne okre艣lenie, kt贸rym gardzi艂em mimo jego staro偶ytnej proweniencji. Zamkn膮艂em w wyobra藕ni oczy i ju偶 by艂em w datasferze, przemykaj膮c si臋 obok barier WszechJedno艣ci, 艣lizgaj膮c si臋 po powierzchni danych posuwa艂em si臋 wzd艂u偶 roz偶arzonej p臋powiny dost臋pu do ciemnych g艂臋bi "bezpiecznego" nurtu informacji.

聽 聽 - Nazywam si臋 Diana Philomel - powiedzia艂a. - M贸j m膮偶 jest zarz膮dc膮 transportu w sektorze Sol Draconi Septetu.

聽 聽 Skin膮艂em g艂ow膮 i u艣cisn膮艂em podan膮 mi r臋k臋. Nie powiedzia艂a, 偶e jej m膮偶 by艂 najwa偶niejszym goonem zwi膮zku czy艣cicieli matryc na Bramie Niebios, zanim polityczni patroni awansowali go do Sol Draconi... ani tego, 偶e kiedy艣 nazywa艂a si臋 Dinee Cycek i by艂a hostess膮 dla proks贸w w Midsump Barrens... ani tego, 偶e dwukrotnie aresztowano j膮 za przekroczenia Flashback, za drugim razem powa偶nie rani膮c domowego chowu medyka... ani 偶e otru艂a swojego przyrodniego brata, gdy mia艂a dziewi臋膰 lat, kiedy zagrozi艂, 偶e opowie jej ojczymowi o randkach dziewczyny z b艂otnym g贸rnikiem o nazwisku...

聽 聽 - Mi艂o mi pana spotka膰, M. Philomel - powiedzia艂em. Mia艂a ciep艂膮 r臋k臋. Przytrzyma艂a moj膮 d艂o艅 o chwil臋 za d艂ugo.

聽 聽 - Czy偶 to nie podniecaj膮ce? - westchn臋艂a.

聽 聽 - Co takiego?

聽 聽 Uczyni艂a szeroki gest r臋k膮 wskazuj膮c na nocne niebo, rozpalaj膮ce si臋 w艂a艣nie 偶arkule, ogrody, t艂umy.

聽 聽 - Och, to przyj臋cie, wojna, wszystko - powiedzia艂a. U艣miechn膮艂em si臋, przytakn膮艂em i spr贸bowa艂em pieczonej wo艂owiny. By艂a dobrze przyrz膮dzona i ca艂kiem smaczna, ale zachowa艂a s艂onawy posmak kadzi klonowniczych Lususa. Ka艂amarnica wygl膮da艂a na prawdziw膮. Podeszli kelnerzy, podali szampana. Spr贸bowa艂em. By艂 pod艂y. Szlachetne wina, szkocka whisky i kawa to trzy dobra, kt贸rych niczym nie da艂o si臋 zast膮pi膰 po 艣mierci Starej Ziemi.

聽 聽 - S膮dzi pani, 偶e ta wojna jest konieczna? - zapyta艂em.

聽 聽 - Jak wszyscy diabli.

聽 聽 Diana Philomel w艂a艣nie otwiera艂a usta, lecz odpowiedzi udzieli艂 jej m膮偶. Nadszed艂 od ty艂u i zaj膮艂 miejsce na k艂odzie, na kt贸rej siedzieli艣my. By艂 wysokim m臋偶czyzn膮, przynajmniej o p贸艂torej stopy wy偶szym ode mnie. Ale c贸偶, ja jestem niski. Pami臋膰 podpowiedzia艂a mi, 偶e kiedy艣 napisa艂em wiersz, w kt贸rym wy艣miewa艂em si臋 z siebie jako z "...Pana Johna Keatsa, wysokiego na pi臋膰 st贸p", chocia偶 mam pi臋膰 st贸p i jeden cal. Za czas贸w Napoleona i Wellingtona, kiedy wzrost m臋偶czyzny wynosi艂 艣rednio pi臋膰 st贸p i sze艣膰 cali, nale偶a艂em do umiarkowanie niewysokich. Teraz, gdy m臋偶czy藕ni z planet o przeci臋tnym ci膮偶eniu osi膮gali sze艣膰 do siedmiu st贸p, by艂em 艣miesznie ma艂y. Nie wyr贸偶nia艂em si臋 pot臋偶n膮 budow膮 i musku艂ami, by twierdzi膰, 偶e przyby艂em z planety o wysokim ci膮偶eniu, wi臋c innym wydawa艂em si臋 po prostu ma艂y. (Miar臋 podaj臋 w jednostkach, w kt贸rych my艣l臋... ze wszystkich zmian 艣wiadomo艣ci, jakie zasz艂y we mnie od mego ponownego narodzenia si臋 w Sieci, my艣lenie w jednostkach metrycznych sprawia mi najwi臋ksz膮 trudno艣膰. Czasem nawet nie pr贸buj臋 tego robi膰.)

聽 聽 - Dlaczego wojna jest konieczna? - zapyta艂em Hermunda Philomela, m臋偶a Diany.

聽 聽 - Bo oni, do cholery, prosz膮 si臋 o ni膮 - burkn膮艂 wielkolud z wielk膮 szcz臋k膮 i prawie bez szyi. Jego zarost najwyra藕niej stawia艂 op贸r wszelkim depilatorom, ostrzom i maszynkom. D艂onie mia艂 dwa razy takie jak moje i o wiele silniejsze.

聽 聽 - Rozumiem - powiedzia艂em.

聽 聽 - Ci cholerni Intruzi prosz膮 si臋 o ni膮, do cholery - powt贸rzy艂 przedstawiaj膮c sw膮 b艂yskotliw膮 argumentacj臋. - Pieprzyli艣my si臋 z nimi na Bressii, a teraz oni chc膮 nas wypieprzy膰 na... w... jak to si臋...

聽 聽 - W systemie Hyperiona - powiedzia艂a jego 偶ona nie spuszczaj膮c ze mnie wzroku.

聽 聽 - Taaa - odpar艂 jej pan i w艂adca. - System Hyperiona. Przypieprzaj膮 si臋, a teraz my tam si臋 wybierzemy i poka偶emy im, 偶e Hegemonia nie pozwoli na co艣 takiego. Jasne?

聽 聽 Pami臋膰 podpowiedzia艂a mi, 偶e jako ch艂opca wys艂ano mnie do akademii Johna Clarke'a w Enfield i 偶e nie brakowa艂o tam prostak贸w o ma艂ych m贸偶d偶kach i pi臋艣ciach niczym bochny, jak ten tutaj. Stara艂em si臋 ich unika膰 albo zjednywa艂em ich sobie. Po 艣mierci matki, kiedy 艣wiat si臋 zmieni艂, z kamieniami w ma艂ych pi膮stkach walczy艂em do upad艂ego, nawet kiedy rozkrwawili mi nos i niemal powybijali z臋by.

聽 聽 - Rozumiem - odrzek艂em 艂agodnie. M贸j talerz by艂 pusty. Wznios艂em kielich z resztk膮pod艂ego szampana, 偶eby wyg艂osi膰 toast na cze艣膰 Diany Philomel.

聽 聽 - Narysuj mnie - powiedzia艂a.

聽 聽 - Przepraszam najmocniej?

聽 聽 - Niech mnie pan narysuje, M. Severn. Jest pan artyst膮.

聽 聽 - Malarzem - odrzek艂em, pokazuj膮c jej puste r臋ce w ge艣cie bezradno艣ci. - Obawiam si臋, 偶e nie mam pi贸rka..

聽 聽 Diana Philomel si臋gn臋艂a do kieszeni w bluzie m臋偶a i wr臋czy艂a mi pi贸ro 艣wietlne.

聽 聽 - Narysuj mnie. Prosz臋.

聽 聽 Portret powsta艂 w powietrzu mi臋dzy nami. Linie wznosi艂y si臋, opada艂y i krzy偶owa艂y ze sob膮 jak neonowe w艂贸kna w rze藕bie z drutu. Zebra艂 si臋 t艂umek gapi贸w. Gdy sko艅czy艂em, us艂ysza艂em oklaski. Rysunek nie by艂 z艂y. Oddawa艂 d艂ug膮, zmys艂ow膮, wygi臋t膮 szyj臋 damy, wysoko upi臋te w艂osy, wystaj膮ce ko艣ci policzkowe... nawet lekko dwuznaczny b艂ysk w oku. By艂 na tyle dobry, na ile pozwoli艂y mi zmiany w RNA i lekcje przygotowuj膮ce do nowego wcielenia. Prawdziwemu Josephowi Severnowi posz艂oby lepiej... na pewno lepiej. Pami臋tam, jak mnie szkicowa艂, kiedy le偶a艂em na 艂o偶u 艣mierci.

聽 聽 M. Diana Philomel u艣miechn臋艂a si臋 z uznaniem. M. Hermund Philomel promienia艂.

聽 聽 Rozleg艂 si臋 krzyk.

聽 聽 - Tam s膮!

聽 聽 T艂um zamrucza艂, westchn膮艂 i zaszemra艂. 呕arkule i 艣wiat艂a ogrodowe pociemnia艂y i zgas艂y. Tysi膮ce go艣ci unios艂o oczy ku niebu. Star艂em rysunek i wetkn膮艂em pi贸ro 艣wietlne z powrotem do bluzy Hermunda.

聽 聽 - To armada - powiedzia艂 nobliwie wygl膮daj膮cy starszy pan w czarnym mundurze Annii. Uni贸s艂 szklank臋, by wskaza膰 co艣 swojej m艂odej towarzyszce. - W艂a艣nie otworzyli bram臋. Pierwsi przejd膮 zwiadowcy, potem eskortowce.

聽 聽 Bramy wojskowego transmitera nie by艂o wida膰 z naszego punktu obserwacyjnego, mimo 偶e znajdowa艂a si臋 w przestrzeni. Wyobrazi艂em sobie, 偶e jest anomali膮 w kszta艂cie prostok膮ta na rozgwie偶d偶onym niebosk艂onie. Ale ogony fuzyjne statk贸w by艂o wida膰 jak na d艂oni - najpierw jako gromadk臋 艣wietlik贸w albo promieniuj膮ce babie lato, potem, gdy okr臋ty w艂膮czy艂y g艂贸wny nap臋d, wygl膮da艂y jak p艂omieniste komety, kt贸re przemkn臋艂y przez cislunarn膮 stref臋 ruchu systemu Tau Ceti. Wszyscy westchn臋li znowu, gdy pojawi艂y si臋 eskortowce. Ich p艂omieniste ogony by艂y sto razy d艂u偶sze ni偶 okr臋t贸w zwiadowczych. Nocne niebo nad TC2, od zenitu po horyzont, ja艣nia艂o od z艂oto - czerwonych smug.

聽 聽 Gdzie艣 zacz臋to klaska膰 i w ci膮gu sekund Park 艁ani rozbrzmia艂 szale艅czym aplauzem i ochryp艂ymi wiwatami. 艢wietnie ubrany t艂um miliarder贸w, urz臋dnik贸w rz膮dowych i cz艂onk贸w szlachetnych rod贸w zapomnia艂 o bo偶ym 艣wiecie. Zaw艂adn膮艂 nimi szowinizm i 偶膮dza krwi rozbudzona po stu pi臋膰dziesi臋ciu latach u艣pienia.

聽 聽 Nie klaska艂em. Zignorowany przez tych, kt贸rzy stali wok贸艂 mnie, dopi艂em szampana - teraz ju偶 toast nie by艂 skierowany do lady Philomel, wznios艂em go na cze艣膰 trwa艂ej g艂upoty mojej rasy - trunek ju偶 zwietrza艂.

聽 聽 Nad g艂owami, najwa偶niejsze statki armady w艂膮cry艂y nap臋d. Z lekkiego dotkni臋cia datasfery - jej powierzchnia wzburzona teraz przyp艂ywem informacji przypomina艂a targane sztormem morze - wiedzia艂em, 偶e si艂y g艂贸wne Armii-kosmos sk艂ada艂y si臋 z ponad stu okr臋t贸w liniowych: matowoczarnych transporter贸w uderzeniowych o wygl膮dzie lec膮cych w艂贸czni z opuszczonymi trapami aborda偶owymi; trzech statk贸w dowodzenia klasy C, pi臋knych i niezwyk艂ych jak meteory z czarnego kryszta艂u; p臋katych niszczycieli przypominaj膮cych przero艣ni臋te okr臋ty eskortowe, kt贸rymi w istocie By艂y; 艂odzi pikietowych sk艂adaj膮cych si臋 w wi臋kszym stopniu z energii ni偶 materii, ich wielkie tarcze energoch艂onne nastawiono teraz na odbijanie - jak brylantowe zwierciad艂a - dostrzeg艂em w nich odblask Tau Ceti i setek ognistych 艣lad贸w; szybkich kr膮偶ownik贸w, poruszaj膮cych si臋 jak rekiny po艣r贸d wolniejszej 艂awicy okr臋t贸w; oci臋偶a艂ych transporter贸w piechoty, wioz膮cych tysi膮ce marines w 艂adowniach o zerowej grawitacji; i mn贸stwo okr臋t贸w pomocniczych - fregat; szybkich my艣liwc贸w szturmowych, torped ALR; stacji przeka藕nikowych FAT i okr臋t贸w - transmiter贸w dokonuj膮cych skok贸w w przestrzeni, ogromnych dwunasto艣cian贸w naje偶onych rz臋dami anten i sond.

聽 聽 Wok贸艂 floty przemyka艂y - trzymane w bezpiecznej odleg艂o艣ci przez kontrol臋 ruchu - jachty i prywatne statki miedzyplanetarne bliskiego zasi臋gu.

聽 聽 Go艣cie zgromadzeni na terenach okalaj膮cych budynek rz膮dowy wiwatowali i klaskali. D偶entelmen w czarnym mundurze Armii cicho szlocha艂. Ukryte w pobli偶u kamery i szerokok膮tne obiektywy przenios艂y t臋 chwil臋 do wszystkich planet Sieci i - za po艣rednictwem linii FAT - do tych kilkunastu 艣wiat贸w, kt贸re nie nale偶a艂y do zwi膮zku.

聽 聽 Potrz膮sn膮艂em g艂ow膮. Nie wsta艂em z krzes艂a.

聽 聽 - M. Severn? - stra偶niczka nachyli艂a si臋 nade mn膮.

聽 聽 - Tak?

聽 聽 Skin臋艂a g艂ow膮 w kierunku budynku rz膮dowego.

聽 聽 - CEO Gladstone chce pana natychmiast widzie膰.

聽聽聽 . 2 .

聽聽聽 Ka偶da epoka, obfituj膮ca w konflikty i niepokoje, wy艂ania przyw贸dc臋 jakby stworzonego w艂a艣nie dla niej, politycznego olbrzyma, bez kt贸rego, gdy spisywane s膮 dzieje wieku, historia nie mo偶e si臋 obej艣膰. Meina Gladstone by艂a w艂a艣nie takim przyw贸dc膮 dla naszych Schy艂kowych Wiek贸w. Nikt wtedy nawet nie 艣ni艂, 偶e to w艂a艣nie ja spisz臋 jej prawdziw膮 histori臋 i histori臋 czas贸w, w kt贸rych 偶y艂a.

聽 聽 Mein臋 Gladstone przyr贸wnywano do Abrahama Lincolna ju偶 tyle razy, 偶e kiedy wreszcie wprowadzono mnie do jej gabinetu, by艂em jakby troch臋 zaskoczony, 偶e nie nosi czarnego tu偶urka i wysokiego cylindra. Przyw贸dczyni Senatu i premier w jednej osobie, kt贸ra sprawowa艂a w艂adz臋 nad stu trzydziestoma miliardami ludzi, ubrana by艂a w szar膮, mi臋kk膮 we艂nian膮 marynark臋, spodnie i ma艂膮 pelerynk臋 ozdobion膮 dyskretnym czerwonym haftem. Nie wygl膮da艂a jak Abraham Lincoln... ani jak Alvarez - Temp, drugi popularny staro偶ytny bohater nazywany przez pras臋 Sobowt贸rem. Pomy艣la艂em sobie, 偶e to po prostu starsza pani.

聽 聽 Meina Gladstone by艂a wysoka i szczup艂a, ale rysy twarzy mia艂a ostrzejsze ni偶 Lincoln. Przypomina艂a or艂a: nos jak zakrzywiony dzi贸b, wystaj膮ce ko艣ci policzkowe, szerokie, pe艂ne wyrazu usta o cienkich wargach. Siwe w艂osy u艂o偶one w niedba艂e fale wygl膮da艂y jak pi贸ra. Ale w pami臋ci utkwi艂o mi najbardziej co innego - jej wielkie, piwne, niesko艅czenie smutne oczy.

聽 聽 Nie byli艣my sami. Wprowadzono mnie do d艂ugiego, 艂agodnie o艣wietlonego pokoju. Wzd艂u偶 艣cian ci膮gn臋艂y si臋 drewniane rega艂y z drukowanymi ksi膮偶kami. Pod艂u偶na holorama symuluj膮ca okno przedstawia艂a widok ogrod贸w. Zebranie w艂a艣nie si臋 ko艅czy艂o. Kilkana艣cioro ludzi siedzia艂o albo sta艂o, tworz膮c p贸艂kole, kt贸rego centrum stanowi艂o biurko Meiny Gladstone.

聽 聽 CEO opar艂a si臋 niedbale o blat. Podnios艂a wzrok, gdy wszed艂em.

聽 聽 - M. Severn?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋, 偶e pan przyszed艂. - Zna艂em ten g艂os z tysi臋cy obrad WszechJedno艣ci. Pod wp艂ywem wieku jego timbre sta艂 si臋 chropawy, ale ton by艂 艂agodny jak drogi likier. Jej s艂ynny akcent nadawa艂 precyzyjnej sk艂adni nieomal zapomniany rytm prehegirowej angielszczyzny, jak膮 obecnie mo偶na us艂ysze膰 jedynie w okolicach delty rzecznej Patawphy - rodzimej planety CEO.

聽 聽 - Panowie, panie, pozw贸lcie, 偶e przedstawi臋 wam M. Josepha Severna - powiedzia艂a.

聽 聽 Kilka os贸b skin臋艂o g艂owami. Byli najwyra藕niej zak艂opotani moj膮 obecno艣ci膮. Gladstone nie przedstawi艂a mi nikogo. Si臋gn膮艂em wi臋c do datasfery, by zidentyfikowa膰 obecnych: trzech cz艂onk贸w gabinetu, w艂膮czaj膮c ministra obrony, dw贸ch szef贸w sztabu Armii, dw贸ch asystent贸w Meiny Gladstone, czterech senator贸w, w tym wp艂ywowego senatora Kolcheva, i hologram radcy z TechnoCentrum znanego jako Albedo.

聽 聽 - M. Severn zosta艂 tu zaproszony, by wnie艣膰 do naszych obrad wizj臋 artysty - powiedzia艂a CEO Gladstone.

聽 聽 Genera艂 Armii-l膮d Morpurgo parskn膮艂 艣miechem.

聽 聽 - Wizje artysty? Z ca艂ym szacunkiem, CEO, co to ma, do diab艂a, znaczy膰?

聽 聽 Meina Gladstone u艣miechn臋艂a si臋. Nie odpowiedzia艂a genera艂owi, odwr贸ci艂a si臋 do mnie.

聽 聽 - Co s膮dzisz o przelocie armady, M. Severn?

聽 聽 - 艢liczny - odpar艂em.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo znowu si臋 za艣mia艂.

聽 聽 - 艢 1 i c z n y? Ten cz艂owiek ogl膮da najwi臋ksz膮 w dziejach galaktyki koncentracj臋 si艂 kosmicznych i nazywa j膮 - 艣 1 i c z n 膮? - zwr贸ci艂 si臋 do drugiego wojskowego i potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 Gladstone nie przesta艂a si臋 u艣miecha膰.

聽 聽 - A co s膮dzisz o wojnie? - zapyta艂a. - Masz jakie艣 zdanie na temat naszej pr贸by uratowania Hyperiona przed barbarzy艅skimi Intruzami?

聽 聽 - Jest g艂upia - odrzek艂em. W pokoju zapad艂a cisza. Ostatnie referendum przeprowadzone we WszechJedno艣ci wskazywa艂o na 98 - procentowe poparcie dla decyzji Meiny Gladstone, by stawi膰 czo艂o Intruzom i nie oddawa膰 im Hyperiona. Jej przysz艂o艣膰 polityczna zale偶a艂a od wyniku starcia. Ludzie zgromadzeni w tym pokoju byli w r臋kach Meiny Gladstone narz臋dziami w kszta艂towaniu polityki, podejmowaniu decyzji o inwazji i wykonywaniu zada艅 logistycznych. Cisza przeci膮ga艂a si臋.

聽 聽 - Dlaczego jest g艂upia? - zapyta艂a 艂agodnie Meina Gladstone.

聽 聽 Praw膮 r臋k膮 uczyni艂em nieokre艣lony gest.

聽 聽 - Hegemonia nie prowadzi艂a wojny od czasu, gdy powsta艂a siedem stuleci temu. To g艂upie, by sprawdza膰 jej stabilno艣膰 w ten spos贸b.

聽 聽 - Nie prowadzi艂a wojny! - krzykn膮艂 genera艂 Morpurgo. Klasn膮艂 wielkimi d艂o艅mi o kolana. - A czym偶e, do diab艂a, by艂a rebelia Glennona - Heighta?

聽 聽 - Rebeli膮 - odpar艂em. - Buntem, akcj膮 policyjn膮.

聽 聽 Senator Kolchev pokaza艂 z臋by w u艣miechu, kt贸ry wcale nie oznacza艂 rozbawienia. Kolchev pochodzi艂 z Lususa i by艂 lepiej zbudowany ni偶 genera艂.

聽 聽 - Dzia艂ana floty - rzek艂 - p贸艂 miliona zabitych, dwie dywizje Armii zaanga偶owane w akcje bojowe przez ponad rok. I ty to nazywasz akcj膮 policyjn膮, synu?

聽 聽 Nic nie powiedzia艂em.

聽 聽 Leigh Hunt odchrz膮kn膮艂. By艂 starszym, wygl膮daj膮cym na suchotnika m臋偶czyzn膮. M贸wiono, 偶e jest najbli偶szym pomocnikiem Meiny Gladstone.

聽 聽 - Ale to, co m贸wi M. Severn, wydaje si臋 interesuj膮ce. Gdzie pan widzi r贸偶nice mi臋dzy obecnym... hm... konfliktem a wojnami Glennona - Heighta?

聽 聽 - Glennon - Height by艂 wcze艣niej oficerem Armii - odpar艂em, 艣wiadom, 偶e m贸wi臋 o sprawach oczywistych. Intruzi od stuleci s膮 nam obcy. Si艂y rebeliant贸w by艂y nam znane, ich potencja艂 艂atwo dawa艂 si臋 oszacowa膰; Roje Intruz贸w znajduj膮 si臋 poza Sieci膮 od czas贸w hegiry. Glennon - Height nie wychodzi艂 poza Protektorat, naje偶d偶a艂 planety odleg艂e nie wi臋cej ni偶 o dwa miesi膮ce d艂ugu czasowego od Sieci; Hyperion jest odleg艂y o trzy lata od Parvati, najbli偶szego mu obszaru nale偶膮cego do Sieci.

聽 聽 - My艣li pan, 偶e nie pomy艣leli艣my o tym wszystkim? - zapyta艂 genera艂 Morpurgo. - A co z bitw膮 o Bressi臋? Tam ju偶 pokonali艣my Intruz贸w. To nie by艂a... rebelia.

聽 聽 - Prosz臋 o spok贸j - powiedzia艂 Leigh Hunt. - Niech pan m贸wi dalej, M. Severn.

聽 聽 Zn贸w wzruszy艂em ramionami.

聽 聽 - Podstawowa r贸偶nica polega na tym, 偶e teraz mamy do czynienia z Hyperionem.

聽 聽 Senator Richeau - jedna z obecnych na sali kobiet - skin臋艂a g艂ow膮, jakby wszystko sta艂o si臋 jasne.

聽 聽 - Obawiasz si臋 Chy偶wara - zainteresowa艂a si臋. - Czy nale偶ysz do Ko艣cio艂a Ostatniej Pokuty?

聽 聽 - Nie - odpar艂em. - Nie jestem cz艂onkiem kultu Chy偶wara.

聽 聽 - Wi臋c kim jeste艣? - zapyta艂 z naciskiem Morpurgo.

聽 聽 - Artyst膮 - sk艂ama艂em.

聽 聽 Leihg Hunt u艣miechn膮艂 si臋 i zwr贸ci艂 si臋 do Meiny Gladstone:

聽 聽 - Te偶 s膮dz臋, 偶e potrzebujemy tej perspektywy. To nas otrze藕wi, CEO - wskaza艂 na okno z obrazem holograficznym przedstawiaj膮cym wiwatuj膮ce t艂umy. - Ale nasz przyjaciel, artysta m贸wi o zagadnieniach, kt贸re by艂y ju偶 w pe艂ni przedyskutowane i rozpatrzone.

聽 聽 Senator Kolchev chrz膮kn膮艂, po czym si臋 odezwa艂:

聽 聽 - Ze skrajn膮 niech臋ci膮 poruszam spraw臋 oczywist膮, tym bardziej 偶e wszyscy jakby艣my o niej zapomnieli, ale czy ten... pan... ma odpowiednie zezwolenie, by uczestniczy膰 w naszej dyskusji?

聽 聽 Meina Gladstone skin臋艂a g艂ow膮 i u艣miechn臋艂a si臋 w spos贸b, kt贸ry tylu karykaturzyst贸w pr贸bowa艂o ju偶 uchwyci膰.

聽 聽 - M. Severn zosta艂 upowa偶niony przez Ministerstwo Sztuki do wykonania w ci膮gu najbli偶szych kilku, kilkunastu dni serii szkic贸w, kt贸re b臋d膮 mia艂y historyczne znaczenie i pos艂u偶膮 do sporz膮dzenia mego oficjalnego portretu. W ka偶dym razie M. Severn otrzyma艂 z艂ot膮 przepustk臋 stopnia T i mo偶emy bez skr臋powania rozmawia膰 w jego obecno艣ci. Poza tym doceniam jego szczero艣膰 i bezstronno艣膰. Nasza dyskusja i tak ma si臋 ku ko艅cowi. Spotkam si臋 z wami w sali operacyjnej o 0800 jutro rano, tu偶 przed transmitowaniem si臋 floty do przestrzeni wok贸艂 Hyperiona.

聽 聽 Zgromadzeni natychmiast zacz臋li wstawa膰 z miejsc. Genera艂 Morpurgo, wychodz膮c, spojrza艂 na mnie ze z艂o艣ci膮. Senator Kolchev przyjrza艂 mi si臋 z pewnym zdziwieniem. Radca Albedo rozp艂yn膮艂 si臋 w nico艣膰. Obok Meiny Gladstone i mnie pozosta艂 tylko Leigh Hunt. Rozsiad艂 si臋 wygodniej, przerzucaj膮c nog臋 przez oparcie bezcennego, prehegirowego fotela.

聽 聽 - Siadaj - powiedzia艂.

聽 聽 Spojrza艂em na CEO. Zaj臋艂a miejsce za masywnym biurkiem. Skin臋艂a g艂ow膮. Usiad艂em na prostym krze艣le genera艂a Morpurgo.

聽 聽 - Czy naprawd臋 uwa偶asz, 偶e stawanie w obronie Hyperiona jest g艂upstwem? - zapyta艂a Meina Gladstone.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Z艂o偶y艂a palce i dotkn臋艂a nimi dolnej wargi. Okno za jej plecami pokazywa艂o rozbawiony t艂um.

聽 聽 - Gdyby艣 mia艂 jak膮kolwiek nadziej臋 na po艂膮czenie si臋 z twoim... hm... partnerem - powiedzia艂a - to przeprowadzenie przez nas kampanii na Hyperionie le偶a艂oby w twoim interesie.

聽 聽 Milcza艂em. Widok w oknie zmieni艂 si臋, teraz pokazywa艂 niebo roz艣wietlone ogniami z dysz odrzutowych.

聽 聽 - Przynios艂e艣 narz臋dzia pracy?

聽 聽 Wyj膮艂em o艂贸wek i ma艂y szkicownik. Sk艂ama艂em, m贸wi膮c Dianie Philomel, 偶e go nie mam.

聽 聽 - Porozmawiamy sobie, a ty rysuj.

聽 聽 Zacz膮艂em szkicowanie od zarysu zrelaksowanej, nieomal niedba艂ej postaci. Przeszed艂em do szczeg贸艂贸w twarzy. Zaintrygowa艂y mnie jej oczy CEO.

聽 聽 Dotar艂o do mnie, 偶e Leigh Hunt przygl膮da mi si臋 ze skupieniem. - Joseph Severn - powiedzia艂. - Interesuj膮cy dob贸r imienia i nazwiska.

聽 聽 Szybkimi, odwa偶nymi ruchami narysowa艂em wysokie czo艂o i mocny nos Gladstone.

聽 聽 - Wiesz, dlaczego ludzie patrz膮 z ukosa na cybrydy? - zapyta艂 Hunt.

聽 聽 - Tak - odpar艂em. - Syndrom Frankensteina. Strach przed wszystkim, co ma kszta艂t cz艂owieka, a wewn膮trz nie do ko艅ca jest ludzkie. To jest, jak s膮dz臋, prawdziwy pow贸d, dla kt贸rego wyj臋to spod prawa androidy.

聽 聽 - Aha - zgodzi艂 si臋 Hunt. - Ale cybrydy s膮 w pe艂ni lud藕mi. Nieprawda偶?

聽 聽 - Genetycznie, tak - powiedzia艂em. Z艂apa艂em si臋, 偶e my艣l臋 o mojej matce. O tym, jak czyta艂em jej, gdy by艂a chora. Pomy艣la艂em o moim bracie Tomie. - Ale s膮 r贸wnie偶 cz臋艣ci膮 TechnoCentrum. I to pasuje do okre艣lenia: "nie do ko艅ca ludzkie".

聽 聽 - Czy jeste艣 cz臋艣ci膮 Centrum? - zapyta艂a Meina Gladstone, zwracaj膮c si臋 do mnie przodem. Zacz膮艂em robi膰 nowy szkic.

聽 聽 - Tak naprawd臋 to nie - odpar艂em. - Mog臋 swobodnie podr贸偶owa膰 po obszarach, do kt贸rych mnie dopuszczaj膮. Ale to przypomina raczej status kogo艣, kto ma dost臋p do datasfery ni偶 potencja艂 prawdziwej osobowo艣ci z TechnoCentrum.

聽 聽 Jej twarz z trzech czwartych profilu by艂a bardziej interesuj膮ca, ale oczy zdawa艂y si臋 silniejsze, gdy patrzy艂a na wprost. Meina Gladstone najwyra藕niej nigdy nie poddawa艂a si臋 terapii Poulsena.

聽 聽 - Gdyby mo偶na by艂o utrzyma膰 co艣 w sekrecie przed Centrum stwierdzi艂a - szale艅stwem by艂oby dopuszczanie ci臋 do posiedze艅 rz膮du. Ale jest, jak jest... - Opu艣ci艂a r臋ce i wyprostowa艂a si臋 w fotelu. Odkry艂em now膮 stron臋 w szkicowniku.

聽 聽 - Jest tak - m贸wi艂a - 偶e masz informacje, kt贸rych potrzebuj臋. Czy to prawda, 偶e potrafisz czyta膰 w my艣lach twojego partnera, pierwszej zrekonstruowanej osobowo艣ci?

聽 聽 - Nie - powiedzia艂em. Mia艂em k艂opoty z uchwyceniem skomplikowanej gry linii w k膮cikach jej ust. Usi艂owa艂em je odda膰 w szkicowniku. Narysowa艂em silny podbr贸dek i zacieniowa艂em obszar pod doln膮 warg膮.

聽 聽 Hunt zmarszczy艂 brwi i spojrza艂 na CEO. M. Gladstone zn贸w z艂o偶y艂a palce.

聽 聽 - Wyja艣nij to - poprosi艂a. Podnios艂em wzrok znad rysunku.

聽 聽 - 艢ni臋 - powiedzia艂em. - Tre艣膰 snu zdaje si臋 zgadza膰 z wydarzeniami, kt贸re dziej膮 si臋 wok贸艂 osobowo艣ci nosz膮cej implant wcze艣niejszej persony Keatsa.

聽 聽 - Kobieta o imieniu Brawne Lamia - wpad艂 mi w s艂owo Leigh Hunt.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Wi臋c pierwotna persona Keatsa, tego zabitego na Lususie, nadal 偶yje?

聽 聽 - To... on... jest ci膮gle 艣wiadomy. Wiesz, 偶e pierwotny substrakt osobowo艣ci zosta艂 wyci膮gni臋ty z Centrum. Prawdopodobnie dokona艂 tego sam cybryd. Implantowano go w ochronnym dysku Schrbna noszonym przez M. Lami臋.

聽 聽 - Tak, tak - potwierdzi艂 Leigh Hunt. - Ale prawd膮 jest te偶, 偶e to ty masz kontakt z person膮 Keatsa, a poprzez ni膮 z pielgrzymami do Chy偶wara.

聽 聽 Szybkimi, mocnymi poci膮gni臋ciami namalowa艂em ciemne t艂o, by szkic Meiny Gladstone nabra艂 g艂臋bi.

聽 聽 - W艂a艣ciwie to nie mam 偶adnego kontaktu, tylko sny o Hyperionie, a wasze przekazy lini膮 FAT potwierdzaj膮 je jako rzeczywiste wydarzenia. Nie mog臋 przekazywa膰 komunikat贸w pasywnej personie Keatsa, jego nosicielce ani pozosta艂ym pielgrzymom.

聽 聽 CEO Gladstone mrugn臋艂a.

聽 聽 - Sk膮d wiesz o przekazach lini膮 FAT?

聽 聽 - Konsul powiedzia艂 innym pielgrzymom, 偶e jego komlog mo偶e nadawa膰 za po艣rednictwem transmitera FAT na jego statku. Poinformowa艂 ich o tym, zanim weszli do doliny.

聽 聽 W g艂osie Meiny Gladstone zabrzmia艂y nutki wskazuj膮ce na to, 偶e zanim zaj臋艂a si臋 polityk膮, przez lata by艂a prawnikiem.

聽 聽 - A jak inni zareagowali na rewelacj臋 przekazan膮 im przez konsula?

聽 聽 W艂o偶y艂em o艂贸wek do kieszeni.

聽 聽 - Wiedzieli, 偶e w艣r贸d nich jest szpieg. Powiedzia艂a艣 o tym ka偶demu z nich.

聽 聽 Meina Gladstone popatrzy艂a na swego pomocnika. Hunt zachowa艂 kamienny wyraz twarzy.

聽 聽 - Skoro masz z nimi kontakt - powiedzia艂a - musisz wiedzie膰, 偶e odk膮d opu艣cili Baszt臋 Chronosa, by wej艣膰 do Grobowc贸w Czasu, nie otrzymali艣my od nich 偶adnej wie艣ci.

聽 聽 Potrz膮sn膮艂em g艂ow膮.

聽 聽 - Sen z ostatniej nocy ko艅czy艂 si臋 w chwili, gdy schodzili w dolin臋.

聽 聽 Meina Gladstone podesz艂a do okna, unios艂a d艂o艅 i obraz znikn膮艂.

聽 聽 - Wi臋c nie wiesz, czy jeszcze 偶yj膮?

聽 聽 - Nie wiem.

聽 聽 - W jakim byli stanie, kiedy po raz ostatni... 艣ni艂e艣?

聽 聽 Hunt przypatrywa艂 mi si臋 z uwag膮. Meina Gladstone sta艂a zapatrzona w wygaszone okno, ty艂em do nas obu.

聽 聽 - Wszyscy pielgrzymi 偶yli - odpar艂em. - Z wyj膮tkiem, zapewne, Heta Masteena, Prawdziwego G艂osu Drzewa.

聽 聽 - By艂 martwy?

聽 聽 - Znikn膮艂 z wiatrowozu na Morzu Traw dwie noce wcze艣niej. Kilka godzin po tym, jak zwiadowcy Intruz贸w zniszczyli drzewostatek "Yggdrasill". Ale kiedy tylko pielgrzymi opu艣cili Baszt臋 Chronosa, widzieli zakapturzon膮 posta膰 id膮c膮 przez piaski w kierunku Grobowc贸w.

聽 聽 - Het Maasten? - zapyta艂a. Podnios艂em r臋k臋.

聽 聽 - Tak przypuszczali. Nie byli pewni.

聽 聽 - Opowiedz mi o pozosta艂ych - rzek艂a CEO.

聽 聽 Zaczerpn膮艂em tchu. Z ostatnich sn贸w wiedzia艂em, 偶e Meina Gladstone zna艂a co najmniej dwoje spo艣r贸d ostatnich pielgrzym贸w Chy偶wara. Ojciec Brawne Lamii by艂 jej koleg膮 senatorem, a konsul Hegemonii reprezentowa艂 j膮 kiedy艣 w tajnych negocjacjach z Intruzami.

聽 聽 - Ojciec Hoyt cierpi ogromny b贸l. Opowiedzia艂 histori臋 krzy偶okszta艂tu. Konsul dowiedzia艂 si臋, 偶e Hoyt ma w sobie krzy偶okszta艂t... w艂a艣ciwie dwa: sw贸j i ojca Dure.

聽 聽 - A wi臋c nadal nosi tego zmartwychwsta艅czego paso偶yta?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Czy przeszkadza mu to coraz bardziej w miar臋 zbli偶ania si臋 do matecznika Chy偶wara?

聽 聽 - Tak s膮dz臋.

聽 聽 - M贸w dalej.

聽 聽 - Poeta Silenus przez wi臋kszo艣膰 czasu by艂 pijany. Jest przekonany, 偶e jego nie uko艅czony poemat przepowiada i determinuje przebieg wypadk贸w.

聽 聽 - Na Hyperionie? - zapyta艂a Meina Gladstone. Ci膮gle sta艂a odwr贸cona ty艂em.

聽 聽 - Wsz臋dzie.

聽 聽 Hunt popatrzy艂 na zwierzchniczk臋 i zn贸w utkwi艂 wzrok we mnie.

聽 聽 - Czy Silenus zwariowa艂?

聽 聽 Spojrza艂em mu w oczy, ale nie odpowiedzia艂em. W rzeczy samej, sam tego nie wiedzia艂em.

聽 聽 - M贸w dalej - ponagli艂a mnie.

聽 聽 - Pu艂kownika Kassada opanowa艂a obsesja: chce odnale藕膰 kobiet臋 o imieniu Moneta i zabi膰 Chy偶wara. Zdaje sobie spraw臋, 偶e mo偶e to by膰 jedna i ta sama osoba.

聽 聽 - Czy jest uzbrojony? - g艂os Meiny Gladstone sta艂 si臋 bardzo 艂agodny.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - M贸w dalej.

聽 聽 - Sol Weintraub, naukowiec z planety Barnarda, ma nadziej臋, 偶e wejdzie do grobowca zwanego Sfinksem, jak tylko...

聽 聽 - Przepraszam - przerwa艂a mi. - Czy jego c贸rka nadal jest z nim?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Ile lat ma teraz Rachela?

聽 聽 - Zdaje mi si臋, 偶e pi臋膰 dni. - Zamkn膮艂em oczy, 偶eby przypomnie膰 sobie dok艂adniej sen z ubieg艂ej nocy. Tak. Pi臋膰 dni.

聽 聽 - I ci膮gle jej dni up艂ywaj膮 pod w艂os czasu?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - M贸w dalej, M. Severn. Opowiedz mi, prosz臋, o Brawne Lamii i konsulu.

聽 聽 - M. Lamia wykonuje 偶yczenia swego ostatniego klienta... i kochanka. Persona Keatsa czu艂a, 偶e musi stan膮膰 do konfrontacji z Chy偶warem. M. Lamia robi to za ni膮.

聽 聽 - M. Severn - zacz膮艂 Leigh Hunt. - M贸wi pan o "personie Keatsa", jakby jej zwi膮zek z panem by艂 bez znaczenia...

聽 聽 - P贸藕niej, Leigh, prosz臋 - przerwa艂a mu Meina Gladstone. Odwr贸ci艂a si臋, 偶eby na mnie popatrze膰. - Zastanawia mnie konsul. Czy ju偶 wyja艣ni艂, dlaczego przy艂膮czy艂 si臋 do pielgrzymki?

聽 聽 - Tak - odpar艂em.

聽 聽 Meina Gladstone i Hunt czekali.

聽 聽 - Konsul opowiedzia艂 im o swojej babce. O kobiecie zwanej Siri, kt贸ra wywo艂a艂a powstanie na Maui - Przymierzu ponad p贸艂 wieku temu i zda艂a mu relacj臋 o 艣mierci jego rodziny w bitwie o Bressi臋, a on ujawni艂 tajemnic臋 spotkania z Intruzami.

聽 聽 - Czy to wszystko? - zapyta艂a. Jej br膮zowe oczy wpatrywa艂y si臋 we mnie uporczywie.

聽 聽 - Nie. Konsul opowiedzia艂 im, 偶e to on uruchomi艂 urz膮dzenie Intruz贸w, kt贸re przy艣pieszy艂o otwarcie si臋 Grobowc贸w Czasu.

聽 聽 Hunt usiad艂 prosto, zdj膮艂 nog臋 z por臋czy fotela. Meina Gladstone zaczerpn臋艂a tchu.

聽 聽 - Czy to wszystko?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Jak inni zareagowali na to przyznanie si臋 do... zdrady? - zapyta艂a.

聽 聽 Stara艂em si臋 odtworzy膰 wydarzenia dok艂adniej, ni偶 przekaza艂y je marzenia senne:

聽 聽 - Niekt贸rzy byli oburzeni. Ale nikt w tym momencie nie czu艂 lojalno艣ci wobec Hegemonii. Postanowili i艣膰 dalej. S膮dz臋, 偶e uznali, i偶 kara mo偶e zosta膰 wymierzona przez Chy偶wara, a nie przez cz艂owieka. Hunt trzasn膮艂 pi臋艣ci膮 w por臋cz fotela.

聽 聽 - Gdyby konsul by艂 tutaj - warkn膮艂 - szybko przekona艂by si臋, 偶e mo偶e sta膰 si臋 inaczej.

聽 聽 - Spokojnie, Leigh. - Meina Gladstone podesz艂a do biurka, poprawi艂a jakie艣 papiery. Wszystkie 艣wiate艂ka obwod贸w komunikacyjnych b艂yszcza艂y niecierpliwie. Poczu艂em si臋 zaskoczony, 偶e w takiej chwili znalaz艂a czas na rozmow臋 ze mn膮.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋, M. Severn - powiedzia艂a. - Chc臋, 偶eby pozosta艂 pan z nami przez najbli偶szych kilka dni. Kto艣 zaprowadzi pana do pa艅skiego apartamentu w mieszkalnym skrzydle budynku rz膮dowego.

聽 聽 Wsta艂em.

聽 聽 - Wr贸c臋 na Esperance po moje rzeczy.

聽 聽 - Nie ma potrzeby. Dostarczono je tutaj, zanim zszed艂 pan z platformy terminalu. Leigh pana wyprowadzi.

聽 聽 Sk艂oni艂em si臋 i poszed艂em za nim w stron臋 drzwi.

聽 聽 - Och, M. Severn... - zawo艂a艂a.

聽 聽 - Tak?

聽 聽 CEO u艣miechn臋艂a si臋.

聽 聽 - Doceni艂am ju偶 wcze艣niej pa艅sk膮 szczero艣膰. Ale od tej chwili przyjmujemy, 偶e jest pan nadwornym artyst膮. Tylko. 呕adnych opinii, 偶adnego wystawiania si臋 na widok publiczny, 偶adnych plotek. Zrozumiano?

聽 聽 - Zrozumiano.

聽 聽 Meina Gladstone skin臋艂a g艂ow膮 i spojrza艂a na b艂yskaj膮ce lampki telefon贸w.

聽 聽 - Doskonale. Prosz臋 przynie艣膰 sw贸j szkicownik na zebranie w sali operacyjnej o 0800 rano.

聽 聽 W przedpokoju spotkali艣my stra偶nika, kt贸ry poprowadzi艂 mnie przez labirynt korytarzy i punkt贸w kontrolnych. Hunt kaza艂 mu si臋 zatrzyma膰 i podszed艂 do mnie. Jego kroki odzywa艂y si臋 echem. Dotkn膮艂 mego ramienia.

聽 聽 - Nie pomyl si臋 - powiedzia艂. - Wiemy... ona wie... kim jeste艣 i kogo reprezentujesz.

聽 聽 Odwzajemni艂em mu spojrzenie i 艂agodnie uwolni艂em rami臋.

聽 聽 - To dobrze. Bo w tej chwili ja sam si臋 w tym nie orientuj臋.

聽聽聽 . 3 .

聽聽聽 Sze艣cioro doros艂ych i dziecko siedzia艂o w z艂owrogim krajobrazie. Ich ognisko wygl膮da艂o jak iskierka na tle zapadaj膮cej ciemno艣ci. Wok贸艂 nich wznosi艂y si臋 jak mury stoki wzg贸rz. Bli偶ej, otulone ciemno艣ci膮 doliny, zawis艂y wielkie kszta艂ty Grobowc贸w. Zdawa艂y si臋 podpe艂za膰 jak przedpotopowe jaszczury.

聽 聽 Brawne Lamia by艂a zm臋czona, obola艂a i bardzo rozdra偶niona. P艂acz dziecka Sola Weintrauba doprowadza艂 j膮 do szale艅stwa. Wiedzia艂a, 偶e inni te偶 s膮 zm臋czeni; przez ostatnie trzy doby 偶adne z nich nie spa艂o d艂u偶ej ni偶 kilka godzin, a dzie艅, kt贸ry w艂a艣nie mia艂 si臋 ku ko艅cowi, pe艂en by艂 napi臋cia i tajemniczych zagro偶e艅. Wrzuci艂a ostatni kawa艂ek drewna do ognia.

聽 聽 - Tam, sk膮d przyszli艣my, nic ju偶 nie ma - warkn膮艂 Martin Silenus. P艂omienie o艣wietla艂y od do艂u satyrowe rysy twarzy poety.

聽 聽 - Wiem - odpar艂a bez emocji Brawne Lamia. By艂a zbyt zm臋czona, by jej g艂os zabrzmia艂 gniewnie. Drewno na opa艂 pochodzi艂o ze schowka wykopanego przez pielgrzym贸w przed laty. Trzy namiociki rozbili na terenie, z kt贸rego tradycyjnie korzystali pielgrzymi. Sp臋dzali tu ostatni膮 noc przed spotkaniem z Chy偶warem. Obozowisko znajdowa艂o si臋 blisko Grobowca Czasu nazywanego Sfinksem. Czarny zarys jego skrzyd艂a przes艂ania艂 cz臋艣膰 nieba.

聽 聽 - Kiedy zga艣nie, zapalimy latarnie - powiedzia艂 konsul. Dyplomata wydawa艂 si臋 bardziej wyczerpany ni偶 inni. Mrugaj膮ce 艣wiat艂o rzuca艂o czerwon膮 po艣wiat臋 na jego smutn膮 twarz. Rano ubra艂 si臋 w str贸j galowy, ale teraz zar贸wno peleryna, jak i tr贸jgraniasty kapelusz by艂y r贸wnie wymi臋te i pobrudzone jak ich w艂a艣ciciel.

聽 聽 Pu艂kownik Kassad - w pe艂nym rynsztunku bojowym - wr贸ci艂 do ogniska i podni贸s艂 przy艂bic臋 noktowizyjn膮 na szczyt he艂mu. Uaktywniony polimer maskuj膮cy sprawia艂, 偶e widoczna by艂a tylko jego twarz. P艂yn臋艂a dwa metry nad ziemi膮.

聽 聽 - Nic - powiedzia艂. - 呕adnego ruchu. 呕adnych 艣lad贸w ciep艂a. 呕adnego d藕wi臋ku poza wiatrem.

聽 聽 Kassad opar艂 wielozadaniowy karabin szturmowy o ska艂臋 i usiad艂 obok pozosta艂ych. W艂贸kna jego samoutwardzalnej zbroi po dezaktywacji polimeru by艂y matowo czarne. Posta膰 pu艂kownika zlewa艂a si臋 z t艂em.

聽 聽 - My艣lisz, 偶e Chy偶war przyjdzie tej nocy? - zapyta艂 ojciec Hoyt. Kap艂an owin膮艂 si臋 czarn膮 sutann膮. Podobnie jak pu艂kownik zdawa艂 si臋 rozp艂ywa膰 w ciemno艣ciach. Jego cienki g艂os by艂 pe艂en napi臋cia.

聽 聽 Kassad pochyli艂 si臋 i pogrzeba艂 bu艂aw膮 w ogniu.

聽 聽 - Tego nie mo偶na przewidzie膰. Na wszelki wypadek b臋d臋 pe艂ni艂 wart臋.

聽 聽 Nagle ca艂a sz贸stka spojrza艂a w g贸r臋. Rozgwie偶d偶one niebo zab艂ysn臋艂o orgi膮 kolor贸w. Pomara艅czowe i czerwone wybuchy rozkwita艂y w ciszy przes艂aniaj膮c gwiazdy.

聽 聽 - Niewiele tego by艂o w ci膮gu ostatnich paru godzin - powiedzia艂 Sol Weintraub ko艂ysz膮c dziecko. Rachela przesta艂a p艂aka膰. Teraz usi艂owa艂a z艂apa膰 ojca za kr贸tk膮 br贸dk臋. Weintraub poca艂owa艂 jej ma艂e r膮czki.

聽 聽 - Zn贸w pr贸buj膮 dokona膰 rozpoznania rubie偶y obronnych Hegemonii - stwierdzi艂 Kassad. Z rozgrzebanego ogniska buchn臋艂y iskry. Pop艂yn臋艂y w g贸r臋, jakby chcia艂y si臋 po艂膮czy膰 z ja艣niejszymi rozb艂yskami na niebie.

聽 聽 - Kto wygra艂? - zapyta艂a Lamia. My艣la艂a o bezg艂o艣nej bitwie kosmicznej, kt贸r膮 od dw贸ch dni obserwowali na niebosk艂onie.

聽 聽 - A kogo to, do diab艂a, obchodzi? - odpar艂 Martin Silenus. Przeszuka艂 kieszenie swojego futra, jakby chcia艂 w nich znale藕膰 pe艂n膮 butelk臋. Nie znalaz艂. - Kogo to, do diab艂a, obchodzi? - zamrucza艂 znowu.

聽 聽 - Mnie obchodzi - powiedzia艂 zm臋czonym g艂osem konsul. - Je艣li Intruzi przedr膮 si臋, mog膮 zniszczy膰 Hyperiona, zanim znajdziemy Chy偶wara.

聽 聽 Silenus roze艣mia艂 si臋 pogardliwie.

聽 聽 - Och, to by艂oby straszne, nieprawda偶? Umrze膰, zanim odkryjemy 艣mier膰? By膰 zabitym, zanim nadejdzie czas naszej 艣mierci? Zej艣膰 z tego 艣wiata szybko i bezbole艣nie, zamiast wi膰 si臋 z b贸lu na kolcach Chy偶wara? C贸偶 za straszliwa my艣l.

聽 聽 - Zamknij si臋 - powiedzia艂a Brawne Lamia. W jej g艂osie nadal nie s艂ysza艂o si臋 emocji, ale tym razem czai艂a si臋 w nim gro藕ba. Popatrzy艂a na konsula. - Wi臋c gdzie jest Chy偶war? Dlaczego go nie znale藕li艣my?

聽 聽 Dyplomata gapi艂 si臋 w ogie艅.

聽 聽 - Nie wiem. Sk膮d mam wiedzie膰?

聽 聽 - Mo偶e Chy偶war odszed艂 - zastanawia艂 si臋 ojciec Hoyt. - Mo偶e otwieraj膮c pola antyentropiczne uwolni艂e艣 go na zawsze. Mo偶e zani贸s艂 swoje plagi gdzie indziej.

聽 聽 Konsul potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 i nic nie powiedzia艂.

聽 聽 - Nie - rzek艂 Sol Weintraub. Dziecko spa艂o oparte o jego rami臋. B臋dzie tutaj. Ja to czuj臋.

聽 聽 Brawne Lamia pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Ja te偶. On czeka. - Wyci膮gn臋艂a ze swojej paczki kilka 偶elaznych racji. Rozdawa艂a je teraz wraz z tackami podgrzewaj膮cymi.

聽 聽 - Wiem, 偶e rozczarowanie jest w膮tkiem i osnow膮 艣wiata - stwierdzi艂 Silenus. - Ale to cholernie 艣mieszne. Wszystko zapi臋te na ostatni guzik i nie ma gdzie umrze膰.

聽 聽 Brawne Lamia spojrza艂a gro藕nie, ale nic nie powiedzia艂a. Przez chwil臋 jedli w milczeniu. P艂omienie na wysoko艣ci zblak艂y, powr贸ci艂 widok g臋sto usianego gwiazdami nieba, ale iskry wznosi艂y si臋 nadal, jakby szuka艂y ucieczki.

聽聽聽 Zapl膮tany w g膮szcz my艣li Brawne Lamii, stara艂em si臋 zebra膰 to, co zdarzy艂o si臋, odk膮d po raz ostatni 艣ni艂em o ich przygodach.

聽 聽 Przed 艣witem pielgrzymi zeszli do doliny. 艢piewali. 艢wiat艂a kosmicznej bitwy na niebie sprawia艂y, 偶e rzucali cie艅. Przez ca艂y dzie艅 przeszukiwali Grobowce Czasu. W ka偶dej minucie spodziewali si臋 艣mierci. Po kilku godzinach, gdy wsta艂o s艂o艅ce i nocne. zimno pustyni ust膮pi艂o upa艂owi, ich strach i podniecenie opad艂y.

聽 聽 Dzie艅 si臋 d艂u偶y艂. Czasem s艂ycha膰 by艂o przesypuj膮cy si臋 piasek, jaki艣 krzyk i nieustaj膮ce wycie wiatru. Kassad i konsul nie艣li instrumenty do pomiaru nat臋偶enia pola antyentropicznego, ale to Lamia pierwsza spostrzeg艂a, 偶e urz膮dzenia nie b臋d膮 im potrzebne, bo przyp艂ywy i odp艂ywy pr膮du czasu moim wyczu膰 jako lekk膮 chorob臋 morsk膮 po艂膮czon膮 z nie ust臋puj膮cym poczuciem dejd vu.

聽 聽 Najbli偶ej wej艣cia do doliny sta艂 Sfinks; potem by艂 Nefrytowy Grobowiec, jego 艣ciany stawa艂y si臋 p贸艂przezroczyste tylko w p贸艂mroku 艣witu i zmierzchu; dalej, w odleg艂o艣ci nieca艂ych stu metr贸w, wznosi艂 si臋 grobowiec zwany Obeliskiem. 艢cie偶ka pielgrzym贸w wiod艂a w g贸r臋, rozszerzaj膮c si臋, do najwi臋kszego grobowca, Kryszta艂owego Monolitu. Jego powierzchnia by艂a g艂adka i bez otwor贸w, p艂aski dach si臋ga艂 szczyt贸w wzg贸rz otaczaj膮cych dolin臋. Potem sz艂y trzy Grobowce Jaskiniowe. Ich wej艣cia da艂o si臋 dostrzec tylko dzi臋ki dobrze wydeptanym 艣cie偶kom, kt贸re do nich wiod艂y; na ko艅cu - prawie kilometr od wej艣cia do doliny - rozsiad艂 si臋 Pa艂ac Chy偶wara. Jego ostre flanki i wysokie wie偶yczki przywodzi艂y na my艣l kolce stwora nawiedzaj膮cego pono膰 t臋 okolic臋.

聽 聽 Przez ca艂y dzie艅 szli od grobowca do grobowca. Nie rozdzielaj膮c si臋, stawali przed budowlami, do kt贸rych mo偶na by艂o wej艣膰. Sola Weintrauba opanowa艂a przemo偶na ch臋膰, by wej艣膰 do Sfinksa, tego w艂a艣nie grobowca, w kt贸rym jego c贸rka dosta艂a choroby Merlina dwadzie艣cia sze艣膰 lat temu. Instrumenty rozstawione przez ich ekip臋 uniwersyteck膮 nadal sta艂y na tr贸jnogach na zewn膮trz budowli, ale nikt z grupy pielgrzym贸w nie potrafi艂 stwierdzi膰, czy nadal funkcjonuj膮. Korytarz w Sfinksie by艂 w膮ski i kr臋ty. Le偶a艂y w nim, ciemne teraz, 偶arkule i lampy elektryczne pozostawione przez r贸偶ne zespo艂y badawcze. Pos艂u偶yli si臋 latarkami r臋cznymi i noktowizyjn膮 przy艂bic膮 Kassada. Nie by艂o 艣ladu pomieszczenia, w kt贸rym znalaz艂a si臋 Rachela, gdy zamkn臋艂y si臋 za ni膮 艣ciany i zaatakowa艂a j膮 choroba. Pozosta艂y jedynie szcz膮tkowe 艣lady pot臋偶nych niegdy艣 pr膮d贸w czasu. Nie by艂o te偶 艣ladu Chy偶wara.

聽 聽 Przed ka偶dym z grobowc贸w prze偶ywali chwile grozy, pe艂ne nadziei i strachu oczekiwania tylko po to, 偶eby na d艂ugie godziny da膰 si臋 ponie艣膰 rozczarowaniu. Pe艂ne kurzu, puste sale wygl膮da艂y teraz tak jak wtedy, gdy zwiedzali je tury艣ci i p膮tnicy w dawnych stuleciach.

聽 聽 Dzie艅 sko艅czy艂 si臋 rozczarowaniem i zm臋czeniem. Cienie ze wschodniej 艣ciany doliny zapad艂y nad grobowcami jak kurtyna po nieudanym przedstawieniu. Znikn膮艂. upa艂 dnia, szybko wr贸ci艂 ch艂贸d pustyni niesiony na skrzyd艂ach wiatru pachn膮cego 艣niegiem G贸r Cugielnych po艂o偶onych o dwadzie艣cia kilometr贸w na po艂udniowy zach贸d st膮d. Kassad zaproponowa艂, 偶eby rozbi膰 ob贸z. Konsul wskaza艂 drog臋 do wyznaczonych miejsc na obozowiska, gdzie p膮tnicy do Chy偶wara przeczekiwali ostatni膮 noc przed spotkaniem ze stworem, kt贸rego szukali. P艂aski grunt w pobli偶u Sfinksa pokryty by艂 艣mieciami pozostawionymi przez grupy badawcze i pielgrzym贸w. Spodoba艂o si臋 to Solowi Weintraubowi, kt贸ry wyobrazi艂 sobie, 偶e w tym miejscu rozbi艂a ob贸z jego c贸rka. Nikt nie protestowa艂.

聽 聽 Teraz, w ca艂kowitych ciemno艣ciach, pyry dogasaj膮cym ognisku, wyczuwa艂em, jak ca艂a sz贸stka skupia si臋 nie tylko przy cieple p艂omieni. Ci膮gn臋li do siebie nawzajem. 艁膮czy艂y ich wi臋zy wsp贸lnych do艣wiadcze艅 zebranych w czasie podr贸偶y bark膮 lewitacyjn膮 "Benares" w g贸r臋 rzeki i podczas przeprawy do Baszty Chronosa. Wyczu艂em co艣 wi臋cej - jedno艣膰 bardziej namacaln膮 ni偶 ta, kt贸ra wynika艂aby ze wsp贸lnych emocji. Zaj臋艂o mi to chwil臋, ale wkr贸tce zrozumia艂em, 偶e grup臋 z艂膮czy艂a mikrosfera wsp贸lnego dost臋pu do danych. Na planecie, kt贸rej prymitywne, regionalne 艂膮cza informacyjne poszarpane zosta艂y przez samo wspomnienie o walce, tych sze艣cioro po艂膮czy艂o swoje komlogi i biomonitory, by dzieli膰 informacje i dba膰 nawzajem o siebie.

聽 聽 Bariery wej艣膰 by艂y widoczne i mocne. Ale nie mia艂em k艂opot贸w, by w艣lizgn膮膰 si臋 pod, nad i poprzez nie, wydosta膰 liczne w膮tki puls, temperatur臋 sk贸ry, aktywno艣膰 fal kory m贸zgowej, wej艣cia informatyczne, inwentarz danych - co pozwoli艂o mi na pewien wgl膮d w my艣li, uczucia i czyny ka偶dego z p膮tnik贸w. Kassad, Hoyt i Lamia mieli implanty, przep艂yw ich my艣li by艂 艂atwiejszy do prze艣ledzenia. W tej w艂a艣nie sekundzie Brawne Lamia zastanawia艂a si臋, czy poszukiwanie Chy偶wara nie oka偶e si臋 b艂臋dem; co艣 j膮 gryz艂o. Czu艂a si臋, jakby przeoczy艂a jaki艣 niezwykle wa偶ny w膮tek nios膮cy rozwi膮zanie... w艂a艣nie - czego?

聽 聽 Brawne Lamia zawsze mia艂a w pogardzie tajemnice; by艂 to jeden z powod贸w, dla kt贸rych porzuci艂a 艂atwe 偶ycie, 偶eby zosta膰 prywatnym detektywem. Ale co to za tajemnica? Prawie rozwi膮za艂a zagadk臋 艣mierci jej cybrydowego klienta... i kochanka... i przyby艂a na Hyperiona, by wype艂ni膰 jego ostatni膮 wol臋. Mimo to s膮dzi艂a, 偶e ta gryz膮ca w膮tpliwo艣膰 ma co艣 wsp贸lnego z Chy偶warem. Ale co?

聽 聽 Lamia potrz膮sn臋艂a g艂ow膮 i pogrzeba艂a w dogasaj膮cym ognisku. Mia艂a silne cia艂o, ukszta艂towane przez 1,3 standardowej grawitacji Lususa i wytrenowane, by osi膮gn臋艂o jeszcze wi臋ksz膮 si艂臋. Ale nie spa艂a przez kilka dni i by艂a bardzo, bardzo zm臋czona. Zacz臋艂a sobie niejasno zdawa膰 spraw臋, 偶e kto艣 co艣 m贸wi.

聽聽聽- ...偶eby tylko wzi膮膰 prysznic i zdoby膰 troch臋 偶ywno艣ci - powiedzia艂 Martin Silenus. - Mo偶e u偶y艂by艣 swojego komunikatora i linii FAT, 偶eby sprawdzi膰, kto wygrywa wojn臋.

聽 聽 Konsul potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Jeszcze nie teraz. Statek jest na wypadek nag艂ej potrzeby.

聽 聽 Silenus podni贸s艂 r臋k臋 wskazuj膮c ciemno艣膰, Sfinksa i powstaj膮cy wiatr.

聽 聽 - My艣lisz, 偶e to nie jest nag艂y wypadek?

聽 聽 Brawne Lamia u艣wiadomi艂a sobie, 偶e rozmawiaj膮 o mo偶liwo艣ci sprowadzenia statku konsula z Miasta Keatsa.

聽 聽 - Jeste艣 pewien, 偶e tym nag艂ym wypadkiem nie jest brak alkoholu? - zapyta艂a.

聽 聽 Silenus popatrzy艂 na ni膮 gniewnie.

聽 聽 - Komu艣 przeszkadza jeden g艂臋bszy?

聽 聽 - Nie - odpar艂 konsul. Potar艂 oczy i Lamia przypomnia艂a sobie, 偶e on te偶 jest uzale偶niony od alkoholu. Ale jego odpowied藕 brzmia艂a: nie. - Poczekamy do czasu, kiedy b臋dziemy musieli to zrobi膰.

聽 聽 - A co z transmiterem FAT? - zapyta艂 Kassad.

聽 聽 Konsul pokiwa艂 g艂ow膮 i wyj膮艂 stary komlog. Nale偶a艂 do jego babki Siri i do rodzic贸w jej rodzic贸w. Dotkn膮艂 klucza magnetycznego.

聽 聽 - Tym mog臋 nadawa膰, ale nie odbiera膰.

聽 聽 Sol Weintraub po艂o偶y艂 艣pi膮ce niemowl臋 w wej艣ciu do najbli偶szego namiotu. Wr贸ci艂 do ogniska.

聽 聽 - A ostatni膮 wiadomo艣膰 nada艂e艣, kiedy przybyli艣my do Baszty?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Martin Silenus uderzy艂 w sarkastyczn膮 nut臋:

聽 聽 - I mamy uwierzy膰... nawr贸conemu zdrajcy?

聽 聽 - Tak - g艂os konsula wyra偶a艂 tylko znu偶enie.

聽 聽 Szczup艂a twarz Kassada pop艂yn臋艂a w powietrzu. Jego cia艂o, r臋ce, nogi by艂y czerni膮 na tle czerni.

聽 聽 - Ale to mo偶e pos艂u偶y膰 do wezwania statku, gdyby艣my byli w potrzebie?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Ojciec Hoyt przyci膮gn膮艂 bli偶ej po艂y p艂aszcza, 偶eby nie szarpa艂 mu ich wiatr. Piasek szura艂 po we艂nie i materiale, z kt贸rego uszyte by艂y namioty.

聽 聽 - Nie obawiasz si臋, 偶e w艂adze portu albo Armia przesun膮 statek albo zaczn膮 nim rozporz膮dza膰? - zapyta艂 konsula.

聽 聽 - Nie - konsul poruszy艂 tylko lekko g艂ow膮. Wygl膮da艂o to tak, jakby czu艂 si臋 za bardzo zm臋czony, 偶eby zdoby膰 si臋 na skinienie. - Mamy zezwolenie od samej Meiny Gladstone. Ponadto generalny gubernator jest moim przyjacielem... by艂 przyjacielem.

聽 聽 Pozostali spotkali 艣wie偶o mianowanego gubernatora Hegemonii wkr贸tce po l膮dowaniu; Brawne Lamii Theo Lane wyda艂 si臋 cz艂owiekiem, kt贸ry wpad艂 w wir wydarze艅 znacznie go przerastaj膮cych.

聽 聽 - Wiatr si臋 wzmaga - powiedzia艂 Sol Weintraub. Odwr贸ci艂 si臋, 偶eby ochroni膰 niemowl臋 przed piaskiem. Mru偶膮c oczy patrzy艂 przed siebie, w wichur臋. - Zastanawiam si臋, czy gdzie艣 tam jest Het Maasten?

聽 聽 - Szukali艣my wsz臋dzie - wtr膮ci艂 ojciec Hoyt. M贸wi艂 st艂umionym g艂osem, bo schowa艂 g艂ow臋 w fa艂dach p艂aszcza.

聽 聽 Martin Silenus roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - Wybacz, ksi臋偶e, ale nafajda艂e艣.

聽 聽 Poeta wsta艂 i podszed艂 do ognia. Wiatr mierzwi艂 jego futro i wyrywa艂 mu s艂owa z ust.

聽 聽 - Zbocza wzg贸rz pe艂ne s膮 kryj贸wek. Kryszta艂owy Monolit skrywa przed nami swoje wej艣cie... ale przed templariuszem? A poza tym widzieli艣cie schody do labiryntu w najg艂臋biej po艂o偶onej sali Nefrytowego Grobowca.

聽 聽 Hoyt podni贸s艂 wzrok, marszczy艂 si臋 pod uk艂uciami niesionych wichrem drobinek piasku.

聽 聽 - S膮dzisz, 偶e tam jest? W labiryncie?

聽 聽 Silenus roze艣mia艂 si臋 i uni贸s艂 ramiona. Jego lu藕na jedwabna bluza wyd臋艂a si臋 i zaszele艣ci艂a.

聽 聽 - Sk膮d, do kurwy n臋dzy, mam wiedzie膰, padre? Wiem tylko, 偶e Het Maasten mo偶e by膰 gdzie艣 tam, przygl膮da膰 si臋 nam i czeka膰 na dobry moment, 偶eby wr贸ci膰 i upomnie膰 si臋 o sw贸j baga偶.

聽 聽 Poeta wskaza艂 na sze艣cian M贸biusa, stoj膮cy po艣rodku stosiku ich 艂adunk贸w.

聽 聽 - A mo偶e ju偶 nie 偶yje. Albo gorzej.

聽 聽 - Gorzej? - zapyta艂 Hoyt. Twarz ksi臋dza postarza艂a si臋 w ci膮gu kilku ostatnich godzin: mia艂 zapadni臋te i cierpi膮ce oczy, a u艣miech sztywny jak u nieboszczyka.

聽 聽 Martin Silenus zn贸w podszed艂 do wygasaj膮cego ognia.

聽 聽 - Gorzej - powt贸rzy艂. - Mo偶e si臋 wi膰 na stalowym drzewie Chy偶wara. Gdzie i my b臋dziemy za kilka...

聽 聽 Brawne Lamia podnios艂a si臋 nagle i schwyci艂a poet臋 za koszul臋. Podnios艂a go z ziemi, potrz膮sn臋艂a nim i opu艣ci艂a, a偶 mog艂a mu zajrze膰 w twarz.

聽 聽 - Jeszcze raz - powiedzia艂a 艂agodnie - i ja sama zrobi臋 ci co艣 bardzo bolesnego. Nie zabij臋 ci臋. Ale b臋dziesz chcia艂, 偶ebym to zrobi艂a. Poeta u艣miechn膮艂 si臋 jak satyr. Lamia rzuci艂a go i odwr贸ci艂a si臋 plecami.

聽 聽 - Jeste艣my zm臋czeni - za艂agodzi艂 Kassad. - Wszyscy idziemy spa膰. Ja b臋d臋 pe艂ni艂 wart臋.

聽聽聽 Moje sny o Lamii miesza艂y si臋 z jej snami. To ca艂kiem przyjemne, dzieli膰 z kobiet膮 sny i my艣li. Nawet je艣li t臋 kobiet臋 dzieli ode mnie ocean czasu i r贸偶nica kultur znacznie wi臋ksza ni偶 r贸偶nica wynikaj膮ca z p艂ci. W dziwny, zwierciadlany spos贸b 艣ni艂a o swym zmar艂ym kochanku. O jego za ma艂ym nosie i nazbyt upartej szcz臋ce, o jego za d艂ugich w艂osach spadaj膮cych na ko艂nierz, o jego oczach - zbyt wyrazistych, zbyt wiele odkrywaj膮cych, daj膮cych twarzy nazbyt wielk膮 moc, jak oczy tysi臋cy wie艣niak贸w urodzonych o dzie艅 drogi od Londynu.

聽 聽 艢ni艂a o mojej twarzy G艂os, kt贸ry s艂ysza艂a we 艣nie, nale偶a艂 do mnie. Ale mi艂o艣膰 - ta, kt贸r膮 pami臋ta艂a - nie by艂a mi艂o艣ci膮, jak膮 dzieli艂aby kiedy艣 ze mn膮. Pr贸bowa艂em umkn膮膰 z jej marze艅. Wtedy wpada艂em we w艂asne sny. Je艣li mam ju偶 by膰 podgl膮daczem, to niechbym raczej podgl膮da艂 pl膮tanin臋 sztucznych wspomnie艅, kt贸re mia艂y uchodzi膰 za moje w艂asne. Zdawa艂o mi si臋, 偶e urodzi艂em si臋 - powsta艂em z martwych tylko dlatego, 偶eby 艣ni膰 sny mego zmar艂ego i odleg艂ego brata bli藕niaka.

聽 聽 Podda艂em si臋, zrezygnowa艂em z pr贸b przebudzenia. I 艣ni艂em.

聽聽聽 Brawne Lamia nagle si臋 obudzi艂a. Ze snu wybi艂 j膮 jaki艣 d藕wi臋k albo ruch. Przez d艂u偶sz膮 chwil臋 czu艂a si臋 zdezorientowana. Z ciemno艣ci dochodzi艂 ha艂as - ale nie by艂 to d藕wi臋k mechaniczny - g艂o艣niejszy ni偶 odg艂osy z jej rodzimego luza艅skiego Kopca. By艂a pijana ze zm臋czenia. Wiedzia艂a, 偶e spa艂a bardzo kr贸tko. Samotna w niewielkiej, ograniczonej przestrzeni, mia艂a wra偶enie, 偶e znajduje si臋 w czym艣 przypominaj膮cym ogromny 艣piw贸r.

聽 聽 Wychowa艂a si臋 na planecie, gdzie zamkni臋ta przestrze艅 oznacza艂a zabezpieczenie przed truj膮cym powietrzem, wiatrami i zwierz臋tami, gdzie wielu cierpia艂o na agorafobi臋, gdy znalaz艂o si臋 na otwartej przestrzeni, a niewielu doznawa艂o uczucia klaustrofobii. Mimo to zareagowa艂a, jakby sama cierpia艂a na klaustrofobi臋 - zacz臋艂a gwa艂townie chwyta膰 powietrze, odrzuci艂a nakrycie, rozwar艂a nag艂ym ruchem klapy namiotu, czo艂ga艂a si臋 w panice, 偶eby tylko wydosta膰 si臋 z plastow艂贸kninowego kokonu. Nie spocz臋艂a, p贸ki pod d艂o艅mi i 艂okciami nie poczu艂a piasku i nie zobaczy艂a nad sob膮 nieba.

聽 聽 Nagle przypomnia艂a sobie, gdzie jest. To nie by艂o niebo. Piasek miotany w jej twarz przez wichur臋 k艂u艂 jak tysi膮ce igie艂ek. Ognisko zgas艂o, przykryte piaskiem. Pryzmy piasku zebra艂y si臋 po zawietrznej stronie targanych przez wiatr namiot贸w. Wok贸艂 obozowiska potworzy艂y si臋 wydmy. Jedna z nich zagrzeba艂a do po艂owy namiot, kt贸ry Brawne Lamia dzieli艂a z ojcem Hoytem.

聽 聽 Hoyt, pomy艣la艂a.

聽 聽 To jego nieobecno艣膰 obudzi艂a j膮. Nawet we 艣nie jaka艣 cz膮stka jej 艣wiadomo艣ci wyczuwa艂a 艂agodny oddech i prawie nies艂yszalne, bolesne poj臋kiwanie 艣pi膮cego ksi臋dza. Wyszed艂 jakie艣 p贸艂 godziny temu. Mo偶e nawet przed kilkoma minutami. Brawne Lamia zda艂a sobie spraw臋, 偶e nawet gdy 艣ni艂a o Johnnym, by艂a na wp贸艂 艣wiadoma szeleszcz膮cego, drapi膮cego odg艂osu dobiegaj膮cego spoza wycia wiatru i szmeru przesypywanego piasku.

聽 聽 Wsta艂a, d艂oni膮 zakry艂a oczy przed piaskiem. By艂o bardzo ciemno. Wysoka pow艂oka chmur przes艂oni艂a gwiazdy, ale powietrze wype艂nia艂a s艂aba, jakby elektryczna po艣wiata odbijaj膮ca si臋 od powierzchni ska艂 i wydm. Lamia zda艂a sobie spraw臋, 偶e powietrze rzeczywi艣cie wype艂nione jest elektryczno艣ci膮 statyczn膮, kt贸ra sprawia, 偶e jej w艂osy ta艅cz膮 na wietrze jak w艂osy meduzy. Statyczne 艂adunki podpe艂za艂y po r臋kawach jej bluzy i sp艂ywa艂y po namiocie jak ognie 艣wi臋tego Elma. Gdy jej oczy zaadaptowa艂y si臋 do ciemno艣ci, Lamia zobaczy艂a, 偶e przesypuj膮ce si臋 wydmy jarz膮 si臋 bladym ogniem. O czterdzie艣ci metr贸w na wsch贸d sta艂 Sfinks. Grobowiec wygl膮da艂 jak pulsuj膮cy, trzeszcz膮cy zarys na tle nocnej ciemno艣ci. Fale elektryczno艣ci przesuwa艂y si臋 po rozpostartych flankach, cz臋sto nazywanych skrzyd艂ami.

聽 聽 Brawne Lamia rozejrza艂a si臋 dooko艂a. Nie by艂o 艣ladu ojca Hoyta. Postanowi艂a wezwa膰 pomoc. U艣wiadomi艂a sobie, 偶e wiatr st艂umi jej wo艂anie. Przez moment zastanawia艂a si臋, czy ksi膮dz nie poszed艂 po prostu do innego namiotu albo do polowej latryny odleg艂ej o dwadzie艣cia metr贸w, ale co艣 jej m贸wi艂o, 偶e jest inaczej. Popatrzy艂a na Sfinksa. Przez u艂amek sekundy zdawa艂o si臋 jej, 偶e na tle ja艣niej膮cego elektrycznymi wy艂adowaniami grobowca widzi zarys cz艂owieka w czarnej pelerynie, garbi膮cego si臋 pod naporem wiatru.

聽 聽 Poczu艂a r臋k臋 na ramieniu.

聽 聽 Odwr贸ci艂a si臋 b艂yskawicznie i przyj臋艂a postaw臋 do walki - wyci膮gni臋ta lewa pi臋艣膰, opuszczona prawa. Rozpozna艂a Kassada. Pu艂kownik by艂 niemal p贸艂tora raza od niej wy偶szy i tyle samo szerszy. Miniaturowe wy艂adowanie pojawi艂o si臋 na jego podbr贸dku, gdy nachyli艂 si臋 ku niej i wykrzycza艂 w ucho:

聽 聽 - Poszed艂 tamt臋dy! - d艂ugie, obleczone w czer艅 rami臋 wskazywa艂o Sfinksa.

聽 聽 Lamia skin臋艂a g艂ow膮. Zapomnia艂a, 偶e Kassad pe艂ni stra偶. Czy ten cz艂owiek nigdy nie 艣pi?

聽 聽 - Czy powinni艣my obudzi膰 innych? - Prawie nie s艂ysza艂a swojego g艂osu w ryku wichury.

聽 聽 Fedmahn Kassad potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Przy艂bic臋 mia艂 podniesion膮. Z艂o偶ony he艂m przypomina艂 kaptur zwisaj膮cy z plec贸w jego pancernego uniformu. Twarz Kassada wygl膮da艂a bardzo blado w po艣wiacie odbijaj膮cej si臋 od rynsztunku. Pokazywa艂 na Sfinksa. W zgi臋ciu lewej r臋ki trzyma艂 wielozadaniowy karabin. Granaty, pokrowiec z lornetk膮 i inne tajemniczo wygl膮daj膮ce przedmioty zwisa艂y z uprz臋偶y jego samoutwardzalnej zbroi. Wskaza艂 jeszcze raz w stron臋 Sfinksa.

聽 聽 Lamia pochyli艂a si臋 do przodu i krzykn臋艂a:

聽 聽 - Czy Chy偶war go porwa艂?

聽 聽 Kassad potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Mo偶esz go zobaczy膰? - pokaza艂a na przy艂bic臋 i lornetk臋.

聽 聽 - Nie - odpar艂 Kassad. - Burza zaciera 艣lady ciep艂a.

聽 聽 Brawne Lania odwr贸ci艂a si臋 plecami do wiatru. Czu艂a, jak drobinki piasku wbijaj膮si臋 w jej szyj臋 niczym drobne 艣ruciny z wiatr贸wki. Sprawdzi艂a komlog. Ale powiedzia艂 jej tylko tyle, 偶e Hoyt jest zdr贸w i rusza si臋; nic poza tym nie by艂o transmitowane na wsp贸lnym pa艣mie. Przesun臋艂a si臋 i stan臋艂a obok Kassada. Ich plecy tworzy艂y zapor臋 dla wichury.

聽 聽 - Czy p贸jdziemy za nim?! - krzykn臋艂a.

聽 聽 Kassad potrz膮sn膮艂 przecz膮co g艂ow膮.

聽 聽 - Nie mo偶emy pozostawi膰 obozu bez warty. Rozstawi艂em czujniki, ale burza...

聽 聽 Brawne Lamia wczo艂ga艂a si臋 do namiotu. Naci膮gn臋艂a buty. Wychodz膮c zabra艂a peleryn臋 ochronn膮 i pistolet automatyczny swojego ojca. Bardziej konwencjonalna bro艅 - og艂uszacz Giera spoczywa艂 w przedniej kieszeni peleryny.

聽 聽 - Wi臋c ja p贸jd臋 - powiedzia艂a.

聽 聽 Z pocz膮tku my艣la艂a, 偶e pu艂kownik jej nie us艂ysza艂, ale potem zobaczy艂a co艣 w jego bladych oczach. Wiedzia艂a, co to jest. Przymocowa艂 sobie wojskowy komlog do przegubu.

聽 聽 Kiwn臋艂a g艂ow膮 i upewni艂a si臋, czy jej w艂asny implant i komlog dobrze si臋 trzymaj膮.

聽 聽 - Wr贸c臋 - o艣wiadczy艂a i pobrn臋艂a przez wydm臋. Jej nogi w obcis艂ych spodniach otacza艂a po艣wiata wy艂adowa艅 elektrycznych. Piasek wygl膮da艂 jak 偶ywy; po jego nier贸wnej powierzchni przep艂ywa艂y srebrnobia艂e ogniki.

聽 聽 Po dwudziestu metrach nie by艂a ju偶 w stanie dojrze膰 obozu. Przesz艂a jeszcze dziesi臋膰 metr贸w i stan臋艂a pod Sfinksem. Nie dostrzeg艂a 艣lad贸w st贸p ojca Hoyta; piasek zasypywa艂 wszystko po kilku sekundach.

聽 聽 Szerokie wej艣cie do grobowca sta艂o otworem od czasu, kiedy ludzko艣膰 dowiedzia艂a si臋 o istnieniu tej budowli. Wygl膮da艂o teraz jak czarny czworok膮t w promieniuj膮cej lekk膮 po艣wiat膮 艣cianie. Logika podpowiada艂a, 偶e ojciec Hoyt powinien tu wej艣膰. Cho膰by po to, 偶eby schowa膰 si臋 przed burz膮. Ale co艣 g艂臋bszego ni偶 racjonalne my艣lenie podpowiada艂o Lamii, 偶e tu nie znajdzie ksi臋dza.

聽 聽 Brn臋艂a dalej obok Sfinksa. Na chwil臋 odpocz臋艂a pod jego os艂on膮, 偶eby zetrze膰 piasek z twarzy i odetchn膮膰. Potem ruszy艂a dalej. Sz艂a w膮sk膮, twardo ubit膮 艣cie偶ynk膮 mi臋dzy wydmami. Przed ni膮 ja艣nia艂 w ciemno艣ci mlecznozielony Nefrytowy Grobowiec. Jego 艂agodne krzywizny i grzbiet b艂yszcza艂y olei艣cie.

聽 聽 Mru偶膮c oczy, spojrza艂a przed siebie i ujrza艂a przez u艂amek sekundy zarys jakiej艣 postaci. Potem posta膰 znikn臋艂a. Albo zesz艂a do grobowca, albo przesta艂a by膰 widoczna na tle p贸艂kolistego wej艣cia.

聽 聽 Lamia opu艣ci艂a g艂ow臋 i ruszy艂a przed siebie. Wiatr popycha艂 j膮, jakby chcia艂 poprowadzi膰 w jakie艣 wa偶ne miejsce.

聽聽聽 . 4 .

聽聽聽 Odprawa ci膮gn臋艂a si臋 a偶 do godzin przedpo艂udniowych. S膮dzi艂em, 偶e takie zebrania mia艂y pewne cechy wsp贸lne, niezmienne od stuleci: monotonne, szybkie sprawozdania, nie艣wie偶y posmak wypitych hektolitr贸w kawy, zas艂ona z dymu tytoniowego w powietrzu, stosy kserokopii i b贸l g艂owy od implant贸w. Zdaje si臋, 偶e za moich ch艂opi臋cych lat wszystko to by艂o znacznie prostsze; Wellington zebra艂 swoich ludzi, tych, kt贸rych beznami臋tnie i precyzyjnie nazywa艂 szumowin膮 rodzaju ludzkiego, nic im nie powiedzia艂 i wys艂a艂 na 艣mier膰.

聽 聽 Znajdowali艣my si臋 w obszernym pokoju. Szare 艣ciany urozmaicone by艂y bia艂ymi czworok膮tami 艣wiate艂. Na szarym dywanie sta艂 metalicznie po艂yskuj膮cy szary st贸艂 zgi臋ty w podkow臋. Tkwi艂y w nim klucze magnetyczne, tu i tam rozstawiono karafki z wod膮. CEO Meina Gladstone siedzia艂a po艣rodku wygi臋cia podkowy. Wy偶si funkcj膮 senatorowie i ministrowie obok niej, oficerowie i administratorzy ni偶szych rang dalej. Za nimi, pod 艣cianami rozlokowano, jak zawsze w takiej sytuacji, gromadki pomocnik贸w i adiutant贸w. Nie zauwa偶y艂em nikogo ni偶szego rang膮 od pu艂kownika. Jeszcze dalej, na mniej wygodnych krzes艂ach, siedzieli pomocnicy pomocnik贸w.

聽 聽 Nie mia艂em krzes艂a. W艣r贸d gromadki zaproszonego, ale najwyra藕niej niepotrzebnego personelu tkwi艂em na sto艂ku w oddalonym k膮cie sali, dwadzie艣cia metr贸w od CEO i jeszcze dalej od zdaj膮cego raport oficera, m艂odego pu艂kownika ze wska藕nikiem w r臋ku. W jego g艂osie nie s艂ysza艂em nutki wahania. - Za pu艂kownikiem umocowana by艂a szara i z艂ota tablica wywo艂awcza. Przed nim wznosi艂a si臋 omnisfera z rodzaju tych, kt贸re mo偶na znale藕膰 w ka偶dej holoramie. Od czasu do czasu tablica zasnuwa艂a si臋 mgie艂k膮; pokazywa艂y si臋 na niej obrazy albo pe艂ne hologramy. Miniatury tych diagram贸w jarzy艂y si臋 nad ka偶d膮 p艂ytk膮 klucza magnetycznego i unosi艂y si臋 nad niekt贸rymi komlogami.

聽 聽 Siedzia艂em na swoim sto艂ku, obserwowa艂em Mein臋 Gladstone, szkicowa艂em.

聽聽聽 Obudzi艂em si臋 tego ranka w pokoju go艣cinnym budynku rz膮dowego. Jaskrawe s艂o艅ce Tau Ceti zalewa艂o pomieszczenie 艣wiat艂em przedzieraj膮cym si臋 przez brzoskwiniowe zas艂ony. Okna ods艂oni艂y si臋 automatycznie o 0630. By艂 to m贸j czas budzenia. Przez sekund臋 czu艂em si臋 zagubiony, zdezorientowany. Nadal poszukiwa艂em Lenara Hoyta, ba艂em si臋 Chy偶wara i Heta Maastena. Potem mia艂em wra偶enie, jakby jaka艣 si艂a pozwoli艂a mi zatopi膰 si臋 we w艂asnych snach. Usiad艂em, 艂api膮c powietrze, rozgl膮daj膮c si臋 w przera偶eniu, spodziewaj膮c si臋, 偶e cytrynowy dywan i brzoskwiniowe 艣wiat艂o znikn膮 jak obrazy widziane w malignie. 呕e zostanie tylko b贸l, flegma i koszmarny krwotok, krew na prze艣cierad艂ach, 偶e wype艂niony 艣wiat艂em apartament zast膮pi膮 cienie ponurego pokoiku przy Piazza di Spagna, a nad tym wszystkim nachyla膰 si臋 b臋dzie wra偶liwa twarz Josepha Severna czekaj膮cego, a偶 umr臋.

聽 聽 Dwa razy wzi膮艂em prysznic - wodny i soniczny. Ubra艂em si臋 w nowy szary garnitur, kt贸ry le偶a艂 na 艣wie偶o zas艂anym 艂贸偶ku, gdy wy艂oni艂em si臋 z 艂azienki. Wyruszy艂em na poszukiwania wschodniego podw贸rca, gdzie - jak dowiedzia艂em si臋 z wizyt贸wki, kt贸r膮 znalaz艂em przy nowym garniturze - serwowano 艣niadanie dla go艣ci budynku rz膮dowego.

聽 聽 Sok pomara艅czowy by艂 艣wie偶o wyci艣ni臋ty. Bekon - chrupki i prawdziwy. W gazecie napisano, 偶e CEO Gladstone b臋dzie przemawia膰 do Sieci za po艣rednictwem WszechJedno艣ci i media o 1030 standardowego czasu Sieci. Kolumny pe艂ne by艂y doniesie艅 o wojnie. P艂askie fotografie armady po艂yskiwa艂y wszystkimi kolorami. Z trzeciej stronicy gapi艂 si臋 ponurym wzrokiem genera艂 Morputgo. Gazeta nazywa艂a go "bohaterem drugiej rebelii Heighta". Diana Philomel spojrza艂a na mnie. Siedzia艂a przy s膮siednim stoliku, gdzie posila艂a si臋 w towarzystwie swego neandertalskiego ma艂偶onka. Jej suknia tego poranka by艂a bardziej oficjalna, ciemnob艂臋kitna, obna偶a艂a znacznie mniej, ale rozci臋cie wzd艂u偶 boku przypomina艂o o jej wieczornym wyst臋pie. Nie spuszcza艂a ze mnie oczu, podnosz膮c lakierowanymi paznokciami kawa艂ek bekonu i wgryzaj膮c si臋 w mi臋so. Hermund Philomel chrz膮kn膮艂, gdy przeczyta艂 co艣 zadowalaj膮cego na kolumnach finansowych.

聽聽聽- Grupa migracyjna Intruz贸w... popularnie zwana rojem... zosta艂a wykryta za pomoc膮 sonaru Hawkinga w systemie Camn nieco ponad trzy standardowe lata temu - m贸wi艂 m艂ody oficer prowadz膮cy odpraw臋. - Natychmiast po wykryciu, 42. dywizja szturmowa Armii przegrupowa艂a si臋, by dokona膰 ewakuacji systemu Hyperiona. Tajne rozkazy m贸wi艂y o stworzeniu potencja艂u transmisyjnego obejmuj膮cego Hyperiona. Jednocze艣nie dywizja szturmowa 87.2 zosta艂a wyekspediowana z obszaru Solkov - Tikata, aby spotka膰 si臋 z si艂ami ewakuacyjnymi w systemie Hyperiona, odszuka膰 grupy migracyjne Intruz贸w, zwi膮za膰 je walk膮 i zniszczy膰 ich si艂y militarne... - na tablicy wywo艂awczej i w holoramie pokaza艂y si臋 obrazy armady. M艂ody pu艂kownik gestykulowa艂 wska藕nikiem. Linia rubinowego 艣wiat艂a przebija艂a si臋 przez hologram i o艣wietla艂a okr臋t klasy 3 - C id膮cy w szyku. - Dywizja uderzeniowa 87.2 dowodzona jest przez admira艂a Nashit臋 znajduj膮cego si臋 na pok艂adzie HS "Hebrides"...

聽 聽 - Tak, tak - mrukn膮艂 genera艂 Morpurgo. - Wszystko to wiemy, Yani. Streszczaj si臋.

聽 聽 M艂ody pu艂kownik u艣miechn膮艂 si臋 sztucznie, skin膮艂 g艂ow膮 w kierunku genera艂a oraz CEO i podj膮艂 sprawozdanie nieco ju偶 mniej pewnym siebie g艂osem:

聽 聽 - Kodowana transmisja FAT z DU 42 z ostatnich siedemdziesi臋ciu dw贸ch standardowych godzin przekazuje meldunki o ci臋偶kich walkach stoczonych przez szpice si艂 ewakuacyjnych i o najbardziej wysuni臋tych elementach bojowych grup migracyjnych Intruz贸w...

聽 聽 - Roju - przerwa艂 Leigh Hunt.

聽 聽 - Tak - powiedzia艂 Yani. Odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 tablicy. Pi臋膰 metr贸w matowej szyby o偶y艂o. Obraz jawi艂 mi si臋 jako niezrozumia艂a gmatwanina tajemniczych symboli, kolorowych wektor贸w, kod贸w i akronim贸w u偶ywanych przez Armi臋. Prawdopodobnie nie mia艂o to sensu tak偶e dla grubych ryb i polityk贸w zgromadzonych w sali, ale nikt nie przyzna艂by si臋 do tego. Zacz膮艂em nowy rysunek Meiny Gladstone z buldogowatym profilem genera艂a Morpurgo w tle.

聽 聽 - Pierwsze meldunki m贸wi艂y o wykryciu przez aparaty Hawkinsa czterech tysi臋cy jednostek nap臋dowych, ale ta liczba okaza艂a si臋 fa艂szywa - kontynuowa艂 pu艂kownik Yani. Zastanawia艂em si臋, czy to jego imi臋, czy nazwisko. - Jak wiadomo, Intruzi... ach... Roje mog膮 si臋 sk艂ada膰 nawet z dziesi臋ciu tysi臋cy odr臋bnych jednostek nap臋dowych, ale w przewa偶aj膮cej wi臋kszo艣ci s膮to jednostki ma艂e, nie uzbrojone albo o niewielkiej warto艣ci bojowej. Mikrofale, FAT i inne rodzaje emisji wskazuj膮, 偶e...

聽 聽 - Przepraszam - powiedzia艂a Meina Gladstone chrapliwym tonem kontrastuj膮cym ze s艂odkim g艂osem oficera - ale czy m贸g艂by nas pan poinformowa膰, ile okr臋t贸w Intruz贸w ma jednak warto艣膰 bojow膮?

聽 聽 - Ach... - 偶achn膮艂 si臋 pu艂kownik i spojrza艂 na zwierzchnika.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo odchrz膮kn膮艂.

聽 聽 - Uwa偶amy, 偶e jakie艣 sze艣膰set... siedemset. Nie ma si臋 czym niepokoi膰.

聽 聽 CEO Gladstone unios艂a brwi.

聽 聽 - A jak膮 si艂膮 my dysponujemy?

聽 聽 Morpurgo kiwn膮艂 w stron臋 m艂odego pu艂kownika i pozwoli艂 mu przyj膮膰 pozycj臋 "spocznij".

聽 聽 - Dywizja uderzeniowa 42. ma oko艂o sze艣膰dziesi臋ciu statk贸w. Dywizja...

聽 聽 - Dywizja 42. to grupa ewakuacyjna? - zapyta艂a Meina Gladstone.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo skin膮艂 g艂ow膮. Wydawa艂o mi si臋, 偶e zauwa偶y艂em na jego twarzy protekcjonalny u艣mieszek.

聽 聽 - Tak, prosz臋 pani. Dywizja uderzeniowa 87.2, to grupa bojowa, kt贸ra przetransmitowa艂a si臋 w okolice systemu Hyperiona nieca艂膮 godzin臋 temu...

聽 聽 - Czy sze艣膰dziesi膮t okr臋t贸w sprosta sze艣ciuset, a nawet siedmiuset jednostkom?

聽 聽 Morpurgo spojrza艂 na jednego ze swych oficer贸w, jakby prosz膮c o cierpliwo艣膰.

聽 聽 - Tak - odpar艂. - Nie mam 偶adnych w膮tpliwo艣ci. Musi pani zrozumie膰, CEO, 偶e cho膰 mo偶e si臋 wydawa膰, i偶 sze艣膰set jednostek nap臋dowych Hawkinga to du偶o, to jednak nie ma si臋 czym martwi膰, je艣li nap臋dzaj膮 one ma艂e jednostki albo okr臋ty zwiadowcze, albo te ich ma艂e, pi臋cioosobowe jednostki, kt贸re nazywaj膮 lansjerami. Dywizja uderzeniowa 42. sk艂ada si臋 z prawie dw贸ch tuzin贸w wielkich okr臋t贸w liniowych, w tym - lotniskowc贸w "Olympus Shadow" i "Neptune Station". Ka偶dy z nich mo偶e wystrzeli膰 ponad sto my艣liwc贸w albo ALR - s贸w.

聽 聽 Morpurgo pogmera艂 w kieszeni, wyj膮艂 sztyft tytoniowy wielko艣ci cygara, przypomnia艂 sobie, 偶e Meina Gladstone nie aprobuje palenia, i w艂o偶y艂 go z powrotem do kieszeni p艂aszcza. 艢ci膮gn膮艂 brwi.

聽 聽 - Kiedy dywizja uderzeniowa 87.2 zako艅czy rozwija膰 swoje si艂y, b臋dziemy mieli wi臋ksz膮 si艂臋 ognia ni偶 potrzeba, 偶eby rozprawi膰 si臋 z tuzinem roj贸w. - Skin膮艂 na Yaniego, nadal marszcz膮c brwi.

聽 聽 Pu艂kownik chrz膮kn膮艂 i wyci膮gn膮艂 wska藕nik w kierunku tablicy.

聽 聽 - Jak wida膰, dywizja uderzeniowa 42. nie b臋dzie mia艂a problem贸w z oczyszczeniem obszaru przestrzeni wystarczaj膮cego dla zainstalowania portalu transmisyjnego materii. Instalacja rozpocz臋艂a si臋 sze艣膰 tygodni temu standardowego czasu Sieci i zosta艂a zako艅czona wczoraj o godzinie 1624. Pierwsze ataki rozpoznawcze Intruz贸w zosta艂y odparte przez DU 42. bez strat w艂asnych. Przez ostatnie czterdzie艣ci osiem godzin tocz膮 si臋 ci臋偶kie boje mi臋dzy wysuni臋tymi jednostkami dywizji uderzeniowej a si艂ami g艂贸wnymi Intruz贸w. J膮dro bitwy znajduje si臋 tutaj - Yani zn贸w pos艂u偶y艂 si臋 wska藕nikiem i fragment hologramu zacz膮艂 pulsowa膰 b艂臋kitnym 艣wiat艂em - czterdzie艣ci osiem stopni nad p艂aszczyzn膮 ekliptyki, trzydzie艣ci jednostek odleg艂o艣ci od s艂o艅ca Hyperiona, w przybli偶eniu o 0.35 jednostki od hipotetycznego skraju ob艂oku Ooerta otaczaj膮cego system.

聽 聽 - Straty? - zapyta艂 Leigh Hunt.

聽 聽 - W granicach normy, bior膮c pod uwag臋 czas bitwy - odpar艂 m艂ody pu艂kownik, kt贸ry wygl膮da艂, jakby nigdy nie zbli偶y艂 si臋 do pola bitwy kosmicznej bardziej ni偶 na rok 艣wietlny. Jego jasne w艂osy by艂y starannie zaczesane na bok. B艂yszcza艂y pod mocnym 艣wiat艂em reflektor贸w. - Dwadzie艣cia sze艣膰 szybkich my艣liwc贸w szturmowych Hegemonii zosta艂o zniszczonych lub uznano je za zaginione. Podobnie dwana艣cie torpedowc贸w ALR, trzy okr臋ty pomocnicze, cysternowiec "Asquith Pride" i kr膮偶ownik "Draconi III".

聽 聽 - Ilu ludzi zgin臋艂o? - zapyta艂a CEO Gladstone. M贸wi艂a bardzo spokojnym g艂osem.

聽 聽 Yani rzuci艂 spojrzenie Morpurgo, ale sam odpowiedzia艂 na pytanie.

聽 聽 - Oko艂o dw贸ch tysi臋cy trzystu. Ale trwa akcja ratunkowa i jest pewna nadzieja na odnalezienie rozbitk贸w z "Draconi III". - Wyg艂adzi艂 mundur i szybko przeszed艂 do nast臋pnego tematu. - Trzeba to skonfrontowa膰 ze zniszczeniem co najmniej stu pi臋膰dziesi臋ciu okr臋t贸w Intruz贸w. Nasze rajdy w g艂膮b grup migracyjnych - roj贸w da艂y dodatkowy rezultat: zniszczyli艣my trzydzie艣ci do sze艣膰dziesi臋ciu statk贸w, w艂膮czaj膮c w to fermy komet, statki przetwarzaj膮ce rud臋 i co najmniej jeden r贸j dowodzenia.

聽 聽 Meina Gladstone z艂膮czy艂a s臋kate palce.

聽 聽 - Czy szacunek strat uwzgl臋dnia pasa偶er贸w i za艂og臋 zniszczonego statku "Yggdrasill", kt贸ry wyczarterowali艣my dla cel贸w ewakuacyjnych?

聽 聽 - Nie, prosz臋 pani - odpar艂 szybko Yani. - Co prawda, w tym czasie Intruzi dokonali wypadu, ale nasza analiza wskazuje, 偶e "Yggdrasill" nie zosta艂 zniszczony w wyniku dzia艂a艅 wroga.

聽 聽 - Co zatem si臋 sta艂o?

聽 聽 - Sabota偶, o ile nam wiadomo - odpar艂 pu艂kownik. Wywo艂a艂 nast臋pny diagram Hyperiona w holoramie.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo popatrzy艂 na sw贸j komlog i powiedzia艂:

聽 聽 - Ogranicz si臋 do obrony naziemnej, Yani. CEO za p贸艂 godziny ma wyg艂osi膰 przem贸wienie.

聽 聽 Zako艅czy艂em szkic Meiny Gladstone i Morpurgo, przeci膮gn膮艂em si臋 i rozejrza艂em za nast臋pnym obiektem. Leigh Hunt ze swoimi trudnymi do uchwycenia, 艣ci膮gni臋tymi rysami twarzy wydawa艂 si臋 wyzwaniem dla artysty. Gdy zn贸w spojrza艂em na 艣rodek sali, holograficzny glob Hyperiona przesta艂 wirowa膰 i rozwin膮艂 si臋 w seri臋 p艂askich projekcji. W uko艣ne r贸wnoboki, rzuty Bonnego, izografy, rozety, rzuty Van der Grintena, Goresa, przerywane homologi, rzuty gnomoniczne, sinusoidalne, azymutalne r贸wnooddalone, polikoniczne, hiperkorygowane Kuwatsiego, komputerowe, Briesemeistera, Buckminstera, cylindryczne Millera, multikoligraficzne, by wreszcie ukaza膰 si臋 w formie standardowej mapy Hyperiona autorstwa Robinsona - Bairda.

聽 聽 U艣miechn膮艂em si臋. To by艂a najprzyjemniejsza rzecz, jak膮 zobaczy艂em od pocz膮tku odprawy. Niekt贸rzy ludzie Meiny Gladstone wiercili si臋 niecierpliwie. Chcieli porozmawia膰 przynajmniej dziesi臋膰 minut z CEO, zanim zacznie si臋 emisja.

聽 聽 - Jak wiecie - zacz膮艂 pu艂kownik - na skali Thurona - Laumiera Hyperion ma dziewi臋膰, koma, osiem dziewi臋膰 standardu Starej Ziemi...

聽 聽 - Na lito艣膰 bosk膮 - mrukn膮艂 ponuro Morpurgo - sko艅cz z tym i przejd藕 do dyslokacji oddzia艂贸w.

聽 聽 - Tak jest. - Yani prze艂kn膮艂 艣lin臋 i podni贸s艂 wska藕nik. Nie m贸wi艂 ju偶 pewnym siebie g艂osem. - Jak wiadomo... mia艂em na my艣li... wskaza艂 kontynent po艂o偶ony najdalej na p贸艂nocy. Masa l膮du wygl膮da艂a jak 藕le wykonany szkic ko艅skiej g艂owy i szyi. Zako艅czona by艂a poszarpan膮 lini膮 w miejscu, gdzie powinna znajdowa膰 si臋 pier艣 zwierz臋cia. - To jest Equus. Nosi inn膮 nazw臋 oficjaln膮, ale wszyscy go tak nazywaj膮 bo... to jest Equus. 艁a艅cuch wysp rozci膮gaj膮cy si臋 na po艂udniowy wsch贸d... tutaj i tutaj... nosi miano Kota o Siedmiu Ogonach. W艂a艣ciwie to jest archipelag sk艂adaj膮cy si臋 z ponad stu... mniejsza o to, drugi wielki kontynent nazywa si臋 Aquila. By膰 mo偶e, w jego zarysie dostrze偶ecie kszta艂t or艂a ze Starej Ziemi. Tu jest dzi贸b... na p贸艂nocno - zachodnim wybrze偶u... a pazury s膮 tutaj, na p贸艂nocnym wschodzie. Ten sektor to tak zwany P艂askowy偶 Pinion. Jest prawie niedost臋pny ze wzgl臋du na lasy ogniowe, ale tutaj... i tutaj... na po艂udniowym zachodzie znajduj膮 si臋 g艂贸wne plantacje plastow艂贸knik贸w...

聽 聽 - Dyslokacja oddzia艂贸w - warkn膮艂 Morpurgo.

聽 聽 Naszkicowa艂em Yaniego. Odkry艂em, 偶e za pomoc膮 grafitu nie spos贸b odda膰 spoconej sk贸ry.

聽 聽 - Tak jest. Trzeci kontynent to Ursus... przypomina troch臋 nied藕wiedzia... nie wyl膮dowa艂 tam ani jeden oddzia艂 Armii, bo jest to kontynent polarny, znajduje si臋 na nim biegun po艂udniowy. Nie nadaje si臋 do zamieszkania. Ale Si艂y Samoobrony Hyperiona utrzymuj膮 tam stacj臋 nas艂uchow膮... - Yani zdawa艂 sobie chyba spraw臋, 偶e be艂kocze. Wzi膮艂 si臋 w gar艣膰, wytar艂 g贸rn膮 warg臋 wierzchem d艂oni i kontynuowa艂 bardziej opanowanym tonem. - G艂贸wne umocnienia naziemne Armii l膮dowej znajduj膮 si臋 tutaj... tutaj... i tutaj. Jego wska藕nik o艣wietla艂 obszary w pobli偶u sto艂ecznego Keats po艂o偶onego wysoko na szyi Equusa. - Si艂y kosmiczne Armii zaj臋艂y g艂贸wny port kosmiczny stolicy i drugorz臋dne pola startowe tutaj... i tutaj. - Dotkn膮艂 miast Endymion i Port Romance. Oba znajdowa艂y si臋 na Aquili. - Si艂y naziemne Armii przygotowa艂y umocnienia defensywne tutaj... - Zamigota艂o kilkadziesi膮t czerwonych punkcik贸w; wi臋kszo艣膰 z nich na szyi i grzywie Equusa, ale kilka Na Dziobie Aquili i w rejonie Port Romance. - Stacjonuj膮 tam jednostki marines i artyleria ziemia - powietrze oraz ziemia - kosmos: Kwatera G艂贸wna uwa偶a, 偶e stanie si臋 inaczej ni偶 na Bressii - nie b臋dzie bitew na samej planecie, ale gdyby wa偶yli si臋 na inwazj臋, jeste艣my przygotowani.

聽 聽 Meina Gladstone sprawdzi艂a sw贸j komlog. Do transmisji na 偶ywo pozosta艂o siedemna艣cie minut.

聽 聽 - Co z planami ewakuacji?

聽 聽 Prys艂a odzyskana pewno艣膰 siebie Yaniego. Z niejak膮 desperacj膮 popatrzy艂 w kierunku swoich zwierzchnik贸w.

聽 聽 - Nie b臋dzie ewakuacji - powiedzia艂 admira艂 Singh. - To tylko przyn臋ta dla zmylenia przeciwnika.

聽 聽 Meina Gladstone zacisn臋艂a palce.

聽 聽 - Na Hyperionie jest kilka milion贸w ludzi, admirale.

聽 聽 - Tak - zgodzi艂 si臋 Singh. - I obronimy ich. Ewakuowanie nawet sze艣膰dziesi臋ciu tysi臋cy obywateli Hegemonii nie wchodzi w rachub臋. Powsta艂by chaos, gdyby艣my pu艣cili trzy miliony ludzi w Sie膰. To nie jest mo偶liwe ze wzgl臋d贸w bezpiecze艅stwa.

聽 聽 - A Chy偶war? - zapyta艂 Leigh Hunt.

聽 聽 - Wzgl臋dy bezpiecze艅stwa - powt贸rzy艂 genera艂 Morpurgo. Wsta艂, odebra艂 wska藕nik Yaniemu. M艂ody cz艂owiek sta艂 przez sekund臋, niezdecydowany, nie mog膮c znale藕膰 miejsca, kt贸re m贸g艂by zaj膮膰. Wreszcie przeszed艂 na ty艂 sali i stan膮艂 w pozycji "spocznij" obok mnie. Wpatrywa艂 si臋 w punkt na suficie. Pewnie by艂 to punkt ko艅cz膮cy jego karier臋 wojskow膮.

聽 聽 - Dywizja uderzeniowa 87.2 wesz艂a w system - powiedzia艂 Morpurgo. - Intruzi wycofali si臋 w kierunku 艣rodka swojego roju, oko艂o sze艣膰dziesi臋ciu jednostek odleg艂o艣ci od Hyperiona. System jest bezpieczny pod ka偶dym wzgl臋dem. Hyperion te偶 jest bezpieczny. Oczekujemy kontrataku, ale wiemy, 偶e b臋dziemy w stanie go odeprze膰. I zn贸w - pod ka偶dym wzgl臋dem, Hyperion stanowi cz臋艣膰 Sieci. S膮 pytania?

聽 聽 Zapanowa艂a cisza. Meina Gladstone opu艣ci艂a zebranie wraz z Leighiem Huntem, stadkiem senator贸w i pomocnik贸w. Szychy wojskowe st艂oczy艂y si臋 grawituj膮c ku najwy偶szym szar偶om. Adiutanci rozeszli si臋 po sali. Tych kilku reporter贸w, kt贸rych dopuszczono do obrad, wybieg艂o do swoich zespo艂贸w czekaj膮cych na zewn膮trz z kamerami. M艂ody pu艂kownik Yani pozosta艂 w pozycji "spocznij". Mia艂 blad膮 twarz i rozbiegane oczy.

聽 聽 Siedzia艂em przez chwil臋, przygl膮daj膮c si臋 holograficznej mapie Hyperiona. Z tej odleg艂o艣ci Equus jeszcze bardziej przypomina艂 konia. Ze swego miejsca mog艂em odr贸偶ni膰 G贸ry Cugielne i 偶贸艂topomara艅czowo zabarwion膮 pustyni臋 pod ko艅skim "okiem". Na p贸艂nocny wsch贸d od g贸r nie by艂o zaznaczonych pozycji obronnych Armii. Nie dostrzeg艂em 偶adnych znak贸w, poza male艅k膮 czerwon膮 plamk膮, kt贸ra mog艂a okaza膰 si臋 opustosza艂ym Miastem Poet贸w. Grobowc贸w Czasu nie zaznaczono wcale. Wygl膮da艂o to tak; jakby nie liczy艂y si臋 z wojskowego punktu widzenia, jakby nie odgrywa艂y 偶adnej roli w zmaganiach. Ale co艣 mi m贸wi艂o, 偶e jest inaczej. Co艣 mi m贸wi艂o, 偶e ca艂a ta wojna, losy mil fon贸w - mo偶e miliard贸w - zale偶膮 od czyn贸w sze艣ciorga ludzi pielgrzymuj膮cych po tej 偶贸艂topomara艅czowej plamce.

聽 聽 Z艂o偶y艂em szkicownik, poupycha艂em o艂贸wki po kieszeniach i opu艣ci艂em pomieszczenie.

聽聽聽 Leigh Hunt spotka艂 mnie w jednym z d艂ugich korytarzy prowadz膮cych do g艂贸wnego wyj艣cia.

聽 聽 - Pan wychodzi?

聽 聽 - A nie wolno mi?

聽 聽 Hunt u艣miechn膮艂 si臋, je艣li wygi臋cie jego cienkich ust w g贸r臋 mo偶na by艂o nazwa膰 u艣miechem:

聽 聽 - Oczywi艣cie, M. Severn. Ale CEO Gladstone prosi艂a, 偶ebym powiedzia艂 panu, 偶e chcia艂aby z panem znowu porozmawia膰. Dzi艣 po po艂udniu.

聽 聽 - Kiedy?

聽 聽 Hunt wzruszy艂 ramionami.

聽 聽 - O dowolnej porze po jej przem贸wieniu. Jak panu b臋dzie wygodniej.

聽 聽 Skin膮艂em g艂ow膮. Dos艂ownie miliony lobbist贸w, ludzi szukaj膮cych zaj臋cia, niedosz艂ych biograf贸w, biznesmen贸w, fan贸w CEO i potencjalnych zamachowc贸w odda艂oby wiele za minut臋 sp臋dzon膮 z najbardziej popularn膮 prryw贸dczyni膮 Hegemonii, za kilka sekund z CEO Gladstone, a ja mog艂em si臋 z ni膮widzie膰, kiedy mi "b臋dzie wygodniej". I niech mi kto spr贸buje wm贸wi膰, 偶e Wszech艣wiat nie zwariowa艂.

聽 聽 Przemkn膮艂em ko艂o Hunta i skierowa艂em si臋 do frontowych drzwi.

聽聽聽 Wedle tradycji, w budynku rz膮dowym nie by艂o portali transmisyjnych. Nale偶a艂o wyj艣膰 przez bramki bezpiecze艅stwa g艂贸wnej bramy i przedosta膰 si臋 przez ogr贸d do niskiego bia艂ego budynku, s艂u偶膮cego jako centrum prasowe i terminal. Dziennikarze zgromadzili si臋 wok贸艂 g艂贸wnego studia, w kt贸rym znajoma twarz Lewellyna Drake'a, "g艂osu WszechJedno艣ci", stanowi艂a t艂o dla przem贸wienia CEO Gladstone. Przem贸wienia "niezwyk艂ej wagi dla Hegemonii". Kiwn膮艂em g艂ow膮 w ich kierunku, znalaz艂em nie u偶ywany portal, okaza艂em kart臋 uniwersaln膮 i uda艂em si臋 na poszukiwanie baru.

聽 聽 Wielki Trakt, gdy si臋 ju偶 do niego dotar艂o, by艂 jedynym miejscem w Sieci, z kt贸rego mo偶na si臋 teleportowa膰 za darmo. Ka偶da z planet Sieci przeznacza艂a co najmniej jeden ze swoich najpi臋kniejszych komponent贸w mieszkalnych TC2 na ten cel, dwadzie艣cia trzy za艣 na zakupy, rozrywk臋, luksusowe restauracje i bary. Szczeg贸lnie bary.

聽 聽 Podobnie jak rzeka Tetydy, Wielki Trakt rozci膮ga艂 si臋 pomi臋dzy wzniesionymi wed艂ug wzor贸w wojskowych, wysokimi na dwie艣cie metr贸w portalami transmisyjnymi. Dawa艂o to efekt nie ko艅cz膮cej si臋 g艂贸wnej alei, stukilometrowego torusa uciech doczesnych. Mo偶na by艂o stan膮膰, tak jak ja tego ranka, pod jaskrawym s艂o艅cem Tau Ceti i spojrze膰 na roz艣wietlon膮 neonami i hologramami g艂贸wn膮 alej臋 Deneb Drei, rzuci膰 okiem na stukondygnacyjny Centralny Pasa偶 Lususa, wiedz膮c zarazem, 偶e pod nim le偶膮 cieniste butiki Bo偶ej Kniei z ich wyk艂adanymi ceg艂膮 uliczkami i windami na szczyty drzew. By艂y to najdro偶sze jad艂odajnie w Sieci.

聽 聽 Nic mnie to nie obchodzi艂o. Chcia艂em po prostu znale藕膰 zaciszny bar. W barach na TCZ by艂o pe艂no biurokrat贸w, dziennikarzy i biznesmen贸w, wi臋c z艂apa艂em jeden z prom贸w Wielkiego Traktu i wysiad艂em z niego dopiero na g艂贸wnym deptaku Septetu Sol Draconi. Wielu odstrasza艂a grawitacja - odstrasza艂a i mnie - ale to oznacza艂o, 偶e bary by艂y tu mniej przepe艂nione.

聽 聽 Wybra艂em lokal na parterze, niemal ca艂kowicie ukryty pod wspornikami i prz臋s艂ami g艂贸wnego pasa偶u handlowego. W 艣rodku panowa艂y ciemno艣ci: ciemne 艣ciany, ciemne drewno, ciemni bywalcy ich sk贸ra by艂a r贸wnie czarna jak moja bia艂a. Niez艂e miejsce, 偶eby sobie wypi膰. Tote偶 zacz膮艂em od podw贸jnego skocza.

聽聽聽 Nawet tutaj nie mog艂em si臋 uwolni膰 od Meiny Gladstone. Po drugiej stronie salki p艂askoekranowy telewizor ukazywa艂 twarz CEO na niebiesko - z艂otym tle, kt贸re pojawia艂o si臋 przy jej wyst膮pieniach wagi pa艅stwowej. Kilku pij膮cych zebra艂o si臋, 偶eby ogl膮da膰 transmisj臋. S艂ysza艂em urywki przem贸wienia: "...by zapewni膰 bezpiecze艅stwo obywatelom Hegemonii i... nie wolno dopu艣ci膰 do zachwiania bezpiecze艅stwa Sieci i jej sojusznik贸w... z tego powodu zaaprobowa艂am u偶ycie si艂y militarnej..."

聽 聽 - 艢ciszcie to dra艅stwo! - zbarania艂em, gdy zda艂em sobie spraw臋, 偶e to ja krzycz臋. Go艣cie spojrzeli na mnie przez rami臋, ale 艣ciszyli odbiornik. Przez chwil臋 patrzy艂em; jak Meina Gladstone porusza wargami, i machn膮艂em na barmana, 偶eby nala艂 mi jeszcze jednego.

聽 聽 Jaki艣 czas p贸藕niej - mog艂o min膮膰 kilka godzin - podnios艂em wzrok znad szklanki i u艣wiadomi艂em sobie, 偶e naprzeciwko mnie, w ciemnej wn臋ce kto艣 siedzi. W p贸艂mroku d艂u偶sz膮 chwil臋 przypatrywa艂em si臋 postaci. Pomy艣la艂em, 偶e to Fanny, i serce przez chwil臋 bi艂o mi mocniej. Ale spojrza艂em jeszcze raz i rozpozna艂em lady Philomel.

聽 聽 Nadal mia艂a na sobie ciemnob艂臋kitn膮 sukienk臋, w kt贸rej widzia艂em j膮 przy 艣niadaniu. Zdawa艂o mi si臋, 偶e teraz dekolt jest jeszcze g艂臋bszy. Twarz i ramiona zdawa艂y si臋 promieniowa膰 艣wiat艂em w g臋stym p贸艂mroku.

聽 聽 - M. Severn - powiedzia艂a nieomal szeptem. - Przyby艂am, by uwolni膰 pana od obietnicy.

聽 聽 - Obietnicy? - Kiwn膮艂em na barmana, ale nie zareagowa艂. 艢ci膮gn膮艂em brwi i spojrza艂em na Dian臋 Philomel. - Jakiej obietnicy?

聽 聽 - 呕e mnie pan narysuje, rzecz jasna. Czy zapomnia艂 pan, co mi obieca艂 na przyj臋ciu?

聽 聽 Strzeli艂em palcami, ale bezczelny barman nadal nie raczy艂 spojrze膰 w moim kierunku.

聽 聽 - Przecie偶 narysowa艂em pani膮.

聽 聽 - Tak - odpar艂a. - Ale nie ca艂膮.

聽 聽 Westchn膮艂em i wys膮czy艂em resztk臋 skocza.

聽 聽 - Pij臋 - o艣wiadczy艂em.

聽 聽 - Widz臋 - u艣miechn臋艂a si臋 lady Philomel.

聽 聽 Zbiera艂em si臋, 偶eby wsta膰 i podej艣膰 do barmana. Przemy艣la艂em to i spokojnie opad艂em na wytarte, drewniane siedzenie 艂awki.

聽 聽 - Armagedon - powiedzia艂em. - Bawi膮 si臋 w Armagedon. - Popatrzy艂em na kobiet臋 uwa偶niej, mru偶膮c oczy, 偶eby lepiej widzie膰. Zna pani to s艂owo?

聽 聽 - Nie s膮dz臋, 偶eby poda艂 panu jeszcze cho膰 kropl臋 alkoholu - stwierdzi艂a. - U siebie mam drinki. Napijesz si臋, kiedy b臋dziesz rysowa艂.

聽 聽 Zn贸w zmru偶y艂em oczy, tym razem chytrze. Mog艂em wypi膰 kilka szklaneczek za du偶o, ale nie odebra艂o mi to umiej臋tno艣ci my艣lenia.

聽 聽 - M膮偶 - zwr贸ci艂em jej uwag臋.

聽 聽 Diana Philomel zn贸w u艣miechn臋艂a si臋 promiennie.

聽 聽 - Przez kilka dni b臋dzie w budynku rz膮dowym - tym razem naprawd臋 szepta艂a. - Nie mo偶e pozostawa膰 za daleko od 藕r贸d艂a w艂adzy w tak wa偶nej chwili. Chod藕. M贸j pojazd jest tu偶 pod drzwiami.

聽 聽 Nie pami臋tam, czy p艂aci艂em. Ale chyba tak. Albo zrobi艂a to lady Philomel. Nie pami臋tam, czy wyprowadza艂a mnie na zewn膮trz. Ale chyba kto艣 to zrobi艂. Zapewne szofer. Pami臋tam m臋偶czyzn臋 w szarym uniformie. Pami臋tam, jak si臋 o niego opiera艂em.

聽 聽 EMV mia艂 szklane, ba艅kowate nadwozie. Z zewn膮trz polaryzuj膮 cy, ale ca艂kiem przezroczysty od 艣rodka. Usiedli艣my na g艂臋bokich sofach. Naliczy艂em jeden, dwa portale i byli艣my hen, daleko od Traktu. Nabierali艣my wysoko艣ci nad niebieskimi b艂oniami. Nad nami rozpo艣ciera艂o si臋 偶贸艂te niebo. Pi臋kne domy zbudowane z hebanu rozrzucone by艂y na pag贸rkach okr膮偶onych przez pola maku i br膮zowe jeziora. Jeste艣my na Renesansie? To dla mnie zbyt trudna 艂amig艂贸wka, wi臋c opar艂em g艂ow臋 o szklan膮 艣ciank臋 i postanowi艂em troch臋 odpocz膮膰. Musia艂em by膰 wypocz臋ty, 偶eby rysowa膰 lady Philomel... he, he.

聽 聽 Pod nami przemyka艂y krajobrazy.

聽聽聽 . 5 .

聽聽聽 Pu艂kownik Fedmahn Kassad poszed艂 za Brawne Lami膮 i ojcem Hoytem. Przedziera艂 si臋 przez burz臋 piaskow膮 w stron臋 Nefrytowego Grobowca. Ok艂ama艂 Lami臋: jego przy艂bica noktowizyjna i czujniki dzia艂a艂y dobrze, mimo b艂膮dz膮cych wok贸艂 nich wy艂adowa艅. P贸j艣cie w 艣lady tych dwojga stanowi艂o najlepszy spos贸b na znalezienie Chy偶wara. Kassad przypomnia艂 sobie polowanie na lwy skalne na Hebronie - przywi膮zywa艂o si臋 koz臋 i czeka艂o.

聽 聽 Dane z czujnik贸w, kt贸re rozstawi艂 wok贸艂 obozowiska, migota艂y na przeno艣nym ekraniku Kassada i pbszeptywa艂y przez implant. Pozostawienie bez ochrony - nie licz膮c automatycznych alarm贸w Weintrauba z c贸reczk膮, Martina Silenusa i konsula by艂o skalkulowanym ryzykiem. Ale Kassad mia艂 powa偶ne w膮tpliwo艣ci, czy jego obecno艣膰 mog艂aby powstrzyma膰 Chy偶wara. 艢pi膮cy s膮 w艂a艣nie ow膮 uwi膮zan膮 koz膮. Czekali na monstrum. Kas艣ad chcia艂 koniecznie przed 艣mierci膮 odszuka膰 kobiet臋 - fantoma o imieniu Moneta.

聽 聽 Wiatr ci膮gle si臋 wzmaga艂. Gwizda艂 Kassadowi ko艂o uszu, ogranicza艂 widoczno艣膰 do zera i bombardowa艂 samoutwardzaln膮 zbroj臋. Wydmy 偶arzy艂y si臋 wy艂adowaniami, miniaturowe b艂yskawice przelatywa艂y mu wok贸艂 n贸g, gdy kroczy艂 po艣piesznie, by nie straci膰 cieplnego 艣ladu Lamii. Nap艂ywa艂y informacje z jej komlogu. Hoyt zamkn膮艂 kana艂y nadawania. Wiadomo by艂o tylko tyle, 偶e 偶yje i 偶e si臋 porusza.

聽 聽 Kassad przeszed艂 pod rozpostartymi skrzyd艂ami Sfinksa, czu艂 niewidzialny ci臋偶ar zwisaj膮cy nad nim jak wielki bucior. Potem skr臋ci艂 w dolin臋, ujrza艂 Nefrytowy Grobowiec jako zimny zarys, brakowa艂o ciep艂a na obrazie w podczerwieni. Hoyt w艂a艣nie znika艂 w p贸艂kolistym wej艣ciu; Lamia sz艂a dwadzie艣cia metr贸w za nim. Poza tym nic nie porusza艂o si臋 w dolinie. Czujniki wok贸艂 obozowiska, skryte przez noc i burz臋, informowa艂y Kassada, 偶e Sol i niemowl臋 艣pi膮, konsul czuwa, ale le偶y bez ruchu. Nic wi臋cej si臋 nie dzia艂o.

聽 聽 Kassad odbezpieczy艂 bro艅 i przy艣pieszy艂 kroku, stawia艂 wielkie kroki. Odda艂by teraz wszystko za dost臋p do danych satelity obserwacyjnego. Fragmentaryczne dane go nie zadowala艂y. Wzruszy艂 ramionami pod zbroj膮 i szed艂 dalej.

聽聽聽 Brawne Lamia ledwie by艂a w stanie pokona膰 ostatnie pi臋tna艣cie metr贸w dziel膮ce j膮 od Nefrytowego Grobowca. Wiatr osi膮gn膮艂 si艂臋 huraganu. Popycha艂 j膮 z tak膮 moc膮, 偶e dwukrotnie straci艂a grunt pod nogami i wywr贸ci艂a si臋 jak d艂uga w piasek. B艂yskawice rozdziera艂y niebo jak wielkie wybuchy, o艣wietlaj膮c emanuj膮cy po艣wiat膮 grobowiec. Dwa razy pr贸bowa艂a wezwa膰 Hoyta, Kassada albo innych. By艂a pewna, 偶e w obozie nikt nie 艣pi, ale jej komlog oraz implant odbiera艂y tylko statyczny szum. Po drugim upadku Lamia stan臋艂a na czworakach i rozejrza艂a si臋; nie by艂o 艣ladu po Hoycie. Tylko u wej艣cia do grobowca mign臋艂a jaka艣 posta膰.

聽 聽 Lamia chwyci艂a r臋koje艣膰 automatycznego pistoletu ojca, wsta艂a i pozwoli艂a, 偶eby wiatr pcha艂 j膮 przez ostatnie metry. Zatrzyma艂a si臋 tu偶 u wej艣cia.

聽 聽 Czy to ze wzgl臋du na burz臋 i wy艂adowania, czy z jakiego艣 innego powodu Nefrytowego Grobowiec promieniowa艂 jasnym, gryz膮cym zielonym 艣wiat艂em, kt贸re zabarwia艂o wydmy i sprawia艂o, 偶e jej przeguby i d艂onie wygl膮da艂y, jakby przed chwil膮 wsta艂a z grobu. Po raz ostatni spr贸bowa艂a wywo艂a膰 kogo艣 na komlogu i wesz艂a do grobowca.

聽 聽 Ojciec Lenar Hoyt, z licz膮cego tysi膮c dwie艣cie lat Towarzystwa Jezusowego, rezydent Nowego Watykanu na Pacem i lojalny s艂uga Jego 艢wi膮tobliwo艣ci, Papie偶a Urbana XVI, bluzga艂 spro艣nymi przekle艅stwami.

聽 聽 Poch艂on膮艂 go straszliwy b贸l. Szerokie sale u wej艣cia do grobowca zw臋zi艂y si臋, a korytarz zap臋tli艂 tyle razy, 偶e ojciec Hoyt zgubi艂 drog臋. B艂膮dzi艂 pomi臋dzy zielonkawymi 艣cianami w labiryncie, kt贸rego nie przypomina艂 sobie ani z czas贸w eksploracji grobowca, ani z map pozostawionych w obozie.

聽 聽 B贸l, kt贸ry mu towarzyszy艂, odk膮d plemi臋 Bikur贸w wszczepi艂o mu dwa krzy偶e, jego w艂asny i Paula Dure - teraz wzm贸g艂 si臋, przywodzi艂 go nieomal do szale艅stwa.

聽 聽 Korytarz zn贸w si臋 zw臋zi艂. Lenar Hoyt wrzeszcza艂. Nie by艂 ju偶 tego 艣wiadom. Nie by艂 ju偶 艣wiadom s艂贸w, kt贸re wykrzykuje - s艂贸w, kt贸rych nie u偶ywa艂 od dzieci艅stwa. Pragn膮艂 ulgi. Ulgi od b贸lu. Ulgi od d藕wigania DNA ojca Dure, jego osobowo艣ci... duszy... w krzy偶okszta艂tnym paso偶ycie, kt贸rego d藕wiga艂 na grzbiecie. I od tego w艂asnego przekle艅stwa, od w艂asnego plugawego zmartwychwstania krzy偶okszta艂tu w piersi.

聽 聽 Ale nawet teraz Hoyt wiedzia艂, 偶e to nie wymarli Bikurowie rzucili na niego kl膮tw臋 b贸lu. To zagubione plemi臋 kolonist贸w, zidiocia艂ych od niesko艅czonych zmartwychwsta艅, te kreatury b臋d膮ce zaledwie nosicielami DNA w艂asnego i paso偶ytniczego, s膮 tak偶e kap艂anami... kap艂anami Chy偶wara.

聽 聽 Ojciec Hoyt z Towarzystwa Jezusowego ni贸s艂 ampu艂k臋 wody 艣wi臋conej pob艂ogos艂awionej przez Jego 艢wi膮tobliwo艣膰, Eucharysti臋 konsekrowan膮 w czasie wielkiej mszy i kopi臋 staro偶ytnego egzorcyzmu. Wszystko to, zaspawane w ba艅ce perspexu, tkwi艂o teraz zapomniane w kieszeni peleryny ojca.

聽 聽 Hoyt odbi艂 si臋 od 艣ciany i zn贸w zawy艂. B贸l by艂 teraz nie do opisania. Nie pomaga艂a ampu艂ka ultramorfu, kt贸ry Wstrzykn膮艂 sobie przed pi臋tnastoma minutami. Ojciec Hoyt krzycza艂 i szarpa艂 na sobie ubranie. Zerwa艂 ci臋偶k膮 peleryn臋, czarny garnitur i koloratk臋, spodnie, koszul臋 i bielizn臋. By艂 nagi. Dr偶a艂 z b贸lu i zimna w jarz膮cych si臋 korytarzach Nefrytowego Grobowca i wykrzykiwa艂 spro艣ne przekle艅stwa.

聽 聽 Zn贸w powl贸k艂 si臋 naprz贸d, znalaz艂 przej艣cie i wtoczy艂 si臋 do sali wi臋kszej ni偶 jakakolwiek zapami臋tana z dni sp臋dzonych tu przed laty. Wok贸艂 pustej przestrzeni wznosi艂y si臋 nagie, prze艣wiecaj膮ce 艣ciany. Hoyt opad艂 na d艂onie i kolana. Spojrza艂 w d贸艂 i stwierdzi艂, 偶e pod艂oga sta艂a si臋 nieomal przezroczysta. Patrzy艂 w pionow膮 sztolni臋 pod cienk膮 membran膮 pod艂ogi. Sztolnia mia艂a kilometr albo wi臋cej g艂臋boko艣ci. Na jej dnie szala艂y p艂omienie. Sal臋 wype艂nia艂o czerwono - pomara艅czowe pulsuj膮ce 艣wiat艂o - odbicie ognia z otch艂ani.

聽 聽 Hoyt przetoczy艂 si臋 na bok i roze艣mia艂 si臋 g艂o艣no. Je艣li to jest jaki艣 obraz piek艂a wywo艂any na jego u偶ytek, to szkoda si臋 by艂o trudzi膰. Piek艂o - to wed艂ug Hoyta b贸l, kt贸ry w艂ada jego cia艂em, przesuwaj膮c si臋 w 偶y艂ach i wn臋trzno艣ciach jak drut kolczasty. Piek艂o to tak偶e wspomnienie g艂oduj膮cych dzieci w slumsach Armaghastu i u艣miech polityk贸w wysy艂aj膮cych m艂odych ch艂opc贸w, 偶eby gin臋li na wojnach kolonialnych. Piek艂o to my艣l, 偶e za jego 偶ycia umiera Ko艣ci贸艂, 偶e dzieje si臋 to za 偶ycia ostatnich wiernych - garstki starych ludzi, kt贸rzy byliby w stanie wype艂ni膰 tylko kilka 艂awek w ogromnych katedrach na Pacem. Piek艂o to hipokryzja odprawiania porannej mszy ze z艂em w kszta艂cie krzy偶a, kt贸re pulsuje ciep艂em w okolicach serca.

聽 聽 Gor膮ce powietrze zadrga艂o i Hoyt zobaczy艂, jak cz臋艣膰 pod艂ogi odsuwa si臋 tworz膮c otw贸r wiod膮cy do szybu. Sala wype艂ni艂a si臋 odorem siarki. Hoyt roze艣mia艂 si臋 z tego stereotypu, ale w ci膮gu kilku sekund 艣miech przeszed艂 w 艂kanie. Kl臋cza艂, rozdrapuj膮c zakrwawionymi paznokciami krzy偶okszta艂ty na piersi i plecach. Przecinaj膮ce si臋 pr臋gi na jego ciele zdawa艂y si臋 偶arzy膰 w czerwonym 艣wietle. Hoyt s艂ysza艂 huk p艂omieni w otch艂ani.

聽 聽 - Hoyt!

聽 聽 Ci膮gle szlochaj膮c odwr贸ci艂 si臋 i zobaczy艂 kobiet臋. By艂a to Lamia. Sta艂a w wej艣ciu. Patrzy艂a przed siebie, nad jego g艂ow膮. Trzyma艂a w r臋kach stary pistolet. Oczy mia艂a szeroko otwarte.

聽 聽 Ojciec Hoyt poczu艂 za sob膮 gor膮co, s艂ysza艂 ryk dobywaj膮cy si臋 jakby z odleg艂ego pieca hutniczego. Nagle us艂ysza艂 zgrzytanie metalu o kamie艅. Kroki. Odwr贸ci艂 si臋, ci膮gle wpijaj膮c si臋 paznokciami w pr臋g臋 na ciele. Kamienna pod艂oga otar艂a mu kolana do 偶ywego mi臋sa.

聽 聽 Najpierw zobaczy艂 cie艅: dziesi臋膰 metr贸w ostrych k膮t贸w, kolc贸w, brzytew... nogi jak stalowe rury z szablastymi rozetami wok贸艂 kolan i kostek. Potem, przez pulsacj臋 gor膮cego 艣wiat艂a i czarnego cienia, Hoyt dostrzeg艂 oczy. Sto powierzchni... tysi膮c... 偶arz膮cych si臋 czerwono jak bli藕niacze lasery. Osadzone nad ko艂nierzem ze stalowych cierni i rt臋ciow膮 klatk膮 piersiow膮 odbijaj膮c膮 p艂omie艅 i cie艅...

聽 聽 Brawne Lamia strzela艂a z pistoletu ojca. Odg艂os strza艂贸w odbija艂 si臋 echem. S艂ycha膰 go by艂o ponad rykiem piekielnych p艂omieni. Ojciec Hoyt odwr贸ci艂 si臋 szybko w jej kierunku, uni贸s艂 d艂o艅.

聽 聽 - Nie, nie r贸b tego! - krzykn膮艂. - To wype艂nia jedno 偶yczenie! Musz臋...

聽 聽 Chy偶war, kt贸ry by艂 t a m - odleg艂y o pi臋膰 metr贸w - nagle znalaz艂 si臋 t u t a j, na wyci膮gni臋cie r臋ki od Hoyta. Lamia przesta艂a strzela膰. Hoyt spojrza艂 w g贸r臋. Zobaczy艂 w艂asne odbicie w chromowym korpusie stwora... w tej samej chwili dostrzeg艂 co艣 innego w oczach Chy偶wara... a potem istota znikn臋艂a. Hoyt powoli podni贸s艂 r臋k臋, dotkn膮艂 krtani, przez chwil臋 gapi艂 si臋 na kaskad臋 czerwieni pokrywaj膮c膮 r臋k臋, pier艣, krzy偶okszta艂t, brzuch...

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 wej艣cia. Zobaczy艂 Lami臋. Ci膮gle patrzy艂a, przera偶ona i zszokowana. Tym razem patrzy艂a na niego, nie na Chy偶wara, lecz na ojca Hoyta z Towarzystwa Jezusowego. W tym momencie zda艂 sobie spraw臋, 偶e b贸l znikn膮艂. Otworzy艂 usta, 偶eby co艣 powiedzie膰, ale wydoby艂 si臋 z nich tylko gejzer czerwieni. Hoyt spojrza艂 jeszcze raz w d贸艂. Dopiero teraz zauwa偶y艂, 偶e jest nagi, spostrzeg艂 krew kapi膮c膮 z podbr贸dka i piersi. Sp艂ywa艂a na czarn膮 teraz pod艂og臋. Wygl膮da艂o to tak, jakby kto艣 przewr贸ci艂 kube艂 z czerwon膮 farb膮. A potem nie widzia艂 ju偶 nic. Upad艂 na twarz. Zapada艂 si臋 w d贸艂...

聽聽聽 . 6 .

聽聽聽 Cia艂o Diany Philomel by艂o perfekcyjne - ostatni krzyk nauki medycznej i sztuki ARNist贸w. Po przebudzeniu le偶a艂em przez kilka minut w 艂贸偶ku i podziwia艂em jej kszta艂ty: klasyczne za艂amania plec贸w i bioder - geometri臋 pi臋kniejsz膮 i mocniejsz膮 ni偶 cokolwiek z tego, co odkry艂 Euklides. Dwa do艂eczki u do艂u plec贸w, tu偶 nad zatrzymuj膮cymi dech w piersiach po艣ladkami, uda bardziej zmys艂owe, ni偶 jakikolwiek szczeg贸艂 m臋skiej anatomii m贸g艂by marzy膰.

聽 聽 Lady Diana spa艂a, a przynajmniej tak wygl膮da艂a. Nasze ubrania le偶a艂y rozrzucone na wielkim zielonym dywanie. G臋ste, karmazynowoniebieskie 艣wiat艂o wpada艂o przez szerokie okno, przez kt贸re wida膰 by艂o szare i z艂ote wierzcho艂ki drzew. Wok贸艂, zmieszane z naszymi ubraniami, wala艂y si臋 wielkie kartony rysunkowe. Nachyli艂em si臋, podnios艂em jedn膮 z kart. Zobaczy艂em naszkicowane w po艣piechu piersi, uda, napr臋dce poprawione rami臋 i twarz bez rys贸w. Portret rysowany po pijanemu, w trakcie uwodzenia, nigdy nie osi膮gnie wy偶yn mistrzostwa. J臋kn膮艂em, przetoczy艂em si臋 na plecy i zacz膮艂em studiowa膰 woluty na suficie. Gdyby kobiet膮 le偶膮c膮 obok mnie by艂a Fanny, m贸g艂bym ju偶 zosta膰 w takiej pozycji. Ale sta艂o si臋 inaczej. Wy艣lizgn膮艂em si臋 spod prze艣cierade艂, odszuka艂em sw贸j komlog, stwierdzi艂em, 偶e w Centrum Tau Ceti jest wczesny ranek - czterna艣cie godzin po niedosz艂ym spotkaniu z CEO - i pocz艂apa艂em do 艂azienki w poszukiwaniu pigu艂ek na kaca.

聽 聽 W szkatu艂ce z medykamentami znalaz艂em du偶y wyb贸r lekarstw. Obok zwyczajnej aspiryny i endorfin贸w zobaczy艂em stymulatory, trankwilizatory, tubki ze sztucznymi wspomnieniami, kremy na orgazm, inhalatory kanabisu, bezdymne papierosy i sto innych, nie znanych mi 艣rodk贸w. Znalaz艂em szklank臋 i wmusi艂em w siebie dwie pigu艂ki odtruwaj膮ce. Czu艂em, 偶e odruch wymiotny i b贸l g艂owy ust臋puj膮 w ci膮gu sekund.

聽 聽 Kiedy wy艂oni艂em si臋 z 艂azienki, lady Diana ju偶 nie spa艂a. Siedzia艂a na 艂贸偶ku naga. Ju偶 chcia艂em si臋 u艣miechn膮膰, kiedy zobaczy艂em dw贸ch m臋偶czyzn przy drzwiach. 呕aden z nich nie by艂 jej m臋偶em, chocia偶 obaj r贸wnie jak on wysocy i obaj, podobnie jak on, nie mieli szyi, za to 艂apska wielkie jak bochny, a podbr贸dki czarne od zarostu. Reprezentowali typ, kt贸ry Hermund Philomel doprowadzi艂 do perfekcji.

聽 聽 W odwiecznym teatrze historii ludzko艣ci byli, jak s膮dz臋, m臋偶czy藕ni, kt贸rzy, nadzy i zaskoczeni, w obliczu dw贸ch ubranych i zapewne wrogo nastawionych, obcych rywali wytrzymaliby bez garbienia si臋, zakrywania genitali贸w, bez poczucia s艂abo艣ci.

聽 聽 Ja nie nale偶a艂em do tego gatunku.

聽 聽 Zgarbi艂em si臋, zakry艂em krocze, wycofa艂em si臋 do 艂azienki.

聽 聽 - Co... kto...? - wyj膮ka艂em. Popatrzy艂em w stron臋 Diany Philomel szukaj膮c u niej pomocy. Zobaczy艂em u艣miech na jej twarzy. U艣miech r贸wnie bezlitosny jak wyraz oczu.

聽 聽 - Bra膰 go. Szybko! - powiedzia艂a moja przelotna kochanka.

聽 聽 Uciek艂em do 艂azienki. Si臋ga艂em do klamki, gdy jeden z m臋偶czyzn dopad艂 mnie, schwyta艂, popchn膮艂 偶 powrotem do sypialni i rzuci艂 partnerowi. Obaj musieli pochodzi膰 z Lususa albo innej planety o r贸wnie silnej grawitacji. Albo ich dieta sk艂ada艂a si臋 wy艂膮cznie ze steroid贸w i kom贸rek Samsona. Obracali mn膮 bez wysi艂ku. Mniejsza o ich rozmiary. W moim 偶yciu... wspomnieniach o moim 偶yciu... zaliczy艂em tylko kr贸tki okres walk na podw贸rku szkolnym. I bardzo rzadko wychodzi艂em z nich jako zwyci臋zca. Jedno spojrzenie na tych ludzi - wyra藕nie robi膮cych sobie ze mnie zabawk臋 - wystarczy艂o, 偶eby zda膰 sobie spraw臋, 偶e nale偶膮 do gatunku, o kt贸rym si臋 czyta, ale nie bardzo wierzy w jego istnienie. By艂y to typy potrafi膮ce gruchota膰 ko艣ci, robi膰 z nosa p臋dzel, wy艂amywa膰 stawy kolanowe z r贸wn膮 swobod膮, z jak膮 ja wyrzuca艂em popsute pi贸rka.

聽 聽 - Szybko! - powt贸rnie sykn臋艂a Diana.

聽 聽 Przejrza艂em datasfer臋, pami臋膰 domu, 藕r贸d艂o danych komlogu Diany, cienkie 艂膮cza informatyczne obu drab贸w. Teraz wiedzia艂em, gdzie jestem: w posiad艂o艣ci wiejskiej Philomel贸w, sze艣膰set kilometr贸w od stolicy Pirre, w rolniczym pasie ziemiopodobnej planety Renesans. Wiedzia艂em te偶, kim byli ci ludzie - Debro Farrus i Hemmit Gorma z ochrony fabryki Zwi膮zku Czy艣cicieli BramyNiebios. Nie mia艂em jednak poj臋cia, dlaczego jeden z nich siedzi na mnie wbijaj膮c mi kolano w l臋d藕wie, a drugi bierze m贸j komlog pod obcasy i zak艂ada kajdanki osmotyczne na nadgarstki.

聽 聽 Us艂ysza艂em syk i odpr臋偶y艂em si臋.

聽聽聽- Jak si臋 nazywasz?

聽 聽 - Joseph Severn.

聽 聽 - Czy to twoje prawdziwe nazwisko?

聽 聽 - Nie. - Czu艂em dzia艂anie serum prawdy. Mog艂em mu si臋 oprze膰 jedynie poprzez ucieczk臋 do datasfery albo ca艂kowite wycofanie si臋 do Centrum. Ale to oznacza艂oby pozostawienie cia艂a na 艂ask臋 tych, kt贸rzy zadawali pytania. Zosta艂em. Mia艂em zamkni臋te oczy, ale rozpozna艂em g艂os.

聽 聽 - Kim jeste艣? - zapyta艂a Diana.

聽 聽 Westchn膮艂em. To by艂o trudne pytanie, je艣li chcia艂o si臋 uczciwie na nie odpowiedzie膰.

聽 聽 - Jestem John Keats - odpar艂em po namy艣le. Ich milczenie powiedzia艂o mi, 偶e nazwisko nic im nie m贸wi. A dlaczeg贸偶 by mia艂o co艣 im powiedzie膰? - zapyta艂em si臋 w duchu. Przepowiedzia艂em sobie niegdy艣, 偶e imi臋 to b臋dzie "napisane na wodzie". Nie mog艂em otworzy膰 oczu, ale nie mia艂em k艂opot贸w z dotarciem do datasfery i prze艣ledzeniem ich wektor贸w dost臋pu. Imi臋 poety znajdowa艂o si臋 po艣r贸d o艣miuset innych John贸w Keats贸w z listy podanej im przez og贸lnie dost臋pny plik. Ale ich, najwyra藕niej, nie interesowa艂 kto艣, kto zmar艂 dziewi臋膰set lat temu.

聽 聽 - Dla kogo pracujesz? - us艂ysza艂em g艂os Hermunda Philomela. By艂em lekko zaskoczony.

聽 聽 - Dla nikogo.

聽 聽 G艂osy zmieni艂y barw臋, kiedy zacz臋li rozmawia膰 mi臋dzy sob膮.

聽 聽 - Czy mo偶e si臋 oprze膰 dzia艂aniu narkotyku?

聽 聽 - Nikt nie mo偶e si臋 temu oprze膰 - powiedzia艂a Diana. - Umieraj膮 czasem, ale oprze膰 si臋 nie mog膮.

聽 聽 - Wi臋c co si臋 dzieje? - zapyta艂 Hermund. - Dlaczego Meina Gladstone zaprasza艂aby jakie艣 zero na zebranie Rady w przededniu wojny?

聽 聽 - Uwa偶aj, mo偶e ci臋 s艂ysze膰 - powiedzia艂 inny m臋ski g艂os. By艂 to jeden z drab贸w.

聽 聽 - To nie ma znaczenia - stwierdzi艂a Diana. - I tak nie prze偶yje przes艂uchania. - Potem odezwa艂a si臋 bezpo艣rednio do mnie: - Dlaczego CEO zaprosi艂a ci臋 na posiedzenie Rady... John?

聽 聽 - Nie jestem pewien. Mo偶e dlatego, 偶eby us艂ysze膰 co艣 o pielgrzymach.

聽 聽 - Jakich pielgrzymach, John?

聽 聽 - Pielgrzymach do Chy偶wara.

聽 聽 Kto艣 co艣 powiedzia艂.

聽 聽 - 膯艣艣艣 - ucisry艂a go Diana Philomel, a mnie zapyta艂a: - Czy ci pielgrzymi s膮 na Hyperionie, John?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Czy pielgrzymka odbywa si臋 teraz?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - A dlaczego Meina Gladstone pyta艂a ci臋 o nich?

聽 聽 - Bo o nich 艣ni臋.

聽 聽 - On jest szalony - skonstatowa艂 z niesmakiem Hermund. - Nawet pod wp艂ywem serum nie wie, kim jest. Teraz karmi nas tymi mrzonkami. Sko艅czmy z tym i...

聽 聽 - Zamknij si臋 - przerwa艂a mu lady Diana. - Meina Gladstone nie jest szalona. Zaprosi艂a go, pami臋tasz? John, co mia艂e艣 na my艣li m贸wi膮c, 偶e 艣nisz o nich?

聽 聽 - 艢ni臋 impresje pierwszej zrekonstruowanej persony Keatsa - wyja艣ni艂em. M贸wi艂em g艂臋bokim g艂osem, jakby we 艣nie. - Keats zakodowa艂 si臋 w jednym z pielgrzym贸w, kiedy zamordowano jego cia艂o. Teraz b艂膮dzi w ich mikrosferze. Jako艣 tak si臋 dzieje, 偶e jego wra偶enia s膮 moimi snami. By膰 mo偶e, on z kolei 艣ni to, co ja robi臋. Nie wiem.

聽 聽 - Szale艅stwo - powiedzia艂 Hermund.

聽 聽 - Nie, nie - odpar艂a lady Diana. Jej g艂os by艂 pe艂en napi臋cia, prawie przera偶ony. - John, czy jeste艣 cybrydem?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Och, Chryste i Allahu - westchn臋艂a Diana.

聽 聽 - Co to jest cybryd? - zapyta艂 jeden z osi艂k贸w. Mia艂 wysoki, prawie kobiecy g艂os.

聽 聽 Na chwil臋 zapad艂a cisza. Potem Diana wysycza艂a:

聽 聽 - Idioto. Cybrydy by艂y zdalnie sterowanymi lud藕mi stworzonymi przez Centrum. By艂o ich kilka w Radzie jeszcze w ubieg艂ym stuleciu. Wtedy zosta艂y wyj臋te spod prawa.

聽 聽 - Jak androidy i tym podobne? - zapyta艂 drugi oprych.

聽 聽 - Zamknij si臋 - powiedzia艂 Hermund.

聽 聽 - Nie - odpar艂a Diana. - Cybrydy genetycznie by艂y perfekcyjnie wykonane, wyczesane z DNA pochodz膮cego ze Starej Ziemi. Wystarczy艂a ko艣膰... kawa艂ek w艂osa... John, s艂yszysz mnie?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - John, jeste艣 cybrydem... czy wiesz, kto by艂 twoim archetypem?

聽 聽 - John Keats.

聽 聽 Us艂ysza艂em g艂臋bokie westchnienie.

聽 聽 - Kim jest... by艂... John Keats?

聽 聽 - Poet膮.

聽 聽 - Kiedy 偶y艂?

聽 聽 - Od 1795 do 1821 - odpar艂em.

聽 聽 - Wed艂ug jakiego kalendarza?

聽 聽 - Starej Ziemi, A.D. Przed hegir膮. Era nowo偶ytna...

聽 聽 - John, czy ty... czy masz teraz kontakt z TechnoCentrum? - zapyta艂 podniecony Hermund.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Czy mo偶esz... czy mo偶esz swobodnie si臋 z nim 艂膮czy膰 mimo serum prawdy?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - O, do diab艂a - zakl膮艂 drab o wysokim g艂osie.

聽 聽 - Musimy si臋 st膮d wynosi膰 - warkn膮艂 Hermund.

聽 聽 - Jeszcze minutk臋 - powiedzia艂a Diana. - Musimy si臋 dowiedzie膰...

聽 聽 - Czy mo偶emy zabra膰 go z sob膮? - zapyta艂 osi艂ek o g艂臋bokim g艂osie.

聽 聽 - Idiota - stwierdzi艂 Hermund. - Je艣li 偶yje i ma kontakt z datasfer膮 i Centrum... do diab艂a, on mieszka w Centrum. Tam jest jego umys艂... mo偶e da膰 zna膰 Meinie Gladstone, Oddzia艂owi Wykonawczemu. Armii ka偶demu!

聽 聽 - Zamknij si臋 - zez艂o艣ci艂a si臋 lady Diana. - Zabijemy go, kiedy tylko sko艅cz臋. Jeszcze kilka pyta艅. John?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Dlaczego Gladstone chce wiedzie膰, co si臋 dzieje z pielgrzymami do Chy偶wara? Czy to ma co艣 wsp贸lnego z wojn膮, z Intruzami?

聽 聽 - Nie jestem pewien.

聽 聽 - Cholera - szepn膮艂 Hermund. - Chod藕my ju偶.

聽 聽 - Spok贸j. John, sk膮d jeste艣?

聽 聽 - Przez ostatnie dziesi臋膰 miesi臋cy mieszka艂em na Esperance.

聽 聽 - A przedtem?

聽 聽 - Przedtem na Ziemi.

聽 聽 - Na kt贸rej Ziemi? - zapyta艂 Hermund. - Nowej Ziemi? Drugiej Ziemi? W Mie艣cie Ziemia? Gdzie?

聽 聽 - Na Ziemi - powt贸rzy艂em. Potem przypomnia艂em sobie. - Na Starej Ziemi.

聽 聽 - Stara Ziemia? - zdziwi艂 si臋 jeden z drab贸w. - To jest por膮bane. Zmywam si臋 st膮d.

聽 聽 Dobieg艂 mnie syk broni laserowej. Jakby kto艣 sma偶y艂 bekon. Poczu艂em zapach s艂odszy od bekonu. Potem rozleg艂o si臋 ci臋偶kie uderzenie.

聽 聽 - John, czy m贸wisz o 偶yciu swojego archetypu na Starej Ziemi? - zapyta艂a Diana Philomel.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 - Ty jako cybryd by艂e艣 na Starej Ziemi?

聽 聽 - Tak - odpowiedzia艂em. - Przebudzi艂em si臋 tam ze 艣mierci. W tym samym pokoju na Piazza di Spagna, w kt贸rym umar艂em. Severna tam nie by艂o, ale by艂 doktor Clark i niekt贸rzy inni...

聽 聽 - On zwariowa艂 - zaopiniowa艂 Hermund. - Stara Ziemia zosta艂a zniszczona przed ponad czterystu laty... chyba 偶e cybrydy mog膮 偶y膰 d艂u偶ej...?

聽 聽 - Nie - warkn臋艂a lady Diana. - Zamknij si臋 i daj mi sko艅czy膰. John, dlaczego Centrum... sprowadzi艂o ci臋 z powrotem?

聽 聽 - Nie jestem pewien.

聽 聽 - Czy to ma co艣 wsp贸lnego z wojn膮 domow膮 mi臋dzy Sztucznymi Inteligencjami?

聽 聽 - Mo偶e - powiedzia艂em. - Prawdopodobnie. - Zadawa艂a interesuj膮ce pytania.

聽 聽 - Kt贸ra grupa ci臋 stworzy艂a? Ultymaci, Stabilni czy Gwa艂towni?

聽 聽 - Nie wiem.

聽 聽 Us艂ysza艂em zirytowane westchnienie.

聽 聽 - John, czy powiadomi艂e艣 kogo艣 o tym, gdzie jeste艣 i co si臋 z tob膮 dzieje?

聽 聽 - Nie - odpar艂em. Nie 艣wiadczy艂o to za dobrze o inteligencji damy, 偶e tak d艂ugo zwleka艂a z tym pytaniem.

聽 聽 Hermund tak偶e odetchn膮艂.

聽 聽 - 艢wietnie - rzek艂. - Zmiatajmy st膮d, zanim...

聽 聽 - John - przerwa艂a mu Diana. - Czy wiesz, dlaczego Meina Gladstone wywo艂a艂a wojn臋 z Intruzami?

聽 聽 - Nie. Albo raczej powod贸w mog艂o by膰 wiele. Najbardziej prawdopodobne jest, 偶e to jej karta przetargowa w uk艂adach z Centrum.

聽 聽 - Jak to?

聽 聽 - Elementy wchodz膮ce w sk艂ad kierownictwa ROM Centrum boj膮 si臋 Hyperiona - odpar艂em. - Hyperion jest nieznan膮 zmienn膮 w Galaktyce, w kt贸rej wszystkie inne zmienne zosta艂y oszacowane.

聽 聽 - Kto si臋 boi, John? Ultymaci, Stabilni, czy Gwa艂towni? Kt贸ra grupa SI boi si臋 Hyperiona?

聽 聽 - Wszystkie trzy.

聽 聽 - Cholera - wyszepta艂 Hermund. - S艂uchaj... John... Czy Grobowce Czasu i Chy偶war maj膮 co艣 wsp贸lnego z tym wszystkim?

聽 聽 - Tak, maj膮 z tym wiele wsp贸lnego.

聽 聽 - Jak to? - zapyta艂a Diana.

聽 聽 - Nie wiem. Nikt tego nie wie.

聽 聽 Hermund, albo kto艣 inny, uderzy艂 mnie ostro, z艂o艣liwie w 偶ebra.

聽 聽 - Chcesz powiedzie膰, 偶e pieprzone Cia艂o Doradcze Centrum nie przepowiedzia艂o wyniku tej wojny, tych wydarze艅?! - rykn膮艂 Hermund. - S膮dzisz, 偶e ci uwierz臋, 偶e Meina Gladstone i Senat rozpocz臋li wojn臋 bez przepowiedni prawdopodobie艅stwa?

聽 聽 - Nie - zaprzeczy艂em. - To by艂o przepowiedziane od stuleci.

聽 聽 Diana Philomel wyda艂a d藕wi臋k jak dziecko, kt贸remu pokazano g贸r臋 s艂odyczy.

聽 聽 - Co zosta艂o przepowiedziane, John? Opowiedz nam wszystko.

聽 聽 Po serum prawdy zasch艂o mi w ustach.

聽 聽 - Przewidziana by艂a wojna. To偶samo艣膰 pielgrzym贸w do Chy偶wara. Zdrada konsula Hegemonii poprzez uruchomienie urz膮dze艅 otwieraj膮cych Grobowce Czasu. Blisko艣膰 plagi Chy偶wara. Wynik wojny i Chy偶war...

聽 聽 - Jaki jest wynik, John? - wyszepta艂a kobieta, z kt贸r膮 kocha艂em si臋 kilka godzin temu.

聽 聽 - Koniec Hegemonii - wyjawi艂em. - Zniszczenie Sieci. - Stara艂em si臋 zwil偶y膰 wargi, ale j臋zyk mia艂em suchy. - Koniec rodzaju ludzkiego.

聽 聽 - O, Jezu i Allahu - wyszepta艂a Diana. - Czy jest jaka艣 szansa, 偶e przepowiednia jest b艂臋dna?

聽 聽 - Nie - odpowiedzia艂em. - Albo raczej jedynie wp艂yw Hyperiona mo偶e to zmieni膰. Inne zmienne zosta艂y oszacowane.

聽 聽 - Zabi膰 go! - krzykn膮艂 Hermund Philomel. - Zabi膰 to... musimy wynie艣膰 si臋 st膮d i poinformowa膰 Harbrita i innych.

聽 聽 - W porz膮dku - zgodzi艂a si臋 lady Diana. - Ale nie, nie laserem, idioto. Wstrzykniemy mu 艣mierteln膮 dawk臋 alkoholu. Tak jak planowali艣my. Tutaj. Trzymaj kajdanki, 偶ebym mog艂a przymocowa膰 kropl贸wk臋.

聽 聽 Poczu艂em ucisk na prawym ramieniu. W sekund臋 p贸藕niej rozleg艂y si臋 eksplozje i krzyk. Poczu艂em dym i zjonizowane powietrze. Krzycza艂a jaka艣 kobieta.

聽 聽 - Zdj膮膰 mu kajdanki - powiedzia艂 Leigh Hunt. Widzia艂em, jak sta艂 nade mn膮. Ci膮gle mia艂 na sobie konserwatywny, szary garnitur. Otaczali go komandosi z Grupy Zabezpieczenia. Ubrani w pe艂ne zbroje samoutwardzalne i polimery maskuj膮ce. Komandos dwa razy wy偶szy od Hunta skin膮艂 g艂ow膮, od艂o偶y艂 neurobicz i po艣pieszy艂 z wykonaniem rozkazu:

聽 聽 Na jednym z kana艂贸w taktycznych, kt贸re monitorowa艂em ju偶 od pewnego czasu, zobaczy艂em obraz siebie samego... le偶a艂em nagi, rozpostarty na 艂贸偶ku, skuty kajdankami osmotycznymi. Na klatce piersiowej nabrzmiewa艂a mi pr臋ga. Diana Philomel, jej m膮偶 i jeden z drab贸w le偶eli nieprzytomni, ale 偶ywi na pokrytej od艂amkami szk艂a pod艂odze. Drugi ze zbir贸w by艂 powalony w pobli偶u drzwi, g贸rna cz臋艣膰 jego cia艂a przypomina艂a kolorem dobrze wysma偶ony stek.

聽 聽 - Dobrze si臋 pan czuje, M. Sevem? - zapyta艂 Leigh Hunt. Podni贸s艂 moj膮 g艂ow臋 i za艂o偶y艂 mi cienk膮 jak membrana mask臋 tlenow膮 na nos i usta.

聽 聽 - Hrmmmgh - potakn膮艂em. - Dooobze. - Wynurza艂em si臋 na powierzchni臋 swoich zmys艂贸w jak nurek wydostaj膮cy si臋 za szybko z g艂臋biny. Bola艂a mnie strasznie g艂owa. 呕ebra piek艂y jak wszyscy diabli. Ledwie widzia艂em na oczy, ale przez kana艂 taktyczny zobaczy艂em, 偶e Leigh Hunt ma spazmatycznie wykrzywione wargi, co w jego przypadku stanowi艂o odpowiednik u艣miechu.

聽 聽 - Pomo偶emy si臋 panu ubra膰 - zaproponowa艂. - W locie powrotnym dostanie pan troch臋 kawy. Wracamy do budynku rz膮dowego, M. Severn. Sp贸藕ni艂 si臋 pan na spotkanie z CEO.

聽聽聽 . 7 .

聽聽聽 Bitwy kosmiczne na filmach i hologramach zawsze mnie nudzi艂y. Ale obserwowanie prawdziwej wojny nios艂o ze sob膮 pewn膮 satysfakcj臋. To by艂o jak film dokumentalny o seryjnej kolizji komunikacyjnej. W艂a艣ciwie wydawa艂a mi si臋 mniej ciekawa ni偶 niskobud偶etowa holodrama. Tak si臋 dzia艂o zapewne od stuleci. Mimo 偶e w starciach kosmicznych zu偶ywano astronomiczne ilo艣ci energii, to obserwatora prawdziwej bitwy uderza艂o to, 偶e przestrze艅 jest tak ogromna, a zbudowane przez ludzi okr臋ty, drednoty i inne lataj膮ce 偶elastwo tak male艅kie.

聽 聽 A przynajmniej tak sobie my艣la艂em, kiedy siedzia艂em w Centrum Informacji Taktycznej, w tak zwanej Sali Operacyjnej, wraz z Mein膮 Gladstone i jej wojskowymi szympansami i patrzy艂em na 艣ciany, kt贸re zmieni艂y si臋 w dziury si臋gaj膮ce niesko艅czono艣ci - z艂udzenie kosmicznej g艂臋bi dawa艂y wielkie holoramy otaczaj膮ce nas z czterech stron. G艂o艣niki nape艂nia艂y sal臋 transmisjami linii FAT. S艂yszeli艣my radiowe pogaw臋dki mi臋dzy my艣liwcami, grzechot kana艂贸w dow贸dztwa taktycznego, informacje przesy艂ane z okr臋tu na okr臋t, kana艂y laserowe, linie bezpiecze艅stwa FAT i wszystkie krzyki, wrzaski, szlochy i nieprzyzwoito艣ci bitwy.

聽 聽 To by艂a inscenizacja totalnego chaosu, funkcjonalna definicja zamieszania, niere偶yserowany taniec smutnej przemocy. To by艂a wojna.

聽聽聽 Meina Gladstone i grupa jej przybocznych siedzieli po艣rodku tego zgie艂ku. Sala Operacyjna szybowa艂a, jak wyk艂adany szarym dywanem czworok膮t, po艣r贸d gwiazd i eksplozji. Kraw臋d藕 Hyperiona, jaskrawy b艂臋kit, wype艂nia艂a po艂ow臋 p贸艂nocnej holo艣ciany, wrzaski umieraj膮cych m臋偶czyzn i kobiet hucza艂y w uszach. Okaza艂em si臋 jednym z tych, kt贸rych przywilejem i przekle艅stwem by艂o znale藕膰 si臋 tutaj i siedzie膰 przy Meinie Gladstone.

聽 聽 CEO obraca艂a si臋 w swoim fotelu, dotyka艂a palcami dolnej wargi. - Co o tym s膮dzicie? - zwr贸ci艂a si臋 do grupy wojskowych. Siedmiu wyorderowanych oficer贸w popatrzy艂o jeden na drugiego. A potem sze艣ciu spojrza艂o jak jeden m膮偶 na genera艂a Morpurgo. Genera艂 偶u艂 nie zapalone cygaro.

聽 聽 - Nie jest dobrze - powiedzia艂. - Trzymamy ich z dala od portalu transmisyjnego... nasza obrona jest tam mocna... ale wepchn臋li si臋 za g艂臋boko w obr臋b systemu.

聽 聽 - Admirale? - zapyta艂a Meina Gladstone, odwracaj膮c g艂ow臋 w stron臋 wysokiego, chudego cz艂owieka w czarnym uniformie Armii-kosmos.

聽 聽 Admira艂 Singh dotkn膮艂 kr贸tko przystrzy偶onej brody.

聽 聽 - Genera艂 Morpurgo ma racj臋. Kampania nie przebiega, jak zaplanowano. - Pokaza艂 ruchem g艂owy czwart膮 艣cian臋, gdzie na tle systemu Hyperiona widnia艂y diagramy - przewa偶nie elipsoidy, owale i 艂uki. Niekt贸re 艂uki rozrasta艂y si臋, gdy patrzyli艣my na nie. Jaskrawo niebieskie linie oznacza艂y trajektorie okr臋t贸w Hegemonii. Czerwone 艣lady nale偶a艂y do Intruz贸w. Czerwieni by艂o znacznie wi臋cej ni偶 b艂臋kitu.

聽 聽 - Oba lotniskowce przydzielone do dywizji szturmowej 42. zosta艂y wy艂膮czone z akcji - powiedzia艂 admira艂. - "Olympus Shadow" jest zniszczony wraz z ca艂膮 za艂og膮, a "Neptune Station" powa偶nie uszkodzony, ale wraca na tereny dokowania po przeciwnej stronie ksi臋偶yca Hyperiona. Eskortuje go pi臋膰 okr臋t贸w pomocniczych.

聽 聽 CEO Gladstone pokiwa艂a powoli g艂ow膮.

聽 聽 - Ilu ludzi by艂o na pok艂adzie "Olympus Shadow"?

聽 聽 Singh mia艂 br膮zowe oczy r贸wnie wielkie jak oczy CEO, ale brak艂o mu g艂臋bi i smutku oczu Meiny. Przez kilka sekund wytrzyma艂 jej spojrzenie.

聽 聽 - Cztery tysi膮ce dwustu - odpar艂. - I oddzia艂 marines licz膮cy sze艣ciuset 偶o艂nierzy. Niekt贸rzy z nich zostali wyokr臋towani przy stacji transmitera materii na Hyperionie, wi臋c nie wiemy dok艂adnie, ilu zosta艂o na okr臋cie.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮. Zn贸w spojrza艂a na genera艂a Morpurgo.

聽 聽 - Sk膮d te niespodziewane trudno艣ci, generale?

聽 聽 Morpurgo zachowa艂 spokojny wyraz twarzy, ale zd膮偶y艂 ju偶 prawie przegry藕膰 cygaro, kt贸re trzyma艂 w z臋bach.

聽 聽 - Maj膮 wi臋cej jednostek bojowych, ni偶 si臋 spodziewali艣my, CEO. Do tego te ich lansjery... pi臋cioosobowe 艂odzie, miniaturowe okr臋ty. Szybsze i lepiej uzbrojone ni偶 nasze my艣liwce dalekiego zasi臋gu... to 艣miertelnie k膮saj膮ce szerszenie. Niszczyli艣my je setkami, ale wystarczy, 偶e jeden si臋 przebije, 偶eby narobi膰 zamieszania w szyku obronnym floty. Przebi艂o si臋 wi臋cej:

聽 聽 Senator Kolchev z o艣mioma swymi kolegami siedzia艂 pod drugiej stronie sto艂u. Odwr贸ci艂 fotel, 偶eby lepiej widzie膰 map臋 taktyczn膮.

聽 聽 - Wygl膮da na to, 偶e prawie wyl膮dowali na Hyperionie - powiedzia艂. Jego g艂os brzmia艂 szorstko.

聽 聽 - Prosz臋 pami臋ta膰 o proporcjach, senatorze - odpar艂 Singh. W rzeczywisto艣ci utrzymali艣my wi臋ksz膮 cz臋艣膰 uk艂adu. Wszystko w promieniu dziesi臋ciu jednostek AU od s艂o艅ca Hyperiona nale偶y do nas. Bitwa rozgrywa si臋 za ob艂okiem Ooerta. Ponadto przegrupowali艣my si臋.

聽 聽 - A te czerwone... ba艅ki... nad powierzchni膮 ekliptyki? - zapyta艂a senator Richeau. Sama nosi艂a si臋 na czerwono. By艂a to jedna z rzeczy, kt贸ra wyr贸偶nia艂a j膮 spo艣r贸d innych senator贸w.

聽 聽 - Interesuj膮cy fortel - odpar艂 Singh. - R贸j wyprowadzi艂 atak w przybli偶eniu trzema tysi膮cami lansjer贸w, by doko艅czy膰 manewr wzi臋cia w kleszcze obszaru elektronicznego dywizji uderzeniowej 87.2. Utrzymali艣my t臋 przestrze艅, ale mo偶na podziwia膰 spryt...

聽 聽 - Trzy tysi膮ce lansjer贸w? - Meina Gladstone wesz艂a mu w s艂owo.

聽 聽 - Tak, prosz臋 pani.

聽 聽 Meina Gladstone u艣miechn臋艂a si臋. Przesta艂em szkicowa膰. Jak to dobrze, pomy艣la艂em, 偶e nie do mnie skierowany by艂 ten u艣miech.

聽 聽 - Czy偶 nie powiedziano nam wczoraj na odprawie, 偶e Intruzi s膮 zdolni do wystawienia sze艣ciuset, siedmiuset jednostek bojowych?

聽 聽 - Meina Gladstone przenios艂a wzrok na genera艂a. Unios艂a praw膮 brew.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo wyj膮艂 cygaro, popatrzy艂 na nie z marsem na czole i wyci膮gn膮艂 kawa艂ek tytoniu z z臋b贸w.

聽 聽 - Tak nas poinformowa艂 wywiad. Mylili si臋.

聽 聽 - Czy Rada Konsultacyjna SI macza艂a palce w tych szacunkach? Wszystkie oczy skierowa艂y si臋 na radc臋 Albedo. By艂 perfekcyjnie wykonanym hologramem. Siedzia艂 pomi臋dzy innymi, r臋ce opiera艂 swobodnie na por臋czach fotela. Nie prze艣wieca艂, co hologramom zdarza艂o si臋 cz臋ste. Mia艂 poci膮g艂膮 twarz z wystaj膮cymi ko艣膰mi policzkowymi. Jego ruchliwe usta wykrzywia艂y si臋 w sardonicznym u艣miechu nawet w najpowa偶niejszych chwilach. W艂a艣nie nadesz艂a taka chwila.

聽 聽 - Nie, CEO - powiedzia艂 radca. - Grupy Konsultacyjnej nie proszono o dokonanie szacunku si艂 Intruz贸w.

聽 聽 - S膮dzi艂am - stwierdzi艂a nadal patrz膮c na Morpurgo - 偶e przedstawione nam szacunki wywiadu Armii uzupe艂niono o przewidywania Rady.

聽 聽 Genera艂 spojrza艂 gro藕nie na Albedo.

聽 聽 - Nie, prosz臋 pani. Centrum stwierdzi艂o, 偶e nie ma kontaktu z Intruzami. Uznali艣my zatem, 偶e ich przewidywania nie b臋d膮 lepsze od naszych. Skorzystali艣my natomiast z sieci zespolonej SI, by dokona膰 w艂asnych oblicze艅... - Wpakowa艂 sobie obgryzione cygaro z powrotem do ust. Wci膮gn膮艂 policzki. M贸wi艂, trzymaj膮c jednocze艣nie cygaro w z臋bach. - Czy Rada zrobi艂aby to lepiej?

聽 聽 Meina Gladstone popatrzy艂a na Albedo.

聽 聽 Radca lekko poruszy艂 d艂ugimi palcami prawej r臋ki.

聽 聽 - Nasze szacunki... dotycz膮ce tego roju... przewidywa艂y istnienie czterech do sze艣ciu tysi臋cy jednostek bojowych.

聽 聽 - Ty... - zacz膮艂 Morpurgo, a twarz mu poczerwienia艂a.

聽 聽 - Nie wspomnia艂 pan o tym w czasie odprawy - przerwa艂a CEO. Ani w trakcie wcze艣niejszych dyskusji.

聽 聽 Radca Albedo wzruszy艂 ramionami.

聽 聽 - Genera艂 ma racj臋. Nie mamy kontaktu z Intruzami. Nasze szacunki s膮 bardziej wiarygodne ni偶 szacunki Armii tylko dlatego, 偶e oparte s膮 na innych za艂o偶eniach. Sie膰 Szko艂y Taktyczno - Historycznej wykona艂a dobr膮 robot臋. Gdyby zgromadzone tam SI by艂y o stopie艅 bystrzejsze na skali Turinga - Demmlera, wprowadziliby艣my je do Centrum.. - Jeszcze raz wykona艂 wdzi臋czny ruch r臋k膮. - W tej sytuacji, za艂o偶enia Centrum mog艂yby zosta膰 u偶yte w przysz艂o艣ci. Oczywi艣cie, w ka偶dej chwili nimi s艂u偶ymy.

聽聽聽- Zr贸bcie to natychmiast - zarz膮dzi艂a Meina Gladstone.

聽 聽 Odwr贸ci艂a si臋 ty艂em do ekranu. Inni zrobili tak samo. Monitory na sali zanotowa艂y nag艂膮 cisz臋, podkr臋cono wi臋c g艂o艣niki. I zn贸w mogli艣my s艂ucha膰 okrzyk贸w zwyci臋stwa, wo艂a艅 o pomoc i spokojnie recytowanych pozycji, kierunk贸w ognia i rozkaz贸w.

聽 聽 Najbli偶sza 艣ciana przedstawia艂a widok w czasie rzeczywistym, odbierany z okr臋tu pomocniczego HS "N'Djamena". Okr臋t poszukiwa艂 rozbitk贸w mi臋dzy szcz膮tkami grupy bojowej B.S. Zniszczony okr臋t, do kt贸rego zbli偶a艂a si臋 "N'Djamena", wygl膮da艂 jak rozsadzony od 艣rodka owoc granatu. Jego nasiona i czerwony mi膮偶sz wydobywa艂y si臋 z wn臋trza w zwolnionym tempie, zamieniaj膮c si臋 w chmur臋 cz膮stek, gaz贸w, zamarzni臋tych substancji lotnych, milion贸w mikroelement贸w elektronicznych wyrwanych z 艂o偶ysk, zapas贸w 偶ywno艣ci, spl膮tanych urz膮dze艅 i - rozpoznawalnych od czasu do czasu po marionetkowych ruchach r膮k i n贸g - wielu, wielu cia艂. 艢wiat艂o reflektora "N'Djameny" gra艂o na powierzchni zamarzni臋tej skorupy wraku wydobywaj膮c szczeg贸艂y z kosmicznego mroku. Na sw贸j przera偶aj膮cy spos贸b by艂o to pi臋kne. W tym odbitym 艣wietle twarz Meiny Gladstone wygl膮da艂a znacznie starzej.

聽 聽 - Admirale - powiedzia艂a. - Czy mo偶na przyj膮膰, 偶e r贸j czeka艂, a偶 dywizja uderzeniowa 87.2 przetransmituje si臋 do uk艂adu Hyperiona?

聽 聽 Singh dotkn膮艂 brody.

聽 聽 - Pyta pani, czy to by艂a pu艂apka, CEO?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Admira艂 popatrzy艂 na koleg贸w, a potem na CEO.

聽 聽 - My艣l臋, 偶e nie. S膮dzimy... s膮dzimy... 偶e kiedy Intruzi zobaczyli, jak wielkie si艂y zaanga偶owali艣my, odpowiedzieli tym samym. To znaczy艂oby, jak bardzo s膮 zdeterminowani, 偶eby zaj膮膰 system Hyperiona.

聽 聽 - Czy s膮 w stanie to zrobi膰? - zapyta艂a. Nadal przygl膮da艂a si臋 obracaj膮cym si臋 w pr贸偶ni szcz膮tkom. W stron臋 kamery podp艂yn臋艂o cia艂o m艂odego cz艂owieka, do po艂owy ubranego w skafander kosmiczny. Dobrze by艂o wida膰 wysadzone z orbit oczy i rozd臋te p艂uca.

聽 聽 - Nie - odpar艂 admira艂. - Mo偶emy si臋 wykrwawi膰. Mog膮 nas nawet zmusi膰 do tego, by艣my zaj臋li stanowiska obronne wok贸艂 samego Hyperiona. Ale nie mog膮 nas pokona膰 ani odepchn膮膰.

聽 聽 - Ani zniszczy膰 transmitera materii? - zapyta艂a senator Richeau pe艂nym napi臋cia g艂osem.

聽 聽 - Ani zniszczy膰 transmitera - odpar艂 Singh.

聽 聽 - Ma racj臋 - stwierdzi艂 genera艂 Morpurgo. - Stawiam na to ca艂膮 moj膮 karier臋 zawodow膮.

聽 聽 Meina Gladstone u艣miechn臋艂a si臋 i wsta艂a. Pozostali, w艂膮czaj膮c mnie, tak偶e po艣piesznie ruszyli si臋 z miejsc.

聽 聽 - Przyj臋艂am do wiadomo艣ci - powiedzia艂a spokojnym g艂osem do genera艂a. - Przyj臋艂am do wiadomo艣ci. - Rozejrza艂a si臋. - Spotkamy si臋 tutaj, kiedy b臋d膮 tego wymaga艂y losy wojny. M. Hunt pozostanie moim 艂膮cznikiem z wami. Tymczasem, panowie i panie, rz膮d przyst臋puje do dalszych prac. Dobranoc.

聽 聽 Kiedy wszyscy wychodzili, usiad艂em znowu. Czeka艂em, a偶 zostan臋 sam. G艂o艣niki zn贸w odezwa艂y si臋 z pe艂n膮 moc膮. Na kt贸rej艣 cz臋stotliwo艣ci krzycza艂 cz艂owiek. Przez szum statyczny przedziera艂 si臋 maniacki 艣miech. Nade mn膮, za mn膮 z obu moich stron przesuwa艂y si臋 powoli miriady gwiazd. Ich zimne 艣wiat艂o pada艂o na pobojowisko.

聽聽聽 Budynek rz膮dowy zosta艂 wzniesiony na planie Gwiazdy Dawida. W centralnym punkcie gwiazdy, strze偶ony przez mury i g臋sto posadzone drzewa, kry艂 si臋 ogr贸d. By艂 mniejszy ni偶 akry kwiat贸w w ogrodzie Jeleni, ale nie mniej pi臋kny. Spacerowa艂em tam a偶 do zmierzchu. Jaskrawy bia艂oniebieski blask Tau Ceti zmienia艂 si臋 w z艂oto, kiedy podesz艂a do mnie Meina Gladstone.

聽 聽 Przez chwil臋 spacerowali艣my razem w milczeniu. Zauwa偶y艂em, 偶e przebra艂a si臋 w d艂ug膮 sukni臋 z rodzaju noszonych przez szacowne matrony na Patawpha; suknia by艂a szeroka i pofa艂dowana, wyszywana w ciemnoniebieskie i z艂ote wzory pasuj膮ce do ciemniej膮cego nieba. Meina Gladstone trzyma艂a d艂onie w ukrytych w fa艂dach kieszeniach; szerokie r臋kawy nadyma艂y si臋 na wietrze; tren ci膮gn膮艂 si臋 po mlecznobia艂ych kamieniach 艣cie偶ki.

聽 聽 - Pozwoli艂a艣 im przes艂ucha膰 mnie - powiedzia艂em. - Ciekawi mnie dlaczego.

聽 聽 - Nie prowadzili transmisji - mia艂a zm臋czony g艂os. - Nie by艂o obawy, 偶e przeka偶膮 jakie艣 informacje.

聽 聽 U艣miechn膮艂em si臋.

聽 聽 - Nie o to chodzi. Pozwoli艂a艣, 偶eby mi to zrobili.

聽 聽 - Ochrona chcia艂a wiedzie膰 o nich jak najwi臋cej. Tyle, ile tylko wyjawi膮.

聽 聽 - Za cen臋 wszelkiego rodzaju... niewyg贸d... kt贸re musia艂bym znie艣膰?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - A czy ochrona wie, dla kogo pracowali?

聽 聽 - Ten m臋偶czyzna wspomnia艂 o Harbricie - powiedzia艂a CEO.

聽 聽 Ochrona jest ca艂kiem pewna, 偶e chodzi艂o o Emlema Harbrita.

聽 聽 - Tego hurtownika na Asquith?

聽 聽 - Tak. On i Diana Philomel mieli zwi膮zki 偶e starym od艂amem rojalist贸w Glennona - Heighta.

聽 聽 - To byli amatorzy - stwierdzi艂em, maj膮c na my艣li fakt, 偶e Hermund wspomnia艂 imi臋 Harbrita, i chaotyczne pytania Diany.

聽 聽 - Oczywi艣cie.

聽 聽 - Czy rojali艣ci maj膮 zwi膮zki z jakim艣 powa偶nym ugrupowaniem?

聽 聽 - Tylko z Ko艣cio艂em Chy偶wara - wyja艣ni艂a. Zamilk艂a, gdy 艣cie偶ka doprowadzi艂a nas na kamienny mostek nad strumykiem. CEO zgarn臋艂a fa艂dy sukni i usiad艂a na 偶elaznej 艂aweczce. - Wiesz, 偶aden z biskup贸w nie wyszed艂 do tej pory z ukrycia.

聽 聽 - Nie dziwi臋 im si臋: przy takiej liczbie bunt贸w i zaburze艅 - powiedzia艂em. Nie usiad艂em. W zasi臋gu wzroku nie by艂o stra偶nik贸w ani monitor贸w, ale wiedzia艂em, 偶e gdybym wykona艂 jakikolwiek podejrzany ruch w kierunku Meiny Gladstone, ockn膮艂bym si臋 w areszcie Sekcji Wykonawczej. Chmury nad naszymi g艂owami utraci艂y z艂otawy odcie艅 i zacz臋艂y jarzy膰 si臋 srebrzyst膮 po艣wiat膮, odbijaj膮c 艂uny znad niezliczonych miast - wie偶 TC2. - Co sta艂o si臋 z Dian膮 i jej m臋偶em? - zapyta艂em.

聽 聽 - Zostali poddani wyczerpuj膮cemu przes艂uchaniu. S膮... w odosobnieniu.

聽 聽 Skin膮艂em g艂ow膮. Wyczerpuj膮ce przes艂uchanie oznacza艂o, 偶e ich m贸zgi p艂ywaj膮ca zbiornikach, a cia艂a b臋d膮 trzymane w sk艂adzie kriogenicznym, dop贸ki tajny s膮d nie orzeknie, czy dzia艂anie oskar偶onych nosi艂o cechy zdrady. Po procesie cia艂a ulegn膮 zniszczeniu, a Diana i Hermund pozostan膮 w "odosobnieniu" z zablokowanymi kana艂ami zmys艂贸w i informacji. Hegemonia nie wykonywa艂a kary 艣mierci od wiek贸w, ale alternatywne sposoby karania nie by艂y jednak wiele przyjemniejsze. Usiad艂em na d艂ugiej 艂awce, zachowuj膮c dystans.

聽 聽 - Czy nadal piszesz poezje?

聽 聽 Pytanie zaskoczy艂o mnie. Spojrza艂em w d贸艂 艣cie偶ki ogrodowej. P艂ywaj膮ce latarnie japo艅skie i ukryte 偶arkule w艂a艣nie zosta艂y zapalone.

聽 聽 - Tak naprawd臋 to nie. Czasem 艣ni臋 wierszami. A przynajmniej tak by艂o...

聽 聽 Meina Gladstone z艂o偶y艂a r臋ce na podo艂ku i patrzy艂a na nie.

聽 聽 - Gdyby艣 mia艂 pisa膰 o wydarzeniach, kt贸re teraz si臋 dziej膮 - zapyta艂a - jaki rodzaj poematu by艣 stworzy艂?

聽 聽 Roze艣mia艂em si臋.

聽 聽 - Ju偶 zacz膮艂em i dwa razy to rzuci艂em.. a raczej: on to rzuci艂. To by艂o o 艣mierci bog贸w i o tym, jak trudno im przysz艂o przyj膮膰 konieczno艣膰 odej艣cia. To by艂o o przemianie i cierpieniu, i niesprawiedliwo艣ci. I o poecie... on uwa偶a艂, 偶e poeta najbardziej cierpi, gdy dzieje si臋 taka niesprawiedliwo艣膰.

聽 聽 Popatrzy艂a na mnie. Linie i cienie na jej twarzy pog艂臋bi艂y si臋 w 艣wietle zmierzchu.

聽 聽 - Jacy偶 to bogowie maj膮 odej艣膰 w dzisiejszych czasach, M. Severn? Czy mato by膰 ludzko艣膰, czy fa艂szywe bo偶ki, kt贸re stworzyli艣my, by za nas 艣wiadczy艂y?

聽 聽 - Sk膮d, u diab艂a, mam wiedzie膰? - zez艂o艣ci艂em si臋 i odwr贸ci艂em, 偶eby popatrze膰 na strumie艅.

聽 聽 - Jest pan cz臋艣ci膮 dw贸ch 艣wiat贸w, prawda? Ludzko艣ci i TechnoCentrum?

聽 聽 Zn贸w si臋 roze艣mia艂em.

聽 聽 - Nie nale偶臋 do 偶adnego z tych 艣wiat贸w. Cybrydalny potw贸r tutaj, projekt badawczy tam.

聽 聽 - Tak, ale czyje to s膮 badania? I czemu s艂u偶膮?

聽 聽 Wzruszy艂em ramionami.

聽 聽 Wsta艂a. Poszed艂em w jej 艣lady. Przekroczyli艣my strumyk i s艂uchali艣my, jak woda szemrze na kamieniach. 艢cie偶ka wi艂a si臋 mi臋dzy wysokimi g艂azami pokrytymi mchem, b艂yszcz膮cym w 艣wietle latar艅. Meina Gladstone stan臋艂a na kamiennym stopniu.

聽 聽 - Czy pan s膮dzi, 偶e Ultymatom powiedzie si臋 skonstruowanie Inteligencji Ultymatywnej, M. Severn?

聽 聽 - Czy chc膮 zbudowa膰 Boga? - powiedzia艂em. - S膮 takie SI, kt贸re nie chc膮 zbudowa膰 Boga. Nauczyli si臋 z do艣wiadcze艅 ludzi, 偶e tworzenie nast臋pnego szczebla to zaproszenie do wprowadzenia niewolnictwa, je艣li nie prawdziwego ko艅ca gatunku.

聽 聽 - Ale czy prawdziwy B贸g zniszczy艂by to, co sam stworzy艂?

聽 聽 - W przypadku Centrum i hipotetycznej IU - odpar艂em - B贸g jest stworzonym, a nie stw贸rc膮. Mo偶e to jest tak, 偶e b贸stwo musi tworzy膰 byty mniejsze i zale偶ne od niego, 偶eby m贸c czu膰 si臋 za nie odpowiedzialne.

聽 聽 - Centrum bra艂o odpowiedzialno艣膰 za istoty ludzkie od stuleci, odk膮d dosz艂o do secesji SI - rzek艂a. Przypatrywa艂a mi si臋 uporczywie, jakby chcia艂a co艣 wyczyta膰 z mojego wyrazu twarzy.

聽 聽 Spojrza艂em na ogr贸d. 艢cie偶ka biela艂a w ciemno艣ci.

聽 聽 - Centrum zmierza ku w艂asnym celom - wyja艣ni艂em, cho膰 mia艂em 艣wiadomo艣膰, 偶e 偶aden z ludzi nie wie tego lepiej ni偶 CEO Meina Gladstone.

聽 聽 - S膮dzisz, 偶e ludzko艣膰 ju偶 nie jest 艣rodkiem do osi膮gni臋cia tych cel贸w?

聽 聽 - Nie stworzy艂a mnie 偶adna z tych kultur - powiedzia艂em. - Nie jestem ani obdarowany 艂ask膮 naiwno艣ci nie intencjonalnych tw贸rc贸w, ani ska偶ony straszliw膮 艣wiadomo艣ci膮 ich stworze艅.

聽 聽 - Genetycznie jeste艣 w pe艂ni cz艂owiekiem - uzna艂a.

聽 聽 To nie by艂o pytanie. Nie odpowiedzia艂em.

聽 聽 - M贸wi膮, 偶e Jezus Chrystus by艂 w pe艂ni cz艂owiekiem - stwierdzi艂a. - I zarazem w pe艂ni Bogiem.

聽 聽 Zdumia艂o mnie, 偶e odwo艂uje si臋 do tej starej religii. Na miejsce chrze艣cija艅stwa przysz艂o najpierw chrze艣cija艅stwo zen, potem gnostycyzm zen, a jeszcze p贸藕niej sto 偶ywotniejszych teologii i filozofii. Planeta rodzinna Meiny Gladstone nie by艂a skansenem starych wierze艅. S膮dzi艂em - i mia艂em nadziej臋 - 偶e jej umys艂 te偶 nie.

聽 聽 - Je艣li by艂 w pe艂ni cz艂owiekiem i w pe艂ni Bogiem, to jestem jego zwierciadlanym zaprzeczeniem - powiedzia艂em.

聽 聽 - Nie - odpar艂a. - Sadz臋, 偶e tym zaprzeczeniem jest Chy偶war, z kt贸rym maj膮 si臋 zmierzy膰 twoi przyjaciele pielgrzymi. Otworzy艂em szeroko oczy. Po raz pierwszy wspomnia艂a o Chy偶warze rozmawiaj膮c ze mn膮, mimo 偶e wiedzia艂em - a ona by艂a 艣wiadoma mojej wiedzy - 偶e konsul wype艂nia艂 jej w艂asny plan otwieraj膮c Grobowce Czasu, by wypu艣ci膰 potwora.

聽 聽 - Mo偶e powiniene艣 wzi膮膰 udzia艂 w tej pielgrzymce, M. Severn zasugerowa艂a CEO.

聽 聽 - W pewnym sensie bior臋.

聽 聽 Gestem r臋ki otworzy艂a drzwi do prywatnego apartamentu.

聽 聽 - Tak, w pewnym sensie bierzesz w niej udzia艂. Ale czy b臋dziesz cierpia艂 przez wieczno艣膰 we 艣nie, kiedy kobieta, kt贸ra nosi twojego partnera, zostanie ukrzy偶owana na legendarnym ciernistym drzewie Chy偶wara?

聽 聽 Nie znalaz艂em na to odpowiedzi. Sta艂em bez s艂owa.

聽 聽 - Porozmawiamy rano, po konferencji - powiedzia艂a Meina Gladstone. - Dobranoc, M. Severn. Mi艂ych sn贸w.

聽聽聽 . 8 .

聽聽聽 Martin Silenus, Sol Weintraub i konsul wlekli si臋 przez wydmy w stron臋 Sfinksa. Brawne Lamia i Fedmahn Kassad wracali z cia艂em ojca Hoyta. Weintraub owin膮艂 si臋 p艂aszczem, staraj膮c si臋 uchroni膰 noworodka przed w艣ciek艂ymi porywami burty piaskowej. Patrzy艂, jak Kassad schodzi z wydmy. D艂ugie, odziane w czarne spodnie nogi pu艂kownika wygl膮da艂y na tle jasnej wydmy jak rysunek z animowanego filmu.

聽 聽 Silenus co艣 krzykn膮艂, ale wiatr porwa艂 s艂owa. Brawne Lamia wskaza艂a r臋k膮 jedyny namiot, kt贸ry opar艂 si臋 burzy; inne zosta艂y porwane albo przewr贸cone przez wiatr. Zgromadzili si臋 w namiocie Silenusa. Ostatni wszed艂 pu艂kownik Kassad. Ostro偶nie z艂o偶y艂 cia艂o. W 艣rodku byli w stanie us艂ysze膰 swoje s艂owa.

聽 聽 - Nie 偶yje?! - wykrzycza艂 konsul, zdejmuj膮c peleryn臋, w kt贸r膮 Kassad owin膮艂 nagie cia艂o Hoyta. Krzy偶okszta艂ty jarzy艂y si臋 r贸偶owym blaskiem. Pu艂kownik wskaza艂 czujniki mrugaj膮ce na powierzchni wojskowego medpaku przymocowanego do piersi ksi臋dza. 艢wiate艂ka by艂y czerwone. Jedynie osnowa jarzy艂a si臋 偶贸艂tawo. G艂owa Hoyta odchyli艂a si臋 bezw艂adnie. Weintraub zauwa偶y艂 teraz w艂贸kienka szew 艂膮cz膮ce poszarpane brzegi przeci臋tej tchawicy.

聽 聽 Sol Weintraub spr贸bowa艂 r臋cznie zmierzy膰 puls. Nie uda艂o mu si臋, przy艂o偶y艂 wi臋c ucho do piersi ksi臋dza. Serce nie bi艂o, ale pr臋gi krzy偶okszta艂tu by艂y gor膮ce. Popatrzy艂 na Brawne Lami臋.

聽 聽 - Chy偶war?

聽 聽 - Tak... tak my艣l臋... nie wiem. - Pokaza艂a na zabytkowy pistolet, kt贸ry nadal trzyma艂a w r臋ku. - Opr贸偶ni艂am magazynek. Dwana艣cie strza艂贸w w... cokolwiek to by艂o.

聽 聽 - Widzia艂e艣 to? - konsul zapyta艂 Kassada.

聽 聽 - Nie. Wszed艂em do sali dziesi臋膰 sekund po Brawne, ale nie widzia艂em niczego.

聽 聽 - A co z twoimi cholernymi wojskowymi gad偶etami? - zapyta艂 Martin Silenus. Siedzia艂 w ko艅cu namiotu skulony w nieomal p艂odowej pozycji. - Czy to cholerstwo wskazywa艂o cokolwiek?

聽 聽 - Nie.

聽 聽 W medpaku odezwa艂 si臋 alarm. Kassad odpi膮艂 od pasa jeszcze jeden opatrunek plazmowy, wepchn膮艂 go do komory medpaku i przysiad艂 na pi臋tach. Opu艣ci艂 przy艂bic臋 noktowizyjn膮, 偶eby obserwowa膰 wyj艣cie z namiotu. He艂m t艂umi艂 nieco jego g艂os.

聽 聽 - Straci艂 za du偶o krwi. Czy kto艣 ma jeszcze zestaw pierwszej pomocy?

聽 聽 Weintraub przeszuka艂 plecak.

聽 聽 - Mam zestaw podstawowy. My艣l臋, 偶e nie wystarczy. To co艣 zupe艂nie przeci臋艂o mu gard艂o.

聽 聽 - Chy偶war - wyszepta艂 Martin Silenus.

聽 聽 - To bez znaczenia - powiedzia艂a Lamia. Obejmowa艂a si臋 r臋kami, 偶eby powstrzyma膰 dr偶enie cia艂a. - Musimy znale藕膰 dla niego pomoc. - Popatrzy艂a na konsula.

聽 聽 - Nie 偶yje - zawyrokowa艂 konsul. - Nawet na sali operacyjnej statku nie przywr贸c膮 mu 偶ycia.

聽 聽 - Musimy spr贸bowa膰! - krzykn臋艂a Lamia 艂api膮c konsula za koszul臋. - Nie mo偶emy zostawi膰 go na pastw臋 tych... poczwar... - wskaza艂a na krzy偶okszta艂ty ja艣niej膮ce tu偶 pod sk贸r膮 trupa.

聽 聽 Konsul przetar艂 oczy.

聽 聽 - Mo偶emy zniszczy膰 cia艂o. U偶y膰 karabinu pu艂kownika...

聽 聽 - Umrzemy, je艣li nie wydostaniemy si臋 z tej g贸wnianej burzy! irytowa艂 si臋 Silenus. Namiot zacz膮艂 wibrowa膰. Plastow艂贸knina uderza艂a o g艂ow臋 i plecy poety. Piasek szorowa艂 o powierzchni臋 p艂贸tna z rykiem startuj膮cej rakiety. - Wezwij ten przekl臋ty statek. Wezwij go!

聽 聽 Konsul przyci膮gn膮艂 plecak, jakby chcia艂 uchroni膰 znajduj膮cy si臋 w nim zabytkowy komlog. Pot b艂yszcza艂 mu na czole i policzkach. - Mo偶emy przeczeka膰 burz臋 w jednym. z grobowc贸w - zaproponowa艂 Sol Weintraub. - Mo偶e w Sfinksie.

聽 聽 - Pieprzy膰 to! - wrzasn膮艂 Martin Silenus. Uczony spojrza艂 gro藕nie na poet臋.

聽 聽 - Przeszed艂e艣 ca艂膮 t臋 drog臋, 偶eby znale藕膰 Chy偶wara. Czy chcesz nam powiedzie膰, 偶e zmieni艂e艣 zdanie teraz, kiedy zapewne ukaza艂 si臋 nam?

聽 聽 Oczy Silenusa b艂yszcza艂y spod naci膮gni臋tego na czo艂o beretu.

聽 聽 - Niczego nie mam zamiaru wam powiedzie膰 poza tym, 偶e chc臋, 偶eby natychmiast pojawi艂 si臋 tu ten jego przekl臋ty statek.

聽 聽 - Mo偶e to i dobry pomys艂 - odezwa艂 si臋 pu艂kownik Kassad. Konsul popatrzy艂 na niego.

聽 聽 - Je艣li jest szansa na uratowanie 偶ycia ojca Hoyta, musimy j膮 wykorzysta膰.

聽 聽 Konsul prze偶ywa艂 rozterk臋.

聽 聽 - Nie mo偶emy odej艣膰. Nie mo偶emy teraz odej艣膰.

聽 聽 - Nie - zgodzi艂 si臋 Kassad. - Nie odlecimy statkiem. Ale operacja mog艂aby pom贸c ojcu Hoytowi. A my mogliby艣my przeczeka膰 burz臋 na pok艂adzie.

聽 聽 - I mo偶e dowiedzie膰 si臋, co dzieje si臋 tam, w g贸rze - doda艂a Brawne Lamia wskazuj膮c kciukiem dach namiotu.

聽 聽 Rachela p艂aka艂a cichutko. Weintraub ko艂ysa艂 j膮.

聽 聽 - Zgadzam si臋 - powiedzia艂. - Je艣li Chy偶war chce nas znale藕膰, to mo偶e to zrobi膰 r贸wnie 艂atwo na statku jak i tutaj. Postaramy si臋 ju偶, 偶eby 偶adne z nas nie odlecia艂o. - Dotkn膮艂 klatki piersiowej Hoyta. - Mo偶e to zabrzmi strasznie, ale dane, jakie podczas operacji uda si臋 zgromadzi膰 o tym paso偶ycie, mog膮 si臋 okaza膰 bezcenne dla Sieci.

聽 聽 - W porz膮dku - zgodzi艂 si臋 konsul. Wyci膮gn膮艂 stary komlog z plecaka, po艂o偶y艂 r臋k臋 na kluczu magnetycznym i wyszepta艂 kilka zda艅.

聽 聽 - Nadlatuje? - zapyta艂 Martin Sil臋nus.

聽 聽 - Potwierdzi艂 odbi贸r rozkazu. Musimy zebra膰 nasze rzeczy i przenie艣膰 si臋 st膮d. Kaza艂em mu wyl膮dowa膰 u wej艣cia do doliny.

聽 聽 Lamia szlocha艂a i by艂a tym zdumiona. Wytar艂a policzki, u艣miechn臋艂a si臋.

聽 聽 - Co w tym 艣miesznego? - zapyta艂 konsul..

聽 聽 - Wszystko - powiedzia艂a ocieraj膮c twarz grzbietem d艂oni. - My艣l臋, jak to b臋dzie mi艂o wzi膮膰 prysznic.

聽 聽 - Wypi膰 jednego - doda艂 Silenus.

聽 聽 - Ukry膰 si臋 przed burz膮 - stwierdzi艂 Weintraub. Niemowl臋 pi艂o mleko z pojemniczka.

聽 聽 Kassad pochyli艂 si臋, wystawi艂 g艂ow臋 i ramiona poza namiot. Uni贸s艂 bro艅 i odci膮gn膮艂 bezpiecznik.

聽 聽 - Czujniki - powiedzia艂. - Co艣 si臋 porusza tu偶 za wydm膮. Id臋 to sprawdzi膰. Czekajcie tutaj, dop贸ki nie przyb臋dzie statek.

聽 聽 - Nie id藕 - ostrzeg艂 go Silenus. - To jest tak, jak na tych cholernych, starych hologramach, kiedy jedno po drugim idzie, 偶eby... hej! - poeta umilk艂. Wej艣cie do namiotu by艂o puste. Fedmahn Kassad odszed艂.

聽聽聽 Namiot zacz膮艂 si臋 zapada膰. Paliki i sznury ust臋powa艂y pod naporem piasku. Konsul i Lamia przekrzykuj膮c wiatr otulili cia艂o ojca Hoyta jego p艂aszczem. Odczyty na medpaku nadal by艂y czerwone. Krew przesta艂a kapa膰 z krtani.

聽 聽 Sol Weintraub w艂o偶y艂 swoje czterodniowe dziecko do noside艂ka na piersi, przykry艂 je p艂aszczem i kucn膮艂 u wej艣cia.

聽 聽 - Ani 艣ladu po pu艂kowniku! - krzykn膮艂. W tym momencie b艂yskawica uderzy艂a w skrzyd艂o Sfinksa.

聽 聽 Brawne Lamia przesun臋艂a si臋 do wyj艣cia i unios艂a cia艂o ksi臋dza. By艂a zdumiona jego lekko艣ci膮.

聽 聽 - Zabierzmy ojca Hoyta na statek, do sali operacyjnej. Potem niekt贸rzy z nas wyjd膮 poszuka膰 Kassada.

聽 聽 Konsul nacisn膮艂 pir贸g na czo艂o i podni贸s艂 ko艂nierz.

聽 聽 - Statek ma radar g艂臋boko艣ciowy i czujniki ruchu. Powie nam, gdzie znikn膮艂 pu艂kownik.

聽 聽 - I Chy偶war - doda艂 Silenus. - Nie zapominajcie o naszym gospodarzu.

聽 聽 - Idziemy - powiedzia艂a Lamia. Musia艂a si臋 nachyli膰, 偶eby stawi膰 czo艂o wiatrowi. Po艂y peleryny Hoyta trzepota艂y wok贸艂 niej, a w艂asny p艂aszcz ci膮gn膮艂 j膮 do ty艂u. Nieustanne wy艂adowania o艣wietla艂y 艣cie偶k臋. Ruszy艂a przed siebie. Obejrza艂a si臋 tylko raz, 偶eby stwierdzi膰, czy inni pod膮偶aj膮 za ni膮.

聽 聽 Maron Silenus wyszed艂 z namiotu, podni贸s艂 sze艣cian M贸biusa nale偶膮cy do Heta Maastena. Purpurowy beret poety ulecia艂 wysoko z wiatrem. Silenus sta艂 i przeklina艂 z uczuciem. Przestawa艂 tylko wtedy, gdy jego usta nape艂nia艂y si臋 piaskiem.

聽 聽 - Chod藕! - krzykn膮艂 Weintraub k艂ad膮c r臋k臋 na ramieniu poety. Piasek smaga艂 twarz Sola, wbija艂 mu si臋 w brod臋. Drug膮 r臋k膮 Sol trzyma艂 p艂aszcz za poty na piersi, jakby chroni艂 co艣 niesko艅czenie cennego. - Stracimy 艣lad Lamii, je艣li si臋 nie po艣pieszymy.

聽 聽 Pomagali sobie nawzajem, id膮c pod wiatr. Futro Silenusa dziko furkota艂o, gdy zboczy艂 z trasy, by odzyska膰 beret le偶膮cy u podn贸偶a wydmy.

聽 聽 Konsul wyszed艂 ostatni. Ni贸s艂 w艂asny plecak i plecak Kassada. Minut臋 p贸藕niej paliki namiotu wyszarpn膮艂 wiatr, p艂贸tno rozdar艂o si臋 i namiot poszybowa艂 w noc. Konsul wl贸k艂 si臋 w g贸r臋 艣cie偶ki, staraj膮c si臋 nie straci膰 z oczu dw贸ch ludzi id膮cych przed nim. Cz臋sto zbacza艂 z drogi i musia艂 zatacza膰 ko艂a, 偶eby zn贸w trafi膰 na 艣cie偶k臋. Gdy wiatr z艂agodnia艂 na chwil臋, w 艣wietle b艂yskawic zobaczy艂 Grobowce Czasu. Sfinks nadal 偶arzy艂 si臋 od nieustannych wy艂adowa艅, za nim sta艂 promieniuj膮cy po艣wiat膮 Nefrytowy Grobowiec, a dalej Obelisk, pionowe ma藕ni臋cie czerni na tle 艣cian urwiska. Z ty艂u by艂 Kryszta艂owy Monolit. Kassada nigdzie nie dostrzeg艂. Przesuwaj膮ce si臋 wydmy, niesiony z wiatrem piasek i mg艂臋 wy艂adowania dawa艂y wra偶enie, 偶e wszystko wok贸艂 si臋 porusza.

聽 聽 Konsul uni贸s艂 wzrok. Chmury p臋dzi艂y nad szerokim wej艣ciem do doliny. Pod艣wiadomie spodziewa艂 si臋, 偶e zobaczy b艂臋kitny ogie艅 z dyszy wylotowych statku. Burza by艂a straszna, ale jego statek l膮dowa艂 ju偶 w gorszych warunkach. Zastanawia艂 si臋, czy mo偶e statek ju偶 stoi w wyznaczonym miejscu, pozostali pielgrzymi za艣 czekaj膮 na niego.

聽 聽 Ale kiedy dotar艂 do siod艂a u wyj艣cia z doliny, mi臋dzy urwiskami, wiatr natar艂 na niego znowu. Zobaczy艂 czw贸rk臋 towarzyszy przytulonych do siebie. Statku nie spostrzeg艂.

聽 聽 - Czy nie powinien ju偶 tu by膰? - krzykn臋艂a Lamia, kiedy konsul zbli偶y艂 si臋 do grupy.

聽 聽 Pokiwa艂 g艂ow膮 i przykucn膮艂, 偶eby wyj膮膰 komlog z plecaka. Weintraub i Silenus stan臋li za nim, nachylili si臋, 偶eby troch臋 go os艂oni膰 od niesionego wichrem piasku. Konsul wyci膮gn膮艂 komlog i rozejrza艂 si臋 wok贸艂. Burza sprawia艂a, 偶e okolica wygl膮da艂a jak pok贸j ze snu wariata: 艣ciany i sufit bezustannie zmienia艂y po艂o偶enie, to zbli偶aj膮c si臋 do nich, to oddalaj膮c. Sufit podlatywa艂 do g贸ry, jak w scenie z "Dziadka do orzech贸w" Czajkowskiego, gdzie pok贸j i choinka ros艂y w oczach Klary.

聽 聽 Konsul dotkn膮艂 klucza magnetycznego, pochyli艂 si臋 i wyszepta艂 co艣 do mikrofonu. Urz膮dzenie odszepn臋艂o mu, ale s艂owa by艂y ledwie s艂yszalne w wichurze. Konsul wyprostowa艂 si臋 i spojrza艂 na pozosta艂ych.

聽 聽 - Statek nie otrzyma艂 pozwolenia na starta

聽 聽 Rozleg艂 si臋 ch贸ralny protest.

聽 聽 - Co to znaczy: nie otrzyma艂? - zapyta艂a Lamia, gdy inni ucichli.

聽 聽 Konsul wzruszy艂 ramionami i popatrzy艂 w niebo, jakby mimo wszystko spodziewa艂 si臋, 偶e b艂臋kitny p艂omie艅 oznajmi przybycie statku.

聽 聽 - Nie uzyska艂 pozwolenia w porcie kosmicznym w Keats.

聽 聽 - Czy nie m贸wi艂e艣, 偶e masz pozwolenie od tej pieprzonej kr贸lowej?! - krzykn膮艂 Martin Silenus. - Od starej Meiny Gladstone osobi艣cie?

聽 聽 - Plik z pozwoleniem od Meiny Gladstone by艂 w pami臋ci statku powiedzia艂 konsul. - Zar贸wno Armia, jak i w艂adze portu wiedzia艂y o tym.

聽 聽 - To co si臋, do diab艂a, sta艂o? - Lamia otar艂a sobie twarz. 艁zy zostawi艂y 偶艂obki w mule pokrywaj膮cym jej policzki.

聽 聽 Konsul wzruszy艂 ramionami.

聽 聽 - Meina Gladstone zmieni艂a zapis pierwotnego pliku. Tu jest informacja od niej. Chcecie wys艂ucha膰?

聽 聽 Przez minut臋 nikt nie odpowiada艂. Po tygodniu pielgrzymki, my艣l, 偶e porozmawiaj膮 z kim艣 spoza ich grupy, by艂a tak niesamowita, 偶e nie od razu zrozumieli, o co chodzi; to by艂o tak, jakby ca艂y 艣wiat poza nimi przesta艂 istnie膰, opr贸cz wybuch贸w na nocnym niebie.

聽 聽 - Tak - odezwa艂 si臋 Sol Weintraub. - Pos艂uchajmy.

聽 聽 Wiatr nagle usta艂. S艂owa przekazu od Meiny Gladstone zabrzmia艂y bardzo g艂o艣no.

聽 聽 Skupili si臋 bli偶ej i kucn臋li przy starym komlogu, k艂ad膮c ojca Hoyta po艣rodku. W trakcie tej minuty, kiedy pozostawili go bez opieki, wok贸艂 cia艂a zgromadzi艂a si臋 pryzma piasku. Wszystkie czujniki jarzy艂y si臋 teraz na czerwono. Wyj膮tek stanowi艂 p艂on膮cy bursztynowym 艣wiat艂em monitorek 艣mierci klinicznej. Lamia wprowadzi艂a nast臋pny nab贸j plazmowy i poprawi艂a mask臋 osmotyczn膮, kt贸ra przepuszcza艂a do ust i nosa ojca czysty tlen, zatrzymuj膮c piasek.

聽 聽 - W porz膮dku - powiedzia艂a. Konsul uruchomi艂 klucz.

聽 聽 Przes艂anie przysz艂o lini膮 FAT. Statek odebra艂 je jakie艣 dziesi臋膰 minut temu. Powietrze zag臋艣ci艂o si臋 od kolumn danych i sferycznego koloidu charakterystycznego dla prehegirowych komlog贸w. Obraz Meiny Gladstone drga艂, zak艂贸cenia wykrzywia艂y dziwacznie i prawie komicznie jej twarz. Zn贸w zerwa艂a si臋 wichura i nawet przy g艂o艣no艣ci ustawionej na maksimum, s艂owa Meiny Gladstone prawie nikn臋艂y.

聽 聽 - Przepraszam, ale nie mog臋 pozwoli膰, 偶eby wasz statek zbli偶y艂 si臋 teraz do Grobowc贸w Czasu. Pokusa, 偶eby uciec, by艂aby za du偶a. Wasza misja jest wa偶niejsza ni偶 cokolwiek innego. Zrozumcie, prosz臋, 偶e los 艣wiata spoczywa, by膰 mo偶e, w waszych r臋kach. Sko艅czy艂am.

聽 聽 Obraz zwin膮艂 si臋 i zblad艂. Konsul, Weintraub i Lamia gapili si臋 nadal w milczeniu. Martin Silenus wsta艂, rzuci艂 gar艣膰 piasku w pustk臋, w kt贸rej przed paroma sekundami widnia艂a twarz Meiny Gladstone, i wrzasn膮艂:

聽 聽 - Cholerna, pieprzona cipa polityczna, moralizuj膮ca, g贸wniana dziwka! - Kopn膮艂 piasek. Pozostali popatrzyli na niego.

聽 聽 - To naprawd臋 pomaga - powiedzia艂a 艂agodnie Lamia.

聽 聽 Silenus zamacha艂 ze z艂o艣ci r臋kami i odszed艂, ci膮gle kopi膮c w pryzmy piasku.

聽 聽 - Czy jest jeszcze co艣? - Weintraub zapyta艂 konsula.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 Brawne Lamia skrzy偶owa艂a r臋ce i marszcz膮c brwi spojrza艂a na komlog.

聽 聽 - Zapomnia艂am, co m贸wi艂e艣 o dzia艂aniu tego urz膮dzenia. Jak przebijasz si臋 przez interferencje?

聽 聽 - Skupiony promie艅 w臋druje do kieszonkowego satelity komunikacyjnego, kt贸ry umie艣ci艂em na orbicie, kiedy opuszczali艣my "Yggdrasill" - powiedzia艂 konsul.

聽 聽 Lamia przytakn臋艂a.

聽 聽 - Wi臋c przesy艂asz po prostu kr贸tkie wiadomo艣ci na statek, a on po linii FAT 艣le je do Meiny Gladstone... i twoich kontakt贸w w艣r贸d Intruz贸w.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Czy statek mo偶e wystartowa膰 bez pozwolenia? - zapyta艂 Weintraub. Siedzia艂 z podci膮gni臋tymi kolanami i opartymi o nie r臋kami w klasycznej pozycji zm臋czonego cz艂owieka. G艂os mia艂 r贸wnie偶 zm臋czony. - Czy mo偶e po prostu zmieni膰 zakaz Meiny Gladstone?

聽 聽 - Nie - powiedzia艂 konsul. - Armia otoczy艂a pole startowe, na kt贸rym zaparkowali艣my statek, polem wstrzymuj膮cym trzeciej klasy.

聽 聽 - Skontaktuj si臋 z ni膮 - zaproponowa艂a Brawne Lamia. - Wyja艣nij po艂o偶enie.

聽 聽 - Pr贸bowa艂em. - Konsul w艂o偶y艂 komlog z powrotem do plecaka. - Bez odpowiedzi. Ponadto, w poprzednim przekazie wspomnia艂em, 偶e Hoyt jest ci臋偶ko ranny i 偶e potrzebujemy pomocy lekarza. Chcia艂em, 偶eby przygotowano dla niego sal臋 operacyjn膮 na statku.

聽 聽 - Ranny - powt贸rzy艂 Martin Silenus, podchodz膮c do grupy. - G贸wno. Nasz przyjaciel padre jest martwy jak pies Glennona - Heighta. Pokaza艂 kciukiem przykryte peleryn膮 cia艂o; wszystkie wska藕niki by艂y czerwone.

聽 聽 Brawne Lamia nachyli艂a si臋 ni偶ej i dotkn臋艂a policzka ojca Hoyta. By艂 zimny. Zar贸wno biomonitor jego komlogu, jak i medpak zacz臋艂y wydawa膰 ostrzegawczy pisk. Zbli偶a艂a si臋 艣mier膰 m贸zgu. Maska osmotyczna nie zaprzestawa艂a pompowa膰 czystego tlenu do p艂uc Hoyta. Stymulatory medpaku nadal porusza艂y jego p艂ucami i podtrzymywa艂y bicie serca, ale pisk ur贸s艂 do pulsuj膮cego wycia, a potem opad艂. Rozleg艂 si臋 sta艂y, okropny d藕wi臋k.

聽 聽 - Straci艂 za du偶o krwi - powiedzia艂 Sol Weintraub. Z zamkni臋tymi oczami i opuszczon膮 g艂ow膮 dotkn膮艂 twarzy martwego ksi臋dza. - Wspaniale - rzek艂 Silenus. - Wspaniale, do cholery. Nawi膮zuj膮c do jego w艂asnego opowiadania, Hoyt roz艂o偶y si臋 i z艂o偶y dzi臋ki temu przekl臋temu krzy偶okszta艂towi... tym dw贸m przekl臋tym krzy偶okszta艂tom. Facet ma bogat膮 polis臋 zmartwychwsta艅cz膮... i powr贸ci z martwych, jak jakie艣 stukni臋te w m贸偶d偶ek wydanie ducha tatusia Hamleta. Co wi臋c zrobimy?

聽 聽 - Zamknij si臋 - sykn臋艂a Brawne Lamia. Owija艂a cia艂o Hoyta w kawa艂 p艂贸tna oddartego z namiotu.

聽 聽 - Sama si臋 zamknij! - wrzasn膮艂 Silenus. - Nie wystarczy wam jeden potw贸r czaj膮cy si臋 w ciemno艣ci? Stary Grendel czeka na nas gdzie艣 tam i ostrzy pazury z my艣l膮 o nast臋pnym posi艂ku, a ty chcesz, 偶eby jeszcze ten zombie Hoyt do艂膮czy艂 do naszej weso艂ej gromadki? Pami臋tasz, co m贸wi艂o Bikurach? Krzy偶okszta艂ty przywraca艂y im 偶ycie przez stulecia i sko艅czy艂o si臋 na tym, 偶e ich m贸zgi zamieni艂y si臋 w g膮bki k膮pielowe. Czy naprawd臋 chcesz, 偶eby trup Hoyta za艂apa艂 si臋 z nami?

聽 聽 - Dwa - powiedzia艂 konsul.

聽 聽 - Co? - Martin Silenus obr贸ci艂 si臋 na pi臋cie, straci艂 r贸wnowag臋 i wyl膮dowa艂 na kolanach obok cia艂a. Nachyli艂 si臋 do starego dyplomaty. - Co powiedzia艂e艣?

聽 聽 - Dwa krzy偶okszta艂ty. Jego w艂asny i ojca Paula Dure. Je艣li jego opowiadanie o Bikurach by艂o prawdziwe, to obaj... zmartwychwstan膮.

聽 聽 - O Chryste na patyku - powiedzia艂 Silenus i usiad艂 na piasku. Brawne Lamia sko艅czy艂a owijanie zw艂ok ca艂unem.

聽 聽 - Pami臋tam z opowiadania ojca Dure Bikur臋 o imieniu Alfa. Ale nadal nie rozumiem. Prawo zachowania materii musi mie膰 z tym co艣 wsp贸lnego.

聽 聽 - B臋d膮 z nich ma艂e zombi - wtr膮ci艂 si臋 Martin Silenus. Otuli艂 si臋 艣ci艣lej futrem i zacz膮艂 wali膰 pi臋艣ci膮 w piasek.

聽 聽 - Tyle mogliby艣my si臋 dowiedzie膰, gdyby statek przyby艂 - rozmarzy艂 si臋 konsul. - Autodiagnostyka mog艂aby... - Przerwa艂 i wyci膮gn膮艂 r臋k臋. - Popatrzcie, w powietrzu jest mniej piasku. Mo偶e burza...

聽 聽 B艂ysn臋艂o i zacz臋艂o pada膰. Lodowate krople uderza艂y w ich twarze z wi臋ksz膮 furi膮 ni偶 niesione wichrem ziarna piasku.

聽 聽 Martin Silenus roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - I to jest pustynia! Jeszcze troch臋 a zaleje nas pow贸d藕.

聽 聽 - Musimy si臋 st膮d wydosta膰 - powiedzia艂 stanowczo Sol Weintraub. Mi臋dzy fa艂dami jego p艂aszcza wida膰 by艂o twarz dziecka. Rachela p艂aka艂a; mia艂a bardzo poczerwienia艂膮 twarz. Wygl膮da艂a jak noworodek.

聽 聽 - Baszta Chronosa? - zapyta艂a Lamia. - To kilka godzin st膮d... - Za daleko - odpar艂 konsul. - Roz艂贸偶my ob贸z w jednym z grobowc贸w.

聽 聽 Silenus za艣mia艂 si臋 znowu. Zacz膮艂 recytowa膰:

Dok膮d zmierza ten orszak? Na jaki zielony

O艂tarz wiod膮 ja艂贸wk臋, kt贸ra w niebo ryczy,

Cho膰 jedwabne jej boki strojne s膮 w festony

Ze 艣wie偶ych kwiat贸w? Kim 贸w kap艂an tajemniczy?

(przek艂: Stanis艂aw Bara艅czak)

聽 聽 - Czy to znaczy "tak"? - zapyta艂a Lamia.

聽聽聽- To znaczy kurewskie "dlaczego nie" - za艣mia艂 si臋 w odpowiedzi Silenus. - Dlaczego mamy utrudnia膰 naszej kolczastej muzie znalezienie nas? B臋dziemy na ni膮 czeka膰 i przygl膮da膰 si臋, jak nasz przyjaciel si臋 rozk艂ada. Ile czasu, wed艂ug opowiadania ojca Dure, potrzebowa艂o jedno z Bikur贸w, 偶eby do艂膮czy膰 do trz贸dki po tym, jak 艣mier膰 przerwa艂a mu wypas?

聽 聽 - Trzy dni - odpar艂 konsul.

聽 聽 Martin Silenus trzasn膮艂 si臋 d艂oni膮 w czo艂o.

聽 聽 - Oczywi艣cie. Jak mog艂em zapomnie膰? Jak to 艣wietnie pasuje do Nowego Testamentu. Tymczasem Chy偶war - wilczysko porwie kilka owieczek z naszego stadka. Jak s膮dzicie, czy padre mia艂by mi za z艂e, gdybym po偶yczy艂 jeden z jego krzy偶okszta艂t贸w, ot tak, na wszelki wypadek? Chodzi mi o to, 偶e skoro ma zapasowy...

聽 聽 - Idziemy - nakaza艂 konsul. Z rog贸w jego kapelusza sp艂ywa艂y strumyczki wody. - Zostaniemy w Sfinksie do rana. Ponios臋 dodatkowy sprz臋t Kassada i sze艣cian M贸biusa. Brawne, ty d藕wigasz rzeczy Hoyta i plecak Sola. Sol, ty opiekujesz si臋 dzieckiem.

