Z MAŁYM KSIĘCIEM WĘDRUJE PRZEZ WSPÓŁCZESNY ŚWIAT.
Warszawa 99-12-12
Kochana Agatko!
Ten dzień jak myślałam będzie straszny. Wpierw pani od historii, która uczy nas również wosu, postawiła mi z tego przedmiotu piątkę. Ja chciałam szóstkę. Powiedział, że się zastanowi. Chyba mi ja postawi. Uważam, ze zasługuje na nią. No ale na ten temat nie będę się teraz rozpisywać, bo nie jest on tak godny mojej uwagi jak to, ze spotkałam kogoś. W jego istnienie nie wierzyłam nigdy. Bo przecież jestem już prawie dorosła, w końcu mam już ponad piętnaście lat. I nie mogę wierzyć w istnienie postaci bajkowej, jakim jest Mały Książe. Postać tę wykreował Antoine de Saint Exupery A jednak po dzisiejszym dniu muszę zacząć Spotkałam go dzisiejszego dnia!!!!!!! Nie możesz o tym powiedzieć nikomu, absolutnie. Bo jeszcze ktoś pomyśli, ze jestem szajbnięta. Może troszkę jestem, ale nie na tyle, by siedzieć w szpitalu dla psychicznych.
Po wyjściu ze szkoły udałam się do domu, poczym na korepetycje z matematyki. Wracając z nich udałam się na przystanek, nie było tam absolutnie żadnej żywej duszy. Ale to nie była dla mnie żadna nowość. Czekając na autobus czytałam książkę. Nagle słyszę jakieś dziwne rzeczy. To znaczy liczby i litery dokładnie: B161, B162, D458, C185 itp. Patrzę co za mało normalny człowiek gada takie głupoty. W jakieś statki olbrzymy gra?!
Ale nie patrzę, a tu idzie jakiś chłopak chyba nie dużo starszy ode mnie. Wyglądał troszkę dziwacznie. Jego śmieszny strój można było widzieć jak przechodził koło jakieś palącej się latarni. Panowały egipskie ciemności, może troszkę przesadziłam, ale było dość ciemno. Ubrany był w kolorowy kombinezon. Ale kolory te nie odzwierciedlały jego humoru. Był zadumany i chyba smutny. Ale kogoś mi przypominał jakbym już gdzieś go widziała.......... i nagle dostałam olśnienie. Przecież to Mały Książe z tej lektury, której nie chciało mi się czytać. Nie czytałam, ale widziałam na obrazkach wszędzie taką samą twarz, to znaczy podobną. Podszedł do mnie i spytał się i znienacka spytał się czy chodzę do ósmej klasy. A ja patrzyłam się na niego i byłam wmurowana jak słup soli. Iż chyba tak, to znaczy tak!!!!!! I jeszcze się spytałam jak się nazywa. Wiem to głupie rozmawiać z chłopakiem którego w ogóle nie znam. No, ale cóż..... On mi na to odpowiedział Mały Książe. Myślałam, ze zwariuje! Ale po pięciu minutach namysłu i głupich myśli, że rzeczywiście zwariowałam. Zaczęłam zadawać mu pytania na temat książki, bardziej to co pamiętałam z lekcji jak omawialiśmy. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedział rewelacyjnie. Ale nie byłam przekonana o tym kim jest. Zacytował również kilka złotych myśli. I to w stu procentach przekonało mnie. Zaczęłam zadawać mu pytania. Nic nie mógł z tego zrozumieć, bo zaczęłam bełkotać jakieś pojedyncze wyrazy. On odpowiedział mi, abym się uspokoiła, nie bała, bo nic mi się nie stanie w jego towarzystwie. Troszkę ochłonęłam, ale nadal patrzyłam na niego bez przekonania. On zaczął mi opowiadać dlaczego się tu znalazł. Zdziwiło mnie to, ze mnie