Biografia jako tworzywo artystyczne na postawie życia i twórczości J Kochanowskiego i J Słowackiego moja oryginalna


0x08 graphic
Któż piękniej potrafi z małych rzeczy stworzyć wielkie jeśli nie poeci? Ich niezwykły sposób przedstawiania świata zasługuje na wieczną chwałę. A gdy artyści z własnego życia i doświadczenia tworzą pomnik, który przetrwa wieki, to właśnie biografia staje się tworzywem artystycznym - tematem i sposobem na dzieło, staje się nierozerwalną częścią współistniejącą z kunsztem, świadczącą o wielkości twórcy. Dlatego często zdarza się, że kluczem do odszukania sensu dzieła jest biografia. Tak też dzieje się w przypadku dwóch wielkich polskich poetów, niezapomnianych i niezrównanych, o których kilku utworach mam przyjemność opowiedzieć. Są to Jan Kochanowski i Juliusz Słowacki, renesansowy humanista oraz romantyk, których, mimo tworzenia w odległych epokach, łączy utrwalanie własnych przeżyć w pamięci ludzkości w najpiękniejszy, poetycki sposób.

Rozpocznę od J. Kochanowskiego, który żył w latach 1530 - 1584 i tworzył w dobie renesansu. Urodził się w Sycynie w szlacheckiej rodzinie Kochanowskich herbu Korwin i spędził tam swe dzieciństwo. W latach 1544-1559 pobierał nauki, rozpoczynając od Akademii Krakowskiej przez uniwersytet w Królewcu, a na studiach padewskich we Włoszech kończąc. Tak więc lata młodości minęły Kochanowskiemu na zgłębianiu nauk humanistycznych co się łączy z studium łaciny, greki i hebrajskiego, poznaniem kultury, filozofii i twórców starożytnych oraz wiedzą o współczesnych prekursorach renesansu. Dzięki zagranicznym studiom Kochanowski podróżował po wielu krajach Europy, odwiedzając historyczne miejsca oraz poznając ważne postacie renesansu. Po powrocie na stałe do ojczyzny w latach 1559-1574 Kochanowski przebywał na dworach polskich możnowładców, biskupów oraz królewskim u Zygmunta II Augusta, gdzie został mianowany sekretarzem. Wtedy uczestniczył w sejmach i zajmował się działaniami politycznymi a nawet militarnymi „jako rycerz” w wyprawie przeciw wojskom Iwana Groźnego na Litwie w 1567r. wcześniej dzięki mecenatowi biskupów Piotra Myszkowskiego i Filipa Padniewskiego otrzymał probostwa w Poznaniu i Zwoleniu, z których mógł czerpać dochody, wolny od posług duchownych.

Właśnie do etapów życia studenckiego i dworskiego odnosi się jedna z wielu fraszek pt. „Do gór i lasów”. Poeta pod wpływem niezmienności i stałości (trwania) gór i lasów snuje refleksję na temat swego minionego życia, którego także nic już nie zmieni. Jednocześnie dziwi się on ilości i różnorodności życiowych doświadczeń. Pojawia się zatem wspomnienie licznych podróży z czasów młodości do Włoch, Francji i Niemiec, przez morza i jaskinie, ku uciesze młodzieńczych zapałów, dla których koniecznością jest poznanie wszystkiego, co dane jest na tej ziemi. Następnie przypomina i wychwala swoje długie, lecz dynamiczne i ulotne życie, które obfitowało w liczbie wykonywanych profesji: od studenta przez rycerza i dworzanina, na końcu zaś księdza. Ciągłe przeobrażanie się i poszukiwanie najlepszej drogi życia, samodzielne, aktywne kreowane siebie poeta porównuje z mitycznym bożkiem Proteuszem, który miał magiczną zdolność przybierania coraz to nowych postaci. Sam bohater wyznawał starożytną regułę carpe diem, wykorzystywania każdego dnia, każdej chwili, by brać z życia to, co najlepsze. Teraz gdy wiekiem zbliża się ku stateczności, ma świadomość, że życie przeżył intensywnie, niczego nie żałując, rozkoszując się chwilą.

