Listy Ojca Pio
LISTY OJCA PIO
Tom l
KORESPONDENCJA Z KIEROWNIKAMI DUCHOWYCH
(1910-1912)
Opracowali
Melchior da Pobladura Aleksander da Ripabottoni
Tłumaczenie na język polski
Bożenna Winczyk-Sowa Józef S. Kafel OFM Cap.
1000133114
ARCHIDIECEZJALNE WYDAWNICTWO ŁÓDZKIE
Łódź 1995
Tytuł oryginału:
EPISTOLARIO I
Corrispondenza con i direttori
sptntuali (1910-1922), a cura di Melchiore da Pobladura e Alessandro da Ripabattoni
II Edizione
Ed „Voce di Padre Pio"
Convento S Maria delie Grazie
71013 San Giovanm Rotondo (FG) 1981
Projekt okładki Ewa Laśkiewicz-Albińska
IAOELL
Impumatur
P Rosano da Cengnola,
Mmistro Provmciale OFM Cap
Campobasso, 21 agosto 1970
t Yalentino Vailati, Arcivescovo Manfredonia,
li 3 settembre 1970
Impnmatur
Kuria Archidiecezji Łódzkiej Ldz. ^2/95 z 31 stycznia 1995Ś!
Redaktor Wydawnictwa M Barbara Libiszowska
ISBN 83-85022-46-5
ARCHIDIECEZJALNE WYDAWNICTWO ŁÓDZKIE •JO-458 Łódź, ul. ks I Skorupki 3, tel (0-42)36-04-81
Ark wyd 12, ark druk 18 Drukarnia Wydawnictw Naukowych SA 90-450 Łódź, ul Żwirki 2
Bibl. Jagiell. 1995 EO
SPIS TREŚCI
Przedmowa do polskiego wydania 7
WPROWADZENIE DO KORESPONDENCJI
Autorzy listów 10
I Ojciec Pio z Pietrelciny 10
1 Rys biograficzny 10
2 Jego osobowość 21
a Stan fizyczny 21
b Profil ludzki 27
3. Jego misja 37
a „Powołanie do dzieła współodkupienia" 37
b Współpracownik Chrystusa Odkupiciela 39
c Wypełnianie programu współodkupienia 43
II. Duchowi kierownicy 46
1 Ojciec Benedykt z San Marco m Lamis 46
2 Ojciec Augustyn z San Marco m Lamis 48
Omówienie zbioru listów 52
1 Geneza 52
2 Historia 57
3 Styl 60
4 Treść i wartość 63
5 Metoda edycji 67
Kierownictwo duchowe 70
1 Konieczność kierownictwa 70
2 Uczeń 71
3 Kierownik duchowy 79
Mistyczne itinerarium, czyli mistyczna droga 87
I Postawa Ojca Pio wobec nadzwyczajnych dróg życia duchowego 88
II Konstytutywne i integratywne elementy życia zjednoczonego z Bogiem 92
III Ciemna noc ducha 102
1 Pojęcie 102
2 Opis 105
3 Zachowywanie się w czasie próby ' 107
4 Czynniki dominujące 110
a Czynnik Boży 110
b Szatańskie działanie, 111
c Czynnik moralny 119
d Czynnik psychologiczny 121
IV Zwyczajne zjawiska mistyczne 123
V Nadzwyczajne zjawiska mistyczne 131
VI Autentyczność i znaczenie tego mistycznego doświadczenia 137
LISTY
Okres pierwszy (maj 1909 - luty 1916)
Charakterystyka okresu
1. Pobyt w Pietrelcinie
2. Rys biograficzny
3. Duchowa droga
4. Szatańskie ataki
5. Kierownictwo duchowe
6. Okresy korespondencji Listy (1910-1912)
143
145
145
145
146
147
148
148
150
151
PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA
LISTY OJCA PIO dzięki uprzejmości wicepostulatora ojca Gerarda De Flumeri z San Giovanni Rotondo zamierzamy sukcesywnie wydawać drukiem w Archidiecezjalnym Wydawnictwie Łódzkim. Będą to teksty źródłowe autorstwa Sługi Bożego Ojca Pio i jego korespondentów. Jest to pierwsze wydanie w języku polskim korespondencji Ojca Pio z jego kierownikami duchowymi.
Czysto wewnętrzne relacje: Bóg - Człowiek, a także Człowiek — Człowiek są zanurzone i ukazane zarówno w bardzo szczegółowych realiach codziennego życia, jak i w wymiarach nadprzyrodzonej, transcendentalnej rzeczywistości innego świata- świata Ducha i duchów.
Dzieje ducha, jawiące się na tych stronicach, to nie tylko dzieje ducha Ojca Pio i jego korespondentów, ale to także realne lub potencjalne dzieje ducha wielu ludzi - w tym także Czytelników - i to wbrew możliwym przypuszczeniom - Czytelników świeckich, a zwłaszcza niewierzących.
Wielotomowe włoskie EP1STOLARIO (Zbiór listów), mające kilka tysięcy stronic, zostało opracowane przez dwóch wybitnych znawców katolickiej teologii życia ascetyczno-mistycznego i problemów związanych z Ojcem Pio. Obydwaj znali go osobiście. Jeden z nich (ojciec Aleksander) należy do tej samej prowincji zakonnej i przez wiele lat był naocznym świadkiem jego niełatwych dziejów wewnętrznych i zewnętrznych. Ich opracowanie będzie w polskim wydaniu podzielone na kilka tomów.
Niniejszy tom w pierwszej części zawiera Wprowadzenie do włoskiego wydania korespondencji Ojca Pio z jego kierownikami duchowymi, w drugiej części - listy z lat 1910-1912, które pochodzą z tzw. okresu pierwszego obejmującego lata 1910-1916. W drugim tomie zamieścimy kolejne listy z tego okresu (1913 - 1916). Wprowadzenie jest stosunkowo obszerne. Inne jednak nie może być - tak ze względu na przedstawioną problematykę, jak i rozmiary włoskiego i polskiego wydania.
Mamy uzasadnioną - jak sądzimy - nadzieję, ze nasza inicjatywa zaowocuje za wstawiennictwem Matki Bożej - podobnie jak w innych państwach - również na niwie polskich serc. Oby się to działo zgodnie z życzeniem Boga dla dobra Kościoła Chrystusa Pana, naszej Ojczyzny i każdego Czytelnika.
Z okazji trzechsetnej rocznicy przybycia braci mniejszych kapucynów do Krakowa (sprowadzonych wcześniej do Polski dzięki usilnym staraniom króla Jana III Sobieskiego) Im właśnie -jako symbol naszej wdzięczności -dedykujemy niniejszy tomik. Mówi on o wyjątkowym darze - dla dobra całej rodziny ludzkiej i każdego człowieka - nieskończonej dobroci Boga, jakim jest kochany Ojciec Pio i nasz wielki rodak - papież Jan Paweł II.
Tłumacze
WPROWADZENIE DO KORESPONDENCJI
Nie jest naszym celem przedstawienie całej rozległej panoramy ludzkiego i duchowego życia Ojca Pio. Nasze zadanie jest skromniejsze i obejmuje bardzo ograniczony okres. Świadomie zajmujemy się tylko problematyką, wynikającą z listów tutaj opublikowanych i okresem biograficznym, który one ilustrują. Co więcej, w tych wstępnych uwagach postaramy się, w miarę możliwości, by mówił Ojciec Pio, aby nie zniekształcić jego myśli i dotrzeć bezpośrednio do źródeł ukazujących fakty, naukę i ukierunkowania, które usiłowaliśmy wyakcentować.
Jesteśmy w pełni świadomi, że przedstawienie całej osobowości Ojca Pio we wszystkich jej aspektach ludzkich i duchowych, przez nas zaledwie nadmienionych, znajdzie w innych badaniach i opracowaniach bogaty rozwój i fascynujące ujawnienia się w późniejszych etapach jego życia. Będzie to zadaniem jego biografa, aby zebrać te wszystkie fakty, umieścić je w ramach historycznych i biograficznych, ocenić ich znaczenie i dokonać interpretacji. Jego zadaniem będzie także ubogacić je innymi elementami i faktami, prezentując w ten sposób autentyczny, ostateczny i doskonały obraz Ojca Pio, na który zasługuje i którego oczekują ci, którzy go podziwiają.
AUTORZY LISTÓW
I. OJCIEC PIO Z PIETRELCINY
To, co przedstawiamy tutaj, nie jest ani biografią, ani nawet biograficznym szkicem, ale prezentacją kilku chronologicznych danych, aby na ich tle umieścić obraz duchowości bohatera zbioru tych listów, ocenić ludzki aspekt jego mistycznej drogi i uwidocznić kilka bardziej charakterystycznych rysów misji, którą Bóg mu powierzył w Kościele i w świecie.
1. RYS BIOGRAFICZNY
Dzieciństwo i okres młodzieńczy. Ojciec Pio z domu Franciszek For-gione, syn Grazio Maria i Marii Józefy Di Nunzio, urodził się 25 maja 1887 r. w Pietrelcinie (w pobliżu Benevento) i następnego dnia został o-chrzczony w kościele pw. Matki Bożej Anielskiej. Jego dzieciństwo, które upłynęło pogodnie - w środowisku rodzinnym niebogatym, chrześcijańskim - nie wyróżniało się żadnymi znaczniejszymi i głośniejszymi wydarzeniami. Jednakowoż nie brak w nim zapowiadających znaków, które tę nieznaną miejscowość w pobliżu Benevento uczyniły znaną na całym świecie.
Franciszek miał zaledwie pięć lat, kiedy w niezwykłym dla jego wieku uniesieniu i prawdopodobnie w nieświadomości doniosłości tak zdumiewającego i transcendentnego aktu zaczyna pielęgnować w sobie myśl poświęcenia się Panu Bogu na zawsze. W tym samym wieku pojawiają się pierwsze charyzmatyczne dary i pierwsze gwałtowne ataki szatana. „Ekstazy i objawienia - zapewnia jeden z jego kierowników duchowych - zaczęły się w piątym roku życia, kiedy miał zamiar i pragnienie poświęcenia się na zawsze Panu Bogu i trwały nadal. Pytany dlaczego ukrywał je tak długo (aż do 1915 r. ) szczerze odpowiedział, ze ich nie wyjawiał, ponieważ myślał, ze jest
10
to coś zwykłego, co ma miejsce u wszystkich ludzi [... ]. W wieku pięciu lat rozpoczęły się również ukazywania się diabła"1.
Mając jedenaście lat, przystąpił - zgodnie z ówczesnym zwyczajem -po raz pierwszy do stołu eucharystycznego, a 27 września 1899 r. przyjął - z niewysłowioną duchową radością- sakrament bierzmowania (zob. List 188).
Po trzeciej klasie szkoły podstawowej przerwał naukę, którą podjął następnie w prywatnej szkole podstawowej i kontynuował aż do trzeciej klasy gimnazjalnej.
W stosunku do rówieśników w jego wieku, Franciszek był małomówny, zamknięty w sobie, ale nie gburowaty. Wolał żyć z dala od nich. W rodzinnej miejscowości był znany wszystkim ze swojego wzorowego zachowania się i z częstszego (rano i wieczorem) uczęszczania do parafialnego kościoła.
Powołanie zakonne. Oto coś, co dojrzewało w tym czasie w jego niewinnej duszy. Około piętnastego roku życia otrzymał wewnętrzne ostrzeżenie o nieprzejednanych walkach, które miałby toczyć z szatanem2, a właściwie o konieczności zmierzenia się z nim, kiedy nadejdzie czas wyboru drogi swej przyszłości i podjęcia decyzji, oświeconej delikatnym tchnieniem łaski Bożej. Jeszcze w dwadzieścia lat później wspomina z wielkim wzruszeniem wewnętrzne walki, które wówczas toczył:
„Mój Boże! Kto będzie w stanie opisać wewnętrzne męczeństwo, przez które przeszedłem? Samo wspomnienie tej wewnętrznej walki, która trwała we mnie, mrozi mi krew w żyłach, chociaż minęło albo mija blisko dwadzieścia lat od tamtej pory. Słyszałem głos zobowiązujący mnie do posłuszeństwa Tobie, o prawdziwy i dobry Boże! Lecz Twoi i moi wrogowie zadręczali mnie, miażdżyli moje kości, urągali mi i szarpali moje wnętrzności "3.
Pokonawszy zwycięsko wszystkie trudności, Franciszek Forgione o-trzymuje habit kapucyński 22 stycznia 1903 r. w nowicjacie w Morcone i zmienia imię otrzymane na chrzcie na brat Pio z Pietrelciny. 22 stycznia następnego roku zostaje dopuszczony do złożenia czasowych ślubów zakonnych, a cztery lata później - zgodnie z przepisami prawa kanonicznego wówczas obowiązującego - składa uroczyste śluby „dla jednego i jedynego
1 AGOSTINO DA SAN MARCO IN LAMIS, Notizie supadre Pio I, f 16 r Ten rękopis zo-stał wydany przez Gerarda Di Flumeri pt Diario, Foggia 1971 Będziemy powoływać się na to wydanie
2 Tamże, p 44
Z Listu Ojca Pio pisanego osobiście do Niny Campanile, nauczycielki, wydanego przez ALESSANDRO DA RIPABOTTONI, Padre Pio da Pietrelcina Infanzia e adolescenza, 3 ed., San Giovanni Rotondo 1970, p 73-83
1 1
celu" -jak sam napisał w oficjalnym dokumencie - „mając na uwadze dobro duszy i poświęcenie siebie całkowicie służbie Pana Boga". Tak właśnie w klasztorze kapucynów w Sant' Elia a Pianisi 27 stycznia 1907 r. podpisał akt oddania się, przewidziany w wieku lat pięciu.
Studia kościelne. Brat Pio natychmiast po profesji czasowych ślubów podejmuje studia potrzebne do święceń kapłańskich: retorykę w Sant' Elia a Pianisi, filozofię w San Marco la Catola i Sant' Elia a Pianisi, a teologię w Serracapriola, pod kierunkiem ojca Augustyna z San Marco in Lamis, a później w Montefusco i Gesualdo.
Niczego nowego nie zanotowano w jego wewnętrznym życiu w tym czasie, ale jak on sam mówi później. Bożych charyzmatów nie brakowało. Rzeczywiście, 10 października 1915 r. pisze do swojego kierownika duchowego: „Twoje pierwsze pytanie jest takie, że chcesz wiedzieć, kiedy Jezus zaczął obdarzać swoje biedne stworzenie niebiańskimi wizjami. Jeśli się nie mylę, one chyba musiały rozpocząć się niedługo po nowicjacie".
Święcenia kapłańskie. Na drugim roku teologii brat Pio otrzymał niższe święcenia (19 XlI 1908 r. ), a święcenia subdiakonatu (21 XII 1908 r. ) w Benevento. Został wyświęcony na diakona w klasztornym kościele w Mor-cone 18 lipca 1909 r., a święcenia kapłańskie otrzymał w kaplicy księży kanoników katedralnych w Benevento 10 sierpnia 1910 r. Odprawił uroczystą mszę świętą prymicyjną w Pietrelcinie 14 tego samego miesiąca.
Pobyt w Pietrelcinie. Słabe zdrowie zmusza brata Pio do przerwania regularnego trybu studiów. W nadziei, że zmiana powietrza mogłaby być pomocna w odzyskaniu zdrowia, lekarze i przełożeni w połowie maja 1909 r. wysyłają go do rodzinnej miejscowości. Tutaj, z wyjątkiem kilku krótkich przerw, pozostaje aż do 17 lutego 1916 r., zmagając się nieustannie i bezskutecznie z tajemniczą chorobą, która męczy jego słaby organizm. Był to czas intensywnego życia wewnętrznego i wytrwałej ascezy po trudnych drogach duchowej wędrówki bogato zilustrowanej w zbiorze listów dotyczących pierwszego okresu.
Około połowy października 1911 r. po wizycie u słynnego lekarza Antoniego Cardelli, prowincjał ojciec Benedykt z San Marco in Lamis odwozi Ojca Pio do klasztoru w Venafro (koło Campobasso), aby pozostał w tamtejszej wspólnocie braterskiej. Lecz jego stan zdrowia zastraszająco się pogorszył i w celu uniknięcia zagrażającej katastrofy 7 grudnia został przeniesiony z powrotem do Pietrelciny. Następnego dnia - ku zdziwieniu wszystkich -odprawił mszę świętą śpiewaną, tak jakby zupełnie był nie cierpiał".
Słowa w cudzysłowie zostały wypowiedziane przez ojca Augustyna, który pozostawił nam następujące notatki o krótkim pobycie Ojca Pio w
12
Venafro: „Ojciec gwardian, w tym czasie ojciec Ewangelista z San Marco in Lamis, towarzyszył mu do Neapolu na badania lekarskie. Lekarze mało nas zrozumieli. W Venafro w listopadzie 1911 r. ojciec Ewangelista i ja sam spostrzegliśmy pierwsze nadprzyrodzone zjawiska. Byłem obecny przy kilku ekstazach i licznych znęcaniach się szatana nad nim. Spisałem w tym czasie wszystko, co słyszałem, gdy mówił podczas ekstaz i sposób w jaki szatan go dręczył [... ]. W czasie gdy pozostawał w Venafro żył jedynie Eucharystią, tak wtedy, kiedy sam mógł odprawić mszę świętą, jak i wtedy, kiedy przyjmował Komunię świętą, nie będąc w stanie odprawić mszy świętej"4.
Prowincjał, ojciec Benedykt, patrzył nieprzychylnie na przedłużający się pobyt Ojca Pio w rodzinie, a to dla Ojca Pio było przyczyną przykrości i gorzkich cierpień. Jednak dlatego, że powrót do klasztoru był dla niego niemożliwy, otrzymał 5 marca 1915 r. reskrypt ze Stolicy Świętej, który upoważniał go do pozostania jeszcze ,.poza klasztorem, aby się leczyć, ponieważ jest to jedyny środek, który daje nadzieję wyzdrowienia". Miał nadal nosić habit kapucyński i pozostawać pod posłuszeństwem przełożonego prowin-cjalnego.
Wybuch pierwszej wojny światowej w 1914 r. wprowadził wielki zamęt w prowincji kapucynów w Foggii, jak i we wszystkich innych prowincjach we Włoszech, ponieważ wielu zakonników zostało powołanych do służby wojskowej. Ojciec Pio także stawił się do biura wojskowego w Be-nevento 6 listopada 1915 r., aby wypełnić swój obowiązek obywatelski i 6 grudnia został przydzielony do 10 Korpusu Sanitarnego w Neapolu. Ale już 18 tego samego miesiąca był w domu na rocznym urlopie jako rekonwalescent.
W czasie pobytu poza klasztorem jego przełożeni wywierali na niego wzmożoną presję, aby powrócił do życia wspólnotowego. Jedna pobożna szlachcianka z Foggii, Rafalina Cerase, poprosiła go, aby przybył do tego miasta i był przy niej w czasie poważnej i budzącej zaniepokojenie chorobie. Ta prośba dała prowincjałowi okazję, aby wysłać mu „obediencję", bez ujawniania wszystkich powodów, polecającą udanie się do Foggii.
Z Foggii do San Giovanni Rotondo. Pobożne życzenie tej szlachcianki było wiarygodnym pretekstem dla przełożonych, aby wezwać Ojca Pio z powrotem do klasztoru i definitywnie go w nim zatrzymać. W ten sposób, opuszczając Pietrelcinę tego ranka, po południu 17 lutego 1916 r. przybywa do klasztoru św. Anny w Foggii i zostaje stałym członkiem tej wspólnoty. Następnego dnia odwiedza chorą po raz pierwszy (zmarła 25 111). Od tego momentu rozpoczyna się nowy i owocny okres jego służebnej działalności.
4AGOSTINO DA SAN MARCO IN LAMIS, op cii, p 198
13
Jednakowoż klimat tego miasta w sposób oczywisty nie służy jego słabemu zdrowiu. 28 lipca wyjeżdża, aby przez kilka dni przebywać w pobliskim klasztorze w San Giovanni Rotondo, gdzie klimat okazał się bardziej odpowiedni. Na początku września prowincjał, ojciec Benedykt, pozwolił mu na „tymczasowe" przeniesienie się do tego klasztoru, a to „tymczasowe" przeniesienie okazało się „stałe". Tutaj Ojciec Pio pozostał aż do swojej śmierci: nieprzerwanie pięćdziesiąt dwa lata!
Służba wojskowa. Wydarzenia wojenne zdezorganizowały regularne życie klasztorne. 18 grudnia 1916 r. Ojciec Pio powraca do armii w Neapolu, a 30 dnia tego miesiąca zwolniono go na czas nieokreślony, który jednakże według dokumentu był ograniczony do sześciu miesięcy. W rzeczywistości kartka pocztowa zawiadamiająca go o tym nakazie zaginęła i jego urlop trwał osiem miesięcy. 19 sierpnia 1917 r. powraca do koszar w Neapolu i wbrew wszystkim przewidywaniom zostaje uznany za zdolnego do wewnętrznej służby wojskowej. Dlatego pozostaje w koszarach aż do 5 listopada; w tym dniu otrzymuje urlop na cztery miesiące rekonwalescencji. Spędziwszy ten czas w San Giovanni Rotondo, 5 marca 1918 r. podejmuje służbę wojskową po raz ostatni. Rzeczywiście, 16 marca - na skutek podwójnego pęcherzykowatego zapalenia oskrzeli - został zwolniony, otrzymuje urzędowy dokument, że jego zachowanie było wzorowe i służył ojczyźnie „wiernie i z honorem" w czasie swej służby wojskowej, która obejmowała w całości 182 dni.
Nie licząc wyjazdów narzuconych przez służbę wojskową, Ojciec Pio opuścił San Giovanni Rotondo zaledwie dwa albo trzy razy. Od 18 do 23 maja 1917 r. przebywał w Rzymie, gdy odwoził siostrę Graziellę, która miała zostać zakonną siostrą brygidką w stolicy, przyjęła imię Pia od Matki Bożej Bolesnej (zm. 30 IV 1969 r.). Poza tym, od połowy kwietnia do połowy maja 1918 r. przebywał w klasztorze San Marco la Catola; przeżywał bardzo delikatny okres i został wezwany przez prowincjała, aby rozmawiać z nim i z ojcem Augustynem o jego trudnych duchowych problemach.
Stygmatyzacja. Wzmożony napływ ludzi. Życie Ojca Pio w czasie długich sześciu lat (1916-1922) nie było zaznaczone zewnętrznymi faktami, ale jego duchowym rozwojem, który omówimy w późniejszym rozdziale Wprowadzenia. Wspominamy tutaj tylko kilka mistycznych zjawisk, które posłużą wyjaśnieniu innych wydarzeń.
30 maja 1918 r. Ojciec Pio otrzymuje jedno z bardziej godnych odnotowania „mistycznych dotknięć samej substancji duszy" poprzez „ranę miłości", która wywołała godne podziwu skutki. 5-7 sierpnia tego samego roku miało miejsce mistyczne zjawisko zwane „zranieniem (transweberacją) ser-
14
ca", które można określić jako preludium do cudu stygmatów; pojawiły się one niewiele ponad miesiąc później (20 IX) i wywarły decydującą zmianę w jego życiu.
Wbrew rozważnej i całkowitej dyskrecji zachowywanej przez Ojca Pio i jego przełożonych, fakt ten niemożliwy był do ukrycia i stopniowo stał się publiczną własnością. Wiadomo, jak ogromny wpływ wywierają podobne cuda na wiernych. W następstwie tego, niezliczone rzesze zaczęły napływać do odległego kapucyńskiego klasztoru. Najpierw ukradkiem z otaczających miast, potem, z wielką wrzawą, z dalszych, szczególnie wtedy, gdy wieść o tym wydarzeniu dotarła do gazet. Fakt ten zapoczątkował różnorodną i niezwykle skuteczną kapłańską posługę Ojca Pio.
Stygmatyzacja pobudziła nie tylko pobożność ludową, ale także ciekawość naukowców. A przede wszystkim zwróciła uwagę kompetentnych władz i stała się sprawą ich odpowiedzialności.
W połowie maja 1919 r. Alojzy Ramanelli, prymariusz szpitala państwowego w Barletta, został wysłany przez prowincjała, ojca Benedykta do San Giovanni Rotondo, aby z naukowego punktu widzenia zbadać ten niezwykły przypadek. Dwa miesiące później, 26 lipca, przybył profesor patologii z uniwersytetu rzymskiego Amico Bignami, który w imieniu władz kościelnych z Rzymu powtórzył badanie za tydzień. W tym samym roku (dokładnie
9 X) trzecie badanie zostało przeprowadzone przez dr Jerzego Festa, lekarza wysłanego specjalnie do San Giovanni Rotondo przez ojca generała kapucynów. 15 lipca następnego roku dr Festa powtórzył badanie, tym razem wspólnie z dr Alojzym Ramanelli.
Oczywiście, opinie i wnioski uczonych, a także prasy nie mogły być zgodne co do pochodzenia natury stygmatów. Pomimo tego szacunek i poważanie dla „Stygmatyka z Gargano" wzrastał z dnia na dzień.
Kardynał Piotr Gasparri, sekretarz stanu Jego Świątobliwości, w liście z 19 listopada 1919 r., poleca Ojcu Pio pewne osoby i cieszy się z wiadomości, że będzie się modlił „za Ojca Świętego i za mnie, którzy tej modlitwy bardzo potrzebujemy" (zob. List 576).
24 marca 1920 r. T. E. Kenealy, arcybiskup Simla, udał się do San Giovanni Rotondo. Jego wizyta odbiła się szerokim echem w angielskiej prasie. 28 maja tego samego roku przybył J. E. Bonaventura Cerretti (późniejszy kardynał), arcybiskup tytularny Koryntu i sekretarz do nadzwyczajnych spraw kościelnych przy Watykanie.
W imieniu papieża Benedykta XV przybył również do San Giovanni Rotondo tego roku prokurator generalny pasjonistów, ojciec Alojzy Besi, wraz ze sławnym lekarzem rzymskim prof. Bastianelli. Ojciec Święty powie-
15
dział w tym czasie, że Ojciec Pio był jedną z tych niezwykłych osób, które Bóg posyła od czasu do czasu w celu nawrócenia ludzi. 25 października 1921 r. nastąpiła wizyta kardynała Augustyna Sili, prefekta najwyższego trybunału Sygnatury i delegata apostolskiego przy sanktuarium w Pompei. Kardynał był w towarzystwie J. E. Józefa De Angelis, z tej samej delegatury papieskiej.
Koniec kierownictwa duchowego ojca Benedykta. Około połowy
1921 r. ktoś puścił pogłoskę, ze Ojciec Pio będzie prawdopodobnie przeniesiony; mieszkańcy San Giovanni Rotondo zareagowali na to w sposób buntowniczy. Z drugiej strony, organy codziennej prasy, nie zawsze prawdomównej, przyczyniały się do zwiększania liczby osób, napływających w sposób coraz bardziej nie kontrolowany, l chociaż ogromna większość przybywających była pobożna, zachowywała się kulturalnie i była ożywiona wiarą, to jednak zdarzały się także akty fanatyzmu i nieroztropne postępowanie ciekawskich.
Aby uniknąć nadużyć i wyjaśnić sytuację, która wytworzyła się wokół klasztoru w San Giovanni Rotondo, interweniuje Święte Oficjum. 2 czerwca
1922 r. podało do wiadomości ojcu generałowi zakonu kilka wskazań w tej sprawie, które następnie miały być przesłane miejscowemu gwardianowi. Dokument ten polecał, by Ojciec Pio był „pod obserwacją" oraz że „należy unikać wszelkiej osobliwości i hałasu", a także żeby nie odprawiał mszy świętej o ustalonej godzinie, lecz o różnych porach - „raczej bardzo wcześnie rano i prywatnie"; „żeby nie udzielał błogosławieństwa ludziom"; „żeby nie pokazywał tak zwanych stygmatów, nie mówił o nich i nie pozwalał ich całować". Uznano także za właściwe, aby miał innego duchowego kierownika zamiast ojca Benedykta z San Marco in Lamis, z którym odtąd miał przerwać wszelką łączność, nawet listowną.
Tak się zamyka rozdział biograficznych wydarzeń Ojca Pio, mających swoje odniesienie w publikowanym zbiorze listów [Epistolario I\,
Ograniczenie działalności kapłańskiej. W ciągu dziesięciu lat od pierwszej interwencji Rzymu, Ojciec Pio przeżył wiele bolesnych wydarzeń.
Jak można było przewidzieć, spełnienie rozkazów otrzymanych od przełożonych nie było łatwe. Mimo dobrej woli i szczerego pragnienia tych, którzy musieli okazywać posłuszeństwo, nie udało im się uspokoić ludu, który nie godził się na pozbawienie go duchowej opieki Ojca Pio oraz w zdecydowany sposób przeciwstawiał się jego ewentualnemu przeniesieniu. Zazębiał się cały szereg czynników zewnętrznych, wobec których należało się ugiąć, jednocześnie nie przeciwstawiając się rozkazom przełożonych.
16
Z drugiej zaś strony, z Rzymu przychodzą zachęty jedne po drugich. W dekrecie datowanym 31 maja 1923 r. Święte Oficjum oświadcza, ze po wstępnym wnikliwym rozpatrzeniu „nie stwierdza się charakteru nadprzyrodzonego faktów przypisywanych Ojcu Pio i usilnie zachęca się wiernych, aby w swoim sposobie postępowania dostosowali się do tego oświadczenia". Taka sama zachęta była powtórzona 24 lipca 1924 r. i 23 kwietnia oraz 11 lipca 1926 r.
Ojcu Pio nakazano ponadto odprawianie mszy świętej nie publicznie, lecz prywatnie, w kaplicy wewnątrz klasztoru, bez udziału kogokolwiek obcego. Uczynił tak 25 czerwca 1923 r., lecz następnego dnia z polecenia przełożonego zszedł na dół raz jeszcze, aby odprawić mszę świętą w kościele, gdyż bardzo niebezpieczna była reakcja miejscowej ludności na otrzymane rozkazy.
Tak więc sytuacja zaczęła się komplikować z powodu wspomnianych okoliczności zewnętrznych. Od 26 marca do 5 kwietnia 1927 r. J. E. Feliks Bevilacqua przeprowadza apostolską wizytację w San Giovanni Rotondo. To samo czyni J. E. Bruno, obydwaj z Kongregacji Soboru. Ostatecznie 23 maja 1931 r. Święte Oficjum powierzyło ojcu generałowi zakonu kapucynów wykonanie zatwierdzonego 13 maja dekretu, w którym nakazuje się, żeby „Ojciec Pio został pozbawiony wykonywania wszystkich swoich kapłańskich obowiązków, z wyjątkiem mszy świętej, którą może odprawiać w wewnętrznej kaplicy klasztoru i prywatnie". Od 25 maja 1931 r. klasztor San Giovanni Rotondo przechodzi pod bezpośrednią zależność ojca generała.
Podczas tego bolesnego okresu, mimo zgiełku który powstał wokół Ojca Pio, trwa on na modlitwie w samotności i w cierpieniu, podporządkowany wciąż z wielką ufnością, chociaż i z bólem, woli przełożonych bezpośrednich i pośrednich.
Ponowne podjęcie posługi kapłańskiej. 16 lipca 1933 r. Ojciec Pio ponownie publicznie odprawia mszę świętą. Od 1934 r. powraca do słuchania spowiedzi świętej ludzi świeckich, najpierw mężczyzn (25 111), a następnie także kobiet (12 V). Wreszcie - po ponad dziesięciu latach -jego życie powróciło do pełnej normalności.
Pod koniec drugiej wojny światowej rzesza wiernych staje się coraz liczniejsza i intensywniejsza. Od 7 stycznia 1950 r., aby zapobiec niedogodnościom burzliwej rzeszy ludzi, wprowadzono system zapisywania się do spowiedzi u Ojca Pio.
Mały klasztorny kościół stał się z powodu osoby i działalności Ojca Pio zbyt ciasny na potrzeby kultu. Pomyślano najpierw o powiększeniu go, ale wkrótce ten pomysł zarzucono, na rzecz projektu zbudowania dużego nowego kościoła. 2 lipca 1959 r. nowy kościół został uroczyście konsekrowany
17
przez kardynała Tedeschini. Wcześniej z powodu rzesz wiernych Ojciec Pio odprawiał wiele razy msze święte na placu przed klasztorem.
Radosne uroczystości Niemożliwe jest zliczenie jego przyjaciół i wielbicieli, tym bardziej jego duchowych synów, którzy z okazji różnych radosnych wydarzeń jego zakonnego i kapłańskiego życia gromadzą się wokół niego. 10 sierpnia 1935 r. bez żadnych zewnętrznych uroczystości, lecz z ogromnym udziałem wiernych i z dużą liczbą przyjętych Komunii świętych, Ojciec Pio obchodzi 25-lecie kapłaństwa. 22 stycznia 1953 r. z okazji pięćdziesiątej rocznicy jego obłóczyn zakonnych sam generał zakonu, ojciec Benigny z S. llario Milanese, przybywa do San Giovanni Rotondo. 10 sierpnia 1960 r. także pięćdziesiąta rocznica jego kapłaństwa była obchodzona z imponującymi dowodami miłości, podobnie jak przypadająca 22 stycznia 1963 r. sześćdziesiąta rocznica jego życia zakonnego. 6 czerwca 1964 r. przyznano Ojcu Pio „Złotą Gwiazdę", medal nadawany przez Włoskie Radio ludziom szczególnie zasłużonym w służbie chorym.
Dwa lata później, 3 maja 1966 r., dziesiąta rocznica powstania Domu Ulgi w Cierpieniu jest obchodzona wraz z międzynarodowym spotkaniem „Grup Modlitwy". 26 grudnia tego samego roku był okazją do wielkich uroczystości jubileuszowych 50-lecia pobytu Ojca Pio w San Giovanni Rotondo. Z okazji jego osiemdziesiątych urodzin, 25 maja 1967 r., odbyło się wspaniałe zgromadzenie „Grup Modlitwy'" ze wszystkich stron świata. 20 września 1968 r., w obecności ogromnych rzesz ludu wspomina się pięćdziesiątą rocznicę otrzymania stygmatów. Tym razem jego niezliczone duchowe dzieci i kochający wielbiciele pożegnali się publicznie ze swoim duchowym Ojcem.
W tyglu udręki. Obok tych i innych radosnych wydarzeń musimy też przypomnieć inne, które były mniej radosne - po prostu bolesne i przykre.
Od końca drugiej wojny światowej napływ wiernych do San Giovanni Rotondo wzrastał ustawicznie i dawał okazję do coraz szerszego rozprzestrzeniania się dobroczynnej działalności Ojca Pio. Ale czasami rzesze ludzi, tłoczących się na placu i w kościele, były hałaśliwe i zgiełkliwe, a wiadomości kronikarskie rozpowszechniane bez odpowiedzialności, stwarzały wokół osoby i dzieła Ojca Pio nieporozumienia, dwuznaczności i mylne interpretacje, które wywoływały nieprzyjemne reperkusje i były powodem jego cierpienia i goryczy.
31 grudnia 1951 r., dwaj dostojnicy ze Świętego Oficjum, J. E. Caronti i J. E. Pepe, przybyli do San Giovanni Rotondo, ale nie podjęli żadnej decyzji. 16 stycznia 1952 r. przybył również wizytator wysłany przez przełożonego generalnego zakonu. Tegoż roku 3 sierpnia „Osservatore Romano"
18
opublikowało dekret Świętego Oficjum potępiający niektóre książki o Ojcu Pio, ponieważ zostały opublikowane bez koniecznego sprawdzenia i zezwolenia władz kościelnych, l chociaż wyraźnie stwierdzono, że dekret nie zawiera potępienia ani Ojca Pio, a tym bardziej autorów tych książek, to jednak sam fakt przyczynił się do rozdrażnienia umysłów i stworzenia atmosfery nieufności.
21 grudnia 1954 r. zaczęła krążyć wieść, że przełożeni chcą przenieść Ojca Pio z San Giovanni Rotondo; ta pogłoska rozzłościła mieszkańców.
Od 30 lipca do 17 września 1960 r. J. E Karol Maccari odbył wizytację apostolską, która miała szeroki rozgłos w prasie.
Dwie wspaniale inicjatywy. Zakochany w Bogu i w ludziach Ojciec Pio, wprowadzając w czyn swoją miłość, podjął i zrealizował dwie inicjatywy, w dwóch kierunkach: w kierunku wertykalnym - ku Bogu, zakładając „Grupy Modlitwy" i w kierunku horyzontalnym - ku bliźnim, budując szpital pod nazwą Dom Ulgi w Cierpieniu.
Nie jest możliwe, aby sprawdzić dokładnie jak długo Ojciec Pio snuł plany tej najszlachetniejszej idei na rzecz cierpiącej ludzkości, dla ulgi chorych dusz i ciał. 9 stycznia 1940 r. wyjawił dwom lekarzom dr Mario Sanvi-co i dr Karolowi Kiswarday swój pomysł dotyczący budowy szpitala i kiedy pewne poważne trudności zostały pokonane. 19 maja 1947 r. rozpoczęto budowę Domu Ulgi w Cierpieniu, a 5 maja 1956 r. kardynał Jakub Lercaro poświęcił pomieszczenia szpitalne w obecności ponad 15 tyś. osób.
W krótkim przemówieniu wygłoszonym 5 maja następnego roku Ojciec Pio sam określił cele i przeznaczenie tego szpitala, który był uważany w tym czasie za jeden z najlepiej wyposażonych w Europie: przynieść ulgę duszy i ciału; być świątynią modlitwy i nauki. „To dzieło — mówił —jest pobudzane i ponaglane do tego, by być skutecznym wezwaniem do miłości Boga poprzez wezwanie do miłosierdzia".
Ruch wspólnej modlitwy powstawał jako odpowiedź na ponawiane a-pele papieża Piusa XII w czasie drugiej wojny światowej. Po dłuższym przemyśleniu sprawy Ojciec Pio w przemówieniu wygłoszonym 5 maja 1966 r. sam nakreślił obraz tego ruchu, rozpalając wszędzie „ogniska wiary -ogniska miłości, w których Chrystus sam jest obecny za każdym razem, kiedy uczestnicy zbierają się na modlitwę i ucztę Eucharystyczną". Małe ewangeliczne ziarno, bardzo szybko wyrosło na liściaste drzewo uginające się pod ciężarem owoców. Oto wymowa liczb - (do 20 IX 1968 r.): 726 grup zorganizowanych i działających w około 20 państwach z ogólną liczbą 68 tyś. członków.
19
State pogarszanie się zdrowia. Dziesięć ostatnich lat życia Ojca Pio było naznaczone stałym pogarszaniem się stanu zdrowia. Jego organizm był wycieńczony przez fizyczne i moralne cierpienia. Sygnałem alarmowym dla wiernych było to, że nie każdego rana widzieli Ojca odprawiającego mszę świętą.
Od 25 kwietnia do 8 sierpnia 1959 r., prawie że niezmiennie odprawiał msze święte w wewnętrznej kaplicy. Jednak każdego dnia wygłaszał przez mikrofon krótką duchową myśl do wiernych zgromadzonych na Anioł Pański na dziedzińcu kościelnym. 7 sierpnia po południu, dzięki łasce przypisywanej Matce Bożej z Fatimy, odzyskuje zdrowie.
W marcu 1965 r. niepokojące wieści dotyczące jego stanu zdrowia zaczęły ponownie krążyć. Przez trzy miesiące (wrzesień, październik i listopad 1966 r.), pomimo pomocy najlepszych specjalistów, nasilenie dolegliwości, które go dotąd dręczyły, budzi poważny niepokój. Sytuacja pogarsza się w styczniu 1968 r. Miał trudności z chodzeniem i dlatego chcąc nadal wypełniać swój apostolat, zaczął posługiwać się wózkiem inwalidzkim. 7 lipca miał poważną zapaść i odtąd wolał pozostawać sam na nieustannej modlitwie.
Pogodne przejście. We wrześniu 1968 r. tysiące wiernych i wielbicieli Ojca Pio przybywa na spotkanie w San Giovanni Rotondo, aby uczcić pięćdziesiątą rocznicę otrzymania stygmatów i uczestniczyć w IV Międzynarodowym Spotkaniu Grup Modlitwy.
Ojciec Pio jest bardzo chory i tak słaby, że 21 września nie jest w stanie odprawić mszy świętej. Następnego dnia, odprawia mszę świętą śpiewaną o zwykłej porze, tj. o godz. 5°° rano. Jednakowoż z powodu braku sił (miał ponowną zapaść) musi z wielkim żalem zrezygnować ze słuchania spowiedzi świętych. O godz. 18 tego dnia był w stanie pokazać się i pobłogosławić rzesze. To było jego ostatnie publiczne błogosławieństwo. O godz. 230 w nocy 23 września 1968 r. spokojnie zasnął w Panu.
O Jego pobożnym przejściu do Pana mówiły środki masowego przekazu na całym świecie. Od tego momentu rozpoczęły się pobożne i nieprzerwane pielgrzymki, 23 listopada 1968 r. J. E. Antoni Cunial, administrator apostolski w Manfredonii, polecił podjąć - według obowiązujących przepisów prawnych - wstępne badania w sprawie beatyfikacji i kanonizacji.Ojca Pio.
Ta radosna wiadomość i uzasadniona nadzieja zamyka rys biograficzny Ojca Pio z Pietrelciny, głównego autora zbioru listów [Epistolario I\.
20
2. JEGO OSOBOWOŚĆ
Spróbujemy obecnie określić osobowość Ojca Pio w czasie jego pełnej dojrzałości ludzkiej i pełnego rozwoju duchowego, tj. między 23 a 35 rokiem życia. Nasze dane, mające charakter autobiograficzny, czerpiemy z opublikowanych listów [Epistolario I\. Przekazujemy je bez apologetycznej przesady i retorycznej emfazy, mając nadzieję, że czytelnicy tych listów osobiście spotkają się z nimi i napełnią życiem, dzięki własnym przeżyciom i refleksjom.
a. Stan fizyczny
Karta kliniczna Ojca Pio, jak wynika z symptomów wspomnianych w listach, nie jest jasna. Nigdy nie cieszył się dobrym zdrowiem; co więcej, jego stan pogarszał się z biegiem lat. Jednakowoż, jeśli stan chorobowy był oczywisty, to jest tak samo pewne, że żaden lekarz nie był w stanie nigdy wydać satysfakcjonującej i przekonywującej diagnozy i żadnemu specjaliście nie udało się naukowo wyjaśnić ukrytej obecności przyczyny bardziej niepokojących symptomów i ich nagłego, niespodziewanego, niepokojącego zniknięcia.
Zjawisko było dość tajemnicze dla samego Ojca Pio, lecz on nigdy nie miał żadnych wątpliwości, co do Boskiej interwencji dotyczącej pochodzenia i rozwoju jego choroby, jej wstrząsających skutków -jemu tylko znanych - i nigdy nie łudził się, że zostanie uzdrowiony, nawet jeśli poddawał się od czasu do czasu leczeniu, z powodu zwyczajnych ludzkich wymogów i z posłuszeństwa:
„Myśl o uzdrowieniu na tle tych wszystkich burz zsyłanych na mnie przez Boga najwyższego wydaje mi się snem, co więcej - słowem bezsensu". (14 III 1910)
„ Nie znam przyczyny tego i w milczeniu uwielbiam i całuję rękę Tego, który mnie uderza". (26 V1910)
„Jestem w pełni przekonany, że moja choroba jest ze specjalnego dopustu Bożego i dlatego nie potrzeba tutaj lekarzy". (6 X1911)
„ Zdaję sobie sprawę, że moje zdrowie, pogarsza się i chociaż u-świadamiam sobie, że ludzka pomoc i lekarstwa nie mogą powstrzymać przebiegu mojej choroby aż do czasu, kiedy Bóg będzie łaskaw wkroczyć bezpośrednio, to jednak czasem - z motywu miłości - trzeba być uległym, albo - lepiej się wyrażając — przewyższyć pragnienia innych". (28 VII 1915)
21
Przekonany o tej niezwykłej celowości choroby, która okropnie torturowała jego organizm, Ojciec Pio litował się nad lekarzami, którzy nalegali na stosowanie lekarstw zalecanych przez wiedzę, mając nadzieję uzyskania przynajmniej jakiejś lekkiej poprawy. Następowała rzeczywiście czasami poprawa, chociaż z pewnością nie jako wynik leczenia.
„ W styczniu [1917] miałem jeden z moich zwykłych nawrotów choroby. Wysoka gorączka i ostre zapalenie płuc zmusiło mnie do wizyty lekarskiej. Lekarz, rozważywszy mój przypadek, był - biedak - zrozpaczony. W najpiękniejszym momencie, który przeżywałem, doznając słodyczy, gdyż »zima już minęła« (zob. Pnp), zostałem cudownie u-zdrowiony i ponownie rzucony na głębokie morze, aby toczyć dobry bój. Byłem całkowicie zawiedziony, a ponieważ Pan Jezus zezwala na to, a przełożeni chcą tego, ochoczo poddaję się wszystkiemu". (23111917)
„ Co mam ci powiedzieć o moim fizycznym stanie? Wolę nie mówić o tym, gdyż jest to dla mnie mało znaczące i nie pragnę niczego innego, jak tylko tego, aby Pan Bóg przyszedł i po raz ostatni mnie uderzył". (15 VIII 1916)
Być może w tym czasie nie przewidywał, że to „ostatnie uderzenie" miało być udzielone dopiero po pięćdziesięciu dwóch latach!
Objawy choroby są różnie opisane w listach, chociaż nie w fachowych określeniach. Mimo to przedstawiają one jednak bardzo złożony kliniczny obraz dolegliwości, które trapiły jego słaby organizm: niezwykle wysokie i bardzo częste gorączki, choroby płuc, rozdzierające bóle klatki piersiowej, paraliżujące reumatyzmy, ostre bóle głowy:
„ Z woli Bożej, nadal czuję się ciągle bardzo źle, jeśli chodzi o moje zdrowie. Co jednak męczy mnie bardziej, to te silne i ostre bóle w klatce piersiowej. Czasami są tak gwałtowne, że wydaje mi się, iż rozerwą mi dosłownie plecy i klatkę piersiową ". (4IX1910)
„Mój kaszel, następnie, jest tak silny i ciągły, szczególnie w godzinach nocnych, że mało brakuje, by nie rozerwał mi klatki piersiowej i często ze strachu powtarzam akt żalu ". (29 Xl 1910)
„ Od wielu dni cierpię na bardzo silne bóle głowy, które powodują, że jest niemożliwe, bym się na czymkolwiek skoncentrował". (27 V1915)
„Nie mogę żyć dłużej, ból głowy staje się coraz bardziej nie do zniesienia", (l V1915)
Nauka była sceptyczna, bezsilna; co więcej - pokonana wobec tak zaskakujących symptomów, zważywszy na bezskuteczność leczenia stosowanego według najnowszych osiągnięć medycznych:
„Lekarz mi powiedział' Nie jestem \v stanie nic ci zrobić!". (2 VI1911)
„ Lekarstwa, które wziąłem, to tak, jakbym je wrzucał do studni. Mówię szczerze, że bardzo cierpię i jeśli sprawy potoczą się dalej w ten sposób, to nawet ja sam nie wiem, jak to się skończy. Pomóż mi trochę, mój Ojcze, jeśli chcesz, ponieważ już więcej prawie nie mogę tego wszystkiego wytrzymać". (25 VI1911)
„ Z powodu bardzo wielu lekarstw, które zażyłem i jeszcze ciągle biorę, a zwłaszcza podskórnych zastrzyków, których mi dano bardzo wiele, prawie nie ma miejsca, aby wbić igłę!" (10 VIII 1911)
Kiedy został powołany do służby wojskowej, kolejni specjaliści mieli okazję stwierdzić, że stan fizyczny tego słabego i zniszczonego organizmu jest niewytłumaczalny i godny ubolewania. Niewątpliwie, surowe warunki właściwe życiu w koszarach, jeszcze bardziej pogorszyły kliniczny obraz choroby. Diagnoza postawiona przez autorytety medyczne po badaniach w wojsku w 1917 r. stwierdza: „Nacieki na szczytach płuc" (20 VIII 1917).
Ale to nie wyjaśniało wszystkiego i Ojciec Pio pisał do swego duchowego kierownika:
„Jeszcze chciałbym, abyś znał diagnozę wydaną, gdy opuszczałem pierwszą klinikę. Całe moje ciało jest ciałem chorym: rozległy bronchi-towy nieżyt, wygląd kościotrupa, marne odżywianie i cała reszta". (4 1X1917)
„Jestem w tym szpitalu [w Neapolu] od trzech dni, przysłany tutaj na leczenie, ponieważ choroba osiągnęła stan krytyczny non plus ultra Od soboty trawi mnie gorączka, która ani na moment mnie nie opuszcza" (10X1917)
Pod koniec służby wojskowej, 16 marca 1918 r., oświadczono: „niezdatny z powodu podwójnego bronchitowego zapalenia płuc" i definitywnie zwolniono go ze służby wojskowej.
Słabowity stan zdrowia, pogorszony z pewnością przez utrapienia ducha, doprowadził do tego, że z trudem i z bólem przychodziło mu zaspokajanie podstawowych potrzeb organizmu, który musi być odżywiany, aby mógł żyć i regularnie wypełniać obowiązki własnego stanu, które stawały się coraz trudniejsze z powodu wyczerpania (3 Xl 1913; 18 111 1915).
23
Tak często powracające pragnienie śmierci, jako wyzwolenia od ciągłego stanu udręczenia, należy umieścić nie w ramach słabości i cierpień fizycznych, lecz w głębszych motywach nieodpartej i nienasyconej tęsknoty za ostatecznym zjednoczeniem się z jego Umiłowanym w niebiańskiej ojczyźnie zbawionych.
W życiu - na wygnaniu - drżał z obawy przed utraceniem Bożej przyjaźni i skutkiem tego nieosiągnięcie celu swojego przeznaczenia, a mianowicie doskonałego zjednoczenia z Bogiem w uszczęśliwiającym widzeniu. Ojciec Pio używa silnych i trafnych wyrażeń, aby opisać tę bo leśną sytuację:
„Życie na ziemi, mój drogi Ojcze — pisał do ojca Augustyna [29 XII 1912] - dobija mnie. Żyć na wygnaniu jest tak gorzkim udręczeniem dla mnie, że już prawie nie mogę tego wytrzymać. Myśl, że w każdej chwili mogę utracić Jezusa, trapi mnie i nie jestem w stanie tego wyjaśnić; tylko ta dusza, która kocha szczerze Jezusa Chrystusa, będzie mogła to pojąć ".
Pięć miesięcy później dodał:
„Pragnę śmierci tylko dla zjednoczenia się nierozerwalnymi więzami z Boskim Oblubieńcem". (6 V1913)
A do ojca Benedykta:
„Niestety, mój Ojcze, dla mnie nie będzie już pociechy, dopóki Boski Mistrz nie wezwie mnie do Siebie. Módl się o moje szybkie odejście, ponieważ nie mogę już dłużej wytrzymać. Czuję, że krew ciągle płynie nadmiernie do mózgu i bardzo obawiam się katastrofy to znaczy tego, że oszaleję. Oby Pan Bóg uratował mnie jakimś cudem od tak strasznej tragedii. Nie potrafię dłużej żyć w tym stanie i tylko cud może utrzymać mnie przy życiu, jak niestety jest cudem to, że jeszcze żyję ". (2411915)
Sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej, kiedy weźmie się pod uwagę los pielgrzyma na tej ziemi: niemożność całkowitego posiadania Boga. Ten fakt rodzi taką gorycz, zmęczenie i strapienie w duszy, że nie jest w stanie pogodzić się i poddać radośnie woli Boga, tak jak by tego pragnęła. Nie można czytać następujących słów bez pewnego wzruszenia:
„Słuchaj, Ojcze, jaka jest przyczyna, dla której czuję się tak mało poddany woli Bożej i błagam Cię - nie gorsz się. Uważam, że życie doczesne jest wielkim brzemieniem, ponieważ ono pozbawia mnie praw-
24
dziwego życia. Wiem, dlaczego Pan przedłuża moje życie — taka jest Jego wola. Mimo tego, że czynię wysiłki, prawie nigdy nie udaje mi się wzbudzić aktu prawdziwego poddania się, gdyż mam zawsze przed o-czyma ducha jasną świadomość, że tylko dzięki śmierci znajduje się prawdziwe życie.
Stąd wypływa bardzo często to, że — nawet nie spostrzegając się — unoszę się aktami niecierpliwości i wypowiadam wobec najsłodszego Pana zdania godne pożałowania. Dochodzi aż do tego, że nazywam Go - nie gorsz się, bardzo Cię proszę, Ojcze - powtarzam, nazywam Go okrutnikiem, dręczycielem dusz, które przecież chcą Go kochać. Ale to nie wszystko. Kiedy czuję życie, ciążące mi bardziej niż kiedykolwiek, kiedy doświadczam w głębokościach mej duszy czegoś podobnego do najgorętszego płomienia, który mnie pali i nie spala, wówczas po prostu nie mogę zmusić się do tego, by sformułować bodaj tylko jeden akt poddania się Bożej woli w znoszeniu tego życia f...J.
O Boże, Panie mego serca, jedyne Źródło wszelkiego mego szczęścia, jak długo jeszcze będę musiał czekać, nim będę mógł -»twarzą w twarz« — cieszyć się Twoim niewypowiedzianym pięknem? Ty przeszywasz moje serce strzałami Swojej miłości; Ty jesteś owym okrutnikiem, który mi otwierasz w sercu głębokie rany, chociaż ich wcale nie widać; Ty zabijasz, nie troszcząc się wcale, by mnie wskrzesić w Twojej ojczyźnie!
Jakie pocieszenie dasz tej duszy, która wcale go nie znajduje tu na ziemi i która nie może mieć pokoju, będąc oddaloną od Ciebie? Jesteś wprost okrutny, och najsłodszy mój Stwórco i mój Boże, widząc, że tak bardzo tęsknię za tym, co nastanie później [po śmierci — tł.], a wcale tym się nie wzruszasz, nie usuwasz ze mnie jedynej przyczyny tak wielkiego bólu: życia, które mnie zatrzymuje daleko od prawdziwego ży-cia[...J. Och, zbyt długie życie! Ach, co za okrutne życie! Ach, życie, które już nie jest więcej życiem dla mnie! Ach jak osamotniony się czuję, mój Boże i mój najsłodszy Zbawicielu, na tej pustyni świata! Czyż nie widzisz więc, że nie ma lekarstwa na to zło? Czy będę mógł pragnąć tego bym, już więcej nie usychał z tęsknoty za Tobą? " (25 IX1915)
Nic dziwnego, że sam Ojciec Pio był zdumiony z powodu tak odważnych zdań i - na pierwszy rzut oka bez szacunku, w których ktoś niewtajemniczony mógłby z łatwością wyczytać poczucie winy albo niekontrolowany brak wyrozumiałości. A jednak nie ma w nich niczego zasługującego na naganę, a tym bardziej nieortodoksyjnego. Taki jest właśnie język misty-
ków. Tak również zinterpretowali to jego kierownicy duchowi i wówczas uspokoił się jego duch.
Podobnych określeń używał wobec tych (jak np. ojca Benedykta), którzy nie pozwalali mu na to, by prosił Pana o śmierć. Również oni nazywani byli okrutnikami, surowymi sędziami i tyranami (zob. List'551 i 362).
W przeciwieństwie do tego, czego można było się spodziewać po wypowiedziach tak niespokojnych - przynajmniej pozornie - i tak gwałtownych, Ojciec Pio nie tracił spokoju i poddawał się we wszystkim woli Boga i przełożonych:
„Ach, mój Ojcze, co powinienem robić? Czuję, że wprost umieram; prawie nie odczuwam dość siły, aby żyć. Moje ukrzyżowanie jeszcze trwa; w agonię weszło się bardzo dawno i ona staje się coraz bardziej dręcząca. Powiedz mi, kiedy się skończy? Do kiedyż chcecie odraczać moje consummatum est [„ Wykonało się"]? Ach, Ojcze, nie bądź nadal tak twardy wobec twego dziecka. Zresztą, ja zawsze będę wymawiał flat [„Niech się stanie "]poddania się ". (13 XI1918)
W końcu ci, którzy modlili się, aby jeszcze długo żył, byli dla niego jego „najserdeczniejszymi wrogami" (List 354). 26 sierpnia 1916 r. pisał z Foggii do swojej duchowej córki Marii Gargani:
„ Ty także wpisałaś się na listę tych osób, których nie umiałbym lepiej określić, niż nazywając ich serdecznymi nieprzyjaciółkami. To o-ne są właśnie tymi, które przed Jezusem Chrystusem przedłużają moje najsmutniejsze wygnanie. Niech Jezus ci przebaczy i ja tylko w Nim, potrafię ci wybaczyć!"
A do Rafaliny Cerase:
„Podczas, gdy podziwiam i chwalę twoją szczerość, wiedząc, że nie poczuwasz się do tego, by błagać Oblubieńca dusz, aby zerwał te więzy, które trzymają mnie przywiązanego do tego ciała, to jednak nie mogę ukrywać faktu, że ta nowa wiadomość jest mieczem, który mi przeszywa serce i powoduje moją agonię. Ach, dlaczego odmawiasz mi tej jałmużny miłości? Nie odważam się nazwać ciebie okrutną, ponieważ byłaś szczera, ale na litość Boga Wcielonego, czyń wysiłki, aby robić to w przyszłości; w przeciwnym razie staniesz się morderczynią. Będę sam w błaganiu o takie zakończenie! Nigdy nie będę wysłuchany, ponieważ mam serce pokryte błotem winy, a mój język stał się święto-kradzki w najwyższym stopniu". (10XII 1914)
26
Całkowicie odmienna była jego postawa, gdy ktokolwiek zasugerował mu możliwość bliskiego powrotu do Boga. To było podobne do otwartego okna, wpuszczającego światło i ciepło, które ożywiają i dają nowe życie duszy i ciału. 14 stycznia 1916 r. pisał do ojca Augustyna:
„To twoje wyrażenie:»mnie się wydaje, że koniec twojego ziemskiego wygnania nie jest odlegfy« sprawiło, że - czytając je - wyszedłem z siebie samego. Zatrzymałem się w czasie czytania twego listu; poczułem przez moment ulgę w moich cierpieniach, które są nie do zniesienia. Czuję, że moje płuca nieco się rozszerzają i oddycham jakby czystym i orzeźwiającym powietrzem; czuję, że to powietrze przenika wszystkie tkanki mojego ciała, biegnie przez moje żyły i dochodzi do każdej krwinki i każdej cząstki krwi [...]. Czuję wyraźnie śmierć; widzę, że łatwo dostosowuje się ona do różnych okoliczności; serce jest wolne i rozległe jak morze; przykre myśli, uciążliwe leczenia; udręki życia, cały ów snop goryczy, przykrości, oschłości, rozczarowań i mąk, które dręczą moją duszę, poczułem, że zniknęły jak gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i nawet ich sobie nie przypominałem ".
Kto nie słyszy w tych słowach echa krzyku proroka „Ucieszyłem się, gdy mi powiedziano: pójdziemy do domu Pana?" (Ps 122,1)
b. Profil ludzki
Korespondencja pełna jest spostrzeżeń i niuansów, w których powracają, z jednej strony, cechy ludzkie Ojca Pio, odsłaniając w pewnej mierze jego charakter i temperament, a z drugiej strony, ukazują stopniowe działanie łaski, doskonalącej naturę, przebóstwiając ją stopniowo na różnych etapach przebytej drogi.
Przyjaźń. Ojciec Pio głęboko odczuwa przyjaźń. Korespondencja z ojcem Augustynem jest nią obficie przepełniona i rozpoczyna się właśnie od zdań - po prostu - czułych:
„ Teraz żegnam cię, mój drogi i dobry Ojcze! Kto wie, czy będzie mi dana łaska ponownego zobaczenia ciebie. Nie przesyłam ci pocałunku, ponieważ to zbyt mało za trudy poniesione dla mnie, ale chętnie posyłam ci to wszystko, co mam w sercu dla ciebie, czyli nieskończoną czułość", (styczeń 1912)
„Jedynym powodem jest mój wzrok, który przeszkadza mi w podtrzymywaniu częstszej korespondencji. Jednakże zawsze miałem cię o-
27
becnego przed Jezusem Chrystusem. Następnie zapewniam cię szczerze, że nie mam żadnej satysfakcji z wysłania tylko bileciku [..]. Jak wiele miałbym ci do powiedzenia, ale kończę teraz, ponieważ wzrok nie pozwala mi dalej pisać! Niech tymczasem moje serce mówi za mnie". (28II1912)
„ Z wielką serdecznością ściskam cię i całuję ". (611917)
W okresie służby wojskowej, do której ojciec Augustyn był zobowiązany, Ojciec Pio żył w serdecznej obawie o jego los. Naiwnie ujawnia mu swoją prośbę, aby pisał do niego codziennie przynajmniej „zwykłą pocztówkę chociażby z tymi dwoma słowami: czuję się dobrze; gdy tak będziesz robił, mam nadzieję, że będę o ciebie spokojniejszy" (21 VII 1916). W listach z tego okresu przymusowego oddalenia ciągle występują zdania świadczące o delikatnym uczuciu i serdecznej przyjaźni.
Nie ma potrzeby podkreślać, że chodzi o przyjaźń zabarwioną nie pustym sentymentalizmem, lecz prawdziwym, nadprzyrodzonym, duchowym uczuciem, wynikającym „z serca, które kocha ciebie żarliwie, całkowicie świętą miłością przed Boskim Oblubieńcem" (23 VIII 1916). To oczywiście w żaden sposób nie osłabia natężenia uczuć.
Przez kilka dni pozostaje bez wiadomości. Jego serce drży pod wpływem gorzkiego koszmaru. Wyznaje szczerze, że po to, aby żyć w spokoju „zapewnienia nieba powinny być wystarczające dla niego, ale czegóż chcesz - sercu się nie rozkazuje" (30 X 1916). Dni rozłąki były dniami „krańcowej obawy" „bólu" dla jego „biednego serca".
Ta serdeczna przyjaźń jawi się również w sposobie składania swoim kierownikom duchowym życzeń imieninowych i świątecznych z okazji Wielkanocy i Bożego Narodzenia. Jest zobowiązany do uzewnętrznienia uczucia i czułości, które je inspirowały. Nie chodziło o stereotypowe sformułowania, lecz o wyrażenie miłości i wdzięczności (13 111 1913; 26 VIII 1914; 15X11 1921).
Jako prawdziwy przyjaciel, radował się i cierpiał z osobami, które kochał i uczestniczył intensywnie tak w ich godzinach radości, jak i smutku (13 IV 1920; 19X1 1920).
Kochał wszystkich serdecznie i pragnął odwzajemnienia swej miłości: to bardzo ludzkie uczucie on zawsze umiał jednak jeszcze oczyszczać i sub-limować(HX 1921).
Czyjaś obojętność, brak odpowiedzi na jego serdeczność, albo - co gorsze - rzeczywista lub pozorna antypatia głęboko go raniły. Nie chcemy wykluczyć z tego wyostrzenia wrażliwości, jako dalszej przyczyny, próby ducha dozwolonej przez Boga, czy będącej wynikiem podszeptu szatana,
28
lecz to wcale nie pomniejsza cechy charakteru, którą jest uczuciowa serdeczność danej osoby.
W jakimś okresie ojciec Benedykt przejawiał wobec niego pewną obojętność, a nawet milczącą dezaprobatę z powodu pozostawania jeszcze w domu rodzinnym; Ojciec Pio żali się do ojca Augustyna:
„Powiedz mi Ojcze o tym i nie milcz. Ty jesteś jedyny spośród ludzi, który mi jeszcze - być może - pozostaje. Jezus w dwójnasób powiększy twoje zasługi dla nieba ". (16II1915)
W połowie 1921 r. dochodzi jeszcze inna próba, do tej pory nieznana, którym jego duch został poddany i to nie tylko ze strony Boga i szatana, ale także ze strony ludzi. Oto jak ją opisuje w liście do ojca Benedykta:
„ Do poprzednich prób, o których już wiesz, dołączyła się inna -nowego rodzaju: obawa bycia ciężarem i kłopotem dla każdego człowieka, a szczególnie dla moich braci zakonnych. Nie ma prawie podstaw do tej obawy, a jednak ta wciąż mnie trapi, dręczy i nie pozostawia mi nawet momentu na radowanie się pokojem ducha.
Ta próba jest tak dojmująca, że w tych dniach — przepełnionych samą goryczą - wymykały mi się z ust następujące słowa:»Jeśli jestem ciężarem dla was, jeśli moja praca was nie zadowala, to powiedzcie mi jasno, na miłość Boską, pójdę gdzie indziej, aby prosić o gościnne przyjęcie«.
Mój Ojcze, wyobraź sobie na podstawie tego, co powiedziałem, jak wielkie cierpienie mi sprawia ten nowy rodzaj próby. Od wczorajszego rana czuję się bardziej zraniony, lecz jestem trochę spokojniejszy i prawie uwolniony od tego głębokiego i mrocznego męczeństwa. To wszystko przeżywam jednak w łasce Pana i obfitych łzach ".(3 VI1921)
Ludzkie serce potrzebuje otwarcia się, przekazania innym swoich cierpień i radości. Również Ojciec Pio, jak wszyscy inni ludzie cierpi, kiedy jest to niemożliwe. Czasami chce korespondować ze swoimi kierownikami nie tylko, aby ujawnić swoje duchowe przeżycia, ale także, aby zaspokoić ludzkie potrzeby serca:
„ Jak wiele chciałbym ci powiedzieć, mój najdroższy Ojcze! Jak silna i bezradna jest potrzeba serca, aby wyżalić się przed Tobą". (10X1917)
29
W swoich cierpieniach i strapieniach niewątpliwie szuka także ludzkiego wzmocnienia i ulgi, chociaż zawsze przyjmuje dobrowolnie i ochotnie wolę Bożą:
„ W porównaniu z tym, co cierpię fizycznie, duchowe walki są o wiele większe, chociaż moje fizyczne cierpienia są także ciągle coraz większe. Pragnąłbym mieć, drogi Ojcze — nie mówię wiele godzin wytchnienia, ale - przynajmniej jedną godzinę w ciągu dnia. Ale niech się dzieje zawsze we mnie, wokół mnie, we wszystkim i dla wszystkiego najświętsza i najmilsza wola Boga. Ponieważ to jest tym, co umożliwia mi wytrwanie". (1011911)
Ani jego umiłowanie cierpienia, ani też jego pragnienie, by poświęcić się dla Chrystusa i dla bliźnich nie tłumiło wrodzonego pragnienia serca, by czuć się zrozumianym i pocieszonym:
„ Mam bardzo wielkie pragnienie cierpienia z miłości do Jezusa. Jak to jest więc, że kiedy jestem poddany próbie, całkowicie wbrew mej woli, szuka się jakiejś ulgi. Jakiej siły i gwałtownej potęgi muszę używać w stosunku do siebie w tych próbach, aby zmusić naturę do milczenia, powiedzmy to tak, kiedy ona bardzo się domaga pocieszenia". (21IV1915)
Podobnie podczas rozpoznawania swoich niewymownych cierpień Boskiego pochodzenia, on szuka ciepła ludzkiego zrozumienia i czyni to takimi słowami, które domyślnie zawierają słodką wymówkę w stosunku do tego, kto nie zdaje sobie sprawy z ekstremalnej goryczy serca:
„ Od wielu dni czuję się niezmiernie zdruzgotany duchowo i fizycznie. Jeśli tak się wszystko dalej potoczy, mój dobry Ojcze, będę musiał nieuchronnie ulec' wprost nie czuję bym mógł więcej wytrzymać.
Gorycz, którą czuję w duchu jest krańcowa. Jestem śmiertelnie zraniony. Jestem sam w walce - w dzień i w nocy — bez chwili wytchnienia [.. ].
Moje serce jest przebite, jest obrócone w strzępy przez to krańcowe i bezlitosne męczeństwo. Ach Ojcze, gdybyś był tutaj, nie byłbyś tak okrutny, unosząc z zimną krwią nóż, jak nowy Abraham, aby złożyć w ofierze swego syna Izaaka. Nie, ty płakałbyś ze mną i współczuł mi". (16X11919)
„ Otrzymuję twój list zamiast ciebie. Wygląda na to, że tym razem Jezus chciał obejść się ze mną tak, jak ktoś zły, alefiat! [„Niech się tak
30
stanie"]. Mam nadzieję, że niebawem bada zadowolony - oczywiście, jeśli to będzie podobało się Bogu. W przeciwnym przypadku - jeszcze raz wyrażę fiat poddania się.
Jakżeż wiele spraw miałbym do wyrzucenia z tego serca przepełnionego goryczą, aż do non plus ultra! [„już więcej nie!"]. Ileż łez chciałbym przelać do twojego ojcowskiego serca, które w dużej części zrozumiało moje męczeństwo. Ono mnie trawi i nie pozwala odpocząć nawet na jedną tylko chwilę!" (12 XI1919)
„ Co się tyczy duchowych spraw, one są zawsze mniej więcej takie same; wyjątkiem w tym stanie jest jakiś nowy posmak goryczy. Napisz mi długi list i powiedz coś wzmacniającego, ponieważ odczuwam największą potrzebę tego ". (14 III 1921)
Współczucie dla bliźnich. W obliczu ubogich i udręczonych Ojciec Pio jest wzruszony i chętnie wyrzekłby się wszystkiego, aby tylko im pomóc i pocieszyć ich.
„ Wydaje mi się, że głębię tej duszy [Ojca Pio - tl.] Bóg obdarzył wieloma łaskami, jeżeli chodzi o współczucie dla biedy innych ludzi, a zwłaszcza dla ubogich. Ogromne współczucie, które odczuwa dusza na widok jakiegoś biednego człowieka, rodzi w samym jej centrum najżar-liwsze pragnienie, by przyjść mu z pomocą; gdyby to zależało od mej woli, to zostałbym doprowadzony do tego, że zdjąłbym nawet mój u-biór, aby go okryć. Kiedy wiem, że jakaś osoba cierpi na duszy lub ciele, to czegóż bym nie zrobił u Pana, aby ją z tego wyzwolić? Chętnie wziąłbym na siebie wszystkie jej utrapienia, byle tylko zobaczyć ją zbawioną. Na jej korzyść zrzekłbym się wszystkich zasług takiego cierpienia, jeśli Pan Bóg pozwoliłby mi na to. Widzę doskonale, że to jest najbardziej osobliwa łaska Boża, ponieważ w przeszłości, chociaż dzięki Bożemu miłosierdziu, nie pominąłem nigdy okazji, by pomóc potrzebującym; jednak na podstawie naturalnych danych miałem tylko niewielką, albo nawet nie miałem wcale litości dla ich nędzy". (26 III 1914).
Ta żarliwa miłość do ludzi cierpiących odbijała się czasem na jego stanie fizycznym. Pragnął szczęścia i zbawienia wszystkich. Kochał bardzo gorąco. Niemożliwość zdobycia ich wszystkich dla Boga i bycia blisko wszystkich, aby zaspokoić ich pragnienia były dla niego bólem rozdzierającym serce:
31
„ Co do moich braci? Niestety! Jakżeż często — by nie powiedzieć - zawsze, muszę z Mojżeszem mówić Bogu-Sędziemu: albo przebacz temu ludowi, albo mnie wymaż z księgi życia. Jakże trudno jest żyć sercem! Trzeba umierać w każdym momencie śmiercią, która nigdy nie zabija, by żyć umierając i umierając żyć". (20X11921)
Jego wrażliwość sprawiała mu bezmierny ból, kiedy zdawał sobie sprawę ze swojej nieudolności, aby zrealizować w pełni swój ideał ludzko--Boski, jak również wtedy, kiedy nie widział sposobu, w jaki urzeczywistnić to, czego żarliwie pragnął:
„Niestety! Jestem najbardziej nieszczęśliwą istotą. Kto uwolni mnie z tego śmiertelnego życia, od tych dwóch sprzecznych z sobą skrajności, które mnie zadręczają i wyniszczają? " (6 XI1919)
„Niestety! Mój Ojcze, co za chaos jest w głębi tego serca! Jakąż tajemnicąjestem dla siebie samego!" (26 X1917)
Współczucie wobec bliźniego zaostrzało także ból z powodu doświadczeń fizycznych i moralnych jego krewnych. Po śmierci Franciszka, jedenastoletniego bratanka wobec którego żywił czułą miłość, spieszy się, aby donieść ojcu Augustynowi o tej „nowej przykrej wiadomości" i dodaje:
„Biedni rodzice są zrozpaczeni; módl się, aby mogli się z tym pogodzić. Jeśli będziesz mógł, odwiedź ich w Pietrelcinie, aby ich pocieszyć, a jeśli to nie jest możliwe, napisz im jakiś list". (18 XI1920)
Wdzięczność, Wrażliwy na wszelkie otrzymane dobro, odwzajemnia dobrocią; jest mu przykro, że nie może czynami okazać swej wdzięczności, jakby tego pragnął:
„Otrzymałem twój [...] list - pisze do ojca Benedykta - / w tym samym czasie również twoją miłość; żałuję tylko, że nie mam odpowiednich słów, aby podziękować ci za nią w sposób godny tak, jak na to zasługujesz. Lecz to, co mnie najbardziej boli, to bycie niezdolnym do okazania mojej wdzięczności czynami tak, jakbym pragnął", (l 4 III 1910)
„Jestem wielce zdumiony, a równocześnie zakłopotany z powodu tak wielkiej twojej delikatnej dobroci, na którą niestety nie zasługuję. Ale ponieważ nie umiem wyrażać wdzięczności, to życzę Ci, aby Jezus nagrodził Cię stokrotnie za twoją miłość w stosunku do mnie". (1811912)
32
Przesyła wielkanocne życzenia „nie tylko z poczucia synowskiej miłości, ale dlatego, że jestem do tego zobowiązany - pisze do ojca Benedykta -za całą troskę, której się podjąłeś o moje zdrowie nie tyle fizyczne, ile duchowe. To jest święta powinność, której nie mógłbym zaniechać bez popełnienia wykroczenia" (15 111 1913).
Jest zasmucony, kiedy nie może wysyłać przyjemnych wiadomości kierownikom duchowym, aby uczynić łatwiejszymi ich trudne zadanie: „Chciałbym przynajmniej raz. Ojcze, przynieść ci moimi listami uśmiech i sprawić radość. Ale to nie jest w mojej mocy, szczególnie w obecnym czasie" (8 III 1916).
Skwapliwie też wyraża wdzięczność zaledwie otrzyma jakiś prezent (23 X 1921).
Szczerość. Ojciec Pio ukazuje swój otwarty i szczery charakter, nie tylko broniąc swoich własnych opinii, ale czasami nawet ganiać postawę swoich kierowników duchowych w stosunku do niego:
„ Wyobraź sobie następnie - odpowiada ojcu Benedyktowi - czy pragnę powrócić do klasztoru. Największą ofiarę, jaką złożyłem Bogu, była faktycznie moja niemożność życia \v klasztorze. Jednakże nie wierzę, że będziesz zdecydowanie chciał, abym po prostu musiał umrzeć. Prawdą jest, że cierpiałem i nadal cierpię w domu, ale zawsze jestem zdolny do wykonywania mojego obowiązku, co nigdy nie było możliwe w klasztorze. Zgoda, jeśli chodziło tylko o to, że cierpię sam. Lecz być ciężarem i uprzykrzeniem dla innych bez żadnego innego skutku niż śmierć, nie wiedziałbym co odpowiedzieć. Zresztą wydaje mi się, że mam obowiązek i pełne prawo, aby wprost nie pozbawiać się życia w wieku 24 lat. Wydaje się, że Bóg tak właśnie chce ". (8IX1911)
Przypuszczał, że nie ufa się mu w sprawach wydatków na leki płacone przez prowincjała. W styczniu 1912 r. (List 60) pisze do ojca Augustyna, używając niezwykłego tonu, którego nigdy nie spotykało się w jego listach:
„ Żałuję niemało, że pisałem kilkakrotnie do prowincjała, nie bez ofiary z mej strony, wysyłając mu także wykaz kosztów za moje lekarstwa. Nie otrzymałem jakiejkolwiek odpowiedzi. Wybacz mi, mój Ojczulku, jeśli wykazuję brak szacunku w tym względzie, lecz w przyszłości nie będę mu wysyłał rozliczeń za lekarstwa. Niech prowincjał zrobi ze mną to, co uzna za lepsze i postąpi tak, jak mu się podoba, niech jednak zostawi w spokoju moją rodzinę, która wykrwawia się dla mnie nieustannie, a wcale z tego powodu się nie skarży. Polecam ci zacho-
33
\vać to w największej tajemnicy, ponieważ to jest wybuch syna wobec dobrego ojca ".
Wydawało się, że ojciec Benedykt niejeden raz, nieświadomie, czy być może z jakiś wyższych motywów, nie wykazywał życzliwości i ludzkiego wyrozumienia, których wymagał stan szczególnie trudny, przez jaki przechodziła dusza Ojca Pio w delikatnym okresie biernego oczyszczenia. Ojciec Pio nie ukrywał przed nim swojego rozczarowania:
„ Twoje ojcowskie narzekania były dla mojego serca jak wiele strzał; dlatego powinieneś wiedzieć, że kiedy duch jest nieco niepewny, to boi się nawet cienia poruszającej się trzciny". (28 VII 1913)
„Na litość Boską! Nie osądzaj mnie tak ostro! Jezus Chrystus jest tak dobry! On nie jest tak surowy i wymagający, jak Ty; zresztą dziwię się temu. Bądź pobłażliwy wobec wszystkich, a zwłaszcza wobec takiego jednego, który poświęcil się bez zastrzeżeń Jezusowi i duszom". (23 Xl 92 J)
Z taką samą szczerością i swobodą prosi o wyjaśnienie i naświetlenie kilku rozwiązań, które w jego opinii nie są dokładne i sam radzi mu, choć nie otwarcie, rozwiązania i kierunki postępowania (18 IX 1915).
Ewentualne nieporozumienia i niesprawiedliwe podejrzenia, szczególnie ze strony kierowników duchowych i przełożonych, były przyczyną jego gorzkich łez:
„ Otrzymałem twój ostatni list [z 16 stycznia] i nie wiem, czy powinienem ukrywać zdziwienie przed Tobą, czy — lepiej się wyrażając — gorycz z powodu pewnych postawionych mi pytań. I mówię prawdę, że z tej przyczyny wiele płakałem. Także biedny Hiob za przyzwoleniem Boga otrzymał gorycze, a nie pocieszenia od swoich przyjaciół". (List 314)
Pozostając z całym szacunkiem, poważaniem i poddaniem się wobec kierowników duchowych, nie akceptował biernie i ślepo nagan, insynuacji i interpretacji, które oni podawali w jego osobistych sprawach albo wydarzeniach wspólnoty, jeśli uważał, że nie są zgodne z prawdą; z miłości do samej prawdy, sprawiedliwości i miłości bliźniego pozwala sobie na wyrażenie odmiennego zdania i dokładniejszego przedstawienia spraw.
W czerwcu 1919 r. rozpowszechniono niedokładne i nieuzasadnione wieści dotyczące tego, co się działo w San Giovanni Rotondo i Ojciec Pio wkracza, aby wyjaśnić nieporozumienia i fałszywe interpretacje:
34
„ W sprawie relacji mnie dotyczącej, -wymaganej przez ojca prowincjała od ojca Rafała, który miał mu przekazać je pod nakazem posłuszeństwa, mam Ci do powiedzenia to, że sprawy zostały rozbębnio-ne na cztery strony świata całkiem niepotrzebnie przez łudzi, którzy byli kierowani przez przełożonych. Tyle, by wyjaśnić sprawy i nie krzywdzić kogoś, kto na to nie zasługuje, ponieważ jest to brak miłości i czarna niesprawiedliwość". (14 VI1919)
Odpowiada otwarcie na pewną naganę udzieloną mu przez ojca Benedykta, który winił go za nłeinterweniowanie w naprawienie lub usuwanie pewnych nadużyć braci w San Giovanni Rotondo:
„ Mówisz mi o zaniedbaniu, które tutaj miało miejsce i o tym, że ja miałbym nie zabierać głosu w tej sprawie. Zgoda. Ale kiedy ja miałem lub mam głos na kapitule w sprawach odnoszących się do naszych współbraci? Wszyscy nasi współbracia robią się mądrzejsi od Ojca Pio, a tylko jemu samemu dyktuje się prawa. Nakazałem sobie samemu wieczne milczenie w tym, co odnosi się do naszych współbraci. Przyczyny tego przedstawiłem ojcu Augustynowi w rozmowie z nim. Nie chcę i nie mam zamiaru stwarzać sobie wrogów niepotrzebnie". (16X11916)
Kilka dni wcześniej, 13 listopada 1919 r., ten sam ojciec Benedykt, który nie był już prowincjałem od lipca, pisał do niego: „Czasami kusi mnie podejrzenie, że uważasz za piękne to wszystko, co jest ci bliskie i okazuje ci uczucie miłości. Jeśli się mylę, powiedz mi to". Ojciec Pio, idąc dokładnie po tej samej linii, odpowiada: „Nigdy nie łudziłem się, mój Ojcze, w tym, co odnosi się do osób, które mnie otaczały" (16 Xl 1919).
Uprzejmość. To kolejna cecha charakterystyczna osobowości Ojca Pio. Powiedzmy od razu, że on nie był obdarzony przez naturę łagodnością i słodyczą. Zaletę uprzejmości zdobył mozolnym wysiłkiem woli wspomaganej przez łaskę. Jest bardzo niewiele danych autobiograficznych, które można wybrać z listów i które odnoszą się do ostatnich lat podanych w Zbiorze listów. Jednakże tych kilka danych wystarcza aż nadto, by ukazać nam założoną wcześniej taktykę, w celu całkowitego panowania nad swoim charakterem i wspaniałomyślnego zaangażowania się, aby je w pełni osiągnąć.
Uznaje i poznaje na podstawie doświadczenia ważność łagodności, by można było owocnie pracować dla dobra dusz ludzkich. Za każdym razem bardzo ubolewa, kiedy nie udaje mu się zapanować nad sobą, pomimo ustawicznych wysiłków:
35
„ Moim jedynym ubolewaniem jest to, że mimo woli i nieświadomie czasami zdarza mi się trochę podnieść głos, gdy napominam ludzi. Zdaję sobie sprawę, że ta słabość zasługuje na naganę; jak jednak mogę jej uniknąć, jeśli to mi się zdarza, gdy się nawet nie spostrzegam? Chociaż modlę się, jęczę, uskarżam się na to przed naszym Panem, to On jeszcze nie wysłuchał mnie w pełni. Ponadto, pomimo wszelkiej czujności, którą w to wkładam, czasami zdarza mi się robić to, do czego mam wielką odrazę i czego chcę uniknąć ". (14 VI1920)
Ojciec Benedykt nie lekceważy tej niedoskonałości, ale też nie przypisuje jej nadmiernego znaczenia, uważając ją za wrodzoną skłonność.
Wybuchy nie były obciążone winą, wypływały często-jeśli nie zawsze - z nadprzyrodzonych motywów i nie zaciemniały jego pogodnego usposobienia i wewnętrznego spokoju. Ojciec Pio sam to przyznaje, lecz z tego powodu nie ustaje w walce, aby zdobyć trwałą delikatność.
W liście z 20 listopada 1921 r. powraca do tego samego tematu:
„ Wszystko zawiera się w tym: jestem trawiony miłością Boga i miłością bliźniego f..J. Uwierz mi, Ojcze, że moje gwałtowne wybuchy gniewu, które czasami miały miejsce, zostały spowodowane właśnie przez to ciężkie więzienie, nazwijmy je także — szczęśliwe. Jak to jest możliwe, by widzieć Boga, który się smuci z powodu zła i podobnie nie smucić się? Widzieć Boga, który właśnie rzuca swoje gromy i — aby je odbić - nie ma innego lekarstwa, jak tylko wznieść jedną rękę, by powstrzymać Jego ramię, a drugą skierować do bliźnich, mając na uwadze dwa motywy: żeby porzucili zło i odeszli - i to natychmiast — z miejsca, gdzie stoją, ponieważ ręka Sędziego jest gotowa rzucić na nie te gromy. Uwierz mi więc, że w tym momencie moje wnętrze nie jest poruszone, a tym bardziej wzburzone. Nie czuję niczego innego, jak tylko to, aby mieć i chcieć to, czego chce Bóg. I w Nim czuję się zawsze spokojny, przynajmniej jeśli chodzi o moje wnętrze; dla otoczenia -czasem jestem trochę niewygodny".
To wyjaśnienie było prawdziwe i stąd wybuchy gniewu były tłumione. Z tego powodu Ojciec Pio nie założył rąk i nie gratulował sobie laurów zwycięstwa i osiągniętych celów:
„ Wydaje się, że Pani Słodycz czyni powoli postępy we mnie, lecz nawet ja sam nie jestem z tego zadowolony. Jednakże nie chcę tracić ducha. Tyle jest obietnic, które złożyłem, drogi Ojcze, Jezusowi i Maryi. Chcę nabyć tę cnotę dzięki Ich pomocy, a w zamian dotrzymać również in-
36
nych obietnic Im uczynionych. Obiecałem jeszcze zrobić z nich przedmiot moich pilnych medytacji, a także moich sugestii dla innych ludzi.
