mie膰珁 by膰 HBQDPASMMYZENM4QKOF7O2KOACJ76K2HXRPIBEQ


MIE膯, ABY BY膯

Wkraczamy w drugi etap wychodzenia z komunizuj膮cego totalitaryzmu. Przemiany, jakie si臋 na tym etapie dokonuj膮, si臋gaj膮 samej substancji pracy. Komunizuj膮cy totalitaryzm wszed艂 w nasze 偶ycie spo艂eczne, g艂osz膮c zniesienie „prywatnej w艂asno艣ci" 艣rodk贸w produkcji, a wi臋c ich „uspo艂ecznienie". Kryzys totalitaryzmu musia艂 w ko艅cu doprowadzi膰 do zakwestionowania zasady uspo艂ecznienia. Spr贸bujmy wnikn膮膰 g艂臋biej w zakamarki tego kwestionowania.

Podstawow膮 form膮 „uspo艂ecznienia" by艂o upa艅stwowienie. Abstrahuj膮c od tego, czy wprowadzenie zasady by艂o czy nie by艂o konsekwentne, jedno sta艂o si臋 pewne: podwa偶one zosta艂o prawo cz艂owieka do posiadania. Podejrzane sta艂o si臋 nie tylko posiadanie huty stali, ale wszelkie posiadanie, wszelkie „mie膰": mie膰 fabryk臋, ziemi臋, w艂asn膮 bibliotek臋, w ko艅cu r贸wnie偶 mie膰 siebie samego. „Uspo艂ecznienie" 艣rodk贸w produkcji mia艂o prowadzi膰 nie tylko do zmiany zewn臋trznego systemu w艂asno艣ci, ale r贸wnie偶 do zmiany natury cz艂owieka - do uczynienia z cz艂owieka „w艂asno艣ci spo艂ecznej". Nosicielem obalanego przez komunizm kapitalizmu by艂 „bur偶uj-indywidualista", nosicielem komunizmu mia艂 by膰 „cz艂owiek uspo艂eczniony", czyli cz艂owiek, kt贸ry pokona艂 w sobie wszelkie „mie膰", nawet „mie膰 siebie". Dzi臋ki temu „cz艂owiek uspo艂eczniony" m贸g艂 si臋 odda膰 do dyspozycji w艂adzy, kt贸ra w dzia艂aniu swym wyra偶a艂a „偶elazne prawa dziej贸w". Zgadza艂 si臋 on na to, by mie膰 jedynie takie prawa, jakie przyzna mu taka w艂adza. A 偶e w ostatecznym rozrachunku by艂a to w艂adza pa艅stwowa, mo偶na powiedzie膰, 偶e on sam zosta艂 r贸wnie偶 „upa艅stwowiony".

To kryzys pracy doprowadzi艂 do podwa偶enia zasady uspo艂ecznienia. Przemiany posz艂y w dwojakim kierunku: w kierunku zmiany zewn臋trznych struktur i w kierunku wewn臋trznej przemiany ludzi. Zw艂aszcza ten drugi kierunek okaza艂 si臋 pe艂en napi臋膰. Dotkn膮艂 on ludzi nomenklatury. Kim s膮 ci ludzie? Pope艂niaj膮 b艂膮d wszyscy ci, kt贸rzy m贸wi膮 o nich tylko 藕le. Nomenklatura to nie tylko rzesza funkcjonariuszy pos艂usznych na ka偶de skinienie w艂adzy, lecz s膮 to tak偶e zast臋py tych, kt贸rzy rzeczywi艣cie uwierzyli w zasad臋 „uspo艂ecznienia" i naprawd臋 „uspo艂ecznili" siebie. Konieczno艣膰 wewn臋trznej przemiany jest dla nich ciosem w samo serce. W obronie swego serca s膮 gotowi po艂o偶y膰 si臋 trupem na drodze nowego. Nie wiadomo dok艂adnie, ilu ich jest. By艂oby jednak niebezpieczn膮 naiwno艣ci膮, gdyby przyj膮膰, 偶e ich w og贸le nie ma.

Odwr贸t od „uspo艂ecznienia" sta艂 si臋 mo偶liwy dopiero wtedy, gdy ludziom 偶yj膮cym na 偶yznych ziemiach g艂贸d zagl膮dn膮艂 w oczy. I to nie po raz pierwszy! W takiej chwili raz jeszcze ukaza艂a si臋 nam jak偶e prosta prawda, 偶e cz艂owiek - aby by膰, musi co艣 mie膰.

