152 165


Co jeszcze wbrew logice przyjąłeś "na wiarę"?

Chciałbym jak najdelikatniej skierować Twoją uwagę Czytelniku, na kilka "prawd", które wbrew wszelkiej logice, przyjąłeś na wiarę. Tym razem nie dla pieniędzy, ale dla prestiżu kapłana. Nie muszę Ci tego Czytelniku wyjaśniać, sam dobrze wiesz, że kapłan wlewa do kielicha wino i to wino wypija. Identycznie jest z hostią. Smak wypieczonej mąki dobrze znasz, jeśli jesteś praktykującym. "Przeistoczenie" to wymysł soboru trydenckiego z roku 1546. To tak, jak w dziecinnej zabawie, wszystko "na niby." Kapłan dobrze wie, że tak na niby, robi z wina krew, Ty tak na niby w to wierzysz, bo dobrze wiesz, że to tylko symbole ciała i krwi. Więc, po co to "przeistoczenie"? Kapłani mają w tym swój cel. Gdyby nie to "przeistoczenie" ich rola bardzo by zmalała. Ograniczyłaby się tylko do usługiwania, a tak to tylko kapłan "może" i tylko kapłan "potrafi" czynić ten cud. Z mąki i wina robi rzecz "przenajświętszą". Jest przez to postrzegany jakoby niezbędny w Twoim życiu, a o to właśnie chodzi.

Symbol to znak umowny. Występuje w formie wizualnej. Pełni, więc funkcję zastępczą, przywołując na myśl rzeczy-wistość, którą symbolizuje. Sam symbol nie stanowi wartości, wartość jest ukryta w znaczeniu symbolu. Krzyż jest symbolem męki i ukrzyżowania, tak jak wino i chleb symbolem ciała i krwi. Ale dlaczego symbole są święte?

Ponieważ jestem ewolucjonistą i nie uznaję Pisma Świętego za natchnione, właśnie ze względu na jego znajomość, nie będę posądzony przez Czytelnika o sympatyzowanie z "kimś" i wrogość do "kogoś", a tym bardziej o chęć nauczania. Dlatego, wyłącznie dla wiedzy czytelnika, wyjaśnię historię powstania opisanej ceremonii. Pomoże ona czytelnikowi nabrać pewnego dystansu i dokonać prawidłowej oceny. Nie wpro-wadzę tu nic nowego, połączę tylko w jedną całość to, co czytelnik dobrze wie i co akceptuje.

Jezus z uczniami zgromadzili się, aby zgodnie z tradycją spożywać paschalnego baranka, zabitego pierwszy raz w Egipcie, którego krwią pokropili drzwi swoich mieszkań. Według tradycji, zapisanej w Starym Testamencie, krew ta chroniła pierworodnych od śmierci. Egipcjanie nie pokropili drzwi i dlatego wyginęli pierworodni. Była to ostatnia plaga egipska, po której Izraelici wyszli z Egiptu. Działo się to 14 dnia pierwszego miesiąca kalendarza żydowskiego. Ten miesiąc nazywał się nisan. Mojżesz polecił żydom, aby na pamiątkę tego zdarzenia, każdego roku, obchodzić pamiątkę ich wyjścia z Egiptu i ocalenia pierworodnych izraelitów. Wszyscy chrześci-janie uznają symbol, w którym Jezus jest barankiem, a jego krew chroni wyznawców od śmierci. Jezus również uważał się za tego baranka. Sumując, możemy powiedzieć, że baranek symbolizuje Jezusa. Po spożyciu baranka, zgodnie z tradycją, z gorzkimi ziołami, co w Ewangeliach nazwano winem, Jezus wziął pozostały chleb, upieczony bez kwasu, oraz wino i ustanowił pamiątkę, aktu swojej ofiary. Tak, więc baranek wskazywał przyszłość, to co się zdarzy, a chleb i wino pamiątkę, czyli przypomina to, co się zdarzyło.