Widzisz więc, Ojcze, że ja nie pozostaję obojętny w praktykowaniu tej cnoty. Pomóż mi i modlitwami twoimi i modlitwami innych ludzi". (23X1921)
3. JEGO MISJA
a. „Powołanie do dzieła współodkupienia"
Bez wątpienia Ojciec Pio miał swoją własną misję, ściśle określony charyzmat, który w pewien sposób warunkował jego całe życie, zarówno osobiste, jak i związane ze społeczną działalnością. Nie zawsze był świadomy konkretnej realizacji i określonych celów tej misji powierzonej mu przez Bożą Opatrzność, lecz w każdej chwili wykonywał to wspaniałomyślnie i nieustraszenie i nigdy doprawdy nie wątpił w rzeczywistość takiej misji ani nie uchylał się od takiej odpowiedzialności, która z niej wynikała.
Jesteśmy zdania, że ojciec Benedykt trafił rzeczywiście w sedno, kiedy określił tę misję i charyzmat, o którym mówimy, ścisłym i pełnym życia wyrażeniem „powołania do dzieła współodkupienia". 27 sierpnia 1918 r. w swojej odpowiedzi na list Ojca Pio z 21 tego miesiąca, w którym Ojciec Pio pisał mu o mistycznym zjawisku przebicia serca i wynikających z tego dręczących obawach, ojciec Benedykt wyraża się następująco:
„Wszystko, co się dokonało w tobie jest skutkiem miłości. Jest próbą, jest powołaniem do dzieła współodkupienia, a stąd źródłem chwały [...]. Dominus tecum [„Pan z tobą"]. On, Miłość cierpliwa, cierpiąca, spragniona i zmiażdżona, podeptana i z rozdartym sercem; wewnętrznie, między mrokiem nocy, opuszczeniem w Ogrodzie Oliwnym jest złączony z tobą w twoim bólu i łączy cię ze swoim. Oto wszystko, oto prawda i wyłącznie prawda twój stan nie jest nawet oczyszczeniem, lecz bolesnym zjednoczeniem. Fakt rany dopełnia twoją mękę, jak dopełnił Mękę Ukochanego na Krzyżu".
Tego „powołania do dzieła współodkupienia" grzesznej ludzkości Ojciec Pio dokonywał przez udział w bólach kochającego Ukrzyżowanego, który wybrał go jako żertwę ofiarną miłości i bólu.
Nie jeden raz, zastanawiając się nad samym sobą, nad przeszłością i przyszłością, Ojciec Pio szczerze wyznaje, że odkrywa coś tajemniczego w biegu wydarzeń, w jego relacjach z Bogiem i w postępowaniu Boga z nim. Pierwszy powód tej tajemniczej atmosfery, która czasami otaczała jego życie, wypływał z kontrastu - dla niego bardzo oczywistego - między jego niewiernościami łasce i ciągle coraz większą miłością Boga wobec jego du-
37
szy. Oczywiście, zjawisko chyba musiało mieć określone cele, lecz te umykały mu i dlatego - w wielkim utrapieniu - prosił o ich wyjaśnienie.
„ Widzę coś tajemniczego w sobie. Ustawicznie żałuję za grzechy, które popełniłem; ustawicznie postanawiam nie popełniać ich więcej; ustawicznie mam zdecydowaną wolę nie grzeszenia więcej. Niestety, przykro mi to mówić i robię to z krwią w oczach, że spełniając to wszystko, jeszcze jestem niedoskonały i wydaje mi się bardzo, bardzo często, że sprawiam przykrość Panu. Czasem nachodzi mnie jakaś wielka rozpacz, ponieważ wydaje mi się, że jest niemożliwe, by Jezus miałby mi wybaczyć tyle grzechów f.. J. Ach, co to jest za robota? Wyjaśnij mi to trochę. To wszystko dzieje się we mnie bez mojego spostrzegania się, ponieważ nigdy rzeczywiście nie miałem zamiaru obrazić Pana Boga nawet lekkim grzechem i nigdy tego nie zrobiłem". (21X1911)
Oprócz tego, stopniowo wchodzi na bolesną drogę męki oczyszczeń biernych, zmierzając do przemieniającego zjednoczenia; widzi siebie coraz wyraźniej okrytego tajemnicą. Zagubiony mówi, że zupełnie nie pojmuje, jak i dlaczego znajduje się w tak skomplikowanej sytuacji:
„ Jak wielka jest moja niedola, o drogi Ojcze! Kto będzie mógł ją zrozumieć? Dobrze zdaję sobie sprawę, że jestem tajemnicą dla mnie samego. Nie umiem zrozumieć mnie samego". (17X1915)
Można by jednakże powiedzieć, że ta tajemnica nie polega ściśle na nieznajomości zasadniczych planów Boga, ale raczej na nieznajomości sposobu, w jaki plany te powinny być spełnione i w nim urzeczywistnione. Pisząc do ojca Augustyna — dwa razy w niewielkich odstępach czasu — nalega na tę sprawę:
„Jak wiele chciałbym ci powiedzieć, o Ojcze, lecz nie mogę. Zdaję sobie sprawą, że jestem tajemnicą dla mnie samego ". (l 7 III 1916)
„ Co mam powiedzieć o sobie? Jestem tajemnicą dla mnie samego, a jeśli trwam, to dlatego, że dobry Bóg zachował ostatnie i najpewniejsze słowo dla przełożonych na ziemi". (15 VIII 1916)
W listopadzie 1922 r., wspominając o swoim wstąpieniu do Zakonu Kapucynów, pisze do jednej ze swoich duchowych córek:
„Nieskończone uwielbienia i dziękczynienia niech będą dla Ciebie, o mój Boże! Przecież Ty, który ukryłeś mnie przed oczyma wszyst-
38
kich, ale właśnie Ty kiedyś powierzyłeś twemu synowi największą misję. Misja ta jest znana tylko Tobie i mnie f...J. Och, Boże! Daj się odczuć mojemu biednemu sercu i dopełnij we mnie dzieło, które rozpocząłeś. Słyszą głęboko wewnątrz mnie głos, który ciągle mi mówi: uświęcaj siebie i uświęcaj innych "5.
b. Współpracownik Chrystusa Odkupiciela
Ojciec Pio miał świadomość tego, że został wybrany przez Pana Boga na współpracownika we współodkupieńczym dziele Chrystusa i że ta współpraca nie zostanie wykonana inaczej, jak tylko przez Krzyż. Krzyż był latarnią, która rzucała światło na każdy krok jego bolesnej drogi. Krzyż był także niewyczerpanym źródłem męstwa, wspaniałomyślności, wierności i wytrwałości, których wymagało jego powołanie. Ojciec Pio był przekonany, że całe jego życie - tak, jak i Mistrza — będzie „męczeństwem":
„ Czasem, chociaż nawet o tym nie myślę, w mojej duszy rozpala się najgorętsze pragnienie całkowitego posiadania Jezusa i wtedy pozwala mi z takąjasnością, że nie mogę jej wyrazić na piśmie, udzieloną mej duszy przez Pana, widzieć jak w lustrze to, że całe moje ziemskie życie, które jest jeszcze przede mną, nie jest niczym innym, jak tylko męczeństwem". (List 130, czerwiec 1913)
Ta wyraźna wizja niepewnej i przeszywającej bólem przyszłości ani go nie zmartwiła, ani nie zniechęciła. Co więcej, w głębi swej duszy radował się niezmiernie, że został powołany do współpracy w dziele zbawienia dusz przez cierpienie, które czerpie swą wartość i skuteczność z rzeczywistego uczestniczenia w Krzyżu Jezusa:
„Cierpię i to cierpię bardzo, lecz dzięki dobremu Panu Jezusowi czuję, że mam jeszcze trochę siły. A czegóż to nie jest w stanie uczynić stworzenie wspomagane przez Jezusa? Nie pragnę bynajmniej, by mój krzyż stał się lżejszy, ponieważ cierpienie z Jezusem jest mi drogie. Kontemplując krzyż na Jego ramionach, zawsze czuję się bardzo wzmocniony i cieszę się świętą radością. Odczuwam jednak w moim sercu również wielką potrzebę, aby coraz głośniej wołać do Pana Jezusa, razem z Doktorem Łaski [św. Augustynem]: Udziel tego, co nakazujesz - i co chcesz, nakazuj [zob. św. Augustyn, Wyznania, tł. Z. Kubiak, Warszawa 1992, X, 29, 40]. A więc, mój drogi Ojcze, nie pozwól rzucić
5 Zob. ALESSANDRO DA RIPABOTTONI, op. cii., p. 80.
39
cienia myśli o moich cierpieniach na twoją twarz ani na twe oczy, cienia, który mógłby zasmucić twe serce. Tak! Nie płaczmy, mój Ojczulku! Trzeba w końcu ukryć nasze łzy przed Tym, który je zsyła, przed Tym, który sam je wylał i nadal wylewa je codziennie z powodu ludzkiej niewdzięczności. On wybiera sobie dusze i wśród nich — bez jakiejkolwiek mej zasługi - wybral także moją, aby Mu pomagała w tym ogromnym zadaniu dokonywania dzieła zbawienia ludzi. Im bardziej te dusze cierpią bez najmniejszej pociechy, tym większą ulgę przynoszą cierpieniom dobrego Jezusa. Oto cała przyczyna tego, że zawsze pragnę cierpieć coraz więcej i to cierpieć bez pocieszenia. Tutaj ma źródło cała moja radość ". (20IX1912)
Ojciec Pio chętnie i radośnie przyjmuje wszystkie cierpienia ciała i duszy, ponieważ są one znakiem wielkiego zaszczytu i bardzo wzniosłego przeznaczenia. Dlatego wzrusza się i pochyla się z wielką pokorą przed objawieniem Pana, które mu ukazuje potrzebę jego współdziałania, aby dopełniać dzieła Odkupienia ludzkości:
„Pan pociesza mnie w mej słabości i obdarza radością w mojej słabości. Wierz mi, mój Ojcze, że moje cierpienia są dla mnie źródłem radości. Sam Jezus chce moich cierpień, potrzebuje ich dla dusz. Lecz pytam siebie samego, jaką ulgę mogę mu sprawić moimi cierpieniami? Co za przeznaczenie! Och! Jakżeż najsłodszy Jezus wysoko wyniósł moją duszę!" (14 X1912)
W sercu Ojca Pio głos Boga, wzywającego go do ofiarowania się i poświęcenia dla innych, staje się coraz bardziej natarczywy. Dusza bowiem, która żarliwie pragnie poświęcić się dla chwały Bożej i dla wynagrodzenia ludzkiej niewdzięczności, chciałaby, aby to jej zbawcze działanie rozprzestrzeniło się wszędzie, jak światło, by oświecać ludzkie umysły i ogrzewać serca. Te pragnienia są miłe Panu Bogu i chociaż chwilowo niejasne, to jednak Bóg ukazuje zawczasu Ojcu Pio, że cel zostanie osiągnięty za pośrednictwem tajemniczych cierpień ducha i ciała. Już widać krwawe uczestnictwo w Męce Pana, które osiągnie swój szczyt w stygmatyzacji.
Ojciec Pio pisze do ojca Augustyna 29 grudnia 1912 r.:
,, W tych dniach, tak uroczystych dla mnie, ponieważ są świętami Bożego Dziecięcia, często byłem systematycznie opanowywany "wyjątkowo ogromną miłością Bożą do tego stopnia, że obumiera moje biedne serce. Przeniknięty zupełnie łaskawością Jezusa wobec mnie, skierowałem zwykłą modlitwę do Niego, robiąc to z większą poufałością: «
40
O Jezu! Obym mógł kochać Cię! Obym mógł cierpieć tyle, ile chciałbym, aby Cię zadowolić i naprawić w jakiś sposób niewdzięczność ludzi wobec Ciebie!« Lecz Pan Jezus pozwolił mi usłyszeć w mym sercu wyraźniej Jego głos: »Mój synu! Miłość poznaje się w bólu; odczujesz go ostry w swej duszy, a jeszcze ostrzejszy w swym ciele«. Mój Ojcze, nie są jasne dla mnie te słowa [...J. Słyszę, jak Jezus powtarza mi: »Odwagi! Przecież po bitwie nastaje pokój!« Jezus mówi, że mi potrzeba wierności i miłości. Jestem gotowy na wszystko, aby tylko spełnić Jego wolę. Błagam cię o to, abyś tylko modlił się za mnie, bym tę resztę życia, która mi pozostała, mógł przeżyć ku Jego chwale i abym ten krótki czas przeżył na podobieństwo rozprzestrzeniającego się światła ".
Misja, którą ma spełnić, przez cierpienie i ofiarowanie siebie, ukazuje się coraz jaśniej. Ojciec Pio całkowicie pojmuje jej piękno i by „sprawić przyjemność Jezusowi", „ulżyć Jezusowi", „podobać się Jezusowi'', oddaje się cały i na zawsze swoim udrękom. Oto z jakim zapałem i z jakim namaszczeniem wyraża te swoje uczucia:
„Jezus mówi mi, że w miłości On jest Tym, który mi sprawia przyjemność, natomiast w ciepieniach ja jestem tym, który sprawia przyjemność Jemu. Pragnienie zdrowia teraz byłoby poszukiwaniem radości dla mnie, a nie poszukiwaniem pociechy dla Jezusa. Tak, kocham krzyż, tylko krzyż; kocham go, ponieważ widzę go zawsze na ramionach Pana Jezusa. Jezus już dobrze wie, że całe moje życie, całe moje serce jest poświęcone Jemu i Jego udrękom.
Ach, mój Ojcze, wybacz mi, że tak mówię. Jedynie Pan Jezus może zrozumieć, co ja cierpię, kiedy bolesna scena Kalwarii jawi się przed moimi oczami. To jest równie niepojęte, jak Jezus może być pocieszony nie tylko przez współczucie Jego boleściom, ale także wówczas, kiedy znajduje duszę, która z miłości do Niego prosi Go nie o pocieszenie, a jedynie chce być uczestniczką Jego boleści.
Kiedy Jezus chce, abym zrozumiał, że mnie kocha, daje mi odczuć smak Swojej Męki, ran, cierni, udręk. Kiedy chce, bym się radował, napełnia moje serce tym duchem, który jest całym ogniem i mówi mi o swoich rozkoszach. Kiedy jednak On chce być pocieszony, mówi mi o swoich cierpieniach, zaprasza mnie głosem, który jest zarówno prośbą i rozkazem, abym ofiarował moje ciało, aby ulżyć Mu w cierpieniach.
Kto Mu się sprzeciwi? Zdaję sobie sprawę, że bardzo przyczyniłem się do tego, aby cierpiał z powodu mojego nędznego postępowania, aby płakał zbyt wiele z powodu mojej niewdzięczności — bardzo boleśnie Go obrażałem. Nie chcę nikogo tylko Jezusa, nie pragnę niczego
41
innego (to samo pragnienie ma Jezus) niż Jego udręk. Pozwól mi powiedzieć to, skoro nikt nas nie słyszy: jestem gotowy nawet na to, aby być pozbawionym na zawsze słodyczy, które Jezus pozwala mi odczuwać, jestem gotowy ścierpieć i to, że Jezus ukrywa przede mną swoje piękne oczy, byleby tylko nie ukrył przede mną swojej miłości; gdyby to zrobił, to bym umarł. Nie czuję się w stanie, bym mógł żyć, będąc pozbawionym cierpienia; nie mam na to siły.
Jest możliwe, że jeszcze nie wyraziłem się dobrze w sprawie sekretu tego cierpienia. Pan Jezus, Mąż Boleści, chciałby, aby wszyscy chrześcijanie naśladowali Go. Teraz Jezus Chrystus ofiarował ten kielich także mnie; przyjąłem go i oto dlatego On mnie nie oszczędza. Moje skromne cierpienia są bezwartościowe, ale Jezus ma w nich u-podobanie, ponieważ na ziemi bardzo je kochał. Stąd w pewnych szczególnych dniach, w których bardziej cierpiał na tej ziemi, sprawia, że jeszcze bardziej odczuwam cierpienie. Tak więc, czy nie wystarczyłoby tylko to, abym się upokarzał i próbował pozostać ukryty przed ludzkimi oczyma, ponieważ stałem się godny cierpieć z Jezusem i tak, jak Jezus?" (l H1913)
Wezwany więc do współpracy z Jezusem dla zbawienia dusz, Ojciec Pio jest przekonany, że końcem jego bolesnej drogi nie będzie nic innego, jak tylko Golgota:
„ »Ile razy - zapytał mnie Jezus niedawno - opuściłbyś Mnie mój synu, gdybym cię nie przybił do krzyża?« Pod krzyżem uczy się miłości, a ja nie obdarzam nią wszystkich ludzi, ale tylko te dusze, które są mi najdroższe". O3II1913)
Dwa lata później ponownie pisał do swojego kierownika duchowego ojca Augustyna:
„ Czuję się jak zdruzgotany pod ciężarem mojego długiego wygnania, które wciąż trwa. Prawdąjest, że jeszcze jeden krok więcej..., a krzyż będzie umieszczony na Golgocie; jednak trzeba się także zgodzić, że krok, który należy uczynić, by tam umieścić krzyż, wymaga jeszcze czasu, a wtedy będzie czas, by tam konać z Jezusem. Oby się spodobało Panu uświadomić mnie wcześniej o tym, kiedy ten dzień powinien zaświtać, niż mi to zostało przekazane ". (1411916)
W rzeczywistości, jeszcze wiele czasu musiało upłynąć, zanim jego krzyż został „umieszczony na Golgocie", lecz on nigdy nie prosił o to, by w jakikolwiek sposób stał się lżejszy, a tym bardziej zabrany mu:
42
l
l
„Jaka jeszcze będzie moja przyszłość? Nic nie wiem, absolutnie nic f...]. Błagam Cię, o mój dobry Boże, abyś był moim życiem, moją barką i moją przystanią. Sprawiłeś, że wstąpiłem na Krzyż Twego Syna, a ja robię wysiłki, aby jak najlepiej do niego się dopasować. Jestem przekonany, że już nigdy nie zstąpię z niego i że już nigdy nie powinienem zobaczyć rozpogodzonego nieba ". (8 XI1916)
Bieguny przyciągania jego krzyża i jego zupełnie ukrzyżowanego życia są dwa: Pan Bóg i człowiek - Stwórca i stworzenie. Ból jest próbą wierności Panu Bogu, który z miłości powierzył mu tę misję:
„Niech zawsze będzie wysławiany Ojciec w niebie, który raczy traktować mnie w ten sposób. Niech będzie otoczony chwałą w moim ciele, ponieważ On jest moim życiem, a ja żyję tylko po to, by Mu służyć. Nie żyję dla siebie, lecz jedynie dla Niego ". (30 X1914)
„Proszę Cię, polecaj mnie Bogu, nie abym był uwolniony od tej próby, lecz aby dawał mi zawsze łaskę dochowania Mu wiecznej wierności". (3111918)
„Jezus jest moim świadkiem i Jemu samemu złożyłem w ofierze i nadal składam krańcową mękę ". (l X1921)
Światłem, które promieniuje z Jego bolesnej drogi i biegnie do dusz, dla których cierpi w Chrystusie i z Chrystusem jest miłość bliźniego:
„Jestem żarliwie wspomagany przez wszystkich i dlatego cierpię niezmiernie za wszystkich ". (6X11919)
„Jestem gotów na wszystko, aby tylko Jezus był zadowolony i aby zbawił dusze bliźnich, zwłaszcza te, które mi powierzył". (18 XII 1920)
c. Wypełnianie programu współodkupienia
„Ofiara" - termin, który ma głębokie znaczenie ascetyczno-mistyczne. Może służyć jako ogólne określenie wieloaspektowego wypełniania powierzonego przez Boga Ojcu Pio zadania współodkupiciela. Od najmłodszych lat głęboko odczuwał konieczność oddania się w „ofierze" za dusze, a później zakosztował obficie bolesnych konsekwencji, które pociąga za sobą właśnie takie ofiarowanie się - uczynione i ponawiane dobrowolnie.
W jednym z pierwszych listów do ojca Benedykta, po nadmienieniu o idei, którą długo pielęgnował w swym sercu, Ojciec Pio prosi o pozwolenie, aby ponowić ofiarowanie siebie jako żertwy ofiarnej:
43
„ Od dłuższego czasu odczuwam w sobie potrzebę ofiarowania siebie Bogu jako żertwy ofiarnej za biednych grzeszników i za dusze cierpiące w czyśćcu. To pragnienie rosło nieustannie w moim sercu aż tak, że teraz stało się tym, co nazwałbym, gwałtowną pasją. Jest prawdą, że czyniłem to ofiarowanie Panu Bogu kilka razy, zaklinając Go, aby zechciał przenieść na mnie kary przygotowane grzesznikom i duszom w czyśćcu cierpiącym, nawet powiększając je stokrotnie wobec mnie, byle tylko nawrócił i zbawił grzeszników, a także przyjął szybko do nieba dusze czyśćcowe. Teraz jednak chciałbym uczynić to ofiarowanie Panu Bogu za twoim pozwoleniem. Wydaje mi się, że tego właśnie chce Jezus. Jestem pewny, że nie będziesz miał jakiejś trudności w udzieleniu mi tego pozwolenia ". (29 XI1910)
Pozwolenie zostało mu udzielone. „Ofiarowanie się" nie było podjęte nierozważnie. Ojciec Pio bardzo dobrze wiedział, czym jest stan żertwy o-fiarnej; wiedział dobrze, jakie byłyby skutki takiej ofiary, ale nigdy nie zrobił kroku do tyłu na podjętej drodze:
„Nie powiedziałem ci - pisze 5 listopada 1912 r. do ojca Augustyna - że Pan Jezus chce, abym cierpiał bez żadnego pocieszenia? Czy może nie chciał tego ode mnie i nie wybrał na jeden ze swych darów o-fiarnych? Najsłodszy Jezus pozwolił mi niestety zrozumieć całe znaczenie żertwy ofiarnej. Trzeba, drogi Ojczulku, dojść do »Wykonało się« i do »Wręce Twoje [polecam mego ducha]« ".
Oczywiście, aby dojść do ideału tak wymagającego, trudnego i wzniosłego, do którego czuł się coraz bardziej przynaglany, Ojciec Pio nie wierzył swoim własnym siłom, ale nie wątpił także w pomoc, która czyniła go niezwyciężonym. Z upodobaniem to uznaje:
„ Pan Jezus, Jego kochana Matka, Aniołek [tzn. Anioł Stróż] i inni dodają mi odwagi i nie przestają mi powtarzać, że żertwa ofiarna, aby nią być, wymaga utraty wszystkiej swej krwi. Prowadzenie walki — mając przy boku tak czułego Ojca — to coś miłego i pocieszającego ". (18X11912)
A w innym liście dodaje:
„Moja dusza musi znosić ciągły bój. Nie widzę innego wyjścia, niż rzucić się w ramiona Pana Jezusa, w których bardzo często pozwala mi
44
zasnąć. Błogosławione sny! Są one radosną nagrodą dla duszy za zwycięsko stoczone walki". (10 VII 1914)
Bycie żertwą ofiarną nie stanowiło dla niego jakiegoś ciężaru, lecz było raczej źródłem niewypowiedzianej radości: „Och, jak cudowną jest rzeczą stać się ofiarą miłości", zwierza się ojcu Augustynowi (26 VIII 1912). Dlatego nie tylko często odnawiał ofiarę ze swego życia, lecz jego gorliwość przynaglała go do powiększania zastępu wspaniałomyślnych dusz, które złożyłyby ten sam hołd Panu - dla dobra swoich bliźnich. W tym również szedł za pragnieniem wyrażonym mu przez Jezusa Chrystusa:
„Słuchaj, mój drogi Ojcze — pisze 12 marca 1913 r. do ojca Augustyna - uzasadnionych skarg naszego najsłodszego Jezusa:»Jakąż niewdzięcznością odpłacają Mi się ludzie za moją miłość [...]! Moje Serce jest zapomniane. Nikt nie troszczy się więcej o moją miłość. Jestem ciągle smutny [...]. Mój synu — dodał Pan Jezus — potrzebuję o-fiar, aby uśmierzyć słuszny i Boski gniew mojego Ojca. Odnów dla Mnie ofiarę z całego siebie i uczyń to bez żadnych ograniczeń«. Mój Ojcze, ofiarę mego życia odnowiłem Mu i jeśli doznaj ę jakiegoś uczucia smutku, to tylko w kontemplacji Boga Boleści. Jeśli ci to odpowiada, to próbuj znaleźć dusze, które ofiarowałyby się Panu jako żertwy ofiarne za grzeszników. Pan Jezus ci w tym pomoże ".
Odnowiona ofiara była miła Panu Bogu, który odpowiadał na nią powiększaniem boli i cierpień. 30 maja 1918 r. Ojciec Pio otrzymał jedną z tak wielu mistycznych łask, którą nazywa się dotknięciami samej substancji duszy, a donosząc o tym później swemu duchowemu kierownikowi, dodał:
„Podczas tego wydarzenia miałem czas, aby ofiarować się całkowicie Panu Bogu w tej samej intencji, którą miał Ojciec Święty, kiedy polecił całemu Kościołowi składanie ofiary modlitwy i cierpienia. Zaledwie to uczyniłem miałem wrażenie, że jestem zamykany w tym tak bardzo surowym więzieniu i usłyszałem głośny trzask więziennych drzwi, które zamykały się za mną. Poczułem się zakuty w najtwardsze dyby i miałem wrażenie, że natychmiast umrę. Od tamtej chwili czuję się jak w piekle, bez jakiegokolwiek wytchnienia przynajmniej na moment". (27 VII 1918)
Stan ofiary jest niewątpliwie jednym ze „współrzędnych czynników" duchowości Ojca Pio. Lektura tych listów wyjaśnia z jednej strony całą gamę różnych elementów konstytutywnych i integratywnych ofiarnej żertwy oraz
45
elementów zewnętrznych z nią związanych; z drugiej strony - wierność i męstwo oraz wspaniałomyślność i wytrwałość, dzięki którym oddaje się całkowicie wypełnianiu tak ważnej i wymagającej misji.
II. DUCHOWI KIEROWNICY
1. OJCIEC BENEDYKT Z SAN MARCO IN LAMIS
Urodził się 16 marca 1872 r. W trakcie pobierania nauki w szkole zawodowej w Foggii, usłyszał głos powołania do życia zakonnego i 11 grudnia 1890 r. przyjął habit kapucyński w nowicjacie w Morcone. Skończywszy chlubnie kościelne studia wśród kapucynów w Toskanii, został wyświęcony na kapłana 11 kwietnia 1898 r., a później pomyślnie zdał egzamin konkursowy w zakonie, aby objąć katedrę filozofii i fizyki.
Od 1903 do 1919 r. - pomimo różnych obowiązków w zarządzie u-trudniających mu ciągle prace dydaktyczne — poświęcił się nauczaniu w stu-dentatach w kapucyńskiej prowincji Foggii. Zarówno jego wybitne pedagogiczne zdolności, jak i jego niezwykła erudycja wzbudzały sympatię młodych studentów, którzy zawsze byli lojalni wobec niego i do niego przywiązani.
Ojciec Benedykt wyróżniał się w sztuce pisania zarówno prozy, jak i poezji. Miał wrodzone poczucie piękna i delektował się malarstwem i rzeźbą6 Głosił kazania z łatwością słowa i elegancją stylu; miał szczególny dar kierowania duszami. Było wiele osób, które mu się powierzały i niemało tych, które pod jego światłym kierownictwem przebiegło drogę chrześcijańskiej doskonałości.
Jego zdolności w zarządzaniu wkrótce przyciągnęły uwagę i podziw współbraci, którzy wybrali go na przełożonego. W 1903 r. był już definito-rem, czyli doradcą prowincjała, a później został zatwierdzony na tym urzędzie w 1906 r.; od lutego 1908 do lipca 1919 r. zarządzał zakonną prowincją Foggii; w tym ostatnim roku, a następnie w 1922 i 1928 został wybrany na delegata na generalną kapitułę zakonu.
Sprawował urząd wizytatora generalnego kapucyńskich prowincji Ba-ri-Lecce i Messiny. Od maja 1920 do 5 listopada 1921 r. był wicedyrektorem i kierownikiem duchowym w Międzynarodowym Kolegium św. Wawrzyńca
6Opublikował wiele prac (zob. przyp, l, s. 51 wyd. wt.) na temat ascezy i biografii świętych. Współpracował z czasopism, swego zakonu w Foggii i Rzymie, Trzeciego Zakonu św. Franciszka i misyjnymi.
46
z Brindisi w Rzymie. Powróciwszy do prowincji, oddał się z entuzjazmem apostolatowi i kilkakrotnie sprawował urząd przełożonego klasztoru aż do śmierci, która go zabrała w San Severo 22 lipca 1942 r.7
Ojciec Benedykt i Ojciec Pio poznali się 25 kwietnia 1903 r. w Morco-ne i przebywali razem w czasie roku szkolnego 1905-1906 w San Marco la Catola. Często kontaktowali się po wyborze ojca Benedykta na przełożonego prowincjalnego; z tego powodu zajmował się sprawą Ojca Pio, który był zmuszony do życia poza klasztorem.
Zbiór listów (Epistolario f) ukazuje rodzaj i częstość kontaktów między dwoma zakonnikami. W całości mamy 268 listów, z których 165 zostało napisanych przez Ojca Pio, a pozostałe 103 przez ojca Benedykta. Posiadamy wszystkie listy napisane przez Ojca Pio; natomiast niektóre listy ojca Benedykta .zaginęły - być może zostały zniszczone przez niego samego, ponieważ były zbyt osobiste i były prawie spowiedziami na piśmie.
Listy ojca Benedykta — pisane dobrym stylem — są w zasadzie zwięzłe i powściągliwe, lecz bogate w doktrynę czerpaną ze źródeł objawionych, z pism mistrzów klasycznych ascetyki i mistyki oraz z własnych doświadczeń. Ukazują człowieka o dużej kulturze i głębokiej wiedzy, a nauczyciela i kierownika duchowego o bogatym doświadczeniu.
W swej pracy kierowniczej jest wymagający, nieco autorytatywny, czasami wydaje się w tym mało ekspansywny i jakby odosobniony. Nigdy nie ulegał sentymentalizmowi, chociaż w szczególnych okolicznościach albo uwarunkowaniach duchowych i psychologicznych jego słowa stawały się bardziej ludzkie i przybierały ton osobistej poufałości i intymności. To się sprawdza nade wszystko, kiedy zwraca się do Ojca Pio jako uczeń szukający jego rady, pocieszenia i kierownictwa.
Mimo przejściowych trudności i nieporozumień ojciec Benedykt cieszył się zawsze szacunkiem, poważaniem i bezwarunkowym przywarciem Ojca Pio. Był jego prawdziwym nauczycielem na drogach ducha i jego wiarygodnym kierownikiem. Kiedy pytany po wielu latach, po zwolnieniu ojca Benedykta z tego obowiązku: „Czy masz kierownika duchowego?" Ojciec Pio odpowiadał „Miałem, a był to ojciec Benedykt; od czasu jednak, kiedy mi go odebrali, pozostałem bez kierownika duchowego"8.
Jako przekonany świadek mistycznych darów Ojca Pio, ojciec Benedykt zachował je w tajemnicy tak długo, jak to było możliwe i nie był wcale
l
7Dalsze informacje o ojcu Benedykcie można znaleźć w Anal. Ord. Fr. Min. Cap., 1942, 58, P. 127, L'amico del terziario, 1942, 16, p. 121-126; Necrologta dei Frati Min.Cap.[...], Foggia 1969, p. 457.
8G1OVANNI DA BAGGIO, Podrę Pio visto daU'interno. Le mię vuiteapadre Pio da Pietrel-a, Firenze 1970, p. 50.
47
łatwowierny w ich akceptowaniu. Kiedy natomiast prawda o tych darach stała się publiczną własnością, działał roztropnie i energicznie, aby ograniczyć rozgłos i odbudować fakty i wydarzenia w ich właściwych proporcjach.
Mimo jego dyskrecji i roztropności, ktoś przedstawił w złym świetle jego postępowanie jako kierownika duchowego i w czerwcu 1922 r. otrzymał rozkaz zerwania wszelkiej łączności z Ojcem Pio. To rozporządzenie zostało przyjęte przez obydwie strony ze szczerą pokorą i pobożnym poddaniem się. Ojciec Benedykt już więcej nie pojawia się w życiu Ojca Pio. W ten sposób zakończył się okres kierownictwa duchowego, na kanwie którego powstał niniejszy zbiór listów (Epistolario I).
W czasie dwunastu lat kierowania, ojciec Benedykt zebrał notatki osobiste o Ojcu Pio, „odnoszące się do rozwoju jego życia duchowego, z zamiarem napisania o jego życiu w przyszłości, jeśli Ojciec Pio święcie zakończyłby swoje ziemskie dni i jeśli Pan Bóg by raczył pozwolić, aby wygłosił swe pożegnalne słowo nad grobem". Niestety, wydarzenia które nastąpiły, przeszkodziły w realizacji tego chwalebnego zamiaru, a my nie mogliśmy wykorzystać tych „duchowych" notatek, które niewątpliwie rzuciłyby światło na mistyczną drogę Ojca Pio.
2. OJCIEC AUGUSTYN Z SAN MARCO IN LAMIS
Ojciec Augustyn (ur. 9 l 1880 r.) pochodził z tego samego miasta, co Ojciec Benedykt i był jego współpracownikiem w odnowie kapucyńskiej prowincji (FG) i w kierownictwie duchowym Ojca Pio.
Pod koniec nauki w szkole średniej, 19 sierpnia 1897 r. przyjął habit kapucyński i po nowicjacie został wysłany przez przełożonych do Prowincji Toskańskiej na wyższe studia kościelne. Wyświęcony na kapłana 15 marca 1903 r. powrócił do prowincji Foggii, gdzie podjął specjalistyczne studia z greki i francuskiego w państwowej szkole i pomyślnie przeszedł przez konkursowy egzamin w zakonie, aby objąć katedrę filozofii.
Zakonna i kapłańska działalność ojca Augustyna obejmowała trzy kierunki: kształcenie młodzieży kapucyńskiej, kierownictwo duchowe i kierowanie wspólnotami współbraci. Dobrze przygotowany od strony naukowej i duchowej do swojego trudnego zadania na stanowisku wychowawcy młodych zakonników oddał się jej z zaangażowaniem, kompetencją i gorliwością. Przez wiele lat uczył z pilną skrupulatnością języków, przedmiotów świeckich, filozofii i teologii, jednocześnie pełniąc także często funkcję rektora studentatów.
Działalność apostolską, którą prowadził z ambony, znajdowała swe dokończenie w duchowym kierownictwie - przy kratkach konfesjonału i przez korespondencję. Wiele tych listów pojawi się na następnych stronicach.
48
Bracia kapucyni jego prowincji wybierali go kilkakrotnie na przełożonego klasztoru. Przez 24 lata był radcą prowincjała, przez 9 lat - ministrem prowincjalnym, a 4 razy - delegatem na kapitułę generalną zakonu. Jego rządy charakteryzują się światłą roztropnością, niezachwianą stałością, wytrwałym umiłowaniem obserwancji zakonnej i - w szerokim znaczeniu tego słowa - ojcostwem.
Brał udział w pierwszej wojnie światowej (1915-1918); odznaczony medalem zasługi „Za godną pochwały służbę w Jednostkach Zmobilizowanych Włoskiego Czerwonego Krzyża (czerwiec 1919)". Od 1944 do 1953 r. był przełożonym klasztoru w San Giovanni Rotondo, gdzie mieszkał także od 1959 r. do swej śmierci, która nadeszła 14 maja 1963 r.9
Pod koniec października 1907 r. ojciec Augustyn i brat Pio spotkali się w Serracapriola; pierwszy był profesorem teologii, a drugi rozpoczynał pierwszy rok studiów teologicznych. Między mistrzem i uczniem bardzo szybko nawiązała się więź wzajemnego zrozumienia i szacunku, która miała trwać ponad pół wieku.
W maju 1909 r., kiedy brat Pio został zobowiązany do przerwania regularnych studiów, ojciec Augustyn towarzyszył mu w drodze do rodziny w Pietrelcinie. 14 sierpnia 1910 r. przybył ponownie, aby wygłosić kazanie z okazji prymicyjnej mszy świętej Ojca Pio. Od końca października, aż do 7 grudnia 1911 r. mieszkał razem z nim w klasztorze w Yenafro i wówczas ojciec Augustyn zauważył pierwsze nadprzyrodzone zjawiska; był obecny w czasie kilku ekstaz i bardzo wielu gnębiących napadów szatańskich. W ciągu prawie siedmiu lat pobytu Ojca Pio w domu rodzinnym, ojciec Augustyn spełniał wobec niego rolę „anioła pocieszyciela", zarówno przez kierownictwo listowne, jak i przez częste osobiste wizyty.
Ojciec Pio kochał swego nauczyciela i kierownika duchowego, szanował go, chętnie się mu zwierzał i prosił o rady oraz rozproszenie obaw w odniesieniu do życia duchowego. Ojciec Augustyn był i zawsze pozostawał jego „Ojcem Lektorem"; zwierzał się mu dokładniej niż ojcu Benedyktowi, u którego ojciec Augustyn często był jakby arbitrem i pośrednikiem.
Ze swej strony ojciec Augustyn otwartym sercem odwzajemniał szacunek i miłość swojego byłego ucznia i miał wobec niego autentyczną cześć. Olśniony być może nadzwyczajnymi darami, które w nim spotykał, czasami zbyt zachęcał Ojca Pio, by uciekał się do Bożej interwencji w celu rozwiązania problemów związanych z jego apostolatem i jego osobistym postępowaniem. To nie zawsze było miłe zarówno Panu Jezusowi, jak i Ojcu Pio.
9 Zob. Anal Ord. Fr. Min. Cap , 1963, 79, p 174-176, Necrol. cii., p. 319
49
Trzeba przyznać natomiast, że czynił to z jak największą ostrożnością oraz roztropnością i nigdy lekkomyślnie czy z ciekawości.
Biorąc pod uwagę to, co już powiedzieliśmy, a co będzie dobrze udokumentowane przez lekturę korespondencji między nimi, zaskakuje odpowiedź Ojca Pio dana współbratu, który przejazdem był w San Giovanni Ro-tondo w 1946 r. Ten kapucyn, ojciec Jan z Baggio, mówi: „Zapytałem, czy można żyć bez kierownika duchowego. Ojciec Pio odpowiedział mi, że może wystarczyć także zwykły spowiednik, a kiedy nie jest w stanie zrozumieć pewnych duchowych sytuacji, trzeba polecić się dobroci Boga [...]. »A czy ty masz kierownika duchowego«, zapytałem. »Miałem, a był to ojciec Benedykt; od czasu jednak, kiedy mi go odebrali, pozostałem bez kierownika duchowego« — »Ale czy nie masz ojca Augustyna jako spowiednika?« »Tak - odpowiedział - lecz on mnie nie rozumie, a ja ciągnę sam do przodu, pokładając ufność w Bogu « "10.
Nie umielibyśmy powiedzieć, czy ta odpowiedź została przedstawiona dokładnie i przekazana we właściwym kontekście. Możemy jednak powiedzieć z pewnością, że w okresie, do którego odnosi się zbiór listów (Epistolario I), nie ma potwierdzenia tego. Przeciwnie, w czasie dwunastu lat korespondencji sprawdzało się to, co Ojciec Pio pisał 21 października 1912r.:
„ Ojciec lektor by f zawsze moim zwykłym kierownikiem duchowym i nikt nie zna tak dogłębnie mojego wnętrza, jak on. Uciekałem się do niego bardzo często, odkrywając mu wszystkie rany mojej duszy bez zastrzeżenia i bez jakiejkolwiek obawy. To było niemożliwe do uczynienia z innymi i ja nie mogłem tego robić. Proszę cię, abyś mnie nie pytał o powód".
Właśnie na tej ufnej i szczerej otwartości trwał zawsze, jak wynika z poufnych notatek ojca Augustyna.
Nasz zbiór listów (Epistolario I) zawiera 377 listów: 197 ojca Augustyna i 180 Ojca Pio.
Traktując o duchowych problemach, ojciec Augustyn często i chętnie wprowadza aspekty osobiste. Jego listy są prostsze z doktrynalnego punktu widzenia, a pod względem literackim mniej eleganckie niż ojca Benedykta; jednakowoż są cieplejsze, bardziej ludzkie, intymniejsze, bardziej wyrozumiałe i ukazują większy ładunek uczuciowy.
Ojciec Augustyn był subtelny i odsuwał się dyskretnie, kiedy przewidywał, że jego działanie mogłoby kolidować z działaniami ojca Benedykta.
10 Zob. G1OYANNI DA BAOGIO, op. cii., p. 50.
50
l
Trzeba jednak także przyznać, że obydwaj kierownicy duchowi zawsze szli po tej samej linii, ożywieni autentycznym duchem nadprzyrodzonym.
Kiedy kierownictwo duchowe poprzez korespondencję zostało wstrzymane, ojciec Augustyn i Ojciec Pio pozostawali zawsze zjednoczeni w cierpieniu, modlitwie i udzielaniu sobie rad.
W czterech zeszytach pisanych ręcznie, bez tytułu, które są przechowywane w archiwum w San Giovanni Rotondo, my cytujemy je jako Notatki o Ojcu Pio, ojciec Augustyn przekazuje nam zbiór cennych i niepublikowanych wiadomości o życiu i duchowej drodze swego ukochanego ucznia.
l
OMÓWIENIE ZBIORU LISTÓW
Duchowa literatura na temat kierownictwa duchowego zostaje ubogacona nowym zbiorem listów. Aby ułatwić jego zrozumienie i wartość przedstawimy w skrócie przyczynę, historię, styl, tematykę listów zawartych w obecnym zbiorze (Epistolario f) oraz kryteria wyboru listów.
1. GENEZA
Ojciec Pio nie kierował się w ujawnianiu na piśmie swego wewnętrznego życia i swoich relacji z Panem Bogiem ani kaprysem, ani próżną satysfakcją, ani jakimkolwiek innym motywem ludzkim. Co więcej, jeśliby to zależało od niego to nikt - z wyjątkiem jego spowiedników i kierowników duchowych - nie wiedziałby nic o jego wewnętrznym świecie i sekretach duszy. On mówił i pisał o tych rzeczach po to, aby spełnić wolę Pana Boga i zaspokoić naglące potrzeby ducha, spragnionego światła i wzmocnienia; ciągle bowiem chciał odpowiadać wiernie na swe tajemnicze powołanie. Dobrze zdawał sobie sprawę, że Pan chciał posługiwać się Jego zastępcami, by ukazywać mu swoje Boskie plany i konkretny sposób ich wypełniania, a także utwierdzić go, co do rzeczywistości zjawisk, jak i sposobu postępowania w krzyżowych momentach jego wznoszenia się ku szczytom doskonałości.
To co pisał do ojca Benedykta już l października 1910 r. ma wartość programową: „Napisz do mnie, ponieważ twoje rady bardzo dobrze mi służą i powiedz mi raz jeszcze to, czego Pan Bóg chce od tego niewdzięcznego stworzenia". A w kilka dni później: „Napisz do mnie, jeśli nie masz nic przeciw temu, ponieważ twoje listy sami bardzo pomocne" (22 X 1910).
Prośbę o rady i wyrazy wdzięczności często spotyka się w jego listach. Wynika to dokładnie z tego, że odczuwa ich wielką potrzebę i wie, jak wielkie owoce dzięki nim zbiera; prosi o częstą korespondencję i długie listy przede wszystkim w chwilach opuszczenia, a szczególnie w intensywnych i niepokojących próbach:
l
52
l
„ Chciałbym cię prosić — pisze do ojca Benedykta — kiedy okazujesz mi miłość, pisząc do mnie, abyś dołączył jeszcze inną miłość i pisał do mnie bardzo długie listy". (21IV1915)
Tę samą myśl i w tym samym dniu wyraża także ojcu Augustynowi:
„ Pisz do mnie, kiedy Jezus chce, ale zawsze długi list. Oczekuję twoich odpowiedzi na wiele problemów, wątpliwości i trudności, jako światła z nieba, jako dobroczynnej rosy dla wysuszonej rośliny". (21IV1915)
Zdawał sobie dobrze sprawę z trudności, jakie jego problemy sprawiały kierownikom duchowym, ale nie mógł nie uciekać się do nich, aby właściwie rozwiązać bardzo skomplikowane sprawy:
„ Ojcze! Ośmielam się prosić cię o natychmiastową odpowiedź dla mnie. Na litość Boską nie opuszczaj mnie! Moja lampa migocze i prawie gaśnie. Jeśli potrzeba oliwy, to - ze względu na miłość - twoje święte słowo i twoje żarliwe modlitwy to uczynią. Pozwalam sobie jeszcze raz cię prosić, abyś pisał do mnie i pisał długie listy, a nie robił tak, jak to zrobiłeś ostatnio. Przeciwnie, wolę absolutne milczenie, którego nigdy nie zachowasz. Spostrzegam się, że wystawiam twoją cierpliwość na ciężką próbę, lecz znoś mnie jeszcze. Jezus Chrystus da ci za to wieczną nagrodę". (4 VIII 1915)
Do tego tematu powraca, jakby z delikatną naganą, 18 września tego samego roku :
„ Wybacz mi, o mój najdroższy Ojcze! Chciałem naśladować bolesną zwięzłość wielu twoich listów; postanowiłem to zrobić - lecz nie gniewaj się na mnie -po prostu nie potrafię tego zrobić".
Chociaż pragnął otrzymywać długie listy od swoich kierowników duchowych, to sam był dość zwięzły w przedstawianiu spraw swego sumienia, chyba że otrzymał wyraźne polecenie, aby przedstawił obszerny opis. Z tego powodu, ojciec Benedykt w celu zachęcenia go i w reakcji na jego pragnienie otrzymywania długich listów, jakby mu grożąc, pisze że: „przestanie być zwięzły tylko wtedy, kiedy Ojciec Pio sam będzie pisał obszerniej" (10 111 1921).
Ze swej strony kierownicy duchowi również pragnęli znacznie częst-S2ych i dłuższych listów od Ojca Pio z dwóch powodów. Z jednej strony, chcieli być informowani w odpowiednim czasie o stanie jego duszy, by ich
kierownictwo było skuteczniejsze, a z drugiej strony, również oni potrzebowali jego rad i kierownictwa; będzie bardziej widoczne, kiedy zajmiemy się biernym i czynnym aspektem kierownictwa duchowego.
Wybierzemy tylko niektóre świadectwa z listów ojca Benedykta. Przede wszystkim, jako wytrawny kierownik, chce być informowany regularnie o potrzebach i postępach duszy, a także o wymaganiach Pana Boga w stosunku do siebie. Od samego początku kierownictwa duchowego poleca swemu kierowanemu: „Pisz do mnie często, nawet jeśli nie otrzymujesz odpowiedzi"
(l Xli 1910). Takie samo polecenie jest powtarzane pod koniec trzeciego okresu: „Nadal w wypełnianiu obowiązków kieruję się przypuszczeniami, co do ogólnego stanu twego ducha, ponieważ od miesięcy nie mam wiadomości o twoich przeżyciach, czy są to cierpienia czy radości. A ponieważ nalegania są próżne usiłuję pogodzić się z tym, szukając uzasadnienia i martwiąc się. Jak długo? Chcesz, bym kierował tobą, podając dokładne wskazówki, lecz gdzie są cugle?" (16 Xl 1921; zob. także List z 18 111 1921).
Prośba staje się bardziej przygnębiająca i nagląca wtedy, kiedy sam ojciec Benedykt potrzebuje światła i pociechy w swoich duchowych walkach. W takich przypadkach jemu samemu nie łatwo godzić się z milczeniem i źle znosi, gdy Ojciec Pio ze swej strony zwleka z odpowiedziami: „Przypomnij sobie także ty, że ja nigdy nie zostawiłem ciebie bez odpowiedzi, nawet kiedy nawał zajęć nie pozwalał mi wytrzeć nosa. W kilku słowach, ale powinieneś mi odpowiedzieć" (29 VI 1919). Nie wydawało mu się, że jest wystarczającą przyczyną nadmierna praca: „Pisz mi długie listy. Ośmielam się to powiedzieć, znając ogrom twej pracy. Dzień jest dla innych, noc dla nas" (19 Xl 1919). Zły stan zdrowia nie jest uważany za usprawiedliwienie. „Od 18 grudnia do 4 stycznia jest 17 dni! Ileż jeszcze mam czekać? Rozumiem i wyrażam ci moje współczucie z powodu chorób, lecz milczenie nie powinno przybierać aspektu zaniedbania" (4 I 1921). „Czekam z największą udręką", nalega. „Potrzebuję wsparcia modlitewnego, słów i informacji o twoim niewidzialnym życiu" (4 VI 1921).
l czerwca 1921 r. - nie bez szczypty zazdrości - pisał:
„ Córki z klasztoru św. Anny powiedziały mi wczoraj, że twój dzień jest za krótki, byś wypełnił nałożone na ciebie obowiązki i o tym byłem przekonany. Lecz nie wiem, czy relacja między twoją duszą a moją ma być na ostatnim miejscu, ponieważ twoim pierwszym bliźnim jesteśmy: ty i ja. Zwłaszcza teraz, kiedy milczenie o twoich sprawach wewnętrznych bardzo się przeciągnęło, a moja potrzeba stała się nagląca".
54
Czy te wymagania kierowników duchowych były słuszne, a ich narzekania miały jakąś podstawę? Odpowiedź na te pytania Czytelnik znajdzie w zbiorze listów (Epistolario f). Tutaj chcemy przypomnieć tylko kilka okoliczności, które wyjaśniają i usprawiedliwiają zachowanie Ojca Pio, co do częstości i długości jego listów do kierowników duchowych.
1. Często zwykły stan jego słabego zdrowia nie pozwalał mu załatwiać korespondencji na czas i w sposób odpowiedni, a pierwszy który z tego powodu cierpiał, był właśnie on. Zdania takie, jak te powracają często:
„Czuję w moim sercu wielkie pragnienie napisania ci o wielu sprawach, wszystkie w Panu Jezusie, lecz [...] wzrok mi nie pozwala". (21111912)
„Zawsze nienawidziłem dwulicowości, a teraz oskarża się mnie, że uciekłem się do kłamstwa, aby się usprawiedliwić, tylko dlatego, że mówięprawdę, że pisanie jest dla mnie prawie niemożliwe. Nie miałem zamiaru nie posłuchać cię, mój Ojcze, kiedy dopuściłem do tego, że tyle czasu upłynęło bez pisania do ciebie. Zarządzono, aby mój wzrok odpoczął całkowicie ". (21 X1912)
„ Wyobrażam sobie, że nie jesteś zadowolony z powodu otrzymywania ogólnych wiadomości o moim wewnętrznym stanie; jednakowoż, mój Ojcze, wzrok chce mnie pozbawić tego ostatniego, czyli szczegółowego opisywania mojego stanu wewnętrznego. Pan Bóg wie, jak jestem zmęczony, napisawszy nawet niewiele". (31 III 1912)
Nierzadko pisze z kleksami, co wskazuje na przyspieszone tętno, drżenie ręki, szczególnie kiedy pisze, mając bardzo wysoką gorączkę czy rozdzierające bóle głowy. Jednakowoż tylko raz korzysta z pomocy kogoś innego (26 VIII 1913).
2. Dołączają się do tego podszepty i przeszkody stawiane przez szatana, który strasznie się wściekał na niego w pewnych okresach, aby przeszkodzić w regularnej korespondencji z kierownikami duchowymi:
„Już od dłuższego czasu pragnąłem pisać do ciebie, ale zazdrośnik [szatan] przeszkodził mi w tym. Powiedziałem, że mi przeszkodził, ponieważ za każdym razem, gdy decydowałem się napisać do ciebie, zaczynał mi się bardzo silny ból głowy, która jak się wydawało, natychmiast mi pęknie. Temu bólowi towarzyszył bardzo ostry ból w prawej ręce, uniemożliwiając mi utrzymanie pióra". (9 VIII 1912)
„ Czy wiesz, czego diabeł się czepił? Nie chciał, abym w ostatnim wysłanym do ciebie liście informował cię o wojnie, którą prowadzi ze
55
mną. A ponieważ ja, jak zwykle, nie chciałem go słuchać [...J, oni, mówię „oni", ponieważ było ich więcej, chociaż tylko jeden mówił, rzucali się na mnie, przeklinając i bijąc mnie boleśnie, grożąc mi, że mnie zniszczą, jeśli nie zdecydują się na zmianę przewodniej myśli naszych kontaktów ". (14 X1912; zob. List z 13 XII 1912)
Z tą diabelską interwencją wiąże się ciekawy pomysł ojca Augustyna -tym pomysłem zajmiemy się nieco później - aby w korespondencji posługiwać się językiem greckim, francuskim i łacińskim.
3. Częstość korespondencji i długość listów była także uwarunkowana pilnymi obowiązkami duszpasterskimi, szczególnie od 1919 r., kiedy rzesze ludzi zaczęły napływać do klasztoru w San Giovanni Rotondo. Ojciec Pio usprawiedliwia się przed swoimi kierownikami duchowymi, choćby nawet oni - szczególnie ojciec Benedykt - nie byli skłonni uwierzyć łatwo w tę przeszkodę.
25 sierpnia 1920 r. pisał do ojca Augustyna:
„ Co mam ci powiedzieć o moim duchu? Trwałoby zbyt długo, by ci to opisać, a mnie brakuje czasu. Jedynie proszę cię, abyś modlił się i postarał się, by inni modlili się za mnie do naszego dobrego Jezusa, aby się wypełniała w stosunku do mnie i zawsze jak najdokładniej Jego najświętsza wola ".
To samo usprawiedliwienie i ten sam motyw powraca w kilku listach adresowanych do ojca Benedykta, jak na przykład w tym:
„Praca, która mi ciąży i wyczerpuje mnie zarówno w dzień, jak i w nocy, a także moje fizyczne dolegliwości, które wzmagają się od kilku dni [...]. Pracuję ciągle mimo bólu, a ilość pracy jest tak wielka, że nie mam czasu litować się nad sobą. To jest prawdziwy cud, że nie tracę głowy", (l4 III 1921)
„Nie odpowiedziałem - wyjaśnia temu samemu ojcu Benedyktowi - przede wszystkim dlatego, że nie miałem wolnej chwili, choć jak zwykle, ty nie uwierzysz w to ". (24 XII 1921)
Takie są niektóre ważniejsze motywy, które wyjaśniają i usprawiedliwiają liczbę i formę listów zawartych w tym zbiorze (Epistolario I).
Ich autentyczność nie ulega żadnej wątpliwości. Tak listy Ojca Pio, jak i jego kierowników duchowych zostały przepisane z rękopisów - stąd jakiekolwiek podejrzenie w tej sprawie byłoby bezpodstawne. Do tego kryterium, mającego niezaprzeczalnie bezkontrowersyjną wartość, dochodzi kryterium
56
wewnętrznej treści i doktryny. Od stronicy pierwszej do ostatniej, widoczna jest zawsze ta sama linia ciągła, ta sama osobistość, zawsze to samo poszukiwanie tego samego ideału, kroczenie tą samą drogą.
2. HISTORIA
Rękopisy listów publikowanych tutaj (Epistolario I) są przechowywane obecnie w archiwum ojców kapucynów w San Giovanni Rotondo. Czytelnik będzie prawdopodobnie chciał wiedzieć, w jaki sposób znalazły się one w naszych rękach i to wszystko, co działo się z nimi do chwili obecnej.
Oczywiście, Ojciec Pio nie miał obowiązku zachowywania listów wysyłanych do swoich kierowników duchowych, którzy z własnej inicjatywy postarali się o to. Przeciwnie, przywiązywał on wielką wagę do dyskrecji i wolałby, aby zostały zniszczone. 7 lipca 1913 r. pisze obszerne i ważne sprawozdanie do ojca Benedykta, dotyczące jego sumienia i prosi go, aby pozwolił także ojcu Augustynowi je przeczytać, wyrażając życzenie, by ten list został zniszczony, a przynajmniej, żeby nie był czytany przez nikogo więcej:
„Następnie proszę cię o przysługę. Pragnę, aby ten list został zniszczony razem z moimi dwoma poprzednimi; mając tylko tę nadzieję, udało mi się otworzyć z większą ufnością w tych kolejnych pismach. Zresztą, to jest jedynie moje zwykłe życzenie, które podporządkowuję tobie, mając nadzieję, że łaskawie zechcesz je spełnić. Lecz, jeśli ty nie uznasz tego za słuszne, to jednak proszę cię, aby tych moich pism nikt nie czy tał". (7 VII 1913)
Ojciec Pio natomiast, przechował listy otrzymane od swoich kierowników duchowych z dwóch powodów: dla duchowej korzyści, którą czerpał czytając je i z posłuszeństwa, ponieważ tak mu zostało polecone. „Proszę, cię - pisał ojciec Augustyn do niego 30 czerwca - abyś przechowywał moje listy troskliwie, ponieważ przypuszczam, że Pan Bóg chce tego" (30 VI 1912; zob. także List z 27 II 1913). Również w innym liście: „Proszę cię (i to ze strony Boga), abyś zachował wszystkie listy - moje i innych" (5 VI 1914).
Kiedy Ojciec Pio udał się do Foggii w lutym 1916 r., pozostawił w domu wszystkie listy otrzymane do tej pory od swoich kierowników duchowych. Nie przywiózł ich z sobą, ponieważ był przekonany, że powróci bardzo szybko, ale tak się nie stało. Później ojciec Augustyn, który przechowy-
l
57
wał listy otrzymane od ojca Pio, pojechał osobiście do Pietrelciny i znalazł tam prawie wszystkie listy, które on sam wysłał do Ojca Pio1.
Po śmierci ojca Benedykta (22 VII 1942 r.), ojciec Augustyn, który był wówczas prowincjałem, przejął większość korespondencji zmarłego ojca z Ojcem Pio i razem z inną teczką Ojca Pio, znalezioną na półeczce w celi nr 5, zawierającą również listy ojca Benedykta do swojego duchowego syna, złożył je razem w dobrze strzeżonym pokoju do zamykanej szuflady. Wszystkie inne listy natomiast ojciec Augustyn miał u siebie. O ich istnieniu nikt nie wiedział aż do dnia jego śmierci, która nastąpiła w San Giovanni Rotondo 14 maja 1963 r. Teczkę tę oddano następnie do archiwum klasztornego w San Giovanni Rotondo.
Po 1953 r. listy ojca Pio zamknięte w szufladzie były powierzane kilku osobom w celu ich uporządkowania. Po zakończeniu porządkowania, zwrócono wszystkie oryginały, lecz kierując się uczuciem przywiązania i miłości do Ojca Pio, zachowano dwie lub trzy, pisane na maszynie, kopie tekstu. Stąd w późniejszym okresie niektóre fotografie i fotokopie kilku oryginalnych listów krążyły wśród ludzi.
Maszynopisy zostały opublikowane (odbite na kopiarce) przez pana Eligiusza d'Antonio. Chodzi o zbiór 177 listów Ojca Pio. Publikując ten zbiór 27 lutego 1967 r., redaktor przyznaje szczerze, że Ojciec Pio nic o tym nie wiedział. Dlatego on sam -jako wydawca - polecił, aby jego przyjaciele nie rozgłaszali tego, gdyż na pewno to nie podobałoby się Ojcu Pio. Jednak kilku dziennikarzy przywłaszczyło sobie ten zbiór. Stał się on skarbem ich publikacji.
Niestety, tekst zbioru jest pełen błędów i opuszczeń. Poza tym prawie nigdy nie jest podany adresat listu, czasami dwa listy są połączone w jeden, a daty są często błędne, z czego wynika niejasność w interpretacji opisanych zjawisk. Z tych i innych powodów trzeba stwierdzić, że ów zbiór nie przekazuje prawdziwego tekstu rękopisu.
Możliwe, że te problemy związane z wiernością tekstowi i myśli Ojca Pio nie miały większego znaczenia dla ludzi, którzy mieli na uwadze inne problemy. Faktycznie, prawie zawsze zaczęli fragmentarycznie wykorzystywać listy do prac o większych rozmiarach2.
Kiedy Ojciec Pio dowiedział się o tej książce, bardzo ubolewał z tego powodu i prosił swoich przełożonych, aby powstrzymali jej publikację; wy-
1 Zob AGOSTINO DA SAN MARCO IN LAM1S, Nolizie su podrę Pio, IV, f 8rv, Diano, p 207 s
2 Zob F CHIOCCI, Lettere segrete di padre Pio Le stimmate W „II Tempo" 43 artykuły od 12 II 1967 do 31 III 1967; F CHIOCCI, L CIRRI, Storiad'una vtttima, Roma 1967, 3 t., A4-2737 stronic'
58
raził to m.in. tymi lakonicznymi słowami napisanymi własnoręcznie 10 lutego 1967 r.:
„Najprzewielebniejszy Ojcze, proszą cię, abyś powstrzymał publikację moich pism wysłanych do moich kierowników duchowych czy do innych ojców, którzy prowadzili mnie w duchowym życiu. Całuję ci rękę i proszę o święte błogosławieństwo. O. Pio "
Przełożeni natychmiast spełnili swój obowiązek w tej sprawie. Ale ci, którzy byli w posiadaniu listów, nie mieli delikatności, aby przychylić się do uprzejmej prośby skierowanej do nich w imieniu Ojca Pio, autora listów. W tej sytuacji tylko prawne działanie mogłoby załatwić sprawę, ale była to metoda zupełnie obca postępowaniu Ojca Pio i jego przełożonych.
Można powiedzieć, że po ukazaniu się tej publikacji, ci wszyscy, którzy pisali o Ojcu Pio, to w ten czy w inny sposób, ją wykorzystywali. Nie ma potrzeby wchodzić w szczegóły tej sprawy. Zostanie to zrobione wtedy, kiedy zostanie przygotowane całościowe studium biograficzne.
Na nieszczęście, po śmierci Ojca Pio, nie brakło ludzi, którzy albo przez szacunek do Ojca, albo z innych motywów, bez konsultacji z kompetentnymi władzami mieli śmiałość wydania zbioru D'Antonio (który przygotował drugą powieloną na kopiarce edycję z dodaniem autobiograficznego fragmentu), nawet bez zadania sobie trudu sprawdzenia tekstu z autografami. W rezultacie - kolejne wydanie, które się ukazało, zawierało wszystkie wspomniane błędy, opuszczenia, niejasności itp.3
Skoro tylko edycja została opublikowana, wydawcy zostali powiadomieni, że listy te nie zgadzają się z prawdziwym tekstem Ojca Pio i dlatego powinni podjąć właściwe kroki, aby w przyszłości tekst był porównany z tekstem oryginalnym albo zaczekać na całkowitą edycję listów, która jest w trakcie przygotowania. Ta prośba była powodowana wyłącznie pragnieniem ukazania prawdziwego i jedynego, integralnego i wiernego tekstu listów Ojca Pio. Prośba nie została uwzględniona. Przeważyły inne motywy i ci sami wydawcy ponownie odważyli się wykorzystać dobrą wiarę duchowych dzieci Ojca Pio i jego szczerych wielbicieli, którzy pragną, domagają się i chcą, poznać jego autentyczne wypowiedzi.
Przez niniejsze wydanie listów (Epistolario f) chcemy spełnić ich o-czekiwania. Nasz zbiór zawiera w całości oryginalny tekst 642 listów, to jest 342 Ojca Pio, 197 ojca Augustyna i 103 ojca Benedykta.
3 PADRE PIO DA PIETRELCINA, Lettere al podrę spintuale, Roma 1970, p. 247
59
3. STYL
Listy są napisane stylem łatwym i prostym, czasami surowym i nie pozbawionym gramatycznych i leksykalnych błędów. Ojciec Pio często musiał zmagać się z oporną materią języka, która sprawiała, że nie zawsze przychodziło mu łatwo i jasno wyrażać na piśmie swe myśli: wyrazić zwykłym językiem swe najwyższe duchowe przeżycia.
Chociaż czasem pisze „na brudno", to jest oczywiste, że nie wygładza stylistycznie tego, co napisał. Jednak jego „zawsze porozdzierane listy" -jak je określa w liście do ojca Augustyna (16 11 1915) - nie są pozbawione ujęć obrazowych i poetyckich eleganckich wyrażeń, jak te przypadkowo wybrane spośród wielu:
„ To jest zaledwie słaby obraz tego, co Jezus czyni we mnie. Na podobieństwo potoku, który niesie z sobą na głąbie mórz wszystko co napotyka na swej drodze, dusza moja, która jest pogrążona w bezkresnym oceanie miłości Jezusa bez jakiejkolwiek mej zasługi i bez możliwości poznania przeze mnie motywu, pociąga za sobą wszystkie swoje skarby". (9 VIII 1912)
„ On (Bóg) na razie nie może ci dać niczego oprócz promienia gwiazdy, dźwięku harfy, pieszczoty wiatru". (5XI1912)
„ Oczekuję twoich odpowiedzi na wiele problemów, wątpliwości i trudności jak światła z nieba, jak dobroczynnej rosy dla spieczonej rośliny". (21IV1915)
„ Gorycz próby jest osładzana balsamem dobroci i miłosierdzia Pana Boga. Chwała Bogu, który umie tak cudownie przeplatać radość i łzy, aby prowadzić duszę drogami nieznanymi do osiągnięcia doskonałości; doskonałości, którą On potrafi wydobyć także z tego, co duszy wydaje się i co uważa za zło; doskonałości, będącej kwiatem, który dzięki miłosiernemu Bogu wypuszcza pąki wśród cierni bólu; rzeczywiście jest podlewany łzami duszy, która cierpliwie znosi cierpienie, która pokornie dostosowuje się do woli Boga i modli się z zapałem i z żarliwością". (20 VI1915)
„ Och, jak święte, szlachetne, majestatyczne, godne poszanowania i drogie jest to towarzystwo! Och, jakżeż tutaj jest szczera radość, głęboki pokój, odważne postępowanie, życie doskonałe. Wiara je ożywia, nadzieja podtrzymuje, miłość rozpala, skromność upiększa, pokuta zdobi". (24 VI1915)
„ Pokój jest prostotą ducha, pogodą umysłu, ciszą duszy, więzią miłości. Pokój jest porządkiem, harmonią w nas wszystkich; on jest u-stawicznym radowaniem się, które rodzi się ze świadectwa dobrego
60
sumienia; jest świętą radością serca, w którym Pan Bóg króluje. Pokój jest drogą do doskonałości, co więcej — w pokoju tkwi doskonałość. A szatan, który dobrze wie o wszystkim, czyni wszelkie wysiłki, abyśmy u-tracilipokój". (10 VII 1915)
„Nie dręcz się myślą, że czas próby będzie jeszcze długo trwał. Lepszy jest czyściec znoszony zgodnie z wolą Pana Boga niż przyjemności w klasztorze, będącym nikłym obrazem niebiańskiego Jeruzalem. Nie osiąga się zbawienia bez przepłynięcia wzburzonego morza, ciągle grożącego zatonięciem. »Kalwaria jest wzgórzem świętych, lecz stamtąd przechodzimy na inną górę, która się nazywa Tabor«. (10X1916)
Powiedziawszy to, trzeba dodać, że w zbiorze listów, jest znaczna grupa listów ciesząca się nadzwyczajnym pięknem literackim i duchowym, zasługującym na umieszczenie w jakiejś antologii o tematyce duchowej, są bowiem napisane ciepło, z przekonaniem i z nieugiętą logiką. Znajdują się w nich fragmenty, które słodko dotykają serca i oświecają umysł. Najbardziej niejasne stany życia mistycznego są opisane z cudowną jasnością pojęć.
W pewnym okresie, który był szczególnie trudny z powodu ustawicznych i gwałtownych napadów szatana, zastawiającego uparcie swoje sidła, aby uniemożliwić kierownictwo duchowe przez korespondencję (zob. Listy 31, 82, 102, 103, 104, 107), odnajdujemy bardzo dziwny i niezwykły epizod w pedagogii kierownictwa duchowego. Aby szatanowi zrobić na złość, ojciec Augustyn pisze kilka listów w języku łacińskim (4), greckim (3) i francuskim (37). Te ostatnie nie są doskonałe z punktu widzenia stylu i gramatyki, lecz publikujemy je pomimo wszystko bez poprawiania czy zmieniania ich w jakikolwiek sposób, tak dosłownie, jak wyszły spod jego pióra4, ponieważ mają - przynajmniej dla nas - wartość dokumentalną, przekazują doktrynę i odsłaniają ciekawy, a być może unikatowy aspekt w duchowej korespondencji, tj. użycie specyficznego języka, który w szatanie wzbudza wstręt!
Pierwszy list ojca Augustyna w języku francuskim (6 Xl 1912) dotarł do adresata tak poplamiony atramentem, że był absolutnie nieczytelny (zob. List 103). Mamy dwie prawdziwe wersje tego dziwnego zdarzenia. Pierwsza pochodzi od samego ojca Pio, który 18 listopada 1912 r. tak odpowiedział kierownikowi duchowemu:
„Kiedy ksiądz kanonik zdał sobie sprawę z ataków nieczystych odstępców w związku z twoimi listami, poradził mi, abym przyszedł do
l
Chodzi oczywiście o włoską edycję. Warto nadmienić, że na język angielski listy zostały Przetłumaczone i wydane już w 1980 r i ' '
61
niego po otrzymaniu twego następnego listu i otworzył go w jego obecności. Zrobiłem to po otrzymaniu twego ostatniego listu [z 6 Xl 1912]. Kiedy go otworzyliśmy, stwierdziliśmy, że jest całkowicie zaplamiony atramentem. Czy to była także zemsta ze strony barbablu [= zazdrośnika]. Nie mogę uwierzyć, że ty przystałbyś mi co podobnego, również dlatego, że wiesz o moim słabym wzroku. Na początku pismo wydawało się nieczytelne, lecz gdy położyliśmy list na krzyżu stał się trochę wy-raźniejszy i mogliśmy go odczytać, chociaż z wielkim trudem ".
Druga wersja jest poświadczona autografem proboszcza Don Salvatore Panullo napisanym na prośbę ojca Augustyna 25 sierpnia 1919 r., przy końcu Listu 103, jako potwierdzenie tego, co powiedział Ojciec Pio.
Zbiór także zawiera duże karty napisane przez Ojca Pio poprawnym językiem francuskim (4-5 IX 1912 - nr 96 i 28 Xl 1912 - nr 104a) i niektóre zdania w dwóch innych listach (20 V 1912 - nr 82 i 26 VIII 1912 - nr 95).
Choć wiadomo, że Ojciec Pio nigdy nie studiował francuskiego - 3 lutego 1912 ojciec Augustyn pytał: „Kto cię nauczył francuskiego?" Ojciec Pio odpowiedział: „Na twoje pytanie co do francuskiego, odpowiadam z Jere-miaszem: A, a, a..., nescio loąui (A, a, a..., nie umiem mówić)" (l V 1912 -nr 76).
Nigdy także nie studiował greki, chociaż rozumiał ją i odpowiadał właściwie na listy pisane w tym języku. Na dole listu Ojca Pio datowanego 7 września 1912 r. w odpowiedzi na pierwszy list pisany do niego w języku greckim przez ojca Augustyna, proboszcz Do Salvatore Pannullo dopisał własną ręką: „Kiedy zapytałem Ojca Pio, jak był w stanie przeczytać i zrozumieć go bez znajomości nawet greckiego alfabetu odpowiedział: Ty to wiesz! Anioł Stróż wyjaśnił mi wszystko" (7 IX 1912; zob. nr 97, przypis 2). l rzeczywiście, 20 tego samego miesiąca Ojciec Pio pisał do ojca Augustyna:
„ Osobistości z nieba nie przestają mnie odwiedzać i dawać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia świętych. A jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie także obowiązek nauczyciela tłumaczącego z obcych języków ".
To wszystko, co zostało powiedziane, zgadza się z tym, co stwierdza ojciec Augustyn, który znał całą sprawę: „Ojciec Pio nie zna ani greki ani francuskiego. Anioł Stróż wyjaśniał mu wszystko, a Ojciec Pio trafnie mi odpowiadał"5.
5 AGOSTINO DA SAN MARCO IN LAMIS, op. c/A, p. 208. 62
Listowne kierownictwo duchowe nie jest zwykłym sposobem w historii dusz, chociaż nie jest odosobnionym i rzadkim przypadkiem w katolickiej hagiografii tak starożytnych, jak i nowożytnych czasów. Listy o tematyce duchowej mają długą i bogatą tradycję literacką w historii duchowości.
Pożytek z korespondencji między kierownikami duchowymi i duszami kierowanymi jest nadzwyczajny, ponieważ listy — jeśli są szczere i spontaniczne - ujawniają rozmaite aspekty danej osoby i są najskuteczniejszym środkiem introspekcji poznania jej natury i charakteru.
Z drugiej strony, takie zbiory listów dostarczają podstawowych faktów biegłym w teologii życia duchowego, którzy potwierdzają i ilustrują w praktyczny sposób prawdy już znane i udowodnione, podając normy i doświadczenia, które otwierają nowe horyzonty nauki i nowe metody apostolatu w tej specyficznej dziedzinie.
Nie ma wątpliwości co do wybitnej roli doświadczenia mistyków w rozwoju mistycznej wiedzy, która co prawda nie może zastąpić głównych źródeł Objawienia, będących jej fundamentem i przewodnikiem, ale w pewien sposób je uzupełnia i wyjaśnia.
W te ramy literackie i duchowe wchodzi obecny zbiór listów, który - u-zupełniony korespondencją kierowników duchowych Ojca Pio - jest bardzo wartościowym elementem poznania, pogłębienia i poszerzenia wiadomości o bogatej osobowości duchowej Ojca Pio. Ten zbiór listów jest czymś więcej niż otwartym oknem na „tajemnicę" jego życia; jest kluczem, który otwiera dostęp do najskrytszych tajników jego duszy, odsłaniając prawdziwe korzenie wszelkiego dobra, które uczynił dla ludzkości, uświęcając siebie i uświęcając innych.
Jesteśmy pewni, że jeśli ktoś będzie czytał i rozważał ten zbiór listów, to będzie mógł kontemplować z bardzo bliska i podziwiać w milczeniu wielkość tej uprzywilejowanej duszy.
4. TREŚĆ I WARTOŚĆ
Tematyka listów jest jedna, a równocześnie zróżnicowana. Jest jedna, ponieważ listy nie mają innego celu, jak tylko przekazywanie dokładnego sprawozdania kierownikom duchowym o aktualnym stanie swej duszy, odkrywając im tajemnice swego ducha, aby mieć pewność drogi, aby otrzymać wskazówki w wątpliwościach i być podtrzymywanym na duchu w trudnych chwilach.
Tematyka jednak jest zróżnicowana, ponieważ są różne okresy w reali-Zacji Bożych zamiarów. Różne są przejawy łaski ciągle działającej, różne trudności, walki natury i zasadzki szatana; różne są także aspiracje i potrzeby duszy, różne mistyczne zjawiska, które znaczą jej drogę ku Bogu.
63
Ze spontaniczną prostotą, bez wyszukanego stylu i bez doktrynalnej dywagacji, Ojciec Pio opisuje radości i smutki (prawdę mówiąc częściej te niż tamte), duchowe ekstazy i ludzkie braki, zwycięstwa i porażki, postępy i regresy, wymagania łaski i ograniczoność natury.
Mamy wierny i doskonały portret - bez retuszu i maskowania -jego u-przywilejowanej duszy.
Podczas, gdy z tej korespondencji aspekt ludzki duchowości Ojca Pio jest prawie fotograficznie odtworzony, to aspekt Boży, ukryte działanie łaski, chociaż obszernie opisany i często dostrzegany, to jednak nie jest widziany w pełni.
Ludzka strona, fakt walk, skarżenia się, cierpień, słabości i wahań jest zauważana prawie z ciągle nowym akcentem na każdej stronicy. Sam Ojciec Pio wyznaje, że jego listy są często „pełne skarg i łez" (16 II 1915) i daje tego wyjaśnienie:
„Zauważyłem, o mój ojcze, że każdym listem sprawiam ci ciągle nowy ból - nieustannie powtarzam te same sprawy, a ty wysłuchujesz mnie ze świętą cierpliwością. Ale czegóż chcesz, jestem zawsze w tym samym stanie, więc jak mogę pisać coś innego". (15 VIII 1915)
A do ojca Augustyna pisze:
„Dla serca przepełnionego bólem, nigdy nie jest za dużo mówić długo, odsłaniać swe rany, temu, który został wyznaczony przez Boga, aby nim kierował". (18IX1915)
Ta tendencja do mówienia częściej i chętniej o swoich słabościach i niedoskonałościach, o swoich cierpieniach raczej niż radościach, o wewnętrznych mękach zamiast o mistycznych uniesieniach, o swoich walkach raczej niż o zwycięstwach nie podobała się kierownikom duchowym.
Delikatną, lecz stanowczą wymówką ojciec Benedykt zachęca go, ab> poświęcił więcej miejsca w swoich sprawozdaniach sumienia ze swoich kontaktów z Panem Bogiem, a nie zatrzymywał tylko dla siebie „idylii" i „rozkoszy", również dlatego, że to ułatwiałoby mu i otworzyłoby drogę do tych długich rozmów, których on tak bardzo pragnął:
„ Teraz przechodzę do ciebie. Jak mam pisać dużo na tak krótkie tematy? Od pewnego czasu powiedziałeś mi zaledwie jedno słowo cierpię! Wiedziałem już o tym i nie ma potrzeby powtarzać tego ciągle Czy mam więc zastanowić się nad tym, czego nie znam, albo badać zakryte niebo? Cierpię! Powiedz mi przynajmniej, czy ty cierpisz i radujesz się tak, jak św. Jan w kotle gotującej się oliwy i św. Wawrzyniec na
gorącej kracie. Podczas, gdy starasz się pilnie zawodzić dla mnie zwykłą elegię, to idyllę zachowujesz dla siebie. Czy jestem przeznaczony jedynie do wysłuchiwania jęków? Chcę znać jasno to wszystko, co działo się w tej dziedzinie w ciągu roku i pod posłuszeństwem nakazuję ci przedstawić mi to wszystko. Chcę, abyś opowiedział mi w szczegółach o swoich bólach i radościach, o okresach ich trwania i rozwoju, nawet jeśli napisanie takiej relacji zajęłoby ci cały miesiąc. Czy to nie jest zasłużona i sprawiedliwa pokuta? A do tej dodaję inną, tzn. że ja tylko wtedy nie będę pisał zwięźle do ciebie, kiedy ty będziesz obszernie pisał do mnie ". (18 III 1921)
Wydaje się, że Ojciec Pio odpowiedział ustnie albo na piśmie, ukazując swoje niezadowolenie wobec tych żądań kierownika duchowego, ale ojciec Benedykt nalegał:
„Narzekasz, ale ja wiem, iż wiesz, że czasem nie mówisz mi wszystkiego, ponieważ zakładasz, że ja to już wiem i że ja także to zakładam. Zrobisz jednak dobrze, gdy będziesz mi zawsze odsłaniał wnętrze, jak ci nadmieniłem w moim ostatnim liście, ponieważ to jest twój obowiązek, a ja mam prawo to wiedzieć Przynajmniej od czasu do czasu, jest potrzebne sumaryczne sprawozdanie, wyczerpujące i jasne. Wiesz, jak bardzo jest pożyteczne w kierownictwie posiadanie przed sobą duszy otwartej i znajomość jej historii. Co nie jest powiedziane, jest stracone, a to nie podoba się Panu Bogu. Zapamiętaj to sobie dobrze na zawsze ". (26 III 1921)
Gdyby Ojciec Pio zastosował w praktyce radę swego kierownika du-Howego, zbiór listów byłby niewątpliwie wzbogacony większą ilością mistycznych przeżyć, a Boski zarys jego duchowości byłby ukazany pełniej i w bardziej znaczący sposób. Lecz nie jest to niczyja wina.
Wyjaśnienie zjawiska leży w samej naturze rzeczy. O ile stosunkowo łatwo jest ukazać prowadzenie duszy w jej wysiłku dążenia do osiągnięcia celu, tj. zjednoczenia z Panem Bogiem, o tyle jest całkiem trudno, a niekiedy nawet niemożliwe — posługując się „ludzkim językiem" — opisanie intymnej i tajemniczej relacji Boga z duszami przez niego wybranymi do osiągnięcia Wysokiego stopnia doskonałości, „bez gubienia ich głębokiego i niebiańskiego sensu" (18 IV 1912).
Przeżyte doświadczenia kontaktu z Panem Bogiem nie mają ograniczeń czy granic między państwami i dokonują się w nieokreślonych i ponadziem-skich horyzontach. Mistycy wszystkich wieków walczyli niezmiennie z nie-adekwatnością ludzkich słów, aby wyrazić swoje mistyczne uniesienia i nad-
64
l
65
zwyczajne przeżycia zjednoczenia z Bogiem. Ich idee i myśli przekraczają ograniczenia wynikające z natury słowa i pióra.
Ojciec Pio także cierpiał nieustannie z powodu niemożliwości wyrażenia „ludzkim językiem" głębokich tajemnic i zadziwiających skutków jego intymnej łączności z Bogiem. Z goryczą wyznaje, że po zmuszeniu się do „wyjąkania czegoś" spostrzega, że jest „daleko od prawdy faktów" (17 X 1918).
„Ten jazy k wyda ci się językiem arabskim [...J. Jeśli przekonasz się, że ten język jest niejasny, mój drogi Ojcze, to mówię ci szczerze, że nie mógłbym wyrazić się jaśniej, z wyjątkiem przypadku, gdyby Jezus nie chciał przyjść mi z pomocą. O, Ojcze, kto mógłby wiernie zarysować bodaj kontury tej rzeczywistości? f...J. O tych rzeczach [widzenia wyobrażeniowe] dusza jest w stanie w jakiś sposób wyrazić się, ale wolałaby zamknąć się w doskonałej niemocie, gdyż dusza czuje się źle, ponieważ w wypowiadaniu się widzi ogromną różnicę, która zachodzi między rzeczywistością widzianą, a tym, co pamięta i tym, co jest w stanie wyrazić. Wydaje się jej, że te wspaniałe rzeczy są traktowane bardzo niewłaściwie". (20 VI1913)
Z tego samego powodu Ojciec Pio cierpi, ponieważ chciałby opowiedzieć swoim kierownikom duchowym wiele spraw, „wszystkie Pana Jezusa'', „nie z innego powodu niż ten, by znać ten stan, w którym dusza ciągle trwa" (20 VI 1913); jest jednak zmuszony do poddania się, ponieważ: „nie jestem w stanie się wyrazić" (21 111 1912) oraz „nie widzę prawie żadnej możliwości, by móc wyrazić działanie Ukochanego" (12 l 1919) i „mimo wszystkich moich wysiłków nic nie udaje mi się napisać" (16 VI 1921).
Opis zjawiska (rany miłości) z 23 sierpnia 1912 r. przeznaczony dla jego kierownika duchowego został przerwany właśnie dlatego, że „jestem zupełnie bezsilny" - mówi - „abym mógł wypowiedzieć się. Czy wierzysz? Dusza, która jest ofiarą tych pocieszeń, staje się niema" (26 VIII 1912).
Nie będąc w stanie pokonać tych trudności, wolał przebywać razem z kierownikami duchowymi i rozmawiać z nimi, „ponieważ słowo pisane nie zadowala mnie, nie zawsze nadaje się do wyrażenia tego wszystkiego, zwłaszcza dla kogoś, kto żywo odczuwa swą ranę tam - w głębi swego serca" (18 IX 1915). Konkluzja: „dla mnie jest prawdziwą tragedią to, że nie jestem w stanie wyrazić tego całego wulkanu ciągle płonącego, który mnie spala, a który Jezus rozpalił w tym sercu - tak bardzo małym" (20 Xl 1921).
Chociaż nie wiedział jak „wyrzucić" ten „zawsze płonący wulkan", który spalał jego „tak bardzo małe" serce i chociaż jego listy nie są traktatami o duchowości, to jednak zawierają obfitą i prawowierną naukę, a przede
wszystkim zawierają niezwykle bogate mistyczne doświadczenie podtrzymywane, oświecane i kierowane zasadami absolutnie prawowiernymi. Rzucają one nowe światło na jego osobowość z duchowego punktu widzenia. Rozjaśniają czy lepiej - uchylają rąbka „tajemnicy"'jego życia i jego działalności; odsłaniają albo pozwalają nam ujrzeć głębokie korzenie jego owocnego i niewyczerpanego apostolatu; ukazuj ą również mistrzowskie linie albo lepiej charakterystyczne cechy autentycznego syna Krzyża, człowieka skutecznie współpracującego w dziele w zbawieniu dusz i odbudowie Królestwa Bożego w świecie.
Przez tę budującą lekturę dostrzega się duszę w permanentnym dążeniu do tego, by podobać się Ojcu, który jest w niebie; naszkicowany jest dramat słabego stworzenia, żyjącego w ciągłej i codziennej walce z wrogiem wszelkiego dobra, który otwarcie go atakuje albo na niego czatuje; następują wyraźnie -jeden po drugim - etapy bolesnej drogi ofiary w pełni świadomej zobowiązań, wynikających z jej bezwarunkowego i wielkodusznego złożenie siebie w darze ofiarnym.
Sądzimy, że możemy zasadnie powiedzieć, iż listy Ojca Pio są stronicami cudownego dziennika uprzywilejowanej duszy, urywkami bardzo wyjątkowej autobiografii, w której są opisane z prostotą i szczerością rozmowy między duszą, a jej Ukochanym; z przejmującą grozą realizmem walki z szatanem; z przerażającymi opisami wewnętrznej męki duszy, która szuka Boga nieustannie, z niepokojem i boleśnie.