nie zna, a jednak opowiada o swoich prywatnych sprawach. A więc pewnie chcesz wiedzieć, jak się tu znalazł. Przyleciał znowu na ziemię, aby znaleźć kogoś do pogadania. Miał mało czasu. Jak się dowiedziałam zaufał mi od razu, gdy mnie zobaczył. Chciał zwiedzić troszkę współczesnych rzeczy takich jak: kino, tramwaje, autobusy, pizzerie. Bez oddechu opowiadałam mu o tych wszystkich cudownych rzeczach. Wpierw poszliśmy do kina ``Wisły``. Ze względu na to, iż parę dni temu była premiera ,,Ogniem i mieczem`` poszliśmy na ten film. Ja niestety zasnęłam, ale on ta niby fikcyjna postać, a jednak prawdziwa, oglądał z wielką uwagą tenże film. Po zakończeniu seansu Mały Książe mnie obudził. Tłumaczyłam się tym, że byłam strasznie zmęczona, mało śpię itp. Nie chciałam mówić mu prawdy, że film ten mnie nie interesował, bo pewnie zrobiłoby mu się przykro. A tego nie chciałam. A zapomniałam Ci jeszcze napisać, że miałam jakieś ubrania swojego brata i dałam mu się w nie przebrać. Aby ludzie nie wytykali go palcami. Około ósmej, gdy skończył się film pokazałam mu Pałac Kultury. Był zachwycony. Opowiedziałam mu też jak pewien człowiek wdrapywał się na niego- człowiek pająk. Dużo nie zwiedził, ponieważ ja miałam mało czasu, a jemu też się śpieszyło, ponieważ to mogła być jego ostatnia wizyta na planecie Ziemia. Pewnie zastanawiasz się dlaczego, skoro w książce mógł podróżować kiedy chciał. Wytłumaczył mi to w taki sposób, by mnie nie urazić. W jakieś innej nie znanej ziemianom galaktyce, na planecie Dobro znalazł to czego chciał, a więc prawdziwego przyjaciela. Byłam na początku smutna z tego powodu, ponieważ miałam go już nigdy nie zobaczyć. Przykro mi się zrobiło. Ja też traktowałam go jak bardzo bliską mi osobę, mimo, iż znałam go krótki czas. Do godziny dwudziestej pierwszej z minutami zaprowadziłam go nad Wisłę w moje ulubione miejsce. Rozmawialiśmy tam, patrząc w gwiazdy. O kilka minut po dwudziestej drugiej powiedział mi, ze już musi zmykać stąd. Poleciały mi gorzkie łzy. Byłam zła na niego, że tak krótko go znałam, a chyba jeszcze bardziej dlatego, ze w niego nie wierzyłam. To, że miał już tu nigdy nie przylecieć, nie warzyło na jego obietnicy, która brzmiała: ,,wiedz, że jeszcze tutaj przylecę i nigdy o tobie nie zapomnę``. I odleciał.
Do domu dotarłam po dwudziestej trzeciej. Mama była na mnie wściekła. Nie opowiedziałam jej co mi się przytrafiło. Uwierzyłaby mi, ale nie chciałam. Było to dla mnie za bardzo bolesne. Prawie całą noc patrzyłam w gwiazdy. Nagle coś na niebie mocno zaświeciło. Przypomniało mi się co jeszcze mówił mój Mały Książe, że gdziekolwiek będę on i tak mnie znajdzie i będzie mi dawał znaki. To był pewnie ten znak. Nie chciał, bym się o niego martwiła i pokazał mi, ze szczęśliwie dotarł. Dzisiejszego dnia nigdy nie zapomnę. Pozostanie mi w sercu do końca życia. Teraz dopiero przychodzi mi wiele pytań jakich chciałam mu zadać: dlaczego akurat dotarł do mnie, jaki jest jego prawdziwy wiek itp.
Mam nadzieje, że nikomu o tym nie powiesz. Ufam Ci.
Musze już kończyć.
Pozdrowienia!!!!
1
1