51. „Przeszłość wróci ideą, nie powróci sobą” - o biblijnym i antycznym dziedzictwie w tekstach współczesnych.
Nie wchodzi się dwa razy do tej
samej rzeki
(Heraklit z Efezu)
Jest rzeczą naturalną, że przeszłość nie powraca, choćbyśmy nie wiadomo jak tego pragnęli. A przynajmniej nie może powrócić tak, byśmy jeszcze raz przeżyli stare smutki i radości. Czy można jednak cofnąć czas w inny sposób? Owszem, można, sięgając po osiągnięcia starożytnych cywilizacji, osiągnięcia w formie idei, filozofii, poglądów.
Dwie cywilizacje wywarły wpływ na formowanie się kultury europejskiej. Cywilizacja grecko-rzymska, pięknych, fantastycznych mitów, tolerancji, swobody działania, i cywilizacja żydowska, judajska, o ileż od tamtej surowsza, pełna rygorystycznie przestrzeganych nakazów. Zarówno liberalna kultura grecko-rzymska, jak i obecna poprzez chrześcijaństwo kultura judajska znajdują swoje odbicie w poezji wielu wieków, w tym także i współczesnej.
Rola kultury grecko-rzymskiej, tej, która uczyła ludzi umiłowania mądrości i nauki, która uczyła patrzenia na piękno i dostrzegania piękna, tej, której twórcy uważali człowieka za istotę tak doskonałą, że aż bliską bogom - rola tej właśnie kultury w poezji jest ogromna i można odnaleźć mnóstwo odniesień do ideałów starożytnych w poezji współczesnej. Przykładem tego są wiersze Wisławy Szymborskiej, np. Woda. Nie starczy ust do wymówienia przelotnych imion twoich wodo - pisze poetka. Nie starczy, bo deszcz spadający z nieba wziął się z któregoś z europejskich jezior, by opaść chmurą kropel do morza. I podobnie jest chyba z kulturą antyczną, która mimo tryumfu chrześcijaństwa i ponurej surowości średniowiecza, przetrwała pokryta kurzem w kątach zapomnianych bibliotek. Wyszła z nich znowu w renesansie.
Wiersz W rzece Heraklita jest chyba też próbą pokazania, że nic w przyrodzie nie ginie. Zawsze czyjeś myśli, uczucia, spostrzeżenia odradzają się w innym człowieku. Podobnie brzmi przecież wiersz Z. Herberta Do Marka Aurelego.
Forma sztuki antycznej, wolna od inwigilacji w pracę artysty, uduchowiona, jest poetom szczególnie bliska ze względu na umiłowanie piękna. To podstawa do refleksyjnej zadumy nad przeszłością (Szymborska, Herbert) albo do potraktowania starożytnych jak zwykłych ludzi, którzy mają swoje problemy i słabostki.
Tak został potraktowany Sokrates w wierszu Juliana Tuwima. Wbrew utartej konwencji, która każe przedstawiać uczonych jako dostojnych starców, traktowanych z szacunkiem, Sokrates u Tuwima robi wrażenie przekornego staruszka, którego ulubioną rozrywką jest gorszenie innych i działanie im na nerwy; lekkomyślnego optymisty, który ma swoje nałogi. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska pokazała Safonę (w wierszu Róże dla Safony) jako zwyczajną kobietę, która cierpi z powodu nie odwzajemnionej miłości. Sądzę, że ani Safona, ani Sokrates nie mieliby nic przeciwko właśnie takiemu pokazaniu ich postaci.
W poezji współczesnej znajdujemy również liczne odniesienia do kultury judajskiej, przekazanej nam przez chrześcijaństwo, jako że pierwsi chrześcijanie, wywodzący się przecież od Żydów, nie odrzucili Starego Testamentu - kroniki najdawniejszych dziejów Izraela. Wspomniany wiersz Wisławy Szymborskiej o wodzie kończy się słowami: Cokolwiek kiedykolwiek gdziekolwiek się działo, spisane jest na wodzie Babel.
Tadeusz Różewicz w wierszu Syn marnotrawny nawiązuje do obrazu Hieronima Boscha pod tym samym tytułem, a przez niego do biblijnej przypowieści. Ale u Różewicza podmiot liryczny jest człowiekiem współczesnym - i tu się kryje sedno sprawy. Człowiekiem współczesnym, doświadczonym przez jakiś kataklizm historyczny - najprawdopodobniej II wojnę światową. Człowiekiem, który pragnie wrócić do przeszłości, wydającej mu się we wspomnieniach oazą bezpieczeństwa (znany motyw „dawnych, dobrych czasów”), i nagle stwierdza, że nikt go już nie poznaje, wszyscy się zestarzeli i jakby zmaleli - i ten świat z przeszłości jest mniejszy i mniej atrakcyjny niż był w jego pamięci.
Wiele jest cyklów poetyckich i poematów nawiązujących do opowieści biblijnych - jak poemat Ofiarowanie Izaaka J. Brodskiego czy cykl Motywy biblijne A. Achmatowej. Jednak trzeba zaznaczyć, że pośrednictwo chrześcijaństwa odegrało wielką rolę w przekazywaniu tradycji i kultury żydowskiej. Świadczy o tym między innymi fakt, że J. Brodski, znakomity poeta rosyjski, Żyd z pochodzenia, pisał wiersze o Bożym Narodzeniu, święcie chrześcijańskim.
W poezji nawiązującej do symboli i tradycji chrześcijaństwa ważna jest także postać Dziewicy Marii - zwłaszcza jako Matki Boskiej, patrzącej na mękę i śmierć swego Syna. W wierszu Bellini „Pieta” Stanisława Grochowiaka Matka Boska jest jakby zdeformowana, stara, zmęczona, nieświadoma ofiary Chrystusa. Robi wrażenie zniszczonej życiem kobiety, która z trudem utrzymuje swoją rodzinę, brak jej wykształcenia, a nawet kłóci się z przekupką na targu o cenę kartofli. I w tym wszystkim, w tej codzienności, jej zniszczonych rękach, pomarszczonej twarzy kryje się piękno i prostota. To nie majestatycznie daleka Madonna, o nieskazitelnie pięknej, zadumanej twarzy.
Inny obraz Marii znajdziemy w Ukrzyżowaniu Anny Achmatowej (Z cyklu Requiem), gdzie następuje przeniesienie historii biblijnej w teraźniejszość, jak w Synu marnotrawnym Tadeusza Różewicza. Ale gdzie w milczeniu Matka stała nikt nawet spojrzeć się nie odważył - kończy wiersz poetka. A zatem Maria jest sama ze swoim bólem i rozpaczą - sama, mimo obecności św. Jana i Marii Magdaleny. Nikt nie patrzy na nią. Wszyscy wiedzą, że ona - jako matka - cierpi najwięcej. Podwójna symbolika tego wiersza polega na tym, że Achmatowa pisała cykl Requiem w latach trzydziestych, w czasie stalinowskiego terroru politycznego, czystek, kiedy mnóstwo niewinnych ludzi zsyłanych było na Syberię do obozów pracy. Syn Achmatowej był kilkakrotnie aresztowany i poetka spędziła długi czas w nie kończącym się szpalerze kobiet stojących pod bramą więzienia i oczekujących na możliwość przekazania wiadomości czy uzyskania informacji. Requiem to apoteoza tych właśnie matek, które z rozpaczliwym uporem starały się porozumieć ze swoimi synami lub choćby dowiedzieć się, za co zostali aresztowani.
Jeszcze raz przychodzi mi na myśl wiersz Woda Wisławy Szymborskiej. Chociaż w zasadzie jest odniesieniem do Biblii (motyw wieży Babel), to można by jej użyć jako symbolu wzajemnego przenikania się obu kultur i oddziaływania na umysły ludzkie. Kropla zwykłej wody może być myślą, jaka zrodziła się w głowie filozofa starożytnej Grecji i przeniknęła do wiersza poety w dwa tysiące lat później.
52. Radość życia - jej źródła i przejawy w literaturze polskiej.
Każdy człowiek choć raz w życiu przeżywa radość istnienia, niezależnie od wieku, w którym się urodził. Jest to stan tak fascynujący, że wielu poetów polskich poświęciło swoje utwory temu zagadnieniu. Niektóre epoki literackie radość życia wpisywały w swój program, lecz każda z nich czyniła to inaczej.
Już w epoce renesansu Mikołaj Rej i Jan Kochanowski w swojej twórczości propagowali pewien sposób bycia człowieka: życie chwilą. Szczególnie Jan Kochanowski, rozmiłowany w poezji rzymskiego poety Horacego, carpe diem wpisał w swoją filozofię życiową.
W Żywocie człowieka poczciwego zawarł Rej opis życia szlachcica-ziemianina, któremu gospodarowanie zapewnia dostatek i jest źródłem radości z życia i satysfakcji. Byt ziemianina jest, według niego, podporządkowany prawom natury i nakazom boskim. Poeta udziela wskazówek szlachcie mieszkającej na wsi, jak ma osiągnąć szczęście. W młodości zaleca ćwiczenia związane z obyciem towarzyskim i rzemiosłem wojskowym. Każdy mężczyzna musi mieć poczucie sprawiedliwości, stałości, roztropności, powinny go cechować umiarkowanie, miłosierdzie, stateczność. Gdy młody szlachcic dorośnie, powinien zająć się gospodarstwem i ożenić. Związek małżeński trzeba zawierać z osobą równego stanu i majętności. W ciągu roku przewidział również Rej zajęcia dla gospodarza, który wiosną sadzi drzewa i krzewy w ogrodzie, szczepi je, obcina gałęzie, zbiera mszyce itp.; latem można z tych przygotowanych wiosną krzewów i drzewek mieć wspaniałe owoce. Są już wtedy jabłka, gruszki, śliwki, ogórki, maliny. Latem gospodarstwo daje także masło, ser świeże jaja, są też kury, jagnięta i ryby. Wszystko dla dobra gospodarza i jego rodziny. W lasach może odbywać polowania z przyjaciółmi, a także łowić ryby w przeręblach, zastawiać sidła i potrzaski na zwierzęta futerkowe. W domu wszystko przygotowane jest do biesiady. Z całorocznych zapasów szlachcic może czerpać korzyści. Jednak i zimą należy doglądać gospodarstwa. Widzimy, że Rej dba o wygodę szlachcica i pokazuje mu, jak wielką radość może osiągnąć z życia na wsi.
Jan Kochanowski także podejmuje w swych utworach tematykę ukazującą radość życia. W Czarnolesie powstało wiele pięknych tego typu utworów. Na lipę - to wiersz o drzewie specjalnie przez poetę cenionym. Autor zwraca uwagę na zalety lipy, miód, szept liści, cień, śpiew ptaków. Wszystko to powoduje, że człowiek naprawdę może cieszyć się życiem. Pieśń świętojańska o Sobótce to utwór, w którym poeta przedstawił miłość jako jeden z elementów szczęścia. W utworze rozbrzmiewają nuty radości. Jest mowa o miłości, tańcu i śpiewie. Ostatnia panna w pieśni swej zawiera pochwałę życia wiejskiego. Chwali wesołość i spokój wsi. Mówi, że wieśniak może, pracując na roli, utrzymać siebie i rodzinę, a zawód jego jest znacznie spokojniejszy i bezpieczniejszy niż marynarza, żołnierza czy pisarza. Pieśń świętojańska o Sobótce jest odbiciem radości życia w czasie święta Sobótki, mającego swe pogańskie tradycje.