Często są to stronice przepełnione bólem i goryczą, które wyjaśniają w terminach przybliżonych nieznane albo mało znane aspekty bolesnej drogi na Kalwarię, przez którą przechodzi się do rozkoszy przemieniającego zjednoczenia na Taborze.
Nie brakuje także poetyckich stron, które wydają się być dyktowane przez literata, ale w głębi są one jedynie ludzkim, gorącym i czystym wyrażeniem cudownej rzeczywistości, intensywnie przeżytej i z rozkoszą zakosztowanej.
5. METODA EDYCJI
W przygotowaniu obecnej edycji chcieliśmy przede wszystkim zaoferować czytelnikowi wyczerpujący zbiór listów Ojca Pio. Ten zbiór został uzupełniony przez listy jego kierowników duchowych pisane od stycznia 1910 do czerwca 1922 r. Dzięki zbiorowi listów trzech korespondentów każdy będzie w stanie poznać bliżej duchową drogę Ojca Pio, która stała się łatwiejsza, bezpieczniejsza i bardziej światła pod wpływem mądrego i roz-^ażnego kierownictwa duchowego. Każdy będzie mógł równocześnie wnik-n3ć w cudowny i fascynujący świat uprzywilejowanej duszy.
66
67
Naszym zdaniem - żaden z listów Ojca Pio nie zaginął. Jakaś jedna czy druga okolicznościowa pocztówka pozostaje nieznana; jednak tylko chociażby z tego powodu, że była otwarta, prawdopodobnie nie zawierała żadnych informacji dotyczących jego wewnętrznego życia.
Także korespondencja ojca Augustyna jest prawie kompletna; kilka listów zaginęło chyba przez przypadek, ale mamy nadzieję, że i one mogą się odnaleźć, chociaż nie przywiązujemy do nich dużej wagi.
Natomiast korespondencja ojca Benedykta jest o wiele bardziej niekompletna. Można to stwierdzić na podstawie przypisów na niektórych stronicach tego wydania. Jest bardzo prawdopodobne, że te brakujące listy zostały po pewnym czasie zniszczone przez autora (ojca Benedykta) osobiście, ponieważ zawierały opisy jego własnego życia wewnętrznego i były prawie spowiedzią. Taki wniosek można często wysnuć z odpowiedzi Ojca Pio.
Porządek listów jest ściśle chronologiczny, ale w celu uzyskania większej przejrzystości podzieliliśmy listy na trzy okresy, oznaczając początek i koniec okresów na podstawie tak wewnętrznych, jak i zewnętrznych kryteriów. Każdy okres jest poprzedzony podaniem ogólnej charakterystyki tak, aby wydatnie wyrazić biograficzne szczegóły Ojca Pio, okresy oraz znamienne rysy jego mistycznego życia.
Każdy list jest poprzedzony kolejnym numerem, imieniem nadawcy i adresata, podaniem miejsca pochodzenia, daty i zwięzłego streszczenia. Streszczenia oznaczone gwiazdką zostały napisane przez ojca Benedykta i dołączone do kopert zawierających poszczególne listy. Pozostałe streszczenia napisaliśmy sami, korzystając często z bardziej charakterystycznych zwrotów zawartych w tekstach listów. Gdy brakowało miejsca pochodzenia i daty, uzupełnialiśmy je na podstawie tekstu i kontekstu listów, zaznaczając to w każdym przypadku.
Podajemy następnie tekst listów, przepisany bezpośrednio i wiernie z o-ryginałów. Układ listów jest identyczny: inicjałów J.M.J.F (Jezus, Maryja, Józef, Franciszek) czy J.M.J.F.D.C (Jezus, Maryja, Józef, Franciszek, Dominik, Klara) używał ojciec Pio, a J.M.J.F stosowali ojciec Benedykt i ojciec Augustyn. Pozdrowienie na początku listu, to jakby antyfona intonowana w poszczególnym okresie liturgicznym roku kościelnego lub wypływa z aktualnych stanów osobistych czy duchowych. Potem następuje główna część listu, słowa pożegnania, podpis i czasami dopisek. Niekiedy końcowe słowa pozdrowień i podpis są opuszczone, ponieważ cała stronica jest zapisana aż do końca i nie ma już miejsca nawet na jedno słowo więcej, a końcowe wyrazy odczytuje się z wielką trudnością.
W celu ułatwienia lektury listów zmieniliśmy interpunkcję, kierując się wymogami współczesnej pisowni, i - konsekwentnie - duże i małe litery.[W
68
dalszym ciągu tłumaczonego tekstu podane są detale związane z pisownią języka włoskiego i formami grzecznościowymi. Dla wydania polskiego nie mają one merytorycznej wartości i dlatego je tutaj opuszczamy - tł.].
Na dole niektórych stronic - podajemy kilka zwięzłych wyjaśnień związanych z cytatami biblijnymi oraz z istotnymi informacjami dotyczącymi wspomnianych osób czy miejsc. Nie brakuje również sporadycznych uwag do niektórych wydarzeń poruszanych w tekście listu.
KIEROWNICTWO DUCHOWE
1. KONIECZNOŚĆ KIEROWNICTWA
Jako wytrawny mistrz życia duchowego, Ojciec Pio miał jasne idee o doniosłości kierownictwa duchowego w prowadzeniu dusz przez ascezę ku doskonałości. W listopadzie 1946 r. Ojciec Jan z Baggio, kapucyn, przebywał w San Giovanni Rotondo i miał okazję odbycia długich rozmów z Ojcem Pio na różne tematy. W jednej z tych rozmów mówi: ,.Spytałem go, czy można obejść się bez kierownika duchowego. Odpowiedział mi, że spowiednik może wystarczyć, a kiedy on nie jest w stanie zrozumieć pewnych stanów duchowych, wtedy musimy zawierzyć Bożej dobroci. Jednak, mówi, robić to samodzielnie, to jest tak samo, jak samodzielne studiować; z nauczycielem robi się to szybciej i lepiej"1.
Lecz oczywiście, aby móc „robić szybciej i lepiej" w dziedzinie wiedzy odnoszącej się do ducha, wybrany nauczyciel powinien mieć niezbędne kwalifikacje. Ojciec Pio narzekał przede wszystkim na brak biegłych i światłych przewodników duchowych:
„ To, co mi daje trochę do myślenia, to fakt, że ona [osoba polecona Ojcu Pio przez ojca Augustyna] potrzebowałaby kierownika duchowego, który jest bardzo światły na drogach Pana Boga. Ale gdzie znaleźć takiego w tych strasznych czasach? Najmiłosierniejszy Jezus osobiście się na to skarżył. Och! Mój drogi Ojcze, najsmutniejsze czasy, w których nam przyszło żyć!" (16II1915)
Oprócz tego, opłakiwał fakt, że kierownicy duchowi nie zawsze stawali na wysokości zadania w spełnianiu ich delikatnej misji i byli przeszkodą dla dusz, mających aspiracje do zdobycia szczytu chrześcijańskiej doskonałości:
„Z udręczonym sumieniem czuję się zobowiązany wyjawić ci, z cala dyskrecją, że ta dusza [na temat której poproszono o opinię Ojca
OIOYANNI DA BAGGIO, Podrę Pio visto daWmlemo Le mię vaite a podrę Pio da Pie-trelcina, Firenze 1970, p 50
70
l
Pio] miałaby wielką potrzebę lepszego i bardziej pilnego kierownictwa duchowego, a zważywszy na sumienie tego, który ją prowadzi i bezpośrednio troszczy się o nią, to on wyrządza jej więcej zła, niż czyni dobra. Co za smutne czasy, w których wypadło żyć, mój najdroższy ojcze. Oby się spodobało Królowi dusz, aby zechciał szybkn zaspokoić potrzeby tych uprzywilejowanych stworzeń". (19 VII 1915)
Z uznanej potrzeby kierownictwa duchowego rodziła się u Ojca Pio bezgraniczna ufność i szczera otwartość sumienia wobec jego duchowych ojców i spowiedników: „Czy od początku zwierzałeś się kiedyś spowiednikom z tego, co Jezus działał w tobie i poza tobą?" zapytał go ojciec Augustyn 13 października 1915 r. A Ojciec Pio odpowiedział:
„ Bądź spokojny, Ojcze, pod tym względem także, ponieważ dusza, o której mówimy, nigdy niewłaściwie nie milczała więcej wobec swoich kierowników duchowych niż wobec spowiedników na temat tego, co się działo w niej. Powiedziałem' więcej wobec jej kierowników niż jej spowiedników, ponieważ na nieszczęście w jej życiu tułaczym, nie mogła nigdy spotkać, zwłaszcza gdy żyła na świecie, światłych spowiedników na drogach nadprzyrodzonych. Odnośnie do tego wyrażę lepiej tę moją myśl przy pierwszym spotkaniu, które będę miał z tobą". (17X1915)
Te zwięzłe uwagi są wystarczające, aby mieć jasną wizję, którą miał Ojciec Pio w sprawie kierownictwa dusz.
Pomijając obecnie cały rozległy zakres problemów, który ma ten rozdział teologii chrześcijańskiej doskonałości i która niewątpliwie będzie w przyszłości przedmiotem wnikliwego studium specjalistów, zatrzymamy się nad zilustrowaniem kilku głównych i bardziej znaczących aspektów, wyłaniających się z listów, aby ułatwić interpretację i ocenę zachowania Ojca Pio z podwójnego punktu widzenia: kierowanego i kierownika. Faktycznie -czerpał niezliczone korzyści z inteligentnego i roztropnego kierownictwa, aż kolei to właśnie on prowadził mądrze na drogach ducha swoich kierowników duchowych.
2. UCZEŃ
Nadprzyrodzony charakter. Rozpoczynając omawianie problemu, u-wydatniamy na wstępie charakter wybitnie nadprzyrodzony kontaktów Ojca Pio z jego kierownikami duchowymi. Chociaż był związany z nimi uczuciowo miłością dogłębnie ludzką, to nie uczucia ludzkie inspirowały go i skła-
l
71
niały do tego, by często uciekał się do nich. Wymiana myśli dojrzewała i rozwijała się w nadprzyrodzonej atmosferze. Podstawą i celem nie był - w zasadzie - człowiek, lecz Bóg.
Jeśli Ojciec Pio prosi o światło, aby mógł podążać drogą wytyczoną przez Bożą Opatrzność czy o „pomoc i pociechę w swoim bólu", to odwołuje się tylko „do tej miłości, która jednoczy nas z Jezusem, miłości, która nie zna granic, która nie jest podporządkowana żadnemu prawu" (24 l 1915). Więcej, czasami delikatnie sugeruje kierownikom duchowym, aby unikali pewnych „prezentów" i pewnych „względów", które mogłyby podsunąć myśl o motywach zbyt ludzkich:
„ Słuchaj, Ojcze, zdaję sobie dostatecznie sprawę z delikatnego u-czucia, które żywisz dla mnie; proszę cię o tę łaskę, abyś więcej nie wprowadzał mnie w zakłopotanie, przysyłając mi takie rzec:y, zwłaszcza kiedy się sam ich pozbawiasz. Jedynie proszę cię, o taką jałmużnę, abym był zawsze wspierany twoją radą i twoją modlitwą. Nie potrzebuję niczego innego, a gdybym nawet był w potrzebie, chętnie mogę o-bejść się bez tego ". (23 X1921)
Z drugiej strony, Ojciec Pio dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że jego kierownicy duchowi byli bardziej wykształceni niż on; wiedział również, jaką pozycję zajmują w kręgu przełożonych prowincjalnych. Ale to nie były te motywy, które skłaniały go do proszenia ich o radę i kierownictwo, a także akceptację ich decyzji:
„Staram się żyć według zapewnień tego, kto zastępuje Boga". (27II1916)
„ Czynię wszystko, co jest w mojej mocy, by trzymać się mocno tego, co mi powiedziałeś w imieniu Jezusa", (l 7 III 1922)
To jest podstawa jego całkowitego poddania się głosowi przełożonych, o której powiemy później. Usiłował także wpoić tę zasadę swoim kierownikom duchowym:
„ Wydaje mi się, że już więcej nie wchodzi w grę to, abyś pozostawał dłużej z resztkami twoich przypuszczeń i męczył te biedaczki. Sam Jezus jest ich przewodnikiem, a ty nie jesteś niczym innym, jak tylko sługą wspaniałego Przewodnika". (21 VII 1913)
On sam również postępował według tych nadprzyrodzonych zasad w kierowaniu duszami, którym chciał tylko przekazać to, czego uczył się w szkole Jezusa i Maryi:
72
„Bóg wie, jak bardzo prosiłem Pana Jezusa, aby mi objawił Swoją wolę odnośnie do tego anielskiego stworzenia! Być może miłosierny Jezus pomoże mi i Jego Najświętsza Matka pokieruje moją ręką, abym mógł wiernie zapisać przynajmniej w części to, co Oni mi sugerują". (26 VI1913)
Zasadniczy powód jego częstego uciekania się i szczerego zwracania 'się do swoich kierowników duchowych był zawsze ten sam: poznanie w każdej sytuacji woli Pana Boga, aby bezpiecznie rozpocząć jej doskonałe wypełnianie oraz jego pragnienie, aby odkrywać we właściwym czasie zasadzki, które mogłyby przeszkodzić mu stosować się do niej wiernie i z miłością.
Dusza spragniona prawdy wzdrygała się przed możliwością bycia ofiarą szatańskich pułapek czy własnej iluzji. Świadomy tego, że nie ma nic skuteczniejszego w obecnej ekonomii zbawienia, aby żyć rzeczywistością niż tylko słuchanie głosu Pana Boga, który mówi przez swoich prawowitych zastępców, zwraca się do nich z absolutną szczerością, chcąc poznawać ich zdanie i ich orientacje.
Z drugiej strony, ponieważ sama myśl, że mógłby się nie podobać Bogu sprawiała mu niewypowiedzialne moralne cierpienia, które często odbijały się boleśnie na zdrowiu fizycznym, autorytatywne zapewnienie sług Pana Boga stawało się koniecznością, aby zachować czy odzyskać pokój i spokój ducha:
„Zbadaj ten obecny list proszę; jeśli znalazłbyś jakiś podstęp szatański, wtedy nie oszczędzaj mnie, mówiąc mi prawdę. Ta myśl mnie przeraża; nie chciałbym być ofiarą szatana". (7 VII 1913)
„Zaklinam cię na miłość Jezusa, abyś zbadał tę sprawę uważnie i nie był pobłażliwy i delikatny, chcąc mnie dobrze osądzić. Gdybyś się przekonał, że jestem oszukany, pomóż mi z łaską Ojca w niebie, wyjść z tego stanu możliwie najszybciej", (l XI1913)
Tak bardzo się obawiał, by nie być ofiarą iluzji, że nawet kiedy w sumieniu nie mógł zaprzeczyć rzeczywistości niektórych Bożych darów, to nie uważał ich za prawdziwe, jeśli nie otrzymał potwierdzenia tego od kierownika duchowego. A kiedy zdarzyło się, że kierownik duchowy wyrażał jakąś wątpliwość na ten temat, to Ojciec Pio, aby wyjaśnić w jakiś sposób własną pewność i niepewność kierownika, posługiwał się ciekawym rozróżnieniem między zgodą przypadkową wobec kierownika duchowego a istotną zgodą Wobec własnego sumienia. Z całą prostotą prosi więc o wyjaśnienie tej pozornej sprzeczności:
7?
„ Wiesz, Ojcze, nie chciałbym być w niczym ofiarą szatana i chociaż jestem bardziej pewny rzeczywistości tych stów duchowych niż mojego istnienia, to buntuje, się, prowadząc walkę z samym sobą, by nie wierzyć w to wszystko tylko dlatego, że ty, mój kierownik, poddałeś to w wątpliwość. Robię dobrze, czy nie? Zresztą wiedz, Ojcze, że Jezus nie okazał niezadowolenia dlatego, że nie chciałem przyznać ci racji i wyrazić na to mojej przypadkowej zgody. Mówię przypadkowej, aby odróżnić ją od tego głębokiego i istotnego przekonania, które jeszcze pozostaje po wszystkich protestach, które czyni moja dusza, aby Mu nie wierzyć.
Nie jestem w stanie pozbawić się tego przekonania. Co mam robić, Ojcze? Czy nie jestem ofiarą wroga, nawet nie wiedząc o tym? Wyjaśnij mi tę sprawę, na litość Boską, chociaż wolałbym doprawdy, by pozostała dla mnie niejasna ". (7IV1915)
Ojciec Pio narzucił sobie zasadę całkowitego poddania swego wewnętrznego świata osądowi i kontroli kierownika duchowego i w tym pozostał niezłomnie wierny:
„Nigdy nie ufałem sobie samemu i mogę powiedzieć w obliczu mojego sumienia, że nigdy nie zrobiłem ani jednego kroku bez poradzenia się kogoś drugiego. A do pewnych kroków, zwłaszcza już podjętych zawsze powracałem, szukając zawsze nowego światła u osób, które spotkałem " (koniec stycznia 1916).
Skutki. Rady, zalecenia, propozycje, zapewnienia kierownika duchowego rodziły spokój i pogodę duszy często otoczonej gęstymi ciemnościami i niepokojonej szatańskimi pokusami przez wątpliwości i niepewności co do własnego postępowania, co do autentyczności pewnych mistycznych zjawisk i celu łask darmo danych.
Oto niektóre świadectwa:
„ Doznaję tylko trochę spokoju, rozważając i czytając twoje pouczenia". (1011911)
„ Tylko za tym [głosem, który nim kieruje] idę i tylko w tym doprawdy doświadczam czasami nieznacznego spokoju, w środku tak wielkiej burzy ".(4X111916)
„Jedyną pomocą, która pozostaje mi wśród szalejącej burzy jest tylko autorytet, surowy i otwarty, bez żadnego duchowego pocieszania i pokrzepiania". (3011921)
74
l
Trzeba jednak uznać, że kierownikom duchowym nie zawsze udawało się uspokoić i wyciszyć jego ducha, lecz to zdarzało się w ściśle określonych okolicznościach jego stanu oczyszczenia, kiedy każda wypowiedź niedostatecznie jasna czy jakaś uwaga nieco niefortunna zwiększała gwałtownie rozgoryczenie:
„ Każda wypowiedź, która może mieć dwa znaczenia, jest dla mnie w moim obecnym stanie bardzo ostrym mieczem, który przeszywa duszę i doprowadza mnie do śmiertelnej agonii". (15IV1915)
Wiadomo, że te rzeczywiste czy pozorne niezrozumienia kierowników duchowych stanowią część owego kompleksu okoliczności przyzwolonych przez Boga, aby dokonać oczyszczenia wymaganego dla przemieniającego zjednoczenia. Oto inny przykład:
„ Twój list otrzymałem w chwili krańcowej goryczy duchowej i właśnie on — daleki od przyniesienia mi jakiejkolwiek ulgi — dopełnił ją ponad miarę [...J. Taki był mój stan ducha, kiedy otrzymałem twój list dziś rano. Otworzyłem go w wielkim pośpiechu z nadzieją znalezienia odrobiny pociechy w nim. Ale cóż? Zaledwie przeczytałem pierwsze linijki pełne nagan, poczułem, że właściwie tracą życie. Miałem właśnie ubrać się do mszy świętej, ale zostałem zmuszony do wyjścia z zakrystii, aby w płaczu utulić moją gorycz". (3 VI1921)
Innym skutkiem kierownictwa duchowego była gwarancja i bezpieczeństwo, które otrzymywała jego dusza, by iść tą drogą radośnie i umacniać się zawsze, coraz bardziej w rzeczywistości nadprzyrodzonych zjawisk i w prawdzie Boskich natchnień. Kierownictwo duchowe było „deską ratunku" i bezdyskusyjną oraz niezaprzeczalną zasadą jego postępowania. Zaledwie ono wkracza z decyzją czy zwykłą sugestią dusza ufa mu ,jak dziecko na ramionach matki":
„Jeśli trwam, to jest tak dlatego, że dobry Bóg zarezerwował o-statnie i najpewniejsze słowo na tej ziemi tym, którzy sprawują władzę, i nie ma wierniejszej normy postępowania niż wola i pragnienie przełożonego". (15 VHl 1916)
„Oświadczam, że wyrzekam się wszelkiej mojej woli i wiedzy, przyjemności i informacji; deklaruję się najposłuszniejszym synem mojego przewodnika zgodnie z wymogami najwyższego Boga". (4 VI1918; zob. także 4X111916; l III 1918; 21 VIII 1918)
„ Twoje ostrzeżenia, sugestie, a także twoje ojcowskie upomnienia ustne są dla mnie tak wieloma niezmiennymi prawami, które z Bożą
75
pomocą usiłuję spełnić w praktyce". (14 VI 1920; zob. także 17 III 1922; 22II1922; 2811921; 2011921)
„Wiara oschła". Z tego, co już powiedzieliśmy, ktoś mógłby wnioskować, że tak absolutne i bezwarunkowe przywarcie do woli Boga, ukazanej przez kierowników, nie było połączone z trudnościami i oporami. Niestety -tak nie było. Autorytet kierownika zapewniał niewątpliwie, że Ojciec Pio szedł właściwą drogą, ale ten autorytet wcale nie oświetlał kroczenia po niej. W bardzo wielu przypadkach chodziło o akceptację bolesną dla natury człowieka, akceptację podtrzymywaną tylko przez czystą wiarę, bez jakiejkolwiek dostrzegalnej pociechy.
Jest to zjawisko charakterystyczne w przypadku Ojca Pio, jak to może zauważyć Czytelnik. Wybieramy teraz dosłownie tylko kilka tekstów, aby zilustrować ten fakt:
„ Dokładam starań, aby stosować się do zapewnień tego, który reprezentuje Boga, lecz żaden promień światła nie może wejść do mej duszy. Oschła wiara, bez jakiejkolwiek pociechy i tylko wystarczająca, a-by nie rzucić duszy w rozpacz". (27II1916)
„ Ufam temu kierownictwu f = autorytetowi}, jak dziecko w ramionach matki i mam nadzieję i ufam Bogu, że nie błądzę, chociaż moje u-czucie skłania mnie do uwierzenia, że wszystko jest możliwe". (15 VIII 1916)
„ Zapewnienia, które mi przekazałeś w ostatnim liście, przyniosły mi w pewnym stopniu ulgę, chociaż pozbawioną jakiegokolwiek miłego uczucia ". (4IV1917; 2111917)
Brak tego rodzaju pocieszenia i uczuciowego przywarcia było czasem dla Ojca Pio przyczyną wewnętrznego cierpienia, wynikającego z wątpliwości, jakoby nie chodziło w tym przypadku o prawdziwe posłuszeństwo, chociaż przyznawał, że w żaden sposób nie dążyłby nigdy do tego, aby świadomie sprzeciwić się temu autorytatywnemu kierownictwu.
„Żadne pocieszenie już nie dosięga mego serca, a burza wzmaga się ciągle coraz bardziej. Postępuję tak tylko dlatego, aby ci być posłusznym, gdyż dobry Bóg dał mi poznać, że jest to jedyna rzecz, którą On bardzo chętnie przyjmuje i która jest dla mnie jedynym środkiem do tego, by mieć nadzieję na zbawienie i na opiewanie zwycięstwa. Ale, mój Ojcze, jakiż kontrast również w tym odczuwam! Jest prawdą, że nie odczuwam w sobie sprzeciwu wobec tego, kto mnie prowadzi, lecz mimo wszystko doznaję pewnego niepokoju, który sprawia, że źle się czu-
76
l
je. Krótko: posłuszeństwo jest dla mnie wszystkim, lecz żadnej pociechy nie odczuwam, kiedy się mu poddaję. Niech Bóg mnie broni, bym nawet w najmniejszym stopniu rozmyślnie sprzeciwił się temu, który zostal mi wyznaczony na sędziego we wszystkim, co dotyczy spraw zewnętrznych i wewnętrznych. Ale jak to się dzieje, że jestem pełen obaw w tej sprawie? Powiedz mi, na miłość Boską, jak powinienem postępować w tej sprawie?" (26 VIII 1916)
Wątpliwości stawały się jeszcze boleśniejsze i bardziej zniechęcające, gdy pod wpływem szatana Ojciec Pio nie wiedział, czy jego przywarcie do woli kierowników duchowych było naprawdę szczere i głębokie, czy właściwie tylko zwykłym zewnętrznym objawem, tym bardziej, że kiedy ponowił ten akt przywarcia, to jego dusza została pogrążona w bezlitosnej goryczy: m.
łJMW. J»g, „Atak (szatana) posuwa się do przodu, mój Ojcze, i uderza w samo centrum: święte posłuszeństwo. Ono było ostatnim głosem pozostawionym w celu podtrzymania walącej się twierdzy. Wydaje się jednak, że i ono ustępuje pod wpływem szatana. Chcę wierzyć za wszelką cenę temu głosowi i rzeczywiście wierzę, chociaż nie wiem, czy jest to wiara wyrażona tylko półgłosem, czy też całą moją wolą. Spostrzegam się jednak, że ten głos posłuszeństwa tonie w nawałnicy lęków i udręk, a po chwilowej uldze, którą ten głos przynosi, moja dusza czuje, że jest zanurzana w coraz bardziej bezlitosnej goryczy i wielkimi haustami pije z kielicha goryczy, pozbawiona jakiejkolwiek ulgi i nieświadoma dlaczego i dla kogo cierpi". (5IX1918)
Bolesne doświadczenie jeszcze bardziej się wzmagało, kiedy znikło wspomnienie uspokajającego zapewnienia kierownika duchowego, a powracała wątpliwość, czy ów akt posłuszeństwa był naprawdę zgodny czy niezgodny z wolą Boga:
„ Chciałbym, i ciągle się wysilam, abym chciał zaakceptować dane mi przez przewodnika wyjaśnienia, również dlatego, by moja prawie rozpaczliwa sytuacja uległa poprawie. Ale to na nic! Samo powiedzenie wierzę, jest dla mnie okrutną męką. A kiedy uda mi się powiedzieć to wierzę, jakaż gorycz pozostaje w głębi duszy, dla której gaśnie światło stworzone i nie widzi innego światła! Bardzo często, i to jest już rzeczą normalną, staje się coś najgorszego - znika z mej świadomości wszelkie zapewnienie, wszelkie wyjaśnienie, wszelka zachęta, wszelka rada, którą dał kierownik duchowy ". (13 XI1918; zob. 20 XII 1918)
77
Duchowe i fizyczne trudności Niewątpliwie kierownictwo stanowiło skuteczny środek uświęcenia, moralną podporę w rozmaitych próbach, którym jego duch był poddawany i niezawodną gwarancją przeciw ewentualnym iluzjom.
Nic więc dziwnego, że szatan uparcie sprzeciwiał się temu, usiłując zrywać więzi z kierownikami duchowymi, zwłaszcza tymi dwoma sposobami zdradzieckiej taktyki: jeden z nich dający do zrozumienia, że uciekanie się do kierownika duchowego było bezużyteczne, albo przedstawiając niebezpieczeństwo pokory, gdyby miał ujawnić „łaski darmo dane" otrzymane od Boga i utratę zasług, będącą wynikiem straty czasu nie poświęconego modlitwie itd.
Jednak reakcja Ojca Pio była natychmiastowa, wolna od najmniejszego wahania: „Cieszę się, że powinienem ujawnić wszystkie łaski, całkowicie niezasłużone, którymi Jezus obdarzył moją duszę" (14 X 1912; zob. także 18X11912).
Nie zadowalał się także przeciwstawianiem się szatańskim insynuacjom, informując szczerze swego kierownika o tych Bożych łaskach, lecz przechodził do kontrataku, pozwalając sobie na ironiczne rozmowy z wrogiem:
„Na tę diabelską sugestię odpowiedziałem z oczywistym sarka-zmem:»muszę ci [szatanowi] wyznać moje niesłuszne postępowanie Do tej pory opierałem się na błędnym założeniu: nie wiedziałem, że jesteś tak dobrym kierownikiem duchowym. Jest mi przykro, że nie jestem w stanie mieć ciebie za swego kierownika duchowego, ponieważ mój ojciec wypełnia ten urząd od długiego czasu i nasze relacje doszły do takiego punktu, że nie mogę ich nagle zerwać. Rozejrzyj się na wszystkie strony, rozejrzyj się dookoła, a znajdziesz dusze, które przyjmą ciebie za swego kierownika duchowego, ponieważ jesteś tak biegły w tej dziedzinie« ". (14 X1912)
Jednocześnie z tym moralnym zniewoleniem ze strony szatana, dochodzi również przemoc fizyczną, ponieważ wobec wytrwałego sprzeciwu kuszonego, szatan przechodzi do rękoczynów:
„Kto wie, jak wielki wysiłek muszę podjąć, aby powiedzieć ci o moich sprawach. Bardzo silne bóle głowy prawie uniemożliwiają mi, że nie widzę liter (gdy piszę) ". (291X1911)
Co więcej, szatan dąży do tego, by przedstawić listy kierownika duchowego jako bezużyteczne; doprowadza nawet do tego, że stają się nieczy-
telne, kartki pokrywają się kleksami lub błądzą na poczcie, a nawet dręczy go fizycznie, kiedy je pisze lub kiedy otrzymuje:
„ To jest wojna, która codziennie we mnie szaleje. Szatan chce absolutnego zakończenia wszystkich moich związków i komunikowania się z tobą. Grozi, że jeśli uparcie nie będę go słuchał, będzie robił mi takie rzeczy, jakich rozum ludzki nie będzie w stanie sobie wyobrazić". (5 i 18 XI 1 9 12).
„Ci nieczyści (apostaci), mój Ojczulku, nie mogąc zwyciężyć mej stałości w referowaniu ci ich zasadzek, czepili się tej ostatniej skrajności i chcieliby złapać mnie w swoje sieci, pozbawiając mnie twojej rady otrzymywanej za pośrednictwem twych listów, które są moją jedyną pociechą. I ja na chwałę Pana Boga, będę to znosił ku ich zawstydzeniu". (5X11912)
3. KIEROWNIK DUCHOWY
Znajdujemy się przed znamiennym przypadkiem, jeśli nie jedynym w historii duchowości: Ojciec Pio poddany we wszystkim i zawsze władzy i nauczaniu jego kierowników duchowych, zdobywa wkrótce u nich taki autorytet, że staje się z kolei ich przewodnikiem i nauczycielem.
To nie znaczy, że ojciec Benedykt i ojciec Augustyn wybrali go jako kierownika duchowego w technicznym znaczeniu tego słowa. Jednakże niezaprzeczalny jest fakt, że już od wczesnych lat w swych trudnościach duchowych uciekali się do ucznia, szukając rad, i przyjmowali rozwiązania przez niego podane, ponieważ wiedzieli bardzo dobrze, że jego rady nie były owocem wiedzy czy doświadczenia ludzkiego, ale pochodziły ze światła otrzymanego z nieba.
Wzajemny wpływ między mistrzami a uczniem stabilizował się stopniowo. Najpierw uwidacznia się sporadycznie i spontanicznie bez żadnej prośby formalnej albo wyraźnej ze strony kierowników, albo jakiejkolwiek propozycji ze strony kierowanego. Trzeba jednak przyznać, że sytuacja Ojca Pio nie była łatwa z psychologicznego punktu widzenia: musiał mieć do czynienia z ojcem Benedyktem, prowincjałem, budzącym szacunek i z ojcem Augustynem, cenionym, szanowanym profesorem. Jeden i drugi cieszył się wielkim autorytetem u współbraci, a także w kościelnych środowiskach regionu. Poza tym, przewyższali go bardzo wykształceniem i ludzkimi zdolnościami. Do tego dochodziła różnica wieku: ojciec Benedykt, urodzony 16 marca 1872 r., był 15 lat starszy; ojciec Augustyn, urodzony 9 stycznia 1880 r., był 7 lat starszy od Ojca Pio, urodzonego 25 maja 1887 r.
78
79
Mimo tych czynników Ojciec Pio nie zaniedbywał przesyłania swoim kierownikom duchowym rad, zachęt, a także nagan za każdym razem, kiedy czuł się przynaglany do tego (zob. np. List z l IV 1913 do ojca Augustyna: a także List z 15 111 1913 i z 8 IV 1913 do ojca Benedykta).
Uporczywa prośba. Nie z osobistej inicjatywy, ale - w drugim okresie - na wyraźną prośbę i powtarzane zaproszenie Ojciec Pio przejmuje rolę nauczyciela i kierownika duchowego swoich mistrzów i kierowników duchowych. Robi to z bólem serca i nie bez pewnej niechęci i z dużą, pełną czci obawą. Bierze pod uwagę niewłaściwe odwrócenie ról i absurd, że u-czeń staje się nauczycielem tego, który ma zadanie uczyć go; że chory wystawia recepty i podaje lekarstwa swojemu lekarzowi:
„ Upominasz mnie po ojcowsku, że w moich listach nic Ci nie mówię o sprawach twego ducha i masz całkowitą rację. Ale czego pragniesz? Mnie się wydaje, że jest naprawdę czymś niewłaściwym to, by człowiek chory, który udaje się do lekarza po lekarstwa, pozwolił sobie w tym samym czasie na ukazanie lekarzowi jego własnej choroby. Pomijając jednakże tę niewłaściwość, by ci się nie sprzeciwiać i by być posłusznym, pozwalam sobie powiedzieć to, co mi Pan pozwala ujawnić ci, będąc przekonanym, że sprawiam ci przyjemność i że będziesz wobec mnie pobłażliwy z powodu mej bezczelności". (9 V1915)
„Jestem zażenowany i rumienię się, czytając twoje ojcowskie u-pomnienie, że ja, chcąc otrzymać dla mnie potrzebne zapewnienia i pragnąc, abyś mi dużo napisał, by mnie pocieszyć, jestem tak bardzo skąpy w dawaniu ich innym, a zwłaszcza tobie. To jest delikatna twa nagana, ale dla mnie jest ona bardzo surowa i to do tego stopnia, że aż płaczę, ponieważ widzę, że masz zupełną rację. Ale czy będzie kiedykolwiek możliwe to, aby chory przepisywał lekarstwa swemu lekarzowi? Och! Czy nie byłoby zbyt wielkim zuchwalstwem to, by być lekarzem dla swego lekarza? A następnie, jeśli jestem oszczędny w dawaniu rad innym, to dlatego, że obawiam się, aby wielomówstwo nie doprowadziło mnie do popełnienia błędów", (l VI1915)
„ Przeczytałem uważnie, a następnie jeszcze raz przeczytałem w twoim liście to, co odnosi się do twoich wewnętrznych cierpień i odczuwam wielkie poniżenie w podjęciu obowiązku wydania decyzji w sprawach, które dotyczą ciebie, mój ojcze, mój przewodniku, mój przełożony. Wolałbym uwolnić się od tego obowiązku, ale nie mogę; musiałbym zagłuszyć głos mego sumienia, które ganiłoby mnie, że źle zrobiłem. A więc odwróćmy nieco role i będę mówił odważnie i szczerze. Wezwany do wyrażenia opinii o tym, co mi napisałeś w twoim H-
80
ście, oświadczam, bez urażenia prawdy, wobec Boga i mego sumienia, że to wszystko, co mi napisałeś w twoim liście, jest skutkiem pokusy. Ojcze, Bóg wie, z jakim duchem mówię w tej chwili". (23 VII 1917)
Nauczyciel. Z dojrzewaniem jego osobowości, ze wzrostem doświadczenia na drogach duchowych, zwracania się kierowników do kierowanego stają się coraz częstsze i rola, albo raczej kierownicza misja Ojca Pio staje się coraz bardziej zobowiązująca i odpowiedzialna. Ten nowy, delikatny i krępujący obowiązek zaczyna się prawie równocześnie względem obydwu kierowników około 1915 r. W czasie następnych czterech lat kierowanie duchowe ojcem Augustynem wydaje się być bogatsze, lecz później przeważa kierowanie ojcem Benedyktem.
W obu przypadkach występują prawie te same motywy, a często nawet te same odcienie: relacje synowskiego uczucia w objaśnianiu i poprawianiu oraz świadomość przekazywania wskazań i nauki, zaczerpniętej nie z ludzkiego doświadczenia, albo z zimnej i abstrakcyjnej dialektyki, lecz z Bożego źródła. Stąd więc pochodziły decyzje dokładne, pewne i kategoryczne, trafne zastosowanie zasad do poszczególnych osobistych przypadków, jasność, szczerość i śmiałość w upominaniu, dawaniu rad i dodawaniu odwagi oraz żywy i serdeczny udział w zmartwieniach i cierpieniach, krzyżach, trudnościach, ale także w radościach, osobistych zwycięstwach i satysfakcjach.
„ Czyń wysiłki, Ojcze, aby zwyciężyć i stłumić w sobie tę nadmier-u na obawę, gdyż w przeciwnym przypadku, Jezus nie uśmiechnie się, Oj-rr cze, do ciebie. Czy mogę obiecać to Jezusowi w twoim imieniu? Ja już Mu tak powiedziałem. Ty potwierdź to, co twój syn uczynił w twoim i-mieniu. Jeśli uczyniłem źle, popraw mnie. Zresztą, ty należysz do mnie i ja mam pełne prawo, by prowadzić układ z Jezusem, nawet bez twojej wiedzy. Zaproponowałem Mu siebie samego jako ofiarę za ciebie i dlatego moje postępowanie nie może być niesłuszne. Po co więc składać ofiarę, jeśli jej cel ma być zniweczony? "(2 7 IX 1916; zob. 13 III 1917; 4 y 1917)
„Jestem w stanie jedynie powiedzieć, że moje serce tak kocha twoją duszę naprawdę i nieporówny\valnie, jak kocha moją własną i pragnie dla ciebie pełni chrześcijańskiej doskonałości, za którą twoja dusza gorliwie tęskni. Każda ofiara, którą ta dusza ponosi, wszelkie dobro, które uczyni, jest całe zwrócone do Pana Boga dla obopólnego uświęcenia ". (2 IV 1917)
„ Otrzymuję twój list i czuję się z jednej strony nad wyraz udręczony, a z drugiej strony - napełniony nadzwyczajną radością. Udręczony, ponieważ widzę cię pogrążonego w tak wielkich goryczach; lecz
81
następnie cieszę się, podziwiając dobroć Boga, który w sposób szczególny cię kocha". (30 I 1921; zob. także 16 VI 1921; l X 1921, 3111922)
Spośród innych przymiotów, które czynią jego kierownictwo tak pomyślne i skuteczne, wyłania się szczególny dar odkrywania pułapek zastawianych przez szatana w celu powstrzymania rozwoju duszy, ukazywanie działania łaski i rzeczywistości szczególnego upodobania Pana Boga i uspokojenie dusz wzburzonych i niepokojonych wątpliwościami, niepewnościami i pokusami.
Jego diagnoza dolegliwości duszy jest zawsze dokładna i precyzyjna, leczenie natomiast jest zawsze odpowiednie i dostosowane do indywidualnej sytuacji. Ojciec Pio nie marnuje słów ani nie lubi długich doktrynalnych rozmów. Zmierza prosto do sedna sprawy i zawsze osiąga cel:
„ Uważajmy, abyśmy się nigdy nie niepokoili z powodu jakiegoś nieszczęśliwego wypadku, któremu możemy ulec, ponieważ ten, nigdy nie jest wolny od niedoskonałości, mającej zawsze swój początek w e-goizmie i miłości własnej. Co więcej, kiedy nasze serce jest niespokui-ne, ataki wroga są częstsze i bardziej bezpośrednie. Wykorzystuje v> naszą słabość, przeszkadzając nam podążać prostą drogą cnoty. Wro^ naszego zbawienia wie aż nadto dobrze, że spokój serca jest pewn\ n znakiem Bożego wsparcia i dlatego nie przepuszcza żadnej okazji, by doprowadzić serca do utraty pokoju. Miejmy się dlatego zawsze na baczności w tej sprawie. Pan Jezus nam pomoże", (l VII 1915 i na ten sam temat cały list z 10 VII 1915; zob. także 19 XI 1916; 13 III 1917; 6 VII 1917)
„ W sprawie tego, o co mnie pytasz, nie mam nic innego do powiedzenia o tym, co odnosi się do twego ducha, jak tylko to, by ci powiedzieć: bądź spokojny i staraj się zawsze - z Bożą pomocą — trzyma^ się mocno pokory, którą masz i miłości. Są one głównymi podporami całego obszernego budynku, od którego cała reszta zależy. Trzymaj SK, mocno tych dwóch cnót. Jedna z nich jest najniższa, a druga najwyższa Utrzymanie budynku zależy od fundamentu i dachu. Jeśli serce je <^ zawsze skierowane ku ćwiczeniu się w tych cnotach, później nie napotyka trudności w ćwiczeniu się w innych. One są matkami cnoty, i cnoty podążają za nimi tak, jak kurczęta podążają za kwokami (24 IV 1919; zob. także 27X1920; 9 1 1921; 28 1 1921)
„ Tak, Ojcze, to postępowanie Pana Boga z tobą jest szczególny »> umiłowaniem ciebie. Nie ma żadnego opuszczenia, żadnych wymogów sprawiedliwości, żadnej niegodności z twej strony, zasługujących n>->
odrzucenie i potępienie. To wszystko, co cię spotyka jest skutkiem miłości i to wielkiej miłości Boga do ciebie; jest próbą pełną miłości, którą Pan Bóg zachowuje dla swoich wybranych; jest powołaniem do współ-odkupienia i dlatego jest źródłem chwały. Przyjąwszy to wszystko jako pewne i niewątpliwe, [nic dziwnego}, że spadają na Ciebie udręki i obawy, które wróg (szatan) wzbudza z powodu swej złej woli, aby cię dręczyć, a na które najwyższe Dobro zawsze pozwala, aby można było osiągnąć wspomniany cel. Ty jednak śmiej się z tych wątpliwości i kłopotów, ponieważ pochodzą od szatana. Dalej, nie mart\v się i nie szukaj Boga poza tobą, ponieważ On jest wewnątrz ciebie, jest z tobą, jest w twoich jękach, jest w twoich poszukiwaniach. Zachęcam cię tak długo, jak długo trwa ta próba, abyś czynił akty doskonałego zgadzania się z wolą Bożą i naśladował Izaaka w rękach Abrahama, mając nadzieję ich obydwu wbrew nadziei. Nie obawiaj się, mój drogi Ojcze, i wierz mi, ponieważ powiedziałem ci to w imieniu Jezusa Chrystusa" (30 I 1921; zob. także 16 VI21)
Niewątpliwie, rezultat zależał w dużej mierze od faktu, że nauczanie Ojca Pio wynikało z jego intymnego przebywania z Panem Bogiem. Ma wartość programową to, co napisał 26 czerwca 1913 r. do ojca Augustyna, który prosił go o wskazówki dla duszy powierzonej jego kierownictwu:
„Pan Bóg wie, jak bardzo prosiłem Pana Jezusa, aby mi objawił Jego wolę odnośnie do tego anielskiego stworzenia! Być może miłosierny Jezus pomoże mi i Jego Najświętsza Matka pokieruje moją ręką, abym mógł wiernie napisać przynajmniej w części to, co oni mi zasugerują".
pl Zwróćmy uwagę ponadto, na wytrwały wysiłek dawania wskazówek. Nawet kiedy wymaga od swoich kierowników duchowych ścisłego akceptowania rad i sugestii, a także narzuca swoje punkty widzenia jako niezmienną normę, potrafi znaleźć zawsze formy i wyrażenia ukazujące szczerą i autentyczną pokorę oraz jego zależność od nich we wszystkich innych sprawach.
Sam znika za autorytetem Pana Boga; jest świadomy tego, że przekazuje posłannictwo nie własne, ale Pana Jezusa i dlatego spełnia swoją misję nie bez pewnej śmiałości, posługując się językiem odważnym i zwięzłym. Wymaga, aby to posłannictwo było przyjęte bez dyskusji, a także wykonane szybko i wiernie, nawet w przypadku kiedy jest to mądrze łagodzone u-Przejmymi usprawiedliwieniami się:
82
„Nieprzerażaj się tym nowym krzyżem, któremu Pan Bóg chce cię poddać. Wszystko będzie służyć chwale Pana Boga i twojemu większemu uświęceniu. Bądź całkiem pewny tego i w tym czasie przygotuj się, drogi Ojcze, na dalsze i większe próby, którym cię podda dobry Jezus. Jestem, niestety, bardzo okrutny, ukazując ci to wszystko, lecz niech mi to będzie wybaczone. Korona, którą Pan pozwala mi oglądać, a która jest dla ciebie przygotowana tam w górze, nakazuje mi zrezygnować z ostrożnego sposobu wyrażania się". (11 Ul 1915)
„A jeśli chodzi o tę sprawę, to wiedz, że Pan Jezus jest z ciebie nieco niezadowolony i dał mi poznać, że będziesz musiał zdać sprawę przed Nim z tego wszystkiego, co się stało i co w następstwie tego stanie się z tą duszą. Wybacz mi, mój Ojcze, że byłem na tyle bezczelny, by napisać ci te ostatnie słowa. Ty jednak wiesz wszystko i w pełni zrozumiesz, czy mogłem czy też nie, powstrzymać się od napisania tego ". (J IV1915; zob. także 23 VII 1917; 2911919)
Pedagogia. Z braku możliwości analizowania tutaj wszystkich elementów pedagogii Ojca Pio, przytaczamy zaledwie kilka zasad zaczerpniętych wyrywkowo z jego iistów:
„Jezus lubi dawać Siebie duszom, które cechuje prostota. Czyńmy wysiłki, aby zdobyć tę piękną cnotę i bardzo ją sobie ceńmy. Jezus po-u\viedział:»Jeśli się nie staniecie jak dzieci, to nie wejdziecie do Króle-••'f.HStwa Bożego« [...]. Starajmy się usilnie o to, aby zawsze mieć myśli jasne, zawsze prostolinijne idee, zawsze święte intencje". (10 VII 1915; warto przeczytać cały ten List)
„Nie ma niczego, co mogłoby wysuszyć mleko i miód miłości -choćby nie wiem, jakie zgorzknienie, utrapienia, melancholie! Żyj więc w świętej radości pośród tych synów naszej ojczyzny. Udzielaj im duchowej pociechy, okazując pogodne i miłe oblicze, aby chętnie do ciebie przychodzili. Nie mówię, mój drogi Ojcze, abyś był pochlebcą, ale abyś był miły, słodki, kochający. W sumie - kochaj serdecznie, ojcowską i pasterską miłością tych biednych nieszczęśników naszych czasów, a wszystkiego dokonasz; będziesz wszystkim dla wszystkich, ojcem dla każdego i pomocą dla wszystkich. Wystarczy spełniać tylko ten warunek". (15X111917)
„Postanów sobie, o mój dobry Ojcze, zawsze wspaniałomyślnie odpowiadać najsłodszemu Panu, stając się Go godnym, czyli podobnym do Niego w Jego godnej uwielbienia doskonałości, tak dobrze znanej z Pisma Świętego i z Ewangelii. Ażeby Go naśladować trzeba jednak każdego dnia rozważać życie Tego, który jest nam dany za wzór.
Z refleksji rodzi się szacunek dla Jego czynów, a z szacunku wypływa pragnienie i pomoc do naśladowania". (27II1918)
„ Człowiek, który obawia się obrażenia Pana Boga, to w rzeczywistości nie obraża Go, ale obraża Go wówczas, kiedy przestaje obawiać się obrażenia Go". (2911919)
„ Odnośnie do twego duchowego stanu, bądź spokojny i nie zniechęcaj się trudnościami, które napotykasz w spełnianiu aktów cnoty. Łaska, którą otrzymujesz z góry jest dla ciebie wystarczająca, ponieważ siła Pana Boga osiąga swój cel drogą naszych słabości. Przede wszystkim niech ci leży na sercu miłość do bliźniego i do siebie samego. Powstrzymaj się od osądzania kogokolwiek, z wyjątkiem prawa, które wypływa z obowiązku. Tak postępując, będziesz miał szacunek wobec wszystkich i również okażesz się godnym synem Ojca w niebie, który sprawia, że słońce świeci nad sprawiedliwymi i grzesznymi". (2 IV1919)
„ Nie odmawiaj w żaden sposób i z żadnego powodu okazywania miłości każdemu bez wyjątku i to nie tylko wtedy, kiedy masz sprzyjające okazje, ale nawet ofiaruj siebie samego. Pan Bóg pragnie tego i ty musisz się starać to robić". (25 II1921)
„ Czy jest możliwe, Ojcze, że nigdy nie jesteś zadowolony z siebie? Jezus kocha ciebie szczególną miłością pomimo tego, że nie zasługujesz na to. On zsyła potok łask na ciebie, a ty jeszcze narzekasz. Byłby czas z tym skończyć i zacząć przekonywać siebie, że jesteś wielkim dłużnikiem Pana Boga i dlatego mniej narzekań, więcej wdzięczności i wiele dziękczynienia. Powinieneś prosić naszego Pana tylko o jedno: aby Go kochać. Cała reszta powinna być dziękczynieniem ". (20 XI1921)
„Pan Jezus chce rozbudzić w nich [duszach] miłość do Niego samego i dlatego chce rozsypywać ciernie na drodze ich życia". (13 II1913).
„Dodaj ę jeszcze to, abyś czuwał i uważał na siebie samego szczególnie w tym, co odnosi się przeklętej wady próżnej chwały, która jest robakiem, molem pobożnej duszy. Tym bardziej trzeba uważać na tę wadę, im łatwiej jest jej otworzyć sobie drogę do duszy i wejść niezauważoną, a w konsekwencji okazać się trudniejszą do poznania. Miejmy się ciągle na baczności i nie powinno nam się nigdy wydawać, że zbytnio walczymy z tym niezmordowanym wrogiem, który jest zawsze tam, na progu każdego naszego działania". (9 y 1915)
Skuteczność. Nikt nie może lepiej mówić o skuteczności pedagogicznych zasad Ojca Pio niż ci, do których kierował swoje pouczenia.
Ojciec Benedykt i ojciec Augustyn uznawali lojalnie i autorytatywnie, że dzięki jego kierownictwu duchowemu dusza znajdowała światło i pomoc.
Pierwszy z nich uwydatnia bystrość umysłu z jaką Ojciec Pio wyjaśnia sprawy poddawane jego osądowi, twierdząc, że „wspaniale wyjaśnia jego [ojca Benedykta] sytuację wewnętrzną" (zob. List z 23 VII 1917). Uznając przekonującą siłę jego rozumowania, napisał: „Jego zapewnienie mnie uspokoiło, staram się trzymać się go mocno" (List z l VIII 1917). Gdzie indziej tak syntetyzuje treść jednego listu Ojca Pio: „Największa pewność w uspokojonym sumieniu", tzn. we własnym sumieniu ojca Benedykta (l i 9 l 1921).
Mamy tutaj prawdziwie paradoksalny przypadek: Ojciec Pio pogrążony ciągle w największych ciemnościach, który nie widzi drogi, aby wznosić się do Pana, niezdolny do rozwiązywania własnych wątpliwości i niepewności, sam bezsilny w odróżnieniu wpływu szatana od działania Bożego i wyciszeniu ducha ciągle wzburzonego, kiedy podejmuje się kierownictwa duchowego innych, wydaje się być inną osobą. „Wspaniale wyjaśnia" najbardziej skomplikowane problemy życia wewnętrznego; podaje normy i rady, które napełniają dusze promieniami ożywiającego światła, uspokajającym pokojem i niezachwianą pewnością. Stawia wnikliwą diagnozę chorób ducha i proponuje mądrą i rozważną terapię; jego słowa- mówione czy pisane - zawierają ciepło i balsam, zdobywające ludzi nieodpartą siłą, która ich pociąga. Wszyscy przywierają pełni ufności do jego wskazań i zbierają błogosławione o-woce.
Ojciec Pio naprawdę ma dar udzielania pokoju i spokoju duszom, które uciekają się do niego, również dlatego, że zbliża się do nich z bardzo czułą i głęboko ludzką wrażliwością. Raduje się niezmiernie dobrem, które czynią dusze mu powierzone, raduje się zdobytymi przez nie celami, odzyskanym spokojem. Natomiast, smuci się ich cierpieniami i chciałby, aby Pan Bóg przeniósł je na niego, pozostawiając całą zasługę temu, kto cierpi. Swoimi czyni problemy innych, cierpienia innych i radości innych. Jest jak wcielony ideał św. Pawła: „dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby wszystkich zbawić" (por. l Kor 9,22).
Aby przedstawić wspaniałe przymioty Ojca Pio jako kierownika kierowników, można by cytować bardziej wymowne listy, np. ten o próżnej chwale (2 VIII 1913), o prostocie (10 VII 1915), o miłości do Pana Boga i bliźniego (2 IV 1919), piękny list pocieszający do ojca Benedykta (26 111 1918) i drugi prawie identyczny list do ojca Augustyna (25 111 1918), pomijając tyle innych, w przekonaniu, że czytelnik zasmakuje, czytając obecny zbiór.
86
MISTYCZNE ITINERARIUM, CZYLI MISTYCZNA DROGA
W historii dusz nie jest łatwe, a może nawet nie jest możliwe ustalenie chronologicznego momentu przejścia ze stanu ascetycznego do fazy mistycznej, tym bardziej, że życie ascetyczne i mistyczne wzajemnie się uzupełniają, a akty jednego nie wykluczają aktów drugiego. W teoretycznym ujęciu to przejście następuje wówczas, kiedy w dynamizm ludzkiego wysiłku wkracza posiadanie lub wlanie darów Bożych. W poszukiwaniu Boga aspekt czynny i aspekt bierny stanowią, jak dobrze wiadomo, cechy odróżniające obydwa okresy - ascetyczny i mistyczny; w pierwszym przeważają „elementy zdobyte własnym wysiłkiem", a w drugim - „elementy wlane".
W tej chwili nie jesteśmy zainteresowani tym problemem. Zaledwie wspomnieliśmy o nim, aby umieścić w tym kontekście duchowe życie Ojca Pio w okresie dwunastu lat, które obejmuj ą prezentowany zbiór listów. Kiedy po raz pierwszy spotykamy tutaj Ojca Pio, to już wtedy znajduje się on w początkowych etapach życia mistycznego i w kręgu modlitwy zjednoczenia. Progresywnie będzie coraz więcej przejawów i zjawisk tajemniczych relacji między duszą a Bogiem i będziemy towarzyszami ciągłego i stałego wzlotu ku najwyższym szczytom kontemplacji.
Droga, którą teraz przejdziemy, rozpoczyna się od zjawisk opisanych przez św. Teresę od Jezusa w piątym mieszkaniu „Twierdzy wewnętrznej", a kończy się objawami, charakterystycznymi dla siódmego mieszkania. Tak więc aktywność duchowa rozwija się między tymi dwoma krańcami: skupienie wlane albo modlitwa odpocznienia i zjednoczenie przemieniające, albo modlitwa zjednoczenia. Mistrzowie życia duchowego dokładnie rozróżniają i jasno określają istotne cechy charakterystyczne oraz zjawiska towarzyszące każdemu stopniowi mistycznego, czyli kontemplatywnego życia. My akceptujemy zasadę św. Teresy; zasada ta będzie dla nas przewodnikiem w porządkowaniu naszych pojęć i pozwoli nam zobaczyć z bliska postęp i rozwój mistycznego życia Ojca Pio, bez gubienia się w zbyt wielu rozróżnieniach i podziałach. Święta mówi: „Chociaż zjawiska piątego mieszkania
87
są prawie takie same, jak te charakterystyczne dla następnych mieszkań, to jednak bardzo się różnią, jeżeli chodzi o intensywność skutków"1.
Trzeba o tym pamiętać, aby we właściwych proporcjach włączyć elementy konstytutywne i integratywne życia zjednoczenia, a także przedstawić zjawiska mistyczne, które mu towarzyszą oraz ocenę ciemnej nocy ducha.
I. POSTAWA OJCA PIO
WOBEC NADZWYCZAJNYCH DRÓG
ŻYCIA DUCHOWEGO
Na początku jedna przesłanka. Ojciec Pio nie miał upodobania w „poruszaniu się" w wysokich sferach życia mistycznego ani nigdy go nie szukał. Podobnie jak wszyscy mistycy przyciągany natchnieniem Ducha Świętego, przywarł do nich ze wspaniałomyślną i niezwykłą wiernością. Chętnie przyznawał, że cudowny świat jego osobistego związku z Bogiem Trójjedynym nie tyle był zdobyczą działalności ludzkiej, ile darem Bożej miłości. Doskonale zdawał sobie sprawę z nadzwyczajnych dróg, po których szedł Bóg, realizując swoje pełne miłości zamiary wobec niego, lecz on wolałby „zwyczajną drogę dla wszystkich innych dusz" byle tylko osiągnąć doskonałość „miłości substancjonalnej":
„ Wiesz, Ojcze, że wcale nie przywiązuję wagi do tego mojego nadzwyczajnego stanu. Z tego nigdy nie przestaję prosić Jezusa, aby prowadził mnie zwykłą drogą wszystkich innych dusz, dobrze wiedząc, że droga, którą Boże miłosierdzie mnie prowadzi, nie przystoi mojej duszy, nawykłej jeszcze bardzo do pokarmów materialnych. To, co mówię Panu, sprowadza się do tego, bym zabrał się do dzieła, do poprawy życia, do mojego duchowego zmartwychwstania, do prawdziwej, substancjonalnej miłości, do autentycznego nawrócenia mnie całego dla Niego". (7IV1915)
Oprócz tego radził swoim kierownikom duchowym, aby byli bardzo o-strożni w prowadzeniu dusz im powierzonych, odnośnie do ewentualnych zjawisk nadzwyczajnych. 25 sierpnia 1915 r. pisze do ojca Augustyna:
„ To, co chcę ci powiedzieć to, bądź bardzo ostrożny w kierowaniu duszami, szczególnie kobiet, i nie pozwól im dostrzec, że przywiązujesz
1 St. TERESA DI OESU, Operę. Quinte mansioni, 2, 7.
88
znaczną wagę do tego, co odnosi się do zjawisk niezwykłych, wyjąwszy sytuację, kiedy masz bardzo jasne dowody w ręce, kiedy ich odrzucenie stanowiłoby jakby rodzaj niewierności".
Trzeba pamiętać o innym doniosłym spostrzeżeniu: Ojciec Pio nie mówi chętnie ani z własnej inicjatywy o darach mistycznych. Nawet ukrywa je przed swoimi kierownikami duchowymi aż do momentu, kiedy nie zobaczy woli Boga w ich sugestiach i ścisłych nakazach. Ale nawet wtedy robi to z największą dyskrecją i powściągliwością, tak z powodu wewnętrznych trudności opisania „najwyższych kontaktów", jak i dlatego, że wolałby, aby te tajemnicze relacje pozostały w kręgu sekretu i intymności, w których się urzeczywistniały, czyli między Bogiem i duszą:
„ W związku z tym, że nie mogę ci pisać o moim wewnętrznym stanie z powodu mojego wzroku, mówisz mi, abym poprosił jakąś godną zaufania osobę, która poinformowałaby cię o moim stanie ducha. Błagam cię, mój Ojczulku, nie zmuszaj mnie do tego, ponieważ nie mogę -wyjawić tego nikomu [...J. Dlatego, nie mogąc otworzyć mego wnętrza przed tak wspaniałym ojcem, który podaje mi swoją opiekuńczą rękę i raczy nazywać mnie swoim synem, jestem pozbawiany jedynej pociechy". (13 11912)
„ Dusza znajdująca się w takim stanie przed Panem i ubogacona poznaniem tak wielu rzeczy niebiańskich powinna być bardziej wymowna; niestety nie, stała się prawie niema. Nie wiedziałbym o tym, gdyby to nie sprawdziło się na mnie samym ". (26 III 1914)
„Z tego względu, Ojcze, wolę milczeć, ponieważ widzę jasno, że to co powiedziałem i mógłbym powiedzieć, tylko bardzo nieadekwatnie oddaje to, co się we mnie dzieje. Czy wierzysz, Ojcze? Prawie mnie irytuje to, że nie mogę i nie umiem ukazać całego mojego wnętrza. Niech się dzieje wola Boża". (11 III 1915)
„Chciałbym, chciałbym mówić do ciebie, ale jaką wartość ma mówienie bez wzajemnego rozumienia się? Lepsze jest ścisłe milczenie niż złe mówienie ". (27II1916)
A kiedy, przezwyciężając takie trudności, musiał otworzyć swoją duszę, doznawał prawdziwego sprzeciwu, a wewnętrzny gwałt widać w następującym tekście:
„ Następnie, wybacz mi, jeśli nie odpowiadam na te pytania, które mi zadałeś w ostatnim twoim liście. Prawdę mówiąc, czuję wielką odrazę do pisania takich rzeczy. Czy nie można by, Ojcze, teraz odroczyć
89
odpowiedzi na te twoje pytania? Zresztą przedstawiłem ci ten mój słaby powód; lecz jeśli nie uważasz go za dostateczny i zechcesz, abym wszystko powierzył pismu, nie wiedząc co zrobić, pozostaje mi tylko o-kazanie ci posłuszeństwa". (4IV1915)
„ Oto ukazałem ci, najlepiej jak mogłem, początek tego nowego stanu. Mój Boże! Nie umiem powiedzieć ci, Ojcze, jaki opór przeżywałem i jaki gwałt musiałem sobie zadać, aby ci to wyjawić. Uczyniłem to na siłę, na mocy świętego posłuszeństwa, które chce abym niczego nie pominął milczeniem. Musiałem walczyć ogromnie, aby wyrwać się ze szpon szatana, a teraz cierpią, czując jego zemstę: ciągle mi wstrzykuje swą truciznę, a pozostając w jego władaniu, niemożliwe jest znalezienie wyjścia, kiedy każda droga jest zamknięta i żaden promyk światła nie ukazuje drogi ucieczki". (19 VI1918)
W związku z powyższym nabiera jeszcze większego znaczenia sposób, w jaki dokonał się cud stygmatyzacji.
Przez ponad rok Ojciec Pio dostrzegał na rękach i nogach pierwsze objawy stygmatów, ale pokonany przez „przeklęty wstyd" nawet nie wspomniał o tym fakcie swemu kierownikowi duchowemu aż do 8 września 1911 r., kiedy to, zadając sobie „olbrzymi gwałt", zdecydował się powiedzieć o tym, w takich słowach:
„ Wczoraj wieczorem stało się ze mną coś, czego nie potrafię, ani wyjaśnić, ani zrozumieć. Na środku dłoni pokazało się trochę czegoś czerwonego w kształcie centymu; towarzyszył temu także mocny i ostry ból, pośrodku tego czegoś nieco czerwonego. Ten ból był bardziej odczuwalny w środku lewej ręki i jeszcze trwa. Także w stopach odczuwam nieco bólu.
To zjawisko powtarza się prawie od roku, lecz teraz przez jakiś czas nie powtarzało się. Nie denerwuj się więc, że dopiero teraz mówię ci o tym, ponieważ ciągle byłem pokonywany przez ten przeklęty wstyd. Gdybyś wiedział jak wielki gwałt musiałem sobie zadać, by ci to powiedzieć!" (8IX1911)
Powtarza się to w dużo większych rozmiarach aż do czasu, kiedy 20 września 1918 r. Stygmatyzacja stała się zjawiskiem widocznym i trwałym. Ojciec Paulin z Casacalenda, który był przełożonym w San Giovanm Rotondo i cieszył się szacunkiem Ojca Pio oraz jego zaufaniem, przekazuje następującą relację: „Nie znałem przez pierwsze dni dokładnego czasu stygmatyzacji Ojca. Nie ma się czemu dziwić, ponieważ Ojciec Pio nigdy nie mówił o sobie i dlatego nie odczuwał potrzeby nawet w tej wyjątkowej sytu-
90
ji swojego życia, aby cokolwiek mi o tym powiedzieć. Co więcej, robił
izystko, co mógł, aby ukryć dar Boży"2.
Kiedy ojciec Paulin dowiedział się o tym fakcie i upewnił się co do jego obiektywnej rzeczywistości, to po około 10 dniach, na początku października, powiedział ojcu Benedyktowi, prosząc go, aby natychmiast przyjechał do San Giovanni Rotondo. Kierownik duchowy jednak nie przyjechał i Ojciec Pio, który nie pisał do nikogo od 6 września, wysłał 17 października list do ojca Benedykta, nie wspominając o otrzymanym darze, ale mgliście o „potoku krwi":
„Ach, mój ojcze, przyjdź mi z pomocą, na litość Boską. Całe moje wnętrze krwawi obficie i wiele razy muszę pogodzić się, widząc także krew wypływającą na zewnątrz. Ach, niechby ta tortura ustała, to potępienie, to upokorzenie, to skrępowanie! Nie mam siły i nie umiem tego wytrzymać ". (17 X1918)
Ojciec Benedykt, poinformowany wcześniej przez ojca Paulina, odpowiada na list z 17 października, prosząc Ojca Pio o sprawozdanie z tego wydarzenia. Tak więc, było nieuniknione już wyjaśnienie tajemnicy; trzeba było wyraźnie o niej mówić. Lecz także w tej chwili zauważa się z jednej strony to, że Ojciec Pio nie nadaje nadmiernego znaczenia faktowi, a z drugiej strony, to ze ze szczerością, prostotą i jakby beztroską zwięźle informuje kierownika duchowego o otrzymaniu stygmatów.
W pierwszej części listu, pomijając to, co powinno być głównym celem odpowiedzi na postawione mu pytanie, zatrzymuje się nad uspokojeniem wzburzonego sumienia swego kierownika duchowego; robi to z ciepłem i namaszczeniem. Następnie przechodzi do odpowiedzi na to, o co go pytano, zaczynając swoje sprawozdanie następującymi słowami:
„ Cóż ci powiedzieć w sprawie tego, o co mnie pytasz, a miano-
I wicie, jak się dokonało moje krzyżowanie? Mój Boże! Jakiego zażenowania i poniżenia doznaję, będąc zobowiązany do wyjaśnienia tego, czego dokonałeś w tym nędznym stworzeniu!" (22 X1918) Nawet po niezwykłym fakcie stygmatów kontynuuje dawną taktykę: własnej inicjatywy mówić tak mało, jak to możliwe o cudownych zjawiskach, które się urzeczywistniają w jego duszy. Ojciec Benedykt delikatnie gani go, a w celu nakłonienia do tego, aby był troskliwszy i ob-
2 PADLINO DA CASACALENDA, Le mię memorie mtorno al podrę Pio da Pietrelcina,
f 70-75.
91
szerniej pisał w swych sprawozdaniach sumienia, zwraca się do niego 2 tą delikatną groźbą:
„Potrafisz opowiadać mi o mękach miłości i nigdy nie nasyciłbyś się opowiadaniem mi o nich; milczysz zaś często i prawie zawsze o miłości bolesnej i miłości wśród cierpień i o tej całej miłości, która rodzi jedną i drugą, a także o słodyczach miłości, którymi się radujesz i : powodu których płaczesz. Gdy postarasz się opowiedzieć mi pozytywnie i wyraźnie o słodyczach miłości, wówczas odpowiem bezpośrednio i jasno na krzyk twoich cierpień ". (16 XI1918)
II. KONSTYTUTYWNE IINTEGRATYWNE ELEMENTY ŻYCIA ZJEDNOCZONEGO Z BOGIEM
Mając na uwadze naukę mistrzów duchowej teologii, proponujerm przegląd głównych elementów konstytutywnych i integratywnych życia mistycznego, dokumentując je własnymi słowami Ojca Pio, zaczerpniętymi z jego zbioru listów.
Aby uniknąć jakiegokolwiek nieporozumienia należy pamiętać, że Ojciec Pio nie pisze doktrynalnej rozprawy, lecz opisuje tylko stan swej dusz>, osobiście przeżyte doświadczenia. To wyjaśnia, że często ten sam tekst przez nas cytowany mógłby zawierać różne odcienie, które można powiązać z takim lub innym elementem albo przedstawić różne przeżycia i towarzyszące zjawiska, które mogą odnosić się do tego lub innego stopnia mistycznej drabiny według większego lub mniejszego znaczenia tych samych tekstów.
Uczony i znający teologię mistyczną uporządkuje je właściwie, skoro zabierze się do systematycznego wyłożenia tematu; wykonanie tego rodzaju pracy nie jest tutaj naszym zadaniem.
1. To, co w sposób determinujący cechuje stan mistyczny, to nadprzyrodzona wlana obecność Pana Boga w duszy. Ludzka działalność i wysiłek władz duszy oraz zmysłów są zastąpione działaniem Boga od wewnątrz w centrum duszy. Cudownych skutków tej nadprzyrodzonej i czynnej obecności nie daje się łatwo wyrazić słowami. Intensywność intymnych relacji z Bogiem jest taka, że działanie władz (duszy) staje się ciągle coraz trudniejsze, a dusza prawie traci władzę zmysłów. Stąd akt kontemplatywny krótko trwa. Dochodzi do granicy ekstazy:
„ Taki jest mój zwyczajny sposób modlitwy. Zaledwie ją zaczynam, natychmiast czują, że dusza zaczyna pogrążać się w takim pokoju i spo'
92
l
kój u, że nie można tego wyrazić słowami. Zmysły zostają zawieszone [...J. Na podstawie tego zrozumiesz, że niewiele razy mogę odprawić modlitwę myślną, posługując się rozumem [...]. W tym stanie następnie wszystko tak bardzo się ciągle intensyfikuje, że jeśli nie umieram, jest to cud Boski. Kiedy niebiański Oblubieniec dusz raczy położyć kres temu męczeństwu, to zsyła mi nagłe tego rodzaju żarliwą pobożność ducha, że nie mogę w żaden sposób jej opanować. Momentalnie zostaję całkowicie przemieniony, ubogacony nadprzyrodzonymi laskami i tak pełen sił, że jestem gotów stawić czoła całemu królestwu szatana. Wszystko, co mogę powiedzieć o tej modlitwie to to, że wydaje się, iż cała dusza rozpływa się w Bogu i że w takich momentach zyskuje więcej, niż mogłaby zyskać w ciągu wielu lat intensywnych ćwiczeń duchowych, odprawianych z zaangażowaniem wszystkich swoich sił [...]. To •wszystko rodzi się nie z jakiegokolwiek rozważania, ale z wewnętrznego płomienia i z tak bardzo gorącej miłości, że gdyby Pan Bóg nie przyszedł mi z pomocą, w krótkim czasie spaliłbym się doszczętnie f...J. Bardzo często doznaję wielkiej trudności w zaspokajaniu potrzeb życiowych czyli jedzenia, picia, snu. Poddaję się nim, jak skazaniec jedynie dlatego, że Pan Bóg chce tego f...J. Od kiedy Pan obdarza mnie tymi łaskami, czuję się zupełnie zmieniony, tak, że nie rozpoznaję siebie, jako tego kim byłem poprzednio", (l XI1913)
„ Następnie prosisz mnie, abym dał sprawozdanie ze stanu mojej duszy, a ja tak bardzo boleję, że nie potrafię nawet tego wyrazić, ponieważ teraz chodzi o bardzo wzniosłe i tajemnicze sprawy. Brak słów, aby móc oddać nawet słabo to, co zachodzi w tym stanie między duszą a Bogiem. To, co dzieje się obecnie jest tak tajemnicze i tak intymne, że nikt kto tego sam nie doświadczył, nie będzie mógł nigdy a nigdy wyrobić sobie na\vet bladego pojęcia o tym. To, co moja dusza otrzymuje w tym stanie, otrzymuje w zupełnie inny sposób niż poprzednio. Teraz sam Bóg spełnia główne zadania i działa bezpośrednio w samym centrum duszy, bez pomocy zmysłów tak wewnętrznych jak i zewnętrznych. To działanie jest w sumie tak wzniosłe, tak tajemnicze, tak słodkie, że jest ukryte przed wszystkimi ludźmi, a nawet przed samą inteligencją zbuntowanych aniołów ". (9II1914; zob. także 26II1914)
„ Tęsknię za światlem, a to światło wcale nie przychodzi, a jeśli czasem słaby jego promień jest widoczny, co zdarza się zbyt rzadko, to sam ponownie zapala w mojej duszy najbardziej rozpaczliwe pragnie-iia, aby widzieć ponownie błyszczące słońce. Te pragnienia są tak silne ' gwałtowne, że bardzo często usycham i bardzo cierpię z miłości do a i widzę, że znajduję się na granicy omdlenia. Doświadczam tego
93
wszystkiego bez chcenia tego i bez czynienia jakiegokolwiek wysiłku aby to otrzymać. Bardzo często spotyka mnie to wszystko poza czasem modlitwy, a nawet wtedy, kiedy jestem zajęty obojętnymi sprawami' (16 VII 1917; zob. także 12 J1919)
1. Coraz to nowe i wspanialsze odkrycia Boga, Jego tajemnic i Jego przymiotów, których dusza - w świetle tej intymnej kontemplacji dokonuje -napełniają ją głębokim podziwem i niepohamowaną radością, jakimś rajskim szczęściem i zalewają ją „prawie ciągłą i nie powstrzymaną falą pociech".
Prawdą jest, że są okresy bolesne, lecz dusza nie płacze nad nimi jako nad opuszczeniem Pana Boga, ale odbiera je jako „igraszki miłości", „wspaniałość Jego najdelikatniejszej miłości". Radość i pociechy nie wykluczają bólu, lecz czynią go znośnym, pożądanym i dającym się lubić. Miłość i ból biegną równolegle, a jedno i drugie wykonuje połączone działanie o-czyszczenia i przemienienia:
„Jezus nie zawodzi; co jakiś czas, aby uśmierzyć moje cierpienia czyni to w inny sposób, tzn. mówi do mnie w sercu. O tak, mój Ojcze, jakżeż dobry jest Jezus dla mnie! Jakżeż cenne są te chwile! To jest szczęście, dla którego nie mogę znaleźć porównania; szczęście, którego Pan Bóg, prawie tylko w udrękach pozwala mi zakosztować. W takich chwilach bardziej niż kiedykolwiek wszystko na tym świecie nuży mnie i ciąży mi; niczego nie pragnę poza miłością i cierpieniem. Tak mój Ojcze, ponieważ wydaje mi się, że czuję, iż moje serce bije zgodnie z sercem Jezusa. Teraz wyobraź sobie, jaką wielką pociechę powinna wlać w serce myśl, że prawie na pewno posiada Pana Jezusa [...]. To także prawda, że Jezus bardzo często ukrywa się, ale to nie ma znaczenia. Będę dążył z Jego pomocą, by zawsze przebywać blisko Niego; zawdzięczam to twemu zapewnieniu, że nie są to opuszczenia, lecz igraszki miłości. Och, jak bardzo pragnąłbym mieć kogoś do pomocy w takich chwilach, aby ulżył mej trwodze i złagodził płomienie, które palu moje serce!" (4IX1910; zob. także 29 XI1910; 20 XII 1910)
„Zauważyłem w sobie od kilku dni jakąś radość duchową, której nie mogę sobie wytłumaczyć. Nie znam przyczyny tego. Już nie przeżywam tych wielkich trudności, które miałem poprzednio w poddawaniu się woli Boga. Co więcej, odpieram oszczercze ataki kusiciela z taką łatwością, że nie czuję się ani rozdrażniony, ani zmęczony". (10 VIII 1911; zob. także 1311912; 16 III 1912; 25 III 1912)
„ Całą ostatnią noc spędziłem z Jezusem cierpiącym. Także cierpiałem wiele, lecz w inny sposób niż poprzedniej nocy. To był ból, który nie uczynił mi jakiegokolwiek zła; powiększał coraz bardziej we mnie
94
ufność do Boga; czułem się coraz bardziej przyciągany do Pana Jezusa. Bez żadnego ognia w pobliżu, czułem, że spalam się wewnętrznie; bez więzów, czułem się bardzo ściśle związany z Jezusem. Czułem, że jestem spalany przez tysiące plamieni, które spraw//y, że żyłem i umierałem. A więc, cierpiałem, żyłem i umierałem ustawicznie. Mój Ojcze, gdybym mógł fruwać, chciałbym głośno wołać do wszystkich, chciałbym krzyczeć na całe gardło: kochajcie Pana Jezusa, który jest godny miłości". (28 VI1912)
„ W tych tak uroczystych dla mnie dniach, ponieważ są świętami !•' Bożego Dziecięcia, systematycznie i często byłem opanowywany wyjąt-fc kowo ogromną miłością Bożą do tego stopnia, że obumierało moje biedne serce. Przeniknięty zupełnie łaskawością Pana Jezusa wobec mnie, skierowałem moją zwykłą modlitwę do Niego, robiąc to z większą poufałością: O Jezu! Obym mógl Ciebie kochać! Obym mógł cierpieć tak, jakbym chciał i sprawić, abyś był zadowolony! Obym mógł wynagrodzić w jakiś sposób niewdzięczność ludzi wobec Ciebie ". (29 XII 1912; zob.tekże 17X1915; 14X1917; 2911919)
„Znajduję się w bardzo ciemnej nocy ducha [...]. Żegnajcie rozkosze, którymi Pan upajał ją (moją duszę)'. Gdzie jest ta przyjemność, którą dusza cieszyła się z powodu godnej uwielbienia Bożej obecności?" (List 314)
„ W tym stanie dla mojej biednej duszy wszystko jest męką. Biedaczka znajduje się w stanie najboleśniejszej kontemplacji, w której Pan Bóg - dzięki cudownemu poznaniu -pozwala widzieć się z daleka, odsłania jej tak ostry ból, że ten prowadzi ją do śmiertelnej agonii". (9 V1915; zob. także 61X1916)
3. Bardzo mocne oświecenie, które dusza otrzymuje na temat Boga i Jego tajemnic, opanowują władze duszy i na nich tak niezatarcie się wyciskają, ze dusza nie jest w stanie wyjaśnić ich dokładnie innym ludziom. Dusza cierpi z tego powodu, a ponieważ nie jest w stanie kontrolować się, wybucha w lamentach i jękach, krzyczy z miłości, skacze z radości, śpiewa pieśni chwały itd . To jest upojenie miłosne.
„Jakże straszną rzeczą jest cierpienie duszy! Gubię się w znalezieniu właściwych słów, by dobrze się wyrazić. Czasem zdarza mi się, kiedy jestem zajęty sprawami obojętnymi, że zwykłe słowo, które słyszę o Bogu, albo które mi niespodziewanie przychodzi na myśl, dotyka mnie tak bardzo, że wychodzę z siebie. Wówczas Pan chce obdarzyć mnie łaską ukazania mi niektórych tajemnic, które pozostają tak odbite w głębi duszy, że nie można ich usunąć. Nie wszystkie te tajemnice mo-
95
gę wyrazić, ponieważ brak mi słów. Nawet tajemnice, które udało mi się w pewien sposób wyrazić, tracą tak wiele ze swej wspaniałości, że wobec mnie samego odczuwam litość i wstręt". (List 130; zob. także 24 VII 1918; 17 X1918; 26 III 1914)
„Lecz kiedy widzę siebie niezdolnego do wytrzymania ciężaru tej nieskończonej miłości, do zamknięcia jej całej w maleńkim moim istnieniu, czuję się napełniony lękiem, że może będę musiał utracić ją z powodu niemożności zachowania jej w ciasnej skrzynce mego serca. Ta myśl, która zresztą jest uzasadniona (wierzę, że moje siły, które są bardzo ograniczone, niezdolne i bezsilne, aby trzymać bardzo mocno i na zawsze tego Miłośnika Bożego), dręczy mnie, gnębi mnie i czuję, że wyrywa mi serce z piersi. Mój Ojcze, nie mogę wytrzymać tego bólu; przygnieciony nim czuję się unicestwiony. Czuję, że moje życie słabnie; nie umiałbym ci powiedzieć, czy żyję, czy nie w tych momentach. Jestem poza mną. Równoczesne połączenie bólu i słodyczy jest czymś sprzecznym i doprowadza duszę do stanu słodko-gorzkiej niemocy. L/ściski Ukochanego, które następują jeden po drugim w wielkiej obfitości i powiedziałbym jakby bez wytchnienia i bez miary, a także bez oszczędzania mnie, nie są w stanie usunąć z niej ostrego bólu, wynikającego z tego, że czuje się niezdolna do uniesienia ciężaru nieskończonej miłości. I to właśnie w tych okresach dusza wypowiada zdania do tego Bożego Miłośnika, zdania, których boję się wypowiedzieć, kiedy jestem świadomy". (1211919; zob. także 2911919)
4. Zażyłe stosunki z Panem Bogiem powoli się pogłębiają; dusza zostaje jakby pogrążona w sobie samej i pochłonięta. Z trudem i bólem nawiązuje kontakt z innymi ludźmi. Chciałaby się odizolować i rozmawiać tylko z Boskim Gościem. Nawet zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb natury staje się źródłem cierpienia i wydaje się, że jest to strata czasu:
„ Takie pragnienia trawią duszę wewnętrznie, od kiedy rozumie dzięki najjaśniejszemu światłu danego jej przez Pana Boga, że nie może Mu służyć tak, jakby chciała. Później wszystko kończy się w rozkoszach, którymi Pan Bóg zalewa duszę. Bardzo często doznaję wielkiej udręki, gdy mam o tym mówić z innymi. Wyjątek stanowią osoby, którym mówi się o Bogu i bardzo wielkiej wartości duszy. Dlatego właśnie bardzo lubię samotność. Bardzo często doznaję wielkiej trudności w zaspokajaniu potrzeb życiowych, czyli potrzeby jedzenia, picia i snu. Poddaję się tym rzeczom jak skazaniec jedynie dlatego, że tego wymaga Pan Bóg [...]. Kiedy nie jestem w stanie odejść od rozmów, które przedłużają się tylko dla rozrywki, muszę zadawać sobie wielki gwałt, by zmusić
96
się do pozostania tam; sprawia mi to bardzo wielką przykrość". (J XI 1913; zob. także 24 III 1914)
5. Łaski szczególnej miłości, które nieprzerwanie są wlewane w duszę, rozwijają w niej głębokie poczucie wdzięczności i pokory. Większemu i jaśniejszemu poznaniu Boga, które budzi świadomość chwały i podziwu, odpowiada coraz to wyraźniejsze i wnikliwsze widzenie własnego ,ja", ze wszystkimi jego ograniczeniami i niedogodnością. Stąd, zamiast przypisywać sobie jakąś zasługę czy zadowolenie ze swego stanu, dusza rozpoznaje i chętnie wyznaje, że wszystko jest tylko łaską Boga, który ma upodobanie -mimo niegodności stworzenia — w podnoszeniu duszy ku Sobie i czynienia z niej „przedmiotu" bardzo wielkiej miłości i życzliwości:
„ W pełni rozpoznaję, że we mnie nie ma niczego, co byłoby w stanie przyciągnąć spojrzenia tego najsłodszego Jezusa. Tylko Jego dobroć napełnia moją duszę bardzo wielkim dobrem". (14 X 1912; zob. także 3 XII 1912)
„ Niestety, jestem całkowicie bezużyteczny. Niech Pan zlituje się j nade mną i sprawi, ponieważ tak bardzo mnie kocha, abym również ja \: mógł coś zrobić dla Jego chwały ". (26 VI1913)
„ W przeszłości zwykle bytem zakłopotany, kiedy inni wiedzieli to, co Pan sprawia we mnie; lecz od pewnego czasu nie czuję tego zakło-(polania, ponieważ widzę, że nie jestem lepszy z powodu tych łask; co i więcej - widzę, że jestem gorszy i mało korzystam z tych wszystkich łask. Takie mam pojęcie o sobie, że nie wiem, czy są inni gorsi", k (l XI1913).
„Pan Bóg staje się coraz większy w oczach mojego umysłu, a ja -widzę Go na niebie mojej duszy, która spowija się gęstą mgłą. Czuję Go blisko siebie, a widzę Go z bardzo, bardzo daleka. Ze wzrostem tych pragnień Bóg staje się mi coraz bliższy i odczuwam Go, ale te pragnienia sprawiają, że widzę Go ciągle bardzo oddalonego. Mój Boże! Jakie to dziwne!" (16 VII 1917)
„Moja ohyda jawi się w moich oczach tak odpychająca, jak i w o-czach Boga-Czystości i każdego człowieka. Czuję do siebie wstręt i nienawidzę siebie, szczególnie z tego powodu, że nie wiem, jak wyjść z tej ohydy. Ojcze, nie jestem godny tego, by wymówić to słowo i kierować do ciebie te moje godne pożałowania słowa. Jestem doprowadzony do punktu, w którym wydaje mi się, że pokusa rozpaczy w stosunku do mnie samego już mnie pochłonęła i że już rozpaczam". (13 XI 1918; zob. także; 7 X1918)
l
97
6. Synowska bojaźń Boga z takiej bliskości kontemplowanego i lęk przed obrażeniem Go, niepodobaniem się Mu i bycia niewiernym oraz niewdzięcznym wobec Niego - po zakosztowaniu rozkoszy bycia z Nim -wzbudza wciąż dalsze pragnienie, aby zerwać więzy, które krępują duszę na wygnaniu i przeszkadzaj ą j ej poderwać się do lotu ku Ojczyźnie.