Ostatnim etapem w życiu Jana Kochanowskiego był żywot ziemianina w Czarnolesie, w spokoju, z dala od dworskiego przepychu i kariery duchownej. Oznacza to całkowite poświęcenie się twórczości literackiej, czemu sprzyjała niezależność i dojrzałość poety. Okres czarnoleski zapoczątkował ślub z Dorotą Podlodowską w 1575 r. Sielski żywot ziemianina, szczęśliwego męża i ojca nagle przerwała śmierć ukochanych córek, najpierw Urszuli, a potem także Hanny. Ostatnie lata życia upłynęły więc w atmosferze smutku i rozpaczy. Tragiczne wydarzenia skłoniły artystę do napisania trenów- utworów żałobnych utrwalających z pamięci bliską, zmarłą osobę. Śmierć córeczki stanowi zakłócenie wypracowanego przez lata porządku i bezpieczeństwa postawy stoika. Treny są więc pretekstem do przedstawienia własnego kryzysu światopoglądowego oraz próbą znalezienia możliwości „cierpienia po ludzku” i wewnętrznej równowagi. To właśnie nie Urszulka jest główną bohaterką „Trenów”, tylko jej stroskany zrozpaczony ojciec - poeta, nie potrafiący się pogodzić z jej odejściem, dla którego rodzinny dom, niegdyś ognisko szczęścia, nagle stał się miejscem bólu. Zburzeniu uległa wyznawana dotychczas doktryna stoicyzmu, przekonanie, że ogromna wiedza zdobyta przez dziesiątki lat studiów, podróży i służby dworskiej, wiara w sens i mądry ład życia zapewnią niewzruszoność wobec osobistego nieszczęścia.

Cykl trenów przedstawia wyidealizowany obraz dziecka, ale przede wszystkim wzrastające cierpienie i utratę wiary ojca - poety - myśliciela. Dla Kochanowskiego stoickie ideały mądrości, cnoty i trzeźwości umysłu w każdej chwili, straciły na znaczeniu. Problem ten przedstawia „Tren IX”. Apostrofa do Mądrości ukazuje złudność jej obietnic i nadziei jakie czyni temu, kto jej ślepo słucha, bo cech ludzkich, człowieczeństwa nie można się wyrzec i porzucić, by stać się aniołem. Mimo że utwór wychwala cechy mądrości, dzięki której człowiek osiąga wieczne szczęście, wznosi się ponad życie doczesne, każdy los przyjmuje z jednakową postawą, to tak naprawdę przebrzmiewa przezeń ironia, wskazująca na znieczulenie, odczłowieczenie, zobojętnienie człowieka. Już samo stwierdzenie „Kupić by cię Mądrości” wyszydza jej zasługi, bo przecież wypracować ją można jedynie prze poświęcenie, naukę i wyrzeczenia.

Podmiot liryczny przyznaje się, że łudził siebie, iż już tę mądrość zdobył, gdy nagle w konfrontacji z dramatyczną rzeczywistością poznał całą nicość jej pouczeń. Dlatego przyznaje się do pozostania człowiekiem, mimo dojścia do ostatnich stopni przybytku mądrości. W końcu w kolejnych trenach znalazłszy ukojenie i przezwyciężywszy kryzys poeta godzi się ze swym nieszczęściem i odnajduje poczucie wewnętrznej równowagi, przez odrodzenie się dawnych ideałów filozoficznych i wiary w opatrzność Boga. Światopogląd odbudowuje się dzięki dojrzałemu optymizmowi i opiera się na koncepcji ludzkiego losu, zakładającej obecność takich doświadczeń w życiu jak cierpienie, ból i klęski.