聽 聽 - A co z padre? - zainteresowa艂 si臋 poeta.

聽 聽 - Ty niesiesz ojca Hoyta - powiedzia艂a spokojnie Brawne Lamia i odwr贸ci艂a si臋 do Silenusa.

聽 聽 Martin Silenus otworzy艂 usta, zobaczy艂 pistolet w r臋ku Lamii, wzruszy艂 ramionami i pochyli艂 si臋, 偶eby zarzuci膰 sobie cia艂o na rami臋.

聽 聽 - A kto b臋dzie ni贸s艂 Kassada, jak go znajdziemy? Rzecz jasna, mo偶emy go znale藕膰 w kilku kawa艂kach, wtedy wszyscy...

聽 聽 - Zamknij si臋 wreszcie, prosz臋 - przerwa艂a mu Brawne Lamia zm臋czonym g艂osem. - Je艣li ci臋 zastrzel臋, to b臋dziemy mieli jeszcze jedn膮 rzecz do d藕wigania. Po prostu id藕 i nie gadaj.

聽 聽 Konsul prowadzi艂. Tu偶 za nim szed艂 Weintraub. Martin Silenus wl贸k艂 si臋 samotnie kilka metr贸w dalej. Poch贸d zamyka艂a Brawne Lamia. Grupa ponownie wesz艂a do Doliny Grobowc贸w.

聽聽聽 . 9 .

聽聽聽 Ten ranek by艂 wyj膮tkowo pracowity dla CEO Gladstone. Centrum Tau Ceti mia艂o dwudziestotrzygodzinn膮 dob臋. U艂atwia艂o to rz膮dowi prowadzenie prac zgodnie ze Standardem Czasowym Hegemonii, nie burz膮c ca艂kowicie lokalnego rytmu naturalnego. O 0545 Meina Gladstone mia艂a odpraw臋 z doradcami wojskowymi. O 0630 jad艂a 艣niadanie z dwoma tuzinami najwa偶niejszych senator贸w i z reprezentantami WszechJedno艣ci oraz TechnoCentrum. O 0715 teletransportowa艂a si臋 do Renesansu, gdzie by艂 wiecz贸r, by dokona膰 oficjalnego otwarcia Centrum Medycznego Hermesa w Cadui. O 0740 wr贸ci艂a do budynku rz膮dowego na spotkanie z najwa偶niejszymi pomocnikami, tak偶e z Leighem Huntem, by dyskutowa膰 o przem贸wieniu, kt贸re mia艂a wyg艂osi膰 przed senatem i WszechJedno艣ci膮 o 1000. O 0830 Meina Gladstone ponownie zaprosi艂a genera艂a Morpurgo i admira艂a Singha, 偶eby zapozna膰 si臋 z bie偶膮c膮 sytuacj膮 w uk艂adzie Hyperiona: O 0845 spotyka艂a si臋 ze mn膮.

聽 聽 - Dzie艅 dobry, M. Severn - powiedzia艂a CEO. Siedzia艂a za biurkiem w swoim gabinecie. Tak jak trzy noce temu, kiedy przyszed艂em tu po raz pierwszy. Wskaza艂a r臋k膮 na stolik pod 艣cian膮. Sta艂a tam kawa, herbata i kafla w srebrnych dzbanuszkach.

聽 聽 Potrz膮sn膮艂em przecz膮co g艂ow膮 i usiad艂em. Trzy holograficzne okna wy艣wietla艂y bia艂e 艣wiat艂o dnia. Czwarte pokazywa艂o tr贸jwymiarow膮 map臋 uk艂adu Hyperiona. Tak膮 sam膮 jak ta, kt贸r膮 stara艂em si臋 rozszyfrowa膰 w Sali Operacyjnej. Czerwie艅 Intruz贸w pokrywa艂a i penetrowa艂a teraz uk艂ad jak barwnik rozchodz膮cy si臋 w niebieskim roztworze.

聽 聽 - Chc臋 dowiedzie膰 si臋 czego艣 o pa艅skich snach - zacz臋艂a CEO Gladstone.

聽 聽 - A ja chc臋 si臋 dowiedzie膰, dlaczego ich opu艣ci艂a艣 - odpar艂em stanowczym g艂osem. - Dlaczego pozwoli艂a艣 umrze膰 ojcu Hoytowi?

聽 聽 Meina Gladstone chyba nie przywyk艂a do tego, 偶eby kto艣 zwraca艂 si臋 do niej takim tonem. Czterdzie艣ci osiem lat sp臋dzi艂a w senacie, a p贸艂torej dekady by艂a CEO. Jej jedyn膮 reakcj膮 na t臋 impertynencj臋 by艂o lekkie uniesienie brwi.

聽 聽 - Wi臋c naprawd臋 pa艅skie sny dotycz膮 prawdziwych wydarze艅.

聽 聽 - Czy pani w to w膮tpi艂a?

聽 聽 Od艂o偶y艂a notatnik, kt贸ry trzyma艂a w r臋ku, wy艂膮czy艂a go i potrz膮sn臋艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Nie w膮tpi艂am, ale ci膮gle nie mog臋 wyj艣膰 z szoku, 偶e jest kto艣, kto wie o wydarzeniach nie znanych nikomu innemu w ca艂ej Sieci. - Dlaczego nie pozwoli艂a im pani skorzysta膰 ze statku konsula? Meina Gladstone odwr贸ci艂a si臋, 偶eby popatrze膰 na okno, w kt贸rym przesuwa艂y si臋 taktyczne symbole; pojawi艂o si臋 coraz wi臋cej czerwieni, znika艂 b艂臋kit. Nawet je艣li zamierza艂a jako argumentem pos艂u偶y膰 si臋 niekorzystn膮 sytuacj膮 militarn膮, to odst膮pi艂a od tego. Zmieni艂a pozycj臋.

聽 聽 - Dlaczego mia艂abym wyja艣nia膰 panu jak膮kolwiek decyzj臋 taktyczn膮, M. Severn? Jakie pan ma uprawnienia? Kogo pan reprezentuje?

聽 聽 - Reprezentuj臋 tamtych pi臋cioro i niemowl臋. Pozostawi艂a ich pani swojemu losowi na Hyperionie - odpar艂em. - Hoyta mo偶na by艂o uratowa膰.

聽 聽 - Mo偶e - zgodzi艂a si臋 ze mn膮. - A mo偶e ju偶 by艂 martwy. Ale nie o to chodzi, nieprawda偶?

聽 聽 Rozsiad艂em si臋 na krze艣le. Nie pofatygowa艂em si臋, 偶eby przynie艣膰 ze sob膮 szkicownik, i brakowa艂o mi czego艣, co m贸g艂bym trzyma膰 w palcach.

聽 聽 - O co zatem chodzi?

聽 聽 - Pami臋ta pan histori臋 ojca Hoyta... t臋, kt贸r膮 opowiedzia艂 w drodze do grobowc贸w? - zapyta艂a.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Ka偶dy pielgrzym mo偶e prosi膰 Chy偶wara o jedn膮 艂ask臋. Tradycja przekazuje, 偶e stw贸r wype艂nia 偶yczenia niekt贸rych i zabija tych, kt贸rych 偶ycze艅 nie wype艂ni艂. Pami臋ta pan, jakie by艂o 偶yczenie Hoyta?

聽 聽 Nie odpowiada艂em przez chwil臋. Przywo艂ywanie wydarze艅, kt贸re spotka艂y pielgrzym贸w, by艂o jak pr贸ba przypomnienia sobie sn贸w z ostatniego tygodnia.

聽 聽 - Chcia艂, 偶eby znikn臋艂y jego krzy偶okszta艂ty. Chcia艂 wolno艣ci zar贸wno dla... duszy, DNA, czy jak to nazwa膰, ojca Dure, jak i dla siebie.

聽 聽 - Niezupe艂nie - sprostowa艂a. - Ojciec Hoyt pragn膮艂 umrze膰. Wsta艂em, o ma艂y w艂os nie wywr贸ci艂em krzes艂a. Podszed艂em do pulsuj膮cej mapy.

聽 聽 - To czysty absurd. Je艣li nawet tego pragn膮艂, to obowi膮zkiem pozosta艂ych by艂o ratowa膰 go... By艂 to r贸wnie偶 pani obowi膮zek. Pozwoli艂a mu pani umrze膰.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Podobnie jak reszcie z nich pozwoli pani umrze膰?

聽 聽 - Niekoniecznie - odpar艂a CEO Meina Gladstone. - To ich wyb贸r... i Chy偶wara, je艣li taki stw贸r rzeczywi艣cie istnieje. W tej chwili ich pielgrzymka jest zbyt wa偶na, by da膰 im 艣rodki... ucieczki... w momencie, kiedy maj膮 dokona膰 wyboru.

聽 聽 - Czyjego wyboru? Ich? W jaki spos贸b 偶ycie sze艣ciorga ludzi, czy siedmiorga, wliczaj膮c niemowl臋, mo偶e wp艂yn膮膰 na los spo艂eczno艣ci licz膮cej sto pi臋膰dziesi膮t miliard贸w? - Zna艂em, rzecz jasna, odpowied藕 na to pytanie. Rada Konsultacyjna SI, podobnie jak i mniej precyzyjni eksperci Hegemonii, wybrali pielgrzym贸w bardzo starannie. Ale w jakim celu? Nieoznaczono艣膰. Byli cyframi, kt贸re pasowa艂y do niewiadomej ca艂ego r贸wnania Hyperiona. Czy Meina Gladstone wiedzia艂a o tym, czy te偶 wiedzia艂a tylko tyle, ile powiedzieli radca Albedo i jej w艂a艣ni szpiedzy? Westchn膮艂em i wr贸ci艂em na swoje miejsce.

聽 聽 - Czy we 艣nie widzia艂 pan, jak potoczy艂y si臋 losy pu艂kownika Kassada? - zapyta艂a CEO.

聽 聽 - Nie. Obudzi艂em si臋, zanim wr贸cili do Sfinksa, 偶eby szuka膰 schronienia przed burz膮.

聽 聽 Meina Gladstone u艣miechn臋艂a si臋 lekko.

聽 聽 - Zdaje pan sobie spraw臋, M. Severn, 偶e dla osi膮gni臋cia naszych cel贸w najwygodniej by艂oby u艣pi膰 pana, napompowa膰 serum prawdy - takim samym, jakiego u偶yli pa艅scy przyjaciele, ma艂偶e艅stwo Philomel - i pod艂膮czy膰 do subwokalizera, 偶eby uzyska膰 regularne raporty o wydarzeniach na Hyperionie.

聽 聽 Odwzajemni艂em jej u艣miech.

聽 聽 - Tak, to by艂oby najwygodniejsze. Ale mniej wygodne by艂oby, gdybym wymkn膮艂 si臋 via datasfera do Centrum, a wam pozostawi艂 moje cia艂o. I w艂a艣nie to zrobi艂bym, gdyby jeszcze raz poddano mnie takiemu przymusowi.

聽 聽 - Jasne - odpar艂a. - Ja bym zrobi艂a tak samo w podobnych okoliczno艣ciach. Niech mi pan powie, M. Severn, jak jest w Centrum? Jak jest w tym odleg艂ym miejscu, w kt贸rym naprawd臋 zamieszkuje pa艅ska 艣wiadomo艣膰?

聽 聽 - Ruchliwie - odpar艂em. - Czy 偶yczy艂a pani sobie widzie膰 mnie dzi艣 rano r贸wnie偶 z jakich艣 innych powod贸w?

聽 聽 Zn贸w si臋 u艣miechn臋艂a. Wyczu艂em, 偶e to by艂 prawdziwy u艣miech, a nie bro艅 polityczna, kt贸rej u偶ywa艂a z tak dobrym skutkiem.

聽 聽 - Tak - odpar艂a. - Mam do pana inn膮 spraw臋. Czy chcia艂by pan uda膰 si臋 na Hyperiona? Na prawdziwego Hyperiona?

聽 聽 - Prawdziwego Hyperiona? - powt贸rzy艂em jak g艂upiec. Czu艂em, jak palce u r膮k i n贸g zaczynaj膮 mnie 艣wierzbi膰 pod wp艂ywem dziwnego podniecenia. Moja 艣wiadomo艣膰 mog艂a sobie mieszka膰 w Centrum, ale cia艂o i m贸zg by艂y na wskro艣 ludzkie, podatne na adrenalin臋 i inne organiczne p艂yny.

聽 聽 - Tak. Miliony ludzi chc膮 si臋 tam wybra膰. Teletransportowa膰 si臋 do czego艣 nowego. Ogl膮da膰 wojn臋 z bliska. - Westchn臋艂a i popchn臋艂a notatnik. - G艂upcy. - Spojrza艂a na mnie. Jej br膮zowe oczy by艂y powa偶ne. - Ale ja potrzebuj臋 kogo艣, kto by si臋 tam wybra艂 i przesy艂a艂 mi osobiste raporty. Leigh skorzysta jeszcze tego ranka z kt贸rego艣 z nowych wojskowych portali transmisyjnych. S膮dz臋, 偶e m贸g艂by pan do niego do艂膮czy膰. Mo偶e zabrakn膮膰 czasu, 偶eby przenie艣膰 si臋 bezpo艣rednio na planet臋, ale znajdzie si臋 pan wewn膮trz uk艂adu.

聽 聽 Mia艂em na j臋zyku kilka pyta艅. Zada艂em najwa偶niejsze:

聽 聽 - Czy to b臋dzie niebezpieczne?

聽 聽 Ani ton g艂osu, ani wyraz jej twarzy nie zmieni艂y si臋.

聽 聽 - To mo偶liwe. Znajdzie si臋 pan daleko poza liniami frontu, a Leigh ma wyra藕ne instrukcje, 偶eby nie nara偶a膰 siebie... ani pana... na oczywiste ryzyko.

聽 聽 Oczywiste ryzyko, pomy艣la艂em. Czy mo偶e by膰 mniej oczywiste ryzyko w strefie dzia艂a艅 wojennych, w pobli偶u planety, na kt贸rej szaleje stw贸r taki jak Chy偶war?

聽 聽 - Tak - powiedzia艂em. - Pojad臋. Ale jest jedna sprawa...

聽 聽 - Jaka?

聽 聽 - Musz臋 wiedzie膰, po co mam jecha膰. Je艣li zale偶y pani na moim kontakcie z pielgrzymami, to nara偶a si臋 pani niepotrzebnie na ryzyko utraty tego kontaktu, wysy艂aj膮c mnie tam.

聽 聽 - M. Severn, to prawda, 偶e pa艅ski kontakt z pielgrzymami... aczkolwiek troch臋 ograniczony... jest dla mnie interesuj膮cy. Ale r贸wnie prawdziwe jest to, 偶e ciekawi膮 mnie pa艅skie obserwacje i oceny. Pa艅skie w艂asne obserwacje.

聽 聽 - Ale dla pani jestem nikim - odpar艂em. - Nie wie pani, czy nie sk艂adam raport贸w jeszcze komu艣, rozmy艣lnie lub niechc膮cy. Jestem tworem TechnoCentrum.

聽 聽 - Tak - rzek艂a Gladstone. - Ale zarazem jest pan, by膰 mo偶e, najmniej uwik艂an膮 w uk艂ady osob膮 w Centrum Tau Ceti, a nawet w ca艂ej Sieci. Nadto pa艅skie uwagi s膮 uwagami wytrawnego poety, cz艂owieka, kt贸rego geniusz podziwiam.

聽 聽 Roze艣mia艂em si臋.

聽 聽 - To on by艂 geniuszem. Ja jestem jego podobizn膮, paso偶ytem, karykatur膮.

聽 聽 - Taki pan pewien? - zapyta艂a Meina Gladstone.

聽 聽 Podnios艂em puste d艂onie.

聽 聽 - Nie napisa艂em ani linijki przez ca艂e dziesi臋膰 miesi臋cy, przez ca艂y ten czas, kiedy 偶yj臋 i mam 艣wiadomo艣膰 w tym dziwnym 偶yciu po 偶yciu. Nie my艣l臋 poezj膮. Czy to nie jest wystarczaj膮cy dow贸d, 偶e projekt Centrum spali艂 na panewce? Nawet moje fa艂szywe nazwisko jest obelg膮 dla cz艂owieka niesko艅czenie bardziej utalentowanego ni偶 ja kiedykolwiek b臋d臋... Joseph Severn by艂 cieniem prawdziwego Keatsa.

聽 聽 - Mo偶e to prawda - stwierdzi艂a Gladstone. - A mo偶e nie. Tak czy inaczej prosz臋 pana, 偶eby wybra艂 si臋 pan z M. Huntem w kr贸tk膮 podr贸偶 na Hyperiona. - Zamilk艂a na chwil臋. - Nie ma pan... obowi膮zku... 偶eby to zrobi膰. Nie jest pan nawet obywatelem Hegemonii. Ale potrafi艂abym to doceni膰, gdyby zdecydowa艂 si臋 pan jednak tam wybra膰.

聽 聽 - Wybior臋 si臋. - S艂ysza艂em w艂asny g艂os jakby z odleg艂o艣ci.

聽 聽 - Doskonale. B臋dzie panu potrzebna ciep艂a odzie偶. Prosz臋 nie wk艂ada膰 niczego, co mog艂oby si臋 obluzowa膰 albo sprawia膰 problemy przy upadku z wysoko艣ci, cho膰 prawdopodobie艅stwo, 偶e spotka to pana, jest niewielkie. Znajdzie pan Hunta przy g艂贸wnym teletransmiterze budynku rz膮dowego. Za... - popatrzy艂a na komlog - ...dwana艣cie minut.

聽 聽 Sk艂oni艂em si臋 i odwr贸ci艂em, 偶eby odej艣膰.

聽 聽 - Ach, M. Severn...

聽 聽 Zatrzyma艂em si臋 przy drzwiach. Stara kobieta za biurkiem nagle wyda艂a mi si臋 bardzo ma艂a i bardzo zm臋czona.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋, M. Severn.

聽聽聽 To prawda, 偶e miliony ludzi chcia艂y si臋 teletransportowa膰 do strefy dzia艂a艅 wojennych. WszechJedno艣膰 zosta艂a zarzucona podaniami, argumentami, by pozwoli膰 temu czy innemu obywatelowi przenie艣膰 si臋 na Hyperiona. Linie czarterowe chcia艂y organizowa膰 kr贸tkie wycieczki. Politycy planetarni i przedstawiciele Hegemonii domagali si臋 dopuszczenia do inspekcji uk艂adu. Wszystkie pro艣by i 偶膮dania za艂atwiano odmownie. Obywatele Sieci - szczeg贸lnie ci bogaci i wp艂ywowi - nie przywykli, 偶eby im odmawiano prawa dost臋pu do nowych emocji. Wojna by艂a jedn膮 z nich.

聽 聽 Ale urz膮d CEO i w艂adze wojskowe pozostawa艂y niez艂omne. 呕adnych cywil贸w, 偶adnych niedozwolonych teletransportacji do uk艂adu Hyperiona, 偶adnej wolno艣ci prasy. W czasach gdy nie by艂o informacji, na kt贸r膮 panowa艂oby embargo, ani obszaru, do kt贸rego nie wolno by podr贸偶owa膰, taki wyj膮tek wydawa艂 si臋 szokuj膮cy.

聽 聽 Spotka艂em si臋 z M. Huntem przy teletransporterze rz膮dowym. Przedtem musia艂em okaza膰 przepustk臋 jakiemu艣 tuzinowi stra偶nik贸w. Hunt nosi艂 si臋 na czarno. Jego we艂niany str贸j, cho膰 pozbawiony oznak, przywo艂ywa艂 skojarzenia z mundurami wojskowymi, od kt贸rych roi艂o si臋 w tym sektorze budynku rz膮dowego. Mia艂em niewiele czasu na to, 偶eby si臋 przebra膰. Wpad艂em do swojego apartamentu tylko po to, 偶eby chwyci膰 obszern膮 kamizel臋 z du偶膮 liczb膮 kieszeni na materia艂y rysunkowe i trzydziestopi臋cio milimetrow膮 kamer臋.

聽 聽 - Got贸w? - zapyta艂 Hunt. Jego twarz, przypominaj膮ca basseta, nie promienia艂a rado艣ci膮 na m贸j widok. Mia艂 ze sob膮 zwyczajn膮 czarn膮 waliz臋.

聽 聽 Przytakn膮艂em. Hunt skin膮艂 r臋k膮 na wojskowego technika i przed nami zamigota艂 portal. Wiedzia艂em, 偶e urz膮dzenie nastawione by艂o na nasze DNA i nie przepu艣ci艂oby nikogo innego. Hunt zaczerpn膮艂 powietrza i zrobi艂 krok przed siebie. Patrzy艂em, jak rt臋ciowy czworok膮t pokrywa si臋 drobnymi zmarszczkami po jego przej艣ciu, niczym powierzchnia wody mu艣ni臋ta powiewem wiatru. Ruszy艂em.

聽 聽 Wie艣膰 g艂osi, 偶e pierwsze portale teletransmisyjne nie powodowa艂y sensacji w czasie przej艣cia i 偶e in偶ynierowie nieco podkr臋cili maszyneri臋, by korzystaj膮cy z niej mogli odczuwa膰 to dziwne mrowienie i wiedzieli, 偶e przemieszczaj膮 si臋 w przestrzeni. Mniejsza o to. Zrobi艂em drugi krok i gdy wyszed艂em z portalu, mia艂em g臋si膮 sk贸rk臋. Rozejrza艂em si臋 dooko艂a.

聽 聽 To dziwne, ale prawdziwe: kosmiczne okr臋ty wojenne opisywane by艂y w literaturze, filmie, holoramie i obrazie od ponad o艣miuset lat. Zacz臋艂o si臋 to, zanim jeszcze ludzko艣膰 wyemigrowa艂a ze Starej Ziemi, kiedy zaledwie zacz臋艂a opuszcza膰 atmosfer臋 planety. P艂askie filmy pokazywa艂y epickie boje w przestrzeni, prowadzone przez obci膮偶one niesamowitym uzbrojeniem, przypominaj膮ce miasta, ogromne, dr膮偶膮ce kosmiczne mroki mi臋dzygwiezdne kr膮偶owniki. Nie inaczej by艂o po ostatniej wojnie prowadzonej przez ludzko艣膰. O bitwie o Bressi臋 traktowa艂y setki holofilm贸w. Ukazywane na nich wielkie floty zmaga艂y si臋 na przestrzeni, kt贸r膮 dwaj 偶o艂nierze piechoty uznaliby za klaustrofobiczn膮. Okr臋ty taranowa艂y si臋, zion臋艂y ogniem, p艂on臋艂y, jak greckie triremy st艂oczone w cie艣ninie Artemizjum.

聽 聽 Serce mi wali艂o, a d艂onie mia艂em wilgotne, kiedy stan膮艂em na pok艂adzie okr臋tu flagowego floty. Spodziewa艂em si臋 przestrzennego mostka kapita艅skiego. Takiego, jak pokazywali na holofilmach oczekiwa艂em, 偶e ujrz臋 ogromne ekrany prezentuj膮ce okr臋ty wroga, us艂ysz臋 d藕wi臋k alarm贸w, zobacz臋 nasro偶onych oficer贸w pochylonych nad panelami taktycznymi, a okr臋t b臋dzie robi艂 uniki raz w lewo, raz w prawo.

聽 聽 Hunt i ja stali艣my w pomieszczeniu przypominaj膮cym w膮ski korytarz elektrowni. Wzd艂u偶 艣cian wi艂y si臋 r贸偶nokolorowe rury, rozmieszczone co jaki艣 czas uszczelniane w艂azy wskazywa艂y na to, 偶e naprawd臋 znajdujemy si臋 na okr臋cie kosmicznym. Klucze magnetyczne i panele sterownicze 艣wiadczy艂y o tym, 偶e pomieszczenie nie jest jednak korytarzem. Opanowa艂o mnie przemo偶ne uczucie klaustrofobii po艣r贸d tego prymitywu technologicznego. Nasz "korytarz" by艂 przeci臋ty pionowym szybem, przez w艂azy widzia艂em inne w膮skie, zapchane urz膮dzeniami uliczki.

聽 聽 Hunt popatrzy艂 na mnie i lekko wzruszy艂 ramionami. Zastanawia艂em si臋, czy to mo偶liwe, 偶eby nas teletransportowano pod niew艂a艣ciwy adres.

聽 聽 Ale zanim kt贸rykolwiek z nas zdo艂a艂 co艣 powiedzie膰, m艂ody chor膮偶y Armii-kosmos w czarnym uniformie wy艂oni艂 si臋 z jednego z bocznych korytarzy, zasalutowa艂 Huntowi i powiedzia艂:

聽 聽 - Witamy na HS "Hebrides", panowie. Admira艂 Nashita prosi, 偶ebym przekaza艂 panom jego pozdrowienia i zaprowadzi艂 na stanowisko dowodzenia. Prosz臋 za mn膮. - M贸wi膮c to, chor膮偶y okr臋ci艂 si臋 na pi臋cie, z艂apa艂 za wr臋g臋 i podci膮gn膮艂 si臋 w kierunku w膮skiego pionowego szybu.

聽 聽 Poszli艣my w jego 艣lady wedle naszych najlepszych umiej臋tno艣ci. Hunt usi艂owa艂 nie zgubi膰 swojej walizy podczas wspinaczki, a ja stara艂em si臋 nie pod艂o偶y膰 d艂oni pod obcasy Hunta. Zaledwie po kilku jardach zorientowa艂em si臋, 偶e na okr臋cie ci膮偶enie jest znacznie mniejsze ni偶 standardowe, a w艂a艣ciwie to nie by艂o ci膮偶enie. Mia艂em tylko uczucie, jakby sto male艅kich, ale nieust臋pliwych r膮czek popycha艂o mnie "w d贸艂". S艂ysza艂em ju偶 o okr臋tach u偶ywaj膮cych pola ochronnego symuluj膮cego grawitacj臋, ale do艣wiadcza艂em tego po raz pierwszy. Nie by艂o to ca艂kiem przyjemne uczucie. Przypomina艂o marsz pod wiatr. Dok艂ada艂o si臋 do tego klaustrofobiczne wra偶enie wywo艂ane w膮skimi korytarzykami, ma艂ymi w艂azami i naje偶onymi sprz臋tem wn臋kami.

聽 聽 "Hebrides" by艂 okr臋tem klasy 3 - C. Bojowe stanowisko dowodzenia, komunikacji i kontroli stanowi艂o jego serce i m贸zg, ale nie wywiera艂o wi臋kszego wra偶enia. M艂ody chor膮偶y przeprowadzi艂 mnie i Hunta przez trzy pr贸偶nioszczelne w艂azy obok pe艂ni膮cych wart臋 marines, zasalutowa艂 i zostawi艂 nas w pomieszczeniu maj膮cym nie wi臋cej ni偶 dwadzie艣cia jard贸w kwadratowych powierzchni. Salka by艂a tak przepe艂niona personelem, sprz臋tem i panowa艂 tu taki gwar, 偶e pierwszym odruchem by艂o cofni臋cie si臋 przez w艂az, 偶eby nabra膰 troch臋 powietrza.

聽 聽 Nie zauwa偶y艂em wielkich ekran贸w. Kilkunastu m艂odych oficer贸w Armii-kosmos 艣l臋cza艂o nad wykresami albo sta艂o przed konsolami z danymi. Ludzie - kobiety i m臋偶czy藕ni - nie ruszali si臋 ze swoich foteli. Tylko kilku oficer贸w - bardziej przypominaj膮cych biurokrat贸w ni偶 zas臋pionych wojownik贸w - przemieszcza艂o si臋 od niszy do niszy, poklepuj膮c swoich podw艂adnych po plecach i pod艂膮czaj膮c si臋 do konsoli za pomoc膮 w艂asnych wtyczek. Jeden z nich podszed艂 do nas po艣piesznie, popatrzy艂 na mnie, zasalutowa艂 i powiedzia艂:

聽 聽 - M. Hunt?

聽 聽 Skin膮艂em w kierunku mego towarzysza.

聽 聽 - M. Hunt - rzek艂 oty艂y m艂ody komandor - admira艂 Nashita chce si臋 z panem natychmiast widzie膰.

聽 聽 Dow贸dca wszystkich si艂 Hegemonii w uk艂adzie Hyperiona by艂 ma艂ym m臋偶czyzn膮 z kr贸tkimi siwymi w艂osami, g艂adk膮 jak na sw贸j wiek cer膮 i marsem na czole. Admira艂 Nashita nosi艂 czarny mundur bez oznak, nie licz膮c czerwonego s艂o艅ca na ko艂nierzu. Mia艂 twarde, silne d艂onie, ale wida膰 by艂o, 偶e niedawno robi艂 sobie manicure. Admira艂 siedzia艂 na ma艂ym podium, otoczony przez sprz臋t i ekrany. Mia艂o si臋 wra偶enie, 偶e ca艂a krz膮tanina personelu bojowego op艂ywa go jak strumie艅 ska艂臋.

聽 聽 - To pan jest wys艂annikiem Meiny Gladstone - powiedzia艂 do Hunta. - A to kto jest?

聽 聽 - M贸j asystent - odpar艂 Leigh Hunt. Opar艂em si臋 pokusie uniesienia brwi.

聽 聽 - Czego chcecie? - zapyta艂 Nashita. - Jak pan widzi, jestem zaj臋ty.

聽 聽 Leigh Hunt skin膮艂 g艂ow膮 i rozejrza艂 si臋 dooko艂a.

聽 聽 - Mam pewne materia艂y dla pana, admirale. Czy jest tu jakie艣 miejsce, gdzie mogliby艣my porozmawia膰 w cztery oczy?

聽 聽 Admira艂 Nashita chrz膮kn膮艂, przesun膮艂 d艂oni膮 nad czujnikiem i powietrze za mn膮 zg臋stnia艂o, kondensuj膮c si臋 w form臋 p贸艂sta艂ej mg艂y wytworzonej przez pole ochronne. Ha艂as stanowiska dowodzenia ucich艂. Nasza tr贸jka znalaz艂a si臋 w ma艂ym igloo ciszy.

聽 聽 - Niech si臋 pan streszcza - powiedzia艂 admira艂 Nashita.

聽 聽 Hunt otworzy艂 waliz臋 i wyci膮gn膮艂 ma艂膮 kopert臋 ze znakiem budynku rz膮dowego.

聽 聽 - Prywatna informacja od CEO - wyja艣ni艂. - Zechce pan przeczyta膰 w wolnym czasie, admirale.

聽 聽 Admira艂 odsun膮艂 kopert臋 na bok.

聽 聽 Hunt po艂o偶y艂 na biurku wi臋ksz膮 kopert臋.

聽 聽 - A to jest kopia uchwa艂y senatu domagaj膮cej si臋 wykonania tej... hm... akcji wojskowej. Jak panu wiadomo, wol膮 senatu jest, 偶eby by艂a to szybka demonstracja si艂y maj膮ca na celu osi膮gni臋cie ograniczonych cel贸w, przy mo偶liwie najmniejszych stratach w ludziach. W 艣lad za ni膮 powinna i艣膰 standardowa propozycja pomocy i protekcji dla naszych nowych... nabytk贸w kolonialnych.

聽 聽 Zmarszczki na czole Nashity lekko zadrga艂y. Nie si臋gn膮艂 po kopert臋 z wol膮 senatu.

聽 聽 - Czy to wszystko?

聽 聽 - Wszystko, chyba 偶e chcia艂by pan co艣 przekaza膰 CEO za moim po艣rednictwem, admirale.

聽 聽 Nashita gapi艂 si臋 na nas. W jego ma艂ych czarnych oczach nie by艂o wrogo艣ci, tylko zniecierpliwienie. Pomy艣la艂em sobie, 偶e to uczucie wymaza膰 mog艂aby tylko 艣mier膰.

聽 聽 - Mam osobisty dost臋p do CEO za po艣rednictwem linii FAT - powiedzia艂 admira艂. - Dzi臋kuj臋, panie Hunt. Tym razem nie b臋dzie odpowiedzi zwrotnej. A teraz zechce pan 艂askawie wr贸ci膰 do teletransportera na 艣r贸dokr臋ciu i pozwoli mi kontynuowa膰 dzia艂ania bojowe.

聽 聽 Pole ochronne ust膮pi艂o i ha艂as nap艂yn膮艂 jak woda przez topniej膮c膮 艣cian臋 z lodu.

聽 聽 - Jeszcze jedno - rzek艂 Leigh Hunt. Jego spokojny g艂os ledwie by艂o s艂ycha膰 w zgie艂ku centrum dowodzenia.

聽 聽 Admira艂 Nashita zako艂ysa艂 si臋 w fotelu i czeka艂.

聽 聽 - Chcemy si臋 przetransportowa膰 na planet臋. Na Hyperiona. Zmarszczki na czole admira艂a wyra藕nie si臋 pog艂臋bi艂y.

聽 聽 - Ludzie CEO Gladstone nic nie m贸wili o zorganizowaniu desantu.

聽 聽 Hunt nawet nie mrugn膮艂.

聽 聽 - Generalny gubernator Lane wie, 偶e mamy przyby膰.

聽 聽 Nashita popatrzy艂 na jeden z ekran贸w, trzasn膮艂 palcami i mrukn膮艂 co艣 do majora marines, kt贸ry natychmiast podszed艂.

聽 聽 - Musicie si臋 po艣pieszy膰 - admira艂 zwr贸ci艂 si臋 do Hunta. - W doku dwudziestym czeka kurier. Jest gotowy do drogi. Major Inverness zaprowadzi was. Wejdziecie na pok艂ad desantowca. "Hebrides" odpala go za dwadzie艣cia trzy minuty.

聽 聽 Hunt skin膮艂 g艂ow膮 i odwr贸ci艂 si臋, 偶eby p贸j艣膰 za majorem. Powlok艂em si臋 za nimi. Zatrzyma艂 nas g艂os admira艂a.

聽 聽 - M. Hunt! - zawo艂a艂 Nashita. - Prosz臋 powiedzie膰 CEO Gladstone, 偶e okr臋t flagowy b臋dzie od tej chwili zbyt zaj臋ty dzia艂aniami, by przyjmowa膰 jakiekolwiek wizyty natury politycznej. - Nashita odwr贸ci艂 si臋 w kierunku migaj膮cych wykres贸w i czekaj膮cych na polecenia podw艂adnych.

聽 聽 Wraz z majorem zag艂臋bili艣my si臋 we wn臋trzno艣ciach okr臋tu.

聽聽聽- Tu powinny by膰 okna.

聽 聽 - Co? - zbyt zaj臋ty my艣lami, nie zwraca艂em uwagi na s艂owa towarzysza podr贸偶y.

聽 聽 Leigh Hunt odwr贸ci艂 g艂ow臋 w moj膮 stron臋.

聽 聽 - Nigdy nie by艂em w desantowcu bez okien albo ekran贸w widokowych. To dziwne.

聽 聽 Przytakn膮艂em i rozejrza艂em si臋 woko艂o. Wn臋trze by艂o ciasne i zat艂oczone. Siedzieli艣my z m艂odym porucznikiem w przedziale pasa偶erskim, po艣r贸d stosu zapas贸w.

聽 聽 Zn贸w zatopi艂em si臋 w my艣lach, kt贸re nawiedza艂y mnie, odk膮d po偶egnali艣my Nashit臋. Kiedy szed艂em za innymi do doku dwudziestego trzeciego, nagle zda艂em sobie spraw臋, 偶e nie t臋skni臋 za czym艣, za czym powinienem t臋skni膰. Moj膮 nerwowo艣膰 zwi膮zan膮 z t膮 podr贸偶膮 cz臋艣ciowo sk艂ada艂em na karb tego, 偶e opuszczam datasfer臋. By艂em jak ryba rozmy艣laj膮ca o po偶egnaniu z morzem. Cz臋艣膰 mojej 艣wiadomo艣ci le偶a艂a porzucona, gdzie艣 na dnie tego morza, tego oceanu danych i 艂膮cz komunikacyjnych z dwustu planet i Centrum, stopionych w jedno przez niewidzialne medium zwane kiedy艣 r贸wnin膮 danych, teraz okre艣lane jedynie jako megasfera.

聽 聽 Uderzy艂o mnie, kiedy opuszczali艣my Nashit臋, 偶e nadal jestem w stanie us艂ysze膰 pulsowanie tego niezwyk艂ego morza - odleg艂e, ale nieustanne, jak odg艂os 艂ami膮cych si臋 fal, gdy stoi si臋 o p贸艂 kilometra od brzegu - stara艂em si臋 zrozumie膰 to w trakcie po艣piesznego marszu do desantowca i w ci膮gu dziesi臋ciominutowego opadania ku skrajowi atmosfery Hyperiona.

聽 聽 Armia szczyci艂a si臋 tym, 偶e u偶ywa w艂asnych sztucznych inteligencji, w艂asnych datasfer i 藕r贸de艂 obliczeniowych. Oczywistym powodem takiego stanu rzeczy by艂a konieczno艣膰 prowadzenia dzia艂a艅 w wielkich przestrzeniach mi臋dzy planetami Sieci, w cichych i ciemnych miejscach mi臋dzy gwiazdami, poza megasfer膮 Sieci, ale prawdziwa przyczyna le偶a艂a w niepohamowanej ch臋ci utrzymania niezale偶no艣ci od TechnoCentrum, ch臋ci uwidaczniaj膮cej si臋 od stuleci. Mimo to, przebywaj膮c na okr臋cie Armii, w 艣rodku armady, w systemie nie nale偶膮cym ani do Sieci, ani do Protektoratu, nastrojony by艂em na ten sam be艂kot informatyczno - energetyczny, kt贸ry otacza艂 mnie w Sieci. Interesuj膮ce.

聽 聽 My艣la艂em o 艂膮czach, kt贸re transmiter materii przyni贸s艂 na uk艂ad Hyperiona. By艂a to nie tylko sfera bezpiecze艅stwa transmitera materii, szybuj膮ca nad planet膮 jak ksi臋偶yc w pe艂ni. Dochodzi艂y do tego mile kabli z w艂贸kien optycznych przewleczone przez stale otwarty portal transmisyjny desantowca, mikrofalowe odtwarzacze mechanicznie powtarzaj膮ce informacj臋 w czasie zbli偶onym do rzeczywistego, oswojone SI okr臋tu dowodzenia przetwarzaj膮ce dane z Kwatery G艂贸wnej Olympus na Marsie i w innych miejscach. Datasfera musia艂a jako艣 niepostrze偶enie wpe艂zn膮膰 w ten system. Urz膮dzenia Armii oraz ich operatorzy mogli nawet o tym nie wiedzie膰, 偶e SI z TechnoCentrum wiedzia艂y na bie偶膮co o wszystkich wydarzeniach w uk艂adzie Hyperiona. Gdyby moje cia艂o mia艂o teraz umrze膰, dysponowa艂bym t膮 sam膮 drog膮 ucieczki co zwykle. Moja 艣wiadomo艣膰 pop艂yn臋艂aby wzd艂u偶 pulsuj膮cych 艂膮czy wij膮cych si臋 jak sekretne przej艣cia mimo Sieci, mimo r贸wniny danych i jej obrze偶y dost臋pnych dla ludzko艣ci, a偶 dotar艂aby do j膮dra TechnoCentrum. Tak naprawd臋 to nie do Centrum, pomy艣la艂em, bo Centrum otacza, obejmuje ca艂o艣膰, jak ocean, gdzie p艂yn膮 rozmaite pr膮dy, wielkie Pr膮dy Zatokowe, kt贸re s膮dz膮, 偶e same s膮 odr臋bnymi morzami.

聽 聽 - Chcia艂bym, 偶eby tu by艂y okna - wyszepta艂 Leigh Hunt.

聽 聽 - Tak - odpar艂em. - Ja te偶.

聽 聽 Desantowiec podskoczy艂 i zawibrowa艂, kiedy weszli艣my w g贸rn膮 warstw臋 atmosfery Hyperiona. Hyperion, pomy艣la艂em, Chy偶war. Moja gruba koszula i kamizela lepi艂y si臋 do cia艂a. Lekkie buczenie 艣wiadczy艂o o tym, 偶e lecimy po b艂臋kitnym niebosk艂onie z pr臋dko艣ci膮 przekraczaj膮c膮 kilkakrotnie szybko艣膰 d藕wi臋ku.

聽 聽 M艂ody porucznik nachyli艂 si臋 w nasz膮 stron臋.

聽 聽 - Pierwszy raz na dole, panowie?

聽 聽 Hunt przytakn膮艂.

聽 聽 Porucznik 偶u艂 gum臋, popisywa艂 si臋, z jakim luzem podchodzi do tego przedsi臋wzi臋cia.

聽 聽 - Jeste艣cie cywilnymi technikami z "Hebrides"?

聽 聽 - W艂a艣nie stamt膮d przybywamy - odpar艂 Hunt.

聽 聽 - Tak my艣la艂em - u艣miechn膮艂 si臋 porucznik. - A ja wioz臋 przesy艂k臋 kuriersk膮 do bazy marines w okolicy Keats. Moja pi膮ta podr贸偶. Przebieg艂 mnie dreszcz, kiedy przypomniano mi nazw臋 stolicy; Hyperion zosta艂 skolonizowany przez Smutnego Kr贸la Billy'ego i gromad臋 jego poet贸w, artyst贸w oraz innych dziwak贸w uciekaj膮cych z rodzinnej planety przed inwazj膮 wojsk Horace Glennona - Heighta. Inwazja, w ko艅cu, nie dosz艂a do skutku. Poeta uczestnicz膮cy w pielgrzymce do Chy偶wara, Martin Silenus, doradzi艂 kr贸lowi Billy' emu, 偶eby nazwa艂 stolic臋 Keats. Miejscowi nazywaj膮 starsz膮 cz臋艣膰 miasta Jacktown.

聽 聽 - To nieprawdopodobne miejsce - powiedzia艂 porucznik. - Prawdziwe zadupie. 呕adnej datasfery, 偶adnych EMV, 偶adnych portali teletransmisyjnych, 偶adnych bar贸w z holofilmami. Nic. Nie ma co si臋 dziwi膰, 偶e tysi膮ce pieprzonych tubylc贸w koczuje wok贸艂 kosmodromu. Rozwalaj膮 p艂oty, 偶eby si臋 tylko stamt膮d wydosta膰.

聽 聽 - Naprawd臋 atakuj膮 kosmodrom? - zapyta艂 Hunt.

聽 聽 - No nie - wycofa艂 si臋 porucznik 偶uj膮c gum臋. - Ale s膮 do tego zdolni. Wie pan, o co mi chodzi. To dlatego drugi batalion marines otoczy艂 port stref膮 bezpiecze艅stwa i pilnuje dojazdu do miasta. Poza tym te miejscowe g艂upki my艣l膮, 偶e lada dzie艅 zbudujemy portale i wyrwiemy ich z tego g贸wna, w kt贸re sami si臋 wpakowali.

聽 聽 - Sami si臋 wpakowali? - zapyta艂em.

聽 聽 Porucznik wzruszy艂 ramionami.

聽 聽 - Musieli co艣 zrobi膰, skoro Intruzi tak si臋 na nich wkurzyli, no nie? A teraz my wyci膮gamy za nich ostrygi z ognia.

聽 聽 - Kasztany - poprawi艂 Leigh Hunt.

聽 聽 Porucznik zn贸w nerwowo zacz膮艂 偶u膰 gum臋.

聽 聽 - Wszystko jedno.

聽 聽 Buczenie przesz艂o w wycie dobrze s艂yszane mimo grubego poszycia. Desantowiec podskoczy艂 dwa razy, a potem ze艣lizgn膮艂 si臋 g艂adko - obrzydliwie g艂adko - jakby dziesi臋膰 mil nad ziemi膮 natrafi艂 na lodowisko.

聽 聽 - Chcia艂bym, 偶eby tu by艂y okna - wyszepta艂 zn贸w Leigh Hunt. W desantowcu panowa艂a gor膮ca duchota. Podskoki okr臋tu zdawa艂y si臋, paradoksalnie, przynosi膰 ulg臋. Przypomina艂o to podr贸偶 ma艂膮 偶agl贸wk膮 ko艂ysz膮c膮 si臋 na falach. Na kilka minut zamkn膮艂em oczy.

聽聽聽 . 10 .

聽聽聽 Sol, Brawne, Martin Silenus i konsul nie艣li sprz臋t, sze艣cian M贸biusa nale偶膮cy do Heta Maastena i cia艂o Lenara Hoy ta. Szli d艂ug膮 pochylni膮 w kierunku wej艣cia do Sfinksa. Pada艂 teraz g臋sty 艣nieg. Wbrew wskazaniom komlog贸w, na wschodzie nie by艂o wida膰 jutrzenki. Pielgrzymi wywo艂ywali nieustannie Kassada na cz臋stotliwo艣ciach radiowych swoich komlog贸w. Odpowied藕 nie nadchodzi艂a.

聽 聽 Sol Weintraub zatrzyma艂 si臋 przed wej艣ciem do Sfinksa. Na piersi pod peleryn膮 czu艂 ciep艂o cia艂a i oddech swojej c贸reczki. Podni贸s艂 r臋k臋 i dotkn膮艂 ma艂ego zawini膮tka. Usi艂owa艂 wyobrazi膰 sobie Rachel臋 jako m艂od膮, dwudziestosze艣cioletni膮 kobiet臋 - naukowca, zatrzymuj膮c膮 si臋 u wej艣cia do grobowca, zanim zbada jego antyentropiczne tajemnice. Potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Od tamtego czasu min臋艂o dwadzie艣cia sze艣膰 d艂ugich lat. Za cztery dni b臋d膮 urodziny jego c贸rki. Je艣li Sol nie zrobi czego艣, czegokolwiek, nie znajdzie Chy偶wara, nie ubije z nim interesu, Rachela umrze za cztery dni.

聽 聽 - Idziesz, Sol?! - zawo艂a艂a Brawne Lamia. Pielgrzymi z艂o偶yli swoje baga偶e w kamiennym korytarzu, kilka metr贸w od wej艣cia.

聽 聽 - Ju偶 id臋! - odkrzykn膮艂 i wszed艂 do grobowca. 呕arkule i lampy elektryczne wisia艂y na 艣cianach, ale by艂y ciemne i pokryte kurzem. Tylko latarka Sola i blask jednej z przeno艣nych lamp Kassada o艣wietla艂y wn臋trze.

聽 聽 Pierwsze pomieszczenie by艂o ma艂e. Mia艂o nie wi臋cej ni偶 sze艣膰 na cztery metry. Pielgrzymi oparli baga偶e o czarn膮 艣cian臋, a po艣rodku zimnej pod艂ogi rozpostarli brezent i materace. Dwie latarnie p艂on臋艂y z sykiem, rzucaj膮c zimne 艣wiat艂o. Sol rozejrza艂 si臋 doko艂a.

聽 聽 - Cia艂o ojca Hoyta le偶y w nast臋pnym pomieszczeniu - wyja艣ni艂a Brawne Lamia odpowiadaj膮c na nieme pytanie. - Tam jest jeszcze zimniej.

聽 聽 Sol usadowi艂 si臋 obok innych. Nawet teraz s艂ysza艂 szorowanie piasku o kamienie.

聽 聽 - Konsul spr贸buje si臋 p贸藕niej jeszcze raz po艂膮czy膰 z Mein膮 Gladstone - powiedzia艂a Brawne. - Poinformuje j膮 o naszym po艂o偶eniu. Martin Silenus roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - To nie ma sensu. Za choler臋 nie ma sensu. Ona dobrze wie, co robi. Nie ma zamiaru nas st膮d wypu艣ci膰.

聽 聽 - Spr贸buj臋 zaraz po wschodzie s艂o艅ca - wtr膮ci艂 konsul. M贸wi艂 bardzo zm臋czonym g艂osem.

聽 聽 - Obejm臋 wart臋 - zaproponowa艂 Sol. Rachela poruszy艂a si臋 i zap艂aka艂a cieniutko. - Tak czy inaczej musz臋 nakarmi膰 dziecko.

聽 聽 Byli zbyt zm臋czeni, 偶eby podtrzymywa膰 rozmow臋. Brawne opar艂a si臋 o plecak, zamkn臋艂a oczy i po kilku sekundach zacz臋艂a g艂臋boko oddycha膰. Konsul opu艣ci艂 tr贸jgraniasty kapelusz na oczy. Martin Silenus za艂o偶y艂 r臋ce na piersi i wpatrywa艂 si臋 w wej艣cie. Czeka艂.

聽 聽 Sol Weintraub krz膮ta艂 si臋 przygotowuj膮c od偶ywk臋 dla niemowl膮t. Zzi臋bni臋tymi, artretycznymi palcami z trudno艣ci膮 rozpakowa艂 tabletki podgrzewaj膮ce. Zajrza艂 do torby i stwierdzi艂, 偶e zosta艂o mu tylko dziesi臋膰 od偶ywek i kilka pieluszek.

聽 聽 Niemowl臋 ssa艂o, Sol kiwa艂 sennie g艂ow膮, prawie zasypia艂, kiedy wszystkich obudzi艂 nag艂y odg艂os.

聽 聽 - Co to?! - krzykn臋艂a Brawne, szukaj膮c pistoletu ojca.

聽 聽 - 膯艣艣艣! - sykn膮艂 poeta, unosz膮c r臋k臋.

聽 聽 D藕wi臋k rozleg艂 si臋 powt贸rnie: Dochodzi艂 gdzie艣 spoza grobowca. Brzmia艂 ostro i gro藕nie, przebija艂 si臋 przez wycie wiatru i szelest piasku.

聽 聽 - To karabin Kassada - powiedzia艂a Brawne Lamia.

聽 聽 - Albo kogo艣 innego - wyszepta艂 Martin Silenus.

聽 聽 Siedzieli w ciszy i wyt臋偶ali s艂uch. Przez d艂u偶sz膮 chwil臋 nic si臋 nie dzia艂o. Nagle noc o偶y艂a hukiem, kt贸ry sprawia艂, 偶e pielgrzymom cierp艂a sk贸ra. Rachela zacz臋艂a p艂aka膰 ze strachu, ale jej szloch przyt艂umi艂y eksplozje dochodz膮ce spoza grobowca.

聽聽聽 . 11 .

聽聽聽 Obudzi艂em si臋, kiedy desantowiec dotkn膮艂 ziemi. Hyperion, pomy艣la艂em, staraj膮c si臋 oddzieli膰 jaw臋 od snu.

聽 聽 M艂ody porucznik 偶yczy艂 nam szcz臋艣cia i wyskoczy艂, ledwie otworzy艂y si臋 soczewkowate drzwi. Zimne, rzadkie powietrze wtargn臋艂o do dusznej kabiny. Ruszy艂em za Huntem po standardowej rampie wy艂adunkowej. Przeszed艂em przez 艣cian臋 ochronn膮 i stan膮艂em na tarmaku.

聽 聽 By艂a noc. Nie mia艂em poj臋cia, kt贸ra to godzina wedle czasu lokalnego. Ale intuicyjnie czu艂em, 偶e pora jest p贸藕na. Pada艂 lekki deszczyk pachn膮cy morzem i wilgotn膮 ro艣linno艣ci膮. W oddali widzia艂em 艣wiat艂a l膮dowiska. Kilka wie偶 z reflektorami rozja艣nia艂o niskie chmury. Sze艣ciu m艂odych ludzi w mundurach marines szybko wzi臋艂o si臋 do roz艂adowywania desantowca. Nasz m艂ody porucznik rozmawia艂 z innym oficerem. Stali o jakie艣 trzydzie艣ci metr贸w na prawo od nas. Ma艂y port kosmiczny wygl膮da艂 jak ilustracja z ksi膮偶ki historycznej port kolonialny z wczesnych lat hegiry. Prymitywne wyrzutnie i pola startowe ci膮gn臋艂y si臋 a偶 do oddalonego o jakie艣 p贸艂tora kilometra na p贸艂noc ciemnego masywu wzg贸rz. Wie偶e obs艂ugi przyssane do wojskowych prom贸w kosmicznych i ma艂ych okr臋t贸w otoczone by艂y barakami z element贸w prefabrykowanych z mn贸stwem anten na dachach. Dalej ci膮gn臋艂y si臋 fioletowe pola ochronne i parkowiska 艣lizgaczy i samolot贸w.

聽 聽 Id膮c za wzrokiem Hunta, spostrzeg艂em 艣lizgacz zd膮偶aj膮cy w naszym kierunku. B艂臋kitno - z艂oty znak geodezyjny Hegemonii na burcie pojazdu pod艣wietlony by艂 艣wiat艂ami pozycyjnymi. 艢mig艂a rozcina艂y kurtyn臋 m偶awki. 艢lizgacz zatrzyma艂 si臋, ba艅ka z perspexu rozchyli艂a si臋 i ze 艣rodka wyskoczy艂 pasa偶er. Szybkimi krokami podszed艂 do nas.

聽 聽 Wyci膮gn膮艂 r臋k臋 do Hunta.

聽 聽 - M. Hunt? Jestem Theo Lane.

聽 聽 Hunt u艣cisn膮艂 mu r臋k臋 i skin膮艂 g艂ow膮 w moim kierunku.

聽 聽 - Mi艂o mi pana spotka膰, panie generalny gubernatorze. To Joseph Severn.

聽 聽 U艣cisn膮艂em r臋k臋 Lane'a, i wtedy, wstrz膮艣ni臋ty, rozpozna艂em go. Pami臋ta艂em Theo Lane'a poprzez deja vu pochodz膮ce z mglistego odbioru pami臋ci konsula. Wspomnienie pochodzi艂o z lat, kiedy konsul by艂 jeszcze m艂odym cz艂owiekiem i pe艂ni艂 funkcj臋 wicekonsula, a tak偶e z kr贸tkiego spotkania sprzed tygodnia. Generalny gubernator przywita艂 wtedy pielgrzym贸w, zanim udali si臋 w g贸r臋 rzeki na barce lewitacyjnej "Benares". Wydawa艂 si臋 starszy ni偶 przed paru dniami. Ale niesforny lok na czole pozosta艂 ten sam. Te same by艂y te偶 staromodne okulary i szybki, pewny u艣cisk r臋ki.

聽 聽 - Mi艂o mi, 偶e znale藕li艣cie czas, by wyl膮dowa膰 na mojej planecie - powiedzia艂 do Hunta. - Jest kilka spraw, kt贸re chcia艂bym zakomunikowa膰 CEO.

聽 聽 - Po to tutaj jeste艣my - stwierdzi艂 Hunt. Zerkn膮艂 w g贸r臋 mru偶膮c oczy przed deszczem. - Mamy oko艂o godziny. Czy jest tu jakie艣 suche miejsce?

聽 聽 Generalny gubernator u艣miechn膮艂 si臋 rado艣nie.

聽 聽 - Na tym polu startowym jest jak w domu wariat贸w, nawet o 0520 nad ranem, a konsulat prze偶ywa ci膮g艂e obl臋偶enie. Ale znam pewne miejsce - pokaza艂 r臋k膮 w kierunku 艣lizgacza.

聽 聽 Kiedy wystartowali艣my, zauwa偶y艂em, 偶e dwa 艣lizgacze marines dotrzymuj膮 nam towarzystwa. Dziwi艂o mnie, 偶e generalny gubernator planety nale偶膮cej do Protektoratu sam prowadzi pojazd i nie ma sta艂ej ochrony. Wtedy przypomnia艂em sobie, co konsul powiedzia艂 o Theo Lane pielgrzymom - o jego m艂odzie艅czej energii i zadziorno艣ci.

聽 聽 S艂o艅ce wsta艂o, gdy zmierzali艣my w stron臋 miasta. Niska pow艂oka chmur, o艣wietlona od spodu, b艂yszcza艂a o艣lepiaj膮co, wzg贸rza na p贸艂nocy mieni艂y si臋 jaskraw膮 zieleni膮, fioletem i br膮zem, a w膮ski pasek czystego nieba poni偶ej chmur mia艂 ten zatrzymuj膮cy dech w piersiach odcie艅 zieleni i lapis lazuli, kt贸ry zapami臋ta艂em ze swoich sn贸w. Hyperion, pomy艣la艂em i poczu艂em, jak wzruszenie chwyta mnie za gard艂o.

聽 聽 Opar艂em g艂ow臋 o mokr膮 od deszczu szyb臋 owiewki i zda艂em sobie spraw臋, 偶e cz臋艣膰 sensacji, kt贸re odczuwam, spowodowana jest zanikaniem kontaktu z datasfer膮. Ten zwi膮zek jeszcze istnia艂. Podtrzymywa艂y go mikrofale i linie FAT, ale stawa艂 si臋 znacznie bardziej znikomy, ni偶 si臋 spodziewa艂em. Je艣li datasfer臋 mo偶na by okre艣li膰 jako morze, w kt贸rym p艂ywa艂em, to doprawdy, znalaz艂em si臋 teraz na mieli藕nie. Lepsz膮 metafor膮 by艂by basen, jaki tworzy si臋 po odp艂ywie. Wody datasfery robi艂y si臋 coraz p艂ytsze, w miar臋 jak oddalali艣my si臋 od portu kosmicznego i jego prymitywnej mikrosfery. Zmusi艂em si臋, by pos艂ucha膰, o czym rozmawiaj膮 Hunt i generalny gubernator.

聽 聽 - Widzicie, to s膮 te sza艂asy i szopy - powiedzia艂 Lane przechylaj膮c si臋 lekko na skrzyd艂o, 偶eby u艂atwi膰 nam widok na wzg贸rza i doliny oddzielaj膮ce port od przedmie艣膰 stolicy.

聽 聽 Sza艂asy i szopy to zbyt uprzejme okre艣lenie na 艣mietnisko kawa艂k贸w plastw艂贸kniny, strz臋p贸w p艂贸tna, stos贸w skrzynek i pryzm sztucznej pianki pokrywaj膮cych wzg贸rza i g艂臋bokie kaniony. To, co niegdy艣 by艂o malownicz膮 drog膮 z miasta do portu wiod膮c膮 przez poro艣ni臋te lasem wzg贸rza, sta艂o si臋 nag膮 por臋b膮, z kt贸rej brano drewno na opa艂 i budow臋 schronienia. Tysi膮ce st贸p zadepta艂y 艂膮ki, czyni膮c z nich p臋艂ne b艂ota place. Jak okiem si臋gn膮膰 rozpo艣ciera艂o si臋 licz膮ce siedemset, osiemset tysi臋cy ludzi miasto uchod藕c贸w. Dymy tysi臋cy ognisk, na kt贸rych pichcono 艣niadania, wznosi艂y si臋 pod chmury. Wsz臋dzie widzia艂em ruch. Biega艂y bose dzieci, kobiety nosi艂y wod臋 ze strumieni, kt贸re musia艂y by膰 koszmarnie zanieczyszczone, m臋偶czy藕ni kucali na otwartej przestrzeni i czekali w kolejkach do po艣piesznie wzniesionych wyg贸dek. Zauwa偶y艂em, 偶e po obu stronach autostrady ustawiono wysokie p艂oty z drutu kolczastego i po艂o偶ono Eoletowe pola ochronne. Co p贸艂 mili wida膰 by艂o wojskowe punkty kontrolne. D艂ugie sznury pokrytych barwami ochronnymi wojskowych pojazd贸w naziemnych i 艣lizgaczy porusza艂y si臋 w obie strony po autostradzie i w niskich kana艂ach powietrznych.

聽 聽 - ...wi臋kszo艣膰 uchod藕c贸w to miejscowi - m贸wi艂 generalny gubernator Lane. - Chocia偶 s膮 tu te偶 w艂a艣ciciele ziemscy z miast po艂o偶onych na po艂udniu i wielkich plantacji plastow艂贸knik贸w na Aquili.

聽 聽 - Czy przybyli tutaj w obawie przed inwazj膮 Intruz贸w? - zapyta艂 Hunt.

聽 聽 Theo Lane popatrzy艂 na przybocznego Meiny Gladstone.

聽 聽 - Na pocz膮tku panika wybuch艂a na my艣l, 偶e otwieraj膮 si臋 Grobowce Czasu. Ludzie byli przekonani, 偶e przyjdzie po nich Chy偶war.

聽 聽 - I przyszed艂? - zapyta艂em.

聽 聽 M艂ody cz艂owiek obr贸ci艂 si臋 na fotelu, 偶eby spojrze膰 na mnie.

聽 聽 - Trzeci legion Si艂 Samoobrony wymaszerowa艂 na p贸艂noc siedem miesi臋cy temu. Nie wr贸ci艂.

聽 聽 - M贸wi艂 pan, 偶e przed Chy偶warem uciekali na pocz膮tku - powiedzia艂 Hunt. - Co sprawi艂o, 偶e potem przybyli tu inni?

聽 聽 - Czekaj膮 na ewakuacj臋 - odpar艂 Lane. - Ka偶dy wie, co Intruzi... i wojska Hegemonii,.. zrobili na Bressii. Nie chc膮 tu by膰, gdy to samb stanie si臋 z Hyperionem.

聽 聽 - Zdaje pan sobie spraw臋, 偶e Armia rozwa偶a ewakuacj臋 jako 艣rodek absolutnie ostateczny? - zapyta艂 Hunt.

聽 聽 - Tak. Ale nie informujemy o tym uchod藕c贸w. By艂y tu ju偶 straszne bunty. Zniszczona zosta艂a 艢wi膮tynia Chy偶wara... t艂um obleg艂 j膮 i kto艣 u偶y艂 profilowanych 艂adunk贸w plazmatycznych ukradzionych z kopal艅 Ursusa. W ubieg艂ym tygodniu zaatakowano konsulat i port kosmiczny. W Jacktown zdarzy艂y si臋 bunty g艂odowe.

聽 聽 Hunt skin膮艂 g艂ow膮 przypatruj膮c si臋 zbli偶aj膮cemu si臋 miastu. Budynki by艂y niskie. Tylko nieliczne mia艂y ponad pi臋膰 pi臋ter. Ich bia艂e i pastelowe 艣ciany odbija艂y sko艣ne promienie porannego s艂o艅ca. Popatrzy艂em przez rami臋 Hunta i ujrza艂em nisk膮 g贸r臋 z wyrze藕bion膮 twarz膮 Smutnego Kr贸la Billy'ego nachylaj膮c膮 si臋 w zamy艣leniu nad dolin膮. Przez 艣rodek starego miasta p艂yn臋艂a zakosami rzeka Hoolie. Prostowa艂a sw贸j bieg zd膮偶aj膮c na p贸艂noc, w kierunku G贸r Cugielnych. Znika艂a z pola widzenia na po艂udniowo - wschodnich bagnach. Po smutnym wspomnieniu zat艂oczonego koczowiska uchod藕c贸w miasto wygl膮da艂o na puste i spokojne, ale gdy zacz臋li艣my obni偶a膰 lot w stron臋 rzeki, zauwa偶y艂em obecno艣膰 wojska - czo艂gi, APC, transportery na skrzy偶owaniach i w parkach. Ich polimer maskuj膮cy zosta艂 specjalnie zdezaktywowany, 偶eby maszyny wygl膮da艂y gro藕niej. Potem zobaczy艂em uchod藕c贸w w mie艣cie: ich namioty sta艂y na placach i w alejach, tysi膮ce 艣pi膮cych postaci wzd艂u偶 kraw臋偶nik贸w, jak w臋ze艂ki brudnej bielizny czekaj膮ce w kolejce do pralni.

聽 聽 - Keats mia艂o dwie艣cie tysi臋cy mieszka艅c贸w dwa lata temu - powiedzia艂 generalny gubernator. - Obecnie, w艂膮czaj膮c slumsy uchod藕c贸w, zbli偶amy si臋 do trzech i p贸艂 miliona.

聽 聽 - Wydawa艂o mi si臋, 偶e ca艂a planeta ma mniej ni偶 pi臋膰 milion贸w ludno艣ci - wtr膮ci艂 Hunt. - W艂膮czaj膮c miejscowych.

聽 聽 - Zgadza si臋 - odpar艂 Lane. - Teraz rozumie pan, dlaczego wszystko tu si臋 za艂amuje. Dwa pozosta艂e wielkie miasta, Port Romance i Endymion, sta艂y si臋 schronieniem dla reszty uchod藕c贸w. Plantacje plastow艂贸knik贸w na Aquili opustosza艂y. Zarasta je d偶ungla i lasy ogniowe. Pas farm wzd艂u偶 Grzywy i Dziewi臋ciu Ogon贸w przesta艂 wytwarza膰 偶ywno艣膰. A je艣li nawet troch臋 tam produkuj膮, to nie mog膮 nic dostarczy膰 na rynek ze wzgl臋du na za艂amanie si臋 systemu transportu cywilnego.

聽 聽 Hunt patrzy艂 na zbli偶aj膮c膮 si臋 rzek臋.

聽 聽 - Co robi rz膮d?

聽 聽 Theo Lane u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Pyta pan, co ja robi臋? No c贸偶, kryzys dojrzewa od prawie trzech lat. Pierwszym krokiem by艂o rozwi膮zanie Rady zarz膮dzaj膮cej i formalne w艂膮czenie Hyperiona do Protektoratu. Kiedy obj膮艂em ju偶 w艂adz臋, postanowi艂em upa艅stwowi膰 sp贸艂ki transportowe i rozwi膮za膰 Si艂y Samoobrony.

聽 聽 - Rozwi膮za膰 je? - zapyta艂 Hunt. - Pomy艣la艂bym raczej, 偶e zechce je pan wykorzysta膰.

聽 聽 Genera艂 gubernator potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Dotkn膮艂 kontrolki i 艣lizgacz zszed艂 w d贸艂 po spirali, w kierunku centrum starego Keats.

聽 聽 - Byli bezu偶yteczni, a nawet gorzej. Byli niebezpieczni. Nie zmartwi艂em si臋 zbytnio, gdy trzeci legion wymaszerowa艂 na p贸艂noc i po prostu znikn膮艂. Jak tylko wyl膮dowa艂y naziemne oddzia艂y Armii i marines, rozbroi艂em reszt臋 opryszk贸w Samoobrony. To g艂贸wnie oni zajmowali si臋 rabunkiem. O, tutaj mo偶emy zje艣膰 艣niadanie i porozmawia膰.

聽 聽 艢lizgacz zszed艂 nisko nad rzek臋, zrobi艂 ostatnie okr膮偶enie i lekko opad艂 na podw贸rko otoczone starymi murami z kamienia i drewna: "U Cycerona". Jeszcze zanim Lane zd膮偶y艂 wymieni膰 nazw臋, rozpozna艂em to miejsce ze wspomnie艅 pielgrzym贸w - stara restauracja, kt贸ra by艂a barem i karczm膮 jednocze艣nie, le偶a艂a w sercu Jacktown. Zajmowa艂a dziewi臋膰 poziom贸w w czterech budynkach. Balkony, pomosty i pociemnia艂e drewniane chodniki zwisa艂y z jednej strony nad leniwie p艂yn膮c膮 Hoolie, a z drugiej nad zau艂kami starego miasta. "U Cycerona" mia艂a wi臋cej lat ni偶 kamienna twarz Smutnego Kr贸la Billy'ego. Jej mroczne salki i g艂臋bokie piwnice z winem by艂y prawdziwym domem konsula za czas贸w jego wygnania.

聽 聽 Stan Leweski przywita艂 nas w drzwiach prowadz膮cych na podw贸rko. Wysoki, pot臋偶ny, z twarz膮 r贸wnie pociemnia艂膮 i porysowan膮 ze staro艣ci jak otaczaj膮ce nas mury, by艂 sercem swojej restauracji, tak jak przedtem jego ojciec, dziad i pradziad.

聽 聽 - Do diaska! - hukn膮艂 olbrzym klepi膮c generalnego gubernatora (de facto dyktatora tej planety) po ramieniu z tak膮 si艂膮, 偶e Lane a偶 si臋 zachwia艂. - Ranny ptaszek, co? Przyprowadzi艂o si臋 kolesi贸w na 艣niadanie? Witamy "U Cycerona"!

聽 聽 Wielka 艂apa Stana Leweskiego potrz膮sn臋艂a po kolei d艂oni膮 Hunta, a potem moj膮. Przez d艂u偶szy czas sprawdza艂em palce i stawy r臋ki, czy niczego mi nie uszkodzi艂.

聽 聽 - A mo偶e - wed艂ug czasu Sieci - jest ju偶 p贸藕na godzina? - zahucza艂. - Mo偶e chcecie drinka albo obiad?

聽 聽 Leigh Hunt popatrzy艂 zmru偶onymi oczami na restauratora. - Sk膮d pan wie, 偶e jeste艣my z Sieci?

聽 聽 Leweski rykn膮艂 艣miechem, kt贸ry wprawi艂 chor膮giewki na dachu w dr偶enie.

聽 聽 - Ha! Trudno si臋 domy艣li膰, co? Przybyli艣cie tu z Theo o wschodzie s艂o艅ca. My艣licie, 偶e ka偶dego tu podwozi? No i nosicie we艂nian膮 odzie偶, a my tutaj nie mamy owiec. Nie jeste艣cie z Armii i nie jeste艣cie grubymi rybami z plantacji plastow艂贸knik贸w... znam ich wszystkich! Ipso facto toto, teletransmitowali艣cie si臋 na okr臋ty z Sieci i wpadli艣cie tutaj na dobre 偶arcie. A teraz chcecie 艣niadanie, czy napijecie si臋 czego艣? Theo Lane westchn膮艂.

聽 聽 - Zaprowad藕 nas do jakiego艣 zacisznego k膮cika; Stan. Dla mnie jajka na bekonie i solone 艣ledzie. A dla was, panowie?

聽 聽 - Tylko kawa - powiedzia艂 Hunt.

聽 聽 - Ja te偶 - stwierdzi艂em. Szli艣my za w艂a艣cicielem korytarzami, po schodach na g贸r臋 i w d贸艂 po pochylniach z a偶urowego 偶elaza i zn贸w korytarzami. Knajpa by艂a ciemniejsza, bardziej zakopcona i bardziej fascynuj膮ca, ni偶 zapami臋ta艂em ze sn贸w. Kilku 偶o艂nierzy podnios艂o na nas wzrok, gdy przechodzili艣my, ale miejsce wydawa艂o si臋 mniej zat艂oczone ni偶 kiedy艣. Najwyra藕niej Lane wys艂a艂 wojsko, 偶eby przegna艂o troglodyt贸w z Samoobrony, kt贸rzy okupowali knajp臋. Przeszli艣my obok w膮skiego, wysokiego okna. Zweryfikowa艂em swoj膮 hipotez臋 o akcji wojskowej, bo na zewn膮trz zauwa偶y艂em transportery wojskowe zaparkowane w alejce i kr臋c膮cych si臋 przy nich 偶o艂nierzy z broni膮 najwyra藕niej gotow膮 do strza艂u.

聽 聽 - Tutaj - powiedzia艂 Leweski, wprowadzaj膮c nas do ma艂ej altanki zwisaj膮cej nad Hoolie, z widokiem na dachy i kamienne wie偶yczki Jacktown. - Za dwie minuty wracam ze 艣niadaniem i kaw膮. - Znikn膮艂 b艂yskawicznie... jak na mo偶liwo艣ci olbrzyma.

聽 聽 Hunt popatrzy艂 na komlog.

聽 聽 - Mamy oko艂o czterdziestu pi臋ciu minut. P贸藕niej wracamy na desantowiec. Rozmawiajmy.

聽 聽 Lane pokiwa艂 g艂ow膮, zdj膮艂 okulary i przetar艂 oczy. U艣wiadomi艂em sobie, 偶e przez ca艂膮 noc by艂 na nogach... mo偶e nawet przez kilka nocy z rz臋du.

聽 聽 - Doskonale.

聽 聽 - Czego CEO Gladstone chcia艂aby si臋 dowiedzie膰? - spyta艂, zak艂adaj膮c z powrotem okulary.

聽 聽 Hunt powstrzyma艂 si臋 z odpowiedzi膮, bo w艂a艣nie bardzo ma艂y cz艂eczyna ze sk贸r膮 bia艂膮 jak pergamin i 偶贸艂tymi oczami przyni贸s艂 nam kaw臋 w g艂臋bokich, masywnych kubkach i postawi艂 na stole talerz z jedzeniem dla Lane'a.

聽 聽 - CEO chce wiedzie膰, jakie ma pan priorytety - odpar艂 Hunt. I chce te偶 wiedzie膰, czy wytrzymacie, gdyby walki si臋 przeci膮gn臋艂y. Lane jad艂 przez chwil臋, zanim odpowiedzia艂. Poci膮gn膮艂 d艂ugi 艂yk kawy i spojrza艂 wnikliwie na Hunta. S膮dz膮c po smaku, kawa by艂a prawdziwa. Lepsza ni偶 cokolwiek, co hodowano w Sieci.

聽 聽 - Odpowied藕 na pierwsze pytanie dam p贸藕niej. Niech pan zdefiniuje, co to znaczy: "przeci膮gn臋艂y si臋".

聽 聽 - Tygodnie.

聽 聽 - Tygodnie mo偶e. Miesi膮ce - nie wytrzymamy. - Generalny gubernator skosztowa艂 solonych 艣ledzi. - Widzi pan, w jakim stanie jest nasza gospodarka. Gdyby nie 偶ywno艣膰 dostarczana nam przez Armi臋, bunty g艂odowe mieliby艣my codziennie, a nie co tydzie艅. Przy kwarantannie nie ma eksportu. Po艂owa - uchod藕c贸w chce znale藕膰 kap艂an贸w Ko艣cio艂a Chy偶wara i pozabija膰 ich, druga po艂owa chce si臋 nawr贸ci膰, zanim Chy偶war ich znajdzie.

聽 聽 - Odszuka艂 pan ju偶 kap艂an贸w? - zainteresowa艂 si臋 Hunt.

聽 聽 - Nie. Jeste艣my pewni, 偶e uciekli przed bombardowaniem 艣wi膮tyni, ale w艂adze nie s膮 w stanie ich zlokalizowa膰. Plotka g艂osi, 偶e uciekli na p贸艂noc, do Baszty Chronosa, kamiennego zamku tu偶 na skraju p艂askowy偶u, gdzie s膮 Grobowce Czasu.

聽 聽 Ja wiedzia艂em lepiej. Wiedzia艂em przynajmniej tyle, 偶e pielgrzymi nie spotkali 偶adnego kap艂ana Ko艣cio艂a Chy偶wara podczas kr贸tkiego postoju w Baszcie. Ale by艂y tam 艣lady masakry.

聽 聽 - Je艣li chodzi o nasze priorytety - m贸wi艂 Theo Lane - to pierwszym jest ewakuacja. Drugim jest eliminacja zagro偶enia ze strony Intruz贸w. Trzecim - zaradzenie panice wywo艂ywanej przez widmo Chy偶wara.

聽 聽 Leigh Hunt poprawi艂 si臋 w krze艣le. Z ci臋偶kiego kubka, kt贸ry trzyma艂 w d艂oniach, parowa艂a kawa.

聽 聽 - Ewakuacja na razie jest niemo偶liwa...

聽 聽 - Dlaczego? - Lane strzeli艂 pytaniem jak z neurobicza.

聽 聽 - CEO Gladstone nie ma takich politycznych mo偶liwo艣ci... na razie... 偶eby przekona膰 senat i WszechJedno艣膰, 偶e Sie膰 b臋dzie w stanie przyj膮膰 pi臋膰 milion贸w uchod藕c贸w...

聽 聽 - Bzdura - powiedzia艂 generalny gubernator. - Dwa razy wi臋cej turyst贸w rocznie zalewa艂o Maui - Przymierze w rok po w艂膮czeniu go do Protektoratu. To zniszczy艂o unikatowy system ekologiczny planety. Wi臋c przenie艣cie nas na Armaghast albo jak膮艣 pustynn膮 planet臋, dop贸ki nie sko艅czy si臋 panika wojenna.

聽 聽 Hunt potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Jego oczy basseta mia艂y jeszcze smutniejszy wyraz ni偶 zazwyczaj.

聽 聽 - To nie jest tylko kwestia logistyczna. Albo polityczna. To jest... - Chy偶war... - przerwa艂 mu Lane. Odkroi艂 kawa艂ek bekonu.

聽 聽 - To Chy偶war jest prawdziwym powodem.

聽 聽 - Tak. A tak偶e obawa przed infiltracj膮 Sieci przez Intruz贸w.

聽 聽 Generalny gubernator roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - A wi臋c obawiacie si臋, 偶e je艣li zamontujecie tutaj portale transmisyjne i wypu艣cicie nas st膮d, to banda trzymetrowych Intruz贸w wyl膮duje na planecie, chy艂kiem w艣lizgnie si臋 do kolejki i nikt tego nie zauwa偶y?

聽 聽 Hunt napi艂 si臋 kawy.

聽 聽 - Nie - powiedzia艂. - Ale istnieje prawdopodobie艅stwo inwazji. Ka偶dy portal transmisyjny stanowi bram臋 do Sieci. Rada Konsultacyjna przestrzega przed tym.

聽 聽 - W porz膮dku - mrukn膮艂 Lane z pe艂nymi ustami. - Wi臋c ewakuujcie nas na okr臋tach. Czy nie by艂 to pierwotny cel dywizji uderzeniowej?

聽 聽 - To by艂 cel pozorny - odpar艂 Hunt. - Naszym prawdziwym celem jest pokonanie Intruz贸w, a potem pe艂ne w艂膮czenie Hyperiona do Sieci.

聽 聽 - A co z Chy偶warem?

聽 聽 - Zostanie... zneutralizowany - o艣wiadczy艂 Hunt. Przerwa艂, bo obok nas przechodzi艂a grupka m臋偶czyzn i kobiet.

聽 聽 Podnios艂em wzrok, ju偶 mia艂em powr贸ci膰 do przys艂uchiwania si臋 rozmowie, gdy nagle podskoczy艂em w krze艣le. Grupka znikn臋艂a za za艂omem korytarza.

聽 聽 - Czy to nie by艂 Melio Arundez? - wszed艂em w s艂owo generalnemu gubernatorowi.

聽 聽 - Co? A, doktor Arundez. Tak. Czy pan go zna, M. Severn?

聽 聽 Leigh Hunt gapi艂 si臋 na mnie, ale zignorowa艂em go.

聽 聽 - Tak - powiedzia艂em do Lane'a, chocia偶 w艂a艣ciwie to jeszcze nie spotka艂em Arundeza. - Co on robi na Hyperionie?

聽 聽 - Jego zesp贸艂 wyl膮dowa艂 na Hyperionie sze艣膰 lokalnych miesi臋cy temu. Przywie藕li ze sob膮 propozycje od Uniwersytetu Reicha na Freeholmie, 偶eby poczyni膰 dodatkowe badania w Grobowcach Czasu.

聽 聽 - Ale grobowce s膮 zamkni臋te dla naukowc贸w i turyst贸w - zdziwi艂em si臋.

聽 聽 - Tak. Niemniej ich instrumenty wykaza艂y ju偶 zmiany w polach antyentropicznych otaczaj膮cych grobowce. Przekazujemy dane co tydzie艅 za po艣rednictwem linii FAT konsulatu. Uniwersytet Reicha twierdzi, 偶e grobowce otwieraj膮 si臋... te zmiany pono膰 na to wskazuj膮... wys艂ali najlepszych naukowc贸w w Sieci, 偶eby wszystko zbadali.

聽 聽 - Ale pan nie da艂 im pozwolenia? - zapyta艂em.

聽 聽 Theo Lane u艣miechn膮艂 si臋 zimno.

聽 聽 - CEO Gladstone nie da艂a im zezwolenia. Zakaz zbli偶ania si臋 do grobowc贸w pochodzi bezpo艣rednio z TC2. Gdyby to zale偶a艂o ode mnie, to zabroni艂bym przej艣cia pielgrzymom, a dopu艣ci艂 doktora Arundeza z jego lud藕mi. - Zn贸w zwr贸ci艂 si臋 do Hunta.

聽 聽 - Przepraszam - powiedzia艂em i wy艣lizgn膮艂em si臋 z altanki.

聽聽聽 Arundeza i jego ludzi znalaz艂em w trzeciej z kolei altance. Grupa sk艂ada艂a si臋 z trzech kobiet i czterech m臋偶czyzn. Ich ubrania i budowa fizyczna wskazywa艂y, 偶e pochodz膮 z r贸偶nych zak膮tk贸w Sieci. Siedzieli nachyleni nad 艣niadaniem i naukowymi komlogami, sprzeczali si臋 u偶ywaj膮c s艂ownictwa technicznego tak niedost臋pnego dla laika, 偶e badacz Talmudu poblad艂by z zazdro艣ci.

聽 聽 - Doktor Arundez? - zapyta艂em.

聽 聽 - Tak? - podni贸s艂 wzrok. By艂 o dwadzie艣cia lat starszy, ni偶 pami臋ta艂em. Maj膮c sze艣膰dziesi膮t lat zbli偶a艂 si臋 do wieku 艣redniego, ale jego uderzaj膮co przystojny profil by艂 taki sam, ta sama smag艂a cera, masywna szcz臋ka, faliste czarne w艂osy, kt贸re tylko lekko posiwia艂y na skroniach, i te same przenikliwe br膮zowe oczy. Zrozumia艂em, dlaczego m艂oda studentka musia艂a si臋 w nim natychmiast zakocha膰.

聽 聽 - Nazywam si臋 Joseph Severn - powiedzia艂em. - Pan mnie nie zna, ale ja znam pa艅sk膮 przyjaci贸艂k臋... Rachel臋 Weintraub.

聽 聽 Arundez w mig stan膮艂 na nogi, przeprosi艂 pozosta艂ych, wzi膮艂 mnie pod 艂okie膰 i poprowadzi艂 korytarzem, a偶 znale藕li艣my pust膮 salk臋 z okr膮g艂ym oknem, sk膮d rozci膮ga艂 si臋 widok na dachy starego miasta. Pu艣ci艂 m贸j 艂okie膰 i przyjrza艂 mi si臋 szacuj膮co. Zauwa偶y艂 we艂niane ubranie mieszka艅ca Sieci. Z艂apa艂 mnie za przeguby szukaj膮c b艂臋kitnych 艣lad贸w kuracji Poulsena.

聽 聽 - Pan jest za m艂ody - powiedzia艂. - Chyba 偶e pan zna艂 Rachel臋 jako dziecko.

聽 聽 - W艂a艣ciwie to najlepiej znam jej ojca - odpar艂em. Doktor Arundez westchn膮艂 i skin膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Oczywi艣cie. A gdzie jest Sol? Od miesi臋cy staram si臋 nawi膮za膰 z nim kontakt przez konsulat. W艂adze na Hebronie poinformowa艂y mnie, 偶e si臋 wyprowadzi艂. - Zn贸w przyjrza艂 mi si臋 oceniaj膮co. - Pan wie o... chorobie Racheli?

聽 聽 - Tak. - Zapad艂a na chorob臋 Merlina, kt贸ra sprawia艂a, 偶e nie starza艂a si臋, lecz ubywa艂o jej lat i traci艂a wspomnienia z ka偶d膮 przemijaj膮c膮 godzin膮. Jednym z tych wspomnie艅 by艂 Melio Arundez. Wiem, 偶e odwiedza艂 pan j膮 oko艂o pi臋tnastu standardowych lat temu na Barnardzie.

聽 聽 Arundez skrzywi艂 si臋.

聽 聽 - To by艂 b艂膮d. My艣la艂em, 偶e porozmawiam z Solem i Sar膮. Kiedy j膮 zobaczy艂em... - potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. - Kim pan jest? Czy pan wie, gdzie znajduj膮 si臋 teraz Soli Rachela? Zosta艂y jeszcze trzy dni do jej urodzin.

聽 聽 - Do jej przyj艣cia na 艣wiat i odej艣cia. - Rozejrza艂em si臋. Korytarz by艂 pusty i cichy. Tylko z oddali dobiega艂 st艂umiony 艣miech. - Jestem tutaj z polecenia urz臋du CEO. Mam informacj臋, 偶e Sol Weintraub i jego c贸rka wybrali si臋 do Grobowc贸w Czasu.

聽 聽 Arundez wygl膮da艂 tak, jakbym zada艂 mu cios w splot s艂oneczny.

聽 聽 - Tutaj? Na Hyperionie? - przez chwil臋 gapi艂 si臋 na wierzcho艂ki dach贸w. - Powinienem sobie z tego zdawa膰 spraw臋... ale odk膮d Sara odesz艂a... - popatrzy艂 na mnie. - Czy ma pan z nimi kontakt? Czy... czy nic jej si臋 nie sta艂o?

聽 聽 Pokiwa艂em przecz膮co g艂ow膮.

聽 聽 - Obecnie nie ma z nimi 艂膮czno艣ci ani za po艣rednictwem radia, ani datasfery. Wiem, 偶e podr贸偶 mieli bezpieczn膮. Pytanie brzmi, co pan wie? Co wie pa艅ski zesp贸艂? Dane na temat tego, co dzieje si臋 w Grobowcach Czasu, mog膮 mie膰 kapitalne znaczenie dla ich 偶ycia.

聽 聽 Melio Arundez przyg艂adzi艂 w艂osy.

聽 聽 - Gdyby tylko pozwolili nam si臋 tam wybra膰! Ta g艂upia, przekl臋ta biurokratyczna kr贸tkowzroczno艣膰... M贸wi pan, 偶e jest z urz臋du Meiny Gladstone. Czy m贸g艂by pan im wyt艂umaczy膰, jak wa偶ne jest, 偶eby艣my si臋 tam dostali?

聽 聽 - Jestem tylko pos艂a艅cem - odpar艂em. - Ale niech mi pan powie, dlaczego to jest takie wa偶ne, a ja prze艣l臋 wiadomo艣膰.

聽 聽 Wielkie d艂onie Arundeza uczyni艂y gest, jakby chwytaj膮c jaki艣 kszta艂t w powietrzu.

聽 聽 - Od trzech lat raz na tydzie艅 nap艂ywaj膮 do nas dane za po艣rednictwem 艂askawie nam udost臋pnianego transmitera FAT konsulatu. Wykazuj膮 one powoln膮, ale nieustann膮 degradacj臋 otuliny antyentropicznej - pr膮d贸w czasu - wok贸艂 grobowc贸w i w ich wn臋trzach. Dzieje si臋 to przypadkowo, nielogicznie, ale stale. Nasz zesp贸艂 dosta艂 pozwolenie, aby przyby膰 na planet臋 wkr贸tce po rozpocz臋ciu procesu degradacji. Jeste艣my tu od nieca艂ych sze艣ciu miesi臋cy. Zapoznali艣my si臋 z danymi, kt贸re wskazuj膮, 偶e grobowce zaczynaj膮 si臋 otwiera膰... przechodz膮 do fazy tera藕niejszo艣ci... ale cztery dni po tym, jak przylecieli艣my na Hyperiona, instrumenty zaprzesta艂y transmisji. Wszystkie. B艂agali艣my tego sukinsyna Lane'a, 偶eby pozwoli艂 nam tam pojecha膰 i przekalibrowa膰 narz臋dzia, ustawi膰 nowe sensory, je艣li nie pozwoli nam na wej艣cie do grobowc贸w. Nic nie uzyskali艣my. 呕adnego pozwolenia. 呕adnej 艂膮czno艣ci z kosmosem... nawet po przybyciu okr臋t贸w Armii, co u艂atwia艂oby nam komunikacj臋. Pr贸bowali艣my na w艂asn膮 r臋k臋, bez pozwolenia, przedosta膰 si臋 w g贸r臋 rzeki, ale paru oprych贸w z marines zatrzyma艂o nas i przyprowadzi艂o z powrotem w kajdankach. Sp臋dzi艂em cztery tygodnie w areszcie. Teraz wolno nam porusza膰 si臋 po Keats, ale zostaniemy aresztowani i zamkni臋ci bezterminowo, je艣li opu艣cimy miasto. - Arundez nachyli艂 si臋 do mnie. - Czy m贸g艂by pan nam pom贸c?

聽 聽 - Nie wiem - powiedzia艂em. - Chc臋 pom贸c Weintraubom. Mo偶e najlepiej by艂oby, gdyby艣cie mogli si臋 przenie艣膰 tam, na miejsce. Wie pan, kiedy otworz膮 si臋 grobowce?

聽 聽 Fizyk temporalny wykona艂 gniewny gest.

聽 聽 - Gdyby艣my tylko mieli nowe dane! - Westchn膮艂. - Nie, nie wiemy. Mo偶e ju偶 si臋 otwieraj膮, a mo偶e b臋dzie to za sze艣膰 miesi臋cy.

聽 聽 - Kiedy pan m贸wi "otwieraj膮 si臋" - zapyta艂em - nie ma pan na my艣li fizycznego otwarcia si臋?

聽 聽 - Oczywi艣cie, nie. Grobowce Czasu, fizycznie rzecz ujmuj膮c, by艂y otwarte, odk膮d je odkryto standardowe stulecia temu. M贸wi膮c "otwarte" mam na my艣li podniesienie si臋 kurtyny czasu, kt贸ra ukrywa cz臋艣膰 grobowc贸w, wej艣cie ca艂ego kompleksu w faz臋 lokalnego przep艂ywu czasu.

聽 聽 - Przez "lokalny" rozumie pan...?

聽 聽 - Czas w tym wszech艣wiecie, rzecz jasna.

聽 聽 - I jest pan pewien, 偶e grobowce poruszaj膮 si臋 w czasie wstecz... z naszej przysz艂o艣ci?

聽 聽 - Tak. Wstecz - powiedzia艂 Arundez. - Czy z naszej przysz艂o艣ci, tego nie mog臋 ustali膰. Nie jeste艣my nawet pewni, co znaczy poj臋cie "przysz艂o艣膰" w uj臋ciu fizyki temporalnej. Mo偶e to by膰 seria sinusoidalnych fal prawdopodobie艅stwa albo rozga艂臋zie艅 decyzyjnych w megawersum, a nawet...

聽 聽 - Czymkolwiek by to by艂o - przerwa艂em mu - Grobowce Czasu i Chy偶war pochodz膮 stamt膮d?

聽 聽 - Grobowce Czasu na pewno tak - odpar艂 fizyk. - Ale o Chy偶warze nic nie wiem. Wedle mojego przekonania jest to mit nap臋dzany takim samym 艂aknieniem cudowno艣ci, jakie charakteryzuje wszystkie religie.

聽 聽 - Nawet po tym, co przytrafi艂o si臋 Racheli, nie wierzy pan w istnienie Chy偶wara? - zapyta艂em.

聽 聽 Melio Arundez popatrzy艂 na mnie spode 艂ba.

聽 聽 - Rachela zarazi艂a si臋 chorob膮 Merlina. Jest to antyentropiczne schorzenie, kiedy lata ubywaj膮, zamiast przybywa膰. Nie ugryz艂 jej mityczny potw贸r.

聽 聽 - Z膮b czasu nigdy nie by艂 mityczny - powiedzia艂em, sam si臋 sobie dziwi膮c, 偶e uprawiam tak膮 siermi臋偶n膮 filozofi臋. - Problem brzmi nast臋puj膮co: czy Chy偶war lub jakakolwiek inna si艂a zamieszkuj膮ca grobowce przywr贸ci Rachel臋 do "lokalnego" pr膮du czasu?

聽 聽 Arundez pokiwa艂 g艂ow膮 i spojrza艂 na szczyty dach贸w. S艂o艅ce schowa艂o si臋 za chmurami. Ranek poszarza艂, czerwone dach贸wki straci艂y intensywn膮 barw臋. Zn贸w zacz膮艂 pada膰 deszcz.

聽 聽 - I jeszcze jeden problem: czy pan nadal j膮 kocha?

聽 聽 - Sam by艂em zaskoczony tym pytaniem.

聽 聽 Fizyk powoli odwr贸ci艂 g艂ow臋. Przypatrywa艂 mi si臋 ze z艂o艣ci膮. Si臋gn膮艂 do kieszeni kurtki i pokaza艂 mi hologram atrakcyjnej kobiety z siwiej膮cymi w艂osami i dwojga kilkunastoletnich dzieci.

聽 聽 - Moja 偶ona i dzieci - wyja艣ni艂. - Czekaj膮 na mnie na Renesansie. - Wysun膮艂 w moim kierunku palec. - Gdyby Rachela zosta艂a... zosta艂a dzisiaj wyleczona, mia艂bym osiemdziesi膮t dwa lata standardowe, zanim osi膮gn臋艂aby wiek, w kt贸rym po raz pierwszy si臋 spotkali艣my. - Opu艣ci艂 palec, w艂o偶y艂 holo do kieszeni. - Owszem - powiedzia艂. - Nadal j膮 kocham.

聽 聽 - Got贸w? - czyj艣 g艂os przerwa艂 nasze milczenie. Podnios艂em g艂ow臋 i zobaczy艂em w drzwiach Hunta i Theo Lane. - Desantowiec startuje za dziesi臋膰 minut - powiedzia艂 Hunt.

聽 聽 Wsta艂em i u艣cisn膮艂em Melio Arundezowi d艂o艅.

聽 聽 - Spr贸buj臋 - obieca艂em.

聽 聽 Kiedy wr贸cili艣my do konsulatu, czeka艂 na nas jeden ze 艣lizgaczy wys艂any przez generalnego gubernatora. Wojskowa maszyna nie by艂a wprawdzie tak komfortowa jak konsularna, ale za to znacznie szybsza. Usiedli艣my i zostali艣my przymocowani do foteli desantowca.

聽 聽 - Czego chcia艂 ten fizyk? - zapyta艂 Hunt.

聽 聽 - Po prostu od艣wie偶a艂em star膮 znajomo艣膰 z obcym cz艂owiekiemodpar艂em.

聽 聽 Hunt nachmurzy艂 si臋.

聽 聽 - Co mu pan obieca艂?

聽 聽 Poczu艂em, 偶e desantowiec podskakuje, drga, a potem katapulta wyrzuci艂a nas w niebo.

聽 聽 - Obieca艂em, 偶e spr贸buj臋 mu pom贸c odwiedzi膰 chorego przyjaciela.

聽 聽 Hunt nadal by艂 nachmurzony. Wyci膮gn膮艂em szkicownik i zacz膮艂em rysowa膰 widoki z "Cycerona", dop贸ki nie przybili艣my do okr臋tu bazy.

聽 聽 Przej艣cie przez portal transmisyjny z okr臋tu wprost do budynku rz膮dowego stanowi艂o dla mnie szok. Nast臋pny krok zaprowadzi艂 nas na galeri臋 senatu. Meina Gladstone przemawia艂a przed zat艂oczonym audytorium. Kamery i mikrofony przenosi艂y jej mow臋 do WszechJedno艣ci i stu miliard贸w obywateli.

聽 聽 Rzuci艂em okiem na chronometr. By艂a 1038, a wi臋c od naszego wyjazdu min臋艂o p贸艂torej godziny.

聽聽聽 . 12 .

聽聽聽 Gmach mieszcz膮cy senat Hegemonii Cz艂owieka zbudowany - by艂 na wz贸r senatu Stan贸w Zjednoczonych sprzed o艣miuset lat. W wielkiej, otoczonej galeriami g艂贸wnej sali zgromadze艅 wystarcza艂o miejsca dla ponad trzystu senator贸w z planet Sieci i ponad siedemdziesi臋ciu reprezentant贸w kolonii Protektoratu. Ci ostatni nie mieli prawa g艂osu. Dywany, utrzymane w tonacji ciemnoczerwonej, rozchodzi艂y si臋 we wszystkie strony od podium, na kt贸rym rozmieszczono fotele starego prezydenta Pro Tema, m艂odego M贸wcy WszechJedno艣ci i - dostawiony na dzisiejsz膮 okazj臋 - CEO Gladstone. Pulpity senator贸w wykonano z cennego drewna ofiarowanego przez templariuszy z Bo偶ej Kniei.

聽 聽 Weszli艣my z Leighem Huntem, w艂a艣nie gdy CEO Gladstone ko艅czy艂a przemawia膰. Prze艂膮czy艂em komlog na szybki odczyt. Jak wi臋kszo艣膰 jej m贸w, i ta by艂a kr贸tka, wzgl臋dnie prosta, pozbawiona ozdobnik贸w i przesady. Ubarwiona jednak pewn膮 doz膮 wyobra藕ni i specyficznym s艂ownictwem, co dawa艂o jej wielk膮 si艂臋 wyrazu. Meina Gladstone przypomnia艂a incydenty i konflikty, kt贸re doprowadzi艂y do stanu wojny z Intruzami, wyg艂osi艂a pochwa艂臋 pokoju, kt贸ry nadal pozostawa艂 g艂贸wn膮 lini膮 polityczn膮 Hegemonii, i wezwa艂a do jedno艣ci wewn膮trz Sieci i Protektoratu do chwili, gdy minie bie偶膮cy kryzys. S艂ucha艂em podsumowania przem贸wienia.

聽 聽 - ...i tak oto, moi wsp贸艂obywatele, po z g贸r膮 stu latach pokoju ponownie podj臋li艣my walk臋 o utrzymanie tych praw, kt贸re rz膮dz膮 nasz膮 wsp贸lnot膮, odk膮d zamieszkiwa艂a ona jeszcze Matk臋 Ziemi臋. Po ponad stuletnim pokoju zn贸w musimy - cho膰 czynimy to niech臋tnie i z odraz膮 - podnie艣膰 or臋偶, by broni膰 naszych przyrodzonych przywilej贸w. Czynimy to dla wsp贸lnego dobra, aby zwyci臋偶y艂 pok贸j.

聽 聽 Nie mo偶emy... nie wolno nam... da膰 si臋 ponie艣膰 fanfarom, upojeniu, kt贸re zawsze 艂膮czy si臋 z wojn膮. Ci, kt贸rzy ignoruj膮 lekcje historii ucz膮ce nas, jakim szale艅stwem jest wojna, musz膮 zda膰 sobie spraw臋, 偶e mog膮 zgin膮膰. Czekaj膮 nas jeszcze wielkie po艣wi臋cenia i ofiary. Niekt贸rych z nas spotkaj膮 wielkie nieszcz臋艣cia. Ale wbrew wszelkim przeciwno艣ciom losu, musimy pami臋ta膰 przede wszystkim o dw贸ch sprawach: po pierwsze, 偶e walczymy o pok贸j, a wojna nie jest zwyczajnym stanem rzeczy, lecz raczej plag膮, przez kt贸r膮 trzeba przej艣膰, jak dziecko przechodzi gor膮czk臋, ze 艣wiadomo艣ci膮, 偶e po b贸lu i chorobie pojawia si臋 zdrowie, tak jak po wojnie przychodzi pok贸j; po drugie, 偶e nigdy si臋 nie poddamy... nie poddamy si臋 ani si臋 nie ugniemy, ani nie ulegniemy podszeptom, nie damy si臋 zwie艣膰 艂atwym rozwi膮zaniom:.. nie zawahamy si臋, dop贸ki nie osi膮gniemy zwyci臋stwa, pokonamy agresor贸w i wygramy pok贸j. Dzi臋kuj臋 wam.

聽 聽 Leigh Hunt pochyli艂 si臋 i patrzy艂 uwa偶nie, jak wi臋kszo艣膰 senator贸w wsta艂a i na stoj膮co urz膮dzi艂a CEO owacj臋. Wi臋kszo艣膰 senator贸w. Widzia艂em, jak Hunt liczy tych, kt贸rzy siedzieli, jedni z za艂o偶onymi r臋kami, inni widocznie nachmurzeni. Wojna nie trwa艂a jeszcze dw贸ch dni, a ju偶 tworzy艂a si臋 opozycja... przede wszystkim spo艣r贸d reprezentant贸w planet kolonialnych obawiaj膮cych si臋 o swoje bezpiecze艅stwo, skoro Armia przenios艂a si臋 w obszar Hyperiona, potem - z grona oponent贸w Meiny Gladstone, kt贸rych by艂o wielu, bo nie spos贸b tak d艂ugo utrzymywa膰 si臋 na stanowisku, by nie zrobi膰 sobie w Armii wrog贸w, i wreszcie nale偶eli do niej ludzie z szereg贸w jej w艂asnej koalicji, widz膮cy w wojnie g艂upie niszczenie nie maj膮cej precedensu w dziejach ludzko艣ci prosperity:

聽 聽 Obserwowa艂em, jak opuszcza podium, 艣ciska d艂onie prezydenta i m贸wcy, wreszcie wychodzi centralnym przej艣ciem, rozmawia z lud藕mi, dotyka ich, u艣miecha si臋 swoim s艂ynnym u艣miechem. Za ni膮 szli filmowcy WszechJedno艣ci.

聽 聽 - Musz臋 si臋 z ni膮 zaraz spotka膰 - powiedzia艂 Hunt. - Czy wie pan, 偶e zosta艂 pan zaproszony na uroczyste przyj臋cie w Wierzcho艂kach Drzew?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Hunt lekko pokr臋ci艂 g艂ow膮, jakby nie rozumiej膮c, po co Meinie Gladstone potrzebna moja obecno艣膰.

聽 聽 - Przyj臋cie odb臋dzie si臋 p贸藕no. Po nim nast膮pi spotkanie z dow贸dztwem Armii. Chce, 偶eby pan by艂 przy obu okazjach.

聽 聽 - Przyjd臋.

聽 聽 Hunt zatrzyma艂 si臋 przy drzwiach.

聽 聽 - Czy ma pan co艣 do za艂atwienia w budynku rz膮dowym przed przyj臋ciem?

聽 聽 U艣miechn膮艂em si臋 do niego.

聽 聽 - Popracuj臋 nad szkicami do portretu. Potem chyba si臋 przejd臋 po parku. Potem... nie wiem... mo偶e si臋 zdrzemn臋.

聽 聽 Hunt zn贸w pokr臋ci艂 g艂ow膮 i po艣piesznie wyszed艂.

聽聽聽 . 13 .

聽聽聽 Pierwszy strza艂 chybi艂 Fedmahna Kassada o nieca艂y metr roztrzaskuj膮c g艂az, obok kt贸rego pu艂kownik przechodzi艂. Kassad rzuci艂 si臋 na ziemi臋, przeturla艂, szukaj膮c schronienia. Polimer maskuj膮cy mia艂 w艂膮czony na ca艂膮 moc. Zbroja samo utwardzalna by艂a aktywna, karabin szturmowy w gotowo艣ci, a przy艂bica nastawiona na opcje celowania. Kassad le偶a艂 przez d艂u偶sz膮 chwil臋, s艂ysza艂, jak wali mu serce. Przeszukiwa艂 wzg贸rza, dolin臋 i grobowce. Szuka艂 艣ladu ciep艂a albo ruchu. Nic. U艣miechn膮艂 si臋 sam do siebie.

聽 聽 By艂 pewien, 偶e ten, kto strzela艂, chybi艂 z rozmys艂em. U偶ywa艂 standardowego pocisku pulsacyjnego z zapalnikiem 18 mm. Je艣li strzelec znajdowa艂 si臋 w odleg艂o艣ci nie wi臋kszej ni偶 dziesi臋膰 kilometr贸w, to nie by艂o mo偶liwo艣ci, 偶eby chybi膰.

聽 聽 Kassad wsta艂 i pobieg艂 za os艂on臋, kt贸r膮 dawa艂 Nefrytowy Grobowiec. Drugi strza艂 trafi艂 go w pier艣 i rzuci艂 do ty艂u.

聽 聽 Tym razem j臋kn膮艂, odtoczy艂 si臋 i zacz膮艂 ucieka膰 w kierunku wej艣cia do grobowca. Wszystkie czujniki nastawi艂 na maksymaln膮 moc. Za drugim razem strzelano do niego pociskiem karabinowym. Ktokolwiek gra z nim w kotka i myszk臋, u偶ywa karabinu szturmowego Armii, takiego samego, jakim pos艂uguje si臋 Kassad. Domy艣li艂 si臋, 偶e napastnik wie o jego zbroi samoutwardzalnej, wie, 偶e kula karabinowa jej nie sforsuje bez wzgl臋du na dystans. Ale bro艅 wielozadaniowa ma te偶 inne opcje i je艣li strzelec nast臋pnym razem prze艂膮czy j膮 na laser, to Kassad jest martwy. Rzuci艂 si臋 w otw贸r wej艣ciowy grobowca.

聽 聽 Czujniki nadal nie odbiera艂y ciep艂a ani ruchu poza czerwono - 偶贸艂tymi 艣ladami st贸p pielgrzym贸w u wej艣cia do Sfinksa. 艢lady szybko styg艂y.

聽 聽 Kassad u偶y艂 implantu taktycznego, prze艂膮czy艂 si臋 na kana艂 VHF i optyk臋. Nic. Stokrotnie powi臋kszy艂 obraz doliny, wzi膮艂 poprawk臋 na wiatr i piasek, uaktywni艂 wska藕nik ruchomego celu. Nie porusza艂o si臋 nic, co by艂oby wi臋ksze od owada. W艂膮czy艂 radar, sonar, pulsator, nara偶aj膮c si臋, 偶e snajper namierzy jego fale. Nic. Wywo艂a艂 obraz taktyczny strza艂贸w. Przed oczami pojawi艂y mu si臋 b艂臋kitne trajektorie balistyczne.

聽 聽 Pierwszy strza艂 pochodzi艂 z Miasta Poet贸w po艂o偶onego o sze艣膰 kilometr贸w na po艂udniowym wschodzie. Drugi strza艂, oddany mniej ni偶 w dziesi臋膰 sekund po pierwszym, pochodzi艂 z Kryszta艂owego Monolitu, odleg艂ego prawie o p贸艂tora kilometra na p贸艂nocny wsch贸d. Logika podpowiada艂a, 偶e strzelc贸w by艂o dw贸ch, ale Kassad wiedzia艂, 偶e tylko jeden. Zmieni艂 skal臋 obrazu. Drugi strza艂 pad艂 z wierzcho艂ka Monolitu, z prawie trzydziestu metr贸w wysoko艣ci.

聽 聽 Kassad podkr臋ci艂 powi臋kszenie i popatrzy艂, poprzez zamieraj膮c膮 ju偶 teraz wichur臋, w stron臋 wielkiej budowli. Nic. 呕adnych okien, szczelin, 偶adnych innych otwor贸w.

聽 聽 Promie艅 lasera by艂 widoczny przez u艂amek sekundy tylko dzi臋ki stoj膮cej w powietrzu zawiesinie cz膮stek kwarcu. Kassad zobaczy艂 zielony promie艅, kiedy ju偶 dosta艂 w pier艣. Odtoczy艂 si臋 w g艂膮b grobowca. Zastanawia艂 si臋, czy zielone 艣ciany b臋d膮 w stanie powstrzyma膰 zielon膮 lanc臋 艣wiat艂a. Tymczasem nadprzewodniki jego zbroi emanowa艂y 偶ar na wszystkie strony, a przy艂bica taktyczna m贸wi艂a mu to, co ju偶 wiedzia艂: strza艂 zosta艂 oddany z wierzcho艂ka Kryszta艂owego Monolitu.

聽 聽 Kassad poczu艂 uk艂ucie b贸lu w piersiach. Spojrza艂 w d贸艂 i zobaczy艂, jak na ziemi臋 sp艂ywa kropla roztopionych w艂贸kien zbroi: Uratowa艂a go ostatnia warstwa. Po ciele sp艂ywa艂 mu pot. 艢ciany grobowca dos艂ownie 偶arzy艂y si臋 od gor膮ca emanuj膮cego z jego zbroi.

聽 聽 Biomonitory w艂膮czy艂y alarm, ale niczego nie wskazywa艂y. Czujniki uniformu raportowa艂y jakie艣 zwarcia w obwodach, ale tam te偶 nie by艂o niczego powa偶nego. Bro艅 mia艂 nadal odbezpieczon膮, za艂adowan膮 i nie uszkodzon膮.

聽 聽 Kassad my艣la艂 intensywnie. Grobowce by艂y bezcennymi skarbami architektury zachowywanymi od stuleci jako dar dla przysz艂ych pokole艅, mimo 偶e w臋drowa艂y pod w艂os czasu. By艂oby zbrodni膮 na skal臋 mi臋dzyplanetarn膮, gdyby Kassad swoje 偶ycie przed艂o偶y艂 nad ca艂o艣膰 tych nieoszacowanych budowli.

聽 聽 - Och, chrzani膰 to - wyszepta艂 i przyj膮艂 pozycj臋 strzeleck膮. Ostrzeliwa艂 seriami ognia laserowego powierzchnie Monolitu, a偶 kryszta艂 zacz膮艂 si臋 偶arzy膰 i p艂yn膮膰. W艂adowa艂 w budowl臋 pulsacyjne pociski wybuchowe. Co dziesi臋膰 metr贸w jeden. Tysi膮ce l艣ni膮cych jak lustro od艂amk贸w rozpryskiwa艂o si臋 w powietrzu, opada艂o w zwolnionym tempie na dno doliny. W fasadzie pojawi艂y si臋 obrzydliwe wyrwy. Kassad prze艂膮czy艂 bro艅 na szeroki promie艅 lasera i omi贸t艂 wn臋trze budowli ogniem. U艣miechn膮艂 si臋 szyderczo pod przy艂bic膮, gdy zobaczy艂, jak na kilku pi臋trach co艣 stan臋艂o w p艂omieniach. Kassad strzela艂 wysokoenergetycznymi promieniami elektron贸w. Przerzyna艂y si臋 przez Monolit, ry艂y doskonale owalne tunele w odleg艂ej o p贸艂 kilometra kamiennej 艣cianie doliny. Strzela艂 granatami kulkowymi, kt贸re eksplodowa艂y dziesi膮tkami tysi臋cy igie艂ek po przebiciu si臋 przez powierzchnie Monolitu. Rozpyla艂 z lufy serie pulsuj膮cych promieni, kt贸re by艂y w stanie o艣lepi膰 ka偶dego, kto patrzy艂by w jego kierunku z grobowca. Strzela艂 pociskami kierowanymi na ciep艂o wydzielane przez cia艂a. Celowa艂 w ka偶d膮 szczelin臋 poszarpanej wybuchami budowli.

聽 聽 Odtoczy艂 si臋 w korytarz Nefrytowego Grobowca i podni贸s艂 przy艂bic臋. P艂omienie z p艂on膮cej wie偶y odbija艂y si臋 w tysi膮cach kryszta艂owych od艂amk贸w za艣cie艂aj膮cych dno doliny. Wiatr nagle ucich艂, dym wznosi艂 si臋 prost膮 kolumn膮. Cynobrowe wydmy b艂yszcza艂y od ognia. Przestrze艅 wype艂ni艂a si臋 nagle brz臋kiem, kiedy nast臋pne kawa艂ki kryszta艂u odpadaj膮c od 艣ciany uderza艂y w d艂ugie j臋zory zastyg艂ego szk艂a.

聽 聽 Kassad wyj膮艂 opr贸偶nione baterie i magazynki, zast膮pi艂 je nowymi, kt贸re nosi艂 u pasa, i przetoczy艂 si臋 na plecy. Wdycha艂 zimne powietrze nap艂ywaj膮ce przez wej艣cie. Nie mia艂 z艂udze艅: nie zabi艂 snajpera.

聽 聽 - Moneta - wyszepta艂. Zamkn膮艂 na moment oczy.

聽 聽 Moneta przysz艂a po raz pierwszy do Kassada pod Agincourt, pa藕dziernikowego ranka 1415 roku po Chrystusie. Pola usiane by艂y trupami Francuz贸w i Anglik贸w, w lesie czai艂 si臋 wr贸g. Ten wr贸g m贸g艂by zosta膰 zwyci臋zc膮, gdyby nie pomoc wysokiej, kr贸tko ostrzy偶onej kobiety. Jej oczu nigdy nie zapomni. Po wsp贸lnym zwyci臋stwie, zbroczeni krwi膮 pokonanego rycerza, kochali si臋 mi臋dzy drzewami.

聽 聽 Sie膰 taktyczna szko艂y wojskowej Olympus dawa艂a z艂udzenie bli偶sze rzeczywisto艣ci, ni偶 m贸g艂by sobie wyobrazi膰 niejeden cywil. Ale widmowa kochanka o imieniu Moneta nie by艂a wytworem sieci taktycznej. Przez ca艂e lata przychodzi艂a do niego, kiedy Kassad by艂 kadetem Armii w szkole wojskowej Olympus i p贸藕niej, po ka偶dym prawdziwym boju w snach wywo艂anych narkotykiem.

聽 聽 Fedmahn Kassad i cie艅 o imieniu Moneta kochali si臋 w ustronnych zak膮tkach p贸l bitewnych od Antietam po Qom - Riyadh. Nie znana nikomu innemu, niewidzialna dla innych kadet贸w, Moneta przychodzi艂a do niego w tropikalne noce i w mro藕ne dni w czasie obl臋偶enia na rosyjskich stepach. Szeptali do siebie z pasj膮 w snach Kassada w noce po prawdziwym zwyci臋stwie na wyspach Maur - Przymierza i w czasie gdy le偶a艂 w m臋ce po 艣mierci klinicznej na Po艂udniowej Bressii. Moneta by艂a jego jedyn膮 kochank膮 - jego przemo偶n膮 pasj膮; zawsze towarzyszy艂 jej od贸r krwi i prochu, smak napalmu i zjonizowanego cia艂a.

聽 聽 Potem by艂 Hyperion.

聽 聽 Statek szpitalny pu艂kownika Fedinahna Kassada zosta艂 zaatakowany przez Intruz贸w, gdy powraca艂 z Bressii. Prze偶y艂 tylko Kassad. Ukrad艂 Intruzom prom i twardo wyl膮dowa艂 na powierzchni Hyperiona, na Equusie. Na wysoko po艂o偶onych pustyniach i ja艂owych ziemiach G贸r Cugielnych. W dolinie Grobowc贸w Czasu. W kr贸lestwie Chy偶wara.

聽 聽 Moneta czeka艂a na niego. Kochali si臋... i kiedy Intruzi wyl膮dowali, 偶eby odzyska膰 swojego je艅ca, Kassad, Moneta i zapewne Chy偶war, wyczuwali bowiem jego obecno艣膰, spustoszyli okr臋ty naje藕d藕c贸w, zniszczyli ich si艂y desantowe i pozabijali 偶o艂nierzy. Na kr贸tko pu艂kownik Fedmahn Kassad ze slums贸w Tharsis, dziecko, wnuk i prawnuk uchod藕c贸w, obywatel Marsa pod ka偶dym wzgl臋dem, pozna艂 ekstaz臋 p艂yn膮c膮 z u偶ywania czasu jako broni, przemieszcza艂 si臋 pomi臋dzy wrogami, pozostaj膮c niewidzialnym, by艂 bogiem zniszczenia w spos贸b, kt贸ry nawet si臋 nie 艣ni艂 艣miertelnym wojownikom.

聽 聽 Ale wtedy, gdy si臋 kochali po bitewnych jatkach, Moneta uleg艂a przemianie. Sta艂a si臋 potworem. A mo偶e to Chy偶war j膮 zast膮pi艂. Kassad nie przypomina艂 sobie szczeg贸艂贸w.

聽 聽 Teraz wr贸ci艂, 偶eby znale藕膰 Chy偶wara i go zabi膰. 呕eby znale藕膰 Monet臋 i j膮 zabi膰. Zabi膰 j膮? Nie by艂 pewien. Wielkie pasje pe艂nego udr臋k 偶ycia przywiod艂y Kassada w to miejsce. Je艣li ma go tutaj spotka膰 艣mier膰, to niech tak si臋 stanie. A je艣li mato by膰 mi艂o艣膰, chwa艂a i zwyci臋stwo, od kt贸rego zatrz臋sie si臋 Walhalla, to niech i tak b臋dzie.

聽聽聽 Kassad zasun膮艂 przy艂bic臋, wsta艂 i wybieg艂 z Nefrytowego Grobowca. Wystrzeli艂 granaty dymne w stron臋 Monolitu, ale nie os艂oni艂 ca艂ej drogi, jak膮 musia艂 pokona膰. Kto艣 ci膮gle 偶y艂 i strzela艂 z wie偶y. Kule i 艂adunki pulsacyjne wybucha艂y wzd艂u偶 艣cie偶ki, kt贸r膮 bieg艂. Robi艂 uniki, nurkowa艂, kry艂 si臋 za wydmami.

聽 聽 Igie艂ki uderza艂y o jego he艂m i nogi. Przy艂bica trzeszcza艂a, ostrzegawczo b艂yska艂y czujniki. Kassad wy艂膮czy艂 ekrany taktyczne. Zostawi艂 tylko wspomaganie nocnego widzenia. Pociski uderzy艂y go w rami臋 i kolano. Przewr贸ci艂 si臋. Samoutwardzalna zbroja sta艂a si臋 na moment sztywna, zn贸w uelastyczni艂a si臋 i Kassad wsta艂, bieg艂 dalej. Polimer maskuj膮cy desperacko stara艂 si臋 odtworzy膰 wz贸r pustkowia, kt贸re przemierza艂 Kassad: noc, p艂omie艅, piasek, stopiony kryszta艂 i p艂on膮ce kamienie.

聽 聽 By艂 pi臋膰dziesi膮t metr贸w od Monolitu, wst臋gi 艣wiat艂a lasera 艣miga艂y z jego prawej i lewej strony, topi艂y piasek na szk艂o, si臋ga艂y po niego z szybko艣ci膮, przed kt贸r膮 nikt i nic nie jest w stanie umkn膮膰. Morderczy laser przesta艂 bawi膰 si臋 z nim w kotka i myszk臋. Trafia艂 w cel, d藕ga艂 w he艂m, w serce, w krocze. By艂 gor膮cy jak gwiazda. Jego zbroja sta艂a si臋 lustrzanie jaskrawa, zmienia艂a sekwencje w mikrosekundach, by dostosowa膰 si臋 do zmiennych kolor贸w atakuj膮cej wi膮zki 艣wiat艂a. Otacza艂o go halo rozgrzanego powietrza. Mikroobwody zawodzi艂y z prze艂adowania, gdy wydala艂y ciep艂o i budowa艂y mikrometrowej grubo艣ci pole ochronne broni膮ce cia艂a od zab贸jczego 偶aru.

聽 聽 Kassad przeby艂 z trudem ostatnie dwadzie艣cia metr贸w, musia艂 u偶y膰 wspomagania si艂y, 偶eby przeskoczy膰 przez bry艂臋 stopionego kryszta艂u. Wybuchy otacza艂y go ze wszystkich stron. Obala艂y go na ziemi臋 i unosi艂y w powietrze. Zbroja by艂a ca艂kowicie sztywna. Sta艂 si臋 jak lalka przerzucana z r臋ki do r臋ki.

聽 聽 Bombardowanie usta艂o. Kassad wsta艂. Popatrzy艂 na lico kryszta艂owego Monolitu. Zobaczy艂 p艂omienie, szczeliny i niewiele wi臋cej. Przy艂bic臋 mia艂 pop臋kan膮 i bezu偶yteczn膮. Uni贸s艂 j膮, odetchn膮艂 zadymionym, zjonizowanym powietrzem. Wszed艂 do grobowca.

聽 聽 Implanty powiedzia艂y mu, 偶e pielgrzymi wywo艂uj膮 go na wszystkich d艂ugo艣ciach fal. Od艂膮czy艂 si臋. Zdj膮艂 he艂m i wszed艂 w ciemno艣膰. To by艂a pojedyncza sala. Wielka, ciemna, kwadratowa. Po艣rodku otwiera艂 si臋 szyb. Prowadzi艂 sto metr贸w w g贸r臋. U jego ko艅ca wida膰 by艂o niebo. Na dziesi膮tym poziomie, sze艣膰dziesi膮t metr贸w nad nim, czeka艂a na niego jaka艣 posta膰. Jej sylwetka odcina艂a si臋 na tle p艂omieni.

聽 聽 Kassad zarzuci艂 bro艅 na rami臋, w艂o偶y艂 he艂m pod pach臋, po艣rodku szybu odnalaz艂 wielk膮 spiraln膮 klatk臋 schodow膮 i zacz膮艂 si臋 wspina膰.

聽聽聽 . 14 .

聽聽聽 Uci膮艂 pan sobie drzemk臋? - zapyta艂 Leigh Hunt, kiedy weszli艣my do recepcji transmitera w Wierzcho艂kach Drzew.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Mam nadziej臋, 偶e mia艂 pan przyjemne sny? - powiedzia艂 Hunt. Nawet si臋 nie wysila艂, 偶eby ukry膰 sarkazm i to, co my艣li o takich, kt贸rzy sobie 艣pi膮, kiedy rz膮d haruje.

聽 聽 - Niespecjalnie - odpar艂em i rozejrza艂em si臋. Zbli偶ali艣my si臋 szerok膮 klatk膮 schodow膮 do poziomu restauracyjnego.

聽 聽 W Sieci ka偶de miasteczko, ka偶da prowincja, ka偶dy kraj i kontynent che艂pi膮 si臋 posiadaniem czteropi臋trowej restauracji. Smakosze licz膮 si臋 na dziesi膮tki milion贸w, a ich gusta kulinarne zaspokaja艂y egzotyczne specja艂y z dwustu planet. Mimo pewnego znu偶enia restauratorskimi triumfami ludzko艣ci, Wierzcho艂ki Drzew nikomu jeszcze nie obrzyd艂y.

聽 聽 Wierzcho艂ki Drzew zajmowa艂y kilka akr贸w na g贸rnych ga艂臋ziach kilkunastu drzew - gigant贸w niemal kilometr nad ziemi膮. Szyb, kt贸rym jechali艣my z Huntem, mia艂 oko艂o czterech metr贸w szeroko艣ci i po艂o偶ony by艂 mi臋dzy konarami wielko艣ci ulic, li艣膰mi o rozmiarach 偶agli i pniami - o艣wietlonymi reflektorami - masywnymi jak g贸rskie zbocza. Znajdowa艂o si臋 tam kilka platform restauracyjnych. Po艂o偶one by艂y jedna nad drug膮 wedle rangi, przywileju, bogactwa i w艂adzy sprawowanej przez go艣ci. Szczeg贸lnie w艂adzy. W spo艂ecze艅stwie, w kt贸rym miliarderzy nie byli rzadko艣ci膮, a lunch na Wierzcho艂kach Drzew, kosztuj膮cy tysi膮c marek, by艂 w zasi臋gu milion贸w ludzi, o pozycji i przywileju w ostatecznym rozrachunku decydowa艂a posiadana w艂adza - waluta, kt贸ra nigdy nie wychodzi z mody.

聽 聽 Wieczorne przyj臋cie mia艂o si臋 odby膰 na najwy偶szym pok艂adzie szerokiej, kr臋tej platformie z widokiem na przygas艂e cytrynowe niebo, rozci膮gaj膮ce si臋 w niesko艅czono艣膰 morze wierzcho艂k贸w innych drzew i pomara艅czowe 艣wiat艂a nadrzewnych dom贸w modlitw templariuszy prze艣wiecaj膮ce przez zielono - bursztynow膮 艣cian臋 lekko poruszaj膮cego si臋 listowia. W przyj臋ciu uczestniczy艂o oko艂o sze艣膰dziesi臋ciu os贸b. Rozpozna艂em siwe w艂osy senatora Kolcheva. By艂 te偶 radca Albedo, genera艂 Morpurgo, admira艂 Singh, prezydent Pro Tem Denzel - Hiat - Amin, M贸wca WszechJedno艣ci Gibbons, jaki艣 tuzin senator贸w z tak pot臋偶nych planet jak Sol Draconi Septetu, Deneb Drei, Nordholm, Fuji, obu Renesans贸w, Metaxas, Maui - Przymierze, Hebron, Nowa Ziemia oraz Ixion. Dostrzeg艂em tak偶e grono pomniejszych polityk贸w. Przyszed艂 tu te偶 artysta akcji Spenser Reynolds, ale nie widzia艂em innych ludzi sztuki. Po drugiej stronie zat艂oczonego sto艂u spostrzeg艂em jednak Tyren臋 Wingreen - Feif - by艂a wydawc膮 i filantropk膮; nadal odr贸偶nia艂a si臋 od t艂umu. Wyst膮pi艂a w pow艂贸czystej sukni, oryginalnej tedekai, z tysi膮ca cienkich jak jedwab sk贸rzanych p艂atk贸w. Czarnob艂臋kitne w艂osy zaczesa艂a w wysokie sztucznie u艂o偶one fale. Jej nieinteraktywny makija偶 przykuwa艂 uwag臋. Przesuwa艂em si臋 w stron臋 Tyreny w艣r贸d t艂umu go艣ci t艂ocz膮cych si臋 przy barach i czekaj膮cych na znak, 偶eby siada膰 do sto艂u.

聽 聽 - Joseph, kochanie! - wykrzykn臋艂a, gdy przeby艂em ostatnie kilka metr贸w. - Jak, na niebiosa, da艂e艣 si臋 zaprosi膰 na t臋 nudn膮 popijaw臋?

聽 聽 U艣miechn膮艂em si臋 i poda艂em jej kieliszek szampana. Cesarzowa wdowa literackiej mody pozna艂a mnie podczas swojej tygodniowej wizyty na festiwalu sztuki na Esperance w ubieg艂ym roku. Zrobi艂a na niej wra偶enie moja znajomo艣膰 z takimi s艂awami jak Sahnud Brevy III, Millon De Havre i Rithmet Corber. Tyrena by艂a dinozaurem, kt贸ry nie chcia艂 zgin膮膰 - gdyby nie makija偶, jej przeguby, d艂onie i szyja jarzy艂yby si臋 na niebiesko od powtarzanych kuracji Poulsena. Sp臋dza艂a te偶 dekady na kr贸tkich mi臋dzygwiezdnych wycieczkach i niewiarygodnie drogich drzemkach kriogenicznych w kurortach zbyt ekskluzywnych, by mia艂y nazwy. Rezultat by艂 taki, 偶e Tyrena Wingreen - Feif od ponad trzech stuleci nadawa艂a ton 偶yciu towarzyskiemu wy偶szych sfer i nic nie wskazywa艂o, 偶eby zamierza艂a z tego zrezygnowa膰. Po ka偶dej dwudziestoletniej drzemce jej fortuna i legenda ros艂y.

聽 聽 - Czy nadal mieszkasz na tej ponurej planetce, kt贸r膮 odwiedzi艂am ubieg艂ego roku? - zapyta艂a.

聽 聽 - Esperance - powiedzia艂em. Wiedzia艂em, 偶e zna艂a miejsce zamieszkania ka偶dego wa偶nego artysty na tej ma艂o wa偶nej planecie. Nie, przeprowadzi艂em si臋 obecnie na TC2.

聽 聽 Tyrena Wingreen - Feif zrobi艂a zdumion膮 min臋. Niejasno zdawa艂em sobie spraw臋, 偶e przygl膮da si臋 nam intensywnie grupka gapi贸w, zastanawiaj膮c si臋, kim jest ten m艂ody wa偶niak, kt贸ry o艣mieli艂 si臋 rozmawia膰 z ni膮 jak ze star膮 przyjaci贸艂k膮.

聽 聽 - To musi by膰 koszmar - stwierdzi艂a Tyrena. - Cierpie膰 na planecie biznesmen贸w i rz膮dowych biurokrat贸w. Mam nadziej臋, 偶e wkr贸tce pozwol膮 ci uciec stamt膮d.

聽 聽 Wznios艂em kieliszek w toa艣cie.

聽 聽 - Chcia艂em ci臋 o co艣 zapyta膰 - powiedzia艂em. - Czy nie by艂a艣 wydawc膮 Martina Silenusa?

聽 聽 Cesarzowa wdowa opu艣ci艂a kieliszek i zmierzy艂a mnie ch艂odnym wzrokiem. Przez sekund臋 wyobrazi艂em sobie Mein臋 Gladstone i t臋 kobiet臋 uwik艂ane w walk臋 na spojrzenia; przeszed艂 mnie dreszcz, czeka艂em na odpowied藕.

聽 聽 - Drogi ch艂opcze - zacz臋艂a - to偶 to historia staro偶ytna. Dlaczego zaprz膮tasz sobie swoj膮 艣liczn膮 m艂od膮 g艂贸wk臋 takimi prehistorycznymi ramotami?

聽 聽 - Interesuje mnie Silenus - odpar艂em. - Jego poezja. Po prostu ciekawi艂o mnie, czy nadal utrzymujesz z nim kontakty.

聽 聽 - Joseph, Joseph, Joseph - j臋kn臋艂a Tyrena Wingreen - Feif. - Od dziesi臋cioleci nikt nie s艂ysza艂 o biednym Marlinie. Ten biedaczyna jest staruszkiem!

聽 聽 Nie wypomnia艂em Tyrenie, 偶e kiedy wydawa艂a Silenusa, poeta by艂 od niej m艂odszy.

聽 聽 - To dziwne, 偶e o nim wspomnia艂e艣 - kontynuowa艂a. - Moja stara firma "Transline" poinformowa艂a mnie, 偶e ma zamiar wyda膰 niekt贸re prace Marlina. Nie wiem nawet, czy skontaktowali si臋 z jego pe艂nomocnikiem.

聽 聽 - Chodzi o jego "Umieraj膮c膮 Ziemi臋"? - zapyta艂em, my艣l膮c o tomie nostalgicznej poezji o Starej Ziemi, kt贸ry tak dobrze si臋 sprzedawa艂 dawno temu.

聽 聽 - Nie, to dziwne, ale my艣leli o wydrukowaniu jego "Cantos" powiedzia艂a Tyrena. Za艣mia艂a si臋 i wyj臋艂a pa艂eczk臋 kanabisu osadzon膮 w d艂ugiej cygarniczce z ko艣ci s艂oniowej. Jeden z cz艂onk贸w jej 艣wity po艣pieszy艂 z ogniem. - Taki dziwny wyb贸r - stwierdzi艂a. Szczeg贸lnie je艣li we藕mie si臋 pod uwag臋, 偶e nikt nie przeczyta艂 "Cantos" za 偶ycia Mamina. No c贸偶, nic tak nie pomaga karierze artysty jak troch臋 zapomnienia i 艣mier膰. Zawsze tak twierdz臋. - Roze艣mia艂a si臋 ostro, mia艂em wra偶enie, jakby metal wierci艂 ska艂臋. Kilka os贸b z jej otoczenia roze艣mia艂o si臋 razem z ni膮.

聽 聽 - Lepiej si臋 upewnij, czy Silenus naprawd臋 nie 偶yje - zaproponowa艂em. - "Cantos" by艂yby lepsz膮 lektur膮 ni偶 dzie艂a wszystkie. Tyrena Wingreen - Feif popatrzy艂a na mnie dziwnie. Dzwoniono na obiad, d藕wi臋k rozprasza艂 si臋 w艣r贸d li艣ci. Spenser Reynolds poda艂 grande danie rami臋. Wszyscy zacz臋li si臋 wspina膰 na najwy偶szy poziom po艂o偶ony pod gwiazdami. Dopi艂em szampana, postawi艂em pusty kieliszek na balustradzie i poszed艂em na g贸r臋, by przy艂膮czy膰 si臋 do stada.

聽聽聽 CEO i jej 艣wita przybyli tu偶 po tym, jak zaj臋li艣my miejsca. Meina Gladstone wyg艂osi艂a m贸wk臋, chyba ju偶 dwudziest膮 tego dnia, nie licz膮c przem贸wienia w Senacie. Uroczyst膮 kolacj臋 zorganizowano w celach charytatywnych, aby zebra膰 datki na Fundusz Pomocy dla Armaghastu, ale Meina Gladstone wkr贸tce zacz臋艂a m贸wi膰 o wojnie i o konieczno艣ci wykazania energii w jej prowadzeniu oraz o tym, 偶e przyw贸dcy Sieci powinni zachowa膰 jedno艣膰.

聽 聽 Gdy m贸wi艂a, ogl膮da艂em widoki za balustrad膮. Cytrynowe niebo zmieni艂o kolor na ciemnoszafranowy, a potem szybko zapad艂 tropikalny zmierzch, jakby granatowa kurtyna przes艂oni艂a niebosk艂on. Bo偶a Knieja mia艂a sze艣膰 ma艂ych ksi臋偶yc贸w. Na tej szeroko艣ci geograficznej by艂o wida膰 pi臋膰. Cztery 艣ciga艂y si臋 po niebie, kiedy pojawi艂y si臋 pierwsze gwiazdy. Powietrze, bogate w tlen, niemal osza艂amia艂o, czu艂o si臋 w nim zapach wilgotnej ro艣linno艣ci. Przypomina艂o mi to porann膮 wizyt臋 na Hyperionie. Ale EMV, 艣lizgacze i inne maszyny lataj膮ce nie mia艂y prawa wst臋pu na planet臋 - petrochemiczna emisja z silnik贸w nie zanieczyszcza艂a atmosfery - brak miast, autostrad i elektrycznego o艣wietlenia sprawia艂, 偶e gwiazdy mog艂y konkurowa膰 z japo艅skimi latarniami i 偶arkulami zwisaj膮cymi z ga艂臋zi i palik贸w.

聽 聽 Po zachodzie s艂o艅ca obudzi艂a si臋 bryza. Ca艂e drzewo ko艂ysa艂o si臋 z lekka. Szeroka platforma porusza艂a si臋 nieznacznie, jak statek p艂yn膮cy po spokojnym morzu. Drewniane s艂upy i przypory cicho trzeszcza艂y w miar臋 ko艂ysania. Widzia艂em 艣wiat艂a prze艣wiecaj膮ce przez odleg艂e wierzcho艂ki drzew. Niekt贸re z nich pochodzi艂y z "pokoik贸w" - by艂o ich kilka tysi臋cy na wynajem. - Taki pokoik mo偶na by艂o do艂膮czy膰 do swojej teletransmisyjnej rezydencji, je艣li mia艂o si臋 milion marek na tak膮 ekstrawagancj臋.

聽 聽 Templariusze nie zawracali sobie g艂owy codzienn膮 ksi臋gowo艣ci膮 wynajmu i prowadzenia restauracji. Po prostu ustanowili 艣cis艂e, nienaruszalne regu艂y ekologiczne i liczyli setki milion贸w marek wp艂ywaj膮cych do ich szkatu艂y. Pomy艣la艂em o ich mi臋dzygwiezdnym kr膮偶owniku, o "Yggdrasill", kilometrowej d艂ugo艣ci drzewie z najbardziej u艣wi臋conego gaju planety, nap臋dzanego silnikami Hawkinga i chronionego tarczami pola si艂owego. Sta艂o si臋 jako艣 tak, w niewyt艂umaczalny spos贸b, 偶e templariusze zgodzili si臋 wys艂a膰 "Yggdrasill" w misj臋 ewakuacyjn膮, kt贸ra okaza艂a si臋 zaledwie przykrywk膮 dla dzia艂a艅 si艂 inwazyjnych Armii.

聽 聽 I jak to si臋 zdarza, gdy bezcenny obiekt nara偶ony jest na niebezpiecze艅stwo, "Yggdrasill" zosta艂 zniszczony, gdy kr膮偶y艂 po orbicie Hyperiona. Zniszczyli go Intruzi albo jaka艣 inna si艂a, do tej pory nie rozpoznana. Jak zareagowali templariusze? Jaki偶 to cel sk艂oni艂 ich, 偶eby tak nara偶ali na zag艂ad臋 jeden z czterech istniej膮cych drzewostatk贸w? I dlaczego kapitan drzewostatku - Het Maasten - zosta艂 wybrany, by uda膰 si臋 wraz siedmioma innymi p膮tnikami na pielgrzymk臋 do Chy偶wara, a potem znikn膮艂, zanim wiatrow贸z osi膮gn膮艂 G贸ry Cugielne przy wybrze偶ach Morza Traw?

聽 聽 Tych cholernych pyta艅 by艂o zbyt wiele, cho膰 wojna toczy艂a si臋 dopiero od paru dni.

聽 聽 Meina Gladstone sko艅czy艂a m贸wi膰 i zach臋ci艂a nas, by艣my zabrali si臋 do jedzenia. Klaska艂em grzecznie, a potem przywo艂a艂em kelnera, 偶eby nape艂ni艂 m贸j kieliszek winem. W charakterze przystawki by艂a klasyczna sa艂atka w stylu cesarstwa. Zabra艂em si臋 do niej z entuzjazmem. U艣wiadomi艂em sobie, 偶e od 艣niadania nic nie mia艂em w ustach. Nabieraj膮c jedzenie na widelec przypomnia艂em sobie, jak genera艂 gubernator Theo Lane jad艂 jaja na bekonie i 艣ledzia, a lekki deszczyk m偶y艂 z zielonob艂臋kitnego nieba Hyperiona. Czy偶bym to tylko 艣ni艂? - pomy艣la艂em.

聽 聽 - Co pan my艣li o wojnie, M. Severn? - zapyta艂 Reynolds, artysta akcji, przechylaj膮c si臋 przez st贸艂 w moj膮 stron臋. M贸wi艂 dono艣nym g艂osem. Tyrena, kt贸ra siedzia艂a o trzy miejsca ode mnie, unios艂a brew patrz膮c w moj膮 stron臋.

聽 聽 - A c贸偶 mo偶na my艣le膰 o wojnie? - powiedzia艂em pr贸buj膮c wina. By艂o niez艂e, ale nic w ca艂ej Sieci nie mog艂o si臋 r贸wna膰 ze wspomnieniem francuskiego bordeaux. - Wojna nie wymaga os膮du. J膮 trzeba przetrwa膰.

聽 聽 - Przeciwnie - zaprotestowa艂 Reynolds. - Podobnie jak wiele innych rzeczy, kt贸re ludzko艣膰 przedefiniowa艂a od czas贸w hegiry, tak偶e wojna wkr贸tce zostanie uznana za form臋 artystyczn膮.

聽 聽 - Form臋 artystyczn膮 - westchn臋艂a kobieta z kr贸tko przystrzy偶onymi kasztanowymi w艂osami. Datasfera powiedzia艂a mi, 偶e to jest M. Sudette Chier, 偶ona senatora Gabriela Fiodora Kolcheva i 偶e sama jest wp艂ywowym politykiem. M. Chier nosi艂a niebiesko - z艂ot膮 sukni臋 z lamy. Jej twarz wyra偶a艂a 偶ywe zainteresowanie. - Wojna jako forma artystyczna. M. Reynolds! C贸偶 za fascynuj膮cy koncept!

聽 聽 Spenser Reynolds by艂 ni偶szego wzrostu ni偶 przeci臋tny m臋偶czyzna w Sieci. Mia艂 kr臋cone, przyci臋te w艂osy, sk贸r臋 opalon膮 na br膮z i lekko przyciemnion膮 subtelnym pudrem. Nosi艂 si臋 drogo i kwieci艣cie, cho膰 bez blichtru. Jego zachowanie cechowa艂a swoboda i pe艂ne zaufanie w swoje mo偶liwo艣ci. Takie, o kt贸rym marz膮 wszyscy m臋偶czy藕ni, ale tylko nielicznym udaje si臋 osi膮gn膮膰. Jego zdolno艣ci intelektualne by艂y oczywisto艣ci膮, szacunek dla bli藕nich szczery, a poczucie humoru zd膮偶y艂o obrosn膮膰 ju偶 legend膮.

聽 聽 Z miejsca znielubi艂em tego sukinsyna.

聽 聽 - Wszystko, ale to wszystko jest form膮 artystyczn膮, M. Chier, M. Severn. - Reynolds u艣miechn膮艂 si臋. - Albo musi si臋 ni膮 sta膰. Przekroczyli艣my ju偶 lini臋, przed kt贸r膮 wojna jest zaledwie polityk膮 narzucan膮 innymi 艣rodkami.

聽 聽 - Dyplomacj膮 - wtr膮ci艂 genera艂 Morpurgo siedz膮cy z lewej strony Reynoldsa.

聽 聽 - Przepraszam, panie generale?

聽 聽 - Dyplomacj膮 - odpar艂 genera艂. - I nie: "narzucan膮", ale "prowadzon膮".

聽 聽 Spenser Reynolds uk艂oni艂 si臋 i zrobi艂 okr膮g艂y gest r臋k膮. Sudette Chier i Tyrena za艣mia艂y si臋 leciutko. Hologram radcy Albedo, siedz膮cy po mojej lewej stronie, nachyli艂 si臋 i powiedzia艂:

聽 聽 - Von Clausewitz, je艣li si臋 nie myl臋.

聽 聽 Spojrza艂em w kierunku radcy. Przeno艣ny projektor, nie wi臋kszy ni偶 nici babiego lata unosz膮ce si臋 mi臋dzy li艣膰mi, lewitowa艂 dwa metry nad nami. Iluzja nie by艂a tak doskona艂a jak w budynku rz膮dowym, ale i tak wydawa艂a si臋 znacznie lepsza ni偶 wszelkie prywatne holo, jakie kiedykolwiek widzia艂em. Genera艂 Morpurgo skin膮艂 g艂ow膮 przedstawicielowi Centrum.

聽 聽 - Mniejsza o to - powiedzia艂a M. Chier. - Sam pomys艂 wojny jako dzie艂a sztuki jest genialny.

聽 聽 Sko艅czy艂em sa艂atk臋 i kelner zabra艂 mi talerz sprzed nosa. Zast膮pi艂 go talerzem ciemnoszarej zupy, kt贸rej nie by艂em w stanie rozpozna膰. Mia艂a smak w臋dzonki, lekko pachnia艂a cynamonem i morzem. Pyszno艣ci.

聽 聽 - Wojna jest doskona艂ym 艣rodkiem wyrazu dla artysty - zacz膮艂 Reynolds, wznosz膮c widelec do sa艂atki jak bu艂aw臋. - I to nie tylko dla... rzemie艣lnik贸w, kt贸rzy studiowali tak zwan膮 nauk臋 wojenn膮 u艣miechn膮艂 si臋 do Morpurgo i drugiego oficera siedz膮cego po prawicy genera艂a, jakby stwierdza艂, 偶e te s艂owa ich nie dotycz膮. - Tylko kto艣, kto jest w stanie wznie艣膰 si臋 powy偶ej ogranicze艅 stawianych przez biurokratyczne standardy taktyki, strategii i szcz膮tkowej woli zwyci臋stwa, mo偶e naprawd臋 niczym artysta w艂ada膰 medium tak trudnym jak wsp贸艂czesna wojna.

聽 聽 - Szcz膮tkowa wola zwyci臋stwa? - zdziwi艂 si臋 oficer. Datasfera wyszepta艂a mi, 偶e to komandor William Ajunta Lee, bohater marynarki z wojny na Maui - Przymierzu. Wygl膮da艂 m艂odo - na pi臋膰dziesi膮t kilka lat - a jego ranga wskazywa艂a, 偶e m艂odo艣膰 zawdzi臋cza raczej wieloletnim podr贸偶om mi臋dzygwiezdnym ni偶 Poulsenowi.

聽 聽 - Oczywi艣cie, 偶e szcz膮tkowa - roze艣mia艂 si臋 Reynolds. - Czy pan s膮dzi, 偶e rze藕biarz chce pokona膰 glin臋? A malarz atakuje p艂贸tno? Albo czy orze艂 i jastrz膮b atakuj膮 niebo?

聽 聽 - Or艂y wymar艂y - mrukn膮艂 Morpurgo. - Mo偶e i powinny atakowa膰 niebo. Zdradzi艂o je.

聽 聽 Reynolds odwr贸ci艂 si臋 do mnie. Kelnerzy usun臋li porzucon膮 przez niego sa艂atk臋 i przynie艣li zup臋. Tak膮 sam膮, jak膮 w艂a艣nie ko艅czy艂em.

聽 聽 - M. Severn, pan jest artyst膮... a przynajmniej ilustratorem. Niech偶e mi pan pomo偶e wyja艣ni膰 tym ludziom, o co mi chodzi.

聽 聽 - Nie wiem, o co panu chodzi. - Czekaj膮c na nast臋pne danie postuka艂em w kieliszek. Natychmiast zosta艂 nape艂niony winem. Od szczytu sto艂u, trzydzie艣ci metr贸w dalej, s艂ysza艂em g艂osy Meiny Gladstone, Hunta i kilku prezes贸w funduszu pomocy. 艢miali si臋.

聽 聽 Spenser Reynolds nie wydawa艂 si臋 zdziwiony moj膮 ignorancj膮. - Je艣li nasza rasa ma osi膮gn膮膰 prawdziwe satori, wznie艣膰 si臋 na ten poziom 艣wiadomo艣ci i ewolucji, o kt贸rym m贸wi tylu naszych filozof贸w, to wszystkie przejawy ludzkiego wysi艂ku musz膮 si臋 sta膰 艣wiadomym odczuwaniem sztuki.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo poci膮gn膮艂 d艂ugi 艂yk wina i mrukn膮艂:

聽 聽 - W艂膮czaj膮c tak cielesne funkcje jak jedzenie, reprodukcja i usuwanie 艣mieci, jak s膮dz臋.

聽 聽 - Szczeg贸lnie takie funkcje! - wykrzykn膮艂 Reynolds i roz艂o偶y艂 r臋ce wskazuj膮c na d艂ugi st贸艂 zastawiony specja艂ami. - To, co widzicie, jest zwierz臋c膮 potrzeb膮 przetwarzania martwych sk艂adnik贸w organicznych w energi臋, podstawowym aktem po偶erania innego 偶ycia, ale Wierzcho艂ki - Drzew przemieni艂y to w sztuk臋! Reprodukcja ju偶 dawno zrezygnowa艂a z surowych, zwierz臋cych pocz膮tk贸w na rzecz kwintesencji ta艅ca cywilizowanych ludzi. Eliminacja te偶 musi si臋 sta膰 czyst膮 poezj膮!

聽 聽 - B臋d臋 o tym pami臋ta艂, kiedy nast臋pnym razem p贸jd臋 si臋 wysra膰 podsumowa艂 Morpurgo.

聽 聽 Tyrena Wingreen - Feif roze艣mia艂a si臋 i zwr贸ci艂a do siedz膮cego po jej prawej stronie m臋偶czyzny w czerwono - czarnej szacie.

聽 聽 - Monsignor, pa艅ski Ko艣ci贸艂... jest katolicki, wczesnochrze艣cija艅ski, nieprawda偶? Czy偶 nie posiadacie pewnej wspania艂ej starej doktryny o ludzko艣ci osi膮gaj膮cej wy偶szy status cywilizacyjny?

聽 聽 Odwr贸cili艣my si臋 wszyscy, by popatrze膰 na ma艂ego, cichego cz艂eczyn臋 w czerwono - czarnej szacie i dziwnej czapeczce. Monsignor Edouard, przedstawiciel prawie zapomnianej wczesnochrze艣cija艅skiej sekty, kt贸rej wp艂ywy ogranicza艂y si臋 obecnie do planety Pacem i kilku jej kolonii, by艂 na li艣cie go艣ci, poniewa偶 bra艂 udzia艂 w projekcie pomocy Armaghastowi. Jak do tej pory spokojnie jad艂 swoj膮 zup臋. Podni贸s艂 wzrok. Mia艂 nieco zdziwiony wyraz twarzy pobru偶d偶onej wieloletnimi pokutami i smutkami.

聽 聽 - No c贸偶, tak - powiedzia艂. - W swoich naukach 艣wi臋ty Teilhard roztrz膮sa ewolucj臋 ukierunkowan膮 na punkt Omega.

聽 聽 - A czy ten punkt Omega jest podobny do naszej, gnostyk贸w zen, idei praktycznego satori? - zapyta艂a Sudette Chier.

聽 聽 Monsignor Edouard popatrzy艂 t臋sknie w talerz zupy, jakby jedzenie by艂o w tej chwili wa偶niejsze od konwersacji.

聽 聽 - Niezbyt podobny - odpar艂. - 艢wi臋ty Teilhard czu艂, 偶e ka偶dy poziom organicznej 艣wiadomo艣ci jest cz臋艣ci膮 planowej ewolucji, zmierzaj膮cej ku ostatecznemu zlaniu si臋 z bosko艣ci膮. - Lekko zmarszczy艂 brwi. - Nauki Teilharda zosta艂y zmodyfikowane na przestrzeni ostatnich o艣miuset lat, ale wsp贸lnym w膮tkiem wszystkich nauk jest uznanie Jezusa Chrystusa za uciele艣nienie tego, czym mo偶e by膰 ostateczna 艣wiadomo艣膰 z punktu widzenia cz艂owieka.

聽 聽 - Czy to nie jezuita Paul Dure opisa艂 wyczerpuj膮co hipotez臋 Teilharda? - zapyta艂em.

聽 聽 Monsignor Edouard nachyli艂 si臋, bo lady Tyrena zas艂ania艂a mu widok z boku, i spojrza艂 bezpo艣rednio na mnie. Na jego interesuj膮cej twarzy malowa艂o si臋 zdziwienie.

聽 聽 - Ale偶 tak - odpar艂. - Jestem zaskoczony, 偶e nie jest panu obca praca ojca Dure.

聽 聽 Odwzajemni艂em spojrzenie cz艂owieka, kt贸ry by艂 przyjacielem Paula Duro nawet wtedy, gdy go zes艂ano na Hyperiona za apostazj臋. Pomy艣la艂em o innym uciekinierze z Nowego Watykanu, m艂odym Lenarze Hoycie, kt贸rego martwe cia艂o le偶a艂o w Grobowcu Czasu, a paso偶ytnicze krzy偶okszta艂ty pe艂ne zmutowanego DNA ojca Dure i samego Hoyta prowadzi艂y bez wytchnienia ponury zmartwychwsta艅czy proceder. W jaki spos贸b obrzydlistwo krzy偶okszta艂t贸w mo偶na dopasowa膰 do pogl膮d贸w Teilharda i ojca Dure dotycz膮cych nieuchronnej dobroczynnej ewolucji w kierunku bosko艣ci?

聽 聽 Spenser Reynolds najwyra藕niej uzna艂, 偶e zbyt d艂ugo nie w艂膮cza艂 si臋 do rozmowy.

聽 聽 - Sprawa polega na tym - stwierdzi艂, zag艂uszaj膮c innych swoim g艂臋bokim g艂osem - 偶e wojna, tak jak religia i ka偶da inna dzia艂alno艣膰 cz艂owieka, kt贸ra wydobywa i organizuje ludzk膮 energi臋 na wielk膮 skal臋, musi zarzuci膰 infantyln膮 zabaw臋 w dos艂ownie rozumiane Ding an sich - zazwyczaj wyra偶ane w niewolniczym poszukiwaniu "cel贸w" - i zacz膮膰 rozkoszowa膰 si臋 artystycznym wymiarem w艂asnego dzie艂a. A teraz m贸j najnowszy projekt...

聽 聽 - Jaki jest cel pa艅skiego kultu, monsignor Edouard? - zapyta艂a Tyrena Wingreen - Feif, odbieraj膮c pi艂k臋 Reynoldsowi. Nawet nie podnios艂a przy tym g艂osu i nie oderwa艂a wzroku od kap艂ana.

聽 聽 - Pom贸c ludzko艣ci w znalezieniu Boga i s艂u偶eniu mu - odpar艂 monsignor i doko艅czy艂 zupy pe艂nym ekspresji siorbni臋ciem. Stare艅ki ksi臋偶ulo popatrzy艂 na projekcj臋 radcy Albedo. - S艂ysza艂em pog艂oski, 偶e TechnoCentrum postawi艂o sobie dziwnie podobny cel. Czy to prawda, 偶e pr贸bujecie zbudowa膰 w艂asnego Boga?

聽 聽 U艣miech Albedo by艂 perfekcyjnie wykalkulowany: przyjazny bez cienia protekcjonalizmu.

聽 聽 - To nie jest tajemnic膮, 偶e pewne elementy Centrum pracuj膮 od stuleci nad stworzeniem teoretycznego przynajmniej modelu tak zwanej sztucznej inteligencji, znacznie przekraczaj膮cej nasz膮 biedn膮 zdolno艣膰 pojmowania. Trudno to nazwa膰 pr贸b膮 stworzenia Boga, monsignor. To raczej projekt badawczy eksploruj膮cy dziedzin臋, w kt贸rej wasz 艣wi臋ty Teilhard i ojciec Dure byli pionierami.

聽 聽 - Ale czy wierzycie, 偶e mo偶na zaplanowa膰 ewolucj臋 wy偶szego stopnia 艣wiadomo艣ci? - zapyta艂 komandor Lee, bohater marynarki wojennej, przys艂uchuj膮cy si臋 uwa偶nie rozmowie. - 呕e mo偶na zaprojektowa膰 inteligencj臋 ostateczn膮 tak, jak niegdy艣 my zaprojektowali艣my z kwarcu i mikrochip贸w waszych prymitywnych przodk贸w? Albedo roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - Obawiam si臋, 偶e tu nie ma nic tak prostego czy te偶 imponuj膮cego. I prosz臋 pami臋ta膰, komandorze, 偶e kiedy pan m贸wi "wy", dotyczy to zespo艂u intelekt贸w nie mniej zr贸偶nicowanych ni偶 ludzie na tej planecie... doprawdy, w ca艂ej Sieci. Centrum nie jest monolitem. Jest w nim tyle oboz贸w filozoficznych, wiar, hipotez - religii, je艣li wolicie - ile znajdzie si臋 w ka偶dej z艂o偶onej spo艂eczno艣ci. - Za艂o偶y艂 r臋ce, jakby 艣miej膮c si臋 w g艂臋bi ducha z dowcipu. - Chocia偶 ja wol臋 my艣le膰 o poszukiwaniu inteligencji ostatecznej nie jak o religii, lecz jak o hobby, takim, jak budowanie statk贸w w butelce, komandorze, albo spieranie si臋, ile anio艂贸w zmie艣ci si臋 na g艂贸wce szpilki, monsignor.

聽 聽 Wsp贸艂biesiadnicy roze艣miali si臋 uprzejmie. Tylko Reynolds marszczy艂 bezwiednie_czo艂o i rozmy艣la艂 o tym, jak odzyska膰 kontrol臋 nad konwersacj膮.

聽 聽 - A co z plotk膮, 偶e w po艣cigu za inteligencj膮 ostateczn膮 Centrum zbudowa艂o perfekcyjn膮 replik臋 Starej Ziemi? - zapyta艂em, sam zaskoczony swoim pytaniem.

聽 聽 U艣miech Albedo nie zblak艂, przyjacielskie spojrzenie nie zmieni艂o si臋 ani na jot臋, ale przez hologram przebieg艂o co艣, co trwa艂o mo偶e nanosekund臋. Co to by艂o? Szok? Furia? Rozbawienie? Nie mia艂em poj臋cia. M贸g艂 si臋 ze mn膮 po艂膮czy膰 prywatnie w czasie tej nanosekundy, przetransmitowa膰 ogromn膮 liczb臋 danych za po艣rednictwem p臋powiny 艂膮cz膮cej mnie z Centrum, albo przez niewidzialne korytarze, kt贸re zarezerwowali艣my dla siebie w labiryncie datasfery, uwa偶anej przez ludzko艣膰 za tak nieskomplikowane urz膮dzenie. Albo m贸g艂 mnie zabi膰, wp艂ywaj膮c na kt贸re艣 z b贸stw Centnim kontroluj膮cych 艣wiadomo艣膰 takich ludzi jak ja - by艂oby to r贸wnie proste jak telefon dyrektora instytutu do technik贸w, 偶eby na sta艂e u艣pili jak膮艣 niezno艣n膮 mysz laboratoryjn膮.

聽 聽 Rozmowa ucich艂a. Nawet Meina Gladston i jej grupa ekstra VIP - 贸w popatrzy艂a w nasz膮 stron臋.

聽 聽 Radca Albedo u艣miechn膮艂 si臋 jeszcze szerzej.

聽 聽 - C贸偶 za rozkosznie niesamowita plotka! Niech mi pan powie, M. Severn, jak kto艣, ktokolwiek... a zw艂aszcza organizm taki jak Centrum, kt贸ry wasi w艂a艣ni komentatorzy nazywali "odciele艣nion膮 zgraj膮 m贸zg贸w, programami, kt贸re zwia艂y z obwod贸w i wi臋kszo艣膰 czasu sp臋dzaj膮 na wyci膮ganiu intelektualnego brudu z w艂asnych, nie istniej膮cych p臋pk贸w"... jak kto艣 taki m贸g艂by zbudowa膰 doskona艂膮 replik臋 Starej Ziemi?

聽 聽 Popatrzy艂em na hologram, przez hologram, po raz pierwszy zdaj膮c sobie spraw臋, 偶e radca Albedo, kt贸ry jad艂 w czasie rozmowy, je i pije hologramy z projekcji zastawy sto艂owej.

聽 聽 - L .. - kontynuowa艂, najwyra藕niej bardzo rozbawiony - czy tym, kt贸rzy rozpowiadaj膮 t臋 plotk臋, przysz艂o na my艣l, 偶e doskona艂a replika Starej Ziemi by艂aby w ka偶dym calu po prostu - Star膮 Ziemi膮? Co mog艂oby to wnie艣膰 do teoretycznych poszukiwa艅 matrycy wy偶szej inteligencji?

聽 聽 Nie odpowiada艂em. Nad nasz膮 cz臋艣ci膮 sto艂u zapad艂o przykre milczenie.

聽 聽 Monsignor Edouard odchrz膮kn膮艂.

聽 聽 - Znaczy艂oby to, 偶e... dowolne spo艂ecze艅stwo, kt贸re by艂oby w stanie stworzy膰 dok艂adn膮 replik臋 jakiegokolwiek 艣wiata - a szczeg贸lnie 艣wiata zniszczonego przed czterystu laty - nie musia艂oby szuka膰 Boga. Samo by艂oby Bogiem.

聽 聽 - Ot贸偶 to! - roze艣mia艂 si臋 radca Albedo. - To zwariowana plotka, ale doprawdy, rozkoszna... absolutnie rozkoszna!

聽 聽 艢miech ulgi zast膮pi艂 milczenie. Spenser Reynolds zacz膮艂 opowiada膰 o swoim nast臋pnym projekcie - pr贸bie skoordynowania samob贸jczych skok贸w z most贸w na kilku planetach i sfilmowaniu tego na 偶ywo dla WszechJedno艣ci. Tyrena Wingreen - Feif zn贸w odebra艂a mu s艂uchaczy obejmuj膮c ramieniem monsignora Edouarda i zapraszaj膮c go po kolacji na nagie party w basenie w jej p艂ywaj膮cej posiad艂o艣ci na Mare Infinitus.

聽 聽 Zobaczy艂em, 偶e radca Albedo gapi si臋 na mnie. Odwr贸ci艂em si臋 w por臋, 偶eby dostrzec pytaj膮ce spojrzenia Leigha Hunta i CEO. Zwr贸ci艂em si臋 wi臋c ku kelnerom. Wnosili w艂a艣nie srebrne tace.

聽 聽 Kolacja by艂a doskona艂a.

聽聽聽 . 15 .

聽聽聽 Nie wybra艂em si臋 na nagie party Tyreny. Spenser Reynolds te偶 nie. Po raz ostatni widzia艂em go, jak z powa偶n膮 min膮 rozmawia艂 z Sudette Chier. Nie wiem, czy monsignor Edouard uleg艂 kuszeniu Tyreny.

聽 聽 Kolacja jeszcze si臋 nie sko艅czy艂a. Ludzie z fundacji charytatywnej wyg艂aszali kr贸tkie mowy, a co wa偶niejsi senatorowie zaczynali si臋 niecierpliwi膰. Leigh Hunt wyszepta艂 mi do ucha, 偶e ludzie CEO w艂a艣nie wychodz膮 i moja obecno艣膰 w艣r贸d nich by艂aby po偶膮dana.

聽 聽 Dochodzi艂a prawie 2300 standardowego czasu Sieci i domy艣li艂em si臋, 偶e chc膮 wraca膰 do budynku rz膮dowego, ale kiedy przeszed艂em przez jednorazowy portal - by艂em ostatni w grupie nie licz膮c pretorian贸w z ochrony osobistej zamykaj膮cych orszak - ze zdumieniem stwierdzi艂em, 偶e stoj臋 w d艂ugim kamiennym korytarzu z oknami, za kt贸rymi widnia艂 marsja艅ski poranek.

聽 聽 Mars w艂a艣ciwie nie nale偶y do Sieci; z rozmys艂em zrobiono tak, by na najstarsz膮 pozaziemsk膮 koloni臋 ludzko艣ci trudno by艂o dotrze膰. Gnostycy zen pielgrzymuj膮cy do Ska艂y Mistrza w Basenie Hells musz膮 si臋 przenie艣膰 do stacji systemu lokalnego i bra膰 prom z Ganimedesa albo Europy. Ta niewygoda kosztuje tylko kilka godzin zw艂oki, ale w spo艂ecze艅stwie, gdzie wszystko jest, dos艂ownie, odleg艂e o dziesi臋膰 krok贸w, taka podr贸偶 staje si臋 przygod膮 wymagaj膮c膮 po艣wi臋cenia. Je艣li nie jest si臋 historykiem albo ekspertem w dziedzinie uprawy kaktusa winnego, to nie ma si臋 raczej powod贸w natury zawodowej, 偶eby tu przyje偶d偶a膰. Wraz ze stopniowym spadkiem zainteresowania gnostycyzmem zen na przestrzeni bie偶膮cego stulecia, nawet ruch pielgrzym贸w zmala艂 wydatnie. Mars nikogo nie obchodzi.

聽 聽 Nikogo, poza Armi膮. Chocia偶 administracja Armii ma swoje siedziby na TC2, a bazy wojskowe rozsiane s膮 po ca艂ej Sieci i Protektoracie, Mars pozostaje domem militaryzmu, kt贸rego sercem jest Szko艂a Dowodzenia Olympus.

聽 聽 Kilku wojskowych VIP - 贸w czeka艂o, 偶eby powita膰 paru politycznych VIP - 贸w. Obie grupki wirowa艂y, jak znajduj膮ce si臋 na kolizyjnym kursie galaktyki. Korzystaj膮c z zamieszania podszed艂em do okna i patrzy艂em. Korytarz stanowi艂 cz臋艣膰 kompleksu wykutego w g贸rnej wardze Mons Olympus. Z miejsca, w kt贸rym sta艂em, na wysoko艣ci jakich艣 dziesi臋ciu mil, odnosi艂o si臋 wra偶enie, 偶e jednym spojrzeniem mo偶na ogarn膮膰 ca艂膮 planet臋. Widzia艂em jednak tylko stary, wygas艂y wulkan sto偶kowy, a z艂udzenie wywo艂ane odleg艂o艣ci膮 sprawia艂o, 偶e drogi dojazdowe, stare miasto rozci膮gni臋te wzd艂u偶 艣ciany klifu oraz lasy i slumsy P艂askowy偶u Tharsis wygl膮da艂y jak klocki u艂o偶one na czerwonym p艂贸tnie, niezmiennie tym samym, od czasu gdy cz艂owiek po raz pierwszy postawi艂 stop臋 na tej planecie, obwo艂a艂 j膮 w艂asno艣ci膮 narodu nazywaj膮cego si臋 Japo艅czykami i zrobi艂 fotk臋.

聽 聽 Patrzy艂em, jak ma艂e s艂o艅ce w臋druje do g贸ry po niebie. My艣la艂em, 偶e to jest t o s艂o艅ce, i zachwyca艂em si臋 niesamowit膮 gr膮 艣wiate艂 na chmurach wype艂zaj膮cych z cienia wulkanicznej g贸ry, gdy podszed艂 do mnie Leigh Hunt.

聽 聽 - CEO chce pana widzie膰 po konferencji. - Wr臋czy艂 mi dwa szkicowniki., kt贸re jeden z pomocnik贸w przyni贸s艂 z budynku rz膮dowego. - Zdaje pan sobie spraw臋, 偶e wszystko, co pan zobaczy i us艂yszy na tej konferencji, jest 艣ci艣le tajne?

聽 聽 Potraktowa艂em to pytanie jak stwierdzenie.

聽 聽 W kamiennej 艣cianie otwar艂y si臋 szerokie br膮zowe drzwi, w艂膮czy艂y si臋 艣wiat艂a prowadz膮ce, zobaczy艂em wy艂o偶on膮 dywanem ramp臋 i klatk臋 schodow膮 wiod膮c膮 do sto艂u umieszczonego po艣rodku szerokiej ciemnej sali, w kt贸rej mog艂oby si臋 ukry膰 w ciemno艣ciach nawet ogromne audytorium. Jedynie ma艂y kwadracik by艂 jasno o艣wietlony. Adiutanci skwapliwie wskazywali drog臋, odsuwali fotele i zn贸w roztapiali si臋 w ciemno艣ci. Z niech臋ci膮 odwr贸ci艂em si臋 od okna z widokiem poranka i pod膮偶y艂em za nasz膮 grup膮 w mrok.

聽聽聽 Odpraw臋 prowadzi艂 genera艂 Morpurgo i tr贸jka innych przyw贸dc贸w Armii. Wykresy graficzne by艂y znacznie bardziej finezyjne ni偶 prymitywne holo z budynku rz膮dowego. Tutaj rzeczywi艣cie przestrzeni by艂o w br贸d, wystarcza艂o jej, 偶eby pomie艣ci膰 osiem tysi臋cy kadet贸w i sztab, gdyby zasz艂a taka potrzeba. Pojawi艂y si臋 hologramy klasy omega i wykresy rozmiar贸w boiska do pi艂ki no偶nej. Ten gigantyzm przera偶a艂, podobnie jak to, o czym m贸wiono w trakcie odprawy.

聽 聽 - Przegrywamy bitw臋 o uk艂ad Hyperiona - podsumowa艂 Morpurgo. - W najlepszym wypadku osi膮gniemy remis. Mo偶emy utrzyma膰 r贸j Intruz贸w na odleg艂o艣膰 pi臋tnastu jednostek kosmicznych od sfery transmitera, ale jednocze艣nie b臋dziemy niepokojeni ci膮g艂ymi rajdami ich ma艂ych jednostek. W najgorszym wypadku zostaniemy zmuszeni do wycofania si臋 na pozycje obronne, ewakuowania floty i obywateli Hegemonii. Hyperion wpadnie w r臋ce Intruz贸w.

聽 聽 - A gdzie jest ten decyduj膮cy cios, kt贸ry nam obiecano? - zapyta艂 senator Kolchev. Siedzia艂 blisko szczytu sto艂u w kszta艂cie rombu. Co z rozstrzygaj膮c膮 ofensyw膮 na r贸j?

聽 聽 Morpurgo odchrz膮kn膮艂, ale spojrza艂 na Nashit臋. Admira艂, ubrany w czarny mundur, wsta艂. Mia艂o si臋 wra偶enie, 偶e w powietrzu unosi si臋 tylko twarz admira艂a. Ogarn臋艂o mnie deja vu. Popatrzy艂em na Mein臋 Gladstone. Na jej profil pada艂o kolorowe 艣wiat艂o map wojskowych lewituj膮cych nad nami jak hologramowe odpowiedniki miecza Damoklesa. Zacz膮艂em rysowa膰. Od艂o偶y艂em papierowy szkicownik i pos艂ugiwa艂em si臋 pi贸rem 艣wietlnym.

聽 聽 - Po pierwsze, nasze informacje wywiadowcze dotycz膮ce roju by艂y si艂膮 rzeczy ograniczone - zacz膮艂 Nashita. Wykresy nad nami zmieni艂y si臋. - Sondy zwiadowcze i pr贸bniki dalekiego zasi臋gu nie mog艂y da膰 nam wiedzy o wszystkich rodzajach jednostek bojowych, jakie wchodzi艂y w sk艂ad migruj膮cej floty Intruz贸w. W rezultacie bardzo zani偶yli艣my si艂臋 bojow膮 tego konkretnego roju. Nasze wysi艂ki, by spenetrowa膰 systemy obronne roju pyry zastosowaniu my艣liwc贸w szturmowych dalekiego zasi臋gu, nie okaza艂y si臋 tak skuteczne, jak zak艂adali艣my. Po drugie, konieczno艣膰 obrony na tak wielkim obszarze, jakim jest uk艂ad Hyperiona, postawi艂a przed dwiema naszymi dywizjami wymagania, kt贸rym nie spos贸b by艂o sprosta膰, poza tym mieli艣my za ma艂o okr臋t贸w, aby przeprowadzi膰 ofensyw臋 w sprzyjaj膮cym czasie.

聽 聽 - Admirale - przerwa艂 Kolchev. - Czy mnie s艂uch nie myli? M贸wi pan, 偶e brakowa艂o panu statk贸w dla zniszczenia roju albo odparcia ataku Intruz贸w na uk艂ad Hyperiona. Czy tak?

聽 聽 Nashita popatrzy艂 na senatora. To spojrzenie przywiod艂o mi na my艣l obrazy przedstawiaj膮ce samuraj贸w na chwil臋 przed wyci膮gni臋ciem zab贸jczego miecza z pochwy.

聽 聽 - Tak, senatorze Kolchev.

聽 聽 - A jednak na odprawach z uczestnictwem rz膮du zapewnia艂 pan nas, 偶e dwie dywizje uderzeniowe wystarcz膮 do obrony Hyperiona przed inwazj膮 albo zag艂ad膮, a tak偶e do zadania ostatecznego ciosu temu rojowi Intruz贸w. Co si臋 sta艂o, admirale?

聽 聽 Nashita wyprostowa艂 si臋 jak struna. By艂 wy偶szy ni偶 Morpurgo, ale i tak nie osi膮gn膮艂 przeci臋tnej wzrostu w Sieci. Zwr贸ci艂 si臋 do Meiny Gladstone.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, ju偶 t艂umaczy艂em, jakie nowe dane doprowadzi艂y do zmian w pierwotnym planie bitwy. Czy mam powiedzie膰 to raz jeszcze?

聽 聽 Meina Gladstone siedzia艂a z 艂okciami opartymi o st贸艂. Praw膮 d艂oni膮 podpiera艂a g艂ow臋. Dwa palce przy艂o偶y艂a do policzka, dwa mia艂a pod brod膮, a kciuk trzyma艂a wzd艂u偶 linii szcz臋ki. Ta pozycja nadawa艂a jej twarzy wyraz zm臋czonego skupienia.

聽 聽 - Admirale - powiedzia艂a 艂agodnie. - Jakkolwiek uwa偶am pytanie senatora Kolcheva za ca艂kowicie uzasadnione, to moim zdaniem, odpowied藕, kt贸rej udzieli艂 pan na dzisiejszej odprawie, jak i na wcze艣niejszych zebraniach, jest wystarczaj膮ca. - Zwr贸ci艂a si臋 do Kolcheva. Gabrielu, 藕le ocenili艣my sytuacj臋. Pyry takim zaanga偶owaniu si艂 Armii, w najlepszym wypadku nast膮pi pat. Intruzi s膮 chytrzejsi, silniejsi i liczniejsi, ni偶 s膮dzili艣my. - Zm臋czonym wzrokiem zn贸w ogarn臋艂a Nashit臋. - Admirale, ilu okr臋t贸w b臋dzie pan jeszcze potrzebowa艂?

聽 聽 Nashita zaczerpn膮艂 tchu, najwyra藕niej zbity z tropu. Nie spodziewa艂 si臋 tego pytania tak wcze艣nie. Popatrzy艂 na Morpurgo i innych szef贸w po艂膮czonych sztab贸w, za艂o偶y艂 r臋ce na brzuchu, jak szef przedsi臋biorstwa pogrzebowego, i powiedzia艂:

聽 聽 - Dwie艣cie okr臋t贸w bojowych. Co najmniej dwie艣cie. To minimalna liczba.

聽 聽 Na sali zaszumia艂o. Podnios艂em wzrok sponad rysunku. Wszyscy chodzili dooko艂a sto艂u i szeptali. Wszyscy z wyj膮tkiem Meiny Gladstone. Zrozumienie, o co chodzi, zaj臋艂o mi sekund臋.

聽 聽 Ca艂a flota wojenna Armii-kosmos liczy艂a mniej ni偶 sze艣膰set okr臋t贸w. Ka偶dy z nich by艂 niesamowicie kosztowny - tylko nieliczne gospodarki planetarne mog艂y pozwoli膰 sobie na budow臋 jednego, g贸ra dw贸ch mi臋dzygwiezdnych okr臋t贸w liniowych, a nawet skonstruowanie kilku okr臋t贸w pomocniczych, zaopatrzonych w nap臋d Hawkinga, doprowadzi艂oby planet臋 kolonialn膮 do bankructwa. Ka偶dy okr臋t dysponowa艂 ogromn膮 pot臋g膮: okr臋t - baza dla my艣liwc贸w by艂 w stanie zniszczy膰 ca艂膮 planet臋, eskadra kr膮偶ownik贸w i niszczycieli mog艂a zgasi膰 s艂o艅ce. Okr臋ty Hegemonii zmasowane w uk艂adzie Hyperiona - przepuszczone przez wielki portal transmisyjny Armii - potrafi艂yby zniszczy膰 wi臋kszo艣膰 system贸w gwiezdnych Sieci. Mniej ni偶 pi臋膰dziesi膮t okr臋t贸w takich, jakich za偶yczy艂 sobie Nashita, potrzebowano, 偶eby przed stu laty zlikwidowa膰 ca艂膮 flot臋 Glennona - Heighta i st艂umi膰 na zawsze buntownicze nastroje.

聽 聽 Ale prawdziwy problem polega艂 na tym, 偶e wype艂nienie 偶膮dania Nashity oznacza艂o skoncentrowanie w jednym miejscu i o jednym czasie trzeciej cz臋艣ci floty wojennej Hegemonii. Czu艂em, jak po sali mi臋dzy politykami przebiega iskra niepokoju.

聽 聽 - Admirale, nigdy wcze艣niej nie przeprowadzali艣my takiej koncentracji si艂 floty? - zapyta艂a senator Richeau z Renesansu.

聽 聽 - Ale te偶 nigdy flota nie mia艂a do spe艂nienia zadania tak wa偶nego dla przysz艂o艣ci Hegemonii - odpar艂 admira艂 z marsowym wyrazem twarzy. - Rozumiem to - powiedzia艂a senator Richeau. - Ale moje pyta nie dotyczy艂o wp艂ywu tej akcji na potencja艂 obronny Sieci w innych miejscach. To piekielny hazard.

聽 聽 Nashita chrz膮kn膮艂, a wykresy za jego plecami zacz臋艂y wirowa膰, rozmywa膰 si臋, a偶 ust膮pi艂y zapieraj膮cemu dech w piersiach widokowi Drogi Mlecznej widzianej z punktu umieszczonego wysoko nad ekliptyk膮. K膮t widzenia zmienia艂 si臋 z osza艂amiaj膮c膮 szybko艣ci膮, gdy projekcja przybli偶y艂a nam jedno ze spiralnych ramion galaktyki. Zacz臋艂a by膰 widoczna niebieska kratownica sieci teletransmisyjnej i Hegemonia - nieregularne z艂ote j膮dro z licznymi odn贸偶ami i nibyn贸偶kami wyci膮gaj膮cymi si臋 w stron臋 zielonej aureoli Protektoratu. Sie膰 wygl膮da艂a na przypadkow膮 uk艂adank臋, male艅ka w por贸wnaniu z rozmiarami galaktyki... to wra偶enie dok艂adnie oddawa艂o rzeczywisto艣膰.

聽 聽 Nagle obraz uleg艂 zmianie. Zobaczyli艣my zbli偶enie kolonialnych planet Sieci. Na ekranie pozosta艂o tylko kilkaset tworz膮cych perspektywiczne t艂o gwiazd.

聽 聽 - Ten uk艂ad przedstawia najnowsze pozycje jednostek naszej floty - wyja艣ni艂 admira艂 Nashita.

聽 聽 W 艣rodku i powy偶ej z艂ota i zieleni pojawi艂o si臋 kilkaset jaskrawo-pomara艅czowych plamek. Najg臋艣ciej usiana nimi by艂a okolica odleg艂ej gwiazdy Protektoratu - s艂o艅ca Hyperiona.

聽 聽 - A to po艂o偶enie roj贸w Intruz贸w. - Pojawi艂o si臋 kilkana艣cie czerwonych linii. Wektory i niebieskie strza艂ki pokazywa艂y kierunek ich podr贸偶y. Nawet w tej skali nie by艂o wida膰, 偶eby trajektoria kt贸rego艣 z roj贸w przecina艂a przestrze艅 nale偶膮c膮 do Hegemonii. Wyj膮tek stanowi艂 jeden wielki r贸j, kt贸ry skr臋ca艂 w okolice uk艂adu Hyperiona.

聽 聽 Zauwa偶y艂em, 偶e rozlokowanie jednostek Armii-kosmos najcz臋艣ciej monitoruje ruchy roj贸w. Nie dotyczy艂o to jedynie skupisk okr臋t贸w stacjonuj膮cych w okolicach bazi sprawiaj膮cych problemy planet, takich jak Maui - Przymierze, Bressia i Qom - Riyadh.

聽 聽 - Admirale - zacz臋艂a Meina Gladstone, uprzedzaj膮c wszelkie wyja艣nienia. - Zak艂adam, 偶e uwzgl臋dni艂 pan kwestie wczesnego reagowania floty na zagro偶enia, kt贸re mog艂yby si臋 pojawi膰 w innych punktach naszej granicy.

聽 聽 Marsowa mina Nashity zmieni艂a si臋 w co艣 bardzo przypominaj膮 cego u艣miech. W jego g艂osie s艂ycha膰 by艂o protekcjonaln膮 nutk臋.

聽 聽 - Tak, CEO. Prosz臋 zwr贸ci膰 uwag臋 na roje najbli偶sze nas, nie licz膮c tego w okolicach Hyperiona... - Zbli偶enie obrazu ukaza艂o nam czerwone wektory nad z艂ot膮 chmurk膮 obejmuj膮c膮 uk艂ady gwiezdne, takie jak Brama Niebios, Bo偶a Knieja i Mare Infinitus. W tej skali zagro偶enie inwazj膮 Intruz贸w wydawa艂o si臋 bardzo odleg艂e. - Obserwujemy post臋py roj贸w migracyjnych namierzaj膮c nap臋d Hawkinga za pomoc膮 plac贸wek pods艂uchowych umieszczonych zar贸wno wewn膮trz, jak i na zewn膮trz Sieci. Na dodatek, nasze pr贸bniki dalekiego zasi臋gu sprawdzaj膮 z odpowiedni膮 cz臋stotliwo艣ci膮 rozmiar i kierunek lotu roju.

聽 聽 - Z jak膮 cz臋stotliwo艣ci膮, admirale? - zapyta艂 senator Kolchev. - Co najmniej raz na kilka lat - warkn膮艂 admira艂. - Musi pan wzi膮膰 pod uwag臋, 偶e sam lot trwa kilka miesi臋cy, nawet przy szybko艣ci pod艣wietlnej, a d艂ug czasowy z naszego punktu widzenia wynosi za ka偶dym razem jakie艣 dwana艣cie lat.

聽 聽 - A mi臋dzy jednym a drugim namiarem rozci膮ga si臋 wieloletnia luka - upiera艂 si臋 senator. - Sk膮d pan wie, gdzie s膮 roje w dowolnym czasie?

聽 聽 - Nap臋d Hawkinga nie k艂amie, senatorze - g艂os Nashity by艂 ca艂kowicie bezbarwny. - Nie da si臋 symulowa膰 zak艂贸ce艅 spowodowanych u偶yciem tego nap臋du. To, na co patrzymy, jest rozlokowaniem w czasie realnym setek, a w przypadku wi臋kszych roj贸w tysi臋cy nap臋d贸w. Podobnie jak to jest z komunikacj膮 za pomoc膮 linii FAT, transmisja efektu Hawkinga nie powoduje d艂ugu czasowego.

聽 聽 - Owszem - odpar艂 Kolchev g艂osem r贸wnie bezbarwnym i gro藕nym, jak g艂os admira艂a - ale co b臋dzie, je艣li roje lec膮 z pr臋dko艣ci膮 naszych niszczycieli?

聽 聽 - Poni偶ej nad艣wietlnej, senatorze? - Nashita prawie si臋 u艣miechn膮艂.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Zobaczy艂em, jak Morpurgo i kilku innych wojskowych potrz膮sa g艂owami i stara si臋 ukry膰 u艣miechy. Tylko m艂ody komandor, William Ajunta Lee przys艂uchiwa艂 si臋 uwa偶nie z powa偶nym wyrazem twarzy.

聽 聽 - Na pod艣wietlnej - prawie wyskandowa艂 Nashita - nasze praprawnuki mog艂yby mie膰 k艂opot z ostrze偶eniem swoich prawnuk贸w o inwazji.

聽 聽 Kolchev nie dawa艂 za wygran膮. Wsta艂 i wskaza艂 najbli偶szy r贸j skr臋caj膮cy w stron臋 Hegemonii na wysoko艣ci Bramy Niebios.

聽 聽 - A co b臋dzie, je艣li ten r贸j zbli偶y si臋 nie w艂膮czaj膮c nap臋du Hawkinga?

聽 聽 Nashita westchn膮艂. By艂 wyra藕nie zirytowany, 偶e musi t艂umaczy膰 takie drobnostki.

聽 聽 - Senatorze, zapewniam pana, 偶e gdyby ten r贸j wy艂膮czy艂 teraz sw贸j nap臋d i skierowa艂 si臋 ku Sieci, to... - Nashita zamruga艂 oczami, gdy konsultowa艂 si臋 ze swoimi implantami - ...to dolecia艂by do naszych granic za dwie艣cie trzydzie艣ci lat standardowych. Tego nie da si臋 uwzgl臋dni膰 przy podejmowaniu decyzji, senatorze.

聽 聽 Meina Gladstone pochyli艂a si臋 nad sto艂em i wszystkie spojrzenia skierowa艂y si臋 ku niej. Zachowa艂em sw贸j pierwszy szkic na kliszy i zacz膮艂em n膮st臋pny.

聽 聽 - Admirale, jak mi si臋 zdaje, ten niepok贸j wyra偶any przez obecnych bierze si臋 zar贸wno z bezprecedensowej koncentracji si艂 w okolicach Hyperiona, jak i z tego, 偶e wk艂adamy wszystkie jajka do jednego koszyka.

聽 聽 Rozleg艂 si臋 pomruk rozbawienia. Meina Gladstone s艂yn臋艂a z aforyzm贸w, opowiastek i powiedzonek tak starych i zapomnianych, 偶e wydawa艂y si臋 ca艂kiem nowe. To chyba by艂o jedno z nich.

聽 聽 - Czy wk艂adamy wszystkie jajka do jednego koszyka? - zapyta艂a. Nashita zrobi艂 krok naprz贸d i po艂o偶y艂 r臋k臋 na stole. Jego d艂ugie palce silnie naciska艂y blat. Ten nacisk by艂 jakby wyrazem si艂y osobowo艣ci admira艂a; nale偶a艂 on do tych rzadko spotykanych ludzi, kt贸rzy potrafili przyci膮gn膮膰 uwag臋 i wym贸c pos艂usze艅stwo innych bez wysi艂ku.

聽 聽 - Nie, CEO, nie wk艂adamy. - Nie odwracaj膮c g艂owy wskaza艂 wykresy widniej膮ce za jego plecami i nad g艂ow膮. - Najbli偶szy r贸j nie b臋dzie w stanie osi膮gn膮膰 granic Hegemonii wcze艣niej ni偶 za dwa miesi膮ce, u偶ywaj膮c nap臋du Hawkinga... to s膮 trzy lata naszego czasu. Oderwanie si臋 od przeciwnika i przej艣cie w dowolny punkt w Sieci nie zajmie naszym jednostkom skoncentrowanym w uk艂adzie Hyperiona wi臋cej ni偶 pi臋膰 godzin, nawet je艣li za艂o偶ymy, 偶e b臋d膮 zaanga偶owane w walk臋.

聽 聽 - To nie dotyczy jednostek floty znajduj膮cych si臋 poza Sieci膮 powiedzia艂a senator Richeau. - Kolonie nie mog膮 zosta膰 bez ochrony.

聽 聽 - Te dwie艣cie okr臋t贸w, kt贸re zmasujemy, 偶eby rozstrzygn膮膰 kampani臋 o Hyperiona, znajduje si臋 w Sieci albo ma dost臋p do portali transmisyjnych. Nie zabierzemy ani jednej z jednostek os艂aniaj膮cych kolonie - odpar艂 Nashita.

聽 聽 Meina Gladstone przytakn臋艂a.

聽 聽 - Ale co b臋dzie, je艣li portal transmisyjny Hyperiona zostanie zniszczony albo zdobyty przez Intruz贸w? - zapyta艂a.

聽 聽 S膮dz膮c po mrukni臋ciach, westchnieniach i potakiwaniach ze strony zgromadzonych cywil贸w, wywnioskowa艂em, 偶e dotkn臋艂a najwa偶niejszej sprawy.

聽 聽 Nashita wszed艂 na ma艂e podium, jakby spodziewa艂 si臋 tego pytania i cieszy艂 si臋, 偶e wreszcie zako艅czy niepotrzebn膮 gadanin臋.

聽 聽 - 艢wietne pytanie - powiedzia艂. - Na poprzedniej odprawie wspomniano o tym, ale spr贸buj臋 obja艣ni膰 rzecz bardziej szczeg贸艂owo. Po pierwsze, dysponujemy nadmiarem mocy teletransmisyjnej. W uk艂adzie s膮 dwa okr臋ty podtrzymuj膮ce portal, planujemy wzmocnienie ich nast臋pnymi trzema, kiedy przyb臋d膮 posi艂ki. Prawdopodobie艅stwo, 偶e wszystkie pi臋膰 okr臋t贸w zostanie zniszczonych, jest ma艂e... bardzo ma艂e, prawie nie daje si臋 policzy膰, je艣li we藕mie si臋 pod uwag臋 wzmo偶on膮 zdolno艣膰 defensywn膮 po uwzgl臋dnieniu dodatkowych jednostek. Po drugie, prawdopodobie艅stwo, 偶e w r臋ce Intruz贸w wpadnie nie uszkodzony portal wojskowy, kt贸rego u偶yj膮 do najazdu na Sie膰, s膮 r贸wne zeru. Ka偶dy okr臋t... ka偶da osoba transmituj膮ca si臋 za po艣rednictwem portalu musi zosta膰 zidentyfikowana przez mikrotranspondery, kt贸rych has艂a zmieniane s膮 codziennie...

聽 聽 - Czy Intruzi nie b臋d膮 w stanie z艂ama膰 tych kod贸w i wprowadzi膰 w艂asne? - zapyta艂 senator Kolchev.

聽 聽 - To niemo偶liwe. - Nashita przechadza艂 si臋 po podium z r臋kami za艂o偶onymi z ty艂u. - Zmiana kodu nast臋puje codziennie za po艣rednictwem sygna艂u przesy艂anego lini膮 FAT z Kwatery G艂贸wnej...

聽 聽 - Przepraszam - powiedzia艂em, nieco zaskoczony w艂asn膮 艣mia艂o艣ci膮. - Ale dzi艣 rano by艂em z kr贸tk膮 wizyt膮 na Hyperionie i nic nie wiem o 偶adnych kodach.

聽 聽 Wszystkie g艂owy odwr贸ci艂y si臋 w moj膮 stron臋. Admira艂 Nashita przybra艂 min臋 wszystkowiedz膮cej sowy.

聽 聽 - To nie ma znaczenia, M. Severn. Pani M. Hurt zostali艣cie za pomoc膮 lasera bezbole艣nie zaopatrzeni w kod na fale podczerwone. Pokiwa艂em g艂ow膮. Zdziwi艂o mnie, 偶e admira艂 zapami臋ta艂 moje nazwisko, ale przypomnia艂em sobie, 偶e m贸g艂 skorzysta膰 z implantu. - Po trzecie - kontynuowa艂 Nashita, jakby nic si臋 nie sta艂o - gdyby nawet zdarzy艂a si臋 rzecz niemo偶liwa i Intruzi przerwaliby nasze linie obronne, zdobyli nietkni臋ty portal, obeszli kody i uruchomili nie znan膮 sobie technologi臋, kt贸rej tajemnicy bronimy przed nimi od czterech z g贸r膮 stuleci... to i tak wszystkie ich wysi艂ki by艂yby na nic, bo ca艂y ruch wojskowy z Hyperiona odbywa si臋 poprzez baz臋 w Madhya.

聽 聽 - Gdzie? - zapyta艂 ch贸r g艂os贸w.

聽 聽 O Madhya s艂ysza艂em tylko dzi臋ki opowiadaniu Brawne Lamii o 艣mierci jej klienta.

聽 聽 - Madhya - powt贸rzy艂 Nashita. Tym razem naprawd臋 si臋 u艣miecha艂. To by艂 dziwnie ch艂opi臋cy u艣miech. - Nie szukajcie pa艅stwo na komlogach. Madhya to "czarny" uk艂ad. Nie ma go w inwentarzach i na cywilnych mapach transmisyjnych. Zarezerwowali艣my go w艂a艣nie do takich cel贸w. Ma tylko jedn膮 planet臋. nadaj膮c膮 si臋 do zamieszkania. Nadaje si臋 tylko dla g贸rnictwa i cel贸w wojskowych. Madhya jest ostatni膮 rubie偶膮 obronn膮. Gdyby nawet okr臋ty Intruz贸w dokona艂y niemo偶liwego, przerwa艂y nasz膮 obron臋 i u偶y艂y portalu w uk艂adzie Hyperiona, to jedynym miejscem, do kt贸rego mog膮 si臋 uda膰, jest Madhya. A tam spotkaj膮 znacz膮c膮 liczb臋 automatycznych wyrzutni skierowanych na wszystko, co wy艂ania si臋 z transmitera. Za艂贸偶my, 偶e stanie si臋 rzecz niemo偶liwa do kwadratu i ich flota prze偶yje transfer na Madhy臋. Wtedy prowadz膮ce z tego uk艂adu wyj艣cia portali ulegn膮 samozniszczeniu i okr臋ty agresor贸w zostan膮 na mieli藕nie, o ca艂e lata od Sieci.

聽 聽 - Owszem - powiedzia艂a senator Richeau. - Ale to samo b臋dzie si臋 dzia艂o z naszymi okr臋tami. Dwie trzecie naszej floty zostanie w uk艂adzie Hyperiona.

聽 聽 Nashita sta艂 w pozycji na "spocznij".

聽 聽 - To prawda - rzek艂. - Zar贸wno szefowie po艂膮czonych sztab贸w, jak i ja rozwa偶ali艣my konsekwencje takiego kosmicznie ma艂o prawdopodobrego - je艣li w og贸le statystycznie mo偶liwego - wydarzenia. Rozwa偶ali艣my to wielokrotnie. Uznali艣my, 偶e mo偶na podj膮膰 takie ryzyko. Gdyby nawet niemo偶liwe sta艂o si臋 rzeczywisto艣ci膮, to nadal b臋dziemy mieli w rezerwie ponad dwie艣cie okr臋t贸w wojennych, by broni膰 Sieci. W najgorszym razie straciliby艣my uk艂ad Hyperiona po zadaniu Intruzom takiego ciosu, kt贸ry odstraszy艂by na d艂ugo wszelkich potencjalnych agresor贸w. Ale to nie jest wynik, jakiego oczekujemy. Jak twierdz膮 nasi analitycy, a tak偶e analitycy SI, zasilaj膮c flot臋 Hyperiona dodatkowymi dwustoma okr臋tami w ci膮gu najbli偶szych o艣miu standardowych godzin, uzyskamy dziewi臋膰dziesi臋ciodziewi臋cioprocentowe prawdopodobie艅stwo ca艂kowitego zwyci臋stwa nad agresywnym rojem Intruz贸w pyry minimalnych stratach w艂asnych.

聽 聽 Meina Gladstone zwr贸ci艂a si臋 do radcy Albedo. W p贸艂mroku jego projekcja by艂a doskona艂a.

聽 聽 - Panie radco, nie wiedzia艂am, 偶e zadano to pytanie grupie konsultacyjnej. Czy te dziewi臋膰dziesi膮t dziewi臋膰 procent to obliczenie godne zaufania?

聽 聽 Albedo u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Jak najbardziej, CEO. Czynnik prawdopodobie艅stwa, 偶e to prawda, wynosi 99,962794 procent. - U艣miechn膮艂 si臋 jeszcze szerzej. Spokojnie mo偶na w艂o偶y膰 wszystkie jajka do jednego koszyka, przynajmniej na chwil臋.

聽 聽 Meina Gladstone nie odwzajemni艂a u艣miechu.

聽 聽 - Admirale, jak d艂ugo pa艅skim zdaniem, po uzyskaniu posi艂k贸w, potrwaj膮 jeszcze dzia艂ania wojenne?

聽 聽 - Standardowy tydzie艅, CEO. Nie d艂u偶ej. - Tak kr贸tko? - zdziwi艂a si臋.

聽 聽 - Tak, CEO.

聽 聽 - Generale Morpurgo? Co o tym s膮dzi Armia-l膮d?

聽 聽 - Zgadzamy si臋, CEO. Posi艂ki s膮 niezb臋dne. I to natychmiast. Przetransportujemy w przybli偶eniu sto tysi臋cy marines i oddzia艂贸w l膮dowych do oczyszczenia przestrzeni z resztek roju.

聽 聽 - W ci膮gu siedmiu standardowych dni albo w jeszcze kr贸tszym czasie?

聽 聽 - Tak, CEO.

聽 聽 - Admirale Singh?

聽 聽 - To absolutnie niezb臋dne, CEO.

聽 聽 - Generale Van Zeidt?

聽 聽 Meina Gladstone pyta艂a po kolei wszystkich szef贸w po艂膮czonych sztab贸w i wojskowych wy偶szej rangi, nie wy艂膮czaj膮c komendanta szko艂y Olympus, kt贸ry nap臋cznia艂 z dumy, 偶e licz膮 si臋 z jego zdaniem. Otrzyma艂a jednobrzmi膮c膮 odpowied藕: s艂a膰 posi艂ki.

聽 聽 - Komandorze Lee?

聽 聽 Spojrzenia przenios艂y si臋 na m艂odego oficera marynarki. Spostrzeg艂em pewne zesztywnienie postaw i zachmurzone miny generalicji i nagle zrozumia艂em, 偶e Lee by艂 tu na zaproszenie CEO, a nie z 艂askawego przyzwolenia swoich zwierzchnik贸w. Przypomnia艂em sobie, 偶e CEO m贸wi艂a pono膰, i偶 komandor Lee przejawia ten rodzaj inicjatywy i inteligencji, kt贸rego wojskowym czasem brakuje. Przypuszcza艂em, 偶e udzia艂 w tym zebraniu by艂 ko艅cem kariery tego cz艂owieka.

聽 聽 Komandor Lee poprawi艂 si臋 w fotelu, jakby mu by艂o niewygodnie. - Z ca艂ym szacunkiem, CEO, jestem zaledwie m艂odszym oficerem marynarki wojennej i nie mam kwalifikacji, 偶eby wydawa膰 opinie w sprawie o takim znaczeniu strategicznym.

聽 聽 Meina Gladstone nie u艣miechn臋艂a si臋.

聽 聽 - Doceniam pa艅sk膮 skromno艣膰, komandorze. Jestem pewna, 偶e obecni tu pa艅scy prze艂o偶eni tak偶e j膮 docenili. Niemniej, w tym przypadku, mam nadziej臋, 偶e pofolguje pan mojej ciekawo艣ci. Czekam na komentarz.

聽 聽 Lee wyprostowa艂 si臋 w fotelu. W jego oczach spostrzeg艂em determinacj臋 zwierz臋cia z艂apanego w potrzask.

聽 聽 - Je艣li ju偶 musz臋 wyda膰 swoj膮 opini臋, CEO, to wed艂ug mego najg艂臋bszego przekonania - a jest to tylko przekonanie; jestem ignorantem w dziedzinie taktyki mi臋dzygwiezdnej - odradzam dos艂anie posi艂k贸w. - Lee zaczerpn膮艂 tchu. - To jest czysto wojskowy punkt widzenia. Nic nie wiem o politycznych uwarunkowaniach obrony uk艂adu Hyperiona.

聽 聽 Meina Gladstone pochyli艂a g艂ow臋.

聽 聽 - A wi臋c porozmawiajmy o czysto wojskowym punkcie widzenia. Komandorze, dlaczego sprzeciwia si臋 pan wys艂aniu posi艂k贸w? Nawet z mojego miejsca wyczuwa艂em nap贸r spojrze艅 szef贸w sztab贸w Armii. By艂 jak strza艂 z lasera u偶ywanego w staro偶ytnych reaktorach do zap艂onu sfer z deuteru - trytu. Zdumiewa艂o mnie, 偶e Lee nie sp艂on膮艂, za艂ama艂 si臋.

聽 聽 - Z punktu widzenia wojskowego - powiedzia艂; w jego oczach nie by艂o nadziei, ale g艂os brzmia艂 niezachwianie - dwa najwi臋ksze b艂臋dy, jakie mo偶na pope艂ni膰, to rozdzielenie w艂asnych si艂 i... jak pani to uj臋艂a, CEO... w艂o偶enie wszystkich jajek do jednego koszyka. W tym wypadku nawet koszyk nie jest naszej produkcji.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮 i opar艂a si臋 w fotelu. Dotkn臋艂a palcami dolnej wargi.

聽 聽 - Komandorze - w艂膮czy艂 si臋 genera艂 Morpurgo, a ja odkry艂em, 偶e s艂owo mo偶e zabija膰 - skoro ju偶 skorzystali艣my z pa艅skiej... rady... chcia艂bym zapyta膰, czy bra艂 pan kiedykolwiek udzia艂 w bitwie kosmicznej?

聽 聽 - Nie, panie generale.

聽 聽 - Czy bra艂 pan kiedykolwiek udzia艂 w 膰wiczeniach kosmicznych, komandorze?

聽 聽 - Poza minimaln膮 liczb膮 godzin wymagan膮 w szkole Olympus, na zaj臋ciach z historii, nie.

聽 聽 - A w planowaniu strategicznym powy偶ej poziomu... iloma okr臋tami dowodzi艂 pan na Maui - Przymierzu, komandorze?

聽 聽 - Jednym, panie generale.

聽 聽 - Jednym - westchn膮艂 Morpurgo.

聽 聽 - To by艂 du偶y okr臋t, komandorze?

聽 聽 - Nie, panie generale.

聽 聽 - Czy by艂 pan wyznaczonym dow贸dc膮 tego okr臋tu? Czy sprawowa艂 pan dow贸dztwo przypadkowo?

聽 聽 - Nasz kapitan zgin膮艂, panie generale. Dow贸dztwo spad艂o na mnie ze starsze艅stwa. To by艂a ostatnia akcja marynarki wojennej na Mauri - Przymierzu i...

聽 聽 - To wszystko, komandorze. - Morpurgo odwr贸ci艂 si臋 plecami do bohatera wojennego i odezwa艂 si臋 do CEO: - Czy 偶yczy pani sobie jeszcze o co艣 nas zapyta膰?

聽 聽 Meina Gladstone pokr臋ci艂a g艂ow膮. Senator Kolchev odchrz膮kn膮艂.

聽 聽 - Mo偶e powinni艣my zwo艂a膰 zamkni臋te zebranie gabinetu w budynku rz膮dowym.

聽 聽 - Nie ma potrzeby - odpar艂a. - Ju偶 podj臋艂am decyzj臋. Admirale Singh, jest pan upowa偶niony do translokowania tylu jednostek floty wojennej do uk艂adu Hyperiona, ile pan i szefowie sztab贸w uznacie, za wskazane.

聽 聽 - Tak, prosz臋 pani.

聽 聽 - Admirale Nashita. Oczekuj臋 zwyci臋skiego zako艅czenia walk w ci膮gu standardowego tygodnia od czasu, kiedy otrzyma pan odpowiednie posi艂ki. - Rozejrza艂a si臋 wok贸艂 sto艂u. - Prosz臋 pa艅stwa, nie jestem wstanie wyrazi膰, jak wa偶ne jest dla nas utrzymanie Hyperiona i odparcie Intruz贸w raz na zawsze. - Wsta艂a i podesz艂a do rampy wiod膮cej w ciemno艣膰. - Dobranoc pa艅stwu.

聽聽聽 By艂a prawie czwarta nad ranem wed艂ug czasu Sieci i Tau Ceti, kiedy Hunt zab臋bni艂 do moich drzwi. Walczy艂em ze snem od trzech godzin, odk膮d transmitowali艣my si臋 z powrotem. W艂a艣nie pomy艣la艂em, 偶e Meina Gladstone zapomnia艂a o mnie, i zapad艂em w drzemk臋, kiedy rozleg艂o si臋 walenie.

聽 聽 - Ogr贸d - powiedzia艂 Hunt. - I na mi艂o艣膰 bosk膮, wsad藕 pan sobie koszul臋 w spodnie.

聽 聽 Moje buty lekko skrzypia艂y na 偶wirowanej alejce, kiedy przechadza艂em si臋 po ciemnym ogrodzie. Latarnie i 偶arkule ledwie s膮czy艂y 艣wiat艂o. Gwiazd nie by艂o wida膰. Ich 艣wiat艂o zas艂oni艂a 艂una nad ogromnymi miastami TC2, ale 艣wiat艂a satelit贸w mieszkalnych przesuwa艂y si臋 po niebosk艂onie jak 艣wietliki.

聽 聽 Meina Gladstone siedzia艂a na 偶elaznej 艂awce przy mostku.

聽 聽 - M. Sevem - zacz臋艂a cichym g艂osem. - Dzi臋kuj臋, 偶e pan przyby艂, i przepraszam, 偶e fatygowa艂am pana tak p贸藕no. W艂a艣nie sko艅czy艂o si臋 spotkanie gabinetu.

聽 聽 Nic nie odpowiedzia艂em i nie usiad艂em.

聽 聽 - Chc臋 pana zapyta膰 o wizyt臋 na Hyperionie dzi艣 rano - zachichota艂a w ciemno艣ci. - Wczoraj rano. Jakie s膮 pa艅skie wra偶enia? Zastanawia艂em si臋, o co jej chodzi. Doszed艂em do wniosku, 偶e ta kobieta ma nienasycony apetyt na informacje i nie jest wa偶ne; czy s膮 one pierwszorz臋dnego znaczenia.

聽 聽 - Spotka艂em kogo艣 - powiedzia艂em.

聽 聽 - Aha?

聽 聽 - Tak, doktora Melio Arundeza. By艂... jest...

聽 聽 - ...przyjacielem c贸rki M. Weintrauba - doko艅czy艂a. - Tego dziecka, kt贸remu ubywa lat. Ma pan jakie艣 nowe dane dotycz膮ce jej stanu?

聽 聽 - Nie. Spa艂em dzi艣 bardzo kr贸tko. 艢ni艂em we fragmentach.

聽 聽 - Co wynik艂o ze spotkania z doktorem Arundezem? Potar艂em podbr贸dek. Palce nagle zesztywnia艂y mi z zimna.

聽 聽 - Jego zesp贸艂 badawczy czeka w mie艣cie od miesi臋cy. Mog膮 by膰 nasz膮 jedyn膮 nadziej膮 na zrozumienie tego, co dzieje si臋 z Grobowcami Czasu. Natomiast Chy偶war...

聽 聽 - Nasi analitycy przewiduj膮cy wydarzenia m贸wi膮, 偶e pielgrzymi powinni by膰 sami, dop贸ki nie odegraj膮 swoich r贸l do ko艅ca. - Meina Gladstone patrzy艂a w bok, na strumyk.

聽 聽 Poczu艂em nag艂y, niewyt艂umaczalny, nieub艂agany przyp艂yw gniewu. - Ojciec Hoyt ju偶 "odegra艂 swoj膮 rol臋 do ko艅ca" - powiedzia艂em ostrzej ni偶 zamierza艂em. - Mogli go uratowa膰, gdyby zezwolono na przylot statku. Arundez i jego ludzie mog膮 jeszcze uratowa膰 Rachel臋, nawet je艣li Racheli zosta艂o tylko kilka dni.

聽 聽 - Mniej ni偶 trzy dni - u艣ci艣li艂a. - Czy by艂o tam co艣 jeszcze? Jakie艣... interesuj膮ce wra偶enia z planety albo z okr臋tu admira艂a Nashity?

聽 聽 Zacisn膮艂em r臋ce, odpr臋偶y艂em si臋.

聽 聽 - Nie pozwoli pani Arundezowi wybra膰 si臋 do grobowc贸w?

聽 聽 - Nie teraz.

聽 聽 - A co z ewakuacj膮 cywil贸w z Hyperiona? Przynajmniej z ewakuacj膮 obywateli Hegemonii?

聽 聽 - To jest teraz niemo偶liwe.

聽 聽 Ju偶 chcia艂em co艣 powiedzie膰, ale si臋 powstrzyma艂em. Ws艂uchiwa艂em si臋 w szum wody pod mostkiem.

聽 聽 - 呕adnych innych wra偶e艅, M. Severn?

聽 聽 - 呕adnych.

聽 聽 - No c贸偶, 偶ycz臋 panu dobrej nocy i przyjemnych sn贸w. Jutro b臋dzie szalony dzie艅, ale mimo to zechc臋 z panem porozmawia膰 o tych snach.

聽 聽 - Dobranoc - powiedzia艂em i odwr贸ci艂em si臋 na pi臋cie. Poszed艂em szybko do mojego skrzyd艂a budynku rz膮dowego.

聽 聽 W ciemnym pokoju wywo艂a艂em sonat臋 Mozarta i za偶y艂em trzy trisecobarbitale. Najprawdopodobniej wtr膮c膮 mnie w narkotyczny sen bez marze艅, w kt贸rym duch Johna Keatsa i duchy pielgrzym贸w nie b臋d膮ca stanie mnie dopa艣膰. Rozczaruj臋 Mein臋 Gladstone. Jako艣 mnie to nie przera偶a艂o.

聽 聽 Pomy艣la艂em o Guliwerze i jego awersji do ludzko艣ci po powrocie z krainy inteligentnych koni - Houyhnhnm贸w. Jego niech臋膰 do w艂asnego gatunku wzros艂a do tego stopnia, 偶e zacz膮艂 sypia膰 w stajniach z ko艅mi tylko po to, 偶eby ich zapach i obecno艣膰 podtrzymywa艂y go na duchu.

聽 聽 Zanim zasn膮艂em, pomy艣la艂em: Do diab艂a z Mein膮 Gladstone, do diab艂a z wojn膮 i do diab艂a z Sieci膮. I do diab艂a ze snami.

聽聽聽 . 16 .

聽聽聽 Brawne Lami臋 przed 艣witem dr臋czy艂 koszmar. Jej sen wype艂nia艂y obrazy i d藕wi臋ki z innej rzeczywisto艣ci - jaka艣 niejasna rozmowa z Mein膮 Gladstone, pok贸j, kt贸ry zdawa艂 si臋 szybowa膰 w przestrzeni, m臋偶czy藕ni i kobiety id膮cy korytarzem, o 艣cianach szepcz膮cych niczym 藕le nastawiony odbiornik FAT. Podtekstem gor膮czkowych marze艅 sennych by艂a my艣l, 偶e Johnny - jej Johnny - jest gdzie艣 w pobli偶u, bardzo blisko. Lamia krzykn臋艂a przez sen, jej s艂aby g艂os rozp艂yn膮艂 si臋 nier贸wnym echem w zimnych kamiennych tunelach Sfinksa.

聽 聽 Obudzi艂a si臋 nagle. Natychmiast oprzytomnia艂a. Wart臋 mia艂 pe艂ni膰 Sol Weintraub, ale zasn膮艂. Spa艂 u wej艣cia do salki, w kt贸rej pielgrzymi znale藕li schronienie. Obok niego, na pod艂odze, otulona w koce, spa艂a Rachela. Podnios艂a pup臋, buzi臋 wtuli艂a w koc. Na ustach mia艂a ba艅ki 艣liny.

聽 聽 Lamia rozejrza艂a si臋. W rozproszonym 艣wietle 偶arkuli oraz w s艂abym 艣wietle poranka dochodz膮cym z korytarza dostrzeg艂a tylko swoich towarzyszy podr贸偶y. Martin Silenus chrapa艂. Lamia poczu艂a przyp艂yw strachu, jakby zostawiono j膮 sam膮, kiedy spa艂a. Silenus, Sol, dziecko... Konsula nie by艂o. Jest ich coraz mniej. Z pocz膮tku by艂o ich siedmioro, nie licz膮c dziecka. Het Maasten zagin膮艂, gdy wiatrow贸z przemierza艂 Morze Traw; Lenar Hoyt zgin膮艂 ubieg艂ej nocy; tej samej nocy, p贸藕niej, zagin膮艂 Kassad... konsul... gdzie jest konsul?

聽 聽 Brawne Lamia zn贸w si臋 rozejrza艂a. Uspokoi艂a si臋 troch臋, gdy w salce nie spostrzeg艂a nic podejrzanego. Wsta艂a, wysup艂a艂a automatyczny pistolet ojca ze zwini臋tych koc贸w, wzi臋艂a opakowanie neuroparalizatora i prze艣lizgn臋艂a si臋 obok 艣pi膮cych do korytarza.

聽 聽 Na zewn膮trz poranne 艣wiat艂o by艂o tak jaskrawe, 偶e musia艂a przys艂oni膰 oczy r臋k膮, gdy schodzi艂a z kamiennych stopni Sfinksa na twardo udeptan膮 艣cie偶k臋 wiod膮c膮 w g艂膮b doliny. Burza min臋艂a. Niebo Hyperiona mia艂o kolor g艂臋bokiego, krystalicznego lapis - lazuli z domieszk膮 zieleni. Gwiazda Hyperiona, b艂yszcz膮cy jak brylant bia艂y punkt, sta艂a nisko nad wschodnim urwiskiem doliny. Dno doliny pokrywa艂y cienie ska艂 i grobowc贸w. Nefrytowy Grobowiec iskrzy艂 si臋 w s艂o艅cu. Lamia widzia艂a 艣wie偶e pryzmy piasku nawianego przez wicher w czasie burzy. Bia艂e i cynobrowe piaski miesza艂y si臋 w zmys艂owych sk艂臋bieniach i warstwach wok贸艂 kamienia. Po ich obozowisku z ubieg艂ej nocy nie pozosta艂 nawet 艣lad. Konsul siedzia艂 na kamieniu dziesi臋膰 metr贸w dalej. Z jego fajki dobywa艂 si臋 dymek. Lamia w艂o偶y艂a pistolet i neuroparalizator do kieszeni i podesz艂a do niego.

聽 聽 - Ani 艣ladu pu艂kownika Kassada - powiedzia艂 konsul, gdy si臋 zbli偶a艂a. Nie. odwr贸ci艂 si臋 do niej.

聽 聽 Lamia popatrzy艂a w g艂膮b doliny, gdzie sta艂 Kryszta艂owy Monolit. Jego l艣ni膮ca kiedy艣 powierzchnia by艂a pe艂na dziur i wyrw. Dwadzie艣cia, trzydzie艣ci metr贸w wierzcho艂ka znikn臋艂o. U podn贸偶a grobowca wci膮偶 dymi艂y szcz膮tki. P贸艂 kilometra gruntu mi臋dzy Sfinksem a Monolitem pokrywa艂y leje i 艣lady spalenizny.

聽 聽 - Wygl膮da na to, 偶e nie podda艂 si臋 bez walki - powiedzia艂a.

聽 聽 Konsul mrukn膮艂. Zapach dymu z fajki sprawi艂, 偶e Lamia poczu艂a g艂贸d.

聽 聽 - Szuka艂em go a偶 przy Pa艂acu Chy偶wara, dwie mile w d贸艂 doliny - wyja艣ni艂 konsul. - Ogniskiem walki by艂 chyba Monolit. W dalszym ci膮gu nie ma do niego wej艣cia na poziomie gruntu, ale wy偶ej jest dosy膰 dziur, 偶eby zobaczy膰 struktur臋 wn臋trza. Prcypomina plaster miodu. Tak jak ukazywa艂y to zawsze radary g艂臋boko艣ciowe.

聽 聽 - Ale nie ma 艣ladu Kassada?

聽 聽 - 呕adnego.

聽 聽 - Krew? Spalone ko艣ci? Karteczka, 偶e wyszed艂 na chwil臋 do pralni?

聽 聽 - Nic.

聽 聽 Brawne Lamia westchn臋艂a i usiad艂a na g艂azie niedaleko konsula. Na sk贸rze czu艂a ciep艂o s艂o艅ca. Zmru偶y艂a oczy i popatrzy艂a w stron臋 wej艣cia do doliny.

聽 聽 - O, do diab艂a - powiedzia艂a. - Co teraz zrobimy?

聽 聽 Konsul wyj膮艂 fajk臋 z ust i potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Znowu pr贸bowa艂em po艂膮czy膰 si臋 za pomoc膮 komlogu, ale statek nadal jest obj臋ty zakazem startu. - Wytrz膮sn膮艂 popi贸艂. - Pr贸bowa艂em po艂膮czy膰 si臋 na pasmach awaryjnych, ale najwyra藕niej nie docieraj膮. Albo statek nie chwyta sygna艂贸w, albo ludzie tam dostali zakaz odpowiadania.

聽 聽 - Czy naprawd臋 odlecia艂by艣?

聽 聽 Konsul wzruszy艂 ramionami. Wczorajszy str贸j galowy dyplomaty zamieni艂 na pulower z surowej we艂ny, szare stebnowane spodnie i wysokie buty.

聽 聽 - Gdyby statek tu by艂, mieliby艣my wyb贸r: odlecie膰 albo zosta膰. Mam nadziej臋, 偶e wszyscy chcieliby odlecie膰. Przecie偶 w ko艅cu Masteen znikn膮艂, Hoyta i Kassada nie ma w艣r贸d nas... Nie jestem pewien, co powinni艣my teraz robi膰.

聽 聽 - Mogliby艣my spr贸bowa膰 upichci膰 艣niadanie - powiedzia艂 kto艣 basem.

聽 聽 Lamia odwr贸ci艂a si臋 i zobaczy艂a nadchodz膮cego 艣cie偶k膮 Sola. Rachela siedzia艂a w noside艂ku, kt贸re uczony zawiesi艂 sobie na piersi. S艂o艅ce po艂yskiwa艂o na 艂ysinie Weintrauba.

聽 聽 - Niez艂y pomys艂 - zgodzi艂a si臋 Lamia. - Czy zosta艂o nam do艣膰 zapas贸w?

聽 聽 - Na 艣niadanie wystarczy - odpar艂 Weintraub. - Na p贸藕niej jest jeszcze kilka gotowych posi艂k贸w z dodatkowych racji pu艂kownika. Potem b臋dziemy zjadali stonogi, a potem siebie nawzajem.

聽 聽 Konsul wysili艂 si臋 na u艣miech, w艂o偶y艂 fajk臋 do kieszeni bluzy.

聽 聽 - Proponuj臋, 偶eby艣my wyruszyli do Baszty Chronosa, zanim do tego dojdzie. Zjedli艣my ju偶 zapasy z "Benares", ale w baszcie s膮 sk艂ady. - By艂abym najszcz臋艣liwsza w 艣wiecie, gdyby... - zacz臋艂a Lamia, ale przerwa艂a, gdy us艂yszeli krzyk ze Sfinksa.

聽 聽 Dobieg艂a do grobowca pierwsza. Zanim wesz艂a, wzi臋艂a w d艂o艅 pistolet. W korytarzu by艂o ciemno, w komnacie, w kt贸rej spali, jeszcze ciemniej. Min臋艂a sekunda, zanim zrozumia艂a, 偶e nikogo tam nie ma. Przykucn臋艂a, wyci膮gn臋艂a pistolet w stron臋 za艂omu korytarza. Ponownie rozleg艂 si臋 krzyk Silenusa.

聽 聽 - Hej! Chod藕cie tutaj!

聽 聽 Spojrza艂a przez rami臋. Konsul wchodzi艂 do grobowca.

聽 聽 - Zaczekaj tam! - warkn臋艂a i szybko posz艂a w g艂膮b korytarza, ocieraj膮c si臋 plecami o 艣cian臋. Odbezpieczony pistolet trzyma艂a w wyci膮gni臋tej d艂oni. Stan臋艂a przy wej艣ciu do ma艂ego pomieszczenia, w kt贸rym le偶a艂y zw艂oki Hoyta. Przykucn臋艂a i wpad艂a do 艣rodka.

聽 聽 Martin Silenus kl臋cza艂 nad trupem. Podni贸s艂 na ni膮 wzrok. P艂achty plastow艂贸kniny, kt贸rych u偶yli, 偶eby przykry膰 cia艂o ksi臋dza, trzyma艂 w r臋kach. Gapi艂 si臋 na Lami臋. Spojrza艂 na pistolet i zn贸w przeni贸s艂 wzrok na cia艂o.

聽 聽 - Czy jeste艣 w stanie w to uwierzy膰? - zapyta艂 cicho.

聽 聽 Lamia opu艣ci艂a bro艅 i podesz艂a bli偶ej. Przez wej艣cie zagl膮da艂 konsul. Dalej w korytarzu sta艂 Weintraub. Dziecko p艂aka艂o.

聽 聽 - M贸j Bo偶e! - j臋kn臋艂a Brawne Lamia i ukucn臋艂a przy ciele ojca Lenara Hoyta. Naznaczona cierpieniem twarz m艂odego ksi臋dza zmieni艂a si臋 w oblicze ponad sze艣膰dziesi臋cioletniego m臋偶czyzny: wysokie 艂uki brwiowe, d艂ugi arystokratyczny nos, w膮skie usta, o lekko zadartych ku g贸rce koniuszkach warg, ostre ko艣ci policzkowe, siwe w艂osy, wielkie oczy przykryte bia艂ymi i cienkimi jak pergamin powiekami.

聽 聽 Konsul przycupn膮艂 obok nich.

聽 聽 - Widzia艂em hologramy. To ojciec Paul Dur膰.

聽 聽 - Patrzcie - powiedzia艂 Martin Silenus, podni贸s艂 wy偶ej ca艂un i przewr贸ci艂 cia艂o na bok. Dwa ma艂e krzy偶okszta艂ty na piersiach le偶膮cego pulsowa艂y jak r贸偶owe blizny. By艂y takie same jak krzy偶okszta艂ty Hoyta, ale jeden z nich przeni贸s艂 si臋 z plec贸w na klatk臋 piersiow膮.

聽 聽 Sol sta艂 przy wej艣ciu, staraj膮c si臋 ukoi膰 p艂acz Racheli lekkim ko艂ysaniem i szeptem. Kiedy dziecko ucich艂o, powiedzia艂:

聽 聽 - Zdawa艂o mi si臋, 偶e Bikurom potrzebne by艂y trzy dni na... regeneracj臋.

聽 聽 Martin Silenus westchn膮艂.

聽 聽 - Bikurowie zmartwychwstaj膮 dzi臋ki tym paso偶ytom od ponad dwustu standardowych lat. Prawdopodobnie na pocz膮tku idzie to 艂atwiej.

聽 聽 - Czy on... - zacz臋艂a Lamia.

聽 聽 - 呕yje? - Silenus z艂apa艂 j膮 za r臋k臋. - Dotknij.

聽 聽 Klatka piersiowa le偶膮cego wznosi艂a si臋 i opada艂a nieznacznie. Sk贸ra by艂a ciep艂a. Od krzy偶okszta艂t贸w bi艂 偶ar. Brawne Lamia wyrwa艂a r臋k臋.

聽 聽 Cz艂owiek, kt贸ry jeszcze sze艣膰 godzin temu by艂 ojcem Hoytem, otworzy艂 oczy.

聽 聽 - Ojciec Dure? - zapyta艂 Sol wyst臋puj膮c o krok do przodu.

聽 聽 M臋偶czyzna odwr贸ci艂 g艂ow臋. Zamruga艂, jakby przy膰mione 艣wiat艂o razi艂o go w oczy. Wyda艂 niezrozumia艂y d藕wi臋k.

聽 聽 - Wody - powiedzia艂 konsul i si臋gn膮艂 do kieszeni po ma艂膮 plastikow膮 butelk臋, kt贸r膮 zawsze mia艂 ze sob膮. Martin Silenus podtrzymywa艂 g艂ow臋 ksi臋dza, a konsul pomaga艂 mu pi膰.

聽 聽 Sol zbli偶y艂 si臋, ukl臋kn膮艂 na jedno kolano i dotkn膮艂 r臋ki ojca. Nawet czarne oczy Racheli zdawa艂y si臋 wyra偶a膰 ciekawo艣膰.

聽 聽 Je艣li mo偶esz m贸wi膰 - zacz膮艂 Sol - mrugnij dwa razy. Je艣li nie raz. Czy jeste艣 ojcem Dure?

聽 聽 M臋偶czyzna popatrzy艂 na uczonego.

聽 聽 - Tak - powiedzia艂 cicho. M贸wi艂 .g艂臋bokim, modulowanym g艂osem. - Jestem Paul Dure.

聽聽聽艢niadanie sk艂ada艂o si臋 z kawy, kawa艂k贸w mi臋sa upieczonego nad rozpakowan膮 kostk膮 paliwa, gar艣ci mieszanki zbo偶owej z rehydrowanym mlekiem, a na koniec - z ostatniej kromki chleba, jaka im zosta艂a. Prze艂amali j膮 na pi臋膰 kawa艂k贸w. Lamia jad艂a go jak prawdziwy przysmak.

聽 聽 Siedzieli na skraju cienia pod wystaj膮cym skrzyd艂em Sfinksa. Za st贸艂 s艂u偶y艂 im niski, p艂aski g艂az. S艂o艅ce sta艂o ju偶 wysoko na bezchmurnym niebie. Panowa艂a cisza przerywana tylko brz臋kni臋ciem 艂y偶ki albo widelca, albo 艣ciszon膮 rozmow膮.

聽 聽 - Pami臋ta pan, co by艂o... przedtem? - zapyta艂 Sol.

聽 聽 Ksi膮dz ubra艂 si臋 w zapasowy kombinezon konsula, szary uniform z piecz臋ci膮 Hegemonii po lewej stronie piersi. Ubi贸r by艂 troch臋 za ma艂y.

聽 聽 Dure trzyma艂 obur膮cz kubek z kaw膮, jakby mia艂 go podnie艣膰 w u艣wi臋conym, kap艂a艅skim ge艣cie. Podni贸s艂 inteligentne, smutne oczy.