W Lalce Bolesława Prusa też możemy dojrzeć różne źródła i przejawy radości. Rzecki prezentuje w utworze pokolenie romantyków, ale ma także przymioty pozytywisty: jest rzetelny, uczciwy, pracowity. Żyje bardzo pracowicie, całe dnie poświęca na prowadzenie firmy Wokulskiego. Zamyka się w sklepie, który daje mu poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Jego świat odnajdujemy na kartach pamiętnika. Poznajemy idee, którym służył i był wierny. Jedna z nich to idea napoleońska, z którą wiązał nadzieje na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Ale tak naprawdę Ignacy Rzecki radość życia czerpał z najprostszych spraw codziennych i one przynosiły mu satysfakcję.
W Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej radość życia czerpią bohaterowie również i z pracy na roli. Sytuacja popowstaniowa, wysokie podatki nałożone na majątki polskie zmuszają Benedykta Korczyńskiego do ciężkiej pracy, do ciągłej troski o wydajność ziemi. Codzienne kłopoty uczyniły z niego innego człowieka, odarły ze złudzeń, zmusiły do porzucenia dawnych ideałów. Przed wybuchem powstania bardzo były żywe kontakty dworu z zaściankiem. Mimo że w jednym grobie leżą Andrzej Korczyński oraz Jerzy Bohatyrowicz, Benedykt procesuje się z zaściankiem o szkody przez nich wyrządzone. Przynosi to jedynie konflikty z własnym synem Witoldem, młodym pozytywistą, który chce nieść w lud wiedzę zdobytą na studiach rolniczych. Mimo trudnych chwil Benedykt Korczyński radość życia czerpie z bliskich kontaktów z synem i z tego, że gospodarstwo udaje mu się utrzymać w polskich rękach. Główna bohaterka tej powieści Justyna Orzelska odnajduje szczęście w pracy, co bardzo zbliża ją do Janka Bohatyrowicza. Przez długi czas mieszkała u Korczyńskich, ale zadowolenie znalazła w pracy w ogrodzie, sadzie, na polu, zaś szczęście w kontaktach z Jankiem Bohatyrowiczem, umiejącym czerpać radość życia z pracy własnych rąk. Odrzuciła bogatego Teofila Różyca, gdyż właśnie w zaścianku ujrzała szansę na prawdziwe, aktywne i pożyteczne życie. Jej decyzja spotyka się z uznaniem Benedykta, Witolda, a przede wszystkim Marty, która kiedyś sama zrezygnowała z małżeństwa z Anzelmem Bohatyrowiczem.
Radość życia ukazywał także w swoich utworach młodopolskich poeta Leopold Staff, który jako jedyny przeciwstawił się nastrojom dekadenckim. Twórczość tego autora cechuje afirmacja świata, pochwała natury i całego stworzenia. I tak w utworze Przedśpiew przewodnią myślą są słowa Terencjusza: Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce. Staff wyjawia w tym wierszu tajemnicę szczęśliwego życia i mądrej, dojrzałej poezji: Kochałem i wiem teraz, skąd się rodzą pieśni. Smutne myśli, które towarzyszą człowiekowi, poeta nazywa pogodnymi starcami w sadzie. Nie mogą one zaćmić radosnego obrazu życia, osłabić miłości. Utwór ten jest wyrazem akceptacji i umiłowania świata takim, jaki jest. Poeta prezentuje postawę stoicką, aprobuje życie, nawet jeśli przynosi cierpienie.
Dwudziestolecie międzywojenne, a zwłaszcza młodzi poeci z grupy Skamander, zrywa z nastrojami dekadenckimi i propaguje w swoich utworach radość życia oraz witalizm. Wynika to również z faktu, że w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, co u ogromnej większości rodaków wywołało nastroje entuzjazmu i wiary w lepszą przyszłość. Jan Lechoń w utworze Herostrates odrzuca tradycję, która każe zajmować się sprawami narodowymi. Poeta pisze o wiośnie, nie jako o momencie do powstania narodowego, ale czasie szczęścia, miłości i radości. Inny skamandryta, Julian Tuwim, w swojej twórczości ukazuje również, że właśnie rzeczy najprostsze, codzienne mogą przynieść pełnię życia i szczęście. Poeta stwierdza, że poezja powinna zajmować się rzeczami najprostszymi, które przynoszą człowiekowi satysfakcję, zaś zrezygnować z niepotrzebnych polemik i rozważań filozoficznych. Poezja skamandrytów wyraża również radość życia poprzez prosty potoczny język, którym trafia do przeciętnego czytelnika. Odrzuca tradycje modernistyczne, nastroje dekadenckie i głosi programowy witalizm.
Myślę, że programowo radość życia mogli głosić poeci piszący w czasach niepodległości kraju. Najpełniej wyraził tego typu poglądy poeta renesansu Jan Kochanowski, który żył w czasach potęgi i dobrobytu I Rzeczypospolitej. Zafascynowany filozofią epikurejską i poezją Horacego, pochwalał poświęcenie czasu wolnego na rozrywki i zabawy, z których można było czerpać radość życia. Przekonywał nawet swoich czytelników, że statek powinien chodzić koleją z żartem. Natomiast poeci Skamandra w swojej twórczości wyrażali nastroje entuzjazmu i radości życia, ponieważ wiązali nadzieje na lepszy byt z odzyskaniem przez Polskę niepodległości.
Zielono nam w głowie i fiołki w niej kwitną
Na klombach mych myśli sadzone za młodu.
Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną.
I które mi świeci bez trosk i zachodu.
W ciężkich czasach niewoli pisarze potrafili czerpać radość życia z rzeczy najprostszych, a także z nadziei na poprawę polskiego losu.
53. Relacje, jakie zachodzą pomiędzy człowiekiem a Bogiem, między sferą sacrum a profanum w literaturze średniowiecza, renesansu i baroku. Omów, nie stroniąc od kontekstów filozoficznych.
Niezwykle ciekawe wydaje mi się zagadnienie ewolucji myśli religijnej, rozwoju świadomości człowieka i kształtowania się jego osobistej relacji z Bogiem. Zarówno w średniowieczu, renesansie, jak i w baroku inaczej wyglądały zmagania z tajemnicą bytu i dualizmem ludzkiej natury. Próby przezwyciężenia lub też afirmacji zmienności i znikomości doczesnego życia za każdym razem opierały się na nieco innych założeniach filozoficznych.
Epoka średniowiecza była zdominowana przez wizję teologiczną. Według św. Augustyna człowiek jest bytem zawieszonym pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami, duchem i materią. Ta sytuacja jest przyczyną jego samotności i cierpienia, a jedynym wyjściem jest wiara, podporządkowanie całego swojego życia Bogu i oderwanie się od doczesności. Literatura, szczególnie we wczesnym średniowieczu, miała za zadanie propagowanie określonych treści związanych z powszechnie wyznawanym światopoglądem. Znaczną jej część stanowią pieśni, hagiografie czy kazania mówiące o Stwórcy, jego świętych. Quasi-teatralne misteria służyły kontemplacji wydarzeń historii zbawienia. Wymownym świadectwem tamtych czasów jest Legenda o św. Aleksym, opisująca człowieka, który tuż po ślubie opuszcza swoją małżonkę, by oddać się surowej ascezie, za co po śmierci zostaje świętym.
Jednocześnie otaczająca rzeczywistość - wojny, epidemie, fale wielkiego głodu powodowane nieurodzajem - często przypominają o kruchości ludzkiego życia, stanowiąc w ten sposób jakby uzasadnienie głoszonej przez Kościół potrzeby skierowania wszystkich pragnień, działań człowieka ku Bogu, ku życiu wiecznemu. Dlatego też tematem wielu średniowiecznych dzieł był motyw vanitas - marności wszystkiego, co związane z życiem doczesnym, z materią postrzeganą jako potencjalne źródło zła. Ta atmosfera powoduje, że jednym z kluczowych zagadnień wieków średnich staje się właśnie śmierć. Utwór Skarga umierającego wyraża lęk przed niewłaściwym zachowaniem się w kluczowym momencie przejścia na tamten lepszy świat, które może zniweczyć dotychczasowe wysiłki w celu osiągnięcia zbawienia. Realizacji hasła „memento mori” służyły również takie utwory, jak Rozmowa mistrza Polikarpa ze Śmiercią czy też obrzęd będący jednocześnie motywem w sztuce - taniec śmierci - pokazujący, że wszyscy są równi wobec Boga i śmierci, która jest wszechobecna i zabierze wszystkich bez względu na stan społeczny, pochodzenie.
Świat był wyraźnie podzielony na sacrum, związane z tym, co duchowe, wzniosłe, i profanum, jednoznaczne z tym, co ziemskie - z cielesnością, zmysłami. Ludzkość, żyjąc moralnie, miała służyć sacrum i w ten sposób dotrzeć do Niebieskiego Królestwa, do Boga postrzeganego jako sprawiedliwego, surowego sędziego. Ze względu na tę powszechność dążeń, istnienie jednego uniwersalnego zamysłu, nie czyniono między ludźmi rozróżnień - jednostka była jedynie elementem zbiorowości. Jej indywidualne dążenia nie liczyły się wobec nadrzędnego celu - zbawienia świata. Każdy miał zająć swoje wyznaczone miejsce w „drabinie bytów” św. Tomasza, cnotliwie pełniąc swoje obowiązki. Jedynym autorytetem w sprawach wiary był określający dogmaty Kościół, a subiektywne doświadczenie religijne nie miało znaczenia. Przekonania te znalazły odbicie w literaturze i sztuce - jej anonimowości, uniwersalnym języku i parenetyczności. Artysta miał w dziele prezentować nie siebie, lecz wyznaczone przez teologię wzorce. Wartość człowieka objawiała się nie w nim samym, lecz w Bogu.
Kultura średniowiecza koncentrowała się w głównej mierze na sacrum, jednak nie oznacza to bynajmniej, że sfera profanum była w niej nieobecna. Jednym z jej elementów był karnawał, kilka dni, w czasie których odwracano istniejący porządek społeczny, wyśmiewano święte historie i postaci, aby odreagować istniejący przez cały rok porządek. Romanse rycerskie czy Wielki Testament Villona są dowodem na inne zainteresowania niż te, związane bezpośrednio z teologią.