Przeczenie zasadzie uspo艂ecznienia sz艂o etapami. Etap pierwszy oznacza艂 zerwanie z zasad膮 „ka偶demu wedle jego potrzeb". Zasada ta przyznawa艂a ka偶demu prawo do korzystania z owoc贸w pracy. By艂o to nawet logiczne. Je艣li po „uspo艂ecznieniu" w艂asno艣ci wszyscy stali si臋 „w艂a艣cicielami" wszystkiego, to wszyscy powinni mie膰 prawo do korzystania z owoc贸w swej przecie偶 w艂asno艣ci. Ale 偶ycie zakpi艂o z tej zasady. W pewnym bowiem momencie zacz臋艂o brakowa膰 owoc贸w do podzia艂u. Zamiast r贸wnego udzia艂u w bogactwie trzeba si臋 by艂o stara膰 o wzgl臋dnie r贸wny udzia艂 w biedzie. By艂 to pierwszy znak kryzysu pracy. Nast膮pi艂a zmiana zasady. M贸wi艂o si臋 wi臋c: „ka偶demu wedle jego pracy".

Byli komuni艣ci, kt贸rzy w przemianie tej widzieli zdrad臋. Ale i ta zasada nie mog艂a by膰 konsekwentnie stosowana. Najpierw nie wiadomo by艂o, jak膮 lub czyj膮 miar膮 nale偶y mierzy膰 warto艣膰 pracy; w sumie zawsze dzia艂alno艣膰 polityczna by艂a ceniona wy偶ej ni偶 zwyk艂a praca. Po wt贸re, okaza艂o si臋, 偶e nie bardzo wiadomo by艂o, co to jest praca. Wok贸艂 pracy rzetelnej naros艂o bowiem mn贸stwo prac fikcyjnych, kt贸rych skutkiem nie by艂o 偶adne bogactwo, ale wielkie jak morze marnotrawstwo. Odwo艂anie si臋 do drugiej tezy nie przekre艣li艂o jednak tezy pierwszej. W 艣wiadomo艣ci spo艂ecznej pozosta艂 osad, 偶e ka偶dy ma prawo do zaspokojenia swych podstawowych potrzeb, niezale偶nie od pracy, jak膮 wykonuje. Tak narodzi艂 si臋 swoisty rodzaj „socjalistycznego konsumpcjonizmu", kt贸rego istota polega na u偶ywaniu i rozkoszowaniu si臋 u偶ywaniem tego, co jest „w艂asno艣ci膮 spo艂eczn膮", co jest „nie moje" i „moje" zarazem. Je艣li kapitalista co艣 „konsumuje", to to „co艣" musi by膰 najpierw jego w艂asno艣ci膮. Je艣li konsumuje „cz艂owiek uspo艂eczniony", to konsumuje co艣, co w艂a艣ciwie nigdy nie by艂o jego. W tym jednym punkcie rzeczywi艣cie komunizm przewy偶szy艂 kapitalizm.

Etap nast臋pny polega艂 na podwa偶eniu samej zasady „uspo艂ecznienia" 艣rodk贸w produkcji. Podwa偶enie okaza艂o si臋 prymitywnie proste. Oto w jaki艣 niezrozumia艂y spos贸b „uspo艂ecznione" 艣rodki produkcji przesta艂y cokolwiek produkowa膰, przesta艂y by膰 艣rodkami jakiejkolwiek produkcji, a sta艂y si臋 艣rodkami destrukcji resztek 偶ycia gospodarczego. Z drugiej strony, jakby na konie, nadal funkcjonowa艂o i przynosi艂o owoce „prywatne" rolnictwo i „prywatny" drobny przemys艂. I tak jawi si臋 nast臋pny paradoks: to, co „uspo艂ecznione", okazuje si臋 „prywatne", bo s艂u偶y jedynie interesowi nomenklatury, a to, co „prywatne", na przyk艂ad rolnictwo, okazuje si臋 „uspo艂ecznione", bo s艂u偶y ca艂emu spo艂ecze艅stwu, pozwalaj膮c mu 偶y膰. „Uspo艂ecznienie" w sensie komunistycznym okaza艂o si臋 wielk膮 iluzj膮.

