Czy można spowiadać się przez internet?
Fragment tekstu dokumentu wydanego 22 lutego 2002 przez Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu dokumentów - "Kościół a Internet"
Wirtualna rzeczywistość cyberprzestrzeni niesie z sobą pewne niepokojące implikacje dla religii, jak i dla innych dziedzin życia. Rzeczywistość wirtualna nie jest zamiennikiem Realnej Obecności Chrystusa w Eucharystii, sakramentalnej rzeczywistości innych sakramentów i współudziału w kulcie sprawowanym w żywej wspólnocie. W Internecie nie ma sakramentów; a nawet doświadczenia religijne, możliwe w nim dzięki łasce Boga nie są wystarczające w oderwaniu od współdziałania z innymi wiernymi w świecie rzeczywistym. To kolejny aspekt Internetu, który wymaga studium i refleksji. Jednocześnie, plany duszpasterskie powinny uwzględniać, jak przeprowadzić ludzi z cyberprzestrzeni do prawdziwej wspólnoty i jak, poprzez nauczanie i katechezę, Internet może następnie być wykorzystany do podtrzymywania ich i umacniania w zaangażowaniu chrześcijańskim.
Nie można spowiadać się przez internet - powiedział KAI rzecznik Episkopatu Polski o. Adam Schulz. Jego zdaniem, przez internet można się natomiast przygotowywać do spowiedzi.
Rzecznik Episkopatu Polski odpowiedział w ten sposób na wątpliwości czytelników e.kai.pl, internauci burzliwie dyskutowali nad tym zagadnieniem po debacie o roli internetu w Kościele zorganizowanej przez "Więź" i Katolicką Agencję Informacyjną.
O. Schulz przypomniał, że sakrament pokuty i pojednania jest czasem, w którym człowiek podejmuje drogę nawrócenia. Ten proces wymaga żalu za grzechy, osobistego wyznania grzechów oraz zadośćuczynienia. Podkreślił, że wyznanie grzechów musi się dokonać osobiście przed kapłanem i nie może przebiegać za pośrednictwem kogoś trzeciego, listów, telefonów czy innych pośredników, np. internetu.
- Nawet zastosowanie specjalnych warunków technicznych, gdy kapłan i internauta widzą się za pośrednictwem kamery, i słyszą się dzięki mikrofonom i głośnikom, nie spełnia tego podstawowego warunku osobistego kontaktu ze spowiednikiem - powiedział o. Schulz.
Przypomniał też, że po uzyskaniu rozgrzeszenia rozpoczyna się etap nawrócenia, czyli pojednania się z Bogiem, wspólnotą Kościoła i bliskimi ludźmi, z którymi nasza więź poprzez grzech została zerwana lub naruszona, a tego również nie można przeprowadzić w przestrzeni wirtualnej.
Rzecznik Episkopatu Polski widzi natomiast dla internetu zastosowanie przy przygotowaniu do sakramentu pokuty. Przypomniał, że już teraz na niektórych religijnych stronach umieszczone są artykuły, wypowiedzi i rekolekcje pomagające w rachunku sumienia.
Teologowie już dawno rozstrzygnęli tę sprawę - mówi o spowiedzi przez internet abp Życiński.
- W sakramencie pokuty i pojednania istotna jest międzyosobowa więź między wiernym, który chce oczyścić swoje sumienie, i kapłanem, który reprezentuje Chrystusa - podkreśla metropolita lubelski, który jest też profesorem filozofii.
Arcybiskup zaznaczył, że Stolica Apostolska wypowiedziała się w sprawie spowiedzi przez telefon. - Nie praktykowano nigdy spowiedzi przez list w butelce ani z wykorzystaniem kodów przesyłanych przez inne osoby. To samo dotyczy interenetu - stwierdził abp Życiński. W każdym przypadku pojawia się bowiem medium, które wnosi nową jakość.
Cały problem uznał za "niepoważny". - Podejmując takie pomysły, dalibyśmy znakomite pole do popisu dla różnych żartownisiów mistyfikujących spowiedzi - argumentuje metropolita lubelski. - Poza tym, jeśli ktoś naprawdę chce przeżyć spowiedź sakramentalną, ten się jednak wybierze do kościoła.
****
Ostatnio jedna z rozgłośni radiowych poprosiła mnie o rozmowę ze słuchaczami na ten właśnie temat. Wielu rozmówców twierdziło, że spowiedź przez internet powinna być równie ważna jak wyznanie win w konfesjonale. Tymczasem trzeba stanowczo powiedzieć, że nie jest możliwa spowiedź za pośrednictwem internetu ani w jakiejkolwiek innej formie poza osobistym spotkaniem ze spowiednikiem. Internet ułatwia dotarcie do pożytecznych lektur oraz może być miejscem wymiany myśli i dyskusji, które pomagają w przygotowaniu się do spowiedzi. Nie mogą jednak zastąpić spotkania w konfesjonale. Wynika to z dwóch zasadniczych powodów.