Symptomów nowej epoki można by się doszukiwać już u św. Franciszka, który zapoczątkował nowe spojrzenie na otaczający świat - dostrzegał w nim wielki dar Stwórcy, świadectwo jego obecności, a nie coś, co należy bezwzględnie odrzucić. Jeden z prekursorów humanizmu - prądu umysłowego, będącego zwiastunem renesansu - Francesco Petrarca, czytając św. Augustyna, dostrzega przede wszystkim nawoływanie do refleksji nad sobą samym, do zgłębiania istoty człowieczeństwa. Humanizm, nawiązując do antycznych filozofii stoicyzmu i epikureizmu, w centrum swoich zainteresowań stawia indywidualnego człowieka, „wydobywając” go ze średniowiecznego uniwersum. Zgodnie z wyznawaną terencjuszowską zasadą, człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce, zadaniem człowieka było harmonijne formowanie osobowości i rozwijanie twórczych zdolności. Człowiek renesansu przeżywa zachwyt otaczającą rzeczywistością, jednak źródło optymizmu nie leży już - tak jak to było w przypadku św. Franciszka - w ufności w Boże miłosierdzie, lecz w odkryciu twórczej mocy samego człowieka. Człowiek renesansu polega bardziej na sobie niż na dogmatach teologicznych; receptą na kruchość życia staje się horacjański postulat carpe diem, rozumiany jako poszukiwanie, realizowanie szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia, jako harmonijne życie w cnocie i umiarze. Przeciwwagą nietrwałości doczesnej egzystencji, ulotności jej radosnych momentów, nieszczęść miał być stoicyzm, nakazujący niewzruszoną postawę wobec odmian losu, połączony z wiarą w znającego przyszłość Boga. Odpowiedzialność za zły los, chaos świata ponosi nie Bóg, lecz fortuna. Afirmacja świata i człowieka spowodowała, iż Bóg postrzegany był raczej jako wielki artysta i budowniczy, który stworzył piękny świat i obdarza człowieka hojnymi darami niż jako surowy sędzia, karzący za grzechy. Taka jest wymowa Pieśni - utworu największego polskiego poety renesansu Jana Kochanowskiego. W tej epoce średniowieczne ideały Bóg i Niebo stają się drugorzędne, ich miejsce zajmują świat i piękno. Znika anonimowość sztuki, która staje się w pełni autonomiczna, mająca przysparzać nieśmiertelnej sławy genialnym twórcom.
Drugim silnym prądem w epoce renesansu była reformacja, będąca odpowiedzią na kryzys Kościoła katolickiego. Reformacja - odrzucona przez Kościół próba reformy - zdecydowanie różniła się od humanizmu, gdyż podobnie jak średniowiecze, była teocentryczna, a nadrzędnym celem człowieka, według jej doktryny, było życie wieczne. Zauważamy jednak również pewne podobieństwa: humanistyczny indywidualizm przekładał się tutaj na zalecenia samodzielnej lektury Pisma Świętego, rezygnację ze stawianej u katolików na równi z Biblią tradycji. Odtąd jednostka, znacznie ograniczając pośrednictwo Kościoła, w większym niż dotychczas stopniu dąży do osobistej relacji z Bogiem. Wzmaga się kult chrystianizmu ze względu na dualizm natury Chrystusa - Madonna renesansu to matka żywa i ludzka, rozkochana w swym dziecku.
Wydaje się, że za genezę kolejnej epoki, XVII-wiecznego baroku, można uznać wzajemne oddziaływanie i wpływ humanizmu i reformacji. Doskonałą ilustracją kryzysu renesansowego światopoglądu są Treny Jana Kochanowskiego. Idee humanizmu okazały się niewystarczające do ogarnięcia wszystkich paradoksów istnienia, „fortuna” okazała się jednak zbyt okrutna, pozbawiając autora ukochanej córeczki. Nie można jednak uznać Trenów za dzieło barokowe, gdyż autor, przezwyciężając kryzys, odbudowuje swój humanistyczny światopogląd, choć na innych zasadach. Zwraca się przy tym niejednokrotnie do Boga, jednak to nie w Nim na nowo odnajduje nadzieję - ośrodkiem świata pozostaje nadal człowiek mający nosić ludzkie przygody.
Inny charakter ma twórczość żyjącego w tym samym czasie Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Poeta nie znajdował w życiu doczesnym żadnej nadziei - zmienność losu, cierpienie, sprzeczności targające człowiekiem, który z jednej strony dąży do Boga, z drugiej zaś ulega pokusom świata, budziły w nim niepokój i trwogę. Osamotniony w kosmosie człowiek okazuje się - wbrew filozofii głoszonej przez humanistów - słaby i bezbronny. Poezję Sępa-
Szarzyńskiego, tworzącego w późnym renesansie, można uznać za barokową, dlatego że - przeciwnie niż Kochanowski - jedyną szansę dla człowieka widział w wierze w Boga, jego szczególnej łasce, która pozwoli obronić się przez zakusami szatana. Mimo iż opatrzność działa w sposób dla ludzi niezrozumiały, nie pozostaje nic innego poza zaufaniem. Taka będzie wizja człowieka - pascalowskiej trzciny najwątlejszej w przyrodzie - w baroku metafizycznym. Relacje między Bogiem a jednostką ulegają dalszej indywidualizacji, poezja angielskich metafizyków pełna jest zapisów mistycznych doświadczeń. Kartezjusz, mówiąc myślę więc jestem, afirmuje świat i Boga, opierając się na jednostkowym istnieniu. Religijność barokowa jest inna od średniowiecznej, w której doświadczenie wewnętrzne nie miało większego znaczenia.
Inne zjawisko artystyczne baroku - nurt dworski - dotyczy sfery profanum. Poezja J.A. Morsztyna w niezwykle wyrafinowany sposób opisuje miłość. Dla tzw. poetów światowych rozkoszy, np. Hieronima Morsztyna, niepokój przemijania stał się powodem fascynacji krótkotrwałą, ale pociągającą urodą świata. Przykład postawy starającej się pogodzić świadomość marności, przemijania z urokami życia znajdujemy w poezji jednego z przedstawicieli nurtu dworskiego - Daniela Naborowskiego. W jednym z utworów pisze on: żartujmy i miłujmy [...] jeno pobożnie i uczciwie.
Myślę, że można spróbować porównać ewolucję myśli religijnej w trzech opisanych epokach do dość powszechnej drogi dochodzenia do religijnej dojrzałości osoby wierzącej. Zaczyna się ona od bezkrytycznego przyjęcia pewnych prawd w dzieciństwie (prostota i podporządkowanie się autorytetom w średniowieczu), przez ich młodzieńcze zakwestionowanie i próbę racjonalizowania świata (aspiracje renesansu), po dojrzałą refleksję i indywidualne doświadczenia Boga (barok).
54. Rola świata nadprzyrodzonego w dramatach różnych epok.
Potęga świata nadprzyrodzonego leży poza ludzkimi możliwościami empirycznego poznania. Człowiek nie zna charakteru tej przestrzeni, nie potrafi zamknąć jej w fizycznych wzorach i twierdzeniach, niczego nie jest w stanie dowieść, nie wie nawet, czego oczekiwać - może więc co najwyżej uwierzyć w jej istnienie.
Ludzie różnie wyobrażają sobie świat nadprzyrodzony. Wizje te dostarczają kulturze nowych elementów i przekazywane są następnym pokoleniom jako część wiedzy o świecie. Wiara w to, że istnieje jeszcze inny poziom bytów, porządkuje, harmonizuje życie doczesne, daje nadzieję na lepsze, na inne. Tamtejszy świat, tamtejsze istoty są doskonałe, silne, wieczne, posiadają władzę nad ludzkim duchem i ciałem, mądrość i wiedzę. Część swej „absolutnej prawdy” bogowie, duchy czy inne tajemne postaci udostępniają człowiekowi w postaci systemów norm moralnych, dzięki którym dostąpić będzie mógł on godności doskonałego. Jeśli przestrzegać będziesz nakazów i zakazów, spotka cię nagroda - nęcą. W zależności od kultury, religii czy koncepcji filozoficznej jest to wieczne życie w Niebie, idealna harmonia wewnętrzna lub uniknięcie kaźni w mitycznym Tartarze.
Świat nadprzyrodzony ujawnia się też w przepowiedniach, tajemniczych zjawiskach, bezpośredniej jego ingerencji w życie śmiertelników, czyli - jak to nazwali starożytni - Deus ex machina. W taki sposób zakorzeniły się w świadomości ludzkiej religie, magia, zabobony czy prosta ufność, że istnieje coś ponad nami, że natura nas wyróżniła i nie poddała władzy przypadku i statystyki, że jest może jakiś cel, jakiś sens. Dużo ważniejsza od społecznego wymiaru tej wiary jest jednak indywidualna strefa relacji świat nadprzyrodzony - człowiek. Nie mówię tu tylko o wybitnych jednostkach - prorokach, szamanach czy alchemikach. Każdy człowiek jest w jakiejś małej cząstce mistykiem. Tego nie doświadczanego umysłem dotyka za każdym razem, gdy porzuca racjonalność i zdaje się na wolę i intuicję. To pozarozumowe poznanie jest świętem dla duszy, objawieniem, iluminacją. Jest przeżyciem nie tylko absolutu, ale też nareszcie próbą analizy własnego „ja”, poprzez odsłonięcie tych najmroczniejszych miejsc, których istnienia często nawet nie jesteśmy świadomi.
Ten właśnie rodzaj psychoanalizy ilustrował często w swych dramatach Wiliam Szekspir. Jego bohaterowie byli indywidualistami, jednostkami wyróżnionymi zdolnościami czytania tajemnych symboli „księgi prawdy”. Mieli także, a może przede wszystkim, wolę i możliwość wyboru. Czymże jest bowiem umiejętność poznania prawdy o przeszłości i przyszłości, bez możliwości wykorzystania tej wiedzy według własnego pomysłu na życie? Czyny postaci mają więc swoje źródło w charakterze, w osobowości, a nie - jak to miało miejsce w starożytnych dramatach - wynikały z fatum, z góry określonego przez bogów losu. Możliwość wyboru jest przyczyną stałego konfliktu wewnętrznego: którą drogę wybrać? jakie są priorytety? Dla szekspirowskich bohaterów powstaje hybris w chrześcijańskim wydaniu. Jest to lęk i przewrotna satysfakcja, a przede wszystkim świadomość czynienia grzechu, przyjmowania na siebie dobrowolnej winy. Świat nadprzyrodzony gra więc w życiu Hamleta, Ryszarda III czy Makbeta jedynie dodatkową rolę. Nie jest czynnikiem sprawczym, a tylko ukierunkowaniem, pretekstem do poznania własnych pragnień i aspiracji, towarzyszy w momentach przełomowych na drodze życia. Fabuła Makbeta oparta jest na przepowiedni, a sama scena wróżby rozpoczyna dramat. Przy wtórze wichury, błysków, tętentu koni, tajemniczych chichotów dwóm jeźdźcom objawiają się trzy mary. Są jak trzy Mojry - przędą nić przeznaczenia, znają czas i bawią się tą wiedzą. Prowokują Makbeta przez wyjawienie rąbka tajemnicy o przyszłym losie. Nocne zjawy nie reagują na groźby rycerzy, istnieją na wyższym poziomie, doczesność ich nie dosięga. Być może są tylko senną marą, sen bowiem, jak mówi Freud, jest odzwierciedleniem podświadomości. Jest pierwszym etapem walki moralności z żądzami. Być może Makbet w ten sposób zmaterializował swoje marzenia.
Makbet jako król i morderca nie zaznaje spokoju. Pokonał sam siebie. Usidlił swoje życie w pułapkę podejrzeń, intryg, tajemnic. Boi się, że prawda wyjdzie na jaw, a może jest to lęk przed odpowiedzialnością, lęk przed samym sobą - do czego byłem zdolny, co jeszcze jestem gotów zrobić, by zrealizować przepowiednię? Makbeta nawiedzają duchy umarłych. Nie widzi ich nikt poza królem. Są to wizje chorego ducha, będące wyrzutami sumienia. Nieprawy władca umiera - w ten sposób, zgodnie z jego pragnieniami, wróżba spełnia się. Nic nie dzieje się jednak poza sprawiedliwością. Przychodzi czas na rozliczenie, wtedy - zgodnie z odwieczną regułą - przychodzi nagroda lub kara.