Ocena, czy chleb i wino są święte, nie należy do mnie. Ale jeśli ktoś uznaje je za święte (przenaj - świętszy sakrament), to logiczne jest uznanie za święte również baranka i gorzkie zioła. Pierwsze symbolizowało przyszłość, czyli ofiarę Jezusa, drugie przypomina przeszłość. Są więc sobie równe. Gorzkie zioła to sok z winogron zmieszany z wywarem z ziół.

Nie spotkałem określenia "święty Bóg" najczęstsze, to "Pan Bóg" pan jak sąsiad, "pan Kowalski", ale chleb i wino to "Przenajświętsza" rzecz. Czy to logiczne? To kilka stopni świętsza rzecz od samego Boga!

We wszystkich ugrupowaniach chrześcijańskich, zebranie się wiernych nazywa się nabożeństwem. Wierni śpiewają, modlą się, słuchają kazania. W Kościele nie ma nabożeństwa, jest msza, to coś więcej jak nabożeństwo, ponieważ na każdej mszy kapłan składa ofiarę, ofiarowuje Chrystusa. Jest to bezkrwawa ofiara Chrystusa. Oczywiście wszyscy, łącznie z kapłanem, dobrze wiedzą, że jest to tak "na niby", bo z rzeczywistością nie ma to nic wspólnego. Kapłan tak na niby składa tę ofiarę. Tylko, po co to udawanie? Dla tego samego celu, prestiżu kapłana. Tylko on ma taką moc i tylko on ma do tego prawo, by Jezusa składać na ofiarę.

Nawet dzisiaj w radiu czy telewizji, lektor używa słowo msza, w odniesieniu do nabożeństwa ewangelików. Jest to niewłaściwe. U nich nie ma mszy. Pastor Jezusa nie składa w ofierze.

Jestem zmuszony wyliczać te nieprawidłowości, bo to jest celem tej książki. Tu jesteś Czytelniku oszukiwany. Zależy mi na tym, żebyś to zrozumiał, ale nie zależy mi, czy one coś zmienią w Twym życiu, to już nie jest celem tej książki.

Dogmat, słowo pochodzenia greckiego, oznacza postanowienie, uchwałę lub tezę filozoficzną. W Kościele nabrało dodatkowego znaczenia: "przyjęcie za prawdę." Nauki dogmatyczne wprowadzono na soborze Nicejskim w 325 r i zreformowano na soborze w Konstantynopolu, w 381 r, jako nicejsko-konstantynopolski symbol wiary. W 1854 r. papież Pius IX ogłosił dogmat o niepokalanym poczęciu Marii. Dogmat ten nie dotyczy poczęcia Jezusa opisanego w ewangeliach. Dotyczy Marii.

Czy poczęcie dziecka w małżeństwie jest pokalaniem tego dziecka? Czy płeć jest wymysłem szatana? Jaki spaczony umysł to wymyślił? Jak więc mamy się rodzić, żeby nie być pokalanym? Obecnie rozwiązanie jest, przez klonowanie. "Niepokalane poczęcie" to lepsza nazwa od nic nie mówiącego "klonowania," dlatego proponuję zmianę nazwy "klonowanie" na "niepokalane poczęcie". W 1950 r. Pius XII ogłosił dogmat o wniebowzięciu Marii. Brak w dogmatach podstaw histo-rycznych, nie są racjonalne. Skąd papież Pius IX wiedział, co działo się 1900 lat temu, skoro nie ma żadnych zapisków? A pierwsi chrześcijanie nic o tym nie wiedzieli. To samo pytanie dotyczy dogmatu Piusa XII. z 1950 r.

Nie mógł wiedzieć Wit Stwosz, rzeźbiąc ołtarz, że wprowadzi się ten dogmat i wyrzeźbił scenę śmierci Marii na rękach apostołów. Również nie może być prawdziwa informacja Kardynała Glempa podana w radiu (przypuszczam) "Maryja," o koronacji Marii w niebie przez Pana Boga. Opieram się na nagranej na magnetofon wypowiedzi kardynała Glempa. Skąd kardynał Glemp o tym wie, skoro nie ma łączności z Niebem i żadne informacje stamtąd nie dochodzą. Mechanizm dogmatów jest taki: w obieg puszcza się zmyślone informacje i obserwuje efekt. Jeśli się przyjmą, to za 50 czy 100 lat ogłosi się jako dogmat. Następnym dogmatem i być może świętem będzie koronacja Marii w Niebie.