Ojciec Pio, jak to będzie udokumentowane, gdy będziemy zajmować się ciemną nocą ducha, używa wyrazistych i trafnych wyrażeń na określenie tego stanu ducha. Cytujemy tutaj zaledwie dwa fragmenty - jako przykład -by zobaczyć bolesny skutek tych odczuć, czyli synowskiej bojaźni i lęku przed obrazą Boga:
„ Co mam powiedzieć o moim obecnym duchowym stanie? Straszny kryzys, o którym ci mówiłem w moim ostatnim liście, staje się coraz intensywniejszy. Obecnie moja dusza jest otoczona żelaznym pierścieniem. Obawiam się z jednej strony obrażenia Pana Boga prawie wszystkim i to budzi tak wielkie przerażenie, że tylko może być porównane do mąk ludzi potępionych. Nie sądź, Ojcze, że w tym moim stwierdzeniu jest przesada. Tak jest dokładnie! Pan sprawił, że doświadczam właśnie tych mąk, które w piekle znoszą potępieni. Ale to, co z drugiej strony bardziej mnie dręczy to to, że w tym okresie czuję wewnątrz mej duszy ogromny wzrost pragnienia, aby kochać Boga i odpowiadać na Jego łaski". (11 III 1915)
„Niech żyje Jezus, który mimo tego, że nie mam żadnej zasługi, pozwala mi uczestniczyć w cząstce swoich cierpień. Och, mój drogi Ojcze, jak nie do zniesienia jest ból przeżywany z dala od krzyża Jezusa Chrystusa, ale jak słodki i znośny staje się wtedy, kiedy się cierpi niedaleko od Jego krzyża. Wszystko staje się łatwe dla duszy nawet wówczas, kiedy czuje się ona gnębiona i oszołomiona przez wszelkiego rodzaju cierpienia; gdyby tylko nie było w głębi tej duszy, na jej dnie owej świętej bojaźni, że może upaść i nie podobać się Boskiemu Oblubieńcowi, czułaby, że jest w raju, ponieważ tak wielka jest słodycz, którą przynosi jej ten rodzaj cierpienia". (20 V1915)
7. Inną charakterystyczną cechą stanu mistycznego jest bolesny kontrast bardzo mocno przeżywany, między nienasyconymi dążeniami i najżarliw-szymi pragnieniami posiadania i wielbienia Boga poznanego i kochanego, a stwierdzeniem faktu, że nie tylko wielu ludzi Go nie zna i nie kocha, ale nawet Go lekceważy, obraża i Nim gardzi. Dusza pochłaniana miłością do Boga i do bliźniego przeżywa bardzo wielką udrękę z powodu takiej postawy innych ludzi wobec Boga i pragnęłaby zrobić wszystko, co jest możliwe, aby
98
wszyscy ludzie kochali Boga i aby wszyscy zostali zbawieni. Miłość do Boga i gorliwość o zbawienie dusz są dwoma biegunami przyciągania:
„A następnie, jakżeż bardzo cierpię, Ojcze, kiedy widzę, że ludzie nie tylko nie troszczą się o Jezusa, ale — i to jest jeszcze gorsze - obrażają Go przede wszystkim tymi strasznymi bluźnierstwami. Wolałbym umrzeć albo przynajmniej stracić słuch, niż słyszeć tak straszne bluźnierstwa, którymi ludzie obrażają Boga. O, Panie! Spraw, abym raczej zmarł, niż żył wśród tych, którzy Ciebie znieważają". (2IX1911)
„Czuję, że jestem rozpalony tak mocnym i żarliwym pragnieniem podobania się Bogu i przejęty tak wielką bojaźnią popełnienia chociażby tylko najmniejszej niedoskonałości, że chciałbym uciec daleko od spotykania się z wszystkimi ludźmi. Równocześnie jednak budzi się inne pragnienie w moim sercu, pragnienie wielkie jak olbrzym, a mianowicie to, abym znajdował się wśród wszystkich ludzi w celu głoszenia im całą siłą mego głosu tego, kim jest ten wielki Bóg miłosierdzia". (IV1913; List 130)
„Mój Ojcze, gdybym mógł fruwać, chciałbym wołać na całe gardło do wszystkich: Kochajcie Jezusa, który jest godny miłości. Lecz, niestety, mój Ojcze, duch mój jest jeszcze mocno związany z tym ciałem, są jeszcze liczne grzechy, które przeszkadzają tej duszy wznieść się i u-lecieć do..." [siej. (28 VI1912)
„ Chciałbym fruwać, aby zapraszać wszystkich do kochania Pana Jezusa, do kochania Maryi". (6 V1913)
„Dla duszy rozpalonej miłością Bożą przychodzenie z pomocą bliźniemu jest swego rodzaju gorączką, która go powoli trawi. Tysiąc razy oddałaby życie, gdyby mogła przyczynić się do tego, aby nawet tylko jedna dusza oddała większą chwałę Panu Bogu. Także ja odczuwam, że ta gorączka mnie trawi". (8 IX 1913; zob. także 20 IV 1914; 111111915; W VIII 1917; 7X11919; 20X11921)
„Co ci mam powiedzieć o stanie mojego ducha? Widzę, że znajduję się w krańcowym opuszczeniu. Jestem sam, aby dźwigać ciężar wszystkich. Myśl, że nie mogę duchowo ulżyć tym, których Jezus mi przysyła, świadomość, że tyle dusz, które głupio usiłują się usprawiedliwiać z powodu złego postępowania na przekór najwyższemu Dobru, jest dla mnie udręką, torturuje mnie, zabija mnie, niszczy mi mózg i rozrywa mi serce ". (8 X1920)
„Mówisz mi, że jestem zagrożony myśleniem tylko o sobie. Nie wiem czy i kiedy oraz komu miałbym to powiedzieć i czy komuś to powiedziałem. W każdym razie, nawet jeśli to powiedziałem, czuję się zobowiązany powiedzieć tobie, mój Ojcze, że nie powiedziałem tego w
99
takim sensie, w jakim to zrozumiałeś. Moje postępowanie jest tego dowodem. Pracowałem i chcę pracować; modliłem się i chcę się modlić; odbywatem czuwania i chcę je odbywać; płakałem i chcę płakać ciągle w intencji moich braci na tym wygnaniu. Wiem i rozumiem, że to jest mało, ale to jest to, co umiem robić; to jest to, co jestem w stanie robić i właściwie to jest to wszystko, co mogę robić". (23 X1921)
8. To, co zostało powiedziane w poprzednim paragrafie łączy się z jego nienasyconą tęsknotą za wielkimi cierpieniami. Przez te cierpienia dusza pragnie wynagrodzić, w jakiś sposób odpłacić za boleści ukrzyżowanego Boga i współdziałać z Nim w zbawianiu dusz. Odkupieńczy ból jest jednym ze składników misji Ojca Pio powierzonej mu przez Boga. On jest w pełni świadomy, że jego życie musi być drogą krzyżową i chce kroczyć tą bolesną drogą z wielką wspaniałomyślnością, przyjmując krzyż, od którego nigdy nie chce się odłączyć i na którym pragnie umrzeć:
„ Wiem, że cierpisz, ponieważ nie masz mnie przy sobie, by mi pomóc, lecz ciesz się, mój Ojcze, ponieważ jestem zadowolony bardziej niż kiedykolwiek w tym cierpieniu i jeślibym nie słuchał głosu serca, prosiłbym Jezusa, aby dał mi wszystkie ludzkie smutki. Lecz ja nie robię tego, ponieważ obawiam się, abym nie stał się zbyt samolubny, pragnąc dla siebie lepszej cząstki bólu. W bólu Pan Jezus jest bliżej. On prz) -gląda się, jest tym, który przychodzi, aby prosić o ból, o łzy f...J, których potrzebuje dla dusz". (2 IV1912)
„ Cierpię i to cierpię bardzo, lecz dzięki dobremu Jezusowi czuję, że mam jeszcze trochę siły. A czegóż to nie jest w stanie uczynić stworzenie wspomagane przez Jezusa? Nie pragnę bynajmniej, by mój krzyż stal się lżejszy, ponieważ cierpienie z Jezusem jest mi drogie. Kontemplując krzyż na Jego ramionach, zawsze czuję się bardzo wzmocniony i cieszę się świętą radością. Odczuwam jednak w moim sercu równie: wielką potrzebę, aby coraz głośniej wołać do Jezusa, razem z Doktorem Łaski: Udziel tego, co nakazujesz — i co chcesz, nakazuj f...J. Nie zapominaj, że jestem rzeczywiście egoistą, gdy chodzi o cierpienie. Chcę cierpieć sam i - chociaż jestem niecierpliwy, by iść razem z Jezusem -ganiłbym siebie, jeśli starałbym się o to, by choćby tylko przez godzinę żyć bez krzyża, albo — gorzej jeszcze — jeśliby inni przyszli i wyrwali mi go ". (20IX1912; zob. także 6 V1913)
„ Ojcze, jakżeż bardzo słodkie jest słowo Krzyż! Tutaj — u stóp Jezusowego Krzyża — dusze zostają okryte światłem i rozpalone miłościaj tutaj otrzymują skrzydła, aby poderwać się do najwspanialszych lotów. Ten sam krzyż niech będzie zawsze dla nas łożem odpoczynku, szkołą
100
doskonałości, naszym ukochanym dziedzictwem. W tym celu uważajmy, by nie odiączać Krzyża od miłości do Jezusa. W przeciwnym przypadku ten, bez Jezusa, stałby się nieznośny w naszej słabości. Niech Matka Boża Bolesna wyjedna dla nas u swego najświętszego Syna łaskę, aby wnikać coraz bardziej w tajemnicę krzyża i upajać się tak, jak Ona cierpieniami Jezusa. Najpewniejszy dowód miłości polega na cierpieniu dla ukochanego i od kiedy Syn Boży zniósł tak wiele cierpień z czy-.. stej miłości, nie ma wątpliwości, że krzyż dźwigany dla Niego staje się || tak miły, jak miłość", (l VII 1915; zob. również 8 XI 1916; 15 XII li 797 7; 6 III 1917; 15 VIII 1917)
Zamykamy ten długi przegląd głównych elementów konstytutywnych i charakterystycznych życia zjednoczenia z Bogiem absolutnie pewni, że Ojciec Pio ma duszę zjednoczoną z Bogiem. Demon nie może zwodzić czy zepsuć tego zjednoczenia. Co więcej, on nawet nic nie wie o nim, gdyż w tym stanie Bóg i dusza stanowią jedną rzeczywistość i szatan nie może nawet do niej się zbliżyć. Jest to zjawisko w jakiś sposób paradoksalne i wstrząsające w prowadzeniu duszy. Jasna i oczywista pewność Bożej obecności, którą się odczuwa w niewypowiedziany sposób i prawdziwość Bożych działań nie uspokajają duszy w czasie długiego i bolesnego okresu biernego oczyszczania. Nie ma tutaj jakiegoś przeciwstawienia, jak to będzie widoczne jaśniej z tego, co zostanie powiedziane gdzie indziej w tym wprowadzeniu:
„To, co naprawdę i jasno rozumiem to to, że moje serce kocha mocniej, niż poznaje mój rozum. Tego tylko jestem pewny i co do tego nigdy nie miałem wątpliwości. I nie przypuszczam, bym kłamał, twierdząc, że nigdy nie byłem kuszony w tej dziedzinie. Jestem tak bardzo pewny, że moja wola kocha tego najczulszego Oblubieńca, iż poza pewnością co do Pisma Świętego, niczego innego nie jestem tak pewny, jakiego". (24X1913)
„ Mówiąc prawdę, chociaż dusza odczuwa te cierpienia straszniejsze od śmierci, to nie chciałaby, aby kiedykolwiek ustały. To jest tajemnica, której nie umiem zrozumieć, a jeszcze mniej tak przedstawić, by inni ją zrozumieli, chociaż duch jest pewny tego wszystkiego, co się z nim dzieje i jak to wszystko w nim się rozwija. Ma pojęcie — albo lepiej się wyrażając — widzi wszystko i to z najjaśniejszym zrozumieniem. Jednak dlatego tylko, że na tym nędznym świecie nie znajduje jakiegoś •» przedmiotu, do którego mogłoby to nawet słabo być podobne, dochodzi
101
do absolutnej niemożliwości ukazania tego, co w nim się dzieje". (16 U1915; zob. również l XI1913)
III. CIEMNA NOC DUCHA
1. POJĘCIE
Ojciec Pio, który wydaje się być zakłopotany, zmieszany nawałnicą burzy szalejącą nad jego duchem i nie jest w stanie bez opatrznościowej pomocy kierownika duchowego zrobić zdecydowanego kroku naprzód, ma bardzo jasne pojęcia o tym stanie mistycznym.
W liście adresowanym do ojca Augustyna, który prosi go o wskazówki dla dwóch osób, przeżywających kiedyś ciężką próbę oczyszczenia ducha, Ojciec Pio po mistrzowsku wyjaśnia zjawisko oczyszczenia czynnego i biernego, potrzebę, sposób postępowania, cele, zachowanie się duszy w czasie tej próby itd. Są to stronice, będące echem klasycznej nauki św. Jana od Krzyża. Ten list, datowany 19 grudnia 1913 r. i zasługujący na to, by go przeczytać w całości, rozwija ten temat w następujący sposób:
Ciemna noc ducha jest stanem „godnym pozazdroszczenia, ponieważ wszystko zmierza do tego, aby skłonić i przygotować serce do przyjęcia w sobie samym prawdziwej formy ducha, która jest niczym innym, jak tylko zjednoczeniem w miłości". Dusza przekona się, że mimo gwałtownej próby, której jest poddana, posiada przyjaźń Boga, zdając sobie sprawę, że jest zawsze gotowa całkowicie Mu się poświęcić i działać wyłącznie dla Jego czci i chwały. Dusza nie powinna się przejmować faktem, że więcej nie odczuwa radości i słodyczy poprzednio przeżywanych w służbie Bożej, ponieważ to jest czymś przypadkowym, że Bóg je „zabiera duszy już wzmocnionej duchowo". Pan Bóg chce poślubić duszę w wierze i dusza powinna przygotować się „do tego niebiańskiego związku", idąc drogą czystej wiary.
Dusza nie będzie mogła nigdy osiągnąć Boskiego zjednoczenia, jeśli najpierw nie zostanie oczyszczona z wszelkiej niedoskonałości aktualnej i habitualnej, a to „osiąga się przez oczyszczenie ducha. Bóg, przenikając całą duszę najmocniejszym światłem, przebija ją głęboko i całą odnawia". To światło ogarnia duszę „w bolesny i martwiący sposób", sprawiając jej krańcowe udręki i wewnętrzne agonalne męki. Dusza nie zdoła zrozumieć tego
102
bolesnego działania z dwóch powodów: pierwszy pochodzi z natury ogarniającego światła, a drugi z samej natury duszy, która jest ograniczona w swoich zdolnościach poznawczych. Z jednej strony to światło przewyższa do takiego stopnia zdolność duszy, że powoduje raczej ciemności i męki, niż oświeca, a z drugiej - zdolność duszy jest tak ograniczona, że olśniewająca wspaniałość tego światła staje się bolesna, przygnębiająca i zamiast pocieszenia, napełnia ją „wielkimi cierpieniami we władzach zmysłowych i ciężkimi zmartwieniami i straszliwymi utrapieniami we władzach duchowych".
Przebieg zjawiska jest następujący. Najpierw Boskie światło ogarnia dusze, jeszcze nieprzygotowane, w sposób oczyszczający. Kiedy zostały oczyszczone, oświeca je i, wzmacniając duchowy wzrok, podnosi do doskonałego zjednoczenia z Bogiem. „Dlatego - konkluduje ojciec Pio - niech się radują w Panu z powodu wielkiej godności, do której Pan je podnosi i niech zupełnie ufają temu samemu Panu tak, jak to czynił św. Hiob, który umieszczony przez Pana Boga w takim stanie, miał nadzieję zobaczenia światła po zniknięciu ciemności".
Teoria przedstawiona tutaj tak jasno będzie wzbogacona osobistym doświadczeniem.
Ojciec Pio z nie mniejszą jasnością pojęć i stanowczością zasad wyjaśnia ojcu Benedyktowi (4 V 1914) zjawisko, które rozwijało się w jego duszy w tym stanie. Przynajmniej kilka wyjątków warto tu zacytować, ponieważ są jak oprawa przejawów, o których będzie można przeczytać w tym zbiorze listów:
„ Co powinienem ci powiedzieć o mojej biednej duszy?! Niestety to, że jest zbyt niewierna swemu Bogu! [...]. Są chwile, kiedy tak gęste i czarne chmury zbierają się na niebie mej duszy, że nawet słaby promień światła nie może przeniknąć. Jest to głęboka noc dla duszy, która
i znajduje się w krańcowych udrękach i w śmiertelnych mękach we-
I wnętrznych. Boża dobroć zostaje przedstawiona duszy w taki sposób, że biedaczka nie może cieszyć się tą wielką dobrocią posiadania miłości [...J; dusza znajdująca się w takim stanie, tęskni za Bogiem, źródłem wszelkiego dobra, i tylko potokami łez ukazuje udrękę swych pragnień. Całe piekło przelewa się w nią swymi ponurymi rykami, a całe
l życie przeszłe i obecne jest dla niej przerażające. To jeszcze nie jest wszystko. Wydaje się, że sama dusza jest zdecydowana spiskować
| przeciw sobie, wykorzystując w tym celu fantazję i wyobraźnię. Piękne dni przeżyte z najsłodszym Jezusem znikają całkowicie ze świadomości [...].
Ten stan nie trwa długo w tej samej intensywności i nie mógłby trwać dłużej według mego zdania bez tego, by dusza nie uleciała z cia-
103
ta. Podczas tej krańcowej udręki najwyższy szczyt ducha wcale się nie niepokoi [...J.
To jest próba ognia, najdroższy Ojcze, ognia całkiem odmiennego od ognia z tego nędznego świata. Te dwa rodzaje ognia są jednak podobne, to znaczy obydwa niszczą i trawią wszystko, co stanowi przeszkodą w osiągnięciu ich celu. Faktycznie, kiedy dusza przejdzie tę próbę ognia, zrzuca z siebie w dużej części te łachmany starego człowieka". (4 V1914; zob. także 20IV1914)
Oczywiście, te podstawowe linie zostaną wzbogacone później innymi zjawiskami i innymi objawami charakterystycznymi dla okresu oczyszczenia.
Na szczęście. Ojciec Pio w czasie tego delikatnego stanu jego duchowego wznoszenia się znalazł w ojcu Benedykcie przewodnika o bardzo jasnym pojęciu tego zjawiska, który umiał je wyjaśnić zdecydowanie i ściśle, przypominając mu w porę, w bardziej krytycznych momentach próby, zasady mistrzów życia duchowego, aby go właściwie ukierunkować, zachęcić i podtrzymać w walce, której Bóg chciał do Jego najwyższych celów:
„Nie ma znaczenia to, co kusiciel może mówić czy robić. Pan Bóg przeprowadza w tobie swój godny podziwu cel, którym jest uzupełnienie pełnego twego przemienienia w Niego. Nie wierz podszeptom i nieprzychylnym mrokom wroga, trzymaj się mocno prawdy zawartej w tym wyjaśnieniu, które daję w pełni w władzy i pewności sumienia. Obawa przed zagubieniem, gdy jesteś w ramionach Bożej dobroci jest ciekawsza niż strach dziecka w ramionach matki. Pozbądź się wszelkiej wątpliwości czy niepokoju, które zresztą są przyzwolone przez nieskończoną miłość dla tego samego, już wspomnianego, celu ". ^Ojciec Benedykt do Ojca Pio, 8IV1918; zob. także 7 VI1918)
„Nie obawiaj się, ponieważ cię nie opuszczę; Bóg również cię nie opuszcza. Obawiasz się, że błądzisz i że już zgubiłeś Pana Boga; pytasz mnie także, gdzie On się znajduje?! On jest w tobie, a ty jesteś w Nim Jesteś podobny do zamkniętego w kabinie statku pasażera, który nie widzi statku, ani nie dostrzega, że on się porusza. Jest tylko zaniepokojony jego wstrząsami i przerażony, że zatonie i osiądzie na dnie morza. Jednakże, tak naprawdę znajduje się na statku i chociaż mu się wydaje, że statek jest w bezruchu, to on aktualnie porusza się i pokonuje kilka kilometrów na godzinę. Obawia się, że statek zatonie i że jego trzęsienie się jest znakiem zagrażającej katastrofy, podczas gdy statek płynie i trzęsie się właśnie dlatego, że rozpruwa fale i posuwa się naprzód. Temu, który narzeka, że stoi w miejscu i szuka łodzi ratunkowej, można powiedzieć: kiedy wyjdziesz na chwilę z kabiny, zobaczysz, że jesteś na
104
statku, który płynie bardzo szybko, a trzęsie się z powodu siły, z jaką stawia czoła falom i je rozcina.
Nie obawiaj się, o nie, zatonięcia i nawet nie pytaj, gdzie jest Pan Bóg, ponieważ w Nim i w Jego ramionach nie może się stać żadne nieszczęście [...]. Wiem dobrze, że trzymasz się kurczowo posłuszeństwa i duchowego kierownictwa, a wydaje ci się, że tego nie robisz, ale... wydaje się jest wydawaniem się, a nie byciem. Zaprzecza się zapewnieniom w burzy trosk i mąk, ponieważ wszechmocny Bóg umie zniszczyć światło i odczucia ulgi właśnie dlatego, że dusza powinna nieustannie borykać się z cierpieniem i po kropli miodu, powinna nadal pić kielich Getsemani. Bądź pocieszony i nie lękaj się". (Ojciec Benedykt do Ojca Pio, 22 VI1918)
2. OPIS
Do tej pory próbowaliśmy ukazać kilka charakterystycznych cech ciemnej nocy ducha, nawiązując do listów Ojca Pio. Jak można było stwierdzić, są one w istocie zgodne z nauką specjalistów teologii życia duchowego i z doświadczeniami mistyków.
Trudniej przedstawia się zadanie syntetycznego ujęcia różnorodności i intensywności krzyżujących boli, okrutnych koszmarów i wstrząsających cierpień, które dręczą ducha i oczyszczają duszę. Ojciec Pio czasami pisał, że jego język nie może być zrozumiały przez kogoś, kto nie przeżył w jakimś stopniu opisanych przez niego zjawisk. Mógłby również zapisać spostrzeżenie, że nie znalazłby żadnego pióra, aby opisać obraz tak ciemny, nie znalazłby terminów tak realistycznych, ekspresywnych i wyrażających zaangażowanie uczuciowe, jak te jego, bohatera tych wydarzeń, chociaż także on musiał się skarżyć, że nie jest w stanie dać nawet nikłego pojęcia tortur duszy w tej fazie oczyszczenia.
Zamiast więc przedstawić przybliżony obraz oczyszczających mąk duszy, wolimy wykorzystać bardziej znaczące fragmenty ze zbioru listów. Ułożymy je chronologicznie tak, żeby podać w zarysie zachodzące w tym samym czasie różne etapy ciemnej nocy ducha, jej różne przyczyny i przejawy, a także ciągły i wytrwały rozwój mistycznego zjawiska.
Nie jest łatwo wybrać te cytaty, ponieważ ich opis wypełnia bardzo w'ele stronic zbioru listów; wszystkie są bardzo żywe i wzruszające. Cytujemy jedynie dwa odpowiednio długie fragmenty; kto chciałby mieć pełniejszy obraz zjawiska tu opisywanego, niech przeczyta spośród innych następu-
105
jące listy: 314 - koniec stycznia 1916; 11 IX 1916; 4 Xli 1916; 6 111 1917; 19 VI 1918; 4 VII 1918.
Szczególnie wymowne są opisy nieutulonego żalu spowodowanego: o-puszczeniem przez Boga, daremnych poszukiwań najwyższego Dobra, eksperymentalnego poznania stanu swej moralnej nędzy w obliczu upragnionej j ledwie dostrzegalnej świętości Boga:
„»DIaczego postawiłeś mnie za Twego przeciwnika? Dlaczego stałem się ciężarem sam dla siebie?« (Hi 7,20). To krzyk, który wydaje moja dusza w głębi swej nędzy, w której ją umieścił jej Bóg. Pan Bóg pozostawił moją duszę, aby butwiała w cierpieniu. Mój stan jest gorzki, straszny i ekstremalnie przerażający mnie; wszystko jest ciemnością wokół mnie i wewnątrz mnie: ciemności umysłu, udręki woli i trwoga pamięci. Myśl o samej wierze mnie podtrzymuje; jestem dotknięty bólem w głębi mojego istnienia, a równocześnie stroskany i spragniony Bożej miłości f...J.
Co mnie szczególnie trawi w tym stanie, to świadomość, że jestem niegodny Boga i nigdy nie będę Go godny, ponieważ widzę zupełnie jasno swoją ohydę, która jest dla mnie oczywistością. Poznaję również jeszcze jaśniej, że stałem się niegodny Boga i wszelkiego stworzenia. Co więcej, przed moja duszą przesuwają się jeden po drugim wszystkie grzechy, których czuje się winna wobec Boga, a dokonuje się to w ten sposób, że można tego dotknąć ręką i nie może być inaczej f...J.
Ten najbardziej godny pożałowania stan napełnia mnie ekstremalnym wstydem. Chciałbym ukryć się przed oczyma Boga, przed spojrzeniami wszystkich Jego stworzeń. Chciałbym ukryć się przed samym sobą. Udręka, którą mi sprawiają: moja marność, moje niedoskonałości, moja nędza duchowa, jest tak wielka, że cały mój duch jest pogrążony w ciemnościach f...J.
Moje cierpienie jest tak bardzo bolesne, że może być podobne tylko do cierpień tego, komu odcięto by dostęp do powietrza, by nie mógł oddychać [...]. Wszystko we mnie jest naprawdę samym smutkiem i nie ma jakiejkolwiek cząstki, która nie doznawałaby ogromnego udręczenia: sfera uczuciowa jest pogrążona w gorzkiej i przerażającej oschłości, wszystkie władze duszy są w próżni, jeżeli chodzi o ich zdolność pojmowania. To mnie napawa ekstremalnym przerażeniem [...].
Ojcze mój! W pewnych momentach ta wewnętrzna gorycz jest tak straszna, że dusza ma wrażenie, iż ma pod stopami otwarte piekło i wieczne potępienie. Niestety! Kto mnie wybawi z tak wielkiej niedoli? Kto będzie mnie podtrzymywał? Kto wspomni na moją nędzę, nadmierne pogrążenie w ciemnościach, przykrość i gorycz? O, Ojcze! Gniew
106
Najwyższego utwierdził się nade mną, a wszystkie fale i nawałnice zalewają mnie". (19 VII 1915; warto przeczytać cały List)
„ To jest najbardziej wyszukane męczeństwo, które moja słabość mogłaby znieść: wydaje się, że mój duch słabnie z każdą chwilą pod powtarzanymi uderzeniami Bożej sprawiedliwości, słusznie zagniewanej na to niegodziwe stworzenie, i załamuje się; wydaje mi się, że moje serce jest zdruzgotane, ponieważ już więcej nie przelewa krwi z powodu ciągle coraz bardziej nieprawdopodobnego zagrożenia bezlitosną śmiercią. Ojcze mój! Boże mój! Zagubiłem wszelki ślad najwyższego Dobra, w najściślejszym znaczeniu tego słowa. Wszelkie moje pełne niepokoju poszukiwania tego Dobra są daremne. Teraz zostałem sam w moim poszukiwaniu, sam w mojej nicości i *nędzy, sam, mając jasny obraz tego, co jest możliwe do osiągnięcia również w doświadczalnym poznaniu. Jestem sam, zupełnie sam, bez jakiegokolwiek poznania najwyższej Dobroci, z wyjątkiem mocnego pragnienia, tak, ale niestety bezowocnego, by kochać tę najwyższą Dobroć". (27 VII 1918; do ojca Benedykta; przeczytaj cały List)
3. ZACHOWYWANIE SIĘ W CZASIE PRÓBY
Ojciec Pio nieustannie zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji zaistniałej w jego duszy na skutek tej srogiej próby i nigdy nie zwątpił w to, że odniesie nad nią zwycięstwo. Jego postawa nigdy nie była bierna. Jasny pogląd transcendentalnej doniosłości duchowej drogi, którą przebywał, był dla niego w każdej chwili i w każdej okoliczności impulsem do szukania najpewniejszych środków i najbardziej skutecznych natchnień łaski w doświadczeniu i u duchowych kierowników. Uporządkowaliśmy je w kilku paragrafach, które -jak zwykle - wybraliśmy ze zbioru listów.
a. Uciekanie się do modlitwy. To jest środek środków. Ojciec Pio zanurza się w modlitwie nawet wtedy, gdy musi przezwyciężyć nielekkie wewnętrzne trudności wynikające ze stanu próby, przez którą przechodzi. Czasami wydaje mu się, że jego modlitwa jest bezużyteczna, co więcej - odrzucona; z tego powodu jednak nie przestaje się modlić, angażuje także swoich kierowników duchowych i inne dusze „drogie Jezusowi", aby wyjednali dla niego łaskę, by się nie poddał.
„Modlę się nieustannie, lecz moja modlitwa nigdy nie wzniesie się z tego marnego świata. Mój Ojcze, wydaje mi się, że niebo zamieniło się w brąz; żelazna ręka ciąży na mojej głowie i odpycha mnie dalej, coraz dalej". (27II1916; zob. również 8 III 1916; 19 VII 1918)^
107
„ Mój Ojcze, nie ustawaj w modlitwie i spraw, by inne dusze modliły się za mnie, aby ciężar mojej posługi i moje dotkliwe udręki duchowe mnie nie zmiażdżyły. Odczuwam ekstremalną gorycz duszy. Niech Jezus nieustannie opiekuje się mną". (7 V1921)
„Mój Ojcze, pomóż mi i spraw, by inni mi pomagali, jeżeli nie do wyjścia z tego stanu, to przynajmniej, aby do mojej świadomości wszedł promień światła, który to mi umożliwi, bym w jakimś stopniu spostrzegł prawdę twoich zapewnień, by wstąpiło także trochę pociechy, która by zmniejszyła nieco udrękę spowodowaną ukrytym w samym środku serca cierpieniem, raniącym mi je w okrutny sposób ". (6IV1922)
b. Zgadzanie się z wolą Boga. Drugim środkiem stanowiącym przeciwieństwo gwałtowności próby oczyszczającej, który podobnie jak pierwszy tryska z autentycznego ducha wiary, jest pełne ufności zawierzenie Bożej Opatrzności i całkowite pogodzenie się z tajemniczymi zamiarami Boga wobec duszy.
„Roztrząsam, wzdycham, płaczę, lamentuję, ale wszystko nadaremnie. Będę to jednak robił tak długo, aż moja biedna dusza złamana bólem i bezsilna podda się Panu mówiąc: Nie moja wola, o najsłodszy Jezu, lecz Twoja niech się stanie", dconiec stycznia 1916J
„ W mojej duszy tylko pustka staje się coraz głębsza, a wałka coraz gwałtowniejsza. Burze następują po burzach, a spokój każe na siebie czekać, każe tylko go pragnąć. Ponieważ wszystko jest postanowione przez najmądrzejszy Porządek i Radę, staram się całą mocą ducha pogodzić się z tym, wypowiedzieć »fiat« [„ niech się stanie "J, chociaż
]nie doznaję jakiejkolwiek pociechy duchowej". (13 VII 1916; zob.
: również 737/71917)
„Ale »fiat« powtarzam ciągle i nie pragnę niczego innego, jak tylko dokładnego wypełnienia tego »fiat« wiośnie w taki sposób, w jaki Pan Bóg tego pragnie - wypełnienia go wspaniałomyślnie i stanowczo ". (19 VI1918; zob. także 6 VII 1917; 28 XII 1917; 3 V1922)
c. Wierność obietnicom. Ściśle związana z absolutnym zgadzaniem si? z wolą Boga jest nieugięta wola pozostawania wiernym Bogu, stanowcza decyzja, by raczej tysiąc razy umrzeć, niż Mu wyrządzić dobrowolnie najdrobniejszą przykrość i by całą siłą woli być wytrwałym w spełnianiu złożonych obietnic, mimo ciemności, która okrywa działania i czyni niepewny wynik dokonanych wysiłków:
„ Mój Ojcze, kto potrafi odkryć niezmiernie wielkie udręki mojego ducha. Mam wrażenie, że umieram w każdej chwili; wydaje mi się, że
108
l
chwieję się w każdym momencie, a przecież poddałbym się nieskończonej ilości śmierci, niż rozmyślnie obraził Pana Boga. Jestem poddany próbie wszystkiego. Żyję w wiecznej nocy, a ta noc nie wskazuje na to, by cofnęła gęste ciemności, aby zrobić miejsce jutrzence ". (6IX1916)
„ Wysilam się, bym chciał i znalazł nieco podparcia i ulgi w tych twoich zapewnieniach, lecz nie przychodzi mi ani jedno, ani drugie. Mój Boże, nie chcę, nie, tracić nadziei. Nie chcę, nie, uchybić Twojej nieskończonej litości. Lecz pomimo tych wszystkich wysiłków, by ufać, odczuwam w sobie żywo i jasno ciemny obraz Twojego opuszczenia i Twojego odrzucenia. Mój Boże, ufam, ale ta ufność jest pełna obaw i to jest to, co czyni moją boleść bardziej gorzką O, mój Boże! Gdybym mógł zrozumieć choć w małym stopniu to, że ten stan nie oznacza odrzucenia przez Ciebie i że w nim nie obrażam Ciebie, byłbym gotów cierpieć stokrotnie. Mój Boże, mój Boże!... Niech Cię ogarnie litość w stosunku do mnie! Mój Ojcze, pomóż mi swoimi modlitwami i modlitwami innych. Jak bardzo nie chciałbym odczuwać tego najbardziej gorzkiego bólu. Zostawiłem wszystko, aby podobać się Bogu i tysiąc razy oddałbym moje życie, aby przypieczętować moją miłość do Niego. Lecz teraz, o Boże, jak przykro jest mieć w głębi serca uczucie, że On jest zagniewany na mnie. Ja po prostu nie mogę znaleźć spokoju w moim nieszczęściu". (20II1922; zob. także 3 II1922)
„Moje duchowe próby wzmagają się nieustannie. Ale — chwała niech będzie Bogu — nawet wśród tych prób On nie pozwala, by dusza się zagubiła. Cierpi się, ale mam pewność, że wśród cierpienia i nieprzeniknionych ciemności, w których mój duch jest ciągle pogrążony, nie słabnie moja nadzieja". (24 VII 1917; zob. również 31 I 1918; 17 III 1922, 20 V1918; 20IV1921)
d. Bezwarunkowe poddanie się duchowym kierownikom. Wśród niepokojenia się i nawale fal udręki Ojciec Pio zawsze szuka portu ocalenia w posłuszeństwie:
„Czuję, że duchem jestem ciągle coraz bardziej zanurzany w najgęstszych ciemnościach, które napełniają moją duszę krańcowym przerażeniem; ciągle jednak trwam w poddaniu się i zaufaniu wobec przełożonych ". (8 H1917, zob. również 28 VI1917)
„Niech się dzieje twoja wola! W tej woli i w oświadczeniach przełożonych znajduję jedyny punkt oparcia, jedyne podtrzymywanie na tych pełnych ciemności drogach, na których się znajduję. To prawda, że dzięki temu nie odczuwam żadnego dostrzegalnego wzmocnienia, ale to mi wystarcza, by trwać w wierze. O najukochańszy Ojcze! Jakżeż
109
wspaniałą rzeczą jest świadomość tego, że żyję zgodnie z rozporządzeniami Pana! Czuję, że moja osoba jest zalana nadludzkim spokojem, chociaż pozostaje w całkowitej ciemności mimo tego, że oczy mego ducha są ciągle utkwione w ukochanej Rzeczywistości". (18 III 1917; zob. również 29 III 1918)
„ W tym, co się odnosi do mego stanu duchowego, nie odczuwam żadnej zmiany. Czynię wszystko, co jest w mojej mocy, aby trzymać się tego, co mi powiedziałeś w imieniu Pana Jezusa; mimo to, żaden promień światła nie zstępuje do mojej duszy, aby mnie oświecić, nie przychodzi żaden chłodny powiew, aby ostudzić biedne serce, spieczone ciągłą i stale wzmacniającą się oschłością. Poza tym, trzymam się twoich wyjaśnień i nie odstępuję nawet w najmniejszym stopniu od tego, co mi powiedziałeś". (11III 1922)
4. CZYNNIKI DOMINUJĄCE
Bolesne dzieje ciemnej nocy ducha przedłużają się w czasie duchowej drogi Ojca Pio. One ukazują całą gamę oczyszczania i najbardziej znaczące rysy, które odróżniają ten dotkliwie bolesny etap, prowadzący do przemieniającego zjednoczenia duszy z Bogiem.
Wśród czynników determinujących to mistyczne zjawisko, dominujące miejsce zajmują cztery elementy, które nazwiemy: Bożym, szatańskim, moralnym i psychologicznym.
a. Czynnik Boży
To Bóg, który przez wstrząsające przygnębienia, pozorne opuszczenia całą gamę bólu i cierpień oczyszcza duszę, wezwaną do Boskiego zjednc czenia, pozbawia ją wszelkich przeszkód, będących w stanie zahamować, opóźnić, czy uczynić niemożliwe osiągnięcie tego celu, który tylko ludzkimi siłami jest nieosiągalny:
„Mój Boże! Dlaczego Ty wstrząsasz mną i zadręczasz mnie? Dlaczego nadal wstrząsasz mną i wprowadzasz w tak gwałtowny chaos tę przygnębioną duszę, tę duszę już unicestwioną, której unicestwienie -można by powiedzieć — już zostało dokonane, spowodowane i chcian^ przez Twój rozkaz i przyzwolenie? " (19 VI1918)
„ Przez powtarzanie uderzenia zbawczego dłuta i przez dokładni.' oczyszczenie jestem przyzwyczajany do przygotowywania kamieni, które powinny wejść w budowlę wiecznego gmachu! Jezus Chrystus po-
110
wtarza mi te stówa za każdym razem i daje mi w prezencie nowe krzyże". (1811913)
„Nie wiem, co mnie spotka. Jednakowoż jedno wiem tylko z całą pewnością, że Pan Bóg nigdy nie zawiedzie w spełnieniu swoich obietnic. »Nie bój się, sprawię, że będziesz cierpiał, ale dam Ci także siłę do znoszenia cierpienia«, powtarza mi ciągle Pan Jezus. Pragnę, aby twoja dusza była oczyszczona i doświadczona codziennym i ukrytym męczeństwem. Nie przerażaj się, jeśli pozwalam na to, aby szatan cię gnębił, aby świat napełniał cię wstrętem, aby najbliżsi dręczyli cię, ponieważ nikt nie zwycięży tych, którzy jęczą pod krzyżem z miłości do Mnie, a których ochrony podjąłem się. Ileż razy — zapytał mnie Jezus niedawno — opuściłbyś Mnie, mój synu, gdybym cię nie przybił do krzyża. Pod krzyżem uczy się miłości, a Ja nie obdarzam nim wszystkich, ale tylko te dusze, które są mi najdroższe ". (13 U 1913)
b. Szatańskie działanie
Szatan zręcznie wykorzystuje ból i stan chaosu, w którym znajduje się dusza, zazwyczaj okryta gęstymi ciemnościami, które jej przeszkadzają w kontemplacji światła objawienia i rozumu, jak również w rozróżnieniu — w konkretnym przypadku - dobra od zła, prawdy od błędu. Swoimi podstępnymi sugestiami wzmaga chaos ducha i nierzadko popycha duszę ku przepaści rozpaczy.
1. Ciągła i bezlitosna walka. Wtrącanie się „kozaka", czyli diabła w duchową drogę Ojca Pio jest zjawiskiem na pierwszy widok konsternującym. Chodzi o śmiertelny pojedynek, bez zawieszenia broni i bez oszczędzania ciosów, między duszą i jej zaciętym wrogiem, o wielorakie zasadzki, ciągłe ataki, okropne pokusy.
Okres, który obejmuje zbiór listów sugeruje dwie fazy tej walki. W pierwszej fazie szatańskie ataki ukrywają się przeważnie pod fałszywymi postaciami cielesnymi. Wróg jawi się w przerażających kształtach, znęca się nad władzami zmysłowymi, działa, by tak powiedzieć, na świat zewnętrzny (1910-1916). W drugim okresie natomiast (1916-1922), chociaż poprzedni rodzaj szatańskich ataków nie ustaje całkowicie, to są one zwrócone w kierunku wyższych władz duszy. Ataki biorą sobie za cel rozum i wolę; mają dokładny cel - przeszkadzanie w ćwiczeniu teologicznych cnót i w rozwoju Bożej miłości. Tak jest szczególnie w drugiej fazie, w której ujawnia się °czyszczające działanie szatańskiej interwencji.
Tytułem ciekawostki, zamieszczamy tutaj długi szereg używanych Pfzez Ojca Pio epitetów, którymi z żartobliwą ironią i nie bez kąśliwego
111
humoru określał swojego rywala. Oto epitety, które znalezione w jego korespondencji między styczniem 1911 a wrześniem 1915 r., po tym okresie kończą się i nigdy nie ukazują się ponownie: „brodacz, wąsacz, zazdrośnik, nicpoń, nieszczęśnik, złośliwy duch, kozak, wstrętny kozak, paskudny bydlak, smutny kozak, paskudne mordy, duchy nieczyste, ci pechowcy, zły duch, bydlak, przeklęta bestia, nikczemny odstępca, nieczyści apostaci, gęby złoczyńców, dzikie bestie, które ryczą, złośliwy podstępca, książę ciemności".
Pierwszym celem, który ma być osiągnięty w tej bezlitosnej walce, jest wytwarzanie w duszy stanu beznadziejności i braku ufności w miłosierdzie Boga; w nim dusza pragnęła wiecznie trwać w serdecznej zażyłości i była już zdecydowana biec bez przerwy drogą doskonałego zjednoczenia. W tym stanie wyobraźnia jest szczególnie bezbronna, ponieważ władze zmysłowe nie zostały jeszcze całkowicie oczyszczone. Reakcja zaś jest natychmiastowa i energiczna, chociaż czasem rodzi jakąś niepewność co do pomyślnego zakończenia. Ta niepewność jest spowodowana szczerą gotowością duszy, w której się znajduje dusza, by nie urazić nawet w najmniejszym stopniu Pana Boga. W tym okresie dusza cierpi nie tyle „z powodu gwałtu", który powinna sobie zadawać, ile „z powodu nikczemności i ciągłej wrogości" pokus; jednak w tym czasie Jezus nie cofa pocieszenia i słodyczy, którymi obdarza duszę.
Często powraca w listach udręka spowodowana upartością ataków diabelskich: „nawet w czasie godzin odpoczynku demon kontynuuje dręczenie mojej duszy na różne sposoby" (22 X 1910). „Wróg naszego zbawienia jest tak wściekły, że nie pozostawia mnie prawie ani na moment w spokoju, prowadząc wojnę ze mną na różne sposoby" (29 Xl 1910). Co więcej, prognoza faktycznie nie była pocieszająca. „Następnie, w tych dniach diabeł we wszelki możliwy sposób i pod każdą postacią czyni mi tyle, że więcej już nie może. Ten nieszczęśnik będzie podwajał wszystkie swoje wysiłki na moja. szkodę" (29 111 1911).
Te ataki są nie tylko ciągłe, ale okazują się w każdym dniu coraz o-krutniejsze. Zatrzymajmy uwagę na kilku tekstach z lat 1912-1913:
„ Minioną noc spędziłem bardzo źle; od okolo godziny dziesiątej, kiedy położyłem się do łóżka, aż do piątej rano, ten kozak nie robił niczego innego, jak tylko bił mnie nieustannie. Wiele było diabelskich sugestii, które stawiał przed moją duszą: rozpaczliwe myśli, nieufność •wobec Boga. Lecz niech będzie chwała Jezusowi, ponieważ obroniłem się, mówiąc Mu wielokrotnie: Twoje rany są moimi zasługami. Naprawdę myślałem, że to była dosłownie ostatnia noc w moim życiu i że, jeśli nie umrę, to postradam zmysły. Lecz niech Jezus będzie wysławio-
112
ny, ponieważ nic z tego się nie sprawdziło. Od piątej rano, kiedy ten kozak odszedł, ogarnęło mnie całego zimno tak, że trząsłem się od stóp do głowy, jak trzcina wystawiona na bardzo gwałtowny wiatr. Trwało to parę godzin. Skończyło się tym, że z ust mi szła krew". (28 VI1912; zob. także 1811912; 5X11912; 18X11912)
„Zamiast być przerażonym, byłem gotów walczyć z nimi, mając pogardliwy uśmiech na ustach. Następnie oni ukazali mi się w najbardziej obrzydliwych kształtach i postępując nikczemnie zaczęli mnie traktować tak, jak „ włamywacze w białych rękawiczkach ", lecz dzięki niebiosom złajałem ich głośno i potraktowałem ich tak, jak na to zasługują. Następnie, kiedy zobaczyli, że wszystkie ich wysiłki idą na marne, rzucili się na mnie, powalili mnie na ziemię i bili mnie bardzo mocno, rzucając poduszkami, książkami i krzesłami, wydając równocześnie rozpaczliwe ryki i wykrzykując najbardziej nieprzyzwoite słowa". (1811913)
„ Ostatnio, kiedy otrzymałem twój list, ci kozacy powiedzieli mi, zanim go otworzyłem, abym go podarł albo wrzucił do ognia [...]. Odpowiedziałem im, że nic nie byłoby w stanie skłonić mnie do zmiany mojego zamiaru. Rzucili się na mnie jak zgraja głodnych tygrysów, przeklinając mnie i grożąc, że zapłacę im za to. Mój Ojcze, dotrzymali słowa! Od tamtego dnia biją mnie codziennie. Lecz się nie lękam!" (l II1913; zob. także 13 U1913; 181111913; l IV1913; 8IV1913)
„ Upłynęło już nieprzerwanie dwadzieścia dwa dni, jak Jezus pozwala im [=paskudnym mordom] wylewać ich gniew na mnie. Moje ciało, mój Ojcze, jest całe posiniaczone, od wielu uderzeń, które otrzymałem z rąk naszych wrogów, aż do tej chwili". (13 II1913)
Teraz, mój Ojczulku, kto mógłby ci powiedzieć o tym wszystkim, i co musiałem wycierpieć! Byłem sam w nocy, sam w dzień! Od tamtego dnia zostałem wciągnięty w zawziętą wojnę z tymi wstrętnymi kozakami. Chcieli dać mi do zrozumienia, że zostałem ostatecznie odrzucony przez Boga ". (18 V1913)
2. Twardy opór. Ojciec Pio ani się nie cofa, ani nie dopuszcza do porażki. Deklaruje szczerze i stanowczo, że nie chce absolutnie osłabić miłości do Boga i że chętnie przyjmuje każdy rodzaj mąk i udręk, aby tylko pozostać "^zachwianym i wiernym obietnicom, a także zapewnić sobie zbawienie. Najokrutniejsze jednak cierpienie jest powodowane niepewnością, czy od-Powiada on na wymagania miłości i obawą niepodobania się Jezusowi. Ta l często powraca w jego listach.
113
„Postępując według twej rady, śmieję się z tego wszystkiego [= pokus przeciw czystości] jako z rzeczy, o które nie należy się mar. twić. Tylko czasem boli mnie to, że nie jestem pewny, czy przy pierwszym ataku wroga byłem gotów do sprzeciwu ". (l 7 VIII 1910)
„ Te pokusy sprawiają, że drżę od stóp do szczytu głowy z obawy przed obrazą Boga". (1X1910; zob. także 22 X1910; 29X11910)
„ Lecz nie obawiam się niczego innego, tylko obrażenia Pana Bo-ga". (29 III 1911)
Lęk spowodowany pokusą jest ogromny, lecz jasna jest także świadomość Ojca Pio, że nigdy rozmyślnie nie akceptował szatańskich podszeptów. Bardziej niż przeszłości, boi się przyszłości.
„ Niewątpliwie, kiedy obecnie robię rachunek sumienia, to widzę, że wolałbym raczej najpierw umrzeć, niż rozmyślnie obrazić mojego drogiego Jezusa tylko jednym grzechem, chociażby lekkim", (l 7 VIII 1910)
„ Te pokusy powodują, że drżę od stóp do szczytu głowy przed obrazą Pana Boga. Mam nadzieję, że przyszłość będzie przynajmniej podobna do przeszłości, to znaczy, że nie padnę ich ofiarą", (l X 1910, zob. także 22Xl910)
Sumienie mogło być spokojne, lecz zwycięstwo nie było łatwe:
„Jestem w rękach demona, który wysila się, by wyrwać mnie z ramion Pana Jezusa. Mój Boże! Jaką wojnę prowadzi on przeciw mnie. W pewnych momentach mało brakuje, bym nie stracił głowy z powodu ciągłego gwałtu, który muszę sobie zadawać. Ileż łez, ileż jęków, mój Ojcze, ślę do nieba, abym został od tego uwolniony. Ale to nie jest ważne. Nigdy nie zmęczę się błaganiem Jezusa". (20XII 1910)
Oczywiście, poddając Ojca Pio tak intensywnej i okrutnej próbie, Pan Bóg nie popuszczał na tyle cugli, by pozwolić mu (szatanowi) na zwycięstwo; co więcej, On sprawił, że ta sama próba przyczyniła się do większego dobra według znanej wypowiedzi św. Pawła: „Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać" (l Kor 10, 13).
Boża interwencja zawsze była właściwa i w odpowiednim czasie docierała niejeden raz także w sposób widzialny:
114
„Muszę wyznać, że jestem szczęśliwy pośród tych udręk, ponieważ prawie każdego dnia dobry Jezus pozwala mi jeszcze kosztować 'wielkiej słodyczy". (1X1910)
„Ależ cierpliwości! Pan Jezus, nasza kochana Matka, mój Aniołek [= Anioł Stróż], św. Józef i św. ojciec Franciszek są prawie zawsze ze mną". (1811912)
„ W końcu [po nocy wściekłego bicia przez kozaka], przyszło Dziecię Jezus, któremu powiedziałem, że chcę spełniać tylko Jego wolę. Pocieszyło mnie i wzmocniło po cierpieniach nocy. Ach Boże! Jak biło moje serduszko, jak płonęły moje policzki przy tym niebiańskim Dziecięciu!". (28 VI1912)
3. Wycierpiane oczyszczenie. Nie jest trudno odkryć znaczenie oczyszczenia w tym ciągłym stanie wojny między duszą a jej rywalem. Faktycznie, fizyczne cierpienie ciała -oczyszcza; lęk, by nie obrazić Boga i by nie być Mu niewiernym - oczyszcza; oczyszcza także fakt niezrozumienia powodu pokus:
„Nie wiem, jaka jest przyczyna, dla której aż do tej pory Pan Bóg nie ulitował się nade mną, aby mnie uwolnić. Wiem tylko to, że On nigdy nie działa bez najświętszych celów, pożytecznych dla nas. Teraz powiedz mi, Ojcze, z miłości do Chrystusa i naszej pięknej Bolesnej Dziewicy, czy mam coś w sercu nawet bardzo małego, co nie jest miłe Bogu, ponieważ z Jego pomocą pragnę wyrwać to za wszelką cenę. Kto wie, czy takie przyzwolenie nie jest karą za obrażania Go, które jeszcze mogą być we mnie; jeśli ja najpierw się ich nie pozbędą, On nie ulituje się nade mną". (1011911)
„Ale, mój Ojcze, jakie są cele Boga, że daje demonowi tak bardzo wielką swobodę? Rozpacz chciałaby mnie opanować, a jednak wierz mi, Ojcze, nie mam zamiaru nie podobać się Bogu. Nie jestem w stanie wytłumaczyć, a jeszcze mniej zrozumieć, jak może współistnieć wola taka stanowcza i gotowa do pełnienia dobra, z tymi wszystkimi ludzkimi nędzami. Jeśli więc dostrzegłbyś, że mojej duszy zagraża niebezpieczeństwo, pomóż mi, jeśli nie chcesz widzieć mnie obróconego w popiół grzechów, ponieważ za wszelką cenę chcę zbawić moją duszę i nie obrażać więcej Pana Boga". (25 VI1911)
4. Duchowe pokusy. Na przekór atakom i naleganiom diabła, dusza kontynuuje swoją duchową drogę nawet wtedy, gdy wróg zmniejsza swoje ^wnętrzne i poniekąd widowiskowe ataki, a dostosowuje swoją strategię do n°Wych relacji duszy z Bogiem, otwierając nową fazę w zażartej, ciągle
115
gwałtownej walce. Wydaje się, że głównym celem jest powstrzymanie i przerwanie relacji przyjaźni z Bogiem, który ukrywa się albo ukazuje się za pośrednictwem tajemniczej ciemności oczyszczającej, wciąż gęściejszej i boleśniejszej.
Ojciec Pio czuje coraz bardziej druzgocącą siłę szatana, który prowadzi go na skraj przepaści i spycha na drogę rozpaczy. Konsekwentnie z duszą pełną niepokoju błaga swoich kierowników duchowych o pomoc moralną, aby się nie poddać. Diabelski współudział w rozwoju ciemnej nocy staje się ciągle coraz bardziej oczywisty:
„ Walka z piekłem doszła do punktu, w którym nie można iść dalej do przodu [...]. Bitwa jest w najwyższym stopniu i ekstremalnie zawzięta. Wydaje mi się, że ulegam z minuty na minutę ". (l IV1915)
„ Są doprawdy momenty, a nie są one rzadkością, kiedy czuję się zdruzgotany potężną siłą tego smutnego kozaka Właściwie nie wiem, czego się uchwycić. Modlę się, ale światło bardzo często opóźnia się z przyjściem. Co mam robić? Pomóż mi, na litość Boską, i nie opuszczaj mnie!" (15 W1915)
„ Wrogowie nieustannie powstają, Ojcze, przeciw łódeczce mojego ducha i wszyscy zgodnie na mnie wrzeszczą: powalmy go, zdru-zgoczmy go, ponieważ jest słaby i nie będzie mógł długo opierać się. Niestety, mój Ojcze, kto mnie uwolni od tych ryczących lwów? Wszystkie są gotowe, aby mnie pożreć? " (9 V1915)
Dusza przechodzi chwile krańcowego gwałtu; czuje druzgocącą siłę wroga i swoją własną wrodzoną słabość. Czasami nie brak wahań co do wyniku zaciętego pojedynku pomiędzy dwoma przeciwnymi i nieprzejednanymi siłami. Lecz na reakcję nie trzeba długo czekać i zwycięża bezwarunkowe zaufanie Panu. Oto z jakim ożywieniem i realizmem Ojciec Pio opisuje te stany ducha:
„Na litość Boską, nie odmawiaj mi swojej pomocy, nie odmawiaj mi swoich pouczeń, widząc, że bardziej niż kiedykolwiek diabeł szaleje przeciw łódeczce mojego biednego ducha. Mój Ojcze, już właściwie nie mogę więcej wytrzymać; czuję, że opuszczają mnie wszystkie siły. Bihva osiągnęła finałowy etap; z minuty na minutę wydaje mi się, że zostanę zalany przez fale udręczenia. Niestety! Kto mnie ochroni? Dniem i nocą jestem sam w walce przeciw tak silnemu i potężnemu wrogowi. Kto zwycięży? Do kogo uśmiechnie się zwycięstwo? Mój Ojcze, walka jest bardzo ciężka po obydwu stronach. Kiedy szacuję siły każdej ze stron, widzę siebie słabego, wyczerpanego wobec wrogich gromad. Jestem w
116
punkcie zmiażdżenia i unicestwienia. Biorąc wszystko pod rozwagę, wydaje mi się, że pokonanym powinienem być właśnie ja. Lecz cóż ja mówię? Czy jest możliwe, żeby Pan Bóg dopuścił do tego? Nigdy! Jestem jeszcze w stanie podnieść się jak gigant i z siłą wydobywającą się z głębi ducha, krzyczeć głośno do Pana Boga: Ratuj mnie, ponieważ ginę", (l IV 1915)
„Słabość mojego istnienia powoduje, że trzęsę się i oblewam zimnym potem. Szatan ze swymi złośliwymi sztuczkami nigdy nie nuży się prowadzeniem wojny ze mną i atakowaniem mojej maleńkiej twierdzy, oblegając ją ze wszystkich stron. W sumie, szatan jest dla mnie, jak silny wróg, który zdecydował się zdobyć plac boju, nie zadowala się zdobyciem jednej ściany czy jednego bastionu, lecz otacza go ze wszystkich stron, atakuje go w każdym punkcie i w każdym punkcie go dręczy. Mój Ojcze, złośliwe sztuczki szatana napełniają mnie grozą, lecz tylko od samego Pana Boga, przez Jezusa Chrystusa, mam nadzieję, że nigdy nie zostanę pokonany i na zawsze otrzymam łaskę zwycięstwa". (4 VIII 1917)
5. Pokusy przeciw wierze. Największe gorycze duszy i najgwałtowniejsze niepokoje są powodowane pokusą przeciw wierze. Droga, którą należy iść, jest okryta gęstymi ciemnościami. Dusza obawia się na każdym kroku potknięcia, a szatan wykorzystuje właściwy moment, aby podkopać fundament, na którym opiera się gmach duchowego życia. Światło pochodzące od ludzi nie jest w stanie rozjaśnić umysłu. Jest to bolesne doświadczenie każdego dnia i każdej chwili.
Jeszcze bardziej groźny jest fakt, że wróg przedstawia duszy jako absurdalną myśl o tym, że Bóg chce albo pozwala na obecne udręki dla jej dobra: „Bóg nie ma z tym nic wspólnego" - podszeptuje wróg. Jeśli to byłoby prawdą, to wszystko - oprócz tego, co bezużyteczne - byłoby czystą fikcją. Dusza zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i doznaje przeszywających boli, które - z wyjątkiem krótkich przejaśnień - trwają wiele, wiele lat.
Noc ducha staje się coraz ciemniejsza i coraz bardziej nieprzenikliwa, a Ojciec Pio faktycznie nie docenia trudności i niebezpieczeństw tego ciągłego kroczenia w ciemności. 30 października 1914 r. pisze do swego kierownika duchowego:
„Mój Boże! Te złe duchy, drogi Ojcze, czynią wszystko, żeby mnie zniszczyć. Chcą mnie pokonać na siłę. Wydaje się, że wykorzystują właśnie moją słabość fizyczną, aby jeszcze bardziej dać upust swojej wściekłości przeciw mnie i w takim stanie zobaczyć, czy jest możliwe dla nich wyrwanie z mego serca tej wiary i tej mocy, którą otrzymuję
117
od Ojca Światłości. W pewnych chwilach widzę siebie rzeczywiście na krawędzi przepaści. Wówczas wydaje mi się, że przebieg walki obraca się na korzyść tych łajdaków. Czuję, że cały, dosłownie cały, się trzęsę Śmiertelna agonia przewala się przez moją biedną duszę; przechodzi także na biedne ciało i odczuwam, że wszystkie moje członki stają się sztywne. Widzę wówczas, że życie, które mam przed sobą, jakby się zatrzymało, jakby uległo zawieszeniu. Jest to bardzo smutny i żałosny widok. Tylko ten, kto został poddany takiej próbie, będzie mógł to sobie wyobrazić. Mój Ojcze, jakżeż ciężka jest próba, w której wystawieni jesteśmy na ekstremalne niebezpieczeństwo obrażenia naszego Zbawiciela i Odkupiciela! Tak, tutaj ryzykuje się wszystkim za wszystko fzob. również 11 Xl 1914 i 8 XII 1914)
Po przeczytaniu tego realistycznego opisu każdy bez trudności zrozumie, że Ojciec Pio ma rację, kiedy mówi o trudnościach wierzenia, tzn. o mocy dającej możliwość kroczenia zawsze dalej po drogach ducha bez wahań i niepewności, będąc podtrzymywanym tylko przez autorytet niewidzialnego Boga, który wydaje się uchylać we wszelki możliwy sposób od ludzkich wymogów umysłu i serca:
„Nieskończona ilość obaw opanowuje mnie w każdej chwili. Pokusy w dziedzinie wiary pobudzają mnie do tego, abym zaprzeczył wszystkiemu. Mój Ojcze! Jakżeż trudno jest wierzyć! Niech Pan mi pomaga, abym nie rzucił cienia podejrzenia na to, co On był łaskaw nam objawić. Proszę o śmierć, jako o ulgę w moich udrękach. Niech Pan Bóg zgodzi się na nią bez zwlekania, ponieważ nie mogę już właściwie dłużej tego wszystkiego wytrzymać". (8 III 1916)
Ojciec Pio mówi także o konsekwencjach ciągle powtarzanych szatańskich ataków przeciw wierze, które w istocie rzeczy nie są niczym innym, jak różnymi postaciami oczyszczenia:
„ Są pewne chwile, kiedy jestem atakowany przez gwałtowne pokusy przeciw wierze. Jestem pewny, że moja wola nie poddaje się im, ale moja wyobraźnia ożywia się i ukazuje w tak jasnych kolorach pokusę, która błąka się w umyśle, że ta przedstawia grzech nie tylko jako coś obojętnego, ale nawet jako coś zachwycającego. Z tego rodzą się jeszcze te wszystkie myśli zniechęcenia, nieufności, rozpaczy, a nawet - no litość Boską nie przeraź się, Ojcze - myśli bluźniercze. Wobec tak wielkiej walki ogarnia mnie paniczny lęk, drżę i ciągle zadaję gwatt
118
samemu sobie i jestem pewny, że dzięki lasce Pana Boga, nie upadam ".
(l 6 VII 1917)
Niewątpliwie świadectwo sumienia, że zdecydowanie sprzeciwiał się Ssadzkom szatana i że był wierny łasce Pana, uspokajało w jakiś sposób duszę również wtedy, kiedy nie udawało mu się odpędzić wroga, powracającego uparcie do ataku:
„ W tych dniach moja dusza jeszcze raz zeszła do pieklą; Pan jeszcze raz wystawił mnie na furię szatana. Jego ataki są gwałtowne i ciągłe. Chodzi mianowicie o to, że ten nikczemny odstępca chce wyrwać z mego serca to, co w nim jest najświętsze - wiarę. W dzień napada na mnie w każdej godzinie. A w godzinach nocnych uprzykrza mi sen. Aż do tej chwili, w której piszę, jestem w pełni świadomy, że nigdy mu nie uległem. Ale w przyszłości?!... Czuję, że moja wola jest mocno związana ze swoim Bogiem, lecz muszę także wyznać, że siły fizyczne i duchowe z powodu walki ciągle trwającej coraz bardziej słabną. Czy może Pan wysłucha mojej prośby, zanoszonej z ogromnym naleganiem, kiedy jeszcze służyłem w wojsku, aby zamienił tę próbę na inną, chociażby cięższą? Gdyby tak było, trzeba byłoby stawić jej czoła". (26X11917)
Naprawdę wzruszające jest słuchanie, jak Ojciec Pio ciągle wzdycha, bez udawania się miota, spowity w ciemnościach i tęskni za światłem, które zniknęło z horyzontu duszy:
„ Walka przeciw wierze ciągle coraz bardziej się wzmaga". [19 Xli 1917] „Mój duch jest ciągle pogrążony w ciemnościach, które ciągle stają się coraz gęstsze. Pokusy przeciw wierze ciągle się nasilają. Żyję więc zawsze w ciemności, staram się przejrzeć, ale bezskutecznie. Mój Boże, kiedy wzejdzie — nie wymagam, by sionce — ale przynajmniej świt? To, co mnie podtrzymuje, to tylko słowo autorytetu. Niech się dzieje wola Boga!". (24 11918)
c. Czynnik moralny
Innym elementem składowym tej wyczerpującej próby duchowej jest Prawie stała wątpliwość dotycząca rzeczywistej relacji duszy z Bogiem. Du-s?a jest ciągle dręczona wyrzutami sumienia z powodu popełnionych niewierności pozornych lub rzeczywistych, których nie wynagrodziła, obawami Przed obrazą Pana Boga i niepewnością, czy jej postępowanie jest miłe czy n'emiłe Panu Bogu. Ma jasną i przenikliwą wizję własnego ,ja", z jej
119
wszystkimi następstwami: nędzą, niedoskonałościami i ograniczeniami. Jednocześnie ma równie jasne i wnikliwe poznanie doskonałości, świętości j piękna najwyższego Dobra. Razem z występującą siłą przyciągania, dążącą do zjednoczenia dwóch przeciwległych i kontrastowych ekstremów, wszystko to tworzy w duszy sytuację rozdzierającą i krańcowo bolesną.
Do wątpliwości, czy jest miła, czy niemiła Panu Bogu, dołącza się inna, nie mniej rozdzierająca i bolesna, tzn. czy w rzeczywistości odparła zwycięsko gwałtowne i ciągłe pokusy i podszepty wroga. Ojciec Pio jest absolutnie pewien swojego radykalnego i dobrowolnego przeciwstawiania się grzechowi; wolałby tysiąc razy umrzeć, niż dobrowolnie wyrządzić przykrość Bogu. Oświadcza, że jest gotów ścierpieć każdy rodzaj mąk, niż rozmyślnie i dobrowolnie ulec jakiemukolwiek podszeptowi szatańskiemu, ale z tego powodu nie znajduje pokoju i pocieszenia.
Dręcząca go wątpliwość osiąga tak silne i gwałtowne natężenie, że nawet wtedy, kiedy po uważnym, szczerym i bezlitosnym rachunku sumienia dusza nie znajduje niczego konkretnego, z powodu czego mogłaby się zganić, niezmiennie skłania się, aby myśleć, że to, co na nią przychodzi, to nie spotyka go z powodu upadków, niewierności i grzechów, lecz dlatego, że Pan Bóg już zdecydował opuścić ją definitywnie i ukrywa przed nią swoje spojrzenie.
Ojciec Pio często powraca do tego dręczącego stanu, który pojawia się z niespotykaną częstością i barwnie opisuje przeżyte cierpienie. Wybieramy kilka fragmentów:
„Od wielu dni czuję ciągły niepokój sumienia z powodu minionego życia, tak źle wykorzystanego [...]. To jest myśl, która zabija mnie; nie wiem czyją stronę zająć[...]. Odczuwam jeszcze czasem pokusę o-puszczenia codziennej Komunii świętej f...J. Tymczasem nie mogę zrozumieć, jak takie obawy i strapienia mogą istnieć w sercu, które raczej woli umrzeć tysiąc razy, niż zdecydować się na grzech. W tych torturach serca odczuwam większe zawierzenie Panu Bogu i jestem przepełniony takim żalem za moje grzechy, że przeżywam chwile nieustannego męczeństwa". (20 VI1910)
„Poza niezliczonymi pokusami, którym jestem poddawany z dnia na dzień, wciąż trwa wzburzająca umysł wątpliwość: czy rzeczywiście ją odpędziłem? Wiele płaczę i lamentuję u stóp Jezusa w Najświętszym Sakramencie z tego powodu i bardzo często wydaje mi się, że zostaje, pocieszony; ale czasami wydaje mi się również, że Jezus ukrywa się. przed moją duszą. Moje pióro jest bezsilne, by opisać to, co dzieje się v mojej duszy w tych chwilach ukrywania się Jezusa ". (6 VII 1910)
120
„Dobrze wiesz, że duchowych walk jest bardzo wiele, a te nie trapiłyby mnie z pewnością, gdybym wiedział, że nigdy nie obraziłem Boga. Lecz co trapi mnie najbardziej to to, że nie mogę rozeznać czy uległem pokusie czy też nie. Moja wola obecnie jest tak stanowcza, że chętnie zgodziłbym się na to, aby raczej rozerwano mnie na tysiąc kawałków niż na to, by dobrowolnie obrazić Boga, nawet tylko jeden raz. Zwracam się do mojego spowiednika od czasu do czasu i wtedy trochę się uspokajam. Lecz krótko po tym zaczyna się wszystko od początku. Prawie tracę rozum [...]. Nawet przy ołtarzu, drogi Ojcze, tylko Pan Bóg wie, jakiej siły muszę użyć w stosunku do siebie, aby uniknąć dalszych grzechów". (2 V 1912; zob. także 4 IX 1915; 8 XI 1916; 16 VII 1917)
„Nic, absolutnie nic nie przerywa tej zmory, która mnie dręczy. A tym, co bardziej rozdziera mi duszę, jest myśl, że te moje cierpienia "J mogą nie być przyjęte przez Jezusa, ponieważ pochodzą z naczynia niegodnego i kto wie, czy nie jest to właśnie naczynie gniewu? [...]. Mój Boże! Czy to kiedyś stanie się prawdą, że mam zabrać z sobą do grobu wielki sekret, który otacza mnie i wielką tajemnicę, która mnie gnębi, a mianowicie niepewność mojego wiecznego losu?" (4 VIII 1915; zob. także 26IX1917; 3111918; 19 VI1918; U 11922)
d. Czynnik psychologiczny
Podczas fazy oczyszczania aktywność duszy rozwija się w ciągłej walce między światłem a ciemnościami tak, że czasem ten kontrast czyni trudną albo niemożliwą percepcję jasną i wyraźną zjawisk, ich rzeczywistości i celowości. W pewien sposób Boskie światło oślepia słaby i ograniczony ludzki rozum; z drugiej zaś, światło ludzkie bada i odkrywa to wszystko, co jest negatywne i złe w człowieku i co powinno być absolutnie unicestwione i powinno zniknąć, jeśli chce się osiągnąć pełne i upragnione zjednoczenie z Bogiem. Oto mamy jakby dwa przeciwne i nie dające się zredukować bieguny: świętość i grzech, światło i ciemności, prawdę i błąd.
Ponadto występuje tutaj tzw. związanie władz, które sprawia, że sytuacja jest bardzo złożona. Faktycznie, opuszczenia, oschłości, niepewności także pochodzą z ciemności, w których rozum jest często pogrążony i w których musi spełniać swoje specyficzne działanie; następnie - z oschłości i słabości woli; z ich powodu ta władza nie ma już zupełnej pewności przywarcia czy posiadania upragnionego dobra; w końcu - z zapomnienia, nie-Pamiętania, które dręczą pamięć tak, że nie zachowuje się nawet wspomnienia o miłości i dobroci Boga, nie jest się w stanie przypomnieć wierności i
121
zgodności duszy z Nim. Oto jak Ojciec Pio opisuje związanie i oczyszczenie władz duszy:
„Nigdy przedtem moje władze [duszy] nie były tak drętwe i związane. Ach! Jakąż to goryczą jest dla woli, dla pamięci i dla rozumu! Uważam, że dla woli, która chce i pragnie przynajmniej trzymania się tego, co dobre, ból znoszony jest ostry i nie do pojęcia. I tak się przedstawia jeszcze sprawa dla człowieka ubogaconego głębokim wspomnieniem Bożego bogactwa w Jego przymiotach i prawach, a odnośnie do siebie - świadomego własnych obowiązków i szacunku dla samego Stwórcy. Jakżeż śmiertelną udręką jest niezdolność przeniknięcia tego, co tajemniczo później się odbija i jest godną pożałowania nikczemno-ścią nędzy, która ją powleka, ale jest uwięziona i ściśniona, ślepa i oderwana od tego godnego pamięci dziedzictwa. Rozum jest miażdżony pod kamieniem młyńskim, a oświecony stal się ślepy; jest to bolesna ślepota, tylko ten, kto jej doświadczył, mógłby dać jej zdecydowany dowód tożsamości. Myślę, że udręka staje się wprost nieznośna zwłaszcza dla rozumu wyzwolonego z prób, a następnie na zasadzie kontrastu znajdującego się w najwspanialszych promieniach prawdziwego życia, które zmierza ku końcowi od swego narodzenia". (5 IX 1918; także 19 VI1918)
Ciemna noc ducha ma dwa przeciwne i sprzeczne aspekty: jeden jest niezmiernie bolesny, a drugi - słodko uspokajający; pierwszy - przeszywający bólem i zasmucający, drugi - pełen intymnej czułości i słodyczy. Ból przeplata się z miłością i odwrotnie.
Listy Ojca Pio uwydatniają bardziej aspekt bólu, który wypływa między innymi z jego nienasyconego pragnienia, aby osiągnąć najwyższe Dobro oraz ze świadomości, że on w pełni go nie posiada. Z drugiej strony, słodki i czuły aspekt, wypływający z radosnego przeżywania kontemplacji, albo też z ciągłego oglądania Pana Boga pod wpływem darów Ducha Świętego, zdaje się być jakby wyciszony albo ukryty na tle przytłumionych dźwięków, a który jednak wydobywa się od czasu do czasu raz z siłą prawie eksplodującą, innym zaś razem przelotnymi promykami światła, radości, miłości.
Ból odbija męki piekła; oczyszczenie - cierpienia czyśćca; kontemplacja-radości raju.
122
IV. ZWYCZAJNE ZJAWISKA MISTYCZNE
Fenomenologia mistyczna jawi się prawie na każdej stronie tego zbioru. Analiza wszystkich mistycznych darów, którymi Pan Bóg ozdobił uprzywilejowaną duszę nie wchodzi w zakres obecnego wstępu, który jest z konieczności zwięzły i fragmentaryczny. Zaledwie nadmienimy o głównych darach, wybierając fragmenty z listów, aby ukazać ich istnienie, miejsce, które zajmują w tej duchowej drodze i własną opinię Ojca Pio o nich.
Ten etap duchowej drogi skupia się wokół miłości do Boga i charakteryzuje się kilkoma towarzyszącymi zjawiskami, którymi będziemy zajmować się w obecnym rozdziale.
Intensywność miłości do Pana Boga jest tak silna i przenikliwa, że czasem wybucha niespodziewanie, z zaskakującymi krótkotrwałymi skutkami. Skutki te nie realizują się w pełni tylko w ukrytych zakamarkach ducha i w najintymniejszych relacjach duszy z Bogiem, ale wpływają również na działanie władz duszy i władz zmysłowych, a także w jakiś sposób wyrażają się w całym organizmie.
Ojciec Pio opisuje te mistyczne zjawiska w listach bogatych w myśli i nasyconych przeżyciami. Stosując terminologię powszechnie przyjętą przez specjalistów, grupujemy w trzech głównych kategoriach wspomniane zjawiska towarzyszące tej fazie kontemplacyjnego życia, czyli życia zjednoczenia z Bogiem, a które znajdują się w zbiorze listów: 1) porywy albo uniesienia miłości; 2) Boskie dotknięcia; 3) rany miłości.
Wydaje się nam, że zbyteczne jest zwracanie uwagi na to, iż pewne a-spekty tych zjawisk pojawiają się w większym lub mniejszym stopniu i z większą lub mniejszą częstotliwością we wszystkich trzech grupach już wspomnianych. Czytelnik wybranych przez nas - do ilustracji poszczególnych zjawisk - fragmentów, niech o tym nie zapomina.
1. Porywy milości. Są to porywy wzbudzone przez intensywność i siłę miłości do Pana Boga. Dusza czuje się jakby trawiona przez głód i pragnienie, aby odpowiadać na Bożą miłość, a nie mogąc ich zaspokoić, słabnie albo wybucha płaczem.
Poryw miłości jest tak ostro odbity w ciele, że chociaż zwiększając znacznie energię ducha, wywołuje skutki prawdziwej choroby, a ciało czuje si? zupełnie osłabione. Ostry ból jest zrównoważony przez niewypowiedzianą słodycz. Dusza gorąco pragnie definitywnego zjednoczenia się z Bogiem:
123
„ Czuję, że moje serce i wnętrze są całkowicie pochłonięte płomieniami ogromnego ognia, które ciągle się wzmacniają. Te płomienie sprawiają, że biedna dusza znajduje ulgę w żałosnych lamentach. Lecz kto uwierzyłby w to? W tym samym czasie dusza odczuwa razem z o-krutną męką, powodowaną przez wspomniane płomienie, słodycz przekraczającą wszelkie granice, która mnie całemu pozwala wybuchnąć wielką miłością do Boga. Czuję się unicestwiony, mój Ojcze, i nie znajdę miejsca, abym mógł się ukryć przed takim darem Boskiego Mistrza Jestem chory i to chory z miłości. Po prostu już więcej nie mogę. W pewnych chwilach wydaje się, że nitka życia urywa się w każdym momencie, a nie widać, by ten moment nadchodził. Mój Ojcze, jakżeż smutny jest stan duszy, która dzięki działaniu Boga jest chora z powodu Jego miłości. Na litość Boską, proś Pana, aby położył kres moim dniom, ponieważ nie mam siły, aby dłużej trwać w tym stanie. Nie widzę innego lekarstwa na moją chorobę serca, niż zostać spalonym raz na zawsze przez te płomienie, które palą, a nie spalają. Nie wierz, następnie, że dusza jest sama, kiedy cierpi tę mękę; ciało także, chociaż pośrednio, ma udział w niej i to w najwyższym stopniu. Od czasu trwania tego Bożego działania ciało staje się całkowicie bezsilne".
(3011915)
„[...]. A to światło nigdy nie słabło; lecz powinieneś jednak jeszcze zgodzić się ze mną, że jest to właśnie to światło, które sprawia biednemu duchowi większy ból, niż można sobie po ludzku wyobrazić Ono ukazuje Bożą dobroć w taki sposób, że dusza nie może radować się posiadaniem miłości, ale tylko bolesnymi pragnieniami wzdycha z dala za takim posiadaniem. To światło sprawia, że dusza bardzo gorąco tęskni za Bogiem, źródłem wszelkiego dobra, a jej pragnienie, częściej niż ból, uwidacznia się w potokach łez". (9 V 1915; zob. także
17X1915; 2IV1917; 16 VII 1917)
„ Mój Ojcze, kiedy nastąpi koniec udręki, którą odczuwam w duszy i w ciele z powodu tego, co nastąpiło [transwerbacja i Stygmatyzacja], a co ciągle trwa? Mój Boże! Mój Ojcze, już dłużej nie mogę. Czuję, że umieram tysiące razy w każdej chwili. Czuję, że pożera mnie siła tajemnicza, wewnętrzna, głęboka i przenikająca, która trzyma mnie nieustannie w słodkim, lecz bardzo bolesnym omdleniu. Cóż to jest? Czy uskarżanie się wobec Boga na tak wielką surowość jest winą?" (20 XII 1918)
2. Mistyczne dotknięcia. Są to pełne rozkoszy odczucia wyrażone w sposób nadprzyrodzony przez Pana Boga, poprzez duchowy kontakt na „dnie
124
lub szczycie duszy", na „wierzchołku ducha". Rozróżnia się je przez większy lub mniejszy stopień intensywności.
Najgłębsze dotknięcia nazywają się „substancjalnymi" (istotowymi), ponieważ wydaje się, ze one urzeczywistniaj ą się pomiędzy dwoma istotami: Bogiem i duszą, lecz w rzeczywistości Bóg działa we władzach duszy, a nie \v jej istocie.
Dusza przyjmuje pokornie i biernie te uświęcające łaski i nierzadko się wzrusza- aż do wybuchu jęków i westchnień. Nie chodzi tutaj o osiągnięcie tego ludzkim wysiłkiem, ale raczej o dar Bożej dobroci.
Wśród bardziej znamiennych objawów tego zjawiska znajdujemy w zbiorze listów następujące: a) stopienie serc', b) substancjalne dotknięcie', pocałunek miłości.
„ Dobry Jezus nie zawiódł mnie w pocieszeniu i wzmocnieniu ducha. Z trudem mogłem udać się do Boskiego Więźnia, aby odprawić mszę świętą. Po odprawieniu mszy świętej zatrzymałem się z Jezusem na dziękczynieniu. Och, jakaż miła była rozmowa z rajem tego ranka. Było tak, że chociaż chcę ci opowiedzieć o tym wszystko, to nie mogę tego zrobić. Były sprawy, których nie można przetłumaczyć na ludzki język, by nie zgubić ich głębi i Boskiego znaczenia. Serce Jezusa i moje własne — pozwól mi, abym użył wyrażenia - stopiły się. Nie było już więcej dwóch bijących serc, ale tylko jedno. Moje własne serce zniknęła, jak kropla wody ginie w morzu. Jezus był jego rajem, jego królem. Moja radość była tak silna i głęboka, że więcej nie mogłem znieść; łzy szczęścia zalewały mi twarz. Tak, mój Ojczulku, człowiek nie może zrozumieć tego, że kiedy raj przelewa się do serca, to chore, skazane na wygnanie, słabe i śmiertelne serce nie może znieść tego bez płaczu. Tak, powtarzam to, że była to sama radość, która napełniając moje serce, sprawiła, że płakałem tak bardzo długo. Ta wizyta, wierz mi, o-rzeźwiła mnie całkowicie. Niech będzie chwała Boskiemu Więźniowi!" (18 IV1912; zob. także 20 V1912)
„ Ojcze, niech mi będzie wolno przynajmniej przed tobą, wynurzyć się: jestem ukrzyżowany z miłości! Właściwie już nie mogę więcej. To jest zbyt delikatny pokarm dla tego, który przyzwyczajony jest do zwykłych pokarmów i to właśnie powoduje we mnie ciągle duchową nie-strawność, która do tego stopnia wzrasta, że biedna dusza jęczy z powodu ogromnego bólu i miłości równocześnie. Biedaczka nie umie dostosować się do tego nowego postępowania Pana z nią. A zatem pocałunek i dotknięcie, powiedziałbym substancjonalne, które ten najukochańszy Ojciec niebieski odciska nieustannie na mojej duszy, sprawia jeszcze jedno ekstremalne cierpienie". (181111915)
125
„Raz tylko czułem w najtajniejszej i najintymniejszej cząstce mego ducha coś tak delikatnego, że nie wiem, jak ci można to wyjaśnić. Przede wszystkim, nie mogąc nic widzieć, dusza odczuła obecność Pana Boga, a następnie, tak bym to powiedział, On tak bardzo zbliżył się do duszy, że ta spostrzegła się, iż ją dotknął. Aby ci dać słabe wyobrażenie tego, więc piszę, że było to podobne do tego, co zwykło następować, kiedy nasze ciało czuje mocne dotknięcie przez kogoś innego. Nie wiem, jak to inaczej opisać. Wyznaję tylko, że na początku ogarnęła mnie ogromna obawa, która stopniowo przemieniała się w niebiańskie upojenie. Wydawało mi się, że już dłużej nie byłem w stanie pielgrzyma i nie potrafiłbym ci powiedzieć, czy kiedy się spostrzegłem, że to następuje, byłem jeszcze w tym ciele. Sam Bóg to wie. Ja natomiast nie potrafiłbym ci powiedzieć czegoś innego, byś lepiej mógł zrozumieć to wydarzenie ". (8 III 1916)
„I oto sposób w jaki to nastąpiło. Przypominam sobie, że rano wspomnianego dnia [Boże Ciało: 30 V 1918] podczas ofiarowania na mszy świętej zostało mi dane tchnienie życia. Nie potrafiłbym nawet bardzo niedokładnie powiedzieć, co nastąpiło w tym nieuchwytnym momencie w moim wnętrzu. Poczułem się całkowicie wstrząśnięty. Zostałem napełniony krańcowym lękiem i mało brakowało, abym nie u-marł. Po tym nastąpiło całkowite uspokojenie, jakiego nigdy przedtem nie doświadczyłem. Ten lęk, wstrząs i uspokojenie się, następujące jedno po drugim, były spowodowane przez coś, czego nie widziałem, lecz przez coś, czego dotknięcie czułem w najtajniejszej i najintymniejszej cząstce duszy. Nie jestem w stanie powiedzieć czegoś innego o tym wydarzeniu. Oby się Panu Bogu spodobało sprawić, byś zrozumiał, co naprawdę się stało ".(27 VII 1918)
3. Zranienia i rany miłości. Natężenie Bożej miłości, która rozwija się stopniowo, niszczy to wszystko, co się sprzeciwia pełnej i całkowitej transformacji kochającego w Ukochanego, sprawia inny cudowny skutek nazywany przez mistyków „zranieniem" i „raną miłości".
Niektóre z nich są czysto duchowe i wewnętrzne, a inne ukazują się także na zewnątrz. Ojciec Pio, zraniony obydwoma sposobami, opisuje je żywo i realistycznie, opłakując jak zwykle swoją niezdolność do dokładnego wyrażenia ich intensywności i ich skutków.
a. Wewnętrzne zranienia miłości. Na pierwszym miejscu przytaczamy trzy fragmenty odnoszące się do zranień miłości, które pozostają niewidoczne:
126
„Posłuchaj następnie tego, co mi się stało w ubiegły piątek [23 sierpnia 1912]. Byłem w kościele, odprawiałem dziękczynienie po mszy świętej, kiedy nagle poczułem moje serce zranione ognistym grotem, tak ostrym, gorejącym, iż pomyślałem, że umieram. Brakuje mi odpowiednich słów, aby dać ci zrozumiały opis intensywności tego płomienia. Jestem całkowicie bezsilny, aby móc to wyrazić. Czy wierzysz mi? Dusza, która jest ofiarą takich pocieszeń, staje się niema. Wydawało mi się, że niewidzialna siła zanurzała mnie całego w ogniu [...]. Mój Boże! Co za ogień! Jakaż rozkosz!
Doświadczyłem wiele tych uniesień miłości i przez dłuższy czas pozostawałem, że tak powiem, poza tym światem. Jednakże w innych przypadkach, ten ogień był mniej intensywny, natomiast tym razem, jeszcze sekunda dłużej, a moja dusza odłączyłaby się od ciała... i poszłaby sobie z Panem Jezusem.
Cóż za cudowna sprawa — stać się ofiarą Bożej miłości! Jednak teraz, jak się ma moja dusza? Mój drogi Ojcze, teraz Jezus usunął swój ognisty grot, lecz rana jest śmiertelna". (26 VIII 1912; zob. także 20 V1912).