Romantyzm jeszcze mocniej fascynował się tym, co w człowieku i świecie nie wyjaśnione, tajemnicze i niecielesne. Bohater romantyczny źle się czuł w zwykłym ludzkim świecie. Aspirował do boskości, wolności od przyziemnych spraw i potrzeb. Chciał wzlatywać w nieskończoną przestrzeń, pragnął władzy i wiedzy, nieograniczonych możliwości. Stąd bliskość i poufałość, z jaką odnosił się do świata nadprzyrodzonego. Dla niego był on częścią rzeczywistości, a jednocześnie reprezentantem absolutu, magii. Romantycy „uciekali” w metafizykę, dzięki temu eskapizmowi próbowali odkryć sens istnienia, wartości ponadczasowe, do istoty własnego „ja”.
Dziady Adama Mickiewicza przedstawiają ludzkie życie jako wzajemne przenikanie się dwóch światów - rzeczywistego i pozaziemskiego. Wiara ta ma swoje źródło w ludowych przekonaniach, iż nawiązanie dialogu między żywymi i umarłymi przynosi oczyszczenie zarówno doczesnym, jak i tym, którzy już znaleźli się po tamtej stronie. Idea nierozerwalnego związku cielesności i metafizyki jest głównym ogniwem łączącym wszystkie części dramatu, stąd też motto wieńczące utwór: Są dziwy w niebie i na ziemi, o których ani śniło się waszym filozofom.
Akcja II części Dziadów rozgrywa się w kaplicy, nocną porą. Odbywają się tu tajemnicze obrzędy przywoływania duchów zmarłych. Należą one do trzech różnych kategorii. Przychodzą więc widma dzieci, które nie są, co prawda, obarczone żadną winą, lecz ponieważ nie zaznały ziemskiej goryczy, nie dane im będzie poznać słodyczy niebiańskiej wieczności. Zaklęcia Guślarza przywołują inną zjawę - dziewczynę, która nie kochała i nie zaznała miłości, nie dotknęła ziemi ni razu, nie może więc przebywać w niebie. Kaplicę nawiedza też upiór - zły pan, który od śmierci pozostaje w mocy złego ducha. Jest to kara za okrucieństwo i kamienne serce w doczesnym życiu. Dla niego nie ma ani zbawienia, ani pocieszenia. Rytuał zakłóca jedynie pojawienie się milczącego widma, które następnie przewodzi w IV części Dziadów. Jest to pustelnik zmarły dla świata, którego zabiło romantyczne usposobienie, wiara w miłość, literatura. Zatracił się w uczuciu do kobiety, zamknął przed zwyczajnym światem; to go zniszczyło. Nawiązując do II cz. dramatu, młodzieniec przekazuje żywym przestrogę.
W III części Dziadów Gustaw przeżywa przemianę. W więziennej celi walczą o niego dobre i złe duchy. Niefrasobliwy kochanek Gustaw przeradza się w Konrada - nowego Prometeusza, żywiciela narodu, bojownika gotowego zmierzyć się z Bogiem. Walka ta to Wielka Improwizacja. W monologu padają oskarżenia, groźby i bluźnierstwa pod adresem Boga. Jednym z nich jest nazwanie Boga Carem, jednak to słowo wypowiada za Konrada zniecierpliwiony diabeł. Mickiewicz, nawiązując do biblijnej walki Jakuba z aniołem, obdarza Konrada znamieniem, które ma świadczyć o kontakcie, walce z Bogiem - światem nadprzyrodzonym.
Kolejnym utworem, na który chciałbym zwrócić uwagę, jest Sonata Widm Augusta Strindberga. Dramat przepojony jest poetyką marzenia sennego, sceny przenikają się nawzajem. Elementy świata nadprzyrodzonego nawiązują do innych znanych w kulturze wyobrażeń przestrzeni nierzeczywistej. Sama lokalizacja duchów ma pewne znaczenie, jest symboliczna. Te dobre stoją po prawej stronie, złe po lewej. Są one jakby normalnymi postaciami sztuki, równoległymi bohaterami. Uczestniczą w życiu śmiertelników, rozmawiają z ludźmi, są świadkami zdarzeń. Nie mają jednak mocy zmieniania losów, decydowania o postawach i zachowaniach zwykłych bohaterów dramatu. Widma detronizują fałsz, którym człowiek jest przeniknięty, obrazują świat jako grę pozorów, wzajemne oszukiwanie się, przybierania masek. U Strindberga tylko widma i duchy potrafią być czyste i prawdziwe. Tylko ich przestrzeń żyje życiem szczerym, a w człowieku prawdziwy jest tylko lęk, wszystko poza tym jest iluzją i mistyfikacją.
Fascynacja światem nadprzyrodzonym jako tajemniczym, niezbadanym, od zawsze towarzyszy ludzkości w procesie tworzenia kultury. Jest to motyw niezwykle płodny, który poszczególni artyści wykorzystywali niezwykle twórczo, prezentując własną wizję świata nadprzyrodzonego i jego roli, funkcji w rzeczywistości lub też posługując się nim jako metaforą różnorodnych wewnętrznych i zewnętrznych doświadczeń i przeżyć człowieka.
55. Romantyczny i pozytywistyczny sens patriotyzmu na wybranych przykładach z literatury polskiej.
W epoce romantyzmu patriotyzm rozumiany był przez pisarzy i obywateli jako podjęcie walki o wyzwolenie ojczyzny spod jarzma zaborów, tyrteizm i poświęcenie wszystkiego, nawet życia, dla sprawy. Czasy te są przecież epoką niewoli i dwóch powstań narodowych: listopadowego i styczniowego.
Już w Konradzie Wallenrodzie, ukazał Adam Mickiewicz ofiarną i bohaterską walkę za ojczyznę. Historia - akcja utworu rozgrywa się w czasach rycerskich w XV wieku - jest tutaj płaszczem ochronnym przed carską cenzurą. Główny bohater utworu, rycerz Konrad Wallenrod, działa podstępnie: zdradza i zabija po to, aby wywalczyć wolność dla swojej ojczyzny - Litwy. Poeta przekonuje w tej powieści Polaków, że sprawa wolności narodu jest najważniejsza i z silniejszym przeciwnikiem (aluzyjnie Rosją) trzeba walczyć podstępnie.
W kolejnym utworze, II i IV części Dziadów, który powstał po klęsce listopadowej, Adam Mickiewicz ukazuje męczeństwo młodzieży i cierpienia całego narodu, znajdującego się pod zaborami. Przedstawia również Konrada - wybitną jednostkę i poetę, który buntuje się nawet przeciwko Bogu, narażając się na potępienie, dlatego iż zezwolił on na klęskę narodową. W scenie Widzenie księdza Piotra tłumaczy Mickiewicz Polakom, że klęska listopadowa i upadek narodu jest wstępem do zmartwychwstania i odrodzenia się. Hasło Polska Mesjaszem narodów nadawało sens polskim cierpieniom i ofiarom. Dawało również pokrzepienie na przyszłość. W utworze tym w scenie Salon warszawski i Bal u senatora potępia Polaków, którzy nie umieli zachować godności narodowej, szczególnie zaś tych, wysługujących się zaborcom.
W kilka lat po klęsce listopadowej powstała na emigracji wielka epopeja narodowa Pan Tadeusz. Poeta przenosi swoją duszę utęsknioną do utraconej ojczyzny i przypomina Polakom cierpiącym pod zaborami o wielkim zrywie narodowym w epoce Napoleona, kiedy walczyli o wolność na wszystkich frontach. Główny bohater Jacek Soplica - ksiądz Robak - to nowy typ bohatera romantycznego, który nie walczy z osamotnieniem, jak Konrad Wallenrod czy Konrad, ale współpracuje z przedstawicielami całego narodu, ażeby porwać go do walki. Wykreowanie takiego bohatera wiązało się z pewnością z dyskusjami emigracyjnymi na temat przyczyn klęski listopadowej. Emigracja wiedziała już - powstanie upadło przede wszystkim dlatego, że nie miało oparcia w narodzie. Należało to w przyszłości zmienić i dlatego Adam Mickiewicz usiłuje o tym przekonać czytelników. Ksiądz Robak działa we wszystkich trzech zaborach i jest gotowy do ponoszenia wszelkich ofiar na rzecz swojej ojczyzny i wolności.
Wybuch powstania listopadowego został ukazany entuzjastycznie przez Juliusza Słowackiego w Hymnie, Kuliku, Bogurodzicy i Odzie do wolności. Wyrażał w nich zapał młodzieży powstańczej, wzywał do walki i przekonywał, że jest ona obowiązkiem każdego Polaka. W Kordianie, który powstał kilka lat po klęsce 1830 r., zastanawia się poeta nad przyczynami klęski listopadowej. W dramacie przedstawia obraz społeczeństwa polskiego w latach 1829-31. W Przygotowaniu piętnuje ugodowość przywódców politycznych i wojskowych powstania, ich niedołęstwo militarne, a nawet zdradę. Doprowadzają oni naród do zguby. Arystokracja przybiera postać służalczą, zaś przedstawiciele ludu warszawskiego bezczynnie obserwują pochód koronacyjny Mikołaja I. Tylko nieliczni, np. żołnierz kościuszkowski, wyrażają swoją wrogość wobec cara, który właśnie koronuje się na króla Polski. Również krytycznie ukazani są spiskowcy z Prezesem na czele, którzy planują zabójstwo Mikołaja I. Konflikt w samym łonie spisku świadczy o braku- dojrzałości jego uczestników. Jeden tylko Kordian podejmuje się śmiałego czynu, ale jest samotnym poetą i to powoduje, że nie dokona dzieła swojego życia - nie zabije tyrana Europy i Polski. I choć popełnia wiele błędów, swoją postawą przypomina Polakom, że dla ojczyzny poświęcił coś najcenniejszego - życie i że nie powinni się oni nigdy pogodzić z niewolą narodową.
Przyczyny klęski listopadowej przeanalizował również poeta w Grobie Agamemnona. Literatura romantyczna rozumiała więc patriotyzm jako obowiązek całkowitego poświęcenia się dla ojczyzny i prowadzenia walki z zaborcą wszelkimi dostępnymi środkami. Analizowała ona błędy popełniane przez Polaków, ażeby nie powtórzyły się w przyszłości. W epoce tej pretendowała ona do roli przewodniczki narodu, a pisarz do roli jego przywódcy.
Młode pokolenie pozytywistów, które doszło do głosu po 1864 roku, widząc daremność zrywów niepodległościowych, zaczęło nawoływać do skupienia wysiłków na działaniach ekonomicznych, jak również podniesieniu na wyższy poziom kultury ludu, aby w przyszłości mógł on poprzeć zryw narodowy. Dla pozytywistów patriotyzm to praca dla narodu i społeczeństwa. Dlatego z zachwytem pisali oni o postępie nauki, głosili kult wiedzy i rozumu, nawoływali do rozwijania produkcji kapitalistycznej i techniki. Pisarz pozytywista miał więc dzięki swojej twórczości wychowywać społeczeństwo w duchu pracy na rzecz kraju.
Bohaterem, który poświęca całe swoje życie pracy na roli, jest Benedykt Korczyński z powieści Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Pragnie on nie dopuścić do utraty majątku i przekazuje go w ręce syna. Rozumie, że przyszły nowe czasy, kiedy Polacy toczą walkę również na śmierć i życie, jak w czasach romantyzmu, ale na polu gospodarczym.