Ale to nie koniec dogmatycznych absurdów. Księża używają określenia "Maryja zawsze dziewica", Mimo, że Maryja uro-dziła Jezusa, w myśl doktryny wymyślonej przez Kler, pozostała dziewicą. Dziewictwo jest, więc zaszczytniejsze niż macie-rzyństwo. Może i to "dziewictwo" będzie kiedyś ogłoszone dogmatem?.

Często księża każą się modlić o dar wiary, czyli dar stłumienia rozsądku i zastąpienia go wiarą w dogmaty. Mity greckie też kiedyś były wiarą dla ówcześnie żyjących. Za 500 lat, gdy będziemy kolonizować Marsa, obecne dogmaty staną się mitami, ale chrześcijańskimi. Czy więc warto modlić się o dar wiary?

Całun turyński

Jeszcze nie ogłoszono go oryginałem, ale już otaczany jest czcią, przechowywany jest za pancerną szybą. Dwa razy ustalano jego datę metodą C - 14. Ostatnia analiza wykonana w 1989 r. potwierdziła, że płótno utkano w 1350 roku. Ustalenie daty metodą C - 14, sięga około 40 000 lat wstecz. Błąd pomiaru wzrasta ze wzrostem tysiącleci. Jednak pierwsze tysiąclecia mają bardzo minimalny błąd. Datowanie C - 14 to metoda bardzo wiarygodna, to jak wystawienie "metryki urodzenia", nie podlega dyskusji. Mikroorganizmy i grzyby, które są na płótnie, nie wpływają znacząco na wynik pomiarów. Liczy się tu wagowa proporcja mikroorganizmów do wagi badanej próbki. Twierdzenie, zwolenników autentyczności całunu, że to mogłoby zmienić wynik o 1300 lat, świadczy, ze używa się, naukowych określeń do zafałszowania prawdy, licząc na nieznajomość przez przeciętnego słuchacza zasad metody C-14. Dodatkowym dowodem na pochodzenie tkaniny z Europy i okresu ustalonego metodą C -14, jest splot diagonalny, trzy sploty wypukłe, jeden wklęsły, podczas gdy w pierwszym wieku ten splot nie był znany, tkano splot prosty, jeden wypukły, jeden wklęsły. Całun nie jest, więc płótnem, w które owinięto Jezusa po jego śmierci. Posiadanie w średniowieczu takiej relikwii przynosiło zysk. Również i teraz płyną z tego pieniądze. Tylko dla tego celu Kościół nie ogłasza prawdy. Zatajając prawdę naraża wiernych na przyjmowanie fałszu za prawdę. Z czasem dogmat o całunie nada mu rangę jeszcze większej świętości.

Nieśmiertelna dusza czy zmartwychwstanie?

Czytelnik rozumie, że dwie sprzeczne nauki nie mogą być jednocześnie prawdziwe. A takimi są dusza i zmartwychwstanie.

Pierwszą historycznie nadzieją chrześcijan, jest zmar-twychwstanie. "Chrystus zmartwychwstaje, nam za przykład daje, iż mamy zmartwychwstać, z Bogiem królować" Tę pieśń zna prawie każdy. W Nowym Testamencie w wielu miejscach możemy czytać o zmartwychwstaniu, tak w ewangeliach jak i w listach. Cytuję list ap. Pawła do Koryntian. R 15. Dodam tylko, że nie komentuję przytaczanych tekstów. "A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli. Skoro, bowiem przez człowieka (Adama) przyszła śmierć, przez człowieka (nie Boga - Jezusa) też przyszło zmar-twychwstanie. Albowiem jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni".

