Ochrona przed parą wodną wewnątrz domu
Tekst: Andrzej Maćkowiak
2006-02-05, ostatnia aktualizacja 2006-02-06 12:03
Para wodna znajdująca się we wnętrzu domu może być groźna, jeśli wydostając się na zewnątrz skropli się i zawilgoci jego zewnętrzne elementy.
Zwłaszcza te, w których występuje drewno i wełna mineralna.
Para wodna znajdująca się we wnętrzu domu może być groźna, jeśli wydostając się na zewnątrz skropli się i zawilgoci jego zewnętrzne elementy.
Zwłaszcza te, w których występuje drewno i wełna mineralna.
więcej zdjęć
ZOBACZ TAKŻE
W domach murowanych zawilgocenie parą wodną zagraża w szczególności poddaszom użytkowym: nie będzie przesadą powiedzieć, że jest ona największym wrogiem dachu nad pomieszczeniami mieszkalnymi.
A przecież para wodna jest naturalnym składnikiem powietrza wewnątrz domu - codziennie wytwarzamy jej mnóstwo podczas zwykłych czynności: mycia, prania, sprzątania, gotowania, a przede wszystkim - po prostu oddychając.
Źródłem pary jest też powietrze zewnętrzne, którego wilgotność może dochodzić niekiedy nawet do 90%.
Ponieważ nie można wyeliminować pary wodnej z wnętrza domu ani jego otoczenia, należy zadbać o to, by nie zawilgacała ona jego ocieplenia ani elementów konstrukcyjnych, zwłaszcza drewnianych.
Wilgotność a pory roku
Powietrze wewnątrz domu ma najwyższą wilgotność (nawet do 80-90%) w okresie ciepłego lata z dużymi deszczami, lecz bezpośrednie zagrożenie dla budynku nie jest wtedy duże, ponieważ wystarczy kilka dni słonecznej pogody, by dzięki otwartym oknom domy zostały szybko wywietrzone i osuszone. Również wczesną wiosną i późną jesienią chłodne i bardzo wilgotne powietrze nie jest zagrożeniem dla naszych domów, bo gdy dostanie się do ogrzanego wnętrza, stopień jego wilgotności gwałtownie spada.
Najgorsze są więc miesiące zimowe (mimo, że w mroźne dni wilgotność powietrza zewnętrznego nie jest wcale duża), bo w większości domów wytwarzana przez mieszkańców para wodna nie jest usuwana na zewnątrz.
Dzieje się tak dlatego, że nasze domy wyposażone są przeważnie w źle działającą wentylację grawitacyjną, a z powodu niskiej temperatury spada nasza skłonność do otwierania okien.
Wszystko to powoduje szybki wzrost ilości pary wodnej w powietrzu, która wykrapla się na szybach lub na zimnych fragmentach ścian, stropów lub dachów (mostki cieplne) albo przenikając wraz z ciepłem przez elementy budowlane, zawilgaca ich zimniejsze zewnętrzne części.
Szczelnie, więc wilgotno
Póki budowało się domy słabo ocieplone i stosowało nieszczelne okna, nie było problemów z wilgocią we wnętrzach: wystarczyło je jedynie intensywniej ogrzać.
W takich domach wilgoć wraz z ciepłem przenikającym przez przegrody zewnętrzne budynku - ściany i dach - oraz przez nieszczelności okien była usuwana na zewnątrz.
Gdy domy zaczęto intensywnie ocieplać i uszczelniać, pojawiły się problemy z ich zawilgoceniem, ponieważ w takich szczelnych domach przestała wystarczać wentylacja grawitacyjna.
I tak już mało skuteczna w niskich domach (im wyższa kondygnacja i krótszy przewód wentylacyjny, tym gorzej), w dobrze uszczelnionych budynkach przestaje działać w ogóle (brak nawiewu).
A tam, gdzie nie ma odpowiedniej wymiany powietrza, najpierw zaparowują szyby, a potem - zwłaszcza w gorzej ocieplonych lub nieprzewiewnych miejscach - pojawiają się grzyby pleśniowe.
Drewno i wełna mineralna
Z ciepłem, które podczas chłodów przenika z domu do otoczenia przez zewnętrzne przegrody, przemieszcza się też para wodna. Gdy dociera do chłodniejszych warstw dachu - wykrapla się w nich.
Jeśli dzieje się to na przykład w warstwie wełny mineralnej, to skutkuje to jej zawilgoceniem, a tam, gdzie panuje już ujemna temperatura - zaszronieniem.