I wreszcie etap trzeci: pr贸ba przemiany natury pa艅stwa jako posiadacza wszystkiego i wszystkich. Pa艅stwo nie jest ju偶 w stanie unie艣膰 ci臋偶ar贸w, jakie na siebie wzi臋艂o. Pa艅stwo zobowi膮za艂o si臋 do zaspokojenia podstawowych potrzeb cz艂owieka, ale zobowi膮zania tego nie spe艂ni艂o. Pa艅stwo jako w艂a艣ciciel 艣rodk贸w produkcji mia艂o zapewni膰 post臋p pracy, ale doprowadzi艂o prac臋 do stagnacji. Pa艅stwo mia艂o stan膮膰 na stra偶y sprawiedliwo艣ci spo艂ecznej, ale i to nie zosta艂o dotrzymane; pa艅stwo sta艂o si臋, bo sta膰 si臋 musia艂o, pa艅stwem dyktatury. Przyjmuj膮c na siebie cudze obowi膮zki, pa艅stwo nie wype艂ni艂o w艂asnych. Nie sta艂o si臋 bowiem gwarantem r贸wnego prawa dla wszystkich. Je艣li by艂o „legalne", to legalizmem, kt贸ry niewiele mia艂 wsp贸lnego z etyk膮. 呕ycie obywatelskie w takim pa艅stwie toczy艂o si臋 na granicy mi臋dzy moralno艣ci膮 a nierzadko sprzeczn膮 z ni膮 legalno艣ci膮.

Odpowiedzi膮 na kryzys pa艅stwa jest d膮偶enie do demokratyzacji w艂adzy. Co jest istot膮 tego d膮偶enia? Z pewno艣ci膮 nie jest ni膮 wysi艂ek zmierzaj膮cy do tego, by jedn膮 kierownic臋 trzymali wszyscy. Istot膮 naszego d膮偶enia, okre艣lanego przez nasze i tylko nasze warunki, jest pr贸ba przywr贸cenia w pa艅stwie rz膮d贸w prawa. Trzeba, aby cz艂owiek, kt贸ry sta艂 si臋 podmiotem prawdy spo艂ecznej, zosta艂 r贸wnie偶 podmiotem prawa. Pa艅stwo musi si臋 sta膰 gwarantem prawa - prawa osoby.

O jakie prawo jednak chodzi? Wbrew powtarzanym pogl膮dom, dla cz艂owieka nie ma „by膰" bez „mie膰". Ale co cz艂owiek musi mie膰, aby by膰? Czy dom, czy chleb, czy samoch贸d, czy co? Ot贸偶 podstaw膮 wszelkiego posiadania jest prawo do posiadania. Cz艂owiek mo偶e zrezygnowa膰 z posiadania domu, samochodu, nawet chleba, ale, aby m贸g艂 zrezygnowa膰, musi wpierw posiada膰. Cz艂owiek mo偶e si臋 odda膰 na s艂u偶b臋 Bogu i bli藕niemu, ale najpierw musi posiada膰 siebie. Aby rozda膰 mienie ubogim, trzeba to mienie mie膰. Wielko艣膰 chrze艣cijanina polega na tym, 偶e mo偶e sprzeda膰 maj臋tno艣膰 i pieni膮dze rozda膰 ubogim, i p贸j艣膰 za Chrystusem; chrze艣cijanin rozdaje to, co ma. W odr贸偶nieniu od tego, komunizm usi艂owa艂 rozdawa膰 to, czego nie mia艂, pozbawiaj膮c w dodatku osob臋 samego prawa do posiadania. Odmawiaj膮c cz艂owiekowi prawa do posiadania, przyznawa艂 mu jednak prawo do u偶ywania, lansuj膮c tym samym najgorszy rodzaj konsumpcjonizmu, jakim jest u偶ywanie cudzych d贸br.

Sp贸r o posiadanie przybiera podw贸jn膮 form臋: form臋 sporu o rzecz i form臋 sporu o prawo do rzeczy. Sp贸r o rzecz wygl膮da niekiedy jak zwyk艂a kradzie偶: cz艂owiek po prostu bierze to, czego potrzebuje i o czym jest przekonany, 偶e „jest jego", cho膰 przepisy stanowi膮 inaczej; niekiedy motywuje to dodatkowo, m贸wi膮c, 偶e ratuje rzecz od zmarnowania. Sp贸r o prawo si臋ga g艂臋biej. Nie idzie tu o rzeczy, lecz o prawo do rzeczy, czyli o nowy 艂ad spo艂eczny, naruszony przez rewolucj臋. Jest taka chwila w 偶yciu spo艂ecze艅stwa, w kt贸rej przechodzi ono z poziomu walki o rzeczy na poziom walki o prawa. Chwila ta nie daje si臋 艣ci艣le okre艣li膰, co jednak 偶adn膮 miar膮 nie stoi na przeszkodzie, by uzna膰, 偶e w procesie narodzin spo艂ecze艅stwa obywatelskiego jest to chwila decyduj膮ca. Oto wczorajszy podmiot prawdy spo艂ecznej staje si臋 dzi艣 艣wiadomym podmiotem prawa. Oznacza to narodziny fundament贸w pa艅stwa 艂adu prawnego.