Można jeszcze długo przytaczać przykłady o zmartwych-

wstaniu, ale to już wystarczy, by przekonać się, że nauka o zmartwychwstaniu jest nauką Jezusa i apostołów. Odwołam się jeszcze do "wyznania wiary", również każdemu znane. Pierwsze słowa to "Wierzę w Boga ojca wszechmogącego", a kończy się słowami "grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny, amen". Trafnie ujmuje to Gilson w książce "Historia filozofii chrześcijańskiej" instytut wyd. PAX 1987r. : "ściśle mówiąc, pierwszym pismem niekanonicznym, jest Symbol Apostolski. Nazywa się on tak, dlatego, że formułuje podstawowe zasady wiary chrześcijańskiej nauczanej przez dwunastu apostołów. Całkowicie apostolski w swych treściach, nie ma w nim, żadnego śladu spekulacji filozoficznej."

Ponieważ Wyznanie Wiary jest akceptowane przez Kościół, powoływanie się na ten symbol, ma cechy dowodu. Chcę zwrócić uwagę Czytelnika na słowa "nie ma w nim, żadnego śladu spekulacji filozoficznej", czyli jest zgodny z nauką dwunastu apostołów.

Drugą nadzieją chrześcijanina, jest nieśmiertelna dusza. Dlaczego tej nauki nie ma w Nowym Testamencie i Wyznaniu Wiary? Dlatego, że nie została jeszcze wprowadzona. Jest, więc produktem późniejszym, sprzecznym ze zmartwychwstaniem.

Na zmartwychwstaniu nie dawało się zarabiać. Dotyczy wszystkich i jest niezależne od kapłanów. Na nieśmiertelnej duszy zarabia się już ponad 1500 lat. To podstawowa przyczyna wprowadzenia przez kapłanów nieśmiertelnej duszy opisywanej przez Platona, piekła i czyśćca. Chcąc wykazać, jak niespójne są te dwie nadzieje, wystarczy tylko analiza myślowa. Dusza po śmierci, jest przez Boga osądzona. Idzie do nieba, piekła lub czyśćca. Dusze, które trafią do czyśćca, idą później również do nieba. Z Nowego Testamentu i Wyznania Wiary, wiesz Czytel-niku o zmartwychwstaniu i sądzie ostatecznym. Więc według nauki Kleru, dusze już osądzone i cieszące się niebem, wracają znowu na ziemię, na sąd. Jaki sąd? Po co? Czy Pan Bóg się pomylił osądzając pierwszy raz? Jaki sąd szczegółowy? Czy pierwszy sąd dokonany przez Boga był "tak z grubsza", "na oko", że potrzeba drugiego sądu - tego szczegółowego? Przecież to jest nielogiczne. Czy Bóg postępuje nielogicznie? Dlatego jest to nielogiczne, ponieważ zostało wymyślone później i dodane do już istniejącego zmartwychwstania.

Zagadnieniu nieśmiertelnej duszy poświęcam dużo czasu, ponieważ jest to podstawowa nauka wszystkich kościołów i jednocześnie największa Twoja strata finansowa.

Zauważ Czytelniku, że w Wyznaniu Wiary nie ma żadnej wzmianki o Trójcy. Dlaczego? Bo jak pisze autor "nie ma w nim żadnej spekulacji filozoficznej". Gdyby dzisiaj układano Wyznanie Wiary, brzmiałoby zapewne tak: "Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego w Trójcy jedynego prawdziwego" A ponieważ Trójcę wprowadzono, 150 lat później, nie ma jej w Wyznaniu Wiary. Takie są fakty, zgodne z historią.

Zbliżamy się już do końca rozważania tych tematów, mimo, że nie wyczerpałem wszystkich, bezpodstawnych i nielo-gicznych nauk Kleru. Przyznasz mi rację Czytelniku, że jeżeli przyjmujemy za obowiązujące nas "Przykazania Boże" ze Starego Testamentu, to nie powinniśmy ich fałszować, czyli zmieniać ich treści, nie informując wiernych o zmianach. A jeżeli pewne przykazania nam nie pasują, to powinniśmy powiedzieć wiernym: Przyjmujemy przykazania z takimi i z takimi zmianami.