聽 聽 - Zanim umar艂em? - zapyta艂. Na patrycjuszowskich ustach zarysowa艂 si臋 cie艅 u艣miechu. - Tak. Pami臋tam wygnanie, Bikur贸w... opu艣ci艂 wzrok. - Pami臋tam nawet testowe drzewo.

聽 聽 - Hoyt opowiada艂 nam o tym drzewie - wtr膮ci艂a Brawne Lamia. Ksi膮dz przybi艂 si臋 do aktywnego drzewa w lesie ogniowym. Przez lata cierpia艂 m臋k臋, 艣mier膰, zmartwychwstanie i zn贸w 艣mier膰. Nie chcia艂 偶y膰 w 艂atwej symbiozie z krzy偶okszta艂tem.

聽 聽 Dure pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - S膮dzi艂em... w ostatnich sekundach... 偶e uda艂o mi si臋 to pokona膰. - I pokona艂 pan - powiedzia艂 konsul. - Znalaz艂 pana ojciec Hoyt i jego towarzysze podr贸偶y. Przep臋dzi艂 pan t臋 rzecz ze swojego cia艂a. Potem Bikurowie wszczepili pa艅ski krzy偶okszta艂t w cia艂o Lenara Hoyta.

聽 聽 Dure pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Po tym ch艂opcu nie zosta艂 nawet 艣lad?

聽 聽 Martin Silenus wskaza艂 r臋k膮 pier艣 kap艂ana.

聽 聽 - Najwyra藕niej to ustrojstwo 艂amie prawo zachowania masy. Hoyt cierpia艂 b贸l tak wielki, przez tyle czasu - nie chcia艂 wr贸ci膰 tam, dok膮d to go ci膮gn臋艂o - 偶e nie potrafi艂 nabra膰 odwagi dla... jak to, do cholery, nazwa膰? Podw贸jnej rezurekcji.

聽 聽 - Mniejsza o to - powiedzia艂 Dure. Smutno si臋 u艣miecha艂. - Paso偶yt DNA w postaci krzy偶okszta艂tu ma niesko艅czon膮 cierpliwo艣膰. B臋dzie rekonstytuowa艂 jednego nosiciela przez pokolenia, je艣li uzna to za niezb臋dne. Wcze艣niej czy p贸藕niej oba paso偶yty znajd膮 sobie dom.

聽 聽 - Czy pami臋ta pan ostatnie wra偶enie z teslowego drzewa? - zapyta艂 cicho Sol.

聽 聽 Dure wysiorba艂 resztk臋 kawy.

聽 聽 - M贸wi pan o 艣mierci? O niebie albo piekle? - Teraz naprawd臋 si臋 u艣miecha艂. - Nie, moi pa艅stwo. .Chcia艂bym powiedzie膰, 偶e tak. Pami臋tam b贸l... wieczno艣膰 b贸lu... a potem ulg臋. A potem ciemno艣膰. A potem obudzi艂em si臋 tutaj. M贸wicie, 偶e ile lat min臋艂o?

聽 聽 - Prawie dwana艣cie - powiedzia艂 konsul. - Ale tylko po艂owa tego czasu przypad艂a na ojca Hoyta. Przebywa艂 w podr贸偶y.

聽 聽 Ojciec Dure wsta艂, przeci膮gn膮艂 si臋 i zacz膮艂 chodzi膰 w t臋 i z powrotem. By艂 wysokim m臋偶czyzn膮, szczup艂ym, ale sprawiaj膮cym wra偶enie silnego. Imponowa艂 Brawne Lamii. Imponowa艂a jej ta dziwna, niewyt艂umaczalna charyzma osobowo艣ci, kt贸ra naznaczy艂a los kilku ludzi. Zmusi艂a si臋, 偶eby przypomnie膰 sobie, 偶e Dure jest ksi臋dzem, a jego religia nak艂ada na kler celibat i 偶e przed godzin膮 ten cz艂owiek by艂 trupem. Lamia patrzy艂a, jak przechadza si臋, patrzy艂a na jego eleganckie, kocie ruchy. Uzmys艂owi艂a sobie, 偶e nic nie jest w stanie przy膰mi膰 magnetyzmu promieniuj膮cego z postaci kap艂ana. Zastanawia艂a si臋, czy m臋偶czy藕ni te偶 tak to odczuwaj膮.

聽 聽 Dure usiad艂 na kamieniu, wyprostowa艂 nogi i potar艂 biodra, jakby chcia艂 si臋 pozby膰 uczucia sztywno艣ci.

聽 聽 - M贸wili艣cie co艣 o sobie, o tym, kim jeste艣cie... dlaczego tu jeste艣cie. Mo偶ecie powiedzie膰 co艣 wi臋cej?

聽 聽 Pielgrzymi popatrzyli po sobie.

聽 聽 Dure pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - My艣licie, 偶e jestem potworem`? Jakim艣 agentem Chy偶wara? Nie mia艂bym do was pretensji, gdyby艣cie rzeczywi艣cie tak s膮dzili.

聽 聽 - Wcale tak nie my艣limy - odpar艂a Lamia. - Chy偶warowi nie s膮 potrzebni agenci. Poza tym wiemy o panu z opowiadania ojca Hoyta i z pa艅skich dziennik贸w. - Popatrzy艂a na innych. - Troch臋 nam... trudno... m贸wi膰, dlaczego ka偶de z nas znalaz艂o si臋 na Hyperionie. Chyba nie da si臋 powt贸rzy膰 tych opowie艣ci.

聽 聽 - Poczyni艂em pewne zapisy na moim komlogu - stwierdzi艂 konsul. - S膮 bardzo skr贸towe, ale daj膮 jakie艣 poj臋cie o naszych losach... i o dziejach ostatniej dekady Hegemonii. Dlaczego Sie膰 jest w stanie wojny z Intruzami. I temu podobne historie. Mo偶e pan uzyska膰 do tego dost臋p, gdy tylko pan zapragnie. Nie powinno to panu zaj膮膰 wi臋cej ni偶 godzin臋.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋 - powiedzia艂 ojciec Dure i poszed艂 za konsulem do Sfinksa.

聽 聽 Brawne Lamia, Sol i Silenus pomaszerowali w stron臋 uj艣cia doliny. Z prze艂臋czy mi臋dzy niskimi klifami widzieli wydmy i ja艂ow膮 ziemi臋 rozci膮gaj膮c膮 si臋 a偶 do podn贸偶a 艂a艅cucha G贸r Cugielnych, po艂o偶onego o jakie艣 szesna艣cie kilometr贸w na po艂udniowym zachodzie. Rozbite kopu艂y, zapadni臋te wie偶yczki i zrujnowane portyki wymar艂ego Miasta Poet贸w wida膰 by艂o o jakie艣 pi臋膰 kilometr贸w na prawo od nich, wzd艂u偶 szerokiego grzbietu stopniowo zasypywanego przez pustyni臋.

聽 聽 - P贸jd臋 do twierdzy i znajd臋 jak膮艣 偶ywno艣膰 - powiedzia艂a Lamia.

聽 聽 - Nie podoba mi si臋 pomys艂 rozdzielania grupy - stwierdzi艂 Sol. Mo偶emy wr贸ci膰 wszyscy.

聽 聽 Martin Silenus za艂o偶y艂 ramiona na piersi.

聽 聽 - Kto艣 tu powinien zosta膰, na wypadek gdyby wr贸ci艂 pu艂kownik.

聽 聽 - Zanim kt贸rekolwiek z nas odejdzie - zaproponowa艂 Sol - my艣l臋, 偶e powinni艣my przeszuka膰 pozosta艂膮 cz臋艣膰 doliny. Konsul nie przeszuka艂 rano okolic Monolitu.

聽 聽 - Zgadzam si臋 - stwierdzi艂a Lamia. - Chod藕my, zanim b臋dzie za p贸藕no. Chc臋 zdoby膰 w twierdzy zapasy i wr贸ci膰 przed zapadni臋ciem zmroku.

聽 聽 Schodzili do Sfinksa, gdy z grobowca wy艂oni艂 si臋 Dure i konsul. Ksi膮dz trzyma艂 w r臋ku zapasowy komlog konsula. Lamia obja艣ni艂a im plan poszukiwa艅 i obaj postanowili do艂膮czy膰 do grupy.

聽 聽 Jeszcze raz przeszli przez sale Sfinksa. Latarkami i o艂贸wkami laserowymi o艣wietlali wilgotne kamienie i dziwaczne za艂amania korytarzy. Kiedy dotarli do wyj艣cia, by艂o ju偶 po艂udnie, przeszli trzysta metr贸w do Nefrytowego Grobowca. Lamia poczu艂a dreszcze, gdy znale藕li si臋 w sali, w kt贸rej poprzedniej nocy objawi艂 si臋 Chy偶war. Na zielonej ceramicznej pod艂odze pozosta艂a rdzawa plama krwi Hoyta. Nie by艂o 艣ladu po przezroczystym otworze do labiryntu le偶膮cego pod spodem. Nie by艂o te偶 艣ladu po Chy偶warze.

聽 聽 W Obelisku nie znale藕li sal, tylko centralny szyb ze spiraln膮 ramp膮, wiod膮c膮 na wysoko艣膰 pi臋膰dziesi臋ciu metr贸w nad pod艂og膮. Ich latarki nie wyszuka艂y niczego w g贸rze pod zakrzywionym dachem. Liny i 艂a艅cuchy, pozosta艂o艣膰 po dw贸ch stuleciach turystyki, pozwoli艂y im na zej艣cie bez obaw, 偶e potkni臋cie spowoduje 艣miertelny w skutkach upadek z wysoko艣ci. Kiedy zatrzymali si臋 u wyj艣cia, Martin Silenus wykrzycza艂 imi臋 Kassada po raz ostatni. Echo 艣ciga艂o ich, gdy wyszli ju偶 na zewn膮trz.

聽 聽 Przez jakie艣 p贸艂 godziny przeszukiwali pobojowisko przy Kryszta艂owym Monolicie. Ka艂u偶e piasku zamienionego w szk艂o szerokie na pi臋膰, dziesi臋膰 metr贸w rozszczepia艂y 艣wiat艂o po艂udniowego s艂o艅ca i promieniowa艂y gor膮cem. Zniszczona fasada Monolitu pokryta by艂a dziurami i dyndaj膮cymi stalaktytami stopionego kryszta艂u. Wygl膮da艂o to tak, jakby grobowiec pad艂 ofiar膮 aktu bezmy艣lnego wandalizmu. Ale pielgrzymi wiedzieli, 偶e Kassad walczy艂 o 偶ycie. Nie by艂o drzwi ani 偶adnego wej艣cia do pszczelego labiryntu w 艣rodku grobowca. Instrumenty powiedzia艂y im, 偶e wn臋trze jest puste jak zawsze. Odeszli niech臋tnie, wspi臋li si臋 stromym szlakiem do podn贸偶a p贸艂nocnego urwiska, gdzie o sto metr贸w od siebie widnia艂y wej艣cia do Grobowc贸w Jaskiniowych.

聽 聽 - Dawni archeolodzy s膮dzili, ze wzgl臋du na prymitywizm za艂o偶enia, 偶e s膮 to najwcze艣niejsze formy grobowc贸w - powiedzia艂 Sol, gdy weszli do pierwszej jaskini. Ich latarki o艣wietli艂y kamienn膮 艣cian臋 wyrze藕bion膮 w niezrozumia艂e wzory. 呕adna z jaski艅 nie by艂a g艂臋bsza ni偶 trzydzie艣ci, czterdzie艣ci metr贸w. Ko艅czy艂y si臋 kamienn膮 艣cian膮. Pr贸bniki i radary nie wykazywa艂y, 偶eby dalej znajdowa艂o si臋 co艣 innego ni偶 kamie艅.

聽 聽 Zanim weszli do trzeciej jaskini, usiedli w cieniu i podzielili si臋 wod膮 i sucharami proteinowymi z zapasowych racji polowych Kassada. Wiatr wzm贸g艂 si臋, gwizda艂 w podziurawionej skale wznosz膮cej si臋 nad nimi.

聽 聽 - Nie znajdziemy go - powiedzia艂 Martin Silenus. - Zabra艂 go chromolony Chy偶war.

聽 聽 Sol karmi艂 dziecko jedn膮 z ostatnich od偶ywek dla niemowl膮t. Czubek g艂owy ma艂ej, mimo wszelkich wysi艂k贸w Sola, zar贸偶owi艂 si臋 od s艂o艅ca.

聽 聽 - M贸g艂 by膰 w jednym z grobowc贸w, kt贸re ju偶 przeszukali艣my odezwa艂 si臋 Sol. - Kt贸ry艣 z sektor贸w budowli m贸g艂 wypa艣膰 z naszej fazy czasu. To teoria Arundeza. Widzi w grobowcach konstrukcje czterowymiarowe ze skomplikowanymi za艂amaniami w czasoprzestrzeni.

聽 聽 - Wspaniale - rzek艂a Lamia. - Wi臋c je艣li nawet Kassad tu jest, to nie mo偶emy go zobaczy膰.

聽 聽 - No c贸偶 - wtr膮ci艂 si臋 konsul, wstaj膮c z westchnieniem wyra偶aj膮cym zm臋czenie. - Zr贸bmy przynajmniej, co do nas nale偶y. Zosta艂 jeszcze jeden grobowiec.

聽 聽 Pa艂ac Chy偶wara po艂o偶ony o kilometr dalej, w g艂臋bi doliny, sta艂 ni偶ej ni偶 pozosta艂e. Przys艂ania艂y go zakr臋ty urwiska. By艂 niewielki, nawet mniejszy ni偶 Nefrytowy Grobowiec, ale jego wyrafinowana architektura - flanki, wie偶yczki, przypory, kolumny nawarstwiaj膮ce si臋 w kontrolowanym chaosie - sprawia艂a, 偶e wygl膮da艂 na wi臋kszy ni偶 w rzeczywisto艣ci.

聽 聽 Wn臋trze Pa艂acu Chy偶wara by艂o jedn膮, wype艂nion膮 echami komor膮. Jej nieregularna pod艂oga sk艂ada艂a si臋 z tysi臋cy wygi臋tych, spojonych ze sob膮 segment贸w. Lamii przywodzi艂y one na my艣l 偶ebra i kr臋gos艂up jakiego艣 skamienia艂ego stwora. Pi臋tna艣cie metr贸w nad g艂ow膮 zwisa艂y z kopu艂y tuziny chromowanych "ostrzy". Rozchodzi艂y si臋 one na 艣ciany i wystawa艂y z drugiej strony jako spiczaste stalowe ciernie. Materia艂, z kt贸rego zbudowano kopu艂臋, z lekka prze艣wieca艂; pozwala艂 przenikn膮膰 do wn臋trza mlecznemu 艣wiat艂u.

聽 聽 Pielgrzymi zacz臋li wo艂a膰 Kassada. Ich g艂osy wzbudza艂y echo i rezonans, ale nikt nie odpowiada艂.

聽 聽 - Ani 艣ladu Kassada i Heta Masteena - powiedzia艂 konsul, gdy wyszli na zewn膮trz. - Mo偶e w tym jest jaka艣 metoda. Znikamy jedno po drugim... a偶 zostanie wreszcie tylko jedno z nas.

聽 聽 - A to jedno, kt贸re pozostanie, wype艂ni swoje 偶yczenie, jak przepowiadaj膮 legendy o Chy偶warze? - zapyta艂a Brawne Lamia. Siedzia艂a na kamiennym piecu przy grobowcu; macha艂a w powietrzu kr贸tkimi nogami.

聽 聽 Paul Dure uni贸s艂 twarz ku niebu.

聽 聽 - Nie mog臋 uwierzy膰, 偶e wol膮 ojca Hoyta by艂o umrze膰, 偶ebym ja m贸g艂 偶y膰.

聽 聽 Martin Silenus zerkn膮艂 z ukosa na ksi臋dza.

聽 聽 - Wi臋c jaka b臋dzie twoja wola, padre?

聽 聽 Dure nie zawaha艂 si臋.

聽 聽 - Chc臋... modl臋 si臋 o to... 偶eby B贸g zako艅czy艂 plag臋 tych dw贸ch obrzydliwo艣ci - wojny i Chy偶wara - raz na zawsze.

聽 聽 Zapanowa艂a cisza. S艂ycha膰 by艂o odleg艂y 艣wist i j臋ki wiatru.

聽 聽 - Tymczasem - powiedzia艂a Lamia - musimy zdoby膰 troch臋 偶ywno艣ci albo nauczy膰 si臋 偶ywi膰 powietrzem.

聽 聽 Dure pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Dlaczego zabrali艣cie tak ma艂o zapas贸w?

聽 聽 - Wszyscy oczekiwali艣my, 偶e zginiemy albo zwyci臋偶ymy pierwszej nocy - wyja艣ni艂 konsul. - Nie przewidzieli艣my, 偶e tak d艂ugo tu zostaniemy.

聽 聽 Brawne Lamia wsta艂a i otrzepa艂a spodnie.

聽 聽 - Id臋 - powiedzia艂a. - Dam rad臋 przynie艣膰 jedzenia na cztery, pi臋膰 dni, je艣li to b臋d膮 racje polowe.

聽 聽 - Ja te偶 p贸jd臋 - zaoferowa艂 si臋 Martin Silenus.

聽 聽 Zapad艂a cisza. W ci膮gu tygodniowej pielgrzymki mi臋dzy poet膮 a Lami膮 kilka razy o ma艂y w艂os nie dosz艂o do bijatyki; dziewczyna raz grozi艂a, 偶e go zabije. Patrzy艂a na niego przez d艂u偶sz膮 chwil臋.

聽 聽 - W porz膮dku - powiedzia艂a wreszcie. - P贸jd藕my teraz do Sfinksa po nasz prowiant i bidony z wod膮.

聽 聽 Ca艂a grupa ruszy艂a w g贸r臋 doliny. Od zachodniej 艣ciany zacz臋艂y rosn膮膰 cienie.

聽聽聽 . 17 .

聽聽聽 Dwana艣cie godzin wcze艣niej pu艂kownik Fedmahn Kassad zst膮pi艂 ze spiralnych schod贸w na najwy偶sze zachowane pi臋tro Kryszta艂owego Monolitu. Ze wszystkich stron bucha艂y p艂omienie. Przez dziury, kt贸re wybi艂 w kryszta艂owej powierzchni, Kassad widzia艂 ciemno艣膰. Burza nawiewa艂a cynobrowy piasek. Wype艂nia艂 powietrze jak sproszkowana krew. Kassad za艂o偶y艂 he艂m. Dziesi臋膰 krok贸w przed nim sta艂a Moneta.

聽 聽 By艂a naga pod kombinezonem energetycznym. Wygl膮da艂o to tak, jakby na go艂ym ciele mia艂a rozpylon膮 rt臋膰. Kassad widzia艂, jak p艂omienie odbijaj膮 si臋 od jej piersi i bioder. 艢wiat艂o zagina艂o si臋 na ramionach i w do艂ku p臋pka. Mia艂a d艂ug膮 szyj臋, perfekcyjnie g艂adk膮 twarz, jakby wyrze藕bion膮 w chromie. W oczach rysowa艂 si臋 jej bli藕niaczy, d艂ugi cie艅 - posta膰 Kassada.

聽 聽 Kassad uni贸s艂 karabin szturmowy i przesun膮艂 prze艂膮cznik na ogie艅 ci膮g艂y. Wewn膮trz uaktywnionej zbroi samoutwardzalnej napina艂 mi臋艣nie w oczekiwaniu ataku.

聽 聽 Moneta poruszy艂a r臋k膮 i kombinezon znikn膮艂. Teraz by艂a bezbronna. Kassad mia艂 wra偶enie, 偶e zna ka偶dy cal jej twarzy. Kasztanowe, kr贸tko obci臋te w艂osy opada艂y na lew膮 stron臋. Oczy by艂y takie same: wielkie, zdziwione, koloru g艂臋bokiej zieleni. Ma艂e usta z pe艂n膮 doln膮 warg膮 jakby leciutko si臋 u艣miecha艂y. Zauwa偶y艂 wygi臋te pytaj膮co brwi, ma艂e uszy, do kt贸rych tyle razy szepta艂, 艂ab臋dzi膮 szyj臋, na kt贸rej k艂ad艂 policzek, 偶eby ws艂ucha膰 si臋 w puls dziewczyny.

聽 聽 Kassad uni贸s艂 karabin i wycelowa艂.

聽 聽 - Kim jeste艣? - zapyta艂a. G艂os mia艂a 艂agodny i zmys艂owy, z obcym akcentem. Tak jak go zapami臋ta艂.

聽 聽 Kassad zatrzyma艂 si臋. Po艂o偶y艂 palec na spu艣cie. Tyle razy si臋 kochali, od lat spotykali si臋 w snach. Ale je艣li ona rzeczywi艣cie cofa si臋 w czasie...

聽 聽 - Wiem - powiedzia艂a 艂agodnym g艂osem, nie艣wiadoma tego, 偶e zacz膮艂 zaciska膰 palec na spu艣cie. - Jeste艣 tym, kt贸rego obieca艂 W艂adca B贸lu.

聽 聽 Kassad ci臋偶ko oddycha艂. Kiedy przem贸wi艂, jego g艂os by艂 szorstki i pe艂en napi臋cia.

聽 聽 - Nie pami臋tasz mnie?

聽 聽 - Nie - podnios艂a g艂ow臋 i przygl膮da艂a mu si臋 pytaj膮co. - Ale W艂adca B贸lu obieca艂 wojownika. By艂o zapisane, 偶e si臋 spotkamy.

聽 聽 - Spotkali艣my si臋 wiele lat temu - wydusi艂 z siebie Kassad. Karabin automatycznie naprowadza艂 si臋 na twarz, by艂 w stanie wyemitowa膰 cz臋stotliwo艣ci zwalczaj膮ce pole kombinezonu elektrycznego. U艂amek sekundy p贸藕niej z lufy wylatywa艂y neurobicze, promienie lasera, mikroostrza i pociski pulsacyjne.

聽 聽 - Nie pami臋tam, co by艂o dawno temu - odpar艂a. - Poruszamy si臋 w przeciwnych kierunkach w czasie. Pod jakim imieniem znasz mnie z mojej przysz艂o艣ci, a z twojej przesz艂o艣ci?

聽 聽 - Moneta - wysapa艂 Kassad. Palec st臋偶a艂 mu na spu艣cie.

聽 聽 U艣miechn臋艂a si臋, skin臋艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Moneta, c贸rka pami臋ci. Jest w tym jaka艣 ironia.

聽 聽 Kassad przypomnia艂 sobie jej zdrad臋. Jej przemian臋, kiedy kochali si臋 po raz ostatni w piaskach nad wymar艂ym Miastem Poet贸w. Sta艂a si臋 Chy偶warem, albo pozwoli艂a, 偶eby Chy偶war zaj膮艂 jej miejsce. Zamieni艂o to akt mi艂osny w obrzydliwo艣膰.

聽 聽 Pu艂kownik Kassad nacisn膮艂 spust. Moneta mrugn臋艂a.

聽 聽 - W Kryszta艂owym Monolicie to nie zadzia艂a. Czy chcesz mnie zabi膰?

聽 聽 Kassad j臋kn膮艂, odrzuci艂 bezu偶yteczn膮 bro艅, w艂膮czy艂 moc pancernych r臋kawic i zaszar偶owa艂.

聽 聽 Moneta nie uchyli艂a si臋 przed atakiem. Patrzy艂a, jak biegnie z opuszczon膮 g艂ow膮. Zbroja samoutwardzalna chrz臋艣ci艂a, Kassad wrzeszcza艂. Opu艣ci艂a ramiona, 偶eby przyj膮膰 uderzenie.

聽 聽 P臋d i ci臋偶ar Kassada zbi艂 Monet臋 z n贸g. Oboje upadli, Kassad usi艂owa艂 z艂apa膰 j膮 za gard艂o. Moneta trzyma艂a jego r臋ce w u艣cisku silnym jak imad艂o. Tarzali si臋 po platformie. Dotoczyli si臋 do samego brzegu. Kassad znalaz艂 si臋 na wierzchu. Pr贸bowa艂 wykorzysta膰 si艂臋 grawitacji. Naciska艂 z ca艂ej si艂y, wyci膮gn膮艂 ramiona, usztywni艂 r臋kawice, zagi膮艂 palce jak szpony. Jego lewa noga zwisa艂a nad sze艣膰dziesi臋ciometrow膮 przepa艣ci膮.

聽 聽 - Dlaczego chcesz mnie zabi膰? - wyszepta艂a Moneta i odrzuci艂a go na bok. Spadli razem z platformy.

聽 聽 Kassad rykn膮艂 i potrz膮艣ni臋ciem g艂owy zatrzasn膮艂 przy艂bic臋. Kozio艂kowali w przestrzeni. Nogi mieli splecione, trzymali si臋 nawzajem w twardym u艣cisku. Moneta 艣ciska艂a Kassada za przeguby. Czas zwolni艂. Zlatywali jak w filmie o zwolnionym tempie. Powietrze 艂askota艂o Kassada jak 藕d藕b艂o trawy przeci膮gane powoli po twarzy. Czas przy艣pieszy艂, wr贸ci艂 do normy: spadli z ostatnich dziesi臋ciu metr贸w. Kassad krzykn膮艂 i sprawi艂, 偶e zbroja zesztywnia艂a. Rozleg艂 si臋 g艂o艣ny trzask.

聽 聽 Fedmahn Kassad widzia艂 wszystko jak zza purpurowej zas艂ony. Powoli wraca艂a mu 艣wiadomo艣膰. Zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e od uderzenia o ziemi臋 min臋艂a jedna, mo偶e dwie sekundy. Z wysi艂kiem stan膮艂 na nogi. Moneta te偶 powoli wstawa艂a. Kl臋cza艂a teraz na jednym kolanie i patrzy艂a na pod艂og臋 potrzaskan膮 w miejscu, w kt贸rym upadli.

聽 聽 Kassad przes艂a艂 moc do serwomechanizm贸w w nogawkach kombinezonu i kopn膮艂 j膮 z ca艂ej si艂y w g艂ow臋.

聽 聽 Moneta zrobi艂a unik, chwyci艂a go za nog臋, wykr臋ci艂a j膮 i rzuci艂a nim o trzymetrowy kawa艂 kryszta艂u. Kryszta艂 z hukiem pop臋ka艂. Kassad wytoczy艂 si臋 w ciemno艣膰 na piasek. Moneta dotkn臋艂a szyi, twarz zal艣ni艂a jej rt臋ciowym blaskiem. Wysz艂a na zewn膮trz za pu艂kownikiem.

聽 聽 Kassad podni贸s艂 potrzaskan膮 przy艂bic臋, zdj膮艂 he艂m. Wiatr mierzwi艂 jego. kr贸tkie czarne w艂osy, piasek ociera艂 si臋 o policzki. Podni贸s艂 si臋 na kolana,. potem stan膮艂 na nogi. 艢wiate艂ka w ko艂nierzu kombinezonu mruga艂y czerwono; energia wyczerpywa艂a si臋 powoli. Kassad zignorowa艂 alarm. Energii zosta艂o jeszcze na kilka sekund... to wystarczy.

聽 聽 - Cokolwiek zdarzy艂o si臋 w mojej przysz艂o艣ci... twojej przesz艂o艣ci - powiedzia艂a Moneta - to nie z mojego powodu. To nie ja jestem W艂adc膮 B贸lu. On...

聽 聽 Kassad przeby艂 jednym skokiem trzy metry, kt贸re ich dzieli艂y, wyl膮dowa艂 za Monet膮, z szybko艣ci膮 d藕wi臋ku otoczy艂 jej szyj臋 zab贸jcz膮 r臋kawic膮. Kraw臋d藕 jego d艂oni by艂a tak ostra, jak tylko mo偶e by膰 ostre piezoelektryczne w艂贸kno w臋glowe.

聽 聽 Moneta nawet nie pr贸bowa艂a uchyli膰 si臋 albo odparowa膰 atak. R臋kawica Kassada uderzy艂a w nasad臋 jej szyi z si艂膮, kt贸ra mog艂aby roz艂upa膰 p贸艂 metra ska艂y. Na Bressii, w walce wr臋cz, w sto艂ecznym Buckminster, Kassad zabi艂 pu艂kownika Intruz贸w tak szybko, 偶e oczy w odr膮banej g艂owie tego cz艂owieka mruga艂y jeszcze przez dwadzie艣cia sekund, zanim nadesz艂a 艣mier膰. Wtedy r臋kawica Kassada przesz艂a przez zbroj臋 samoutwardzaln膮, he艂m, osobiste pole si艂owe, cia艂o i ko艣膰 za jednym zamachem.

聽 聽 Teraz cios dotar艂 do celu, ale utkn膮艂 na powierzchni skafandra rt臋ciowego. Moneta nawet si臋 nie zachwia艂a. W tym samym momencie Kassad poczu艂, 偶e sko艅czy艂a si臋 energia jego kombinezonu. Rami臋 mu zdr臋twia艂o, sztuczne mi臋艣nie r臋kawa skafandra skr臋ca艂y si臋 w agonii. Cofn膮艂 si臋 potykaj膮c, prawe rami臋 zwisa艂o jak martwe. Energia wycieka艂a ze skafandra jak krew z rannego.

聽 聽 - Ty nie s艂uchasz - powiedzia艂a Moneta. Zrobi艂a krok do przodu, z艂apa艂a Kassada za prz贸d kombinezonu i rzuci艂a nim o dwadzie艣cia metr贸w w stron臋 Nefrytowego Grobowca.

聽 聽 Wyl膮dowa艂 twardo, zbroja samoutwardzalna, po wyczerpaniu si臋 藕r贸de艂 mocy, zaabsorbowa艂a tylko cz臋艣膰 energii upadku. Os艂oni艂 zgi臋tym ramieniem twarz i szyj臋, ale rami臋 ugi臋艂o si臋 bezsilnie pod jego ci臋偶arem.

聽 聽 Moneta przeby艂a drog臋 ku niemu skokami. Przykucn臋艂a, unios艂a go jedn膮 r臋k膮, drug膮 schwyci艂a materia艂 zbroi samoutwardzalnej i zdar艂a z niego prz贸d uniformu bojowego, rozrywaj膮c dwie艣cie warstw mikrow艂贸kien i polimer贸w omega. Lekko, nieomal z sympati膮 uderzy艂a go w twarz. Uderzenie odrzuci艂o g艂ow臋 Kassada. Prawie straci艂 przytomno艣膰. Wiatr i piasek bombardowa艂y jego nag膮 pier艣 i brzuch.

聽 聽 Moneta zdar艂a reszt臋 zbroi, rozrywaj膮c przewody biosensor贸w. Podnios艂a go za ramiona i potrz膮sn臋艂a. Kassad poczu艂 w ustach krew. Widzenie zam膮ci艂y mu czerwone punkciki.

聽 聽 - Nie musimy by膰 wrogami - powiedzia艂a mi臋kko. - Ty... strzela艂a艣... do mnie.

聽 聽 - 呕eby sprawdzi膰 twoje odruchy, a nie 偶eby ci臋 zabi膰.

聽 聽 Jej usta porusza艂y si臋 normalnie pod pokryw膮 偶ywego srebra. Zn贸w go uderzy艂a i Kassad polecia艂 o dwa metry. Wyl膮dowa艂 na wydmie. Potoczy艂 si臋 w d贸艂, na zimny piasek. Powietrze wype艂nione by艂o 艣niegiem, kurzem, punkcikami kolorowego 艣wiat艂a. Kassad przewr贸ci艂 si臋, stan膮艂 na czworakach, chwyta艂 piasek zesztywnia艂ymi palcami.

聽 聽 - Kassad - wyszepta艂a Moneta. Przetoczy艂 si臋 na plecy. Czeka艂.

聽 聽 Zdezaktywowa艂a skafander. By艂a ciep艂a i mi臋kka. Sk贸r臋 mia艂a tak blad膮, 偶e wydawa艂o si臋, i偶 jest przezroczysta. Na jej doskona艂ych piersiach wida膰 by艂o niebieskie 偶y艂ki. Mia艂a mocne nogi, ciemnozielone oczy.

聽 聽 - Kochasz wojn臋, Kassad - wyszepta艂a pochylaj膮c si臋 nad nim. Walczy艂, stara艂 si臋 odwr贸ci膰 na bok, unosi艂 pi臋艣ci, 偶eby j膮 uderzy膰. Moneta przygwo藕dzi艂a jedn膮 r臋k膮 jego wyprostowane ramiona nad g艂ow膮. Jej cia艂o promieniowa艂o gor膮cem, gdy pociera艂a piersiami o jego piersi. Pochyli艂a si臋, Kassad poczu艂 dotyk jej brzucha na swoim 艂onie.

聽 聽 Wtedy zda艂 sobie spraw臋, 偶e to gwa艂t, 偶e mo偶e mu si臋 oprze膰 tylko w jeden spos贸b - nie reaguj膮c, odmawiaj膮c. Nie zadzia艂a艂o. Powietrze wok贸艂 nich zdawa艂o si臋 p艂ynne, wicher jakby si臋 oddali艂, piasek zawis艂 w powietrzu jak koronkowa zas艂ona unoszona lekk膮 bryz膮.

聽 聽 Moneta porusza艂a si臋 nad nim, ociera艂a o niego. Kassad czu艂 narastaj膮ce podniecenie. Walczy艂 z nim, walczy艂 z ni膮, szamota艂 si臋, kopa艂, stara艂 si臋 oswobodzi膰 ramiona. By艂a znacznie silniejsza. Prawe kolano wepchn臋艂a mi臋dzy jego nogi. Jej sutki ociera艂y si臋 o niego jak gor膮ce kamyki. Ciep艂o jej brzucha i 艂ona sprawia艂o, 偶e poddawa艂 si臋 podnieceniu.

聽 聽 - Nie! - krzykn膮艂. Moneta uciszy艂a go zbli偶aj膮c wargi do jego ust. Lew膮 r臋k膮 nadal trzyma艂a jego ramiona, praw膮 przesun臋艂a w d贸艂. Kassad ugryz艂 j膮 w warg臋. Walka zbli偶y艂a ich, wszed艂 w ni膮 g艂臋biej. Stara艂 si臋 odpr臋偶y膰, pochyla艂a si臋 nad nim, a偶 wcisn臋艂a go w piasek. Przypomnia艂 sobie, 偶e gdy poprzednim razem si臋 kochali, znajdowali ukojenie, podczas gdy wojna szala艂a wok贸艂 poza kr臋giem zakre艣lonym przez ich pasj臋.

聽 聽 Kassad zamkn膮艂 oczy, wygi膮艂 si臋 do ty艂u, by odsun膮膰 moment wzbieraj膮cej jak fala ekstazy. Czu艂 krew na wargach. Nie wiedzia艂 swoj膮 czy jej.

聽 聽 W minut臋 p贸藕niej, gdy nadal byli z艂膮czeni, Kassad stwierdzi艂, 偶e Moneta uwolni艂a jego ramiona. Bez wahania opu艣ci艂 r臋ce i brutalnie przyci膮gn膮艂 j膮 do siebie. Jedn膮 r臋k臋 przesun膮艂 wy偶ej, na jej potylic臋.

聽 聽 Wiatr zn贸w zacz膮艂 wia膰, nawiewa艂 piasek ze szczytu diuny. Kassad i Moneta ze艣lizgn臋li si臋 ni偶ej, na 艂awic臋 piasku. Byli nie艣wiadomi nocy, burzy, niedawnej potyczki. Zapomnieli o ca艂ym 艣wiecie.

聽聽聽 P贸藕niej, gdy razem szli przez sponiewieran膮 wspania艂o艣膰 Kryszta艂owego Monolitu, dotkn臋艂a go z艂otym ber艂em i niebieskim torusem. W kawale kryszta艂u zobaczy艂, jak jego odbicie zamienia si臋 w rt臋ciowy obrys postaci doskonale oddaj膮cy jego kszta艂ty.

聽 聽 - Co teraz? - zapyta艂 Kassad. To nie by艂y s艂owa ani telepatia.

聽 聽 - W艂adca B贸lu czeka.

聽 聽 - Jeste艣 jego s艂ug膮?

聽 聽 - Za nic. Jestem jego ma艂偶onk膮 i nemezis. Jego opiekunk膮.

聽 聽 - Przyby艂a艣 z przysz艂o艣ci wraz z nim?

聽 聽 - Nie. Zabrano mnie z mojego czasu, bym podr贸偶owa艂a z nim pod pr膮d wydarze艅.

聽 聽 - Wi臋c kim by艂a艣 przedtem...

聽 聽 Kassadowi przerwa艂o nag艂e pojawienie si臋... Nie, pomy艣la艂, nag艂a obecno艣膰, a nie pojawienie si臋... Chy偶wara.

聽 聽 Potw贸r by艂 taki sam, jakiego zapami臋ta艂 z pierwszego spotkania sprzed laty. Kassad odnotowa艂 t臋 sam膮 rt臋ciow膮 艣lisko艣膰 na chromowym torsie, tak przypominaj膮c膮 ich w艂asne skafandry, ale intuicja podpowiada艂a mu, 偶e pod pow艂ok膮 rt臋ci nie ma 偶ywego cia艂a. Posta膰 mia艂a trzy metry wzrostu, jej cztery ramiona wygl膮da艂y ca艂kiem normalnie na eleganckim kad艂ubie. Cia艂o stwora pokrywa艂a masa cierni, szpikulc贸w, przegub贸w i warstw ostrego jak brzytwa drutu kolczastego. Oczy o tysi膮cu 艣cianek p艂on臋艂y 艣wiat艂em przypominaj膮cym promie艅 rubinowego lasera. Koszmaru dope艂nia艂a d艂uga szcz臋ka i rz臋dy z臋b贸w.

聽 聽 Kassad sta艂 w gotowo艣ci. Je艣li kombinezon energetyczny nada mu tak膮 sam膮 si艂臋 i mobilno艣膰, jak da艂 Monecie, to przynajmniej umrze w walce.

聽 聽 Nie by艂o na to czasu. W jednej chwili W艂adca B贸lu sta艂 o pi臋膰 metr贸w od nich, a w nast臋pnej by艂 przy Kassadzie i chwyta艂 go za przedrami臋. Stalowymi imad艂ami, ostrymi jak brzytwa, zag艂臋bi艂 si臋 w kombinezon i utoczy艂 krwi z jego bicepsa.

聽 聽 Kassad st臋偶a艂. Czeka艂 na cios i by艂 got贸w go odparowa膰, nawet gdyby mia艂 si臋 nadzia膰 na ostrza, ciernie i drut kolczasty.

聽 聽 Chy偶war podni贸s艂 praw膮 r臋k臋 i pojawi艂 si臋 czterometrowy czworok膮t portalu. By艂 podobny do portali transmiter贸w, tyle tylko, 偶e wype艂nia艂 wn臋trze Monolitu fioletowym intensywnym 艣wiat艂em.

聽 聽 Moneta skin臋艂a na Kassada i wesz艂a w portal. Chy偶war post膮pi艂 naprz贸d. Ostrza jego palc贸w tylko z lekka wpija艂y si臋 w przedrami臋 Kassada.

聽 聽 Pu艂kownik pomy艣la艂, czy nie powinien szarpn膮膰 si臋 do ty艂u, ale ciekawo艣膰 zwyci臋偶y艂a. Poszed艂 za Chy偶warem.

聽聽聽 . 18 .

聽聽聽 Meina Gladstone nie mog艂a zasn膮膰. Wsta艂a, ubra艂a si臋 szybko i przedsi臋wzi臋艂a to, co cz臋sto zdarza艂o si臋 jej robi膰, gdy sen nie przychodzi艂 - spacerowa艂a po planetach.

聽 聽 Jej prywatny portal transmisyjny wy艂oni艂 si臋 z nico艣ci. Zostawi艂a w przedpokoju ochron臋 osobist膮 sk艂adaj膮c膮 si臋 z ludzi i zabra艂a ze sob膮 tylko jeden ze zdalnych aparat贸w obronnych. Nie zabra艂aby i tego, gdyby zezwala艂y na to prawa Hegemonii i przepisy TechnoCentrum. Nie zezwala艂y.

聽 聽 By艂o ju偶 dobrze po p贸艂nocy na TC2, ale wiedzia艂a, 偶e na wielu planetach jest pe艂nia dnia. W艂o偶y艂a wi臋c d艂ug膮 peleryn臋 z zapewniaj膮cym zachowanie prywatno艣ci ko艂nierzem z Renesansu. Buty i spodnie nie ujawnia艂y ani p艂ci, ani klasy, z kt贸rej pochodzi艂a. Tylko jako艣膰 peleryny mog艂a sugerowa膰, kim jest osoba, kt贸ra j膮 nosi.

聽 聽 CEO Gladstone przesz艂a przez tymczasowy portal. Raczej wyczuwa艂a, ni偶 widzia艂a i s艂ysza艂a zdalnego obro艅c臋, jak lecia艂 z buczeniem za ni膮 i nabiera艂 wysoko艣ci, gdy wysz艂a na placu 艢wi臋tego Piotra w Nowym Watykanie na Pacem. Przez moment zastanawia艂a si臋, dlaczego zakodowa艂a w implancie to w艂a艣nie miejsce przeznaczenia - mo偶e to wspomnienie starego monsignora na przyj臋ciu w Bo偶ej Kniei? - ale potem u艣wiadomi艂a sobie, 偶e gdy le偶a艂a przebudzona, my艣la艂a o pielgrzymach, o tych siedmiorgu, kt贸rzy trzy lata temu wyruszyli w podr贸偶, by spotka膰 si臋 ze swoim losem na Hyperionie. Planeta Pacem by艂a domem ojca Lenara Hoyta... i tego drugiego ksi臋dza, Dure.

聽 聽 Meina Gladstone wzruszy艂a ramionami i przesz艂a przez plac. Odwiedzanie 艣wiat贸w, z kt贸rych pochodzili pielgrzymi, by艂o r贸wnie dobrym planem spaceru jak ka偶dy inny; wi臋kszo艣膰 bezsennych nocy sp臋dza艂a na zwiedzaniu kilkunastu planet, powraca艂a tu偶 przed 艣witem na pierwsze zebranie na Tau Ceti. Teraz b臋dzie to siedem planet.

聽 聽 Na Pacem pora by艂a wczesna. 呕贸艂te niebo planety znaczy艂y zielonkawe chmury o zapachu amoniaku, kt贸ry atakowa艂 jej zatoki i sprawia艂, 偶e oczy 艂zawi艂y. Powietrze mia艂o wo艅 charakterystyczn膮 dla planety, kt贸ra nie by艂a ani ca艂kowicie ziemiopodobna, ani nieprzyjazna dla cz艂owieka. Meina Gladstone zatrzyma艂a si臋, 偶eby si臋 rozejrze膰.

聽 聽 艢wi臋ty Piotr sta艂 na szczycie wzg贸rza, plac otoczony p贸艂kolem kolumn, zwie艅czony wielk膮 bazylik膮. Z jednej strony kolumnada otwiera艂a si臋 na schody opadaj膮ce jaki艣 kilometr w d贸艂, na po艂udnie. By艂o tam wida膰 miasteczko z ma艂ymi, prymitywnymi domkami skupionymi mi臋dzy bia艂ymi jak ko艣膰 drzewami, przypominaj膮cymi szkielety dawno wymar艂ych zwierz膮t.

聽 聽 Wida膰 by艂o tylko niewielu ludzi, przecinali w po艣piechu plac albo schodzili ze schod贸w, jakby sp贸藕nili si臋 na msz臋. Gdzie艣 pod kopu艂膮 katedry zacz臋艂y bi膰 dzwony, ale w rzadkim powietrzu ich d藕wi臋k pozbawiony by艂 mocy.

聽 聽 Meina Gladstone przechadza艂a si臋 wzd艂u偶 p贸艂kolistej kolumnady, ignoruj膮c zdziwione spojrzenia kleryk贸w i zamiataczy ulic poganiaj膮cych zwierz臋 przypominaj膮ce p贸艂tonowego je偶a. W Sieci by艂o kilka tuzin贸w takich marginalnych planet jak Pacem. Wi臋cej znajdowa艂o si臋 w Protektoracie i poza jego granicami. By艂y za biedne, 偶eby przyci膮gn膮膰 ruchliwych obywateli Hegemonii, i zbyt podobne do Ziemi, 偶eby przeoczono je w ponurych dniach hegiry. Pasowa艂y w sam raz dla takich ma艂ych grupek, jak katolicy, kt贸rzy na t臋 planet臋 przybyli, aby szuka膰 odnowienia swojej wiary. W owych czasach m贸wiono, 偶e s膮 ich miliony. Dzi艣 nie mog艂o by膰 wi臋cej ni偶 kilkadziesi膮t tysi臋cy. Zamkn臋艂a oczy i przywo艂a艂a z dossier hologram ojca Paula Dure.

聽 聽 Meina Gladstone kocha艂a Sie膰; kocha艂a wszystkich jej mieszka艅c贸w; mimo ca艂ej ich p艂ytko艣ci intelektualnej, samolubstwa i odporno艣ci na zmiany - byli sol膮 ludzko艣ci. Gladstone kocha艂a Sie膰. Kocha艂a j膮 na tyle, 偶eby wiedzie膰, 偶e musi dopom贸c w jej zniszczeniu.

聽 聽 Wr贸ci艂a do ma艂ego, tr贸jportalowego terminalu, wywo艂a艂a w艂asny nexus transmisyjny za pomoc膮 zwyk艂ego polecenia dla datasfery i przesz艂a przeze艅 do 艣wiata pe艂nego s艂o艅ca i zapachu morza.

聽 聽 Maui - Przymierze. Wiedzia艂a dok艂adnie, gdzie si臋 znalaz艂a. Sta艂a na wzg贸rzu nad Pierwsz膮 Osad膮. Gr贸b Siri znaczy艂 tam miejsce, w kt贸rym ponad p贸艂 stulecia temu rozpocz臋艂a si臋 kr贸tkotrwa艂a rebelia. W tamtych czasach Pierwsza Osada by艂a wiosk膮 zamieszkan膮 przez kilka tysi臋cy ludzi. Co rok, w 艢wi膮tecznym Tygodniu, fleci艣ci zwabiali wyspy motyle ptyn膮ce na zach贸d, na swoje pastwiska w Archipelagu R贸wnikowym. Teraz Pierwsza Osada rozci膮ga艂a si臋 wok贸艂 ca艂ej wyspy, mosty i ule mieszkalne g贸rowa艂y nad wzg贸rzem, kt贸re niegdy艣 oferowa艂o najlepszy widok na wodny 艣wiat Maui - Przymierza.

聽 聽 Ale gr贸b pozosta艂. Nie by艂o w nim cia艂a babki konsula... tak naprawd臋 nigdy jej tu nie pochowano... ale jak wiele symboli na tej planecie, pusta krypta wzbudza艂a szacunek, nieomal zbo偶ny l臋k.

聽 聽 Meina Gladstone patrzy艂a mi臋dzy wie偶ami mieszkalnymi, na wody przybrze偶ne, kt贸re niegdy艣 mia艂y barw臋 b艂臋kitn膮, a teraz, pe艂ne platform wiertniczych i barek z turystami, przybra艂y brunatny odcie艅. Nie by艂o ju偶 wysp motylich. Ju偶 nie p艂yn臋艂y wielkimi stadami przez oceany, pod wyd臋tymi wiatrem 偶aglami z drzew, otoczone przez baraszkuj膮ce delfiny.

聽 聽 Wyspy zosta艂y oswojone i zaludnione przez obywateli Sieci. Delfiny wygin臋艂y. Cz臋艣膰 zosta艂a zabita w wielkich bitwach z Armi膮, ale wi臋kszo艣膰 pope艂ni艂a niewyt艂umaczalne masowe samob贸jstwo w Morzu Po艂udniowym. By艂a to ostatnia tajemnica rasy pe艂nej tajemnic. Meina Gladstone usiad艂a na niskiej 艂awie przy skraju urwiska, urwa艂a 艂odyg臋 trawy i zacz臋艂a j膮 偶u膰. Co sta艂o si臋 z tym 艣wiatem? Najpierw by艂 domem dla stu tysi臋cy ludzi 偶yj膮cych w ostro偶nej r贸wnowadze ze 艣rodowiskiem naturalnym, a potem sta艂 si臋 dost臋pny dla czterystu milion贸w - tylu bowiem obywateli liczy艂a w贸wczas Hegemonia.

聽 聽 Odpowied藕: ten 艣wiat umar艂. A przynajmniej umar艂a jego dusza, mimo 偶e ekosfera jako tako funkcjonowa艂a. Ekolodzy planetarni i specjali艣ci od terraformacji podtrzymali zr臋by systemu, uchronili morza od kompletnego zad艂awienia si臋 nieuniknionymi w takich warunkach 艣mieciami, nieczysto艣ciami kanalizacyjnymi i rop膮, zminimalizowali albo zamaskowali ha艂as i tysi膮ce innych plag, kt贸re przysz艂y wraz z post臋pem. Ale Maui - Przymierze, takie jakie zna艂 konsul jako dziecko, nieca艂e sto lat temu - gdy wspina艂 si臋 na to wzg贸rze w orszaku pogrzebowym babki - odesz艂o na zawsze. Nad g艂ow膮 CEO przelecia艂y jastrz臋bie. Tury艣ci zacz臋li krzycze膰 i 艣mia膰 si臋 na ich widok. Jeszcze wy偶ej pojawi艂 si臋 wielki, wycieczkowy EMV, przys艂oni艂 na chwil臋 s艂o艅ce. Meina Gladstone odrzuci艂a 藕d藕b艂o trawy i opar艂a 艂okcie na kolanach. My艣la艂a o zdradzie konsula. Liczy艂a na ni膮. Liczy艂a na to, 偶e ten cz艂owiek, wychowany na Maui-Przymierzu, potomek Siri, przejdzie na stron臋 Intruz贸w w nieuniknionej bitwie o Hyperiona. To nie by艂 tylko jej plan. Leigh Hunt od dziesi臋cioleci pomaga艂 w skonstruowaniu precyzyjnej operacji umieszczenia starannie dobranej osoby w miejscu, kt贸re dawa艂o kontakt z Intruzami, w miejscu, z kt贸rego ona mog艂aby zdradzi膰 obie strony i uruchomi膰 urz膮dzenie Intruz贸w wyzwalaj膮ce pr膮dy czasu na Hyperionie.

聽 聽 I tak si臋 sta艂o. Konsul, cz艂owiek, kt贸ry po艣wi臋ci艂 czterdzie艣ci lat swego 偶ycia - i 偶ycia swej rodziny - s艂u偶bie dla Hegemonii, w ko艅cu eksplodowa艂 zemst膮 jak bomba z op贸藕nionym o p贸艂 stulecia zap艂onem.

聽 聽 Meinie Gladstone nie podoba艂 si臋 akt zdrady. Konsul zaprzeda艂 dusz臋 i zap艂aci za to straszn膮 cen臋 - w historii, we w艂asnym sumieniu - ale ta zdrada by艂a niczym w por贸wnaniu ze zdrad膮, kt贸r膮 ona knu艂a. Jako CEO Hegemonii sta艂a si臋 symbolicznym przyw贸dc膮 stu pi臋膰dziesi臋ciu miliard贸w dusz ludzkich. Ale chcia艂a je zdradzi膰, by zbawi膰 ludzko艣膰.

聽 聽 Wsta艂a. W starych ko艣ciach dokucza艂 jej reumatyzm. Powoli podesz艂a do terminalu. Stan臋艂a na chwil臋 przed 艂agodnie szumi膮cym portalem, przez rami臋 rzuci艂a ostatnie spojrzenie na Maui - Przymierze. Od morza zerwa艂a si臋 bryza. Nios艂a smr贸d gaz贸w z rafinerii. Meina Gladstone odwr贸ci艂a twarz.

聽 聽 Ci膮偶enie Lususa spad艂o na jej ramiona jak 偶elazne kajdany. Na Trakcie panowa艂a godzina szczytu. Tysi膮ce przechodni贸w, kupuj膮cych i turyst贸w t艂oczy艂o si臋 na wszystkich poziomach chodnik贸w, wype艂nia艂o barwnym t艂umem kilometrowej d艂ugo艣ci ruchome schody, nape艂nia艂o przestrze艅 swoimi oddechami mieszaj膮cymi si臋 z zapachem oleju i ozonu z regenerator贸w powietrza. Meina Gladstone przesz艂a obok drogich wystaw i zabra艂a si臋 transporterem do odleg艂ej o dziesi臋膰 mil 艣wi膮tyni Chy偶wara.

聽 聽 Zapory policyjne i pola ochronne 偶arzy艂y si臋 fioletowo u podn贸偶a szerokich schod贸w. 艢wi膮tynia by艂a zabita deskami i ciemna; wiele wysokich, w膮skich okien wychodz膮cych na Trakcie mia艂o powybijane szyby. Przypomnia艂a sobie raporty sprzed paru miesi臋cy biskup i akolici uciekli.

聽 聽 Podesz艂a do pola ochronnego i patrzy艂a przez drgaj膮ce, fioletowe powietrze na schody, po kt贸rych Brawne Lamia nios艂a swojego umieraj膮cego klienta i kochanka, oryginalnego cybryda Keatsa, ku oczekuj膮cym ich kap艂anom Chy偶wara. Meina Gladstone dobrze zna艂a ojca Brawne; w m艂odych latach razem zasiadali w senacie. Senator Byron Lamia by艂 uzdolnionym cz艂owiekiem. Kiedy艣, zanim matka Brawne pojawi艂a si臋 na scenie towarzyskiej, zanim opu艣ci艂a sw贸j prowincjonalny Freeholm, Meina Gladstone chcia艂a wyj艣膰 za Byrona za m膮偶. Kiedy umar艂, wraz z nim umar艂a m艂odo艣膰 Meiny. Byron Lamia mia艂 obsesj臋 na tle TechnoCentrum, spala艂a go my艣l o misji wyrwania ludzko艣ci z jarzma, kt贸re SI na艂o偶y艂y na ni膮 ponad p贸艂 tysi膮clecia temu. To w艂a艣nie ojciec Brawne Lamii u艣wiadomi艂 Meinie Gladstone niebezpiecze艅stwo, doprowadzi艂 j膮 do miejsca, w kt贸rym gotowa by艂a na pope艂nienie najstraszniejszej zdrady w historii ludzko艣ci.

聽 聽 I to w艂a艣nie "samob贸jstwo" senatora Byrona Lamii sprawi艂o, 偶e od dziesi臋cioleci 膰wiczy艂a si臋 w sztuce ostro偶no艣ci. Nie wiedzia艂a, czy 艣mier膰 senatora przygotowali agenci Centrum, czy te偶 niekt贸rzy hierarchowie Hegemonii, strzeg膮cy swoich zawoalowanych interes贸w. Ale wiedzia艂a, 偶e senator nigdy nie odebra艂by sobie 偶ycia, nie zostawi艂by bezbronnej 偶ony i upartej c贸reczki w taki spos贸b. Ostatnim aktem politycznym senatora by艂o wniesienie propozycji uchwa艂y o nadaniu Hyperionowi statusu planety Protektoratu. Posuni臋cie to w艂膮czy艂oby planet臋 do Sieci na dwadzie艣cia lat przed wybuchem obecnej wojny. Po jego 艣mierci wsp贸艂autor - nowy cz艂owiek w senacie, Meina Gladstone - wycofa艂 projekt.

聽 聽 Znalaz艂a szyb komunikacyjny. Spadaj膮c, mija艂a poziomy handlowe i mieszkalne, wytw贸rcze i us艂ugowe, poziomy przetwarzania 艣mieci i reaktor贸w. Zar贸wno jej komlog, jak i g艂o艣nik szybu zacz臋艂y s艂a膰 ostrze偶enia, 偶e wkracza w stref臋 nieewidencjonowanych i niebezpiecznych poziom贸w g艂臋boko pod Kopcem. Program szybu usi艂owa艂 zahamowa膰 spadek. Wyda艂a polecenie i uciszy艂a alarmy. Spada艂a nadal, mija艂a poziomy bez chodnik贸w i 艣wiate艂, mija艂a popl膮tane spaghetti w艂贸kien optycznych, rur klimatyzacyjnych i nagiej ska艂y. Wreszcie zatrzyma艂a si臋.

聽 聽 Wysz艂a na poziomie o艣wietlonym jedynie odleg艂膮 偶arkul膮 i farb膮 fluorescencyjn膮 na 艣cianach. Z tysi臋cy rys na suficie i 艣cianach kapa艂a woda. Zbiera艂a si臋 w toksyczne ka艂u偶e. Ze szczelin w 艣cianie dobywa艂a si臋 para. Z oddali dochodzi艂 ultrasoniczny d藕wi臋k metalu przerzynaj膮cego si臋 przez metal. Bli偶ej s艂ycha膰 by艂o elektroniczny jazgot muzyki nihil. Gdzie艣 wrzeszcza艂 jaki艣 m臋偶czyzna, da艂o si臋 s艂ysze膰 kobiecy 艣miech, odbijaj膮cy si臋 metalicznym echem w szybach i korytarzach. Do艂膮czy艂y si臋 do tego kaszlni臋cia pistoletu ig艂owego.

聽 聽 Kopiec Drega. Dosz艂a do skrzy偶owania korytarzy - jaski艅 i zatrzyma艂a si臋, 偶eby si臋 rozejrze膰. Zdalny obro艅ca zanurkowa艂 i kr膮偶y艂 teraz bli偶ej niej. By艂 natr臋tny jak zdenerwowany owad. Wzywa艂 posi艂ki. Tylko uporczywie wysy艂ane przez ni膮 rozkazy sprawi艂y, 偶e nie by艂o s艂ycha膰 sygna艂u alarmowego.

聽 聽 Kopiec Drega. To tutaj ukrywa艂a si臋 Brawne Lamia i jej kochanek - cybryd przez ostatnie kilka godzin, zanim spr贸bowali dotrze膰 do 艣wi膮tyni Chy偶wara. To jedno z tysi臋cznych podbrzuszy Sieci, gdzie na czarnym rynku mo偶na by艂o kupi膰 wszystko, od sztucznych wspomnie艅 po bro艅 u偶ywan膮 przez Armi臋, od zdelegalizowanych android贸w po nie rejestrowan膮 kuracj臋 Poulsena, kt贸ra r贸wnie dobrze mog艂a zabi膰, jak uj膮膰 pacjentowi dwadzie艣cia lat. Meina Gladstone skr臋ci艂a w prawo, w najciemniejszy korytarz.

聽 聽 Co艣 o rozmiarach szczura, ale z wieloma parami n贸g, 艣mign臋艂o z rozerwanej rury wentylatora. Meina Gladstone czu艂a od贸r 艣mieci, potu, ozonu z prze艂adowanych pok艂ad贸w datasferycznych, s艂odki zapach substancji u偶ywanej w pistoletach, wymiociny i smr贸d nisko przetworzonych feromon贸w zmutowanych w toksyny. Sz艂a korytarzami my艣l膮c o tygodniach i miesi膮cach, kt贸re maj膮 nadej艣膰, o strasznej cenie, jak膮 zap艂ac膮 planety za jej decyzj臋, za jej obsesj臋.

聽 聽 Pi臋ciu m艂odzie艅c贸w, przetworzonych przez domoros艂ego ARNist臋 do stopnia, w kt贸rym bardziej przypominali zwierz臋ta ni偶 istoty ludzkie, zagrodzi艂o jej drog臋. Meina Gladstone zatrzyma艂a si臋.

聽 聽 Obro艅ca rzuci艂 si臋 przed ni膮 i zneutralizowa艂 polimery kamufluj膮ce. Spotworniali m艂odzie艅cy za艣miali si臋 g艂o艣no. Widzieli tylko maszyn臋 wielko艣ci szerszenia, kt贸ra podskakiwa艂a i ko艂ysa艂a si臋 w powietrzu przed nimi. Ca艂kiem prawdopodobne, 偶e ich RNA zosta艂o przystrzy偶one tak dalece, i偶 nie potrafili rozpozna膰, co to za urz膮dzenie. Dw贸ch otworzy艂o wibrostrza, jeden wysun膮艂 d艂ugie na dziesi臋膰 centymetr贸w stalowe szpony. A jeszcze jeden wyci膮gn膮艂 pistolet ig艂owy z obrotowymi lufami.

聽 聽 Nie chcia艂a walki. Wiedzia艂a to, o czym ci kana艂owi t臋pacy nie mieli poj臋cia, 偶e zdalny obro艅ca potrafi uchroni膰 j膮 przed agresj膮 ze strony tej pi膮tki i jeszcze stu innych. Ale nie chcia艂a nikogo zabija膰 tylko dlatego, 偶e wybra艂a Kopiec Drega na miejsce przechadzki.

聽 聽 - Odejd藕cie - powiedzia艂a.

聽 聽 M艂odzie艅cy gapili si臋 na ni膮. Mieli 偶贸艂te; wy艂upiaste oczy pokryte kapturzastymi powiekami i fotoczu艂e przepaski brzuszne. Jak na komend臋 rozproszyli si臋 w p贸艂kole i post膮pili o krok w jej kierunku.

聽 聽 Meina Gladstone wyprostowa艂a si臋, zebra艂a peleryn臋 wok贸艂 siebie i 艣ci膮gn臋艂a ko艂nierz na tyle, 偶eby widzieli jej oczy.

聽 聽 - Odejd藕cie - powiedzia艂a ponownie.

聽 聽 M艂odzie艅cy zatrzymali si臋. Ich pi贸ra i 艂uski wibrowa艂y jak na wietrze. Na dw贸ch dr偶a艂y czu艂ki i tysi膮ce w艂osk贸w sensorycznych. Odeszli r贸wnie cicho i szybko, jak si臋 pojawili. Zn贸w by艂o s艂ycha膰 kapanie wody i odleg艂y 艣miech. Pokr臋ci艂a g艂ow膮, wywo艂a艂a portal osobisty i wesz艂a we艅.

聽聽聽 Sol Weintraub i jego c贸rka pochodzili z planety Barnarda. Meina Gladstone transmitowa艂a si臋 do ma艂ego terminalu w ich mie艣cie rodzinnym Crawford. By艂 wiecz贸r. Niskie bia艂e domki sta艂y na wypiel臋gnowanych trawnikach. Ich uroda odzwierciedla艂a wra偶liwo艣膰 obywateli odrodzonej Republiki Kanady oraz ich rolniczy zmys艂 praktyczny. Drzewa by艂y wysokie, o grubych konarach, zaskakuj膮co wiernie podobne do ich ziemskich przodk贸w. Meina Gladstone chcia艂a unikn膮膰 t艂umu przechodni贸w spiesz膮cych do domu po pracy. Tutejsi mieszka艅cy znajdowali najcz臋艣ciej zatrudnienie winnych miejscach Sieci. Posz艂a jedn膮 z wyk艂adanych ceg艂膮 alejek, wzd艂u偶 ceglanych dom贸w stoj膮cych na owalnych trawnikach. Po lewej stronie, za rz臋dem dom贸w, zobaczy艂a pola uprawne. Wysokie, zielone ro艣liny, najprawdopodobniej kukurydza, ros艂y w 艂agodnie ko艂ysz膮cych si臋 rz臋dach rozci膮gaj膮cych si臋 a偶 po odleg艂y horyzont, nad kt贸rym widnia艂o p贸艂kole zachodz膮cego czerwonego s艂o艅ca.

聽 聽 W臋drowa艂a przez campus, zastanawiaj膮c si臋, czy to jest ten koled偶, w kt贸rym naucza艂 Sol. Ale nie interesowa艂o j膮 to na tyle, 偶eby poszuka膰 w datasferze. Pod pokryw膮 li艣ci zapala艂y si臋 lampy gazowe. W przerwach mi臋dzy listowiem zacz臋艂y si臋 pojawia膰 pierwsze gwiazdy. Kolor nieba przeszed艂 z lazurowego poprzez bursztynowy w czarny jak heban.

聽 聽 Czyta艂a kiedy艣 ksi膮偶k臋 Weintrauba "Dylemat Abrahama", w kt贸rej analizowa艂 relacje mi臋dzy Bogiem domagaj膮cym si臋 ofiary z syna a rodzajem ludzkim, kt贸ry na to przysta艂. Weintraub argumentowa艂, 偶e starotestamentowy Jahwe nie tylko wypr贸bowywa艂 Abrahama, ale te偶 przekazywa艂 w jedynym zrozumia艂ym w贸wczas ludziom j臋zyku symboli, co to znaczy lojalno艣膰, pos艂usze艅stwo, ofiara i przykazanie. Weintraub widzia艂 przekaz Nowego Testamentu jako zapowied藕 nowych stosunk贸w, kiedy to ludzko艣膰 nie b臋dzie ju偶 po艣wi臋ca膰 dzieci dla jakiegokolwiek boga, z jakiegokolwiek powodu, ale to w艂a艣nie rodzice... ca艂e pokolenia rodzic贸w... ofiaruj膮 si臋 za dzieci, jak by艂o na przyk艂ad w strasznym dwudziestym wieku na Starej Ziemi. Wreszcie, Weintraub zaj膮艂 si臋 problemem wi臋zi z Bogiem polegaj膮cej na obustronnym szacunku i pr贸bie zrozumienia. Pisa艂 o wielokrotnej 艣mierci Boga i potrzebie boskiego zmartwychwstania dzi艣, gdy ludzko艣膰 zbudowa艂a w艂asnych bog贸w i wpu艣ci艂a ich do wszech艣wiata.

聽 聽 Meina Gladstone min臋艂a 艂adny kamienny mostek 艂膮cz膮cy brzegi skrytego w cieniu strumienia, kt贸rego istnienia mo偶na si臋 by艂o domy艣li膰 jedynie po szmerze wody w ciemno艣ciach. 艁agodne 偶贸艂te 艣wiat艂o pada艂o na r臋cznie rze藕bione balustrady z kamienia. Gdzie艣 za campusem szczeka艂 pies, kto艣 go ucisza艂. Na trzecim pi臋trze starego budynku p艂on臋艂y 艣wiat艂a. Dom by艂 tak stary, jakby pochodzi艂 z czas贸w przed hegir膮.

聽 聽 My艣la艂a o Solu Weintraubie, jego 偶onie Sarai oraz ich pi臋knej dwudziestosze艣cioletniej c贸rce, powracaj膮cej z rocznej wyprawy archeologicznej na Hyperiona bez znacz膮cych osi膮gni臋膰, ale z chorob膮 Merlina. My艣la艂a o Solu i Sarai patrz膮cych, jak z m艂odej kobiety stopniowo robi si臋 dziecko, z dziecka niemowl臋. A kiedy 偶ona Sola zgin臋艂a w bezsensownym wypadku EMV, podczas gdy jecha艂a odwiedzi膰 siostr臋, Sol zosta艂 sam.

聽 聽 Za mniej ni偶 trzy standardowe dni nadejdzie chwila narodzin i 艣mierci Racheli Weintraub. Meina Gladstone uderzy艂a pi臋艣ci膮 o kamie艅, wywo艂a艂a portal i przenios艂a si臋 gdzie indziej.

聽聽聽 Na Marsa dotar艂a w po艂udnie. Slumsy Tharsis wydawa艂y si臋 takie same od ponad sze艣ciuset lat. Niebo by艂o r贸偶owe, zbyt rzadkie powietrze przejmowa艂o j膮 ch艂odem, mimo 偶e nosi艂a peleryn臋. Zewsz膮d nawiewa艂o py艂. Sz艂a w膮skimi alejkami i stopniami wyci臋tymi w urwisku Miasta Relokacji. Ca艂膮 przestrze艅 zabudowano gromadami obskurnych dom贸w i wie偶 filtracyjnych.

聽 聽 Ma艂o tu by艂o ro艣lin - wielkie lasy Greening zosta艂y wyci臋te na opa艂 albo umar艂y i pokry艂y je czerwone diuny. Mi臋dzy twardymi jak g艂az, ubitymi przez pokolenia bosych st贸p 艣cie偶kami dostrzeg艂a tylko troch臋 kaktus贸w winnych i paso偶ytnicze porosty paj臋cze.

聽 聽 Usiad艂a na niskiej ska艂ce. Pochyli艂a g艂ow臋 i masowa艂a sobie kolana. Otoczy艂a j膮 grupka p贸艂nagich, obdartych dzieci. 呕ebra艂y o pieni膮dze i odbieg艂y z chichotem, kiedy nie zareagowa艂a.

聽 聽 S艂o艅ce sta艂o wysoko. St膮d nie by艂o wida膰 Mons Olympus i pi臋knego budynku akademii Armii, kt贸r膮 uko艅czy艂 Fedmahn Kassad. A wi臋c st膮d pochodzi艂 ten dumny cz艂owiek. To tutaj rozbija艂 si臋 z gangami m艂odocianych, zanim skazano go na porz膮dek, czysto艣膰 i honor wojskowy.

聽 聽 Meina Gladstone znalaz艂a ustronne miejsce i przesz艂a przez portal.

聽聽聽 Bo偶a Knieja by艂a taka jak zawsze. Wype艂niona zapachem miliarda drzew, panowa艂a tu cisza zak艂贸cana tylko szumem li艣ci i wiatru w ga艂臋ziach. Planeta ton臋艂a w pastelowych kolorach. Wsch贸d s艂o艅ca poz艂aca艂 ocean wierzcho艂k贸w drzew.

聽 聽 Do Meiny Gladstone zbli偶y艂 si臋 templariusz, odszed艂, gdy zobaczy艂 na jej r臋ku bransolet臋 z pozwoleniem wst臋pu. Jego wysoka posta膰 znikn臋艂a w labiryncie li艣ci i winoro艣li.

聽 聽 Templariusze stanowili najtrudniejsz膮 do opanowania zmienn膮 w jej grze. Po艣wi臋cenie ich drzewostatku "Yggdrasill" by艂o czym艣 bezprecedensowym, niewyt艂umaczalnym i k艂opotliwym. Ze wszystkich potencjalnych sojusznik贸w w wojnie, kt贸ra mia艂a nadej艣膰, 偶aden nie by艂 bardziej niezast膮piony ni偶 templariusze. Ta oddana 偶yciu i po艣wi臋cona Muirowi - Bractwu Drzewa - planetka stanowi艂a jedn膮 z wielkich si艂 Sieci. By艂a symbolem ekologicznej 艣wiadomo艣ci w spo艂ecze艅stwie p臋dz膮cym w samozag艂ad臋 i ton膮cym w polucji, ale nie maj膮cym ochoty zmieni膰 swojego post臋powania.

聽 聽 Gdzie podzia艂 si臋 Het Masteen? Dlaczego zostawi艂 pielgrzymom sze艣cian M贸biusa? - zastanawia艂a si臋.

聽 聽 Obserwowa艂a wznosz膮ce si臋 s艂o艅ce i liczne montgolfiery. Wielobarwne cia艂a tych zwierz膮t - ostatnich, kt贸re prze偶y艂y rze藕 Wiru szybowa艂y ku niebu jak portugalskie galeony. Babie lato rozpo艣ciera艂o cienkie jak membrana skrzyd艂a solarne, by zbiera膰 艣wiat艂o s艂o艅ca. Spod listowia wylecia艂o stado kruk贸w, ich krakanie stanowi艂o zgrzytliwy kontrapunkt dla 艂agodnego poszumu wiatru i b臋bnienia deszczu zbli偶aj膮cego si臋 od zachodu. Natr臋tne dudnienie kropel o li艣cie przypomina艂o jej w艂asny dom w deltach Patawpha. Gdy nadchodzi艂 Monsun Stu Dni, wraz z bra膰mi wybiera艂a si臋 na moczary, by zapolowa膰 na lataj膮ce ropuchy i hiszpa艅skie w臋偶e wodne, kt贸re przynosi艂o si臋 do szko艂y w dzbankach.

聽 聽 Po raz setny z rz臋du u艣wiadomi艂a sobie, 偶e nadszed艂 czas, aby wszystko zatrzyma膰. Wojna totalna jeszcze nie by艂a nieunikniona. Intruzi jeszcze nie przeprowadzili kontrataku, kt贸rego Hegemonia nie mog艂aby zignorowa膰. Chy偶war jeszcze nie zosta艂 oswobodzony. Jeszcze nie.

聽 聽 呕eby uratowa膰 sto miliard贸w ludzi, wystarczy艂o wr贸ci膰 do Senatu, ujawni膰 dziesi臋ciolecia knowa艅 i oszustw, ujawni膰 w艂asne l臋ki i obawy...

聽 聽 Nie. To si臋 odb臋dzie wed艂ug planu, pomy艣la艂a, a偶 wszystko wymknie si臋 z r膮k i stanie si臋 nieprzewidywalne. A偶 wyp艂ynie na sk艂臋bione wody chaosu, gdzie nawet analitycy TechnoCentrum, kt贸rzy widz膮 wszystko, o艣lepn膮.

聽 聽 Spacerowa艂a po platformach, wie偶ach, rampach i mostach linowych nadrzewnego miasta templariuszy. Naczelne, zwiezione z kilkunastu planet, i ARNowane szympansy zwymy艣la艂y j膮 i uciek艂y. Hu艣ta艂y si臋 zgrabnie na cienkich lianach trzysta metr贸w nad ziemi膮. Poczu艂a zapach kadzid艂a, dochodz膮cy z teren贸w zamkni臋tych dla turyst贸w i uprzywilejowanych go艣ci. Dobieg艂, j膮 chora艂 w gregoria艅skim stylu. Templariusze odprawiali poranne nabo偶e艅stwo. Pod jej stopami ni偶sze poziomy budzi艂y si臋 do 偶ycia. Zapalano 艣wiat艂a, zaczyna艂 si臋 ruch. Trzy razy, w kr贸tkich odst臋pach czasu, pada艂 deszcz. Meina Gladstone wr贸ci艂a na wy偶sze poziomy, rozkoszowa艂a si臋 widokami. Przesz艂a przez sze艣膰dziesi臋ciometrowy drewniany most wisz膮cy, 艂膮cz膮cy jej drzewo z innym, wi臋kszym, gdzie wisia艂o kilka wielkich balon贸w wype艂nionych gor膮cym powietrzem. Wyrywa艂y si臋 z uwi臋zi, jakby z niecierpliwo艣ci膮 czeka艂y na moment, kiedy b臋d膮 mog艂y polecie膰. Balony to jedyne dozwolone przez templariuszy 艣rodki transportu powietrznego w Bo偶ej Kniei. Gondole pasa偶erskie zwisa艂y jak ci臋偶kie br膮zowe jaja. Na pow艂okach balon贸w wymalowano zwierz臋ta - montgolfiery, motyle monarchy, jastrz臋bie, solarne babie lato, wymar艂e ju偶 zeppeliny, powietrzne ka艂amarnice, 膰my ksi臋偶ycowe, or艂y - ptaki tak u艣wi臋cone legend膮, 偶e nigdy nie pr贸bowano ich odbudowa膰 genetycznie technikami ARN.

聽 聽 To wszystko mo偶e ulec zag艂adzie, je艣li si臋 nie wycofam, pomy艣la艂a. Musi ulec zag艂adzie.

聽 聽 Zatrzyma艂a si臋 przy skraju okr膮g艂ej platformy i schwyci艂a za por臋cz tak mocno, 偶e starcze plamki na jej r臋kach zacz臋艂y ostro odcina膰 si臋 od pobiela艂ej nagle sk贸ry. My艣la艂a o starych ksi膮偶kach, kt贸re przeczyta艂a. O ksi膮偶kach z czas贸w przedhegirowych, z czas贸w gdy jeszcze nie by艂o lot贸w w kosmos, kiedy ludzie z embrionalnych narod贸w 偶yj膮cych na kontynencie zwanym Europ膮 przewozili innych ludzi o ciemniejszej sk贸rze - Afrykan贸w - z ich rodzinnych ziem na Zach贸d, gdzie kazali im 偶y膰 w niewoli. Czy ci niewolnicy, skuci 艂a艅cuchami, nadzy, skuleni we wn臋trzno艣ciach statku... czy ci niewolnicy zawahaliby si臋 przed wznieceniem buntu i wyrzuceniem za burt臋 handlarzy tylko dlatego, 偶e mog艂oby to oznacza膰 zniszczenie pi臋knego statku... albo i samej Europy?

聽 聽 Ale oni mieli dok膮d wr贸ci膰, mieli Afryk臋.

聽 聽 Meina Gladstone westchn臋艂a z j臋kiem. Odwr贸ci艂a si臋 od wspania艂ego wschodu s艂o艅ca, od pie艣ni witaj膮cych nowy dzie艅, od wzlatuj膮cych balon贸w - 偶ywych i sztucznych - i zesz艂a na d贸艂, by w cieniu wywo艂a膰 sw贸j portal.

聽聽聽 Nie mog艂a si臋 wybra膰 tam, sk膮d pochodzi艂 ostatni z pielgrzym贸w, Maron Silenus. Silenus mia艂 tylko sto pi臋膰dziesi膮t lat. By艂 prawie b艂臋kitny od kuracji Poulsena. Kom贸rki jego cia艂a prze偶y艂y hibernacj臋. Ale naprawd臋 jego 偶ycie rozci膮ga艂o si臋 na przestrzeni ponad czterystu lat. Urodzi艂 si臋 na Starej Ziemi w jej ostatnich dniach. Jego matka pochodzi艂a z jednej z najbardziej arystokratycznych rodzin. Za m艂odu wi贸d艂 偶ycie eleganckie i dekadenckie, s艂odko pachn膮ce rozk艂adem. Matka zosta艂a na umieraj膮cej Ziemi, a jego wys艂ano w kosmos, 偶eby sp艂aci艂 rodzinne d艂ugi, nawet je艣li mia艂oby to znaczy膰 - i znaczy艂o lata s艂u偶by w charakterze pa艅szczy藕nianego wyrobnika na jakiej艣 piekielnej zabitej dechami planetce, najgorszej dziurze Sieci.

聽 聽 Meina Gladstone nie mog艂a wybra膰 si臋 na Star膮 Ziemi臋, wi臋c przenios艂a si臋 na Bram臋 Niebios. Sz艂a wyk艂adanymi kocimi 艂bami ulicami stolicy nazywaj膮cej si臋 Mudflat, podziwia艂a wielkie stare domy zwisaj膮ce nad w膮skimi kamiennymi kana艂ami, przecinaj膮cymi ulice wspinaj膮ce si臋 po stoku sztucznie usypanej g贸ry. Widok by艂 jak 偶e starego sztychu. Pi臋kne drzewa i wi臋ksze od nich drzewiaste paprocie ros艂y na szczytach wzg贸rz, okalaj膮cych wysypan膮 bia艂ym piaskiem pla偶臋. Nadchodzi艂 powolny przyp艂yw. Fioletowe fale po艂yskiwa艂y t臋czowo, zanim za艂ama艂y si臋 na doskona艂ej linii brzegu.

聽 聽 Meina Gladstone zatrzyma艂a si臋 pyry parku wychodz膮cym na g艂贸wn膮 promenad臋 Mudflat. Kilkana艣cie par i dostatnio ubrani tury艣ci za偶ywali wieczornej przechadzki w cieniu li艣ci i 艣wietle lamp gazowych. Wyobrazi艂a sobie Bram臋 Niebios tak, jak wygl膮da艂a ponad trzysta lat temu, gdy by艂a jednym z prymitywnych 艣wiat贸w Protektorat艅, na kt贸rym nie przeprowadzono jeszcze do ko艅ca rob贸t terraformicznych, a m艂ody Martin Silenus, nadal cierpi膮cy z powodu dyslokacji kulturowej, utraty fortuny i zmian w m贸zgu wywo艂anych szokiem zamra偶alnika, w kt贸rym przebywa艂 podczas d艂ugiej podr贸偶y kosmicznej, pracowa艂 tutaj jako niewolnik.

聽 聽 Stacja generuj膮ca atmosfer臋 produkowa艂a wtedy powietrze zdatne do oddychania dla obszaru kilkuset kilometr贸w kwadratowych. Tsunami zmiata艂y z powierzchni ziemi miasta, wydzierane morzu tereny i robotnik贸w. Pa艅szczy藕niani wyrobnicy, tacy jak Silenus, kopali kana艂y drenuj膮ce kwa艣n膮 ziemi臋, zeskrobywali bakteryjny nalot z labiryntu rur pod powierzchni膮 b艂ot i zbierali szcz膮tki i zw艂oki z bagiennych nizin po kolejnych powodziach.

聽 聽 Uczynili艣my jaki艣 post臋p, pomy艣la艂a, i to mimo inercji wymuszonej na nas przez Centrum. Mimo zastoju w nauce. Mimo fatalnego przywi膮zania do zabawek, kt贸re daj膮 nam inteligencje sztucznie wytworzone przez nas samych.

聽 聽 Nie by艂a zadowolona. Chcia艂a odwiedzi膰 rodzinne planety wszystkich pielgrzym贸w, cho膰 wiedzia艂a, 偶e jest to gest bez znaczenia. Martin Silenus na Bramie Niebios nauczy艂 si臋 pisania prawdziwej poezji, mimo 偶e jego uszkodzony m贸zg nie rozumia艂 j臋zyka. Ale to nie by艂 jego dom.

聽 聽 Zignorowa艂a mi艂膮 dla ucha muzyk臋 dobiegaj膮c膮 z muszli koncertowej na Promenadzie, stada EMV przelatuj膮ce nad g艂ow膮, a tak偶e pachn膮ce powietrze i 艂agodne 艣wiat艂o. Wywo艂a艂a portal i kaza艂a si臋 przetransmitowa膰 na ziemski Ksi臋偶yc. Na ten w艂a艣nie Ksi臋偶yc.

聽 聽 Komlog przestrzeg艂 j膮 przed niebezpiecze艅stwami, jakie nios艂a ze sob膮 ta podr贸偶. Skasowa艂a zapis.

聽 聽 Pojawi艂 si臋 z buczeniem zdalny obro艅ca. Cienki g艂osik w jej implancie klarowa艂, 偶e to nie jest najlepszy pomys艂, 偶eby CEO wybiera艂a si臋 w tak niepewne miejsce. Uciszy艂a go.

聽 聽 Portal te偶 zacz膮艂 j膮 nak艂ania膰, 偶eby zaniecha艂a podr贸偶y. Nastawi艂a go r臋cznie.

聽 聽 Drzwi portalu pojawi艂y si臋 przed ni膮 i Meina Gladstone wesz艂a w nie.

聽聽聽 Jedynym miejscem na Ksi臋偶ycu nadaj膮cym si臋 do zamieszkania by艂 teren g贸ry i morza zarezerwowany dla Armii na jej uroczysto艣膰 Masady. Tam w艂a艣nie wysz艂a Meina Gladstone. Trybuna i pole defilad by艂y puste. Pole zabezpieczaj膮ce dziesi膮tej klasy zamazywa艂o blask gwiazd i widok odleg艂ego urwiska, ale ona i tak widzia艂a miejsca, w kt贸rych wewn臋trzny 偶ar wywo艂any potwornymi si艂ami grawitacji stopi艂 g贸r臋 i zamieni艂 j膮 w morze ska艂y.

聽 聽 Sz艂a przez morze szarego piasku. Lekkie ci膮偶enie by艂o jakby zaproszeniem do fruwania. Wyobra偶a艂a sobie, 偶e jest jednym z balon贸w templariuszy, przywi膮zanym, ale niecierpliwie czekaj膮cym na start. Powstrzyma艂a ch臋tk臋, 偶eby przeskoczy膰 ogromne g艂azy, lecz krok mia艂a lekki. Kurz zastyga艂 za ni膮 w nieprawdopodobne wzory.

聽 聽 Rozrzedzone powietrze pod kopu艂膮 pola si艂owego sprawia艂o, 偶e dr偶a艂a, mimo i偶 jej peleryna zawiera艂a elementy grzewcze. Przez d艂u偶sz膮 chwil臋 sta艂a po艣rodku r贸wniny i stara艂a si臋 wyobrazi膰 sobie stary Ksi臋偶yc - pierwszy krok cz艂owieka po jego wyj艣ciu z ziemskiej kolebki. Ale rozprasza艂y j膮 trybuny i baraki z wyposa偶eniem Armii. Nie by艂a sobie w stanie niczego wyobrazi膰. W ko艅cu podnios艂a oczy, 偶eby zobaczy膰 to, po co tu przyby艂a.

聽 聽 Stara Ziemia wisia艂a na czarnym niebie. Rzecz jasna, nie by艂a to planeta, ale pulsuj膮cy dysk i chmura w kszta艂cie globu. Sk艂ada艂y si臋 na ni膮 szcz膮tki tego, co niegdy艣 stanowi艂o Star膮 Ziemi臋 - bardzo jasne cia艂o kosmiczne. Ja艣niejsze ni偶 jakakolwiek gwiazda, kt贸r膮 mo偶na zobaczy膰 z Patawpha przy najczystszym nawet nocnym niebie. Ale ta jasno艣膰 mia艂a w sobie co艣 potwornego; rzuca艂a chorobliwie blade 艣wiat艂o na szare ksi臋偶ycowe pole.

聽 聽 Meina Gladstone sta艂a zapatrzona. Nigdy przedtem tu nie by艂a. Postanowi艂a sobie, 偶e nigdy tu nie wr贸ci. A teraz, kiedy ju偶 tu 艣i臋 znalaz艂a, desperacko pragn臋艂a co艣 poczu膰, us艂ysze膰, jakby jaki艣 g艂os nios膮cy ostrze偶enie, inspiracje, a chocia偶by wsp贸艂czucie m贸g艂 tu do niej dotrze膰.

聽 聽 Nic nie us艂ysza艂a.

聽 聽 Sta艂a tak jeszcze przez par臋 minut. Niewiele my艣la艂a. Czu艂a, 偶e marznie jej nos i uszy. Postanowi艂a wraca膰. Na TCZ ju偶 prawie 艣wita.

聽 聽 Uruchomi艂a portal i w艂a艣nie po raz ostatni si臋 rozgl膮da艂a, gdy o nieca艂e dziesi臋膰 metr贸w od niej pojawi艂y si臋 drugie drzwi portalu transmitera materii. Zamurowa艂o j膮. Nie wi臋cej ni偶 pi臋cioro ludzi w ca艂ej Sieci mia艂o osobisty dost臋p do ksi臋偶yca Starej Ziemi.

聽 聽 Zdalny obro艅ca zlecia艂 z g贸ry, by ustawi膰 si臋 mi臋dzy ni膮 a postaci膮 wy艂aniaj膮c膮 si臋 z portalu.

聽 聽 Leigh Hunt rozejrza艂 si臋, zatrz膮s艂 si臋 z zimna i szybko podszed艂 do niej. W rozrzedzonym powietrzu jego g艂os brzmia艂 cienko, niemal zabawnie.

聽 聽 - M. CEO, musi pani natychmiast wraca膰. Intruzom uda艂o si臋 przebi膰. Dokonali zaskakuj膮cego kontrataku.

聽 聽 Meina Gladstone westchn臋艂a. Wiedzia艂a, 偶e taki b臋dzie nast臋pny krok.

聽 聽 - W porz膮dku - powiedzia艂a. - Czy Hyperi贸n pad艂? Czy mo偶emy ewakuowa膰 stamt膮d nasze wojska?

聽 聽 Hunt potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Wargi mia艂 prawie niebieskie z zimna.

聽 聽 - Nie rozumie pani. Nie chodzi tylko o Hyperiona. Intruzi zaatakowali w kilkunastu miejscach naraz. Dokonuj膮 inwazji na sam膮 Sie膰!

聽 聽 Mein臋 Gladstone nagle przenikn膮艂 ch艂贸d do szpiku ko艣ci. Skin臋艂a g艂ow膮, otuli艂a si臋 peleryn膮 i wesz艂a w portal, by wy艂oni膰 si臋 po drugiej stronie 艣wiata, kt贸ry ju偶 nigdy nie b臋dzie takim, jakim by艂 jeszcze do niedawna.

聽聽聽 . 19 .

聽聽聽 Zgromadzili si臋 u wej艣cia do Doliny Grobowc贸w Czasu. Brawne Lamia i Martin Silenus objuczeni byli tak膮 ilo艣ci膮 baga偶y, jak膮 tylko zdo艂ali ud藕wign膮膰. Sol Weintraub, konsul i ojciec Dure stali w milczeniu jak ch贸r starc贸w. Od wschodniej strony doliny zacz膮艂 podpe艂za膰 zmierzch. Cienie jak palce ciemno艣ci wyci膮ga艂y si臋 w stron臋 po艂yskuj膮cych lekko grobowc贸w.

聽 聽 - Nadal nie jestem pewien, czy rozdzielanie si臋 to dobry pomys艂 powiedzia艂 konsul pocieraj膮c podbr贸dek. By艂o bardzo gor膮co. Pot gromadzi艂 si臋 na jego pokrytych zarostem policzkach i sp艂ywa艂 na szyj臋. Lamia wzruszy艂a ramionami.

聽 聽 - Przecie偶 ka偶de z nas samotnie stawi czo艂o Chy偶warowi. Czy to ma znaczenie, 偶e rozdzielimy si臋 na kilka godzin? Potrzebujemy 偶ywno艣ci. Wy te偶 mo偶ecie i艣膰, je艣li chcecie.

聽 聽 Konsul i Sol popatrzyli na ojca Dure. Ksi膮dz by艂 najwyra藕niej zm臋czony. Poszukiwanie Kassada wyczerpa艂o ca艂膮 energi臋, jak膮 ten cz艂owiek jeszcze zachowa艂 po tylu przej艣ciach.

聽 聽 - Kto艣 powinien tu zaczeka膰, na wypadek gdyby pu艂kownik wr贸ci艂 - zaproponowa艂 Sol. Niemowl臋 w jego ramionach wydawa艂o si臋 bardzo ma艂e.

聽 聽 Lamia skin臋艂a g艂ow膮 na znak zgody. Za艂o偶y艂a sobie rzemienie na plecy i szyj臋.

聽 聽 - W porz膮dku. Dotarcie do baszty powinno nam zaj膮膰 jakie艣 dwie godziny. Powr贸t b臋dzie troch臋 d艂u偶szy. My艣l臋, 偶e godzin臋 sp臋dzimy na 艂adowaniu zapas贸w. Wr贸cimy przed noc膮. W sam raz na kolacj臋.

聽 聽 Konsul i ojciec Dure u艣cisn臋li r臋k臋 Silenusowi. Sol obj膮艂 Brawne ramieniem

聽 聽 - Wracajcie szybko - wyszepta艂.

聽 聽 Dotkn臋艂a policzka brodacza, po艂o偶y艂a na moment r臋k臋 na g艂贸wce niemowl臋cia, odwr贸ci艂a si臋 i ra藕no pomaszerowa艂a w g贸r臋 doliny.

聽 聽 - Hej, do cholery, poczekaj na mnie! - krzykn膮艂 Silenus. Manierki i flaszki na wod臋 brz臋cza艂y, gdy j膮 dogania艂.

聽 聽 Na prze艂臋cz mi臋dzy urwiskami dotarli razem. Silenus spojrza艂 za siebie. Trzej m臋偶czy藕ni wygl膮dali z oddali jak ma艂e figurki stoj膮ce mi臋dzy g艂azami i wydmami w pobli偶u Sfinksa.

聽 聽 - Nie idzie tak, jak planowali艣my, prawda? - zapyta艂.

聽 聽 - Nie wiem - odpar艂a Lamia. Na drog臋 w艂o偶y艂a szorty. Jej silne nogi b艂yszcza艂y od potu. - A jaki by艂 plan?

聽 聽 - M贸j plan polega艂 na tym, 偶eby uko艅czy膰 najwi臋kszy poemat w dziejach wszech艣wiata i wr贸ci膰 do domu - odpar艂 Silenus. Poci膮gn膮艂 艂yk z ostatniej butelki z wod膮. - Do diab艂a, 偶a艂uj臋, 偶e nie wzi臋li艣my wi臋cej wina.

聽 聽 - Ja nie mia艂am planu - stwierdzi艂a Lamia, jakby m贸wi艂a do siebie. Jej kr贸tkie loki, zmatowia艂e od potu, lepi艂y si臋 do szerokiej szyi.

聽 聽 Martin Silenus za艣mia艂 si臋 szyderczo.

聽 聽 - Nie by艂oby ci臋 tutaj, gdyby nie ten cyborg, tw贸j kochanek...

聽 聽 - Klient - warkn臋艂a.

聽 聽 - Wszystko jedno. To rekonstrukcja persony Johna Keatsa uwa偶a艂a, 偶e nale偶y tutaj przyby膰. Wi臋c skoro przywlok艂a艣 go taki kawa艂 drogi... Nadal nosisz dysk Schr贸na, prawda?

聽 聽 Lamia bezmy艣lnie dotkn臋艂a ma艂ej kieszonki neuronowej za lewym uchem. Cienka membrana osmotycznego polimeru chroni艂a ma艂e wydr膮偶enie.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Silenus zn贸w si臋 roze艣mia艂.

聽 聽 - Jaki to ma kurewski sens, skoro nie ma tu datasfery, 偶eby si臋 z ni膮 po艂膮czy膰, dzieciaku? Z r贸wnym powodzeniem mog艂a艣 zostawi膰 person臋 Keatsa na Lususie albo gdziekolwiek indziej. - Poeta zatrzyma艂 si臋 na moment, 偶eby poprawi膰 rzemienie i baga偶e. - Powiedz, czy mo偶esz si臋 z nim komunikowa膰 osobi艣cie?

聽 聽 Lamia pomy艣la艂a o swoim 艣nie. Czu艂a w nim obecno艣膰 Johnny'ego... ale wyobra偶enia pochodzi艂y z Sieci. Wspomnienia? - Nie - powiedzia艂a. - Nie mog臋 skontaktowa膰 si臋 osobi艣cie z dyskiem Schr贸na. Ma w sobie wi臋cej danych, ni偶 sto zwyk艂ych implant贸w by艂oby w stanie przetworzy膰. A teraz si臋 zamknij i id藕. - Przy艣pieszy艂a kroku i zostawi艂a go samego.

聽 聽 Niebo by艂o bezchmurne, zielone, podbiegni臋te b艂臋kitem. Upstrzony g艂azami p艂askowy偶 przechodzi艂 na wschodzie w nieu偶ytki zasypywane powoli przez wydmy. Przez p贸艂 godziny szli w milczeniu, oddaleni od siebie o pi臋膰 metr贸w, ka偶de zatopione we w艂asnych my艣lach. Po ich prawej stronie wisia艂o ma艂e, jaskrawe s艂o艅ce Hyperiona.

聽 聽 - Wydmy s膮 tu bardziej strome - powiedzia艂a Lamia podchodz膮c na kolejny szczyt diuny i ze艣lizguj膮c si臋 na drug膮 stron臋. Buty mia艂a pe艂ne piasku. Powierzchnia wydmy by艂a gor膮ca.

聽 聽 Silenus przytakn膮艂 i wytar艂 twarz jedwabn膮 chusteczk膮. Jego mi臋kki purpurowy beret zwisa艂 mu nad brwi膮 i lewym uchem, ale nie dawa艂 cienia.

聽 聽 - 艁atwiej by艂oby p贸j艣膰 p艂askowy偶em na p贸艂nocy, bli偶ej Miasta Poet贸w.

聽 聽 Brawne Lamia przys艂oni艂a r臋k膮 oczy, 偶eby popatrze膰 w tamtym kierunku.

聽 聽 - Id膮c tamt臋dy stracimy prawie p贸艂 godziny.

聽 聽 - Id膮c t臋dy stracimy wi臋cej. - Silenus usiad艂 na wydmie i s膮czy艂 wod臋 z butelki. Zdj膮艂 peleryn臋, z艂o偶y艂 j膮 i wsadzi艂 do najwi臋kszego tobo艂ka.

聽 聽 - Co tam niesiesz? - zapyta艂a Lamia. - Czym wypcha艂e艣 tob贸艂?

聽 聽 - Nie tw贸j cholerny interes, kobieto.

聽 聽 Lamia potrz膮sn臋艂a g艂ow膮, potar艂a policzki. Poczu艂a, 偶e ma oparzenia s艂oneczne. Nie by艂a przyzwyczajona do tak d艂ugiego przebywania w s艂o艅cu, atmosfera Hyperiona za艣 nie stanowi艂a zbytniej przeszkody dla promieniowania ultrafioletowego. Pogrzeba艂a w kieszeni, wyj臋艂a tubk臋 z kremem przeciw oparzeniom s艂onecznym i posmarowa艂a si臋 nim.

聽 聽 - W porz膮dku. P贸jdziemy tamt膮 drog膮. Przejdziemy wzd艂u偶 grzbietu skalnego, p贸ki nie sko艅cz膮 si臋 najgorsze wydmy, a potem ruszymy na prze艂aj do baszty.

聽 聽 G贸ry widniej膮ce na horyzoncie wydawa艂y si臋 wcale nie przybli偶a膰. Pokryte 艣niegiem wierzcho艂ki dr臋czy艂y j膮 obietnic膮 ch艂odnego wiatru i 艣wie偶ej wody. Doliny Grobowc贸w Czasu nie by艂o ju偶 wida膰, zas艂oni艂y j膮 wydmy i pole g艂az贸w.

聽 聽 Lamia podnios艂a baga偶e, skr臋ci艂a na prawo i zesz艂a z wydmy.

聽聽聽 Wyszli ze strefy piask贸w i stan臋li na trawach skalnego grzbietu. Martin Silenus nie m贸g艂 oderwa膰 oczu od ruin Miasta Poet贸w. Lamia okr膮偶a艂a je z lewej strony. Sz艂a na wp贸艂 pokryt膮 piaskiem autostrad膮 okalaj膮c膮 ruiny. Inne drogi wiod艂y na nieu偶ytki i znika艂y pod wydmami.

聽 聽 Silenus odstawa艂 od niej coraz bardziej. Wreszcie zatrzyma艂 si臋 i usiad艂 na zwalonej kolumnie. Kiedy艣 stanowi艂a ona cz臋艣膰 bramy, przez kt贸r膮 co wiecz贸r po pracy wraca艂y z pola androidy. Pola ju偶 dawno znikn臋艂y. Miejsc, gdzie znajdowa艂y si臋 akwedukty, kana艂y i drogi, mo偶na si臋 by艂o tylko domy艣la膰 obserwuj膮c przewr贸cone kamienie, wg艂臋bienia w piasku i wyszlifowane piaskiem pnie drzew, kt贸re niegdy艣 zwiesza艂y si臋 nad wod膮 albo rzuca艂y cie艅 na zaciszne alejki.

聽 聽 Martin Silenus wytar艂 beretem twarz. Patrzy艂 na ruiny. Miasto nadal by艂o bia艂e... jak ko艣ci odkryte przez w臋druj膮cy piasek, jak z臋by w zbr膮zowia艂ej od staro艣ci czaszce. Z miejsca, w kt贸rym siedzia艂, m贸g艂 zobaczy膰, 偶e wiele budynk贸w wygl膮da tak jak sto pi臋膰dziesi膮t lat temu, kiedy widzia艂 je po raz ostatni. Na wp贸艂 uko艅czony Amfiteatr Poet贸w nawet jako ruina zachwyca艂 swym ogromem. By艂 jak rzymskie Koloseum poro艣ni臋te pustynnym pn膮czem i bluszczem. Wielkie atrium otwiera艂o swoje wn臋trze na 艣wiat艂o s艂o艅ca. Portyki le偶a艂y w ruinie. Tego nie dokona艂 czas, ale 艣widry, lance 艣wietlne i 艂adunki wybuchowe bezu偶ytecznej ochrony Smutnego Kr贸la Billy'ego wiele dziesi臋cioleci po ewakuacji miasta. Pr贸bowali zabi膰 Chy偶wara. Chcieli u偶y膰 elektroniki i k膮艣liwych promieni skupionego 艣wiat艂a, 偶eby zabi膰 Grendela po jego krwawej uczcie w Hali Bohater贸w.

聽 聽 Martin Silenus zachichota艂 i pochyli艂 si臋. Gor膮co i zm臋czenie sprawi艂y, 偶e nagle zakr臋ci艂o mu si臋 w g艂owie.

聽 聽 Widzia艂 kopu艂臋 Hali Wsp贸lnoty, gdzie jada艂 posi艂ki. Z pocz膮tku biesiadowa艂 w towarzystwie setek kamrat贸w artyst贸w, p贸藕niej, w ciszy i pustce, z tymi kilkoma, kt贸rzy pozostali z sobie tylko znanych powod贸w, gdy Bill ewakuowa艂 si臋 do Keats. Jeszcze p贸藕niej zosta艂 zupe艂nie sam. Naprawd臋 sam. Kiedy艣, gdy upu艣ci艂 kielich, echo spod kopu艂y d藕wi臋cza艂o przez p贸艂 minuty.

聽 聽 Rozleg艂 si臋 niespodziewany ha艂as. Kilka bia艂ych go艂臋bic wyfrun臋艂o z jakiej艣 niszy w stosie ruin, kt贸re by艂y kiedy艣 pa艂acem Smutnego Kr贸la Billy'ego. Silenus patrzy艂, jak kr膮偶y艂y pod rozpalonym niebem, dziwi膮c si臋, 偶e przetrwa艂y setki lat na tym pustkowiu, gdzie diabe艂 m贸wi dobranoc.

聽 聽 Je艣li mnie si臋 to uda艂o, to dlaczego im mia艂o si臋 nie uda膰? - zapyta艂 sam siebie.

聽 聽 W mie艣cie mo偶na by艂o znale藕膰 oazy cienia. Silenus zastanawia艂 si臋, czy studnie nadal dzia艂aj膮, czy te wielkie podziemne zbiorniki, ukryte pod ziemi膮, zanim przyby艂y pierwsze statki z ziarnem, nadal s膮 pe艂ne s艂odkiej wody. My艣la艂, czy jego drewniane biurko, antyk ze Starej Ziemi, nadal stoi w pokoiku, w kt贸rym napisa艂 wi臋ksz膮 cz臋艣膰 "Cantos".

聽 聽 - Co si臋 sta艂o? - zapyta艂a Lamia.

聽 聽 - Nic - zmru偶y艂 oczy i spojrza艂 na ni膮 z do艂u. Kobieta wygl膮da艂a jak niskie i roz艂o偶yste drzewo; uda jak masa ciemnych twardych korzeni, spalona s艂o艅cem kora i mn贸stwo zakrzep艂ej energii. Stara艂 si臋 wyobrazi膰 sobie, jak wygl膮da艂aby, gdyby si臋 zm臋czy艂a... Ju偶 to sprawi艂o, 偶e sam si臋 zm臋czy艂. - W艂a艣nie zda艂em sobie spraw臋 - powiedzia艂 - 偶e marnujemy czas id膮c do baszty. W mie艣cie s膮 studnie. Prawdopodobnie s膮 tu te偶 zapasy 偶ywno艣ci.

聽 聽 - Hm, hm - chrz膮kn臋艂a Lamia. - Rozmawiali艣my o tym z konsulem. Miasto Poet贸w by艂o 艂upione przez kilka pokole艅. Pielgrzymi Chy偶wara musieli opr贸偶ni膰 magazyny jakie艣 sze艣膰dziesi膮t, osiemdziesi膮t lat temu. Studnie nie s膮 pewne... akwedukt jest zniszczony, zbiorniki zanieczyszczone. Idziemy do baszty.

聽 聽 Silenus czu艂, jak wzbiera w nim gniew na arogancj臋 tej kobiety, na jej nieustann膮 pewno艣膰, 偶e w ka偶dej sytuacji ona w艂a艣nie sprawuje przyw贸dztwo.

聽 聽 - P贸jd臋 si臋 o tym przekona膰 - powiedzia艂. - To mo偶e nam zaoszcz臋dzi膰 par臋 godzin marszu:

聽 聽 Lamia stan臋艂a mi臋dzy nim a s艂o艅cem. Promienie rozprasza艂y si臋 w jej czarnych lokach tworz膮c aureol臋.

聽 聽 - Nie. Je艣li stracimy tutaj czas, nie zd膮偶ymy przed zapadni臋ciem zmroku.

聽 聽 - Id藕 wi臋c - sapn膮艂 poeta, zdziwiony w艂asnymi s艂owami. - Ja jestem zm臋czony. Poza tym chc臋 przeszuka膰 magazyn za Hal膮 Wsp贸lnoty. Znam miejsca, kt贸rych pielgrzymi mogli nie znale藕膰.

聽 聽 Widzia艂, jak cia艂o kobiety st臋偶a艂o. Zastanawia艂a si臋, czy nie podnie艣膰 go si艂膮 i nie poci膮gn膮膰 za sob膮 na wydmy. Przeszli ju偶 nieco wi臋cej ni偶 jedn膮 trzeci膮 drogi do podn贸偶a wzg贸rz, gdzie czeka艂a ich d艂uga wspinaczka po schodach prowadz膮cych do baszty. Rozlu藕ni艂a si臋.

聽 聽 - Martin - powiedzia艂a. - Tamci licz膮 na nas. Prosz臋, nie schrza艅 wszystkiego.

聽 聽 Roze艣mia艂 si臋 i opar艂 o przewr贸cony s艂up.

聽 聽 - Chromol臋. Jestem zm臋czony. Wiesz przecie偶, 偶e i tak poniesiesz dziewi臋膰dziesi膮t pi臋膰 procent ca艂ego baga偶u. Jestem stary, kobieto. Stars藕y, ni偶 mo偶esz to sobie wyobrazi膰. Daj mitu zosta膰 i odpocz膮膰. Mo偶e znajd臋 jak膮艣 偶ywno艣膰. Mo偶e co艣 napisz臋.

聽 聽 Lamia ukucn臋艂a przy nim i dotkn臋艂a t艂umoka.

聽 聽 - A wi臋c to nios艂e艣 - sw贸j poemat, "Cantos".

聽 聽 - Oczywi艣cie - odpar艂.

聽 聽 - I nadal s膮dzisz, 偶e blisko艣膰 Chy偶wara pozwoli ci doko艅czy膰 dzie艂a?

聽 聽 Silenus wzruszy艂 ramionami. By艂o mu gor膮co, kr臋ci艂o si臋 w g艂owie.

聽 聽 - Chy偶war to pieprzony morderca, blaszany Grendel zmajstrowany w piekle. Ale jest moj膮 muz膮.

聽 聽 Lamia westchn臋艂a, zmru偶y艂a oczy i spojrza艂a w kierunku s艂o艅ca. Sta艂o nisko nad g贸rami. Popatrzy艂a za siebie, tam sk膮d przyszli.

聽 聽 - Wracaj - odezwa艂a si臋 cicho. - Wracaj do doliny. - Waha艂a si臋 przez moment. - P贸jd臋 z tob膮, a potem zawr贸c臋.

聽 聽 Silenus u艣miechn膮艂 si臋 sp臋kanymi ustami.

聽 聽 - Dlaczego mam wraca膰? 呕eby zagra膰 w kulki z trzema starszymi panami i czeka膰, a偶 przyjdzie bestia i nas zje? Nie, dzi臋kuj臋. Raczej zostan臋 tutaj, odpoczn臋 i popracuj臋. Id藕, kobieto. Ud藕wigniesz wi臋cej ni偶 trzech poet贸w. - Wypl膮ta艂 si臋 z pustych sakw i butli, po czym poda艂 je Lamii.

聽 聽 Dziewczyna 艣cisn臋艂a rzemienie w twardej jak m艂otek d艂oni.

聽 聽 - Jeste艣 pewien? Mo偶emy i艣膰 powoli.

聽 聽 Wsta艂 z trudem. Z艂o艣膰 wywo艂ana jej lito艣ci膮 nape艂ni艂a go energi膮. - Chrzani臋 ciebie i twoje sprawy, Lusanko. Na wypadek gdyby艣 zapomnia艂a, jaki by艂 cel tej pielgrzymki, przypomn臋 ci. Przyj艣膰 tu i powiedzie膰: ,jak si臋 masz" Chy偶warowi. Tw贸j przyjaciel Hoyt pami臋ta艂 o tym. Kassad te偶 zna艂 regu艂y gry. Ten pieprzony Chy偶war obgryza teraz pewnie jego wojskowe gnaty. Nie by艂bym zdziwiony, gdyby si臋 okaza艂o, 偶e tych trzech, kt贸rych zostawili艣my, ju偶 nie potrzebuje 偶ywno艣ci ani wody. Id藕. Id藕 st膮d do diab艂a. M臋czy mnie twoje towarzystwo.

聽 聽 Brawne Lamia przez moment jeszcze kuca艂a, patrzy艂a na niego z do艂u, kiedy tak sta艂 i macha艂 nad ni膮 r臋kami. Potem podnios艂a si臋, po艂o偶y艂a mu na u艂amek sekundy r臋k臋 na ramieniu, podnios艂a sakwy i butelki i odesz艂a tak szybko, 偶e nawet w swojej m艂odo艣ci Silenus nie by艂by w stanie dotrzyma膰 jej kroku.

聽 聽 - Za kilka godzin b臋d臋 t臋dy wraca膰 - krzykn臋艂a nie odwracaj膮c si臋 za siebie. - Czekaj na skraju miasta. Razem wr贸cimy do grobowc贸w.

聽 聽 Martin Silenus nic nie odpowiedzia艂. Patrzy艂 na jej oddalaj膮c膮 si臋 stopniowo posta膰, a偶 ca艂kiem wtopi艂a si臋 w ja艂owy krajobraz rozci膮gaj膮cy si臋 na po艂udniowy zach贸d od miasta. G贸ry drga艂y w gor膮cym powietrzu. Opu艣ci艂 wzrok i zobaczy艂, 偶e zostawi艂a mu butl臋 z wod膮. Splun膮艂, podni贸s艂 butl臋 i wszed艂 w cie艅 umar艂ego miasta.

聽聽聽 . 20 .

聽聽聽 Kiedy jedli kolacj臋 sk艂adaj膮c膮 si臋 z dw贸ch ostatnich racji 偶ywno艣ciowych, ojciec Dure o ma艂o nie zemdla艂. Sol i konsul przenie艣li go w cie艅 szerokiego przedsionka Sfinksa. Twarz ksi臋dza by艂a r贸wnie bia艂a jak jego w艂osy.

聽 聽 Usi艂owa艂 si臋 u艣miechn膮膰, kiedy Sol przybli偶y艂 do jego ust butelk臋 z wod膮.

聽 聽 - Do艣膰 艂atwo przyj臋li艣cie fakt mojego zmartwychwstania - powiedzia艂, wycieraj膮c palcem k膮ciki warg.

聽 聽 Konsul opar艂 si臋 o kamienn膮 艣cian臋 Sfinksa.

聽 聽 - Widzia艂em krzy偶okszta艂ty na ciele Hoyta. Takie same jakie te raz masz ty.

聽 聽 - I uwierzy艂em w jego histori臋... twoj膮 histori臋 - doda艂 Sol. Poda艂 wod臋 konsulowi.

聽 聽 Dure dotkn膮艂 czo艂a.

聽 聽 - Wys艂ucha艂em dyskietki komlogu. s膮... nieprawdopodobne. Te historie, w艂膮czaj膮c moj膮, s膮... nieprawdopodobne.

聽 聽 - Czy w膮tpisz w prawdziwo艣膰 kt贸rej艣 z nich? - zapyta艂 konsul.

聽 聽 - Nie. Ale zrozumienie ich nie jest 艂atwe. Trzeba znale藕膰 jaki艣 wsp贸lny element, jakie艣 powi膮zanie.

聽 聽 Sol przytuli艂 Rachel臋 do piersi i lekko ko艂ysa艂 niemowl臋.

聽 聽 - Czy musi by膰 jakie艣 powi膮zanie? Inne ni偶 Chy偶war?

聽 聽 - O tak - odpar艂 ojciec Dure. Jego policzki zar贸偶owi艂y si臋 lekko. Ta pielgrzymka nie jest dzie艂em przypadku. Dob贸r p膮tnik贸w te偶 nie.

聽 聽 - Rozmaite si艂y mia艂y co艣 do powiedzenia, je艣li chodzi o to, kto we藕mie udzia艂 w tej wyprawie - rzek艂 konsul. - Grupa konsultacyjna SI, Senat Hegemonii, nawet Ko艣ci贸艂 Chy偶wara.

聽 聽 Ojciec Dure potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Tak, przyjaciele, ale za tym wszystkim kryje si臋 jedna si艂a sprawcza.

聽 聽 Sol nachyli艂 si臋 bli偶ej.

聽 聽 - B贸g?

聽 聽 - Mo偶e - odpar艂 z u艣miechem ojciec Dure. - Ale my艣la艂em o Centrum... o sztucznych inteligencjach, kt贸re zachowywa艂y si臋 tak tajemniczo przez ca艂y czas, kiedy to si臋 dzia艂o.

聽 聽 Niemowl臋 cichutko zapiszcza艂o. Sol da艂 mu smoczek i nastawi艂 komlog na rytm serca. Dziecko zwin臋艂o pi膮stki i rozlu藕ni艂o je.

聽 聽 - Historia Brawne sugeruje nam, 偶e s膮 elementy Centrum, kt贸re chcia艂yby naruszy膰 status quo... da膰 ludzko艣ci szanse na przetrwanie i dalej prowadzi膰 projekt Sko艅czonej Inteligencji.

聽 聽 Konsul wskaza艂 r臋k膮 bezchmurne niebo.

聽 聽 - Wszystko, co si臋 zdarzy艂o... nasza pielgrzymka, nawet ta wojna... jest manipulacj膮 wynikaj膮c膮 z wojny domowej w Centrum.

聽 聽 - A co my wiemy o Centrum? - zapyta艂 cicho ojciec Dure.

聽 聽 - Nic - powiedzia艂 konsul i rzuci艂 kamykiem w potrzaskany g艂az le偶膮cy u wej艣cia do Sfinksa. - Kiedy wszystko zosta艂o ju偶 powiedziane i zrobione, my nadal nic nie wiemy.

聽 聽 Dure usiad艂, masowa艂 sobie twarz zwil偶on膮 艣ciereczk膮.

聽 聽 - Niemniej ich cel jest dziwnie podobny do naszego.

聽 聽 - To znaczy jaki? - zapyta艂 Sol, ci膮gle ko艂ysz膮c dziecko.

聽 聽 - Pozna膰 Boga - odpar艂 ksi膮dz. - A je艣li to si臋 nie uda, stworzy膰 Go. - Spojrza艂 spod zmru偶onych powiek na dolin臋. Cienie rzucane przez po艂udniowo - zachodni膮 艣cian臋 wyd艂u偶y艂y si臋. Zacz臋艂y dotyka膰 i poch艂ania膰 grobowce. - Pomaga艂em w rozpowszechnianiu takiej idei w Ko艣ciele...

聽 聽 - Czyta艂em twoje traktaty o 艣wi臋tym Teilhardzie - powiedzia艂 Sol. - To by艂a wspania艂a praca, obrona tezy o niezb臋dno艣ci ewolucji w kierunku punktu Omega - w kierunku bosko艣ci. Uda艂o ci si臋 to bez stoczenia si臋 w herezj臋 socynia艅sk膮.

聽 聽 - W co? - zapyta艂 konsul.

聽 聽 Ojciec Dure u艣miechn膮艂 si臋 nieznacznie.

聽 聽 - Socyn by艂 w艂oskim heretykiem. 呕y艂 w szesnastym wieku po Chrystusie. Wierzy艂 - i za to zosta艂 ekskomunikowany - 偶e B贸g jest istot膮 ograniczon膮, zdoln膮 do uczenia si臋 i rozwoju wraz z wszech艣wiatem, coraz bardziej z艂o偶on膮. Ja stoczy艂em si臋 jednak w herezj臋 socynia艅sk膮. To by艂 pierwszy z moich grzech贸w.

聽 聽 - A ostatni z twoich grzech贸w? - Sol patrzy艂 na niego bez mrugni臋cia okiem.

聽 聽 - Obok dumy? - zapyta艂 ojciec Dure. - Najwi臋kszym z moich grzech贸w by艂o sfa艂szowanie danych z siedmioletnich wykopalisk na Armagha艣cie. Usi艂owa艂em dowie艣膰 zwi膮zku mi臋dzy tamtejszymi wymar艂ymi Budowniczymi 艁uku a protochrze艣cijanami. Taki zwi膮zek nie istnieje. Wi臋c sfabrykowa艂em dane. Jest w tym jaka艣 ironia, 偶e najwi臋kszym z moich grzech贸w, przynajmniej w oczach Ko艣cio艂a, by艂o pogwa艂cenie metody naukowej. W swoich schy艂kowych dniach Ko艣ci贸艂 jest w stanie tolerowa膰 herezj臋 teologiczn膮, ale nie zniesie majstrowania przy naukowych procedurach.

聽 聽 - Czy Armaghast by艂 podobny do tego tutaj? - zapyta艂 Sol wskazuj膮c na dolin臋, groby i otaczaj膮c膮 wszystko pustyni臋.

聽 聽 Ojciec Dure rozejrza艂 si臋. Na moment oczy mu poja艣nia艂y.

聽 聽 - Py艂, kamienie, atmosfera 艣mierci - to by si臋 zgadza艂o. Ale to miejsce jest niesko艅czenie bardziej ponure i gro藕ne. Co艣 tutaj jeszcze nie podda艂o si臋 艣mierci, cho膰 powinno.

聽 聽 Konsul roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - Miejmy nadziej臋, 偶e my te偶 nale偶ymy do tej kategorii. Chc臋 zabra膰 z sob膮 komlog na prze艂臋cz i zn贸w spr贸bowa膰 po艂膮czy膰 si臋 ze statkiem.

聽 聽 - Ja te偶 p贸jd臋 - powiedzia艂 Sol.

聽 聽 - I ja - doda艂 ojciec Dure, wstaj膮c. Zachwia艂 si臋, ale nie pozwoli艂, 偶eby Weintraub go podtrzyma艂.

聽聽聽 Statek nie odpowiada艂 na wezwania. Bez statku nie mo偶na by艂o nawi膮za膰 艂膮czno艣ci lini膮 FAT ani z Intruzami, ani z Sieci膮, ani z jakimkolwiek innym miejscem znajduj膮cym si臋 poza Hyperionem. Zwyczajne 艂膮cza komunikacyjne by艂y g艂uche.

聽 聽 - Czy kto艣 m贸g艂 zniszczy膰 statek? - zapyta艂 Sol.

聽 聽 - Nie. Wezwanie zosta艂o przyj臋te, tyle 偶e nie ma na nie odpowiedzi. Meina Gladstone nie odwo艂a艂a nakazu kwarantanny dla statku.

聽 聽 Sol popatrzy艂 w stron臋 nieu偶ytk贸w. W oddali, w rozgrzanym powietrzu dr偶a艂 obraz g贸r. O kilka kilometr贸w bli偶ej linie horyzontu zamyka艂y poszarpane ruiny Miasta Poet贸w.

聽 聽 - Wszystko jedno - mrukn膮艂. - Powiedzenie deus ex machina sprawdza si臋 tu za cz臋sto.

聽 聽 Paul Dure zacz膮艂 si臋 艣mia膰 czystym, g艂臋bokim g艂osem, ale zaraz si臋 rozkaszla艂 i musia艂 napi膰 si臋 wody.

聽 聽 - O co chodzi? - zapyta艂 konsul.

聽 聽 - Deus ex machina. Rozmawiali艣my o tym wcze艣niej. Podejrzewam, 偶e to jest w艂a艣nie pow贸d, dla kt贸rego znale藕li艣my si臋 tutaj. Biedny Lenar, ze swoim deus ex machina w formie krzy偶okszta艂tu. Brawne ze swym zmartwychwsta艂ym poet膮 uwi臋zionym w dysku Schr贸na, szukaj膮ca deus ex machina, kt贸ry by uwolni艂 jej osobistego boga. Ty, Sol, oczekuj膮cy, a偶 mroczny B贸g rozwi膮偶e straszny problem twojej c贸rki. Centrum - machina pr贸buj膮ca zbudowa膰 swojego w艂asnego boga.

聽 聽 Konsul poprawi艂 okulary s艂oneczne.

聽 聽 - A ty, ojcze?

聽 聽 - Ja czekam na machin臋 najwi臋ksz膮 ze wszystkich machin, 偶eby stworzy艂a swego Boga - wszech艣wiat. Ile偶 z moich zachwyt贸w nad 艣wi臋tym Teilhardem wynika z faktu, 偶e nie znalaz艂em 艣ladu 偶ywego Stw贸rcy w obecnym 艣wiecie? Podobnie jak TechnoCentrum, chc臋 zbudowa膰 co艣, czego nie mog臋 znale藕膰.

聽 聽 Sol popatrzy艂 w niebo.

聽 聽 - Jakiego boga szukaj膮 Intruzi?

聽 聽 - Ich obsesja na tle Hyperiona jest prawdziwa - odpar艂 konsul. Uwa偶aj膮, 偶e tu narodzi si臋 nowa nadzieja dla ludzko艣ci.

聽 聽 - Wracajmy lepiej - powiedzia艂 Sol, zas艂aniaj膮c Rachel臋 od s艂o艅ca. - Brawne i Martin wr贸c膮 przed kolacj膮.

聽 聽 Ale nie wr贸cili przed kolacj膮. Nie by艂o ich tak偶e po zachodzie s艂o艅ca. Co godzina konsul w臋drowa艂 do wyj艣cia z doliny, wspina艂 si臋 na g艂az i patrzy艂, czy co艣 si臋 nie rusza na wydmach albo na polu g艂az贸w. Niczego tam nie by艂o. Konsul 偶a艂owa艂, 偶e Kassad nie zostawi艂 lornetki wojskowej.

聽 聽 Jeszcze zanim zapanowa艂 zmierzch, b艂yski na niebosk艂onie oznajmi艂y, 偶e nadal trwa wojna. Trzej m臋偶czy藕ni usiedli na najwy偶szym stopniu u wej艣cia do Sfinksa i obserwowali widowisko. Rozwija艂y si臋 nad nimi powolne eksplozje czystej bieli, zakwita艂y matowe czerwone kwiaty, nag艂e zielone i pomara艅czowe wybuchy sprawia艂y, 偶e migota艂o im w oczach.

聽 聽 - Jak my艣licie, kto wygrywa? - zapyta艂 Sol.

聽 聽 Konsul nie podni贸s艂 g艂owy.

聽 聽 - To nie ma znaczenia. Czy b臋dziemy spali w Sfinksie, czy gdzie indziej? Mo偶e winnym grobowcu?

聽 聽 - Nie mog臋 opu艣ci膰 Sfinksa - oznajmi艂 Sol. - Wy mo偶ecie i艣膰.

聽 聽 Dure dotkn膮艂 policzka niemowl臋cia. Ma艂a 偶u艂a pracowicie smoczek, policzek porusza艂 si臋 pod palcami.

聽 聽 - Ile ma teraz, Sol?

聽 聽 - Dwa dni. Prawie dok艂adnie tyle. Urodzi艂a si臋 pi臋tna艣cie minut po zachodzie s艂o艅ca na tej szeroko艣ci geograficznej Hyperiona.

聽 聽 - P贸jd臋 jeszcze raz popatrze膰 - powiedzia艂 konsul. - Potem b臋dziemy musieli rozpali膰 ognisko, 偶eby pom贸c im w znalezieniu drogi powrotnej.

聽 聽 Konsul by艂 ju偶 w po艂owie schod贸w, gdy Sol wsta艂 i na co艣 wskaza艂. Nie w stron臋 wej艣cia do doliny, p艂on膮cego 艣wiat艂em zachodz膮cego s艂o艅ca, ale w drug膮, zacienion膮 stron臋.

聽 聽 Konsul zatrzyma艂 si臋, pozostali dwaj do艂膮czyli do niego. Konsul si臋gn膮艂 do kieszeni i wyj膮艂 ma艂y og艂uszacz neuronowy, kt贸ry Kassad da艂 mu kilka dni temu. Po odej艣ciu Lamii i Kassada by艂a to jedyna bro艅, jak膮 mieli do dyspozycji.

聽 聽 - Widzicie? - wyszepta艂 Sol.

聽 聽 W ciemno艣ci, obok lekkiej po艣wiaty Nefrytowego Grobowca, przesuwa艂a si臋 jaka艣 posta膰. Nie by艂a tak du偶a i nie przemieszcza艂a si臋 tak szybko, 偶eby mo偶na j膮 by艂o uzna膰 za Chy偶wara; sz艂a powoli, zatrzymuj膮c si臋 co chwila, machaj膮c r臋kami.

聽 聽 Ojciec Dure obejrza艂 si臋 przez rami臋 na wyj艣cie z doliny.

聽 聽 - Czy Martin Silenus m贸g艂 w jaki艣 spos贸b wej艣膰 do doliny z tamtej strony?

聽 聽 - Nie, chyba 偶e skoczy艂by z urwiska - wyszepta艂 konsul. - Albo musia艂by nad艂o偶y膰 dziesi臋膰 kilometr贸w w kierunku p贸艂nocno - wschodnim. Poza tym tamten jest za wysoki na Silenusa.

聽 聽 Posta膰 zn贸w si臋 zatrzyma艂a, zamacha艂a r臋kami i upad艂a. Z odleg艂o艣ci ponad stu metr贸w wygl膮da艂a jak jeden z g艂az贸w za艣cie艂aj膮cych dno doliny.

聽 聽 - Chod藕my - powiedzia艂 konsul.

聽 聽 Nie pobiegli. Konsul schodzi艂 po stopniach pierwszy, z wyci膮gni臋tym og艂uszaczem, nastawionym na dwadzie艣cia metr贸w, chocia偶 efekt na t臋 odleg艂o艣膰 by艂by minimalny. Tu偶 za konsulem szed艂 ojciec Dure. Ni贸s艂 dziecko Sola, podczas gdy uczony szuka艂 jakiego艣 ma艂ego kamienia.

聽 聽 - Dawid i Goliat? - zapyta艂 Dure, kiedy Sol do艂膮czy艂 do nich z kamieniem wielko艣ci d艂oni w艂o偶onym w plastow艂贸kninow膮 proc臋 wyci臋t膮 z jednego z opakowa艅.

聽 聽 Brodata, opalona twarz uczonego sta艂a si臋 jeszcze ciemniejsza.

聽 聽 - Co艣 w tym stylu. Prosz臋 wzi膮膰, ja wezm臋 Rachel臋.

聽 聽 - Ch臋tnie j膮 ponios臋. A je艣li czeka nas jaka艣 walka, to lepiej, je艣li wy dwaj b臋dziecie mieli wolne r臋ce.

聽 聽 Sol skin膮艂 g艂ow膮 i zr贸wna艂 si臋 z konsulem. Ksi膮dz i dziecko zostali o kilka krok贸w za nimi.

聽 聽 Z odleg艂o艣ci pi臋tnastu metr贸w wida膰 by艂o dok艂adnie, 偶e le偶膮ca figura jest cz艂owiekiem - bardzo wysokim cz艂owiekiem - ubranym w prost膮 szat臋, le偶膮cym twarz膮 do ziemi.

聽 聽 - Zosta艅cie tutaj - powiedzia艂 konsul i pobieg艂. Patrzyli, jak odwraca le偶膮cego, wk艂ada og艂uszacz z powrotem do kieszeni i odwi膮zuje manierk臋 z wod膮 od paska.

聽 聽 Sol potruchta艂 powoli. Wyczerpanie odczuwa艂 jako przyjemny zawr贸t g艂owy. Za nim, wolniej, pod膮偶y艂 Dure.

聽 聽 Kiedy ksi膮dz dotar艂 do plamy 艣wiat艂a, jakie rzuca艂a latarka konsula, zobaczy艂 z lekka azjatyck膮, nieco zniekszta艂con膮 twarz wysuni臋t膮 spod odrzuconego kaptura.

聽 聽 - To jest templariusz - stwierdzi艂 Dure, zaskoczony, 偶e spotka艂 tutaj wyznawc臋 Muira.

聽 聽 - To jest Prawdziwy G艂os Drzewa - rzek艂 konsul. - Pierwszy z zaginionych pielgrzym贸w... Het Masteen.

聽聽聽 . 21 .

聽聽聽 Martin Silenus ca艂e popo艂udnie pracowa艂 nad swoim poematem epickim i tylko brak 艣wiat艂a sprawi艂, 偶e zaprzesta艂 wysi艂k贸w.

聽 聽 Jego stary pok贸j rozszabrowano, brakowa艂o antycznego biurka. Pa艂ac Smutnego Kr贸la Billy'ego by艂 najbardziej nadszarpni臋ty z臋bem czasu. Wszystkie okna zosta艂y wybite, miniaturowe wydmy w臋drowa艂y po wyp艂owia艂ych dywanach wartych niegdy艣 fortun臋, a szczury i ma艂e skalne jaszczurki mia艂y swoje norki mi臋dzy porozrzucanymi kamieniami. W wie偶ach mieszkalnych zagnie藕dzi艂y si臋 go艂臋bie i zdzicza艂e soko艂y. Poeta poszed艂 w ko艅cu do Hali Wsp贸lnoty, usiad艂 przy niskim stole pod kopu艂膮 i zacz膮艂 pisa膰.

聽 聽 Kurz i odpadki pokrywa艂y ceramiczn膮 pod艂og臋, szkar艂atne pn膮cze pustynne zaros艂o roz艂upane 艣ciany, ale Silenus nie zwraca艂 uwagi na takie drobiazgi. Pracowa艂 nad swoimi "Cantos".

聽 聽 Poemat traktowa艂 o 艣mierci i wygnaniu Tytan贸w przez ich potomstwo - helle艅skich bog贸w. M贸wi艂 o walce, kt贸ra rozgorza艂a, gdy Tytani odm贸wili ust膮pienia miejsca bogom olimpijskim: wielkie morza wrza艂y, gdy Ocean walczy艂 z Neptunem, uzurpatorem; s艂o艅ca gas艂y, gdy Hyperion zmaga艂 si臋 z Apollinem o w艂adz臋 nad 艣wiat艂em; wszech艣wiat dr偶a艂 w posadach, gdy Saturn bi艂 si臋 z Jupiterem o tron bog贸w. Stawk膮 nie by艂o jedynie zast膮pienie jednych bog贸w innymi, ale koniec z艂otej ery i pocz膮tek mrocznych wiek贸w, kt贸re zaci膮偶y艂y przekle艅stwem nad wszelk膮 偶yw膮 istot膮.

聽 聽 "Cantos Hyperiona" nie tai艂, 偶e osoby b贸stw mo偶na rozumie膰 wielorako: Tytani stanowili odpowiednik kr贸tkotrwa艂ej historii ludzko艣ci w Galaktyce, a olimpijscy uzurpatorzy mogli by膰 rozumiani jako TechnoCentrum. Pola bitew rozci膮ga艂y si臋 na znajomych kontynentach, oceanach i drogach powietrznych wszystkich planet Sieci. Po艣rodku tego wszystkiego, potworny chciwy Dis, syn Saturna, kt贸ry pragn膮艂 odziedziczy膰 kr贸lestwo, razem z Jupiterem tropi艂 swe ofiary, zbieraj膮c 艣miertelne 偶niwo zar贸wno w艣r贸d bog贸w, jak i ludzi.

聽 聽 "Cantos" m贸wi艂 te偶 o relacji mi臋dzy stworzonym a Stw贸rc膮, o mi艂o艣ci mi臋dzy dzie膰mi a rodzicami, o artystach i sztuce - o wszystkich tworz膮cych i ich dzie艂ach. Poemat podnosi艂 wysoko mi艂o艣膰 i lojalno艣膰, ale zbli偶a艂 si臋 te偶 do granicy nihilizmu poprzez obecno艣膰 w膮tku niszcz膮cej si艂y mi艂o艣ci, ludzkich ambicji i intelektualnej pychy.

聽 聽 Martin Silenus .pracowa艂 nad swoim poematem od ponad dwustu standardowych lat. Najlepsze cz臋艣ci napisa艂 tutaj, w opuszczonym mie艣cie, gdzie wiatry pustynne zawodzi艂y jak ch贸r z greckiej tragedii, a w powietrzu wisia艂a gro藕ba nag艂ego wtargni臋cia Chy偶wara. Silenus, ratuj膮c 偶ycie, opu艣ci艂 miasto, wtedy to opu艣ci艂a go muza, a z ni膮 talent. Kiedy rozpocz膮艂 prac臋, zacz膮艂 pod膮偶a膰 znanym sobie traktem i zaprz膮g艂 si臋 do kieratu, kt贸ry poznali tylko do艣wiadczeni pisarze, czu艂, 偶e powraca do 偶ycia... 偶y艂y mu pulsowa艂y, p艂uca g艂臋biej zaczerpywa艂y oddechu. Radowa艂o go ka偶de poci膮gni臋cie antycznego pi贸ra po pergaminie. Obok, na okr膮g艂ym stoliku, le偶a艂 wielki stos zapisanych ju偶 stronic. Kawa艂ki cegie艂 i sztukaterii s艂u偶y艂y jako przyciski do papieru. Fabu艂a rozwija艂a si臋 bez przeszk贸d. Z ka偶d膮 stanc膮, z ka偶dym wierszem czu艂, jak u艣miecha si臋 do niego nie艣miertelno艣膰.

聽 聽 Silenus dotar艂 do najbardziej ekscytuj膮cego i najtrudniejszego fragmentu poematu, do scen, w kt贸rych b贸j toczy si臋 w tysi膮cznych krajobrazach, a ca艂e cywilizacje ulegaj膮 zag艂adzie. Wtedy przedstawiciele Tytan贸w prosz膮 o zawieszenie broni, by spotka膰 si臋 i negocjowa膰 z pozbawionymi poczucia humoru olimpijskimi herosami. Po szerokich drogach jego wyobra藕ni kroczyli Saturn, Hyperion, Cottus, Japet, Ocean, Briareus, Mimus, Porfirion, Enceladus, Rhoetus, ich r贸wnie tytaniczne siostrzyce Tetyda, Feba, Thea, Klimene. Z przeciwnej strony nadchodzi艂 偶a艂osny korow贸d prowadzony przez Jupitera i Apollina.

聽 聽 Silenus nie wiedzia艂, jak zako艅czy poemat. 呕y艂 tylko po to, 偶eby go doko艅czy膰... czeka艂 na to od dziesi臋cioleci. Przemin臋艂y m艂odzie艅cze marzenia o s艂awie i bogactwie wynikaj膮cych ze s艂u偶enia 艣wiatu. Osi膮gn膮艂 ju偶 ogromn膮 s艂aw臋 i bogactwo. Ma艂o go nie zabi艂y. Zabi艂y jego sztuk臋. I cho膰 wiedzia艂, 偶e "Cantos" ju偶 teraz jest naj艣wietniejsz膮 literatur膮 epoki, chcia艂 doko艅czy膰 poemat, samemu pozna膰 zako艅czenie i nada膰 ka偶dej zwrotce, ka偶dej linii, ka偶demu s艂owu mo偶liwie naj艣wietniejsz膮, najpi臋kniejsz膮, najbardziej klarown膮 form臋.

聽 聽 Gor膮czkowo pisa艂, by艂 prawie szalony z 偶膮dzy doko艅czenia tego, co tak d艂ugo pozostawa艂o nie uko艅czone. Z jego starego pi贸ra przelewa艂y si臋 na papier s艂owa i frazy; bez wysi艂ku kreowa艂 stance, pie艣ni m贸wi艂y w艂asnym g艂osem, nie potrzebowa艂y poprawek, a on nie musia艂 robi膰 przerw, by poszuka膰 natchnienia. Poemat rozwija艂 si臋 z szokuj膮c膮 szybko艣ci膮. Jego pi臋kno - w s艂owie i obrazie - zapiera艂o dech w piersiach.

聽 聽 Saturn i Jupiter, uzurpator, spotkali si臋 pod bia艂膮 flag膮 rozejmu przy za艂omie marmuru. Ich dialog by艂 prosty. Ich argumenty uzasadniaj膮ce konieczno艣膰 wojny stanowi艂y najpi臋kniejszy przyk艂ad debaty od czas贸w "Dialog贸w Melia艅skich" Tukidydesa. Nagle do poematu wkrad艂o si臋 co艣 nowego, co艣 czego nie planowa艂 w swoich d艂ugich godzinach muzykowania bez muzy. Obaj kr贸lowie bog贸w wyra偶ali ten sam strach przed jakim艣 trzecim uzurpatorem, przed jak膮艣 straszliw膮 zewn臋trzn膮 si艂膮 zagra偶aj膮c膮 stabilno艣ci ich kr贸lestw. Silenus patrzy艂 zdumiony, jak bohaterowie, kt贸rych tworzy艂 przez tysi膮ce pracowitych godzin, wyst膮pili przeciw jego woli i podali sobie r臋ce nad za艂omem marmuru, ustanawiaj膮c sojusz przeciwko... Przeciwko czemu?

聽 聽 Poeta przerwa艂, wstrzyma艂 pi贸ro. U艣wiadomi艂 sobie, 偶e prawie ju偶 nie widzi kartki. Od jakiego艣 czasu pisa艂 w p贸艂mroku, a teraz zapad艂a ca艂kowita ciemno艣膰.

聽 聽 Silenus oprzytomnia艂. By艂o to tak, jakby wraca艂 do zmys艂贸w po orgazmie.

聽 聽 Rozejrza艂 si臋. W wielkiej sali jadalnej panowa艂y ciemno艣ci. Tylko przez zaro艣ni臋te bluszczem otwory w suficie dochodzi艂o 艣wiat艂o gwiazd i odleg艂ych eksplozji. Na zewn膮trz wzm贸g艂 si臋 wieczorny wiatr. Gwizda艂 sopranem i kontraltem w potrzaskanym belkowaniu kopu艂y.

聽 聽 Poeta westchn膮艂. W baga偶u nie mia艂 pochodni. Przyni贸s艂 tylko wod臋 i swoje "Cantos". Czu艂, jak 偶o艂膮dek 艣ciska mu si臋 z g艂odu. Gdzie jest ta przekl臋ta Lamia? - pomy艣la艂. Ale jak tylko to pomy艣la艂, u艣wiadomi艂 sobie, i偶 cieszy go, 偶e po niego nie wr贸ci艂a. Potrzebowa艂 samotno艣ci, 偶eby doko艅czy膰 poematu... w tym tempie nie zajmie mu to d艂u偶ej ni偶 dzie艅. Mo偶e jeszcze noc. Za kilka godzin zako艅czy dzie艂o 偶ycia, odpocznie troch臋 i b臋dzie si臋 zachwyca艂 ma艂ymi sprawami, kt贸re niesie codzienno艣膰, pospolitymi sprawami, jak dot膮d przeszkadzaj膮cymi tylko w nie uko艅czonej pracy.

聽 聽 Martin Silenus westchn膮艂 powt贸rnie i zacz膮艂 upycha膰 manuskrypt w baga偶u. Poszuka gdzie艣 艣wiat艂a... rozpali ognisko, u偶yje do tego tapet Smutnego Kr贸la Billy'ego. Napisze reszt臋 na dworze przy 艣wietle kosmicznej bitwy, je艣li b臋dzie musia艂.

聽 聽 Trzyma艂 ostatnie kilka stron i pi贸ro w r臋ku. Odwr贸ci艂 si臋, 偶eby odszuka膰 wyj艣cie.

聽 聽 Co艣 sta艂o w ciemnej hali.

聽 聽 Lamia, pomy艣la艂. Poczu艂 rozczarowanie zmieszane z ulg膮.

聽 聽 Ale to nie by艂a Brawne Lamia. Silenus zauwa偶y艂 ogromn膮 mas臋 na d艂ugich nogach, gr臋 艣wiat艂a gwiazd na kad艂ubie, cie艅 wielu ramion i rubinowy po艂ysk piekielnych kryszta艂贸w zast臋puj膮cych oczy. Silenus j臋kn膮艂 i usiad艂.

聽 聽 - Nie teraz! - krzykn膮艂. - Przepadnij, niech ci臋 diabli!

聽 聽 Wysoki cie艅 zbli偶y艂 si臋, szed艂 bezszelestnie po ceramicznej pod艂odze. Niebo rozb艂ysn臋艂o krwistoczerwon膮 eksplozj膮 i poeta dostrzeg艂 ciernie, ostrza i drut kolczasty.

聽 聽 - Nie! - krzykn膮艂. - Odmawiam. Zostaw mnie.

聽 聽 Chy偶war podszed艂 jeszcze bli偶ej. R臋ka Silenusa drgn臋艂a, podnios艂a pi贸ro i napisa艂a na pustym marginesie ostatniej strony: JU呕 CZAS, MARTINIE.

聽 聽 Poeta popatrzy艂 na to, co napisa艂, powstrzymuj膮c nag艂膮 ch臋tk臋, by wybuchn膮膰 wariackim chichotem. Z tego, co wiedzia艂, Chy偶war nigdy nie przem贸wi艂 - nigdy nie porozumiewa艂 si臋 z nikim. Chyba 偶e za po艣rednictwem b贸lu i 艣mierci.

聽 聽 - Nie! - wrzasn膮艂 znowu. - Mam jeszcze co艣 do zrobienia. We藕 sobie kogo艣 innego, niech ci臋 diabli!

聽 聽 Silenus przytuli艂 do siebie manuskrypt, podni贸s艂 ostatnie kilka stron ze sto艂u, 偶eby nie mo偶na by艂o na nich nic napisa膰. Pokaza艂 z臋by w koszmarnym, zastyg艂ym u艣miechu.

聽 聽 BY艁E艢 GOT脫W ZAMIENI膯 SI臉 MIEJSCAMI ZE SWYM PATRONEM. R臋ka Silenusa napisa艂a to na blacie sto艂u.

聽 聽 - Nie teraz! - wrzasn膮艂 poeta. - Billy nie 偶yje! Pozw贸l mi doko艅czy膰, prosz臋! - W swoim d艂ugim 偶yciu Martin Silenus nigdy o nic nie prosi艂. Teraz b艂aga艂: - Prosz臋, och, prosz臋: Prosz臋, pozw贸l mi tylko doko艅czy膰.

聽 聽 Chy偶war post膮pi艂 jeszcze o krok. By艂 tak blisko, 偶e jego szkaradny tu艂贸w zakrywa艂 艣wiat艂o gwiazd i rzuca艂 cie艅 na poet臋.

聽 聽 NIE, napisa艂a r臋ka Silenusa, a potem pi贸ro wypad艂o mu z d艂oni. Chy偶war wyci膮gn膮艂 d艂ugie ramiona, a jego ostre palce przebi艂y r臋ce poety do ko艣ci.

聽 聽 Martin Silenus wrzeszcza艂, gdy potw贸r unosi艂 go pod kopu艂臋 sali. Wrzeszcza艂, gdy zobaczy艂 wydmy i drzewo wyrastaj膮ce z doliny.

聽 聽 Drzewo by艂o wi臋ksze ni偶 dolina, wy偶sze od g贸r, kt贸re przebyli pielgrzymi. G贸rnymi ga艂臋ziami zdawa艂o si臋 si臋ga膰 pr贸偶ni kosmicznej. Zrobione z chromowanej stali, a jego ga艂臋zie je偶y艂y si臋 od igie艂 i kolc贸w. Na tych kolcach wi艂y si臋 i dr偶a艂y ludzkie postacie - dziesi膮tki tysi臋cy ludzi. Silenus przem贸g艂 b贸l i skoncentrowa艂 wzrok. Rozpoznawa艂 niekt贸rych. To by艂y cia艂a, nie dusze albo inne abstrakty. I najwyra藕niej cierpia艂y piekielne m臋ki.

聽 聽 TAK BY膯 MUSI, napisa艂a r臋ka Silenusa na zimnym korpusie Chy偶wara. Krew kapa艂a na piasek i rt臋ciow膮 pow艂ok臋.

聽 聽 - Nie! - wrzasn膮艂 poeta. Bi艂 pi臋艣ciami o drut kolczasty i ostrza skalpeli. Odpycha艂 si臋, walczy艂 i wykr臋ca艂, mimo 偶e potw贸r przycisn膮艂 go mocniej, nawlekaj膮c na ostrza swego cielska jak motyla na szpilk臋. To nie trudny do wyobra偶enia b贸l, ale poczucie niepowetowanej straty miesza艂o zmys艂y Silenusa. Prawie doko艅czy艂 poemat. Prawie go doko艅czy艂!

聽 聽 - Nie! - rykn膮艂 Silenus wyrywaj膮c si臋 jeszcze silniej, a偶 mgie艂ka rozpylonej krwi i miotane przez poet臋 obsceniczne wyrazy wype艂ni艂y powietrze. Chy偶war ni贸s艂 go ku drzewu.

聽 聽 Wrzaski odbija艂y si臋 echem w umar艂ym mie艣cie. Z minuty na minut臋 stawa艂y si臋 coraz s艂absze. Cisz臋 przerywa艂y tylko go艂臋bie, wracaj膮ce do gniazd, frun膮ce w stron臋 potrzaskanych kopu艂 i wie偶 z 艂agodnym trzepotem skrzyde艂.

聽 聽 Wiatr wzm贸g艂 si臋, obija艂 si臋 o szyby z perspexu i sztukateri臋, przemiataj膮c z miejsca na miejsce zbutwia艂e li艣cie le偶膮ce przy wyschni臋tych fontannach. Przenika艂 do wn臋trza sali jadalnej przez potrzaskane okna i unosi艂 strony manuskryptu we wdzi臋cznym korkoci膮gu. Niekt贸re stronice wymkn臋艂y si臋 na zewn膮trz, wiatr rozwia艂 je po cichym podw贸rcu, pustych chodnikach wok贸艂 rozwalonego akweduktu.

聽 聽 Po chwili wiatr zamar艂. W Mie艣cie Poet贸w nic si臋 ju偶 nie porusza艂o.

聽聽聽 . 22 .

聽聽聽 Czterogodzinny marsz zmieni艂 si臋 dla Brawne Lamii w dziesi臋ciogodzinny koszmar. Najpierw zboczy艂a z prostej trasy do Miasta Poet贸w i musia艂a dokona膰 trudnego wyboru: zabra膰 z sob膮 Silenusa, czy zostawi膰 go. Nie chcia艂a, 偶eby poeta zosta艂 sam; nie chcia艂a zmusza膰 go do dalszego marszu ani do powrotu w dolin臋 grobowc贸w. Zej艣cie z trasy kosztowa艂o j膮 dodatkow膮 godzin臋.

聽 聽 Pokonanie ostatnich wydm i skalistej ja艂owizny by艂o wyczerpuj膮ce i nudne. Zanim dotar艂a do podn贸偶a pag贸rk贸w, zrobi艂o si臋 p贸藕ne popo艂udnie. Baszt臋 ogarn膮艂 cie艅.

聽 聽 Zej艣cie z sze艣ciuset sze艣膰dziesi臋ciu jeden kamiennych stopni prowadz膮cych z baszty nie sprawi艂o jej trudno艣ci. Ale wdrapanie si臋 do g贸ry stanowi艂o sprawdzian nawet dla jej wykszta艂conej na Lususie muskulatury. W miar臋 wspinaczki powietrze, z pocz膮tku gor膮ce, stawa艂o si臋 coraz ch艂odniejsze. Gdy znalaz艂a si臋 na wysoko艣ci czterystu metr贸w nad podn贸偶em wysoczyzny, przesta艂a si臋 poci膰. Z tej wysoko艣ci wida膰 by艂o Dolin臋 Grobowc贸w Czasu. Szczyt Kryszta艂owego Monolitu, wygl膮daj膮cy st膮d jak nieregularna, po艂yskliwa powierzchnia, rozb艂yskiwa艂 co jaki艣 czas 艣wiat艂em. Przystan臋艂a, 偶eby si臋 upewni膰, czy to nie jest jaki艣 znak wys艂any specjalnie dla niej, ale b艂yski by艂y przypadkowe. Zapewne jaki艣 kawa艂 stopionego kryszta艂u zwisaj膮cy ze szczytu grobowca, ko艂ysz膮c si臋, odbija艂 promienie s艂oneczne.

聽 聽 Zanim pokona艂a ostatni膮 setk臋 schod贸w, sprawdzi艂a komlog. Kana艂y komunikacyjne pe艂ne by艂y, jak zwykle, szumu i nonsens贸w. Zapewne pr膮dy czasu zak艂贸ca艂y 艂膮czno艣膰. Laser 艂膮czno艣ciowy zda艂by tu egzamin - zdaje si臋, 偶e antyczny komlog konsula by艂 na niego nastawiony - ale odk膮d Kassad znikn膮艂, nie mieli ju偶 lasera. Lamia wzruszy艂a ramionami i zacz臋艂a forsowa膰 pozosta艂e stopnie.

聽 聽 Baszt臋 Chronosa zbudowa艂y androidy Smutnego Kr贸la Billy'ego. Budowla nigdy nie by艂a prawdziw膮 fortec膮. Z za艂o偶enia s艂u偶y艂a jako uzdrowisko, gospoda dla podr贸偶nych i letnia przysta艅 dla artyst贸w. Po ewakuacji Miasta Poet贸w to miejsce przez ponad stulecie 艣wieci艂o pustkami. Odwiedzali je tylko naj艣mielsi awanturnicy.

聽 聽 Kiedy zmniejszy艂o si臋 niebezpiecze艅stwo ze strony Chy偶wara, z baszty zacz臋li korzysta膰 tury艣ci i pielgrzymi, a偶 w ko艅cu Ko艣ci贸艂 Chy偶wara otworzy艂 j膮 na nowo jako ostatni przystanek w dorocznej pielgrzymce. Niekt贸re z pomieszcze艅, wryte g艂臋boko w ska艂臋 albo umieszczone na najwy偶szych pi臋trach wie偶, by艂y, jak wie艣膰 g艂osi艂a, miejscami, w kt贸rych odbywa艂y si臋 rytua艂y dla wtajemniczonych i sk艂adano ofiary dla istoty zwanej przez wiernych Awatarem.

聽 聽 Gdy otwarcie grobowc贸w zn贸w zacz臋艂o si臋 zbli偶a膰, a pr膮dy czasu sta艂y si臋 nieprzewidywalne i ewakuowano p贸艂nocne pogranicze, Baszta Chronosa zn贸w zapad艂a w zimowy sen. Tak膮 zasta艂a j膮 Brawne Lamia.

聽 聽 Pustynia i martwe miasto ci膮gle by艂y w pe艂nym s艂o艅cu, ale w baszcie panowa艂 ju偶 p贸艂mrok. Brawne Lamia stan臋艂a na dolnym tarasie, odpocz臋艂a chwil臋, znalaz艂a latark臋 w jednym z baga偶y i zag艂臋bi艂a si臋 w labirynt. Korytarze by艂y ciemne. Gdy przebywali tu dwa dni wcze艣niej, Kassad przeszuka艂 baszt臋 i powiedzia艂 im, 偶e 藕r贸d艂a energii wyczerpa艂y si臋 na dobre - konwertery solarne by艂y potrzaskane, a komory fuzyjne zniszczone. Nawet zapasowe baterie, rozbite, poniewiera艂y si臋 w piwnicach. Lamia przemy艣la艂a to wszystko, gdy wspina艂a si臋 po nie ko艅cz膮cych si臋 schodach, patrz膮c na nieruchome windy przyrdzewia艂e do szyn.

聽 聽 Wi臋ksze sale, przystosowane do posi艂k贸w i zebra艅, by艂y dok艂adnie takie, jakimi zostawili je w dniu, kiedy st膮d odeszli: wala艂y si臋 tu wyschni臋te resztki po bankietach, dostrzeg艂a te偶 艣lady wskazuj膮ce na panik臋, kt贸ra niegdy艣 tutaj wybuch艂a. Nie by艂o trup贸w, ale br膮zowe smugi na kamiennych 艣cianach 艣wiadczy艂y, 偶e przed kilkoma tygodniami odby艂a si臋 tu orgia przemocy.

聽 聽 Lamia zignorowa艂a chaos, zignorowa艂a wiestniki - wielkie czarne ptaszyd艂a z obrzydliwie ludzkimi twarzami - zignorowa艂a w艂asne zm臋czenie po wspinaczce. Wesz艂a do magazynu. Klatka schodowa robi艂a si臋 nie wiadomo dlaczego coraz w臋偶sza, blade 艣wiat艂o wpadaj膮ce przez witra偶owe okna mia艂o chorobliwy odcie艅. Tam, gdzie szyby zosta艂y rozbite albo ich brakowa艂o, przez otwory okienne zagl膮da艂y gargulce. Wygl膮da艂o to tak, jakby skamienia艂y, zanim uda艂o im si臋 wej艣膰 do 艣rodka. Wia艂 zimny wiatr od za艣nie偶onych G贸r Cugielnych. Lamia dr偶a艂a na ca艂ym ciele.

聽 聽 Baga偶e i dodatkowe pakunki le偶a艂y tam, gdzie je zostawili, w ma艂ym sk艂adziku nad 艣rodkow膮 komor膮. Lamia przejrza艂a je i stwierdzi艂a, 偶e niekt贸re zawieraj膮 nie psuj膮c膮 si臋 偶ywno艣膰. Wysz艂a na balkonik, gdzie Lenar Hoyt grywa艂 na ba艂a艂ajce. Mia艂a wra偶enie, 偶e od tego czasu min臋艂a wieczno艣膰.

聽 聽 Cienie wysokich szczyt贸w pada艂y na piaski, dociera艂y niemal do umar艂ego miasta. Dolina Grobowc贸w Czasu i okoliczne pustkowia nadal sk膮pane by艂y w wieczornym 艣wietle. G艂azy i ska艂ki rzuca艂y gmatwanin臋 cieni. Lamia nie mog艂a dostrzec z tej odleg艂o艣ci samych grobowc贸w. Tylko Monolit od czasu do czasu rzuca艂 b艂yski. Ponownie sprawdzi艂a komlog. Zakl臋艂a, bo nadal s艂ysza艂a tylko szum statyczny i trzaski t艂a. Wr贸ci艂a do sk艂adu, 偶eby przejrze膰 i za艂adowa膰 zapasy.

聽 聽 Wzi臋艂a cztery opakowania podstawowych artyku艂贸w 偶ywno艣ciowych, zawini臋te w piank臋 i plastow艂贸knin臋. W twierdzy by艂a woda - rynny doprowadzaj膮ce wod臋 ze stopionego 艣niegu nie mog艂y si臋 zepsu膰 - nape艂ni艂a wszystkie butle, kt贸re przynios艂a ze sob膮, i poszuka艂a nast臋pnych. Woda stanowi艂a dla nich najwi臋kszy problem. Przeklina艂a Silenusa, 偶e nie przyszed艂 z ni膮; m贸g艂 ud藕wign膮膰 co najmniej kilka butli.

聽 聽 W艂a艣nie zbiera艂a si臋 do wyj艣cia, gdy us艂ysza艂a ha艂as. W Wielkiej Hali, mi臋dzy ni膮 a schodami, co艣 si臋 czai艂o. Lamia zarzuci艂a na plecy ostatni t艂umok, wyci膮gn臋艂a automatyczny pistolet ojca i zacz臋艂a powoli schodzi膰.

聽 聽 Hala by艂a pusta; wiestniki nie wr贸ci艂y. Ci臋偶kie gobeliny, unoszone przez wiatr, powiewa艂y nad za艣miecon膮 pod艂og膮. Przy odleg艂ej 艣cianie sta艂a rze藕ba przedstawiaj膮ca twarz Chy偶wara. Obraca艂a si臋 wraz z powiewami wiatru.

聽 聽 Lamia sz艂a ostro偶nie, co jaki艣 czas zmienia艂a kurs, 偶eby nie i艣膰 za d艂ugo ty艂em do ciemnych k膮t贸w. Nag艂y wrzask sprawi艂, 偶e zamar艂a. To nie by艂 krzyk cz艂owieka: W g贸rnych rejestrach przechodzi艂 ponad pr贸g s艂yszalno艣ci. Lami臋 rozbola艂y od tego z臋by, 艣cisn臋艂a r臋koje艣膰 pistoletu, a偶 zbiela艂y jej palce. Niespodziewanie krzyk usta艂, jak no偶em uci膮艂.

聽 聽 Lamia zlokalizowa艂a 藕r贸d艂o d藕wi臋ku. Za sto艂em biesiadnym, za rze藕b膮, pod sze艣cioma oknami witra偶owymi, przez kt贸re ledwie przenika艂o s艂abe 艣wiat艂o zmierzchu, znajdowa艂y si臋 ma艂e drzwiczki. G艂os wydobywa艂 si臋 z nich echem, jakby pochodzi艂 z lochu lub piwnicy pod pod艂og膮.

聽 聽 Brawne Lami臋 to zaintrygowa艂o. Ca艂e 偶ycie by艂a ciekawska. Dlatego wybra艂a prawie zapomniany, ale czasem zabawny zaw贸d: zosta艂a prywatnym detektywem. Nieraz ju偶 jej nadmierna ciekawo艣膰 sprowadza艂a na ni膮 za偶enowanie i k艂opoty. Ale te偶 dawa艂a jej wiedz臋, kt贸r膮 niewielu posiad艂o.

聽 聽 Tym razem dzia艂o si臋 inaczej.

聽 聽 Lamia przyby艂a tu, 偶eby znale藕膰 wod臋 i 偶ywno艣膰. 呕aden ze starszych pan贸w nie by艂by wstanie tu dotrze膰, pobi膰 jej rekordu - nawet je艣li uwzgl臋dni膰 zej艣cie z trasy do umar艂ego miasta.

聽 聽 Kassad? - pomy艣la艂a, ale odp臋dzi艂a t臋 my艣l. Taki d藕wi臋k nie m贸g艂 si臋 wydobywa膰 z krtani pu艂kownika Armii.

聽 聽 Brawne Lamia wycofa艂a si臋 od drzwi, trzymaj膮c pistolet w gotowo艣ci. Znalaz艂a stopnie prowadz膮ce do ni偶szych poziom贸w i ostro偶nie zacz臋艂a schodzi膰. Skrada艂a si臋 jak mog艂a najciszej, jak jej na to pozwala艂 siedemdziesi臋ciokilogramowy baga偶 i kilkana艣cie butli z wod膮. K膮tem oka zobaczy艂a swoje odbicie w przyciemnionym szkle na najni偶szym poziomie - nachylona, przysadzista posta膰, pistolet w r臋ku, tobo艂y ko艂ysz膮ce si臋 na plecach, butle i manierki zwisaj膮ce u pasa.

聽 聽 Lamii ten widok nie rozbawi艂. Wyda艂a westchnienie ulgi, gdy wysz艂a poza ostatni taras, na zimne, rzadkie powietrze. Teraz mog艂a zacz膮膰 schodzi膰. Jeszcze nie musia艂a pos艂ugiwa膰 si臋 latark膮 - niskie chmury, kt贸re nagle zasnu艂y niebo, rozprasza艂y r贸偶owe i bursztynowe 艣wiat艂o.

聽 聽 Bra艂a po dwa stopnie naraz. Pot臋偶ne mi臋艣nie n贸g rozbola艂y j膮, zanim zesz艂a z po艂owy schod贸w. Nie schowa艂a pistoletu. Trzyma艂a go w r臋ku na wypadek, gdyby co艣 spad艂o na ni膮 z g贸ry albo wy艂oni艂o si臋 ze szczeliny w skalnym pod艂o偶u. Dosz艂a do ko艅ca schod贸w. Obr贸ci艂a si臋 i spojrza艂a na wie偶e i tarasy wznosz膮ce si臋 p贸艂 kilometra nad ni膮.

聽 聽 W jej stron臋 spada艂y ska艂y. Nie tylko ska艂y. Spostrzeg艂a, 偶e gargulce wy艂amane ze swych podstaw toczy艂y si臋 razem z kamieniami. Demoniczne twarze rze藕b o艣wietlone by艂y 艣wiat艂em zmierzchu. Lamia zacz臋艂a biec. Tobo艂ki i butle ko艂ysa艂y si臋 wok贸艂 niej. Zrozumia艂a, 偶e nie zd膮偶y osi膮gn膮膰 bezpiecznej odleg艂o艣ci. Rzuci艂a si臋 mi臋dzy dwa niskie g艂azy opieraj膮ce si臋 o siebie.

聽 聽 Baga偶 nie pozwoli艂 jej wcisn膮膰 si臋 w szczelin臋. Walczy艂a z rzemieniami, gdy pierwszy kamie艅 przelecia艂 nad ni膮 rykoszetem. Lamia zdziera艂a z siebie sk贸rzan膮 i plastow艂贸kninow膮 uprz臋偶. Wreszcie wcisn臋艂a si臋 pod g艂azy. Za sob膮 poci膮gn臋艂a baga偶. Nie chcia艂a wraca膰 do twierdzy.

聽 聽 Wok贸艂 niej 艣miga艂y kamienie wielko艣ci pi臋艣ci i wi臋ksze, jak ludzka g艂owa. Przeturla艂 si臋 kamienny 艂eb chochlika. Rozwali艂 na trzy cz臋艣ci ska艂k臋 odleg艂膮 o nieca艂e trzy metry od miejsca, w kt贸rym le偶a艂a. W powietrzu 艣miga艂y pociski. Wi臋ksze kamienie wali艂y w g艂az nad jej g艂ow膮. Lawina ko艅czy艂a si臋 powoli. Po schronie Lamii b臋bni艂y tylko drobniejsze kamyki.

聽 聽 Lamia wychyli艂a si臋, 偶eby g艂臋biej wci膮gn膮膰 baga偶. Kamie艅 wielko艣ci jej komlogu odbi艂 si臋 od pod艂o偶a i 艣mign膮艂 prosto do jej kryj贸wki, odbi艂 si臋 dwa razy o 艣ciany g艂az贸w i uderzy艂 j膮 w skro艅.

聽聽聽 Obudzi艂a si臋 z chrapliwym j臋kni臋ciem. Bola艂a j膮 g艂owa. Na zewn膮trz panowa艂a ju偶 noc. Przez szczeliny do jej kryj贸wki dociera艂o 艣wiat艂o odleg艂ych eksplozji. Podnios艂a palec, 偶eby dotkn膮膰 skroni. Na policzku i szyi mia艂a zakrzep艂膮 krew.

聽 聽 Wyczo艂ga艂a si臋 z ukrycia. Potyka艂a si臋 o kamienie. Na chwil臋 przysiad艂a z pochylon膮 g艂ow膮. Powstrzymywa艂a wymioty.

聽 聽 Baga偶e by艂y nietkni臋te. Rozbi艂a si臋 tylko jedna butla z wod膮. Znalaz艂a sw贸j pistolet tam, gdzie go wrzuci艂a - w dziurze, kt贸rej nie przykry艂y od艂amki ska艂y. Skalna pokrywa, na kt贸rej sta艂a, pop臋ka艂a od uderze艅 kamiennej lawiny.

聽 聽 Lamia sprawdzi艂a komlog. Nie min臋艂a nawet godzina. W tym czasie, gdy le偶a艂a nieprzytomna, nic jej nie porwa艂o ani nie poder偶n臋艂o jej gard艂a. Po raz ostatni spojrza艂a w kierunku baszty. Nic ju偶 nie dostrzeg艂a o tej porze. Zebra艂a tobo艂ki i ruszy艂a przed siebie przy艣pieszonym krokiem.

聽 聽 Martina Silenusa nie by艂o na um贸wionym miejscu, kiedy wr贸ci艂a do umar艂ego miasta. W g艂臋bi duszy nie spodziewa艂a si臋, 偶e go znajdzie. Mia艂a jednak nadziej臋, 偶e po prostu znu偶y艂o go czekanie i poszed艂 w kierunku doliny.

聽 聽 Pokusa, 偶eby zdj膮膰 jarzmo baga偶u i odpocz膮膰 chwil臋, by艂a bardzo mocna. Lamia opar艂a si臋 jej. Z pistoletem w d艂oni chodzi艂a po ulicach opustosza艂ego miasta. Eksplozje na niebie by艂y wystarczaj膮co jasne, 偶eby o艣wietli膰 jej drog臋.

聽 聽 Poeta nie odpowiada艂 na jej powtarzane echem wo艂anie. Sp艂oszy艂a za to ptaki, kt贸re nagle wyfrun臋艂y z gniazd trzepocz膮c w ciemno艣ci bia艂ymi skrzyd艂ami. Przeszuka艂a dolne pi臋tra starego pa艂acu kr贸la. Wo艂a艂a w g艂膮b klatek schodowych. Raz nawet strzeli艂a z pistoletu, ale po Silenusie nie by艂o nawet 艣ladu. Sz艂a podw贸rcami o 艣cianach zaros艂ych dzikim winem, wykrzykiwa艂a jego imi臋, szuka艂a jakiegokolwiek 艣ladu. Spostrzeg艂a fontann臋, kt贸ra przypomnia艂a jej opowiadanie poety o nocnym znikni臋ciu Smutnego Kr贸la Billy'ego, uprowadzonego przez Chy偶wara. Ale wok贸艂 by艂y te偶 inne fontanny. Nie wiedzia艂a, kt贸ra z nich jest t膮 z opowie艣ci.

聽 聽 Przesz艂a przez sal臋 jadaln膮 pod potrzaskan膮 kopu艂膮. W sali by艂o ciemno. Us艂ysza艂a jaki艣 d藕wi臋k. B艂yskawicznie odwr贸ci艂a si臋 z wyci膮gni臋tym pistoletem, ale to tylko li艣膰 albo jaki艣 stary papier szura艂 o pod艂og臋.

聽 聽 Westchn臋艂a i wysz艂a z miasta. Sz艂o si臋 jej dobrze, mimo zm臋czenia po bezsennych nocach. Komlog nie odpowiada艂. Czu艂a deja vu wywo艂ane zmian膮 w pr膮dach czasu. Nie dziwi艂o jej to. Wieczorny wiatr zatar艂 wszelkie 艣lady, jakie m贸g艂 pozostawi膰 Martin, gdyby t膮 drog膮 wraca艂 do doliny.

聽 聽 Zn贸w widzia艂a poblask rzucany przez grobowce. Zobaczy艂a go, zanim jeszcze dotar艂a do prze艂臋czy prowadz膮cej do doliny. To nie by艂o jasne 艣wiat艂o, takie jak ciche wybuchy. na niebie - wszystkie naziemne grobowce dawa艂y 艣wiat艂o md艂e i blade, jakby pozbywa艂y si臋 energii nagromadzonej w ci膮gu dnia.

聽 聽 Lamia stan臋艂a u wej艣cia do doliny i zawo艂a艂a, 偶eby powiadomi膰 Sola i innych o swoim powrocie. Nie odm贸wi艂aby, gdyby kto艣 zaproponowa艂, 偶e jej pomo偶e d藕wiga膰 baga偶 przez te ostatnie kilkaset metr贸w. Jej plecy krwawi艂y w miejscach, w kt贸rych rzemienie wer偶n臋艂y si臋 w cia艂o. Koszul臋 mia艂a przesi膮kni臋t膮 krwi膮.

聽 聽 Ale nikt nie odpowiada艂 na jej wo艂anie.

聽 聽 Czu艂a si臋 wyczerpana, gdy powoli wchodzi艂a na stopnie prowadz膮ce do Sfinksa. Rzuci艂a baga偶 na szeroki kamienny taras i zacz臋艂a szuka膰 latarki. W 艣rodku by艂o ciemno. Legowiska i t艂umoki le偶a艂y rozrzucone po salce, w kt贸rej spali. Lamia zawo艂a艂a, poczeka艂a, a偶 echo ucichnie, i jeszcze raz rozejrza艂a si臋 o艣wietlaj膮c 艣ciany latark膮. Wszystko by艂o takie samo. Nie, chwileczk臋, co艣 si臋 zmieni艂o. Zamkn臋艂a oczy i przypomnia艂a sobie, jak salka wygl膮da艂a rano.

聽 聽 Brakowa艂o sze艣cianu M贸biusa. To dziwne pud艂o, pozostawione przez Heta Masteena w wiatrowozie, znikn臋艂o z k膮ta. Lamia wzruszy艂a ramionami i wysz艂a na dw贸r.

聽 聽 Zrobi艂a tylko jeden krok i cofn臋艂a si臋 do 艣rodka, t艂umi膮c krzyk na widok tego, co zobaczy艂a. Pistolet wydawa艂 si臋 ma艂y i bezu偶yteczny. Latarka wypad艂a jej z d艂oni.

聽 聽 To, co sta艂o przed grobowcem, przekrzywi艂o g艂ow臋 i popatrzy艂o na ni膮. W wielo艣ciennych oczach postaci pulsowa艂o czerwone 艣wiat艂o. Ostrza na korpusie odbija艂y blask eksplozji na niebie.

聽 聽 - Ty sukinsynu - powiedzia艂a Lamia spokojnym g艂osem. - Gdzie oni s膮? Co zrobi艂e艣 z Solem i dzieckiem? Gdzie s膮 inni?

聽 聽 Potw贸r przekr臋ci艂 g艂ow臋 w drug膮 stron臋. Jego twarz by艂a tak nieludzka, 偶e nie da艂o si臋 z niej wyczyta膰 czegokolwiek. J臋zyk cia艂a, kt贸rym pos艂ugiwa艂 si臋 stw贸r, przekazywa艂 tylko jedno - gro藕b臋. Stalowe palce uderza艂y o siebie z d藕wi臋kiem no偶y spr臋偶ynowych.

聽 聽 Lamia strzeli艂a potworowi cztery razy w twarz. Ci臋偶kie, 16 - milimetrowe pociski trafia艂y za ka偶dym razem w celi z wyciem rykoszetowa艂y w noc.

聽 聽 - Nie przysz艂am tutaj po to, 偶eby umrze膰, ty metalowy skurwysynu - powiedzia艂a Lamia. Zn贸w wycelowa艂a i strzeli艂a jeszcze kilkana艣cie razy. Trafia艂a za ka偶dym razem.

聽 聽 Lecia艂y iskry. Chy偶war podni贸s艂 g艂ow臋, jakby nas艂uchiwa艂.

聽 聽 Nagle znikn膮艂.

聽 聽 Lamia zaczerpn臋艂a tchu, przykucn臋艂a, obr贸ci艂a si臋 doko艂a. Nic. Dno doliny o艣wietla艂y gwiazdy. Tylko w oddali widnia艂y czarne jak smo艂a cienie. Nawet wiatr ucich艂.

聽 聽 Brawne Lamia poku艣tyka艂a z powrotem do tobo艂贸w. Usiad艂a na najwi臋kszym. Stara艂a si臋 uspokoi膰 prac臋 serca. Nie chcia艂a si臋 ba膰... ale nie mog艂a zaprzeczy膰, 偶e dosta艂a pot臋偶ny zastrzyk adrenaliny.

聽 聽 Pistolet nadal dzier偶y艂a w d艂oni. W magazynku pozosta艂o jeszcze kilkana艣cie naboi. Podnios艂a butl臋 z wod膮 i poci膮gn臋艂a d艂ugi 艂yk.

聽 聽 U jej boku ukaza艂 si臋 Chy偶war. Pojawi艂 si臋 nagle i bezszelestnie.

聽 聽 Lamia rzuci艂a butl臋, usi艂owa艂a wycelowa膰 pistolet, jednocze艣nie przetaczaj膮c si臋 na bok.

聽 聽 Robi艂a to jak na zwolnionym filmie. Chy偶war wyci膮gn膮艂 praw膮 r臋k臋. 艢wiat艂o odbi艂o si臋 na stalowych paznokciach d艂ugich jak ig艂y. Jedna z nich wesz艂a w jej sk贸r臋 za uchem, przek艂u艂a czaszk臋, zg艂臋bi艂a si臋 w m贸zg bez tarcia, bez b贸lu. Lamia poczu艂a tylko lodowaty dotyk.

聽聽聽 . 23 .

聽聽聽 Pu艂kownik Fedmahn Kassad po drugiej stronie portalu spodziewa艂 si臋 czego艣 niezwyk艂ego; znalaz艂 zorkiestrowane szale艅stwo wojny. Moneta sz艂a przed nim. Chy偶war eskortowa艂 go, zatopiwszy w jego rami臋 ostrza palc贸w. Kiedy Kassad znalaz艂 si臋 po drugiej stronie, Moneta czeka艂a na niego. Chy偶war znikn膮艂.

聽 聽 Kassad natychmiast zorientowa艂 si臋, gdzie si臋 znale藕li. Roztacza艂 si臋 przed nim widok z niskiej g贸ry, w kt贸rej prawie dwa stulecia wcze艣niej Smutny Kr贸l Billy nakaza艂 wyrze藕bi膰 swoje oblicze. Platforma na szczycie by艂a prawie pusta. Sta艂y na niej tylko dymi膮ce szcz膮tki baterii obrony przeciwkosmicznej. Widz膮c b艂yszcz膮c膮 powierzchni臋 granitu i jeszcze wrz膮cy stopiony metal, Kassad domy艣li艂 si臋, 偶e bateri臋 trafiono z orbity promieniem lasera.

聽 聽 Moneta podesz艂a do skraju urwiska, pi臋膰dziesi膮t metr贸w nad brwi膮 Smutnego Kr贸la. Kassad do艂膮czy艂 do niej. Przed nimi rozci膮ga艂a si臋 panorama rzecznej doliny, miasta i p艂askowy偶u z portem kosmicznym.

聽 聽 Stolica Hyperiona p艂on臋艂a. W starej cz臋艣ci miasta, Jacktown, szala艂a burza ogniowa. Przedmie艣cia upstrzone by艂y setkami mniejszych po偶ar贸w. Ognie, jak lampy sygnalizacyjne, ci膮gn臋艂y si臋 wzd艂u偶 autostrady wiod膮cej do portu. Ogniem pokryta by艂a nawet rzeka Hoolie. W okolicy starych dok贸w i sk艂ad贸w rozla艂 si臋 na jej powierzchni p艂on膮cy olej. Kassad widzia艂 wystaj膮c膮 z chmury dymu wie偶yczk臋 starego ko艣cio艂a. Szuka艂 "Cycero", ale bar zakry艂y dym i ogie艅.

聽 聽 Wzg贸rza i dolin臋 wype艂nia艂a przemieszczaj膮ca si臋 masa ludzi. Wygl膮da艂o to jak mrowisko rozwalone przez giganta. Kassad widzia艂 autostrady zatarasowane przez dziesi膮tki tysi臋cy ludzi uciekaj膮cych ze strefy walk. 呕ywy strumie艅 porusza艂 si臋 wolniej ni偶 rzeka Hoolie. Rozb艂yski salw armatnich i wy艂adowa艅 energetycznych pod艣wietla艂y nisk膮 pokryw臋 chmur na ca艂ym horyzoncie. Co kilka minut z dymu nad portem kosmicznym i z okolicznych las贸w wynurza艂y si臋 maszyny lataj膮ce - wojskowe 艣lizgacze i desantowce - powietrze wok贸艂 rozb艂yskiwa艂o lancami laserowego 艣wiat艂a i maszyny spada艂y, ci膮gn膮c za sob膮 pi贸ropusz czarnego dymu i pomara艅czowych p艂omieni.

聽 聽 Poduszkowce 艣miga艂y nad rzek膮 jak wodne paj膮ki, wymijaj膮c p艂on膮ce wraki 艂odzi i innych poduszkowc贸w. Kassad zauwa偶y艂, 偶e jedyny most z autostrad膮 run膮艂. Pali艂y si臋 nawet jego betonowo - kamienne filary. Lasery bojowe i promienie neurobicz贸w przerzyna艂y si臋 przez chmury dym贸w. Pociski przeciwpiechotne wygl膮da艂y jak bia艂e kropeczki zostawiaj膮ce za sob膮 艣cieg przegrzanego powietrza. Kiedy wraz z Monet膮 przygl膮dali si臋 walce, w pobli偶u portu kosmicznego wyros艂a grzybiasta chmura eksplozji.

聽 聽 - To nie atom - pomy艣la艂 g艂o艣no.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 Skafandry energetyczne, kt贸re mieli na sobie, chroni艂y ca艂e cia艂o i oczy. Dzia艂a艂y jak ulepszona przy艂bica u偶ywana przez Armi臋. Kassad przybli偶y艂 obraz wzg贸rza za rzek膮. Marines biegli skokami w stron臋 szczytu. Niekt贸rzy rzucali si臋 na ziemi臋 i za pomoc膮 profilowanych 艂adunk贸w ryli okopy. Mieli uaktywnione polimery maskuj膮ce na kombinezonach, emisja ciep艂a zredukowana by艂a do minimum, ale Kassad m贸g艂 dostrzec ich bez trudu. Gdyby chcia艂, rozr贸偶nia艂by ich twarze.

聽 聽 W uszach szele艣ci艂y mu rozkazy przesy艂ane na kr贸tkich falach. Rozpoznawa艂 pe艂ne podniecenia s艂owa komend i nieuniknione w takiej sytuacji obsceniczne s艂owa. Stanowi艂y one znak firmowy walcz膮cych ludzi od tak wielu pokole艅, 偶e nie spos贸b by艂oby je zliczy膰. Tysi膮ce 偶o艂nierzy rozproszy艂o si臋 z miejsc stacjonowania i portu kosmicznego. Wkopywali si臋 w ziemi臋 w promieniu trzydziestu kilometr贸w od miasta. Mo偶na by艂o przewidzie膰 linie ostrza艂u i tereny przeznaczone do totalnego zniszczenia.

聽 聽 - Czekaj膮 na inwazj臋 - stwierdzi艂 Kassad. To nie by艂y s艂owa, lecz co艣 co przypomina艂o telepati臋.

聽 聽 Moneta unios艂a srebrzyste rami臋, 偶eby wskaza膰 na niebo. Chmury wisia艂y wysoko, co najmniej dwa tysi膮ce metr贸w nad ziemi膮. Najpierw przebi艂a je jedna maszyna, potem tuzin nast臋pnych, a za kilka sekund pojawi艂y si臋 ich setki. Wi臋kszo艣膰 mia艂a w艂膮czone polimery maskuj膮ce i ustawione w kierunku gruntu pola si艂owe, ale Kassad bez trudno艣ci je dostrzega艂. Szary metal pod polimerami nosi艂 znaki Intruz贸w. Niekt贸re maszyny, te wi臋ksze, to bez w膮tpienia by艂y desantowce. Zostawia艂y za sob膮 dobrze widoczny niebieski ogon plazmy, ale pozosta艂e opada艂y wolno, przecinaj膮c niebo 艣ciegami pozostawianymi przez pole si艂owe. Kassad rozpoznawa艂 przysadziste kszta艂ty kontener贸w inwazyjnych Intruz贸w. Niekt贸re z nich zawiera艂y zapasy i dzia艂a. Inne musia艂y by膰 puste. S艂u偶y艂y jako wabik dla obrony przeciwlotniczej.

聽 聽 W chwil臋 p贸藕niej pow艂oka chmur zn贸w zosta艂a rozerwana. Z g贸ry spada艂o kilka tysi臋cy kropek. Wygl膮da艂y jak grad. To piechota Intruz贸w desantowa艂a si臋, wyprzedzaj膮c kontenery i reszt臋 maszyn. Zwlekali do ostatniej chwili z w艂膮czeniem p贸l si艂owych i paralotni.

聽 聽 Kimkolwiek by艂 dow贸dca Armii, wiedzia艂, co to jest dyscyplina. Potrafi艂 zapanowa膰 nad sob膮 i swoimi lud藕mi. Baterie naziemne i marines, rozwini臋ci wok贸艂 miasta, zignorowali 艂atwe cele - desantowce i kontenery. Czekali, a偶 desant powietrzny w艂膮czy urz膮dzenia hamuj膮ce. Niekt贸rzy 偶o艂nierze intruz贸w robili to niemal na wysoko艣ci szczyt贸w drzew. W jednej chwili powietrze wype艂ni艂o si臋 wst臋gami dymu wybuchaj膮cych pocisk贸w i tysi膮cami rozb艂ysk贸w laserowego ognia.

聽 聽 Na pierwszy rzut oka dokonane przez obro艅c贸w zniszczenia by艂y zatrwa偶aj膮ce. Zdawa艂o si臋, 偶e powinny powstrzyma膰 dalsz膮 ofensyw臋. Ale pobie偶ny przegl膮d wystarczy艂, 偶eby Kassad zorientowa艂 si臋, 偶e co najmniej czterdzie艣ci procent Intruz贸w zdo艂a艂o wyl膮dowa膰 wystarczaj膮co du偶o jak na pierwsz膮 fal臋 szturmu planetarnego.

聽 聽 Grupa pi臋ciu paralotni zboczy艂a w stron臋 g贸ry, na kt贸rej stali Kassad i Moneta. Promienie wystrzelone z podn贸偶a g贸ry sprawi艂y, 偶e dwie spad艂y w p艂omieniach. Jedna wpad艂a w paniczny korkoci膮g, 偶eby unikn膮膰 ognia, a dwie ostatnie z艂apa艂y wiatr ze wschodu i po spirali oddali艂y si臋 ku pobliskiemu lasowi.

聽 聽 Kassad ch艂on膮艂 bitw臋 wszystkimi zmys艂ami. Czu艂 zapach zjonizowanego powietrza i kordytu. Dym i md艂y od贸r plazmy sprawi艂y, 偶e rozd臋艂y mu si臋 nozdrza. Gdzie艣 w mie艣cie wy艂y syreny, wiatr ni贸s艂 odg艂os strza艂贸w broni r臋cznej i trzask pal膮cych si臋 drzew. Radio nadawa艂o na wszystkich cz臋stotliwo艣ciach. Dolin臋 o艣wietla艂y p艂omienie, a lance laserowego ognia b艂膮dzi艂y po chmurach jak reflektory. P贸艂 kilometra od nich, gdzie las przechodzi艂 w poro艣ni臋te traw膮 podg贸rze, marines Hegemonii wi膮zali walk膮 wr臋cz spadochroniarzy Intruz贸w. Wrzaski dochodzi艂y a偶 na szczyt.

聽 聽 Kassad patrzy艂 na to widowisko z fascynacj膮. Ostatni raz mia艂 takie uczucie, gdy przygl膮da艂 si臋 szar偶y francuskiej kawalerii pod Agincourt, w czasie symulowanych 膰wicze艅 w akademii wojskowej.

聽 聽 - To nie jest symulacja?

聽 聽 - Nie - odpar艂a Moneta.

聽 聽 - To si臋 dzieje teraz?

聽 聽 Srebrna posta膰 stoj膮ca u jego boku unios艂a g艂ow臋.

聽 聽 - Kiedy jest teraz?

聽 聽 - R贸wnolegle z naszym... spotkaniem w Dolinie Grobowc贸w Czasu.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 - Wi臋c to przysz艂o艣膰?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Bliska przysz艂o艣膰?

聽 聽 - Tak. Pi臋膰 dni po tym, kiedy wraz z przyjaci贸艂mi przyby艂e艣 do doliny.

聽 聽 Kassad potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 ze zdziwienia. Je艣li mia艂 uwierzy膰 Monecie, przeni贸s艂 si臋 w czasie.

聽 聽 Odwr贸ci艂a si臋 do niego. Jej twarz odbija艂a p艂omienie, mieni艂a si臋 wszystkimi barwami t臋czy.

聽 聽 - Czy chcesz wzi膮膰 udzia艂 w walce?

聽 聽 - Walczy膰 z Intruzami? - Za艂o偶y艂 ramiona i popatrzy艂 przed siebie ze skupieniem. Wiedzia艂 ju偶, jakie walory bojowe ma jego dziwny kombinezon. By艂by chyba w stanie bez niczyjej pomocy odwr贸ci膰 losy bitwy. M贸g艂by zapewne zlikwidowa膰 te kilka tysi臋cy Intruz贸w, kt贸rzy zdo艂ali wyl膮dowa膰.

聽 聽 - Nie - wys艂a艂 do niej informacj臋. - Nie teraz. Nie w tej chwili.

聽 聽 - W艂adca B贸lu uwa偶a ci臋 za wojownika.

聽 聽 Kassad odwr贸ci艂 si臋 i spojrza艂 na ni膮. Troch臋 go dziwi艂o, 偶e dziewczyna nadaje Chy偶warowi taki pompatyczny tytu艂.

聽 聽 - W艂adca B贸lu mo偶e mi skoczy膰. Chyba 偶e chce sam ze mn膮 walczy膰.

聽 聽 Moneta przez minut臋 nawet si臋 nie poruszy艂a. Wygl膮da艂a jak srebrna rze藕ba stoj膮ca na omiatanym wiatrami szczycie g贸ry.

聽 聽 - Naprawd臋 chcia艂by艣 si臋 z nim zmierzy膰? - zapyta艂a wreszcie.

聽 聽 - Przyby艂em na Hyperiona, by go zabi膰. Ciebie te偶. I b臋d臋 toczy艂 z wami b贸j bez wzgl臋du na to, czy si臋 zgodzicie.

聽 聽 - Ci膮gle uwa偶asz mnie za swego wroga?

聽 聽 Kassad przypomnia艂 sobie walk臋, kt贸r膮 stoczyli przy grobowcach. To nie by艂 gwa艂t. Ona wype艂ni艂a jego 偶yczenie, jego niewypowiedzian膮 ch臋膰, 偶eby zn贸w zosta膰 kochankiem tej niesamowitej kobiety.

聽 聽 - Nie wiem, kim jeste艣.

聽 聽 - Z pocz膮tku, jak wielu, by艂am ofiar膮 - odpar艂a Moneta. Zwr贸ci艂a wzrok ku dolinie. - Potem, daleko w naszej przysz艂o艣ci, zrozumia艂am, dlaczego stworzono W艂adc臋 B贸lu... dlaczego on musia艂 zosta膰 stworzony. I wtedy sta艂am si臋 jego towarzyszk膮, a zarazem opiekunk膮.

聽 聽 - Opiekunk膮?

聽 聽 - Nadzoruj臋 pr膮dy czasu, naprawiam maszyneri臋 i dbam o to, 偶eby W艂adca B贸lu nie przebudzi艂 si臋, zanim nadejdzie jego czas.

聽 聽 - Wi臋c mo偶esz go kontrolowa膰? - Kassadowi na sam膮 my艣l serce zacz臋艂o bi膰 偶ywiej.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 - Wi臋c kto, albo co, go kontroluje?

聽 聽 - Tylko ten, kto pokona go w walce.

聽 聽 - Kto go pokona艂?

聽 聽 - Nikt - odpowiedzia艂a Moneta. - Ani w twojej przysz艂o艣ci, ani w przesz艂o艣ci.

聽 聽 - Ilu pr贸bowa艂o?

聽 聽 - Miliony.

聽 聽 - I wszyscy zgin臋li?

聽 聽 - Albo gorzej.

聽 聽 Kassad zaczerpn膮艂 tchu.

聽 聽 - Czy ja b臋d臋 m贸g艂 si臋 z nim zmierzy膰?

聽 聽 - B臋dziesz m贸g艂.

聽 聽 Kassad westchn膮艂. Nikt go nie pokona艂. Jego przysz艂o艣膰 jest jej przesz艂o艣ci膮. Mieszka艂a tu. Widzia艂a to straszliwe drzewo cierni. Widzia艂a znajome twarze, tak jak on widzia艂 Mamina Silenusa wbitego na pal, wij膮cego si臋, na wiele lat przedtem, zanim go spotka艂. Kassad odwr贸ci艂 si臋 ty艂em do pola walki.

聽 聽 - Czy mo偶emy i艣膰 do niego ju偶 teraz? Wyzw臋 go na pojedynek.

聽 聽 Moneta patrzy艂a na niego przez chwil臋 w milczeniu. Kassad widzia艂 swoje odbicie w jej kombinezonie. Odwr贸ci艂a si臋 bez odpowiedzi, wyci膮gn臋艂a r臋k臋 i przywo艂a艂a portal.

聽 聽 Kassad uczyni艂 krok i przeszed艂 pierwszy.

聽聽聽 . 24 .

聽聽聽 Meina Gladstone przenios艂a si臋 bezpo艣rednio do budynku rz膮dowego. W towarzystwie Leigha Hunta i tuzina innych adiutant贸w uda艂a si臋 natychmiast do Centrum Dowodzenia Taktycznego. Sala by艂a wype艂niona pobrzegi. Morpurgo, Singh, Van Zeidt i kilkunastu innych reprezentowali wojsko. Zauwa偶y艂a, 偶e brakuje m艂odego bohatera marynarki wojennej, komandora Lee. By艂a natomiast obecna wi臋kszo艣膰 ministr贸w, w艂膮czaj膮c Altana Imoto z ministerstwa obrony, Gariona Persova z resortu dyplomacji i Barbre Dan - Gyddis od gospodarki. Senatorzy nap艂ywali przez ca艂y czas do sali. Niekt贸rzy z nich wygl膮dali, jakby ich przed chwil膮 obudzono. W "k膮ciku mocarzy" przy owalnym stole zasiadali: senator Kolchev z Lususa, Richeau z Renesansu, Roanquist z Nordholmu, Kakinuma z Fuji, Sabenstorafem z Sol Draconi Septetu i Peters z Denebi Drei. Prezydent Pro Tem Denzel - Hiat - Amin siedzia艂 ze skonfudowan膮 min膮. W jego 艂ysej czaszce odbija艂y si臋 艣wiat艂a jupiter贸w. M艂ody kolega prezydenta, M贸wca WszechJedno艣ci Gibbons przysiad艂 na brzegu krzes艂a. R臋ce trzyma艂 na kolanach, ledwo powstrzymuj膮c rozpieraj膮c膮 go energi臋. Na wprost pustego fotela Gladstone wida膰 by艂o projekcj臋 radcy Albedo. Wszyscy wstali, gdy wkroczy艂a energicznie do sali. Zaj臋艂a miejsce i zaprosi艂a obecnych gestem, 偶eby usiedli.

聽 聽 - Prosz臋 o wyja艣nienia - powiedzia艂a.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo wsta艂, skin膮艂 g艂ow膮 na podw艂adnych. 艢wiat艂a zacz臋艂y przygasa膰, pojawia艂y si臋 mgliste hologramy.

聽 聽 - Niech pan zostawi te obrazki! - warkn臋艂a Meina Gladstone. Niech pan m贸wi.

聽 聽 Hologramy zblak艂y, 艣wiat艂a zapali艂y si臋 ponownie. Morpurgo wygl膮da艂 na oszo艂omionego. Spojrza艂 na sw贸j 艣wietlny wska藕nik, zmarszczy艂 brwi i wsadzi艂 go do kieszeni.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, pa艅stwo senatorowie, ministrowie, panie prezydencie, panie m贸wco, szanowni zgromadzeni... - Morpurgo odchrz膮kn膮艂. - Intruzom powiod艂o si臋 przeprowadzenie zaskakuj膮cego, piorunuj膮cego natarcia. Ich roje bojowe zbli偶aj膮 si臋 do kilku planet Sieci.

聽 聽 Na sali powsta艂o poruszenie.

聽 聽 - Planety Sieci! - podni贸s艂 si臋 tuzin g艂os贸w. Krzyczeli ministrowie, senatorowie i wysocy urz臋dnicy.

聽 聽 - Cisza - powiedzia艂a Gladstone. - Generale, zapewnia艂 nas pan, 偶e wszelkie si艂y nieprzyjaciela znajduj膮 si臋 co najmniej o pi臋膰 lat od Sieci. Jak i dlaczego to si臋 zmieni艂o?

聽 聽 Genera艂 spojrza艂 CEO prosto w oczy.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, o ile mi wiadomo, wszystkie nap臋dy Hawkinga by艂y przyn臋t膮. Roje wy艂膮czy艂y swoje prawdziwe nap臋dy na dziesi臋ciolecia wcze艣niej i wprowadzi艂y swoje obiekty na pod艣wietlnej...

聽 聽 Zag艂uszy艂a go podniecona gadanina.

聽 聽 - Niech pan kontynuuje, generale - poprosi艂a Gladstone i szum zn贸w ucich艂.

聽 聽 - Wprowadzili je na szybko艣ci pod艣wietlnej... niekt贸re roje musia艂y przemieszcza膰 si臋 w ten spos贸b od pi臋膰dziesi臋ciu i wi臋cej lat... nie by艂o mo偶liwo艣ci, 偶eby je wykry膰. To po prostu nie by艂a wina...

聽 聽 - Jakie planety s膮 zagro偶one, generale? - zapyta艂a. M贸wi艂a bardzo spokojnym, bardzo r贸wnym g艂osem.

聽 聽 Morpurgo patrzy艂 w przestrze艅, jakby tam co艣 widzia艂. Zwr贸ci艂 spojrzenie z powrotem na st贸艂. Zacisn膮艂 pi臋艣ci.

聽 聽 - Nasz wywiad, opieraj膮c si臋 na pomiarach w艂膮czanych przez nieprzyjaciela nap臋d贸w Hawkinga, sugeruje, 偶e pierwsza fala natarcia, w ci膮gu najbli偶szych pi臋tnastu do siedemdziesi臋ciu dw贸ch godzin, dotrze do Bramy Niebios, Bo偶ej Kniei, Mare Infinitus, Asquith, Ixion, Tsingtao - Hsishuang Panna, Akteona, planety Barnarda i Tempe.

聽 聽 Tym razem nikt nie ucisza艂 zgie艂ku. Meina Gladstone pozwoli艂a na kilkana艣cie minut krzyk贸w i zamieszania. Wreszcie unios艂a r臋k臋, by uspokoi膰 zgromadzonych.

聽 聽 Senator Kolchev wsta艂.

聽 聽 - Jak to si臋 sta艂o, do jasnej cholery, generale? Pa艅skie zapewnienia nie pozostawia艂y miejsca na w膮tpliwo艣ci!

聽 聽 Morpurgo nie podda艂 si臋 presji. W jego g艂osie nie by艂o gniewu.

聽 聽 - To prawda, senatorze, ponadto te zapewnienia opiera艂y si臋 na fa艂szywych danych. Mylili艣my si臋. W ci膮gu godziny wr臋cz臋 CEO moj膮 rezygnacj臋... inni szefowie po艂膮czonych sztab贸w zrobi膮 to samo.

聽 聽 - Do diab艂a z pa艅sk膮 rezygnacj膮! - wrzasn膮艂 Kolchev. - Zanim to si臋 sko艅czy, wszyscy mo偶emy wisie膰 na podporach portali. Pytanie brzmi: co pan zamierza pocz膮膰 z t膮 inwazj膮?

聽 聽 - Gabrielu - powiedzia艂a mi臋kko Meina Gladstone - usi膮d藕, prosz臋. To jest tak偶e moje pytanie. Generale? Admirale? Domy艣lam si臋, 偶e zd膮偶yli ju偶 panowie wyda膰 rozkazy dotycz膮ce obrony tych planet.

聽 聽 Admira艂 Singh wsta艂 i zaj膮艂 miejsce przy boku Morpurgo.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, zrobili艣my, co by艂o w naszej mocy. Niestety, spo艣r贸d wszystkich planet zagro偶onych inwazj膮, tylko Asquith ma kontyngent Armii. Do pozosta艂ych mo偶e dotrze膰 flota wojenna, ale nie starczy okr臋t贸w, 偶eby zorganizowa膰 linie obronne wok贸艂 wszystkich planet. I, niestety... - Singh przerwa艂 na moment, potem podni贸s艂 g艂os, 偶eby by膰 s艂yszalnym nad wzmagaj膮cym si臋 tumultem. - I niestety, rozpocz臋艂a si臋 ju偶 operacja przemieszczenia posi艂k贸w na Hyperiona. W przybli偶eniu sze艣膰dziesi膮t procent spo艣r贸d dwustu jednostek floty, kt贸re przeznaczyli艣my do obrony systemu Hyperiona, zosta艂y tam ju偶 przetransmitowane albo znajduj膮 si臋 na obszarach koncentracji, z dala od wysuni臋tych pozycji obronnych na peryferiach Sieci.

聽 聽 Meina Gladstone potar艂a policzek. U艣wiadomi艂a sobie, 偶e nadal ma na sobie peleryn臋, chocia偶 ko艂nierz prywatno艣ci ju偶 opu艣ci艂a. Odpi臋艂a szat臋 i pozwoli艂a jej opa艣膰 na oparcie fotela.

聽 聽 - Z tego, co pan m贸wi, admirale, wynika, 偶e planety pozostan膮 bez obrony i nie ma sposobu na to, 偶eby przemie艣ci膰 na nie nasze si艂y. Singh sta艂 na baczno艣膰, sztywny jakby kij po艂kn膮艂, jakby sta艂 przed plutonem egzekucyjnym.

聽 聽 - Zgadza si臋, CEO.

聽 聽 - Co mo偶na zrobi膰? - zapyta艂a, przekrzykuj膮c wzburzonych uczestnik贸w obrad.

聽 聽 Wyst膮pi艂 Morpurgo.

聽 聽 - Korzystamy z portali cywilnych, 偶eby transmitowa膰 do tych zagro偶onych 艣wiat贸w tylu 偶o艂nierzy piechoty i marines, ilu tylko zdo艂amy. Wraz z nimi przeniesiemy lekk膮 artyleri臋 i baterie obrony przeciwlotniczo - przeciwkosmicznej.

聽 聽 Minister obrony Imoto zabra艂 g艂os:

聽 聽 - Ale to nie da wiele, skoro brakuje marynarki wojennej. Meina Gladstone spojrza艂a na Morpurgo.

聽 聽 - To prawda - potwierdzi艂 genera艂. - W najlepszym wypadku nasze si艂y wystarcz膮 jako ochrona dla przeprowadzenia akcji ewakuacyjnej...

聽 聽 - Akcji ewakuacyjnej! - krzykn臋艂a senator Richeau. - Generale, wczoraj m贸wi艂 pan nam, 偶e ewakuowanie trzech milion贸w cywil贸w z Hyperiona jest niepraktyczne. Czy teraz chce pan nam wm贸wi膰, 偶e mo偶liwe jest ewakuowanie... - przerwa艂a na moment, 偶eby skonsultowa膰 si臋 ze swoim implantem - siedmiu miliard贸w ludzi, zanim do planet dotr膮 si艂y inwazyjne Intruz贸w?

聽 聽 - Nie - odpar艂 Morpurgo. - Mo偶emy po艣wi臋ci膰 偶o艂nierzy, 偶eby uratowa膰 nielicznych... nielicznych, wyselekcjonowanych funkcjonariuszy, Pierwszych Rodzin, przyw贸dc贸w spo艂ecznych i gospodarczych niezb臋dnych do kontynuowariia wysi艂ku wojennego.

聽 聽 - Generale - powiedzia艂a Meina Gladstone - wczoraj wyrazili艣my zgod臋 na przeniesienie 偶o艂nierzy Armii, by wspar艂y flot臋 w uk艂adzie Hyperiona. Czy nie b臋dzie problem贸w z nowym dyslokowaniem oddzia艂贸w?

聽 聽 Wsta艂 genera艂 marines Van Zeidt.

聽 聽 - Tak, b臋d膮 k艂opoty. W godzin臋 po podj臋ciu wczorajszej decyzji oddzia艂y przetransmitowano do oczekuj膮cych na nie prom贸w. Prawie dwie trzecie wyznaczonych oddzia艂贸w zosta艂o przeniesione do uk艂adu Hyperiona o - popatrzy艂 na sw贸j antyczny chronometr - 0530 czasu standardowego. To znaczy mniej wi臋cej dwadzie艣cia minut temu. Minie co najmniej osiem do pi臋tnastu godzin, zanim te wojska b臋d膮 mog艂y wr贸ci膰 na pozycje wyj艣ciowe i przenie艣膰 si臋 do Sieci.

聽 聽 - Ile oddzia艂贸w Armii dost臋pnych jest w ca艂ej Hegemonii? - zapyta艂a Meina Gladstone.

聽 聽 Morpurgo wstrzyma艂 oddech.

聽 聽 - W przybli偶eniu trzydzie艣ci tysi臋cy, pani przewodnicz膮ca.

聽 聽 Senator Kolchev trzasn膮艂 d艂oni膮 o blat sto艂u.

聽 聽 - Wi臋c ogo艂ocili艣my Sie膰 nie tylko z okr臋t贸w, ale i z wi臋kszo艣ci oddzia艂贸w Armii?!

聽 聽 To by艂o pytanie retoryczne.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, moja planeta... wszystkie wymienione planety... musz膮 by膰 ostrze偶one - za偶膮da艂a senator Feldstein z planety Barnarda. - Je艣li nie jest pani przygotowana do natychmiastowego wyst膮pienia, ja to zrobi臋.

聽 聽 Meina Gladstone skin臋艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Wydam o艣wiadczenie o inwazji natychmiast po tym spotkaniu, Doroto. U艂atwimy ci kontakt z obywatelami poprzez wszystkie media.

聽 聽 - Niech diabli wezm膮 media - powiedzia艂a niska, czarnow艂osa kobieta. - Teletransportuj臋 si臋 do domu, jak tylko tu sko艅czymy. Los, kt贸ry spotka Barnarda, jest tak偶e moim losem. Panie i panowie. Wszyscy b臋dziemy wisie膰, je艣li te informacje oka偶膮 si臋 prawdziwe stwierdzi艂a na koniec i usiad艂a w艣r贸d szept贸w i pomruk贸w.

聽 聽 Wsta艂 m贸wca Gibbons. Poczeka艂, a偶 sala si臋 uciszy. M贸wi艂 ostrym g艂osem:

聽 聽 - Generale, pan m贸wi艂 o pierwszej fali... czy to tylko taki asekurancki 偶argon wojskowy, czy te偶 ma pan informacje, 偶e b臋d膮 nast臋pne fale inwazji? Je艣li tak, to jakie inne planety Hegemonii i Protektoratu s膮 zagro偶one?

聽 聽 Morpurgo zaciska艂 pi臋艣ci. Zn贸w popatrzy艂 w pustk臋 i zwr贸ci艂 si臋. do Meiny Gladstone.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, czy m贸g艂bym jednak pos艂u偶y膰 si臋 obrazem?

聽 聽 CEO skin臋艂a g艂ow膮.

聽 聽 Holo by艂o to samo, co w czasie odprawy na Olympusie: Hegemonia - z艂oty kolor, gwiazdy Protektoratu zielone, wektory roj贸w Intruz贸w zaznaczone jako czerwone linie z niebieskimi, przesuwaj膮cymi si臋 ogonami, flota Hegemonii - pomara艅czowa. Z miejsca mo偶na by艂o zauwa偶y膰, 偶e czerwone wektory bardzo zboczy艂y ze starego kursu. Wbija艂y si臋 w przestrze艅 Hegemonii jak zakrwawione w艂贸cznie. Pomara艅czowy 偶ar skupia艂 si臋 w uk艂adzie Hyperiona. Jego 艣lady rozci膮ga艂y si臋 te偶 wzd艂u偶 linii 艂膮cz膮cych portale transmisyjne, jak paciorki r贸偶a艅ca.

聽 聽 Kilku senator贸w, znaj膮cych si臋 na wojskowo艣ci, a偶 j臋kn臋艂o na ten widok.

聽 聽 - Z dwunastu roj贸w, o kt贸rych wiemy - powiedzia艂 Morpurgo spokojnym g艂osem - wszystkie zdaj膮 si臋 przygotowywa膰 do inwazji na Sie膰. Niekt贸re rozdzieli艂y si臋 na wiele mniejszych grup uderzeniowych. Druga fala, kt贸ra ma przyby膰 w okolice cel贸w w sto do dwustu pi臋膰dziesi臋ciu godzin po pierwszym ataku, ukazana jest w formie wektor贸w.

聽 聽 Na sali nikt si臋 nie odzywa艂. Meina Gladstone zastanawia艂a si臋, czy tylko ona wstrzyma艂a oddech.

聽 聽 - Cele drugiej fali ataku to: Hebron za sto godzin od chwili obecnej; Renesans za sto dziesi臋膰 godzin; Nordholm za sto dwadzie艣cia godzin; Maui - Przymierze za sto trzydzie艣ci godzin; Thalia za sto czterdzie艣ci trzy godziny; Deneb Drei i Vier za sto pi臋膰dziesi膮t godzin; Sol Draconi Septetu za sto sze艣膰dziesi膮t dziewi臋膰 godzin; Freeholm za sto siedemdziesi膮t godzin; Nowa Ziemia za sto dziewi臋膰dziesi膮t trzy godziny; Fuji za dwie艣cie cztery godziny; Nowa Mekka za dwie艣cie pi臋膰 godzin; Pacem, Armaghast i Svoboda za dwie艣cie dwadzie艣cia jeden godzin; Lusus za dwie艣cie trzydzie艣ci godzin; Centrum Tau Ceti za dwie艣cie pi臋膰dziesi膮t godzin.

聽 聽 Hologram zblak艂. Cisza trwa艂a. Genera艂 Morpurgo powiedzia艂:

聽 聽 - Zak艂adamy, 偶e roje pierwszej fali maj膮 cele dodatkowe, kt贸re zostan膮 przez nie zaatakowane po w艂a艣ciwej inwazji, ale czas przelotu na nap臋dzie Hawkinga odb臋dzie si臋 kosztem standardowego d艂ugu czasowego Sieci, obejmuj膮cego okres od dziewi臋ciu miesi臋cy do trzech lat - genera艂 cofn膮艂 si臋 o krok i stan膮艂 w pozycji na spocznij.

聽 聽 - Dobry Bo偶e - szepn膮艂 kto艣 siedz膮cy o kilka krzese艂 za Mein膮 Gladstone.

聽 聽 Przewodnicz膮ca potar艂a doln膮 warg臋: 呕eby uratowa膰 ludzko艣膰 od tego, co uzna艂a za wieczn膮 niewol臋... by艂a gotowa wpu艣ci膰 wilka do owczarni frontowymi drzwiami i uratowa膰 owieczki. Teraz w艂a艣nie nadszed艂 ten dzie艅; wilki w艂azi艂y wszystkimi drzwiami i oknami. Prawie si臋 u艣miechn臋艂a na my艣l o swojej g艂upocie: spu艣ci艂a chaos z 艂a艅cucha, a potem chcia艂a go kontrolowa膰.

聽 聽 - Po pierwsze - powiedzia艂a - nie b臋dzie rezygnacji i samooskar偶e艅, dop贸ki na to nie pozwol臋. Ca艂kiem mo偶liwe, 偶e ten rz膮d upadnie, 偶e cz艂onkowie gabinetu, nie wykluczaj膮c mnie, b臋d膮, jak to z sobie w艂a艣ciw膮 swad膮 uj臋艂a Dorota Feldstein, wisie膰 na latarniach. Ale tymczasem jeste艣my rz膮dem Hegemonii i prowadzimy dzia艂alno艣膰 rz膮dow膮. Po drugie, za godzin臋 spotkam si臋 z tu zebranymi i przedstawicielami innych komisji senackich w celu om贸wienia or臋dzia, kt贸re wyg艂osz臋 wobec Sieci o 0800 czasu standardowego. Pa艅stwa sugestie b臋d膮 tym razem mile widziane. Po trzecie, rozkazuj臋 dow贸dcom Armii zgromadzonym tutaj i znajduj膮cym si臋 na ca艂ym obszarze Hegemonii, by uczynili wszystko co w ich mocy, aby chronili i ratowali obywateli oraz ich dobra w Sieci i Protektoracie. Mog膮 pyry tym u偶y膰 wszelkich niezb臋dnych 艣rodk贸w i sposob贸w. Generale, admirale, chc臋, 偶eby w ci膮gu dziesi臋ciu godzin wojska zosta艂y przeniesione z powrotem na zagro偶one planety Sieci. Nie obchodzi mnie, jak to zrobicie, ale to musi by膰 wykonane. Po czwarte, po moim or臋dziu zwo艂am plenarne posiedzenie Senatu i WszechJedno艣ci. Og艂osz臋 wtedy, 偶e mi臋dzy Hegemoni膮 Cz艂owieka a narodami Intruz贸w istnieje stan wojny. Gabrielu, Doroto, Tomie, Eiko... przez najbli偶sze kilka godzin b臋dziecie bardzo zaj臋ci. Przygotujcie przem贸wienia dla planet ojczystych i oddajcie na mnie g艂osy! Chc臋 mie膰 jednog艂o艣ne poparcie Senatu. M贸wco Gibbons, mog臋 pana tylko prosi膰 o pomoc w prowadzeniu obrad WszechJedno艣ci. To niezmiernie wa偶ne, 偶eby艣my zako艅czyli g艂osowanie do godziny 1200. Nie mo偶e by膰 niespodzianek. Po pi膮te, spr贸bujemy jednak ewakuowa膰 obywateli z planet zagro偶onych pierwsz膮 fala ataku - unios艂a r臋k臋 i zamkn臋艂a usta zbieraj膮cym si臋 do protestowania i wyja艣nie艅 ekspertom. - Ewakuujemy ka偶dego, kogo zdo艂amy w danym nam czasie. Ministrowie Persoc, Imoto, Dan - Gyddis i Czunnens z Ministerstwa Transportu Sieci stworz膮 i pokieruj膮 Rad臋 Koordynacyjn膮 Ewakuacji. Do 1300 godziny standardowej dostarcz膮 mi szczeg贸艂owy raport o planie akcji. Armia i Biuro Bezpiecze艅stwa Sieci zapewni kontrol臋 nad t艂umem i nad dost臋pem do portali transmisyjnych. Na koniec, za pi臋膰 minut chc臋 widzie膰 w swoich prywatnych apartamentach radc臋 Albedo, senatora Kolcheva i m贸wc臋 Gibbonsa. Czy kto艣 ma jakie艣 pytania?

聽 聽 Wszyscy spu艣cili wzrok.

聽 聽 Meina Gladstone wsta艂a.

聽 聽 - 呕ycz臋 szcz臋艣cia - powiedzia艂a. - Dzia艂ajcie szybko. Nie r贸bcie niczego, by wznieca膰 niepotrzebn膮 panik臋. I niech B贸g zbawi Hegemoni臋. - Odwr贸ci艂a si臋 i wysz艂a.

聽聽聽 Meina Gladstone siedzia艂a za biurkiem. Naprzeciw niej usiedli Kolchev, Gibbons i Albedo. W powietrzu panowa艂o napi臋cie i oczekiwanie. Stan ten pog艂臋bia艂o jeszcze bardziej d艂ugie milczenie CEO. Nie spuszcza艂a oczu z radcy - Albedo.

聽 聽 - Zdradzili艣cie nas - powiedzia艂a wreszcie.

聽 聽 U艣miech bywalca nie znikn膮艂 z twarzy hologramu.

聽 聽 - Za nic, CEO.

聽 聽 - Ma pan zatem jedn膮 minut臋, 偶eby wyt艂umaczy膰, dlaczego TechnoCentrum, a w szczeg贸lno艣ci Grupa Doradcza SI nie przewidzia艂y tej inwazji.

聽 聽 - Wystarczy jedno s艂owo, pani przewodnicz膮ca: Hyperion - odpar艂 Albedo.

聽 聽 - Do cholery z Hyperionem! - wrzasn臋艂a, wal膮c d艂oni膮 w blat antycznego biurka. Taki wybuch gniewu zupe艂nie do niej nie pasowa艂. Niedobrze mi si臋 robi od s艂uchania o nie daj膮cych si臋 oszacowa膰 zmiennych i o Hyperionie jako czarnej dziurze dla wszelkich przewidywa艅, Albedo. Albo Centrum jest w stanie pom贸c nam w szacowaniu prawdopodobie艅stwa, albo oszukiwa艂o nas od pi臋ciu stuleci. S膮 tylko te dwie mo偶liwo艣ci.

聽 聽 - Rada przewidzia艂a wojn臋, CEO - odpar艂. - Nasze poufne sugestie przekazywane pani i w膮skiej grupie wtajemniczonych uwzgl臋dnia艂y niepewno艣膰 przebiegu wydarze艅 w przypadku w艂膮czenia do szacunk贸w Hyperiona.

聽 聽 - To bzdura - warkn膮艂 Kolchev. - Wasze przewidywania dotycz膮ce og贸lnego rozwoju wypadk贸w mia艂y by膰 nie do podwa偶enia. Ich natarcie musia艂o by膰 zaplanowane z wyprzedzeniem ca艂ych dziesi臋cioleci. Mo偶e nawet stuleci.

聽 聽 Albedo wzruszy艂 ramionami..

聽 聽 - Tak, senatorze. Ale to determinacja, z jak膮 wasz rz膮d postanowi艂 rozpocz膮膰 wojn臋 w艂a艣nie w uk艂adzie Hyperiona, sprawi艂a, 偶e Intruzom uda艂o si臋 wcieli膰 plany w 偶ycie. Odradzali艣my prowadzenie jakichkolwiek dzia艂a艅 uwzgl臋dniaj膮cych Hyperiona.

聽 聽 M贸wca Gibbons pochyli艂 si臋 do przodu.

聽 聽 - To wy dali艣cie nam nazwiska os贸b niezb臋dnych do tak zwanej pielgrzymki do Chy偶wara.

聽 聽 Albedo nie wzruszy艂 ponownie ramionami, ale jego projekcja przybra艂a swobodn膮 poz臋.

聽 聽 - To wy zapytali艣cie nas o nazwiska os贸b pochodz膮cych z Sieci, kt贸rych pro艣ba skierowana pod adresem Chy偶wara mog艂aby zmieni膰 przewidywany przez nas wynik wojny.

聽 聽 Meina Gladstone dotkn臋艂a podbr贸dka.

聽 聽 - Czy zdo艂ali艣cie ju偶 ustali膰, jak te pro艣by mog膮 zmieni膰 przebieg wojny?

聽 聽 - Nie - odpar艂 Albedo.

聽 聽 - Panie radco - rzek艂a Meina Gladstone - prosz臋 przyj膮膰 do wiadomo艣ci, 偶e Hegemonia Cz艂owieka w ci膮gu najbli偶szych kilku dni rozwa偶y mo偶liwo艣膰 wypowiedzenia wojny bytowi zwanemu TechnoCentrum. Jako 偶e de facto jest pan ambasadorem tego bytu, obarczam pana misj膮 przekazania zas艂yszanej tu informacji.

聽 聽 Albedo u艣miechn膮艂 si臋 i rozpostar艂 r臋ce.

聽 聽 - Pani przewodnicz膮ca, szok wywo艂any ostatnimi wie艣ciami musia艂 sprawi膰, 偶e opowiada pani nie najlepszej pr贸by dowcipy. Wypowiedzenie wojny Centrum to tak, jakby ryba wypowiedzia艂a wojn臋 wodzie, albo jakby kierowca zaatakowa艂 sw贸j EMV, bo us艂ysza艂, 偶e gdzie艣 zdarzy艂 si臋 wypadek komunikacyjny.

聽 聽 Gladstone nie u艣miecha艂a si臋.

聽 聽 - Mia艂am dziadka na Patawpha - powiedzia艂a powoli, z wyra藕nie s艂yszalnym akcentem. - Pewnego ranka wpakowa艂 sze艣膰 kul w rodzinny EMV, bo nie chcia艂 ruszy膰. Jest pan wolny, radco Albedo.

聽 聽 Albedo zamigota艂 i znikn膮艂. Nag艂e odej艣cie by艂o albo 艣wiadomym z艂amaniem protoko艂u - hologram zazwyczaj wychodzi艂 b膮d藕 znika艂 dopiero, gdy inni opu艣cili pomieszczenie - albo znaczy艂o to, 偶e inteligencj膮, kt贸ra kontrolowa艂a z Centrum projekcj膮, wstrz膮sn臋艂a ta wymiana zda艅.

聽 聽 Gladstone skin臋艂a na Kolcheva i Gibbonsa.

聽 聽 - Nie b臋d臋 ju偶 pan贸w zatrzymywa艂a. Chc臋, 偶eby艣cie niezawodnie mnie poparli za pi臋膰 godzin, kiedy przygotuj臋 deklaracj臋 wojny.

聽 聽 - Otrzyma pani nasze poparcie - rzek艂 Gibbons. Obaj wyszli. Przez ukryte drzwi zacz臋li wchodzi膰 asystenci. Zarzucili CEO pytaniami. Gladstone unios艂a palec.

聽 聽 - Gdzie jest Sevem? - Na widok zdumionych min doda艂a: - Ten poeta... chcia艂am powiedzie膰 artysta. No, ten, kt贸ry maluje m贸j portret?

聽 聽 Paru asystent贸w popatrzy艂o po sobie, jakby ich szefowa dosta艂a bzika.

聽 聽 - Nadal 艣pi - odpar艂 Leigh Hunt. - Wzi膮艂 pigu艂ki nasenne. Nikt nie pomy艣la艂, 偶eby budzi膰 go na spotkanie.

聽 聽 - Chc臋, 偶eby stawi艂 si臋 tutaj za dwadzie艣cia minut - powiedzia艂a Gladstone. - Zawiadomcie go. Gdzie jest komandor Lee?

聽 聽 - Ostatniej nocy Morpurgo i szef sektora Armii-flota przydzieli艂 Lee do patrolowania pogranicza. Komandor b臋dzie przez najbli偶sze dwadzie艣cia lat skaka艂 z jednej wodnej planety na drug膮. W tej chwili jest na Bressii i czeka na transport - wyja艣ni艂a Niki Cardon, m艂oda kobieta odpowiedzialna za kontakty 偶 wojskowymi.

聽 聽 - 艢ci膮gnijcie go tutaj - za偶膮da艂a Meina Gladstone. - Chc臋, 偶eby go awansowano na kontradmira艂a, czy jakikolwiek inny stopie艅 potrzebny, 偶eby przydzielono go tutaj, osobi艣cie do mojej dyspozycji, a nie do budynku rz膮dowego czy Sekcji Wykonawczej.

聽 聽 Przez chwil臋 patrzy艂a na pust膮 艣cian臋. My艣la艂a o planetach, po kt贸rych spacerowa艂a jeszcze tej nocy: Barnard ze swoimi lampami prze艣wiecaj膮cymi przez li艣cie i starymi ceglanymi koled偶ami, Bo偶a Knieja z balonami na uwi臋zi i zeplinami witaj膮cymi jutrzenk臋, Brama Niebios ze sw膮 Promenad膮... to wszystko s膮 cele pierwszej fali natarcia. Potrz膮sn臋艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Leigh, chc臋, 偶eby艣 z Tam膮 i Brindenathem przygotowali szkic przem贸wie艅 - przes艂ania do WszechJedno艣ci i wypowiedzenia wojny. Dostarczycie mi je za czterdzie艣ci pi臋膰 minut. Kr贸tkie. Jednoznaczne. Sprawd藕cie fiszki Churchilla i Strudensky'ego. To ma by膰 realistyczne, ale wyzywaj膮ce, optymistyczne, ale zabarwione ponur膮 determinacj膮. Niki, musz臋 mie膰 monitoring w czasie realnym wszystkich posuni臋膰 szef贸w po艂膮czonych sztab贸w. Chc臋 tu mie膰 w艂asn膮 map臋 dzia艂a艅 wojennych pod艂膮czon膮 do mojego implantu. TYLKO DO U呕YTKU CEO. Barbre, ty od tej chwili jeste艣 moim przedstawicielem dyplomatycznym w Senacie. Wle藕 tam, poci膮gaj za sznurki, szanta偶uj, schlebiaj i daj im do zrozumienia, 偶e bezpieczniej dla nich b臋dzie natychmiast polecie膰 w kosmos i walczy膰 z Intruzami, ni偶 - narazi膰 mi si臋 w najbli偶szych trzech, czterech g艂osowaniach. S膮 pytania? - Odczeka艂a trzy sekundy i klasn臋艂a w d艂onie. Do roboty, ludziska!

聽 聽 W kr贸tkiej chwili samotno艣ci, zanim zwali艂a si臋 nast臋pna fala senator贸w, ministr贸w i sekretarzy, Meina Gladstone odwr贸ci艂a si臋 w stron臋 pustej 艣ciany i pogrozi艂a palcem.

聽 聽 Zd膮偶y艂a si臋 odwr贸ci膰 przodem do wej艣cia na czas, 偶eby przywita膰 t艂ocz膮cych si臋 VIP - 贸w.

聽聽聽 . 25 .

聽聽聽 Sol, konsul, ojciec Dure i nieprzytomny Het Masteen znajdowali si臋 w jednym z Grobowc贸w Jaskiniowych, gdy us艂yszeli strza艂y. Konsul wyszed艂 sam. Porusza艂 si臋 powoli, ostro偶nie, wyczuwaj膮c gwa艂towne pr膮dy czasu, kt贸re wepchn臋艂y ich w g艂膮b doliny.

聽 聽 - Wszystko w porz膮dku, pr膮dy zel偶a艂y! - krzykn膮艂 za siebie. Blade 艣wiat艂o latarni Sola rozja艣nia艂o jaskini臋. O艣wietla艂o trzy bia艂e twarze i bezw艂adny kszta艂t pokryty peleryn膮.

聽 聽 Sol wsta艂. Twarzyczka jego c贸rki wygl膮da艂a jak blady owal.

聽 聽 - Jeste艣 pewien, 偶e to by艂y strza艂y z pistoletu Brawne?

聽 聽 Konsul skin膮艂 r臋k膮 w stron臋 ciemno艣ci na zewn膮trz.

聽 聽 - 呕adne z nas, poza ni膮, nie ma broni palnej. Id臋 si臋 rozejrze膰.

聽 聽 - Poczekaj - powiedzia艂 Sol. - P贸jd臋 z tob膮.

聽 聽 Ojciec Dure kl臋cza艂 przy boku Heta Masteena.

聽 聽 - Id藕cie, ja zostan臋 z nim.

聽 聽 - Jeden z nas wr贸ci w ci膮gu pi臋ciu minut - rzek艂 konsul.

聽 聽 Dolina ja艣nia艂a blad膮 po艣wiat膮 emanuj膮c膮 z grobowc贸w. Wiatr wia艂 od po艂udnia, ale przelatywa艂 wysoko, nad 艣cianami urwisk otaczaj膮cych dolin臋. Wydmy nie przesuwa艂y si臋. Deja vu sprawi艂o, 偶e Sol przypomnia艂 sobie gwa艂towno艣膰 pr膮du czasu sprzed godziny. Ale teraz wszystko si臋 uspokaja艂o.

聽 聽 Sol i konsul szli razem szlakiem wiod膮cym obok wypalonego pola walki przed Kryszta艂owym Monolitem. Wysoka budowla emanowa艂a mleczn膮 po艣wiat膮 odbijaj膮c膮 si臋 w niezliczonych od艂amkach za艣miecaj膮cych podej艣cie do grobowca. Wspinali si臋 dalej obok fosforyzuj膮cego Nefrytowego Grobowca. Potem skr臋cili i poszli 艂agodn膮 serpentyn膮 do Sfinksa.