Przejdę teraz do Juliusza Słowackiego jednego z największych twórców romantyzmu, żyjącego w latach 1809-1849. Urodzony w Krzemieńcu na Wołyniu wychowywał się w środowisku inteligenckim. Wcześnie osierocony przez ojca, pozostając pod opieką matki, wzrastał i studiował prawo w Wilnie. Wybuch powstania listopadowego 1830 roku zastał go w Warszawie, gdy pracował jako aplikant w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu. Pod wpływem matki Słowacki opuścił walczącą ojczyznę udając się do Drezna, a stamtąd jako kurier dyplomatyczny Rządu Narodowego do Londynu i Paryża. Po wypełnieniu misji politycznej oraz upadku powstania wybrał emigrację, osiadając w stolicy Francji, co wywołało poczucie winy i świadomość opuszczenia narodu w potrzebie. Środowisko emigracyjne niechętnie odnosiło się do twórczości poety, przez co ten wyjechał w 1832 r. do Szwajcarii, a następnie zwiedził Rzym i Neapol oraz odbył romantyczną podróż na Wschód do Grecji, Egiptu i Palestyny. Dopiero pod koniec 1838 r. powrócił do Paryża, by tam spędzić resztę życia. Jedyną osobą, którą Słowacki kochał zawsze, ponad życie, była jego matka Salomea. Nie widzieli się przez 20 lat, za jedyną rozmowę służyły im pisane listy, na każdym kroku towarzyszyła im więc tęsknota. Z tego powodu uważam, iż Juliusz, pisząc w Szwajcarii w 1835 r. utwór „Rozłączenie” myślał właśnie o najdroższej swej rodzicielce, która pozostała daleko w kraju lat dziecinnych. „Rozłączeni - lecz jedno o drugim pamięta”. Sytuacja liryczna wskazuje na głęboki żal i smutek związany z rozłąką z najukochańszą osobą, z którą podmiot liryczny porozumiewa się jedynie za pomocą listów. Ta forma musi mu wystarczyć , by wyrazić wszystko, co chciałby przekazać osobiście, ponieważ ma świadomość, iż już nigdy nie ujrzy adresatki. Potrafi jednak wyobrazić sobie postać, stan ducha i codzienne czynności bliskiej osoby, ponieważ miejsce jej przebywania zna on bardzo dobrze. Podobnie nie może jednak uczynić najukochańsza, bo nie przeżyła tego samego, co podmiot liryczny, nie ma takiego zmysłu, by móc odczuć atmosferę towarzyszącą, zobaczyć w myśli miejsca symbole, które poeta poznał, dostrzegł, do których przywykł i pokochał, które stały się dlań tymczasowym domem. Jedynie może ona współtęsknić, na zawsze mieć w sercu biednego tułacza, poświęcać mu wszystkie swe myśli, które ugasiły spokój, a wznieciły żal, smutek, samotność, tęsknotę, poczucie bezradności wobec emigracji, nie możności spotkania drugiej osoby. Pozostaje więc tylko systematyczna korespondencja, by „jak [te] dwa słowiki, co się wabią płaczem” zawsze o sobie pamiętać, mieć ukochaną cały czas w sercu i choć na chwilę ukoić żal, powstrzymać łzy. Ponad to losy emigranta, samotnego, opuszczonego, bez możliwości powrotu do ojczyzny, bez stałego miejsca w świecie, bez rodziny dającej szczęście i spokój wyryły w poecie głęboka nostalgię za tym wszystkim, co kochał i pragnął mieć. Te rozterki smutnego tułacza zawarte zostały w „Hymnie” pisanym o zachodzie słońca na morzu w drodze do Aleksandrii. Wspaniałe dary Boga: zachód słońca, cisza wieczorna, bezkresna przestrzeń morza wyzwalają w poecie potrzebę otwarcia serca, na co dzień zamkniętego przed innymi. Malowniczość obcych krajobrazów przywołuje w pamięci tylko jeden, którego zobaczyć już nie będzie nigdy dane emigrantowi. Nostalgię za Polską pogłębia widok powracających do swych gniazd bocianów, odwiecznych symboli, które Polakowi kojarzą się z domem, rodziną, nierozerwalnym trwaniem przy sobie, zwiastunem lepszych, wiosennych dni. Ale poeta nigdy nie zazna tego szczęścia, co więcej dochodzi do niego rozpaczliwa myśl o nieznajomości miejsca swojego pochówku, dlatego przyszły los powierza Bogu, by On pamiętał, gdy inni zapomną, gdy nawet „modlitwa dziecka nic nie pomoże”, ponieważ jest świadomy, że pielgrzymka po świecie nie znajdzie swojego kresu w wymarzonym umiłowanym, uświęconym miejscu - ojczyźnie. Podmiot liryczny skarżąc się Bogu na nieunikniony los, buntuje się przeciw swej nicości, choć wie, że ona i tak go dosięgnie. Na dodatek poeta dokonuje bilansu swego dotychczasowego życia. Obrazują je następujące słowa:

„Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
 Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
 Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
 Przy blaskach gromu”