„ Tak, mój Ojcze - mówię prawdę - moje udręczenie jest tak wielkie, że nie wierzę, by było dla mnie zachowane większe na godzinę śmierci. Wydaje mi się, jakby wszystkie moje kości łamały się. Czuję, nie widząc tego oczyma ciała, ale widząc oczyma ducha, jakby mi czasem był wbijany nóż, mający dobrze wyostrzony szpic i jakby płonący ogniem, który przenikając serce, wchodzi aż we wnętrzności. Jest on następnie gwałtownie wyciągany i po kilku chwilach czynność się powtarza. To wszystko pozwala, zgodnie ze zwielokrotnianiem się tych u-derzeń, ciągle coraz bardziej wybuchać duszy największą miłością do Boga.
Tymczasem ból spowodowany takim zranieniem przez Niego zadanym i słodycz, którą w tym samym czasie pozwala mi odczuć, są tak silne, że nawet naszkicowanie ich jest dla mnie niemożliwe. Jednakże, Ojcze, wspomniany ból i słodycz są całkowicie duchowe, chociaż jest również prawdą, że także ciału pozwala w nich uczestniczyć i to w wysokim stopniu". (24 11915)
„ Wszystkie myśli, wszystkie mi mówią, że jestem daleko od Boga i nie ma balsamu, który mógłby złagodzić tę okrutną ranę, nie ma lekarstwa, które mogłoby to zrobić, ani innego środka zewnętrznego — oprócz znoszenia tego prawdziwego męczeństwa dla tak wzniosłej racji.
Mój Ojcze, kto spośród śmiertelników może odgadnąć, jak ciężka jest próba, której jestem poddany? Kto może odgadnąć, jak bardzo głę-
127
bokajest rana otwarta w cząstce serca? Kto może rozpoznać rękę, która wypuściła strzałę? Kto mi może powiedzieć, jakiego rodzaju balsamem można złagodzić tak okrutną mękę?
Niestety, jaki głupi jestem, mój Ojcze! Gdyby to było możliwe, by leczyć to marnymi lekami ludzkich umiejętności, to na pewno przestałoby to być bólem, pochodzącym z tak wysokiej sfery. A tymczasem [...], jak będę mógł żyć przygwożdżony w tym twardym więzieniu? Ach, nie jest prawdą, że życie człowieka tu na ziemi jest krótkie; nie, ono jest zbyt długie; jest nieskończone. Po co zraniony mam pozostawać jeszcze dłużej na tym świecie? Nie ma dla mnie jakiegoś balsamu, będącego w stanie złagodzić tę okrutną ranę; pozostaje mi tylko pogodzenie się z takim stanem, by podobać się także w tym mojemu słodkiemu Panu.
Ach! Mój Ojcze, módlmy się razem w ten sposób do najczulszego Pocieszyciela wszystkich prawdziwie Go kochających: O mój Boże, najsłodsze odpocznienie tych, którzy Cię kochają, ach, daj wreszcie zakosztować tego odpoczynku sercu zakochanemu w Twojej piękności, sercu, które żyje tylko dla tego jednego celu, którego Ty chcesz; tylko Ty sam możesz ulżyć okrutnemu męczeństwu duszy, która usycha z pragnienia połączenia się na zawsze z Tobą ". (4IX1915)
b. Rany miłości Różnią się od zranień, ponieważ są głębsze, bardziej nasycone miłością i dłużej trwające. Mają one swe źródło przede wszystkim w bardzo głębokiej wiedzy, którą dusza ma o Bogu i o tajemnicach wiary. Prócz tego ukazują się na sposób zewnętrzny albo przebijają serce fizycznie (transwerberacja), albo pojawiają się na pewnych częściach ciała, jak np. na rękach, nogach albo boku (Stygmatyzacja).
Transwerberacja. Przez niektórych nazwana „atakiem Serafina", jest łaską, która człowieka uświęca. Zgodnie z klasyczną doktryną św. Jana od Krzyża, dusza „rozpalona miłością do Boga" jest „wewnętrznie zaatakowana przez Serafina", który paląc ją, „przebija ją aż do głębi ognistym grotem", a ona tak zraniona jest przeniknięta zachwycającymi słodyczami.
Święta Teresa od Jezusa była główną bohaterką tego nadzwyczajnego zjawiska mistycznego i sama opowiada o sposobie, w jaki dokonuje się ten cudowny fakt. Ojciec Pio także otrzymał tę łaskę wieczorem 5 sierpnia 1918 r. i opisuje ją kierownikowi duchowemu, używając takich słów, które w istocie nie różnią się od relacji św. Teresy:
„Na mocy tego posłuszeństwa jestem zmuszony, aby ci wyjawić to, co nastąpiło we mnie od piątego i przez cały szósty dzień bieżącego miesiąca. Jestem całkowicie niezdolny powiedzieć ci to, co się stało w
128
tym okresie najwyższej męki. Spowiadałem naszych chłopców wieczorem 5 sierpnia, kiedy zostałem nagle napełniony krańcowym lękiem na widok niebiańskiej postaci, która ukazała się oczom mej duszy. Trzymała w ręce coś w rodzaju broni podobnej do bardzo długiej włóczni, mającej grot dobrze wyostrzony i wydawało się, że z tego szpica wydobywał się ogień. Widzenie tego wszystkiego i baczna obserwacja wspomnianej osobistości, która rzuca z całą gwałtownością w duszę wspomnianą broń, było czymś zupełnie jednym. Z trudem wydałem jęk i czułem, że umieram. Powiedziałem chłopcu, aby się oddalił, ponieważ czułem się źle i nie miałem siły, by kontynuować spowiedź. Ta męka trwała nieprzerwanie aż do 7 sierpnia. Nie umiem ci powiedzieć, co wycierpiałem w tym okresie tak bolesnym. Widziałem nawet moje wnętrzności, które były rozrywane i wyciągane tą bronią. Wszystko zostało wydane na pastwę żelaza i ognia. Od tego dnia zostałem śmiertelnie zraniony. Czuję w głębi duszy ranę, która jest otwarta i która sprawia, że ustawicznie doznaję strasznej katuszy". (21 VIII 1918)
Ojciec Pio kończy relację następującymi pełnymi niepokoju słowami:
„ Czy to nie jest nowa kara nałożona na mnie przez Bożą sprawiedliwość? Osądź ty, ileż prawdy jest w tym zawarte? I czyja nie mam wszystkich powodów do tego, aby obawiać się i żyć w skrajnym niepokoju?"
Tym razem odpowiedź nie kazała na siebie czekać; była jasna, oświecająca, właściwa autentycznemu mistrzowi ducha. Faktycznie ojciec Benedykt 27 sierpnia odpowiadał następująco:
„ Wszystko, co się dokonało w tobie jest skutkiem miłości. Jest próbą, jest powołaniem do współodkupienia, a stąd źródłem chwały [...J. Pan z tobą. On, Miłość cierpliwa, cierpiąca, spragniona, zmiażdżona, podeptana i z rozdartym sercem we wnętrzu, wśród mroków i jeszcze w większych mrokach opuszczenia w Ogrodzie Oliwnym. On jest złączony z tobą w twoim bólu, łącząc go ze swoim. Oto wszystko, oto prawda i tylko prawda. Twój stan nie jest nawet oczyszczeniem, lecz bolesnym zjednoczeniem. Fakt rany dopełnia twoją mękę, jak dopełnił Mękę Ukochanego na Krzyżu. Czy przyjdzie światło i radość zmartwychwstania? Mam nadzieję, że tak, jeśli Jemu tak się spodoba. Całuj rękę, która cię przeszyła i przywrzyj czule do tej rany, która jest pieczęcią miłości".
129
Ojciec Pio dziękuje swojemu kierownikowi za jego wskazania i jego zapewnienia, a 5 września powraca do tematu, aby powiedzieć o skutkach mistycznego zjawiska:
„ Widzę siebie zatopionego w oceanie ognia. Rana, która się odnowiła, krwawi i to krwawi ciągle. Ona sama wystarczyłaby, aby spowodować po tysiąc razy i więcej moją śmierć. O, mój Boże, i dlaczego ja nie umieram! Och, czy Ty nie widzisz, że życie samo w sobie jest męką dla tej duszy, którą zraniłeś? Ty jesteś nawet okrutny, kiedy pozostajesz głuchy na krzyki tego, który cierpi i nie chcesz go wzmocnić! Lecz cóż ja mówię? Przebacz mi, Ojcze, ponieważ nie jestem sobaj nie wiem, co mówię. Nadmiar bólu tej ciągle otwartej rany jest przyczyną gniewu wbrew mej woli, doprowadza mnie do szaleństwa i sprawia, że bredzę; a widzę, że nie jestem w stanie temu się oprzeć".
Skutki rany stały się bardziej dotkliwe po stygmatyzacji i miały nowe objawy. Ojciec Pio pisze 20 grudnia do ojca Benedykta:
„ Od kilku dni spostrzegam we mnie coś podobnego do brzyhvy. Ciągnie się to w skośnej linii od niższej części serca, aż pod prawe ramię. Sprawia mi to bardzo ostry ból i nie pozwala mi nawet trochę odpocząć. Co to jest? Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego zjawiska, po kolejnym pojawieniu się charakterystycznej mistycznej osobistości z 5 i 6 sierpnia oraz 20 września, o której ci mówiłem, jeśli pamiętasz, w poprzednich listach ".
Nie jest łatwo dokładnie opisać fizyczną formę transwerberacji, którą Pan Bóg ubogacił uprzywilejowane dusze. Nawet kiedy transwerberacja staje się widoczna na ciele, przyjąwszy wewnętrzną naturę zjawiska, to na ogół nie jest przedmiotem bezpośredniej obserwacji. Dlatego uważamy za celowe przytoczenie tutaj świadectwa ojca Paulina z Casacalenda, który mógł wiele razy oglądać ranę Ojca Pio. W maju 1919 r. prof. Bignami, z nakazu kompetentnych władz, przeprowadzał badanie kliniczne stygmatów Ojca Pio przez osiem kolejnych dni, a później polecił w obecności świadków zabandażować i zapieczętować rany, a następnie kontrolować pieczęcie w obecności świadków aż do końca badań, po to, by można było mieć pewność, że nie były one faktycznie naruszone.
Ojciec Paulin, jeden ze świadków, składając sprawozdanie z wydarzenia, pisze między innymi:
„ Tytułem kroniki muszę powiedzieć tutaj, że to, co mnie najbardziej uderzyło przy oglądaniu ran, to był kształt rany boku, którą widać
130
właśnie po stronie serca, a nie po drugiej stronie boku, jak wielu — słyszałem — mówiło. Ma kształt podobny do litery „X"; z tego wnioskuje się, że są dwie rany i to wiąże się z faktem, o którym słyszałem, jak wielu mówiło - aleja nie mogę tego udowodnić z powodu braku dokumentów gwarantujących pewność - że dużo wcześniej od otrzymania stygmatów, Ojciec Pio był zraniony mieczem po stronie serca przez a-nioła. I w końcu druga sprawa, która wywarła na mnie wrażenie, to to że ta rana w boku ma wygląd ciężkiego oparzenia, które nie jest powierzchowne, ale głębokie "3.
Stygmatyzacja. Transwerberacja Ojca Pio była jakby wstępem stygmatyzacji. Podczas gdy pierwsza jest łaską, która uświęca, to druga jest raczej charyzmatem udzielonym przez Pana Boga na pożytek innych. W naszym przypadku jednakże, można ją uważać także jako ranę miłości, ponieważ jest - by tak powiedzieć - uzupełnieniem, uzewnętrznieniem i projekcją rany duszy.
Opuszczając zupełnie kazuistykę i problematykę tego zjawiska, ograniczamy się do opisania go własnymi słowami Ojca Pio. Pierwsze symptomy albo znaki cudu pojawiły się jesienią 1910 r. (zob. List z 8 IX 1911), następnie zniknęły, ale bóle trwały. 21 marca 1912 Ojciec Pio pisał do ojca Augustyna: „Czas od czwartku wieczorem, aż do soboty, a także we wtorek jest dla mnie czasem bolesnej tragedii. Wydaje mi się, że serce, ręce i stopy są przebijane mieczem. Czuję ogromny ból z tego powodu". Następnie 20 września 1918 r. dokonał się cud i od tej pory pozostał ciągle widoczny.
Po powtarzanych żądaniach kierownika duchowego, przezwyciężając ogromną niechęć, jaką odczuwał, by mówić o tej tak niezwykłej łasce, 22 października przesłał mu wzruszającą i naprawdę szczegółową relację wydarzenia, które wyznaczyło decydujący etap w jego ziemskiej egzystencji. Z bólem serca powstrzymujemy się od przytoczenia go tutaj z powodu zwięzłości, lecz zachęcamy Czytelnika, aby go przeczytał i uważnie przeme-dytował (zob. List 510).
V. NADZWYCZAJNE ZJAWISKA MISTYCZNE
Wizje i objawienia. Według mistrzów życia duchowego wizje w istocie polegają na nadprzyrodzonej percepcji przedmiotów, które w naturalnych
3 PADLINO DA CASACALENDA, Le mię memone mtorno al podrę Pio da Pietrelcma. Ms., p. 131-133
131
warunkach nie mogą być widziane czy poznane przez człowieka. Te wizje mogą być zmysłowe, wyobrażeniowe, umysłowe. Natomiast słowa nadprzyrodzone są ujawnieniami Bożej myśli odbieranej przez zmysły (zewnętrzne albo wewnętrzne) i przez rozum.
Nawet pospieszna lektura korespondencji Ojca Pio ujawnia bogactwo tych darów, którymi Pan Bóg obdarzał go od pierwszych lat jego życia zakonnego. Na pytanie ojca Augustyna postawione mu 30 września 1915 r. Ojciec Pio odpowiada:
„ W odpowiedzi na pierwsze pytanie chcesz wiedzieć, od kiedy Pan Jezus zaczął obdarzać swoje biedne stworzenie swoimi niebiańskimi wizjami. Jeśli się nie mylę, one powinny były zacząć się niedługo po nowicjacie ". (10 X1915)
W tym, co dotyczy natury tych Boskich ujawnień, wizji i słów, nikt nie jest w stanie lepiej tego wyjaśnić niż sam Ojciec Pio. Czyni to, znając sprawę, w sposób prawdziwie mistrzowski. Ojciec Benedykt pisze do niego 15 czerwca 1913 r.:
„ Chciałbym jednak dokładniej coś wiedzieć, jeśli chodzi o to, co tobie wydaje się zrozumiałe w sprawie objawień i słów nadprzyrodzonych, o których mi wspominasz, a chociaż ci się wydaje, że jest dla ciebie niemożliwe dokładne opisanie, to jednak powiedz mi to, co wiesz i możesz mi powiedzieć. W tych sprawach trzeba postępować ostrożnie i nie uważać za złoto wszystkiego, co się świeci!"
Ojciec Pio odpowiada 20 tego samego miesiąca, dając jasne i dokładne rozpoznanie zjawiska, które można podzielić na dwie główne kategorie:
a. Ściśle nadprzyrodzone objawienia i ukazywania dotyczące Pana Boga, Jego doskonałości i Jego przymiotów. Ma się najjaśniejszą i najpewniejszą percepcję „przedmiotu", lecz jest niemożliwe oddanie ich na piśmie. Ażeby wytłumaczyć pewność, z jaką się je widzi, posługuje się przykładem lusterka:
„ Co widzimy [w lusterku]? Nic innego, jak tylko ludzki obraz. Nasz umysł, chociaż nie jest słaby, nie będzie wątpił nawet we śnie, że ten obraz nie jest nasz. [...J. Nie możemy oddzielić z całą pewnością obrazu od lusterka, a jeszcze bardziej nie możemy go dotknąć, chociaż obraz istnieje poza nami, to jednak nie bez nas". (20 VI1913)
b. Na drugim miejscu mamy ukazywania się naszego Pana Jezusa w ludzkich postaciach, np. podczas Ostatniej Wieczerzy, pocącego się krwią w
132
Ogrodzie, przywiązanego do słupa, chwalebnego i promieniującego po Jego zmartwychwstaniu itd., Matkę Najświętszą, aniołów i świętych. To, co się widzi, może być wyrażone w jakiś sposób, ale wolałbym raczej „zamknąć się w doskonałej niemocie", ponieważ widzi się, jak dalekie jest to, co się widzi, od sposobu, w jaki to zostało opisane".
Skutkami tych objawień są: przekonanie o swojej własnej niegodności, oderwanie się od tego mizernego świata, cierpienie wobec faktu, że nieliczni są ci, którzy naprawdę tęsknią za „Ziemią Obiecaną", bardzo jasne pojęcie dobroci Boga, ubolewanie, że nie można czegoś ofiarować, na znak wdzięczności, tak wspaniałemu Dobroczyńcy.
W innych listach wspomina wielkie dobrodziejstwa, które dusza czerpie z tych Boskich objawnień:
„Jezus prawie nigdy nie pozostawia mnie bez Jego wizji. Idzie za mną wszędzie, ożywia moje życie zatrute grzechem. Jeszcze w nocy, kiedy zamykam oczy, widzę, że opada zasłona i otwiera się przede mną niebo. Uradowany tą wizją śpię z uśmiechem słodkiej błogości na u-stach i doskonałym spokojem na twarzy, oczekując mojego małego towarzysza mego dzieciństwa, aby przyszedł mnie obudzić, byśmy mogli I razem śpiewać ranne pochwały Ukochanemu naszych serc". (14X1912; zob. także 20IX1912) „A kto mógłby powiedzieć, jaką pomocą jest dla mnie ciągłe posiadanie Pana Jezusa przy boku? To towarzystwo sprawia, że postępuję znacznie rozważnie}, aby niczego nie uczynić, co zasmuca Pana Boga. Wydaje mi się, że Pan Jezus ustawicznie patrzy na mnie ". (7 VII 1913; zob. także 18 11912; 28 VI1912; 21 VII 1913: wizja objawiająca stan trzech dusz)
Ojciec Pio nie jest wcale łatwowiernym człowiekiem; nie akceptuje wizji z oczyma zamkniętymi i lekkim sercem. Szuka gwarancji na wypadek jakiegokolwiek możliwego błędu i kłamstwa. Jest świadomy niebezpieczeństwa iluzji i broni się przed nimi ostrożnie i mądrze. Dla niego, jak i dla wszystkich mistrzów życia duchowego, autentyczność tych i innych mistycznych zjawisk jest udowodniona przede wszystkim owocami, które wydaje (zob. List xl VII 1913).
Relacjonując swojemu kierownikowi duchowemu okoliczności jednej z tych wizji, mówi mu:
„ Ukazał mi się nasz Pan, który tak mi powiedział: Syneczku mój, nie zaniedbuj napisania tego, co słyszysz dziś z Moich ust, ponieważ nie powinieneś tego zapomnieć. Ja jestem wierny, żadne stworzenie nie
133
potępi się, nie wiedząc o tym. Światło bardzo różni się od ciemności Dusze, do których zwykłem mówić, pociągam zawsze ku sobie. Przeciwnie, sztuczki szatana dążą do oddalenia jej ode Mnie. Ja nigdy nie wzbudzam w duszy żadnych obaw, które oddalają ją ode mnie. Szatan nigdy nie powoduje w duszy obaw, które nakłaniają ją, aby zbliżyła się do Mnie. Jeśli nawet obawy, które dusza czuje w pewnych momentach swego życia w sprawie jej wiecznego zbawienia pochodzą ode Mnie, rozpoznaje je przez pokój i pogodę, które pozostają w duszy". (7 VII 1913)
A po zastosowaniu tych zasad do konkretnego przypadku konkluduje:
„Nie pytaj mnie, mój Ojcze, na jakiej podstawie jestem pewny, że nasz Pan Bóg ukazuje mi się osobiście w takiej wizji, kiedy nic nie widzę ani oczyma ciała, ani oczyma duszy, ponieważ tego nie wiem. Nie mogę ci nic więcej powiedzieć ponad to, co powiedziałem. Potrafię powiedzieć tylko to, że Ten, który stoi po mojej prawej stronie jest naszym Panem i nikim innym; także wcześniej to był On, który mi to powiedział. Utkwiło mi mocno w umyśle, że to był On. Ta łaska uczyniła mi wielkie dobro! Dusza jest nieustannie pogrążona w wielkim pokoju; czuję, że się spalam krańcowo wielkim pragnieniem podobania się Panu Bogu. Od czasu, gdy Pan obdarzył mnie tą łaską, przyglądam się z całkowitą pogardą wszystkiemu, co nie pomaga mi zbliżyć się do Boga. Czuję niewyrażalne zakłopotanie moją niemożnością zrozumienia, skąd przychodzi mi tak wielkie dobro. Dusza moja jest pobudzona do tego, by okazywać największą wdzięczność Panu, który takiej łaski jej udziela bez żadnej jej zasługi i daleka od uważania siebie z tego powodu za lepszą od innych dusz, wierzy w coś przeciwnego, a mianowicie w to, że ze wszystkich osób żyjących na świecie, ona jest tą, która gorzej służy Panu, ponieważ za pośrednictwem tej łaski Pan dał jej taką jasność, że czuje się zobowiązana bardziej, niż jakakolwiek inna dusza służyć i kochać swego Stwórcę. " (7 VII 1913)
Ta sama nauka jest ponownie podana w Liście z 28 tego samego miesiąca. Ojciec Benedykt chciał poznać jego opinię w odniesieniu do pewnych objawień udzielonych duszy przez Boga, którą on kierował. Ojciec Pio odpowiada:
„ Wydaje mi się, że sprawa powinna się tak przedstawiać. Owa dusza jest miła Jezusowi. Obecnie te objawienia albo pochodzą od Pana i wówczas nie ma wątpliwości, że dusza otrzymuje wielką korzyść;
134
albo pochodzą od demona, albo z własnej wyobraźni. Jeśli pochodzą od tych dwóch ostatnich, Pan nigdy nie pozwoli duszy, która jest Mu droga, aby była oszukiwana przez bardzo długi czas. Ale jeśli czasami Pan dopuszcza przynajmniej do słusznych celów, aby dusza Jemu bardzo miła była oszukiwana przez wroga, pozwala tylko przez krótki czas. Dusza zamiast tracić, zyskuje i, jeśli nie stanie się nic innego, nie ma niczego do stracenia. To, według mojego punktu widzenia, wydaje mi się, że powinno być zrozumiane o duszy, która dokłada starań, aby ciągle podobać się Bogu i która Mu się poleca, aby nie została oszukana". (28 VII 1913)
Jest jeszcze inny wewnętrzny element, który gwarantuje rzeczywistość wizji i nadprzyrodzonych słów, którymi Pan Bóg obdarza niektóre dusze. Ojciec Pio wyjaśnia to jasno i głęboko:
„To jest właśnie to, co odczuwam w najintymniejszej cząstce mej duszy. W tym odczuciu, nazwijmy to tak, nie mogę mylić się, że ono może pochodzić od nikogo innego, jak tylko od Pana Boga. On sam może przenikać wewnętrzne sanktuarium duszy, powiedzmy to tak, i kontaktować się z nią bezpośrednio. Do tego wewnętrznego sanktuarium nikt nie może wejść, z wyjątkiem Pana Boga, nikt, nawet dobry duch. Być może nie jestem w stanie tak przedstawić tej sprawy, by mnie zrozumiano; nie umiem wyrazić się właściwie. Zdaję sobie sprawę z tego, że każde wyrażenie nie odpowiada istocie rzeczy, którą chcę przedstawić. To, co mogę powiedzieć,jest tym, że Pan Bóg przenika moją duszę bez najmniejszego wysiłku i nagle, następuje to, że prawda mówi sama przez się, bez hałasu, bez słów i bez obrazów wyobraźni. Do tego trzeba dodać, że kiedy tego rodzaju objawienia mają miejsce, to napełniają na początku duszę lękiem, konsternacją, zażenowaniem. To, moim zdaniem, powstaje z powodu prędkości, jasności i całkowicie zadziwiającego sposobu bycia, w którym prawda jest przedstawiona lub ujawniona. Później jednak dusza pozostaje w Bożym pokoju. Być może mylę się w sprawie tego zdumiewającego sposobu, w jaki Pan Bóg zwykle u-kazuje mi niektóre prawdy? Proszę cię, rozprosz mi także ty moje obawy w tej sprawie ". (8 XII 1914)
Faktycznie, jego kierownicy w pełni aprobowali ten jego sposób myślenia i postępowania. Mimo że Ojciec Pio był wewnętrznie przekonany, iż ^izje i objawienia były prawdziwe, to wyrażał na nie pełną zgodę tylko po °trzymaniu aprobaty kierowników duchowych. Pisze do ojca Benedykta:
135
„ Wiesz, Ojcze, nie chciałbym być w niczym ofiarą diabła i chociaż jestem pewniejszy rzeczywistości tych nadprzyrodzonych stów niż mojej własnej egzystencji, wciąż zaprzeczam sobie, prowadząc walkę z sobą samym i nie chcąc wierzyć w to wszystko, tylko dlatego, że ty, mój kierownik, to zakwestionowałeś. Robię dobrze, czy nie? Zresztą wiesz, Ojcze, że Jezus nie ukazał się niezadowolony z tego powodu, że nie chciałem przywiązywać większego znaczenia do tego i że moja zgoda była przypadłościowa. Mówię »przypadłościowa«, aby odróżnić ją od tego głębokiego i »substancjalnego« przekonania, które wciąż trwa po tych wszystkich sprzecznościach, które dusza czyni, aby Mu nie wierzyć. Nie jestem wolny w pozbawieniu się tego. Co robić Ojcze? Czy jestem ofiarą wroga, nawet nie wiedząc o tym? Oświeć mnie, na litość Boską, w tej sprawie, co do której jeszcze chciałbym, aby pozostała niejasna". (7IV1915)
Powraca ponownie do tematu w tym samym liście:
„Sprawa tak się miała. Teraz osądź ty, czy w tym była czy nie jakaś interwencja szatana. Jeśli stwierdzisz, że jestem ofiarą tego paskudnego kozaka, błagam cię, o Ojcze, na miłość, którą masz do Pana Jezusa, abyś zechciał zrobić dobry uczynek oświecenia mnie w tej sprawie". (7IV1915)
Na szczęście jego kierownicy niełatwo akceptowali te wizje i nadprzyrodzone słowa; również oni mieli bardzo jasne i uzasadnione poglądy i mówili Ojcu Pio zupełnie wyraźnie, pomagając mu przez cały czas postępować w prawdzie i unikać możliwych raf iluzji. Oto programowa wypowiedź ojca Benedykta:
„Kiedy wyraziłem ci moją wątpliwość w sprawie wewnętrznych słów, nie zamierzałem wyrażać wątpliwości odnoszących się do wszystkich słów nadprzyrodzonych i ogólnego stanu ducha. Wiele słów albo objawień czy działań może być fałszywych, lecz w konsekwencji nie mogą prowadzić do totalnego okłamania ducha. Ileż razy najbardziej oświecone i święte dusze były wprowadzone w błąd, oszukiwane przez wroga, chociaż czcimy je dziś na ołtarzach. A więc jakieś wewnętrzne działania czy zjawiska mogą pochodzić albo z natury, albo od szatana wtedy, kiedy duch znajduje się we wspaniałym stanie i jest mile widziany przez Pana. Ty powinieneś po prostu być uważny i nie wierzyć łatwo, szczególnie co do słów nadprzyrodzonych, ale powinieneś je przyjmować i pozostawić je osądowi temu, który tobą kieruje. To po-
136
winieneś robić bez zastrzeżeń nawet wówczas, kiedy ci się wydaje, że są pewne i wewnętrznie bez zastrzeżeń. Wiedz, Syneczku, że to mocne odczucie i substancjonalna skłonność albo wewnętrzna zgoda na słowa nadprzyrodzone może pochodzić, mówi Poułain, opierając się na wielu wybitnych mistykach, od samej skłonności, pociągu lub zamiłowania, które są nam dane do wierzenia w to, co uważamy za objawione. Dlatego jest dobrze przyjmować podobne słowa nadprzyrodzone z wielką ostrożnością, z pokorą i ciągłą obojętnością". (10IV1915)
Taka była w rzeczywistości linia postępowania Ojca Pio przez cały czas i taka była nauka, którą on sam proponował duszom, które prowadził. 24 czerwca 1915 r. pisał do ojca Augustyna:
„Faktycznie nie wątpię, że tym, który działa w Anicie jest Jezus. Pan Bóg ubogacił ją rzeczywiście dziecięcą prostotą. Teraz tym, o co cię proszę jest to, abyś nie wyjeżdżał z Foggi bez odwiedzenia jej. Przepytaj ją uważnie, szczególnie z tego, co odnosi się do wewnętrznych słów; przesłuchaj ją na temat modlitwy, na temat wszystkich poruszeń jej serca. Badanie przeprowadź na temat wszystkiego i skrupulat-
ie [...J. Powiedziałem, że nie wątpię w Boże działanie w tej duszy, ale
ie chcę ufać temu, co Jezus daje mi poznać ".
VI. AUTENTYCZNOŚĆ I ZNACZENIE TEGO MISTYCZNEGO DOŚWIADCZENIA
Intensywne i zadziwiające życie duchowe, które jawi się w zbiorze listów i rozwija się na drogach, nie będących z pewnością zwykłymi drogami, ma wszystkie zalety i gwarancje pewności, autentyczności i prawdy.
Owoce i towarzyszące skutki, które z nich wynikają są również kryteriami, w pełni gwarantującymi autentyczność poruszeń wywołanych przez Ducha Świętego, prowadzącego duszę po jej mozolnej drodze. Do tych owoców należą: wyraźne poznanie ograniczeń i bezsilności człowieka, poznanie dobroci i hojności Boga, moralna pewność o realności zjawisk nadprzyrodzonych, rozważny brak zaufania co do ich pochodzenia i celowości, prawdziwe otwarcie się wobec kierownika duchowego i bezwarunkowa akceptacja proponowanych przez niego rozwiązań, pobudzające i szerokie otwarcie S1? na Boga oraz wyjątkowe oświecenie, chociaż nie zawsze wyjaśniające zamiary Opatrzności.
137
Przede wszystkim zauważa się to, że Ojciec Pio, zanurzony w świecie nadzwyczajnych łask i szczególnych charyzmatów, zachowuje zawsze zwykłą i świadomą postawę pokory, szczerości i otwartości wobec Boga, wobec swoich kierowników duchowych i siebie samego. To chroni go przed podjęciem fałszywych kroków, daje pewność i szybkość postępowania po jego własnej drodze:
„Bardzo dobrze rozpoznaję - pisze do ojca Augustyna 4 października 1912 r. - że nie ma we mnie niczego, co byłoby w stanie przyciągać spojrzenia tego naszego najsłodszego Jezusa. Tylko Jego dobroć napełnia moją duszę bardzo wielkimi dobrami [...]. O mój Ojcze, jeśli znajomość mojego stanu budzi w tobie, choć jedną myśl, która nie jest współczuciem, błagam Cię, abyś skierował ją do mojego Ukochanego w moim imieniu na znak mojego szacunku i wdzięczności".
l lipca 1913 r. powraca do tej samej sprawy, w liście do ojca Benedykta:
„ Moja dusza jest pobudzona przez najgłębszą wdzięczność, aby świadczyła wobec Pana o tym, że On udziela mi tej łaski, bez żadnej zasługi z mojej strony [...]. Szczerze wyznaję, że niczego nie zrobiłem dla chwały Boga, niczego dla zbawienia dusz, co więcej, wyrządziłem zbyt wiele szkody tym moim gorszącym życiem. W końcu, przyznaję, że nie zrobiłem dla siebie nic, poza tym, że sam siebie bardzo wiele razy zabiłem. O, mój Ojcze, nie wierz, że pokora dyktuje mi takie słowa. Och nie, to jest prawda, to jest oczywistość".
Im dalej dusza postępuje na drogach ducha, tym głębsze i wyraźniejsze staje się to poczucie pokory:
„Czuję - pisze 16 lutego 1915 r. - że topię się wobec tak wielkiej serdeczności Pana względem tego marnego stworzenia. Od kiedy nie spostrzegam w sobie niczego dobrego, co mogłoby pociągać Pana do takiego działania w mojej duszy, często przychodzi mi do głowy taka myśl: czy może Bóg dla ukarania moich niewierności (które zresztą, mój Ojcze, są niezliczone) nie piąci mi w tym życiu, aby pozbawić mnie — co jest zupełnie słuszne — swojego królestwa? "
Takie jest światło, w którym Ojciec Pio widzi i rozważa odbiegające od przeciętności zjawiska, systematycznie następujące w jego duszy, że nie może on mieć wątpliwości co do ich rzeczywistości:
138
„Mój Ojcze, wjakiejż ciasnocie umieszcza Bóg duszę, która kocha Go żarliwie, nigdy się tym nie męcząc! Niemożliwość wyrażenia tego wszystkiego, co ten słodki Bóg czyni w mej duszy, jest dla mnie przyczyną okropnej męki. To jest powodem tych wszystkich burz, które we mnie szaleją. Nie rozumiem tego. Nie mam powodu, by wątpić w to, że właśnie Pan Bóg działa we mnie; jednak mimo to, choćbym się zmuszał, aby wątpić, nie byłem nigdy w stanie przekonać siebie, że te bezcenne łaski, które otrzymuję od Pana Boga, pochodzą od szatana. Ale również myśl - która w pewnych momentach w największym stopniu krzyżuje mój umysł - że mogę być oszukiwany, przenika moją duszę". (24X1913)
l jeszcze:
„Jeśli dusza jest pewna, że takie działanie pochodzi od Boga, to dlaczego tak się martwi, że inni — albo lepiej — że ona sama nie może doprowadzić do tego, by była zrozumiana przez tych, którzy nią kierują? Ojcze, wobec tego pytania czuję, że krew ścina się w żyłach i nie wiem, nawet ja sam, jaka jest na nie prawdziwa odpowiedź. Mówię tylko to, bez obawy kłamstwa, że moja biedna dusza jest tak pewna swego, jak dusza wierzącego jest pewna istnienia Pana Boga". (16II1915)
Chociaż Ojciec Pio ma tak jasne i sprecyzowane przekonanie w sprawie pochodzenia tych i innych działań, często - i ciągle coraz okrutniej -ulega obawie, że jest okłamywany, że jest ofiarą wroga albo własnej wyobraźni.
„ Coraz częściej przekonuję się, że nie nadaję się do niczego. Głęboki smutek opanowuje mnie, okrutna myśl przeszywa mój umysł, że być może - nie wiedząc o tym -jestem oszukiwany. Bóg tylko wie, jaka to jest męka dla mnie! Myślę sobie, że być może, Pan Bóg jako karę za moje niewierności nie będzie mógł dopuścić do tego, abym ja, nie zdając sobie z tego sprawy, oszukiwał samego siebie i kierowników mojego ducha". (1X11913)
Faktycznie, sama myśl o możliwości oszukiwania się albo oszukiwania innych, przeraża go i skłania do szukania wyjaśnień u kierowników ducho-w>ch, a także zwracania się do nich z prośbami, aby pobłażliwie go nie oce-n'ali. Pisał l listopada 1913 r. do ojca Benedykta:
„ Na podstawie sprawozdania, które ci robię na temat stanu mojego ducha, zaklinam Cię na miłość Jezusa, abyś zbadał sprawę uważnie
139
i nie był pobłażliwy i delikatny w pozytywnym ocenianiu mnie. Jeśli się przekonasz, że jestem oszukiwany, pomóż mi, z łaską Ojca w niebie, wyjść z tego stanu jak najszybciej."
A w liście z 19 lipca 1915 r. pisał do ojca Augustyna:
„ Otóż, twój ostatni list wzbudza we mnie obawę, która wypływa z twego twierdzenia, że nie jestem ofiarą tego kozaka w tej sprawie [...J Proszę cię, abyś mi to także wyjaśnił".
Kierownicy duchowi zapewniają go i gwarantują mu autentyczność ciągle nowych przeżyć, jego pozytywnej odpowiedzi, prawdziwego i stopniowego postępu na duchowej drodze. Przyjmując takie zapewnienia, podporządkowuje się wskazówkom i sugestiom, kieruje się posłuszeństwem nawet wtedy, kiedy okrutna i uporczywa wątpliwość atakuje jego duszę. To często następuje. Oto kilka tekstów, które ukazują ten dręczący stan duszy:
„Moja dusza jest w wielkim strapieniu. Więc kto mnie pocieszy? Jej przyjaciele? Nie! Spotkał ją ten sam los, który spotkał Hioba. Już nikt jej nie rozumie. Jakaż to gorycz dla niej, mój Ojcze! Zostałem napojony żółcią. Zapewnij mnie o tym, że to Pan jest tym, który działa we mnie i o tym, że nie chcę jakby przekonać Ciebie, że to właśnie jest ten sam Pan, który chce, abym jeszcze żyt na tym wygnaniu wśród pustyni, daleko od ziemi moich ojców. Jest to dla mej biednej duszy okropne cierpienie, ponieważ ona wie, że jest to ten sam Pan, który w niej działa. Stąd, albo w niej wszystko jest kłamstwem, albo wszystko jest prawdą". (13X11913)
„A następnie, wróg ciągle wbija swe pazury we wszystko, aby wszystko psuć. Insynuuje, że takie zapewnienia nie rozciągają się na wszystkie działania, a tym bardziej na cały czas. Ach, Ojcze, powiedz mi coś więcej o tym. Przyjedź sam, aby uspokoić mojego biednego ducha, zupełnie zgnębionego. Pomyśl, że jestem niewidomym biedakiem, i absolutnie potrzebuję twojego kierownictwa. Nie opuszczaj mnie, Ojcze! Jeśli widzisz, że jestem na złej drodze, ostro mnie potęp, ponieważ ja wówczas miałbym jeszcze nadzieję, że Pan Bóg okazałby mi miłosierdzie, wprowadzając mnie z powrotem na właściwą drogę, która prowadzi do Niego ". (6 III 1917)
„Powiedz mi, na litość Boską, czy w tym jest jakieś oszustwo, czy go nie ma. Proszę, nie zapomnij o tym. Faktycznie, nie umiem zdać sobie z tego sprawy; wiem tylko to, że duch jest zawsze utkwiony tam, bez
140
żadnego wysiłku z mojej strony. [...J Jestem niewidomy we wszystkim, co się odnosi do mnie samego ". (18 III 1917)
Ta myśl, która właśnie została wspomniana, o obecności zjawisk bez jakiegoś wysiłku ze strony człowieka, jest znacznie jaśniej przedstawiona w innym liście do tego samego ojca Benedykta:
„ Te pragnienia są tak silne i gwałtowne, że bardzo często doprowadzają do tego, że słabnę i bardzo cierpię z miłości do Boga i widzę, że to prowadzi mnie do granicy zemdlenia. Doświadczam tego wszystkiego, nie chcąc tego i nie czyniąc żadnego wysiłku, by to zdobyć. Najczęściej to wszystko spotyka mnie poza modlitwą, a także wtedy, kiedy jestem zajęty sprawami obojętnymi. Nie chciałbym przeżywać tych rzeczy, ponieważ zdaję sobie sprawę, że kiedy one są bardzo gwałtowne, także moje ciało odczuwa je mocno i bardzo obawiam się, że to nie jest Boże działanie. Ach, Ojcze, ty nie możesz wyobrazić sobie lęku, który odczuwam. Wydaje mi się, że umieram w każdym momencie i chciałbym umrzeć, aby nie czuć ciężaru ręki Pana Boga, która przygniata mego ducha. Cóż to znowu jest? Jak mam postępować, aby wydostać się z tak godnego pożałowania stanu? Czy to jest Pan Bóg, który działa we mnie, czy to jest ktoś inny? Powiedz mi jasno, jak zwykle, i spraw, bym poznał, jak to wszystko się dzieje ". (l 6 VII 1917)
Przerwa, długotrwałe milczenie odnośnie do nowych mistycznych przeżyć, jest także dowodem szczerości i autentyczności. Już powiedzieliśmy, że Ojciec Pio niechętnie mówi o nadzwyczajnych darach, które jego dusza otrzymuje. Faktycznie, mówi niechętnie i tylko w tym celu, aby być posłusznym poleceniom tego, kto nim kieruje i to nie bez trudności. Cytujemy tylko jedno świadectwo:
„ Oto ci ukazałem, jak mogłem najlepiej, źródło tego nowego stanu. Mój Boże! Nie potrafię, Ojcze, opowiedzieć ci o oporze i gwałcie, który muszę sobie zadać, by wyjawić ci te sprawy. Zrobiłem to na siłę, na mocy świętego posłuszeństwa, które chce, aby nic nie było pominięte milczeniem". (161X1918)
Czasami Ojciec Pio potrafi być głuchy i udawać, że nie rozumie insynuacji duchowego kierownika, który podejrzewał istnienie jakiejś nadzwyczajnej łaski; jednakże, skoro tylko Ojciec Pio jest proszony o wyjaśnienie tego, odpowiada szczerze, bez emfazy i triumfującej miny. Ukazuje z prosto-, co nastąpiło, uznając dar Pana Boga i swoją własną niegodność.
141
* * *
Jak powiedzieliśmy na początku, nie było naszym zamiarem przedstawienie głębokiego i wyczerpującego studium osobowości i duchowości Ojca Pio; chcieliśmy dać naszym Czytelnikom kilka wstępnych uwag, aby służyły im jako odpowiednia podstawa oceny i interpretacji ascetycznego i mistycznego życia opisanego w jego korespondencji z duchowymi kierownikami. Przy końcu naszej skromnej pracy myślimy, że to wprowadzenie, chociaż wymaga uzupełnień, to jednak jest wystarczające, aby jasno ukazać godne podziwu bogactwo i osobliwą oryginalność tematyki autobiograficznej, treściowej i duchowej, zawartej w zbiorze listów.
Życzylibyśmy sobie, aby medytacyjna lektura następnych stronic była nie tylko motywem podziwu dla ,.Stygmatyka z Gargano", lecz także zachętą do wielbienia Pana Boga, godnego podziwu w swoich świętych i do naśladowania Jego „dobrego i wiernego sługi."
l
San Giovanni Rotondo, 23 września 1972 r. Czwarta rocznica śmierci Ojca Pio
WYDAWCY WŁOSCY
LISTY
OKRES PIERWSZY
(MAJ 1909 - LUTY 1916)
CHARAKTERYSTYKA OKRESU
Korespondencja z tego okresu obejmuje prawie siedem lat, które Ojciec Pio spędził u swojej rodziny: od maja 1909 do lutego 1916 r.
1. POBYT W PIETRELCINIE
W towarzystwie ojca lektora Augustyna z San Marco in Lam i s Ojciec Pio przybył do swojej rodzinnej miejscowości mniej więcej w maju 1909 r. Według zamiaru ludzi, miał pozostać tam przez krótki okres z nadzieją, że tamtejsze powietrze poprawi stan jego słabego zdrowia natomiast według planów Pana Boga ten pobyt przedłużył się do siedmiu lat, a upragniony przez ludzi cel nie został osiągnięty. W ciągu tego długiego przebywania w rodzinnym domu Ojciec Pio był nieustannie chory; rzeczywistych przyczyn tego stanu nikomu nie udało się rozpoznać. Choroba pozostaje tajemnicą dla wszystkich: lekarzy, duchowych kierowników i dla niego samego. Dysproporcja między przyczyną a faktycznymi skutkami jest niepokojąca. Nie ma ryzyka w przypuszczeniu, że jest w tym opatrznościowy zamiar, lecz istota tego zamiaru i jego konkretne cele wymykają się obserwującym.
Sprzeczne interpretacje faktu wywołują stan niepokoju duchowego. Dla kierowników duchowych przedłużająca się nieobecność w klasztorze nie zasługiwała na pochwałę i - co więcej - dostrzegali w tym jakąś diabelską zasadzkę. Ojciec Pio, który odmiennie się na to zapatrywał, cierpiał i modlił się. Także on pragnął prowadzić życie klasztorne, ale jakaś tajemnicza siła Przeszkadzała spełnieniu się pragnień wszystkich zainteresowanych tą sprawą. W tej sytuacji zaistniały trudne i prawie dramatyczne chwile. Przełożeni myślą o definitywnym uprawomocnieniu jego pobytu w domu rodzinnym. To samo proponują jego duchowi kierownicy. Ojciec Pio — ze łzami w o-czach i sercem rozdartym - prosi o pozwolenie przebywania poza wspólno-
145
tą klasztorną, pragnie bowiem i maja nadzieję, że będzie mógł zawsze nosić kapucyński habit.
Ten stan niepokoju i napięcia na pewno nie sprzyjał szczeremu otwarciu duszy. Jednakże kontakty w sprawach duchowych były niezmiennie lojalne i szczere z jednej i drugiej strony. Nadprzyrodzone spojrzenie na wydarzenia pomogło pokonać trudności i jego dusza kroczyła nieprzerwanie własną drogą.
Ojciec Pio nie miał złudzeń co do stanu zdrowia, a myśl, że wyzdrowieje, była dla niego jak sen lub słowo bez sensu. Myśl o bliskiej śmierci nieodparcie go pociągała. Ten okres jego życia zakończył się powrotem do życia w klasztorze, ponieważ został wezwany, by otoczyć duchową opieką wybraną duszę, która wkrótce odeszła do Pana. To odejście napełniło go głębokim i szczerym żalem; tak bardzo pragnąłby ją wyprzedzić w tej podróży, z której nie ma powrotu.
Stało się to w lutym 1916 r. Upłynęło już sześć lat i osiem miesięcy. Ojciec Augustyn napisał w swoich wspomnieniach: „Niewątpliwie, tak choroba, jak i jego pobyt w Pietrelcinie były zakrytą tajemnicą. Zapytany pewnego dnia przeze mnie, [Ojciec Pio] odpowiedział: »Ojcze, nie mogę wyjawić przyczyny, dla której Pan Bóg chciał, abym przebywał w Pietrelcinie; wykazałbym brak miłości bliźniego...!« l nigdy już więcej nie pytałem go w tej sprawie"1.
2. RYS BIOGRAFICZNY
Mało jest niezwykłych wydarzeń, które cechują jego zewnętrzne życie w tym okresie. Ojciec Pio przybywa do Pietrelciny pod koniec trzeciego roku teologii, po otrzymaniu wcześniej subdiakonatu. 18 lipca 1910 przyjął święcenia diakonatu, a 10 następnego miesiąca święcenia kapłańskie. Od końca października aż do 7 grudnia następnego (1911) roku mieszka w Yenafro. W 1914 r. spędził kilka dni w Morcone, a także złożył krótką wizytę w San Marco la Catola. 25 lutego 1915 r. papieski reskrypt pozwolił mu na przebywanie poza wspólnotą klasztorną i „zatrzymanie habitu'". Wezwany do służby wojskowej, zgłasza się w Benevento 6 listopada 1915 roku, a od 6 do 18 grudnia przebywa w Neapolu, przydzielony do 10 Korpusu Sanitarnego. Wcześniej udawał się kilka razy na specjalistyczne badania lekarskie.
Jego praca kapłańska w Pietrelcinie polegała na pomocy księdzu proboszczowi w sprawowaniu sakramentów świętych. Nie mógł jednak słuchać spowiedzi świętej, gdyż w pierwszych latach kapłaństwa ojciec prowincjał ciągle nie wyrażał na to zgody. Pod koniec tego okresu — za pozwolenie!11
1 AGOSTINO DA SAN MARCO IN LAMIS, Notizie su Podrę Pio, IV, f 2rv, Diario, s. 198.
146
swoich przełożonych - rozpoczął korespondencyjne kierownictwo duchowe kilku osób.
Jego gorliwość o zbawienie dusz, bardziej niż te widzialne formy kapłańskiej posługi, znalazła wyraz szczególnie w tym, że stał się żertwą ofiarną. Ten stan był przeżywany z wielką intensywnością jako promieniowanie zbawczej mocy Jezusa oraz jako osobisty i wielkoduszny udział w ratowaniu - przez duchowe i cielesne cierpienia, których pragnął i które akceptował -odkupionej i grzesznej ludzkości.
3. DUCHOWA DROGA
Dusza wznosi się bez wytchnienia po stopniach duchowej drabiny. Miłość i nierozłączne z nią cierpienie są drogą, którą trzeba odbyć aż do osiągnięcia upragnionego celu zjednoczenia się z Bogiem; są one również skrzydłami, które ciągle unoszą duszę do coraz to nowych zdobyczy duchowych. W tym przypadku miłość i cierpienie są integralną częścią Bożych zamierzeń, które jeszcze nie są w pełni ujawnione i poznane. Pociechy i duchowe radości, „których nie można wyjaśnić", występują na przemian z okrutnymi i rozdzierającymi serce cierpieniami, porównywalnymi tylko do mąk piekła.
Nadprzyrodzone życie duszy rozwija się harmonijnie pomiędzy Bożą hojnością! ludzką wiernością. Wzdłuż tej drogi pojawiają się nowe pomoce i nowe łaski. Dusza zbliża się ciągle i coraz bardziej do przemieniającego zjednoczenia z Bogiem. Miłość i cierpienie zmierzają razem do osiągnięcia podwójnego celu: jednoczenia się - ciągle coraz intymniej - duszy z Bogiem i skuteczniejszej pomocy bliźniemu. W tym czasie dusza już się porusza w sferze mistycznego życia. Przenikające działania łaski bezpośrednio ją ogarniają, ale także odbijają się w ciele i we władzach zmysłów. Modlitwa staje się coraz bardziej bierna, a wiedza o wielkości Pana Boga i nędzy człowieka osiąga nowe stopnie. Porywy miłości, dotknięcia substancjalne, rany miłości, omdlenia, duchowe uniesienia, łzy, nadprzyrodzone słowa, przemijające ukazywanie się stygmatów, udział w Męce Chrystusa Pana i wizje - oto niektóre mistyczne zjawiska, występujące z większą lub mniejszą częstotliwością i intensywnością, a zwielokrotnione w późniejszych o-kresach życia.
Po przejściu oczyszczenia w postaci nocy zmysłów dusza zagłębia się w tajemniczą noc ducha. Oczyszczenie władz duszy staje się coraz boleśniejsze, a dusza czuje się jakby zagubiona w labiryncie bez wyjścia, pogrążona w stanach całkowitego i bolesnego opuszczenia.
Najpiękniejszymi stronicami - pełnymi przeżytego cierpienia - są te, które opisują rozwój tej ekstremalnej próby ducha. Ukazują one doświad-
147
czenie w najwyższym stopniu bolesne i dramatyczne, które będzie trwało latami. Najsłodsze pocieszenia są wówczas przeplatane najcięższymi cierpieniami. Ludzka natura szamocze się w morzu udręk. Jest jasne, że łaska nie niszczy natury, ale jest jasne i to, że natura dopomina się swoich praw, chociaż zawsze są one ograniczone - jakby były w doskonałej harmonii z wolą Boga i w całkowitym poddaniu się tajemniczym planom Bożej Opatrzności.
4. SZATAŃSKIE ATAKI
Walki z szatanem były uporczywe i zażarte. Przeżywał kuszenie ducha i dręczenie ciała. Często bitwa odbywa się na tle rzekomych niewierności, niewdzięczności i upadków w minionym życiu. Zatrute strzały wroga raz są rzucane w ciało, a raz w duszę. W listach Ojca Pio często spotykamy o tym wzmianki i wiele barwnych opisów walk staczanych z szatanem i jego wysłannikami. W ten układ ciągłych i gwałtownych ataków i kontrataków wchodzi prostoduszna strategia ojca Augustyna. Pisze w różnych językach (łacińskim, greckim, francuskim), aby zrobić na złość przeciwnikowi.
Nawet diabeł przyczynia się do najboleśniejszego oczyszczenia ducha, wykorzystując swoje szatańskie podstępy, aby przedłużała się gęsta ciemność nocy. Ale zawzięta i długotrwała walka z siłami ciemności nigdy nie powstrzymuje duchowego wznoszenia się Ojca Pio; nie zawraca go z właściwej drogi ani nie opóźnia jego kroków ku szczytom. Opiera się nieustraszenie, jak odważny bojownik. Otwarcie prowokuje wrogie siły, wierząc w pomoc Pana, Matki Najświętszej, swego Anioła Stróża i w podtrzymywanie przez duchowe kierownictwo. Zwycięstwo ciągle się do niego uśmiecha, chociaż płaci za nie wysoką cenę.
5. KIEROWNICTWO DUCHOWE
Duchowe kierownictwo jest jednym z najważniejszych elementów w mistycznej drodze Ojca Pio. Gdy dusza podąża nowymi drogami, gdy Pan Bóg przychodzi do niej z łaskami szczególnego upodobania, a wróg robi wszystko, co może, aby przeszkodzić i opóźnić spełnienie planów Bożych, interwencja duchowych kierowników staje się coraz bardziej konieczna i decydująca.
Do początkowego i prawie jedynego kierownictwa ojca Benedykta, dochodzi w późniejszym okresie kierownictwo duchowe ojca Augustyna. Z powodu bardziej sprzyjających okoliczności czasu i miejsca, to właśnie ojciec Augustyn jest tym, który przez pewien okres zajmuje pierwsze miejsce. Kiedy pewne błędy zostały poprawione i nieporozumienia wyjaśnione, kierownictwo staje się, żeby tak powiedzieć, kolegialne, lecz idące w jednym kierunku. Jednakże interwencja ojca Benedykta pozostaje bardziej autoryta-
148
tywna i decydująca; ważniejsze i dokładniejsze sprawozdania ze stanu sumienia są adresowane do niego osobiście.
Nigdy nie było istotnych niezgodności w ocenie szczególnego powołania Ojca Pio i natury mistycznych zjawisk, które wytyczały jego duchową drogę. Mimo wszystko nie brakowało jednak pewnych delikatnych i bolesnych momentów, a chociaż nie osłabiały one wzajemnego zaufania i szacunku, to jednak były powodem wewnętrznego i długotrwałego cierpienia. Głębokiej podstawy — i być może jedynej tego bolesnego okresu - należy szukać w przeciwstawnej interpretacji przedłużającego się pobytu w Pietrel-cinie.
Ojciec Pio z absolutną wiernością zawsze realizował wskazówki i polecenia otrzymywane od kierowników duchowych. Szczególne i dręczące stany ducha, zdumiewające mistyczne przeżycia, które otwierają nowe horyzonty duszy i ciemności, które ogarniają jego drogę, powiększają obawy i wątpliwości.
W celu rozwiązania tych i innych trudności, albo przynajmniej by zobaczyć jaśniej drogę i czuć się mniej samotnie w tej ogromnej walce, błaga o pomoc i radę swoich kierowników; zaklina ich, aby pisali do niego niezwłocznie i obszernie. Ojciec Benedykt czasami udaje, że nie słyszy tych błagań i mimo woli utrudnia drogę Ojca Pio. Ojciec Augustyn, który jest zawsze bardziej troskliwy i czuły, odpowiada szybko, starając się oświetlić jego bolesną drogę i pobudzić go do osiągania nowych celów, a przede wszystkim zapewnić Go autorytatywnie o realności zjawisk i autentyczności jego duchowego życia.
Związki Ojca Pio z jego kierownikami duchowymi noszą znamię niezachwianej ufności. Dla niego ich głos jest głosem Pana Boga. Podtrzymywany przez bezsporny autorytet tego, który reprezentuje wobec niego Pana Boga, podąża duchowymi drogami - które nie zawsze są łatwe - bez zatrzymywania się i bez wahania nawet wtedy, gdy sam stwierdza, że okrywają go gęste ciemności i otaczają przerażające mroki.
Kierownicy bez zaniedbywania swoich obowiązków jako przewodników duchowych i nauczycieli, wiedząc o transcendentalnym wpływie na kierowanego przez nich Ojca Pio, stają się następnie jego uczniami. Tak ojciec Benedykt, jak i ojciec Augustyn zwracają się do Ojca Pio, prosząc go o światło, i pomoc, wskazówki i ukierunkowanie nie tylko dla ich własnego postępowania, ale także dla kierowania duszami im powierzonymi. Ojciec Pio niechętnie zgadza się na to zadanie. Ulega jedynie wtedy, kiedy zainteresowani kierują wyraźną i powtórzoną prośbę, a on pod wpływem łaski przezwycięża zażenowanie, które początkowo powoduje u niego ta zmiana ról.
149
Później jednak mówi otwarcie i jako nauczyciel nalega i wymaga, aby jego rady wykorzystywano w praktyce.
Mamy plik tych listów, w których daje naprawdę cenne wskazówki kierownikom duchowym, wyrażone z namaszczeniem i jasno nie tylko z punktu widzenia doktrynalnego, lecz także stylistycznego.
6. OKRESY KORESPONDENCJI
Od maja do grudnia 1909 r. Ojciec Pio napisał do ojca Augustyna kilka kartek i jakiś krótki list, które jednak się nie zachowały.
Korespondencję otwiera list ojca Benedykta z San Marco in Lamis z 2 stycznia 1910 r., a kończy list Ojca Pio do ojca Augustyna z San Marco in Lamis z 16 lutego 1916 r. Zbiór składa się z 325 listów podzielonych - według autorstwa - następująco:
166 - Ojca Pio (98 do ojca Augustyna i 68 do ojca Benedykta);
121 - ojca Augustyna;
38 - ojca Benedykta.
Podział na kolejne lata jest następujący:
Rok 1910-27 listów: Ojciec Pio - 16 (do ojca Benedykta); ojciec Benedykt - 9; ojciec Augustyn - 2.
Rok 1911 - 25 listów: Ojciec Pio - 15 (14 do ojca Benedykta, l do ojca Augustyna); ojciec Benedykt - 7: ojciec Augustyn - 3.
Rok 1912-62 listy: Ojciec Pio - 31 (23 do ojca Augustyna, 8 do ojca Benedykta); ojciec Augustyn - 26; ojciec Benedykt - 5.
Rok 1913 - 57 listów: Ojciec Pio - 29 (18 do ojca Augustyna, 11 do ojca Benedykta); ojciec Augustyn - 25; ojciec Benedykt - 3.
Rok 1914 - 52 listy: Ojciec Pio -24 (17 do ojca Augustyna, 7 do ojca Benedykta); ojciec Augustyn - 25; ojciec Benedykt - 3.
Rok 1915 - 86 listów: Ojciec Pio - 45 (33 do ojca Augustyna, 12 do ojca Benedykta); ojciec Augustyn - 32; ojciec Benedykt - 9.
Rok 1916 - 15 listów: Ojciec Pio - 6 (do ojca Augustyna); ojciec Augustyn - 9.
150
LISTY (1910-1912)
l
Ojciec Benedykt z San Marco in Lamis do Brata Pio z Pietrelciny
Pozwolenie na czasowy pobyt w domu rodzinnym. - Zakryte plany Boże.
San Marco La Catola, 2 stycznia 1910
Drogi Bracie Pio!
Jeśli odczuwasz, że stan twego zdrowia wyraźnie się poprawia pod wpływem rodzinnego powietrza, pozostań tam i módl się do dobrego Boga, aby był łaskaw uczynić Cię przynajmniej zdatnym do studiowania chociaż trochę i zrobienia tego, co jest konieczne, by przygotować się do kapłaństwa według najnowszych przepisów2.
Nie wiem, jakie zamiary ma Pan Bóg w tym, że chce Cię prawie zmusić do pozostawania w rodzinnym domu. Niemniej jednak, z czcią się odnoszę do tych zamiarów, mając nadzieję, że sprawa zostanie rozwiązana.
Jezus i Maryja niech będą z Tobą; niech Cię pocieszają! obdarzają Cię łaską niesienia krzyża w taki sposób, abyś otrzymał wieniec zasługi.
Z mej strony błogosławię Cię z ojcowską hojnością.
Najżyczliwszy Ci w Panu
brat Benedykt minister prowincjalny, kapucyn
2 7 września 1909 r. Kongregacja Spraw Zakonnych ustaliła, że w poszczególnych przypadkach studia kościelne odbyte prywatnie mogą być ważne w określonych sytuacjach do otrzymania sakramentu kapłaństwa.
151
Brat Pio z Pietrelciny do ojca Benedykta z San Marco in Lamis
* Prośba o dyspensę do otrzymania święceń kapłańskich. — Wielkie pragnienie składania Świętej Ofiary.
Pietrelcina, 22 stycznia 1910 J.M.J.F [Jezus, Maryja, Józef, Franciszek]
Najczcigodniejszy Ojcze!
Moje wydatki na leczenie w tym miesiącu dochodzą do 17,60 lirów3. Stan mojego zdrowia, dzięki niebu, poprawia się zadowalająco; odnosi się to szczególnie do żołądka.
Od długiego czasu próbuję stłumić bardzo gorące pragnienie mojego serca, lecz przyznaję, że te wszystkie wysiłki jedynie do tego posłużyły, by uczynić to pragnienie bardziej żarliwe. Dlatego chcę zwierzyć się z tego pragnienia Temu, który jest w stanieje zaspokoić.
Wiele osób, którym - jak sądzę - znane są ostatnie decyzje Stolicy Świętej, zapewniło mnie, że jeśli Ty prosiłbyś o dyspensę w sprawie moich święceń, wyjaśniając mój obecny stan zdrowia, to wszystko można by o-trzymać4.
Jeśli więc wszystko zależy od Ciebie, o Ojcze, nie przedłużaj mojego pragnienia tego tak wielkiego dnia!
Tak więc, jeśli Najwyższy Bóg w Swym miłosierdziu zdecydował, jak mam tego nadzieję, żeby uwolnić moje ciało od cierpień przez skrócenie mojego wygnania na ziemi, umrę bardzo zadowolony, ponieważ nie pozostawia mi tutaj na ziemi żadnego innego pragnienia.
Mam nadzieję, że moje błagania skierowane do Ojca, który pociesza, nie pozostaną bez skutku. Tymczasem Ty wybacz mi moją wścibską skromność.
Ojciec Pio regularnie przysyłał sprawozdanie z wydatków na leczenie, które pokrywała kuria prowincjalna. To spowodowało późniejsze nieporozumienia, które we właściwym czasie zostarj' dostatecznie wyjaśnione (zob. List 9, 60, 61).
4 Zgodnie z prawem kanonicznym, by otrzymać święcenia kapłańskie, należało mieć ukończone 24 lata. Ojciec Pio w tym czasie miał dopiero 23 lata, a więc była wymagana od kompetentnych władz odpowiednia dyspensa (zoh / ni 9, przypis 16).
152
Składam Ci uszanowanie i całuję rękę, pokornie prosząc o Twoje ojcowskie błogosławieństwo. Polecam się raz jeszcze. — "
Twój najposłuszniejszy brat Pio
Brat Pio do ojca Benedykta
* Czuje się poważnie chory. Stała gorączka, obfite pocenie się, bóle w klatce piersiowej. - Nie ma nadziei na powrót do zdrowia. - Wielkie pragnienie śmierci.
Pietrelcina, 14 marca 1910
J.M.J.F.
Drogi Ojcze Prowincjale!
Otrzymałem Twój tak bardzo drogi i upragniony list5, a w tym samym czasie również Twoją miłość; jest mi tylko przykro, że nie mam odpowiednich słów, aby podziękować Ci za nią w sposób godny tak, jak zasługujesz. Lecz to, co mnie bardziej boli, to bycie niezdolnym do okazania mojej wdzięczności czynami tak, jakbym pragnął. Mam jednak nadzieję, że z tego poniżenia, które Pan zsyła na mnie, wydobędę nieco dobra.
Następnie, pragniesz znać stan mojego zdrowia; oto zaspokajam twe pragnienie. Dzięki niech będą Panu Bogu, bo prawie wcale nie miałem torsji od Bożego Narodzenia; poprzednio natomiast nie mogłem przyjmować niczego, z wyjątkiem zwykłej wody. Czuję również, że siły na tyle mi wróciły, iż mogę trochę spacerować bez większych trudności. Gorączka jednak nie chce mnie opuścić i prawie codziennie „składa mi wizytę" pod wieczór, a po niej następuje obfite pocenie się. Kaszel i bóle w klatce piersiowej oraz w plecach są takie, że sprawiają mi ciągle cierpienie większe niż cokolwiek innego.
Powinienem bardzo dziękować Panu Bogu za siłę, którą mi daje, abym znosił te wszystkie dolegliwości z poddaniem się i cierpliwością. Od pewne-
Nie mamy tego listu. Z kontekstu odpowiedzi wynika, że ojciec Benedykt powiadomił Ojca °io, iż zapłacił za lekarstwa i prosił także o nowe wiadomości odnośnie do jego fizycznego zdrowia.
153
go czasu czuję, że nic tu na ziemi już mnie więcej nie pociąga. Myśl o u-zdrowieniu po tych wszystkich burzach, które Najwyższy zsyła na mnie, wydaje mi się snem; co więcej - słowem bez sensu. Przeciwnie, myśl o śmierci wydaje się bardzo mnie pociągać i przeczuwam, że wkrótce umrę6. Nie znam przyczyny tego wszystkiego i zwracam się do Ciebie o wyjaśnienie. Następnie, nie mogę ukryć przed tak dobrym Ojcem, którego kocham i z tego powodu uważam się za bardzo szczęśliwego, ze jestem trochę przygnębiony widząc, ze niektóre moje nadzieje sąjakby płonne, nadzieje, które były dotychczas częścią mojego pocieszenia7. A teraz prawie mi żal, że na próżno pielęgnowałem te nadzieje. Lecz niech się dzieje wola Boga! Przesyłam najlepsze życzenia z okazji imienin8 i życzę bardzo szczęśliwych Świąt Wielkiej Nocy, ubogaconych wszystkimi błogosławieństwami z nieba. Na koniec, całuję Twe ręce i proszę Cię o ojcowskie błogosławieństwo. Podpisuję się
Twój najposłuszniejszy brat Pio
Brat Pio do ojca Benedykta
* Pisze, będąc w łóżku z wysoką gorączką
Pietrelcina, 18 kwietnia 1910 J.M.J.F.
Drogi Ojcze Prowincjale!
Moje wydatki podczas tego okresu dochodzą do 17,85 lirów. Piszę to w łóżku, w którym jestem od kilku dni z dość wysoką gorączką. Lekarz pociesza mnie, mówi, bym na razie się nie martwił.
6 Pragnienie śmierci zajmuje ważne miejsce w duchowości Ojca Pio Zob Wprowadzenie, I,2
7 Wydaje się, że nawiązuje do swej nadziei, która była „próżna", aż do momentu otrzymania dyspensy w sprawie wieku potrzebnego do święceń kapłańskich
Ojciec Pio nigdy nie zaniedbał wysłania życzeń swemu kierownikowi duchowemu z okazji jego imienin-21 marca W 1910 r Wielkanoc przypadała 27 marca
154
i Nie zapomnij, Drogi Ojcze, polecać mnie Panu w swoich modlitwach, zwłaszcza w czasie mszy świętej.
Proszę, przyjmij moje głębokie wyrazy szacunku, a jednocześnie bądź tak dobry i pobłogosław mnie.
Twój najposłuszniejszy brat Pio
Brat Pio do ojca Benedykta
* Ciężki stan chorobowy - Wielkie poddanie się Bogu za wstawiennictwem Matki Bożej.
Pietrelcina 26 maja 1910
J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze Prowincjale!
Pobudzony pragnieniem przekazania Ci wiadomości o mnie przesyłam ten list.
Wygląda na to, że ogólny stan mojego zdrowia jest bez zmian, z tą tylko różnicą, że bóle w klatce piersiowej wydają się być od kilku dni bardziej uporczywe. Nie znam przyczyny tego i w milczeniu wielbię i całuję rękę Tego, który mnie uderza, wiedząc dobrze, że On sam jest Tym, który z jednej strony mnie trapi, a z drugiej pociesza. Moją jedyną boleścią, mój Ojcze, jest to, że nie mam odpowiednich środków, by móc podziękować naszej pięknej Maryi Pannie, przez której wstawiennictwo niewątpliwie otrzymałem t? wielką siłę od Pana, aby znosić ze szczerym poddaniem się tak wiele cierpień, którym jestem poddawany z dnia na dzień.
Nawet w tym momencie wydaje mi się, że jestem gotów przyjąć jakąś kolejną udrękę, którą Pan zechce zesłać na mnie. Nie sądzę, bym tę siłę o-trzymywał z tego świata. Mam nadzieję w końcu, że nie każesz mi dłużej
155
czekać na habit i książki o duchowej tematyce, które mi obiecałeś9, skoro wiesz, jak bardzo są mi potrzebne.
Odnośnie do najbliższej przeszłości, to kilka dni temu czułem się lepiej i miałem kilka lekcji z teologii moralnej - również dlatego, by się rozerwać trochę - z księdzem, który jest moim spowiednikiem10. Aprobujesz to, czy też nie? Czy mogę kontynuować to w przyszłości?
Moje wyrazy szacunku i pozdrowienia dla Ojca Augustyna11, którego oczekiwałem kilka dni temu. Całuję Ci rękę, prosząc o Twoje błogosławieństwo, pozostaję
Twoim najposłuszniejszym synem brat Pio
Brat Pio do ojca Benedykta
* Zaproszenie do wygłoszenia kazań podczas triduum ku czci Najświętszej Maryi Panny, Matki Wolności. - Narzekanie, że nie spełniłem jego prośby i nie przesłałem mu odpowiedzi.
Pietrelcina, l czerwca 1910
J.M.J.F.
Najczcigodniejszy Ojcze Prowincjale!
Z polecenia tego Czcigodnego Księdza Proboszcza Don Salvatore Pan-nullo12 i komitetu obchodów świąt Najświętszej Maryi Panny, Matki Wolno-
Jest bardzo prawdopodobne, że ta obietnica została dana w osobistej rozmowie wtedy, kiedy ojciec Benedykt przebywał w Pietrelcinie (zob. List 6). Nie wiemy, jakie książki o duchowej tematyce mu obiecał.
10 Ksiądz Józef Maria Orlando urodził się w Pietrelcinie 11 listopada 1831 r. i zmarł tam 7 marca 1916 r. Był bardzo inteligentny, ale z powodu przykrej sytuacji w rodzinie popadł w chorobę umysłową, która od czasu do czasu powracała (zob. List 245). Był również bardzo miłosierny i nigdy nie kładł się spać, jeżeli najpierw nie rozdał - jako jałmużny - tego, co zarobił w ciągu dnia.
'' Ojciec Augustyn z San Marco in Lamis. Zob. Wprowadzenie, II, 2.
156
ści13, piszę do Ciebie ten list, prosząc, abyś był uprzejmy przyjąć zaproszenie do głoszenia tutaj kazań z okazji uroczystości Najświętszej Maryi Panny, które odbędą się w pierwszą niedzielę sierpnia.
Mam Cię powiadomić, że oprócz niedzieli, kazania są także głoszone w piątek i sobotę wieczorem, zgodnie z tutejszym zwyczajem; tematy są pozostawione do twojego wyboru.
Ksiądz Proboszcz i komitet obchodów spodziewają się, że niewątpliwie przyjedziesz, okazując Im szacunek i sprawiając przyjemność słuchania Twoich bardzo dobrych kazań. Przez Swoją obecność i Swoje kazania przyczynisz się do tego, że uroczystość będzie wspanialsza.
Oczekują uprzejmie na Twoją odpowiedź, która upewni Ich o tym, że przyjedziesz.
Ksiądz Proboszcz był bardzo zasmucony, że nie złożył Ci uszanowania i nie ucałował ręki, jak powinien był to zrobić, kiedy byłeś tutaj14, ponieważ przebywał w Benevento. Po powrocie powiedziałem mu o Twojej wizycie.
W sprawie mojego stanu zdrowia, nie sądzę, że jest jakaś wielka zmiana, pomijając to, że jestem zasmucony, ponieważ nie otrzymałem miłosiernego wsparcia, o które prosiłem i nie mam od Ciebie nawet jednego zdania w odpowiedzi.
Całkowicie poddaję się woli Bożej, co do utrapień, które wzrastają w stosunku do mnie z dnia na dzień.
Oczekuję wkrótce wiadomości od Ciebie; przesyłam Ci wyrazy szacunku od Księdza Proboszcza i mojej rodziny. Całując Twoją rękę, pozostaję
Twoim najposłuszniejszym brat Pio
Ksiądz Salwator Maria Pannullo, urodzony w Pietrelcinie 7 stycznia 1849 r. by) proboszczem w swojej rodzinnej miejscowości od września 1901 r. aż do swojej śmierci, która nastąpiła 26 stycznia 1926 r. Znał i kierował Ojcem Pio ze szczególną miłością już od czasu, gdy ten był ministrantem; robił to także dlatego, że matka chłopca, Maria Józefa, powierzyła mu go. Kiedy Ojciec Pio powrócił do domu i tam przebywał, z ogromnym zaufaniem dzielił się z nim swoimi radościami i smutkami (poufale nazywał go „wujem Torę"), aby otrzymać jego rady i sugestie. Imię tego księdza będzie często powracało w tych listach.
Święto Najświętszej Maryi Panny, Matki Wolności, patronki Pietrelciny, jest uroczyście obchodzone w pierwszą niedzielę sierpnia i ponownie 3 grudnia.
Pietrelcina jest położona przy linii kolejowej Campobasso - Benevento. Aby odwiedzić klasztor w Montefusco, prowincjał, ojciec Benedykt, kiedy wracał z Campobasso, musiał być w klasztorze w Morcone i Pietrelcinie; chętnie korzystał z okazji, aby chociaż krótko porozmawiać z Ojcem Pio.
157
Brat Pio do ojca Benedykta
* Czuje, że z pogorszeniem stanu zdrowia wzrasta pragnienie uwolnienia się z kajdan ciała. - Udręka z tego powodu, że me wyspowiadał się dobrze z grzechów popełnionych w życiu świeckim; prosi o radę w sprawie odbycia spowiedzi generalnej.
Pietrelcina, 20 czerwca 1910
J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze!
Przesyłam Ci ten list drżącą ręką i ze zbolałym sercem, ażeby powiadomić Cię nie tylko o stanie fizycznym mojego zdrowia, ale także o stanie ducha, który wydaje mi się całkowicie godny politowania.
Powstrzymuję się od mówienia na temat mojego zdrowia, gdyż powtarzające się dolegliwości, które nie chcą mnie opuścić, nie tylko nie zmniejszają mojej ufności pokładanej w mojej Niebiańskiej Matce i w Jej Synu Jezusie Chrystusie, co do rychłego uwolnienia się z kajdan tego nędznego ciała, ale coraz bardziej ją wzmacniają.
Przechodzę więc do powiedzenia Ci tego, co mnie skłania do napisania niniejszego listu. Od wielu dni czuję ciągły niepokój sumienia z powodu mojego minionego życia - tak źle spędzonego. Lecz to, co rozdziera moje serce i bardzo mnie dręczy, to myśl, że nie jestem pewny czy wyznałem wszystkie grzechy minionego życia, a jeszcze i to, czy wyspowiadałem się z nich dobrze, czy też nie. Mój Ojcze, potrzebuję pomocy, która uspokoi wzburzone fale mojego ducha, ponieważ, wierz mi, ta myśl zabija mnie; nie wiem, za czym się opowiedzieć. Chciałbym odbyć generalną spowiedź świętą, ale nie wiem, czy to będzie dla mnie dobre, czy złe. Pomóż mi, o Ojcze! Nie opuszczaj mnie! Błagam Cię o to z miłości do naszego Drogiego Jezusa! Jestem gotowy zrobić wszystko, co Ty mi powiesz.
Nadal odczuwam czasem pokusę, aby opuszczać codzienną Komunię świętą, ale jeżeli chodzi o przeszłość, to zawsze odnosiłem zwycięstwo. Wszystko niech będzie na chwałę Jezusa Chrystusa. Jak mógłbym żyć, mój Ojcze, nawet gdybym tylko w jeden dzień nie przyjął Pana Jezusa?
158
Tymczasem nie mogę zrozumieć, jak takie obawy i strapienia mogą istnieć w sercu, które woli ponieść śmierć tysiąckrotnie, niż zdecydować się na grzech. W tych torturach serca odczuwam większą ufność wobec Boga. Jestem tak przepełniony żalem za moje grzechy, że przeżywam chwile nieustannego męczeństwa.
Wśród tego cierpienia, które - powiedziałbym - jest prawie nieograniczone, nie mam innego pocieszenia z wyjątkiem płaczu, który przynosi mi ulgę i uśmierza ból.
Błogosław mnie, o mój Ojcze, i módl się za mnie!
Twój brat Pio
Brat Pio do ojca Benedykta
* Ostry ból w lewym płucu; me może mówić. - Dziękuje Jezusowi Chrystusowi, który w ten sposób go uderza. — Pan Jezus się ukrywa. — Obawa, że nie zwycięży kusiciela.
Pietrelcina, 6 lipca 1910
J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze!
Od kilku dni dręczy mnie mocny ból u dołu lewego płuca. Być może Jezus faktycznie tym razem uczyni to [zabierze z tego świata] ze mną. Ten nowy ból jest najostrzejszy z wszystkich innych. Sprawia, że jestem prawie bez sił, aby zrobić cokolwiek, a czasem to nawet mówię z trudem.
Niech będzie błogosławiona ręka naszego Kochanego Jezusa, ręka, która uderza mnie i sprawia, że jestem godzien bez żadnej mojej zasługi cierpieć nieco z miłości do Niego - dla zadośćuczynienia tylu moich win!
Otrzymałem Twój ostatni krótki list15, który przyniósł bardzo wielką ulgę dla mojego tak bardzo wzburzonego ducha. Lecz niestety, mój Ojcze, każdy dzień nie jest dla mnie taki sam! Nowa chmurka nadciągnęła, aby zaciemnić horyzont mojej duszy. Książę ciemności rozpoczyna nową wojnę
15 Nie mamy tego listu.
159
przeciwko mnie; pokonany przez moje posłuszeństwo wobec Ciebie - wyznaję szczerze, że to nie jest moją zasługą - prowadzi kolejną, nie mniej zażartą bitwę przeciwko mnie.
Za niezliczonymi pokusami, którym jestem poddawany z dnia na dzień, pozostaje we mnie wątpliwość, która niepokoi mój umysł: czy rzeczywiście je odrzuciłem.
Płaczę i lamentuję wiele z tego powodu u stóp Jezusa w Najświętszym Sakramencie, ale wydaje mi się czasem, że Jezus ukrywa się przed moją duszą.
Pióro jest bezsilne, aby opisać to, co dzieje się w mojej duszy w tych momentach ukrywania się Pana Jezusa. Znacznie częściej niż dotąd, kiedy zbliża się Komunia święta, złośliwy wróg sprawia, że mam wątpliwości czy odrzuciłem pokusy czy też nie zrobiłem tego. Mój Ojcze, to są momenty bardzo wielkiej walki - och, jakiej siły muszę użyć, by nie pozbawić się tak wielkiej pomocy. A Ty, Ojcze, jak to widzisz? Czy to diabeł wznieca to wszystko, czy też ja oszukuję samego siebie? Proszę, powiedz mi, jak powinienem się zachowywać.
Mój Ojcze, powtarzam raz jeszcze, że wolałbym tysiąc razy umrzeć, niż rozmyślnie obrazić tak dobrego Boga. Gdyby to było w mojej mocy, chętnie i raz na zawsze, zrobiłbym wiązankę ze wszystkich moich złych skłonności, aby wręczyć ją Panu Jezusowi, by raczył ogniem Swej Boskiej Miłości wszystkie je spalić. Pobłogosław mi.
Twój brat Pio
160
Ojciec Benedykt do Brata Pio
* Dyspensa do otrzymania święceń kapłańskich.
San Marco la Catola, 6 lipca 1910
Najdroższy Bracie Pio!
Otrzymałem dyspensę odnośnie do wieku16 i około 10 czy 12 sierpnia możesz być wyświęcony na kapłana, jeżeli taka będzie wola Boga.
Około połowy tego miesiąca powinieneś udać się do Morco-ne'7,(napiszę w tej sprawie) i tam przygotować się, ucząc się obrzędów Sakramentu kapłaństwa.
Być może, że załatwię, iż zostaniesz wyświęcony przez Księdza Biskupa z Lucery, któremu polecę Cię, prosząc Go o łatwy egzamin.
Napisz mi długi list i powiedz, czy przepędziłeś te bezsensowne i dręczące pokusy. Wiesz, jak bardzo Cię kocham i jak bardzo chcę wiedzieć wszystko o Tobie; bądź więc posłuszny bez zwlekania.
Błogosławię Cię i życzę Ci pełni świętej łaski.
Najbardziej kochający w Panu
brat Benedykt ; <x niegodny minister prowincjalny
Czy potrzebujesz pieniędzy na lekarstwa?
Ojcu Pio brakowało 9 miesięcy do ukończenia 24 roku życia. Kongregacja udzieliła dyspensy l lipca 1910 r. Ojciec Pio został wyświęcony 10 sierpnia nie przez biskupa Lucery, Wawrzyńca Chieppa, lecz przez biskupa Pawła Schinosi w Benevento (zob. Listy 15 i 16).
Morcone, położone na wysokości 683 m n.p.m. ma ok. 9 tyś. mieszkańców; znajduje się w Uległości 37 km od Benevento i mniej niż 30 km od Pietrelciny. Klasztor kapucynów został tam ^łożony w 1603 r. Byt dwukrotnie zamykany przez władze cywilne w czasie ostatniego stulecia, lecz został ponownie otwarty w 1887 r. Jest to klasztor nowicjacki dla zakonnej prowincji Foggii. 2°b. TOMMASO DA MORCONE OFMCap., Morcone., Foggia 1964, s. 105 - 115.
161
10
Ojciec Benedykt do Brata Pio
Polecenie wyjazdu do Morcone, aby przygotować się do święceń kapłańskich.
San Marco la Catola, 14 lipca 1910
Mój Najdroższy Synu!
Ojciec Augustyn został zobowiązany zawieźć Cię do Morcone.
Powie Ci wszystko to, co uważam, że jest potrzebne do twoich świę-
ceń18.
Czuj się pocieszony i odrzuć utrapienia i skrupuły, które wróg próbuje wzniecać. Obawa o grzechy jest bezpodstawna, ponieważ Pan Bóg i Najświętsza Dziewica ochraniają Cię w czasie niebezpieczeństw.
Powtarzam, że mówię Ci prawdę i mówię z pełnią mej władzy. Twój umysł przyćmiony ciemnościami wroga nie może już tak widzieć rzeczy, jakimi są w rzeczywistości przed Bogiem.
Pozdrawiam Cię i błogosławię.
Najbardziej kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
Ojciec Augustyn przybędzie tam 17 lub 18.
18 Wyjechał z Pietrelciny do Morcone 21 lipca i - jak przeczytamy w następnym Liście ~ ojciec Augustyn z San Marco in Lamis nie towarzyszył mu.
162
11
Brat Pio do ojca Benedykta
* Udaje się do Marcom, lecz natychmiast stan zdrowia się pogarsza i przełożony pozwala mu wrócić do Pietrelciny.
Morcone, 22 lipca 1910
Najdroższy Ojcze Prowincjale!
Wczoraj - zgodnie z posłuszeństwem - udałem się do Morcone razem z ojcem Eugeniuszem19, który przyjechał, aby zabrać mnie z Pietrelciny. Muszę jednak powiedzieć Ci szczerze, że po jednym dniu pobytu w Morcone poczułem się natychmiast znacznie gorzej i to tak bardzo, że - pisząc teraz - jestem w łóżku z powodu słabości, która powstała na skutek nawrotu tor-sji20.
Sprawy tak się przedstawiają: jestem zmuszony powrócić do rodzinnego domu, by zdrowie jeszcze bardziej mi się nie pogorszyło. Co do obrzędów, których mam się nauczyć, będę mógł to zrobić u księdza w mojej parafii, który spontanicznie zaoferował pomoc.
W sprawie egzaminów staraj się, abym je zdał możliwie najwcześniej.
Pobłogosław mnie.
Twój biedny brat Pio
Ojciec Eugeniusz z Pignataro Maggiore (Caserta) przebywający wówczas we wspólnocie w Morcone, ur. się 3 kwietnia 1882 r. Był później sekretarzem prowincjalnym, a w czasie I wojny światowej kapelanem wojskowym Czerwonego Krzyża. Zmarł we Frascati 20 stycznia 1926 r.
Faktycznie, przy końcu listu na tej samej stronicy czytamy następującą wiadomość od ojca Tomasza z Monte SanfAngelo, mistrza nowicjatu i wikarego klasztoru: „Czcigodny Ojcze, biedny brat Pio leży w łóżku z gorączką 39,5, wymiotuje wszystko; dlatego zdecydował się wyjechać stąd i już powrócił do domu. Współczułem mu. By nie poczuł się gorzej, pozwoliłem mu wyjechać, zakła-c, że na to się zgodzisz. Z wyrazami szacunku oddany sługa". Ojciec Tomasz z Monte Sant' lo (Foggia), ur. 13 lipca 1872 r. był mistrzem nowicjatu Ojca Pio; ten obowiązek spełniał przez Prawie piętnaście lat. Był także radnym prowincjalnym i jako kustosz dwa razy brał udział w Kapitu-le generalnej. Zmarł 29 lipca 1932 r.
163
12
Ojciec Benedykt do Brata Pio
Pobyt poza klasztorem. - Przygotowania do święceń kapłańskich. - „Twoje cierpienia nie są karą, lecz środkami zasługi, którą Cię Pan obdarza". -„ Zachęcam Cię do świętej rezygnacji". - Prawdopodobne spotkanie.
San Marco la Catola, 26 lipca 1910
Najdroższy Bracie Pio!