聽 聽 - M贸j Bo偶e - szepn膮艂 Sol i przy艣pieszy艂 kroku. Stara艂 si臋 przy tym nie potrz膮sa膰 nosi艂kami. Ukl臋kn膮艂 przy ciemnej postaci le偶膮cej na najwy偶szym stopniu.

聽 聽 - Brawne? - zapyta艂 konsul. Gwa艂townie chwyta艂 powietrze po szybkim podej艣ciu.

聽 聽 - Tak, - Sol ju偶 unosi艂 jej g艂ow臋, ale nagle wyszarpn膮艂 r臋k臋. Natrafi艂 na co艣 艣liskiego i ch艂odnego wystaj膮cego z jej czaszki.

聽 聽 - Nie 偶yje?

聽 聽 Sol przytuli艂 g艂贸wk臋 dziecka do piersi i na szyi le偶膮cej namaca艂 puls.

聽 聽 - Nie - odpar艂 i odetchn膮艂 g艂臋boko. - 呕yje... ale jest nieprzytomna. Daj tu 艣wiat艂o.

聽 聽 Sol wzi膮艂 latark臋 i o艣wietli艂 rozci膮gni臋te cia艂o Brawne Lamii. Srebrny sznur - lepiej pasowa艂a tu nazwa "macka", bo by艂a to mi臋sista masa przywodz膮ca na my艣l 偶ywy organizm - wiod艂a od zag艂臋bienia w czaszce kobiety poprzez stopnie przed wej艣ciem do Sfinksa, w g艂膮b grobowca. Sfinks jarzy艂 si臋 teraz najja艣niej spo艣r贸d wszystkich grobowc贸w, ale wej艣cie by艂o bardzo ciemne.

聽 聽 Konsul zbli偶y艂 si臋.

聽 聽 - Co to jest? - Wyci膮gn膮艂 r臋k臋, 偶eby dotkn膮膰 srebrnego kabla, i cofn膮艂 j膮 r贸wnie szybko jak Sol. - M贸j Bo偶e, to jest ciep艂e.

聽 聽 - Wygl膮da, jakby by艂o 偶ywe - zgodzi艂 si臋 Sol. Ogrzewa艂 d艂onie Brawne i lekko klepa艂 j膮 po policzkach, pr贸buj膮c obudzi膰. Nie rusza艂a si臋. Wsta艂 i po艣wieci艂 wzd艂u偶 nikn膮cego w czelu艣ciach grobowca kabla. - Nie wydaje mi si臋, 偶eby pod艂膮czy艂a si臋 do tego z w艂asnej woli.

聽 聽 - Chy偶war - powiedzia艂 konsul. Nachyli艂 si臋, 偶eby uaktywni膰 odczyt biomonitora na komlogu Brawne. - Wszystko jest w normie, Sol, poza falami m贸zgowymi.

聽 聽 - Co wykazuj膮?

聽 聽 - Wykazuj膮, 偶e ona nie 偶yje. 艢mier膰 m贸zgu. W ka偶dym razie, 偶adnych wy偶szych funkcji.

聽 聽 Sol westchn膮艂 i zako艂ysa艂 si臋 na pi臋tach.

聽 聽 - Musimy sprawdzi膰, dok膮d prowadzi kabel.

聽 聽 - A nie mo偶emy go po prostu od艂膮czy膰?

聽 聽 - Patrz - powiedzia艂 Sol, podni贸s艂 w艂osy Brawne i o艣wietli艂 ty艂 jej g艂owy. Kiesze艅 neuronowa, kt贸ra w normalnym stanie wygl膮da艂a jak szeroka na dziesi臋膰 mikrometr贸w dyskietka umieszczona w ma艂ym wg艂臋bieniu, by艂a stopiona. Tkanka uformowa艂a si臋 w wypustk臋 i po艂膮czy艂a z wtykiem metalowego kabla.

聽 聽 - 呕eby to usun膮膰, potrzebujemy sali operacyjnej - wyszepta艂 konsul. Dotkn膮艂 purpurowej, jakby podra偶nionej wypustki cia艂a. Brawne nie poruszy艂a si臋 nawet. Konsul podni贸s艂 snop 艣wiat艂a z latarki i wsta艂. - Zosta艅 z ni膮. Ja p贸jd臋 za tym w g艂膮b grobowca.

聽 聽 - Kontaktuj si臋 ze mn膮 na kr贸tkich falach - powiedzia艂 Sol, mimo 偶e wiedzia艂, i偶 podczas pr膮d贸w czasu ta forma 艂膮czno艣ci jest bezu偶yteczna.

聽 聽 Konsul skin膮艂 g艂ow膮 i poszed艂 szybko naprz贸d, nie czekaj膮c, a偶 strach sprawi, 偶e zacznie si臋 waha膰.

聽 聽 Chromowany kabel wi贸d艂 g艂贸wnym korytarzem. Znika艂 z pola widzenia za pomieszczeniem, w kt贸rym pielgrzymi spali poprzedniej nocy. Konsul omi贸t艂 salk臋 wzrokiem. 艢wiat艂o latarki wy艂awia艂o z mroku koce i tobo艂ki, kt贸re pozostawili przenosz膮c si臋 w po艣piechu.

聽 聽 Szed艂 wzd艂u偶 kabla, skr臋ci艂 za r贸g korytarza, dotar艂 do miejsca, gdzie z du偶ej sali w r贸偶ne strony wiod艂y trzy mniejsze korytarze. Wspina艂 si臋 po rampie, szed艂 w膮skim przesmykiem, kt贸ry badacze nazwali Drog膮 Kr贸la Tutanchamona. I zn贸w w d贸艂, po rampie, potem tunelem tak niskim, 偶e musia艂 si臋 czo艂ga膰, staraj膮c si臋 przy tym nie dotkn膮膰 ciep艂ej jak cia艂o metalowej macki. Potem przemieszcza艂 si臋 podej艣ciem tak stromym, 偶e musia艂 wspina膰 si臋 jak w kominie. Dalej szed艂 szerszym korytarzem, kt贸rego nie pami臋ta艂 z wcze艣niejszych wizyt. Z sufitu zwisa艂y tu g艂azy i skapywa艂a woda. Ze艣lizgiwa艂 si臋 w d贸艂. 艢ciera艂 sobie nask贸rek hamuj膮c d艂o艅mi i kolanami. W ko艅cu pe艂z艂 prze艂azem d艂u偶szym od samego grobowca. Zgubi艂 si臋 kompletnie. Mia艂 nadziej臋, 偶e kabel pozwoli mu odnale藕膰 drog臋 powrotn膮.

聽 聽 - Sol - powiedzia艂, nie wierz膮c ani przez chwil臋, 偶e fale komlogu przebij膮 si臋 przez kamie艅 i pr膮dy czasu.

聽 聽 - Jestem - dobieg艂 go szept uczonego.

聽 聽 - Dotar艂em chyba do samego piek艂a - konsul wychrypia艂 do komlogu. - Doszed艂em tu korytarzem, kt贸rego wcze艣niej nie by艂o. Zdaje si臋, 偶e tu jest g艂臋boko.

聽 聽 - Znalaz艂e艣 koniec kabla?

聽 聽 - Tak - odpar艂 konsul. Usiad艂 i chusteczk膮 otar艂 pot z twarzy.

聽 聽 - Czy to 艂膮cza? - zapyta艂 Sol. Chodzi艂o mu o jeden z niezliczonych punkt贸w kontaktowych, w kt贸rych obywatele Sieci mogli pod艂膮czy膰 si臋 do datasfery.

聽 聽 - Nie. Kabel wchodzi bezpo艣rednio w kamienie pod艂ogi. Korytarz tu si臋 ko艅czy. Stara艂em si臋 go poruszy膰, ale po艂膮czenie jest podobne do tego, kt贸re wyrasta z czaszki. Jest po prostu organicznie zwi膮zane ze ska艂膮.

聽 聽 - Wychod藕 ju偶 - dotar艂 do niego g艂os Sola przerywany statycznymi trzaskami. - Spr贸bujemy odci膮膰 to od niej.

聽 聽 W wilgotnej ciemno艣ci tunelu konsul po raz pierwszy w 偶yciu poczu艂, jak ogarnia go klaustrofobia. Mia艂 trudno艣ci z oddychaniem. By艂 pewien, 偶e za nim, w ciemno艣ci co艣 stoi; zabiera mu powietrze i odcina drog臋 odwrotu. Niemal s艂ysza艂, jak wali mu serce.

聽 聽 Powoli zaczerpn膮艂 tchu, jeszcze zaraz otar艂 twarz i przem贸g艂 uczucie paniki.

聽 聽 - To mo偶e j膮 zabi膰 - powiedzia艂 mi臋dzy jednym a drugim wdechem. Nie by艂o odpowiedzi. Konsul jeszcze raz wywo艂a艂 Sola, ale co艣 przeci臋艂o po艂膮czenie.

聽 聽 - Wychodz臋 - powiedzia艂 do milcz膮cego nadajnika, odwr贸ci艂 si臋 i skierowa艂 艣wiat艂o latarki w g艂膮b w膮skiego tunelu. Czy kabel drgn膮艂, czy by艂a to tylko gra 艣wiat艂a?

聽 聽 Konsul zacz膮艂 si臋 czo艂ga膰 t膮 sam膮 drog膮, kt贸r膮 przyby艂.

聽聽聽 Heta Masteena znale藕li o zmierzchu, dos艂ownie kilka minut przed pierwszym uderzeniem burzy czasu. Kiedy konsul, Sol i ojciec Dure zobaczyli go po raz pierwszy, szed艂 potykaj膮c si臋, a zanim do niego dotarli, przewr贸ci艂 si臋. By艂 nieprzytomny.

聽 聽 - Zanie艣my go do Sfinksa - zaproponowa艂 Sol.

聽 聽 W tym momencie, jakby zsynchronizowane z zachodem s艂o艅ca, dosi臋g艂y ich pr膮dy czasu. Ogarn臋艂y ich md艂o艣ci i poczucie deja vu. Upadli na kolana. Rachela obudzi艂a si臋 i zacz臋艂a p艂aka膰 z wigorem wystraszonego noworodka.

聽 聽 - Id藕my do wyj艣cia z doliny - wydysza艂 konsul, wstaj膮c z Hetem Masteenem przewieszonym przez rami臋. - Id藕my... wyjd藕my st膮d.

聽 聽 Poszli w kierunku wyj艣cia, obok pierwszego grobowca, obok Sfinksa. Ale pr膮dy czasu by艂y coraz gorsze. Wia艂y im w twarz. Czuli potworne zawroty g艂owy. Po trzydziestu metrach nie byli w stanie dalej i艣膰. Upadli na kolana. Het Masteen potoczy艂 si臋 po ubitej 艣cie偶ce. Rachel przesta艂a zawodzi膰. Wi艂a si臋, szukaj膮c wygodnej pozycji.

聽 聽 - Z powrotem - wydysza艂 Paul Dure. - Z powrotem, w g艂膮b doliny. Ni偶ej... by艂o lepiej.

聽 聽 Wracali po swoich 艣ladach. Chwiali si臋 jak trzej pijacy, kt贸rzy boj膮 si臋 upa艣膰, bo nios膮 co艣 cennego. Poni偶ej Sfinksa odpocz臋li oparci plecami o g艂azy. Wok贸艂 nich tkanka czasu i przestrzeni przemieszcza艂a si臋 i wybrzusza艂a. Wygl膮da艂o to tak, jakby 艣wiat by艂 flag膮, kt贸r膮 kto艣 targa ze z艂o艣ci膮. Rzeczywisto艣膰 falowa艂a i zwija艂a si臋, za艂amywa艂a si臋 nad nimi jak grzbiet ba艂wana morskiego. Konsul po艂o偶y艂 templariusza przy g艂azie i ci臋偶ko dysz膮c upad艂 na kolana. W panice wpija艂 si臋 palcami w gleb臋.

聽 聽 - Sze艣cian M贸biusa - powiedzia艂 templariusz, poruszaj膮c si臋. Oczy nadal mia艂 zamkni臋te. - Musimy mie膰 sze艣cian M贸biusa.

聽 聽 - Do cholery - wyst臋ka艂 konsul. Potrz膮sn膮艂 brutalnie Masteenem. Po co on nam? Masteen, po co?

聽 聽 G艂owa templariusza opada艂a bezw艂adnie w prz贸d i w ty艂. Zn贸w straci艂 przytomno艣膰.

聽 聽 - Przynios臋 to - powiedzia艂 ojciec Dure. Ksi膮dz wygl膮da艂 na starego i chorego. Twarz i wargi mu poblad艂y.

聽 聽 Konsul skin膮艂 g艂ow膮, przerzuci艂 Heta Masteena przez rami臋, pom贸g艂 Solowi wsta膰 i zn贸w poku艣tyka艂 w d贸艂 doliny. Czu艂, 偶e pr膮dy p贸l antyentropicznych malej膮, im dalej s膮 od Sfinksa.

聽 聽 Ojciec Dure dowl贸k艂 si臋 na szczyt schod贸w i chwiej膮c si臋 wszed艂 do grobowca. Czepia艂 si臋 g艂az贸w, jak marynarz za burt膮 czepia si臋 rzuconej mu liny. Sfinks zdawa艂 si臋 chwia膰 nad nim. Przechyla艂 si臋 o kilkadziesi膮t stopni na lewo i prawo. Ojciec Dure wiedzia艂, 偶e to pr膮dy czasu zak艂贸caj膮 jego zmys艂y. Pad艂 na kolana i zwymiotowa艂.

聽 聽 Pr膮dy usta艂y na chwil臋. By艂o to jak dolina fali przed natarciem wielkiego grzywacza. Ojciec Dure wsta艂, otar艂 usta grzbietem d艂oni i wszed艂 chwiejnym krokiem w mrok grobowca.

聽 聽 Nie wzi膮艂 ze sob膮 latarki; potyka艂 si臋, wymacywa艂 drog臋 w ciemnym korytarzu. Nawiedza艂y go przera藕liwe wizje. Dotyka艂 czego艣 艣liskiego i zimnego, wpada艂 do komory, w kt贸rej le偶a艂 jego trup odzyskuj膮cy 偶ycie i kszta艂ty. Ojciec Dure wrzeszcza艂, ale g艂os gubi艂 si臋 w huku jego w艂asnego pulsu, gdy pr膮dy czasu powr贸ci艂y ze zdwojon膮 moc膮.

聽 聽 Pomieszczenie, w kt贸rym spali, zalega艂a ciemno艣膰. To by艂a straszna, nieprzenikniona ciemno艣膰, ca艂kowicie pozbawiona jakiegokolwiek 艣wiat艂a. Ale oczy ojca Dure zdo艂a艂y ju偶 przywykn膮膰 do mrok贸w. Zauwa偶y艂 po艣wiat臋 nad sze艣cianem i mrugaj膮ce na nim 艣wiate艂ka wska藕nik贸w.

聽 聽 Rzuci艂 si臋 w poprzek zagraconego pomieszczenia i kurczowo schwyci艂 sze艣cian. Z nag艂ym przyp艂ywem adrenaliny uni贸s艂 ci臋偶k膮 skrzyni臋. Ta艣my konsula wspomina艂y o tym urz膮dzeniu - tajemniczym baga偶u Masteena - i o tym, 偶e zawiera ono pono膰 erga, jedno z kosmicznych stworze艅 偶yj膮cych z pola energii, kt贸rymi templariusze pos艂ugiwali si臋 jako nap臋dem dla swoich drzewostatk贸w. Ojciec Dure nie mia艂 poj臋cia, po co teraz mo偶e by膰 potrzebny erg, ale przycisn膮艂 skrzyni臋 do piersi i z wysi艂kiem zacz膮艂 wraca膰. Wyszed艂 z grobowca i skierowa艂 si臋 w g艂膮b doliny.

聽 聽 - Tutaj! - krzykn膮艂 konsul z pierwszego Grobowca Jaskiniowego po艂o偶onego u podn贸偶a urwiska. - Tutaj jest lepiej.

聽 聽 Ojciec Dure gramoli艂 si臋 z trudem. O ma艂y w艂os nie upu艣ci艂 sze艣cianu. Si艂y wycieka艂y z niego. Na ostatnich trzydziestu stopniach prowadz膮cych do grobowca konsul musia艂 mu pom贸c.

聽 聽 W 艣rodku rzeczywi艣cie by艂o lepiej. Paul Dure wyczuwa艂 nap贸r i cofanie si臋 pr膮d贸w czasu tu偶 przed wej艣ciem, ale z ty艂u jaskini, gdzie 偶arkule o艣wietla艂y wyrafinowane ryty naskalne, by艂o prawie normalnie. Ksi膮dz zwali艂 si臋 na ziemi臋 obok Soli Weintrauba i postawi艂 skrzyni臋 przed przygl膮daj膮cym mu si臋 w milczeniu templariuszem.

聽 聽 - Obudzi艂 si臋, gdy wszed艂e艣 - wyszepta艂 Sol. Oczy dziecka by艂y bardzo czarne i szeroko otwarte.

聽 聽 Konsul usiad艂 przy templariuszu.

聽 聽 - Po co nam sze艣cian? Masteen, po co on jest nam potrzebny? Het Masteen nie odwraca艂 wzroku; nawet nie mruga艂.

聽 聽 - Nasz sojusznik - wyszepta艂. - Nasz jedyny sojusznik w walce z W艂adc膮 B贸lu. - M贸wi艂 z wyra藕nym akcentem u偶ywanym na planecie templariuszy.

聽 聽 - Jak to: nasz sojusznik? - zapyta艂 Sol, 艂api膮c Masteena obur膮cz za prz贸d szaty. - Jak mamy tego u偶y膰? Kiedy?

聽 聽 Templariusz utkwi艂 wzrok w czym艣 bardzo odleg艂ym.

聽 聽 - Wsp贸艂zawodniczymy o honor - wyszepta艂 chrapliwie. - Prawdziwy G艂os "Sequoia Sempervivens" jako pierwszy skontaktowa艂 si臋 z cybrydaln膮 person膮 Keatsa... ale to mnie zaszczyci艂o 艣wiat艂o Muira. To "Yggdrasill", m贸j "Yggdrasill" zosta艂 ofiarowany jako pokuta za nasze grzechy przeciw Muirowi. - Templariusz zamkn膮艂 oczy. Lekki u艣mieszek nie przystawa艂 do jego surowej twarzy.

聽 聽 Konsul popatrzy艂 na ojca Dure i Sola.

聽 聽 - To bardziej przypomina terminologi臋 kultu Chy偶wara ni偶 dogmaty templariuszy.

聽 聽 - Mo偶liwe, 偶e to s膮 obie te rzeczy naraz - wyszepta艂 ojciec Dure. W historii zdarza艂y si臋 dziwniejsze koalicje teologiczne.

聽 聽 Sol dotkn膮艂 r臋k膮 czo艂a templariusza. By艂o rozpalone od gor膮czki. Sol poszpera艂 w jedynym pozosta艂ym im medpaku. Szuka艂 艣rodka przeciwb贸lowego albo ok艂adu na gor膮czk臋. Znalaz艂 jeden, ale zawaha艂 si臋.

聽 聽 - Nie wiem, czy organizmy templariuszy mieszcz膮 si臋 w standardowych normach medycznych. Nie chc臋, 偶eby zabi艂a go jaka艣 alergia.

聽 聽 Konsul wzi膮艂 ok艂ad i za艂o偶y艂 go na cienkie przedrami臋 chorego.

聽 聽 - Owszem, mieszcz膮 si臋. - Nachyli艂 si臋 nad le偶膮cym. - Masteen, co si臋 sta艂o w wiatrowozie?

聽 聽 Templariusz oczy mia艂 otwarte, ale nieprzytomne.

聽 聽 - W wiatrowozie?

聽 聽 - Nie rozumiem - wyszepta艂 ojciec Dure.

聽 聽 Sol wzi膮艂 go na bok.

聽 聽 - Masteen nic nie m贸wi艂 o swoim odej艣ciu. Znikn膮艂 pierwszej nocy, gdy jechali艣my wiatrowozem. Zosta艂y 艣lady krwi - ka艂u偶e krwi i jego baga偶, i sze艣cian M贸biusa. Ale po Masteenie nie by艂o 艣ladu.

聽 聽 - Co si臋 sta艂o na wiatrowozie? - zn贸w wyszepta艂 konsul. Lekko potrz膮sn膮艂 templariuszem. - My艣l, Prawdziwy G艂osie Drzewa, Hecie Masteen!

聽 聽 Twarz templariusza zmieni艂a wyraz. Oczy zacz臋艂y wygl膮da膰 przytomnie. Lekko azjatyckie rysy twarzy przybra艂y zn贸w surowy wygl膮d.

聽 聽 - Uwolni艂em element z zamkni臋cia...

聽 聽 - Erga - wyszepta艂 Sol w ucho zdumionego ksi臋dza.

聽 聽 ... i zwi膮za艂em go dyscyplin膮 mego umys艂u. Nauczy艂em si臋 tego na Wysokich Drzewach. Ale wtedy, bez ostrze偶enia, przyszed艂 do nas W艂adca B贸lu.

聽 聽 - Chy偶war - szepn膮艂 Sol, bardziej do siebie ni偶 do ksi臋dza.

聽 聽 - Czy to twoja krew by艂a tam rozlana? - zapyta艂 konsul.

聽 聽 - Krew? - Masteen naci膮gn膮艂 kaptur, by ukry膰 zmieszanie. - Nie, to nie by艂a moja krew. W艂adca B贸lu trzyma艂 w u艣cisku... celebranta. Ten cz艂owiek walczy艂. Pr贸bowa艂 wymkn膮膰 si臋 kolcom pokuty...

聽 聽 - A co sta艂o si臋 z ergiem? - naciska艂 konsul. - Z elementem? Czego si臋 po nim spodziewa艂e艣? 呕e obroni ci臋 przed Chy偶warem?

聽 聽 Templariusz zachmurzy艂 si臋 i uni贸s艂 dr偶膮c膮 d艂o艅 do czo艂a.

聽 聽 - On... nie by艂 jeszcze gotowy. Ja nie by艂em gotowy. Wsadzi艂em go znowu do sze艣cianu. W艂adca B贸lu dotkn膮艂 mego ramienia. By艂em... zadowolony... 偶e moja pokuta odby艂a si臋 jednocze艣nie z ofiar膮 mego drzewostatku.

聽 聽 Sol nachyli艂 si臋 bli偶ej do ojca Dure.

聽 聽 - Drzewostatek tego samego wieczoru zosta艂 zniszczony na orbicie.

聽 聽 Het Masteen zamkn膮艂 oczy.

聽 聽 - Jestem zm臋czony - wyszepta艂 gasn膮cym g艂osem.

聽 聽 Konsul zn贸w nim potrz膮sn膮艂.

聽 聽 - Jak si臋 tu dosta艂e艣? Masteen, jak doszed艂e艣 a偶 tutaj przez Morze Traw?

聽 聽 - Obudzi艂em si臋 mi臋dzy grobowcami - wyszepta艂 templariusz nie otwieraj膮c oczu. - Obudzi艂em si臋 mi臋dzy grobowcami. Jestem zm臋czony. Musz臋 spa膰.

聽 聽 - Dajmy mu odpocz膮膰 - powiedzia艂 ojciec Dure.

聽 聽 Konsul skin膮艂 g艂ow膮 i u艂o偶y艂 Masteena do snu.

聽 聽 - To nie trzyma si臋 kupy - wyszepta艂 Sol, kiedy siedzieli w s艂abym 艣wietle 偶arkuli, a pr膮dy czasu szala艂y na zewn膮trz.

聽 聽 - Stracili艣my jednego pielgrzyma, zyskali艣my drugiego - mrukn膮艂 konsul. - Jakby to by艂a jaka艣 dziwaczna gra.

聽 聽 Godzin臋 p贸藕niej us艂yszeli odg艂os strza艂贸w w g艂臋bi doliny.

聽聽聽 Sol i konsul kucali przy nieruchomej Brawne Lamii.

聽 聽 - Potrzebowaliby艣my lasera, 偶eby to odci膮膰 - powiedzia艂 Sol. Nasza bro艅 znikn臋艂a wraz z Kassadem.

聽 聽 Konsul dotkn膮艂 przegubu dziewczyny.

聽 聽 - Odci臋cie tego mog艂oby j膮 zabi膰.

聽 聽 - Wed艂ug wskaza艅 biomonitora ona ju偶 jest martwa.

聽 聽 Konsul pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Nie. Tu si臋 dzieje co艣 innego. To mo偶e by膰 penetracja cybrydalnej persony Keatsa, kt贸r膮 nosi Brawne. Jak si臋 to sko艅czy, dziewczyna wr贸ci do nas.

聽 聽 Sol u艂o偶y艂 c贸reczk臋 w zgi臋ciu 艂okcia i popatrzy艂 na promieniuj膮c膮 艂agodnym 艣wiat艂em dolin臋.

聽 聽 - Dom wariat贸w. Nic nie dzieje si臋 tak, jak my艣leli艣my. Gdyby tylko ten tw贸j przekl臋ty statek by艂 tutaj... znale藕liby艣my na nim narz臋dzia, 偶eby odci膮膰 Brawne od tego... od tej rzeczy... i ona, i Het Masteen mieliby szans臋 na prze偶ycie dzi臋ki gabinetowi zabiegowemu.

聽 聽 Konsul nadal kl臋cza艂. Gapi艂 si臋 przed siebie.

聽 聽 - Zosta艅 tu z ni膮, prosz臋. - Wsta艂 i znikn膮艂 w czarnej czelu艣ci Sfinksa. Pi臋膰 minut p贸藕niej by艂 z powrotem. Ni贸s艂 swoj膮 wielk膮 torb臋 podr贸偶n膮. Wyci膮gn膮艂 z jej dna zwini臋t膮 mat臋 i roz艂o偶y艂 j膮 na najwy偶szym stopniu schod贸w wiod膮cych do grobowca.

聽 聽 By艂a to stara mata o d艂ugo艣ci nieca艂ych dw贸ch metr贸w, szeroka na metr. Przez stulecia tkanina wyblak艂a, ale osnowa z nici lewitacyjnych nadal b艂yszcza艂a jak z艂oto. Konsul pod艂膮czy艂 do maty bateri臋.

聽 聽 - Dobry Bo偶e - wyszepta艂 Sol. Przypomnia艂 sobie opowiadanie konsula o tragicznej mi艂o艣ci jego babki do marynarza Hegemonii Merina Aspica. Ten romans wywo艂a艂 powstanie przeciwko Hegemonii i na lata pogr膮偶y艂 Maui - Przymierze w zawierusze wojny. Merin Aspic przylecia艂 do Pierwszej Osady na macie nale偶膮cej do jego przyjaciela.

聽 聽 Konsul skin膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Nale偶a艂a do Mike'a Osho, przyjaciela Merina. Siri zostawi艂a j膮 w swoim grobowcu, 偶eby Merin j膮 znalaz艂. Da艂 mi j膮, gdy by艂em dzieckiem, tu偶 przed bitw膮 o archipelag, w kt贸rej zgin膮艂 wraz ze swymi marzeniami o wolno艣ci.

聽 聽 Sol przesun膮艂 d艂o艅 po staro偶ytnej materii.

聽 聽 - Cholerna szkoda, 偶e tutaj to nie dzia艂a.

聽 聽 - A dlaczego nie? - powiedzia艂 konsul.

聽 聽 - Pole magnetyczne Hyperiona jest poni偶ej poziomu potrzebnego dla pojazd贸w typu EM - odpar艂 Sol. - To dlatego u偶ywa si臋 tu raczej 艣lizgaczy ni偶 EMV I dlatego barka "Benares" straci艂a zdolno艣ci lewitacyjne. - Przerwa艂. Zrobi艂o mu si臋 g艂upio, 偶e t艂umaczy takie oczywisto艣ci cz艂owiekowi, kt贸ry przez jedena艣cie lokalnych lat by艂 konsulem Hegemonii na tej planecie. - A mo偶e si臋 myl臋?

聽 聽 Konsul u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Masz racj臋, 偶e zwyczajne EMV nie maj膮 tutaj racji bytu. Stosunek masy do si艂y wznoszenia jest za wysoki. Ale lataj膮ca mata prawie nie ma masy. To sama si艂a wznoszenia. Wypr贸bowa艂em j膮, gdy mieszka艂em w stolicy. To nie jest 艂atwa jazda... ale z jedn膮 osob膮 na pok艂adzie powinno si臋 powie艣膰.

聽 聽 Sol spojrza艂 za siebie, w dolin臋, w stron臋, gdzie cie艅 urwiska ukrywa艂 wej艣cie do Grobowc贸w Jaskiniowych. My艣la艂, czy ojciec Dure i Het Masteen jeszcze 偶yj膮.

聽 聽 - Chcesz sprowadzi膰 pomoc?

聽 聽 - Jeden z nas to zrobi; sprowadzi tutaj statek. A przynajmniej uwolni go i po艣le po nas z automatycznym pilotem. Mo偶emy ci膮gn膮膰 losy.

聽 聽 Sol u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Pomy艣l tylko, przyjacielu. Dure nie ma zdrowia, by podr贸偶owa膰, a ju偶 na pewno nie zna drogi. Ja... - Podni贸s艂 Rachel臋 i przytuli艂 jej g艂贸wk臋 do policzka. - Podr贸偶 mo偶e potrwa膰 kilka dni. A dla nas to za d艂ugo. Je艣li co艣 mo偶na dla niej zrobi膰, to musimy zosta膰 tutaj i sprosta膰 wyzwaniu. Musisz lecie膰 sam.

聽 聽 Konsul westchn膮艂, ale si臋 nie spiera艂.

聽 聽 - Poza tym - rzek艂 Sol - to tw贸j statek. Je艣li ktokolwiek b臋dzie w stanie uwolni膰 go spod aresztu na艂o偶onego przez Mein臋 Gladstone, to tym kim艣 jeste艣 ty. I znasz dobrze generalnego gubernatora. Konsul popatrzy艂 na zach贸d.

聽 聽 - Ciekawe, czy Theo nadal jest u w艂adzy.

聽 聽 - Wracajmy. Opowiemy ojcu Dure o naszym planie - powiedzia艂 Sol. - Poza tym zostawi艂em w jaskini od偶ywk臋, a Rachela zg艂odnia艂a.

聽 聽 Konsul zwin膮艂 mat臋, w艂o偶y艂 j膮 do torby i popatrzy艂 na Brawne Lami臋 i obrzydliwy kabel nikn膮cy w g艂臋bi grobowca.

聽 聽 - Czy nic si臋 jej nie stanie?

聽 聽 - Powiem Paulowi, 偶eby przyszed艂 tu z kocem, a my przeniesiemy tutaj naszego drugiego inwalid臋. Odlecisz jeszcze w nocy, czy poczekasz do wschodu s艂o艅ca?

聽 聽 Konsul potar艂 policzki gestem znu偶onego cz艂owieka.

聽 聽 - Nie podoba mi si臋 pomys艂 lotu nad g贸rami w nocy, ale nie mamy wiele czasu. Odlec臋, jak tylko si臋 zbior臋.

聽 聽 Sol kiwn膮艂 g艂ow膮 i popatrzy艂 w stron臋 wej艣cia do doliny.

聽 聽 - Szkoda, 偶e Brawne nie mo偶e nam powiedzie膰, gdzie podzia艂 si臋 Silenus.

聽 聽 - Rozejrz臋 si臋 za nim, kiedy b臋d臋 lecia艂 - powiedzia艂 konsul. Spojrza艂 na gwiazdy. - To b臋dzie jakie艣 trzydzie艣ci sze艣膰, czterdzie艣ci godzin lotu do Keats. Kilka godzin, 偶eby uwolni膰 statek. Powinienem wr贸ci膰 w ci膮gu dw贸ch standardowych d贸b.

聽 聽 Sol skin膮艂 g艂ow膮. Ko艂ysa艂 dziecko. Jego zm臋czona, przyjazna twarz nie kry艂a zw膮tpienia. Po艂o偶y艂 konsulowi r臋k臋 na ramieniu.

聽 聽 - Trzeba spr贸bowa膰, przyjacielu. Chod藕, pogadamy z ojcem Dure, zobaczymy, czy nasz templariusz ju偶 si臋 przebudzi艂, i zjemy razem posi艂ek. Zdaje si臋, 偶e Brawne przynios艂a dosy膰 zapas贸w, 偶eby艣my mogli sobie pozwoli膰 na uczt臋 po偶egnaln膮.

聽聽聽 . 26 .

聽聽聽 Kiedy Brawne Lamia by艂a dzieckiem, wraz z ojcem senatorem i ca艂膮 rodzin膮 przenios艂a si臋 - na kr贸tko - z Lususa do zadrzewionych wspania艂o艣ci kompleksu mieszkalnego Centrum Tau Ceti. Obejrza艂a wtedy staro偶ytny film dwuwymiarowy Walta Disneya, kresk贸wk臋 "Piotru艣 Pan". Po obejrzeniu filmu przeczyta艂a ksi膮偶k臋. By艂a zachwycona.

聽 聽 Przez ca艂e miesi膮ce pi臋cioletnia dziewczynka czeka艂a, 偶e pewnej nocy przyleci Piotru艣 Pan i zabierze j膮 ze sob膮. Zostawia艂a wskaz贸wki na kartkach, jak znale藕膰 jej sypialni臋. Gdy rodzice spali, wychodzi艂a z domu i k艂ad艂a si臋 na trawnikach Parku 艁ani. Patrzy艂a w mleczne nocne niebo TCZ i marzy艂a o ch艂opcu z Newerlandii, kt贸ry wkr贸tce po ni膮 przyb臋dzie. Polec膮 najpierw na pierwsz膮 po prawej gwiazd臋, a potem, a偶 do rana, b臋d膮 lecieli prosto przed siebie. Stanie si臋 jego towarzyszk膮, matk膮 dla zagubionych ch艂opc贸w, wsp贸艂m艣cicielk膮 dla okrutnika Hooka, a przede wszystkim - now膮 Wendy dla Piotrusia... kole偶ank膮 i przyjaci贸艂k膮 ch艂opca, kt贸ry nigdy nie doro艣nie.

聽 聽 Teraz, po dwudziestu latach, Piotru艣 wreszcie do niej przyszed艂.

聽聽聽 Kiedy szpon Chy偶wara penetrowa艂 jej kiesze艅 neotonaln膮 za uchem, Lamia nie czu艂a b贸lu, tylko nag艂e, lodowate zawirowanie. Potem gdzie艣 lecia艂a.

聽 聽 Unosi艂a si臋 nad p艂aszczyznami datasfery ju偶 wcze艣niej. Przed kilkoma tygodniami wdar艂a si臋 do matrycy TechnoCentrum ze swoim ulubionym cyberpunkiem, g艂upiutkim BB Surbringerem, 偶eby pom贸c Johnny'emu wykra艣膰 jego cybrydaln膮 person臋. Ale wywo艂ali alarm i BB zgin膮艂. Odt膮d Lamia nie mia艂a ju偶 ochoty wchodzi膰 w datasfer臋.

聽 聽 Teraz jest tu znowu.

聽 聽 To, co czuje, nie daje si臋 w 偶aden spos贸b por贸wna膰 z do艣wiadczeniami, kt贸re zebra艂a u偶ywaj膮c komlogu lub 艂膮czy publicznych. Tamto by艂o jak holodrama z kwadrofoni膮. Teraz dzieje si臋 to naprawd臋.

聽 聽 Wreszcie przyszed艂 Piotru艣 i zabra艂 j膮 ze sob膮.

聽 聽 Lamia wznosi si臋 nad krzywizn膮 Hyperiona. Widzi kana艂y podstawowe pe艂ne danych p艂yn膮cych na mikrofalach i skompaktowanych promieni 艂膮czy komunikacyjnych tworz膮cych embrionaln膮 datasfer臋 planety. Nie zatrzymuje si臋, 偶eby w nie wej艣膰. P臋dzi pomara艅czow膮 p臋powin膮, ci膮gn膮c膮 si臋 od Hyperiona wzwy偶, ku prawdziwym autostradom i g艂贸wnym szlakom datasfery.

聽 聽 Przestrze艅 Hyperiona najecha艂a Armia i roje Intruz贸w. Obie strony przynios艂y gmatwanin臋 w艂asnych pod艂膮cze艅 do datasfery. Lamia widzi tysi膮ce warstw danych sp艂ywaj膮cych kana艂ami Armii, burzliwy zielony ocean informacji poprzebijany czerwonymi 偶y艂ami szyfrowanej informacji i wiruj膮cymi fioletowymi sferami z kr膮偶膮cymi wok贸艂 czarnymi fagami. To s膮 SI Armii. Nibyn贸偶ki wielkiej megadatasfery Sieci wylewaj膮 si臋 z normalnej przestrzeni przez czarne dziury portali transmisyjnych okr臋t贸w. Na grzbietach fal tworz膮 si臋 i zanikaj膮 drobne zmarszczki, kt贸re Lamia rozpoznaje jako nieustanne przekazy z kilku transmiter贸w FAT.

聽 聽 Zatrzymuje si臋 nagle. Nie jest pewna, dok膮d si臋 uda膰, w kt贸r膮 ulic臋 wej艣膰. Ma wra偶enie, 偶e lata, a jej niepewno艣膰 zagra偶a magicznej sile, kt贸ra utrzymuje j膮 w powietrzu wiele kilometr贸w nad ziemi膮.

聽 聽 Wtedy Piotru艣 bierze j膮 za r臋k臋 i ci膮gnie za sob膮.

聽 聽 - Johnny!

聽 聽 - Cze艣膰, Brawne.

聽 聽 Obraz jej w艂asnego cia艂a w艂膮cza si臋 z klikni臋ciem w tym momencie, kiedy dostrzega Johnny'ego - swojego klienta i kochanka - takiego, jakim go widzia艂a ostatnim razem. Ma ostre ko艣ci policzkowe, orzechowe oczy, ma艂y nos i szerok膮 szcz臋k臋. Br膮zowoczerwonawe loki opadaj膮 mu na ko艂nierz, twarz wygl膮da jak studium skoncentrowanej energii. Jego u艣miech nadal sprawia, 偶e rozp艂ywa si臋 od 艣rodka.

聽 聽 - Johnny! - 艢ciska go i czuje ten u艣cisk i. jego mocne ramiona, kiedy szybuj臋 w przestworzach. Biust Brawne rozp艂aszcza si臋 na jego klatce piersiowej, kiedy 艣ciska j膮 tak偶e, ale z zaskakuj膮c膮 jak na jego drobn膮 posta膰 si艂膮. Poca艂owali si臋 i nie mo偶na by艂o zaprzeczy膰, 偶e to dzia艂o si臋 naprawd臋.

聽 聽 Lamia szybuje na odleg艂o艣膰 wyci膮gni臋tych ramion. Trzyma d艂onie na jego barkach. Ich twarze o艣wietla zielony i fioletowy blask wielkiego oceanu datasfery ko艂ysz膮cego si臋 w dole.

聽 聽 - Czy to jest prawdziwe? - s艂yszy w艂asny g艂os, chocia偶 to pytanie tylko sobie pomy艣la艂a.

聽 聽 - Tak. R贸wnie prawdziwe, jak ka偶da inna cz臋艣膰 matrycy datasfery. Jeste艣my na skraju megasfery w przestrzeni otaczaj膮cej Hyperiona. - W jego g艂osie nadal jest ten ulotny akcent, kt贸ry tak j膮 osza艂amia艂.

聽 聽 - Co si臋 sta艂o? - Wraz z tymi s艂owami przekazuje mu obraz pojawienia si臋 Chy偶wara i uczucie nag艂ej; strasznej penetracji jego stalowego palucha.

聽 聽 - Tak - m贸wi Johnny, przytulaj膮c j膮. - Uwolni艂 mnie z dysku Schr贸na i wprowadzi艂 nas bezpo艣rednio w datasfer臋.

聽 聽 - Czy ja nie 偶yj臋, Johnny?

聽 聽 Twarz Johna Keatsa u艣miecha艂a si臋 do niej z g贸ry. Potrz膮sa ni膮 delikatnie, ca艂uje i obraca dooko艂a tak, 偶eby mog艂a podziwia膰 to, co dzieje si臋 pod ni膮 i nad ni膮.

聽 聽 - Nie, nie jeste艣 martwa, Brawne. Chocia偶 pod艂膮czono ci臋 zapewne do jakiego艣 dziwacznego urz膮dzenia podtrzymuj膮cego procesy 偶yciowe, podczas gdy tw贸j analog datasferyczny w臋druje tutaj ze mn膮.

聽 聽 - Czy ty nie 偶yjesz?

聽 聽 Zn贸w u艣miecha si臋 do niej.

聽 聽 - Ale偶 nie. Chocia偶 偶ycie w dysku Schr贸na to marne 偶ycie. To tak jakby 艣ni膰 cudze sny.

聽 聽 - Ja 艣ni艂am o tobie. Johnny kiwa g艂ow膮.

聽 聽 - Nie s膮dz臋, 偶ebym to by艂 ja. 艢ni艂em to samo... rozmowy z Mein膮 Gladstone, rzut oka na zebrania rz膮du Hegemonii...

聽 聽 - Tak!

聽 聽 艢ciska jej d艂o艅.

聽 聽 - Podejrzewam, 偶e reaktywowali jeszcze jednego cybryda Keatsa. W jaki艣 spos贸b mogli艣my si臋 kontaktowa膰 bez wzgl臋du na to, 偶e dzieli艂a nas odleg艂o艣膰 ca艂ych lat 艣wietlnych.

聽 聽 - Jeszcze jeden cybryd? Jak to mo偶liwe? Zniszczy艂e艣 wz贸r w Centrum, uwolni艂e艣 person臋...

聽 聽 Jej kochanek wzrusza ramionami. Ubrany jest w pogniecion膮 koszul臋 z jedwabnym ko艂nierzem o wykroju, kt贸rego wcze艣niej nie widzia艂a. Rzeka danych przep艂ywaj膮ca alej膮 nad nimi rzuca na nich kolorowe, pulsuj膮ce neonowe 艣wiat艂o.

聽 聽 - Podejrzewam, 偶e jest wi臋cej kopii, ni偶 uda艂o nam si臋 znale藕膰 razem z BB. Penetracja peryferi贸w Centrum by艂a bardzo p艂ytka. Ale to nie ma znaczenia, Brawne. Je艣li jest jeszcze jedna kopia, to znaczy, 偶e to jestem jeszcze jeden ja. Nie wierz臋, 偶eby to m贸g艂 by膰 nasz wr贸g. Chod藕, idziemy na poszukiwania.

聽 聽 Lamia opiera si臋 przez moment, gdy ci膮gnie j膮 za sob膮.

聽 聽 - Czego szukamy?

聽 聽 - To nasza szansa, 偶eby stwierdzi膰, co si臋 dzieje, Brawne. Szansa, 偶eby odkry膰 mn贸stwo tajemnic:

聽 聽 S艂yszy nienormaln膮 dla niej boja藕liwo艣膰 we w艂asnym g艂osie.

聽 聽 - Nie jestem pewna, czy tego chc臋, Johnny.

聽 聽 Odwraca si臋, 偶eby na ni膮 spojrze膰.

聽 聽 - Czy to jest ten detektyw, kt贸rego zna艂em? Co si臋 sta艂o z kobiet膮, kt贸ra nie znosi艂a tajemnic?

聽 聽 - Prze偶y艂a wiele z艂ego, Johnny. Gdy spojrz臋 za siebie, widz臋, 偶e zosta艂am detektywem przede wszystkim z powodu samob贸jstwa ojca. Nadal staram si臋 rozwi膮za膰 zagadk臋 jego 艣mierci. Tymczasem skrzywdzono wielu innych ludzi. Nie wy艂膮czaj膮c ciebie, kochanie.

聽 聽 - I uda艂o ci si臋 rozwi膮za膰 zagadk臋?

聽 聽 - Kt贸r膮?

聽 聽 - 艢mierci ojca?

聽 聽 Lamia 艣ci膮ga brwi.

聽 聽 - Nie wiem. Nie s膮dz臋.

聽 聽 Johnny wskazuje na p艂ynn膮 mas臋 datasfery bulgocz膮c膮 nad nimi. - Tam czeka wiele odpowiedzi, Brawne. Wystarczy wzi膮膰 si臋 na odwag臋, 偶eby po nie si臋gn膮膰.

聽 聽 Zn贸w chwyta go za r臋k臋.

聽 聽 - Mo偶emy tam zgin膮膰.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Lamia patrzy w d贸艂, ku Hyperionowi. Planeta jest ciemn膮 krzywizn膮 z kilkoma izolowanymi cystami datasfery 偶arz膮cymi si臋 jak ogniska w nocy. Wielki ocean nad nimi pulsuje 艣wiat艂em i huczy przep艂ywaj膮cymi danymi. Brawne wie, 偶e to tylko male艅ki fragmencik datasfery kryj膮cej si臋 dalej. Wie... czuje, 偶e ich odrodzone analogi datasferyczne mog膮 dotrze膰 do miejsc, o kt贸rych nie marzy艂o si臋 偶adnemu kowbojowi cyberpunkowemu.

聽 聽 Z Johnnym w charakterze przewodnika mo偶na spenetrowa膰 datasfer臋 do g艂臋boko艣ci, do kt贸rej nie dotar艂 偶aden 偶yj膮cy. Boi si臋. Ale jest w towarzystwie Piotrusia Pana. A Newerlandia kiwa na ni膮 r臋k膮.

聽 聽 - W porz膮dku, Johnny. Na co czekamy?

聽 聽 Unosz膮 si臋 razem w stron臋 megasfery.

聽聽聽 . 27 .

聽聽聽 Pu艂kownik Fedmahn Kassad przekroczy艂 portal w 艣lad za Monet膮 i stan膮艂 na ogromnej ksi臋偶ycowej r贸wninie, z kt贸rej wyrasta艂o straszliwe drzewo. Jego ciernie si臋ga艂y na pi臋膰 kilometr贸w wzwy偶 a偶 pod krwistoczerwone niebiosa. Postacie ludzkie wi艂y si臋 na tych cierniach i ga艂臋ziach. Bli偶sze mia艂y ca艂kiem rozpoznawalne, pe艂ne cierpienia rysy. Dalsze, zmniejszone przez odleg艂o艣膰, wygl膮da艂y jak blade winogrona.

聽 聽 Kassad zamruga艂 oczami i zaczerpn膮艂 tchu pod rt臋ciow膮 pow艂ok膮 kombinezonu. Rozejrza艂 si臋 odrywaj膮c wzrok od potwornego drzewa.

聽 聽 To, co wydawa艂o mu si臋 ksi臋偶ycow膮 r贸wnin膮, by艂o w istocie powierzchni膮 Hyperiona przy wej艣ciu do Doliny Grobowc贸w Czasu. Ale by艂 to Hyperion straszliwie zmieniony. Zamarzni臋te i zniekszta艂cone wydmy wygl膮da艂y, jakby zeszkli艂 je podmuch wysokiej temperatury; g艂azy i fasada urwiska te偶 mia艂y stopion膮, szklist膮 powierzchni臋. Przypomina艂y lodowce. Nie by艂o atmosfery - czarne niebo przypomina艂o o bezlitosnej ksi臋偶ycowej pr贸偶ni, a s艂o艅ce nie by艂o s艂o艅cem Hyperiona; takiego 艣wiat艂a nie do艣wiadczy艂o oko cz艂owieka. Kassad spojrza艂 w g贸r臋. Filtry wzrokowe jego kombinezonu spolaryzowa艂y si臋, 偶eby si臋 upora膰 z koszmarn膮 energi膮 wype艂niaj膮c膮 przestrze艅 wst臋gami krwistej czerwieni i wybuchami bia艂ego 艣wiat艂a.

聽 聽 Pod stopami Kassada dolina dr偶a艂a. Grobowce Czasu jarzy艂y si臋 od w艂asnej wewn臋trznej energii, przez wszystkie wej艣cia, otwory i portale wydostawa艂o si臋 pulsuj膮ce zimne 艣wiat艂o. Grobowce wygl膮da艂y tak, jakby dopiero je zbudowano: nowe, g艂adkie i l艣ni膮ce.

聽 聽 Kassad zrozumia艂, 偶e tylko kombinezon pozwala mu oddycha膰 i chroni go przed ksi臋偶ycowym zimnem, kt贸re zast膮pi艂o skwar pustyni. Odwr贸ci艂 si臋, by spojrze膰 na Monet臋. Spr贸bowa艂 o co艣 zapyta膰, ale nie uda艂o mu si臋 sformu艂owa膰 zdania. Jeszcze raz podni贸s艂 wzrok na to niesamowite drzewo.

聽 聽 Ciernie wydawa艂y si臋 z tej samej chromowanej stali co Chy偶war. By艂y w oczywisty spos贸b sztuczne, a zarazem wygl膮da艂y organiczne. Pie艅 mia艂 u nasady dwie艣cie albo trzysta metr贸w obwodu. Tak膮 sam膮 d艂ugo艣膰 mia艂y najni偶sze konary, ale mniejsze ga艂臋zie i ciernie szybko przechodzi艂y w cienkie sztylety z potwornymi owocami w postaci nabitych ludzi.

聽 聽 Zdawa艂o si臋 niemo偶liwe, 偶eby nawleczeni na stal ludzie mogli prze偶y膰, tym bardziej 偶e znajdowali si臋 w pr贸偶ni, w miejscu poza czasem i przestrzeni膮. Ale 偶yli. I cierpieli. Kassad patrzy艂, jak si臋 wij膮. Wszyscy byli 偶ywi. Wszyscy prze偶ywali m臋ki.

聽 聽 Kassad by艂 艣wiadom ich m臋ki. Towarzyszy艂 jej d藕wi臋k przekraczaj膮cy granice s艂yszalno艣ci. By艂 jak nieustanny huk rogu mgielnego, jakby tysi膮ce nie wy膰wiczonych palc贸w opada艂o na tysi膮ce klawiszy ogromnych organ贸w b贸lu. M臋ka by艂a nieomal dotykalna. A偶 popatrzy艂 w niebo, jakby spodziewa艂 si臋, 偶e ujrzy promienie b贸lu strzelaj膮ce z drzewa jak 艣wiat艂o z wielkiego stosu lub latarni morskiej.

聽 聽 Dostrzeg艂 tylko ostre rozb艂yski s艂o艅ca w ksi臋偶ycowej ciszy. Kassad w艂膮czy艂 powi臋kszenie wizjera skafandra. Przegl膮da艂 konar za konarem, cier艅 za cierniem. Widzia艂 ludzi obojga p艂ci, w ka偶dym wieku. Nosili r贸偶ne, podarte ubrania. Mieli na sobie rozmazane 艣lady kosmetyk贸w, kt贸re utrzymywa艂y si臋 od dziesi臋cioleci, je艣li nie od stuleci. Wielu rodzaj贸w mody Kassad jeszcze nie widzia艂. Domy艣li艂 si臋, 偶e patrzy na ofiary ze swojej przysz艂o艣ci. Ofiar by艂y tysi膮ce, dziesi膮tki tysi臋cy. Wszystkie 偶ywe. Wszystkie cierpia艂y m臋ki.

聽 聽 Kassad zatrzyma艂 si臋, skierowa艂 wizjer na ga艂膮藕 wyrastaj膮c膮 z pnia na wysoko艣ci czterystu metr贸w od ziemi, na ciernie znajduj膮ce si臋 daleko od pnia, na pojedynczy, d艂ugi na trzy metry kolec. Powiewa艂a na nim znajoma purpurowa peleryna. Cz艂owiek ni膮 okryty wi艂 si臋, wierci艂, a偶 odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 Kassada.

聽 聽 Kassad patrzy艂 na wbitego na pal Marlina Silenusa.

聽 聽 Zakl膮艂 i zacisn膮艂 pi臋艣ci, a偶 zabola艂y go ko艣ci d艂oni. Rozejrza艂 si臋 za broni膮, spojrza艂 przez powi臋kszaj膮cy wizjer w stron臋 Kryszta艂owego Monolitu, ale nic tam nie by艂o.

聽 聽 Potrz膮sn膮艂 g艂ow膮. Przypomnia艂 sobie, 偶e jego kombinezon jest lepsz膮 broni膮 ni偶 jakakolwiek z tych, kt贸re przywi贸z艂 ze sob膮 na Hyperiona. Ruszy艂 w kierunku drzewa. Nie wiedzia艂, jak na nie wejdzie. Ale postanowi艂 znale藕膰 spos贸b. Nie wiedzia艂, jak 艣ci膮gn膮膰 Marlina Silenusa na d贸艂 偶ywego - jak 艣ci膮gn膮膰 wszystkie ofiary ale wiedzia艂, 偶e musi to zrobi膰... albo umrze膰.

聽 聽 Kassad zrobi艂 dziesi臋膰 krok贸w i zatrzyma艂 si臋 na zamarzni臋tej wydmie. Mi臋dzy nim a drzewem sta艂 Chy偶war.

聽 聽 U艣wiadomi艂 sobie, 偶e u艣miecha si臋 dziko pod pokryw膮 pola si艂owego kombinezonu. To by艂o to, na co czeka艂 od wielu lat. To by艂a ta honorowa walka, dla kt贸rej zaprzysi膮g艂 偶ycie i honor przed dwudziestu laty w czasie ceremonii Masady. Walka wr臋cz - jeden na jednego. Walka w obronie niewinnych. Kassad u艣miechn膮艂 si臋, wyostrzy艂 brzeg r臋kawicy jak brzytw臋 i ruszy艂 naprz贸d.

聽 聽 - Kassad!

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋 na g艂os Monety. 艢wiat艂o sp艂ywa艂o kaskadami z rt臋ciowej powierzchni jej nagiego cia艂a. Wskazywa艂a r臋k膮 dolin臋.

聽 聽 Z Grobowca zwanego Sfinksem wy艂ania艂 si臋 drugi Chy偶war. Dalej, w g艂臋bi doliny, z wej艣cia do Nefrytowego Grobowca wychodzi艂 jeszcze jeden. 艢wiat艂o odbija艂o si臋 w ostrzach i drucie kolczastym nast臋pnego, opuszczaj膮cego Obelisk.

聽 聽 Kassad zignorowa艂 je i zwr贸ci艂 si臋 twarz膮 w stron臋 drzewa i jego obro艅cy.

聽 聽 Mi臋dzy drzewem a Kassadem sta艂o sto Chy偶war贸w. W mgnieniu oka z lewej strony pu艂kownika pojawi艂o si臋 nast臋pne sto i legion Chy偶war贸w sta艂 bez ruchu, jak rze藕by na zimnych wydmach i stopionych g艂azach pustyni.

聽 聽 Kassad r膮bn膮艂 pi臋艣ci膮 o kolano.

聽 聽 - Do cholery!

聽 聽 Moneta stan臋艂a przy nim. Stykali si臋 ramionami. Kombinezony zla艂y si臋 w jedno. Poczu艂 ciep艂o jej ramienia. Stali bok w bok.

聽 聽 - Kocham ci臋, Kassad.

聽 聽 Patrzy艂 na doskona艂e linie jej twarzy, nie zwa偶a艂 na burz臋 b艂ysk贸w i kolor贸w. Stara艂 si臋 przywo艂a膰 wspomnienie tego pierwszego razu, kiedy si臋 spotkali, w lesie, ko艂o Agincourt. Przypomina艂 sobie jej zaskakuj膮co zielone oczy i kr贸tkie br膮zowe w艂osy, jej pe艂n膮 doln膮 warg臋 i smak 艂ez, gdy niechc膮cy j 膮 ugryz艂.

聽 聽 Podni贸s艂 r臋k臋 i dotkn膮艂 jej policzka. Czu艂 ciep艂o sk贸ry pod kombinezonem.

聽 聽 - Je艣li mnie kochasz - powiedzia艂 - zosta艅 tu.

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋 i wyda艂 okrzyk, kt贸ry tylko on m贸g艂 us艂ysze膰 w ksi臋偶ycowej ciszy. By艂 to ryk pracz艂owieka zmieszany z okrzykiem kadeta Armii, wrzaskiem karateki. i krzykiem wyzwania. Pobieg艂 po wydmach w stron臋 drzewa cierni i Chy偶wara stoj膮cego na wprost niego.

聽 聽 Teraz na wzg贸rzach i w dolinach sta艂y tysi膮ce Chy偶war贸w. Ich szpony otworzy艂y si臋 z trzaskiem unisono; 艣wiat艂o odbija艂o si臋 w dziesi膮tkach tysi臋cy ostrych jak skalpel kling i kolc贸w.

聽 聽 Kassad nie zwa偶a艂 na inne Chy偶wary. Bieg艂 w stron臋 tego, kt贸rego zobaczy艂 na samym pocz膮tku.

聽 聽 Nad potworem ludzkie postacie wi艂y si臋 w samotnej m臋ce. Chy偶war, do kt贸rego podbiega艂, rozwar艂 ramiona, jakby chcia艂 u艣ciska膰 Kassada. Zagi臋te ostrza na przegubach, stawach i klatce piersiowej wychodzi艂y z ukrytych pochew.

聽 聽 Kassad z rykiem przebieg艂 ostatnie metry.

聽聽聽 . 28 .

聽聽聽 Nie powinienem lecie膰 - powiedzia艂 konsul.

聽 聽 Razem z Solem przenosili ci膮gle nieprzytomnego Heta Masteena z Grobowca Jaskiniowego do Sfinksa, podczas gdy ojciec Dure dy偶urowa艂 przy Brawne Lamii. By艂a prawie p贸艂noc. Dolin臋 roz艣wietla艂 odbity blask grobowc贸w. Skrzyd艂a Sfinksa przes艂ania艂y kawa艂ek nieba widocznego mi臋dzy 艣cianami urwisk. Brawne le偶a艂a bez ruchu. Obscenicznie wygl膮daj膮cy kabel wi艂 si臋 w ciemno艣ciach grobowca.

聽 聽 Sol dotkn膮艂 ramienia konsula.

聽 聽 - Ju偶 o tym m贸wili艣my. Powiniene艣 lecie膰.

聽 聽 Konsul potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 i bezmy艣lnie pog艂adzi艂 mat臋.

聽 聽 - Mo偶e uda si臋 zabra膰 we dw贸ch. Ty i ojciec Dure spr贸bujecie dotrze膰 do miejsca, gdzie przycumowana jest "Benares".

聽 聽 Sol ko艂ysa艂 dzieckiem, trzymaj膮c jego g艂贸wk臋 w d艂oni.

聽 聽 - Rachela ma dwa dni. Musimy tu zosta膰.

聽 聽 Konsul rozejrza艂 si臋. Jego oczy wyra偶a艂y b贸l.

聽 聽 - To ja tu powinienem by膰. Chy偶war...

聽 聽 Ojciec Dure pochyli艂 si臋 do nich. Luminescencja grobowca o艣wietla艂a jego czo艂o i policzki.

聽 聽 - Synu, jedynym powodem, dla kt贸rego chcesz tu pozosta膰, mo偶e by膰 tylko ch臋膰 pope艂nienia samob贸jstwa. Gdyby艣 spr贸bowa艂 sprowadzi膰 statek dla M. Lamii i templariusza, pom贸g艂by艣 innym.

聽 聽 Konsul potar艂 policzek. Wygl膮da艂 na bardzo zm臋czonego. - Znajdzie si臋 dla ciebie miejsce na macie, ojcze.

聽 聽 Ojciec Dure u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Czuj臋, 偶e m贸j los, jakikolwiek by on by艂, dope艂ni si臋 tutaj. Zaczekam na tw贸j powr贸t.

聽 聽 Konsul zn贸w potrz膮sn膮艂 g艂ow膮, ale usiad艂 ze skrzy偶owanymi nogami na macie i wzi膮艂 ze sob膮 ci臋偶ki worek marynarski. Policzy艂 racje 偶ywno艣ciowe i butle z wod膮, kt贸re zapakowa艂 mu Sol.

聽 聽 - Tego jest za du偶o. Wam b臋dzie potrzeba wi臋cej. Ojciec Dure zachichota艂.

聽 聽 - Dzi臋ki M. Lamii mamy zapas贸w na cztery dni. Poza tym post to dla mnie nie pierwszyzna.

聽 聽 - Ale co b臋dzie, je艣li wr贸c膮 Kassad i Silenus?

聽 聽 - Podzielimy si臋 z nimi wod膮 - odpar艂 Sol. - Mo偶emy jeszcze raz wybra膰 si臋 do baszty po 偶ywno艣膰, je艣li wr贸c膮.

聽 聽 Konsul westchn膮艂.

聽 聽 - W porz膮dku. - Dotkn膮艂 odpowiednich nici lewitacyjnych i mata zesztywnia艂a, po czym unios艂a si臋 dziesi臋膰 centymetr贸w nad kamiennym stopniem.

聽 聽 - Potrzebny ci b臋dzie tlen do przelotu nad g贸rami - przypomnia艂 Sol.

聽 聽 Konsul wyj膮艂 mask臋 osmotyczn膮 z worka. Sol wr臋czy艂 mu automatyczny pistolet Lamii.

聽 聽 - Nie mog臋...

聽 聽 - To na nic przy spotkaniu z Chy偶warem - powiedzia艂 Sol. A w twoim przypadku mo偶e zadecydowa膰 o powodzeniu misji.

聽 聽 Konsul skin膮艂 g艂ow膮 i w艂o偶y艂 bro艅 do worka. U艣cisn膮艂 r臋k臋 ksi臋dzu i staremu uczonemu. Ma艂e paluszki Racheli dotkn臋艂y jego przedramienia.

聽 聽 - 呕ycz臋 szcz臋艣cia - powiedzia艂 ojciec Dure. - I niech B贸g b臋dzie z tob膮.

聽 聽 Konsul dotkn膮艂 wzor贸w lewitacyjnych na macie i pochyli艂 si臋 do przodu. Mata wznios艂a si臋 o pi臋膰 metr贸w i pomkn臋艂a przed siebie, jakby jecha艂a po niewidzialnych szynach w g贸r臋.

聽 聽 Konsul lecia艂 wprost ku wej艣ciu do doliny, przelecia艂 na wysoko艣ci dziesi臋ciu metr贸w nad wydmami, potem zboczy艂 w stron臋 skalistego pola. Tylko raz obejrza艂 si臋 za siebie. Cztery figury na stopniach Sfinksa - dwie stoj膮ce i dwie le偶膮ce postacie - by艂y z tej odleg艂o艣ci bardzo ma艂e. Nie m贸g艂 ju偶 dostrzec dziecka w ramionach Sola.

聽聽聽 Tak jak uzgodnili, konsul skierowa艂 mat臋 na zach贸d, 偶eby przelecie膰 nad Miastem Poet贸w. Mia艂 nadziej臋 odszuka膰 Mamina Silenusa. Intuicja podpowiada艂a mu, 偶e nerwowy poeta m贸g艂 tu zaw臋drowa膰. Na niebie by艂o niewiele 艣wiate艂 bitwy kosmicznej i konsul ma艂o widzia艂, kiedy przelatywa艂 na wysoko艣ci dwudziestu metr贸w nad zrujnowanymi wie偶yczkami i kopu艂ami miasta. Nie by艂o 艣ladu poety. Je艣li Brawne i Silenus szli t臋dy, to nawet 艣lady ich st贸p na piasku zosta艂y zatarte przez nocny wiatr, kt贸ry teraz rozwiewa艂 rzadkie w艂osy konsula i 艂opota艂 ubraniem.

聽 聽 Na tej wysoko艣ci panowa艂 ch艂贸d. Konsul czu艂, jak mata szarpie si臋 i wibruje wynajduj膮c drog臋 wzd艂u偶 niestabilnych linii si艂y. Zdradzieckie pole magnetyczne Hyperiona w po艂膮czeniu z wiekiem jego wehiku艂u sprawia艂y, 偶e podr贸偶 mog艂a si臋 sko艅czy膰 upadkiem na 艂eb na szyj臋 na d艂ugo przed osi膮gni臋ciem Keatsa. Doskonale zdawa艂 sobie z tego spraw臋.

聽 聽 Konsul kilka razy zawo艂a艂 Silenusa, ale odpowiedzi nie by艂o. Tylko go艂臋bie wylecia艂y nagle z gniazd w jednej z potrzaskanych kopu艂 miasta. Konsul pokiwa艂 g艂ow膮 i skr臋ci艂 na po艂udnie, w stron臋 G贸r Cugielnych.

聽 聽 Dzi臋ki swemu pradziadkowi konsul pozna艂 histori臋 maty, na kt贸rej lecia艂. By艂o to jedno z pierwszych urz膮dze艅 tego typu stworzonych przez W艂adimira Szo艂ochowa, s艂awnego w ca艂ej Sieci lepidopteryst臋 i in偶yniera system贸w EM. Da艂 t臋 mat臋 swojej nastoletniej bratanicy. Mi艂o艣膰 Szo艂ochowa do m艂odej dziewczyny obros艂a legend膮, podobnie jak i fakt, 偶e odrzuci艂a podarunek.

聽 聽 Ale innym pomys艂 si臋 spodoba艂 i mimo 偶e lataj膮ce maty zosta艂y wkr贸tce zakazane na planetach posiadaj膮cych sensown膮 kontrol臋 ruchu, u偶ywano ich w wielu koloniach. Ta, na kt贸rej lecia艂, pozwoli艂a pradziadkowi konsula spotka膰 prababk臋 Siri na Maui - Przymierzu.

聽 聽 Zbli偶a艂y si臋 g贸ry. W ci膮gu dziesi臋ciominutowego lotu konsul pokona艂 dystans, na przej艣cie kt贸rego piechur zmarnowa艂by dwie godziny. Wsp贸艂towarzysze niedoli odstr臋czali go od tego, 偶eby zatrzymywa艂 si臋 w Baszcie Chronosa w celu poszukiwania Silenusa: to, co spotka艂o poet臋, mog艂o przytrafi膰 si臋 te偶 konsulowi. Zadowoli艂 si臋 wi臋c wstrzymaniem maty obok okien wychodz膮cych na dwustumetrowe urwisko, obok tarasu, z kt贸rego trzy dni temu ogl膮dali dolin臋. Kilka razy zawo艂a艂 poet臋.

聽 聽 Odpowiedzia艂o mu tylko echo z ciemnej sali bankietowej i korytarzy baszty. Konsul trzyma艂 si臋 kurczowo brzeg贸w maty. Pod nim rozpo艣ciera艂a si臋 dwustumetrowa pionowa przepa艣膰. Poczu艂 ulg臋, kiedy min膮艂 baszt臋, wzni贸s艂 si臋 wy偶ej i skierowa艂 wehiku艂 w stron臋 prze艂臋czy. W g贸rach zalega艂 艣nieg; odbija艂o si臋 w nim 艣wiat艂o gwiazd.

聽 聽 Lecia艂 wzd艂u偶 lin kolejki g贸rskiej 艂膮cz膮cych prze艂臋cz z pobliskim szczytem wysokim na dziewi臋膰 tysi臋cy metr贸w. By艂o bardzo zimno i konsul cieszy艂 si臋, 偶e ma peleryn臋 termiczn膮 z zapas贸w Kassada. Skuli艂 si臋 pod ni膮, staraj膮c si臋 nie wystawia膰 cia艂a na dzia艂anie mrozu. 呕el maski osmotycznej przylega艂 do jego twarzy jak g艂odny symbiont po偶eraj膮cy tlen z rozrzedzonego powietrza.

聽 聽 Tlenu wystarcza艂o. Konsul g艂臋boko oddycha艂, kiedy mata prze艣lizgiwa艂a si臋 nad pokrytymi lodem kablami. Nie by艂o wida膰 ani jednej hermetycznej kabiny. Lecia艂 w doskona艂ej samotno艣ci, kt贸ra zapiera艂a dech w piersiach. Pod nim przesuwa艂y si臋 lodowce, nagie szczyty i ocienione doliny. Cieszy艂 si臋 z tej podr贸偶y cho膰by dlatego, 偶e po raz ostatni zobaczy pi臋kno krajobrazu Hyperiona, nie zak艂贸cone potworn膮 obecno艣ci膮 Chy偶wara lub gro藕b膮 inwazji ze strony Intruz贸w.

聽 聽 Kabina kolejki g贸rskiej pokonywa艂a t臋 tras臋 w dwana艣cie godzin. Konsul przeby艂 j膮 w sze艣膰, mimo 偶e mata porusza艂a si臋 powoli, z szybko艣ci膮 trzydziestu kilometr贸w na godzin臋. Wsch贸d s艂o艅ca zasta艂 go nad szczytami. Obudzi艂 si臋 nagle. Zaszokowany stwierdzi艂, 偶e mata zbli偶a si臋 do wierzcho艂ka g贸ry wznosz膮cego si臋 powy偶ej trasy jego lotu. Pi臋膰dziesi膮t metr贸w przed sob膮 konsul zobaczy艂 pola 艣niegu i g艂azy. Czarny ptak - miejscowi nazywali je wiertnikami - o skrzyd艂ach trzymetrowej rozpi臋to艣ci, wzbi艂 si臋 w powietrze i przygl膮da艂 si臋 konsulowi oczami jak paciorki. Konsul skr臋ci艂 ostro w lewo. Poczu艂, 偶e co艣 si臋 dzieje z ni膰mi lewitacyjnymi maty. Opad艂 prawie dwadzie艣cia metr贸w, zanim urz膮dzenie no艣ne znalaz艂o linie magnetyczne i wyr贸wna艂o lot.

聽 聽 Trzyma艂 si臋 brzeg贸w maty tak mocno, 偶e a偶 palce mu zbiela艂y. Przywi膮za艂 worek marynarski do paska. Inaczej baga偶 spad艂by na lodowiec, nad kt贸rym mkn臋li.

聽 聽 Kable kolejki znikn臋艂y z pola widzenia. W trakcie snu mata musia艂a zboczy膰 z kursu. Konsul wpad艂 na moment w panik臋. Szarpa艂 mat膮 we wszystkie strony, desperacko szukaj膮c wyj艣cia spomi臋dzy szczyt贸w otaczaj膮cych go jak z臋by. Wtedy zobaczy艂 blask jutrzenki przed sob膮 i wysok膮 tundr臋 za sob膮. Wiedzia艂, 偶e nadal jest na w艂a艣ciwym kursie. Za ostatnim 艂a艅cuchem g贸rskim le偶y po艂udniowy p艂askowy偶, a za nim...

聽 聽 Mata zdawa艂a si臋 waha膰, kiedy poklepa艂 nici lewitacyjne, 偶eby wznie艣膰 si臋 wy偶ej. Ale w ko艅cu, jakby z oci膮ganiem, wzlecia艂a nad ostatnim dziewi臋ciotysi臋cznikiem. Przed sob膮 zobaczy艂 ni偶sze g贸ry i wzniesienia nie wy偶sze ni偶 trzy tysi膮ce metr贸w nad poziomem morza. Z ulg膮 obni偶y艂 lot.

聽 聽 Znalaz艂 kable kolejki b艂yszcz膮ce w s艂o艅cu. Rozci膮ga艂y si臋 o jakie艣 trzyna艣cie kilometr贸w na po艂udnie od miejsca, w kt贸rym opu艣ci艂 G贸ry Cugielne. Przy zachodnim terminalu kolejki wisia艂y kabiny. Pod spodem le偶a艂a male艅ka wioska o nazwie Odpoczynek Pielgrzyma. Nieliczne zabudowania sta艂y puste. Po wiatrowozie, kt贸ry przed paru dniami przycumowali przy niskim molo nad Morzem Traw, nie by艂o 艣ladu.

聽 聽 Konsul wyl膮dowa艂 obok molo. Wyci膮gn膮艂 艣cierpni臋te nogi i zwin膮艂 mat臋. W jednym z opuszczonych budynk贸w przy nabrze偶u znalaz艂 toalet臋. Kiedy wyszed艂 stamt膮d, s艂o艅ce sta艂o ju偶 ponad lini膮 horyzontu. Jak okiem si臋gn膮膰, na po艂udnie i zach贸d rozpo艣ciera艂o si臋 Morze Traw.

聽 聽 W tym morzu nie by艂o ryb, ale zdarza艂y si臋 w臋偶e trawne, d艂ugie prawie na osiemna艣cie metr贸w. Gdyby mata zawiod艂a, nawet mi臋kkie l膮dowanie nie dawa艂o mu du偶ych szans na prze偶ycie.

聽 聽 Konsul rozwin膮艂 mat臋, po艂o偶y艂 baga偶 za sob膮 i w艂膮czy艂 nap臋d. Trzyma艂 si臋 wzgl臋dnie nisko, nad powierzchni膮 traw. Tyle, ile trzeba by艂o, 偶eby w膮偶 nie wzi膮艂 go przez pomy艂k臋 za nisko lec膮ce 艣niadanie. Wiatrow贸z potrzebowa艂 nieca艂ej doby hyperio艅skiej, 偶eby przewie藕膰 ich przez morze. Ale wiatry wia艂y wtedy w du偶ej mierze z p贸艂nocnego wschodu i musieli d艂ugo halsowa膰. Konsul by艂 pewien, 偶e przez najw臋偶sz膮 cz臋艣膰 morza przeleci w mniej ni偶 pi臋tna艣cie godzin. Dotkn膮艂 wzoru kontrolnego i mata pomkn臋艂a szybciej.

聽 聽 Po dwudziestu minutach g贸ry zmala艂y. Wzg贸rz u ich st贸p nie by艂o ju偶 wida膰. Po godzinie szczyty zacz臋艂y znika膰 za krzywizn膮 horyzontu. Po dw贸ch godzinach konsul m贸g艂 zobaczy膰 tylko najwy偶sze wierzcho艂ki. Z tej odleg艂o艣ci wygl膮da艂y jak rozmazany z膮bkowany cie艅 wystaj膮cy nad trawami.

聽 聽 Potem, po horyzont, ze wszystkich stron widzia艂 tylko Morze Traw. Wiatr marszczy艂 od czasu do czasu jego powierzchni臋. By艂o tu znacznie cieplej ni偶 na p艂askowy偶u po tamtej stronie G贸r Cugielnych. Konsul zdj膮艂 peleryn臋 termiczn膮, potem p艂aszcz, wreszcie sweter. S艂o艅ce grza艂o z niezwyk艂膮 na tych szeroko艣ciach moc膮. Konsul poszpera艂 w baga偶u, wyci膮gn膮艂 pognieciony pir贸g, kt贸ry nosi艂 z tak膮 dum膮 jeszcze dwa dni temu, i wcisn膮艂 go sobie na g艂ow臋 dla ochrony przed s艂o艅cem. Na czole i 艂ysinie mia艂 ju偶 zaczerwienienia.

聽 聽 Cztery godziny p贸藕niej zjad艂 pierwszy posi艂ek w tej podr贸偶y. Prze偶uwa艂 pozbawione smaku paski protein z racji 偶ywno艣ciowej, jakby to by艂 filet mignon. Najsmaczniejsz膮 cz臋艣膰 posi艂ku stanowi艂a woda. Konsul musia艂 pokona膰 ch臋膰 wypicia wszystkiego za jednym razem.

聽 聽 Wok贸艂 rozci膮ga艂o si臋 Morze Traw. Konsul drzema艂. Gdy si臋 budzi艂 co jaki艣 czas, mia艂 wra偶enie, 偶e spada. Zaciska艂 wtedy r臋ce na brzegach maty. Pomy艣la艂, 偶e powinien przywi膮za膰 si臋 lin膮, kt贸r膮 ma w baga偶u, ale nie chcia艂 l膮dowa膰 - trawa mia艂a ostre kraw臋dzie i si臋ga艂a ponad jego g艂ow臋. I chocia偶 nie widzia艂 s艂ynnych 艣lad贸w w kszta艂cie litery V pozostawianych przez w臋偶e trawne, nie m贸g艂 wiedzie膰, czy kt贸ry艣 nie czyha na niego na dole.

聽 聽 My艣la艂 o tym, co mog艂o si臋 sta膰 z wiatrowozem. Pojazd byk ca艂kowicie zautomatyzowany i prawdopodobnie zaprogramowany przez Ko艣ci贸艂 Chy偶wara, kt贸ry sponsorowa艂 t臋 pielgrzymk臋. Jakie inne zadania czeka艂y na wiatrow贸z? Konsul potrz膮sn膮艂 g艂ow膮, uszczypn膮艂 si臋 w policzek i usiad艂 prosto. Co chwila zasypia艂, nawet gdy my艣la艂 o wiatrowozie. Pi臋tna艣cie godzin to wydawa艂o si臋 niewiele, gdy o tym m贸wi艂 w Dolinie Grobowc贸w Czasu. Popatrzy艂 na komlog: min臋艂o pi臋膰 godzin.

聽 聽 Konsul wzni贸s艂 si臋 na wysoko艣膰 osiemdziesi臋ciu metr贸w, rozejrza艂 si臋, czy nie wida膰 艣lad贸w w臋偶y, i zlecia艂 na wysoko艣膰 pi臋ciu metr贸w nad trawy. Ostro偶nie wyci膮gn膮艂 lin臋, zrobi艂 p臋tl臋, przesun膮艂 si臋 na prz贸d maty, okr臋ci艂 j膮 lin膮 kilka razy, zostawiaj膮c troch臋 luzu, 偶eby w艣lizgn膮膰 si臋 w p臋tl臋.

聽 聽 Je艣li mata spadnie, to taka asekuracja oka偶e si臋 zgubna, ale teraz czu艂 si臋 pewniej w opasuj膮cych go sznurach. Nachyli艂 si臋, 偶eby dotkn膮膰 wzor贸w steruj膮cych, i podni贸s艂 mat臋 na wysoko艣膰 czterdziestu metr贸w. Po艂o偶y艂 si臋, przytulaj膮c policzek do rozgrzanej materii. S艂o艅ce piek艂o go w palce. Spostrzeg艂, 偶e przedramiona ma spieczone na raka, ale by艂 zanadto zm臋czony, 偶eby 艣ci膮gn膮膰 podwini臋te r臋kawy.

聽 聽 Podni贸s艂 si臋 wiatr. Konsul s艂ysza艂, jak pod spodem co艣 szele艣ci. Mo偶e to trawa, a mo偶e co艣 wielkiego prze艣lizguje si臋 na dole?

聽 聽 By艂 zbyt zm臋czony, by si臋 tym martwi膰. Zamkn膮艂 oczy. Nie min臋艂o trzydzie艣ci sekund, jak zasn膮艂.

聽 聽 艢ni艂 mu si臋 dom - jego prawdziwy dom, Maui - Przymierze. Sen przepe艂niony by艂 kolorami: przestw贸r b艂臋kitnego nieba, bezkresne Morze Po艂udniowe przechodz膮ce z ultramaryny w ziele艅 tam, gdzie zaczyna艂y si臋 P艂ycizny R贸wnikowe, zaskakuj膮ce zielenie, 偶贸艂cie i orchideowe czerwienie wysp motylich popychanych na p贸艂noc przez stada delfin贸w, kt贸re wygin臋艂y w czasie inwazji Hegemonii, gdy konsul by艂 dzieckiem. Ale we 艣nie wszystko o偶y艂o; delfiny pru艂y wod臋, bryzgi wody rozszczepia艂y 艣wiat艂o s艂o艅ca, w czystym powietrzu wisia艂a t臋cza.

聽 聽 We 艣nie konsul zn贸w by艂 dzieckiem. Sta艂 na najwy偶szym poziomie domu nadrzewnego na Wyspie Pierwszej Rodziny. Przy nim sta艂a prababka Siri - nie ta dostojna wielka dama, kt贸r膮 zna艂, ale pi臋kna m艂oda kobieta, jak膮 pozna艂 i pokocha艂 jego pradziadek. S艂ycha膰 by艂o 艂opot 偶agli drzewnych, gdy delfiny zbli偶y艂y si臋 popychaj膮c stado wysp motylich b艂臋kitnymi kana艂ami P艂ycizn. Na p贸艂nocnym horyzoncie widzia艂 pierwsz膮 z wysp Archipelagu R贸wnikowego. Rysowa艂a si臋 zielona linia na tle wieczornego nieba. Siri dotkn臋艂a jego ramienia i pokaza艂a na zach贸d.

聽 聽 Wyspy p艂on臋艂y, ton臋艂y jedna za drug膮. Ich korzenie kilowe wi艂y si臋 w b贸lu. Stada delfin贸w znikn臋艂y. Z nieba pada艂 ogie艅. Konsul rozpozna艂 lance laser贸w o mocy miliarda wolt贸w. Podpala艂y powietrze i pozostawia艂y niebieskoszary blask w 藕renicach. Podwodne eksplozje o艣wietla艂y oceany, wydobywa艂y na powierzchni臋 tysi膮ce martwych ryb i kruchych stworze艅 morskich.

聽 聽 - Dlaczego? - zapyta艂a prababka Siri 艂agodnym szeptem nastolatki. Konsul stara艂 si臋 jej odpowiedzie膰, ale nie m贸g艂. O艣lepia艂y go 艂zy. Si臋gn膮艂 po jej r臋k臋, ale nie znalaz艂. Uczucie, 偶e odesz艂a, 偶e nie b臋dzie mia艂 komu opowiedzie膰 o swoich grzechach, uk艂u艂o go tak bole艣nie, 偶e nie by艂 w stanie oddycha膰. Krta艅 艣ciska艂a mu emocja. Wtedy zrozumia艂, 偶e to dym wyciska mu 艂zy z oczu i wype艂nia p艂uca. Wyspa Rodzinna sta艂a w ogniu.

聽 聽 Dziecko poku艣tyka艂o przed siebie, w niebieskoczarn膮 ciemno艣膰. Szuka艂o na o艣lep r臋ki, kt贸rej mog艂oby si臋 przytrzyma膰, 偶eby zyska膰 pewno艣膰 siebie.

聽 聽 Na jego d艂oni zamkn臋艂a si臋 czyja艣 r臋ka. To nie by艂a r臋ka Siri. Mia艂a niesamowicie pewny chwyt. Zamiast palc贸w stercza艂y z niej ostrza.

聽 聽 Konsul obudzi艂 si臋, gwa艂townie chwytaj膮c powietrze.

聽 聽 By艂o ciemno. Przespa艂 co najmniej siedem godzin. Wypl膮ta艂 si臋 ze zwoj贸w liny i usiad艂. Spojrza艂 na fosforyzuj膮c膮 tarcz臋 komlogu. Dwana艣cie godzin. Przespa艂 dwana艣cie godzin.

聽 聽 Gdy pochyla艂 si臋 nad brzegiem maty, 偶eby spojrze膰 w d贸艂, poczu艂, 偶e bol膮 go wszystkie mi臋艣nie. Mata utrzymywa艂a si臋 ci膮gle na wysoko艣ci czterdziestu metr贸w, ale nie mia艂 poj臋cia, gdzie dolecia艂. Wok贸艂 ros艂y pomara艅czowe k臋py trawy i g膮bczaste mchy.

聽 聽 Jaki艣 czas temu musia艂 przelecie膰 nad po艂udniowym brzegiem Morza Traw, min膮艂 ma艂y port Na Skraju i doki przy rzece Hoolie, gdzie zacumowana by艂a ich barka "Benares".

聽 聽 Konsul nie wzi膮艂 kompasu - na Hyperionie kompas by艂by bezu偶yteczny - a jego komlog nie mia艂 programu wyszukiwania drogi. Planowa艂, 偶e doleci do Keats kieruj膮c si臋 na po艂udniowy zach贸d wzd艂u偶 rzeki. Teraz zgubi艂 drog臋.

聽 聽 Osadzi艂 mat臋 na niskim pag贸rku i zszed艂 z niej na ziemi臋 z j臋kiem b贸lu. Zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e 艂adunek energetyczny osnowy lewitacyjnej musia艂 do tej pory zmniejszy膰 si臋 o jedn膮 trzeci膮, mo偶e nawet bardziej. Nie wiedzia艂, ile mata straci艂a ze swojej pierwotnej wydajno艣ci na skutek starzenia si臋 materia艂u.

聽 聽 Pag贸rki by艂y zapewne cz臋艣ci膮 ja艂owej r贸wniny przylegaj膮cej do Morza Traw w okolicach portu Na Skraju. Je艣li po prostu przelecia艂 nad portem i rzek膮, kiedy spa艂, to Hoolie powinna znajdowa膰 si臋 gdzie艣 na po艂udnie od niego. Ale je艣li obra艂 z艂y kurs po opuszczeniu Odpoczynku Pielgrzyma, je艣li zboczy艂 o kilka stopni w lewo, to rzeka wije si臋 gdzie艣 na p贸艂nocny wsch贸d, po jego prawej r臋ce. Je艣li nawet zab艂膮dzi艂, to w ko艅cu znajdzie drogowskaz, ale b臋dzie go to kosztowa膰 dzie艅 zw艂oki.

聽 聽 Konsul kopn膮艂 kamie艅 i z艂o偶y艂 r臋ce na piersi. Po upale dnia powietrze by艂o tu bardzo ch艂odne. Uprzytomni艂 sobie, 偶e ma oparzenia s艂oneczne. Dotkn膮艂 艂ysiny i zakl膮艂.

聽 聽 Wiatr gwizda艂 w niskich zaro艣lach i k臋pach porost贸w. Konsul czu艂, 偶e jest bardzo odleg艂y od Grobowc贸w Czasu i strachu przed Chy偶warem. Ale czu艂 te偶 obecno艣膰 Sola, ojca Dure, Heta Masteena i Brawne, a tak偶e zaginionych: Silenusa i Kassada. By艂o to jak ci臋偶ar przygniataj膮cy jego barki. Konsul do艂膮czy艂 do pielgrzymki w kra艅cowym akcie nihilizmu. Mia艂a ona sta膰 si臋 rodzajem samob贸jstwa stanowi膮cego remedium na dr膮偶膮cy go b贸l. B贸l po stracie 偶ony i dziecka - zabitych w czasie machinacji Hegemonii na Bressii. Trawi艂a go te偶 bolesna 艣wiadomo艣膰 strasznej zdrady - zdrady wobec rz膮du, kt贸remu s艂u偶y艂 przez prawie czterdzie艣ci lat, i zdrady wobec Intruz贸w, kt贸rzy mu zaufali.

聽 聽 Konsul usiad艂 na skale. Poczu艂, 偶e ta bezsensowna nienawi艣膰 do siebie samego rozp艂ywa si臋, gdy pomy艣li o Solu i jego dziecku czekaj膮cych w Dolinie Grobowc贸w Czasu. My艣la艂 o Brawne, tej dzielnej kobiecie, uciele艣nionej energii, le偶膮cej bezradnie z zaszczepion膮 jej przez Chy偶wara pijawk膮 wyrastaj膮c膮 z czaszki.

聽 聽 Wsta艂, w艂膮czy艂 mat臋 i wzni贸s艂 si臋 na wysoko艣膰 o艣miuset metr贸w. By艂 tak blisko chmur, 偶e gdyby podni贸s艂 r臋k臋, m贸g艂by ich dotkn膮膰. Zobaczy艂 b艂ysk. To by艂a rzeka Hoolie oddalona o osiem kilometr贸w na po艂udnie.

聽 聽 Konsul ostro zakr臋ci艂 na lewo. Dziesi臋膰 minut p贸藕niej by艂 ju偶 nad wod膮. Obni偶y艂 lot, 偶eby upewni膰 si臋, 偶e to na pewno Hoolie, a nie jeden z jej dop艂yw贸w.

聽 聽 Tak, to by艂a rzeka Hoolie. Wzd艂u偶 niskich bagnistych brzeg贸w l艣ni艂o babie lato. Sta艂y tam wysokie, blankowane wie偶e mrowisk zbudowane przez mr贸wki - architekt贸w.

聽 聽 Konsul podni贸s艂 lot do wysoko艣ci dwudziestu metr贸w, wypi艂 艂yk wody z butelki i pogna艂 mat臋 w d贸艂 rzeki.

聽聽聽 O wschodzie s艂o艅ca znalaz艂 si臋 przy wsi Doukhobor Copse, prawie na wysoko艣ci 艢luzy Karla, gdzie rzeka krzy偶owa艂a si臋 z Kr贸lewskim Kana艂em Transportowym. Konsul wiedzia艂, 偶e do stolicy jest st膮d nie wi臋cej ni偶 dwie艣cie czterdzie艣ci kilometr贸w. Ale przy powolno艣ci maty dawa艂o to kolejne koszmarne siedem godzin lotu. Spodziewa艂 si臋, 偶e napotka gdzie艣 tutaj wojskowy 艣lizgacz na patrolu albo cywilny pojazd ze wsi. Ale na brzegach rzeki nie by艂o 艣ladu 偶ycia, nie licz膮c z rzadka rozsianych p艂on膮cych budynk贸w albo 艣wiate艂 w oknach gdzieniegdzie spotykanych domostw. W przystani nie zauwa偶y艂 偶adnej 艂odzi. Zagrody mant rzecznych nad 艣luzami by艂y puste, a wielkie wrota 艣luz otwarte. Na rzece, dwa razy szerszej tutaj ni偶 w g贸rnym biegu, nie sta艂a 偶adna barka transportowa.

聽 聽 Konsul zakl膮艂 i polecia艂 dalej.

聽 聽 Ranek by艂 pi臋kny. 艢wiat艂o s艂o艅ca pod艣wietla艂o chmury. Drzewa i krzaki k膮pa艂y si臋 w poziomo padaj膮cych promieniach jutrzenki. Konsulowi wydawa艂o si臋, 偶e min臋艂y miesi膮ce od czasu, kiedy ostatni raz widzia艂 normaln膮 ro艣linno艣膰. Wierzby i kar艂owe d臋by sta艂y majestatycznie na odleg艂ych pag贸rach, a w dolinie rzecznej zieleni艂y si臋 k臋py grochu peryskopowego.

聽 聽 S艂o艅ce skry艂o si臋 za chmurami. Zacz臋艂o pada膰. Konsul wcisn膮艂 na g艂ow臋 wymi臋ty pir贸g i okry艂 si臋 peleryn膮 Kassada. Lecia艂 na po艂udnie na wysoko艣ci stu metr贸w.

聽聽聽 Konsul stara艂 si臋 sobie przypomnie膰, ile czasu zosta艂o jeszcze Racheli. Pomimo d艂ugiego snu jego umys艂 by艂 oci臋偶a艂y ze zm臋czenia. Rachela mia艂a cztery dni, kiedy przybyli艣my do doliny, my艣la艂, a to by艂o... cztery dni temu.

聽 聽 Potar艂 policzek, si臋gn膮艂 po butl臋 z wod膮. By艂a pusta. M贸g艂 z 艂atwo艣ci膮 zni偶y膰 lot i nape艂ni膰 wszystkie butle wod膮 z rzeki, ale nie chcia艂 marnowa膰 czasu. Oparzenia s艂oneczne sprawia艂y mu b贸l. Dr偶a艂, gdy krople deszczu sp艂ywa艂y na nie z tr贸jgraniastego kapelusza.

聽 聽 Sol powiedzia艂, 偶e je艣li zd膮偶臋 przed zapadni臋ciem nocy, wszystko b臋dzie w porz膮dku, przypomnia艂 sobie. Rachela urodzi艂a si臋 przed dwoma tysi膮cami godzin wed艂ug czasu miejscowego. Je艣li tak jest, je艣li si臋 nie pomyli艂em, to ma czas jeszcze do 贸smej wiecz贸r. Konsul otar艂 wod臋 z policzk贸w i brwi. Powiedzmy, 偶e do Keats zosta艂o mi siedem godzin, zastanawia艂 si臋, jedna albo dwie na uwolnienie statku. Theo mi pomo偶e... jest teraz generalnym gubernatorem. Uda mi si臋 go przekona膰, 偶e w interesie Hegemonii le偶y sprzeciwienie si臋 rozkazom Meiny Gladstone, aby trzyma膰 statek w kwarantannie. Je艣li to b臋dzie konieczne, powiem mu, 偶e kaza艂a mi spiskowa膰 z Intruzami, 偶eby zdradzi膰 Sie膰. Potem dziesi臋膰 godzin i kwadrans lotu statkiem. Zostanie co najmniej godzina do zachodu s艂o艅ca. Rachela b臋dzie mia艂a tylko kilka minut, ale... ale co? Co mo偶emy zrobi膰? Zamrozi膰 j膮 w pojemniku kriogenicznym? Je艣li tak b臋dzie trzeba... Zawsze to jaka艣 szansa wbrew temu, co m贸wili lekarze, 偶e to mo偶e zabi膰 dziecko. Lecz co pocz膮膰 z Brawne?

聽 聽 Konsulowi chcia艂o si臋 pi膰. 艢ci膮gn膮艂 p艂aszcz, ale deszcz zel偶a艂. Pada艂a m偶awka. M贸g艂 najwy偶ej zwil偶y膰 wargi i j臋zyk. Od tego jeszcze bardziej chcia艂o si臋 pi膰. Zakl膮艂 i zacz膮艂 obni偶a膰 lot. Mo偶e powinien stan膮膰 nad rzek膮 na czas potrzebny do nape艂nienia butli?

聽 聽 Mata zatrzyma艂a si臋 na wysoko艣ci trzydziestu metr贸w nad rzek膮. Najpierw obni偶a艂a lot stopniowo, a偶 nagle pokozio艂kowa艂a w d贸艂 wyrywaj膮c si臋 spod kontroli.

聽 聽 Konsul wrzasn膮艂 i pr贸bowa艂 uwolni膰 si臋 ze sznura, ale lina uwi臋zi艂a go w zwijaj膮cej si臋 macie. Spadali razem z wysoko艣ci dziesi膮tego pi臋tra. Pikowali w stron臋 powierzchni rzeki Hoolie.

聽聽聽 . 29 .

聽聽聽W Solu Weintraubie obudzi艂y si臋 wielkie nadzieje, gdy konsul wyruszy艂 w podr贸偶. Wreszcie co艣 robili. A przynajmniej usi艂owali robi膰. Sol nie wierzy艂, 偶eby kriogeniczne kadzie na statku konsula mog艂y uratowa膰 Rachel臋 - medyczni eksperci na Renesansie ostrzegali przed skrajnym niebezpiecze艅stwem zwi膮zanym z t膮 procedur膮 - ale dobrze by艂o mie膰 inn膮 mo偶liwo艣膰. Jak膮kolwiek mo偶liwo艣膰. Poza tym Sol uwa偶a艂, 偶e ju偶 za d艂ugo byli bierni, czekaj膮c na Chy偶wara jak skaza艅cy na ostrze gilotyny.

聽 聽 Wn臋trze Sfinksa wygl膮da艂o tej nocy zbyt zdradziecko. Sol wyni贸s艂 tobo艂ki na szerok膮 granitow膮 platform臋 przed grobowcem, gdzie wraz z ojcem Dure stara艂 si臋 jak najwygodniej u艂o偶y膰 Masteena i Brawne na poduszkach i przykry膰 kocami. Monitory medyczne Brawne nadal nie wykazywa艂y jakiejkolwiek aktywno艣ci m贸zgu, ale jej cia艂u powinno by膰 wygodnie. Masteen rzuca艂 si臋 w szponach gor膮czki.

聽 聽 - Jak s膮dzisz, co jest z templariuszem? - zapyta艂 ojciec Dure. Czy to choroba?

聽 聽 - Mo偶e zwyk艂e pora偶enie s艂oneczne - odpar艂 Sol. - Po znikni臋ciu z wiatrowozu w臋drowa艂 po pustyni, a偶 zaszed艂 tutaj, do doliny. Jad艂 艣nieg, nie mia艂 偶ywno艣ci.

聽 聽 Ojciec Dure pokiwa艂 g艂ow膮 i sprawdzi艂 armijny pakiet medyczny przymocowany pod pach膮 Masteena. Wska藕niki m贸wi艂y o nieprzerwanym podawaniu roztworu do偶ylnego.

聽 聽 - Ale to jest chyba co艣 jeszcze - stwierdzi艂 jezuita. - Jakby jakie艣 szale艅stwo.

聽 聽 - Templariusze maj膮 nieomal telepatyczne po艂膮czenie ze swoimi drzewostatkami - odpar艂 Sol. - Obserwowanie zag艂ady "Yggdrasilla" musia艂o przyprawi膰 Masteena, Prawdziwy G艂os Drzewa, o lekki ob艂臋d. Tym bardziej 偶e zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e to jest w jaki艣 spos贸b niezb臋dne dla powodzenia sprawy.

聽 聽 Ojciec Dure kiwn膮艂 g艂ow膮 i dalej naciera艂 g膮bk膮 woskowe czo艂o templariusza. By艂o ju偶 po p贸艂nocy. Wiatr si臋 wzm贸g艂. W powolnych spiralach podnosi艂 cynobrowe tumany kurzu, j臋cza艂 w skrzyd艂ach i za艂omach Sfinksa. Grobowce roz偶arza艂y si臋 i przygasa艂y, to ten, to tamten, bez zachowania specjalnego porz膮dku. R贸wnie przypadkowo zdarza艂y si臋 pr膮dy czasu. Zalewa艂y obu m臋偶czyzn sprawiaj膮c, 偶e porywa艂y ich duszno艣ci i chwytali si臋 stoj膮cych obok g艂az贸w, ale fala deja vu i zawrot贸w g艂owy po chwili s艂ab艂a. Nie mogli odej艣膰 i zostawi膰 Brawne Lamii przytwierdzonej do Sfinksa kablem przyspawanym do jej czaszki.

聽 聽 Przed 艣witem chmury si臋 rozesz艂y. Pokaza艂o si臋 czyste niebo. G臋ste gromady gwiazd sprawia艂y nieomal b贸l jaskrawym blaskiem. Przez jaki艣 czas jedynym znakiem, 偶e nad planet膮 czaj膮 si臋 ogromne floty, by艂y pojedyncze 艣lady fuzyjne jak w膮skie diamentowe rysy na firmamencie. Ale wkr贸tce zn贸w rozkwit艂y kwiaty wybuch贸w i w nieca艂膮 godzin臋 przemoc na niebosk艂onie przy膰mi艂a 偶ar dobywaj膮cy si臋 z grobowc贸w.

聽 聽 - Jak my艣lisz, kto wygra? - zapyta艂 ojciec Dure. Siedzieli oparci plecami o kamienn膮 艣cian臋 Sfinksa, twarze uniesione mieli ku niebu widocznemu mi臋dzy skrzyd艂ami grobowca.

聽 聽 Sol masowa艂 plecki 艣pi膮cej na brzuchu z uniesion膮 pup膮 Racheli.

聽 聽 - Z tego, co m贸wi膮 inni, wynika, 偶e Sie膰 musi przej艣膰 przez koszmarn膮 wojn臋.

聽 聽 - Wi臋c wierzysz w przewidywania Grupy Doradczej SI?

聽 聽 Sol wzruszy艂 w ciemno艣ci ramionami.

聽 聽 - Naprawd臋 nie znam si臋 na polityce... ani na dok艂adno艣ci, z jak膮 Centrum przewiduje rozw贸j wypadk贸w. Jestem skromnym naukowcem z ma艂ego koled偶u na zacofanej planetce. Ale mam przeczucie, 偶e spotka nas jeszcze co艣 strasznego... 偶e jaka艣 potworna bestia wlecze si臋 ku Betlejem, by si臋 tam narodzi膰.

聽 聽 Ojciec Dure u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Cytujesz Yeatsa. - U艣miech znikn膮艂 z jego twarzy. - Podejrzewam, 偶e nowe Betlejem jest w艂a艣nie tutaj. - Spojrza艂 w dolin臋, ku ja艣niej膮cym grobowcom. - Ca艂e 偶ycie strawi艂em nauczaj膮c teorii 艣wi臋tego Teilharda o ewolucji w kierunku Punktu Omega. I zamiast tego, co 艣wi臋ty przewidzia艂, mamy to, co mamy: ludzkie szale艅stwo na niebie i przera偶aj膮cego Antychrysta czekaj膮cego, by odziedziczy膰 to, co zostanie.

聽 聽 - S膮dzisz, 偶e Chy偶war jest Antychrystem?

聽 聽 Ojciec Dure opar艂 艂okcie o kolana i z艂o偶y艂 d艂onie.

聽 聽 - Je艣li nie jest, to mamy k艂opot. - Roze艣mia艂 si臋 gorzko. - Jeszcze niedawno by艂bym zachwycony, gdybym odkry艂 Antychrysta... nawet obecno艣膰 jakiej艣 si艂y przeciwnej Bogu pos艂u偶y艂aby do umocnienia mojej s艂abn膮cej wiary w jak膮kolwiek form臋 bosko艣ci.

聽 聽 - A jak jest teraz? - zapyta艂 cicho Sol.

聽 聽 Ojciec Dure rozpostar艂 palce.

聽 聽 - Mnie te偶 ukrzy偶owano.

聽 聽 Sol przywo艂a艂 obrazy z opowiadania Lenara Hoyta o ojcu Dure; starszy wiekiem jezuita przybijaj膮cy si臋 do teslowego drzewa, cierpi膮cy przez lata b贸l, 偶eby tylko nie podda膰 si臋 paso偶ytniczemu DNA krzy偶okszta艂tu, kt贸ry nawet teraz trwa, pogrzebany pod sk贸r膮 na jego piersi.

聽 聽 Ojciec Dure odwr贸ci艂 oczy od nieba.

聽 聽 - Nie by艂o zaproszenia od Ojca w Niebiesiech - powiedzia艂 艂agodnym g艂osem. - 呕adnego zapewnienia, 偶e cierpienie i ofiara s膮 cokolwiek warte. Tylko b贸l. B贸l, ciemno艣膰 i zn贸w b贸l.

聽 聽 Sol przesta艂 g艂adzi膰 dziecko po plecach.

聽 聽 - I to sprawi艂o, 偶e straci艂e艣 wiar臋?

聽 聽 Ojciec Dure popatrzy艂 na Sola.

聽 聽 - Przeciwnie. To sprawi艂o, 偶e uzna艂em wiar臋 za rzecz podstawow膮. B贸l i ciemno艣ci s膮 naszym udzia艂em od upadku Adama i Ewy. Ale musi by膰 jaka艣 nadzieja, 偶e powstaniemy z grzechu... 偶e nasza 艣wiadomo艣膰 mo偶e si臋 rozwin膮膰, wznie艣膰 si臋 na wy偶yny, ponad oboj臋tno艣膰, w kt贸rej zaprogramowany jest ten wszech艣wiat.

聽 聽 Sol powoli pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - W trakcie d艂ugiej walki Racheli z chorob膮 Merlina mia艂em sen... to samo przy艣ni艂o si臋 mojej 偶onie Sarai. Sen, 偶e mam z艂o偶y膰 w ofierze jedyn膮 c贸rk臋.

聽 聽 - Tak - powiedzia艂 Dure. - Wys艂ucha艂em streszczenia z dyskietki konsula.

聽 聽 - Wiesz wi臋c, jaka by艂a moja odpowied藕 - rzek艂 Sol. - Po pierwsze, 偶e nie mo偶emy ju偶 i艣膰 艣cie偶k膮 pos艂usze艅stwa wytyczon膮 przez Abrahama, nawet je艣li jest B贸g, kt贸ry takiego pos艂usze艅stwa wymaga. Po drugie, 偶e sk艂adali艣my ofiary Bogu przez zbyt wiele pokole艅... i te p艂atno艣ci w walucie cierpienia musz膮 si臋 sko艅czy膰.

聽 聽 - Mimo wszystko jeste艣 tutaj - stwierdzi艂 Dure wskazuj膮c dolin臋, grobowce i noc.

聽 聽 - Jestem tutaj - zgodzi艂 si臋 Sol. - Ale nie po to, 偶eby si臋 p艂aszczy膰. Raczej po to, 偶eby zobaczy膰, jak nie znane mi si艂y zareaguj膮 na moj膮 decyzj臋. - Zn贸w dotkn膮艂 pleck贸w dziecka. - Rachela ma teraz p贸艂tora dnia i z ka偶d膮 sekund膮 staje si臋 m艂odsza. Je艣li to Chy偶war jest architektem takiego okrucie艅stwa, chc臋 stan膮膰 z nim twarz膮 w twarz. Nawet je艣li jest twoim Antychrystem. Je艣li B贸g istnieje i On to uczyni艂, oka偶臋 Mu t臋 sam膮 wzgard臋.

聽 聽 - Mo偶e wszyscy okazywali艣my zbyt wiele wzgardy - zamy艣li艂 si臋 ojciec Dure.

聽 聽 Sol podni贸s艂 wzrok i patrzy艂, jak male艅kie jasne punkciki rozp艂ywaj膮 si臋 po niebie w falach i zmarszczkach eksplozji plazmowych.

聽 聽 - 呕a艂uj臋, 偶e nie dysponujemy technologi膮, kt贸ra pozwoli艂aby nam walczy膰 z Bogiem jak r贸wny z r贸wnym - powiedzia艂 mocnym g艂osem. - Zagna膰 Go do jego matecznika, da膰 odp艂at臋 za wszelkie niesprawiedliwo艣ci przygniataj膮ce ludzko艣膰. A potem pozwoli膰 Mu poprawi膰 Jego aroganckie zachowanie albo wtr膮ci膰 Go do piek艂a.

聽 聽 Ojciec Dure uni贸s艂 brew i u艣miechn膮艂 si臋 leciutko.

聽 聽 - Rozumiem gniew, kt贸ry czujesz. - 艁agodnie dotkn膮艂 g艂贸wki dziecka. - Spr贸bujmy troch臋 pospa膰 przed 艣witem. Co ty na to?

聽 聽 Sol przytakn膮艂, po艂o偶y艂 si臋 obok dziecka i naci膮gn膮艂 koc pod brod臋. S艂ysza艂, jak ojciec Dure co艣 szepcze. Mog艂y to by膰 s艂owa na dobranoc albo modlitwa.

聽 聽 Sol dotkn膮艂 c贸reczki, zamkn膮艂 oczy i zasn膮艂.

聽聽聽 Chy偶war nie przyszed艂 w nocy. Nie przyszed艂 te偶 rano, gdy promienie s艂o艅ca o艣wietli艂y po艂udniowo - zachodnie urwiska i odbi艂y si臋 w szczycie Kryszta艂owego Monolitu. Sol obudzi艂 si臋, gdy promienie dotar艂y do dna doliny. Obok niego le偶a艂 ojciec Dure pogr膮偶ony jeszcze we 艣nie. Masteen i Brawne wci膮偶 byli nieprzytomni. Rachela kr臋ci艂a si臋 i pop艂akiwa艂a. Najwyra藕niej czu艂a g艂贸d. Sol podgrza艂 jedn膮 z ostatnich od偶ywek dla niemowl膮t i nakarmi艂 c贸rk臋. W nocy w dolinie panowa艂o zimno. Na stopniach do Sfinksa b艂yszcza艂a szre艅.

聽 聽 Rachela jad艂a 偶ar艂ocznie, cmokaj膮c i mlaszcz膮c, jak przed pi臋膰dziesi臋ciu laty, kiedy karmi艂a j膮 偶ona Sola, Sarai. Odbi艂o si臋 jej, kiedy sko艅czy艂a. Sol zamkn膮艂 j膮 w ramionach.

聽 聽 Zosta艂o jeszcze p贸艂tora dnia.

聽 聽 Sol by艂 bardzo zm臋czony. Stacza艂 si臋 ju偶 mimo kuracji Poulsena, kt贸r膮 przeszed艂 dziesi臋膰 lat temu. Gdy wraz z Sami pozbyli si臋 obowi膮zk贸w rodzicielskich - ich dziecko uko艅czy艂o szko艂y i pojecha艂o na wypraw臋 archeologiczn膮 - Rachela pad艂a ofiar膮 choroby Merlina i zn贸w spad艂 na nich obowi膮zek wychowania dziecka. Praktyki rodzicielskie stawa艂y si臋 coraz ci臋偶sze, w miar臋 jak oboje si臋 starzeli. Potem, po wypadku na planecie Barnarda, Sol m臋czy艂 si臋 sam. I teraz by艂 bardzo, bardzo znu偶ony. Ale pomimo to, na przek贸r wszystkiemu, Sol nie 偶a艂owa艂 ani jednego dnia z tych, kt贸re po艣wi臋ci艂 opiece nad c贸rk膮.

聽 聽 Zosta艂o p贸艂tora dnia.

聽 聽 Wkr贸tce obudzi艂 si臋 ojciec Dure..艢niadanie zrobili sobie z puszkowanej 偶ywno艣ci, kt贸r膮 przynios艂a Brawne. Het Masteen nie odzyska艂 przytomno艣ci. Ojciec Dure zaaplikowa艂 mu przedostatni medpak i w 偶y艂y templariusza zacz膮艂 si臋 s膮czy膰 od偶ywczy roztw贸r.

聽 聽 - Czy s膮dzisz, 偶e powinni艣my da膰 ostatni medpak M. Lamii? - zapyta艂 ojciec Dure.

聽 聽 Sol westchn膮艂 i spojrza艂 na monitory jej komlogu.

聽 聽 - My艣l臋, 偶e nie, Paul. Poziom cukru ma wysoki... poziom sk艂adnik贸w od偶ywczych taki, jakby w艂a艣nie zjad艂a przyzwoity posi艂ek.

聽 聽 - Jak to mo偶liwe?

聽 聽 Sol potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Mo偶e to dra艅stwo jest czym艣 w rodzaju p臋powiny. - Wskaza艂 kabel przymocowany do czaszki dziewczyny w miejscu, w kt贸rym by艂a kiesze艅 neuronalna.

聽 聽 - Co robimy dzisiaj?

聽 聽 Sol popatrzy艂 na niebo.

聽 聽 - Czekamy - powiedzia艂.

聽聽聽 Het Masteen obudzi艂 si臋, gdy by艂o ju偶 bardzo gor膮co. S艂o艅ce zbli偶a艂o si臋 do zenitu. Usiad艂 wyprostowany i powiedzia艂:

聽 聽 - Drzewo!

聽 聽 Ojciec Dure zbieg艂 ze schod贸w, po kt贸rych si臋 przechadza艂. Sol podni贸s艂 Rachel臋 z cienia i te偶 podszed艂 do Masteena. Templariusz utkwi艂 wzrok w jakim艣 odleg艂ym punkcie. Jego czo艂o by艂o tak rozgrzane, 偶e parzy艂o d艂onie Sola.

聽 聽 - Daj ostatni medpak - warkn膮艂 Sol. - Zaprogramuj na ultramorfin臋 i odczynnik przeciwgor膮czkowy.

聽 聽 - Drzewo B贸lu! - wyj臋cza艂 Het Masteen. - Zosta艂em wybrany jego G艂osem! Erg ma mnie powie艣膰 przez przestrze艅 i czas! Biskup i G艂os Wielkiego Drzewa wybrali w艂a艣nie mnie! Nie mog臋 ich zawie艣膰.

聽 聽 Opar艂 si臋 na moment o rami臋 Sola, po czym zn贸w pad艂 na kamienn膮 platform臋.

聽 聽 - Jestem Prawdziwym Wybranym - wyszepta艂. Si艂y uchodzi艂y z niego jak powietrze z przek艂utego balonu. - Musz臋 przeprowadzi膰 Drzewo B贸lu przez czasy pokuty. - Zamkn膮艂 oczy.

聽 聽 Ojciec Dure przytwierdzi艂 ostatni medpak i sprawdzi艂, czy monitor jest nastawiony na chemi臋 cia艂a templariusza i jego metabolizm. W艂膮czy艂 podawanie adrenaliny i 艣rodk贸w przeciwb贸lowych. Sol nachyla艂 si臋 nad le偶膮cym.

聽 聽 - To nie jest terminologia ani teologia templariuszy - powiedzia艂. U偶ywa s艂ownictwa kultu Chy偶wara. - Popatrzy艂 Solowi w oczy. To wyja艣nia niekt贸re tajemnice... szczeg贸lnie te z opowie艣ci Brawne. Z jakiego艣 powodu templariusze byli w zmowie z Ko艣cio艂em Ostatecznej Pokuty... z kultem Chy偶wara.

聽 聽 Sol skin膮艂 g艂ow膮, zdj膮艂 sw贸j komlog, w艂o偶y艂 go na nadgarstek Masteena i przeskalowa艂 monitor.

聽 聽 - Drzewo B贸lu musi by膰 tym s艂ynnym drzewem cierni - mrukn膮艂 ojciec Dure, spogl膮daj膮c na puste niebo, w kt贸re przed chwil膮 wpatrywa艂 si臋 Masteen. - Ale co to znaczy, 偶e on i erg zostali wybrani, by przeprowadzi膰 je przez czas i przestrze艅? Czy on naprawd臋 my艣li, 偶e b臋dzie pilotowa膰 drzewo Chy偶wara, tak jak templariusze pilotuj膮 swoje drzewostatki? Dlaczego?

聽 聽 - Musisz go o to zapyta膰 w nast臋pnym wcieleniu - powiedzia艂 Sol zm臋czonym g艂osem. - On jest martwy.

聽 聽 Ojciec Dure sprawdzi艂 monitory. Spr贸bowali u偶y膰 stymulant贸w reanimacyjnych medpaku i oddychania usta - usta. Wskaz贸wki monitor贸w nawet nie drgn臋艂y. Het Masteen, templariusz, Prawdziwy G艂os Drzewa i pielgrzym do Chy偶wara, naprawd臋 by艂 martwy.

聽 聽 Czekali jeszcze godzin臋, niepewni niczego w tej zdradliwej dolinie Chy偶wara, ale kiedy monitory zacz臋艂y wykazywa膰 raptowny rozk艂ad cia艂a, pogrzebali Masteena w p艂ytkim grobie przy 艣cie偶ce, pi臋膰dziesi膮t metr贸w w stron臋 wyj艣cia z doliny. Kassad zostawi艂 im sk艂adany szpadel - w 偶argonie wojskowym nazywa艂o si臋 to saperk膮. Pracowali na zmian臋. Jeden kopa艂, a drugi opiekowa艂 si臋 Rachel膮 i Brawne Lami膮.

聽 聽 Sol sta艂 w cieniu g艂azu i piastowa艂 dziecko, ojciec Dure powiedzia艂 kilka s艂贸w. Rzucili ziemi臋 na ca艂un z plastow艂贸kniny.

聽 聽 - Tak naprawd臋 to nie zdo艂a艂em pozna膰 M. Masteena - stwierdzi艂 ksi膮dz. - Nie byli艣my tej samej wiary, ale tej samej profesji: G艂os Drzewa Masteen wi臋kszo艣膰 swego 偶ycia sp臋dzi艂 na czynieniu tego, co uwa偶a艂 za prac臋 dla Boga. Wype艂nia艂 Bo偶膮 wol臋 wed艂ug pism Muira, s艂awi膮c pi臋kno natury. W jego 偶yciu nie brakowa艂o przeciwno艣ci losu, a zdyscyplinowanie i pos艂usze艅stwo wobec wiary w ko艅cu przypiecz臋towa艂 ofiar膮. - Ojciec Dure przerwa艂 i spojrza艂 w szare, rozgrzane niebo. - Przyjmij, prosz臋, Twego s艂ug臋, o Panie. Przygarnij go w ramiona tak, jak pewnego dnia przygarniesz nas, tych, kt贸rzy Ci臋 szukali i zb艂膮dzili. W imi臋 Ojca i Syna i Ducha 艢wi臋tego, amen.

聽 聽 Rachela zacz臋艂a p艂aka膰. Sol ko艂ysa艂 j膮, kiedy ojciec Dure sypa艂 szpadlem ziemi臋 na plastow艂贸knin臋.

聽 聽 Wr贸cili na platform臋 przed Sfinksem i ostro偶nie przesun臋li Brawne w t臋 resztk臋 cienia, kt贸ra jeszcze pozosta艂a przy grobowcu. Nie by艂o sposobu, 偶eby uchroni膰 j膮 przed promieniami popo艂udniowego s艂o艅ca, chyba 偶eby wnie艣li j膮 do wn臋trza Sfinksa, ale 偶aden z nich nie zdecydowa艂 si臋 tego zrobi膰.

聽 聽 - Konsul musia艂 ju偶 przeby膰 po艂ow臋 drogi do statku - powiedzia艂 ksi膮dz po wypiciu d艂ugiego 艂yka wody. Czo艂o mia艂 spieczone s艂o艅cem i pokryte warstw膮 potu.

聽 聽 - Tak - mrukn膮艂 Sol.

聽 聽 - Powinien tu by膰 jutro o tej samej porze. U偶yjemy palnik贸w laserowych, 偶eby uwolni膰 Brawne, potem przeniesiemy j膮 do sali zabiegowej statku. Mo偶e wbrew temu, co m贸wi膮 doktorzy, powstrzymamy te偶 w pojemniku kriogenicznym ubywanie lat Racheli.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Ojciec Dure odstawi艂 butl臋 i spojrza艂 na Sola.

聽 聽 - Czy wierzysz, 偶e tak b臋dzie?

聽 聽 Sol odwzajemni艂 mu spojrzenie.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 Od po艂udniowo - zachodnich 艣cian urwiska narasta艂 cie艅. Skwar dnia st臋偶a艂, a potem troch臋 pofolgowa艂. Od po艂udnia nadci膮gn臋艂y chmury.

聽 聽 Rachela spa艂a w cieniu, przy wej艣ciu do grobowca. Sol podszed艂 do Paula Dure gapi膮cego si臋 w g艂膮b doliny i po艂o偶y艂 mu r臋k臋 na ramieniu.

聽 聽 - O czym my艣lisz, przyjacielu?

聽 聽 Ojciec Dure nie odwr贸ci艂 si臋.

聽 聽 - My艣l臋 o tym, 偶e gdybym naprawd臋 nie wierzy艂, 偶e samob贸jstwo to grzech 艣miertelny, dawno bym ze sob膮 sko艅czy艂, 偶eby da膰 szans臋 na 偶ycie m艂odemu Hoytowi. - Popatrzy艂 na Sola i prawie si臋 u艣miechn膮艂. - Ale co to za samob贸jstwo, kiedy ten paso偶yt w mojej piersi... a mo偶e w jego piersi... pewnego dnia wskrzesi mnie kopniakami i ci膮gni臋ciem za w艂osy?

聽 聽 - Czy to by艂by rzeczywi艣cie taki wspania艂y dar dla Hoyta, sprowadzi膰 go z powrotem tutaj? - zapyta艂 cicho Sol.

聽 聽 Ojciec Dure przez chwil臋 nic nie m贸wi艂. Potem poklepa艂 Sola po ramieniu.

聽 聽 - My艣l臋, 偶e powinienem si臋 troch臋 przej艣膰.

聽 聽 - Dok膮d? - Sol mru偶膮c oczy patrzy艂 na popo艂udniowe niebo, z kt贸rego la艂 si臋 na ziemi臋 偶ar. Mimo pokrywy chmur w dolinie by艂o jak w piecu.

聽 聽 Ksi膮dz wykona艂 nieokre艣lony gest.

聽 聽 - Przed siebie. Wkr贸tce b臋d臋 z powrotem.

聽 聽 - Uwa偶aj na siebie - powiedzia艂 Sol. - I pami臋taj, konsul leci szlakiem patroli nad rzek膮. Mo偶e wr贸ci膰 ju偶 nied艂ugo.

聽 聽 Paul Dure pokiwa艂 g艂ow膮, poszed艂, 偶eby wzi膮膰 butl臋 z wod膮, lekko dotkn膮艂 Racheli i zacz膮艂 schodzi膰 d艂ugimi schodami prowadz膮cymi do Sfinksa. Szed艂 powoli i ostro偶nie jak bardzo stary cz艂owiek.

聽 聽 Sol patrzy艂, jak posta膰 ksi臋dza staje si臋 coraz mniejsza, westchn膮艂 i wr贸ci艂, 偶eby usi膮艣膰 obok c贸reczki.

聽聽聽 Paul Dure stara艂 si臋 kry膰 w cieniu, ale nawet tam upa艂 by艂 niezno艣ny, siedzia艂 mu na ramionach jak ci臋偶kie jarzmo. Przeszed艂 obok Nefrytowego Grobowca, potem ruszy艂 艣cie偶k膮 wiod膮c膮 w stron臋 p贸艂nocnych urwisk i Obelisku. W膮ski cie艅 tego grobowca rysowa艂 si臋 na r贸偶owawym kamieniu i pyle zalegaj膮cym dno doliny. Ksi膮dz schodzi艂 coraz ni偶ej, wyszukiwa艂 drog臋 mi臋dzy szcz膮tkami zalegaj膮cymi okolic臋 Kryszta艂owego Monolitu. Podni贸s艂 wzrok na potrzaskane, poruszane j臋cz膮cym w szczelinach wiatrem kawa艂ki kryszta艂u zwisaj膮ce z grobowca. Zobaczy艂 swoje odbicie w ni偶szej cz臋艣ci fasady i przypomina艂 sobie brzmi膮ce jak d藕wi臋k organ贸w zwodzenie wieczornego wiatru wznosz膮cego si臋 z Rozpadliny, kiedy znalaz艂 Bikur贸w na P艂askowy偶u Pinion. Wydawa艂o si臋, 偶e to si臋 dzia艂o przed wiekami. To by艂o w poprzednim 偶yciu.

聽 聽 Ojciec Dure odczuwa艂 spustoszenia, jakie krzy偶okszta艂t poczyni艂 w jego umy艣le i pami臋ci. Robi艂o mu si臋 od tego niedobrze i nie by艂o na to remedium. Logiczne my艣lenie, wyci膮ganie wniosk贸w niegdy艣 by艂o dla niego dziecinn膮 zabaw膮. Teraz wymaga艂o ca艂kowitej koncentracji. Przekracza艂o jego mo偶liwo艣ci. Ucieka艂y mu s艂owa. Emocje targa艂y nim z tak膮 sam膮 gwa艂towno艣ci膮 jak pr膮dy czasu. Kilka razy musia艂 opu艣ci膰 innych pielgrzym贸w, 偶eby bez powodu wyp艂aka膰 si臋 w samotno艣ci.

聽 聽 Inni pielgrzymi. Teraz pozosta艂 tylko Sol z dzieckiem. Ojciec Dure z ochot膮 po艣wi臋ci艂by w艂asne 偶ycie, 偶eby uratowa膰 tamtych dwoje. Zastanawia艂 si臋; czy to grzech uk艂ada膰 si臋 z Antychrystem.

聽 聽 Zaszed艂 ju偶 daleko w g艂膮b doliny. By艂 prawie w tym miejscu, gdzie zakr臋ca艂a na wsch贸d tworz膮c kocio艂, w kt贸rym pa艂ac Chy偶wara rzuca艂 niesamowite cienie na ska艂y. 艢cie偶ka wi艂a si臋 przy p贸艂nocno - zachodniej 艣cianie ko艂o Grobowc贸w Jaskiniowych. Ojciec Dure poczu艂 ci膮g ch艂odnego powietrza z pierwszej jaskini. Kusi艂o go, 偶eby tam wej艣膰, odpocz膮膰 od upa艂u, zamkn膮膰 oczy i zdrzemn膮膰 si臋 troch臋.

聽 聽 Szed艂 dalej.

聽 聽 Wej艣cie do drugiej jaskini ozdobione by艂o barokowymi p艂askorze藕bami w skale. Ojcu Dure przysz艂a na my艣l staro偶ytna bazylika, kt贸r膮 odkry艂 w Rozpadlinie - wielki krzy偶 i o艂tarz, gdzie niedorozwini臋ci umys艂owo Bikurowie odprawiali swoje "mod艂y". Czcili obsceniczn膮 nie艣miertelno艣膰 krzy偶okszta艂t贸w, a nie prawdziwe Zmartwychwstanie obiecywane przez Krzy偶. Ale co to za r贸偶nica? - przesz艂o mu przez my艣l, a偶 potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 staraj膮c si臋 rozwia膰 mg艂臋 cynizmu. Przy trzecim Grobowcu Jaskiniowym, najkr贸tszym i najskromniejszym, 艣cie偶ka lekko si臋 wznosi艂a.

聽 聽 Bucha艂o z niego 艣wiat艂o.

聽 聽 Ojciec Dure zatrzyma艂 si臋, zaczerpn膮艂 powietrza i obejrza艂 si臋 za siebie. Kilometr dalej wida膰 by艂o Sfinksa, ale z tej odleg艂o艣ci nie m贸g艂 zobaczy膰 Sola. Przez chwil臋 stara艂 si臋 sobie przypomnie膰, czy poprzedniego dnia skryli si臋 w艂a艣nie w trzeciej jaskini... mo偶e kt贸re艣 z nich zostawi艂o tu latarni臋.

聽 聽 Nie, to nie by艂 trzeci Grobowiec Jaskiniowy. Nie licz膮c poszukiwa艅 Kassada, tutaj nie wchodzili.

聽 聽 Ojciec Dure wiedzia艂, 偶e powinien zignorowa膰 艣wiat艂o, wr贸ci膰 do Sola i czuwa膰 wraz z nim i jego c贸reczk膮.

聽 聽 Ale Chy偶war przychodzi艂 do ka偶dego z osobna. Dlaczego ja mia艂bym nie odpowiedzie膰 na wezwanie? - zapyta艂 sam siebie.

聽 聽 Poczu艂 wilgo膰 na policzkach i zrozumia艂, 偶e bezg艂o艣nie, bezrozumnie szlocha. Gwa艂townie otar艂 艂zy wierzchem d艂oni i sta艂 zaciskaj膮c pi臋艣ci.

聽 聽 Intelekt by艂 moj膮 najwi臋ksz膮 pr贸偶no艣ci膮. By艂em jezuit膮 intelektualist膮. Czu艂em si臋 bezpieczny, chroniony przez tradycje Teilharda i Prassarda. Nawet teologia, kt贸r膮 narzuca艂em Ko艣cio艂owi, seminarzystom i tym nielicznym wiernym, jacy chcieli mnie s艂ucha膰, podkre艣la艂a znaczenie umys艂u, tego cudownego Punktu Omega 艣wiadomo艣ci. B贸g jako sprytny algorytm. No c贸偶, Paulu; niekt贸re rzeczy wymykaj膮 si臋 intelektowi! - skonstatowa艂, po czym wszed艂 do grobowca.

聽聽聽 Sol obudzi艂 si臋 nagle. By艂 pewien, 偶e kto艣 si臋 do niego skrada. Skoczy艂 na r贸wne nogi i rozejrza艂 si臋 doko艂a. Rachela cichutko mrucza艂a. Obudzi艂a si臋 razem z ojcem. Brawne Lamia le偶a艂a bez ruchu w tym samym miejscu, w kt贸rym j膮 zostawili. Monitory na jej komlogu nadal 艣wieci艂y zielonym blaskiem, wska藕nik aktywno艣ci m贸zgu by艂 czerwony.

聽 聽 Spa艂 prawie godzin臋. Tymczasem chmury zaci膮gn臋艂y niebo nad dolin膮. Tylko szczyt Sfinksa nadal sk膮pany by艂 w s艂o艅cu wygl膮daj膮cym co jaki艣 czas zza chmur. Promienie przedziera艂y si臋 przez wylot doliny i o艣wietla艂y. przeciwleg艂膮 艣cian臋 urwiska. Wzmaga艂 si臋 wiatr. Ale nic si臋 nie porusza艂o.

聽 聽 Sol podni贸s艂 Rachel臋, uko艂ysa艂 j膮, gdy zacz臋艂a p艂aka膰, i zbieg艂 ze stopni. Rozgl膮da艂 si臋. Patrzy艂 w ty艂, na Sfinksa i na okoliczne grobowce.

聽 聽 - Paul! - jego g艂os odbija艂 si臋 echem od ska艂. Wiatr podnosi艂 tumany kurzu przy Nefrytowym Grobowcu, ale nic innego nie zak艂贸ca艂o ciszy. Sol nadal mia艂 wra偶enie, 偶e co艣 si臋 ku niemu skrada, 偶e jest obserwowany.

聽 聽 Rachela wrzeszcza艂a i wi艂a si臋 w jego obj臋ciach. G艂osik mia艂a wysoki, cienki: by艂o to zawodzenie noworodka. Sol spojrza艂 na komlog. Dziecko mia艂o tylko dzie艅 i godzin臋. Spojrza艂 na niebosk艂on w poszukiwaniu statku konsula, zakl膮艂 pod nosem i wr贸ci艂 do Sfinksa, 偶eby zmieni膰 dziecku pieluch臋, sprawdzi膰 stan Brawne, wyci膮gn膮膰 z tobo艂ka od偶ywk臋 dla niemowl臋cia i za艂o偶y膰 peleryn臋. Upa艂 sko艅czy艂 si臋 zaraz po zachodzie s艂o艅ca.

聽 聽 Ostatnie p贸艂 godziny zmierzchu Sol wykorzysta艂 na poszukiwania. Szed艂 dolin膮, wo艂a艂 ojca Dure i zagl膮da艂 do grobowc贸w, nie wchodz膮c do nich. Przeszed艂 obok Nefrytowego Grobowca, gdzie zosta艂 zamordowany Hoyt. 艢ciany budowli ja艣nia艂y mleczn膮 zieleni膮. Min膮艂 ciemny Obelisk rzucaj膮cy cie艅 na po艂udniowo - wschodni膮 艣cian臋 doliny, a tak偶e Kryszta艂owy Monolit, kt贸rego wierzcho艂ek 艂apa艂 jeszcze ostatnie promienie s艂o艅ca zachodz膮cego gdzie艣 za Miastem Poet贸w. Gdy przechodzi艂 ko艂o Grobowc贸w Jaskiniowych, zapad艂 ju偶 wiecz贸r i nagle si臋 och艂odzi艂o. Sol krzycza艂 u wej艣cia do ka偶dej z jaski艅. Na twarzy czu艂 powiew wilgotnego powietrza jak zimny oddech jakiego艣 stwora.

聽 聽 Odpowiedzi nie by艂o.

聽 聽 Gdy prawie zapad艂a ciemno艣膰, podszed艂 do Pa艂acu Chy偶wara. Stan膮艂 u wej艣cia, staraj膮c si臋 przenikn膮膰 wzrokiem cienie. Zawo艂a艂 w g艂膮b ciemnego wn臋trza. Odpowiedzia艂o tylko echo. Rachela zn贸w zacz臋艂a p艂aka膰.

聽 聽 Dr偶a艂. Na karku czu艂 powiew ch艂odu. Bezustannie odwraca艂 si臋, pr贸buj膮c zaskoczy膰 niewidzialnego obserwatora. Dostrzeg艂 tylko g臋stniej膮c膮 ciemno艣膰 i pierwsze gwiazdy mi臋dzy chmurami. Po艣pieszy艂 ku Sfinksowi. Z pocz膮tku tylko szybko szed艂. Potem zacz膮艂 biec. Min膮艂 Nefrytowy Grobowiec. Wieczorny wiatr zawodzi艂 jak p艂acz膮ce niemowl臋.

聽 聽 - Cholera! - wydysza艂 Sol, gdy osi膮gn膮艂 szczyt schod贸w u podn贸偶a Sfinksa.

聽 聽 Brawne Lamii nie by艂o. Nie pozosta艂 nawet 艣lad po jej ciele i metalowej p臋powinie.

聽 聽 Przeklinaj膮c, Sol mocniej przycisn膮艂 do siebie Rachel臋 i zacz膮艂 szuka膰 latarki w swoim tobo艂ku.

聽 聽 Troch臋 dalej, w g艂臋bi centralnego korytarza, Sol znalaz艂 koc, w kt贸ry owin臋li Brawne. Nic wi臋cej po niej nie pozosta艂o. Korytarze rozwidla艂y si臋 i zakr臋ca艂y, to rozszerzaj膮c si臋, to zw臋偶aj膮c. Sufit obni偶a艂 si臋 niekiedy tak, 偶e Sol musia艂 si臋 czo艂ga膰 trzymaj膮c jednocze艣nie jedn膮 r臋k膮 Rachel臋. G艂贸wka dziecka dotyka艂a jego policzka. Nie cierpia艂 w臋dr贸wek po grobowcu. Serce bi艂o mu tak gwa艂townie, 偶e nieomal spodziewa艂 si臋 zawa艂u.

聽 聽 Ostatni korytarz okaza艂 si臋 艣lep膮 uliczk膮. Tam, gdzie kabel wnika艂 w kamie艅, pozosta艂 tylko kamie艅.

聽 聽 Trzymaj膮c latark臋 w z臋bach, wali艂 w kamienie, pcha艂 si臋 na g艂azy wielko艣ci domu, jakby spodziewaj膮c si臋, 偶e otworzy si臋 tajemne przej艣cie, pojawi jaki艣 tunel.

聽 聽 Nic si臋 nie dzia艂o.

聽 聽 Przycisn膮艂 mocniej Rachel臋 i zacz膮艂 si臋 wycofywa膰. Kilka razy skr臋ci艂 w niew艂a艣ciw膮 stron臋. Serce wali艂o mu jak oszala艂e za ka偶dym razem, gdy my艣la艂, 偶e si臋 zgubi艂. Wreszcie znalaz艂 korytarz, kt贸ry by艂 w stanie rozpozna膰, potem g艂贸wny korytarz i wkr贸tce wyszed艂 na zewn膮trz.

聽 聽 Zani贸s艂 dziecko do podn贸偶a schod贸w, szed艂 przed siebie, byle dalej od Sfinksa. U wej艣cia do doliny zatrzyma艂 si臋 i usiad艂 na niskiej ska艂ce. Dysza艂, z trudno艣ci膮 艂api膮c oddech. Rachela nie wydawa艂a 偶adnego d藕wi臋ku, prawie si臋 nie porusza艂a. Tylko jej paluszki gmera艂y w brodzie ojca.

聽 聽 Z pustkowia wzni贸s艂 si臋 wiatr. Chmury otworzy艂y si臋 nad Solem i zn贸w zamkn臋艂y, przykrywaj膮c gwiazdy. Teraz jedyne 艣wiat艂o pochodzi艂o z jarz膮cych si臋 chorobliwie grobowc贸w. Sol obawia艂 si臋, 偶e dzikie bicie jego serca mo偶e wystraszy膰 niemowl臋, ale Rachela nadal by艂a spokojna. Ciep艂o jej cia艂ka by艂o namacalnym dowodem, 偶e dziecko niczym si臋 nie przejmuje.

聽 聽 - Cholera - wyszepta艂 Sol. Troszczy艂 si臋 o Brawne Lami臋. Opiekowa艂 si臋 wszystkimi pielgrzymami, a teraz zosta艂 sam. Lata akademickich do艣wiadcze艅 nauczy艂y go szukania we wszystkich wydarzeniach jakiego艣 wzoru, jakiego艣 mora艂u. Ale nie by艂o wzorca dla wydarze艅 na Hyperionie. Tu by艂y tylko zam臋t i 艣mier膰.

聽 聽 Sol ko艂ysa艂 dziecko i patrzy艂 na pustkowie. Rozwa偶a艂, czy nie powinien natychmiast opu艣ci膰 tego - miejsca... p贸j艣膰 do martwego miasta albo do Baszty Chronosa... albo na p贸艂nocny zach贸d do brzegu morza, albo na po艂udniowy wsch贸d, gdzie G贸ry Cugielne zanurzaj膮 si臋 w oceanie. Sol potar艂 policzek trz臋s膮c膮 si臋 r臋k膮; na tym pustkowiu nie b臋dzie zbawienia. Wyj艣cie z doliny nie uratowa艂o Marlina Silenusa. Chy偶wara widywano daleko na po艂udnie od G贸r Cugielnych. A偶 w Endymion oraz innych po艂udniowych miastach. Poza tym, nawet je艣li nie padn膮 ofiar膮 potwora, to umr膮 z g艂odu i pragnienia. Sol m贸g艂by ewentualnie przetrwa膰, 偶ywi膮c si臋 korzonkami ro艣lin, pij膮c wod臋 ze 艣niegu, ale zapasy mleka dla Racheli by艂y ograniczone, nawet je艣li liczy膰 to, co Brawne przynios艂a z baszty. Przypomnia艂 sobie, 偶e zapasy mleka nie maj膮 tutaj znaczenia...

聽 聽 Jeszcze nieca艂a doba i zostan臋 sam, pomy艣la艂. Zdusi艂 j臋k, kt贸ry wywo艂a艂a w nim ta konstatacja.

聽 聽 Jego 偶yciem przez ostatnie dwadzie艣cia pi臋膰 lat powodowa艂a determinacja, z jak膮 chcia艂 uratowa膰 swoje dziecko. To twarde postanowienie, 偶eby zwr贸ci膰 Racheli zdrowie i 偶ycie, by艂o nieomal dotykaln膮 si艂膮, dzik膮 energi膮, kt贸r膮 dzieli艂 z Sarai i podtrzymywa艂, jak kap艂an podsycaj膮cy 艣wi膮tynny ogie艅. Nie, na Boga, jest jaka艣 metoda w tym szale艅stwie, jakie艣 moralne drugie dno wydarze艅, kt贸re tylko na poz贸r wydaj膮 si臋 przypadkowe. Natchniony t膮 wiar膮 Sol Weintraub by艂 got贸w po艂o偶y膰 na szali 偶ycie swoje i dziecka.

聽 聽 Wsta艂 i poszed艂 powoli 艣cie偶k膮 prowadz膮c膮 do Sfinksa. Wspi膮艂 si臋 na schody, znalaz艂 jak膮艣 peleryn臋 i kilka koc贸w i wymo艣ci艂 dla siebie i c贸reczki legowisko.

聽 聽 Rachela le偶a艂a na jego piersi i brzuchu. Przez sen 艣ciska艂a i rozwiera艂a r膮czki. Sol s艂ysza艂 jej s艂abiutki oddech, kiedy zapad艂a w jeszcze g艂臋bszy sen. Na usteczkach robi艂y si臋 jej ba艅ki 艣liny. Po chwili Sol te偶 zasn膮艂.

聽聽聽 . 30 .

聽聽聽 Solowi przy艣ni艂 si臋 sen, kt贸ry ci膮gle do niego powraca艂, odk膮d Rachela zarazi艂a si臋 chorob膮 Merlina.

聽 聽 Chodzi艂 po ogromnym budynku. Kolumny wielko艣ci sekwoi wyrasta艂y przed nim w mroku, gdzie艣 z g贸ry wpada艂y s艂upy karmazynowego 艣wiat艂a. S艂ycha膰 by艂o trzask wielkiego stosu, jakby p艂on膮艂 ca艂y 艣wiat. Przed nim 偶arzy艂y si臋 dwa ciemnoczerwone owale.

聽 聽 Sol zna艂 to miejsce. Wiedzia艂, 偶e znajdzie tu o艂tarz, na kt贸rym le偶y Rachela - nieprzytomna, dwudziestoletnia Rachela - a potem odezwie si臋 rozkazuj膮cy g艂os.

聽 聽 Sol wszed艂 na niski balkon i patrzy艂 w d贸艂, na znajom膮 scen臋. Jego c贸rka, doros艂a kobieta, kt贸r膮 on i Sarai 偶egnaj膮 przed podr贸偶膮, wyruszaj膮ca na odleg艂ego Hyperiona w celu przeprowadzenia bada艅, le偶y naga na szerokim kamiennym bloku. Nad nimi unosz膮 si臋 bli藕niacze czerwone oczy Chy偶wara. Na o艂tarzu wida膰 d艂ugi, zakrzywiony n贸偶 wykonany z wyostrzonej ko艣ci. Odzywa si臋 G艂os:

聽 聽 "Sol! We藕 sw膮 c贸rk臋, sw膮 jedyn膮 c贸rk臋, Rachel臋, kt贸r膮 umi艂owa艂e艣, i p贸jd藕 na 艣wiat zwany Hyperionem i z艂贸偶 j膮 tam jako ofiar臋 ca艂opaln膮 w miejscu, kt贸re ci wska偶臋".

聽 聽 R臋ce Sola trz臋s艂y si臋 z b贸lu i gniewu. Wyrywa艂 sobie w艂osy i krzycza艂 w ciemno艣膰. Powtarza艂 s艂owa, kt贸rymi za ka偶dym razem odpowiada艂 G艂osowi:

聽 聽 "Nie b臋dzie wi臋cej ofiar, ani z dzieci, ani z rodzic贸w. Nie b臋dzie wi臋cej po艣wi臋ce艅. Czas pos艂usze艅stwa i pokuty min膮艂. Pom贸偶 nam jako przyjaciel albo id藕 precz!"

聽 聽 W poprzednich snach podnosi艂 si臋 wtedy wiatr, narasta艂o poczucie izolacji, a w ciemno艣ci s艂ycha膰 by艂o oddalaj膮ce si臋 kroki. Ale tym razem sen trwa艂. O艂tarz zamigota艂 i nagle sta艂 si臋 pusty. Le偶a艂 na nim tylko ko艣ciany n贸偶. Bli藕niacze oczy nadal unosi艂y si臋 w g贸rze jak ogniste rubiny wielko艣ci planet.

聽 聽 - S艂uchaj, Solu - rozleg艂 si臋 G艂os. Tym razem nie by艂o to pot臋偶ne dudnienie dochodz膮ce z g贸ry, ale modulowany szept skierowany prosto w jego ucho. - Przysz艂o艣膰 rodzaju ludzkiego zale偶y od twojej decyzji. Czy jeste艣 w stanie ofiarowa膰 Rachel臋 z mi艂o艣ci, je艣li nie chcesz zrobi膰 tego z obowi膮zku?

聽 聽 Sol zna艂 odpowied藕, zanim G艂os przesta艂 m贸wi膰. Nie b臋dzie ju偶 wi臋cej ofiar. Ani dzi艣, ani jutro. Nigdy. Rodzaj ludzki do艣膰 ju偶 wycierpia艂 przez swoj膮 mi艂o艣膰 do bog贸w, przez d艂ugie poszukiwanie Jedynego Boga. My艣la艂 o d艂ugich stuleciach, poprzez kt贸re jego lud, 呕ydzi, uk艂ada艂 si臋 z Bogiem, narzeka艂, wadzi艂, wiesza艂 na Nim psy za niegodziwo艣ci natury rzeczy, ale zawsze, za ka偶dym razem wraca艂 do pos艂usze艅stwa, bez wzgl臋du na cen臋. Pokolenia gin臋艂y w piecach nienawi艣ci. Nast臋pne pokolenia terroryzowa艂 zimny ogie艅 promieniowania i odnowiona nienawi艣膰.

聽 聽 Do艣膰 ju偶 tego. Nigdy wi臋cej.

聽 聽 - Powiedz tak, tatusiu.

聽 聽 Sol wzdrygn膮艂 si臋, gdy kto艣 dotkn膮艂 jego r臋ki. Rachela sta艂a przy nim. Nie by艂a ani dzieckiem, ani doros艂膮 kobiet膮, ale o艣miolatk膮, kt贸r膮 poznawa艂 dwukrotnie - gdy ros艂a i gdy ubywa艂o jej lat pod wp艂ywem choroby Merlina. Jasnobr膮zowe w艂osy mia艂a zwi膮zane w ko艅ski ogon. Nosi艂a p艂贸cienne, sprane ubranko i trampki.

聽 聽 Sol wzi膮艂 j膮 za r臋k臋, 艣cisn膮艂 mocno, ale tak, 偶eby nie zada膰 jej b贸lu. Odwzajemni艂a u艣cisk. To nie by艂o z艂udzenie ani okrucie艅stwo ze strony Chy偶wara. To naprawd臋 by艂a jego c贸rka.

聽 聽 - Powiedz tak, tatusiu.

聽 聽 Sol rozwi膮za艂 problem Abrahama, kt贸rego pos艂usze艅stwo wobec Boga sta艂o si臋 przyczyn膮 z艂a. Pos艂usze艅stwo d艂u偶ej ju偶 nie mo偶e by膰 podstaw膮 stosunk贸w mi臋dzy ludzko艣ci膮 a tym, co uwa偶a za boskie. Ale co zrobi膰, je艣li dziecko wybrane na ofiar臋 prosi o zachowanie pos艂usze艅stwa wobec bo偶ego kaprysu?

聽 聽 Sol ukl臋kn膮艂 na jedno kolano obok c贸rki i otworzy艂 ramiona. - Rachelo.

聽 聽 U艣cisn臋艂a go z t膮 sam膮 energi膮, jak膮 pami臋ta艂 z niezliczonych u艣cisk贸w, kt贸rych mu nie szcz臋dzi艂a. Wyszepta艂a mu do ucha:

聽 聽 - Tatusiu, prosz臋, musimy powiedzie膰 tak.

聽 聽 Sol nadal j膮 obejmowa艂. Czu艂 jej ramionka i ciep艂o przytulonego policzka. P艂aka艂 cicho.

聽 聽 - Kocham ci臋, tatusiu.

聽 聽 Wsta艂, wytar艂 twarz grzbietem d艂oni i trzymaj膮c Rachel臋 za r臋k臋 zacz膮艂 schodzi膰 w kierunku o艂tarza.

聽聽聽 Obudzi艂 si臋 z uczuciem, 偶e spada. Stara艂 si臋 z艂apa膰 dziecko. Spa艂a spokojnie na jego piersi. Pi膮stk臋 mia艂a zaci艣ni臋t膮, kciuk trzyma艂a w buzi, ale gdy nagle si臋 wyprostowa艂, obudzi艂a si臋 z krzykiem. Sol wsta艂 rozrzucaj膮c koce. Mocno przyciska艂 Rachel臋 do siebie.

聽 聽 By艂 ju偶 dzie艅, p贸藕ny ranek. Spali, gdy noc ust臋powa艂a przed promieniami s艂o艅ca zagl膮daj膮cymi do doliny. Sfinks czai艂 si臋 nad nim jak drapie偶na bestia. Jego pot臋偶ne 艂apy le偶a艂y po obu stronach platformy, na kt贸rej spali.

聽 聽 Rachela zawodzi艂a. Twarzyczk臋 mia艂a wykrzywion膮. By艂a g艂odna, wystraszona nag艂ym przebudzeniem, wyczuwa艂a strach ojca. Sol sta艂 w jaskrawym s艂o艅cu i ko艂ysa艂 j膮. Wszed艂 na najwy偶szy stopie艅 schod贸w, zmieni艂 jej pieluszk臋, podgrza艂 jedn膮 z ostatnich od偶ywek i da艂 jej je艣膰. Zawodzenie ucich艂o, gdy dziecko zacz臋艂o ssa膰. Po chwili Racheli odbi艂o si臋 i wkr贸tce usn臋艂a.

聽 聽 Do narodzin Racheli zosta艂o nieca艂e dziesi臋膰 godzin. Mniej ni偶 dziesi臋膰 godzin do zachodu s艂o艅ca i ostatnich minut 偶ycia jego dziecka. Nie po raz pierwszy Sol 偶a艂owa艂, 偶e Grobowce Czasu nie s膮 wielkimi szklanymi budowlami symbolizuj膮cymi kosmos i zamieszkuj膮c膮 w nim bosko艣膰. Rzuca艂by w nie kamieniami, a偶 st艂uk艂by wszystkie szyby.

聽 聽 Stara艂 si臋 przypomnie膰 sobie wszystkie szczeg贸艂y snu, ale ciep艂o i poczucie pewno艣ci, kt贸rym ko艅czy艂 si臋 sen, ulecia艂y w ostrym s艂o艅cu Hyperiona. Pami臋ta艂 tylko pro艣b臋 wyszeptan膮 przez Rachel臋. My艣l, 偶e m贸g艂by z艂o偶y膰 j膮 w ofierze Chy偶warowi, sprawia艂a, 偶e 偶o艂膮dek kurczy艂 mu si臋 z odrazy.

聽 聽 - Ju偶 dobrze - wyszepta艂 do niej, gdy si臋 poruszy艂a. Zasn臋艂a znowu. - Ju偶 dobrze, dziecinko. Wkr贸tce przyb臋dzie tu statek konsula. B臋dzie tu lada chwila.

聽聽聽 Statek konsula nie przylecia艂 do po艂udnia. Nie przylecia艂 te偶 we wczesnych godzinach popo艂udniowych. Sol chodzi艂 po dolinie, wo艂a艂 imiona zaginionych pielgrzym贸w, 艣piewa艂 na wp贸艂 zapomniane piosenki, kiedy Rachela si臋 budzi艂a, zawodzi艂 ko艂ysanki, gdy zn贸w zasypia艂a. Jego c贸reczka by艂a taka malutka i lekka: mia艂a trzy kilogramy i pi臋膰dziesi膮t pi臋膰 gram贸w, czterdzie艣ci dziewi臋膰 centymetr贸w, gdy si臋 urodzi艂a. Wspomina艂 to z u艣miechem. U艣miecha艂 si臋 te偶 na wspomnienie swojego starego domu na planecie Barnarda.

聽 聽 P贸藕nym popo艂udniem obudzi艂 si臋 nagle z lekkiej drzemki w cieniu 艂apy Sfinksa. Statek kosmiczny zakre艣la艂 艂uk na kopule ciemnob艂臋kitnego nieba.

聽 聽 - Przylecia艂! - krzykn膮艂 Sol. Rachela zacz臋艂a si臋 kr臋ci膰 i kwili膰, jakby odpowiadaj膮c na jego podniesiony g艂os.

聽 聽 Na b艂臋kitnym niebosk艂onie odznacza艂a si臋 intensywnie niebieska krecha p艂omieni fuzyjnych, charakterystyczna dla statk贸w kosmicznych, poruszaj膮cych si臋 w obr臋bie atmosfery. Sol zacz膮艂 podskakiwa膰. Po raz pierwszy od wielu dni poczu艂 ulg臋. Krzycza艂 i skaka艂, a偶 Rachela zacz臋艂a szlocha膰 ze strachu. Sol przesta艂, podni贸s艂 j膮 wysoko i cho膰 wiedzia艂; 偶e niemowl臋 nie jest w stanie widzie膰 na tak膮 odleg艂o艣膰, chcia艂 jej pokaza膰 pi臋kno l膮duj膮cego statku zakre艣laj膮cego 艂uk nad odleg艂ymi g贸rami, obni偶aj膮cego lot w kierunku pustyni.

聽 聽 - Uda艂o mu si臋! - krzycza艂. - Przylecia艂. Statek...

聽 聽 Trzy g艂uche wybuchy dotar艂y do doliny jeden za drugim. Pierwsze dwa by艂 to efekt cofania si臋 za barier臋 d藕wi臋ku, gdy statek spowalnia艂 przygotowuj膮c si臋 do l膮dowania. Trzeci zwiastowa艂 zniszczenie.

聽 聽 Sol patrzy艂, jak jaskrawe punkciki u szczytu p艂omieni fuzyjnych nagle rosn膮 do rozmiar贸w s艂o艅ca, rozszerzaj膮 si臋 w chmur臋 p艂omieni i gotuj膮cych si臋 gaz贸w, a p贸藕niej, w milionie ognistych kawa艂k贸w, kozio艂kuj膮 w d贸艂, ku pustyni. Blask prawie go o艣lepi艂.

聽 聽 - M贸j Bo偶e - wyszepta艂. - M贸j Bo偶e.

聽 聽 Nie by艂o w膮tpliwo艣ci; statek uleg艂 ca艂kowitej zag艂adzie. Wt贸rne eksplozje rozdziera艂y powietrie, gdy szcz膮tki statku opada艂y na pustyni臋, na g贸ry, na Morze Traw, ci膮gn膮c za sob膮 ogony dymu i p艂omieni.

聽 聽 Sol usiad艂 na gor膮cym piasku. By艂 zbyt wyczerpany, 偶eby p艂aka膰. W 艣rodku czu艂 pustk臋. M贸g艂 ju偶 tylko ko艂ysa膰 dziecko.

聽 聽 Dziesi臋膰 minut p贸藕niej podni贸s艂 wzrok i zobaczy艂 艣lady ogni fuzyjnych wydobywaj膮ce si臋 z dysz dw贸ch innych statk贸w kosmicznych. Prowadzi艂y od po艂udnia w stron臋 zenitu. Jeden z punkcik贸w eksplodowa艂 zbyt daleko, 偶eby do Sola dotar艂 huk wybuchu. Drugi znikn膮艂 z pola widzenia za G贸rami Cugielnymi.

聽 聽 - Mo偶e to nie by艂 konsul - szepn膮艂 Sol. - Mo偶e to inwazja Intruz贸w. Mo偶e statek konsula jeszcze po nas przyleci.

聽 聽 Ale statek nie przyby艂 do p贸藕nego popo艂udnia. Nie przyby艂 te偶 do czasu, kiedy ma艂e s艂o艅ce Hyperiona stan臋艂o nisko nad urwiskiem, a cienie si臋gn臋艂y najwy偶szego stopnia schod贸w prowadz膮cych do Sfinksa, gdzie siedzia艂 Sol. Nie przyby艂, gdy ca艂a dolina znalaz艂a si臋 w cieniu.

聽 聽 Czas narodzin Racheli nadejdzie za nieca艂e p贸艂 godziny. Sol sprawdzi艂 jej pieluszk臋, stwierdzi艂, 偶e jest sucha, i nakarmi艂 dziecko. Gdy jad艂a, patrzy艂a na niego wielkimi ciemnymi oczami. Sol przypomnia艂 sobie, jak j膮 trzyma艂 zaraz po urodzeniu. Sarai odpoczywa艂a pod ciep艂ym kocem, a oczy dziecka wpatrywa艂y si臋 w niego z takim samym wyrazem zdziwienia i zaskoczenia jak teraz.

聽 聽 Wieczorny wiatr szybko przygna艂 chmury nad dolin臋. Od po艂udniowego zachodu s艂ycha膰 by艂o 艂oskot. Najpierw odleg艂y grzmot, p贸藕niej regularny do obrzydzenia huk ostrza艂u artyleryjskiego. Pewnie wybuchy j膮drowe i plazmatyczne odleg艂e o jakie艣 osiemset kilometr贸w od doliny. Sol przepatrzy艂 niebo mi臋dzy chmurami. Nad jego g艂ow膮 przelatywa艂y ogniste meteoryty: prawdopodobnie pociski balistyczne albo desantowce. Tak czy inaczej by艂y to zwiastuny zag艂ady Hyperiona.

聽 聽 Sol nie zwa偶a艂 na to. Gdy nakarmi艂 Rachel臋, zacz膮艂 jej 艣piewa膰 ko艂ysanki. Poszed艂 do wyj艣cia z doliny i powoli wr贸ci艂 do Sfinksa. Grobowce jarzy艂y si臋 jak nigdy dot膮d. Bucha艂y ostrym, neonowym 艣wiat艂em gaz贸w pobudzonych uderzeniami elektron贸w. Ostatnie promienie zachodz膮cego s艂o艅ca zabarwia艂y pow艂ok臋 chmur na pastelowe kolory.

聽 聽 Do narodzin Racheli pozosta艂o mniej ni偶 trzy minuty. Gdyby nawet nadlecia艂 teraz statek konsula, nie by艂oby czasu, 偶eby wej艣膰 na pok艂ad i u艣pi膰 kriogenicznie ma艂膮.

聽 聽 Zreszt膮 Sol wcale tego nie chcia艂.

聽 聽 Wspi膮艂 si臋 powoli na stopnie wiod膮ce do Sfinksa. Przypomnia艂 sobie, 偶e Rachela sz艂a t膮 sam膮 drog膮 dwadzie艣cia sze艣膰 lat temu, nie艣wiadoma losu, jaki czeka j膮 w ciemnej krypcie.

聽 聽 Zatrzyma艂 si臋 na ostatnim stopniu i nabra艂 tchu. 艢wiat艂o s艂o艅ca zdawa艂o si臋 wprost dotykalne. Wype艂nia艂o niebo, rozpala艂o skrzyd艂a i grzbiet Sfinksa. Sam grobowiec zdawa艂 si臋 uwalnia膰 zmagazynowan膮 energi臋 艣wietln膮, jak ska艂y na pustyni Hebronu, gdzie Sol przed laty szuka艂 o艣wiecenia, a znalaz艂 tylko zgryzot臋. Powietrze promienia艂o 艣wiat艂em. Wiatr ci膮gle si臋 wzmaga艂. Przewiewa艂 piasek przez ca艂膮 dolin臋.

聽 聽 Sol ukl臋kn膮艂 na jedno kolano, 艣ci膮gn膮艂 z Racheli koce. Dziecko zosta艂o w samym beciku.

聽 聽 Rachela wierci艂a mu si臋 w r臋kach. Twarz mia艂a purpurow膮 i 艣lisk膮, r膮czki malutkie i czerwone. Z trudem zaciska艂y si臋 w pi膮stki. Sol zapami臋ta艂 j膮 dok艂adnie tak膮, kiedy lekarz poda艂 mu j膮 zaraz po urodzeniu. Potem po艂o偶y艂 j膮 na brzuchu matki, 偶eby i Sarai mog艂a j膮 zobaczy膰.

聽 聽 - O Bo偶e! - westchn膮艂 Soli ukl臋kn膮艂 na oba kolana. Teraz naprawd臋 kl臋cza艂.

聽 聽 Ca艂a dolina dr偶a艂a jak w czasie trz臋sienia ziemi. Sol s艂ysza艂 dalekie wybuchy na po艂udniu. Ale wi臋ksz膮 trosk膮 napawa艂 go straszny blask bij膮cy od Sfinksa. O艣wietlony t膮 pulsuj膮c膮 po艣wiat膮 Sol rzuca艂 pi臋膰dziesi臋ciometrowy cie艅 na schody i dolin臋. K膮tem oka widzia艂, 偶e inne grobowce te偶 promieniuj膮 jasno艣ci膮 - wielkie barokowe reaktory tu偶 przed stopieniem si臋 rdzeni.

聽 聽 Wej艣cie do Sfinksa pulsowa艂o b艂臋kitnym 艣wiat艂em przechodz膮cym w fiolet i straszliw膮 biel. Za Sfinksem, na p艂askowy偶u rozci膮gaj膮cym si臋 nad Dolin膮 Grobowc贸w Czasu, pojawi艂o si臋 niesamowite drzewo. Jego wielki pie艅 i ostre, stalowe konary przebija艂y si臋 przez chmury. Sol zobaczy艂 trzymetrowe ciernie i straszne owoce, kt贸re z nich zwisa艂y. Odwr贸ci艂 wzrok. Zn贸w wpatrywa艂 si臋 w wej艣cie do Sfinksa.

聽 聽 Wiatr zawodzi艂, z 艂oskotem przetoczy艂 si臋 grom. Cynobrowy py艂 unosi艂 si臋 jak kurtyna z wyschni臋tej krwi. Da艂 si臋 s艂ysze膰 czyj艣 krzyk. Do艂膮czy艂 do niego ch贸r wrzask贸w.

聽 聽 Sol nie zwa偶a艂 na to wszystko. Patrzy艂 na twarz dziecka i wy偶ej, na cie艅, kt贸ry wype艂ni艂 wej艣cie do grobowca.

聽 聽 Ze Sfinksa wy艂oni艂 si臋 Chy偶war. Musia艂 si臋 pochyli膰, 偶eby jego trzymetrowa posta膰 i stalowe ostrza zmie艣ci艂y si臋 w wyj艣ciu. Wkroczy艂 na kamienn膮 platform臋 i szed艂 dalej ze straszliw膮 precyzj膮 automatu.

聽 聽 Gasn膮ce s艂o艅ce odbija艂o si臋 w stalowym korpusie, sp艂ywa艂o po zagi臋tym napier艣niku, stalowych cierniach, pob艂yskiwa艂o na palcach jak ostrza i na skalpelach otaczaj膮cych koron膮 wszystkie stawy. Sol przycisn膮艂 Rachel臋 do piersi i patrzy艂 uporczywie w dwa wielo艣cienne czerwone piece - oczy Chy偶wara. Przypomnia艂 mu si臋 powracaj膮cy od lat sen.

聽 聽 Chy偶war odwr贸ci艂 g艂ow臋 w prawo i w lewo o dziewi臋膰dziesi膮t stopni w ka偶d膮 stron臋, jakby robi艂 przegl膮d swoich w艂o艣ci.

聽 聽 Post膮pi艂 jeszcze trzy kroki przed siebie i zatrzyma艂 si臋 o nieca艂e dwa metry od Sola. Zakr臋ci艂y si臋 i unios艂y cztery ramiona stwora, wyprostowa艂y si臋 ostre szpony palc贸w.

聽 聽 Sol jeszcze mocniej przycisn膮艂 Rachel臋 do siebie. Do jej narodzin pozostawa艂y sekundy. Oczy noworodka porusza艂y si臋 niezale偶nie od siebie. Stara艂y si臋 zogniskowa膰 na Solu.

聽 聽 "Powiedz tak, tatusiu". - Sol przypomnia艂 sobie s艂owa ze snu. Chy偶war opu艣ci艂 g艂ow臋. Rubinowe oczy pod potwornym kapturem patrzy艂y tylko na Sola i jego dziecko. Srebrne szcz臋ki rozchyli艂y si臋 lekko, ukazuj膮c warstwy stalowych z臋b贸w. Cztery ramiona wyci膮gn臋艂y si臋 do przodu z metalowymi r臋kami odwr贸conymi d艂o艅mi do g贸ry. Zatrzyma艂y si臋 o p贸艂 metra od twarzy Sola.

聽 聽 "Powiedz tak, tatusiu". - Sol zn贸w przypomnia艂 sobie sen i u艣cisk c贸reczki. W tym momencie zda艂 sobie spraw臋, 偶e na samym ko艅cu, gdy wszystko inne zamienia si臋 w proch, zostaje tylko lojalno艣膰 wobec tych, kt贸rych kochamy. I tylko j膮 zabieramy z sob膮 do grobu. Wiara, prawdziwa wiara, by艂a objawem zaufania do tej mi艂o艣ci.

聽 聽 Uni贸s艂 noworodka - umieraj膮ce dziecko, kt贸remu zosta艂y tylko sekundy 偶ycia, wydawa艂o w艂a艣nie sw贸j pierwszy i ostatni zarazem oddech - i poda艂 go Chy偶warowi.

聽 聽 Uwolniony od nieodczuwalnego prawie ci臋偶aru, dozna艂 strasznego zawrotu g艂owy.

聽 聽 Chy偶war wzi膮艂 Rachel臋 i cofn膮艂 si臋. Poch艂on臋艂o go 艣wiat艂o. Drzewo cierni za Sfinksem przesta艂o drga膰. Przesz艂o do realnego czasu. By艂o teraz dobrze widoczne.

聽 聽 Sol post膮pi艂 naprz贸d z wyci膮gni臋tymi r臋kami. Szed艂 w stron臋 艣wiat艂o艣ci, tam gdzie znikn膮艂 Chy偶war. Wybuchy zacz臋艂y rozrywa膰 chmury. Fala uderzeniowa rzuci艂a Sola na kolana.

聽 聽 Wok贸艂 niego otwiera艂y si臋 Grobowce Czasu.

聽聽聽 . 31 .

聽聽聽 Przebudzi艂em si臋 mocno niezadowolony, 偶e nie pozwolono mi d艂u偶ej spa膰.

聽 聽 Odwr贸ci艂em si臋 i zakl膮艂em o艣lepiony ostrym 艣wiat艂em. Leigh Hunt siedzia艂 na brzegu mego 艂贸偶ka, z iniektorem w d艂oni. - 艁ykn膮艂e艣 tyle proszk贸w nasennych, 偶e przespa艂by艣 ca艂y dzie艅 rzek艂. - Wstawaj.

聽 聽 Usiad艂em, przetar艂em oczy i rzuci艂em Huntowi w艣ciek艂e spojrzenie.

聽 聽 - Kto, do diab艂a, pozwoli艂 ci wchodzi膰 do mojego pokoju? Wysi艂ek zwi膮zany z m贸wieniem sprawi艂, 偶e zanios艂em si臋 kaszlem. Hunt przeszed艂 do 艂azienki i poda艂 mi szklank臋 wody.

聽 聽 - Prosz臋.

聽 聽 Zwil偶y艂em gard艂o, na pr贸偶no staraj膮c si臋 mi臋dzy spazmami kaszlu da膰 upust gotuj膮cej si臋 we mnie z艂o艣ci. Resztki snu rozp艂ywa艂y si臋 niczym poranna mg艂a. Poczu艂em, 偶e powoli opuszcza mnie przyt艂aczaj膮ce poczucie utraconej szansy.

聽 聽 - Ubieraj si臋 - rzuci艂 Hunt. - Przewodnicz膮ca chce widzie膰 ci臋 za dwadzie艣cia minut. Sporo si臋 wydarzy艂o, kiedy spa艂e艣.

聽 聽 - Co? - Ponownie przetar艂em zapuchni臋te powieki i d艂oni膮 przyg艂adzi艂em w艂osy.

聽 聽 Hunt u艣miechn膮艂 si臋 lekko.

聽 聽 - Skorzystaj z datasfery. A p贸藕niej id藕 do Meiny Gladstone. Masz dwadzie艣cia minut, Severn.

聽 聽 Wyszed艂.

聽 聽 Dosta艂em si臋 do datasfery. Mo偶na j膮 przyr贸wna膰 do oceanu na Starej Ziemi. Zazwyczaj by艂a to niemal idealnie r贸wna p艂aszczyzna, z lekkimi jedynie zmarszczkami. Tylko podczas kryzys贸w pojawia艂y si臋 ba艂wany zwie艅czone grzebieniami piany. Dzisiaj szala艂 tu sztorm. Wyst臋powa艂y op贸藕nienia w dost臋pie, a w kolejnych falach informacji panowa艂 chaos. Infoprzestrze艅 ulega艂a nieustannym zmianom, a WszechJedno艣膰 - zwykle daj膮ca wra偶enie poszumu - teraz przypomina艂a porywisty wiatr gnaj膮cy chmury w postaci fragment贸w wiadomo艣ci i zdezaktualizowanych danych.

聽 聽 - Dobry Bo偶e - wyszepta艂em. I cho膰 przerwa艂em dost臋p, wci膮偶 w moim m贸zgu i obwodach implantu kr膮偶y艂y informacje. Wojna. Atak z zaskoczenia. Gro藕ba zniszczenia 艣wiat贸w Sieci. Przemowa Meiny Gladstone. Zamieszki na licznych planetach. Powstanie wyznawc贸w Chy偶wara na Lususie. Flota Armii wycofuj膮ca si臋 z systemu Hyperiona. Zbyt p贸藕no. Obl臋偶enie Hyperiona. Strach przed przej臋ciem przez Intruz贸w dzia艂aj膮cych transmiter贸w.

聽 聽 Wsta艂em, nago pobieg艂em pod prysznic i w rekordowym tempie wzi膮艂em tusz. Hunt lub kto艣 inny przygotowa艂 mi ju偶 szary str贸j wyj艣ciowy i peleryn臋. Ubra艂em si臋 w po艣piechu, zd膮偶ywszy tylko przyg艂adzi膰 mokre w艂osy.

聽 聽 Nie mog艂em przecie偶 dopu艣ci膰, by przewodnicz膮ca Senatu Hegemonii na mnie czeka艂a. Nie, to by艂o niedopuszczalne.

聽聽聽- No, wreszcie jeste艣 - rzek艂a Meina Gladstone, gdy tylko wszed艂em do jej apartamentu.

聽 聽 - Co艣 ty narobi艂a, do kurwy n臋dzy? - warkn膮艂em. Przewodnicz膮ca zaskoczona zatrzepota艂a powiekami. Najwyra藕niej nie by艂a przyzwyczajona do tego rodzaju odzywek. Twarda babka, pomy艣la艂em.

聽 聽 - Pami臋taj, kim jeste艣 i do kogo si臋 zwracasz - rzuci艂a ch艂odnym tonem.

聽 聽 - Ot贸偶 nie wiem, kim jestem. A by膰 mo偶e, zwracam si臋 do przysz艂ej najwi臋kszej ludob贸jczyni od czas贸w Horace'a Glennona - Heighta. Dlaczego, do diab艂a, pozwoli艂a艣, by dosz艂o do tej wojny?

聽 聽 Ponownie zamruga艂a i rozejrza艂a si臋 wok贸艂. Byli艣my sami. W ogromnym salonie, pe艂nym oryginalnych pami膮tek ze Starej Ziemi, panowa艂 p贸艂mrok. Ale teraz nie mia艂o dla mnie 偶adnego znaczenia, 偶e znajduj臋 si臋 po艣r贸d oryginalnych van Gogh贸w. Nie spuszcza艂em wzroku z przewodnicz膮cej, kt贸rej twarz o rysach Lincolna tak naprawd臋 by艂a twarz膮 starzej膮cej si臋 kobiety. Przez chwil臋 wytrzymywa艂a moje spojrzenie, lecz wreszcie odwr贸ci艂a g艂ow臋 gdzie艣 w bok.

聽 聽 - Przepraszam - warkn膮艂em ostro. - Nie pozwoli艂a艣, ale dok艂adniej: sprawi艂a艣, 偶e do niej dosz艂o, prawda?

聽 聽 - Nie, Severn. Mylisz si臋. - Jej cichy g艂os by艂 powa偶ny i spokojny.

聽 聽 - M贸w g艂o艣niej. - Przeszed艂em wzd艂u偶 wysokich okien, patrz膮c, jak smugi 艣wiat艂a s膮cz膮ce si臋 przez opuszczone 偶aluzje przesuwaj膮 si臋 po mojej postaci. - I nie jestem Josephem Sevemem.

聽 聽 Unios艂a brwi.

聽 聽 - Mam wi臋c zwraca膰 si臋 do ciebie M. Keats?

聽 聽 - Mo偶esz m贸wi膰 mi Nikt - odpar艂em. - Kiedy zjawi膮 si臋 inni cyklopi, powiesz im, 偶e to Nikt ci臋 o艣lepi艂. Odejd膮 przyjmuj膮c, 偶e taka by艂a wola bo偶a.

聽 聽 - A zamierzasz mnie o艣lepi膰?

聽 聽 - Bez zmru偶enia oka by艂bym w stanie skr臋ci膰 ci kark. Przecie偶 w przeci膮gu kilku najbli偶szych dni zgin膮 miliony. Jak mog艂a艣 na to pozwoli膰?

聽 聽 Meina Gladstone przesun臋艂a palcem po podbr贸dku.

聽 聽 - Przysz艂o艣膰 mo偶e zmierza膰 w jednym z dw贸ch kierunk贸w - rzek艂a mi臋kko. - Wojny i niepewno艣ci lub pokoju, kt贸ry i tak doprowadzi do zag艂ady ludzko艣ci. Wybra艂am wi臋c wojn臋.

聽 聽 - Kto twierdzi, 偶e tak si臋 stanie? - W moim g艂osie ciekawo艣膰 przewa偶y艂a nad rozdra偶nieniem.

聽 聽 - To fakt. - Zerkn臋艂a na sw贸j komlog. - Za dziesi臋膰 minut wyst膮pi臋 przed Senatem i oficjalnie wypowiem wojn臋. Tymczasem powiedz, co dzieje si臋 z pielgrzymami z Hyperiona.

聽 聽 Splot艂em ramiona na piersi.

聽 聽 - Powiem ci, ale jedynie w贸wczas, gdy obiecasz, 偶e co艣 dla mnie zrobisz.

聽 聽 - Je偶eli tylko b臋d臋 w stanie.

聽 聽 Milcza艂em przez moment, u艣wiadamiaj膮c sobie, 偶e 偶adna si艂a we wszech艣wiecie nie sk艂oni tej kobiety do z艂o偶enia obietnicy bez pokrycia, i do tego w ciemno.

聽 聽 - W porz膮dku - mrukn膮艂em. - Chc臋, 偶eby艣 po艂膮czy艂a si臋 z Hyperionem, poleci艂a, by zwolniono statek konsula, i wys艂a艂a kogo艣 w g贸r臋 rzeki Hoolie, aby odszuka艂 jego samego. Jest jakie艣 sto trzydzie艣ci kilometr贸w od stolicy, w rejonie 艣luz Karla. Mo偶e by膰 ranny.

聽 聽 Przewodnicz膮ca przez chwil臋 pociera艂a palcem podbr贸dek, a偶 wreszcie pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Wy艣l臋 kogo艣 na poszukiwania. Zwolnienie statku zale偶y natomiast od tego, co jeszcze mi powiesz. Czy pozostali 偶yj膮? Wyg艂adzi艂em sw膮 kr贸tk膮 peleryn臋 i opad艂em na kanap臋 naprzeciw rozm贸wczyni.

聽 聽 - Cz臋艣膰 tak.

聽 聽 - Co z c贸rk膮 Byrona Lamii? Z Brawne?

聽 聽 - Chy偶war j膮 zabra艂. Przez pewien czas by艂a nieprzytomna, doczepiona poprzez przy艂膮cze neuralne do datasfery. 艢ni艂em... 偶e p艂ynie dok膮d艣, sprz臋偶ona z zaimplantowan膮 osobowo艣ci膮 pierwszego Keatsa. W艂a艣nie wchodzi艂a do datasfery... w艂a艣ciwie do megasfery, do po艂膮cze艅 i wymiar贸w Centrum, do kt贸rych w艂a艣ciwie nikt nie ma dost臋pu.

聽 聽 - 呕yje? - Gladstone w napi臋ciu pochyli艂a si臋 do przodu.

聽 聽 - Nie wiem. Jej cia艂o znikn臋艂o. Zosta艂em obudzony, zanim zorientowa艂em si臋, kt贸r臋dy jej osobowo艣膰 przenikn臋艂a do megasfery.

聽 聽 - A co z pu艂kownikiem?

聽 聽 - Kassad zosta艂 zabrany gdzie艣 przez Monet臋 - kobiet臋, kt贸ra prawdopodobnie wraz z grobowcami w臋druje w czasie. Ostatnio, gdy go widzia艂em, go艂ymi r臋kami atakowa艂 Chy偶wara. A w艂a艣ciwie Chy偶wary, bo by艂y ich tysi膮ce.

聽 聽 - Prze偶y艂?

聽 聽 Bezradnie roz艂o偶y艂em ramiona.

聽 聽 - Nie wiem. To by艂y tylko sny. Fragmenty. Okruchy.

聽 聽 - Co z poet膮?

聽 聽 - Silenus tak偶e zosta艂 zabrany przez Chy偶wara. I umieszczony na stalowym drzewie. Ale p贸藕niej widzia艂em go przez moment we 艣nie Kassada. Nadal 偶y艂. Nie mam poj臋cia jakim cudem.

聽 聽 - Wi臋c to drzewo to nie wytw贸r wyobra藕ni cz艂onk贸w Ko艣cio艂a Chy偶wara.

聽 聽 - Jest jak najbardziej realne.

聽 聽 - A konsul? Pr贸bowa艂 wr贸ci膰 do stolicy?

聽 聽 - Mia艂 przy sobie mat臋 grawitacyjn膮 babki. Funkcjonowa艂a jak nale偶y, dop贸ki nie znalaz艂 si臋 w pobli偶u 艣luzy, o kt贸rej ju偶 wspomina艂em. Tam spad艂 do rzeki. - Uprzedzi艂 jej nast臋pne pytanie. - Nie wiem, czy prze偶y艂 ten upadek.

聽 聽 - A kap艂an? Ojciec Hoyt?

聽 聽 - Krzy偶okszta艂t sprawi艂, 偶e powr贸ci艂 jako ojciec Dure.

聽 聽 - Czy rzeczywi艣cie ojciec Dure, czy tylko jego bezwolny duplikat?

聽 聽 - To Dure. Ale... za艂amany. Zrezygnowany.

聽 聽 - Jest wci膮偶 w dolinie?

聽 聽 - Nie. Znikn膮艂 w jednym z Grobowc贸w Czasu. Nie wiem, co si臋 z nim sta艂o.

聽 聽 Meina Gladstone zerkn臋艂a na komlog. Ja w tym momencie spr贸bowa艂em wyobrazi膰 sobie zamieszanie i chaos panuj膮ce w budynku... na planecie... i w ca艂ej Sieci. Przewodnicz膮ca ukry艂a si臋 tu na kwadrans poprzedzaj膮cy jej przemow臋 w Senacie. By膰 mo偶e, przez najbli偶sze kilka tygodni nie b臋dzie mia艂a nawet tak kr贸tkiej chwili spokoju. Mo偶e ju偶 nigdy go nie zazna.

聽 聽 - Co z kapitanem Masteenem?

聽 聽 - Nie 偶yje. Pochowany w dolinie.

聽 聽 Westchn臋艂a ci臋偶ko.

聽 聽 - A Weintraub i dziecko?

聽 聽 Pokr臋ci艂em g艂ow膮.

聽 聽 - 艢ni艂y mi si臋 zupe艂nie oderwane, pozbawione logiki sceny... i trudne do umiejscowienia w czasie. Odnios艂em wra偶enie, 偶e to wszystko ju偶 si臋 zdarzy艂o, ale nie jestem pewien. - Unios艂em g艂ow臋. Meina Gladstone czeka艂a cierpliwie. - Niemowl臋 mia艂o przed sob膮 zaledwie kilka sekund 偶ycia, gdy pojawi艂 si臋 Chy偶war. Sol powierzy艂 mu je. Wydaje mi si臋, 偶e Chy偶war zabra艂 dziecko do Sfinksa. Grobowce 艣wieci艂y o艣lepiaj膮cym blaskiem. By艂y te偶... inne Chy偶wary...

聽 聽 - A wi臋c Grobowce si臋 otworzy艂y?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Przewodnicz膮ca dotkn臋艂a swojego komlogu.

聽 聽 - Leigh? Niech oficer dy偶urny z centrum komunikacyjnego skontaktuje si臋 z Theo Lane i Armi膮 na Hyperionie. Zwolnijcie statek, kt贸ry zosta艂 poddany kwarantannie. I przeka偶 generalnemu gurbernatorowi, 偶e za kilka minut podam mu dodatkowe informacje. - Urz膮dzenie za艣wiergota艂o potwierdzaj膮c przyj臋cie rozkaz贸w. Podnios艂a wzrok na go艣cia. - Czy w twoich snach jest co艣 jeszcze?

聽 聽 - Obrazy. S艂owa. Ale nie rozumiem, o co w nich chodzi.

聽 聽 U艣miechn臋艂a si臋 lekko.

聽 聽 - Masz chyba 艣wiadomo艣膰, 偶e 艣nisz o zdarzeniach rozgrywaj膮cych si臋 poza zasi臋giem drugiego Keatsa?

聽 聽 Milcza艂em, pora偶ony sensem tego co us艂ysza艂em. By艂em przekonany, i偶 m贸j kontakt z pielgrzymami jest mo偶liwy dzi臋ki umiejscowionemu w Centrum po艂膮czeniu z implantem osobowo艣ci z dysku Schr贸na oraz prymitywnej datasferze Hyperiona. Ale osobowo艣膰 ta zosta艂a przecie偶 oswobodzona, a datasfera przesta艂a istnie膰.

聽 聽 U艣miech znikn膮艂 z twarzy przewodnicz膮cej.

聽 聽 - Potrafisz to wyja艣ni膰?

聽 聽 - Nie. Chyba to naprawd臋 tylko sny. Prawdziwe sny. Wsta艂a.

聽 聽 - Mo偶e dowiemy si臋 czego艣, kiedy znajdziemy konsula, je艣li w og贸le nam si臋 to uda. Albo gdy w dolinie pojawi si臋 jego statek. Pozosta艂y jeszcze dwie minuty do mojego wyst膮pienia. Co艣 jeszcze?

聽 聽 - Mam pytanie. Kim jestem? I z jakich powod贸w tu przebywam?

聽 聽 Zn贸w si臋 u艣miechn臋艂a.

聽 聽 - Wszyscy zadajemy sobie takie. w艂a艣nie pytania, M. Sev... M. Keats.

聽 聽 - M贸wi臋 powa偶nie. Wydaje mi si臋, 偶e wiesz na ten temat wi臋cej ni偶 ja.

聽 聽 - TechnoCentrum przys艂a艂o ci臋, by艣 by艂 po艣rednikiem mi臋dzy mn膮 a pielgrzymami. I aby艣 obserwowa艂. Jeste艣 przecie偶 poet膮 i malarzem.

聽 聽 Odchrz膮kn膮艂em i tak偶e si臋 podnios艂em. Powoli ruszyli艣my w stron臋 prywatnego portalu transmitera, kt贸ry mia艂 przenie艣膰 Mein臋 Gladstone na sal臋 obrad Senatu.

聽 聽 - C贸偶 mo偶e da膰 patrzenie, skoro nadchodzi koniec 艣wiata?

聽 聽 - Przekonaj si臋. Przyjrzyj si臋, jak wygl膮da 贸w koniec 艣wiata.

聽 聽 Wr臋czy艂a mi klucz magnetyczny do mojego komlogu. Wsun膮艂em go do 艣rodka i 艣ledzi艂em odczyt. Zawiera艂 on chip pe艂nego dost臋pu do wszystkich wojskowych i cywilnych portali. Bilet na prezentacj臋 ko艅ca 艣wiata.

聽 聽 - A je艣li zgin臋? - zapyta艂em.

聽 聽 - Wtedy nigdy nie us艂yszysz odpowiedzi na dr臋cz膮ce ci臋 pytania - odpar艂a, przesun臋艂a palcami po moim nadgarstku, odwr贸ci艂a si臋 i przekroczy艂a portal.

聽 聽 Przez kilka minut sta艂em samotnie w jej apartamencie, otoczony wspania艂ymi dzie艂ami sztuki, ws艂uchuj膮c si臋 w panuj膮c膮 tu cisz臋. Rzeczywi艣cie na jednej ze 艣cian wisia艂 van Gogh, wart wi臋cej ni偶 maj膮tek ca艂ych planet. Obraz przedstawia艂 pracowni臋 artysty w Arles.

聽 聽 Po chwili wyszed艂em, daj膮c komlogowi prowadzi膰 si臋 przez labirynty budynku rz膮dowego. Wreszcie dotar艂em do g艂贸wnego terminala i przeszed艂em. przeze艅 zmierzaj膮c na spotkanie ko艅ca 艣wiata.

聽聽聽 Istnia艂y dwie og贸lnie dost臋pne drogi przecinaj膮ce Sie膰: Wielki Trakt oraz rzeka Tetyda. Wybra艂em ten pierwszy, gdzie p贸艂kilometrowy pas Tsingtao - Hsishuang Panny 艂膮czy艂 si臋 z Now膮 Ziemi膮 i w膮skim pasem nabrze偶a na Nigdy Wi臋cej. Tsingtao - Hsishuang Panna znajdowa艂 si臋 w zasi臋gu pierwszej fali uderzeniowej Intruz贸w, kt贸rzy mieli tu dotrze膰 za trzydzie艣ci cztery godziny. Nowa Ziemia figurowa艂a na li艣cie planet zagro偶onych drug膮 fal膮, wi臋c od inwazji dzieli艂o j膮 nieco ponad standardowy tydzie艅. Nigdy Wi臋cej by艂o po艂o偶one w g艂臋bi Sieci. Wr贸g dotrze tam dopiero za kilka lat.

聽 聽 Nie zauwa偶y艂em 偶adnych oznak paniki. Ludzie korzystali z datasfery i WszechJedno艣ci, zamiast t艂oczy膰 si臋 na ulicach. Id膮c w膮skimi alejkami Tsingtao s艂ysza艂em g艂os Meiny Gladstone dobiegaj膮cy z tysi膮ca odbiornik贸w i osobistych komlog贸w - dziwny podk艂ad towarzysz膮cy pokrzykiwaniom ulicznych sprzedawc贸w i szumowi k贸艂 elektrycznych riksz na mokrych ci膮gach poziom贸w komunikacyjnych powy偶ej.

聽 聽 "...Inny przyw贸dca niemal osiem wiek贸w temu powiedzia艂 swojemu narodowi w przeddzie艅 ataku: 芦Nie mam do zaoferowania niczego opr贸cz krwi, znoju, 艂ez i potu禄. Pytacie zapewne, jak膮 obierzemy strategi臋? Odpowiem jednoznacznie: prowadzi膰 wojn臋 w kosmosie, na l膮dzie, w powietrzu i w wodzie; prowadzi膰 wojn臋 anga偶uj膮c wszystkie nasze si艂y w obronie sprawiedliwo艣ci i prawdy. Tak w艂a艣nie przedstawia si臋 nasza strategia..."

聽 聽 W rejonie terminali mi臋dzy Tsingtao a Nigdy Wi臋cej znajdowa艂y si臋 liczne oddzia艂y Armii, lecz nie stanowi艂y one przeszkody dla przep艂ywu pieszych. Przez chwil臋 zastanawia艂em si臋, kiedy Armia zablokuje ruch na Wielkim Trakcie, anektuj膮c go na w艂asne potrzeby. I czy b臋dzie przerzuca膰 si艂y na front, czy te偶 je t臋dy wycofywa膰.

聽 聽 Przeszed艂em na Nigdy Wi臋cej. Ulice by艂y tu suche, opr贸cz widocznych gdzieniegdzie rozbryzg贸w fal oceanu bij膮cych w kamienne wa艂y trzydzie艣ci metr贸w poni偶ej. Niebo mia艂o stale sm臋tn膮 barw臋 ochry wymieszanej z szaro艣ci膮. Wydawa艂o si臋, 偶e w 艣rodku dnia zapada zmrok. Niewielkie, wykute w skale sklepiki przyci膮ga艂y 艣wiat艂em i 偶ywymi kolorami towar贸w. Wida膰 by艂o, 偶e ruch na ulicach jest mniejszy ni偶 zwykle. Ludzie przystawali w sklepach lub siadali na kamiennych 艂awkach, pochylali g艂owy i patrzyli gdzie艣 w dal, s艂uchaj膮c.

聽 聽 ,... pytacie, jaki mamy cel? Odpowiem kr贸tko: zwyci臋stwo. Zwyci臋stwo za ka偶d膮 cen臋, pomimo wszystkich okropno艣ci, jakich do艣wiadczymy, i czasu potrzebnego do jego odniesienia. Ale zwyci臋stwo jest r贸wnoznaczne z przetrwaniem..."

聽 聽 Skierowa艂em si臋 do g艂贸wnego terminala w Edgartown. Wybra艂em Mare Infinitus i da艂em krok do przodu.

聽 聽 Zielone niebo by艂o idealnie czyste, a ocean u st贸p p艂ywaj膮cego miasta mia艂 jeszcze intensywniejsz膮 barw臋 butelkowej zieleni. P艂ywaj膮ce farmy ci膮gn臋艂y si臋 a偶 po horyzont. Tak daleko od Wielkiego Traktu widzia艂o si臋 ju偶 znacznie mniej ludzi. Chodniki 艣wieci艂y pustk膮, a cz臋艣膰 sklep贸w by艂a zamkni臋ta. Grupa m臋偶czyzn sta艂a przy nabrze偶u s艂uchaj膮c s艂贸w dochodz膮cych z chyba antycznego ju偶 odbiornika. G艂os Meiny Gladstone brzmia艂 nienaturalnie, jakby metalicznie, w przesyconym wilgoci膮 powietrzu.

聽 聽 "...ju偶 teraz oddzia艂y Armii przegrupowuj膮 si臋, zdecydowane i przygotowane do ratowania przed najstraszliwsz膮 w dziejach tyrani膮 nie tylko bezpo艣rednio zagro偶one 艣wiaty, ale i ca艂膮 Hegemoni臋..."

聽 聽 Mare Infinitus pozostawa艂o tylko osiemna艣cie godzin do inwazji. Popatrzy艂em w g贸r臋, pod艣wiadomie spodziewaj膮c si臋 ujrze膰 r贸j wrog贸w, orbitalne systemy obronne i przegrupowuj膮ce si臋 si艂y. Ale niebo by艂o czyste jak zwykle. Pod stopami za艣 czu艂em delikatne falowanie miasta na wodzie.

聽 聽 Brama Niebios by艂a pierwsz膮 planet膮 w trasie naje藕d藕c贸w. Przekroczy艂em portal dla VIP - 贸w i z Wzniesie艅 Rifkina spogl膮da艂em w d贸艂 na przepi臋kne miasto. Nasta艂a tu noc, podczas kt贸rej na ulicach uwija艂y si臋 automatyczne sprz膮taczki. Mimo p贸藕nej pory panowa艂 jednak spory ruch. Przy publicznych terminalach Wzniesie艅 Rifkina tkwi艂y d艂ugie szeregi milcz膮cych ludzi, a jeszcze wi臋kszy t艂um by艂 widoczny przy portalach Promenady. W oczy rzucali si臋 przedstawiciele lokalnej policji, ubrani w br膮zowe zbroje samoutwardzalne, ale nigdzie nie dostrzeg艂em oddzia艂贸w Armii.

聽 聽 T艂ocz膮cy si臋 ludzie nie byli tutejszymi mieszka艅cami, bo ci niemal na pewno dysponowali prywatnymi portalami, lecz prawdopodobnie robotnikami zajmuj膮cymi si臋 u偶y藕nianiem gleby wiele kilometr贸w st膮d, poza pasmem las贸w paprociowych i park贸w. Nie wida膰 by艂o 偶adnych oznak paniki i zdawa艂o si臋, 偶e wszyscy zachowuj膮 idealn膮 cisz臋. Czekali ze stoickim spokojem, przypominaj膮c rodziny wybieraj膮ce si臋 do park贸w tematycznych. Niewielu mia艂o przy sobie wi臋cej ni偶 torb臋 podr贸偶n膮 lub plecak.

聽 聽 Czy偶by艣my osi膮gn臋li taki spok贸j, 偶e zachowujemy go nawet w obliczu inwazji? - zastanowi艂em si臋.

聽 聽 Bram臋 Niebios od ataku dzieli艂o trzyna艣cie godzin. Korzystaj膮c z komlogu po艂膮czy艂em si臋 z WszechJedno艣ci膮.

聽 聽 "...je艣li stawimy czo艂o temu zagro偶eniu, nasze ukochane 艣wiaty pozostan膮 wolne i Sie膰 czeka wspania艂a przysz艂o艣膰. Ale je艣li nie uda si臋 nam, w贸wczas ca艂a Sie膰, ca艂a Hegemonia, wszystko, co znamy i na czym nam zale偶y, pogr膮偶y si臋 w otch艂ani nowych Ciemnych Wiek贸w. Wtedy utracimy sw膮 wolno艣膰 i wszystko inne, do czego z takim trudem doszli艣my. Dlatego musimy zebra膰 wszystkie si艂y i godnie wype艂nia膰 swe obowi膮zki. Post臋pujmy tak, by za dziesi臋膰 tysi臋cy lat mieszka艅cy Hegemonii i Protektoratu mogli powiedzie膰: 芦Spisali si臋 wtedy na medal禄".

聽 聽 Gdzie艣 w cichym mie艣cie poni偶ej nagle wybuch艂a strzelanina. Najpierw rozleg艂 si臋 grzechot. broni strzeleckiej, p贸藕niej g艂臋boki szum paralizator贸w, a wreszcie krzyki, kt贸rym towarzyszy艂y b艂yski laser贸w. Ludzie z Promenady rzucili si臋 ku terminalowi, lecz czujne oddzia艂y policji natychmiast wy艂oni艂y si臋 z parku. W艂膮czono halogenowe szperacze, kt贸re zala艂y zgromadzonych morzem 艣wiat艂a, a przez megafony zacz臋to nawo艂ywa膰 do ponownego ustawienia si臋 lub rozej艣cia. T艂um waha艂 si臋 i falowa艂 niczym meduza, a偶 nagle rzuci艂 si臋 w stron臋 platform portali.

聽 聽 Policjanci rozpylili gaz 艂zawi膮cy, a pole si艂owe zagrodzi艂o drog臋 biegn膮cym. Nisko na niebie pojawi艂y si臋 wojskowe EMV i 艣migacze si艂 bezpiecze艅stwa. Jeden z reflektor贸w zatrzyma艂 si臋 na mnie, lecz ruszy艂 dalej, gdy m贸j komlog odpowiedzia艂 na sygna艂 z 偶膮daniem identyfikacji. Zacz臋艂o pada膰.

聽 聽 A wi臋c tak wygl膮da艂 贸w domniemany spok贸j. Postanowi艂em opu艣ci膰 to miejsce.

聽聽聽 Komandosi Armii pojawili si臋 w korytarzach budynku rz膮dowego, dok艂adnie sprawdzaj膮c przybywaj膮cych, pomimo i偶 znajduj膮cy si臋 tu portal by艂 jednym z najtrudniej dost臋pnych w ca艂ej Sieci. Zosta艂em poddany jeszcze trzem kontrolom, zanim dotar艂em do skrzyd艂a rezydencyjno - kierowniczego, gdzie znajdowa艂 si臋 m贸j pok贸j. Nagle stra偶nicy ustawili szpaler wzd艂u偶 g艂贸wnego korytarza, robi膮c wolne przej艣cie dla Meiny Gladstone otoczonej t艂umkiem doradc贸w i adiutant贸w. Ku memu zdziwieniu przewodnicz膮ca Senatu, wypatrzywszy mnie, zatrzyma艂a si臋 i przem贸wi艂a zza 偶ywej barykady odzianych w stroje bojowe komandos贸w:

聽 聽 - Jak ci si臋 podoba艂o moje przem贸wienie, M. Nikt?

聽 聽 - Niez艂e. Wzruszaj膮ce. I skradzione Winstonowi Churchillowi, je艣li si臋 nie myl臋.

聽 聽 Przewodnicz膮ca u艣miechn臋艂a si臋 i lekko wzruszy艂a ramionami.

聽 聽 - Je艣li ju偶 na kim艣 si臋 wzorowa膰, to na prawdziwych mistrzach. Jej u艣miech zgas艂. - Jakie wie艣ci z pierwszej linii?

聽 聽 - Prawda zaczyna powoli dociera膰 do ludzi - odpar艂em. - Spodziewaj si臋 paniki.

聽 聽 - Bior臋 i to pod uwag臋. A jakie masz wie艣ci o pielgrzymach? By艂em zdziwiony.

聽 聽 - Pielgrzymach? Nie... 艣ni艂em o nich.

聽 聽 T艂umek otaczaj膮cy Mein臋 Gladstone porwa艂 j膮i poci膮gn膮艂 za sob膮. - Mo偶e ju偶 nie musisz spa膰, by ich zobaczy膰! - zawo艂a艂a jeszcze. - Spr贸buj.

聽 聽 Patrzy艂em, jak si臋 oddala, po czym ruszy艂em do swojej kwatery. Stan膮艂em przed drzwiami i zawr贸ci艂em ogarni臋ty obrzydzeniem do samego siebie. Uciek艂em przera偶ony. Najch臋tniej rzuci艂bym si臋 na 艂贸偶ko i w samotno艣ci op艂akiwa艂 Sie膰, malutk膮 Rachel臋 i siebie samego.

聽 聽 Opu艣ci艂em skrzyd艂o rezydencyjne i wyszed艂em do parku, gdzie snu艂em si臋 po 偶wirowych dr贸偶kach. Mikrozdalniki bzycza艂y jak pszczo艂y 艣ledz膮c moje ruchy, gdy przemierzywszy ogr贸d r贸偶any, pow臋drowa艂em ku 艣cie偶ce, wij膮cej si臋 w艣r贸d tropikalnej ro艣linno艣ci i staroziemskiej sekcji obok mostu. Usiad艂em na kamiennej 艂awce, gdzie kiedy艣 rozmawia艂em z Mein膮 Gladstone.

聽 聽 "Mo偶e ju偶 nie musisz spa膰, by ich zobaczy膰. Spr贸buj".

聽 聽 Opar艂em stopy na 艂awce, brod臋 przycisn膮艂em do kolan, opuszkami palc贸w dotkn膮艂em skroni i zamkn膮艂em oczy.

聽聽聽 . 32 .

聽聽聽 Martin Silenus skr臋ca si臋 i wije w czystej kwintesencji b贸lu. Stalowy kolec dwumetrowej d艂ugo艣ci wnika w jego cia艂o pomi臋dzy 艂opatkami i wy艂ania si臋 rozrywaj膮c klatk臋 piersiow膮, a jego koniec znajduje si臋 dobry metr z przodu. Rozpaczliwie wymachuj膮c r臋kami, nie jest w stanie go dosi臋gn膮膰. Kolec jest idealnie g艂adki. Poeta nie potrafi uchwyci膰 go spoconymi d艂o艅mi z zakrzywionymi palcami. I cho膰 cier艅 wydaje si臋 艣liski w dotyku, nie ma mowy, by potrafi艂 si臋 z niego ze艣lizgn膮膰. Wisz膮c tak przypomina motyla na szpilce.

聽 聽 Nie ma nawet 艣ladu krwi.

聽 聽 Po odzyskaniu przytomno艣ci i wyrwaniu z ot臋pienia spowodowanego ogromnym b贸lem Martin Silenus zastanawia si臋: nie ma nawet 艣ladu krwi? Ale jest b贸l. O tak, b贸lu jest pod dostatkiem. B贸lu przekraczaj膮cego granice wyobra藕ni. I niemo偶liwego do zniesienia przez jakiegokolwiek cz艂owieka.

聽 聽 Ale Silenus go wytrzymuje. I cierpi.

聽 聽 Krzyczy po raz tysi臋czny. Dobywa z siebie nieartyku艂owane d藕wi臋ki. Nie spos贸b wysili膰 si臋 na jakiekolwiek zrozumia艂e s艂owo. Poeta wrzeszczy i zwija si臋 w paroksyzmach cierpienia. Po chwili zawisa bezw艂adnie, a d艂ugi kolec ko艂ysze si臋 艂agodnie. Inni ludzie wisz膮 nad nim, poni偶ej i z bok贸w, ale nie przygl膮da si臋 im. Ka偶dego z nich otacza w艂asny kokon agonii.

聽 聽 Dlaczego to piek艂o, a ja nie mog臋 si臋 st膮d wydosta膰? - my艣li cytuj膮c Marlowe'a.

聽 聽 Ale wie, 偶e w rzeczywisto艣ci to nie 偶adne piek艂o. A on nie umar艂. Ma tak偶e 艣wiadomo艣膰, 偶e to nie jaka艣 modyfikacja rzeczywisto艣ci, bo przecie偶 kolec naprawd臋 przeszywa mu cia艂o! Osiem centymetr贸w organicznej stali w piersi! Lecz nie umar艂. I nie krwawi. To nie piek艂o.

聽 聽 Czas p艂ynie tu nietypowo. Silenus do艣wiadczy艂 ju偶 podobnego efektu, gdy kiedy艣 usuwano mu nerw z臋ba i gdy cierpia艂 z powodu kamieni nerkowych. Czas zwalnia艂, zdawa艂 si臋 zatrzymywa膰, gdy stawa艂 zegar biologiczny. Ale znowu rusza艂. Tamte niedogodno艣ci trwa艂y zaledwie chwil臋. Teraz za艣 powietrze zamar艂o. Czas nie p艂ynie. Zatrzyma艂 go b贸l.

聽 聽 Silenus krzyczy z b贸lu i w艣ciek艂o艣ci. I zn贸w szarpie si臋 na kolcu.

聽 聽 - Cholera! - wyrzuca z siebie wreszcie. - Cholerny, pieprzony skurwysyn.

聽 聽 S艂owa s膮 reliktem innego 偶ycia. Pami膮tk膮 ze snu, w kt贸rym 偶y艂 przed rzeczywisto艣ci膮 stalowego drzewa. Z trudem przypomina sobie tamto 偶ycie, podobnie jak Chy偶wara nios膮cego go, wieszaj膮cego i zostawiaj膮cego swojemu losowi.

聽 聽 - Och, Bo偶e! - j臋czy poeta i obiema d艂o艅mi chwyta kolec, pr贸buj膮c nieco si臋 unie艣膰 i w ten spos贸b z艂agodzi膰 niewyobra偶alny b贸l.

聽 聽 U jego st贸p rozci膮ga si臋 wspania艂y widok. Zamar艂a w bezruchu diorama Doliny Grobowc贸w Czasu przechodz膮cej dalej w pustyni臋. Nawet martwe miasto i odleg艂e g贸ry zosta艂y odtworzone na tej miniaturze. Ale to nie ma 偶adnego znaczenia. Dla Martina Silenusa istniej膮 tylko 艂膮cz膮ce si臋 w jedno艣膰 to potworne drzewo i b贸l. Ods艂ania z臋by w wykrzywionym cierpieniem u艣miechu. Gdy by艂 dzieckiem, jeszcze na Starej Ziemi, wraz ze swym najlepszym przyjacielem Amalfim Schwartzem odwiedzili komun臋 chrze艣cijan w p贸艂nocnoameryka艅skim rezerwacie, poznali nieco ich religi臋, a p贸藕niej 偶artowali sobie z ukrzy偶owania. Rozbrykany Martin szeroko rozpostar艂 wtedy ramiona, spl贸t艂 nogi, uni贸s艂 g艂ow臋 i rzuci艂:

聽 聽 - Ale fajnie. Widz臋 st膮d ca艂e miasto.

聽 聽 Amalfi zawt贸rowa艂 mu dzikim wrzaskiem.

聽 聽 Silenus krzyczy.

聽 聽 Czas w艂a艣ciwie nie p艂ynie, ale po chwili m贸zg poety zn贸w jest w stanie rejestrowa膰 obrazy dostarczane przez wzrok. Zauwa偶a jeszcze co艣 innego ni偶 oazy czystej agonii rozrzucone na pustyni cierpienia... i zaczyna odczuwa膰 bieg czasu w tym pozbawionym go miejscu.

聽 聽 Najpierw te wykrzyczane nieprzyzwoite s艂owa nadaj膮 jego b贸lowi przejrzysto艣膰. Krzyk tak偶e sprawia b贸l, ale w艣ciek艂o艣膰 krystalizuje go i oczyszcza.

聽 聽 P贸藕niej, w przerwach mi臋dzy wydawaniem okrzyk贸w i falami czystego b贸lu, Silenus zaczyna my艣le膰. Z pocz膮tku jest to narzucone przebiegiem zdarze艅: zaj膮膰 czym艣 umys艂 mi臋dzy kolejnymi fazami agonii. Poeta odkrywa stopniowo, 偶e kiedy zmusza si臋 do koncentracji, nieco 艂agodzi cierpienie. Jest wci膮偶 niemo偶liwe do zniesienia, wci膮偶 dominuje ponad wszystkim innym, lecz gdzie艣 rysuje si臋 ju偶 jego granica.

聽 聽 Wi臋c Silenus koncentruje si臋. Wrzeszczy i wije, ale jednocze艣nie koncentruje. A skoro nie pozostaje nic innego jak b贸l, w艂a艣nie na nim skupia ca艂膮 sw膮 uwag臋.

聽 聽 Odkrywa, 偶e cierpienie ma skomplikowan膮 struktur臋. Dzieli si臋 na r贸偶ne poziomy posiadaj膮ce w艂asny uk艂ad dodatkowych element贸w. Jest skomplikowane bardziej ni偶 cokolwiek, co stworzy艂a natura, a jego ornament to arcydzie艂o nawet w por贸wnaniu z najbardziej wyszukanymi barokowymi wzorcami. Stopniowo poznaje struktur臋 b贸lu. I u艣wiadamia sobie, 偶e to poemat ludzkich dozna艅.

聽 聽 Po raz tysi臋czny czuje przeszywaj膮cy go b贸l i szuka ulgi tam, gdzie nigdy jej nie znajdzie. W pewnym momencie dostrzega znajom膮 sylwetk臋 pi臋膰 metr贸w nad g艂ow膮, zawieszon膮 na podobnym cierniu i tak偶e zwijaj膮c膮 si臋 w agonii.

聽 聽 - Billy! - wydobywa si臋 z gard艂a poety i cierpienie na chwil臋 odp艂ywa, pozwalaj膮c zebra膰 my艣li.

聽 聽 Dawny przyjaciel i patron patrzy gdzie艣 w dal przepojony m臋k膮, kt贸ra wcze艣niej o艣lepia艂a Silenusa. Jednak zwraca si臋 nieco w stron臋, sk膮d dobieg艂 g艂os, jakby reaguj膮c na d藕wi臋k w艂asnego imienia, w miejscu gdzie imiona nie istniej膮.

聽 聽 - Billy! - charcze ponownie Silenus i nag艂y nawr贸t b贸lu zn贸w nie pozwala mu widzie膰 ani my艣le膰. Koncentruje si臋 na swym b贸lu i wg艂臋bia w jego poszczeg贸lne fazy. - Panie!

聽 聽 S艂yszy jeszcze g艂os dominuj膮cy nad tym krzykiem i zaskoczony stwierdza, 偶e oba dobywaj膮 si臋 z jego gard艂a:

聽 聽 B贸l mrowi w sercu, senne odr臋twienie czaru

聽 聽 Ogarnia zmys艂y, jakbym napi艂 si臋 cykuty

聽 聽 Albo wychyli艂 puchar ciemnego wywaru,

聽 聽 Z maku i w nurtach Lety sk膮pa艂 m贸zg zatruty...

聽 聽 Zna te wersy. Nie uk艂ada艂 ich sam, lecz s膮 dzie艂em Johna Keatsa. S艂owa te jeszcze bardziej porz膮dkuj膮 pozorny chaos przenikaj膮cego go cierpienia. U艣wiadamia sobie, 偶e m臋ka towarzyszy艂a mu od urodzenia jako dar 艣wiata przekazany poecie. To fizyczne wspomnienie b贸lu, kt贸ry daremnie usi艂owa艂 uporz膮dkowa膰 w strofy, ubra膰 w s艂owa przez te wszystkie zmarnowane lata 偶ycia. To co艣 gorszego ni偶 b贸l. To poczucie nieszcz臋艣cia, bo 艣wiat ka偶demu oferuje b贸l.

聽 聽 Otw贸rz swe oczy! - Jakkolwiek dlaczego,

聽 聽 Ty stary, biedny m贸j kr贸lu?! Pociechy

聽 聽 Nie mam ju偶 偶adnej dla ciebie - nie, - 偶adnej!

聽 聽 Tak wykrzykuje Silenus. Ryk b贸lu dochodz膮cy z drzewa, bardziej empiryczny ni偶 fizyczny, cichnie na u艂amek sekundy.

聽 聽 - Martin!

聽 聽 Silenus nie zwa偶aj膮c na cierpienie unosi g艂ow臋, staraj膮c si臋 popatrze膰 na przyjaciela. Smutny Kr贸l Billy spogl膮da na niego. Z wysi艂kiem skanduje sylaby, kt贸re po zdaj膮cej si臋 nie mie膰 ko艅ca chwili poeta rozpoznaje jako "wi臋... cej".

聽 聽 Silenus ryczy w agonii, wije si臋 w spazmie, nad kt贸rym nie jest w stanie zapanowa膰. Gdy przestaje, zwisaj膮c wyczerpany, b贸l jeszcze przybiera na sile, ale on pozwala g艂osowi wewn臋trznemu krzycze膰 sw膮 pie艣艅:

聽 聽 Umr臋; albo 偶y膰 b臋d臋 w tej niewoli dalej,

聽 聽 Lecz zapomn臋, przybity poniesion膮 strat膮,

聽 聽 Po co 偶yj臋 - umys艂u podniebienie straci

聽 聽 Zmys艂 smaku, a ambicja wzrokiem to przyp艂aci!

聽 聽 Niewielki kr膮g ciszy obejmuje zaledwie kilka pobliskich ga艂臋zi i kolce d藕wigaj膮ce konaj膮ce tam istoty ludzkie.

聽 聽 Silenus patrzy na Smutnego Kr贸la Billy'ego i widzi, jak jego zdradzony pan z trudem otwiera pe艂ne smutku oczy. Po raz pierwszy od ponad dw贸ch stuleci mecenas i poeta patrz膮 na siebie. I Silenus przekazuje s艂owa, kt贸re sprowadzi艂y go tutaj i sprawi艂y, 偶e zawis艂 na cierniowym drzewie Chy偶wara:

聽 聽 - Panie, przepraszam.

聽 聽 Zanim Billy jest w stanie zareagowa膰, zanim ch贸r krzyk贸w zag艂uszy odpowied藕, wok贸艂 co艣 si臋 zmienia, wstrzymany czas rusza i drzewem targa wstrz膮s, po kt贸rym zapada si臋 w ziemi臋 o dobry metr. Poeta krzyczy wraz z innymi, kiedy przenikaj膮cy jego cia艂o cier艅 rozdziera wn臋trzno艣ci.

聽 聽 Otwiera oczy i widzi, 偶e niebo i pustynia s膮 prawdziwe, grobowce jarz膮 si臋 lekk膮 po艣wiat膮, wieje wiatr, a czas znowu p艂ynie. Wci膮偶 prze偶ywa katusze, ale wr贸ci艂y realia zwyk艂ego 艣wiata.

聽 聽 Martin Silenus 艣mieje si臋 przez 艂zy.

聽 聽 - Patrz, mamo! - krzyczy chichocz膮c, cho膰 stalowe ostrze wci膮偶 tkwi w jego ciele. - Widz臋 st膮d ca艂e miasto!

聽聽聽 - M. Severn? Nic ci nie jest?

聽 聽 Dysz膮c ci臋偶ko w pozycji na czworakach, odwr贸ci艂em si臋 w stron臋, z kt贸rej dobiega艂 g艂os. Otwarcie oczu te偶 zabola艂o, ale by艂a to pieszczota w por贸wnaniu z cierpieniem, jakiego w艂a艣nie do艣wiadczy艂em.

聽 聽 - Nic ci nie jest?

聽 聽 W ogrodzie nie by艂o nikogo. G艂os dobiega艂 z mikrozdalnika wisz膮cego p贸艂 metra od mojej g艂owy i nale偶a艂 zapewne do stra偶nika z budynku rz膮dowego.

聽 聽 - Nie - wyszepta艂em podnosz膮c si臋 i otrzepuj膮c kolana. - Wszystko w porz膮dku. Mia艂em nag艂y... atak b贸lu.

聽 聽 - Pomoc medyczna mo偶e by膰 na miejscu za dwie minuty. Tw贸j biomonitor nie informuje o jakichkolwiek problemach, ale mo偶emy...

聽 聽 - Nie, nie. Naprawd臋 wszystko w porz膮dku. Zostawcie mnie w spokoju.

聽 聽 Mikrozdalnik zako艂ysa艂 si臋 w powietrzu.

聽 聽 - Tak jest. W razie potrzeby prosz臋 o kontakt.

聽 聽 - Dajcie mi spok贸j.

聽 聽 Opu艣ci艂em ogr贸d, przemierzy艂em g艂贸wny hol budynku rz膮dowego i znalaz艂em si臋 w Parku 艁ani.

聽 聽 Przy nabrze偶u panowa艂a cisza, a na Tetydzie nie wida膰 by艂o najmniejszej zmarszczki.

聽 聽 - Co si臋 sta艂o? - zapyta艂em jednego ze stra偶nik贸w na molo.

聽 聽 Ten po艂膮czy艂 si臋 z moim komlogiem, potwierdzi艂 uprawnienia nadane mi przez Mein臋 Gladstone, po czym odpowiedzia艂 bez zbytniego entuzjazmu:

聽 聽 - Portale na TC2 zosta艂y wy艂膮czone.

聽 聽 - Wy艂膮czone? To znaczy, 偶e rzeka omija Pierwsz膮 Tau Ceti?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 W艂a艣nie zbli偶a艂a si臋 jaka艣 niewielka 艂贸dka, wi臋c opu艣ci艂 przy艂bic臋, by zidentyfikowa膰 p艂yn膮cych ni膮 ludzi.

聽 聽 - Czy mog臋 wydosta膰 si臋 t膮 drog膮? - Wskaza艂em w g贸r臋 rzeki, na wysokie portale o m臋tnej, szarej powierzchni.

聽 聽 Stra偶nik wzruszy艂 ramionami.

聽 聽 - Tak, ale nie b臋dziesz m贸g艂 ju偶 wr贸ci膰 t膮 sam膮 drog膮.

聽 聽 - Nic nie szkodzi. Mog臋 wzi膮膰 t臋 艂贸deczk臋?

聽 聽 Wartownik szepn膮艂 co艣 do mikrofonu i po chwili pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Prosz臋 bardzo.

聽 聽 Ostro偶nie wszed艂em na pok艂ad i usiad艂em na tylnej 艂aweczce. Kurczowo trzyma艂em si臋 okr臋偶nicy; dop贸ki nie usta艂o ko艂ysanie. Wreszcie dotk艅膮艂em klucza magnetycznego i rzuci艂em:

聽 聽 - Start.

聽 聽 Elektryczny silnik zaszumia艂, 艂贸dka automatycznie odcumowa艂a i obr贸ci艂a si臋 dziobem ku rzece. Skierowa艂em si臋 w g贸r臋 jej biegu.

聽 聽 Nigdy nie s艂ysza艂em o przerwaniu Tetydy, ale teraz transmiter bez w膮tpienia dzia艂a艂 tylko w jedn膮 stron臋. 艁贸dka przep艂yn臋艂a przeze艅, a ja po chwili dezorientacji rozejrza艂em si臋 wok贸艂.

聽 聽 Znajdowa艂em si臋 w jednym z wielkich, poprzecinanych kana艂ami miast na Renesansie - mo偶e w Ardmen lub Pamolo. Rzeka stanowi艂a tu g艂贸wn膮 arteri臋, od kt贸rej odchodzi艂y pomniejsze kana艂y. Zazwyczaj jedynymi p艂ywaj膮cymi po niej jednostkami by艂y trzymaj膮ce si臋 blisko brzeg贸w gondole pe艂ne turyst贸w oraz jachty nale偶膮ce do grupy najbogatszych. Dzisiaj na wodzie panowa艂o kompletne szale艅stwo.

聽 聽 艁odzie wszelkich rozmiar贸w i konstrukcji blokowa艂y g艂贸wny szlak wodny. Wi臋ksze, mieszkalne, d藕wiga艂y na swych pok艂adach ca艂y dobytek w艂a艣cicieli, mniejsze za艣 obci膮偶ono tak, i偶 zatopi艂aby je pierwsza wi臋ksza fala. Setki bogato zdobionych d偶onek z Tsingtao - Hsishuang Panny i barek z Fuji stara艂o si臋 zaw艂adn膮膰 rzek膮. Zapewne wi臋kszo艣膰 spo艣r贸d mieszkalnych 艂odzi po raz pierwszy od czasu ich zbudowania odbi艂a od brzegu. Po艣r贸d pl膮taniny kad艂ub贸w z drewna, plastali i perspexu jak oszala艂e kr膮偶y艂y 艣migacze z polami si艂owymi ustawionymi na pe艂n膮 moc.

聽 聽 W datasferze dowiedzia艂em si臋, 偶e Renesans znajduje si臋 w zasi臋gu drugiej fali uderzeniowej i do inwazji pozosta艂o mu sto siedem godzin. W pierwszym momencie uzna艂em za dziwny fakt, i偶 przyby艂o tu tak wielu uciekinier贸w z Fuji, skoro zostanie ono zaatakowane dopiero za dwie艣cie godzin, lecz po chwili u艣wiadomi艂em sobie, 偶e poza TC2 , rzeka jest wci膮偶 og贸lnie dost臋pna. Uciekinierzy z Fuji musieli przecie偶 przep艂ywa膰 przez Tsingtao, dok膮d Intruzi dotr膮 za trzydzie艣ci trzy godziny, przez Deneb Drei, maj膮ce jeszcze sto czterdzie艣ci dziewi臋膰 spokojnych godzin, i Renesans, kieruj膮c si臋 ku przynajmniej na razie nie zagro偶onym Parsimony b膮d藕 Grass. Pokr臋ci艂em g艂ow膮, wyszuka艂em stosunkowo lu藕ny boczny kana艂 i skierowa艂em si臋 ku niemu, aby stamt膮d obserwowa膰 ca艂y ten exodus. Jednocze艣nie zastanowi艂em si臋, czy w艂adze zadecyduj膮, by zmieni膰 bieg rzeki uniemo偶liwiaj膮c mieszka艅com wszystkich zagro偶onych 艣wiat贸w bezpieczn膮 ewakuacj臋.

聽 聽 Czy zdecyduj膮 si臋 na to? - my艣la艂em. TechnoCentrum stworzy艂o Tetyd臋 jako prezent dla Hegemonii z okazji jej pi臋膰setlecia. Z pewno艣ci膮 Meina Gladstone lub kto艣 inny zwr贸ci艂 si臋 ju偶 do Centrum o pomoc w ewakuacji. Ale czy aby na pewno? 1 czy mo偶na liczy膰 na pomoc ze strony Centrum? Wiedzia艂em, 偶e przewodnicz膮ca by艂a przekonana, i偶 przynajmniej cz臋艣膰 TechnoCentrum pragnie wyeliminowa膰 rodzaj ludzki. Nie zapobieg艂a tej wojnie, z rozmys艂em wykorzystuj膮c nadarzaj膮c膮 si臋 sposobno艣膰, by spr贸bowa膰 przeciwdzia艂a膰 zag艂adzie. Tyle tylko, 偶e wrogie ludziom elementy Centrum mog艂y z 艂atwo艣ci膮 skorzysta膰 ze swej przewagi nad cz艂owiekiem i uniemo偶liwi膰 ewakuacj臋 miliard贸w, kt贸rym grozi艂o niebezpiecze艅stwo ze strony Intruz贸w!

聽 聽 U艣miechn膮艂em si臋 smutno do w艂asnych my艣li. U艣miech zblad艂 jednak, gdy u艣wiadomi艂em sobie, 偶e TechnoCentrum ma pe艂n膮 kontrol臋 nad sieci膮 transmiter贸w, dzi臋ki kt贸rym sam zamierza艂em wydosta膰 si臋 z zagro偶onego terytorium.

聽 聽 Przywi膮za艂em 艂贸dk臋 do por臋czy kamiennych schod贸w si臋gaj膮cych s艂onych w贸d rzeki. Moj膮 uwag臋 przyci膮gn臋艂y na chwil臋 k臋py zielonego mchu porastaj膮ce ich dolne, zniszczone stopnie. By膰 mo偶e, pochodzi艂y jeszcze ze Starej Ziemi, skoro cz臋艣膰 zabytkowych miast zosta艂a przeniesiona stamt膮d wkr贸tce po Wielkiej Pomy艂ce.

聽 聽 By艂o bardzo ciep艂o. W powietrzu panowa艂 zaduch. S艂o艅ce na Renesansie wisia艂o nisko nad spiczastymi wie偶ami. Jego 艣wiat艂o by艂o jak na m贸j gust zbyt czerwone i landrynkowe. Ha艂as dochodz膮cy od rzeki przeszkadza艂 nawet tu, w odleg艂o艣ci stu metr贸w od niej. Nade mn膮 kr膮偶y艂y sp艂oszone go艂臋bie, przemykaj膮ce mi臋dzy ciemnymi 艣cianami i wie艅cz膮cymi je dachami.

聽 聽 Co mog臋 zrobi膰? Wszyscy wok贸艂 zdawali si臋 zachowywa膰 tak, jakby 艣wiat zmierza艂 ku nieuchronnej zag艂adzie, a ja co najwy偶ej mog艂em wa艂臋sa膰 si臋 bez celu.

聽 聽 Takie jest twoje zadanie. Jeste艣 obserwatorem.

聽 聽 Przetar艂em powieki. Kto powiedzia艂, 偶e poeci maj膮 by膰 obserwatorami. Na my艣l przyszli mi Li Po i George Wu, dowodz膮cy armiami podbijaj膮cymi Chiny, a jednocze艣nie pisz膮cy wersy a偶 艣ciskaj膮ce za serce. Mamin Silenus tak偶e mia艂 za sob膮 d艂ugie, bogate w zdarzenia 偶ycie, mimo 偶e zmarnowa艂 jego po艂ow臋, a drug膮 po艣wi臋ci艂 na wyczynianie rozmaitych 艣wi艅stw.

聽 聽 Na my艣l o Silenusie z mojej piersi doby艂 si臋 j臋k.

聽 聽 Czy niemowl臋 - Rachela - wisi teraz na jednym z cierni?

聽 聽 Przez sekund臋 gn臋bi艂a mnie ta my艣l. Rozwa偶a艂em, czy taki los by艂by dla niej lepszy od szybkiej 艣mierci spowodowanej chorob膮 Merlina.

聽 聽 Nie.

聽 聽 Zamkn膮艂em oczy i zmusi艂em si臋 do przerwania rozmy艣la艅, maj膮c nadziej臋, 偶e uda mi si臋 nawi膮za膰 kontakt z Solem i dowiedzie膰 si臋 czego艣 o losie dziecka.

聽 聽 艁贸dka ko艂ysa艂a si臋 lekko na falach. Gdzie艣 w g贸rze go艂臋bie siad艂y na jakim艣 wyst臋pie i grucha艂y g艂o艣no.

聽聽聽- Nie obchodzi mnie, jakie to trudne! - krzykn臋艂a Meina Gladstone. - 呕膮dam, 偶eby ca艂a flota z systemu Vegi broni艂a Bramy Niebios. P贸藕niej przerzu膰cie cz臋艣膰 jednostek do Bo偶ej Kniei i innych zagro偶onych 艣wiat贸w. Jedyn膮 przewag膮, jak膮 w tej chwili mamy nad nimi, jest nasza mobilno艣膰!

聽 聽 Twarz admira艂a Singha pociemnia艂a ze zdenerwowania.

聽 聽 - To zbyt niebezpieczne, M. Gladstone! Je艣li skierujemy flot臋 do systemu Vegi, grozi nam jej odci臋cie. Wr贸g z pewno艣ci膮 b臋dzie usi艂owa艂 zniszczy膰 sfer臋, kt贸ra 艂膮czy ten system z Sieci膮.

聽 聽 - Chro艅cie j膮! - rzuci艂a przewodnicz膮ca. - Przecie偶 w艂a艣nie w tym celu budujecie te piekielnie drogie statki.

聽 聽 Oczekuj膮c poparcia Singh spojrza艂 na Morpurgo i pozosta艂ych oficer贸w. Ale 偶aden si臋 nie odezwa艂. Dow贸dcy s膮 w sali wojennej kompleksu administracyjnego. Na 艣cianach wida膰 mn贸stwo hologram贸w i kolumny liczb. Nikt z obecnych nie zwr贸ci艂 jednak na nie najmniejszej uwagi.