W tym miejscu zn贸w wypada powt贸rzy膰 g贸ralskie powiedzenie: „by艂oby, kieby by艂o". Wszystko to wygl膮da 艂adnie na papierze, ale rzeczywisto艣膰 jest k艂臋bowiskiem sprzeczno艣ci; gdy jedni staraj膮 si臋 budowa膰 pa艅stwo 艂adu prawnego, inni zagarniaj膮 rzeczy, jeszcze inni gro偶膮 strajkami, je艣li nie zostan膮 nasycone ich potrzeby. Cho膰 po偶ary mijaj膮, to dym d艂ugo snuje si臋 po okolicy. Z wn臋trza tego dymu s艂ycha膰 wo艂anie, kt贸re brzmi jak wo艂anie wczorajszych dni: trzeba walczy膰 z wyzyskiem pracy, kt贸ry si臋 wzmaga! Znakiem owego wyzysku ma by膰 wszystko: galopuj膮ca inflacja, nie nasycone potrzeby, nie zap艂acona praca, „reprywatyzacja", nawet reforma prawa podejmowana rzekomo w imi臋 ochrony „interesu prywaciarzy". Co s膮dzi膰 o tym wo艂aniu? Najpierw, by艂oby dziwne, gdyby go nie by艂o. Lekcje setki razy powtarzane musz膮 by膰 powt贸rzone jeszcze raz. Nawet je艣li wo艂ania takie nie zaha­muj膮 przemian, kt贸re s膮 konieczne, to dadz膮 moraln膮 satysfakcje tym, kt贸rzy od dzieci艅stwa upatrywali sw膮 godno艣膰 w walce z domniemanym wyzyskiem. To nic, 偶e ludzie ci nie wiedz膮 ju偶, co to jest wyzysk. Wystarczy, 偶eby wiedzieli, 偶e chc膮 dobrze.

Z drugiej jednak strony, samo 偶ycie kpi sobie z tego wo艂ania. Wystarczy przyjrze膰 si臋 dobrze kolejkom, jakie codziennie ustawiaj膮 si臋 przed ambasadami kraj贸w kapita­listycznych. Ludzie ci maj膮 do wyboru: albo wyjecha膰 przynajmniej na jaki艣 czas i da膰 si臋 zdrowo wyzyska膰, albo pozosta膰 i zgodzi膰 si臋 na to, 偶e si臋 zostanie zmarnowanym. Dziwna jest natura cz艂owieka, 偶e woli, aby j膮 wyzyskano, ni偶 zmarnowano. „Socjalizm", czy jak tam nazwa膰 to, co u nas by艂o, doprowadzi艂 do nies艂ychanego marnotrawstwa bogactw naturalnych i ludzi. Dla tego, kto pozna艂 gorycz marnotrawstwa, wyzysk jest wielk膮 ulg膮. Zreszt膮, co tu du偶o gada膰, polski robotnik pozna艂 i jedno, i drugie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
dobrze byc mezczyzna www prezentacje org
dobrze byc mezczyzna
Chc臋 do Ciebie podobnym by膰
30 JAK BY膯 艢WIADKIEM BO呕EJ MI艁O艢CI
egzamin-co-ma-byc, Semestr 3, Grafika i przetwarzanie obraz贸w
Jak sta膰 si臋 obcym i jak przesta膰 nim by膰, Dokumenty(1)
By膰 m臋偶czyzn膮 to my艣le膰, kurs przedmalzenski
To偶samo艣膰 i postawa wychowawcy - Kim jest i jaki powinien by膰 wychowawca, MGR
01 Czy 艢wiadkowie Jehowy powinni by膰 lojalni wobec publikacji Brooklynu
Co mo偶e by膰, Politechnika Wroc艂awska Energetyka, V semestr, Maszyny przep艂ywowe
Czy warto by膰?nem fotografii
Nauka pisania mo偶e by膰 zabaw膮
Czy mo偶esz by膰 zwolniony z pracy z powodu swoich ogranicze艅 zdrowotnych
Zagro偶eniem chemicznym mog膮 by膰 substancje chemiczne
W jaki spos贸b powinien by膰 przeprowadzany instrukta偶 higieny jamy ustnej
By膰 Bli偶臋j Ciebie Chc臋

wi臋cej podobnych podstron