Jak się czujesz teraz? Jest mi przykro, lecz oddaję cześć wzniosłym postanowieniom Pana Boga, który na pewno z powodu Swego niewypowiedzianego miłosierdzia nie pozwala Ci żyć w klasztorze, do którego On sam z wielką łaskawością Cię powołał. Być może chce, abyś był na wygnaniu w świecie pod warunkiem, że całą swoją ufność i radość życia złożysz w Nim samym. Niech będzie uwielbiony!
Napisałem już do Księdza biskupa sufragana z Benevento w sprawie Twoich egzaminów. Niech Ksiądz proboszcz uczy Cię obrzędów mszy świętej, a w tym czasie niech skontaktuje się bezpośrednio z Kurią, aby ustalić datę egzaminów. To powinno być zrobione bez opóźnień, ponieważ jeśli Jego Ekscelencja21 nie udziela święceń - jak zwykle - przed 12 sierpnia! nie będzie łaskaw udzielić święceń prywatnie, wtedy trzeba otrzymać pismo Wolny od przeszkód i wysłać je do mnie, abym mógł doręczyć je temu biskupowi, któremu Cię przedstawię.
Napisz do mnie natychmiast i powiedz mi jak rozwija się Twoje wewnętrzne życie. Z mojej strony powtarzam to, co powiedziałem Ci ostatnim razem, a mianowicie, że Twoje próby nie są karą, lecz środkami zasługi, którymi Cię Pan obdarza, a mroki, które męczą Twoją duszę pochodzą od kusiciela, który chce Cię zasmucić. Nie ma tutaj win, zwłaszcza jeśli chodzi o świętą czystość, a Pan Jezus jest bardzo zadowolony z twojej duszy, którą zamierza oczyścić i ubogacić tyloma próbami.
Zachęcam Cię do świętej rezygnacji wśród burz i pamiętaj, że im bardziej dusza zbliża się do Boga, tym bardziej jest dręczona przez wroga: Synu,
-' Arcybiskup Benevento mons. Bonazzi (zob List 188). Według przepisów wówczas obowiązujących, święceń powinien udzielać biskup ordynariusz, chyba że z jakiejś słusznej przyczyny nie mógłby albo nie chciałby tego zrobić. Kandydat do święceń powinien otrzymać dokument zwany Wolny od przeszkód.
164
jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszą na doświadczenie! (Syr2, 1).
Posyłam Ci 15 lirów; posłałbym więcej, gdybym miał je do dyspozycji, przyjadę na początku sierpnia i jeśli więcej będziesz potrzebował, to Ci dam.
Nie zapomnij polecać mnie Panu, w zamian za wielką miłość, jaką mam dla Ciebie.
Najbardziej kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
13
Brat Pio do ojca Benedykta
* Stan zdrowia poprawia się. - Cierpi duchowo i tęskni za końcem tego wygnania. — Pan pociesza go i zachęca do pójścia drogą krzyża.
Pietrelcina, 29 lipca 1910
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Obecnie, dzięki niebiosom, czuję się troszkę lepiej, a stan żołądka stopniowo poprawia się. Nie będę mówił o moich innych dolegliwościach; są zbyt uporczywe. Niech Bóg będzie uwielbiony!
Lecz kiedy, mój Ojcze, zakończy się moje wygnanie? Przykro mi, ale jestem poddany woli nieba. Niech się wypełnią wobec mnie plany Boże, by tylko nasz Drogi Jezus był w nich uwielbiony. W pewnych chwilach moja dusza cierpi bardzo i gdyby nie było sporadycznej przerwy w tej męce, kto wie, co stałoby się ze mną. Tak, mój Ojcze, ten nasz Miłosierny Pan spieszy roi z pomocą, kiedy doświadczenie jest bardzo ciężkie, i On - Kochający Ojciec - równocześnie pociesza mnie i dodaje odwagi, aby ciągle biec dro-§ą Krzyża. To prawda, że cierpię, lecz nie narzekam, ponieważ Jezus tego Pognie. Błogosław mnie.
Twój biedny Brat Pio
165
Ksiądz proboszcz pojechał dzisiaj do Benevento na rozmowę z Księ. dżem Biskupem Sufraganem22, aby dowiedzieć się, kiedy zechce mnie przeegzaminować.
14
Brat Pio do ojca Benedykta
Zdanie egzaminów potrzebnych do otrzymania święceń kapłańskich. -Prawdopodobny wyjazd ojca prowincjała na święcenia kapłańskie.
Pietrelcina, 31 lipca 1910
J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze!
Wraz z Księdzem Proboszczem byłem w Benevento wczoraj, aby zdawać egzamin. Egzaminatorzy byli zadowoleni z wyniku. Ksiądz Arcybiskup23 jest poza diecezją, w Cava dei Tirreni. Wikariusz generalny powiedział nam, że napisze do Księdza Arcybiskupa w sprawie dokumentu Wolny od przeszkód, a następnie Ci go prześle. Ksiądz Proboszcz chce znać dzień i godzinę Twojego przyjazdu, żeby kogoś posłać, by przywiózł Cię ze stacji24. W tej chwili czuję się nieco gorzej, być może z powodu wczorajszej podróży.
W nadziei spotkania z Tobą wkrótce, proszę o Twoje błogosławieństwo.
Twój biedny brat Pio
22 Mons Józef Loiacono, ur. w Tropea 11 listopada 1892 r; 4 listopada 1918 r. został mianowany biskupem Ariano Irpino; zm 13 marca 1945 r.
23 Mons. Benedykt Bonazzi; zob. List 188.
24 Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy ojciec Benedykt rzeczywiście przybył do Pietrelciny-
166
15
Ojciec Augustyn z San Marco in Lamis do Ojca Pio z Pietrelciny
(Gratulacje. - Wygłosi kazanie w czasie prymicyjnej mszy świętej Ojca Pio. Morcone, 10 sierpnia 1910 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze Pio!
Zwracam się do Ciebie w ten sposób, ponieważ będziesz już księdzem, kiedy to otrzymasz.
Tylko Ty sam możesz sobie wyobrazić, jaką to mi sprawia radość i z jaką miłością przesyłam Ci moje gratulacje.
Ojciec prowincjał powiedział mi, abym przyjechał wygłosić kazanie w czasie mszy świętej25.
Przyjadę pociągiem o godz. 7°° w sobotę wieczorem. Proszę, wyślij kogoś na stację. Będę musiał wyjechać w niedzielę natychmiast po obiedzie, ponieważ w poniedziałek (święto Wniebowzięcia) muszę wygłosić specjalne kazanie w Morcone. Do zobaczenia.
Moc gratulacji również od ojca gwardiana i innych współbraci.
Z całego serca,
zawsze cały Twój brat Augustyn, kapucyn
„Byłem w Morcone, aby wygłosić kazanie i pojechałem do Pietrelciny z polecenia ojca Prowincjała, gdzie wygłosiłem kazanie na prymicyjnej mszy świętej" AGOST1NO DA SAN MARCO IN LAMIS, Notizie su Podrę Pio IV, f, lv; Diano, s. 198. Ojciec Pio został wyświęcony na księdza w środę 10 sierpnia 1910 r. w kaplicy katedralnej w Benevento przez mons. Pawła Schmosi (zm 15 VII 1921), tytularnego arcybiskupa Marcianopoli.
167
16
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Wielka radość. - Wściekłość szatana. - Nieczyste pokusy i pogarda dla nich.
Pietrelcina, 17 sierpnia 1910
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Od kilku dni czuję się nieco gorzej i być może głównym powodem tego jest minione wzruszenie, na które mój duch był narażony w tych dniach.
To jest także powód, który przeszkodził mi w napisaniu do Ciebie wcześniej, jak to było moim obowiązkiem.
Otrzymałem Twoje „partercipazioni"26 i nie mam odpowiednich słów, aby Ci podziękować za tak delikatną miłość. Moje serce jest napełnione po brzegi radością i czuje się ciągle coraz bardziej przygotowane na przyjęcie jakiegokolwiek cierpienia, byleby tylko podobać się Panu Jezusowi.
Jest także prawdą, że demon nie może powstrzymać się od swoich wysiłków, by zmusić mnie do utraty pokoju duszy i zmniejszyć wielką ufność, którą mam w Boże miłosierdzie. Próbuje osiągnąć to głównie przez nieustanne pokusy przeciw świętej czystości, które wzbudza w mojej wy-
-6 Ojciec Pio używa tutaj wyrażenia „partecipazioni", którym określa pamiątkowe obrazki, przysłane Mu przez ojca Benedykta z okazji święceń z następującą dedykacją: „Dla Ukochanego Alumna kapucyńskiej prowincji Świętego Anioła, Najmilszego Ojca Pio z Pietrelciny w szczęśliwym dniu pierwszej mszy świętej z Życzeniami, by Bóg miał Go w niebie tak, jak on Oo ma w swych dłoniach na ziemi, prosząc, aby pamiętał o tym, który ma prawo do jego uczuć". Brat Benedykt z San Marco in Lamis, minister prowincjalny. Beneyento, święto św. Wawrzyńca, 10 sierpnia 1910.
„Święty Anioł" - to jest św. Michał Archanioł, patron kapucyńskiej prowincji Foggia.
Ojciec Pio napisał na swój prywatny użytek następującą myśl - pamiątkę swych święceń kapłańskich: O Królu, daruj mi duszę moją, o którą CIĘ proszę i lud mój, za którym się przyczyniam (wg Wlg Est 7,3).
Pamiątka mojej pierwszej mszy świętej. Jezu, moje pragnienie i moje życie. Dzisiaj drżący Ciebie unoszę w tajemnicy miłości. Obym był z Tobą dla świata Drogą. Prawdą, Życiem, a dlo Ciebie świętym kapłanem, doskonałą zertwą ofiarną. O. Pio, kapucyn. Zob. kopię w Lettere di Padre Pio. Pres. da S. Em. Giacomo card. Lercaro, Yicenza 1969, s. 24.
168
obraźni, a czasem także, kiedy po prostu patrzę na rzeczy, które nie nazywam świętymi, lecz które są co najmniej obojętne.
Postępując według Twej rady - śmieję się z tego wszystkiego, jako z rzeczy, o które nie należy się martwić. To tylko jednak mnie boli, że nie jestem pewny, czy w momencie pierwszego ataku wroga byłem gotowy do odparcia go. Niewątpliwie, kiedy obecnie robię rachunek sumienia, to widzę, że wolałbym najpierw umrzeć, niż rozmyślnie obrazić mojego Kochanego Jezusa nawet tylko jednym grzechem, choćby lekkim.
Powiedz mi chociaż trochę, jak mam postępować w tej sprawie. Możesz być pewien, że z pomocą Pana Boga będę Ci za to wdzięczny.
Na zakończenie, potrzebny jest mi kalendarz27 i to tylko po to, aby zobaczyć, w które dni nie można w sobotę odprawiać mszy świętej wotywnej o Niepokalanej i jakie wspomnienia świętych należy uwzględnić w czasie tej mszy świętej.
Módl się za mnie i błogosław mnie.
Twój biedny brat Pio
17
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Wielkie szczęście duchowe, z powodu którego chce tylko kochać i cierpieć.
Pietrelcina, 4 września 1910
l
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Z woli Pana Boga nadal czuję się bardzo źle, jeśli chodzi o moje zdrowie. Co jednak męczy mnie jeszcze bardziej, to te silne i ostre bóle w klatce piersiowej. Czasami są tak gwałtowne, że wydaje mi się, iż chyba rozerwą roi dosłownie plecy i klatkę piersiową. Jednak Pan Jezus nie zawodzi mnie w osładzaniu - od czasu do czasu - moich cierpień w inny sposób, miano-
27,
Ojciec Pio prosi o liturgiczny kalendarz, który podaje przepisy codziennego odmawiania
brewiarza i odprawianie mszy świętej.
l
169
wicie przez przemawianie do serca. O tak, mój Ojcze, jakżeż dobry jest Jezus wobec mnie! Och, jakżeż cenne są te chwile! To jest szczęście, do wyrażenia którego nie umiem znaleźć porównania, szczęście, którego Pan pozwala mi zakosztować prawie tylko wśród udręk.
W takich chwilach, bardziej niż kiedykolwiek, wszystko na tym świecie męczy mnie i ciąży; niczego innego nie pragnę, jak tylko kochać i cierpieć. Tak, mój Ojcze, nawet pośród wielkich cierpień jestem szczęśliwy, ponieważ wydaje mi się, że czuję, jak moje serce bije zgodnie z sercem Pana Jezusa. Wyobraź sobie teraz, jak wielkie pocieszenie powinna wlewać w serce świadomość posiadania - prawie na pewno - Pana Jezusa.
To także prawda, że jestem narażony na bardzo wielkie pokusy, lecz u-fam Bożej Opatrzności, że nie wpadnę w zasadzki kusiciela. Jest także prawdą, że Jezus Chrystus bardzo często się ukrywa, ale cóż to znaczy? Zawsze będę starał się, z Twoją pomocą, przebywać blisko Niego, ponieważ zapewniłeś mnie, że to nie są opuszczenia, lecz po prostu igraszki miłości.
Och, jak bardzo chciałbym mieć kogoś w takich momentach, kto by mi pomagał zmniejszyć niepokoje i uśmierzyć płomienie, które niepokoją moje serce!
Proszę, bądź tak uprzejmy i odpowiedz mi na to wszystko, jeżeli chcesz i jeśli Ci to nie sprawia trudności; zapewnij mnie o prawdzie tego wszystkiego, co Ci tutaj przedstawiłem.
Polecaj mnie Panu i błogosław mnie.
Twój brat Pio
Pozdrowienia, podziękowania i najlepsze życzenia dla Ojca lektora Augustyna za tak wiele dobra, które mi wyświadczył.
170
18
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Pan Bóg „ chce w pełni posiąść Moje serce ". - „ Poddaj się Jego porywom i nie obawiaj się. " — Znaki autentyczności.
San Marco la Catola, wrzesień 191028
Najukochańszy Synu!
Nie mam ani słów, ani odpowiednich uczuć, aby dziękować za dobroć Pana, za to, że z tak wielką miłością odnosi się do Ciebie i opiekuje się Tobą. Widzę jasno, że Cię wybrał, abyś był blisko Niego, chociaż w tym nie ma żadnej Twojej zasługi. Tymczasem możesz być pewny, że chce w pełni posiąść Twoje przebite bólem serce, jak Jego własne. Choroba, duchowe pieszczoty, święte płomienie, pokusy, oschłości i lamenty są wyrazami Jego niewymownej miłości. Kiedy diabeł próbuje przekonać Cię, że jesteś ofiarą jego ataków i że jesteś opuszczony przez Pana, nie zważaj na niego, ponieważ usiłuje Cię oszukać.
Chciałbyś mieć kogoś bliskiego w okresie, przez który przechodzisz i ja nie wiem, co bym zrobił, by móc widzieć Cię w klasztorze, właśnie tu, przy moim boku. Tymczasem, ponieważ jestem daleko, jedyną radą, którą mogę Ci dać, jest ta, byś nie czynił niczego innego, jak tylko to, czego Duch Święty pragnie dokonać w Tobie. Poddaj się Jego porywom i nie obawiaj się; On jest tak mądry, słodki i dyskretny, że nie czyni niczego innego, jak tylko to co jest dobre. Szczególnie wtedy, kiedy wewnętrzne rozkosze są połączone z głębokim i miłym uczuciem pokory, nie powinny wzbudzać żadnych podejrzeń; trzeba wówczas szeroko otwierać serce, aby je przyjmować.
Módl się za mnie, który Cię błogosławię całym sercem. Przekaż wyrazy szacunku Księdzu proboszczowi i rodzinie.
Najbardziej kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
Brak daty. Na kopercie jest napisane 1911 ze znakiem zapytania. Wydaje się nam, że chodzi o odpowiedź na list Ojca Pio z 4 września 1910 r.
171
19
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Choroba i pokusy. Prosi, by nie został pozbawiony mojej korespondencji. ~ Chciałby mieć życiorys bł. Gabriela, pasjonisty.
Pietrelcina, l października 1910
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Od kilku dni czuję się gorzej niż zwykle i to jest dokładnie to, co przeszkodziło mi w napisaniu do Ciebie wcześniej. Ponieważ teraz czuję się trochę lepiej, to korzystając z okazji, wysyłam do Ciebie ten list, by przekazać Ci o mnie nowe wiadomości.
Nie mam słów, by wyrazić wdzięczność naszemu Drogiemu Panu Jezusowi, który daje mi taką siłę i odwagę w znoszeniu nie tylko wielu dolegliwości, które mi zsyła, lecz nawet nieustannych pokus, które dopuszcza i które z dnia na dzień stają się coraz liczniejsze. Te pokusy sprawiają, że drżę cały z obawy, by nie obrazić Pana Boga.
Mam nadzieję, że przyszłość, będzie przynajmniej podobna do przeszłości, to znaczy, że nie stanę się ich ofiarą. Mój Ojcze, ten rodzaj cierpienia jest zbyt ciężki dla mnie. Polecaj mnie Panu, by raczył zamienić je na jakieś inne, nawet je podwajając. Muszę przyznać jednak, że jestem zadowolony nawet pośród tych udręk, ponieważ sąjeszcze wielkie słodycze, których nasz Dobry Jezus pozwala mi kosztować prawie codziennie.
Drogi Ojcze, poproś Pana Jezusa raz jeszcze, aby uwolnił mnie szybko od więzów tego śmiertelnego ciała. Napisz do mnie, ponieważ przez Twoje rady wyświadczasz mi tak wiele dobra i powiedz mi raz jeszcze to, czego Pan Bóg chce od tego niewdzięcznego stworzenia.
Modlę się za Ciebie każdego ranka, abyś miał jeszcze nieco cierpliwości dla mnie. Och, jak wiele miałbym Ci do powiedzenia, lecz już nie mog? dłużej pisać!
172
Proszę, bądź tak dobry i przyślij mi książkę do nabożeństwa. Bardzo chciałbym przeczytać biografię bł. Gabriela, pasjonisty29. Proszę Cię także o inny uczynek miłości, a mianowicie o to byś pozwolił mi odprawiać mniej niż owych pięć mszy świętych, które co miesiąc odprawiam dla Ciebie30, ponieważ wydatki, które uprzejmi Dobroczyńcy ponoszą dla mnie są zbyt duże, zważywszy na ich niedostatek w obecnym czasie. Niewątpliwie, gdyby moja rodzina wiedziała o prośbie, z którą zwracam się do Ciebie, byłaby niezadowolona.
Ksiądz proboszcz i moja rodzina przesyłają Ci wyrazy uszanowania. A tymczasem, chociaż z daleka, nie przestawaj mnie błogosławić.
Twój brat Pio
20
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Dlaczego Pan Bóg zezwala na pokusy? - Odprawianie mszy świętych według intencji przełożonego prowincjalnego.
San Marco la Catola, 3 października 1910
Mój Najdroższy Synu!
Chcesz wiedzieć, czego Pan Jezus żąda od Ciebie? Odpowiedź jest łatwa. Chce pobudzić Cię jak ziarno, wstrząsnąć Tobą, wymłócić i oczyścić z plew, aby Twój duch mógł dosięgnąć czystości i niewinności, której On pragnie. Czy płótno mogłoby utrzymać swoją doskonałą czystość w szafie właściciela, gdyby najpierw nie zostało wyprane? Czy ziarno może być złożone w magazynie, jeśli nie jest oczyszczone z kąkolu albo plew?
Gabriel od Matki Bożej Bolesnej, który nazywał się Francesco Possenti, ur. l marca 1838 r.; zm 27 lutego 1862 r. Został beatyfikowany w 1908 r., a kanonizowany w 1920 r. Ojciec Pio prawdopodobnie prosił o biografię napisaną przez postulatom GERMANO DI S.STANISLAO CP, Pite
*' beato Gabriele.... Roma 1908.
Zgodnie ze Statutami kapucyńskiej prowincji Foggia, wydanymi w 1906 r., księża odpra-
*'ali każdego miesiąca dwie msze święte w swoich intencjach (bez przyjmowania jakiejkolwiek ofiary), pjęć - zgodnie z intencjami przełożonego, a pozostałe - w intencjach swoich własnych WsPólnot. Mając potrzebne pozwolenie, Ojciec Pio te ostatnie odprawiał w intencji ofiarodawców, "V zaradzić wydatkom, których przyczyną była jego choroba.
173
Więc tak jest również z kimś wybranym. Wiem, że pokusy wydają się raczej brudzić niż oczyszczać duszę, lecz jak mówi św. Franciszek Salezy, one są jak mydło, które, kiedy namydla pranie, wydaje się, że je brudzi, a w rzeczywistości je czyści. Niemniej, czynisz dobrze, pragnąc, by Pan Bóg zechciał uwolnić Cię od nich; ja również będę się o to modlił. Jednak nie powinieneś obawiać się, że Pan Bóg zostawi Cię na pastwę wroga. Wierz, że mu da taką siłę, aby dręczył Cię tyle, ile to służy Jego ojcowskim planom do oczyszczenia Twojej duszy. Dlatego bądź duchowo silny i radosny.
Nie mam biografii bł. Gabriela ani nie wiem, gdzie można ją znaleźć. Spróbuj, może Tobie samemu uda się ją znaleźć. Nie chcę pomniejszać liczby pięciu mszy świętych, ponieważ nie chcę pozbawiać Cię okazji do składania jałmużny zakonowi i dawania świadectwa wdzięczności. Jeśli więc Twoi Dobroczyńcy chcą ofiarować drobną dodatkową jałmużnę św. Franciszkowi, nie możesz tego odrzucać, po pierwsze dlatego, że zakonnik nie może zrezygnować z tego, co jest ofiarowywane, a po drugie, ponieważ nie powinien pozbawiać swoich krewnych możliwości wysłużenia sobie bardzo wielu łask u Pana Boga..
Pozdrawiam Cię, błogosławię po ojcowsku i ufam, że nie jestem zapominany w modlitwach tych wszystkich, którzy prawdziwie mnie kochają.
Najbardziej kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
Kiedy możesz, zawsze pisz do mnie.
174
l
21
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Nieustanna nawałnica pokus. - Obawa przed upadkiem. - .Blaga o listowną pomoc i przeklinanie wroga nawet z daleka.
Pietrelcina, 22 października 1910
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Kto uwolni mnie od utrapienia, w którym się znajduję? Zwłaszcza pokusy atakują mnie z wielką zawziętością. Udręczony jestem ogromnie nie tyle z po\vodu ciągłego gwałtu, który muszę sobie zadawać, lecz z powodu ich odrażającej i ciągłej wrogości oraz z wielkiej obawy, by nie obrażać Boga z minuty na minutę, ponieważ są momenty, w których właściwie znajduję się na skraju przepaści i mogę natychmiast upaść. Nawet w czasie godzin przeznaczonych na odpoczynek demon nie przestaje w różny sposób dręczyć mojej duszy.
Prawdą jest, że byłem silny aż do chwili obecnej i dzięki łasce Pana Boga nie uległem podstępom wroga, lecz kto wie, co może stać się w przyszłości? O jakże bardzo pragnąłbym otrzymać od Pana Jezusa chwilę spokoju. Niech się jednak w odniesieniu do mnie dzieje Jego wola!
Nawet z tak daleka nie zaniechaj wysyłać złorzeczeń temu naszemu wspólnemu wrogowi, aby mnie zostawił w spokoju. Zlituj się, błagam Cię i módl się do Pana Boga za mnie tak, jak ja to czyniłem i będę w zamian czynił za Ciebie, nie aby mnie zabrał z tego świata, kiedy będzie chciał, ale aby mnie zachował od zła. Proszę, pisz do mnie, jeśli nie masz nic przeciwko temu, ponieważ Twoje listy przynoszą mi wiele dobra.
Nie wiem, ile mszy świętych mam ofiarować za zmarłego ojca Klemensa31. Odprawiłem już jedną za jego piękną duszę.
Udziel mi błogosławieństwa.
Twój brat Pio
Ojciec Klemens z Morcone ur. 13 lipca 1827 r, zm. 28 sierpnia 1910 r Zgodnie z Konsty-VcJami Zakonu miał prawo do trzech mszy świętych za spokój jego duszy, ponieważ byt radcą Pfowincjalnym Zob. następny List.
175
22
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Pokusy są znakiem szczególnej miłości Bożej. - Pan Bóg zawsze otacza nas ojcowską opieką.
San Marco la Catola, 28 października 1910
Najdroższy Bracie Pio!
Nie odpisałem Ci wcześniej, ponieważ byłem poza klasztorem.
Pociesza mnie wiadomość, że burze w Tobie nasilają się, ponieważ to jest znak, że Królestwo Pana Boga jest zakładane w Tobie. Pokusy są niezawodnym znakiem szczególnej miłości Bożej, a fakt, że się ich obawiasz, jest najlepszym dowodem na to, że im nie ulegasz. Bądź więc pełen radości i nie zniechęcaj się. Im bardziej wróg Cię atakuje, tym bardziej powinieneś oddawać się Panu, mając nadzieję, że nigdy nie pozwoli byś został pokonany, zgodnie ze słowami: Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać (l Kor 10, 13). Nawet św. Paweł był w niebezpieczeństwie i prosił, aby został uwolniony od ciężkiej próby ciała. On również obawiał się, że ulegnie, lecz otrzymał zapewnienie, że pomoc łaski ciągle będzie wystarczająca (zob. 2 Kor 12,7 - 9).
Jak inaczej mam Cię przekonać? Czy nasz Bóg nie jest tak dobry, że przewyższa wszelkie nasze pojęcie? Czy nie zależy Mu bardziej na naszym zbawieniu niż nam? Myśląc o miłości, którą nas obdarza i trosce o nasze dobro, powinniśmy być spokojni i nie wątpić w to, że On będzie zawsze ochraniał nas ojcowską opieką przed wszystkimi naszymi wrogami.
Niech Pan Bóg Cię błogosławi i przyniesie ulgę w udrękach; niech zwróci ku Tobie swoje spojrzenie i niech Cię pocieszy w swym miłosierdziu.
Twój najbardziej kochający
brat Benedykt minister prowincjalny
Za zmarłego ojca Klemensa trzeba odprawić trzy msze święte; tak polecają nowe Konstytucje3-.
k^J
32 Odwołuje się do Konstytucji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów z 1909 r., nr 64.
176
23
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Nieugięty atak wroga. - Pragnienie uwolnienia się od niego. - Prośba o pozwolenie poświęcenia się jako żertwa ofiarna za grzeszników i za dusze w czyśćcu
Pietrelcina, 29 listopada 1910
J.M.J.F.
Mój najdroższy Ojcze!
Od kilku dni stan mojego zdrowia pogorszył się znacznie. Lecz co męczy mnie najbardziej ze wszystkiego, to kaszel i bóle w klatce piersiowej. Kaszel jest tak silny i ciągły szczególnie w godzinach nocnych, że mało brakuje, by nie rozerwał mi klatki piersiowej i często ze strachu powtarzam akt żalu.
Walki duchowe nie ustają; co więcej - stają się coraz bardziej zacięte. W sumie, mój Ojcze, wróg naszego zbawienia jest tak wściekły, że nie zostawia mnie ani na chwilę w spokoju i prowadzi w różny sposób ze mną wojnę. Pragnę od Pana Jezusa łaski uwolnienia mnie od tego, w obawie, by Go nie obrazić i pragnę jeszcze, aby chcąc mnie umartwić, umartwiał mnie cierpieniami ciała, które przyjąłbym całym sercem.
Trudno!... Prawdą jest, że cierpię, lecz cieszę się z tego, ponieważ zapewniłeś mnie, że to nie jest opuszczenie przez Boga, ale raczej delikatność Jego subtelnej miłości. Mam nadzieję, że Pan zechce przyjąć moje cierpienia jako zadośćuczynienie za moje niezliczone przykrości, które Mu wyrządziłem. W końcu, czym jest to, co cierpię w porównaniu z tym, na co zasługuję z powodu moich grzechów?
Ale niech się dzieje tak, jak On chce. Mnie wystarczy tylko to, abym wiedział, że tego wszystkiego chce Bóg i z tego powodu się raduję. A teraz, mój Ojcze, chcę Cię prosić o pozwolenie. Od dłuższego czasu odczuwam w sobie potrzebę ofiarowania siebie Bogu jako żertwa ofiarna za biednych grzeszników i za dusze w czyśćcu.
To pragnienie rozwijało się nieustannie w moim sercu tak bardzo, że te-raz stało się, powiedziałbym, gwałtowną pasją. Jest prawdą, że to ofiarowanie się Panu Bogu uczyniłem kilkakrotnie, zaklinając Go, aby chciał prze-
177
nieść na mnie kary przygotowane dla grzeszników i dla dusz w czyśćcu, a nawet stokrotnie je pomnożył wobec mnie, byle tylko nawrócił i zbawił grzeszników, a także szybko przyjął do nieba dusze czyśćcowe. Teraz jednak chciałbym ponowić to ofiarowanie Panu, otrzymując na to Twoje pozwolenie. Wydaje mi się, że Pan Jezus właśnie tego chce. Jestem pewny, że nie będziesz miał jakiejś trudności w udzieleniu mi tego pozwolenia. O, Ojcze, błogosław mnie i módl się także za mnie.
Twój brat Pio
24
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Cierpienia są skutkiem pełnej miłości Opatrzności Bożej. — Ofiara za grzeszników i za dusze w czyśćcu. - Jest godny tego, by cierpieć tak, jak cierpiał Jezus Chrystus.
San Marco la Catola, l grudnia 1910 W [Vivat!].J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze Pio!
Podtrzymuję nadal to, o czym tyle razy Cię zapewniałem w sprawie burz, które znosisz. To wszystko jest skutkiem pełnej miłości Opatrzności Bożej, która traktuje Cię jak umiłowanego syna i chce wypełnić w Tobie zamysł swej szczególnej ojcowskiej miłości. Zdaję sobie sprawę, że krzyż jest bolesny, a dla tych, którzy kochają jest nie do zniesienia, ponieważ wystawia ich na niebezpieczeństwo obrażenia Tego, którego się kocha i czci. Lecz Jezus kuszony na pustyni (zob. Mt 4, l nn; Mk l, 12 nn; Łk 4, l nn) i wiszący na krzyżu (zob. Mt 27, 40; Mk 15, 30; Łk 23, 35) jest jasnym i pocieszającym dowodem na to, co Ci mówię, to znaczy, że dla duszy, która tęskni za Panem Bogiem, burze w obecnym życiu są znakiem Jego szczególnej miłości i Jego wyjątkowego miłosierdzia. A więc - odwagi i do przodu!
Złóż więc tę ofiarę, o której mi mówisz; będzie bardzo miła Panu BogU' Rozciągnij swoje ramiona na Twoim krzyżu i przez złożenie Ojcu daru o-fiarnego w zjednoczeniu z Najukochańszym Zbawicielem, cierp, jęcz i módl
178
się za niegodziwych ludzi na ziemi i za biedne dusze w innym stanie życia, Idóre są tak bardzo godne naszego współczucia w ich wymagających cierpliwości i niewypowiedzianych mękach.
Pisz do mnie często, nawet za cenę braku mojej odpowiedzi.
W największych obawach zawsze pamiętaj o moich zapewnieniach i zamiast wpadać w zniechęcenie, pocieszaj się tym, że właśnie Ty zostałeś uznany za godnego, by cierpieć trochę na podobieństwo Pana Jezusa i w zjednoczeniu z Jego najsłodszym sercem.
Módl się także za mnie, który tak bardzo Cię kocham i który Cię błogosławię zawsze i z całego serca.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
25
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Wielka radość w czasie ciągłego ataku wroga. - Tęsknota za niebem, ale bardziej za wypełnieniem woli Boga.
Pietrelcina, 20 grudnia 1910
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Ponieważ zbliża się uroczystość świętego Bożego Narodzenia, obowiązek sumienia nakazuje mi, by nie minęła bez złożenia Ci życzeń. Życzę Ci wi?c pełni tych niebiańskich radości, których pragnie Twoje serce. Chociaż w każdym czasie modliłem się za Ciebie, który byłeś i będziesz osobą tak bardzo kochaną przeze mnie, to jednak w tych dniach nie omieszkam podwo-lc jeszcze moich modlitw do Bożego Dzieciątka, aby raczyło ustrzec Cię na tym świecie od wszelkich nieszczęść, a zwłaszcza od nieszczęścia utraty Go.
Moje słabe zdrowie podlega ciągłym wahaniom. Cierpię, to prawda, cierpię i to bardzo, lecz jestem niezmiernie szczęśliwy, ponieważ także po-Sród cierpienia Pan nie pozbawia mnie nieopisanej radości.
179
Mój Ojcze, gdyby nie wojna, którą szatan prowadzi ze mną nieustannie byłbym prawie w niebie; znajduję się jednak w szponach demona, który wysila się, by wyrwać mnie z ramion Pana Jezusa. Boże mój! Jakżeż wielka wojnę prowadzi on ze mną! W pewnych chwilach mało brakuje, bym nie stracił głowy z powodu ciągłego gwałtu, który muszę sobie zadawać. Ileż łez, ileż jęków, mój Ojcze, ślę do nieba, abym został od tego uwolniony. Lecz to nie jest ważne! Nigdy nie zmęczę się błaganiem Pana Jezusa! Prawdą jest, że moje modlitwy zasługują raczej na karę niż na nagrodę, ponieważ zbytnio obrażałem Jezusa moimi niezliczonymi grzechami33, lecz w końcu On ulituje się nade mną i albo zabierze mnie z tego świata i wezwie do Siebie, albo uwolni mnie od tego. Jeśli On nie udzieli mi żadnej z tych łask, to mam przynajmniej nadzieję, że zechce obdarzać mnie łaską, bym nie uległ pokusom. Jezus nie odmierzał Swej krwi dla zbawienia człowieka, a czy będzie chciał policzyć moje grzechy i z ich powodu mnie potępić? Wierzę, że nie! Wkrótce i święcie oczyści Swoją świętą miłością to najniewdzięcz-niejsze spośród Jego stworzeń.
Co powiesz na to? Powiedz także Panu Jezusowi, że dotrzymam swojej obietnicy, aby Go więcej nie obrażać i że faktycznie podejmę każdy wysiłek, aby Go zawsze kochać.
Pobłogosław mnie.
Jestem Twoim biednym bratem Pio
Jest mi potrzebny pasek do habitu. Polecam się Twojej miłości.
33 Jest to tzw. pobożna przesada, często występująca w katolickiej hagiografii; ma ona swoje korzenie w głębokiej i wewnętrznej świadomości, którą dusza nabywa wskutek poznania ludzkiej słabości i Bożej świętości. Te i inne podobne wyrażenia były zaprzeczane autorytatywnie przez ojca Benedykta. „Nigdy nie było ani ciężkich, ani lekkich grzechów w Twojej duszy, a to, co Ci s'? wydaje, że spostrzegasz, jest zwykłym pozorem, czy wyobrażeniem. Oto cała i sama prawda". Zob Lut 455, a także 415 i 501.
180
l
26
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
-.i,Im większe są cierpienia, tym większa jest milość, którą Bóg przynosi". — „Nigdy nie byłeś w tak dobrym stanie duchowym, jak jesteś obecnie". — Wymiana życzeń.
San Marco la Catola, 22 grudnia 1910 W.J.MJ.F.
l _,'
Najdroższy i Najmilszy Pio!
Jakże jest mi przykro, gdy widzę Cię niepokojonego tym wściekłym sztormem, lecz doprawdy bardziej się raduję, wiedząc na pewno, że ta burza jest dopuszczona specjalną opatrznością Ojca w niebie w tym celu, aby u-podobnić Cię do Jego Ukochanego Syna, który był prześladowany i nad którym się znęcano aż do śmierci na krzyżu! Im większe są cierpienia, tym większa jest miłość, którą Bóg Ci przynosi. Chciałbym naprawdę, abyś był uwolniony od tych cierpień, lecz uświadomienie sobie wielkiego dobra, które otrzymujesz z powodu ataków wroga, sprawia, że pełen miłości poddaję się ukochaniu Bożej woli i uważam Twoją walkę za gromadzenie zwycięstw.
Niech szatan prowadzi wojnę z Tobą; niech robi zgiełk; niech grozi czasami, że Cię nawet pożre! To nie jest ważne! Przecież on nie może zrobić niczego Twej duszy, którą Pan Bóg tym razem przytulił do Siebie i dyskretnie podtrzymuje Swoją łaską. Raduj się, Mój Syneczku, gdyż mówię Ci prawdę: nigdy w ciągu Twojego życia nie byłeś w tak dobrym stanie ducha, jak jesteś obecnie. Nie uważaj, że cierpisz jako zadośćuczynienie za winy, lecz jedynie, ażeby ozdobić diadem perłami, które zostały Ci przyznane, l dalej, jeśli ofiarowałeś się z Panem Jezusem, jako ofiara za grzechy świata, jakiegoż innego losu możesz oczekiwać, jeśli nie takiego, jaki spotkał Jezusa? Lecz po Kalwarii przychodzi Tabor!
Odwzajemniam Twoje życzenia i proszę Cię, byś przekazał je także Twojej rodzinie. Módl się za mnie. Bardzo Cię kocham i bardzo potrzebuję Bożego Miłosierdzia.
Oczekując Twoich częstych, długich i szczegółowych listów, błogosławię Cię.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
181
27
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia. - Pragnienie, by znów go zobaczyć.
Foggia, 24 grudnia 1910
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Twój bilecik34 jest mi bardzo drogi i miły, dziękuję Ci za niego; z takim samym uczuciem przesyłam także Tobie najlepsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia, mając nadzieję, że Święte Dziecię pocieszy Cię w Twoich cielesnych i duchowych cierpieniach.
Tymczasem nie zapominaj, proszę Cię, polecać Bogu Twojego dawnego wykładowcy [autora listu], który ciągle kocha Cię bardzo.
Kiedy Cię uścisnę ponownie? W czasie wakacji? Z okazji świąt Najświętszej Maryi Panny, Matki Wolności35?
Przekaż moje pozdrowienia Księdzu Proboszczowi i przypomnij Mu. aby oficjalnie mnie zaprosił, jak obiecał. Przypomnij o tym także bratu ojca Klemensa36. Tylko w ten sposób będziemy mogli zobaczyć się ponownie.
Najlepsze życzenia dla wszystkich z Twojej rodziny i dla wszystkich naszych dobrych przyjaciół.
Ściskam Cię całym sercem i mówię
cały Twój brat Augustyn, kapucyn
34 Tego bileciku nie znaleźliśmy.
35 Zob. Lisi 6
36 Antoni Masone (ur. 9 XII 1881; zm. 10 III 1968), brat ojca Klemensa z Pietrelciny (ur. 9 VI 1884;zm. 23X111939).
182
l
28
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Wielkie udręki szatańskie nie zostawiają mu wolnej chwili, z -wyjątkiem, kiedy czyta moje listy. — Prosi o pomoc korespondencyjną i modlitewną. -Chciałby mieć przynajmniej jedną godzinę odpocznienia.
Pietrelcina, 10 stycznia 19.1,1'*
J.M.J.F.
Mój Drogi Ojcze!
Nie jestem w stanie powiedzieć Ci wszystkiego, co dzieje się ze mną tutaj od kilku dni, ponieważ nawet kiedy to piszę, diabeł prowadzi ze mną wojnę większą niż kiedykolwiek. Nie jestem także w stanie odpierać ataków, które wróg zbawienia przypuszcza na mnie.
Któż więc, Mój Ojcze, uwolni mnie od tylu pokus i tylu udręk?! Kto mnie pocieszy?! Kto da mi tyle siły, bym mógł się przeciwstawić tak, jak trzeba?! Kto mógłby uwierzyć, że ktoś jest dręczony nawet w czasie godzin odpoczynku? No więc, Mój Ojcze, mogę Cię zapewnić, że także te godziny sami zaprawione niezmienną goryczą. Znajduję jedynie trochę wytchnienia, myśląc i czytając Twoje pouczenia. Lecz są to krótkie chwile, ponieważ wróg jest czujny przez cały czas i wszystko rozpoczyna się od nowa. W porównaniu z tym co cierpię fizycznie, duchowe walki są o wiele większe, chociaż moje fizyczne cierpienia stają się również coraz większe.
Pragnąłbym, Drogi Ojcze, nie mówię, wielu godzin wytchnienia, ale przynajmniej jednej w ciągu dnia. Ale niech się dzieje zawsze we mnie, wokół mnie, we wszystkim i dla wszystkiego najświętsza i najmilsza wola Boga, ponieważ ona umożliwia mi wytrwanie.
Demon chce mnie zdobyć dla siebie za wszelką cenę. Z powodu tego wszystkiego co cierpię, gdybym miał mniejszą wiarę jako chrześcijanin, uwierzyłbym na pewno, że jestem opętany. Nie wiem, z jakiego powodu Pan Bóg nie okazał mi litości aż dotąd, aby mnie uwolnić od tych cierpień; wiem tylko, że On nigdy nie czyni niczego bez najświętszych celów, pożytecznych dla nas.
Teraz, powiedz mi Ojcze, z miłości do Jezusa Chrystusa i naszej cudownej Bolesnej Dziewicy, czy mam coś w sercu, nawet małe, co nie jest
183
miłe Panu Bogu, ponieważ z Jego pomocą chcę to wyrwać za wszelką cenę. Kto wie, czy takie dopuszczenie nie jest karą za winy, które jeszcze mogłyby być we mnie i bez wcześniejszego ich usunięcia Bóg się nie ulituje.
Jestem pewny, że Ty, widząc mnie w takiej nędzy, będziesz prosił Pana za mnie, aby chociaż zechciał uwolnić mnie od zmagań duchowych - ponieważ okazji do obrażania Go jest tak wiele - przynajmniej warunkowo, a mianowicie jeśli to będzie na większą chwałę Bożego Majestatu i pożytek mej duszy.
Będąc pewny, że otrzymam jakąś pomoc od Ciebie, całuję rękę i proszę o Twoje ojcowskie błogosławieństwo.
Twój brat Pio
W sprawie mszy świętych które powinienem odprawić w Twoich intencjach w tym miesiącu, to odprawię je według moich możliwości, a ofiarę za nie później Ci prześlę. Jestem pewien, że nie będziesz miał z tego powodu żadnych kłopotów.
29
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Pyta się, do czego jest zobowiązany w czasie Wielkiego Postu. - Cierpienia i spokojne zdanie się na Boga.
Pietrelcina, 24 lutego 1911
Mój Najdroższy Ojcze!
Nie sądź, że długa cisza z mojej strony świadczy o tym, iż mniej potrzebowałem Twoich dobrych rad i Twoich zachęt w ciągu tych dni, ponieważ na pewno bardzo byś się mylił.
Nie pisałem, ponieważ byłem chory.
W sprawie duchowych cierpień i walk, zapewniam Cię, że one dotrzymują kroku moim cielesnym cierpieniom. Kiedy te drugie są zwielokrotnione, to te pierwsze wzrastają. Nie wiem, gdzie skończę, jeśli sprawy potoczą się dalej w ten sposób. Dziękuję jednak Panu, ponieważ mimo tego, że w pewnych starciach przezywam momenty udręki, to zachowuję jednak nadal
184
- chociaż z wielkim trudem - radość ducha i wydaje mi się, że nowa siła wstępuje w moje serce.
Tymczasem rzucam się ufnie w ramiona Jezusa i wtedy niech się dzieje wszystko to, co On postanowił, a On z pewnością zatroszczy się o to, by mi przyjść z pomocą.
W końcu przechodzę do tego, by prosić Cię o przysługę. Święty okres Wielkiego Postu jest tuż, tuż, a Ty dobrze znasz mój stan. Chciałbym więc wiedzieć właśnie od Ciebie, do czego jestem zobowiązany w tych dniach -tylko w ten sposób będę mógł być spokojny w sumieniu. Powiedz mi prócz tego, co mam zrobić z dwoma formułami wyznania wiary37, które mi przysłałeś.
Polecam się Twoim modlitwom, z szacunkiem i ucałowaniem rąk.
Twój najposłuszniejszy brat Pio
30
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Życzenia z okazji moich imienin. - Diabeł nie uważa się za zwyciężonego.
— Brat Pio drży na myśl o swoim świeckim życiu.
Pietrelcina, 19 marca 1911
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Z okazji Twoich imienin, w odpowiedzi na głos serca, które mówi mi, bym był wdzięczny Przełożonemu i Ojcu, przesyłam Tobie ten list, aby Ci życzyć radośniejszego święta, niż miałeś w poprzednich latach.
W tym dniu nie omieszkam podwoić moich modlitw do Pana, aby był łaskaw zachować Cię od wszelkich nieszczęść.
37,
Prawdopodobnie chodziło o złożenie wyznania wiary, by można było głosić kazania; wyma-gat> tego przepisy Soboru Trydenckiego i o Przysięgę antymodemistyczną nakazaną przez śvv Piusa X.
185
Drogi Ojcze, demon nadal prowadzi wojnę i niestety nie wygląda na to, że da się pokonać. W pierwszych dniach, w których zostałem poddany próbie, przyznaję, że byłem słaby i prawie przygnębiony, lecz później powoli przygnębienie mijało i zacząłem odczuwać maleńką ulgę. Potem, gdy modliłem się u stóp Pana Jezusa, wydawało mi się, że nie odczuwam rzeczywiście ani ciężaru zmęczenia spowodowanego wysiłkiem przezwyciężania siebie, kiedy jestem kuszony ani goryczy przykrości.
Pokusy w odniesieniu do mojego życia w świecie to te, które dręczą moje serce najbardziej i zaciemniają mój umysł, powodując występowanie u mnie zimnego potu - powiedziałbym, że przyprawiają mnie o dreszcze od stóp do szczytu głowy. W takich chwilach pozostaje mi tylko płacz, a doznaję ulgi i wsparcia tylko wówczas, kiedy myślę o tym, co mi sugerujesz w Twoich listach.
Mój Boże! Nawet idąc do ołtarza, doświadczam tych ataków, lecz mam Jezusa ze sobą i czegóż będę się lękał?
Udziel mi obfitego błogosławieństwa i nie przestawaj polecać mnie Panu Jezusowi, ponieważ ja czynię to w stosunku do Ciebie codziennie.
Twój brat Pio
31
Brat Pio do ojca Benedykta
* Szatańska przeszkoda, kiedy chce wyjawić mi swoje sprawy. - Wielka miłość do Jezusa w Najświętszym Sakramencie i wielki głód po Jego przyjęciu.
Pietrelcina, 29 marca 1911
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Z nadejściem wiosny czuję moje dolegliwości intensywniej niż przedtem, szczególnie ból w klatce piersiowej, który sprawia mi tak ogromne cierpienie, że w pewnych chwilach prawie nie mogę oddychać. Lecz niech się dzieje wola Boga.
186
W tych dniach diabeł znęca się nade mną we wszelki możliwy sposób i robi tyle, że więcej już chyba nie może. Ten nieszczęśnik będzie podwajał wszystkie swoje wysiłki na moją szkodę. Lecz nie obawiam się niczego, tylko obrażenia Boga. Wydaje mi się, że ten nieszczęśnik ma więcej przeciwko Tobie, niż przeciwko mnie, ponieważ chciałby pozbawić mnie Twojego kierownictwa; w rzeczywistości, któż wie, jakie wysiłki muszę czynić, by powiedzieć Ci o moich sprawach. Mam tak bardzo silne bóle głowy, że nie mogę prawie zobaczyć, gdzie stawiam pióro.
Wszystkie wstrętne wyobrażenia, które szatan wprowadza do mojego umysłu znikają wtedy, gdy pełen ufności rzucam się w ramiona Pana Jezusa. Stąd, jeśli jestem z ukrzyżowanym Chrystusem, to znaczy, jeśli rozmyślam o Jego udrękach, to niezmiennie cierpię, ale jest to ból, który czyni mi wielkie dobro. Raduję się pokojem i spokojem, których nie da się wyjaśnić.
Lecz co rani mnie najbardziej, Mój Ojcze, to myśl o Jezusie w Najświętszym Sakramencie. Moje serce czuje się tak, jakby było przyciągane wyższą siłą, zanim zjednoczy się z Nim rano w Najświętszym Sakramencie. Mam taki głód i pragnienie, zanim Go przyjmę, że mało brakuje, abym nie umarł z niepokoju, l właśnie, ponieważ nie mogę zjednoczyć się z Nim w domu, to czasem mając nawet wysoką gorączkę jestem zmuszony iść do kościoła, aby nakarmić się Jego Ciałem.
Co więcej, ten głód i pragnienie, zamiast zostać zaspokojone po otrzymaniu Najświętszego Sakramentu, ciągle coraz bardziej wzrasta. Kiedy już mam to Najwyższe Dobro, wtedy obfitość słodyczy jest doprawdy tak wielka, że mało brakuje, bym nie mówił Panu Jezusowi: „Wystarczy, ponieważ już prawie więcej nie mogę". Zapominam prawie, że jestem na świecie; dusza i serce nie pragną niczego więcej i zdarza się, że przez długi czas dobrowolnie nie pragnę niczego innego.
Czasami jednak słodycz miłości miesza się z tym, że ogarnia mnie taki żal za moje grzechy, iż wydaje mi się, że umrę z bólu. Także wtedy demon stara się bardzo często napełnić goryczą moje serce, podsuwając mi zwykle trapiące myśli.
Pobłogosław mi.
Twój brat Pio
187
32
Ojciec Pio do ojca Benedykta
Prosi o pozwolenie słuchania spowiedzi, \v czasie okresu •wielkanocnego.
[Pietrelcina, kwiecień 1911]38 J.M.J.F.
Drogi Ojcze!
Zwracam się do Ciebie raz jeszcze, prosząc Cię w imieniu księdza proboszcza, abyś był tak dobry i udzielił mi wspomnianej władzy spowiadania mężczyzn, ponieważ nie wątpiąc w to, że mi pozwolisz, już ogłosił to ludziom.
Zaznaczam, że ta władza odnosiłaby się tylko do wielkanocnego przykazania. Zresztą dotyczy to tylko kilku godzin pracy w Wielki Czwartek.
Ksiądz Proboszcz jest bardzo łaskawy i nie chce mnie za bardzo obciążać, dlatego oprócz dwóch miejscowych spowiedników będzie także ktoś obcy przez dwa tygodnie.
Jestem pewien, że zechcesz zadowolić Księdza Proboszcza, który na to rzeczywiście zasługuje, ponieważ mówię Ci szczerze, że gdyby nie wchodziły w grę motywy miłości, nigdy nie przyszłoby mi do głowy prosić Cię o udzielenie mi takiej władzy.
Ksiądz Proboszcz przesyła wyrazy szacunku, gdy tymczasem ja, całując Ci rękę, ponownie podpisuję się
Twój brat Pio
38 List bez daty, miejsca wysłania i adresata. Wydaje się, że nie ma wątpliwości, iż był adresowany do ojca Benedykta i wysłany z Pietrelciny. Ponieważ zawiera prośbę o pozwolenie, które miało być wykorzystane w Wielki Czwartek, przypadający w 1911 r. na 13 kwietnia; sądzimy, że został napisany w czasie kilku pierwszych dni tego miesiąca. Niewielka trudność dotyczy wzmianki o poprzedniej prośbie; nic o niej nie wiemy.
188
33
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Pokusy przeciw czystości i pokusy rozpaczy. — Narzeka na moje milczenie.
- Usilnie prosi, abym nie pozbawiał go swego przewodnictwa.
Pietrelcina, 9 kwietnia 1911 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Nawet w tych świętych dniach wróg wytęża wszystkie swoje siły, aby nakłonić mnie do zgody na jego bezbożne plany. W szczególności ten złośliwy duch próbuje wszystkimi rodzajami wyobrażeń wprowadzić mi w serce myśli nieczyste i rozpaczliwe. Przedstawia mi obraz mojego życia -zwłaszcza świeckiego - w aspektach napawających wielkim strachem. Jednym słowem, Mój Ojcze, znajduję się właśnie w szponach demona, który z całych sił chciałby mnie wyrwać z rąk Pana Jezusa. Jestem sam w walce, a moje serce napełnia przerażenie. Co mnie spotka, nie wiem. Czuję się bardzo słaby duchowo i fizycznie, Mój Ojcze, ale zdaję się na Boga.
Jeśli to jest wolą Pana Boga, chcę cierpieć i to ciągle więcej, aby przynieść Mu ulgę.
Napisałem przy innej okazji, a Ty nie odpowiadasz mi. Przykro mi powiedzieć, że nie udało Ci się zrozumieć mnie, jak bardzo Cię potrzebuję. Nie pozbawiaj mnie więcej swoich pouczeń. Napisz do mnie i powiedz mi, jak mam postępować w tej sprawie. Zresztą zrób jak chcesz. Ja zdałem się na Boga i chociaż mi bardzo przykro, że jestem pozbawiony Twoich rad, chętnie uczyniłem z tego ofiarę Panu.
Chciałbym odprawić dobrą generalną spowiedź, lecz ponieważ nie wiem, czy to jest dla mnie dobre, czy nie, zgodzę się na to, co mi powiesz.
Martwi mnie, że nie mam żadnej odpowiedzi na to, o co pytałem w poprzednim liście39. Na pewno powiedzenie „nie" nie byłoby wcale przekleństwem, którego byś użył.
Ojciec Pio wspomina prawdopodobnie o prawie do słuchania spowiedzi świętej, o co prosił Prowincjała (zob. List 32), który milczał w tej sprawie, a następnie odpowiedział negatywnie (zob. List 34).
189
Życzę Ci równocześnie dobrych i świętych Świąt Wielkanocnych przepełnionych wielkim szczęściem.
Prosząc Cię o Twoje błogosławieństwo i całuję Twą rękę.
Twój brat Pio
34
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Kontakt listowny. - Pan Bóg jest z nim. — Granice mocy wroga. — Spowiedź generalna. Władza spowiadania.
San Marco la Catola, 12 kwietnia 1911 W.J.MJ.F.
Najukochańszy Synu,
Na jeden list Ci nie odpowiedziałem40, a przeszkodziły mi w tym moje codzienne zajęcia, które były zwielokrotnione z powodu głoszonych kazań w Celenza41 z okazji Wielkiego Postu i prowadzeniu osobiście całej korespondencji w czasie nieobecności ojca sekretarza42. Kiedy nie piszę do Ciebie, chcę, abyś czytał moje poprzednie listy, ponieważ to, co mówię Tobie raz, mówię to ciągle.
Dlaczego tak obawiasz się Twojego wroga? Czy nie wiesz, że Pan jest z Tobą i że przeciwnik dusz nic nie może zrobić temu, który zdecydował si?
4
40 Odpowiedzi nie dotarły do Ojca Pio. Nie mamy Żadnej odpowiedzi na sześć ostatnich listów Ojca Pio.
41 Celenza Yalfortore (Foggia) jest miastem z liczbą mieszkańców ok. 3200 osób, 59 km od Foggii i bardzo blisko San Marco la Catola, siedziby kurii prowincjonalnej, gdzie mieszkał ojciec Benedykt
42 Ojciec Alojzy Avellmo ur. 15 lipca 1884 r; zm. 2 czerwca 1959 r. Wybrany pierwszym de-finitorem w 1923 r; od lutego 1924 r. aż do Wielkanocy tego samego roku - po śmierci ojca Piotra z Ischitella - był wikariuszem prowincjalnym. Jako kapelan we Włoskim Czerwonym Krzyżu w czasie I wojny światowej (1915-1918) został odznaczony Srebrnym Medalem i Krzyżem Wojskowym 20 września 1920 r
190
należeć do Boga? W rzeczywistości, im bardziej się lękasz, tym bardziej jesteś bezpieczny i im bardziej drżysz, tym bardziej jesteś chroniony. Mówisz, że obawiasz się przyszłości, lecz czy Bóg nie jest wierny i w dobrym celu nie dopuszcza do tego, abyś był kuszony, ale nie ponad to, co możesz znieść (por. l Kor 10, 13)? Och, Mój Syneczku, gdybyśmy byli pozostawieni sobie samym, upadalibyśmy ciągle i nigdy nie utrzymalibyśmy się na nogach. Bądź więc, pocieszony myślą, że jesteś w Bożych ramionach, jak dziecko w ramionach matki; śpij spokojnie pewny, że jesteś prowadzony tam, gdzie jest Twoje większe dobro.
Generalna spowiedź nie jest wskazana w Twoim obecnym stanie i stanowczo nie jest Ci konieczna. Obawa z powodu popełnionych grzechów jest złudna i jest męką spowodowaną przez demona. Zostaw go w spokoju na dobre i ufaj, że Jezus nie jest owym okrutnym katem, jak on Ci Go przedstawia. Co więcej, jest Barankiem, który gładzi grzechy świata, wstawiając się dla naszego zbawienia „w błaganiach, których nie można wyrazić słowami" (zob. Rz 8, 26).
Nie chciałem udzielić ci władzy spowiadania43, ponieważ przewidywałem, że to odbiłoby się ujemnie na fizycznym stanie Twojego zdrowia, a być może także na spokoju Twej duszy. Gdybyś był na tyle zdrowy, by słuchać spowiedzi świętej nie pozostawałbyś w domu i nie potrzebowałbyś specjalnego leczenia.
Jeśli Opatrzność będzie łaskawa przeznaczyć Cię do tej posługi, która jest szczególnie ciężka dla tych, którzy mają chore płuca, najpierw powinna Ci dać zdrowie, którego Ci brakuje.
Dziękuję za życzenia i pomóż mi otrzymać łaskę, której potrzebuję.
Oby Jezus błogosławił Ci, pocieszał Cię, a pewnego dnia zanurzył Cię we wspaniałościach swojej nieśmiertelnej młodości.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
43
Zob. Listy 32 i 66.
191
35
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Pokusy i spowiedź. - Wizyta kanoniczna.
San Marco la Catola, 7 maja 191 ] W.J.MJ.F.
Mój Najdroższy Pio!
Nie grzeszysz! Czy Ty to rozumiesz? A więc nie jesteś koniecznie zobowiązany spowiadać się z tych pokus. Tylko w duchu pokory możesz je wyjawić i nie powinieneś martwić się o to, by wiedzieć, czy na nie zgodziłeś się, czy nie44.
Powtarzam więc, że nie ma jakiegokolwiek grzechu w tych walkach, lecz jedynie palmy i korony, które Boże Miłosierdzie gromadzi, dając Ci nieznaną siłę, aby odpierać wroga i jego zwodnicze wysiłki.
Powróciłem wczoraj wieczorem po odbyciu połowy świętej wizytacji, a w czwartek wyruszam ponownie, aby ją dokończyć. Czy mógłbyś pojechać do Benevento? Ja z pewnością pojadę tam, lecz nie wiem, czy będę mógł przybyć aż do Pietrelciny. Jeśli tak, to wyślę Ci telegram.
Polecaj mnie Panu. Błogosławię Cię z całego serca.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
Dziękuję za ofiarę sześciu lirów
44
W poprzednich listach nie ma o tym wzmianki. Być może brakuje jakiegoś listu.
192
36
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Zapowiada zbliżające się z nim spotkanie.
l
J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze Pio,
Chcę sprawić Ci niespodziankę. W piątek, jeśli Bóg pozwoli, będę na Twojej stacji - pociągiem o godz. 94 . Zatrzymam się w Pietrelcinie, a następnie pojadę dalej pociągiem o godz. 3 prosto do Yinchiaturo45, aby wygłosić kazanie na cześć św. Bernardyna.
Do zobaczenia! Pozdrawiam przyjaciół i ściskam Cię.
Twój najbardziej kochający .„, brat Augustyn, kapucyn
37
Ojciec Pio do ojca Benedykta
*Pokusy rozpaczy z powodu obrazu jego minionego życia. — Pomoc Najświętszej Maryi Panny. Prosi, abym mu pomógł w dziękczynieniu Jej. - Lekarz nic nie może uczynić.
Pietrelcina, 2 czerwca 1911
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Od dawna mam wielkie pragnienie, by spotkać się z Tobą. Możesz więc sobie wyobrazić, jak bardzo było mi przykro na wiadomość, że przejeż-
45 Yinchiaturo - miejscowość odległa o 16 km od Campobasso i licząca 2979 mieszkańców.
193
dżałeś przez Pietrelcinę, a ja nie mogłem spotkać się z Tobą. Lecz Bóg tak chciał i niech będą dzięki za Jego wolę.
Nasz wspólny wróg dalej prowadzi wojnę ze mną i do chwili obecnej nie dał nawet jakiegoś znaku, że chciałby się wycofać i uznać za zwyciężonego. Chce mnie zgubić za wszelką cenę; przedstawia mojej duszy bolesne obrazy mojego życia, a co gorsze - podsuwa mi rozpaczliwe myśli.
Jestem wielce zobowiązany naszej Matce Maryi Pannie za odrzucanie tych zasadzek wroga. Podziękuj także Ty tej dobrej Matce za te bardzo wyjątkowe łaski, których Ona udziela mi w każdej chwili, a także ukazuje nowy środek, abym mógł we wszystkim podobać się tej Błogosławionej Matce. Największym znakiem miłości, który możesz mi okazać, będzie właśnie ten, gdy się dowiem, że także Ty dziękujesz za mnie Madonnie.
Co sprawia życie bardziej uciążliwe i męczące dla mnie w tej chwili, to bóle w klatce piersiowej. Lekarz powiedział mi te słowa: „Nie jestem w stanie nic ci zrobić".
Ta wypowiedź wcale mnie nie zasmuca i raczej odczuwam coraz większą potrzebę zdania się z większą ufnością na Miłosierdzie Boże i tylko w Bogu złożyć jedyną moją nadzieję.
Potrzebny byłby mi habit, jeśli możliwe z lżejszego materiału niż zwykle. Czekam jeszcze na książeczki46, o które ostatnio Cię prosiłem.
W oczekiwaniu na najlepsze wiadomości całuję Twoją rękę i proszę o błogosławieństwo.
Twój brat Pio
46
Nie wiemy, jakich „książeczek" Ojciec Pio wciąż oczekiwał: czy tych, o które prosił l dziernika 1910 r. (zob. List 9), czy innych, o które prosił przy innej okazji.
194
38
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Poważny stan jego choroby. - Prosi o badanie przez specjalistą. - Pokusa rozpaczy i wysiłek, aby nie obrazić Boga.
l Pietrelcina, 25 czerwca 1911 [J J.M.J.F.
Mój drogi Ojcze,
Od wielu dni ciągle pogarsza się moje zdrowie. Lekarstwa, które brałem, to tak jakbym je wyrzucał na śmieci. Mówię szczerze, że znoszę wielki ból, a jeśli sprawy potoczą się dalej w ten sposób, nie wiem, jak to się skończy.
Proszę, pomóż mi trochę, Mój Drogi Ojcze, jeśli chcesz, ponieważ już prawie nie mogę więcej wytrzymać. Badanie przez specjalistę byłoby wskazane, chociaż przewiduję, że podróż przyczyniłaby się na pewno do poważnego osłabienia zdrowia. No cóż? W pewnych przypadkach konieczność jest smutną doradczynią. Oprócz tego, to badanie jest prawie niemożliwe, biorąc pod uwagę obecne kłopoty finansowe mojej rodziny. Niech się dzieje wola Boża!
Chciałem zawiadomić Cię o tym, aby raczej uspokoić sumienie niż z innego powodu, ponieważ jestem zawsze gotowy wypełnić wolę Pana Boga i moich przełożonych.
Tymczasem demon wykorzystuje tę fizyczną słabość i moją niemożność reagowania, aby dręczyć mnie bardziej wyobrażeniami i zjawami. Ale, Mój Ojcze, jakie są zamiary Pana Boga, że daje demonowi tak bardzo wielką wolność?
Rozpacz chciałaby mnie opanować; do tej pory - wierz mi, Ojcze -n'e mam zamiaru nie podobać się Panu Bogu. Nie mogę wytłumaczyć sobie, a jeszcze mniej zrozumieć, jak to jest możliwe, żeby mogły istnieć razem: tak 2dec>dowana i chętna wola czynienia dobra i te wszystkie ludzkie nędze. Jeślibyś więc zauważył, że znajduję się w niebezpieczeństwie zagrażającym "tojej duszy, pomóż mi, jeśli nie chcesz mnie widzieć obróconego w popiół Rzęchów, ponieważ chcę za wszelką cenę zbawić moją duszę i absolutnie n'e chcę więcej Boga obrażać.
195
Znowu powracam do ponowienia prośby w tej sprawie, w której prosi-łem cię ostatnio o jałmużniczy dar47.
Módl się za mnie, a ja oczekuję wiadomości od Ciebie.
Twój brat Pio
39
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Pożytek z pokus. — Mocna wola meobrazama Boga i słabość ludzka. - Wizyta lekarska
San Marco la Catola, 27 czerwca 1911
-,-' K )3;JJi -c »
W.J.M.J.F.
Najukochańszy Pio!
Od kiedy tęsknisz za tym, aby być „rozwiązany" i być z Chrystusem, nie jest mi przykro, że czujesz się gorzej, natomiast gorąco pragnę widzieć Cię wśród nas i to na długo. Nie jestem też zatrwożony ostrą walką, którą wróg prowadzi z Tobą, ponieważ Duch Święty mówi: „Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie!" (Syr 2,1) Fakt, że jesteś celem ataków, oznacza, iż jesteś w Bożej służbie, a im bardziej stajesz się przyjacielem Pana Boga i członkiem rodziny Bożej, tym większa pokusa będzie Cię atakować. Odwagi więc i nie lękaj się! Pan Bóg jest wierny i nie dopuści, abyś był kuszony bardziej, niż możesz wytrzymać; będzie przecież razem z Twoją duszą w walce, byś mógł przetrzymać i wygrać bitwę. Nie tylko musisz zdobyć się na odwagę i zawierzyć, ale musisz cieszyć się, widząc w sobie niewypowiedziany znak, że jesteś mile widziany przez Pana Boga: ,^A ponieważ byłeś przyjemny Bogu, potrzeba było, aby cię, doświadczyła pokusa" (wg Wlgt: Tb 12, 13); ani różnorodność, ani wielkość ataków nie powinny zmniejszyć w Tobie tej świętej radości, ponieważ jest napisane jeszcze: „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia" (Jk l, 2). Och tak, Mój Najdroższ)
Synu, błogosławiony jest człowiek, który jest poddawany próbie i przeżywa okropne męki za sprawiedliwość - mówi Mądrość - a nie ten, kto pozostaje spokojny i nie przeżywa żadnego niepokoju! błogosławiony mąż, który v/ytnva w pokusie" (Jk l, 12). Niestety, te wszystkie święte prawdy są surowe dla naszej biednej i słabej natury, która ucieka od Krzyża i boi się każdego cienia choroby; lecz jest, jak jest, a nagroda radości będzie przyznana jed>nie temu, który wytrzyma ciemności, niepokoje, skrupuły i lęki przed pokusą: „gdy bowiem zostanie poddany próbie otrzyma wieniec życia "(Jk l,
'2).
Ty nie rozumiesz, jak może istnieć w człowieku równocześnie stanow-
:za i zdecydowana wola kochania Pana Boga bez obrażania Go i słabość odczuwania czegoś przeciwnego, a mianowicie skłonności do zła. Lecz nic nie jest łatwiejsze do wyjaśnienia niż ta sprzeczność. W nas są przeciwstawne siły: duch ukształtowany przez wiarę i ciało z naturalnymi podnietami i instynktami zezwierzęcenia; Boża łaska i szatańskie podszepty. Ponieważ te dwie przeciwne siły są równocześnie w nas obecne, dlatego doświadcza się zjawiska, o którym wspomniałeś. Duch razem z łaską walczy w obronie swojej nienaruszalności przeciwko ciału sprzymierzonemu z diabłem i chociaż duch zachowuje swoją przewagę, odczuwa nękania i napady swojego
przeciwnika.
Uważam, że konsultacje lekarskie są bezużyteczne: jestem przekonany, ze Bóg bezpośrednio i wyraźnie chce Twojego cierpienia, a na to nie ma lekarstwa. Lecz jeśli moja opinia nie wydawałaby Ci się do przyjęcia, zastosuj się do rady ekspertów. Jak bardzo chciałbym Cię widzieć w klasztorze. Więc czy ta radość nigdy nie będzie mi dana?
Zapomniałem, o co mnie prosiłeś. Przypomnij mi o tym. Pomyśl jednak, ze prowincja także potrzebuje pomocy. Jeśli więc możesz zaopatrzyć się sam w to, co jest Ci potrzebne, nie proś mnie, ponieważ z tego powodu pozwoliłem Twojej rodzinie korzystać ze stałych i dodatkowych dochodów, pochodzących z Twego tam pobytu. Błogosławię Cię z całego serca.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt minister prowincjalny, kapucyn
47 Habit i kilka książek o tematyce duchowej Zob List 37
197
40
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Z powodu wzmożonego cierpienia nie jest w stanie odprawiać mszy świętej przez kilka dni
Pietrelctna, 19 lipca 19li
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Od 16 czerwca czuję się gorzej niż zwykle. W tym czasie stan mój byt bardzo ciężki i uniemożliwił mi przez wiele dni odprawianie mszy świętej. Teraz, dzięki Bogu, od dwóch dni zacząłem wstawać, lecz jeśli chodzi o inne obowiązki, czuję się bardzo słaby.
To był właśnie jedyny powód, który mi przeszkadzał w odpowiedzi na Twój pierwszy i drugi list oraz kilkudniowe opóźnienie z odpowiedzią na trzeci48.
Jeżeli taka będzie wola Boska, za kilka dni zacznę odprawiać trzydzieści gregoriańskich mszy świętych. Dziękuję Ci szczerze za ten uczynek miłości.
Będziesz raczył wybaczyć mi, jeżeli w tym miesiącu pominę - z motywów wyżej podanych - odprawienie dla Ciebie kilku mszy świętych Zwalniam się od pisania dłuższych listów, ponieważ moje siły na to mi nie pozwalają.
Całując Twoją rękę, proszę o błogosławieństwo.
Twój brat Pio
48 Wspomniany tutaj drugi i trzeci list zaginął.
198
41
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Łatwość odrzucania kusiciela - Doświadcza dużej radości - Czuje się lepiej, co jest wynikiem podskórnych zastrzyków
Pietrelcina, 10 sierpnia 1911
J.M.J.R
Mój Najdroższy Ojcze!
Być może z mojego długiego milczenia wnioskujesz, że mniej potrzebowałem Twojego kierownictwa. Jeżeli tak myślałeś, to myliłeś się, gdyż w tym okresie bardziej niż kiedykolwiek przedtem, czułem wielką potrzebę uciekania się do Ciebie i tylko mój fatalny stan zdrowia przeszkadzał mi, abym to uczynił.
Obecnie z powodu wielu leków, które zażyłem - ciągle biorę zwłaszcza podskórne zastrzyki, których jest tak wiele, ze prawie nie ma miejsca, aby wbić igłę - udało mi się, dzięki Niebu, nieco pokonać krańcową słabość, w którą się ponownie pogrążyłem.
Jestem ustawicznie dręczony pułapkami wroga. Jednakże zauważyłem w sobie, od kilku dni, niewyjaśnioną duchową radość. Jestem nieświadomy przyczyny tego faktu. Nie odczuwam już więcej tych wielkich trudności, które miałem poprzednio, w poddaniu się woli Boga. Faktycznie odpieram szkodliwe ataki wroga z taką łatwością, ze nie czuję się ani strapiony, ani znużony. Lecz to jest dobry czy zły znak? Przychodzi mi na myśl, że powodem tego jest ostygnięcie mojej miłości do Pana Boga. Pozostawiam Tobie wyobrażenie sobie, jak przykrą jest dla mnie ta myśl.
Tymczasem, nikt, tylko Ty możesz uwolnić moją świadomość od tych wątpliwości, i bądź pewny, mój Ojcze, ze nie przestanę polecać Cię Panu Bogu codziennie tak, jak to zawsze czyniłem. A nawet modlę się za Ciebie, być może więcej niż to czynię dla własnych potrzeb.
Całuję Twoją rękę i pokornie proszę o Twoje błogosławieństwo.
Twój brat Pio
Już odprawiam gregoriańskie msze święte.
199
42
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Łatwość w odpędzaniu pokusy. — Przerażenie z powot^U^ftuerstw ludzi przeciw Panu Bogu. . i -wpi
Pietrelcina, 2 września 1911
J.MJ.F.
Drogi Ojcze!
Jezus nadal przebywa ze mną i jeszcze mnie nie opuścił, a stwierdzam to na podstawie coraz to większej łatwości odrzucania pokus i poddania się woli Boga, jak już Ci napisałem w moim ostatnim liście. Widzisz więc, Ojcze jak daleko posunięta jest słodycz i dobroć Pana Jezusa pomimo tego, że jestem tak zły i perfidny.
Co ja mam teraz robić, aby odpowiedzieć na tak wielkie miłosierdzie? Cóż Mu oddam za tyle łask? Gdybyś tylko wiedział, ile razy w przeszłości zamieniałem Jezusa na jakąś niegodną uwagi rzecz tego świata! Widzę coś tajemniczego w sobie: jest mi nieustannie przykro z powodu grzechów, które popełniłem; zdecydowanie postanawiam nie popełniać ich ponownie, a jednak — przykro mi to powiedzieć i robię to ze łzami w oczach, że pomimo tego wszystkiego - jestem nadal tak niedoskonały i wydaję mi się, że bardzo często sprawiam przykrość Panu. Czasem nawiedza mnie wielka rozpacz, ponieważ wydaje mi się prawie niemożliwe, aby Pan Jezus miał wybaczyć mi tak wiele grzechów; znacznie częściej jednak wydaje mi się niemożliwe, żeby Pan Jezus chciał mnie potępić. Och, cóż to znowu jest? Wyjaśnij mi trochę.
To wszystko dzieje się jednak we mnie bez mojego spostrzeżenia się, ponieważ nigdy nie mam zamiaru sprawić najmniejszej przykrości Bogu.
Jak bardzo cierpię, Ojcze, kiedy widzę, że Pan Jezus nie tylko nie jest czczony przez ludzi, ale i to jest gorsze, znieważany przede wszystkim tymi strasznymi bluźnierstwami. Wolałbym umrzeć albo przynajmniej stać si? głuchy, niż słuchać tak wielu zniewag wyrządzanych Panu Bogu przez ludzi.
Modliłem się do Pana Boga następująco: Panie, pozwól mi umrzeć raczej, niż być obecnym przy tych, którzy w tej chwili Cię obrażają! Także Ty
200
polecaj mnie Panu i błagaj Go o łaskę dla mnie, o ile to przyniesie Mu większą chwałę.
Skończyłem odprawianie gregoriańskich mszy świętych. Teraz proszę Cię o przysłanie mi tej małej ofiary, ponieważ obecnie z braku pieniędzy nie mogę otrzymać lekarstw.
Nie ustawaj w udzielaniu mi ciągle błogosławieństwa.
Twój brat Pio
43
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
„ Boża łaska jest z Tobą, a Ty jesteś bardzo drogi Panu Bogu ". - „ Kiedy zobaczę Cię w klasztorze? "
San Marco la Catola, 5 września 1911 U. W.J.M.J.F.
Drogi Pio!
Nie jest prawdą, że grzeszysz; nie jest prawdą, że obrażasz Pana Boga, a więc nie jest prawdą, że Pan Bóg Ci nie przebaczy. Boża łaska jest z Tobą, a Ty jesteś bardzo drogi Panu. Ciemności, obawy, przeciwne przekonania są diabelskimi sztuczkami, które powinieneś lekceważyć w imię świętego posłuszeństwa. Smutek, którego doświadczasz, kiedy słuchasz bluźnierców jest dobrym znakiem. Synowi muszą się nie podobać obrażania Najlepszego z ojców. Ofiaruj z Jezusem Chrystusem Bogu Ojcu swoje błogosławieństwa, starając się w ten sposób wynagrodzić Mu niewdzięczność ludzką. Ofiaruj nawet siebie, jako dar ofiarny za ich grzechy i proś, aby nieprawość na ziemi si? zmniejszyła.
Czy otrzymałeś habit? Nie kazałem podwijać u dołu, ani obrębiać rękawów, abyś mógł sobie dopasować, kiedy go założysz.
Załączam 30 lirów. Kiedy Cię zobaczę w klasztorze? Jeśli pobyt w do-"'u Cię nie uzdrowi, nakażę Ci powrót, byś pozostał w cieniu sxv- Franciszka. Nawet jeśli Pan Bóg będzie chciał powołać Cię do chwały, id .s ; _•• "•>< »<>,'
201
to lepiej, abyś umarł w klasztorze, do którego Cię powołał. Odpowiedz mi bez opóźnień.
Błogosławię Cię z całego serca.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
44
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Wzmianka o stygmatach. - Gorliwość \v przebywaniu przed Najświętszym Sakramentem. - Bicie serca. — Narzekanie na wiadomość o wezwaniu go do klasztoru.
Pietrelcina, 8 września 1911
J.M.J.F.
Hl^j^H
Mój Drogi Ojcze!
Nie skrzycz mnie, że odpowiadam z małym opóźnieniem na Twój list; nie stało się to z powodu braku chęci do pisania ani z lenistwa. Powodem było to, że wychodzę na wieś, aby oddychać więcej zdrowym powietrzem, które sprawia, że czuję się lepiej. Dziś właśnie, kiedy poszedłem do miasta, aby odprawić Mszę świętą przekazano mi Twój list, na który zdecydowałem się natychmiast odpowiedzieć.
Wczoraj wieczorem stało mi się coś, czego nie mogę ani wyjaśnić, ani zrozumieć. Na środku dłoni pokazało się trochę czegoś czerwonego, jakby w kształcie centyma; towarzyszył temu także mocny i ostry ból. Ten ból był w środku tego czegoś czerwonego bardziej odczuwalny w środku lewej ręki i to do tego stopnia, że jeszcze się utrzymuje. Czuję także trochę bólu pod stopami.
To zjawisko powtarzało się kilkakrotnie od prawie roku, lecz od pewnego czasu nie występowało. Nie denerwuj się faktem, że teraz po raz pierwszy mówię Ci o tym, ponieważ zawsze byłem zwyciężany przez ten przeklęty wstyd. Gdybyś wiedział, jak wielki gwałt musiałem sobie zadać teraz, aby ° tym Ci powiedzieć! Miałbym Ci wiele do powiedzenia, lecz brakuje mi słów.
202
Mówię Ci tylko, że uderzenia serca wtedy, kiedy przebywam z Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie są bardzo silne. Czasami wydaje mi się, że serce chyba chce po prostu wyskoczyć z piersi.
Czasami przy ołtarzu czuję taki żar w całym sobie, że nie mogę Ci tego opisać. Wydaje mi się, że cała twarz zmienia się w ogień. Nie mam pojęcia, Mój Ojcze, co to są za znaki.
Wyobraź sobie następnie, jak tęsknię za powrotem do klasztoru. Największą ofiarą, jaką złożyłem Panu Bogu, była faktycznie moja niemożliwość życia w klasztorze. Jednakże wcale nie wierzę, że zdecydowanie będziesz chciał, abym po prostu miał tam umrzeć. Jest prawdą, że w domu cierpiałem i nadal cierpię, lecz zawsze byłem w stanie wykonywać swoje obowiązki; to nigdy nie było możliwe, kiedy żyłem w klasztorze. Gdyby chodziło tylko o cierpienie, to zgoda. Bycie jednak ciężarem i sprawianie przykrości innym bez innego niż śmierć widoku, to nie wiedziałbym, co odpowiedzieć.
Zresztą wydaje mi się, że także mam ścisły obowiązek i prawo, aby wprost nie pozbawiać się życia w wieku 24 lat. Wydaje się, że Pan też tak chce. Pomyśl, że jestem bardziej martwy niż żywy, a następnie uczyń, jak uważasz, ponieważ jestem gotowy złożyć wszelką ofiarę, jeśli chodzi o posłuszeństwo.
Dziękuję za habit. Odprawię pięć mszy świętych za sierpień i pięć za wrzesień w tym miesiącu i na początku przyszłego.
Oczekując Twoich wiadomości, proszę Cię o Twoje błogosławieństwo.
Twój brat Pio
203
45 „i.
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Sądzi, że skłamał ogromny żal!
[Pietrelcina, wrzesień 1911]49 J.M.J.F.
Mój Drogi Ojcze!
Z łzami w oczach piszę ten list. Wiedz, Mój Ojcze, że w czasie ostatnich dni byłem na tyle bezczelny, iż obraziłem Pana Jezusa, raz jeszcze mówiąc nieprawdę. Mój Boże! Co za wstyd! Czy mam odwagę, o Ojcze, oskarżać innych, podczas gdy sam jestem najgorszy ze wszystkich? Teraz doprawdy rozpoznaję siebie jako najbardziej niegodnego ze wszystkich marnych stworzeń.
Gdybyś wiedział, ile razy wróg straszy mnie z powodu tego grzechu! Nie mam odwagi opisać Ci grozy tych strachów. Niech miłosierdzie Jezusa trwa na wieki! Spowiednik zapewnia mnie, że w najgorszym razie popełniłem grzech lekki; cóż to jednak zmienia, skoro i tak byłem przyczyną płaczu Pana Jezusa. A jeśli Jezusowi bardzo nie podoba się, gdy ktokolwiek z wiernych Go obraża, to o wiele bardziej nie podoba Mu się, gdy czyni to kapłan. Mówię Panu Jezusowi, że nigdy więcej nie chcę zgrzeszyć, lecz jeśli On nie podtrzyma mnie w mojej słabości, to przy pierwszej okazji okażę się takim samym, jakim byłem. Zawsze mówiłem Mu, że Go kocham, lecz On wie, jak bardzo jestem skłonny do zła. Pomóż mi, Mój Ojcze, odpokutować tę ostatnią obrazę Pana Jezusa.
Biedny Jezus! Jeszcze raz przeze mnie obrażony! Moje serce jest tak twarde, że nie wzrusza się tak, jak powinno, na myśl o grzechach popełnionych przeciw Panu Jezusowi. Ale jak umiem i mogę, tak za nie chcę żałować. Proś Jezusa natychmiast, aby nie odmawiał przyjęcia mego żalu.
49 Ten list jest bez daty i miejsca wysłania. Czytając go, stwierdzamy, ze chyba nadszedł z Pietrelcmy i określamy datę na dzień między 9 a 29 września 1911 r., biorąc pod uwagę listy, które poprzedzają i następują po nim, szczególnie list ojca Benedykta z 9 września Dwa razy nawiązuje w mm do treści listu Ojca Pio z 8 września i do innego listu, w którym przedstawił „niepokój z powodu popełnienia grzechu lekkiego" - prawdopodobnie kłamstwa - o którym mówi w tym liście
204
Chociaż pokładam nadzieję w Bożym miłosierdziu Jezusa Chrystusa, Mój Ojcze, to lękam się, bardzo się lękam. Z powodu tego płakałem w milczeniu, ale były to łzy żalu, a równocześnie wielkiego szczęścia dla mnie. Pan Jezus, sam Pan Jezus jest zawsze ze mną i nie wstydzi się być jeszcze ze mną, ponieważ nadal okazuje we mnie całą wspaniałość swego serca cudownym wylewaniem swej ojcowskiej miłości.
Mój Drogi Ojcze! Kiedy rozważam miłość Pana Jezusa z jednej strony, a moją własną niewdzięczność z drugiej, to chciałbym powiedzieć Mu, że jeśli ja nie potrafię odpowiedzieć na Jego miłość, to niech mnie przestanie kochać: tylko w ten sposób, wydaje mi się, będę mniej winny. Lecz jeśli Jezus nie kocha mnie, to co się stanie ze mną?! Nie kochać Jezusa i nie być więcej kochanym przez Niego! To jest zbyt przerażające dla mnie i dlatego jestem zmuszony do ustawicznego błagania Pana Jezusa, aby nadal kochał mnie i troszczył się o mnie, nawet jeżeli ja nie potrafię Go kochać, tak jak On na to zasługuje.
Módl się za mnie dużo i bądź pewny, że ten, kto to czyni, spełnia wielki uczynek miłości. Racz przesłać Swe błogosławieństwo Swojemu biedakowi
bratu Pio
46
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Dochowanie tajemnicy w sprawie otrzymanych łask. — Ujawnienie ich kierownikowi. - Pobyt w domu rodzinnym
San Marco la Catola, 29 września 1911 W.J.M.J.F
Mój Najukochańszy Synu!
Dziękuj Bożej dobroci za łaskę, o której mi wspomniałeś w swoim poprzednim liście50; jedyne polecenie, które muszę Ci wydać w tej sprawie to to, abyś nie ujawniał niczego nikomu, ponieważ ukrywanie królewskich tajemnic jest dobrą rzeczą (Tb 12,7).
50Zob List 44 (8IX)
205
Ucisz swoje obawy w odniesieniu do popełnionego grzechu lekkiego51 i zawierz swoją słabość dobremu Panu Jezusowi.
Nie powinieneś być zdziwiony ani zniechęcony z powodu jakiejś słabości Twego serca. Miłosierdzie naszego Ojca w niebie jest nieskończone i On zawsze jest bardzo zadowolony z tych, którzy się Go boją i upokarzają się przed Nim.
Wspominałeś w swoim przedostatnim liście52, że wiele rzeczy powinieneś mi powiedzieć o swojej duszy, lecz nie masz na to ani czasu, ani siły. Życzę sobie, abyś powiedział mi wszystko i bardzo dokładnie; staraj się być mi posłuszny, a będziesz bardzo zadowolony.