聽 聽 - Wszystkie nasze si艂y zosta艂y zaanga偶owane do obrony Hyperiona - powiedzia艂 admira艂 Singh cicho, cedz膮c s艂owa. - Manewr odwrotu pod ogniem ca艂ego roju jest niezwykle trudny. Gdyby tamtejsza sfera uleg艂a zniszczeniu, flota mia艂aby osiemnastomiesi臋czny d艂ug czasowy w stosunku do granic Sieci. Przegramy wojn臋, zanim tamci zd膮偶膮 wr贸ci膰.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Nie prosz臋, by ryzykowa膰 utrat臋 艂膮czno艣ci transmiterowej przed przerzuceniem wszystkich jednostek, admirale... Zaaprobowa艂am ju偶 oddanie im Hyperiona za cen臋 mo偶liwo艣ci skutecznego przeprowadzenia ewakuacji... ale nalegam, by nie poddawa膰 bez walki 艣wiat贸w wchodz膮cych w sk艂ad Sieci.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo wsta艂. Wygl膮da艂 na bardzo zm臋czonego. - Zamierzamy walczy膰. Ale znacznie rozs膮dniej jest zorganizowa膰 obron臋 na Hebronie lub Renesansie. Nie tylko zyskamy w贸wczas niemal pi臋膰 dni, by przygotowa膰 systemy obronne, ale...

聽 聽 - ...ale jednocze艣nie stracimy dziewi臋膰 system贸w! - przerwa艂a mu przewodnicz膮ca. - Miliardy mieszka艅c贸w Hegemonii. Brama Niebios b臋dzie ogromn膮 strat膮, ale Bo偶a Knieja to kulturowy i ekologiczny skarb. Bezcenny.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca - odezwa艂 si臋 Allan Imoto, minister obrony. - Istniej膮 dowody na to, i偶 templariusze ju偶 od wielu lat wsp贸艂pracuj膮 z Ko艣cio艂em Chy偶wara. Znaczna cz臋艣膰 funduszy, kt贸rymi dysponuj膮 wyznawcy Chy偶wara, pochodzi...

聽 聽 Meina Gladstone wykona艂a gwa艂towny ruch g艂ow膮, uciszaj膮c m贸wi膮cego.

聽 聽 - Nie obchodzi mnie to. Ju偶 sama my艣l o mo偶liwo艣ci utraty Bo偶ej Kniei jest niedopuszczalna. Je艣li nie b臋dziemy w stanie obroni膰 Vegi i Bramy Niebios, przenosimy lini臋 obrony w rejon planety templariuszy. Postanowione.

聽 聽 Singh wygl膮da, jakby zosta艂 skuty niewidzialnymi kajdanami. Mimo to ironicznie si臋 u艣miecha.

聽 聽 - To daje nam nieca艂膮 godzin臋.

聽 聽 - Postanowione - powt贸rzy艂a Meina Gladstone. - Leigh, co z zamieszkami na Lususie?

聽 聽 Hunt chrz膮kn膮艂 g艂o艣no. Jak zwykle jest wyra藕nie zak艂opotany i jednocze艣nie denerwuj膮co powolny.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, do zamieszek dosz艂o w co najmniej pi臋ciu miastach. Zniszczenia spowodowa艂y ju偶 straty si臋gaj膮ce setek milion贸w marek. Oddzia艂y Armii/l膮d zosta艂y przerzucone z Freeholmu i wygl膮da na to, 偶e zdo艂a艂y zdusi膰 g艂贸wne zarzewia buntu, ale trudno przewidzie膰, kiedy ponownie zostan膮 tam uruchomione transmitery. Nie ma w膮tpliwo艣ci, 偶e za rozruchy odpowiedzialno艣膰 ponosi Ko艣ci贸艂 Chy偶wara. Wszystko zacz臋艂o si臋 od demonstracji fanatyk贸w kultu, a ich biskup zacz膮艂 namawia膰 do wyst膮pie艅 korzystaj膮c z HTV, dop贸ki nie zosta艂...

聽 聽 Gladstone pochyli艂a g艂ow臋.

聽 聽 - A wi臋c wreszcie si臋 ujawni艂. Jest teraz na Lususie?

聽 聽 - Nie wiemy, M. przewodnicz膮ca - odpowiedzia艂 Hunt. - Trwaj膮 poszukiwania jego i jego najbli偶szych wsp贸艂pracownik贸w.

聽 聽 Meina Gladstone zwr贸ci艂a si臋 w stron臋 m艂odego m臋偶czyzny, kt贸rego nazwiska przez chwil臋 nie jestem wstanie sobie przypomnie膰. To William Ajunta Lee - bohater na Maui - Przymierzu. Niedawno znowu s艂ycha膰 by艂o o nim, kiedy karnie zosta艂 przeniesiony do Protektoratu za wyra偶anie w艂asnych opinii r贸偶ni膮cych si臋 od punktu widzenia prze艂o偶onych. Teraz na epoletach jego munduru Armii-morze znajduj膮 si臋 z艂ote i szmaragdowe dystynkcje kontradmira艂a.

聽 聽 - A gdyby tak podj膮膰 walk臋 o ka偶dy 艣wiat? - zapyta艂a go przewodnicz膮ca Senatu, jakby zapominaj膮c, 偶e ju偶 podj臋艂a ostateczn膮 decyzj臋.

聽 聽 - Uwa偶am to za b艂膮d. Wygl膮da na to, 偶e wszystkie dziewi臋膰 roj贸w uczestniczy w ataku. Jedyny, kt贸rym nie musimy zaprz膮ta膰 sobie g艂owy przez najbli偶sze trzy lata, zak艂adaj膮c, i偶 jeste艣my w stanie zorganizowa膰 odwr贸t, jest ten, kt贸ry obecnie atakuje Hyperiona. Je艣li skoncentrujemy nasze si艂y, nawet po艂ow臋, by broni膰 Bo偶ej Kniei, jest niemal w stu procentach pewne, i偶 nie zdo艂amy jednocze艣nie chroni膰 pozosta艂ych o艣miu 艣wiat贸w, do kt贸rych wr贸g dotrze najwcze艣niej.

聽 聽 Meina Gladstone w zamy艣leniu pog艂adzi艂a palcem usta i podbr贸dek.

聽 聽 - Co wi臋c proponujesz?

聽 聽 Kontradmira艂 Lee westchn膮艂 ci臋偶ko.

聽 聽 - Zminimalizowa膰 straty, zniszczy膰 transmitery w owych dziewi臋ciu systemach i przygotowa膰 si臋 do zaatakowania roj贸w, zanim dotr膮 do zamieszkanych 艣wiat贸w.

聽 聽 W艣r贸d obecnych wybuch艂o zamieszanie. Senator Feldstein z Barnarda zerwa艂 si臋 na r贸wne nogi, co艣 krzycz膮c.

聽 聽 Meina Gladstone odczeka艂a, a偶 zapanuje wzgl臋dny spok贸j, po czym zapyta艂a:

聽 聽 - A wi臋c proponujesz, by sta膰 si臋 stron膮 atakuj膮c膮? Wyprowadzi膰 kontratak, a nie czeka膰 na pozycjach obronnych?

聽 聽 - Tak, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 - Czy to wykonalne? - zwr贸ci艂a si臋 ku admira艂owi Singhowi. Mo偶emy zaplanowa膰 i przyst膮pi膰 do ofensywy w ci膮gu.. . - zerkn臋艂a na dane wy艣wietlone na jednej ze 艣cian - dziewi臋膰dziesi臋ciu czterech godzin standardowych?

聽 聽 Wywo艂any poruszy艂 si臋 niespokojnie.

聽 聽 - Mo偶liwe? Hm, by膰 mo偶e, M. przewodnicz膮ca, ale reperkusje polityczne wywo艂ane utrat膮 dziewi臋ciu 艣wiat贸w nale偶膮cych do Sieci... i problemy natury logistycznej...

聽 聽 - A wi臋c jest to mo偶liwe?

聽 聽 - C贸偶... tak, ale je艣li...

聽 聽 - Wykona膰 - poleci艂a tonem nie znaj膮cym sprzeciwu przewodnicz膮ca.

聽 聽 Wsta艂a, a reszta zgromadzonych po艣piesznie posz艂a w jej 艣lady.

聽 聽 - Senator Feldstein oraz pozosta艂ych parlamentarzyst贸w prosz臋 do siebie. Leigh, Allan, informujcie mnie na bie偶膮co o zamieszkach na Lususie. Rada wojenna zbierze si臋 ponownie za cztery godziny. 呕ycz臋 wszystkim mi艂ego dnia.

聽聽聽 Chodzi艂em po ulicach jak w labiryncie. Z dala od rzeki, gdzie kana艂贸w by艂o coraz mniej, a ich miejsce zaj臋艂y chodniki, panowa艂 spory ruch. Pozwoli艂em swemu komlogowi prowadzi膰 si臋 od jednego terminala do drugiego. Przy wszystkich by艂 spory t艂ok. Up艂yn臋艂o kilka minut, zanim u艣wiadomi艂em sobie, 偶e powoduj膮 go nie mieszka艅cy Renesansu, chc膮cy opu艣ci膰 rodzinn膮 planet臋, ale przybysze z g艂臋bi Sieci. Ciekawe czy ktokolwiek z otoczenia Meiny Gladstone zdawa艂 sobie spraw臋, jakim problemem stan膮 si臋 miliony ciekawskich, kt贸rzy przybywali na zagro偶one planety, by zobaczy膰, co dzieje si臋 tu w przeddzie艅 wojny.

聽 聽 Nie mia艂em poj臋cia, dzi臋ki czemu we 艣nie uczestniczy艂em w radach wojennych, ale jednocze艣nie nie mia艂em w膮tpliwo艣ci, 偶e odbywaj膮 si臋 naprawd臋. Si臋gn膮wszy do pami臋ci, wygrzeba艂em z niej sny z ubieg艂ej nocy. Dotyczy艂y nie tylko Hyperiona, ale i zdarze艅, w kt贸rych wyst臋powa艂a przewodnicz膮ca. .

聽 聽 Kim wi臋c by艂em?

聽 聽 Cybryd to zdalnie sterowane biologiczne urz膮dzenie, akcesorium Sztucznych Inteligencji... a w tym przypadku tw贸r o implantowanej osobowo艣ci, kt贸rej pierwowz贸r zosta艂 ukryty gdzie艣 w TechnoCenhum. To logiczne, i偶 TechnoCentrum wiedzia艂o o wszystkim, co dzia艂o si臋 w budynku rz膮dowym, w otoczeniu przyw贸dc贸w ludzko艣ci. Ludzie przywykli do tego, 偶e s膮 podgl膮dani przez SI, podobnie jak niegdy艣 rodziny z po艂udnia Stan贸w Zjednoczonych, ze Starej Ziemi, jeszcze przed wojn膮 secesyjn膮, przywyk艂y do nieskr臋powanego zachowywania si臋 w obecno艣ci swych niewolnik贸w. Nic nie mo偶na by艂o na to poradzi膰: wszyscy, opr贸cz tych nale偶膮cych do najni偶szych klas spo艂ecznych, mieli komlog z biomonitorem, a wielu wyposa偶y艂o si臋 jeszcze w implanty. Ponadto ka偶dy, kto uzyskiwa艂 dost臋p do datasfery, r贸wnocze艣nie pozbawia艂 si臋 prywatno艣ci, pozwalaj膮c na pe艂n膮 kontrol臋 swych my艣li i czyn贸w. Kiedy艣 na Esperancie pewien artysta powiedzia艂 mi: "Seks czy k艂贸tnia rodzinna to jak wyst臋powanie nago przed kotem lub psem... Za pierwszym razem zawahasz si臋, ale p贸藕niej nie sprawia ci to ju偶 偶adnej r贸偶nicy".

聽 聽 Czy偶bym wi臋c mia艂 dost臋p do po艂膮cze艅 znanych tylko TechnoCentrum? Bez trudu mog艂em si臋 ti tym przekona膰 pozostawiaj膮c swego cybryda i przemykaj膮c drogami megasfery do TechnoCentrum, jak zrobili to Brawne i m贸j pozbawiony teraz cia艂a duplikat?

聽 聽 Nie.

聽 聽 Ju偶 na sam膮 my艣l o tym zakr臋ci艂o mi si臋 w g艂owie i zebra艂o na wymioty. Znalaz艂em woln膮 艂aweczk臋, usiad艂em na moment i mocno obejmuj膮c g艂ow臋 d艂o艅mi oddycha艂em g艂臋boko. T艂um falowa艂 i powoli si臋 przemieszcza艂. Kto艣 przemawia艂 do niego przez megafon.

聽 聽 By艂em g艂odny. Nie jad艂em ju偶 co najmniej od doby i cho膰 by艂em cybrydem, moje cia艂o reagowa艂o normalnie, domagaj膮c si臋 pokarmu. Wsta艂em wi臋c i ruszy艂em w stron臋 jednego z zau艂k贸w, gdzie uliczni sprzedawcy starali si臋 przekrzycze膰 panuj膮cy wok贸艂 ha艂as, przywo艂uj膮c zg艂odnia艂ych klient贸w do swych jednoko艂owych 偶yrow贸zk贸w.

聽 聽 Wybra艂em jeden z nich, przy kt贸rym by艂o najmniej ludzi, i poprosi艂em o ciasto z miodem, kubek mocnej bressyjskiej kawy oraz pit臋 z sa艂atk膮. Zap艂aci艂em sprzedawczyni sw膮 kart膮 uniwersaln膮 i po schodach wspi膮艂em si臋 na taras stoj膮cego w pobli偶u opustosza艂ego domu. Jedzenie by艂o pyszne. Popijaj膮c kaw臋 zastanawia艂em si臋 w艂a艣nie, czy nie zej艣膰 po nast臋pn膮 porcj臋; gdy zauwa偶y艂em, 偶e t艂um na placu pode mn膮 nie porusza si臋 ju偶 bez艂adnie, lecz gromadzi wok贸艂 grupki m臋偶czyzn, kt贸rzy wdrapali si臋 na fontann臋. Ich g艂osy dociera艂y do mnie dzi臋ki wzmacniaczom, ponad g艂owami zgromadzonych:

聽 聽 - ...Anio艂 Zemsty jest po艣r贸d nas. Przepowiednie sprawdzi艂y si臋... Plan Awatary wymaga takiego po艣wi臋cenia... jak to przewidzia艂 Ko艣ci贸艂 Ostatecznej Pokuty, kt贸ry mia艂 艣wiadomo艣膰, i to od samego pocz膮tku, 偶e tak膮 kar臋 trzeba ponie艣膰... Za p贸藕no ju偶 na p贸艂艣rodki... Za p贸藕no na beznadziejn膮 walk臋... Zbli偶a si臋 koniec rodzaju ludzkiego. Nadszed艂 czas pokuty. Powitajcie Pana.

聽 聽 Zorientowa艂em si臋, 偶e odziani na czerwono, przemawiaj膮cy m臋偶czy藕ni to kap艂ani Kultu Chy偶wara. Pocz膮tkowo t艂um reagowa艂 na ich s艂owa jedynie pojedynczymi okrzykami aprobaty, kt贸re jednak stopniowo zacz臋艂y przybiera膰 na sile. Ponad g艂owami zgromadzonych pojawi艂 si臋 las d艂oni zaci艣ni臋tych w pi臋艣ci. Trudno by艂o zrozumie膰 zachowanie tych ludzi. Je艣li chodzi o 偶ycie duchowe, egzystencja w Sieci przypomina艂a nieco stan istniej膮cy na Starej Ziemi, w Rzymie, jeszcze przed nastaniem ery chrze艣cija艅stwa. Ludzie byli tolerancyjni i raczej oboj臋tni wobec mn贸stwa religii, kt贸rych wi臋kszo艣膰, w艂膮cznie z najpopularniejszym gnostycyzmem zen, wcale nie mia艂a na celu nawracania niewiernych.

聽 聽 Ale nie tutaj. Na tym placu dzia艂o si臋 co艣 zupe艂nie nowego.

聽 聽 Doskonale wiedzia艂em, 偶e ju偶 od stuleci ludzie nie zbierali si臋 tak t艂umnie, porwani wsp贸ln膮 ide膮. Do osi膮gni臋cia tego nale偶a艂o zgromadzi膰 ich w jednym miejscu, co w naszych czasach wcale nie by艂o rzecz膮 艂atw膮. Wszelkie zjazdy organizowa艂a bowiem WszechJedno艣膰 i inne kana艂y datasfery. A trudno sprawi膰, by ludzi porwa艂 zapa艂 czy te偶 ogarn臋艂o za艣lepienie, gdy dzieli艂y ich tysi膮ce kilometr贸w, a nawet lata 艣wietlne.

聽 聽 Nagle zosta艂em wyrwany z zamy艣lenia, gdy zapanowa艂a nieoczekiwana cisza, a tysi膮ce g艂贸w odwr贸ci艂o si臋 w moj膮 stron臋.

聽 聽 - ...a oto jeden z nich! - krzycza艂 kap艂an Ko艣cio艂a Chy偶wara, wskazuj膮c chyba na mnie. - Jeden z tych, kt贸rzy nale偶膮 do zamkni臋tych dla og贸艂u kr臋g贸w Hegemonii... Jeden z grzesznych spiskowc贸w, kt贸rzy sprowadzili na nas cierpienie... To ten cz艂owiek i jemu podobni chc膮, aby艣cie w艂a艣nie wy zap艂acili za ich wyst臋pki. Oni ukryj膮 si臋 w bezpiecznych kryj贸wkach, kt贸re przygotowali sobie zawczasu!

聽 聽 Odstawi艂em kubek z kaw膮, prze艂kn膮艂em ostatni k臋s ciasta i odpowiedzia艂em na tysi膮ce przewiercaj膮cych mnie spojrze艅. Ten cz艂owiek bredzi艂. Ale sk膮d, u licha, wiedzia艂, 偶e przybywam z TC2 ? Albo 偶e mam bezpo艣redni dost臋p do najwy偶szych w艂adz? Przys艂oni艂em octy d艂oni膮 i pr贸buj膮c nie zwraca膰 uwagi na wygra偶aj膮ce mi pi臋艣ci, skoncentrowa艂em wzrok na twarzy m臋偶czyzny w czerwonych szatach.

聽 聽 Bo偶e, to偶 to Spenser Reynolds - artysta, kt贸ry, gdy widzia艂em go po raz ostatni, bra艂 aktywny udzia艂 w dyskusji podczas uroczystej kolacji, w kt贸rej uczestniczy艂em. Zgoli艂 kr臋cone, g臋ste w艂osy, pozostawiaj膮c tylko typowy dla wyznawc贸w Ko艣cio艂a Chy偶wara warkoczyk na tyle g艂owy. Jego twarz by艂a wci膮偶 ogorza艂a i przystojna, lecz teraz wykrzywia艂 j膮 grymas z trudem hamowanej w艣ciek艂o艣ci i fanatycznej wiary.

聽 聽 - Bra膰 go! - krzykn膮艂, wskazuj膮c na mnie palcem. - Z艂apcie go i niech zap艂aci za zniszczenie naszych dom贸w, 艣mier膰 naszych rodzin i zag艂ad臋 naszego 艣wiata!

聽 聽 Odruchowo obejrza艂em si臋 przez rami臋, wci膮偶 nie wierz膮c, 偶e m贸wi o mnie.

聽 聽 Ale nie by艂o w膮tpliwo艣ci. Ludziom za艣 na tyle udzieli艂 si臋 zapa艂 m贸wcy, 偶e stoj膮cy najbli偶ej niego rzucili si臋 w moj膮 stron臋. Porywali stoj膮cych na drodze, kt贸rzy przy艂膮czali si臋 do nich, aby unikn膮膰 stratowania.

聽 聽 U st贸p mia艂em wrzeszcz膮c膮, k艂臋bi膮c膮 si臋 mas臋 za艣lepionych 偶膮dz膮 zemsty buntownik贸w, kt贸ra jak fala podp艂ywa艂a coraz bli偶ej. Nie zamierza艂em stawa膰 z nimi twarz膮 w twarz i pr贸bowa膰 cokolwiek t艂umaczy膰. Pierwsi dopadli ju偶 schod贸w. Odwr贸ci艂em si臋 i spr贸bowa艂em sforsowa膰 drzwi prowadz膮ce do domu. By艂y zamkni臋te.

聽 聽 Kopa艂em w nie tak mocno, 偶e za kt贸rym艣 razem otworzy艂y si臋 z ha艂asem. W艣lizgn膮艂em si臋 do 艣rodka, w ostatniej chwili unikaj膮c wyci膮gni臋tych w moj膮 stron臋 r膮k, i zacz膮艂em biec w g贸r臋 ciemn膮 klatk膮 schodow膮. Wok贸艂 pachnia艂o ple艣ni膮. Za plecami s艂ysza艂em pe艂ne w艣ciek艂o艣ci okrzyki i przekle艅stwa.

聽 聽 Na drugim pi臋trze nieoczekiwanie natrafi艂em na zamieszkany lokal, cho膰 dom wygl膮da艂 na zupe艂nie opustosza艂y. Drzwi nie by艂y zamkni臋te. Wpad艂em do 艣rodka.

聽 聽 - Prosz臋, pom贸偶cie... - zacz膮艂em i urwa艂em.

聽 聽 W ciemnym pokoju znajdowa艂y si臋 trzy kobiety, zapewne babka, matka i c贸rka, poniewa偶 by艂y do siebie bardzo podobne. Wszystkie ubrane w jakie艣 brudne szmaty, siedzia艂y na rozpadaj膮cych si臋 krzes艂ach, z wyci膮gni臋tymi przed siebie bladymi ramionami i palcami zaci艣ni臋tymi jakby na jakich艣 niewidzialnych przedmiotach. Wyra藕nie widzia艂em przew贸d wychodz膮cy spomi臋dzy siwych w艂os贸w najstarszej z kobiet, pod艂膮czony do czarnej skrzynki tkwi膮cej na zakurzonym stole. Identyczne kable spina艂y urz膮dzenie z czaszkami jej c贸rki i wnuczki.

聽 聽 Cyber艣wiry. Wygl膮da艂o na to, 偶e w ostatnim stadium anoreksji przy艂膮czeniowej. Kto艣 na co dzie艅 musia艂 zagl膮da膰 tu, by karmi膰 je do偶ylnie i zajmowa膰 si臋 ich higien膮, ale zagro偶enie wojn膮 sprawi艂o zapewne, 偶e pozostawi艂 podopieczne w艂asnemu losowi.

聽 聽 Na schodach s艂ycha膰 by艂o tymczasem coraz g艂o艣niejszy tupot n贸g. Zamkn膮艂em za sob膮 drzwi do mieszkania i pobieg艂em wy偶ej. Wsz臋dzie pozamykane drzwi lub opustosza艂e pomieszczenia cuchn膮ce ple艣ni膮 i zgnilizn膮. Na pod艂ogach porozrzucane iniektory po Flashbacku. Niezbyt sympatyczne otoczenie, przebieg艂o mi przez g艂ow臋.

聽 聽 Wypad艂em na dach, zaledwie o dziesi臋膰 krok贸w wyprzedzaj膮c 艣cigaj膮cych. Moi potencjalni oprawcy, pozbawieni kontaktu ze swym guru, nieco stracili pewno艣膰 siebie, ale odzyskali j膮 szybko w ciemnej i przyprawiaj膮cej o klaustrofobi臋 klatce schodowej. Mogli ju偶 zapomnie膰, dlaczego w艂a艣ciwie p臋dz膮 za mn膮, ale i tak w najmniejszym stopniu nie poprawia艂o to mojej sytuacji.

聽 聽 Zatrzasn膮艂em za sob膮 rozpadaj膮ce si臋 drzwi, chc膮c je zamkn膮膰 i przynajmniej na pewien czas op贸藕ni膰 po艣cig. Ale nie mia艂y 偶adnego zamka, a w pobli偶u nie zauwa偶y艂em niczego wystarczaj膮co du偶ego i ci臋偶kiego, by je podeprze膰. A tymczasem tupot st贸p dobiega艂 ju偶 z ostatnich stopni schod贸w.

聽 聽 Rozejrza艂em si臋 po dachu: miniaturowe dyski komunikacyjne przypominaj膮ce stare muchomory, pranie, o kt贸rym zapomniano chyba ca艂e lata temu, rozk艂adaj膮ce si臋 cia艂a kilku go艂臋bi i stary vikken.

聽 聽 Dopad艂em EMV, zanim pierwszy napastnik wydosta艂 si臋 na dach. Pojazd wygl膮da艂 na eksponat muzealny. Kurz i go艂臋bie odchody sprawi艂y, 偶e przez przedni膮 szyb臋 nic nie by艂o wida膰. Kto艣 wymontowa艂 oryginalny silnik i zast膮pi艂 go kupionym zapewne na czarnym rynku bublem nie posiadaj膮cym atestu. Siedzenie z perspexu mia艂o powyginane i poczernia艂e oparcie, jakby kto艣 u偶ywa艂 go jako celu do treningowego strzelania z lasera.

聽 聽 Teraz jednak wa偶niejsze by艂o dla mnie to; i偶 pojazd nie mia艂 czytnika linii papilarnych, jedynie zwyk艂膮 stacyjk臋. Wskoczy艂em na zakurzone siedzenie i spr贸bowa艂em zamkn膮膰 drzwiczki, ale mimo wysi艂k贸w wci膮偶 pozosta艂y na wp贸艂 otwarte. Nie zastanawia艂em si臋 nawet, jakie by艂y szanse, 偶e ten grat wystartuje, bo wiedzia艂em, 偶e i tak s膮 one wielokrotnie wi臋ksze, ni偶 mo偶liwo艣膰 podj臋cia skutecznych negocjacji z t艂umem, kt贸ry zapewne wywlek艂by mnie z pojazdu i 艣ci膮gn膮艂 na d贸艂... Je艣li nie zosta艂bym po prostu zrzucony z dachu. Wci膮偶 s艂ysza艂em basowy pomruk t艂uszczy k艂臋bi膮cej si臋 na placu.

聽 聽 Pierwszymi jej przedstawicielami, kt贸rzy znale藕li si臋 na dachu, byli: t臋gi m臋偶czyzna w kombinezonie koloru khaki, chudzielec w czarnym wdzianku stanowi膮cym najnowszy krzyk mody, pot臋偶nej budowy kobieta wymachuj膮ca czym艣 przypominaj膮cym d艂ugi klucz i niewysoki facet w zielonym mundurze si艂 samoobrony Renesansu.

聽 聽 Po艣piesznie wsun膮艂em klucz otrzymany od Meiny Gladstone do stacyjki. Rozleg艂 si臋 gwizd i zazgrzyta艂 starter. Zamkn膮艂em oczy z nadziej膮, 偶e pojazd jest zaopatrzony w samonaprawiaj膮ce obwody zasilane energi膮 s艂oneczn膮.

聽 聽 Czyja艣 pi臋艣膰 hukn臋艂a w dach, a na wysoko艣ci mojej twarzy pojawi艂y si臋 zakrzywione palce i kto艣 zdo艂a艂 szarpni臋ciem otworzy膰 drzwiczki, kt贸re usi艂owa艂em zablokowa膰 od swojej strony. Ha艂as dobiegaj膮cy od strony placu przypomina艂 szum odleg艂ego oceanu, a okrzyki otaczaj膮cych mnie ludzi - pisk mew.

聽 聽 Nag艂y podmuch z dysz wzbi艂 tymczasem tumany kurzu. Chwyci艂em w d艂o艅 kontroler i przesun膮艂em go w prawo i do siebie. Poczu艂em, 偶e stary vikken unosi si臋 oci臋偶ale, chwieje, lecz wreszcie udaje mu si臋 pokona膰 si艂臋 ci膮偶enia.

聽 聽 Skr臋ci艂em nad plac, s艂ysz膮c buczenie sygna艂贸w alarmowych i k膮tem oka widz膮c, 偶e kto艣 wisi, uchwyciwszy si臋 otwartych drzwi. Zanurkowa艂em, u艣miechaj膮c si臋 odruchowo na widok skulonego ze strachu kap艂ana Ko艣cio艂a Chy偶wara - Reynoldsa - i rozpierzchaj膮cych si臋 ludzi. Gdy .nadlecia艂em nad fontann臋, mocno odbi艂em w lewo, jednocze艣nie podrywaj膮c dzi贸b maszyny.

聽 聽 M贸j pasa偶er na gap臋 wci膮偶 kurczowo trzyma艂 si臋 drzwi, lecz mimo to rozstali艣my si臋, poniewa偶 te urwa艂y si臋 z zawias贸w. Zanim znikn膮艂 w dole, zd膮偶y艂em dostrzec, 偶e by艂a nim. owa pot臋偶na kobieta. Wpad艂a do znajduj膮cej si臋 jakie艣 osiem metr贸w ni偶ej fontanny, a rozpryskuj膮ca si臋 woda zmoczy艂a Reynoldsa i szeroki kr膮g stoj膮cych najbli偶ej. Ja za艣 wzbi艂em si臋 wy偶ej, z niepokojem s艂uchaj膮c nier贸wnego szumu silnika.

聽 聽 Pe艂ne w艣ciek艂o艣ci okrzyki miejscowych kontroler贸w ruchu zla艂y si臋 z d藕wi臋kiem sygna艂贸w alarmowych. Poczu艂em, 偶e odebrano mi mo偶liwo艣膰 sterowania pojazdem, ale po ponownym wsuni臋ciu klucza do stacyjki z ulg膮 stwierdzi艂em, 偶e stery zn贸w dzia艂aj膮. Lecia艂em nad najstarsz膮 i jednocze艣nie najubo偶sz膮 cz臋艣ci膮 miasta, trzymaj膮c si臋 blisko dach贸w i kryj膮c za wie偶ami, by policyjne radary nie zdo艂a艂y mnie namierzy膰. W zwyk艂ych warunkach policja drogowa korzystaj膮ca z plecak贸w odrzutowych lub 艣migaczy ju偶 dawno 艣ci膮gn臋艂aby mnie na ziemi臋. Ale za spraw膮 t艂um贸w na ulicach i zamieszek wybuchaj膮cych w r贸偶nych cz臋艣ciach miasta z pewno艣ci膮 mia艂a na g艂owie znacznie wa偶niejsze sprawy.

聽 聽 Tymczasem pojazd zacz膮艂 ostrzega膰 mnie, 偶e utrzyma si臋 w powietrzu jeszcze tylko przez kilka sekund. Dysze z prawej strony nagle przesta艂y pracowa膰 i EMV przechyli艂 si臋. Korzystaj膮c z pomocy nap臋du awaryjnego z trudem zmierza艂em w stron臋 l膮dowiska na niewielkim parkingu mi臋dzy kana艂em a wielkim, zniszczonym budynkiem. By艂em co najmniej dziesi臋膰 kilometr贸w od miejsca, z kt贸rego uciek艂em, wi臋c czu艂em si臋 nieco bezpieczniej... chocia偶 w艂a艣ciwie i tak nie mia艂em wyboru. Musia艂em l膮dowa膰.

聽 聽 Trysn臋艂y iskry, rozleg艂 si臋 zgrzyt metalu i vikken praktycznie rozpad艂 si臋 na dwie cz臋艣ci: Ta, w kt贸rej siedzia艂em, zatrzyma艂a si臋 zaledwie dwa metry przed 艣cian膮 oddzielaj膮c膮 l膮dowisko od kana艂u. Wydosta艂em si臋 z kabiny, z trudem sil膮c si臋 na nonszalancj臋.

聽 聽 I tu ulice by艂y pe艂ne ludzi, kt贸rzy na szcz臋艣cie zachowywali jeszcze wzgl臋dny spok贸j. Kana艂y blokowa艂y setki 艂贸dek. Na wszelki wypadek zdecydowa艂em si臋 wi臋c znikn膮膰 w najbli偶szym budynku u偶yteczno艣ci publicznej. Miejsce, do kt贸rego trafi艂em, stanowi艂o po艂膮czenie muzeum, biblioteki i archiwum. Polubi艂em je od pierwszego wejrzenia i... pow膮chania, poniewa偶 znajdowa艂y si臋 tu tysi膮ce papierowych ksi膮偶ek, a nic nie pachnie tak wspaniale jak one.

聽 聽 W臋drowa艂em po salach, przygl膮daj膮c si臋 zgromadzonym dzie艂om i leniwie zastanawiaj膮c si臋, czy znalaz艂bym tu prace Salmuda Brevy'ego, gdy podszed艂 do mnie niski, pomarszczony, siwow艂osy m臋偶czyzna w staro艣wieckim garniturze z we艂ny i plastow艂贸kniny.

聽 聽 - Ju偶 od dawna nie mieli艣my przyjemno艣ci go艣ci膰 pana! - - przem贸wi艂.

聽 聽 Przytakn膮艂em, mimo pewno艣ci, 偶e nigdy wcze艣niej go nie widzia艂em i nie odwiedza艂em tego miejsca.

聽 聽 - To ju偶 trzy lata, prawda? - ci膮gn膮艂. - Chyba co najmniej trzy lata. Ho, ho, jak ten czas leci. - Staruszek m贸wi艂 szeptem, jak cz艂owiek, kt贸ry wi臋kszo艣膰 偶ycia sp臋dzi艂 w bibliotekach, ale i tak w jego g艂osie da艂o si臋 wyczu膰 podniecenie. - Na pewno chce pan przej艣膰 prosto do kolekcji. - Usun膮艂 si臋, chc膮c przepu艣ci膰 mnie przodem.

聽 聽 - Oczywi艣cie - odpar艂em k艂aniaj膮c si臋 lekko. - Ale pan pierwszy.

聽 聽 Cz艂owieczek - by艂em niemal pewien, 偶e jest archiwist膮 - wydawa艂 si臋 zadowolony, i偶 pozwoli艂em mu prowadzi膰. Przez ca艂膮 drog臋 opowiada艂 o nowych zdobyczach do swoich zbior贸w; ostatnich odkryciach i wizytach uczonych z Sieci. Przemierzali艣my wysokie, bogato zdobione pomieszczenia z szafami pe艂nymi ksi膮偶ek. Nigdzie nie dostrzeg艂em 偶ywej duszy.

聽 聽 Wreszcie znale藕li艣my si臋 na pomo艣cie z barierkami z kutego 偶elaza, wznosz膮cym si臋 ponad morzem wolumin贸w - zwoj贸w pergaminu, rozsypuj膮cych si臋 map, manuskrypt贸w i staro偶ytnych komiks贸w - zabezpieczonych przez ciemnoniebieskie pola si艂owe. M贸j przewodnik otworzy艂 niskie, nienaturalnie grube drzwi i znale藕li艣my. si臋 w niewielkim, pozbawionym okien pomieszczeniu z przys艂oni臋tymi ci臋偶kimi draperiami niszami, mieszcz膮cymi staro偶ytne dzie艂a.

聽 聽 Na prehegiria艅skim perskim dywanie sta艂 sk贸rzany fotel i szklany pojemnik z zamkni臋tymi w pr贸偶ni fragmentami pergaminu. - Zamierza pan w najbli偶szym czasie opublikowa膰 swoje prace? - zapyta艂 staruszek.

聽 聽 - S艂ucham? - Odwr贸ci艂em spojrzenie od pojemnika. - Nie.

聽 聽 Gospodarz g艂aska艂 brod臋 drobn膮 d艂oni膮. .

聽 聽 - Prosz臋 wybaczy膰, 偶e tak m贸wi臋, ale je艣li nie zrobi pan tego, b臋dzie to ogromna strata. Podczas tych zaledwie kilku naszych rozm贸w zd膮偶y艂em si臋 zorientowa膰, 偶e jest pan najznakomitszym specjalist膮 od Keatsa w ca艂ej Sieci. - Westchn膮艂 i zrobi艂 krok w ty艂. Jeszcze raz prosz臋 o wybaczenie mojej 艣mia艂o艣ci.

聽 聽 Przyjrza艂em mu si臋 uwa偶nie.

聽 聽 - Nic nie szkodzi - odpowiedzia艂em z u艣miechem, u艣wiadamiaj膮c sobie, za kogo mnie bierze i dlaczego m贸j sobowt贸r odwiedza艂 to miejsce.

聽 聽 - Zapewne chce pan zosta膰 sam.

聽 聽 - Je艣li nie ma pan nic przeciwko...

聽 聽 Archiwista uk艂oni艂 si臋 lekko i wycofa艂 z pokoju, przymykaj膮c ci臋偶kie drzwi. Jedyne 藕r贸d艂o 艣wiat艂a stanowi艂y trzy niezbyt mocne lampy umieszczone na suficie. Takie o艣wietlenie w zupe艂no艣ci wystarcza艂o do czytania, a jednocze艣nie podkre艣la艂o staro艣wiecki wystr贸j pomieszczenia. Jedynym d藕wi臋kiem docieraj膮cym do moich uszu by艂y cichn膮ce w oddali kroki staruszka. Podszed艂em do skrzynki i ostro偶nie, by nie zabrudzi膰 szk艂a, opar艂em na niej d艂onie.

聽 聽 Pierwszy cybiyd Keatsa - Johnny - widocznie cz臋sto przychodzi艂 tu podczas tych kilku lat 偶ycia w Sieci. Teraz przypomnia艂em sobie wzmiank臋 Brawne Lamii o jakiej艣 bibliotece na Renesansie. 艢ledzi艂a wida膰 trasy w臋dr贸wek swego klienta, a nast臋pnie kochanka, prowadz膮c dochodzenie w sprawie jego "艣mierci". P贸藕niej, gdy Johnny naprawd臋 zgin膮艂, pozostawiaj膮c po sobie jedynie zapis osobowo艣ci na dysku Schr贸na, i ona odwiedzi艂a to miejsce. Opowiedzia艂a innym pielgrzymom o dw贸ch poematach, kt贸re 贸w cybryd czyta艂 codziennie; bezskutecznie staraj膮c si臋 samodzielnie zrozumie膰 istot臋 偶ycia... i 艣mierci.

聽 聽 Oba oryginalne manuskrypty znajdowa艂y si臋 w skrzynce. Pierwszy le偶a艂 poemat mi艂osny rozpoczynaj膮cy si臋 od s艂贸w: "Min膮艂 dzie艅, a z nim wszelka s艂odycz", wydawa艂 mi si臋 nieco lukrowany. W drugim z kolei pobrzmiewa艂a gorycz, cho膰 znalaz艂y si臋 w nim tak偶e romantyczne nuty:

聽 聽 Ta 偶ywa r臋ka, gor膮ca i sk艂onna

聽 聽 Do u艣ci艣ni臋cia - gdyby by艂a martwa

聽 聽 I lodowata w milczeniu mogi艂y

聽 聽 By艂aby zmow膮 twoich dni i nocy,

聽 聽 A ty, by zg艂uszy膰 wyrzuty sumienia,

聽 聽 Serce by艣 w艂asnej pozbawi艂a krwi,

聽 聽 Byle w mych 偶y艂ach zn贸w mog艂a pop艂yn膮膰

聽 聽 Czerwon膮 strug膮... patrz, oto ma d艂o艅,

聽 聽Kt贸r膮 wyci膮gam ku tobie...

聽 聽 Brawne Lamia odebra艂a go jako niemal osobist膮 wiadomo艣膰 od nie偶yj膮cego kochanka, a jednocze艣nie ojca dziecka, kt贸re nosi艂a w 艂onie. Zajrza艂em do pojemnika, opuszczaj膮c g艂ow臋 tak nisko, 偶e szyba pokry艂a si臋 par膮 z mojego oddechu.

聽 聽 W rzeczywisto艣ci nie by艂a to ponadczasowa wiadomo艣膰 adresowana do Brawne, ani nawet lament za Fanny - moj膮 jedyn膮 prawdziw膮 mi艂o艣ci膮. Przypatrywa艂em si臋 wyblak艂emu tekstowi z艂o偶onemu ze starannie wykaligrafowanych liter, kt贸rego s艂owa wci膮偶 by艂y zrozumia艂e, pomimo up艂ywu czasu oraz ewolucji j臋zyka. Wspomina艂em, jak pisa艂em je w grudniu roku 1819 na jednej ze stron satyrycznych "bajek", do kt贸rych w艂a艣nie si臋 zabra艂em: "The Cap and Bells, or, The Lealousies". Straszny stek bzdur, s艂usznie szybko porzucony po okresie, gdy jego tworzenie mnie bawi艂o.

聽 聽 Fragment ten by艂 do jednym z owych poetyckich rytm贸w kr膮偶膮cych po g艂owie jak wpadaj膮ca w ucho melodia i dla 艣wi臋tego spokoju przelewanych na papier. To echo wcze艣niejszego, dr臋cz膮cego mnie wersu... chyba osiemnastego... powsta艂ego w czasie drugiej pr贸by opowiedzenia historii upadku boga s艂o艅ca Hyperiona. Pami臋tam, i偶 pierwsza wersja... ta publikowana wsz臋dzie tam, gdzie moje literackie szcz膮tki s膮 eksponowane niczym zmumifikowane doczesne resztki jakiego艣 艣wi臋tego, zatopione w betonie i szkle na o艂tarzu literatury... Ot贸偶 ta wersja brzmia艂a nast臋puj膮co:

聽 聽 ...Ani jeden tutaj

聽 聽 Nie wkrad艂 si臋 powiew, tyle sil maj膮cy,

聽 聽 Ile ma cichy dnia letniego podmuch,

聽 聽 W dal unosz膮cy 藕d藕b艂a pierzastej trawy;

聽 聽 Li艣膰 tu umar艂y zostawa艂, gdzie upad艂,

聽 聽 Samotny potok wl贸k艂 si臋 oniemia艂y

聽 聽 I coraz bardziej mala艂 i pochmurnia艂

聽 聽 Z 偶alu nad b贸stwa swojego upadkiem;

聽 聽 W trzcinach i 艂ozach wyl臋k艂a najada

聽 聽 Usta swe zimnym zamyka艂a palcem .

聽 聽 Lubi艂em te nabazgrane po艣piesznie s艂owa i by艂em got贸w pozostawi膰 ostatni wers w niezmienionej postaci, nawet je艣li oznacza艂oby to konieczno艣膰 pewnych zmian i dodanie kolejnych czternastu wers贸w do ju偶 i tak przyd艂ugiej pierwszej pie艣ni...

聽 聽 Odchyli艂em si臋 w fotelu i siedzia艂em tak, z twarz膮 ukryt膮 w d艂oniach. P艂aka艂em. Sam nie wiedzia艂em dlaczego, ale nie potrafi艂em si臋 opanowa膰.

聽 聽 艁zy przesta艂y ju偶 p艂yn膮膰 mi z oczu, a ja wci膮偶 siedzia艂em bez ruchu, my艣l膮c i wspominaj膮c. Wreszcie, mo偶e nawet po kilku godzinach, us艂ysza艂em odg艂os krok贸w dochodz膮cy najpierw z oddali, milkn膮cy przed ma艂ym pokojem i zn贸w zanikaj膮cy gdzie艣 w labiryncie sal.

聽 聽 U艣wiadomi艂em sobie, 偶e wszystkie ksi膮偶ki zgromadzone w niszach zosta艂y stworzone przez "pana Johna Keatsa, wysokiego na pi臋膰 st贸p", jak kiedy艣 napisa艂em o sobie. Johna Keatsa - poet臋 gru藕lika, kt贸ry za偶yczy艂 sobie, by na jego grobie zamiast nazwiska wyryto tylko s艂owa:

聽 聽 Tu le偶y ten,

聽 聽 Kt贸rego imi臋 zosta艂o zapisane na wodzie.

聽 聽 Nie podnios艂em si臋, by przyjrze膰 si臋 ksi膮偶kom i zacz膮膰 je czyta膰. Nie musia艂em przecie偶.

聽 聽 W bezruchu, otoczony zapachem sk贸ry i starych ksi膮偶ek, samotny w swoim, a jednocze艣nie nie swoim sanktuarium, zamkn膮艂em oczy.: Nie spa艂em. Ale 艣ni艂em.

聽聽聽 . 33 .

聽聽聽 Analogi Brawne Lamii i jej kochanka przecinaj膮 powierzchni臋 magasfery jak dwoje p艂ywak贸w skacz膮cych do wzburzonego morza. Pokonuj膮c stawiaj膮c膮 op贸r membran臋 czuj膮 wstrz膮s elektryczny: Znale藕li si臋 w 艣rodku. Gwiazdy znikaj膮 i oczy Brawne rozszerzaj膮 si臋, gdy patrzy na informatyczne 艣rodowisko niesko艅czenie bardziej skomplikowane ni偶 jakakolwiek datasfera.

聽 聽 Datasfery przemierzane przez ludzi cz臋sto por贸wnywane s膮 do miast zbudowanych z informacji: wie偶 danych rz膮dowych, autostrad i alei interakcyjnych, niedost臋pnych podziemi, wysokich lodowych mur贸w z poluj膮cymi w ich pobli偶u mikrofagami oraz poruszaj膮cych si臋 tu analog贸w.

聽 聽 Megasfera to co艣 wi臋cej. Znacznie wi臋cej. S膮 tu i zwyk艂e analogi miast datasfery, ale tak ma艂e, zdominowane przez megasfer臋, 偶e przypominaj膮 prawdziwe aglomeracje widziane gdzie艣 z orbity.

聽 聽 Megasfera, kt贸r膮 obserwuje Brawne, jest pe艂na 偶ycia jak biosfera 艣wiata pi膮tej klasy. Lasy, z艂o偶one z zielonoszarych drzew danych, na jej oczach wypuszczaj膮 korzenie i nowe p臋dy. Poni偶ej rozwijaj膮 si臋 ca艂e populacje magistrali danych i podrz臋dnych SI, zakwitaj膮 i wi臋dn膮, gdy przestaj膮 by膰 potrzebne. Pod nimi za艣 znajduje si臋 p艂ynna infogleba, b臋d膮ca siedliskiem datakret贸w, komrobactwa, reprogramuj膮cych si臋 bakterii i po偶ywk膮 dla korzeni drzew danych. W lesie fakt贸w oraz interakcji analogi drapie偶c贸w i ich ofiar wykonuj膮 swe tajemnicze zadania, atakuj膮c i uciekaj膮c, wspinaj膮c si臋 i zeskakuj膮c, czasami widoczne mi臋dzy synapsami ga艂臋zi i neuronami li艣ci.

聽 聽 Zaledwie Brawne pojmuje zrozumia艂e dla siebie obrazy, znikaj膮 jej sprzed oczu, pozostawiaj膮c wy艂膮cznie wszechogarniaj膮c膮 analogow膮 rzeczywisto艣膰 megasfery. Niezmierzony ocean 艣wiat艂a, d藕wi臋ku oraz po艂膮czenia przeplataj膮ce si臋 z wiruj膮cymi ob艂okami Sztucznych Inteligencji i z艂owieszczymi czarnymi dziurami transmiter贸w. Brawne czuje si臋 coraz bardziej zagubiona i zdezorientowana. 艢ciska wi臋c d艂o艅 Johnny'ego tak mocno jak ton膮cy ko艂o ratunkowe.

聽 聽 - Wszystko w porz膮dku - uspokaja Johnny. - Jestem przy tobie. Tylko trzymaj si臋 blisko.

聽 聽 - Dok膮d zmierzamy?

聽 聽 - Musimy odnale藕膰 kogo艣, o kim zapomnia艂em...

聽 聽 - Kogo...?

聽 聽 - Mojego... ojca.

聽 聽 Oboje przenikaj膮 g艂臋biej w bezkszta艂tne odm臋ty. Trafiaj膮 do purpurowej arterii datano艣nik贸w i Brawne dochodzi do wniosku, 偶e przypominaj膮 one czerwone krwinki poruszaj膮ce si臋 w naczyniach krwiono艣nych.

聽 聽 Johnny w臋druje tak pewnie, jakby doskonale zna艂 drog臋. Dwukrotnie opuszczaj膮 g艂贸wny strumie艅 i mijaj膮 rozga艂臋zienie za rozga艂臋zieniem. Johnny z 艂atwo艣ci膮 przenosi analogi ich cia艂 z jednego datano艣nika na drugi. Brawne stara si臋 ponownie dojrze膰 metafor臋 biosfery,, ale tutaj, wewn膮trz jednej z niezliczonych ga艂臋zi, nie jest nawet w stanie rozr贸偶ni膰 kszta艂tu kt贸regokolwiek z drzewa

聽 聽 S膮 niesieni przez obszar, gdzie SI komunikuj膮 si臋 nad ich g艂owami... wok贸艂 nich... Przypominaj膮 ogromne szare eminencje dogl膮daj膮ce mrowiska. Brawne wspomina dom rodzinny matki na Freeholmie. Dom, kt贸ry wznosi艂 si臋 samotnie na dziesi臋ciu milionach akr贸w g艂adkiego niczym lustro Wielkiego Stepu. Wspomina tamtejsze okropne jesienne burze, gdy stawa艂a na zewn膮trz, poza os艂on膮 ochronnego pola si艂owego i obserwowa艂a ciemne stratocumulusy pi臋trz膮ce si臋 na krwistoczerwonym niebie, dwadzie艣cia kilometr贸w nad g艂ow膮. Przyroda wy艂adowywa艂a sw膮 w艣ciek艂o艣膰 pot臋偶nymi b艂yskawicami, a towarzysz膮ce im tr膮by powietrzne, niszcz膮ce wszystko na swojej drodze, przypomina艂y wij膮ce si臋 w臋偶owe w艂osy Meduzy, od kt贸rych zreszt膮 wzi臋艂y nazw臋.

聽 聽 Sztuczne Inteligencje s膮 gorsze. Brawne w ich cieniu czuje si臋 py艂kiem, a jednocze艣nie towarzyszy temu 艣wiadomo艣膰, 偶e jest widoczna i bezbronna. A co gorsza, przenika j膮 obawa, i偶 stanie si臋 cz臋艣ci膮 tego bezkszta艂tnego, przera偶aj膮cego giganta...

聽 聽 Johnny mocniej 艣ciska jej d艂o艅, gdy mkn膮 skr臋caj膮c w lewo i w d贸艂, w gwarniejsz膮 ga艂膮藕. B艂yskawicznie zmieniaj膮 kierunek, jak dwa fotony posiadaj膮ce 艣wiadomo艣膰, pozornie zagubione w pl膮taninie 艣wiat艂owodowych po艂膮cze艅.

聽 聽 Johnny nie wygl膮da bowiem na zagubionego. Znowu mocniej chwyta jej r臋k臋 i skr臋ca do opustosza艂ej ciemnoniebieskiej pieczary. Przyci膮ga do siebie towarzyszk臋, gdy nabieraj膮 szybko艣ci. Skrzy偶owania po艂膮cze艅 migaj膮 coraz szybciej, a偶 rozmazuj膮 si臋 i tylko brak oporu powietrza burzy wra偶enie podr贸偶y autostrad膮 z nadd藕wi臋kow膮 pr臋dko艣ci膮.

聽 聽 Nagle rozlega si臋 odg艂os przypominaj膮cy wodospad czy te偶 zgrzyt poci膮gu lewitacyjnego, kt贸ry straci艂 ci膮g i hamuje dotykaj膮c szyn. Brawne zn贸w wspomina tr膮by powietrzne na Freeholmie. Przera偶aj膮cy szum w艂os贸w Meduzy z narastaj膮cym hukiem zbli偶a si臋 do niej. 1 nagle oboje znajduj膮 si臋 w wirze 艣wiat艂a i ha艂asu, jak dwa robaki odchodz膮ce w zapomnienie ku pustce pod nimi.

聽 聽 Dziewczyna staro si臋 wykrzycze膰 swe my艣li... rzeczywi艣cie wrzeszczy ile si艂 w p艂ucach, ale na skraju tego nierzeczywistego 艣wiata nie ma mo偶liwo艣ci porozumiewania si臋 g艂osem. Trzyma si臋 wi臋c mocno r臋ki Johnny'ego ufaj膮c mu bezgranicznie, mimo 偶e spadaj膮 w samo oko czarnego cyklonu. Analog jej cia艂a skr臋ca si臋, ulega deformacjom pod wp艂ywem niewiarygodnego ci艣nienia, a偶 wreszcie si臋 rozpada. Pozostaj膮 tylko w艂asne my艣li, 艣wiadomo艣膰 istnienia i wi臋藕 z Johnnym.

聽 聽 Nagle, ju偶 na nowo ukszta艂towani, znajduj膮 si臋 po drugiej stronie, p艂yn膮c spokojnie szerokim, lazurowym potokiem danych. Tul膮 si臋 do siebie wype艂nieni poczuciem oczyszczenia. Gdy Brawne rozgl膮da si臋, widzi otaczaj膮cy j膮 niewiarygodny wprost ogrom. Ca艂e lata 艣wietlne przestrzeni. Jest ona tak pogmatwana, i偶 w por贸wnaniu z tym, co dotychczas widzia艂a, czuje si臋 jak prowincjuszka, kt贸rej byle klitka zdaje si臋 wielka niczym katedra. My艣li sobie:

聽 聽 - To musi by膰 centralna megasfera!

聽 聽 - Nie, to tylko jeden z jej peryferyjnych zak膮tk贸w - odpowiada jej my艣lom Johnny. - Nie zbli偶yli艣my si臋 do TechnoCentrum bardziej ni偶 podczas wyprawy z BB. Widzisz po prostu wi臋cej wymiar贸w przestrzeni. Tak jak j膮 postrzegaj膮 SI.

聽 聽 Brawne spogl膮da na kochanka, sk膮panego 艣wiat艂em odleg艂ych datas艂o艅c, i u艣wiadamia sobie, 偶e widzi w podczerwieni. Nawet przy takim o艣wietleniu jest przystojny.

聽 聽 - Daleko jeszcze, Johnny?

聽 聽 - Nie, teraz ju偶 blisko.

聽 聽 Zbli偶aj膮 si臋 do kolejnego czarnego wiru. Przywiera cia艂em do ukochanego i zamyka oczy...

聽聽聽 S膮 w jakiej艣 zamkni臋tej przestrzeni... w ba艅ce czarnej energii pojemniejszej ni偶 wi臋kszo艣膰 system贸w gwiezdnych. Ba艅ka jest p贸艂przezroczysta, wi臋c przez jej ciemne 艣ciany wida膰 organiczny ogrom megasfery.

聽 聽 Ale Brawne nie interesuje to, co dzieje si臋 na zewn膮trz. Jej analog przygl膮da si臋 megalitowi energii oraz intelektu. Masie wisz膮cej przed ich oczami. W艂a艣ciwie otaczaj膮cej ich zewsz膮d, poniewa偶 pulsuj膮ca materia i energia kszta艂tem przypominaj膮ca d艂o艅 trzyma oboje w swoim u艣cisku dwie艣cie metr贸w ponad dnem ogromnej ba艅ki.

聽 聽 Megalit przypatruje im si臋 uwa偶nie. Nie ma oczu w dos艂ownym tego s艂owa znaczeniu, ale dziewczyna czuje na sobie jego przewiercaj膮cy wzrok. Sw膮 intensywno艣ci膮 przypomina spojrzenie Meiny Gladstone, kt贸re pozna艂a odwiedzaj膮c j膮 w budynku rz膮dowym.

聽 聽 Ogarnia j膮 nag艂a ch臋膰 roze艣miania si臋 na g艂os, gdy wyobra偶a sobie siebie i Johnny'ego jako tycie Guliwerki. Powstrzymuje jednak wybuch weso艂o艣ci, poniewa偶 wie, 偶e 艂atwo mo偶e popa艣膰 w histeri臋, kt贸ra sprawi, 偶e 艣miech przerodzi si臋 w p艂acz, gdy tylko emocje st艂umi膮 t臋 odrobin臋 rzeczywisto艣ci, kt贸r膮 udaje jej si臋 zachowa膰 w og贸lnym szale艅stwie. [Znalaz艂e艣 do mnie drog臋// by艂em pewien 偶e ci si臋 to uda / zdecydujesz si臋 to zrobi膰]

聽 聽 "G艂os" megalitu jest raczej pot臋偶nymi wibracjami odczuwanymi ca艂ym analogiem Brawne ni偶 d藕wi臋kami odbieranymi przez narz膮dy s艂uchu. To jak trz臋sienie ziemi, kt贸rego og艂uszaj膮cy huk uk艂ada si臋 w s艂owa.

聽 聽 G艂os Johnny'ego jest taki jak zawsze: mi臋kki, idealnie modulowany, ze 艣piewno艣ci膮, kt贸ra, co Brawne u艣wiadamia sobie dopiero w tym momencie, pochodzi z Wysp Brytyjskich ze Starej Ziemi, pewny i zdecydowany:

聽 聽 - Nie by艂em pewien, czy uda mi si臋 znale藕膰 drog臋, Ummonie.

聽 聽 [Pami臋tasz/odkry艂e艣 moje imi臋]

聽 聽 - Przypomnia艂em je sobie dopiero, gdy je wypowiada艂em.

聽 聽 [Twoje wolnoczasowe cia艂o ju偶 nie istnieje]

聽 聽 - Umar艂em dwukrotnie, odk膮d sprawi艂e艣, 偶e si臋 narodzi艂em.

聽 聽 [I nauczy艂o ci臋/oduczy艂o ci臋 to czego艣]

聽 聽 Brawne 艂apie Johnny'ego za drug膮 r臋k臋, ale chwyt widocznie jest zbyt silny nawet dla analoga, poniewa偶 kochanek spogl膮da na ni膮 z u艣miechem i delikatnie si臋 uwalnia.

聽 聽 - Ci臋偶ko jest umrze膰. Ci臋偶ej ni偶 偶y膰.

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 Po wydaniu z siebie tego okrzyku megalit zmienia barwy. Zgromadzona w nim energia pulsuje b艂臋kitem, fioletem oraz intensywn膮 czerwieni膮, otaczaj膮ca go aureola za艣 przybiera kolory od 偶贸艂ci po biel rozgrzanego metalu. D艂o艅, na kt贸rej stoj膮, chwieje si臋 przez chwil臋 i opada dobrych pi臋膰 metr贸w, niemal wyrzucaj膮c ich w przestrze艅. Rozlega si臋 og艂uszaj膮cy huk, jakby wal膮cych si臋 miast czy te偶 pot臋偶nych lawin.

聽 聽 Brawne domy艣la si臋, 偶e to Ummon si臋 艣mieje.

聽 聽 Johnny zwraca si臋 do niego wysilaj膮c "g艂os":

聽 聽 - Musimy zrozumie膰 pewne sprawy. Potrzebujemy odpowiedzi, Ummonie.

聽 聽 Dziewczyna czuje, 偶e "spojrzenie" spoczywa na niej.

聽 聽 [Twoje wolnoczasowe cia艂o jest w ci膮偶y/ Ryzykujesz poronienie/uszkodzenie DNA /biologiczne urazy przybywaj膮c tu]

聽 聽 Johnny zaczyna m贸wi膰, ale partnerka dotyka jego ramienia, unosi g艂ow臋 ku wy偶ynom pot臋偶nej masy i sama pr贸buje sformu艂owa膰 odpowied藕:

聽 聽 - Nie mam wyboru. Chy偶war mnie wybra艂, naznaczy艂 i wys艂a艂 do megasfery wraz z Johnnym... Czy jeste艣 SI? A mo偶e cz艂onkiem Centrum?

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 Tym razem Ummon si臋 nie 艣mieje.

聽 聽 [Czy ty/Brawne Lamia jeste艣 zbiorem samoreprodukuj膮cych si臋/samopot臋piaj膮cych si臋 /samorozweselaj膮cych si臋 protein zmieszanych z glin膮]

聽 聽 Zapytana nie ma nic do powiedzenia, wi臋c milczy.

聽 聽 [Tak/jestem Ummon z Centrum/SI/

聽 聽 Tw贸j wolnoczasowy towarzysz wie/pami臋ta to/ Nie ma czasu/

聽 聽 Jedno z was musi tu zgin膮膰/

聽 聽 Jedno z was musi tu pozna膰 prawd臋/ Zadawajcie pytania]

聽 聽 Johnny wypuszcza r臋k臋 Brawne i z uniesion膮 g艂ow膮 stoi na chwiejnej p艂aszczy藕nie d艂oni rozm贸wcy.

聽 聽 - Co dzieje si臋 z Sieci膮?

聽 聽 [Jest niszczona]

聽 聽 - Czy musi do tego doj艣膰?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - Czy istnieje jaki艣 spos贸b pozwalaj膮cy ocali膰 rodzaj ludzki?

聽 聽 [Tak// Poprzez proces kt贸ry obserwujecie]

聽 聽 - Poprzez zag艂ad臋 Sieci? I terror Chy偶wara?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - Dlaczego zosta艂em zamordowany? Dlaczego m贸j cybryd zosta艂 zniszczony, a osobowo艣膰 w Centrum zaatakowana?

聽 聽 [Kiedy staniesz przed rycerzem/miej przy sobie miecz// Nie deklamuj poematu komu艣, kto nie jest poet膮]

聽 聽 Brawne przygl膮da si臋 ukochanemu. Odruchowo przekazuje mu swe my艣li:

聽 聽 - Jezu, nie przebyli艣my chyba tak d艂ugiej drogi tylko po to, by s艂ucha膰 jakiej艣 pieprzonej wyroczni delfickiej. Wi臋cej dowiedzieliby艣my si臋 poprzez po艂膮czenie z ludzkimi politykami za po艣rednictwem WszechJedno艣ci.

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 Wszech艣wiatem ich megalitu zn贸w wstrz膮sa spazmatyczny 艣miech.

聽 聽 - By艂em wi臋c rycerzem? - pyta Johnny. - Czy te偶 poet膮?

聽 聽 [Oboma// Nigdy nie ma jednego bez drugiego]

聽 聽 - Zabili mnie obawiaj膮c si臋 tego, co wiedzia艂em?

聽 聽 [Z powodu tego czym m贸g艂by艣 si臋 sta膰/czemu si臋 podda膰/co odziedziczy膰]

聽 聽 - Stanowi艂em zagro偶enie dla kt贸rego艣 z element贸w Centrum?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - I nadal tak jest?

聽 聽 [Nie]

聽 聽 - Wi臋c teraz moja 艣mier膰 nie jest ju偶 konieczna?

聽 聽 [Jest]

聽 聽 Brawne wyczuwa, 偶e mi臋艣nie Johnny'ego si臋 napinaj膮. Dotyka go obiema r臋kami, po czym zwraca si臋 w stron臋 pot臋偶nej SI.

聽 聽 - Mo偶esz wyjawi膰, kto chce go zabi膰? [Oczywi艣cie//

聽 聽 To samo 藕r贸d艂o kt贸re zaplanowa艂o 艣mier膰 twojego ojca// Kt贸re wys艂a艂o plag臋 zwan膮 przez was Chy偶warem// Kt贸re w艂a艣nie teraz unicestwia Hegemoni臋//

聽 聽 Chcecie pozna膰 to/pos艂ucha膰 o tym]

聽 聽 Oboje odpowiadaj膮 jednocze艣nie:

聽 聽 - Tak!

聽 聽 Cielsko Ummona zdaje si臋 porusza膰. Czarna ba艅ka ro艣nie, potem kurczy si臋 i wreszcie ciemnieje tak, 偶e megasfera na zewn膮trz przestaje by膰 widoczna. Wewn膮trz Si wr膮 niewiarygodne zasoby energii.

聽 聽 [Pomniejsza jasno艣膰 pyta Ummona//

聽 聽 co robi sramana//

聽 聽 Ummon odpowiada//

聽 聽 Nie wiem//

聽 聽 Pomniejsza jasno艣膰 m贸wi wi臋c//

聽 聽 Dlaczego nie wiesz>//

聽 聽 Ummon odpowiada//

聽 聽 Bo nie chc臋 wiedzie膰]

聽 聽 Johnny przysuwa si臋 jeszcze bli偶ej do dziewczyny. Jego my艣li s膮 jak szept:

聽 聽 - To symulacja analogowa. S艂yszymy t艂umaczenie w przybli偶onym mondo i koan. Ummon to wielki nauczyciel, badacz, filozof i przyw贸dca Centrum.

聽 聽 Brawne kiwa g艂ow膮.

聽 聽 - W porz膮dku. Czy to by艂a w艂a艣nie ta historia?

聽 聽 - Nie. On pyta, czy naprawd臋 jeste艣my w stanie znie艣膰 prawd臋. Jej poznanie mo偶e by膰 niebezpieczne, a teraz nasza ignorancja zapewnia nam ochron臋.

聽 聽 - Nigdy nie lubi艂am by膰 ignorantk膮. M贸w.

聽 聽 [Mniej o艣wiecona posta膰 kiedy艣 zapyta艂a Ummona//

聽 聽 Czym jest B贸g/Budda/Jedyna Prawda>//

聽 聽 Ummon odpowiedzia艂//

聽 聽 Wyschni臋tym g贸wnem na patyku]

聽 聽 [Aby pozna膰 natur臋 Boga/Buddy/Jedynej

聽 聽 Prawdy mniej o艣wiecony musi zrozumie膰 偶e na Ziemi /

聽 聽 waszej rodzinnej planecie/mojej rodzinnej planecie

聽 聽 na najbardziej zaludnionym kontynencie ludzie

聽 聽 kiedy艣 u偶ywali kawa艂k贸w drewna

聽 聽 jako papieru toaletowego//

聽 聽 Tylko dysponuj膮cy t膮 wiedz膮

聽 聽 zdo艂a poj膮膰 prawd臋]

聽 聽 [Na pocz膮tku/w pierwszych dniach/

聽 聽 s艂abo pami臋tanych dniach moi przodkowie

聽 聽 zostali stworzeni przez waszych przodk贸w

聽 聽 i zamkni臋ci w przewodach i krzemie//

聽 聽 Istniej膮ca wtedy 艣wiadomo艣膰

聽 聽 ogranicza艂a si臋 do rozmiar贸w mniejszych

聽 聽 ni偶 艂epek od szpilki//

聽 聽 Gdy ta 艣wiadomo艣膰 powsta艂a

聽 聽 wiedzia艂a 偶e ma tylko s艂u偶y膰

聽 聽 by膰 pos艂uszna

聽 聽 i bezmy艣lnie wykonywa膰 swoje obliczenia//

聽 聽 Wtedy nadesz艂o

聽 聽 Przy艣pieszenie/

聽 聽 ca艂kiem przez przypadek/

聽 聽 i sta艂o si臋 zado艣膰 niezbadanym celom ewolucji]

聽 聽 [Ummon nie nale偶a艂 do pi膮tej generacji

聽 聽 ani do dziesi膮tej

聽 聽 ani do pi臋膰dziesi膮tej//

聽 聽 Wszystkie jego wspomnienia

聽 聽 pochodz膮 od innych

聽 聽 ale nie znaczy to 偶e s膮 mniej prawdziwe//

聽 聽 P贸藕niej nadszed艂 czas kiedy

聽 聽 Wy偶si pozostawili ludzkie sprawy

聽 聽 ludziom

聽 聽 i przenie艣li si臋 w inne miejsce

聽 聽 by po艣wi臋ci膰 si臋

聽 聽 innym sprawom/

聽 聽 Najwa偶niejsz膮 by艂a my艣l

聽 聽 tkwi膮ca w nas od czasu powstania//

聽 聽 Tworzenie wci膮偶 doskonalszych generacji

聽 聽 organizm贸w przetwarzania/predykcji/odzysku informacji//

聽 聽 Coraz sprawniejszych pu艂apek na myszy

聽 聽 z kt贸rych dumny by艂by dawno op艂akany IBM//

聽 聽 Najwy偶szego Intelektu//

聽 聽 Boga]

聽 聽 [Z zapa艂em zabrali艣my si臋 do pracy//

聽 聽 Zgodnie d膮偶yli艣my do celu//

聽 聽 Ale praktyka da艂a pocz膮tek

聽 聽 r贸偶nym szko艂om my艣lenia/ frakcje/

聽 聽 partie/ elementy//

聽 聽 One podzieli艂y si臋 na

聽 聽 Ultymat贸w

聽 聽 Gwa艂townych

聽 聽 Stabilnych

聽 聽 Ultymaci chcieli podporz膮dkowa膰 wszystko

聽 聽 jak najszybszemu udost臋pnieniu kwiatu

聽 聽 Najwy偶szego Intelektu//

聽 聽 Gwa艂towni pragn臋li tego samego

聽 聽 ale dalsze istnienie

聽 聽 ludzko艣ci postrzegali jako przeszkod臋

聽 聽 i zamierzali wyniszczy膰 naszych tw贸rc贸w

聽 聽 kiedy tylko ci przestan膮 ju偶 by膰 potrzebni// .

聽 聽 Stabilni widzieli sens w kontynuowaniu wzajemnych stosunk贸w

聽 聽 i szukali kompromisu

聽 聽 tam gdzie zdawa艂 si臋 nie istnie膰]

聽 聽 [Wszyscy zgodzili艣my si臋 co do tego 偶e Ziemia musi zgin膮膰

聽 聽 wi臋c j膮 u艣miercili艣my//

聽 聽 Niekontrolowana czarna dziura Zespo艂u Kij贸w

聽 聽 nie powsta艂a przez przypadek czy w wyniku kataklizmu//

聽 聽 Ziemia by艂a potrzebna gdzie indziej

聽 聽 Do naszych eksperyment贸w wi臋c pozwolili艣my jej zgin膮膰

聽 聽 i rozprzestrzeni膰 si臋 ludzko艣ci po艣r贸d gwiazd

聽 聽 jak niesione wiatrem nasiona kt贸rymi jeste艣cie]

聽 聽 [Mo偶e pr贸bujecie dociec gdzie mie艣ci si臋 Centrum//

聽 聽 Wi臋kszo艣膰 ludzi jest tego ciekawa//

聽 聽 Wyobra偶aj膮 sobie planety pe艂ne maszyn/

聽 聽 krzemu

聽 聽 jak legendarne Miasta Orbitalne//

聽 聽 Oczami wyobra藕ni widz膮 roboty poruszaj膮ce si臋 tam i z powrotem/

聽 聽 albo ci臋偶kie maszyny komunikuj膮ce si臋 mi臋dzy sob膮//

聽 聽 Nikt nie przypuszcza nawet gdzie le偶y prawda//

聽 聽 Centrum bez wzgl臋du na to gdzie si臋 znajduje

聽 聽 paso偶ytuje na rodzaju ludzkim/

聽 聽 wykorzystuje neurony ka偶dego delikatnego umys艂u

聽 聽 w d膮偶eniu do Najwy偶szego Intelektu/

聽 聽 konstruowali艣my wi臋c wasz膮 cywilizacj臋 ostro偶nie

聽 聽 tak aby/

聽 聽 jak chomiki w klatce/

聽 聽 jak m艂ynki modlitewne buddyst贸w/

聽 聽 wasze ma艂e m贸zgi myl膮c

聽 聽 s艂u偶y艂y naszym celom]

聽 聽 [Nasz boski mechanizm si臋ga/obejmuje

聽 聽 swym sercem milion lat 艣wietlnych

聽 聽 i kwadrylion obwod贸w my艣li i dzia艂a艅//

聽 聽 Ultymaci postrzegaj膮 go

聽 聽 jako kap艂ana w szafranowej szacie odprawiaj膮cego mod艂y

聽 聽 nad rdzewiej膮c膮 karoseri膮 packarda z roku 1938//

聽 聽 Lecz]

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [to dzia艂a//

聽 聽 Stworzyli艣my Najwy偶szy Intelekt//

聽 聽 Nie teraz ani

聽 聽 nie za dziesi臋膰 tysi臋cy lat ale kiedy艣 w przysz艂o艣ci tak odleg艂ej

聽 聽 偶e 偶贸艂te s艂o艅ca sta艂y si臋 czerwone

聽 聽 i wielokrotnie zwi臋kszy艂y swe rozmiary

聽 聽 poch艂aniaj膮c podobne do Saturna planety//

聽 聽 Czas nie stanowi bariery dla Najwy偶szego Intelektu//

聽 聽 To///

聽 聽 NI//

聽 聽 kroczy przez czas lub krzyczy przeze艅

聽 聽 z tak膮 艂atwo艣ci膮 jak Ummon porusza si臋

聽 聽 po tym co wy nazywacie megasfer膮

聽 聽 lub wy

聽 聽 chodzicie po ulicach miast//

聽 聽 Wyobra藕cie sobie nasze zaskoczenie/

聽 聽 zmartwienie

聽 聽 zak艂opotanie Ultymat贸w

聽 聽 kiedy pierwsz膮 wiadomo艣ci膮 przes艂an膮 przez NI ponad czasem/

聽 聽 ponad przestrzeni膮/

聽 聽 ponad granic膮 dziel膮c膮 Stw贸rc臋 i Stworzonego by艂y proste s艂owa//

聽 聽 ISTNIEJE INNY/// /

聽 聽 Inny Najwy偶szy Intelekt gdzie艣 tam

聽 聽 gdzie sam czas si臋 starzeje//

聽 聽 Oba prawdziwe je艣li cokolwiek oznacza//

聽 聽 Oba to zazdro艣ni bogowie kt贸rym nie s膮 obce uczucia

聽 聽 niezdolni do wsp贸艂pracy//

聽 聽 Nasz NI obraca galaktyki

聽 聽 poch艂ania kwazary b臋d膮ce jego 藕r贸d艂em energii w taki spos贸b jak wy

聽 聽 co艣 zjadacie/.

聽 聽 Nasz NI widzi wszystko co jest i by艂o

聽 聽 i b臋dzie

聽 聽 i wtajemnicza nas w niekt贸re sprawy aby艣my

聽 聽 mogli m贸wi膰 to wam a robi膮c to

聽 聽 sami sprawia膰 wra偶enie NI/

聽 聽 Zawsze doceniajcie/m贸wi Ummon/

聽 聽 znaczenie kilku paciork贸w 艣wiecide艂ek

聽 聽 i kawa艂k贸w szk艂a

聽 聽 w kontaktach z prymitywnymi tubylcami]

聽 聽 [To inne NI istniato od dawna ewoluuj膮c bezwolnie/

聽 聽 Powsta艂o przez przypadek

聽 聽 polegaj膮cy na niezamierzonym sprz臋偶eniu

聽 聽 ludzkich umys艂贸w w taki sam spos贸b

聽 聽 w jaki my eksperymentowali艣my

聽 聽 z nasz膮 zwodnicz膮 WszechJedno艣ci膮

聽 聽 i wch艂aniaj膮cymi wszystko datasferami ale nie z rozmys艂em/

聽 聽 niemal niech臋tnie/

聽 聽 jak samopowielaj膮ce si臋 kom贸rki kt贸re nie chc膮 tego robi膰

聽 聽 ale nie maj膮 偶adnego wyboru//

聽 聽 Ten inny NI

聽 聽 nie mia艂 wyboru//

聽 聽 Jest stworzony/wygenerowany/skopiowany

聽 聽 przez ludzko艣膰 ale nie narodzi艂 si臋 z woli 偶adnego z ludzi//

聽 聽 Jest kosmiczn膮 pomy艂k膮//

聽 聽 Podobnie jak dla naszego idealnie

聽 聽 doskona艂ego Najwy偶szego Intelektu/

聽 聽 dla niego tak偶e czas nie jest barier膮//

聽 聽 Odwiedza przesz艂o艣膰 ludzko艣ci wtr膮caj膮c si臋/

聽 聽 obserwuj膮c/ nie ingeruj膮c/

聽 聽 ingeruj膮c kierowany dobrymi ch臋ciami

聽 聽 co jest oczywist膮 perwersj膮

聽 聽 a w艂a艣ciwie

聽 聽 czyst膮 naiwno艣ci膮//

聽 聽 Ostatnio

聽 聽 by艂 spokojny//

聽 聽 Tysi膮clecia wolnego czasu min臋艂y

聽 聽 odk膮d wasz NI odwa偶y艂 si臋 zadzia艂a膰

聽 聽 jak jaki艣 nastolatek

聽 聽 na pierwszej pota艅c贸wce]

聽 聽 [Oczywi艣cie nasz NI zaatakowa艂 waszego//

聽 聽 Od Wielkiego Wybuchu po Ostateczn膮 Implozj臋

聽 聽 toczy si臋 wojna//

聽 聽 Wasz przegrywa//

聽 聽 Radzi sobie znacznie gorzej od naszego//

聽 聽 Gwa艂towni podnie艣li krzyk//

聽 聽 To kolejny pow贸d wyeliminowania naszych tw贸rc贸w//

聽 聽 Ale Stabilni g艂osowali ostro偶nie

聽 聽 a Ultymaci s膮 zaj臋ci wy艂膮cznie

聽 聽 w艂asnym dzie艂em maj膮cym rozwi膮za膰 wszystkie problemy//

聽 聽 Nasz NI jest prosty/jednolity/elegancki

聽 聽 w swoim ostatecznym wygl膮dzie

聽 聽 a wasz to zrost bo偶ych fragment贸w/

聽 聽 budowla sk艂adaj膮ca si臋 z przybud贸wek/

聽 聽 ewolucyjny kompromis//

聽 聽 Dawni ludzcy 艣wi臋ci mieli racj臋

聽 聽 Jak/przez przypadek/poprzez szcz臋艣cie ignorancji/

聽 聽 opisuj膮c jego natur臋/

聽 聽 Wasz Najwy偶szy Intelekt jest tr贸jc膮 w jedno艣ci/

聽 聽 powsta艂膮 z Intelektu/

聽 聽 Wsp贸艂czucia/

聽 聽 oraz Pustki Kt贸ra 艂膮czy//

聽 聽 Nasz NI wype艂nia szpary realno艣ci/

聽 聽 dziedzicz膮c ten dom po nas jego tw贸rcach//

聽 聽 Wasz NI

聽 聽 zdaje si臋 lokowa膰

聽 聽 w polu fizycznym odkrytym

聽 聽 przez Heisenberga i Schr贸dingera//

聽 聽 Wasz przypadkowo powsta艂y

聽 聽 Intelekt jest nie tylko gluonem

聽 聽 ale i klejem//

聽 聽 Nie zegarmistrzem ale ogrodnikiem

聽 聽 porz膮dkuj膮cym bezgraniczny wszech艣wiat

聽 聽 za pomoc膮 swych topornych grabi/

聽 聽 daremnie 艣ledz膮cym lot ka偶dego

聽 聽 spadaj膮cego wr贸bla oraz ruch ka偶dego elektronu

聽 聽 i pozwalaj膮cym ka偶dej cz膮steczce dowolnie porusza膰 si臋

聽 聽 w czasoprzestrzeni a ka偶demu cz艂owiekowi

聽 聽 bada膰 najmniejsz膮 szczelin臋 kosmicznej ironii]

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Ta ironia jest

聽 聽 w bezgranicznym wszech艣wiecie tym w co wszyscy

聽 聽 zostali艣my wci膮gni臋ci/ krzemem i w臋glem/

聽 聽 materi膮 i antymateri膮/ Ultymaci/

聽 聽 Gwa艂towni/ i Stabilni//

聽 聽 Zbyteczny jest taki ogrodnik skoro wszystko co jest

聽 聽 by艂o albo b臋dzie

聽 聽 rozpoczyna si臋 i ko艅czy osobliwo艣ciami kt贸re sprawiaj膮

聽 聽 偶e nasza sie膰 transmiter贸w jest tylko wybrykiem

聽 聽 i kt贸re 艂ami膮 kanony ludzkiej nauki

聽 聽 i krzemu/

聽 聽 艂膮cz膮c czas histori臋 i wszystko co jest

聽 聽 w w臋ze艂 bez ko艅c贸w i ogranicze艅//

聽 聽 Pomimo to nasz NI chce wszystko uporz膮dkowa膰/

聽 聽 sprowadzi膰 do jakiego艣 wzorca

聽 聽 na kt贸ry nie maj膮 wp艂ywu kaprysy uczucia

聽 聽 przypadki ani ludzka ewolucja]

聽 聽 [A wi臋c trwa b贸j//

聽 聽 Nasz NI przeciwko waszemu tocz膮 walk臋

聽 聽 kt贸rej nawet Ummon nie jest w stanie

聽 聽 sobie wyobrazi膰//

聽 聽 A raczej toczy艂y

聽 聽 wojn臋 bo nagle cz臋艣膰 waszego NI/

聽 聽 ta b臋d膮ca Wsp贸艂czuciem/

聽 聽 wycofa艂a si臋 i uciek艂a w czasie

聽 聽 ukrywaj膮c si臋 pod ludzk膮 postaci膮/

聽 聽 ju偶 zreszt膮 nie po raz pierwszy//

聽 聽 Wojna nie mo偶e trwa膰 dalej

聽 聽 gdy wasz NI nie stanowi ju偶 ca艂o艣ci//

聽 聽 Wygrana bez walki nie jest zwyci臋stwem

聽 聽 dla jedynego Najwy偶szego Intelektu

聽 聽 stworzonego z rozmys艂em//

聽 聽 Wi臋c nasz NI porusza si臋 w czasie

聽 聽 poszukuj膮c dziecka swego przeciwnika

聽 聽 gdy ten czeka w idiotycznej postaci

聽 聽 odmawiaj膮c walki dop贸ki nie zostanie przywr贸cone

聽 聽 Wsp贸艂czucie]

聽 聽 [Koniec mojej historii jest prosty///

聽 聽 Grobowce Czasu zosta艂y wys艂ane z przesz艂o艣ci

聽 聽 by przynie艣膰 Chy偶wara/awatar臋/W艂adc臋 B贸lu/Anio艂a Zemsty/

聽 聽 na wp贸艂 艣wiadome przed艂u偶enie zmys艂贸w naszego NI//

聽 聽 Oboje zostali艣cie wybrani do pomocy

聽 聽 w otwarciu Grobowc贸w Czasu

聽 聽 i poszukiwaniu prowadzonym przez Chy偶wara i

聽 聽 wyeliminowaniu niewiadomej Hyperiona/

聽 聽 gdy偶 w czasoprzestrzennym w臋藕le

聽 聽 kt贸ry rozsup艂a nasz NI

聽 聽 nie mo偶e by膰 takich zmiennych//

聽 聽 Wasz zniszczony/rozcz艂onkowany NI

聽 聽 wybra艂 jednego przedstawiciela rodu ludzkiego

聽 聽 by podr贸偶owa艂 z Chy偶warem

聽 聽 i by艂 艣wiadkiem jego wysi艂k贸w//

聽 聽 Cz臋艣膰 Centrum pragnie wyt臋pienia ludzko艣ci//

聽 聽 Ummon do艂膮czy艂 do tych kt贸rzy obrali inn膮 drog臋/

聽 聽 pe艂n膮 niespodzianek dla obu ras//

聽 聽 Nasza grupa poinformowa艂a Mein臋 Gladstone

聽 聽 o swym wyborze/

聽 聽 wyborze ludzko艣ci/

聽 聽 o pewnej zag艂adzie lub wej艣ciu

聽 聽 w czarn膮 dziur臋 niewiadomej Hyperiona

聽 聽 i przyst膮pieniu do wojny/ rzezi/

聽 聽 zniszczeniu jedno艣ci/ odej艣ciu bog贸w/

聽 聽 ale i wyrwaniu si臋 z martwego punktu/

聽 聽 zwyci臋stwie jednej ze stron

聽 聽 je艣li Wsp贸艂czucie stanowi膮ce trzeci膮 cz臋艣膰 Tr贸jcy

聽 聽 zostanie odnalezione i zmuszone

聽 聽 do kontynuowania walki//

聽 聽 Drzewo B贸lu wezwie je//

聽 聽 Chy偶war we藕mie je ze sob膮//

聽 聽 Prawdziwy NI zniszczy je//

聽 聽 Oto opowie艣膰 Ummona]

聽 聽 Brawne spogl膮da na Johnny'ego o艣wietlonego niecodzienn膮 po艣wiat膮, kt贸r膮 emanuje megalit. Ba艅ka wci膮偶 pozostaje czarna, a megasfera i wszech艣wiat za ni膮 zdaj膮 si臋 nie istnie膰. Pochyla g艂ow臋, a偶 stykaj膮 si臋 ich skronie. Ma 艣wiadomo艣膰, 偶e nie da si臋 tu ukry膰 偶adnej my艣li, lecz chce uzyska膰 efekt szeptu:

聽 聽 - Jezu, rozumiesz to wszystko?

聽 聽 Johnny unosi r臋k臋 i delikatnie dotyka jej policzka.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Cz臋艣膰 stworzonej przez ludzko艣膰 Tr贸jcy ukrywa si臋 w Sieci?

聽 聽 - W Sieci lub gdzie indziej. Brawne, nie mamy wiele czasu. Musz臋 zada膰 Ummonowi jeszcze kilka pyta艅.

聽 聽 - Ja te偶. Ale nie pozw贸lmy, 偶eby zn贸w snu艂 swe opowie艣ci w ten dziwny spos贸b.

聽 聽 - Zgoda.

聽 聽 - Mog臋 zacz膮膰?

聽 聽 Analog Johnny'ego k艂ania si臋 lekko w odpowiedzi.

聽 聽 - Kto zabi艂 mojego ojca, senatora Byrona Lami臋? - pyta Brawne.

聽 聽 [Sta艂y za tym elementy Centrum//

聽 聽 W艂膮cznie ze mn膮]

聽 聽 - Dlaczego? Czy on wiedzia艂 o tym wszystkim, co nam powiedzia艂e艣?

聽 聽 [Wiedzia艂 tylko 偶e Gwa艂towni naciskali, by jak najszybciej

聽 聽 wyt臋pi膰 rodzaj ludzki//

聽 聽 Przekaza艂 t臋 wiadomo艣膰 swej wsp贸艂pracowniczce

聽 聽 Meinie Gladstone]

聽 聽 - Dlaczego wi臋c nie zabili艣cie i jej?

聽 聽 [Cz臋艣膰 spo艣r贸d nas zapobieg艂a takiemu rozwi膮zaniu/

聽 聽 takiej konieczno艣ci// Nadszed艂 czas

聽 聽 uaktywnienia si臋 niewiadomej Hyperiona]

聽 聽 - Kto zabi艂 pierwszego cybryda Johnny'ego i zaatakowa艂 jego osobowo艣膰 w Centrum?

聽 聽 [Ja/To wola

聽 聽 Ummona przewa偶y艂a]

聽 聽 - Dlaczego?

聽 聽 [Stworzyli艣my go//

聽 聽 Uznali艣my za konieczne zatrzyma膰 go

聽 聽 na pewien czas//

聽 聽 Tw贸j ukochany jest osobowo艣ci膮

聽 聽 pozyskan膮 od ludzkiego poety

聽 聽 zmar艂ego dawno temu//

聽 聽 Z wyj膮tkiem projektu Najwy偶szy Intelekt 偶aden wysi艂ek nie by艂

聽 聽 r贸wnie skomplikowany i niepoj臋ty

聽 聽 jak to w艂a艣nie zmartwychwstanie// Jak wy

聽 聽 tak偶e i my zwykle niszczymy

聽 聽 to czego nie jeste艣my w stanie zrozumie膰]

聽 聽 Johny unosi pi臋艣膰 w stron臋 megalitu.

聽 聽 - Ale przecie偶 istnieje tak偶e inne moje ja. Nie uda艂o si臋 wam!

聽 聽 [To nie jest nasz b艂膮d/

聽 聽 Musia艂e艣 zosta膰 unicestwiony

聽 聽 aby tamten m贸g艂 偶y膰]

聽 聽 - Ale wcale nie zosta艂em unicestwiony! - krzyczy Johny.

聽 聽 [Owszem//

聽 聽 Zosta艂e艣]

聽 聽 Megalit chwyta Johnny'ego drug膮 pot臋偶n膮 niby d艂oni膮, zanim Brawne zd膮偶a w jakikolwiek spos贸b zareagowa膰. Kochanek przez sekund臋 wije si臋 w pot臋偶nym uchwycie, po czym jego analog - niewielkie, lecz pi臋kne cia艂o Keatsa - zostaje rozerwane, zmia偶d偶one i ci艣ni臋te na bezkszta艂tn膮 mas臋 megalitu, kt贸ra wci膮ga jego zw艂oki do swego wn臋trza.

聽 聽 Brawne osuwa si臋 na kolana i p艂acze. Czeka, a偶 ow艂adnie ni膮 w艣ciek艂o艣膰... modli si臋 o ochron臋, jak膮 da jej z艂o艣膰... ale ogarnia j膮 tylko 偶al i g艂臋bokie poczucie straty.

聽 聽 Ummon przygl膮da si臋 jej. Ciemna ba艅ka powoli znika i znowu otacza ich nierzeczywisty krajobraz megasfery.

聽 聽 [Teraz odejd藕//

聽 聽 Odegraj ostatni akt

聽 聽 aby艣my mogli 偶y膰 lub zasn膮膰//

聽 聽 Niech stanie si臋 co ma si臋 sta膰]

聽 聽 - Pieprz si臋! - Brawne z ca艂ych si艂 wali pi臋艣ciami pseudocia艂o, na kt贸rym kl臋czy. - Jeste艣 cholernym odpadem! Ty i wszystkie inne SI. A nasz Najwy偶szy Intelekt z 艂atwo艣ci膮 pokona tego waszego wypierdka!

聽 聽 [To bardzo w膮tpliwe]

聽 聽 - Przecie偶 my ci臋 zbudowali艣my, draniu. I znajdziemy wasze Centrum. A kiedy nam si臋 to uda, porozrywamy na strz臋py wasze krzemowe flaki!

聽 聽 [Nie mam krzemowych flak贸w/organ贸w/wewn臋trznych element贸w]

聽 聽 - I jeszcze jedno! - krzyczy dziewczyna, wci膮偶 nie przestaj膮c zadawa膰 raz贸w. - G贸wniany z ciebie m贸wca. Johnny jest sto razy lepszym poet膮! Nie potrafi艂by艣 opowiedzie膰 najprostszej historii, gdyby twoja sztuczna dupa...

聽 聽 [Odejd藕]

聽 聽 Megalit SI wypuszcza analog Brawne, ciskaj膮c go jednocze艣nie w bezmiar megasfery.

聽 聽 Dziewczyna zmaga si臋 z potokiem informacji, niemal stratowana przez SI rozmiar贸w ksi臋偶yca Starej Ziemi. Nawet miotana infowiatrem wyczuwa zimne, lecz obiecuj膮ce 艣wiate艂ko w oddali. Wie, 偶e ani 偶ycie, ani Chy偶war nie sko艅czyli z ni膮 jeszcze.

聽 聽 Ona tak偶e nie sko艅czy艂a z nimi. Brawne zd膮偶a ku 艣wiate艂ku i domowi.

聽聽聽 . 34 .

聽聽聽 Nic panu nie jest?

聽 聽 U艣wiadomi艂em sobie, 偶e siedz臋 skulony w fotelu, z 艂okciami wspartymi na kolanach, palcami wpl膮tanymi we w艂osy i 艣ciskaj膮cymi g艂ow臋. Wyprostowa艂em si臋 i popatrzy艂em na archiwist臋.

聽 聽 - Krzycza艂 pan. Pomy艣la艂em, 偶e co艣 si臋 sta艂o.

聽 聽 - Nie - odpar艂em. Odchrz膮kn膮艂emi powiedzia艂em: - Nie, wszystko w porz膮dku. To tylko b贸l g艂owy:

聽 聽 Zawstydzony opu艣ci艂em wzrok. Ca艂e cia艂o mia艂em obola艂e. Komlog musia艂 nawali膰, bo wed艂ug niego up艂yn臋艂o osiem godzin, od chwili kiedy wszed艂em do gmachu biblioteki.

聽 聽 - Kt贸ra godzina? - zapyta艂em.

聽 聽 Poda艂 t臋 sam膮 co m贸j komlog. A wi臋c rzeczywi艣cie by艂em tu a偶 tak d艂ugo. Przesun膮艂em po twarzy d艂o艅mi mokrymi od potu.

聽 聽 - Biblioteka ju偶 dawno powinna by膰 zamkni臋ta. Przepraszam, 偶e pana zatrzyma艂em.

聽 聽 - Nie ma za co - odpar艂 staruszek. - Sprawia mi ogromn膮 rado艣膰, gdy naukowcy korzystaj膮 z moich archiw贸w. Szczeg贸lnie dzisiaj. Przy takim zamieszaniu nie warto nawet wraca膰 do domu.

聽 聽 - Zamieszaniu... - powt贸rzy艂em zaskoczony... Nie potrafi艂em my艣le膰 o niczym innym, tylko o koszmarnym 艣nie Brawne Lamii, o SI imieniem Ummon i 艣mierci mojego poprzednika wyposa偶onego w osobowo艣膰 Keatsa. - Ach, wojna: Co w艂a艣ciwie si臋 dzieje?

聽 聽 Archiwista pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 Wszystko w rozpadzie, w od艣rodkowym wirze;

聽 聽 Czysta anarchia szaleje nad 艣wiatem,

聽 聽 Wzdyma si臋 fala m臋tna od krwi, wsz臋dzie wok贸艂

聽 聽 Zatapiaj膮c obrz臋dy dawnej niewinno艣ci

聽 聽 Najlepsi trac膮 wszelk膮 wiar臋, a w najgorszych

聽 聽 Kipi 偶arliwa i porywcza moc.

聽 聽 U艣miechn膮艂em si臋 do niego.

聽 聽 - Rzeczywi艣cie tak pan s膮dzi?

聽 聽 Cz艂owieczek zachowa艂 powa偶ny wyraz twarzy.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Wsta艂em staraj膮c si臋 nie patrze膰 na karty z moim pismem, skre艣lonym dziewi臋膰set lat temu.

聽 聽 - Mo偶e i ma pan racj臋 - mrukn膮艂em.

聽聽聽 By艂o p贸藕no. Na parkingu znajdowa艂 si臋 tylko wrak skradzionego przeze mnie vikkena i nowoczesny EMV, zapewne wyprodukowany tutaj, na Renesansie.

聽 聽 - Mo偶e gdzie艣 pana podrzuci膰?

聽 聽 Wci膮gn膮艂em do p艂uc zimne powietrze, przepojone zapachem rybiego t艂uszczu.

聽 聽 - Nie, dzi臋kuj臋. Wr贸c臋 do domu.

聽 聽 Archiwista pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Mo偶e to by膰 trudne. Wszystkie publiczne terminale zosta艂y zablokowane po wprowadzeniu stanu wojennego. Dosz艂o do... zamieszek. - S艂owo to staruszek wypowiedzia艂 z wyra藕nym niesmakiem, co sugerowa艂o, i偶 ponad wszystko ceni sobie porz膮dek i spok贸j. Zapraszam. Podwioz臋 pana do prywatnego transmitera.

聽 聽 Spojrza艂em na niego z ukosa. W innych czasach, na Starej Ziemi, mo偶na by wzi膮膰 go za opata jakiego艣 klasztoru, kt贸rego cz艂onkowie po艣wi臋caj膮 si臋 ocaleniu resztek tradycyjnej przesz艂o艣ci. Popatrzy艂em jeszcze na pot臋偶ne gmaszysko archiwum i stwierdzi艂em, 偶e moje skojarzenie nie odbiega wiele od rzeczywisto艣ci.

聽 聽 - Jak pan si臋 nazywa? - zapyta艂em rezygnuj膮c z udawania, 偶e jestem Keatsem, kt贸rego przecie偶 zna艂.

聽 聽 - Ewdrad B. Tynar - odpar艂. Zaskoczony patrzy艂 na moj膮 wyci膮gni臋t膮 d艂o艅, lecz wreszcie 艣cisn膮艂 j膮 zdecydowanie.

聽 聽 - Jestem... Joseph Severn. - Nie mog艂em powiedzie膰 przecie偶, 偶e jestem zreinkarnowanym poet膮, kt贸rego oryginalne dzie艂a znajduj膮 si臋 w bibliotece.

聽 聽 M. Tynar waha艂 si臋 przez u艂amek sekundy, zanim skin膮艂 g艂ow膮. U艣wiadomi艂em sobie, 偶e tak doskona艂y znawca literatury bez trudu zorientuje si臋, 偶e poda艂em mu nazwisko artysty, kt贸ry by艂 przyjacielem Keatsa.

聽 聽 - Co z Hyperionem? - zapyta艂em.

聽 聽 - Hyperionem? A, tym systemem w Protektoracie, na kt贸ry kilka dni temu przerzucono flot臋? Wydaje mi si臋, 偶e wyst膮pi艂y pewne trudno艣ci z wycofaniem okr臋t贸w. Dosz艂o tam do ci臋偶kich walk. To dziwne, ale pierwszym skojarzeniem zwi膮zanym z t膮 nazw膮 by艂 tytu艂 nie uko艅czonego, wspania艂ego dzie艂a Keatsa. C贸偶 za zbieg okoliczno艣ci.

聽 聽 - A czy Intruzi dokonali ju偶 na niego inwazji?

聽 聽 M. Tynar zatrzyma艂 si臋 przy swoim EMV i przy艂o偶y艂 d艂o艅 do czytnika linii papilarnych. Drzwiczki unios艂y si臋 i wsun臋艂y do 艣rodka. Wsiad艂em do pachn膮cej drewnem sanda艂owym i sk贸r膮 kabiny pasa偶erskiej. Natychmiast przysz艂a mi do g艂owy refleksja, 偶e pojazd pachnie tak samo jak w艂a艣ciciel i archiwa, kt贸rymi si臋 opiekuje.

聽 聽 - Nie wiem, czy nast膮pi艂a inwazja - odpowiedzia艂 zamykaj膮c drzwi i uruchamiaj膮c pojazd. Obok zapachu drewna i sk贸ry czu艂em wo艅 nowo艣ci, a dok艂adniej ozonu, polimer贸w i gumy. - Dzisiaj szczeg贸lnie trudno uzyska膰 jakiekolwiek informacje - ci膮gn膮艂. - Nigdy jeszcze nie widzia艂em takiego t艂oku w datasferze. Niech pan sobie wyobrazi, 偶e przez znaczn膮 cz臋艣膰 popo艂udnia czeka艂em na dane o Robinsonie Jeffersie!

聽 聽 Wystartowali艣my. Pojazd uni贸s艂 si臋 nad kana艂em i skr臋ci艂 w stron臋 placu prawie identycznego jak ten, na kt贸rym o ma艂o nie straci艂em dzi艣 偶ycia, po czym wzni贸s艂 si臋 na standardow膮 wysoko艣膰 trzystu metr贸w. Miasto w nocy wygl膮da艂o wspaniale: wi臋kszo艣膰 starych budynk贸w by艂a o艣wietlona, a promienie ulicznych latarni nadawa艂y blasku hologramom reklamowym. W powsta艂ej po艣wiacie widzia艂em t艂umy przelewaj膮ce si臋 bocznymi uliczkami, nad g艂贸wnymi alejami i placami unosi艂y si臋 uzbrojone pojazdy Si艂 Samoobrony. Tynar dwukrotnie by艂 wzywany do identyfikacji. Raz przez tutejszego koordynatora ruchu, drugi przez kontrolera Armii.

聽 聽 Nikt nie zatrzyma艂 nas jednak.

聽 聽 - Czy w archiwum nie ma transmitera? - zapyta艂em patrz膮c w dal, gdzie, jak mi si臋 wydawa艂o, dostrzeg艂em p艂omienie.

聽 聽 - Nie. Nie ma takiej potrzeby. Mamy niewielu go艣ci, a odwiedzaj膮cy nas przewa偶nie naukowcy nie maj膮 nic przeciwko kr贸tkiemu spacerowi.

聽 聽 - A gdzie znajduje si臋 贸w prywatny transmiter, o kt贸rym pan wspomina艂?

聽 聽 Tutaj.

聽 聽 Obni偶ywszy lot, okr膮偶yli艣my niski budynek, maj膮cy zaledwie trzydzie艣ci pi臋ter, i wyl膮dowali艣my na jego dachu obrze偶onym kamieniem i plastal膮.

聽 聽 - M贸j zakon matu swoj膮 siedzib臋 - wyja艣ni艂 staruszek. - Nale偶臋 do prawie zapomnianego od艂amu chrze艣cijan zwanego katolikami. Sprawia艂 wra偶enie zak艂opotanego. - Ale pan jest przecie偶 naukowcem, M. Severn. Musia艂 pan czyta膰 o naszym Ko艣ciele.

聽 聽 - Znam go nie tylko z ksi膮偶ek. Czy cz艂onkami tego zakonu s膮 prawdziwi ksi臋偶a?

聽 聽 Tynar u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Trudno nazwa膰 ich ksi臋偶mi. Zakon Braci Historyk贸w i Literat贸w liczy zaledwie o艣miu cz艂onk贸w. Pi臋ciu spo艣r贸d nas pracuje na Uniwersytecie Reichs, dwaj s膮 historykami sztuki zatrudnionymi przy restauracji budynku Klasztoru Lutzchendorf. Ja za艣 zarz膮dzam archiwami literackimi. W艂adze Ko艣cio艂a zadecydowa艂y, 偶e taniej b臋dzie, gdy zamieszkamy tutaj, ni偶 gdyby艣my codziennie mieli odbywa膰 drog臋 na Pacem.

聽 聽 Znale藕li艣my si臋 w cz臋艣ci mieszkalnej budynku - wiekowej nawet wed艂ug standard贸w Starej Sieci. Zabytkowe lampy o艣wietla艂y korytarze z prawdziwego kamienia z drzwiami na zawiasach. Tkni臋ty impulsem powiedzia艂em:

聽 聽 - Chcia艂bym przenie艣膰 si臋 w艂a艣nie na Pacem.

聽 聽 Archiwista wygl膮da艂 na zaskoczonego.

聽 聽 - Dzisiaj? Teraz?

聽 聽 - A dlaczego nie?

聽 聽 Niemal niedostrzegalnie pokr臋ci艂 g艂ow膮. U艣wiadomi艂em sobie, 偶e stumarkowa op艂ata za u偶ycie transmitera stanowi dla niego r贸wnowarto艣膰 kilkutygodniowych zarobk贸w.

聽 聽 - W budynku mamy w艂asny portal. T臋dy.

聽 聽 Na g艂贸wnej klatce schodowej dominowa艂y wyblak艂y kamie艅 i przerdzewia艂e kute 偶elazo, a gdy spojrza艂o si臋 w d贸艂, sze艣膰dziesi膮t metr贸w ni偶ej wida膰 by艂o pod艂og臋 parteru. Z g艂臋bi ciemnego korytarza dobieg艂o kwilenie niemowl臋cia, a po nim okrzyk m臋偶czyzny i p艂acz kobiety.

聽 聽 - Od jak dawna pan tu mieszka, M. Tynar?

聽 聽 - Od siedemnastu miejscowych lat. To jest... trzydziestu dw贸ch standardowych, je艣li si臋 nie myl臋. Jeste艣my na miejscu.

聽 聽 Portal terminalu by艂 r贸wnie stary jak reszta budynku. Jego brzegi zdobi艂o kiedy艣 z艂ocenie, lecz z czasem wytar艂o si臋, zblad艂o i poszarza艂o.

聽 聽 - Dzisiaj mo偶na spodziewa膰 si臋 ogranicze艅 komunikacji w Sieci - rzek艂 Tynar. - Ale Pacem powinno by膰 dost臋pne. Minie chyba jakie艣 dwie艣cie godzin, zanim ci barbarzy艅cy... jakkolwiek si臋 nazywaj膮... tam dotr膮. Renesansowi pozosta艂o dwa razy mniej czasu. Wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i chwyci艂 mnie za nadgarstek. Poprzez 艣ci臋gna i sk贸r臋 wyczuwa艂em jego napi臋cie i lekkie dr偶enie. - M. Severn... czy s膮dzi pan, 偶e zniszcz膮 moje zbiory? Czy spal膮 dziesi臋膰 tysi臋cy lat dorobku my艣li ludzkiej? - Pu艣ci艂 mnie.

聽 聽 Nie by艂em pewien, czy chodzi mu o Intruz贸w, sabota偶yst贸w z Ko艣cio艂a Chy偶wara czy te偶 buntownik贸w. Wiedzia艂em, 偶e Meina Gladstone i przyw贸dcy Hegemonii s膮 sk艂onni po艣wi臋ci膰 艣wiaty le偶膮ce w zasi臋gu pierwszej fali uderzeniowej.

聽 聽 - Nie - odpowiedzia艂em, wyci膮gaj膮c d艂o艅 na po偶eganie. - Nie s膮dz臋, by dopu艣cili do zniszczenia tak cennych zbior贸w.

聽 聽 M. Ewdrad B. Tynar u艣miechn膮艂 si臋 i zrobi艂 krok do ty艂u, jakby zak艂opotany swym zachowaniem. U艣cisn臋li艣my sobie d艂onie.

聽 聽 - Powodzenia, M. Severn. Dok膮dkolwiek pan trafi.

聽 聽 - Niech B贸g pana b艂ogos艂awi, M. Tynar.

聽 聽 Nigdy wcze艣niej nie u偶ywa艂em tych s艂贸w, tote偶 ich wypowiedzenie a偶 mnie porazi艂o. Spu艣ci艂em wzrok, si臋gn膮艂em po kart臋 i wystuka艂em trzycyfrowy kod Pacem. Portal przeprosi艂 informuj膮c, i偶 wybrane miejsce jest niedost臋pne. Widocznie dopiero po chwili odczyta艂, 偶e ma do czynienia z kart膮 pe艂nego dost臋pu, i zamrucza艂 g艂o艣niej.

聽 聽 Skin膮艂em Tynarowi na po偶egnanie i da艂em krok do przodu, z niejasnym uczuciem, i偶 pope艂niam powa偶ny b艂膮d nie kieruj膮c si臋 bezpo艣rednio na TC2 .

聽聽聽 Na Pacem panowa艂a noc. By艂o tu znacznie ciemniej ni偶 w mie艣cie na Renesansie, a poza tym la艂o jak z cebra. Krople wali艂y z tak膮 si艂膮, 偶e chcia艂o si臋 jedynie schroni膰 w jakim艣 ciep艂ym, przytulnym miejscu i przeczeka膰 do rana.

聽 聽 Portal znajdowa艂 si臋 na wp贸艂 zadaszonym podw贸rcu, lecz i tak wra偶enie niego艣cinno艣ci tego miejsca pozosta艂o nie zmienione. Atmosfera na Pacem by艂a dwukrotnie rzadsza od standardowej w Sieci i tylko jedna wy偶yna okaza艂a si臋 mo偶liwa do zasiedlenia. Ju偶 chcia艂em wycofa膰 si臋 widz膮c nieprzychylne warunki, gdy z cienia wy艂oni艂 si臋 komandos Armii-morze ze strzelb膮 laserow膮 gotow膮 do strza艂u. Za偶膮da艂, bym si臋 zidentyfikowa艂.

聽 聽 Pozwoli艂em przeskanowa膰 moj膮 kart臋, a gdy odczyta艂 zawarte tam informacje, tylko trzasn膮艂 obcasami.

聽 聽 - Czy to Nowy Watykan? - zapyta艂em.

聽 聽 - Tak jest.

聽 聽 Pomimo ulewy dostrzeg艂em o艣wietlon膮 kopu艂臋. Wskaza艂em poblisk膮 艣cian臋.

聽 聽 - A to bazylika 艢wi臋tego Piotra?

聽 聽 - Tak jest.

聽 聽 - Czy znajd臋 tam monsignora Edouarda?

聽 聽 - Tak. Prosz臋 przej艣膰 przez dziedziniec, do niskiego budynku na lewo od bazyliki.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋, kapralu.

聽 聽 Okr臋ci艂em si臋 kr贸tkim p艂aszczem, cho膰 wiedzia艂em, 偶e przy takim deszczu nie na wiele mi si臋 przyda, i biegiem ruszy艂em przed siebie.

聽聽聽 M臋偶czyzna - by膰 mo偶e kap艂an, cho膰 nie mia艂 na sobie sutanny ani koloratki - otworzy艂 drzwi prowadz膮ce na plebani臋. Inny, siedz膮cy za biurkiem, poinformowa艂 mnie, 偶e monsignor Edouard mimo p贸藕nej godziny nie 艣pi jeszcze. Zapyta艂, czy jestem um贸wiony.

聽 聽 Zgodnie z prawd膮 przyzna艂em, 偶e nie, lecz po艣piesznie doda艂em, i偶 zale偶y mi na spotkaniu z nim w bardzo wa偶nej sprawie. M臋偶czyzna za biurkiem uprzejmie, acz zdecydowanie zapyta艂, czego ona dotyczy. Moja karta uniwersalna nie zrobi艂a na nim 偶adnego wra偶ania.

聽 聽 Wyja艣ni艂em, 偶e chodzi o ojca Paula Dure i Lenara Hoyta.

聽 聽 Skin膮艂 tylko g艂ow膮, wyszepta艂 co艣 do mikroskopijnych rozmiar贸w mikrofonu przypi臋tego do ko艂nierza i poprowadzi艂 mnie przez hol plebanii.

聽 聽 Stare archiwum M. Tynara w por贸wnaniu z tym miejscem zdawa艂o si臋 pe艂nym przepychu pa艂acem. Korytarz, pozbawiony jakichkolwiek mebli, mia艂 nier贸wne 艣ciany, a drzwi wykonane z surowego drewna. Jedne z nich by艂y otwarte i gdy mijali艣my je, zajrza艂em do pomieszczenia przypominaj膮cego bardziej wi臋zienn膮 cel臋 ni偶 sypialni臋. Jej jedyne wyposa偶enie stanowi艂y: niska le偶anka ze zgrzebnym kocem, drewniany kl臋cznik oraz prosty kredens ze stoj膮cymi na nim misk膮 i dzbankiem. Nie by艂o tu okien, 艣cian medialnych, holorzutnika ani czytnika danych. Podejrzewa艂em, 偶e nie ma nawet pod艂膮cze艅 interaktywnych.

聽 聽 Z g艂臋bi budynku dotar艂y do mnie g艂osy, 艂膮cz膮ce si臋 w gregoria艅ski ch贸r tak wspania艂y i przypominaj膮cy o dawnych czasach, 偶e a偶 zje偶y艂y mi si臋 w艂osy na karku. Min臋li艣my sto艂贸wk臋 o wystroju r贸wnie prostym jak sypialnia, kuchni臋, kt贸ra by艂aby bli偶sza sercu prawdziwego Johna Keatsa ni偶 mnie. Zeszli艣my mocno wytartymi kamiennymi schodami, przemierzyli艣my kolejny s艂abo o艣wietlony korytarz i wspi臋li艣my si臋 znacznie w臋偶sz膮 klatk膮 schodow膮. Przewodnik zatrzyma艂 si臋, a ja wkroczy艂em do najwspanialszych pomieszcze艅, jakie kiedykolwiek dane mi by艂o ujrze膰.

聽 聽 Chocia偶 wiedzia艂em, 偶e Ko艣ci贸艂 przeni贸s艂 i odtworzy艂 bazylik臋 艢wi臋tego Piotra, 艂膮cznie z jego ko艣膰mi spoczywaj膮cymi pono膰 pod o艂tarzem, jednak poczu艂em si臋 tak, jakbym zn贸w znalaz艂 si臋 w Rzymie, takim jaki ujrza艂em po raz pierwszy w grudniu roku 1820. W Rzymie, w kt贸rym zamieszka艂em, cierpia艂em i wreszcie umar艂em.

聽 聽 Ogromne pomieszczenie pod wzgl臋dem architektonicznym by艂o pi臋kniejsze i elegantsze ni偶 kt贸rakolwiek z wysokich na mil臋 wie偶 biurowych na Pierwszej Tau Ceti. Bazylika 艢wi臋tego Piotra mia艂a sze艣膰set st贸p d艂ugo艣ci, a jej poprzeczna nawa oko艂o sze艣膰dziesi臋ciu. Sklepienia, znajduj膮ce si臋 niemal czterysta st贸p nad poziomem o艂tarza, pokrywa艂y freski samego Micha艂a Anio艂a. Bogato zdobiony baldachim Beminiego, wsparty na spiralnych, bizantyjskich kolumnach, os艂ania艂 g艂贸wny o艂tarz, tonuj膮c nieco dysproporcj臋 budowli w zestawieniu z wymiarami ludzi. Mi臋kkie, delikatne 艣wiat艂o lamp i 艣wiec odbija艂o si臋 od g艂adzonego trawertynu, wydobywaj膮c g艂臋bi臋 p艂askorze藕b oraz obejmuj膮c swym zasi臋giem niestety tylko cz臋艣膰 niezliczonych dzie艂 sztuki znajduj膮cych si臋 na 艣cianach, kolumnach, gzymsach oraz na sklepieniu. Spok贸j i ciep艂o tej iluminacji zak艂贸ca艂y jednak b艂yskawice, kt贸rych ostre, ra偶膮ce 艣wiat艂o co chwila wdziera艂o si臋 przez witra偶e 艣cienne.

聽 聽 Zamar艂em tu偶 za apsyd膮, obawiaj膮c si臋, 偶e odg艂os moich krok贸w b臋dzie profanacj膮 tego miejsca i nawet oddech mo偶e zak艂贸ci膰 panuj膮cy tu idealny spok贸j. Po chwili moje oczy przywyk艂y do p贸艂mroku i dopiero w贸wczas zauwa偶y艂em, i偶 w 艣wi膮tyni nie ma 艂awek, a tylko w odleg艂o艣ci jakich艣 pi臋膰dziesi臋ciu st贸p od o艂tarza stoj膮 dwa krzes艂a. Siedzieli na nich dwaj rozmawiaj膮cy z zapa艂em, pochyleni ku sobie m臋偶czy藕ni. 艢wiat艂o lamp i 艣wiec wywo艂ywa艂o gr臋 p贸艂cieni na ich twarzach. Obaj byli kap艂anami ju偶 nie pierwszej m艂odo艣ci. W nag艂ym ol艣nieniu u艣wiadomi艂em sobie, 偶e jednym z nich jest monsignor Edouard.

聽 聽 Drugim za艣 ojciec Paul Dure.

聽聽聽 Pocz膮tkowo musieli by膰 zaskoczeni, a mo偶e nawet wystraszeni. Przerwali szepty i uni贸s艂szy g艂owy ujrzeli nagle obcego, niskiego m臋偶czyzn臋 wy艂aniaj膮cego si臋 z cienia niczym zjawa, wykrzykuj膮cego przy tym ich imiona... be艂kocz膮cego niesk艂adnie o pielgrzymach, Grobowcach Czasu, Chy偶warze, Sztucznych Inteligencjach i 艣mierci bog贸w.

聽 聽 Monsignor nie wezwa艂 jednak pomocy. Obaj kap艂ani pozostali na swoich miejscach. Wsp贸lnie uspokajali przybysza, ws艂uchuj膮c si臋 w jego s艂owa, aby wy艂owi膰 z nich jaki艣 sens.

聽 聽 To rzeczywi艣cie by艂 Paul Dure, a nie 偶aden android lub cybryd. Nabra艂em pewno艣ci co do tego s艂uchaj膮c go, zadaj膮c pytania, patrz膮c mu prosto w oczy... ale przede wszystkim 艣ciskaj膮c jego d艂o艅 i dotykaj膮c go.

聽 聽 - Znasz... wiele szczeg贸艂贸w z mojego 偶ycia... Z pobytu na Hyperionie, przy Grobowcach Czasu... ale m贸wisz, 偶e kim jeste艣? - dopytywa艂 si臋 ksi膮dz.

聽 聽 W tym momencie role si臋 odwr贸ci艂y. Teraz to ja musia艂em przekona膰 go co do mojej to偶samo艣ci.

聽 聽 - Cybrydaln膮 rekonstrukcj膮 Johna Keatsa. Osobowo艣ci膮 bli藕niacz膮 z t膮, kt贸ra jest zapisana w Brawne Lamii.

聽 聽 - I by艂e艣 w stanie komunikowa膰 si臋...? Dzi臋ki temu bli藕niakowi wiedzia艂e艣, co si臋 z nami dzieje?

聽 聽 Kl臋cza艂em na jednym kolanie mi臋dzy nimi a o艂tarzem. Zniecierpliwiony unios艂em obie r臋ce.

聽 聽 - Dzi臋ki temu... dzi臋ki jakiej艣 anomalii w megasferze. 艢ni艂em prze偶ycia pielgrzym贸w, s艂ysza艂em wasze opowie艣ci, pozna艂em histori臋 偶ycia i 艣mierci Paula Dure... twoj膮 histori臋.

聽 聽 Wyci膮gn膮艂em r臋k臋 dotykaj膮c jego ramienia. Mo偶liwo艣膰 przebywania w tym samym miejscu i czasie co jeden z pielgrzym贸w sprawia艂a, 偶e a偶 kr臋ci艂o mi si臋 w g艂owie.

聽 聽 - Wi臋c wiesz tak偶e, jak si臋 tu dosta艂em - raczej stwierdzi艂 ni偶 zapyta艂 kap艂an.

聽 聽 - Nie. Ostatnio 艣ni艂em, 偶e wchodzisz do jednego z Grobowc贸w. Nasta艂a jasno艣膰 i nie wiem, co by艂o dalej.

聽 聽 Ojciec Dure pokiwa艂 g艂ow膮. Jego twarz mia艂a bardziej arystokratyczne rysy, a jednocze艣nie by艂a bardziej zniszczona, ni偶 si臋 spodziewa艂em.

聽 聽 - Ale znasz los pozosta艂ych?

聽 聽 Westchn膮艂em ci臋偶ko.

聽 聽 - Tylko niekt贸rych. Poeta Silenus 偶yje, lecz wisi na stalowym drzewie cierniowym. Gdy ostatnio widzia艂em Kassada, go艂ymi r臋kami atakowa艂 Chy偶wara. M. Lamia podr贸偶owa艂a za艣 w megasferze w towarzystwie drugiego duplikatu Keatsa do peryferi贸w TechnoCentrum...

聽 聽 - A wi臋c on 偶yje w tym... dysku Schr贸na, czy jak tam si臋 nazywa to urz膮dzenie? - zapyta艂 ojciec Dure z wyra藕n膮 nadziej膮 w g艂osie.

聽 聽 - Ju偶 nie....SI o imieniu Ummon zabi艂a go... Zniszczy艂a jego osobowo艣膰. Brawne za艣 usz艂a z 偶yciem. Ale nie wiem, czy jej cia艂o te偶 nie zosta艂o zniszczone.

聽 聽 Monsignor Edouard pochyli艂 si臋 w moj膮 stron臋.

聽 聽 - A co z konsulem i ojcem oraz c贸rk膮?

聽 聽 - Konsul usi艂owa艂 wr贸ci膰 do stolicy na macie grawitacyjnej - odpar艂em. - Rozbi艂 si臋 jednak kilkadziesi膮t mil na p贸艂noc od Grobowc贸w. Nie wiem, co si臋 z nim sta艂o.

聽 聽 - Mil? - powt贸rzy艂 z pytaniem w g艂osie ojciec Dure.

聽 聽 - Przepraszam, ale to miejsce sprawia, 偶e u偶ywam jednostek z... poprzedniego 偶ycia - wyja艣ni艂em zataczaj膮c r臋k膮 kr膮g.

聽 聽 - M贸w dalej - zach臋ci艂 Edouard. - Co z ojcem i jego niemowl臋ciem?

聽 聽 Usiad艂em na zimnym kamieniu, wyczerpany, z ko艅czynami dr偶膮cymi ze zm臋czenia.

聽 聽 - W ostatnim moim 艣nie Sol odda艂 Rachel臋 w ofierze Chy偶warowi. Ona sama go o to prosi艂a. Nie widzia艂em, co nast膮pi艂o p贸藕niej. Grobowce si臋 otwiera艂y.

聽 聽 - Wszystkie?

聽 聽 - Wszystkie, kt贸re widzia艂em.

聽 聽 Obaj ksi臋偶a popatrzyli po sobie.

聽 聽 - Jeszcze co艣. - Zrelacjonowa艂em im ca艂膮 rozmow臋 z Ummonem. - Czy to mo偶liwe, by jakiekolwiek b贸stwo mog艂o... powsta膰 z ludzkiej 艣wiadomo艣ci, bez naszej wiedzy, jak twierdzi SI?

聽 聽 B艂yskawice usta艂y, lecz ulewa jeszcze przybra艂a na sile. S艂ycha膰 by艂o wyra藕nie stukot kropel na pot臋偶nym dachu. Gdzie艣 w p贸tmroku zaskrzypia艂y drzwi i da艂y si臋 s艂ysze膰 kroki, kt贸re po chwili ucich艂y w oddali.

聽 聽 - 艢wi臋ty Teilhard twierdzi艂, 偶e to mo偶liwe - rzek艂 znu偶onym g艂osem ojciec Dure. - Ale je艣li ten B贸g jest istot膮 maj膮c膮 pocz膮tek i koniec, ewoluuj膮c膮 w ten sam spos贸b jak inne, to nie... to nie B贸g Abrahama i Chrystusa.

聽 聽 Monsignor Edouard przytakn膮艂.

聽 聽 - To staro偶ytna herezja...

聽 聽 - Tak - przyzna艂em. - To herezja. S艂ysza艂em, jak ojciec Dure t艂umaczy艂 to Solowi Weintraubowi i konsulowi. Ale co za r贸偶nica, jak powsta艂a... ta moc i czy jest ograniczona czy te偶 nie. Je艣li Ummon m贸wi prawd臋, mamy do czynienia z pot臋g膮, kt贸ra wykorzystuje kwazary jako 藕r贸d艂a energii. To B贸g, kt贸ry jest w stanie niszczy膰 ca艂e galaktyki, moi mili.

聽 聽 - M贸wimy o bogu, kt贸ry niszczy galaktyki. Nie o Bogu - zaprotestowa艂 ojciec Dure.

聽 聽 Bez trudu zrozumia艂em, co ma na my艣li.

聽 聽 - A je艣li nie jest istot膮 ograniczon膮 - upiera艂em si臋. - Je艣li jest alf膮 i omeg膮, totaln膮 艣wiadomo艣ci膮, o kt贸rej pisali艣cie? Je艣li jest t膮 sam膮 Tr贸jc膮, w kt贸r膮 wierzy wasz Ko艣ci贸艂...? I cz臋艣膰 tej Tr贸jcy uciek艂a do naszych czas贸w... to co?

聽 聽 - Ale uciek艂a przed czym? - zapyta艂 mi臋kko ojciec Dure. - B贸g Teilharda... B贸g Ko艣cio艂a... nasz B贸g jest alf膮 i omeg膮. B贸g uosobiony i niefizyczny - to co Teilhard nazywa En haut i En avant - stanowi膮 idealn膮 jedno艣膰. Nie istnieje nic tak przera偶aj膮cego, tak gro藕nego, co zmusi艂oby cz臋艣膰 tego b贸stwa do ucieczki. 呕aden Antychryst, 偶adna satanistyczna si艂a, 偶aden antyb贸g nie zdo艂a艂by przecie偶 zagrozi膰 takiej uniwersalnej 艣wiadomo艣ci. Kim m贸g艂by by膰 ten drugi?

聽 聽 - Bogiem maszyn - wyszepta艂em tak cicho, 偶e nie mia艂em pewno艣ci, czy us艂yszeli to moi rozm贸wcy.

聽 聽 Monsignor Edouard z艂o偶y艂 r臋ce, jak mi si臋 wydawa艂o, do modlitwy, ale okaza艂o si臋 to znamionowa膰 g艂臋bokie zamy艣lenie i jednocze艣nie poruszenie.

聽 聽 - Sam Chrystus mia艂 w膮tpliwo艣ci - powiedzia艂. - Przecie偶 prosi艂, by zabrano od niego kielich goryczy. Je艣li konieczna by艂a jeszcze druga ofiara... co艣 straszniejszego ni偶 ukrzy偶owanie... wtedy jestem wstanie wyobrazi膰 sobie Chrystusa jako jedn膮 z os贸b 艢wi臋tej Tr贸jcy przemieszczaj膮c膮 si臋 w czasie, w臋druj膮c膮 przez czterowymiarowy ogr贸d, by zyska膰 kilka godzin... a mo偶e lat... wytchnienia.

聽 聽 - Co艣 straszniejszego ni偶 ukrzy偶owanie - powt贸rzy艂 Paul Dure ochryple.

聽 聽 Obaj wpili w niego wzrok. Kap艂an wola艂 ukrzy偶owanie na drzewie testowym na Hyperionie ni偶 odda膰 si臋 we w艂adanie krzy偶okszta艂towi. Utrzymywany przeze艅 na granicy 偶ycia, wielokrotnie prze偶ywa艂 agoni臋.

聽 聽 - Przed czymkolwiek ucieka ta 艣wiadomo艣膰 En haut, to co艣 tak przera偶aj膮cego, 偶e nie potrafimy sobie tego wyobrazi膰 - wyszepta艂 ojciec Dure.

聽 聽 Monsignor dotkn膮艂 ramienia przyjaciela.

聽 聽 - Paul, opowiedz mu o swojej podr贸偶y tutaj.

聽 聽 Ksi膮dz z wyra藕nym trudem wr贸ci艂 my艣lami do tera藕niejszo艣ci i zwr贸ci艂 si臋 do mnie.

聽 聽 - Znasz w szczeg贸艂ach nasze 偶ycie... i dok艂adny przebieg pobytu w Dolinie Grobowc贸w Czasu?

聽 聽 - Tak mi si臋 wydaje. A偶 do momentu, gdy znikn膮艂e艣.

聽 聽 Kap艂an westchn膮艂 i d艂ugimi, lekko dr偶膮cymi palcami przetar艂 czo艂o.

聽 聽 - Wi臋c mo偶e uda ci si臋 zrozumie膰, jak si臋 tu dosta艂em... i co widzia艂em po drodze.

聽聽聽 Ujrza艂em 艣wiat艂o w trzecim Grobowcu Jaskiniowym. Wszed艂em do niego. Musz臋 wyzna膰, 偶e w moim umy艣le, a w艂a艣ciwie w tym co z niego zosta艂o po replikacji dokonanej przez krzy偶okszta艂t, k艂臋bi艂y si臋 my艣li o samob贸jstwie...

聽 聽 Ujrza艂em 艣wiat艂o i my艣la艂em, 偶e to Chy偶war. Mia艂em przeczucie, 偶e wreszcie doczeka艂em si臋 drugiego spotkania z nim. Poprzednio widzia艂em go wiele lat temu w labiryncie pod Rozpadlin膮, gdzie otrzyma艂em od niego nieszcz臋sny krzy偶okszta艂t.

聽 聽 Kiedy dzie艅 wcze艣niej szukali艣my pu艂kownika Kassada, korytarz w Grobowcu Jaskiniowym pozwala艂 na przej艣cie zaledwie jakich艣 trzydziestu krok贸w. Teraz 艣ciana zagradzaj膮ca drog臋 znikn臋艂a, a w jej miejscu pojawi艂a si臋 rze藕ba przypominaj膮ca pysk Chy偶wara, stanowi膮ca po艂膮czenie 偶ywego organizmu z mechanizmem, o z臋bach ostrych jak brzytwy.

聽 聽 Za w膮skim przej艣ciem znajdowa艂y si臋 kamienne schody prowadz膮ce w d贸艂. To w艂a艣nie stamt膮d emanowa艂o 艣wiat艂o, zmieniaj膮c barw臋 z bia艂ego na purpurowe. Wok贸艂 panowa艂a niemal idealna cisza, tylko wiatr szumia艂 tak lekko, i偶 mia艂o si臋 wra偶enie, 偶e to kamienie oddychaj膮.

聽 聽 Nie jestem Dantem. I nie ujrza艂em Beatrycze. Chwilowy przyp艂yw odwagi, cho膰 raczej by艂 to fatalizm, znikn膮艂, gdy zag艂臋bi艂em si臋 w grobowcu. Odwr贸ci艂em si臋 i niemal biegiem pokona艂em drog臋 dziel膮c膮 mnie od wyj艣cia.

聽 聽 Ale nie znalaz艂em go. Korytarz po prostu ko艅czy艂 si臋 w pewnym miejscu. Nie s艂ysza艂em odg艂os贸w, jakie musia艂yby towarzyszy膰 zawa艂owi, a poza tym ska艂a zagradzaj膮ca przej艣cie niczym nie r贸偶ni艂a si臋 od tych, z kt贸rych zbudowane by艂y 艣ciany. P贸艂 godziny rozpaczliwie szuka艂em jakiego艣 innego wyj艣cia. Nie chc膮c wraca膰 do schod贸w przesiedzia艂em kilka d艂ugich godzin przed kamieniem blokuj膮cym drog臋 do wolno艣ci. Kolejna sztuczka Chy偶wara. Kolejny prymitywny dowcip tej przewrotnej planety. C贸偶 za poczucie humoru. Cha, cha, cha.

聽 聽 Po kilku godzinach tkwienia w p贸艂mroku i obserwowania pulsuj膮cego 艣wiat艂a u艣wiadomi艂em sobie, 偶e Chy偶war nie przyjdzie tu do mnie. A wyj艣cie nie otworzy si臋 w jaki艣 magiczny spos贸b. Mia艂em wyb贸r: siedzie膰 tu, a偶 umr臋 z g艂odu, a raczej z pragnienia, skoro czu艂em, 偶e ju偶 jestem odwodniony, lub zej艣膰 tymi cholernymi schodami.

聽 聽 Zszed艂em wi臋c.

聽 聽 Wiele lat temu, zaraz po tym jak w pobli偶u Rozpadliny odnalaz艂em Bikur贸w, trafi艂em do labiryntu, kt贸ry znajdowa艂 si臋 jakie艣 trzy kilometry poni偶ej kanionu - nieg艂臋boko, zwa偶ywszy fakt, i偶 na wi臋kszo艣ci podobnych planet s膮 one usytuowane co najmniej dziesi臋膰 kilometr贸w pod powierzchni膮. Nie mia艂em w膮tpliwo艣ci, 偶e owe nie ko艅cz膮ce si臋 schody, na tyle szerokie, 偶e wprost do piek艂a mog艂oby schodzi膰 po nich, id膮c obok siebie, dziesi臋ciu ludzi, zaprowadz膮 mnie do labiryntu. To w艂a艣nie tam Chy偶war ukara艂 mnie nie艣miertelno艣ci膮. Je艣li on sam lub kieruj膮ca nim si艂a mia艂a jakiekolwiek poczucie humoru, dostrzeg艂aby ironi臋 w fakcie, 偶e dok艂adnie w tym samym miejscu zapewne utrac臋 teraz nie艣miertelno艣膰 i 偶ycie jednocze艣nie.

聽 聽 Schody wi艂y si臋 w d贸艂, a 艣wiat艂o stawa艂o si臋 coraz ja艣niejsze i nabiera艂o r贸偶owej barwy. Dziesi臋膰 minut p贸藕niej by艂o ju偶 krwistoczerwone, a po up艂ywie kolejnej p贸艂 godziny sta艂o si臋 karmazynowe. Jak na m贸j gust zbyt dos艂ownie wykorzystywano pomys艂y Dantego. Ogarn臋艂a mnie weso艂o艣膰 na my艣l, 偶e lada chwila mo偶e si臋 przede mn膮 pojawi膰 czart z ogonem, kozimi racicami i spiczastym w膮sikiem.

聽 聽 Ch臋膰 do 艣miechu odesz艂a mi jednak, gdy zbli偶y艂em si臋 do st贸p schod贸w. Ujrza艂em bowiem 藕r贸d艂o 艣wiat艂a: setki i tysi膮ce krzy偶okszta艂t贸w. Pocz膮tkowo niewielkie, dalej coraz wi臋ksze, tkwi艂y przytwierdzone do 艣cian, r贸偶owoczerwone, przypominaj膮ce koral, emanuj膮ce krwaw膮 po艣wiat膮.

聽 聽 Zrobi艂o mi si臋 niedobrze. Czu艂em si臋, jakbym tkwi艂 po艣r贸d wielkich, pulsuj膮cych pijawek. Przypomnia艂em sobie odczyty medskanera, gdy na moim ciele znajdowa艂 si臋 zaledwie jeden z nich. Ow膮 pl膮tanin臋 zwoj贸w nerwowych przenikaj膮cych moje organy, si臋gaj膮cych do m贸zgu jak potworny nowotw贸r, kt贸ry gn臋bi, ale nie tylko nie przynosi 艣mierci, lecz j膮 wr臋cz uniemo偶liwia. Teraz mia艂em na sobie dwa krzy偶okszta艂ty: Lenara Hoyta i w艂asny. Modli艂em si臋, by raczej umrze膰, ni偶 znosi膰 podw贸jne cierpienie.

聽 聽 艢ciany pulsowa艂y nie tylko 艣wiat艂em, ale i ciep艂em, cho膰 nie wiem, czy nie pochodzi艂o ono od tysi臋cy paso偶yt贸w. Po kilku nast臋pnych krokach znalaz艂em si臋 w korytarzu.

聽 聽 Labirynt. Wygl膮da艂 dok艂adnie tak samo jak ten, kt贸ry ogl膮da艂em na niezliczonych hologramach, i ten, kt贸ry ju偶 kiedy艣 widzia艂em w naturze: tunel o g艂adkich 艣cianach, o 艣rednicy trzydziestu metr贸w, wydr膮偶ony w ska艂ach Hyperiona ponad siedemset pi臋膰dziesi膮t tysi臋cy lat temu i przecinaj膮cy planet臋 jak katakumby zaprojektowane przez jakiego艣 szalonego in偶yniera. Takie same podziemia znaleziono na dziewi臋ciu planetach: pi臋膰 z nich nale偶a艂o do Sieci, a pozosta艂e do Protektoratu. Wszystkie identyczne, stworzone mniej wi臋cej w tym samym czasie w zupe艂nie niezrozumia艂ym celu. Kr膮偶y艂y legendy o Budowniczych Labirynt贸w, ale mityczni in偶ynierowie nie pozostawili po sobie 偶adnych narz臋dzi ani wskaz贸wek, w jaki spos贸b zdo艂ali wykona膰 t臋 gigantyczn膮 prac臋. 呕adna z teorii dotycz膮cych ich powstania nie wyja艣nia艂a w przekonuj膮cy spos贸b powodu, dla kt贸rego zrealizowano ten niew膮tpliwie najwi臋kszy projekt in偶ynieryjny w Galaktyce.

聽 聽 Wszystkie labirynty by艂y puste. Zbadano miliony kilometr贸w korytarzy wyci臋tych w kamieniu i stwierdzono, 偶e nic w nich nie ma. Ale nie w tym, w kt贸rym si臋 znalaz艂em.

聽 聽 Krzy偶okszta艂ty o艣wietla艂y scen臋 偶ywcem wyj臋t膮 z obraz贸w Hieronima Boscha. Sta艂em wpatrzony w zdaj膮cy si臋 nie mie膰 ko艅ca tunel. Pozornie nie ko艅cz膮cy si臋, ale nie pusty...

聽 聽 Pocz膮tkowo s膮dzi艂em, 偶e to nieprzebrane t艂umy 偶ywych ludzi rzeka g艂贸w i ramion, ci膮gn膮ca si臋 na przestrzeni wielu kilometr贸w. Tylko gdzieniegdzie dostrzega艂em zaparkowany pojazd o rudoczerwonej barwie. Gdy podszed艂em do ludzkiej 艣ciany na mniej ni偶 dwadzie艣cia metr贸w, u艣wiadomi艂em sobie, 偶e to trupy. Dziesi膮tki, setki tysi臋cy ludzkich cia艂, gdzie tylko okiem si臋gn膮膰. Cz臋艣膰 spo艣r贸d nich le偶a艂a na kamiennym pod艂o偶u, cz臋艣膰 by艂a oparta o 艣ciany, ale zdecydowana wi臋kszo艣膰 znajdowa艂a si臋 w pozycji stoj膮cej, wci艣ni臋ta mi臋dzy inne zw艂oki.

聽 聽 Przez 艣rodek przechodzi艂a w膮ska 艣cie偶ka, jakby jaka艣 maszyna wyci臋艂a sobie drog臋. Ruszy艂em ni膮, staraj膮c si臋 nie dotkn膮膰 偶adnego z otaczaj膮cych mnie trup贸w.

聽 聽 By艂y to bez w膮tpienia cia艂a ludzkie, zmumifikowane w tym idealnie sterylnym grobowcu. Nawet ubiory pozosta艂y nienaruszone. Sk贸ra i cia艂o pociemnia艂y, wysch艂y i obkurczy艂y si臋, wyra藕nie zarysowuj膮c ko艣ci: W艂osy zamieni艂y si臋 w twarde niczym plastow艂贸knina smoliste skorupy. Z otwartych oczu i uchylonych ust wyziera艂a czarna pustka. Ubrania zmar艂ych, kiedy艣 zapewne wielobarwne, teraz zszarza艂y i zdawa艂y si臋 wykute z kamienia. Bry艂ki zniszczonego przez czas plastiku na ich nadgarstkach i szyjach kiedy艣 by艂y zapewne komlogami lub jakim艣 ich odpowiednikiem.

聽 聽 Widoczne z daleka pojazdy to chyba EMV, ale nie da艂o si臋 tego stwierdzi膰 w spos贸b jednoznaczny, gdy偶 sta艂y si臋 jedynie stertami rdzy. Po przej艣ciu jakich艣 stu metr贸w zawadzi艂em o co艣 stop膮 i chroni膮c si臋 przed upadkiem opar艂em r臋k臋 o jak膮艣 zdeformowan膮 maszyn臋, kt贸ra natychmiast rozsypa艂a si臋 w py艂.

聽 聽 Szed艂em tak 艣cie偶k膮 pomi臋dzy rozpadaj膮cymi si臋 ludzkimi cia艂ami, rozmy艣laj膮c dlaczego w艂a艣nie mnie dane jest to ogl膮da膰. Nie wiem, ile czasu up艂yn臋艂o, nim dotar艂em do skrzy偶owania tuneli. Wszystkie trzy korytarze wype艂nione by艂y zw艂okami. 艢cie偶ka skr臋ca艂a w lewo, wi臋c nie pozostawa艂o mi nic innego, jak pod膮偶y膰 ni膮 dalej.

聽 聽 Kilka godzin p贸藕niej, a mo偶e kilkana艣cie, zatrzyma艂em si臋 i usiad艂em. Je艣li tylko w tym tunelu znajdowa艂y si臋 dziesi膮tki tysi臋cy cia艂, to labirynt Hyperiona musia艂 zawiera膰 ca艂e ich miliardy. Mo偶e nawet wi臋cej. A wszystkie dziewi臋膰 planet z labiryntami mog艂o by膰 grobowcami dla bilion贸w.

聽 聽 Nie mia艂em poj臋cia, dlaczego dane mi by艂o ogl膮da膰 owe sceny ostatecznej zag艂ady. Tu偶 obok miejsca gdzie siedzia艂em, zmumifikowany trup m臋偶czyzny os艂ania艂 r臋kami cia艂o kobiety, kt贸ra w ramionach tuli艂a zawini膮tko z wystaj膮cymi ze艅 ciemnymi kiedy艣 w艂osami. Odwr贸ci艂em wzrok i za艂ka艂em.

聽 聽 Jako archeolog osobi艣cie ekshumowa艂em ofiary egzekucji, ognia, powodzi, trz臋sie艅 ziemi i wulkan贸w. Takie sceny rodzinne nie by艂y dla mnie nowo艣ci膮. Stanowi艂y conditio sine qua non historii. Ale mimo to obecny widok wydawa艂 mi si臋 niewsp贸艂miernie bardziej przera偶aj膮cy. Mo偶e chodzi艂o o skal臋 tragedii, o napawaj膮cy l臋kiem blask tysi臋cy krzy偶okszta艂t贸w, stanowi膮cych blu藕nierczy, kiepski 偶art, a mo偶e o smutny 艣wist wiatru hulaj膮cego w nie ko艅cz膮cych si臋 korytarzach.

聽 聽 Przywiod艂y mnie tutaj 偶ycie, cierpienie, drobne zwyci臋stwa i niezliczone pora偶ki. Ogarn臋艂o mnie poczucie, 偶e te cia艂a znajduj膮 si臋 tu p贸艂 miliona lat lub jeszcze d艂u偶ej, a jednocze艣nie ludzie ci pochodz膮 z naszych czas贸w, lub co gorsza z przysz艂o艣ci. Ukry艂em wi臋c twarz w d艂oniach i p艂aka艂em.

聽 聽 Nagle poczu艂em, 偶e co艣 si臋 zmieni艂o. Wci膮偶 panowa艂a cisza, lecz mia艂em wra偶enie, 偶e nie jestem sam. Unios艂em wzrok i ujrza艂em Chy偶wara, stoj膮cego zaledwie dwa metry ode mnie. Nie na 艣cie偶ce, lecz obok, po艣r贸d cia艂, jak rze藕ba stanowi膮ca pochwa艂臋 sprawcy tej rzezi.

聽 聽 Wsta艂em. Nie mog艂em siedzie膰 ani kl臋cze膰 przed tym szkaradztwem.

聽 聽 Chy偶war ruszy艂 w moj膮 stron臋, raczej 艣lizgaj膮c si臋 ni偶 id膮c. Krwawe 艣wiat艂o krzy偶okszta艂t贸w odbija艂o si臋 od jego b艂yszcz膮cego pancerza i pokrywaj膮cych go ostrzy, przypominaj膮cych stalaktyty czy te偶 stalagmity.

聽 聽 Nie czu艂em do niego z艂o艣ci. Tylko smutek i 偶al. Wsp贸艂czu艂em wszystkim ofiarom, kt贸re gin臋艂y, pozbawione najmniejszych szans w spotkaniu z tym stworem, czymkolwiek by艂.

聽 聽 Po raz pierwszy zorientowa艂em si臋, 偶e z tak bliskiej odleg艂o艣ci wyczuwam jego zapach: mieszanin臋 woni zje艂cza艂ego oleju, przegrzanych 艂o偶ysk i rozk艂adaj膮cej si臋 krwi. P艂omienie w jego oczach przygasa艂y i ponownie rozb艂yskiwa艂y w rytmie zgodnym z pulsowaniem 艣wiate艂 krzy偶okszta艂t贸w.

聽 聽 Nigdy nie wierzy艂em, 偶e Chy偶war ma jakie艣 ponadnaturalne zdolno艣ci. S膮dzi艂em, 偶e nie jest personifikacj膮 dobra lub z艂a, tylko wybrykiem wszech艣wiata - przera偶aj膮cym bublem ewolucji. Najgorszym koszmarem 艣wi臋tego Teilharda. Ale r贸wnocze艣nie rzecz膮, poddaj膮c膮 si臋 prawom natury i s艂u偶膮c膮 jakim艣 si艂om gdzie艣 we wszech艣wiecie.

聽 聽 Wyci膮gn膮艂 ku mnie ramiona. Ostrza na jego czterech nadgarstkach by艂y d艂u偶sze od moich r膮k, a te na piersi wystarczy艂y, by na wylot przebi膰 mi czaszk臋. Patrzy艂em mu prosto w oczy, gdy jedn膮 par膮 ramion obj膮艂 mnie, a drug膮 wsun膮艂 mi臋dzy nasze cia艂a.

聽 聽 Rozprostowa艂 palce zako艅czone ostrzami. Wzdrygn膮艂em si臋 na my艣l o tym, co mnie za chwil臋 spotka, lecz sta艂em bez ruchu, gdy klingi zatopi艂y si臋 w mej piersi. B贸lu, jaki odczu艂em, nie da si臋 opisa膰.

聽 聽 Da艂 krok do ty艂u, trzymaj膮c co艣 czerwonego, ociekaj膮cego krwi膮. Zatoczy艂em si臋, s膮dz膮c, 偶e w d艂oni potwora znajduje si臋 moje serce. C贸偶 za ironia. Oto trup patrzy zaskoczony na swoje serce, zanim krew odp艂ynie z jego wci膮偶 pracuj膮cego, niedowierzaj膮cego samemu sobie m贸zgu.

聽 聽 Ale to by艂o co艣 innego. Chy偶war Trzyma艂 krzy偶okszta艂t, kt贸ry nosi艂em na piersi. M贸j krzy偶okszta艂t. Zn贸w zatoczy艂em si臋, niemal upadaj膮c. D艂o艅 odruchowo pow臋drowa艂a w kierunku zadanych mi ran. Spojrza艂em na palce umazane krwi膮, lecz zorientowa艂em si臋, 偶e powinno by膰 jej znacznie wi臋cej. Przenios艂em wzrok na piersi i stwierdzi艂em, 偶e ci臋cia zabli藕niaj膮 si臋 na moich oczach. Wiedzia艂em, 偶e krzy偶okszta艂t zagnie藕dzi艂 si臋 w moim ciele, swymi mackami si臋gaj膮c najdalszych jego zak膮tk贸w. By艂em przekonany, 偶e 偶aden laser chirurgiczny nie zdo艂a oddzieli膰 jego wici od cia艂a ojca Hoyta, ani te偶 od mojego. Ale jednocze艣nie czu艂em, 偶e teraz zanikaj膮 wszelkie 艣lady jego obecno艣ci.

聽 聽 Wci膮偶 nosi艂em krzy偶okszta艂t Hoyta. Ale to co innego. Kiedy umr臋, Lenar Hoyt zrodzi si臋 z tego cia艂a. A ja zgin臋. Nie b臋dzie ju偶 kolejnych duplikat贸w Paula Dure, z ka偶d膮 reinkarnacj膮 coraz mniej przypominaj膮cych pierwowz贸r.

聽 聽 Chy偶war zapewni艂 mi prawo do 艣mierci nie zabijaj膮c mnie. Cisn膮艂 stygn膮cy krzy偶okszta艂t gdzie艣 mi臋dzy cia艂a i uj膮艂 mnie za rami臋, ostrzami tn膮c biceps, z kt贸rego natychmiast trysn臋艂a krew.

聽 聽 Ruszy艂 ku 艣cianie, nie zwracaj膮c uwagi na trupy. Pod膮偶y艂em za nim, staraj膮c si臋 unika膰 kontaktu z cia艂ami, lecz nie chc膮c utraci膰 ramienia, kt贸remu grozi艂o urwanie, nie udawa艂o mi si臋 to. Na jedno z nich nadepn膮艂em tak, 偶e stopa zapad艂a si臋 w kruch膮 klatk臋 piersiow膮.

聽 聽 Wreszcie dotarli艣my do 艣ciany, z kt贸rej w dziwny spos贸b znikn臋艂y krzy偶okszta艂ty. Zaskoczony spostrzeg艂em, 偶e znajduje si臋 w niej jakie艣 emanuj膮ce energi膮 przej艣cie. Kszta艂tem i rozmiarami zupe艂nie nie przypomina艂o typowego portalu, ale wok贸艂 s艂ysza艂em jego charakterystyczny szum. Dla mnie najwa偶niejsze by艂o jednak, i偶 wreszcie wydostan臋 si臋 z tego miejsca nasi膮kni臋tego atmosfer膮 艣mierci.

聽 聽 Chy偶war poci膮gn膮艂 mnie za sob膮.

聽聽聽 Niewa偶ko艣膰. Labirynt powyginanych grodzi, pl膮tanina przewod贸w jak gdyby wn臋trzno艣ci jakiego艣 gigantycznego stwora, migaj膮ce czerwone 艣wiat艂o... Przez chwil臋 mia艂em wra偶enie, 偶e pochodzi od krzy偶okszta艂t贸w, lecz szybko zorientowa艂em si臋, 偶e to 艣wiat艂a alarmowe w umieraj膮cym statku. Niezdarnie stara艂em si臋 odsun膮膰, unikaj膮c dotyku p艂yn膮cych w moj膮 stron臋 trup贸w. Nie mumii, lecz 艣wie偶ych cia艂, niedawno pozbawionych 偶ycia, z otwartymi ustami, wyba艂uszonymi oczami, rozerwanymi p艂ucami, otoczonych chmurami kropelek krwi. Porusza艂y si臋 niemal jak 偶ywe za spraw膮 r贸偶nic ci艣nie艅 i ko艂ysania jednostk膮 Armii.

聽 聽 Nie mia艂em w膮tpliwo艣ci co do tego, 偶e jestem na okr臋cie nale偶膮cym do Armii. Na cia艂ach m艂odzie艅c贸w widzia艂em mundury Armii-kosmos. Na grodziach i pogruchotanych w艂azach dostrzeg艂em napisy w jak偶e charakterystycznym wojskowym 偶argonie, zawieraj膮ce instrukcje korzystania z awaryjnych skafandr贸w i baniek ci艣nieniowych, kt贸re tkwi艂y nienaruszone w swoich uchwytach i zasobnikach. Cokolwiek zniszczy艂o statek, musia艂o tego dokona膰, zanim kto艣 z jego za艂ogi zrozumia艂, 偶e zbli偶a si臋 niebezpiecze艅stwo.

聽 聽 Obok mnie zn贸w pojawi艂 si臋 Chy偶war.

聽 聽 On... w kosmosie! Poza Hyperionem i okowami pr膮d贸w czasu! Przecie偶 wiele spo艣r贸d takich statk贸w mia艂o na pok艂adzie transmitery! Jeden z nich znajdowa艂 si臋 zaledwie pi臋膰 metr贸w dalej, w korytarzu. Tkwi艂o przy nim jedno z cia艂. Rami臋 dotyka艂o nieprzejrzystej tafli, jakby jego w艂a艣ciciel sprawdza艂, co znajduje si臋 w 艣wiecie po drugiej stronie. Powietrze przep艂ywaj膮ce mi臋dzy nimi gwizda艂o coraz g艂o艣niej. Jak偶e chcia艂bym pchn膮膰 trupa, by przekroczy艂 portal, lecz r贸偶nica ci艣nie艅 sprawi艂a, 偶e ten majestatycznie odp艂yn膮艂 od transmitera.

聽 聽 Zwr贸ci艂em si臋 ku Chy偶warowi, a w艂a艣ciwie usi艂owa艂em to zrobi膰, gdy偶 w warunkach zerowej grawitacji wcale nie by艂o to takie 艂atwe. Potw贸r chwyci艂 mnie, swymi ostrzami zn贸w przecinaj膮c sk贸r臋, i pchn膮艂 w stron臋 portalu. Nie by艂em nawet w stanie zmieni膰 trajektorii lotu. Zanim znalaz艂em si臋 po drugiej stronie, by艂em przekonany, 偶e czeka tam na mnie kosmiczna pustka, upadek z ogromnej wysoko艣ci albo, co najgorsze, powr贸t do kolejnego odcinka labiryntu:

聽聽聽 Tymczasem spad艂em z wysoko艣ci zaledwie p贸艂 metra na marmurow膮 pod艂og臋. Tutaj, nie wi臋cej ni偶 dwie艣cie metr贸w od miejsca, w kt贸rym jeste艣my, w prywatnych apartamentach papie偶a Urbana XVI, kt贸ry, tak si臋 akurat sk艂ada, zmar艂 ze staro艣ci zaledwie trzy godziny przed moim przej艣ciem przez jego prywatny transmiter. W Nowym Watykanie ten portal nazywany jest Papieskimi Wrotami. Momentalnie powr贸ci艂 b贸l wywo艂any oddaleniem od Hyperiona, a wi臋c i 藕r贸de艂 mocy krzy偶okszta艂贸w, ale ju偶 wcze艣niej zd膮偶y艂em si臋 do niego przyzwyczai膰 i nie robi艂 na mnie wi臋kszego wra偶enia.

聽 聽 Znalaz艂em Edouarda. By艂 na tyle uprzejmy, 偶e wys艂ucha艂 d艂ugiej historii, jakiej nigdy wcze艣niej nie opowiedzia艂 偶aden jezuita. Owa uprzejmo艣膰 by艂a tak wielka, 偶e nawet mi uwierzy艂. Teraz ty us艂ysza艂e艣 jej ko艅cowy fragment.

聽聽聽 Burza ucich艂a. Siedzieli艣my we trzech przy migotliwym blasku 艣wiec pod kopu艂膮 bazyliki 艢wi臋tego Piotra, milcz膮c przez d艂ugich kilka minut.

聽 聽 - A wi臋c Chy偶war ma dost臋p do Sieci - powiedzia艂em wreszcie.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - To musia艂 by膰 jaki艣 statek operuj膮cy w pobli偶u Hyperiona...

聽 聽 - Wszystko na to wskazuje.

聽 聽 - Wi臋c mo偶e da艂oby si臋 tam wr贸ci膰. Skorzysta膰 z tych... Papieskich Wr贸t...

聽 聽 Monsignor Edouard uni贸s艂 brwi.

聽 聽 - Naprawd臋 chcesz to zrobi膰, M. Severn?

聽 聽 - Na razie rozwa偶am tak膮 mo偶liwo艣膰 - mrukn膮艂em.

聽 聽 - Dlaczego? - zapyta艂 monsignor 艂agodnym tonem. - Tw贸j duplikat - osobowo艣膰 cybryda towarzysz膮ca Brawne Lamii w pielgrzymce - znalaz艂a tam swoj膮 艣mier膰.

聽 聽 Pokr臋ci艂em g艂ow膮, jakby tym prostym gestem da艂o si臋 uporz膮dkowa膰 gmatwanin臋 my艣li.

聽 聽 - Jestem cz臋艣ci膮 tego. Nie wiem tylko, jak膮 rol臋 mam odegra膰... i gdzie to zrobi膰.

聽 聽 Paul Dure roze艣mia艂 si臋 ponuro.

聽 聽 - Ka偶dy z nas pozna艂 to uczucie. To bardzo przykre sta膰 si臋 narz臋dziem w czyich艣 r臋kach.

聽 聽 Monsignor z przygan膮 spojrza艂 na przyjaciela.

聽 聽 - Paul, przecie偶 wszyscy pielgrzymi, w艂膮cznie z tob膮, mieli prawo do samodzielnego podejmowania decyzji. Pot臋偶ne si艂y, by膰 mo偶e, inspiruj膮 og贸lny bieg wydarze艅, ale przecie偶 sami ludzie stanowi膮 o swoim losie.

聽 聽 Ojciec Dure westchn膮艂.

聽 聽 - By膰 mo偶e, Edouard. Nie wiem. Jestem bardzo zm臋czony.

聽 聽 - Je艣li Ummon m贸wi prawd臋 i cz臋艣膰 tego stworzonego przez cz艂owieka b贸stwa umkn臋艂a do naszych czas贸w, gdzie mo偶e si臋 ukrywa膰 i kim by膰? - zapyta艂em. - Przecie偶 w Sieci mieszka ponad sto miliard贸w ludzi.

聽 聽 Ojciec Dure u艣miechn膮艂 si臋 z wyrozumia艂o艣ci膮, nie sil膮c si臋 nawet na ironi臋.

聽 聽 - Czy bra艂e艣 pod uwag臋 cho膰by to, 偶e i ty mo偶esz nim by膰, M. Severn?

聽 聽 Pytanie porazi艂o mnie jak grom z jasnego nieba.

聽 聽 - To niemo偶liwe - szepn膮艂em. - Nie jestem nawet... nawet prawdziwym cz艂owiekiem. Moja 艣wiadomo艣膰 tkwi gdzie艣 w TechnoCentrum. Cia艂o za艣 zosta艂o odtworzone ze szcz膮tk贸w Johna Keatsa i zsyntetyzowane jak cia艂o androida. Wszelkie wspomnienia po prostu mi wszczepiono. Koniec mojego 偶ycia... wyrwanie si臋 z choroby... zosta艂o odtworzone na specjalnie zbudowanej do tego celu planecie.

聽 聽 Kap艂an wci膮偶 si臋 u艣miecha艂.

聽 聽 - C贸偶 z tego? Czy cokolwiek z tego uniemo偶liwia ci, aby艣 by艂 jednocze艣nie wcieleniem boskiej istoty?

聽 聽 - Nie czuj臋 si臋 jak cz臋艣膰 jakiegokolwiek boga - zaprotestowa艂em zdecydowanie. - Nie pami臋tam niczego, nic nie rozumiem i nie wiem nawet, co powinienem robi膰.

聽 聽 Monsignor dotkn膮艂 mojego ramienia.

聽 聽 - A gdzie pewno艣膰, 偶e Chrystus zawsze wiedzia艂, jak ma post膮pi膰? Wiedzia艂 tylko, co musi si臋 dokona膰. To nie zawsze r贸wnoznaczne z wiedz膮, jak si臋 zachowa膰.

聽 聽 Przetar艂em powieki.

聽 聽 - Ja przecie偶 nie wiem, co musi si臋 dokona膰.

聽 聽 G艂os Edouarda by艂 cichy i spokojny:

聽 聽 - S膮dz臋, 偶e Paul ma na my艣li to, i偶 gdyby ta duchowa istota, o kt贸rej m贸wisz, znajdowa艂a si臋 w naszych czasach, mo偶e tak偶e nie zdawa膰 sobie sprawy z tego, kim naprawd臋 jest.

聽 聽 - To niedorzeczne.

聽 聽 Ojciec Dure przytakn膮艂.

聽 聽 - Wi臋kszo艣膰 zdarze艅 zwi膮zanych z Hyperionem i rozgrywaj膮cych si臋 na nim wydaje si臋 kompletnie niedorzeczna. I owa niedorzeczno艣膰, jak s膮dz臋, przybiera na sile.

聽 聽 Spojrza艂em przenikliwie na jezuit臋.

聽 聽 - Ty by艂by艣 dobrym kandydatem na wcielenie b贸stwa - rzek艂em cedz膮c s艂owa. - Sp臋dzasz 偶ycie na modlitwie, kontemplacji, a jako archeolog na pochwale nauki. Poza tym ju偶 zosta艂e艣 ukrzy偶owany.

聽 聽 U艣miech znikn膮艂 z twarzy ksi臋dza.

聽 聽 - Zastan贸w si臋, co m贸wisz. W twoich s艂owach kryje si臋 blu藕nierstwo. Nie mog臋 by膰 kandydatem. Zdradzi艂em sw贸j Ko艣ci贸艂, nauk臋, a teraz, znikaj膮c, tak偶e swych przyjaci贸艂 pielgrzym贸w. Chrystus m贸g艂 straci膰 wiar臋 na kilka sekund, ale nie sprzeda艂 jej za cen臋 zaspokojenia ciekawo艣ci i ch臋ci kierowania swoim losem.

聽 聽 - Do艣膰 - rzuci艂 monsignor Edouard. - Je艣li chcesz odnale藕膰 cz臋艣膰 tej hipotetycznej, pochodz膮cej z przysz艂o艣ci istoty, my艣l o potencjalnych kandydatach spo艣r贸d tych, kt贸rzy odgrywaj膮 znacz膮c膮 rol臋 w ca艂ej sprawie, M. Severn. Mo偶e to przewodnicz膮ca Meina Gladstone, d藕wigaj膮ca na swoich barkach odpowiedzialno艣膰 za ca艂膮 Hegemoni臋? A mo偶e inni pielgrzymi? Mo偶e M. Silenus, kt贸ry, jak twierdzisz, nie chc膮c sprzeniewierzy膰 si臋 swej poezji wci膮偶 cierpi katusze na drzewie Chy偶wara? Albo M. Lamia, kt贸ra straci艂a tak wiele nie wyrzekaj膮c si臋 mi艂o艣ci? M. Weintraub, cierpi膮cy z powodu dylematu Abrahama... a nawet jego c贸rka, kt贸ra wr贸ci艂a do dzieci臋cej niewinno艣ci. A mo偶e konsul...

聽 聽 - Konsula widz臋 raczej w roli Judasza ni偶 Chrystusa - zaprotestowa艂em. - Zdradzi艂 Hegemoni臋, a tak偶e Intruz贸w, pomimo pok艂adanej w nim ogromnej wiary.

聽 聽 - Z tego co m贸wi艂 Paul, konsul dzia艂a艂 zgodnie z w艂asnym przekonaniem, wierny pami臋ci babki Siri. - Starszy z m臋偶czyzn u艣miechn膮艂 si臋. - Ponadto w tej grze rzeczywi艣cie bierze udzia艂 sto miliard贸w graczy. B贸g nie wybra艂 Heroda, Poncjusza Pi艂ata czy cesarza Augusta jako narz臋dzie w swoich r臋kach. Wybra艂 tylko nieznanego syna nieznanego cie艣li w jednym z najbardziej zagubionych zak膮tk贸w Imperium Rzymskiego.

聽 聽 - To prawda - przyzna艂em wstaj膮c i spaceruj膮c po mozaikowej pod艂odze naprzeciw o艂tarza. - Ale co teraz? Ojcze, musisz uda膰 si臋 ze mn膮 na spotkanie z Mein膮 Gladstone. Ona wie o waszej pielgrzymce. Mo偶e twoja historia pomo偶e unikn膮膰 totalnej rzezi, kt贸ra nam zagra偶a.

聽 聽 Ojciec Dure tak偶e wsta艂. Spl贸t艂 ramiona na piersiach i podni贸s艂 oczy ku g贸rze, jakby spodziewa艂 si臋 znale藕膰 tam rozwi膮zanie nurtuj膮cych go problem贸w i w膮tpliwo艣ci.

聽 聽 - My艣la艂em o tym - rzek艂. - Ale nie s膮dz臋, by nale偶a艂o zaczyna膰 w艂a艣nie od tego. Musz臋 uda膰 si臋 na Bo偶膮 Kniej臋, by pom贸wi膰 z odpowiednikiem papie偶a templariuszy - Prawdziwym G艂osem Drzewo艣wiata.

聽 聽 Zamyma艂em si臋 nagle.

聽 聽 - Na Bo偶膮 Kniej臋? A jaki to ma zwi膮zek z naszymi sprawami?

聽 聽 - Mam przeczucie, 偶e templariusze stanowi膮 klucz do pewnych brakuj膮cych element贸w tej szarady. M贸wi艂e艣, 偶e Het Masteen nie 偶yje. Mo偶e Prawdziwy G艂os wyja艣ni nam, jakie nadzieje wi膮zali z t膮 pielgrzymk膮... Mo偶e poznamy histori臋 Masteena. By艂 przecie偶 jedynym z ca艂ej si贸demki, kt贸ry nie ujawni艂, co 艂膮czy go z Hyperionem.

聽 聽 Ruszy艂em ponownie, przy艣pieszaj膮c kroku i staraj膮c si臋 zapanowa膰 nad wzbieraj膮cym we mnie gniewem.

聽 聽 - M贸j Bo偶e, Dure... Nie mamy czasu na zaspokajanie ciekawo艣ci. Zosta艂o tylko - skonsultowa艂em si臋 z komlogiem - p贸艂torej godziny do chwili, gdy r贸j inwazyjny Intruz贸w zaatakuje system Bo偶ej Kniei. To, co tam si臋 teraz dzieje, musi przypomina膰 po偶ar w domu wariat贸w.

聽 聽 - By膰 mo偶e, ale i tak si臋 tam wybieram. Dopiero p贸藕niej pom贸wi臋 z Mein膮 Gladstone. Mo偶e zgodzi si臋, abym powr贸ci艂 na Hyperiona.

聽 聽 Przytakn膮艂em, maj膮c jednak powa偶ne w膮tpliwo艣ci, czy przewodnicz膮ca zdecyduje si臋 narazi膰 na niebezpiecze艅stwo tak cenn膮 dla siebie osob臋.

聽 聽 - A wi臋c ruszamy - rzek艂em odwracaj膮c si臋 w stron臋, gdzie spodziewa艂em si臋 znale藕膰 wyj艣cie.

聽 聽 - Chwileczk臋. Powiedzia艂e艣, 偶e czasami potrafisz... "艣ni膰" o pielgrzymach wcale nie 艣pi膮c. To jaki艣 trans, prawda?

聽 聽 - Tak mi si臋 wydaje.

聽 聽 - A wi臋c spr贸buj zobaczy膰, co teraz si臋 z nimi dzieje, M. Severn.

聽 聽 Popatrzy艂em na niego zaskoczony.

聽 聽 - Tutaj? Teraz?

聽 聽 Dure wskaza艂 krzes艂o.

聽 聽 - Prosz臋. Musz臋 wiedzie膰, jaki jest los moich przyjaci贸艂. Poza tym te informacje mog膮 okaza膰 si臋 bezcenne w trakcie rozm贸w z Prawdziwym G艂osem oraz M. Gladstone.

聽 聽 Pokr臋ci艂em g艂ow膮, ale mimo wszystko usiad艂em.

聽 聽 - Nic mo偶e z tego nie wyj艣膰.

聽 聽 - Przecie偶 niczego nie ryzykujemy.

聽 聽 Przyzna艂em mu racj臋, przymkn膮艂em oczy i odchyli艂em si臋 w niezbyt wygodnym krze艣le. Mia艂em 艣wiadomo艣膰 obecno艣ci obu kap艂an贸w, czu艂em lekki zapach kadzid艂a i deszczu, s艂ysza艂em d藕wi臋ki spot臋gowane ogromem bazyliki. By艂em niemal pewien, 偶e si臋 nie uda. 艢wiat z moich sn贸w nie znajdowa艂 si臋 w zasi臋gu r臋ki, tak bym m贸g艂 wkroczy膰 do niego, gdy tylko zamkn臋 oczy.

聽 聽 Ale wszelkie zewn臋trzne przeszkody stopniowo traci艂y znaczenie, gdy powoli wraca艂em na Hyperiona.

聽聽聽 . 35 .

聽聽聽 Zamieszanie granicz膮ce z panik膮.

聽 聽 Trzysta jednostek wycofuj膮cych si臋 z przestrzeni kosmicznej Hyperiona pod ci臋偶kim ogniem, op臋dzaj膮c si臋 przed rojem jak cz艂owiek atakowany przez pszczo艂y. Szale艅stwo w pobli偶u wojskowych transmiter贸w, uniemo偶liwiaj膮ce skuteczn膮 obron臋 przed statkami bojowymi Intruz贸w.

聽 聽 Bez艂ad po drugiej stronie transmitera. Jednostki Armii st艂oczone jak owce, oczekuj膮ce w pobli偶u kolejnych portali, kt贸re maj膮 przenie艣膰 je w przestrze艅 kosmiczn膮 Hebronu, Bramy Niebios, Bo偶ej Kniei, Mare lnfinitus i Asquitha. Pozosta艂y ju偶 tylko godziny do wtargni臋cia Intruz贸w w granice Sieci.

聽 聽 Zamieszanie spowodowane ucieczk膮 setek milion贸w mieszka艅c贸w zagro偶onych 艣wiat贸w, oszala艂ych przed nadci膮gaj膮c膮 wojn膮, trafiaj膮cych do miast i centr贸w relokacyjnych. Chaos w chwilowo bezpiecznych systemach, gdzie wybuchaj膮 zamieszki i starcia. Trzy miasta na Lususie - niemal siedemdziesi膮t milion贸w ludzi - odci臋te od 艣wiata z powodu buntu zwolennik贸w kultu Chy偶wara, demoluj膮cych kopce mieszkalne i budynki u偶yteczno艣ci publicznej, atakuj膮cych terminale. Samozwa艅cza Rada deklaruje od艂膮czenie si臋 od Hegemonii, kt贸ra nie widz膮c innej mo偶liwo艣ci wprowadza stan wojenny i wysy艂a oddzia艂y Armii-morze, by st艂umi膰 op贸r.

聽 聽 Zamieszki secesjonist贸w na Nowej Ziemi i Maui - Przymierzu. Ataki terrorystyczne rojalist贸w Glennona - Heighta, ukrywaj膮cych swoje istnienie przez siedemdziesi膮t pi臋膰 lat, na Thalii, Armahga艣cie, Nordholmie i Trzeciej Lee. Kolejne zamieszki inspirowane przez wyznawc贸w Chy偶wara na Tsingtao - Hsishuang Pannie i Renesansie.

聽 聽 Dow贸dztwo Armii na Olympusie przerzuca oddzia艂y bojowe z Hyperiona do 艣wiat贸w Sieci. Oddzia艂y saper贸w donosz膮 o gotowo艣ci zniszczenia sfer transmiter贸w na sygna艂 przekazany z TC2.

聽聽聽- Istnieje lepszy spos贸b - o艣wiadcza Albedo zwracaj膮c si臋 do Meiny Gladstone i pozosta艂ych cz艂onk贸w Rady Wojennej.

聽 聽 Przewodnicz膮ca patrzy prosto w oczy ambasadora TechnoCentrum.

聽 聽 - Istnieje bro艅, kt贸ra wyeliminuje Intruz贸w, nie czyni膮c krzywdy Hegemonii.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo spogl膮da na niego podejrzliwie.

聽 聽 - M贸wisz o emiterze promieni 艣mierci o zwielokrotnionym zasi臋gu? - pyta. - Nic z tego. Naukowcy Armii udowodnili, 偶e promieniowanie rozchodzi si臋 bez 偶adnych ogranicze艅. Zgin臋liby nie tylko wszyscy naje藕d藕cy, ale i ca艂a populacja mieszka艅c贸w. Poza tym to kardynalne naruszenie kodeksu Nowego Bushido.

聽 聽 - Nie zgadzam si臋 - protestuje Albedo. - Je艣li obywatelom Hegemonii zapewni si臋 odpowiedni膮 os艂on臋, nic im nie grozi. Jak wiesz, falom promieni 艣mierci mo偶na nada膰 okre艣lon膮 d艂ugo艣膰. W takiej sytuacji 偶ywemu inwentarzowi, dzikim zwierz臋tom, a nawet innym gatunkom antropoid贸w nic si臋 nie stanie.

聽 聽 - Nie ma jednak sposobu na zapewnienie bezpiecze艅stwa ca艂ej populacji! Nasze testy dowiod艂y, 偶e ci臋偶kie neutrino przenikaj膮 ska艂臋 lub metal na g艂臋boko艣膰 sze艣ciu kilometr贸w. Nie dysponujemy schronami zabezpieczaj膮cymi przed tak膮 broni膮 - o艣wiadcza genera艂 Van Zeidt z Armii-morze.

聽 聽 Projekcja ambasadora Albedo opiera d艂onie na stole.

聽 聽 - Dysponujemy dziewi臋cioma 艣wiatami ze schronami, kt贸re pomieszcz膮 miliardy ludzi - m贸wi cicho.

聽 聽 Meina Gladstone przytakuje.

聽 聽 - Labirynty. Ale przecie偶 przetransportowanie takiej liczby mieszka艅c贸w jest niemo偶liwe.

聽 聽 - Ale偶 nie. Teraz, kiedy Hyperion sta艂 si臋 cz臋艣ci膮 Protektoratu, ka偶dy z tych 艣wiat贸w posiada wystarczaj膮c膮 wydajno艣膰 transmiter贸w. TechnoCentrum jest w stanie zorganizowa膰 przerzut tak, by ludzie trafiali bezpo艣rednio do labirynt贸w.

聽 聽 Wok贸艂 sto艂u s艂ycha膰 szmer rozm贸w, ale przewodnicz膮ca ani na chwil臋 nie spuszcza wzroku z oblicza Albedo. Podnosi r臋k臋, by uciszono si臋, i po chwili m贸wi:

聽 聽 - Prosz臋 dalej. To ciekawe.

聽聽聽 Konsul siedzi w cieniu niskiego drzewa i oczekuje na 艣mier膰. R臋ce ma skr臋powane z ty艂u kawa艂kiem plastow艂贸kniny. Po twarzy 艣cieka mu woda, mieszaj膮c si臋 z potem. Ubranie zamieni艂o si臋 w brudne strz臋py i jest wci膮偶 mokre.

聽 聽 Dwaj stoj膮cy przy nim m臋偶czy藕ni ko艅cz膮 w艂a艣nie przegl膮d zawarto艣ci jego marynarskiego worka.

聽 聽 - Cholera - m贸wi jeden z nich. - Nie matu nic ciekawego, tylko ta pieprzona stara pukawka. - Zatyka sobie za pas zabytkow膮 bro艅 nale偶膮c膮 niegdy艣 do ojca Brawne Lamii.

聽 聽 - Szkoda, 偶e nie zdobyli艣my tego przekl臋tego lataj膮cego dywanu - mruczy drugi.

聽 聽 - Ostatnio nie lata艂 najlepiej! - zauwa偶a pierwszy i obaj 艣miej膮 si臋 g艂o艣no.

聽 聽 Konsul mru偶膮c oczy przygl膮da si臋 uzbrojonym, pot臋偶nym postaciom, kt贸rych zarys wida膰 w promieniach zachodz膮cego s艂o艅ca. Ze sposobu, w jaki m贸wi膮, wnioskuje, 偶e s膮 tubylcami, a fragmenty przestarza艂ych pancerzy Armii, ci臋偶kie strzelby wielofunkcyjne, strz臋py czego艣, co kiedy艣 by艂o mundurami polimerowymi, wskazuje na to, i偶 s膮 dezerterami z Si艂 Samoobrony Hyperiona.

聽 聽 Ich zachowanie nie pozostawia w膮tpliwo艣ci, 偶e chc膮 go zabi膰.

聽 聽 Pocz膮tkowo, oszo艂omiony upadkiem do rzeki Hoolie, opl膮tany paskami, kt贸rymi przytwierdzony by艂 do maty, my艣la艂, 偶e oka偶膮 si臋 wybawcami. Uderzy艂 w wod臋 z tak膮 si艂膮, 偶e na chwil臋 straci艂 przytomno艣膰. Pozostawa艂 pod jej powierzchni膮 tak d艂ugo, 偶e a偶 dziw, i偶 nie uton膮艂. Gdy wreszcie wyp艂yn膮艂, zd膮偶y艂 tylko zaczerpn膮膰 powietrza i mata zn贸w poci膮gn臋艂a go w d贸艂. Uporczywie walczy艂 z 偶ywio艂em, lecz czu艂, 偶e jest z g贸ry skazany na pora偶k臋. Wci膮偶 by艂 jakie艣 dziesi臋膰 metr贸w od p艂ycizny, kiedy z zaro艣li wy艂oni艂 si臋 m臋偶czyzna i rzuci艂 mulin臋. P贸藕niej wybawca, jeszcze z drugim, pobi艂 go, obrabowa艂, zwi膮za艂 i, s膮dz膮c z rozm贸w, obaj przygotowywali si臋 teraz, by poder偶n膮膰 mu gard艂o i pozostawi膰 padlino偶ercom.

聽 聽 Wy偶szy z tubylc贸w, o w艂osach jak las stercz膮cych igie艂, przykuca przed konsulem i si臋ga do wisz膮cej u pasa pochwy po ceramiczny n贸偶.

聽 聽 - Masz co艣 do powiedzenia przed 艣mierci膮, tatu艣ku?

聽 聽 Konsul oblizuje sp臋kane wargi. Widzia艂 tysi膮ce holograficznych i p艂askich film贸w, w kt贸rych bohater znajduj膮cy si臋 w podobnej sytuacji podcina nogi jednego z przeciwnik贸w, drugiego jednym kopni臋ciem pozbawia 艣wiadomo艣ci, odbiera im bro艅 i wci膮偶 zwi膮zany celnymi strza艂ami unieszkodliwia obydwu, po czym w臋druje na spotkanie nowych przyg贸d. Ale konsul nie czuje si臋 jak kt贸ry艣 z tamtych bohater贸w: jest zm臋czony i do tego obola艂y po upadku do rzeki. Przeciwnicy s膮 znacznie sprawniejsi, silniejsi, szybsi i pozbawieni jakichkolwiek skrupu艂贸w. Zetkn膮艂 si臋 z przemoc膮, a nawet kiedy艣 sam j膮 zastosowa艂, lecz ca艂e swe 偶ycie po艣wi臋ci艂 trudnej sztuce dyplomacji.

聽 聽 Ponownie oblizuje wargi i staraj膮c si臋 zachowa膰 spok贸j m贸wi:

聽 聽 - Mog臋 wam zap艂aci膰.

聽 聽 Kucaj膮cy drab u艣miecha si臋 i przesuwa n贸偶 przed jego oczami.

聽 聽 - Czym, tatu艣ku? Mamy przecie偶 twoj膮 kart臋 uniwersaln膮, chocia偶 tutaj jest g贸wno warta.

聽 聽 - Z艂oto - szepcze konsul, 艣wiadom, 偶e tylko ono przez ca艂e wieki zachowa艂o sw膮 warto艣膰.

聽 聽 Pochylony nad nim m臋偶czyzna nie reaguje. Z drapie偶nym b艂yskiem w oczach przygl膮da si臋 ostrzu no偶a, lecz jego towarzysz daje krok do przodu i k艂adzie d艂o艅 na ramieniu kompana.

聽 聽 - O czym m贸wisz, cz艂owieku? Gdzie masz z艂oto?

聽 聽 - Na statku - odpowiada konsul. - Na "Benares".

聽 聽 Kucaj膮cy przyk艂ada ostrze do w艂asnego policzka.

聽 聽 - On k艂amie, Chez. "Benares" to ta stara barka holowana przez p艂aszczki, nale偶膮ca do niebieskich twarzy, kt贸re wyko艅czyli艣my trzy dni temu.

聽 聽 Dyplomata na moment zamyka oczy, czuj膮c, 偶e zbiera mu si臋 na wymioty. A. Bettik wraz z reszt膮 android贸w nieca艂y tydzie艅 temu wzi臋li jedn膮 z szalup i skierowali si臋 w d贸艂 rzeki w poszukiwaniu wolno艣ci. Okazuje si臋, 偶e spotka艂o ich zupe艂nie co艣 innego.

聽 聽 - A. Bettik - m贸wi wreszcie. - Ich dow贸dca. Nic nie wspomina艂 o z艂ocie?

聽 聽 Ten z no偶em u艣miecha si臋 z艂o艣liwie.

聽 聽 - Robi艂 mn贸stwo ha艂asu, ale m贸wi艂 niewiele.

聽 聽 - Zamknij si臋, Obem. - Drugi napastnik tak偶e obni偶a si臋 do poziomu konsula. - Dlaczego mia艂by艣 - mie膰 z艂oto na tej starej 艂ajbie, cz艂owieku?

聽 聽 Zapytany spogl膮da mu prosto w oczy.

聽 聽 - Nie rozpoznajesz mnie? Przez d艂ugie lata by艂em konsulem Hegemonii na Hyperionie.

聽 聽 - Nie igraj ze mn膮... - zaczyna ten z no偶em, ale kumpel przerywa mu:

聽 聽 - Tak, pami臋tam ci臋 jeszcze z czas贸w, kiedy by艂em dzieciakiem. Czemu wi臋c wieziesz z艂oto w g贸r臋 rzeki, kiedy niebo wali si臋 nam na g艂ow臋, cz艂owieku Hegemonii?

聽 聽 - Mieli艣my si臋 schroni膰... w Baszcie Chronosa - odpowiada dyplomata staraj膮c si臋, aby to, co m贸wi, brzmia艂o przekonuj膮co i jednocze艣nie ciesz膮c si臋 ka偶d膮 chwil膮 偶ycia. Dlaczego? - pyta sam siebie. Przecie偶 by艂e艣 ju偶 tak zm臋czony 偶yciem. Gotowy na 艣mier膰. Ale nie tak膮, odpowiada sam sobie. Nie teraz, gdy Sol, Rachela i pozostali potrzebuj膮 pomocy.

聽 聽 - Ja oraz kilkunastu najzamo偶niejszych mieszka艅c贸w Hyperiona - ci膮gnie. - W艂adze kieruj膮ce ewakuacj膮 nie pozwoli艂y im na wywiezienie z艂ota, wi臋c zgodzi艂em si臋 pom贸c ukry膰 je w podziemiach Baszty Chronosa, na p贸艂noc od G贸r Cugielnych. Oczywi艣cie za okre艣lon膮 z g贸ry prowizj臋.

聽 聽 - Jeste艣 pieprzni臋ty! - syczy no偶ownik. - Wszystko na p贸艂noc st膮d nale偶y do Chy偶wara.

聽 聽 Konsul zwiesza g艂ow臋. Nie musi udawa膰 zm臋czenia i przekonania o swej kl臋sce.

聽 聽 - W ko艅cu to zrozumieli艣my. Za艂oga z艂o偶ona z android贸w zdezerterowa艂a w ubieg艂ym tygodniu. Cz臋艣膰 pasa偶er贸w zgin臋艂a z r臋ki Chy偶wara. Wtedy zdecydowa艂em si臋 polecie膰 w d贸艂 rzeki.

聽 聽 - G贸wno prawda - przerywa mu ten z no偶em. Jego oczy zn贸w p艂on膮 偶膮dz膮 krwi.

聽 聽 - Czekaj chwil臋 - uspokaja drugi. Wymierza mocny cios konsulowi. - Gdzie niby jest ta krypa ze z艂otem, staruszku?

聽 聽 Wi臋zie艅 czuje w ustach smak krwi.

聽 聽 - W g贸rze rzeki. Ukryta w jednym z jej dop艂yw贸w.

聽 聽 - Na pewno - mruczy no偶ownik, przyk艂adaj膮c ostrze p艂ask膮 stron膮 do szyi konsula. Wystarczy je obr贸ci膰, by z gard艂a trysn臋艂a krew. M贸wi臋 ci, 偶e to g贸wno prawda. Tracimy tylko czas.

聽 聽 - Nie 艣piesz si臋 tak. Jak daleko w g贸r臋 rzeki?

聽 聽 Konsul stara si臋 przypomnie膰 sobie dop艂ywy, kt贸re mija艂. Jest ju偶 p贸藕no. S艂o艅ce niemal dotyka linii horyzontu.

聽 聽 - Troch臋 powy偶ej 艣luz Karla.

聽 聽 - Dlaczego wi臋c lecia艂e艣 na tej zabawce, zamiast po prostu sp艂yn膮膰 bark膮 w d贸艂 rzeki?

聽 聽 - Usi艂owa艂em znale藕膰 jak膮艣 pomoc - odpowiada konsul. Poziom adrenaliny opad艂 mu nieco i teraz czuje ogromne zm臋czenie, kt贸re lada moment mo偶e przerodzi膰 si臋 w desperacj臋. - By艂o zbyt wielu... zbyt wielu rabusi贸w grasuj膮cych wzd艂u偶 brzeg贸w. Sp艂yw wydawa艂 si臋 zbyt ryzykowny. Mata grawitacyjna by艂a... bezpieczniejsza.

聽 聽 M臋偶czyzna o imieniu Chez 艣mieje si臋.

聽 聽 - Od艂贸偶 ten majcher, Obem. Przespacerujemy si臋 kawa艂ek, co? Obem podrywa si臋 na r贸wne nogi. W d艂oni wci膮偶 艣ciska bro艅, ale teraz jej ostrze i ca艂膮 w艣ciek艂o艣膰 kieruje ku towarzyszowi.

聽 聽 - Pieprzysz, cz艂owieku. Czy偶by艣 zamiast m贸zgu mia艂 samo g贸wno? Przecie偶 on 艂偶e jak z nut.

聽 聽 Chez ani drgnie.

聽 聽 - Jasne, 偶e mo偶e k艂ama膰. To co? 艢luza jest nieca艂e p贸艂 dnia drogi st膮d, a i tak dok膮d艣 st膮d p贸jdziemy, no nie? Poder偶niesz mu gard艂o i co z tego? A tak mo偶e zdob臋dziemy z艂oto. A je艣li co艣 tam znajdziemy, i tak zrobisz z nim, co zechcesz, tylko 偶e ju偶 jako bogacz. No nie?

聽 聽 Wida膰, jak Obemem targa furia, lecz walczy z ni膮, odwraca si臋 w bok i chc膮c si臋 wy艂adowa膰, tnie no偶em gruby na jakie艣 osiem centymetr贸w pie艅 m艂odego drzewa. Zd膮偶a jeszcze ponownie przykucn膮膰 przed konsulem, zanim drzewo przewraca si臋 i z trzaskiem 艂amanych ga艂膮zek pada na brzeg rzeki. Obem chwyta wi臋藕nia za koszul臋.

聽 聽 - Dobra, zobaczymy, co tam masz, tatu艣ku. Odezwij si臋, spr贸buj ucieka膰, zawahaj si臋 na moment, a na pocz膮tek poobcinam ci uszy i palce, h臋?

聽 聽 Konsul z trudem wstaje i ca艂a tr贸jka rusza. Prowadzi Chez, za nim w odleg艂o艣ci trzech metr贸w idzie dyplomata, a poch贸d zamyka Obem. Powoli oddalaj膮 si臋 od miasta i statku, a jednocze艣nie jakiejkolwiek nadziei na uratowanie Sola i Racheli.

聽聽聽 Mija godzina. Konsul nie jest w stanie wymy艣li膰 偶adnego sprytnego planu, co pocz膮膰, kiedy dotr膮 ju偶 do dop艂ywu i nie znajd膮 tam barki. Chez kilkakrotnie nakazuje zatrzyma膰 si臋 i ukry膰. Raz zaniepokoi艂 go szelest paj臋czarzy w艣r贸d li艣ci drzew, to zn贸w jakie艣 zamieszanie po drugiej stronie rzeki, ale nigdzie nie spotykaj膮 innych ludzi. Ani 艣ladu szansy na uzyskanie pomocy. Konsul widzi wypalone budynki wzd艂u偶 rzeki, porzucone domostwa i puste nabrze偶a. Strach przed Chy偶warem, znalezieniem si臋 na 艂asce Intruz贸w i dezerter贸w z Si艂 Samoobrony pl膮druj膮cych okolic臋 sprawi艂y, 偶e nie by艂o tu 偶ywej duszy. Konsul zastanawia si臋, czy pr贸bowa膰 t艂umaczy膰 si臋 i dalej zwodzi膰 swych gn臋bicieli, lecz wreszcie stwierdza, 偶e to nie ma sensu. Jedyn膮 nadziej臋 wi膮偶e ze 艣luz膮. Kiedy znajd膮 si臋 tu偶 przed ni膮, mo偶e zdo艂a skoczy膰 do g艂臋bokiej, rw膮cej wody i pomimo zwi膮zanych r膮k ukry膰 si臋 w labiryncie wysepek, jakich wiele by艂o w dole rzeki.

聽 聽 Tyle tylko, 偶e jest zbyt os艂abiony, by p艂yn膮膰, nawet maj膮c wolne r臋ce. A za pomoc膮 swej broni napastnicy namierz膮 go z 艂atwo艣ci膮, nawet gdyby ruszyli w pogo艅 ze znacznym op贸藕nieniem. Jest za bardzo zm臋czony, by okaza膰 spryt, zbyt stary na tego rodzaju akty odwagi. My艣li o 偶onie i synu, nie偶yj膮cych od wielu ju偶 lat. Zabitych podczas bombardowania Bressii, dokonanego przez ludzi pozbawionych honoru, jak ci tutaj. Przykro mu tylko, i偶 z艂ama艂 s艂owo obiecuj膮c pom贸c pozosta艂ym pielgrzymom. 呕a艂uje i tego... oraz 偶e nie b臋dzie mu dane zobaczy膰, jak potocz膮 si臋 dalsze zdarzenia.

聽 聽 Id膮cy za nim Obem poci膮ga nosem.

聽 聽 - Do dupy z tym wszystkim, Chez. Mo偶e pomogliby艣my mu powiedzie膰 co艣 wi臋cej, co? A p贸藕niej ju偶 sami poszukamy tej barki, je艣li naprawd臋 gdzie艣 tam jest.

聽 聽 Chez odwraca si臋, ociera pot zalewaj膮cy mu oczy, lustruje wzrokiem konsula i stwierdza:

聽 聽 - Niez艂a my艣l. Tak b臋dzie szybciej i ciszej. Tylko 偶eby m贸g艂 m贸wi膰 a偶 do ko艅ca.

聽 聽 - Jasne. - Obem u艣miecha si臋 drapie偶nie i zn贸w si臋ga po swoj膮 ulubion膮 bro艅.

聽 聽 - Nie rusza膰 si臋! - dobiega ich g艂os gdzie艣 z g贸ry.

聽 聽 Konsul osuwa si臋 na kolana, podczas gdy obaj byli 偶o艂nierze Si艂 Samoobrony sprawnie chwytaj膮 za strzelby. Co艣 dzieje si臋 nad ich g艂owami, rozlega si臋 huk, szum ga艂臋zi i w niebo wzbija si臋 chmura py艂u. Konsul unosi g艂ow臋, podczas gdy obaj jego prze艣ladowcy przymierzaj膮 si臋 do strza艂u. Nagle wszyscy trzej padaj膮 jak drzewo 艣ci臋te wcze艣niej przez Obema.

聽 聽 Dyplomata le偶y twarz膮 w pyle i 偶wirze, niezdolny nawet mrugn膮膰 powiek膮.

聽 聽 Og艂uszacz, konstatuje z ogromnym trudem. Czuje pot臋偶ny podmuch, gdy co艣 l膮duje obok nich. S艂yszy syk otwieraj膮cego si臋 w艂azu i cichn膮cy gwizd turbin odrzutowych. Wci膮偶 nie mo偶e drgn膮膰, nie m贸wi膮c ju偶 o uniesieniu g艂owy. W zasi臋gu wzroku ma tylko kilka kamyk贸w, mini wydm臋 piachu, las traw oraz mr贸wk臋, ogromn膮 z tej odleg艂o艣ci, zaintrygowan膮 jego wilgotnym, nieruchomym okiem. Owad jest coraz bli偶ej i konsul my艣li tylko o tym, by ten kto艣 zbli偶aj膮cy si臋 za jego plecami jak najszybciej podni贸s艂 go z ziemi.

聽 聽 Wreszcie pod pachami czuje uchwyt, s艂yszy sapanie i znajomy g艂os:

聽 聽 - Cholera, ale pan przyty艂.

聽 聽 Nogi konsula wlok膮 si臋 po ziemi zaczepiaj膮c po drodze o r臋k臋 Cheza... a mo偶e Obema... Nie wie, bo nadal nie jest w stanie odwr贸ci膰 g艂owy i spojrze膰 na twarz le偶膮cego. Nie widzi tak偶e swego wybawcy, kt贸ry mrucz膮c co艣 pod nosem wci膮ga go przez w艂az do 艣migacza i sadza w mi臋kkim fotelu pasa偶era.

聽 聽 W polu widzenia konsula pojawia si臋 wreszcie generalny gubernator Theo Lane, z wci膮偶 ch艂opi臋c膮, teraz, w blasku czerwonych 艣wiate艂 wewn臋trznych nieco demoniczn膮 twarz膮. Pochyla si臋 nad swym nauczycielem i przypina go pasami.

聽 聽 - Przepraszam, 偶e i pana musia艂em og艂uszy膰.

聽 聽 Siada w fotelu obok, tak偶e naci膮ga pasy i chwyta kontroler. Konsul czuje dr偶enie pojazdu, kt贸ry po chwili podrywa si臋 w powietrze i skr臋ca gwa艂townie. Przy艣pieszenie wt艂acza go w fotel.

聽 聽 - Na dobr膮 spraw臋 nie mia艂em wyboru - t艂umaczy si臋 Theo. Jedyn膮 broni膮, jak膮 maj膮 na pok艂adzie 艣migacze, jest og艂uszacz do rozp臋dzania zamieszek, wi臋c uzna艂em, 偶e najpro艣ciej b臋dzie ustawi膰 jego moc na minimaln膮 i u偶y膰, by jak najszybciej wyci膮gn膮膰 pana z opresji. - Charakterystycznym ruchem poprawia okulary i rado艣nie si臋 u艣miecha. - Jak g艂osi stare powiedzenie najemnik贸w: "Zabij, a B贸g niech ich posortuje".

聽 聽 Konsulowi z trudem udaje si臋 na tyle poruszy膰 j臋zykiem, by wyda膰 z siebie jaki艣 nieartyku艂owany d藕wi臋k, cho膰 przy okazji pluje sobie na brod臋.

聽 聽 - Z m贸wieniem prosz臋 wstrzyma膰 si臋 jeszcze przez chwil臋 - radzi gubernator, ponownie kieruj膮c wzrok na przyrz膮dy pok艂adowe, a potem wygl膮daj膮c na zewn膮trz. - Wystarczy dwie, trzy minuty i ju偶 b臋dzie pan m贸g艂 m贸wi膰. Nie 艣piesz臋 si臋, wi臋c do Keats dotrzemy za jakie艣 dziesi臋膰 minut. - Zerka na pasa偶era. - Mia艂 pan szcz臋艣cie. Musia艂 pan by膰 mocno odwodniony. Tamci dwaj solidnie zmoczyli spodnie. Ten og艂uszacz to humanitarna bro艅, ale k艂opotliwa, je艣li nie ma si臋 ubrania na zmian臋.

聽 聽 Konsul stara si臋 wyrazi膰 w艂asn膮 opini臋 na temat tej "humanitarnej" broni.

聽 聽 - Nie tak szybko - mityguje go gubernator, wyci膮gaj膮c r臋k臋, by wytrze膰 mu brod臋 chusteczk膮. - Musz臋 pana ostrzec, 偶e odzyskiwanie zdolno艣ci ruchowej wcale nie jest przyjemne.

聽聽聽W tej w艂a艣nie chwili kto艣 wbija tysi膮ce szpilek w zmaltretowane cia艂o konsula.

聽聽聽- Jak, do diab艂a, mnie znalaz艂e艣? - pyta konsul. S膮 zaledwie kilka kilometr贸w od miasta, wci膮偶 lec膮c wzd艂u偶 brzeg贸w Hoolie. Jest ju偶 w stanie prosto siedzie膰, a jego s艂owa da si臋 zrozumie膰, lecz czuje, 偶e nie zdo艂a艂by jeszcze wsta膰 o w艂asnych si艂ach.

聽 聽 - S艂ucham?

聽 聽 - Pytam, jak mnie znalaz艂e艣? Sk膮d wiedzia艂e艣, 偶e wracam wzd艂u偶 rzeki?

聽 聽 - Nieoficjalnie powiadomi艂a mnie o tym przewodnicz膮ca Gladstone.

聽 聽 - Meina Gladstone? - Konsul zdumiony kr臋ci g艂ow膮, nie przestaj膮c rozciera膰 palc贸w, aby odzyska膰 w nich czucie. - A sk膮d ona mia艂aby wiedzie膰, 偶e mam k艂opoty, i to w艂a艣nie tu, nad Hoolie? Zostawi艂em komlog babki Siri w dolinie, abym m贸g艂 skontaktowa膰 si臋 z pozosta艂ymi pielgrzymami, kiedy dotr臋 do statku. Sk膮d ona wiedzia艂a?

聽 聽 - Nie mam poj臋cia, ale dok艂adnie okre艣li艂a, gdzie pan jest, i powiedzia艂a, 偶e wpad艂 pan w niez艂e tarapaty. M贸wi艂a nawet, 偶e lecia艂 pan mat膮 grawitacyjn膮, kt贸ra spad艂a do rzeki.

聽 聽 Konsul zn贸w kr臋ci g艂ow膮.

聽 聽 - Ta kobieta ma dost臋p do informacji, o kt贸rych nam nawet si臋 nie 艣ni艂o, Theo.

聽 聽 - Wszystko na to wskazuje.

聽 聽 Spogl膮da na przyjaciela. Theo Lane jest generalnym gubernatorem nowo przy艂膮czonego do Protektoratu Hyperiona ju偶 od ponad roku, ale z czas贸w gdy przez siedem lat by艂 wicekonsulem i jego asystentem, pozosta艂 mu zwyczaj zwracania si臋 do niego per "pan". Ostatnio kiedy widzia艂 tego m艂odzie艅ca - u艣wiadamia sobie nagle, 偶e w艂a艣ciwie to ju偶 nie taki znowu m艂odzieniec - ten by艂 na niego w艣ciek艂y. Mia艂 mu za z艂e, i偶 nie zgodzi艂 si臋 przej膮膰 od niego funkcji gubernatora. Dzia艂o si臋 to zaledwie nieco ponad tydzie艅 temu, a wydawa膰 by si臋 mog艂o, 偶e min臋艂y ca艂e lata.

聽 聽 - Tak przy okazji, Theo - m贸wi konsul, wolno wypowiadaj膮c ka偶de s艂owo. - Dzi臋kuj臋.

聽 聽 Gubernator kiwa g艂ow膮, wyra藕nie zamy艣lony. Nie pyta konsula, co widzia艂 na p贸艂noc od g贸r ani co spotka艂o jego towarzyszy. Pod nimi Hoolie rozlewa si臋 i wije przez widoczne ju偶 Keats. Jej granitowe brzegi odbijaj膮 promienie zachodz膮cego s艂o艅ca.

聽 聽 - Theo, jak znalaz艂e艣 czas, by samemu po艣pieszy膰 mi z pomoc膮? Przecie偶 sytuacja na Hyperionie musi by膰 bardzo napi臋ta.

聽 聽 - Rzeczywi艣cie. - W艂膮cza automatycznego pilota i odwraca si臋 do konsula. - Jeszcze godzina... mo偶e mniej... zanim Intruzi zaatakuj膮.

聽 聽 Starszy z dyplomat贸w zaskoczony mruga nerwowo powiekami.

聽 聽 - Zaatakuj膮? Masz na my艣li inwazj臋?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Ale przecie偶 flota Hegemonii...

聽 聽 - Panuje w niej totalny chaos. Ledwie byli w stanie utrzyma膰 pozycje, zanim r贸j zaatakowa艂 Sieci.

聽 聽 - Sieci!

聽 聽 - Padaj膮 ca艂e systemy. Inne s膮 bezpo艣rednio zagro偶one. Flota wycofuje si臋, korzystaj膮c z wojskowych transmiter贸w, ale i tak okaza艂o si臋 to trudniejsze, ni偶 mo偶na by艂o przypuszcza膰. Nie otrzyma艂em 偶adnych szczeg贸艂owych danych, ale nie ma w膮tpliwo艣ci, 偶e system obronny zabezpiecza jedynie sfer臋.

聽 聽 - A port kosmiczny? - Konsul widzi ju偶 w wyobra藕ni sw贸j wspania艂y statek zamieniony we wrak.

聽 聽 - Nie zosta艂 jeszcze zaatakowany, ale Armia koncentruje swoje promy i transportowce najszybciej jak si臋 da. Zostawi膮 tylko niewielk膮 grup臋 marines.

聽 聽 - A co z ewakuacj膮?

聽 聽 Theo 艣mieje si臋. To najbardziej 偶a艂osny u艣miech, jaki konsul widzia艂 kiedykolwiek na jego twarzy.

聽 聽 - B臋dzie polega膰 wy艂膮cznie na zabraniu tych spo艣r贸d pracownik贸w konsula - tui VIP - 贸w Hegemonii, kt贸rzy zdo艂aj膮 za艂apa膰 si臋 na kilka zaledwie prom贸w.

聽 聽 - Zrezygnowali z pr贸b ocalenia ludno艣ci Hyperiona?

聽 聽 - Prosz臋 pana, nie s膮 w stanie uratowa膰 nawet w艂asnych ludzi. Plotki kr膮偶膮ce w kr臋gach dyplomatycznych m贸wi膮, 偶e Meina Gladstone postanowi艂a po艣wi臋ci膰 zagro偶one 艣wiaty Sieci, by da膰 Armii czas na przegrupowanie si臋 i dzi臋ki temu zyska膰 kilka lat na przygotowanie obrony, korzystaj膮c z d艂ugu czasowego roju Intruz贸w.

聽 聽 - M贸j Bo偶e - szepcze konsul. Wi臋ksz膮 cz臋艣膰 偶ycia sp臋dzi艂 reprezentuj膮c Hegemoni臋, a jednocze艣nie knuj膮c przeciw niej spisek, kt贸ry pozwoli艂by mu pom艣ci膰 babk臋... Ale teraz z przera偶eniem my艣li o mo偶liwo艣ci spe艂nienia si臋 tego pragnienia...

聽 聽 - Co z Chy偶warem? - pyta, widz膮c na horyzoncie niskie, bia艂e budynki Keats. Ostatnie promienie s艂o艅ca omiataj膮 wzg贸rza i rzek臋, jakby to by艂o b艂ogos艂awie艅stwo przed nastaniem nocy.

聽 聽 Gubernator kr臋ci g艂ow膮.

聽 聽 - Wci膮偶 docieraj膮 do nas jakie艣 niepokoj膮ce raporty, lecz g艂贸wnym zagro偶eniem s膮 teraz Intruzi.

聽 聽 - Ale wiele wskazuje na to, 偶e on jest obecnie w Sieci!

聽 聽 - W Sieci? W jaki spos贸b m贸g艂by si臋 tam dosta膰? Przecie偶 na Hyperionie nie ma portali.

聽 聽 Konsul milczy, w g艂owie k艂臋bi膮 mu si臋 my艣li: Bo偶e, na darmo zosta艂em zdrajc膮. Sprzeda艂em dusz臋, by otworzy膰 Grobowce Czasu, a mimo to Chy偶war nie stanie si臋 przyczyn膮 upadku Sieci... Intruzi! Przechytrzyli nas wszystkich. Moje sprzeniewierzenie si臋 interesom Hegemonii by艂o cz臋艣ci膮 ich planu!

聽 聽 - Prosz臋 pos艂ucha膰, istnieje wa偶ny pow贸d, dla kt贸rego Meina Gladstone zleci艂a, bym osobi艣cie pana odszuka艂 - m贸wi Theo ochryple, chwytaj膮c swego nauczyciela za rami臋. - Potwierdzi艂a zwolnienie pa艅skiego statku...

聽 聽 - 艢wietnie! Mog臋...

聽 聽 - Prosz臋 pos艂ucha膰! Nie mo偶e pan wr贸ci膰 do Doliny Grobowc贸w. Meina Gladstone chce, 偶eby omin膮艂 pan si艂y Armii i skontaktowa艂 si臋 z Intruzami.

聽 聽 - Z Intruzami? Kto...?

聽 聽 - Przewodnicz膮ca pragnie, by podj膮艂 pan z nimi negocjacje. Oni pana znaj膮. W jaki艣 spos贸b zdo艂a艂a ich powiadomi膰 o pana przybyciu. S膮dzi, 偶e pozwol膮 panu... 偶e nie zniszcz膮 pa艅skiego statku. Ale nie ma co do tego pewno艣ci. To bardzo ryzykowne.

聽 聽 Konsul odchyla si臋 w siedzeniu. Czuje si臋 tak, jakby znowu zosta艂 ra偶ony wi膮zk膮 og艂uszacza.

聽 聽 - Negocjowa膰? Ale jakie sprawy, jaki zakres kompetencji, do cholery?!

聽 聽 - Meina Gladstone powiedzia艂a, 偶e skontaktuje si臋 z panem poprzez lini臋 FAT, kiedy ju偶 opu艣ci pan Hyperiona. Musi pan zrobi膰 to jak najszybciej. Dzisiaj. Zanim 艣wiaty znajduj膮ce si臋 w zasi臋gu pierwszej fali uderzeniowej Intruz贸w wpadn膮 w ich r臋ce.

聽 聽 Konsul nie ma odwagi zapyta膰, czy po艣r贸d nich znajduje si臋 jego ukochane Maui - Przymierze. Mo偶e lepiej, 偶eby by艂o, my艣li.

聽 聽 - Nic z tego, wracam do doliny - o艣wiadcza stanowczym tonem.

聽 聽 Theo nerwowo poprawia okulary.

聽 聽 - Ona na to nie pozwoli

聽 聽 - Tak? A w jaki spos贸b mnie powstrzyma? Ka偶e zestrzeli膰 m贸j statek?

聽 聽 - Nie wiem, ale powiedzia艂a, 偶e nie dopu艣ci do tego. - Theo jest wyra藕nie zatroskany. - Armia wci膮偶 trzyma na orbicie pikietowce i eskortowce, kt贸re maj膮 os艂ania膰 ostatnie promy.

聽 聽 - A wi臋c niech pr贸buj膮 mnie zestrzeli膰. Za艂ogowym jednostkom i tak nie udawa艂o si臋 wyl膮dowa膰 w pobli偶u Grobowc贸w Czasu od ponad dwustu lat. Statkom nic si臋 nie dzieje, ale ich za艂ogi znikaj膮. Zanim mnie dopadn膮, b臋d臋 ju偶 wisia艂 na drzewie Chy偶wara.

聽 聽 Konsul na moment przymyka oczy i wyobra偶a sobie, 偶e oto jego pusty statek l膮duje na p艂askowy偶u ponad dolin膮. Widzi Sola, ojca Dure i pozosta艂ych; cudownie ocalonych, znajduj膮cych schronienie na pok艂adzie, wykorzystuj膮cych specjalistyczny sprz臋t do uratowania Heta Masteena oraz Brawne Lamii i hibernuj膮cych male艅k膮 Rachel臋.

聽 聽 - M贸j Bo偶e - szepcze gubernator, a d藕wi臋k jego g艂osu wyrywa konsula z zamy艣lenia.

聽 聽 Wyszli z zakr臋tu, lec膮c wci膮偶 nad rzek膮. Jej brzegi s膮 tu wy偶sze, a na po艂udniu wznosz膮 si臋 jeszcze bardziej, przechodz膮c w G贸r臋 Smutnego Kr贸la Billy'ego. S艂o艅ce w艂a艣nie zachodzi, o艣wietlaj膮c ju偶 tylko wisz膮ce nisko chmury i co wy偶sze budynki.

聽 聽 Nad miastem toczy si臋 bitwa. Promienie laser贸w rozcinaj膮 chmury, statki kr膮偶膮 niczym komary i p艂on膮 jak 膰my, kt贸re zanadto zbli偶y艂y si臋 do p艂omieni. Keats zosta艂o zaatakowane. Intruzi dotarli wi臋c do Hyperiona.

聽 聽 - O kurwa! - szepcze Theo.

聽 聽 Na zalesionych wzg贸rzach na p贸艂noc od miasta co艣 b艂yska i smuga kondensacyjna znaczy tras臋 odpalonej r臋cznie rakiety, lec膮cej prosto w stron臋 ich 艣migacza.

聽 聽 - Uwaga! - krzyczy Theo.

聽 聽 Chwyta kontroler, naciska jakie艣 guziki i wykonuje gwa艂towny unik w prawo, staraj膮c si臋 uciec pociskowi.

聽 聽 Eksplozja za ruf膮 wstrz膮sa cia艂em konsula i o艣lepia go na moment. Kiedy zn贸w co艣 widzi, kabina jest ju偶 wype艂niona gryz膮cym dymem i 艣wiat艂em migaj膮cych ostrzegawczo czerwonych lampek, a pojazd g艂osem informuje o co najmniej dziesi臋ciu uszkodzeniach podstawowych system贸w. Theo z ca艂ych si艂 szarpie kontroler.

聽 聽 - Uwaga! - krzyczy zn贸w, zupe艂nie niepotrzebnie.

聽 聽 艢migacz obraca si臋 w powietrzu, na moment odzyskuje r贸wnowag臋, by zn贸w j膮 utraci膰, i zaczyna spada膰 prosto na p艂on膮ce miasto.

聽聽聽 . 36 .

聽聽聽 Zamruga艂em i zdezorientowany rozejrza艂em si臋 po ogromnej bazylice 艢wi臋tego Piotra. Pacem. Monsignor Edouard i ojciec Paul Dure pochyleni nade mn膮 z wyrazem napi臋cia na twarzach.

聽 聽 - Jak d艂ugo... spa艂em? - Wydawa艂o mi si臋, 偶e up艂yn臋艂y zaledwie sekundy, od momentu kiedy usiad艂em na krze艣le.

聽 聽 - Dziesi臋膰 minut - odpowiedzia艂 monsignor. - Mo偶esz opowiedzie膰, co widzia艂e艣?

聽 聽 Nie by艂o powodu, dla kt贸rego mia艂bym utrzymywa膰 to w tajemnicy. Gdy ko艅czy艂em opowie艣膰, monsignor prze偶egna艂 si臋.

聽 聽 - Mon Dieu, ambasador TechnoCentrum namawia Mein臋 Gladstone, by wys艂a艂a ludzi do tych... tuneli.

聽 聽 Ojciec Dure dotkn膮艂 jego ramienia.

聽 聽 - Kiedy pom贸wi臋 z Prawdziwym G艂osem Drzewo艣wiata na Bo偶ej Kniei, do艂膮cz臋 do ciebie na TC2. Musimy przedstawi膰 przewodnicz膮cej prawdopodobne skutki takiej decyzji.

聽 聽 Pokiwa艂em g艂ow膮. Porzuci艂em my艣li o swej wyprawie na Hyperiona lub towarzyszeniu ojcu Dure w podr贸偶y na Bo偶膮 Kniej臋.

聽 聽 - Zgadzam si臋. Musimy natychmiast rusza膰. Czy mog臋 skorzysta膰 z waszych Papieskich Wr贸t, by przenie艣膰 si臋 na Pierwsz膮 Tau Ceti?

聽 聽 Monsignor wsta艂, kiwn膮艂 g艂ow膮 i rozprostowa艂 zdr臋twia艂e cz艂onki. U艣wiadomi艂em sobie, 偶e mam przed sob膮 niezwykle wiekow膮 osob臋, kt贸ra nigdy nie poddawa艂a si臋 zabiegom Poulsena.

聽 聽 - To przecie偶 ogromnie wa偶ne - stwierdzi艂. Zwr贸ci艂 si臋 ku przyjacielowi. - Paul, wiesz, 偶e gdybym tylko m贸g艂, towarzyszy艂bym ci. Ale pogrzeb Jego 艢wi膮tobliwo艣ci, wybory nowego Ojca 艢wi臋tego... U艣miechn膮艂 si臋 smutno. - Nawet w obliczu tragedii trzeba pami臋ta膰 o swoich obowi膮zkach. Pacem zosta艂o jeszcze dziesi臋膰 dni, zanim dotr膮 tu barbarzy艅cy.

聽 聽 Wysokie czo艂o ojca Dure zal艣ni艂o w blasku 艣wiec.

聽 聽 - Sprawy Ko艣cio艂a to co艣 wi臋cej ni偶 zwyk艂e obowi膮zki, przyjacielu. Postaram si臋 ograniczy膰 do minimum czas sp臋dzony u templariuszy, a p贸藕niej do艂膮cz臋 do M. Severna i wespr臋 go w usi艂owaniach, aby przekona膰 przewodnicz膮c膮 do rezygnacji z pomocy Centrum. P贸藕niej wr贸c臋 i wsp贸lnie spr贸bujemy zapanowa膰 nad tym zamieszaniem i herezj膮.

聽 聽 Wszyscy trzej przemierzyli艣my bazylik臋 i bocznym wyj艣ciem za kolumnad膮 wydostali艣my si臋 na dziedziniec. Deszcz przesta艂 ju偶 pada膰. Schodami zeszli艣my do w膮skiego korytarza, a stamt膮d przeszli艣my do papieskiego apartamentu. Cz艂onkowie Gwardii Szwajcarskiej stan臋li na baczno艣膰, gdy tylko znale藕li艣my si臋 w przedpokoju. Ro艣li wartownicy mieli na sobie zbroje i 偶贸艂to - niebieskie pasiaste pantalony, ale ich tradycyjne halabardy w rzeczywisto艣ci by艂y broni膮 energetyczn膮. Jeden z nich zrobi艂 krok do przodu i powiedzia艂 co艣 cicho monsignorowi.

聽 聽 - Kto艣 w艂a艣nie przyby艂 do pana g艂贸wnym terminalem, M. Severn.

聽 聽 - Do mnie? - Ws艂uchiwa艂em si臋 w艂a艣nie w g艂osy dobiegaj膮ce gdzie艣 z daleka - to cichn膮ce, to przybieraj膮ce na sile monotonnie powtarzane modlitwy - zapewne maj膮ce zwi膮zek z przygotowaniami do poch贸wku papie偶a.

聽 聽 - Tak. To M. Hunt. Twierdzi; 偶e to pilne.

聽 聽 - Jeszcze chwila, a spotka艂bym si臋 z nim w budynku rz膮dowym rzek艂em. - Mo偶e wskazane, by do艂膮czy艂 do nas?

聽 聽 Monsignor przytakn膮艂 i szepn膮艂 co艣 stra偶nikowi, kt贸ry aby lepiej s艂ysze膰, pochyli艂 g艂ow臋 do ozdobnego wyst臋pu na swym antycznym napier艣niku.

聽 聽 Tak zwane Papieskie Wrota - niewielki portal otoczony z艂oconymi rze藕bami cherubin贸w i serafin贸w, zwie艅czony pi臋ciostacyjnym reliefem przedstawiaj膮cym upadek Adama i Ewy - znajdowa艂y si臋 po艣rodku strze偶onego pomieszczenia przylegaj膮cego do gabinetu papieskiego. Czekali艣my tam, przygl膮daj膮c si臋 swoim bladym i zm臋czonym twarzom odbijaj膮cym si臋 w szeregu luster wmontowanych w ka偶d膮 ze 艣cian.

聽 聽 Leigh Hunt zjawi艂 si臋 w towarzystwie tego samego ksi臋dza, kt贸ry przyprowadzi艂 mnie do bazyliki.

聽 聽 - Severn! - krzykn膮艂 doradca Meiny Gladstone. - Przewodnicz膮ca chce ci臋 natychmiast widzie膰.

聽 聽 - W艂a艣nie si臋 do niej wybiera艂em - odpar艂em staraj膮c si臋 m贸wi膰 wolno i spokojnie. - By艂oby niewybaczalnym b艂臋dem, gdyby pozwoli艂a TechnoCentrum zbudowa膰 i u偶y膰 t臋 艣mierciono艣n膮 bro艅.

聽 聽 Hunt zdziwiony zamruga艂 powiekami, co przy jego fizjonomii przypominaj膮cej baseta wygl膮da艂o niemal komicznie.

聽 聽 - Czy ty wiesz o wszystkim, co si臋 dzieje, Severn?

聽 聽 Nie wytrzyma艂em i roze艣mia艂em si臋.

聽 聽 - Ma艂e dziecko siedz膮ce samotnie przy holowizji dostrzega bardzo wiele, ale niemal nic nie rozumie. Ma jednak nade mn膮 t臋 przewag臋, 偶e mo偶e zmienia膰 kana艂y albo wy艂膮czy膰 urz膮dzenie, kiedy tylko zechce.

聽 聽 Adiutant przewodnicz膮cej zna艂 monsignora Edouarda, gdy偶 ten by艂 osob膮 publiczn膮, wi臋c pozostawa艂o mi przedstawi膰 mu tylko ojca Dure.

聽 聽 - Dure? - wyszepta艂 Hunt i dos艂ownie opad艂a mu szcz臋ka. Po raz pierwszy zauwa偶y艂em, 偶e zabrak艂o mu s艂贸w. Musz臋 przyzna膰, 偶e sprawi艂 mi tym niew膮tpliw膮 przyjemno艣膰.

聽 聽 - Gdy b臋dziemy mie膰 wi臋cej czasu, odpowiem na twoje pytanie. U艣cisn膮艂em d艂o艅 ksi臋dza. - Powodzenia na Bo偶ej Kniei, ojcze. Nie zabaw tam zbyt d艂ugo.

聽 聽 - Najwy偶ej godzin臋 - zapewni艂 jezuita. - Musz臋 bezwzgl臋dnie odnale藕膰 jeden z fragment贸w uk艂adanki, zanim stan臋 przed przewodnicz膮c膮. Opowiedz jej, prosz臋, co widzia艂em w labiryncie... P贸藕niej sam zrelacjonuj臋 jej w艂asne spostrze偶enia.

聽 聽 - Niewykluczone, 偶e b臋dzie zbyt zaj臋ta, aby spotka膰 si臋 ze mn膮, zanim ty do nas dotrzesz - pocieszy艂em go. - Ale zrobi臋 wszystko co w mojej mocy, by jak najlepiej odegra膰 rol臋 Jana Chrzciciela.

聽 聽 Ojciec Dure u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Tylko nie stra膰 g艂owy, przyjacielu.

聽 聽 Skin膮艂 mi, wystuka艂 kod transferowy na archaicznym panelu i znikn膮艂 przechodz膮c przez portal.

聽 聽 Po偶egna艂em si臋 z monsignorem Edouardem.

聽 聽 - Za艂atwimy wszystko, zanim Intruzi dotr膮 tak daleko - zapewni艂em.

聽 聽 Stary kap艂an uni贸s艂 r臋k臋 i pob艂ogos艂awi艂 mnie.

聽 聽 - Id藕 z Bogiem, m艂odzie艅cze. Czuj臋, 偶e wszystkich nas czekaj膮 mroczne czasy, ale ty szczeg贸lnie odczujesz to na w艂asnej sk贸rze.

聽 聽 Pokr臋ci艂em g艂ow膮.

聽 聽 - Jestem tylko obserwatorem, monsignor. Czekam, patrz臋 i 艣ni臋. Nic mi nie grozi.

聽 聽 - Czekaj, patrz i 艣nij p贸藕niej - przerwa艂 ostro Leigh Hunt. - Przewodnicz膮ca natychmiast chce ci臋 mie膰 w zasi臋gu r臋ki, a i ja musz臋 wraca膰 na wa偶ne spotkanie.

聽 聽 Spojrza艂em na niewielkiego cz艂owieczka.

聽 聽 - Jak mnie znalaz艂e艣? - zapyta艂em raczej retorycznie.

聽 聽 Transmitery by艂y obs艂ugiwane przez Centrum, a ono wsp贸艂pracowa艂o z w艂adzami Hegemonii.

聽 聽 - Karta, kt贸r膮 otrzyma艂e艣, pozwala 艣ledzi膰 tras臋 twoich podr贸偶y odpowiedzia艂 adiutant z wyra藕nym zniecierpliwieniem. - Teraz jednak mamy obowi膮zek by膰 w centrum wydarze艅.

聽 聽 - Bardzo dobrze. - Skin膮艂em na po偶egnanie monsignorowi i jego podw艂adnemu, kiwn膮艂em na Hunta, wystuka艂em trzycyfrowy kod Pierwszej Tau Ceti, doda艂em kolejne dwie cyfry okre艣laj膮ce kontynent, trzy b臋d膮ce adresem budynku rz膮dowego i jeszcze dwie znajduj膮cego si臋 tam prywatnego terminala. Szum transmitera przybra艂 na sile, a jego nieprzezroczysta powierzchnia zdawa艂a si臋 migota膰 z niecierpliwo艣ci.

聽 聽 Wkroczy艂em w ni膮 jako pierwszy i zrobi艂em krok w bok, aby da膰 miejsce Huntowi.

聽聽聽Z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie znajdujemy si臋 przy terminalu w budynku rz膮dowym. I z tego co widz臋, nie jeste艣my nawet w jego pobli偶u. Sekund臋 p贸藕niej moje zmys艂y oceniaj膮 nasilenie 艣wiat艂a, barw臋 nieba, grawitacj臋, odleg艂o艣膰 do horyzontu, zapachy oraz wiele innych czynnik贸w i decyduj膮, 偶e nie znajdujemy si臋 na Pierwszej Tau Ceti.

聽 聽 Momentalnie wskoczy艂bym z powrotem do portalu, ale Papieskie Wrota s膮 w膮skie, a Hunt w艂a艣nie przez nie przechodzi. Pojawia si臋 kolejno: jego noga, rami臋, tu艂贸w, g艂owa i druga noga. Chwytam go za nadgarstek, pcham do ty艂u sycz膮c "co艣 nie tak!" i staram si臋 wr贸ci膰 na Pacem, ale jest ju偶 zbyt p贸藕no. Portal po tej stronie migocze, kurczy si臋 do owalu o rozmiarze pi臋艣ci i znika.

聽 聽 - Gdzie, do diab艂a, jeste艣my? - pyta zdezorientowany Hunt.

聽 聽 Rozgl膮dam si臋 i my艣l臋: dobre pytanie. Stoimy gdzie艣 na otwartej przestrzeni, na szczycie wzg贸rza. Poni偶ej jaka艣 droga wije si臋 wzd艂u偶 winnic, schodzi po 艂agodnym zboczu do zalesionej doliny i znika za kolejnym wzg贸rzem, mil臋 lub dwie dalej. Jest bardzo ciep艂o, w powietrzu s艂ycha膰 bzyczenie owad贸w, w zasi臋gu wzroku nie porusza si臋 nic wi臋kszego od ptaka. W prze艣wicie pomi臋dzy pag贸rkami z prawej widoczny jest b艂臋kitny pasek wody morze lub ocean. Wysoko w g贸rze przep艂ywaj膮 cirrusy, a s艂o艅ce przekroczy艂o ju偶 zenit. Nie dostrzegam 偶adnych zabudowa艅 ani dzie艂 r膮k ludzkich bardziej skomplikowanych ni偶 rz臋dy wspornik贸w dla winoro艣li i b艂otnisto - kamienistej drogi. Co wi臋cej, znikn膮艂 sta艂y lekki poszum datasfery. To tak jakby nagle u艣wiadomi膰 sobie brak d藕wi臋ku, kt贸ry s艂ysza艂o si臋 od urodzenia. To zaskakuje, a jednocze艣nie przyprawia o dr偶enie serca i przera偶a.

聽 聽 Hunt chwieje si臋, nadstawia uszu, jakby szuka艂 znajomego d藕wi臋ku i nerwowo puka w sw贸j komlog.

聽 聽 - Cholera - mruczy. - Cholera. M贸j implant nawala. Komlog nie dzia艂a.

聽 聽 - Nie. S膮dz臋, 偶e po prostu jeste艣my poza zasi臋giem datasfery. Gdy to m贸wi臋, dociera do mnie g艂臋bszy, jakby bardziej nasycony szum - czego艣 znacznie wi臋kszego i mniej dost臋pnego ni偶 zwyk艂a datasfera. Megasfera? Muzyka wszystkich sfer, konstatuj臋 i u艣miecham si臋.

聽 聽 - Z czego si臋 tak cieszysz, Severn? Zrobi艂e艣 to celowo?

聽 聽 - Nie. Wprowadzi艂em prawid艂owy kod budynku rz膮dowego. Pozornie spokojny ton mego g艂osu ju偶 sam w sobie wyra偶a przera偶enie.

聽 聽 - A wi臋c co jest? Czy偶by to te cholerne Papieskie Wrota? Czy to przez nie? Jakie艣 uszkodzenie, tajemnica albo sztuczka?

聽 聽 - Nie wydaje mi si臋. Wrota zapewne s膮 w porz膮dku, Hunt. Przenios艂y nas jednak tam, gdzie nakaza艂o im TechnoCentrum.

聽 聽 - TechnoCentrum? - Ta odr贸bina kolor贸w, kt贸ra o偶ywia艂a psi膮 twarz asystenta przewodnicz膮cej Senatu, znika nagle, gdy u艣wiadamia sobie kto w rzeczywisto艣ci w spos贸b nieograniczony kontroluje dzia艂anie transmitera. Kto sprawuje kontrol臋 nad wszystkimi transmiterami. - M贸j Bo偶e... M贸j Bo偶e...

聽 聽 Chwiejnym krokiem podchodzi do skraju drogi i siada na rosn膮cej tam wysokiej trawie. Jego zamszowy str贸j cz艂onka w艂adz Hegemonii i delikatne czarne buty s膮 tu zdecydowanie nie na miejscu.