Tymczasem wierni Kościoła Katolickiego nie wiedzą o tym, że drugie przykazanie, zakazujące oddawania czci posą-gom i obrazom, usunięto z Dekalogu. Żeby jednak przykazań było dziesięć, przesunięto pozostałe przykazania, a dziesiąte rozłożono na dwie części, uzupełniając powstałą lukę. Dziesiąte przykazanie jest jednym długim zdaniem, w skróceniu brzmi "nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest". Podzielone, stało się dwoma przykazaniami. Dziewiątym i dziesiątym. Usunięte przykazanie drugie brzmi: "Nie będziesz czynił żadnej rzeźby, ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz się kłaniał przed nimi i nie będziesz im służył". Cytat z Biblii Tysiąclecia, druga księga Starego Testamentu, rozd. 20 str.92 Zdanie długie, skrócone przeze mnie, ponieważ dalsza treść jest motywacją części przytoczonej. Usunięte przykazanie jest zbyt jasno sprecy-zowane, by można było go obejść i oddawać cześć posągom i obrazom. Było, więc bardzo niewygodne. Zachęcam do sprawdzenia i przeczytania bez moich skrótów.

W starożytnym Rzymie jeden dzień w tygodniu, poświę-cony był Słońcu, czczonym jako bóstwo. Była to niedziela. Po dekrecie cesarza Konstantyna Wielkiego, uznającego chrześci-jaństwo za religię państwową, powstały wówczas Kościół Powszechny, przyjął to święto. Automatycznie niedziela stała się dniem świętym. Ale w przykazaniach (dekalogu) jest: "pamiętaj abyś święcił dzień sobotni" Nie pasowało to ze święconą niedzielą, więc przerobiono przykazanie na "pamiętaj, abyś dzień święty święcił". Oczywiście oryginału nie przerobiono, ale w każdym katechizmie podającym przykazania Boże, jest wersja przerobiona. Uważam, że kapłani powinni o tym wiernym powiedzieć. Przyznasz Czytelniku, że nie jest uczciwe przyjęcie Przykazań Bożych za obowiązujące, a jednocześnie przerobienie ich i dopasowanie do obowiązującej doktryny, bez poinformowania o tym wiernych. Wierni i tak by przyjęli przerobione przykazania, ponieważ przyjmują wszy-stko, co im kapłan powie, ale byłoby uczciwe wobec wiernych.

Dwa światy, Grecja i Palestyna

Chcę zwrócić uwagę wierzącego Czytelnika, na wpływ mentalności apostołów, na treść Nowego Testamentu. W czasach działalności Jezusa i powstawaniu Nowego Testamentu istniały "dwa światy". Jeden to Grecja, z całym dorobkiem filozofów, promieniująca nauką i filozofią na basen Morza Śródziemnego, a drugi to Palestyna. Apostoł Paweł schara-kteryzował to tak: "Grecy mądrości szukają, Żydzi cudu się domagają". Dwa skrajne podejścia do zjawisk i głoszonych nauk znalazły odbicie w Nowym Testamencie. Większość listów napisał apostoł Paweł. Był, jak na owe czasy, człowiekiem wykształconym. Znał język grecki, łacinę i dzieła filozofów. Dlatego w głoszonych przez niego naukach, zawartych w listach do poszczególnych gmin chrześcijańskich, widać logikę i mądrość. Konsekwentne myślenie, opierające się na zrozumieniu zmian i nowych zasad nowej epoki. Dlatego listy ap. Pawła, różnią się od ewangelii, gdyż wszystko jest logiczne i konsekwentne.

Ewangeliści: Mateusz, Marek, Łukasz i Jan, oraz apostoł Jakub, mają czysto żydowski sposób myślenia, który ma swoje odbicie w ewangeliach. Cuda, złe duchy, są na porządku dziennym. Wszystko jest przepełnione tajemniczą mocą. "Wyganianie złych duchów z człowieka i wejście tych duchów w świnie, które spadły z urwiska i potopiły się". Ew. Marka 5,11-13, Mateusz 8, 30-31, Łukasz 8;33. Lub kuszenie Jezusa. "Wtedy wziął go diabeł i postawił na szczycie świątyni" lub "moneta w pyszczku ryby" Mat.17, 27. "Duch nieczysty wychodząc z człowieka, wędruje po miejscach suchych" Czy dla

ducha miejsce suche jest lepsze od mokrego?