Stanisław Wokulski, bohater Lalki Bolesława Prusa, po powrocie z Syberii, dokąd został zesłany za udział w zrywie 1863 roku, doskonale rozumie, że w czasach, które nadeszły, trzeba myśleć o rozwijaniu przemysłu i handlu i organizować społeczeństwo polskie wokół tych problemów. I choć motorem jego postępowania jest miłość do kobiety, niemniej robi wszystko, ażeby utrzymać się na powierzchni życia, a nawet wypłynąć na wierzch. Odrzuca przesądy i uprzedzenia swojego środowiska i zdobywa majątek w sposób może niezbyt właściwy dla byłego powstańca, ale skuteczny. A wszystko po to, aby móc działać na większą skalę i nie tylko wśród mieszczaństwa, ale i wśród arystokracji. Wspomaga przy tym naukowców, ponieważ wierzy, że tylko rozwój nauki może przyczynić się do zlikwidowania nędzy.
Możemy więc śmiało powiedzieć, że choć romantyczny i pozytywistyczny sens patriotyzmu wyglądał nieco inaczej, w gruncie rzeczy dotyczył wciąż tej samej sprawy - Polski. Metody stosowane były inne: w pierwszym przypadku chodziło o walkę i ofiarę, w drugim o pracę i poświęcenie. Ale cel, ten najważniejszy pozostawał ten sam - wyzwolenie Ojczyzny spod panowania obcego i utrzymanie polskiej obecności kulturowej i gospodarczej na tych terenach.
56. Rozmowa z Bogiem - forma, funkcje.
Nie ma nic trudniejszego niż szczera rozmowa. Wydawać by się mogło, że to banalne stwierdzenie, ale nie do końca. Aby rozmawiać, do niedawna jeszcze, dopóki nie wymyślono telefonów, trzeba było stanąć twarzą w twarz z rozmówcą. To powodowało, że oprócz słów dostrzegaliśmy też mimikę i bezpośrednią reakcję na nią i wypowiadane treści. W bezpośredniej rozmowie trudniej jest nam kłamać, gdyż niepokój i obawa przed zdemaskowaniem zawsze będą widoczne.
Literackie rozmowy człowieka z Bogiem zawsze były pełne dramatyzmu, napięcia, zawsze okazywały się brzemienne w skutkach. Ukazuje je również Stary Testament; był to czas, kiedy Pan prowadził swój lud, starając się go bronić i ochraniać. Można to porównać do relacji pomiędzy ojcem a jego dzieckiem. Ojciec, chroniąc dziecko, karze je za błędy - wskazując właściwą drogę. Stawia to człowieka w trudnej sytuacji istoty zależnej, gorszej, wiecznie karanej za swoje słabości, dlatego uciekającej się do kłamstwa i ucieczki od rzeczywistości. Rozmowy z Bogiem napawają człowieka przerażeniem. Dowodem jest postać Adama, który po zjedzeniu owocu z drzewa poznania dobra i zła, wołany przez Boga, chowa się i nie chce z Nim rozmawiać. Boi się, że gdy stanie z Nim twarzą w twarz, to prawda o jego grzechu wyjdzie na jaw. Metaforycznym określeniem tego lęku jest stwierdzenie jestem nagi, w znaczeniu: nie mogę z Tobą rozmawiać, jestem grzeszny. Adam chowa się, a gdy nie przynosi to skutku, próbuje obarczyć odpowiedzialnością Ewę. Podobnie Kain, po zabójstwie Abla nie chce rozmawiać z Bogiem, mówi: czy to ja jestem stróżem brata mego, szuka ucieczki przed nieuniknioną karą.
Zupełnie inną postać mają rozmowy Hioba z Bogiem. Trudno się zresztą temu dziwić, gdyż Księga Hioba powstała dużo później niż wspomniane wyżej historie z Księgi Rodzaju i głównie to wpływa na zmianę relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Tu Bóg tłumaczy Hiobowi swoje zachowanie, odchodząc od mechanizmu czynu i podążającej za nim natychmiastowej kary.
Postać Hioba - człowieka bezgrzesznego, a pomimo tego wydanego na pokuszenie i tracącego wszystko - zrywa oczywistość relacji pomiędzy dobrym lub złym czynem a nagrodą lub karą objawiającą się na ziemi. Bóg stara się wytłumaczyć człowiekowi, że troszczy się o wszystkie istoty na świecie, że je kocha. Mówi, że Hiob nie może mieć do niego pretensji, gdyż człowiek nie jest w stanie przeniknąć planów Boga i jedyne, co mu pozostaje, to wiara i ufność. Potwierdzeniem jego słów jest Nowy Testament, w którym Chrystus umiera za grzechy ludzkości. W tym kontekście najbardziej znacząca jest rozmowa pomiędzy Bogiem Ojcem a Chrystusem, jego Synem, który, będąc Bogiem, materialnie jest człowiekiem - rozmowa w Ogrójcu. Jest ona kwintesencją boskiej miłości do człowieka. Chrystus, doświadczając takich ludzkich uczuć, jak strach, przerażenie, pyta, czy nie ma innej drogi do zbawienia ludzkości. Prosi: Odsuń ten kielich ode mnie. Milczenie Boga jednoznacznie wskazuje na to, że nie ma innej drogi. Jednak istotą rozmowy w Ogrójcu jest dobrowolność ofiary Chrystusa. Sam dochodzi do takiego wniosku - nie zmuszany przez swojego Ojca.
Od tej pory Bóg pozostawia człowieka samego. Okres jego ciągłych ingerencji w ludzkie życie bezpowrotnie mija. W pewnym sensie sytuacja odwraca się, teraz to człowiek szuka kontaktu z Bogiem. Obrazem tej zmiany mogą być pozostawione przez Chrystusa sakramenty; aby otrzymać związane z nimi łaski, trzeba najpierw do Niego przyjść. Jest to zerwanie automatyzmu zależności i przejście do bardziej dobrowolnych związków. Oczywiście wywołuje to samotność i poczucie opuszczenia. Człowiek próbuje sobie to rekompensować, taki jest choćby powód budowy gotyckich katedr - ich potęga i przytłaczająca wielkość mają uosabiać Boga i zmuszać do pokory, wymuszanej poprzednio Jego słowami. Jednak teraz inicjatywa spotkania wychodzi od człowieka.
Renesans zmienia dotychczasowe relacje pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Siłą rzeczy zmienić się też musi sposób dialogu pomiędzy nimi. Odrodzeniowy humanizm, zmieniając punkt ciężkości w świecie, przenosi go z Boga na człowieka, powoduje tym samym, że ich rozmowa nabiera cech równorzędności. Zanika owa, tak silna poprzednio, bojaźń przed Nim. Dowodem może być sposób parafrazy biblijnego Psalmu CXXX przez Kochanowskiego. Podmiot liryczny, zwracając się do Boga, poprzez ukazanie pozytywnych jego cech, kreśląc obraz Boga, zwraca przede wszystkim uwagę na jego dobroć, litość i miłosierdzie. Te cechy pozwalają patrzeć człowiekowi z nadzieją w przyszłość. Z nadzieją, że zostanie on wyswobodzony z grzechu i trosk życia doczesnego.
Istotna zmiana stosunku do Boga nastąpi w baroku. Tu stale powiększający się straszny i nieznany świat zacznie przerażać człowieka. Znowu jedynym ratunkiem będzie ucieczka w ramiona wszechmogącego Boga. O to będzie prosił Mikołaj Sęp-Szarzyński. W Sonecie IV podmiot liryczny, mówiąc z manichejskim wręcz przekonaniem o marności życia doczesnego, będzie błagał Boga o postawienie się przy sobie, o powrót do relacji tak dobrze już znanych ze Starego Testamentu. Ciekawe i warte zauważenia jest, jak bardzo różne są parafrazy tego samego biblijnego psalmu -
Psalmu CXXX w wykonaniu Kochanowskiego i Sępa-Szarzyńskiego. Ten pierwszy interpretuje go w duchu humanizmu chrześcijańskiego. Podmiot liryczny u Szarzyńskiego będzie podkreślał marność, grzeszność, a przede wszystkim brak samodzielności ludzkiego żywota. Będzie mu się marzył powrót do stosunków, w których Bóg wychowuje człowieka.
Po okresie względnego braku zainteresowania Bogiem, spowodowanym przez głoszone przez oświecenie teorie racjonalizmu, empiryzm i scjentyzm, problem dialogu z Nim powrócił w romantyzmie. Przyjmując, przypominając istnienie siły wyższej, świata nadprzyrodzonego, obsesyjnie starano się nawiązać z Nim kontakt. Ma temu służyć mistycyzm, czyli pozamaterialny, pozarozumowy kontakt z Absolutem. Jednak pojawiająca się znowu w tym kontekście rozmowa ma zupełnie inne znaczenie, odwrotnie niż w Starym Testamencie, tu człowiek chce wpłynąć na Boga. Przykładem może być choćby Wielka Improwizacja w III części Dziadów. Gustaw -
Konrad prosi Go o rząd dusz nad światem. Jest jednostką wybitną, czującą i widzącą więcej niż inni, dlatego ma do tego - wedle romantycznej filozofii - pełne prawo. Aby udowodnić swoje racje, zadaje pytanie, w jego mniemaniu retoryczne, kto powinien rządzić światem - czy uosabiający rozum Bóg, czy też może czujący sercem człowiek, nie mogący się pogodzić z cierpieniem ludzi - własnego narodu? Człowiek przegrywa to starcie. Bóg pozostaje głuchy na jego żądania, co siłą rzeczy sprowadza je do roli histerycznych oskarżeń, z których najcięższe to nazwanie Boga Carem. Tej postawie satanicznego buntu przeciwstawia się Bernardyn, ksiądz Piotr. Odprawiając egzorcyzmy nad Gustawem, odkrywa, że za ideą prometejskiego buntu kryje się szatan. Za swoją postawę chrześcijańską, pełną pokory i wiary, zostaje nagrodzony. Otrzymuje od Boga mistyczną wizję losów narodu, o którą bezskutecznie prosił Konrad. Ma ona w tym kontekście podkreślić specjalny, święty, metafizyczny wymiar historii narodowej.
Zupełnie inny jest cel młodopolskiego buntu przeciw Bogu. Problem historiozofii, tak frapujący romantyków, nie jest już dla twórców interesujący. Pojawia się natomiast problem bezsensu życia, pustki, samotności, niespełnienia. Zdaniem twórców młodopolskich sprawcą tego jest Bóg. To On umieścił człowieka w nędznym, pełnym cierpienia świecie, to On jako Twórca odpowiedzialny jest za jego wady, za grzechy. Nie może za nie winić człowieka, który jest tylko Jego marnym stworzeniem. Takie jest przesłanie Dies irae Jana Kasprowicza. Autor przekazuje jedynie wyrzuty w stosunku do Boga, chce ukazać szokującą prawdę, że nie ma, naprawdę nie ma za co Go chwalić. Podmiot liryczny jest obserwatorem Sądu Ostatecznego. Dostrzega ludzką małość, grzech, które są obecne w tej sytuacji. Jednakże perspektywa wyniszczenia plemienia ludzkiego z powierzchni ziemi, a przede wszystkim nieproporcjonalny w stosunku do win rozmiar kary powodują, że staje się samoistnym jego obrońcą. Stawia Bogu zarzut, że to Jego winą jest grzech na ziemi, to On go stworzył, tworząc szatana, czy Ewę - jego kochankę. Nie może więc karać człowieka za coś, co sam stworzył. Jednak ludzka obrona nie zostaje wysłuchana. Tryumf Boga przedwiecznego, ukazanego jako surowego starotestamentalnego sędziego, jest pełen. Jedynie w odbiorcach pozostaje uczucie nieproporcjonalnej krzywdy i wynikający z tego bunt i niewiara w Jego sprawiedliwość.