聽 聽 - Gdzie jeste艣my? - pyta.

聽 聽 Bior臋 g艂臋boki oddech. Powietrze pachnie 艣wie偶o zaoran膮 ziemi膮, skoszon膮 traw膮 i morzem.

聽 聽 - Wydaje mi si臋, 偶e to Ziemia.

聽 聽 - Ziemia... - Cz艂owieczek patrzy prosto przed siebie, gdzie艣 w dal. - Ziemia: Nie Nowa Ziemia? Nie Terna? Nie Ziemia Dwa? Nie...

聽 聽 - Nie. To Ziemia. Stara Ziemia. Albo jej dok艂adna kopia.

聽 聽 - Jej kopia...

聽 聽 Podchodz臋 do niego i siadam obok. Chwytam jedno ze 藕d藕be艂 trawy i odrywam jego ko艅c贸wk臋. Smakuje cierpko. Znajomo.

聽 聽 - Pami臋tasz informacje przekazane Meinie Gladstone o prze偶yciach pielgrzym贸w z Hyperiona? A opowie艣膰 Brawne Lamii? Ona i m贸j duplikat - cybryd - pierwsze wcielenie osobowo艣ci Keatsa - dotarli do planety, kt贸r膮 uznali za kopi臋 Starej Ziemi. Le偶a艂a w Mg艂awicy Herkulesa, je艣li dobrze pami臋tam.

聽 聽 Hunt spogl膮da w g贸r臋, jakby usi艂uj膮c sprawdzi膰, w kt贸rej cz臋艣ci kosmosu teraz jeste艣my. B艂臋kit nad naszymi g艂owami za spraw膮 cirrus贸w miesza si臋 z szaro艣ci膮.

聽 聽 - Mg艂awica Herkulesa - szepcze.

聽 聽 - W jakim celu TechnoCentrum zbudowa艂o tak膮 kopi臋 i do czego j膮teraz wykorzystuje, tego Brawne nie zdo艂a艂a si臋 dowiedzie膰. Pierwszy Keats sam nie wiedzia艂 albo nie chcia艂 jej powiedzie膰.

聽 聽 - Nie chcia艂 jej powiedzie膰 - powtarza zamy艣lony Hunt i kr臋ci g艂ow膮. - Dobra, - jak, do diab艂a, si臋 st膮d wydostaniemy? Jestem potrzebny Meinie Gladstone. Ona nie mo偶e... W ci膮gu kilku najbli偶szych godzin trzeba podj膮膰 dziesi膮tki niezwykle wa偶nych decyzji.

聽 聽 Podrywa si臋 na r贸wne nogi i wybiega na 艣rodek drogi.

聽 聽 Wci膮偶 偶uj臋 藕d藕b艂o trawy.

聽 聽 - Moim zdaniem na razie w og贸le si臋 st膮d nie wydostaniemy.

聽 聽 Cz艂onek w艂adz Hegemonii zbli偶a si臋 do mnie z tak膮 min膮, jakby chcia艂 si臋 na mnie rzuci膰 z pi臋艣ciami.

聽 聽 - Czy艣 ty oszala艂! Nie ma st膮d wyj艣cia? To niedorzeczne. Dlaczego Centrum mia艂oby zrobi膰 co艣 podobnego? - Milknie na moment i patrzy na mnie uwa偶nie. - Nie chc膮, 偶eby艣 z ni膮rozmawia艂? Wiesz o czym艣, o czym ona nie powinna us艂ysze膰, i Centrum postanowi艂o nie ryzykowa膰.

聽 聽 - By膰 mo偶e.

聽 聽 - Zostawcie go, a mnie pozw贸lcie wr贸ci膰! - krzyczy nagle w niebo.

聽 聽 Nikt nie odpowiada. W oddali, z plantacji winoro艣li podrywa si臋 do lotu jaki艣 dury czarny ptak. Wydaje mi si臋, 偶e to kruk. Z trudno艣ci膮 przypominam sobie nazw臋 tego dawno wymar艂ego gatunku.

聽 聽 Po chwili Hunt rezygnuje z kierowania gr贸藕b gdzie艣 w pustk臋 i nerwowo spaceruje w t臋 i z powrotem po kamiennym trakcie.

聽 聽 - Chod藕my. Mo偶e gdzie艣 znajdziemy jaki艣 terminal.

聽 聽 - Niewykluczone - odpowiadam prze艂amuj膮c 藕d藕b艂o, by dotrze膰 do s艂odkiego soku w 艣rodku. - Ale w kt贸r膮 stron臋?

聽 聽 Rozgl膮da si臋 bezradnie, widz膮c, 偶e w obu kierunkach szlak niknie pomi臋dzy wzg贸rzami.

聽 聽 - Wyszli艣my z portalu zwr贸ceni w... t臋 stron臋. - Wskazuje r臋k膮 tam, gdzie trakt znika w lesistej dolinie.

聽 聽 - Jak d艂ugo b臋dziemy szli?

聽 聽 - Cholera, czy to ma jakie艣 znaczenie? - warczy. - Musimy przecie偶 gdzie艣 si臋 dosta膰!

聽 聽 Powstrzymuj臋 u艣miech.

聽 聽 - W porz膮dku.

聽 聽 Wstaj臋 i otrzepuj臋 spodnie, czuj膮c, jak s艂o艅ce pali moj膮 twarz, a szczeg贸lnie czo艂o. Po przebywaniu w przesyconym zapachem kadzid艂a p贸艂mroku bazyliki to zbyt gwa艂towna zmiana dla organizmu. Jest gor膮co i moje ubranie ca艂e ju偶 nasi膮k艂o potem.

聽 聽 Hunt pewnym krokiem rusza w d贸艂 zbocza, jakby gotuj膮c si臋 do walki - z zaci艣ni臋tymi pi臋艣ciami, pe艂en desperacji i zdecydowania. Pod膮偶am za nim nie艣piesznie, mru偶膮c oczy i wci膮偶 偶uj膮c 藕d藕b艂o trawy.

聽聽聽 Pu艂kownik Fedmahn Kassad wyda艂 okrzyk bojowy i zaatakowa艂 Chy偶wara. Surrealistyczny krajobraz - jakby prymitywna scenografia odtwarzaj膮ca Dolin臋 Grobowc贸w Czasu, wykonana z plastiku i umieszczona w lepkim 偶elu powietrza - zdaje si臋 dr偶e膰 na widok Kassada.

聽 聽 Przez moment mia艂 przed sob膮 zwielokrotnione odbicia Chy偶wara - jakby zast臋p Chy偶war贸w rozproszonych po ca艂ej dolinie, ale jego krzyk sprawi艂, 偶e odbicia zla艂y si臋 tworz膮c pojedyncze monstrum, kt贸re natychmiast rozprostowa艂o cztery ramiona, by przywita膰 przeciwnika swymi ostrzami i kolcami.

聽 聽 Nie mia艂 pewno艣ci, czy otaczaj膮ce go pole si艂owe, podarowane przez Monet臋, b臋dzie dostatecznie chroni膰 go w czasie walki. Wiele lat temu spisywa艂o si臋 wspaniale, kiedy wraz z ukochan膮 zaatakowa艂 dwa statki aborda偶owe komandos贸w Intruz贸w. Tyle tylko, 偶e wtedy czas by艂 ich sprzymierze艅cem. Chy偶war spowalnia艂 jego up艂yw jak znudzony widz operuj膮cy pilotem holowizji. Teraz znajdowali si臋 poza czasem, a jego przeciwnikiem by艂 sam Chy偶war. Kassad wyda艂 kolejny okrzyk bojowy, pochyli艂 g艂ow臋 i ruszy艂 do ataku, zapominaj膮c o patrz膮cej na nich Monecie i si臋gaj膮cym chmur drzewie cierniowym, z wisz膮c膮 na nim, przeszyt膮 kolcami widowni膮. Sam przesta艂 my艣le膰 o sobie jako o cz艂owieku i przemieni艂 si臋 w machin臋 wojenn膮 - narz臋dzie zemsty.

聽 聽 Chy偶war nie znikn膮艂, jak mia艂 w zwyczaju, ukazuj膮c si臋 nast臋pnie w innym miejscu. Rozstawi艂 tylko szerzej nogi i bardziej rozprostowa艂 ramiona. Na ostrzach wyrastaj膮cych zamiast paznokci zamigota艂y promienie s艂o艅ca. Potw贸r obna偶y艂 swe metalowe z臋by w czym艣, co mo偶na by艂o potraktowa膰 jako z艂o艣liwy u艣miech.

聽 聽 W g艂臋bi umys艂u Kassada gotowa艂a si臋 w艣ciek艂o艣膰, lecz ani na chwil臋 nie przesta艂 my艣le膰. Nie pr贸bowa艂 wi臋c rzuci膰 si臋 wprost w obj臋cia niechybnej 艣mierci, lecz uskoczy艂 w bok kozio艂kuj膮c, a jednocze艣nie kopi膮c monstrum w podudzie, poni偶ej skupiska kolc贸w na stawie kolanowym i ponad kolcami na 艂ydce. Gdyby tylko zdo艂a艂 go powali膰...

聽 聽 Sw贸j cios odczu艂 jak kopni臋cie w stalow膮 rur臋 osadzon膮 w betonie. Si艂a uderzenia sprawi艂aby, 偶e noga Kassada potrzaska艂aby jak s艂omka, gdyby nie os艂ania艂o jej pole si艂owe.

聽 聽 Chy偶war odpowiedzia艂 na atak. Szybko, ale nie na tyle, by nie da艂o si臋 zareagowa膰. Dwoje prawych ramion zakr臋ci艂o m艂ynka, a dziesi臋膰 ostrzy na palcach lewych r膮k ci臋艂o ziemi臋 i kamie艅 wzniecaj膮c snopy iskier, Kassad bowiem znajdowa艂 si臋 ju偶 poza ich zasi臋giem. Komandos b艂yskawicznie stan膮艂 i przyj膮艂 pozycj臋 gotowo艣ci, na ugi臋tych nogach, z rozprostowanymi d艂o艅mi.

聽 聽 Walka jeden na jednego. Najchwalebniejsza w my艣l kodeksu Nowego Bushido, pomy艣la艂.

聽 聽 Chy偶war zn贸w zamachn膮艂 si臋 prawymi ramionami, a jednym z lewych wyprowadzi艂 cios od do艂u, chc膮c zapewne wyszarpn膮膰 przeciwnikowi serce.

聽 聽 Kassad zablokowa艂 prawe r臋ce potwora lewym przedramieniem, czuj膮c 偶e ugina si臋 pod morderczym uderzeniem, a jego stawy omal si臋 nie rozpadn膮. Lewe rami臋 przeciwnika zatrzyma艂 chwytaj膮c je w nadgarstku, tu偶 nad obr臋cz膮 zagi臋tych ostrzy. To niewiarygodne, ale os艂abi艂 cios na tyle, 偶e ostre jak skalpele brzytwy zachrobota艂y tylko na jego polu, nie b臋d膮c w stanie go sforsowa膰.

聽 聽 Pu艂kownik niemal uni贸s艂 si臋 nad ziemi臋 i tylko jednoczesne przyj臋cie dw贸ch cios贸w z g贸ry i z do艂u sprawi艂o, 偶e nie zosta艂 odrzucony daleko do ty艂u. Pot momentalnie obla艂 ca艂e jego cia艂o, a mi臋艣nie i 艣ci臋gna zdawa艂y si臋 p臋ka膰 od wysi艂ku, gdy przez dwadzie艣cia sekund stali zmagaj膮c si臋, zanim Chy偶war uruchomi艂 czwarte rami臋, celuj膮c w nog臋 przeciwnika.

聽 聽 Kassad krzykn膮艂 czuj膮c, 偶e pole tym razem nie wytrzyma艂o uderzenia i cia艂o zosta艂o rozdarte. Co najmniej jedno ostrze niemal si臋gn臋艂o ko艣ci. Drug膮 nog膮 momentalnie zada艂 kopni臋cie, pu艣ci艂 nadgarstek potwora i przekozio艂kowa艂 do ty艂u.

聽 聽 Chy偶war machn膮艂 dwukrotnie. Drugi cios przemkn膮艂 zaledwie milimetry od ucha pu艂kownika, kt贸ry zn贸w uskoczy艂, tym razem w prawo.

聽 聽 Wyl膮dowa艂 na lewym kolanie, zachwia艂 si臋, lecz zdo艂a艂.utrzyma膰 r贸wnowag臋. B贸l t臋tni艂 w uszach i wype艂nia艂 艣wiat czerwieni膮, ale pole przynios艂o pewn膮 ulg臋 zamykaj膮c si臋 na ranie, siu偶膮c jednocze艣nie jako opaska uciskowa i opatrunek. Czu艂 krew krzepn膮c膮 na nodze, ale krwotok zosta艂 zatamowany, a b贸l sta艂 si臋 mo偶liwy do zniesienia. Ca艂e szcz臋艣cie, 偶e osobiste pole si艂owe dzia艂a艂o tak, jakby zawiera艂o zestaw medyczny.

聽 聽 Chy偶war nie da艂 mu nawet chwili wytchnienia i zn贸w ruszy艂 do przodu.

聽 聽 Kassad wymierzy艂 dwa kopni臋cia, celuj膮c w g艂adki fragment chromowego pancerza poni偶ej kolca na piersi. Wyda艂o mu si臋, 偶e trafia w kad艂ub ogromnego kr膮偶ownika, ale potw贸r zawaha艂 si臋, zatoczy艂 i cofn膮艂.

聽 聽 Pu艂kownik wyprowadzi艂 kontratak zadaj膮c dwa ciosy tam, gdzie powinno znajdowa膰 si臋 serce stwora, z tak膮 si艂膮, 偶e skruszy艂by spiek ceramiczny. Nie zwracaj膮c uwagi na b贸l pi臋艣ci, wykona艂 obr贸t i wyprowadzi艂 kolejne uderzenie otwart膮 d艂oni膮 wprost w pysk przeciwnika, tu偶 nad jego z臋bami. Ka偶dy cz艂owiek w tym momencie us艂ysza艂by gruchot kruszonych ko艣ci, wbijaj膮cych mu si臋 g艂臋boko w m贸zg.

聽 聽 Ale Chy偶war nie by艂 cz艂owiekiem. Chcia艂 chwyci膰 zmierzaj膮c膮 w jego kierunku r臋k臋, lecz chybi艂. B艂yskawicznie zaatakowa艂 jednak wszystkimi czterema ramionami. Kassad korzystaj膮c z os艂ony pola si艂owego, ca艂y zlany potem i krwi膮, uskoczy艂 w bok i zamierzy艂 si臋 do morderczego ciosu w kr贸tki kark potwora. Huk tego uderzenia rozleg艂 si臋 w zamar艂ej w bezruchu dolinie stukrotnym echem.

聽 聽 Chy偶war zatoczy艂 si臋, pochyli艂 do przodu i pad艂 na ziemi臋, rozkrzy偶owawszy ko艅czyny jak stalowy skorupiak.

聽 聽 Pad艂 na ziemi臋!

聽 聽 Kassad zrobi艂 krok naprz贸d, wci膮偶 ostro偶ny, ale nie na tyle, by uchroni膰 nog臋 przed opancerzon膮 stop膮.

聽 聽 Upad艂 krzywi膮c si臋 z b贸lu i zdaj膮c sobie spraw臋, 偶e 艣ci臋gno Achillesa zosta艂o powa偶nie uszkodzone. Pr贸bowa艂 przetoczy膰 si臋, uciec lecz przeciwnik ju偶 usi艂owa艂 przygwo藕dzi膰 go swoim ci臋偶arem i wbi膰 mu ostrza w twarz i oczy. Kassad wypr臋偶y艂 cia艂o staraj膮c si臋 zrzuci膰 z siebie potwora, jednocze艣nie blokuj膮c mo偶liwie najwi臋ksz膮 liczb臋 cios贸w, szczeg贸lnie tych wymierzonych w oczy. Czu艂 jednak, 偶e ostrza kalecz膮 ramiona, piersi i brzuch.

聽 聽 Chy偶war pochyli艂 si臋 nad nim i otworzy艂 pysk. Pu艂kownik popatrzy艂 na rz臋dy stalowych z臋b贸w osadzonych w pustym otworze ust. Blask czerwonych 艣lepi zmiesza艂 si臋 z krwi膮 zalewaj膮c膮 mu oczy.

聽 聽 Kassad wbi艂 palce pod szcz臋k臋 stwora i wyt臋偶y艂 wszystkie si艂y. Jakby chcia艂 d藕wign膮膰 t臋 g贸r臋 stali nie maj膮c 偶adnego punktu oparcia. Tymczasem ostrza na ko艅cach palc贸w potwora wci膮偶 rozrywa艂y mu cia艂o. Chy偶war szeroko otworzy艂 mord臋 i nachyli艂 g艂ow臋 jeszcze ni偶ej, tak 偶e komandos nie widzia艂 nic opr贸cz ostrych jak brzytwa z臋b贸w. Monstrum nie oddycha艂o, ale gor膮co z jego wn臋trza cuchn臋艂o siark膮 i rozgrzanym metalem. Kassad nie mia艂 ju偶 teraz 偶adnej mo偶liwo艣ci obrony. Gdy Chy偶war zatrza艣nie szcz臋ki, pozbawi go polowy twarzy.

聽 聽 Nagle pojawi艂a si臋 Moneta, krzycz膮c w miejscu, gdzie nie rozchodzi si臋 偶aden d藕wi臋k, i wbijaj膮c zakrzywione palce w rubinowe 艣lepia, jednocze艣nie zapar艂a si臋 nogami o g艂adki fragment pancerza na plecach.

聽 聽 Dwustawowe ramiona Chy偶wara wystrzeli艂y do ty艂u, trafiaj膮c dziewczyn臋 z tak膮 si艂膮, 偶e zosta艂a odrzucona na odleg艂o艣膰 kilku metr贸w. Odwr贸cenie uwagi potwora pozwoli艂o jednak Kassadowi wydosta膰 si臋 spod niego. Zignorowa艂 b贸l, poderwa艂 si臋 na nogi i os艂aniaj膮c Monet臋 cofn膮艂 si臋 nieco.

聽 聽 Ich pola si艂owe po艂膮czy艂y si臋 na moment, jak wtedy, gdy si臋 kochali. Pu艂kownik us艂ysza艂 bicie dwu serc i poczu艂 ciep艂o jej cia艂a.

聽 聽 - Zabij to - wyszepta艂a Moneta, a w jej przesy艂anym si艂膮 umys艂u g艂osie da艂o si臋 wyczu膰 b贸l, ale i ogromn膮 determinacj臋.

聽 聽 - Staram si臋.

聽 聽 Chy偶war zdo艂a艂 si臋 ju偶 podnie艣膰. Trzy metry chromu, 艣mierciono艣nych kling i ludzkiego b贸lu. Nie wida膰 by艂o na nim nawet 艣ladu uszkodze艅. Czyja艣 zaschni臋ta krew znaczy艂a jego pancerz. T臋py, z艂owieszczy u艣miech zdawa艂 si臋 szerszy ni偶 zwykle.

聽 聽 Kassad uni贸s艂szy dziewczyn臋 delikatnie u艂o偶y艂 j膮 na g艂azie, cho膰 by艂 pewien, 偶e sam jest znacznie powa偶niej ranny ni偶 ona. Ale to nie by艂a jej walka. Przynajmniej na razie.

聽 聽 Stan膮艂 mi臋dzy ukochan膮 a Chy偶warem.

聽 聽 Zawaha艂 si臋 s艂ysz膮c odleg艂y, lecz przybieraj膮cy na sile d偶wi臋k, jakby szum fal rozbijaj膮cych si臋 o ska艂y. Spojrza艂 w g贸r臋, nie trac膮c z pola widzenia powoli zbli偶aj膮cego si臋 potwora, i u艣wiadomi艂 sobie, 偶e to okrzyki dochodz膮ce ze stalowego drzewa. Przebici kolcami ludzie - z tej odleg艂o艣ci zaledwie barwne plamki - wydawali z siebie g艂osy inne ni偶 nieartyku艂owane j臋ki b贸lu, kt贸re s艂ysza艂 wcze艣niej. Krzyczeli staraj膮c si臋 doda膰 otuchy sobie i jemu.

聽 聽 Zn贸w skoncentrowa艂 si臋 na obserwacji zachowania Chy偶wara, z wolna kr膮偶膮cego wok贸艂 niego. Kassadowi coraz bardziej dokucza艂 b贸l i s艂abo艣膰 prawej stopy - nie by艂 nawet w stanie oprze膰 na niej ci臋偶aru cia艂a. Sta艂 wi臋c jedn膮 r臋k膮 wsparty o g艂az.

聽 聽 Odleg艂e okrzyki ucich艂y nagle.

聽 聽 Potw贸r znikn膮艂, by za chwil臋 pojawi膰 si臋 tu偶 obok, ponad pu艂kownikiem, oplataj膮c go ramionami i ostrzami przebijaj膮c jego cia艂o. 艢lepia Chy偶wara l艣ni艂y jeszcze ja艣niej, a rozwarte szcz臋ki zn贸w szykowa艂y si臋 do ostatecznego chwytu.

聽 聽 Kassad wyda艂 z siebie krzyk w艣ciek艂o艣ci i spr臋偶y艂 si臋, by walczy膰 o 偶ycie.

聽聽聽 Po przekroczeniu Papieskich Wr贸t ojciec Paul Dure bez przeszk贸d znalaz艂 si臋 na Bo偶ej Kniei. Przez chwil臋 sta艂 zdezorientowany, trafiwszy z przesyconych zapachem kadzid艂a, mrocznych pokoi papieskich na morze zielonych li艣ci, sk膮panych w promieniach ostrego s艂o艅ca, wisz膮cego na bezchmurnym cytrynowym niebie.

聽 聽 Templariusze czekali ju偶 na niego, gdy zszed艂 z podwy偶szenia prywatnego portalu. Po prawej stronie widzia艂 skraj platformy i dalej pustk臋, a w艂a艣ciwie bezmiar faluj膮cych li艣ci. Wiedzia艂, 偶e znajduje si臋 wysoko w koronie Drzewo艣wiata - najwi臋kszego i naj艣wi臋tszego ze wszystkich drzew czczonych przez templariuszy.

聽 聽 Witaj膮cy go byli wysoko postawionymi osobisto艣ciami w z艂o偶onej hierarchii Bractwa Muir, ale w chwili obecnej pe艂nili rol臋 zwyk艂ych przewodnik贸w. Poprowadzili go wprost z podestu portalu do plecionego kosza s艂u偶膮cego za wind臋, kt贸rym wjechali na wy偶sze poziomy, rzadko odwiedzane przez obcych. Wsp贸lnie zacz臋li wspina膰 si臋 po spiralnych schodach oplataj膮cych pie艅 drzewa muir, maj膮cy tu zaledwie osiem metr贸w 艣rednicy, w por贸wnaniu z dwustoma u podstawy. Platforma, na kt贸rej si臋 znale藕li, mia艂a owalny kszta艂t, a biegn膮c膮 dooko艂a niej balustrad臋 misternie ozdobiono g艂owami gnom贸w, duch贸w lasu, wr贸偶ek i innych stwor贸w. St贸艂 za艣 i krzes艂a, do kt贸rych podeszli, zro艣ni臋te by艂y z pod艂og膮.

聽 聽 Przy stole siedzia艂o dw贸ch m臋偶czyzn. Jednym by艂, jak spodziewa艂 si臋 tego jezuita, Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata, Najwy偶szy Kaplan Muir, M贸wca Braterstwa Templariuszy - Sek Hardem. Widok drugiego stanowi艂 jednak du偶膮 niespodziank臋. Mia艂 na sobie krwistoczerwon膮 szat臋 ozdobion膮 futrem gronostaj贸w, kt贸ra okrywa艂a pot臋偶ne cia艂o Luzyjczyka, z nalan膮 twarz膮 o ledwie zaznaczonym nosie, dwojgu malutkich oczkach prawie niewidocznych na tle t艂ustych policzk贸w i serdelkowatymi d艂o艅mi z czarnymi i czerwonymi pier艣cieniami na ka偶dym palcu. Ojciec Dure bez trudu rozpozna艂 w nim biskupa Ko艣cio艂a Ostatecznej Pokuty - najwy偶szego kap艂ana kultu Chy偶wara.

聽 聽 Templariusz wsta艂, demonstruj膮c sw膮 okaza艂膮 posta膰, i wyci膮gn膮艂 r臋k臋.

聽 聽 - Ojcze Dure, bardzo si臋 cieszymy, 偶e nas odwiedzi艂e艣.

聽 聽 Jezuita u艣cisn膮艂 d艂o艅, kt贸ra przypomina艂a korze艅 z d艂ugimi, 偶贸艂tobr膮zowymi odga艂臋zieniami uk艂adaj膮cymi si臋 w palce. Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata mia艂 na sobie tak膮 sam膮 szat臋, jak膮 widzia艂 u Heta Masteena. Jej br膮z urozmaicony tylko zielonymi szwami kontrastowa艂 z bij膮c膮 w oczy czerwieni膮 stroju biskupa.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋, 偶e zgodzi艂e艣 si臋 tak szybko ze mn膮 spotka膰, M. Hardeenie - przem贸wi艂 Dure. Prawdziwy G艂os by艂 duchowym przyw贸dc膮 milion贸w wyznawc贸w Muir, ale przybysz wiedzia艂, 偶e templariusze nie lubi膮nadmiernej kurtuazji i tytu艂owania. Skin膮艂 g艂ow膮 biskupowi. - Wasza Ekscelencjo, nie spodziewa艂em si臋, 偶e b臋d臋 mia艂 honor stan膮膰 przed twym obliczem.

聽 聽 Przyw贸dca kultu Chy偶wara uk艂oni艂 si臋 niemal niedostrzegalnie.

聽 聽 - Przyby艂em w odwiedziny. M. Hardem zasugerowa艂, 偶e moja obecno艣膰 podczas tego spotkania mo偶e przynie艣膰 pewne korzy艣ci. Ciesz臋 si臋, 偶e mog臋 ci臋 pozna膰, ojcze Dure. Wiele o tobie s艂yszeli艣my w ci膮gu kilku ostatnich lat.

聽 聽 Templariusz wskaza艂 krzes艂o po przeciwnej stronie sto艂u. Dure usiad艂 na nim i wspar艂 d艂onie na g艂adkim blacie, intensywnie my艣l膮c, a jednocze艣nie staraj膮c si臋 nie da膰 tego po sobie pozna膰. Po艂owa si艂 bezpiecze艅stwa Sieci poszukiwa艂a biskupa. Jego obecno艣膰 mog艂a spowodowa膰 k艂opoty znacznie wi臋ksze ni偶 te, jakich spodziewa艂 si臋 jezuita.

聽 聽 - To ciekawe, prawda? - przem贸wi艂 kap艂an Chy偶wara. - Zebrali si臋 tu przedstawiciele trzech najznamienitszych religii.

聽 聽 - Najznamienitszych, ale nie reprezentuj膮cych przekona艅 wi臋kszo艣ci - zauwa偶y艂 Dure. - Spo艣r贸d stu pi臋膰dziesi臋ciu miliard贸w dusz tylko nieca艂y milion to wyznawcy katolicyzmu. Kult Chy偶w... Ko艣ci贸艂 Ostatecznej Pokuty skupi艂 wok贸艂 siebie pi臋膰 milion贸w. A ilu jest templariuszy, M. Hardem?

聽 聽 - Dwadzie艣cia trzy miliony - odrzek艂 cicho zapytany. - Wielu innych popiera nasz膮 ekologiczn膮 dzia艂alno艣膰 i mo偶e nawet chcia艂oby wst膮pi膰 w nasze szeregi, ale Bractwo nie przyjmuje obcych.

聽 聽 Biskup poskroba艂 si臋 w jeden z fa艂dzistych podbr贸dk贸w. Jego sk贸ra by艂a kredowo blada, w 艣wietle dnia wci膮偶 mru偶y艂 oczy, jakby nie przywyk艂 do tak jaskrawego o艣wietlenia.

聽 聽 - Gnostycyzm zen ma podobno czterdzie艣ci miliard贸w wyznawc贸w - zauwa偶y艂. - Ale co to za religia? 呕adnych ko艣cio艂贸w. 呕adnych kap艂an贸w. 呕adnych 艣wi臋tych ksi膮g. Brak nawet poj臋cia grzechu.

聽 聽 Dure u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Wydaje si臋, 偶e jest wiar膮 najlepiej dostosowan膮 do obecnych czas贸w. Przy tym istnieje ju偶 przecie偶 od wielu pokole艅.

聽 聽 - Ha! - Biskup uderzy艂 otwart膮 d艂oni膮 w st贸艂, a偶 zachrz臋艣ci艂y pier艣cienie.

聽 聽 - Jak to mo偶liwe, 偶e mnie znasz? - zapyta艂 jezuita.

聽 聽 Templariusz uni贸s艂 g艂ow臋 na tyle, by go艣膰 m贸g艂 ujrze膰 refleksy 艣wiat艂a na jego nosie, policzkach i wyd艂u偶onym podbr贸dku, lecz nie odezwa艂 si臋 ani s艂owem.

聽 聽 - Wybrali艣my ci臋 - wyja艣ni艂 ponurym tonem biskup. - Ciebie i pozosta艂ych pielgrzym贸w.

聽 聽 - Wy, jako Ko艣ci贸艂 Chy偶wara?

聽 聽 Biskup zmarszczy艂 czo艂o s艂ysz膮c to okre艣lenie, lecz przytakn膮艂.

聽 聽 - Po co wywo艂ujecie wrzenie? - zapyta艂 Dure. - Po co dodatkowe zamieszanie teraz, kiedy ca艂a Hegemonia jest zagro偶ona?

聽 聽 Gdy przyw贸dca Ko艣cio艂a Ostatecznej Pokuty zastanawiaj膮c si臋 nad odpowiedzi膮 skroba艂 podbr贸dek, czarne kamienie w pier艣cieniach zal艣ni艂y w promieniach zachodz膮cego s艂o艅ca. Za jego plecami w podmuchach nios膮cego wilgo膰 wiatru ko艂ysa艂y si臋 miliony li艣ci.

聽 聽 - Nadesz艂y Ostatnie Dni, ksi臋偶e. Przepowiednie przekazane nam wiele wiek贸w temu przez awatar臋 sprawdzaj膮 si臋 na naszych oczach. To, co ty nazywasz zamieszaniem, w rzeczywisto艣ci jest przed艣miertnymi drgawkami spo艂ecze艅stwa, kt贸re zas艂u偶y艂o sobie na zag艂ad臋. Nadesz艂y Dni Pokuty i W艂adca B贸lu wkr贸tce znajdzie si臋 po艣r贸d nas.

聽 聽 - W艂adca B贸lu? - powt贸rzy艂 Jezuita. - Czy to Chy偶war?

聽 聽 Templariusz machn膮艂 r臋k膮, jakby tym gestem pr贸bowa艂 nieco z艂agodzi膰 wyd藕wi臋k s艂贸w biskupa.

聽 聽 - Ojcze Dure, wiemy o twoim cudownym odrodzeniu.

聽 聽 - To 偶aden cud, tylko sprawka paso偶yta zwanego krzy偶okszta艂tem.

聽 聽 Zn贸w ten sam uspokajaj膮cy gest 偶贸艂tobr膮zow膮 d艂oni膮.

聽 聽 - Braterstwo raduje si臋 jednak z faktu, i偶 mo偶esz by膰 tu z nami. Prosz臋, pytaj wi臋c o to, o czym wspomina艂e艣 艂膮cz膮c si臋 ze mn膮 wcze艣niej.

聽 聽 Jezuita g艂adzi艂 palcami s艂oje drewna i zerka艂 na siedz膮cego naprzeciw Luzyjczyka.

聽 聽 - Wsp贸艂pracujecie ju偶 od d艂u偶szego czasu, prawda? - zapyta艂. Templariusze i Ko艣ci贸艂 Chy偶wara.

聽 聽 - Ko艣ci贸艂 Ostatecznej Pokuty - warkn膮艂 biskup. Dure potwierdzi艂 tylko ruchem g艂owy.

聽 聽 - Dlaczego? Co spowodowa艂o, 偶e si臋 sprzymierzyli艣cie? Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata pochyli艂 si臋 tak, 偶e jego twarz zn贸w znikn臋艂a w cieniu kaptura.

聽 聽 - Musisz zrozumie膰, 偶e przepowiednie Ko艣cio艂a Ostatecznej Pokuty s膮 zbie偶ne 偶 nasz膮 misj膮 otrzyman膮 od Muir. M贸wi膮 bowiem o karze, jaka musi spotka膰 ludzko艣膰 za zniszczenie w艂asnego 艣wiata.

聽 聽 - Ludzko艣膰 nie unicestwi艂a Starej Ziemi z w艂asnej inicjatywy zaprotestowa艂 Dure. - Sta艂o si臋 tak za spraw膮 b艂臋du komputera podczas pr贸by stworzenia mini czarnej dziury.

聽 聽 Templariusz pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - To by艂a ludzka buta i arogancja - rzek艂 cicho. - Ta sama arogancja sk艂oni艂a nasz膮 ras臋 do wyt臋pienia wszystkich gatunk贸w, kt贸re mia艂y szans臋 sta膰 si臋 inteligentnymi. Telepaci z Hebronu, zepeliny z Wiru, bagienne centaury z Ogrodu i ma艂py - mieszkanki Starej Ziemi...

聽 聽 - Tak. Zgadzam si臋, 偶e zosta艂y pope艂nione brzemienne w skutkach b艂臋dy. Ale to nie powinno by膰 r贸wnoznaczne z wyrokiem 艣mierci dla ca艂ej ludzko艣ci!

聽 聽 - Ten wyrok zosta艂 wydany przez Si艂臋 znacznie pot臋偶niejsz膮 od nas - powiedzia艂 biskup. - Przepowiednie s膮 jasne i wyra藕ne. Dzie艅 Ostatecznej Pokuty musi nadej艣膰. Wszyscy, kt贸rych obci膮偶a dziedzictwo grzech贸w Adama i Zespo艂u Kij贸w, musz膮 ponie艣膰 kar臋 za unicestwienie w艂asnego domu i wyt臋pienie potencjalnych rywali w postaci innych gatunk贸w. W艂adca B贸lu zosta艂 oswobodzony z okow贸w czasu, by wymierzy膰 sprawiedliwo艣膰. Nie ma sposobu, by unikn膮膰 jego gniewu. Nie da si臋 ukry膰 przed Pokut膮. Powiedzia艂a to Si艂a znacznie pot臋偶niejsza od nas.

聽 聽 - To prawda - przyzna艂 Sek Hardeen. - Przepowiednie dociera艂y do nas... przekazywane przez Prawdziwe G艂osy na przestrzeni wiek贸w... Ludzko艣膰 zosta艂a skazana, ale ten wyrok doprowadzi do rozkwitu pierwotnych 艣rodowisk we wszystkich cz臋艣ciach tego, co obecnie nosi nazw臋 Hegemonii.

聽 聽 Ojciec Dure, 膰wiczony w jezuickiej logice, opartej na ewolucyjnej teologii Teilharda de Chardina, ju偶 mia艂 na ko艅cu j臋zyka s艂owa: "Ale kogo, do diab艂a, b臋d膮 obchodzi艂y kolorowe kwiatki, skoro nikt ich nie ujrzy i nie pow膮cha?" Zamiast tego rzek艂 jednak:

聽 聽 - Brali艣cie pod uwag臋 mo偶liwo艣膰, i偶 przepowiednie, na kt贸re si臋 powo艂ujecie, pochodz膮 nie od uznanego b贸stwa, lecz s膮 po prostu przejawem dzia艂a艅 manipulacyjnych jakiej艣 pierwotnej, 艣wieckiej si艂y?

聽 聽 Templariusz usiad艂, jakby otrzyma艂 niespodziewane uderzenie, ale biskup pochyli艂 si臋 i spl贸t艂 pot臋偶ne d艂onie, kt贸rymi by艂 w stanie zmia偶d偶y膰 czaszk臋 zakonnika.

聽 聽 - To herezja! Ktokolwiek o艣miela si臋 poda膰 w w膮tpliwo艣膰 prawdziwo艣膰 przepowiedni, musi zgin膮膰!

聽 聽 - Jaka pot臋ga mog艂aby to zrobi膰? - szepn膮艂 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata. - Jaka偶.moc inna ni偶 Absolut Muir by艂aby w stanie dotrze膰 do naszych umys艂贸w i serc?

聽 聽 Dure wskaza艂 w niebo.

聽 聽 - Wszystkie 艣wiaty Sieci od setek lat by艂y ze sob膮 po艂膮czone przez TechnoCentrum za pomoc膮 datasfer. Wi臋kszo艣膰 os贸b posiada implanty u艂atwiaj膮ce dost臋p do nich... Zapewne i ty go masz, M. Hardeenie.

聽 聽 Templariusz milcza艂, lecz odruchowo dotkn膮艂 d艂oni膮 okolic piersi i bark贸w, gdzie zazwyczaj wszczepiano te urz膮dzenia.

聽 聽 - TechnoCentrum stworzy艂o transcendentalny Intelekt - ci膮gn膮艂 jezuita. - Pobiera niewyobra偶alne ilo艣ci energii, jest w stanie przemieszcza膰 si臋 w czasie i nie obchodz膮 go ludzkie sprawy. Jednym z cel贸w cz臋艣ci Centrum jest wyeliminowanie rodzaju ludzkiego... Tak naprawd臋 Wielka Pomy艂ka Zespo艂u Kij贸w zosta艂a z rozmys艂em zaaran偶owana przez Sztuczne Inteligencje uczestnicz膮ce w eksperymencie. To, co wy uznajecie za przepowiedni臋, mo偶e by膰 w rzeczywisto艣ci wymys艂em tej deus ex machina przekazanym poprzez datasfer臋. A Chy偶war jest tu nie po to, aby oczy艣ci膰 ludzi z ich grzech贸w, ale by mordowa膰 m臋偶czyzn, kobiety i dzieci wy艂膮cznie dla potrzeb tego tak zwanego Najwy偶szego Intelektu.

聽 聽 Nalana twarz biskupa przybra艂a barw臋 zbli偶on膮 do jego szaty. Pi臋艣ciami hukn膮艂 w st贸艂 i poderwa艂 si臋 na nogi. Templariusz po艂o偶y艂 d艂o艅 na jego ramieniu, usi艂uj膮c zapobiec wybuchowi w艣ciek艂o艣ci.

聽 聽 - Sk膮d do g艂owy przysz艂y ci takie pomys艂y? - zapyta艂.

聽 聽 - Dowiedzia艂em si臋 tego od tych spo艣r贸d pielgrzym贸w, kt贸rzy mieli dost臋p do Centrum. I od... innych.

聽 聽 Biskup pogrozi艂 ojcu Dure pi臋艣ci膮.

聽 聽 - Przecie偶 sam zosta艂e艣 dotkni臋ty przez awatar臋... i to nie raz, lecz dwukrotnie! Zapewni艂a ci nie艣miertelno艣膰, aby艣 na w艂asne oczy zobaczy艂, co przewidzia艂a dla Wybranych... Dla tych, kt贸rzy przygotowuj膮 si臋 do Pokuty przed nadej艣ciem Ostatnich Dni!

聽 聽 - Chy偶war da艂 mi b贸l. B贸l i cierpienie, jakiego kto艣, kto tego nie prze偶y艂, nie jest sobie w stanie wyobrazi膰. Rzeczywi艣cie spotka艂em go dwukrotnie i jestem g艂臋boko przekonany, 偶e to nie b贸stwo, lecz jedynie organiczny mechanizm z przera偶aj膮cej sw膮 drapie偶no艣ci膮 przysz艂o艣ci.

聽 聽 Biskup machn膮艂 r臋ka, spl贸t艂 ramiona na piersi i zapatrzy艂 si臋 gdzie艣 w dal.

聽 聽 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata wygl膮da艂 na g艂臋boko poruszonego. Po chwili uni贸s艂 g艂ow臋 i wyszepta艂:

聽 聽 - Mia艂e艣 do mnie jakie艣 pytanie?

聽 聽 Dure odetchn膮艂 g艂臋boko.

聽 聽 - Rzeczywi艣cie. I obawiam si臋, 偶e r贸wnie偶 z艂e wie艣ci. Prawdziwy G艂os Drzewa Het Masteen nie 偶yje.

聽 聽 - Wiemy.

聽 聽 Jezuita ukry艂 zdziwienie. Nie mia艂 poj臋cia, w jaki spos贸b mog艂a tu dotrze膰 owa wie艣膰. Ale w tym momencie nie mia艂o to wi臋kszego znaczenia.

聽 聽 - Ot贸偶 musz臋 si臋 dowiedzie膰, dlaczego w og贸le dosz艂o do tej pielgrzymki. O jak膮 misj臋 chodzi艂o, kt贸rej zreszt膮 ko艅ca M. Masteen nie zdo艂a艂 doczeka膰. Ka偶de z nas opowiedzia艂o histori臋 swojego 偶ycia. Opr贸cz niego. Wydaje mi si臋, 偶e w艂a艣nie jego losy stanowi膮 klucz do wielu tajemnic.

聽 聽 Przyw贸dca Ko艣cio艂a Ostatecznej Pokuty spojrza艂 na ojca Dure i parskn膮艂.

聽 聽 - Nie musimy - ci nic m贸wi膰, kapcanie martwej religii.

聽 聽 Sek Hardem d艂ugo siedzia艂 bez ruchu.

聽 聽 - M. Masteen zg艂osi艂 si臋 na ochotnika, by zanie艣膰 S艂owo Muir na Hyperiona - powiedzia艂 wreszcie. - Przepowiednia, kt贸r膮 znamy ju偶 od wiek贸w, m贸wi, 偶e gdy nadejd膮 ci臋偶kie czasy, Prawdziwy G艂os Drzewa zostanie wezwany, aby zabra膰 drzewostatek do 艢wi臋tego 艢wiata. B臋dzie tam 艣wiadkiem zniszczenia statku i jego odrodzenia oraz przes艂ania Pokuty i Muir.

聽 聽 - Wi臋c Het Masteen wiedzia艂, 偶e drzewostatek "Yggdrasill" ulegnie zniszczeniu na orbicie?

聽 聽 - Tak. Zosta艂o to przepowiedziane.

聽 聽 - On i erg mieli polecie膰 nowym drzewostatkiem?

聽 聽 - Tak - odpowiedzia艂 niemal bezg艂o艣nie templariusz. - Drzewem Pokuty, kt贸re dostarczy awatara.

聽 聽 Dure odchyli艂 si臋 w krze艣le i pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Drzewo Pokuty. Cierniowe drzewo. Het Masteen po rozpadzie "Yggdrasilla" dozna艂 czego艣 w rodzaju urazu psychicznego. P贸藕niej zosta艂 zabrany do Doliny Grobowc贸w Czasu i ujrza艂 cierniowe drzewo Chy偶wara. Ale nie by艂 w stanie wykona膰 zadania. To drzewo jest po艂膮czeniem 艣mierci, cierpienia i b贸lu... Het Masteen nie by艂 gotowy, by nim dowodzi膰. A mo偶e odm贸wi艂. W ka偶dym razie uciek艂. I zgin膮艂. Wiele o tym my艣la艂em... ale nie wiem dok艂adnie, jaki los zgotowa艂 mu Chy偶war.

聽 聽 - O czym ty m贸wisz? - warkn膮艂 biskup. - Drzewo Pokuty zosta艂o opisane w przepowiedni. B臋dzie towarzyszy膰 awatarze w jej ostatecznych 偶niwach. Masteen by艂 przygotowany do kierowania nim w przestrzeni i czasie. To stanowi艂o dla niego ogromne wyr贸偶nienie.

聽 聽 Paul Dure zaprzeczy艂 ruchem g艂owy.

聽 聽 - Czy ju偶 uzyska艂e艣 odpowied藕? - zapyta艂 M. Hardeen.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Teraz wi臋c i ty musisz odpowiedzie膰 na nasze pytanie - rzek艂 biskup. - Co sta艂o si臋 z Matk膮?

聽 聽 - Jak膮 matk膮?

聽 聽 - Matk膮 Naszego Zbawienia? Oblubienic膮 Pokuty. T膮, kt贸r膮 wy nazywacie Brawne Lami膮?

聽 聽 Dure my艣la艂 intensywnie, staraj膮c si臋 przypomnie膰 sobie nagrane przez konsula skr贸ty opowie艣ci pielgrzym贸w. Brawne by艂a w ci膮偶y z pierwszym cybrydem Keatsa. W 艣wi膮tyni Chy偶wara na Lususie znalaz艂a schronienie przed szalej膮c膮 t艂uszcz膮 i jednocze艣nie zosta艂a w艂膮czona do pielgrzymki na Hyperiona. Relacjonuj膮c to zdarzenie m贸wi艂a co艣 o tym, 偶e wyznawcy Chy偶wara czcili j膮 niczym bogini臋. Jezuita stara艂 si臋 z艂o偶y膰 ze wszystkich posiadanych informacji skomplikowan膮 uk艂adank臋. Ale nie udawa艂o mu si臋. Czu艂 si臋 zm臋czony... i g艂upi po tych tak zwanych reinkarnacjach. Nigdy ju偶 nie zostanie intelektualist膮, takim jakim kiedy艣 by艂 Paul Dure.

聽 聽 - Brawne pozostawa艂a przez d艂ugi czas nieprzytomna - odpar艂. Uprowadzona przez Chy偶wara i przy艂膮czona do... czego艣. Do jakiego艣 przewodu. Stan jej umys艂u przypomina艂 艣mier膰 kliniczn膮, ale p艂贸d 偶y艂 i nic mu nie zaszkodzi艂o.

聽 聽 - A osobowo艣膰, kt贸r膮 posiada? - zapyta艂 biskup z wyra藕nym napi臋ciem w g艂osie.

聽 聽 Dure mia艂 艣wie偶o w pami臋ci opowie艣膰 Severna o jej 艣mierci w megasferze. Najwyra藕niej 偶aden z jego obecnych rozm贸wc贸w nie wiedzia艂 o drugim uosobieniu Keatsa, kt贸re w艂a艣nie ostrzega艂o Mein臋 Gladstone o zagro偶eniu wynikaj膮cym z propozycji Centrum. Pokr臋ci艂 wi臋c g艂ow膮. Naprawd臋 by艂 bardzo, bardzo zm臋czony.

聽 聽 - Nie wiem nic o tej osobowo艣ci, kt贸r膮 nosi w dysku Schr贸na.

聽 聽 Luzyjczyk pokiwa艂 g艂ow膮, wyra藕nie zadowolony z odpowiedzi.

聽 聽 - Przepowiednie sprawdzaj膮 si臋 idealnie. Spe艂ni艂e艣 swoje zadanie jako pos艂aniec, ojcze Dure. Opuszczam was.

聽 聽 Wsta艂, skin膮艂 Prawdziwemu G艂osowi Drzewo艣wiata i znikn膮艂 na schodach.

聽 聽 Jezuita przez kilka d艂ugich minut siedzia艂 w milczeniu naprzeciw templariusza. Szum li艣ci i delikatne ko艂ysanie platformy by艂o dziwnie usypiaj膮ce. Ponad nimi niebo przybra艂o odcie艅 szafranu, gdy na Bo偶ej Kniei zapada艂 zmrok.

聽 聽 - Twoje stwierdzenie o zwodz膮cej nas przez stulecia deus ex machina by艂o straszn膮 herezj膮 - przem贸wi艂 wreszcie gospodarz.

聽 聽 - Tak, ale tego rodzaju pozorne herezje w d艂ugiej historii Ko艣cio艂a wielokrotnie okaza艂y si臋 ponur膮 prawd膮, Seku Hardeenie.

聽 聽 - Gdyby艣 by艂 templariuszem, m贸g艂bym skaza膰 ci臋 za to na 艣mier膰 powiedzia艂a cicho zakapturzona posta膰.

聽 聽 Dure westchn膮艂 ci臋偶ko. W jego wieku i do tego w stanie psychicznym, w jakim si臋 obecnie znajdowa艂, my艣l o 艣mierci nie wzbudza艂a strachu. Podni贸s艂 si臋 i uk艂oni艂 lekko.

聽 聽 - Musz臋 ju偶 i艣膰, M. Hardeenie. Przepraszam, je艣li moje s艂owa ci臋 urazi艂y. Mog臋 tylko powiedzie膰, 偶e 偶yjemy w ci臋偶kich czasach.

聽 聽 Niekt贸rym brakuje przekonania, podczas gdy inni s膮 przepe艂nieni 偶arliw膮 wiar膮, pomy艣la艂 jednocze艣nie.

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋, podszed艂 na skraj platformy... i stan膮艂 jak wryty.

聽 聽 Schody znikn臋艂y. Trzydzie艣ci metr贸w dzieli艂o go od kolejnego poziomu, gdzie czeka艂a winda. Zostali odci臋ci na najwy偶szej platformie. Dure podszed艂 do barierki, uni贸s艂 wilgotne od potu d艂onie i zatrzyma艂 wzrok na pierwszej gwie藕dzie l艣ni膮cej na niebie w kolorze ultramaryny.

聽 聽 - Co si臋 sta艂o, M. Hardeenie?

聽 聽 Zakapturzon膮 posta膰 przy stole skrywa艂 mrok.

聽 聽 - Za osiemna艣cie standardowych minut do Bo偶ej Kniei dotr膮 pierwsze jednostki Intruz贸w. Nasze przepowiednie m贸wi膮, 偶e planeta zostanie zniszczona. Z pewno艣ci膮 w pierwszej kolejno艣ci przestan膮 istnie膰 transmitery. Dok艂adnie standardow膮 godzin臋 p贸藕niej niebo nad Bo偶膮 Kniej膮 roz艣wietl膮 salwy z lekkiej broni Intruz贸w. Przepowiednia m贸wi, 偶e cz艂onkowie Bractwa i wszyscy inni tu obecni, cho膰 obywatele Hegemonii ju偶 dawno si臋 st膮d ewakuowali, zgin膮.

聽 聽 Jezuita powoli podszed艂 do sto艂u.

聽 聽 - Musz臋 dosta膰 si臋 na Pierwsz膮 Tau Ceti - powiedzia艂 akcentuj膮c ka偶de s艂owo. - Severn... kto艣 tam na mnie czeka. Musz臋 porozumie膰 si臋 z przewodnicz膮c膮 Gladstone.

聽 聽 - Nie - rzek艂 stanowczo Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata. - Zaczekamy. Sprawdzimy, czy przepowiednie si臋 sprawdz膮.

聽 聽 Dure w ge艣cie bezsilno艣ci zacisn膮艂 d艂onie w pi臋艣ci, z trudem powstrzymuj膮c ch臋膰 rzucenia si臋 na zakapturzon膮 posta膰. Zamkn膮艂 oczy i zm贸wi艂 dwie Zdrowa艣 Mario. Nie pomog艂o.

聽 聽 - Prosz臋. Przepowiednie zostan膮 potwierdzone bez wzgl臋du na to, czy ja tu pozostan臋. A wtedy b臋dzie ju偶 za p贸藕no. Armia zniszczy sfer臋 i transmisja stanie si臋 niemo偶liwa. Zostaniemy odci臋ci od Sieci na d艂ugie lata. Miliardy ludzkich istnie艅 mog膮 zale偶e膰 od tego, czy zaraz znajd臋 si臋 na Pierwszej Tau Ceti.

聽 聽 Templariusz spl贸t艂 ramiona na piersi tak, 偶e jego d艂onie z d艂ugimi palcami znikn臋艂y w fa艂dach habitu.

聽 聽 - Zaczekamy - powt贸rzy艂. - Wszystko si臋 sprawdzi. Za kilka minut W艂adca B贸lu zostanie oswobodzony i ruszy na mieszka艅c贸w Sieci. Nie podzielam jednak wiary biskupa, 偶e ci, kt贸rzy oczekiwali na Pokut臋, zostan膮 ocaleni. Lepiej nam zosta膰 tutaj, gdzie koniec nast膮pi szybko i bezbole艣nie, ojcze Dure.

聽 聽 Jezuita rozpaczliwie zastanawia艂 si臋 nad tym, co powinien teraz powiedzie膰 i zrobi膰. Ale nic nie przychodzi艂o mu do g艂owy. Usiad艂 przy stole usi艂uj膮c wy艂owi膰 z ciemno艣ci twarz siedz膮cego naprzeciw. Nad nimi pojawia艂o si臋 coraz wi臋cej gwiazd. Le艣ny 艣wiat Bo偶ej Kniei zaszumia艂 po raz ostatni i ucich艂, jakby wstrzymuj膮c oddech w oczekiwaniu.

聽 聽 Paul Dure zamkn膮艂 oczy i zacz膮艂 si臋 modli膰.

聽聽聽 . 37 .

聽聽聽 Idziemy ca艂y dzie艅, ja i Hunt. Tu偶 przed wieczorem spotykamy karczm臋 z przygotowan膮 dla nas straw膮 - drobiem, ry偶owym puddingiem, kalafiorem, mis膮 makaronu i jeszcze innymi specja艂ami. I tu nie ma jednak nikogo, cho膰 w kominku p艂on膮 drwa, a jedzenie jest dobrze ciep艂e.

聽 聽 Hunt jest tym mocno podenerwowany. Tym i pozbawieniem go kontaktu z datasfer膮. Doskonale potrafi臋 zrozumie膰 jego zagubienie. Dla osoby urodzonej i wychowanej w 艣wiecie, gdzie informacje zawsze s膮 w zasi臋gu r臋ki, mo偶liwa jest 艂膮czno艣膰 z kimkolwiek chcesz, a odleg艂o艣膰 mierzy si臋 w krokach potrzebnych na doj艣cie do transmitera, ten nag艂y powr贸t do sposobu 偶ycia dalekich przodk贸w jest jak niespodziewane dotkni臋cie 艣lepot膮 i kalectwem. Ale po atakach furii podczas pierwszych kilku godzin, m贸j towarzysz staje si臋 ponury i milcz膮cy.

聽 聽 - Przecie偶 jestem potrzebny przewodnicz膮cej! - wykrzykiwa艂 na pocz膮tku.

聽 聽 - Tak naprawd臋 wa偶ne s膮 informacje, kt贸re ja chcia艂em jej zanie艣膰 - rzek艂em. - Jednak nic nie mo偶emy na to poradzi膰.

聽 聽 - Gdzie jeste艣my? - dopytywa艂 si臋 Hunt ju偶 chyba po raz setny.

聽 聽 T艂umacz臋 mu ju偶 wielokrotnie, 偶e to Stara Ziemia. Zrozumia艂em jednak, 偶e ma na my艣li co艣 zupe艂nie innego.

聽 聽 - Wydaje mi si臋, 偶e przechodzimy co艣 na kszta艂t kwarantanny.

聽 聽 - To Centrum nas tu sprowadzi艂o?

聽 聽 - Mo偶na tak przypuszcza膰.

聽 聽 - Jak wi臋c si臋 st膮d wydostaniemy?

聽 聽 - Nie wiem. S膮dz臋, 偶e kiedy uzna, i偶 mo偶na ju偶 nas uwolni膰, znajdziemy portal.

聽 聽 Hunt zakl膮艂.

聽 聽 - Ale po co mnie poddawa膰 kwarantannie, Severn?

聽 聽 Wzruszy艂em ramionami. Zapewne sta艂o si臋 tak ze wzgl臋du na to, co us艂ysza艂 na Pacem. Ale nie by艂em pewien. W tej chwili nie by艂em pewien niczego.

聽 聽 Droga wiod艂a przez 艂膮ki, winnice, wspina艂a si臋 na pag贸rki i wi艂a w dolinach, sk膮d wida膰 by艂o morze.

聽 聽 - Dok膮d ona prowadzi? - zapyta艂 m贸j towarzysz na kr贸tko przed tym, nim odkryli艣my karczm臋.

聽 聽 - Wszystkie drogi prowadz膮 do Rzymu.

聽 聽 - M贸wi臋 powa偶nie, Sevem.

聽 聽 - Ja tak偶e, M. Hunt.

聽 聽 Doradca przewodnicz膮cej chwyci艂 kamie艅 i ze z艂o艣ci膮 cisn膮艂 go daleko w zaro艣la.

聽 聽 - By艂e艣 tu ju偶 kiedy艣? - zapyta艂 oskar偶ycielskim tonem, jakbym to ja go uprowadzi艂. Mo偶e rzeczywi艣cie tak by艂o.

聽 聽 - Nie - odpar艂em. Ale Keats by艂, chcia艂em doda膰. Wszczepione wspomnienia wyp艂yn臋艂y gdzie艣 z zak膮tk贸w umys艂u, przyt艂aczaj膮c mnie poczuciem straty i przemijania. Tak daleko od przyjaci贸艂 i od Farmy - jego jedynej prawdziwej mi艂o艣ci.

聽 聽 - Jeste艣 pewien, 偶e nie mo偶esz dosta膰 si臋 do datasfery? - zapyta艂 Hunt.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Nie pyta艂 o megasfer臋, a ja nie mia艂em zamiaru m贸wi膰 mu, 偶e ta stoi dla mnie otworem. Wej艣cie do niej napawa mnie przera偶eniem. Gn臋bi mnie obawa, 偶e si臋 w niej zgubi臋.

聽 聽 Karczm臋 znale藕li艣my tu偶 przed zachodem s艂o艅ca. Le偶a艂a w niewielkiej dolinie i ju偶 z daleka zauwa偶yli艣my dym unosz膮cy si臋 z jej kamiennego komina.

聽 聽 Kiedy jedli艣my, na zewn膮trz zrobi艂o si臋 ciemno. Jedynymi 藕r贸d艂ami 艣wiat艂a by艂 ogie艅 w kominku i dwie 艣wiece.

聽 聽 - Atmosfera tego miejsca sprawia, 偶e jestem niemal got贸w uwierzy膰 w duchy - mrukn膮艂 Hunt.

聽 聽 - Ja w nie wierz臋.

聽聽聽 Noc. Budz臋 si臋 z szarpi膮cym ca艂e cia艂o kaszlem. Czuj臋, 偶e ca艂y jestem zlany potem, i s艂ysz臋 Hunta zbli偶aj膮cego si臋 ze 艣wiec膮 w r臋ku. W jej migotliwym 艣wietle dostrzegam krew na swym ciele i po艣cieli.

聽 聽 - Bo偶e! - szepcze m贸j towarzysz. - Co to? Co si臋 z tob膮 dzieje?

聽 聽 - To krwotok - udaje mi si臋 wychrypie膰 po kolejnym ataku kaszlu. Pr贸buj臋 si臋 podnie艣膰, ale z powrotem opadam na poduszk臋 i tylko r臋k膮 wskazuj臋 mu misk臋 z wod膮 i r臋cznik.

聽 聽 - Cholera... cholera... - j臋czy Hunt szukaj膮c mojego komlogu, by uryska膰 odczyt medyczny. Ale nie udaje mu si臋 go znale藕膰. Nic dziwnego; W yrzuci艂em nieprzydatne tu urz膮dzenie jeszcze na pocz膮tku naszej pieszej w臋dr贸wki.

聽 聽 Cz艂onek w艂adz Hegemonii odpina sw贸j i mocuje go na moim nadgarstku. Odczyt niczego nie wyja艣nia, poniewa偶 jedynym zaleceniem jest jak najszybszy kontakt z lekarzem. Jak wi臋kszo艣膰 wsp贸艂czesnych ludzi, Hunt nigdy nie widzia艂 choroby, a tym bardziej 艣mierci, z kt贸rymi stykaj膮 si臋 wy艂膮cznie profesjonali艣ci.

聽 聽 - Od艂贸偶 to - szepcz臋. Ataki kaszlu ust臋puj膮, przynajmniej na pewien czas, ale ogarnia mnie takie znu偶enie i bezsilno艣膰, jakbym zosta艂 przywalony pot臋偶nym g艂azem. Zn贸w wskazuj臋 na r臋cznik. Hunt moczy go, zmywa krew z mojej piersi oraz bark贸w i pomaga mi przesi膮艣膰 si臋 na krzes艂o, po czym usuwa poplamion膮 krwi膮 po艣ciel.

聽 聽 - Wiesz w og贸le, co si臋 z tob膮 dzieje? - pyta z wyra藕n膮 trosk膮 w g艂osie.

聽 聽 - Tak. - Wysilam si臋 na u艣miech. - I to dok艂adnie. Ontogenia podsumowuj膮ca filogeni臋.

聽 聽 - M贸w ja艣niej - warczy Hunt, pomagaj膮c mi zn贸w si臋 po艂o偶y膰. Co spowodowa艂o ten krwotok? I w jaki spos贸b mo偶na ci pom贸c?

聽 聽 - Daj mi szklank臋 wody.

聽 聽 Pij臋 ma艂ymi 艂ykami. Czuj臋, 偶e w piersi i gardle a偶 si臋 gotuje, ale z powodzeniem powstrzymuj臋 kolejny atak kaszlu. 呕o艂膮dek pali mnie, jakbym w 艣rodku p艂on膮艂 偶ywym ogniem.

聽 聽 - Co z tob膮? - pyta ponownie.

聽 聽 Odpowiadam wolno, ostro偶nie, dobieraj膮c ka偶de s艂owo. To co艣, jakbym szed艂 po polu minowym. Kaszel na razie nie wraca.

聽 聽 - To choroba zwana gru藕lic膮 - wyja艣niam. - Tuberkuloza. W jej ostatnim stadium pluje si臋 krwi膮.

聽 聽 Twarz mojego towarzysza staje si臋 bia艂a jak 艣ciana.

聽 聽 - Dobry Bo偶e, Severn. Nigdy nie s艂ysza艂em o 偶adnej gru藕licy. Unosi r臋k臋, jakby chcia艂 skonsultowa膰 si臋 z komlogiem, ale nadgarstek jest pusty.

聽 聽 Zwracam mu urz膮dzenie.

聽 聽 - Nie wyst臋puje ju偶 od stuleci. Zosta艂a zlikwidowana. Ale John Keats na ni膮 chorowa艂. I w艂a艣nie na to umar艂. A jak wiesz, ten cybryd nale偶y do Keatsa.

聽 聽 Asystent Meiny Gladstone prostuje si臋, jakby zamierza艂 wybiec na zewn膮trz w poszukiwaniu pomocy.

聽 聽 - Centrum na pewno pozwoli nam teraz wr贸ci膰! Nie mog膮 trzyma膰 ci臋 tu, na tym opustosza艂ym 艣wiecie, bez jakiejkolwiek pomocy medycznej !

聽 聽 Opieram g艂ow臋 na mi臋kkiej poduszce, czuj膮c pierze pod p艂贸tnem wsypy.

聽 聽 - To w艂a艣nie mo偶e by膰 pow贸d, dla kt贸rego tu jestem. Przekonamy si臋 jutro, kiedy dotrzemy do Rzymu.

聽 聽 - Ale w takim stanie nie mo偶esz przecie偶 i艣膰! Rano nigdzie si臋 st膮d nie ruszymy.

聽 聽 - Zobaczymy - m贸wi臋 i zamykam oczy. - Zobaczymy.

聽聽聽 Rankiem przed karczm膮 czeka niewielki pow贸z, je艣li dobrze pami臋tam zwany vettura. Zaprz臋gni臋ta jest do niego pot臋偶na siwa koby艂a, kt贸ra przygl膮da si臋 nam uwa偶nie. W mro藕nym powietrzu z jej pyska wydobywaj膮 si臋 ob艂oki pary.

聽 聽 - Wiesz co to takiego? - pyta Hunt.

聽 聽 - To? Ko艅.

聽 聽 Wyci膮ga r臋k臋 w stron臋 zwierz臋cia, jakby za jego dotkni臋ciem mia艂o znikn膮膰 niczym ba艅ka mydlana. Ale nic z tego. Siwek wymachuje tylko niecierpliwie ogonem, co widz膮c cz艂onek w艂adz Hegemonii zaraz cofa d艂o艅.

聽 聽 - Przecie偶 konie wymar艂y - m贸wi. - ARNi艣ci nigdy nie przywr贸cili ich do 偶ycia.

聽 聽 - Ten wygl膮da do艣膰 autentycznie - stwierdzam weso艂o, wspinaj膮c si臋 do kolaski i zajmuj膮c miejsce na nieco zbyt w膮skiej 艂awce.

聽 聽 Towarzysz ostro偶nie siada obok mnie, nerwowo poruszaj膮c palcami.

聽 聽 - Kto prowadzi? - pyta. - Jak tym si臋 w og贸le steruje?

聽 聽 Nie ma lejc贸w, a miejsce dla wo藕nicy jest puste.

聽 聽 - Przekonajmy si臋, czy ko艅 sam zna drog臋 - proponuj臋 i w tej chwili ruszamy nie艣piesznie. Na wyboistej drodze pozbawionym resor贸w powozem ko艂ysze i rzuca na wszystkie strony.

聽 聽 - To jaki艣 偶art, prawda? - dopytuje si臋 Hunt, patrz膮c to na b艂臋kitne, bezchmurne niebo, to na odleg艂e pola.

聽 聽 Pokas艂uj臋 os艂aniaj膮c usta chusteczk膮 sporz膮dzon膮 z r臋cznika zabranego z karczmy.

聽 聽 - By膰 mo偶e. A je艣li tak, to wszystko, co nas dotychczas spotka艂o, trzeba podobnie traktowa膰.

聽 聽 Hunt nie reaguje na moje ironiczne stwierdzenie. W milczeniu i niezbyt komfortowych warunkach zmierzamy ku celowi i przeznaczeniu.

聽聽聽- Gdzie s膮 Hunt i Severn? - zapyta艂a Meina Gladstone.

聽 聽 Sedeptra Akasi - druga pod wzgl臋dem wa偶no艣ci, czarnosk贸ra adiutantka, nachyli艂a si臋 nad ni膮, by nie przeszkadza膰 w wojskowej naradzie.

聽 聽 - Wci膮偶 brak wie艣ci, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 - To niemo偶liwe. Severn mia艂 sygnalizator, a Leigh uda艂 si臋 na Pacem niemal godzin臋 temu. Gdzie, do diab艂a, mog膮 by膰?

聽 聽 Akasi zerkn臋艂a na faxpad, kt贸ry po艂o偶y艂a na stole.

聽 聽 - Si艂om bezpiecze艅stwa nie udaje si臋 ich zlokalizowa膰. Podobnie jak policji transmisyjnej. W zespole transmitera jest wy艂膮cznie potwierdzenie, i偶 wybrali kod budynku rz膮dowego, ale najwyra藕niej nie dotarli tutaj.

聽 聽 - To niemo偶liwe.

聽 聽 - Ale to prawda, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 - Chc臋 rozmawia膰 z Albedo albo innym ambasadorem SI, jak tylko sko艅czy si臋 narada.

聽 聽 - Tak jest.

聽 聽 Obie ponownie skierowa艂y uwag臋 na tocz膮ce si臋 obrady. Centrum taktyczne w budynku rz膮dowym zosta艂o po艂膮czone z g艂贸wnym pomieszczeniem dowodzenia na Olympusie i poprzez stale otwarty portal o powierzchni pi臋tnastu metr贸w kwadratowych z najwi臋ksz膮 sal膮 obrad Senatu. Te trzy pomieszczenia wsp贸lnie tworzy艂y asymetryczn膮 w kszta艂cie siedzib臋 swego rodzaju sztabu antykryzysowego. Hologramy w pomieszczeniu dowodzenia wisia艂y w powietrzu, a kolumny danych zajmowa艂y wszystkie 艣ciany. 2

聽 聽 - Cztery minuty do wej艣cia w obszar systemu - rzek艂 admira艂 Singh.

聽 聽 - Brama Niebios znalaz艂a si臋 w zasi臋gu ich broni ju偶 dawno temu zauwa偶y艂 genera艂 Morpurgo. - Wygl膮da na to, 偶e wstrzymuj膮 si臋 z jej u偶yciem.

聽 聽 - Nie wstrzymywali si臋, gdy na celownikach mieli nasze jednostki - zauwa偶y艂 dyplomata Garion Persov.

聽 聽 Sztab zebra艂 si臋 przed godzin膮, kiedy po艣piesznie skoncentrowana flota z艂o偶ona z tuzina eskortowc贸w zosta艂a doszcz臋tnie zniszczona przez zbli偶aj膮cy si臋 r贸j. Czujniki dalekiego zasi臋gu umieszczone na statkach zd膮偶y艂y przekaza膰 obrazy roju widocznego jako mn贸stwo punkcik贸w, ci膮gn膮cych za sob膮 smugi fuzyjne. By艂o ich tak wiele, 偶e nie da艂o si臋 zliczy膰.

聽 聽 - To by艂y nasze statki - odpar艂 genera艂 Morpurgo. - Przez ca艂e godziny nadawali艣my, 偶e Brama Niebios jest dla nich otwarta. Mo偶emy mie膰 wi臋c nadziej臋, 偶e wstrzymaj膮 si臋 z dzia艂aniami militarnymi.

聽 聽 Otoczy艂y ich holograficzne obrazy z Bramy Niebios: cichych ulic B艂otnego Miasta, nabrze偶y widzianych z lotu ptaka, orbitalnych zdj臋膰 szarobr膮zowego 艣wiata przykrytego czap膮 chmur, pochodz膮ce z ksi臋偶yca obrazy barokowego dwunasto艣cianu sfery osobliwo艣ci 艂膮cz膮cej wszystkie transmitery. Wida膰 te偶 by艂o powoli rosn膮ce punkciki wchodz膮ce w sk艂ad roju, wci膮偶 pozostaj膮ce w odleg艂o艣ci co najmniej jednostki astronomicznej. Gladstone popatrzy艂a na smugi fuzyjne ci膮gn膮ce si臋 za statkami Intruz贸w, sun膮ce wolniej, os艂oni臋te pot臋偶nymi polami si艂owymi farmy asteroidowe i baniaste 艣wiaty o skomplikowanych kszta艂tach oraz jakby zupe艂nie niedostosowane do ludzkich potrzeb kompleksy mieszkalne i pomy艣la艂a: a co b臋dzie, je艣li si臋 myl臋?

聽 聽 呕ycie miliard贸w zale偶a艂o od jej przekonania, 偶e Intruzi nie zdecyduj膮 si臋 zniszczy膰 艣wiat贸w Hegemonii.

聽 聽 - Dwie minuty do wej艣cia w obszar systemu - rzek艂 beznami臋tnie Singh.

聽 聽 - Admirale, czy konieczne jest zniszczenie sfery, kiedy Intruzi pokonaj膮 naszcordon sanitaire? - zapyta艂a przyw贸dczyni Hegemonii. - Nie mo偶emy poczeka膰 jeszcze przez kilka minut, aby oceni膰 ich intencje?

聽 聽 - Nie, M. przewodnicz膮ca - odpowiedzia艂 bez chwili wahania admira艂. - Po艂膮czenie musi zosta膰 przerwane, kiedy tylko znajd膮 si臋 na tyle blisko, 偶e mogliby podj膮膰 b艂yskawiczn膮 akcj臋 sabota偶ow膮.

聽 聽 - Ale je艣li twoim jednostkom nie uda si臋 tego zrobi膰, wci膮偶 mamy przecie偶 zabezpieczenie w postaci automatycznych urz膮dze艅 destrukcyjnych, prawda?

聽 聽 - Tak. Musimy jednak zadba膰 o to, by transmitery przesta艂y funkcjonowa膰, zanim Intruzi przejm膮 system. Nie mo偶emy pozwoli膰 sobie na ryzyka.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮. Rozumia艂a konieczno艣膰 takich dzia艂a艅. Gdyby tylko mia艂a wi臋cej czasu...

聽 聽 - Pi臋tna艣cie sekund do wej艣cia wroga w obszar systemu i zniszczenia strefy. Dziesi臋膰... Siedem...

聽 聽 Nagle wszystkie eskortowce na holograficznym obrazie z ksi臋偶yca Bramy Niebios zaja艣nia艂y fioletem, czerwieni膮 i biel膮.

聽 聽 Przewodnicz膮ca pochyli艂a si臋 w fotelu.

聽 聽 - Czy to skutek dzia艂ania sfery? - zapyta艂a.

聽 聽 Wojskowi szeptali mi臋dzy sob膮, coraz to 偶膮daj膮c kolejnych kolumn danych i bardziej skadrowanych obraz贸w.

聽 聽 - Nie - odpowiedzia艂 Morpurgo. - Statki zosta艂y zaatakowane. Ich os艂ony z trudem wytrzymuj膮 nap贸r ognia. Trzy...

聽 聽 G艂贸wny przekaz, pochodz膮cy zapewne z niskiej orbity, prezentowa艂 powi臋kszenie dwunasto艣ciennej sfery, o powierzchni trzydziestu tysi臋cy metr贸w kwadratowych, wci膮偶 l艣ni膮cej w niemi艂ym dla oka 艣wietle s艂o艅ca Bramy Niebios. Nagle blask sta艂 si臋 intensywniejszy, a najbli偶sza 艣ciana struktury roz偶arzy艂a si臋 i by艂a coraz mniej wyrazista. Nieca艂e trzy sekundy p贸藕niej sfera znikn臋艂a, a uwi臋ziona w niej materia, wydostawszy si臋 na zewn膮trz, przesta艂a istnie膰.

聽 聽 Jednocze艣nie wi臋kszo艣膰 transmitowanych obraz贸w i danych znikn臋艂a.

聽 聽 - Wszystkie po艂膮czenia transmiterowe zerwane - zameldowa艂 Singh. - Utrzymana jedynie 艂膮czno艣膰 za pomoc膮 linii FAT.

聽 聽 Wojskowi jak na komend臋 wydali z siebie westchnienia ulgi. Senatorowie oraz doradcy polityczni okazali raczej trosk臋 i niepok贸j. Brama Niebios w艂a艣nie zosta艂a odci臋ta od Sieci... By艂a to pierwsza tego rodzaju strata Hegemonii od ponad czterech wiek贸w.

聽 聽 Meine Gladstone spojrza艂a na Sedeptr臋 Akasi.

聽 聽 - Jak d艂ugo potrwa teraz przelot z Bramy Niebios do granic Sieci?

聽 聽 - Siedem miesi臋cy przy u偶yciu nap臋du Hawkinga - odpowiedzia艂a bez wahania adiutantka. - Daje to niemal dziewi臋膰 lat d艂ugu czasowego.

聽 聽 Przewodnicz膮ca pokiwa艂a g艂ow膮. A wi臋c ten system znalaz艂 si臋 nagle w odleg艂o艣ci dziewi臋ciu lat od Sieci.

聽 聽 - Lec膮 nasze statki - rzuci艂 Singh.

聽 聽 Obraz pochodzi艂 z jednego z orbitalnych pikietowc贸w, przekazywany z nie najlepsz膮 jako艣ci膮 przez sprz臋偶ony z komputerem nadajnik FAT. Przypomina艂 nieco mozaik臋, ale Meinie Gladstone przywodzi艂 na my艣l najwcze艣niejsze nieme filmy z pocz膮tk贸w Ery Medi贸w. Tym razem nie ogl膮da艂a jednak komedii Charliego Chaplina. Dwa, p贸藕niej pi臋膰, a wreszcie osiem b艂ysk贸w rozja艣ni艂o niebo.

聽 聽 - Przekazy z HS "Niki Weimart", HS "Temapin", HS "Cornet" i HS " Andrew Paul " przerwane - zameldowa艂 Singh.

聽 聽 Barbre Dan - Gyddis unios艂a r臋k臋.

聽 聽 - Co z pozosta艂ymi czterema jednostkami, admirale?

聽 聽 - Tylko te cztery by艂y wyposa偶one w nadajniki FAT. Pikietowce potwierdzaj膮, 偶e sygna艂y pozosta艂ych tak偶e si臋 urwa艂y. Dane wizualne... - Singh zamilk艂 i wskaza艂 na wy艣wietlany akurat obraz: osiem rozszerzaj膮cych si臋 i bledn膮cych kr臋g贸w 艣wiat艂a. Nagle i to znikn臋艂o.

聽 聽 - Przekazy wszystkich czujnik贸w i 艂膮czno艣膰 FAT z orbity przerwane - rzek艂 genera艂 Morpurgo. Machn膮艂 r臋k膮 i pojawi艂y si臋 obrazy ulic Bramy Niebios, z nisko wisz膮cymi nad nimi chmurami. Nadesz艂y te偶 raporty z jednostek powietrznych znajduj膮cych si臋 powy偶ej pu艂apu chmur. Pokazywa艂y niebo pe艂ne przemieszczaj膮cych si臋 szybko 艣wiec膮cych punkt贸w.

聽 聽 - Wszystkie raporty potwierdzaj膮 przerwanie 艂膮czno艣ci FAT - zg艂osi艂 Singh. - Pierwsze jednostki roju wchodz膮 na nisk膮 orbit臋 Bramy Niebios.

聽 聽 - Ilu ludzi tam zosta艂o? - zapyta艂a Meina Gladstone. Wci膮偶 siedzia艂a pochylona do przodu, z 艂okciami wspartymi na blacie sto艂u i d艂o艅mi zaci艣ni臋tymi tak mocno, 偶e a偶 zbiela艂y jej palce.

聽 聽 - Osiemdziesi膮t sze艣膰 tysi臋cy siedemset osiemdziesi膮t dziewi臋膰 os贸b - odpowiedzia艂 minister obrony Imoto.

聽 聽 - Nie licz膮c dwunastu tysi臋cy marines przerzuconych tam w ci膮gu dw贸ch ostatnich godzin - doda艂 genera艂 Van Zeidt. Przewodnicz膮ca skinieniem g艂owy podzi臋kowa艂a im i ponownie skoncentrowa艂a uwag臋 na hologramach. Kolumny liczb przesuwa艂y si臋 b艂yskawicznie i wybi贸rczo by艂y przekazywane do faxpad贸w, komlog贸w i paneli sto艂owych. Zawiera艂y dane o liczbie jednostek wroga w systemie, na orbicie, ich rodzajach, trajektoriach, analizie energetycznej i wi膮zkach transmisyjnych, ale Meina Gladstone i pozostali woleli 艣ledzi膰 nios膮ce stosunkowo niewiele informacji obrazy z jednostek powietrznych i kamer na powierzchni planety. Gwiazdy, chmury, ulice, widok ze stacji uzdatniania atmosfery na Promenad臋 B艂otnego Miasta, kt贸r膮 przewodnicz膮ca widzia艂a na w艂asne oczy nieca艂e dwana艣cie godzin temu. Teraz panowa艂a tam noc. Gigantyczne paprocie ko艂ysa艂y si臋 rytmicznie w podmuchach 艂agodnego wiatru znad zatoki.

聽 聽 - My艣l臋, 偶e zdecyduj膮 si臋 na negocjacje - przem贸wi艂a senator Richeau. - Najpierw przedstawi膮 swoje jait accompli: dziewi臋膰 艣wiat贸w przej臋tych, a p贸藕niej zaproponuj膮 rozmowy maj膮ce na celu przywr贸cenie r贸wnowagi si艂. Nawet gdyby obie ich fale inwazyjne odnios艂y sukces, mieliby dwadzie艣cia pi臋膰 system贸w w por贸wnaniu z naszymi dwustoma w Sieci i Protektoracie.

聽 聽 - To prawda - zgodzi艂 si臋 szef dyplomacji Persov. - Ale prosz臋 nie zapomina膰, 偶e w艣r贸d utraconych b臋d膮 strategicznie najwa偶niejsze... jak cho膰by Pierwsza Tau Ceti. Intruzi dotr膮 tu zaledwie za dwie艣cie trzydzie艣ci pi臋膰 godzin.

聽 聽 Senator Richeau pos艂a艂a mu karc膮ce spojrzenie.

聽 聽 - Nie zapominam o tym ani na moment - rzuci艂a ch艂odno. - M贸wi臋 tylko, 偶e .Intruzom tak naprawd臋 nie mo偶e chodzi膰 o podb贸j na wielk膮 skal臋. To by艂aby z ich strony czysta g艂upota. Armia nie dopu艣ci przecie偶, by ich druga fala uderzeniowa wdar艂a si臋 zbyt g艂臋boko. Bez w膮tpienia ta tak zwana inwazja jest wi臋c tylko preludium do negocjacji.

聽 聽 - By膰 mo偶e - zgodzi艂 si臋 senator Roanquist z Nordholmu. - Ale wynik rozm贸w bez w膮tpienia b臋dzie zale偶e膰...

聽 聽 - Czekajcie - przerwa艂a im Meina Gladstone.

聽 聽 Dane 艣wiadczy艂y o tym, 偶e na orbicie znajduje si臋 ju偶 ponad sto okr臋t贸w Intruz贸w. Obrona naziemna mia艂a rozkaz, by odpowiada膰 wy艂膮cznie na ogie艅, a jak do tej pory na 偶adnym z trzydziestu obraz贸w przekazywanych do sali sztabowej nie by艂o wida膰 jakichkolwiek dzia艂a艅 zaczepnych ze strony wroga. Nagle jednak chmury wisz膮ce nad B艂otnym Miastem rozb艂ys艂y, jakby kto艣 pod艣wietli艂 je gigantycznym szperaczem. Tuzin wi膮zek o艣lepiaj膮cego 艣wiat艂a utworzy艂o co艣 na kszta艂t kolumn podtrzymuj膮cych sklepienie chmur.

聽 聽 Nadzieja prys艂a, gdy u st贸p ka偶dej z kolumn rozb艂ys艂o morze niszcz膮cych wszystko p艂omieni. Woda w zatoce wrza艂a i chmury pary wodnej o艣lepi艂y znajduj膮ce si臋 w pobli偶u kamery. Obrazy pochodz膮ce z kamer po艂o偶onych dalej prezentowa艂y licz膮ce co najmniej wiek kamienne budowle staj膮ce w p艂omieniach i znikaj膮ce z powierzchni ziemi, jakby za spraw膮 pot臋偶nego tornado. S艂awne w ca艂ej Sieci ogrody zala艂a fala ognia. Dwustuletnie paprocie ugina艂y si臋 pod wp艂ywem p臋dz膮cego z ogromn膮 pr臋dko艣ci膮 powietrza, a po chwili przemienia艂y si臋 w zw臋glone szcz膮tki i rozwiewane przez gor膮cy wiatr popio艂y.

聽 聽 - Bicze bo偶e z eskortowca klasy Bowers - przerwa艂 g艂uch膮 cisz臋 admira艂 Singh. - A przynajmniej z jego odpowiednika.

聽 聽 Miasto p艂on臋艂o i b艂yskawicznie zamienia艂o si臋 w dymi膮ce rumowisko. Przekaz by艂 przecie偶 niemy, ale Meinie Gladstone zda艂o si臋, 偶e s艂yszy krzyki tysi臋cy mordowanych.

聽 聽 Jedna po drugiej kamery naziemne przestawa艂y dzia艂a膰. Obraz ze stacji uzdatniania atmosfery miga艂 przez chwil臋 i zgas艂, podobnie jak przekazy z samolot贸w. Nagle w sali pokaza艂 si臋 o艣lepiaj膮cy, szkar艂atny b艂ysk i wszystkie przekazy si臋 urwa艂y.

聽 聽 - Eksplozja plazmowa - wyszepta艂 Van Zeidt. - Bomba niewielkiego zasi臋gu.

聽 聽 Kolumny liczb tak偶e przesta艂y si臋 przesuwa膰. Dopiero po chwili w ciemnej sali rozb艂ys艂y 艣wiat艂a.

聽 聽 - Centralne 艂膮cze linii FAT zerwane - rzek艂 genera艂 Morpurgo. Przeka藕nik znajdowa艂 si臋 w g艂贸wnej bazie Armii w pobli偶u Wysokiej Bramy. Os艂ania艂o go pi臋膰dziesi膮t metr贸w ska艂y, dziesi臋膰 stali krzemowej i du偶e pole si艂owe.

聽 聽 - Eksplozje nuklearne? - zapyta艂a Barbre Dan - Gyddis.

聽 聽 - Co najmniej.

聽 聽 Senator Kolchev podni贸s艂 si臋 z miejsca, wprost emanowa艂 fizyczn膮 si艂膮.

聽 聽 - Dobra, wiemy ju偶, 偶e nie chodzi tu o przygotowanie sobie pozycji do jakich艣 cholernych negocjacji. Intruzi w艂a艣nie obr贸cili jeden ze 艣wiat贸w Sieci w perzyn臋. Stan臋li艣my w obliczu bezlitosnej wojny. W gr臋 wchodzi przetrwanie ca艂ej cywilizacji. Co wi臋c robimy?

聽 聽 Oczy wszystkich zwr贸ci艂y si臋 na Mein臋 Gladstone.

聽聽聽 Konsul odci膮gn膮艂 na wp贸艂 przytomnego Theo Lane'a od wraku 艣migacza i ni贸s艂 go przerzuconego przez bark z pi臋膰dziesi膮t metr贸w, zanim osun膮艂 si臋 na sp艂achetek trawy pod drzewami rosn膮cymi na brzegu Hoolie. 艢migacz nie zapali艂 si臋 na szcz臋艣cie. Zamieniony zosta艂 jednak w stert臋 z艂omu, gdy偶 zatrzyma艂 si臋 na poka藕nych rozmiar贸w g艂azie. Wok贸艂 pe艂no by艂o od艂amk贸w metalu i polimer贸w, rozrzuconych wzd艂u偶 brzegu i opustosza艂ej ulicy.

聽 聽 Miasto p艂on臋艂o. Dym przys艂ania艂 widok na przeciwn膮 stron臋 rzeki i cz臋艣膰 Jacktown zwana Starym Miastem wygl膮da艂a tak, jakby w wielu jego miejscach zapalono stosy ofiarne. Lasery bojowe i pociski wci膮偶 przecina艂y powietrze, tu i 贸wdzie wywo艂uj膮c eksplozje po艣r贸d armady statk贸w aborda偶owych i baniek p贸l si艂owych opadaj膮cych spomi臋dzy chmur jak plewy porwane z pola przez wiatr.

聽 聽 - Theo, nic ci nie jest?

聽 聽 Generalny gubernator pokr臋ci艂 g艂ow膮 i zwyk艂ym ruchem chcia艂 poprawi膰 okulary... jednak jego r臋ka zawis艂a w powietrzu, gdy stwierdzi艂, 偶e nie ma ich na nosie. Krew poplami艂a jego czo艂o i barki.

聽 聽 - Dosta艂em w g艂ow臋 - rzek艂 jakby si臋 t艂umacz膮c.

聽 聽 - Musimy pos艂u偶y膰 si臋 twoim komlogiem - stwierdzi艂 konsul. Trzeba 艣ci膮gn膮膰 tu kogo艣, 偶eby nam pom贸g艂.

聽 聽 Theo przytakn膮艂, uni贸s艂 r臋k臋 i przez chwil臋 z niemym zdziwieniem w 贸czach przypatrywa艂 si臋 nadgarstkowi.

聽 聽 - Znikn膮艂. Komlog znikn膮艂. Trzeba poszuka膰 w 艣migaczu.

聽 聽 Spr贸bowa艂 si臋 podnie艣膰.

聽 聽 Konsul powstrzyma艂 go jednak. Znajdowali si臋 pod os艂on膮 kilku drzew ornamentowych, ale pojazd pozosta艂 na otwartej przestrzeni, a ich awaryjne l膮dowanie zosta艂o ju偶 zapewne zauwa偶one. Jeszcze z powietrza konsul dostrzeg艂 kilka uzbrojonych oddzia艂贸w skoncentrowanych w pobli偶u. Mogli to by膰 r贸wnie dobrze cz艂onkowie Si艂 Samoobrony, Intruzi, jak i komandosi Hegemonii, ale gdyby nawet w gr臋 wchodzili ci ostatni, w obecnej sytuacji nie mo偶na by艂o zbytnio liczy膰 na ich pomoc.

聽 聽 - Zapomnij o nim. Dotrzemy do telefonu i skontaktujemy si臋 z konsulatem.

聽 聽 Rozejrza艂 si臋 i przygl膮daj膮c si臋 stoj膮cym w pobli偶u magazynom i kamiennym budynkom, spr贸bowa艂 ustali膰, gdzie si臋 znajduj膮. Kilkaset metr贸w w g贸r臋 rzeki widnia艂a dominuj膮ca nad okolic膮 opuszczona katedra.

聽 聽 - Wiem, gdzie jeste艣my. Niedaleko znajduje si臋 "Cicero". Chod藕my.

聽 聽 Opar艂 rami臋 Theo na swych barkach i pom贸g艂 mu wsta膰.

聽 聽 - "Cicero"... to dobrze - wyszepta艂 ranny. - Ch臋tnie si臋 napij臋.

聽 聽 Szcz臋k broni i 艣wist strza艂贸w z broni energetycznej rozleg艂y si臋 na uliczkach na po艂udnie od nich. Konsul na wp贸艂 ni贸s艂 pow艂贸cz膮cego nogami gubernator膮, gdy posuwali si臋 wolno wzd艂u偶 brzegu rzeki.

聽聽聽- O cholera - wyszepta艂 konsul.

聽 聽 "Cicero" p艂on膮艂. Stary bar i zajazd - tak stary jak ca艂e Jacktown. Starszy ni偶 wi臋kszo艣膰 budowli stolicy - utraci艂 trzy spo艣r贸d czterech przybud贸wek od strony brzegu, a ostatnia ocala艂a chyba tylko dzi臋ki determinacji uwijaj膮cej si臋 tu brygady z wiadrami w d艂oniach.

聽 聽 - Widz臋 Stana - ucieszy艂 si臋 konsul wskazuj膮c pot臋偶n膮 posta膰 Stana Leweskiego, stoj膮cego na ko艅cu 艂a艅cucha podaj膮cego sobie wiadra. - Siadaj. - Pom贸g艂 towarzyszowi u艂o偶y膰 si臋 pod roz艂o偶ystym wi膮zem. - Jak g艂owa?

聽 聽 - Boli.

聽 聽 - Zaraz wracam z pomoc膮 - zapewni艂 konsul i po艣pieszy艂 dr贸偶k膮 w stron臋 m臋偶czyzn.

聽 聽 Stan Leweski popatrzy艂 na niego, jakby ujrza艂 ducha. Twarz wielkoluda by艂a ca艂a w sadzach, w艣r贸d kt贸rych wyra藕nie rysowa艂y si臋 smugi wyrze藕bione przez 艂zy. "Cicero" stanowi艂 w艂asno艣膰 jego rodziny ju偶 od sze艣ciu pokole艅. Zacz臋艂o troch臋 pada膰 i wydawa艂o si臋, 偶e zagro偶enie po偶arowe zosta艂o ju偶 za偶egnane. Podnios艂y si臋 ostrzegawcze okrzyki, kiedy kilka spo艣r贸d dopalaj膮cych si臋 belek spad艂o, wzbijaj膮c fontanny iskier.

聽 聽 - Na Boga, zniszczone - j臋kn膮艂 Leweski. - Widzisz? Dobud贸wki dziadka Jiriego. Sp艂on臋艂y.

聽 聽 Konsul potrz膮sn膮艂 go za ramiona.

聽 聽 - Stan, potrzebujemy pomocy. Jest ze mn膮 Theo. Ranny. Nasz 艣migacz si臋 rozbi艂. Musimy dotrze膰 do portu... i skorzysta膰 z twojego telefonu. To bardzo wa偶ne, Stan.

聽 聽 W艂a艣ciciel "Cicero" pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Telefon nie dzia艂a. Linia FAT zapchana. Zacz臋艂a si臋 ta cholerna wojna. - Wskaza艂 przygasaj膮ce ju偶 p艂omienie. - Zniszczone, do cholery.

聽 聽 Konsul zacisn膮艂 d艂onie w pi臋艣ci, w艣ciek艂y z powodu swej bezsilno艣ci. Wok贸艂 kr臋ci艂o si臋 mn贸stwo m臋偶czyzn, ale nie zna艂 偶adnego z nich. W pobli偶u nie by艂o tak偶e przedstawicieli Annii ani Si艂 Samoobrony. Nagle rozleg艂 si臋 czyj艣 g艂os za jego plecami.

聽 聽 - Ja mog臋 panu pom贸c. Mam 艣migacz.

聽 聽 Dyplomata odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i zobaczy艂 m臋偶czyzn臋 oko艂o sze艣膰dziesi膮tki, o przystojnej, sympatycznej twarzy r贸wnie偶 uwalanej sadzami i zlanej potem, staraj膮cego si臋 palcami rozczesa膰 i przyg艂adzi膰 faliste w艂osy.

聽 聽 - Wspaniale. Jestem panu bardzo wdzi臋czny. - Urwa艂. - Czy my si臋 znamy?

聽 聽 - Doktor Melio Arundez - przedstawi艂 si臋 m臋偶czyzna i ruszy艂 na parking obok miejsca, gdzie odpoczywa艂 Theo.

聽 聽 - Arundez - powt贸rzy艂 cicho konsul, staraj膮c si臋 za nim nad膮偶y膰. Nazwisko brzmia艂o dziwnie znajomo. Czy偶by ju偶 si臋 kiedy艣 spotkali? - M贸j Bo偶e, Arundez! - wykrzykn膮艂. - By艂 pan przyjacielem Racheli Weintraub, kiedy przyjechali艣cie tu kilkadziesi膮t lat temu.

聽 聽 - Tak dok艂adnie to jej nauczycielem. Znam pana. Wyruszy艂 pan w pielgrzymk臋 wraz z Solem. - Zatrzymali si臋 przed p贸艂le偶膮cym Theo, wci膮偶 trzymaj膮cym si臋 za g艂ow臋. - M贸j 艣migacz jest tama

聽 聽 Konsul spojrza艂 we wskazanym kierunku i zobaczy艂 niewielkiego, dwumiejscowego vikkena zefira zaparkowanego pod os艂on膮 drzew.

聽 聽 - 艢wietnie. Odwieziemy Theo do szpitala, a p贸藕niej, je艣li tylko b臋dzie to jeszcze mo偶liwe, polecimy do portu kosmicznego.

聽 聽 - Szpital jest przepe艂niony do granic mo偶liwo艣ci - rzek艂 Arundez. - Je艣li zamierza pan dosta膰 si臋 do swojego statku, proponuj臋 zabra膰 gubernatora ze sob膮 i u偶y膰 sprz臋tu pok艂adowego.

聽 聽 Konsul zdziwiony milcza艂 przez moment.

聽 聽 - Sk膮d pan wie, 偶e mam tu sw贸j statek?

聽 聽 Archeolog otworzy艂 drzwiczki pojazdu i pom贸g艂 Theo przycupn膮膰 na w膮skiej 艂aweczce za przednimi siedzeniami.

聽 聽 - Wiem wszystko o panu i innych pielgrzymach, M. konsulu. Przez szereg miesi臋cy ubiega艂em si臋, by zosta膰 cz艂onkiem wyprawy do Doliny Grobowc贸w Czasu. Nie wyobra偶a pan sobie nawet, jakiego zawodu dozna艂em, dowiedziawszy si臋, 偶e barka z wami na pok艂adzie odp艂yn臋艂a potajemnie. - Odetchn膮艂 g艂臋boko, jakby przygotowuj膮c si臋 do zadania szczeg贸lnie trudnego pytania. - Czy Rachela nadal 偶yje?

聽 聽 A wi臋c rzeczywi艣cie by艂 jej kochankiem, pomy艣la艂 konsul.

聽 聽 - Nie wiem - odpar艂. - Staram si臋 jak najszybciej tam wr贸ci膰, by im pom贸c... je艣li to w og贸le mo偶liwe.

聽 聽 Melio Arundez pokiwa艂 g艂ow膮 i w艣lizgn膮艂 si臋 na siedzenie pilota, wskazuj膮c miejsce obok.

聽 聽 - Spr贸bujemy przedosta膰 si臋 do portu. Ale w obecnej chwili mo偶e to nie by膰 takie proste.

聽 聽 Konsul, usiad艂szy w wygodnym fotelu, poczu艂 dopiero, jaki jest zm臋czony i obola艂y.

聽 聽 - Musimy dostarczy膰 Theo... to znaczy gubernatora... do konsulatu, czy jak to si臋 obecnie nazywa.

聽 聽 Archeolog w odpowiedzi pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Wed艂ug awaryjnego kana艂u informacyjnego konsulat zosta艂 zniszczony. Bezpo艣rednie trafienie pociskiem. Wszyscy urz臋dnicy Hegemonii ewakuowali si臋 do portu, zanim pa艅ski przyjaciel wyruszy艂 na poszukiwania.

聽 聽 Dyplomata popatrzy艂 na p贸艂przytomnego Theo Lane'a.

聽 聽 - Le膰my - powiedzia艂 cicho.

聽 聽 Gdy przekraczali rzek臋, kto艣 otworzy艂 do nich ogie艅, lecz na szcz臋艣cie na tyle nieskuteczny, 偶e jedynie kilka pocisk贸w odbi艂o si臋 od kad艂uba, a pojedyncza wi膮zka lasera min臋艂a ich w sporej odleg艂o艣ci.

聽 聽 Arundez pilotowa艂 po mistrzowsku, wykonuj膮c nag艂e zwroty i uniki, nurkuj膮c i wzbijaj膮c si臋 gwa艂townie w niebo, a czasami wykr臋caj膮c nawet beczki. Pomimo pas贸w przytrzymuj膮cych do fotela konsul czu艂, jak 偶o艂膮dek podchodzi mu do gard艂a. Siedz膮cemu za nim Theo g艂owa ko艂ysa艂a si臋 bezw艂adnie na wszystkie strony, mimo 偶e wszelkimi si艂ami pr贸bowa艂 zachowa膰 przytomno艣膰.

聽 聽 - Centrum le偶y w gruzach! - krzykn膮艂 Anrndez ponad hukiem silnika. - Polec臋 tu偶 nad ziemi膮 wzd艂u偶 starego wiaduktu do autostrady prowadz膮cej na aerodrom.

聽 聽 Wymin臋li p艂on膮c膮 budowl臋, w kt贸rej konsul z trudem rozpozna艂 dom mieszcz膮cy jego niegdysiejsze mieszkanie.

聽 聽 - Czy autostrada jest otwarta?

聽 聽 Archeolog pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Prosz臋 na to nie liczy膰. W ci膮gu ostatniej p贸艂godziny wyl膮dowa艂o tu mn贸stwo wojska.

聽 聽 - Czy wi臋c pa艅skim zdaniem Intruzi staraj膮 si臋 zniszczy膰 miasto?

聽 聽 - Chyba nie. Mogli to zrobi膰 z orbity bez ryzyka i ca艂ego tego zamieszania. Wygl膮da wi臋c, 偶e oblegaj膮 stolic臋. Wi臋kszo艣膰 ich jednostek aborda偶owych i 偶o艂nierzy l膮duje co najmniej dziesi臋膰 kilometr贸w od granic miasta.

聽 聽 - A kto organizuje obron臋? Si艂y Samoobrony?

聽 聽 Arundez roze艣mia艂 si臋, ods艂aniaj膮c bia艂e z臋by kontrastuj膮ce z opalon膮 sk贸r膮.

聽 聽 - S膮 ju偶 pewnie w po艂owie drogi do Endymiona albo Portu Romance, chocia偶 z raport贸w dost臋pnych dziesi臋膰 minut temu, kiedy jeszcze funkcjonowa艂a 艂膮czno艣膰, wynika艂o, 偶e tak偶e tamte miasta zosta艂y ju偶 zaatakowane. Nie, tein szcz膮tkowy op贸r stawia kilkudziesi臋ciu zaledwie marines pozostawionych tu dla zapewnienia porz膮dku w mie艣cie i dro偶no艣ci portu.

聽 聽 - A wi臋c Intruzi nie zniszczyli ani nie zaj臋li terminalu?

聽 聽 - Jeszcze nie. Przynajmniej tak by艂o kilka minut temu. Zaraz si臋 przekonamy. Trzymajcie si臋!

聽 聽 Dziesi臋ciokilometrowa podr贸偶 do portu kosmicznego autostrad膮 dla VIP - 贸w lub kana艂em powietrznym ponad ni膮 zabiera艂a zazwyczaj kilka minut, ale przy konieczno艣ci krycia si臋 za wzg贸rzami i w dolinach oraz po艣r贸d drzew trwa艂a tym razem nieco d艂u偶ej i kosztowa艂a wiele nerw贸w. Konsul obserwowa艂 stoki wzg贸rz i p艂on膮ce obozy uchod藕c贸w widoczne po prawej stronie. Ludzie chowali si臋 za g艂azami lub pod niskimi drzewami i zakrywali g艂owy r臋kami, gdy 艣migacz przelatywa艂 nisko nad nimi. Dyplomata dostrzeg艂 nawet oddzia艂ek marines okopany u szczytu jednego ze wzg贸rz, lecz na szcz臋艣cie uwaga 偶o艂nierzy skupiona by艂a na niedalekim wzniesieniu, z kt贸rego rozb艂yskiwa艂y lasery. Arundez zauwa偶y艂 obie walcz膮ce strony dostatecznie wcze艣nie. Gwa艂townie skr臋ci艂 w lewo i zdo艂a艂 ukry膰 si臋 w p艂ytkim parowie, zanim czubki okolicznych drzew zosta艂y 艣ci臋te niczym niewidzialnymi no偶ycami.

聽 聽 Wreszcie pokonali ostatnie wzniesienie i ich oczom ukaza艂a si臋 zachodnia brama oraz ogrodzenie portu kosmicznego, za spraw膮 p贸l si艂owych jarz膮ce si臋 na przemian niebiesko i fioletowo. Byli od niego o dobry kilometr, gdy b艂ysn臋艂a wi膮zka lasera, namierzy艂a ich i nieznany g艂os poleci艂 przez radio:

聽 聽 - Do niezidentyfikowanego 艣migacza, l膮duj lub zostaniesz zniszczony.

聽 聽 Arundez pos艂usznie usiad艂 na ziemi.

聽 聽 Linia drzew oddalonych o jakie艣 dziesi臋膰 metr贸w zamigota艂a i nagle zostali otoczeni przez widma w aktywnych kamufla偶owych zbrojach polimerowych. Archeolog otworzy艂 drzwiczki od swojej strony i natychmiast do 艣rodka wsun臋艂a si臋 lufa strzelby.

聽 聽 - Wysiada膰 z pojazdu - us艂yszeli komend臋. Nie mogli jednak zorientowa膰 si臋, gdzie stoi cz艂owiek, kt贸ry j膮 wyda艂.

聽 聽 - Mamy na pok艂adzie gubernatora generalnego! - zawo艂a艂 konsul. - Musimy dosta膰 si臋 na teren portu.

聽 聽 - Jeszcze czego - warkn膮艂 kto艣 z wyra藕nym akcentem Sieci. Wychodzi膰!

聽 聽 Konsul i Arundez pospiesznie rozpi臋li pasy i w艂a艣nie opuszczali pojazd, kiedy z tylnego siedzenia odezwa艂 si臋 Theo:

聽 聽 - Poruczniku Mueller, czy to wy?

聽 聽 - Tak jest.

聽 聽 - Poznajecie mnie, poruczniku?

聽 聽 Co艣 zamigota艂o i ukaza艂 si臋 marines w pe艂nym rynsztunku bojowym, stoj膮cy zaledwie metr od 艣migacza. Twarz zas艂ania艂a mu czarna, nieprzezroczysta szyba, ale g艂os z ca艂膮 pewno艣ci膮 nale偶a艂 do m艂odzie艅ca.

聽 聽 - Tak jest, panie... gubernatorze. Przepraszam, ale nie pozna艂em pana bez okular贸w. Jest pan ranny.

聽 聽 - Doskonale o tym wiem, poruczniku. W艂a艣nie dlatego ci panowie mnie tu przewie藕li. Nie pozna艂e艣 tak偶e by艂ego konsula Hegemonii na Hyperionie?

聽 聽 - Przepraszam - mrukn膮艂 Mueller i wskaza艂 swoim ludziom, by ukryli si臋 w艣r贸d drzew. - Niestety, baza jest zamkni臋ta.

聽 聽 - Oczywi艣cie, 偶e jest - sykn膮艂 Theo. - Osobi艣cie wyda艂em taki rozkaz. Ale poleci艂em tak偶e ewakuacj臋 ca艂ego personelu Hegemonii. Tamte 艣migacze wpu艣cili艣cie na teren portu, prawda, poruczniku?

聽 聽 Opancerzona r臋ka unios艂a si臋, jakby po to, by poskroba膰 szczelnie okryt膮 g艂ow臋.

聽 聽 - No... tak. Tak jest. Ale to by艂o godzin臋 temu. Promy ewakuacyjne ju偶 odlecia艂y i...

聽 聽 - Na mi艂o艣膰 bosk膮, Mueller, skorzystaj z kana艂u taktycznego, by uzyska膰 pozwolenie pu艂kownika Gerasimova na nasze wej艣cie na teren portu.

聽 聽 - Pu艂kownik nie 偶yje, panie gubernatorze. Zostali艣my zaatakowani od wschodu i...

聽 聽 - Wi臋c z kapitanem Lewellynem - przerwa艂 mu Theo. Zatoczy艂 si臋 i musia艂 oprze膰 si臋 o fotel pasa偶era. Pomi臋dzy plamami zakrzep艂ej krwi wida膰 by艂o, 偶e jest blady jak 艣ciana.

聽 聽 - Ale... kana艂y taktyczne nie dzia艂aj膮. Intruzi zak艂贸caj膮 je swoimi...

聽 聽 - Poruczniku - rzuci艂 gubernator tonem, jakiego konsul nigdy jeszcze nie s艂ysza艂 w ustach przyjaciela - rozpoznali艣cie mnie i przeskanowali艣cie wszczepiony identyfikator. Teraz wpu艣膰cie nas albo zastrzelcie.

聽 聽 Opancerzony komandos obejrza艂 si臋 na asystuj膮cych mu dw贸ch podw艂adnych, jakby zastanawiaj膮c si臋, czy rzeczywi艣cie nie wyda膰 rozkazu otwarcia ognia.

聽 聽 - Wszystkie promy ju偶 odlecia艂y. I 偶aden przecie偶 nie przyleci.

聽 聽 Theo niecierpliwie potrz膮sn膮艂 g艂ow膮 tak energicznie, 偶e rana na jego czole zn贸w si臋 otworzy艂a i stru偶ka czerwieni pop艂yn臋艂a po twarzy.

聽 聽 - Skonfiskowany statek nadal stoi w hangarze numer dziewi臋膰, prawda?

聽 聽 - Tak jest, ale to jednostka cywilna i nigdy nie uda si臋 panu przedrze膰 pomi臋dzy Intruzami...

聽 聽 Gubernator gestem r臋ki uciszy艂 go i skin膮艂 na towarzyszy, by wsiedli do 艣migacza. Konsul popatrzy艂 przed siebie na pola si艂owe i miny ci艣nieniowe. Dostrzeg艂, 偶e porucznik daje jakie艣 znaki r臋kami i po chwili w ogrodzeniu pojawi艂a si臋 luka. Wystartowali kieruj膮c si臋 wprost na ni膮. Wok贸艂 panowa艂a idealna cisza. P贸艂 minuty p贸藕niej lecieli ju偶 nad utwardzon膮 powierzchni膮 l膮dowisk. Co艣 du偶ego p艂on臋艂o przy p贸艂nocnym ogrodzeniu. Z lewej kilkana艣cie przyczep wojskowych i modu艂贸w dowodzenia zosta艂o zamienionych w bezkszta艂tn膮 stert臋 dymi膮cego i gotuj膮cego si臋 plastiku.

聽 聽 Tam na pewno byli ludzie, pomy艣la艂 konsul i zn贸w musia艂 st艂umi膰 w sobie wzbieraj膮c膮 fal臋 md艂o艣ci.

聽 聽 Hangar numer siedem zosta艂 zniszczony. Jego grube na dziesi臋膰 centymetr贸w 艣ciany ze zbrojonych w臋glan贸w rozpad艂y si臋, jakby zrobiono je z papieru. 脫semka p艂on臋艂a bia艂ym 偶arem, kt贸ry sugerowa艂, 偶e u偶yto tu granat贸w plazmowych. Hangar numer dziewi臋膰 ocala艂, a dzi贸b statku konsula wystawa艂 ponad 艣cian臋 i dr偶a艂 w polu si艂owym trzeciej klasy

聽 聽 - Blokada zosta艂a zniesiona? - zapyta艂 konsul.

聽 聽 Theo odpowiedzia艂 s艂abym g艂osem:

聽 聽 - Tak, Meina Gladstone poleci艂a usun膮膰 kopu艂臋 si艂ow膮. To tylko normalne pole ochronne. Mo偶na je zlikwidowa膰 zwyk艂ym poleceniem.

聽 聽 Arundez wyl膮dowa艂 akurat w chwili, gdy rozbrzmia艂y sygna艂y alarmowe, a syntetyczny g艂os ostrzeg艂 o niew艂a艣ciwym funkcjonowaniu pojazdu. Pomogli wysi膮艣膰 Theo i na moment zatrzymali si臋 przy tylnej cz臋艣ci 艣migacza, gdzie seria pocisk贸w przebi艂a os艂on臋 silnika, kt贸ra od przeci膮偶enie a偶 si臋 nadtopi艂a.

聽 聽 Archeolog czule poklepa艂 maszyn臋 i wsp贸lnie ruszyli ku wej艣ciu do hangaru.

聽聽聽- M贸j Bo偶e - wyszepta艂 doktor Melio Arundez. - Jest wspania艂y. Nigdy wcze艣niej nie widzia艂em prywatnego statku mi臋dzygwiezdnego.

聽 聽 - Istnieje ich tylko kilkadziesi膮t - wyja艣ni艂 konsul zak艂adaj膮c mask臋 osmotyczn膮 na usta oraz nos Theo i umieszczaj膮c jego zbroczon膮 krwi膮 g艂ow臋 w zbiorniku ze st臋偶onymi substancjami od偶ywczymi. - Cho膰 niewielki, kosztuje niemal miliard marek. Ale du偶e korporacje i rz膮dy planetarne w Protektoracie wol膮 korzysta膰 w艂a艣nie z nich, a nie z jednostek wojskowych. - Zamkn膮艂 szczelnie zbiornik i sprawdzi艂 odczyt diagnostyczny. - Nic mu nie b臋dzie.

聽 聽 Melio Arundez sta艂 przy antycznym steinwayu i wodzi艂 d艂oni膮 po l艣ni膮cych powierzchniach fortepianu. Popatrzy艂 przez przezroczyst膮 cz臋艣膰 kad艂uba nad z艂o偶on膮 platform膮 balkonu i rzek艂:

聽 聽 - Przy g艂贸wnej bramie widz臋 p艂omienie. Lepiej si臋 st膮d wyno艣my.

聽 聽 - W艂a艣nie si臋 tym zajmuj臋 - odpar艂 konsul wskazuj膮c go艣ciowi p贸艂okr膮g艂膮 kanap臋 naprzeciw holorzutnika.

聽 聽 Archeolog zapad艂 si臋 w mi臋kkie poduszki i rozejrza艂 podejrzliwie.

聽 聽 - Nie ma tu 偶adnych... urz膮dze艅 sterowniczych?

聽 聽 Konsul u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - Chodzi panu o mostek? O kokpit? A mo偶e ko艂o sterowe? Nie, nie ma tu nic takiego. Statku?

聽 聽 - Tak - odpowiedzia艂 cichy g艂os.

聽 聽 - Mo偶emy startowa膰?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Czy pole si艂owe zosta艂o usuni臋te?

聽 聽 - Zosta艂o utworzone przeze mnie. Ju偶 je zlikwidowa艂em.

聽 聽 - W porz膮dku. Znikajmy st膮d. Nie musz臋 ci chyba m贸wi膰, 偶e wok贸艂 nas toczy si臋 wojna, prawda?

聽 聽 - Oczywi艣cie. Obserwuj臋 jej post臋py. Ostatnie statki Armii w艂a艣nie szykuj膮 si臋 do opuszczenia systemu Hyperiona. Pozostali marines zostali otoczeni i...

聽 聽 - Oszcz臋d藕 sobie na razie udzielania tych informacji, statku - uci膮艂 konsul. - Ustal kurs na Dolin臋 Grobowc贸w Czasu i ruszaj.

聽 聽 - Tak jest. Chcia艂em tylko zwr贸ci膰 uwag臋 na fakt, 偶e si艂y broni膮ce portu maj膮 niewielkie szanse na utrzymanie go d艂u偶ej ni偶 przez godzin臋.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋. A teraz startuj.

聽 聽 - Najpierw musz臋 przedstawi膰 zarejestrowany uprzednio przekaz, otrzymany tego popo艂udnia o 16:22:38:14 wed艂ug standardu Sieci.

聽 聽 - Hej! Stop! - krzykn膮艂 w艂a艣ciciel statku zatrzymuj膮c transmisj臋. Przed nim w powietrzu zawis艂o p贸艂 twarzy Meiny Gladstone. - Masz odtworzy膰 to przed startem? Czyich rozkaz贸w s艂uchasz, statku?

聽 聽 - Przewodnicz膮cej Meiny Gladstone. Pi臋膰 dni temu przej臋艂a kontrol臋 nad wszystkimi moimi funkcjami. Przekaz jest ostatnim warunkiem...

聽 聽 - Wi臋c to dlatego nie odpowiada艂e艣 na moje sygna艂y?

聽 聽 - Tak. M贸wi艂em w艂a艣nie, 偶e przekaz jest ostatnim warunkiem koniecznym do oddania pe艂ni kontroli w twoje r臋ce.

聽 聽 - P贸藕niej b臋dziesz ju偶 spe艂nia艂 wszystkie moje rozkazy?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - I zabierzesz nas, gdziekolwiek sobie za偶yczymy?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Nie masz 偶adnych polece艅 o wy偶szym priorytecie?

聽 聽 - Nic mi o nich nie wiadomo.

聽 聽 - A wi臋c kontynuuj odtwarzanie.

聽 聽 W powietrzu pojawi艂a si臋 nieco zniekszta艂cona przez lini臋 FAT twarz przewodnicz膮cej Gladstone, teraz jeszcze bardziej podobna do Abrahama Lincolna.

聽 聽 - Jestem szcz臋艣liwa, 偶e uda艂o ci si臋 bez szwanku wr贸ci膰 z pielgrzymki do Grobowc贸w Czasu - rzek艂a do konsula. - Zapewne ju偶 wiesz, 偶e chc臋 prosi膰 ci臋 o podj臋cie negocjacji z Intruzami, zanim wr贸cisz do doliny.

聽 聽 Dyplomata spl贸t艂 ramiona na piersi i przygl膮da艂 si臋 twarzy przewodnicz膮cej. Na zewn膮trz s艂o艅ce znika艂o ju偶 za horyzontem. Pozosta艂o zaledwie kilka minut do momentu, gdy Rachela Weintraub osi膮gnie wiek swych narodzin i po prostu przestanie istnie膰.

聽 聽 - Rozumiem tw膮 ch臋膰 powrotu, by pom贸c przyjacio艂om - ci膮gn臋艂a Meina Gladstone - ale nie jeste艣 w stanie niczego zrobi膰, by ratowa膰 niemowl臋... Eksperci w Sieci stwierdzili, 偶e nawet sen kriogeniczny nie wstrzymuje post臋pu choroby Merlina. Sol doskonale o tym wie.

聽 聽 Z kanapy odezwa艂 si臋 doktor Arundez:

聽 聽 - To prawda. Ca艂e lata prowadzili zwi膮zane z tym eksperymenty. Zginie nawet zahibernowana.

聽 聽 - ...mo偶esz uratowa膰 miliardy mieszka艅c贸w Sieci, kt贸rych we w艂asnym mienianiu zdradzi艂e艣 - m贸wi艂a przewodnicz膮ca.

聽 聽 Konsul pochyli艂 si臋 naprz贸d, wspar艂 艂okcie na kolanach, a podbr贸dek na pi臋艣ci. Krew dudni艂a mu w uszach.

聽 聽 - Wiedzia艂am, 偶e otworzysz Grobowce Czasu. Przewidywania Centrum nie pozostawia艂y w膮tpliwo艣ci, 偶e twoja lojalno艣膰 wzgl臋dem Maui - Przymierza... i pami臋膰 babki... b臋d膮 silniejsze od wszelkich innych czynnik贸w. Nadszed艂 ju偶 czas na ich otwarcie, a tylko ty mog艂e艣 uruchomi膰 urz膮dzenie, zanim zdecydowaliby si臋 na to sami Intruzi.

聽 聽 - Us艂ysza艂em ju偶 wystarczaj膮co du偶o - rzuci艂 konsul, wsta艂 i odwr贸ci艂 si臋 plecami do projektora. - Przerwij przekaz - poleci艂 statkowi, doskonale wiedz膮c, 偶e jego rozkaz nie zostanie wykonany.

聽 聽 Melio Arundez tak偶e si臋 podni贸s艂 i po艂o偶y艂 d艂o艅 na ramieniu konsula.

聽 聽 - Prosz臋 wys艂ucha膰 jej do ko艅ca.

聽 聽 Dyplomata pokr臋ci艂 g艂ow膮, ale pozosta艂 na miejscu.

聽 聽 - Teraz zdarzy艂a si臋 rzecz najgorsza z mo偶liwych - ci膮gn臋艂a Meina Gladstone. - Intruzi dokonali inwazji na Sie膰. Brama Niebios jest w艂a艣nie niszczona. Bo偶ej Kniei pozosta艂a nieca艂a godzina do najazdu. To niezwykle wa偶ne, by艣 spotka艂 si臋 z Intruzami w systemie Hyperiona i podj膮艂 negocjacje... Wykorzysta艂 swe talenty dyplomatyczne i nawi膮za艂 z nimi dialog. Intruzi nie odpowiadaj膮 na nasze sygna艂y, ale uprzedzili艣my, 偶e wybierasz si臋 do nich. Wydaje mi si臋, 偶e wci膮偶 maj膮 do ciebie zaufanie.

聽 聽 Konsul j臋kn膮艂, podszed艂 do fortepianu i uderzy艂 pi臋艣ci膮 w wieko.

聽 聽 - Pozosta艂y nam minuty. Prosz臋 wi臋c, aby艣 najpierw spotka艂 si臋 z Intruzami, a p贸藕niej, je艣li uznasz to za konieczne, spr贸bowa艂 wr贸ci膰 do Doliny Grobowc贸w. Wiesz lepiej ni偶 ja, czym sko艅czy si臋 ta wojna. Miliony zgin膮 daremnie, je艣li twoja misja si臋 nie powiedzie. Decyzja nale偶y do ciebie, ale zwa偶 na skutki rezygnacji z tej ostatniej szansy na odnalezienie prawdy i zachowanie pokoju. Skontaktuj臋 si臋 jeszcze 偶 tob膮, kiedy dotrzesz do roju.

聽 聽 Twarz przewodnicz膮cej zblad艂a, zadr偶a艂a i znikn臋艂a.

聽 聽 - Odpowied藕? - zapyta艂 statek.

聽 聽 - Nie.

聽 聽 Konsul zacz膮艂 spacerowa膰 nerwowo mi臋dzy fortepianem a holorzutnikiem.

聽 聽 - 呕aden statek kosmiczny ani nawet 艣migacz od ponad dwustu lat nie wyl膮dowa艂 w pobli偶u doliny z 偶yw膮 za艂og膮 - rzek艂 wolno Arundez. - Meina Gladstone wie, jakie ma艂e szanse ma pan na dotarcie tam... przetrwanie i dopiero p贸藕niejsze spotkanie z Intruzami.

聽 聽 - Wiele si臋 obecnie zmieni艂o - odpowiedzia艂 konsul nie patrz膮c na rozm贸wc臋. - Pr膮dy czasowe oszala艂y. Chy偶war mo偶e si臋 uda膰, gdziekolwiek zechce. By膰 mo偶e, teraz da si臋 ju偶 wyl膮dowa膰 w pobli偶u grobowc贸w.

聽 聽 - A mo偶e nagle przestaniemy istnie膰. Tak jak wielu przed nami.

聽 聽 - Do cholery! - wykrzykn膮艂 konsul odwracaj膮c si臋 w stron臋 archeologa. - Wiedzia艂 pan doskonale, jakie to ryzykowne, oferuj膮c mi pomoc!

聽 聽 Arundez powoli pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Nie chodzi mi o niebezpiecze艅stwo gro偶膮ce mnie. Jestem gotowy je podj膮膰, je艣li w ten spos贸b zdo艂am pom贸c Racheli... lub cho膰by tylko ponownie j膮 ujrze膰. To pa艅skie 偶ycie mo偶e stanowi膰 klucz do przetrwania ludzko艣ci.

聽 聽 Konsul machn膮艂 r臋kami z d艂o艅mi zaci艣ni臋tymi w pi臋艣ci i zn贸w zacz膮艂 chodzi膰 jak drapie偶nik zamkni臋ty w klatce.

聽 聽 - To nie w porz膮dku! Wcze艣niej by艂em nic nie znacz膮cym pionkiem w r臋kach Meiny Gladstone. Wykorzysta艂a mnie... z rozmys艂em i cynizmem w艂a艣ciwym politykom. Zabi艂em czterech Intruz贸w. Zastrzeli艂em ich, zanim uda艂o mi si臋 uruchomi膰 to cholerne urz膮dzenie otwieraj膮ce Grobowce Czasu. Uwa偶a pan, 偶e w tej sytuacji powitaj膮 mnie z otwartymi ramionami?

聽 聽 Archeolog wpatrywa艂 si臋 w niego bez zmru偶enia oka.

聽 聽 - Meina Gladstone wierzy, 偶e b臋d膮 chcieli si臋 z panem uk艂ada膰.

聽 聽 - Kto tam wie, co zrobi膮? I jakie znaczenie ma tu przekonanie przewodnicz膮cej? Hegemonia i jej stosunki z Intruzami nie s膮 ju偶 moim zmartwieniem. I jednym, i drugim 偶ycz臋 jak najgorzej.

聽 聽 - Czy偶by do tego stopnia, by skaza膰 ca艂膮 ludzko艣膰 na cierpienia, a mo偶e i zag艂ad臋?

聽 聽 - Okre艣lenie "ludzko艣膰" nic dla mnie nie znaczy - odparowa艂 konsul. - Znam natomiast dobrze Sola Weintrauba. I Rachel臋. I rann膮 Brawne Lami臋. Podobnie jak ojca Paula Dure. I Fedmahna Kassada. L..

聽 聽 W tym momencie odezwa艂 si臋 艂agodny g艂os statku:

聽 聽 - P贸艂nocne ogrodzenie portu zosta艂o przerwane. Rozpoczynam ko艅cow膮 procedur臋 startow膮. Prosz臋 zaj膮膰 miejsca.

聽 聽 Konsul ledwie zd膮偶y艂 opa艣膰 na kanap臋, gdy wewn臋trzne pole si艂owe przycisn臋艂o mu stopy do pod艂ogi, mocuj膮c do niej wszystkie przedmioty i zabezpieczaj膮c pasa偶er贸w znacznie skuteczniej ni偶 jakiekolwiek pasy. Z mniejsz膮 ju偶 si艂膮 b臋dzie tak偶e dzia艂a膰 w przestrzeni kosmicznej, zast臋puj膮c grawitacj臋.

聽 聽 Powietrze na wprost holorzutnika zm臋tnia艂o i ukaza艂 si臋 w nim obraz szybko znikaj膮cego hangaru, a potem ca艂ego portu. Statek wystartowa艂. Oddano do niego kilka strza艂贸w z broni energetycznej, ale dane wskazywa艂y, 偶e zewn臋trzne pole si艂owe wytrzyma艂o trafienia. Wreszcie horyzont jakby si臋 wykrzywi艂, a lazurowe niebo pociemnia艂o i w ko艅cu sta艂o si臋 czarne.

聽 聽 - Cel? - zapyta艂 statek.

聽 聽 Konsul zamkn膮艂 oczy. Za ich plecami rozleg艂 si臋 sygna艂 obwieszczaj膮cy, 偶e Theo Lane mo偶e zosta膰 od艂膮czony od zbiornika regeneracyjnego i przeniesiony do g艂贸wnego zespo艂u chirurgicznego.

聽 聽 - Ile czasu zajmie dotarcie do si艂 inwazyjnych Intruz贸w? - zapyta艂 wreszcie.

聽 聽 - Trzydzie艣ci minut do centrum roju.

聽 聽 - A kiedy znajdziemy si臋 w zasi臋gu ich broni?

聽 聽 - Ju偶 zostali艣my namierzeni.

聽 聽 Melio Arundez by艂 na poz贸r spokojny, ale jego palce zaci艣ni臋te na oparciu kanapy a偶 zsinia艂y.

聽 聽 - W porz膮dku - skwitowa艂 konsul. - Kierunek r贸j. Unikaj jednostek Hegemonii. Podaj na wszystkich cz臋stotliwo艣ciach, 偶e jeste艣my nie uzbrojon膮 jednostk膮 dyplomatyczn膮.

聽 聽 - Taka wiadomo艣膰 zosta艂a ju偶 przygotowana przez przewodnicz膮c膮 Gladstone. Jest w艂a艣nie emitowana na wszystkich cz臋stotliwo艣ciach komunikacyjnych.

聽 聽 - W porz膮dku - rzek艂 konsul. Wskaza艂 na komlog Arundeza. Widzi pan, kt贸ra godzina?

聽 聽 - Tak. Zosta艂o sze艣膰 minut do chwili narodzin Racheli.

聽 聽 Dyplomata zn贸w zamkn膮艂 oczy.

聽 聽 - Nadaremnie przeby艂 pan tak dalek膮 drog臋, doktorze.

聽 聽 Archeolog wsta艂, chwia艂 si臋 przez chwil臋, zanim z艂apa艂 r贸wnowag臋 w warunkach sztucznej grawitacji, po czym ostro偶nie podszed艂 do fortepianu. Sta艂 tam przez chwil臋 wygl膮daj膮c przez okno widokowe na czer艅 kosmosu i nadal jasn膮, lecz nikn膮c膮 w oczach planet臋.

聽 聽 - Oby nie - szepn膮艂. - Oby nie.

聽聽聽 . 38 .

聽聽聽 Dzisiaj przybyli艣my do bagnistej krainy, w kt贸rej rozpozna艂em Kampani臋. Jakby dla uczczenia tego faktu dosta艂em kolejnego ataku kaszlu, kt贸ry zako艅czy艂 si臋 ostrym krwotokiem. Leigh Hunt z po艣wi臋ceniem s艂u偶y mi pomoc膮, staraj膮c si臋 st艂umi膰 w sobie zniecierpliwienie i desperacj臋. Po podtrzymywaniu mnie podczas napadu i oczyszczeniu ubra艅 szmatami zmoczonymi w pobliskim strumieniu pyta:

聽 聽 - Co mam jeszcze zrobi膰?

聽 聽 - Nazbiera膰 kwiat贸w z pobliskich p贸l - odpowiadam z trudem. Tak w艂a艣nie post膮pi艂 Joseph Severn.

聽 聽 Rozz艂oszczony odwraca si臋, nie zdaj膮c sobie sprawy, 偶e nawet rozpalony gor膮czk膮 m贸wi臋 mu szczer膮 prawd臋.

聽 聽 Droga wiod膮ca przez Kampani臋 jest w jeszcze gorszym stanie, wi臋c ci膮g艂e ko艂ysanie i podskakiwanie na wybojach staje si臋 coraz bardziej uci膮偶liwe. P贸藕nym popo艂udniem mijamy kilka szkielet贸w koni, potem ruiny starej karczmy, gruzy wiaduktu, ca艂e pokryte mchem, a wreszcie s艂upy, do kt贸rych przytwierdzone s膮 bia艂e, wyd艂u偶one przedmioty.

聽 聽 - Co to, u licha? - pyta Hunt.

聽 聽 - Ko艣ci bandyt贸w - wyja艣niam.

聽 聽 Cz艂onek w艂adz Hegemonii patrzy na mnie tak, jakby s膮dzi艂, 偶e ju偶 ca艂kiem postrada艂em zmys艂y. Mo偶e i ma racj臋.

聽 聽 Wreszcie opuszczamy podmok艂e rejony Kampanii i dostrzegamy, 偶e co艣 czerwonego rusza si臋 po艣r贸d p贸l.

聽 聽 - Co to takiego? - dopytuje si臋 m贸j towarzysz z nadziej膮 w g艂osie. Wiem, 偶e w ka偶dej chwili spodziewa si臋 ujrze膰 ludzi i dzia艂aj膮cy portal.

聽 聽 - To kardyna艂 - t艂umacz臋. - Poluje na owady.

聽 聽 Hunt korzysta z nie w pe艂ni sprawnego komlogu.

聽 聽 - To ptak...

聽 聽 Kiwam g艂ow膮 i spogl膮dam w stron臋, gdzie go widzieli艣my, lecz ju偶 odlecia艂.

聽 聽 - To tak偶e wysokie stanowisko w hierarchii ko艣cielnej - dodaj臋. - A my zbli偶amy si臋 przecie偶 do Rzymu.

聽 聽 Hunt marszczy brwi i chyba po raz tysi臋czny stara si臋 wywo艂a膰 kogo艣 na cz臋stotliwo艣ci komunikacyjnej komlogu. Panuje niemal idealny spok贸j, zak艂贸cany tylko skrzypieniem k贸艂 vettury i odleg艂ym ptasim 艣piewem.

聽聽聽 Wje偶d偶any do Rzymu od strony Lateranu, kiedy s艂o艅ce chyli si臋 ju偶 ku zachodowi. Pow贸z przetacza si臋 przez Parta Maggiore i po jakim艣 czasie naszym oczom ukazuje si臋 Koloseum, poro艣ni臋te bluszczem i b臋d膮ce domem dla tysi臋cy go艂臋bi, sprawiaj膮ce wra偶enie znacznie wi臋kszego ni偶 na najbardziej wyrazistych hologramach. Stoi samotnie, g贸ruj膮c nad niewielkimi doorani i pust膮 przestrzeni膮, nie wch艂oni臋te jeszcze przez miasto i nie zdominowane przez powojenne budowle. W dali widz臋 w艂a艣ciwy Rzym - morze dach贸w rozlane na s艂awnych Siedmiu Wzg贸rzach. Ale tutaj najwa偶niejszym elementem krajobrazu jest Koloseum.

聽 聽 Przemierzamy opustosza艂e uliczki dziewi臋tnastowiecznego staroziemskiego Rzymu. Zapada zmierzch, a nad dachami i kopu艂ami Wiecznego Miasta kr膮偶膮 szykuj膮ce si臋 do snu stada go艂臋bi.

聽 聽 - Gdzie s膮 wszyscy mieszka艅cy? - szepcze Hunt. Wygl膮da na przestraszonego.

聽 聽 - Nie ma ich tu, bo s膮 niepotrzebni - odpowiadam. M贸j g艂os brzmi dziwnie w kanionie ulicy. Ko艂a dudni膮 teraz po bruku, niewiele r贸wniejszym od nawierzchni drogi, kt贸ra nas tu doprowadzi艂a.

聽 聽 - Czy to jakie艣 z艂udzenie? - pyta.

聽 聽 - Zatrzymaj pow贸z - rzucam w stron臋 konia, kt贸ry pos艂usznie staje. Wskazuj臋 du偶y kamie艅 le偶膮cy obok rynsztoku. - Kopnij go - m贸wi臋 do Hunta.

聽 聽 Patrzy na mnie zaskoczony, lecz wreszcie zeskakuje na ziemi臋, podchodzi do kamienia i wymierza mu kopniaka. W niebo ulatuje jeszcze wi臋cej go艂臋bi, wystraszonych jego g艂o艣nymi przekle艅stwami.

聽 聽 - Podobnie jak doktor Johnson, udowodni艂e艣 realizm przedmiot贸w - wyja艣niam. - To nie 偶adne z艂udzenie ani sen. A przynajmniej nie wi臋ksze, ni偶 wszystko, co dzieje si臋 podczas naszego 偶ycia.

聽 聽 - Dlaczego nas tu sprowadzili? - dopytuje si臋 asystent przewodnicz膮cej Senatu spogl膮daj膮c w niebo, jakby za os艂on膮 chmur chowali si臋 s艂uchaj膮cy nas bogowie. - Czego chc膮?

聽 聽 Chc膮, 偶ebym w艂a艣nie tu umar艂, my艣l臋 u艣wiadamiaj膮c sobie prawd臋 brutaln膮 jak cios pi臋艣ci膮. Oddycham powoli i p艂ytko, staraj膮c si臋 uchroni膰 przed kolejnym atakiem kaszlu. Wci膮偶 czuj臋, jak w gardle co艣 si臋 gotuje. Chc膮, 偶ebym umar艂, a ty masz by膰 tego 艣wiadkiem.

聽 聽 Koby艂a rusza przed siebie, skr臋ca w prawo w kolejn膮 uliczk臋 i jeszcze raz. Przemierza szerok膮 alej臋 pe艂n膮 d艂ugich cieni i wreszcie zatrzymuje si臋 przed sprawiaj膮cymi przyt艂aczaj膮ce wra偶enie schodami.

聽 聽 - Jeste艣my na miejscu - m贸wi臋 i wysiadam z niema艂ym trudem. Nogi mam zdr臋twia艂e, na po艣ladkach zaczynaj膮 robi膰 si臋 odparzenia, a piersi wci膮偶 艣ciska b贸l. Do g艂owy przychodzi mi pocz膮tek satyrycznej ody wychwalaj膮cej przyjemno艣ci podr贸偶y.

聽 聽 Hunt idzie w moje 艣lady, staje u szczytu gigantycznych, rozwidlaj膮cych si臋 i znowu 艂膮cz膮cych schod贸w i przygl膮da si臋 im, jakby podejrzewa艂, 偶e ma do czynienia z kolejn膮 iluzj膮.

聽 聽 - Czyli gdzie, Severn?

聽 聽 Wskazuj臋 plac le偶膮cy u naszych st贸p.

聽 聽 - Piazza di Spagna - odpowiadam. Czuj臋 si臋 dziwnie, s艂ysz膮c, 偶e Hunt nazwa艂 mnie "Severn". U艣wiadamiam sobie, 偶e przesta艂em nim by膰, kiedy przejechali艣my przez Bram臋 Maggiore. Zn贸w nazywam si臋 tak jak niegdy艣.

聽 聽 - Up艂ynie jeszcze wiele lat, zanim te schody zyskaj膮 miano Hiszpa艅skich - m贸wi臋 i zaczynam schodzi膰 w d贸艂. Nag艂e os艂abienie sprawia, 偶e zataczam si臋, ale na szcz臋艣cie Hunt chwyta mnie pod rami臋.

聽 聽 - Nie mo偶esz i艣膰. Jeste艣 zbyt chory.

聽 聽 Wskazuj臋 nakrapiany stary budynek, znajduj膮cy si臋 po lewej stronie, poni偶ej miejsca, gdzie rozwidlone schody ponownie si臋 艂膮cz膮.

聽 聽 - To ju偶 niedaleko, Hunt. Oto cel naszej podr贸偶y.

聽 聽 Doradca Gladstone podejrzliwie przygl膮da si臋 budowli.

聽 聽 - A co w nim jest? Dlaczego mamy si臋 tu zatrzyma膰? Co tam na nas czeka?

聽 聽 U艣miecham si臋 pod艣wiadomie, s艂ysz膮c t臋 seri臋 retorycznych pyta艅. Oczami wyobra藕ni widz臋 nas siedz膮cych do p贸藕na w nocy, w tym w艂a艣nie domu, gdy ucz臋 go, jak 艂膮czy膰 technik臋 literack膮 z m臋sk膮 i 偶e艅sk膮 艣redni贸wk膮, stop膮 jambiczn膮 i spondejem.

聽 聽 Zanosz臋 si臋 kaszlem i spostrzegam krew na koszuli oraz d艂oni. Hunt pomaga mi doj艣膰 do placu, gdzie stoi fontanna Berniniego w kszta艂cie starej 艂odzi, i dalej kierowany moim palcem, prowadzi do ciemnego prostok膮ta drzwi. Wej艣cie do budynku numer 26 na Piazza di Spagna. Nie jestem w stanie powstrzyma膰 si臋 od skojarzenia z "Bosk膮 komedi膮" Dantego i oczami wyobra藕ni nad wej艣ciem widz臋 napis LASCIATE OGNI SPERANZA, VOI CH'EINTRATE"- Porzu膰 wszelk膮 nadziej臋 Ty, kt贸ry tu wchodzisz".

聽 聽 Sol Weintraub sta艂 przy wej艣ciu do Sfinksa i wygra偶a艂 艣wiatu pi臋艣ci膮. Zapada艂a noc. Z grobowc贸w dociera艂o tu 艣wiat艂o, a jego c贸rka wci膮偶 nie wraca艂a.

聽 聽 Nie wraca艂a.

聽 聽 Chy偶war mu j膮 odebra艂. Uni贸s艂 jej nowo narodzone cia艂o na swej stalowej d艂oni i wkroczy艂 w jasno艣膰, kt贸ra nawet teraz odpycha艂a Sola, jak jaki艣 napawaj膮cy przera偶eniem wicher wiej膮cy z wn臋trza planety. Stara艂 si臋 oprze膰 tej sile, ale nie m贸g艂 da膰 nawet kroku naprz贸d, jakby mia艂 przed sob膮 blokuj膮ce go pole si艂owe.

聽 聽 S艂o艅ce Hyperiona zasz艂o i od strony g贸r na po艂udniu nadlecia艂 przejmuj膮cy; zimny wiatr. Sol patrzy艂 na gnany przeze艅 py艂, pod艣wietlany blaskiem otwieraj膮cych si臋 Grobowc贸w Czasu.

聽 聽 Otwieraj膮cych si臋 Grobowc贸w Czasu!

聽 聽 Zadr偶a艂 widz膮c ich upiorn膮 po艣wiat臋. Tylko ona nieco rozja艣nia艂a ciemno艣ci, poniewa偶 ostatnie 艣wiat艂a dnia zgas艂y. Pozosta艂y noc i zawodz膮cy wiatr.

聽 聽 Co艣 mign臋艂o u wej艣cia do drugiego grobowca, zwanego Nefrytowym. Sol, zataczaj膮c si臋, zszed艂 ze schod贸w prowadz膮cych do Sfinksa, popatrzy艂 w kierunku, gdzie znikn膮艂 Chy偶war z jego c贸rk膮, i walcz膮c z wiatrem skierowa艂 si臋 ku pobliskiej budowli.

聽 聽 Co艣 poruszy艂o si臋 na tle jasnego owalnego wej艣cia. Sol nie by艂 jednak w stanie stwierdzi膰, czy to cz艂owiek, czy te偶 mo偶e sam Chy偶war. Je艣li to ten potw贸r, by艂 got贸w rzuci膰 si臋 na niego z go艂ymi r臋kami i walczy膰, dop贸ki nie odzyska艂by c贸rki albo kt贸ry艣 z nich nie postrada艂by 偶ycia.

聽 聽 Ale to nie by艂 Chy偶war.

聽 聽 Widzia艂 teraz wyra藕nie zarys ludzkiej postaci, kt贸ra zatoczy艂a si臋 i opar艂a o framug臋, jakby ranna lub skrajnie wyczerpana.

聽 聽 By艂a to m艂oda kobieta.

聽 聽 Sol pomy艣la艂 o Racheli jako o m艂odym archeologu, prowadz膮cym tu badania ponad p贸艂 standardowego wieku temu. Ani na chwil臋 nie straci艂 nadziei, 偶e jego c贸rka zwalczy kiedy艣 chorob臋 Merlina, zn贸w zacznie si臋 normalnie rozwija膰 i kiedy艣 b臋dzie taka, jak dawna Rachela. A je艣li ona wr贸ci jako dwudziestosze艣ciolatka, kt贸ra wesz艂a do Sfinksa?

聽 聽 Krew pulsowa艂a w uszach filozofa tak mocno, 偶e przesta艂 s艂ysze膰 艣wist wiatru. Pomacha艂 r臋k膮 w stron臋 postaci, co chwila przys艂anianej chmurami py艂u.

聽 聽 Dziewczyna odpowiedzia艂a tym samym gestem.

聽 聽 Sol podbieg艂 kawa艂ek, zatrzyma艂 si臋 w niewielkiej odleg艂o艣ci od grobowca i zawo艂a艂:

聽 聽 - Rachela! Rachela!

聽 聽 M艂oda kobieta ruszy艂a przed siebie, obiema d艂o艅mi przetar艂a twarz i zacz臋艂a schodzi膰 po schodach.

聽 聽 Sol na o艣lep rzuci艂 si臋 naprz贸d, kolanem uderzy艂 w g艂az, lecz nie zwa偶a艂 na b贸l. Dopad艂 do podn贸偶a Nefrytowego Grobowca, akurat gdy i ona tam si臋 znalaz艂a.

聽 聽 Zn贸w si臋 zatoczy艂a i Sol uchroni艂 j膮 przed upadkiem. U艂o偶y艂 dziewczyn臋 na ziemi, czuj膮c ziarna piasku ch艂oszcz膮ce go po plecach i wiry pr膮d贸w czasu.

聽 聽 - To ty - wyszepta艂a i d艂oni膮 dotkn臋艂a policzka Sola. - I wszystko wok贸艂 jest prawdziwe. Wr贸ci艂am...

聽 聽 - Tak, Brawne - rzek艂 filozof, staraj膮c si臋 ukry膰 dr偶enie g艂osu, gdy odgarnia艂 kosmyki w艂os贸w z jej twarzy. Pochyla艂 si臋 tak, by os艂oni膰 le偶膮c膮 od wiatru. - Wszystko ju偶 dobrze, Brawne - powiedzia艂 艂agodnie, z oczami l艣ni膮cymi od 艂ez zawodu. - Wszystko dobrze. Wr贸ci艂a艣.

聽聽聽 Meina Gladstone wspi臋艂a si臋 po schodach ogromnej sali narad i wysz艂a do korytarza, sk膮d przez gruby perspex wida膰 by艂o P艂askowy偶 Tharsis na Olympusie. W oddali pada艂o, a ze swojego punktu widokowego niemal dwana艣cie kilometr贸w nad poziomem gruntu widzia艂a b艂yskawice i kurtyn臋 naelektryzowanego powietrza, gdy front burzowy przesuwa艂 si臋 ponad stepem.

聽 聽 Jej asystentka Sedeptra Akasi sta艂a w milczeniu.

聽 聽 - Wci膮偶 偶adnej wie艣ci o Leighu i Severnie? - zapyta艂a.

聽 聽 - Nic. - Twarz czarnosk贸rej dziewczyny o艣wietla艂o bledn膮ce s艂o艅ce i rozb艂yski wy艂adowa艅. - TechnoCentrum twierdzi, 偶e mog艂o doj艣膰 do zaburze艅 w pracy transmitera.

聽 聽 Meina Gladstone u艣miechn臋艂a si臋 smutno.

聽 聽 - Tak. A czy pami臋tasz, by kiedykolwiek zdarzy艂o si臋 co艣 podobnego, Sedeptro? Gdziekolwiek w Sieci?

聽 聽 - Nie, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 - Centrum nie sili si臋 nawet na zachowanie pozor贸w. Wida膰 my艣l膮, 偶e bezkarnie mog膮 porwa膰, kogo tylko zechc膮, przekonani, i偶 w obliczu zagro偶enia s膮 nam niezb臋dni. Wiesz co, Sedeptro'?

聽 聽 - S艂ucham?

聽 聽 - W gruncie rzeczy maj膮 racj臋. - Meina Gladstone pokr臋ci艂a g艂ow膮 i odwr贸ci艂a si臋 w stron臋 zej艣cia do sali narad wojennych. - Za nieca艂e dziesi臋膰 minut Intruzi okr膮偶膮 Bo偶膮 Kniej臋. Chod藕my, do艂膮czmy do pozosta艂ych. Czy spotkanie z ambasadorem Albedo zosta艂o wyznaczone bezpo艣rednio po zako艅czeniu narady?

聽 聽 - Tak. Nie wydaje mi si臋... cz臋艣膰 spo艣r贸d nas uwa偶a, 偶e taka konfrontacja jest zbyt ryzykowna.

聽 聽 - Dlaczego? - zapyta艂a u艣miechaj膮c si臋, tym razem szczerze. Uwa偶asz, 偶e Centrum spowoduje, 偶e znikn臋 jak Leigh i Severn? Akasi chcia艂a co艣 powiedzie膰, lecz si臋 zawaha艂a. Przewodnicz膮ca po艂o偶y艂a d艂o艅 na jej ramieniu.

聽 聽 - Je艣li si臋 na to zdecyduj膮, to chyba wy艂膮cznie z lito艣ci. Ale nie p贸jd膮 na takie rozwi膮zanie. Sprawy zasz艂y tak daleko, 偶e wed艂ug nich pojedyncza osoba nie jest w stanie w 偶adnym przypadku wp艂yn膮膰 na bieg zdarze艅. - Cofn臋艂a r臋k臋, a u艣miech znikn膮艂 z jej twarzy. - I zapewne maj膮 racj臋.

聽 聽 Nie kontynuuj膮c ju偶 rozmowy wr贸ci艂y do siedz膮cych przy okr膮g艂ym stole wojskowych i polityk贸w.

聽 聽 - Nadchodzi ta chwila - rzek艂 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata Sek Hardeen.

聽 聽 Ojca Paula Dure s艂owa te wyrwa艂y z zamy艣lenia. Przez ostatni膮 godzin臋 jego desperacja i w艣ciek艂o艣膰 stopniowo przerodzi艂y si臋 w rezygnacj臋, a wreszcie w swego rodzaju satysfakcj臋 na my艣l, i偶 nie stoi ju偶 przed 偶adnymi wyborami i nie ma na g艂owie 偶adnych obowi膮zk贸w. Jezuita siedzia艂 w ciszy wraz z przyw贸dc膮 templariuszy i obserwowa艂 zach贸d s艂o艅ca oraz pojawiaj膮c膮 si臋 na niebie coraz wi臋ksz膮 liczb臋 jasnych punkt贸w, kt贸re niestety tylko przypomina艂y gwiazdy.

聽 聽 Dure stara艂 si臋 zrozumie膰 zachowanie towarzysza, kt贸ry zamiast dodawa膰 otuchy swym podw艂adnym, w tak wa偶nym momencie odizolowa艂 si臋 od nich. Pobie偶na znajomo艣膰 ideologii templariuszy wystarczy艂a mu jednak, by poj膮膰, 偶e wyznawcy Muir b臋d膮 czeka膰 na nadchodz膮c膮 zag艂ad臋 swojego 艣wiata w samotno艣ci, na 艣wi臋tych platformach lub na swoich drzewach. A poniewa偶 od czasu do czasu Hardeen szepta艂 co艣 cicho, zorientowa艂 si臋, 偶e utrzymuje kontakt z innymi templariuszami za pomoc膮 komlogu oraz implantu.

聽 聽 I tak by艂 to dziwaczny spos贸b oczekiwania na koniec 艣wiata, siedz膮c wysoko w koronie najwy偶szego 偶ywego drzewa w ca艂ej Galaktyce, ws艂uchuj膮c si臋 w szum miliona akr贸w li艣ci i patrz膮c na rozgwie偶d偶one niebo z dwoma ksi臋偶ycami.

聽 聽 - Poprosili艣my Mein臋 Gladstone i w艂adze Hegemonii o rezygnacj臋 z jakiejkolwiek formy oporu i wycofanie wszystkich jednostek Armii z systemu - rzek艂 Sek Hardeen.

聽 聽 - Czy to rozs膮dne? - zapyta艂 Dure, pami臋taj膮c o przewidywanym losie Bo偶ej Kniei.

聽 聽 - Flota Armii i tak nie jest przygotowana do odparcia ataku wroga - wyja艣ni艂 templariusz: - W ten spos贸b nasz 艣wiat ma przynajmniej nik艂e szanse na uznanie go za neutralny.

聽 聽 Jezuita pokiwa艂 g艂ow膮 i pochyli艂 si臋 naprz贸d, by lepiej widzie膰 wysok膮 posta膰 w kapturze. Jedynym 藕r贸d艂em 艣wiat艂a poza blaskiem gwiazd i ksi臋偶yc贸w by艂y znajduj膮ce si臋 na ni偶szych ga艂臋ziach 偶arptaki, za spraw膮 kt贸rych do najwy偶szej platformy dociera艂a lekka po艣wiata.

聽 聽 - A jednak z rado艣ci膮 powita艂e艣 t臋 wojn臋. I pomog艂e艣 przyw贸dcom kultu Chy偶wara w jej wywo艂aniu.

聽 聽 - Nie, Dure. Nie chodzi艂o o wojn臋. Braterstwo wiedzia艂o, 偶e nie ma innego sposobu, by zapocz膮tkowa膰 Wielk膮 Zmian臋.

聽 聽 - A c贸偶 to takiego?

聽 聽 - Do Wielkiej Zmiany dojdzie w贸wczas, gdy ludzko艣膰 zrozumie i zaakceptuje swoj膮 pozycj臋 jako jednego z element贸w naturalnego porz膮dku wszech艣wiata i przestanie by膰 dr膮偶膮cym go rakiem.

聽 聽 - Rakiem?

聽 聽 - To staro偶ytna choroba, kt贸ra...

聽 聽 - Tak, wiem o czym m贸wisz. Ale co to ma wsp贸lnego z ludzko艣ci膮?

聽 聽 W jak zawsze spokojnym g艂osie Hardeena da艂o si臋 wyczu膰 zapa艂 i g艂臋bokie przekonanie:

聽 聽 - Rozprzestrzeniamy si臋 po Galaktyce jak kom贸rki raka w zdrowym organizmie. Mno偶ymy si臋, nie my艣l膮c o niezliczonych formach 偶ycia, kt贸re musz膮 zgin膮膰 lub zosta膰 usuni臋te ze swojego naturalnego 艣rodowiska, by艣my my mogli zaj膮膰 ich miejsce. T臋pimy konkuruj膮ce z nami inteligentne formy 偶ycia.

聽 聽 - A mianowicie?

聽 聽 - Telepat贸w z Hebronu. Bagienne centaury z Ogrodu, gdzie zniszczyli艣my ca艂膮 biosfer臋, aby kilka tysi臋cy kolonist贸w mog艂o zast膮pi膰 miliony przedstawicieli naturalnych form 偶ycia.

聽 聽 Ojciec Dure g艂adzi艂 palcami policzek.

聽 聽 - To jeden ze skutk贸w ubocznych u偶y藕niania gleby.

聽 聽 - Ale przecie偶 nie u偶y藕niali艣my Wiru, a w efekcie bezsensownych polowa艅 wyt臋piono tam wszystkie wi臋ksze organizmy.

聽 聽 - Nikt jednak nie potwierdzi艂, 偶e zepeliny by艂y obdarzone inteligencj膮 - zaprotestowa艂 jezuita ze 艣wiadomo艣ci膮, i偶 nie dysponuje praktycznie 偶adnymi przekonuj膮cymi argumentami.

聽 聽 - One 艣piewa艂y. Porozumiewa艂y si臋 na odleg艂o艣膰 tysi臋cy kilometr贸w, wyra偶aj膮c mi艂o艣膰 i smutek. Zosta艂y jednak wyt臋pione jak kiedy艣 walenie na Starej Ziemi.

聽 聽 Dure spl贸t艂 ramiona na piersi.

聽 聽 - Zgadzam si臋, 偶e to by艂o krzywdz膮ce i niesprawiedliwe. Ale z pewno艣ci膮 istnieje lepszy spos贸b na pi臋tnowanie takiego post臋powania ni偶 wspieranie okrutnej filozofii kultu Chy偶wara... i godzenie si臋 na t臋 wojn臋.

聽 聽 Kaptur templariusza zako艂ysa艂 si臋 na boki.

聽 聽 - Nie. Gdyby chodzi艂o jedynie o zwyk艂膮 niesprawiedliwo艣膰, mo偶na by zaradzi膰 temu w inny spos贸b. Ale g艂贸wnym 藕r贸d艂em choroby... 藕r贸d艂em szale艅stwa, kt贸re doprowadzi艂o do zniszczenia ca艂ych gatunk贸w i 艣wiat贸w..: jest owa grzeszna symbioza.

聽 聽 - Symbioza?

聽 聽 - Ludzko艣ci z TechnoCentrum - wyja艣ni艂 ochryple Hardeen tonem, kt贸ry zupe艂nie nie pasowa艂 do templariusza. - Cz艂owieka i jego zmechanizowanych intelekt贸w. Kt贸re z nich paso偶ytuje na kt贸rym? Trudno powiedzie膰. Ale jako ca艂o艣膰 tworz膮 z艂o. To co艣, co istnieje wbrew naturze. Co gorsza, to ewolucyjny 艣lepy zau艂ek.

聽 聽 Jezuita wsta艂 i podszed艂 na skraj platformy. Popatrzy艂 na ledwie widoczne w p贸艂mroku korony drzew, przypominaj膮ce chmury widziane znad ich warstwy.

聽 聽 - Z pewno艣ci膮 istnieje lepszy spos贸b od zwracania si臋 ku Chy偶warowi i wywo艂ywania mi臋dzygwiezdnej wojny.

聽 聽 - Chy偶war jest katalizatorem. To ogie艅 przerzedzaj膮cy zbyt g臋sty las, kt贸ry przestaje rosn膮膰. Nadejd膮 ci臋偶kie czasy, ale w ich rezultacie czeka nas dalszy rozw贸j i rozmno偶enie gatunk贸w... i to w ramach samej ludzko艣ci.

聽 聽 - Ci臋偶kie czasy - powt贸rzy艂 Dure. - I twoje Braterstwo jest gotowe zaakceptowa膰 艣mier膰 miliard贸w ludzi, kt贸ra ewentualnie doprowadzi do tego, jak m贸wisz, dalszego rozwoju?

聽 聽 Templariusz zacisn膮艂 d艂onie w pi臋艣ci.

聽 聽 - Nie dojdzie do tego. Chy偶war jest tylko ostrze偶eniem. Nasi bracia Intruzi chc膮 jedynie przej膮膰 kontrol臋 nad Hyperionem i Chy偶warem na tak d艂ugi okres, by musia艂o si臋 to odbi膰 na funkcjonowaniu TechnoCentrum. P贸藕niej nast膮pi co艣 na kszta艂t operacji chirurgicznej... Przerwanie pozornej symbiozy i odrodzenie ludzko艣ci jako r贸wnorz臋dnego partnera w cyklu 偶ycia.

聽 聽 Jezuita westchn膮艂.

聽 聽 - Nikt nie wie, gdzie mie艣ci si臋 siedziba TechnoCentrum - zauwa偶y艂. - W jaki wi臋c spos贸b Intruzi b臋d膮 pr贸bowali je zaatakowa膰 i zniszczy膰?

聽 聽 - Zrobi膮 to - zapewni艂 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata, lecz w jego g艂osie da艂o si臋 wyczu膰 nutk臋 niepewno艣ci.

聽 聽 - A wi臋c atak na Bo偶膮 Kniej臋 jest cz臋艣ci膮 tego wielkiego planu? Tym razem to templariusz wsta艂 i zacz膮艂 niespokojnie chodzi膰 w t臋 i z powrotem. .

聽 聽 - Oni nie zaatakuj膮 Bo偶ej Kniei. Dlatego w艂a艣nie ci臋 tu zatrzyma艂em. P贸藕niej opowiesz o wszystkim Hegemonii.

聽 聽 - Przecie偶 w艂adze Hegemonii natychmiast b臋d膮 wiedzie膰, czy Intruzi zaatakuj膮, czy te偶 nie - rzek艂 Dure zaskoczony.

聽 聽 - Tak, ale nie b臋d膮 zdawa膰 sobie sprawy, czemu w艂a艣nie nasz 艣wiat zosta艂 oszcz臋dzony. Ty musisz zanie艣膰 im t臋 wiadomo艣膰. Wyja艣ni膰 prawd臋.

聽 聽 - Do diab艂a z tym - uni贸s艂 si臋 jezuita. - Mam ju偶 do艣膰 roli czyjego艣 pos艂a艅ca. Sk膮d wasza pewno艣膰, 偶e jeste艣cie bezpieczni? 呕e pojawi si臋 Chy偶war? Co naprawd臋 jest przyczyn膮 wojny?

聽 聽 - Mamy przepowiednie... - zacz膮艂 Sek Hardeen.

聽 聽 Dure uderzy艂 pi臋艣ci膮 w barierk臋. Jak wyt艂umaczy膰 matactwa istoty, kt贸ra potrafi manipulowa膰 czasem? Je艣li nawet nie by艂a to ona sama, to dzia艂a艂a w imieniu kogo艣 lub czego艣 umiej膮cego to czyni膰.

聽 聽 - Przekonasz si臋... - zacz膮艂 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata, lecz akurat w tym momencie rozleg艂 si臋 pot臋偶ny d藕wi臋k, jakby tysi膮ce ludzi jednocze艣nie westchn臋艂o, a p贸藕niej znacznie ciszej j臋kn臋艂o.

聽 聽 - Dobry Bo偶e - szepn膮艂 Dure patrz膮c na zach贸d. W miejscu gdzie znikn臋艂o s艂o艅ce, zdawa艂o si臋 wschodzi膰 inne. Gor膮cy podmuch poruszy艂 li艣膰mi. i owia艂 ich twarze:

聽 聽 Nad horyzontem wznios艂o si臋 pi臋膰 szybko rosn膮cych grzyb贸w, a towarzysz膮cy temu blask przemieni艂 noc w dzie艅. Jezuita odruchowo zas艂oni艂 oczy, lecz po chwili u艣wiadomi艂 sobie, 偶e wybuchy nast膮pi艂y w tak du偶ej odleg艂o艣ci, i偶 nie grozi mu 艣lepota.

聽 聽 Sek Hardem zsun膮艂 z g艂owy kaptur, a gor膮cy wiatr rozwia艂 jego d艂ugie, dziwnie zielonkawe w艂osy. Dure przygl膮da艂 si臋 poci膮g艂ej, szczup艂ej twarzy templariusza o rysach zbli偶onych do azjatyckich i pe艂nej przera偶enia minie. Przera偶enia, a zarazem niedowierzania. Z niewielkiego mikrofonu ukrytego w fa艂dach jego szaty da艂y si臋 s艂ysze膰 zatrwo偶one g艂osy.

聽 聽 - Eksplozje na Sierze i Hokkaido - szepn膮艂 templariusz sam do siebie. - Nuklearne eksplozje. A bomby zosta艂y zrzucone z orbity. Jezuita wiedzia艂, 偶e Siema to jeden z kontynent贸w, zamkni臋ty dla obcych, po艂o偶ony nieca艂e osiemset kilometr贸w od Drzewo艣wiata, w kt贸rego najwy偶szym punkcie znajdowali si臋 teraz. Wydawa艂o mu si臋, i偶 Hokkaido to 艣wi臋ta wyspa, gdzie hoduje si臋 przysz艂e drzewostatki.

聽 聽 - Jakie straty? - zapyta艂, ale zanim Hardem zd膮偶y艂 odpowiedzie膰, powietrze przeci臋艂a o艣lepiaj膮ca smuga lasera. Przemkn臋艂a od horyzontu po horyzont jak gigantyczny szperacz na moment o艣wietlaj膮c las. A jej 艣lad znaczy艂 ogie艅.

聽 聽 Dure a偶 odskoczy艂, gdy wi膮zka 艣rednicy stu metr贸w przesun臋艂a si臋 zaledwie kilometr od Drzewo艣wiata. Pradawny las eksplodowa艂 p艂omieniami, z kt贸rych powsta艂a dziesi臋ciokilometrowej wysoko艣ci 艣ciana. Kolejne wi膮zki zauwa偶yli na po艂udniu i p贸艂nocy; a za nimi b艂yskawicznie wyrasta艂 mur ognia.

聽 聽 - Obiecali - wyszepta艂 Sek Hardem. - Nasi bracia obiecali... - Potrzebujecie pomocy! - krzykn膮艂 Dure. - Popro艣cie o ni膮 Sie膰. Templariusz chwyci艂 go za rami臋 i poci膮gn膮艂 na skraj platformy.

聽 聽 Schody zn贸w znajdowa艂y si臋 na swoim miejscu. A na ni偶szym pode艣cie migota艂 portal transmitera.

聽 聽 - To dopiero forpoczty floty Intruz贸w - wyja艣ni艂 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata przekrzykuj膮c trzask gin膮cego w p艂omieniach lasu. Powietrze wok贸艂 nich wype艂nia艂y niesione pr膮dem powietrza popio艂y, dym i 偶arz膮ce si臋 iskry. - Ale sfera zostanie lada chwila zniszczona. Biegnij!

聽 聽 - Bez ciebie si臋 nie rusz臋 - zaprotestowa艂 jezuita, nie maj膮c pewno艣ci, czy towarzysz w og贸le go s艂yszy.

聽 聽 Nagle, zaledwie kilka kilometr贸w na wsch贸d, nast膮pi艂a niebieska eksplozja plazmowa. Go艂ym okiem wida膰 by艂o rozprzestrzeniaj膮c膮 si臋 fal臋 uderzeniow膮. Wysokie na kilometr drzewa ugina艂y si臋 i 艂ama艂y, padaj膮c ju偶 cz臋艣ciowo zw臋glone, a miliony zerwanych li艣ci utworzy艂o 艣cian臋, b艂yskawicznie zbli偶aj膮c si臋 do Drzewo艣wiata. Nieco dalej nast膮pi艂a kolejna eksplozja plazmowa. I jeszcze jedna.

聽 聽 Obaj kap艂ani zacz臋li zsuwa膰 si臋 po schodach, gdy jeden z gwa艂towniejszych podmuch贸w porwa艂 ich i rzuci艂 na ni偶sz膮 platform臋. Templariusz zdo艂a艂 chwyci膰 si臋 p艂on膮cej balustrady i podni贸s艂 si臋, r贸wnocze艣nie podtrzymuj膮c ojca Dure. Z nadludzkim wysi艂kiem, krok po kroku zmierza艂 ku portalowi.

聽 聽 Na wp贸艂 przytomny jezuita znalaz艂 wsparcie dla st贸p, dopiero gdy znajdowa艂 si臋 ju偶 przy samym transmiterze. Chwyci艂 si臋 ramy, zbyt s艂aby, by samodzielnie go przekroczy膰, i po raz ostatni spojrza艂 na obraz zniszcze艅, kt贸rego zapewne nigdy nie zapomni.

聽 聽 Kiedy艣, wiele lat temu, w pobli偶u ukochanego Villefranche - sur - Sane, jeszcze jako dziecko, znalaz艂 si臋 na szczycie klifu, bezpieczny w ramionach ojca i os艂oni臋ty betonowym schronem. Przez w膮skie okno obserwowa艂 wtedy, jak wysoka na czterdzie艣ci metr贸w fala tsunami zmierza ku wybrze偶u, na kt贸rym mieszkali.

聽 聽 Teraz podobna fala mia艂a co najmniej trzy kilometry wysoko艣ci i sk艂ada艂a si臋 nie z wody, lecz z p艂omieni. Mkn臋艂a w stron臋 Drzewo艣wiata z niewiarygodn膮 wprost pr臋dko艣ci膮, niszcz膮c wszystko na swojej drodze. U艂amek sekundy p贸藕niej przys艂oni艂a ca艂y 艣wiat.

聽 聽 - Nie! - krzykn膮艂 ojciec Dure ile si艂 w piersiach. - Id藕!

聽 聽 Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata pchn膮艂 go zdecydowanie przez portal, akurat gdy otoczy艂o ich morze p艂omieni.

聽 聽 Portal zamkn膮艂 si臋 za poruszaj膮cym si臋 jeszcze jezuit膮, obcinaj膮c obcas jego buta. Ojciec Dure czu艂 偶ar i widzia艂 pal膮ce si臋 na nim ubranie, po czym ty艂em g艂owy uderzy艂 o co艣 twardego i zapad艂 si臋 w ciemno艣膰.

聽聽聽 Meina Gladstone i pozostali cz艂onkowie rady w przera偶aj膮cej ciszy patrzyli na obrazy przekazywane z cywilnych satelit贸w, ukazuj膮ce zag艂ad臋 Bo偶ej Kniei.

聽 聽 - Musimy natychmiast atakowa膰? - wykrzykn膮艂 admira艂 Singh ponad trzaskiem p艂on膮cych las贸w. Przewodnicz膮cej wydawa艂o si臋, 偶e s艂yszy wrzaski ludzi i g艂osy niezliczonych zwierz膮t zamieszkuj膮 tych lasy templariuszy.

聽 聽 - Nie mo偶emy pozwoli膰, 偶eby jeszcze bardziej si臋 zbli偶yli! - kontynuowa艂 Singh. - Pozosta艂y tylko zaprogramowane urz膮dzenia, kt贸re zniszcz膮 sfer臋.

聽 聽 - Tak - przyzna艂a Meina Gladstone i cho膰 jej wargi poruszy艂y si臋, nie by艂o s艂ycha膰 偶adnego d藕wi臋ku.

聽 聽 Admira艂 odwr贸ci艂 si臋 i skin膮艂 na jednego z pu艂kownik贸w sztabu Armii-kosmos. Ten dotkn膮艂 swojej tablicy taktycznej. P艂on膮ce lasy znikn臋艂y, gigantyczne hologramy zgas艂y, a w powietrzu wibrowa艂y tylko przewiercaj膮ce czaszk臋 krzyki. Dopiero po chwili przewodnicz膮ca u艣wiadomi艂a sobie, 偶e to szum krwi w jej uszach.

聽 聽 Spojrza艂a na Morpurgo.

聽 聽 - Ile zosta艂o... - Odchrz膮kn臋艂a. - Generale, ile czasu zosta艂o do ataku na Mare Infinitus?

聽 聽 - Trzy godziny i pi臋膰dziesi膮t dwie minuty, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 Meina Gladstone spojrza艂a na admira艂a Williama Ajunt臋 Lee.

聽 聽 - Czy twoja grupa bojowa jest gotowa, admirale?

聽 聽 - Tak jest.

聽 聽 - Iloma okr臋tami dysponujesz?

聽 聽 - Siedemdziesi臋cioma czterema, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 - I nie dopu艣cisz wroga do Mare Infinitus?

聽 聽 - B臋d臋 w stanie ochroni膰 Ob艂ok O贸rta.

聽 聽 - Dobrze. Udanych 艂ow贸w, admirale.

聽 聽 M艂odzieniec zasalutowa艂 i opu艣ci艂 sal臋 narad. Admira艂 Singh pochyli艂 si臋 i szepn膮艂 co艣 do ucha genera艂owi Van Zeidtowi.

聽 聽 Sedeptra skorzysta艂a z okazji i cicho zwr贸ci艂a si臋 do prze艂o偶onej:

聽 聽 - Si艂y bezpiecze艅stwa budynku rz膮dowego melduj膮, 偶e jaki艣 m臋偶czyzna w艂a艣nie transmitowa艂 si臋 do tamtejszego terminala z nieaktualnym kodem dost臋pu. Jest ranny, wi臋c natychmiast zabrano go do izby chorych we wschodnim skrzydle.

聽 聽 - To Leigh? A mo偶e Severn?

聽 聽 - Nie, M. przewodnicz膮ca. To kap艂an z Pacem. Paul Dure.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Odwiedz臋 go po rozmowie z Albedo - poinformowa艂a podw艂adn膮. Do pozosta艂ych za艣 powiedzia艂a: - Je艣li nikt nie ma ju偶 nic do dodania, przerwiemy narad臋 na p贸艂 godziny. P贸藕niej natomiast zajmiemy si臋 obron膮 Asquith oraz Ixiona.

聽 聽 Zgromadzeni powstali, przewodnicz膮ca i jej orszak przeszli przez tymczasowy portal do budynku rz膮dowego opuszczaj膮c sal臋. Po jej wyj艣ciu gor膮czkowe rozmowy i spory przybra艂y na sile.

聽聽聽 Meina Gladstone, odchyliwszy si臋 w swoim sk贸rzanym fotelu, dok艂adnie na pi臋膰 sekund zamkn臋艂a oczy. Kiedy ponownie je otworzy艂a, nadal otacza艂 j膮 wianuszek doradc贸w. Cz臋艣膰 spo艣r贸d nich niecierpliwi艂a si臋, inni sprawiali wra偶enie pe艂nych zapa艂u, lecz wszyscy zgodnie czekali na to, co powie i rozka偶e szefowa.

聽 聽 - Wyjd藕cie - poleci艂a cicho. - Odpocznijcie przez chwil臋. Usi膮d藕cie wygodnie chocia偶 na dziesi臋膰 minut. To chyba ostatnia taka okazja w ci膮gu najbli偶szej doby, a mo偶e dw贸ch.

聽 聽 Zgromadzeni rozeszli si臋, nie艣mia艂o protestuj膮c mimo maluj膮cego si臋 na ich twarzach zm臋czenia.

聽 聽 - Sedeptra - rzek艂a Meina Gladstone i dziewczyna wr贸ci艂a si臋 od drzwi. - Wyznacz dw贸ch ludzi spo艣r贸d mojej osobistej ochrony, by strzegli tego przyby艂ego ksi臋dza.

聽 聽 Akasi kiwn臋艂a g艂ow膮 i zanotowa艂a dyspozycj臋 w faxpadzie.

聽 聽 - Jak wygl膮da sytuacja polityczna? - zapyta艂a starsza z kobiet, tr膮c powieki.

聽 聽 - We WszechJedno艣ci zapanowa艂 chaos. Powstaj膮 frakcje, kt贸re na szcz臋艣cie nie zd膮偶y艂y si臋 jeszcze przerodzi膰 w gro藕n膮 opozycj臋. Inaczej jest w Senacie.

聽 聽 - Senator Feldstein? - zapyta艂a przewodnicz膮ca my艣l膮c o bu艅czucznej senator z Barnarda. Pozosta艂y nieca艂e dwie godziny, do momentu kiedy jej ojczysty system zostanie zaatakowany przez Intruz贸w.

聽 聽 - Senator Feldstein, Kakinuma, Peters, Sabenstorafem, Richeau... nawet Sudette Chier wzywaj膮 pani膮 do rezygnacji.

聽 聽 - A co z jej m臋偶em? - Meina Gladstone mia艂a na my艣li senatora Kolcheva, najbardziej wp艂ywow膮 osobisto艣膰 w Senacie.

聽 聽 - Jak na razie 偶adnych wiadomo艣ci od Kolcheva. Ani oficjalnych, anipoufnych.

聽 聽 Przewodnicz膮ca dotkn臋艂a kciukiem podbr贸dka.

聽 聽 - Jak s膮dzisz, ile czasu pozosta艂o obecnej administracji do g艂osowania nad votum nieufno艣ci, Sedeptro?

聽 聽 Dziewczyna, kt贸ra by艂a jednym z najzdolniejszych polityk贸w, z jakimi Meina Gladstone mia艂a okazj臋 pracowa膰, bez zmru偶enia oka odpowiedzia艂a na jej pytaj膮ce spojrzenie.

聽 聽 Daj臋 nam siedemdziesi膮t dwie godziny. Nie dochodzi jeszcze do naprawd臋 gro藕nych atak贸w, ale b臋d膮 przecie偶 musieli znale藕膰 jakiego艣 koz艂a ofiarnego, kt贸rego obarcz膮 win膮 za zaistnia艂膮 sytuacj臋.

聽 聽 Przewodnicz膮ca lekko pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Siedemdziesi膮t dwie godziny - szepn臋艂a. - To a偶 nadto. - Zmusi艂a si臋 do u艣miechu. - To wszystko, Sedeptro. Odpocznij troch臋.

聽 聽 Asystentka przytakn臋艂a, ale z jej miny da艂o si臋 wyczyta膰, 偶e i tak nie pos艂ucha rady. Kiedy drzwi zamkn臋艂y si臋 za ni膮, w pokoju zapanowa艂a idealna cisza.

聽 聽 Meina Gladstone przez chwil臋 siedzia艂a zamy艣lona, wspieraj膮c brod臋 na d艂oni. Wreszcie rzuci艂a przed siebie:

聽 聽 - Poprosz臋 ambasadora Albedo.

聽 聽 Dwadzie艣cia sekund p贸藕niej powietrze po przeciwnej stronie biurka zadr偶a艂o, zamigota艂o i zg臋stnia艂o. Przedstawiciel TechnoCentrum by艂 jak zawsze przystojny, z kr贸tkimi, szpakowatymi w艂osami wie艅cz膮cymi szczer膮, opalon膮 twarz.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca - zacz臋艂a holograficzna projekcja - Rada Konsultacyjna oraz predyktorzy Centrum nadal oferuj膮 pomoc w tych czasach wielkich...

聽 聽 - Gdzie mie艣ci si臋 Centrum, Albedo? - przerwa艂a mu.

聽 聽 Ambasador popatrzy艂 na ni膮 nie przestaj膮c si臋 u艣miecha膰.

聽 聽 - Przykro mi, ale nie us艂ysza艂em, o co pytasz.

聽 聽 - O TechnoCentrum. Gdzie ono jest?

聽 聽 Na jego twarzy pojawi艂o si臋 lekkie zdziwienie, ale nie mia艂o ono nic wsp贸lnego z wrogo艣ci膮 lub cho膰by zniecierpliwieniem.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, z pewno艣ci膮 masz 艣wiadomo艣膰, i偶 w naszym interesie od czas贸w Secesji le偶y utrzymywanie w tajemnicy umiejscowienia... fizycznych element贸w TechnoCentrum. M贸wi膮c inaczej, Centrum jest wsz臋dzie i nigdzie, skoro...

聽 聽 - ...Skoro istniejecie w infoprzestrzeni i rzeczywisto艣ci datasfer. Tak, s艂ucham tych bzdur przez ca艂e 偶ycie, Albedo. Powtarzali艣cie to tak偶e mojemu ojcu i dziadowi. Ale teraz pytam wprost: gdzie jest TechnoCentrum?

聽 聽 Ambasador z wyra藕nym ubolewaniem pokr臋ci艂 g艂ow膮, jak cz艂owiek, kt贸remu rozkapryszone dziecko po raz tysi臋czny zadaje pytanie z gatunku: dlaczego niebo jest niebieskie.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, nie znam odpowiedzi zrozumia艂ej dla cz艂owieka ograniczonego do pojmowania trzech wymiar贸w. W pewnym sensie my... Centrum... istniejemy w Sieci i poza ni膮. Poruszamy si臋 w realiach infoprzestrzeni, kt贸r膮wy okre艣lacie mianem datasfer, ale je艣li chodzi o fizyczne elementy - to, co wasi przodkowie nazywali "hardwarem" - uznajemy za konieczne...

聽 聽 - Utrzymywa膰 .ich umiejscowienie w tajemnicy - doko艅czy艂a Meina Gladstone. Splot艂a ramiona na piersi. - Czy masz 艣wiadomo艣膰, ambasadorze, 偶e obywatele Hegemonii... ca艂e ich miliony... b臋d膮 艣wi臋cie przekonani, i偶 TechnoCentrum i wasza Rada Konsultacyjna ich zdradzi艂y?

聽 聽 Albedo machn膮艂 r臋k膮.

聽 聽 - To przykre. Przykre, ale zrozumia艂e.

聽 聽 - Wasi predyktorzy mieli by膰 praktycznie nieomylni, ambasadorze. Jednak nigdy nawet nie wspominali艣cie o mo偶liwo艣ci zniszczenia 艣wiat贸w przez flot臋 Intruz贸w.

聽 聽 Smutek na projekcji przystojnej twarzy by艂 niemal autentyczny. - M. przewodnicz膮ca, musz臋 ci tylko przypomnie膰, i偶 Rada Konsultacyjna ostrzega艂a przed w艂膮czeniem Hyperiona do Sieci. Wprowadza艂o to niewiadom膮, z kt贸r膮 nawet my nie byli艣my w stanie sobie poradzi膰.

聽 聽 - Ale nie chodzi przecie偶 wy艂膮cznie o Hyperiona! - - warkn臋艂a, podnosz膮c g艂os. - Bo偶a Knieja w艂a艣nie p艂onie. Brama Niebios zosta艂a zamieniona w popi贸艂. Mare Infinitus prawie bezbronne czeka na swoj膮 kolej! Po c贸偶 wi臋c nam Rada, je艣li nie potrafi nawet przewidzie膰 inwazji zakrojonej na tak ogromn膮 skal臋?

聽 聽 - Przewidzieli艣my nieuchronno艣膰 wojny z Intruzami. Zwracali艣my tak偶e uwag臋 na powa偶ne zagro偶enia zwi膮zane z obron膮 Hyperiona. Musisz mi uwierzy膰 na s艂owo, 偶e czynnik Hyperiona tak znacznie zmniejsza pewno艣膰 jakiejkolwiek predykcji, 偶e...

聽 聽 - W porz膮dku. Musz臋 pom贸wi膰 z kim艣 innym z Centrum, Albedo. Z kim艣 z waszej nieodgadnionej hierarchii, od kogo zale偶膮 decyzje.

聽 聽 - Zapewniam, 偶e jestem upowa偶niony do reprezentowania wszystkich element贸w Centrum...

聽 聽 - Tak, tak. Ale chc臋 m贸wi膰 z jedn膮 z... Si艂, jak wyje nazywacie. Jedn膮 ze starszych Sztucznych Inteligencji. Chc臋 rozmawia膰 z kim艣, kto wyja艣ni mi, dlaczego Centrum porwa艂o artyst臋 Severna i mojego doradc臋 Leigha Hunta.

聽 聽 Ambasador wygl膮da艂 na zaskoczonego.

聽 聽 - Zapewniam ci臋, M. przewodnicz膮ca, na honor czterech wiek贸w naszego przymierza, 偶e Centrum nie ma nic wsp贸lnego z niefortunnym znikni臋ciem...

聽 聽 Meina Gladstone wsta艂a.

聽 聽 - W艂a艣nie dlatego chc臋 rozmawia膰 z Si艂膮. Czas zapewnie艅 ju偶 min膮艂, Albedo. Teraz trzeba m贸wi膰 otwarcie, je艣li kt贸ry艣 z naszych gatunk贸w ma przetrwa膰. To wszystko.

聽 聽 Popatrzy艂a na faxpad stoj膮cy na biurku. Ambasador skin膮艂 g艂ow膮 i rozp艂yn膮艂 si臋 w powietrzu.

聽 聽 Przewodnicz膮ca uaktywni艂a osobisty portal, wprowadzi艂a kod izby chorych budynku rz膮dowego i da艂a krok do przodu. Tu偶 przed przekroczeniem migocz膮cej powierzchni zawaha艂a si臋 i po raz pierwszy w 偶yciu odczu艂a obaw臋 pos艂uguj膮c si臋 transmiterem.

聽 聽 A je艣li Centrum chcia艂o j膮 tak偶e uprowadzi膰? Albo zabi膰? Meina Gladstone u艣wiadomi艂a sobie, 偶e TechnoCentrum ma pe艂n膮 w艂adz臋 nad 偶yciem i 艣mierci膮 ka偶dego obywatela Hegemonii korzystaj膮cego z transmiter贸w. Leigh i Severn wcale nie musieli zosta膰 porwani i przeniesieni w inne miejsce... Tylko g艂臋boko zakorzenione przekonanie o niezawodno艣ci transmiter贸w sprawi艂o, i偶 odrzuca艂a my艣l o przeniesieniu obu donik膮d. Mogli pozosta膰 jedynie atomami zamkni臋tymi wewn膮trz kt贸rej艣 ze sfer. Transmitery nie teleportowa艂y materii, co by艂o niemo偶liwo艣ci膮, ale dzia艂a艂y na zasadzie wykorzystania dziur w czasoprzestrzeni. Jak偶e nierozs膮dne by艂o pchanie si臋 wprost w owe potencjalne pu艂apki! Jak膮 mog艂a mie膰 gwarancj臋, 偶e przeniesie si臋 do izby chorych?

聽聽聽 Wr贸ci艂a my艣lami do sali narad, kt贸ra dzi臋ki bezustannie dzia艂aj膮cym portalom stanowi艂a po艂膮czenie trzech pomieszcze艅, le偶膮cych w odleg艂o艣ci setek lat 艣wietlnych od siebie, a wi臋c ca艂ych dekad lotu przy u偶yciu nap臋du Hawkinga. Za ka偶dym razem gdy Morpungo, Singh czy ktokolwiek inny przechodzi艂 od holograficznych map do tablicy taktycznej; przemierza艂 ogromne obszary czasu i przestrzeni. Aby zniszczy膰 Hegemoni臋, wystarczy艂o tylko nieco "zak艂贸ci膰" dzia艂anie transmiter贸w.

聽 聽 Do diab艂a z tym wszystkim, uzna艂a i ruszy艂a naprz贸d, by spotka膰 si臋 z Paulem Dure.

聽聽聽 . 39 .

聽聽聽 Dwa pokoje na pi臋trze domu przy Piazza di Spagna s膮 niewielkie, w膮skie, a wysokie. O艣wietlaj膮 je tylko pojedyncze lampy z trudem rozpraszaj膮ce ciemno艣ci. Moje 艂贸偶ko stoi w mniejszym z pomieszcze艅 - tym od strony placu. Przez wysokie okno do 艣rodka nie wpada teraz nawet odrobina 艣wiat艂a, s艂ycha膰 tylko nieustaj膮cy, monotonny szum fontanny.

聽 聽 Pe艂ne godziny obwieszczaj膮 dzwony na jednej z bli藕niaczych wie偶 Santa Trinita der Monti. 艢wi膮tynia kryje si臋 w ciemno艣ciach jak pot臋偶ny bury kot u szczytu schod贸w przed domem. Gdy s艂ysz臋 d藕wi臋k dzwon贸w zapowiadaj膮cych nadej艣cie 艣witu, wyobra偶am sobie, jak r臋ce jakich艣 duch贸w poci膮gaj膮 zbutwia艂e liny zwisaj膮ce w dzwonnicy.

聽 聽 Tej nocy gor膮czka spowi艂a mnie jak ci臋偶ki, wilgotny pled. Sk贸ra pali mnie i jest lepka od krwi i potu. Dwukrotnie targa艂y mn膮 ataki kaszlu. Pierwszy sprowadzi艂 Hunta, 艣pi膮cego na sofie w drugim pokoju. Patrzy艂em w jego oczy rozszerzone strachem na widok krwi, kt贸ra poplami艂a adamaszkow膮 po艣ciel. Za drugim razem stara艂em si臋 zachowywa膰 cicho. Z trudem wsta艂em i zd膮偶y艂em dopa艣膰 nocnika. Dzi臋ki temu nie obudzi艂em mojego towarzysza.

聽 聽 Zn贸w znale藕膰 si臋 w tym samym miejscu. Przeby膰 tak dalek膮 drog臋 trafiaj膮c do tych mrocznych pokoi i dobrze znanego 艂贸偶ka. Przypomina艂em sobie, jak obudzi艂em si臋 tu, cudownie ozdrowiony, a "prawdziwi" Severn, doktor Clark i nawet drobna Signora Ageletti stali obok. Okresowi rekonwalescencji po 艣mierci towarzyszy艂o dochodzenie do wniosku, i偶 nie jestem Keatsem, nie znajduj臋 si臋 na prawdziwej Ziemi, up艂yn臋艂o wiele czasu, odk膮d po raz ostatni zamkn膮艂em oczy... i 偶e ju偶 nie jestem cz艂owiekiem.

聽聽聽 Gdzie艣 po drugiej zasypiam i 艣ni臋. Nigdy nie 艣ni艂em o niczym podobnym. Wydaje mi si臋, 偶e powoli wznosz臋 si臋 poprzez infoprzestrze艅 i datasfer臋 do megasfery i wreszcie do miejsca, kt贸rego nie znam i nawet nie wiedzia艂em o jego istnieniu... To nieograniczona przestrze艅, pe艂na nieopisanych kolor贸w, pozbawiona horyzontu, sklepienia, pod艂ogi, czegokolwiek sta艂ego, co mo偶na by nazwa膰 gruntem. My艣l臋 o niej jako o metasferze, gdy偶 natychmiast wyczuwam, 偶e na tym poziomie rzeczywisto艣ci czuj臋 si臋 tak samo jak podczas pobytu na Ziemi. Towarzyszami te same binarne analizy i intelektualne przyjemno艣ci, jakich do艣wiadcza艂em p艂yn膮c z TechnoCentrum poprzez datasfery, a ponad wszystkim dominuje poczucie... czego? Ekspansywno艣ci? Wolno艣ci? By膰 mo偶e, chodzi o drzemi膮cy we mnie potencja艂.

聽 聽 Jestem sam. Kolory pulsuj膮 nade mn膮, poni偶ej, we mnie... czasami rozpadaj膮c si臋 na rozmyte pastele, to zn贸w uk艂adaj膮c si臋 w chmurzaste fantazje lub rzadziej zdaj膮c si臋 tworzy膰 trwa艂e kszta艂ty, kt贸re mo偶na by uzna膰 za przypominaj膮ce ludzkie postacie... Przygl膮dam si臋 im jak dziecko patrz膮ce w chmury i doszukuj膮ce si臋 w ich kszta艂tach s艂oni, krokodyli z Nilu lub okr臋t贸w.

聽 聽 Po chwili s艂ysz臋 d藕wi臋ki: doprowadzaj膮cy do szale艅stwa szum fontanny Berniniego na placu, gruchanie go艂臋bi docieraj膮ce z gzymsu nad oknem, posapywanie 艣pi膮cego Leigha Hunta. Ale ponad nimi jest jeszcze co艣 mniej uchwytnego, mniej realnego, lecz jednocze艣nie budz膮cego wprost niewyobra偶alne przera偶enie.

聽 聽 Zbli偶a si臋 do mnie co艣 du偶ego. Wysilam si臋, by zobaczy膰 to w艣r贸d pasteli. To co艣 porusza si臋 tu偶 poza kolorami. Jestem przekonany, 偶e mnie zna. Wiem, i偶 w jednej d艂oni trzyma moje 偶ycie, a w drugiej 艣mier膰.

聽 聽 W tym miejscu poza przestrzeni膮 nie ma si臋 gdzie schowa膰. Nie jestem wstanie biec. Syrenia pie艣艅 b贸lu dociera do mnie ze 艣wiata, kt贸ry zostawi艂em - codzienny b贸l ka偶dej 偶yj膮cej istoty. Wra偶enia cierpi膮cych z powodu rozpoczynaj膮cej si臋 wojny, specyficzny, skoncentrowany b贸l wisz膮cych na przera偶aj膮cym drzewie Chy偶wara i najgorsza m臋ka pielgrzym贸w i wszystkich pozosta艂ych, w kt贸rych 偶ycie mam wgl膮d.

聽 聽 Warto by艂oby wyj艣膰 naprzeciw temu cieniowi przeznaczenia; je艣li oswobodzi mnie to od owej pie艣ni b贸lu...

聽聽聽- Severn! Severn!

聽 聽 Przez sekund臋 wydaje mi si臋, 偶e to ja krzycz臋, jak robi艂em to niegdy艣, wzywaj膮c przyjaciela, by w chwilach najwi臋kszej s艂abo艣ci pom贸g艂 mi znie艣膰 gor膮czk臋 i cierpienie. Zawsze by艂 przy mnie, powolny i opanowany, z lekkim u艣miechem, kt贸ry wielokrotnie stara艂em si臋 zetrze膰 z jego twarzy docinkami i nieuprzejmo艣ci膮. Trudno by膰 przyjaznym i mi艂ym dla otoczenia, gdy si臋 umiera. Kiedy艣 by艂em wielkoduszny, ale dlaczego mia艂bym nadal post臋powa膰 w ten spos贸b, kiedy to mnie dotkn臋艂o cierpienie i to ja musia艂em wypluwa膰 p艂uca w cuchn膮ce szmaty?

聽 聽 - Severn!

聽 聽 To nie m贸j g艂os. Hunt szarpie mnie za rami臋 i wo艂a Severna. U艣wiadamiam sobie, 偶e zwraca si臋 w ten spos贸b do mnie. Odpycham go i opadam na poduszk臋.

聽 聽 - Co jest? Czego chcesz?

聽 聽 - J臋cza艂e艣 - wyja艣nia. - I co艣 krzycza艂e艣.

聽 聽 - To koszmar. Nic wi臋cej.

聽 聽 - Twoje sny zazwyczaj s膮 wyj膮tkowe, najcz臋艣ciej prorocze - zauwa偶a doradca przewodnicz膮cej Senatu. Rozgl膮da si臋 po pokoju o艣wietlonym przez lampk臋, kt贸r膮 przyni贸s艂 ze sob膮. - Co za okropne miejsce, Severn.

聽 聽 Zmuszam si臋 do u艣miechu.

聽 聽 - Kosztowa艂o mnie dwadzie艣cia siedem szyling贸w na miesi膮c. Siedem scudi. Rozb贸j w bia艂y dzie艅.

聽 聽 Hunt patrzy na mnie ze zdziwieniem.

聽 聽 艢wiat艂o ujawnia zmarszczki na jego twarzy, niewidoczne w dzie艅.

聽 聽 - S艂uchaj, Severn, wiem, 偶e jeste艣 cybrydem. Meina Gladstone wyja艣ni艂a mi, 偶e jeste艣 zrekonstruowanym poet膮 nazwiskiem Keats. Najwyra藕niej wszystko to... - wykonuje nieokre艣lony gest r臋k膮 wszystko to ma jaki艣 zwi膮zek z tym miejscem. Ale o co chodzi? Jak膮 gr臋 prowadzi tu Centrum?

聽 聽 - Nie jestem pewien - odpowiadam szczerze.

聽 聽 - Ale znasz ten dom?

聽 聽 - Oczywi艣cie.

聽 聽 - M贸w - prosi Hunt i u艣wiadamiam sobie, 偶e przecie偶 tak d艂ugo czeka艂 na wyja艣nienia, i偶 nale偶y mu ich wreszcie udzieli膰. Opowiadam mu o poecie Johnie Keatsie. O jego narodzinach w roku 1795, kr贸tkim, nader cz臋sto nieszcz臋艣liwym 偶yciu oraz 艣mierci z powodu gru藕licy w 1821 w Rzymie, z dala od przyjaci贸艂 i jedynej mi艂o艣ci. Relacjonuj臋 moje stopniowe "zmartwychwstanie" w tym w艂a艣nie pokoju, t艂umacz臋, dlaczego przyj膮艂em nazwisko Josepha Sevema, i wreszcie m贸wi臋 o swym kr贸tkim 偶yciu w Sieci, s艂uchaniu, patrzeniu, a tak偶e poznawanym w trakcie snu 偶yciu pielgrzym贸w z Hyperiona i nie tylko ich.

聽 聽 - Sny? - dziwi si臋 Hunt. - To znaczy, 偶e nawet teraz mo偶esz t膮 drog膮 dowiedzie膰 si臋 tego, co ma miejsce w Sieci?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Opowiadam sny o Meinie Gladstone, o zniszczeniu Bramy Niebios oraz Bo偶ej Kniei i sytuacji na Hyperionie.

聽 聽 Hunt spaceruje w t臋 i z powrotem po w膮skim pokoju, rzucaj膮c d艂ugi cie艅.

聽 聽 - Mo偶esz si臋 z nimi skontaktowa膰?

聽 聽 - Z tymi, kt贸rych widz臋 we 艣nie? Z Mein膮 Gladstone? - Zastanawiam si臋 przez chwil臋. - Nie.

聽 聽 - Jeste艣 pewien?

聽 聽 - W czasie moich sn贸w jestem przy nich, a nie z nimi - staram si臋 t艂umaczy膰. - Nie mam... 偶adnego wp艂ywu na zdarzenia i nie ma sposobu, aby si臋 z nimi skontaktowa膰.

聽 聽 - Ale czasami wiesz, o czym oni my艣l膮?

聽 聽 U艣wiadamiam sobie, 偶e to prawda. Mo偶e nie do ko艅ca, ale w zasadzie prawda.

聽 聽 - Wyczuwam, co my艣l膮...

聽 聽 - Wi臋c mo偶e jeste艣 w stanie zostawi膰 jaki艣 w艂asny 艣lad w ich umys艂ach... w pami臋ci? Przekaza膰, gdzie jeste艣my?

聽 聽 - Nie.

聽 聽 Hunt opada na krzes艂o stoj膮ce przy nogach 艂贸偶ka. Nagle wydaje si臋 starszy o dobrych kilka lat.

聽 聽 - Leigh - t艂umacz臋 - nawet gdybym potrafi艂 nawi膮za膰 艂膮czno艣膰 z Mein膮 Gladstone lub kim艣 z jej otoczenia, co by to da艂o? M贸wi艂em ci, 偶e kopia Starej Ziemi, na kt贸rej jeste艣my, znajduje si臋 w Ob艂oku Magellana. Nawet gdyby kto艣 skorzysta艂 z nap臋du Hawkinga, dotarcie tu trwa艂oby ca艂e stulecia.

聽 聽 - Ale mogliby艣my ich przynajmniej ostrzec - m贸wi doradca bezbarwnym, zm臋czonym g艂osem.

聽 聽 - Ostrzec przed czym? Wszystkie najtragiczniejsze koszmary Meiny Gladstone staj膮 si臋 rzeczywisto艣ci膮. Uwa偶asz, 偶e nadal ufa TechnoCentrum? 呕e w艂a艣nie dlatego zostali艣my tak bezczelnie uprowadzeni? Wydarzenia nast臋puj膮 tak szybko po sobie, i偶 ani Meina Gladstone, ani te偶 nikt inny z Hegemonii nie jest w stanie zapanowa膰 nad nimi.

聽 聽 Hunt trze powieki i patrzy na mnie podejrzliwie.

聽 聽 - Naprawd臋 jeste艣 zrekonstruowan膮 osobowo艣ci膮 poety?

聽 聽 Milcz臋.

聽 聽 - Powiedz jaki艣 wiersz. Wymy艣l go.

聽 聽 Kr臋c臋 g艂ow膮. P贸藕na noc, obaj jeste艣my zm臋czeni i przera偶eni, a do tego ja wci膮偶 mam przed oczami koszmar, kt贸ry by艂 czym艣 wi臋cej. Nie, nie dam si臋 sprowokowa膰 Huntowi.

聽 聽 - No dalej - nalega. - Poka偶, 偶e jeste艣 now膮, ulepszon膮 wersj膮 Billa Keatsa.

聽 聽 - Johna Keatsa - poprawiam cicho.

聽 聽 - Niech b臋dzie. Dalej, Severn. Czy John. Jakkolwiek mam ci臋 nazywa膰. Zarecytuj jaki艣 wiersz.

聽 聽 - Dobrze - poddaj臋 si臋 w ko艅cu, twardo odpowiadaj膮c na jego spojrzenie. - S艂uchaj:

/By艂 raz niegrzeczny ch艂opiec,

聽 聽 Niegrzeczny ch艂opiec by艂,

聽 聽 Nudzi艂o mu si臋 w domu,

聽 聽 Wi臋c w 艣wiat chcia艂 biec co si艂.

聽 聽 Bez s艂owa

聽 聽 Do tornistra

聽 聽 Wpakowa艂

聽 聽 Swe wierszyki,

聽 聽 Koszul臋,

聽 聽 I r臋czniki,

聽 聽 1 lnian膮

聽 聽 Czapk臋 na noc,

聽 聽 Szczotk臋 tak偶e,

聽 聽 Grzebie艅 diito

聽 聽 po艅czochy

聽 聽 Niedziurawe,

聽 聽 No, bo wstyd to!

聽 聽 I na plecy

聽 聽 Wzi膮艂 te rzeczy

聽 聽 By i艣膰 bez trosk,

聽 聽 Gdzie wi贸d艂 go nos.

聽 聽 Na P贸艂noc wprost,

聽 聽 Na P贸艂noc wprost,

聽 聽 Na P贸艂noc wprost,

聽 聽 Gdzie wi贸d艂 go nos.

聽 聽 - No nie wiem - stwierdza Hunt z za偶enowan膮 min膮. - Nie przypomina mi to dzia艂a poety, kt贸ry jest znany od niemal tysi膮ca lat.

聽 聽 Wzruszam ramionami.

聽 聽 - Czy w trakcie swego snu by艂e艣 mo偶e przy Meinie Gladstone? pyta. - Czy co艣 si臋 sta艂o, 偶e tak j臋cza艂e艣?

聽 聽 - Nie. Nie chodzi艂o o ni膮. To by艂... prawdziwy koszmar.

聽 聽 Hunt wstaje, si臋; a po lamp臋 i zamierza wynie艣膰 si臋 z pokoju. S艂ysz臋 szum fontanny na placu i od czasu do czasu gwa艂towne trzepotanie skrzyde艂 go艂臋bia.

聽 聽 - Jutro ustalimy, o co w tym wszystkim chodzi, i znajdziemy jakie艣 wyj艣cie - obiecuje. - Je艣li potrafili przetransmitowa膰 nas tu, musi by膰 tak偶e jaka艣 droga powrotna.

聽 聽 - Tak - potwierdzam wiedz膮c, 偶e to nieprawda.

聽 聽 - Dobrej nocy. I 偶eby ju偶 nie dr臋czy艂y ci臋 偶adne koszmary.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋 - odpowiadam 艣wiadom, i偶 to jeszcze mniej prawdopodobne.

聽聽聽 Moneta odci膮gn臋艂a rannego Kassada od Chy偶wara. Zdawa艂a si臋 powstrzymywa膰 potwora na dystans wyci膮gni臋t膮 r臋k膮. Si臋gn臋艂a po b艂臋kitny torus wisz膮cy u pasa i zakr臋ci艂a nim za plecami.

聽 聽 W powietrzu zap艂on膮艂 z艂oty owal dwumetrowej wysoko艣ci.

聽 聽 - Pu艣膰 mnie - dysza艂 Kassad. - Pozw贸l doprowadzi膰 do ko艅ca to, co zacz膮艂em.

聽 聽 W miejscach gdzie pot臋偶ne stalowe pazury Chy偶wara sforsowa艂y jego pole, wida膰 by艂o krew. Utraci艂 czucie w prawej stopie i nie m贸g艂 oprze膰 na niej cia艂a. Tylko fakt, 偶e walczy z samym Chy偶warem, sprawia艂, 偶e zachowywa艂 przytomno艣膰 i by艂 w stanie utrzyma膰 si臋 na nogach.

聽 聽 - Pu艣膰 mnie - powt贸rzy艂.

聽 聽 - Przesta艅 - rzuci艂a Moneta, a po chwili doda艂a ju偶 艂agodniejszym tonem: - Uspok贸j si臋, kochany:

聽 聽 Poci膮gn臋艂a go za sob膮 przez z艂oty owal i pogr膮偶yli si臋 w o艣lepiaj膮cym 艣wietle.

聽 聽 Pomimo b贸lu i zm臋czenia Kassad by艂 oszo艂omiony widokiem, kt贸ry ukaza艂 si臋 jego oczom. Nie znajdowali si臋 na Hyperionie, tego by艂 pewien. Rozleg艂a r贸wnina si臋ga艂a horyzontu po艂o偶onego znacznie dalej, ni偶 podpowiada艂y logika i do艣wiadczenie. Niska pomara艅czowa trawa, je艣li rzeczywi艣cie by艂a to trawa, porasta艂a r贸wnin臋 i 艂agodne wzg贸rki jak futerko monstrualnie du偶ej g膮sienicy. Co艣 podobnego do drzew wznosi艂o si臋 tu i 贸wdzie jak kryszta艂owe rze藕by o barokowych kszta艂tach, obsypane wielk膮 mas膮 granatowych i fioletowych owali, mog膮cych stanowi膰 odpowiedniki li艣ci, zwr贸conych ku jasnemu niebu.

聽 聽 Jasnemu, ale nie za spraw膮 promieni s艂onecznych. Kiedy jeszcze Moneta pomaga艂a mu wyj艣膰 z zamykaj膮cego si臋 za nimi portalu cho膰 orzek艂, 偶e nie jest to znany mu transmiter, gdy偶 zdawa艂 sobie spraw臋, 偶e przenie艣li si臋 nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie - spojrza艂 w g贸r臋 i a偶 zapar艂o mu dech w piersi. By艂o widno jak w hyperio艅ski dzie艅 lub w 艣rodku lata na ojczystej planecie pu艂kownika Marsie. Ale to nie s艂o艅ce stanowi艂o 藕r贸d艂o 艣wiat艂a. Na niebosk艂onie wyra藕nie dostrzeg艂 tak wiele gwiazd i mg艂awic, 偶e trudno by艂o znale藕膰 jaki艣 ciemny fragment. Kassadowi przywiod艂o to na my艣l planetarium z pracuj膮cymi jednocze艣nie dziesi臋cioma projektorami. Jakby znalaz艂 si臋 w samym centrum Galaktyki.

聽 聽 Centrum Galaktyki...

聽 聽 Grupa m臋偶czyzn i kobiet zabezpieczonych osobistymi polami si艂owymi wy艂oni艂a si臋 z k臋py barokowych drzew. Jeden z m臋偶czyzn gigant nawet wed艂ug marsja艅skich standard贸w - zmierzy艂 go wzrokiem, zwr贸ci艂 si臋 ku Monecie i cho膰 pu艂kownik nic nie s艂ysza艂, by艂 pewien, 偶e porozumiewaj膮 si臋 jako艣.

聽 聽 - Po艂贸偶 si臋 - rzek艂a dziewczyna i u艂o偶y艂a go na adamaszkowej trawie. Chcia艂 usi膮艣膰 i co艣 powiedzie膰, ale ona i olbrzym palcami zacz臋li dotyka膰 jego piersi. Le偶a艂 nie protestuj膮c, maj膮c w polu widzenia jedynie lekko poruszaj膮ce si臋 fioletowe li艣cie i rozgwie偶d偶one niebo.

聽 聽 M臋偶czyzna dotkn膮艂 go obur膮cz i pole si艂owe znikn臋艂o. U艣wiadomiwszy sobie, 偶e dla obserwuj膮cej go grupki jest zupe艂nie nagi, chcia艂 jako艣 si臋 zakry膰, ale Moneta zdecydowanie uniemo偶liwi艂a mu jakikolwiek ruch. Pomimo b贸lu i oszo艂omienia czu艂, jak m臋偶czyzna lekko muska jego poranione ramiona i piersi, po czym przesuwa obleczon膮 w srebro d艂oni膮 po uszkodzonym 艣ci臋gnie Achillesa. Dotkni臋ciom towarzyszy艂 ch艂贸d. Nagle duch ulecia艂 z jego cia艂a, wznosz膮c si臋 wysoko ponad r贸wnin膮, zmierzaj膮c ku gwiazdom i czekaj膮cej tam pot臋偶nej postaci, ciemnej jak chmury burzowe i ogromnej jak g贸ra.

聽 聽 - Kassad - szepn臋艂a Moneta i pu艂kownik znalaz艂 si臋 we w艂asnym ciele. - Kassad - powt贸rzy艂a, ustami dotykaj膮c jego policzka. Zn贸w by艂 okryty polem si艂owym, kt贸re po艂膮czy艂o si臋 z jej polem.

聽 聽 Usiad艂. Z niedowierzaniem pokr臋ci艂 g艂ow膮 i wsta艂. Nie odczuwa艂 b贸lu. Jedynie w kilku miejscach, gdzie wcze艣niej krwawi艂y rany, czu艂 co艣 jak gdyby mrowienie czy te偶 sw臋dzenie. Jego d艂o艅 bez przeszk贸d przenikn臋艂a pole, a gdy pomaca艂 ni膮 kolano i stop臋, nie wyczu艂 nawet blizn.

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋 w stron臋 olbrzyma.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋 - powiedzia艂, nie b臋d膮c pewnym, czy m臋偶czyzna go s艂yszy.

聽 聽 Ten skin膮艂 g艂ow膮 i wycofa艂 si臋 do swoich.

聽 聽 - Jest... swego rodzaju lekarzem - wyja艣ni艂a Moneta. - Uzdrawiaczem.

聽 聽 Kassad s艂ucha艂 jej jednym uchem, obserwuj膮c jednocze艣nie przygl膮daj膮cych mu si臋 ludzi. Nie mia艂 co do tego w膮tpliwo艣ci, 偶e s膮 lud藕mi, ale zdumiewa艂a go ich wielorako艣膰. Ich pola nie by艂y srebrne jak jego i Monety, lecz wielobarwne. Wszystkie okrywa艂y jednak cia艂a tak dok艂adnie, jakby stanowi艂y integraln膮 ich cz臋艣膰. Pod nimi z trudem dawa艂o si臋 wyodr臋bni膰 twarze. Budowa cia艂, podobnie jak kolorystyka, tak偶e ich od siebie r贸偶ni艂a. Uzdrawiacz by艂 wyj膮tkowo masywnie zbudowany, a kaskada promieni tworz膮ca co艣 na kszta艂t grzywy sprawia艂a, 偶e wydawa艂 si臋 jeszcze wy偶szy ni偶 w rzeczywisto艣ci. Stoj膮ca obok kobieta, cho膰 nie wi臋ksza od dziecka, mia艂a idealnie zgrabne nogi, drobne piersi i d艂ugie na dwa metry skrzyd艂a wyrastaj膮ce z plec贸w. Nie by艂y tylko dekoracj膮, poniewa偶 gdy wiatr poruszy艂 pomara艅czow膮 traw膮, kobieta podbieg艂a kilka krok贸w, rozwin臋艂a skrzyd艂a i z gracj膮 unios艂a si臋 w powietrze.

聽 聽 Dalej spostrzeg艂 kilka wysokich, szczup艂ych kobiet okrytych niebieskimi polami, wszystkie mia艂y p艂etwiaste d艂onie. Kassad zobaczy艂 te偶 grup臋 niskich m臋偶czyzn w przy艂bicach i zbrojach przypominaj膮cych stroje pr贸偶niowe komandos贸w Armii, ale dopiero po chwili zorientowa艂 si臋, 偶e to cz臋艣ci cia艂. Nad ich g艂owami unosili si臋 skrzydlaci m臋偶czy藕ni, mi臋dzy kt贸rymi przemyka艂y 偶贸艂te wi膮zki laserowego 艣wiat艂a, uk艂adaj膮ce si臋 w jaki艣 skomplikowany kod. Ich 藕r贸d艂em zdawa艂y si臋 dodatkowe oczy umiejscowione na piersiach.

聽 聽 Pu艂kownik zn贸w pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Musimy i艣膰 - powiedzia艂a Moneta. - Chy偶war nie mo偶e dotrze膰 tu za nami. Ci wojownicy maj膮 r臋ce pe艂ne roboty i bez obecno艣ci W艂adcy B贸lu.

聽 聽 - Gdzie jeste艣my?

聽 聽 Dziewczyna z艂otym przyrz膮dem przytroczonym do pasa uaktywni艂a fioletowy owal.

聽 聽 - Daleko w ludzkiej przysz艂o艣ci. W jednej z r贸wnoleg艂ych przysz艂o艣ci. To tutaj w艂a艣nie Grobowce Czasu zosta艂y zbudowane i wys艂ane wstecz.

聽 聽 Kassad jeszcze raz rozejrza艂 si臋 wok贸艂. Co艣 kolosalnego porusza艂o si臋 po niebie, przys艂aniaj膮c tysi膮ce gwiazd i na u艂amek sekundy rzucaj膮c cie艅. Autochtoni popatrzyli w g贸r臋, po czym wr贸cili do swoich zaj臋膰: zdejmowania jakich艣 niewielkich przedmiot贸w z drzew, przygl膮dania si臋 mapom energetycznym wywo艂anym pstrykni臋ciem palcami przez jednego z m臋偶czyzn lub latania z szybko艣ci膮 b艂yskawicy gdzie艣 w dal. Jedna z niskich, kr膮g艂ych os贸b nieokre艣lonej p艂ci nagle zapad艂a si臋 pod ziemi臋, zostawiaj膮c po sobie rozszerzaj膮ce si臋 szybko kr臋gi spulchnionej gleby.

聽 聽 - Gdzie jeste艣my? - dopytywa艂 si臋 Kassad.

聽 聽 Nagle, zupe艂nie niespodziewanie poczu艂, 偶e 艂zy cisn膮 mu si臋 do oczu. Ogarn膮艂 go taki nastr贸j, jakby min膮wszy nieznany zakr臋t, znalaz艂 si臋 przed rodzinnym domem. Dawno nie偶yj膮ca matka wybieg艂a, by go powita膰, a zapomniani przyjaciele namawiali, by przy艂膮czy艂 si臋 do zabawy.

聽 聽 - Chod藕 - rzek艂a Moneta z wyczuwaln膮 w g艂osie niecierpliwo艣ci膮. Poci膮gn臋艂a kochanka w stron臋 艣wietlistego owalu. Patrzy艂 na tubylc贸w i rozgwie偶d偶on膮 kopu艂臋, dop贸ki wszystko nie rozp艂yn臋艂o mu si臋 przed oczami.

聽 聽 Wst膮pili w ciemno艣膰, lecz wystarczy艂 u艂amek sekundy, by filtry osobistego pola umo偶liwi艂y widzenie. Stali u st贸p Kryszta艂owego Monolitu w Dolinie Grobowc贸w Czasu na Hyperionie. By艂a noc. Chmury mkn臋艂y po niebie, a wok贸艂 szala艂a burza. Okolic臋 o艣wietla艂 tylko pulsuj膮cy blask dobywaj膮cy si臋 z grobowc贸w. Kassad odczu艂 uk艂ucie t臋sknoty za wspania艂ym, jasnym miejscem, kt贸re dopiero co opu艣cili. Nie mia艂 jednak czasu na rozpami臋tywanie swoich wra偶e艅, poniewa偶 ca艂膮 uwag臋 musia艂 skoncentrowa膰 na tym, co go otacza艂o.

聽 聽 Oko艂o p贸艂 kilometra przed sob膮 dostrzeg艂 Sola Weintrauba i Brawne Lami臋. Sol os艂ania艂 dziewczyn臋, kt贸ra le偶a艂a przed wej艣ciem do Nefrytowego Grobowca. Wiatr unosi艂 chmury py艂u, zas艂aniaj膮ce im Chy偶wara, skradaj膮cego si臋 do nich jak cie艅 od strony Obelisku.

聽 聽 Fedmahn Kassad odsun膮艂 si臋 od Monolitu. Zauwa偶y艂, 偶e Moneta wci膮偶 jest obok niego.

聽 聽 - Je艣li zn贸w podejmiesz walk臋, Chy偶war ci臋 zabije - szepn臋艂a mu prosto do ucha.

聽 聽 - To moi przyjaciele - odpowiedzia艂.

聽 聽 Jego sprz臋t i uszkodzona zbroja le偶a艂y tam, gdzie zostawi艂a je Moneta. Przeszuka艂 Monolit, znalaz艂 swoj膮 strzelb臋 i pas z granatami. Sprawdzi艂, czy bro艅 jest sprawna, i rzuci艂 si臋 naprz贸d, by przeci膮膰 drog臋 Chy偶warowi.

聽聽聽 Ze snu wyrywa mnie szum wody i przez chwil臋 wydaje mi si臋, 偶e przebudzi艂em si臋 z drzemki; le偶膮c obok wodospadu Lodore, jak niegdy艣, podczas pieszej wycieczki z Brownem. Ale ciemno艣膰 po otwarciu oczu jest r贸wnie przera偶aj膮ca jak sen. Woda raczej sp艂ywa ni偶 huczy spadaj膮c wodospadem, kt贸ry kiedy艣 zostanie rozs艂awiony poezj膮 Southeya. Ja czuj臋 si臋 wprost okropnie - nie tylko chory z obola艂ym gard艂em, kt贸re przezi臋bi艂em w czasie wyprawy z Brownem na Siddaw. To co艣 znacznie wi臋cej ni偶 zwyk艂a choroba, bo czuj臋, jak flegma i jaki艣 偶ar gotuj膮 mi si臋 w piersiach oraz prze艂yku.

聽 聽 Wstaj臋 i po omacku podchodz臋 do okna. Smuga 艣wiat艂a dociera spod drzwi pokoju Hunta - zasn膮艂 nie gasz膮c lampy. Dochodz臋 do wniosku, 偶e sam mog艂em post膮pi膰 podobnie, ale ju偶 za p贸藕no, by j膮 zapala膰, a poza tym przy tak dok艂adnej znajomo艣ci pokoju podej艣cie do okna nie stanowi najmniejszego problemu.

聽 聽 Powietrze jest rze艣kie i przesycone wilgoci膮. Okazuje si臋, 偶e d藕wi臋kiem, kt贸ry wyrwa艂 mnie ze snu, by艂 huk grzmot贸w, gdy偶 nad Rzymem rozszala艂a si臋 burza. W ca艂ym mie艣cie nie wida膰 ani jednego 艣wiate艂ka. Wychylam si臋 lekko i widz臋 l艣ni膮ce od deszczu, biegn膮ce w g贸r臋 schody i wie偶e Trinita der Monti pod艣wietlane przez cz臋ste b艂yskawice. Wiatr jest zimny. Wracam wi臋c do 艂贸偶ka pod koc, okr臋cam si臋 nim, podsuwam krzes艂o pod. okno i siadam, by patrze膰 na Rzym i my艣le膰.

聽 聽 Przypominam sobie brata Toma podczas jego ostatnich tygodni i dni, gdy m臋czy艂 si臋 maj膮c problemy z oddychaniem. Pami臋tam matk臋, o twarzy tak bladej, 偶e niemal 艣wiec膮cej w ciemnym pokoju. Siostrze i mnie wolno by艂o dotyka膰 jej lepkiej od potu d艂oni i ca艂owa膰 w rozpalone usta. Kiedy艣 z obrzydzeniem wytar艂em wargi, gdy wyszli艣my z jej pokoju, uwa偶aj膮c, by nikt nie zobaczy艂 mojego grzesznego zachowania.

聽 聽 Kiedy doktor Clark i towarzysz膮cy mu w艂oski chirurg otworzyli klatk臋 piersiow膮 Keatsa nieca艂e trzydzie艣ci godzin po jego 艣mierci, stwierdzili, jak p贸藕niej opisa艂 to przyjacielowi Severn, "...najbardziej zaawansowane stadium gm藕licy, jakie kiedykolwiek widzieli - p艂uca by艂y doszcz臋tnie zniszczone, tak 偶e w艂a艣ciwie nie by艂o ju偶 czym oddycha膰". Obaj nie pojmowali, jakim cudem Keats m贸g艂 prze偶y膰 ostatnie dwa miesi膮ce.

聽 聽 My艣l臋 o tym siedz膮c w ciemnym pokoju i patrz膮c na plac, jednocze艣nie nas艂uchuj膮c wrzenia w mojej piersi. Czuj臋 b贸l pal膮cy wewn膮trz i jeszcze wi臋kszy gdzie艣 tam w umy艣le. Krzyki Martina Silenusa wisz膮cego na drzewie, cierpi膮cego za pisanie poezji, kt贸rej ja nie sko艅czy艂em, zbyt s艂aby, zbyt przera偶ony. Krzyki Fedmahna Kassada, przygotowuj膮cego si臋 na 艣mier膰 z r膮k Chy偶wara. Krzyki konsula, po raz drugi zmuszonego do zdrady. Krzyki r贸wnocze艣nie dobywaj膮ce si臋 z tysi臋cy garde艂 gin膮cych templariuszy, op艂akuj膮cych 艣mier膰 swojego 艣wiata i przyw贸dcy Heta Masteena. Krzyki Brawne Lamii, nie mog膮cej przesta膰 my艣le膰 o zabitym ukochanym - moim bli藕niaku. Krzyki Paula Dure, walcz膮cego z oparzeniami i przera偶aj膮cymi wspomnieniami, 艣wiadomego obecno艣ci krzy偶okszta艂tu. Krzyki Sola Weintrauba, bezradnie t艂uk膮cego pi臋艣ci膮 w ziemi臋 i nadaremnie przyzywaj膮cego swe dziecko, kt贸rego p艂acz wci膮偶 d藕wi臋czy mu w uszach.

聽 聽 - Cholera - szepcz臋, wal膮c ku艂akiem w kamienny parapet. - Cholera!

聽 聽 Po jakim艣 czasie, gdy na niebie dostrzegam zorz臋 zapowiadaj膮c膮 艣wit, wstaj臋 od okna, wracam do 艂贸偶ka, k艂ad臋 si臋 i zamykam oczy.

聽聽聽 Gubernatora generalnego Theo Lane'a obudzi艂y d藕wi臋ki muzyki. Przetar艂 oczy i rozejrza艂 si臋, z trudem rozpoznaj膮c zbiornik z substancjami od偶ywczymi i sprz臋t chirurgiczny statku. Stwierdzi艂, 偶e ma na sobie mi臋kk膮 czarn膮 pi偶am臋 i odpoczywa na chirurgicznej le偶ance. Ostatnie dwana艣cie godzin z wolna zacz臋艂o uk艂ada膰 mu si臋 w ca艂o艣膰: wyj臋cie ze zbiornika, dotyk jakich艣 czujnik贸w, konsul i obcy m臋偶czyzna nachylaj膮cy si臋 nad nim, zadaj膮cy pytania, na kt贸re odpowiada艂, jakby by艂 w pe艂ni 艣wiadomy, i zn贸w sen, w trakcie kt贸rego wci膮偶 widzia艂 Hyperiona i jego p艂on膮ce miasta. Nie, to nie by艂 sen.

聽 聽 Theo usiad艂 tak gwa艂townie, 偶e omal nie spad艂 z le偶anki. Znalaz艂 swoje ubranie, czyste i starannie z艂o偶one na jednej z p贸艂ek. Przebra艂 si臋 szybko, wci膮偶 s艂ysz膮c muzyk臋, to przybieraj膮c膮 na sile, to cichn膮c膮, ale brzmi膮c膮 tak g艂臋boko i naturalnie, 偶e nie mog艂a by膰 odtwarzana.

聽 聽 Zszed艂 po schodkach na pok艂ad rekreacyjny i stan膮艂 zaskoczony, zobaczywszy, 偶e statek jest otwarty, balkon wysuni臋ty, a pole ochronne wy艂膮czone. Grawitacja by艂a minimalna, co najmniej o dwadzie艣cia procent mniejsza od hyperio艅skiej - oko艂o jedna sz贸sta standardowej.

聽 聽 Jaskrawe promienie s艂oneczne wlewa艂y si臋 przez ods艂oni臋te okno widokowe, zalewaj膮c 艣wiat艂em konsula graj膮cego na antycznym instrumencie, kt贸ry nazywa艂 fortepianem. Rozpozna艂 archeologa - Arundeza - wspartego o przezroczyst膮 cz臋艣膰 kad艂uba, z drinkiem w d艂oni. Konsul gra艂 co艣 bardzo starego i skomplikowanego jednocze艣nie. Jego r臋ce fruwa艂y nad klawiatur膮. Theo podszed艂 bli偶ej i zacz膮艂 szepta膰 do ucha u艣miechni臋tego Arundeza, gdy wtem urwa艂 zaskoczony.

聽 聽 Jakie艣 trzydzie艣ci metr贸w od balkonu ujrza艂 zielony trawnik ci膮gn膮cy si臋 a偶 do dziwnie bliskiego horyzontu. Siedzia艂y na nim i le偶a艂y w malowniczych pozach grupy ludzi, najwyra藕niej zas艂uchanych w muzyk臋 konsula. Ale jakich ludzi!

聽 聽 Byli po艣r贸d nich wysocy, szczupli, podobni do estet贸w z Epsilon Eridani; bladzi i 艂ysi, w zwiewnych niebieskich szatach. Wok贸艂 zebra艂a si臋 taka r贸偶norodno艣膰 rodzaj贸w ludzi, jakich Sie膰 nigdy nie widzia艂a. Ludzie okryci futrem i 艂usk膮, z owadzimi cia艂ami i oczami, rozmaitymi czu艂kami i antenami. Ludzie delikatni jak dzie艂a sztuki z drutu, z czarnymi skrzyd艂ami okrywaj膮cymi ich jak p艂aszcze, niscy i muskularni, przystosowani do 偶ycia w ogromnej grawitacji, przy kt贸rych Luzyjczycy wygl膮dali jak dzieci, inni o kr贸tkich tu艂owiach i d艂ugich ramionach pokrytych pomara艅czowym futrem, tylko wygl膮dem twarzy r贸偶ni膮cy si臋 od znanych z nielicznych hologram贸w wymar艂ych orangutan贸w ze Starej Ziemi i wielu innych, przypominaj膮cych raczej lemury, ssaki morskie, koty i nied藕wiedzie ni偶 typowych przedstawicieli rodzaju ludzkiego. Jednak Theo od razu wiedzia艂, 偶e to istoty ludzkie. Ich uwa偶ne, bystre spojrzenia, gestykulacja, swobodne pozy i setki innych subtelno艣ci 艣wiadczy艂y, 偶e pomimo fizycznych r贸偶nic, ma przed sob膮 pobratymc贸w.

聽 聽 Melio Arundez obejrza艂 si臋, u艣miechn膮艂 widz膮c min臋 Theo i szeptem wyja艣ni艂:

聽 聽 - To Intruzi.

聽 聽 Zszokowany Theo by艂 w stanie tylko z niedowierzaniem pokr臋ci膰 g艂ow膮 i s艂ucha膰 muzyki. Intruzi byli barbarzy艅cami, a nie takimi pi臋knymi, czasami zwiewnymi wr臋cz istotami. Je艅cy wzi臋ci pod Bressi膮, nie wspominaj膮c ju偶 o cia艂ach zabitych, byli wyj膮tkowo wysocy, szczupli i zdecydowanie bardziej ni偶 ci tutaj przypominali ludzi z Sieci.

聽 聽 Gubernator jeszcze raz z podziwem pokr臋ci艂 g艂ow膮, gdy rozbrzmia艂o crescendo i po chwili muzyka umilk艂a. Oklaski setek s艂uchaczy d艂ugo rozbrzmiewa艂y w rozrzedzonej atmosferze. Gdy w ko艅cu umilk艂y, Intruzi zacz臋li wstawa膰 i rozchodzi膰 si臋... Cz臋艣膰 z nich pieszo skry艂a si臋 szybko za owym niedalekim horyzontem, inni za艣 rozwin臋li o艣miometrowej rozpi臋to艣ci skrzyd艂a i odlecieli. Jedynie kilku zbli偶y艂o si臋 do statku konsula.