Powtarzam, że Twój dalszy pobyt w domu rodzinnym jest dla mnie źródłem wielkiego smutku. Chciałbym nie tylko widzieć Cię w którymś naszym klasztorze, ale także obok mnie, by osobiście się Tobą opiekować, ponieważ wiesz, że kocham Cię jak syna. Sądzę jednak, że Twój pobyt poza klasztorem nie ma sensu, ponieważ widać, że Twój stan zdrowia nie poprawia się. Skoro Twoja choroba jest wyraźną wolą Boga, a nie faktem naturalnym, to lepiej dla Ciebie, abyś powrócił w cień świętego zakonu. Rodzinne powietrze nie może uzdrowić człowieka, którego nawiedził Najwyższy; sam człowiek nie może obawiać się śmierci jedynie dlatego, że ma powrócić do klasztoru. Tak w domu, jak i w klasztorze Twoje zdrowie będzie zawsze takie, jakie będzie chciał Pan Bóg.
Zanim długo nie zastanawiałem się nad Twoją chorobą, miałem obawy czy polecić Ci powrót do nas, lecz teraz, gdy zobaczyłem, że sprawy toczą się wciąż tą samą drogą, mimo że oddychasz rodzinnym powietrzem, odczuwam niepokój, że nie nalegam na Twój powrót.
Moją opinię podzielają bardzo czcigodny ojciec Justyn53, ojciec Augustyn, który jest tutaj z powodu egzaminów, a także najczcigodniejszy ojciec generał54, do którego pisałem w tej sprawie. Przygotuj się więc, aby wykonać ten akt posłuszeństwa, a Bóg pomnoży Swoje błogosławieństwo nad Tobą. Niebawem będę odbywał świętą wizytację. Módl się za mnie, który Cię błogosławię.
5IZob.i«/45.
52 Zob. List 44 (8 września).
53 Ojciec Justyn z San Giovanni Rotondo (ur. 9 IX 1873; zm. l IX 1944) był wykładowcą filozofii od 1908 do 1931 r. Jego studentem był również Ojciec Pio. Spędził cale swoje życie na uczeniu i kierowaniu młodymi braćmi.
54 Generałem w tym czasie był ojciec Pacyfik z Seggiano, który kierował zakonem kapucynów od 1908 do 1914 r. Był on także kaznodzieją apostolskim w Watykanie, mianowanym na ten urząd (4 X 1904) przez papieża Piusa X.
206
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
ojciec Benedykt z San Marco in Lamis
niegodny minister prowincjalny
Odpowiedz mi natychmiast i nie mów miejscowym księżom o tym moim wyraźnym pragnieniu Twego powrotu do klasztoru.
47
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Choroba jest specjalnym przyzwoleniem Pana Boga. — Wymaganie większego poddania się woli i wskazaniom kierowników duchowych.
San Marco laCatola, 4 października 1911 W.J.M.JJv:
Drogi Ojcze Pio!
Kiedy ktoś pisze do Ciebie jako przełożony i duchowy kierownik, powinieneś z czcią i wewnętrznym poddaniem się słuchać tego, co Ci mówi, a nie przemyśliwać nad tym z pewnego rodzaju niechęcią.
Jako przełożony i kierownik duchowy powiedziałem Ci jasno, że Twoja choroba nie potrzebuje lekarzy, skoro jest spowodowana specjalnym przyzwoleniem Boga. Z tego powodu nie załatwiłem Ci badań u jakiegoś specjalisty. Gdybym był przekonany o czym innym, poniósłbym dla Ciebie te ofiary, które nie tylko inne zakony, ale i nasz jest w stanie ponieść dzięki łasce Bożej dla dobra podwładnych. W Benevento był ojciec Pio55, na którego wydaliśmy więcej niż 500 lirów, brat Mikołaj z Circello56 i brat llumi-nat57, na leczenie których trzeba było wydać 700 lirów. Dlatego zauważ, jak
55 Ojciec Pio z Benevento, ur. w Fragneto 1'Abate (Benevento) 14 listopada 1842 r.; zm. 6 sierpnia 1908 r. Uzyskał dyplom doktora filozofii i w 1869 r. został wysłany do Anglii, aby pomóc współbraciom w prowincji kapucynów, która właśnie powstawała. Dwanaście lat później został wysłany do Indii, a po powrocie do rodzinnego kraju był drugim założycielem kapucyńskiej prowincji Foggia, która została zniszczona przez państwowe zniesienie (zob. Lexicon capuccinum, Koma 1951, koi. 1374.). ^
56 Ur. 7 kwietnia 1887 r.; wyświęcony na kapłana 28 stycznia 1912 r.; zm. 23 grudnia 1960 r. '
57
Brat lluminat z Ripabottoni, kleryk, ur. 13 stycznia 1889 r.; zm. 22 maja 1909 r.
207
bezpodstawna jest Twoja skarga i jakim błędem jest Twoje upieranie się przy swoim własnym zdaniu.
Ponieważ chodzi o specjalny - nadprzyrodzony Krzyż - to zawsze uważałem, że lekarstwa i rodzinne powietrze są dla Ciebie bezużyteczne; jeśli Pan Bóg pozwolił, że tamtejsze powietrze w jakiś sposób przyniosło Ci poprawę, to jednak dla Ciebie i dla mnie było męką to, że pozwolono Ci pozostawać poza klasztorem. Ty jednak źle robisz, nie chcąc pokornie poddać się tym moim przekonaniom. Poza tym mam nadzieję, że to ostatni raz odmawiasz poddania się moim decyzjom; w przeciwnym razie już więcej do Ciebie nie będę pisał.
Zmartwiłeś mnie ponadto, mówiąc mi, że moja miłość skończyła się, ponieważ chcę Twojej śmierci, ponieważ wydaje się, że zajmie mi tysiąc lat uwolnienie się od Ciebie itd itd. Czy moja miłość do Ciebie jest szczera, to wie Pan Bóg. Lecz porozmawiam o tym, kiedy zobaczę się z Tobą, jak mam nadzieję, w czasie świętej wizytacji.
Przyjmowanie Komunii świętej w stanie oziębłości nie jest żadnym Twoim grzechem, dlatego nic się nie martw.
Błogosławię Cię ze świętym ojcem Franciszkiem, którego uroczystość przypada dzisiaj i potwierdzam, że jestem Ci najbardziej oddany i bardzo Cię kochający w Jezusie Chrystusie.
Brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
48
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Pokornie prosi o przebaczenie.
,id i ' .«••
uss iji:> o.U .1 <ju> :
oj Pietrelcina, 6 października 1911 J.M.J.F. —
l 38,
Mój Najukochańszy Ojcze!
Ze łzami w oczach i drżącą ręką piszę do Ciebie ten list, aby prosić Ci? na kolanach o przebaczenie tego wszystkiego, co uczyniłem, mając zuchwałą
208
śmiałość obrażenia Cię. Żałuję jednak za wszystko tak, jak tylko może żałować za własne grzechy dusza zakochana w Bogu.
Ach! Wybacz mi, Mój Ojcze! Zdaję sobie sprawę, że nie zasługuję na przebaczenie, lecz Twoja dobroć pozwala mi się go spodziewać. Bądź spokojny. Czy nie wiesz, że jestem pełen pychy? Prośmy razem Pana, żeby o-świecił mnie zanim popadnę w podobne przewiny.
Napisz do mnie natychmiast i zapewnij mnie, na litość Boską, o Swoim przebaczeniu. Wraz z Twoim listem otrzymałem również kartę pocztową od ojca gwardiana z Morcone58, informującego mnie, że został przez Ciebie zobowiązany, aby towarzyszył mi do Neapolu na badania lekarskie. Jestem przekonany, że po Twoich zapewnieniach, moja choroba, będąca specjalnym dopustem Bożym, nie potrzebuje lekarzy. Proszę, abyś cofnął Swoje polecenie, które dałeś ojcu gwardianowi w sprawie jego towarzyszenia mi do Neapolu na badania, ponieważ ja także, podobnie jak Ty, który zapewniasz mnie o tym, uważam, że takie badania są całkowicie bezużyteczne.
Raz jeszcze proszę o wybaczenie i Twoje błogosławieństwo.
Twój brat Pio
49
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Wszystko jest przebaczone. - Wizyta lekarska w Neapolu.
Vico del Gargano, 11 października 1911 J.M.J.F.
Drogi Ojcze Pio!
Wybaczyłem Ci wszystko i mam nadzieję, że od tej pory będziesz słuchał każdego mojego słowa i życzenia tak, jak gdyby pochodziły od samego Pana Boga, którego reprezentuję.
l
58 Ojciec Rafał z San Giovanni Rotondo, ur. 20 marca 1822 r; zm. 28 stycznia 1930 r.
209
Myślę, że jest wskazany wyjazd do Neapolu i przynajmniej na krótko zatrzymanie się w Morcone, gdzie mam nadzieję Cię spotkać59. Błogosławię Cię i życzę wszelkich łask Bożych.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
50
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Zlecenia wykonane. - Prosi o modlitwy. - Pozdrowienia.
Yenafro, 13 października 1911 J.M.J.F.
Najdroższy Pio
Wróciłem wczoraj wieczorem po szczęśliwej podróży60. Dziś właśnie wyślę Ci habit, lekarstwa i chusteczki do nosa. Napisałem do prowincjała: o płaszcz, o władzę spowiadania dla Ciebie61 i aby powiadomić go o siedmiu mszach świętych odprawionych przez Ciebie za prowincję.
Jutro napiszę o abonament na „Corriere" i wyślę Ci pozostałe 20 lirów.
Moje własne sprawy stale się pogarszają; módl się gorąco, ażeby Pan Bóg dał mi siłę.
59 Jak wynika z poprzedniego Listu, ojciec Benedykt zobowiązał przełożonego klasztoru w Morcone, aby towarzyszył Ojcu Pio do Neapolu na badania lekarskie. Z Listu do ojca Augustyna z 4 grudnia (arch., San Giovanni Rotondo) dowiadujemy się, że osobiście towarzyszył Ojcu Pio do Neapolu, „aby usłyszeć od nauki, czy Ojciec Pio mógłby przebywać gdzie indziej niż w swoich rodzinnych stronach z nadzieją, że stan zdrowia się nie pogorszy-". Nie wiemy jednak, czy chodzi tu o jedną wizytę lekarską czy o dwie.
60 W drugiej połowie października 1911 r. Ojciec Pio został wysłany przez ojca prowincjała do klasztoru w Yenafro, gdzie ojciec Augustyn wykładał świętą wymowę młodym księżom. Pozostawał tam aż do 7 grudnia, kiedy ojciec Augustyn odwiózł go do Pietrelciny. "Gdy pozostawał w Yenafro, nie odżywiał się niczym innym tylko Eucharystią". AGOST1NO DA SAN MARCO IN LAMIS. Notizie su podrę Pio, IV, f. 2r; Diario, s. 198.
61 Odpowiedź w sprawie słuchania spowiedzi była negatywna Zob, Lat 61.
210
Przesyłam Ci stąd najlepsze życzenia. Moje wyrazy uszanowania dla Księdza Proboszcza. Pozdrawiam serdecznie Twoją rodzinę; pocałunek dla Franciszka62... Niech on o tym się dowie.
Nie zapomnij modlić się za swojego ojca, który nosi Cię w swym sercu i będzie zawsze pozostawał Twoim najbardziej kochającym w Jezusie Chrystusie.
Brat Augustyn, kapucyn
51
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Podziękowania za opiekę. - Osłabienie wzroku.
Pietrelcina, 16 grudnia 1911 J.M.J.F.
Mój Drogi Ojczulku!
Dziękuję Ci za tyle troski, którą mi okazałeś i dziękuję jeszcze za tak wiele ofiar, które poniosłeś dla mnie szczególnie w ciągu ostatnich dni. Jednocześnie dziękuję ojcu gwardianowi63 i wszystkim pozostałym zakonnikom za dobro, które mi wyświadczyli.
Stan mego zdrowia poprawia się, lecz mój wzrok słabnie. Czy możesz sobie wyobrazić, jak bardzo boleję, będąc tak daleko od Ciebie i moich współtowarzyszy. Lecz niech się dzieje wola Boga.
Pielęgnuj swoje uczucie do mnie wraz z całą wspólnotą, chociaż na to nie zasługuję. Chcę, abyś okazał to szczególnie przez modlitwę. Tak, módl się za tego, który kocha Cię bardzo, a ja będę czynił to samo za Was.
Jednocześnie życzę Wszystkim dobrych Świąt Bożego Narodzenia.
Miałbym Ci wiele spraw do powiedzenia, lecz mój wzrok na to mi nie pozwala. Wyrazy szacunku dla gwardiana, studentów i wszystkich innych. Ksiądz Proboszcz odwzajemnia pozdrowienia stokrotnie, podczas gdy ja sam wraz z moją rodziną całuję Twoją rękę i podpisuję się
6- Ma na myśli bratanka Ojca Pio, syna jego brata Michała (zob. List 54). 63 Przełożonym braterskiej wspólnoty w Yenafro był ojciec Ewangelista z San Marco in Lamis, ur. 23 lipca 1878 r., zm. 19 września 1953 r.
211
Twój uczeń brat Pio
Franciszek nieustannie pyta: „Gdzie jest ojciec Augustyn?" On nie może się uspokoić. Wąsacd* nie chce dać się zwyciężyć, lecz Pan Jezus jest z nami!
52
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Lekarstwa i prośba o odprawienie mszy świętych. — Prośby i pozdrowienia.
Foggia, 27 grudnia 1911 :.'••'.. J.M.J.F.
Mój Najdroższy Syneczku!
Przesyłam Ci lekarstwa i proszę, abyś odprawił sześć mszy świętych według mojej intencji, ponieważ lekarstwa kosztowały dwanaście lirów. Później spróbuję przesłać inne intencje mszy świętych; nie mogę uczynić tego teraz, ponieważ stwierdziłem znaczny deficyt.
Wybacz mi, że nie uczyniłem tego wcześniej, ponieważ wyobraź sobie, wczoraj i przedwczoraj nie miałem ani jednej wolnej chwili.
Jeśli mógłbyś odesłać mi pustą kasetę, byłoby lepiej, ponieważ jest bardzo trudno znaleźć takie rzeczy.
Pozostawiam Cię przez cały czas z Jezusem, z naszą Mateńką i Aniołem Stróżem, którzy śmieją się z nikczemnika.
Pozdrawiam Twoich krewnych, Księdza Proboszcza i przyjaciół. Całus dla Franciszka... Niech on o tym się dowie.
Nie zapomnij o mnie w swoich modlitwach, tutaj potrzebuję ich więcej.
Ściskam Cię całym sercem.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie brat Augustyn, kapucyn
To jest jeden z licznych epitetów, którymi Ojciec Pio określał szatana.
212
53
Ojciec Pio do ojca Benedykta
Smuci się, ponieważ nie otrzymuje odpowiedzi. - Boi się utraty wzroku ciała, a jeszcze bardziej utraty wzroku duszy.
Pietrelcina, 5 stycznia 1912
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Od kiedy jestem tutaj, napisałem do Ciebie kartkę i dwie pocztówki65. Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi i to sprawia mi wielki ból. Przyczyna, dla której nie otrzymuję odpowiedzi nie jest mi nieznana66. Lecz sam Pan Bóg wie, czyja tu zawiniłem czy nie.
Stan mojego zdrowia jest trochę lepszy, lecz zastanawia mnie mój wzrok, który się nie poprawia. Chcę mieć nadzieję, że Pan Bóg przynajmniej uratuje mnie przed zaślepieniem duszy.
Ile mszy świętych w miesiącu powinienem odprawić dla Ciebie? Nic mi nie powiesz w sprawie spowiedzi świętej?67
Kończę już, ponieważ prawie nic nie widzę.
Całując Twoją rękę, proszę abyś zechciał mnie pobłogosławić.
Twój brat Pio
65 Żadna z tych pocztówek do nas nie dotarła.
66 Prawie na pewno Ojciec Pio przypisuje milczenie ojca Benedykta temu faktowi, że powrócił do rodzinnego domu, po krótkim pobycie w klasztorze w Yenafro.
67 W odniesieniu do powtórzonego pytania o władzę słuchania spowiedzi świętych. Zob Listy 32,34 i 66
213
54
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Lekarstwa i odprawianie mszy świętych - Kielich i płaszcz. - Polecenia i pozdrowienia
Foggia, 5 stycznia 1912
J.M.J.F.
Najdroższy Pio!
Jest mi bardzo przykro, że lekarstwa nie zgadzają się z receptami. U-czyniłem bardzo wiele, aby Cię zadowolić. Razem - za lekarstwa przesłane do Yenafro68 i za te, które dostałem tutaj, wydałem w całości 21 lirów, mając nadzieję, ze ten wydatek nie jest całkowicie bezużyteczny. Tymczasem prosiłbym Cię, abyś odprawił sześć mszy świętych za ostatnie lekarstwa. W grudniu miałem zaledwie więcej dwie intencje mszalne; zobaczę w tym miesiącu i jeśli będę miał więcej, to Ci prześlę. Nie wątp w Ojczulka, który u-czyni dla Ciebie wszystko to, co będzie mógł.
Spróbuję przesłać Ci intencje mszy świętych69, a lekarstwa lepiej abyś kupił w Benevento, wiedząc, że wielki nikczemnik10 tutaj w to się wtrąca. Lecz nie martwmy się, ponieważ Pan Jezus jest z nami. Chwilowo czuję się całkiem dobrze i za to dziękuję Panu Jezusowi z całego serca.
Napisałem ponownie do sekretarza71 o Twój płaszcz i myślę, ze już go otrzymałeś. Dziś także napiszę do niego o kielich, bo słyszałem, ze w San Marco jest jakiś jeden więcej, a tutaj za jeden kielich chcą 40 lirów. Ja, a
68 W październiku 1911 r ojciec Benedykt, za pozwoleniem ojca generała i po wysłuchaniu opinii lekarzy, że Ojciec Pio „mógł pozostać poza rodzinnym miejscem z nadzieją, ze stan zdrowia się nie pogorszy", wysłał go do klasztoru w Yenafro, gdzie ojciec Augustyn uczył księży świętej wymowy Tutaj jednak stan jego zdrowia znacznie się pogorszył i 4 grudnia ojciec prowincjał pozwolił mu powrocie do Pietrelcmy, gdzie przybył 7 rano, a następnego dnia, w święto Niepokalanego Poczęcia, był w stanie odprawić mszę świętą śpiewaną, jak gdyby nigdy nie chorował Na pewno jego choroba była tajemnicza tak, jak i jego ciągły pobyt w Pietrelcime AGOSTINO DA SAN MARCO IN LAM1S, Notizte supadre Pio IV, f 2rv. Diano, s 198
69 Ojciec Augustyn, podobnie jak i ojciec Benedykt, wysyłali mu ofiary za msze święte, które miał odprawie, ażeby mógł pokrywać wydatki na leczenie
70 Jeden z wielu epitetów szatana
71 Do prowmcjalnego sekretarza, ojca Alojzego z Avellmo
214
raczej klasztor nie jest w stanie pozwolić sobie na ten wydatek. Słowem, będę robił wszystko, co możliwe, aby Cię zadowolić także w tej sprawie - z miłości do Pana Jezusa.
Proszę Cię, abyś nie męczył wzroku, pisząc do mnie; wystarczy mi pocztówka. Lecz nie zapomnij tylko o tym, który Cię kocha i który potrzebu-ie bardzo wiele Bożej łaski.
Pozdrawiam Twoją rodzinę, Księdza Proboszcza i przesyłam całus dla Franciszka72.
Ściskam Cię w Jezusie Chrystusie.
Twój bardzo kochający brat Augustyn, kapucyn
55
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Prawdziwy powód jego milczenia — Jeśli Ojciec Pio me może pisać do niego osobiście, mech pisze przy pomocy kogoś innego. - Wykonane polecenia.
San Marco la Catola, 8 stycznia 1912 W.J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze Pio!
Nie byłem nieuprzejmy w stosunku do Ciebie, jak podejrzewałeś. Przeciwnie, bardziej Cię kocham, a im bardziej wzmagają się Twoje próby, tym większa jest moja miłość do Ciebie. Jeśli nie udało mi się odpowiedzieć, to dlatego, że Twoje dwie pocztówki nie wymagały odpowiedzi. Napisz więc do mnie i powiedz mi o swoim duchowym życiu. Nie ma znaczenia to, ze wskutek słabego wzroku krzywo piszesz. Będę w stanie prosto je odczytać. Mam jednak nadzieję, ze Pan Bóg zachowa Twój wzrok na zwykłe potrzeby życiowe. Jeśli spostrzeżesz, ze absolutnie jest niemożliwe, byś pisał, znajdź jakąś godną zaufania osobę, której pod sekretem powierzysz sprawy twego wewnętrznego życia, a ona mi je przekaże na piśmie.
72,
• B>)o to jedno z dzieci Michała (1822-1967), brata Ojca Pio Franciszek, ur 18 marca 1909 r, zm 9 listopada 1920 r Zob List 50
215
57
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* „ Niestrawność " Bożych pocieszeń na przekór atakom szatana. - Nie może nikomu powierzyć opisu swego wewnętrznego stanu, aby mi go przekazał.
Pietrelcina, 13 stycznia 1912
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Odpowiadam na Twój bardzo drogi i miły list, który w obecnym stanie mego serca sprawił mi wielką radość.
Jeżeli chodzi o mój stan fizyczny, to z wyjątkiem wzroku, który nie powraca, czuję się dość dobrze. Co się tyczy stanu moralnego, to mówię Ci tylko to, że demon74 nie chce mnie opuścić. Co więcej, ciągle od nowa psuje moje zamiary. Lecz jest także prawdą, że Pan Jezus jest ze mną. Pozwól, że wyrażę to w taki ekspresywny sposób: prawie nieustannie przeżywam „niestrawność" niebiańskich pociech.
Oddaję za nie chwałę Panu Bogu, który nawet w tym miejscu wygnania nie pozostawia mnie bez trzymania za rękę. Jest wiele rzeczy, które chciałbym przekazać Ci w szczegółach, lecz mój wzrok na to mi nie pozwala. Mówisz mi, że jeśli nie mogę Ci pisać o moim życiu wewnętrznym z powodu wzroku, bym się posłużył jakąś zaufaną osobą, która by Ci to następnie przekazała; Mój Ojczulku, błagam Cię, nie zobowiązuj mnie do tego, ponieważ nikomu tutaj nie mogę tego wyjawić. Jest tylko jedna osoba, której wyjawiłem prawie cały mój wewnętrzny stan, aby otrzymać jakieś wyjaśnienia, i to jest jedyna osoba, do którego mógłbym się uciec. Lecz pech chce, że znajduje się ona w gorszym stanie z powodu wzroku75 niż ja. A więc obowiązek niemożności otwarcia mego serca szlachetnemu Ojcu, który zaoferował mi swoją opiekuńczą dłoń i raczył nazywać mnie swoim synem, pozbawia mnie mojej jedynej pozostałej pociechy.
Uważałem, że byłoby dobrze przez grzeczność dać znać księdzu proboszczowi o Twojej szlachetnej propozycji, aby przysłać mi kielich. Powie-
74 Diabeł
75 Odnosi się do ks proboszcza Don Salvatore Maria Pannullo, który całkowicie stracił wzrok na trzy lata przed śmiercią Zob. List 6.
217
Nie martw się odprawianiem mszy świętych dla prowincji, ponieważ musisz zaspokoić wiele swoich potrzeb. Oczywiście, jeśli potrzebujesz pomocy, daj mi znać.
Posłałem Ci płaszcz, a także poślę kielich mszalny, ponieważ oni mogą obawiać się zarażenia przez używanie poświęconych naczyń. Na wypadek śmierci kielich powinien być mi oddany.
Bądź pocieszony w Panu Bogu, który kocha Cię bardzo i ode mnie przyjmij błogosławieństwo z całego serca.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt z San Marco in Lamis
niegodny minister prowincjalny
56
Ojciec Augustyn do Ojca Pio73
Wydatki na lekarstwa i kielich.
Foggia, 11 stycznia 1912 J.M.J.F.
Mój Najdroższy Synu!
Za kilka dni otrzymasz kielich i patenę od ojca sekretarza. Sekretarz także mówi mi, aby przypomnieć Ci o przysyłaniu - za każdym razem -do ojca prowincjała rachunków za lekarstwa. Czy rozumiesz? Zobacz, jak wielkie dobra otrzymujesz od Boga. Bogu dzięki! Proszę Cię (a to jest prośba Twojego ojca) zawsze przysyłaj rozliczenia swoich wydatków do ojca prowincjała.
Otrzymałem Twoją pocztówkę.
Bądź zdrów! Ja dzięki Bogu czuję się dobrze. Pozdrowienia dla wszystkich przyjaciół. Całuję Franciszka.
Zawsze jestem Twój brat Augustyn, kapucyn
List napisany w języku łacińskim. 216
Przesłałem już ojcu prowincjałowi wykaz wydatków na lekarstwa, ale bez rachunków, ponieważ ich nie mam. W przyszłości będę wysyłał także rachunki. Muszę się przyznać, że nie wiem, dlaczego ojciec prowincjał wymaga tych rachunków.
Stan mojego zdrowia jest zupełnie dobry, lecz mój wzrok nie powraca.
Zazdrośnik nie chce uznać się za zwyciężonego. Przybierał prawie wszystkie kształty. Od paru dni napada mnie ze swoimi „satelitami" uzbrojonymi w kije i żelazne narzędzia, a te - co jest gorsze - są prawdziwe.
Kto wie, ile razy wyrzucał mnie z łóżka, włócząc po pokoju. Lecz cierpliwości! Pan Jezus, Mateńka, Aniołek [Anioł Stróż], św. Józef i św. ojciec Franciszek są prawie zawsze ze mną. Ksiądz proboszcz lubi mnie bardziej niż rodzony ojciec i mówię szczerze, ze trapi mnie bardzo to, iż nie jestem w stanie mu pomóc, szczególnie w słuchaniu spowiedzi świętych, ponieważ ojciec prowincjał nie dał żadnego znaku, że udziela mi władzy spowiadania.
Masz pozdrowienia od całej rodziny, a szczególnie od rodziny Franciszka, który nieustannie Cię wspomina. A ja z miłością całuję Twoją rękę i proszę o Twoje ojcowskie błogosławieństwo.
Podpisuję się na zawsze
Twój biedny uczeń brat Pio, kapucyn
Gorąco polecam się modlitwie, a ja będę czynił to samo za Ciebie.
59
Ojciec Augustyn do ojca Pio
„ Twój list mnie pociesza i zasmuca". — Musi powierzyć mu swoje tajemnice. - Wydatki na lekarstwa. - Najbliższe spotkanie - Zachęty
Foggia, 18 stycznia 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Syneczku!
Dziękuję Panu Bogu za to, że otrzymałeś to, co Ci posłałem; bądź pewny, że niczego nie robię dla siebie. Zresztą, to samemu Panu Jezusowi należy
219
dział mi, abym Cię poprosił w jego imieniu, byś tego kielicha nie przysyła!, ponieważ od dnia moich święceń (10 sierpnia 1910), będąc świadomym mojej zakaźnej choroby, pozostawił wyłącznie do mojej dyspozycji kielich i wszystkie inne paramenty dla mego wyłącznego użytku. Do tego dołączam także moją własną prośbę w tej sprawie. W przeciwnym wypadku, jeśli już kielich wysłałeś, wypada Ci go odesłać. Czy zgadzasz się na to?
Ojciec lektor Augustyn przysłał do mnie wczoraj kartkę, w której mówi, że został zobowiązany przez ojca sekretarza do przekazania mi polecenia, bym każdorazowo przesyłał Ci sprawozdanie z kosztów lekarstw. Jestem pełen podziwu wobec Twojej dobroci ponieważ jestem przekonany, że ojciec sekretarz nie pisze niczego, bez Twojego pozwolenia. Tymczasem całkowite koszta leków, od czasu powrotu tutaj, wynoszą 23 liry.
Muszę kończyć, ponieważ nie jestem w stanie dłużej pisać. Wszyscy Twoi dobrzy przyjaciele przesyłają najlepsze życzenia, podczas gdy ja całuję Twoją rękę i proszę o błogosławieństwo.
Podpisuję się
Twój biedny brat Pio
58
Ojciec Pio do ojca Augustyna
*Szatan bije go żelaznymi narzędziami
Pietrelcina, 18 stycznia 1912 J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Otrzymałem dziesięć intencji mszy świętych i kilka dni temu także Twoją kartę76. Jestem w najwyższym stopniu zachwycony, a jednocześnie zupełnie zakłopotany, tak subtelną Twoją miłością w stosunku do mnie, na którą - niestety - nie zasługuję. Ponieważ nie umiem wyrazić wdzięczności, to życzę Ci, by Pan Jezus wynagrodził Cię stokrotnie za Twoją miłość do mnie.
76 Nie zachowała się
218
Jak wiele chciałbym Ci powiedzieć, Mój Synu, lecz właśnie nadcnoazi profesor i nie mam więcej czasu.
Pozdrawiam wszystkich Twoich drogich (i dziękuję za ich pozdrowienia), Księdza Proboszcza itd.
Odwagi, Pio! Ty mówisz mi, że Pan Jezus, Maryja i św. Józef, Sera-ficki Ojciec, Anioł Stróż - rzeczywiście całe niebo - jest z Tobą, więc cóż może całe piekło?!
Dzięki Bogu ja sam czuję się dobrze, bez jakiejkolwiek mojej zasługi; niech Pan będzie uwielbiony!...
Nie przestanę modlić się za Ciebie. Nigdy nie zapominam tego czynić. Ty sam nie zapominaj o tym, który Cię kocha i jest zawsze
Twoim bardzo kochającym w Jezusie Chrystusie. Brat Augustyn, kapucyn
Proszę Cię, abyś nie odmawiał mi najbardziej mile widzianego listu przynajmniej raz na miesiąc.
60
Ojciec Pio do ojca Augustyua
* Wielkie pocieszenia i okrutne pobicia. — Narzeka na milczenie ojca pro-
•wincjala.
[Pietrelcina, styczeń 1912]78
J.M.J.F.
Najukochańszy Ojczulku!
Kiedy moja pokuta tutaj się zakończy? Gdybyś miał czas, aby przyjechać, nie wahałbym się napisać do Ciebie na tej kartce, z głębi serca płyną-
78 Tekst tego listu bez daty, adresata i miejsca wysłania, znajduje się w kopercie zaadresowanej do ojca Benedykta, z następującym streszczeniem: „Osłabienie wzroku. Prosi, aby mógł spowiadać mężczyzn". List jednak jest adresowany do ojca Augustyna, a streszczenie nie odnosi się do tego listu, lecz do listu z marca (zob. List 64). Aluzja o znajomości francuskiego znaleziona w Liście Ojca Augustyna z l lutego i w tym z 3 lutego naprowadza nas do ustalenia daty obecnego Listu na koniec stycznia.
221
się dziękczynienie od Ciebie i to wystarczy. Tak więc nie wolno Ci dziękować mnie, lecz Panu Bogu, który Cię bardzo kocha.
Twój list pociesza mnie, a jednocześnie martwi. Pociesza mnie, ponieważ widzę, że Pan Jezus okazuje Ci coraz większą miłość. To wszystko wynika z Jego dobroci i nie w tym żadnej naszej zasługi. Z drugiej strony martwi mnie, ponieważ wróg nie daje się zwyciężyć. Syneczku mój! Nie zniechęcaj się! Wiara, nadzieja i miłość do Jezusa, za pozwoleniem którego nieprzyjaciel nie posunie się dalej, niż Pan Bóg rozporządził, sprawią, że wszystko zakończy się triumfem Pana Boga i naszym zbawieniem.
Już Ci to mówiłem, że łajdak robiłby rzeczy nieprawdopodobne, ale dodałem także, że on niczego nie osiągnie.
Przykro mi, że Twój wzrok jeszcze się nie poprawił. Nie mniej jednak, z miłości do Pana Jezusa, który da Ci siłę, nie pozbawiaj mnie od czasu do czasu wiadomości o swoim wewnętrznym stanie. Do tej pory jesteśmy prawdziwymi braćmi w Jezusie Chrystusie. Wiem wszystko, a Ty znasz mnie. Tak więc nie obawiaj się powierzyć mi swojej tajemnicy. Mnie wydaje się, że jest to wolą Pana Boga, abym znał to, czego dokonuje w Tobie, nie dlatego, że jestem godny tego, lecz dla chwały Pana Boga. Zresztą zapytaj Pana Jezusa (nie nakazuję Ci tego), a zobaczysz, co On Ci powie.
W sprawie rachunków, które mają być przesyłane do ojca prowincjała: nie męcz się, by poznać przyczynę, ponieważ ja sam tego nie wiem. Chciałem jedynie interweniować przez sekretarza i to mi się udało. Tak więc, czy poślesz rachunki czy sprawozdanie, to dla mnie nie robi różnicy, chociaż lepiej jest przesyłać rachunki.
Czy otrzymałeś kielich i patenę?
Jak bardzo chciałbym być blisko Ciebie cały czas! Lecz niech się dzieje wola Bożal Jeśli spodoba się Panu Jezusowi, to mam nadzieję, że spotkam Cię kilka dni przed kapitułą77 - niezależnie od tego czy odbędzie się w Tora czy w Morcone. Ja postaram się, jeśli to spodoba się Bogu, by zatrzymać się u Ciebie przynajmniej przez jeden dzień.
Zrobię to, co jest w mojej mocy, aby otrzymać dla Ciebie od ojca prowincjała pozwolenie na słuchanie spowiedzi świętych.
77 Kapituła, czyli zgromadzenie delegatów prowincji, w celu wyboru przełożonych wyższych nie odbyto się ani w Morcone, ani w Tora. Przełożeni generalni zatwierdzili ojca Benedykta z San Marco in Lamis na urząd prowincjała; zarząd prowincją pozostawał w jego rękach aż do lipca 1919 r., ponieważ wydarzenia l wojny światowej (we Włoszech 1915-1918) uczyniły niemożliwe zwołanie kolejnych kapituł.
Klasztor kapucynów w Tora (Caserta) został założony w 1705 r. przez Franciszka Gallucio, księcia Tory. Zob. TOMASSO DA MORCONE OFMCap., // convento di Tora e Piccilli, 2 wyd., Foggia 1962.
220
61
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Wielbienie Boga. - Władza spowiadania. - Wydatki na leczenie. — Jeżyk, francuski.
Foggia, l lutego 1912
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Synu!
Raduję się w Panu z powodu Twojego listu, ponieważ wiem, że Pana Boga należy zawsze wielbić. Niech więc razem ze Swoją i naszą Matką będzie wysławiany przez wszystkich. Nie obawiaj się zasadzek wroga; on nie będzie mógł nic zrobić tobie, mnie i innym ludziom bez przyzwolenia Pana Boga, a wszystko zawsze zostanie przemienione na Jego chwałę.
Mimo mojej niegodności będę zawsze modlił się za Ciebie, a Ty staraj się czynić to samo za mnie.
Mam nadzieję, że z pomocą Pana Boga znów Cię ujrzę na tej ziemi i proszę Cię, abyś w przypadku końca twego wygnania, jeśli Bóg Ci objawi, powiadomił mnie.
Ojciec prowincjał był tutaj wczoraj i uważałem w Panu za słuszne powiedzieć mu o tym wszystkim, czego Ci Bóg udzielił.
On nie może dać Ci władzy spowiadania, dlatego rozpoznaj i uwielbiaj również w tym wolę Pana Boga.
Zawsze wysyłaj sprawozdania z Twojego leczenia do prowincjała (prosi Cię Twój ojciec!). To, co do mnie należy, będę starał się u niego -według możliwości - załatwić. Czy rozumiesz? Przełożony już wie wszystko i on także będzie wielbił wolę Pana Boga.
Cieszę się również, że zacząłeś się uczyć języka francuskiego80. Wspaniale!
Bardzo dobrze, Dziecko! Niech Cię Bóg błogosławi. Do zobaczenia, Moja Kochana Dziecino! Pozdrowienia dla Twojej rodziny i przyjaciół.
Ściskam Cię w Panu.
Twój ojciec brat Augustyn, kapucyn
80
List pisany w języku łacińskim z wyjątkiem ostatnich zdań.
223
cego błagania, abyś odłożył wszystko na moment i przyjechał tutaj, by rnnie pocieszyć na moim wygnaniu. Lecz niech się dzieje wola Boga, który chce przedłużyć jeszcze moją pokutę tutaj!
Dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek, czuję długotrwałą obfitość Bożego pocieszenia. Zazdrośnik z wieloma sobie równymi nie przestaje codziennie - oprócz środy - bić mnie, powiedziałbym prawie że na śmierć. Lecz Pan Bóg i inne szlachetne osobistości z nieba wzmacniają mnie swoimi częstymi wizytami. Powtarzajmy ciągle: niech żyje Jezus!
Od czwartku wieczorem, aż do soboty, jest czas cierpienia i to wielkiego cierpienia. Cała scena Męki Pana Jezusa jest mi ukazywana i pomyśl, czy może być jakieś pocieszenie w tym wszystkim. Obecnie, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, nasz wspólny wróg wykorzystuje całą swą moc, aby zrujnować i zniszczyć mnie, jak mi to powtarza. Miałbym Ci wiele do powiedzenia, lecz wiesz bardzo dobrze, co mi w tym przeszkadza i nie rumienię się, informując Cię jeszcze raz, że jest to mój godny pożałowania wzrok, który odmawia mi posłuszeństwa. Bardzo często jestem zmuszony w czasie odprawiania mszy świętej posługiwać się lampą. W pozostałych sprawach, dzięki Bogu, czuję się dobrze.
Żałuję bardzo, że kilka razy pisałem do ojca prowincjała, nie bez poświęcenia z mojej strony, wysyłając mu także wykaz kosztów za moje lekarstwa. Nie otrzymałem bowiem żadnej odpowiedzi79. Wybacz mi, Mój Ojczulku, jeżeli jest w tym brak szacunku, lecz w przyszłości nie będę mu wysyłał wykazu kosztów za lekarstwa. Niech ojciec prowincjał robi ze mną tak. jak uważa, że jest lepiej i jak mu się podoba, lecz niech zostawi jednak w spokoju moją rodzinę, która ciągle się wykrwawia dla mnie, a wcale z tego powodu się nie skarży. Polecam Ci zachować to w największej tajemnicy, ponieważ to było jedno z wyżaleń się syna przed dobrym Ojcem.
Żegnam Cię, Mój Drogi i Dobry Ojcze, i kto wie, czy będzie udzielona mi łaska ponownego zobaczenia Cię. Nie posyłam pocałunku, ponieważ to jest zbyt mało, za trudy, które ponosisz dla mnie. Posyłam Ci to wszystko, co mam w sercu dla Ciebie, czyli nieskończoną miłość. Pozostaję z głębokim szacunkiem, Czcigodny Ojcze.
Brat Pio
Franciszek, moja rodzina, Ksiądz Proboszcz i wszyscy przyjaciele przesyłają Ci niezliczone pozdrowienia i wyrazy uszanowania.
79 Zobacz Listy z 5 i 13 stycznia.
222
1
Pisz tak często, jak chcesz i daj mi znać, co Ty chcesz i co chce Pan Bóg- Jestem zadowolony, jeśli Ty jesteś zadowolony.
Do zobaczenia, Mój Synu! Nie mam więcej czasu, ponieważ, jak wiesz, jest święto naszego św. Józefa z Leonessa83. Uroczystość przebiega sprawnie; nieskończone dzięki niech będą Panu. Jestem zajęty, więc wybacz pośpiech i przyjmij uścisk miłości od
Twojego najbardziej kochającego w Jezusie Chrystusie brata Augustyna, kapucyna
Wiele wyrazów szacunku dla wszystkich; buźka dla Francika84.
63
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Stan zdrowia. — Ledwie'widzi. - Ataki szatana, ale i Boże pocieszenia.
Pietrelcina, 28 lutego 1912
. J.M.J.F.
f! j,;
Mój Najukochańszy Ojczulku!
Proszę Cię, nie odbieraj mojego długiego milczenia jako dowodu na to, że moja miłość do Ciebie zmalała. Jedynym powodem jest mój wzrok, który przeszkadza mi w podtrzymywaniu częstszej korespondencji. Jednakże zawsze miałem Cię przed Chrystusem. Następnie zapewniam Cię szczerze, że nie mam żadnej satysfakcji z wysłania Ci tylko bileciku.
Napady tych pospolitych osobników wciąż trwają i stają się częstsze; właściwie to bitwy nigdy nie ustają. Ci kozacy, wydaje mi się czasem, że są doprowadzeni do wściekłości bardziej z powodu tych, którzy mnie kochają niż z powodu mnie samego. Lecz mam zapewnienie, że nie ma się niczego obawiać.
83 Kapucyn, św. Józef z Leonessa, ur. 8 stycznia 1556 r.; zra. 4 lutego 1612 r. Został kanonizowany 29 czerwca 1746 r. i jego liturgiczne święto jest obchodzone 4 lutego. Trzechsetna rocznica jego śmierci przypadała w 1912 r.
84 Bratanek Ojca Pio.
225
62
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Nieporozumienie z powodu wydatków na leczenie. — „Będziesz zawsze triumfował na chwałą Boga". - Zjednoczenie w modlitwie. - „Pis: tak często, jak chcesz ".
Foggia, 3 lutego 1912 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Syneczku!
W sprawie tego, co przekazałem ojcu prowincjałowi, wydaje mi się, że nic złego nie uczyniłem. W każdym razie Pan Bóg wie, jaka była moja intencja i nie sądzę, aby Mu się to nie podobało. Tymczasem módl się za mnie i nie przestawaj mnie kochać81.
Jeśli nie chcesz więcej przysyłać rachunków, to rób tak, jak Pan Cię natchnie. Jest mi przykro, że nie jestem w stanie przesłać Ci intencji mszalnych za większe stypendium, ale będę czynił — z pomocą Pana Boga -wszystko, co będę mógł.
Oby nasz dobry Jezus był uwielbiony w Tobie i nie obawiaj się sideł i ataków wroga: będziesz zawsze triumfował na chwałę Boga. W mojej nie-godności nie ustaję w modlitwie za Ciebie; starajmy się więc pozostać zjednoczeni w modlitwie. Jeśli widzisz w tym wolę Pana Boga, daj mi znać o tym, co On czyni w Tobie i dla Ciebie, lecz jeśli On tego nie chce, więc niech się dzieje Jego wola!
Kto Cię nauczył francuskiego?82
Jeśli Pan Bóg pozwoli, to chciałbym być przy Tobie w przypadku, gdyby zechciał wezwać Cię do Swoich wiecznych radości.
Mój Synu, ciągle Cię kocham, ponieważ Pan Bóg mi to poleca. Nie pragnę niczego innego, jak tylko uściskać Cię tutaj, a potem - byśmy mogli być razem w niebie na zawsze z naszym miłosiernym Panem.
81 Zob. następny List i Listy 68 i 97.
Ojciec Augustyn sam odpowiada na to pytanie: Ojciec Pio „nie znał ani greckiego ani francuskiego. Anioł Stróż wyjaśniał mu wszystko, a on mi poprawnie odpowiadał". (Notizie, IV, f. 8v; Diaro, s. 208>. Zob. także List 96.
224
Chcę prosić jeszcze raz o Twoje pozwolenie i mam nadzieję, że tym razem mi nie odmówisz: to pozwolenie odnosi się do spowiadania przynajmniej mężczyzn. Zapewniam Cię, że to nie spowoduje uszczerbku na moim zdrowiu86.
Kończę już, ponieważ wzrok mi nie pozwala.
Żegnaj, Mój Drogi Ojcze! Ponawiam zapewnienie o moim wielkim u-czuciu do Ciebie. Tymczasem nie zapomnij pobłogosławić
Twojego biednego brata Pio
65
Ojciec Augustyn do Ojca Pio87
Nie obawia się wroga. - Pozwolenie na odprawienie mszy świętych wotywnych o Matce Bożej i za zmarłych.
Foggia, 3 marca 1912
J.M.J.F.
Najdroższy w Panu Synu!
Otrzymałem Twój list. Wyrażam nieskończone dzięki Panu Bogu, że z Jego woli jesteś zdrowy. Nie obawiaj się sideł wroga, ponieważ - dzięki Bogu - nic nie może zrobić ani nie będzie mógł zrobić ani tobie, ani tym, których kochasz.
Otrzymasz wkrótce pozwolenie na odprawianie mszy świętych o Najświętszej Maryi Pannie i za zmarłych.
Niech Bóg Ci błogosławi we wszystkim. Nigdy nie zapominaj w swoich modlitwach
Twojego ojca i współbrata w Chrystusie i w św. Franciszku
86
Zob. Listy 32,34 i 66. 87 List w języku łacińskim.
227
Dziękuję za mszalne stypendia, które byłeś łaskaw mi przysłać. Ciekaw jestem, co ojciec prowincjał myśli o mnie, ponieważ nie piszę do niego. W każdym razie on wie wszystko, a Pan Bóg jest moim świadkiem.
Dzięki Bogu stan mojego zdrowia jest zupełnie dobry, lecz mój wzrok trochę mnie martwi. Aby odprawiać mszę świętą muszę znacznie częściej używać lampy, dzięki uprzejmości księdza proboszcza, który niczego mi nie odmawia. Myślę, by poprosić o pozwolenie na odprawienie mszy świętej o Matce Bożej i za zmarłych85. Co powiesz na to? Jeśli uważasz to za rozsądne, omów tę sprawę z ojcem prowincjałem.
Jak wiele miałbym Ci do powiedzenia, ale kończę już, ponieważ wzrok nie pozwala mi dłużej pisać. Dalej niech mówi za mnie moje serce.
Proszę, przyjmij pozdrowienia od całej mojej rodziny i od wszystkich dobrych przyjaciół, szczególnie od Księdza Proboszcza i Franciszka. Na koniec, z uczuciem naprawdę synowskim podpisuję się
Twój biedny uczeń brat Pio, kapucyn
64
Ojciec Pio do ojca Benedykta
Zdrowie nie najgorsze, lecz kłopot ze -wzrokiem. - Prosi o -władzą spowiadania mężczyzn.
Pietrelcina, 2 marca 1912 J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Dzięki za przekaz pieniężny, który mi przysłałeś. Niech dobry Jezus odpłaci Ci stokrotnie za dobro, uczynione dla mnie do tej pory.
Dzięki Panu Bogu moje zdrowie jest nie najgorsze, lecz trochę martwię się o mój wzrok, który nie wykazuje poprawy. Często jestem zmuszony korzystać z lampy, kiedy odprawiam mszę świętą. Lecz niech się dzieje wola Boga!
85 Nikczemnicy - demony. 226
67
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Wielkie radości. - Jest w stanie przeżyć duchowe pociechy.
Pietrelcina, 16 marca 1912 J.M.J.F.
Drogi Ojczulku!
Jestem w stanie ciągłej niemożności całkowitego wykorzystania Bożych pociech. Czasami wydaje mi się, że chyba umrę z nadmiaru słodyczy i mam właśnie powiedzieć Jezusowi za św. Augustynem: Panie, pozwól mi umrzeć, żebym mógł Cię oglądać90. Ale ten moment jeszcze nie nadszedł, Mój Ojczulku. A tymczasem ten zazdrośnik chciałby mnie po prostu zniszczyć. Lecz niech będzie zawsze chwała Panu Jezusowi! Oby Pan Bóg u-czynił Cię szczęśliwym na ziemi i błogosławionym w niebie za to wszystko, co uczyniłeś dla mnie, szczególnie za Twoje pośrednictwo u prowincjała w moich sprawach. Upłynęło sporo czasu, od kiedy zapewniałeś mnie, że wkrótce zostanie mi udzielona władza odprawiania mszy świętych wotywnych o Matce Bożej i za zmarłych91, lecz do tej pory nie ma ani słowa na ten temat.
Do zobaczenia, Mój Ojczulku! Ponawiam zapewnienie o moim największym uczuciu.
Twój biedny uczeń brat Pio
Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś mógł zdobyć dla mnie książkę zatytułowaną: // cappuccino ritirato [Kapucyn na osobności^2. Przyjmij wyrazy szacunku i pozdrowienia od Księdza Proboszcza i mojej rodziny.
90
Zob. św. Augustyn, Wyznania, \, 5, 5.
91 Zob. List 72.
92 Jest to książka ojca Kajetana z Bergamo, której pełny tytuł brzmi: // cappuccino ritirato per dieci giomi in se stesso ossia, Esercizi spirituali aggiuslati ad uso dei frali cappuccini di San Francesco. (Ćwiczenia duchowe, czyli rekolekcje zastosowane dla użytku zakonników reguły św. Franciszka). Po raz pierwszy wydano ją w Mediolanie w 1719 r. i była bardzo rozpowszechniona. Ojciec Pio mógł korzystać z edycji mediolańskiej, która ukazała się w 1890 r.
229
66
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Władza spowiadania nie została udzielona. — Potrzeba studiowania teologii moralnej.
San Marco la Catola, 4 marca 1912 W.J.M.J.F.
Najdroższy Pio!
Nie mogę dać Ci władzy, o którą prosiłeś88 i to nie jedynie ze względu na stan twego słabego zdrowia, lecz także dlatego, że powinienem być pewny, co do posiadania potrzebnej wiedzy, zanim upoważnię kogokolwiek do tej świętej posługi. Jeśli teologia moralna, Mój Drogi Synu, jest tak obszerną i trudną nauką, to nie wystarczy przestudiować jej pilnie, lecz trzeba nieustannie mieć ją w rękach, jak poleca św. Alfons, i jeśli Kościół nakazuje rozwiązywanie kazusów wszystkim księżom89, to czy mogę przypuszczać, że masz wystarczającą wiedzę, gdy Ty, pominąwszy to, że nie odbyłeś regularnych studiów z tego przedmiotu z pomocą lektora, to przecież również przez długi czas nie byłeś w stanie przeczytać tego ponownie.
Pogódź się więc z tym i polecaj biednych grzeszników Panu Bogu.
Daj mi znać o sobie, ponieważ nie ma znaczenia to, że Twoje pismo jest krzywe.
Błogosławię Ci z całego serca.
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
88 Na pewno chodzi o władzę spowiadania.
89 Później Ojciec Pio często przypominał polecenie św. Alfonsa kapłanom, a zwłaszcza spowiednikom. Zob. IGNAZIO DA IELSI OFM Cap., Diano. I, 6 nov. 1922 f. 18r. Archiwum w San Giovanni Rotondo. Przez wyrażenie „rozwiązywanie kazusów", ojciec Benedykt rozumie te spotkania księży diecezjalnych i zakonnych, które powinny odbywać się wiele razy w roku, w celu wspólnego omówienia wyznaczonych zagadnień z nauki Kościoła.
228
mogę dokończyć. Lecz w końcu krzyczę: Tak, Jezu, kocham Cię! W tym momencie wydaje mi się, że kocham Cię, a także czuję potrzebę, aby kochać Cię bardziej, lecz, Jezu, nie mam w sercu więcej miłości. Ty wiesz, że dałem Ci ją całą! Jeśli chcesz więcej miłości, weź to moje serce i wypełnij je Swoją miłością, a następnie rozkaż mi, bym kochał Cię, a ja Ci nie odmówię. Błagam Cię, uczyń to! Pragnę tego!
Bolesna tragedia trwa dla mnie od czwartku wieczorem do soboty, a także we wtorek. Wydaje się, że moje serce, ręce i stopy przeszywa miecz -tak wielki jest ból, który odczuwam.
Diabeł w tym czasie nie przestaje ukazywać mi się w swoich okropnych postaciach i bić mnie w najstraszniejszy sposób. Lecz chwała niech będzie miłości Jezusa, który wynagradza mi za wszystko Swoimi wizytami.
Teraz, Mój Ojczulku, pożegnajmy się, aby wkrótce spotkać się z Panem Jezusem.
Proszę o Twoje błogosławieństwo i Twoje modlitwy. Nie zapomnij swojego biednego ucznia. -• _
Brat Pio
69
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Zażyłość z Bogiem. - Szatańskie pokusy. - Otrzymane zadania. - Nie dziękować, lecz modlić się.
Foggia, 16 marca 191295
J.MJ.F.
Mój Najdroższy Syneczku!
Raduję się Twoimi pocieszeniami Bożymi i dziękuję za nie naszemu błogosławionemu Jezusowi z całego serca. Lecz jeśli Panu się to spodoba, podziel się ze mną odrobiną intymności. Nie jestem tego na pewno godny, lecz gdyby Pan Bóg tak chciał... Prosiłbym Cię, abyś modlił się o to z miłości do Niego.
Jest prawdopodobnie błąd w dacie, ponieważ ten list jest odpowiedzią na poprzedni. Chyba, że ten list nie byt doręczony bezpośrednia <. •
231
68 *U
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Wielkie porywy miłości. - Diabeł zadręcza go prawie na śmierć.
Pietrelcina, 21 marca 1912 J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Otrzymałem dwadzieścia intencji, które mi przysłałeś. Chwała, cześć i sława za to Panu Bogu!
Czuję w mym sercu wielkie pragnienie, aby powiedzieć Ci tyle rzeczy - wszystkie o Panu Jezusie - lecz nie jestem w stanie wysłowić się, a mój wzrok jest także w tym przeszkodą.
Jedynie Pan Bóg wie, jakiej słodyczy doświadczyłem wczoraj, w święto św. Józefa93, szczególnie po mszy świętej, tak bardzo, że jeszcze ją odczuwam. Głowa i serce płonęły, ale był to miły ogień. Moje usta odczuwały pełną słodycz niepokalanego Ciała Syna Boga. Och, gdybym w tym momencie, kiedy jeszcze czuję, mógł na zawsze zachować w moim sercu te pocieszenia, to na pewno byłbym w niebie!
Jakim radosnym czyni mnie Jezus! Jakiż słodki jest Jego duch! Lecz jestem zażenowany i nie mogę zrobić nic innego jak tylko płakać i powtarzać: Jezu, Pokarmie Mój!... Najbardziej zasmuca mnie jednak to, że za tę całą miłość Pana Jezusa odpłacam Mu tak wielką niewdzięcznością... On ciągle mnie kocha i ciągle coraz bardziej jednoczy mnie z Sobą. Zapomniał o moich grzechach i - chciałoby się powiedzieć - pamięta tylko o Swoim miłosierdziu. Każdego ranka przychodzi do mnie i wlewa w moje biedne serce wszystkie potoki Swojej dobroci. Chciałbym, gdyby to było w mej mocy, myć moją krwią te miejsca, gdzie popełniłem tak wiele grzechów, gdzie zgorszyłem tak wiele dusz94. Niech będzie uwielbione miłosierdzie Pana Jezusa!
Ten Jezus prosi mnie prawie cały czas o miłość. A moje serce, bardziej niż moje wargi, odpowiada Mu: Och, Mój Jezu, chciałbym..., a następnie nie
93
Prawdopodobnie pisanie listu rozpoczął 20, a skończy] i wysłał 21.
94 Zobacz List 25. Pobożna pizesada.
230
Oby Bóg zlitował się nad naszymi duszami i ciałami. Czy otrzymałeś książkę: Ćwiczenia duchowe!
Pozdrawiam wszystkich w Panu i ściskam Cię w Chrystusie tak, jak pragnę ściskać Cię w niebie.
Brat Augustyn, kapucyn
71
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Nie może pisać z powodu wzroku. - Życzy szczęśliwych Świąt Wielkanocnych. - Nazywa diabła zazdrośnikiem.
Pietrelcina, 31 marca 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Pamiętając o całej trosce, którą mi okazałeś, teraz - gdy zbliża się Święta Pascha98 - czuję się święcie zobowiązany do tego, aby nie minęła ona bez życzenia Ci z tej okazji pełni wszystkich łask, które mogą uczynić Cię szczęśliwym tu na ziemi i błogosławionym w niebie.
To jest jedyne życzenie, jakie Ci mogę przesłać, Mój Ojcze, i wierzę, że będzie Ci bardzo miłe. W czasie tej uroczystości nie zabraknie z mojej strony modlitwy do zmartwychwstałego Jezusa w intencji Twej pięknej duszy, choć nie zapominam modlić się za Ciebie codziennie.
W czasie tych dni jestem - bardziej niż kiedykolwiek - dręczony przez owego zazdrośnika. Błagam Cię więc, abyś polecił mnie gorąco Panu, bym nie stał się ofiarą tego wspólnego nam wszystkim wroga.
Pan Bóg jest ze mną, a pociechy, których ciągle pozwala mi kosztować, są tak słodkie, że nie mogę ich opisać.
Czuję się wystarczająco dobrze, jeżeli chodzi o zdrowie. Wiem, że nie jesteś zadowolony z ogólnego przedstawienia Ci mojego wewnętrznego stanu, lecz, Mój Ojcze, wzrok mi przeszkadza, bym czynił inaczej, tzn. bym
98 W 1912 r. Wielkanoc pzypadła 7 kwietnia.
233
Czy wróg przyznał się do porażki?... Tymczasem - odwagi! Pan BÓJ jest z nami!
Wciąż oczekuję z Rzymu otrzymania upragnionej władzy, poniewa sekretarz napisał natychmiast, kiedy dałem mu o tym znać96.
Jutro, jeśli Bóg będzie łaskaw, napiszę o książkę Ćwiczenia duchowe.
Ty nie powinieneś mi za nic dziękować, ponieważ sława i chwała nale żąsię samemu Panu Bogu. Trwaj tylko na modlitwie za mnie. To mi wystar| czy.
Wyrazy szacunku dla wszystkich, jak zwykle.
Całus dla Franusia!
Ściska Cię w Panu i pozostaję na zawsze Twój
brat Augustyn, kapucyn
70
Ojciec Augustyn do Ojca Pio97
Dziękuje za otrzymany list. - Zaleca pokorą i prosi o modlitwy.
Foggia, 23 marca 1912 J.M.J.F.
Najukochańszy w Panu Synu!
Twój list sprawił mi największą radość i z całego serca składam za to nieskończone i nieustanne dzięki Panu Bogu. Oby nasz najsłodszy Jezus był zawsze wielbiony i sławiony we wszystkim! A Ty żyj zawsze w pokorze, byś zawsze mógł mówić: Ojcze, nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie (zob. Łk 22, 42). Wróg zaś niech będzie pokonany!
Nigdy w modlitwach nie zapomnij o swoim ojcu, który bardzo potrzebuje łaski Pana Boga.
Proszę Cię także, abyś wzniósł specjalną modlitwę do Pana Boga, błagając Go, by obdarzył dostatecznym deszczem pola Apulii, które są zupełnie wysuszone, ponieważ prawie przez całą zimę nie padał tutaj deszcz.
96 Zob. List 72.
97 List napisany po łacinie.
232
Czy jesteś zadowolony z tego? Wszystko jedno, to nie przeszkadza Jezusowi przychodzić, aby zabrać mnie, kiedy chce. Otrzymałem książki", a w ubiegłą sobotę przyszło także pozwolenie na odprawianie wotywnej mszy świętej100.
Kończę z uwagi na wzrok. Nie zapomnij, kiedy jesteś blisko Pana o ostatnim i najbiedniejszym z Twoich uczniów
bracie Pio, kapucynie
Rodzina, Ksiądz Proboszcz i przyjaciele przesyłają pozdrowienia i życzą Ci najszczęśliwszej Paschy.
73
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Wymiana życzeń. — Wyjaśnienie \v sprawie wysianych książek.
Foggia, 3 kwietnia 1912 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Syneczku!
Nie umiem Ci powiedzieć, jak drogie były dla mnie Twoje życzenia. Tylko Bóg to wie i niech zawsze będzie wielbiony!
Raduję się Twoimi pociechami i jestem strapiony Twoimi cierpieniami..., lecz nie jestem przygnębiony z tego powodu, ponieważ wiem, ze Pan Bóg sobie tak życzy. Niech Boża wola będzie zawsze błogosławiona!
99 Ćwiczenia duchowe (zob Lisi 67) i Myśli Ta mała praca była także napisana przez ojca Kajetana z Bergamo i wydrukowana po raz pierwszy w 1733 r Wśród późniejszych wydań, z których Ojciec Pio mógł korzystać wymieniamy następujące w Turynie 1890, we Florencji 1891, w Genui 1897
100 Pozwolenie, aby odprawiać codziennie mszę świętą wotywną o Matce Bożej lub za zmarłych, z powodu słabego wzroku było dane Ojcu Pio 21 marca 1912 r (Nr 1444/12) i przesłane przez ojca generała do ojca prowincjała 25 marca tego samego roku Zostało ono przedłużone przez generała na dalsze trzy lata do czerwca 1916 W tym samym czasie (21 III 1912, nr 1444) i z tego samego powodu - słaby wzrok - odmawianie Boskiego oficjum zostało zamienione na codzienne odmawianie piętnastu dziesiątków różańca Najśw. Maryi Panny.
235
Ci powiedział w szczegółach o moim wewnętrznym życiu. Pan Bóg wie, jak jestem wyczerpany, nawet kiedy piszę tylko przez chwilę.
Teraz, do zobaczenia, Mój Ojcze, kiedy i gdzie Pan Bóg zechce.
Całuję Twoją rękę i proszę, abyś zechciał z serca mi pobłogosławić.
Twój brat Pio, kapucyn
72
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Cierpi..., lecz to Jezus jest Tym, który żebrze o ból i by.
Pietrelcina, 2 kwietnia 1912 J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Chwała niech będzie Jezusowi! Wielkanoc jest tuż, tuż. Byłbym niewdzięczny, gdybym pozwolił, aby minęła bez wysłania Mojemu Ojcu najszczerszych życzeń. Tak, życzę Ci radosnych Świąt w Panu, bogatych w święte radości i zasługi. To jest życzenie, jakie jestem w stanie Ci przesłać i mam nadzieję, że będzie ono bardzo miło przez Ciebie przyjęte.
Tymczasem nie omieszkam w tym uroczystym dniu podwoić moich modlitw do zmartwychwstałego Jezusa, aby zechciał umocnić swoją łaską moje życzenie, które Ci składam. Mój Ojcze, gdybyś tylko wiedział, co ten kozak zrobił mi w czasie tych świętych dni i co nadal mi robi!
Polecaj mnie Panu, bym nie stał się ofiarą tego naszego wspólnego wroga. Wiem, że martwi Cię to, że nie masz mnie blisko siebie, żebyś mógł mi pomagać, lecz ciesz się, Mój Ojcze, ponieważ jestem bardziej zadowolony, gdy cierpię i gdybym nie słuchał głosu serca, prosiłbym Pana Jezusa, aby dał mi wszystkie cierpienia ludzi. Ale tego nie czynię, ponieważ obawiam się, że będę zbyt samolubny, pragnąc dla siebie lepszej części, którą jest ból. W bólu, Pan Jezus jest bliżej, przygląda się i jest Tym, który przychodzi, aby żebrać o ból i łzy, potrzebując ich dla dusz.
234
dnia! Lecz czułem również, że ten ogień został zapalony przyjazną ręką, po Bożemu.
Byłem jeszcze w łóżku, kiedy ci kozacy napadli mnie i pobili w sposób tak okrutny, że poczytuję to za bardzo wielką łaskę, iż wyszedłem z tego żywy, ponieważ to była próba, Mój Ojcze, znacznie przekraczająca moje
siły.
Lecz nasz dobry Jezus, który pozwala temu zazdrośnikowi tak ze mną postępować, nie odmówił mi później pocieszenia i wzmocnił mnie na duchu.
Ledwie byłem w stanie przyjść do Boskiego Więźnia, aby odprawić mszę świętą. Po odprawieniu mszy świętej zatrzymałem się z Panem Jezusem na dziękczynieniu. Och, jak słodka była rozmowa z Niebem tego ranka! Było tak, że chociaż chcę Ci opowiedzieć o tym wszystkim, to nie mogę tego zrobić. Były to rzeczywistości, które nie mogą być przełożone na język ludzki bez zagubienia ich głębokiego sensu, niebiańskiego znaczenia. Serce Jezusa i moje własne - pozwól użyć mi tego wyrażenia - stopiły się. Nie było już więcej dwóch serc, które biły, ale tylko jedno. Moje własne serce zniknęło, jak kropla wody ginie w morzu. Pan Jezus był Rajem, Królem. Moja radość była tak intensywna i tak głęboka, że nie mogłem się opanować; łzy szczęścia zalewały mi twarz!
Tak, Mój Ojczulku, człowiek nie może zrozumieć tego, że kiedy Niebo przelewa się do serca, to udręczone, wygnane, słabe i śmiertelne serce, nie może znieść tego bez płaczu. Tak, powtarzam, sama radość napełniła moje serce i była powodem bardzo długiego płaczu.
Ta wizyta, uwierz mi, pokrzepiła mnie całkowicie. Niech żyje Boski Więzień!
Diabeł będzie uniemożliwiał nasze spotkanie przed kapitułą102, lecz co to ma za znaczenie, jeśli przeszkadza nam fizycznie się uściskać. Od tego momentu składam z tego ofiarę Panu Jezusowi. Będziemy się spotykać duchowo przed Jezusem.
Kończę, ponieważ nie mogę pisać dłużej.
Kiedy będziesz przed Nim, nie zapomnij polecić Mu swego biednego ucznia.
Brat Pio
Rodzina, Ksiądz Proboszcz i wszyscy przyjaciele życzą Ci wszystkiego najlepszego.
102 Zob. Listj. 17 i!8 maja; nr 80 i 81.
237
Och, jak bardzo pragnę znowu Cię uściskać na tej ziemi, a następnie cieszyć się z Jezusem w niebie!... Niech Bóg błogosławi naszą przyjaźń.
Nie obawiaj się tego bydlaka, ponieważ nic Ci nie zrobi, a z pomocą Pana Boga nie wyrządzi żadnej krzywdy ani mnie, ani innym ludziom.
Proszę Cię o odesłanie mi książki Uczucia i myśli o Męce Pana Jezusa\ ponieważ zamówiłem ją dla kogo innego, a została przez pomyłkę tobie przesłana. Zatrzymaj Ćwiczenia duchowe jako pamiątkę ode mnie.
Dziękuję Wszystkim za życzenia i również życzę bardzo szczęśliwych Świąt Paschalnych Twoim bliskim, Księdzu Proboszczowi i przyjaciołom^ całus dla Franciszka.
Tobie życzę wszystkiego, czego Pan Jezus pragnie dla Ciebie. Nie je-j stem w stanie powiedzieć nic innego.
Choć jestem niegodny tego, by modlić się za Ciebie, to jednak będę! nadal trwał na modlitwie za Ciebie, a Ty nigdy nie zapominaj o
Twoim ojcu i bracie w Jezusie ChrystusiJ brat Augustyn, kapucyn
74
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Jest maltretowany i bity przez szatana. - Z ledwością wlecze się do olta\ rza, aby odprawić mszą świętą i przeżywa wzniosłą radość w stanie zjedna czenia z Bogiem.
Pietrelcina, 18 kwietnia 1912
J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Niech żyje Jezus! Jestem bardzo ucieszony, że dzięki temu listowi mo- j gę być trochę z Tobą.
Lecz jak Ci mam powiedzieć o nowych triumfach Jezusa w mojej duszy l w tych dniach? Ograniczam się tylko do zrelacjonowania tego, co zdarzyło'' mi się w zeszły wtorek101. Jakżeż palący ogień czułem w moim sercu tego
101
16 kwietnia 1912 r. Opisuje mistyczne zjawisko znane jako „stopienie serc".
236
76
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Radości, które zawdzięcza Matce Bożej w Jej pięknym miesiącu. - Towarzyszy mu z wielką delikatnością w czasie odprawiania mszy świętej.
Pietrelcina, l maja 1912
J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Och, jak bardzo piękny jest maj! To najpiękniejszy miesiąc w roku!105 Tak, Drogi Ojcze, jak wspaniale ten miesiąc głosi słodycz i piękno Maryi. Kiedy myślę o niezliczonych dobrodziejstwach otrzymanych od tej kochanej Mateńki, wstydzę się siebie samego, ponieważ nie wpatrywałem się wystarczająco z miłością w Jej serce i w Jej ręce, które z taką dobrocią obdarzały mnie tyloma dobrodziejstwami. Lecz co dręczy mnie bardzo, to ustawiczne obrażanie Jej, którym odpłaciłem się za czułą opiekę naszej Matki.
Jakżeż często zawierzałem tej Matce bolesne niepokoje mojego wzburzonego serca! A jakżeż często Ona mnie pocieszała! Lecz na czym polegała moja wdzięczność?... W moich największych cierpieniach wydawało mi się, że nie mam już matki na ziemi, lecz bardzo litościwą Matkę w niebie. Jednak wiele razy, kiedy moje serce było spokojne, zapominałem prawie o wszystkim. Zapominałem nawet o swoim obowiązku wdzięczności dla tej błogosławionej Niebiańskiej Mateńki!
Dla mnie maj jest miesiącem łask, a w tym roku mam nadzieję otrzymać od Niej tylko dwie łaski. Pierwsza: chciałbym, aby zabrała mnie ze Sobą, albo jeśli mam nadal żyć, żeby wszystkie pocieszenia tego świata zostały zamienione na cierpienia dla mnie, bym nie oglądał więcej tych zakazanych pysków tych...106 Druga łaska, której pragnę, aby mi udzieliła ... rozumiesz mnie, Mój Ojcze.
O tę drugą łaskę nie ośmielam się więcej Jej prosić, ponieważ, gdyby się Jej nie spodobało, ukryłaby ponownie swoją cudowną twarz przede mną tak, jak uczyniła to wiele razy.
105 Pierwsze dwa zdania zostały napisane w języku francuskim.
106 Nie możemy powiedzieć, o jaką drugą łaskę prosił Ojciec Pio. Czy nie mogła to być łaska
rmtn Hn HaĘ7tnni9
powrotu do klasztoru?
239
75
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Wola Pana Boga. - Powrót do klasztoru. - Polecenia. - Język francuski.
Foggia, 20 kwietnia 1912| J.M.J.F.
Mój Synku w Jezusie Chrystusie!
Twój bardzo miły list i moja pocztówka „pozdrowiły się" po drodze.
Możesz sobie wyobrazić, jak cieszę się Twoimi radościami i jak zadręc2 Twoimi bólami. Niech się zawsze dzieje wola Boża! Oby nasz najsłodszy Jezu^ był ciągle wielbiony! Nie pragnę niczego innego od Boga niż siły, aby wypełnia zawsze Jego świętą wolę. Na pewno nie można byłoby pragnąć niczego lepszegoJ
Proszę Cię, byś nie słuchał tego, co Ci mówi nasz wspólny wróg!) Wiesz, że po prostu jest kłamcą.
Mam nadzieję, że otrzymam od Pana Boga łaskę spotkania z Tobą więcej, że będę Cię miał w klasztorze przy sobie, a później, że będziem) razem w niebie. Zresztą, będziemy robić to, co Pan Bóg będzie chciał i w ten sposób wróg zostanie na zawsze zawstydzony.
Kilka osób prosiło mnie o modlitwę, a ja z kolei proszę Ciebie, abyś je polecił Panu Jezusowi.
Nie ustawaj w modlitwie o pomyślny wynik najbliższej kapituły; bardz potrzebujemy specjalnej pomocy Pana Boga. Oby Jezus zmiłował się nad nami!
Jeśli możliwe, zaspokój moją ciekawość. Kto Cię nauczył francuskiego? Ja to jest, że gdy przedtem ten język Ci się nie podobał, to teraz Ci się podoba?103
Otrzymałem książkę104. Bardzo dobrze!
Pozdrawiam całą rodzinę i wszystkich przyjaciół.
Ściskam Cię z miłością Jezusa i proszę Cię, nie zapomnij przed Nim
Twego ojca i kochającego brata, brat Augustyn, kapucyn.
103 Odtąd list jest w języku francuskim. Odpowiedź na pytanie, kto uczył go francuskiego, zob. List 62 i post scriptum listu następnego. W jednej z jego częstych rozmów z ojcem Augustynem Ojciec Pio powiedział, że nie lubi francuskiego. To nie jest potwierdzone w listach.
104 Ojciec Augustyn nawiązuje do książki: Myśli.
238
77
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* Dylemat sumienia. - Wątpliwości wzbudzone przez szatana co do stanu łaski. — Prosi o rozmową ze mną — nawet krótką — na stacji
Pietrelcina, 2 maja 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Posłuchaj mnie chwilę. Od kilku dni dzieje się ze mną coś, o czym Ci zaraz powiem.
Dobrze zdajesz sobie sprawę, że duchowych walk jest bardzo wiele, a te na pewno nie dręczyłyby mnie, gdybym wiedział, że nigdy nie obraziłem Boga. Martwi mnie jednak w najwyższym stopniu to, że nie potrafię rozeznać, czy uległem pokusie, czy też nie.
Moja wola obecnie jest naprawdę tak zdecydowana, że chętniej poddałbym się temu, by być rozdartym na tysiące kawałków niż temu, by dobrowolnie obrazić Pana Boga nawet tylko jeden raz. Uciekam się do mojego spowiednika od czasu do czasu i wtedy trochę się uspokajam. Wkrótce jednak wszystko zawsze zaczyna się od początku. Prawie tracę głowę. Czasem wydaje mi się, że odczuwam potrzebę spowiedzi świętej, lecz nie mam prawie nic do powiedzenia spowiednikowi, ponieważ niczego konkretnego sobie nie przypominam. Nawet przy ołtarzu, Drogi Ojcze, tylko Pan Bóg wie, jak bardzo się zmuszam, by uniknąć dalszych grzechów.
Powiedz mi teraz, jak w związku z tym powinienem postępować. Czy powinienem i czy jestem zobowiązany do wyznawania wszystkich grzechów wątpliwych? O, gdybym mógł porozmawiać z Tobą o tym, jakżeż wielkim szczęściem byłoby to dla mnie! Jeśli w tych dniach przejeżdżałbyś przez tutejszą stację, zechciej zatrzymać się na krótką chwilę ze mną i bądź zupełnie pewny, że Pan Bóg i Najświętsza Dziewica wynagrodzą Ci stokrotnie ofiary, które dla mnie ponosisz.
Jeśli to będzie możliwe, daj mi znać.
Z moim zdrowiem jest bardzo źle i to do tego stopnia, że ostatnio musiałem spędzić kilka dni w łóżku. Lecz cieszę się tym wszystkim i wydaje mi się, że zawsze zachowuję ducha radosnego i pogodnego, ponieważ pamiętam
241
Biedna Maleńka bardzo mnie kocha! Stwierdziłem to ponownie na początku tego cudownego miesiąca. Z jakżeż wielką troską towarzyszyła mi dój ołtarza dziś rano. Wydawało mi się, że nie myślała o nikim innym tylko o mnie samym, napełniając mnie wszystkimi świętymi uczuciami.
Czułem tajemniczy ogień w moim sercu, którego nie mogłem zrozu-j mieć. Czułem potrzebę, by położyć lód na nim, aby zgasić ten ogień, który mnie spalał.
Chciałbym mieć tak bardzo mocny i dalekosiężny głos, abym mógł zaprosić grzeszników całego świata do kochania Matki Bożej. Ponieważ to jest dla mnie niemożliwe, modliłem się i będę się modlił do mojego Aniołka j [Anioła Stróża], aby wypełnił to zadanie za mnie.
Diabeł bezustannie napełnia mnie przerażeniem, a od czasu kiedy napi- l sałem, że być może w połowie tego miesiąca spotkamy się ponownie, straszy mnie, mówiąc, że musi mnie zniszczyć. Czy Pan Jezus pozwoli mu to zro- j bić? Och, Mój Ojczulku, jestem gotowy na wszystko, lecz mam nadzieję, że Jezus nie da mu na to pozwolenia.
Gdy będziesz pisał do ojca prowincjała, proszę, abyś go poprosił, by mi j wybaczył to, że nie piszę do niego tak często, jak powinienem, ponieważ Pari j Bóg wie, ile kosztuje mnie napisanie nawet tylko kilku zdań!
Otrzymałem stypendium na Msze święte i za nie bezgranicznie dziękuję. Czyż nie jest prawdą, że deszcz, przynajmniej w pewnej mierze, sprawił i radość - albo jej nie sprawił - biednym Apulijczykom?
Módl się za mnie i często błogosław Twego biednego ucznia.
Brat Pio
Na Twoje pytanie dotyczące języka francuskiego, odpowiadam za Je-remiaszem: Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić™1 (Jr l, 6).
107 Jego ostatni list do ojca Benedykta był z 31 marca.
240
Bądź ostrożny, jeśli złośliwiec miałby Ci coś do powiedzenia o moich uczuciach względem Ciebie. Nie słuchaj go. Wiesz, że jest kłamcą! Słuchaj samego Pana Jezusa i to wystarczy.
Mam nadzieję, że mniej więcej za dwa tygodni, z pomocą Bożą, uściskam Cię ponownie. Już otrzymałem bowiem pozwolenie, aby zatrzymać się tam w drodze na kapitułę.
Czy otrzymałeś dwanaście intencji mszalnych, które posłałem Ci w zeszłym tygodniu?
Pozdrów mi wszystkich! Polecaj mnie gorąco Panu i wierz mi, że zawsze jestem Twój w Jezusie Chrystusie.
Brat Augustyn, kapucyn
79
'•U {!*•?';•
Ojciec Augustyn do Ojca Pio109
List z l maja. - Do San Giovanni Rotondo na egzamin studentów. — Dia-
helskie kłamstwa.
Foggia, 5 maja 1912
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Synu w Jezusie Chrystusie!
Ach tak! Rzeczywiście maj jest piękny, ponieważ jest to specjalny miesiąc Maryi! Jest to miesiąc miłości tej najukochańszej Matki.
Czy możesz sobie wyobrazić moją radość, którą przeżyłem, kiedy czytałem Twój ostatni list. Wydawało mi się, że to był mój Anioł Stróż, który pisał do mnie. Bądź błogosławiony Mój Synu! Oby Jezus i Najświętsza Matka zawsze byli sławieni przez wszystkie stworzenia!
Wyśpiewuj codziennie chwałę Pana Boga i Maryi i módl się do dobrego Jezusa i naszej Niebiańskiej Mateńki, żebym ja także mógł zawsze wypełniać wolę Bożą.
Jutro, jeśli Pan Bóg zechce, pojadę do San Giovanni Rotondo, aby egzaminować naszych małych uczniów i spodziewam się, że powrócę w przy-
Ten list został napisany w języku francuskim.
243
ofiarę, którą z przyjemnością złożyłem Panu Bogu z mojego życia. Gdyby nie było tych duchowych udręk, które rozdzierają mi serce, byłbym prawie w raju rozkoszy. Lecz niech się dzieje wola Boża!
Poza tym proszę Cię o przysługę: pragnąłbym przeczytać książeczkę zatytułowaną Listy i ekstazy służebnicy Bożej Gemmy Galganim, a także inną jej książeczkę zatytułowaną Godzina święta. Jestem przekonany, że uznasz to moje pragnienie za rozsądne i postarasz się dla mnie o te ksią-żeczki. Przesyłam wyrazy szacunku i proszę o Twoje błogosławieństwo.
Twój brat Pio
Czy otrzymałeś przekaz pieniężny, który wysłałem do Ciebie kilka dni
temu?
78
9*
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Życzenia imieninowe. - Diabelskie sidła. - Najbliższe spotkanie.
Foggia, 2 maja 1912 J.M.J.F.
Najukochańszy Syneczku w Jezusie Chrystusie!
Pan Jezus chce, bym napisał do Ciebie i robię to bardzo chętnie, ponieważ On tego chce.
Wyobraź sobie, z jaką miłością przesyłam Ci życzenia z okazji zbliżających się imienin. Serca się rozumieją. Oby najsłodszy Jezus zechciał podwoić Swoje Boskie pocieszenia w Tobie i dał Ci siłę, byś zawsze unikał zasadzek wroga.
108 Gemma Gałgani, ur. w Camigliano w 1873 r.; zm. w Lucca w 1903 r. Beatyfikowana w 1933 r i kanonizowana w 1940 r. Ojciec Germano z San Stanislao w uzupełnieniu biografii służebnicy Bożej Gemmy Gałgani.., 6 ed., Roma 1910, opublikował jej ekstazy razem z listami. Po pierw- > szym wydaniu z 1909 ukazały się następujące cztery: 1911, 1912, 1917, 1924. Najpełniejszy zbiór listów jest następujący. Lettere di Santa Gemma Galgam, Padn Passiomsti, Roma 1941.
242
Nie życzę Ci żadnych wyższych urzędów, Mój Ojcze, ale życzę Ci z całego serca najlepszego zakończenia Twego życia.
Nie wiem, kiedy się skończą moje własne utrapienia. Niech więc żyje Jezus, który będąc Panem i Królem mego serca, nigdy nie przestaje mnie pocieszać.
Bardzo ubolewam nad tym, że nie jestem w stanie pisać do Ciebie często i powiedzieć Ci wszystkiego, a to z powodu błogosławionego wzroku. Ty tymczasem pozbawiasz mnie prawie całkowicie swoich dobrych rad, które uczyniły mi tak wiele dobra112. Ale i z tego złożyłem ofiarę Sercu Pana Jezusa.
Udziel mi bardzo obfitego błogosławieństwa; ja natomiast pozostaję cały Twój w Najświętszym Sercu Jezusa.
Brat Pio, kapucyn
81
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Nowi przełożeni w prowincji. - Prawdopodobne spotkanie wkrótce. -Życzenia i zachęty.
Foggia, 18 maja 1912
J.M.J.F.
Mój Ukochany Syneczku w Jezusie Chrystusie!
Nadszedł czas, abyś podwoił swoje żarliwe modlitwy za Twego biednego ojca. Czuję bardziej niż kiedykolwiek przedtem wielką potrzebę Bożej pomocy.
Po tajnym głosowaniu, które odbyło się zgodnie z ostatnim okólnikiem, wysłanym także Tobie113, Rzym wybrał następujących przełożonych: prowincjał - ponownie zatwierdzony; pierwszy definitor - ojciec Piotr; drugi - ojciec Augustyn; trzeci - ojciec Franciszek z Fragneto; czwarty - ojciec
Ostatni list ojca Benedykta nosi datę 4 marca.
List okólny Ojca Prowincjała z 6 maja 1912 r, w którym podano zasady proceduralne elekcji nowych przełożonych.
245
szłym tygodniu110. Tak więc, jeśli chcesz napisać do mnie, adresuj list do San Giovanni Rotondo.
Nasze listy zawsze się mijają.
Nie słuchaj kłamstw wroga dusz! Miłość do Jezusa, ufność do Maryi i żadne obawy!
Niech Anioł Stróż wyjaśni Ci ten list.
Przesyłam pozdrowienia dla wszystkich i ściskam Cię w miłości Jezusa całym sercem.
Twój ojciec i twój brat w Jezusie Chrystusie
80
Ojciec Pio do ojca. Benedykta
Radość z powodu ponownego wyboru ojca Benedykta na prowincjała. — Narzekanie na wzrok.
Pietrelcina, 17 maja 1912 J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Bogu dzięki! Pozostawiam Twojej wyobraźni wielką radość mego serca na wiadomość o Twoim ponownym wyborze111 . Oby dobry Bóg udzielił Ci wszystkich łask potrzebnych do bardzo dokładnego wypełniania tego obowiązku.
W mojej niegodności nie przestanę zanosić modłów do dobrego Jezusa, aby zechciał uczynić lżejszy krzyż, który On był łaskaw w Swej nieskończonej Opatrzności Ci zesłać.
Kandydaci do życia kapucyńskiego kończyli studia humanistyczne w kolegium otwartym w listopadzie 1909 r. w San Giovanni Rotondo. W 1912 r. ojciec Augustyn z San Marco in Lamis był tam wychowawcą i dyrektorem
111 Po konsultatywnym głosowaniu zakonników wyżsi przełożeni zakonu wyznaczyli 14 maja następujących przełożonych. Prowincjał: ojciec Benedykt z San Marco in Lamis - ponownie zatwierdzony. Defmitorzy albo radni: ojcowie - Piotr z Ischitella, Augustyn z San Marco in Lamis, Franciszek z Fragneto d'Abate, Franciszek z Savignano Greci. Kustosze albo delegaci na kapitułę generalną: ojcowie Tomasz z MontesanfAngelo i Justyn z San Giovanni Rotondo.
244
82
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Radości, których pozwala mu doznać Maryja w Jej pięknym miesiącu. Zaczyna list w języku francuskim.
Pietrelcina, 20 maja 1912
J.M.J.F.
Najukochańszy Ojczulku!
Jakże jestem zadowolony! Radujmy się, Mój Drogi Ojcze! Niech żyje radość! Wczoraj przed otrzymaniem Twojego bardzo miłego listu, diabeł dręczył mnie niezmiernie, chwaląc się, że odniósł zwycięstwo w tym, że nie dał nam się ponownie spotkać przed kapitułą.
Tak, może chełpić się tym, lecz jego radość jest głupia. Kiedy otrzymałem Twój list, radość i nadzieja, że się spotkamy, powróciły. To, jak moje serce uradowało się na ponowną wiadomość o wyborach, pozostawiam Twojej wyobraźni.
Powstrzymam się od życzenia Ci osiągnięcia bardziej zaszczytnych obowiązków, ponieważ to mogłoby wyglądać na pochlebstwo, lecz nie mogę powstrzymać się od życzenia Ci, aby dobry Jezus zechciał Ci pomóc w dokładnym wypełnianiu zadań, które On sam nałożył na Ciebie, a następnie wspaniałego zakończenia życia wtedy, kiedy spodoba się Panu Jezusowi.
Jezus i Maryja nadal postępują jak rodzice w stosunku do mnie. Och, Mój Drogi Ojcze, kto mógłby opisać Ci radości, które pozwala mi odczuwać w tym miesiącu Niebiańska Maleńka. W tym lodowatym ciele odczuwam ciągle, że jest w nim serce, które mnie spala. Mam nadzieję porozmawiać z Tobą o tym w czasie najbliższego spotkania, jeśli Jezus pozwoli.