Pierwszym powodem jest fakt, że nikt z ludzi nie jest dobrym sędzią we własnej sprawie. Szczególnie wtedy, gdy jego sumienie obciążone jest poważnymi grzechami. Spontaniczną tendencją jest w takiej sytuacji naiwne usprawiedliwianie samego siebie lub osądzanie siebie w sposób przesadny, który prowadzi do patologicznego poczucia winy. Ilustracją pierwszego błędu jest postawa faryzeusza, który uciekał od prawdy o sobie poprzez porównywanie się z rzekomymi winami celnika. Z drugim błędem mamy do czynienia wtedy, gdy ktoś popełnia jakieś zło bez pełnej świadomości i/lub wolności, a obciąża siebie pełną odpowiedzialnością. W obliczu powyższych zagrożeń potrzebna jest osobista rozmowa ze spowiednikiem, który ma wtedy szansę postawić penitentowi dodatkowe pytania, uwzględnić wszystkie okoliczności danego zachowania, pomóc w uformowaniu prawego sumienia oraz w dojrzałym osądzie wyznanego zła. W rozmowie ze spowiednikiem trudniej jest spowiadającemu się uciekać od obiektywnej prawdy o sobie. Z drugiej strony ma on szansę popatrzeć na swoje postępowanie z szerszej perspektywy, odkrywając kim jest i jakimi wartościami się kieruje.
Drugim - obok szukania obiektywnej prawdy - powodem, który sprawia, że sakrament pokuty wymaga bezpośredniego spotkania ze spowiednikiem, jest fakt, że każdy grzech to nie tylko przekroczenie określonych przykazań czy zasad moralnych. Grzech to przede wszystkim zerwanie lub okaleczenie więzi danego człowieka z Bogiem, z innymi ludźmi i z samym sobą. Każdy grzech jest złem moralnym właśnie dlatego, że wiąże się z wyrządzaniem krzywdy drugiemu człowiekowi lub samemu sobie, a także z odrzuceniem Bożej miłości i prawdy. Penitent to ktoś, kto przeżywa nie tylko poczucie winy. To ktoś, kto cierpi na skutek zranionych czy zerwanych więzi. To ktoś, kto odszedł od tych, którzy go kochają i kto często nie wierzy już w możliwość odzyskania dawnych więzi i odbudowania miłości. Spowiedź samotna, uznanie własnej winy bez kontaktu ze spowiednikiem nie wystarczy, by odzyskać więzi miłości. Potwierdzeniem jest tu sytuacja biblijnego Judasza. Możemy podziwiać go za to, że dokonał szczerego rachunku sumienia: zdradziłem niewinnego. Jednak efektem uznania prawdy o sobie w samotności nie była przemiana życia, lecz rozpacz, która doprowadziła Judasza do samobójstwa.
Spotkanie z Bogiem z pomocą spowiednika jest zatem potrzebne także wtedy, gdy ktoś potrafi zrobić uczciwy i dojrzały rachunek sumienia. Historia Judasza przypomina nam, że uznanie prawdy o sobie nie wystarczy, by odzyskać miłość. Zwłaszcza wtedy, gdy ktoś boleśnie się sobą rozczarował. Potwierdza to doświadczenie Piotra. On również musiał być bardzo rozgoryczony własną postawą. Może bardziej nawet niż Judasz. Zaparł się bowiem swego ukochanego Mistrza. Tego, któremu przyrzekał, że nigdy Go nie opuści, choćby wszyscy Go opuścili. Jednak - w przeciwieństwie do Judasza - Piotr nie pozostaje sam na sam ze swoim grzechem. Zawstydzony i zalękniony, idzie dalej za Jezusem. Ogromnie się boi, że znowu ktoś rozpozna w nim ucznia Jezusa i że zostanie zabity. A jeszcze bardziej lęka się chyba spojrzenia w oczy swojemu Mistrzowi. Mimo to idzie ze swoją słabością za Jezusem. Gdy ich spojrzenia się spotykają, wtedy Piotr wychodzi, aby gorzko zapłakać. Nie ulega rozpaczy lecz zmienia się w mocarza. Odtąd można go będzie zabić, ale nie można go będzie zastraszyć ani zmusić do ponownego zaparcia się Chrystusa. Widząc przemianę Piotra, możemy domyślać się tego, co wyczytał on w spojrzeniu Zbawiciela: czego się spodziewasz, Piotrze? Jeśli myślisz, że cię potępię i przekreślę, to jeszcze Mnie nie znasz. Oto właśnie idę oddać za ciebie życie, bo do końca cię pokochałem. Spowiedź to właśnie tego typu doświadczenie przebaczającej miłości. To doświadczenie, którego nie można przeżyć za pomocą internetu, lecz jedynie w osobistym spotkaniu z przebaczającą Miłością.
Również historia syna marnotrawnego jest potwierdzeniem, że nie ma pojednania i odnowienia zerwanych więzi bez osobistego spotkania. Kiedy syn z przypowieści Jezusa uznał już swój błąd i postanowił wrócić, to miał nadzieję najwyżej na to, że ojciec przyjmie go jako służącego. Dopiero bezpośrednie spotkanie z ojcem, dostrzeżenie jego łez radości i wzruszenia oraz udział w uczcie ocalenia upewniły powracającego, że ojciec nigdy nie przestał go kochać i że cały czas towarzyszył mu swoją mądrą miłością, czyli miłością która powstrzymuje się od pomagania kochanej osobie, dopóki ona błądzi, a jednocześnie miłością, która nigdy nie ustaje.
Owocność spowiedzi - jak owocność każdego spotkania - zależy od obu stron, a zatem nie tylko od postawy penitenta lecz także od postawy i kompetencji spowiednika. Ten ostatni ma być stanowczym świadkiem Bożej prawdy, która wyzwala a jednocześnie przejrzystym znakiem Bożej miłości, która przemienia serce człowieka i która daje siłę konieczną do tego, by człowiek dobrem zwyciężał zło w sobie i wokół siebie.