Tragiczne doświadczenia XX wieku, doświadczenia wojny, chaosu, zniszczenia polaryzują ludzkie postawy. Z jednej strony stają się przyczyną postaw ateistycznych, niewiary w dopuszczającego do tak wielkiego cierpienia Boga, z drugiej zaś powodują przywrócenie zaufania do Boga. W świecie nihilizmu wydaje się być on jedynym niezmiennym elementem, tak stałym, że aż wzbudzającym pytania - czy rzeczywiście kontroluje On to, co dzieje się w stworzonym przez Niego świecie? Taka, według mnie, jest wymowa Powrotu Tadeusza Różewicza. Podmiot liryczny, wracając do Nieba, nie ma odwagi powiedzieć Bogu Ojcu śpiącemu pod kominem, że człowiek człowiekowi skacze do gardła. Słowa te paradoksalnie są prośbą o powrót Boga w nasze, ludzkie życie. Usamodzielniając się, człowiek pokazał, że tak naprawdę nie może sobie bez Boga poradzić.
57. Rozważania nad sensem życia na podstawie literatury antycznej, staropolskiej i współczesnej.
Człowiek od zarania dziejów poszukuje odpowiedzi na pytanie o sens życia. Wydawać by się mogło, że nie jest to ważny problem, jest wszak tyle ważniejszych, bezpośrednio związanych z egzystencją. Jednak, w pewnym sensie, jest on podstawowy - trudno bowiem jest żyć bez odpowiedzi na pytanie: po co, w jakim celu? Odpowiedź na nie jest związana z pytaniem o pochodzenie naszego bytu, bo od niej to zależy światopogląd, który przyjmiemy. Pierwszym podstawowym wyróżnikiem, który go określa, jest wiara w Boga lub też ateizm. Drugim, częściowo związanym z pierwszym, jest przyjęcie odpowiedniego systemu wartości. Na jego czele można postawić wartości związane z wiarą w Boga, dalej potrzebę indywidualnego szczęścia, honor, miłość czy inne, najważniejsze dla człowieka wartości. Dzięki tym dwóm składowym możemy spróbować zdefiniować sens własnego życia.
Każda kultura stara się wypracować własny, odrębny model człowieka, o innym światopoglądzie, rozumieniu wartości i celu istnienia. Często jednak jest tak, że owe modele są zbieżne z tymi, które już wcześniej kiedyś występowały. Patrząc na rozwój kultury, można dojść do zaskakującego wniosku, że jest on intensywny w kulturze antycznej Grecji, Izraela i Rzymu, doskonalący się jeszcze w średniowieczu, renesansie i baroku, w późniejszych epokach ulega spowolnieniu. Następne epoki to już tylko modyfikowanie i powielanie dawnych schematów. Dlatego tak dużo miejsca trzeba tu poświęcić analizie wartości owych kultur.
Stałym motywem w kulturze, przeniesionym przez chrześcijaństwo z judaizmu, jest motyw z księgi Koheleta: Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad marnościami, wszystko marność. Przesłanie Koheleta jest czytelne: człowiek nie może poświęcać się doczesnym namiętnościom: władzy, pieniądzom, korzyściom płynącym z rozwoju intelektu na tyle, aby zapomnieć o Bogu, gdyż przeznaczeniem człowieka jest przemijanie, śmierć i powrót do Boga, który go będzie sądził za wszystkie czyny. Człowiek musi o tym pamiętać przy kształtowaniu własnego życia. Powinien kierować się mądrością rozumianą jako przestrzeganie wartości wypływających z dekalogu. Powinien cieszyć się swoim życiem, jednocześnie zaś kultywować cnotę mądrości. Ten archetyp zachowań doczekał się wielu kontynuacji.
Do tak rozumianej idei człowieczeństwa będzie nawiązywała inna starotestamentalna księga, Księga Hioba. Jednak ta zależność pomiędzy człowiekiem a Bogiem wydaje się być silniejsza, margines ludzkiej swobody zmniejsza się, dla tego pierwszego jedynym ratunkiem przed dezintegracją jest wiara w Boga, od którego wszystko pochodzi i który wszystkim rządzi, w którego potencji jest uratowanie go przed światem. Pomimo tego, że Ten doświadcza człowieka na różne sposoby, człowiek pozostaje Mu wierny, wierzy w Jego łaskę, na wszystkie pokusy bluźnierstw pozostaje nieczuły, ufając w boską nieomylność i potęgę. Ta go nie zawodzi. Człowiek otrzymuje nagrodę za swoje cierpienia. Ten model będzie wielokrotnie powielany, choćby w wielu średniowiecznych żywotach świętych czy Legendzie o św. Aleksym, w której tytułowy Aleksy rezygnuje, wyzbywa się majątku i splendoru władzy, aby być marnym prochem i żebrakiem. Bóg przyjmuje jego cierpienie, już za życia obdarowując go łaskami Chrystusa i jego Matki, a po śmierci wprowadzając triumfalnie do grona świętych Kościoła, czego znakiem były dzwony, gdy Aleksy umierał.
Dalsza radykalizacja myślenia o zależnościach pomiędzy człowiekiem a Bogiem następuje w baroku, epoce moralnego niepokoju. Tu człowiek wyrwany ze średniowiecznej wspólnoty, pozostawiony samemu sobie, nie ma się na kim oprzeć, pozostaje samotny. Ta jego samotność przebija z pascalowskiego obrazu człowieka, zawieszonego pomiędzy duchem i materią, czy liryki Sępa -Szarzyńskiego, metafizycznego poety przełomu, który po okresie przerwy, spowodowanym renesansowym optymizmem, przywraca kulturze motyw zależności pomiędzy jednostką a Bogiem. W Sonecie IV pt. O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem podmiot liryczny, nawiązując w konstrukcji opisywanego świata do tego z Księgi Hioba. Przedstawia tezę, że życie jest ciągłym bojem z szatanem, światem i ciałem. Bojem rozumianym jako przeciwieństwo pokoju wygody psychicznej. Podmiot liryczny w zakończeniu sonetu mówi, że życie tylko wtedy ma sens, jeśli walczy się po stronie Boga, inne drogi są wydaniem się na pastwę szatana.
Inną, czerpiącą w pewnym sensie swe korzenie ze światopoglądu Koheleta, rozwijającą się jednak w przeciwnym, bardziej optymistycznym kierunku, jest idea humanizmu. Nawiązuje ona do wartości i spuścizny antycznych kultur - szczególnie zaś republikańskiego Rzymu, choćby do twórczości Horacego. Choć wydawać by się mogło, że tworzy on w pieśniach świat słonecznej arkadii, jednak jest ona zawsze obrysowana cieniem śmierci. Dlatego tak często Horacy mówi o cnocie jako o podstawowej umiejętności człowieka, cnocie rozumianej jako umiejętność bronienia się przed skrajnościami, w pewnym sensie też pogodzenia się, afirmacji świata. Taka jest przecież wymowa carpe diem - to nie tylko postulat „chwycenia dnia”, ale również świadomość śmierci. Podobnie trzeba rozpatrywać pieśni Jana Kochanowskiego. W Pieśni XIX podmiot liryczny stawia tezę, że tym, o co trzeba się troszczyć w życiu, jest dobra, poczciwa sława, rozumiana jako rozwijanie rozumu i męstwa, i cnota - skłonność do dobra. Taki sam jest wydźwięk Żywota człowieka poczciwego, w którym Rej w formie kazuistycznej wylicza cnoty przynależne prawemu obywatelowi. Dla niego fakt, że człowiek umiera, jest prawie tak samo naturalny, jak ten, że się rodzi; to wymusza przygotowania do śmierci - kultywowanie cnoty przez całe życie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy ona nastąpi.
Od renesansu humanizm jest stałym motywem w cywilizacji europejskiej. Będzie się wielokrotnie odradzał, czego przykładem jest choćby twórczość Leopolda Staffa. W wierszu Przedśpiew podmiot liryczny - za przykładem Terencjusza - zdaje się mówić:
Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce, z tego czerpie swoją mądrość, właśnie dlatego, że doświadcza całości.
Antyczna Grecja wnosi do europejskiej kultury, oprócz wielu innych, dwa ważne systemy wartości: stoicyzm i epikureizm (łączony czasem z hedonizmem). Podstawową cnotą stoicyzmu jest życie zgodne z rozumem i opanowywanie swoich namiętności - gdyż tylko uniezależnienie się od okoliczności zewnętrznych, wyrzeknięcie się dóbr przemijających daje szczęście i możliwość życia zgodnego z naturą. Natura jest harmonijna, rozumna - to nie namiętności, a rozum. Stoicy są materialistami i racjonalistami. Z tej tradycji wyrasta oświecenie, epoka doskonalenia nauki i rozumu, przynajmniej ta jej część, uznająca racjonalizm i krytycyzm za podstawowe wartości. Cogito ergo sum powiada Kartezjusz, a literackim dowodem tego jest gatunek powiastki filozoficznej. Przykładem takiej twórczości są Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki Ignacego Krasickiego, w której tytułowy bohater przechodzi przez życie, zdobywając nowe doświadczenia, poznając mechanizmy rządzące światem. Te doświadczenia pozwalają mu przejść od postawy zaściankowego Sarmaty do takiej, która uznaje prawa natury i postulat równości jako te, które powinny rządzić światem. Drugim systemem wartości jest epikureizm, którego założeniem jest postulat szczęścia jako nadrzędnej wartości w życiu. Szczęścia pojmowanego jako brak cierpienia czy hedonizm rozumiany jako chorobliwa potrzeba szczęścia, każdym kosztem - stanowią one podstawę filozoficzną części naszej cywilizacji.
W XX wieku postawy te są dominujące. W pewnym sensie, paradoksalnie, wyrastają one z tych samych przesłanek co postawa podmiotu lirycznego w sonetach Sępa-Szarzyńskiego. Człowiek jest zagrożony światem, zawieszony pomiędzy przeciwieństwami. Zawsze w takiej sytuacji są dwa rozwiązania: można zwrócić się ku wartościom, Bogu, lub przeżywać życie w całym jego bogactwie, wdychać je pełną piersią, gdyż już jutro będziemy martwi. To nie jest tylko teoretyczne rozważanie. Taka polaryzacja zachowań ludzkich zawsze następuje w momencie nadchodzącego nieznanego, przeraźliwego doświadczenia: dżumy, perspektywy końca wieku czy innych. Z wielu powodów wywoływały i wywołują one nadal obawy. Archetypów współczesnej nam sytuacji, związanej z cywilizacją konsumpcyjną XX wieku, można doszukiwać się w Fin de siecle'u - epoce kontestującej świat mieszczańskich wartości, świat racjonalizmu i utylitaryzmu, związany z rozwojem ekonomicznym świata. Sytuację człowieka takiej epoki, epoki pełnej poczucia wyczerpania, niewiary w jakiekolwiek wartości, świetnie oddaje wiersz Paula Verlaine'a Niemoc.