Są one przepełnione żalem, rozgoryczeniem, smutkiem. Wprost przypominają wydarzenia dotyczące życia Juliusza Słowackiego: śmierć trzech bardzo bliskich osób - ojca Euzebiusza, ojczyma Augusta Bécu oraz najlepszego przyjaciela w czasach młodości Ludwika Spitznagla, następnie lata spędzone na nauce w Wilnie i pracy w Warszawie, co wiązało się z wczesnym opuszczeniem domu rodzinnego, w końcu zaś emigracja z Polski podczas powstania listopadowego i niepewny los tułacza, błąkającego się po świecie przepełnionego nostalgią za ojczystym krajem.

Na zakończenie moich rozważań chciałabym potwierdzić to, co zawarłam we wstępie. Łatwo zauważyć, że biografia jako motyw istnieje na równi z innymi na trwałe zapisanymi w literaturze, a w rękach poetów, będąc tworzywem artystycznym, nabiera niezwykłej, metaforycznej wartości. Stanowiąc inspirację do stworzenia wielkiego dzieła, zachowującego ponadczasową wartość dla każdego z nas, daje nam szansę poznania historii życia twórców z ich własnej, subiektywnej perspektywy. Dzięki temu mamy możliwość odkrycia czego nauczyły ich minione lata, czym kierowali się dokonując licznych życiowych wyborów, jak poszczególne wydarzenia wpływały na kształtowanie się ich światopoglądu, a przede wszystkim co czuli w ważnych przełomowych dla siebie chwilach.

Życie Jana Kochanowskiego jak również Juliusza Słowackiego trwało krótko, pokonani przez choroby zmarli w sile wieku. Ale to wystarczyło, by następne pokolenia zapamiętały ich jako najznakomitszych poetów narodowych. Dużą rolę odegrały w obu przypadkach życiowe doświadczenia dostarczające źródła inspiracji i natchnienia do napisania fraszek, trenów czy romantycznych liryków. Liczne przytoczone przeze mnie przykłady obrazują w jakim stopniu biografia ma wpływ na twórczość poety, gdzie artystyczność słowa pozwala przeobrazić ją w najpiękniejszy, choć niejednokrotnie smutny i nostalgiczny obraz życia, myśli i uczuć.

BIOGRAFIA JAKO TWORZYWO ARTYSTYCZNE NA PRZYKŁADZIE

J. KOCHANOWSKIEGO I J. SŁOWACKIEGO.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NOWA Biografia jako tworzywo artystyczne na postawie życia i twórczości J Kochanowskiego i J Słowa
Programy lojalnościowe jako narzędzie wpływu na postawy i zachowania konsumentów Dorota Pawlikowska
Biografia poety romantycznego jako tworzywo literackie
Biografia poety romantycznego jako tworzywo literackie[1]
Wpływ płci psychicznej na postawę twórczą
Biografia poety romantycznego jako tworzywo literackie[1]
Biografia Adama Mickiewicza z podziałem na 3 okresy jego życia
Jerzy Smulski Autobiografiom jako postawa i jako strategia artystyczna
Ocena wpływu alloplastyki stawu biodrowego na jakość życia
Dokończ odpowiedzi na postawione pytania x12
Arteterapia jako terapia przez sztukę, terapia przez twórczość, arteterapia, rękodzieło, sztuki plas
Material obowiazujacy na egzaminie -dzialania tworcze, pliki zamawiane, edukacja
Koncepcja Boga, życia i świata w twórczości Kochanowskiego i
Woda jako najpopularniejszy tlenek na kuli ziemskiej Omów jej właściwości, rodzaje i sposoby ochron
244.Asceta i rycerz, jako dwie rózne sredniowieczne postawy (parenetyczny charakter lit. sredniowiec
KAŻDA EPOKA TWORZY BOHATERÓW NA MIARĘ SWOICH CZASÓW, KAŻDA EPOKA TWORZY BOHATERÓW NA MIARĘ SWOICH CZ
Postawa ciała jako wartość autoteliczna Typy postawy ciała człowieka
JAK WIELKIE KATASTROFY PRZYRODNICZE WPŁYNĘŁY NA EWOLUCJĘ ŻYCIA NA ZIEMI
Asceta i rycerz, jako dwie różne średniowieczne postawy (2)

więcej podobnych podstron