To przykłady ówczesnego, żydowskiego sposobu myśle-nia. Przesąd i zabobon dominuje nad logiką, obserwacją i myśleniem. Tłumaczenie symboliczne tych niewygodnych wer-setów, jest zastępczym tłumaczeniem, stosowanym dla ratowa-nia autorytetu Ewangelii.

Wszyscy ewangeliści wkładają swoje słowa w usta Jezusa tak, jak Platon w usta Sokratesa. Czytając Platona odbieramy słowa Sokratesa, jako wypowiedziane przez Platona. U ewangelistów przyjmujemy odwrotnie. Przyjmujemy je, jako słowa Jezusa. Czy trafnie? Nie wiemy, na ile żydowska mentalność ewangelistów wypaczyła nauki Jezusa.

Zagadnienia tego nie rozumiałem dobrze, do rozpoczęcia czytania Talmudu. Dostrzegłem wówczas, bardzo głęboko zakorzeniony zabobon, przesąd i ograniczenie. Zrozumiałem, jak wielki wpływ miało to na powstanie ewangelii. Wtedy dostrzegłem różnicę w ewangeliach i listach Pawła.

Wszystko, co podałem czytelnikowi, nie jest krytyką, ale jedynie wyjaśnieniem, przybliżeniem, innym spojrzeniem. Jako ewolucjonista mam stosunek obojętny a więc, mam nadzieję, obiektywny. Podaję fakty a wnioski pozostawiam czytelnikowi.

NADZIEJA EWOLUCJONISTY

Przez całe życie badałem i dociekałem prawdy o życiu, o celu naszego istnienia i o ewentualnej nadziei, na jakąś formę świadomości po śmierci. Wielokrotne analizowanie nauk głoszonych przez różne kościoły, i mniejsze grupy wyznaniowe, jak również studiowanie takich nauk, jak archeologia, astronomia, biologia czy fizyka, doprowadziły mnie do rewizji własnych poglądów i przyjęcia za podstawowe poglądy naukowe, czyli przyjęcia ewolucyjnego powstania życia i człowieka, a nie kreatywnego, jak głoszą to wszystkie kościoły. Doszedłem do wniosku, że w akcie twórczym powstała materia o takich właśnie prawach. Te prawa materii, już bez ingerencji Boga, zapoczątkowały powstanie i rozwój życia doprowadzając konsekwentnie do człowieka. Różnica między poglądem ewolucjonisty a ateisty, polega na przyjęciu przez ewolucjonistę, celowości praw materii, a ich przypadkowości przez ateistę. Uznanie praw materii jako ściśle określonych, celowych, jest równoważne z uznaniem Boga jako autora tych praw.

Ateizm jest wiarą opartą o założenie, że nie ma Boga. Wiarą, ponieważ nie można udowodnić, że Boga nie ma. Przeprowadzenie dowodu negatywnego nie jest możliwe. Nie wiemy nawet, w jakiej formie istnieje, nie mamy o Bogu wyobrażenia, więc jak udowodnić, że Boga nie ma? Czytelnik rozumie, że nie mam na myśli Boga, o cechach opisanych w Biblii, a tym bardziej Trójcy przyjętej przez chrześcijan. Jest więc taką samą wiarą, jak chrześcijaństwo oparte na założeniu, że Pismo Święte jest natchnione i taką samą wiarą, jak Islam, opartym o święty Koran. Jak udowodnić świętość Koranu lub Biblii? Tego udowodnić się nie da. Te świętości przyjęto "na wiarę". A jak udowodnić, że nie ma Boga? Proste negowanie Boga, jest równorzędne z prostym tłumaczeniem istnienia wszystkiego - Bogiem. Jest, więc nielogiczne. Dowody twór-czego działania Boga przedstawione wcześniej, przybliżają nas do przyjęcia Boga, jako faktu udowodnionego, ale oczywiście nie pełnego dowodu. Dowodu bezpośredniego nie może być, to oczywiste. Dowodzenie pośrednie może być bardziej przeko-nujące lub mniej, zależne, od zrozumienia przedstawionych dowodów. Powierzchowne zapoznanie się z nimi, może okazać się niewystarczające. Uwaga ta dotyczy wszystkich poruszanych w tej książce tematów. Może okazać się, że dopiero dogłębna analiza przedstawionych tematów, przeprowadzona bez uprze-dzenia do nich, pozwoli je przyjąć. Wiele lat potrzebowałem by nabrać pewności, co do ich słuszności, tym bardziej rozumiem czytelnika, który być może pierwszy raz zetknie się z nimi.