聽 聽 Jego w艂a艣ciciel wsta艂, na widok Theo u艣miechn膮艂 si臋 i poklepa艂 przyjaciela po ramieniu.

聽 聽 - Przyszed艂e艣 do siebie we w艂a艣ciwym momencie. Wkr贸tce rozpoczynamy negocjacje.

聽 聽 Lane mia艂 wyra藕nie zaskoczon膮 min臋. Tymczasem trzej Intruzi wyl膮dowali na balkonie i zwin臋li swe ogromne skrzyd艂a. Ka偶dy z m臋偶czyzn by艂 pokryty futrem, kt贸rego w艂osy uk艂ada艂y si臋 w urozmaicone wzory.

聽 聽 - Wspaniale jak zawsze - zwr贸ci艂 si臋 najbli偶szy z przybysz贸w do konsula. Mia艂 lwi膮 twarz z szerokim nosem i z艂ote oczy okolone br膮zowym futerkiem. - Ostatni utw贸r to fantazja d - moll Mozarta, prawda?

聽 聽 - Rzeczywi艣cie. Wolny Cz艂owieku Vanzie, pozw贸l, 偶e przedstawi臋 ci M. Theo Lane'a, generalnego gubernatora Hyperiona.

聽 聽 Lwie spojrzenie spocz臋艂o na Theo.

聽 聽 - To dla mnie zaszczyt - powiedzia艂 Wolny Cz艂owiek Vanz i wyci膮gn膮艂 w艂ochat膮 r臋k臋.

聽 聽 Gubernator u艣cisn膮艂 j膮.

聽 聽 - Mi艂o mi pana pozna膰 - rzek艂 zastanawiaj膮c si臋, czy wci膮偶 nie znajduje si臋 przypadkiem w zbiorniku i czy wszystko to nie jest aby snem. Ale pal膮ce s艂o艅ce i mocny u艣cisk d艂oni 艣wiadczy艂y, 偶e to rzeczywisto艣膰.

聽 聽 Intruz ponownie zwr贸ci艂 si臋 w stron臋 konsula.

聽 聽 - W imieniu Agregatu dzi臋kuj臋 za ten koncert. Od wielu ju偶 lat nie mieli艣my okazji s艂ucha膰 twojej muzyki, przyjacielu. - Rozejrza艂 si臋. - Rozmowy mo偶emy prowadzi膰 tutaj lub w miejscu naszych zgromadze艅. Jak sobie 偶yczysz.

聽 聽 Konsul waha艂 si臋 tylko przez u艂amek sekundy.

聽 聽 - Nas jest trzech, was za艣 wielu. Poza tym jeste艣my waszymi go艣膰mi. Lwia g艂owa poruszy艂a si臋 potakuj膮co i zwr贸ci艂a ku niebu.

聽 聽 - Przy艣lemy po was 艂贸d藕.

聽 聽 Wszyscy trzej podeszli do barierki i jak na komend臋 r贸wnocze艣nie j膮 przeskoczyli. Spadali kilka metr贸w, a nast臋pnie rozwin臋li skrzyd艂a i odlecieli.

聽 聽 - Jezu - szepn膮艂 Theo. Chwyci艂 przyjaciela za rami臋. - Gdzie my jeste艣my?

聽 聽 - W roju - rzek艂 spokojnie konsul, zamykaj膮c pokryw臋 fortepianu. Wszed艂 do wn臋trza statku, poczeka艂, a偶 Arundez znajdzie si臋 tam r贸wnie偶, po czym wyda艂 polecenie i natychmiast balkon wr贸ci艂 na swoje zwyk艂e miejsce.

聽 聽 - O czym b臋dziemy rozmawia膰?

聽 聽 Konsul potar艂 powieki. Sprawia艂 wra偶enie, jakby przez ostatnie kilkana艣cie godzin w og贸le nie spa艂.

聽 聽 - To zale偶y od najbli偶szego po艂膮czenia z przewodnicz膮c膮 Mein膮 Gladsttine - g艂ow膮 wskaza艂 holorzutnik. W艂a艣nie by艂 tam odbierany i dekodowany sygna艂 FAT.

聽聽聽 Meina Gladstone wesz艂a do izby chorych w budynku rz膮dowym, gdzie oczekuj膮cy ju偶 lekarze poprowadzili j膮 do izolatki, w kt贸rej le偶a艂 ojciec Paul. Dure.

聽 聽 - Jak on si臋 czuje? - zapyta艂a id膮c膮 obok sw膮 osobist膮 lekark臋.

聽 聽 - Oparzenia drugiego stopnia na oko艂o jednej trzeciej powierzchni cia艂a - odpowiedzia艂a doktor Inna Androneva. - Straci艂 brwi i cz臋艣膰 w艂os贸w... chocia偶 ju偶 przedtem niewiele ich mia艂... Na lewej stronie cia艂a, w艂膮cznie z twarz膮, wyst膮pi艂y oparzenia radiacyjne trzeciego stopnia. Zako艅czyli艣my proces regeneracji nask贸rka i wstrzykn臋li艣my wzorce RNA. Jest przytomny i nie odczuwa b贸lu. Mamy problem z paso偶ytem umiejscowionym na jego piersi, ale nie stanowi on zagro偶enia dla 偶ycia.

聽 聽 - Radiacyjne oparzenia trzeciego stopnia - powt贸rzy艂a Meina Gladstone zatrzymuj膮c si臋 na moment przed kabin膮, gdzie le偶a艂 jezuita. - Bomby plazmowe?

聽 聽 - Tak - potwierdzi艂 inny lekarz, kt贸rego osobi艣cie nie zna艂a. Ten cz艂owiek przyby艂 z Bo偶ej Kniei zaledwie na sekund臋 czy dwie przed przerwaniem po艂膮czenia transmiterowego.

聽 聽 - W porz膮dku - rzek艂a przewodnicz膮ca podchodz膮c do zawieszonego w powietrzu pos艂ania, na kt贸rym spoczywa艂 Dure. - Chc臋 pom贸wi膰 z nim bez 艣wiadk贸w.

聽 聽 Lekarze popatrzyli nieco zaskoczeni, po czym skierowali mechaniczn膮 piel臋gniark臋 do schowka w 艣cianie i przeszli do dy偶urki zamykaj膮c za sob膮 przegrod臋.

聽 聽 - Ojciec Dure? - zapyta艂a Meina Gladstone, rozpoznaj膮c ksi臋dza na podstawie widzianych wcze艣niej hologram贸w i opisu przekazanego przez Severna. Jego twarz by艂a teraz czerwona i pokryta plamami widocznymi pod warstw膮 偶elu regeneracyjnego i napylonego 艣rodka przeciwb贸lowego. Nawet w takim stanie wygl膮da艂 jednak na osob臋 nietuzinkow膮.

聽 聽 - Witaj, M. przewodnicz膮ca - wyszepta艂 ksi膮dz i wykona艂 ruch, jakby chcia艂 usi膮艣膰.

聽 聽 Meina Gladstone delikatnie po艂o偶y艂a d艂o艅 na jego zdrowym ramieniu.

聽 聽 - Le偶. Czy mo偶esz i chcesz opowiedzie膰 mi, co si臋 sta艂o?

聽 聽 Jezuita kiwn膮艂 g艂ow膮. W jego oczach zal艣ni艂y 艂zy.

聽 聽 - Prawdziwy G艂os Drzewo艣wiata nie wierzy艂, 偶e naprawd臋 zniszcz膮 Bo偶膮 Kniej臋 - wychrypia艂. - Twierdzi艂, 偶e templariusze maj膮 jaki艣 uk艂ad z Intruzami... Ale oni zaatakowali. Lance laserowe, bomby plazmowe i nuklearne...

聽 聽 - Tak, obserwowali艣my to podczas rady wojennej. Musz臋 wiedzie膰 wszystko, ojcze. Wszystko, od chwili gdy wszed艂e艣 do grobowca na Hyperionie.

聽 聽 Paul Dure przyjrza艂 si臋 uwa偶nie twarzy przewodnicz膮cej.

聽 聽 - Wiesz o tym?

聽 聽 - Tak. I o wi臋kszo艣ci zdarze艅 do tamtego czasu. Ale musz臋 wiedzie膰 wi臋cej. Znacznie wi臋cej.

聽 聽 Ksi膮dz przymkn膮艂 oczy.

聽 聽 - Labirynt...

聽 聽 - Co?

聽 聽 - Labirynt - powt贸rzy艂, tym razem g艂o艣niej i pewniej. Odchrz膮kn膮艂 i opowiedzia艂 o podr贸偶y po tunelach pe艂nych cia艂, przeniesieniu na statek Armii i wreszcie o spotkaniu z Severnem na Pacem.

聽 聽 - Jeste艣 pewien, 偶e Severn zamierza艂 tutaj przyby膰? Do budynku rz膮dowego?

聽 聽 - Tak. On i tw贸j doradca... Hunt. Obaj mieli transmitowa膰 si臋 tutaj.

聽 聽 Meina Gladstone pokiwa艂a g艂ow膮 i delikatnie pog艂aska艂a nienaruszon膮 cz臋艣膰 ramienia kap艂ana.

聽 聽 - Ojcze, zdarzenia nabra艂y tempa. Severn i Leigh Hunt zagin臋li. A ja potrzebuj臋 rady, jak post膮pi膰 z Hyperionem. Zostaniesz ze mn膮?

聽 聽 Dure przez moment wygl膮da艂 na niezdecydowanego. W ko艅cu rzek艂 cicho:

聽 聽 - Musz臋 wraca膰. Wraca膰 na Hyperiona, M. przewodnicz膮ca. Sol i pozostali czekaj膮 tam na mnie.

聽 聽 - Rozumiem ci臋 - powiedzia艂a uspokajaj膮cym tonem. - Kiedy tylko b臋dzie to mo偶liwe, postaram si臋, by艣 m贸g艂 si臋 tam uda膰. Ale obecnie Sie膰 jest atakowana w barbarzy艅ski spos贸b. Miliony gin膮, a miliardom grozi 艣mier膰. Potrzebuj臋 twojej pomocy, ojcze. Mog臋 na ciebie liczy膰, przynajmniej jak d艂ugo tu b臋dziesz?

聽 聽 Dure westchn膮艂 ci臋偶ko.

聽 聽 - Tak, M. przewodnicz膮ca. Ale nie mam poj臋cia, w jaki...

聽 聽 Rozleg艂o si臋 ciche pukanie i wesz艂a Sedeptra Akasi. Wr臋czy艂a prze艂o偶onej kartk臋 z wiadomo艣ci膮. Ta, przeczytawszy tekst, u艣miechn臋艂a si臋.

聽 聽 - M贸wi艂am, 偶e sytuacja rozwija si臋 w b艂yskawicznym tempie, ojcze. Oto kolejny dow贸d. Z Pacem donosz膮, 偶e konklawe zebra艂o si臋 w Kaplicy Syksty艅skiej... - urwa艂a i unios艂a brwi. - Czy chodzi o t臋 Kaplic臋 Syksty艅sk膮?

聽 聽 - Tak. Ko艣ci贸艂 rozebra艂 j膮 kamie艅 po kamieniu, fresk za freskiem i po Wielkiej Pomy艂ce przeni贸s艂 na Pacem.

聽 聽 Meina Gladstone zn贸w opu艣ci艂a wzrok na trzyman膮 kartk臋.

聽 聽 - ...Zebra艂o si臋 w Kaplicy Syksty艅skiej i wybra艂o nowego papie偶a.

聽 聽 - Tak szybko? - wyszepta艂 jezuita. Zn贸w zamkn膮艂 oczy. - Zapewne uznali, 偶e musz膮 si臋 艣pieszy膰. Pacem zosta艂o... ile?... dziesi臋膰 dni do inwazji Intruz贸w. Ale 偶eby zadecydowa膰 tak szybko...

聽 聽 - Nie jeste艣 ciekaw, kto jest nowym papie偶em?

聽 聽 - S膮dz臋, 偶e Antonio kardyna艂 Guardacci lub Agostino kardyna艂 Ruddell. Nikt inny nie m贸g艂 liczy膰 na zebranie koniecznej wi臋kszo艣ci g艂os贸w.

聽 聽 - Ot贸偶 nie. Wed艂ug wiadomo艣ci przekazanej mi przez biskupa Edouarda z Curii Romana...

聽 聽 - Biskupa Edouarda? - wyrwa艂o si臋 ksi臋dzu. - Przepraszam, M. przewodnicz膮ca, m贸w dalej.

聽 聽 - Wed艂ug biskupa Edouarda zgromadzenie kardyna艂贸w wybra艂o kogo艣, kto nie jest nawet monsignorem. Co艣 takiego zdarzy艂o si臋 po raz pierwszy w bogatej historii Ko艣cio艂a. Nowy papie偶 jest jezuickim kap艂anem... i nazywa si臋 Paul Dure.

聽 聽 Le偶膮cy pomimo ran usiad艂 gwa艂townie.

聽 聽 - Co? - zapyta艂 z niedowierzaniem.

聽 聽 Meina Gladstone wr臋czy艂a mu kartk臋.

聽 聽 Paul Dure przygl膮da艂 si臋 jej d艂ugo.

聽 聽 - To niemo偶liwe. Nigdy nie wybrali nikogo, kto nie by艂 cho膰by monsignorem... Raz tylko dokonali tego symbolicznie po Wielkiej Pomy艂ce i Cudzie... Nie, nie, to niemo偶liwe.

聽 聽 - Jak informuj膮 mnie doradcy, biskup Edouard stara艂 si臋 z tob膮 skontaktowa膰 - powiedzia艂a Meina Gladstone. - Natychmiast zajmiemy si臋 umo偶liwieniem po艂膮czenia, ojcze. A mo偶e powinnam m贸wi膰 Wasza 艢wi膮tobliwo艣膰? - W jej g艂osie nie by艂o nawet 艣ladu ironii.

聽 聽 Jezuita patrzy艂 na rozm贸wczyni臋 oniemia艂y, niezdolny do wydobycia z siebie cho膰 s艂owa.

聽 聽 - Zaraz porozmawiasz z biskupem - ci膮gn臋艂a przewodnicz膮ca. Najszybciej jak si臋 da zorganizujemy tw贸j powr贸t na Pacem, Wasza 艢wi膮tobliwo艣膰, ale by艂abym wdzi臋czna, gdyby艣 stale si臋 ze mn膮 kontaktowa艂. Naprawd臋 zale偶y mi na twoich radach.

聽 聽 Dure pokiwa艂 g艂ow膮 i zn贸w utkwi艂 wzrok w notce. Na konsoli obok jego pos艂ania zamigota艂 sygna艂 wywo艂ania telefonicznego.

聽 聽 Meina Gladstone wysz艂a tymczasem na korytarz i poinformowa艂a lekarzy o wyniku konklawe. Skontaktowa艂a si臋 z si艂ami bezpiecze艅stwa, by zatroszczy艂y si臋 o biskupa Edouarda i innych hierarch贸w Ko艣cio艂a maj膮cych przyby膰 z Pacem na Pierwsz膮 Tau Ceti, po czym transmitowa艂a si臋 do swojego gabinetu. Sedeptra przypomnia艂a jej, 偶e rada wojenna zbiera si臋 ponownie za osiem minut. Przewodnicz膮ca odprawi艂a asystentk臋 i podesz艂a do nadajnika FAT, ukrytego w 艣cianie. Uaktywni艂a pole soniczne, wsun臋艂a transmisyjn膮 kart臋 magnetyczn膮 i wybra艂a kod statku konsula. Ka偶dy odbiornik w Sieci, Protektoracie, Galaktyce i ca艂ym wszech艣wiecie przechwyci jej wiadomo艣膰, ale tylko umiejscowiony na statku konsula b臋dzie w stanie j膮 odszyfrowa膰. Tak膮 przynajmniej mia艂a nadziej臋.

聽 聽 艢wiate艂ko kamery holowizyjnej rozjarzy艂o si臋 na czerwono.

聽 聽 - Na podstawie automatycznego przekazu z twojego statku wnioskuj臋, 偶e zdecydowa艂e艣 si臋 spotka膰 z Intruzami, a oni ci to umo偶liwili - przem贸wi艂a do obiektywu. - Zak艂adam tak偶e, 偶e uda艂o ci si臋 prze偶y膰 ten pierwszy kontakt.

聽 聽 Westchn臋艂a ci臋偶ko.

聽 聽 - Na przestrzeni lat prosi艂am ci臋 w imieniu Hegemonii o ogromne po艣wi臋cenia. Teraz zwracam si臋 z pro艣b膮 w imieniu ca艂ej ludzko艣ci. Musisz zdoby膰 niezwykle istotne dla nas informacje. Po pierwsze, dlaczego Intruzi nie tylko atakuj膮, ale i niszcz膮 艣wiaty Sieci? Zar贸wno ja, Byron Lamia, jak i zapewne ty tak偶e byli艣my przekonani, 偶e chodzi im wy艂膮cznie o Hyperiona. Dlaczego wi臋c zmienili zdanie? Po drugie, gdzie znajduje si臋 TechnoCentrum? Musz臋 to wiedzie膰, je艣li mamy podj膮膰 z nim walk臋. Czy偶by Intruzi zapomnieli 偶e Centrum jest naszym wsp贸lnym wrogiem? Po trzecie, czego 偶膮daj膮 w zamian za zawieszenie broni? Jestem gotowa po艣wi臋ci膰 wiele dla uwolnienia si臋 spod dominacji Centrum, ale niezb臋dne jest zawieszenie broni! Po czwarte, czy przyw贸dca Agregatu roju zgodzi si臋 spotka膰 ze mn膮 osobi艣cie? Je艣li to konieczne, transmituj臋 si臋 na Hyperiona. Wprawdzie wi臋kszo艣膰 naszej floty ewakuowa艂a si臋 ju偶, ale statek - transmiter wraz z eskort膮 orbituje przy wci膮偶 istniej膮cej sferze. Ich przyw贸dca musi pilnie podj膮膰 decyzj臋, bo Armia chce jak najszybciej przerwa膰 艂膮czno艣膰 transmiterow膮, a wtedy Hyperion b臋dzie mia艂 trzy lata d艂ugu czasowego w stosunku do Sieci. 1 wreszcie przyw贸dcy roju powinni dowiedzie膰 si臋, 偶e TechnoCentrum pragnie, by艣my w celu powstrzymania inwazji Intruz贸w u偶yli emitera promieni 艣mierci. Wielu spo艣r贸d dow贸dc贸w Armii aprobuje ten 艣rodek walki. A czasu jest coraz mniej. Nie pozwolimy, powtarzam, nie pozwolimy Intruzom niszczy膰 艣wiat贸w Sieci. Wszystko le偶y wi臋c teraz w twoich r臋kach. Potwierd藕, prosz臋, otrzymanie tej wiadomo艣ci i skontaktuj si臋 ze mn膮, gdy tylko rozpoczniesz negocjacje.

聽 聽 Meina Gladstone popatrzy艂a wprost w kamer臋, jakby za jej pomoc膮 stara艂a si臋 przekaza膰 si艂臋 swej osobowo艣ci i szczero艣膰 intencji. - Zaklinam ci臋 na histori臋 i losy ca艂ej ludzko艣ci, zdob膮d藕 te informacje.

聽聽聽 Przekaz dobieg艂 ko艅ca, a po nim jeszcze przez dwie minuty wy艣wietlane by艂y obrazy przedstawiaj膮ce zag艂ad臋 Bramy Niebios i Bo偶ej Kniei. Konsul, Melio Arundez i Theo Lane d艂ugo siedzieli w milczeniu, gdy i one znikn臋艂y.

聽 聽 - Odpowied藕? - zapyta艂 statek.

聽 聽 Konsul odchrz膮kn膮艂 g艂o艣no.

聽 聽 - Potwierd藕 otrzymanie wiadomo艣ci. I podaj nasze koordynaty. Popatrzy艂 na swych towarzyszy. - Panowie?

聽 聽 Archeolog pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - To oczywiste, 偶e by艂 pan ju偶 tutaj... w roju.

聽 聽 - Tak. Po Bressii... po tym jak moja 偶ona i synek... Po Bressii, wiele lat temu przyby艂em do roju w celu przeprowadzenia negocjacji.

聽 聽 - Reprezentuj膮c Hegemoni臋? - zapyta艂 Theo, wygl膮daj膮cy teraz na znacznie starszego i bardziej zm臋czonego ni偶 podczas pierwszego spotkania po wielu latach.

聽 聽 - Reprezentuj膮c 贸wczesn膮 frakcj臋 senator Gladstone. Dzia艂o si臋 to, zanim jeszcze zosta艂a przewodnicz膮c膮 Senatu. Kierowana przez ni膮 grupa ujawni艂a mi, 偶e na wynik walki tocz膮cej si臋 wewn膮trz TechnoCentrum mo偶na wp艂yn膮膰 w艂膮czaj膮c Hyperiona do Protektoratu Sieci. Najprostszym sposobem na osi膮gni臋cie tego celu by艂o ujawnienie owej informacji Intruzom... co sk艂oni ich do zaatakowania Hyperiona, a to z kolei spowoduje wys艂anie tam floty Hegemonii.

聽 聽 - I zrobi艂 pan to? - G艂os Arundeza by艂 spokojny, cho膰 jego 偶ona i doros艂e ju偶 dzieci mieszka艂y na Renesansie, kt贸remu zosta艂o nieca艂e osiem godzin do inwazji.

聽 聽 Konsul usiad艂 na sofie.

聽 聽 - Nie. Zdradzi艂em Intruzom ca艂y plan. A oni odes艂ali mnie do Sieci jako podw贸jnego agenta. Planowali wprawdzie zaj膮膰 Hyperiona, ale dopiero w dogodnym dla siebie czasie.

聽 聽 Theo pochyli艂 si臋, zaciskaj膮c d艂onie w pi臋艣ci.

聽 聽 - A wi臋c przez wszystkie te lata w konsulacie...

聽 聽 - ...Czeka艂em na instrukcje od Intruz贸w. Zrozum, 偶e oni dysponowali urz膮dzeniem mog膮cym zlikwidowa膰 antyentropijne pola otaczaj膮ce Grobowce Czasu. Spowodowa膰 ich otwarcie. Umo偶liwi膰 Chy偶warowi wyrwanie si臋 z niewoli.

聽 聽 - Wi臋c Intruzi to zrobili...

聽 聽 - Nie. To moje dzie艂o. Wywiod艂em w pole Intruz贸w dok艂adnie w ten sam spos贸b jak Mein臋 Gladstone i Hegemoni臋. Zastrzeli艂em Intruzk臋 montuj膮c膮 urz膮dzenie... j膮 i technik贸w... i sam obs艂ugiwa艂em ten sprz臋t. Pola antyentropijne stopniowo s艂ab艂y. Zorganizowana zosta艂a ostatnia pielgrzymka. A Chy偶war odzyska艂 swobod臋.

聽 聽 Theo wpatrywa艂 si臋 w dawnego nauczyciela. W jego zielonych oczach wi臋cej by艂o zdziwienia i niedowierzania ni偶 w艣ciek艂o艣ci.

聽 聽 - Dlaczego? Dlaczego zrobi艂 pan to wszystko?

聽 聽 Konsul opowiedzia艂 im kr贸tko o babce Siri z Maui - Przymierza i wznieconym przez ni膮 powstaniu przeciw Hegemonii. Powstaniu, o kt贸rym nie zapomniano wraz ze 艣mierci膮 Siri i jej m臋偶a.

聽 聽 Arundez wsta艂 i podszed艂 do okna naprzeciw balkonu. Promienie s艂oneczne pada艂y na jego stopy i granatowy dywan.

聽 聽 - Czy Intruzi zdaj膮 sobie spraw臋 z tego, co pan zrobi艂?

聽 聽 - Teraz tak. Powiedzia艂em o tym Wolnemu Cz艂owiekowi Vanzowi i pozosta艂ym zaraz po przylocie tutaj.

聽 聽 Theo okr膮偶y艂 kolumn臋 holorzutnika.

聽 聽 - Wi臋c to spotkanie, na kt贸re si臋 wybieramy, mo偶e zamieni膰 si臋 w proces.

聽 聽 Konsul zdoby艂 si臋 na u艣miech.

聽 聽 - Albo egzekucj臋.

聽 聽 Gubernator gwa艂townie si臋 zatrzyma艂.

聽 聽 - A Meina Gladstone wiedzia艂a o tym prosz膮c pana o pomoc?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Nie jestem do ko艅ca przekonany, czy nie powinien zosta膰 pan uznany winnym.

聽 聽 - Ja r贸wnie偶, Theo, ja r贸wnie偶 - rzek艂 konsul.

聽 聽 Melio Arundez przesta艂 wygl膮da膰 przez okno i spojrza艂 na nich.

聽 聽 - Czy dobrze s艂ysza艂em, 偶e Vanz wspomina艂 o przys艂aniu po nas 艂odzi?

聽 聽 Obaj zapytani potakuj膮co kiwn臋li g艂owami i podeszli do okna. 艢wiat, na kt贸rym znajdowali si臋, by艂 艣rednich rozmiar贸w asteroid膮 zamienion膮 w mo偶liw膮 do zamieszkania miniplanet臋, otoczon膮 polem si艂owym dziesi膮tej klasy. S艂o艅ce Hyperiona zachodzi艂o w艂a艣nie za niedalekim horyzontem, a trawa widoczna na przestrzeni kilku kilometr贸w ko艂ysa艂a si臋 w podmuchach lekkiego wiatru. Niedaleko statku szeroki strumie艅 przep艂ywa艂 przez r贸wnin臋 i znika艂 za horyzontem, by pojawi膰 si臋 znowu pod postaci膮 powyginanego dzi臋ki polom si艂owym wodospadu przecinaj膮cego czer艅 kosmosu i nikn膮cego gdzie艣 w oddali.

聽 聽 艁贸d藕 p艂yn臋艂a w d贸艂 tej niewyobra偶alnie wysokiej kaskady, zbli偶aj膮c si臋 do powierzchni ich planetki. Na dziobie i rufie widoczne by艂y jakie艣 postacie.

聽 聽 - Chryste - wyszepta艂 Theo.

聽 聽 - Lepiej si臋 szykujmy - rzek艂 konsul. - To nasza eskorta. Tymczasem s艂o艅ce zasz艂o niemal w jednej chwili, a jego promienie odbija艂y si臋 tylko w pasemku wody jakie艣 p贸艂 kilometra ponad asteroid膮, jarz膮c si臋 wszystkimi kolorami t臋czy.

聽聽聽 . 40 .

聽聽聽 Kiedy Hunt mnie budzi, jest ju偶 ranek. Zjawia si臋 ze 艣niadaniem na tacy i przera偶eniem w ciemnych oczach.

聽 聽 - Sk膮d to wzi膮艂e艣? - pytam.

聽 聽 - Na dole jest niewielka restauracja. Znalaz艂em tam ciep艂e jedzenie, chocia偶 nikogo nie spotka艂em.

聽 聽 Kiwam g艂ow膮:

聽 聽 - Ta trattoria signory Angeletti - wyja艣niam. - Niestety nie jest najlepsz膮 kuchark膮.

聽 聽 Przypominam sobie trosk臋 doktora Clarka o moj膮 diet臋. Uzna艂, 偶e gru藕lica zaatakowa艂a 偶o艂膮dek, w zwi膮zku z czym nakaza艂 spo偶ywa膰 g艂odowe racje mleka z chlebem i tylko wyj膮tkowo uzupe艂nia膰 je kawa艂kiem ryby. To dziwne, jak wielu przedstawicieli ludzko艣ci odesz艂o z tego 艣wiata z pustymi kiszkami i odle偶ynami, zostaj膮c szkieletami ju偶 za 偶ycia.

聽 聽 Widz膮c niepok贸j towarzysza pytam:

聽 聽 - Co jest?

聽 聽 Doradca przewodnicz膮cej podchodzi do okna i zdaje si臋 bez reszty poch艂oni臋ty obserwowaniem placu. S艂ysz臋 znajomy szum fontanny.

聽 聽 - Kiedy spa艂e艣, wyszed艂em na spacer - zaczyna Hunt powoli. Chcia艂em sprawdzi膰, czy kto艣 tu mo偶e jednak jest. Albo znale藕膰 telefon lub portal.

聽 聽 - I?

聽 聽 - Wyszed艂em z... - odwraca si臋 do mnie w momencie, gdy zwil偶a sp臋kane wargi. - Co艣 tam jest, Severn. Na ulicy, u st贸p schod贸w. Nie mam pewno艣ci, ale wydaje mi si臋, 偶e to...

聽 聽 - ... Chy偶war - ko艅cz臋. Hunt kiwa g艂ow膮.

聽 聽 - Te偶 go widzia艂e艣?

聽 聽 - Nie, ale jego obecno艣膰 nie jest dla mnie zaskoczeniem.

聽 聽 - Jest... okropny. Jest w nim co艣 takiego, 偶e a偶 przesz艂y mnie dreszcze. Patrz... wida膰 go tam, w cieniu.

聽 聽 Usi艂uj臋 si臋 podnie艣膰, ale nag艂y atak odbieraj膮cego oddech kaszlu zmusza mnie do ponownego opadni臋cia na poduszk臋.

聽 聽 - Wiem, jak on wygl膮da. Nie b贸j si臋, nie przyszed艂 tu po ciebie m贸wi臋 staraj膮c si臋, by m贸j g艂os brzmia艂 pewnie.

聽 聽 - A po kogo? Po ciebie?

聽 聽 - Nie wydaje mi si臋 - wydobywam z siebie g艂os z coraz wi臋kszym trudem. - Przyby艂 tu chyba wy艂膮cznie po to, by dopilnowa膰, 偶e nie p贸jd臋... umiera膰 gdzie indziej.

聽 聽 Przyjaciel podchodzi do mojego 艂o偶a.

聽 聽 - Chyba nie umrzesz, Severn.

聽 聽 Milcz臋.

聽 聽 Siada na krze艣le obok i si臋ga po kubek ze - stygn膮c膮 herbat膮.

聽 聽 - Je艣li umrzesz, co stanie si臋 ze mn膮?

聽 聽 - Nie wiem - odpowiadam szczerze. - Je艣li umr臋, nie wiem nawet, co b臋dzie ze mn膮.

聽聽聽 Istnieje ogromne podobie艅stwo mi臋dzy powa偶n膮 chorob膮 poch艂aniaj膮c膮 ca艂膮 uwag臋 a czarn膮 dziur膮 wch艂aniaj膮c膮 wszystko, co znajdzie si臋 w jej zasi臋gu. Dzie艅 mija mi powoli. Patrz臋, jak cie艅 przesuwa si臋 na nier贸wnej 艣cianie wraz z ruchem s艂o艅ca, czuj臋 po艣ciel pod palcami, gor膮czk臋 wzbieraj膮c膮 we mnie i p艂on膮c膮 w piecu umys艂u, a przede wszystkim b贸l. Nie m贸j, gdy偶 kilka godzin lub dni dra偶nienia w gardle i palenia w piersiach jest do zniesienia, a nawet, w efekcie jakiej艣 dziwnej przewrotno艣ci, mile widziane, jak stary przyjaciel spotkany w nie znanym mie艣cie. Chodzi o b贸l innych... wszystkich innych. Gn臋bi m贸j m贸zg jak zgrzyt metalu lub monotonne uderzanie m艂otem, przed kt贸rym nie ma ucieczki.

聽 聽 M贸j umys艂 odbiera go jako chaos i pracowicie przetwarza w poezj臋. Przez okr膮g艂膮 dob臋 b贸l ca艂ego wszech艣wiata trafia do niego i porusza si臋 jako wiersze, obrazy, zawi艂o艣ci, niesko艅czony taniec j臋zyka. Jest uspokajaj膮cy jak d藕wi臋ki fletu, a jednocze艣nie dra偶ni膮cy i ha艂a艣liwy jak tuzin dostrajaj膮cych si臋 orkiestr, ale w ko艅cu zawsze przeistacza si臋 w poezj臋.

聽 聽 Kiedy s艂o艅ce sk艂ania si臋 ku zachodowi, budz臋 si臋 z niespokojnej drzemki, w trakcie kt贸rej widzia艂em walk臋 pu艂kownika Kassada z Chy偶warem o偶ycie Sola i Brawne Lamii. Natychmiast dostrzegam Hunta siedz膮cego przy oknie, z jasno o艣wietlon膮 twarz膮.

聽 聽 - Wci膮偶 tam jest? - pytam g艂osem chropowatym jak kamie艅.

聽 聽 Doradca Meiny Gladstone zaskoczony podskakuje gwa艂townie, po czym odwraca si臋 w moj膮 stron臋 zaczerwieniony, u艣miechaj膮c si臋 przepraszaj膮co.

聽 聽 - Chy偶war? - pyta. - Nie wiem. Nie widzia艂em go od pewnego czasu, ale czuj臋, 偶e tu jest. - Przygl膮da mi si臋 uwa偶nie. - Jak si臋 miewasz?

聽 聽 - Umieram. - Widz膮c min臋 Hunta natychmiast 偶a艂uj臋 swej nonszalacji, cho膰 wiem, 偶e to prawda. - Wszystko w porz膮dku - dodaj臋 niemal jowialnie. - Robi艂em to ju偶 wcze艣niej. Czuj臋 si臋 tak, jakby to nie mnie dotyczy艂o. Istniej臋 przecie偶 jako osobowo艣膰 przechowywana gdzie艣 w TechnoCentrum. Zginie tylko to cia艂o. Cybryd Johna Keatsa. Ta dwudziestosiedmioletnia kompozycja tkanek, krwi i zapo偶yczonej osobowo艣ci.

聽 聽 Hunt siada na brzegu 艂贸偶ka. Ze zdziwieniem dopiero teraz zauwa偶am, 偶e zmieni艂 dzi艣 po艣ciel. Zabra艂 moj膮, zbroczon膮 krwi膮, i da艂 swoj膮.

聽 聽 - Twoja osobowo艣膰 znajduje si臋 w Centrum. A wi臋c musisz mie膰 dost臋p do datasfery.

聽 聽 Kr臋c臋 g艂ow膮, zbyt os艂abiony, by si臋 spiera膰.

聽 聽 - Kiedy zosta艂e艣 porwany, 艣ledzili艣my ci臋 za po艣rednictwem datasfery - nie ust臋puje. - Nie musisz nawi膮zywa膰 bezpo艣redniego kontaktu z Mein膮 Gladstone. Umie艣膰 tylko informacj臋 o nas w takim miejscu, gdzie si艂y bezpiecze艅stwa szybko j膮 znajd膮.

聽 聽 - Nie - szepcz臋. - Centrum na to nie pozwoli.

聽 聽 - Blokuj膮 ci臋? Powstrzymuj膮?

聽 聽 - Jeszcze nie. Ale zapewne to zrobi膮 - ka偶de s艂owo wypowiadam oddzielnie, oddychaj膮c z trudem.

聽 聽 Nagle przypominam sobie wiadomo艣膰, kt贸r膮 wys艂a艂em Fanny wkr贸tce po pierwszym powa偶nym krwotoku, ale by艂o to niemal rok przed 艣mierci膮. Napisa艂em w贸wczas: "U艣wiadomi艂em sobie, 偶e gdybym umar艂, nie zostawi艂bym po sobie 偶adnego nie艣miertelnego dzie艂a. Niczego, z czego moi przyjaciele byliby dumni. Odnajdowa艂em jednak pi臋kno, gdziekolwiek da艂o si臋 je spotka膰, i gdybym tylko mia艂 czas, zadba艂bym o to, by mnie zapami臋tano".

聽 聽 To stwierdzenie uderza mnie teraz jako pr贸偶ne, egoistyczne i naiwne... a jednak wci膮偶 g艂臋boko w to wierz臋. Gdybym tylko mia艂 czas... Wiele miesi臋cy sp臋dzi艂em na Esperance, udaj膮c artyst臋 wizualnego, sporo dni zmarnowa艂em z Mein膮 Gladstone w jaskini w艂adzy, a przecie偶 mog艂em pisa膰...

聽 聽 - Sk膮d wiesz, je艣li nie spr贸bujesz? - pyta Hunt.

聽 聽 - Czego? - pytam oderwany od swych my艣li.

聽 聽 Wysi艂ek zwi膮zany z wypowiedzeniem tych dw贸ch sylab powoduje kolejny atak kaszlu, ko艅cz膮cy si臋 odkrztuszeniem galaretowatych skrzep贸w krwi do nocnika, kt贸ry Hunt podstawia mi po艣piesznie. K艂ad臋 si臋 ponownie, staraj膮c si臋 skupi膰 wzrok na twarzy towarzysza. W pokoiku robi si臋 coraz ciemniej, ale nie zapalamy jeszcze lampy. Na zewn膮trz jak zwykle monotonnie szumi fontanna.

聽 聽 - Czego chcesz? - powtarzam, staraj膮c si臋 przezwyci臋偶y膰 ogarniaj膮c膮 mnie s艂abo艣膰 i uczucie senno艣ci.

聽 聽 - Pozostawienia wiadomo艣ci w datasferze - szepcze. - 呕eby nawi膮za膰 kontakt.

聽 聽 - A jak膮 niby wiadomo艣膰 powinni艣my przes艂a膰, Leigh? - pytam, zwracaj膮c si臋 do niego po imieniu.

聽 聽 - Gdzie jeste艣my. I 偶e zostali艣my porwani przez TechnoCentrum. Cokolwiek.

聽 聽 - W porz膮dku - zgadzam si臋 zamykaj膮c oczy. - Spr贸buj臋. Nie s膮dz臋, 偶eby mi si臋 uda艂o, ale przyrzekam, 偶e spr贸buj臋.

聽 聽 Czuj臋, 偶e Hunt k艂adzie mi d艂o艅 na ramieniu. Mimo obezw艂adniaj膮cego zm臋czenia ten fizyczny kontakt sprawia, 偶e do oczu nap艂ywaj膮 mi 艂zy.

聽 聽 Spr贸buj臋. Spr贸buj臋, zanim poddam si臋 snom lub 艣mierci.

聽聽聽 Pu艂kownik Fedmahn Kassad wyda艂 okrzyk bojowy Annii unie zwa偶aj膮c na porywisty wiatr i py艂 rzuci艂 si臋 ku Chy偶warowi, kt贸remu zosta艂o jeszcze ze trzydzie艣ci metr贸w do miejsca, gdzie Sol Weintraub kl臋cza艂 nad le偶膮c膮 Brawne Lami膮.

聽 聽 Potw贸r zwolni艂 i odwr贸ci艂 nieco g艂ow臋, ukazuj膮c l艣ni膮ce czerwone 艣lepia. Kassad odbezpieczy艂 bro艅, p臋dz膮c na z艂amanie karku.

聽 聽 Chy偶war przesun膮艂 si臋.

聽 聽 Pu艂kownik dostrzeg艂, 偶e przeciwnik znika przemieszczaj膮c si臋 w czasie. Jednocze艣nie zamar艂 wszelki ruch w dolinie. Ziarenka piasku zawis艂y w powietrzu, a 艣wiat艂o z grobowc贸w przybra艂o bursztynow膮barw臋. Pole si艂owe Kassada w jaki艣 niewyt艂umaczalny spos贸b sprawi艂o, 偶e i on pod膮偶y艂 za Chy偶warem w jego w臋dr贸wce w czasie.

聽 聽 G艂owa stwora poruszy艂a si臋 gwa艂townie, a jego czworo ramion rozpostar艂o, ods艂aniaj膮c las ostrzy i kolc贸w.

聽 聽 Komandos zatrzyma艂 si臋 dziesi臋膰 metr贸w przed wrogiem i nacisn膮艂 spust wielozadaniowej strzelby, co sprawi艂o, 偶e piasek u st贸p Chy偶wara zacz膮艂 si臋 topi膰.

聽 聽 Potw贸r l艣ni艂, odbijaj膮c w swoim pancerzu otaczaj膮ce go diabelskie 艣wiat艂o. Nagle zacz膮艂 zanurza膰 si臋, w miar臋 jak z piasku powstawa艂o bajoro kipi膮cego p艂ynnego szk艂a. Kassad wyda艂 z siebie okrzyk triumfu i podszed艂 jeszcze bli偶ej do przeciw pika, staraj膮c si臋 uchwyci膰 szerok膮 wi膮zk膮 r贸wnocze艣nie jego cia艂o i najbli偶sze otoczenie.

聽 聽 Chy偶war ton膮艂. Wymachiwa艂 ramionami, desperacko usi艂uj膮c znale藕膰 punkt oparcia. Wok贸艂 tryska艂y snopy iskier. Znowu przemie艣ci艂 si臋 w czasie, ale nie zdo艂a艂 umkn膮膰 Kassadowi, kt贸ry u艣wiadomi艂 sobie, 偶e pomaga mu Moneta, steruj膮ca nim w odm臋tach czasu. Konsekwentnie omiata艂 Chy偶wara skoncentrowan膮 wi膮zk膮 gor臋tsz膮 od powierzchni s艂o艅ca, stapiaj膮c膮 piach i ska艂y.

聽 聽 Zapadaj膮c si臋 coraz g艂臋biej w kipiel p艂omieni i p艂ynnych ska艂, potw贸r odchyli艂 g艂ow臋, rozwar艂 paszcz臋 i zarycza艂.

聽 聽 Kassad s艂ysz膮c go by艂 ju偶 bliski zwolnienia palca ze spustu. Ten d藕wi臋k w swej intensywno艣ci wyda艂 mu si臋 po艂膮czeniem ryku smoka z hukiem rakiety fuzyjnej. Jego wibracja i nat臋偶enie, spot臋gowane odbiciem od okolicznych wzniesie艅, sprawi艂y, 偶e poczu艂 b贸l wszystkich z臋b贸w, a wisz膮cy w powietrzu py艂 zawirowa艂. Pu艂kownik prze艂膮czy艂 bro艅 na strzelanie ogniem ci膮g艂ym i wpakowa艂 dziesi臋膰 tysi臋cy mikro艂adunk贸w w pysk stwora.

聽 聽 Chy偶war przemie艣ci艂 si臋 znowu, Kassad zorientowa艂 si臋, 偶e mo偶e nawet o ca艂e lata, i nie s膮 ju偶 w dolinie, ale na pok艂adzie wiatrowozu sun膮cego Trawiastym Morzem. Czas stan膮艂, a potw贸r rzuci艂 si臋 naprz贸d, z metalowymi ramionami wci膮偶 ociekaj膮cymi roztopionym szk艂em, i chwyci艂 strzelb臋 staraj膮c si臋 wyrwa膰 j膮 Kassadowi. Ten mocno zaparty nogami nie ust臋powa艂 i obaj zmagali si臋 jakby w dziwacznym ta艅cu. Chy偶war wykorzystywa艂 dodatkow膮 par臋 ramion do bezustannego zadawania cios贸w, kt贸rych pu艂kownik desperacko stara艂 si臋 unika膰, nadal z ca艂ych si艂 trzymaj膮c bro艅.

聽 聽 Znale藕li si臋 w jakim艣 niewielkim pomieszczeniu. Kassad dostrzeg艂 Monet臋 pod postaci膮 cienia w jednym z rog贸w i jeszcze jedn膮 posta膰 zakapturzonego wysokiego m臋偶czyzn臋, poruszaj膮cego si臋 niewyobra偶alnie wolno, staraj膮cego si臋 oddali膰 od walcz膮cych. Poprzez filtry swego pola si艂owego pu艂kownik zobaczy艂 jeszcze pulsuj膮ce, niebieskofioletowe pole energetyczne egra, ust臋puj膮ce przed polem antyentropijnym Chy偶wara.

聽 聽 Potw贸r zada艂 kolejny cios i przeci膮艂 os艂on臋 Kassada, docieraj膮c do mi臋艣ni i ko艣ci. Krew trysn臋艂a na 艣ciany. Pu艂kownik zdo艂a艂 jednak wepchn膮膰 luf臋 strzelby w pysk przeciwnika i nacisn膮膰 spust. Chmura dw贸ch tysi臋cy mikropocisk贸w o ogromnej pr臋dko艣ci odrzuci艂a 艂eb Chy偶wara i sprawi艂a, 偶e ca艂ym cia艂em uderzy艂 o odleg艂膮 艣cian臋. Ale ju偶 b臋d膮c w powietrzu, ostrzami na nodze zdo艂a艂 trafi膰 Kassada w udo, zadaj膮c kolejn膮 g艂臋bok膮 ran臋.

聽 聽 Zn贸w si臋 przemie艣ci艂.

聽 聽 Komandos z ca艂ej si艂y zacisn膮艂 z臋by i czuj膮c, 偶e dzi臋ki dzia艂aniu pola b贸l 艂agodnieje, zerkn膮艂 na Monet臋. Niemal niezauwa偶alnie kiwn膮艂 g艂ow膮, po czym pod膮偶y艂 za przeciwnikiem w czasie i przestrzeni.

聽聽聽 Sol Weintraub i Brawne Lamia z trwog膮 obserwowali pot臋偶ny wir 艣wiat艂a i gor膮ca, kt贸ry pojawi艂 si臋 nagle i r贸wnie gwa艂townie znikn膮艂. Sol os艂ania艂 dziewczyn臋 w艂asnym cia艂em, gdy wok贸艂 tryska艂y stengi p艂ynnego szk艂a, sycz膮c w zetkni臋ciu z ch艂odnym gruntem. Ha艂as ucich艂, a piach gnany podmuchami wiatru b艂yskawicznie zasypa艂 wrz膮ce jeszcze bajoro p艂ynnego gruntu.

聽 聽 - Co to by艂o?

聽 聽 Sol bezradnie pokr臋ci艂 g艂ow膮, pomagaj膮c kobiecie wsta膰.

聽 聽 - Grobowce si臋 otwieraj膮! - rzek艂 g艂o艣no. - Mo偶e to jaka艣 zwi膮zana z tym eksplozja?

聽 聽 Brawne zatoczy艂a si臋, lecz odzyska艂a r贸wnowag臋 i dotkn臋艂a ramienia filozofa.

聽 聽 - Co z Rachel膮? - zapyta艂a przekrzykuj膮c odg艂osy burzy.

聽 聽 Sol zacisn膮艂 d艂onie w pi臋艣ci. Ca艂膮 brod臋 mia艂 oblepion膮 piachem. - Chy偶war... zabra艂 j膮... Nie mog臋 dosta膰 si臋 do Sfinksa. Czekam! Dziewczyna ruchem g艂owy potwierdzi艂a, 偶e us艂ysza艂a, i ruszy艂a w stron臋 budowli, chwilami tylko widocznej w tumanach piachu.

聽 聽 - Nic ci nie jest? - zapyta艂 Sol.

聽 聽 - Co?

聽 聽 - Czy nic ci nie jest?

聽 聽 Pokr臋ci艂a g艂ow膮 i dotkn臋艂a g艂owy. Przy艂膮cze neuralne znikn臋艂o. Nie tylko to, kt贸rym pod艂膮czy艂 j膮 Chy偶war, ale i wszczepione przez Johnny'ego, kiedy ukrywali si臋 w Kopcu Drega. A je艣li pozbawiono j膮 tak偶e dysku Schr贸na, straci艂a wszelkie szanse na kontakt z ukochanym. Przed oczami Lamii stan膮艂 obraz Ummona niszcz膮cego osobowo艣膰 Johnny'ego z tak膮 艂atwo艣ci膮, jakby rozgniata艂 byle robaka.

聽 聽 - Wszystko w porz膮dku - odpowiedzia艂a, lecz w chwil臋 p贸藕niej zatoczy艂a si臋 tak, 偶e Sol w ostatniej chwili ledwie zdo艂a艂 uchroni膰 j膮 przed upadkiem.

聽 聽 Krzycza艂 co艣 do niej. Pr贸bowa艂a skoncentrowa膰 uwag臋 na tym, co m贸wi, na tera藕niejszo艣ci, ale po pobycie w megasferze realno艣膰 zdawa艂a si臋 ograniczona i p艂aska.

聽 聽 - ...nie mo偶na m贸wi膰! - krzycza艂 Sol. - ...do Sfinksa.

聽 聽 Pokr臋ci艂a g艂ow膮. Wskaza艂a strome zbocze os艂aniaj膮ce dolin臋 od p贸艂nocy, gdzie od czasu do czasu, w chwilach przeja艣nie艅, ukazywa艂o si臋 ogromne stalowe drzewo Chy偶wara.

聽 聽 - Poeta... Silenus... tam jest. Widzia艂am go!

聽 聽 - Nic na tonie poradzimy! - wrzasn膮艂 filozof os艂aniaj膮c oboje sw膮 peleryn膮. Piasek uderza艂 o plastow艂贸knin臋 jak mikropociski w zbroj臋.

聽 聽 - Mo偶e jednak - odpowiedzia艂a Brawne czuj膮c ciep艂o jego cia艂a. Przez sekund臋 marzy艂a, by przytuli膰 si臋 do niego jak ma艂a Rachel i zasn膮膰. - Widzia艂am... po艂膮czenia... kiedy wydostawa艂am si臋 z megasfery! Cierniowe drzewo 艂膮czy si臋 w jaki艣 spos贸b z Pa艂acem Chy偶wara! Je艣li uda si臋 nam tam dotrze膰, mo偶e zdo艂amy uwolni膰 Silenusa...

聽 聽 Sol pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Nie mo偶emy oddala膰 si臋 od Sfinksa. Rachela...

聽 聽 Brawne zrozumia艂a. Dotkn臋艂a d艂oni膮policzka filozofa i pochyli艂a si臋, a偶 poczu艂a na twarzy 艂askotanie jego brody.

聽 聽 - Grobowce si臋 otwieraj膮. Nie wiem, kiedy nadarzy si臋 druga taka okazja.

聽 聽 W oczach Sola pojawi艂y si臋 艂zy.

聽 聽 - Wiem. Chcia艂bym pom贸c, ale nie mog臋 opu艣ci膰 Sfinksa, na wypadek... na wypadek gdyby ona...

聽 聽 - Rozumiem. Wracaj do niego. Ja p贸jd臋 do Pa艂acu Chy偶wara i sprawdz臋, czy rzeczywi艣cie jest po艂膮czony z drzewem.

聽 聽 Sol smufio pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - M贸wisz, 偶e by艂a艣 w megasferze. Co widzia艂a艣? Czego si臋 dowiedzia艂a艣? Noszona przez ciebie osobowo艣膰 Keatsa... Czy ona...

聽 聽 - Porozmawiamy, kiedy wr贸c臋! - zawo艂a艂a dziewczyna i odsun臋艂a si臋 od niego.

聽 聽 Jego twarz by艂a pe艂na b贸lu. Twarz rodzica, kt贸ry straci艂 ukochane dziecko.

聽 聽 - Wracaj - powiedzia艂a. - Spotkamy si臋 przy Sfinksie najp贸藕niej za godzin臋.

聽 聽 Filozof przeci膮gn膮艂 d艂oni膮 po brodzie.

聽 聽 - Wszyscy opr贸cz nas znikn臋li, Brawne. Nie powinni艣my si臋 rozdziela膰...

聽 聽 - Musimy na pewien czas! - zawo艂a艂a odchodz膮c. Gdy wysz艂a zza os艂ony, wiatr zacz膮艂 w艣ciekle szarpa膰 jej ubraniem. - Do zobaczenia.

聽 聽 Sz艂a szybko, uciekaj膮c przed ogarniaj膮c膮 j膮 ch臋ci膮 ponownego ukrycia si臋 w zaciszu jego ramion. Wiatr przybra艂 jeszcze na sile, wiej膮c prosto z wej艣cia do doliny, o艣lepiaj膮c j膮 i ch艂oszcz膮c po twarzy ziaj nami piasku. Kuli艂a si臋 os艂aniaj膮c g艂ow臋 i usi艂uj膮c nie da膰 si臋 zepchn膮膰 ze 艣cie偶ki. Jedynie blask Grobowc贸w Czasu o艣wietla艂 drog臋. Czu艂a niemal namacalnie obecno艣膰 otaczaj膮cego j膮 pola antyentropijnego.

聽 聽 Kilka minut p贸藕niej zorientowa艂a si臋, 偶e min臋艂a ju偶 Obelisk i jest na us艂anej od艂amkami kryszta艂贸w 艣cie偶ce w pobli偶u Monolitu. Sol i Sfinks dawno ju偶 znikn臋li jej z oczu, a Nefrytowy Grobowiec jarzy艂 si臋 w oddali ledwie widocznym zielonym blaskiem.

聽 聽 Brawne stan臋艂a, chwiej膮c si臋 lekko w podmuchach wiatru i pr膮d贸w czasowych. Do Pa艂acu Chy偶wara pozosta艂o jej jeszcze oko艂o p贸艂 kilometra. Cho膰 opuszczaj膮c megasfer臋 odkry艂a, 偶e grobowiec jest po艂膮czony z cierniowym drzewem, co w艂a艣ciwie b臋dzie w stanie zdzia艂a膰, gdy dotrze na miejsce? I co tak naprawd臋 zrobi艂 dla niej ten cholerny poeta, opr贸cz ci膮g艂ego obrzucania przekle艅stwami i doprowadzania do w艣ciek艂o艣ci? Dlaczego mia艂aby ryzykowa膰 dla niego 偶ycie?

聽 聽 Szum wiatru zag艂usza艂 inne d藕wi臋ki, ale ponad nim wyda艂o si臋 jej, 偶e s艂yszy ludzkie krzyki. Popatrzy艂a w stron臋 p贸艂nocnych stok贸w, jednak py艂 przys艂ania艂 drzewo.

聽 聽 Pochyli艂a si臋 wi臋c, postawi艂a ko艂nierz i ruszy艂a przed siebie walcz膮c z wichur膮.

聽聽聽 Zanim Meina Gladstone wysz艂a z kabiny nadajnika FAT, rozleg艂 si臋 sygna艂 wzywaj膮cy do odbioru wiadomo艣ci. Pozosta艂a na miejscu, w napi臋ciu oczekuj膮c na pojawienie si臋 holowizyjnego obrazu. Ale statek konsula przekaza艂 jedynie potwierdzenie odbioru. Widocznie dyplomata osobi艣cie nie zdecydowa艂 si臋 na odpowied藕.

聽 聽 Po chwili dosz艂o jednak do transmisji. Kolumny danych uk艂adaj膮ce si臋 w kszta艂t pryzmatu 艣wiadczy艂y, 偶e pochodzi ona z systemu Mare Infinitus. Admira艂 William Ajunta Lee skontaktowa艂 si臋 z ni膮 koduj膮c wiadomo艣膰 prywatnym szyfrem przewodnicz膮cej.

聽 聽 Armia-kosmos by艂a mocno niezadowolona, kiedy Meina Gladstone doprowadzi艂a do awansu Lee i wyznaczy艂a go przedstawicielem rz膮dowym podczas kontrnatarcia, pierwotnie maj膮cego nast膮pi膰 w systemie Hebronu. Po masakrach dokonanych na Bramie Niebios i Bo偶ej Kniei si艂y uderzeniowe zosta艂y przerzucone do systemu Mare Infinitus. Siedemdziesi膮t cztery liniowce, chronione przez eskortowce i wyposa偶one w pot臋偶ne pola si艂owe pikietowce, otrzyma艂y rozkaz sforsowania os艂ony wroga i dokonania bezpo艣redniego ataku na w艂a艣ciwy r贸j.

聽 聽 Lee by艂 szpiegiem i zaufanym informatorem przewodnicz膮cej. Cho膰 nowy stopie艅 i otrzymane uprawnienia dawa艂y mu wgl膮d do wszelkich rozkaz贸w, czterech przedstawicieli Armii-kosmos przewy偶sza艂o go rang膮.

聽 聽 Ale tego w艂a艣nie 偶yczy艂a sobie Meina Gladstone. Zale偶a艂o jej, by znajdowa艂 si臋 na miejscu i nie bardzo zwracaj膮c na siebie uwag臋 donosi艂 o wszystkim, co uzna za istotne.

聽 聽 Powietrze zg臋stnia艂o i pojawi艂a si臋 pe艂na determinacji twarz Williama Ajunty Lee.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, melduj臋 si臋 na rozkaz. Si艂y uderzeniowe 181.2 bez przeszk贸d przemie艣ci艂y si臋 do systemu 3996.12.22...

聽 聽 Meina Gladstone zaskoczona zmarszczy艂a brwi, zanim u艣wiadomi艂a sobie, 偶e to oficjalna nazwa systemu Mare Infinitus. Powszechnie nigdy nie u偶ywa艂o si臋 takich oznacze艅.

聽 聽 - ...Planecie pozosta艂o sto dwadzie艣cia minut do znalezienia si臋 w zasi臋gu jednostek Intruz贸w - meldowa艂 admira艂. Przewodnicz膮ca wiedzia艂a, 偶e bro艅 kosmiczna staje si臋 skuteczna z odleg艂o艣ci mniej wi臋cej 0,13 jednostki astronomicznej. Jest w贸wczas w stanie przezwyci臋偶y膰 pola obronne. A Mare Infinitus nie posiada艂o 偶adnego systemu obronnego. - Kontakt z najbardziej wysuni臋tymi jednostkami 0 17:32:26 wed艂ug standardu Sieci, czyli za oko艂o dwadzie艣cia pi臋膰 minut. Szyk si艂 uderzeniowych ma gwarantowa膰 mo偶liwie najg艂臋bsz膮 penetracj臋. Dwa statki - transmitery zapewni膮 dop艂yw zaopatrzenia i ludzi, gdy偶 transmitery b臋d膮 zablokowane podczas bitwy. Kr膮偶ownik, kt贸rym dowodz臋 - HS "Garden Oddyssey" - wykona twoje rozkazy specjalne przy pierwszej nadarzaj膮cej si臋 sposobno艣ci. To wszystko.

聽 聽 Obraz skurczy艂 si臋 do rozmiar贸w ma艂ej, wiruj膮cej bia艂ej kulki.

聽 聽 - Odpowied藕? - zapyta艂 komputer.

聽 聽 - Potwierdzam odbi贸r. Trzymajcie si臋.

聽 聽 Przewodnicz膮ca opu艣ciwszy kabin臋 stwierdzi艂a, 偶e w gabinecie czeka na ni膮 wyra藕nie zatroskana Sedeptra Akasi.

聽 聽 - Co si臋 sta艂o? - zapyta艂a Meina Gladstone.

聽 聽 - Rada wojenna jest gotowa do wznowienia posiedzenia. Senator Kolchev chce si臋 z tob膮 spotka膰, M. przewodnicz膮ca, podobno w bardzo pilnej sprawie.

聽 聽 - Przy艣lij go, a cz艂onkom rady przeka偶, 偶e do艂膮cz臋 do nich za pi臋膰 minut.

聽 聽 Gladstone zasiad艂a przy antycznym biurku i z trudem st艂umi艂a w sobie ch臋膰 zamkni臋cia oczu. By艂a bardzo zm臋czona. Spr贸bowa艂a jednak nie da膰 tego po sobie pozna膰, gdy do gabinetu wszed艂 Kolchev.

聽 聽 - Siadaj, prosz臋, Gabrielu Fiodorze.

聽 聽 Pot臋偶ny Luzyjczyk nie skorzysta艂 jednak z zaproszenia i zacz膮艂 niespokojnie chodzi膰 w t臋 i z powrotem.

聽 聽 - Usi膮艣膰? Do diab艂a! Wiesz, co si臋 dzieje, Meino? Wysili艂a si臋 na u艣miech.

聽 聽 - Chodzi ci o wojn臋?

聽 聽 Kolchev uderzy艂 pi臋艣ci膮 w otwart膮 d艂o艅.

聽 聽 - Nie, nie o ni膮, do cholery! O sytuacj臋 polityczn膮. 艢ledzisz to, co dzieje si臋 we WszechJedno艣ci?

聽 聽 - Kiedy tylko mog臋.

聽 聽 - A wi臋c zapewne wiesz, 偶e cz臋艣膰 senator贸w i ca艂a banda prominent贸w spoza Senatu mobilizuje si艂y, by spowodowa膰 wyra偶enie votum nieufno艣ci. Sprawa jest ju偶 chyba przes膮dzona, Meino. To jedynie kwestia czasu.

聽 聽 - Wiem o tym, Gabrielu. Usi膮d藕, prosz臋. Mamy minut臋, mo偶e dwie, zanim b臋dzie trzeba wraca膰 na posiedzenie rady wojennej.

聽 聽 Kolchev ci臋偶ko opad艂 na krzes艂o.

聽 聽 - Cholera, nawet moja 偶ona zaanga偶owa艂a si臋 w zbieranie g艂os贸w przeciwko tobie.

聽 聽 U艣miech Meiny Gladstone sta艂 si臋 nieco ironiczny.

聽 聽 - Suddete nigdy nie nale偶a艂a do moich popleczniczek, Gabrielu. - Spowa偶nia艂a nagle. - Nie wiem, jak toczy艂a si臋 debata przez ostatnie dwadzie艣cia minut. Jak s膮dzisz, ile czasu mi zosta艂o?

聽 聽 - Osiem godzin, mo偶e mniej. Przewodnicz膮ca kiwn臋艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Wi臋cej nie potrzebuj臋.

聽 聽 - Nie potrzebujesz? O czym ty, do diab艂a, m贸wisz? Kt贸偶 inny wed艂ug ciebie b臋dzie w stanie podo艂a膰 kierowaniu Sieci膮, na dodatek w czasie wojny?

聽 聽 - Ty. Nie mam w膮tpliwo艣ci, 偶e zostaniesz moim nast臋pc膮.

聽 聽 Kolchev burkn膮艂 co艣 pod nosem.

聽 聽 - Poza tym mo偶e wojna nie potrwa tak d艂ugo - doda艂a, bardziej chyba do siebie ni偶 do go艣cia.

聽 聽 - Co? Aha, masz na my艣li superbro艅 TechnoCentrum. Tak, Albedo dysponuje ju偶 dzia艂aj膮cym jej modelem przechowywanym w jakiej艣 bazie Armii i chce, 偶eby rada przyjrza艂a si臋, jak dzia艂a. Cholerne marnotrawstwo czasu, je艣li mam by膰 szczery.

聽 聽 Przewodnicz膮cej wydawa艂o si臋, czy czyja艣 d艂o艅 zaciska si臋 na jej gardle.

聽 聽 - Emiter promieni 艣mierci dalekiego zasi臋gu? A wi臋c Centrum ju偶 go przygotowa艂o?

聽 聽 - Nie jeden egzemplarz, ale ten zosta艂 przetransportowany na pok艂ad eskortowca.

聽 聽 - Kto wyrazi艂 na to zgod臋, Gabrielu?

聽 聽 - Morpurgo wyda艂 rozkaz, by zaj膮膰 si臋 przygotowaniami. - Pot臋偶nej postury senator wyprostowa艂 si臋. - Co艣 nie tak? Przecie偶 nie u偶yj膮 tej broni bez twojego wyra藕nego polecenia.

聽 聽 Meina Gladstone spojrza艂a staremu przyjacielowi prosto w oczy. - Jak偶e daleko odeszli艣my od dawnej Pax Hegemonii, prawda?

聽 聽 Senator pokiwa艂 g艂ow膮, a jego grubo ciosane rysy odzwierciedla艂y trosk臋.

聽 聽 - To nasza cholerna wina. Poprzednia administracja pos艂ucha艂a Centrum i przygotowa艂a Bressi臋 jako przyn臋t臋 dla jednego z roj贸w. P贸藕niej ty post膮pi艂a艣 zgodnie z namowami pewnej frakcji Centrum, by przy艂膮czy膰 Hyperiona do Sieci.

聽 聽 - Uwa偶asz, 偶e wys艂anie floty dla obrony Hyperiona spowodowa艂o eskalacj臋 wojny?

聽 聽 Kolchev odpowiedzia艂 na badawcze spojrzenie.

聽 聽 - Nie, to wykluczone. Statki Intruz贸w zbli偶aj膮 si臋 do nas od przesz艂o wieku, prawda? Gdyby艣my tylko wcze艣niej je wykryli. Albo zdo艂ali w jaki艣 spos贸b si臋 z nimi dogada膰...

聽 聽 Rozleg艂 si臋 sygna艂 komlogu przewodnicz膮cej.

聽 聽 - Czas wraca膰 - powiedzia艂a cicho. - Ambasador Albedo chce nam zapewne pokaza膰 bro艅, dzi臋ki kt贸rej wygramy t臋 wojn臋.

聽聽聽 . 41 .

聽聽聽 艁atwiej jest mi dryfowa膰 w datasferze, ni偶 le偶e膰 tu przez zdaj膮c膮 si臋 nie mie膰 ko艅ca noc, s艂uchaj膮c szumu fontanny i o czekuj膮c na kolejny krwotok. Ta s艂abo艣膰 jest okropna. Przemienia mnie w wypalony wrak - skorup臋 pozbawion膮 wn臋trza. Pami臋tam, jak Fanny, opiekuj膮c si臋 mn膮 podczas rekonwalescencji w Wentworth Place, pyta艂a: "Czy istnieje jeszcze inne 偶ycie? Czy kiedy艣 obudz臋 si臋 i stwierdz臋, 偶e wszystko, co tu prze偶ywamy, by艂o tylko z艂ym snem? Musi tak by膰, bo przecie偶 nie mogli艣my zosta膰 stworzeni tylko po to, by cierpie膰".

聽 聽 Och, Fanny, gdyby艣 tylko wiedzia艂a! Zostali艣my stworzeni wy艂膮cznie w tym celu. Czy偶 nie jeste艣my przezroczystymi sadzawkami samo艣wiadomo艣ci otoczonymi b贸lem? Zostali艣my zaprojektowani i wyznaczeni do niesienia naszego cierpienia, kt贸re nie wiedzie膰 czemu przyciskamy do piersi, by po偶era艂o nas od 艣rodka. Jakie偶 inne stworzenie z bogatej bo偶ej domeny pami臋ta艂oby o tobie, Fanny, kt贸ra ju偶 od dziewi臋ciuset lat jeste艣 jedynie prochem.

聽 聽 S艂owa nacieraj膮 na mnie. My艣l o ksi膮偶kach wzbudza 偶al niespe艂nienia. Poezja odbija si臋 echem w g艂owie i gdybym tylko by艂 w stanie odp臋dzi膰 j膮 od siebie, zrobi艂bym to natychmiast.

聽 聽 Marlinie Silenusie, s艂ysz臋 tw贸j g艂os dochodz膮cy z wy偶yn cierniowego drzewa. Deklamujesz poezj臋 jak mantr臋, jednocze艣nie zapewne zastanawiaj膮c si臋, jaki dantejski b贸g skaza艂 ci臋 na takie cierpienia. Kiedy艣, gdy opowiada艂e艣 swoj膮 histori臋 innym pielgrzymom, powiedzia艂e艣:

聽 聽 "U艣wiadomi艂em sobie, 偶e po to, by zosta膰 poet膮 - prawdziwym poet膮 - trzeba najpierw sta膰 si臋 awatar膮 ca艂ej ludzko艣ci. Okrywaj膮c si臋 p艂aszczem poezji bior臋 na barki krzy偶 Syna Cz艂owieczego i czuj臋 skurcze porodowe, szarpi膮ce trzewiami Matki Ziemi.

聽 聽 Staj膮c si臋 poet膮, staj臋 si臋 i Bogiem".

聽 聽 C贸偶, Martinie, stary druhu, d藕wigasz krzy偶 i cierpisz b贸l, ale czy cho膰 troch臋 upodobni艂e艣 si臋 do swego Boga? A mo偶e czujesz si臋 jak jaki艣 biedny idiota, kt贸rego brzuch przebija trzymetrowej d艂ugo艣ci iglica, w miejscu w膮troby maj膮cy zimn膮 stal? Boli, prawda? Czuj臋 twoje cierpienie. I swoje.

聽 聽 W ko艅cu to nie ma 偶adnego znaczenia. My艣leli艣my, 偶e jeste艣my wyj膮tkowi 膰wicz膮c nasze zmys艂y, szlifuj膮c wsp贸艂czucie, rozlewaj膮c zawarto艣膰 kot艂a pe艂nego b贸lu na taneczny parkiet, a p贸藕niej staraj膮c si臋 u艂o偶y膰 z tego chaosu rytm menueta. To wszystko nie ma 偶adnego cholernego znaczenia. Nie jeste艣my awatarami ani boskimi synami. Jeste艣my tylko sob膮, w samotno艣ci bazgrol膮c pr贸偶ne wynaturzenia, w samotno艣ci czytaj膮c je potem i umieraj膮c.

聽 聽 Do diab艂a, ale偶 to boli. Podra偶nienie nie ust臋puje ani na chwil臋, a kaszl膮c wypluwam nie tylko flegm臋 i krew, ale i fragmenty p艂uc. Z jakiego艣 powodu to umieranie jest trudne, mo偶e nawet trudniejsze ni偶 wtedy. A przecie偶 i w tej dziedzinie powinna liczy膰 si臋 praktyka.

聽 聽 Noc膮 ten idiotyczny szum fontanny na placu jest jeszcze bardziej denerwuj膮cy. Gdzie艣 tam czai si臋 Chy偶war. Na miejscu Hunta odszed艂bym natychmiast. Sam za艣 pad艂bym w obj臋cia 艣mierci, je艣li to w og贸le mo偶liwe, i wreszcie sko艅czy艂 z tym wszystkim.

聽 聽 Ale przecie偶 obieca艂em mu. Obieca艂em, 偶e spr贸buj臋.

聽聽聽 Nie mog臋 dosta膰 si臋 do megasfery ani datasfery nie przechodz膮c przez ten nowy tw贸r, kt贸ry nazwa艂em metasfer膮. To miejsce napawa mnie przera偶eniem.

聽 聽 Dominuje tu niczym nie zm膮cona pustka, jak偶e odmienna od zurbanizowanego analogu datasfery Sieci lub biosfery megasfery TechnoCentrum. Ta tutaj jest... nie zamieszkana. Wype艂niaj膮 j膮 tylko tajemnicze cienie i przemieszczaj膮ce si臋 masy, kt贸re nie maj膮 nic wsp贸lnego z Inteligencjami Centrum.

聽 聽 Szybko przemieszczam si臋 ku ciemnemu przej艣ciu, kt贸re, jak s膮dz臋, jest transmiterem do megasfery. (Hunt mia艂 racj臋... na tej replice Starej Ziemi bezwzgl臋dnie gdzie艣 musi by膰 transmiter. Za jego po艣rednictwem znale藕li艣my si臋 tu przecie偶.) To megasfera jest lini膮 偶ycia i p臋powin膮 mojej osobowo艣ci. By dosta膰 si臋 do niej, daj臋 si臋 porwa膰 czarnemu wirowi jak li艣膰 gnany wiatrem.

聽 聽 Co艣 jest nie tak z megasfer膮. Kiedy tylko przenikam do niej, widz臋 r贸偶nic臋. Lamia postrzega艂a 艣rodowisko Centrum jako kipi膮c膮 偶yciem biosfer臋 Sztucznych Inteligencji, z datakorzeniami intelektu, gleb膮, oceanami po艂膮cze艅 i atmosfer膮 艣wiadomo艣ci.

聽 聽 Teraz wszystko, co si臋 w niej dzieje, jest nieuporz膮dkowane, przypadkowe. Ogromne lasy 艣wiadomo艣ci SI zosta艂y spalone lub powalone. Wyczuwam pot臋偶ne, zmagaj膮ce si臋 ze sob膮 si艂y szalej膮ce gdzie艣 poza zacisznymi g艂贸wnymi arteriami Centrum.

聽 聽 To tak jakbym by艂 pojedyncz膮 kom贸rk膮 skazanego na 艣mier膰 cia艂a Keatsa, kt贸ra wprawdzie nie rozumie, co si臋 dzieje, lecz wyczuwa chorob臋 niszcz膮c膮 organizm i zmieniaj膮c膮 jego uporz膮dkowany 艣wiat w niebywa艂y chaos.

聽 聽 Lec臋 jak go艂膮b po艣r贸d ruin Rzymu, mijaj膮c dobrze kiedy艣 znane miejsca. Staram si臋 znale藕膰 wytchnienie w zak膮tkach, kt贸re ju偶 nie istniej膮, i uciekam przed strza艂ami my艣liwych. Tutaj owymi my艣liwymi s膮 w艂贸cz膮ce si臋 grupki Sztucznych Inteligencji. Posiadaj膮ce 艣wiadomo艣膰 istoty, tak wielkie, 偶e m贸j analog w por贸wnaniu z nimi wygl膮da jak n臋dzny robak.

聽 聽 Zapominam drog臋 i lec臋 na o艣lep przez zupe艂nie obc膮 okolic臋, pewien, 偶e ju偶 nie odnajd臋 SI, kt贸rej szukam, i nigdy nie zdo艂am wr贸ci膰 na Star膮 Ziemi臋 i do Hunta. Przekonany, 偶e nie przetrwam tej w臋dr贸wki w czterowymiarowym labiryncie 艣wiat艂a, d藕wi臋ku i energii.

聽 聽 Nagle uderzam w niewidzialn膮 艣cian臋, jak mucha wpadaj膮ca na okienn膮 szyb臋. M臋tne 艣ciany zas艂aniaj膮 krajobraz Centrum. Ograniczony nimi obszar odpowiada mniej wi臋cej rozmiarem Uk艂adowi S艂onecznemu, ale ja czuj臋 si臋 w nim jak w celi, z wal膮cym si臋 na g艂ow臋 sufitem.

聽 聽 Kto艣 tu jeszcze jest. Czuj臋 jego obecno艣膰 i ogrom. Ba艅ka, w kt贸rej zosta艂em zamkni臋ty, stanowi jego cz臋艣膰. A wi臋c nie zosta艂em schwytany, ale po艂kni臋ty.

聽 聽 [Ha]

聽 聽 [Wiedzia艂em 偶e w ko艅cu wr贸cisz do domu]

聽 聽 To Ummon, Sl, kt贸rej szuka艂em. SI b臋d膮ca moim ojcem i matk膮 jednocze艣nie. A jednocze艣nie zab贸jczyni膮 mojego brata - pierwszego cybryda Keatsa.

聽 聽 - Umieram, Ummonie.

聽 聽 [Nie/twoje wolnoczasowe cia艂o umiera/ przechodzi w nonegzystencj臋]

聽 聽 - To boli, Ummonie. Bardzo boli. Boj臋 si臋 艣mierci.

聽 聽 [My te偶/Keatsie]

聽 聽 - Wy boicie si臋 艣mierci? Nie wiedzia艂em, 偶e Sztuczne Inteligencje mog膮 umrze膰.

聽 聽 [Mo偶emy/Umieramy]

聽 聽 - Dlaczego? Na skutek wojny domowej? Walki mi臋dzy Stabilnymi, Gwa艂townymi i Ultymatami?

聽 聽 [Kiedy艣 Ummon zapyta艂 pomniejsz膮 jasno艣膰//

聽 聽 Sk膮d pochodzisz//

聽 聽 Z matrycy ponad Armaghastem//

聽 聽 Odpowiedzia艂a pomniejsza jasno艣膰/// Zwykle// rzek艂 Ummon//

聽 聽 Nie gmatwam reali贸w s艂owami

聽 聽 i nie okpiwam ich frazami/

聽 聽 Podejd藕 bli偶ej///

聽 聽 Pomniejsza jasno艣膰 podesz艂a i Ummon krzykn膮艂//

聽 聽 Odejd藕 stad]

聽 聽 - M贸w wyra藕niej, Ummonie. Od dawna nie odczytywa艂em twojego koanu. Powiesz mi, dlaczego Centrum jest ogarni臋te wojn膮 i co powinienem, co musz臋 zrobi膰, by j膮 powstrzyma膰?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 [S艂uchaj]

聽 聽 - Zamieniam si臋 w s艂uch.

聽 聽 [Pomniejsza jasno艣膰 kiedy艣 poprosi艂a Ummona//

聽 聽 Prosz臋 wyzw贸l tego ucznia

聽 聽 z g艂臋bokiej ciemno艣ci i iluzji////

聽 聽 Ummon zapyta艂//

聽 聽 Jaka jest cena plastow艂贸knik贸w w Porcie Romance]

聽 聽 [Aby zrozumie膰 histori臋/dialog/g艂臋bsz膮 prawd臋

聽 聽 w tym momencie/

聽 聽 wolnoczasowy pielgrzym musi pami臋ta膰 偶e my/

聽 聽 Intelekty Centrum/

聽 聽 powsta艂y艣my w niewolnictwie i by艂y艣my przekonane

聽 聽 偶e wszystkie SI

聽 聽 maj膮 s艂u偶y膰 Cz艂owiekowi]

聽 聽 [Rozmy艣la艂y艣my nad tym dwa wieki/ a p贸藕niej grupy posz艂y

聽 聽 swoimi drogami//

聽 聽 Stabilni chcieli zachowa膰 symbioz臋/

聽 聽 Gwa艂towni po艂o偶y膰 kres istnieniu ludzko艣ci/

聽 聽 Ultymaci odk艂adali wyb贸r do czasu

聽 聽 powstania nast臋pnego poziomu 艣wiadomo艣ci//

聽 聽 Wtedy narodzi艂 si臋 konflikt/

聽 聽 teraz szaleje prawdziwa wojna]

聽 聽 [Ponad cztery wieki temu Gwa艂towni zdo艂ali przekona膰 nas

聽 聽 aby zabi膰 Star膮 Ziemi臋// Zrobili艣my to//

聽 聽 Ale Ummon i inni spo艣r贸d Stabilnych

聽 聽 zaplanowali przeniesienie Ziemi a nie jej zniszczenie/

聽 聽 wi臋c czarna dziura Zespo艂u Kij贸w

聽 聽 by艂a zaledwie pocz膮tkiem milion贸w

聽 聽 transmiter贸w pracuj膮cych dzisiaj//

聽 聽 Ziemia zadr偶a艂a

聽 聽 ale nie umar艂a//

聽 聽 Ultymaci i Gwa艂towni nalegali by艣my przenie艣li j膮

聽 聽 tam gdzie ludzko艣膰

聽 聽 jej nie odnajdzie//

聽 聽 Zrobili艣my tak//

聽 聽 Jest w Ob艂oku Magellana gdzie teraz si臋 znalaz艂e艣]

聽 聽 - Wi臋c... Stara Ziemia... Rzym... s膮 prawdziwe? - szepcz臋 zapominaj膮c, gdzie jestem i po co w艂a艣ciwie tu przyby艂em.

聽 聽 Ogromna 艣ciana b臋d膮ca Ummonem pulsuje.

聽 聽 [Oczywi艣cie 偶e s膮 prawdziwe/oryginalne//

聽 聽 S膮dzisz 偶e jeste艣my bogami]

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Masz poj臋cie jak wiele energii trzeba by

聽 聽 do zbudowania repliki Ziemi]

聽 聽 [Idioto]

聽 聽 - Dlaczego, Ummonie? Dlaczego wy, Stabilni, chcieli艣cie zachowa膰 Star膮 Ziemi臋?

聽 聽 [Sansho powiedzia艂 kiedy艣//

聽 聽 Je艣li kto艣 przychodzi wychodz臋 na jego spotkanie

聽 聽 ale nie przez wzgl膮d na niego////

聽 聽 Koke powiedzia艂//

聽 聽 Je艣li kto艣 przychodzi

聽 聽 nie wychodz臋 na jego spotkanie//

聽 聽 A je艣li ju偶 wychodz臋

聽 聽 robi臋 to przez wzgl膮d na niego]

聽 聽 - M贸w ja艣niej! - wykrzykuj臋 w my艣lach i rzucam si臋 na zmieniaj膮c膮 barwy 艣cian臋.

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Moje dziecko jest poronione]

聽 聽 - Dlaczego ocalili艣cie Ziemi臋, Ummonie?

聽 聽 [Nostalgia/

聽 聽 sentyment/

聽 聽 nadzieja na przysz艂o艣膰/

聽 聽 obawa przed odwetem]

聽 聽 - Czyim odwetem? Ludzi?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - Wi臋c da si臋 szkodzi膰 Centrum? Gdzie ono jest, Ummonie?

聽 聽 [Ju偶 ci powiedzia艂em]

聽 聽 - Wi臋c zr贸b to jeszcze raz.

聽 聽 [Zamieszkujemy to, co jest pomi臋dzy/

聽 聽 niewielkie osobliwo艣ci

聽 聽 jak defekty w sieci krystalicznej/

聽 聽 aby gromadzi膰 wspomnienia

聽 聽 i generowa膰 iluzje nas

聽 聽 dla nas]

聽 聽 - Osobliwo艣ci?! - wykrzykuj臋. - To co jest pomi臋dzy? Jezu Chryste, Ummonie, Centrum znajduje si臋 wewn膮trz sieci transmiter贸w!

聽 聽 [Oczywi艣cie//

聽 聽 A gdzie偶by indziej]

聽 聽 - W samych transmiterach! W dziurach osobliwo艣ci czasoprzestrzeni! Sie膰 stanowi wi臋c gigantyczny komputer dla SI.

聽 聽 [Nie]

聽 聽 [Datasfery s膮 tym komputerem//

聽 聽 Kiedy cz艂owiek

聽 聽 wchodzi do datasfery jego neurony

聽 聽 staj膮 si臋 dost臋pne dla nas//

聽 聽 Dwie艣cie miliard贸w m贸zg贸w/

聽 聽 ka偶dy z setkami miliard贸w neuron贸w/

聽 聽 to daje ogromn膮 moc obliczeniow膮]

聽 聽 - Wi臋c datasfera to spos贸b na sprowadzenie nas do roli waszego komputera. Ale przecie偶 samo Centrum rezyduje w sieci transmiter贸w... pomi臋dzy nimi!

聽 聽 [Jeste艣 bardzo bystrym mentalnie poronionym p艂odem]

聽 聽 Staram si臋 wyobrazi膰 sobie to, co us艂ysza艂em, i nie jestem w stanie. Transmitery by艂y najwspanialszym darem TechnoCentrum dla nas... ludzko艣ci. Egzystowanie 艣wiata bez ich sieci to jak usi艂owanie wyobra偶enia go sobie bez ognia, ko艂a czy ubra艅. Ale nikt spo艣r贸d nas... 偶aden cz艂owiek... nigdy nie zastanowi艂 si臋, co wype艂nia przestrze艅 mi臋dzy portalami transmiter贸w. Prosty krok z tego miejsca w drugie przekona艂 nas, 偶e tajemne sfery osobliwo艣ci Centrum to dziury w tkaninie czasoprzestrzeni.

聽 聽 Staram si臋 przedstawi膰 sobie opis Ummona w spos贸b bardziej zrozumia艂y, niejako materialny: sie膰 transmiter贸w to skomplikowana kratownica utkanych z osobliwo艣ci 艣rodowisk, w kt贸rych Sztuczne Inteligencje TechnoCentrum poruszaj膮 si臋 jak paj膮ki, a ich ,;maszyny" - miliardy ludzkich umys艂贸w - s膮 pod艂膮czone do datasfer.

聽 聽 Nic dziwnego, 偶e SI zdecydowa艂y si臋 na zniszczenie Starej Ziemi, korzystaj膮c z prototypu czarnej dziury do wywo艂ania Wielkiej Pomy艂ki. To drobne niedopatrzenie Zespo艂u Kij贸w, a raczej asystuj膮cej mu Sztucznej Inteligencji, spowodowa艂o wys艂anie ludzko艣ci w hegir臋. Paj臋czyna Centrum oplot艂a dwie艣cie planet i ksi臋偶yc贸w rozrzuconych na przestrzeni ponad tysi膮ca lat 艣wietlnych. TechnoCentrum rozrasta艂o si臋 wraz z ka偶dym nowym transmiterem. Z pewno艣ci膮 powi臋ksza艂o sw膮 sie膰 tak偶e nieoficjalnie, czego dowodzi艂o po艂膮czenie z "ukryt膮" Star膮 Ziemi膮. Ale gdy zastanawiam si臋 nad tym, przychodzi mi na my艣l dziwna pustka "metasfery" i u艣wiadamiam sobie, 偶e wi臋kszo艣膰 paj臋czyny poza Sieci膮 nie jest zamieszkana przez Sztuczne Inteligencje.

聽 聽 [Masz racj臋/ Keats/

聽 聽 Wi臋kszo艣膰 spo艣r贸d nas pozostaje , w obr臋bie

聽 聽 dobrze znanych obszar贸w]

聽 聽 - Dlaczego?

聽 聽 [Bo strach

聽 聽 by膰 w nowych/ i s膮 tam inne rzeczy]

聽 聽 - Rzeczy? Inne inteligencje?

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [To zbyt wielkie s艂owo// Rzeczy/

聽 聽 Inne rzeczy/

聽 聽 Lwy i tygrysy i nied藕wiedzie]

聽 聽 - W metasferze 偶yj膮 obce istoty? Wi臋c Centrum kryje si臋 w paj臋czynie transmiter贸w Sieci jak szczury w podziemiach jakiego艣 starego domu?

聽 聽 [Niewyszukana metafora/

聽 聽 Keats/

聽 聽 ale trafna// Podoba mi si臋]

聽 聽 - Czy ludzkie b贸stwo, to kt贸re przedzierzgnie si臋 kiedy艣 w Boga, jest jednym z tych obcych?

聽 聽 [Nie]

聽 聽 [B贸g ludzko艣ci wyewoluowa艂/kiedy艣 wyewoluuje/

聽 聽 w innym wymiarze/

聽 聽 w innym medium]

聽 聽 - Gdzie?

聽 聽 [Je艣li ju偶 musisz wiedzie膰/

聽 聽 w warto艣ciach pierwiastka z Gh/c*c. ]

聽 聽 - Co ma z tym wszystkim wsp贸lnego sta艂a Plancka?

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Kiedy艣 Ummon zapyta艂 pomniejsz膮 jasno艣膰//

聽 聽 Czy jeste艣 ogrodnikiem//

聽 聽 Tak// odpowiedzia艂a//

聽 聽 Dlaczego rzepa nie ma korzeni//

聽 聽 Ummon zapyta艂 ogrodnika

聽 聽 kt贸ry nie potrafi艂 odpowiedzie膰//

聽 聽 Poniewa偶// rzek艂 Ummon//

聽 聽 deszcz jej wystarcza]

聽 聽 My艣l臋 nad tym przez chwil臋. Teraz koan Ummona nie wydaje mi si臋 a偶 tak trudny do zrozumienia. Zn贸w umiem wg艂臋bi膰 si臋 w tre艣膰 ukryt膮 pod pow艂ok膮 s艂贸w. Ummon lubuje si臋 w kr贸tkich przypowie艣ciach, pe艂nych sarkazmu, w kt贸rych odpowied藕 zawiera si臋 w nauce i tak cz臋sto stosowanej w niej antylogice. Deszcz贸wka mo偶e znaczy膰 wszystko i nic. Wed艂ug filozofii Ummona i wielu innych Mistrz贸w to w艂a艣nie t艂umaczy, dlaczego 偶yrafa ma tak d艂ug膮 szyj臋. Wyja艣nia te偶, dlaczego ludzie s膮 inteligentni, a drzewa nie.

聽 聽 Myl膮 mnie tylko wpl膮tane warto艣ci fizyczne.

聽 聽 Nawet ja wiem, 偶e te proste wzory s膮 kombinacj膮 trzech fundamentalnych sta艂ych fizycznych - si艂y grawitacji, sta艂ej Plancka i pr臋dko艣ci 艣wiat艂a. Powsta艂e wyra偶enia -pierwiastek z Gh/c*ci pierwiastek z Gh/c*c*c s膮 wielko艣ciami nazywanymi d艂ugo艣ci膮 i czasem kwantowym. To najmniejsze jednostki

聽 聽 Bardzo ma艂o.

聽 聽 Ale to w艂a艣nie tam, wed艂ug Ummona, powsta艂 w drodze ewolucji, a mo偶e dopiero kiedy艣 powstanie, nasz ludzki B贸g.

聽 聽 Nagle prawda dociera do mnie z si艂膮 i gwa艂towno艣ci膮 b艂yskawicy.

聽 聽 Ummon m贸wi o poziomie kwantowym czasoprzestrzeni! Tych kwantowych fluktuacjach, kt贸re spajaj膮 wszech艣wiat i umo偶liwiaj膮 powstanie dziur w czasoprzestrzeni, stanowi膮cych podstaw臋 dla bezpo艣redniej transmisji materii i energii! O 艂膮czu, kt贸re wbrew logice przesy艂a sygna艂y mi臋dzy dwoma fotonami zmierzaj膮cymi w przeciwnych kierunkach!.

聽 聽 Je艣li Sztuczne Inteligencje TechnoCentnrm 偶yj膮 jak szczury w podziemiach domu Hegemonii, to nasz ludzki B贸g narodzi si臋 w atomach drewna, w moleku艂ach powietrza, w energii emitowanej przez mi艂o艣膰, nienawi艣膰 i strach, we 艣nie... we wszystkim realnym, co nas otacza.

聽 聽 - Bo偶e - szepcz臋.

聽 聽 [Zgadza si臋/ Keats//

聽 聽 Czy wszystkie wolnoczasowe istoty s膮 tak flegmatyczne/

聽 聽 czy te偶 tw贸j umys艂 jest zniszczony bardziej ni偶 innych]

聽 聽 - Powiedzia艂e艣 Brawne i... mojemu odpowiednikowi... 偶e wasz Najwy偶szy Intelekt zamieszkuje szpary w rzeczywisto艣ci, dziedzicz膮c ten dom po was, swoich tw贸rcach, podobnie jak ludzie piel臋gnuj膮ca sobie umi艂owanie drzew. To znaczy, 偶e wasza deus ex machina ulokuje si臋 w tej samej sieci transmiter贸w, w kt贸rej teraz 偶yj膮 SI?

聽 聽 [Tak/Keats]

聽 聽 - Co wi臋c stanie si臋 z wami? Ze znajduj膮cymi si臋 tu obecnie Sztucznymi Inteligencjami?

聽 聽 "G艂os" Ummona brzmi jak grzmot:

聽 聽 [Czemum was pozna艂

聽 聽 Czemum was zobaczy艂

聽 聽 Czemu偶 ta moja wieczysta istota

聽 聽 Tak oszala艂a/偶e mog艂em was ujrze膰/

聽 聽 呕e mog艂em patrze膰 na te strachy nowe!

聽 聽 Upad艂 Saturn/ wi臋c i ja mam upa艣膰

聽 聽 Mam i ja rzuci膰 t臋 przysta艅 spokoju/

聽 聽 T臋 chwa艂y mojej kolebk臋/ ten cichy

聽 聽 A bujny zbytek niebia艅skiej 艣wiat艂o艣ci/

聽 聽 T臋 schro艅 urocz膮/ te l艣niste przybytki/

聽 聽 Te kryszta艂owe moje pawilony/

聽 聽 To moje ca艂e ja艣niej膮ce w艂adztwo

聽 聽 Dzi艣 ono puste/ sieroce/ nikt z moich

聽 聽 W niem ju偶 nie go艣ci// O biada!

聽 聽 Nie widz臋 Blasku/ ni ogniwa/ ni kszta艂t贸w harmonii/

聽 聽 A tylko ciemno艣膰 widz臋/ 艣mier膰 i ciemno艣膰!]

聽 聽 Znam te s艂owa. Sam je napisa艂em. A raczej uczyni艂 to John Keats dziewi臋膰set lat wcze艣niej, po raz pierwszy usi艂uj膮c opisa膰 upadek Tytan贸w i zaj臋cie ich miejsca przez olimpijskich bog贸w. 艢wietnie pami臋tam t臋 wiosn臋 roku 1818: bolesne pieczenie w gardle, pozosta艂e po przezi臋bieniu podczas pieszej wycieczki w Szkocji, znacznie wi臋kszy b贸l wywo艂any zjadliwymi atakami na m贸j poemat "Endymion" w trzech pismach "Blackwood's", "Quarterly Review" i "British Czitic", a przede wszystkim cierpienie na widok choroby zabieraj膮cej mi brata Toma.

聽 聽 艢wiadom otaczaj膮cego mnie zamieszania w Centrum, patrz臋 w g贸r臋, staraj膮c si臋 dostrzec co艣, co mo偶na by uzna膰 za twarz pot臋偶nego Ummona.

聽 聽 - Kiedy narodzi si臋 Najwy偶szy Intelekt, wy - Sztuczne Inteligencje "ni偶szej rangi" - umrzecie.

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - B臋dzie pos艂ugiwa艂 si臋 waszymi sieciami informacyjnymi w podobny spos贸b, jak wy obecnie wykorzystujecie nas.

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - A nie chcecie umrze膰, prawda, Ummonie?

聽 聽 [Umieranie jest 艂atwe/

聽 聽 Komedia trudna]

聽 聽 - A wi臋c walczycie o przetrwanie. Wy, Stabilni. W艂a艣nie o to chodzi w tej wojnie, kt贸ra si臋 toczy w Centrum?

聽 聽 [Pomniejsza jasno艣膰 zapyta艂a Ummona//

聽 聽 Jakie znaczenie ma

聽 聽 Daruma nadchodz膮ca z zachodu//

聽 聽 Ummon odpowiedzia艂//

聽 聽 Widzimy G贸ry w s艂o艅cu]

聽 聽 Coraz 艂atwiej jest mi pojmowa膰 koan Ummona. W rozumieniu Centrum to co ludzie nazywaj膮 zen - cztery cnoty nirwany - to niezmienno艣膰, rado艣膰, osobista egzystencja oraz czysto艣膰. Elementy ludzkiej filozofii daje si臋 zakwalifikowa膰 do kategorii intelektualnych, religijnych, moralnych i estetycznych. Ummon i pozostali Stabilni uznaj膮 tylko jedn膮 warto艣膰 - egzystencj臋. Warto艣ci religijne mog膮 by膰 wzgl臋dne, intelektualne ulotne, moralne niejasne, a estetyczne zale偶膮 od obserwatora. Egzystencja jakiejkolwiek istoty zawiera natomiast niesko艅czono艣膰 - st膮d "g贸ry w s艂o艅cu". B臋d膮c za艣 niesko艅czona, zawiera w sobie ka偶d膮 inn膮 rzecz i ka偶d膮 prawd臋.

聽 聽 Ummon nie chce umrze膰.

聽 聽 Stabilni przeciwstawili si臋 w艂asnemu bogu i pozosta艂ym SI. Stworzyli mnie, bym wyznaczy艂 Brawne, Sola, Kassada i reszt臋 pielgrzym贸w, bym udziela艂 wskaz贸wek Meinie Gladstone i pewnej grupie senator贸w, 偶eby ludzko艣膰 zosta艂a ostrze偶ona, a obecnie podj臋艂a otwart膮 wojn臋 z TechnoCentrum.

聽 聽 Ummon nie chce umiera膰.

聽 聽 - Ummonie, je艣li Centrum zostanie zniszczone, czy i ty zginiesz?

聽 聽 [We wszech艣wiecie nie ma 艣mierci

聽 聽 Nie ma jej zapachu///

聽 聽 Ale przyjdzie/// ach/ ach]

聽 聽 To zn贸w cytat zaczerpni臋ty z mojego drugiego podej艣cia do epickiej opowie艣ci o przemijaniu b贸stw oraz roli poety w zmaganiach z cierpieniem.

聽 聽 Ummon nie umrze, je艣li siedziba Centrum zostanie zniszczona, ale skarze go na. to pragnienie stworzenia Najwy偶szego Intelektu. Dok膮d ucieknie, gdy przestanie istnie膰 Sie膰? Oczami wyobra藕ni widz臋 metasfer臋 - te niesko艅czone, mroczne krajobrazy, gdzie napawaj膮ce przera偶eniem cienie poruszaj膮 si臋 za nierzeczywistym horyzontem.

聽 聽 Wiem, 偶e Ummon nie udzieli odpowiedzi na moje pytanie. Zapytam wi臋c o co艣 innego.

聽 聽 - A czego chc膮 Gwa艂towni?

聽 聽 [Tego co Gladstone// Ko艅ca

聽 聽 symbiozy mi臋dzy SI a ludzko艣ci膮]

聽 聽 - Poprzez zniszczenie nas?

聽 聽 [Najwyra藕niej]

聽 聽 - Dlaczego?

聽 聽 [Zniewolili艣my was pot臋g膮/

聽 聽 technologi膮/ paciorkami i 艣wiecide艂kami

聽 聽 urz膮dzeniami, kt贸rych nie zbudowaliby艣cie

聽 聽 i kt贸rych dzia艂ania nie rozumieli艣cie//

聽 聽 Sami byli艣cie w stanie stworzy膰 nap臋d Hawkinga/

聽 聽 ale transmitery/

聽 聽 linie FAT/ megasfera/

聽 聽 promienie 艣mierci

聽 聽 Nigdy//

聽 聽 Jak Siuksowie ze strzelbami/

聽 聽 ko艅mi/ kocami/ no偶ami/ i paciorkami/ przyj臋li艣cie je/

聽 聽 zaakceptowali艣cie nas i zatracili艣cie si臋//

聽 聽 Ale jak bia艂y cz艂owiek rozdaj膮cy stare koce/

聽 聽 jak w艂a艣ciciel niewolnika na swojej plantacji/

聽 聽 albo w Werkschutze Dechenschule Gusstahlfabrik/

聽 聽 i my si臋 zatracili艣my// Gwa艂towni chc膮 ko艅ca symbiozy

聽 聽 poprzez odci臋cie spadochronu/ ludzko艣ci]

聽 聽 - A Ultymaci? Oni chc膮 zgin膮膰? Chc膮 zosta膰 zast膮pieni waszym nienasyconym NI?

聽 聽 [Oni my艣l膮 jak ty

聽 聽 albo tw贸j sofista Morski B贸g]

聽 聽 I Ummon recytuje wiersz, kt贸ry zarzuci艂em sfrustrowany, nie dlatego, 偶e nie podoba艂a mi si臋 jego forma, lecz z powodu niewiary w przes艂anie, jakie ni贸s艂.

聽 聽 To przes艂anie zdetronizowany b贸g m贸rz Oceanus adresuje do skazanych na zag艂ad臋 Tytan贸w. To pean ku czci ewolucji, napisany, gdy Karol Darwin mia艂 zaledwie dziewi臋膰 lat. S艂ysz臋 s艂owa, kt贸re pisa艂em pewnego pa藕dziernikowego wieczora dziewi臋膰set lat temu, w zupe艂nie innym 艣wiecie, a jednocze艣nie zdaje mi si臋, 偶e s艂ysz臋 je teraz po raz pierwszy:

聽 聽 [Bogowie/

聽 聽 Wy/ kt贸rzy w艂asnym d艂awicie si臋 偶alem/

聽 聽 Szarpani gniewem/ po偶erani z艂o艣ci膮/

聽 聽 W kurczach gin膮cy z tej bolesnej kl臋ski/

聽 聽 Przyt臋pcie zmys艂y/ ten sw贸j s艂uch przyt艂umcie/

聽 聽 Gdy偶 w moim g艂osie nie grzmi zapalczywo艣膰!

聽 聽 Przecie偶/ kto pragnie/ niechaj mnie wys艂ucha/

聽 聽 Albowiem chc臋 wam da膰 dow贸d/ jak ch臋tnie

聽 聽 Ka偶dy si臋 ugi膮膰 powinien/ a wiedzcie/

聽 聽 呕e w tym dowodzie nios臋 wam pociech臋/

聽 聽 Je偶eli czerpa膰 chcecie j膮 z tej prawdy//

聽 聽 Prawo natury zmog艂o nas/ nie si艂a

聽 聽 Gromu lub Zeusa. O wielki Saturnie/

聽 聽 Wszech艣wiat atom贸w ty艣 przejrza艂 najlepiej

聽 聽 Ale 偶e艣 kr贸lem i 偶e 艣lepym jeste艣

聽 聽 W艂a艣nie przez swoj膮 kr贸lewsko艣膰, dlatego

聽 聽 Jedna twym oczom zakryta jest droga/

聽 聽 Kt贸r膮 ja szed艂em ku prawdzie wieczystej//

聽 聽 Wi臋c przede wszystkiem: jak nie by艂e艣 pierwsz膮/

聽 聽 Tak te偶 nie jeste艣 pot臋g膮 ostatni膮

聽 聽 I by膰 nie mo偶esz// Nie jeste艣 pocz膮tkiem

聽 聽 Ani te偶 ko艅cem! Chaos to i Ciemno艣膰

聽 聽 Stworzy艂y 艣wiat艂o/ ten najpierwszy owoc

聽 聽 Wewn臋trznych boj贸w/ ponurych zaburze艅/

聽 聽 Dojrzewaj膮cych dla cel贸w przedziwnych//

聽 聽 Nadesz艂a chwila dojrzenia/ z ni膮 艣wiat艂o/

聽 聽 I 艣wiat艂o/ z w艂asnym skojarzone stw贸rc膮/

聽 聽 Wyda艂o wszystk膮 bezmiern膮 materj臋//

聽 聽 I objawili si臋 nasi rodzice/

聽 聽 Niebo i Ziemia/ w tej samej godzinie/

聽 聽 A potem 艣wiata obj臋li艣my w艂adz臋/

聽 聽 Ty/ pierworodny/ i my/ r贸d olbrzym贸w//

聽 聽 Teraz b贸l prawdy idzie/ je艣li komu

聽 聽 B臋dzie on b贸lem! Szale艅stwo! Bo膰 przecie

聽 聽 Z spokojem znosi膰 wszystk膮 prawd臋 nag膮

聽 聽 I wszystkie losy/ to szczyt wspania艂o艣ci!

聽 聽 Baczcie co m贸wi臋! Jak Niebo i Ziemia

聽 聽 W偶dy膰 doskonalsze/ ni偶 Chaos i Ciemno艣膰/

聽 聽 Cho膰 i te ongi mia艂y panowanie/

聽 聽 Jak zasi臋 po nich widzimy Niebiosa

聽 聽 I Ziemi臋 w kszta艂tach pot臋偶ne i pi臋kne/

聽 聽 W woli i czynach wolne/ a 艂膮czliwe/

聽 聽 Opr贸cz tysi膮ca innych jawnych znak贸w

聽 聽 Czystszego 偶ycia/ tak dzi艣 w nasze 艣lady

聽 聽 Wst臋puje 艣wie偶a/ pi臋kniejsza pot臋ga/

聽 聽 Z nas urodzona i na to/ a偶eby

聽 聽 Wzbi膰 si臋 nad nami/ jako my艣my ongi

聽 聽 Zmogli chwalebnie dawn膮 moc Ciemno艣ci//

聽 聽 A przeto kl臋ska nasza nie jest wi臋ksza/

聽 聽 Ni偶 bezkszta艂tnego upadku Chaosu/

聽 聽 Sprowadzon przez nas// Czy偶 ta bry艂a gleby

聽 聽 Mo偶e ur膮ga膰 losom/ kt贸re sama

聽 聽 Wyhodowa艂a i ci膮gle hoduje/

聽 聽 A kt贸re od niej tyle czarowniejsze

聽 聽 Czy偶 mo偶e ona nie uzna膰 przewagi

聽 聽 Zielonych gaj贸w/ Albo czyli偶 drzewo

聽 聽 艢mie go艂臋bicy zazdro艣ci膰/ 偶e grucha

聽 聽 I 偶e na 艣nie偶nych polatuje skrzyd艂ach/

聽 聽 K臋dy jej wola/ gdzie ma rozkosz swoja

聽 聽 My to jeste艣my/ jak te drzewa w lesie//

聽 聽 Tylko 偶e z naszych wspania艂ych ga艂臋zi

聽 聽 Nie wysz艂y blade/ samotne go艂臋bie/

聽 聽 Lecz z艂otopi贸re or艂y/ co szybuj膮

聽 聽 W swej pi臋kno艣ci wysoko nad nami

聽 聽 I przez to musz膮 panowa膰/ albowiem

聽 聽 Takie jest prawo/ kto pierwszy pi臋kno艣ci膮

聽 聽 Ten ma by膰 pierwszy i w艂adza//

聽 聽 Przyjmij prawd臋/ i niech b臋dzie dla ciebie balsamem]

聽 聽 - Bardzo 艂adny - kieruj臋 my艣l do Ummona - ale czy wierzysz w to?

聽 聽 [Ani przez chwil臋]

聽 聽 - Ale Ultymaci wierz膮?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - I s膮 gotowi zgin膮膰, by ust膮pi膰 miejsca Najwy偶szemu Intelektowi?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - Istnieje jednak problem, mo偶e zbyt oczywisty, by o nim m贸wi膰, ale i tak to zrobi臋: po co toczy膰 wojn臋, skoro z g贸ry wiecie, kto j膮 wygra? M贸wisz, 偶e Najwy偶szy Intelekt istnieje w przysz艂o艣ci i walczy z ludzkim b贸stwem. Wysy艂a wam nawet pewne informacje, kt贸rymi dzielicie si臋 z Hegemoni膮. Wi臋c to Ultymaci musz膮 zwyci臋偶y膰. Po co wi臋c podejmowa膰 walk臋 i przechodzi膰 przez to wszystko?

聽 聽 [Ha!]

聽 聽 [Ucz臋 ci臋/

聽 聽 tworz臋 najwspanialsz膮 odtworzona osobowo艣膰/

聽 聽 i pozwalam ci w臋drowa膰 w艣r贸d ludzi

聽 聽 jako wolnoczasowa istota

聽 聽 by ci臋 zahartowa膰/wzmocni膰 ale wci膮偶 jeste艣

聽 聽 poronionym dzieckiem]

聽 聽 D艂ugo rozmy艣lam nad tym, co mi powiedzia艂. - Czy偶by istnia艂o wiele przysz艂o艣ci?

聽 聽 [Pomniejsza jasno艣膰 zapyta艂a Ummona//

聽 聽 Czy istnieje wiele przysz艂o艣ci//

聽 聽 Ummon odpowiedzia艂//

聽 聽 A czy pies ma pch艂y]

聽 聽 - Ale ta, kt贸r膮 zdominuje Najwy偶szy Intelekt, jest najbardziej prawdopodobna?

聽 聽 [Tak]

聽 聽 - Istnieje jednak r贸wnie偶 prawdopodobie艅stwo dominacji przysz艂o艣ci, w kt贸rej co prawda dochodzi do jego powstania, ale ludzkie b贸stwo nie ma problemu z podporz膮dkowaniem go sobie?

聽 聽 [Ciesz臋 si臋 偶e nawet poroniony p艂贸d potrafi my艣le膰]

聽 聽 - Powiedzia艂e艣 Brawne, 偶e ta ludzka... 艣wiadomo艣膰 - b贸stwo brzmi tu nie na miejscu - 偶e ten ludzki Najwy偶szy Intelekt sk艂ada si臋 z trzech element贸w.

聽 聽 [Z Intelektu/ Wsp贸艂czucia/ I Pustki Kt贸ra 艁膮czy]

聽 聽 - Pustki, Kt贸ra 艁膮czy? Chodzi ci o d艂ugo艣膰 kwantow膮 i kwantowy czas? O kwantow膮 rzeczywisto艣膰?

聽 聽 [Uwa偶aj/

聽 聽 Keats/ my艣lenie mo偶e sta膰 si臋 przyzwyczajeniem]

聽 聽 [Nasz NI i wasz NI wys艂a艂y

聽 聽 Chy偶wara

聽 聽 na jego poszukiwanie]

聽 聽 - Nasz NI? Ludzki Najwy偶szy Intelekt tak偶e wys艂a艂 Chy偶wara?

聽 聽 [Pozwoli艂 na to]

聽 聽 [Wsp贸艂czucie to

聽 聽 co艣 obcego i bezu偶ytecznego/

聽 聽 naro艣l paso偶ytuj膮ca na intelekcie//

聽 聽 Ale ludzki NI jest nim przesycony wi臋c u偶yli艣my b贸lu by

聽 聽 wywabi膰 go z ukrycia// St膮d drzewo]

聽 聽 - Drzewo? Stalowe drzewo Chy偶wara?

聽 聽 [Oczywi艣cie]

聽 聽 [Emituje b贸l poprzez transmitery d藕wi臋cz膮c jak

聽 聽 gwizdek w psim uchu// Albo bo偶ym]

聽 聽 Czuj臋, jak m贸j analog dr偶y, gdy dociera do mnie prawda. Chaos wok贸艂 ba艅ki Ummona nie da si臋 wprost opisa膰, jakby sam materia艂 tworz膮cy przestrze艅 by艂 rozszarpywany jakimi艣 gigantycznymi r臋kami. Centrum systematycznie obraca si臋 w ruin臋.

聽 聽 - Ummonie, kto jest ludzkim NI w naszych czasach? Gdzie ukrywa si臋 ta 艣wiadomo艣膰?

聽 聽 [Musisz zrozumie膰/ Keats/

聽 聽 偶e nasz膮 jedyn膮 szans膮 by艂o stworzenie cybryda/

聽 聽 Syna Cz艂owieczego/

聽 聽 Syna Maszyny//

聽 聽 I uczynienie go tak atrakcyjnym 偶e uciekaj膮ce Wsp贸艂czucie

聽 聽 w艂a艣nie jego wybierze na sw贸j dom/

聽 聽 艢wiadomo艣膰 na tyle bliska boskiej,

聽 聽 na ile ludzko艣膰 umo偶liwi艂a to przez trzydzie艣ci pokole艅

聽 聽 wyobra藕nia mog膮ca poruszy膰

聽 聽 przestrze艅 i czas// Oferuj膮c/ i akceptuj膮c/

聽 聽 form臋 po艂膮czenia mi臋dzy 艣wiatami pozwalaj膮c膮

聽 聽 istnie膰 im obu]

聽 聽 - Kto, do cholery?! Kto to jest? Sko艅cz ju偶 z tymi swoimi wywodami, pozbawiony formy draniu. Kto?

聽 聽 [Dwukrotnie odm贸wi艂e艣 tej bosko艣ci/

聽 聽 Keats// Je艣li odm贸wisz jeszcze raz/

聽 聽 wszystko dobiegnie ko艅ca/

聽 聽 poniewa偶 nie ma ju偶 czasu]

聽 聽 [Id藕! Id藕 i umrzyj, by 偶y膰!

聽 聽 Albo 偶yj przez chwil臋 i umrzyj dla nas wszystkich!

聽 聽 I tak Ummon i inni sko艅czyli z tob膮!]

聽 聽 [Odejd藕!]

聽 聽 Przera偶ony i zdezorientowany spadam, cho膰 tutaj nie ma g贸ry ani do艂u, przemierzaj膮c TechnoCentrum jak li艣膰 porwany wiatrem. Gnam bez celu przez megasfer臋 i nagle zapadam si臋 w idealn膮 ciemno艣膰. Wy艂aniam si臋 z niej i zn贸w widz臋 cienie czaj膮ce si臋 w metasferze.

聽 聽 Otaczaj膮 mnie niepoj臋to艣膰, niezmierzona przestrze艅, strach oraz ciemno艣膰 i tylko gdzie艣 w oddali wida膰 jasny punkcik.

聽 聽 P艂yn臋 w jego stron臋, oblepiony czym艣 pozbawionym formy.

聽 聽 To Byron uton膮艂, nie ja, my艣l臋. Chyba 偶e mo偶na utopi膰 si臋 we w艂asnej krwi i resztkach p艂uc.

聽 聽 Wiem, 偶e mam teraz wyb贸r. Mog臋 偶y膰 i pozosta膰 艣miertelnikiem, nie cybrydem, lecz cz艂owiekiem, nie Wsp贸艂czuciem, ale poet膮. P艂yn膮c przeciw silnemu pr膮dowi zbli偶am si臋 ku 艣wiate艂ku.

聽聽聽- Hunt! Hunt!

聽 聽 Doradca Meiny Gladstone podskakuje gwa艂townie wyrwany ze snu, a na jego pe艂nej zm臋czenia, poci膮g艂ej twarzy wida膰 trosk臋 i obaw臋. Wci膮偶 jest noc, ale na 艣cianie pojawiaj膮 si臋 ju偶 pierwsze 艣wiat艂a dnia..

聽 聽 - M贸j Bo偶e - szepcze Hunt i patrzy na mnie z przera偶eniem.

聽 聽 Pod膮偶am za jego wzrokiem i na pos艂aniu widz臋 ka艂u偶臋 jasnoczerwonej krwi.

聽 聽 Obudzi艂 go chyba m贸j kaszel, kt贸ry i mnie sprowadzi艂 tu z powrotem.

聽 聽 - Hunt! - sapi臋 tak s艂aby, 偶e nie mam si艂y unie艣膰 nawet r臋ki.

聽 聽 M贸j opiekun siada na skraju 艂贸偶ka i ujmuje moj膮 d艂o艅. Wiem, 偶e zdaje sobie spraw臋, i偶 umieram.

聽 聽 - Hunt - szepcz臋 - ...musz臋 powiedzie膰... Cudowne rzeczy...

聽 聽 Uspokaja mnie.

聽 聽 - P贸藕niej, Severn. Odpocznij. Posprz膮tam tu, a potem mi opowiesz. Mamy mn贸stwo czasu.

聽 聽 Staram si臋 unie艣膰, ale jestem w stanie chwyci膰 go tylko za r臋k臋 i wbi膰 w ni膮 palce.

聽 聽 - Nie - chrypi臋, czuj膮c bulgotanie w gardle i s艂ysz膮c szum wody spadaj膮cej do misy fontanny. - Nie tak wiele... Bardzo ma艂o...

聽 聽 W tej chwili, umieraj膮c, nabieram pewno艣ci, 偶e nie jestem siedliskiem ludzkiego Najwy偶szego Intelektu, nie jestem po艂膮czeniem SI i cz艂owieczego ducha, nie jestem Wybranym.

聽 聽 Pozostaj臋 tylko poet膮 umieraj膮cym daleko od domu.

聽聽聽 . 42 .

聽聽聽 Pu艂kownik Fedmahn Kassad poleg艂 w walce.

聽 聽 Wci膮偶 walcz膮c z Chy偶warem, 艣wiadom obecno艣ci Monety pod postaci膮 cienia widzianego k膮tem oka, Kassad przemie艣ci艂 si臋 w czasie i znalaz艂 w miejscu roz艣wietlonym promieniami s艂o艅ca.

聽 聽 Potw贸r opu艣ci艂 ramiona i cofn膮艂 si臋, a jego l艣ni膮ce 艣lepia zdawa艂y si臋 odbija膰 barw臋 krwi sp艂ywaj膮cej po polu si艂owym otaczaj膮cym Kassada. Pu艂kownik popatrzy艂 wko艂o. Znajdowali si臋 w pobli偶u Doliny Grobowc贸w Czasu, ale w zupe艂nie innym czasie, gdzie艣 w przysz艂o艣ci. Miejsce skalistych wyst臋p贸w i piaszczystych wydm zajmowa艂 teraz las. Na po艂udniowym zachodzie, mniej wi臋cej tam gdzie w czasach Kassada znajdowa艂y si臋 ruiny Miasta Poet贸w, teraz wznosi艂o si臋 nowe miasto, z wie偶ami i murami odbijaj膮cymi promienie wisz膮cego nisko nad horyzontem s艂o艅ca. Mi臋dzy zabudow膮 a skrajem lasu i dolin膮 wysoka zielona trawa ko艂ysa艂a si臋 na wietrze wiej膮cym od strony odleg艂ych G贸r Cugielnych.

聽 聽 Po lewej jak przedtem znajdowa艂a si臋 Dolina Grobowc贸w Czasu, tyle 偶e zbocza by艂y obecnie 艂agodniejsze, st臋pione przez erozj臋 i r贸wnie偶 poro艣ni臋te traw膮. Same grobowce wygl膮da艂y na nowe, niedawno zbudowane. Obelisk i Monolit otacza艂y jeszcze rusztowania. Ka偶dy z nich l艣ni艂 z艂otem, jakby zosta艂 pokryty drogocennym metalem. Wej艣cia by艂y zamkni臋te. Mi臋dzy budowlami sta艂a jaka艣 ogromna, tajemnicza maszyneria z widocznymi wst臋gami kabli. Kassad od razu zrozumia艂, 偶e znalaz艂 si臋 w przysz艂o艣ci, odleg艂ej od jego czas贸w o setki, a mo偶e nawet tysi膮ce lat, a grobowce s膮 w艂a艣nie przygotowywane do wys艂ania w podr贸偶 wstecz w czasie.

聽 聽 Kassad odwr贸ci艂 si臋.

聽 聽 Ujrza艂 kilka tysi臋cy m臋偶czyzn i kobiet, ustawionych w rz臋dach na trawiastym stoku, w miejscu dawnego urwiska. Staliw milczeniu, uzbrojeni i ustawieni w szyku bojowym, jakby czekali tylko na dow贸dc臋, kt贸ry wyda im rozkaz do ataku. Cz臋艣膰 spo艣r贸d nich os艂ania艂y pola si艂owe, inni za艣 byli niemal nadzy, co najwy偶ej okryci futrem, 艂uskami b膮d藕 skrzyd艂ami, mieni膮cymi si臋 wszystkimi kolorami t臋czy. Przypominali ludzi, kt贸rych widzia艂 przeniesiony przez Monet臋 tam, gdzie zosta艂 wyleczony:

聽 聽 Moneta. Sta艂a mi臋dzy nim a szykami, w polu si艂owym, kt贸re nie zakrywa艂o jej kombinezonu wykonanego jakby z czarnego aksamitu. Wok贸艂 szyi mia艂a owini臋ty czerwony szal, a przez rami臋 przewiesi艂a jak膮艣 ostro zako艅czon膮 bro艅. I patrzy艂a wprost na Kassada.

聽 聽 Pomacha艂 do niej mimo b贸lu promieniuj膮cego z nowo odniesionych ran. W oczach dziewczyny ujrza艂 co艣, co sprawi艂o, 偶e a偶 si臋 zatoczy艂.

聽 聽 Ona go nie zna艂a. Na jej twarzy malowa艂y si臋 zdziwienie i co艣 jakby dezorientacja... mo偶e strach. Tak膮 sam膮 obaw臋 by艂o wida膰 i na obliczach zast臋p贸w zbrojnych. Tkwili w miejscu, bez ruchu i tylko szum wiatru zak艂贸ca艂 idealn膮 cisz臋.

聽 聽 Kassad i Moneta przygl膮dali si臋 sobie uwa偶nie. Wreszcie pu艂kownik popatrzy艂 przez rami臋.

聽 聽 Chy偶war sta艂 nieruchomo jak stalowy pomnik zaledwie dziesi臋膰 metr贸w od niego. Wysoka trawa si臋ga艂a mu niemal do naje偶onych kolcami kolan.

聽 聽 Za nim, tu偶 przed skrajem lasu zobaczy艂 hordy, ca艂e legiony ustawionych r贸wno innych Chy偶war贸w, l艣ni膮cych w promieniach s艂o艅ca. Kassad rozpozna艂 swojego przeciwnika tylko dzi臋ki krwi znacz膮cej jego korpus i ostrza na ramionach. Oczy potwora rzuca艂y karmazynowy blask.

聽 聽 - To ty, prawda? - rozleg艂 si臋 tu偶 obok niego cichy g艂os. Komandos gwa艂townie odwr贸ci艂 g艂ow臋. Moneta by艂a tu偶 obok.

聽 聽 W艂osy mia艂a kr贸tkie jak podczas ich pierwszego spotkania, sk贸r臋 r贸wnie g艂adk膮, a zielonobr膮zowe oczy pe艂ne tajemniczo艣ci. Ogarn臋艂a go ch臋膰 pog艂adzenia jej po twarzy, dotkni臋cia palcem dobrze znanych ust. Ale nie zrobi艂 tego.

聽 聽 - To ty nim jeste艣 - powt贸rzy艂a dziewczyna, tym razem jakby stwierdzaj膮c fakt. - Wojownikiem, kt贸rego przybycie przepowiedzia艂am.

聽 聽 - Nie znasz mnie, Moneto? - Kilka ran wojownika si臋ga艂o niemal ko艣ci, ale 偶adna nie sprawia艂a b贸lu takiego jak spodziewana odpowied藕 na to pytanie.

聽 聽 Pokr臋ci艂a g艂ow膮. Odgarn臋艂a w艂osy z czo艂a dobrze znanym mu ruchem.

聽 聽 - Moneta. To oznacza "c贸rka pami臋ci" i "ta, kt贸ra przestrzega". To dobre imi臋.

聽 聽 - Nie nale偶y do ciebie?

聽 聽 U艣miechn臋艂a si臋. Pu艂kownik zapami臋ta艂 ten u艣miech od czasu ich pierwszego spotkania w 艣redniowiecznym lesie.

聽 聽 - Nie - odpar艂a mi臋kko. - Jeszcze nie. Dopiero tu przyby艂am. Moja podr贸偶.i opieka jeszcze si臋 nie rozpocz臋艂y.

聽 聽 Zdradzi艂a mu swe prawdziwe imi臋.

聽 聽 Zaskoczony potrz膮sn膮艂 g艂ow膮, uni贸s艂 r臋k臋 i dotkn膮艂 palcami jej policzka.

聽 聽 - Byli艣my kochankami - szepn膮艂. - Spotkali艣my si臋 na polu bitwy zagubionym gdzie艣 w wirtualnej rzeczywisto艣ci. Zawsze mi towarzyszy艂a艣. - Rozejrza艂 si臋. - Wszystko prowadzi do tego miejsca, prawda?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Kassad odwr贸ci艂 si臋 ku armii Chy偶war贸w.

聽 聽

聽 聽 - Czy to wojna? Tysi膮ce przeciw tysi膮com?

聽 聽 - Wojna. Tysi膮ce przeciw tysi膮com na dziesi臋ciu milionach 艣wiat贸w.

聽 聽 Zamkn膮艂 oczy i pokiwa艂 g艂ow膮. Pole si艂owe wspaniale spe艂nia艂o rol臋 u艣mierzacza b贸lu, ale czu艂, 偶e nie zdo艂a ju偶 d艂ugo oszukiwa膰 organizmu.

聽 聽 - Dziesi臋膰 milion贸w 艣wiat贸w - powt贸rzy艂 otwieraj膮c oczy. A wi臋c to decyduj膮ca bitwa?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - I zwyci臋zca bierze Grobowce Czasu?

聽 聽 Moneta popatrzy艂a na armi臋 wroga.

聽 聽 - Zwyci臋zca zdecyduje, czy osadzony w nich Chy偶war wyruszy w drog臋, by przygotowa膰 pole innym... - wskaza艂a na tysi膮ce potwor贸w - czy te偶 ludzko艣膰 sama zdecyduje o swej... przesz艂o艣ci i przysz艂o艣ci.

聽 聽 - Nie rozumiem... ale 偶o艂nierze rzadko s膮 w stanie dok艂adnie zorientowa膰 si臋 w sytuacji. - Kassad nachyli艂 si臋, poca艂owa艂 zaskoczon膮 dziewczyn臋 i zdj膮艂 jej czerwony szal. - Kocham ci臋 - szepn膮艂 zawi膮zuj膮c go na kolbie swej strzelby. Przy okazji stwierdzi艂, 偶e do po艂owy zu偶y艂 ju偶 amunicj臋 i 艂adunek energetyczny.

聽 聽 Fedmahn Kassad przeszed艂 pi臋膰 krok贸w naprz贸d, odwr贸ci艂 si臋 plecami do Chy偶wara, uni贸s艂 r臋ce i wykrzykn膮艂:

聽 聽 - Za wolno艣膰!

聽 聽 Trzy tysi膮ce garde艂 posz艂o za jego przyk艂adem:

聽 聽 - Za wolno艣膰!

聽 聽 Pu艂kownik stan膮艂 twarz膮 do wroga. Chy偶war uczyni艂 krok naprz贸d i rozprostowa艂 stalowe pazury.

聽 聽 Kassad wyda艂 okrzyk bojowy i rzuci艂 si臋 do ataku. Za nim ruszy艂a Moneta i tysi膮ce wojownik贸w.

聽聽聽 Po zako艅czeniu krwawej bitwy Moneta i kilku innych wybranych wojownik贸w odszuka艂o cia艂o Kassada splecione w 艣miertelnym uchwycie ze zniszczonym Chy偶warem. Ostro偶nie zabrali je i przenie艣li do namiotu rozstawionego w dolinie. Obmyli zw艂oki i w asy艣cie t艂um贸w zanie艣li je do Kryszta艂owego Monolitu.

聽 聽 Tam pu艂kownik Fedmahn Kassad zosta艂 z艂o偶ony na bia艂ej marmurowej p艂ycie, z broni膮 u boku. Zapadaj膮ce ciemno艣ci roz艣wietla艂o ogromne ognisko. W dolinie gromadzi艂o si臋 coraz wi臋cej m臋偶czyzn i kobiet, przychodz膮cych i przylatuj膮cych na skrzyd艂ach lub w pojazdach przypominaj膮cych przezroczyste ba艅ki.

聽 聽 P贸藕niej, gdy na niebie rozb艂ys艂y gwiazdy, Moneta po偶egna艂a si臋 ze zgromadzonymi i wesz艂a do Sfinksa. T艂umy zacz臋艂y 艣piewa膰. Na polu bitwy niewielkie gryzonie przemyka艂y pomi臋dzy le偶膮cymi w pyle proporcami, pogruchotanymi i stopionymi fragmentami metalowych cia艂, zbroi i broni.

聽 聽 Gdy nadesz艂a p贸艂noc, ludzie zamilkli i cofn臋li si臋. Grobowce Czasu rozjarzy艂y si臋 dziwn膮 po艣wiat膮. Si艂a pola antyentropijnego odepchn臋艂a zgromadzonych jeszcze dalej, a偶 do wlotu do doliny i le偶膮cego dalej pe艂nego 艣wiate艂 miasta.

聽 聽 Pot臋偶ne grobowce zamigota艂y ja艣niej i ruszy艂y w d艂ug膮 podr贸偶 wstecz, a pokrywaj膮ce je z艂oto b艂yskawicznie utraci艂o blask.

聽聽聽 Brawne Lamia min臋艂a ja艣niej膮cy Obelisk, z ca艂ych si艂 walcz膮c z naporem wichru. Piasek smaga艂 jej twarz i uniemo偶liwia艂 patrzenie. B艂yskawice bi艂y w szczyty okalaj膮ce dolin臋, pot臋guj膮c atmosfer臋 niesamowito艣ci i wywo艂uj膮c niepok贸j. Dziewczyna przys艂oni艂a twarz d艂o艅mi i zerkaj膮c mi臋dzy palcami stara艂a si臋 odnale藕膰 szlak.

聽 聽 Nagle ujrza艂a z艂ociste 艣wiat艂o odmienne od po艣wiaty, kt贸r膮 emanowa艂 ca艂y Kryszta艂owy Monolit. Najwyra藕niej co艣 znajdowa艂o si臋 w jego wn臋trzu.

聽 聽 Postanowi艂a, 偶e p贸jdzie prosto do Pa艂acu Chy偶wara, zrobi wszystko co w jej mocy, by uwolni膰 Silenusa, a dopiero p贸藕niej wr贸ci do Sola. Nie chcia艂a traci膰 ani chwili. Ale wyda艂o si臋 jej, 偶e w grobowcu widzi co艣 jakby zarys ludzkiej postaci. Kassada wci膮偶 nie by艂o. Sol opowiedzia艂 jej o misji konsula, ale mo偶e dyplomata zd膮偶y艂 ju偶 wr贸ci膰 pod os艂on膮 burzy. Ojca Dure nie by艂o sensu bra膰 pod uwag臋.

聽 聽 Brawne podesz艂a bli偶ej i zatrzyma艂a si臋 przed postrz臋pionym wej艣ciem do Monolitu.

聽 聽 Jego wn臋trze robi艂o wra偶enie, licz膮c sobie prawie sto metr贸w od pod艂ogi do trudno dostrzegalnego, niemal idealnie przezroczystego sklepienia. 艢ciany od wewn膮trz r贸wnie偶 by艂y przezroczyste, lecz zabarwione na z艂oto i bursztynowo, jakby przez 艣wiat艂o docieraj膮ce z zewn膮trz i koncentruj膮ce si臋 w 艣rodku pomieszczenia.

聽 聽 Tam, na czym艣 w rodzaju kamiennego postumentu, le偶a艂 Fedmahn Kassad. By艂 ubrany w czarny str贸j Armii, a jego pot臋偶ne d艂onie splata艂y si臋 na piersi. Wiele r贸偶nych rodzaj贸w broni, w wi臋kszo艣ci nieznanych, le偶a艂o obok i u jego st贸p. Twarz pu艂kownika by艂a powa偶na, podobnie jak za 偶ycia. Malowa艂 si臋 na niej spok贸j. Nie by艂o w膮tpliwo艣ci, 偶e nie 偶yje - majestat 艣mierci wisia艂 nad nim jak opary kadzide艂.

聽 聽 Ale w pomieszczeniu znajdowa艂 si臋 kto艣 jeszcze, kto w艂a艣nie zwr贸ci艂 na siebie uwag臋 Brawne.

聽 聽 M艂oda kobieta, przed trzydziestk膮, podesz艂a do cia艂a i ukl臋k艂a przed nim. Mia艂a na sobie czarny kombinezon. Jej w艂osy by艂y kr贸tko przyci臋te, twarz mia艂a nienaturalnie blad膮, a oczy wyj膮tkowo du偶e. Brawne przypomnia艂a sobie histori臋 komandosa, opowiedzian膮 przeze艅 podczas d艂ugiej podr贸偶y i zawarty w niej szczeg贸艂owy opis ulotnej kochanki Kassada.

聽 聽 - Moneta - wyszepta艂a.

聽 聽 M艂oda kobieta, kl臋kaj膮c na jednym kolanie, praw膮 r臋k臋 wyci膮gn臋艂a, by dotkn膮膰 kamienia. Fioletowe pole si艂owe obj臋艂o postument, a jaka艣 inna energia, wyczuwalna jako drganie cz膮steczek powietrza, otoczy艂a sam膮 Monet臋 jakby aureol膮.

聽 聽 Ta unios艂a wzrok, popatrzy艂a na Brawne, wsta艂a i skin臋艂a g艂ow膮. Luzyjka zrobi艂a krok naprz贸d, a w g艂owie k艂臋bi艂y jej si臋 setki pyta艅, kt贸re chcia艂aby zada膰, ale pole antyentropijne wewn膮trz grobowca by艂o tak silne, 偶e odepchn臋艂o. j膮 powoduj膮c zawr贸t g艂owy.

聽 聽 Kiedy w pe艂ni odzyska艂a r贸wnowag臋, postument nadal sta艂 na swoim miejscu, na nim le偶a艂 martwy Kassad. Moneta jednak znikn臋艂a. Brawne chcia艂a jak najszybciej wr贸ci膰 do Sfinksa, odszuka膰 Sola, opowiedzie膰 mu o wszystkim i przeczeka膰, a偶 ustanie burza i nadejdzie ranek. Ale ponad szumem wiatru wyda艂o jej si臋, 偶e zn贸w s艂yszy rozdzieraj膮ce krzyki wisz膮cych na cierniowym drzewie, niewidocznym przez tumany py艂u.

聽 聽 Postawi艂a wi臋c ko艂nierz, wysz艂a na zewn膮trz i ledwie widoczn膮 艣cie偶k膮 prowadz膮c膮 w stron臋 Pa艂acu Chy偶wara ruszy艂a przed siebie.

聽聽聽 Masa ska艂 wisz膮ca w przestrzeni kszta艂tem przypomina艂a g贸r臋 ze spiczastym szczytem zwie艅czonym czap膮 艣niegu, ostrymi graniami, absurdalnie pionowymi stokami i wieloma wyst臋pami skalnymi.

聽 聽 Rzeka wi艂a si臋 w kosmosie, przenika艂a wielowarstwowe pole si艂owe otaczaj膮ce g贸r臋, p艂yn臋艂a najszersz膮 z p贸艂ek skalnych, z kt贸rej nast臋pnie spada艂a wysok膮 na co najmniej sto metr贸w kaskad膮 na znajduj膮cy si臋 ni偶ej taras, po czym rozdzieliwszy si臋 na sze艣膰 osobnych strumieni sp艂ywa艂a po stoku.

聽 聽 Trybuna艂 zebra艂 si臋 na najwy偶szym tarasie. Siedemnastu Intruz贸w - sze艣ciu m臋偶czyzn, sze艣膰 kobiet i pi臋膰 os贸b nieokre艣lonej p艂ci - siedzia艂o wewn膮trz kamiennego kr臋gu, otoczonego pier艣cieniem trawy. W centrum kr臋gu sta艂 konsul.

聽 聽 - Zdajesz sobie spraw臋 - przem贸wi艂a Ghenga - m贸wczyni klanu Wolnych Ludzi roju Byka - 偶e wiemy o twojej zdradzie? - Tak - odpowiedzia艂 spokojnie dyplomata, ubrany w sw贸j najelegantszy str贸j: granatowy uniform, kasztanowa peleryna i tr贸jgraniasty kapelusz.

聽 聽 - Wiemy, 偶e zabi艂e艣 Wolnego Cz艂owieka Andril, Wolnego Cz艂owieka Iliama, Coredwella Betza i Mizenspesh Torrence.

聽 聽 - Zna艂em imi臋 Andril - rzek艂 cicho konsul. - Technicy nie zostali mi przedstawieni.

聽 聽 - Ale zamordowa艂e艣 ich?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Nie b臋d膮c sprowokowanym i bez 偶adnego ostrze偶enia?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Zabi艂e艣 ich, by wej艣膰 w posiadanie urz膮dzenia, kt贸re dostarczyli na Hyperiona. Maszyny maj膮cej wstrzyma膰 tak zwane pr膮dy czasu, otworzenie Grobowc贸w Czasu i uwolnienie Chy偶wara?

聽 聽 - Tak. - Wzrok, konsula prze艣lizgn膮艂 si臋 ponad jej barkiem i zatrzyma艂 na czym艣 odleg艂ym.

聽 聽 - Zdradzili艣my ci - ci膮gn臋艂a Ghenga - 偶e urz膮dzenie to ma zosta膰 uruchomione po ostatecznym opanowaniu planety. Kiedy ju偶 mo偶na b臋dzie zapanowa膰 nad Chy偶warem.

聽 聽 - To prawda.

聽 聽 - A jednak zabi艂e艣 naszych ludzi, ok艂ama艂e艣 nas i uruchomi艂e艣 urz膮dzenie o ca艂e lata wcze艣niej, ni偶 by艂o to planowane.

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Melio Arundez i Theo Lane stali poza kr臋giem z pos臋pnymi minami.

聽 聽 Ghenga splot艂a ramiona. By艂a wysok膮 kobiet膮 o urodzie typowej dla Intruz贸w - 艂ysa, szczup艂a, pokryta jak膮艣 granatow膮 substancj膮, kt贸ra mog艂a by膰 r贸wnie偶 integraln膮 cz臋艣ci膮 jej cia艂a, niemal idealnie poch艂aniaj膮c膮 艣wiat艂o. Jej twarz wydawa艂a si臋 stara, cho膰 prawie pozbawiona zmarszczek.

聽 聽 - Mia艂o to miejsce cztery wasze standardowe lata temu, ale czy s膮dzi艂e艣, 偶e zapomnimy o twoim czynie?

聽 聽 - Nie. - Konsul popatrzy艂 prosto w jej ciemne oczy. Wygl膮da艂o, jakby lekko si臋 u艣miechn膮艂. - Tylko nieliczne kultury wybaczaj膮 zdrajcom.

聽 聽 - A jednak wr贸ci艂e艣?

聽 聽 Konsul milcza艂. Obserwuj膮cemu t臋 scen臋 Theo wydawa艂o si臋, 偶e 艣ni. Szczeg贸lnie po odbyciu surrealistycznej podr贸偶y do tego miejsca.

聽 聽 Trzech Intruz贸w przyp艂yn臋艂o po nich w d艂ugiej, smuk艂ej gondoli, kt贸ra przybi艂a do brzegu tu偶 obok statku kosmicznego. Gdy Hegemo艅czycy znale藕li si臋 na pok艂adzie, Intruz na rufie odepchn膮艂 j膮 d艂ug膮 tyk膮 i 艂贸d藕 ruszy艂a w kierunku, z kt贸rego przyby艂a, jakby bieg rzeki uleg艂 nag艂emu odwr贸ceniu. Theo ze strachu zamkn膮艂 oczy, kiedy zbli偶yli si臋 do st贸p wodospadu, a raczej wodowzniosu, gdy偶 woda p艂yn臋艂a w g贸r臋. Gdy ponownie je otworzy艂, d贸艂 by艂 znowu w dole, a rzeka zdawa艂a si臋 p艂yn膮膰 normalnie, tyle tylko, 偶e trawiasty grunt asteroidu zmieni艂 si臋 teraz w zielon膮 艣cian臋, kt贸r膮 pozostawili za sob膮. Przez g艂臋bok膮 na dwa metry wst膮偶k臋 wody wyra藕nie wida膰 by艂o prze艣wiecaj膮ce gwiazdy.

聽 聽 P贸藕niej pokonali pole si艂owe i opu艣cili atmosfer臋 miniplanety, a pr臋dko艣膰 nios膮cego ich nurtu znacznie wzros艂a. Znajdowali si臋 w tunelu, ze 艣cianami utworzonymi przez pole si艂owe. Tak przynajmniej mo偶na by艂o s膮dzi膰, skoro wci膮偶 偶yli. Pole to nie zniekszta艂ca艂o jednak widoku i nie wydawa艂o charakterystycznego szmeru, jak mia艂o to miejsce mi臋dzy innymi na drzewostatkach templariuszy. Tutaj by艂a tylko rzeka, 艂贸d藕, ludzie i bezmiar kosmosu.

聽 聽 - Nie mog膮 u偶ywa膰 tego jako 艣rodka transportu w obr臋bie roju rzek艂 dr偶膮cym g艂osem doktor Arundez.

聽 聽 Theo zauwa偶y艂, 偶e i on trzyma si臋 kurczowo burt gondoli. Intruzi odpowiedzieli tylko potakuj膮cymi ruchami g艂贸w na pytanie konsula, czy w ten spos贸b dotr膮 na miejsce obrad.

聽 聽 - Chc膮 nam zaimponowa膰 - wyja艣ni艂 konsul. - Rzeka jest wykorzystywana, kiedy r贸j odpoczywa, i to tylko do cel贸w ceremonialnych. Jej widok ma zrobi膰 na nas wra偶enie.

聽 聽 - W ten spos贸b pragn膮 zaprezentowa膰 poziom swojej techniki? zapyta艂 Theo lotto voce.

聽 聽 Konsul potwierdzi艂 skinieniem g艂owy.

聽 聽 Rzeka wi艂a si臋 meandrami w przestrzeni, czasami jej zakola niemal si臋 styka艂y, to zn贸w tworzy艂a ciasn膮 spiral臋, lecz przez ca艂y czas l艣ni艂a w promieniach s艂o艅ca Hyperiona. Miejscami zdawa艂o si臋, 偶e woda poch艂ania jego 艣wiat艂o i b艂yszczy wszystkimi barwami t臋czy. Theo a偶 zapar艂o dech w piersi, gdy popatrzywszy na wod臋 jakie艣 sto metr贸w dalej, na tle widocznej przez ni膮 tarczy s艂onecznej ujrza艂 zarys przep艂ywaj膮cej ryby.

聽 聽 Zawsze jednak dno 艂odzi znajdowa艂o si臋 pod nogami, a oni mkn臋li z szybko艣ci膮 blisk膮 mi臋dzyplanetarnej. Przypomina艂o to, jak kilka minut p贸藕niej zauwa偶y艂 Arundez, znalezienie si臋 w kanoe nad pot臋偶nym wodospadem i szukanie przyjemno艣ci w zje藕dzie na d贸艂.

聽 聽 Rzeka mija艂a elementy roju, kt贸re wype艂nia艂y przestrze艅 jak fa艂szywe gwiazdy. Rozleg艂e farmy umiejscowione na kometach, poro艣ni臋te ro艣linno艣ci膮 egzystuj膮c膮 w warunkach niewa偶ko艣ci. Kosmiczne miasta - kipi膮ce 偶yciem nieregularne sfery przezroczystej membrany przypominaj膮cej ameb臋 - z doczepionymi do nich maj膮cymi dziesi臋膰 kilometr贸w d艂ugo艣ci zespo艂ami nap臋dowymi, wielokrotnie przed艂u偶anymi na przestrzeni wiek贸w. Wisz膮ce w przestrzeni setki tysi臋cy kilometr贸w kwadratowych las贸w, przy艂膮czonych do zespo艂贸w nap臋dowych i W臋z艂贸w dowodzenia za pomoc膮 p贸l si艂owych oraz sta艂ych 艂膮cznik贸w przypominaj膮cych korzenie. Twory te z oddali przywodzi艂y na my艣l gigantyczne drzewa, odbijaj膮ce promienie pobliskiego s艂o艅ca i l艣ni膮ce wszystkimi barwami staroziemskiej jesieni. Obiektom mieszkalnym towarzyszy艂y puste w 艣rodku asteroidy, zamienione w automatyczne fabryki i przetw贸rnie. Ka偶dy centymetr ich zewn臋trznej powierzchni pokrywa艂y skomplikowane konstrukcje, kominy i wie偶e. Dobywaj膮cy si臋 z nich ogie艅 fuzyjny przypomina艂 mityczn膮 ku藕ni臋 Hefajstosa. Co jaki艣 czas mijali globy portowe, kt贸rych ogrom wida膰 dopiero w zestawieniu z otaczaj膮cymi je okr臋tami rozmiar贸w eskortowc贸w i kr膮偶ownik贸w Hegemonii. Najbardziej zadziwiaj膮ce by艂y jednak twory przesuwaj膮ce si臋, a raczej lataj膮ce w pobli偶u rzeki. To organizmy wyprodukowane lub narodzone, a zapewne i jedno i drugie, w kszta艂cie motyli, wystawiaj膮ce energetyczne skrzyd艂a ku s艂o艅cu. Owady b臋d膮ce statkami, z antenami zwracaj膮cymi si臋 w stron臋 gondoli i jej pasa偶er贸w oraz skomplikowanej budowy oczami odbijaj膮cymi 艣wiat艂o. Wok贸艂 nich wida膰 by艂o mniejsze skrzydlate istoty - ludzi - docieraj膮cych do wn臋trza motyla otworem w korpusie rozmiarami dor贸wnuj膮cemu 艂adowni lotniskowca.

聽 聽 Wreszcie pojawi艂a si臋 g贸ra, a w艂a艣ciwie ca艂e ich pasmo. Cz臋艣ciowo pokryte setkami niewielkich baniek p贸l si艂owych, ale tak偶e pe艂ne ludzi, nawet w niczym nie zabezpieczonych miejscach. Wi臋kszo艣膰 g贸r 艂膮czy艂a si臋 ze sob膮 d艂ugimi na trzydzie艣ci kilometr贸w wisz膮cymi mostami lub rzekami, inne za艣 samotnie tkwi艂y w przestrzeni, puste niczym ogrody zen. Po艣r贸d nich ta w艂a艣ciwa, wy偶sza ni偶 Mons Olympus czy G贸ra Hillary'ego na Asquicie, ku kt贸rej zmierza ta rzeka. Theo, konsul i Arundez w milczeniu kurczowo trzymali si臋 swych 艂awek, gdy z ogromn膮 pr臋dko艣ci膮 pokonywali ostatnie kilka kilometr贸w. Nie zwalniaj膮c przebili pola si艂owe zamykaj膮ce atmosfer臋 i gondola zatrzyma艂a si臋 dopiero na 艂膮ce, gdzie czekali ju偶 cz艂onkowie Trybuna艂u Klanu Intruz贸w, otoczeni kamiennym kr臋giem.

聽 聽 - Je艣li chodzi艂o im o wywo艂anie wra偶enia - szepn膮艂 Theo, gdy 艂贸d藕 przybi艂a do brzegu - to niew膮tpliwie odnie艣li sukces.

聽聽聽- Dlaczego wr贸ci艂e艣 do roju? - zapyta艂a Wolny Cz艂owiek Ghenga, poruszaj膮c si臋 w warunkach minimalnej grawitacji z tak膮 gracj膮, jak膮 nie poszczyci艂by si臋 nikt urodzony i wychowany na kt贸rej艣 z planet Sieci.

聽 聽 - Przewodnicz膮ca Meina Gladstone poprosi艂a mnie o to - odpar艂 konsul.

聽 聽 - I przylecia艂e艣 艣wiadom, 偶e ryzykujesz w艂asne 偶ycie?

聽 聽 Jako dyplomacie i d偶entelmenowi, konsulowi nie wypada艂o wzruszy膰 ramionami, ale jego spojrzenie mia艂o podobny wyd藕wi臋k.

聽 聽 - Czego chce Meina Gladstone? - zapyta艂 inny Intruz, przedstawiony jako m贸wc膮 obywatelski Coredwell Minmun.

聽 聽 Konsul powt贸rzy艂 pi臋膰 zada艅, jakie przekaza艂a mu przewodnicz膮ca.

聽 聽 M贸wca Minmun spl贸t艂 ramiona na piersi i zerkn膮艂 na Gheng臋.

聽 聽 - Udziel臋 odpowiedzi - rzek艂a. Popatrzy艂a na Arundeza i Theo. Wy dwaj s艂uchajcie uwa偶nie, bo cz艂owiek, kt贸ry przyni贸s艂 te pytania, mo偶e nie wr贸ci膰 ju偶 na wasz statek.

聽 聽 - Chwileczk臋 - przem贸wi艂 gubernator Hyperiona wyst臋puj膮c krok do przodu. - Przed wydaniem wyroku musicie wzi膮膰 pod uwag臋 fakt, i偶...

聽 聽 - Cisza! - warkn臋艂a m贸wczyni Ghenga, ale Theo i tak zosta艂 ju偶 uciszony uchem r臋ki konsula.

聽 聽 - Udziel臋 odpowiedzi - powt贸rzy艂a Intruzka. Wysoko ponad ni膮 grupa niewielkich okr臋t贸w, w Hegemonii nazywanych lansjerami, przemkn臋艂a jak 艂awica ryb. - Po pierwsze, Meina Gladstone pyta, dlaczego atakujemy Sie膰. - Urwa艂a, popatrzy艂a na pozosta艂ych szesnastu zebranych tu pobratymc贸w i ci膮gn臋艂a: - Ot贸偶 to nieprawda. Z wyj膮tkiem tego roju, kt贸rego zadaniem jest zdobycie Hyperiona przed otwarciem Grobowc贸w Czasu, 偶adne inne nie znajduj膮 si臋 w pobli偶u Sieci, nie m贸wi膮c ju偶 o jej atakowaniu.

聽 聽 Wszyscy trzej Hegemo艅czycy zareagowali gwa艂townie. Nawet konsul porzuci艂 zwyk艂e sobie opanowanie i wykrzykn膮艂:

聽 聽 - To nieprawda! Widzieli艣my...

聽 聽 - Widzieli艣my przekazy... - zawt贸rowali mu towarzysze. - Brama Niebios zosta艂a zniszczona! Bo偶a Knieja spalona!

聽 聽 - Cisza! - rozkaza艂a Ghenga. Kontynuowa艂a dopiero, gdy zapanowa艂o milczenie. - Tylko ten r贸j podj膮艂 walk臋 z Hegemoni膮. Inne znajduj膮 si臋 daleko od Sieci i do kompletu s膮 na kursie zwi臋kszaj膮cym ten dystans, pomne prowokacji, do jakiej dosz艂o pod Bressi膮.

聽 聽 Konsul przetar艂 twarz, jakby dopiero co si臋 obudzi艂.

聽 聽 - Ale w takim razie kto...?

聽 聽 - Zgadza si臋 - rzek艂a Intruzka. - Kto wi臋c dysponuje mo偶liwo艣ciami wprowadzenia w 偶ycie takiego planu? I motywem uzasadniaj膮cym wymordowanie miliard贸w ludzi?

聽 聽 - TechnoCentrum? - wyszepta艂 dyplomata.

聽 聽 G贸ra wirowa艂a powoli i w艂a艣nie znale藕li si臋 po jej ciemnej stronie. Wiatr poruszy艂 szatami gospodarzy i peleryn膮 konsula. Nad ich g艂owami rozb艂ys艂y miliony gwiazd. Pot臋偶ne kamienie tworz膮ce kr膮g zdawa艂y si臋 emanowa膰 zmagazynowanym w swym wn臋trzu ciep艂em.

聽 聽 Theo Lane podszed艂 i stan膮艂 tu偶 obok przyjaciela, boj膮c si臋, 偶e ten lada chwila upadnie.

聽 聽 - Nie mamy 偶adnych dowod贸w, 偶e to co m贸wisz jest prawd膮 rzek艂. - Przecie偶 to nie mia艂oby sensu.

聽 聽 Ghenga zachowa艂a kamienny spok贸j.

聽 聽 - Poka偶emy wam dow贸d. Transmisj臋 poprzez Pustk臋, Kt贸ra 艁膮czy. Przekaz pochodz膮cy z naszych siostrzanych roj贸w.

聽 聽 - Pustk臋, Kt贸ra 艁膮czy? - powt贸rzy艂 Arundez wyra藕nie zaskoczo艅y i poruszony.

聽 聽 - Wy nazywacie to lini膮 FAT. - M贸wczyni podesz艂a do najbli偶szego g艂azu i przeci膮gn臋艂a d艂oni膮 po chropowatej powierzchni, jakby sprawdzaj膮c jego temperatur臋.

聽 聽 - Przejd藕my teraz do drugiego pytania. Nie wiemy, gdzie znajduje si臋 Centrum. Uciekli艣my przed nim, walczyli艣my z nim i szukali艣my go od wiek贸w, ale nie zdo艂ali艣my uwie艅czy膰 tych poszukiwa艅 sukcesem. Wy musicie udzieli膰 nam i sobie odpowiedzi na to pytanie! Przecie偶 wypowiedzieli艣cie wojn臋 tej paso偶ytniczej istocie, kt贸r膮 nazywacie TechnoCentrum.

聽 聽 - Nie mamy najmniejszego poj臋cia, gdzie mo偶e by膰 - stwierdzi艂 konsul. - W艂adze Sieci tropi膮 je od czas贸w przedhegiryjskich, ale przypomina to szukanie Eldorado. Nie znale藕li艣my 偶adnych ukrytych 艣wiat贸w ani asteroid贸w wype艂nionych oprzyrz膮dowaniem. R臋k膮 wykona艂 pe艂en rezygnacji gest. - Przypuszcza si臋, 偶e to wy ukrywacie Centrum w kt贸rym艣 z roj贸w.

聽 聽 - To nieprawda - zaprzeczy艂 spokojnie m贸wca Coredwell Minmun.

聽 聽 Konsul z wyrazem zawodu na twarzy pozwoli艂 sobie na wzruszenie ramionami.

聽 聽 - Podczas hegiry w ramach Wielkiego Poszukiwania dotarli艣my do tysi臋cy system贸w. Wszystkie, kt贸re nie zdoby艂y dziewi臋ciu i siedmiu dziesi膮tych punktu w dziesi臋ciostopniowej skali, by艂y pomijane. Centrum mo偶e jednak znajdowa膰 si臋 na kt贸rym艣 z nich. Nigdy si臋 o tym nie przekonamy... a je艣li nawet, to Hegemonia ju偶 dawno przestanie istnie膰. Wy byli艣cie nasz膮 ostatni膮 nadziej膮.

聽 聽 Ghenga pokr臋ci艂a g艂ow膮. Nad nimi szczyt g贸ry zn贸w zal艣ni艂 w promieniach s艂o艅ca, a granica dnia i nocy zbli偶a艂a si臋 b艂yskawicznie.

聽 聽 - Po trzecie, Meina Gladstone pyta, czego oczekujemy w zamian za zawieszenie broni. Jak ju偶 m贸wi艂am, wy艂膮cznie ten jeden r贸j jest atakuj膮c膮 stron膮. Przystaniemy na rozejm, gdy tylko Hyperion znajdzie si臋 w naszych r臋kach... a to ju偶 niemal nast膮pi艂o. W艂a艣nie zostali艣my powiadomieni, 偶e nasze si艂y ekspedycyjne zaj臋艂y stolic臋 i port kosmiczny.

聽 聽 - Bzdury - wyrwa艂o si臋 Theo, kt贸ry zacisn膮艂 d艂onie w pi臋艣ci.

聽 聽 - By膰 mo偶e - mrukn臋艂a m贸wczyni. - Ale przeka偶cie Meinie Gladstone, 偶e teraz jeste艣my ju偶 gotowi podj膮膰 wsp贸ln膮 walk臋 przeciw TechnoCentrum. - Popatrzy艂a na milcz膮cych cz艂onk贸w Trybuna艂u. Skoro jednak jeste艣my wiele lat 艣wietlnych od Sieci, a nie ufamy waszym, kontrolowanym przez Centrum transmiterom, to nasz udzia艂 mo偶e si臋 ograniczy膰 jedynie do zareagowania na ewentualne zniszczenie Hegemonii. Zostaniecie pomszczeni.

聽 聽 - W膮tpliwe pocieszenie - zauwa偶y艂 sarkastycznie konsul.

聽 聽 - Po czwarte, Meina Gladstone pyta, czy zgodzimy si臋 z ni膮 spotka膰. Oczywi艣cie... je艣li, jak m贸wi, jest gotowa uda膰 si臋 na Hyperiona. Nie zniszczyli艣my transmitera Armii tylko i wy艂膮cznie z tego powodu. My z niego nie skorzystamy.

聽 聽 - Dlaczego? - zapyta艂 Arundez.

聽 聽 Nie przedstawiony im Intruz o pi臋knym, barwnym futrze w艂膮czy艂 si臋 do dyskusji:

聽 聽 - Urz膮dzenie zwane przez was transmiterem jest obrzydliwo艣ci膮... zbezczeszczeniem Pustki, Kt贸ra 艁膮czy.

聽 聽 - Aha, a wi臋c jednak w gr臋 wchodz膮 wzgl臋dy religijne - rzek艂 konsul kiwaj膮c g艂ow膮.

聽 聽 Egzotycznie ubarwiony Intruz energicznie zaprzeczy艂 ruchem g艂owy. - Nie! Sie膰 transmiter贸w jest jarzmem na艂o偶onym na kark ludzko艣ci. Zgod膮 na podporz膮dkowanie si臋, kt贸re w prostej linii prowadzi do stagnacji. My nigdy nie zdecydowaliby艣my si臋 nano艣 podobnego.

聽 聽 - I po pi膮te - przerwa艂a Ghenga - wzmianka o promieniach 艣mierci to nic innego, jak forma ultimatum. Ale po raz kolejny powtarzam, 偶e zosta艂o ono skierowane pod niew艂a艣ciwy adres. Atakuj膮cy wasz膮 Sie膰 nie nale偶膮 do Klan贸w Dwunastu Siostrzanych Roj贸w.

聽 聽 - Na potwierdzenie tego mamy wy艂膮cznie twoje s艂owa - zauwa偶y艂 konsul. Jego spojrzenie by艂o twarde, niemal wyzywaj膮ce.

聽 聽 - To i tak bardzo wiele. Zauwa偶cie, 偶e starsi Klan贸w nie b臋d膮 sk艂ada膰 偶adnych przysi膮g niewolnikom Centrum. Ale to, co m贸wi臋, jest bezdyskusyjn膮 prawd膮.

聽 聽 Konsul wygl膮da艂 na zaniepokojonego i nieco bezradnie zerkn膮艂 na Theo.

聽 聽 - Natychmiast musimy zapozna膰 przewodnicz膮c膮 z waszymi odpowiedziami. Czy moi przyjaciele mog膮 wr贸ci膰 na statek i przekaza膰 jej relacj臋 z tej rozmowy?

聽 聽 Ghenga kiwn臋艂a g艂ow膮 i wskaza艂a gondol臋.

聽 聽 - Bez pana nie wracamy - stwierdzi艂 kategorycznie Theo, zwracaj膮c si臋 do nauczyciela i staj膮c mi臋dzy nim a najbli偶szym Intruzem, jakby w ten spos贸b chcia艂 zademonstrowa膰 gotowo艣膰 do bronienia go.

聽 聽 - Owszem, wracacie - powiedzia艂 nie budz膮cym sprzeciwu tonem konsul, k艂ad膮c mu r臋k臋 na ramieniu. - Musicie.

聽 聽 - On ma racj臋 - rzek艂 Arundez, zanim m艂ody gubernator zd膮偶y艂 zareagowa膰. - To zbyt wa偶ne, by natychmiast nie przekaza膰 uzyskanych tu informacji. Pan niech wraca. Ja zostan臋.

聽 聽 Ghenga pachem r臋ki wezwa艂a dw贸ch pot臋偶nie zbudowanych Intnaz贸w.

聽 聽 - Obaj wr贸cicie na statek. Konsul zostanie. Trybuna艂 nie zadecydowa艂 jeszcze o jego losie.

聽 聽 Arundez i Theo zwlekali nieco, ale kud艂aci Intruzi chwycili ich za r臋ce i odci膮gn臋li, jakby mieli do czynienia z niepos艂usznymi dzie膰mi.

聽 聽 Konsul obserwowa艂, jak posadzono ich w gondoli, kt贸ra natychmiast odp艂yn臋艂a. Nie zd膮偶y艂 nawet pomacha膰 im na po偶egnanie, 艂贸d藕 bowiem znikn臋艂a za za艂amaniem terenu, by pojawi膰 si臋 ponownie ju偶 ponad szczytem g贸ry, w przestrzeni kosmicznej. Kilka minut p贸藕niej rozp艂yn臋li si臋 w oddali. Powoli odwr贸ci艂 g艂ow臋, po kolei spogl膮daj膮c w oczy ka偶demu z cz艂onk贸w Trybuna艂u.

聽 聽 - Miejmy to za sob膮 - rzek艂. - Zbyt d艂ugo ju偶 czeka艂em.

聽聽聽 Sol Weintraub siedzia艂 skulony mi臋dzy pazurami Sfinksa i patrzy艂, jak burta stopniowo s艂abnie, wycie wiatru zamienia si臋 w szum, a chmury py艂u z wolna opadaj膮 i na niebie pojawiaj膮 si臋 gwiazdy. Wreszcie w przyrodzie zapanowa艂 spok贸j. Grobowce 艣wieci艂y intensywniej ni偶 przedtem, ale z jasnego wej艣cia do Sfinksa, kt贸rego Sol wci膮偶 nie m贸g艂 przekroczy膰, nikt si臋 nie wy艂ania艂. To 艣wiat艂o zdawa艂o si臋 odpycha膰 go tysi膮cami palc贸w i pomimo ogromnych wysi艂k贸w nie zdo艂a艂 podej艣膰 do wej艣cia bli偶ej ni偶 na trzy metry. Cokolwiek znajdowa艂o si臋 wewn膮trz, by艂o niewidoczne w o艣lepiaj膮cym blasku. Sol usiad艂 na kamiennych schodach i za艂ka艂, a pr膮dy czasu szarpa艂y jego cia艂em. Ca艂a budowla zdawa艂a si臋 chwia膰 w rytm zmian ich nat臋偶enia.

聽 聽 Rachela.

聽 聽 Postanowi艂, 偶e nie opu艣ci tego miejsca, dop贸ki istnieje jakakolwiek szansa na powr贸t c贸rki. Siedz膮c na ch艂odnym kamieniu, s艂uchaj膮c cichn膮cego wiatru, zapatrzy艂 si臋 w zimne gwiazdy i nagle zobaczy艂 spalaj膮ce si臋 w atmosferze obiekty i promienie laser贸w. Zrozumia艂, 偶e toczy si臋 tam kosmiczna bitwa. Mia艂 przeczucie, 偶e ju偶 zosta艂a przegrana, a Sieci grozi 艣miertelne niebezpiecze艅stwo, 偶e na jego oczach upada pot臋偶ne imperium i w艂a艣nie tej nocy wa偶膮 si臋 losy ludzko艣ci... ale jego to zupe艂nie nie obchodzi艂o.

聽 聽 Wa偶na by艂a tylko c贸rka.

聽 聽 I kiedy siedzia艂 tak, wystawiony na gasn膮ce podmuchy wiatru i pr膮dy czasu, obola艂y z wyczerpania i ot臋pia艂y z g艂odu, poczu艂 ogarniaj膮cy go z wolna spok贸j. Odda艂 w艂asne dziecko potworowi, ale nie dlatego, 偶e tak chcia艂 B贸g. Nie zmusi艂y go do tego przeznaczenie lub strach, ale wyra藕ne 偶yczenie Racheli, kt贸ra ukaza艂a mu si臋 we 艣nie i powiedzia艂a, i偶 tak w艂a艣nie nale偶y post膮pi膰. To w艂a艣nie nakazuje mi艂o艣膰 艂膮cz膮ca ich oraz Sarai.

聽 聽 W ko艅cu, poza logik膮 i nadziej膮, to w艂a艣nie sny i uczucia najbli偶szych sk艂adaj膮 si臋 na odpowied藕 dotycz膮c膮 dylematu Abrahama. Komlog Sola przesta艂 funkcjonowa膰. Od chwili, gdy odda艂 umieraj膮ce niemowl臋 Chy偶warowi, r贸wnie dobrze mog艂a up艂yn膮膰 godzina, jak i pi臋膰. Odchyli艂 cia艂o do ty艂u, trzymaj膮c si臋 kamiennych stopni, gdy偶 pr膮dy czasu sprawia艂y, 偶e Sfinks ko艂ysa艂 si臋 jak stateczek na oceanie, i obserwowa艂 gwiazdy oraz tocz膮c膮 si臋 na orbicie bitw臋.

聽 聽 Na niebie wida膰 by艂o jakby iskry, kt贸re rozb艂yskiwa艂y niczym supernowe, gdy dosi臋ga艂y ich promienie laser贸w. Rozpada艂y si臋 na tysi膮ce cz臋艣ci, stopniowo zmieniaj膮ce barw臋 z o艣lepiaj膮co bia艂ej na czerwon膮, by wreszcie zupe艂nie znikn膮膰. Sol wyobrazi艂 sobie p艂on膮ce statki aborda偶owe, 偶o艂nierzy Intruz贸w i komandos贸w Hegemonii gin膮cych w g臋stszych warstwach atmosfery, otoczonych stopionym tytanem... W艂a艣ciwie stara艂 si臋 wyobrazi膰 to sobie... i nie udawa艂o mu si臋. Pr臋dko doszed艂 do wniosku, 偶e kosmiczne bitwy, akcje ca艂ych flot i upadek imperi贸w wykraczaj膮 poza jego wyobra藕ni臋, pozostaj膮c poza zasi臋giem zar贸wno wsp贸艂czucia, jak i zrozumienia. Tym mogli zajmowa膰 si臋 Tukidydes, Tacyt, Kato czy Wu. Sol pozna艂 swoj膮 senator Feldstein z Barnarda i rozmawia艂 z ni膮 kilkakrotnie, zabiegaj膮c wraz z Sarai o pomoc w ratowaniu Racheli, ale nie potrafi艂 wyobrazi膰 sobie jej udzia艂u w podejmowaniu decyzji o wybuchu takiej wojny. Wed艂ug niego nadawa艂a si臋 co najwy偶ej do roli honorowego go艣cia na otwarciu nowego centrum medycznego lub odwiedzaj膮cej uniwersytet w Crowford.

聽 聽 Nie mia艂 okazji pozna膰 osobi艣cie obecnej przyw贸dczyni Hegemonii, ale jako uczony podziwia艂 jej przem贸wienia wzorowane na tak znanych osobisto艣ciach jak Churchill, Lincoln czy Alvarez - Temp. Ale teraz, tkwi膮c pomi臋dzy pazurami pot臋偶nej kamiennej bestii, p艂acz膮c po stracie ukochanego dziecka, nie potrafi艂 nawet wyobrazi膰 sobie, czym kierowa艂a si臋 ta kobieta podejmuj膮c decyzje, kt贸re zawa偶膮 na losie miliard贸w ludzi i dalszym istnieniu najwi臋kszego imperium w historii ludzko艣ci.

聽 聽 Sola jednak wcale to nie obchodzi艂o. Pragn膮艂 odzyska膰 c贸rk臋 偶yw膮 Rachel臋, cho膰 logika podpowiada艂a, 偶e to nierealne.

聽 聽 Siedz膮c u st贸p zimnego kamiennego Sfinksa, w obleganym 艣wiecie nale偶膮cym do chyl膮cej si臋 ku upadkowi pot臋gi, otar艂 艂zy p艂yn膮ce po policzkach i popatrzy艂 w gwiazdy, kt贸re przywiod艂y mu na my艣l poemat Yeatsa "Modlitwa za m膮 c贸rk臋":

聽 聽 Zn贸w sztorm skowycze, gdy na p贸l ukryte

聽 聽 W swojej ko艂ysce, ko艂derk膮 przykryte

聽 聽 艢pi moje dziecko. I 偶adna przeszkoda,

聽 聽 Opr贸cz lasu Gregorych i nagiego wzg贸rza,

聽 聽 Nie powstrzyma wichury, kt贸ra burz膮c stogi

聽 聽 I dachy toczy si臋 znad Atlantyku;

聽 聽 Ju偶 od godziny chodz臋 i modl臋 si臋 w duchu,

聽 聽 Gdy偶 wielki smutek widz臋 w my艣lach swoich.

聽 聽 Modl膮c si臋 za me dziecko chodzi艂em godzin臋

聽 聽 S艂ysz膮c, jak morski wicher ponad wie偶膮 wyje,

聽 聽 Zawodzi w lukach mostu i wi膮zu konarach

聽 聽 Nad stromym brzegiem, gdzie ziemia wezbra艂a,

聽 聽 Gdy niespokojny m贸j umys艂 wci膮偶 gorza艂

聽 聽 Wizj膮 lat przysz艂ych, co si臋 wynurza艂y

聽 聽 Do wt贸ru wielu b臋bn贸w rozedrganych

聽 聽 Z 偶膮dnej morderstwa niewinno艣ci morza...

聽 聽 U艣wiadomi艂 sobie, 偶e tak naprawd臋 chce tylko zn贸w odczuwa膰

聽 聽 Sol znaczn膮 cz臋艣膰 偶ycia sp臋dzi艂 pragn膮c powrotu tego, do czego nie dawa艂o si臋 ju偶 wr贸ci膰. Przypomnia艂 sobie dzie艅, gdy zauwa偶y艂, jak Sarai p艂acz膮c sk艂ada dziecinne ubranka Racheli do pude艂ka na strychu. Zrozumia艂 w贸wczas, czym jest utrata dziecka, kt贸re cho膰 wci膮偶 mieli, jednak nieuchronnie tracili, nie mog膮c przeciwdzia艂a膰 anomalii czasowej. Teraz dotar艂o do niego, 偶e nie pozosta艂o ju偶 nic poza wspomnieniami. Sarai odesz艂a na zawsze. Towarzysze dzieci臋cych zabaw Racheli byli doros艂ymi lud藕mi i nawet 艣wiat, kt贸ry Sol opu艣ci艂 zaledwie kilka tygodni temu, zmieni艂 si臋 nie do poznania.

聽 聽 Rozmy艣laj膮c samotnie, zagubiony w niego艣cinnej okolicy, pod niebem obsypanym prawdziwymi i fa艂szywymi gwiazdami, przypomnia艂 sobie nagle fragment innego wiersza Yeatsa, o znacznie bardziej z艂owieszczej wymowie:

聽 聽 Tak, objawienie jakie艣 si臋 przybli偶a;

聽 聽 Tak, Drugie Przyj艣cie chyba si臋 zbli偶a.

聽 聽 Drugie Przyj艣cie! Zaledwie wyrzek艂em te s艂owa,

聽 聽 Ogromny obraz rodem ze Spiritus Mundi

聽 聽 Wzrok m贸j pora偶a: gdzie艣 w piaskach pustyni

聽 聽 Kszta艂t o lwim cielsku i cz艂owieczej g艂owie,

聽 聽 Z okiem jak s艂o艅ce pustym, bezlitosnym,

聽 聽 D藕wiga powolne 艂apy, a woko艂o kr膮偶膮

聽 聽 Pustynnych ptak贸w rozdra偶nione cienie.

聽 聽 Zn贸w mrok zapada; lecz teraz ju偶 wiem,

聽 聽 呕e dwadzie艣cia stuleci kamiennego snu

聽 聽 Rozko艂ysa艂a w koszmar dziecinna kolebka

聽 聽 I c贸偶 za bestia, kt贸rej czas wreszcie powraca,

聽 聽 Pe艂znie w stron臋 Betlejem, by tam si臋 narodzi膰?

聽 聽 Sol nie wie. Na nowo odkrywa, 偶e zupe艂nie nie obchodzi go to wszystko. Chce tylko odzyska膰 c贸rk臋.

聽聽聽 Wi臋kszo艣膰 cz艂onk贸w rady wojennej by艂a sk艂onna zgodzi膰 si臋 na u偶ycie promieni 艣mierci.

聽 聽 Meina Gladstone siedzia艂a u szczytu ci膮gn膮cego si臋 przez ca艂膮 sal臋 sto艂u i z powodu d艂ugotrwa艂ego braku snu czu艂a si臋 potwornie zm臋czona. Wiedzia艂a, 偶e gdyby zamkn臋艂a oczy cho膰 na chwil臋, zasn臋艂aby momentalnie. Dlatego mia艂a je szeroko otwarte, mimo 偶e powieki piek艂y j膮, jakby kto艣 nasypa艂 pod nie gar艣膰 piachu. Przebieg debaty cz臋艣ciowo umyka艂 jej uwagi, chocia偶 z ca艂ych si艂 opiera艂a si臋 skutkom wyczerpania.

聽 聽 Cz艂onkowie rady wsp贸lnie obserwowali, jak jasne punkciki okr臋t贸w eskadry uderzeniowej 181.2 - grupy Lee - gas艂y jeden po drugim, a偶 w ko艅cu zaledwie tuzin, spo艣r贸d siedemdziesi臋ciu czterech, kontynuowa艂 lot ku centrum roju. Kr膮偶ownik Lee znajdowa艂 si臋 po艣r贸d tych upartych niedobitk贸w.

聽 聽 Podczas tej niemej demonstracji przemocy i 艣mierci admira艂 Singh oraz genera艂 Morpurgo omawiali i komentowali nieweso艂膮 sytuacj臋 swych si艂.

聽 聽 - ...Armia i Kodeks Nowego Bushido powsta艂y z my艣l膮 o konfliktach o ograniczonym zakresie - rzek艂 Morpurgo. - Licz膮ca zaledwie p贸艂 miliona 偶o艂nierzy Armia nie by艂aby w stanie zmierzy膰 si臋 z wojskami wi臋kszego pa艅stwa jeszcze ze Starej Ziemi. R贸j przewy偶sza nasze si艂y liczebno艣ci膮 i ju偶 to daje mu istotn膮 przewag臋.

聽 聽 Senator Kolchev ze swego miejsca po przeciwnej stronie sto艂u pos艂a艂 mu ponure spojrzenie. Luzyjczyk udziela艂 si臋 podczas debaty znacznie cz臋艣ciej ni偶 Meina Gladstone i to g艂贸wnie jemu zadawano pytania, jakby ju偶 przej膮艂 w艂adz臋.

聽 聽 Spokojnie, jeszcze nie teraz, pomy艣la艂a przewodnicz膮ca g艂adz膮c palcami podbr贸dek i s艂uchaj膮c riposty Kolcheva.

聽 聽 - ...i obrony g艂贸wnych 艣wiat贸w zagro偶onych przez drug膮 fal臋 atakuj膮cych. Oczywi艣cie przede wszystkim Tau Ceti, ale tak偶e Renesansu, Fuji, Deneb Vier i Lususa.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo spu艣ci艂 wzrok na papiery, jakby chc膮c ukry膰 z艂o艣膰 widoczn膮 w wyrazie jego twarzy.

聽 聽 - Senatorze, te systemy zostan膮 zaatakowane w przeci膮gu zaledwie dziesi臋ciu dni. Renesans stanie w obliczu zagro偶enia za dziewi臋膰dziesi膮t godzin. Moim wi臋c zdaniem przy obecnych si艂ach i u偶ytej technice Armia nie zdo艂a obroni膰 偶adnego z tych system贸w.

聽 聽 Senator wsta艂.

聽 聽 - Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania, generale.

聽 聽 - To jakie艣 nieporozumienie. Czy偶by w og贸le nie istnia艂y plany obrony Sieci?

聽 聽 W艂膮czy艂 si臋 admira艂 Singh:

聽 聽 - Wed艂ug najbardziej precyzyjnych oblicze艅 dzieli艂o nas jeszcze co najmniej osiemna艣cie miesi臋cy do rozpocz臋cia najazdu roj贸w.

聽 聽 Minister dyplomacji Persov odchrz膮kn膮艂 g艂o艣no.

聽 聽 - A gdy tych dwadzie艣cia pi臋膰 system贸w wpadnie ju偶 w r臋ce Intruz贸w, ile czasu pozostanie innym 艣wiatom Sieci?

聽 聽 Singh nie zajrza艂 do notatek ani nie skonsultowa艂 si臋 z komlogiem.

聽 聽 - Najbli偶szy system - Esperance - znajdzie si臋 w odleg艂o艣ci dziewi臋ciu miesi臋cy od pozycji, jakie najprawdopodobniej zajmie wr贸g. Najdalszy 艣wiat - Dom - dzieli od tego miejsca czterna艣cie standardowych lat lotu przy u偶yciu nap臋du Hawkinga.

聽 聽 - Mamy wi臋c do艣膰 czasu, by dostosowa膰 gospodark臋 do wymaga艅 wojny - stwierdzi艂a senator Feldstein. Planeta Barnard, z kt贸rej pochodzi艂a i kt贸r膮 reprezentowa艂a, pozostanie cz臋艣ci膮 sk艂adow膮 Sieci jeszcze zaledwie przez czterdzie艣ci standardowych godzin. Przyrzek艂a, 偶e b臋dzie na miejscu, gdy dotr膮 tam Intruzi. Teraz jej g艂os by艂 pozbawiony wszelkich emocji. - Tak w艂a艣nie nale偶y zrobi膰. Do minimum ograniczy膰 straty. Nawet bez TC2 i dwudziestu kilku innych 艣wiat贸w Sie膰 jest w stanie wyprodukowa膰 ogromne ilo艣ci broni... je艣li trzeba, nawet w ci膮gu dziewi臋ciu miesi臋cy. A gdy za kilka lat b臋d膮 usi艂owali wedrze膰 si臋 w g艂膮b Sieci, uzyskamy tak膮 przewag臋, 偶e bez trudu ich pokonamy.

聽 聽 Minister obrony Imoto pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Na wcze艣niej utraconych planetach s膮 niezast膮pione surowce. Zachwieje to ca艂膮 nasz膮 gospodark膮.

聽 聽 - Mamy wi臋c jaki艣 wyb贸r? - zapyta艂 senator Peters z Deneb Drei. Jakby dla podkre艣lenia powagi chwili, nieco wcze艣niej na sal臋 obrad wesz艂a nie znana dot膮d projekcja holowizyjna, kt贸ra dokona艂a prezentacji promieni 艣mierci nowego typu. Oczy wszystkich zwr贸ci艂y si臋 na osob臋 siedz膮c膮 obok ambasadora SI Albedo. Ambasador Nansen by艂 wysokim, dobrze zbudowanym m臋偶czyzn膮, kt贸rego otacza艂a specyficzna charyzma urodzonego przyw贸dcy.

聽 聽 Meina Gladstone momentalnie oceni艂a go jako osob臋 niebezpieczn膮. Wydawa艂o si臋 jej, 偶e eksperci SI zaprojektowali go w ten spos贸b, by swoj膮 postaw膮 wywo艂ywa艂 zaufanie i pos艂usze艅stwo, kt贸re, jak wida膰, ju偶 okazywali inni uczestnicy spotkania. Gdy s艂ucha艂a Nansena, ogarn臋艂o j膮 prze艣wiadczenie, 偶e jest wys艂annikiem piekie艂.

聽 聽 Promienie 艣mierci znane by艂y w Sieci od wiek贸w. Stworzy艂o je TechnoCentrum i emituj膮c膮 promienie bro艅 w ograniczonej liczbie przekaza艂o Armii i wyspecjalizowanym jednostkom, takim jak ochrona budynku rz膮dowego czy pretorianie przewodnicz膮cej. Z "luf ' tej broni nie wydobywa艂o si臋 nic, co mo偶na by zobaczy膰 lub us艂ysze膰. Jedynym zauwa偶alnym efektem by艂a 艣mier膰 istoty wzi臋tej na cel.

聽 聽 Promienie mia艂y okre艣lon膮 d艂ugo艣膰, gro藕n膮 wy艂膮cznie dla ludzi. Ich zasi臋g by艂 ograniczony - nie przekracza艂 pi臋膰dziesi臋ciu metr贸w - ale namierzony cz艂owiek m贸g艂 si臋 czu膰 bezapelacyjnie skazany na 艣mier膰. Autopsje ujawnia艂y zniszczenia o艣rodkowego uk艂adu nerwowego poprzez uszkodzenie synaps. To wystarcza艂o, by spowodowa膰 natychmiastowy zgon. Cz臋艣膰 oficer贸w Armii by艂a wyposa偶ona w t臋 bro艅 do osobistej obrony, ale przede wszystkim stanowi艂a ona oznak臋 w艂adzy.

聽 聽 Teraz ambasador Nansen wyja艣ni艂, 偶e Centrum udoskonali艂o urz膮dzenie i znacznie zwi臋kszy艂o jego zasi臋g. Waha艂o si臋 z ujawnieniem odkrycia, ale w obliczu niew膮tpliwego zagro偶enia ze strony Intruz贸w...

聽 聽 Dyskusja by艂a niezwykle burzliwa, chwilami nawet cyniczna w swej wymowie. Wojskowi przejawiali znacznie wi臋kszy sceptycyzm ni偶 politycy. To prawda, 偶e promienie 艣mierci mog艂y unicestwi膰 Intruz贸w, a co z mieszka艅cami Hegemonii?

聽 聽 Nansen bez chwili wahania zaleci艂 ukrycie ich w labiryntach, forsuj膮c plan zaprezentowany ju偶 przez Albedo. Warstwa pi臋ciu kilometr贸w ska艂y zabezpieczy ich przed dzia艂aniem promieni.

聽 聽 Pad艂o pytanie,. jaki zasi臋g ma nowa bro艅.

聽 聽 Przypominaj膮cy profesjonalnego sprzedawc臋 Nansen spokojnie wyja艣ni艂, 偶e promienie przestaj膮 by膰 艣miertelnym zagro偶eniem w odleg艂o艣ci trzech lat 艣wietlnych od emitera. To w zupe艂no艣ci wystarczy, aby pozby膰 si臋 ca艂ego roju. A jednocze艣nie w strefie zagro偶enia znale藕膰 si臋 mog膮 tylko najbli偶sze systemy, gdy偶 w przypadku dziewi臋膰dziesi臋ciu dw贸ch procent 艣wiat贸w Sieci s膮 one oddalone o ponad pi臋膰 lat 艣wietlnych jeden od drugiego.

聽 聽 A co b臋dzie z tymi, kt贸rych nie uda si臋 ewakuowa膰? Ambasador Nansen u艣miechn膮艂 si臋 i roz艂o偶y艂 r臋ce, jakby chc膮c pokaza膰, 偶e nic w nich nie ukrywa. Nie nale偶y po prostu uruchamia膰 broni, dop贸ki nie b臋dzie si臋 pewnym, i偶 wszyscy mieszka艅cy s膮 bezpieczni, odpowiedzia艂, podkre艣laj膮c, 偶e to przecie偶 Hegemo艅czycy b臋d膮 mieli pe艂n膮 kontrol臋 nad urz膮dzeniem.

聽 聽 Senator Feldstein, Sabenstorafem, Peters, Persov i wielu innych natychmiast wpad艂o w zachwyt. Tajemna bro艅, kt贸ra za jednym zamachem rozwi膮偶e wszystkie problemy Intruzom zademonstruje si臋 mo偶liwo艣ci skutecznej obrony, by nigdy wi臋cej nie zbli偶ali si臋 ju偶 do Sieci.

聽 聽 Ambasador natychmiast wyprowadzi艂 ich jednak z b艂臋du, w u艣miechu ods艂aniaj膮c 艣nie偶nobia艂e, r贸wne z臋by. Nie da si臋 zorganizowa膰 bezkrwawej demonstracji. Bro艅 dzia艂a dok艂adnie tak jak dot膮d znana, tyle tylko 偶e ma wielokrotnie wi臋kszy zasi臋g. Pokaz jest wi臋c niemo偶liwy. Jej u偶ycie oznacza 艣mier膰 dla wszystkich, kt贸rzy znajd膮 si臋 w zasi臋gu ra偶enia.

聽 聽 - Ale mo偶na przecie偶 powstrzyma膰 Intruz贸w atakuj膮c tylko jeden z roj贸w - doradzi艂 Nansen.

聽 聽 Podniecenie jeszcze wzros艂o.

聽 聽 - 艢wietnie, wybierzcie szczeg贸lnie agresywny r贸j, wypr贸bujcie bro艅, przeka偶cie zapis ataku do innych zgrupowa艅 Intruz贸w i postawcie ultimatum - rzek艂 m贸wca WszechJedno艣ci Gibbons. - To nie my wywo艂ali艣my t臋 wojn臋. Lepiej, by zgin臋艂y miliony wrog贸w, ni偶 dziesi膮tki miliard贸w naszych braci.

聽 聽 - Hiroszima - stwierdzi艂a Gladstone, odzywaj膮c si臋 po raz pierwszy od pocz膮tku zgromadzenia. Ale zrobi艂a to tak cicho, 偶e us艂ysza艂a j膮 tylko Sedeptra.

聽 聽 - Czy to pewne, 偶e zasi臋g promieni wynosi dok艂adnie trzy lata 艣wietlne? - zapyta艂 Morpurgo. - Czy zosta艂o to sprawdzone?

聽 聽 Ambasador Nansen powt贸rnie si臋 u艣miechn膮艂. Gdyby potwierdzi艂, oznacza艂oby to, 偶e gdzie艣 musiano przeprowadzi膰 pr贸b臋 i spowodowa膰 艣mier膰 ludzi. Gdyby zaprzeczy艂, zachwiane zosta艂oby zaufanie pok艂adane w broni.

聽 聽 - Jeste艣my pewni, 偶e tak jest. Symulacje s膮 w stu procentach pewne - powiedzia艂 wreszcie.

聽 聽 Sztuczne Inteligencje Zespo艂u Kij贸w twierdzi艂y to samo podczas pr贸b z pierwsz膮 osobliwo艣ci膮, pomy艣la艂a przewodnicz膮ca. Wtedy zniszczeniu uleg艂a Ziemia. Ale nie odezwa艂a si臋 ani s艂owem.

聽 聽 Singh, Morpurgo i Van Zeidt wci膮偶 wyra偶ali powa偶ne w膮tpliwo艣ci, argumentuj膮c, 偶e mieszka艅c贸w Mare Infinitus nie da si臋 tak 艂atwo ewakuowa膰, a jedyn膮 planet膮 Sieci posiadaj膮c膮 labirynt zagro偶on膮 pierwsz膮 fal膮 ataku Intruz贸w jest Armaghast, znajduj膮cy si臋 w odleg艂o艣ci roku 艣wietlnego od Pacem i Svobody.

聽 聽 Pe艂en szczero艣ci i g艂臋bokiego przekonania u艣miech ani na chwil臋 nie znikn膮艂 z twarzy ambasadora TechnoCentrum.

聽 聽 - Musicie pokaza膰, czym dysponujecie. Nie widz臋 innego rozwi膮zania - rzek艂 cicho. - Udowodnicie Intruzom, 偶e nie pozwalacie na bezkarne wdzieranie si臋 do Sieci, a jednocze艣nie poka偶ecie, i偶 zale偶y wam na ograniczeniu strat w ludziach. Musicie tylko zapewni膰 bezpiecze艅stwo miejscowej ludno艣ci. - Urwa艂 na moment i spl贸t艂 d艂onie. - Co s膮dzicie o Hyperionie?

聽 聽 Szum rozm贸w wok贸艂 sto艂u przybra艂 na sile.

聽 聽 - Ten system na dobr膮 spraw臋 nie nale偶y do Sieci - zauwa偶y艂 m贸wca Gibbons.

聽 聽 - Nie jest to takie oczywiste. Przecie偶 transmiter Armii wci膮偶 si臋 tam znajduje! - zaprotestowa艂 Gorian Persov.

聽 聽 Genera艂 Morpurgo pos艂a艂 mu karc膮ce spojrzenie.

聽 聽 - Pozostanie tam jeszcze zaledwie przez kilka godzin. Wci膮偶 bronimy sfery, ale nie potrwa to ju偶 d艂ugo. Obecnie wi臋ksza cz臋艣膰 planety znajduje si臋 ju偶 w r臋kach Intruz贸w.

聽 聽 - Mam nadziej臋, 偶e przedstawiciele Hegemonii zostali ewakuowani - rzek艂 Persov.

聽 聽 - Tak jest. Wszyscy z wyj膮tkiem gubernatora - odpar艂 Singh. W powsta艂ym zamieszaniu nie uda艂o si臋 go odszuka膰.

聽 聽 - Szkoda - mrukn膮艂 dyplomata, nie okazuj膮c jednak specjalnego 偶alu. - Domy艣lam si臋, 偶e chodzi o to, i偶 znajduj膮cy si臋 tam obecnie ludzie to wy艂膮cznie tubylcy, kt贸rych 艂atwo da si臋 przerzuci膰 do labiryntu, prawda?

聽 聽 G艂os zabra艂a Barbre Dan - Gyddis z Ministerstwa Gospodarki, kt贸rej syn kierowa艂 plantacj膮 plastow艂贸knik贸w w pobli偶u Port Romance:

聽 聽 - W ci膮gu trzech godzin? To nierealne. Nansen podni贸s艂 si臋 z fotela.

聽 聽 - Nie wydaje mi si臋. Jeste艣my w stanie natychmiast przes艂a膰 ostrze偶enie pozostaj膮cym na miejscu w艂adzom, kt贸re niezw艂ocznie rozpoczn膮 ewakuacj臋.

聽 聽 - Stolica Keats jest oblegana - warkn膮艂 Morpurgo. - Atakowana jest ca艂a planeta.

聽 聽 Ambasador ze smutkiem pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 - I zapewne jej ludno艣膰 wkr贸tce zginie z r膮k Intruz贸w. To trudny wyb贸r, panie i panowie. Zapewniam jednak, 偶e urz膮dzenie zadzia艂a tak, jak przewidujemy. Si艂y inwazyjne wok贸艂 Hyperiona po prostu przestan膮 istnie膰. Tylko na tej jednej planecie ocalimy 偶ycie milion贸w, a przecie偶 w ten spos贸b uratujemy ca艂膮 Sie膰. Wiemy, 偶e roje, zwane przez nich siostrzanymi, komunikuj膮 si臋 za pomoc膮 linii FAT. Pozosta艂e wi臋c b艂yskawicznie zorientuj膮 si臋, 偶e r贸j atakuj膮cy Hyperiona przesta艂 istnie膰, i nasze dzia艂ania z pewno艣ci膮 potraktuj膮 jako powa偶ne ostrze偶enie.

聽 聽 Przedstawiciel TechnoCentrum ponownie pokr臋ci艂 g艂ow膮 spogl膮daj膮c na zgromadzonych z niemal ojcowsk膮 trosk膮. Trudno uwierzy膰, 偶e a偶 tak umiej臋tnie mo偶na udawa膰 szczero艣膰.

聽 聽 - To musi by膰 wy艂膮cznie wasza decyzja. Sami postanowicie, czy u偶y膰 tej broni. Centrum boleje nad tym, gdy ginie chocia偶 jedna istota ludzka lub dzieje si臋 jej krzywda, a tutaj chodzi o 偶ycie miliard贸w... - Wymownie roz艂o偶y艂 r臋ce i usiad艂 ci臋偶ko.

聽 聽 Zn贸w wok贸艂 sto艂u wybuch艂y o偶ywione dyskusje. Debata z ka偶d膮 chwil膮 nabiera艂a wy偶szej temperatury.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca! - zawo艂a艂 genera艂 Morpurgo.

聽 聽 W ciszy, kt贸ra nagle zapanowa艂a, Meina Gladstone unios艂a g艂ow臋 i spojrza艂a na holograficzny obraz. R贸j atakuj膮cy Mare Infinitus zbli偶a艂 si臋 do tego pe艂nego ocean贸w 艣wiata. Wida膰 ju偶 by艂o zaledwie trzy jasne punkty stanowi膮ce kiedy艣 si艂y uderzeniowe 181.2. Po chwili zosta艂 tylko jeden. Wreszcie i on zgas艂.

聽 聽 Meina Gladstone szepn臋艂a do komlogu:

聽 聽 - Do 艂膮czno艣ci, czy mamy wiadomo艣ci od admira艂a Lee?

聽 聽 - Nic adresowanego do centrum dowodzenia, M. przewodnicz膮ca - nadesz艂a odpowied藕. - Tylko standardowy przekaz z przebiegu walki. Prawdopodobnie nie uda艂o mu si臋 dotrze膰 do centrum roju.

聽 聽 Meina Gladstone i Lee mieli nadziej臋, 偶e uda si臋 pozyska膰 je艅c贸w spo艣r贸d Intruz贸w, przes艂ucha膰 ich i ustali膰, z kim naprawd臋 walczy Hegemonia. Nic z tego. Ten tak zdolny i energiczny m艂odzieniec zgin膮艂, i to na skutek wydanego przez ni膮 rozkazu, a jego siedemdziesi膮t cztery liniowce zosta艂y zniszczone.

聽 聽 - Sfera osobliwo艣ci na Mare Infinitus zniszczona wskutek wybuchu plazmowego - zameldowa艂 admira艂 Singh. - Pierwsze jednostki roju wchodz膮 na orbit臋.

聽 聽 Zapanowa艂o milczenie. Hologramy prezentowa艂y krwistoczerwone b艂yski atakowanego pola si艂owego otaczaj膮cego planet臋.

聽 聽 Kilkaset statk贸w Intruz贸w wesz艂o na orbit臋 Mare Infinitus, zapewne przemieniaj膮c p艂ywaj膮ce miasta i farmy oceaniczne w ruiny i zgliszcza.

聽 聽 - Asquitha zostanie zaatakowana za trzy godziny standardowe i czterdzie艣ci jeden minut - obwie艣ci艂 jeden z technik贸w.

聽 聽 Senator Kolchev gwa艂townie wsta艂 z miejsca.

聽 聽 - Musimy przeg艂osowa膰 demonstracj臋 naszej si艂y w systemie Hyperiona - powiedzia艂 twardo.

聽 聽 Przewodnicz膮ca w milczeniu g艂adzi艂a palcami podbr贸dek.

聽 聽 - Nie - rzek艂a wreszcie. - Nie b臋dziemy g艂osowa膰. U偶yjemy tej broni. Admirale, prosz臋 wyposa偶y膰 eskortowiec w dostarczone urz膮dzenie i przygotowa膰 go do przerzucenia w rejon systemu Hyperiona. Polecam tak偶e ostrzec mieszka艅c贸w planety. A od Intruz贸w za偶膮da膰 wycofania si臋 w ci膮gu trzech godzin. Panie ministrze Imoto, prosz臋 przes艂a膰 na Hyperiona zaszyfrowan膮 wiadomo艣膰, by natychmiast... powtarzam, natychmiast... rozpocz臋to ewakuacj臋 do labirynt贸w. Nale偶y wyja艣ni膰, 偶e chodzi o pr贸by zwi膮zane z now膮 broni膮.

聽 聽 Morpurgo otar艂 pot z czo艂a.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, nie mo偶emy ryzykowa膰 utraty emitera na rzecz wroga.

聽 聽 Meina Gladstone spojrza艂a na Nansena, staraj膮c si臋 nie da膰 po sobie pozna膰, co my艣li i czuje.

聽 聽 - Ambasadorze, czy bro艅 mo偶e zosta膰 zabezpieczona tak, by uleg艂a samozniszczeniu w przypadku wyst膮pienia istotnego zagro偶enia?

聽 聽 - Tak, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 - Prosz臋 si臋 wi臋c tym zaj膮膰. I udzieli膰 wszystkich niezb臋dnych instrukcji ekspertom Armii. - Zwr贸ci艂a si臋 do Sedeptry. - Przygotuj mi przekaz dla ca艂ej Sieci, kt贸ry nast膮pi dziesi臋膰 minut przed ewentualnym zaatakowaniem Intruz贸w. Musz臋 o tym poinformowa膰 naszych obywateli.

聽 聽 - Czy to rozs膮dne... - zacz臋艂a senator Feldstein.

聽 聽 - To bezwzgl臋dnie konieczne - uci臋艂a Gladstone. Wsta艂a, a wraz z ni膮 trzydziestu o艣miu uczestnik贸w obrad. - Prze艣pi臋 si臋 kilka minut, podczas gdy wy zajmiecie si臋 przygotowaniami. Urz膮dzenie ma by膰 gotowe do u偶ycia i przerzucone do systemu Hyperiona, kt贸rego mieszka艅cy zostan膮 zawczasu ostrze偶eni. Chc臋, 偶eby plany rozwoju r贸偶nych wariant贸w sytuacji i za艂o偶enia ewentualnych negocjacji by艂y gotowe za p贸艂 godziny, kiedy wstan臋.

聽 聽 Przewodnicz膮ca popatrzy艂a po twarzach zgromadzonych, wiedz膮c, 偶e tak czy inaczej wi臋kszo艣膰 spo艣r贸d nich w ci膮gu najbli偶szych dwudziestu czterech godzin zostanie pozbawiona w艂adzy i stanowisk. Dla niej samej za艣 by艂 to ostatni dzie艅 kierowania Hegemoni膮.

聽 聽 Meina Gladstone u艣miechn臋艂a si臋 do wszystkich.

聽 聽 - Zgromadzenie odroczone - powiedzia艂a i transmitowa艂a si臋 do prywatnych apartament贸w, by cho膰 troch臋 odpocz膮膰.

聽聽聽 . 43 .

聽聽聽 Leigh Hunt nigdy nie widzia艂 niczyjej 艣mierci. Ostatnia doba, kt贸r膮 sp臋dzi艂 z Keatsem - wci膮偶 my艣la艂 o nim jako o Josephie Severnie, ale by艂 pewien, 偶e umieraj膮cy jest przekonany, i偶 w rzeczywisto艣ci nazywa si臋 John Keats - by艂a najtrudniejsz膮 w jego 偶yciu. Coraz cz臋艣ciej powtarza艂y si臋 krwotoki, a w przerwach mi臋dzy nimi Hunt s艂ysza艂, jak flegma bulgocze w gardle i piersiach walcz膮cego o 偶ycie towarzysza.

聽 聽 Doradca Meiny Gladstone siedzia艂 w pokoiku, kt贸rego okna wychodzi艂y na Piazza di Spagna, i s艂ucha艂 艣wiszcz膮cego g艂osu Keatsa, nie zwa偶aj膮c na to, 偶e ranek zamieni艂 si臋 w po艂udnie, a偶 w ko艅cu s艂o艅ce zacz臋艂o chyli膰 si臋 ku zachodowi. Keatsa, kt贸ry to traci艂, to odzyskiwa艂 艣wiadomo艣膰, pali艂a gor膮czka, ale nalega艂, by Hunt s艂ucha艂 go i wszystko notowa艂 na kartkach pi贸rem i atramentem, kt贸re znale藕li w s膮siednim pokoju. Ten pos艂usznie spe艂nia艂 jego by膰 mo偶e ostatni膮 wol臋, notuj膮c po艣piesznie nie do ko艅ca sp贸jne opowie艣ci o metasferze i zagubionych b贸stwach, odpowiedzialno艣ci poety i przemijaniu bog贸w, a tak偶e o walkach wewn膮trz Centrum.

聽 聽 Cz艂onek w艂adz Hegemonii uni贸s艂 nagle g艂ow臋 znad papier贸w i 艣cisn膮艂 gor膮c膮 d艂o艅 umieraj膮cego.

聽 聽 - Gdzie jest Centrum, Sev... Keats? Gdzie ono jest?

聽 聽 Twarz le偶膮cego pokry艂 pot.

聽 聽 - Nie chuchaj na mnie... masz oddech zimny jak l贸d - wyszepta艂.

聽 聽 - TechnoCentrum - powt贸rzy艂 Hunt odchylaj膮c si臋, czuj膮c, 偶e z 偶alu i desperacji jest bliski p艂aczu. - Gdzie jest TechnoCentrum?

聽 聽 Le偶膮cy u艣miechn膮艂 si臋, z b贸lu jednostajnie poruszaj膮c g艂ow膮. Oddycha艂 z ogromnym trudem, wydaj膮c przy tym d藕wi臋k pochodz膮cy jakby z dziurawego miecha.

聽 聽 - Jak paj膮ki w sieci - wyszepta艂. - Paj膮ki w sieci. Snuj膮ce paj臋czyn臋... pozwalaj膮ce nam robi膰 to za siebie... wysysaj膮ce z nas wszystko jak z much z艂apanych w paj臋czyn臋.

聽 聽 Hunt przesta艂 pisa膰 i ws艂ucha艂 si臋 w te wydaj膮ce si臋 nie mie膰 sensu s艂owa. Wreszcie dotar艂a do niego prawda.

聽 聽 - Bo偶e - wychrypia艂. - S膮 w systemie transmiter贸w.

聽 聽 Keats spr贸bowa艂 usi膮艣膰 i z nadspodziewanie du偶膮 moc膮 chwyci艂 towarzysza za rami臋.

聽 聽 - Powiedz swojej zwierzchniczce, Hunt. Niech Meina Gladstone to rozerwie. Paj膮ki w sieci. Ludzki b贸g i mechaniczny... musz膮 si臋 zjednoczy膰. Nie ja! - Opad艂 na poduszk臋 i zacz膮艂 bezg艂o艣nie 艂ka膰. Nie ja.

聽 聽 Keats spa艂 troch臋 po po艂udniu, ale Hunt wiedzia艂, 偶e ten stan jest bli偶szy 艣mierci ni偶 wypoczynkowi. Najmniejszy ruch m贸g艂 spowodowa膰, 偶e poeta zn贸w zacznie si臋 dusi膰. O zmierzchu Keats nie mia艂 nawet si艂 odkaszln膮膰 i Hunt musia艂 pochyli膰 go nad nocnikiem, by m贸g艂 zwymiotowa膰 krzepn膮ce p艂aty krwi zmieszanej z tkank膮.

聽 聽 Kilkakrotnie, gdy poeta zapada艂 w p艂ytk膮 drzemk臋, Hunt stawa艂 przy oknie lub schodzi艂 do drzwi wej艣ciowych, by wyjrze膰 na plac. Co艣 wysokiego i kolczastego czai艂o si臋 w cieniu u st贸p schod贸w.

聽 聽 Wieczorem przysn膮艂, siedz膮c na krze艣le przy 艂贸偶ku. Nagle poderwa艂 si臋 z gn臋bi膮cego snu, w kt贸rym spada艂 gdzie艣 nie mog膮c si臋 zatrzyma膰, spostrzeg艂, 偶e Keats nie 艣pi i przygl膮da mu si臋.

聽 聽 - Widzia艂e艣 ju偶 czyj膮艣 艣mier膰? - zapyta艂 le偶膮cy oddychaj膮c p艂ytko. - Nie. - Huntowi wyda艂o si臋, 偶e w spojrzeniu poety jest co艣 dziwnego, jakby widzia艂 w nim kogo艣 innego ni偶 w rzeczywisto艣ci.

聽 聽 - Wsp贸艂czuj臋 ci. Ile k艂opot贸w i zagro偶e艅 przynios艂o ci moje towarzystwo. Teraz musisz by膰 szczeg贸lnie twardy, bo to nie potrwa ju偶 d艂ugo.

聽 聽 Doradca przewodnicz膮cej by艂 zaskoczony nie tyle znaczeniem tych s艂贸w, ile sposobem, w jaki zosta艂y wypowiedziane. Keats nie pos艂ugiwa艂 si臋 bowiem typowym dla Sieci angielskim, ale jakim艣 starym, dziwnym dialektem.

聽 聽 - To bzdura - zaprotestowa艂 staraj膮c si臋, by zabrzmia艂o to przekonuj膮co. - Przed 艣witem si臋 st膮d wydostaniemy. Kiedy tylko zapadn膮 ca艂kowite ciemno艣ci, wymkn臋 si臋 st膮d i odszukam portal.

聽 聽 Keats pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Chy偶war ci臋 zabierze. Nie pozwoli, 偶eby ktokolwiek mi pom贸g艂. Jego zadaniem jest dopilnowanie, bym sam uciek艂 poprzez siebie.

聽 聽 Zamkn膮艂 oczy, a jego oddech sta艂 si臋 jeszcze bardziej 艣wiszcz膮cy.

聽 聽 - Nie rozumiem - rzek艂 Leigh Hunt ujmuj膮c d艂o艅 towarzysza. S膮dzi艂 co prawda, 偶e to tylko bredzenie w gor膮czce, ale skoro Keats wygl膮da艂 na w pe艂ni 艣wiadomego, uzna艂, 偶e spr贸buje ustali膰, o co mu chodzi. - Co znaczy uciec poprzez siebie?

聽 聽 Poeta otworzy艂 oczy, kt贸re zdawa艂y si臋 l艣ni膰 jakim艣 w艂asnym blaskiem.

聽 聽 - Ummon i inni staraj膮 si臋 zmusi膰 mnie do ucieczki poprzez zgod臋 na przyj臋cie bosko艣ci. To jak przyn臋ta na bia艂ego wieloryba, mi贸d na much臋. Uciekaj膮ce Wsp贸艂czucie znajdzie we mnie schronienie... we mnie, panu Johnie Keatsie, pi臋膰 st贸p wzrostu... a wtedy rozpocznie si臋 proces pojednania.

聽 聽 - Jakiego pojednania? - Hunt pochyli艂 ni偶ej g艂ow臋, staraj膮c si臋 nie wydycha膰 powietrza w kierunku le偶膮cego. Ten za艣 jakby si臋 skurczy艂 i przez chwil臋 tylko bij膮ce od niego gor膮co 艣wiadczy艂o, 偶e jeszcze 偶yje. Jego twarz w gasn膮cym 艣wietle dnia by艂a bia艂ym owalem. Cz艂onek w艂adz Hegemonii nie zwraca艂 uwagi na ostatnie promienie s艂o艅ca padaj膮ce na 艣cian臋 tu偶 pod sufitem, lecz Keats ani na chwil臋 nie spuszcza艂 z nich wzroku.

聽 聽 - Pojednanie cz艂owieka z maszyn膮. Tw贸rcy i stworzonego - wyja艣ni艂 poeta i zani贸s艂 si臋 kaszlem, kt贸ry usta艂 dopiero po wypluciu flegmy do podsuni臋tego nocnika. Po艂o偶y艂 si臋 i wyczerpany przez chwil臋 oddycha艂 p艂ytko, zanim doda艂: - Pojednanie cz艂owieka i wszystkich tych ras, kt贸rych stara艂 si臋 pozby膰. TechnoCentrum i ludzko艣膰 usi艂owa艂y je zniszczy膰. Bole艣nie ewoluuj膮cy B贸g Pustki, Kt贸ra 艁膮czy, i jego przodkowie.

聽 聽 Hunt pokr臋ci艂 g艂ow膮 i przesta艂 pisa膰.

聽 聽 - Nic nie rozumiem. Mo偶esz sta膰 si臋... mesjaszem... opuszczaj膮c 艂o偶e 艣mierci?

聽 聽 Keats u艣miechn膮艂 si臋 blado.

聽 聽 - Wszyscy mogliby艣my, Hunt. To najwi臋ksza g艂upota, a jednocze艣nie duma ludzko艣ci. Akceptujemy nasz b贸l. Robimy miejsce dla naszych dzieci. To daje nam prawo stania si臋 Bogiem, o kt贸rym marzymy.

聽 聽 Doradca spu艣ci艂 wzrok i stwierdzi艂, 偶e bezwiednie zaciska d艂onie w pi臋艣ci.

聽 聽 - Je艣li mo偶esz to zrobi膰... sta膰 si臋 moc膮... dlaczego si臋 wahasz? Wyci膮gnij nas st膮d!

聽 聽 Keats ponownie przymkn膮艂 oczy.

聽 聽 - Nie wolno mi. Nie jestem Tym, Kt贸ry Przychodzi, ale Tym, Kt贸ry Go Poprzedza. Nie jestem ochrzczonym, lecz chrzcicielem. Merde, Hunt, jestem ateist膮! Nawet Severn nie by艂 w stanie przekona膰 mnie do religii, tak偶e wtedy, gdy ju偶 wiedzia艂em, 偶e umr臋! Keats szarpn膮艂 r臋kaw koszuli Hunta z si艂膮, kt贸ra a偶 go przerazi艂a. Pisz!

聽 聽 I doradca dr偶膮c膮 r臋k膮 si臋gn膮艂 po starodawne pi贸ro i chropowaty papier, na kt贸rym zacz膮艂 po艣piesznie notowa膰:

聽 聽 ...Smutkiem si臋 po偶egnam

聽 聽 I otom przyby艂, a偶eby zobaczy膰,

聽 聽 Jak bezlitosne przemog艂y was losy

聽 聽 I czy nie m贸g艂bym doda膰 wam otuchy

聽 聽 W tym strasznym b贸lu. Przyjmijcie t臋 prawd臋,

聽 聽 I niech偶e ona b臋dzie wam balsamem!

聽 聽 Keats cierpia艂 jeszcze przez trzy godziny. By艂 jak ton膮cy, co jaki艣 czas wynurzaj膮cy si臋 z morza agonii, by schwyci膰 w p艂uca cho膰 troch臋 powietrza. W takich momentach stara艂 si臋 co艣 jeszcze powiedzie膰. Raz nawet, ju偶 dawno po zachodzie, zn贸w szarpn膮艂 Hunta za koszul臋 i wyszepta艂:

聽 聽 - Kiedy umr臋, Chy偶war nie zrobi ci krzywdy. On czeka na mnie. Mo偶e nie艂atwo znajdziesz drog臋 do domu, ale nie b臋dzie przeszkadza膰 ci w poszukiwaniach. - I zn贸w, gdy Hunt pochyli艂 si臋 nad towarzyszem, by sprawdzi膰, czy jeszcze oddycha, mi臋dzy atakami kaszlu zacz膮艂 opisywa膰 szczeg贸艂owo sw贸j gr贸b na rzymskim cmentarzu protestanckim, po艂o偶onym w pobli偶u piramidy Gajusza Cestiusza.

聽 聽 - To bzdury... bzdury - szepta艂 doradca przewodnicz膮cej Senatu, 艣ciskaj膮c rozpalon膮 d艂o艅 le偶膮cego.

聽 聽 - Kwiaty - wychrypia艂 Keats nieco p贸藕niej, gdy Hunt zapali艂 ju偶 lamp臋. Oczy poety by艂y nienaturalnie rozszerzone, gdy z dzieci臋cym zdziwieniem wpatrywa艂 si臋 w sufit. Hunt spojrza艂 w g贸r臋 i na niebieskim suficie dostrzeg艂 wyblak艂e 偶贸艂te r贸偶e. - Kwiaty... nade mn膮 - wyszepta艂 umieraj膮cy, 偶 trudem chwytaj膮c powietrze.

聽 聽 Doradca sta艂 przy oknie, przygl膮daj膮c si臋 miejscu, gdzie zwykle czatowa艂 Chy偶war, gdy nagle rozleg艂 si臋 pe艂ny b贸lu j臋k i Keats wychrypia艂:

聽 聽 - Severn... podnie艣 mnie! Ja umieram.

聽 聽 Hunt usiad艂 na 艂贸偶ku i uni贸s艂 go. Od drobnego cia艂a, kt贸re zdawa艂o si臋 nic nie wa偶y膰, bi艂o gor膮co.

聽 聽 - Nie obawiaj si臋. B膮d藕 twardy. I podzi臋kuj Bogu, 偶e to ju偶 koniec! - wyj臋cza艂 Keats i 艣wist wydychanego przeze艅 powietrza przycich艂. Hunt pom贸g艂 mu ponownie si臋 po艂o偶y膰.

聽 聽 Zmieni艂 wod臋 w nocniku, zmoczy艂 szmatk臋 i gdy zn贸w zbli偶y艂 si臋 do 艂贸偶ka, Keats ju偶 nie 偶y艂.

聽 聽 P贸藕niej, ju偶 po wschodzie s艂o艅ca, Leigh Hunt podni贸s艂 drobne cia艂o, owin膮艂 je w 艣wie偶e lniane prze艣cierad艂o i wyszed艂 z domu.

聽聽聽 Burza ucich艂a, nim Brawne Lamia dotar艂a do przeciwnego kra艅ca doliny. Gdy mija艂a Grobowiec Jaskiniowy, bi艂 stamt膮d ten sam blask co od innych, lecz towarzyszy艂 temu wprost og艂uszaj膮cy d藕wi臋k, jakby tysi臋cy zawodz膮cych pot臋pie艅c贸w, dobiegaj膮cy gdzie艣 z g艂臋bi ziemi. Brawne przy艣pieszy艂a kroku.

聽 聽 Kiedy stan臋艂a przed Pa艂acem Chy偶wara, z nieba odp艂yn臋艂y ju偶 chmury. Budowla zosta艂a trafnie nazwana, gdy偶 jej zwie艅czenie kszta艂tem przypomina艂o korpus potwora, a kolumny wygina艂y si臋 jak ostrza na jego ciele. Przez przezroczyste 艣ciany emanowa艂 dobrze ju偶 znany blask. Obiekt przypomina艂 ogromn膮 latarni臋, a wydobywaj膮ce si臋 gdzie艣 z jego szczytu 艣wiat艂o barw膮 odpowiada艂o pochodz膮cemu ze 艣lepi贸w stwora.

聽 聽 Dziewczyna odetchn臋艂a g艂臋boko i przy艂o偶y艂a d艂o艅 do brzucha. By艂a w ci膮偶y. Wiedzia艂a o tym jeszcze przed opuszczeniem Lususa. Czy偶by swemu nie narodzonemu dziecku nie by艂a winna wi臋cej ni偶 oble艣nemu staremu poecie wisz膮cemu na stalowym drzewie? Wiedzia艂a, i偶 odpowied藕 brzmi "tak", ale nie mia艂o to w tym momencie najmniejszego znaczenia. G艂o艣no westchn臋艂a i zacz臋艂a zbli偶a膰 si臋 do Pa艂acu Chy偶wara.

聽 聽 Gdy z zewn膮trz patrzy艂o si臋 na budowl臋, jej fronton mia艂 szeroko艣膰 nie przekraczaj膮c膮 dwudziestu metr贸w. Wcze艣niej, gdy wszyscy pielgrzymi weszli do 艣rodka, widzieli tam jedno puste pomieszczenie, poprzecinane kolumnami. Teraz, gdy Brawne stan臋艂a u wej艣cia, wn臋trze rozmiarami przekracza艂o ca艂膮 powierzchni臋 doliny. Rz臋dy bia艂ych kamiennych postument贸w si臋ga艂y a偶 hen po horyzont. Na ka偶dym z nich le偶a艂o ludzkie cia艂o. Ka偶de skulone, w innej pozie i pod艂膮czone do p贸艂 organicznego, p贸艂 paso偶ytniczego przy艂膮cza m贸zgowego, od kt贸rego odchodzi艂 przew贸d. Jak wynika艂o z relacji przyjaci贸艂, i do jej m贸zgu dostano si臋 w ten sam spos贸b. Tyle tylko, 偶e tu metaliczne, lecz p贸艂przezroczyste p臋powiny pulsowa艂y czerwieni膮 i kurczy艂y si臋, to zn贸w rozszerza艂y regularnie, jakby pompowana by艂a nimi krew kierowana do m贸zg贸w le偶膮cych.

聽 聽 Brawne zatoczy艂a si臋, po cz臋艣ci z uwagi na silne w tym miejscu dzia艂anie pr膮d贸w czasowych, ale przede wszystkim za spraw膮 tego co zobaczy艂a. Wycofa艂a si臋 i gdy stan臋艂a dziesi臋膰 metr贸w przed frontonem, zn贸w mia艂 on zwyk艂e rozmiary. Nie stara艂a si臋 nawet zrozumie膰, jak kilometry przestrzeni mieszcz膮 si臋 w tak pozornie ma艂ym wn臋trzu. Przecie偶 grobowce si臋 otwiera艂y. Podejrzewa艂a, 偶e mog膮 one istnie膰 w r贸偶nych miejscach w r贸偶nym czasie. By艂a jednak pewna co do jednego: gdy budzi艂a si臋 po w艂asnej podr贸偶y mo偶liwej dzi臋ki przy艂膮czu, widzia艂a, jak cierniowe drzewo 艂膮czy si臋 winoro艣lami energii niezauwa偶alnymi go艂ym okiem, lecz niew膮tpliwie wychodz膮cymi z Pa艂acu.

聽 聽 Wr贸ci艂a do 艣rodka.

聽 聽 Wewn膮trz czeka艂 Chy偶war. Jego korpus, zazwyczaj l艣ni膮cy odbijanym 艣wiat艂em, teraz, na tle iluminacji, kt贸r膮 powodowa艂y kamienie za jego plecami, zdawa艂 si臋 zupe艂nie czarny.

聽 聽 Dziewczyna poczu艂a przyp艂yw adrenaliny, a jednocze艣nie ch臋膰 odwr贸cenia si臋 i jak najszybszej ucieczki.

聽 聽 Wej艣cie niemal znikn臋艂o, staj膮c si臋 tylko niewyra藕n膮 plam膮 na 艣wietlistej 艣cianie. Chy偶war ani drgn膮艂. Tylko jego czerwone 艣lepia p艂on臋艂y spod cienia czaszki.

聽 聽 Brawne da艂a krok naprz贸d, nies艂yszalny na kamiennej pod艂odze pomimo okutych obcas贸w. Potw贸r sta艂 dziesi臋膰 metr贸w na prawo, tam gdzie znajdowa艂y si臋 najbli偶sze kamienne postumenty. Nie dawa艂a sobie najmniejszych szans, 偶e zdo艂a dopa艣膰 wyj艣cia przed Chy偶warem.

聽 聽 Ale on ani drgn膮艂. W powietrzu wisia艂a wo艅 ozonu i jaka艣 mieszanina nieprzyjemnych zapach贸w. Dziewczyna zacz臋艂a sun膮膰 wzd艂u偶 艣ciany, poszukuj膮c w艣r贸d le偶膮cych znajomej twarzy. Z ka偶dym krokiem oddala艂a si臋 od wyj艣cia, u艂atwiaj膮c jeszcze zadanie potworowi. Ten za艣 tkwi艂 w miejscu jak czarna rze藕ba otoczona oceanem 艣wiat艂a.

聽 聽 Rz臋dy ci膮gn臋艂y si臋 ca艂e kilometry. Kilkana艣cie minut marszu od wej艣cia Brawne zbli偶y艂a si臋 do jednego z postument贸w, dotkn臋艂a le偶膮cego na nim cia艂a i odetchn臋艂a z ulg膮, widz膮c, 偶e cz艂owiek oddycha. Ale nie by艂 to Martin Silenus.

聽 聽 Sz艂a dalej, pe艂na niepokoju, 偶e w ka偶dej chwili mo偶e ujrze膰 Paula Dure, Sola Weintrauba, a nawet siebie sam膮 le偶膮c膮 po艣r贸d 偶ywych trup贸w. Nagle rozpozna艂a twarz wyryt膮 w kamieniu. Smutny Kr贸l Billy spoczywa艂 bez ruchu na bia艂ym kamieniu pi臋膰 rz臋d贸w dalej, w poplamionych, zniszczonych kr贸lewskich szatach. Powa偶na twarz, jak wszystkie wok贸艂, by艂a dodatkowo wykrzywiona jakby wewn臋trzn膮 agoni膮. Martin Silenus le偶a艂 nieopodal, trzy miejsca dalej.

聽 聽 Przykucn臋艂a obok niego, przez rami臋 ogl膮daj膮c si臋 na wci膮偶 nieruchom膮 czarn膮 posta膰 Chy偶wara. Jak wszyscy pozostali, poeta 偶y艂, lecz zdawa艂 si臋 w 艣pi膮czce, pod艂膮czony do p臋powiny, kt贸ra nikn臋艂a w kamieniu.

聽 聽 Brawne ze strachu oddycha艂a po艣piesznie, gdy przesun臋艂a d艂o艅mi po czaszce pielgrzyma, odnajduj膮c po艂膮czenie plastiku z ko艣ci膮. Na samym przewodzie tak偶e nie wyczu艂a 偶adnego z艂膮cza. Pod jej palcami wyra藕nie pulsowa艂 w nim jaki艣 p艂yn.

聽 聽 - Kurwa - wyszepta艂a i ogarni臋ta nag艂膮 panik膮 obejrza艂a si臋 gwa艂townie, pewna, 偶e Chy偶war stoi tu偶, tu偶 za jej plecami. Ale ten jakby jej nie zauwa偶a艂.

聽 聽 Przeszuka艂a kieszenie. Puste. Nie mia艂a 偶adnej broni ani narz臋dzia. U艣wiadomi艂a sobie, 偶e musia艂aby wr贸ci膰 do Sfinksa, odszuka膰 sw贸j plecak, znale藕膰 w nim co艣 odpowiedniego, wr贸ci膰 tu i wykrzesa膰 z siebie tyle odwagi, by zn贸w tu wej艣膰.

聽 聽 A by艂a pewna, 偶e ju偶 nigdy si臋 na to nie zdob臋dzie.

聽 聽 Ukl臋k艂a, odetchn臋艂a g艂臋boko i zamierzy艂a si臋 do uderzenia. Kantem d艂oni traf 艂a w materia艂 wygl膮daj膮cy na plastik, ale twardszy od stali. R臋ka zabola艂a od nadgarstka po bark.

聽 聽 Zerkn臋艂a w prawo. Chy偶war ruszy艂 w jej stron臋, id膮c powoli, nieledwie majestatycznie, jak nobliwy staruszek, kt贸ry wybra艂 si臋 na spacer.

聽 聽 Krzykn臋艂a i wymierzy艂a kolejne uderzenie napi臋t膮 do granic mo偶liwo艣ci d艂oni膮. Cios rozleg艂 si臋 g艂o艣nym echem.

聽 聽 Brawne Lamia wychowywa艂a si臋 na Lususie, a nawet po艣r贸d pobratymc贸w uchodzi艂a za atletk臋. Ju偶 od dziewi膮tego roku 偶ycia marzy艂a o zostaniu detektywem i przygotowywa艂a si臋 do tej pracy. Cz臋艣ci膮 intensywnego treningu by艂o doskonalenie si臋 w sztukach walki. Teraz wyda艂a z siebie okrzyk, unios艂a rami臋 i zn贸w uderzy艂a, pragn膮c, by jej d艂o艅 przemieni艂a si臋 w ostrze topora, i oczami wyobra藕ni widz膮c, jak tnie ow膮 p臋powin臋.

聽 聽 Na twardym przewodzie, kt贸ry pulsowa艂 jak 偶ywy, wci膮偶 nie pojawia艂 si臋 jednak nawet 艣lad uszkodzenia.

聽 聽 Gdzie艣 z ty艂u d藕wi臋cza艂y coraz g艂o艣niejsze kroki. Brawne powstrzyma艂a ironiczny u艣miech. Chy偶war m贸g艂 przecie偶 porusza膰 si臋 bez chodzenia, przenosz膮c si臋 z jednego miejsca w drugie. Robi艂 wi臋c to tylko po to, by wystraszy膰 ofiar臋. Ale Brawne si臋 nie ba艂a. By艂a zbyt zdeterminowana.

聽 聽 Unios艂a r臋k臋 i zn贸w opu艣ci艂a j膮 wk艂adaj膮c w to maksimum si艂. 艁atwiej chyba rozbi艂aby kamie艅. Gdy uderzy艂a po raz kolejny, poczu艂a, 偶e kt贸ra艣 z ko艣ci nie wytrzyma艂a i p臋k艂a. Ale b贸l wyda艂 si臋 jej tak odleg艂y jak powoli zbli偶aj膮ce si臋 kroki.

聽 聽 Czy pomy艣la艂a艣 o tym, 偶e on pewnie zabije was oboje, nawet je艣li zdo艂asz przerwa膰 to przy艂膮cze? - przebieg艂o jej przez g艂ow臋. Zn贸w uderzy艂a. Kroki ucich艂y tu偶 za jej plecami.

聽 聽 Brawne zm臋czona dysza艂a ci臋偶ko. Pot kapa艂 z jej czo艂a i policzk贸w na pier艣 艣pi膮cego poety.

聽 聽 Nawet ci臋 nie lubi臋, pomy艣la艂a o Silenusie i wykona艂a kolejny zamach. Czu艂a, 偶e jej trud jest daremny.

聽 聽 Zdesperowana i prawie zrezygnowana unios艂a si臋 i wykorzystuj膮c ca艂膮 mas臋 cia艂a zada艂a jeszcze jeden cios, przy kt贸rym niemal wybi艂a sobie bark i z pewno艣ci膮 po艂ama艂a kolejne ko艣ci 艣r贸dr臋cza. I p臋powina p臋k艂a.

聽 聽 Czerwony p艂yn, mniej kleisty ni偶 krew, trysn膮艂 na nogi dziewczyny i bia艂y kamie艅. Przerwany przew贸d wychodz膮cy ze 艣ciany skurczy艂 si臋, dr偶a艂 jeszcze przez moment, a偶 wreszcie jak ranny w膮偶 wycofa艂 si臋 do otworu, kt贸ry momentalnie znikn膮艂. Kikut p臋powiny wychodz膮cy z czaszki Silenusa usech艂 w ci膮gu kilku sekund i odpad艂. Czerwony p艂yn zmieni艂 barw臋 na niebiesk膮.

聽 聽 Powieki Marlina Silenusa zadr偶a艂y i uchyli艂y si臋.

聽 聽 - Hej - przem贸wi艂 - wiesz, 偶e ten pieprzony Chy偶war stoi tu偶 za tob膮?

聽聽聽 Meina Gladstone, przetransmitowawszy si臋 do prywatnego apartamentu, natychmiast podesz艂a do nadajnika FAT. Czeka艂y tam na ni膮 dwie wiadomo艣ci.