Jam cesarstwo u schyłku wielkiego konania,
[...]
Wszystko, wszystko wypite! zjedzone! - Cóż dalej? [...]
W takiej perspektywie trudno jest odnaleźć cel życia. Właściwie problem leży gdzie indziej, trzeba próbować o nim zapomnieć, gdyż ostatecznym celem życia jest upadek, śmierć jaka jest przeciw włóczni złego tarcza, / człowiecze końca wieku?... Głowę zwiesił niemy. Jedyną pociechą, jaka pozostaje, jest szukanie hedonistycznych uciech, zapomnienia, nirwany. K. Przerwa-Tetmajer pisze Hymn do nirwany, stylizowany na litanię, w której ujawnia się podstawowa prośba podmiotu lirycznego, prośba o zapomnienie. Tego można było szukać w miłości, właściwie zaś w związanych z nią doznaniach cielesnych, tak jak podmiot liryczny w innym wierszu Tetmajera pt. Ja kiedy usta, który, opisując akt seksualny, mówi, że szuka w nim choć chwilowego zapomnienia - omdlenia myśli. Ucieczka od rzeczywistości możliwa była również dzięki doznaniom estetycznym - impresjonistycznym obrazom świata nieskalanej działalnością człowieka tatrzańskiej przyrody. Tylko od nas zależy, jaki system wartości przyjmiemy w życiu. Od niego będzie zależeć cel, który sobie obierzemy, do którego będziemy dążyć. W naszym wieku, w naszym „lepszym od innych XX wieku” doświadczenie wojny, kilkukrotny rozpad i gwałtowne przemiany cywilizacji doprowadziły do zatracenia, zatarcia się wartości. Dlatego tak częste jest poczucie braku sensu życia czy też znajdowanie go w hedonizmie. Trzeba się ich na powrót uczyć, jest to proces długi i trudny, o czym mogą świadczyć słowa podmiotu lirycznego wiersza Ocalony T. Różewicza: Szukam nauczyciela i mistrza / niech przywróci mi wzrok i mowę / niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia / niech oddzieli światło od ciemności. Wydaje się, że w tej nauce najlepiej jest sięgnąć do sprawdzonych już wzorów.
58. Różne sposoby obrazowania przyrody w poezji, na przykładzie wybranej epoki literackiej.
Epoką, która wielką wagę przywiązywała do natury i na różne sposoby ją przedstawiała w poezji, był romantyzm. Już w okresie preromantyzmu w liryce pojawiły się opisy typowo romantycznego pejzażu. Angielscy „poeci jezior” opisywali dziką przyrodę zalanej jeziorami Szkocji. Na jej łonie dumali nad kruchością życia (T. Percy Ballady ludowe). Chętnie opisywali gwałtowne burze, spieniony brzeg morza, dzikie, niedostępne skały, ruiny starych, gotyckich zamków. Jednocześnie romantycy często opisy krajobrazu traktowali jako swoiste odzwierciedlenie stanów duszy.
Bardzo ciekawe obrazy przyrody odnajdujemy w balladach Adama Mickiewicza. Staje się ona bohaterką na równi z człowiekiem, ilustruje też dramatyczne przeżycia ludzi. W balladzie Lilie tragicznym przeżyciom mężobójczyni towarzyszą odpowiadające tym uczuciom obrazy przyrody:
Zmrok zapada, wietrzyk wieje. Ciemno, wietrzno, ponuro.
Wrona gdzieniegdzie kracze. I puchają puchacze.
Niejednokrotnie w balladach przyroda nie tylko ilustruje przeżycia wewnętrzne bohaterów, ale też bierze bezpośredni udział w akcji. Zaciera się wówczas granica między światem przyrody a światem ludzi, poeta dokonuje personifikacji zjawisk przyrody. W balladzie Świteź jezioro o tej samej nazwie, choć niezwykle piękne o wieczornej porze, rzadko jest podziwiane, gdyż co noc staje się miejscem straszliwych wydarzeń:
Bo jakie szatan wyprawia tam harce,
Jakie się larwy szamocą.
Uczestnictwo upersonifikowanej przyrody w akcji to także pokazywanie jej nadprzyrodzonej siły. Taką czarodziejską moc miały kwiaty, które rosły nad brzegiem Świtezi. Lud nadał im nazwę cary, gdyż to carscy żołnierze zaatakowali bezbronne miasto w tym czasie, kiedy rycerze wyruszyli na bój. Miasto zostało zatopione, gdyż tylko taki ratunek mógł zesłać los przerażonym kobietom. Zguba czekała jednak także każdego ruskiego żołnierza, który próbował zerwać piękny kwiat.
W Sonetach krymskich A. Mickiewicza przyroda stała się przedmiotem zachwytu i artystycznego opisu. Na przykład w sonecie Stepy akermańskie roślinność stepowa została porównana do rozkołysanych morskich fal, a kwitnące krzewy burzanu - do wysp koralowych. Obfitość stepowego kwiecia pozwoliła poecie na porównanie ich do kwiatów powodzi.
W literaturze polskiej rozwijającej się w warunkach niewoli narodowej opis piękna ojczystego krajobrazu ma patriotyczną wymowę.
Tak właśnie dzieje się w epopei Pan Tadeusz Adama Mickiewicza. Autor, poeta-wygnaniec, nie miał już nadziei na powrót do Ojczyzny, toteż powracał do kraju lat dziecinnych oczyma wyobraźni, przywoływał obrazy pól malowanych zbożem rozmaitem, pozłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem. W Panu Tadeuszu odnajdujemy bardzo wiele takich opisów przyrody. Urzekający swą prostotą i plastyką jest opis stawów, zamieszczony w księdze VIII. Stawy opisane są nocą, w świetle księżyca. Na lewym brzegu rosną kępy łozy, ocieniają go też wierzby. Prawy brzeg stawu jest piaszczysty, toteż intensywnie odbija blask księżyca. Ze stawów wypływają dwa strumienie, które potem łączą się w wąwozie. W opisach przyrody poeta często stosuje personifikację. Opisywane stawy pochylają ku sobie oblicza, jako para kochanków. Łozy i wierzby wyglądają jak bujna czupryna młodzieńca, a strumyk na równinie płynie wolno, jakby drzemał. Równie plastyczny jest opis wschodu i zachodu słońca, sadu, lasu, chmur, matecznika. Szczególnie charakterystyczny jest opis chmur, który stanowi swoistą reakcję Tadeusza na zachwyty Hrabiego nad pięknem lazurowego włoskiego nieba:
U nas dość głowę podnieść ileż to widoków, Ileż scen i obrazów z samej gry obłoków, Bo każda chmura inna...
Tak więc przyroda w Panu Tadeuszu jest wyrazem patriotycznych odczuć poety przebywającego z dala od kraju. Jest także tłem przedstawionych wydarzeń, tworzy odpowiedni nastrój, a czasem nawet sprzyja bohaterom - burza po bitwie z Moskalami zalewa mosty i uniemożliwia szybkie rozejście się wieści.
W czasie pobytu Adama Mickiewicza w Lozannie poeta doznał przypływu natchnienia. Powstały wówczas Liryki lozańskie, arcydzieła romantycznej poezji. Przepojone uczuciem smutku, doskonale odzwierciedlają przeżycia wewnętrzne poety, ale także są przepięknym opisem alpejskiego krajobrazu:
Nad wodą wielką i czysta
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne...
Juliusz Słowacki był także mistrzem w opisywaniu piękna krajobrazu. Przykładem może być hymn Smutno mi, Boże, utwór napisany w czasie podróży na wschód, o zachodzie słońca na morzu przed Aleksandrią, 19 października 1836 roku. Zachodzące słońce porównane zostało do gwiazdy ognistej, która złocąc niebo i wodę, topi się w morzu. Oprócz zachwytu czysto estetycznego, obserwacja przyrody wywołuje u poety żal, poczucie własnej nicości w zestawieniu z odwiecznym pięknem przyrody.
Tęsknotę do ojczystej przyrody, do utraconego raju dzieciństwa wyraża Juliusz Słowacki w wierszu W pamiętniku Zofii Bobrówny. Utwór dedykuje autor córce Joanny Bobrowej. Przyznaje, że ojczysta przyroda była najwspanialszym źródłem natchnienia poetyckiego. Kwitnące kwiaty, spadające gwiazdy same układają się w słowa najpiękniejszego poematu:
Gwiazdy błękitne, kwiateczki czerwone,
Będą ci całe poemata składać
Ja bym to samo powiedział co one,
Bo ja się od nich nauczyłem gadać.
59. Różnorodny sens cierpienia w życiu człowieka, na podstawie poznanych w szkole utworów literackich.
Problem cierpienia i zła - wymykający się racjonalnym kategoriom, niezbadany, trudny. Towarzyszy on człowiekowi od zarania dziejów, budząc lęk, wątpliwości, powodując tragedie, ale również wywołując postawę pokory, zawierzenia Bogu. Tragiczny wymiar ludzkiej egzystencji, jakim jest cierpienie, zwłaszcza to niezawinione, rodził i będzie rodzić nadal pytania o jego sens, znaczenie. Człowiek od zawsze próbował zrozumieć, dlaczego tak wiele jest w życiu zła, rozpaczy, bólu. Zagadnienie to na gruncie naszej kultury judeochrześcijańskiej często rozpatrywane było w kontekście głoszonej przez religię chrześcijańską wszechmocy i nieskończonej dobroci Boga dla człowieka.
Jednym z pierwszych w historii utworów literackich, w którym spotykamy się z tym problemem, jest biblijna Księga Hioba. Jej główny bohater, żyjący uczciwie i bogobojnie Hiob, jest doświadczony ogromnym cierpieniem fizycznym i duchowym. Jest to swoista próba zaufania sprawiedliwego Hioba względem obdarzającego go do tej pory dobrobytem i szczęściem rodzinnym Boga. Sens niezasłużonego cierpienia, które spotyka Hioba, polega na próbie wiary. Utwór ten zarazem pokazuje, że ludzkie myślenie o cierpieniu jest zawodne i schematyczne. Rozmawiający z cierpiącym Hiobem przyjaciele próbują za wszelką cenę zracjonalizować cierpienie; jeden twierdzi, że Hiob musiał zgrzeszyć, drugi zaś uważa, że cierpienie jest wynikiem przypadku ze względu na rządzący światem chaos. Hiob jednak nie przyjmuje ich poglądów, wie, że nie zgrzeszył, i nie wierzy w przypadkowość swojego położenia. Nie chce się wyrzec Boga, mimo że nie rozumie, dlaczego znalazł się w takiej sytuacji, heroicznie trwa w postawie wiary. Kończące Księgę mowy Boga alegorycznie pokazują, że Bóg panuje nad siłami zła - symbolizowanymi tutaj przez olbrzymie dzikie zwierzęta i że jego zamiary, plany względem ludzkości mają ukryty sens, który jednak zawsze będzie niepojęty dla człowieka. Pokorna postawa Hioba jest zatem właściwa.