Wszystkich interesuje, co dalej, co po śmierci. Czy jest jakaś nadzieja, że nie żyjemy na próżno? Wszystkie kościoły dają swoim wiernym jakąś nadzieję. Większość chrześcijan przyjęła aż dwie nadzieje. Nieśmiertelną duszę i zmartwych-wstanie. Przyjęła je bez dowodów. Może to i dobry pogląd, jak jedna nadzieja zawiedzie, to pozostanie jeszcze druga. Różne kościoły głoszą różne nadzieje, a sprzeczne poglądy nie mogą być jednocześnie prawdziwe. To, że człowiek nie ma nieśmier-telnej duszy, to już dostatecznie rozważaliśmy. Pozostało, więc chrześcijaninowi zmartwychwstanie jako jedyna nadzieja. Ale zmartwychwstanie to nadzieja i na temat pewności zmartwych-wstania nie można dyskutować, bo to ewentualna przyszłość, więc nie ma dowodów "za" i "przeciw", można tylko czekać. Ale warto tę myśl przyjąć, bo z nadzieją łatwiej żyć, choćby była nawet iluzją.

A jaką nadzieję ma ewolucjonista? Jego nadzieja jest oparta na logice faktów. Może być bardziej pewna od nadziei chrześcijanina. Wszechświat, w którym żyjemy, jest niewyo-brażalnie ogromny, o niewyobrażalnie precyzyjnych prawach, dzięki którym mogło powstać życie i współczesna technika. Gdyby którekolwiek z tysięcy praw, które znamy, było o mały procent inne, nie byłoby nas i życia, a wszechświat wyglądałby zupełnie inaczej. Zgłębiając tę wiedzę dostrzegamy, jak niewyobrażalną Inteligencję i Mocą jest autor tych praw i Twórca materii, Bóg. Niemal wszystkie kościoły przedstawiają Boga jako osobę, lub trzy osoby w jednej, co jest bezpodstawne, Boga, który się gniewa, którego trzeba przebłagać. Potrzebni są najrozmaitsi pośrednicy, którzy proszą, wstawiają się za człowiekiem. Pan Bóg nie chce, ale w końcu się zgodzi, bo Mu się naprzykrzają. Czy taki wniosek możemy wyciągnąć z ogromu Wszechświata i tysięcy precyzyjnych praw materii?

W czym więc tkwi nadzieja ewolucjonisty? Tkwi ona w mądrości i mocy Stwórcy. Jeżeli wszystko, co obserwujemy w kosmosie, w budowie materii i jej prawach, jest precyzyjne, celowe i mądre, to mając tak potężnego i mądrego Twórcę, możemy pokładać nadzieję w Jego mądrości i mocy. Możemy mieć nadzieję, że przewidział i że istnieją prawa materii, których

jeszcze nie znamy, dotyczące jakiejś formy "życia" po śmierci. Każde zjawisko fizyczne wydaje się nam niezrozumiałe, niemal cudowne, do momentu poznania praw, które nim rządzą. Po poznaniu tych praw uznajemy zjawisko za proste, naturalne i zrozumiałe. Niech za przykład posłuży zamiana energii ruchu w materię. Podobnie może być z jakąś formą życia, z jakąś formą świadomości, nieznaną nam, której nie jesteśmy w stanie przewidzieć, a która według istniejących praw materii, może być prostą, bardzo logiczną i naturalną. Dowodem na istnienie świadomości poza naszym ciałem mogą być relacje osób, które przeżyły śmierć kliniczną.

