BRUDNE BUCIKI ZOSI


Ładnie jest popatrzeć jak młodzi ludzie są elegancko i czyściutko ubrani. Można wówczas powiedzieć, że są... Właśnie, jacy są?

Zosia należała do wybitnych dziewczynek. Jej szyk, elegancja, zawsze sto­sowny i zadbany ubiór budziły zazdrość niejednej koleżanki. Niektóre z nich próbowały ją naśladować, ale to już nie to samo...

Codzienne życie Zosi to nauka w szkole, prace domowe, zabawy, rozmowy i miłe spędzanie czasu wśród rówieśników. Wszędzie jednak była ślicznie ubrana, czyściutka i wyglądała zachwycająco.

Osobny rozdział jej ubiorów to sytuacje nadzwyczajne takie jak wystąpie­nia na akademiach czy uroczystościach szkolnych, wyjścia do kościoła lub udawanie się w gościnę. W takich sytuacjach Zosia przechodziła samą siebie. Nie można powiedzieć, że ubierała się bogato, raczej skromnie, ale schludnie i z prawdziwym gustem godnym podziwu.

Szczególną troską Zosia otaczała swe coraz to inne buciki. Zawsze były po­łyskujące i zwracające na siebie uwagę. Dziewczynka często sprawdzała, czy przypadkiem nie są zakurzone, a już nie daj Boże pobrudzone. Niełatwo było je utrzymać w idealnej czystości, ale dziewczynka znajdowała na to sposoby. Była dobrze przygotowana na różne nieprzewidziane sytuacje.

Zosia przyzwyczaiła się już do dziwnych reakcji na jej strojenie się i wy­gląd. Nieraz bawiły ją uwagi koleżanek, nieraz denerwowały albo nie rozu­miała, o co im chodzi. Dla niej było to coś normalnego, zwyczajnego. Nie wy­obrażała sobie, że można się byle jak ubierać albo chodzić w brudnych butach. A już na pewno trzeba się pięknie ubierać na Mszę Świętą.

Zdarzyło się jednak, że raz nasza bohaterka nie mogła sobie poradzić z czy­stością bucików. Obfity deszcz, brudne chodniki, kałuże i błoto utrudniały bez­pieczne przejście. Wszyscy musieli się pogodzić z nadzwyczajnymi warunka­mi. Oczywiście, za wyjątkiem Zosi. Nawet wtedy zawzięła się i co chwilę pu­cowała buciki. Jednak i to nie pomagało. — Jak ja się pokażę w kościele - lamentowała Zosia, rozpaczliwie szukając jakiegoś sposobu.

Idealnego sposobu jednak nie było. Niezadowolona dziewczynka usiadła w końcowej ławce, aby nikt nie widział jej zabrudzonych bucików.

— Co powiedziałyby koleżanki - myślała z niepoko­jem. - Nie mogę przecież w takim stanie pokazać się przed Panem Jezusem - umacniała się w przekonaniu.

Nagle jej wzrok spoczął na obrazie, którego dotąd nie zauważyła. Była na nim naturalnej wielkości po­stać Pana Jezusa skrępowanego grubymi sznurami, z koroną cierniową na głowie i w obszarpanych łachach, które nie przypominały żadnego odzienia.

Zosi wydawało się, że smutny i opuszczony Pan Jezus błagalnym wzrokiem patrzy na nią. Nie miał On pięknego wyglądu, a zbite plecy i posiniaczona twarz dużo mówiły o katuszy i bólu Zbawiciela. Brudna krew zmieszana z po­tem, nasączone krwią włosy, podbite oczy i zniszczone ciało budziło współczu­cie i prosiło o miłość. Wzgardzony i poniżony Zbawiciel nie myślał o sobie, o swoim wyglądzie czy ubiorze. Myślał o Ojcu, którego kochał i którego wolę pełnił, i o człowieku, za którego wydał się w bezlitosne ręce oprawców. Taki Chrystus stał przed Zosią, która zamartwiała się brudnymi bucikami...

Dziewczynce zrobiło się bardzo przykro. Była bezradna wobec takiego cierpienia Zbawiciela. Mimowolnie zaczęła robić rachunek sumienia, bo tego domagało się milczące spojrzenie Chrystusa.

Jakże kiepsko wyglądało jej życie. Uświadomiła sobie, że jest pełna pychy, dumy i wyniosłości, że dba o zewnętrzny wygląd, gdy tymczasem jej serce jest puste, zimne, myślące tylko o sobie i zabiegają­ce o podziw wśród koleżanek. Jej piękno zewnętrzne kryło w gruncie rzeczy duchową pustkę, skupienie się tylko na sobie i żadnego uczucia dla innych. Teraz zrozumiała, że ważne jest jedynie serce i to co niewi­dzialne dla ludzkich oczu.

— O, Boże! -jęknęła przerażona. - Jaka ja jestem podła i... głupia - wypowiadała te słowa nie zważa­jąc na sąsiadów. - Przepraszam Cię, mój Jezu - nie wstydziła się tak mówić wdzięczna Zbawicielowi za dyskretną, ale jakże potrzebną naukę. - Ty nie pa­trzysz na moje buciki, ale na moje serce, a ono jest bardzo, bardzo brudne... Oczyść je, proszę...

RyM

MRN 11 (2006) s. 18-19



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
negocjacje brudne chwyty
Brudne sprawki Pudbuka Mibita, Brudne sprawki Pudbuka Mibita
Tort makowy babci Zosi, POLSKI TURNIEJ WYPIEKÓW - przepisy
Brudne dziecko, Rodzinne wspomnienia, Wiersze
okładka Zosi
NexusV 07 6 Wyznania ekonomisty od brudnej roboty
Archeologia, Archeologia Zosi
24 O ZOSI WALCAKÓWNEJ
Wybieramy buciki dla dziecka, Dziecko
08b Buciki niemowlęce opis
Remontował Tu 154 i prał brudne pieniądze
Brudne strony Internetu, Informatyka
33 Chciało się Zosi jagódek
Zosi Gogolewskiej str 45 (1)
buciki dziecięce
07b Buciki niemowlęce opis
przepisy dla zosi
Sos zurawinowy c Zosi

więcej podobnych podstron