Pożytek z teorii Darwina
Raz w jednym ważnym urzędzie Jan Dreptak, skromny człeczyna,
Zobowiązał się wygłosić referat na temat teorii Darwina,
Więc wszystkim się spodobała inicjatywa taka
I nawet dyrektor poklepał po ramieniu Jana Dreptaka.
A personalny na to zareagował żywo
I też go klepiąc, powiedział: Ot, człowiek z inicjatywą !
Takich nam więcej trzeba, zaraz wszystko inaczej tu zagra !
-- Jak to więcej? Zapytał Dreptak,.. mam jeszcze tylko szwagra.
A właśnie już wszyscy się zeszli i siedli wygodnie w świetlicy,
A woźny postawił karafkę i szklankę na mównicy,
I nawet zabrzmiały oklaski, więc Dreptak musiał rad nierad,
Choć trzęsły się pod nim nogi, zacząć swój światły referat.
Niestety, nie wyczuł widocznie, że to dla niego szansa,
Bo zaczął dowodzić, że człowiek pochodzi od szympansa
Czy też innego pawiana... ot zwykła mowa-trawa...
Skończył, ukłonił się nisko i czeka, padalec, na brawa...
A tutaj cisza śmiertelna! Dreptak ze strachu się słania.
mówi drżącym głosikiem: -- Są może jakieś pytania...?
--I owszem -- odparł dyrektor niezwykle zimnym tonem
-- Czy pańskim zdaniem mój przodek także był małpiszonem ?
Tu Dreptakowe włosy stanęły sztorcem na głowie:
Oj, da mu dyro dubla, gdy zgodnie z prawdÄ… odpowie...
Więc zawył w duchu z rozpaczy, a w myślach jęknął "o Boże!!!"
I wspomniał prastare hasło "Hej, ratuj się, kto może!!!"
I niby to w księgę spojrzał i odparł: - O ile wiem,
To pański przodek wyjątkowo nie małpą był, ale lwem!
Niczem są blaski słońca, jak również laser jest niczem
Przy blasku, który rozjaśnił dyrektorskie zacne oblicze!
Potomek lwa powstał, o dziurkacz się oparł jak król o miecz,
A z ust mu wybiegły słowa: -- Wiedza to wielka rzecz!
I łzy szlachetnego wzruszenia zaćmiły mu oczu błękity,
Po czym spłynęły na spodnie, a na Dreptaka - zaszczyty.
I odtqd żył już Jan Dreptak jak w bajce albo jak w transie...
Znajomość autorytetów pomaga w życiowym awansie !