Jest jeszcze jeden bardzo mocny filar, na którym możemy budować naszą nadzieję. Naukowcy są zgodni, co do faktu, że nasz umysł nie mógł powstać drogą ewolucji, według znanych nam praw. Możemy powiedzieć, że wyprzedza on ewolucję i to znacznie. Jak to się stało, że tak, jak wszystkie istoty, powstaliśmy drogą ewolucji, a umysł człowieka kształtowały inne prawa, których nie znamy. Pojawiliśmy się około sześćdziesięciu lub siedemdziesięciu tysięcy lat temu, z umysłem daleko odbiegającym od możliwości twórczych ewolucji. Takie są ustalenia naukowców.

Te nieznane nam prawa, dotyczące naszego mózgu i inteligencji, mogą być dla nas przesłanką do budowania nadziei, że mogą one działać, jeszcze poza naszą śmierć.

To, że jesteśmy pod względem umysłowym wyjątko- wymi istotami na ziemi, jest oczywiste. Nadzwyczajne zdolności naszego umysłu mogą być celowe. Przyjmujemy, że wszystkie prawa przyrody, te znane i nieznane, które ukształtowały nasz umysł, są celowe. Skoro pod względem umysłowym jesteśmy wyjątkowi, możemy spodziewać się celowości tej wyjątkowości, czyli spełnienia naszych odwie-cznych marzeń - życia.

Możemy, zatem powiedzieć: pokładamy nadzieję w mądrości i mocy Bożej, w celowości działania Boga względem człowieka, którego dowodem jest nasz wyjątkowy umysł. Bez nadziei, opartej na istnieniu świadomości, po śmierci ciała nasze życie nie miałoby sensu. Chcę podkreślić, że jeżeli my ludzie działamy celowo, to tym bardziej celowe działanie przypisu-jemy Bogu. Skoro powstaliśmy jako efekt celowego działania Boga, to możemy mieć nadzieję, że na próżno nie żyjemy, tu na tej ziemi. A co do sensu i celu życia, to każdy może mieć inny cel i inny sens.

Inne zagadnienie, nie związane z powyżej przedstawionymi, mogącym mieć wpływ na nadzieje ewolucjonistów, to fakt występowania w przyrodzie dualizmu, plus i minus, materia i antymateria itd. Jednak na zasadzie dualizmu możemy budować dość logiczne przypuszczenia, że tak, jak istnieje świat realny, tak może istnieć świat inny, duchowy (nie mylić z duchami), niezwiązany z naszym materialnym światem, i wzajemnie na siebie nie oddziałującym. Nie znamy praw tego, na razie hipotetycznego, świata, ale relacje z "pogranicza śmierci" mogą potwierdzać tę hipotezę. Wtedy nasze nadzieje miałyby mocniejszą podstawę. Są to moje przypuszczenia i mogą nie być poważnie traktowane przez Czytelnika, ale ja, przywiązują do nich dość duże znaczenie. Oczywiście własne zdanie jest dla każdego z nas najcenniejsze. Cała ta książka ma ten właśnie cel. Własne zdanie, po wielokrotnej analizie podsuniętych tematów.

164

165



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
MPO P1 1P 152
152 System C sprezenie zewnetrzne bezprzyczepnosciowe
165 167 607 pol ed01 2007
152
MJA P1 1P 152
Jabłonie zimą str 165
6 157 165 p
plik (152)
Bańka Psychologia jakości życia str 11 109, 165 178 rozdz 1 3, 7(1)
165 wzor nr 1
145 152
3 (152)
152 515303 robotnik gospodarczy
MIN P1 1P 152
152 Manusktypt przetrwania
JW 142 152 cytoszkielet3
152-153
152 , "Chcieć rozumieć świat bez rozumienia siebie samego"

więcej podobnych podstron