Humanitarny protest przeciw kapitalistycznemu wyzyskowi i wielkiej krzywdzie człowieka w nowelistyce pozytywizmu.
1) "Powracająca fala" - Bolesław Prus
Gotlib Adler, bogaty przemysłowiec, właściciel fabryki tkanin bawełnianych, ma syna Ferdynanda, który podróżuje po świecie i prowadzi hulaszczy tryb życia. Ojciec pozwala mu na to i posyła mu duże sumy pieniędzy, ale mimo to Ferdynand dorabia się jeszcze masy długów, na pokrycie których Adler planuje tzw. "oszczędności" w fabryce, by wyrównać sobie straty spowodowane przez jedynaka. W tym celu obniża płace robotnikom i zwalnia lekarza fabrycznego oraz felczera. W fabryce wybucha ogólne wzburzenie, ale Adler tłumaczy robotnikom, że jeśli chcą odejść, to on na ich miejsce zawsze znajdzie chętnych do pracy. W młodości Adler nauczył się tkactwa i pracował jako robotnik, prowadząc hulaszczy tryb życia. Gdy pewnego razu w fabryce wybuchł pożar, uratował życie dwóch zagrożonych osób i otrzymał za to wysoką nagrodę. Odtąd zaczął oszczędzać pieniądze, przeniósł się do Polski, założył własną fabrykę i ożenił się z bogatą panną, która zmarła wkrótce po urodzeniu syna. Adler rozpieszczał go bardzo i Ferdynand stał się odbiciem ojca z lat młodości, z tą tylko różnicą, że nigdy nie pracował. Ojciec marzy o tym, aby sprzedać w przyszłości fabrykę, zabrać syna w podróż po świecie, pozwolić mu szaleć, a samemu przyglądać się i chronić go przed niebezpieczeństwem. Pewnego razu syn powraca z podróży do domu. Wkrótce ojciec dostrzega, że młodzieniec wszedł na złą drogę, powraca do domu pijany, w fabryce bałamuci kobiety i buntuje robotników. Toteż obiecuje mu wypłacać 600 rubli miesięcznie, byle tylko nie wtrącał się do spraw fabryki. Młodzieniec pędzi beztroskie życie i robotnicy zdają sobie sprawę z tego, że to oni płacą za jego hulanki. W fabryce Adlera pracuje Kazimierz Gosławski, uczciwy, pracowity i bardzo zdolny ślusarz, podpora całego zakładu, ma wiele pomysłów odnośnie konstrukcji maszyn i urządzeń. Ma na utrzymaniu żonę i dwoje dzieci, pracuje po 16 godzin na dobę i całą swoją energię wkłada w pracę, zbierając pieniądze na własny warsztat. Pewnego razu dochodzi w fabryce do wypadku. Przemęczony długą pracą Gosłąwki zasypia na moment przy maszynie i ta miażdży mu i urywa prawą rękę. Nie ma na miejscu koni, aby posłać do miasteczko po lekarza. Gdy poproszono o konie przejeżdżającego w pobliżu Ferdynada, ten odmawia, twierdząc, że są zmęczone. Gosłwaskiego przeniesiono do jego domu. Lekarz przybywa dopiero następnego dnia po południu, jest już za późno na ratunek. Wieczorem Gosławski umiera z upływu krwi. Na pogrzeb zmarłego Adler pozwala iść tylko delegacji. Udaje się jednak większość robotników, za co najśmielsi zostają wyrzuceni z pracy. Pastor tłumaczy Adlerowi, że tak jak fale na powierzchni wody powracają do punktu wyjścia, tak powraca do człowieka każde zło i dobro uczynione na ziemi. Gazety rozdmuchują sprawę wypadku Gosławskiego. Ludzie piętnują chciwość i skąpstwo Adlera oraz rozrzutność i hulaszczy tryb życia jego syna. Wielu przyjaciół Ferdynanda opuszcza go, inni traktują go z lekceważeniem. Zapora, sędzia gminny, mówi Ferdynandowi prosto w oczy wszystko, co o nim myśli. Ten wyzywa go na pojedynek, w którym zostaje ciężko ranny i umiera. Adler wpada w rozpacz graniczącą z szałem. Na próżno pastor próbuje go pocieszyć, ludzie w zdarzeniu tym widzą karę Bożą. Adler sprawia wrażenie człowieka obłąkanego i w napadzie szaleństwa podpala swoją fabrykę i sam ginie.
2) "Miłosierdzie gminy" - Maria Konopnicka
Akcja utworu toczy się w II połowie XIX wieku w małym miasteczku szwajcarskim. W budynku urzędu gminnego zbiera się grupa ludzi licytujących i obserwatorów. Przybyli oni na licytację, której przedmiotem jest 82 letni tragarz - Kuntz Wunderka. Licytację rozpoczyna piękna przemowa radcy i na salę zostaje wprowadzony stary Kuntz, wymizerowany, ledwo trzymający się na nogach, ubrany w kubrak i niebieską chustę zawiązaną na szyi. Stara się on nie okazywać swojej niedołężności i sprawiać wrażenie człowieka zdolnego jeszcze do pracy. Licytujący każą mu maszerować i sprawdzają stan jego uzębienia. W tłumie dostrzegł on swojego syna i pomyślał, że chociaż synowa jest skąpa, to jednak dobrze byłoby umrzeć wśród bliskich. To jednak od niego nie zależy. Podają kolejno oferty. Przy pierwszej żądano 200 franków dopłaty za żywienie i utrzymanie starca, później 175 z zastrzeżeniem, że nie otrzyma on tej zimy ubrania. Do licytacji włącza się również syn Kuntza (żąda 160 franków), ale zostaje przelicytowany i wychodzi z sali. Jeden z licytujących zauważył, że starzec ma na sobie pożyczoną kurtkę. Po zdjęciu z niego okrycia ukazało się w całej pełni jego zniszczone i wychudzone ciało ubrane w łachmany. Nagle zjawia się w sali mleczarz Probst, bogacz, znany z bezwzględności (przyjmował on starszych ludzi do ciężkiej pracy, którzy po bardzo krótkim czasie umierali z wycieńczenia). Swoje spóźnienie usprawiedliwił śmiercią jednego ze swoich pomocników, na skutek czego sam musiał zawieść mleko. Probst rzuca swą ofertę 125 franków dopłaty i w kilka minut później Kuntz (który miał problemy z nogami) zostaje zaprzęgnięty do wózka mleczarskiego. W utworze tym Maria Konopnicka porusza problem ludzi starych, którzy schorowani, bez środków do życia znajdowali się w tragicznej sytuacji. Problem ten nie obcy jest również Polsce okresu pozytywizmu. Pokazany on jest na przykładzie małego miasteczka, w którym istniał okrutny zwyczaj - licytowanie i sprzedawanie człowieka pod płaszczem szeroko pojętego miłosierdzia. Ludzie starzy zmuszani byli do ciężkiej pracy, poniżano ich godność osobistą, uczucia, traktowano nie jak ludzi, ale jak zwierzęta. Uwidacznia się to na przykładzie głównego bohatera 82 - letniego tragarza Kuntza Wunderki.