Kolejnym dziełem literackim, w którym ukazane jest znaczenie cierpienia w życiu człowieka, jest średniowieczna Legenda o św. Aleksym. Tytułowy Aleksy w noc poślubną opuszcza swoją żonę, by oddać się praktykom pokutnym, polegającym na umartwianiu ciała; chce w ten sposób zasłużyć na życie wieczne. Dobrowolna zgoda na cierpienie była w zdominowanym przez teologię średniowieczu formą ekspiacji. Asceza polegająca na przezwyciężeniu materii, od której pochodzi wszelkie zło, miała gwarantować zbawienie. Sława świętego, którą został otoczony, ze względu na występujące po jego śmierci nadprzyrodzone zjawiska, jest potwierdzeniem tego, że obrana przez Aleksego droga była słuszna.
Swoistą kontemplacją cierpienia był występujący w literaturze i sztuce średniowiecza motyw Stabat Mater Dolorosa, którego polską wersją jest Lament świętokrzyski. Cierpienie stojącej pod krzyżem Chrystusa Marii było łatwiejsze do wyobrażenia, identyfikacji dla człowieka niż bardziej metafizyczna męka Chrystusa. Wymowa tego motywu jest podobna do przesłania Księgi Hioba - cierpienie Matki Bożej jest konieczne do realizacji planu zbawienia ludzkości. Maria jest wzorem postawy bezgranicznej ofiary, poświęcenia i pokory w stosunku do Boga.
Inaczej wyglądały próby rozwiązania problemu cierpienia w renesansie. Humanistyczne fascynacje stoicyzmem i epikureizmem spowodowały wytworzenie innej od średniowiecznego teocentryzmu wizji świata i człowieka. Przywiązywano dużo większą wagę do życia doczesnego i autonomii człowieka. Odpowiedzialnością za ludzkie niedole obarczano nie Boga, lecz obojętną na wszystko, zimną fortunę; Bóg pozostawał jedynie wielkim architektem i budowniczym pięknego świata. Przed jakże często okrutną „fortuną” miała bronić niewzruszona postawa stoicka. Jak więc zatem tłumaczono sens cierpienia? Myślę, że warto w tym miejscu odwołać się do Trenów Jana Kochanowskiego, których genezą jest tragiczne wydarzenie, śmierć ukochanej córeczki poety. Cykl Trenów ukazuje ewolucję postawy autora, od kryzysu dotychczas wyznawanego renesansowego światopoglądu, po odbudowę humanistycznego poglądu na życie. Kochanowski pozostaje humanistą, gdyż ratunek odnajduje nie w Bogu, lecz polega na siłach człowieka, który ma nosić ludzkie przygody - czyli z godnością znosić ludzki los pełen kaprysów fortuny. Nie jest to jednak powrót do poglądów zawartych we wcześniejszym utworze Kochanowskiego Pieśniach, humanizm Trenów jest inny, pozbawiany złudzeń co do ideałów, filozofii, które miały rzekomo obronić człowieka przed cierpieniem. Cierpienie dla Kochanowskiego nie ma ukrytego znaczenia, mimo wstrząsającego przeżycia, jakim jest śmierć jego dziecka, pozostaje on wierny laickim postawom. W Trenach mówi, że cierpienie należy znosić po ludzku, bez odwoływania się do transcendencji.
Z bardzo szczególnym sposobem pojmowania sensu cierpienia spotykamy się w Dziadach Adama Mickiewicza. Cierpienie narodu polskiego - niewola pod zaborami - zostało uzasadnione przez koncepcję mesjanizmu narodowego. Polska i Polacy mieli do spełnienia szczególną misję powierzoną im przez Boga, polegającą na wyzwoleniu narodów Europy spod ucisku tyranów. W III części Dziadów w scenie widzenia księdza Piotra Polska występuje jako Chrystus narodów ukrzyżowany na krzyżu trzech zaborców. Upadek państwa potwierdzał jego szczególne posłannictwo, a cierpienia symbolizowane przez opisywany proces Filomatów i spotykające ich represje były koniecznym elementem wypełnienia się misji dziejowej Polski i jej przyszłego odrodzenia.
Myślę, że przy okazji rozważań na temat różnych znaczeń nadawanych przez literaturę cierpieniu warto zwrócić uwagę na Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego. Cierpienie odgrywa bardzo ważną rolę w tej powieści. Główny bohater Rodion Raskolnikow po popełnieniu ciężkiej zbrodni, targany wyrzutami sumienia, przeżywa dezintegrację osobowości - dramatyczny konflikt wewnętrzny dotyczący przyznania się do winy. W takim stanie „spotyka się” z miastem ludzkiego cierpienia, Petersburgiem, w którym panuje nędza moralna i materialna. Przykład postawy Soni, pokornie znoszącej cierpienia, realizującej przesłanie chrześcijańskiej miłości bliźniego, jest jednym z głównych powodów przemiany wewnętrznej bohatera, który decyduje przyznać się do winy. Doświadczenie cierpienia innych oraz własne cierpienie duchowe, dramatyczny konflikt rozum - wartości wypływające z wiary powodują przemianę bohatera.
Wiele ludzkich poglądów na cierpienie ukazuje Dżuma Alberta Camusa. Doktor Rieux w rozmowie z jezuitą Panelouxem mówi: inaczej rozumiem miłość i nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane. Doktor nie nadaje cierpieniu metafizycznego znaczenia, nie wierzy w Boga, cierpienie traktuje jako bezwzględne zło, będące stałym elementem ludzkiego losu, któremu trzeba się mężnie przeciwstawiać, polegając wyłącznie na własnych siłach, nie licząc na Boga, jego łaski i miłosierdzie. Ksiądz reprezentuje pogląd głoszący, że dżuma jest karą Bożą za ludzką pychę. W rozmowie z doktorem jest mu trudno pogodzić wszechmoc Boga z jego dobrocią. Próbuje przekonać doktora Rieux do swoich racji, mówiąc, że należy nauczyć się kochać to, czego nie rozumiemy. Znamienną jest postać dziennikarza Ramberta, u którego doświadczenie dżumy owocuje przemianą wewnętrzną, faktycznym przewartościowaniem dotychczasowej filozofii życia. Podobnie dzieje się z urzędnikiem Grandem. U Camusa wszystkie różniące się postawy i poglądy reprezentowane przez poszczególnych bohaterów realizują się w bezinteresownej, ofiarnej walce z dżumą -złem, solidarności i współczuciu cierpiącym, przemianie pojmowania świata i człowieka.
Cierpienie zawsze rodziło i będzie rodzić dramatyczne pytania, wątpliwości, tragedie. Współczesna kultura masowa, starając się przede wszystkim dostarczyć rozrywki, jakby zapomniała o tym „bolącym” problemie. Literatura na przestrzeni epok prezentuje przykłady różnych postaw, nie dając uniwersalnego klucza do rozwiązania tego wymykającego się racjonalnym kategoriom zagadnienia. Fryderyk Nietsche powiedział: nie wiem, czy cierpienie czyni nas lepszymi, ale na pewno czyni nas głębszymi.
60. „Samotność, cóż po ludziach?” - najciekawsze Twoim zdaniem literackie portrety bohaterów skazanych na samotność z wyboru.
Bohaterowie opisywani przez literaturę różnych epok, którzy nie byli rozumiani przez otoczenie, bardzo często doświadczali uczucia samotności. Myślę, że takiej samotności doświadczali przede wszystkim ci, którzy przerastali innych ludzi pod różnymi względami. Najczęściej inteligencją, wyobraźnią i predyspozycjami wodzowskimi. Niektórzy wybierali samotność, aby zrealizować ideę, która im przyświecała, i poświęcali jej całe swoje życie.
Samotność, cóż po ludziach? Słowa te wypowiedział główny bohater III części Dziadów Adama Mickiewicza w Wielkiej Improwizacji. Konrad, filareta, zdaje sobie sprawę z tego, że jest równocześnie poetą, który siłą przeżyć i uczuć przerasta swoich towarzyszy więziennych. I dlatego czuje się nie zrozumiany i samotny. Pragnie dokonać sam wielkich rzeczy - przyczynić się do wyzwolenia umęczonej Ojczyzny. I tylko on - jego zdaniem - poeta, ma prawo domagać się tego od Boga. Godzi się więc na osamotnienie, wręcz skazuje na nie, ponieważ chce osiągnąć cel, który przed sobą postawił.
Większość polskich bohaterów romantycznych to samotnicy z wyboru, którzy - właśnie dlatego, że przerastali otoczenie pod każdym względem - stawiali przed sobą wielkie cele. Kordian z dramatu Juliusza Słowackiego przypomina bardzo Konrada. Podobnie jak tamten, postanawia życie poświęcić wyzwoleniu Polski. Aby osiągnąć swój cel, godzi się z samotnością. W podziemiach katedry św. Jana liczy jeszcze na współpracę z innymi, ale wyniki głosowania uświadamiają mu, że został skazany na samotność z wyboru, w momencie kiedy zdecydował się na zabicie cara - króla Polski. Kiedy pełni służbę w przedpokoju monarchy, czuje się samotny i opuszczony przez wszystkich i być może również dlatego nie jest w stanie dokonać zabójstwa. Również przed śmiercią, na która został skazany, odczuwa Kordian głęboko swoje osamotnienie. Ale właśnie owa samotność, którą wybrał, spowodowała, że był w stanie skoncentrować się na jednym wybranym celu i jemu poświęcić całe swoje życie.
Innym bohaterem, który doświadczył samotności wśród ludzi, był Jacek Soplica - ksiądz Robak z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza. Początkowo był człowiekiem bardzo towarzyskim, miał licznych przyjaciół, znajomych i popleczników. Los jednak skazuje go na to, że zmuszony jest wybrać samotność. Po przeżyciu nieszczęśliwej miłości do Ewy i zabiciu Stolnika postanawia zrezygnować z życia świeckiego i wybiera życie samotne w zakonie bernardynów. Pragnie odpokutować za swoje winy i resztę życia poświęcić działalności patriotycznej. Z oddalenia kieruje tylko życiem i wychowaniem swojego jedynego syna Tadeusza, który dorasta w Soplicowie. Ksiądz Robak zdawał sobie z pewnością z tego sprawę, że samotność, którą wybrał, pozwoliła mu poświęcić się całkowicie działalności politycznej i patriotycznej.
Następnym bohaterem, którego chciałabym przedstawić, jest hrabia Henryk z dramatu Krasińskiego Nie-Boska komedia. Przyczyną osamotnienia bohatera jest poetyckość jego natury, na którą został skazany przez los. Hrabia również wybiera samotność. Jako poeta czuje się nie zrozumiany przez żonę i rodzinę i dlatego ucieka w marzenia i świat poezji. Egoizm Hrabiego spowodował, że nie dostrzegł on duchowych cierpień żony, a później syna. Wybrał samotność, ponieważ sądził, że najbliżsi mu ludzie nie będą w stanie zrozumieć tego, czym jest dla niego poezja. Hrabia czuje się również wyobcowany, w momencie gdy podejmuje się przywództwa nad własną klasą - arystokracją. Pragnie bronić świata, w którym sam dostrzega wiele zła, co również wzmaga jeszcze jego osamotnienie. W końcu popełnia samobójstwo.
Zupełnie innym, zdawać by się mogło, bohaterem, który skazał się na samotność wśród ludzi, był doktor Judym z powieści Stefana Żeromskiego Ludzie bezdomni. Był to młody człowiek, któremu udało się zdobyć wykształcenie i uciec od „rynsztokowego” życia, jakie wówczas pędzili ludzie z jego sfery. Nie bardzo