Adam Mickiewicz "Pan Tadeusz"
Pan Tadeusz czyli Ostatni zajazd na Litwie, pisany przez Adama Mickiewicza z przerwami od 1832 r., wydany został w Paryżu w 1834 r.
Pan Tadeusz to swoista wędrówka stęsknionego za ojczyzną poety - wygnańca do kraju lat dziecinnych, w którym wszystko jest dobre, swojskie i kochane, do bliskich sercu krajobrazów i ludzi, Bo któż tam mieszkał? Matka, bracia, krewni / Sąsiedzi dobrzy. Genezę dzieła znajdziemy w dodanym do tekstu poematu „Epilogu”, który można by określić mianem lirycznej spowiedzi poety. Odmalował tu autor stosunki panujące na emigracji, w Paryżu, gdzie przebywał od 1832 r. Przedstawił ludzi rozczarowanych klęską powstania listopadowego, rozgoryczonych, oskarżających się wzajemnie o przyczyny klęski zrywu. Jednocześnie starał się usprawiedliwić tułaczy, tłumacząc ich zachowanie rozpaczą i brakiem perspektyw.
"O tym - że dumać na paryskim bruku,
Przynosząc z miasta uszy pełne stuku
Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,
Zapóźnych żalów, potępieńczych swarów!
Biada nam zbiegi, żeśmy w czas morowy
Lękliwe nieśli za granicę głowy.
Bo gdzie stąpili, rosła przed nimi trwoga,
W każdym sąsiedzie znajdowali wroga,
Aż nas objęto w ciasny krąg łańcucha
I każą oddać co najprędzej ducha.
A gdy na żale ten świat nie ma ucha!
Gdy ich co chwila nowina przeraża,
Bijąca z Polski jak dzwon ze cmentarza,
Gdy im prędkiego zgonu życzą straże,
Wrogi ich wabią z dala jak grabarze!
Gdy w niebie nawet nadziei nie widzą!
Nie dziw, że ludzi, świat, siebie ohydzą,
Że utraciwszy rozum w mękach długich,
Plwają na siebie i żrą jedni drugich."
(Epilog, w. 1-19)
Zmęczony wygnaniec, by choć na chwilę zapomnieć o przytłaczającym go ciężarze pielgrzymstwa, by uciec od kłótni i nieporozumień, zamknąć drzwi od Europy hałasów, powraca wspomnieniami w świat zapamiętany z dzieciństwa, kreowany na wzór szczęśliwej Arkadii.
Nie wiemy zbyt dużo o tym tułaczu. Z Epilogu, inwokacji, fragmentów ks. XI dowiadujemy się, że jest to człowiek urodzony w niewoli, okuty w powiciu, emigrant, który poznał smak samotności i tęsknoty za ojczyzną, do której nie może powrócić.
Zmęczony przebywaniem w obcych miejscach, wśród skłóconych ludzi, chciałby wrócić do przeszłości, by odnaleźć w niej ład i harmonię, której tak mu brakuje na emigracji, gdzie żyje wśród przekleństw i kłamstwa.
Dlatego wyrywa się z myślą ku szczęśliwym czasom, przenosi swoją duszę utęsknioną, do miejsc bliskich, do kraju, który, jak mówi:
"[...] zawsze zostanie
Święty i czysty, jak pierwsze kochanie,
Nie zaburzony błędów przypomnieniem,
Nie podkopany nadziei złudzeniem,
Ani zmieniony wypadków strumieniem.
(Epilog, w. 68-72)
Wśród nadniemeńskich krajobrazów, we dworze Soplicy, odnajdzie to, czego najbardziej potrzebuje on i polscy emigranci: spokój i bezpieczeństwo.
„Dziś dla nas, w świecie nieproszonych gości,
W całej przeszłości i w całej przyszłości
Jedna już tylko jest kraina taka,
W której jest trochę szczęścia dla Polaka:
Kraj lat dziecinnych! [...]
[...]
Gdziem rzadko płakał, a nigdy nie zgrzytał,
Te kraje rad bym myślami powitał:
Kraje dzieciństwa, gdzie człowiek po świecie
Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie
Miłe i piękne, jadowite rzucił,
Ku pożytecznym oka nie odwrócił.
[...]
Ten kraj szczęśliwy, ubogi i ciasny!
Jak świat jest boży, tak on był nasz własny.
Jakże tam wszystko do nas należało,
[...]
Tam gdzie do pana przywiązańszy sługa
Niż w innych krajach małżonka do męża,
Gdzie żołnierz dłużej żałuje oręża
Niż tu syn ojca; po psie płaczą szczerze
I dłużej niż tu lud po bohaterze.”
(Epilog, w. 64-99)