Taka zawilgocona lub zaszroniona wełna zmniejsza swą izolacyjność termiczną.
Jeśli przegroda ma drewnianą konstrukcję, to i ona ulegnie zawilgoceniu, co oczywiście grozi korozją biologiczną drewna.
Jak chronić przegrody?
Przegrody o konstrukcji drewnianej ocieplone wełną mineralną, a takimi są dachy na poddaszach użytkowych, najskuteczniej chroni się przed skutkami zawilgocenia parą wodną przedostającą się z wnętrza domu - przez osłonięcie ich od strony wewnętrznej folią paroizolacyjną.
Przy czym tak naprawdę nie chodzi o to, aby para wodna wcale nie dostała się do przegrody (bo to praktycznie nie jest możliwe), a jedynie o to, by napływ jej nie był gwałtowny.
Jeśli bowiem przepływ pary jest powolny, nawet gdy dojdzie do jej wykroplenia, wilgoć może stopniowo odparować do atmosfery bez trwałego zawilgacania przegrody.
Korzyści ze stosowania paroizolacji wynikają także z tego, że zanim para wodna dotrze do ocieplenia przez trudną do pokonania przeszkodę - folię, znaczna część wilgoci zostanie usunięta na zewnątrz.
Przepuszczalność paroizolacji
Paroprzepuszczalność tradycyjnych folii polietylenowych - określana ilością pary wodnej przenikającej przez 1 m2 folii w ciągu doby - to 0,3-1 g/m2/24 h.
Na paroizolacje stosowane są także folie, których paroprzepuszczalność jest większa i wynosi 4-6 g, a nawet kilkanaście gram, ale stosuje się je tylko wtedy, jeśli zwiększona ilość pary wodnej będzie mogła być usunięta bez przeszkód na zewnątrz (wełna mineralna jest od strony zewnętrznej osłonięta wysokoparoprzepuszczalną folią dachową).
Uwaga! Ta sama paroprzepuszczalność może być wyrażona współczynnikiem Sd, określającym grubość równoważnej pod względem przenikania pary warstwy powietrza).
Dla folii paroizolacyjnych jego wartość wynosi od 2 do 100 i więcej metrów.
Dla porównania wartość współczynnika Sd dla wysokoparoprzepuszczalnych folii dachowych wynosi 1-2 cm.
Stosowanie folii
Zdania specjalistów na ten temat są podzielone:
Pogląd I - paroizolację trzeba układać zawsze.
Trzeba starać się maksymalnie ograniczyć napływanie wilgoci wewnętrznej do przegród przez bardzo szczelne osłonięcie ich folią paroizolacyjną.
Nigdy bowiem nie ma pewności, że wilgoć, która z wnętrza domu dostanie się do dachu, będzie mogła bez przeszkód odparować do atmosfery.
Arkusze folii powinny być łączone między sobą na co najmniej 15-centymetrowy zakład, najlepiej sklejony specjalną, odporną na starzenie taśmą dwustronnie klejącą.
W taki sposób należy też łączyć folie na styku z innymi elementami budynku, na przykład z kominami, ścianami szczytowymi lub ściankami kolankowymi.
Pogląd II - paroizolację trzeba dawać zawsze, gdy na poddaszu jest jedynie wentylacja grawitacyjna, co dotyczy większości domów budowanych w Polsce.
Zgodnie z tym poglądem z paroizolacji można zrezygnować tylko w takich dachach (i to jedynie nad pomieszczeniami suchymi, takimi jak sypialnie, korytarze czy garderoby), w których:
- zastosowano od strony zewnętrznej wysokoparoprzepuszczalną folię (membranę) dachową;
- zastosowano wentylację nawiewno-wywiewną (najlepiej z rekuperacją, czyli odzyskiem ciepła).
Ten ostatni warunek jest bardzo ważny, bo tylko w domach z mechaniczną, czyli kontrolowaną wentylacją powietrze zimą jest częściej nadmiernie suche niż zanadto wilgotne.
Nawet jednak zwolennicy stosowania paroizolacji w całym dachu przyznają, że lepiej zupełnie z niej zrezygnować niż ułożyć ją niestarannie.
Ewentualne bowiem nieszczelności w paroizolacji są dla dachu dużo bardziej szkodliwe niż całkowity jej brak.
Paroizolacja skutecznie utrudnia przedostawanie się pary wodnej do wnętrza przegrody, więc gdy tylko w folii jest dziura, para wodna gwałtownie przez nią przepływa, intensywnie zawilgacając dach.