Wybacz mi, że nie odpowiedziałem na Twój List i okólnik, ponieważ diabeł bardzo mi w tym przeszkadzał. Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś mógł mi przysłać intencje mszalne pod koniec miesiąca. Jednakże nie martw się, jeśli to będzie niemożliwe. Ksiądz proboszcz, moja rodzina i przyjaciele stokrotnie odwzajemniają Twoje pozdrowienia. W świętej miłości wyznaję z całego serca, że jestem
całkowicie Twój brat Pio
247
Franciszek z Savignano; pierwszy kustosz - ojciec Tomasz; drugi - ojciec Justyn.
21 zbierze się kapituła"4 zarządu tutaj w Foggii.
Co powinienem Ci powiedzieć o sobie, Mój Synu? Sądziłem, że nikt nie pomyśli o mnie, lecz Jezus chciał inaczej. No cóż, skoro chciał tego, będę molestował Go modlitwami, a Ty także powinieneś czynić to samo, ażeby zechciał udzielić nam specjalnej pomocy.
Bardzo prawdopodobne, że wkrótce Cię uściskam, ponieważ - jeśli obrady skończą się w porę i jeśli Pan pozwoli - pojadę do Campobasso, aby 31 maja wygłosić kazanie na cześć Matki Najświętszej. Zawiadomię Cię, w którym dniu będę mógł zatrzymać się u Ciebie.
Czy otrzymałeś mój ostatni list w języku francuskim? A okólnik?
Jak czuje się Twój duch? Czy nasz wspólny wróg przyznał się do porażki?
Niech Jezus napełnia Cię słodyczą, a Maryja odda naszemu klasztorowi. Tak, molestujmy modlitwami o tę łaskę drogą Niebiańską Mateńkę. Nie będzie miała nam tego za złe, ponieważ to jest dobra modlitwa. Ileż rzeczy chciałbym Ci powiedzieć, ale ufam, że zrobię to w rozmowie.
Pozdrów Twoją rodzinę, Księdza Proboszcza i dobrych przyjaciół. Całus dla Franciszka...
Ściskam Cię po ojcowsku i podpisuję się
bardzo kochający w Jezusie Chrystusie, brat Augustyn, kapucyn
114
Okresowe narady wyższych przełożonych prowincji.
246
Foggia, 30 mąj» 1912
84
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Wiadomość o bliskim spotkaniu \v Pietrelcinie.
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Syneczku!
Piszę w pośpiechu, ponieważ wciąż jestem zajęty pracami w związku z obradami.
Pan Jezus daje nam inną sposobność spotkania. Niech będzie błogosławiony zawsze! 7 lub 8 czerwca będę tam i pozostanę z Tobą przez kilka dni.
Czy otrzymałeś dwadzieścia intencji mszy świętych, które Ci posłałem 22 zeszłego miesiąca?
Pozdrawiam wszystkich. Polecaj mnie całym sercem Panu Jezusowi i kochanej Niebiańskiej Mateńce.
Wierz mi, że zawsze jestem
Twój najbardziej kochający brat Augustyn, kapucyn
W sobotę jadę do Sessa Aurunca115, a następnie przyjadę do Ciebie.
115 W prowincji Neapolu, ok 63 km od tego miasta.
249
83
Ojciec Benedykt do Ojca Pio
Podziękowanie. - Korespondencja. - Specjalna łaska.
Foggia, 21 maja 1912 J.M.J.F.
Drogi Ojcze Pio!
Dziękuję Ci nie tyle za gratulacje, ile za pełne miłości obietnice, że tak jak najlepiej możesz, będziesz polecał mnie Bożemu Miłosierdziu. Rzeczywiście obowiązek jest ciężki, ponad moje siły, które są absolutnie niedostateczne, aby mu podołać i czuję się zniechęcony, kiedy myślę o sobie! Lecz co robić? Wznieść oczy do Tego, od którego pochodzi wszelka zdolność.
Narzekasz, że nie piszę do Ciebie i sądzisz, że to jest spowodowane obojętnością, lecz gdy Ty nie mówisz mi nic - ani szczegółowo ani ogólnie - nie mam na co odpowiadać. Pisz więc do mnie, a będę szczęśliwy w okazaniu Ci takiej pomocy, jaką będę mógł okazać.
Chcę otrzymać specjalną łaskę od Pana Boga i jeśli jesteś wdzięcznym i posłusznym synem, powinieneś mi pomóc uzyskać ją i to natychmiast.
Błogosławię Cię i proszę raz jeszcze: pisz do mnie!
Bardzo kochający w Jezusie Chrystusie
brat Benedykt niegodny minister prowincjalny
248
86
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Niemożność ponownego udania SIĘ do Pietrelciny.
'• • Foggia, 15 czerwca 1912 J.M.J.F.
Drogi Synu w Jezusie Chrystusie!
Proszę Cię, powiedz księdzu proboszczowi, że po napisaniu do prowincjała i po poleceniu się w sprawie odpowiedzi dla brata Marka116, który wraca z Trypolisu, wczoraj powróciłem z San Marco la Catola; dzisiaj wreszcie otrzymałem telegram117 i dzisiaj także sam telegrafowałem do księdza proboszcza.
Pan Jezus nie chce, abyśmy spotkali się ponownie 2 lipca. Fiat! [Niech się stanie!]. On sam da nam inne okazje. Tymczasem nigdy nie zapominaj o mnie, jak i ja niegodny, nigdy nie zapominam o Tobie przed Panem.
Oby Bóg wybawił nas od zasadzek diabła!
Moc pozdrowień dla Twoich, ukłony dla Księdza Proboszcza i całus dla Francika.
Ściskam Cię w Panu,
Twój ojciec i brat
[Augustyn] ' 'A
116 Brat January z Roccabascerana, ur. 4 kwietnia 1890 r, który powrócił ze służby wojskowej w Tripolisie (Libia), zm. w swoim rodzinnym mieście 7 listopada 1912 r.
Tekst telegramu przesłanego z San Marco la Catola do Foggii 15 czerwca 1912 r podaje: „Niemożliwe jest wygłoszenie kazania. Przyjedź na drugiego lipca. Prowincjał".
251
85
Ojciec Augustyn do Ojta Pio
Zapowiada swój przyjazd do Pietrelciny. v ' '•'<•' n O f .' 'i.-f T Sessa Aurunca, 4 czerwca 1912 J.M.J.F.
Mój Najdroższy Syneczku!
Zgodnie z upodobaniem Pana będę w przyszłą sobotę pociągiem o godz. 3 na stacji w Pietrelcinie. Będziemy więc mieć przyjemność przebywania razem przez dwa lub trzy dni, aby opowiedzieć sobie wzajemnie mnóstwo świętych i pięknych spraw.
Pozdrowienia dla wszystkich! Do zobaczenia!
Ściskam Cię w Jezusie Chrystusie.
Bardzo kochający brat Augustyn, kapucyn
o -..n
250
Jeszcze nie odprawiłem tych wszystkich mszy świętych. W lipcu mógłbyś mi przysłać inne.
Ksiądz proboszcz i przyjaciele przesyłają Ci ukłony. Franciszek przesyła Ci tysiąc buziaków, a w końcu ja życzę Ci wszelkiego dobra od naszego wspólnego Ojca.
Twój biedny uczeń brat Pio
88
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Boże łaski. - Albo w klasztorze albo v niebie. — Nie myśl o grzechach, lecz o Bożej dobroci. - Nowe adresy.
Foggia, 19 czerwca 1912
J.MJ.F.
Mój Bardzo Kochany Synu w Jezusie Chrystusie!
Wysławiajmy dobrego Boga za wielkie łaski, które bezustannie na nas zsyła. Och, jak On jest rzeczywiście dobry! Tym bardziej, że my jesteśmy podli! Raduję się Twoją radością i martwię Twoimi zmartwieniami. Błagam Cię, abyś nie wierzył w kłamstwa naszego wroga! Wiesz, że może działać tylko według woli Bożej, która chce zawsze naszego dobra.
Spotkamy się jeszcze na ziemi, a później miejmy nadzieję, że zobaczymy się razem w niebie. Lecz kiedy to będzie? Wtedy, kiedy dobry Bóg zechce. Doprawdy, chciałbym Cię widzieć z powrotem w klasztorze, lecz niech się dzieje wola Boża\
Zarzucasz mi, że nie pamiętam o naszej obietnicy, lecz powtarzam, że chciałbym widzieć Cię tutaj z nami. Jednakże, jeśli nasz dobry Jezus nie chce tego, będę Go odtąd prosił, aby zabrał Cię do nieba. Dlaczego Ty sam nie modlisz się o to, aby pójść tam wraz ze mną? Jestem niegodny, to prawda, i z tego zdaję sobie dobrze sprawę, lecz Jezus jest bardzo dobry! Przynajmniej wtedy, kiedy będziesz z Nim w wiecznej chwale, błagam Cię, nie zapomnij o swoim drogim ojcu. Będziesz moim aniołem pocieszycielem i
253
87
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Pragnienie śmierci. - Wielka Boża żarliwość. o' /»- Pietrelcina, 17 czerwca 191:
J.M.J.F.
Mój Bardzo Drogi Ojcze!
Ojciec Ewangelista118 również przyjechał do mnie 14. Teraz wydaje sid to tak, jak zemsta szatana. Podszeptuje mi nieustannie, a co jest bardziej bolesne, wciska mi w głowę bardzo zniechęcające myśli. Lecz chwała niecr[ będzie Jezusowi! Dzięki Niemu także pośród tych posępnych myśli, któr powinny prowadzić mnie do rozpaczy, zachowuję w głębi serca taki spt że rzadko go odczuwałem kiedykolwiek tak, jak teraz. Tak, Drogi Ojcze, Pa Jezus jest słodyczą i chce ją całą przelać w moje serce. Lecz jak to jest? Cz On nie widzi mojej niewdzięczności? Czy nie widzi mojego oziębłego sercal Ależ On nie tylko znosi mnie cierpliwie, lecz kocha mnie i to miłością zu-j pełnie wyjątkową.
Jak mogę Go nie kochać? Niech zamiast mnie mówi moje serce... Mój Ojcze, pomóż mi! Czuję, że jeśli Pan Jezus w dalszym ciągu będzie spala moje serce i całe wnętrze zanim rano zjednoczę się z Nim, nie będę w stani^ tego znieść i pójdę sobie...
Och, gdybym mógł naprawdę umrzeć i to szybko!... Och, gdybyn przynajmniej mógł mieć na to nadzieję! Ale tyle grzechów! Mój Boże, miło sierdzia!
Przechodzę następnie do przypomnienia Ci naszej wzajemnej obietni| cy119. Dlaczego Ty prawie całkowicie zapomniałeś o niej? Nie wątp, że będę egoistą.
Telegram ojca prowincjała120 nie zdziwił mnie. Byłem pewny tej i powiedzi. Lecz ufajmy, a spotkamy się ponownie na przekór temu, któr chciałby nam wyrządzić szkodę.
118 Ojciec Ewangelista z San Marco in Lamis (1878-1953).
119 Obietnica, aby wzajemnie pamiętać o sobie w modlitwie. Zob. List 291.
120 Zob. poprzedni Lal.
252
Wiele było szatańskich sugestii, które stawiał przed moją duszą; wiele myśli rozpaczy, nieufności wobec Pana Boga. Lecz chwała niech będzie Panu Jezusowi, ponieważ obroniłem się, mówiąc Mu, a właściwie stale powtarzając: Twoje rany są moimi zasługami.
Doprawdy myślałem, że to jest ostatnia noc w moim życiu i że jeśli nie umrę, to stracę rozum. Lecz niech Jezus będzie błogosławiony, ponieważ nic się nie stało.
O piątej rano, kiedy ten kozak odszedł, ogarnęło mnie takie zimno, że trząsłem się cały, jak trzcina wystawiona na bardzo gwałtowny wiatr. Trwało to przez parę godzin. Z ust szła mi krew.
W końcu przyszło Dzieciątko Jezus, któremu powiedziałem, że chcę jedynie pełnić Jego wolę. Pocieszyło mnie i wzmocniło po cierpieniach nocy. O, Boże! Jak biło moje biedne i małe serce, jak płonęły moje policzki przy tym Niebiańskim Dziecięciu! Następnie, całą zeszłą noc spędziłem z cierpiącym Jezusem. Ja również dużo cierpiałem, lecz w zupełnie inny sposób niż w poprzednią noc. To było cierpienie, które absolutnie nie zrobiło mi niczego złego. Powiększało we mnie ciągle coraz bardziej zaufanie do Pana Boga. Czułem się coraz bardziej przyciągany do Pana Jezusa. Chociaż nie było ognia, to jednak czułem, że wewnętrznie cały się spalam. Bez więzów czułem się bardzo mocno przywiązany do Pana Jezusa. Czułem, że spala mnie tysiąc płomieni; to sprawiało, że żyłem i umierałem. A więc cierpiałem, żyłem i umierałem bezustannie.
Mój Ojcze, gdybym mógł fruwać, chciałbym bardzo głośno wołać, chciałbym krzyczeć na całe gardło do wszystkich: kochajcie Pana Jezusa, który jest godny miłości... Lecz niestety, Mój Drogi Ojcze, mój duch jest jeszcze mocno związany z tym ciałem i wiele jest grzechów, które przeszkadzają tej duszy ulecieć i pójść sobie do...
Módl się, by Pan Bóg raczył skrócić moje wygnanie. Wyjaśnij mi, skąd rodzi się we mnie to ślepe pragnienie mojego odejścia. Moich grzechów jest bardzo wiele i one powinny powstrzymać moje ślepe dążenie. Zastanawiam się nad nimi, choć czuję coraz większe pragnienie, aby odlecieć z tego świata.
Czy rozpoznajesz w tym dzieło zazdrośnika! Nie chciałbym tego zrobić; ciągle się temu sprzeciwiam, dlatego ostrzegaj mnie.
Dziękuję Tobie i pobożnej pani za przesłane mi intencje mszalne. Przekaż moje wyrazy szacunku prowincjałowi i ojcu mistrzowi nowicjatu121.
Udziel mi bardzo obfitego błogosławieństwa.
Twój n brat Pio
————————————— r ?rn -JK? 3-13'' 4 -Ji V>j9>lt'f >'
121 Ojciec Tomasz z Montesantangelo, tóoiy byt również mistrzem nowicjatu Ojca Pio Zob Z.u/11.
255
musisz przyjść, aby mnie zabrać pewnego dnia - kiedy Pan Bóg zechce. To jest moja prośba; tak więc módl się zawsze ojej spełnienie.
Nie myśl już więcej o swoich grzechach. Myśl o nieskończonej dobroci Jezusa! Myśl o wiekuistej miłości, ponieważ pewnego dnia dusza będzie sądzona z tej miłości.
Mam nadzieje, że wkrótce (w lipcu) wyślę Ci z Bożą pomocą intencje mszalne tak, jak innym razem.
Pozdrawiam Księdza Proboszcza i Twoją rodzinę; całuję małego Franciszka.
Oby Twój dobry Anioł zechciał wybaczyć mi błędy w tym liście, a dobry Bóg wielkie grzechy mojego życia!
Proszę o odpowiedź, kiedy otrzymasz intencje mszalne. Dla Twojej informacji szczegóły zbliżającej się podróży: od 2 do 11 lipca - w San Mar-co la Catola, następnie - w Montefusco do 13, potem - w Tora do 18. Mam nadzieję zobaczyć się później z Tobą w drodze do Morcone.
Ściskam Cię w miłości Jezusa i proszę Cię, abyś modlił się często za swojego kochającego
brata Augustyna, kapucyna
89
Ojciec Pio do ojca Augustyna
*Przedtużający się i ostry nocny atak demona. - „Płomienie, które sprawia-\ ją, że żyją i umieram "
Pietrelcina, 28 czerwca 19121
J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Muszę Ci teraz powiedzieć, co mi się zdarzyło w czasie minionych dwóch nocy.
Ubiegłą noc spędziłem bardzo źle; od około dziesiątej godziny, kiedy położyłem się do łóżka, aż do piątej rano ten kozak nie robił nic innego, tylko mnie bezustannie bił.
254
Ciebie przez dwie dusze122, które oczekują wielu duchowych łask od Pana Boga. Módl się za nie i wysławiaj dobrego Boga, który również troszczy się o Twoje utrzymanie.
Z głębokim uczuciem życzę Ci wszelkich łask od Pana Boga.
Proszę o bardzo staranne przechowywanie moich listów, ponieważ wierzę, że tego chce Pan Bóg.
Pozdrawiam Twoich i moich drogich.
Buźka dla Franciszka. Specjalne pozdrowienie dla Księdza Proboszcza.
Tulę Cię serdecznie i podpisuję się
bardzo kochający w Jezusie Chrystusie brat Augustyn, kapucyn
91
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Najbliższy -wyjazd do Pietrelciny.
Montefusco, 15 lipca 1912 J.M.J.F.
Mój Bardzo Kochany Syneczku w Jezusie Chrystusie!
Dziękujmy całym sercem dobremu Jezusowi, że da nam inną okazję do spotkania się.
Osiemnastego, daj Boże, będę na tamtejszej stacji pociągiem o trzeciej po południu; dziewiętnastego wyjadę tym samym pociągiem do Morcone.
Moc pozdrowień od ojca Piotra123 i ojca Ewangelisty124.
Do zobaczenia wkrótce. Specjalna modlitwa za
Twojego najbardziej kochającego w Jezusie Chrystusie brata Augustyna, kapucyna
Wyrazy uszanowania dla rodziny i księdza proboszcza; całus dla Franciszka.
122 Zob. List 120.
123 Ojciec Piotr z Ischitella. Zob. List 507.
124 Ojciec Ewangelista z San Marco in Lamis. Zob. Lisi 51.
257
90
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Ból i radość spowodowane poprzednim listem. - Zjednoczenie w modlitwie. — Naste_pne intencje mszalne.
Foggia, 30 czerwca 1912
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Syneczku w Jezusie Chrystusie!
Otrzymałem Twój list, który naturalnie zasmuca mnie z jednej strony, a pociesza z drugiej. Lecz od kiedy widać w tym wszystkim wypełnienie woli Pana Boga, naprawdę powinniśmy być pocieszeni.
Nie wątp, że z Bożą pomocą wróg zostanie całkowicie pokonany! Odnośnie do obaw, które wyrażasz, mówię Ci w Panu, nie bój się i bądź pocieszony, ponieważ to pragnienie jest zgodne z Bożym pragnieniem i jest podobne do pragnienia Apostoła: Pragnę odejść, aby być z Chrystusem (Flpl,23).
Ja również, w mojej niegodności, zaczynam naprawdę modlić się w tej samej intencji. Jak Ci powiedziałem, chciałbym mieć Cię tutaj w klasztorze ze mną, lecz jeśli Pan Bóg nie chce tego, to modlę się i będę się modlił, żeby zechciał łaskawie skrócić Twoje wygnanie. Tymczasem, po prostu bądź gotowy cały czas pełnić Bożą wolę, która jest niezmiennie skierowana na chwałę Pana Boga i dobro naszych dusz. Och, jak przyjemnie jest wypełniać wolę Bożą we wszystkim! Oby nasz dobry Jezus sprawił, byś zawsze doświadczał tych najwspanialszych skutków.
Proszę Cię, abyś nie zapominał, że jeśli Pan Bóg zechce przyjąć Cię do swojego królestwa wcześniej ode mnie, byś przychodził pocieszać mnie, jeśli Ci na to pozwoli i byś był moim aniołem; zawsze!
Odwagi więc Syneczku, jesteśmy z Jezusem i to jest wystarczając Całe piekło nie będzie mogło zwyciężyć!
Jutro, daj Boże, zanim wyjadę, poślę Ci następne pięć intencji msz nych z ofiarą dwóch lirów za każdą. Ani dwadzieścia już wysłanych, pięć, które mam Ci wysłać nie mają określonej daty, tak więc odprawisz jfl kiedy będzie Ci wygodnie. Obecne pięć mszy świętych zostało mi dane dli
256
razem, gdy decydowałem się napisać do Ciebie, zaczynał mi się bardzo silny ból głowy, z powodu którego, jak się wydawało, głowa natychmiast mi pęknie. Temu bólowi towarzyszył bardzo ostry ból w prawej ręce, który uniemożliwiał mi trzymanie pióra.
Czuję, Mój Ojcze, że w końcu miłość mnie zwycięży. Mojej duszy zagraża oddzielenie się od ciała, ponieważ nie może tutaj na ziemi dostatecznie kochać Pana Jezusa.
Tak, moja dusza jest zraniona miłością do Jezusa. Jestem chory z miłości. Bezustannie odczuwam gorzkie cierpienie z powodu tego żaru, który pali, a nie spala. Jeśli możesz, powiedz mi, jakie jest lekarstwo dla mej duszy w obecnym stanie.
To jest zaledwie słaby obraz tego, czego Pan Jezus dokonuje we mnie. Na podobieństwo potoku, który niesie z sobą na głębie mórz wszystko, co napotyka na swej drodze, dusza moja, która jest pogrążona w bezkresnym oceanie miłości Pana Jezusa - bez jakiejkolwiek mej zasługi i bez możliwości poznania przeze mnie przyczyny tego - pociąga za sobą wszystkie swoje skarby.
Lecz, Mój Ojcze, gdy piszę, to dokąd ulatuje moja myśl? Do wspaniałego dnia moich święceń kapłańskich. Jutrzejsze święto - św. Wawrzyńca - jest także moim świętem. Już zacząłem przeżywać ponownie radość tego świętego dla mnie dnia. Od rana zacząłem doznawać radości nieba... A co będzie, kiedy zaznamy jej w wieczności? Kiedy porównuję spokój serca, którego doznałem tego dnia ze spokojem serca, który zacząłem odczuwać w przeddzień tego święta, nie znajduję różnicy.
W dniu św. Wawrzyńca moje serce bardziej niż kiedykolwiek płonęło miłością do Pana Jezusa. Jak bardzo byłem szczęśliwy, jak bardzo radowałem się tego dnia!!!
Ojcze, czytaj ten list, a ponieważ nie wątpię, że mnie kochasz, módl się i dziękuj także Ty Panu Jezusowi za mnie.
W drugiej połowie tego miesiąca będę potrzebował kilku intencji mszalnych i byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś Ty także poprosił ojca magistra125 w moim imieniu, aby chciał mi je przekazać. Naturalnie, jeśli to nie sprawi Ci kłopotu; mniejsza zresztą o to. Pan Jezus się tym zajmie.
Wszyscy znajomi Cię pozdrawiają. Ksiądz proboszcz przesyła ukłony, a ja ściskam Cię czule.
Twój biedny uczeń brat Pio
125
Tomasz z Montesantangelo - zob. List 11.
259
92
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Jeszcze raz o najbliższym przyjeździe do Pietrelciny.
J.MJ.F.
Tora, 16 lipca 1912M
Mój Bardzo Kochany Syneczku w Jezusie Chrystusie!
Niech Twój dobry anioł wyjaśni Ci okoliczności, z powodu których nie będę mógł przyjechać na tamtejszą stację pociągiem o trzeciej po południu. Ale, | jeżeli taka będzie wola Boża, przybędę pociągiem o dziewiątej - osiemnastego.
Jest mi przykro, że być może sprawię Ci zawód, lecz w przeciwnymi razie nie moglibyśmy się zobaczyć. Kłopot zostanie wynagrodzony radością,| którą Jezus zechce nas obdarzyć. Niech się dzieje wola Boża!
Postaraj się, aby ktoś wyszedł po mnie na stację.
Wiele uszanowania dla wszystkich i buźka dla Franciszka.
Ściskam Cię serdecznie.
Twój najbardziej kochający w Jezusie Chrystusie brat Augustyn, kapucyn
93
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Ostrym bólem gtowy diabeł przeszkadza mu w pisaniu. - Płomienie milo- ,j ści. - Pali się, ale się nie spala.
Pietrelcina, 9 sierpnia 1912 i
J.M.J.F.
Najdroższy Ojczulku!
Już od dłuższego czasu pragnąłem napisać do Ciebie, ale zazdrośnik mi w tym przeszkodził. Powiedziałem, że mi przeszkodził, ponieważ za każdym j
258
95
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Czuje, że ognisty grot przenika serce, rozpalając je całe. - Piękny zwrot w języku francuskim. — Zazdrośnik go męczy.
Pietrelcina, 26 sierpnia 1912
Najukochańszy Ojcze!
Przez miłość i szacunek, które Twój syn i uczeń żywi wobec Ciebie, o-ceń z jaką miłością składam Ci życzenia z okazji Twoich zbliżających się imienin.
W ten dzień moje błagania do najsłodszego Jezusa będą podwojone. Posłuchaj następnie, co się stało ze mną w zeszły piątek126. Byłem w kościele, odprawiałem dziękczynienie po mszy świętej, kiedy nagle poczułem, że moje serce zostało zranione ognistym grotem, tak ostrym i płonącym, że sądziłem, iż umieram.
Nie mam odpowiednich słów, abyś pojął intensywność tego płomienia. Jestem całkiem bezsilny, abym mógł to wyrazić. Czy wierzysz? Dusza, która jest ofiarą takich pocieszeń, staje się niema. Wydawało mi się, że niewidzialna siła zanurzała mnie całego w ogniu... Mój Boże, co za ogień! Jakaż słodycz!
Przeżyłem wiele tych uniesień miłości i przez pewien czas pozostawałem, że tak powiem, poza tym światem. Wiele razy jednakże ten ogień był mniej intensywny; tym razem natomiast jeszcze moment, jeszcze sekunda, a moja dusza oddzieliłaby się od ciała... Poszłaby sobie z Panem Jezusem.
Och, jak cudowną rzeczą jest stać się ofiarą miłości! Ale jak teraz się czuje moja dusza? Mój Drogi Ojcze, Pan Jezus wyciągnął teraz swój płonący grot, ale rana jest śmiertelna...127
Nie sądź jednak, że zazdrośnik zostawia mnie w spokoju. Męki, które zadaje mojemu ciału są takie, że zostawiam Tobie wyobrażenie ich sobie na podstawie Bożych pocieszeń, których doznaje moja dusza. Lecz zawsze niech będzie chwała najsłodszemu Jezusowi, który daje mi tak wielką siłę, że mogę śmiać się w ślepia temu kozakowi.
126 23 sierpnia 1912 r.
127 To ostatnie zdanie Ojciec Pio napisał po francusku.
261
wK 94
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Zjednoczenie w modlitwie.
i.M.LF.
Foggia, sierpnia 1912
Mój Najdroższy Synu w Jezusie Chrystusie!
Nie myślisz - jestem pewien - że zapomniałem o Moim Kochanym Ojcu Pio. Czy to byłoby kiedykolwiek możliwe? Ty również nie możesz zapomnieć o mnie.
Dzięki Bogu czuję się całkowicie dobrze. Dziś odwiozę trzech chłopców do San Giovanni, a po kilku dniach, nie wiem, gdzie pojadę. Wiesz już, że moje życie to... wędrowanie.
Tymczasem módl się intensywnie za Twego ojca, który - chociaż niegodny - czyni to samo za Ciebie. Oby wola Boża zawsze się spełniała!
Postaram się, jeśli nie dziś, to możliwie najszybciej, wysłać Ci kilka intencji mszalnych; przyjechałem tutaj dopiero wczoraj wieczorem.
Nie ma żadnej wiadomości w sprawie kazania podczas nabożeństwa różańcowego.
Pozdrawiam Twoich i księdza proboszcza; całuję Franciszka i wyznaję szczerze, że jestem najbardziej Ci oddany w Jezusie Chrystusie
brat Augustyn, kapucyn
260
Jednak Pan Jezus jest z nami!
Do zobaczenia, Mój Drogi Ojcze! Ogarniam Cię całym swym sercem.
Twój pełen szacunku uczeń brat Pio
97
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Zagubione listy. - Opieka Matki Bożej - Tłumaczenie listu napisanego w języku greckim132
Foggia, 7 września 1912
J.M.J.F.
Najdroższy Synu w Jezusie Chrystusie!
Otrzymałem Twój list. Co się tyczy tych listów, które zaginęły, niech się dzieje wola Boża.
Pokładaj swą ufność w Panu Bogu, naszym Ojcu, a wróg wszystkich ludzi Ci nie zaszkodzi. Jutro będzie święto Narodzenia Matki Bożej i naszej najwspanialszej Matki, Maryi. Niech Cię obdarzy wielkimi darami niebios i niech zawsze ochrania Cię przed wrogiem.
Jeśli będę mógł, poślę Ci możliwie szybko intencje mszalne; jeśli nie, Pan Jezus się o to zatroszczy.
Co Twój Anioł powie na ten list? Jeśli Bóg chce, to Twój Anioł może sprawić, że go zrozumiesz; jeśli nie - napisz mi.
Ściskam Cię i tych, którzy są z Tobą.
Twój ojciec i brat w Jezusie Chrystusie
132 Na dole listu ks proboszcz napisał następujące oświadczenie. „Pietrelcina, 25 sierpnia 1919 Ja, niżej podpisany, zeznaję pod świętą przysięgą, ze Ojciec Pio po otrzymaniu tego listu przekazał mi dosłownie jego treść Zapytany przeze mnie, jak mógł go przeczytać i zrozumieć, nie znając nawet alfabetu greckiego, odpowiedział mi »Wiesz to' Anioł Stróż wyjaśnił mi wszystko* L S Ks kań Salvatore Pannullo".
263
Składam dzięki Panu Bogu za ofiarę na msze święte, które mi przysłałeś.
W sprawie kazania podczas nabożeństwa różańcowego, rozmawiałem z osobą odpowiedzialną za przygotowanie święta i było jej bardzo przykro, że nie może spełnić mojej prośby, ponieważ już zaprosiła innego zakonnika. Gdyby on się nie zgodził, zaproszą Ciebie.
Drogi Ojcze, zazdrośnik wykorzysta wszystkie swoje diabelskie umiejętności, aby przeszkodzić naszemu spotkaniu. Lecz niech się zawsze dzieje wola Boża.
Przesyłam najlepsze życzenia i pozdrowienia od wszystkich Twoich dobrych przyjaciół, włączając Księdza Proboszcza.
Pozdrawiam Cię i ściskam, Ojcze Pocieszycielu128.
Twój biedny brat Pio
96129
Ojciec Pio do ojca Augustyna
Zagubione listy - Poleca się modlitwom.
Pietrelcina, 4-5 września 1912130 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Szukałem pilnie listów, lecz nie znalazłem ich131. Jak to się stało? Czy zaginęły, czy tez są u Ciebie?
Módl się za mnie, ponieważ trwa godzina ciemności.
128 Zakończenie listu Ojciec Pio napisał również po francusku
129 Cały list 96 zosta) napisany w języku francuskim
Na pocztówce bez daty i bez miejsca nadania jest nieczytelny znaczek z Pietrelcmy, po- ; dobnie jak z Foggn, Rzymu i San Marco m Lamis Ta cała kolekcja znaczków pocztowych jest później wyjaśniona w liście ojca Augustyna do Ojca Pio (Foggia, 7 września 1912) napisanym w języku greckim „Twoja pocztówka poszła najpierw do San Marco m Lamis, następnie do Rzymu i ostatecznie przyszła tutaj Czy to jest zemsta wroga? Fiat"'" Zob następny List
' Nie wiemy, jakie listy ma na myśli.
262
dokonywania dzieła zbawiania ludzi. Im bardziej te dusze cierpią bez najmniejszej pociechy, tym większą ulgę przynoszą cierpieniom dobrego Jezusa.
Oto cała przyczyna tego, że pragnę cierpieć zawsze coraz więcej i to cierpieć bez pocieszenia. Tutaj ma źródło cała moja radość. Niestety, potrzebna jest mi odwaga, lecz Jezus nie odmówi mi niczego. Mogę stwierdzić to na podstawie długiego doświadczenia. Tak, nie odmawia niczego, ale pod warunkiem, że nie przestaje się Go o to prosić.
Co pewien czas nie przestawaj nawet z daleka wyklinać naszego wspólnego wroga. Pozwól następnie swemu sercu przylecieć do mnie tak, jak i moje ulatuje bardzo często do Ciebie. Nie zapominaj jednak, że w cierpieniu jestem egoistą. Chcę cierpieć sam i jestem niecierpliwy w oczekiwaniu na odejście sobie z Panem Jezusem. Ganiłbym siebie, gdybym miał zabiegać o to, bym chociaż na jedną godzinę został pozbawiony krzyża, a byłoby jeszcze gorszą rzeczą, gdyby przyszli inni i zabrali mi go.
Tylko tego pragnę od Ciebie, abyś uporczywie nalegał na najsłodszego Jezusa, by trzymał mnie daleko od grzechu.
Osobistości z nieba nie przestają mnie odwiedzać i dawać mi odczuć przedsmak upajającego szczęścia świętych. A jeśli zadanie naszego Anioła Stróża jest wielkie, to zadanie mojego Anioła Stróża jest na pewno większe od czasu, gdy ma wobec mnie także obowiązek nauczyciela - tłumacza z obcych języków.
Potrzebuję kilku intencji mszalnych na październik. Pan Jezus o nie się zatroszczy.
Wszyscy Twoi przyjaciele przesyłają wyrazy uszanowania. Ściskam Cię.
Brat Pio
r
265
Twoja pocztówka poszła najpierw do San Marco in Lamis, następnie dol Rzymu i ostatecznie przyszła tutaj. Czy to zemsta wroga? Fiatl...
98
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Radość z powodu cierpienia dla Jezusa. - Zadanie Anioła Stróża -l uczenie go obcychjęzyków.
Pietrelcina, 20 września 19121
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Mam nadzieję, że nie przypisałeś mi winy za brak odpowiedzi na Twójl ostatni list, a także za kilkudniową zwłokę, potwierdzającą Twój ostatni) przekaz pieniężny.
Mój Drogi Ojcze, już poznałeś prawdziwe motywy, które powstrzymały] Twego biednego syna od przesłania Ci odpowiedzi.
Ten kozak od kilku dni prowadzi bardzo ciężką wojnę przeciwko mnie. Czy to będzie jego ostatni atak? Cierpię i to cierpię bardzo, lecz dzięki dobremu Panu Jezusowi czuję, że mam jeszcze trochę siły. A czegóż to nie jest w stanie uczynić stworzenie wspomagane przez Jezusa Chrystusa? Nie pra-i gnę bynajmniej, by krzyż stał się lżejszy, ponieważ cierpienie z Jezusem jestl mi drogie. Kontemplując krzyż na ramionach Pana Jezusa, zawsze czuję się| bardzo wzmocniony i cieszę się świętą radością.
Odczuwam jednak w moim sercu również wielką potrzebę, aby wołać coraz głośniej do Jezusa razem z Doktorem Łaski: Udziel tego, co nakazujesz - i co chcesz, nakazuj (zob. św. Augustyn, Wyznania, tł. Z. Kubiak X, 29, 40, Warszawa 1992). Mój Drogi Ojcze, nie pozwól, aby myśl o moich cierpieniach rzuciła cień na Twoją twarz i na Twe oczy, cień, który mógłby zasmucić Twe serce. Tak! Nie płaczmy, Mój Ojczulku! Musimy w końcu ukryć nasze łzy przed Tym, który je zsyła, przed Tym, który sam je wylał i nadal je wylewa codziennie z powodu ludzkiej niewdzięczności.
On wybiera sobie dusze i wśród nich - bez jakiejkolwiek mojej zasługi - wybrał także moją, aby Mu pomagała w tym ogromnym zadaniu
264
100
Ojciec Pio do ojca Augustyna
* Sarkastyczna odpowiedź dana szatanowi.
Pietrelcina, 14 października 1912
Mój Bardzo Kochany Ojcze!
Moje słabe życie trwa nadal wśród walki.
Czy wiesz, czego diabeł się uczepił? Nie chciał, abym w ostatnim wysłanym do Ciebie liście informował Cię o wojnie, którą prowadzi ze mną. A ponieważ ja, jak zwykle, nie chciałem go słuchać, natychmiast zaczął mi podszeptywać:
„O ile bardziej podobałbyś się Jezusowi, gdybyś zerwał wszystkie związki z twoim ojcem; dla ciebie jest on bardzo niebezpiecznym osobnikiem i przyczyną twego wielkiego roztargnienia. Czas jest bardzo cenny; nie marnuj go na tę niebezpieczną korespondencję z twoim ojcem. Wykorzystaj ten drogocenny czas na modlitwę za twoje zbawienie, które jest w wielkim niebezpieczeństwie. Jeśli będziesz trwał w tym stanie, wiedz, że piekło stoi dla ciebie otworem".
Na tę diabelską propozycję odpowiedziałem z oczywistym sarkazmem: muszę ci wyznać (szatanie) moje niesłuszne postępowanie. Do tej pory opierałem się na błędnym założeniu i nie wiedziałem, że jesteś tak dobrym kierownikiem duchowym. Jest mi przykro, że nie jestem w stanie mieć ciebie za swego kierownika duchowego, ponieważ mój Ojciec wypełnia ten urząd od długiego czasu i nasze relacje doszły do takiego punktu, że nie mogę ich nagle zerwać. Rozejrzyj się na wszystkie strony, rozejrzyj się dokoła, a znajdziesz dusze, które cię przyjmą za swego kierownika duchowego, ponieważ jesteś tak biegły w tej dziedzinie.
Oni nie przyjęli tej odpowiedzi; - mówię „oni", ponieważ było ich więcej, chociaż tylko jeden mówił. Rzucali się na mnie, przeklinając i bijąc mnie boleśnie, grożąc mi, że mnie zniszczą, jeśli nie zdecyduję się na zmianę przewodniej myśli naszych kontaktów.
To jest wojna, która codziennie we mnie szaleje. Szatan chce absolutnie zakończenia wszystkich moich związków i kontaktów z Tobą. Grozi, że jeśli uparcie nie będę go słuchał, będzie robił mi takie rzeczy, jakich rozum ludzki nie będzie w stanie pojąć.
267
boq
99
Ojciec Augustyn do Ojca Pio133
Moc Pana Boga zawsze pokona silą •wroga. - Zaufanie Jezusowi Chrystusowi - Dwóch Aniołów Stróżów.
Foggia, 21 września 1912
J.M.J.F.
Najdroższy Synu w Jezusie Chrystusie!
Właśnie otrzymałem Twój list, ale już wcześniej myślałem o przyczynach jego opóźnienia. Wróg nie cieszy się teraz tak, jak to robił kiedyś, ponieważ moc Pana Boga zawsze go zwycięża. Tymczasem pokładaj ufność w Jezusie Chrystusie tak, jak Ci to zawsze polecałem, gdyż ja sam, zgodnie z mocą daną mi przez Boga, będę zawsze wyklinał naszego wroga.
Oby Jezus był zawsze z Tobą, napełniając Cię wszystkimi duchowymi darami. Ty zaś proś Go za mnie grzesznego i za wszystkich grzeszników; módl się także do Pana Boga szczególnie za naszą prowincję.
Miej ufność w Jezusie Chrystusie aż do czasu, kiedy Cię powoła do niewypowiedzianych radości w niebie; błagaj naszego Ojca w niebie, aby uczynił mnie godnym cierpieć nieco dla Jego miłości. Potrzebuję bardzo łaski Bożej!
Często przypominam sobie wzajemną obietnicę: niech Bóg zawsze ją ( błogosławi.
Wysławiam Twojego Anioła, który jest tak dobry dla Ciebie i dla mnie. Niech On będzie zawsze w zgodzie („niech się porozumiewa") z moim, a • nasze serca będąjednomyślne w Jezusie Chrystusie.
Wczoraj wysłałem Ci dwadzieścia intencji mszalnych. Odprawisz je, kiedy będziesz chciał.
Ściskam przyjaciół. Ciebie pozdrawiam.
W Jezusie Chrystusie Twój brat
Napisz do mnie, kiedy Pan Bóg będzie chciał. Nie martw się o mnie.
133 List napisany w języku greckim.
266
101
Ojciec Pio do ojca Benedykta
* List, w którym ustala, że jego korespondencja z ojcem Augustynem będzie przekazywana przeze mnie.
Pietrelcina, 21 października 1912
J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Ojcze!
Otrzymałem Twój miły list134, który pocieszył mnie z jednej strony, ponieważ wspominasz tego, który ani nie zasługuje, ani nie ma prawa, by o nim pamiętano; z drugiej strony, Twoja ojcowska nagana, słuszna, lecz bardzo ostra, sprawiła mi przykrość.
Zawsze nienawidziłem dwulicowości, a teraz oskarża się mnie o to, że u-ciekam się do kłamstwa, aby się usprawiedliwić, i to tylko dlatego, że mówię prawdę, iż pisanie jest dla mnie prawie niemożliwe. Nie miałem zamiaru nie posłuchać Cię, Mój Ojcze, kiedy dopuściłem do tego, że tyle czasu upłynęło bez pisania do Ciebie135. Stało się tak dlatego, że zarządzono, aby mój wzrok odpoczął całkowicie; gdy prowadziłem korespondencję, to tylko i jedynie z ojcem lektorem Augustynem. Robiłem to, ponieważ w tamtych chwilach, nie byłem w stanie znieść miażdżącego ciężaru czarnych chmur, które spowijały moją duszę.
Gdybyś tylko znał moją mękę, Mój Ojcze, uznałbyś moje usprawiedliwieni za zupełnie słuszne.
Ojciec lektor był zawsze moim zwyczajnym kierownikiem duchowym i nikt nie zna tak dogłębnie mojego wnętrza, jak on. Uciekam się do niego bardzo często, odkrywam mu wszystkie rany mojej duszy bez zastrzeżeń i bez jakiejkolwiek obawy. To było niemożliwe do zrobienia z innymi kierownikami i ja nie mogłem tego robić. Proszę Cię, abyś mnie nie pytał o powód.
Jeśli mój stan wzbudza Twoje zainteresowanie i współczucie, proszę Cię, abyś wyświadczył mi grzeczność (zawsze w ramach możliwej łaskawości, która jest córką samej sprawiedliwości), tzn. aby Ci przekazywano całą
134 Ten list nie doszedł do nas. Ostatni list ojca Benedykta, który mamy nosi datę 21 maja. Zob. List 83.
135
Ostatni list Ojca Pio wysłany do ojca Benedykta nosi datę 17 maja. Zob. Lisi 80.
269
Mój Ojcze, czuję się bardzo słaby, to prawda, lecz nie obawiam się go. Czy Pan Jezus nie widzi moich udręk i ciężaru, który mnie przygniata? Czy może nie powiedział nam przez usta królewskiego proroka, że: Wie On z czego jesteśmy utworzeni... (zob. Ps 103, 14), że: Jak się lituje ojciec naa synami... (zob. Ps 103, 13), że: Pan się lituje nad nami (zob. 103, 13).Pan pociesza mnie i obdarza radością w mojej słabości (zob. 2 Kor 12, 9). Wier mi, mój Ojcze, że moje cierpienia są dla mnie źródłem radości. Sam Jezu chce moich cierpień, potrzebuje ich dla dusz. Pytam jednak siebie samegoj jaką ulgę mogę Mu sprawić moimi cierpieniami? Cóż za przeznaczenie? Och! Jakżeż najsłodszy Jezus wysoko wyniósł moją duszę!
Cieszę się, że powinienem ujawnić wszystkie łaski - rzeczywiście l darmowe - którymi Pan Jezus obdarzył moją duszę. Zastanawiam się tylko nad tym, że Bóg zniża się, aby żebrać o cierpienia u tak lichego stworzenia. Powiedz mi, Mój Ojczulku, czy Jego czystość nie jest zabrudzona przez moje serce, które przez długi czas było siedliskiem tak wielu niegodziwości?
Wiem bardzo dobrze, że nie ma we mnie niczego, co byłoby w stanie przyciągać spojrzenie naszego najsłodszego Jezusa. To tylko Jego dobroć napełnia moją duszę tak bardzo wielkimi dobrami. On rzadko kiedy pozbawia mnie okazji widzenia Go. Chodzi za mną wszędzie, odnawia moje życie zatrute grzechem, rozpędza gęste chmury, które okryły moją duszę po grzechu.
Również w nocy, kiedy zamykam oczy, widzę że zasłona opada, a przede mną otwiera się niebo. Uradowany tą wizją śpię z uśmiechem błogiego szczęścia na wargach i z zupełnie spokojnym obliczem, oczekując Małego Towarzysza mego dzieciństwa, aby przyszedł i obudził mnie, byśmy mogli razem śpiewać poranne uwielbienia dla Ukochanego naszych serc.
Och, Mój Ojcze, jeśli znajomość mojego stanu budzi w Tobie choć jedną myśl, która nie jest współczuciem, błagam Cię, abyś skierował ją do mojego Ukochanego w moim imieniu na znak szacunku i wdzięczności.
Kończę, ponieważ jestem ogromnie zmęczony, szczególnie dotyczy to wzroku.
Wszyscy przesyłają wyrazy uszanowania - zwłaszcza Franciszek i Ksiądz Proboszcz.
Módl się za Twojego biednego ucznia.
Brat Pio
268
102
Ojciec Pio do ojca Augustyna
*Szatan chce zniszczyć listy pocieszenia. — Bije go prawie do uśmiercenia. — Gani Anioła Stróża. — Piękna wypowiedź Aniota Stróża.
Pietrelcina, 5 listopada 1912
J.M.J.F.
Najdroższy Ojcze!
Ten drugi list, z dopuszczenia Bożego, spotkał również taki sam los jak poprzedni. Jestem pewien, że do tej pory ojciec Ewangelista137 poinformował Cię o nowej fazie wojny, prowadzonej ze mną przez tych nieczystych apostatów. Mój Ojczulku, nie mogąc zwyciężyć mej stałości w referowaniu Ci ich zasadzek; uczepili się tej ostatniej skrajności i chcieliby złapać mnie w swoje sieci, pozbawiając mnie Twojej rady otrzymywanej za pośrednictwem Twych listów, które są moją jedyną pociechą. Ja na chwałę Pana Boga będę to jednak znosił ku ich zawstydzeniu.
Czy Ci nie powiedziałem, że Jezus chce, abym cierpiał bez żadnego pocieszenia? Czy nie prosił mnie i nie wybrał mnie, abym był jedną z Jego żertw ofiarnych? Najsłodszy Jezus naprawdę sprawił, że zrozumiałem w pełni znaczenie bycia żertwą ofiarną. Trzeba, Drogi Ojcze, dojść do Con-summatum est (Wykonało się) i do In manus tuas (W Twoje ręce).
Nie mówię Ci, w jaki sposób ci łajdacy bili mnie. Czasami czuję, że jestem bliski śmierci. W sobotę wydawało mi się, że chcieli po prostu mnie wykończyć. Nie wiedziałem jakiemu świętemu się oddać. Zwróciłem się do mojego Anioła Stróża. — Zwracam się do Niego i po długim czasie, w którym kazał na siebie czekać, oto w końcu... unosi się nade mną, śpiewając swoim anielskim głosem hymny na cześć Bożego Majestatu. Nastąpiła jedna z tych zwykłych scen - surowo go skrzyczałem, że tak długo kazał na siebie czekać, kiedy ja nie omieszkałem wzywać Go na pomoc. Aby Go ukarać, nie chciałem spojrzeć Mu w twarz, chciałem odejść, chciałem Go uniknąć. Lecz On, Biedaczek, dochodzi do mnie prawie płacząc i trzyma mnie, abym podniósł wzrok. Popatrzyłem na jego twarz i zobaczyłem, że jest bardzo zasmucony.
I37Zob.Iu/51.
271
korespondencję, którą wysyłam do ojca lektora, z obowiązkiem zachowania wszystkiego w tajemnicy. To jest polecenie Jezusa Chrystusa136.
Proszę Cię o tę przysługę przez miłość do Pana Jezusa i Jego Najukochańszej Matki. Chciałbym, by mój ból był dla Ciebie jawny, abym zasłużył na Twoje współczucie. Obecnie pod względem duchowym odczuwam dość duży spokój. Pan Jezus nie przestaje odwiedzać mnie z miłością i dodawać mi odwagi do walki z naszym wspólnym wrogiem.
Potrzebowałbym piuski na zimę, paska i kilku puryfikaterzy do odprawiania mszy świętej. Z głębokim szacunkiem pochylam się przed Tobą i pokornie proszę o Twoje ojcowskie błogosławieństwo.
Twój najposłuszniejszy brat Pio
l
135 25 października ojciec Benedykt napisał z San Marco la Catola do ojca Augustyna: „Przyślij mi, Ojcze, pod świętym posłuszeńshtem, całą korespondencję Ojca Pio i to z jego własną zgodą i zgodnie z wolą Jezusa, ponieważ Ojciec Pio oświadcza w następujących słowach: »Jeśli mój stan wzbudza Twoje zainteresowanie i współczucie, proszę Cię, abyś wyświadczył mi grzeczność (zawsze w ramach możliwej łaskawości, która jest córką samej sprawiedliwości), tzn. aby Ci przekazywano całą korespondencję, którą wysyłam do ojca lektora, z obowiązkiem zachowania wszystkiego w tajemnicy. To jest polecenie Jezusa Chrystusa.^ Ty wiesz, ze nie jest moją zachcianką posiadanie takich dokumentów, które będą użyteczne dla chwały Pana Boga i dla czci naszego wspólnego i najdroższego Ojca Pio". Kursywa pochodzi od ojca Benedykta. Od tego momentu zaczyna się coś, co można - w pewnym sensie - nazwać kolegialnym kierownictwem. To, co Ojciec Pio pisze do ojca Augustyna ma także wartość dla ojca Benedykta i odwrotnie. Czasami pisze do jednego i do drugiego prawie w tych samych terminach, czasem zaś prosi ich, aby wymienili listy. To było całkiem łatwe, ponieważ często mieszkali w tym samym klasztorze, a w innym przypadku byli często w kontakcie.
270
103
Ojciec Augustyn do Ojca Pio139 Nowa diabelska strategia. - Anioł Stróż i listy.
San Giovanni Rotondo, 6 listopada 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Synu w Jezusie Chrystusie!
Z przyjemnością dowiaduję się o nowej fazie wojny, którą nasz niegodziwy wróg prowadzi z Tobą bezustannie: Nie obawiaj się go, ponieważ on zawsze będzie całkowicie pokonany. To nie ma znaczenia, że przychodzi z całą swoją zgrają, ponieważ cała piekielna armia podlega Bożemu dopustowi.
Zachowaj zawsze świętą pokorę wobec woli Boga, ponieważ pyszny kusiciel drży ze strachu przed pokorą dzieci Bożych. Zawsze wzywaj Twego dobrego Anioła Stróża w każdej pokusie, ponieważ jest zawsze blisko Ciebie. Co będzie mógł kusiciel zrobić duszy, która pokłada całą swą ufność w dobrym Bogu?
Wojna skończy się, a dusza odniesie nieśmiertelne zwycięstwo. Jeśli dobry Bóg będzie chciał, daj mi znać o godzinie Twojego całkowitego zwycięstwa; chciałbym być z Tobą w godzinie Twej śmierci.
Tymczasem nie zapominaj nigdy o naszej obietnicy. Módl się za mnie i w mojej intencji. Proś Jezusa, aby obdarzył mnie łaską ustawicznego pełnienia Jego woli. To mi wystarcza.
Pozdrawiam z całego serca Twojego dobrego Aniołka i jeśli Bóg będzie chciał, rozkazuję Mu w imię Jezusa Chrystusa, by w przyszłości nie pozwolił naszym wrogom niszczyć moich listów, lecz raczej aby zechciał, by ci wrogowie spłonęli w swej wściekłości. Z tego powodu piszę do Ciebie po francusku, a później kiedy będę miał czas, napiszę do Ciebie w języku greckim.
Jutro, jeśli Bóg da, pojadę do Foggii i spróbuję dostać dla Ciebie dwadzieścia intencji mszy świętych.
Módl się do dobrego Jezusa specjalnie w mojej intencji.
139
Cały list został napisany w języku francuskim.
273
l oto: „...Jestem zawsze blisko ciebie, mój ukochany młody człowieku" mówi. „Zawsze krążę wokół ciebie z tym uczuciem, które wzbudzała twoja wdzięczność wobec Ukochanego twego serca. To moje uczucie wobec ciebie nigdy nie wygaśnie, nawet kiedy umrzesz. Wiem, że twoje szlachetne serce bije cały czas dla Tego, którego obydwaj kochamy; ty przeszedłbyś każdą! górę i każdą pustynię w poszukiwaniu Go, aby znów Go zobaczyć, uściskać Go ponownie w tych trudnych chwilach i aby prosić Go, by przerwał natychmiast ten łańcuch, który cię łączy z ciałem...; ono z dala od Niego nie może dłużej tak cierpieć i prosić, żeby zabrał cię z Sobą. Powiedz Mu, że oddzielony od Niego, doznajesz więcej smutku niż radości. To jest właśnie dar, którego chcesz od Niego, lecz nie męcz się... musisz nieco zaczekać. Na razie nie może dać ci niczego oprócz promienia gwiazdy, zapachu kwiatu, dźwięku harfy, pieszczot wiatru! Nie ustawaj jednak w uporczywym proszeniu Go o to, ponieważ Jego największą radością jest mieć ciebie z Sobą. I chociaż nie może jeszcze zadowolić cię, ponieważ Opatrzność Boża chce, abyś pozostał na wygnaniu trochę dłużej, to zadowoli cię w końcu, przynajmniej częściowo..."
Biedny Aniołek! Jest zbyt dobry. Czy uda mu się dać mi poznać poważny obowiązek wdzięczności.
Kończę, Mój Ojcze, ponieważ nie mogę dłużej pisać.
Kto wie, gdzie się znowu spotkamy?
Udziel mi obfitego błogosławieństwa i nie zapominaj o
Twoim biednym uczniu. Brat Pio
Jeśli ojciec prowincjał będzie żądał od Ciebie moich listów, daj mu je do przeczytania, jeśli uważasz za słuszne138.
138Zob.L«fl01.
272
Mój Boże! Jaką męką jest pokusa próżnej chwały. Wydaje się, że ona nie ma znaczenia, lecz trzeba być przekonanym o całkowitym przeciwieństwie. Trzeba przechodzić przez ten ogień, aby zrozumieć jego ogromną intensywność. Aby tę pokusę pokonać trzeba uporczywie wpatrywać się w człowieczeństwo Jezusa. Pan Jezus, Jego kochana Matka, Aniołek [tzn. A-nioł Stróż] i inni dodają mi odwagi i nie przestają mi powtarzać, że żertwa ofiarna, aby nią być, wymaga utraty wszystkiej swej krwi. Prowadzenie walki - mając przy boku tak czułego Ojca - to coś miłego i pocieszającego.
Kiedy ksiądz kanonik zdał sobie sprawę z ataków nieczystych odstęp-ców w związku z Twoimi listami, poradził mi, abym przyszedł do niego po otrzymaniu Twego następnego listu i otworzył go w jego obecności. Zrobiłem to po otrzymaniu Twego ostatniego listu. Kiedy go otworzyliśmy, stwierdziliśmy, że jest całkowicie zaplamiony atramentem. Czy to była także zemsta ze strony barbablu. Nie mogę uwierzyć, że Ty przysłałbyś mi coś podobnego, również dlatego, że wiesz o moim słabym wzroku. Na początku pismo wydawało się nieczytelne, lecz gdy położyliśmy list na Krzyżu, stał się trochę wyraźniejszy i mogliśmy go - chociaż z wielkim trudem - odczytać. Ten list jest przechowywany starannie.
Obecnie potrzebuję intencji mszalnych; proszę Cię, abyś zechciał postarać się o nie dla mnie.
Rodzina i ksiądz proboszcz odwzajemniają stokrotnie wyrazy uszanowania. Franciszek przesyła Ci tysiąc całusów.
Błogosław mnie i módl się za Twojego biednego ucznia, który potrzebuje Twoich modlitw.
Brat Pio
105
Ojciec Pio do ojca Augustyna
Pietrelcina, 28 listopada 1912 Czy otrzymałeś mój list z 18 bieżącego miesiąca?
Brat Pio141
141 •
Ten tekst napisany własnoręcznie przez Ojca Pio jest na pocztówce przedstawiającej kwiat i wydrukowane życzenia: „Przyszłość uśmiecha się do Ciebie". Pocztówka przyszła pocztą w kopercie. W tej samej kopercie jest przechowywana inna pocztówka z nadrukiem „Rivista di filosofia
275
Raduj się w Panu. Tego Ci zawsze życzę.
Pozdrów z mej strony Twoich i Księdza Proboszcza; ucałuj małego Franciszka.
Jestem zawsze
Twoim bratem w Jezusie Chrystusie. Brat Augustyn, kapucyn140
104
Ojciec Pio do ojca Augustyna
Diabelskie zasadzki. - Pokusy próżnej chwaty. - Tajemnicze dzieje listo ojca Augustyna.
Pietrelcina, 18 listopada 19121
J.M.J.F.
O Mój Ojcze!
Tym listem przychodzę do Ciebie, aby rozmawiać z Tobą nie ustami, lecz sercem. Mam zamknięte usta, a mimo to potrafię mówić. Ten, który jest zawsze przy mnie przyszedł wreszcie, aby rozgromić wroga piekielnego, bym mógł napisać do Ciebie tych kilka linijek. Jestem jednak bardzo słaby. Wróg nie chce mnie opuścić prawie ani na chwilę; ciągle dobija się do mnie. Usiłuje zatruć moje życie swoimi piekielnymi pułapkami.
Bardzo mu się nie podoba, że Ci to piszę. Proponuje, abym przestał Ci mówić, co się dzieje między mną a nim i podsuwa mi myśl, abym raczej opisywał Ci o dobrych wizytach z nieba. Mówi, że tylko te mogą Ci się podobać i być budujące.
Na końcu listu czytamy następujące oświadczenie księdza proboszcza: „Ja. niżej podpisany, proboszcz Pietrelciny, oświadczam pod przysięgą, że obecny list otworzony w mojej obecności, przyszedł cały zaplamiony i był całkowicie nieczytelny. Położony na krucyfiksie, pokropiony święconą wodą i po odprawieniu nad nim egzorcyzmów stał się czytelny. Poproszona moja bratanica Gracja Pannullo, nauczycielka, przeczytała go w mojej obecności przy Ojcu Pio. Bratanica nie wiedziała, co zrobiliśmy wcześniej. Za wiarygodność itd. Pietrelcina, 25 sierpnia 1919. Ks. kań. Salvatore Pannullo".
274
Często pytam samego siebie, czy są jakieś dusze, które nie czują w piersi tego, że płoną Bożym ogniem, szczególnie kiedy znajdują się przed Nim w Najświętszym Sakramencie. Mnie wydaje się to niemożliwe, szczególnie w przypadku zakonnego księdza. Jest możliwe, że te dusze, które mówią, iż nie czują tego ognia, to go nie zauważają, ponieważ ich serca są większe. Tylko dzięki tej łagodnej interpretacji zgadzam się z nimi, aby nie przypinać im tej wstydliwej łatki kłamców.
Są chwile, kiedy jawi się w duszy surowość Jezusa i w takim momencie martwię się; zaczynam jednak rozważać Jego łaskawość i jestem nią całkowicie pocieszony. Nie mogę powstrzymać się, by nie poddać się tej słodyczy, temu szczęściu... Mój Ojcze, co to jest to, co odczuwam? Tak bardzo ufam Panu Jezusowi, że nawet gdybym miał zobaczyć otwarte piekło przed sobą i znaleźć się na krawędzi przepaści, nie straciłbym ufności, nie poddałbym się rozpaczy, lecz nadal bym Mu ufał!
Taka jest ufność, którą budzi we mnie Jego łagodność. Gdy rozważam ogromne walki, w których z Bożą pomocą pokonałem demona, to widzę ich tyle, że trudno je wyliczyć.
Kto wie ile razy, gdyby On nie podał mi ręki, moja wiara zachwiałaby się, moja nadzieja, moja miłość osłabłyby; mój rozum pozostałby przyćmiony, gdyby Jezus - Odwieczne Słońce - go nie oświecił!!!
Jestem świadom, że to wszystko jest doprawdy dziełem Jego nieskończonej miłości. On nigdy nie odmówił mi niczego! Co więcej, muszę powiedzieć, że dał mi więcej, niż Go prosiłem.
Twój ostatni list, który doszedł do mnie 29 w zeszłym miesiącu, także nie miał szczęścia. Został otwarty w obecności księdza proboszcza, lecz co znaleźliśmy? Czystą kartkę listowego papieru143. Gdybym nie wiedział o dziwnej wojnie prowadzonej przez tego kozaka, zapytałbym się, czy się nie pomyliłeś.
Muszę Ci także przekazać pocieszającą wiadomość: 27 listopada mój ojciec i brat powrócili z Ameryki i cieszą się dobrym zdrowiem. Przesyłają Ci razem z przyjaciółmi najserdeczniejsze pozdrowienia.
Otrzymałem intencje mszalne, za które dziękuję zarówno Tobie, jak i ojcu gwardianowi. Na razie nie potrzebuję niczego innego.
Mój Ojcze, módlmy się, żeby Pan zechciał rozpędzić gęste chmury, które zbierają się na horyzoncie Kościoła.
Brat Pio
Nie znaleźliśmy ani czystej kartki, ani koperty, a raczej listu, który przyszedł 29 listopada 1912 r. Jednakże fakt ten jest relacjonowany przez ojca Augustyna w jego pamiętniku: Nohzie su Podrę Pio, IV, f. 8v; Diano, s. 8: „Wśród tych listów jest jeden, który przyszedł całkowicie poplamiony atramentem, a drugi tylko z czystą kartką".
277
106
Ojciec Pio do ojca Augustyna
„ Ukochał mnie; zechcial mnie wyróżnić spośród innych ludzi". - Czy są „ dusze, które nie czują ognia w piersi, gdy znajdują się przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie?" - Bezgraniczna ufność. — List zawierający czystą kartkę. - Powrót ojca i brata.
l
Pietrelcina, 3 grudnia 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Chciałbym na moment odsłonić moją klatkę piersiową, aby Ci pokazać ranę, którą najsłodszy Jezus z miłości otworzył w moim sercu142. Ono znalazło wreszcie Kochającego i tak się w Nim zakochało, że nie jest w stanie urazić Go więcej.
Ty już znasz tego Kochanego. On jest tym, który nigdy nie złości się na tego, kto Go obraża. Moje serce jest przepełnione nieskończoną ilością Jego łask. Ono uznaje absolutnie, że nie ma niczego, czym chlubiłoby się przed Nim. On ukochał mnie; zechciał mnie wyróżnić spośród innych ludzi.
Gdy pytam Go, co uczyniłem, aby zasłużyć sobie na tak wielkie pocieszenie, uśmiecha się, powtarzając mi, że nie odmawia się niczego tak wielkiemu orędownikowi. W zamian wymaga ode mnie tylko miłości, lecz czyja nie jestem do niej zobowiązany wobec Niego z racji wdzięczności?
Obym tylko, Mój Ojcze, mógł zadowolić Go w ten sam sposób, jak On zadowala mnie! On się tak bardzo zakochał w moim sercu, że cały płonę Jego Bożym ogniem, ogniem Jego miłości. Co to za ogień, który ogarnia mnie całego? Mój Ojcze, jeśli Jezus czyni nas tak szczęśliwymi na ziemi, to co będzie w niebie?!
neoscolastica" (Przegląd filozofii neoscholastycznej) wystana z Mediolanu (stempel pocztowy z Foggii 3 II 1912) adresowana do ojca Augustyna z San Marco in Lamis i zaopatrzona następującymi słowami: „Czcigodny Ojcze, napisz mi, co o tym sądzisz, a ja postaram się odpowiedzieć Ci tak, jak wiem, jak mogę. Pamiętaj o mnie w czasie mszy świętej. Wyrazy uszanowania. Bardzo oddany brat Augustyn Gemelli". U2Zob.Z,wi93. ,
276
108
Ojciec Pio do ojca Augustyna
„Twój list został przeczytany" - Diabelska przebiegłość - Życzenia z o-kazji Świąt Bożego Narodzenia
Pietrelcina, 13 grudnia 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Te Deum laudamus [Ciebie Boga wysławiamy]. Byłem w stanie przeczytać w końcu to, co napisałeś145. Twój list, tak pełen czułego pocieszenia, dobrze podziałał na moją udręczoną duszę.
3 Dlatego nie trzeba przeciwstawiać się lasce, lecz isc za nią, pozwalając jej spokojnie działać Dusza obdarzona takim darem niech stara się zrozumieć i słyszeć to, czego Bóg chce od mej Nie powinna zaś rozpraszać się, myśląc o tym, co się w mej dzieje i jak to się dzieje Może tylko krótkimi modlitwami polecać siebie i innych Bożemu Miłosierdziu
5 W tym stanie ducha powinna uważać, czy po zakończonej modlitwie odczuwa w sercu odnowioną miłość i wzmocnione władze umysłowe i fizyczne, ponieważ to jest jasny znak, że działanie pochodzi od Boga
6 Dobrze jest przygotować się pokornie i spokojnie do tej modlitwy, jeśli później dusza znalazłaby się v< takim stanie skupienia, ze władze zmysłowe nie działałyby, to właśnie to przynosi tylko korzyść duchową i daje większą pewność, ze tym, który w mej działa, jest Bóg
7 Czas spędzony na takiej modlitwie nie jest zmamowan), ponieważ - jak powiedziano -nie chodzi tu o utratę działania władz zmysłowych, ale o spokojne działanie władz duszy, które zostały podniesione przez Boga na wyższy poziom Chociaż to działanie jest bardzo delikatne, to nie jest jednak mniej aktywne
Czymś innym jest stanie na ziemi, a czym innym podróż pociągiem pospiesznym, w czasie której, chociaż wydaje się, że nie posuwa się do przodu - tak łagodny jest ruch, to jednak jest się w ruchu, pokonując duże odległości w bardzo krótkim czasie
Polecam się Tobie w odmawianiu różańca do Najświętszej Maryi Panny Przypomnij to także innym, zgodnie z tym, co było postanowione podczas świętych rekolekcji
145 W tej samej kopercie jest przechowywany następujący list, napisany przez proboszcza Don SaKatore Pannullo do ojca Augustyna
13 grudnia 1912 J.MJ
Bardzo Szanowny Ojcze Augustynie1
Otrzymałem Twój bardzo serdeczny list i - Bogu dzięki - wszystko poszło dobrać, jak Ojciec Pio Ci wyjaśnia.
279
107
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Szatan próbuje im przeszkodzić w korespondencji. - Radość z powrotu ojca i brata Ojca Pio. — List powierzony Aniołowi Stróżowi
San Giovanni Rotondo, 8 grudnia 1912 J.M.J.F.
Mój Najdroższy Synu w Jezusie Chrystusie!
Nie pisałem do Ciebie wcześniej, ponieważ jestem zajęty wieloma sprawami. Piszę do Ciebie w języku greckim, na złość szatanowi, którego walka jest śmieszna. Czy to jest to, czego chce i co robi niszcząc moje listy? Czy nie jest świadomy mocy Pana Boga? Lecz nie słuchaj złośnika ani nie martw się jego wojną. Będziemy wymieniać listy w imię naszego dobrego Jezusa, którego chwałą mamy nadzieję radować się tak, jak ci wszyscy, którzy Go znają i kochają.
Dowiedziałem się o powrocie Twojego ojca i Twojego brata; ich i innych ściskam w Panu. Proś specjalnie dobrego Jezusa w mojej intencji. Pozdrawiam Cię.
Powierzam ten list dobremu Aniołowi i opiece Najświętszej Maryi, której Niepokalane Poczęcie dzisiaj czcimy.
W Jezusie Chrystusie Twój ojciec i brat144
144 W zbiorze listów ojca Benedykta do Ojca Pio jest zachowany także ten, który - chociaż nie adresowany do niego bezpośrednio - został mu wysłany może me tylko do zapoznania się z mm, ale także jako pomoc w kierownictwie duchowym Zasługuje na przeczytanie w celu lepszego poznania poglądów ojca duchowego
Oto tekst
8 grudnia 1912
Ukochana Duszo w Jezusie Chrystusie, przechodzę natychmiast do sedna sprawy
1 Kiedy dusza raduje się Najwyższym Dobrem, które bardziej lub mniej jej się objawia, a ona trwa skupiona głęboko na modlitwie, to taka modlitwa jest dobra i nazywa się modlitwą odpoczme-nia
2 W takim stanie dusza nie ulega złudzeniom i okłamaniem, jak to może mieć miejsce w wizjach i innych zjawiskach, w których biorą udział władze zmysłowe Tutaj natomiast wszystko odbywa się na płaszczyźnie wyższych władz duszy
278
Jestem spokojny, pogodzony ze wszystkim i ośmielam się ufać, że te diabelskie sztuczki nie będą wywoływać zgubnych skutków, które straszyły mnie przez chwilę.
Kończę, prosząc Cię, abyś polecił mnie Dzieciątku, które narodzi się, a ja obiecuję robić to samo dla Ciebie, jednocześnie życząc Ci w imieniu moich krewnych i wszystkich znajomych najszczęśliwszych Świąt Bożego Narodzenia i prosząc, abyś przekazał pozdrowienia całej wspólnocie.
Twój biedny brat Pio
Zazdrośnik wścieka się jeszcze bardziej wtedy, kiedy piszesz w języku francuskim. To się ujawniło. Robiąc mu na przekór, pisz do mnie częściej w tym języku. Franciszek przesyła Ci niezliczoną ilość całusów. Mój list wysłany do Ciebie146 12 zeszłego miesiąca nie doszedł do Ciebie. Czy to prawda?
109
Ojciec Augustyn do Ojca Pio
Życzenia z okazji Bożego Narodzenia. - List po francusku. - Diabelska interwencja. — Pytanie w związku ze stanowiskiem mistrza nowicjuszy.
San Giovanni Rotondo, 18 grudnia 1912 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Synu w Jezusie Chrystusie!
Przede wszystkim przesyłam Ci moje najlepsze życzenia na świąteczne dni Dzieciątka Jezus. Możesz sobie wyobrazić, z jaką miłością przesyłam Ci moje życzenia. Niech Twój ukochany Anioł Ci to powie. Odmów specjalną modlitwę za mnie i w moich intencjach podczas tego bardzo pięknego święta. Ja uczynię to samo dla Ciebie. Miejmy nadzieję, że nasz dobry Jezus nas wysłucha. Przypomnijmy Mu szczególnie o naszej wzajemnej obietnicy.
146,
' Być może Ojciec Pio wspomniał o liście z 18 listopada (zob. List 104); w naszej kolekcji nie ma listu datowanego 12 listopada. Zob. List następny.
281
W jaki sposób powinienem Ci podziękować, Mój Ukochany Ojcze, za zjednoczenie w moim bólu, w czasie którego doznałeś także jakiegoś pocieszenia! Będę Ci wdzięczny za Twoją opiekę nade mną i za ból, który dzieliłeś ze mną. Niech wystarczy tyle - jestem Ci bardzo wdzięczny. Mam nadzieję, że oddam Ci to stokrotnie, kiedy będę z Panem Jezusem.
Och, tak, będę wtedy prosił ze świętszym naleganiem, bez fałszywego wstydu, aby mi zostały dane łaski dla Ciebie. A jeśli umrę wcześniej od Ciebie, jak się spodziewam, nie obawiaj się: nie zapomnę o tej obietnicy.
Z pomocą dobrego Aniołka tym razem zostało odniesione zwycięstwo nad przewrotnym zamiarem tego kozaka. Twój list został odczytany. Anioł poradził mi, abym pokropił święconą wodą - zanim otworzę - pierwszy list, który przyjdzie od Ciebie. Uczyniłem tak z Twoim ostatnim listem. Ale kto może wyrazić wściekłość zazdrośnika. Chciałby mnie wykończyć za wszelką cenę. W tym celu wykorzystuje całą swą diabelską przebiegłość. Lecz zostanie zniszczony! Aniołek zapewnia mnie o tym, a Niebo jest z nami!
Ubiegłej nocy szatan ukazał mi się w postaci jednego z naszych ojców i przekazał mi surowy nakaz ojca prowincjała, abym nie pisał więcej do Ciebie, ponieważ jest to wbrew ubóstwu i stanowi poważną przeszkodę w dążeniu do doskonałości.
Wyznaję moją słabość, Mój Ojcze. Płakałem gorzko, wierząc, że tak jest rzeczywiście. W najmniejszym stopniu nie mógłbym nawet podejrzewać, że to jest pułapka zazdrośnika, gdyby Aniołek nie ujawnił mi oszustwa. Tylko Pan Jezus wie, jak ciężko było mnie przekonać. Towarzysz mojego dzieciństwa próbuje zmniejszyć bóle, które mi sprawiają ci nieczyści apostaci, usypiając mojego ducha w marzeniu nadziei.
Nie będę mówił nic więcej, ponieważ nie jestem w stanie pisać sam; muszę skorzystać z pomocy sekretarza, który żyje jeszcze na ziemi, a nie - jak pięknie i święcie się wyraziłeś - już w niebie.
Przekazuję ten Itst naszemu najdroższemu Ojcu Pio.
Polecaj mnie Panu Bogu i św. Franciszkowi w swoich modlitwach i proś pozostałych zakonników, aby polecali mnie Bogu w swych modlitwach.
Kochaj mnie. Życzę Ci radosnych Świat Bożego Narodzenia i proszę raz jeszcze o Twoje modlitwy.
Najbardziej Ci oddany przez cale życie.
Salvatore Pannullo, proboszcz
Don Salyatore Pannullo miał bardzo słaby wzrok. Ten Ust został podyktowany i napisany przez inną osobę, a on sam po prostu go podpisał.
280
110
Ojciec Pio do Ojca Benedykta
* Życzenia na Boże Narodzenie - Choroba i ataki szatana - Spodziewa się pomocy od swojego Amota Stróża.
Pietrelcina, 19 grudnia 1912148
148 Stempel pocztowy ma datę 19 grudnia, a list jest z datą 20 grudnia List przedrukowany niżej jest przechowywany w kolekcji ojca Benedykta Jak wynika z tekstu, był adresowany do osoby, którą kierował, ale został również przesłany do Ojca Pio Wyrażenia kursywą są skreślone w rękopisie, który sprawdzaliśmy
25 grudnia 1912 WJMJF Najukochańszy w Jezusie Chrystusie1
1 Dobrze jest pragnąć spokoju, lecz nie pożądać go, bo inaczej zagraża niebezpieczeństwo szukania siebie samych Najlepszym spokojem jest ten, który wcześniej został opisany, czyli ten, który wynika z błogiego skupienia wewnętrznego władz na Najwyższym Dobru, które daje się poznać Kiedy ten spokój rodzi się spontanicznie i niespodziewanie, jest rzeczą pewną, że pochodzi od Pana Boga i me trzeba przerywać go, chyba że jesteśmy wezwani przez konieczne obowiązki lub posłuszeństwo
2 Odpoczynek, w którym wydaje się. ze jedynie szczyt ducha wydaje jęki, starając się o miłość, me jest zwykłym snem, w którym duch jęczy me bezmyślnie i świadomość jest czynna Niemniej jednak jest dobrze, me pozostawać zbyt długo w tym stanie, ponieważ me trzeba zadawać zbytniego gwałtu duchowi W talach przypadkach trzeba pomóc sobie rozmyślaniami lub duchowym czytaniem
3 Jeśli dusza stara się o skupienie, a władze są zajęte błahymi sprawami, trzeba je wówczas u-spokoic albo czymś zająć, jak się to robi z dziećmi w kościele, dostarczając zwykłego pokarmu medytacyjnego, albo - jeśli to jest niemożliwe - zatrzymać się jak pyłek kurzu w obecności Ukrzyżowanego i zadowolić się tym, ze pozostaje się przed Królem, podobnie jak wartownicy, którzy chociaż me mówią i me wyznają własnego uszanowania wobec mego, to przez samo stanie tam nieruchomo, spełniają swój obowiązek
4 Modlitwa odpoczmema jest niezwykłym darem i dlatego trzeba zazwyczaj go oczekiwać, u-roczyste święta są tylko kilka razy w roku, ą niedziela raz w tygodniu - cala reszta to powszednie dni, w których trzeba pracować albo, będąc chorym, chcieć pracować Czy jasne''
5 Twój duch absolutnie me ulega złudzeniu
Chciałbym wiedzieć czy nie jest możliwe t od kiedy dla Ciebie odprawianie rozmyślania. Jakie wrażenie wywierają na Tobie te moje poemaciki? Oby Pan sprawił, by osiągnęły ten cel, w którym zostafy napisane
Niech Dziecię Jezus Cię błogosławi
Brat Benedykt
Dziękuję za życzenia, odwzajemniam je stokrotnie i me przestawaj polecać umie Najświętszej Maryi Pannie i Bożemu Dzieciątku Potrzebuję tego bardzo
FB
283
Następnie, piszę Ci, że z radością przyjąłem wiadomość, iż szatan jest doprowadzony do wściekłości, kiedy piszę do Ciebie po francusku, dlatego więc będę zawsze pisał do Ciebie w tym języku. Wykorzystam wszelkie środki, aby go doprowadzić do wściekłości.
ZBIÓR LISTÓW Czy otrzymałeś, jak zwykle, intencje mszalne z Foggii? Napisałem do ojca Stefana147 w tej sprawie.
Pozdrów ode mnie Twoich, księdza proboszcza; ucałuj małego Franciszka. Przyjmij braterski uścisk.
Twój w Jezusie Chrystusie brat Augustyn, kapucyn
Polecam ten list mojemu i Twojemu Aniołowi. Oni sami Ci go zaniosą.
Zapomniałem prosić Cię o szczególną przysługę. Proszę Cię więc, abyś wybłagał u Jezusa łaskę. Oto ona. W przyszłym roku w maju musimy otworzyć nasz nowicjat i sądzę, że będziemy musieli pomyśleć o mistrzu nowicjatu. Możliwe, że moje nazwisko zostanie wymienione: co powinienem zrobić? Wiesz, jak jestem słaby. Proszę Cię, abyś błagał Jezusa o poznanie Jego woli. Módl się do Niego całym swym sercem, żeby mi zechciał łaskawie wskazać to, co chce i obdarzyć mnie łaską, abym postąpił stosownie do niej. Nie proszę Pana Jezusa o nic innego, jak tylko o to, bym zawsze mógł pełnić Jego wolę.
Niech Jezus Cię wspomaga i błogosławi.
Bardzo oddany w Jezusie Chrystusie Twój brat
l
147Ojciec Stefan z Santa Croce del Sannio, ur 9 kwietnia 1874 r, zm 4 czerwca 1947 r W 1912 r był wikariuszem w klasztorze św Anny w Foggn
282
111
Ojciec Augustyn do Ojca Pio149
Oczekuje odpowiedzi na swój list z 18 grudnia.
San Giovanni Rotondo, 29 grudnia 1912 J.M.J.F.
Mój Najukochańszy Synu w Jezusie Chrystusie!
Prawie 15 dni temu wysłałem do Ciebie list z życzeniami na Święta Bożego Narodzenia, lecz do tej pory nie otrzymałem niczego.
Czy byłaby to zwykła wojna wroga?... Oby Ci Pan Jezus pozwolił coś napisać teraz do mnie. Oczekuję Twojego listu, jako czegoś z nieba. Nie słuchaj podszeptów szatana. Módl się do Twojego Anioła, aby Ci pomógł napisać do mnie.
Proszę o specjalną modlitwę dla pewnej duszy.
Dusze z Foggii (znasz je) polecają się teraz bardzo gorąco Twoim modlitwom.
Oczekując na Twój list, pozdrawiam Twoich bliskich, Księdza Proboszcza i innych.
Ściskam Cię w Jezusie Chrystusie.
Twój kochający brat Niech Anioł Stróż zaniesie ten list do Ciebie!
149 List napisany w języku francuskim.
285
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia piszę do Ciebie, aby życzyć Ci długich lat pełnych wszelkich niebiańskich pociech.
Pozostawiam to Twojej wyobraźni, z jaką miłością mogę przekazać te życzenia. Serca się rozumieją. Oby najsłodszy Jezus zechciał pomnożyć stokrotnie, w czasie tych dni, swoje Boże pocieszenia i obdarzył Cię siłą, abyś omijał każdą zasadzkę naszego wspólnego wroga, jednocześnie obdarzając Cię nadprzyrodzoną wiedzą, byś mógł prowadzić święcie na drodze do nieba nie tylko tych, których Opatrzność Ci powierzyła, lecz jeszcze bardziej tych, którzy zwracają się do Ciebie z prośbą o pomoc.
To jest moje gorące pragnienie, a także najlepsze życzenie syna, jakie może ofiarować swojemu Ojcu. Przekonany, że zrobię Ci coś przyjemnego, nie przestanę święcie niepokoić Bożego Dzieciątka, aby zechciało swoją łaską spełnić moje pragnienia w odniesieniu do Ciebie.
Także Ty nie ustawaj w modlitwie za mnie, ponieważ bardzo jej potrzebuję. Ci kozacy bowiem podwajają swoje wysiłki, aby zniszczyć mnie i czuję się fizycznie bardzo przybity. Lecz nie boję się niczego, ponieważ Niebo jest z nami i mam nadzieję, że zwycięży Towarzysz mojego dzieciństwa!
Nie mogę pisać dłużej. Kończę, ściskając Cię.
Twój biedny ' brat Pio
Otrzymałem intencje mszalne i dziękuję za nie Panu Bogu.
284
Słyszę, jak Jezus mi powtarza: „Odwagi! Przecież po bitwie nastaje pokój". Jezus mówi, że mi potrzeba wierności i miłości. Jestem gotowy na wszystko, aby tylko spełnić Jego wolę. Błagam Cię tylko o to, abyś modlił się za mnie, bym tę resztę życia, która mi pozostała, mógł przeżyć ku Jego chwale i abym ten krótki czas przeżył na podobieństwo rozprzestrzeniającego się światła.
Modliłem się do Pana Jezusa w tej intencji, którą mi poleciłeś, lecz mi nie odpowiedział. Od pewnego czasu nie chce mnie zaszczycić odpowiedzią wtedy, kiedy chodzi o sprawy naszej prowincji, ponieważ doznaje wielkiej przykrości z powodu jej postępowania. Mnie się wydaje, że zawsze powinieneś chętnie przyjmować obowiązek, gdy będzie Ci nakładany, ponieważ wydaje mi się, że chociaż jesteś dość słaby do jego spełnienia, to jednak powinieneś go przyjąć również dlatego, że do tego obowiązku brakuje odpowiedniejszych ludzi.
Błagam Cię jednak, abyś sam nie ubiegał się o ten obowiązek nawet pośrednio; jeśli zaś będzie możliwe nie przyjąć go, to nie przyjmuj.
Od ojca Stefana, to znaczy z Foggii, nic nie otrzymałem; do połowy przyszłego miesiąca nie brak mi intencji mszalnych. Potem Pan Bóg się o nie zatroszczy.
Kończę; nie jestem w stanie dalej pisać. W imieniu księdza proboszcza, mojej rodziny i wszystkich naszych dobrych przyjaciół życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku, prosząc Cię, abyś przekazał te życzenia całej braterskiej wspólnocie.
Miej mnie zawsze za swego ucznia.
Brat Pio
112
Ojciec Pio do ojca Augustyna
„ Życie tutaj męczy mnie ". - „ Miłość rozpoznaje się w cierpieniu ". - Wierność i miłość. — Jezus nie odpowiada.
Pietrelcina, 29 grudnia 1912
J.M.J.F.
Mój Najdroższy Ojcze!
Kolejny rok przechodzi do wieczności z ciężarem win, które popełniłem w tym czasie! Ileż dusz szczęśliwszych ode mnie powitało jego świt, a nie doczekało końca! Ileż dusz weszło do domu Jezusa i pozostanie tam na zawsze. Ileż najszczęśliwszych dusz, którym zazdroszczę, przeszło śmiercią sprawiedliwego do wieczności - ucałowane przez Jezusa, wzmocnione sakramentami, zaopatrzone przez sługę Bożego, z niebiańskim uśmiechem na ustach pomimo fizycznych cierpień, które je dręczyły!
Życie tutaj [na ziemi] męczy mnie, Mój Ojcze. Jest tak gorzką męką dla mnie życie na wygnaniu, że już dłużej nie mogę wytrzymać. Myśl, że w każdej chwili mogę stracić Pan Jezusa tak mnie zamartwia, że nie umiem tego wyjaśnić; tylko dusza, która szczerze kocha Pana Jezusa, będzie mogła to pojąć.
W tych tak dla mnie uroczystych dniach, ponieważ są Świętami Bożego Dziecięcia, często byłem systematycznie opanowywany wyjątkowo ogromną miłością Bożą do tego stopnia, że obumiera moje biedne serce. Przeniknięty zupełnie łaskawością Pana Jezusa wobec mnie, skierowałem zwykłą modlitwę do Niego, robiąc to z większą poufałością: „O Jezu! Obym mógł kochać Cię! Obym mógł cierpieć tyle, ile chciałbym, aby Cię zadowolić i naprawić w jakiś sposób niewdzięczność ludzi wobec Ciebie". A Pan Jezus pozwolił mi wyraźniej usłyszeć w mym sercu Jego głos: „Mój synu! Miłość poznaje się w bólu; odczujesz go jako ostry w swej duszy, a jeszcze ostrzejszy w swym ciele".
Mój Ojcze, nie sąjasne dla mnie te słowa.
Ci kozacy próbują męczyć mnie na wszystkie sposoby i z tego powodu skarżę się Panu Jezusowi.
286
cr>
OJ
i
CD
cn