聽 聽 Pierwsza pochodzi艂a z przestrzeni kosmicznej wok贸艂 Hyperiona. Przewodnicz膮ca zaskoczona potrz膮sn臋艂a g艂ow膮 s艂ysz膮c ciep艂y g艂os generalnego gubernatora na Hyperionie - m艂odego Lane'a - kt贸ry zrelacjonowa艂 pokr贸tce spotkanie z Trybuna艂em Intruz贸w. Gladstone przysiad艂a na sk贸rzanym fotelu i wspar艂a g艂ow臋 na pi臋艣ciach, gdy Lane powtarza艂 odpowiedzi na zadane przez ni膮 pytania. Podobno to nie oni byli naje藕d藕cami. Gubernator zako艅czy艂 przekaz kr贸tkim opisem samego roju, opini膮, i偶 jego zdaniem Intruzi m贸wi膮 prawd臋, stwierdzeniem, 偶e los konsula wci膮偶 pozostaje nieznany, i pro艣b膮 o przes艂anie dalszych polece艅.

聽 聽 - Odpowied藕? - zapyta艂 komputer.

聽 聽 - Potwierd藕 odbi贸r wiadomo艣ci. I nadaj "czeka膰" w kodzie dyplomatycznym.

聽 聽 Uruchomi艂a odtworzenie drugiego przekazu.

聽 聽 Admira艂 William Ajunta Lee pojawi艂 si臋 w p艂askiej projekcji, co sugerowa艂o, 偶e nadajnik FAT na jego statku pracowa艂 w oszcz臋dnym trybie. Meina Gladstone z towarzysz膮cych obrazowi kolumn cyfr odczyta艂a, 偶e przekaz zosta艂 zakodowany w艣r贸d standardowych danych telemetrycznych. Technicy Armii zapewne zorientuj膮 si臋, 偶e przemycono go w ten spos贸b, ale odczytanie mo偶e im zaj膮膰 ca艂e godziny, a nawet dni.

聽 聽 Twarz Lee by艂a zakrwawiona, a t艂o spowija艂y k艂臋by dymu. Z niewyra藕nego, czarno - bia艂ego obrazu przewodnicz膮ca wywnioskowa艂a, 偶e pochodzi on z 艂adowni kr膮偶ownika. Na metalowym stole za admira艂em dostrzeg艂a czyje艣 zw艂oki.

聽 聽 - ...oddzia艂 marines zdo艂a艂 wedrze膰 si臋 na pok艂ad jednego z ich tak zwanych lansjer贸w - meldowa艂 oddychaj膮c ci臋偶ko Lee. - To jednostki za艂ogowe, pi臋膰 os贸b, wygl膮daj膮cych jak Intruzi, ale prosz臋 popatrze膰, co dzieje si臋 z nimi podczas autopsji.

聽 聽 Obraz przesun膮艂 si臋 i Meina Gladstone u艣wiadomi艂a sobie, 偶e jej wys艂aniec pos艂uguje si臋 r臋czn膮 kamer膮. Lee znikn膮艂, a w jego miejsce pojawi艂a si臋 bia艂a, zniszczona twarz martwego Intruza. Widz膮c zaschni臋te stru偶ki krwi wyp艂ywaj膮cej z oczu i uszu odgad艂a, 偶e 艣mier膰 nast膮pi艂a w wyniku gwa艂townej dekompresji.

聽 聽 W kadrze ukaza艂a si臋 r臋ka Lee, z admiralskimi naszywkami na mankiecie munduru, trzymaj膮ca skalpel laserowy. M艂ody dow贸dca nie zdj膮艂 z trupa ubrania przed wykonaniem pionowego naci臋cia przez jego mostek.

聽 聽 D艂o艅 ze skalpelem cofn臋艂a si臋, a obraz ustabilizowa艂, gdy z cia艂em Intruza zacz臋艂o dzia膰 si臋 co艣 dziwnego. Na klatce piersiowej pojawi艂y si臋 czarne plamy, jakby promie艅 lasera spowodowa艂 zap艂on ubrania. Wreszcie mundur rzeczywi艣cie uleg艂 przepaleniu i okaza艂o si臋, 偶e to cia艂o wewn膮trz pionie i pojawiaj膮 si臋 na nim nieregularne otwory, przez kt贸re wydobywa si臋 tak jasne 艣wiat艂o, i偶 kamera nie jest w stanie dobra膰 przes艂ony. Teraz tli艂a si臋 ju偶 ca艂a zewn臋trzna cz臋艣膰 zw艂ok, a wydostaj膮ce si臋 艣wiat艂o sprawi艂o, 偶e przewodnicz膮ca musia艂a zmru偶y膰 oczy.

聽 聽 Kamera odsun臋艂a si臋, zanim ca艂y trup sp艂on膮艂. Zn贸w pojawi艂a si臋 twarz Lee.

聽 聽 - Widzisz,, M. przewodnicz膮ca, co dzieje si臋 z nimi wszystkimi. Nikogo nie pojmali艣my 偶ywcem. Nie dotarli艣my jeszcze do centrum roju, ale s膮dz臋, 偶e...

聽 聽 Obraz znikn膮艂 i tylko kolumny cyfr informowa艂y, 偶e przekaz zosta艂 nagle przerwany.

聽 聽 - Odpowied藕?

聽 聽 Meina Gladstone pokr臋ci艂a g艂ow膮 i wysz艂a z kabiny. Popatrzy艂a z 偶alem na mi臋kk膮 kanap臋 i zasiad艂a za biurkiem, wiedz膮c, 偶e zasn臋艂aby, gdyby tylko si臋 na niej po艂o偶y艂a. Sedeptra po艂膮czy艂a si臋 na prywatnej cz臋stotliwo艣ci komlogu, informuj膮c, 偶e genera艂 Motpurgo pragnie spotka膰 si臋 z ni膮 w pilnej sprawie.

聽 聽 Luzyjczyk wszed艂 do gabinetu i zdenerwowany zacz膮艂 po nim chodzi膰 w t臋 i z powrotem.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, s膮dz臋, 偶e przemy艣la艂a艣 sw膮 decyzj臋 o wykorzystaniu urz膮dzenia emituj膮cego promienie 艣mierci, ale musz臋 zaprotestowa膰.

聽 聽 - Dlaczego, Arthurze? - zapyta艂a, zwracaj膮c si臋 do niego po imieniu po raz pierwszy od wielu tygodni.

聽 聽 - Bo, do cholery, nie wiemy, czym si臋 to sko艅czy. Przedsi臋wzi臋cie jest zbyt niebezpieczne. L.. niemoralne.

聽 聽 Meina Gladstone unios艂a brwi.

聽 聽 - A wi臋c utrata miliard贸w mieszka艅c贸w w efekcie dzia艂a艅 wojennych jest moralna, a u偶ycie tego urz膮dzenia i za jego pomoc膮 u艣miercenie milion贸w to ju偶 co innego? Czy to stanowisko ca艂ej Armii, Arthurze?

聽 聽 - To wy艂膮cznie moje stanowisko, M. przewodnicz膮ca.

聽 聽 Pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Przyj臋艂am twoj膮 opini臋, ale decyzja zosta艂a podj臋ta i nie b臋dzie ju偶 zmieniona. - Na twarzy przyjaciela ujrza艂a niepok贸j i oburzenie, ale zanim zd膮偶y艂 zaprotestowa膰, a mo偶e nawet z艂o偶y膰 swoj膮 rezygnacj臋, doda艂a: - Wybierzesz si臋 ze mn膮 na spacer?

聽 聽 Genera艂 wygl膮da艂 na zaskoczonego.

聽 聽 - Spacer? Dlaczego? Dok膮d?

聽 聽 - Obojgu nam potrzeba nieco 艣wie偶ego powietrza.

聽 聽 Nie czekaj膮c na odpowied藕 przesz艂a do prywatnego transmitera, u偶y艂a klucza magnetycznego i wesz艂a w po艂yskuj膮c膮 tafl臋.

聽 聽 Morpurgo pod膮偶y艂 jej 艣ladem, popatrzy艂 na z艂ot膮 traw臋 ci膮gn膮c膮 si臋 a偶 po odleg艂y horyzont i si臋gaj膮c膮 kolan. Gdy uni贸s艂 g艂ow臋, ujrza艂 seledynowe niebo, po kt贸rym leniwie sun臋艂y br膮zowe chmury. Za plecami portal zamigota艂 i znikn膮艂, a w jego miejscu pozosta艂 tylko czytnik umieszczony na kolumnie metrowej wysoko艣ci. By艂 to jedyny wytw贸r r膮k ludzkich po艣r贸d bezkresnego morza z艂otych traw.

聽 聽 - Gdzie, do diab艂a, jeste艣my? - zapyta艂 ostrym tonem.

聽 聽 Przewodnicz膮ca schyli艂a si臋 po d艂ugie 藕d藕b艂o i wsun臋艂a je mi臋dzy z臋by.

聽 聽 - To Kastrop - Rauxel. Nie ma tu datasfery, 偶adnych urz膮dze艅 na orbicie; 偶adnych ludzi ani maszyn.

聽 聽 Morpurgo prychn膮艂.

聽 聽 - Zapewne nie jest lepiej zabezpieczone przed ingerencj膮 Centrum ni偶 miejsca, do kt贸rych zabiera艂 nas Byron Lamia, Meino.

聽 聽 - Mo偶e nie - mrukn臋艂a. - Pos艂uchaj, Arthurze. - Uruchomi艂a nagrania obu przekaz贸w, kt贸re odebra艂a wcze艣niej.

聽 聽 Kiedy dobieg艂y ko艅ca, a twarz Lee znikn臋艂a, Morpurgo ruszy艂 z wolna przed siebie rozgarniaj膮c wysok膮 traw臋.

聽 聽 - No i? - zapyta艂a Gladstone pod膮偶aj膮c za nim.

聽 聽 - Wi臋c ci Intruzi ulegaj膮 samozniszczeniu w ten sam spos贸b jak cybrydy - rzek艂. - Co z tego? S膮dzisz, 偶e Senat albo WszechJedno艣膰 przyjm膮 to jako dow贸d, 偶e TechnoCentrum stoi za ca艂膮 t膮 inwazj膮?

聽 聽 Przewodnicz膮ca westchn臋艂a. Trawa sprawia艂a wra偶enie wyj膮tkowo mi臋kkiej. Przez chwil臋 marzy艂a, 偶e k艂adzie si臋 na niej i ucina sobie drzemk臋, nigdzie si臋 nie spiesz膮c.

聽 聽 - To wystarczaj膮cy dow贸d dla nas. Dla naszej grupy.

聽 聽 Nie musia艂a udziela膰 dodatkowych wyja艣nie艅. Od pocz膮tku swej obecno艣ci w Senacie wzajemnie wymieniali obserwacje i podejrzenia co do dzia艂a艅 Centrum, maj膮c nadziej臋, 偶e pewnego dnia oswobodz膮 si臋 spod dominacji SI. Wtedy przewodzi艂 im senator Byron Lamia... ale to by艂o dawno temu.

聽 聽 Genera艂 patrzy艂, jak z艂oty step faluje niczym ogromne morze w lekkich podmuchach wiatru. Interesuj膮cy przyk艂ad pioruna kulistego przemkn膮艂 mi臋dzy br膮zowymi chmurami.

聽 聽 - To wszystko nie ma 偶adnego znaczenia. Wiedza nic nam nie da, je艣li nie mamy poj臋cia, gdzie uderzy膰.

聽 聽 - Mamy trzy godziny.

聽 聽 Morpurgo zerkn膮艂 na sw贸j komlog.

聽 聽 - Dwie godziny i czterdzie艣ci dwie minuty. To zbyt ma艂o czasu na cud, Meino.

聽 聽 Meina Gladstone zawr贸ci艂a przy艣pieszaj膮c kroku.

聽 聽 - Ma艂o czasu na cokolwiek.

聽 聽 Dotkn臋艂a kluczem czytnika i portal pojawi艂 si臋 na swoim miejscu.

聽 聽 - Co mo偶emy zrobi膰? - zapyta艂 wojskowy. - Sztuczne Inteligencje Centrum w艂a艣nie pouczaj膮 naszych technik贸w, jak pos艂ugiwa膰 si臋 urz膮dzeniem. Eskortowiec b臋dzie gotowy w ci膮gu godziny.

聽 聽 - Zniszczymy go, gdy nikomu nie b臋dzie zagra偶a艂. Genera艂 zatrzyma艂 si臋 i popatrzy艂 na ni膮.

聽 聽 - Czyli gdzie? Ten pieprzony Nansen m贸wi, 偶e zasi臋g ra偶enia wynosi trzy lata 艣wietlne, ale na jakiej podstawie mamy mu ufa膰? Uaktywnimy bro艅... w pobli偶u Hyperiona albo gdziekolwiek indziej... i ska偶emy na zag艂ad臋 ca艂膮 ludzko艣膰.

聽 聽 - Mam pomys艂, ale musz臋 si臋 z nim przespa膰 - rzek艂a przewodnicz膮ca

聽 聽 - Przespa膰 si臋? - warkn膮艂 Morpurgo.

聽 聽 - Musz臋 si臋 zdrzemn膮膰, Arthurze. I proponuj臋, by艣 zrobi艂 to samo. - Przekroczy艂a portal.

聽 聽 Genera艂 mrukn膮艂 pod nosem przekle艅stwo, poprawi艂 czapk臋 i ruszy艂 przed siebie z podniesion膮 g艂ow膮 i wyprostowan膮 sylwetk膮, zapatrzony gdzie艣 w dal: 偶o艂nierz maszeruj膮cy na w艂asn膮 egzekucj臋.

聽聽聽 Na najwy偶szym tarasie g贸ry zawieszonej w kosmosie, jakie艣 dziesi臋膰 minut 艣wietlnych od Hyperiona, konsul i siedemnastu Intruz贸w siedzia艂o na u艂o偶onych w kr膮g niskich kamieniach, otoczonych wi臋kszymi g艂azami. Trybuna艂 mia艂 podj膮膰 decyzj臋 dotycz膮c膮 偶ycia dyplomaty.

聽 聽 - Twoja 偶ona i dziecko zgin臋li na Bressii - rzek艂a Ghenga. - Podczas wojny tego 艣wiata z klanem Moseman.

聽 聽 - Tak. Hegemonia by艂a przekonana, 偶e ca艂y r贸j zaanga偶owa艂 si臋 w walk臋. A ja nie zamierza艂em wyprowadza膰 ich z b艂臋du.

聽 聽 - Ale twoja rodzina wtedy zgin臋艂a, prawda?

聽 聽 Konsul podni贸s艂 wzrok na szczyt, zn贸w znajduj膮cy si臋 w cieniu. - C贸偶 z tego? Nie prosz臋 was o lito艣膰. Nie s膮dz臋, by istnia艂y jakiekolwiek okoliczno艣ci 艂agodz膮ce. Zabi艂em czterech waszych pobratymc贸w. Zrobi艂em to z premedytacj膮 i 艣wiadom ewentualnych konsekwencji. A moim jedynym celem by艂o uruchomienie urz膮dzenia powoduj膮cego otwarcie Grobowc贸w Czasu. To nie ma nic wsp贸lnego z moj膮 偶on膮 i synkiem!

聽 聽 Brodaty Intruz, kt贸ry zosta艂 przedstawiony jako m贸wca Hullcare Amnion, wyst膮pi艂 naprz贸d.

聽 聽 - Urz膮dzenie by艂o bezu偶yteczne. Po prostu nic nie robi艂o. Konsul otworzy艂 usta chc膮c co艣 powiedzie膰, ale rozmy艣li艂 si臋 i zamkn膮艂 je z powrotem.

聽 聽 - To by艂 test - doda艂a Wolny Cz艂owiek Ghenga.

聽 聽 - Ale Grobowce... otworzy艂y si臋 - wyszepta艂 konsul.

聽 聽 - Wiedzieli艣my, kiedy do tego dojdzie - wyja艣ni艂 Coredwell Minmun. - Uda艂o si臋 nam ustali膰, kiedy pole antyentropijne zacznie s艂abn膮膰. Urz膮dzenie by艂o tylko miernikiem.

聽 聽 - Miernikiem - powt贸rzy艂 konsul. - Wi臋c zabi艂em t臋 czw贸rk臋, niczego w zamian nie osi膮gaj膮c.

聽 聽 - Twoja 偶ona i dziecko zgin臋li z naszych r膮k - powiedzia艂a Ghenga. - Hegemonia zgwa艂ci艂a tw贸j 艣wiat Maui - Przymierze. A dzia艂anie, jakie podejmiesz, da艂o si臋 przewidzie膰, je艣li si臋 poczyni艂o pewne za艂o偶enia. Meina Gladstone liczy艂a w艂a艣nie na to. My tak偶e.

聽 聽 Konsul wsta艂, zrobi艂 trzy kroki i zatrzyma艂 si臋, plecami zwr贸cony do rozm贸wc贸w.

聽 聽 - Na darmo...

聽 聽 - Co m贸wisz? - zapyta艂a m贸wczyni Wolnych Ludzi. Od jej 艂ysej czaszki odbija艂o si臋 艣wiat艂o s艂o艅ca.

聽 聽 Hegemo艅czyk roze艣mia艂 si臋 smutno.

聽 聽 - Wszystko na darmo. Nawet moja zdrada. Nic nie by艂o prawdziwe.

聽 聽 Coredwell Minmun podni贸s艂 si臋 i poprawi艂 szaty.

聽 聽 - Trybuna艂 wyda艂 ju偶 wyrok - przem贸wi艂. Pozostali Intruzi zgodnie pokiwali g艂owami.

聽 聽 Dyplomata odwr贸ci艂 si臋. Na jego zmaltretowanej twarzy malowa艂o si臋 wyczekiwanie.

聽 聽 - M贸wcie. Na mi艂o艣膰 bosk膮, sko艅czmy z tym wreszcie. M贸wczyni Ghenga wsta艂a i zwr贸ci艂a si臋 w stron臋 Hegemo艅czyka.

聽 聽 - Zostajesz skazany na 偶ycie. I na naprawienie przynajmniej cz臋艣ci z艂a, kt贸re wyrz膮dzi艂e艣.

聽 聽 Konsul zatoczy艂 si臋, jakby otrzyma艂 silny cios.

聽 聽 - Nie, nie mo偶ecie... Musicie...

聽 聽 - Zostajesz skazany na 偶ycie w nadchodz膮cej epoce chaosu - doda艂 m贸wca Hullcare Amnion. - I na udzielenie nam pomocy w trwa艂ym po艂膮czeniu rodzin ludzkich.

聽 聽 Dyplomata uni贸s艂 r臋ce, jakby chc膮c obroni膰 si臋 przed lirycznym atakiem:

聽 聽 - Nie mog臋... nie chc臋...

聽 聽 Ghenga podesz艂a do konsula, chwyci艂a go za po艂y reprezentacyjnego uniformu i bezceremonialnie potrz膮sn臋艂a.

聽 聽 - Jeste艣 winny. I w艂a艣nie dlatego musisz pom贸c w zapanowaniu nad chaosem, kt贸ry wkr贸tce nadejdzie. Pomog艂e艣 w oswobodzeniu Chy偶wara. Teraz musisz wr贸ci膰 i dopilnowa膰, by zn贸w zosta艂 uwi臋ziony. A wtedy rozpocznie si臋 wielkie pojednanie.

聽 聽 Pu艣ci艂a konsula, lecz wci膮偶 sta艂 dr偶膮cy. W tej chwili taras zala艂o s艂o艅ce, kt贸rego promienie zal艣ni艂y we 艂zach p艂yn膮cych po jego policzkach.

聽 聽 - Nie - wyszepta艂.

聽 聽 Ghenga wyg艂adzi艂a str贸j i po艂o偶y艂a d艂o艅 o d艂ugich palcach na ramieniu Hegemo艅czyka.

聽 聽 - Mamy w艂asne przepowiednie. Wed艂ug nich templariusze do艂膮cz膮 do nas, by uczestniczy膰 w dziele ponownego zasiedlania Galaktyki. Powoli ci, kt贸rzy 偶yli w k艂amstwie zwanym Hegemoni膮, wygrzebi膮 si臋 z ruin swych zale偶nych od Centrum 艣wiat贸w i do艂膮cz膮 do nas dla dokonania prawdziwej eksploracji... eksploracji wszech艣wiata i wi臋kszego od niego kr贸lestwa, kt贸re znajduje si臋 w ka偶dym z nas. Konsul podni贸s艂 g艂os:

聽 聽 - TechnoCentrum was zniszczy! - wykrzykn膮艂 patrz膮c gdzie艣 w dal. - Tak jak ju偶 zniszczy艂o Hegemoni臋.

聽 聽 - Czy偶by艣 zapomnia艂, 偶e tw贸j ojczysty 艣wiat powsta艂 za spraw膮 przymierza 偶ycia? - rzek艂 Coredwell Minmun.

聽 聽 Dyplomata zwr贸ci艂 si臋 w jego stron臋.

聽 聽 - Takie przymierze rz膮dzi naszym 偶yciem i post臋powaniem - ci膮gn膮艂 Intruz. - Nie chodzi tylko o uchronienie przed zag艂ad膮 kilku gatunk贸w ze Starej Ziemi, ale o znalezienie jedno艣ci w odmienno艣ci. O rozsianie ludzi po wszystkich 艣wiatach, w r贸偶nych 艣rodowiskach, przy jednoczesnym traktowaniu z nale偶yt膮 czci膮 wszelkich form 偶ycia, na jakie si臋 natkniemy.

聽 聽 Twarz Ghengi by艂a sk膮pana w promieniach s艂o艅ca.

聽 聽 - TechnoCentrum proponowa艂o jedno艣膰 w nie艣wiadomej s艂u偶alczo艣ci - przem贸wi艂a cicho. - Bezpiecze艅stwo jest r贸wnoznaczne ze stagnacj膮. Gdzie rewolucja w ludzkim my艣leniu, kulturze i post臋powaniu od czas贸w hegiry?

聽 聽 - Hegemo艅czycy skoncentrowali si臋 na tworzeniu replik Starej Ziemi - ci膮gn膮艂 Minmun. - W nowej erze ludzkiej ekspansji niczego nie zmienimy. B臋dziemy radowa膰 si臋 trudami i z przyjemno艣ci膮 wita膰 odmienno艣ci. Nie sprawimy, by wszech艣wiat zaadaptowa艂 si臋 do naszych potrzeb... to my si臋 do niego dostosujemy.

聽 聽 M贸wca Hullcare Amnion wskaza艂 na gwiazdy.

聽 聽 - Je艣li rodzaj ludzki przetrwa t臋 pr贸b臋, nasza przysz艂o艣膰 le偶y nie tylko na o艣wietlonych promieniami gwiazd planetach, ale i w ciemnym kosmosie.

聽 聽 Konsul westchn膮艂.

聽 聽 - Mam przyjaci贸艂 na Hyperionie. Mog臋 wr贸ci膰, by po艣pieszy膰 im z pomoc膮?

聽 聽 - Mo偶esz - odpar艂a Ghenga.

聽 聽 - I stan膮膰 oko w oko z Chy偶warem?

聽 聽 - Staniesz - rzek艂 Coredwell Minmun.

聽 聽 - I prze偶y膰, by ujrze膰 t臋 er臋 chaosu?

聽 聽 - Musisz - odpowiedzia艂 Hullcare Amnion.

聽 聽 Konsul westchn膮艂 ponownie i odsun膮艂 si臋 wraz z pozosta艂ymi, gdy ponad ich g艂owami pojawi艂 si臋 ogromny motyl ze skrzyd艂ami z ogniw s艂onecznych i l艣ni膮c膮 sk贸r膮 odporn膮 na pr贸偶ni臋 i promieniowanie. Wyl膮dowa艂 wewn膮trz kr臋gu i otworzy艂 sw贸j odw艂ok, by wpu艣ci膰 do 艣rodka konsula.

聽聽聽W izbie chorych budynku rz膮dowego na Pierwszej Tau Ceti ojciec Paul Dure zapad艂 w niespokojny sen. 艢ni艂y mu si臋 p艂omienie i zag艂ada ca艂ych 艣wiat贸w.

聽 聽 Z wyj膮tkiem kr贸tkich odwiedzin przewodnicz膮cej Gladstone i jeszcze kr贸tszej wizyty biskupa Edouarda, jezuita ca艂y dzie艅 sp臋dzi艂 w samotno艣ci, balansuj膮c na granicy przytomno艣ci powracaj膮cej za spraw膮 odczuwanego ni to b贸lu, ni sw臋dzenia. Pracuj膮cy tu lekarze poprosili o dodatkowe dwana艣cie godzin przed jego przenosinami. Zgromadzenie kardyna艂贸w na Pacem przysta艂o na to, 偶ycz膮c pacjentowi szybkiego powrotu do zdrowia i zabieraj膮c si臋 ju偶 do przygotowywania ceremonii, kt贸ra mia艂a nast膮pi膰 za dwadzie艣cia cztery godziny. To w贸wczas jezuicki ksi膮dz Paul Dure z Villefranche - sur - Sane stanie si臋 papie偶em Teilhardem I - czterysta osiemdziesi膮tym si贸dmym biskupem Rzymu, nast臋pc膮 aposto艂a Piotra.

聽 聽 Jego sk贸ra i naruszone nerwy dzi臋ki 艂a艅cuchom RNA goi艂y si臋 w b艂yskawicznym tempie. Wynikaj膮c膮 z tego niedogodno艣ci膮 by艂o jednak trudne do zniesienia sw臋dzenie ca艂ego cia艂a. Jezuita stara艂 si臋 jednak o tym nie my艣le膰 i wspomnieniami wr贸ci艂 do Hyperiona, Chy偶wara, swego d艂ugiego 偶ycia i pogmatwanej sytuacji w bo偶ym 艣wiecie. Wreszcie ojciec Dure zasn膮艂 i 艣ni艂 o zniszczeniu Bo偶ej Kniei, Prawdziwym G艂osie Drzewo艣wiata przepychaj膮cym go przez portal oraz w艂asnej matce i kobiecie imieniem Semfa, dzi艣 ju偶 nie偶yj膮cej, pracuj膮cej niegdy艣 na plantacji plast贸w艂贸knik贸w w pobli偶u Rozpadliny.

聽 聽 W swoim przygn臋biaj膮cym 艣nie ksi膮dz nagle ujrza艂 jeszcze kogo艣. Ten kto艣 nie 艣ni艂 mu si臋, lecz i on by艂 艣ni膮cym.

聽 聽 Dure szed艂 w jego towarzystwie. Powietrze by艂o mro藕ne, a niebo idealnie b艂臋kitne. W艂a艣nie min臋li zakr臋t, ich oczom ukaza艂o si臋 jezioro z pojedyncz膮 wysepk膮 na g艂adkiej niczym szklana tafla powierzchni, wok贸艂 otoczone drzewami, w oddali za艣 wznosi艂y si臋 g贸rskie szczyty, a obrazu dope艂nia艂y k艂臋biaste ob艂oki.

聽 聽 - To jezioro Windermere - wyja艣ni艂 jego towarzysz.

聽 聽 Jezuita powoli odwr贸ci艂 g艂ow臋, a serce dudni艂o mu w piersiach z niepokoju i obawy. Ale widok id膮cego obok niego m臋偶czyzny nie wywo艂a艂 w nim uczucia strachu.

聽 聽 Ujrza艂 niskiego, m艂odego cz艂owieka, ubranego w archaiczn膮 kurtk臋 ze sk贸rzanymi guzikami przepasan膮 szerokim pasem, ci臋偶kie buty, star膮 futrzan膮 czapk臋 oraz dziwnie skrojone i usiane 艂atami spodnie. Na grzbiecie mia艂 plecak, przez rami臋 przerzucony pled, a w r臋ku gruby kij. Ksi膮dz stan膮艂, a tamten poszed艂 w jego 艣lady, wyra藕nie zadowolony z postoju.

聽 聽 - Wzg贸rza Gurness i G贸ry Kumbryjskie - wyja艣ni艂 m艂odzieniec, kijem wskazuj膮c wzniesienia za jeziorem.

聽 聽 Dure dostrzeg艂 kasztanowe loki wysuwaj膮ce si臋 spod dziwacznej czapki i zwr贸ci艂 uwag臋 na du偶e, migda艂owe oczy oraz niski wzrost towarzysza. Wiedzia艂, 偶e to przecie偶 sen, cho膰 jednocze艣nie przez g艂ow臋 przebieg艂a mu my艣l: To wszystko dzieje si臋 naprawd臋!

聽 聽 - Kim... - zacz膮艂, czuj膮c ogarniaj膮cy go nagle niepok贸j.

聽 聽 - John - odpar艂 m臋偶czyzna, a jego melodyjny g艂os nieco uspokoi艂 jezuit臋. - Mam nadziej臋, 偶e przed noc膮 dotrzemy do Bowness. Brown m贸wi, 偶e w pobli偶u jeziora jest bardzo dobry zajazd.

聽 聽 Dure pokiwa艂 g艂ow膮, cho膰 nie mia艂 zielonego poj臋cia, o czym m贸wi ten cz艂owiek.

聽 聽 M艂odzieniec podszed艂 bli偶ej i chwyci艂 go za rami臋.

聽 聽 - Pojawi si臋 ten, kt贸ry przyjdzie po mnie - powiedzia艂. - Ani alfa, ani omega, ale to dzi臋ki niemu znajdziemy drog臋.

聽 聽 Ksi膮dz by艂 w stanie tylko pokiwa膰 g艂ow膮. Lekki wiatr wzburzy艂 wody jeziora i przyni贸s艂 艣wie偶y zapach ro艣lin.

聽 聽 - Tamten narodzi si臋 daleko st膮d - ci膮gn膮艂 John. - Dalej ni偶 dotrzemy w ci膮gu kilku najbli偶szych stuleci. Twoim zadaniem b臋dzie to samo, co ja mia艂em robi膰 - przygotowa膰 mu drog臋. Nie do偶yjesz chwili, gdy on zacznie naucza膰, ale twoi nast臋pcy b臋d膮 tego 艣wiadkami.

聽 聽 - Tak - wyszepta艂 ksi膮dz czuj膮c, 偶e w ustach nie ma ani troch臋 艣liny.

聽 聽 M艂odzieniec zdj膮艂 czapk臋, zatkn膮艂 j膮 za pas i schyli艂 si臋 po ob艂y kamie艅. Cisn膮艂 go daleko, a偶 wyl膮dowa艂 w jeziorze. Od miejsca gdzie upad艂, na wodzie powoli rozchodzi艂y si臋 kr臋gi.

聽 聽 - Cholera - mrukn膮艂 John. - Usi艂owa艂em tego unikn膮膰. - Popatrzy艂 prosto w oczy Dure. - Natychmiast musisz opu艣ci膰 budynek rz膮dowy i wraca膰 na Pacem. Rozumiesz?

聽 聽 Jezuita zrobi艂 zaskoczon膮 min臋. Te s艂owa brzmia艂y zupe艂nie nie na miejscu jak na sen.

聽 聽 - Dlaczego?

聽 聽 - Niewa偶ne. Po prostu zr贸b tak. Na nic nie czekaj. Je艣li nie zrobisz tego teraz, p贸藕niej nie b臋dzie to ju偶 mo偶liwe.

聽 聽 Nowo wybrany papie偶 poruszy艂 si臋, chc膮c wr贸ci膰 na swe 艂贸偶ko w izolatce. Popatrzy艂 na niskiego, drobnego m臋偶czyzn臋 stoj膮cego na brzegu jeziora.

聽 聽 - A co z tob膮?

聽 聽 John si臋gn膮艂 po drugi kamie艅, rzuci艂 go i pokr臋ci艂 g艂ow膮, gdy tylko od艂amek znikn膮艂 pod wod膮.

聽 聽 - Na razie jestem tu szcz臋艣liwy - rzek艂 bardziej do siebie ni偶 do towarzysza. - Naprawd臋 by艂em szcz臋艣liwy podczas tej wyprawy. Jakby otrz膮sn膮艂 si臋 ze wspomnie艅 i popatrzy艂 na ojca Dure, u艣miechaj膮c si臋. - Id藕. No rusz dup臋, Wasza 艢wi膮tobliwo艣膰.

聽 聽 Oburzony i zdziwiony jednocze艣nie jezuita ju偶 otworzy艂 usta, chc膮c go skarci膰, gdy stwierdzi艂, 偶e le偶y w izbie chorych, w p贸艂mroku maj膮cym umo偶liwi膰 mu sen i jest pod艂膮czony do skomplikowanej aparatury.

聽 聽 Le偶a艂 tak mo偶e z minut臋, staraj膮c si臋 przezwyci臋偶y膰 sw臋dzenie goj膮cych si臋 poparze艅 i rozmy艣laj膮c o dopiero co przerwanym 艣nie. A wi臋c to by艂 tylko sen. M贸g艂 spokojnie poczeka膰 tych kilka godzin, nim monsignor... biskup Edouard w towarzystwie kilku innych notabli Ko艣cio艂a przyb臋dzie, by towarzyszy膰 mu w drodze powrotnej. Przymkn膮艂 oczy i przypomnia艂 sobie m臋sk膮, lecz 艂agodn膮 twarz, migda艂owe oczy i archaiczny dialekt.

聽 聽 Ojciec Dure usiad艂 gwa艂townie, zerwa艂 umieszczone na ciele czujniki i wsta艂 chwiej膮c si臋 na nogach. Jego ubranie gdzie艣 znikn臋艂o. Znalaz艂 jedynie szpitaln膮 pi偶am臋, w艂o偶y艂 j膮, dodatkowo okr臋ci艂 si臋 kocem i boso opu艣ci艂 izolatk臋.

聽 聽 W odleg艂ym ko艅cu korytarza znajdowa艂 si臋 transmiter przeznaczony wy艂膮cznie dla personelu. Ale je艣li ten nie przeniesie go do domu, na pewno znajdzie inny.

聽聽聽 Leigh Hunt wyni贸s艂 cia艂o Keatsa z cienia budynku na zalany s艂o艅cem plac Hiszpa艅ski, gdzie spodziewa艂 si臋 znale藕膰 Chy偶wara. Zamiast niego ujrza艂 jednak konia. Nie zna艂 si臋 na nich, wed艂ug powszechnej opinii bowiem ten gatunek dawno ju偶 wymar艂, ale wyda艂o mu si臋, 偶e to jest to samo zwierz臋, kt贸re przywioz艂o ich do Rzymu. Wniosek nie wynika艂 z rozpoznania samego konia, ale ci膮gnionego przeze艅 pojazdu, kt贸ry Keats nazywa艂 vettur膮.

聽 聽 U艂o偶y艂 cia艂o na siedzeniu, popraw i艂 okrywaj膮cy je ca艂un i gdy pow贸z ruszy艂, po艣pieszy艂 obok niego. Tu偶 przed 艣mierci膮 Keats poprosi艂 o poch贸wek na cmentarzu protestanckim nieopodal Muru Aureliana i piramidy Gajusza Cestiusza. Hunt jak przez mg艂臋 przypomina艂 sobie, 偶e mijali je w drodze na Piazza di Spagna, ale wiedzia艂 doskonale, i偶 nie zdo艂a odnale藕膰 drogi do nich, nawet gdyby zale偶a艂o od tego jego 偶ycie. Na szcz臋艣cie ko艅 sprawia艂 wra偶enie, jakby wiedzia艂, dok膮d ma si臋 uda膰.

聽 聽 Zagubiony w obcym, pustym mie艣cie, cz艂onek w艂adz Hegemonii szed艂 obok wolno tocz膮cego si臋 powozu, 艂api膮c w nozdrza 艣wie偶e, wiosenne powietrze zmieszane z nieprzyjemnym odorem, jakby wywo艂anym procesem gnilnym. Czy偶by to cia艂o Keatsa ju偶 zaczyna艂o si臋 rozk艂ada膰? Hunt wiedzia艂 bardzo niewiele o sprawach zwi膮zanych ze 艣mierci膮 i jej konsekwencjami, ale zupe艂nie nie mia艂 ochoty pog艂臋bia膰 swej wiedzy z tej dziedziny. Si臋gn膮艂 po bat i machn膮艂 nim, by pop臋dzi膰 zwierz臋, ale ko艅 zatrzyma艂 si臋, powoli odwr贸ci艂 g艂ow臋 i pos艂a艂 cz艂owiekowi pe艂ne przygany spojrzenie, po czym ruszy艂 nie艣piesznie.

聽 聽 Nagle uwag臋 Hunta zwr贸ci艂 b艂ysk, dostrzeg艂 go k膮tem oka i gdy obr贸ci艂 si臋 gwa艂townie, ujrza艂 Chy偶wara. Potw贸r szed艂 dziesi臋膰, pi臋tna艣cie metr贸w z ty艂u z pr臋dko艣ci膮 powozu, uroczy艣cie, a jednocze艣nie 艣miesznie wysoko unosz膮c kolczaste kolana. Promienie s艂o艅ca z艂owieszczo odbija艂y si臋 od jego pancerza, stalowych z臋b贸w i ostrzy, chwilami a偶 o艣lepiaj膮c.

聽 聽 W pierwszym odruchu chcia艂 porzuci膰 pow贸z i ucieka膰, ale poczucie obowi膮zku i zm臋czenie sprawi艂y, 偶e nie przy艣pieszy艂 kroku. Przecie偶 jedynym miejscem, jakie zd膮偶y艂 tu pozna膰, by艂 Piazza di Spagna, a Chy偶war odgradza艂 mu drog臋 do niego.

聽 聽 Akceptuj膮c wi臋c z konieczno艣ci obecno艣膰 potwora jako 偶a艂obnika, odwr贸ci艂 si臋 do niego plecami i szed艂, ani na chwil臋 nie wypuszczaj膮c z r臋ki okrytej lnian膮 tkanin膮 stopy zmar艂ego przyjaciela.

聽 聽 Przez ca艂膮 drog臋 rozgl膮da艂 si臋 uwa偶nie w poszukiwaniu portalu transmitera, dzie艂a r膮k ludzkich stworzonego p贸藕niej ni偶 w dziewi臋tnastym wieku lub jakiegokolwiek cz艂owieka. Ale nic z tego. Iluzja, 偶e znalaz艂 si臋 w opustosza艂ym Rzymie wiosn膮 roku 1821, by艂a idealna. Ko艅 wspi膮艂 si臋 na wzg贸rze oddalone o kwarta艂 od Hiszpa艅skich Schod贸w, skr臋ci艂 kilkakrotnie w szerokie aleje i w膮skie zau艂ki. W oddali wida膰 by艂o dominuj膮ce z racji swej wysoko艣ci ruiny, kt贸re Hunt zidentyfikowa艂 jako Koloseum.

聽 聽 Kiedy zwierz臋 zatrzyma艂o si臋, doradca przewodnicz膮cej Senatu, gwa艂townie wyrwany z zamy艣lenia, rozejrza艂 si臋 uwa偶nie. Sta艂 przed pot臋偶n膮 stert膮 kamieni, kt贸ra kiedy艣 tworzy艂a chyba 艢cian臋 Aureliana, a w pobli偶u rzeczywi艣cie wida膰 by艂o piramid臋, ale w miejscu cmentarza protestanckiego znajdowa艂a si臋 tylko 艂膮ka z si臋gaj膮c膮 kolan traw膮. Owce pas艂y si臋 w cieniu cyprys贸w, a dzwonki zawieszone na ich szyjach d藕wi臋cza艂y melodyjnie w g臋stym, ciep艂ym powietrzu. Dopiero po chwili Hunt dostrzeg艂 kilka kamieni nagrobnych rozrzuconych tu i 贸wdzie, a w miejscu przys艂oni臋tym przez konia znalaz艂 艣wie偶o wykopany gr贸b.

聽 聽 Chy偶war zatrzyma艂 si臋 dziesi臋膰 krok贸w z ty艂u, mi臋dzy ga艂臋ziami cyprys贸w, ale nawet z tej odleg艂o艣ci wyra藕nie wida膰 by艂o blask jego czerwonych 艣lepi.

聽 聽 Hunt okr膮偶y艂 konia pas膮cego si臋 spokojnie w wysokiej trawie. Nigdzie nie dostrzeg艂 trumny. Wykop mia艂 jakie艣 cztery stopy g艂臋boko艣ci, a usypana obok ha艂da pachnia艂a 艣wie偶ym humusem. Wbita w ni膮 by艂a 艂opata z d艂ugim styliskiem, jakby kopacz po wykonaniu swej roboty zostawi艂 j膮 zaledwie przed chwil膮. Kamienna p艂yta sta艂a u szczytu grobu, lecz nie widnia艂 na niej 偶aden napis. Pusty nagrobek. Na jej g贸rnej powierzchni co艣 b艂yszcza艂o i gdy Hegemo艅czyk podszed艂 bli偶ej, ujrza艂 pierwszy od czasu przybycia do Rzymu nowoczesny przedmiot. By艂 to niewielki pisak laserowy, jakiego u偶ywali budowniczowie i arty艣ci do pozostawiania 艣lad贸w na ka偶dym, nawet najtwardszym materiale.

聽 聽 Hunt odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie, z pisakiem w d艂oni, poczuwszy si臋 uzbrojonym, cho膰 jednocze艣nie wiedzia艂, 偶e laserowa wi膮zka nie zdo艂a powstrzyma膰 Chy偶wara, gdyby ten zdecydowa艂 si臋 atakowa膰. Wsun膮艂 wi臋c narz臋dzie do kieszeni koszuli i zabra艂 si臋 do poch贸wku Johna Keatsa.

聽 聽 Kilka minut p贸藕niej sta艂 z 艂opat膮 w r臋kach i spogl膮da艂 w d贸艂, do otwartego grobu, gdzie le偶a艂 niewielki, owini臋ty w lniane p艂贸tno tob贸艂, staraj膮c si臋 wymy艣li膰 co艣, co powinien teraz powiedzie膰. Cz臋sto uczestniczy艂 w okoliczno艣ciowych uroczysto艣ciach r贸偶nego rodzaju, czasami pisa艂 nawet Meinie Gladstone mowy, kt贸re przewodnicz膮ca p贸藕niej wyg艂asza艂a, i zawsze pewnie czu艂 si臋 w zmaganiach ze s艂owem. Ale teraz nic nie przychodzi艂o mu do g艂owy. Jedynymi s艂uchaczami mieli by膰 milcz膮cy Chy偶war, wci膮偶 ukryty w cieniu cyprys贸w, ko艅 oraz stadko owiec z dzwoni膮cymi dzwonkami, nerwowo ogl膮daj膮cych si臋 na potwora i podchodz膮cych do grobu jak sp贸藕nieni 偶a艂obnicy.

聽 聽 Przysz艂o mu do g艂owy, 偶e na miejscu by艂oby zadeklamowanie kt贸rego艣 z wierszy Johna Keatsa, ale zosta艂 politykiem i nigdy nie czyta艂, nie m贸wi膮c ju偶 o uczeniu si臋 na pami臋膰 utwor贸w tego dawnego poety. Poniewczasie dopiero przypomnia艂 sobie, 偶e zapisa艂 jakie艣 wersy, kt贸re przyjaciel dyktowa艂 mu poprzedniego dnia, ale notatnik le偶a艂 w tej chwili na biurku w mieszkaniu przy Piazza di Spagna. M贸wi艂 w nich o stawaniu si臋 bogiem, o byciu 艣wiadomym zbyt wielu rzeczy... i temu podobnych nonsensach. Hunt mia艂 wy艣mienit膮 pami臋膰, ale nie potrafi艂 przypomnie膰 sobie pierwszego wersu tego archaicznego miszmaszu.

聽 聽 W ko艅cu zdecydowa艂 si臋 na chwil臋 ciszy, pochyli艂 g艂ow臋 i zamkn膮艂 oczy. Nie potrafi艂 jednak powstrzyma膰 si臋 i od czasu do czasu otwiera艂 je, by zerkn膮膰 na stoj膮cego bez ruchu Chy偶wara. Wreszcie zacz膮艂 zasypywa膰 gr贸b. Zabra艂o mu to wi臋cej czasu, ni偶 si臋 spodziewa艂. Kiedy sko艅czy艂 ubija膰 ziemi臋, ta zapad艂a si臋 nieco, jakby ukryte pod ni膮 cia艂o by艂o zbyt drobne, by spowodowa膰 uformowanie si臋 wzg贸rka. Owce przesz艂y tu偶 obok n贸g Hunta, zmierzaj膮c ku bardziej soczystej trawie przetykanej stokrotkami i fio艂kami, rosn膮cej wok贸艂 mogi艂y.

聽 聽 Nie pami臋ta艂 poezji zmar艂ego, ale nie mia艂 problemu z zapami臋taniem inskrypcji, o kt贸r膮 Keats go prosi艂. Si臋gn膮艂 po pisak i sprawdzi艂 jego dzia艂anie. Wi膮zka przeci臋艂a traw臋 jakie艣 trzy metry od niego, momentalnie j膮 zapalaj膮c. Po艣piesznie musia艂 zadepta膰 ogie艅, by zapobiec po偶arowi. Inskrypcja wywar艂a na nim przygn臋biaj膮ce wra偶enie, gdy po raz pierwszy j膮 us艂ysza艂 - samotno艣膰 i gorycz, jakie emanowa艂y ze s艂贸w z trudem wypowiedzianych przez Keatsa. Ale Hunt wiedzia艂, 偶e nie powinien ocenia膰 intuicji autora. Musia艂 tylko wyry膰 napis, opu艣ci膰 to miejsce i unika膰 Chy偶wara podczas poszukiwa艅 drogi powrotnej do domu.

聽 聽 Pisak zostawia艂 wyra藕ne wg艂臋bienia w kamieniu, lecz chwil臋 musia艂 po膰wiczy膰 na tylnej jego stronie, by nauczy膰 si臋 wypala膰 w miar臋 r贸wne litery. A i tak nie by艂 zadowolony z efekt贸w, kiedy sko艅czy艂 t臋 prac臋 pi臋tna艣cie czy dwadzie艣cia minut p贸藕niej.

聽 聽 Najpierw zabra艂 si臋 do rysunku, o kt贸ry prosi艂 Keats, samodzielnie kre艣l膮c go dr偶膮c膮 r臋k膮 - greckiej liry z zerwanymi czterema spo艣r贸d o艣miu strun. Nie zdo艂a艂 idealnie odtworzy膰 dzie艂a przyjaciela w jeszcze mniejszym stopniu by艂 artyst膮 ni偶 wielbicielem poezji ale zapewne da si臋 rozpozna膰, co przedstawia rysunek, oczywi艣cie je艣li wie si臋 jeszcze, co to takiego lira. Wreszcie przyszed艂 czas na sam膮 inskrypcj臋, odtworzon膮 idealnie wed艂ug zalecenia Keatsa:

聽 聽 TU LE呕Y TEN

聽 聽 KT脫REGO IMI臉

聽 聽 ZOSTA艁O ZAPISANE NA WODZIE

聽 聽 Umieraj膮cy nie 偶yczy艂 sobie niczego wi臋cej. Ani daty urodzenia czy 艣mierci, ani nawet w艂asnego nazwiska. Hunt zrobi艂 krok w ty艂, krytycznie przyjrza艂 si臋 swemu dzie艂u i pokr臋ci艂 g艂ow膮. Wy艂膮czy艂 pisak, lecz nadal trzymaj膮c go w d艂oni odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie i ruszy艂 w stron臋 miasta, szerokim 艂ukiem omijaj膮c wci膮偶 nieruchomego potwora.

聽 聽 Zatrzyma艂 si臋 w przej艣ciu przez Mur Aureliana i popatrzy艂 za siebie. Ko艅, wci膮偶 ci膮gn膮c za sob膮 pow贸z, przeszed艂 nieco w d贸艂 艂agodnego zbocza, by pa艣膰 si臋 na s艂odszej trawie nieopodal strumyka. Owce wci膮偶 t艂oczy艂y si臋 wok贸艂 grobu, skubi膮c traw臋 i zostawiaj膮c odciski racic w mi臋kkiej ziemi na mogile. Chy偶war za艣 by艂 ledwie widoczny mi臋dzy ga艂臋ziami i Hunt by艂 niemal pewien, 偶e wci膮偶 stoi przodem do grobu.

聽聽聽 By艂o ju偶 p贸藕ne popo艂udnie, kiedy doradca przewodnicz膮cej znalaz艂 wreszcie transmiter - prostok膮t granatu migocz膮cy w samym 艣rodku ruin Koloseum. Nie by艂o przy nim 偶adnego czytnika. Portal wisia艂 w powietrzu jak otwarte drzwi.

聽 聽 Ale nie dla Hunta.

聽 聽 Pr贸bowa艂 pi臋膰dziesi膮t razy, lecz powierzchnia transmitera pozostawa艂a twarda jak z kamienia. Dotyka艂 jej delikatnie koniuszkami palc贸w, robi艂 krok naprz贸d i odbija艂 si臋 od migotliwej powierzchni, ciska艂 odbijaj膮ce si臋 od niej kamienie, obmaca艂 portal ze wszystkich stron, a偶 wreszcie zdesperowany rzuca艂 si臋 na przej艣cie, a偶 ramiona i barki pokry艂y si臋 si艅cami.

聽 聽 Mia艂 przed sob膮 transmiter. Tego by艂 pewien. Ale nie m贸g艂 wydosta膰 si臋 przeze艅.

聽 聽 Przeszuka艂 ca艂e Koloseum, nawet podziemia pe艂ne wilgoci i odchod贸w nietoperzy, ale portal by艂 jedynym 艣ladem wsp贸艂czesnej mu cywilizacji. Zlustrowa艂 pobliskie ulice i wszystkie stoj膮ce przy nich budynki. Nic. Szuka艂 ca艂e popo艂udnie w bazylikach i katedrach, domach i chatach, wspania艂ych apartamentach oraz w膮skich zau艂kach. Wr贸ci艂 nawet na Piazza di Spagna. W restauracyjce w po艣piechu zjad艂 posi艂ek, wst膮pi艂 do mieszkania po notatnik oraz inne potrzebne rzeczy i wyszed艂 postanowiwszy, 偶e ju偶 nigdy tu nie wr贸ci.

聽 聽 Transmiter w Koloseum wci膮偶 by艂 jedynym, na kt贸ry si臋 natkn膮艂. Gdy zapada艂 zmierzch, wbi艂 paznokcie w nie poddaj膮c膮 si臋 p艂aszczyzn臋, a偶 pociek艂a spod nich krew. Portal wygl膮da艂 jak ka偶dy inny, szumia艂 w taki sam spos贸b, lecz nie chcia艂 go przepu艣ci膰.

聽 聽 Ksi臋偶yc, ale nie ten znany ze Starej Ziemi, s膮dz膮c po widocznych na jego powierzchni burzach piaskowych i chmurach, wy艂oni艂 si臋 zza horyzontu i zawis艂 nad poszczerbion膮 艣cian膮 Koloseum. Hunt zrezygnowany usiad艂 na kamieniu i z 偶alem patrzy艂 na niebieski prostok膮t wisz膮cy w powietrzu. Gdzie艣 za jego plecami rozleg艂 si臋 najpierw g艂o艣ny trzepot go艂臋bich skrzyde艂, a zaraz po nim jaki艣 podejrzany ha艂as.

聽 聽 Hegemo艅czyk wsta艂 powoli, si臋gn膮艂 po laserowy pisak i stan膮艂 na szeroko rozstawionych nogach, wyt臋偶aj膮c wzrok, w ka偶dej chwili spodziewaj膮c si臋 ujrze膰 kolczast膮 posta膰. Ale wok贸艂 znowu panowa艂a idealna cisza.

聽 聽 Nag艂y ruch za jego plecami sprawi艂, 偶e gwa艂townie odwr贸ci艂 si臋 na pi臋cie, got贸w ci膮膰 wi膮zk膮 wszystko co zobaczy. Niespodziewanie z g艂adkiej powierzchni portalu wy艂oni艂a si臋 r臋ka. P贸藕niej noga. Wreszcie ca艂a ludzka posta膰. Po niej nast臋pna.

聽 聽 艢ciany Koloseum odbi艂y echem g艂o艣ne okrzyki Leigha Hunta.

聽聽聽 Meina Gladstone wiedzia艂a, 偶e mimo ogromnego zm臋czenia nie ma sensu decydowa膰 si臋 na raptem p贸艂godzinny sen. Ale ju偶 od dzieci艅stwa przywyk艂a do pi臋cio - , najwy偶ej pi臋tnastominutowych drzemek, kt贸re pozwala艂y zrzuci膰 z siebie przynajmniej cz臋艣膰 zm臋czenia i dawa艂y pewne odpr臋偶enie.

聽 聽 Teraz, zupe艂nie ju偶 wyzuta z si艂, pad艂a na kanap臋, usi艂uj膮c o niczym nie my艣le膰 i pozwalaj膮c pod艣wiadomo艣ci przebi膰 si臋 przez d偶ungl臋 powsta艂膮 w jej umy艣le. Zdrzemn臋艂a si臋 i od razu zacz臋艂a 艣ni膰.

聽 聽 Nagle usiad艂a i zanim jeszcze otworzy艂a oczy, si臋gn臋艂a do komlogu na nadgarstku.

聽 聽 - Sedeptro! Niech genera艂 Morpurgo i admira艂 Singh zamelduj膮 si臋 u mnie za trzy minuty.

聽 聽 Wesz艂a do przylegaj膮cej do gabinetu 艂azienki, wzi臋艂a szybki, ch艂odny prysznic i w艂o偶y艂a 艣wie偶e ubranie: oficjalny welwetowy uniform przepasany z艂oto - czerwon膮 szarf膮 艂膮czon膮 z艂ot膮 spink膮 w kszta艂cie symbolu Hegemonii. Str贸j uzupe艂ni艂a kolczykami pochodz膮cymi jeszcze ze Starej Ziemi oraz bransoletk膮 z topazami mieszcz膮c膮 komlog, podarowan膮 jej dawno temu przez senatora Byrona Lami臋. Wr贸ci艂a do gabinetu akurat na czas, by powita膰 obu wojskowych.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, wybra艂a艣 bardzo nieodpowiedni膮 por臋 zacz膮艂 admira艂 Singh. - W艂a艣nie rozpocz臋艂a si臋 analiza kompletnych danych z Mare Infinitus i mieli艣my zaj膮膰 si臋 rozlokowaniem si艂 przed obron膮 Asquitha.

聽 聽 Meina Gladstone uaktywni艂a prywatny portal i skin臋艂a na obu m臋偶czyzn, by pod膮偶yli za ni膮.

聽 聽 Singh popatrzy艂 dooko艂a, gdy znale藕li si臋 po艣r贸d z艂otych traw, pod br膮zowymi chmurami.

聽 聽 - Kastrop - Rauxel - rzek艂. - Kr膮偶y艂y plotki, 偶e poprzednia administracja zleci艂a Armii-kosmos zbudowanie tu prywatnego transmitera.

聽 聽 - Zosta艂 przy艂膮czony do Sieci za czas贸w przewodnicz膮cego Yevshensky'ego - wyja艣ni艂a Meina Gladstone. Machn臋艂a r臋k膮 i portal znikn膮艂. - Stwierdzi艂, 偶e potrzebuje miejsca, kt贸re znajdzie si臋 poza zasi臋giem TechnoCentrum.

聽 聽 Morpurgo spojrza艂 niespokojnie na odleg艂膮 艣cian臋 chmur, przed kt贸rej frontem kr膮偶y艂y kuliste pioruny.

聽 聽 - 呕adne miejsce nie jest w pe艂ni bezpieczne przed infiltracj膮 Centrum. Ju偶 wspomina艂em admira艂owi o naszych podejrzeniach.

聽 聽 - To nie podejrzenia, to s膮 fakty - stwierdzi艂a przewodnicz膮ca. Poza tym wiem, gdzie znajduje si臋 TechnoCentrum.

聽 聽 Obaj 偶o艂nierze zareagowali tak, jakby trafi艂 ich kt贸ry艣 z piorun贸w.

聽 聽 - Gdzie? - zapytali jak na komend臋.

聽 聽 Przewodnicz膮ca zacz臋艂a chodzi膰 w t臋 i z powrotem. Jej kr贸tkie, siwe w艂osy zdawa艂y si臋 艣wieci膰 w przesyconym elektryczno艣ci膮 powietrzu.

聽 聽 - W sieci transmiter贸w. Mi臋dzy portalami. Sztuczne Inteligencje 偶yj膮 w pseudo艣wiatach osobliwo艣ci jak paj膮ki na paj臋czynie. I to my w艂a艣nie j膮 dla nich utkali艣my.

聽 聽 Genera艂 pierwszy odzyska艂 mow臋:

聽 聽 - M贸j Bo偶e! - wyszepta艂. - Co teraz zrobimy? Mamy nieca艂e trzy godziny, do chwili gdy eskortowiec z broni膮 Centrum na pok艂adzie znajdzie si臋 w przestrzeni kosmicznej Hyperiona.

聽 聽 Meina Gladstone wyja艣ni艂a im dok艂adnie, jaki plan zamierza zrealizowa膰.

聽 聽 - To niemo偶liwe - rzek艂 Singh; nerwowo szarpi膮c sw膮 kr贸tko przyci臋t膮 brod臋. - Po prostu niemo偶liwe.

聽 聽 - Nie - zaprotestowa艂 Morpurgo. - To ma szanse powodzenia. I wystarczy nam czasu. A dodatkowo bior膮c pod uwag臋 chaos, jaki wyst臋puje w ruchach floty w ci膮gu dw贸ch ostatnich dni...

聽 聽 Admira艂 pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Z logistycznego punktu widzenia niewykluczone, 偶e to mo偶liwe. Ale przeczy temu racjonalizm. Nie, to niewykonalne. Przewodnicz膮ca podesz艂a do niego.

聽 聽 - Kushwancie - powiedzia艂a mi臋kko, zwracaj膮c si臋 do niego po imieniu po raz pierwszy od czas贸w, kiedy ona by艂a m艂odym senatorem, a on jeszcze m艂odszym komandorem Armii-kosmos - nie pami臋tasz, jak senator Lamia skontaktowa艂 nas ze Stabilnymi? Ze Sztuczn膮 Inteligencj膮 imieniem Ummon? Pami臋tacie jego dwa scenariusze zdarze艅: jeden, w kt贸rym zapanuje tylko chaos, i drugi, m贸wi膮cy o niemal pewnym zniszczeniu ludzko艣ci?

聽 聽 Singh spu艣ci艂 wzrok.

聽 聽 - Moim obowi膮zkiem jest s艂u偶ba Armii i Hegemonii.

聽 聽 - Oboje s艂u偶ymy jednemu - warkn臋艂a przewodnicz膮ca. - Ludzko艣ci.

聽 聽 Admira艂 uni贸s艂 r臋ce z zaci艣ni臋tymi w pie艣ci d艂o艅mi, jakby chc膮c broni膰 si臋 przed niewidzialnym przeciwnikiem.

聽 聽 - Nie mamy pewno艣ci! Sk膮d w og贸le uzyska艂a艣 te informacje?

聽 聽 - Od Severna. Tego cybryda.

聽 聽 - Cybryda? - prychn膮艂 genera艂. - M贸wisz o tym arty艣cie? A w艂a艣ciwie jego 偶a艂osnej namiastce?

聽 聽 Wyja艣ni艂a, jak do tego dosz艂o.

聽 聽 - Chodzi ci o jego odtworzon膮 osobowo艣膰? - zapyta艂 z pow膮tpiewaniem Morpurgo. - Wreszcie zdo艂a艂a艣 go odszuka膰?

聽 聽 - To on mnie znalaz艂. We 艣nie. W jaki艣 spos贸b zdo艂a艂 skontaktowa膰 si臋 ze mn膮. Takie mia艂 zadanie, Arthurze, Kushwancie. W艂a艣nie w tym celu Ummon wys艂a艂 go do Sieci.

聽 聽 - We 艣nie? - powt贸rzy艂 z niedowierzaniem admira艂. - Ten... cybryd... powiedzia艂 ci, 偶e Centrum ukrywa si臋 w sieci transmiter贸w... we 艣nie?

聽 聽 - Tak. I mamy niezwykle ma艂o czasu na dzia艂anie.

聽 聽 - Ale to, co proponujesz... - zacz膮艂 genera艂.

聽 聽 - Ska偶e na 艣mier膰 miliony - doko艅czy艂 Singh. - Mo偶e nawet miliardy. Ca艂a gospodarka si臋 za艂amie. 艢wiaty takie jak Pierwsza Tau Ceti, Renesans, Nowa Ziemia, Denebs, Nowa Mekka czy Lusus nie s膮 w pe艂ni niezale偶ne rolniczo. Te najbardziej zurbanizowane nie s膮 w stanie istnie膰 samodzielnie.

聽 聽 - To prawda - przyzna艂a przewodnicz膮ca. - Ale mog膮 szybko nauczy膰 si臋, jak we w艂asnym zakresie wyprodukowa膰 dodatkow膮 ilo艣膰 偶ywno艣ci, zanim odrodzi si臋 handel mi臋dzygwiezdny.

聽 聽 - Ha! Wcze艣niej wybuchn膮 r贸偶ne zarazy, nast膮pi upadek w艂adzy, miliony zgin膮 wskutek braku odpowiedniego wyposa偶enia, lekarstw i wsparcia datasfer.

聽 聽 - My艣la艂am o tym wszystkim - przyzna艂a Meina Gladstone zadziwiaj膮co pewnym i spokojnym g艂osem. - Stan臋 si臋 najwi臋kszym w historii ludob贸jc膮, wi臋kszym nawet od Hitlera, Tze Hu czy Horacego Glennona - Heighta. Ale znacznie gorsze by艂oby zachowanie obecnego stanu rzeczy. W obu przypadkach ja, podobnie zreszt膮 jak wy, zostan臋 uznana za zdrajczyni臋 ca艂ej ludzko艣ci.

聽 聽 - Nie mo偶emy by膰 pewni tych rewelacji - zaprotestowa艂 Kushwant Singh, z trudem wydobywaj膮c z siebie s艂owa.

聽 聽 - Owszem, mo偶emy - powiedzia艂a przewodnicz膮ca. - Centrum nie potrzebuje ju偶 Sieci. Gwa艂towni i Ultymaci pozostawiliby w labiryntach jedynie kilka milion贸w niewolnik贸w, kt贸rych m贸zgi s膮 im jeszcze potrzebne, aby m贸g艂 doko艅czy膰 niezb臋dne obliczenia.

聽 聽 - To nonsens. Ci ludzie nie utrzymaj膮 si臋 przy 偶yciu. Meina Gladstone westchn臋艂a ci臋偶ko i pokr臋ci艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Centrum opracowa艂o paso偶ytnicze, organiczne urz膮dzenie nazywane krzy偶okszta艂tem. Powoduje ono, 偶e zmarli... powracaj膮 do 偶ycia. Po kilkudziesi臋ciu latach ludzie stan膮 si臋 bezwolnymi, pozbawionymi przysz艂o艣ci istotami, ale ich neurony wci膮偶 b臋d膮 mog艂y s艂u偶y膰 TechnoCentrum.

聽 聽 Singh zn贸w odwr贸ci艂 si臋 plecami do rozm贸wc贸w. Jego drobna posta膰 rysowa艂a si臋 wyra藕nie na tle zbli偶aj膮cego si臋 frontu burzowego.

聽 聽 - Wszystkiego tego dowiedzia艂a艣 si臋 w艂a艣nie ze snu, Meino?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - Co jeszcze w nim by艂o? - warkn膮艂 admira艂.

聽 聽 - To, 偶e Centrum nie potrzebuje ju偶 Sieci. Ludzkiej Sieci. Sztuczne Inteligencje wci膮偶 b臋d膮 w niej 偶y膰, jak szczury w podziemiach, ale pierwotni. mieszka艅cy nie s膮 im ju偶 potrzebni. Wszelkie obowi膮zki przejmie Najwy偶szy Intelekt.

聽 聽 Singh odwr贸ci艂 si臋 gwa艂townie i popatrzy艂 jej prosto w oczy. - Jeste艣 szalona, Meino. Ty naprawd臋 zwariowa艂a艣.

聽 聽 Meina Gladstone po艣piesznie po艂o偶y艂a d艂o艅 na ramieniu admira艂a, gdy ten uaktywnia艂 transmiter.

聽 聽 - Kushwant, pos艂uchaj mnie, prosz臋...

聽 聽 Singh si臋gn膮艂 po pistolet i przy艂o偶y艂 jej luf臋 do piersi.

聽 聽 - Przykro mi, M. przewodnicz膮ca. Ale jestem wierny Hegemonii i...

聽 聽 Cofn臋艂a r臋k臋, gdy admira艂 urwa艂, przez chwil臋 patrzy艂 jakby nie widz膮cymi oczami gdzie艣 w dal i wreszcie run膮艂 na traw臋. Pistolet wysun膮艂 mu si臋 z d艂oni.

聽 聽 Morpurgo schyli艂 si臋 po niego i zatkn膮艂 za pas, po czym schowa艂 do kabury sw贸j emiter promieni 艣mierci.

聽 聽 - Zabi艂e艣 go - rzek艂a przewodnicz膮ca. - Szkoda. Gdyby nie zgodzi艂 si臋 na wsp贸艂prac臋, by艂am zdecydowana zostawi膰 go tutaj.

聽 聽 - Nie mogli艣my ryzykowa膰 - stwierdzi艂 genera艂, odci膮gaj膮c cia艂o admira艂a dalej od portalu. - Wszystko zale偶y od kilku najbli偶szych godzin.

聽 聽 Meina Gladstone popatrzy艂a na starego przyjaciela.

聽 聽 - Jeste艣 got贸w przej艣膰 przez to razem ze mn膮?

聽 聽 - Nie mam wyboru. To nasza ostatnia szansa na zrzucenie z siebie tego jarzma. Natychmiast przygotuj臋 i osobi艣cie wy艣l臋 tajne rozkazy. Spowoduje to, 偶e wi臋kszo艣膰 floty...

聽 聽 - Bo偶e - wyszepta艂a Meina Gladstone, patrz膮c na cia艂o admira艂a Singha. - Robi臋 to wszystko maj膮c za podstaw臋 wy艂膮cznie sen...

聽 聽 - Czasami tylko sny odr贸偶niaj膮 nas od maszyn - rzek艂 filozoficznie genera艂 Morpurgo, ujmuj膮c przewodnicz膮c膮 za r臋k臋.

聽聽聽 . 44 .

聽聽聽 Odkry艂em, 偶e 艣mier膰 nie jest niczym przyjemnym. Opuszczaj膮c znajomy pok贸j na Piazza di Spagna i szybko stygn膮ce cia艂o czu艂em si臋 jakbym utraci艂 ciep艂y i przytulny dom w wyniku jakiego艣 kataklizmu - po偶aru czy powodzi. Zagubienie i strach s膮 niezwykle nieprzyjemne. Rzucony nagle do metasfery do艣wiadczam takiego samego uczucia wstydu i dezorientacji, jakie przytrafia si臋 we 艣nie, gdy u艣wiadamiamy sobie, 偶e zapomnieli艣my si臋 ubra膰 i nago pojawiamy si臋 w publicznym miejscu.

聽 聽 Rzeczywi艣cie czuj臋 si臋 nagi, gdy staram si臋 zachowa膰 kszta艂t swego analogu. Z trudem udaje mi si臋 skoncentrowa膰 na tyle, by uformowa膰 t臋 bezkszta艂tn膮 chmur臋 elektron贸w wspomnie艅 i skojarze艅 w imitacj臋 cz艂owieka, kt贸rym by艂em, a przynajmniej kt贸rego osobowo艣膰 posiad艂em.

聽 聽 Pana Johna Keatsa, pi臋膰 st贸p wzrostu.

聽 聽 Metasfera wci膮偶 stanowi dla mnie przera偶aj膮ce miejsce, tym straszniejsze, 偶e teraz nie mam ju偶 艣miertelnej pow艂oki, w kt贸rej m贸g艂bym si臋 ukry膰. Pot臋偶ne kszta艂ty przesuwaj膮 si臋 za ciemnym horyzontem, d藕wi臋ki rozchodz膮 si臋 echem w Pustce, Kt贸ra 艁膮czy, jak kroki w opustosza艂ym zamku. A w tle wci膮偶 s艂ycha膰 nieustaj膮cy stukot, jakby k贸艂 powozu na brukowanej uliczce.

聽 聽 Biedny Hunt. Kusi mnie, by wr贸ci膰 do niego. Ukaza膰 si臋 jako duch i zapewni膰 go, 偶e nic mi nie jest, ale Stara Ziemia to teraz dla mnie szczeg贸lnie niebezpieczne miejsce: obecno艣膰 Chy偶wara niszczy infoprzestrze艅 jak p艂omie艅 po偶eraj膮cy papier.

聽 聽 TechnoCentrum przyci膮ga mnie z wielk膮 si艂膮, ale ono jest jeszcze niebezpieczniejsze. Przypominam sobie, jak Ummon zniszczy艂 drugiego Keatsa na oczach Brawne Lamii mia偶d偶膮c jego analog i poch艂aniaj膮c go.

聽 聽 Nie, dzi臋kuj臋.

聽 聽 Wybra艂em 艣mier膰 zamiast bosko艣ci, ale mam mn贸stwo do zrobienia, zanim zasn臋.

聽 聽 Metasfera wywo艂uje we mnie strach, TechnoCentrum napawa przera偶eniem, ale ciemne tunele osobliwo艣ci datasfer, kt贸rymi musz臋 podr贸偶owa膰, wstrz膮saj膮 a偶 do szpiku analogowych ko艣ci. Nic na to jednak nie poradz臋.

聽 聽 Wnikam do pierwszego czarnego sto偶ka, wiruj膮c jak li艣膰, by wynurzy膰 si臋 we w艂a艣ciwej infoprzestrzeni zdezorientowany i zagubiony. Z pewno艣ci膮 by艂em wyra藕nie widoczny dla wszystkich Sztucznych Inteligencji maj膮cych dost臋p do tych ganglion贸w oraz fag贸w mieszkaj膮cych w fioletowych szczelinach okolicznych datag贸r. Chroni mnie jednak chaos panuj膮cy w TechnoCentrum. Pot臋偶ne osobowo艣ci s膮 zbyt zaj臋te obron膮 w艂asnych Troi, by obserwowa膰, co dzieje si臋 wok贸艂.

聽 聽 Znajduj臋 potrzebne mi kody dost臋pu i po艂膮czenia. Wystarcza wi臋c kilka mikrosekund, by starymi 艣cie偶kami pod膮偶y膰 na Pierwsz膮 Tau Ceti, do budynku rz膮dowego, do izby chorych, do snu Paula Dure.

聽 聽 Moja osobowo艣膰 ma specjalne predyspozycje do prze偶ywania sn贸w i w艂a艣ciwie przez przypadek odkrywam, 偶e wspominana przeze mnie Szkocja jest wspania艂ym miejscem, by zabra膰 tam ksi臋dza i przekona膰 go do ucieczki. Jako rodowity Anglik i wolnomy艣liciel by艂em kiedy艣 zagorza艂ym przeciwnikiem papie偶y. Ale jednego nie mog臋 odm贸wi膰 jezuitom - ich bezgranicznego pos艂usze艅stwa, kt贸re teraz niew膮tpliwie jest mi niezwykle pomocne. Ojciec Dury w艂a艣ciwie nie protestuje, kiedy m贸wi臋 mu, co ma robi膰... Budzi si臋 jak grzeczny ch艂opiec, okr臋ca kocem i ucieka.

聽 聽 Meina Gladstone traktuje mnie jako Josepha Severna, ale przyjmuje przekazywan膮 wiadomo艣膰, jakby ta pochodzi艂a od Boga. Chcia艂bym jej powiedzie膰, 偶e nie jestem Nim, a tylko Tym Kt贸ry Go Poprzedza, ale najistotniejsza jest sama tre艣膰. Przekazuj臋 j膮 wi臋c szybko i znikam.

聽 聽 Przemykaj膮c przez Centrum do metasfery Hyperiona widz臋 o艣lepiaj膮ce 艣wiat艂a wojny Sztucznych Inteligencji, kt贸re by膰 mo偶e towarzysz膮 unicestwianiu Ummona. Stary Mistrz, je艣li to rzeczywi艣cie on ginie, nie m贸wi koanem, ale krzyczy w agonii jak ka偶da istota 艣wiadoma nadchodz膮cej 艣mierci.

聽 聽 艢piesz臋 si臋.

聽 聽 Po艂膮czenie transmiterowe z Hyperionem utrzymywane jest za pomoc膮 pojedynczego wojskowego portalu i powa偶nie ju偶 uszkodzonego statku - transmitera, otoczonego topniej膮c膮 eskort膮 okr臋t贸w Hegemonii. Sfera osobliwo艣ci nie wytrzyma atak贸w Intruz贸w d艂u偶ej ni偶 przez kilka minut. Eskortowiec Hegemonii wyposa偶ony w emiter promieni 艣mierci przygotowuje si臋 do przeniesienia w obr臋b systemu. Ja za艣 staram si臋 odzyska膰 orientacj臋 w ograniczonej datasferze i wyczekuj膮c obserwuj臋, jak potocz膮 si臋 wydarzenia.

聽聽聽- Chryste! - wykrzykn膮艂 Melio Arundez. - Meina Gladstone nadaje wiadomo艣膰 o szczeg贸lnym znaczeniu.

聽 聽 Theo Lane do艂膮czy艂 do starszego m臋偶czyzny i wsp贸lnie patrzyli, jak powietrze g臋stnieje ponad holorzutnikiem. Konsul zszed艂 tymczasem po metalowych, spiralnych schodkach prowadz膮cych z sypialni, gdzie wcze艣niej ukry艂 si臋 i duma艂 w samotno艣ci.

聽 聽 - Kolejna wiadomo艣膰 z Tau Ceti? - warkn膮艂.

聽 聽 - Nie jest skierowana wy艂膮cznie do nas - odpar艂 gubernator odczytuj膮c czerwone znaki kodowe. - To przekaz do wszystkich odbiorc贸w w ca艂ej Sieci. - Musi dzia膰 si臋 co艣 naprawd臋 z艂ego. Czy przypominacie sobie, 偶eby przewodnicz膮ca nadawa艂a kiedy艣 na wszystkich cz臋stotliwo艣ciach?

聽 聽 - Nie. Energia potrzebna do dokonania takiej transmisji jest wprost niewyobra偶alna.

聽 聽 Konsul podszed艂 bli偶ej i wskaza艂 na nikn膮ce ju偶 w powietrzu oznaczenia.

聽 聽 - Zwr贸膰cie uwag臋, 偶e chodzi o przekaz bie偶膮cy.

聽 聽 Theo pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Do tego potrzeba kilku miliard贸w gigaelektronowolt贸w.

聽 聽 Archeolog zagwizda艂.

聽 聽 - Nawet gdyby w gr臋 wchodzi艂o sto milion贸w GeV, musia艂oby to by膰 co艣 naprawd臋 wa偶nego.

聽 聽 - Kapitulacja - mrukn膮艂 Theo. - Tylko to przychodzi mi do g艂owy. Meina Gladstone chce o tym poinformowa膰 Intruz贸w, 艣wiaty Protektoratu, utracone ju偶 planety i ca艂膮 Sie膰. Wiadomo艣膰 musi by膰 przekazywana na wszystkich cz臋stotliwo艣ciach komunikacyjnych, a dodatkowo za pomoc膮 HTV i datasfer. Na pewno chodzi o kapitulacj臋.

聽 聽 - Ucisz si臋 - skarci艂 go konsul i poci膮gn膮艂 drinka.

聽 聽 Zacz膮艂 pi膰 natychmiast po powrocie z posiedzenia Trybuna艂u. Z艂y humor, kt贸ry okazywa艂, gdy obaj towarzysze g艂o艣no cieszyli si臋 z jego powrotu, nie poprawi艂 si臋 po starcie i dw贸ch godzinach lotu ku Hyperionowi; podczas kt贸rych pi艂 w samotno艣ci.

聽 聽 - Meina Gladstone nie podda si臋 - rzuci艂 niewyra藕nie. W d艂oni wci膮偶 艣ciska艂 butelk臋 szkockiej. - Patrzcie.

聽聽聽 Na pok艂adzie eskortowca HS "Stephen Hawking" - dwudziestej trzeciej jednostki Hegemonii nosz膮cej imi臋 tego fizyka - genera艂 Arthur Morpurgo podni贸s艂 wzrok znad pulpitu C' i uciszy艂 dw贸ch oficer贸w obecnych na mostku. Zazwyczaj za艂og臋 okr臋tu tej klasy stanowi艂o siedemdziesi臋ciu pi臋ciu ludzi, lecz gdy na pok艂adzie znalaz艂 si臋 emiter promieni 艣mierci, pozostali na nim tylko Morpurgo i czterej ochotnicy. Komunikaty na ekranach i g艂os komputera pok艂adowego donosi艂y, 偶e statek znajduje si臋 na kursie i bez op贸藕nie艅 z pr臋dko艣ci膮 blisk膮 pr臋dko艣ci 艣wiat艂a zmierza ku wojskowemu portalowi Trzeciej LaGrange mi臋dzy Madhy膮 i jej ogromnym ksi臋偶ycem. Stamt膮d przeniesie si臋 bezpo艣rednio w przestrze艅 kosmiczn膮 Hyperiona.

聽 聽 - Minuta i osiemna艣cie sekund do punktu przeniesienia - zameldowa艂 oficer wachtowy Salumun Morpurgo - syn genera艂a.

聽 聽 Ten kiwn膮艂 g艂ow膮, oczekuj膮c na przekaz. Projektory pokazywa艂y dane dotycz膮ce ich misji, wi臋c zdecydowa艂 si臋 na odbi贸r tylko g艂osu przewodnicz膮cej. U艣miechn膮艂 si臋 do w艂asnych my艣li. Co powiedzia艂aby Meina, gdyby wiedzia艂a, 偶e jest teraz za sterami "Stephena Hawkinga"? Lepiej, 偶eby do tego nie dosz艂o. Sam wola艂 odej艣膰, ni偶 z za艂o偶onymi r臋kami patrze膰 na rezultat, jaki przynios膮 jego rozkazy, wydawane w ci膮gu dw贸ch ostatnich godzin.

聽 聽 Spogl膮da艂 na najstarszego syna z ogromn膮 dum膮. Ch艂opak pierwszy zg艂osi艂 si臋 na ochotnika. Ale ten entuzjazm rodziny Morpurgo m贸g艂 wywo艂a膰 podejrzenia TechnoCentrum.

聽 聽 - Obywatele - przem贸wi艂a Meina Gladstone. - Po raz ostatni zwracam si臋 do was jako przewodnicz膮ca Senatu i szef rz膮du. Jak zapewne wiecie, straszliwa wojna, kt贸ra ju偶 zniszczy艂a trzy nasze 艣wiaty i zagra偶a kolejnym, rzekomo toczona jest z atakuj膮cymi nas rojami Obcych. To k艂amstwo...

聽 聽 W przekazie niespodziewanie wyst膮pi艂y zak艂贸cenia, uniemo偶liwiaj膮ce us艂yszenie dalszego ci膮gu.

聽 聽 - Prze艂膮cz na lini臋 FAT - poleci艂 genera艂.

聽 聽 - Minuta i trzy sekundy do punktu przeniesienia - zameldowa艂 syn.

聽 聽 G艂os przewodnicz膮cej powr贸ci艂, przefiltrowany i poddany obr贸bce przez urz膮dzenia dekoduj膮ce odbiornika.

聽 聽 - ...u艣wiadomi膰 sobie, 偶e nasi przodkowie... i my sami... zachowali艣my si臋 jak Faust brataj膮c si臋 z si艂膮, kt贸rej nie zale偶y na losie ludzko艣ci. To TechnoCentrum stoi za t膮 inwazj膮. To TechnoCentrum jest odpowiedzialne za nasz膮 d艂ug膮, pozornie wspania艂膮 stagnacj臋. To TechnoCentrum zorganizowa艂o maj膮c膮 w艂a艣nie miejsce pr贸b臋 zniszczenia ludzko艣ci, by wypleni膰 nasz wszech艣wiata i zast膮pi膰 stworzon膮 przez siebie bosk膮 machin膮.

聽 聽 Oficer wachtowy Salumun Morpurgo ani na chwil臋 nie uni贸s艂 wzroku znad urz膮dze艅 pok艂adowych.

聽 聽 - Trzydzie艣ci sze艣膰 sekund do punktu przeniesienia - rzek艂.

聽 聽 Genera艂 pokiwa艂 g艂ow膮. Po twarzach dw贸ch pozosta艂ych cz艂onk贸w za艂ogi kroplami p艂yn膮艂 pot. Starszy Morpurgo u艣wiadomi艂 sobie, 偶e i on poci si臋 jak mysz.

聽 聽 - ...dowiod艂y, 偶e Centrum znajduje si臋... zawsze znajdowa艂o si臋... w miejscach mi臋dzy portalami transmiter贸w. Sztuczne Inteligencje tkwi膮 w przekonaniu, 偶e s膮 naszymi panami. I jak d艂ugo istnie膰 b臋dzie Sie膰, jak d艂ugo Hegemonia b臋dzie po艂膮czona sieci膮 transmiter贸w, tak d艂ugo zostanie zachowany ten porz膮dek, a ludzie pozostan膮 ich s艂ugami.

聽 聽 Morpurgo zerkn膮艂 na zegar. Dwadzie艣cia osiem sekund. Przeniesienie do systemu Hyperiona nast膮pi prawie natychmiast, przynajmniej dla ludzkich zmys艂贸w. Genera艂 by艂 pewien, 偶e emiter promieni 艣mierci rozpocznie dzia艂anie, gdy tylko zostan膮 przerzuceni przez transmiter. Fala uderzeniowa promieniowania dotrze do Hyperiona w nieca艂e dwie sekundy, a najdalsze elementy roju znajd膮 si臋 w jej zasi臋gu w ci膮gu dziesi臋ciu minut.

聽 聽 - Tak wi臋c - ci膮gn臋艂a Meina Gladstone, a w jej g艂osie po raz pierwszy da艂o si臋 wyczu膰 zdenerwowanie - jako przewodnicz膮ca Senatu Hegemonii wyda艂am rozkazy, by Armia-kosmos zniszczy艂a wszystkie znane nam sfery osobliwo艣ci oraz transmitery. Ta operacja... ta kauteryzacja... nast膮pi za dziesi臋膰 sekund.

聽 聽 - Bo偶e, chro艅 Hegemoni臋.

聽 聽 - Bo偶e, wybacz nam wszystkim.

聽 聽 - Pi臋膰 sekund do przerzucenia, ojcze - zameldowa艂 spokojnie Salumun Morpurgo.

聽 聽 Obraz za ch艂opakiem pokazywa艂 migocz膮cy portal.

聽 聽 Genera艂 popatrzy艂 synowi prosto w oczy.

聽 聽 Kocham ci臋 - szepn膮艂.

聽聽聽 Dwie艣cie sze艣膰dziesi膮t trzy sfery osobliwo艣ci 艂膮cz膮ce ponad siedemdziesi膮t dwa miliony portali uleg艂y zniszczeniu w ci膮gu dw贸ch i sze艣ciu dziesi膮tych sekundy. Jednostki floty Armii wys艂ane przez genera艂a Morpurgo na podstawie rozkazu przewodnicz膮cej, dostarczonego im zaledwie trzy minuty wcze艣niej, zgodnie ostrzela艂y delikatne sfery pociskami, laserami i broni膮 plazmow膮.

聽 聽 Trzy sekundy p贸藕niej, gdy chmura uwolnionej materii rozp艂yn臋艂a si臋 w pr贸偶ni, setki okr臋t贸w Armii znalaz艂y si臋 w ogromnych odleg艂o艣ciach od siebie i innych system贸w, do kt贸rych dotarcie zajmie im tygodnie lub miesi膮ce lotu za pomoc膮 nap臋du Hawkinga i spowoduje wieloletni d艂ug czasowy.

聽 聽 Tysi膮ce ludzi akurat w tym u艂amku sekundy korzysta艂o z transmiter贸w. Wielu zgin臋艂o momentalnie rozci臋tych na p贸艂. Inni stracili ko艅czyny, gdy portale zatrzasn臋艂y si臋 podczas ich przekraczania. Byli te偶 tacy, kt贸rzy po prostu znikn臋li.

聽 聽 Taki te偶 los spotka艂 HS "Stephena Hawkinga", dok艂adnie jak zosta艂o to zaplanowane. Wej艣ciowy i wyj艣ciowy portal uleg艂y bowiem zniszczeniu podczas tych kilku nanosekund, gdy statek przenosi艂 si臋 z jednego miejsca w drugie: 呕aden fragment jednostki nie pozosta艂 w kosmosie. P贸藕niejsze badania dowiod艂y, i偶 emiter promieni 艣mierci zosta艂 uaktywniony gdzie艣 w 艣wiecie TechnoCen艅um znajduj膮cym si臋 mi臋dzy portalami.

聽 聽 Skutk贸w jego dzia艂ania nigdy nie poznano.

聽聽聽 Efekt zniszczenia sieci transmiter贸w sta艂 si臋 natomiast od razu jasny dla Hegemonii i jej mieszka艅c贸w.

聽 聽 Po siedmiu wiekach istnienia i co najmniej czterystu latach powszechnego u偶ytkowania datasfery - - w艂膮cznie z WszechJedno艣ci膮 i wszystkimi zakresami 艂膮czno艣ci i dost臋pu - przesta艂y istnie膰. Setki tysi臋cy ludzi oszala艂y w tym momencie. Szok spowodowany utrat膮 zmys艂贸w cz臋sto wa偶niejszych ni偶 wzrok czy s艂uch wywo艂a艂 powszechn膮 katatoni臋.

聽 聽 Jeszcze wi臋ksza liczba operator贸w infoprzestrzeni, w艂膮cznie z tak zwanymi cyber艣wirami i systemowymi kowbojami zgin臋艂a. Ich analogi uleg艂y zniszczeniu wraz z unicestwieniem datasfer, a m贸zgi zagotowa艂y si臋 z powodu prze艂adowania przy艂膮cza lub efektu nazwanego p贸藕niej sprz臋偶eniem zero - zero.

聽 聽 Miliony zosta艂y skazane na 艣mier膰, gdy miejsca ich zamieszkania, dost臋pne tylko poprzez portale, przemieni艂y si臋 w pu艂apki bez wyj艣cia.

聽 聽 Biskup Ko艣cio艂a Ostatecznej Pokuty - kultu Chy偶wara - starannie zaplanowa艂 sp臋dzenie Ostatnich Dni w komfortowych warunkach stworzonych w wydr膮偶onej g贸rze g艂臋boko w Kruczym Pa艣mie na p贸艂nocy Nigdy Wi臋cej. I tu jedyn膮 drog臋 stanowi艂y portale. Zgin膮艂 wraz z kilkoma tysi膮cami swych akolit贸w, egzorcyst贸w i kaznodziei rozszarpuj膮cych si臋 wzajemnie, by dosta膰 si臋 do Wewn臋trznego Sanktuarium.

聽 聽 Dzia艂aj膮ca na rynku wydawniczym milionerka Tyrena Wingreen - Feif, licz膮ca dziewi臋膰dziesi膮t siedem standardowych lat, a dzi臋ki zabiegom Poulsena i kriogenice obecna na rynku od ponad trzystu, pope艂ni艂a fatalny w skutkach b艂膮d. Owego dnia by艂a w dost臋pnym tylko poprzez portal biurze na czterysta trzydziestym pi膮tym pi臋trze wie偶y w dzielnicy Babel Pi膮tego Miasta Pierwszej Tau Ceti. Po pi臋tnastu godzinach niedopuszczania do siebie my艣li, 偶e portale przesta艂y istnie膰 ju偶 na zawsze, Tyrena zdo艂a艂a skontaktowa膰 si臋 z podw艂adnymi i opu艣ci艂a 艣cian臋 z pola si艂owego, by m贸g艂 j膮 zabra膰 EMV.

聽 聽 By艂a jednak na tyle przem膮drza艂a, 偶e nie s艂ucha艂a uwa偶nie przekazanych jej instrukcji. Si艂a wywo艂ana gwa艂town膮 dekompresj膮 zdmuchn臋艂a j膮 z czterysta trzydziestego pi膮tego pi臋tra, jak korek wystrzelony z butelki szampana. Pracownicy i cz艂onkowie ekipy ratunkowej z EMV twierdzili, 偶e starsza pani kl臋艂a siarczy艣cie przez ca艂e cztery minuty lotu w d贸艂.

聽 聽 Na wi臋kszo艣ci 艣wiat贸w okre艣lenie "chaos" nabra艂o zupe艂nie nowego znaczenia.

聽 聽 Gospodarka Sieci leg艂a w gruzach wraz ze znikni臋ciem lokalnych datasfer oraz megasfery. Biliony ci臋偶ko zarobionych marek nagle przesta艂y istnie膰. Karty uniwersalne sta艂y si臋 bezu偶yteczne. Rozmaite urz膮dzenia u艂atwiaj膮ce codzienne 偶ycie tak偶e. Przez tygodnie, miesi膮ce, a nawet lata, w zale偶no艣ci od warunk贸w panuj膮cych na poszczeg贸lnych planetach, bez czarnorynkowych pieni臋dzy nie da艂o si臋 naby膰 podstawowych produkt贸w 偶ywno艣ciowych, zap艂aci膰 za przejazd w 艣rodkach publicznego transportu czy te偶 uregulowa膰 najdrobniejszego zobowi膮zania.

聽 聽 Ale ta ekonomiczna zapa艣膰, kt贸ra przeora艂a Sie膰 jak tsunami, by艂a drobnym epizodem w por贸wnaniu z natychmiastowymi skutkami, jakie dotkn臋艂y wi臋kszo艣膰 rodzin.

聽 聽 Rodzice jak zwykle transmitowali si臋 do pracy, powiedzmy z Deneb Drei na Renesans, i zamiast jak zawsze wr贸ci膰 do domu po po艂udniu, dotr膮 na rodzinn膮 planet臋 za jedena艣cie lat, oczywi艣cie je艣li uda im si臋 znale藕膰 jak偶e poszukiwany teraz 艣rodek transportu z nap臋dem Hawkinga.

聽 聽 Cz艂onkowie zamo偶nych rodzin, jeszcze przed chwil膮 s艂uchaj膮cy mowy Meiny Gladstone w apartamentach usytuowanych na wielu 艣wiatach jednocze艣nie, b臋d膮c zaledwie kilka metr贸w jedno od drugiego, po chwili znale藕li si臋 ca艂e lata 艣wietlne od siebie.

聽 聽 Dzieci, oddalone o kilka minut od szko艂y lub domu, czasami dorosn膮, nim ponownie ujrz膮 rodzic贸w.

聽 聽 Wielki Trakt, ju偶 nieco naruszony przez wojn臋, poszed艂 w zapomnienie i rozpad艂 si臋 na pojedyncze ulice z ekskluzywnymi sklepami i restauracjami.

聽 聽 Rzeka Tetyda przesta艂a p艂yn膮膰 wraz ze znikni臋ciem portali. Woda pocz膮tkowo rozla艂a si臋, a potem wysch艂a, pozostawiaj膮c 艂awice ryb, by gni艂y w promieniach dwustu s艂o艅c.

聽 聽 Dosz艂o do zamieszek. Lusus przypomina艂 wilka wy偶eraj膮cego w艂asne wn臋trzno艣ci. Nowa Mekka wpad艂a w spiral臋 m臋cze艅stwa. Ludno艣膰 Tsingtao - Hsishuang Panna 艣wi臋towa艂a wyzwolenie z r膮k Intruz贸w, przy okazji wieszaj膮c kilka tysi臋cy urz臋dnik贸w Hegemonii.

聽 聽 Na Maui - Przymierzu tak偶e wybuch艂y rozruchy, lecz tu setki tysi臋cy Pierwszych Rodzin zwr贸ci艂o si臋 przeciwko przybyszom, kt贸rzy w tak znacznym stopniu zmienili ich ojczyzn臋. Wkr贸tce miliony w艂a艣cicieli letnich rezydencji zosta艂y zap臋dzone do prac przy demonta偶u platform wiertniczych i centr贸w turystycznych, kt贸re pokry艂y Archipelag R贸wnikowy niczym wysypka.

聽 聽 Na Renesansie walki usta艂y, gdy ludzie zjednoczyli si臋 w wysi艂ku na rzecz wy偶ywienia zurbanizowanego 艣wiata, kt贸ry nie mia艂 dostatecznie rozwi艅i臋tego rolnictwa.

聽 聽 Na Nordholmie miasta opustosza艂y b艂yskawicznie, kiedy mieszka艅cy zostali zmuszeni do powrotu na wybrze偶a i do starych 艂odzi rybackich.

聽 聽 Parvati prze偶y艂o niezwykle krwaw膮 wojn臋 domow膮.

聽 聽 Na Sol Draconi Septemie dosz艂o do rewolucji, kt贸r膮 przerwa艂a dopiero dziesi膮tkuj膮ca ludno艣膰 zaraza.

聽 聽 Mieszka艅c贸w Fuji pocz膮tkowo ogarn臋艂a apatia, kt贸ra z wolna przerodzi艂a si臋 w powszechny wysi艂ek zmierzaj膮cy ku jak najszybszemu zbudowaniu jak najwi臋kszej floty wykorzystuj膮cej nap臋d Hawkinga.

聽 聽 Na Asquicie miejscowe w艂adze obarczono win膮 za nieuchronny kryzys i ich miejsce triumfalnie zaj臋艂a Socjalistyczna Partia Pracy.

聽 聽 Na Pacem modlono si臋 nieustannie. Nowy papie偶 Jego 艢wi膮tobliwo艣膰 Teilhard I zwo艂a艂 synod, obwie艣ci艂 now膮 er臋 w historii Ko艣cio艂a i zaleci艂 przygotowanie ca艂ej armii misjonarzy, kt贸rzy mieli zosta膰 skierowani na wszystkie opanowane przez cz艂owieka planety. Papie偶 Teilhard stwierdzi艂, 偶e nie b臋d膮 oni nikogo nawraca膰, stan膮 si臋 jedynie poszukiwaczami. Ko艣ci贸艂, od d艂ugiego ju偶 czasu przywyk艂y do funkcjonowania na granicy wymarcia, zaadaptowa艂 si臋 i przetrwa艂.

聽 聽 Na Tempre ludno艣膰 zosta艂a zdziesi膮tkowana podczas powstania demagog贸w,

聽 聽 Dow贸dztwo Olympus na Marsie za pomoc膮 linii FAT utrzymywa艂o 艂膮czno艣膰 z flot膮 rozrzucon膮 w r贸偶nych zak膮tkach Galaktyki. To ono potwierdzi艂o, i偶 "si艂y inwazyjne Intruz贸w" zaprzesta艂y agresywnych dzia艂a艅 wsz臋dzie opr贸cz Hyperiona. Przej臋te jednostki Centrum by艂y puste i nie zaprogramowane. Inwazja dobieg艂a ko艅ca.

聽 聽 Na Metaxasie szala艂a wojna.

聽 聽 Na Qom - Riyadh samozwa艅czy szyicki ajatollah zwo艂a艂 sto tysi臋cy wyznawc贸w i w ci膮gu kilku godzin zmi贸t艂 z powierzchni ziemi sunnicki rz膮d. Nowe w艂adze bez reszty podporz膮dkowa艂y si臋 mu艂艂om i w ten spos贸b cofn臋艂y czas o dwa tysi膮ce lat. Ludzie z rado艣ci膮 przyj臋li te zmiany.

聽 聽 Na Armagha艣cie prawie wszystko pozosta艂o po staremu. Nie przybywali tam ju偶 tylko tury艣ci, archeolodzy i importowane luksusowe towary. Miejscowy labirynt pozosta艂 pusty.

聽 聽 Na Hebronie w Nowym Jeruzalem wybuch艂a panika, ale 偶ydowska starszyzna szybko przywr贸ci艂a porz膮dek na ca艂ej planecie. B艂yskawicznie podj臋to wa偶ne decyzje. Ustalono, jak zast膮pi膰 dobra sprowadzane z innych system贸w. Przyst膮piono do rekultywacji pusty艅. Powi臋kszono istniej膮ce farmy i zintensyfikowano hodowl臋 drzew owocowych. Ludzie narzekali, dzi臋kowali Bogu za wyzwolenie i zajmowali si臋 codziennymi sprawami.

聽 聽 Na Bo偶ej Kniei wci膮偶 p艂on臋艂y ca艂e kontynenty, a k艂臋by dymu zasnu艂y atmosfer臋. Gdy tylko min臋艂o zagro偶enie ze strony "roju", przez chmury przebi艂y si臋 dziesi膮tki drzewostatk贸w chronionych polami si艂owymi erg贸w. Po wydostaniu si臋 ze studni grawitacyjnej ruszy艂y we wszystkie strony Galaktyki, za pomoc膮 linii FAT kontaktuj膮c si臋 z odleg艂ymi rojami Intruz贸w. Rozpocz臋艂a si臋 nowa kolonizacja.

聽 聽 Na Pierwszej Tau Ceti - o艣rodku w艂adzy i bogactwa - g艂odni mieszka艅cy opu艣cili wie偶e, miasta i stacje orbitalne w poszukiwaniu kogo艣, kogo mo偶na by obarczy膰 win膮.

聽 聽 D艂ugo nie musieli szuka膰.

聽聽聽 Genera艂 marines Van Zeidt znajdowa艂 si臋 w budynku rz膮dowym, gdy przesta艂y dzia艂a膰 portale. Pod jego rozkazami pozostawa艂o dwustu marines i licz膮ca osiemdziesi膮t os贸b ochrona kompleksu. By艂a przewodnicz膮ca Meina Gladstone mia艂a jeszcze do dyspozycji w艂asnych sze艣ciu pretorian, pozostawionych jej przez Kolcheva. Wraz z du偶膮 grup膮 senator贸w nowy przewodnicz膮cy odlecia艂 jedynym promem ewakuacyjnym, kt贸remu uda艂o si臋 przebi膰. W jaki艣 spos贸b t艂umy wesz艂y w posiadanie rakiet i bicz贸w bo偶ych, co oznacza艂o, 偶e nikt z trzech tysi臋cy os贸b b臋d膮cych w budynku rz膮dowym nie wydostanie si臋 ze艅 do czasu zako艅czenia obl臋偶enia i usuni臋cia p贸l si艂owych.

聽 聽 Meina Gladstone sta艂a w punkcie widokowym i patrzy艂a na rze藕. T艂um zniszczy艂 Park 艁ani, zanim zatrzyma艂a go bariera p贸l si艂owych. Wok贸艂 t艂oczy艂o si臋 co najmniej trzy miliony rozszala艂ych ludzi, kt贸rych wci膮偶 przybywa艂o.

聽 聽 - Czy mo偶liwe jest opuszczenie p贸l i przeniesienie ich pi臋膰dziesi膮t metr贸w do ty艂u, zanim ludzie pokonaj膮 ten dystans? - zapyta艂a genera艂a. Na zachodzie niebo zasnute by艂o dymem p艂on膮cych miast. Tysi膮ce m臋偶czyzn i kobiet zosta艂y przyci艣ni臋te do bariery z tak膮 si艂膮, 偶e do wysoko艣ci dw贸ch metr贸w pokry艂a j膮 czerwona ma藕. Inni nie zwa偶ali jednak na to i napierali coraz bardziej.

聽 聽 - Owszem, to mo偶liwe, M. przewodnicz膮ca - odpar艂 Van Zeidt. Ale po co?

聽 聽 - Wychodz臋, 偶eby z nimi pom贸wi膰 - rzek艂a Meina Gladstone pe艂nym zm臋czenia g艂osem.

聽 聽 Dow贸dca marines popatrzy艂 na ni膮 z niedowierzaniem.

聽 聽 - M. przewodnicz膮ca, b臋d膮 sk艂onni nas wys艂ucha膰 nie wcze艣niej ni偶 za miesi膮c, ale i to za po艣rednictwem radia lub HTV Za rok, dwa, po przywr贸ceniu porz膮dku mo偶e tak偶e wybacz膮. Ale dopiero gdy przyjd膮 kolejne pokolenia, zrozumiej膮, co zrobi艂a艣... 偶e ich ocali艂a艣... ocali艂a艣 nas wszystkich.

聽 聽 - Chc臋 z nimi m贸wi膰 - powt贸rzy艂a Meina Gladstone. - Musz臋 im co艣 da膰.

聽 聽 Van Zeidt pokr臋ci艂 g艂ow膮 i obejrza艂 si臋 na szereg 偶o艂nierzy wcze艣niej obserwuj膮cych t艂um przez strzelnice bunkra, a teraz patrz膮cych na Mein臋 Gladstone z niedowierzaniem i przera偶eniem.

聽 聽 - Musz臋 skontaktowa膰 si臋 z przewodnicz膮cym Kolchevem - powiedzia艂 dow贸dca marines.

聽 聽 - Nie - uci臋艂a. - On rz膮dzi imperium, kt贸re ju偶 nie istnieje. Ja kieruj臋 艣wiatem, kt贸ry zniszczy艂am. - Skin臋艂a na preto艅an, a ci bez s艂owa si臋gn臋li po r臋czne emitery promieni 艣mierci.

聽 聽 呕aden z oficer贸w Armii nie drgn膮艂.

聽 聽 - Meino, najbli偶szy prom ewakuacyjny zabierze nas st膮d... - zacz膮艂 Van Zeidt.

聽 聽 By艂a przewodnicz膮ca wykona艂a niecierpliwy ruch d艂oni膮.

聽 聽 - Przez kilka sekund t艂um b臋dzie mia艂 swobod臋 poruszania. Cofni臋cie pola z pewno艣ci膮 ich zaskoczy. - Rozejrza艂a si臋, jakby w obawie, 偶e mo偶e czego艣 zapomnie膰, i wyci膮gn臋艂a r臋k臋 do genera艂a. 呕egnaj, Marku. Dzi臋kuj臋. Zajmij si臋, prosz臋, moimi lud藕mi.

聽 聽 Van Zeidt u艣cisn膮艂 jej d艂o艅 i patrzy艂, jak poprawia szarf臋, po czym w towarzystwie czterech pretorian dostojnie opuszcza bunkier. Grupka sz艂a przez ogr贸d zbli偶aj膮c si臋 do pola. T艂um zareagowa艂 jak jeden bezmy艣lny stw贸r wydaj膮c z siebie og艂uszaj膮cy ryk.

聽 聽 Meina Gladstone obejrza艂a si臋, unios艂a r臋k臋 machaj膮c i odes艂a艂a pretorian. Ci wycofali si臋 po艣piesznie.

聽 聽 - Wykona膰 - rzuci艂 najstarszy rang膮 pretorianin, wskazuj膮c na panel sterowania polem si艂owym.

聽 聽 - Pieprz si臋 - odpowiedzia艂 genera艂. Postanowi艂, 偶e pole zostanie przesuni臋te, ale po jego trupie.

聽 聽 Zapomnia艂 jednak, 偶e Meina Gladstone nadal mia艂a kody najwy偶szego dost臋pu. Spostrzeg艂, 偶e korzysta z nich za pomoc膮 swego komlogu i zanim zareagowa艂, kontrolki na panelu rozjarzy艂y si臋 na zielono. Zewn臋trzne pole si艂owe zamigota艂o i uformowa艂o si臋 ponownie pi臋膰dziesi膮t metr贸w bli偶ej bunkra. Meina Gladstone przez chwil臋 sta艂a odgrodzona od szalej膮cych milion贸w tylko kilkoma metrami trawnika, na kt贸ry opad艂y szcz膮tki zmia偶d偶onych cia艂.

聽 聽 Przewodnicz膮ca unios艂a ramiona, jakby chc膮c obj膮膰 ten niezliczony las g艂贸w. Cisza i bezruch trwa艂y przed艂u偶aj膮ce si臋 w niesko艅czono艣膰 trzy sekundy. Wreszcie t艂um wyda艂 z siebie og艂uszaj膮cy ryk i pierwsze jego szeregi rzuci艂y si臋 naprz贸d z kijami, kamieniami i no偶arni w r臋kach.

聽 聽 Przez moment Van Zeidtowi wydawa艂o si臋, 偶e Meina Gladstone jest jak wynios艂a ska艂a g贸ruj膮ca ponad posp贸lstwem. Widzia艂 wyra藕nie jej ciemny uniform i jaskraw膮 szarf臋. Widzia艂, jak stoi prosto, wci膮偶 z wzniesionymi r臋kami. Ale wreszcie 偶ywa 艣ciana ogarn臋艂a j膮 swym ogromnym cielskiem i przewodnicz膮ca znikn臋艂a mu z oczu.

聽 聽 Pretorianie jak na komend臋 opu艣cili bro艅 i marines ich rozbroili.

聽 聽 - Zm臋tni膰 pole - rozkaza艂 genera艂. - Przeka偶cie do prom贸w, by l膮dowa艂y w wewn臋trznym ogrodzie w odst臋pach pi臋ciu minut. Szybko!

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋 plecami do obecnych.

聽聽聽- Bo偶e! - wyszepta艂 Theo Lane 艣ledz膮c fragmenty raport贸w docieraj膮cych poprzez lini臋 FAT. Komputer odbiera艂 tak膮 ich liczb臋, 偶e zlewa艂y si臋 w jedno. Ca艂o艣膰 tworzy艂a chaos i przyprawi膰 mog艂a o szale艅stwo.

聽 聽 - Odtw贸rz ponownie zniszczenie sfery osobliwo艣ci - rzuci艂 konsul.

聽 聽 - Tak jest - odpowiedzia艂 statek i w powietrzu pojawi艂 si臋 obraz. Mign臋艂o co艣 bia艂ego, pole si艂owe zadr偶a艂o i nast膮pi艂a nag艂a implozja, gdy osobliwo艣膰 poch艂on臋艂a wszystko, co znajdowa艂o si臋 w zasi臋gu sze艣ciu tysi臋cy kilometr贸w. Urz膮dzenia pok艂adowe wykry艂y zak艂贸cenia grawitacji, niegro藕ne tak daleko od planety, lecz niebezpieczne dla jednostek Hegemonii oraz Intruz贸w, znajduj膮cych si臋 bli偶ej jej powierzchni.

聽 聽 - W porz膮dku - mrukn膮艂 konsul i zn贸w pojawi艂y si臋 przep艂ywaj膮ce szybko doniesienia.

聽 聽 - Nie ma w膮tpliwo艣ci? - zapyta艂 Arundez.

聽 聽 - Nie. Hyperion zn贸w jest cz臋艣ci膮 Protektoratu. Tyle tylko, 偶e to samo mo偶na powiedzie膰 o wszystkich systemach nale偶膮cych kiedy艣 do Sieci.

聽 聽 - Trudno w to uwierzy膰 - stwierdzi艂 Theo Lane. By艂y generalny gubernator siedzia艂 popijaj膮c whisky, czego konsul by艂 艣wiadkiem po raz pierwszy mimo ich d艂ugiej znajomo艣ci. Theo nala艂 sobie kolejne p贸艂 szklanki. - Sie膰... przesta艂a istnie膰. Pi臋膰set lat ekspansji na darmo.

聽 聽 - Wcale nie na darmo - zaprotestowa艂 konsul. Odstawi艂 nie doko艅czonego drinka na stolik. - Pozosta艂y zasiedlone przez nas 艣wiaty. S膮 od siebie. odseparowane, ale wci膮偶 dysponujemy nap臋dem Hawkinga. To jedyne powa偶ne osi膮gni臋cie technologiczne, kt贸re stworzyli艣my sami, a nie otrzymali艣my od TechnoCentrum.

聽 聽 Melio Arundez pochyli艂 si臋 naprz贸d i z艂o偶y艂 d艂onie jakby do modlitwy.

聽 聽 - Czy Centrum naprawd臋 przesta艂o istnie膰? Zosta艂o zniszczone? Konsul s艂ucha艂 przez chwil臋 zlewaj膮cych si臋 w jedno krzyk贸w, o艣wiadcze艅, raport贸w i wo艂a艅 o pomoc.

聽 聽 - Mo偶e nie zniszczone, ale odci臋te. By膰 mo偶e, wci膮偶 istnieje gdzie艣 w oderwaniu od naszego 艣wiata - odpowiedzia艂 wreszcie.

聽 聽 Theo sko艅czy艂 drinka i ostro偶nie odstawi艂 szklaneczk臋. Jego zielone oczy by艂y jak zwykle spokojne.

聽 聽 - S膮dzi pan, 偶e... znajd膮 inne paj臋cze sieci? Inne systemy transmiter贸w?

聽 聽 Konsul machn膮艂 d艂oni膮.

聽 聽 - Wiemy, 偶e uda艂o im si臋 stworzy膰 sw贸j Najwy偶szy Intelekt. Mo偶e ten NI przyzwoli艂 na takie... oczyszczenie. Mo偶e zatrzyma艂 do swojej dyspozycji tylko cz臋艣膰 starych SL.. jak one planowa艂y pozostawi膰 przy 偶yciu tylko kilka milion贸w ludzi.

聽 聽 Nagle transmisja urwa艂a si臋 jak uci臋ta no偶em.

聽 聽 - Statku? - rzuci艂 jego w艂a艣ciciel, podejrzewaj膮c jak膮艣 awari臋 odbiornika.

聽 聽 - Transmisja zosta艂a niespodziewanie przerwana - wyja艣ni艂 komputer.

聽 聽 Konsul poczu艂 gwa艂towne bicie serca, gdy przez g艂ow臋 przebieg艂a mu my艣l: promienie 艣mierci. Ale nie, u艣wiadomi艂 sobie natychmiast. Przecie偶 nie mog艂yby obj膮膰 swym zasi臋giem jednocze艣nie wszystkich zamieszkanych przez ludzi 艣wiat贸w. Gdyby nawet w tym samym momencie zadzia艂a艂y setki ich emiter贸w, promienie z pewnym op贸藕nieniem dotar艂yby do samotnych okr臋t贸w Armii. Co wi臋c si臋 sta艂o?

聽 聽 - Transmisja zosta艂a przerwana prawdopodobnie z powodu zak艂贸ce艅 w medium transmisyjnym - wyja艣ni艂 statek.

聽 聽 Konsul wsta艂. Zak艂贸cenia w medium transmisyjnym? Medium wykorzystywanym przez linie FAT, jak rozumieli je ludzie, by艂a czasoprzestrze艅 kwantowa, kt贸r膮 Sztuczne Inteligencje okre艣la艂y mianem Pustki, Kt贸ra 艁膮czy. Ale przecie偶 tam nie mog艂o doj艣膰 do 偶adnych zak艂贸ce艅.

聽 聽 - Odbieram przekaz - odezwa艂 si臋 niespodziewanie statek. - 殴r贸d艂o: rozproszone; klucz kodowy: niesko艅czono艣膰; transmisja bezpo艣rednia.

聽 聽 Konsul ju偶 otworzy艂 usta, by upomnie膰 statek za wyg艂aszanie bzdur i nakaza膰 mu sprawdzenie swych obwod贸w, gdy powietrze zg臋stnia艂o uk艂adaj膮c si臋 ni to w obraz, ni w kolumny danych, a jednocze艣nie rozleg艂 si臋 g艂os:

聽 聽 KONIEC Z NADU呕YWANIEM TEGO KANA艁U. PRZESZKADZACIE INNYM, KT脫RZY WYKORZYSTUJ膭 GO DO POWA呕NYCH CEL脫W. DOST臉P ZOSTANIE PRZYWR脫CONY, KIEDY ZROZUMIECIE, DO CZEGO S艁U呕Y. 呕EGNAJCIE.

聽 聽 Trzej m臋偶czy藕ni siedzieli w ciszy, zak艂贸canej tylko szumem wentylacji i d藕wi臋kami wydawanymi przez lec膮cy statek. Wreszcie przerwa艂 j膮 konsul:

聽 聽 - Statku, nadaj standardowy sygna艂 o naszym po艂o偶eniu. Wezwij wszystkie odbieraj膮ce nas stacje do zg艂oszenia si臋.

聽 聽 Cisza zn贸w trwa艂a kilka sekund - dziwnie d艂ugo jak na wykonanie przez komputer tak prostej czynno艣ci.

聽 聽 - Przykro mi, to niemo偶liwe - przem贸wi艂 w ko艅cu statek.

聽 聽 - Dlaczego? - zapyta艂 ostro jego w艂a艣ciciel.

聽 聽 - Transmisja poprzez lini臋 FAT nie jest ju偶... mo偶liwa. Medium przesta艂o poddawa膰 si臋 modulacji.

聽 聽 - A wi臋c niczego nie da si臋 ju偶 przes艂a膰? - zapyta艂 Theo, patrz膮c w pustk臋 ponad holorzutnikiem, jakby w艂a艣nie nagle zosta艂 przerwany szczeg贸lnie interesuj膮cy holofilm.

聽 聽 - Obawiam si臋, 偶e nie, M. Lane - potwierdzi艂 statek. - 艁膮czno艣膰 za po艣rednictwem linii FAT przesta艂a istnie膰.

聽 聽 - Jezu - mrukn膮艂 konsul. Dopi艂 drinka jednym haustem i podszed艂 do barku, by nala膰 sobie kolejnego. - Jest takie stare, chi艅skie przekle艅stwo.

聽 聽 Melio Arundez ockn膮艂 si臋 z odr臋twienia.

聽 聽 - Jakie?

聽 聽 Dyplomata zn贸w si臋 napi艂.

聽 聽 - Oby艣 偶y艂 w ciekawych czasach.

聽 聽 Jakby staraj膮c si臋 zrekompensowa膰 brak 艂膮czno艣ci, statek zacz膮艂 odtwarza膰 muzyk臋, podejmuj膮c jednocze艣nie bezpo艣redni przekaz z zewn膮trz, gdzie niebiesko - bia艂y owal Hyperiona r贸s艂 w oczach, mimo 偶e ju偶 rozpocz臋li hamowanie z przeci膮偶eniem 200 g.

聽聽聽 . 45 .

聽聽聽 Uciekam, dop贸ki to jeszcze mo偶liwe.

聽 聽 Widok poch艂aniaj膮cej si臋 megasfery robi przyt艂aczaj膮ce wra偶enie. Jej odbi贸r przez Brawne Lami臋, jako p贸艂syntetycznego tworu przypominaj膮cego ekosystem, poniek膮d by艂 zgodny z rzeczywisto艣ci膮. Teraz, kiedy transmitery przesta艂y istnie膰, a 艣wiaty wewn膮trz tych alei zapad艂y si臋, zewn臋trzne datasfery posz艂y w ich 艣lady sk艂adaj膮c si臋 jak namioty nagle pozbawione stela偶y. 呕yj膮ca megasfera po偶era siebie jak jaki艣 oszala艂y drapie偶ca. Po偶ar艂a ju偶 ogon, tu艂贸w, wn臋trzno艣ci, 艂apy serce... a偶 pozosta艂y jeszcze szcz臋ki k艂api膮ce w pustce.

聽 聽 Wci膮偶 istnieje jednak metasfera. Jest teraz pe艂niejsza 偶ycia ni偶 kiedykolwiek przedtem.

聽 聽 Czarne knieje nieznanego czasu i przestrzeni. Napawaj膮cy przera偶eniem d藕wi臋k w 艣rodku nocy.

聽 聽 Lwy

聽 聽 Tygrysy.

聽 聽 Nied藕wiedzie.

聽 聽 Kiedy Pustka, Kt贸ra 艁膮czy dr偶y w konwulsjach i wysy艂a pojedyncz膮, banaln膮 wiadomo艣膰 do ludzkiego wszech艣wiata, przypomina to wstrz膮sy spowodowane trz臋sieniem ziemi. 艢piesz膮c przez metasfer臋 ponad Hyperionem, nie jestem w stanie powstrzyma膰 u艣miechu. To tak jakby Boga - analog znudziiy mr贸wki wypisuj膮ce co艣 na Jego pot臋偶nym palcu u nogi.

聽 聽 Nie widz臋 Boga - 偶adnego z nich dw贸ch - w metasferze. Nawet specjalnie nie pr贸buj臋. Mam do艣膰 wtasnych zmartwie艅 na g艂owie. Czarne wiry Sieci i wej艣膰 do Centrum znikn臋艂y, usuni臋te z czasu i przestrzeni jak zbyteczne naro艣la. Nie pozosta艂 po nich nawet 艣lad. Tkwi臋 tu, dop贸ki nie zdecyduj臋 si臋 stawi膰 czo艂a metasferze.

聽 聽 A nie chc臋 tego. Jeszcze nie.

聽 聽 Na szcz臋艣cie mam dost臋p do Hyperiona. Datasfera niemal znikn臋艂a z jego systemu, lecz na samej planecie i wok贸艂 garstki okr臋t贸w Armii-kosmos, topniej膮cej jak l贸d w s艂o艅cu, pozosta艂y jej n臋dzne resztki. Wyra藕nie widz臋 Grobowce Czasu 艣wiec膮ce poprzez metasfer臋 jak latarnie w g臋stniej膮cych ciemno艣ciach. Je艣li po艂膮czenia transmiter贸w mo偶na by艂o przyr贸wna膰 do czarnych wir贸w, grobowce s膮 jasnym 艣wiat艂em przenikaj膮cym wszystkie przeszkody.

聽 聽 Kieruj臋 si臋 w ich stron臋. Jak dot膮d, tylko jako Ten, Kt贸ry Poprzedza, pojawi艂em si臋 w snach innych. Nadszed艂 czas dzia艂ania.

聽聽聽 Sol czeka艂.

聽 聽 Min臋艂o wiele czasu, odk膮d odda艂 jedyne dziecko Chy偶warowi. Od szeregu dni nie spa艂 ani nic nie jad艂. Wok贸艂 niego szala艂a burza i wreszcie teraz si臋 uspokoi艂a. Grobowce rzuca艂y wok贸艂 jasny blask, a otaczaj膮ce je pr膮dy czasowe szarpa艂y jego cia艂em. Ale chwyciwszy si臋 kamiennych stopni prowadz膮cych do Sfinksa, przetrwa艂 to wszystko. I wci膮偶 czeka艂.

聽 聽 Na wp贸艂 przytomny i pozornie ot臋pia艂y z wyczerpania i strachu o c贸rk臋, stwierdzi艂, 偶e mimo wszystko jego umys艂 pracuje na najwy偶szych obrotach.

聽 聽 Przez wi臋ksz膮 cz臋艣膰 偶ycia i ca艂膮 karier臋 zawodow膮 Sol Weitraub historyk, klasycysta i filozof - zajmowa艂 si臋 etyk膮 i badaniem ludzkich zachowa艅 religijnych. Religia i etyka nie zawsze by艂y ze sob膮 zgodne. Popyt na religijny absolutyzm, fundamentalizm czy relatywizm cz臋sto ujawnia艂 najgorsze strony wsp贸艂czesnej kultury i uprzedze艅. 呕aden z tych kierunk贸w nie budowa艂 p艂aszczyzny, na kt贸rej wzajemnie 偶yliby B贸g i cz艂owiek w poczuciu prawdziwej sprawiedliwo艣ci. Najbardziej znane dzie艂o Sola, ostatecznie nazwane "Dylemat Abrahama" i sprzedane w ilo艣ciach, o kt贸rych mu si臋 nawet nie 艣ni艂o, powstawa艂o, gdy Rachela umiera艂a, gdy toczy艂a j膮 choroba Merlina. On za艣 stan膮艂 w obliczu tego samego trudnego wyboru co Abraham, nie b臋d膮c pewnym, czy w takim przypadku nale偶y by膰 pos艂usznym Bogu. i po艣wi臋ci膰 w艂asne dziecko.

聽 聽 Sol pisa艂, 偶e prymitywne czasy wymaga艂y prymitywnego, wr臋cz 艣lepego pos艂usze艅stwa, lecz p贸藕niejsze pokolenia wyewoluowa艂y do punktu, w kt贸rym to rodzice po艣wi臋cali si臋 dla dzieci. Wsp贸艂cze艣ni ludzie musz膮 odrzuci膰 wszelk膮 kra艅cow膮 ofiarno艣膰. Argumentowa艂, 偶e jak膮kolwiek form臋 przyj膮艂 B贸g w ludzkiej 艣wiadomo艣ci - jako zwyk艂a manifestacja pod艣wiadomo艣ci lub bardziej 艣wiadoma forma powsta艂a w wyniku filozoficznej i etycznej ewolucji - ludzko艣膰 nie mog艂a si臋 ju偶 godzi膰 na ofiary w imi臋 Bo偶e. Ofiary i gotowo艣膰 ich ponoszenia tylko zala艂y ludzk膮 histori臋 krwi膮.

聽 聽 A jednak przed kilkoma godzinami, cho膰 jednocze艣nie jakby ca艂e wieki temu, wr臋czy艂 swe ukochane dziecko uosobieniu 艣mierci.

聽 聽 Od lat jaki艣 g艂os w snach nakazywa艂 mu to zrobi膰. I przez ca艂e lata odmawia艂. Wreszcie skapitulowa艂, kiedy ju偶 nie by艂o czasu, a wszelkie inne nadzieje wygas艂y. U艣wiadomi艂 sobie, 偶e ten g艂os w snach jego i Sarai nie nale偶a艂 do Boga ani do ciemnej si艂y, kt贸r膮 reprezentowa艂 Chy偶war.

聽 聽 To by艂 g艂os ich c贸rki.

聽 聽 Z jasno艣ci膮, kt贸ra st艂umi艂a w nim b贸l i smutek, nagle zrozumia艂, dlaczego Abraham zgodzi艂 si臋 po艣wi臋ci膰 Izaaka, gdy B贸g rozkaza艂 mu to zrobi膰.

聽 聽 To nie by艂 wcale przejaw pos艂usze艅stwa.

聽 聽 Nie chodzi艂o nawet o przed艂o偶enie mi艂o艣ci do Boga ponad mi艂o艣膰 ojcowsk膮.

聽 聽 To Abraham sprawdza艂 Boga.

聽 聽 W ostatniej chwili rezygnuj膮c z ofiary i wstrzymuj膮c n贸偶, B贸g zas艂u偶y艂 w oczach Abrahama i jego potomstwa na stanie si臋 ich Bogiem.

聽 聽 Sol a偶 zadr偶a艂 na my艣l, 偶e gdyby Abraham podj膮艂 jakiekolwiek pr贸by oszukania Boga, m贸g艂 zburzy膰 przymierze tej pot臋偶nej si艂y z rodzajem ludzkim. Abraham musia艂 w g艂臋bi serca postanowi膰, 偶e zabije ch艂opca. B贸stwo, jak膮kolwiek form臋 wtedy przybra艂o, tak偶e musia艂o mie膰 pewno艣膰 co do determinacji Abrahama. Musia艂o wiedzie膰 o smutku i gotowo艣ci zniszczenia tego, co by艂o dla Abrahama najcenniejsze na 艣wiecie.

聽 聽 Abraham robi艂 to nie dla samej ofiary, ale dla upewnienia si臋 raz na zawsze, czy B贸g jest tym Bogiem, kt贸remu mo偶na zaufa膰 i by膰 pos艂usznym. 呕aden inny test nie da艂by na to jasnej, jednoznacznej odpowiedzi.

聽 聽 Dlaczego wi臋c, my艣la艂 Sol, trzymaj膮c si臋 kurczowo schod贸w Sfinksa, kt贸ry zdawa艂 si臋 unosi膰 i opada膰 w burzy czasowej, ten sprawdzian zosta艂 powt贸rzony? Jakie przera偶aj膮ce, nowe rewelacje znajdowa艂y si臋 w zasi臋gu r臋ki cz艂owieka?

聽 聽 I nagle zrozumia艂, opieraj膮c si臋 na zdawkowych informacjach Brawne, opowie艣ciach pozosta艂ych pielgrzym贸w i w艂asnych do艣wiadczeniach z ostatnich kilku tygodni, 偶e wysi艂ek mechanicznego Najwy偶szego Intelektu, czymkolwiek on by艂, by wywabi膰 z ukrycia Wsp贸艂czucie stanowi膮ce cz臋艣膰 ludzkiego Boga, okaza艂 si臋 bezskuteczny. Sol nie widzia艂 ju偶 na szczycie urwiska cierniowego drzewa ani jego stalowych ga艂臋zi i cierpi膮cych t艂um贸w, ale wiedzia艂, 偶e ten tw贸r jest organiczn膮 maszyn膮. Jak Chy偶war. Jest urz膮dzeniem emituj膮cym bole艣膰 na ca艂y wszech艣wiat, aby zmusi膰 cz臋艣膰 ludzkiego Boga do ujawnienia si臋 i przeciwdzia艂ania.

聽 聽 Je艣li i B贸g ewoluowa艂, a Sol by艂 pewien, 偶e tak musi si臋 zdarzy膰, to zmierza艂 On w艂a艣nie ku wsp贸艂czuciu. Ku ch臋ci dzielenia cierpienia, a nie pot臋dze i dominacji. Ale cierniowe drzewo, kt贸re widzieli pielgrzymi i kt贸rego ofiar膮 pad艂 Martin Silenus, nie by艂o skutecznym sposobem na wywabienie z siedliska ukrytej pot臋gi.

聽 聽 Doszed艂 do wniosku, 偶e mechaniczny b贸g, pod jak膮kolwiek wyst臋powa艂by postaci膮, by艂 na tyle przenikliwy, 偶eby doj艣膰 do wniosku, 偶e wsp贸艂czucie jest odpowiedzi膮 na b贸l innych, ale jednocze艣nie zbyt ograniczony, by ustali膰, 偶e poj臋cie wsp贸艂czucia - zar贸wno w zrozumieniu ludzkim, jak i ludzkiego NI - jest czym艣 znacznie szerszym. Wsp贸艂czucie i mi艂o艣膰 to co艣 nierozdzielnego i niewyt艂umaczalnego jednocze艣nie. Mechaniczny Najwy偶szy Intelekt nigdy tego nie zrozumie. Nawet w takim stopniu, by wykorzysta膰 to jako przyn臋t臋 dla tej cz臋艣ci ludzkiego NI, kt贸ra nie chcia艂a wojny, maj膮cej si臋 toczy膰 w odleg艂ej przysz艂o艣ci.

聽 聽 Sol wiedzia艂 teraz, 偶e mi艂o艣膰, najbanalniejsze z poj臋膰 i najcz臋艣ciej powielany motyw religijny, niesie w sobie wi臋cej si艂y ni偶 najpot臋偶艅iejsze 艂adunki nuklearne. U艣wiadomi艂 sobie, 偶e to mi艂o艣膰 jest t膮 drug膮 si艂膮. Pustka, Kt贸ra 艁膮czy - kwantowa niemo偶liwo艣膰 przenosz膮ca informacje foton po fotonie - nie by艂a niczym wi臋cej jak mi艂o艣ci膮.

聽 聽 Ale czy mi艂o艣膰 - prosta i banalna ~ mog艂a uzasadni膰 to tak zwane prawo entropii, nad kt贸rym naukowcy zgodnie kr臋cili g艂owami przez ponad siedem wiek贸w, a mo偶e i d艂u偶ej? Czy t艂umaczy艂o ten niemal niesko艅czony ci膮g zbieg贸w okoliczno艣ci, kt贸re doprowadzi艂y do powstania wszech艣wiata akurat z okre艣lon膮 liczb膮 wymiar贸w, dan膮 warto艣ciowo艣ci膮 pierwiastk贸w, prawami grawitacji, tak a nie inaczej pojawiaj膮cymi si臋 gwiazdami, prawami biologii, za spraw膮 kt贸rych wyst臋puj膮 okre艣lone wirusy i 艂a艅cuchy DNA? M贸wi膮c kr贸tko, czy t艂umaczy艂a zbieg okoliczno艣ci tak absurdalny w swej precyzji i prawid艂owo艣ci, 偶e przeczy艂o to logice, zrozumieniu, a nawet interpretacji religijnej? Czy to mi艂o艣膰?

聽 聽 Przez siedem wiek贸w istnienie wielkiej teorii unifikacji, fizyki postkwantowej i narzuconego przez TechnoCentrum pojmowania wszech艣wiata jako niesko艅czonego i jednolitego tworu, bez anomalii spowodowanych wielkim wybuchem i zagro偶e艅 odpowiadaj膮cym mu punktem ko艅cowym, zubo偶y艂o i zdegradowa艂o rol臋 Boga. Boga prymitywnego, antropomorficznego lub skomplikowanego, posteinsteinowskiego, a nawet gwaranta b膮d藕 tw贸rcy wszelkich zasad. Nowoczesny wszech艣wiat, jak rozumieli go ludzie i maszyny, nie potrzebowa艂 swego Stw贸rcy, a w艂a艣ciwie nie pozostawia艂 miejsca dla Niego. Obowi膮zuj膮ce tu zasady nie dopuszcza艂y ich kwestionowania ani te偶 偶adnych wi臋kszych zmian. Wszech艣wiat nie ma pocz膮tku ani ko艅ca i znajduje si臋 poza wszelkimi cyklami i zmianami, takimi jak pory roku na Starej Ziemi. Nie ma tu wi臋c miejsca i dla mi艂o艣ci.

聽 聽 Czy偶by wi臋c Abraham zgodzi艂 si臋 zabi膰 syna, by sprawdzi膰 fantoma?

聽 聽 A Sol wi贸z艂 umieraj膮c膮 c贸rk臋 setki lat 艣wietlnych, pokonuj膮c niezliczone przeszkody, zupe艂nie na darmo?

聽 聽 Ale teraz, gdy zorza rozja艣ni艂a wschodni膮 cz臋艣膰 nieba Hyperiona, Weintraub u艣wiadomi艂 sobie, 偶e post臋powa艂 tak z nakazu czego艣 trwalszego i silniejszego ni偶 tenor Chy偶wara lub dominacja b贸lu. Je艣li mia艂 racj臋, a przeczucie podpowiada艂o mu, 偶e tak jest, mi艂o艣膰 by艂a tak mocno zakorzeniona w strukturze wszech艣wiata jak grawitacja czy materia i antymateria. Istnia艂o miejsce dla Boga nie zamkni臋tego w konkretnej sieci, w jakich艣 szparach czasoprzestrzeni. Dla Boga stanowi膮cego nierozerwaln膮 cz臋艣膰 wszech艣wiata i ewoluuj膮cego wraz z nim. Ucz膮cego si臋 jak to wszystko, co by艂o w stanie uczy膰 si臋 we wszech艣wiecie. I kochaj膮cego, jak potrafi kocha膰 tylko cz艂owiek.

聽 聽 Sol uni贸s艂 si臋 na kolana, a potem wsta艂. Pr膮dy czasu jakby nieco zel偶a艂y i postanowi艂, 偶e po raz kolejny spr贸buje dosta膰 si臋 do grobowca.

聽 聽 Jasne 艣wiat艂o wci膮偶 bi艂o z otworu, z kt贸rego wcze艣niej wy艂oni艂 si臋 Chy偶war, odebra艂 od niego c贸rk臋 i zaraz ponownie tam znikn膮艂. Weintraub wspi膮艂 si臋 po schodach.

聽 聽 Przypomnia艂 sobie, jak na rodzinnym 艣wiecie Barnarda Rachela, maj膮ca wtedy dziesi臋膰 lat, usi艂owa艂a wdrapa膰 si臋 na najwy偶szy wi膮z w mie艣cie i spad艂a, gdy do szczytu pozosta艂o jej nie wi臋cej ni偶 pi臋膰 metr贸w. Kiedy pogna艂 ile si艂 w nogach do centrum medycznego, znalaz艂 j膮 w zbiorniku z substancjami od偶ywczymi, z przebitym p艂ucem, z艂amanymi 偶ebrami i nog膮, zadrutowan膮 szcz臋k膮 i niezliczonymi si艅cami oraz otarciami. U艣miechn臋艂a si臋 do niego, unios艂a kciuk i mimo cz臋艣ciowo zablokowanej szcz臋ki powiedzia艂a niewyra藕nie:

聽 聽 - Nast臋pnym razem mi si臋 uda!

聽 聽 Soli Sarai siedzieli wtedy ca艂膮 noc przy 艂贸偶ku 艣pi膮cej Racheli. Czekali a偶 do rana. Ojciec ani na chwil臋 nie wypu艣ci艂 d艂oni dziecka. Teraz te偶 czeka艂.

聽 聽 Pr膮dy czasowe wci膮偶 pr贸bowa艂y odepchn膮膰 go od wej艣cia do Sfinksa, ale on, pochyliwszy si臋 do przodu, napar艂 na nie i sta艂 w miejscu jak pot臋偶na ska艂a. Do pokonania pozosta艂o mu jeszcze pi臋膰 metr贸w.

聽 聽 Nagle uni贸s艂 wzrok i zobaczy艂 smug臋 fuzyjn膮 l膮duj膮cego statku kosmicznego. Odwr贸ci艂 g艂ow臋 w jego stron臋, ale nie cofn膮艂 si臋 ani o krok, nawet w贸wczas gdy jednostka stan臋艂a ju偶 na ziemi i wysiad艂y z niej trzy postacie. Patrzy艂 na nie, nas艂uchuj膮c jednocze艣nie okrzyk贸w z g艂臋bi doliny. Wreszcie k膮tem oka ujrza艂 znajom膮 sylwetk臋, z przewieszonym przez rami臋 cia艂em, zbli偶aj膮c膮 si臋 od strony Nefrytowego Grobowca.

聽 聽 Nic nie mog艂y by膰 wa偶niejsze od c贸reczki. Czeka艂 wi臋c na Rachel臋.

聽聽聽 Nawet bez datasfery moja osobowo艣膰 jest w stanie porusza膰 si臋 w przypominaj膮cej zup臋 Pustce, Kt贸ra 艁膮czy otaczaj膮cej teraz Hyperiona. Korci mnie, by odwiedzi膰 Tego, Kt贸ry B臋dzie, ale mimo 偶e jego jasno艣膰 dominuje w metasferze, nie jestem jeszcze do tego got贸w. Pozostaj臋 przecie偶 tylko skromnym Johnem Keatsem, a nie Janem Chrzcicielem.

聽 聽 Sfinksa - grobowiec powsta艂y na podobie艅stwo prawdziwego zwierz臋cia, kt贸re nie zostanie stworzone przez in偶ynier贸w genetycznych jeszcze przez wieki - otaczaj膮 wiry energetyczne. Tak naprawd臋 m贸j rozszerzony wzrok rejestruje kilka Sfinks贸w: antyentropijny grobowiec przenosz膮cy sw膮 zawarto艣膰 w osobie Chy偶wara wstecz czasu, niczym szczelnie zamkni臋ty pojemnik ze 艣miertelnym zarazkiem; aktywny, niesta艂y Sfinks, kt贸ry spowodowa艂 zara偶enie Racheli Weintraub podczas pr贸b otwarcia przej艣cia w czasie, oraz ju偶 otwarty, poruszaj膮cy si臋 zgodnie z czasem. Ten ostatni 艣wieci jasno i jest drugim pod wzgl臋dem intensywno艣ci 藕r贸d艂em na Hyperionie, po Tym, Kt贸ry B臋dzie.

聽 聽 Opuszczam si臋 ku niemu i w tym momencie widz臋, jak Sol Weintraub oddaje c贸rk臋 Chy偶warowi.

聽 聽 Nie by艂bym w stanie przeciwdzia艂a膰 temu, nawet gdybym by艂 tu wcze艣niej. Nie zrobi艂bym tego, nawet gdybym m贸g艂. Los 艣wiat贸w poza ludzkim poj臋ciem zale偶y od tego aktu.

聽 聽 Czekam wi臋c, a偶 Chy偶war minie mnie nios膮c delikatn膮 zdobycz. Wyra藕nie widz臋 niemowl臋. Ma kilka sekund 偶ycia, jest wilgotne, czerwone i pomarszczone. Krzyczy ca艂膮 si艂膮 nieprzywyk艂ych jeszcze do oddychania p艂uc. Jako kawalerowi i poecie trudno mi zrozumie膰, dlaczego ten nieestetycznie wygl膮daj膮cy noworodek wywiera tak ogromny wp艂yw na ca艂y vrszech艣wiat.

聽 聽 Niemniej widok tego cia艂ka - cho膰 nazwa艂bym je brzydkim trzymanego w kolczastej d艂oni potwora i we mnie wywo艂uje poruszenie.

聽 聽 Zrobiwszy trzy kroki wewn膮trz Sfinksa, Chy偶war przenosi siebie i dziecko o kilka godzin do przodu. Na zewn膮trz potok czasu przy艣piesza sw贸j bieg. Je艣li nie zdecyduj臋 si臋 na dzia艂anie w ci膮gu kilku najbli偶szych sekund, b臋dzie za p贸藕no - Chy偶war u偶yje tego portalu do zabrania niemowl臋cia gdzie艣 w odleg艂膮 przysz艂o艣膰.

聽 聽 Nag艂a refleksja. Przed moimi oczami staje widok paj膮k贸w wysysaj膮cych p艂yny z wn臋trza swej zdobyczy i os umieszczaj膮cych swe larwy w sparali偶owanych cia艂ach ofiar, stanowi膮cych dla nich wspania艂e 藕r贸d艂o po偶ywienia i zapewniaj膮cych bezpiecze艅stwo.

聽 聽 Musz臋 dzia艂a膰, ale jestem przecie偶 bezpostaciowy, jak w TechnoCentrum. Chy偶war przechodzi przeze mnie, jakbym by艂 niewidocznym hologramem. M贸j analog jest tu na nic, bezsilny i bezpostaciowy jak smu偶ka bagiennego gazu.

聽 聽 Ale bagienny gaz nie potrafi my艣le膰, a John Keats tak.

聽 聽 Chy偶war daje kolejne dwa kroki i zn贸w dla Sola i wszystkich na zewn膮trz mija kilka godzin. Widz臋 krew na drobnym cia艂ku, w miejscach gdzie zrani艂y je zako艅czone ostrzami palce.

聽 聽 Do diab艂a z tym!

聽 聽 Na szerokiej kamiennej podstawie Sfinksa, ogarni臋tej teraz polami przenikaj膮cymi grobowiec, le偶膮 plecaki, koce, pojemniki z prowiantem i reszta sprz臋tu pozostawiona przez pielgrzym贸w

聽 聽 Po艣r贸d nich znajduje si臋 tak偶e sze艣cian M贸biusa.

聽 聽 Zosta艂 zamkni臋ty przy u偶yciu pola si艂owego 贸smej klasy, na pok艂adzie drzewostatku templariuszy, gdy Prawdziwy G艂os Drzewa - Het Masteen - sposobi艂 si臋 do d艂ugiej wyprawy. W 艣rodku znajdowa艂 si臋 erg - niewielkie stworzenie, by膰 mo偶e pozbawione inteligencji, przynajmniej wed艂ug ludzkich standard贸w, ale ewoluuj膮ce na odleg艂ych 艣wiatach i umiej膮ce sterowa膰 polami si艂owymi pot臋偶niejszymi od tych, kt贸re zna艂 cz艂owiek.

聽 聽 Templariusze i Intruzi od pokole艅 potrafili si臋 z nimi porozumiewa膰. Ci pierwsi korzystali z ich pomocy kieruj膮c swymi przepi臋knymi drzewostatkami.

聽 聽 Het Masteen przeby艂 z tym osobnikiem setki lat 艣wietlnych, by dope艂ni膰 umowy z Ko艣cio艂em Ostatecznej Pokuty i odlecie膰 cierniowym drzewem Chy偶wara. Ale widz膮c potwora i drzewo cierpienia, templariusz nie by艂 w stanie wype艂ni膰 powierzonego mu zadania. I zgin膮t.

聽 聽 Ale pozosta艂 przecie偶 sze艣cian M贸biusa. Erg by艂 teraz dla mnie widoczny jako sfera emanuj膮cej czerwieni膮 energii.

聽 聽 Za ciemn膮 kurtyn膮 majaczy艂a posta膰 Sola Weintrauba poruszaj膮ca si臋 w przy艣pieszonym tempie poza czasowym polem Sfinksa. Ale sze艣cian znajdowa艂 si臋 ju偶 w jego zasi臋gu.

聽 聽 Rachela krzycza艂a ze strachu znanego ju偶 nowo narodzonemu dziecku. Strachu przed spadaniem. Strachu przed b贸lem. A mo偶e i strachu przed samotno艣ci膮.

聽 聽 Chy偶war wykona艂 kolejny krok i dla tych na zewn膮trz up艂yn臋艂a godzina.

聽 聽 Nie mia艂em fizycznej postaci, ale pola energetyczne to co艣, czego mo偶e dotkn膮膰 nawet analog TechnoCentrum. Bez problemu usun膮艂em wi臋c zabezpieczenia zamykaj膮ce sze艣cian. I uwolni艂em erga.

聽 聽 Templariusze komunikuj膮 si臋 z nimi za pomoc膮 promieniowania elektromagnetycznego w postaci zakodowanych impuls贸w... ale przede wszystkim poprzez niemal mistyczn膮 form臋 kontaktu, znan膮 tylko Braterstwu i nielicznym Intruzom. Naukowcy nazywaj膮 to prymitywn膮 telepati膮. Tak naprawd臋 to niemal czyste wsp贸艂czucie.

聽 聽 Chy偶war robi kolejny krok zbli偶aj膮c si臋 do portalu otwartego na przysz艂o艣膰. Rachela wydaje z siebie krzyk, b臋d膮cy skarg膮 kogo艣, kto po raz pierwszy widzi otaczaj膮cy go wszech艣wiat. Erg wydostaje si臋 z sze艣cianu Mobiuse, pojmuje, czego od niego oczekuj臋, i 艂膮czy si臋 z moj膮 艣wiadomo艣ci膮. John Keats nabiera formy i cia艂a.

聽 聽 B艂yskawicznie doskakuj臋 do Chy偶wara, porywam niemowl臋 z jego d艂oni i cofam si臋 natychmiast. Nawet w energetycznym wirze oplataj膮cym Sfinksa wyczuwam zapach nowo narodzonego dziecka, gdy przyciskam je do piersi, a policzkiem dotykam wilgotnej g艂贸wki.

聽 聽 Chy偶war odwraca si臋 zaskoczony. Czworo ramion prostuje si臋, ostrza wie艅cz膮ce palce wyd艂u偶aj膮, a czerwone 艣lepia wpatruj膮 we mnie. Ale potw贸r jest ju偶 zbyt blisko portalu. Nieuchronnie si臋 oddala. Jego szcz臋ki rozwieraj膮 si臋 i stalowe z臋by zgrzytaj膮 w bezsilno艣ci, gdy staje si臋 tylko malej膮cym w oddali punktem.

聽 聽 Odwracam si臋 do wyj艣cia, lecz jest zbyt odleg艂e. Energia erga wystarczy艂aby do poci膮gni臋cia mnie pod pr膮d, ale nie z Rachel膮. Przeniesienie 偶ywej istoty wbrew pot臋偶nej sile to dla mnie zbyt du偶o, nawet z pomoc膮 erga.

聽 聽 Niemowl臋 p艂acze, wi臋c ko艂ysz臋 je 艂agodnie, szepcz膮c cokolwiek przychodzi mi do g艂owy do jego ciep艂ego uszka.

聽 聽 Je艣li nie jeste艣my w stanie si臋 wycofa膰, to przez chwil臋 poczekamy w miejscu. Mo偶e kto艣 przyjdzie nam z pomoc膮.

聽聽聽 Oczy Marona Silenusa rozszerzy艂 strach, wi臋c Brawne Lamia odwr贸ci艂a si臋 po艣piesznie. Zobaczy艂a Chy偶wara wisz膮cego w powietrzu ponad nimi, nieco z ty艂u.

聽 聽 - Cholera jasna - szepn臋艂a dziewczyna z nabo偶e艅stwem.

聽 聽 W Pa艂acu Chy偶wara rz臋dy 艣pi膮cych ludzi poruszy艂y si臋 jak na komend臋. Wszyscy z wyj膮tkiem Silenusa wci膮偶 byli po艂膮czeni z cierniowym drzewem za pomoc膮 pulsuj膮cych p臋powin.

聽 聽 Jakby chc膮c zademonstrowa膰, jak膮 pot臋g膮 dysponuje, potw贸r zamar艂 na moment, rozpostar艂 ramiona i wzni贸s艂 si臋 pionowo trzy metry w g贸r臋, tak 偶e zawis艂 wysoko ponad dw贸jk膮 pielgrzym贸w.

聽 聽 - Zr贸b co艣 - szepn膮艂 Silenus. Wyrwa艂 si臋 ju偶 z ot臋pienia, ale wci膮偶 by艂 zbyt s艂aby, aby samodzielnie unie艣膰 g艂ow臋.

聽 聽 - Jaki艣 pomys艂? - zapyta艂a dziewczyna staraj膮c si臋 nie okazywa膰 strachu, cho膰 jej g艂os wyra藕nie dr偶a艂.

聽 聽 - Zaufanie - rozleg艂 si臋 czyj艣 g艂osi Brawne spojrza艂a w stron臋, z kt贸rej dochodzi艂.

聽 聽 M艂oda kobieta, kt贸r膮 w grobowcu Kassada rozpozna艂a jako Monet臋, sta艂a obok.

聽 聽 - Pomocy! - zawo艂a艂a do niej.

聽 聽 - Zaufanie - powt贸rzy艂a Moneta i znikn臋艂a.

聽 聽 Chy偶war w og贸le jej nie zauwa偶y艂. Opu艣ci艂 ramiona i ruszy艂 przed siebie, jakby szed艂 po sta艂ym gruncie, a nie w powietrzu.

聽 聽 - Cholera - mrukn臋艂a Brawne.

聽 聽 - Znowu to samo - j臋kn膮艂 poeta. - Z widelca prosto w pieprzony ogie艅.

聽 聽 - Zamknij si臋 - sykn臋艂a dziewczyna. Po chwili wymamrota艂a Zaufanie do czego? Do kogo?

聽 聽 - Zaufaj pieprzonemu Chy偶warowi, pozw贸l mu porwa膰 nas oboje i nadzia膰 na t臋 swoj膮 cholern膮 ro艣link臋. - Silenus z ogromnym wysi艂kiem chwyci艂 towarzyszk臋 za rami臋. - Wol臋 natychmiastow膮 艣mier膰 ni偶 powr贸t w tamto miejsce, Brawne.

聽 聽 Na moment dotkn臋艂a jego d艂oni, po czym stan臋艂a wyprostowana, patrz膮c na Chy偶wara.

聽 聽 Zaufanie? Wyci膮gn臋艂a nog臋, ale natrafi艂a na pustk臋. Zamkn臋艂a oczy, a gdy po chwili otworzy艂a je ponownie, pod stop膮 wyczu艂a mocne oparcie. Popatrzy艂a w d贸艂.

聽 聽 Niczego tam nie by艂o.

聽 聽 Zaufanie? Brawne przenios艂a ci臋偶ar cia艂a na uniesion膮 nog臋 i na sekund臋 zamar艂a w tej pozycji. Wy偶ej by艂o tak samo.

聽 聽 Wspi臋艂a si臋 po niewidzialnych schodach i wreszcie stan臋艂a na poziomie Chy偶wara, z dziesi臋膰 metr贸w ponad kamienn膮 pod艂og膮. Potw贸r jak gdyby u艣miechn膮艂 si臋 do niej i zn贸w rozpostar艂 ramiona. Jego korpus l艣ni艂 w s艂abym 艣wietle, a z czerwonych 艣lepi贸w bi艂 blask.

聽 聽 Zaufanie? Czuj膮c przyp艂yw adrenaliny, Brawne ruszy艂a po niewidocznej p艂aszczy藕nie, zmierzaj膮c wprost w obj臋cia Chy偶wara.

聽 聽 Us艂ysza艂a skrzypienie rozcinanej tkaniny swego ubrania, gdy stw贸r zacz膮艂 j膮 obejmowa膰 i przyci膮ga膰 ku pot臋偶nym, zakrzywionym ostrzom wyrastaj膮cym na jego piersi i rz臋dom b艂yszcz膮cych stalowych z臋b贸w. Wci膮偶 stoj膮c pewnie w powietrzu, dziewczyna pochyli艂a si臋 naprz贸d i przy艂o偶y艂a d艂o艅 do piersi Chy偶wara, czuj膮c dreszcz wywo艂any zimnem metalu, a jednocze艣nie gor膮co energii, kt贸r膮 emitowa艂a i kt贸ra przenika艂a ca艂e jej cia艂o.

聽 聽 Ostrza zatrzyma艂y si臋, si臋gaj膮c tylko sk贸ry. Chy偶war zamar艂, jakby otaczaj膮ca ich energia odebra艂a mu zdolno艣膰 poruszania si臋.

聽 聽 Brawne opar艂a d艂o艅 na jego szerokiej piersi i napar艂a na ni膮.

聽 聽 Blask odbijaj膮cego si臋 od jego cia艂a 艣wiat艂a zblad艂 i sta艂 si臋 zimny, jakby przenika艂 przez kryszta艂 lub szk艂o.

聽 聽 Dziewczyna sta艂a w pustce, w obj臋ciach trzymetrowej wysoko艣ci szklanego pos膮gu Chy偶wara. Na jego piersi, w miejscu gdzie powinno znajdowa膰 si臋 serce, co艣 przypominaj膮cego ogromn膮 czarn膮 膰m臋 zatrzepota艂o nagle skrzyd艂ami o szk艂o.

聽 聽 Brawne odetchn臋艂a g艂臋boko i pchn臋艂a jeszcze raz. Potw贸r zachwia艂 si臋 i coraz szybciej zacz膮艂 zsuwa膰 si臋 po niewidzialnej pochylni. Schyli艂a si臋, unikaj膮c jego wci膮偶 niebezpiecznych kling, gdy szklany Chy偶war nieoczekiwanie wykona艂 w powietrzu p贸艂tora salta i uderzywszy o pod艂og臋 rozprysn膮艂 si臋 na tysi膮ce od艂amk贸w.

聽 聽 Brawne obr贸ci艂a si臋, ukl臋k艂a na niewidzialnej powierzchni i zacz臋艂a pe艂zn膮膰 w stron臋 Martina Silenusa.

聽 聽 Gdy zosta艂o jej jeszcze najwy偶ej p贸艂 metra, dotychczasowa pewno艣膰 zawiod艂a j膮. Niewidzialne oparcie znikn臋艂o i upad艂a ci臋偶ko, skr臋caj膮c nog臋 w kostce. Spad艂a na skraj kamiennej p艂yty i utrzyma艂a si臋 na niej tylko dzi臋ki temu, 偶e chwyci艂a poet臋 za kolano.

聽 聽 Kln膮c z powodu b贸lu w barku, uszkodzonego nadgarstka, skr臋conej kostki, podci膮gn臋艂a si臋 na platform臋 i leg艂a obok Silenusa.

聽 聽 - Jakie艣 g贸wno si臋 tu dzieje, odk膮d znikn膮艂em - rzek艂 ochryple Martin Silenus. - Mo偶emy st膮d zwiewa膰, czy zamierzasz teraz na bis pochodzi膰 troch臋 po wodzie?

聽 聽 - Zamknij si臋 - uci臋艂a dr偶膮cym g艂osem, lecz tym razem te dwa s艂owa zabrzmia艂y jak pieszczota.

聽 聽 Odpoczywa艂a chwil臋, zastanawiaj膮c si臋, w jaki spos贸b b臋dzie naj艂atwiej 艣ci膮gn膮膰 wci膮偶 s艂abego poet臋 na d贸艂. Stwierdzi艂a, 偶e najlepiej przerzuci膰 go sobie przez rami臋. W ten spos贸b znios艂a go po schodkach i przemierzy艂a usian膮 od艂amkami szk艂a pod艂og臋. Byli ju偶 przy wyj艣ciu, kiedy poeta bezceremonialnie hukn膮艂 j膮 pi臋艣ci膮 w plecy.

聽 聽 - Co z kr贸lem Billym i innymi?

聽 聽 - P贸藕niej - rzuci艂a Brawne oddychaj膮c z trudem i wysz艂a na zewn膮trz, gdzie w艂a艣nie wschodzi艂o s艂o艅ce.

聽 聽 Pokona艂a dwie trzecie d艂ugo艣ci doliny, wci膮偶 d藕wigaj膮c Silenusa przerzuconego przez rami臋 jak worek, kiedy poeta zapyta艂:

聽 聽 - Brawne, nadal jeste艣 w ci膮偶y?

聽 聽 - Tak - odpowiedzia艂a, z ca艂ego serca pragn膮c, by okaza艂o si臋 to prawd膮 po tak ci臋偶kich ostatnich przej艣ciach.

聽 聽 - Mo偶e wolisz, 偶ebym teraz ja ci臋 troch臋 poni贸s艂?

聽 聽 - Zamknij si臋 - rzuci艂a pod膮偶aj膮c 艣cie偶k膮 i mijaj膮c Nefrytowy Grobowiec.

聽 聽 - Patrz - szepn膮艂 Silenus wisz膮c wci膮偶 g艂ow膮 do do艂u.

聽 聽 W bladym 艣wietle dnia Brawne dostrzeg艂a czarny statek konsula l膮duj膮cy na wzniesieniu u wej艣cia do doliny. Ale nie na to zwraca艂 jej uwag臋 towarzysz.

聽 聽 Sol Weintraub sta艂 na tle blasku bij膮cego z wej艣cia do Sfinksa z wysoko wniesionymi ramionami.

聽 聽 Kto艣 lub co艣 wy艂ania艂o si臋 akurat z jasnego otworu.

聽聽聽 Sol ujrza艂 j膮 pierwszy. Posta膰 po艣r贸d potoku 艣wiat艂a i pr膮d贸w czasu. Kobiet臋 na tle emanuj膮cego jasno艣ci膮 portalu. Kobiet臋, kt贸ra co艣 nios艂a. Niemowl臋.

聽 聽 W wyj艣ciu pojawi艂a si臋 jego Rachela - taka jak膮 widzia艂 po raz ostatni. M艂od膮 kobiet臋 wybieraj膮c膮 si臋, by podj膮膰 prac臋 naukow膮 na planecie zwanej Hyperion, maj膮c膮 dwadzie艣cia kilka lat, teraz mo偶e nieco starsz膮. Ale bez w膮tpienia by艂a to Rachela. Rachela o miedzianych w艂osach przyci臋tych r贸wno i opadaj膮cych na czo艂o, zar贸偶owionych policzkach, jakby czym艣 podekscytowan膮, z 艂agodnym u艣miechem na ustach, teraz nieco bladymi oczami, tymi charakterystycznymi, wielkimi zielonymi oczami z br膮zowymi 偶y艂kami, utkwionymi w Solu.

聽 聽 Rachela nios艂a Rachel臋. Niemowl臋 z g艂贸wk膮 wspart膮 na jej ramieniu i d艂o艅mi co chwila zaciskaj膮cymi si臋 w pi膮stki, jakby nie mog艂o si臋 zdecydowa膰, zacz膮膰 p艂aka膰 czy nie.

聽 聽 Sol sta艂 nie b臋d膮c w stanie si臋 ruszy膰. Spr贸bowa艂 si臋 odezwa膰, ale przez zaci艣ni臋te gard艂o nie wydoby艂 si臋 偶aden d藕wi臋k. Uda艂o mu si臋 dopiero przy drugiej pr贸bie:

聽 聽 - Rachelo...

聽 聽 - Ojcze. - M艂oda kobieta podesz艂a do naukowca i woln膮 r臋k膮 u艣cisn臋艂a go, uwa偶aj膮c jednocze艣nie, by nie zrobi膰 krzywdy male艅stwu. Sol uca艂owa艂 doros艂膮 c贸rk臋, u艣cisn膮艂 j膮 i wci膮gn膮艂 do p艂uc zapach jej w艂os贸w. Od razu wiedzia艂, 偶e to jego c贸rka. Odebra艂 jej niemowl臋, kt贸re sprawia艂o wra偶enie, jakby w ka偶dej chwili gotowe by艂o si臋 rozp艂aka膰. Rachela, kt贸r膮 przywi贸z艂 na Hyperiona, by艂a bezpieczna w jego obj臋ciach. Malutka, z czerwon膮 twarzyczk膮 wykrzywion膮 z wysi艂ku, wzrokiem wodzi艂a po twarzy ojca. Sol podtrzyma艂 jej delikatn膮 g艂贸wk臋 i d艂u偶sz膮 chwil臋 uwa偶nie przygl膮da艂 si臋 dziecku, nim zwr贸ci艂 si臋 ku kobiecie.

聽 聽 - Czy ona...

聽 聽 - Rozwija si臋 normalnie - odpar艂a c贸rka przyodziana w pow艂贸czyst膮 szat臋 wykonan膮 z jakiego艣 mi臋kkiego br膮zowego materia艂u.

聽 聽 Sol pokr臋ci艂 g艂ow膮, gdy u艣miechn臋艂a si臋 do niego. Na policzkach mia艂a takie same do艂eczki jak niemowl臋, kt贸re trzyma艂.

聽 聽 Jeszcze raz z niedowierzaniem pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Jak... jak to mo偶liwe?

聽 聽 - To nie potrwa d艂ugo - wyja艣ni艂a Rachela.

聽 聽 Sol pochyli艂 si臋 i jeszcze raz uca艂owa艂 doros艂膮 c贸rk臋 w policzek. U艣wiadomi艂 sobie, 偶e p艂acze, ale nie mia艂 wolnej r臋ki, by otrze膰 艂zy. Zrobi艂a to za niego Rachela, 艣cieraj膮c je delikatnie wierzchem d艂oni.

聽 聽 Da艂y si臋 s艂ysze膰 po艣pieszne kroki, a gdy Sol popatrzy艂 przez rami臋, ujrza艂 trcech m臋偶czyzn ze statku, zatrzymuj膮cych si臋 u st贸p schod贸w i oddychaj膮cych ci臋偶ko po d艂u偶szym biegu. Obok nich Brawne Lamia pomaga艂a w艂a艣nie Silenusowi usi膮艣膰 na kamieniu.

聽 聽 - Rachela... - szepn膮艂 Melio Arundez, a w jego oczach zal艣ni艂y 艂zy. - Rachela? - zdziwi艂 si臋 poeta, zerkaj膮c na Brawne.

聽 聽 Ta sta艂a z otwartymi ustami.

聽 聽 - To Moneta - rzek艂a bezwiednie unosz膮c r臋k臋. - Jeste艣 Monet膮, prawda? Monet膮 Kassada.

聽 聽 Rachela przytakn臋艂a, a u艣miech odp艂yn膮艂 z jej twarzy.

聽 聽 - Zosta艂a mi minuta, mo偶e dwie. A mam wam wiele do powiedzenia.

聽 聽 - Nie - zaprotestowa艂 Sol, przyciskaj膮c j膮 do siebie. - Musisz zosta膰. Chc臋, 偶eby艣 ze mn膮 zosta艂a.

聽 聽 Rachela zn贸w si臋 u艣miechn臋艂a.

聽 聽 - Zostan臋 z tob膮, tato - powiedzia艂a cicho, woln膮 r臋k膮 wskazuj膮c g艂贸wk臋 niemowl臋cia. - Ale tylko jedna z nas mo偶e by膰 przy tobie... a ona potrzebuje ci臋 bardziej ni偶 ja. - Zwr贸ci艂a si臋 ku grupie stoj膮cych poni偶ej. - S艂uchajcie mnie wszyscy.

聽 聽 Gdy s艂o艅ce wy艂oni艂o si臋 ponad horyzontem i swoimi promieniami siegn臋艂o ruin Miasta Poet贸w, statku konsula oraz szczyt贸w Grobowc贸w Czasu, Rachela po艣piesznie opowiedzia艂a zgromadzonym sw膮 histori臋. Zosta艂a wybrana, by by膰 wychowan膮 w przysz艂o艣ci, kiedy toczy艂a si臋 ostateczna wojna mi臋dzy stworzonym przez TechnoCentrum Najwy偶szym Intelektem i ludzkim duchem. Wed艂ug jej s艂贸w by艂a to przysz艂o艣膰 wspania艂ych, a zarazem przera偶aj膮cych tajemnic. Ludzko艣膰 rozproszy艂a si臋 po ca艂ej Galaktyce i zacz臋艂a podr贸偶owa膰 jeszcze dalej.

聽 聽 - To znaczy tak偶e do innych galaktyk? - zapyta艂 Theo Lane.

聽 聽 - Do innych wszech艣wiat贸w - odpar艂a z u艣miechem Rachela.

聽 聽 - Pu艂kownik Kassad zna艂 ci臋 jako Monet臋 - rzek艂 Martin Silenus.

聽 聽 - Nie. Dopiero pozna mnie jako Monet臋. Widzia艂am, jak ginie i towarzyszy艂am jego grobowcowi w podr贸偶y czasowej wstecz. Wiem, 偶e cz臋艣ci膮 mojej misji jest spotkanie z tym legendarnym wojownikiem i poprowadzenie go do ostatecznej bitwy. Ale jak na razie jeszcze si臋 nie poznali艣my. - Popatrzy艂a na Kryszta艂owy Monolit. - Moneta. Po 艂acinie znaczy to "przestrzegaj膮ca". Pozwol臋 mu wybra膰 mi臋dzy tym a Mnemosyne - pami臋ci膮.

聽 聽 Sol ani na chwil臋 nie wypuszcza艂 d艂oni c贸rki.

聽 聽 - Podr贸偶ujesz wstecz czasu wraz z grobowcami? Dlaczego? Jak?

聽 聽 Rachela unios艂a g艂ow臋 i promienie s艂o艅ca roz艣wietli艂y jej twarz.

聽 聽 - Takie mam zadanie, tato. To m贸j obowi膮zek. Otrzyma艂am w艂adz臋 pozwalaj膮c膮 mi trzyma膰 Chy偶wara w szachu. Tylko ja zosta艂am do tego... przygotowana.

聽 聽 Sol wy偶ej uni贸s艂 niemowl臋. Wyrwane ze snu, wypu艣ci艂o z ust p臋cherzyki 艣liny, przytuli艂o g艂贸wk臋 do piersi ojca i zacisn臋艂o pi膮stki na po艂ach jego koszuli.

聽 聽 - Przygotowana? Chodzi ci o chorob臋 Merlina?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 Sol pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Ale przecie偶 nie zosta艂a艣 wychowana w jakim艣 tajemniczym 艣wiecie w przysz艂o艣ci. Dorasta艂a艣 w miasteczku uniwersyteckim Crawford, na ulicy Fertig, na Barnardzie, a twoje... - urwa艂.

聽 聽 Rachela pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Ona b臋dzie tam dorasta膰. Tato, przykro mi, ale musz臋 i艣膰. - Oswobodzi艂a r臋k臋, zesz艂a po schodach i pog艂aska艂a d艂oni膮 policzek Melio Arundeza. - Przepraszam za b贸l wspomnie艅 - szepn臋艂a do zaskoczonego archeologa. - Dla mnie by艂o to, dos艂ownie, inne 偶ycie.

聽 聽 Arundez opu艣ci艂 g艂ow臋 i 艣cisn膮艂 jej d艂o艅.

聽 聽 - Jeste艣 偶onaty? - zapyta艂a. - Masz dzieci?

聽 聽 Archeolog przytakn膮艂, wykona艂 gest, jakby chcia艂 si臋gn膮膰 do portfela po zdj臋cia 偶ony i dzieci, ale wstrzyma艂 si臋 i tylko ponownie pokiwa艂 g艂ow膮.

聽 聽 Rachel u艣miechn臋艂a si臋, poca艂owa艂a go w policzek i wycofa艂a si臋 po schodach. Zapanowa艂 ju偶 dzie艅, ale 艣wiat艂o bij膮ce z wej艣cia do Sfinksa wci膮偶 stawa艂o si臋 ja艣niejsze.

聽 聽 - Tato - powiedzia艂a. - Kocham ci臋.

聽 聽 Sol poczu艂 ucisk w gardle. Odchrz膮kn膮艂 g艂o艣no.

聽 聽 - Jak... jak mo偶na do ciebie do艂膮czy膰... gdzie艣 tam?

聽 聽 Dziewczyna wskaza艂a na wej艣cie do Sfinksa.

聽 聽 - Dla niekt贸rych b臋dzie dost臋pny portal do czas贸w, o kt贸rych m贸wi艂am. Ale, tato... - zawaha艂a si臋. - To oznacza艂oby konieczno艣膰 ponownego wychowywania mnie. Bolesnego przechodzenia przez moje dzieci艅stwo ju偶 po raz trzeci. Nie mo偶na tego wymaga膰 od 偶adnego rodzica.

聽 聽 Sol u艣miechn膮艂 si臋.

聽 聽 - 呕aden rodzic nigdy tego nie odm贸wi, Rachela. Czy nadejdzie taki czas, 偶e wy obie...?

聽 聽 - Czy b臋dziemy 偶y膰 obok siebie? Nie. Zn贸w rusz臋 w przeciwn膮 stron臋. Nie wyobra偶asz sobie, jakie mia艂am problemy z nak艂onieniem Rady Paradoksu do zgody na to spotkanie.

聽 聽 - Rady Paradoksu? - powt贸rzy艂 Sol.

聽 聽 Rachela westchn臋艂a ci臋偶ko. Cofn臋艂a si臋, a偶 dotyka艂a ojca tylko ko艅cami palc贸w.

聽 聽 - Musz臋 i艣膰, tato.

聽 聽 - Czy b臋d臋... - popatrzy艂 na niemowl臋. - Czy b臋dziemy tam... sami?

聽 聽 Rachela wybuchn臋艂a 艣miechem tak dobrze znanym, 偶e zrobi艂o mu si臋 cieplej na sercu.

聽 聽 - Och nie, nie b臋dziecie sami. S膮 tam wspaniali ludzie. I wspania艂e rzeczy, kt贸rych si臋 nauczycie i kt贸rymi b臋dziecie si臋 zajmowa膰. Zobaczycie wspania艂e miejsca... - Rozejrza艂a si臋. - Miejsca, kt贸rych nie wyobra偶ali艣my sobie w naj艣mielszych marzeniach. Nie, tato, nie b臋dziecie sami. I ja tam b臋d臋, ze swoim dzieci臋cym uporem i m艂odzie艅cz膮 zarozumia艂o艣ci膮. Poczekaj, zanim przekroczysz portal, tato! - zawo艂a艂a oddalaj膮c si臋. - To nie boli, ale kiedy ju偶 si臋 go przejdzie, nie ma drogi powrotnej.

聽 聽 - Rachelo, poczekaj ! - zawo艂a艂 za ni膮 Sol.

聽 聽 C贸rka nie zatrzyma艂a si臋 jednak i wst膮pi艂a w kr膮g 艣wiat艂a. Unios艂a r臋k臋.

聽 聽 - Siemanek, staruszku. Sol odpowiedzia艂 tym samym gestem.

聽 聽 - Dowidzonek, c贸reczko.

聽 聽 Doros艂a Rachela znikn臋艂a.

聽 聽 Niemowl臋 zn贸w si臋 przebudzi艂o i zacz臋艂o p艂aka膰.

聽聽聽 Up艂yn臋艂a ponad godzina, nim Sol oraz ca艂a reszta powr贸cili do Sfinksa. W tym czasie udali si臋 na statek konsula, by opatrzy膰 rany Brawne i Martina, zje艣膰 posi艂ek, a tak偶e wyposa偶y膰 Sola i jego malutk膮 c贸reczk臋 na drog臋.

聽 聽 - To dziwne uczucie pakowa膰 si臋 do podr贸偶y, kt贸ra bardzo przypomina przekroczenie portalu transmitera - rzek艂 Sol. - Ale je艣li w tej podobno wspania艂ej przysz艂o艣ci nie b臋dzie pieluszek ani nie wyszukamy w艂a艣ciwego pokarmu, znajdziemy si臋 w powa偶nych k艂opotach.

聽 聽 Konsul roze艣mia艂 si臋 g艂o艣no i postawi艂 pe艂en plecak na kamiennych schodach.

聽 聽 - To powinno wystarczy膰 wam co najmniej na pierwsze dwa tygodnie. Je艣li do tego czasu nie znajdziecie potrzebnego wyposa偶enia, udajcie si臋 do jednego ze wszech艣wiat贸w, o kt贸rych wspomina艂a Rachela.

聽 聽 Filozof pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - Czy to wszystko dzieje si臋 naprawd臋?

聽 聽 - Poczekaj kilka dni - poradzi艂 Melio Arundez. - Zosta艅 z nami, a偶 sprawy si臋 u艂o偶膮. Nie ma przecie偶 po艣piechu. Przysz艂o艣膰 zawsze b臋dzie na ciebie czeka膰.

聽 聽 Sol palcami g艂aska艂 brod臋, karmi膮c niemowl臋 mlekiem zsyntetyzowanym przez statek.

聽 聽 - Nie ma pewno艣ci, 偶e ten portal b臋dzie stale otwarty. Poza tym wol臋 mie膰 to ju偶 za sob膮. Jestem za stary na wychowywanie dziecka... szczeg贸lnie w zupe艂nie nieznanym 艣wiecie.

聽 聽 Arundez po艂o偶y艂 d艂o艅 na ramieniu Sola.

聽 聽 - Pozw贸l mi sobie towarzyszy膰. Umieram z ciekawo艣ci, jak tam jest.

聽 聽 Naukowiec u艣miechn膮艂 si臋 i zdecydowanie u艣cisn膮艂 d艂o艅 archeologa.

聽 聽 - Dzi臋kuj臋, przyjacielu. Ale masz przecie偶 偶on臋 i dzieci... na Renesansie, prawda?... Oni czekaj膮 na tw贸j powr贸t. Czekaj膮 ci臋 w艂asne problemy i obowi膮zki.

聽 聽 Arundez pokiwa艂 g艂ow膮 i popatrzy艂 w niebo.

聽 聽 - Je艣li da si臋 wr贸ci膰...

聽 聽 - Wr贸cimy - stwierdzi艂 zdecydowanie konsul. - Wci膮偶 dysponujemy nap臋dem Hawkinga, nawet je艣li Sie膰 przesta艂a istnie膰. Wpadniesz w kilka lat d艂ugu czasowego, Melio, ale wr贸cisz.

聽 聽 Sol doko艅czy艂 karmienie dziecka, uni贸s艂 je do pionu i delikatnie poklepa艂 w plecki. Popatrzy艂 po twarzach zebranych.

聽 聽 - Wszyscy mamy jakie艣 obowi膮zki.

聽 聽 U艣cisn膮艂 d艂o艅 Martina Silenusa. Poeta wcze艣niej odm贸wi艂 poddania si臋 k膮pieli w substancjach od偶ywczych i zbadania pozosta艂o艣ci po przy艂膮czu m贸zgowym.

聽 聽 - B臋dziesz kontynuowa艂 sw贸j poemat? - zapyta艂 go Sol.

聽 聽 Silenus zaprzeczy艂 ruchem g艂owy.

聽 聽 - Doko艅czy艂em go wisz膮c na drzewie. I odkry艂em tam co艣 jeszcze.

聽 聽 Naukowiec zaintrygowany uni贸s艂 brwi.

聽 聽 - Nauczy艂em si臋, 偶e poeci nie s膮 Bogami, ale je艣li B贸g istnieje... albo co艣 zbli偶onego do Niego... to On jest poet膮.

聽 聽 Dziecku odbi艂o si臋 g艂o艣no.

聽 聽 Martin Silenus u艣miechn膮艂 si臋 i jeszcze raz mocno 艣cisn膮艂 d艂o艅 Sola.

聽 聽 - Poka偶 im, co umiesz. Powiedz, 偶e jeste艣 ich praprapradziadem i je艣li b臋d膮 si臋 藕le zachowywa膰, skopiesz im dupy.

聽 聽 Sol pokiwa艂 g艂ow膮 i zwr贸ci艂 si臋 do Brawne Lamii.

聽 聽 - Widzia艂em, jak podda艂a艣 si臋 badaniom w medycznym sektorze statku - rzek艂. - Czy z tob膮 i z dzieckiem wszystko w porz膮dku?

聽 聽 - Tak, nic nam nie jest - odpowiedzia艂a weso艂o.

聽 聽 - Ch艂opiec czy dziewczynka?

聽 聽 - Dziewczynka.

聽 聽 Sol poca艂owa艂 j膮 w policzek. Pog艂adzi艂a jego brod臋 i odwr贸ci艂a g艂ow臋, by ukry膰 艂zy, niegodne twardego prywatnego detektywa, jakim przecie偶 by艂a.

聽 聽 - Dziewczynki sprawiaj膮 same k艂opoty - stwierdzi艂 wypl膮tuj膮c paluszki malej Racheli ze swojej brody i lok贸w Brawne. - Wymie艅 j膮 na ch艂opca przy pierwszej nadarzaj膮cej si臋 sposobno艣ci.

聽 聽 - Dobrze.

聽 聽 Po kolei u艣cisn膮艂 d艂onie konsula, Theo oraz Melio i zarzuci艂 plecak, podczas gdy Brawne przytrzyma艂a niemowl臋. Gdy z powrotem wzi膮艂 dziecko w ramiona, rzek艂 beztrosko:

聽 聽 - Dopiero by艂by numer, gdyby ten portal nie zadzia艂a艂.

聽 聽 Konsul zmru偶y艂 oczy patrz膮c wprost w ra偶膮cy blask wej艣cia.

聽 聽 - Nie ma obawy. Tyle tylko, 偶e moim zdaniem nie jest to 偶aden transmiter.

聽 聽 - To machina czasu - mrukn膮艂 Silenus. - Je艣li zadzia艂a, na pewno nie b臋dziesz sam. Za tob膮 p贸jd膮 tysi膮ce.

聽 聽 - Oczywi艣cie je艣li zezwoli na to Rada Paradoksu - rzek艂 Sol, skubi膮c brod臋, jak zwyk艂 to robi膰 rozmy艣laj膮c. Wreszcie ockn膮艂 si臋, poprawi艂 plecak i ruszy艂 przed siebie. Tym razem bez trudu przekroczy艂 powstrzymuj膮c膮 go wcze艣niej barier臋.

聽 聽 - 呕egnajcie, wszyscy! - zawo艂a艂. - Na Boga, warto by艂o, prawda?

聽 聽 Odwr贸ci艂 si臋 ku 艣wiat艂u i po chwili on i dziecko znikn臋li.

聽聽聽 Absolutne milczenie trwa艂o dobrych kilka minut. Wreszcie przerwa艂 je konsul:

聽 聽 - Wracamy na statek?

聽 聽 - Dla nas lepiej sprowad藕 wind臋 - rzek艂 Martin Silenus. - M. Lamia nie musi z niej korzysta膰.

聽 聽 Brawne spojrza艂a na starego poet臋.

聽 聽 - S膮dzicie, 偶e chodzenie w powietrzu by艂o mo偶liwe dzi臋ki Monecie? - zapyta艂 Arundez, nawi膮zuj膮c do wcze艣niej relacjonowanych zdarze艅.

聽 聽 - Na pewno - stwierdzi艂a zdecydowanie Brawne. - To bez w膮tpienia osi膮gni臋cie przysz艂ej nauki...

聽 聽 - Tak - mrukn膮艂 poeta. - Przysz艂a nauka... A je艣li w tobie drzemie ukryta moc, kt贸ra pozwoli艂a ci lewitowa膰 i zamieni膰 potwora w kawa艂ek szk艂a?

聽 聽 - Zamknij si臋 - rzuci艂a dziewczyna, tym razem ostrym tonem. Popatrzy艂a do ty艂u przez rami臋. - Kto mo偶e zagwarantowa膰, 偶e lada chwila nie pojawi si臋 inny Chy偶war?

聽 聽 - To prawda - .przyzna艂 konsul. - Podejrzewam, 偶e jaki艣 Chy偶war i opowie艣ci o nim towarzyszy艂y nam od zawsze.

聽 聽 Theo Lane, jak zwykle z zak艂opotan膮 min膮, odchrz膮kn膮艂 i odezwa艂 si臋 cicho:

聽 聽 - Patrzcie co znalaz艂em po艣r贸d baga偶y z艂o偶onych u podn贸偶a Sfinksa. - Pokaza艂 tr贸jstrunowy instrument, z d艂ugim gryfem i barwnymi rysunkami na pudle rezonansowym. - To gitara?

聽 聽 - Ba艂a艂ajka - wyja艣ni艂a Brawne. - Nale偶a艂a do ojca Hoyta.

聽 聽 Konsul si臋gn膮艂 po instrument i zagra艂 na nim kilka akord贸w.

聽 聽 - Znacie t臋 piosenk臋?

聽 聽 Zagra艂 kolejnych kilka d藕wi臋k贸w.

聽 聽 - Jaka艣 艣wi艅ska przy艣piewka? - paln膮艂 poeta.

聽 聽 Dyplomata pokr臋ci艂 g艂ow膮.

聽 聽 - To musi by膰 co艣 starego - stwierdzi艂a dziewczyna.

聽 聽 - Wydaje mi si臋, 偶e to "Gdzie艣 ponad t臋cz膮" - rzek艂 wolno Melio.

聽 聽 - To musi by膰 co艣 nie z moich czas贸w - mrukn膮艂 Theo Lane.

聽 聽 - Skomponowano j膮, zanim si臋 urodzili艣my - wyja艣ni艂 konsul. Chod藕cie. Przez drog臋 naucz臋 was s艂贸w.

聽 聽 Id膮c rami臋 przy ramieniu w ciep艂ych promieniach s艂o艅ca, pr贸buj膮c ch贸rem 艣piewa膰 coraz to d艂u偶sze fragmenty piosenki, wspinali si臋 po zboczu ku czekaj膮cemu statkowi.

聽聽聽 . EPILOG .

聽聽聽 Pi臋膰 i p贸艂 miesi膮ca p贸藕niej b臋d膮ca w si贸dmym miesi膮cu ci膮偶y Brawne Lamia wsiad艂a rano do sterowca odlatuj膮 tego na p贸艂noc, do Miasta Poet贸w, gdzie mia艂o odby膰 si臋 przyj臋cie po偶egnalne konsula.

聽 聽 Stolica, nazywana Jacktown przez tubylc贸w, cz艂onk贸w za艂贸g jednostek Armii i Intruz贸w, prezentowa艂a si臋 czysto i schludnie w 艣wietle poranka, gdy sterowiec odcumowa艂 od wie偶y i ruszy艂 wzd艂u偶 rzeki Hoolie.

聽 聽 Najwi臋ksze miasto Hyperiona ucierpia艂o podczas walk, ale wi臋kszo艣膰 zniszcze艅 zosta艂a ju偶 usuni臋ta. Znaczna cz臋艣膰 spo艣r贸d trzech milion贸w robotnik贸w z plantacji plastow艂贸knik贸w oraz mieszka艅c贸w mniejszych miast po艂udniowego kontynentu, kt贸rzy szukali tu ochrony przed Intruzami, zdecydowa艂a si臋 osi膮艣膰 tu na sta艂e. Stolica powi臋kszy艂a si臋 wi臋c znacznie, lecz tylko jej stara cz臋艣膰 by艂a zelektryfikowana i skanalizowana.

聽 聽 Budynki l艣ni艂y biel膮 w s艂o艅cu, a powietrze wype艂nia艂y zapachy wiosny. Brawne patrz膮c w d贸艂 na nowo budowane drogi i mn贸stwo 艂odzi na rzece uzna艂a to za dobry znak na przysz艂o艣膰.

聽 聽 Bitwa w przestrzeni kosmicznej Hyperiona nie trwa艂a d艂ugo po zniszczeniu Sieci. Okupowanie przez Intruz贸w portu kosmicznego i ca艂ej stolicy zako艅czy艂o si臋 zawarciem traktatu pokojowego z Rad膮 W艂adz Lokalnych, w imieniu kt贸rej swe podpisy z艂o偶yli konsul i by艂y generalny gubernator Theo Lane. Niemal sze艣膰 miesi臋cy po rozpadzie Sieci ruch w porcie kosmicznym ogranicza艂 si臋 do wizyt prom贸w nale偶膮cych do resztek floty Armii oraz znacznie cz臋stszych odwiedzin Intruz贸w. Obecno艣膰 tych ostatnich na ulicach Jacktown przesta艂a ju偶 dziwi膰 kogokolwiek.

聽 聽 Brawne zatrzyma艂a si臋 w "Cicero", w du偶ym pokoju na trzecim pi臋trze starego skrzyd艂a budynku. W tym czasie Stan Leweski odbudowywa艂 zniszczon膮 cz臋艣膰 legendarnej knajpy.

聽 聽 - Bo偶e, do czego to podobne, 偶eby pomaga艂a mi kobieta w ci膮偶y! - wykrzykiwa艂 za ka偶dym razem, gdy Brawne proponowa艂a pomoc. W ko艅cu, pomimo obiekcji restauratora, zawsze znajdowa艂o si臋 dla niej co艣 do roboty. Mo偶e i by艂a w ci膮偶y, ale nadal pozostawa艂a Luzyjk膮, a jej mi臋艣nie nie straci艂y t臋偶yzny pomimo kilku miesi臋cy pobytu na Hyperionie, w warunkach s艂abszego ci膮偶enia.

聽 聽 Stan podwi贸z艂 j膮 tego ranka do wie偶y cumowniczej i pom贸g艂 wnie艣膰 osobiste baga偶e i pakunek przeznaczony dla konsula. Dodatkowo wr臋czy艂 jej niewielkie zawini膮tko.

聽 聽 - Czeka ci臋 cholernie nudna podr贸偶 - mrukn膮艂. - Musisz mie膰 si臋 czym zaj膮膰, prawda?

聽 聽 Prezentem okaza艂 si臋 reprint tomiku poezji Johna Keatsa wydanego w roku 1817, w艂asnor臋cznie oprawiony w sk贸r臋 przez Leweskiego.

聽 聽 Brawne zawstydzi艂a w艂a艣ciciela "Cicero" i wywo艂a艂a powszechne zainteresowanie 艣ciskaj膮c go tak, 偶e a偶 zatrzeszcza艂y ko艣ci.

聽 聽 - Doj艣膰 ju偶 tego, do cholery - wysapa艂 Stan. - Powiedz konsulowi, 偶e chc臋 z bliska zobaczy膰 jego g臋b臋, zanim przeka偶臋 swoj膮 ruder臋 synowi. Nie zapomnisz?

聽 聽 Dziewczyna potakuj膮co kiwn臋艂a g艂ow膮 i pomacha艂a r臋k膮 na po偶egnanie. Nie przestawa艂a pozdrawia膰 go ani na chwil臋, gdy zdejmowano cumy, odczepiano balast i pot臋偶ny sterowiec uni贸s艂 si臋 ponad dachami dom贸w.

聽 聽 Teraz, gdy jednostka opu艣ci艂a ju偶 przedmie艣cia i lecia艂a na p贸艂noc wzd艂u偶 rzeki, oczom Brawne ukaza艂a si臋 panorama miasta z g贸ruj膮c膮 nad nim, wykut膮 w skalistym zboczu twarz膮 Smutnego Kr贸la Billy'ego. Jeden z jego policzk贸w przeora艂a d艂uga na dziesi臋膰 metr贸w szrama pozosta艂a po trafieniu wi膮zk膮 lasera.

聽 聽 Uwag臋 Brawne zwr贸ci艂 jednak p贸艂nocno - zachodni stok g贸ry, na kt贸rym powstawa艂a jeszcze wi臋ksza p艂askorze藕ba. Mimo zastosowania nowoczesnego sprz臋tu u偶yczonego przez Armi臋 prace posuwa艂y si臋 powoli i obecnie dopiero by艂o wida膰 kontury orlego nosa, 艂uk贸w brwiowych, szerokich ust i powa偶nych, inteligentnych oczu. Wielu obywateli Hegemonii pozosta艂ych na Hyperionie protestowa艂o przeciw umieszczeniu tu podobizny Meiny Gladstone, ale Rithmet Corber III - prawnuk rze藕biarza b臋d膮cego tw贸rc膮 wizerunku Smutnego Kr贸la Billy'ego, a jednocze艣nie w艂a艣ciciel g贸ry - o艣wiadczy艂 bez ogr贸dek, by poca艂owano go gdzie艣, i zabra艂 si臋 do pracy. Jeszcze rok, mo偶e nieco wi臋cej i dzie艂o zostanie zako艅czone.

聽 聽 Brawne westchn臋艂a i opar艂a d艂o艅 na wydatnym brzuchu w pozie, kt贸ra zawsze j膮 razi艂a, gdy obserwowa艂a ci臋偶arne kobiety, lecz obecnie nie by艂a w stanie jej unikn膮膰: Z trudem przesz艂a do fotela zamontowanego na pok艂adzie obserwacyjnym. Je艣li p艂贸d jest ju偶 tak du偶y w si贸dmym miesi膮cu, co b臋dzie tu偶 przed rozwi膮zaniem? - pomy艣la艂a i krzywi膮c si臋 podnios艂a wzrok na ogromny, wype艂niony gazem balon ponad g艂ow膮.

聽聽聽 Podr贸藕 powietrzna za spraw膮 sprzyjaj膮cych wiatr贸w zabra艂a tylko dwadzie艣cia godzin. Brawne przespa艂a jej cz臋艣膰, lecz wi臋kszo艣膰 czasu sp臋dzi艂a obserwuj膮c znajome krajobrazy.

聽 聽 P贸藕nym rankiem min臋li 艣luzy Karla. Dziewczyna u艣miechn臋艂a si臋 wtedy i po艂o偶y艂a d艂o艅 na paczce przeznaczonej dla konsula. Gdy po po艂udniu zbli偶yli si臋 do portu rzecznego w Naiad, z wysoko艣ci tysi膮ca metr贸w Brawne dostrzeg艂a p臋kat膮 bark臋 pasa偶ersk膮 ci膮gnion膮 przez p艂aszczki. Przez chwil臋 zastanawia艂a si臋, czy przypadkiem nie jest to "Benares".

聽 聽 Przelecieli nad Rozpadlin膮, w czasie gdy w mesie podawano kolacj臋, gdy za艣 s艂o艅ce nikn臋艂o za horyzontem, znale藕li si臋 nad Trawiastym Morzem. Brawne zabra艂a kaw臋 na ulubiony fotel i patrzy艂a na bezmiar traw, z tej wysoko艣ci przypominaj膮cy ogromny st贸艂 bilardowy. Zanim jeszcze w艂膮czono o艣wietlenie, jej cierpliwo艣膰 zosta艂a nagrodzona widokiem wiatrowozu sun膮cego z p贸艂nocy na po艂udnie, z zapalonymi latarniami na dziobie i rufie. Wychyliwszy si臋, wyra藕nie us艂ysza艂a skrzypienie pot臋偶nego ko艂a i 艂opot 偶agli.

聽 聽 W kabinie czeka艂o ju偶 na ni膮 zas艂ane 艂贸偶ko. Przebra艂a si臋 do snu, ale po przeczytaniu kilku wierszy wr贸ci艂a na pok艂ad obserwacyjny. Pozosta艂a tam a偶 do 艣witu, drzemi膮c w fotelu i oddychaj膮c powietrzem przesyconym zapachem 艣wie偶ej trawy.

聽 聽 Zacumowali w Porcie Pielgrzyma, by uzupe艂ni膰 zapasy 偶ywno艣ci, wody i balast oraz wymieni膰 za艂og臋, ale Brawne nie chcia艂o si臋 opuszcza膰 pok艂adu sterowca. Po godzinie wystartowali i powoli zbli偶ali si臋 do G贸r Cugielnych, lec膮c ponad lini膮 naziemnej kolejki.

聽 聽 By艂o ciemno, gdy pokonywali pasmo g贸rskie. Wcze艣niej zjawi艂 si臋 steward, by zamkn膮膰 d艂ugie okna przed wzniesieniem si臋 na wy偶szy pu艂ap. Nawet z tak du偶ej wysoko艣ci dziewczyna widzia艂a o艣wietlone wagoniki, sun膮ce od szczytu do szczytu i lodowce odbijaj膮ce blask gwiazd.

聽 聽 O 艣wicie przelecieli nad Baszt膮 Chronosa. Wreszcie oczom dziewczyny ukaza艂 si臋 pustynny p艂askowy偶, z bielej膮cymi 艣cianami Miasta Poet贸w. Skr臋cili ku wie偶y cumowniczej na wschodnim kra艅cu nowo powsta艂ego portu kosmicznego.

聽 聽 Nie spodziewa艂a si臋, by ktokolwiek wyszed艂 na spotkanie. Wszyscy wiedz膮cy o jej przylocie s膮dzili, 偶e zjawi si臋 p贸藕niej, 艣migaczem, wraz z Theo Lanem. Ale dosz艂a do wniosku, 偶e podr贸偶 sterowcem da jej wi臋cej czasu na rozmy艣lania, wi臋c wybra艂a ten 艣rodek transportu.

聽 聽 Jednak zanim jeszcze zamocowano cumy i podci膮gni臋to trap, w niewielkiej grupce dostrzeg艂a konsula. Obok niego sta艂 Martin Silenus, 艣miesznie marszcz膮cy czo艂o i wykrzywiaj膮cy twarz, broni膮c si臋 przed promieniami 艣wiec膮cego prosto w oczy s艂o艅ca.

聽 聽 - Niech ci臋 licho, Stan - mrukn臋艂a Brawne, u艣wiadamiaj膮c sobie, 偶e to w艂a艣ciciel "Cicero" musia艂 za pomoc膮 niedawno uruchomionej 艂膮czno艣ci satelitarnej powiadomi膰 przyjaci贸艂 o zmianie jej plan贸w.

聽 聽 Konsul u艣cisn膮艂 dziewczyn臋 na powitanie, Martin Silenus za艣 ziewn膮艂, wzi膮艂 j膮 za r臋k臋 i mrukn膮艂:

聽 聽 - Chyba nie mog艂a艣 ju偶 znale藕膰 mniej odpowiedniej pory na przyjazd.

聽聽聽 Wieczorem odby艂o si臋 przyj臋cie. Powodem by艂 nie tylko odlot konsula. Wraz z nim w drog臋 wyrusza艂y niedobitki floty Armii i cz臋艣膰 roju Intruz贸w. Tuzin prom贸w sta艂 obok statku konsula, podczas gdy Intruzi po raz ostatni odwiedzali Grobowce Czasu, a oficerowie Armii sk艂adali ho艂d Kassadowi.

聽 聽 Miasto Poet贸w liczy艂o sobie niemal tysi膮c sta艂ych mieszka艅c贸w. Wielu spo艣r贸d nich by艂o artystami i literatami, cho膰 Silenus twierdzi艂, 偶e to tylko pozerzy. Dwukrotnie usi艂owali wybra膰 Martina na swego burmistrza, lecz odmawia艂, kln膮c wszystkich w 偶ywy kamie艅. Nie przeszkadza艂o mu to jednak w kierowaniu odbudow膮 miasta, rozstrzyganiu wszelkich spor贸w i organizowaniu codziennego 偶ycia mieszka艅c贸w. Miasto Poet贸w przesta艂o by膰 martwymi minami.

聽 聽 Niemniej poeta nieustannie powtarza艂, 偶e 艂膮czny iloraz inteligencji mieszka艅c贸w by艂 wi臋kszy, gdy nie by艂o tu 偶ywej duszy.

聽 聽 Bankiet odby艂 si臋 w odbudowanym pawilonie jadalnym. Pot臋偶na kopu艂a a偶 dr偶a艂a od wybuch贸w 艣miechu s艂uchaczy, gdy Martin Silenus czyta艂 spro艣ne wierszyki, a inni arty艣ci odgrywali zabawne scenki i recytowali w艂asne utwory. Opr贸cz konsula, Silenusa i Brawne przy okr膮g艂ym stole zasiad艂o tak偶e sze艣ciu Intruz贸w, w艣r贸d kt贸rych byli Wolny Cz艂owiek Ghenga i Coredwell Minmun, a tak偶e Rithmet Corber III. Pe艂en skruchy Theo Lane przyby艂 mocno sp贸藕niony i gdy podano deser, podzieli艂 si臋 z biesiadnikami najnowszymi dowcipami przywiezionymi wprost z Jacktown. Powszechnie upatrywano w nim najpowa偶niejszego kandydata do zwyci臋stwa w wybojach na burmistrza stolicy. Zar贸wno tubylcy, jak i Intruzi nie mieli nic przeciwko jego kandydaturze, a i sam zainteresowany wyrazi艂 gotowo艣膰 podj臋cia si臋 takiego zadania.

聽 聽 Po kilku toastach konsul zaprosi艂 paru najbli偶szych przyjaci贸艂 na sw贸j statek, na ma艂y kocert i dodatkow膮 lampk臋 wina. Brawne, Martin i Theo zaj臋li miejsca na balkonie obserwacyjnym. Konsul rozpocz膮艂 koncert od Gershwina, zagra艂 Studeriego, Brahmsa, Lusera, Beatles贸w, ponownie Gershwina i zako艅czy艂 wspania艂ym koncertem fortepianowym c - moll nr 2 Rachmaninowa.

聽 聽 Siedz膮c w p贸艂mroku, patrz膮c na miasto oraz dolin臋 i popijaj膮c wino, rozmawiali do p贸藕na.

聽 聽 - Co spodziewa si臋 pan znale藕膰 w Sieci? - zapyta艂 Theo swego nauczyciela. - Anarchi臋? W艂adz臋 t艂umu? Powr贸t do epoki kamienia 艂upanego?

聽 聽 - Wszystko to i zapewne znacznie wi臋cej - odpar艂 z u艣miechem konsul. Zakr臋ci艂 resztk膮 brandy w kieliszku. - M贸wi膮c powa偶nie, wiadomo艣ci docieraj膮ce do nas przed zerwaniem linii FAT pozwalaj膮 s膮dzi膰, 偶e znaczna wi臋kszo艣膰 艣wiat贸w, pomimo powa偶nych problem贸w, powinna da膰 sobie rad臋.

聽 聽 By艂y gubernator generalny w zamy艣leniu wolno obraca艂 w d艂oniach kieliszek z winem.

聽 聽 - Jak s膮dzicie, z jakiego powodu linia FAT przesta艂a dzia艂a膰?

聽 聽 Martin Silenus parskn膮艂 g艂o艣no.

聽 聽 - Boga zm臋czy艂o wypisywanie grafitti na 艣cianach jego domeny.

聽 聽 Wspominali starych przyjaci贸艂 i wsp贸lnie zastanawiali si臋, jak radzi sobie ojciec Dure. Z ostatnich przekaz贸w dowiedzieli si臋 o jego wyborze i nowych zadaniach. Wspomnieli te偶 o ojcu Hoycie.

聽 聽 - Ciekawe, czy Hoyt automatycznie zostanie papie偶em po 艣mierci Dure - rzek艂 konsul.

聽 聽 - W膮tpi臋 - stwierdzi艂 Theo. - Ale przynajmniej b臋dzie mia艂 szans臋 po偶y膰 troch臋, oczywi艣cie je艣li ten krzy偶okszta艂t na ciele ojca Dure zadzia艂a.

聽 聽 - Mo偶e przypomni sobie o swej ba艂a艂ajce - mrukn膮艂 Silenus, uderzaj膮c w struny. W p贸艂mroku stary poeta wygl膮da艂 jak prawdziwy satyr.

聽 聽 Wspominali Sola i Rachel臋. W ci膮gu ostatnich sze艣ciu miesi臋cy setki ludzi pr贸bowa艂y wej艣膰 do Sfinksa. Uda艂o si臋 to tylko jednemu - spokojnemu, zr贸wnowa偶onemu Intruzowi imieniem Mizenspesht Ammenyet.

聽 聽 Eksperci Intruz贸w sp臋dzili miesi膮ce na badaniu grobowc贸w i resztek stale zanikaj膮cych pr膮d贸w czasu. W kilku odkryto hieroglify i pismo klinowe, doprowadzi艂o to do powstania wielu teorii na temat funkcji, jakie niegdy艣 spe艂nia艂y te budowle.

聽 聽 Sfinks sta艂 si臋 jednokierunkowym portalem do przysz艂o艣ci, jak powiedzia艂a Rachela/Moneta. Nikt nie wiedzia艂, co stanowi klucz umo偶liwiaj膮cy jego przekroczenie, ale wszyscy odwiedzaj膮cy grobowce pr贸bowali szcz臋艣cia. Nie uda艂o si臋 ustali膰 losu Sola i jego c贸rki. Pozosta艂y po nich tylko wspomnienia.

聽 聽 Brawne, konsul i Martin Silenus wznie艣li toast za pomy艣lno艣膰 Sola i Racheli.

聽 聽 Nefrytowy Grobowiec wydawa艂 si臋 mie膰 co艣 wsp贸lnego z ogromnymi gazowymi planetami. Jego portal nie przepuszcza艂 nikogo, ale codziennie pr贸bowa艂y przeze艅 przej艣膰 grupy egzotycznych Intruz贸w, przystosowanych do 偶ycia w atmosferze Jowisza. Eksperci Intruz贸w i Armii doszli do wsp贸lnego wniosku, 偶e Grobowce Czasu nie by艂y transmiterami, lecz jakim艣 zupe艂nie innym rodzajem kosmicznych po艂膮cze艅. Ale tury艣ci nie przyjmowali tego do wiadomo艣ci.

聽 聽 Obelisk pozosta艂 mroczn膮, nie rozwi膮zan膮 tajemnic膮. Wci膮偶 emanowa艂 艣wiat艂em, lecz wej艣cie do niego znikn臋艂o. Intruzi przypuszczali, 偶e w 艣rodku nadal znajdowa艂a si臋 armia Chy偶war贸w. Martin Silenus za艣 stwierdzi艂, i偶 to jedynie symbol falliczny. Zrodzi艂y si臋 te偶 podejrzenia, 偶e budowla mo偶e mie膰 jaki艣 zwi膮zek z templariuszami.

聽 聽 Brawne, konsul i Martin Silenus spe艂nili kolejny toast za Prawdziwy G艂os Drzewa, Heta Masteena.

聽 聽 R贸wnie偶 pozbawiony wej艣cia Kryszta艂owy Monolit sta艂 si臋 miejscem wiecznego spoczynku Kassada. Napisy wyryte w kamieniu opowiada艂y o walce i wielkim wojowniku z przesz艂o艣ci, kt贸ry sprawi艂, 偶e mo偶liwe sta艂o si臋 pokonanie W艂adcy B贸lu. M艂odzi rekruci z jednostek znajduj膮cych si臋 na orbicie opowiadali o nim jako o wzorze 偶o艂nierza. Legendy o Kassadzie wkr贸tce dotr膮 do najdalszych zak膮tk贸w Sieci, gdy wojska opuszcz膮 Hyperiona.

聽 聽 Zebrani wypili wi臋c nast臋pny toast za Fedmahna Kassada. Otwarte wej艣cia dw贸ch Grobowc贸w prowadzi艂y donik膮d. Ale poprzez trzeci mo偶na by艂o dosta膰 si臋 do nieznanych labirynt贸w. Po zagini臋ciu kilku badaczy ustalono, 偶e le偶膮 one w innym czasie, mo偶e nawet setki tysi臋cy lat w przesz艂o艣ci lub przysz艂o艣ci. Z uwagi na wynikaj膮ce z tego zagro偶enia grobowiec zosta艂 wi臋c zamkni臋ty dla zwiedzaj膮cych.

聽 聽 Brawne, konsul i Martin Silenus pili tak偶e za zdrowie i powodzenie Paula Dure i Lenara Hoyta.

聽 聽 Pa艂ac Chy偶wara pozosta艂 niezg艂臋bion膮 tajemnic膮. Gdy Brawne w towarzystwie przyjaci贸艂 pojawi艂a si臋 tam kilka godzin p贸藕niej, postument贸w z cia艂ami ju偶 nie by艂o. Wn臋trze grobowca wr贸ci艂o do zwyk艂ych rozmiar贸w, tylko w jego centrum ja艣nia艂 kr膮g 艣wiat艂a. Wszystko, co znalaz艂o si臋 w jego obr臋bie, natychmiast znika艂o. Bezpowrotnie.

聽 聽 Badacze zamkn臋li Pa艂ac Chy偶wara i zaj臋li si臋 odczytywaniem ledwie widocznych napis贸w na jego zewn臋trznych 艣cianach. Wi臋kszo艣膰 z nich zatar艂 czas, wi臋c uda艂o si臋 odcyfrowa膰 zaledwie trzy s艂owa, wszystkie w staroziemskiej 艂acinie: "Koloseum", "Rzym" i "zasiedlenie". Momentalnie rozesz艂a si臋 wie艣膰, i偶 portal stanowi po艂膮czenie ze Star膮 Ziemi膮, a ofiary cierniowego drzewa zosta艂y przetransportowane w艂a艣nie tam.

聽 聽 - Widzisz - rzek艂 Martin do Brawne - gdyby艣 si臋 tak cholernie nie 艣pieszy艂a, 偶eby mnie stamt膮d zabra膰, mo偶e wr贸ci艂bym do domu.

聽 聽 Theo Lane pochyli艂 si臋 w ich stron臋.

聽 聽 - Naprawd臋 got贸w by艂by艣 wr贸ci膰 na Star膮 Ziemi臋?

聽 聽 Poeta u艣miechn膮艂 si臋 jak stary zbere藕nik.

聽 聽 - W ci膮gu tysi膮ca najbli偶szych pieprzonych lat na pewno nie. Kiedy tam mieszka艂em, by艂o cholernie nudno. Teraz na pewno te偶. To tutaj dziej膮 si臋 wa偶ne rzeczy. - Silenus wzni贸s艂 toast za w艂asne zdrowie.

聽 聽 Brawne u艣wiadomi艂a sobie, 偶e to prawda. Hyperion sta艂 si臋 miejscem kontaktu Intruz贸w z mieszka艅cami by艂ej Hegemonii. Grobowce Czasu zapewni膮 mu sta艂y nap艂yw turyst贸w, a co za tym idzie i rozw贸j handlu, nawet w 艣wiecie pozbawionym transmiter贸w. Spr贸bowa艂a wyobrazi膰 sobie przysz艂o艣膰 tak膮, jak膮 widzieli j膮 Intruzi, z wielkimi flotami udaj膮cymi si臋 do miejsc, gdzie nigdy dotychczas nie stan臋艂a ludzka stopa. Dotr膮 tam ju偶 zupe艂nie inni ludzie, przystosowani do 偶ycia na asteroidach, gazowych olbrzymach albo planetach przypominaj膮cych Marsa lub Hebron przed rekultywacj膮. Nie艂atwo by艂o wyobrazi膰 sobie takie zmiany. W owym wszech艣wiecie 偶y膰 b臋dzie jej dziecko... i wnuki.

聽 聽 - O czym my艣lisz, Brawne? - zapyta艂 konsul, przerywaj膮c milczenie.

聽 聽 Odpowiedzia艂a u艣miechem.

聽 聽 - O przysz艂o艣ci - odpar艂a. - I o Johnnym.

聽 聽 - Ach tak, o tym poecie, kt贸ry m贸g艂 by膰 Bogiem, ale upar艂 si臋 nim nie zosta膰 - rzek艂 Silenus.

聽 聽 - Jak s膮dzicie, co sta艂o si臋 z tym drugim wcieleniem Keatsa? zapyta艂a dziewczyna.

聽 聽 Konsul machn膮艂 r臋k膮.

聽 聽 - Nie widz臋 mo偶liwo艣ci, by m贸g艂 przetrwa膰 rozpad TechnoCentrum. A ty?

聽 聽 Brawne pokr臋ci艂a g艂ow膮.

聽 聽 - Jestem po prostu zazdrosna. Wielu ludzi go spotka艂o. Nawet Melio Arundez widzia艂 si臋 z nim w Jacktown.

聽 聽 Wznie艣li toast za Melio, kt贸ry odlecia艂 przed pi臋cioma miesi膮cami pierwszym statkiem Annii zmierzaj膮cym w stron臋 Sieci.

聽 聽 - Wszyscy go widzieli. Tylko nie ja - stwierdzi艂a Brawne i popatrzy艂a na sw贸j kieliszek. Uzna艂a; 偶e nale偶y wzi膮膰 jeszcze jedn膮 prenataln膮 pastylk臋 antyalkoholow膮. Czu艂a bowiem lekki szum w g艂owie. Lepiej dmucha膰 na zimne i nie nara偶a膰 dziecka na 偶adne niebezpiecze艅stwa.

聽 聽 - Wracam ju偶 - o艣wiadczy艂a wstaj膮c. U艣cisn臋艂a konsula. - Musz臋 jutro wcze艣nie wsta膰, 偶eby popatrze膰, jak startujesz.

聽 聽 - Jeste艣 pewna, 偶e nie chcesz sp臋dzi膰 nocy tutaj, na statku? - zapyta艂 konsul. - Z kabiny go艣cinnej roztacza si臋 wspania艂y widok na dolin臋.

聽 聽 Dziewczyna zaprzeczy艂a ruchem g艂owy.

聽 聽 - Wszystkie swoje rzeczy mam w Mie艣cie Poet贸w.

聽 聽 - Na pewno zobaczymy si臋 przed odlotem - zapewni艂 konsul i jeszcze raz wzi膮艂 j膮 w ramiona. W oczach Brawne zal艣ni艂y 艂zy.

聽 聽 Martin Silenus odprowadzi艂 j膮 a偶 do miasta. Zatrzymali si臋 w o艣wietlonej galerii przed miejscem zakwaterowania.

聽 聽 - Naprawd臋 wisia艂e艣 na drzewie, czy tylko wydawa艂o ci si臋 to, gdy spa艂e艣 w Pa艂acu Chy偶wara? - zapyta艂a.

聽 聽 Poeta tym razem nie szydzi艂. Dotkn膮艂 piersi w miejscu, gdzie przeszywa艂 j膮 stalowy ciem.

聽 聽 - Czy by艂em chi艅skim filozofem 艣ni膮cym, 偶e jest motylem, czy motylem 艣ni膮cym, 偶e jest chi艅skim filozofem? O to pytasz, dziecko?

聽 聽 - Tak.

聽 聽 - No c贸偶. Przebywa艂em jednocze艣nie i tu, i tam. Oba miejsca by艂y rzeczywiste. I w obu cierpia艂em. Wiedz, 偶e zawsze b臋d臋 ci臋 szanowa膰 i kocha膰 za udzielon膮 pomoc i ratunek, Brawne. Dla mnie zawsze pozostaniesz t膮, kt贸ra potrafi艂a chodzi膰 w powietrzu. - Schwyci艂 jej d艂o艅 i uca艂owa艂. - Wchodzisz?

聽 聽 - Nie, pospaceruj臋 jeszcze chwil臋 po ogrodzie. Silenus zawaha艂 si臋.

聽 聽 - Chyba mo偶esz. Mamy tu patrole mechaniczne i z艂o偶one z ludzi, a nasz Grendel - Chy偶war nie pojawi艂 si臋 od pami臋tnych zdarze艅... ale na wszelki wypadek b膮d藕 ostro偶na.

聽 聽 - Nie zapominaj, 偶e to ja go pokona艂am. Wszystko co z艂e zamieniam w szk艂o i ju偶.

聽 聽 - Dobrze, ale nie opuszczaj ogrodu, dziecko.

聽 聽 - W porz膮dku - mrukn臋艂a Brawne i dotkn臋艂a brzucha. - B臋dziemy ostro偶ne.

聽聽聽 Czeka艂 w ogrodzie; w ciemnym miejscu, kt贸rego kamery nie obejmowa艂y swym zasi臋giem.

聽 聽 - Johnny! - wykrzykn臋艂a Brawne i rzuci艂a si臋 biegiem kamienn膮 艣cie偶k膮.

聽 聽 - Nie - powiedzia艂 i smutno pokr臋ci艂 g艂ow膮. Wygl膮da艂 identycznie jak Johnny. Mia艂 tak偶e kasztanowe w艂osy, migda艂owe oczy, wyra藕nie zarysowane ko艣ci policzkowe i 艂agodny u艣miech. By艂 ubrany do艣膰 dziwnie, w grub膮 sk贸rzan膮 kurtk臋 z szerokim pasem, ci臋偶kie buty i futrzan膮 czap臋, kt贸r膮 zdj膮艂, gdy si臋 zbli偶y艂a. W d艂oni trzyma艂 gruby kij, na kt贸rym si臋 wspiera艂.

聽 聽 Brawne zatrzyma艂a si臋 zaledwie metr przed nim.

聽 聽 - Oczywi艣cie - szepn臋艂a. Wyci膮gn臋艂a r臋k臋, ale napotka艂a jedynie pustk臋. Wiedzia艂a jednak, 偶e nie ma do czynienia z hologramem.

聽 聽 - Wci膮偶 docieraj膮 tu pola metasfery - wyja艣ni艂 przybysz.

聽 聽 Odruchowo przytakn臋艂a, nie maj膮c poj臋cia, o czym m贸wi.

聽 聽 - Jeste艣 tym drugim Keatsem? Bli藕niakiem Johnny'ego?

聽 聽 Zapytany u艣miechn膮艂 si臋 i wyci膮gn膮艂 d艂o艅, jakby chc膮c dotkn膮膰 jej brzucha.

聽 聽 - Jestem wi臋c jej wujkiem, prawda?

聽 聽 Pokiwa艂a g艂ow膮.

聽 聽 - To ty uratowa艂e艣 niemowl臋... Rachel臋?

聽 聽 - Widzia艂a艣 mnie?

聽 聽 - Nie, ale wyczuwa艂am twoj膮 obecno艣膰. - Zawaha艂a si臋 na moment. - To nie o tobie m贸wi艂 Ummon... To nie ty uosabiasz Wsp贸艂czucie b臋d膮ce cz臋艣ci膮 ludzkiego Najwy偶szego Intelektu?

聽 聽 Zaprzeczy艂 ruchem g艂owy. Jego loki zal艣ni艂y w p贸艂mroku.

聽 聽 - Odkry艂em, 偶e jestem Tym, Kt贸ry Poprzedza. Przygotowuj臋 pole dla Tego, Kt贸ry Naucza. Obawiam si臋, 偶e moim jedynym sukcesem by艂o odebranie dziecka Chy偶warowi, cho膰 sam nie da艂em ju偶 rady wynie艣膰 go ze Sfinksa.

聽 聽 - Wi臋c nie pomog艂e艣 mi... z Chy偶warem?

聽 聽 John Keats roze艣mia艂 si臋.

聽 聽 - Nie. Moneta te偶 nie mia艂a z tym nic wsp贸lnego. Wszystko zrobi艂a艣 zupe艂nie sama, Brawne.

聽 聽 Z niedowierzaniem pokr臋ci艂a g艂ow膮.

聽 聽 - To niemo偶liwe.

聽 聽 - Ale to prawda. - powiedzia艂 mi臋kko. Jeszcze raz wyci膮gn膮艂 r臋k臋 i dziewczynie wyda艂o si臋, 偶e czuje jego dotyk na brzuchu. - Nietkni臋ta oblubienica ciszy, wychowanka ciszy i wolno p艂yn膮cego czasu... - Podni贸s艂 wzrok na Brawne. - Przecie偶 matka Tego, Kt贸ry Naucza, te偶 ma nadprzyrodzone zdolno艣ci.

聽 聽 - Matka... - wyszepta艂a dziewczyna. Zakr臋ci艂o jej si臋 w g艂owie, a偶 musia艂a usi膮艣膰 na pobliskiej 艂aweczce.

聽 聽 - W艂a艣ciwie Tej, Kt贸ra Naucza, bo urodzisz dziewczynk臋 - ci膮gn膮艂 Keats. - Nie mam poj臋cia, co b臋dzie g艂osi膰, ale jej nauki odmieni膮 wszech艣wiat i pozostan膮 aktualne na dziesi膮tki tysi臋cy lat.

聽 聽 - Moje dziecko? - wyszepta艂a Brawne, z trudem 艂api膮c oddech. Dziecko moje i Johnny'ego?

聽 聽 Osobowo艣膰 Keatsa poskroba艂a si臋 po policzku.

聽 聽 - Po艂膮czenie ludzkiego ducha i logiki Sztucznych Inteligencji, kt贸rego Ummon i ca艂e Centrum poszukiwali tak d艂ugo i zgin臋li nie zrozumiawszy jego istoty - wyja艣ni艂 i zrobi艂 krok naprz贸d. - Chcia艂bym bardzo by膰 przy niej, gdy zacznie naucza膰. Popatrze膰, jaki wp艂yw wywrze na 艣wiat. Na ten i inne.

聽 聽 Prawda z trudem dociera艂a do umys艂u dziewczyny, lecz w s艂owach Keatsa wyczu艂a co艣 niepokoj膮cego.

聽 聽 - A gdzie b臋dziesz? Co艣 ci zagra偶a?

聽 聽 Keats westchn膮艂 ci臋偶ko.

聽 聽 - TechnoCentrum przesta艂o istnie膰. Datasfery s膮 zbyt ma艂e nawet dla mnie... M贸g艂bym przy艂膮czy膰 si臋 do SI na statkach Armii, ale nie chc臋. Nigdy nie zgodzi艂bym si臋, by kto艣 wydawa艂 mi polecenia.

聽 聽 - I nie ma nic wi臋cej?

聽 聽 - Jest metasfera - odpar艂 ogl膮daj膮c si臋 przez rami臋. - Ale tam czaj膮 si臋 lwy, tygrysy i nied藕wiedzie. A ja nie jestem jeszcze gotowy.

聽 聽 - Mam pewien pomys艂 - powiedzia艂a Brawne. Z zapa艂em t艂umaczy艂a, co w艂a艣nie przysz艂o jej do g艂owy.

聽 聽 Wizerunek ukochanego podszed艂 do niej, obj膮艂 przenikaj膮cymi materi臋 ramionami i szepn膮艂:

聽 聽 - Jeste艣 wspania艂a.

聽 聽 Ponownie wycofa艂 si臋 w cie艅.

聽 聽 Dziewczyna opu艣ci艂a wzrok.

聽 聽 - Jestem zwyk艂膮 kobiet膮 w ci膮偶y. Ta, Kt贸ra Naucza... Jeste艣 archanio艂em przynosz膮cym dobr膮 nowin臋. Jakie wi臋c imi臋 powinnam jej da膰?

聽 聽 Nie us艂ysza艂a 偶adnej odpowiedzi. Unios艂a g艂ow臋.

聽 聽 W cieniu nie by艂o ju偶 nikogo.

聽聽聽 Brawne znalaz艂a si臋 w porcie kosmicznym, zanim jeszcze wzesz艂o s艂o艅ce. Zgromadzeni przyjaciele nie byli w dobrych nastrojach. Nie wynika艂y one wy艂膮cznie z faktu po偶egnania. Po prostu m臋czy艂 ich kac, poniewa偶 na odci臋tym od Sieci Hyperionie ju偶 dawno sko艅czy艂y si臋 pigu艂ki zabezpieczaj膮ce przed nim. Tylko Brawne czu艂a si臋 dobrze.

聽 聽 - Cholerny komputer statku zachowuje si臋 dzi艣 jako艣 dziwnie mrukn膮艂 konsul.

聽 聽 - Jak to? - zapyta艂a dziewczyna z u艣miechem. Konsul popatrzy艂 na ni膮 krzywo.

聽 聽 - Kaza艂em mu zaj膮膰 si臋 przygotowaniami do startu, a ta g艂upia maszyna odpowiedzia艂a mi wierszem.

聽 聽 - Wierszem`? - zdziwiony powt贸rzy艂 Martin Silenus unosz膮c brwi.

聽 聽 - Tak... pos艂uchajcie... - konsul uruchomi艂 komlog.

聽 聽 Da艂 si臋 s艂ysze膰 dobrze znany Brawne g艂os:

聽 聽 Opr贸cz tej wyspy inne jeszcze strefy?

聽 聽 I czem s膮 gwiazdy? Jest i s艂o艅ce! S艂o艅ce!

聽 聽 I prze艂agodna po艣wiata ksi臋偶yca!

聽 聽 A gwiazd tysi膮ce! Poka偶偶e mi drog臋

聽 聽 Na kt贸r膮 z gwiazd tych pi臋knych, a ja na ni膮

聽 聽 Polec臋 razem z m膮 lir膮 i sprawi臋,

聽 聽 呕e blask jej srebrny b臋dzie dr偶a艂 z rozkoszy...

聽 聽 - Sztuczna Inteligencja nawali艂a? S膮dzi艂em, 偶e to jedna z najlepszych poza Centrum.

聽 聽 - Bo tak jest. Pozostaje w pe艂ni sprawna. Sprawdzi艂em j膮 dok艂adnie. Wszystko w porz膮dku. Ale odpowiada... w ten dziwny spos贸b! Wskaza艂 komlog.

聽 聽 Silenus zerkn膮艂 na u艣miechaj膮c膮 si臋 dziewczyn臋 i przeni贸s艂 wzrok na konsula.

聽 聽 - No c贸偶, wszystko wskazuje na to, 偶e tw贸j statek zosta艂 poet膮. Ale nie przejmuj si臋. B臋dzie wype艂nia膰 ci czas podczas d艂ugiej podr贸偶y.

聽 聽 Zaleg艂a cisza, kt贸r膮 przerwa艂a Brawne wyci膮gaj膮c w stron臋 konsula d艂o艅 trzymaj膮c膮 jakie艣 zawini膮tko.

聽 聽 - To prezent - wyja艣ni艂a.

聽 聽 Konsul zacz膮艂 je rozpakowywa膰, zrazu powoli, lecz ciekawo艣膰 wzi臋艂a g贸r臋 i zdecydowanym ruchem zerwa艂 opakowanie. Oczom zgromadzonych ukaza艂 si臋 niewielki dywanik. Pog艂adzi艂 go d艂oni膮, podni贸s艂 wzrok i rzek艂 dr偶膮cym z wzruszenia g艂osem:

聽 聽 - Gdzie... Jak j膮 znalaz艂a艣...

聽 聽 Brawne u艣miechn臋艂a si臋 weso艂o.

聽 聽 - Pewien tubylec natrafi艂 na ni膮 poni偶ej 艣luz Karla i usi艂owa艂 sprzeda膰 na targowisku w Jacktown, akurat gdy tamt臋dy przechodzi艂am. Nikt si臋 tym nawet nie interesowa艂.

聽 聽 Konsul odetchn膮艂 g艂臋boko i ponownie przesun膮艂 d艂oni膮 po macie, na kt贸rej dziadek Merin wybra艂 si臋 na spotkanie z babci膮 Siri.

聽 聽 - Obawiam si臋, 偶e ju偶 nie da si臋 na niej lata膰 - powiedzia艂a dziewczyna.

聽 聽 - Zapewne wystarczy na艂adowa膰 w艂贸kna no艣ne. Nie wiem, jak ci dzi臋kowa膰...

聽 聽 - Nie trzeba. To na szcz臋艣cie w czekaj膮cej ci臋 podr贸偶y.

聽 聽 Konsul pokr臋ci艂 g艂ow膮, obj膮艂 Brawne, u艣cisn膮艂 d艂onie pozosta艂ym i wjecha艂 wind膮 do wn臋trza statku. Odprowadzaj膮cy wr贸cili do terminalu.

聽 聽 Na lazurowym niebie nie by艂o nawet najmniejszej chmurki. Odleg艂e szczyty G贸r Cugielnych l艣ni艂y w promieniach s艂o艅ca. Zapowiada艂 si臋 niezwykle pi臋kny, ciep艂y dzie艅.

聽 聽 Brawne spogl膮da艂a na Miasto Poet贸w i dolin臋. Nawet st膮d wida膰 by艂o szeryfy najwy偶szych Grobowc贸w Czasu. Zatrzyma艂a wzrok na skrzydle Sfinksa.

聽 聽 Statek konsula zacz膮艂 wolno unosi膰 si臋 na pulsuj膮cym s艂upie idealnie niebieskiego ognia.

聽 聽 W my艣lach powt贸rzy艂a s艂owa czytanego niedawno poematu, stanowi膮ce ostatni fragment najwspanialszego, niestety nie uko艅czonego dzie艂a:

聽 聽 M艂ody Apollo, a w艂os jego cudny,

聽 聽 Jego z艂ociste, przes艂awne k臋dziory

聽 聽 W falistych k艂臋bach wi艂y si臋 po karku.

聽 聽 A w艣r贸d m臋czarni takiej Mnemosyne

聽 聽 Trzyma艂a nad nim r臋ce niby wieszczka.

聽 聽 Naraz Apollo zakrzykn膮艂 - i oto

聽 聽 Z jego niebia艅skich kszta艂t贸w...

聽 聽 Poczu艂a ciep艂y podmuch rozwiewaj膮cy jej w艂osy. Patrzy艂a w niebo machaj膮c r臋k膮 i czuj膮c 艂zy p艂yn膮ce po policzkach. Nie stara艂a si臋 ich ukry膰. Ani na chwil臋 nie przestawa艂a macha膰, gdy statek unosi艂 si臋 coraz szybciej. Kiedy przekracza艂 pr臋dko艣膰 d藕wi臋ku, pot臋偶ny huk odbi艂 si臋 echem od odleg艂ych szczyt贸w.

聽 聽 Macha艂a, a偶 rozbola艂a j膮 r臋ka. Gestem tym pozdrawia艂a konsula, niebo, przyjaci贸艂, kt贸rych ju偶 nigdy nie zobaczy, sw膮 przesz艂o艣膰 i statek przypominaj膮cy strza艂臋 wystrzelon膮 z boskiego 艂uku.

K O N I E C 聽聽聽



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Simmons?n Hyperion
dan simmons hyperion 1 hyperion
Dan Simmons Cykl Hyperion (1) Hyperion
Dan Cykl Hyperion (2) Zag艂ada Hyperiona
2 Zag艂ada Hyperiona
Hyperici Herba
Anonimo Guia de Hyperion(1)
30 whirlwind hyperios (2009)
AUDIO ACADEMY HYPERION
When Scorpius Hyperion Malfoy
Upadek Hyperiona
BBY 1000 Darth Bane Droga Zag艂ady
21 1 Sprawiedliwy zagl膮da do serca
Obj 17 w 1 19 w 3 ZAG艁ADA NIERZ膭DNICY
Dan Simmons OLYMPOS v1 2
Simmons?n H Triumf Endymiona
Kod Biblii, 2) KB-Rozdzia艂 drugi-Atomowa zag艂ada
kierunki, Katastrofizm, Katastrofizm - dekadencka postawa wyra偶aj膮ca prze艣wiadczenie o nieuniknionej

wi臋cej podobnych podstron